Zapraszamy do obejrzenia zawodów Judo w Abu Dhabi.
[kod]
Zapraszamy do obejrzenia zawodów Judo w Abu Dhabi.
[kod]
Mamy zaszczyt poinformować i zaprosić Państwa na Mistrzostwa Europy U23 Judo, które odbędą się w hali Orbita we Wrocławiu w terminie od 14 do 16 listopada 2014 r. Wraz z organizatorami Mistrzostw Europy tj. Polskim Związkiem Judo oraz Europejską Unią Judo zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z całej imprezy. Więcej szczegółów już niebawem.
[kod]
Zapraszamy do obejrzenia finałowych walk z Judo Grand Slam w Abu Dhabi.
[kod]
Zapraszamy do obejrzenia wywiadu z Wojtkiem Kosowskim – zawodnikiem wielokrotnym medalistą Mistrzostw Świata i Europy w Muai Thai i K-1.
Do zapoznania się z Bio zawodnika zapraszamy – tutaj.
[kod]
Gala Monster Brawl, Cage Warriors, Judo Grand Slam
Przed nami halloweenowa gala “Monster Brawl”.
W nocy z czwartku na piątek o godzinie 02:00 (powtórka piątek o 14:30) zapraszamy na kolejną imprezę grupy słynnego Oscara de la Hoyi. Tym razem zawodnicy “Złotego Chłopca” uatrakcyjnią kibicom w Plymouth święto Halloween, prezentując swoje umiejętności na gali “Monster Brawl”. W walce wieczoru na ring po rocznej przerwie powróci ulubieniec irlandzkich kibiców Danny O’Connor. Leworęczny bokser mieszkający na co dzień w Framingham w Massachusetts zmierzy się z Andrew Farmerem z Virginii. Pojedynek zaplanowano w limicie kategorii lekkopółśredniej na 10 rund.
Cage Warriors 73 już w sobotę!
Po blisko rocznej przerwie organizacja Cage Warriors powraca do Newcastle. Kibice zebrani w hali Metro Radio Arena oraz przed telewizorami obejrzą 14 zawodowych pojedynków, w tym jedną walkę z udziałem kobiet. Gala została podzielona na dwie części. Na transmisję pierwszej zapraszamy już od godziny 19:00. Druga część rozpocznie się natomiast od godziny 22:00.
W walce wieczoru znany polskim kibicom Curt Warburton (13-5) postara się odebrać pas mistrzowski obecnemu mistrzowi, Stevenowi Ray’owi (15-5). W jednej z walk karty głównej wystąpi Polak, Marcin Lasota (8-0), który zmierzy się z Brett’em Caswell’em (5-1). Dla Polaka będzie to drugi występ na galach brytyjskiej organizacji. W debiucie w spektakularnym stylu odprawił Rumuna Paula Marina (8-4), poddając go w trzeciej minucie pierwszej rundy. Teraz naprzeciwko zawodnika Gracie Barra Łódź stanie mniej doświadczony Anglik. Kolejne efektowne zwycięstwo z pewnością przybliżyłoby łodzianina do walki o mistrzowski pas Cage Warriors.
Judo Grand Slam, Abu Dhabi
Nasz ekspert judo Krzysztof Wiłkomirski wraca do kadry Polski. Od piątku do niedzieli biało-czerwoni w silnym składzie powalczą w prestiżowym Grand Slamie w Abu Dhabi. Transmisje codziennie od godziny 14:00.
Polskich kibiców czekają wielkie emocje. W składzie reprezentacji na Grand Slam jest aż 13 zawodniczek i zawodników: -52 kg Karolina Pieńkowska. -52 kg Agata Perenc, -57 kg Arleta Podolak, -63 kg Agata Ozdoba, -70 kg Katarzyna Kłys, -78 kg Daria Pogorzelec (2 tygodnie temu wygrała Grand Prix w Taszkencie), -78 kg Katarzyna Furmanek, +78 kg Joanna Jaworska; -66 kg Paweł Zagrodnik, -73 kg Krzysztof Wiłkomirski, -81 kg Łukasz Błach, -81 kg Jakub Kubieniec, +100 kg Maciej Sarnacki.
Tego nie można przegapić!
Źródło: Materiały prasowe
Grand Slam w judo – oczy zwrócone na "Wiłka"
Nasz ekspert judo Krzysztof Wiłkomirski wraca do kadry Polski. Od piątku do niedzieli Biało-Czerwoni w silnym składzie powalczą w prestiżowym Grand Slamie w Abu Dhbai. Transmisje codziennie od g. 14:00 w FightKlubie.
34-letni Krzysztof Wiłkomirski, brązowy medalista Mistrzostw Świata (2001 rok) i Mistrzostw Europy (2003), na co dzień komentuje judo na naszej antenie. Tym razem kibice zobaczą go w akcji w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Wraca do kadry Polski po 2,5-letniej przerwie. W październiku był najlepszy w Mistrzostwach Polski w Katowicach, a w minioną niedzielę wygrał turniej "Złoto Shoguna" w Gliwicach. W finale pokonał byłego Mistrza Europy i ubiegłorocznego brązowego medalistę MŚ Belga Dirka van Tichelta.
W 2009 roku Krzysztof Wiłkomirski był w finale zawodów Grand Prix w Abu Dhabi. Wtedy przegrał z… van Ticheltem. Być może do kolejnej ich walki dojdzie w sobotę. Przed 5 laty trzecie miejsce w Abu Dhabi zajął inny nasz ekspert Tomasz Adamiec. Natomiast w wadze -81 kg triumfował Robert Krawczyk, dziś trener belgijskiej kadry.
– W drodze do finału pokonałem finalistów ME 2009 Holendra Dexa Elmonta i Ukraińca Władimira Sorokę – powiedział Krzysztof Wiłkomirski.
W składzie Polski na Grand Slam jest 13 zawodniczek i zawodników: -52 kg Karolina Pieńkowska. -52 kg Agata Perenc, -57 kg Arleta Podolak, -63 kg Agata Ozdoba, -70 kg Katarzyna Kłys, -78 kg Daria Pogorzelec (2 tygodnie temu wygrała Grand Prix w Taszkencie), -78 kg Katarzyna Furmanek, 78 kg Joanna Jaworska; -66 kg Paweł Zagrodnik, -73 kg Krzysztof Wiłkomirski, -81 kg Łukasz Błach, -81 kg Jakub Kubieniec, 100 kg Maciej Sarnacki. (FightKlub)
W piątek 31.10 współkomentatorem będzie wicemistrz Polski w judo Damian Stępień – nr rej. WWL 70181.
W sobotę 01.11 i niedzielę 2.11 – Tomasz Adamiec
[kod]
Źródło: materiały prasowe
Zapraszamy do obejrzenia wywiadu z Dawidem "Harnasiem" Harasem zawodnikiem MMA.
[kod]
Worek medali wywalczyli reprezentanci Polski podczas mistrzostw Europy w kickboxingu WAKO w Bilbao. Krążki ze złotego kruszcu wywalczyły Joanna Walkiewicz i Paulina Bieć, która obroniła tytuł.
Walcząca w low-kick w kategorii -48 kg Walkiewicz w ćwierćfinale bez problemów uporała się z Rosjanką Dianą Doktugu. W półfinale Polka trafiła na Turczynkę Binnur Sakal i wygrała z nią 3:0. Zawodniczka SK Kick Boxing Kielce była rozpędzona. W finale walczyła z reprezentantką Chorwacji Zeljaną Pitesą. Zawodniczka z Bałkanów nie dała rady Walkiewicz, która zwyciężyła pewnie 3:0. Nasza druga mistrzyni – Paulina Bieć – obroniła tytuł mistrzyni Europy w K-1. Walkę finałową nasza zawodniczka kontrolowała w pełni. W każdej rundzie miała bezpieczną przewagę, która zapewniła jej zwycięstwo nad Aleksandrą Korolewą z Rosji.
Emocjonującą walkę w low-kick w kategorii -63,5 kg stoczył Eliasz Jankowski, który uległ Andoniemu Eglesiasowi. Po raz pierwszy do finału mistrzostw Europy awansował Jakub Kozera w full contact. W półfinale rozprawił się zTurkiem Kudretem Uzundizem. Zawodnik Gwardii Zielona Góra w finale trafił na potężnego Rosjanina Andreja Batajewa. Rywal naszego zawodnika mierzył 206 cm i ważył 125 kg. Warunki fizyczne zrobiły różnicę Kozera musiał zadowolić się srebrnym medalem. Aleksej Trifonow pokonał w full contact -51kg Wojciecha Peryta. Pojedynek był wyrównany, jednak wszystko rozegrało się w końcówce. Polak popełnił błędy, które wykorzystał Rosjanin i tym samym przegrał.
Należy zwrócić uwagę na fakt, że na siedem walk finałowych aż pięć nasi reprezentanci stoczyli z rywali z Rosji. W tej rywalizacji lepsi okazali się reprezentanci Sbornej, którzy wygrali wyraźnie 4:1.Tylko mistrzyni Europy Paulina Bieć pokonała rywalkę z Rosji. Wilczek, Nieroda, Kozera i Peryt uznali wyższość zawodnika zza naszej wschodniej granicy. Jedynie Joanna Walkiewicz walczyła z rywalką z Chorwacji, a Eliasz Jankowski przegrał pojedynek z Hiszpanem.
Najliczniej w finałach reprezentowani byliśmy przez zawodników low-kick, w K-1 wystąpiła tylko Paulina Bieć, a Kozera i Peryt walczyli w full contact. Łącznie Polacy wywalczyli 2 złote, 5 srebrnych oraz 8 brązowych medali. W 2012 roku biało-czerwoni mistrzostw Europy WAKO z Bukaresztu i Ankary przywieźli 9 złotych, 8 srebrnych oraz 22 brązowe krążki. W Bilbao sukces powtórzyła Bieć, mistrzynią została Walkiewicz. Nasi fighterzy pokazali, że mają ogromne umiejętności. Dorobek medalowy mógł z pewnością być większy, ale nie we wszystkich przypadkach winą było złe przygotowanie czy słabszy dzień. Zawodzili też sędziowie…
Najlepszy przykład to Jerzy Wroński, który odpadł już w ćwierćfinale. Jego rywal Karim Ghajji spóźnił się na walkę i nawet nie dostał ostrzeżenia. Ponadto, Francuz zastosował podwójne owijki, a sędziowie nie zareagowali. Stronniczość arbitrów była aż nadto widoczna. Pecha do sędziów miał też mistrz świata i srebrny medalista poprzednich mistrzostw Europy Kamil Ruta. Zawodnik z Kobyłki Jeszcze chwilę przed końcem, dosłownie na 10 sekund przed zakończeniem pojedynku Polak prowadził. Ostatecznie 3:0 wygrał Nikola Stosić. Warto dodać, że w ćwierćfinale w full contact odpadł Bogumił Połoński. Na 8 sekund przed końcem sędzia przyznał mu minowe punkt i nasz reprezentant przegrał z Ukraińcem Igorem Prykhodko 1:2.
Oczywiście kwestią fundamentalną są wyniki i zdobycze medalowe, jednak należy zwracać uwagę na wypaczanie rezultatów walk. Na imprezie tej rangi do takich sytuacji dochodzić nie może. Mimo wszystko pełno pomyłek było w low kick. Z pewnością to gorsza strona mistrzostw, która sprawia, iż wartość imprezy traci.
Dla nas najistotniejszy jest fakt, że mamy dwie mistrzynie Europy. Bieć obroniła tytuł, Walkiewicz cieszy się ze złota. Medali mogło być więcej, ale należy docenić naszą zdobycz medalową, gdyż biało-czerwoni pokazują, że można na nich liczyć. Polacy w kickboxingu mają swoją wartość. Szkoda sytuacji Wrońskiego, Ruty czy Połońskiego, bo zawodnicy ciężko trenowali i przegrali nie tyle, co z rywalem, ale z sędziami.
Reasumując, mistrzostwa Europy WAKO w Bilbao za nami. Mamy dwie mistrzynie, podkreślmy to jeszcze raz, Bieć i Walkiewcz. Łącznie zdobyliśmy piętnaście medali – dwa złote, pięć srebrnych i osiem brązowych. Teoretycznie mogło być lepiej. Wypada zadać pytanie: w której dyscyplinie imprezy rangi mistrzowskiej przywieźliśmy ostatnio tyle medali? Warto uwznioślić fakt, że Polacy z sporcie jakim jest kickboxing są mocni i odnoszą sukcesy.
Wyniki półfinałów:
low kick
-48 kg Joanna Walkiewicz – Binnur Sakal (Turcja) wygrana
-56 kg Iwona Nieroda – Dalia Ali (Szwecja) wygrana
-60 kg Marta Waliczek – Camilla Viksten (Finlandia) wygrana
-63,5 kg Eliasz Jankowski – Semir Delić (Bośnia i Hercegowina) wygrana
K-1
-52 kg Patrycja Krawczyk – Sanja Sucević (Serbia) porażka
-56 kg Małgorzata Dymus – Alesia Klimavec (Białoruś) porażka
-65 kg Róża Gumienna – Angelique Pitiot (Francja) porażka
+70 kg Paulina Bieć – Adna Stambolić (Bośnia i Hercegowina) wygrana
-57 kg Paweł Stępniewski – Buvaisar Paszkajew (Rosja) porażka
-60 kg Krzysztof Olszewski – Eren Ali Aydin (Turcja) porażka
full contact
-70 kg Karolina Dziedzic – Birgit Reitan Oksnes (Norwegia) porażka
+70 kg Anna Kołodziejska – Boglarka Brunner (Węgry) porażka
-51 kg Wojciech Peryt – Sedat Demir (Turcja) wygrana
-86 kg Arkadiusz Dembiński – Chiemiento Nicolas (Francja) porażka
+91 kg Jakub Kozera – Kudret Uzundiz (Turcja) wygrana
Wyniki finałów:
low-kick
-48 kg Joanna Walkiewicz – Zeljana Pitesa (Chorwacja) 3-0
-56 kg Iwona Nieroda – Oksana Szczetinina (Rosja) 0-3
-60 kg Marta Waliczek – Fatima Bukowa (Rosja) 0-3
-63,5 kg Eliasz Jankowski – Andoni Eglesias (Hiszpania) 1-2
K-1
+70 kg Paulina Bieć – Aleksandra Korolewa (Rosja) 3-0
full-contact
-51 kg Wojciech Peryt – Aleksej Trifonow (Rosja) 0-3
+91 kg Jakub Kozera – Andrej Batajew (Rosja) 0-3
KM
Każdy medal ma swój wymiar i wartość. Cieszy informacja mówiąca o sukcesie polskiego judoki/czki na arenie europejskiej czy światowej. Impreza rangi mistrzowskiej ma swój charakter, wymiar i klimat. Tym razem Szwecja, a dokładniej Helsinborg gościł judoków podczas Pucharu Europy. Polacy nie wracają z pustymi rękoma.
Trzy medale przywieźli z Pucharu Europy w Szwecji nasi reprezentanci. Na najniższym stopniu podium stanęli: dwójka zawodników AZS AWF Warszawa Joanna Stankiewicz (-48 kg) i Radosław Koszczyński (-81 kg) oraz Dominika Błach (-57 kg) z Gwardii Opole.
W Szwecji wystartowali również mistrzowie Polski: Bartłomiej Garbacik – 60 kg oraz Aleksander Beta – 66 kg. Zwłaszcza Beta ostatnimi czasy imponował dobrą formą i wynikami. Po jego wyjeździe do Szwecji wiele się spodziewano. Nasz judoka triumfował w Pucharze Świata w Tallinie, wygrał również Puchar Europy w Bratysławie. Do tej pory Beta prezentował się bardzo dobrze, jednak z zawodów w Szwecji wraca z niczym.
W dobrych nastrojach po zawodach w Helsinborgu są Dominika Błach i Joanna Stankiewicz.Obie w ostatnich mistrzostwach Polski stanęły na podium. Pierwsza była druga w kategorii -57 kg, jej koleżanka zajęła trzecią lokatę -48 kg. W Szwecji obie były zgodne i zajęły trzecie miejsca. Z dobrej strony pokazała się Dominika Błach, która wygrała trzy walki. Istotne jest to, że nasza reprezentantka wszystkie pojedynki kończyła przed czasem. W starciu o trzecie miejsce okazała się lepsza od Desiree Klinger z Austrii. Z kolei Stankiewicz zwyciężyła dwie walki. W pojedynku o trzecie miejsce pokonała przez ippon reprezentantkę Austrii Pamelę Denise.
Do zdobyczy dwóch pań brąz dorzucił Radosław Koszczyński. Walczący kategorii wagowej -81 kg judoka cieszył się z trzech wygranych walk. Pojedynek o trzecie miejsce, w którym zmierzył się z Duńczykiem Benjaminem Kjeldsenem, zwyciężył przez ippon. W Szwecji mogliśmy wywalczyć jeszcze jeden brąz, jednak szczęścia zabrakło Romanowi Błońskiemu. Zawodnik Floty Gdynia wygrał dwie walki i dwie przegrał, w efekcie czego zajął piąte miejsce. W pojedynku o trzecie miejsce lepszy od Polaka okazał się Lalli Nuorteva. Warto odnotować również siódmą pozycję Agaty Cal w kategorii wagowej -63 kg.
Szkoda, że nienajlepiej zaprezentował się Aleksander Beta, który we wcześniejszych zawodach prezentował się bardzo dobrze. Istotne jest, że zdobywczynie medali na mistrzostwach Polski potrafią przekłuć swoją formę i osiągnięcia na krajowym podwórku na grunt europejski.
Kolejnym istotnym wydarzeniem w judo będą zbliżające się zawody Grand Slam w Abu Zabi, które odbędą się w dniach 31 października – 2 listopada. FighTime będzie bacznie przyglądał się wyczynom naszych zawodników i donosił o, miejmy nadzieję, tylko i wyłącznie zwycięstwach naszych judoków.
KM
Głównym wydarzeniem UFC 179 miała być walka o pas mistrza w wadze piórkowej pomiędzy Jose Aldo i Chadem Mendesem. Miała być i była.
Czy walka długodystansowa może być efektowna? Jak najbardziej. Aldo i Mendes stworzyli ciekawe widowisko, które z pewnością godne było miana „walki wieczoru”. Dynamiczne akcje, mocne ciosy, kontrowersyjne sytuacje – tak w skrócie można opisać poczynania Aldo i Mendesa. Zaskoczeniem dla wielu był fakt, iż pretendent wyprowadzał dużą ilość kopnięć. Patrząc na całokształt walki dominowała w niej stójka. Warto dodać, że w końcówce Mendes obalił Aldo, jednak mistrz szybko wybrnął z zagrożenia. Po chwili zdobył dosiad i okładał rywala. Kontrowersyjny był fakt, iż Aldo zadał dwa ciosy po gongu.
Brazylijczyk chciał swojego rywala zaskoczyć prostymi, co przynosiło pożądany efekt. Mendes okazał się jednak twardy, waleczny i przyjął mądrą taktykę. W trzeciej rundzie udało mu się obalić Aldo, co było bardzo efektowne. Ponadto, Mendes zrobił wrażenie na mistrzu potężnym podbródkowym. Aldo to doświadczony zawodnik, który potrafi odnaleźć się w każdym momencie walki. Nie inaczej było i tym razem. Mimo, że Mendes robił wszystko, co mógł to Brazylijczyk był spokojny, precyzyjny i odpowiadał na zadawane ciosy. W końcu była to walka, której stawką był pas mistrza UFC wagi piórkowej. Naprzeciw siebie stanęli twardzi zawodnicy – prawdziwi fighterzy. Prezentowali dojrzałość oraz przemyślaną taktykę. Wszystko odbyło się w bardzo efektowny sposób, co jest jednym z elementów charakteryzujących UFC. W oktagonie musi się dziać. Aldo i Mendes stworzyli widowisko pełne interesujących uderzeń oraz obaleń. O wszystkim decydowali sędziowie, którzy jednoznacznie wskazali na Brazylijczyka – 3 x 49-46. Aldo obronił tytuł po raz siódmy. Dodatkowo warto wiedzieć, że jest jedynym fighterem spoza USA, który dzierży pas UFC.
Aldo i Mendes stworzyli najlepszą walkę wieczoru, z kolei Gilbert Burns i Fabio Maldonado otrzymali nagrody za najlepsze występy wieczoru. Panowie wzbogacili się o 50 tysięcy dolarów.
Burns w swoim pojedynku mierzył się z Christosem Giagosem. Rywal Brazylijczyka "odklepał" już w pierwszej rundzie. Burns szybko sprowadził walkę do parteru, zdobył plecy, przeszedł do balachy i Giagos był bezradny. Widowiskowe, świadczące o wielkiej sprawności zakończenie pojedynku. Fabio Maldonado spotkał się z Hansem Stringerem, który już w pierwszej rundzie dwukrotnie go obalił. Zawodnicy zaskoczyli wszystkim słabym przygotowaniem kondycyjnym. A może zbyt intensywnie zaczęli walkę? W drugiej rundzie wyraźnie widać było osłabienie i nieudane próby akcji. Stringer próbując obalić Maldonado sam przewrócił się – na tym poziomie takie zagrywki raczej nie powinny mieć miejsca. Maldonado walkę zakończył w sposób prosty i nieskomplikowany. Zaczął obijać Stringera z góry, który w pewnym momencie przestał reagować. Sędzia interweniował – zwycięzcą został Maldonado.
Z pewnością rozczarował pojedynek Glover Teixeira -. Phil Davis, w którym niewiele się działo. Neil Magny w trzeciej rundzie rzucił rywala i obijał go na tyle skutecznie, że sędzia przerwał walkę. Yan Cabral czyhał, czyhał, a może i czekał? Aż wyczuł moment i wykończył Kotaniego. Cabral w drugiej rundzie założył duszenie, a jego rywal odklepał. Kotani poślizgnął się i jego przeciwnik lada moment wykorzystał nadarzającą się okazję. Imponująca trzeźwość umysłu, reakcja i styl Cabrala.
Walka wieczoru z pewnością nie rozczarowała. UFC 179 należy ocenić pozytywnie, ale fajerwerków podczas gali nie było. Aldo i Mendes stworzyli widowisko godne uwagi, jednak nie wszystkie walki były ciekawe. Rozczarowali Teixeira i Davis. Pochwalić należy Cabrala za zakończenie walki z Kotanim. Plus dla Burnsa i Maldonado – na pewno finansowy. Pewne jest, że warto było czekać całą galę na pojedynek Aldo i Mendesa. Chyba o to chodzi, żeby to walka wieczoru była tą "wisienką na torcie". W UFC tak jest. My zaś czekamy na kolejne występy Polaków. Aby oni tymi "wisienkami" za czas jakiś byli.
Wyniki UFC 179:
Walka wieczoru:
O pas mistrza UFC wagi piórkowej – 145 lbs: Jose Aldo pokonał Chada Mendesa przez jednogłośną decyzję (49-46, 49-46, 49-46)
Główna karta:
205 lbs: Phil Davis pokonał Glovera Teixeirę przez jednogłośną decyzję (3x 30-27)
205 lbs: Fabio Maldonado pokonał Hansa Stringera przez TKO (Uderzenia w parterze) w drugiej rundzie
145 lbs: Darren Elkins pokonał Lucasa Martinsa przez niejednogłośną decyzję (2x 30-27, 27-30)
155 lbs: Beneil Dariush pokonał Carlosa Ferreirę przez jednogłośną decyzję (3x 30-27)
Pozostałe:
170 lbs: Neil Magny pokonał Williama Macario przez TKO (Uderzenia z dosiadu) w trzeciej rundzie
155 lbs: Yan Cabral pokonał Naoyukiego Kotaniego przez poddanie (Duszenie zza pleców) w drugiej rundzie
128 lbs: Wilson Reis pokonał Scotta Jorgensena przez poddanie (Trójkąt rękoma) w pierwszej rundzie
145 lbs: Andre Fili pokonał Felipe Arantesa przez jednogłośną decyzję (3x 29-28)
____________________________________________________
155 lbs: Gilbert Burns pokonał Christosa Giagosa przez poddanie (Balacha) w pierwszej rundzie
155 lbs: Tony Martin pokonał Fabricio Camoesa przez poddanie (Kimura) w drugiej rundzie
KM
Zapraszamy do obejrzenia wywiadu z Ewą "Królową" Brodnicką mistrzynią boksu zawodowego, posiadaczką pasa federacji WBF.
[kod]
Cztery mistrzowskie walki z Monte Carlo – na żywo w telewizji FightKlub.
Rzadko zdarza się, że na jednej gali mamy aż cztery pojedynki, które spokojnie mogłyby przewodzić czterem różnym imprezom jako arcyciekawe walki wieczoru. Właśnie tak obfite bokserskie menu czeka na nas w sobotę, 25 października kiedy to oczy bokserskiego świata skierują się na Salle des Etoiles w Monako.
Na ringu stanie w kategorii średniej – posiadacz pasa WBC Silver, Brytyjczyk Martin Murray, który podejmie byłego posiadacza tego tytułu, Włocha Domenico Spadę.
W innej, równie ciekawej walce o pas WBC Silver, z tym że w kategorii półciężkiej, będziemy mieli szansę podziwiać jednego z najgorętszych prospektów współczesnego pięściarstwa, Eleidera Alvareza. Przed 30-letnim Kolumbijczykiem mieszkającym w Kanadzie leży jednak trudne zadanie, gdyż jego rywalem w Monte Carlo będzie niepokonany w szesnastu pojedynkach reprezentant RPA, równie głodny wielkich sukcesów – Ryno Liebenberg.
Dla fanów niskich kategorii wagowych najważniejsza prawdopodobnie będzie walka w kategorii słomkowej. Drugi najlepszy pięściarz globu w tej kategorii, mistrz świata WBA Hekkie Budler skrzyżuje rękawice z byłym mistrzem WBC, chińczykiem Xiongiem Zhao Zhongiem. Podczas gali zobaczymy jeszcze pojedynek o mistrzostwo świata w kategorii koguciej. O wakujący tytuł organizacji IBF staną niepokonany “El Matador” Randy Caballero oraz starający się wrócić na tron, Stuart Hall z Wielkiej Brytanii.
Zwiastun: [kod]
Galę z Monte Carlo pokaże na żywo wyłącznie telewizja FightKlub. Gorąco zapraszamy w sobotę 25 października od godziny 19:00!
źródło: materiały prasowe
Zapraszamy do obejrzenia relacji z drugiego dnia ćwierćfinałó mistrzost Europy w Kickboxingu które odbywają się w Bilbao. Zawodnicy startują w trzech formulach: Full-Contact, K-1 rules oraz Low-Kick.
[kod]
Uwieńczeniem gali Fight Night 9 będzie pojedynek Andrzeja Gołoty z Danelem Nicholsonem. Walka ma mieć charakter pokazowy, nie będzie podlegała ocenie sędziowskiej. Pięściarze stoczą czterorundowy pojedynek.
Andrzej Gołota definitywnie żegna się z ringiem. Walka w Częstochowie jest uwieńczeniem jego bogatej kariery i jej oficjalnym końcem. Pojedynek jest wspólnym pomysłem samego Gołoty i Marcina Najmana. 46-letni Andrew intensywnie przygotowuje się do walki, w której spotka się z rywalem dobrze sobie znanym. Gołota zmierzył się z Nicholsonem w 1996 roku i wygrał ten pojedynek przez nokaut. Jak będzie teraz? Wydaje się, że aspekt sportowy w tym wypadku zejdzie na drugi plan. Gołota na pożegnać się z kibicami i po raz ostatni pokazać się w ringu.
Przez kilkanaście lat Andrew był polskim bokserem numer 1. Wszyscy mu kibicowali, oglądali jego walki i pokładali w nim ogromne nadzieje. Gołota swego czasu był nadzieją białych w wadze ciężkiej. Andrew czterokrotnie był pretendentem do tytułu mistrza świata, jednak żadna z prób w jego wykonaniu nie zakończyła się sukcesem. Należy podkreślić, że wielkim dokonaniem Gołoty jest brązowy medal olimpijski zdobyty w Seulu. Pierwszą zawodową walkę Polak stoczył w 1992 roku w Milwaukee, gdzie pokonał Roosvelta Shulera.O Gołocie głośno zrobiło się dzięki walce z Riddickiem Bowem. Sytuacja dotyczyła ciosu Andrew poniżej pasa, wtedy to zyskał opinię chętnie faulującego. Mimo to eksperci docenili jego potencjał sportowy. Dowodem tego jest szansa jaką otrzymali 1997 roku, kiedy to stanął w ringu z Lennoxem Lewisem w pojedynku o pas mistrza świata WBC. W swojej karierze mierzył się z takimi rywalami jak Mike Tyson, John Ruiz, Michael Grant, Chris Byrd czy Lemon Brewster. Wokół Andrzeja Gołoty zawsze było głośno. Pod względem medialnym, sportowym oraz potencjału marketingowego. Z czasem Gołota wyglądał coraz gorzej. Wszyscy pamiętają jak odmówił kontynuowania walki z Tysonem czy po 53 sekundach zakończyła się jego walka z Brewsterem.
Andrzej Gołota jak na polskie warunki był dobrym bokserem, jednak nie wykorzystał w pełni swojego potencjału. Nie jest teraz kwestią przewodnią zastanawianie się nad powodami takiego stanu rzeczy. Warto jednak uwydatnić, że mógł zrobić więcej. Ostatnie pojedynki stoczył w Polsce. W 2009 roku o prymat w polskiej wadze ciężkiej walczył z Tomaszem Adamkiem, dla którego była to pierwsza walka w królewskiej kategorii. Góral zwyciężył w piątej rundzie. W 2013 roku doszło do długo oczekiwanego starcia Gołota – Saleta. W szóstej rundzie Andrew znalazł się na deskach. Ostatnie pojedynki w wykonaniu Gołoty nie były wybitne, więc konieczne wydaje się zatarcie tego obrazu i godne pożegnanie z ringiem. Andrew w pełni na to zasłużył, gdyż dostarczał kibicom wielu emocji. Jego walki przyciągały przed telewizory miliony, ludzie specjalnie dla niego latali do Ameryki. Wystarczy wspomnieć, że jego pojedynek z Timem Witherspoonem w 1998 roku oglądało 12,5miliona widzów.
Kwestią przewodnią nie jest ocena tego, czy na przestrzeni dziejów Andrzej Gołota był najlepszym, dobrym, przeciętnym bokserem, ale uwydatnienie tego, że w pełni zasłużył na godne pożegnanie się z ringiem. Jest twarzą polskiego boksu i należy mu to oddać. Walka z Nicholsonem będzie czysto pokazowym pojedynkiem. Fakt, że Amerykanin odpoczywał od boksu dziesięć lat mówi sam dla siebie. Ostatnią walkę stoczył w 2003 roku z Wladimirem Kliczko. Warto dodać, że Nicholson ciepło wypowiada się o Polsce i odwiedza nasz kraj. W Polsce był jako trener Olivera McCalla, gdy ten walczył z Krzysztofem Zimnochem i Marciem Rekowskim. Teraz sam będzie mógł zawalczyć na polskiej ziemi.
25 październik, Częstochowa – Gołota po raz ostatni w ringu. Walczył przy wielkiej publiczności, Madison Square Garden czy Atlantic City tam toczył pojedynki z wielkimi pięściarzami. Gołota jako bokser był u szczytu, ale nie osiągnął go. Zrobił wiele, jego nazwisko stało się w Polsce symbolem. Gołota łączył ludzi i dawał nadzieję. Kończy swoją karierę w Częstochowie, w Polsce, z której ruszył w wielki świat. 46-letni Andrzej Gołota kończy karierę. Kończy się pewna epoka w polskim boksie. Epoka nazwiska, epoka osobowości. Gołota i wszystko jasne.
KM
Zapraszamy do obejrzenia wywiadu z Grzegorzem Guskiem Białasem polskim zawodnikiem MMA
[kod]
W sobotni wieczór (18 października 2014) w stolicy Estonii odbyła się gala MMA Raju 14.
Na gali zaplanowano siedem pojedynków, z czego tylko jeden zakończył się przed czasem. Reszta walk była toczona w pełnym wymiarze czasowym.
Jako walkę wieczoru organizatorzy zakontraktowali pojedynek pomiędzy Estończykiem Alikiem Tseiko a Polakiem Bartoszem Fabińskim. Walka odbyła się w wymiarze trzech pięciominutowych rund.
Dla Polaka był to debiut w wadze półśredniej do 77 kg. Dotychczas wszystkie swoje pojedynki toczył w wadze średniej, gdzie tylko dwukrotnie ulegał swoim rywalom.
Pierwszą rundę wygrał Estończyk, który skutecznie obalał polaka i zasypywał mocnymi ciosami, oraz o mały włos nie poddał Polaka przez duszenie gilotynowe. Zmiana ról nastąpiła w drugiej i trzeciej rundzie, gdzie polak przejął inicjatywę i zaczął w kluczowych momentach coraz sprowadzać do parteru swojego rywala. W trzecim starciu Bartosz po jednym ze swoich ataków łokciem rozciął łuk brwiowy Estończyka co wpłynęło na jego dalszą postawę w walce. Ostatecznie po pełnym wymiarze czasowym to Polak został ogłoszony zwycięzcą pojedynku. Sędziowie niejednogłośnie wskazali na Bartosza Fabińskiego. Dla Bartka był to 11 wygrany pojedynek w zawodowym MMA.
Drugim polakiem walczącym na gali był Sebastian Romanowski, który także walczył z estońskim zawodnikiem Henriem Hiiemae.
Pojedynek zakontraktowany był na trzy, pięciominutowe rundy w kategorii lekkiej. Walka była bardzo wyrównana i toczona w szybkim tempie, jednak to Henriem Hiiemae wykazywał większą inicjatywę i agresywność w swoich poczynaniach. W pierwszej rundzie po wysokim kopnięciu posłał polaka na deski ale sędzia nie zakończył pojedynku i Sebastianowi udało się wybrnąć z opałów. W drugim starciu fighterzy postawili na walkę w stójce, w tej płaszczyźnie skuteczniejszy okazał się zawodnik z Estonii, który kontrolował przebieg walki low-kickami i ciosami sierpowymi. Pod koniec drugiej rundy Sebastian skutecznie sprowadził rywala do parteru czym zapunktował na kartach sędziowskich. Ostatnia runda również toczyła się pod dyktando Henriego, który w klinczu mocno obijał polaka podbródkowymi. Ostatecznie sędziowie rozstrzygnęli walkę decyzją 2 do 1 na korzyść Henriema Hiiemae i to on został zwycięzcą pojedynku. Dla Sebastiana była to czwarta porażka w zawodowej karierze. Jego rekord w MMA to osiem zwycięstw i cztery porażki.
Oto wszystkie pojedynki gali MMA Raju 14:
ML
Osiągają sukcesy. Drużynowo i indywidualnie. Polskie judoczki robią wyraźne postępy i pobudzają apetyt. Na to, że polskie judo wraca do życia i przyjdą wielkie dni dla tej dyscypliny.
Grand Prix w Taszkiencie pokazało, że wcześniejsze sukcesy naszych zawodniczek nie były dziełem przypadku. Swoją dobrą dyspozycję potwierdziły Arleta Podolak oraz Katarzyna Kłys. Obie w Taszkiencie zajęły 3.miejsca, odpowiednio w kategorii -57kg oraz-70kg.
Podolak zdobywając brąz w Taszkiencie otworzyła nowy rozdział w swojej sportowej karierze. Dla młodej zawodniczki jest to pierwsze osiągnięcie tej rangi. Cieszy tym bardziej, że Podolak potrafi walczyć z najlepszymi. Pokazała to już podczas mistrzostw świata w Czelabińsku, gdzie uległa jej m.in. Rafaela Silva, mistrzyni świata z 2013 roku, a w Taszkiencie potwierdziła tą cenną umiejętność. Gulnoza Ziyaeva z Uzbekistanu, brązowa medalistka mistrzostw świata 2013, oraz Giulia Quintavalle z Włoch, mistrzyni olimpijska z Pekinu, musiały uznać wyższość Polki. Po drodze Podolak rozprawiła się jeszcze z reprezentantką Austrii Tiną Zeltner. Receptę na Polkę w półfinale znalazła Corina Caprioriu. Rumunka to nie byle kto, jest wicemistrzynią olimpijską z Londynu. W walce o brąz Podolak pokonała Quintavalle. Postępy młodej Polki są widoczne. Występ w Taszkiencie potwierdza jej bardzo dobrą dyspozycję oraz sygnalizuje, że rozwój sportowy idzie w dobrym kierunku.
Katarzyna Kłys to doświadczona zawodniczka. Nasza brązowa medalistka mistrzostw świata w Czelabińsku po raz kolejny potwierdziła swoją wyborową formę. Mimo, że turniej GP odbywał się w Taszkiencie to Kłys wspomnieniami mogła powrócić do Rzymu. Tam w lutym również walczyła z Nadią Merli z Brazylia o trzecią pozycję i również wygrała. W półfinale Kłys poległa w starciu z Austriaczką Bernadette Graf. Polka przegrała w karach 1:3. Trzy wygrane walki i jedna przegrana jak najbardziej wystawiają Kłys pozytywne świadectwo. Dla naszej reprezentantki to już siódme podium w tym sezonie. Nie ulega wątpliwości, że Kłys jest w fenomenalnej formie i oby ją utrzymywała jak najdłużej.
Arleta Podolak i Katarzyna Kłys pokazały w Taszkiencie, że ich wyniki do tej pory nie były dziełem przypadku. Kobieca kadra wygląda bardzo obiecująco. Każde zawody wiążą się z określonym sukcesem. Judoczki prezentują się dobrze i ich postępy są widoczne. Duża w tym rola trener Anety Szczepańskiej, pod której okiem wyniki kadry poprawiły się i teraz śmiało można mówić, że na każdy turniej jedziemy po medal. W żaden sposób nie będzie to nadużycie. W dyskusji cały czas przewija się temat Rio. Wyraźnie widać, że Polki mają szansę na sukces na igrzyskach, gdyż potencjał i możliwości kadry są dostrzegalne. Mamy w swoim gronie przecież brązową medalistkę mistrzostw świata Kłys, brązową medalistkę mistrzostw Europy Agatę Ozdobę, mistrzynię świata juniorek Podolak oraz siódmą zawodniczkę igrzysk w Londynie Darię Pogorzelec.
Bez wątpienia one są na topie. Czy mistrzostwa, czy turnieje Grand Prix zawsze jest sukces. Mamy silną drużynę. Zawodniczki są w dobrej dyspozycji i oby tak zostało. Do Rio, a nawet dłużej.
KM
Talent to jej drugie imię. Waleczność to jej przyjaciółka, pracowitość to jej kuzynka. Przepojona miłością do boksu, krok po kroku doskonali się w tym aspekcie. Efekty tego prezentuje w ringu. Najlepszym tego dowodem jest pas WBF International kategorii junior półśredniej.
Musimy odbyć małą podróż w czasie, aby poznać drogę Ewy Brodnickiej do tytułu. Rzecz w tym, że zawodniczka jest niezwykle pracowita, sumienna, waleczna, a przy tym odznacza się ogromną miłością do boksu. Choć tak naprawdę na chwilę dopuściła się „zdrady”. Za namową koleżanki spróbowała sił w kickboxingu. Rok treningów i efekt w postaci wicemistrzostwa świata jest wielce wymowny. Jednak od zawsze największą miłością Brodnickiej był boks. Podjęła decyzję o przejściu na zawodowstwo i jak pokazuje jej kariera, była to decyzja słuszna.
Podróżując w czasie musimy zatrzymać się w Kielcach. 26 kwietnia 2014 roku Brodnicka stoczyła pojedynek z Kremeną Petkovą. Stawką pojedynku był pas WBF International kategorii junior półśredniej. Polka wygrała zdecydowanie na punkty – 98:92, 98:92 i 99:91. Brodnicka w tym pojedynku pokazała charakter. Zdominowała Petkovą, dyktując warunki walki i kontrolując ją w pełni. Brodnicka ma cenną umiejętność szybkiego przechodzenia do ataku, co w pewnym momencie wprawia jej rywalki w osłupienie i spycha do głębokiej defensywy. Zgodnie z popularnym twierdzeniem, że najlepszą obroną jest atak, Polka wyprowadza skuteczne ciosy, które „ustawiają” przeciwniczkę. Choć Petkova wytrzymała całą walkę to musiała pogodzić się z porażką. Bułgarka zaprezentowała się solidnie w pojedynku z naszą mistrzynią. Mistrzynią, która sprawę potrafi załatwić bardzo szybko. Brodnicka uporała się z Czeszką Pavlą Votavovą w 45 sekund. Każda kolejna rywalka już na wstępie poważnie zastanowi się nad podejściem do starcia z Polką.
Z pewnością długo taktykę na walkę z Brodnicką ustalała jej ostatnia przeciwniczka – Jekaterina Lecko. Do pojedynku doszło w Dzierżoniowie. Podczas ważenia okazało się, że Brodnicka jest cięższa od rywalki: 64,2 kg – 59,5 kg. Nasza mistrzyni od początku kontrolowała i prowadziła walkę. Lecko wyglądała na przestraszoną, a zarazem wycofaną. Z pewnością zdawała sobie sprawę z potencjału Brodnickiej, która od początku zasypywała przeciwniczkę ciosami. Lecko starała się bronić, ale złym sposobem była ucieczka do narożnika. Brodnicka postawiła na szybkość i dużą liczbę ciosów. Reprezentanta Łotwy przetrwała pierwszą rundę. W drugiej Brodnicka kontynuowała to, co rozpoczęła wraz z pierwszym gongiem. Ruszyła szybko na rywalkę, seria ciosów, prawy sierpowy i Lecko potężnie zachwiała się. Sędzia nie miał wątpliwości – zawodniczka nie nadaje się do dalszej walki. Brodnicka wygrała w drugiej rundzie przez KO.
Polka ma ogromne możliwości. Na zawodowym ringu zbiera doświadczenie, ale jest już mistrzynią. Wyraża się to w podejściu, potencjale możliwościach naszej zawodniczki. Brodnicka w ringu epatuje pewnością siebie, a przede wszystkim konsekwencją. Zawodniczkę charakteryzuje szybka reakcja. Potrafi jasno i zdecydowanie prowadzić walkę, a także podejmować decyzje w ułamku sekundy. Mistrzowski pas jest jakby potwierdzeniem talentu oraz potencjału Brodnickiej. Polska gwiazda boksu – bez wątpienia. Dziewczyna, która ciężka pracą, sumiennością doszła na sam szczyt. Imponuje w Brodnickiej to, że sportowo jest w pełni profesjonalna, a dodatkowo potrafi otoczyć się gronem fachowców, którzy razem z nią tworzą dobry i skuteczny team. Istotą sukcesu jest to, aby pokonać wszystkie przeszkody. Brodnicka tego dokonała, a teraz ma wszystko ku temu, aby się doskonalić i dalej rozwijać.
Polska królowa boksu rozbiła Jekaterinę Lecko. Która zawodniczka będzie kolejna? Czy Brodnicka myśli już o zagranicznych wojażach i galach poza Polską? Z pewnością nie ma się, czego bać. Brodnicka jest swego rodzaju wzorem dla młodych adeptek i adeptów boksu. Przepojona pasją i gotowa do ciężkiej pracy. Nie, to nie jest dziewczyna jednej walki. Prawdziwa mistrzyni, która robiła swoje, aby osiągnąć sukces. Dokonała tego. A pewne jest, że na tym nie spocznie.
KM
Polski bokser urodzony 19 września 1981 roku w Warszawie. Krzysztof jest byłym mistrzem świata organizacji WBC oraz IBF w kategorii wagowej junior ciężkiej. Amatorska kariera Diablo Włodarczyka nie trwała zbyt długo. Jego największymi sukcesami jako amator są: zajęcie trzeciego miejsca na mistrzostwach Europy kadetów w 1997 roku. Zdobył również mistrzostwo Polski juniorów dwa razy, oraz dwa razy zdobył mistrzostwo Polski jako młodzieżowiec. Jako Amator stoczył 66 walk.
Na zawodowstwo przeszedł w wieku 19 lat. W swoim debiucie w 2000 roku pokonał Bułgara Andreia Georgieva. W 2001 roku stoczył walkę i zdobył wakujący pas interkontynentalnego mistrza świata federacji IBF, pokonując Włocha Vincenzo Rossitto. W 2002 roku dwukrotnie skutecznie obronił swój pas mistrzowski IBF pokonując Senegalczyka Badare M’baye oraz Belga Ismaila Abdoula. Pierwszą przegraną walkę poniósł w swoim dwudziestym pierwszym pojedynku, którą stoczył z Pavlem Melkomianem. Walka toczyła się o pas interkontynentalnego mistrza świata federacji WBA. W 2003 roku Krzysztof stoczył dwa pojedynki i zdobył dwa tytuły mistrzowskie: pierwszy to międzynarodowy mistrz Polski kategorii wagowej junior ciężkiej pokonując Brazylijczyka Roberto Coelho, a drugi to tytuł młodzieżowego mistrza Świata federacji WBC pokonując Rosjanina Siergieja Karaniewicza. W czerwcu 2004 roku zdobył pas federacji WBF zwyciężając Francuza Alaina Simona. W 2005 roku Diablo zdobył tytuł mistrza Unii Europejskiej EBU nokautując Niemca Ruedigera Maya. 11 czerwca 2005 roku ostatni raz bronił młodzieżowego tytułu mistrza świata federacji WBC pokonując Anglika Johna Keetona. 25 marca 2006 roku Krzysztof pokonał byłego mistrza świata federacji IBF Imamu Mayfield, dzięki czemu zdobył wakujący pas regionalnego mistrza WBC oraz tytuł mistrza świata federacji IBC. Kolejnym tytułem zdobytym w 2006 roku jest mistrzostwo świata federacji IBF gdzie pokonał Amerykanina Steva Cunninghama. W 2007 roku doszło do rewanżowego starcia pomiędzy polakiem a Cunninghamem, które tym razem wygrał Amerykanin. 20 października 2007 roku Diablo po raz drugi w karierze zdobył wakujący pas federacji IBC zwyciężając w pierwszej rundzie Amerykanina Dominique Alexandra. W 2009 roku Krzysztof Włodarczyk stoczył walkę z Włochem Giacobbe Fragomenim o tytuł mistrza świata federacji WBC. Po 12 rundach sędziowie orzekli remis. Rok później Diablo zdobył tytuł mistrza świata WBC pokonując Włocha Giacobbe Fragomeniego. Między 25 września 2010 roku a 6 grudnia 2013 Polak sześciokrotnie skutecznie bronił swojego pasa federacji WBC pokonując takich zawodników jak: Amerykanin Jason Robinson, dwukrotnie Portorykańczyka Francisco Palacios, Australijczyka Dannyego Greena, Rosjanina Rachima Chachkijewa. Pojedynek z Rosjaninem został uznany przez federacje WBC jako najbardziej dramatyczną walkę w 2013 roku. W szóstej obronie polak po raz trzeci zmierzył się z Włochem Giacobbe Fragomenim. Diablo wygrał pojedynek w szóstej rundzie na skutek rozcięcia pod lewym okiem. 27 września 2014 roku Krzysztof zmierzył się z Rosjaninem Grigorijem Drozdem w walce o pas WBC. Polak przegrał walkę , tym samym tracąc swój tytuł mistrzowski.
Po dwuletniej przerwie na ring wraca Mariusz Wach. Polski bokser wagi ciężkiej w Dzierżoniowie zmierzy się z Samirem Kurtagiciem.
Wach odpoczywał od boksu przez prawie dwa lata. Powodem takiego stanu rzeczy była dyskwalifikacja polskiego pięściarza ze względu na stosowanie przez niego niedozwolonych środków. Niepożądane substancje wykryto w organizmie Wacha po pojedynku najwyższej rangi – z mistrzem świata organizacji WBO, IBF, IBO i WBA Władimirem Kliczko. Na Polaka nałożono karę ośmiomiesięcznej dyskwalifikacji. Ostatni raz Wach boksował w listopadzie 2012, więc do ringu wraca po prawie dwuletniej przerwie.
Tak naprawdę to długi okres przerwy. Teraz Wacha czeka odbudowa formy i ogromny wysiłek skupiony na wytrzymałości oraz kondycji. 35-letni pięściarz musi powoli wracać do boksu, spokojnie i roztropnie dobierać rywali. Nie można powiedzieć, że dwa lata odpoczywał, gdyż wykorzystał ten czas efektywnie. Wacha był sparingpartnerem takich pięściarzy jak Dereck Chisora, Aleksander Powietkin i Carlos Takam.
Dlaczego od razu po okresie karencji Wach nie wrócił na ring? Z pewnością chciał, ale problemem okazała się waga. Wach wyraźnie przytył – ważył 135 kg i musiał zacząć od pracy na zrzuceniem kilogramów. Przede wszystkim dla lepszej formy, wytrzymałości oraz samopoczucia. Wach ustabilizował się w tym względzie. Wiadomo, że kwestia ta nie jest jeszcze idealna, gdyż organizm odzwyczaił się od wysiłku i kondycja boksera nie jest na najwyższym poziomie. Dlatego też pierwszy pojedynek po przerwie stoczy na dystansie ośmiu rund.
Rywalem Wacha będzie 38-letni Samir Kurtagić. Nazwisko przeciwnika z pewnością na nikim nie robi większego wrażenia, gdyż nigdy nie był to bokser najwyższych lotów. Kurtagić to solidny i twardy pięściarz. Najlepszym potwierdzeniem tego stwierdzenia jest fakt, iż najbliższy rywal Mariusza Wacha nigdy nie przegrał przed czasem. Kurtagicia bardzo ciężko jest przewrócić na deski, jest niezwykle odporny na ciosy i twardo trzyma się na nogach. Ponadto, pięściarz zadaje dużo ciosów i jest ruchliwy. Mimo, że Kurtagić nigdy nie był na szczycie to walczył z mocnymi nazwiskami jak wspomniany już Takam, Denis Bojcow czy Aleksander Dimitrienko.
Czy Wach ma się czego obawiać? Przede wszystkim musi być skoncentrowany i uważny. Kurtagić jest pięściarzem, który zadaje dużo ciosów, więc Wach musi być przygotowany na wymiany. Tak naprawdę trudno określić szanse Polaka. Teoretycznie jest bokserem lepszym, ale wraca po długiej przerwie. Jego kondycja jest sprawą niewiadomą, a rywal to twardy zawodnik. Wydaje się, że Wach jest faworytem tego starcia, ale w tym pojedynku musi dać z siebie wszystko. Mimo wszystko to waga ciężka i jeden cios może o wszystkim zadecydować.
Dystans ośmiu rund jest jak najbardziej odpowiedni. Wach powoli musi wchodzić w tryby bokserskiej maszyny. Teraz stanie naprzeciw Kurtagicia, przed którym nogi nie powinny mu się ugiąć. Wach uchodzi za faworyta, ale musi udowodnić, że nie zapomniał, czy jest boks. Co dalej? Nie wiadomo. Być może zobaczymy jeszcze Wacha w ringu w 2014 roku, ale obecnie jest to tylko gdybanie, gdyż nie ma żadnych konkretów na ten temat.
Wach wraca na ring, ale czy dane będzie mu walczyć na najwyższym poziomie? Wydaje się, że to, co najlepsze już za nim. Po raz drugi z Kliczką raczej walczył nie będzie. Może się jeszcze pokusić o efektywne nokauty i ciekawe walki jak te z McBridem, Fieldsem, Gavernem. Najbliższym wyzwaniem jest Samir Kurtagić i na tym zadaniu Wach musi się skupić.
KM
W dniach 11-12 października w Ożarowie Mazowieckiem odbyły się mistrzostwa Polski w Kickboxingu w formule kick-light. W zawodach udział wzięło 99 zawodniczek i zawodników.
Turniej stał się prawdziwą gratką dla fanów kickboxingu. W akcji kibice mogli zobaczyć najlepszych zawodników, w tym mistrza świata Kamila Rutę z MKS Wicher Kobyłka, Jerzego Wrońskiego z warszawskiej Palestry czy utalentowanego Mateusza Nitka.
Tylko jeden zawodnik został zgłoszony w kategorii +94kg – Artur Bizewski z Rebelii Kartuzy. W wadze -94kg publiczności zaprezentował się Leszek Jobs, który tydzień wcześniej był organizatorem mistrzostw Polski full-contact w Kurzętniku. 43-latek doszedł do finału, w którym na punkty przegrał z Patrykiem Zborowski z Duetu Gdańsk.
Wspomniany Zaborowski okazał się jednym z grona sześciu zawodników, którzy obronili tytuł zdobyty przed rokiem. Oprócz fightera z Gdańska sztuki tej dokonali: Paulina Frankowska, Monika Kędzierska, Marzena Przydatek, Maciej Domińczak oraz Jerzy Wroński. Wroński w walce finałowej kategorii -74kg pewnie pokonał Łukasza Przekazę z Powera Siedlce. Warto dodać, że reprezentant Palestry został wybrany najlepszym zawodnikiem turnieju. Wśród pań na takie miano zasłużyła Monika Kędzierska ze Sparty Chrzanów. W klasyfikacji drużynowej triumfował KS X FIGHT Piaseczno.
Do ciekawego starcia doszło w finale kategorii -69kg. Zmierzyli się w niej bowiem… bracia. Rywalizacja o złoto rozegrała się między Rogerem i Maciejem Garbaczewskimi. Roger pokonał w półfinale pokonał młodego Mateusza Nitka, a Maciej rozprawił się z Krzysztofem Kiszką. Spotkanie braci w finale stało się faktem. Obaj trenujący pod okiem Andrzeja Garbaczewskiego w siedleckim klubie zawodnicy zdominowali rywalizację -69kg. W finale Roger walkowerem pokonał Macieja.
Mistrz świata Kamil Ruta zdominował rywalizację w kategorii -79kg. W finale pewnie pokonał Lecha Rosińskiego z Piaseczna. Rosiński wyraźnie ustępował warunkami fizycznymi zawodnikowi z Kobyłki. Klubowa koleżanka Ruty, Martyna Dzięciołowska, zwyciężyła w kategorii –70kg. W najbliższym czasie nasz mistrz świata uda się na mistrzostwa Europy w low kicku do Hiszpanii. Z kolei w listopadzie Ruta i Dzięciołowska zaprezentują się podczas mistrzostw Europy w kick-light na Słowenii.
W finale kategorii -57kg doszło do starcia klubowych kolegów. Naprzeciw siebie stanęli dwaj zawodnicy Piotra Siegoczyńskiego z KS X FIGHT Piaseczno. Marcin Nasiadko 3:0 pokonał Pawła Szmyda.
Warto dodać, że równocześnie z mistrzostwami Polski rozgrywane były inne zawody: Puchar Polski Kick Light Juniorów oraz Otwarty Turniej Pierwszego Kroku „Masters Cup” Kick Light kadetów, juniorów i seniorów. Dostarczyły one wiele emocji i z pewnością poszerzyły zasięg kickboxingu.
Jednym z organizatorów mistrzostw był legendarny polski zawodnik kickboxingu – Gerard Zdziarski. Prywatnie związany z Ożarowem Mazowieckim miał ogromny wkład w profesjonalne wykonanie całej imprezy. W imprezie brali udział zawodnicy Zdziarskiego z Ożarowskiej Szkoły Kickboxingu, a Mateusz Nitek sięgnął po brązowy medal. Dwukrotny mistrz Europy miał okazję, aby pożegnać się i podziękować za wspaniałą karierę. Zdziarski nie walczy od 2003 roku, ale dopiero teraz trafiła się okazja, aby dokonać podsumowania. Wzruszony podziękował swojej żonie, rodzicom oraz trenerowi Andrzejowi Palaczowi. Mimo, że kariera zawodnicza za Zdziarskim, to nadal pozostaje aktywny w sporcie. Obecnie jest prezesem i trenerem klubu z Ożarowa, a także wiceprezesem PZKb.
Mistrzostwa Polski w Kick-light potwierdziły pozycję takich zawodników jak Wroński, Domińczak, Frankowska. Kamil Ruta udowodnił, że w kraju również jest najlepszy. Cieszy dobry występ 19-letniego Mateusza Nitka. Mistrzostwa z pewnością były emocjonujące, a dodatkowym smaczkiem- pełnym wzruszeń – było podziękowanie za lata kariery Gerarda Zdziarskiego. Legenda polskiego kickboxingu nadal aktywnie działa na rzecz tego sportu, co bardzo cieszy.
FINAŁY:
kobiety
-50 kg: Karolina Kubiak (Łaski Klub Sztuk Walki) – Ewa Boś (SKF Boksing Zielona Góra) 3-0
-55 kg: Dorota Godzina (KS X FIGHT Piaseczno) – Klara Kleczkowska (KT Legia Warszawa) 3-0
-60 kg: Paulina Frankowska (KS X FIGHT Piaseczno) – Emilia Czerwińska (SKF Boksing Zielona Góra) 3-0
-65 kg: Monika Kędzierska (Klub Sportowy C.S.E. Sparta Chrzanów) – Ewa Kołaczyńska (KS X FIGHT Piaseczno) 3-0
-70 kg: Martyna Dzięciołowska (MKS Wicher Kobyłka) – Natalia Pilacka (KS X FIGHT Piaseczno) wo
+70 kg: Marzena Przydatek (ŁKS Łódź Boks) – Anna Chrobot (KS X FIGHT Piaseczno) 3-0
mężczyźni
-57 kg: Marcin Nasiadko (KS X FIGHT Piaseczno) – Paweł Szmyd (KS X FIGHT Piaseczno) 3-0
-63 kg: Maciej Domińczak (Legion Głogów) – Mateusz Niżejewski (LKSW Pomorze Świnoujście) 3-0
-69 kg: Roger Garbaczewski (TKKF Siedlce) – Maciej Garbaczewski (TKKF Siedlce) wo
-74 kg: Jerzy Wroński (Palestra Warszawa) – Łukasz Przekaza (UKS Power Siedlce) 3-0
-79 kg: Kamil Ruta (MKS Wicher Kobyłka) – Lech Rosiński (KS X FIGHT Piaseczno) 3-0
-84 kg: Patryk Muller (Klub Duet Gdańsk) – Wojciech Wiśniewski (Zamek Expom Kurzętnik) 2-1
-89 kg: Mateusz Jereczek (KKK Rebelia Kartuzy) – Cyprian Grzęda (TKKF Siedlce) 3-0
-94 kg: Patryk Zaborowski (Klub Duet Gdańsk) – Leszek Jobs (Zamek Expom Kurzętnik) 3-0
KM
Polski zawodnik mieszanych sztuk walki pochodzenia czeczeńskiego urodzony 17 lipca 1980 roku w Groznym. Swoją przygodę ze sportami walki rozpoczął w wieku 13 lat w Groznym, gdzie zaczął trenować karate. Po przyjeździe do Olsztyna trenował min. Taekwondo, zapasy i boks. W zawodowym MMA walczy od 2004 roku. W 2007 roku związał się z federacją KSW. Mamed występował również dla zagranicznych federacji min. Dla: EliteXC gdzie stoczył jedną walkę oraz World Victory Road dla tej organizacji stoczył trzy pojedynki. Obecnie Mamed Khalidov jest zawodnikiem Arrachion MMA Olsztyn. Oto wykaz walk Mameda Khalidova:
Wynik |
Bilans |
Przeciwnik |
Rozstrzygnięcie |
Gala |
Wygrana |
29-4-2 |
Maiquel Falcao |
Poddanie (dźwignia na staw łokciowy) |
KSW 27: Cage Time |
Wygrana |
28-4-2 |
Ryuta Sakurai |
Poddanie (duszenie trójkątne) |
KSW 25: Khalidov vs. Sakurai 2 |
Wygrana |
27-4-2 |
Melvin Manhoef |
Poddanie (duszenie gilotynowe) |
KSW 23: Królewskie Rozdanie |
Wygrana |
26-4-2 |
Kendall Grove |
Poddanie (dźwignia na staw skokowy) |
KSW 21: Ostateczne Wyjaśnienie |
Wygrana |
25-4-2 |
Rodney Wallace |
KO |
KSW 19 |
Wygrana |
24-4-2 |
Jesse Taylor |
Poddanie (dźwignia na staw kolanowy) |
KSW 17: Zemsta |
Wygrana |
23-4-2 |
Matt Lindland |
Techniczne poddanie |
KSW 16 |
Wygrana |
22-4-2 |
James Irvin |
Poddanie (dźwignia na staw łokciowy) |
KSW 15: Współcześni Gladiatorzy |
Wygrana |
21-4-2 |
Yuki Sasaki |
TKO |
WVR Presents: Soul of Fight |
Remis |
20-4-2 |
Ryuta Sakurai |
Remis |
KSW 13: Kumite |
Przegrana |
20-4-1 |
Jorge Santiago |
Decyzja (jednogłośna) |
WVR Presents: Sengoku 12 |
Wygrana |
20-3-1 |
Jorge Santiago |
TKO |
WVR Presents : Sengoku 11 |
Wygrana |
19-3-1 |
Daniel Acacio |
KO |
KSW 11 |
Wygrana |
18-3-1 |
Jason Guida |
TKO |
ShoXC: Elite Challenger Series |
Remis |
17-3-1 |
Daniel Tabera |
Remis |
KSW Extra |
Wygrana |
17-3-0 |
Valdas Pocevicius |
Poddanie (duszenie gilotynowe) |
KSW 9 |
Wygrana |
16-3-0 |
Petr Ondrus |
TKO |
KSW Eliminacje II |
Wygrana |
15-3-0 |
Dave Dalgliesh |
Poddanie (dźwignia na staw łokciowy) |
KSW 8 |
Wygrana |
14-3-0 |
Martin Zawada |
Poddanie (dźwignia na staw skokowy) |
KSW Eliminacje |
Wygrana |
13-3-0 |
Igor Pokrajac |
Poddanie (dźwignia na staw kolanowy) |
Boxing Explosion 2 |
Wygrana |
12-3-0 |
Alexander Stefanovic |
TKO |
KSW 7 |
Wygrana |
11-3-0 |
Tor Troeng |
Poddanie (duszenie trójkątne) |
Full Contact Prestige 3 |
Wygrana |
10-3-0 |
Michał Garnys |
Poddanie (ciosy pięściami) |
Extreme Cage 2 |
Wygrana |
9-3-0 |
Raszyd Magomiedow |
Poddanie (duszenie trójkątne) |
President’s Cup |
Wygrana |
8-3-0 |
Jacek Buczko |
KO |
Full Contact Prestige 2 |
Wygrana |
7-3-0 |
Andrzej Kosecki |
Poddanie (duszenie trójkątne) |
Extreme Cage 1 |
Wygrana |
6-3-0 |
Paweł Kryś |
TKO |
Full Contact Prestige |
Wygrana |
5-3-0 |
Andre Reinders |
KO |
MMA Sport 3 |
Wygrana |
4-3-0 |
Danielius Razmus |
Poddanie (dźwignia na staw łokciowy) |
MMA Sport 3 |
Przegrana |
3-3-0 |
Valdas Pocevicius |
Poddanie (duszenie zza pleców) |
Shooto Lithuania – Gladiators 2 |
Wygrana |
3-2-0 |
Adam Skupień |
KO |
MMA Sport 2 |
Wygrana |
2-2-0 |
Marek Krajewski |
Poddanie (dźwignia na staw kolanowy) |
MMA Sport 1 |
Wygrana |
1-2-0 |
Paweł Klimkiewicz |
Decyzja (jednogłośna) |
Shidokan Poland Gala |
Przegrana |
0-2-0 |
Grazvydas Smailys |
Poddanie (duszenie zza pleców) |
Shooto Lithuania – Gladiators |
Przegrana |
0-1-0 |
Nerijus Valiukevicius |
TKO |
Shooto Lithuania – Bushido KIng |
Zapraszamy do obejrzenia wywiadu z Wiesławem Błachem- prezesem Polskiego Związku Judo.
[kod]
Polski zapaśnik oraz zawodnik MMA wagi pół średniej, urodzony 13 października 1989 roku w Poznaniu. Zawodową karierę w MMA rozpoczął w 2008 roku. Borys jest zawodnikiem klubu Anoks Zapasy Poznań. Lista osiągnięć w zapasach:
Lista walk stoczonych w formule MMA:
Wynik |
Bilans |
Przeciwnik |
Rozstrzygnięcie |
Gala |
Wygrana |
15-5-1 |
Asłambek Saidow |
Poddanie (duszenie trójkątne) |
KSW 27: Cage Time |
Wygrana |
14-5-1 |
Ben Lagman |
TKO |
KSW 24: Starcie Gigantów |
Przegrana |
13-5-1 |
Asłambek Saidow |
TKO (kontuzja nogi) |
KSW 21: Ostateczne Wyjaśnienie |
Wygrana |
13-4-1 |
Rafał Moks |
Decyzja (niejedno głośna) |
KSW 20: Symfonia Walki |
Wygrana |
12-4-1 |
Marcin Naruszczka |
Decyzja (niejedno głośna) |
KSW 19 |
Wygrana |
11-4-1 |
Darius Minkevicius |
Poddanie (duszenie – anakonda) |
XGSW: Night of Champions 3 |
Remis |
10-4-1 |
Peter Sobotta |
Remis (zmiana werdyktu przez organizatora) |
MMA Attack 1 |
Wygrana |
10-4-0 |
Wiktor Sobczyk |
Decyzja (jednogłośna) |
Quest Arena 2 |
Przegrana |
9-4-0 |
Niko Puhakka |
Poddanie (duszenie – anakonda) |
KSW 14: Dzień Sądu |
Przegrana |
9-3-0 |
Mariusz Abramiuk |
Poddanie (duszenie zza pleców) |
Iron Fist 2 |
Przegrana |
9-2-0 |
Mairbek Taisumov |
TKO |
M-1 Selection 2010 – Western Europe Round 1 |
Przegrana |
9-1-0 |
Marcin Held |
Poddanie (balacha) |
MMA Challengers 2 |
Wygrana |
9-0-0 |
Marek Sikora |
Poddanie |
MMA Challengers 2 |
Wygrana |
8-0-0 |
Bartosz Pietrowski |
TKO |
MMA Challengers 2 |
Wygrana |
7-0-0 |
Jimmy Lagerstrom |
Poddanie (duszenie zza pleców) |
FCK – Millenium Cup 2009 |
Wygrana |
6-0-0 |
Marek Chwalibogowski |
Decyzja (jednogłośna) |
XFS: X Fights Series 3 |
Wygrana |
5-0-0 |
Jordan Błoch |
Decyzja (jednogłośna) |
XFS: X Fights Series 3 |
Wygrana |
4-0-0 |
Michał Wiśniewski |
TKO |
Pieciobiogaz Boxing Team 3 |
Wygrana |
3-0-0 |
Gintaras Petrikas |
Poddanie (duszenie zza pleców) |
XFS: X Fights Series 1 |
Wygrana |
2-0-0 |
Jakub Boczek |
Decyzja (jednogłośna) |
Noc Wojowników |
Wygrana |
1-0-0 |
Tomasz Jeruszka |
Decyzja (jednogłośna) |
Pieciobiogaz Boxing Team 2 |
Kiedy – nie wiadomo, ale musi. Mega – walka tak określa się ewentualne starcie Floyda Mayweathera Jr z Manny’m Pacquiao. Ojciec i trener Moneya twierdzi, że do tego pojedynku dojdzie.
– To się stanie. Ta walka odbędzie się. To będzie największa walka. Zapamiętaj moje słowa – powiedział w wywiadzie z Fighthype.com Mayweather Sr. Niemalże cały bokserski świat chciałby zobaczyć to starcie. Dla wielu byłoby to największe wydarzenie w zawodowym boksie w XXI wieku. Mayweather, który nie zaznał jeszcze goryczy porażki, wielki mistrz i bokser oraz Pacquiao, utytułowany, imponujący walecznością, szybkością i skutecznością. Dwie żyły złota w ringu. Temu pojedynkowi towarzyszyłyby ogromne pieniądze, ponad galaktyczne zainteresowanie, a cała otoczka byłaby jednym wielkim show.
Na poziomie sportowym emocji również nie mogłoby zabraknąć. Mayweather i Pacquiao mają ogromną wartość sportową. Floyd w ostatnim pojedynku pokonał Marcosa Maidanę na punkty. Tym razem jednogłośnie. Z kolei Pacquiao wygrał w kwietniu z Timem Bradleyem, końząc jego niepokonaną passę. W listopadzie Pacman stanie w ringu z Chrisem Algierim. Mayweather na ringu pojawić ma się dopiero w maju. Po pokonaniu Maidana Mayweather powiedział: – Muszę zastanowić się ze swoim zespołem nad kolejnym rywalem. Nie wykluczył przy tym, że będzie rozważał kandydaturę Pacmana, ale ten najpierw musi pokonać Algieriego. Obaj są wielkim mistrzami. Mayweather jest posiadaczem pasów WBC i WBA w wadze półśredniej oraz WBC i WBA w wadze junior średniej. Pacquaio dokonał nie lada sztuki, gdyż zdobywał tytuły w kilku kategoriach wagowych. Z tymi dokonaniami w żaden sposób nie można dyskutować. Są to pięściarze najwyższych lotów, którzy tworzą historię boksu.
Droga do starcia Mayweathera z Pacquiao wydaje się długa, ale kolejne głosy i rozważania wskazują, iż nie wydaje się ona niemożliwa. Mayweather Sr porównuje ewentualne starcie tych dwóch dżentelmenów do starć między Mahometem Alim i Joe Frazierem czy Alim i George’m Foremanem. Jak widać – najwyższy kaliber. Czy słusznie? Nazwiska obu bokserów są gorące, elektryzują cały świat. Ich walka byłaby wydarzeniem. Nie tylko sportowym, medialnym, ale przede wszystkim – biznesowym. Z pewnością wszelkie działania zmierzające do tej walki oparte są na aspekcie finansowym. Zaplecze do organizacji pojedynku Mayweather – Pacquaio jest, jednak samo wydarzenie musi mieć odpowiednią otoczkę. Showtime i HBO mogą wiele zyskać na tym pojedynku.
Warto też uświadomić sobie, że oprócz tego, iż Mayweather i Pacquiao są bokserami to są bardzo dobrymi biznesmenami. Być może ze sportowego punktu widzenia chcą są zmierzyć, ale mają świadomość swojej roli w tym przedsięwzięciu. To, cze gonie dotknie się Floyd zamienia się w złoto. Jego umiejętności tworzenia show, budowania napięcia są imponujące. Mayweather potrafi zwiększyć zainteresowanie. Wydaje się, że jest człowiekiem, który zareklamowałby każdy towar. Pacman również przedstawia swoją wartość. Jego ludzie chcą oglądać, a sponsorzy chcą mieć jego wizerunek. Połączenie tych dwóch fanów daje efekt w postaci widowiska sportowego i świetnego biznesu. Czy obaj grają na czas? Budują napięcie? Czy czekają na znak od HBO, że nadszedł czas na ten pojedynek?
Sam Lennox Lewis podjął starania, aby doszło do tego pojedynku. Były mistrz wagi ciężkiej uważa, że do tego starcia musi dojść. Lewis porównał tą sytuację do starań mających na celu doprowadzenie do jego walki z Mike’m Tysonem. – Jeśli HBO i Showtime mogły stworzyć pojedynek Lewis – Tyson, największy w tamtym czasie to tym bardziej mogą zorganizować walkę Mayweather – Pacquiao. Taki pojedynek chętnie zobaczyłby również legendarny Ali.
Legendy boksu apelują o tą walkę. Dla świata boksu byłoby to ogromne wydarzenie. Wielkie święto, prawdziwe show. Coś, czego nigdy nie było. Mayweather i Pacquiao są w stanie stworzyć niesamowite widowisko.
Mayweather Sr: – Świat chce to zobaczyć. Chce zobaczyć jak Floyd bije Pacquiao. Jak mówi ojciec i trener Moneya – to musi się stać. Pytanie: kiedy?
KM
Paweł Wolak, były bokser, który walczył głównie w Stanach Zjednoczonych postanowił spróbować swoich sił w mieszanych sztukach walki. Popularny „Wściekły Byk” odwiesił rękawice w grudniu 2011 roku i rozpoczął nowy etap.
Wolak przygotowywał się do debiutu w formule MMA. Ciężkie treningi, godziny spędzone na sali, wysiłek, zmęczenie – to dokładny opis codzienności zawodnika. Wolak miał swoją pierwszą walkę w MMA stoczyć 11 października w Hoffman Estates, jednak tego nie uczyni. Przeszkodą okazały się kwestie formalno – urzędowe. Komisja Stanowa Illinois uznała, że były bokser nie może stoczyć pojedynku w formule MMA z powodu braku doświadczenia. Tak uargumentowana została decyzja pozbawiająca Wolaka szans debiutu.
Warto w tym miejscu przytoczyć kilka faktów. Cofnąć się kilka lat wstecz i pochylić nad karierą Wolaka. W 2004 roku pięściarz przeszedł na zawodowstwo, decyzję o zakończeniu kariery podjął w 2011 roku. Jakby nie patrzeć – siedem lat w ringu. W tym czasie Polak z amerykańskim paszportem stoczył trzydzieści dwie walki, z których dwadzieścia dziewięć wygrał, dwie przegrał i jedną zremisował. Warto nadmienić, że w czerwcu 2012 roku Amerykański Związek Dziennikarzy Bokserskich przyznał mu wyróżnienie za walkę roku (pojedynek z lipca 2011 roku z Delvinem Rodriguezem). Wolak stoczył ponad trzydzieści walk, regularnie prezentował się na amerykańskich ringach, swego czasu pokonał Yuriego Foremana, byłego mistrza świata WBA i pozwala to twierdzić, że zaznaczył swoją obecność w świecie boksu. W pewnym momencie powiedział stop, wyraził chęć odejścia. Postanowił spróbować swoich sił w mieszanych sztukach walki.
Do kwestii debiutu w MMA podszedł bardzo poważnie. Przez dwa lata regularnie trenował z Eddim Alvarezem i legendą mieszanych sztuk walki Brazylijczykiem Renzo Gracie. Wolak starał się przygotować do pierwszej walki w MMA kompleksowo. Chciał poznać ten świat i pobierał nauki u najlepszych. Sam Alvarez polecał Wolaka w następujących słowach: „ ma wyjątkowe umiejętności i jest zaskakująco wszechstronnym zawodnikiem formuły MMA”. Sam fakt, że Renzo Gracie trenował zawodnika, bacznie mu się przyglądał i wyrażał zadowolenie z jego postawy jest podstawą do wysnucia określonych wniosków. Jednak nie dla Komisji. Komisji, która uznała, że Wolak musi stoczyć amatorsko minimum pięć walk w stanie Illinois, które będą określały jego profil i pozwalały zdefiniować jego umiejętności. Dopiero wtedy można by pomyśleć o zawodowstwie.
Pytanie podstawowe: o co chodzi? Wolak ma na polu sportów walki doświadczenie, które jest udokumentowane. Z pewnością podstawa ku weryfikacji jego potencjału jest dostępna do analizy, więc dlaczego Komisja nie pokusiła się o to? Takie działanie zakrawa na absurd. Można zrozumieć wiele, że musi być pewien poziom, trzeba spełniać określone warunki. Jednak w tym wypadku widoczne staje się wszechmoc urzędnicza, biurokratyczna. Oczywiście, nie jest ona powszechna. Dotyczy stanu Illinois, jednak na tym przykładzie wyraźnie widać jak takie działania destabilizują podstawy funkcjonowania na różnych płaszczyznach życia. Bo warto zauważyć, że nijak ma się decyzja owej komisji do stanu faktycznego. Gdyż mamy zawodnika z doświadczeniem, a nie Zdzisława Podbiętkę (nazwisko rzecz jasna przypadkowe), który w czasie wolnym zapragnął wspiąć się na wyżyny swojej sprawności fizycznej i chce stoczyć pojedynek w MMA. Porusza fakt, że były bokser w sposób fachowy (przez okres dwóch lat) przygotowuje się do pojedynku, do zmiany klimatu w towarzystwie takiej postaci jak Renzo Gracie. Wydaje się naturalne, że taki autorytet i jego opinia są wystarczającym dowodem potwierdzającym umiejętności Wolaka.
Z drugiej strony przepis to przepis. Żyjemy w czasach, w których prawo wszystko określa i należy go przestrzegać. Na tej płaszczyźnie wszystko jest w porządku. Pytanie tylko: czy o to chodzi w sporcie? Konkretnie w sportach walki. W żaden sposób nie negujemy przestrzegania prawa, bo to rzecz oczywista. Chodzi raczej o tworzenie przepisów bardziej przystających do rzeczywistości.
Bo jak racjonalnie wytłumaczyć, że osobnik mający za sobą siedem lat zawodowej kariery w boksie uznawany jest za niedoświadczonego i z tego tytułu nie może walczyć w MMA? Komisja podjęła taką, a nie inną decyzję. Paweł Wolak musi zatem poczekać na oficjalny debiut w MMA. Jak na razie – blokada.
KM
Już 10 października Oscar de la Hoya wraz ze swoją grupą powróci do zachwycającego Fantasy Springs Resorts & Casino w uroczym Indio. W prężnie rozwijającym się kalifornijskim miasteczku zaprezentuje się trzech pięściarzy, których talenty mają w mniej lub bardziej odległej przyszłości odgrywać pierwsze skrzypce w grupie „Złotego Chłopca”.
Najciekawszym zestawieniem wydaje się starcie 24-letniego Amerykanina Ronny’ego Riosa (23-0, 10 KO) z meksykańskim “Robin Hoodem” Robinsonem Castellanosem (19-10, 12 KO) zakontraktowane na 10. rund w kategorii piórkowej.
Utytułowany na podwórku ringów amatorskich Rios świetnie wpisał się w charakterystykę boksu zawodowego. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu był tylko nieźle zapowiadającym się młodzikiem, dziś coraz mniej ludzi wątpi w jego mistrzowskie możliwości. Wszystko zaczęło się od (pokazanego przez nas) pojedynku z eks-czempionem WBA w wadze super koguciej Rico Ramosem. Młodziutki Rios zupełnie spacyfikował poczynania bardziej doświadczonego rywala wygrywając jednogłośnie na punkty. Zwycięstwa nad cenionymi Leonilo Mirandą i Andrew Cancio tylko potwierdziły klasę młodziutkiego boksera z Santa Ana.
Wydaje się słusznie, Oscar De la Hoya chce jeszcze oszlifować młody diament, przed rzuceniem go w wir walk o mistrzostwo świata. Robinson Castellanos to w żadnym razie nie mięso armatnie. Meksykanin przegrał w ostatnim występie ze świetnym Rene Alvarado, jednak wcześniej przez 11 pojedynków był niepokonany, aż 8 razy skutecznie broniąc tytułu WBC Silver (umowne vice-mistrzostwo świata) w kategorii piórkowej. W trakcie tej passy pokonał m.in. byłego mistrza świata, Celestino Caballero. Niech nie zwiedzie was liczba widniejąca przy jego porażkach, prawie wszystkie przegrane pochodzą z początków kariery, kiedy to Robinson nie brał boksu na poważnie i robił za przeciwnika na telefon.
Obok Ronny’ego Riosa, line-up z ramienia grupy “Golden Boy” uzupełnią “Nieugięty” Meksykanin Antonio Orozco oraz kuzyn Oscara – Diego de la Hoya.
Antonio Orozco (26-0, 15 KO) w pojedynku w kategorii lekkopółśredniej podejmie byłego mistrza świata, mającego już najlepsze lata za sobą Steve’a Forbesa (35-11, 13 KO). Z Kolei 20-letni Diego, w swoim siódmym zawodowym występie (jak dotąd 6 zwycięstw, w tym 5 przez nokaut) skrzyżuje rękawice z rok starszym Meksykaninem – Luisem Ruizem Lizarragą Juniorem (5-2-1, 2 KO).
Gala na żywo w nocy z piątku na sobotę (10/11 października) w FightKlubie, startujemy od 04:00! Powtórka w sobotę o g. 15:00
Źródło: materiały prasowe
Polski zawodnik MMA urodzony 22 stycznia 1982 roku w Nowym Sączu. Swoją przygodę ze sportami walki rozpoczął w wieku 13 lat, kiedy to zapisał się na Choy LEE Fut Kung Fu, a po czterech latach rozpoczął treningi karate. W MMA zadebiutował w 2004 roku na gali Berserkers Arena 2. W 2007 roku podpisał kontrakt z UFC i jako pierwszy polak wystąpił na gali tej organizacji. W swoim bilansie dla UFC Tomasz Drwal trzy razy wygrał i trzy razy przegrał. W 2010 roku doznał dwóch porażek z rzędu, po czym został zwolniony z UFC. Oto wykaz walk w formule MMA Tomasza Drwala.
Wynik |
Bilans |
Przeciwnik |
Rozstrzygnięcie |
Rozgrywki |
Wygrana |
21-4-1 |
Delson Heleno |
KO |
PRO MMA Challenge 1 |
Wygrana |
20-4-1 |
Wes Swofford |
Poddanie (Balacha) |
MMA Attack 3 |
Wygrana |
19-4-1 |
Gary Padilla |
Decyzja (jednogłośna) |
MMA Attack 1 |
Wygrana |
18-4-1 |
Leonardo Nascimento |
KO |
Fighters Arena Łódź 2 |
Przegrana |
17-4-1 |
David Branch |
Decyzja (jednogłośna) |
UFC Fight Night 22 |
Przegrana |
17-3-1 |
Rousimar Palhares |
Poddanie (dźwignia skrętowa na staw skokowy) |
UFC 111 |
Wygrana |
17-2-1 |
Drew McFedries |
Poddanie (duszenie zza pleców) |
UFC 103 |
Wygrana |
16-2-1 |
Mike Ciesnolevicz |
TKO |
The Ultimate Fighter 9 Finale |
Wygrana |
15-2-1 |
Ivan Serati |
KO |
UFC 93 |
Przegrana |
14-2-1 |
Thiago Silva |
TKO |
UFC 75 |
Wygrana |
14-1-1 |
Andre Fyeet |
Poddanie (duszenie zza pleców) |
Fight Club Berlin 9 |
Wygrana |
13-1-1 |
Valdas Pocevicius |
TKO |
WFCA: Grand Prix 2007 |
Wygrana |
12-1-1 |
Lucio Linhares |
TKO |
The Cage Volume 4 |
Wygrana |
11-1-1 |
Pavel Nohynek |
KO |
Fight Club Berlin 6 |
Wygrana |
10-1-1 |
Nordin Asrih |
KO |
BFS: Mix Fight Gala 5 |
Wygrana |
9-1-1 |
Denis Juskevic |
KO |
OC: Freefight Romania |
Wygrana |
8-1-1 |
Martin Kubes |
TKO |
Fight Club Berlin 5 |
Wygrana |
7-1-1 |
Przemysław Tomczyk |
Poddanie (duszenie trójkątne) |
MMA Sport 1 |
Wygrana |
6-1-1 |
Michael Knaap |
Poddanie (duszenie) |
BFS: Mix Fight Gala 4 |
Wygrana |
5-1-1 |
Ulf Fritzmann |
Poddanie (ciosy pięściami) |
Fight Club Berlin 4 |
Wygrana |
4-1-1 |
Jacek Buczko |
Decyzja |
Colosseum 3 |
Wygrana |
3-1-1 |
Krzysztof Gołaszewski |
Decyzja |
Colosseum 3 |
Wygrana |
2-1-1 |
Sławomir Zakrzewski |
KO |
Colosseum 3 |
Przegrana |
1-1-1 |
Ulf Fritzmann |
Poddanie |
Fight Club Berlin 3 |
Wygrana |
1-0-1 |
Daniel Leś |
TKO |
Colosseum 1 |
Remis |
0-0-1 |
Piotr Bagiński |
Remis |
Berserkers Arena 2 |
Mistrzostwa Polski w kickboxingu w formule full-contact z pewnością były dobrym testem formy przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy w Bilbao, które odbędą się 18 – 26 października.
Test pozytywnie zdali Emilia Czerwińśka (60kg) z Boksingu Zielona Góra oraz Kajetan Kierstein (67 kg) z MMA Devil Międzychód. Oboje zostali wybrani najlepszymi kickbokserami turnieju. W finale Czerwińska 3:0 pokonała Kamilę Hermanowską z Nadstalu Krzaki Czaplinkowskie. Z kolei Kierstein zwyciężył łatwo Michała Benbena z Piotrkowa Trybunalskiego. To drugie złoto z rzędu kickboksera MMA Devil.
Odbywające się w Kurzętniku (woj. warmińsko – mazurskie) zawody służyły weryfikacji formy zawodników przed mistrzostwami Europy. Dla niektórych były wyzwaniem. Tak jak dla 43-letniego Michała Demblera (86 kg), który mimo wieku pokazał, że jego doświadczenie jest cenne i pokonał wszystkich rywali, zdobywając złoto. To właśnie on rozwijał kickboxing w Kurzętniku lata temu. W mistrzostwach startował jako Olimpii Nowe Miasta Lubawskie.
Warto odnotować, że Ewa Bulanda w kategorii 48 kg wywalczyła piąte złoto z rzędu. Czy brak jest równorzędnych rywalek? Ciekawy jest również fakt, że sumując wszystkie złota Bulandy był to jej 14 tytuł mistrzyni kraju.
We wszystkich kategoriach można było emocjonować się rywalizacją, z jednym wyjątkiem. Tylko Karolina Dziedzic z UKS Diament Pstrągowa została zgłoszona do wagi -70 kg.
Finały MP full-contact Kurzętnik 2014:
kobiety
-48 kg: Ewa Bulanda (LUKS JAS POL Krynica) – Marzena Szacoń (MKS Kalina Lublin) rsc 1r.
-52 kg: Karolina Mośko (KKT Bałtyk Koszalin) – Ewa Boś (SKF Boksing Zielona Góra) KO 2r.
-56 kg: Dorota Godzina (KS X FIGHT Piaseczno) – Katarzyna Bedra (Zamek Expom Kurzętnik) 3-0
-60 kg: Emilia Czerwińska (SKF Boksing Zielona Góra) – Kamila Hermanowska (Klub Sportowy NADSTAL Krzaki Czaplinkowskie) 3-0
-65 kg: Monika Kędzierska (Klub Sportowy C.S.E. Sparta) – Paulina Frankowska (KS X FIGHT Piaseczno) 3-0
+70 kg: Anna Kołodziejska (MMA DEVIL Międzychód) – Maria Barcikowska (KS START Działdowo) 3-0
mężczyźni
-57 kg: Łukasz Wydro (SMOK Toruń) – Wojciech Peryt (Radomski Klub Kickboxingu Kick-Sport) 3-0
-63,5 kg: Jakub Jasion (Piotrowska Szkoła Sztuk Walki TOM CENTER) – Mariusz Just (Piotrowska Szkoła Sztuk Walki TOM CENTER) WO
-67 kg: Kajetan Kierstein (MMA DEVIL Międzychód) – Michał Benben (Piotrowska Szkoła Sztuk Walki TOM CENTER) 3-0
-71 kg: Kamil Dajwłowski (Piotrowska Szkoła Sztuk Walki TOM CENTER) – Szymon Salachna (Beskid Dragon Bielsko-Biała) 3-0
-75 kg: Robert Krasoń (Piotrowska Szkoła Sztuk Walki TOM CENTER) – Sebastian Prokop (MUKS Olimpia Nowe Miasto Lubawskie) 2-1
-81 kg: Bogumił Połoński (SKF Boksing Zielona Góra) – Piotr Kołakowski (Zamek Expom Kurzętnik) 3-0
-86 kg: Michał Dembler (MUKS Olimpia Nowe Miasto Lubawskie) – Arkadiusz Dembiński (Piotrowska Szkoła Sztuk Walki TOM CENTER) 3-0
-91 kg: Adrian Kowalkowski (KS X FIGHT Piaseczno) – Paweł Michalak (Husaria Drutex Słupsk) 3-0
+91 kg: Jakub Kozera (Gwardia Zielona Góra) – Patryk Proszek (Gwardia Zielona Góra) WO
KM
Za nami 58. mistrzostwa Polski seniorek i seniorów w judo. Turniej obfitował w ciekawe wydarzenia i powroty. Podczas mistrzostw zaprezentowali się Krzysztof Wiłkomirski oraz Tomasz Kowalski. Ponadto, widzowie mogli zobaczyć brązową medalistkę mistrzostw świata Katarzynę Kłys czy mistrzynię świata juniorek Arletę Podolak.
W wadze – 73 kg było gorąco ze względu na powrót 34-letniego Krzysztofa Wiłkomirskiego, który obecnie prowadzi własny klub. Doświadczony zawodnik, medalista mistrzostw świata i Europy, okazał się bezkonkurencyjny w swojej kategorii. Wiłkomirski w finale pokonał utalentowanego Damiana Stępnia. Istotny był również powrót do rywalizacji Tomasza Kowalskiego po poważnym wypadku. W kategorii -66 kg zawodnik zajął drugie miejsce. Kowalski w finale przegrał z Aleksandrem Betą, który poczyna sobie coraz śmielej. Na ostatnim Pucharze Świata w Tallinie spisał się wyśmienicie. Ponadto, należy podkreślić, że w ćwierćfinale doszło do starcia Kowalskiego z Pawłem Zagrodnikiem. Piąty zawodnik igrzysk w Londynie musiał uznać prymat młodszego kolegi. Zagrodnik zakończył rywalizację zaledwie z brązowym medalem.
U pań rywalizacja również przebiegała ciekawie. W kategorii -57 kg Arleta Podolak zwyciężyła, zaś mistrzyni Europy juniorek Anna Borowska była trzecia. Agata Ozdoba okazała się lepsza w rywalizacji z Katarzyną Tałach -63 kg. W swoich kategoriach triumfowały Karolina Pieńkowska, Ewa Konieczny oraz będące w dobrej formie Katarzyna Kłys i Daria Pogorzelec.
Na tatami nie zabrakło niespodzianek. Na uwagę zasługuje fakt, że w kategorii – 90 kg u panów triumfował junior Piotr Kuczera. W rywalizacji drużynowej najlepsze okazały się zespoły z Gdańska i Katowic. Wśród pań triumfowało Wybrzeże, zaś AZS AWF wiedzie prymat u mężczyzn. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że w niektórych kategoriach startowała bardzo mało liczba zawodników. Daria Pogorzelec zdobyła złoto, a walczyło z nią o medal zaledwie 5 rywalek. W najcięższej kategorii do rywalizacji stanęło 6 zawodniczek.
58. mistrzostwa Polski za nami. Zawody pokazały, że w judo ważne jest doświadczenie, co pokazuje przykład Wiłkomirskiego. Cieszy potwierdzenie dobrej dyspozycji naszych pań – Podolec, Kłys, Podolak. Istotny jest powrót Tomasza Kowalskiego, który stanął do rywalizacji i pokazał się z dobrej strony. Aleksander Beta poczyna sobie coraz śmielej i pewniej. Kwestią problematyczną jest fakt, że w niektórych kategoriach pojawia się mała liczba zawodników. Mimo wszystko widać, że na tatami coś się dzieje. Oprócz doświadczonych nazwisk pojawiają się „młode wilki”, wśród których wyróżnić należy wspomnianych Betę czy Podolak, a także niespodziankę mistrzostw – Piotra Kuczerę.
Wyniki 58 MP w judo:
kobiety:
-48 kg:
1. Ewa Konieczny (Czarni Bytom)
2. Kinga Kubicka (Flota Gdynia)
3. Maja Rasińska (Gwardia Bielsko-Biała) i Joanna Stankiewicz (AZS AWF Warszawa)
-52 kg:
1. Karolina Pieńkowska (AZS UW Warszawa)
2. Agata Perenc (Polonia Rybnik)
3. Zuzanna Pawlikowska (AZS AWFiS Gdańsk) i Dorota Smorzewska (Judo Sensei Płock)
-57 kg:
1. Arleta Podolak (Czarni Bytom)
2. Dominika Błach (Gwardia Opole)
3. Anna Borowska (Polonia Rybnik) i Magdalena Miller (AZS AWFiS Gdańsk)
-63 kg:
1. Agata Ozdoba (AZS AWF Wrocław)
2. Karolina Tałach (Wybrzeże Gdańsk)
3. Agnieszka Bezrączko (AZS AWF Katowice) i Justyna Karpała (AZS AWF Wrocław)
-70 kg
1. Katarzyna Kłys (Judo Kraków)
2. Aleksandra Jabłońska (AZS AWFiS Gdańsk)
3. Barbara Białas (Czarni Bytom) i Sandra Lickun (Judo Gwardia Koszalin)
-78 kg
1. Daria Pogorzelec (Wybrzeże Gdańsk)
2. Katarzyna Furmanek (AZS AWFiS Gdańsk)
3. Katarzyna Szlendak (MKS Chełm)
+78 kg
1. Joanna Jaworska (AZS AWFiS Gdańsk)
2. Anna Załęczna (Judo Toruń)
3. Wiktoria Oleksiewicz (Makowiec Skaryszew) i Marta Rózga (Gwardia Łódź)
mężczyźni:
-60 kg:
1. Bartłomiej Garbacik (AZS AWF Katowice)
2. Grzegorz Wieczorek (Czarni Bytom)
3. Maciej Grzyb (Drako Warszawa) i Sebastian Sojka (Gwardia Bielsko-Biała)
-66 kg:
1. Aleksander Beta (Gwardia Łódź)
2. Tomasz Kowalski (AZS Opole
3. Marek Kręcielewski (Gwardia Warszawa) i Paweł Zagrodnik (Czarni Bytom)
-73 kg:
1. Krzysztof Wiłkomirski (Musu Warszawa)
2. Damian Stępień (Żak Kielce)
3. Wiktor Mrówczyński (Wojownik Skierniewice) i Damian Szwarnowiecki (Gwardia Wrocław)
-81 kg:
1. Łukasz Błach (Śląsk Wrocław)
2. Jakub Kubieniec (AZS AWF Katowice)
3. Sebastian Przybysz (AZS AWFiS Gdańsk) i Maciej Tworzydło (AZS Opole)
-90 kg
1. Piotr Kuczera (Polonia Rybnik)
2. Kamil Kozłowski (Gwardia Olsztyn)
3. Igor Dzierżanowski (AON Warszawa) i Rafał Kozłowski (Gwardia Wrocław)
-100 kg
1. Jakub Wójcik (AZS AWF Wrocław)
2. Kacper Larem (Gwardia Warszawa)
3. Tomasz Domański (AZS AWFiS Gdańsk) i Leszek Marek (Flota Gdynia)
+100 kg
1. Maciej Sarnacki (Gwardia Olsztyn)
2. Damian Nasiadko (Wybrzeże Gdańsk)
3. Kamil Grabowski (Czarni Bytom) i Tomasz Tałach (Wybrzeże Gdańsk)
Rywalizacja drużynowa:
Kobiety:
1. SGKS Wybrzeże Gdańsk
2. Czarni Bytom
3. AZS AWF Wrocław
Mężczyźni:
1. AZS AWF Katowice
2. AZS AWF Warszawa
3. Klub Judo AZS Opole i WKS Gwardia Warszawa
KM
Polski judoka urodzony 8 lutego 1988 roku w Opolu. Jest on również żołnierzem 2 Batalionu Dowodzenia Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu, swoją przysięgę złożył 31 grudnia 2009 roku. Tomasz jest zawodnikiem klubu AZS Opole. Obecnie Tomasz wraca do formy po ciężkiej kontuzji.
Jego największe osiągnięcia w judo to:
Jan Błachowicz na UFC Fight Night 53 w Sztokholmie pokonał Ilira Latifiego. Polak zakończył pojedynek w pierwszej rundzie.
Błachowicz nie mógł doczekać się debiutu w UFC. Dla wielu występ Polaka był dużą niewiadomą, czy sprosta wyzwaniu i co jest w stanie pokazać. Internauci nie dawali Błachowiczowi wielkich szans w starciu z Latifim, eksperci wróżyli mu pewną porażkę. Polak uciszył krytyków i pokazał, że walczyć potrafi.
Błachowicz potrzebował zaledwie dwóch minut, aby rozstrzygnąć walkę na swoją korzyść. Polski fighter pojedynek rozpoczął spokojnie. Próbował wyczuć rywala, atakował go low-kickami oraz kopnięciami na korpus. Latifi również miał swoją chwilę na prezentację swoich umiejętności. Szwed chciał zrobić wrażenie na Polaku seriami ciosów, jednak ten skutecznie się bronił. Na tym zakończyły się popisy fightera ze Skandynawii. Błachowicz wyprowadził kopnięcie na korpus, które dało się wyraźnie we znaki Latifiemu. Polak doskoczył do rywala i „wykończył” go ciosami.
Zwycięstwo Błachowicza z pewnością dla wielu było zaskoczeniem. Przed pojedynkiem trwały domysły jak sobie poradzi i czy wytrzyma tą walkę psychicznie. Wytrzymał presję, mądrze rozegrał tą walkę i odniósł zwycięstwo w pierwszym pojedynku pod egidą UFC. Amerykańskie portale internetowe, związane ze sztukami walki, wspominają o pojedynku Błachowicza z Latifim podkreślając fakt, że Polak bardzo dobrze zaprezentował się w debiucie. Warto zwrócić uwagę na następującą kwestię – otóż Polak został umieszczony w głównej karcie walk. W pewnym sensie świadczy to o docenieniu naszego zawodnika, ale też wymaganiach organizatorów względem niego. Błachowicz miał za zadanie dostarczyć emocji i stworzyć widowisko. Na tym polega magia UFC. Walka musi żyć, publiczność musi być zachwycona. Na pewno na plus dla Błachowicza zaliczyć należy to, że walkę zakończył nokautem.
Czy Błachowicz otworzył sobie drogę do kariery w UFC? Tak naprawdę to początek. Błachowicz udanie zadebiutował pokonując Latifiego, ale przed nim jeszcze długa droga. Do każdego pojedynku musi być maksymalnie przygotowany, a w oktagonie powinien dawać z siebie wszystko. Zaczął dobrze i chwała mu za to, jednak warto uświadomić sobie, że gwiazdą UFC Błachowicz jeszcze nie jest. Publiczność na kolejną galę nie przyjdzie dla Polaka, bo są lepsi. My możemy cieszyć się z dobrej walki naszego fightera i liczyć, iż na tym nie poprzestanie.
Na tej samej gali walczył Krzysztof Jotko. Nasz drugi reprezentant zwyciężył jednogłośną decyzją sędziów Tora Troenga. W wadze półśredniej stanęli naprzeciw siebie Rick Story i Gunnar Nelson. Pojedynek bardzo wyrównany i o wszystkim musieli zadecydować sędziowie. Niejednogłośną decyzją wygrał Story. Już w pierwszej rundzie z Akirą Corassanim uporał się Max Holloway.
Wyniki UFC Fight Night 53:
Karta główna:
Rick Story pokonał Gunnara Nelsona przez niejednogłośną decyzję (48-47 Nelson, 49-46 Story, 50-44 Story)
Max Holloway pokonał Akirę Corassaniego przez TKO w pierwszej rundzie
Jan Błachowicz pokonał Ilira Latifiego przez TKO w pierwszej rundzie
Mike Wilkinson pokonał Niklasa Backstroma przez KO (Punch) w pierwszej rundzie
Undercard:
Magnus Cedenblad – Scott Askham jednogłośna decyzja (29-28, 29-28, 29-28)
Nico Musoke – Aleksander Jakowlew jednogłośna decyzja (30-27, 30-27, 30-27)
Dennis Siver – Karol Rosa jednogłośna decyzja (30-27, 30-27, 30-27)
Cathal Pendreda – Gasan Umalatov niejednogłośna decyzja (29-28, 28-29, 29-28)
Krzysztof Jotko – Tor Troeng jednogłośna decyzja (30-27, 30-26, 30-27)
Mairbek Taisumov – Marcin Bandel TKO (uderzenia) –pierwsza runda
Zubaira Tukhugov – Ernest Chavez TKO (uderzenia) – pierwsza runda
KM
Polski zawodnik MMA urodzony 10 kwietnia 1984 roku w Szczecinie. Obecny mistrz federacji KSW w kategorii wagowej do 84 kg. Styl z którego wywodzi się Michał to brazylijskie jiu-jitsu, stąd większość jego zwycięstw odniesionych jest przez poddanie. Popularnie zwany Magic jest zawodnikiem Berserkers Team Szczecin.
Wynik |
Bilans |
Przeciwnik |
Rozstrzygnięcie |
Rozgrywki |
Wygrana |
21-4-0 |
Jorge Luis Bezerra |
TKO |
KSW 28: Fighters Den |
Wygrana |
20-4-0 |
Jay Silva |
Decyzja (jednogłośna) |
KSW 26 |
Przegrana |
19-4-0 |
Jay Silva |
KO |
KSW 24: Starcie Gigantów |
Wygrana |
19-3-0 |
Kendall Grove |
Decyzja (jednogłośna) |
KSW 23: Królewskie Rozdanie |
Wygrana |
18-3-0 |
Rodney Wallace |
KO |
KSW 21: Ostateczne Wyjaśnienie |
Wygrana |
17-3-0 |
Jay Silva |
Decyzja (jednogłośna) |
KSW 19 |
Wygrana |
16-3-0 |
Matt Horwich |
Decyzja (jednogłośna) |
KSW 17: Zemsta |
Wygrana |
15-3-0 |
James Zikic |
Decyzja (jednogłośna) |
KSW 16 |
Wygrana |
14-3-0 |
Gregory Babene |
Poddanie (duszenie gilotynowe) |
KSW 15 : Współcześni Gladiatorzy |
Wygrana |
13-3-0 |
Bohumil Lungrik |
Poddanie (duszenie gilotynowe) |
Pro Fight 3 |
Przegrana |
12-3-0 |
Antonio Mendes |
Decyzja (niejedno głośna) |
KSW 7 |
Wygrana |
12-2-0 |
Jan Antoska |
Poddanie (duszenie gilotynowe) |
KSW 7 |
Wygrana |
11-2-0 |
Krzysztof Kułak |
Poddanie (duszenie gilotynowe) |
KSW 6 |
Wygrana |
10-2-0 |
Valdas Pocevicius |
Poddanie (duszenie zza pleców) |
KSW 6 |
Wygrana |
9-2-0 |
Evert Fyeet |
Poddanie (duszenie zza pleców) |
KSW 6 |
Przegrana |
8-2-0 |
Moise Rimbon |
Decyzja (jednogłośna) |
WFC Europe vs. Brazil |
Przegrana |
8-1-0 |
Evangelista Santos |
TKO |
Jungle Fight 5 |
Wygrana |
8-0-0 |
Andrzej Kulik |
Decyzja (jednogłośna) |
Colosseum 5 |
Wygrana |
7-0-0 |
Wojciech Gołaszewski |
Poddanie (kimura) |
MMA Polska 7 – Finały 2004 |
Wygrana |
6-0-0 |
Miika Mehmet |
Poddanie (duszenie zza pleców) |
The Cage Vol.1 – First Time In Finland |
Wygrana |
5-0-0 |
Giedrius Pranckevicius |
Poddanie (dźwignia na staw łokciowy) |
Colosseum II |
Wygrana |
4-0-0 |
Christoph Meyer |
Poddanie |
Fight Club Berlin 3 |
Wygrana |
3-0-0 |
Jarosław Stachera |
TKO |
MMA Polska 3 – Finały 2003 |
Wygrana |
2-0-0 |
Andrzej Kulik |
Poddanie (kimura) |
MMA Polska 2 – Eliminacje |
Wygrana |
1-0-0 |
Tomasz Janiszewski |
Poddanie (duszenie gilotynowe) |
MMA Polska 2 – Eliminacje |
Tym razem to Szczecin stał się areną kolejnej, już dwudziestej ósmej, gali KSW. W swoim rodzinnym mieście walczył Michał Materla, o pas mistrzowski wagi ciężkiej bój toczył Karol Bedorf, debiut w mieszanych sztukach walki zaliczył Rafał Jackiewicz.
Gala KSW po raz kolejny okazała się show. Show, które przyciąga uwagę i budzi emocje. O galach KSW mówi się wiele, produkt jest głośno reklamowany. Ponadto, widoczna staje się ekspansja MMA na całą Polskę. KSW dociera już do kolejnego miasta, którym tym razem został Szczecin. Szczególny wymiar ma również fakt, że w ten sposób uhonorowany został Michał Materla. Zawodnik miał okazję zaprezentować się przed własną publicznością, lecz początkowo mówiło się, że w Szczecinie nie znajdzie miejsca w karcie walk. Wtedy o „swojego” upomniała się publiczność.
O KSW 28 mówiło się w kontekście walki pasa mistrza wagi ciężkiej pomiędzy Karolem Bedorfem, a Rollesem Graciem. Uwagę przyciągał również wspominany już Michał Materla, zwracano uwagę na powrót po dłuższej przerwie do KSW Macieja Jewtuszki. Wielu ciekawił debiut w mieszanych sztukach walki Rafała Jackiewicza. Emocji nie mogło zabraknąć w związku z tym, że w oktagonie miał pojawić się kontrowersyjny Marcin Różalski.
Zawodnicy, którzy prezentują się podczas gal KSW nabrali szczególnego wymiaru. Stali się swego rodzaju gwiazdami MMA w wydaniu polskim. KSW stworzyło określony produkt i wykreowało potencjał ludzki, z którego czerpie. Publiczność chętnie przychodzi zobaczyć Materlę, ciekawe jest popisów Bedorfa czy ekwilibrystyki Rafała Moksa. KSW stworzyło markę, która bardzo dobrze funkcjonuje medialnie, co przekłada się na zainteresowanie sponsorów. Z biegiem lat widoczny jest postęp w organizacji gal. Na ten wizerunek federacja pracowała latami, czego teraz zbiera owoce.
Przechodząc do aspektu sportowego KSW 28 warto na chwilę zatrzymać się przy osobie Rafała Jackiewicza. Boksera, który zapragnął spróbować sił w MMA. Jego rywalem był Marcin Parcheta wywodzący się z muay thai. Czym można „załatwić” boksera? Low – Kickami. Parcheta zastosował skuteczną broń, ale Jackiewicz okazał się twardy i wytrzymał trzy rundy. Anzor Azhiev miał szybko poradzić sobie z Helsonem Henriquesem, jednak rywal wytrzymał trzy rundy i o wszystkim decydowali sędziowie. Zawodnicy walczyli efektywnie – ciekawe sprowadzenia do parteru i próby rzutów. Sędziowie zwycięstwo przyznali Azhievowi.
Udany powrót zaliczył Maciej Jewtuszko, jednak Vaso Bakocević rywalem łatwym nie był. Czarnogórzec szybko pokazał charakter i mocnym ciosem wstrząsnął „Irokezem”, który upadł. Zachowanie Jewtuszki wskazywało na to, że obawia się rywala. Bakocević prowokował Polaka i zapraszał go do walki. Jewtuszko w końcu wystrzelił. Kolano "otworzyło" Czarnogórca, a wszystko zakończył mocny cios pięścią w twarz, po którym sędzia zakończył walkę. Daniel Acacio nie miał szans w starciu z Rafałem Moksem. Szybkość i sprawność „Kulturysty” wzięły górę. Moks załatwił sprawę duszeniem gilotynowym.
„Różal” chciał, ale zdrowie nie pozwoliło. Wielu zastanawiało się nad sensem walki, skoro Różalski miał problemy z kolanem, jednak zawodnik chciał stoczyć pojedynek. Początkowo kontrolował przebieg wydarzeń w oktagonie i mądrze atakował Grahama ciosami. W stójce dominował fighter z Płocka, jednak po koniec pierwszej rundy niepotrzebnie sprowadził walkę do parteru. Do tego momentu wszystko wyglądało dobrze, ale Różal popełnił błąd – wylądował na dole i był doszczętnie okładany przez Grahama. W drugiej rundzie dało znać o sobie kolano. „Różal” odklepał, gdyż ból uniemożliwiał kontynuowanie pojedynku.
Michał Materla swoją walkę wygrał pewnie. W drugiej rundzie „ruszył” Jorge Luisa Bezerrę kolanem, co zachwiało rywalem i otworzyło Polakowi drogę do zwycięstwa. Materla w parterze zasypał przeciwnika ciosami i sędzia zakończył pojedynek. Pas mistrzowski wagi ciężkiej KSW dla Karola Bedorfa. Rolles Gracie poczuł siłę polskiego fightera. Bedorf złamał rywalowi żebro. Pod koniec pierwszej rundy Polak mocnym kopnięciem w wątrobę zaskoczył Gracie, który po chwili upadł. Ciosy w parterze sprawiły, że Brazylijczyk nie był zdolny do dalszej walki.
Efektowny Rafał Moks, którego gilotyna zasługuje na uznanie. Trzeba wyróżnić „Kulturystę”, który coraz śmielej poczyna sobie w KSW. Swoją pozycję na rynku ugruntowali Materla i Bedorf. Na plus zapisał się z pewnością Maciej Jewtuszko, choć Bakocević pokazał, że walczyć potrafi. Nie wiadomo, co dalej z Marcinem Różalskim. Po dobrym okresie w KSW przytrafiła mu się porażka i kontuzja.
KSW 28 przeszło do historii. Pojedynki były ciekawe, choć nie zachwycające. Gala KSW jako produkt stała się marką dojrzałą, która gwarantuje zainteresowanemu określony poziom. Czy na polskim rynku federacja jest w stanie się jeszcze rozwinąć? A może powinna pomyśleć o ekspansji?
Wyniki KSW 28:
Walka wieczoru – pojedynek o pas mistrza KSW w wadze ciężkiej:
Karol Bedorf pok. Rollesa Graciego przez TKO w pierwszej rundzie (4:44)
Główna karta:
Michał Materla pokonał Jorge'a Luisa Bezerrę przez TKO w drugiej rundzie (1:46)
Peter Graham pokonał Marcina Różalskiego. Kontuzja „Różala” w drugiej rundzie (0:43)
Maciej Jewtuszko pokonał Vaso Bakocevica przez TKO w trzeciej rundzie (3:00)
Rafał Moks pokonał Daniela Acacio przez poddanie w pierwszej rundzie (4:42)
Anzor Azhiev pokonał Helsona Henriquesa jednogłośną decyzją sędziów (30-27, 30-27, 30-28)
Marcin Parcheta pokonał Rafała Jackiewicza przez TKO w trzeciej rundzie (3:53)
Michał Włodarek pokonał Michała Andryszaka przez TKO w pierwszej rundzie (0:27)
Karta wstępna:
Szymon Bajor pokonał Kamila Walusia przez TKO w pierwszej rundzie (1:42)
Jakub Kowalewicz pokonał Kamila Gniadka jednogłośną decyzją sędziów (29-28, 29-28, 29-27)
KM
Obserwując występy naszych reprezentantów coraz poważniej myślimy o Igrzyska Olimpijskich Rio de Janeiro 2016. Z pewnością pozytywnie nastrajają występy Darii Pogorzelec, która po dłuższej przerwie wróciła i poczyna sobie coraz lepiej.
Reprezentantka Polski nie jest anonimową zawodniczką judo. W 2010 roku zajęła 5.miejsce w mistrzostwach Europy w Wiedniu. Pogorzelec ma na swoim koncie również złoto na Światowych Sportowych Igrzyskach Wojskowych. Zatrzymując się na obecnej postawie Polki należy zwrócić uwagę, że wróciła do występów po przerwie spowodowanej opieką nad dzieckiem. Pierwszy występ i od razu 3.miejsce w kategorii -78 kg na zawodach Grand Slam (o czym informowaliśmy). W Tiumeniu Polka osiągnęła bardzo dobry wynik dzięki swojej ambitnej postawie i uporowi. Zabrakło szczęścia w półfinale, gdzie Polka musiała przełknąć gorycz porażki, jednak osiągnęła bardzo dobry rezultat, który był dobrym prognostykiem przed mistrzostwami świata w Czelabińsku. Pogorzelec do tej imprezy przygotowywała się z nadziejami we Włoszech i na Słowenii, jednak z Rosji medalu nie przywiozła. Zaporą nie do przejścia okazała się ubiegłoroczna mistrzyni Europy Lucie Louette – Koming, która zwyciężyła 35 sekund przed końcem. Warto podkreślić, że Pogorzelec nie odpadła z byle kim. Udział w mistrzostwach też jest istotnym doświadczeniem. Wiadomo, że walczy się o najwyższe laury, ale z każdych zawodów trzeba wyciągać naukę i wnioski, które są cenne i w przyszłości mogą okazać się przydatne.
Pozostając na chwilę przy mistrzostwach świata należy podkreślić nasze osiągnięcia. Warto wspomnieć, że brązowy medal wywalczyła inna z reprezentantek Polski – Katarzyna Kłys. To ogromne osiągnięcie polskiego judo, gdyż brąz przywieziony z Czelabińska jest pierwszym krążkiem z imprezy tej rangi od 11 lat. Ostatnim, który wywalczył medal na mistrzostwach świata był Robert Krawczyk, który tej sztuki dokonał w Osace. Ponadto, warto podkreślić, że z dobrej strony pokazała się reprezentacja kobiet.
Wracając do Pogorzelec. Zawodniczka zaliczyła udany powrót, pojechała na mistrzostwa świata do Czelabińska. Wróciła na dobre. „Wkręciła” się w treningi, bierze udział w zawodach i osiąga dobre rezultaty. Z Pucharu Świata w Tallinie nasza reprezentanta przywiozła złoto. Pogorzelec była bezlitosna dla „sąsiadek”. W fazie grupowej pokonała Niemkę Marie Bresner oraz Rosjankę Anna Pridannikovą wyeliminowała poprzez ippon. Na Pogorzelec w finale czekała kolejna Niemka. Tym razem była to Kerstin Thiele. Dobry występ w Tallinie i zwycięstwo dało Darii Pogorzelec 100 punktów do rankingu światowego, co wyraźnie przybliża ją do wyjazdu do Rio.
Prezentując taką postawę reprezentantka Polski śmiało może myśleć wyjeździe na Igrzyska Olimpijskie. Pogorzelec zaliczyła bardzo dobry powrót po przerwie i prezentuje wysoką formę. Sukcesy osiągane w zawodach nie są dziełem przypadku, lecz efektem ciężkiej pracy i charakteru zawodniczki. W Pogorzelec tkwi ogromny potencjał. Zawodniczka musi dołożyć ostatnią cegiełkę, aby wywalczyć bilet do Rio, lecz w obecnej dyspozycji wydaje się to być formalność.
A co w Rio? Miejmy nadzieję, że Pogorzelec dopiero się rozkręca i eksploduje dopiero na Igrzyskach. Widać po niej, że jest mocna i pewna siebie. Imponuje fakt, iż zawodniczka wraca po długiej przerwie i jedzie na zawody, gdzie zdobywa miejsca w czołówce. Ba, wygrywa. Ten fakt należy dobitnie podkreślić i zauważyć, że mamy powiew świeżości i nadziei w judo. Imponuje Pogorzelec, ale warto pamiętać o wspomnianej tu Katarzynie Kłys. Należy spojrzeć na polskie judo jako dyscyplinę, która robi postępy i wyrażać nadzieję, że w Rio dojdzie do przełomu. Jeszcze krok i bilet gwarantowany.
KM
Wielu zastanawia się, kiedy dojdzie do rewanżowego starcia pomiędzy Saulem Canelo Alvarezem, a Floydem Mayweatherem Jr. Na tą walkę na pewno trzeba będzie jeszcze poczekać. Przed Canelo stoi teraz inne wyzwanie. Nazywa się Joshua Clottey. Oscar de La Hoya z Golden Boy Promotions potwierdził, że do tego starcia dojdzie 6 grudnia w San Antonio.
Clottey jest byłym mistrzem świata wagi półciężkiej. 37-latek z Ghany w swojej karierze rywalizował z wieloma mocnymi rywalami. Pokonał m.in. Zaba Judaha czy ostatnio Anthony’ego Mudina. Mierzył się także z Miguelem Cotto oraz Manny’m Pacquiao, ale na nich recepty nie znalazł. Obecnie Clottey jest zawodnikiem, którego nazwisko nie robi wrażenia. Jest coraz wolniejszy i mniej odporny. Eksperci przewidują, że w walce z Alvarezem będzie w stanie przeciwstawić się rywalowi przez cztery rundy, a następnie będzie liczył na szczęście.
Wielu zarzuca obozowi Canelo asekuranctwo i bojaźń. Alvarez poszedł na łatwiznę i wybrał mniej wymagającego rywala. Początkowo mówiło się, że 24-latek stanie w ringu z Jamesem Kirklandem. Wielu fanów liczyło na ten pojedynek, gdyż zapowiadał się jako bardzo wartościowy. Golden Boy Promotions podjęło inną decyzję, wybierając rywala słabszego. Po prostu Kirkland został uznany za zbyt niebezpiecznego rywala dla Canelo. Porażka Alvareza mogłaby kosztować go zbyt wiele. Wybór Clotteya jest opcją bezpieczniejszą i szansą na zbliżenie się do celu, jakim jest pojedynek z Miguelem Cotto, mistrzem WBC wagi średniej.
Canelo zwracał uwagę swoją bezkompromisowością. Mimo młodego wieku gromił kolejnych rywali. W końcu dostał szansę na wymarzoną, a zarazem wielką walkę. We wrześniu 2013 roku Alvarez stoczył pojedynek z Floydem Mayweatherem Jr. Ogromne wydarzenie, wielka wrzawa, zainteresowanie z każdej strony. Mayweather jak zawsze zabrał się za tworzenie show, a wielu upatrywało w Canelo pogromcy Floyda. Na szali stanął cały dorobek obu bokserów. Gorycz porażki po raz pierwszy w karierze musiał przełknąć Alvarez, który tym samym stracił tytuły WBC i WBA kategorii junior średniej. Tak naprawdę przegrana z Mayweatherem zahamowała marsz Canelo na sam szczyt bokserskiego świata. W 2014 roku Alvarez wygrał dwa pojedynki. Alfredo Angulo w dziesiątej rundzie znalazł się na deskach, a z Erislandym Larą Canelo wygrał na punkty. W tym drugim przypadku zwycięstwo Meksykanina poddawano dyskusji. Lara w starciu z Alvarezem pokazał kawał dobrego boksu, czym dał się rywalowi we znaki. Nauczony tym doświadczeniem obóz Canelo woli nie ryzykować. De La Hoya i spółka wybrali opcję bezpieczniejszą, gdyż wiedzą, o co grają. Celem jest zbliżenie się do walki mistrzowskiej. Clottey na pewno nie jest przeszkodą z najwyższej półki. Bokser z Ghany jest sporo starszy od Canelo i nie ma dynamiki ani odpowiedniej zwrotności. Wybierając Kirklanda obóz Alvareza ryzykowałby zbyt wiele, choć dla widowiska byłoby to znacznie lepsze. Wygrała opcja bezpieczniejsza, dla dobra zawodnika i ze wzrokiem zwróconym w stronę Miguela Cotto.
Taktyka jest istotnym elementem boksu. Nie tylko ta ringowa, ale i ta tocząca się poza ringiem. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, dobrze zaplanowane, aby osiągnąć zamierzony cel. Czasami kosztem widowiska. W przypadku Alvareza padło na opcję bezpieczniejszą, gdyż zawodnik musi odbudować swoją pozycję. Meksykanin stoczył wielki pojedynek z Mayweatherem, ale stracił cały dorobek. Teraz musi podjąć kroki, które pozwolą mu stanąć przed szansą na zdobycie mistrzowskiego pasa. Wygrał już dwa pojedynki, teraz chce pokonać Clotteya. Canelo miał problemy z Larą, dlatego też obóz starał się znaleźć rywala mniej wymagającego. Wszystko w imię wyższych celów. Aby nie utrudniać sobie drogi na szczyt – taką taktykę przyjął Alvarez. Czy uda się zrealizować plan? Cotto już czeka.
Alexander Gustafsson jest rozchwytywany. Zawodnik ze Szwecji jest celem kolejnych zawodników. Teraz o walkę z 27-latkiem upomina się Rashad Evans.
Były mistrz UFC kategorii do 93 kg chce zmierzyć się z Gustafssonem, lecz obecnie lecz kontuzję. Evans zapowiada, że po powrocie do zdrowia chce stanąć do pojedynku ze Szwedem. – Bardzo chciałbym się z nim zmierzyć w swoim powrocie do Oktagonu. Amerykanin docenia klasę swojego potencjalnego rywala i zauważa postępy jakie poczynił 27-latek: – Jestem pod ogromnym wrażeniem jak Gustafsson się rozwinął.
Z kolei Gustafsson marzy o innym pojedynku. Chce rewanżu z Jonem Jonesem, z którym przegrał jednogłośną decyzją sędziów na UFC 165. Szwed liczył, że do rywalizacji dojdzie szybko. Stoczył pojedynek z Jimim Manuwą, który wygrał, ale przytrafiła mu się kontuzja kolana i swoje plany musiał odłożyć w przyszłość. Z Jonesem w zastępstwie miał walczyć Damiel Cormier, ale również ten pojedynek został przesunięty. Obecnie Gustafsson czeka na swoją szansę w starciu z Jonsem. W międzyczasie ze Szwedem chciał walczyć Anthony Johnson, ale został zawieszony przez UFC.
Teraz chęć pojedynku z Gustafssonem zgłasza Evans, jednak ten ma problemy zdrowotne. Jak widać plany i marzenia Szweda komplikują się. Wszystko przez problemy zdrowotne – jego i rywala. Szwedowi nie pozostaje nic innego jak cierpliwie czekać na rozwój wypadków. Być może Evans szybko wróci do zdrowia i Gustafsson stanie w oktagonie, jednak chyba zdecydowanie wolałby tam zobaczyć Jonesa.
KM
Otwórzmy pierwszą z brzegu książkę kucharską, Niemalże przy każdej potrawie zobaczymy, że dodatkiem jest szczypta soli. Momentami zatrzymujemy się na drodze, gdy przebiegnie ją czarny kot. W ciasnym autobusie często przepychamy się, aby zająć jak najlepszą pozycję.
Ale o co tak naprawdę chodzi? Po co sól? Skąd ten kot? I po co autobusem, jak można rowerem, samochodem, a nawet i na piechotę? Chodzi o sumo. Sztukę walki, która kojarzy się z Japonią i potężnymi, mającymi nadwagę osobnikami w śmiesznych majtkach. Historia sumo sięga VIII wieku, kiedy to pojawiło się w Japonii. Naprzeciw siebie staje dwóch rywali, którzy w tradycyjnym ujęciu sypią sól na miejsce walki. Następnie przenoszą ciężar ciała z nogi na nogę, co powoduje mocne i dotkliwe uderzenia w podłoże. Te czynności służą odpędzeniu złych mocy. Gdy już zawodnicy odbędą ten rytuał, wchodzą do ringu, gdzie kłaniają się sobie i dokonują oczyszczenia rąk. Całości przygląda się sędzia w stroju kapłana. W walce sumo celem jest wypchnięcie rywala poza tawarę, czyli pole walki. Zawodnik podejmuje wysiłek, aby swojego przeciwnika przewrócić za pomocą rzutów, pchnięć czy też używając ciała. Tak pokrótce wygląda sumo, które posiada swój piękny, tradycyjny i jakże interesujący rytuał. Obecnie jest o wiele więcej technik zakończenia walki niż wypchnięcie rywala z pola. Dla wielu jest to sztuka walki zarezerwowana tylko dla Japonii. Z tym krajem najczęściej kojarzy nam się sumo. Po prostu zbieżne jest z kulturą japońską, jednak nie zamknęło się wyłącznie na kontynencie azjatyckim.
W Polsce sumo jest uprawiane. Ba, istnieje nawet krajowy związek. Co więcej, Polacy zdobywają medale na imprezach rangi mistrzowskiej. Sumo pojawiło się w Polsce w 1995 roku. Początkowo funkcjonowało w strukturach Polskiego Związku Zapaśniczego. Polskie sumo na pełną samodzielność musiało trochę poczekać. W 2003 roku pojawiła się krajowa federacja sumo. Co więcej, Polska cieszy się zaufaniem w świecie sumo. W 2010 roku nasz kraj był organizatorem mistrzostw świata w sumo. Ostatnio w Polsce odbyły się mistrzostwa Europy młodzieżowców i seniorów. Sytuacja o tyle ciekawa, że imprezę musieli zorganizować i przygotować dość szybko. Można powiedzieć, że w tempie ekspresowym. Wszystko przez konflikt na Krymie między Ukrainą, a Rosją. Początkowo mistrzostwa miały odbyć się właśnie tam, jednak ostatecznie podjęto decyzję o zmianie organizatora. W ocenie europejskich władz Polska z tym zadaniem poradziła sobie bardzo.
Warto wspomnieć o dorobku medalowych naszych reprezentantów. Biało – czerwoni wywalczyli aż 44 medale. Tomasz Wojda z UKS Fuks Warszawa Falenica w kategorii 85 kg w grupie do 21lat, Katarzyna Chruściel z UKS Sorga Zamość w kategorii 55 kg, Karolina Pieprzak z UKS Syrena Gnojnica w kategorii 60 kg, Olimpia Robakowska z TAR Krotoszyn w kategorii 75 kg (wszyscy do 23 lat) to nasi złoci medaliści. Ponadto, Polacy zdobyli 8 srebrnych krążków oraz 32 brązowe.
Na prawdziwą gwiazdą polskiego sumo wyrasta Jagoda Mazurek z ZTS Sokół Lublin. Zawodniczka walczącą kategorii powyżej 80 kg już w 2012 roku z mistrzostw świata w Hong Kongu przywiozła trzy brązowe krążki.Z bardzo dobrej strony Polak pokazała się na tegorocznych mistrzostwach, gdzie wywalczyła dwa krążki. W kategorii juniorskiej w openie zdobyła złoty medal. Łącznie na Tajwanie nasza kadra wywalczyła sześć krążków. Seniorzy zdobyli dwa: oprócz Mazurek, srebro zdobył Aron Rozum. W juniorach po srebro sięgnęła Magda Skrajnowska, a brązowe medale wywalczyli panowie – Rafał Głodek i Sebastian Alcer. W porównaniu z poprzednimi mistrzostwami biało-czerwoni poprawili swój wynik, gdyż w 2012 roku zdobyli pięć krążków. Właśnie wtedy światu zaprezentował się Rozum, który w Hong Kongu wywalczył srebro. Polak walczy w dobrze obsadzonej i trudnej kategorii do 85 kg. Widać, że rozwija się, cały czas jest w światowej czołówce. Mazurek i Rozum gwarantują zdobycze medalowe na imprezach najwyższej rangi.
Sumo sport z solą, przepędzaniem złych mocy istnieje w Polsce i ma się całkiem dobrze. Nasi reprezentanci odnoszą sukcesy na najważniejszych imprezach, a nasz kraj cieszy się zaufaniem światowych władz sumo. Organizacja ostatnich mistrzostw na bardzo wysokim poziomie i dorobek medalowy Polaków świadczą o potencjale jaki tkwi w tej dyscyplinie. Sumo ściśle związane z kulturą japońską istnieje także poza Krajem Kwitnącej Wiśni. Warto wiedzieć, że dobrze ma się w Polsce, gdzie nie brakuje sukcesów i nasi zawodnicy osiągają wyniki zajmując najwyższe miejsca w mistrzostwach świata. A tak naprawdę sumo w naszym kraju jest dyscypliną młodą. Na pewno nieprzesoloną.
Obecnie były mistrz świata, ale jest uparty i nie wyobraża sobie, żeby taki stan trwał zbyt długo. Krzysztof Diablo Włodarczyk w walce z Grigorijem Drozdem wypadł słabo. Moskwa nie była szczęśliwym miejscem dla naszego pięściarza.
Włodarczyk był bezbarwny, a rywal zastosował dobrą taktykę i wygrał. Drozd obawiał się Diablo, ale starał się ograniczyć atuty Polaka, co mu się ewidentnie udało. Włodarczyk miał słabszy dzień, koncentracja nie była odpowiednia czy być może zbyt lekceważąco podszedł do rywala. Chyba wszystkie te czynniki układają się w całość. Całość, którą w jasny sposób trzeba określić jako przykrą porażkę – strata pasa WBC w kategorii junior ciężkiej.
Miało być inaczej – wiadomo. Wie to i sam Włodarczyk, który w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” w twardych i zdecydowanych słowach mówi o swojej postawie. Diablo nie szuka usprawiedliwień, nie zrzuca winy na zbyt miękki ring czy też sędziego bądź nieświeży kompot na stołówce. Włodarczyk przyznaje otwarcie, że poległ i delikatnie zlekceważył rywala. Nie da się ukryć, że po takich doświadczeniach człowiek zastanawia się nad przyczynami stanu rzeczy. We Włodarczyku nadal znajduje się ogromny pokład emocji, bo trudno od tego uciec. Facet stracił mistrzostwo świata, jednak ma odwagę otwarcie przyznać, że, mówiąc kolokwialnie, to on nawalił.
Do pewnych rzeczy trzeba po prostu dojrzeć. Doświadczenia życiowe, mówimy o doświadczeniach sportowych, ale także prywatnych, ukształtowały Diablo bardzo mocno. Po trudnych momentach w swoim życiu stanął na nogi i określił swoje cele. Dosadne słowa, których używa w wywiadzie dla „PS” świadczą o trzeźwości myślenia i świadomości, że jest odpowiedzialny za swoje czyny. Włodarczyk przegrał i stracił mistrzowski pas. Polska straciła jedynego mistrza świata w boksie, ale to właśnie Diablo poniósł prawdziwą porażkę. Stracił coś, co było jego marzeniem i wielkim pragnieniem. W zdobycie tytułu włożył ogromny wysiłek, wylał hektolitry potu na sali treningowej – jednym słowem: ciężko harował. Jeden pojedynek, jedna chwila, werdykt sędziów – porażka. To wszystko boli.
Trzeba mieć odwagę, żeby przyznać się do tego, że popełniło się błąd. W życiu przychodzi to bardzo trudno. W świecie sportu jest tak samo. Trzeba się z czymś zmierzyć, zebrać doświadczenia, żeby pewne rzeczy sobie przewartościować. Włodarczyk stracił tytuł, przyznał się do swoich błędów – czy na tym koniec? Oczywiście, że nie. Błąd trzeba naprawić, a na pewno nie popełniać go drugi raz. W swojej upartości Diablo chce wrócić na szczyt. Włodarczyk gotów jest na rewanżowe starcie z Drozdem. Czy do niego dojdzie? Zobaczymy. Czas pokaże. Diablo nie załamuje się, ma jasny cel: powrót na szczyt. Teraz przed nim miesiąc przerwy, po którym rozpocznie ciężkie treningi i będzie chciał stoczyć pojedynek o najwyższy cel.
Włodarczyk ukształtował się jako bokser. Zdobycie mistrzostwa świata było tego najlepszym dowodem. Popełnił jeden błąd, który go tak wiele kosztował. Musi go naprawić. Chciał walczyć z Huckiem albo Hernandezem – realizację tych założeń musi odłożyć na później. Musi teraz odbudować swoją pozycję, która po porażce z Drozdem uległa zmianie. W rankingu magazynu The Ring Diablo spadł z drugiej na czwartą lokatę. Na pewno jest w stanie poprawić swoją pozycję. Bardzo tego chce, ale czy chcieć znaczy móc?
Porażka z Drozdem jest dobrą nauką dla Włodarczyka, bo pokazuje, że musi jeszcze pracować i doskonalić się w każdym elemencie rzemiosła. Trochę taki zimny prysznic. Każdy chce równać do mistrza, z kolei mistrz musi pokazywać klasę. Czy Drozd dorównał mistrzowi? Czy ma charakterystykę mistrza? Niekoniecznie. Włodarczyk przeszedł obok tej walki i dobrze, że ma tego świadomość. Przyznał się do błędu i chce go naprawić, jednak to dopiero początek drogi. Drogi, którą już raz przebył. Tyle, że kilka lat wstecz startował z innej pozycji. Teraz jest byłym mistrzem świata, który chce wrócić na tron.