Bez medalu we Francji

Dobiegły końca zmagania w mistrzostwach świata juniorów w zapasach we francuskim Macon. Polacy wracają do kraju z pustymi rękami.

Nasi juniorzy wystawili nas na próbę. Kilki dni posuchy sprawiło, że kibice zwątpili w powodzenie występów naszych zapaśników. Klasycy i panie nie przebili się do czołówki. O honor walczyli zawodnicy w stylu wolnym. Do szczęścia zabrakło niewiele.

Medale były blisko

Do Francji pojechała piętnastoosobowa kadra Polski. Początkowo naszym trudno było przebić się w poszczególnych kategoriach wagowych do czołowej „dziesiątki”. Sztuka ta powiodła się Natalii Strzałce (72kg), która uplasowała się na 8. pozycji. Z kolei 10. miejsce zajęła Beata Kosla (44kg).

W końcu nadeszły lepsze dni dla polskich zapasów, a to za sprawą naszych wolniaków. Jednak to nie było spełnienie marzeń, gdyż zmagania w mistrzostwach świata kończymy bez medalu. Ambitnie o brąz walczył Krzysztof Sadowik (84kg). Polak znalazł się w gronie 25 zapaśników, którzy mieli chrapkę na medal. Zmagania w licznie obsadzonej kategorii nie były sprawą łatwą, jednak zawodnik Śląska Milicz miał szczęście. Już w kwalifikacjach stoczył zaciętą walkę z Mahmoudem Badawim z Egiptu. Przy remisie 4:4 z awansu cieszył się Polak, gdyż rywal przesadził z nieczystymi zagraniami. Z dobrej strony Sadowik pokazał się w 1/8. Pewnie pokonał Williama Roffi'ego z Włoch, ale w ćwierćfinale lepszy był Osman Gocen. Turek dotarł do finału, gdzie ostatecznie przegrał z Rosjaninem Musalalievem. Pozwoliło to zapaśnikowi Śląska Milicz walczyć w repasażach. Sadowik wypunktował Niemca Opitza, a o brąz przegrał rywalizację z Azerem Gadżimuradem Magomedsaidowem.

Kamil Kościółek (120kg) już raz cieszył się z medalu mistrzostw świata. W 2014 roku w Zagrzebiu zajął piąte miejsce, ale… zwycięzca, Geno Petraszwili, został zdyskwalifikowany za doping i Polak wskoczył na podium. Dwa lata później Kościółek wraca z Francji z piątą lokatą. Tym razem przegrał… z mistrzem świata. W półfinale Polak nie dały rady Kazbekowi Khubulovi, który zwyciężył 2:0. Kościółek nie wykorzystał medalowej szansy i w decydującej o trzecim miejscu pojedynku uległ Amirowi Rezie Amiriemu z Iranu.

Pozostali szybko odpadali

W stylu wolnym zaprezentował się jeszcze trzech Polaków. Dawid Piskorz (74kg) i Bartosz Stawinoga (66kg) przepadli w kwalifikacjach. Z kolei Krzysztof Ołenczyn przegrał w 1/8 z Temurjonem Usmonohunovem.

Po dwa złote medale wywalczyli Amerykanie (Spencer Lee w 50kg i Mark Hall w 70kg), Irańczycy 
(Peimam Biabani 60kg i Hossein Shahbazigazvar 96kg) i Rosjanie (Arsen-Ali Musalaliev 84kg i Kazbek Khubulov 120kg). W 55kg triumfował Azer Afgan Khashalov, a w 66kg Turek Enes Vahit Uslu.

KM

Juniorzy bez błysku

Biało-czerwoni nie odgrywają pierwszoplanowej roli w mistrzostwach świata juniorów w zapasach, które odbywają się w Macon. Klasykom i paniom nie udało przebić się do strefy medalowej. Nadzieją na sukces pozostają zawodnicy rywalizujący w stylu wolnym.

Polakom trudno było przebić się nawet do pierwszej „10”. Do tej pory sztuka ta udała się tylko Natalii Strzałce, która w kategorii 72kg zajęła ósme miejsce. Na 10. lokacie uplasowała się Beata Kosla (44kg).

Zbieranie doświadczenia

W rywalizacji juniorek siłę pokazały Japonki, które triumfowały w aż sześciu kategoriach wiekowych. Po złote medale sięgnęły także Kseniia Nezgovorova (51kg) z Rosji oraz Koumba Selene Fanta Larroque (67kg) z Francji.

Polki bez rewelacji. W 1/8 zmagań w 48kg Dominika Szynkowska stoczyła zacięty bój z Ukrainką Marianą Kolos, jednak minimalnie lepsza była rywalka. Przed ciężkim zadaniem już na początku rywalizacji stanęła Alicja Czyżowicz (55kg). Polka w 1/8 trafiła na Marinę Sednevą z Kazachstanu, która dotarła do finału, jednak w decydującej rozgrywce uległa Mayu Mukaidzie. Czyżowicz zyskała szansę występu w repasażach, gdzie nie sprostała Deborze Lawnitzak.

Najlepszy start spośród naszych juniorek zaliczyła Natalia Strzałka (72kg). Wśród siedemnastu zawodniczek uplasowała się na ósmej pozycji. W 1/8 finału rozprawiła się z Boryaną Borisovą, ale kolejną walkę przegrała. Z kolei w pojedynku repasażowym uległa Chuchu Yan. Chinka rywalizację w mistrzostwach świata zakończyła z brązowym medalem, a Daria Shisterova, która pokonała Polkę w ćwierćfinale zdobyła srebro.

1/8 okazała się przeszkodą nie do przejścia dla Beaty Kosli, która w kategorii 44kg zajęła dziesiąte miejsce. W kwalifikacjach przepadła Agata Walerzak (51kg). Dwie porażki na swoim koncie zapisała Patrycja Sperka (67kg).

Gruzini na czele klasyków

W rywalizacji w stylu klasycznym na czele Gruzini, którzy triumfowali w czterech kategoriach. Złote medale wywalczyli: Giorgi Melia (96kg), Dato Chkhartishvili (55kg), Ramaz Zoidze (66kg) oraz Zviadi Pataridze (120kg).

Nasi klasycy daleko. Najlepszy wynik zanotował Rafał Płowiec, który w kategorii 120kg uplasował się na 14. pozycji wśród 22 startujących. Polak w 1/8 przegrał z Dalerem Rakhmatovem z Uzbekistanu. Oskar Czyżewski (84kg) nie przebrnął nawet kwalifikacji.

O występach Mateusz Szewczuka, Norberta Daszkiewicza oraz Erwina Imbierskiego. Wszyscy trzej stoczyli we Francji po zaledwie jednej walce i w swoich kategoriach zajęli odległe pozycje.

KM

Mamy mistrzów świata!

Polacy zdobywają Dublin i opływają w sukcesy! Mowa o naszych kickboxerach, którzy rywalizują w mistrzostwach świata kadetów i juniorów w stolicy Irlandii. 

Chciałoby się krzyknąć: jakie wspaniałe mamy kadry! Taka jest prawda – o przyszłość polskiego kickboxingu możemy być spokojni. Trenerzy wykonują fantastyczną pracę i szlifują kolejne diamenty, które zdobywają dla nas medale.

Rozpoczęli z animuszem

Pojechali do Dublina jak po swoje i udowadniają, że są niezwykle mocni. Rywale obawiają się rywalizacji z zawodnikami z Polski. Biało-czerwoni to prawdziwi dominatorzy, których konsekwencja i pracowitość dają pożądane efekty.

Złoty medal wywalczyła Urszula Turulska w rywalizacji kadetek w kick-light. Zawodniczka CSW Champion Lubawa zaimponowała w decydującym starciu z rywalką ze Słowacji. Od samego początku Turulska narzuciła swój styl i konsekwentnie realizowała taktykę. Reprezentantka Championa Lubawa wywalczyła także brąz w pointfightingu. Sukces odniosła również klubowa koleżanka Turulskiej. Marta Lipka zdobyła brązowy medal w rywalizacji juniorek w kick-light. 

Możemy być dumni z naszych pań, które w Dublinie walczą świetnie. Angelika Szczepańska sięgnęła po tytuł mistrzyni świata w rywalizacji kadetek w kick-light. W drodze na szczyt zawodniczka Łaskiego Klubu Sztuk Walki Oyama Karate pokonała cztery rywalki.

Panowie też trzymają poziom

Ciężka praca dała efekty w przypadku Bartosza Grata. Fighter Klubu Sportów Walki Szczecinek sięgnął po złoto wśród kadetów w kategorii 69kg. Grat znakomicie rozpoczął zmagania w Dublinie, gdyż w pierwszej walce przed czasem wypunktował Australijczyka. Kolejne walki wygrywał pewnie. W finałowym starciu nie dał żadnych szans zawodnikowi z Bułgarii. Z tytułu mistrza świata w kick-light cieszy się również Szymon Góra.  

O krok od zdobycia mistrzowskich tytułów byli Wiktor Melka oraz Wiktor Wilanowski. Zawodnicy toczący boje w kick-light przegrali odpowiednio z reprezentantami Rosji i Grecji.

Czekamy na kolejne medalowe zdobycze Polaków! Trzymamy kciuki z całych sił!

Fot. Polska Kadra Kadetów PZKb Facebook

KM

Pokazał serce, ale przegrał w parterze

Podczas UFC Fight Night 93 w Hamburgu Jan Błachowicz zmierzył się z Alexandrem Gustafssonem. Polak dobrze wystartował, ale doświadczenie było po stronie Szweda. Na przestrzeni trzech rund lepiej zaprezentował się Gustafsson.

Dla popularnego „Johna” rywalizacja ze Szwedem stanowiła największą szansę w dotychczasowej karierze. Zdążył już poznać UFC. Zasmakował zwycięstwa, ale i porażki. Nie rywalizował jednak z tak mocnym przeciwnikiem jak Gustafsson.

Nie przestraszył się faworyta

Alexander Gustafsson ma większe doświadczenie w UFC, w której debiutował w listopadzie 2009 roku. W pierwszej walce potrzebował zaledwie 41 sekund, aby znokautować Jareda Hammana. Z każdą walką Szwed prezentował się coraz lepiej, poza porażką z Philem Davisem, i odniósł sześć zwycięstw z rzędu. Dało mu to możliwość spotkania z Jonem Jonesem. Szwed zaprezentował się bardzo dobrze i był blisko zdobycia pasa. Pięć wyrównanych rund, po których ze zwycięstwa cieszył się Jones. O tytuł zawodnik ze Skandynawii rywalizował także z Danielem Cormierem. Ponownie pięć rund, ale i tym razem Szwed nie spełnił marzeń. Gustafsson ostatnich miesięcy nie może zaliczyć do udanych, gdyż zanotował dwie porażki z rzędu i długo odpoczywał od sportu. 

Z kolei Jan Błachowicz wygrał walkę o życie w UFC. Podczas kwietniowej gali w Zagrzebiu wygrał z Igorem Pokrajacem. Mimo wszystko Gustafsson był wyżej ceniony przez fachowców i uchodził za faworyta.

Błachowicz nie przestraszył się rywala. Odważnie ruszył do przodu i próbował trafić Gustafssona. Widać było, że Szwed wraca do oktagonu po blisko rocznej przerwie i nie czuje jeszcze pola walki. Błachowicz posłał kilka ciosów w stronę fightera ze Skandynawii,  a ten po chwili sprowadził rywalizację do parteru. „John” skutecznie się bronił i nie pozwolił przeciwnikowi na zbyt wiele.

Parter zadecydował 

Łokciami zaskoczył Błachowicz rywala na początku drugiej odsłony. Gustafsson nie pozwolił Polakowi na rozwinięcie skrzydeł i sprowadził walkę do parteru. Szwed rozbijał Błachowicza, na którego twarzy pojawiła się krew. Mimo, że „John” leżał na plecach, cały czas był aktywny. Szukał gilotyny, jednak bezskutecznie. Praktycznie cała runda w parterze, na kilkadziesiąt sekund przed końcem Szwed wstał, ale po chwili wrócił do poprzedniej pozycji. 

Od początku trzeciej rundy Błachowicz ruszył do przodu. Trafił rywala w stójce, ale Gustafsson po minucie przeniósł rywalizację do parteru. Szwed kontrolował walkę, jednak nie wyrządzał żadnych szkód Polakowi. Zmęczenie dawało o sobie znać. W końcu sędzia przeniósł walkę do stójki, co dawało nadzieję Błachowiczowi. Szwed szybko złapał nogę polskiego fightera i ponownie pojedynek znalazł się w parterze. Polak przyjął kilka ciosów od Szweda, który podkreślał konsekwentnie swoją przewagę.

Gustafsson wykorzystał w pełni swoje doświadczenie. Nie pozwolił Błachowiczowi na zbyt wiele i w decydujących momentach sprowadzał walkę, a w parterze nie dał Polakowi szans. Fighter urodzony z Cieszynie pokazał się z dobrej strony i w stójce przeprowadził kilka groźnych akcji. W drugiej rundzie rywal zrobił krok w kierunku wygranej i zneutralizował atuty Błachowicza. Szwed wygrał jednogłośnie na punkty.

KM

Held otwiera nowy rozdział

Po rozstaniu Marcina Helda z Bellatorem od razu pojawiły się głosy, że polski fighter powinien zagościć w UFC. Nie trzeba było długo czekać, żeby tak się stało. Wielki talent polskiego MMA podpisał kontrakt z najlepszą organizacją na świecie i czeka na debiut.

Ma 24 lata i bogate doświadczenie, a przede wszystkim charakter, bo pochodzi z Tych. Swego czasu wygrywał z tymi, którzy teraz są na szczycie w organizacji KSW. Held szybko ruszył za ocean, aby pokonywać kolejne szczeble kariery. Teraz zrobił poważny krok do przodu.

Spełnienie marzeń

Wiadomość o tym, że Held rozwiązał umowę z Bellatorem zdziwiła niektórych. Jednak trzeba sobie jasno powiedzieć, iż 24-latek doszedł do ściany. Zrobił wszystko, co mógł. W Bellatorze debiutował w marcu 2011, ale przegrał wtedy przez duszenie trójkątne rękoma z Michaelem Chandlerem. Łącznie stoczył czternaście pojedynków dla organizacji założonej przez Bjorna Rebneya. W trakcie swojej przygody z Bellatorem wygrał turniej wagi lekkiej w 2014 roku, a w listopadzie 2015 roku spotkał się w pojedynku o pas mistrzowski z Willem Brooksem. Polak przegrał decyzją sędziów. 

24-latek długo nie pozostawał bezrobotny. – Mogę się pochwalić, że kolejne walki będę toczył dla UFC! Mam nadzieję, że podoba Wam się tam zmiana i że dalej będziecie oglądać moje walki –  napisał na swoim facebookowym profilu.

Kariera Helda rozwija się i wygląda, że wszystko jest poukładane. Można ją porównać do płaszczyzny piłkarskiej. Młody i utalentowany gracz prezentuje wysoki poziom w kraju, więc spotyka się z zainteresowaniem zagranicznych klubów. Wybiera ofertę zespołu, w którym może dostać szansę i rozwinąć się, dzięki czemu trafia do ekipy z górnej półki. Dokładnie tak jest w przypadku Helda. Polski fighter kategorii lekkiej okrzepł i nabrał doświadczenia w Bellatorze, a teraz przeprowadzi szturm na UFC. Zna specyfikę rywalizacji w Stanach, więc ma przewagę, nad większością rodaków. Dla nich była to podróż w nieznane. Przypadek Helda jest inny, ale nie gwarantuje mu sukcesu. On sam musi na niego zapracować ciężką pracą.

Debiut w listopadzie

Za nieco ponad dwa miesiące Held zadebiutuje w nowej organizacji. Polak wystąpi podczas UFC Fight Night 98 w Mexico City, a jego rywalem będzie Diego Sanchez.

34-letni Amerykanin doskonale zna specyfikę UFC, w której debiutował w kwietniu 2005 roku. Wtedy to zwyciężył w pierwszej edycji The Ulimate Fighter. Rywalizował łącznie w czterech kategoriach wagowych.

Ostatnio prezentuje się w kratkę. W ciągu trzech lat stoczył siedem walk, z których tylko trzy zakończyły się jego sukcesem. Sanchez przyzwyczaił kibiców do wygrywania w większości przypadków decyzją sędziów.

Przed Marcinem Heldem kolejne wyzwanie w karierze. 5 listopada zadebiutuje w najwyższej klasie rozgrywkowej.

KM

Gromadzki rywalem Biszczaka na gali FEN 14 w Spodku

Z anonsowanych już bohaterów gali FEN 14 Silesian Rage Paweł Biszczak jest pierwszym, który poznał nazwisko swego przeciwnika – 15 października w katowickim Spodku zmierzy się z zawodowym mistrzem Polski w K-1 Tomaszem Gromadzkim.

Tomasz „Zadyma” Gromadzki ma mniejsze doświadczenie niż Paweł Biszczak, ale jest dużym kickbokserskim talentem. Sporty walki uprawia od 12 lat – zaczynał od karate, potem zainteresował się boksem, a pięć lat temu zaczął trenować również kickboxing. Jego największe sukcesy to drugie miejsce w Pucharze Europy w karate full contact, Puchar Polski w boksie oraz K-1, a także tytuł zawodowego mistrza Polski w K-1.

W zawodowym K-1 debiutował w 2013 roku, przegrywając po wyrównanej walce z ówczesnym mistrzem świata Wojciechem Kosowskim. W kolejnych pojedynkach wygrywał z tak utytułowanymi rywalami, jak Bartłomiej Mięciuk, Andrzej Grzegorczyk i Piotr Sokół, pokonał też znanych z klatkoringu FEN Janu Malkriado Cruza z Portugalii i Pavla Oboznego z Białorusi. Jego bilans to 5 wygranych i 3 przegrane walki.

Sporą sensację budzi fakt, że Tomasz Gromadzki treningi bokserskie i kickbokserskie łączy z prowadzeniem… zakładu pogrzebowego. „Podobno jestem jedynym zawodowcem w sportach walki, który ma firmę w tej branży” – śmieje się zawodnik Paco Team Katowice, podkreślając, że biznes nie koliduje z jego karierą sportową. Do gali FEN 14 Silesian Rage przygotowuje się pod okiem Witolda Kostki, trenera kadry Polski w K-1 low kick, i odpowiedzialnego za elementy bokserskie Gabriela Skiby ze Sportowego Zagłębia. „Zadyma” jest pewien, że jest już gotów na konfrontację z tak mocnym przeciwnikiem.

„Na Pawle Biszczaku wzorowałem się, planując strategię na walki z Cruzem i Oboznym. Przed pierwszym z tych pojedynków Paweł był nawet moim sparingpartnerem – mówi. – Wiedziałem, że prędzej czy później zmierzę się z numerem 1 w Polsce. Czy uczeń przerośnie mistrza? Zobaczymy. Jestem kompletnym zawodnikiem, gotowym stawić czoła temu wyzwaniu. O losie tej walki może zdecydować pojedynczy cios czy kopnięcie, ale parę razy walczyłem z zawodnikami, którzy byli faworytami, a mimo to ja zwyciężałem”.

Paweł Biszczak jest bez wątpienia jednym z najlepszych kickbokserów w Europie i jedną z największych gwiazd organizacji FEN. Widowiskowo walczący reprezentant TKKF Legnica i Prych Team Legnica to wielokrotny mistrz Polski w karate kyokushin i kickboxingu oraz mistrz świata K-1 z 2014 r. W formule K-1 wygrał 22 zawodowe walki i odniósł tylko 3 porażki. Na arenie FEN występował czterokrotnie, pokonując kolejno Janu Cruza, Belga Zakarię Baitara, Pavla Oboznego i Anatoliya Hunanyana z Czech. Piątą walkę, której stawką miał być pierwszy w historii pas mistrza Fight Exclusive Night w K-1, miał stoczyć wiosną tego roku na gali FEN 12 Feel The Force, ale tuż przed imprezą z powodu poważnej infekcji bakteryjnej wylądował w szpitalu. Jakiej walki spodziewa się na gali FEN 14 Silesian Rage?

„Tomek Gromadzki to świetny puncher, ale też coraz lepiej kopie. Do tego jest silny, zawsze doskonale przygotowany kondycyjnie i lubi atakować. Myślę, że w Spodku, przed własną publicznością, będzie walczył ofensywnie, dążąc do przejęcia inicjatywy. Zapowiada się emocjonująca, zacięta walka, bez klinczowania, która spodoba się kibicom” – mówi Paweł Biszczak.

Starcie Pawła Biszczaka z Tomaszem Gromadzkim będzie jedną z 12 walk, które 15 października obejrzy publiczność gali FEN 14 Silesian Rage. W katowickim Spodku wystąpią także m.in. Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrza FEN w formule MMA, Tomasz Sarara, który stanie do walki o tytuł mistrza FEN w K-1, oraz Akop Szostak, Tyberiusz Kowalczyk i Paweł Hadaś.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u Fight Exclusive Night na Facebooku.

FEN

Strzelczyk vs Odzimkowski na gali FEN 14 Silesian Rage

Znamy kolejne zestawienie gali FEN 14 Silesian Rage! 15 października kibiców w katowickim Spodku czeka zapowiadające się bardzo interesująco starcie dwóch dużych talentów polskiego MMA wagi półśredniej – Mateusza Strzelczyka i Alberta Odzimkowskiego.

Dla 28-letniego Alberta Odzimkowskiego będzie to czwarty występ w klatkoringu FEN i dwunasty na zawodowych arenach MMA. Do tej pory fighter krakowskiej Szkoły Walki Drwala a obecnie S4 Fight Club osiem walk wygrał i trzy przegrał – swoją karierę rozpoczął od efektownej serii siedmiu zwycięstw z rzędu, którą przerwał dopiero Francuz Mickael Lebout, późniejszy zawodnik UFC. W kolejnych trzech walkach, już dla federacji FEN, „Dzik” jest na minusie. W debiucie na gali FEN 7 Real Combat przegrał przez poddanie ze świetnym Litwinem Mindaugasem Verzbickasem, następnie na FEN 8 Summer Edition fantastyczną serią ciosów pokonał walczącego obecnie w UFC Norwega Emila Webera Meeka, a wiosną tego roku na FEN 11 Warsaw Time w starciu, które mogło mu dać szansę walki o pas FEN, musiał odklepać balachę wykonaną przez Pawła Żelazowskiego. Ta bolesna porażka zmotywowała go do jeszcze cięższej pracy. Odzimkowski do walki w katowickim Spodku przystąpi bogatszy m.in. o miesiąc intensywnych treningów w jednym z najlepszych ośrodków treningowych MMA na świecie – słynnej Jackson Wink Academy w Albuquerque w USA.

Z kolei dla reprezentującego stołeczny WCA Fight Team, ale pochodzącego z Opatowa koło Częstochowy Mateusza „Pająka” Strzelczyka walka na gali FEN 14 Silesian Rage będzie drugą, którą stoczy dla organizacji Fight Exclusive Night. W pierwszym starciu podczas FEN 12 Feel The Force we wrocławskiej Hali Ludowej wychowanek trenera Krzysztofa Kułaka, który obecnie trenuje pod okiem Roberta Jocza, wykorzystał w pełni daną mu szansę i po świetnej walce pokonał faworyzowanego Jakuba Boczka, wygrywając jednogłośną decyzją sędziów. Było to ósme zwycięstwo 25-letniego Strzelczyka w czternastu zawodowych walkach – wcześniej na swoim koncie zapisał m.in. wygrane pojedynki z Bartłomiejem Kurczewskim i Dawidem Drobiną.

Starci Alberta Odzimkowskiego z Mateuszem Strzelczykiem będzie jedną z 12 walk, które 15 października obejrzy publiczność gali FEN 14 Silesian Rage. Wiadomo już, że w katowickim Spodku wystąpią także Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrza FEN w formule MMA, Tomasz Sarara, który stanie do walki o tytuł mistrza FEN w K-1, Paweł Biszczak, Tomasz Gromadzki, Akop Szostak, Tyberiusz Kowalczyk i Paweł Hadaś.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Nieudany początek polskich juniorów

W francuskim Macon wystartowały mistrzostwach świata juniorów w zapasach. Rywalizacja potrwa do niedzieli 4 września. Na macie zaprezentowali się już pierwsi Polacy, jednak ich przygoda z czempionatem szybko się zakończyła.

Pierwsze dwa dni zmagań należą do klasyków. Następnie o medale powalczą panie i zapaśnicy rywalizujący w stylu klasycznym. Do Francji udała się piętnastoosobowa kadra Polski. 

Nie przebili się

Na początek ściskaliśmy kciuki za trzech naszych klasyków. Niestety, żadnemu z nich nie udało się wygrać pierwszej walki. W kategorii 60kg do rywalizacji o medale przystąpiło 27 zawodników, w tym Mateusz Szewczuk. Mistrz Polski rywalizację we Francji rozpoczął od 1/8 finału. Los skojarzył go z zawodnikiem gospodarzy Arilesem Mouloud Adjaoudem. Mimo starań i licznych prób Polak nie znalazł sposobu na Francuza. Szewczuk zapisał na swoim koncie na pocieszenie jeden punkt.

W 74kg w akcji zobaczyliśmy Norberta Daszkiewicza. W ubiegłym roku nasz zapaśnik wywalczył srebro podczas mistrzostw świata kadetów w Sarajewie. Teraz nie uda mu się powtórzyć sukcesu na poziomie juniorskim. W drodze do złotego medalu trzeba było okazać się lepszym od 32 zawodników. Daszkiewicz w 1/16 francuskiego czempionatu spotkał się z Krasimirem Płamenovem Krumovem. Po zaciętej walce z triumfu cieszył się Bułgar, który w kolejnym starciu rywalizował z Pauliusem Galkinasem. Litwin pokazał klasę i rozbił pogromcę polskiego zapaśnika.

Kwalifikacje okazały się przeszkodą nie do przejścia dla Erwina Imbierskiego (96kg). Polak trafił na Arvi Martina Savolainena, który okazał się mocny i nie pozwolił zapaśnikowi Śląska na zbyt wiele. Reprezentant Finlandii zatrzymał się dopiero na ćwierćfinale, gdzie Bopembe Arsen Sychev z Białorusi pozbawił go jakichkolwiek złudzeń i pewnie triumfował.

Kolejni czekają

W środę, 31 sierpnia, w akcji zobaczymy Oskara Czyżewskiego (84kg) z KS Sobieski Poznań oraz Rafała Płowca (120kg), który trenuje w RCSZ Olimpijczyku Radom. 

Czwartek i piątek należeć będą do pań. O medale dla Polski powalczą: Beata Kośla (44kg), Agata Walerzak (51kg), Alicja Czyżowicz (55kg), Patrycja Sperka (67kg) i Natalia Strzałka (72kg). Wśród naszych wolniaków zaprezentują się: Patryk Ołenczyn (60kg), Bartosz Stawinoga (66kg), Dawid Piskorz (74kg), Krzysztof Sadowik (84kg) i Kamil Kościółek (120kg).

KM

Starcie na szczycie wagi półciężkiej

Jesień w świecie boksu zapowiada się niezwykle emocjonująco. 19 listopada w Las Vegas dojdzie do pojedynku tytanów w wadze półciężkiej. Mistrz świata WBA, WBO i IBF Sergiej Kowaliow zmierzy się z Andre Wardem.

Miłośnicy boksu w najbliższym czasie nie powinni narzekać na nudę. Już 17 września polscy kibice będą ściskali kciuki za Krzysztofa Głowackiego, który po raz kolejny będzie bronił tytułu WBO w kategorii junior ciężkiej w pojedynku z Ołeksandrem Usykiem. Swoją szansę podczas tej samej gali dostanie również Ewa Piątkowska. Popularna „Tygrysica” stoczy bój o mistrzostwo świata WBC wagi super półśredniej z Aleksandrą Magdziak Lopes. 

Prawdopodobnie 29 października dojdzie do rewanżowej walki na szczycie wagi ciężkiej pomiędzy Tysonem Fury'm i Władimirem Kliczko. Mało? W końcu udało się zakontraktować starcie Kowaliow-Ward. 

Niepokonani

W obu przypadkach po stronie porażek widnieje zero. 33-letni Kowaliow na każdym kroku imponuje. W 2013 roku wywalczył w efektownym stylu pas WBO. Rosjanin nie miał litości dla Nathana Cleverly'ego, który kilkukrotnie lądował na deskach. Ostatecznie w czwartej rundzie sędzia przerwał pojedynek. Kowaliow powiększył swój dorobek w listopadzie 2014 roku, kiedy to w walce unifikacyjnej pokonał na punkty Bernarda Hopkinsa. 33-latek może pochwalić się pasami WBA, WBO i IBF. Do tej pory Rosjanin cztery razy skutecznie bronił dorobku. Teraz stanie przed niezwykle trudnym wyzwaniem.

Andre Ward największe sukcesy świętował w wadze super średniej. 32-letni Amerykanin wywalczył mistrzostwo WBA i WBC. Ward nasycił się zdobyczami i postanowił zabrać się za nowy obszar. W marcu br. zadebiutował w kategorii półciężkiej i pokonał Sullivana Barrerę. Kilka tygodni temu odniósł zwycięstwo w boju z Alexandrem Brandem. 

Wiadomo było, że prędzej czy później musi dojść do starcia Kowaliowa z Wardem. Pojedynek już był na wyciągnięcie ręki, ale wtedy Amerykanin nie pojawił się na konferencji prasowej, czym zasiał niepokój. Żadnych wątpliwości już nie ma. Do mistrzowskiego starcia dojdzie 19 listopada w T-Mobile Arenie w Las Vegas.

Mocna pięść kontra cierpliwość

Kowaliow i Ward stoczyli po trzydzieści zwycięskich pojedynków. Z tym, że to Rosjanina należy uznać za pięściarza mającego potężny cios. Aż 26 walk rozstrzygnął przed czasem. Z kolei Ward w 15 przypadkach nie pozwolił rywalom dotrwać do końca walki. Pokazuje to też, że Amerykanin ma dobre przygotowanie kondycyjne i jest cierpliwy. Ward zapowiada atak na pasy, które są w posiadaniu Kowaliowa. Szykuje się pojedynek pełen wrażeń.

Sprzedaż biletów ruszy 2 września. Za najtańszy bilet trzeba będzie zapłacić 55 dolarów.

fot. boxingnewsonline.net

KM

Amerykanin lepszy od Gadżijewa

Mistrz Europy zapasach w stylu wolnym w kategorii 70kg Magomiedmurad Gadżyjew poniósł porażkę w 1/8 Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Lepszy od 28-latka okazał się Amerykanin Frank Molinaro. W kwalifikacjach przepadł Radosław Baran.

Przewidywano, że Gadżyjew będzie musiał walczyć w ćwierćfinale z Togrulem Asgarovem. Azer to zapaśnik z najwyższej półki, cztery lata temu w Londynie wywalczył tytuł mistrza olimpijskiego. Gadżijew nie pokonał jednak pierwszej przeszkody w Rio.

Występ pod znakiem zapytania

W ostatnich miesiącach wokół mistrza Europy w Rygi było mnóstwo zamieszania. Występ Gadżijewa w Rio stał pod ogromnym znakiem zapytania, gdyż w jego organizmie wykryto meldonium. Po kwietniowym turnieju w Żrenjaninie od zapaśnika pobrano próbkę do badań. Wynik wskazywał na obecność zakazanej substancji w organizmie 28-latka, jednak stężenie specyfiku było niewielkie. Światowa Federacja Zapaśnicza cofnęła kwalifikację olimpijską dla Gadżijewa. Dramatyczna wiadomość dla zawodnika, ale Polski Związek Zapaśniczy nie dał za wygraną. Stoczył bój o Gadżijewa i jego występ w igrzyskach, który zakończył się sukcesem.

Mistrz Europy z Rygi wymieniany był jako jeden z kandydatów do wywalczenia dla Polski medalu na olimpijskiej arenie. Urodzony w Dagestanie zawodnik reprezentuje Polskę od 2014 roku. W tym czasie wywalczył srebro w Igrzyskach Europejskich w Baku, a także sięgnął po tytuł mistrza Europy. Nadzieje były duże. W 1/8 finału 65kg Gadżijew trafił na Franka Molinaro. Na światowej arenie Amerykanin niczym szczególnym się nie wyróżnił. W tym roku wywalczył złoty medal na mistrzostwach panamerykańskich, co należy uznać za największy sukces w jego karierze.

Molinaro miał być łatwym rywalem dla Gadżijewa, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Amerykanin w pierwszej rundzie przeprowadził akcję za dwa punkty i następnie nie pozwolił reprezentantowi Polski na żadną szarżę. Gadżijew wyrównał w drugiej odsłonie, ale dzięki pasywności przeciwnika. Ostatecznie awans do ćwierćfinału uzyskał Molinaro.

Odpadł w eliminacjach

Radosław Baran startujący w kategorii 97kg w kwalifikacjach trafił na rywala z najwyższej półki. Chietag Gaziumow to brązowy medalista igrzysk w Pekinie i Londynie, stawał na podium w mistrzostwach świata i Europy. W pierwszej rundzie Baran nie dał się zdominować rywalowi, ale stracił punkt. Decyzją sędziego Polak miał pół minuty na przeprowadzenie akcji. Nie zaatakował i rywal otrzymał punkt. Gaziumow kontrolował walkę i w drugiej rundzie przypieczętował zwycięstwo. Azer wygrał 3:0. 

KM

Ćwierćfinałowe porażki Polaków

Do walki o medale przystąpili zapaśnicy w styl wolnym. Zbigniew Baranowski (86kg) i Robert Baran (125kg) przegrali pojedynki ćwierćfinałowe podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Kwalifikację olimpijską wywalczyło łącznie czterech zapaśników w stylu wolnym. Na swój występ czekają jeszcze Magomedmurad Gadżijew (65kg) oraz Radosław Baran (97kg).

Ciężki talent

Robert Baran przygodę z zapasami zaczął w wieku ośmiu lat. Pokonywał kolejne szczeble kariery i sięgał po medale w mistrzowskich imprezach. Na krajowym podwórku również potwierdzał klasę. Baran stał się nadzieją polskich zapasów i do Rio jechał jako ten, który może sprawić niespodziankę.

24-latek dostarczył radości kibicom w marcu, kiedy to w Rydze wywalczył srebrny medal mistrzostw Europy. Lepszy okazał się jedynie Gruzin Geno Petriaszwili. Kolejnym ważnym wydarzeniem w karierze Barana miał być start w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Wicemistrz Europy rozpoczął rywalizację od 1/8 finału, gdzie trafił na Aiaala Lazarowa. Reprezentant Kirgistanu to doświadczony zapaśnik, którzy osiągał sukcesy w mistrzostwach Azji. Występował również na światowym czempionacie, gdzie jego najlepszym rezultatem jest dziesiąta pozycja wywalczona w 2015 roku. Starcie rozpoczęło się spokojnie, ale od drugiej rundy wyraźnie aktywniejszy był Baran. W końcu Polak wykonał krok w kierunku zwycięstwa. Chwycił rywala za nogę i przeprowadził decydującą akcję.

W ćwierćfinale Baran trafił na niespełna 30-letniego Tervela Dlagneva. Amerykanin bułgarskiego pochodzenia ma bogate doświadczenia. Już raz był blisko medalu olimpijskiego. Cztery lata temu w Londynie zajął piąte miejsce. Baran stanął przed trudnym zadaniem, ale w pierwszej rundzie ruszył na rywala. Jednak to Amerykanin przeprowadził akcję punktową. Następnie Dlagnev wypchnął Polaka za matę i zwiększył przewagę. 24-letni Baran walczył do samego końca i przeprowadził akcję za dwa punkty, ale do półfinału nie udało się awansować. 

Nie powalczy o medal

Zbigniew Baranowski już w pierwszej walce trafił na niezwykle mocnego rywala. Sandro Aminashvili to brązowy medalista zeszłorocznych Igrzysk Europejskich i mistrzostw świata. Gruzin punktował, ale nie dzięki swojej pomysłowości i aktywności, lecz przez pasywność Polaka. W końcu Baranowski postawił wszystko na jedną kartę. Przeprowadził akcję, która dała mu punkty i zwyciężył 3:1.

W ćwierćfinale los skojarzył naszego zapaśnika z Szarifem Szarifowem. Mistrz olimpijski z Londynu wygrał pierwszą rundę i ustawił sobie pojedynek. W kolejnej odsłonie Azer udowodnił swoją dominację, powiększył konto punktowe i awansował do półfinału. W pojedynku o finał przegrał z Abdulrashidem Sadulajewem, co sprawiło, że Baranowski nie wystąpi w repasażach.

KM

Michalik spełniła marzenia, wywalczyła medal w Rio!

Monika Michalik (63kg)  nie znalazła recepty na Risako Kawai w 1/8 Igrzysk Olimpijskich w Rio, ale cieszy się z brązowego medalu! Los uśmiechnął się do naszej zawodniczki. Ogromny sukces polskich zapasów! Z rywalizacji w ćwierćfinale odpadła Katarzyna Krawczyk (53kg).

Doświadczenia oraz medalowych zdobyczy Michalik nie można odmówić. Pierwsza walka i porażka Polki, jednak los pozwolił rywalizować naszej zawodniczce o brążowy medal.

Szana na medal

Historia podobna jak w Londynie. Cztery lata temu Michalik walczyła jak lew, ale potknęła się w ćwierćfinale. W repasażach spisała się świetnie i miała szansę na brązowy medal. Reprezentantka Polski w decydującym starciu spotkała się z Lubow Wołosową, która sięgała po laury na mistrzowskich imprezach. Polka nie przestraszyła się starcia z Rosjanką i dobrze rozpoczęła pojedynek. Pierwsza runda dla Michalik, później lepsza była Wołosowa, która rozstrzygnęła też na swoją korzyść dodatkową odsłonę. Wtedy czegoś zabrakło, medal był na wyciągnięcie ręki. Bolało…

W Rio zaczęło się źle. Nadzieja na dobry wynik umarła bardzo szybko. Michalik nie przebrnęła nawet pierwszej przeszkody. Trzykrotna mistrzyni Europy spotkała się w 1/8 turnieju olimpijskiego z Risako Kawai. Niespełna 21-letnia Japonka nabiera doświadczenia i prezentuje się coraz lepiej. W ubiegłym roku potwierdziła talent na mistrzostwach świata w Las Vegas, gdzie sięgnęła po srebrny medal.

Japonka już w pierwszej rundzie pokazała Polce, kto będzie rozdawał karty w tym pojedynku. Trzy punkty dla Kawai, która kontrolowała walkę. W drugiej rundzie potwierdziła przewagę. Michalik przegrała 0:5. Jednak los uśmiechnął się do 36-letniej zapaśniczki. Można powiedzieć, że duża w tym zasługa… Kawai. Japonka dotarła do finału, co dało Polce szansę rywalizacji w repasażu. Michalik spotkała się z Anastasiją Grigorjevą. Polka dała z siebie wszystko i wygrała 5:2, czym otworzyła sobie drzwi do zmagań o brąz.

O medal Igrzysk Olimpijskich Michalik przyszło walczyć z Inną Trażukową. Dorobek Rosjanki w światowych imprezach jest znacznie skromniejszy niż doświadczonej Polki. 25-letnia Trażukowa sięgała po brązowe medale mistrzostw Europy, w tym roku stanęła na podium w Rydze. Pierwsza runda rywalizacji spokojna, ale punkt na swoim koncie zapisała Rosjanka. Na początku drugiej odsłony Michalik zaliczyła świetne obejście i wyszła na prowadzenie. Dwa punkty na koncie 36-letniej zapaśniczki i to Trażukowa musiała gonić wynik. Rywalka wypchnęła Polkę poza pole, co pozwoliło jej wyrówanać stan rywalizacji, ale po chwili Michalik zaliczyła kolejne obejście i było 4:2. Nasza zapaśniczka poszła za ciosem. Cztery punkty przewagi nie usatysfakcjonowały Polki, która dalej atakowała. Wygrana 6:3 i medal olimpijski dla Michalik, która ciężko pracowała przez całą karierę na ten sukces!

Kolekcjonerka medali

Monika Michalik to jedna z najbardziej utytułowanych polskich zapaśniczek. 36-latka wywalczyła dwa brązowe medale mistrzostw świata. Również na czempionacie wojskowym sięgała po tytuły wicemistrzowskie. Jej kunszt najbardziej objawił się na mistrzostwach Europy, gdzie zdobyła aż dziewięć medali. W 2003, 2005 i 2009 roku stała na najwyższym stopniu podium. Michalik sukcesy święciła w kategoriach 59kg i 63kg.

Krawczyk walczyła dzielnie

25-letnia Katarzyna Krawczyk rywalizowała w kategorii 53kg. Polka dobrze rozpoczęła olimpijską rywalizację i dała fanom zapasów ogromną nadzieję. W 1/8 finału wspięła się na wyżyny. Po zaciętym boju Polka pokonała 8:6 Sumiyę Erdenechimeg, czyli wicemistrzynię świata.

W ćwierćfinale zadanie wcale nie było łatwiejsze. Krawczyk trafiła na utytułowaną Sofię Mattsson. Szwedka była aktywna i zdobywała kolejne punkty. Ostatecznie Mattsson wygrała 10:3, jednak poległa w półfinale, co sprawiło, że dla Polki zabrakło miejsca w repasażach.

KM

Held zwolniony z Bellatora

Kończy się piękna przygoda utalentowanego Marcina Helda z organizacją Bellator. 24-letni fighter będzie szukał kolejnych wyzwań i wydaje się, że ma szansę na podbój UFC.

Polak w klatce Bellatora zaprezentował się po raz ostatni w maju br. Held wygrał i wyrównał rachunki z Dave'm Jansenem, z którym przegrał trzy lata temu.

Zebrał szlify

O tym, że Marcin Held ma talent nikogo nie trzeba przekonywać. Pierwsze szlify zbierał w Bastionie Tychy. Na eksplozję jego umiejętności nie trzeba było długo czekać. Pierwszą zawodową walkę stoczył w wieku 16 lat i przed czasem pokonał Mateusza Piórkowskiego. W kolejnym starciu wygrał z doskonale znanym z KSW Arturem Sowińskim. Held na rozkładzie ma również Borysa Mańkowskiego. Pierwszym zawodnikiem, który zdołał powstrzymać fightera Bastionu był Łukasz Sajewski, który ma za sobą już dwie walki w UFC. Wszyscy wtedy zaczynali swoją przygodę z MMA. 

Po dobrych występach na polskiej ziemi, gdzie Held wywalczył tytuł mistrza MMA Challengers w wadze lekkiej, podpisał umowę z Bellatorem, czyli czołową organizacją na świecie. W 2011 roku wystąpił w turnieju lekkich i odpadł w fazie ćwierćfinałowej. Pogromcą Polaka okazał się Michael Chandler, który wygrał zmagania. Dwa lata później Held dotarł do finału, ale tam musiał uznać wyższość Dave Jansena. W przypadku polskiego fightera zastosowanie ma powiedzenie „do trzech razy sztuka”. Kolejny start w turnieju wagi lekkiej zakończył się triumfem naszego zawodnika. W listopadzie 2015 roku Held stanął przed największym wyzwaniem w karierze. Stoczył bój z Willem Brooksem o pas tytuł w wadze lekkiej, jednak Amerykanin wykorzystał swoje doświadczenie i wygrał na punkty.

24-latek pokazał ogromne umiejętności w parterze, gdzie niejednokrotnie zmuszał rywali do odklepania. Łącznie Held stoczył dla Bellatora czternaście pojedynków, z których wygrał jedenaście. Pewien etap kariery 24-latka właśnie się kończy. Organizacja rozwiązała za porozumieniem stron umowę z fighterem. – Oficjalnie jestem bezrobotny. W tej chwili wybieram się na obóz parterowy, gdzie przygotuję się do eliminacji do Mistrzostw Świata ADCC. Pod warunkiem oczywiście, że w międzyczasie nie będę miał żadnej walki (MMA) – powiedział w rozmowie z mmanews.pl Marcin Held.

Cel wydaje się jasny

Zawodnik nie ukrywa, że chciałby toczyć boje w UFC. W Bellatorze miał okazję okrzepnąć i nabrać doświadczenia. Held jest niezwykle mocny w parterze i potrafi w niekonwencjonalny sposób skończyć walkę.

UFC potrzebuje postaci, które znają się na rzeczy. Held jest młody, utalentowany i głodny rywalizacji. Można powiedzieć, że świat stoi przed nim otworem. Ważne przy tym jest zachowanie odporności i spokoju. Bez tego o sukces jest zdecydowanie trudniej.

KM

Matkowska nie dotarła do półfinału

Po rywalizacji panów w zapasach w styl klasycznym nadszedł czas na panie. W Rio de Janeiro zaprezentowały się Iwona Matkowska (48kg) i Agnieszka Wieszczek-Kordus (69kg). Zapaśniczka Grunwaldu Poznań przegrała walkę o półfinał, jednak nadzieja na medal pozostawała. Polka wystąpiła w repasażach, jednak nie udało jej się zwyciężyć.

Nasze zapaśniczki mają bogate osiągnięcia. Start w Igrzyskach Olimpijskich był dla nich kolejnym wyzwaniem, ale nie nowością. Wieszczek-Kordus ma w swoim dorobku medal z najważniejszej imprezy czterolecia. Matkowska wierzyła w sukces w Brazylii.

Medalowe aspiracje

34-letnia Matkowska to niezwykle utytułowana zapaśniczka. Polka zdobywała medale na najważniejszych imprezach międzynarodowych. W ostatnim czasie imponowała formą i wymieniano ją w gronie faworytek do zajęcia miejsca na podium w kategorii 48kg. Dwa lata temu Matkowska sięgnęła w Taszkiencie po srebro mistrzostw świata. Na ubiegłorocznych Igrzyskach Europejskich w Baku potwierdziła wysoką dyspozycję i wywalczyła brąz. Nic dziwnego, że pojawiły się nadzieje na sukces w igrzyskach.

W majowym turnieju w Stambule Polka zapewniła sobie przepustkę do Rio. Walkę o spełnienie marzeń rozpoczęła od zmagań z Mercy Miesinnei Genesis. Polka uchodziła za faworytkę rywalizacji i od początku potwierdzała, że zasługuje na to miano. 34-letnia zapaśniczka szybko zdobyła pierwsze punkty, co pozwoliło jej kontrolować pojedynek. Nigeryjka próbowała atakować, ale Matkowska nie pozwoliła jej na zbyt wiele. W trzeciej rundzie Polka podkreśliła swoją przewagę i położyła rywalkę na łopatki.

W ćwierćfinale trafiła na niezwykle mocną Mariję Stadnik. Reprezentantce Azerbejdżanu w kolekcji brakuje tylko olimpijskiego złota. Cztery lata wywalczyła srebro, po drodze pokonując Matkowską, a w Pekinie sięgnęła po brąz. 28-letnia tegoroczna mistrzyni Europy szybko znalazła sposób na Polkę. Z czasem budowała przewagę, a Matkowska była bezradna. Stadnik pewnie wygrała i zmierza po złoto.

W repasażach 34-letnia Polka trafiła Patricię Bermudez. O medal powalczy zawodniczka z Argentyny, która wygrała 3:1.

Szybkie pożegnanie

Agnieszka Wieszczek-Kordus ma w kolekcji medal Igrzysk Olimpijskich. Osiem lat temu w Pekinie wywalczyła brąz w rywalizacji w kategorii 72kg. Teraz wystartowała w 69kg.

Polka trafiła w pierwszym starciu na Buse Tosun. 21-letnia Turczynka stawia pierwsze kroki na najwyższym poziomie. Tosun zdobywała medale na mistrzostwach świata juniorów, triumfowała w europejskim czempionacie. W seniorskich startach zdążyła pokazać się z dobrej strony. Sięgnęła po brąz podczas tegorocznych mistrzostw Europy w Rydze.

To był pojedynek doświadczenia z młodością. Tosun szybko przystąpiła do działania i nie musiała długo czekać na pierwsze punkty, jednak to rozbudziło jej apetyt. 21-letnia zawodniczka przerzuciła Polkę na plecy, a po chwili sędzia oznajmił koniec pojedynku.

W 1/8 Tosun przegrała z Japonką Sarą Dosho, co przekreśliło ostatecznie szanse doświadczonej Wieszczek-Kordus na występ w repasażach.

KM

Weterani wygrywają

Roy Jones Jr. i Antonio Margarito zapisali piękne karty w historii boksu. Pierwszy zbliża się powoli do pięćdziesiątki, ale toczy kolejne boje. Z kolei Meksykanin wrócił do rywalizacji po kilkuletniej przerwie. Pojawiły się głosy, że być może Margarito zmierzy się ze swoim rodakiem – Saulem „Canelo” Alvarezem, który jest mistrzem WBA wagi lekkośredniej.

Tegoroczne występy układają się po ich myśli. Jednak warto zaznaczyć, że obaj mają zupełnie inne cele. Jones Jr. marzenia o tytułach mistrzowskich odłożył na bok, ale Margarito może mieć jeszcze nadzieję, że szansa na wielką walkę pojawi się.

Ponad dwadzieścia lat w ringu

W Polsce zakończyły się obrady okrągłego stołu i przygotowywano się do przemian ustrojowych, a Roy Jones Jr. szykował się do pierwszej zawodowej walki. W maju 1989 roku w Civic Center na Florydzie spotkał się z Ricky'm Randallem. Rywal niezbyt wymagający, zanotował zaledwie sześć zwycięstw w karierze i kilka miesięcy po pojedynku z przyszłym mistrzem świata kilku kategorii wagowych zakończył karierę. Z kolei Jones Jr. wystartował i nadal podąża bokserską ścieżką, choć do najwyższej formy mu daleko. 47-latek zdobywał tytuły w kategorii średniej, super średniej (IBF), półciężkiej (WBC, WBA i IBF) praz ciężkiej (WBA).

Kilkukrotnie mówiło się, że Jones Jr. powinien pomyśleć o zakończeniu kariery. W maju 2004 roku stracił pasy mistrzowskie na rzecz Antonio Tarvera. Następnie przegrał kolejne dwa pojedynki. Kolejny kryzys przyszedł kilka lat później. Mimo porażek z Danny'm Greenem, Bernardem Hopkinsem i Denisem Lebedevem nie odłożył rękawic. W 2015 roku wystąpił czterokrotnie i zanotował trzy zwycięstwa. 

Podczas gali w Pensacola Bay Center stoczył drugą tegoroczną walkę. Rywala trudno uznać za wymagającego, gdyż Rodney Moore po raz ostatni wygrał w… 2002 roku. Dla zbliżającego się do pięćdziesiątki Jonesa Jr. nie mógł być to pojedynek z kategorii trudnych. Amerykanin udowodnił swoją przewagę oraz większą znajomość bokserskiego rzemiosła 47-latek wygrał decyzją sędziów, którzy punktowali zgodnie 100:90. 

Pokonał brata mistrza

38 lat to nie jest wiek, który dyskwalifikuje boksera. Antonio Margarito ma za sobą potężny bagaż doświadczeń i stoczył wiele pamiętnych walk. Dominował w kategorii półśredniej, gdzie wywalczył tytuły mistrzowskie WBA, WBO i IBF.

Pod koniec 2011 roku poniósł porażkę z Miguelem Cotto w starciu o tytuł super czempiona WBA wagi półśredniej. Wydawało się, że dla Margarito będzie to ostatni pojedynek w karierze. Wpływ na to miała kontuzja odniesiona we wcześniejszym starciu z Manny Pacquiao. Meksykanin przeszedł rekonstrukcję kości oczodołów.

Po ponad czterech latach wrócił na ring i pokonał Jorge Paeza Jr. Na ringu w Rosario w sobotnią, 13 sierpnia, noc zmierzył się z Ramonem Alvarezem, czyli bratem Saula „Canelo” Alvareza. Walka była niezwykle zacięta i obfitowała w liczne wymiany. W ósmej rundzie Alvarez po jednym z ciosów znalazł się w tarapatach. Wytrwał do końca, ale sędziowie wskazali na Margarito. Meksykanin wygrał niejednogłośnie – 94:95, 97:92, 97:92. 

fot. boxrec.com

KM

Szeroka paleta akcji, były efektowne rozstrzygnięcia

Już od pierwszego pojedynku gala FEN 13 Summer zapowiadała się niezwykle ekscytująco. Kibice zgromadzeni w hali Gdynia Arena oraz przed telewizorami zacierali ręce i czekali na kolejne walki. Wisienką na torcie miał być finał trylogii tworzonej przez Mariana Ziółkowskiego i Jacka Krefta oraz starcie Kamila Łebkowskiego i Piotra Hallmanna.

Wojownicy robili wszystko, aby wywołać entuzjazm wśród kibiców. Efektownych akcji było jak na lekarstwo, fighterzy nie oszczędzali się.

Finał trylogii

Dania wieczoru pod znakiem MMA. Piotr Hallmann po przygodzie z UFC pojawił się w Polsce i spróbował sił na gali FEN 13. 28-latek zdecydował się spróbować sił w kategorii piórkowej. Kamil Łepkowski nie przestraszył się rywala, który walczył w najlepszej organizacji MMA na świecie. W pierwszej rundzie w stójce nie oszczędzał Hallmana, słał kolejne precyzyjne ciosy w stronę przeciwnika. Popularny „Płetwal” obudził się w kolejnej odsłonie. Jednak nie zagroził rywalowi, który nadal imponował precyzją i szeroką paletą ciosów. W trzeciej rundzie Hallmann postanowił się otworzyć. Zawodnik z doświadczeniem w UFC ruszył do ataku, zadawał ciosy, ale sam przyjął kilka uderzeń. Łepkowski zapisał na swoje konto obalenie. Ostateczny werdykt leżał w rękach sędziów, którzy wskazali na 28-latka z Białej Podlaskiej. Łepkowski wygrał piętnastą walkę w karierze. Z kolei Marian Ziółkowski i Jacek Kreft spotkali się po raz trzeci. Pojedynek w wadze lekkiej miał wyłonić lepszego z tej dwójki. Ta rywalizacja zapowiadała się niezwykle smakowicie. Zwłaszcza, że obaj są wymieniani w gronie tych, którzy są zagrożeniem dla mistrza FEN Romana Szymańskiego. Ziółkowski już raz próbował zdobyć pas, ale bezskutecznie. W starciu z Kreftem „Golden Boy” pokazał lwi pazur. Rywal próbował zaskoczyć Ziółkowskiego w parterze, ale to on zapiął trójkąt nogami. Kreft musiał odklepać. Finał trylogii dla „Golden Boya”.

W pojedynku ciężkich w formule MMA ze zwycięstwa cieszył się Marcin Wlazło. To pierwszy triumf podczas przygody 33-latka z organizacją FEN. W debiucie przegrał z Dawidem Morą, z kolei Marcin Gułaś w ostatnim pojedynku poległ z Jędrzejem Maćkowiakiem. Różnica wagi była wyraźna, 20 kilogramów cięższy okazał się Wlazło. Od początku aktywny był Gułaś, który szukał swojej szansy w parterze. Wlazło wychodził cało z tych prób, a w drugiej rundzie znalazł sposób na rywala. Low kickami rozbił Gułasia, później próbował duszenia i w końcu lawiną ciosów zasypał przeciwnika. Sędzia przerwał walkę, a Wlazło mógł wznieść ręce w geście triumfu. 

Cztery pojedynki w K-1 znalazły się w karcie głównej gali FEN 13 Summer Edition. Jarosław Daschke od początku ruszył na Marcina Stopkę, choć rywal nie pozostawał bierny. 25-latek z Gdańska w drugiej rundzie podkreślił swoją przewagę. Mocne kolana i front kicki dały przewagę Daschke, ale Stopka nie poddawał się. Starał się, jednak 25-latek kontrolował sytuację i wygrał jednogłośną decyzją sędziów.

Kamila Bałanda i Róża Gumienna zaczęły nieśmiało. Zawodniczka Championa Kościerzyna w drugiej rundzie naruszyła nos rywalki, jednak fighterka Punchera Wrocław była aktywniejsza. Trzecia odsłona dostarczyła najwięcej emocji. Bałanda ruszyła do przodu, chwila przerwy ze względu na… nos Gumiennej. Po przerwie 25-latka była podrażniona i mocno doświadczyła rywalkę. Gumienna zwyciężyła większościową decyzją sędziów.

W pojedynku ciężkich Artur Bizewski lepszy od Marcin Szredera. Popularny „Bizon” nie oszczędzał rywala i słał w jego stronę potężne ciosy. Szreder twardo stał na nogach. W trzeciej rundzie zawodnicy wyraźnie osłabli, ale dwie poprzednie odsłony dostarczyły wielu emocji. Niezwykle zacięty bój stoczyli Arkadiusz Wrzosek i Kryspin Kalski w pojedynku w +93kg. Do rozstrzygnięcia potrzebna była runda dodatkowa. Ciosów nie brakowało, ale żadnemu z zawodników nie udało się wyraźnie zaznaczyć swojej przewagi. Niejednogłośnie na punkty wygrał Wrzosek.

W pojedynku MMA 68,5kg spotkali się Bartłomiej Kopera i Nikodem Szymański. 23-latek z Łodzi cieszy się z szóstego zwycięstwa z rzędu. Kopera wygrał po raz drugi na gali organizacji FEN. Tym razem niezwykle efektownie i szybko. Skuteczna balacha i Szymański musiał odklepać.

Emocje od początku

Pojedynki z karty wstępnej mogły rozbudzić apetyty kibiców. Z pewnością mylił się ten, kto sądził, że będzie to spokojne wprowadzenie do głównych wydarzeń wieczoru. W pojedynku na zasadach MMA 80kg Paweł Kordylewicz szybko zmusił do poddania Karola Trzebiatowskiego. Efektowna gilotyna zakończyła pojedynek już w pierwszej rundzie. W K-1 70kg spotkali się Jakub Rajewski i Filip Sadowski. Pojedynek przebiegał w szybkim tempie. Rozstrzygnięcie przyszło już w pierwszej odsłonie, kiedy Rajewski potraktował rywala kolanami pod siatką. 

Kamil Gniadek (MMA, 77kg) szybko sprowadził do parteru Klemensa Ewalda. W drugiej odsłonie walka toczyła się na tej samej płaszczyźnie. Po początkowych próbach wymian stójkowych Gniadek przeniósł walkę do parteru. Jego próby w końcu przyniosły efekt. Duszenie zza pleców i Ewald musiał odklepać. Równie ciekawie wyglądał pojedynek Ireneusza Szydłowskiego (MMA, 77kg) z Bartoszem Chyrkiem. Stójka, a następnie parter i wiele ciosów. Przewagę miał Szydłowski, który w drugiej rundzie efektownie zakończył walkę. Potężne kopnięcie na wątrobę rywala i uderzenia sprawiły, że Chyrek był bezradny.

fot. Paweł Najmowicz / FEN Federation

KM

 

FEN 13 Summer Edition: oficjalne wyniki ważenia zawodników

Ceremonia ważenia przed galą FEN 13 Summer Edition zakończona! Na scenie przed klubem Unique w Sopocie pojawili się niemal wszyscy zawodnicy – zabrakło jedynie Karola Kruzela, który z powodów zdrowotnych musiał w ostatniej chwili wycofać się z undercardowej walki z Jakubem Rajewskim, oraz zastępującego go Filipa Sadowskiego z Agoga Gym Lębork.

Niemal wszyscy obecni na ceremonii uczestnicy jutrzejszych zawodów w Gdynia Arena zmieścili się w limitach wagowych – jedynym, który wniósł na wagę za dużo, był Karol Trzebiatowski. Zawodnik Energy Gym Gdynia nie będzie jednak ponowanie ważony, ponieważ porozumiał się ze swoim rywalem Pawłem Kordylewiczem. Co godne podkreślenia, fighter Streffa Fight Team Lubin zrezygnował z przysługującej mu części wynagrodzenia rywala ze względu na to, że Trzebiatowski bardzo późno przyjął propozycję walki.

Olimpijskim spokojem wykazali się na ceremonii ważenia główni bohaterowie gali FEN 13 Summer Edition. Kiedy Piotr Hallmann i Kamil Łebkowski, których kibice zobaczą jutro w Gdynia Arena w walce wieczoru, stanęli naprzeciwko siebie, tylko spojrzeli sobie głęboko w oczy, nie okazując niemal żadnych emocji.

Zgodnie z wczorajszymi zapowiedziami prezesa FEN Pawła Jóźwiaka, zmieniła się kolejność walk w fight cardzie jutrzejszej gali. Do roli co-main eventu FEN 13 Summer Edition awansowało starcie Mariana Ziółkowskiego z Jackiem Kreftem.

OFICJALNE WYNIKI WAŻENIA

Walki wieczoru

MMA -66 kg: Kamil Łebkowski (66,1 kg) vs Piotr Hallmann (66,0 kg)
MMA -70 kg: Marian Ziółkowski (70,0 kg) vs Jacek Kreft (69,4 kg)

Karta główna

MMA +93 kg: Marcin Gułaś (97,0 kg) vs Michał Wlazło (120,3 kg)
K-1 +93 kg: Arkadiusz Wrzosek (103,3 kg) vs Kryspin Kalski (101,2 kg)
K-1 -98 kg: Artur Bizewski (96,8 kg) vs Marcin Szreder (97,2 kg)
K-1 -65 kg: Kamila Bałanda (65,0 kg) vs Róża Gumienna (64,8 kg)
K-1 -70 kg: Marcin Stopka (70,0 kg) vs Jarosław Daschke (69,4 kg)
MMA -68,5 kg: Nikodem Szymański (67,7 kg) vs Bartłomiej Kopera (68,0 kg)

Karta wstępna

MMA -77 kg: Ireneusz Szydłowski (76,5 kg) vs Bartosz Chyrek (77,1 kg)
MMA -77 kg: Kamil Gniadek (77,0 kg) vs Klemens Ewald (77,0 kg)
MMA -66 kg: Aleksander Georgas (66,2 kg) vs Robert Rajewski Jr (65,8 kg)
K-1 -70 kg: Jakub Rajewski (70,4 kg) vs Filip Sadowski (będzie zważony w hotelu)
MMA -80 kg: Karol Trzebiatowski (81,7 kg) vs Paweł Kordylewicz (79,9 kg)

Bilety na FEN 13 Summer Edition można jeszcze kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a jutro przed galą także w kasach Gdynia Arena. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

FEN

 

Sarnacki kończy rywalizację olimpijską

Or Sasson z Izraela okazał się przeszkodą nie do przejścia dla Macieja Sarnackiego w rywalizacji w kategorii +100kg. Polak przegrał rywalizację o ćwierćfinał Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Judoka Gwardii Olsztyn był ostatnim z naszych reprezentantów startujących na tatami. Żadnemu z naszych kadrowiczów nie udało się sięgnąć po medal. Klątwa z Atlanty trwa…

Olimpijski debiut

Do Rio pojechała czteroosobowa kadra w judo, ale w tym gronie był tylko jeden mężczyzna. Maciej Sarnacki to obecnie bezapelacyjnie nasz najlepszy zawodnik, który notuje równe starty. Dobrą postawą zapracował na kwalifikację olimpijską i po cichu liczyliśmy, że nawiąże do sukcesów Pawła Nastuli.

W trakcie sezonu drżeliśmy o Sarnackiego. W maju w Ałmatach podczas zawodów Grand Prix nasz judoka opuszczał tatami na noszach. Dodatkowo kilka miesięcy wcześniej z powodu kontuzji mięśnia piersiowego musiał oddać walkę o trzecie miejsce w Abu Zabi. Ważne było zdrowie Polaka, bo kwalifikację olimpijską gwarantowało mu wysokie miejsce w rankingu. Wszystko ułożyło się po myśli Sarnackiego, który sam wyrażał nadzieję, że w końcu uda się pokonać medalową niemoc na igrzyskach w judo. 

Losowanie było dla niego łaskawe. W 1/16 29-letni Polak trafił na doświadczonego Thormodura Jonssona. Islandczyk nie ma na swoim koncie większych osiągnięć, ale na igrzyskach startował drugi raz. Z kolei Sarnacki debiutował, więc należało spodziewać się olimpijskiej tremy.

Islandczyk poczynał sobie śmiało, ale dopuszczał się niesportowych zachowań. Sędzia reagował i upominał 33-latka, który w sumie uzbierał cztery shido. To dało Sarnackiemu triumf. Warto nadmienić, że Polak zanotował dwie kary. 

W 1/8 finału rywalem judoki Gwardii Olsztyn był Or Sasson. 26-letni reprezentant Izraela to numer pięć światowego rankingu. Wicemistrz Europy z Kazania wygrał w tym roku zawody w Tbilisi i kilkukrotnie był o krok od zwycięstwa w zawodach na poziomie międzynarodowym. Sasson był faworytem pojedynku o ćwierćfinał. Na początku starał się zaatakować Sarnacki, jednak nie zrobił krzywdy rywalowi. Obaj otrzymali po karze shido. Po upływie dwóch minut Sasson przeprowadził decydującą akcję i uzyskał waza-ari.

Smutne pożegnanie

1/8 Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro okazała się nie do przejścia dla reprezentantów Polski. Na tym etapie poległ Sarnacki oraz Katarzyna Kłys i Daria Pogorzelec. Z kolei Arleta Podolak odpadła w 1/16 olimpijskich zmagań. 

Kolejne cztery lata trzeba poczekać na próbę wywalczenia medalu na igrzyskach w judo. Dwadzieścia lat temu na najwyższym stopniu podium w Atlancie stanął Paweł Nastula (95kg). Tytuł wicemistrzyni olimpijskiej wywalczyła Aneta Szczepańska (66kg).

KM

Pogorzelec musi zapomnieć o medalu

Daria Pogorzelec (78kg) poza Igrzyskami Olimpijskimi w Rio de Janeiro. W 1/8 polska judoczka przegrała z Luise Malzahn.

Zawodniczka Wybrzeża Gdańsk zapewniła sobie przepustkę olimpijską fantastycznymi występami w 2014 i 2015 roku, kiedy regularnie zdobywała medale w międzynarodowych startach. Jesienią ubiegłego roku zmagała się z kontuzją kolana. Uraz odnowił się w maju podczas Grand Prix w Ałmatach. Drżeliśmy o występ Pogorzelec w Rio, jednak wszystko skończyło się dobrze. W Brazylii miała spełnić marzenia.

Minimalna porażka

26-letnia judoczka zajmuje dziewiętnaste miejsce w światowym rankingu. Po raz ostatni na podium stała w maju 2015 roku w Baku. Liczyliśmy, że w zmaganiach olimpijskich uda jej się przełamać. Pogorzelec to zawodniczka z charakterem, która zawsze walczy do końca. Rok temu zaprezentowała się najlepiej spośród biało-czerwonych w mistrzostwach świata w Astanie, gdzie zajęła piątą lokatę. 

Wiadomo, że rywalizacja w igrzyskach może paraliżować. Dla każdego sportowca to spełnienie marzeń. W pierwszym pojedynku w Rio widać było, że Pogorzelec męczyła się z Hortence Vanessą Mballą Atanganą. Tegoroczna mistrzyni Afryki okazała się nieustępliwa. Choć Pogorzelec zaczęła zdecydowanie to szybko inicjatywę przejęła rywalka. 24-letnia Kamerunka sprowadzała walkę do parteru i tam szukała zwycięskiego trzymania. Problem w tym, że mistrzyni Afryki nie zawsze walczyła czysto. Dostała aż trzy kary shido, które dały Pogorzelec przepustkę do 1/8 zmagań.

Tam Polka trafiła na trzecią zawodniczkę Europy Luise Malzahn. Judoczki nie potrafiły przeprowadzić punktowej akcji. Po raz kolejny o wyniku rywalizacji decydowały kary. O jedną więcej na swoim koncie zapisała Pogorzelec. Tym samym Polka zaprzepaściła szansę na poprawienie wyniku z Londynu, gdzie wywalczyła siódmą pozycję.

Warto dodać, że Malzahn w ćwierćfinale przegrała z Mayrą Aguiar. Zadecydowała… jedna kara shido.

Ostatni na placu boju

Na olimpijski medal w judo czekamy dwadzieścia lat. Wracamy wspomnieniami do Atlanty, gdzie na najwyższym stopniu podium stanął Paweł Nastula. Wierzyliśmy, że w Rio de Janeiro uda się przełamać tę niemoc.

Do Brazylii pojechało czworo reprezentantów Polski. Arleta Podolak odpadła już po pierwszej walce, Katarzyna Kłys i Daria Pogorzelec nie zdołały przebić się do ćwierćfinału. Na placu boju pozostał Maciej Sarnacki (+100kg). Najlepszy obecnie polski judoka na tatami pojawi się w piątek 12 sierpnia. W 1/16 finału zmierzy się z Islandczykiem Thormodurem Arnim Jonssonem.

KM

FEN 13 Summer Edition: plan transmisji na żywo

Transmisja z gali FEN 13 Summer Edition będzie pierwszą relacją live, jaką zobaczą widzowie nowego kanału Polsat Sport Fight. Zawody, które odbędą się 13 sierpnia w Gdynia Arena, pokażą także stacje Polsat Sport i Polsat. Z kolei media trening i ceremonię ważenia przed galą będzie można śledzić na żywo na stronie fen-mma.com/fen-13-live.

Uruchomiony 1 sierpnia i nadawany w jakości HD kanał Polsat Sport Fight jest w całości dedykowany sportom walki. Dostępny jest w pakiecie Sport HD –  na pozycji 17 na liście programów w dekoderach Cyfrowego Polsatu zajął miejsce telewizji FightClub. Do tej pory pokazywane w nim były retransmisje gal boksu i mieszanych sztuk walki oraz powtórki magazynów poświęconych sportom walki.

Transmisja live z sobotniej gali FEN 13 Summer Edition w Polsat Sport Fight rozpocznie się o godz. 19 i potrwa do zakończenia gali. Podczas niej kibice zobaczą dwie ostatnie walki karty wstępnej, wszystkie walki karty głównej oraz walkę wieczoru.

O godz. 20 wystartuje relacja na żywo w Polsat Sport, który pokaże ceremonię oficjalnego otwarcia gali, wszystkie walki karty głównej oraz walkę wieczoru.

Widzowie otwartego Polsatu transmisję z gali FEN 13 Summer Edition będa mogli oglądać od godz. 22. W głównym kanale telewizji Polsat pokazane zostaną dwie ostatnie walki karty głównej oraz walka wieczoru.

Transmitowane na żywo będą również czwartkowy media trening (godz. 16, Centrum Riviera w Gdyni) oraz piątkowa ceremonia ważenia zawodników (godz. 14, Unique Club & Lounge w Sopocie). Internetową relację live z obu wydarzeń przeprowadzi platforma Fightime.pl i będzie ją można śledzić na stronie fen-mma.com/fen-13-live.

FEN

Jabłoński pożegnał się z igrzyskami

Nasz bokser przegrał już w pierwszej rundzie zmagań z Danielem Lewisem. Wcześniej z turniejem olimpijskim pożegnał się Igor Jakubowski.

Nasi pięściarze wiązali duże nadzieje ze startem w Rio de Janeiro. Rok temu w bułgarskim Samokowie obaj sięgnęli po srebrne medale mistrzostw Europy w swoich kategoriach wagowych. Po odpadnięciu Jakubowskiego, wszyscy trzymali kciuki za start Tomasza Jabłońskiego. 27-latek pojedynek w kategorii 75kg przegrał niejednogłośnie na punkty.

Myślał o medalu

Po losowaniu Jabłoński mógł być zadowolony. Trafił na 22-letniego Australijczyka, który na swoim koncie nie miał większych sukcesów. Podczas występów na mistrzostwach świata odpadał w pierwszych rundach. Dokonania Jabłońskiego były zdecydowanie większe. Jednak przewagę trzeba było potwierdzić w ringu.

27-letni Jabłoński dobrze rozpoczął rywalizację. Narzucił swoje tempo, jednak nie potrafił zdominować rywala. W pierwszej rundzie Polak był aktywniejszy od przeciwnika i wykonał pierwszy krok do zwycięstwa. Lewis był nieustępliwy, bił długimi sierpami, Jabłoński starał się go spychać do obrony. Druga runda zacięta, więc wszystko miało rozstrzygnąć się w trzeciej odsłonie. Polak spychał rywala do obrony, jednak nie dało mu to zwycięstwo. Sędziowie nie byli jednomyślni i punktowali 28:29, 29:28, 28:29 na korzyść Lewisa.

Tak naprawdę zwycięstwo mogło być po stronie polskiego pięściarza. Rywal był w zasięgu możliwości Jabłońskiego, jednak sędziowie wskazali na Australijczyka. Można mówić o pechu. Warto pamiętać, że 27-letni Polak debiutował na Igrzyskach Olimpijskich. Z pewnością towarzyszyła mu trema, która potęgowała stres. Jabłoński był nieustępliwy i nie ułatwił zadania rywalowi, ale w ostatecznym rozrachunku szczęście dopisało Lewisowi. Polak mierzył w medal, jednak swoje plany musi odłożyć. Być może spróbuje je zrealizować za cztery lata.

Wcześniej z rywalizacją w Rio de Janeiro pożegnał się Igor Jakubowski. Pięściarz wagi ciężkiej przegrał z Lawrencem Okolie. 

Trzeba poczekać

Czas biegnie nieubłaganie, a nam pozostaje żyć wspomnieniami. Mocno ściskaliśmy kciuki i wierzyliśmy w powodzenie Igora Jakubowskiego oraz Tomasza Jabłońskiego. Niestety, nie udało się. Marzenia o medalu olimpijskim w boksie trzeba odłożyć.

Wojciech Bartnik pozostaje ostatnim pięściarzem, któremu dane było stanąć na olimpijskim podium. To już 24 lata… Bartnik w Barcelonie sięgnął po brązowy medal.

KM

Ćwierćfinał igrzysk nie dla Kłys

Polka rywalizująca w kategorii 70kg przegrała w 1/8 finału z Hiszpanką Marie Bernabeu. Walka o zwycięstwo toczyła się do samego końca. W ostatnich sekundach Katarzyna Kłys otrzymała karę shido.

Niewielkim pocieszeniem dla 30-letniej judoczki jest fakt, że poprawiła wynik osiągnięty podczas igrzysk w Londynie. Tam stoczyła zaledwie jedną walkę. W Rio przeszła 1/16 finału, jednak w 1/8 lepsza okazała się Hiszpanka. 

Przegrała z wicemistrzynią świata

Marie Bernabeu to mocna zawodniczka. W światowym rankingu zajmuje ósme miejsce. 28-letnia reprezentantka Hiszpanii w ubiegłym roku osiągnęła największy sukces w karierze w postaci wicemistrzostwa świata. W tegorocznych startach wyróżniła się w Baku, gdzie zwyciężyła zawody Grand Slam. Wiadomo było, że Katarzynę Kłys czeka trudne zadanie.

Od początku rywalizacji w 1/8 finału Bernabeu, dla której była to pierwsza walka w Rio imponowała aktywnością. 28-latka szukała sposobu na Kłys, jednak Polka skutecznie się broniła. Hiszpanka przenosiła walkę do parteru i kolejnymi chwytami starała się przeprowadzić decydującą akcję. Kłys zaimponowała wytrzymałością i wydawało się, że do rozstrzygnięcia potrzebny będzie dodatkowy czas. W samej końcówce 30-latka otrzymała karę shido za pasywność.

""

W pierwszym pojedynku judoczka Polonii Rybnik rywalizowała z reprezentantką Uzbekistanu Gulnozą Matniyazovą. Starcie zacięte, jednak żadna z zawodniczek nie potrafiła przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. W regulaminowym czasie obie otrzymały po jednej karze shido. Dogrywka potoczyła się po myśli Kłys. Matniyazova otrzymała kolejną karę shido, co dało zwycięstwo Polce.

Pogromczyni polskiej judoczki poległa w ćwierćfinale, Maria Bernabeu nie dała rady Yuri Alvear. Kolumbijka rozstawiona z numerem 1 po upływie niespełna dwóch minut podcięła Hiszpankę i rzuciła ją na plecy. Alvear wykonała kompletną akcję i triumfowała przez ippon. 

Porażka liderki

Wpadkę w 1/8 zaliczyła liderka światowych list w 70kg Kim Polling. Holenderka nie ma na swoim koncie olimpijskiego medalu i porażka bardzo skomplikowała jej drogę do osiągnięcia sukcesu w Rio. Zwyciężczyni tegorocznego turnieju Masters przegrała z Japonką Haruką Tachimoto. 

KM

Mocne uderzenie letnią porą

Miłośnicy sportów walki czekają na widowiskowe walki i efektowne akcje zawodników. Czy gala FEN 13 Summer Edition spełni ich oczekiwania? Patrząc na kartę walk robi się naprawdę gorąco.

Organizacja Fight Ecxlusive Night stawia na jakość i ilość. 13 sierpnia w hali Gdynia Arena odbędzie się aż trzynaście walk, z czego osiem w karcie głównej.

Powrót Hallmana

Walka wieczoru FEN 13 zapowiada się niezwykle emocjonująco. Po wielu doświadczeniach do Polski wraca Piotr Hallmann. 28-latek będzie walczył w mieście, w którym się urodził. Hallmann ma w CV sześć pojedynków w UFC, jednak tylko dwa skończyły się jego triumfem. Ostatnio zaprezentował się na gali Slava Republic 1, gdzie decyzją sędziów pokonał Jasona Poneta. Przygoda Hallmana z UFC dobiegła końca, a w kierunku amerykańskiej organizacji spogląda jego najbliższy rywal, czyli Kamil Łebkowski. Bez wątpienia ma powody ku temu. 28-letni fighter jest niepokonany od ponad trzech lat. Wygrał dziewięć kolejnych walk, w tym aż sześć przed czasem! Pojedynek wieczoru w wadze piórkowej zapowiada się interesująco.

W wadze ciężkiej spotkają się Michał Wlazło i Marcin Gułaś. 33-letni były mistrz Europy K-1 UPKA zbiera teraz doświadczenie w MMA. Po raz drugi stoczy pojedynek dla organizacji FEN i z pewnością będzie chciał zaprezentować się lepiej niż w debiucie. Wtedy w drugiej rundzie odprawił go Dawid Mora. Z kolei 32-letni Gułaś będzie debiutował na gali FEN. Zawodnik ma na swoim koncie sześć zwycięstw, zanotował pięć porażek.

Na fali FEN 13 Summer Edition nie zabraknie pojedynków K-1. Zaprezentują się zawodnicy, którzy odnosili sukcesy na krajowym i międzynarodowym poziomie. Doświadczona Kamila Bałanda zmierzy się z Różą Gumienną, która zdążyła już poznać smak rywalizacji na galach FEN. Jarosław Daschke na FEN 4 rozprawił się z Łukaszem Gawlikiem. Teraz poszuka sposobu na zwycięstwo w starciu z Marcinem Stopką, który odnosił sukcesy w K-1 na mistrzostwach Czech.

Arkadiusz Wrzosek w kategorii +93 na gali FEN 11 stoczył zacięty pojedynek z Nikołajem Falinem. Do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. Sędziowie przyznali, choć niejednogłośnie zwycięstwo Falinowi. Na FEN 13 rywalem Wrzoska będzie Kryspin Kalski, który ma za sobą przygodę z koszykówką. 27-latek postawił jednak na kickboxing. W marcu zaprezentował się na gali King of Kings w Wilnie, gdzie przegrał z Sergeiem Maslabojevem. W 98kg zobaczymy starcie Artura Bizewskiego z Marcinem Szrederem. Z kolei w wadze piórkowej w MMA zmierzą się Bartłomiej Kopera i Nikodem Szymański, którzy osiągali sukcesy w amatorskich mistrzostwach Polski.

Znają się dobrze

Marian Ziółkowski i Jacek Kreft spotkają się po raz trzeci, ale po raz pierwszy na gali FEN. Ten, kto wygra wysunie się na prowadzenie. Wcześniejsze walki tych panów kończyły się przed czasem.

26-letni Ziółkowski na gali FEN 11 stoczył morderczy bój z Romanem Szymańskim o pas organizacji w wadze lekkiej. Pięć wyczerpujących rund, jednak to rywal „Golden Boya” cieszył się z triumfu. Kreft zaliczy debiut w organizacji. Spotkanie starych znajomych może rozgrzać publiczność do czerwoności.

W karcie wstępnej znajdują się następujące walki: Karol Trzebiatowski-Paweł Kordylewicz (MMA, 80kg), Jakub Rajewski-Karol Kruzel (K-1, 70kg), Aleksander Georgas-Robert Rajewski Jr (MMA, 66kg), Kamil Gniadek-Klemens Ewald (MMA, 77kg) i Ireneusz Szydłowski-Bartosz Chyrek (MMA, 77kg). 

Telewizja FighTime jest oficjalnym partnerem medialnym federacji Fight Exclusive Night.

KM

FEN 14 już 15 października w katowickim Spodku!

FEN 14, piąta już w tym roku gala organizacji Fight Exclusive Night, odbędzie się 15 października w słynnym Spodku w Katowicach. Będzie to pierwsze wydarzenie tej federacji na południu Polski. „Chcemy, aby gala FEN 14 była kolejną zorganizowaną w tej hali wielką imprezą sportową, którą kibice będą wspominać przez długie lata” – mówi prezes FEN Paweł Jóźwiak.

Spodek, architektoniczna ikona Katowic, to jeden z najważniejszych obiektów tego typu w Polsce. Ze względu na swoje rozmiary i warunki techniczne regularnie jest areną największych zawodów sportowych. W swojej 45-letniej historii wielokrotnie gościł wydarzenia najwyższej rangi, także w sportach walki – kibice oglądali tu m.in. mistrzostwa Europy w boksie, zapasach i karate kyokushin oraz zapaśnicze mistrzostwa świata.

Po przeprowadzonej niedawno kompleksowej modernizacji katowicki „latający talerz” jest dziś miejscem idealnie przystosowanym do organizacji wielkich, spektakularnych imprez, które z trybun może teraz oglądać nawet 11 tysięcy kibiców.

„FEN 14 w Spodku to nasza odpowiedź na wielkie zapotrzebowanie kibiców w te części kraju na profesjonalne, stojące na najwyższym poziomie sportowym i widowiskowe gale sportów walki – mówi prezes Paweł Jóźwiak. – Dlatego fight card katowickiej gali będzie bardzo mocny. Wśród walczących tego wieczora zawodników nie zabraknie największych gwiazd naszej organizacji, w tym posiadaczy pasów mistrzowskich FEN, a także znakomitych fighterów z zagranicy”.

W klatkoringu Fight Exclusive Night wystąpi oprócz nich wielu świetnych, utytułowanych wojowników MMA i K-1 reprezentujących kluby z Górnego i Dolnego Śląska, Małopolski, Opolszczyzny i Podkarpacia, które zaliczane są do najsilniejszych w Polsce.

„Nazwiska pierwszych uczestników gali FEN 14 podamy już 13 sierpnia podczas gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena – zapowiada prezes FEN. – Wkrótce ruszy także sprzedaż biletów, które kibice będą mogli w przedsprzedaży kupić w specjalnej, promocyjnej cenie”.

FEN

Porażka Podolak w Rio

Arleta Podolak (57kg) zakończyła zmagania w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. W 1/16 turnieju Polkę wyeliminowała Chen-ling Lien z Tajwanu. 

22-letnia zawodniczka startowała jako pierwsza z naszych reprezentantów. W Rio zobaczymy jeszcze: Katarzynę Kłys (70kg), Darię Pogorzelec (78kg) i Macieja Sarnackiego (+100kg).

Debiut olimpijski 

Judoczka Czarnych Bytom do ostatnich chwil walczyła o uzyskanie kwalifikacji olimpijskiej. W tym roku Podolak notowała dobre starty, co zaowocowało skokiem w światowym rankingu. Nasza judoczka wygrała zawody Grand Prix w Ałmatach i Pucharu Europy w Warszawie. Obecnie 22-letnia Polka zajmuje 21. miejsce.

Przez długi czas Rio wydawało się odległe dla Podolak. Z każdej wagi na Igrzyska Olimpijskie bezpośredni awans uzyskiwało czternaście zawodniczek, jednak po jednej z danego kraju. Była też jeszcze jedna furtka umożliwiająca start w Brazylii. Przepustką dla Podolak okazała się lista europejska. Nasza zawodniczka jechała do Rio z nadziejami, bo już nie raz pokazała ogromną wolę walki.

Losowanie nie poszło po myśli 22-letniej judoczki. Chen-Ling Lien zajmuje w rankingu światowym trzynastą pozycję. Z jednej strony była w zasięgu Podolak, a z drugiej Tajwanka ma większy bagaż doświadczeń. Wszystko miało rozstrzygnąć się na tatami. Podolak walczyła ambitnie, jednak to Lien znalazła sposób na zwycięstwo. Rywalka od początku naciskała na judoczkę Czarnych Bytom, jednak ta skutecznie się broniła. Podolak szukała swojej szansy, ale bez efekty. O wyniku miała rozstrzygnąć dogrywka, w której reprezentantka Tajwanu triumfowała przez ippon.  

Rumunka zatrzymała Lien

W 1/8 finału Lien spotkała się z Amerykanką Marti Malloy. Tajwanka wygrała, choć pojedynek był zacięty. Malloy zapisała na swoim koncie dwie kary shido. W ćwierćfinale Lien spotkała się z Coriną Caprioriu, która cztery lata temu w Londynie wywalczyła srebrny medal. Rumunka wygrała po ippon i zmierza na podium.

Z kolei Lien powalczy jeszcze w repasażach.

FEN 13 Summer Edition: media trening i ceremonia ważenia

Do gali FEN 13 Summer Edition jeszcze 5 dni, ale przedsmak wielkich emocji czekających kibiców w sobotę w Gdynia Arena będzie można poczuć już na poprzedzających ją wydarzeniach: czwartkowym media treningu oraz piątkowej ceremonii ważenia zawodników. Transmisję na żywo z obu eventów przeprowadzi Fightime.pl.

Na czwartkowy media trening zapraszamy do Centrum Handlowego „Riviera” przy ul. Kazimierza Górskiego 2 w Gdyni, położonego w odległości zaledwie kilkuset metrów od Gdynia Arena, w której odbędzie się gala FEN 13 Summer Edition. Weźmie w nim udział dziesięciu z 26 uczestników tych zawodów. Zawodników walczących w formule MMA reprezentować będą bohaterowie walki wieczoru, czyli Piotr Hallmann i Kamil Łebkowski, a także Michał Wlazło, Jacek Kreft i Marian Ziółkowski. Natomiast spośród wojowników K-1, którzy będziemy podziwiać w akcji na sobotniej gali, próbkę swoich umiejętności zaprezentują Róża Gumienna, Arkadiusz Wrzosek, Kryspin Kalski, Artur Bizewski i Marcin Szreder. Początek media treningu o godz. 16.

Oficjalne ważenie, już z udziałem wszystkich zawodników, którzy wystąpią w sobotę w klatkoringu Fight Exclusive Night,  odbędzie się w piątek w Unique Club & Lounge przy Placu Zdrojowym 1 w Sopocie, czyli jednym z najbardziej prestiżowych miejsc na klubowej mapie Trójmiasta. Ceremonia ważenia rozpocznie się o godz. 14.

Wstęp na oba wydarzenia jest wolny, zarówno dla publiczności, jak i przedstawicieli mediów. Kibiców oraz dziennikarzy, którzy nie będą mogli przybyć na media trening lub ceremonię ważenia, zapraszamy do oglądania transmisji na żywo – relację online z obu eventów przeprowadzi platforma Fightime.pl.

""  ""

FEN

Jakubowski poza turniejem, Jabłoński czeka

Do Rio de Janeiro pojechało dwóch naszych bokserów. Jako pierwszy do rywalizacji stanął Igor Jakubowski, z którego występem wiązano duże nadzieje. Niestety, zawodnik startujący w wadze ciężkiej odpadł już w pierwszej rundzie.

Warto wspomnieć, że na liście startowej turnieju 91kg pojawiło się osiemnastu bokserów. Jakubowski znalazł się wśród czterech zawodników, którzy zmagania rozpoczęli w 1/16. Pozostali mieli wolny los.

Wyrównany bój

Igor Jakubowski określany był jako ten, który może przełamać impas w występach polskich bokserów w Igrzyskach Olimpijskich w wadze ciężkiej. Na medal w kategorii królewskiej czekamy od 1988 roku, kiedy to w Seulu po brąz sięgnął Andrzej Gołota. 24-letni Jakubowski w ostatnim czasie zrobił postępy. W ubiegłym roku sięgnął po wicemistrzostwo Europy, więc w Rio miał powalczyć o kolejny sukces.

Na otwarcie olimpijskiej przygody Polak spotkał się z Lawrencem Okolie. Co ciekawe, jeszcze cztery lata temu Brytyjczyk zarabiał na życie pracując w restauracji McDonalds. Po marzenia trzeba sięgać, a ciężka praca wydaje owoce. Takie historie wzmacniają wolę walki u niektórych adeptów boksu. Jednak w tym przypadku nasze serca były zdecydowanie po stronie Jakubowskiego.

Polski pięściarz nie najlepiej zaczął starcie. Od początku pierwszej rundy Okolie zdecydowanie ruszył na 24-latka i zasypywał go ciosami. Jakubowski skupił się na defensywie. Pierwsza runda na korzyść Brytyjczyka, który rozkręcał się coraz bardziej. Dwa mocne prawe w drugiej odsłonie zachwiały Jakubowskim i ten znalazł się na deskach. Kolejna runda na korzyść Okolie. W trzeciej odsłonie Jakubowski zrobił wszystko, co w jego mocy, aby przechylić zwycięstwo na swoją stronę. Nie oszczędzał rywala, był aktywny, ale nie zdołał znaleźć sposobu na Brytyjczyka. Okolie wygrał na punkty – 29:28.

Czas na drugiego

Drugi z naszych reprezentantów, Tomasz Jabłoński wejdzie do ringu we wtorek (9 sierpnia). Losowanie ułożyło się po myśli polskiego boksera, który uchodzi za faworyta starcia z Danielem Lewisem.

22-letni Australijczyk nie ma na swoim koncie większych sukcesów. W ubiegłym roku Lewis zaprezentował się na mistrzostwach świata w Katarze, jednak rywalizacja szybko się dla niego skończyła. Już w pierwszej rundzie odprawił go Michael O'Reilly. Lewis startował również na czempionacie w 2013 roku. Stoczył tam tylko jedną walkę.

Doświadczenie Jabłońskiego jest zdecydowanie większe. Polak w 2015 roku sięgnął w Samokowie po wicemistrzostwo Europy. Zatem 27-latek urodzony w Gdyni jest bokserem, który osiągnął znacznie wyższy poziom niż rywal. Polak powinien zyskać przepustkę do kolejnej rundy, gdzie czeka już Bektemir Melukuziew. Reprezentant Uzbekistanu to wicemistrz świata. Jak widać, schody zaczną się w 1/8, jednak nie ma co wybiegać w przyszłość. Najpierw spokojnie trzeba przejść 1/16 olimpijskich zmagań.

Fot. pixabay.com

KM

Judocy odliczają godziny do startu

Ceremonia otwarcia XXXI Letnich Igrzysk Olimpijskich za nami. Święto sportu trwa w najlepsze, a kibice mogą emocjonować się walką o medale. Na tatami pojawili się już judocy. Jednak na biało-czerwonych musimy jeszcze trochę poczekać. Jako pierwsza z naszych wystąpi Arleta Podolak, której start zaplanowano na poniedziałek (8 sierpnia).

Judocy nie muszą czekać. Pierwszego dnia na tatami walczą kobiety w kategorii 48kg i mężczyźni w 60kg. Koniec rywalizacji w judo przewidziano na 12 sierpnia. W zmaganiach o medale Igrzysk Olimpijskich zaprezentuje się czworo Polaków.

Rywale biało-czerwonych

Zawodnicy startujący w kolejnych dniach mają szansę poznać charakterystykę swoich rywali i przygotować się do walk. Z pewnością odliczają godziny do występu, które dłużą się. Liczymy, że w końcu biało-czerwonym uda się przełamać niemoc w startach na igrzyskach. Po raz ostatni w judo medal wywalczyliśmy dwadzieścia lat temu w Atlancie.

Arleta Podolak trafiła na Chen-ling Lien z Tajwanu. 28-latka zajmuje 13. miejsce w światowym rankingu, czyli jest o osiem pozycji wyżej niż Polka. Nie ma na swoim koncie medali mistrzostw świata, a występ w Rio de Janeiro będzie jej olimpijskim debiutem. W tym roku 28-latka zajęła drugie miejsce w Pucharze Europy w Rzymie i trzecie w Grand Prix w Dusseldorfie. Wywalczyła również brązowy medal w mistrzostwach Azji. Lien nie będzie łatwą rywalką dla Arlety Podolak.

Piętnasta w światowym rankingu Katarzyna Kłys (70kg) występ w Rio zaliczy w środę (10 sierpnia). Jej rywalką będzie Gulnoza Matniyazova z Uzbekistanu. 22-letnią judoczkę można było zobaczyć w lutym w Warszawie. W Pucharze Europy zajęła 5. lokatę. Mistrzostwa Azji zakończyła z brązem na szyi, trzecia była również w czerwcu w Grand Prix w Budapeszcie. 

W czwartek przyjdzie czas na Darię Pogorzelec (78kg). Polka spotka się z Hortence Vanessą Mballa Atangana. Zawodniczka z Kamerunu to tegoroczna mistrzyni Afryki. W Rio zaliczy debiut olimpijski, z kolei Pogorzelec będzie chciała poprawić siódmą lokatę z Londynu.

Jedynym panem w naszej kadrze jest Maciej Sarnacki (+100kg). Rywalem Polaka będzie Thormodur Jonsson, który jest ponad czterdzieści pozycji niżej w światowym rankingu od judoki z Olszyna. 33-letni Islandczyk nigdy nie wygrał międzynarodowego startu. Największym sukcesem Jonssona jest wywalczenie srebrnego medalu w Pucharze Świata w Apii w 2011 roku.

Baku i Tokio szczęśliwe

W cieniu rywalizacji olimpijskiej Międzynarodowa Federacja Judo ujawniła, gdzie odbędą się kolejne imprezy mistrzowskie. Światowy czempionat w 2018 roku zawita do Baku, a rok później do Tokio. 

Warto wspomnieć, że w 2017 roku mistrzostwa świata odbędą się w Budapeszcie. Z kolei w przyszłym roku Warszawa będzie gościła najlepszych zawodników Starego Kontynentu.

KM

Zbijanie wagi przed walką z GojiBerry 500

Jagody Goji to egzotyczne owoce, które ze względu na ogromną ilość antyoksydantów, mają bardzo korzystne działanie na organizm ludzki. Przede wszystkim, wspomagają metabolizm, regulują pracę serca i wyrównują poziom cukru oraz cholesterolu, dzięki czemu są mocnym sprzymierzeńcem w dziedzinie redukcji wagi. Nazywane są one czerwonymi diamentami Wschodu. Owoce te to ogrom wielu cennych składników odżywczych, niska kaloryczność oraz duże ilości błonnika

Zyskaj na czasie ! Szybkie zbijanie wagi z GojiBerry 500

GojiBerry 500 to rewolucja na rynku preparatów i suplementów diety. Jego skład to przede wszystkim ekstrakt z jagód goji i inne naturalne składniki. Dzięki temu, tabletki wspomagają odchudzanie i pomaga zredukować wagę znacznie szybciej niż w wypadku braku jego stosowania.

GojiBerry 500 należy przyjmować regularnie przez około 3 miesiące. Nie powinno się przerywać kuracji, ponieważ może się to przełożyć na efekt jojo. Zaleca się stosowanie diety i ćwiczeń, aby przyśpieszyć efekty odchudzania, ale i bez tego redukcja wagi jest możliwa, co jest świetnym rozwiązaniem dla osób zapracowanych czy leniwych.

""

Preparat, dzięki ogromnej ilości przeciwutleniaczy nie tylko reguluję pracę układu trawiennego, ale także poprawia stan skóry i zapobiega przedwczesnemu jej starzeniu.

GojiBerry 500 zapewnia efektywne zrzucenie kg przed walką 

Co więcej, tabletki zawierające ekstrakt z czerwonych jagód Goji korzystnie wpływa na nastrój, witalność oraz poziom energii. GojiBerry 500 zawiera cynk, żelazo, fosfor, selen oraz wapń oraz witaminy: B1, B2, B6, E i C. Preparat zawiera, również, nienasycone kwasy tłuszczowe, jak linolowy czy omega 6 oraz witaminę C, która wzmocni odporność organizmu!

Warto też powiedzieć, że preparat został przetestowany i dopuszczony do sprzedaży na terenie naszego kraju. Jego stosowanie jest zupełnie bezpiecznie i nie powoduje żadnych skutków ubocznych. Nie zaleca się przyjmowania tabletek w wypadku kobiet w ciąży, matek karmiących i dzieci do lat 3.

Z GojiBerry 500 zyskujesz czas i energię przed Walką 

GojiBerry 500 to doskonały sposób na zrzucenie zbędnych kilogramów i pozbycie się cellulitu w krótkim czasie. Wydobądź ukryte piękno i spełnij marzenia o idealnej sylwetce. Popraw kondycję skóry, zapobiegaj jej starzenie, popraw własne samopoczucie i zwiększ poziom energii. Tak wiele, za tak niewiele. Cena kuracji GojiBerry 500 nie jest wygórowana, dzięki czemu, każdy może sobie na nią pozwolić.

Preparat ten, w przeciwieństwie do innych kuracji odchudzających dostępnych na naszym rynku, faktycznie przynosi rezultaty. Warto jeszcze wspomnieć, że odchudzanie to proces indywidualny i zależny od diety, ćwiczeń i przyjmowanych leków. Jagody Goji to egzotyczne owoce, które ze względu na ogromną ilość antyoksydantów, mają bardzo korzystne działanie na organizm ludzki.

Więcej opinii na temat GojiBerry 500 przeczytaj na:
http://www.warto-kupic.pl/jagody-gojiberry-500/

LIVE: FEN 13 Summer Edition – Trening medialny

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z treningu medialnego przed galą FEN 13 Summer Ediotion.

[kod]

FEN 14 Silesian Rage

FEN 14 Silesian Rage

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: FEN 13 Summer Edition – Ceremonia ważenia

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z ceremonii ważenia przed galą FEN 13 Summer Ediotion.

[kod]

FEN 13 Summer Edition

FEN 13 Summer Edition

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN13SummerEdition.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN13SummerEdition.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN13SummerEdition.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN13SummerEdition.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Kolejna gala KOK z Polakami

Przy okazji kolejnych gal organizacja King of Kings nie zapomina o polskich kickboxerach. Biało-czerwoni wyróżniają się i dostają kolejne szanse. W Tallinie, gdzie KOK zawita 17 września pojawią się Klaudia Pawicka i Łukasz Łęczycki.

Planując kalendarz włodarze King of Kings uwzględnili przerwę wakacyjną. Jednak czas szybko mija i na horyzoncie widać już kolejną galę. Warto wspomnieć, że pierwszy event odbył się 27 lutego w Rydze, gdzie wystąpiło dwóch Polaków. Zakończenie sezonu KOK wypada 10 grudnia w Warszawie. 

Wrócić na właściwą drogę

Dla Klaudii Pawickiej i Łukasza Łęczyckiego uczestnictwo w galach KOK to nie nowość. Mieli okazję prezentować się już na ringach organizacji. Jak wyglądają ich ostatnie doświadczenia?

Zacznijmy od Pawickiej. Zawodniczka GMTG Warszawa ma w pamięci pojedynek z Nadejdą Kantsir podczas gali w Kiszynowie. Dobrych wspomnień z rywalizacji z Mołdawianką nie ma, gdyż rywalka była zdecydowanie lepsza. Pawicka nie grzeszyła aktywnością i w efekcie przegrała. Decyzją sędziów Kantsir wygrała 3:0. 

Po rywalizacji na KOK Polka stanęła przed ogromną szansą na zdobycie pasa mistrzowskiego w kategorii muszej na gali Shoot Boxingu Girls S-Cup 2016. Pawicka spotkała się z prawdziwą gwiazdą –  Reną Kubotą. Japonka to niezwykle dynamiczna i skuteczna fighterka, a więcej na Polkę czekało niezwykle trudne zadanie. Od początku Kubota narzuciła swój styl i zyskiwała przewagę. W drugiej rundzie zawodniczka GMTG była liczona po raz pierwszy. Z czasem dominacja Japonki rosła, a Pawicka przyjmowała kolejne ciosy. Po drugim liczeniu w trzeciej rundzie narożnik Polki rzucił ręcznik.

Można powiedzieć, że Pawicka ma za sobą słaby okres, jednak niech nikogo to nie zmyli. Polka ma ogromne serce do sportów walki. Rywalizowała już w MMA, odnosiła sukcesy w sanda i boksie tajmskich, a także w K-1. Teraz będzie miała szansę odrodzić się w Tallinie, gdzie spotka się z Andrą Aho. Estonka ma złe wspomnienia z rywalizacji w stolicy swojego kraju. W październiku ubiegłego roku podczas KOK World GP przegrała decyzją sędziów z Judytą Niepogodą. Zatem Pawicka i Aho są zdeterminowane, aby powrócić na zwycięską ścieżkę. Z tego powodu można spodziewać się interesującego starcia.

Turniej czeka na Polaka

Łukasz Łęczycki weźmie udział w turnieju w kategorii 65kg. Dla Polaka będzie to już kolejny występ na gali organizacji Kings of King w tym roku. Na inaugurację sezonu Łęczycki zaprezentował się w Rydze, gdzie na punkty pokonał Raimonda Kazlovskiego.

Teraz poprzeczka została zawieszona wyżej. Polak zmierzy się z utalentowanym Marko Moisarem, który jest ulubieńcem estońskiej publiczności. Blisko rok temu niespełna 24-letni zawodnik pokonał w Tallinie Krzysztofa Olszewskiego. 

Drugą parę turniejową stworzą Devydas Danya i Mansour Yaqubi. W Tallinie dojdzie do pojedynku o pas w wadze 77kg pomiędzy Sergiem Morari, a Romanem Zobinem. 

KM

Do Rio po medale

Najważniejsza impreza czterolecia przed nami. Przez ponad dwa tygodnie będziemy się emocjonować sportową rywalizacją w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. W Brazylii nie zabraknie naszych reprezentantów specjalizujących się w sportach walki.

Liczymy, że Polacy poprawią wynik z Londynu, gdzie zdobyli dziesięć medali. W Rio wystartuje ponad 240 biało-czerwonych. W tym gronie nie zabraknie judoków, zapaśników, bokserów oraz taekwondzistów.

Kto jedzie do Rio?

Sporty walki najliczniej będą reprezentowane przez zapasy, gdzie uzyskaliśmy osiem kwalifikacji olimpijskich. Do końca ważyły się losy Magomedmurada Gadżijewa, u którego wykryto śladowe ilości meldonium. Polski Związek Zapaśniczy podjął walkę, gdyż sprawa budziła wiele wątpliwości i całe postępowanie zakończyło się sukcesem. 28-letni mistrz Europy w stylu wolnym w kategorii 70kg z Rygi pojedzie do Rio. O medale w Brazylii powalczą również: Zbigniew Baranowski (86kg), Radosław Baran (97kg) i Robert Baran (125kg). Wszyscy zaprezentują się w stylu wolnym.

Agnieszka Wieszczek-Kordus zna smak olimpijskiego medalu. Stanęła na trzecim stopniu podium w Pekinie. 33-latka startująca w 69kg w kwietniu w Zrenjaninie wywalczyła awans do Rio i jedzie z nadziejami na kolejny sukces. Monika Michalik zaprezentuje się w kategorii 63kg. Dotychczas na igrzyskach występowała dwukrotnie. W Pekinie była ósma, cztery lata później 36-latkę sklasyfikowano na miejscach 5-6, a więc teraz powinno być podium. Michalik to doświadczona zapaśniczka, która sięgała po medale mistrzostw świata. Trzykrotnie wywalczyła tytuł mistrzyni Europy. W Rio zobaczymy także Iwonę Matkowską (48kg) oraz Katarzynę Krawczyk (53kg). Przepustki olimpijskiej nie wywalczył żaden z naszych reprezentantów w stylu klasycznym.

Mija dwadzieścia lat, od kiedy po mistrzostwo olimpijskie w Atlancie sięgnął Paweł Nastula. Czy w końcu uda się przełamać niemoc w polskim judo? Wśród panów o medal powalczy Maciej Sarnacki (+100kg). Zawodnik z Olsztyna w tym roku stanął na trzecim stopniu podium w Grand Prix w Tbilisi. Pewne startu w Rio były Katarzyna Kłys (70kg) oraz Daria Pogorzelec (78kg). Do końca o kwalifikację olimpijską walczyła Arleta Podolak (57kg), która w tym roku wygrała dwa turnieje. 

W Rio zaprezentuje się również dwóch polskich bokserów. Tomasz Jabłoński zaprezentuje się w wadze średniej. Urodzony w Gdyni pięściarz w ubiegłym roku wywalczył wicemistrzostwo Europy. Pokonując w Baku Julio Cesara Castillo kwalifikację olimpijską wywalczył Igor Jakubowski w wadze ciężkiej. Polak ma również dobre wspomnienia z Samokowa, gdzie zdobył srebro. Jakubowski jest wielką nadzieją wagi ciężkiej na medal olimpijski. Ostatnim Polakiem w kategorii królewskiej, który stał na podium igrzysk był Andrzej Gołota w 1988 roku w Seulu.

Karol Robak (68kg) i Piotr Paziński (80kg) będą reprezentowali Polskę w taekwondo. Niespełna 19-letni zawodnik ma ogromny potencjał. W zeszłym roku Robak sięgnął po srebro Igrzysk Europejskich w Baku. Doświadczony Paziński ma za sobą starty w mistrzowskich imprezach, ale występ na igrzyskach będzie dla niego ogromnym wyzwaniem. W tym roku blisko 29-letni zawodnik sięgnął po brąz europejskiego czempionatu, który odbył się w Montreux.

Ile za medal?

Występ na Igrzyskach Olimpijskich to ogromny prestiż, spełnienie marzeń, ale też pieniądze. Na jaką premię za medal mogą liczyć nasi zawodnicy?

Polski Komitet Olimpijski dokonał podziału na dwie grupy: dyscypliny indywidualne i gry zespołowe, w których znajdują się podgrupy. W odniesieniu do sportów walki zastosowanie ma regulamin konkurencji indywidualnych. Za złoto zawodnik może dostać do 120 tys. zł, srebro wyceniane jest do 80 tys. zł, a brąz do 50 tys. zł.

Fot. pixabay.com

KM

Zbiciak zamiast Zawadzkiego na gali FEN 13 Summer Edition

Tomasz Zawadzki z powodu kontuzji nie zadebiutuje 13 sierpnia w organizacji Fight Exclusive Night na gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena. Dwukrotnego Wojskowego Mistrza Polski MMA w walce z Bartłomiejem Koperą zastąpi Przemysław Zbiciak z klubu Kaiser Sports Olsztyn.

Tomasza Zawadzkiego z rywalizacji na gali FEN 13 Summer Edition wykluczyło zapalenie okostnej kości piszczelowej – typowa i dość częsta kontuzja przeciążeniowa będąca efektem intensywnych przygotowań i dużych obciążeń treningowych. Aby nie ryzykować zdrowiem, fighter MMA Team Ełk zdecydował się wycofać z walki, dzięki czemu szansę debiutu w klatkoringu Fight Exclusive Night otrzymał Przemysław „Kajzer” Zbiciak (28 lat, 178 cm, 5-3), pochodzący z Olsztyna zawodnik specjalizujący się w mieszanych sztukach walki i brazylijskim jiu-jitsu.

„Kajzer” przez wiele lat trenował w słynnym klubie Arrachion Olsztyn, ale w 2012 roku wspólnie z kickbokserem Marcinem Karbowskim założył klub Kaiser Sports i dziś reprezentuje jego barwy. Jako amator stoczył 10 walk w formule MMA, z każdej z nich wychodząc zwycięsko. Do swoich największych osiągnięć zalicza Mistrzostwo Polski Amatorskiego MMA, Puchar Polski ALMMA oraz Mistrzostwo Polski ADCC w Submission Fighting.

Na zawodowej arenie debiutował w 2007 roku.  W ciągu trzech lat walczył siedem razy, mierząc się m.in. z Marcinem Heldem i Alanem Omerem z Iraku. W grudniu ubiegłego roku, po pięcioletniej przerwie, w czasie której skoncentrował się głównie na rozwijaniu własnego klubu i szkoleniu młodych adeptów sztuk walki, dopisał do swego rekordu kolejne zwycięstwo, pokonując na gali Kaiser Fight Night 1 w Olsztynie doświadczonego Białorusina Semena Tyrlyę.

Przemysław Zbiciak wszystkie swoje wygrane pojedynki kończył już w pierwszej rundzie. Czy na gali FEN 13 Summer Edition znów uda mu się ta sztuka? Będzie o to z pewnością bardzo trudno, bo faworytem walki będzie Bartłomiej „Małpa” Kopera, jeden z najlepszych zawodników wagi piórkowej w Polsce, wielokrotny amatorski mistrz Polski w MMA, mistrz Polski w brazylijskim jiu-jitsu i medalista mistrzostw Polski w judo, który również specjalizuje się w wygrywaniu walk przed czasem. W aż pięciu z siedmiu wygranych walk zmuszał swoich rywali do poddania, pokonując w taki sposób m.in. Rosjanina Vladimira Karasiova, Litwinów Linasa Griguolę i Dariusa Mikuzisa oraz Węgra Tamasa Polgara.

Oprócz starcia Przemka Zbiciaka z Bartłomiejem Koperą kibice na gali FEN 13 Summer Edition zobaczą siedem innych walk na zasadach MMA, m.in. Piotra Hallmanna z Kamilem Łebkowskim, Marcina Gułasia z Michałem Wlazło, Mariana Ziółkowskiego z Jackiem Kreftem oraz Bartosza Chyrka z Ireneuszem Szydłowskim. Kibiców czeka także pięć pojedynków w formule K-1, m.in. Kryspina Kalskiego z Arkadiuszem Wrzoskiem, Marcina Szredera z Arturem Bizewskim, Róży Gumiennej z Kamilą Bałandą i Jarosława Daschke z Marcinem Stopką.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można jeszcze kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Polka powalczy o mistrzostwo świata

Ewa Piątkowska stanie przed szansą zdobycia mistrzowskiego pasa WBC w kategorii super półśredniej. Popularna „Tygrysica” 17 września w Ergo Arenie skrzyżuje rękawice z Aleksandrą Magdziak Lopes.

Ostatnie miesiące obfitują w sukcesy Ewy Piątkowskiej. Niespełna 32-letnia bokserka wywalczyła mistrzostwo Europy w wadze półśredniej, co spowodowało, że jej notowania poszły w górę. Teraz przed byłą rugbystką najważniejsze starcie w dotychczasowej karierze.

Rywalka urodzona w Polsce

W ringu spotkają się dwie pięściarki, w których żyłach płynie polska krew. Aleksandra Magdziak Lopes urodziła się i dorastała w Gliwicach. W wieku 16 lat przeniosła się do Stanów Zjednoczonych, gdzie skończyła studia i rozwijała swoją pasję do sportów walki. Początkowo trenowała zapasy oraz kickboxing, a z czasem zdecydowała się na boks. Pierwszą zawodową walkę stoczyła w marcu 2009 roku, ale debiutu nie zaliczy do udanych. Pogromczynią urodzonej w Gliwicach bokserki była Kali Reis. Do tej pory Magdziak Lopes trzy razy walczyła o mistrzowskie pasy i dwa razy schodziła z ringu pokonana. Wygrała… kilka dni temu pojedynek o wakujący tytuł WBC Silver w wadze połśredniej. Do tej pory stoczyła dwadzieścia jeden walk, z czego szesnaście wygrała, trzy przegrała i dwie zremisowała. 36-latka nie ma ciosu nokautującego, tylko raz wygrała przed czasem.

Ewa Piątkowska pierwszą zawodową walkę stoczyła ponad trzy lata temu. Dotychczas przegrała tylko raz – we wrześniu ubiegłego roku z Ewą Brodnicką o prymat w kobiecym boksie w Polsce. Jednak od tamtego momentu Piątkowska zrobiła ogromne postępy. W listopadzie pokonała Marie Riederer w walce o mistrzostwo Europy wagi półśredniej. Dobra postawa znalazła odzwierciedlenie w rankingach. Wśród najlepszych pięściarek globu wagi półśredniej portalu statystycznego boxrec.com Polka znalazła się na czele. W tym roku Piątkowska zaprezentowała się w Tarnowie, gdzie świętowała dziewiąte zwycięstwo w karierze, pokonują Karinę Kopińską. 

Teraz przed niespełna 32-latką urodzoną w Radomiu kolejne wyzwanie. Piątkowska stanie przed ogromną szansą na wywalczenie mistrzostwa świata WBC. „Tygrysica” będzie miała ogromne wsparcie w kibicach zgromadzonych w Ergo Arenie. Warto wspomnieć, że podczas gali Polsat Boxing Night, która odbędzie się 17 września, Krzysztof Głowacki stanie do obrony tytułu mistrzowskiego WBC wagi junior ciężkiej w rywalizacji z Oleksandrem Usykiem.

Czas na prezent

Wydarzenie ma ogromną rangę, gdyż po raz pierwszy pojedynek o mistrzostwo świata prestiżowej organizacji w kobiecym boksie odbędzie się w Polsce. Magdziak Lopes to doświadczona bokserka, ale w walkach o stawkę układało jej się różnie. Piątkowska przeżywa najlepsze chwile w karierze i będzie rywalizowała przed własną publicznością. Dodatkowo dzień przed galą będzie świętowała 32. urodziny. Pomysł na prezent chyba już ma.

Fot. pixabay.com

KM

Marcin Gułaś rywalem Michała Wlazło na gali FEN 13 Summer Edition

Michał Wlazło zmierzy się z Marcinem Gułasiem na gali FEN 13 Summer Edition. Dla zawodnika Brzostek Top Team i Piranha Grappling Team walka 13 sierpnia w Gdynia Arena będzie debiutem w organizacji Fight Exclusive Night.

Marcin „Jagoda” Gułaś (31 lat, 188 cm, 6-5-1) to dwukrotny brązowy medalista mistrzostw Polski w formule ADCC Submission Fighting. Jako zawodowiec na zasadach MMA walczy od 2007 roku. Większość swoich walk stoczył w kategorii średniej i półciężkiej, mierząc się m.in. z takimi mocnymi i doświadczonymi zawodnikami, jak Rumun Ion Pascu, Tomasz Kondraciuk i Marcin Elsner oraz znani publiczności gal FEN Marcin Bandel i Rafał Haratyk. Dwie jego ostatnie walki to już jednak waga ciężka – w listopadzie 2014 roku już w pierwszej minucie starcia wygrał z Kamilem Walusiem, a w maju ubiegłego roku uległ przed czasem Jędrzejowi Maćkowiakowi. W tej kategorii zakontraktowany został także jego pojedynek z Michałem Wlazło na gali FEN 13 Summer Edition.

„Jagoda” sporty walki trenuje od ósmego roku życia – zaczynał od karate i kung-fu, później zainteresował się capoeirą, aby ostatecznie skoncentrować się na mieszanych sztukach walki. Obecnie jest podopiecznym trzech świetnych fachowców:  techniki stójkowe doskonali pod okiem Macieja Brzostka, walkę w parterze trenuje ze Zbigniewem Tyszką, a nad motoryką pracuje z Maciejem Bielskim. Wolny od treningów czas poświęca nowej sportowej pasji, czyli skokom spadochronowym (ma za sobą pierwsze skoki), zarządzaniu własnym biznesem (jest właścicielem sushi baru w Redzie) oraz… grze na fortepianie (jest absolwentem Państwowej Szkoły Muzycznej w Gdyni).

Dla Michała Wlazło (33 lata, 195 cm, 3-2-0) walka z Marcinem Gułasiem będzie szóstą zawodową walką MMA, a zarazem drugim występem w klatkoringu FEN. Podobnie jak „Jagoda”, na zawodowstwo przeszedł w 2007 roku. Wcześniej z sukcesami trenował capoeirę, kickboxing i muay thai – był m.in. zawodowym mistrzem Europy w K-1 federacji UPKA i wielokrotnym mistrzem Polski w muay thai. Ostatni pojedynek w formule MMA stoczył pod koniec ubiegłego roku na gali RXF 21 w Bukareszcie. W walce wieczoru tej imprezy sprawił miejscowym kibicom przykrą niespodziankę, dosłownie demolując ważącego 160 kg rumuńskiego olbrzyma Alexandra Lungu. W międzyczasie dwukrotnie we Florencji brał udział w słynnym turnieju calcio storico, czyli średniowiecznego pierwowzoru piłki nożnej, stanowiącego połączenie walki wręcz z futbolem.

13 sierpnia na gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena na zasadach MMA walczyć będą również Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem, Bartek Kopera z Tomaszem Zawadzkim, Bartosz Chyrek z Ireneuszem Szydłowskim i Robert Rajewski Jr z Aleksandrem Georgasem. Kibice zobaczą także pojedynki w formule K-1 Kryspina Kalskiego z Arkadiuszem Wrzoskiem, Marcina Szredera z Arturem Bizewskim, Róży Gumiennej z Kamilą Bałandą, Jarosława Daschke z Marcinem Stopką i Karola Kruzela z Jakubem Rajewskim. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

FEN 13 Summer Edition – Trailer

Gala FEN 13 Summer Edition zbliża się wielkimi krokami – do największego wydarzenia tego lata i jednego z najważniejszych w polskich sportach walki w tym roku zostało już tylko 12 dni. Zapraszamy do obejrzenia oficjalnej filmowej zapowiedzi tych zawodów, w których udział wezmą tacy znakomici fighterzy, jak Piotr Hallmann, Kamil Łebkowski, Michał Wlazło, Marcin Szreder, Arkadiusz Wrzosek, Róża Gumienna, Kamila Bałanda, Jarosław Daschke, Jacek Kreft i Marian Ziółkowski.

Przypominamy o możliwości akredytowania się na galę FEN 13 Summer Edition – formularz zgłoszeniowy można wypełnić na stronie FEN: www.fen-mma.com/akredytacje lub w systemie Accredito.com: www.accredito.com/fen

[kod]

Złota Dąbrowska

Nasi juniorzy wzięli udział w Pucharze Europy w judo w Berlinie. Powody do zadowolenia może mieć Anna Dąbrowska, która w kategorii 57kg wywalczyła złoty medal.

W poprzednim starcie nasi judocy zaprezentowali się w Pradze, jednak wtedy zabrakło miejsc na podium. O krok od medalu była Anna Isenko, która w 63kg zajęła 5. pozycję. Berlin okazał się szczęśliwy dla Polek startujących w kategorii 57kg.

Judoczka na szóstkę

18-letnia Dąbrowska szła jak burza i nie zwracała uwagi na to, z kim przychodzi jej rywalizować. Młoda Polka odsyłała kolejne rywalki z kwitkiem i pewnie zmierzała do finału. Dąbrowska w eliminacjach wygrała przez waza-ari z Aniek Norder, a następnie szybko wyeliminowała Ariel Bezalel. Niezwykle zacięta była trzecia walka, w której 18-latka spotkała się z Veronique Mandeng. Dąbrowska wygrała przez yuko. W kolejnym starciu okazała się lepsza od Gruzinki Eteri Liparteliani. Dwie decydujące walki Dąbrowska wygrała przed czasem. W finale pokonała Adelinę Dobre, czyli aktualną mistrzynię Europy juniorek.

Z dobrej strony pokazała się Julia Kowalczyk (57kg). Polka dobrze wystartowała, jednak w trzecim starciu nie dała rady Larissie Krevel, która wygrała przez waza-ari. W repasażach Kowalczyk stoczyła wyrównany pojedynek z Hannah Schneider i o jej powodzeniu zadecydowały dwie kary shido po stronie rywalki. Następnie judoczka Polonii Rybnik szybko uporała się z Mariam Janashvili. W rywalizacji o brązowy medal Polka spotkała się z Lele Nairne, która w półfinale przegrała z Anną Dąbrowską. Brytyjka nie będzie miło wspominać rywalizacji z naszymi zawodniczkami. Polki wybiły jej marzenia o medalu. Kowalczyk wygrała przez ippon i stanęła na trzecim stopniu podium.

Dąbrowska i Kowalczyk nadal utrzymują wysoką formę. Judoczki z kolejnych mistrzowskich imprez przywożą medale. Wszyscy z nadzieją patrzą na zbliżające się mistrzostwa Europy juniorek w Maladze, które za niecałe dwa miesiące. Z pewnością Polki są faworytkami do wywalczenia medali w 57kg. 

Na dwóch koniec

Dwa medale to dorobek reprezentacji Polski podczas Pucharu Europy juniorów w Berlinie. Pozostałym biało-czerwonym nie udało się wskoczyć do czołówki. Na wyróżnienie zasługuje Krzysztof Załęczny w kategorii +100kg. Polski judoka zaczął od zwycięstwa z Naorem Itahem, ale później przytrafiła mu się porażka. Załęczny trafił do repasaży, gdzie walczył ze zmiennym szczęściem. Ostatecznie uplasował się na siódmej pozycji. 

W Berlinie wystąpiło ponad 500 młodych judoków. Najsilniejszej obsadzona była kategoria 73kg wśród panów, gdzie pojawiło się 54 zawodników. 

Z triumfu w klasyfikacji medalowej mogą cieszyć się Francuzi, którzy wywalczyli dziesięć medali. Złote krążki zdobyli: Maxime Merlin (55kg), Romaric Wend-Yam Bouda (60kg), Astride Gneto (52kg) i Julia Tolofua (+78kg). Rosja zdobyła dziewięć medali, a Włochy cztery. Tak jak i Niemcy, którzy sięgnęli po dwa złota, srebro oraz brąz.

KM

Kowalkiewicz pokonała faworytkę

Podczas gali UFC 201 Karolina Kowalkiewicz spotkała się z Rose Namajunas. Przed pojedynkiem Polka nie uchodziła za faworytkę rywalizacji, jednak w oktagonie pokazała klasę i zwyciężyła na punkty.

Trzeci występ 30-letniej zawodniczki z Łodzi w UFC i trzecie zwycięstwo. Wygrana z mocną Namajunas ma ogromną wartość, gdyż może okazać się dla Kowalkiewicz krokiem do walki o pas kategorii słomkowej, który znajduje się w posiadaniu Joanny Jędrzejczyk.

Rozkręcała się

Kowalkiewicz w amerykańskiej organizacji debiutowała w grudniu 2015 roku. W pierwszej walce odprawiła Randę Markos, co pozwoliło jej uwierzyć w siebie i kontynuować dobrą pracę. Również Hearther Clark nie dała rady Polce, która w końcu zasłużyła na poważną walkę. Prawdziwym testem miało być starcie z Rose Namajunas. Amerykanka z litewskimi odniosła trzy zwycięstwa z rzędu w UFC i na horyzoncie widziała już walkę o pas. Musiała pokonać ostatnią przeszkodę.

Namajunas lepiej rozpoczęła starcie, choć nie można powiedzieć, że w sposób wyraźny. Pod koniec rundy sprowadziła pojedynek do parteru, co dało jej przewagę w oczach sędziów. Jednak wraz z upływem czasu Kowalkiewicz znalazła sposób na zneutralizowanie atutów rywalki. 30-letnia Polka dobrze radziła sobie w klinczu, używając kolan i łokci. W trzeciej odsłonie Amerykanka robiła wszystko, żeby skracać dystans. Próby sprowadzenia do parteru okazywały się nieudane. Kowalkiewicz dobrze radziła sobie w stójce. W końcówce rundy posłała rywalkę na deski i była z góry, co pozwoliło jej całkowicie panować nad Namajunas.

Sędziowie nie byli jednogłośni. Jeden z nich widział minimalne zwycięstwo Namajunas (29:28), jednak dwóch kolejnych punktowało podobnie na korzyść Polki. Czy trzecie zwycięstwo w UFC daje nadzieję na walkę o pas? To dopiero się okaże. Z taką wiarą do walki z Kowalkiewicz przystępowała Namajunas, jednak pogrzebała swoją szansę.

Porażka Grabowskiego

Na gali w Atlancie zaprezentował się również Damian Grabowski. Dla Polaka było to drugie starcie w UFC, w którym chciał zmazać plamę z debiutanckiego występu, kiedy to w pierwszej rundzie przegrał z Derrickiem Lewisem. Mało kto spodziewał się, że może być gorzej. Anthony Hamilton potrzebował zaledwie czternastu sekund, aby wygrać rywalizację z 36-letni Polakiem.

Pas kategorii półśredniej zmienił właściciela. Tyron Woodley był ogromnie spragniony sukcesu, co potwierdził już w pierwszej odsłonie starcie z Robbim Lawlerem. Powrót po długiej przerwie ukazał się udany dla 34-letniego Amerykanina. Woodley posłał Lawlera na deski mocnym sierpem po upływie nieco ponad dwóch minut rywalizacji.

Również w pierwszej rundzie ze zwycięstwa mógł cieszyć się Jake Ellenberger w starciu z Mattem Brownem. Erick Perez na punkty pokonał Francisco Riverę, a Ryon Benoit niejednogłośną decyzją odniósł triumf w walce z Freddy'm Serrano.

KM

Kasperski odprawił Negreę

Dawid Kasperski nie boi się kolejnych wyzwań. Polski kickboxer pojechał do rumuńskiej miejscowości Mamaja, aby wystąpić na gali Superkombat WGP 2016. Kasperski pokazał się z dobrej strony i Alexandru Negrea musiał pogodzić się z porażką.

Polski zawodnik ma dobre wspomnienia związane z występami w Rumunii. W kwietniu 2014 roku wygrał turniej World Grand Prix na gali organizacji Superkombat. Kolejną wizytę również będzie wspominał miło.

Rozdawał karty

Negrea nie potrafił wykorzystać atutu własnego terenu. Z kolei Kasperski skoncentrował się tylko i wyłącznie na walce, nie zwracając uwagi na czynniki zewnętrzne. W ringu był on i rywal, co miało najważniejsze znaczenie. Kasperski konsekwentnie realizował swój plan.

26-letni zawodnik rywalizujący w kategorii 86kg dyktował warunki rywalizacji. Reprezentant Punchera Wrocław wyznaczał tempo walki, co z pewnością frustrowało Rumuna, ale ten nie był w stanie znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego Kasperskiego. Polak atakował na dystansie uderzeniami i kopnięciami, które dochodziły do celu. Negrea liczył, że uda mu się zagrozić Kasperskiemu sierpami, jednak ta sztuka nie powiodła się. 

Na plus 26-latka należy zapisać również przygotowanie kondycyjne. Mimo upływających minut po Kasperskim nie widać było nadmiernego zmęczenia, czego nie można powiedzieć o Negrei. Rumun nie wytrzymał trudów starcia, nie potrafił również zagrozić Polakowi. Konsekwencja Kasperskiego okazała się kluczem do zwycięstwa. Sędziowie zdecydowanie wskazali na 26-letniego zawodnika wrocławskiego Punchera.

Warto przypomnieć, że walka miała szczególną wartość. Zwycięstwo dawało przepustkę do rywalizacji o pas mistrzowski w wadze super półciężkiej. Kasperski może już myśleć o starciu z Cesarem Almeidą.

Nie było Morosanu

W Rumunii wszyscy liczyli, że w ringu w kolejnym pojedynku na zasadach K-1 zobaczą Catalina Morosanu. Faworyt gospodarzy jednak nie wystąpił. W ostatniej chwili zastąpił go Sebastian Cozmanca, który w rywalizacji z Muratem Aygunem pokazał się z dobrej strony. Rumun walczył ambitnie, nieustępliwie i skutecznie. Z kolei Aygun to mocny zawodnik, który potrafi wyjść z opresji. Walka trzymała w napięciu i konieczna była dodatkowa runda. Po niej sędziowie uznali, że zwycięstwo należy się Turkowi.

Już w pierwszej rundzie w 71kg z rywalizacją pożegnał się Rangel Ivanov. Napór Amansio Paraschiva dał efekt i Rumun mógł cieszyć się z wygranej. W kategorii ciężkiej Andrei Sugar nie dał rady Robertowi Constantinowi. Włoch w drugiej rundzie znokautował Rumuna.

Na zdjęciu Dawid Kasperski po wygranej na gali Angels of Glory z Menno van Roosmalenem.

KM

Powrót w dobrym stylu

21-letnia Agnieszka Niedźwiedź miała okazję zaprezentować się na gali Invicta FC 18. Był to powrót zawodniczki do rywalizacji po dwuletniej przerwie. Polka zdominowała pojedynek z doświadczoną Christine Stanley.

Niedźwiedź stoczyła ósmą walkę w karierze w MMA, a pierwszą dla organizacji Invicta. Polka może być zadowolona ze swojego występu i nadal pozostaje niepokonana w oktagonie.

Udany powrót

Pierwszą walkę Niedźwiedź stoczyła w październiku 2012 roku, czyli w wieku zaledwie 17 lat. Polka rozbiła Agnieszkę Szewczyk podczas gali MMAC 11 już w pierwszej rundzie. Z każdym kolejnym występem prezentowała się coraz lepiej i szła do przodu. Trzy walki z rzędu wygrała przez nokaut, kolejną przed poddanie. Dopiero w piątym pojedynku rywalka wytrzymała z nią pełny dystans. Kerry Hughes stawiła opór Niedźwiedź, jednak Polka na przestrzeni trzech rund wyglądała zdecydowanie lepiej. 

W organizacji Cage Warriors prezentowała się na tyle dobrze, że po dwóch wygranych miała stanąć do rywalizacji o pas w kategorii koguciej. Wtedy przytrafiła się jej kontuzja żeber i tytuł oddalił się. Ostatnią walkę Niedźwiedź stoczyła w czerwcu 2014 roku. W trzeciej rundzie odprawiła Juliję Stoliarenko podczas Fighters Arena 9. 

Potem zniknęła na dwa lata. Powód – urlop macierzyński. Niedźwiedź spełniała się jako matka, opiekowała się swoją pociechą i w końcu nadszedł czas na powrót. Dostała szansę zaprezentowania się na gali kobiecej federacji Invicta FC. Na początku roku 21-latka rozpoczęła przygotowania do kolejnej walki. Zdecydowała również, że stoczy pojedynek w limicie kategorii muszej. Jej rywalką podczas gali Invicta 18 pierwotnie miała być Claudia Rey, która również ma nieskazitelny bilans. Na kilka dni przed walką okazało się, że do starcia nie dojdzie, gdyż Brazylijka nie dostała na czas wizy. W pośpiechu udało się znaleźć nową rywalkę dla 21-letniej Polki. Niedźwiedź spotkała się z doświadczoną Christine Stanley. 35-letnia Amerykanka stoczyła dwa pojedynki dla organizacji Invicta i wykazała się stuprocentową skutecznością.

Forma Niedźwiedź była sporą niewiadomą, gdyż dwa lata odpoczynku od rywalizacji mogły mieć wpływ na dyspozycję zawodniczki. Jednak w oktagonie Niedźwiedź prezentowała się pewnie. Polka dyktowała tempo walki i stopniowo budowała swoją przewagę. 21-latka zadawała skuteczne ciosy, a rywalka nie potrafiła jej odpowiadać. Niedźwiedź punktowała również dzięki obaleniom Amerykanki. W ostatniej odsłonie 21-latka z Katowic starała się poddać Stanley, jednak ta sztuka jej się nie powiodła. Na kartach sędziowskich wyraźnie widać dominację Polki. Wszyscy punktowali 30-27 na korzyść Niedźwiedź, co dało jej ósmą wygraną w karierze.

Kolejna podbija świat

Polki w świecie MMA radzą sobie coraz lepiej. W UFC w kategorii słomkowej dominuje Joanna Jędrzejczyk. Stara jej się dorównać Karolina Kowalkiewicz, która z walki na walkę wyglądała coraz lepiej w amerykańskiej organizacji.

Nowy rozdział otwiera Agnieszka Niedźwiedź. Udany powrót zwiastuje nadzieję na kolejne emocje. W końcu Polka ma dopiero 21 lat i wszystko przed nią.

Fot. sherdog.com

KM

Czeska przygoda Bławdziewicza

Kolejne doświadczenie w karierze 22-letniego reprezentanta warszawskiej Palestry. Michał Bławdziewicz wystąpił w kickboxerskim turnieju Yangames Fight Night Open Air 4. Zapewne Polak liczył, że będzie miał więcej powodów do zadowolenia. 

Bławdziewicz nie próżnuje. 22-latek ciężko trenuje i prezentuje się na kolejnych ringach, nie tylko w Polsce. Ostatnie walki nie potoczyły się po myśli zawodnika Palestry.

Mocny start

W Pradze ośmiu kickboxerów spotkało się w turnieju wagi ciężkiej. Wśród nich był Michał Bławdziewicz, który w pierwszym pojedynku rywalizował z Michalem Janackiem. Reprezentant warszawskiej Palestry mocno rozpoczął zmagania w Pradze i pokazał, że może namieszać w turnieju Yangames Fight Night Open Air 4. Janacek dostał prawdziwą lekcję kickboxingu w najlepszym wykonaniu. Bławdziewicz ruszył na rywala i w całości zdominował pojedynek, w efekcie czego Czech już w pierwszej rundzie pożegnał się z nadziejami na zwycięstwo. 22-letni Polak pokonał pierwszą przeszkodę i czekał na kolejnego rywala.

Los nie był łaskawy dla Bławdziewicza. W drugim starciu polski fighter spotkał się z Michalem Reissingerem, który uchodził za faworyta turnieju. Bławdziewicz starał się, jednak nie dotrwał do końca pojedynku. Reissinger budował swoją przewagę i decydującą akcję przeprowadził w drugiej rundzie, kiedy to Bławdziewicz był liczony.

Przygoda Polaka z czeskim turniejem zakończyła się na drugiej walce. Polak po raz kolejny zaznaczył swoją obecność na europejskiej arenie. Można stwierdzić, że pokazał dobry poziom. Odprawił w efektownym stylu reprezentanta gospodarzy, a przegrał nie z byle kim, lecz faworytem zmagań. Ostatecznie Reissinger sięgnął po triumf. W finale uporał się z Alessandro Lamonicą, którego znokautował w drugiej odsłonie.

Czeskie wspomnienia

Bławdziewicz nie gościł w Czechach po raz pierwszy. W marcu br. miał okazję wystąpić na gali Rivalove 3 w Pilźnie. Polski kickboxer pokazał charakter i wysokie umiejętności. Jego rywalem był Pavel Plesinec, który wobec naporu Bławdziewicza był bezradny. Z minuty na minutę przewaga zawodnika warszawskiej Palestry rosła. Trzeba przyznać, że Plesinec okazał się twardym rywalem, bo wytrzymał trzy rundy i w każdej przyjął mnóstwo ciosów. Sędzia liczył zawodnika z Czech, jednak ten wstawał i walczył dalej. Werdykt sędziowski wydawał się oczywisty. Bławdziewicz zwyciężył pewnie. Z pewnością z kolejnej wizyty u naszych południowych sąsiadów nie jest w pełni zadowolony.

Warto zauważyć, że Bławdziewicz cały czas jest na wysokich obrotach. Kilka tygodni temu rywalizujący w wadze ciężkiej Polak wystąpił na gali DSF Kickboxing Challenge 8. Bławdziewicz musiał uznać wyższość Litwina Mantasa Rimdeiki.

W czerwcu we Wrocławiu 22-letni zawodnik przegrał finałowy pojedynek w mistrzowstach Polski K-1. Lepszy od Bławdziewicza okazał się Michał Turyński.

KM

Rumuńskie wyzwanie Kasperskiego

Po raz kolejny Dawid Kasperski zaprezentuje się na gali organizacji Superkombat. Już 30 lipca wejdzie do ringu z Alexandru Negreą. 

Polski kickbokser to twardy zawodnik, który porywa publiczność swoimi walkami. Kasperski świetnie prezentuje się w kategorii 85kg, co potwierdził wielokrotnie. Dobre wrażenie pozostawił po swoim występie na gali Superkombat w kwietniu 2014 roku, kiedy to wygrał turniej World Grand Prix.

Wygrać przepustkę

Wspomnienia wracają jak bumerang. W turnieju w Resicie Dawid Kasperski pokazał, że Polak potrafi. Wtedy 24-letni zawodnik nie przestraszył się wyzwania przed jakim stanął. Polak rywalizował w jednej z czołowych organizacji kickbokserskich w Europie, która skupia najlepszych zawodników. W półfinale Kaperski odesłał z kwitkiem Cipriana Schiopu, który uchodził za faworyta. Polak wygrał jednogłośnie na punkty, a w finale stoczył zacięty bój z Errolem Koningiem. Po pojedynku mógł wznieść ręce w geście triumfu. Kasperki wygrał 2:1 i spełnił marzenia.

Teraz jest fighterem bardziej doświadczonym, a przede wszystkim jeszcze mocniejszym. Kasperski pokonuje stające przed nim wyzwania i ma nadzieję, że w Rumunii zrobi kolejny krok do przodu. Kibice z przyjemnością mogą podziwiać zawodowe walki 26-latka, który nie ma litości dla rywali. 

Jednak Alexandru Negrea przed Polakiem nie uklęknie. Rumun ma za sobą doświadczenie z występów na ringach bokserskich, a teraz coraz lepiej prezentuje się w K-1. W listopadzie w Bukareszcie 2015 Negrea prawym sierpowym już w pierwszej rundzie zakończył rywalizację z Noureddinem Echiguerem. Jednak prawdziwą klasę Negrea pokazał w rywalizacji z Melvinem Manhoefem. W kwietniu br. podczas gali Bellator 152 Rumun wygrał jednogłośnie na punkty z zawodnikiem pochodzącym z Surinamu. 

Dawid Kasperski w tym roku nie próżnował. Na mistrzostwach Polski K-1 sięgnął po złoty medal w rywalizacji w kategorii 86kg. W finale okazał się lepszy od Maksymiliana Bratkowicza. Do tegorocznych sukcesów należy dołożyć także triumf w Pucharze Świata w Budapeszcie. Pod koniec czerwca zaprezentował się na gali Angels of Glory, gdzie pokazał wysokie umiejętności. Kasperski jednogłośną decyzją sędziów pokonał Menno van Roosmalena.

Stawka rywalizacji z Negreą podczas gali w mieście Mamaia jest wysoka. Zwycięzca zyska miano pretendenta do tytułu w dywizji super półciężkiej. Przed Kasperskim spore wyzwanie, a wygrana otworzy drzwi do mistrzowskiej walki.

Powrót Morosanu

Po raz kolejny miłośnicy K-1 będą mogli podziwiać ciekawe wydarzenie. Kibice z Polski skupią się na występie Dawid Kasperskiego, który zaprezentuje się w pierwszej walce wieczoru. Rumuni z niecierpliwością czekają na powrót Catalina Morosanu. 32-latek to jeden z najpopularniejszych zawodników występujących na galach Superkombat. Jego rywalem będzie Murat Aygun.

W sumie podczas gali odbędzie się jedenaście walk.

KM

Wilder na stole

Mistrz świata WBC w wadze ciężkiej Deontay Wilder oddał się pod opiekę lekarzy. W ostatniej walce z Chrisem Arreolą ucierpiała prawa dłoń popularnego „Bronze Bombera”. 

W lipcu br. roku 30-latek stoczył czwartą walkę w obronie mistrzowskiego pasa. Chris Arreola trzymał się na nogach i bardzo chciał, ale moc pięści Wildera przemówiła po raz kolejny. Pochodzący z Alabamy bokser położył rywala na deski w ósmej rundzie. Jednak sam nie wyszedł z pojedynku bez strat.

Zabieg goni zabieg

Wilder po raz kolejny zachwycił publiczność i pokazał, że jest prawdziwym dominatorem. Wygrał trzydziestą szóstą walkę przed czasem. Dodatkowo w trakcie pojedynku doznał kontuzji prawej dłoni, co sprawiło, że do dyspozycji miał tylko lewą rękę. Arreola nie potrafił wykorzystać okazji, bo Wilder najzwyczajniej w świecie mu na to nie pozwolił. Mistrz świata WBC poradził sobie genialnie i słał w stronę oponenta kolejne ciosy. W końcu zadał ten ostateczny. Wzniósł ręce w geście triumfu, ale następnie sam musiał oddać się pod opiekę lekarzom.

W ubiegłym tygodniu amerykański mistrz przeszedł pierwszy zabieg kontuzjowanej dłoni. Niebawem Wildera czeka druga operacja. Po raz kolejny lekarze będą musieli zająć się prawą dłonią boksera. Jednak to nie koniec perypetii zdrowotnych mistrza z Alabamy. Następnie lekarze zajmą się prawym bicepsem Wildera, który również ucierpiał w starciu z Arreolą. Perypetie zdrowotne powodują, że kolejna walka Amerykanina wydaje się kwestią przyszłego roku.

W tym miejscu warto wrócić do pojedynku. Przed walką przeprowadzono testy antydopingowe, za które odpowiadała agencja WADA. Swego czasu problemy z zakazanymi środkami miał Chris Arreola. Wyniki testów dały wynik negatywny.

Następny będzie Powietkin

Cały czas przewija się temat starcia Wildera z Aleksandrem Powietkinem. Rosjanin miał podjąć próbę rywalizacji o pas w maju br., jednak do walki nie doszło. Dlaczego? Badania antydopingowe przeprowadzone przed pojedynkiem wykazały, że w organizmie Powietkina znajdowały się zakazane substancje w postaci meldonium.

Obecnie sprawa jest dokładnie badana. Komisja powołana przez WBC zajmuje się przypadkiem rosyjskiego boksera i niebawem powinna przedstawić wyniki swoich prac. Trudno stwierdzić, jaka decyzja zostanie podjęta względem Powietkina. Początkowo przewidywano, że obóz Wildera poczeka na ocenę komisji. Jednak ostatecznie zdecydowano o zakontraktowaniu pojedynku z Arreolą.

Powietkin musi zatem cierpliwie czekać na wyniki prac komisji. W przypadku korzystnego rozstrzygnięcia, rozmowy na temat pojedynku z Wilderem powinny ponownie ruszyć.

Urodzony w Kursku pięściarz już raz posmakował tytułu czempiona. W 2011 roku wywalczył mistrzostwo świata WBA pokonując Rusłana Czagajewa. Do tej pory Powietkin poniósł tylko jedną porażkę. W październiku 2013 roku odprawił go Władimir Kliczko, który aż cztery razy posłał Rosjanina na deski. Ostatecznie Ukrainiec wygrał jednogłośnie na punkty.

KM

Robert Rajewski jr rywalem Aleksa Georgasa na gali FEN 13 Summer Edition

Federacja Fight Exclusive Night zdradziła nazwisko przeciwnika Aleksandra Georgasa, który na gali FEN 13 Summer Edition zadebiutuje w klatkoringu tej organizacji. Zawodnik klubu Mighty Bulls Gdynia w walce w kategorii piórkowej zmierzy się z Robertem Rajewskim juniorem, reprezentującym Rajewski Team Płock i Nastula Club.

Robert Rajewski junior (25 lat, 180 cm, 3-1) to syn i podopieczny znanego trenera Roberta Rajewskiego (jego drugim szkoleniowcem jest Mirosław Okniński). Wywodzi się ze sportów stójkowych, jest wielokrotnym mistrzem Polski w wushu sanda oraz kickboxingu, w 2014 roku brał także udział w prestiżowym turnieju K-1 King Of Kings World GP. Ostatni duży sukces poza MMA odniósł w czerwcu tego roku, zdobywając tytuł międzynarodowego mistrza Polski w wushu sanda. Zawodową karierę w mieszanych sztukach walki rozpoczął od trzech wygranych walk z rzędu na galach PLMMA – pokonał w nich kolejno Dawida Gryca, Dawida Gabarę i Piotr Pawlika. Te zwycięstwa otworzyły mu drogę do klatkoringu Fight Exclusive Night, w którym zadebiutował na gali FEN 7 Real Combat w Bydgoszczy. Walka z Marcinem „Polish Zombie” Wrzoskiem, późniejszym uczestnikiem gali UFC, była jego pierwszą i jak dotąd jedyną porażką na zawodowej arenie.

Debiutujący w federacji Fight Exclusive Night Aleksander Georgas (26 lat, 175 cm, 7-4), mimo młodego wieku, jest już doświadczonym fighterem MMA. Karierę zawodową rozpoczął w 2011 roku od efektownej serii pięciu wygranych walk z rzędu, którą zwrócił na siebie uwagę kibiców i dziennikarzy. Co prawda, podopieczny słynnego trenera Grzegorza „Jakubka” Jakubowskiego kolejne cztery pojedynki przegrał, ale warto podkreślić, że we wszystkich tych starciach miał mocnych rywali – wśród nich był m.in. obecny mistrz FEN wagi lekkiej Roman Szymański – i w aż trzech z nich zwycięzcę musieli wskazać sędziowie. Na zwycięską ścieżkę Georgas powrócił wiosną 2015 roku – w dwóch ubiegłorocznych walkach z Łukaszem Kuligiem i Kevinem Nowakiem dopisał do swojego rekordu kolejne dwie wygrane.

13 sierpnia na gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena na zasadach MMA walczyć będą również Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Dawid Mora z Michałem Wlazło, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem, Bartłomiej Kopera z Tomaszem Zawadzkim i Bartosz Chyrek z Ireneuszem Szydłowskim. Kibice zobaczą także pojedynki w formule K-1 Kryspina Kalskiego z Arkadiuszem Wrzoskiem, Marcina Szredera z Arturem Bizewskim, Róży Gumiennej z Kamilą Bałandą, Jarosława Daschke z Marcinem Stopką i Karola Kruzela z Jakubem Rajewskim. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Bez medalu w Pradze, najwyżej Isenko

Ponownie niewiele do szczęścia zabrakło Annie Isenko (63kg). Polska judoczka zajęła piąte miejsce w Pucharze Europy Juniorek w Pradze, co było najlepszym wynikiem spośród wszystkich biało-czerwonych. Wcześniej taki wynik osiągnęła m.in. w Sankt Petersburgu.

W stolicy Czech wystartowało blisko 400 zawodników. Wśród pań najsilniej była obsadzona kategoria 63kg, gdzie startowała Anna Isenko – 33 judoczki. U panów najwięcej zawodników zaprezentowało się w 73kg – 51. Najsłabiej obsadzona była kategoria 78kg, gdzie walczyły tylko dwie panie.

Dobry występ Isenko

W kategorii 63kg wystartowały aż cztery Polki, ale tylko jedna z występu w Pradze może być zadowolona. Katarzyna Kasza, Marta Wykupił i Barbara Kulik nie wygrały ani jednej walki. Za to od samego początku dobrze prezentowała się Anna Isenko. Polka z pojedynku na pojedynek wyglądała coraz pewniej. Rozpoczęła od wygranej z Niemką Cariną Seiferth, następnie pokonała Klarą Mattsson i mocną Andreję Leski. Wszystkie pojedynki rozstrzygnęła przez yuko.

Jednak w decydujących chwilach Isenko nie była już tak skuteczna. W półfinałach znalazły się trzy Niemki i Polka, jednak nasza zawodniczka trafiła na Marie Charlotte Klose, która wygrała zmagania w Pradze. Zatem pozostała walka o brąz, a w niej lepsza okazała się medalistka tegorocznych mistrzostw świata i Europy kadetek – Hanna Kukharuk.

Tylko jeden pojedynek w 70kg stoczyła Karolina Miller. Dwie porażki w Pradze zanotowała Katarzyna Madajewska (+78kg).

Wśród panów najlepiej wypadł Szymon Jasiński (66kg). Polski judoka wygrał dwie walki, jednak w trzeciej musiał uznać wyższość Karo Marandiana z Ukrainy. W repasażach Jasiński walczył ze zmiennym szczęściem. Szans na medal pozbawił go Yarin Menaged.

Dzielnie walczył Ksawery Morka w najliczniej obsadzonej kategorii 73kg. Polak wygrał dwa pojedynki, a w trzecim starciu nie znalazł recepty Timo Allemanna. W pierwszym pojedynku poległ Kamil Kotlik (81kg). Azar Yagubov w 90kg sięgnął po brązowy medal. Reprezentant Azerbejdżanu na początku pokonał Eryka Ryciaka, który nie popisał się również w repasażach. Dominik Majowski (100kg) i Przemysław Szuta (+100kg) szybko zakończyli udział w Pucharze Europy.

Turcja na czele

Spośród 35 nacji najlepiej zaprezentowali się Turcy, którzy wywalczyli osiem medali, w tym trzy złote. Na najwyższym stopniu podium stawali: Bilal Ciloglu (66kg), Ilayda Seyis (57kg) i Sebile Akbulut (+78kg). Co prawda, Niemcy wywalczyli jeden krążek więcej, ale zdobyli tylko dwa z najszlachetniejszego kruszcu. Podium uzupełnia Austria z trzema medalami. 

Za ich plecami Węgry, Azerbejdżan i Białoruś. Gospodarze, Czesi, bez medalu.

KM

Szybka robota Valdeza

Ciekawa noc w Las Vegas. W MGM Grand Oscar Valdez zgarnął wakujący pas WBO w kategorii piórkowej. Powody do radości ma również Terence Crawford, który ma już dwa tytuły mistrzowskie.

Niewielki, 166 cm, 25-letni Valdez w ringu jest niczym torpeda. Kolejni rywale poznają dokładnie stan desek w rywalizacji z Meksykaninem. Tym razem ten los spotkał Matiasa Ruedę.

Meksykańska siła

Bilans walk zawodowych Valdeza robi wrażenie. 25-latek wygrał dwadzieścia pojedynków i tylko dwa na punkty. Jest do bólu skuteczny i w końcu dostał okazję, aby potwierdzić swój potencjał w starciu o pas WBO. 

Jego rywal, Matias Rueda, również prezentował się solidnie, choć boksował jedynie w Argentynie. Zdobywał pasy mistrzowskie w Ameryce Południowej, gdzie nokautował kolejnych rywali. W taki sposób wygrał 23 na 26 pojedynków. Warto nadmienić, że w październiku 2015 roku miał okazję rywalizować w Stanach Zjednoczonych. W A La Carte Event Pavilion na Florydzie spotkał się z Manuelem de los Reyesem Herrerą i zwyciężył przez nokaut. Drugiej wizyty w USA nie będzie wspominał tak miło, choć miał nadzieję, że uda mu się wypłynąć na szerokie wody.

Valdez od początku prezentował się solidnie. 25-latek założył sobie, że będzie dyktował warunki rywalizacji i zmusi przeciwnika do podporządkowania się. Meksykanin realizował założenia od pierwszych sekund rywalizacji. W rundzie otwierającej Rueda przyjął kilka ciosów, które pokazały mu, że musi przygotować się na trudną walkę. Valdez nie zamierzał przedłużać starcia. W drugiej odsłonie przeprowadził ofensywę. Rueda dwa razy leżał na deskach, co jest jednoznacznie potwierdz przewagę Valdeza, który może cieszyć się z z tytułu mistrza WBO w wadze piórkowej.

Zdominował rywala

Terence Crawford zrobił wszystko, aby w Las Vegas wejść na szczyt w wadze super lekkiej. Zadania wcale nie chciał mu ułatwiać Wiktor Postoł, czempion federacji WBC.

28-letni Crawford śrubuje swój rekord i gromadzi tytuły. Zaczął w 2013 roku od pasa WBO NABO w kategorii lekkiej. W marcu 2014 roku pokonał na punkty Ricky'ego Burnsa i wywalczył tytuł mistrza świata WBO. Później postanowił spróbować sił w rywalizacji w kategorii super lekkiej. Na początek sięgnął po wakujący pas WBO pokonując na punkty Raymundo Beltrana. Niemal tradycją stało się, że w pojedynkach mistrzowskich Crawford walczył na pełnym dystansie i czekał na werdykt sędziów.

W starciu z 32-letni Ukraińcem Amerykanin wiedział, że musi być cierpliwy. W większości pojedynków Postoł boksuje na pełnym dystansie. Jednak w starciu z Lucasem Martinem Matthysse wygrał przez nokaut w 10. rundzie i wywalczył pas WBC. Ogromny sukces Ukraińca, jednak nie cieszył się nim długo. Już w pierwszej obronie Postol nie dał rady, choć przez cztery rundy rywalizacji z Crawfordem wyglądał solidnie. Z czasem Amerykanin pokazał, że lepiej opanował bokserskie rzemiosło. W piątej rundzie Postoł był dwukrotnie liczony. Sytuacja Ukraińca komplikowała się, gdyż nie potrafił znaleźć recepty na rywala, a Crawford punktował go kolejnymi ciosami. W końcówce 32-latek szukał swojej szansy, ale stracił punkty za uderzenia w tył głowy. Dotrwał do końca, jednak werdykt wydawał się oczywisty. 118-107, 118-107, 117-108 dla Crawforda.

fot. aztecadeportes.com

KM

Sztokholm z polskimi medalami

Mistrzostwa Europy kadetów w zapasach w Sztokholmie na ostatniej prostej. Cały czas liczymy na złoty medal. O krok od triumfu w kategorii 70kg była Ewelina Ciunek, jednak w finale lepsza okazała się Anastasiya Zimiankova. Brąz wywalczyła Paulina Martyka (60kg).

Początek w wykonaniu polskiej reprezentacji nie był najlepszy. Na medale trzeba było czekać do czwartego dnia zmagań. Mogło się udać wcześniej, gdyby nie Naila Seyyara. Reprezentant Turcji w kategorii 85kg w rywalizacji o brąz wygrał z Jakubem Szymulą.

Rozpędzona Ciunek

Oczami wyobraźni już widzieliśmy Eweliną Ciunek (70kg) na najwyższym stopniu podium. Polka radziła sobie świetnie i w każdym pojedynku wyraźnie zaznaczała swoją przewagę. W 1/8 finału Ciunek spotkała się z Dzianą Klimets, która nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Kolejne dwie walki pokazały ogromne możliwości Polki. Bernadett Nagyy w ćwierćfinale była nieustępliwa, jednak Ciunek wyszła z tej rywalizacji zwycięsko. Evgeniia Zakharchenko również została pozostawiona przez naszą zawodniczkę w tyle. Medal był już pewny. Pozostawało pytanie, jakiego będzie koloru. Nieustępliwa Anastasiya Zimiankova robiła wszystko, aby storpedować zapędy Ciunek i jej się to udało. Polka odebrała srebrny medal. W kategorii 70kg rywalizowała również Ewelina Kaczyńska, która uplasowała się na 15. pozycji. 

Paulina Martyka i 21 kolejnych zawodniczek pojawiło się na starcie w 60kg. Polka zaczęła dobrze i pewnie pokonała Viktorię Felho z Węgier. Jednak w rywalizacji z Eleną Sell nie potrafiła się odnaleźć, co przełożyło się na zdecydowane zwycięstwo przeciwniczki. Pozostawała nadzieja, że w repasażach uda się coś ugrać. Zwycięstwo ze Szwedką Liv Martinsson pozytywnie podziałało na Martykę, które w pojedynku o brąz pokonała Korneliję Zaicevaite.

Nasza panie wywalczyły dwa medale, czym dostarczyły nam trochę radości po przeciętnych występach wolniaków. Jak prezentowały się pozostałe zapaśniczki? Nikola Dytrych nie będzie miało wspominała występy w Sztokholmie. Polka w gronie 11 zawodniczek uplasowała się na ostatnim miejscu. Z kolei Monika Klapuszewska (43kg) zajęła 11. lokatę. W kategorii 49kg na starcie pojawiły się 24 zapaśniczki. Amanda Tomczyk dotarła do ćwierćfinału, gdzie poległa z Niemką Hanną Frotsch i zajęła 13. lokatę. Dwie pozycje wyżej uplasowała się Renata Nieściur. Sylwia Martyka (56kg) stoczyła tylko jedną walkę i została sklasyfikowana na 17. miejscu. Dobry początek Wiktorii Chołuj (65kg), jednak w 1/8 zakończyła przygodę z mistrzostwami. W 52kg startowały dwie Polki. Magdalena Głodek była dwunasta, a Natalia Duksa w końcówce stawki (22).

Klasycy bez błysku

Jako ostatni do rywalizacji stanęli zapaśnicy w stylu klasycznym. Polacy bez błysku, w większości odpadali po pierwszych walkach. Jedynie Piotr Zabłocki (69kg) i Michał Dybka (85kg) dotarli do 1/8 finału.

KM

Mocny cios KSW

Do kolejnej gali Konfrontacji Sztuk Walki zostało 70 dni. 1 października w Zielonej Górze ma być niezwykle gorąco. Organizacja przedstawiła już najważniejszych bohaterów wieczoru i zastosowała terapię szokową w postaci ujawnienia walki głównej. Michał Materla zmierzy się z mocnym Rousimarem Palharesem.

Włodarze KSW stawiają „Magica” przed trudnym zadaniem. Jednak to dobra droga, aby Materla udowodnił, że porażka z Khalidovem to wypadek przy pracy. W rywalizacji z mocnym rywalem może udowodnić swoją wartość. Czy pokaże moc podczas KSW 36?

Poddaje kolejnych rywali 

36-letni Rousimar Palhares to zawodnik z potężnym bagażem doświadczeń. Brazylijczyk zaliczył dwanaście walk w UFC. W amerykańskiej organizacji debiutował w maju 2008 roku, kiedy to pokonał już w pierwszej rundzie Ivana Salaverry'ego. W kolejnym starciu nie znalazł recepty na Dana Henderson, z którym przegrał decyzją sędziów. Brazylijczyk doświadczył już rywalizacji z polskim fighterem. Podczas UFC 111 w marcu 2010 roku spotkał się w oktagonie z Tomaszem Drwalem, jednak nasz zawodnik nie ma miłych wspomnień z rywalizacji z Palharesem. Fighter z Kraju Kawy załatwił sprawę w 45 sekund. Skuteczna dźwignia na staw skokowy sprawiła, że Drwal zmuszony był odklepać. Brazylijczyk dobrze prezentował się w UFC, a został zapamiętany jako ten, który niezwykle często poddaje rywali. W najlepszej organizacji MMA na świecie ostatni raz walczył blisko trzy lata temu. W 31 sekund zdemolował Mike'a Pierce'a.

Ostatnio Brazylijczyk prezentował się na galach WSOF, gdzie wygrał trzy walki z rzędu. Warto nadmienić, że wszystkie przed czasem. W tym roku wystąpił tylko raz, na gali Venator FC 3. Emil Weber Meek nie dał szans Palharesowi. Łokcie i mocne ciosy były receptą na pokonanie Brazylijczyka w zaledwie 45 sekund.

Michał Materla ma materiał, nad którym musi intensywnie pracować. Brazylijczyk to mocny rywal, jednak już poza pierwszym obiegiem. Mimo to cały czas jest groźny. Materla jest cztery lata młodszy i może w tym upatrywać swoją przewagę. Potrafi wyczekać rywala, aby w końcu potraktować go kończącym ciosem. Materla wrócił po porażce z Khalidovem, kiedy stracił pas mistrzowski w wadze średniej. W maju pokonał Antoniego Chmielewskiego i pokazał, że jeszcze stać go na dobre walki. Z Brazylijczykiem nie będzie miał łatwej przeprawy.

Będą bronić tytułów

W Zielonej Górze zaprezentuje się Tomasz Narkun. Mistrz wagi półciężkiej poczyna sobie coraz pewniej i pokazuje, że wejście z nim do klatki jest aktem prawdziwej odwagi. W ostatnich trzech walkach jego rywale nie dotrwali nawet do końca pierwszej rundy.

Z kolei Mateusz Gamrot będzie miał okazję stanąć po raz pierwszy w obronie pasa w wadze lekkiej, który wywalczył w Gdańsku pokonując Mansoura Barnaouiego. Do tej pory nie przegrał. Drugą walkę dla KSW stoczy Michał Kita, który będzie chciał odnieść zwycięstwo i rozpocząć nowy rozdział w karierze. W debiucie przegrał z Karolem Bedorfem.

KM

Kopera kontra Zawadzki na gali FEN 13 Summer Edition

13 sierpnia na gali FEN 13 Summer Edition kibice ponownie zobaczą w klatkoringu Fight Exclusive Night jednego z najbardziej utalentowanych polskich piórkowych Bartłomieja Koperę. Łodzianin w walce otwierającej kartę główną zawodów w Gdynia Arena zmierzy się z równie mocnym Tomaszem Zawadzkim z Ełku.

Dla 23-letniego Bartłomieja „Małpy” Kopery (175 cm, 7-2) będzie to drugi występ na gali federacji FEN. Reprezentant klubu Zenith Vera Fight Club Łódź debiutował wiosną tego roku na gali FEN 11 Warsaw Time, podczas której po niezwykle zaciętej, emocjonującej walce wygrał na punkty z Sebastianem Kotwicą. Było to piąte z rzędu zwycięstwo łodzianina, który dzięki temu zanotował awans do czołówki rankingów kategorii piórkowej polskiego MMA. „Małpa”, który swoją przygodę ze sportami walki rozpoczął już jako kilkulatek od judo, to wielokrotny amatorski mistrz Polski w MMA, mistrz Polski w brazylijskim jiu-jitsu i medalista mistrzostw Polski w judo. Karierę zawodowego fightera mieszanych sztuk walki rozpoczął w 2010 roku, zanim jeszcze osiągnął pełnoletność. W aż pięciu z siedmiu wygranych walk zmuszał swoich rywali do poddania, pokonując w taki sposób m.in. Rosjanina Vladimira Karasiova, Litwinów Linasa Griguolę i Dariusa Mikuzisa oraz Węgra Tamasa Polgara. Ostatnią jego walką było wspomniane starcie z Sebastianem Kotwicą na stołecznym Torwarze.

Przeciwnik Bartłomieja Kopery na gali FEN 13 Summer Edition jeszcze dla federacji Fight Exclusive Night nie walczył. Wywodzący się z kickboxingu, ale od blisko dekady koncentrujący się na mieszanych sztukach walki Tomasz „Tomas” Zawadzki (28 lat, 170 cm, 5-2-1) dotychczas występował na mniejszych imprezach, mierząc się m.in. z Arbi Shamaevem, Marcinem Kabatem i Maciejem Sikońskim. W swoim ostatnim pojedynku na gali PLMMA 66/3F w kwietniu tego roku pokonał na punkty Szweda Martina Foudę. Zawodnik MMA Team Ełk, który karierę sportową łączy ze służbą wojskową – jest żołnierzem 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej – dwa miesiące temu obronił także tytuł Wojskowego Mistrza Polski MMA w kategorii 70 kg na Mistrzostwach Wojska Polskiego w Walce w Bliskim Kontakcie.

13 sierpnia na gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena na zasadach MMA walczyć będą również Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Dawid Mora z Michałem Wlazło, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem i Bartosz Chyrek z Ireneuszem Szydłowskim. Kibice zobaczą także pojedynki w formule K-1 Kryspina Kalskiego z Arkadiuszem Wrzoskiem, Marcina Szredera z Arturem Bizewskim, Róży Gumiennej z Kamilą Bałandą, Jarosława Daschke z Marcinem Stopką i Karola Kruzela z Jakubem Rajewskim. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

informacja prasowa

Powrót Sosnowskiego? Rywalem Wawrzyk?

Kilka dni temu na łamach fightime.pl informowaliśmy o możliwym powrocie na ring Manny Pacquiao. Zwracaliśmy uwagę, że często bokserzy nie mogą wytrzymać na emeryturze i brakuje im smaku rywalizacji. Czy tak samo jest w przypadku Alberta Sosnowskiego?

Nie tak dawno „Dragon” żegnał się z ringiem. Podsumowywano jego dokonania oraz analizowano rolę w polskim boksie. Być może na próżno. Niewykluczone, że 37-latek popracuje jeszcze nad swoim rekordem.

Ciężkie starcie

17 września w trójmiejskiej Ego Arenie miłośnicy pięściarstwa z Polski będą świadkami rywalizacji Krzysztofa Głowackiego z Ołeksandrem Usykiem. Polak po raz drugi będzie bronił mistrzowskiego pasa WBO kategorii junior ciężkiej, który wywalczył w sierpniu 2015 roku w starciu z Marco Huckiem. Dotychczas Głowacki raz bronił tytułu w rywalizacji ze Stevem Cunninghamem. Teraz przyjdzie mu się zmierzyć z wysoko ocenianym Usykiem.

Zanim przyjdzie czas na danie główne, trzeba będzie zaspokoić się przystawkami. Prawdopodobnie w Ergo Arenie na ring wróci Albert Sosnowski. Popularny „Dragon” w marcu w Żyrardowie uporał się z Andrasem Csomorem i miała być to ostatnia walka w karierze Polaka. Jednak ciągnie wilka do lasu. Na Sosnowskiego czeka Andrzej Wawrzyk. 

Mimo, że dzieli ich osiem lat to obaj mają za sobą bogate doświadczenia na ring. „Dragon” w maju 2010 roku stanął w szranki z Witalijem Kliczko o prymat w kategorii królewskiej. Polak dzielnie trzymał się przez dziesięć rund, jednak Ukrainiec w końcu zdołał posłać go na deski. W Wawrzyku widziano kolejną polską nadzieję na mistrzowski pas w wadze ciężkiej. 28-latek z Krakowa stanął przed szansą wdrapania się na szczyt w maju 2013 roku. Jego marzenia w starciu z Aleksandrem Powietkinem prysły już w trzeciej rundzie. Do tej pory jest to jedyna porażka w karierze Wawrzyka.

Warto dodać, że obaj pięściarze mieli spotkać się w maju 2014 roku. Planowano, że w Lublinie Sosnowski i Wawrzyk stoczą bój o tytuł międzynarodowego mistrza Polski wagi ciężkiej. Pojedynek został odwołany ze względu na obrażenia, których bokser z Krakowa doznał w wypadku samochodowym.

Czy w końcu dojdzie do tego pojedynku? Niektórzy mówią, że Sosnowski to już emeryt. W maju 2014 roku przegrał z Marcinem Rekowskim i w ringu zaprezentował się dopiero w marcu br. Z kolei Wawrzyk wygrał pięć kolejnych pojedynków z rzędu i wszystkie rozstrzygnął przed czasem. Zapewne byłby faworytem starcia z „Dragonem”. Zresztą może poważnie myśleć o drodze do bardziej prestiżowych walk, gdyż jest w doskonałym wieku i jego bilans robi wrażenie.  

Ugonoh wygrywa

Kolejną walkę stoczył Izuagne Ugonoh. 29-letni pięściarz urodzony w Szczecinie wypunktował w Christchurch Ricardo Humberto Ramireza w starciu wagi ciężkiej. Przewaga Ugonoha ani przez chwilę nie podlegała dyskusji. Argentyńczyk był liczony już w drugiej rundzie, jednak nie wytrwał zbyt długo. Izu w czwartej odsłonie zdecydowanie przyspieszył i posłał w stronę rywala ogromną liczbę ciosów. 

29-latek odniósł szesnaste zwycięstwo w karierze.

KM

LIVE: Międzynarodowy Turniej Reprezentacji Juniorów w Piłce Ręcznej

Zapraszany na transmisję telewizyjną na żywo z Międzynarodowego Turnieju Reprezentacji Juniorów w Piłce Ręcznej. Turniej odbędzie się w dniach 22-24 lipca 2016 r. w Płocku. Transmisja w piątek (22.07) i sobotę (23.07) od godz. 16:00. 

[kod]

Związek Piłki Ręcznej w Polsce

Związek Piłki Ręcznej w Polsce

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/ZPRP_Swarzedz.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/ZPRP_Swarzedz.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/ZPRP_Swarzedz.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/ZPRP_Swarzedz.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Bizewski rywalem Szredera na gali FEN 13 Summer Edition

Marcin Szreder wreszcie poznał nazwisko swojego przeciwnika na gali FEN 13 Summer Edition. 13 sierpnia w Gdynia Arena zawodnika Palestry Warszawa czeka ciężka walka, bo w klatkoringu Fight Exclusive Night spotka się ze zdobywcą Pucharu Świata i medalistą mistrzostw Europy Arturem Bizewskim z Agoga Gym Lębork.

Artur „Bizon” Bizewski (27 lat, 191 cm, 4-0) reprezentuje obecnie klub Agoga Gym Lębork, ale jest wychowankiem Kartuskiego Klubu Kickboxingu „Rebelia”. Jego trenerem jest były selekcjoner kadry narodowej Rafał Kałużny. „Bizon” treningi kickbokserskie rozpoczął późno, bo dopiero w 2012 roku. Wcześniej uprawiał wyciskanie sztangi leżąc, jednak jego nieźle zapowiadającą się karierę w tej dyscyplinie przerwało zerwanie mięśnia piersiowego. W nowym sporcie szybko zaczął odnosić duże sukcesy: w kickboxingu kick-light trzykrotnie został mistrzem Polski, dwa razy sięgnął po Puchar Świata i raz wywalczył brązowy medal mistrzostw Europy, a w kickboxingu low-kick zdobył Puchar Polski.

W zawodowym ringu Bizewski walczył cztery razy, za każdym razem zwyciężając. W swoim ostatnim występie na gali WBT 2 w październiku 2015 roku w Gdańsku decyzją sędziów pokonał Mariusza Paryża. Warto wspomnieć, że podczas pierwszej edycji tych zawodów, w czerwcu ubiegłego roku, również na punkty wygrał z innym uczestnikiem gali FEN 13 Summer Edition, utytułowanym Arkadiuszem Wrzoskiem.

Marcin Szreder (39 lat, 186 cm, 4-0), który w federacji Fight Exclusive Night debiutował na marcowej gali FEN 11 Warsaw Time, to weteran polskiego kickboxingu. Zawodnik klubu Palestra Warszawa ma 39 lat, ale nadal trenuje z pasją, energią i entuzjazmem godnymi początkującego adepta sztuk walki. Takiemu właśnie podejściu do sportu podopieczny Łukasza Roli zawdzięcza swoje sukcesy – ma na koncie m.in. Puchar Europy WAKO w K-1, Puchar Europy WAKO w kickboxing low-kick oraz złoty medal Polish Open. Jest także wielokrotnym medalistą mistrzostw Polski. Jako amator wygrał ponad 20 walk, a jego bilans zawodowy to 4 zwycięstwa bez porażki. W ostatnim swoim występie, podczas wspomnianej wcześniej gali FEN 11 na stołecznym Torwarze, bez problemu rozprawił się z młodszym o 9 lat Aytakiem Yahsim, dominując nad Turkiem z niemieckim paszportem w każdej rundzie.

Na gali FEN 13 Summer Edition w walkach w formule K-1 kibice zobaczą również pojedynki Róży Gumiennej z Kamilą Bałandą, Kryspina Kalskiego z Arkadiuszem Wrzoskiem, Jarosława Daschke z Marcinem Stopką i Karola Kruzela z Jakubem Rajewskim. Z kolei na zasadach MMA 13 sierpnia w Gdynia Arena walczyć będą m.in. Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem, Bartosz Chyrek z Ireneuszem Szydłowskim oraz Michał Wlazło i Aleksander Georgas. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Jaką odzież MMA wybrać na początek?

Mieszane sztuki walki cieszą się w naszym kraju coraz większą popularnością. Przybywa nie tylko samych widzów gal MMA, ale również osób, które pragną samemu uprawiać tę sztukę walki. Trend ten dostrzegają producenci ubrań sportowych – stąd na rynku można znaleźć coraz więcej profesjonalnej odzieży do MMA.

 

Jeżeli chodzi o odzież MMA, to oferta na polskim rynku z każdym kolejnym rokiem staje się coraz bogatsza. To bardzo dobra wiadomość dla miłośników tej dyscypliny sportu, gdyż duża konkurencja wymusza na firmach odzieżowych nieustanne podnoszenie jakości ubrań. A w przypadku tego typu odzieży jakość ma ogromne znaczenie, bo bezpośrednio wpływa na komfort i wydajność naszych ćwiczeń. I choć do kilku pierwszych treningów w zupełności wystarczy najzwyklejszy t-shirt i krótkie spodenki, to szybko okaże się, że na dłuższą metę to zdecydowanie za mało.

""

Extreme Hobby Spodenki Vale Tudo

Odzież MMA – od czego zacząć?

Każdy profesjonalny sport wymaga odpowiedniego sprzętu – pod tym względem mieszane sztuki walki nie są żadnym wyjątkiem. Jeżeli zatem poważnie myślisz o MMA, to musisz liczyć się z tym, że na początku będziesz musiał ponieść pewne wydatki. Najlepiej, żebyś swoje zakupy rozpoczął od zakupu właściwych spodenek. Tu opcji jest stosunkowo sporo, a poszczególne modele dość znacznie się od siebie różnią. Zawodnicy MMA najczęściej wybierają spodenki do grapplingu – sięgają one mniej więcej do kolan, a ich obie nogawki są delikatnie rozcięte u dołu, zapewniając w ten sposób większą swobodę ruchu. Dużą zaletą tego typu spodenek jest ich uniwersalność, niezawodność i… długość. Chronią one bowiem większą powierzchnię nóg, co bywa pomocne w walce z kick-boxerami, którzy często obijają uda.

""

Extreme Hobby Spodenki Grappling MMA

Inną opcją są spodenki Vale Tudo. I o ile spodenki grapplingowe są dosyć luźne i obszerne, to Vale Tudo ściśle przylegają do ciała zawodnika i sięgają najczęściej do połowy uda, choć zdarzają się również modele bezpośrednio nad kolano. Z noszenia tego typu spodenek słyną m.in. Anderson Silva, Phil Davis czy Mauricio Shogun Rua.

Rashguard

Spodenki to podstawa, ale mówiąc o odzieży MMA, koniecznie trzeba wspomnieć również o rashguardach. Co prawda zdecydowana większość profesjonalnych walk odbywa się bez nich, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby korzystać z nich w trakcie intensywnych treningów na macie. Tym bardziej, że ich podstawową funkcją jest ochrona ciała przed infekcjami skórnymi oraz obtarciami, które mogą się tam przydarzyć. Ale to akurat nie powinno przesadnie dziwić, skoro „rashguard” oznacza w naszym języku „ochronę przed wysypką”.

""

Extreme Hobby Rashguard

Inne zalety rashguardów? Przede wszystkim są one bardzo przewiewne, dzięki czemu nasza skóra może lepiej oddychać w trakcie treningu. Poza tym rashguardy regulują temperaturę ciała, poprawiają pracę mięśni i przyspieszają regenerację po ciężkim treningu. Profesjonalna odzież MMA wykorzystuje też specjalne płaskie szwy i tym samym zapewnia swoim użytkownikom znacznie lepszą mobilność ruchów.

Początek bez medalu

W Sztokholmie trwa rywalizacja o medale w mistrzostwach Europy kadetów w zapasach. Początek w wykonaniu Polaków nie najlepszy. Blisko podium był Jakub Szymula w 85kg. W czołowej dziesiątce w kategorii 58kg w stylu wolnym znalazł się Karol Czegus.

Zmagania potrwają do niedzieli 24 lipca. Do Sztokholmu pojechało 36 polskich kadetów.

Ilość przełożyć na jakość

Cierpliwość popłaca, więc czekamy na medalowe występy naszych zawodników. W większości kategorie wagowe są licznie obsadzone, dlatego też dojście na szczyt wymaga nie lada wysiłku. 

W stylu wolnym w kategorii 42kg Daniel Budyka dobrze rozpoczął zmagania. Polak wypunktował Białorusina Stanislaua Varabyeu i mógł myśleć o pojedynku w 1/8 finału. Tam spotkał się z Halilem Godenizem, który pokazał swoją wyższość. Ostatecznie Turek zakończył zmagania z brązowym medalem, a Budyka został sklasyfikowany na 10. miejscu. Nieudany start zanotował Adrian Wagner w 50kg. Polak stoczył dwie walki i obie przegrał. Najpierw padł ofiarą Engina Cetina, który zdobył wicemistrzostwo Europy, a w repasażach uległ Kamilowi Kerymovi. Wagner zajął dopiero 26. pozycję. 

Zadowolony ze swojego występu może być Karol Czegus. Polak w silnie obsadzonej kategorii 58kg, w której zaprezentowało się 31 zapaśników zajął 9. lokatę. Czegus po pokonaniu Rumuna Lungu, przegrał z Ali Sherievem, czyli późniejszym mistrzem, co zrzuciło go do repasaży. Tam zanotował wygraną i porażkę, kończąc swój udział w turnieju. Drugi z Polaków startujących w 58kg, Marcin Mikołajczyk był 19. 

Karol Wojciechowski szybko zakończył swoją przygodę z czempionatem. Jedna walka i 19. miejsce w 69kg. Bliski realizacji marzeń o medalu był Jakub Szymula w 85kg. W ćwierćfinale lepszy okazał się Arsenii Khubae, który ostatecznie wywalczył złoto. Polak w repasażach pokonał Dominika Pecha i mógł rywalizować o brąz. W decydującym starciu został rozbity przez Naila Seyyara z Turcji. Ostatecznie Szymula zajął 5. miejsce.

W kategorii 54kg biało-czerwoni nie zachwycili. Kordian Skrzyński i Krystian Brzeziński stoczyli po zaledwie jednej walce. Pierwszy z nich został sklasyfikowany na 30, przedostatnim, miejscu, a drugi pięć lokat wyżej. Przygodę z rywalizacją w Sztokholmie szybko zakończyli również Damian Wróbel (100kg) i Szymon Wojtkowski (63kg). Ambitnie walczył Hubert Antolak w 76kg, który w ćwierćfinale przegrał z Johannesem Demlem. Polak zajął 13. miejsce.

Kto jeszcze?

W stylu wolnym zapadają ostateczne rozstrzygnięcia. Kolejne dni należeć będą do klasyków i pań. Kto zaprezentuje się w polskich barwach?

Wśród pań kciuki trzymać będziemy za: Nikolę Dytrych (38kg), Monikę Klepuszewską (43kg), Amandę Tomczyk (49kg), Renatę Nieściur (49kg), Natalię Duksa (52kg), Magdalenę Głodek (52kg), Angelikę Mytkowską (56kg), Sylwię Martykę (56kg), Paulinę Martykę (60kg), Wiktorię Chołuj (65kg), Ewelinę Ciunek (70kg) i Eweliną Kaczyńską (70kg).

W stylu klasycznym wystartują: Kamil Czarnecki (42kg), Dominik Dudziński (50kg), Filip Petrończak (54kg), Jakub Majdański (58kg), Aleksander Mielewczyk (58kg), Błażej Starzyński (63kg), Nikodem Drewa (63kg), Piotr Zabłocki (69kg), Patryk Bednarz (69kg), Szymon Szymonowicz (76kg), Michał Dybka (85kg), Gerard Kurniczak (100kg).

KM

Wielki rewanż Wlazło kontra Mora na gali FEN 13 Summer Edition!

Na to starcie tytanów kibice MMA czekali blisko dwa lata! Michał Wlazło, którego Dawid Mora pokonał na gali FEN 4 Summer Edition, będzie miał okazję wyrównać rachunki już 13 sierpnia na gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena. Poprzednia walka tych zawodników była pasjonującym widowiskiem, rewanż zapowiada się więc fantastycznie.

Michał Wlazło i Dawid Mora w pierwszej walce, która została później nominowana do Heraklesów 2014 w kategorii Walka Roku MMA, zafundowali publiczności ogromne emocje. Obaj byli świetnie  przygotowani do tego starcia i od pierwszej sekundy poszli na ostrą, bezpardonową wymianę ciosów. Mimo że wywodzą się ze sportów stójkowych, pojedynek przez większość czasu toczył się w parterze. Nie psuło to jednak dramaturgii widowiska, podczas którego sytuacja w klatkoringu zmieniała się jak w kalejdoskopie – początkowo przewagę zyskał Wlazło, w końcówce pierwszej rundy do szturmu na rywala ruszył Mora. W drugiej rundzie po jednej z akcji mocno zmęczeni, ale wciąż walczący bardzo agresywnie zawodnicy znów znaleźli się w parterze, a Dawid zdołał zająć pozycję za plecami Michała. Podopieczny Tomasza Makowskiego nie zmarnował tej szansy i założył duszenie zza pleców, które faworyt trójmiejskiej publiczności musiał odklepać.

Dla Michała Wlazło (33 lata, 195 cm, 3-2) rewanżowy pojedynek z Dawidem Mora będzie szóstą zawodową walką MMA, a zarazem drugim występem w klatkoringu FEN. Zanim zainteresował się mieszanymi sztukami walki, w których jako zawodowiec debiutował już w 2007 roku, trenował capoeirę, kickboxing i muay thai. Jest m.in. zawodowym mistrzem Europy w K-1 federacji UPKA i wielokrotnym mistrzem Polski w muay thai. Od walki z Mora na gali FEN 4 Summer Edition w Sopocie zawodnik klubu Forfit Gdańsk bił się w formule MMA tylko raz, pod koniec ubiegłego roku na gali RXF 21 w Bukareszcie. W walce wieczoru tej imprezy sprawił miejscowym kibicom niemiłą niespodziankę, dosłownie demolując ważącego 160 kg rumuńskiego olbrzyma Alexandra Lungu.

Dla Dawida Mora (30 lat, 181 cm, 3-1) zwycięska walka z Michałem Wlazło była drugą w zawodowej karierze, jaką stoczył na zasadach MMA, i drugą w klatkoringu FEN. W sumie dla federacji Fight Exclusive Night wywodzący się z K-1 i muay thai zawodnik klubu Maku Gym Nowe Miasteczko walczył trzykrotnie, odnosząc komplet zwycięstw. Co ciekawe, zarówno w debiucie na gali FEN 3 War Is Coming, w którym zmierzył się ze Szwedem Leo Kosticem, jak i w swoim ostatnim starciu z Białorusinem Jurijem Dobkovem na gali FEN 6 Showtime fighter z Zielonej Góry wygrywał po tym, jak rywale odmówili wyjścia do walki w kolejnej rundzie. Szansę następnych występów odebrała mu poważna kontuzja, po której podopieczny trenera Tomasza Makowskiego rozważał nawet całkowitą rezygnację z walk w formule MMA. Leczenie i rehabilitacja przyniosły jednak doskonałe rezultaty i Mora jest w pełni gotowy do wyzwania, które czeka go na gali FEN 13 Summer Edition.

„Kibice uwielbiają rewanże, więc kiedy pojawiła się szansa, aby Michał Wlazło i Dawid Mora znów stanęli naprzeciwko siebie, zrobiliśmy wszystko, aby do tej walki doszło już na gali FEN 13 Summer Edition – mówi Paweł Jóźwiak, prezes FEN. – Dawid twierdzi, że jest stuprocentowo zdrowy i zapowiada, że rozprawi się z Michałem jeszcze szybciej niż poprzednio. Michał jednak zrobił duży progres jako zawodnik MMA i będzie na pewno znacznie groźniejszym przeciwnikiem niż był dwa lata temu. Jestem pewien, że 13 sierpnia w Gdynia Arena czeka nas jeszcze większa wojna niż poprzednio, w której obie strony wytoczą najcięższe działa”.

Tego wieczora na zasadach MMA walczyć będą również Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem i Bartosz Chyrek z Ireneuszem Szydłowskim. Kibice zobaczą także pojedynki w formule K-1 Kryspina Kalskiego z Arkadiuszem Wrzoskiem, Marcina Szredera z Arturem Bizewskim, Róży Gumiennej z Kamilą Bałandą, Jarosława Daschke z Marcinem Stopką i Karola Kruzela z Jakubem Rajewskim. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Kruzel kontra Rajewski na gali FEN 13 Summer Edition

Pierwszym pojedynkiem na zasadach K-1 podczas gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena będzie starcie dwóch młodych, perspektywicznych zawodników: Karola Kruzela i Jakuba Rajewskiego. Obaj fighterzy 13 sierpnia zadebiutują w klatkoringu Fight Exclusive Night.

Karol Kruzel (25 lat, 178 cm, 6-1) jest wychowankiem klubu Duet z Gdańska, w którym trenował podczas studiów, ale obecnie reprezentuje klub Agoga Gym ze swego rodzinnego Lęborka. Trenuje pod okiem znakomitego szkoleniowca Rafała Kałużnego. Jest m.in. brązowym medalistą Pucharu Europy w kickboxingu low kick, dwukrotnym wicemistrzem Polski w kickboxingu light contact i dwukrotnym medalistą Pucharu Świata. Jako zawodowiec debiutował trzy i pół roku temu na gali Duet 4Fight Night w Bytowie, wygrywając na punkty z miejscowym zawodnikiem Markiem Janikowskim. W kolejnych starciach do swego rekordu dołożył 5 zwycięstw i 1 porażkę, występując głównie na lokalnych galach K-1 na Pomorzu i Kujawach. W ostatniej walce, w październiku ubiegłego roku, na gali WBT 2 w Gdańsku po dobrej walce pokonał na punkty Mateusza Wojnę.

Młodszy o rok od swojego rywala Jakub Rajewski (24 lata, 184 cm, 2-2) specjalizuje się w muay thai i w tej właśnie dyscyplinie odnosił dotąd największe sukcesy. Zawodnik, który nosi przydomek „Bydlak”, trenuje w klubie Muaythai Legion Bydgoszcz. Jako amator stoczył 45 walk, wygrywając 30 pojedynków, w tym 11 razy przez nokaut. Wielokrotnie zdobywał Puchar Polski Muay Thai, ma na swoim koncie również złote i srebrne medale Międzynarodowych Mistrzostw Polski  Muay Thai oraz starty w Pucharze Świata i Pucharze Europy. Walczył również w turnieju o pas WMC Muaythai Against Drugs, przegrywając dopiero w finale. Na zawodowych arenach występował czterokrotnie, odnosząc 2 zwycięstwa i doznając 2 porażek. Jego walka z Kruzelem na gali FEN 13 Summer Edition będzie nie tylko jego debiutem w federacji Fight Exclusive Night, ale również pierwszą walką w karierze, jaką stoczy na zasadach K-1.

Oprócz pojedynku Karola Kruzela z Jakubem Rajewskim na gali FEN 13 Summer Edition w walkach w formule K-1 publiczność zobaczy również Różę Gumienną i Kamilę Bałandę, Kryspina Kalskiego i Arkadiusza Wrzoska, Jarosława Daschke i Marcina Stopkę oraz Marcina Szredera. Z kolei na zasadach MMA 13 sierpnia w Gdynia Arena walczyć będą m.in. Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem i Bartosz Chyrek z Irkiem Szydłowskim oraz Michał Wlazło i Aleksander Georgas. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Lepiej niż rok temu

W ubiegłorocznym Pucharze Europy Juniorów we Wrocławiu polscy judocy sięgnęli po sześć medali. Podczas tegorocznych zmagań w Gdyni wynik ten udało się poprawić. Biało-czerwoni sięgnęli po siedem medali.

Przez dwa dni w Gdyni nie brakowało emocji. Niestety, Polakom nie udało się wywalczyć miejsca na najwyższym stopniu podium. Szanse były, ale złote medale zawisły na szyjach rywalek naszych zawodniczek. 

Kowalczyk nie zawiodła

Wiele obiecywaliśmy sobie po występie naszych judoczek w kategorii 57kg. Wysoką dyspozycję potwierdziła Julia Kowalczyk z Polonii Rybnik. Polka konsekwentnie realizowała swój plan i pewnie zmierzała do finału, choć nie miała łatwej drogi. Kowalczyk musiała wspiąć się na wyżyny, aby pokonać Larissę Krevel. Holenderka poległa przez jedną karę shido. W półfinale Polka stoczyła morderczy bój z Acelyą Toprak i wygrała po dogrywce. O triumfie Kowalczyk zadecydowało yuko. Zmęczona, ale szczęśliwa zawodniczka Polonii Rybnik przystąpiła do walki o złoty medal. Yui Murai potrzebowała niespełna czterech minut na ippon i nasza zawodniczka musiała obejść się smakiem. Dobrze w 57kg prezentowała się Anna Dąbrowska. Zawodniczka Juvenii Wrocław dotarła do rywalizacji o brąz, gdzie górą była Acelya Toprak.

Szanse na wywalczenie złotego medalu miała Paula Kułaga w 78kg. Judoczka TDK Trzcianka szybko uporała się z Oksaną Perevozniuk i Jasmijn Lesthejuis, co dało jej awans do finału. W decydującym boju Kułaga musiała uznać wyższość Ilony Lucassen.

Niczym struś pędziwiatr sprawę brązowego medalu w 73kg załatwił Tomasz Czerniawski. Reprezentujący barwy AZS UW Warszawa zawodnik w starciu o miejsce na podium w dwanaście sekund uporał się z Dmytro Tsiukhem. W 55kg o medal rywalizowało dwóch Polaków. Tomasz Zielski okazał się lepszy od Szymona Śmiegiela i stanął na trzecim stopniu podium. Podobnie było wśród pań w kategorii +78kg. Daria Tylman z GKS Czarni Bytom lepsza od Anity Formeli z Conrada Gdańsk.

Jakub Ozimek w Gdyni stoczył pięć walk w kategorii 90kg. Judoka AZS AWF Warszawa w rywalizacji o brąz pokonał Jelle'a Snippe'a. Na trzecim stopniu podium stanął również Kacper Szczurowski (100kg).

Dorobek medalowy biało-czerwonych mógł być większy. Sześciu judoków rywalizowało o brązowe medale, jednak musieli uznać wyższość rywali. W tym gronie znaleźli się m.in. Barbara Kulik i Julia Świątkiewicz.

Pomarańczowi królowali

Najmocniejszą ekipą podczas zmagań w Gdyni okazali się Holendrzy. Popularni Pomarańczowi wywalczyli dwanaście medali, w tym trzy złote. Za ich plecami Japończycy, którzy w dorobku mają siedem krążków. Trzy złote medale dały Włochom miejsce na pudle w klasyfikacji końcowej turnieju.

Puchar Europy w Gdyni był jednym z ostatnich etapów przygotowań do mistrzostw Europy, które we wrześniu odbędą się w Hiszpanii. Wcześniej biało-czerwoni zaprezentują się w zawodach w Pradze i Berlinie.

KM

Daschke vs. Stopka na gali FEN 13 Summer Edition

Dorobek medalowy i bilans stoczonych walk dają Jarosławowi Daschke miejsce w ścisłej czołówce polskich kickbokserów. Marcin Stopka sukcesy i rekord ma na razie skromniejsze, ale młody fighter wie, jak wygrywać z wielkimi mistrzami. 13 sierpnia obaj skrzyżują rękawice na gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena.

Jarosław Daschke (26 lat, 173 cm, 9-1) jest klubowym kolegą Kamili Bałandy w Szkole Sztuk Walki Champion w Gdańsku i podobnie jak ona trenuje pod okiem Bogdana Bliźniaka. Jako amator stoczył aż 153 walki, zwyciężając w 119 z nich. Ma na koncie m.in. 3 srebrne medale Pucharu Świata, 10 tytułów mistrza Polski w kickboxingu, K-1, low-kick i muay-thai oraz 4 Puchary Polski w kickboxingu i K-1, wielokrotnie też reprezentował Polskę na mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy. Na zawodowych arenach gdańszczanin stoczył 10 walk, odnosząc 9 zwycięstw, w tym dwa niezwykle cenne nad mistrzem świata Artemem Voskoboynikovem z Białorusi. Zdobył także tytuł Zawodowego Mistrza Krajów Nadbałtyckich Federacji BMAF K-1.

Przed publicznością Fight Exclusive Night Jarosław Daschke wystąpił latem 2014 roku na gali FEN 4 Summer Edition w Sopocie, kiedy to starł się z Łukaszem Gawlikiem. Od początku walki to właśnie zawodnik Szkoły Sztuk Walki Champion nadawał ton wydarzeniom w klatkoringu, był aktywniejszy i skuteczniej wykonywał techniki kopane, ostatecznie wygrywając ten pojedynek jednogłośną decyzją sędziów.

Marcin Stopka (23 lata, 170 cm, 1-1) jeszcze dla FEN nie walczył, ale miał już okazję bić się z bardzo mocnymi, utytułowanymi przeciwnikami. Co ważniejsze, potrafi z nimi wygrywać – zaledwie miesiąc temu w swoim ostatnim pojedynku sprawił niemałą sensację, pokonując na międzynarodowej gali FBF w Krynicy zawodowego mistrza świata Sandora Gronai z Węgier.

Stopka pochodzi z niewielkiej górskiej wsi Jaworki koło Szczawnicy, ale trenuje w klubie Fight House Nowy Sącz. Swoją formę i umiejętności szlifuje u znakomitego zawodnika i trenera Rafała Dudka, który swoim podopiecznym przekazuje wiedzę zdobytą m.in. w słynnym holenderskim klubie Mike’s Gym. Jaworczanin zaliczany jest do największych talentów swojego pokolenia, czego potwierdzeniem są m.in. dwa złote medale zdobyte w ubiegłym roku na Międzynarodowych Otwartych Mistrzostwach Czech w formułach full contact i K-1 oraz brązowy medal wywalczony na Pucharze Polski K-1 w 2014 roku. Jego rekord amatorski to 8 zwycięstw i 6 porażek. Jako zawodowiec walczył dwukrotnie, raz wygrywając i raz przegrywając.

Oprócz Jarosława Daschke i Marcina Stopki na gali FEN 13 Summer Edition w walkach na zasadach K-1 publiczność zobaczy również Różę Gumienną i Kamilę Bałandę, Kryspina Kalskiego i Arkadiusza Wrzoska oraz Marcina Szredera. Federacja ujawniła także, że w formule MMA 13 sierpnia w Gdynia Arena walczyć będą m.in. Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem i Bartosz Chyrek z Irkiem Szydłowskim oraz Michał Wlazło i Aleksander Georgas. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Wilder zmiażdżył Arreolę

Trzydzieste szóste zwycięstwo przed czasem bombardiera z Alabamy. Deontay Wilder po raz kolejny udowodnił, że ma paraliżujący cios. 30-latek wybił Chrisowi Arreoli z głowy marzenia o mistrzowskim pasie WBC. 

35-letni Arreola po raz kolejny dostał szansę rywalizacji o tytuł czempiona w wadze ciężkiej. Ponownie musiał obejść się smakiem. Mistrz z Alabamy udowodnił, że jest rozpędzony i boksuje jak natchniony. Wilder niszczy przeszkody, które stają na jego drodze i nie ma żadnej litości dla kolejnych rywali.

Lądował na deskach

Wilder cieszy się z mistrzowskiego tytułu od stycznia 2015 roku, kiedy to w MGM Grand w Las Vegas wygrał na punkty z Bermane Stiverne'm. W dotychczasowej karierze Amerykanina była to jedyna walka, której nie rozstrzygnął przed czasem. Co zdobył, tego oddać nie chce. Sposobu na Wildera nie znaleźli Eric Molina i Johann Duhapas. Swoich sił próbował Artur Szpilka, który trzymał się dzielnie, jednak w końcu mistrz ukąsił polskiego boksera. „Szpila” padł jak rażony piorunem w dziewiątej rundzie.

Kolejnym śmiałkiem, który chciał odebrać pas 30-latkowi z Alabamy był Chris Arreola. Pięściarz w ringu prezentuje się solidnie i efektownie. Aż trzydzieści jeden walk wygrał przed czasem. Jednak Arreola to bokser, który nie ma czystego sumienia. Pod koniec ubiegłego roku po jednej z gal okazał się, że stosował niedozwolone środki. Od czas porażki ze Stiverne'm, maj 2014 roku, radził sobie przeciętnie. Wygrał tylko z Curtisem Harperem. Mimo przeciętnej dyspozycji dostał szansę rywalizacji o pas.

Od początku starcia w Legacy Arena wyraźnie zaznaczyła się przewaga Wildera. Arreola nie potrafił się odnaleźć i nadążyć za mistrzem. 30-latek był zdecydowanie szybszy i skuteczniejszy. Arreola w czwartej rundzie wylądował na deskach. Pretendent wstał, jednak nie wyglądał najlepiej, ale udało mu się dotrwać do końca odsłony. Wilder przeważał, jednak miał problemy, które spowodowane były urazem prawej ręki. Amerykanin mógł korzystać tylko w lewej górnej kończyny, lecz mimo to nadal niemiłosiernie obijał rywala. Arreola był bez szans i nie potrafił ani przez chwilę zaradzić przeciwnikowi. Po ósmej rundzie narożnik 35-latka rzucił ręcznik. O skali przewagi Wildera najlepiej świadczy liczba celnych ciosów. Amerykanin ugodził rywala aż 152 razy, a przeciwnik tylko 52.

Kontuzja mistrza

Arreola przyjmował potężne bomby, co skutkowało pojawieniem się opuchlizny na jego twarzy. Narożnik postanowił oszczędzić mu kolejnej serii ciosów. Wilder mógł cieszyć się z czwartej obrony mistrzowskiego pasa WBC.

Teraz będzie musiał zadbać o swoje zdrowie. W trakcie pojedynku Amerykanin doznał złamania prawej dłoni i naciągnięcia prawego bicepsa. Mimo to pokazał charakter i utrzymał zupełną dominację nad rywalem.

Wilder czeka na kolejne wyzwania. Liczy, że w końcu spotka się z kimś z piedestału wagi ciężkiej, czyli Joshuą, Fury'm bądź Kliczko.

KM

Gumienna vs. Bałanda w walce K-1 na FEN 13 Summer Edition

Walka dwóch zawodniczek kickboxingu klasy światowej: Róży Gumiennej z klubu Puncher Wrocław i Kamili Bałandy ze Szkoły Sportów Walki Champion w Gdańsku, będzie ozdobą wakacyjnej gali FEN 13 Summer Edition. Starcie tych utytułowanych wojowniczek zakontraktowane zostało w kategorii do 65 kg.

Uczestniczki jedynej kobiecej walki na gali FEN 13 Summer Edition to bardzo doświadczone i świetnie wyszkolone zawodniczki, dlatego 13 sierpnia w Gdynia Arena kibice mogą spodziewać się wyjątkowo zaciętego, emocjonującego pojedynku na bardzo wysokim poziomie.

Kamila Bałanda (31 lat, 175 cm, 10-1) ma na swoim koncie liczne tytuły mistrzyni Polski w kickboxingu (light-contact, full-contact i low-kick), K-1, muay-thai i boksie, ale o wiele cenniejsze są jej osiągnięcia międzynarodowe. Największe sukcesy odnosiła dotąd w formule low-kick, zdobywając pasy mistrzyni świata WAKO w 2007 roku w Belgradzie i mistrzyni Europy w 2010 roku w Baku. W 2008 roku została również mistrzynią świata w muay-thai.

Pierwszy pojedynek zawodowy podopieczna trenera Bogdana Bliźniaka stoczyła w 2009 roku. Na galach Victory And Glory wywalczyła najpierw tytuł Zawodowej Mistrzyni Polski (PZKB) w kickboxingu low-kick, a następnie Zawodowej Mistrzyni Europy K-1 federacji UPKA. W 2014 roku zdobyła także pas federacji BMAF, a w tym roku została pierwszą posiadaczką pasa Champion’s Fight Night.

Kamila Bałanda ma już na koncie 15 zawodowych walk K-1 i MMA, ale występ na gali FEN 13 Summer Edition będzie jej debiutem w klatkoringu Fight Exclusive Night. Debiutem trudnym, bo jej przeciwniczką będzie jedna z najlepszych obecnie zawodniczek kickboxingu na świecie.

„Chciałam walczyć z Różą Gumienną już na jednej z gal FEN we Wrocławiu, wtedy jednak walka nie doszła to skutku. Przegrałam z nią jako amatorka, więc będzie okazja do rewanżu. Dla mnie to ogromne wyzwanie, więc cieszę się, że zmierzymy się właśnie teraz w Gdyni – liczę na mocny doping moich znajomych, przyjaciół, rodziny. Taka walka u siebie w domu to wyjątkowa motywacja” – mówi Kamila Bałanda.  

Róża Gumienna (26 lat, 175 cm, 6-0) swój tytuł mistrzyni świata WAKO w formule low-kick zdobyła w 2013 roku w brazylijskim Sao Paulo. W tym samym roku wrocławianka, którą trenuje Janusz Jankowski, wywalczyła również Puchar Świata w kickboxingu low-kick, a rok później Puchar Świata w K-1 oraz brązowy medal mistrzostw Europy K-1. Z kolei miesiąc temu do listy swoich sukcesów amatorskich dopisała siódmy już tytuł mistrzyni Polski K-1.

Na zawodowej arenie reprezentantka klubu Puncher Wrocław stoczyła dotychczas 6 walk i wszystkie wygrała, zdobywając m.in. pas Zawodowej Mistrzyni Polski w K1 w 2013 roku. W organizacji Fight Exclusive Night walczyła dotąd dwa razy – debiutowała w marcu 2015 roku, pokonując na gali FEN 6 Showtime Lucię Cmarovą ze Słowacji, a w listopadzie na gali FEN 9 zwyciężyła w pojedynku z Katarzyną Posiadałą.

Wiadomo już, że oprócz Róży Gumiennej i Kamili Bałandy na gali FEN 13 Summer Edition w walkach na zasadach K-1 publiczność zobaczy również Kryspina Kalskiego, Arkadiusza Wrzoska i Marcina Szredera. Federacja ujawniła także, że w formule MMA 13 sierpnia w Gdynia Arena walczyć będą m.in. Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Michał Wlazło, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem i Bartosz Chyrek z Irkiem Szydłowskim oraz Michał Wlazło i Aleksander Georgas. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Pacquiao zamierza wrócić

Świat sportu rządzi się swoimi prawami. Niektórzy decydują się na zakończenie kariery, jednak nie mogą wytrzymać na emeryturze i postanawiają wrócić do rywalizacji. Wszystko wskazuje na to, że tą drogą podąży słynny pięściarz Manny Pacquaio.

37-letni Filipińczyk zdecydował się zakończyć przygodę z ringiem i został senatorem. Ostatni pojedynek stoczył w kwietniu, jednak bardzo prawdopodobne, że kolejną walkę zanotuje już jesienią.

Powrót w Las Vegas?

MGM Grand to wyjątkowe miejsce dla Pacquiao. Filipińczyk w Las Vegas toczył wiele emocjonujących walk, które utkwiły w pamięci miłośników boksu. Zdobył tam m.in. pas mistrzowski w kategorii półśredniej, kiedy to w listopadzie 2014 roku pokonał Miguela Cotto. Również w Las Vegas można było obserwować topowe starcia Filipińczyka z Timothy'm Bradley'em Jr. To właśnie 32-letni Amerykanin był ostatnim rywalem Pacquaio. Wydawało się, że popularny „Pacman” w dobrym stylu zakończył przygodę z boksem. Wygrał na punkty i zapisał na swoim koncie 58 zwycięstwo w karierze,

Trzy miesiące po rywalizacji z Bradley'em coraz głośniej przewija się temat powrotu Pacquaio na ring. Wśród rywali wymieniano nazwisko Adriena Bronera, ale wydaje się, że jest to mało prawdopodobne. Przeciwnikiem Filipińczyka ma być ktoś z dwójki: Terence Crawford i Jessie Vargas. Obaj są zdecydowanie młodsi od Filipińczyka. Crawford nie doznał porażki w zawodowej karierze. W lipcu zmierzy się w MGM Grand z Viktorem Postolem. Z kolei Jessie Vargas niedawno zanotował pierwszą porażkę na zawodowym ringu, a sposób na niego znalazł Bradley Jr. 

Warto pamiętać, że Pacquaio musi pogodzić chęć powrotu na ring z obowiązkami wynikającymi z pełnienia przez niego funkcji senatora. – Manny chce wrócić. Nie może to kolidować z jego obowiązkami politycznymi. Zarezerwowaliśmy walkę na 15 października, ale wtedy będzie głosowanie w senacie w sprawie budżetu. Manny ma niebawem stawić się u nas. Teraz myślimy o walce 29 października lub 5 listopada. Chcemy, żeby odbyła się w Las Vegas – tłumaczy Bob Arum, promotor pięściarza.

Wytrzymać nie może

Jak widać, ciągnie wilka do lasu. Kariera polityczna to jedno, ale Pacquaio czuje głód walki. Czas pokaże, czy 37-letni pięściarz wróci i będzie kontynuował karierę. 

Po przegranym starciu z Floydem Mayweatherem Jr., które określano jako pojedynek stulecia, dużo mówiło się o ewentualnym rewanżu. Pacquaio twierdził, że poniósł porażkę, gdyż walczył z kontuzją barku. Chciał spotkać się z Amerykaninem jeszcze raz. Mayweather jako niepokonany zakończył karierę i temat rewanżu umarł śmiercią naturalną. Pacquaio zapowiada powrót. Czy będzie to asumpt do wznowienia dyskusji na temat wznowienia kariery przez „Moneya”?

KM

Odliczanie do turnieju w Gdyni

Po piętnastu długich latach judo wraca do Gdyni. Szykują się zmagania na najwyższym poziomie. Młodzi, utalentowani i żądni sukcesów zawodnicy zaprezentują się w zawodach Pucharu Europy Juniorów.

Impreza odbędzie się w dniach 16-17 lipca. Na tatami ma pojawić się blisko 300 zawodników. Z pewnością dla wielu judoków start w Gdyni będzie ważnym etapem przygotowań do zbliżających się mistrzostw Europy w Hiszpanii.

Walczyć o medale

Liczna kadra Polski, w której znalazło się aż 66 zawodników powoduje, że oczekiwania kibiców, co do wywalczenia czołowych miejsc rosną. Biało-czerwoni muszą dać z siebie wszystko i poprawić wynik z ubiegłorocznego Pucharu Europy, kiedy to we Wrocławiu Polacy zdobyli sześć medali. 

W tym sezonie pokazali, że stać ich na osiąganie dobrych wyników. Z Pucharu Europy w Ligano przywieźli aż cztery złote medale. Dodatkowo kilku zawodników otarło się o podium, a na najniższym jego stopniu uplasowali się Kacper Szczurowski oraz Dominik Majowski (obaj 100kg). 

Duże nadzieje na medale pokładane są w startach Jakuba Ozimka (90kg) oraz Macieja Krogulskiego (73kg). Ten drugi w tym roku wygrał w Lignano, a także był drugi w zawodach w Kownie. W ubiegłym roku zapisał na swoim koncie wicemistrzostwo Europy kadetów i z każdym startem poczyna sobie coraz pewniej, choć przydarzają mu się słabsze występy. Ozimek i Krogulski już mogą myśleć o wrześniowych mistrzostwach Europy. Tak jak i wspomniani Szczurowski i Majowski. Na ich dobry występ w Gdyni liczy sztab kadry.

W Pucharze Europy wystąpi także utalentowany 17-letni Sebastian Ołdak (90kg). Najliczniej obsadzona Polakami będzie kategorii 73kg, gdzie zaprezentuje się jedenastu biało-czerwonych.

Wśród pań liczymy na kategorię 57kg i dobre starty Julii Kowalczyk i Anny Dąbrowskiej. Z powodu kontuzji nie pojawi się Angelika Szymańska. Najwięcej polskich judoczek wystąpi w 63kg, bo aż osiem. Na tatami pojawią się m.in. Barbara Kulik, Anna Isenko i Alicja Lewandowska.

Etap przygotowań

Gdynia Arena przy ul. Kazimierza Górskiego czeka na miłośników judo. Wstęp na imprezę jest wolny. W sobotę, 16 lipca, zmagania rozpoczną się o 10.00. Wtedy na tatami wystartują starcia eliminacyjne, z kolei finały odbędą się o 10.00. Analogicznie prezentuje się program niedzielnych startów.

W głowach niektórych zawodników dojrzewa myśli o tym, że mistrzostwa Europy są o krok. Muszą dopracować ostatnie szczegóły i zbudować najlepszą formę. Gdynia to jeden z ostatnich punktów przygotowań. Następnie nasi judocy zaprezentują się jeszcze w zmaganiach w Pucharach Europy w Pradze i w Berlinie.

Jednak to nie koniec judo w Gdyni. W dniach 18-21 w gali Arena odbędzie się międzynarodowy camp judo.

KM

Dobra robota Omielańczuka

Daniel Omielańczuk rozkręca się coraz bardziej. 33-letni zawodnik wagi ciężkiej wygrał trzeci pojedynek z rzędu w UFC. Tym razem Polak pokonał mocnego Alexey'a Oleinika.

Omielańczuk stanął przed trudnym zadaniem. Do tej pory nie walczył z tak uznanym zawodnikiem. 39-letni Oleinik to niezwykle mocny i doświadczony rywal. Po niezwykle zaciętej walce wzrok wszystkich skierował się na karty sędziowskie. 

Prawdziwy test

Trudno nazwać Omielańczuka nowicjuszem, jednak w porównaniu z doświadczeniem zebranym przez Oleinika, Polak wypada blado. 33-latek zmierzył się podczas gali UFC Fight Night 91 z prawdziwą legendą MMA. Wystarczy powiedzieć, że walczący dla Rosji zawodnik prezentował się na galach takich organizacji jak: MFT, Yamma, M-1, CSFU, ProFC. Warto wspomnieć o jego występie na gali KSW w maju 2008 roku. Wtedy to Oleinik pokonał Daniela Dowdę.

Przed starciem z Omielańczukiem 39-latek zanotował jedenaście zwycięstw z rzędu i wszystkie pojedynki wygrał przed czasem! To działa na wyobraźnię i bez wątpienia robi wrażenie. Dorobek Polaka prezentował się znacznie skromniej. Omielańczuk wygrał dwa starcia z rzędu, a wcześniej zanotował dwie porażki. Łącznie stoczył sześć pojedynków w UFC i ma dodatni bilans, co cieszy, bo 33-latek radzi sobie coraz lepiej w najlepszej organizacji MMA na świecie.

Walczący dla Rosji zawodnik od początku był agresywny i liczył, że uda mu się szybko zdominować Omielańczuka. 39-latek sprowadził walkę do parteru i starał się zastosować skuteczne duszenie. Omielańczuk mądrze bronił się. Jednak w stójce Oleinik nie był już tak mocny. Polak wyprowadzał kolejne ciosy i zdobywał uznanie w oczach sędziów. Druga runda zdecydowanie na korzyść zawodnika z Sokołowa Podlaskiego. Dodatkowo z każdą upływającą minutą Oleinik oddychał coraz ciężej. 

Doświadczony fighter w trzeciej odsłonie zapędził rywala pod siatkę, gdzie schodził do parteru. Omielańczuk nie pozwolił mu na zbyt wiele, a sam traktował przeciwnika ciosami. W końcówce sędzia przeniósł pojedynek do parteru. Z obu stron padło po kilka ciosów, ale lepsze wrażenie pozostawił po sobie Omielańczuk.

Zawodnicy dali z siebie wszystko, a los rywalizacji leżał w rękach sędziów. 29:28, 29:28, 28:28 – oznaczało triumf Omielańczuka. To trzecie zwycięstwo z rzędu naszego zawodnika w UFC.

Zaimponował

Po tym starciu akcje Omielańczuka poszły w górę. Teraz należy spodziewać się starcia z kimś z czołówki wagi ciężkiej.

Warto dodać, że polski fighter w ostatnich dniach przeżywał trudne chwile. Amerykańska Agencja Antydopingowa wykryła w jego organizmie meldonium. Sam Omielańczuk stosował substancję w celach medycznych w 2015 roku, czyli przed wpisaniem jej na listę środków zakazanych. Polak uporał się z zamieszaniem, skupił na walce i wygrał. Pokazał charakter oraz ogromny potencjał.

KM

Chyrek vs Szydłowski w karcie walk FEN 13 Summer Edition

Dwóch weteranów sportów walki z Trójmiasta zadebiutuje na gali FEN 13 Summer Edition w klatkoringu Fight Exclusive Night. 13 sierpnia w Gdynia Arena w walce na zasadach MMA w kategorii -77 kg Bartosz Chyrek spotka się z Ireneuszem Szydłowskim.

Ireneusz Szydłowski (42 lata, 181 cm, bilans 5-1) będzie jednym z najstarszych uczestników gali FEN 13 Summer Edition i jednym z najstarszych debiutantów w federacji Fight Exclusive Night. Reprezentant klubu Baltic Fighters MMA Gdańsk późno, bo dopiero po trzydziestce rozpoczął swoją przygodę ze sportami walki. Początkowo uprawiał sporty stójkowe, głównie boks i K-1. Po kilku latach dodał do swoich treningów brazylijskie jiu jitsu, a obecnie koncentruje się na mieszanych sztukach walki, szlifując swoje umiejętności pod okiem trenerów Marcina Pionke i Rafała Kałużnego.

Karierę zawodową rozpoczął jesienią 2012 roku, odnosząc na początku cztery zwycięstwa z rzędu. Dobrą passę przerwała porażka na gali Valeriia Duet Fight Night: England vs Poland we wrześniu ubiegłego roku – w Londynie po walce na pełnym dystansie Szydłowski niejednogłośną decyzją sędziów przegrał z Shaunem Lomasem. Dwa miesiące później stoczył swój ostatni do tej pory pojedynek, wygrywając jednogłośnie na punkty z Łukaszem Kępą w walce wieczoru gali Duet Fight Night – Kaszuby Cup 2015.

Bartosz „Hulk” Chyrek (33 lata, 175 cm, bilans 5-2), również w Polsce jeszcze nie przegrał. Co ciekawe, wszystkie pięć swoich zwycięstw zawodnik klubu Mad Dogs Gdynia odniósł przez poddanie przeciwników już w pierwszej rundzie. Rekordowo krótko trwała jego ostatnia walka – na gali MMA Fight Night IV na wyspie Wolin już po kilkunastu sekundach duszeniem gilotynowym pokonał Litwina Ricardasa Vaicysa.

„Hulk” walczy również dla federacji M-1 Global, ale dwóch pierwszych występów na galach rosyjskiego potentata nie może uznać za udane – w ciężkich pojedynkach z doświadczonym Magomedem Mutaevem i perspektywicznym Shavkatem Rakhmonovem zwycięstwo przypadło jego rywalom. Na gali FEN 13 Summer Edition niesiony dopingiem własnej publiczności Chyrek z pewnością jednak postara się dopisać do swego rekordu kolejną wygraną. Kto wie, być może nawet przez poddanie w pierwszej rundzie.

W pozostałych walkach gali FEN 13 Summer Edition kibice zobaczą w akcji wielu innych świetnych zawodników. 13 sierpnia w Gdynia Arena na zasadach MMA walczyć będą również Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem, Michał Wlazło oraz Aleksander Georgas, a w formule K-1  – m.in. Marcin Szreder oraz Arkadiusz Wrzosek z Kryspinem Kalskim.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Gniadek vs. Ewald w rozpisce gali FEN 13 Summer Edition!

Kolejne elektryzujące starcie dwóch młodych, utalentowanych fighterów MMA dopisała federacja Fight Exclusive Night do karty wstępnej gali FEN 13 Summer Edition. 13 sierpnia w Gdynia Arena w klatkoringu FEN walczyć będą Kamil Gniadek z Berserkers Team Szczecin i Klemens Ewald z MMA Team Trójmiasto.

Kamil „Undertaker” Gniadek (22 lata, 178 cm, 9-4-1, 1 NC) to bardzo młody, agresywnie walczący zawodnik, któremu dorobku w zawodowym ringu mogłoby pozazdrościć wielu znacznie starszych fighterów. Początkowo trenował grappling i ju-jitsu (zdobył srebrny medal Mistrzostw Europy Ju-Jitsu No-Gi 2012 w Londynie i Puchar Polski No-Gi w ju-jitsu w 2011 i 2012 roku), ale szybko postawił na MMA – pierwszą profesjonalną walkę stoczył już jako 17-latek w grudniu 2011 roku. Po pięciu pewnych zwycięstwach z rzędu z niżej notowanymi przeciwnikami „Undertaker” stanął do boju z obecnymi zawodnikami UFC: Artem Lobovem na gali IFP 1 w Szkocji oraz Łukaszem Sajewskim w walce wieczoru turnieju Gladiator Arena 5. Oba starcia przegrał, ale jego rywale potrzebowali pełnych trzech rund i decyzji sędziowskich do pokonania podopiecznego trenera Piotra Bagińskiego.

W kolejnych walkach Gniadek do swojego rekordu dopisał m.in. zwycięstwa z Piotrem „Niedzielą” Niedzielskim i Alanem Langerem oraz remis z Mateuszem Zawadzkim. W ostatnim swoim występie w kwietniu tego roku na gali IFO Europe: East Meets West w Niemczech balachą w trzeciej rundzie zmusił do poddania reprezentanta gospodarzy Alexandra Vogta.

Dla Gniadka starcie z Vogtem było pierwszym po przejściu do kategorii półśredniej – wcześniej walczył w kategorii 70 kg. Z kolei jego najbliższy rywal Klemens Ewald (28 lat, 188 cm, 4-1-0) debiut w tej wadze zaliczy właśnie na gali FEN 13 Summer Edition – dotychczas bowiem bił się w limicie 84 kg.

Zawodnik klubu MMA Team Trójmiasto, którego jest współzałożycielem i jednym z trenerów, wywodzi się z karate (czarny pas I Dan) i w nim odnosił dotychczas największe sukcesy. Jest mistrzem świata w karate FSKA, wielokrotnym zdobywcą medali mistrzostw Polski i mistrzostw Europy Centralnej, należy także do kadry narodowej w karate WKF.

W mieszanych sztukach walki Ewald doświadczenie ma mniejsze, ale pewne sukcesy już zapisał na swoim koncie. Jako amator wygrał wszystkie 15 stoczonych walk, w 2015 roku zdobył międzynarodowe mistrzostwo Polski, a wcześniej dwukrotnie tytuł mistrza Polski i raz Puchar KSW. W pięciu walkach zawodowych odniósł cztery zwycięstwa, w tym trzy przed czasem. Jego trenerami MMA są Marcin Pionke i Łukasz Sajewski, ale w przygotowaniach wspiera go też znany trener boksu Maciej Brzostek, a wcześniej także legendarny zapaśnik Andrzej Wroński.

„Przygotowuję się ostro, mam bardzo dobrych sparingpartnerów, wyjeżdżam też jeszcze do klubu Rumble Sports w Danii, gdzie będę trenował z zawodnikami z UFC – zdradza Klemens Ewald. – Zapowiada się ciężka walka, bo Kamil to bardziej doświadczony zawodnik ode mnie, ale walczył wcześniej w niższej kategorii, a ja w wyższej i to może mieć pewne znaczenie”.

Na gali FEN 13 Summer Edition kibice obejrzą 13 emocjonujących walk z udziałem plejady znakomitych zawodników MMA i K-1. 13 sierpnia w Gdynia Arena na zasadach MMA walczyć będą m.in. Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem, Bartosz Chyrek z Irkiem Szydłowskim, a także Michał Wlazło i Aleksander Georgas. W walkach w formule K-1 publiczność zobaczy m.in. Marcina Szredera oraz Arkadiusza Wrzoska w starciu z Kryspinem Kalskim.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Transakcja na szczycie, czyli UFC w nowych rękach

Emocje sportowe i najwyższy poziom walk to podstawowa płaszczyzna działalności UFC. Nie wolno zapominać, że najlepsza organizacja MMA na świecie to także potężny biznes. Grupa WME/IMG została nowym właścicielem UFC.

Co to oznacza? Niektórzy zadają sobie pytania, w którą stronę podąży UFC. Zewsząd padają zapewnienia, że marka wejdzie na jeszcze wyższy poziom.

Raz, dwa i sprzedane

Mówisz MMA, myślisz UFC. Amerykańska organizacja to potężna marka, która przyciąga. Najlepsi zawodnicy, ciekawe walki i ogromne pieniądze. Od kilku tygodniu mówiło się o możliwej sprzedaży organizacji przez dotychczasowego właściciela – ZUFFA. W końcu przypuszczenia potwierdziły się i doszło do zawarcia umowy. UFC za cztery miliardy dolarów trafiła w ręce grupy William Morris Endeavor (WME/IMG).

W ostatnich dniach odbyła się jubileuszowa, 200, gala amerykańskiej organizacji. Na arenie zaprezentowały się czołowe postaci m.in. Daniel Cormier, Jose Aldo, Anderson Silva czy Cain Velasquez. Po tym wyjątkowym wydarzeniu doszło do podpisania umowy sprzedaży UFC. –  Globalny lider w dziedzinie rozrywki i sportu będący właścicielem ponad 800 podmiotów, obsługujący i/lub reprezentujący wydarzenia, WME/IMG będzie również służyć jako partner operacyjny UFC. WME/IMG, które ma udokumentowaną historię budowania wiodących sportowych marek, skoncentruje się na zwiększeniu popularności tego sportu oraz jego obecności na całym świecie – napisali nowi właściciele w oficjalnym oświadczeniu.

UFC już teraz jest potężną marką, która z transmisjami swoich wydarzeń dociera do ponad 150 krajów. Powstała w 1993 roku organizacja stale się rozwija i jest znana na całym świecie. Bez wątpienia sprzedaż UFC jest kluczową transakcją stulecia w sportach walki. Warto nadmienić, że ZUFFA, czyli poprzedni właściciel, kupił organizację w 2001 roku za dwa miliony dolarów i z 37 milionowym długiem. Przez lata zbudowano kolosa, który eliminował mniejszych graczy. Nowi właściciele chcą umocnić pozycję UFC, jednak przy tej okazji rodzi się wiele pytań. Tak jak zazwyczaj w przypadku zmian obaw nie brakuje, ale odpowiedzi pojawią się wraz z upływem czasu.

White nadal prezydentem

Należy podkreślić, że poprzedni właściciele zachowali niewielkie udziały w UFC. Dodatkowo Dan White nadal pozostaje prezydentem najlepszej organizacji MMA na świecie. Z kolei Lorenzo i Frank Fertitta ustąpili z piastowanych dotychczas stanowisk.

W związku z tym na głowę White'a spadnie więcej obowiązków, jednak Amerykanin jest optymistą. – Wraz z Lorenzo dzieliliśmy się obowiązkami i rywalizowaliśmy. Po jego odejściu przejmę rzeczy, które leżały w zakresie jego kompetencji. To największa transakcja w historii sportu. Wierzymy, że nowi właściciele zostanie wyniesiona na nowy poziom – powiedział White.

KM

Kiedy walka Fury – Kliczko?

Wszystko wskazuje na to, że pojedynek na szczycie wagi ciężkiej odbędzie się 29 października w Manchesterze. Trzeba jednak czekać na oficjalne potwierdzenie daty starcia Tysona Fury'ego z Władimirem Kliczko na szycie wagi ciężkiej. Pojedynek już elektryzuje cały świat.

Obaj nie pojawili się w ringu od 28 listopada 2015 roku, kiedy w Dusseldorfie 27-latek z Wilmslow pozbawił Ukraińca mistrzowskich pasów. Kliczko pała żądzą rewanżu i czeka. W głowie byłego czempiona pojawiają się pytania, czy Fury nie gra z nim w kotka i myszkę?

Plany były, ale walka przełożona

Pewne było, że po utracie mistrzowskich pasów Ukrainiec nie odpuści i będzie chciał spotkać się z Brytyjczykiem jeszcze raz. Fury wyraził gotowość ponownego wejścia do ringu z 40-letnim rywalem. Kosztowało go to utratę pasa IBF, o który rywalizowali Charles Martin i Wiaczesław Głazkow. Obecnie pasa jest w posiadaniu Anthony'ego Joshuy.

Co do starcia Fury-Kliczko, ustalono, że panowie spotkają się 9 lipca w Manchesterze. Miłośnicy boksu szybko wertowali kartki w kalendarzu i umieszczali pod lipcową datą jedno z najważniejszych starć tego roku w boksie. Rzecz jasna, że starcie jest niezwykle istotne dla Kliczko i jednoznacznie określi jego miejsce w hierarchii wagi ciężkiej. Z kolei Fury nawet w przypadku porażki dalej może boksować przez presji. Mistrz WBA i WBO jest stosunkowo młody i pokonał Ukraińca zabierając mu ogromny dorobek, czego przed nim nie udało dokonać się wielu śmiałkom. Już to pozwoliło mu zapisać się w annałach historii.

Pod koniec czerwca jak grom z jasnego nieba pojawiła się informacja, że pojedynek rewanżowy nie odbędzie się w planowanym terminie. Wszystko przez kontuzję kostki Fury'ego. Przewiduje się, że mistrz potrzebuje siedmiu-ośmiu miesięcy odpoczynku. 27-letni pięściarz zapewnił, iż pojedynek odbędzie się w najszybszym możliwym terminie. Pojawiły się dwie daty: 8 i 29 października. Wiele wskazuje na to, że do walki dojdzie w tym drugim terminie.

Nic nie jest jednak pewne. Kliczko podkreśla, że termin walki nie jest jeszcze znany. Były czempion wagi ciężkiej nie wyklucza również taktycznego zagrania ze strony Fury'ego. Być może 27-letni pięściarz chce wybić rywala z rytmu. Jednak Kliczko zapewnia, że ta sztuka mu się nie uda.

Nie powtórzyć błędów

W listopadzie ubiegłego roku historia boksu zmieniła bieg. Przez wiele lat wydawało się, że pozycja ukraińskiego czempiona jest niezachwiana. Po dziesięciu latach został jednak zatrzymany.

Tyson Fury wygrał na punkty i odebrał z rąk Ukraińca pasy WBA, IBF, WBO i IBO. Był lepszy, szybszy i skuteczniejszy. Kliczko chce pokazać, że listopadowa porażka to wypadek przy pracy. Wie, co zrobił źle i drugi raz tych samych błędów już nie popełni. Druga strona medalu to Fury i pytanie, jak poradzi sobie w roli mistrza? Podczas konferencji prasowych humor mu dopisywał. Mówią, że łatwiej zdobyć tytuł niż go obronić. Jesienią obaj staną przed ogromnym wyzwaniem.

KM

FEN otwiera biuro prasowe online w systemie Accredito.com

Federacja Fight Exclusive Night uruchomiła wirtualne biuro prasowe, dołączając do grona klubów, związków i organizacji sportowych korzystających z systemu Accredito.com – nowoczesnego narzędzia ułatwiającego podmiotom z branży sportowej współpracę z dziennikarzami.

Biuro prasowe online, dostępne pod adresem accredito.com/fen, jest dla federacji FEN kolejnym obok oficjalnej strony internetowej, fanpage’a na Facebooku oraz newsletterów kanałem docierania do przedstawicieli mediów. Dziennikarze znajdą w nim przede wszystkim aktualne i archiwalne informacje prasowe oraz materiały multimedialne: zdjęcia, infografiki, filmy, logotypy itp. Będą mogli także łatwo i szybko uzyskać akredytacje prasowe na gale i inne wydarzenia organizowane przez FEN, kontaktować się w sprawie wywiadów i sesji zdjęciowych itd.

Warunkiem koniecznym do pracy z Accredito.com jest założenie konta w systemie – zarówno rejestracja, jak i korzystanie z niego jest dla redakcji i dziennikarzy bezpłatne. Wszystkich, którzy posiadają konto w Accredito.com, zachęcamy już teraz do subskrypcji biura prasowego online FEN, a pozostałych zachęcamy do rejestracji.

Obecnie z systemu Accredito.com korzysta ponad 3300 dziennikarzy i ponad 700 redakcji z Polski i zagranicy. Oprócz federacji FEN swoje biura prasowe online prowadzi już blisko 45 podmiotów, m.in. Ekstraklasa S.A., Polski Związek Hokeja na Lodzie, Polski Związek Koszykówki, Polska Liga Koszykówki, kluby piłkarskie Legia Warszawa, Lech Poznań, Lechia Gdańsk, Śląsk Wrocław i Arka Gdynia, a także specjalizujące się w tematyce sportowej wydawnictwo SQN.

Poniżej prezentujemy krótką instrukcję, która ułatwi Państwu korzystanie z systemu Accredito.com.

Rejestracja w systemie Accredito.com

Aby zarejestrować swoje konto dziennikarza w Accredito.com, należy na stronie accredito.com/fen wybrać opcję „Rejestracja”, a potem „Zarejestruj konto dziennikarza”. Po wypełnieniu formularza konto zostanie zarejestrowane w systemie. Na podany w formularzu rejestracyjnym adres e-mail otrzymają Państwo wiadomość, w której należy kliknąć przycisk „Potwierdź”, aby aktywować konto i uzyskać dostęp do wszystkich jego funkcjonalności.

Po zalogowaniu do systemu sugerujemy przypisanie do konta dziennikarza swojej redakcji. Można to uczynić, wybierając w menu opcję „Redakcje”. Jeśli Państwa redakcji nie ma liście, konieczne będzie jej zarejestrowanie w systemie Accredito.com. Więcej informacji o tym, jak zarejestrować redakcję, można znaleźć na stronie accredito.com/faq/editor.

Subskrypcja biura prasowego FEN

Aby otrzymywać informacje prasowe dotyczące federacji Fight Exclusive Night oraz informacje o procesach akredytacyjnych, najlepiej po zalogowaniu się wejść bezpośrednio na stronę accredito.com/fen i na niej kliknąć przycisk „Subskrybuj”. Można również na swoim koncie dziennikarza wybrać w kolumnie po lewej stronie opcję „Biura Prasowe”, na liście biur odnaleźć FEN i przy jego nazwie kliknąć przycisk „Subskrybuj”.

Złożenie wniosku akredytacyjnego

Aby złożyć wniosek akredytacyjny, wystarczy wejść na stronę accredito.com/fen, w sekcji „Wydarzenia” odnaleźć galę lub inną imprezę FEN, w której chcą Państwo wziąć udział, a następnie wypełnić wniosek akredytacyjny (proces akredytacyjny na galę FEN 13 Summer Edition, 13 sierpnia w Gdynia Arena, ruszy już za kilka dni). Alternatywnie można w kolumnie po lewej stronie wybrać opcję „Akredytuj”, odnaleźć na liście biuro prasowe FEN oraz odpowiednie wydarzenie i kliknąć przy nim przycisk „Akredytuj”.

Szczegółowe informacje dotyczące korzystania z systemu Accredito.com przez dziennikarzy znajdą Państwo pod adresem accredito.com/faq/reporter.

FEN

Cztery medale Polaków w Bratysławie

Do pełni szczęścia zabrakło tylko polskiego judoki na najwyższym stopniu podium. Biało-czerwoni wywalczyli cztery medale podczas Pucharu Europy w Bratysławie.

Dzięki temu Polacy uplasowali się na ósmym miejscu w klasyfikacji medalowej. O krok od triumfu był Wiktor Mrówczyński w kategorii 73kg, który w finale przegrał z Jakubem Jecminkiem z Czech. Srebro zawisło również na szyi Beaty Pacut (78kg). Brązowe medale wywalczyli Ewa Konieczny (48kg) oraz Mateusz Garbacz (73kg).

Szans było więcej

Do Bratysławy udało się 22 reprezentantów Polski. Udało się sięgnąć po cztery medale, choć dorobek mógł być zdecydowanie większy.

Beata Pacut wygrała trzy pojedynki i potknęła się na ostatniej prostej. W kategorii 78kg wystartowało tylko pięć zawodniczek, a więc rywalizacja odbywała się systemem „każdy z każdym”. Judoczka Czarnych Bytom pokonała Ivanę Maranić, Melorę Rosettę i Urske Urek. Polka zatrzymała się na Anastasiyi Turchyn.

Polskie podium w kategorii 73kg u panów. Wiktor Mrówczyński zdecydowanie zmierzał do finału. 21-latek wygrał cztery walki, ale w decydującym starciu poległ z reprezentantem Czech. Z dobrej strony pokazał się Mateusz Garbacz. Start w Bratysławie Polak rozpoczął od zwycięstwa w pojedynku z Martonem Takacsem z Węgier. Następnie musiał uznać wyższość Niemca Davida Kraemera, jednak w repasażach spisał się znakomicie. Garbacz wygrał trzy walki i za ciosem poszedł w starciu o brązowy medal. Jego ofiarą padł Faye Njie.

Po brąz sięgnęła Ewa Konieczny w kategorii 48kg. Zawodniczka prowadziła zacięte boje w półfinale z Marą Tabeą Kraft. Rywalizacja rozstrzygnęła się dopiero po dogrywce na korzyść Austriaczki. Konieczny w pojedynku o brąz pokonała Priscillę Morand. Siódma w 48kg była Joanna Stankiewicz. 

Na podium mogła stanąć Barabara Białas w 70kg. Zawodniczka Czarnych Bytom rywalizowała o brąz z Loreną Podelenczki i mimo zaciętej rywalizacji przegrała. Polka zdobyła jedno yuko, a Rumunka dwa. Damian Stępień w 81kg wygrał trzy pojedynki i zatrzymał się w półfinale na Khasanie Khalmurzaevie. Miał szansę na brąz, ale lepszy okazał się Emmanuel Lucenti. Na piątym miejscu zmagania w 100kg zakończył Mariusz Krueger.

Niemcy na czele

Żadnych złudzeń rywalom nie pozostawili Niemcy, którzy zdecydowanie triumfowali w klasyfikacji medalowej. Nasi zachodni sąsiedzi aż pięciokrotnie stawali na najwyższym stopniu podium. Łącznie Niemcy sięgnęli po dwanaście krążków. Za ich plecami uplasowali się Ukraińcy, którzy wywalczyli po dwa złota i srebra oraz pięć brązowych medal. Podium uzupełnili Rosjanie. Sborna zdobyła cztery medale, w tym dwa złote.

Łącznie w Pucharze Europy w Bratysławie wystartowało 229 judoków.

KM

Jędrzejczyk nadal królową, Tate straciła pas

W kategorii koguciej w UFC mistrzynie zmieniają się niczym rękawiczki. Miesha Tate w pierwszej obronie mistrzowskiego pasa poległa. Tytuł trafił w ręce Amandy Nunes, która wykazała się efektywnością. Bez zmian w kategorii słomkowej, gdzie niepodzielnie panuje Joanna Jędrzejczyk.

Kobiece MMA odgrywa coraz ważniejszą rolę. Przekonać się o tym było można śledząc dwie ostatnie gale UFC. W roli gwiazd wieczoru zaprezentowały się panie. Joanna Jędrzejczyk potwierdziła, że sprawdza się w roli czołowej postaci. Z kolei dla Mieshy Tate pas jest już tylko wspomnieniem.

Gadelha bardzo chciała

Jędrzejczyk doskonale zna Gadelhę, z którą rywalizowała ponad półtora roku temu. Wtedy Polka zwyciężyła decyzją sędziów. Gadelha pałała żądzą rewanżu i poważnie myślała o zdominowaniu kategorii słomkowej. Od pojedynku z Jędrzejczyk stoczyła tylko… jedną walkę. W sierpniu 2015 roku pokonała Jessicę Aguilar, jednak Brazylijka uchodzi za jedną z najgroźniejszych zawodniczek w kategorii. 27-latek wygrała trzynaście walk z karierze i zanotowała dwie porażki (obie z polską mistrzynią).

Gadelha od początku chciała pokazać Jędrzejczyk, że pojedynek nie będzie dla niej łatwy. Już w pierwszej rundzie posłała Polkę na deski i zdobywała przewagę w parterze. Obalenia i zapasy to elementy, którymi Brazylijka punktowała. Jędrzejczyk przez dwie rundy znajdowała się pod ścianą, ale od trzeciej odsłony zaczęła wychodzić na prostą. Zawodniczka z Olsztyna wyglądała coraz pewniej i wykorzystywała zmęczenie rywalki. Czwarta i piąta runda dla Polki. Jędrzejczyk słała kolejne ciosy w stronę rywalki, a ta praktycznie nie odpowiadała.

Po pięciu, męczących i pełnych emocji, rundach ze zwycięstwa mogła cieszyć się Polka. Jędrzejczyk odniosła szóste zwycięstwo w UFC. Kolejny pojedynek zakończył się po morderczych pięciu rundach.

Nowa mistrzyni 

W marcu Miesha Tate weszła na szczyt w kategorii koguciej. 29-Amerykanka pokonała w piątej rundzie Holly Holm, która po raz pierwszy broniła zdobytego w starciu z Rondą Rousey pasa. Po czterech miesiącach Tate stanęła przed trudnym wyzwaniem. Po pierwsze, mocna rywalka w postaci Amandy Nunes. Po drugie, występ w roli mistrzyni UFC.

Czy Tate nie udźwignęła ciężaru? Brazylijka nie zamierzała czekać na mistrzynię i od razu ruszyła do przodu. Z pewnością 29-letnia Amerykanka mogła być zaskoczona takim obrotem sprawy. W stójce Nunes rozbiła rywalce nos, a w parterze założyła duszenie zza pleców. Tate zmuszona była odklepać, a walki zakończyła się po upływie trzech minut i szesnastu sekund. Co ciekawe, Tate przegrała tym samym sposobem, który kilka miesięcy temu pozwolił jej na zdobycie pasa.

UFC 200 – to wydarzenie szczególne i gala o wielkich rozmiarach. Planowano, że w walce wieczoru wystąpią Daniel Cormier i Jon Jones, jednak ten ostatni przez problemy z dopingiem został usunięty z karty walki. Zastąpił go doświadczony Anderson Silva. Zabrakło emocji, ale Cormier zwyciężył jednogłośnie na punkty. Amerykanin dominował w parterze i nie pozwolił Silvie na rozwinięcie skrzydeł. 

Jose Aldo pokazał, że nie powiedział ostatniego słowa. Brazylijczyk liczy na rewanż z Conorem McGregorem. W Las Vegas po pięciu rundach okazał się lepszy od Frankie'ego Edgara. Szybkie zwycięstwo w starciu z Travisem Browne'em zanotował Cain Velasquez. Warto odnotować powrót Brocka Lesnara do UFC po blisko pięcioletniej przerwie. 39-latek przez trzy rundy prezentował się lepiej od Marka Hunta i zasłużenie wygrał.

fot. bloodyelbow.com

KM

Łamator vs. Golden Boy na gali FEN 13 Summer Edition!

Znamy drugie zestawienie MMA w fight cardzie gali FEN 13 Summer Edition! Po anonsowanej już sensacyjnej walce w kategorii piórkowej między Piotrem Hallmannem i Kamilem Łebkowskim przyszła pora na równie kapitalny pojedynek w wadze lekkiej. Zmierzą się w nim Jacek Kreft z Mad Dogs Gdynia i Marian Ziółkowski z Poland Top Team Warszawa. 

Dla Jacka „Łamatora” Krefta i Mariana „Goldena Boya” Ziółkowskiego będzie to trzecie spotkanie na arenie MMA. W pierwszym starciu, do którego doszło we wrześniu 2013 roku na gali PLMMA 20 Extra, zwyciężył „Łamator”, zakładając rywalowi dźwignię na łokieć w drugiej rundzie. W rewanżowym pojedynku na gali PLMMA 27 w styczniu 2014 roku górą był „Golden Boy”, który również w drugiej rundzie duszeniem trójkątnym zmusił Krefta do odklepania. Kto okaże się lepszy w trzeciej konfrontacji na gali FEN 13 Summer Edition? Faworyta tego starcia nie sposób dzisiaj wskazać.

25-letni Jacek Kreft swoją karierę zawodową rozpoczął od efektownego zwycięstwa nad Kamilem Łebkowskim (w walce wieczoru gali FEN 13 Summer Edition spotka się on z Piotrem Hallmannem), poddając go gilotyną w drugiej rundzie. Zanim otrzymał propozycję kontraktu od federacji Fight Exclusive Night reprezentant klubu Mad Dogs Gdynia pokonał jeszcze m.in. Patryka Grudniewskiego i Dmitriya Shestakova. W klatkoringu FEN walczył już trzy razy, odnosząc pewne zwycięstwa nad Patrykiem Rogóżem oraz – w ostatniej swojej walce – nad Adamem Golonkiewiczem i przegrywając tylko z Mateuszem Rębeckim. Jego aktualny bilans walk to 6 zwycięstw (5 poddań, 1 decyzja) oraz 3 porażki.

Zobacz walkę Jacka Krefta z Adamem Golonkiewiczem: www.ipla.tv/Jacek-kreft-adam-golonkiewicz/vod-6450445

Choć Marian Ziółkowski jest starszy od Krefta o zaledwie 5 miesięcy, to na koncie ma już ponad dwukrotnie więcej zawodowych walk. Do swoich największych sukcesów może zaliczyć pas federacji PLMMA, zdobyty w styczniu tego roku po znokautowaniu Hiszpana Jesusa Montero. Wcześniej walczący w barwach Poland Top Team zawodnik wygrywał również m.in. z Bartłomiejem Kurczewskim, Ukraińcem Gabrielem Marichevem i Włochem Giuliano Pennese. Zdobycie tytułu mistrza PLMMA otworzyło mu drogę do walki z Romanem Szymańskim o pas federacji Fight Exclusive Night kategorii lekkiej, do której doszło na gali FEN 11 Warsaw Time. „Golden Boy” ten pojedynek przegrał, ale przez pięć pełnych rund toczył z Szymańskim niezwykle zacięty, stojący na fantastycznym poziomie bój – obaj fighterzy zostali za niego nagrodzeni bonusami za walkę wieczoru. W sumie dorobek Ziółkowskiego to 14 zwycięstw (3 nokauty, 9 poddań, 2 decyzje), 4 porażki i 1 remis.

Zobacz walkę Mariana Ziółkowskiego z Romanem Szymańskim: www.ipla.tv/Marian-ziolkowski-roman-szymanski/vod-6567868

„Dla obu tych utalentowanych, widowiskowo bijących się zawodników będzie to ważna walka. Po zwycięstwie nad Golonkiewiczem przed Kreftem znów pojawiła się szansa na walkę o pas FEN i kolejna wygrana może go do niej poważnie przybliżyć – mówi Paweł Jóźwiak, prezes federacji Fight Exclusive Night. – Z kolei Ziółkowski, chociaż zaprezentował się znakomicie, to jednak swoją walkę o pas z Szymańskim przegrał i teraz również potrzebuje zwycięstw, aby zostać w grze o tytuł mistrza FEN”.

W pozostałych walkach gali FEN 13 Summer Edition kibice zobaczą w akcji wielu innych świetnych zawodników. 13 sierpnia w Gdynia Arena na zasadach MMA walczyć będą m.in. Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Michał Wlazło, Bartosz Chyrek i Aleksander Georgas, a w formule K-1  – m.in. Marcin Szreder oraz Arkadiusz Wrzosek z Kryspinem Kalskim.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Gadżijew jedzie na igrzyska

Jeszcze niedawno wydawało się, że marzenia Magomiedmurada Gadżyjewa o starcie na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro prysły niczym bańka mydlana. Badania wykazały obecność meldonium w organizmie zapaśnika. Polski Związek Zapaśniczy nie chciał pogodzić się z utratą kwalifikacji olimpijskiej i podjął walkę. Wszystko jest na dobrej drodze. Prawdopodobnie werdykt będzie satysfakcjonujący i możemy spodziewać ośmiu reprezentantów Polski w zapasach w Rio.

Urodzony w Dagestanie Gadżyjew w ciągu ostatnich miesięcy wyróżniał się podczas kolejnych startów. Stał się mocnym ogniwem polskiej kadry, jednak badania antydopingowe wykryły w organizmie zawodnika startującego w stylu wolnym obecność meldonium. Wydawało się, że Gadżyjew znalazł się pod ścianą.

Nadzieja umiera ostatnia

27-latek w kwietniu w Zrenjaninie walczył jak lew o kwalifikację olimpijską. W decydującym pojedynku w kategorii 65kg w stylu wolnym pokonał Andrija Kwiatkowskiego. Spełnienie marzeń, ogromna radość i nadzieja na medal w Rio. Gadżyjew zrobił ogromny postęp oraz dawał polskim kibicom kolejne powody do zadowolenia. 

Jednak w maju nastąpił wstrząs. Międzynarodowa Federacja Zapasów poinformowała, że w organizmie Gadżyjewa wykryto 0,19 mikrograma meldonium na mililitr. Specyfik ten został wpisany na listę środków zakazanych wraz z początkiem 2016 roku. Śladowe ilości meldonium w organizmie Gadżyjewa wskazywały, że zapaśnik AKS Białogard stosował go przed tą datą.

Polski Związek Zapaśniczy nie dawał za wygraną i podjął walkę o występ 27-letniego zawodnika w Rio. Odwołanie przyniosło pozytywny efekt. Międzynarodowa Federacja Zapaśnicza odstąpiła od dyskwalifikacji Gadżyjewa, co oznacza, że ten może jechać do Rio. Warto zaznaczyć, że decyzja nie jest oficjalna, ale wszystko powinno wyjaśnić się w najbliższych dniach. Jednak władze PZZ mają w ręku mocną kartę, bo zyskały potwierdzenie o stosowaniu się do zasad przez 27-letniego zawodnika.

Warto wspomnieć, że w związku w wykryciem meldonium w organizmie Gadżyjewa występ w Rio był niemożliwy. Światowa federacja zezwoliła zawodnikowi na starty na poziomie krajowym. Z pewnością zaangażowanie i wola walki ze strony PZZ okazały się decydujące, wszak przepisy antydopingowe i kwestia meldonium w ostatnich miesiącach budzi ogromne dyskusje. 

Z nadzieją na medal

W ostatnich czasie Gadżyjew prezentował wysoką formę. Na swoim koncie zapisał srebrny medal Igrzysk Olimpijskich w Baku w kategorii 70kg. Z kolei podczas tegorocznych mistrzostwach Europy w Rydze stanął na najwyższym stopniu podium. W opinii ekspertów Gadżyjew gwarantuje rywalizację o medal w Rio.

Do walki o olimpijskie medale szykują się: Iwona Matkowska (48kg), Katarzyna Krawczyk (53kg), Monika Michalik (63kg), Agnieszka Wieszczek-Kordus (69kg) oraz zawodnicy w stylu wolnym: Zbigniew Baranowski (86kg), Radosława Baran (97kg) i Robert Baran (125kg). Żadnemu z naszych klasyków nie udało uzyskać się przepustki do Rio.

Fot. zapasy.org.pl

KM

Grand Prix Binkowski Resort

Już w dniach 23-24 lipca 2016 r. w Kielcach w hotelu Binkowski odbędzie się prestiżowa impreza w fitness i kulturystyce. Organizatorzy przygotowali szereg atrakcji dla obecnych a ci, którzy nie będą mogli dotrzeć na miejsce zapraszmy przed ekrany komputerów. Transmisję na żywo będzie można oglądać z drugiego dnia zmagań zawodników tj. 24 lipca. Zapraszamy

Aleksander Georgas w karcie wstępnej gali FEN 13 Summer Edition!

Aleksander Georgas to kolejny zawodnik z Trójmiasta, który tego lata związał się kontraktem z federacją FEN. Młody fighter wagi piórkowej z gdyńskiego klubu Might Bulls zadebiutuje w klatkoringu Fight Exclusive Night już 13 sierpnia na gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena.

Aleksander Georgas (26 lat, 175 cm), mimo młodego wieku, jest już doświadczonym zawodnikiem MMA. Karierę zawodową rozpoczął w 2011 roku od efektownej serii pięciu wygranych walk z rzędu, którą zwrócił na siebie uwagę kibiców i dziennikarzy. Co prawda, podopieczny słynnego trenera Grzegorza „Jakubka” Jakubowskiego kolejne cztery pojedynki przegrał, ale warto podkreślić, że we wszystkich tych starciach miał mocnych rywali – wśród nich był m.in. obecny mistrz Fight Exclusive Night wagi lekkiej Roman Szymański – i w aż trzech z nich zwycięzcę musieli wskazać sędziowie.

„Młody byłem i zawzięty, tak bardzo mi zależało, żeby walczyć, że aż chyba za bardzo. Chciałem dobrze, ale przedobrzyłem – tak tę złą passę sopocki fighter skomentował w jednym z wywiadów. – Wnioski zostały wyciągnięte, zmieniłem trochę swoje podejście, nie myślę już o tym, że muszę za wszelką cenę walczyć i wygrywać, tylko robię to bardziej dla siebie. Jak widać przyniosło to efekty, bo znów zacząłem zwyciężać. Wracam do gry!”

Na zwycięską ścieżkę Georgas powrócił wiosną 2015 roku – w dwóch ubiegłorocznych walkach dopisał do swojego rekordu kolejne dwie wygrane. Obecnie jego bilans to 7 zwycięstw i 4 porażki.

„Aleksander Georgas to młody, perspektywiczny fighter. Jeśli nadal będzie się rozwijał tak szybko, jak do tej pory, to wkrótce może stanowić  o sile polskiej kategorii piórkowej – mówi o zawodniku Might Bulls Gdynia prezes FEN Paweł Jóźwiak. – O skali jego talentu kibice będą mogli się przekonać już za miesiąc na gali FEN 13 Summer Edition, bo szykujemy dla niego mocnego przeciwnika. Jego nazwisko podamy niedługo, ale już teraz mogę zapewnić, że Aleks będzie musiał się mocno napracować, aby go pokonać”.

Wcześniej federacja FEN ogłosiła nazwiska pięciu innych zawodników związanych z Trójmiastem, których kibice w hali Gdynia Arena zobaczą w akcji na gali FEN 13 Summer Edition – są to walczący w formule MMA Piotr Hallmann z Mighty Bulls Gdynia, Jacek Kreft i Bartosz Chyrek z klubu Mad Dog Gdynia oraz Michał Wlazło, reprezentujący Forfit Gdańsk, a także zawodnik K-1 Kryspin Kalski z Fight Gym Gdynia. Tego wieczora w klatkoringu w Gdynia Arena walki na zasadach K-1 stoczą również m.in. stołeczni kickbokserzy Marcin Szreder i Arkadiusz Wrzosek.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage'u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Problemy dopingowe, Jones usunięty z UFC 200

Wszyscy czekali na walkę Jona Jonesa z Danielem Cormierem na gali UFC 200 o pas wagi półciężkiej, jednak do pojedynku nie dojdzie. 28-latek z Nowego Jorku mógł naruszyć przepisy antydopingowe.

Na obecną chwilę nie wiadomo, czyli na gali wystąpi Daniel Cormier. Wszystko zależy od tego, czy UFC uda się zakontraktować rywala dla mistrza wagi półciężkiej. Jednak do gali zostały tylko dwa dni.

Czarne chmury nad Jonesem

28-latek czekał na ten pojedynek. Chciał pokazać, że nadal jest najlepszym fighterem wagi półciężkiej i czołową postacią UFC. Po licznych kłopotach w końcu mógł wrócić na pierwszy plan. Został mu do wykonania tylko jeden krok, czyli pokonanie Cormiera i wydarcie mu z rąk mistrzowskiego pasa. Przecież Jones już raz tej sztuki dokonał, a więc miał przewagę psychiczną i doskonale znał możliwości rywala. Na ostatniej prostej przytrafiła mu się wpadka.

Przyczyną kłopotów Jonesa są przepisy antydopingowe. Amerykańska Agencja Dopingowa oznaczyła Amerykanina jako zawodnika, który mógł dopuścić złamania się obowiązujących zasad w tym zakresie. Jedna z próbek pobranych do badań wykazała nieprawidłowości. Nie podano jednak o zastosowanie jakiej substancji może chodzić.

W związku z tym Jones został wykluczony z gali UFC 200, która odbędzie się już 9 lipca. Warto pamiętać, że nie jest to jednoznaczne ze stosowaniem przez amerykańskiego fightera zakazanych środków. Do tego potrzebne jest zbadanie próbki B, jednak wymaga to czasu.

Mimo wszystko cała sytuacja jest w niesmak włodarzom UFC. Z pewnością chcieli, aby jubileuszową, 200, galę uświetniła walka najwyższych lotów. Odpowiedni poziom mieli zagwarantować Cormier i Jones. Na kilkadziesiąt godzin przed galą UFC przyjęła potężny cios. W tej chwili najbardziej emocjonującym wydarzeniem gali UFC będzie starcie Brocka Lesnara z Markiem Huntem.

Kłopoty się go trzymają

Jones miał wszystko, o czym marzył. Sława, pieniądze, tytuł mistrza UFC. Jednak Amerykanin wpadł w tarapaty, które zachwiały jego pozycję. W kwietniu 2015 roku spowodował wypadek i uciekł z miejsca zdarzenia. Okazało się, że w zdarzeniu ucierpiała kobieta w ciąży. Dodatkowo w samochodzie Jonesa znaleziono marihuannę.

Jednak 28-latek już wcześniej miał występki na sumieniu. Wykryto u niego jeden z metabolitów kokainy. Wtedy Jones zapowiedział, że uda się na terapię. W końcu kłopoty go dopadły. Zawieszenie przez UFC, niezadowolenie sponsorów oraz rozczarowanie fanów. 

Amerykanin musiał zrobić wiele, aby odzyskać pozycję. Jones wrócił do oktagonu w kwietniu i pokazał, że chce walczyć i zachwycać. Wygrał z Ovincem St. Preux, co dało mu przepustkę do pojedynku o pas. Plany trzeba jednak odłożyć.

KM

Płetwal vs. Bomba w walce wieczoru gali FEN 13 Summer Edition!

Piotr Hallmann tylko dwa dni czekał na nazwisko swego rywala w walce wieczoru gali FEN 13 Summer Edition! 13 sierpnia w klatkoringu Fight Exclusive Night w hali Gdynia Arena będzie na niego czekał Kamil Łebkowski. Zakontraktowany w kategorii piórkowej pojedynek tych dwóch znakomitych fighterów to z pewnością jedno z najważniejszych wydarzeń polskiego MMA w tym roku.

Dla 28-letniego Kamila Łebkowskiego (14-4, 8 KO, 2 SUB) walka na wakacyjnej gali FEN 13 Summer Edition w Gdyni będzie pierwszym występem po spektakularnym zwycięstwie na gali World Series of Fighting Global Championship 2: Japan w Tokio. Japońska publiczność szybko przekonała się, dlaczego reprezentant klubu Dziki Wschód Biała Podlaska nosi przydomek „Bomba”, bowiem Łebkowski już w pierwszej rundzie potężnym podbródkowym posłał na deski doświadczonego Japończyka Yoshihiro Koyamę. Było to dziewiąte zwycięstwo podopiecznego trenera Łukasza Grochowskiego z rzędu, a zarazem najważniejsze w jego dotychczasowej karierze zawodowej, bo odniesione na arenie jednej z głównych organizacji MMA na świecie. Łebkowski stał się jednocześnie pierwszym Polakiem, który walczył, a do tego wygrał walkę na zawodach WSOF.

Zobacz walkę Łebkowskiego na gali WSOF GC2: www.youtube.com/watch?v=E24zy3UO8ao

Przeciwnik „Bomby” na gali FEN 13 Summer Edition będzie jeszcze groźniejszy, bowiem 29-letni Piotr Hallmann (16-5, 7 KO, 7 SUB) to zawodnik z sześcioma walkami w UFC na koncie i dużym doświadczeniem międzynarodowym – poza oktagonem amerykańskiej federacji „Płetwal” występował także na galach w Niemczech, Irlandii, Słowenii, Finlandii i Jordanii. W 21 zawodowych starciach wygrywał aż 16 razy, najczęściej przez nokaut lub poddanie. Gdynianin dotychczas bił się w kategorii lekkiej, ale na sierpniowej gali FEN po raz pierwszy zawalczy w kategorii piórkowej.

„Nawet trzech sekund nie zajęło mi podjęcie decyzji, kiedy dowiedziałem się, z kim mam walczyć – mówi Kamil Łebkowski o propozycji walki na gali FEN 13 z Piotrem Hallmannem. – Zgodziłem się bez wahania, bo Piotrek jest mocnym zawodnikiem, a tylko z takimi chcę się mierzyć. Walczy w stylu, który mi bardzo odpowiada, i myślę, że damy naprawdę emocjonującą walkę”.

Kamil Łebkowski, który nie ukrywa, że jego celem jest angaż w UFC, wierzy, że kontrakt z federacją FEN przybliży go do realizacji tego marzenia. Wojownik z Żuromina, gdzie prowadzi własny klub MMA i pracuje jako trener personalny, jest przekonany, że 13 sierpnia w Gdynia Arena to właśnie jego rękę sędzia podniesie po walce do góry na znak zwycięstwa.

„Wielokrotnie wstawałem w nocy, żeby oglądać walki Piotrka w UFC i zawsze gorąco mu kibicowałem. Teraz jednak nie ma już miejsca na podziwianie, teraz przyszedł czas na porządne lanie. Nie tylko czuję, że wygram tę walkę, ale wręcz jestem pewien, że tak się stanie” – zapewnia „Bomba”.

 „Łebkowski według wszelkich rankingów jest nr 2 w Polsce w kategorii piórkowej, Hallmann to nr 3 w wadze lekkiej, ale schodzi teraz do kategorii piórkowej. To starcie będzie absolutnym hitem tego roku w polskim MMA i z pewnością zelektryzuje publiczność – komentuje Paweł Jóźwiak, prezes federacji FEN. – Nie lada sztuką było zakontraktowanie obu tych zawodników, ale jeszcze większym wyczynem było doprowadzenie do ich bezpośredniej konfrontacji już w debiucie dla naszej organizacji. Udało się i jestem pewien, że kibiców czeka na gali FEN 13 absolutnie bombowy pojedynek!”

W pozostałych walkach gali FEN 13 Summer Edition kibice zobaczą w akcji wielu innych świetnych zawodników. 13 sierpnia w Gdynia Arena na zasadach MMA walczyć będą m.in. Michał Wlazło, Jacek Kreft i Bartosz Chyrek, a w formule K-1  m.in. Marcin Szreder oraz Arkadiusz Wrzosek z Kryspinem Kalskim.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Wielkie judo w Gdyni

W Gdyni szykują się zacięte zmagania w Pucharze Europy Juniorów judo. Rywalizacja odbędzie się w dniach 16-17 lipca i będzie szansą na wywalczenie kwalifikacji do wrześniowych mistrzostw Europy juniorów.

Gdynia czeka, Gdynia pragnie judo. Urocze portowe miasto będzie gościło utalentowanych zawodników z całej Europy i nie tylko. Zawody mają charakter otwarty, a więc mogą brać w nich udział również judocy spoza Starego Kontynentu.

Kolejna międzynarodowa impreza

Wystarczy spojrzeć w kalendarz Polskiego Związku Judo, aby przekonać się, że w naszym kraju nie brakuje międzynarodowych imprez. To szansa na promocję kraju, a także wzbudzenie większego zainteresowania dyscypliną. W tym roku w Warszawie odbył się Puchar Europy seniorek. Z kolei w Bielsku-Białej miały miejsce zmagania w Pucharze Europy Kadetów. Zwłaszcza występ w Arenie Ursynów na długo zapadnie w pamięć polskim kibicom judo. Biało-czerwone triumfowały w klasyfikacji medalowej, a na pierwsze miejsca wywalczyły: Arleta Podolak (57kg), Katarzyna Kłys (70kg) i Beata Pacut (78kg). W Bielsku-Białej srebrne krążki zawisły na szyjach Elizy Wróblewskiej (63kg) oraz Julii Świątkiewicz (+70kg).

Nie ulega wątpliwości, że pragnieniem kibiców jest, aby w Gdyni któryś z Polaków pojawił się na najwyższym stopniu podium. Zawodnicy cały czas mogą zgłaszać się do udziału w Pucharze Europy. Na obecną chwilę chęć startu wyraziło ponad 200 zawodników. Z pewnością poziom rywalizacji podniosą Japończycy. W Gdyni licznie powinni zjawić się reprezentacji Ukrainy i Holandii.

Gdynia ma piękne wspomnienia związane z judo. Tyle, że dla niektórych mogą już okazać się historią. 15 lat temu w Gdyni ikony polskiego judo, czyli Aneta Szczepańska i Paweł Nastula sięgali po tytuły mistrzów Polski. Czy teraz w ich ślady pójdą nasi juniorzy? 

Jak było?

W ubiegłym roku zmagania w Pucharze Europy juniorów odbyły się we Wrocławiu. Biało-czerwoni wywalczyli sześć medali. Polacy zdominowali rywalizację w kategorii 90kg, gdzie po złoto sięgnął Piotr Kuczera, którego forma eksplodowała w kolejnych startach. Warto wspomnieć, że judoka Polonii Rybnik w Kazaniu wywalczył brązowy medal mistrzostw Europy. 

We Wrocławiu w 90kg na najniższych stopniach podium uplasowali się Rafał Kozłowski i Jakub Ozimek. Brązowe medale wywalczyli także: Beata Pacut (+78kg), Jan Jackiewicz (+100kg) oraz Patryk Wawrzyczek (66kg).

Cały czas czekamy na ogłoszenie kadry, która zaprezentuje się w Gdyni. Na pewno nie zobaczymy Angeliki Szymańskiej, która pauzuje z powodu kontuzji nosa. O medal powinny za to powalczyć Anna Dąbrowska i Julia Kowalczyk. W kategorii 73kg zakusy na dobry wynik ma Maciej Krogulski. Z pewnością Polacy postarają się, aby w Gdyni zapanowała euforia.

Warto wspomnieć, że w hali sportowej Arena odbędzie międzynarodowy camp judo. Impreza została zaplanowana w dniach 18-21 lipca.

KM

Puchar Europy Juniorów – Gdynia 2016

PE Juniorów w Gdyni – powrót wielkiego judo po 15 latach

W 2001 roku po tytuły Mistrzów Polski w Gdyni sięgały takie gwiazdy światowego formatu jak Paweł Nastula i Aneta Szczepańska. Już wkrótce do tego pięknego portowego miasta znów zawita wielkie judo – w dniach 16-17 lipca odbędzie się otwarty Puchar Europy Juniorów z udziałem m.in. licznej grupy Polaków i znakomitych Japończyków.

Lista startowa zostanie zamknięta na początku przyszłego tygodnia, a już jest ponad 200 zgłoszeń zagranicznych zawodniczek i zawodników. Swój przyjazd awizowali też judocy spoza Starego Kontynentu, m.in. z Japonii i Australii po 10 sportowców, jak również po jednym z Portoryko i Republiki Zielonego Przylądka.

Z Europy najliczniej będą reprezentowane – Ukraina (33 judoków), Holandia (20) oraz Niemcy i Belgia (po 19). Wkrótce ogłoszony zostanie skład polskiej drużyny narodowej juniorek i juniorów.

Po raz pierwszy Puchar Europy Juniorów będzie organizowany w Gdyni. Wcześniej zawody odbywały się we Wrocławiu i Cetniewie. Ubiegłoroczna edycja przyniosła Biało-Czerwonym 6 medali, w tym złoty Piotr Kuczery (-90kg), który później stawał kolejno na podium Mistrzostw Europy i Świata Juniorów oraz Mistrzostw Europy Seniorów.

Judo na najwyższym poziomie wraca po 15-letniej przerwie. Jesienią 2001 roku w nadmorskim mieście złote medale zdobyli m.in. Mistrz Olimpijski z Atlanty, 2-krotny Mistrz Świata i 3-krotny Mistrz Europy Paweł Nastula oraz obecna trenerka seniorskiej reprezentacji kobiet Aneta Szczepańska, która w dorobku ma srebro Igrzysk z 1996 roku i Mistrzostw Europy 2004 oraz brąz Mistrzostw Świata 1995.

W Gdyni wygrywali też m.in. Adrianna Dadci, Krzysztof Wiłkomirski, Robert Krawczyk, Przemysław Matyjaszek czy Janusz Wojnarowicz.

Tegoroczny PE Juniorów (16-17 lipca) i międzynarodowy camp (18-21 lipca) odbędą się w hali sportowej Arena w Gdyni, ul. Kazimierza Górskiego 8. Już wkrótce poinformujemy o terminie konferencji prasowej z udziałem władz Miasta Gdynia i przedstawicieli Polskiego Związku Judo.

Pomorski turniej jest dla polskich judoków sprawdzianem i jednocześnie możliwością zdobycia kwalifikacji na Mistrzostwa Europy Juniorów w dniach 16-18 września w hiszpańskiej Maladze.

Informacja prasowa

 

Piotr Hallmann podpisał kontrakt z federacją FEN!

Piotr Hallmann, który jeszcze niedawno walczył w oktagonie UFC, został nowym zawodnikiem federacji Fight Exclusive Night. Reprezentant klubu Mighty Bulls Gdynia zadebiutuje w klatkoringu FEN już 13 sierpnia na wakacyjnej gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena.

29-letni Piotr "Płetwal" Hallmann, który karierę sportową łączy ze służbą wojskową (jest podporucznikiem Marynarki Wojennej RP), to jeden z najlepszych polskich zawodników MMA wagi lekkiej i kolejny po Marcinie Bandelu i Pawle Pawlaku fighter z przeszłością w UFC, który związał się z federacją Fight Exclusive Night. Gdynianin na angaż w amerykańskiej federacji zapracował sobie świetnymi występami na galach w Polsce i zagranicą – w Niemczech, Irlandii, Słowenii, Finlandii, a nawet Jordanii. Z trzynastu walk wygrał aż dwanaście, zaliczając m.in. imponującą serię dziewięciu zwycięstw z rzędu. Większość tych pojedynków rozstrzygnął na swoją korzyść efektownymi nokautami lub poddaniami.

Dla amerykańskiej federacji Hallmann stoczył sześć walk. W dwóch z nich pewnie zwyciężał – w debiucie na gali UFC Fight Night 28 w Belo Horizonte pokonał przez kimurę faworyzowanego Brazyliczyka Francisco Trinaldo, a w trzecim swoim starciu w Manchesterze zmusił do poddania Amerykanina Yvesa Edwardsa. Dwa inne pojedynki w UFC Polak przegrał bardziej z urazami niż rywalami – w zaciętej konfrontacji z Amerykaninem Alem Iaquintą wytrwał do końca, mimo że przez długi czas walczył ze złamaną szczęką, a starcie z Magomedem Mustafajewem, w której prowadził na punkty, przerwała interwencja lekarza, który uznał, że rozcięcie łuku brwiowego "Płetwala" jest zbyt poważne, aby mógł on walczyć dalej.

Waleczny Polak za swoje występy w UFC został trzykrotnie wyróżniony przez władze federacji: za walkę wieczoru uznano jego starcie z Brazylijczykiem Gleisonem Tibau, za występ wieczoru – zwycięstwo nad Edwardsem, a za poddanie wieczoru – kimurę założoną Tribaldo.

Ostatnią walkę dla światowego giganta MMA Hallmann stoczył w listopadzie ubiegłego roku w Sao Paulo, przegrywając w trzeciej rundzie przez nokaut z Alexem Oliveirą. Od czasu zwolnienia z UFC w styczniu walczył tylko raz – w kwietniu dopisał na swoim koncie kolejne zwycięstwo, pokonując Francuza Jasona Poneta. Obecnie bilans zawodowych walk "Płetwala" to 16 zwycięstw (7 nokautów, 7 poddań, 2 decyzje sędziowskie) i 5 porażek.

Walka na gali FEN 13 Summer Edition będzie dla Piotra Hallmanna wyjątkowa, ponieważ podopieczny trenera Grzegorza "Jakubka" Jakubowskiego, który do tej pory rywalizował w kategorii lekkiej (-70 kg), po raz pierwszy będzie walczył w kategorii piórkowej (-66 kg).

„Piotr Hallmann dotychczas walczył w kategorii lekkiej,  regularnie potwierdzając, że jest jednym z czołowych zawodników MMA w Polsce. Jesteśmy przekonani, że także w niższej kategorii zaprezentuje pełnię swoich nieprzeciętnych umiejętności – mówi Paweł Jóźwiak, prezes federacji Fight Exclusive Night. – Naszym zdaniem, Płetwal został zwolniony z UFC przedwcześnie i mamy nadzieję, że walki w klatkoringu FEN będą dla niego trampoliną, która pozwoli mu wskoczyć z powrotem do oktagonu amerykańskiej organizacji. Na naszych galach będziemy konfrontować go z bardzo mocnymi rywalami, więc kibice mogą się spodziewać naprawdę elektryzujących pojedynków z jego udziałem”.

Przeciwnik Piotr Hellmanna w walce wieczoru FEN 13 Summer Edition oraz kolejni uczestnicy tej gali będą ogłaszani już w najbliższych dniach. W tej chwili wiadomo już, że oprócz "Płetwala" 13 sierpnia w Gdynia Arena wystąpią tacy fighterzy MMA, jak Michał Wlazło, Jacek Kreft i Bartosz Chyrek. Publiczność obejrzy tego wieczora również walki K-1 z udziałem m.in. Marcina Szredera i Arkadiusza Wrzoska.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage'u federacji FEN na Facebooku.

FEN

autor zdjęcia: Paweł Najmowicz / FEN Federation

LIVE: Zawody Grand Prix Binkowski Resort (Fitness i Kulturystyka)

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z zawodów fitness i kulturystyki, które odbędą się w dniu 24 lipca 2016 r. w hotelu Binkowski w Kielcach.

[kod]

Grand Prix Binkowski

Grand Prix Binkowski

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/Grand_Prix_Binkowski_Fitness.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/Grand_Prix_Binkowski_Fitness.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/Grand_Prix_Binkowski_Fitness.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/Grand_Prix_Binkowski_Fitness.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Wystąpił na KSW, został pozwany

Polska publiczność zdążyła poznać Mansoura Barnaouiego podczas gali KSW 35. Z tego tytułu Francuz może mieć kłopoty natury prawnej. Rosyjska organizacja M-1 Global pozwała Barnaouiego, gdyż ten nie spełnił jej próśb.

23-latek to ciekawy zawodnik, który zyskuje coraz większe uznanie. Na swoją pozycję pracował m.in. w M-1 Global. Jednak wszedł z rosyjską organizacją na wojenną ścieżkę. Włodarze M-1 nie patrzyli optymistycznie na występ zawodnika na gali KSW 35. Ten jednak za nic miał opinie strony rosyjskiej i wystąpił w Polsce. Czy to początek jego kłopotów?

Rozprawa pod koniec lipca

Strony spotkają się więc w sądzie. Nie udało dojść się do porozumienia, ustalić rozwiązania satysfakcjonującego uczestników sporu, więc zdecydowano się na ostateczny krok. 26 lipca w Amsterdamie odbędzie się pierwsza rozprawa pomiędzy M-1 a Mansourem Barnaouim.

Jednak po kolei. 6 kwietnia br. KSW podpisała umowę z francuskim zawodnikiem, na mocy której ten miał zaprezentować się podczas majowej gali w Ergo Arenie. Problem w tym, że w sprawę włączyła się organizacja M-1 Global. 

Rosjanie protestowali i nie wyrażali zgody na występ 23-latka w Polsce. Barnaoui nie przestraszył się jednak konsekwencji. Zdanie w tej kwestii zaprezentowała organizacja KSW i wydała oświadczenie, w którym podkreślała, że umowa obowiązuje i pretensje M-1 Global nie są zasadne.

Jeszcze dwa lata temu mówiło się o ewentualnej współpracy strony rosyjskiej z polską. Czy sprawa z Barnaoui miała za zadanie zdyskredytować KSW? Trudno przewidzieć. Być może Rosjanie chcą pokazać, że nie godzą się, aby zawodnik występujący na ich galach łamał określone zasady współpracy.

Walczył o pasy

Pewne jest jedno: sprawa zaszła naprawdę daleko. Być może wcześniejsze protesty podyktowane były obawami o utratę cennego zawodnika. Barnaoui w M-1 Global walczył o najwyższe cele, a jego pojedynki wyglądały ciekawie. Co warte uwagi, Francuz tylko jedną walkę wygrał decyzją sędziów. Pozostałe jedenaście przed czasem. Przegrywał cztery razy, ale zawsze decyzją sędziów. To pokazuje, że chodzi o mocnego zawodnika. Dlatego też jest niezwykle cenny, bo gwarantuje pewien poziom rywalizacji sportowej.

W M-1 Global sięgnął po pas wagi lekkiej pokonując w maju 2015 roku Maxima Divnicha. 23-latek zaserwował rywalowi potężne kolano i dobił ogromną porcją ciosów już w pierwszej rundzie. Tak wygrywa prawdziwy mistrz. Zdecydowanie zaznacza swoją przewagę i opływa w glorii chwały. Jednak Barnaoui został szybko sprawdzony na ziemię. W październiku 2015 roku rywalizował w Ivanem Buchingerem. Stawką pojedynku był pas wagi piórkowej. Francuz przegrał i po tej walce zdecydował się spróbować sił na gali KSW. W Ergo Arenie spotkał się z Mateuszem Gamrotem, jednak to Polak był lepszy i cieszył się ze zwycięstwa. Z kolei Barnaoui musiał drugi raz z rzędu uznać wyższość rywala. 

Teraz czeka go pojedynek przed wymiarem sprawiedliwości. Francuz cztery razy wystąpił na galach M-1 Global. Zanotował dwie wygrane i dwie porażki. Sytuacja prezentuje się remisowo, a więc czas na decydujące starcie. Jednak w tym przypadku nikomu chyba nie jest do śmiechu.

fot. youtube.com

KM

Mistrzostwa bez medalu

Vantaa nie była szczęśliwa dla polskich judoków. W Mistrzostwach Europy kadetów Polacy nie wywalczyli żadnego medalu w turnieju indywidualnym.

Biało-czerwoni pojechali do Finlandii z nadzieją na poprawę wyniku z ubiegłego roku w Sofii. W Bułgarii po srebrny medal sięgnął Maciej Krogulski w 73kg. Nadziei nie udało się jednak spełnić. Polacy startowali bez powodzenia.

Holenderka lepsza od Szymańskiej

Po dobrych występach w zawodach Pucharu Europy pojawiły się nadzieje na dobry start biało-czerwonych w mistrzostwach Europy. Jako jedną z faworytek do medalu wymieniano Angelikę Szymańską w kategorii 57kg. Zawodniczka MKS Olimpijczyka Włocławek w światowym rankingu zajmowała pozycję wiceliderki. Z kolei w czempionacie Starego Kontynentu rozstawiona była z numerem 1, a więc wydawało się, że w Finlandii Szymańska będzie pewnie zmierzała po medal. Polka w pierwszej rundzie miała wolny los. W Vantaa stoczyła tylko jedną walkę. W rywalizacji o ćwierćfinał spotkała się z Pleuni Cornelisse, która wcześniej wyeliminowała przedstawicielkę gospodarzy – Elviirę Kujansuu. Holenderka wybiła z głowy Szymańskiej myśli o medalu. Cornelisse zwyciężyła przez yuko, a w kolejnym pojedynku poległa z Nicolle D Isanto, która sięgnęła po srebro. Włoszka w finale przegrała z Eteri Liparteliani z Gruzji.

Tylko jedną walkę wygrała Eliza Wróblewska w kategorii 63kg. Zawodniczka z Poznania pokonała Ingę Boruch z Austrii, a w kolejnym pojedynku musiała uznać wyższość Minel Akdeniz. Ostatecznie Turczynka zajęła siódme miejsce.

Kinga Wolszczak w +70kg odniosła zwycięstwo w starciu z Veroniką Mohorić, jednak następnie na jej drodze stanęła Samira Bouizgarne. Starcie zakończyło się porażką Polki, Niemka wywalczyła brązowy medal. Z kolei Adam Stodolski w 73kg zwyciężył w starciu z Mikulasem Mesko. W kolejnym pojedynku Polakowi zabrakło szczęścia, gdyż jedną karą shido uległ Giacomo Gambie z Włoch.

Po jednej walce w Finlandii stoczyli: Natalia Kropska (52kg), Julia Świątkiewicz (+70kg), Kacper Kaczor (66kg), Łukasz Wala (73kg) i Sebastian Ołdak (90kg).

Rosjanie na czele

W mistrzostwach Europy w fińskim Vantaa wystartowało 422 judoków. O medale w czempionacie walczyli zawodnicy z 41 krajów. 

Na pierwszy plan w Finlandii wysunęli się Rosjanie, którzy sięgnęli po cztery złote medale. Złote krążki zawisły na szyjach: Konstantina Simeonidisa (60kg), Zelima Tckaeva (73kg), Dzhafara Kostoeva (90kg) i  Madiny Taimazowej (70kg). Do tego zawodnicy Sbornej dorzucili dwa srebrne i trzy brązowe medale.

Kolejne miejsca w klasyfikacji medalowej przypadły Francji i Serbii, które sięgnęły odpowiednio po pięć i cztery krążki. Gospodarze, Finowie, zdobyli jeden medal. Srebro w 81kg wywalczył Oskari Makinen.

KM

Kłopoty Omielańczuka?

Daniel Omielańczuk już 13 lipca ma stoczyć kolejną walkę w UFC. Jednak pojawiły się niepokojące wieści dotyczące polskiego fightera. Amerykańska Agencja Antydopingowa wykryła u 33-latka meldonium.

Meldonium stało się bardziej znane w świecie sportu po tym jak wybuchła afera dopingowa z udziałem Marii Szarapowej. Opinia publiczna poznawała kolejne nazwiska sportowców, którzy wpadali na zażywaniu wspomnianego środka. Wielu załamywało ręce i podkreślało, że jeszcze do niedawna meldonium nie znajdowało się na liście środków zakazanych. Testy antydopingowe wykazały, że Daniel Omielańczuk mógł naruszyć przepisy.

Niebawem walka

Polski zawodnik ma zaprezentować się podczas gali UFC Fight Night 91, gdzie jego rywalem będzie Alexey Oleinik. Pojawia się pytanie, co z pojedynkiem w związku z zaistniałą sytuacją. Póki co, 33-latek nie został zawieszony.

Warto w tym miejscu odnieść się do sytuacji Islama Makhacheva. 24-letni Rosjanin został złapany na stosowaniu meldonium. W jego przypadku nie obyło się bez wstępnego zawieszenia, jednak z czasem został oczyszczony z zarzutów i nic nie stoi na przeszkodzie, aby mógł toczyć kolejne pojedynki w MMA. Makhachev przedstawił USADA kompletną dokumentację, z której wynikało, że stosował specyfik w 2015 roku w związku z zaleceniem lekarza, czyli w czasie, gdy meldonium nie znajdowało się na liście środków zakazanych.

Wydaje się oczywiste, że Rosjanin miał rację. Stosował specyfik jako lek, a nie środek dopingujący. Dyskusja wokół meldonium jest rozległa. Pojawiają się wątpliwości, czy środek powinien być kwalifikowany jako doping.

W przypadku Daniela Omielańczuka najważniejsza jest walka, która przed nim. Wszystkim zależy, żeby sprawa wyjaśniła się jak najszybciej. – Nie ukrywam, że przyjmowałem tę substancję w celach medycznych, pod opieką lekarza, ale ostatni raz miało to miejsce we wrześniu 2015 roku, kiedy środek był jeszcze dozwolony. Wynik pozytywny dała próbka B z 21 stycznia 2016, czyli zaledwie 3 tygodnie po wpisaniu meldonium na listę zakazanych. Limit przekroczyłem śladowo, a wyniki badań potwierdzają, że są to pozostałości z wrześniowej terapii medycznej. Razem z moim sztabem jesteśmy cały czas w kontakcie z USADA i wszystkim nam zależy na jak najszybszym zamknięciu sprawy – poinformował Omielańczuk na swoim profilu na facebooku.

Walka nie jest zagrożona

Omielańczuk czeka na swoją szóstą walkę w UFC. 33-latek jest w dobrej formie. Dwa ostatnie pojedynki wygrał przed czasem. Zawodnik twierdzi, że starci z Oleinikiem nie jest zagrożone. –  Wiem jednak, że moja walka nie jest zagrożona i teraz skupiam się tylko na niej. Zawsze sprawdzamy wszystkie środki i leki pod kątem substancji zakazanych. Zawsze chętnie i z czystym sumieniem poddaję się kontroli antydopingowej. W pełni popieram politykę antydopingową UFC i USADA i cieszę się, że próbuje się wyrzucić oszustów z naszego sportu. Sam jednak nie mam sobie nic do zarzucenia, ponieważ miałem medyczne uzasadnienie do przyjmowania legalnego wówczas środka – tłumaczy Omielańczuk.

KM

Kadeci powalczą o medale

Jedni odliczają godziny do spotkania Polska-Portugalia w ćwierćfinale piłkarskich mistrzostw Europy, a inni myślą o zbliżających się startach. Tak jak nasza kadra kadetów w judo. Młodzi zawodnicy wezmą udział w mistrzostwach Europy w Vantaa, które startują już 1 lipca. Impreza potrwa do 3 lipca.

Młodzi, utalentowani i głodni sukcesów –  tacy właśnie są. Kadeci z całej Europy powalczą o prymat na Starym Kontynencie. Na starcie pojawi się łącznie 667 zawodników.

Kto, co, kiedy i jak?

Warto śledzić zmagania kadetów, bo być może już w fińskim mieście Vantaa rozpocznie się wysyp pierwszych gwiazd. Dla wielu obserwatorów to fantastyczne zjawisko. Patrzeć na talenty, które z roku na rok dojrzewają, osiągają coraz lepsze wyniki i później godnie reprezentują kraj w zmaganiach seniorskich. Wierzymy, że polscy kadeci również pójdą tą drogą i będą wyróżniać się na światowych arenach.

Zmagania na tatami rozpoczną się już w piątek, 1 lipca, o godzinie 9.30. Wtedy wystartują eliminacje wśród kobiet w kategoriach: 40kg, 44kg, 48kg i 52kg oraz panów: 50kg, 55kg, 60kg i 66kg. Od 16.30 zaplanowano rywalizację o medale. Kolejnego dnia odbędzie się rywalizacjach w kategoriach 57lg, 63kg, 70kg i +70kg wśród pań oraz 73kg, 81kg, 90kg i +90kg wśród panów. 3 lipca o prymat na Starym Kontynencie wśród kadetów powalczą reprezentacje. 

Do udziału w mistrzostwach Europy zgłoszono 667 zawodników. Największą reprezentację mają Rosjanie, których wystartuje aż 37. Na tatami w Finlandii zaprezentuje się po 33 judoków z Holandii oraz Węgier. Gospodarze zgłosili 19 zawodników, a Polska 24. W Finlandii pojawi się również jeden judoka z Irlandii. 

Stanąć na podium

Czego spodziewać się po naszych kadetach? Głęboko wierzymy, że przywiozą kilka medali. W poprzednim roku jednak nie rozpieścili nas za bardzo. W Sofii srebro w kategorii 73kg wywalczył Maciej Krogulski. Zdecydowanie lepiej było w Atenach w 2014 roku, gdzie biało-czerwoni wywalczyli aż cztery krążki. Wszystkie były dziełem pań. 

W maju w Bielsku-Białej odbył się Puchar Europy kadetów. Po srebrne medale sięgnęły Eliza Wróblewska (63kg) oraz Julia Świątkiewicz (+70kg). W tym sezonie z dobrej strony pokazał się Sebastian Ołdak (90kg). Liczymy, że w Finlandii nie zawiodą i dadzą impuls swoim kolegom oraz koleżankom. Biało-czerwoni do boju!

Kadra kadetów na mistrzostwa Europy: Natalia Kropska (52kg), Angelika Szymańska (57kg), Eliza Wróblewska (63kg), Julia Świątkiewicz (+70kg), Kinga Wolszczak (+70kg) oraz Aleksandra Kawęcka (48kg,) i Izabella Socha (57kg, obie w drużynie), Kacper Kaczor (66kg), Łukasz Wala (73kg), Adam Stodolski (73kg) i Sebastian Ołdak (90kg).

KM

LIVE: Międzypaństwowe mecze towarzyskie w Piłce Ręcznej

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z meczów towarzyskich międzypaństwowych Reprezentacji Polski Juniorów w Piłce Ręcznej. Zgrupowanie Reprezentacji Polski jak i mecze odbędą sie w dniach 7-11 lipca w Swarzędzu.

[kod]

Związek Piłki Ręcznej w Polsce

Związek Piłki Ręcznej w Polsce

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/ZPRP_Swarzedz.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/ZPRP_Swarzedz.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/ZPRP_Swarzedz.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/ZPRP_Swarzedz.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

BJ Penn zawieszony

BJ Penn nosił się z zamiarem powrotu do UFC. Na swojej drodze napotykał wiele przeszkód. Teraz został zawieszony na sześć miesięcy przez Amerykańską Agencję Antydopingową.

37-letni Amerykanin to jeden z najbardziej rozpoznawalnych zawodników MMA. Dawał niezwykle widowiskowe walki, jednak po raz ostatni kibice w oktagonie oglądali go blisko dwa lata temu.

Pewnie wróci, ale kiedy?

Od początku kariery zawodowej, czyli od 2001 roku BJ Penn związany był z UFC. Swoich sił próbował także na galach organizacji ROTR i K-1. Stoczył dwadzieścia sześć walk, z czego szesnaście zakończyło się jego triumfem. Po trzech porażkach z rzędu zdecydował się odejść. Jednak na emeryturze czegoś mu brakowało. Pojawiały się kolejne głosy mówiące o jego powrocie do oktagonu. Miał wystąpić na UFC 197, które odbyło się 23 kwietnia br. w Las Vegas, ale problemy różnej maści mu to uniemożliwiły.

Powrót był zakładany i z każdym dniem coraz bardziej wyczekiwany. Czy były mistrz UFC wagi lekkiej i półśredniej będzie w stanie rywalizować na najwyższym poziomie? Amerykanin miał pojawić się 4 czerwca Inglewood na gali UFC 199 i spotkać się z Denisem Siverem, jednak ten doznał kontuzji. Na zastępstwo wskoczył Cole Miller. Jednak czarne chmury zawisły nad głową BJ Penna. Pojawiły się kłopoty związane z niedozwolonymi środkami. Amerykanin przesadził z nawadnianiem kroplówką.

Badania, weryfikacja i oczekiwania na ostateczny wynik. W marcu 2016 roku amerykański fighter zgłosił stosowanie dożylnego nawodnienia z dozwolonymi substancjami. Wynik badania wykazał, że przekroczona została objętość 50 mililitrów przyjmowanych substancji w ciągu sześciu godzin. Jasne stało się, że 37-latek złamał zasady antydopingowe. BJ Penn otrzymał kolejny cios. USADA zawiesiła go na pół roku, choć pierwotnie kara miała sięgać roku. Co ważne, BJ Penn już może odliczyć kilka miesięcy. Zawieszenia Amerykanina trwa od 25 marca, dlatego, że przyznał się do stosowania dożylnego nawodnienia.

Jeśli wszystko się dobrze ułożył to BJ Penn wróci do oktagonu pod koniec roku.

Smutne wiadomości

Cały świat sportów zasmuciły informacje o śmierci Ryana Jimmo oraz Amara Suloeva.

Jimmo miał za sobą występy UFC, a przygodę ze sportami walki zaczynał od karate. Zginął w nocy z 26 na 27 czerwca. Kanadyjczyk został potrącony przez samochód, po czym kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia. W wyniku odniesionych obrażeń Jimmo zmarł w szpitalu. Miał 34 lata.

Amar Suloev występował w M-1 Global, Pride i UFC. Po raz ostatni walczył w 2008 roku i pokonał Jacka Buczko. W ostatnim czasie przebywał w areszcie w związki z podejrzeniem o współudział w zabójstwie i udział w grupie przestępczej. Chorował na raka żołądka. Kilka tygodni temu przeszedł operację żołądka. Było już za późno. Zmarł w rodzinnym domu w wieku niespełna 40 lat.

Fot. bjpenn.com

KM

Faworyt nie zawiódł

Anthony Joshua po raz pierwszy stanął do obrony mistrzowskiego pasa IBF w wadze ciężkiej. 26-letni Brytyjczyk w starciu z Dominicem Breazeale'm stawiany był w roli faworyta. Zadanie zrealizował i nadal pozostaje niepokonany na zawodowym ringu.

Z każdą kolejną walką Joshua pnie się w górę w wadze ciężkiej. Wszyscy zastanawiają się, czy będzie w stanie wejść na szczyt. Stopniowo udowadnia, że jego fantastyczny bilans nie jest dziełem przypadku, ale czas prawdziwej weryfikacji dopiero nadejdzie.

Zrobił, co do niego należało

30-letni Breazeale po raz pierwszy w karierze stanął do tak poważnej walki. Co prawda, w styczniu pokonał Amira Mansoura w starciu, które stawką był wakujący pas WBC Continental Americas. Jednak nigdy wcześniej nie miał okazji rywalizować o najwyższe trofeum. Rekord Breazeale mógł robić wrażenie. Wygrał wszystkie siedemnaście walk, w tym aż piętnaście przed czasem. Jednak podkreślano, że pewnego poziomu Amerykanin nie przeskoczy. Joshua to zupełnie inna klasa i umiejętności.

Brytyjczyk uwiódł cały świat szybkimi i efektownymi nokautami. Sprawił, że upatrywano w nim nadzieję wagi ciężkiej i kogoś, kto może dać powiew świeżości w kategorii królewskiej. Po pokonaniu Johnsona, Cornisha i Whyte'a w końcu dostał szansę walki o mistrzowski pas. Jego rywalem był czempion IBF Charles Martin. Potwierdziło się, że Amerykanin miał ogromne szczęście zdobywając pas. Martin wygrał… dzięki kontuzji Głazkowa. Z tytułu nie cieszył się długo. W Londynie Joshua już w drugiej rundzie zakończył jego panowanie.

Zakładano, że Joshua narzuci swój styl i prędzej, czy później pośle Breazeale'a na deski. Już od pierwszej rundy czempion zyskiwał przewagę. Kilka sierpów sprawiło, że Breazeale wiedział, iż łatwo nie będzie. W drugiej odsłonie rozpoczęło się bombardowanie. Po raz pierwszy Amerykanin zaczął chwiać się na nogach, a Joshua konsekwentnie robił swoje. 

Breazeale chciał pokazać, że nie da się łatwo pokonać. W trzeciej rundzie doszło do kilku wymian. Joshua dał się wyszaleć rywalowi, ale miał zdecydowaną przewagę pod względem szybkości i celności. Mistrz świata zakończył męczarnie pretendenta w siódmej rundzie. Najpierw seria sierpów i Amerykanin znalazł się na deskach. Wstał, a chwilę później lewy sierp Joshuy zakończył sprawę.

Taranuje kolejnych rywali 

Siedemnaście zwycięstw przed czasem. To bilans Brytyjczyka, który obronił pas mistrza świata IBF. Pojawia się coraz więcej pytań, kiedy przyjdzie czas na prawdziwy test Joshuy. Chłopak jest jeszcze młody. De facto ma 26 lat i zbiera doświadczenie, choć talent ma ogromny. W wadze ciężkiej coraz częściej wymiany jest jednym tchem obok Fury'ego, Kliczko czy Wildera. Jednak na swoje nazwisko musi nadal ciężko pracować.

KM

Bałanda zdobyła pas

Kamila Bałanda mogła wznieść ręce w geście triumfu po pojedynku z Agatą Piechowicz podczas gali Champion's Fight Night Round 4 w Kościerzynie. Zawodniczka KS Champion wywalczyła mistrzowski pas Champion's Fight Night. Galę można było śledzić na arenie telewizji FighTime.

Doświadczona Bałanda była faworytką starcia z reprezentującą Legię Warszawa, Agatą Piechowicz. Dodatkowo tegoroczna mistrzyni Polski w formule low-kick musiała się zmierzyć z presją rywalizacji przed własną publicznością. Bałanda udźwignęła presję i ucieszyła publiczność zgromadzoną w hali sportowej Sokolnia w Kościerzynie.

Championi triumfowali

Organizatorzy przedstawili bogatą ofertę sportów walki. Publiczność mogła zobaczyć pojedynki kickboxerskie na zasadach K-1 oraz boks. Można powiedzieć, że gala była okazją do zaprezentowania umiejętności przez zawodników Championa Kościerzyna. Gospodarze nie byli zbyt gościnni.

Wszyscy z niecierpliwością na dwie walki wieczoru. Najpierw do ringu weszli Jarosław Daschke z Championa Gdańsk oraz Jacek Rzepecki z Our Team Poznań. Dla zawodnika z Wielkopolski miała być to okazja do rewanżu za porażkę w finale mistrzostw Polski low kick w 2015 roku. Wiadomo było, że Daschke to doświadczony zawodnik i nie sprzeda tanio skóry. Mimo starań Rzepeckiemu nie udało się odnieść zwycięstwa. Daschke zaprezentował się lepiej i wygrał jednogłośnie na punkty.

Kamila Bałanda na arenie krajowej i międzynarodowej nie raz potwierdziła klasę. W Kościerzynie o pas mistrzowski zmierzyła się z Agatą Piechowicz. Reprezentująca barwy Legii Warszawa to ambitna zawodniczka, która w tym roku wywalczyła srebro w mistrzostwach Polski full contact w kategorii 65kg. Nie uchodziła za faworytkę starcia o mistrzowski pas. W Kościerzynie Piechowicz musiała uznać wyższość Bałandy. Zawodniczka Championa wygrała przed czasem.

Nie byli gościnni

Podczas gali Champion's Fight Night Round 4 w Kościerzynie odbyło się kilka ciekawych pojedynków. W walkach wieczoru triumfowali Bałanda i Daschke. Spójrzmy jak było w innych walkach.

W rywalizacji klubowych kolegów z Championa Gdańsk Piotr Jelak okazał się lepszy od Pawła Meksiaka. Karol Król reprezentujący Orunia Fight Division pokonał Mateusza Stachurskiego z Wieżycy Pelplin. 

Patryk Domański z Championa Gdańsk wyszedł zwycięsko z potyczki z Krystianem Misztą z Miszta Team. Jakub Topka z Championa Kościerzyna musiał uznać wyższość Erika Kozłowskiego z Watacha Pruszcz. Zawodnik Championa Gdańsk Jakub Albin pokonał Sebastiana Sochę z Championa Tczew. Olimpia Podolska broniąca barw Championa Kościerzyna wygrała starcie z Pauliną Maj z Cocoro Team Łódź. Tomasz Krakowski (Champion Gdańsk) świętował zwycięstwo w pojedynku z Patrykiem Domańskim (Champion Gdańsk). W walce bokserskiej Łukasz Roznerski lepszy od Szymona Stachowiaka.

KM

Efektownie wystartowali i chcą więcej

Organizacja Ultimate Combat Associaton wystartowała. W Hotelu Binkowskim w Kielcach odbyła się gala Angels of Glory, podczas której zaprezentowało się wielu utytułowanych zawodników. Klasę pokazali Wojciech Kosowski i Michał Królik. 

Bez wątpienia wszystkim towarzyszyła ciekawość. Pojawiały się pytania, czy to się uda i jaki będzie efekt. Organizatorzy są zadowoleni z gali i zapowiadają kolejne wydarzenia.

Dobre, bo polskie

W filmie „Kariera Nikosia Dyzmy” główny bohater podkreślał, że polski organizm przystosowany jest do tego, co nasze, a obce nam nie służy. W tę myśl wpisuje się UCA. Organizacja chce stawiać na polskich zawodników i dawać szansę tym, którzy zaczynają swoją przygodę ze sportami walki. –  Idealnie pasuje tu powiedzenie „cudze chwalicie, swego nie znacie”. Chcemy promować polskich zawodników w kraju i w Europie. Pokazać, że mają ogromny potencjał i prezentują wysoki poziom – mówi Grzegorz Wrzesień, prezes UCA.

W Kielcach z dobrej strony pokazała się Aneta Kopeć w pojedynku na zasadach K-1 w kategorii 56kg. Napsuła sporo krwi faworyzowanej Iwonie Nierodzie. Kopeć przegrała, ale pozostawiła po sobie dobre wrażenia. – Stoczyła dobrą walkę i pokazała, że wśród mniej znanych zawodników nie brakuje tych o wysokim poziomie umiejętności. Kopeć zaprezentowała dobry styl, tempo i przez trzy rundy toczyła wyrównany bój z Nierodą – podaje prezes UCA.

Nie zawiódł Wojciech Kosowski w K-1 75kg. 31-letni fighter w trzeciej rundzie zastopował Karola Siwonię. Z kolei Michał Królik wygrał przed czasem z Lerim Gogokhią w 60kg. Efektowny Kamil Ruta, który już w pierwszej rundzie zastopował Przemysława Roliradę. W kolejnym pojedynku Dawid Kasperski w 86kg lepszy od Menno van Rosmalena. Pas zawodowego mistrza Polski K-1 w wadze półciężkiej dla Arkadiusza Kaszuby, który pokonał Pawła Gierzyńskiego.

Robert Soboń w 57kg w drugiej rundzie mógł cieszyć się ze zwycięstwa w starciu z Dawidem Wiśniewskim. Decyzją sędziów Karol Sadłocha w 67kg lepszy od Antona Latysynsky'iego. W BJJ 81kg wyrównany pojedynek Mateusza Flagi i Rafała Balickiego. Walka zakończona remisowo. W Kielcach nie brakowało MMA. Marcin Strojny już w pierwszej rundzie poddał Macieja Gradeckiego.

Zapowiadają więcej

Organizatorzy są zadowoleni z efektów gali w Kielcach. – To przekroczyło moje oczekiwania. Frekwencja, entuzjazm publiczności i w pełni profesjonalne podejście zawodników. Jestem w pełni zadowolony – nie ukrywa radości Wrzesień.

Jeszcze w tym roku planowana jest kolejna gala UCA. Gdzie, co i kiedy? – Na jesieni w Sandomierzu. Fajne miejsce, przygotujemy dużo niespodzianek. Chcemy dać szansę wchodzącym do świata sportów walki. Fightcard na pewno będzie niezwykle ciekawy. Ruszymy w Polskę. Myślimy również o galach zagranicznych. Wiosną 2017 roku czeka nas kolejne wydarzenie – zapowiada prezes organizacji.

KM

Gorący sobotni wieczór

Gala Champions Fight Night Round 4 w Kościerzynie już w najbliższą sobotę 25 czerwca. W hali sportowej Sokolnia czeka nas dziesięć wyjątkowych walk. Rywalizację będzie można śledzić na antenie telewizji FighTime. Zapraszamy serdecznie!

Organizatorem gali jest KS Champion. W akcji zaprezentują się zawodnicy wspomnianego klubu oraz przedstawiciele m.in. Cocoro Łódź, Legii Warszawa czy OUR Team Poznań. Czy zawodnicy Championa będą gościnni?

Pierwszy pas mistrzowski

Szykuje się dziesięć ciekawych walk, w tym dziewięć kickboxerskich na zasadach K-1 oraz jedna bokserska. Organizatorzy podkreślają, że gala z roku na rok cieszy się coraz większą popularnością oraz zainteresowaniem. 

Organizatorzy przygotowali aż dwa dania główne wieczoru. Zgodnie z kulturą wypada zacząć od pań. Kamila Bałanda, trenująca w Championie pod okiem trenera Bogdana Bliźniaka, zmierzy się z Agatą Piechowicz z Legii Warszawa. Pojedynek budzi dodatkowe emocje, gdyż jest to starcie o pierwszy pas mistrza Champion's Fight Night. Zawodniczki dołożą wszelkich starań, aby rywalizacja stała na wysokim poziomie. 

Kamila Bałanda nie raz pokazała, że jest klasową zawodniczką. W tym roku wywalczyła mistrzostwo Polski w formule low-kick i triumfowała w Pucharze Świata w Budapeszcie. O sukcesach Bałandy można mówić godzinami. Zawodniczka Championa prezentuje się znakomicie na krajowym i międzynarodowym poziomie. Agata Piechowicz z pewnością szanuje rywalkę, ale na pewno przed nią nie uklęknie. Reprezentująca barwy Legii zawodniczka w tym roku wywalczyła srebrny medal w 65kg w mistrzostwach Polski w formule full-contact. Piechowicz dwa lata temu była o krok od tytułu mistrzyni świata juniorek. W Rimini przegrała tylko z Elif Aybike Benli.

Wysoki poziom rywalizacji gwarantuje starcie Jacka Rzepeckiego i Jarosława Daschke. Zawodnik Our Team Poznań jest aktualnym brązowym mistrzostw Polski. W tym roku Rzepecki zaprezentował się m.in. podczas Extra Gali Sportów Walki Poznań Fight Night, gdzie w kategorii 73kg po upływie dwudziestu czterech sekund znokautował Rafała Siedleckiego. Podczas mistrzostw Polski low kick w 2015 roku zawodnik z Poznania spotkał się z fighterem z Gdańska w finale 67kg. Lepszy okazał się Daschke, który na koncie ma wiele tytułów mistrzowskich.  

Kto jeszcze wystąpi w Kościerzynie?

W walce bokserskiej zmierzą się Łukasz Roznerski z Championa i Szymon Stachowiak z Boks Chojnice. Pozostałe pojedynki w K-1. Tomasz Krakowiak reprezentujący Championa postara się o triumf w starciu z Łukaszem Baczkowskim. Krystian Miszta zmierzy się z Patrykiem Domańskim, a Piotr Jelak z Pawłem Meksiakiem. Zaprezentują się również panie, czyli Olimpia Podolska i Paulina Maja. Karol Król z Orunia Fight spotka się z Mateuszem Stachulskim z Pelplin Wierzyca. Jakub Topka podejmie Erika Kozłowskiego, a Kuba Albin stoczy pojedynek z Sebastianem Sochą.

KM

Angels of Glory z gwiazdami

Czy to będzie początek nowej ery w polskim kickboxingu? Organizacja Ultimate Combat Association ma ambitne cele i chce na stałe ulokować się w świadomości miłośników sportów walki. Już 24 czerwca w Kielcach odbędzie się gala Angels of Glory. Transmisję na żywo z tego wydarzenia przeprowadzi telewizja FighTime! Zapraszamy przed ekrany!

Mówi się, że lud pragnie chleba i igrzysk. Organizacja Ultimate Combat Association chce zapewnić fanom kickboxingu widowisko najwyższych lotów. Czy są to tylko szumne zapowiedzi? Wystarczy spojrzeć w kartę walk, aby przekonać się, że do tego zadania wybrano creme de la creme, gwiazdy, wybitne postaci polskiego kickboxingu.

Czas na debiut

Cztery miesiące temu, dokładnie 19 lutego, w Hotelu Binkowskim w Kielcach odbyła się konferencja prasowa, podczas której zaprezentowano skład UCA i przedstawiono gwiazdy organizacji. Powiew świeżości, ambitne cele, zbudowanie marki, która stanie się trwała. Prezes grupy Grzegorz Wrzesień zapewniał, że niebawem odbędzie się pierwsza gala. Słowa dotrzymał. Już 24 czerwca premierowy akord UCA. W Hotelu Binkowski w Kielcach zaplanowano dziesięć walk.

Nie można zapomnieć również o drugim istotnym punkcie projektu, czyli fundacji Iron Angels, powstałej w lutym 2016 roku. Wśród celów jest wspieranie zawodników i współpraca z poszczególnymi krajowymi związkami sportów walki.

UCA to ciekawi zawodnicy, zapowiedź wielkich widowisk, a także szansa dla mniej znanych fighterów. Nowa organizacja chce zaznaczyć swoje miejsce na kickboxerskiej mapie Polski. Czy ten projekt się powiedzie? Zaangażowanie oraz wiara wielu osób, a także profesjonalne zaplecze z pewnością może się do tego przyczynić.

Już 24 czerwca na antenie FighTime widzowie będą mogli zobaczyć pojedynku czołowych zawodników kickboxingu w Polsce i ocenić poziom gali Angels of Glory. To dobra okazja, aby powiedzieć „sprawdzam” i wystawić UCA ocenę.

Nazwiska przyciągają

Jedni biegną na koncert Madonny, inni kupują książki Paolo Coehlo. Każdy ma swoją pasję, hobby bądź też rozrywkę, bez której nie wyobraża sobie życia. Kickboxing to dyscyplina przyciągająca efektownymi walkami. Cieszy się coraz większą popularnością i poprzez takie organizacja jak UCA przebija się do świadomości kolejnych osób.

W lutym organizacja zaprezentowała pięć gwiazd. Iwona Nieroda, Arkadiusz Kaszuba, Wojciech Kosowski, Michał Królik i Dawid Kasperski –  to postaci nietuzinkowe. Zawodnicy, którzy na polskim podwórku nie raz zgarniali tytuły mistrzowskie, a także osiągali sukcesy na poziomie międzynarodowym. Tak jak Kosowski, który w Muay Thai sięgnął po mistrzostwo świata. Kasperski walczył na galach organizacji Superkombat. 25-letnia Nieroda zdążyła już na swoim koncie zapisać mistrzostwo Europy i świata. W marcu na gali FEN 11 wypunktowała Judytę Niepogodę. 21-letni Arkadiusz Kaszuba to mocny fighter o ogromnych możliwościach. Talent Michała Królika dostrzeżono już kilka lat temu. 25-latek z Paco Katowice w kolejnych występach udowadnia swoją wartość.

Przed gwiazdami kolejne wyzwania. Nieroda w Kielcach spotka się z ambitną Anetą Kopeć. Rywalem Kaszuby będzie Paweł Gierzyński z warszawskiej Palestry. Umiejętności Kasperskiego sprawdzi Menno van Roosmalen z Niemiec, a na 31-letniego Kosowskiego czeka już Karol Siwonia. Ukrainiec Leri Gogokhia z pewnością nie będzie łatwym rywalem dla Michała Królika. Na gali UCA zaprezentuje się również Kamil Ruta (w tym roku obronił tytuł Mistrza Polski K-1), który spotka się z Przemysławem Roliradem. W BJJ w kategorii 74kg Mateusz Flaga zmierzy się Rafał Balicki. Pozostałe pojedynki odbędą się na zasadach K-1.

KM

LIVE: Champions Fight Night – Round 4

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z gali Champions Fight Night – Round 4. Rozkład jazdy przedstawia sie następująco:

Piątek 24 czerwca godz. 13.00 – Transmisja na żywo z konferencji prasowej połączona z wagą zawodników

Sobota 25 czerwca godz. 18.00 – Transmisja na żywo z gali Champions Fight Night – Round 4

ZAPRASZAMY!

[kod]

Champions Fight Night Round 4

Champions Fight Night Round 4

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FT_Gala_CFN42016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FT_Gala_CFN42016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FT_Gala_CFN42016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FT_Gala_CFN42016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: Angels of Glory

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z gali Angels of Glory. Rozkład jazdy na piątek wieczór:

Piatek 24 czerwca godz. 20.00 – Transmisja na żywo z gali Angels of Glory

ZAPRASZAMY!

[kod]

Angels of Glory

Angels of Glory

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FT_Gala_UCA1_2016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FT_Gala_UCA1_2016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FT_Gala_UCA1_2016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FT_Gala_UCA1_2016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

W Las Vegas będzie gorąco

Szykuje się prawdziwe trzęsienie ziemi. 9 lipca w T-Mobile Arena w Las Vegas odbędzie się gala UFC 200. Głównym daniem wieczoru będzie pojedynek o pas mistrza organizacji w wadze półciężkiej pomiędzy Danielem Cormierem a Jonem Jonesem.

Smakowitych kąsków nie zabraknie. Pierwszą walkę w obronie mistrzowskiego pasa w wadze koguciej stoczy Miesha Tate, która spotka się z Amandą Nunes. W Las Vegas udanie powrócić będzie chciał Jose Aldo.

Pojedynki wysokich lotów

Inaczej nie można tego określić. 9 lipca w Las Vegas spotkają się tuzy, wybitne postaci MMA i zarazem fenomenalni zawodnicy. Rewanż Cormiera z Jonesem budzi ogromne emocje i rozpala wyobraźnię. W styczniu 2015 roku panowie spotkali się po raz pierwszy. Po zaciętych pięciu rundach lepszy okazał się Jones. Dla Cormiera była to pierwsza i jak na razie jedyna porażka w jego karierze. Jednak po tej walce rozpoczęły się problemy Jonesa. Fighter z Nowego Jorku spowodował wypadek i uciekł z miejsca zdarzenia. UFC pozbawiło go pasa w wadze półciężkiej. O tytuł bój stoczyli Cormier i Anthony Johnson. Lepszy okazał się ten pierwszy. Teraz Jones chce odzyskać pas. Do walki miała dojść na gali UFC 197, ale mistrza wyeliminowała kontuzja. Jones pokonał Ovince'a St. Preuxa i rozbudził swój apetyt. Czy po walce z Cormierem będzie nasycony?

Miesha Tate w marcu zmusiła do poddania Holly Holm i odebrała jej pas w wadze koguciej. 34-letnia Amerykanka poległa już w pierwszej obronie tytułu. Tate spełniła marzenia, o które tak zawzięcie walczyła. W grudniu 2013 roku rywalizowała o pas z Rondą Rousey, ale poległa. Następnie wygrała cztery walki z rzędu i ponownie stanęła przed szansą zdobycia mistrzostwa. Spełniła marzenia, a teraz musi twardo bronić tytułu. 28-letnia Nunes wygrała trzy walki z rzędu. Brazylijka jest twarda i waleczna. Aż jedenaście z dwunastu wygranych walk zakończyła przed czasem.

Jose Aldo w Las Vegas zaprezentuje się po raz pierwszy od porażki z Conorem McGregorem. Jego rywalem będzie Frankie Edgar, którego pokonał w 2013 roku. Stawką pojedynku będzie tymczasowy pas UFC w wadze piórkowej. Edgar wygrał pięć walk z rzędu i liczył na rywalizację z McGregorem. Tego samego chciał Aldo, jednak z powodu ambicji Irlandczyka los skojarzył Brazylijczyka i Amerykanina ze sobą. Zwycięzca zrobi duży krok w kierunku walki z McGregorem.

Po pięciu latach przerwy do UFC wraca Brock Lesnar, ale tylko na jedną walkę. Jego rywalem będzie Mark Hunt. W Las Vegas zaprezentują się również m.in. Cain Velasquez w pojedynku z Travisem Brownem oraz Johhny Hendricks i Kelvin Gastelum.

Kowalkiewicz w górę

Karolina Kowalkiewicz przygotowuje się do kolejnego występu na UFC, który już 30 czerwca. Pozycja Polki w amerykańskiej organizacji stopniowo rośnie. 30-letnia zawodniczka z Łodzi wygrała dwie walki w UFC i w oficjalnym rankingu wagi słomkowej jest już na piątym miejscu. Jej najbliższa przeciwniczka, Rose Namajunas, zajmuje trzecią lokatę.

KM

Gala Champions Fight Night Round 4

Już w najbliższą sobotę 25 czerwca 2016 r. zapraszamy od god. 18.00 na trasmisję na żwyo z gali kickboxingu zawodowego Champions Fight Night Round 4.

 

 

 

 

 

 

 

 

Organizatorzy przewidzieli 10 pojedynków: 

FIGHTCARD

Walki wieczoru:

  1. Kamila Bałanda(Champion) vs Agata Piechowicz(Legia Warszawa)
  2. Jarosław Daschke(Champion) vs Jacek Rzepecki (OUR Team Poznań)

Pro-am

  1. Tomasz Krakowski(Champion) vs Łukasz Baczkowski(Team Obrowo)
  2. Patryk Domański Champion) vs Krystian Miszta(Gym Miszta)
  3. Olimpia Podolska(Champion) vs Paulina Maja(Cocoro Łódz)
  4. Łukasz Roznerski(Champion) vs Szymon Stachowiak(Boks Chajnice) wala bokserska
  5. Kuba Albin(Champion) vs Sebastian Socha
  6. Piotr Jelak(Champion) vs Paweł Meksiak(Champion)
  7. Karol Król (Orunia Fight) vs Mateusz Stachulski((Pelplin Wierzyca)
  8. Jakub Topka(Champion) vs Erik Kozłowski(Watacha Pruszcz)

Zapraszamy do obejrzenia zapowiedzi i do oglądania transmisji na żywo.

[kod]

Krawczyk i Gadżijew ze złotymi medalami

W Spale zaroiło się od zapaśników. W miniony weekend (18-19 czerwca) odbyły się zmagania w XXV Memoriale Wacława Ziółkowskiego w stylu wolnym, XX Międzynarodowym Turnieju UWW Poland Open w zapasach kobiet oraz w LIX Międzynarodowym Memoriale Władysława Pytlasińskiego w stylu klasycznym. Polacy ambitnie walczyli i okrasili swoje występy medalami.

Turniejowa rywalizacja była niezwykle zacięta. Zawodnicy mieli okazję sprawdzić się w doborowym towarzystwie, gdyż w Spale pojawili się przedstawiciele 35 nacji. Zaprezentowało się ponad 300 zawodników.

Smak złota 

Nie ulega wątpliwości, że zawody rozegrane w Spale miały rangę i prestiż. Turnieje były silnie obsadzone. Dodatkowym magnesem był fakt, że rywalizacja w Spale była dobrą szansą na zebranie cennych doświadczeń i zrealizowanie kolejnego etapu przygotowań do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, które startują już 5 sierpnia.

Ręce w górę w geście triumfu mogła wznieść Katarzyna Krawczyk, która okazała się najlepsza w rywalizacji w kategorii 53kg, gdzie startowało tylko pięć zawodniczek. Polka powtórzyła sukces z poprzedniego roku, kiedy również wygrała rywalizację w Poland Open. 

W Spale wystartowało 15 naszych zawodniczek, a na podium stanęło 8 z nich. Trzecia w 48kg była Iwona Matkowska. Brąz także dla Angeliki Dytrych. Finał w 55kg przegrała Roksana Zasina, która poległa w starciu z Tatianą Kit. W tej kategorii brązowe medale dla Pauli Kozłow i Katarzyny Michalak. Trzecie miejsca dla Natalii Kubaty i Katarzyny Mądrowskiej w 60kg. 

W stylu wolnym po złoto sięgnął Magomedmurad Gadżijew, który triumfował w kategorii 70kg. Zawodnik cały czas czeka na decyzję Międzynarodowej Federacji Zapaśniczej dotyczącej jego startu w Rio. Gadżijew wywalczył kwalifikację, ale w jego organizmie wykryto meldonium. Decyzja światowej federacji była jednoznaczna, ale Polski Związek Zapaśniczy się od niej odwołał. Trwa oczekiwanie na ostateczną decyzję. 

W 65kg w stylu wolnym brąz wywalczył Eryk Maj. Blisko podium był Andrzej Sokalski, jednak ostatecznie w 74kg zajął piątą pozycję. O krok od złota był Zbigniew Baranowski w 86. Polak przegrał finał z Rosjaninem Abdulraszidem Sadulajewem. Trzeci w 97kg był Radosław Baran. 

Jak wypadli klasycy?

Trwa ubolewanie nad faktem, że żaden z naszych klasyków nie uzyskał kwalifikacji na igrzyska w Rio. W Spale kilku z naszych pokazało się z dobrej strony. 

Blisko podium w 55kg był Mateusz Bernatek, który wywalczył piątą pozycję. W 71kg srebrny medal wywalczył Dawid Kareciński, który w finale przegrał Frank Stabler. Brąz dla Edgara Melkumowa. Damian Janikowski dotarł do finału w kategorii 85kg. Zawodnik Śląska Wrocław przegrał z Mikołajem Stadubem. Na podium znalazł się również Tadeusz Michalik.

fot. facebook Polski Związek Zapaśniczy

KM

Niespodziewana porażka Fonfary

Polski bokser miał dopisać sobie kolejne zwycięstwo i zmierzać do pojedynku o tytuł mistrza świata w kategorii półciężkiej. Plany Andrzeja Fonfary pokrzyżował Joe Smith Jr. 28-letni Polak poniósł czwartą porażkę na zawodowym ringu.

W Chicago Fonfara stanął naprzeciw rywala, który potrafi kłaść oponentów na deski. Jednak przed starciem mało kto przypuszczał, że „Polski Książę” będzie schodził z ringu pokonany. 

Padł już w pierwszej rundzie

Każdy z nich przed pojedynkiem miał swój cel. Plan Fonfary zakładał wygraną i zbliżenie się do rywalizacji z Adonisem Stevensonem, z którym przegrał w maju 2014 roku. Z kolei Smith Jr. chciał wypłynąć na szerokie wody. Przygodę z ringiem musi godzić z pracą budowlańca. Bokser imponuje szybkością oraz nie unika wymian. Tylko cztery jego zwycięskie pojedynki kończyły się decyzją sędziów. W osiemnastu przypadkach wygrał przed czasem. Jednak przed walką z Fonfarą nie miał okazji rywalizować z tak mocnym rywalem. Amerykanin stanął przed prawdziwym testem, który przeszedł pozytywnie.

Smith Jr. nie czekał, nie kalkulował i po pierwszym gongu ruszył zdecydowanie do przodu. Fonfara panował nad sytuacją, wyprowadzał kontrataki. Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą i kwestią czasu jest, kiedy polski pięściarz zacznie rozdawać karty. Amerykanin był aktywnie i chciał „napocząć” przeciwnika. Po upływie kolejnych kilkunastu sekund było po walce. Mocny prawy sierp Smitha Jr. powalił Fonfarę na deski. Polak wstał, jednak Amerykanin dokończył to, co zaczął chwilę wcześniej i rywal ponownie upadł. Sędzia przerwał pojedynek.

28-letni Fonfara stracił pas WBC International w wadze półciężkiej. Po trzech wygranych pojedynkach przyszedł czas na porażkę. Warto dodać, że niespodziewaną. Smith Jr. z pięściarza drugiego szeregu wybił się na pierwszy plan.

Wygrana Sulęckiego

Niepokonany na zawodowym ringu pozostaje Maciej Sulęcki. Pięściarz rywalizujący w kategorii średniej wygrał czwartą walkę w USA. W UIC Pavilon 27-latek posłał na deski Hugo Centeno Jr.

Polak nadawał ton walce, jednak rywal nie zamierzał odpuszczać. Centeno Jr. starał się skutecznie bronić przed ciosami Sulęckiego i kontrować. Scenariusz ten z powodzeniem realizował do szóstej rundy. Wtedy inicjatywę przejął polski pięściarz. Sulęcki zdecydowanie przyspieszył, Centeno Jr. zaczął się gubić. W końcu pięściarz z Warszawy dopiął swego i w ostatniej rundzie posłał 25-letniego Amerykanina na deski.

Warto nadmienić, że Centeno Jr. zanotował dopiero pierwszą porażkę w karierze. Ma na swoim koncie dwadzieścia cztery zwycięstwa. W grudniu ubiegłego roku w Foxwoods Resort w Mashantucket jego ofiarą padł Łukasz Maciec.

KM

Jotko szybko uporał się z rywalem

Zaledwie minutę potrzebował Krzysztof Jotko, aby odnieść zwycięstwo w starciu z Tamdanem McCrory'm podczas gali UFC Fight Night 89. Polak odniósł piąte zwycięstwo w siódmym występie amerykańskiej organizacji.

To ważny triumf dla zawodnika występującego w kategorii średniej. Przed pojedynkiem nie uchodził za faworyta, a więc utarł nosa niedowiarkom. Dodatkowo zanotował pierwsze zwycięstwo w UFC przed czasem.

Zaczęło się od lewego

26-letni Jotko do starcia z McCrory'm przystępował po odniesieniu trzech zwycięstw z rzędu. W tym roku Polak pokonał Bradleya Scotta. Ostatnim i jedynym zawodnikiem, który znalazł receptę na pokonanie 26-letniego fightera był Magnus Cedenblad. Warto wspomnieć, że była to jedyna porażka Polaka w UFC. W podobnej sytuacji znajdował się McCrory. 29-letni Amerykanin wygrał trzy walki z rzędu, jednak dwa z nich odniósł w Bellatorze i chciał przedłużyć zwycięską passę. Uchodził za faworyta w starciu z Krzysztofem Jotko. Amerykanin debiutował w UFC w 2007 roku, a więc ma już bogate doświadczenie na najwyższym poziomie rywalizacji w MMA.

Jotko nie przestraszył się rywala i od początku prezentował się zdecydowanie lepiej. Był szybszy, zwinniejszy i aktywniejszy. McCrory starał się odnaleźć w całej sytuacji, ale zanim mu się to udało leżał już na deskach. Polak trafił mocnym lewym, który zrobił wrażenie na Amerykaninie. Ten nie zdążył zareagować i Jotko dopadł go w parterze. 26-latek słał kolejne ciosy w stronę rywala. McCrory był bezradny i sędzia przerwał walkę.

Polak cieszył się z efektownego triumfu. Jotko rozstrzygnął walkę w zaledwie 59 sekund! Była to najszybsze zwycięstwo na gali w Ottawie. Tym zwycięstwem polski fighter pokazał klasę i zgłosił akces do walki z czołówką kategorii średniej UFC. 

Thompson lepszy w walce wieczoru

Rory MacDonald zanotował drugą porażkę z rzędu w UFC w wadze półśredniej. 26-letni Kanadyjczyk w walce wieczoru przegrał pięciorundowy pojedynek z Stephen'em Thompsonem. Taką decyzję podjęli sędziowie. 33-letni Thompson odniósł siódme zwycięstwo z rzędu. Donald Cerrone lepszy od Patricka Cote. 33-letni Amerykanin w trzeciej rundzie zastopował zapędy rywala.

W trzeciej rundzie Olivier Aubin-Mercier zmusił do poddania Thibault Gouti. Przed czasem wygrała również Joanne Calderwood, która znokautowała Valerie Letourneau. Decyzją sędziów 34-letni Steve Bosse lepszy od Seana O'Connella.

KM

Myślą o kolejnych startach

Wszyscy szlifują formę przed najważniejszą imprezą czterolecia, czyli Igrzyskami Olimpijskimi w Rio de Janeiro. Do Brazylii poleci czterech naszych judoków. Jednak pozostali nie zamierzają czekać z założonymi rękami i ciężko pracują, żeby w drugiej części sezonu zyskać wysoką formę i efektownie prezentować się na tatami. W tym celu polskie judoczki udały się do Izraela.

Jedni myślą już o igrzyskach, jednak nie oznacza to, że wszystko kręci się wokół Rio. Pod koniec czerwca odbędzie się Grand Prix w Budapeszcie. Prawdopodobnie w stolicy Węgier zaprezentują się m.in. Karolina Pieńkowska i Agata Ozdoba.

Treningi w Izraelu

W Rio de Janeiro będziemy z całych sił ściskać kciuki za Arletę Podolak (57kg), Katarzynę Kłys (70kg), Darię Pogorzelec (78kg) oraz Macieja Sarnackiego (+100kg). Każdy z zawodników ma ustalony własny plan przygotowań, jednak bywa tak, że trzeba dokonywać zmian. Na korektę musiał zdecydować się Sarnacki, który miał trenować w Japonii. Kontuzja łydki sprawiła, że musiał zrezygnować z tych planów.

Do Izraela wybrała się Arleta Podolak, która do samego końca walczyła o kwalifikację olimpijską. W tym roku 22-letnia judoczka wygrała zawody Pucharu Świata w Warszawie i Grand Prix w Ałmatach. W Netanyi Podolak przygotowuje się do igrzysk, a jej reprezentacyjne koleżanki, czyli Agata Perenc, Agata Ozdoba, Karolina Tałach i Anna Załęczna myślą o drugiej części sezonu 2016. Izrael wybrała także polska młodzież. Niektóre z nich, tak jak Angelika Szymańska i Eliza Wróblewska trenują z myślą o mistrzostwach Europy kadetów w Finlandii.

Młodsze zawodniczki mają okazję z bliska podejrzeć bardziej doświadczone koleżanki. Wspólne treningi są dla nich cennym doświadczeniem. Zajęciom z bliska przygląda się trener Aneta Szczepańska, która jest autorką ostatnich sukcesów polskiej kadry m.in. triumfu w mistrzostwach Europy w Kazaniu.

Jakie plany ma najlepsza obecnie polska judoczka Katarzyna Kłys? 30-letnia zawodniczka planuje szlifować formę na zgrupowaniach w Giżycku, Chorwacji, Hiszpanii i Cetniewie. Kłys dobrą postawą zapracowała na wyjazd do Rio. W światowym rankingu zajęła 16. miejsce. Jej ostatni start to turniej Grand Prix w Ałamtach, w którym zajęła trzecią lokatę.

Co po Rio?

Igrzyska Olimpijskie wystartują 5 sierpnia. Judocy rozpoczną zmagania dzień później. Z pewnością walka o medale będzie pasjonująca, a po niej przyjdzie czas na odpoczynek.

Jednak od września judoków czekają kolejne zmagania. Jesienny kalendarz jest bardzo napięty. Rzecz jasna, że nie wszyscy zdecydują się na regularne starty. We wrześniu odbędzie się Puchar Europy w Tallinie oraz Grand Prix w Zagrzebiu. Miesiąc później m.in. zmagania w Grand Prix w Taszkiencie i Grand Slam w Abu Dhabi. Zakończenie rywalizacji 2 grudnia w Tokio.

KM

Przetrenowanie – kiedy organizm potrzebuje odpoczynku

Każdy zawodnik chce jak najszybciej osiągnąć efekty, stad wielu z nich decyduje się na intensywny trening. Ludzki organizm ma jednak swoje ograniczenia i jeśli przesadzimy z aktywnością fizyczną, może dojść do przetrenowania. Jak objawia się ten stan i w jaki sposób sobie z nim poradzić?

Objawy przetrenowania

Kiedy trenujemy zbyt intensywnie nie pozwalając sobie na odpoczynek, nasz organizm nie może odpowiednio się zregenerować. W efekcie tracimy ochotę na aktywność fizyczną, mamy kłopoty ze snem, odczuwamy zaburzenia apetytu, bóle stawów i mięśni, a ponadto mogą nam dokuczać uczucie niepokoju i stany depresyjne. Oprócz tego zdecydowanie pogarsza się:

  • nasza wydolność,
  • koordynacja ruchowa,
  • a czas reakcji wydłuża się.

Przyczyną takiego stanu rzeczy bywa najczęściej zbyt intensywny trening, ale negatywnie działać mogą również stres, nieprawidłowa dieta, nieregularny tryb życia, oraz używki, a także niedobory snu. Więcej o przetrenowaniu przeczytasz na potreningu.pl.

Co robić?

Niektórzy twierdzą, że najlepszym sposobem na przetrenowanie jest… jeszcze bardziej intensywny trening. Oczywiście jest to błąd. Jeśli zauważymy u siebie powyższe objawy, zdecydowanie korzystniej będzie pozwolić sobie na odpoczynek i należytą regenerację organizmu. Nie oznacza to jednak całkowitej rezygnacji z jakiekolwiek aktywności fizycznej.

""

Warto jednak zadbać, aby była ona mniej obciążająca. Warto też zdecydować się na zabiegi przyspieszające powrót do formy – mogą to być:

  • masaże,
  • bicze wodne,
  • albo wizyta w saunie.

Ponadto należy się wysypiać i zadbać o relaks, co pomoże zwalczyć takie objawy jak ból oraz sany depresyjne. Niektórzy twierdzą, że najlepszym sposobem na poprawienie nastroju jest marihuana, jednak w Polsce dozwolone jest wyłącznie posiadanie nasion tej rośliny dostępnych głównie w Internecie, np. na http://www.royalqueenseeds.pl. Lepiej więc postawić na inne formy relaksu, jak np. kino, książka, czy spotkania ze znajomymi (ale nie intensywne imprezowanie).

Potęgi spotkają się w Spale

Zapowiada się niezwykle ciekawy weekend z zapasami. W dniach 18-19 czerwca Ośrodek Przygotowań Olimpijskich w Spale zamieni się w arenę zmagań w XXV Memoriale Wacława Ziółkowskiego w stylu wolnym, XX Międzynarodowym Turnieju UWW Poland Open w zapasach kobiet oraz w LIX Międzynarodowym Memoriale Władysława Pytlasińskiego w stylu klasycznym.

Miłośnicy zapasów już zacierają ręce. W jednym miejscu będą mieli okazję zobaczyć wiele walk i porównać poziomy zawodników z kilku krajów. Z pewnością zapaśnicy nie potraktują tych zmagań ulgowo. Rzecz jasna, że rywalizacja w Spale jest dla wielu jednym z etapów przygotowań do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Międzynarodowe spotkanie

Wypada się tylko cieszyć, że w Polsce organizowane są tego typu turnieje. Z jednej strony to upamiętnienie wybitnych postaci polskich zapasów, a z drugiej okazja, aby godnie się zaprezentować i zaznaczyć swoje miejsce. Infrastruktura w Spale predysponuje do rywalizacji na wysokim poziomie sportowym. Zapaśnicy trenują w Spale w pocie czoła i przygotowują się do startów z nadzieją na triumf. W Polsce zaprezentują się reprezentanci Białorusi, Bułgarii, Chin, Gruzji, Kuby, Ukrainy, Rosji, USA czy też Uzbekistanu. 

Ważne, że sięgamy do korzeni i pamiętamy o tych, którzy tworzyli i rozwijali polskie zapasy. Władysław Pytlasiński po dziś dzień uchodzi za ich ojca. Sławę na zapaśniczych arenach zyskał w Szwajcarii. Potem były wielkie sukcesy i ogromna sympatia fanów. W 1900 roku sięgnął w Paryżu po tytuł mistrza świata. Po zakończeniu kariery sportowej pozostał blisko zapasów. Założył Polskie Towarzystwo Atletyczne i pomagał wielu klubom. Wacław Ziółkowski uchodzi za wybitnego ucznia Pytalsińskiego. Całą pasję oddał zapasom i poświęcał im swój czas oraz z uwagą przyglądał się postępom swoich podopiecznych.

To piękne, że ta pamięć trwa. Warto momentami pochylić się nad historią i oddać jej hołd. Tak jak miało to miejsce w przypadku odsłonięcia pomnika Teodora Sztekkera w Chawłowie. Jednak wracając do Spały, zmagania wystartują już w sobotę, 18 czerwca, o godz. 9.00. Wieczorem zaplanowano pierwsze finały, w których poznamy zwycięzców w stylu klasycznym w kategoriach 59, 71, 80, 98 kg, stylu wolnym 57, 65, 74, 97kg i wśród pań w 48, 55, 60, 69kg. Pozostałe rozstrzygnięcia w niedzielę, kiedy to zaprezentują się zawodnicy w pozostałych kategoriach.

Na co stać Polaków?

Liczymy, że naszym uda się wdrapać na podium. Sprawdźmy jak Polacy radzili sobie w ubiegłym roku. W Warszawie w 24. Memoriale Ziółkowskiego żadnemu z biało-czerwonych nie udało się wygrać. Niewiele zabrakło Radosławowi Marcinkiewiczowi w 86kg, który okazał się gorszy tylko od Selima Yasar. Trzeci w 97kg był Radosław Baran.

Z kolei w Poland Open w 48kg brąz wywalczyła Iwona Matkowska. Katarzyna Krawczyk w 53kg po morderczym finale pokonała Ljubow Silnikową. Srebro w 69kg zdobyła Agnieszka Wieszczek-Kordus, a Paula Kozłow w 55kg sięgnęła po brąz. W Memoriale Pytlasińskiego najlepiej zaprezentował się Michał Tracz, który w 59kg zajął ósmą pozycję.

KM

Medale rozdane

Mistrzostwa Polski w K-1 we Wrocławiu dobiegły końca. Emocje, ciekawe walki i niespodzianki. Tak wyglądały zmagania. Kto mógł wznieść ręce w glorii chwały?

Wrocław dumny i szczęśliwy. Po dwóch latach mistrzostwa Polski w K-1 wróciły do stolicy Dolnego Śląska. Wrocławscy fighterzy pokazali się z dobrej strony, a w klasyfikacji drużynowej triumfował miejscowy Puncher.

Mistrzowskie zmagania mogliście śledzić na antenie telewizji FighTime.

Kolejny raz

Nic nie smakuje tak jak złoty medal i triumf odniesiony po morderczej walce, ale jaką satysfakcją musi być obrona mistrzowskiego tytułu. We Wrocławiu sukces z Legnicy, gdzie odbył się poprzedni czempionat powtórzyli: Małgorzata Dymus (56kg), Róża Gumienna (65kg), Paulina Bieć (+70kg), Michał Królik (60kg), Daniel Kolasiński (75kg), Kamil Ruta (81kg) i Michał Turyńśki (+91kg).

O pechu może mówić Krzysztof Olszewski, dla którego Michał Królik stał się prawdziwym przekleństwem. Zawodnik warszawskiej Palestry przegrał już trzeci raz z reprezentantem Paco Team Katowice. Szczęścia nie miał też innych z fighterów z warszawskiego klubu. Michał Bławdziewicz uległ faworyzowanemu od początku mistrzostw Michałowi Turyńskiemu. 

Świetnie zaprezentował się Dawid Kasperski (86kg). Reprezentant Punchera w półfinale uporał się z doświadczonym Przemysławem Ziemnickim z Legii Warszawa. W decydującej walce Kasperski spotkał się z Maksymilianem Bratkowiczem, a więc było to starcie dwóch zawodników z Wrocławia. Fighter KS Gym Fight Wrocław stanął przed ogromną szansą, gdyż do tej pory zdobywał brązowe medale. Kasperski mający za sobą zawodowe walki w prestiżowych organizacjach pokazał klasę i cieszył się ze złota. Dla Bratkowicza srebrny medal to również ogromny sukces.

Do nietypowej sytuacji doszło w kategorii 71kg. Tam mieli spotkać się Marcin Kret i Adam Gielata, którzy trenują w Puncherze Wrocław. Takiego rozstrzygnięcia nikt się nie spodziewał. O wyniku rywalizacji zadecydował rzut monetą. Gielata mistrzem Polski.

Były niespodzianki

Bartłomiej Dołbień w ubiegłym roku w Legnicy startował w kategorii 75kg i sięgnął po srebrny medal. We Wrocławiu zaprezentował się w 81kg i był jedną z rewelacji imprezy. Dołbień w ćwierćfinale wyeliminował mocnego Arkadiusza Kaszubę, które ma na swoim koncie wicemistrzostwo świata. Zawodnik warszawskiej Palestry w finale uległ Kamilowi Rucie.

Tytuły mistrzowskie zdobyli: Natalia Leciejewska (52kg), Małgorzata Dymus (56kg), Katarzyna Posiadała (60kg), Róża Gumienna (65kg), Weronika Rogala (70kg), Paulina Bieć (+70kg), Michał Marszał (57kg), Michał Królik (60kg), Aleksander Kalicki (63,5kg), Fabio De-lalla (70kg), Adam Gielata (71kg), Daniel Kolasiński (75kg), Kamil Ruta (81kg), Dawid Kasperski (86kg), Mateusz Pluta (91kg), Michał Turyński (+91kg).

Fot. fightime.pl

KM

Kolejny dopingowicz w UFC?

Podejrzenie padło na Chada Mendesa. UFC wydała oświadczenie, z którego wynika, że amerykański zawodnik mógł zastosować specyfik znajdujący się na liście środków zakazanych.

Świat sportu cały czas żyje sprawą Marii Szarapowej, która została zdyskwalifikowana na dwa lata za zażywanie meldonium. Rosyjska tenisistka ma zamiar odwoływać się od tej decyzji. Jej sprawa poruszyła cały świat sportu do dyskusji o tych, którzy doszli na szczyt dzięki wspomagaczom. Problemy z niedozwolonymi środkami od pewnego czasu nękają MMA. W ubiegłym roku wpadły wielkie gwiazdy m.in. Anderson Silva oraz Jon Jones. Teraz badana jest sytuacja Chada Mendesa.

Wiele niewiadomych

Konkretów brakuje, ale i tak cała sytuacja daje wszystkim wiele do myślenia. Bo teraz nie jest trudno sobie wyobrazić, że czołowa postać UFC mogła łamać przepisy antydopingowe. Wcześniejsze doświadczenia umacniają przekonanie na temat wszechobecności dopingu. Niestety, rodzi to często liczne podejrzenia, obawy oraz szereg pytań o sportowy charakter rywalizacji. Nie dajmy się zwariować, nie wszyscy biorą i są jeszcze ludzie, dla których idea fair play jest istotna.

Wracając do Chada Mendesa, zgodnie z oświadczeniem UFC w jednej z próbek Amerykanina wykryto nieprawidłowości. Nie sprecyzowano jednak o jaką substancję chodzi w tym przypadku. Konieczne są kolejne badania, które będą drogą do wyjaśnienia sprawy. Jednak już sam fakt zaistnienia podejrzeń nie stawia 31-latka w najlepszym świetle. 

Trzeba zatem czekać, co dalej. W przypadku potwierdzenia doniesień o stosowaniu niedozwolonych środków Mendes musi liczyć się z zawieszeniem. Warto przypomnieć, że w ubiegłym roku świat MMA przeżył szok wobec informacji na temat zażywania niedozwolonych środków przez Jona Jonesa, Nicka Diaza i Andersona Silvę. Na stosowaniu dopingu przyłapano też Jona Fitcha.

Słabszy czas

Chad Mendes to jedna z wyróżniających się postaci UFC i czołowy zawodnik wagi piórkowej. 31-letni Amerykanin trzy razy miał okazję rywalizować o mistrzowski pas. Nie udało mu się jednak znaleźć sposoby na Jose Aldo, z którym przegrał dwa razy oraz Conora McGregora. 

31-letni Mendes do UFC trafił w lutym 2011 roku jako niepokonany zawodnik. W najlepszej organizacji MMA na świecie stoczył dwanaście walk, z czego na swoją korzyść rozstrzygnął osiem. Ostatnie miesiące nie są dla niego najlepsze. W 2015 roku wygrał tylko jeden pojedynek i przegrał z McGregorem walkę o pas. Lepszy od Mendesa okazał się także Frankie Edgar. Teraz nad głową Amerykanina zebrały się czarne chmury.

KM

Wilder zmierzy się z Arreolą

To może być niezwykle interesujące starcie! 16 lipca w hali Legacy Arena w Birmingham Chris Arreola postara się wyrwać pas mistrza świata WBC w kategorii ciężkiej z rąk niepokonanego Deontaya Wildera. 

Waga ciężka przyciąga i rozbudza wyobraźnię. Cały świat żyje kolejnym starciem Tysona Fury'ego i Władimira Kliczko. Miłośnicy boksu czekają na emocje na najwyższym poziomie. O ich stan postara się zadbać także Deontay Wilder. Jego obecność w ringu to zwiastun potężnych ciosów słanych w stronę rywala, który w końcu wyląduje na deski. Wilder szykuje się do kolejnej walki w obronie tytułu.

Zamiast Powietkina

30-letni mistrz świata WBC nigdy nie przegrał. Tylko jedną walkę wygrał decyzją sędziów. Co ciekawe, tę, w której wywalczył mistrzowski pas. Czy Wilder budzi postrach wśród rywali? Coś chyba jest na rzeczy. W styczniu 30-latek w dziewiątej rundzie posłał na deski Artura Szpilkę i po raz trzeci obronił pas. Jednak jeszcze w grudniu gorączkował się, bo nie mógł znaleźć rywala.

Początkowo wydawało się, że Amerykanin spotka się z Wiaczesławem Głazkowem, jednak ten wybrał atak na pas IBF, którego nie zdobył przez kontuzję. Lista nazwisk potencjalnych rywali Wildera była długa. Wymieniano Tomasza Adamka, Shannona Briggsa, Amira Mansoura czy Bermane Stiverne'a. W końcu pojawił się Artur Szpilka, jednak Polacy po raz kolejny obeszli się smakiem mistrzowskiego pasa w wadze ciężkiej.

Wszyscy marzą o wielkich walkach na szczycie. Już wszystko było dograne i w zasadzie wystarczyło tylko wejść na ring. 21 maja Wilder miał rywalizować z Aleksandrem Powietkinem. Do starcia nie doszło, bo u Rosjanina wykryto meldonium. Pojedynek okazał się niemożliwy do czasu wyjaśnienia sprawy, a Wilder dostał wolną rękę. 16 lipca mistrz świata spotka się z Chrisem Arreolą.

35-latek jest dobrze znany polskim fanom boksu. W kwietniu 2010 roku w Ontario Amerykanin poległ w starciu z Tomaszem Adamkiem. Arreola to ceniony pięściarz, jednak sam potrafi sobie rzucać kłody pod nogi. Tak jak w przypadku rywalizacji z Travisem Kauffmanem w grudniu ubiegłego roku. Arreola wygrał na punkty, ale pojedynek zapisano jako „bez rozstrzygnięcia”. Dlaczego? Okazało się, że amerykański pięściarz stosował marihuanę. Arreola miał ją stosować przed walką. Bokser otrzymał karę w wysokości 750 dolarów oraz został zawieszony na 90 dni. 

W lipcu Arreola po raz kolejny będzie miał okazję walczyć o pas mistrza świata. Do tej pory nie miał szczęścia. W 2009 roku przegrał z Witalijem Kliczko, a w 2014 roku z Bermanem Stivernem.

Co na polskim podwórku?

Sprawdźmy, co ciekawego słychać w polskim boksie. Krzysztof Głowacki ma bronić pasa mistrza świata WBO kategorii junior ciężkiej w starciu z Oleksandrem Usykiem. Pojedynek odbędzie się we wrześniu w Polsce.

Mariusz Wach mógł stoczyć kolejny pojedynek o stawkę. Wygląda na to, że do niego nie dojdzie. Federacja EBU wyznaczyła Polaka do walki o pas mistrza Europy z Kubratem Pulevem. Problem w tym, że Wacha czeka kilkumiesięczna przerwa od boksu spowodowana rekonwalescencją po operacji palca lewej ręki.

KM

Aziz Karaoglu

Niemiecki zawodnik MMA Tureckiego pochodzenia urodzony 14 maja 1977 roku w Dusseldorfie. W 2000 roku rozpoczął zawodowe występy w MMA.  Pierwotnie zakończył karierę MMA w 2009 roku. W 2013 roku wznowił zawodowe walki i do 2015 roku trzykrotnie wystąpił na galach KSW za każdym razem nokautując przeciwników w pierwszej rundzie.  27 maja 2016 roku, na gali KSW 35, zmierzył się w walce o międzynarodowe mistrzostwo wagi średniej z Mamedem Chalidowem, którą po trzech rundach przegrał wskutek większościowej decyzji sędziów. Ogłoszony wynik wywołał kontrowersje i spotkał się z falą krytyki ze strony ekspertów i kibiców, z których część uważała że to Turek wygrał ten pojedynek.  Ponadto obserwatorzy na gali KSW 35 zwrócili uwagę że Karaoglu wyszedł do walki przy dźwiękach nieformalnego hymnu Al-Ka’idy. Po gali Aziz KAraoglu wyparł się wyboru tej pieśni i obciążył federację KSW winą za dobranie tego utworu, mimo że jak zauważył Tomasz Nowosielski. Turek wychodził do walki przy dźwiękach tego samego utworu podczas gali KSW 31, gdy jego przeciwnikiem był Jay Silva. Na początku 2015 zadebiutował w profesjonalnych walkach bokserskich w wadze półśredniej. 14 lutego 2015 zdobył pas mistrzowski WBC Mediterranean w wadze junior ciężkiej. Zawodowo został głównym trenerem w klubie sportów walki Alpha Team w Düsseldorf.

Luke Rockhold

Amerykański zawodnik MMA urodzony 17 października 1984 roku w Santa Cruz. Zawodowo zadebiutował 24 lipca 2007. W latach 2008-2012 nieprzerwanie związany z czołową organizacją na świecie Strikeforce gdzie 10 września 2011 zdobył pas mistrzowski wagi średniej, odbierając go Brazylijczykowi Ronaldo Souzie. Tytuł bronił dwukrotnie po czym organizacja została na początku 2013 zamknięta. Rockhold wraz z czołówką zawodników którzy mieli aktywne kontrakty, przeniósł się do konkurencyjnego UFC. W debiucie 18 maja 2013 przegrał z Brazylijczykiem Vitorem Belfortem. Po serii czterech zwycięstw z rzędu (wszystkie przed czasem) m.in. nad Michaelem Bispingiem i Lyoto Machidą otrzymał szanse stoczenia walki o mistrzostwo świata UFC z mistrzem Chrisem Weidmanem. Do walki doszło 12 grudnia 2015 na UFC 194. Rockhold pokonał obrońce tytułu przez techniczny nokaut w 4. rundzie i został mistrzem wagi średniej. 4 lipca 2016, na gali UFC 199, miał zmierzyć się w rewanżu z Weidmanem, lecz tego drugiego wyeliminowała z pojedynku kontuzja. W zastępstwie za niego, zmierzył się ponownie z Michaelem Bispingiem. Nieoczekiwanie, Rockhold przegrał przez nokaut już w 1. rundzie i stracił pas.

Gwiazdozbiór powalczy o medale w K-1

Wrocławska hala Gwardii przy ul. Krupniczej 15 zamieni się w świątynię kickboxingu na najwyższym poziomie. Od 9 do 12 czerwca będą trwały mistrzostwa Polski seniorów i juniorów w K-1 Rules. Imprezę pokaże telewizja FighTime. Zapraszamy do śledzenia naszych transmisji!

A że będzie gorąco to niemal pewne! Do Wrocławia przyjadą czołowi zawodnicy, którzy osiągali sukcesy na arenie europejskiej i światowej. Wszechstronność oraz wysoki poziom sportowej rywalizacji będą królować w hali Gwardii.

Dziewiąte mistrzostwa

Na początek cofnijmy się w czasie. Mistrzostwa Polski w K-1 będą organizowane są już po raz dziewiąty. Z każdym rokiem poziom organizacyjny jest coraz lepszy. Standard rywalizacji sportowej nie podlega żadnej dyskusji, gdyż nasi zawodnicy to światowa czołówka. Jednak widać, że mistrzostwa Polski zyskują coraz większą rangę i cieszą się ogromnym zainteresowaniem.  

Tym razem zawodnicy o medale na krajowym podwórku będą rywalizowali we Wrocławiu, który jest mocnym ośrodkiem kickboxingu. Wywodzi się stąd wielu utalentowanych i znanych zawodników. A klub Puncher stara się stworzyć jak najlepsze warunki do trenowania. Teraz będzie okazja, aby przekonać się jak wrocławscy przedstawiciele poradzą sobie z zadaniem zorganizowania mistrzostw Polski. Warto nadmienić, że klub Fighter 1992 Wrocław rozwija się pod okiem Tomasz Skrzypka, przed laty świetnego kickboksera oraz pierwszego zawodowego mistrza Polski.

W tym miejscu warto przypomnieć, że Wrocław zorganizuje kolejną wielką imprezę w kickboxingu. Mistrzostwa Polski w K-1 można nazwać próbą generalną bądź wielkim testem. Bo już w 2017 roku czeka nas World Games 2017 roku, a w programie są także zmagania na polu kickboxingu. 

Kto powalczy o medale?

Skupmy się na jednak na tym co nas czeka już w najbliższych dniach w hali Gwardii. O medale mistrzostw Polski powalczy około trzystu zawodników. Rywalizacja będzie toczyła się wśród seniorów, seniorek oraz juniorów.

W Belgradzie, gdzie w ubiegłym roku odbyły się mistrzostwa świata Polska wywalczyła 22 medale. Zawodnicy w K-1 na swoim koncie zapisali sześć krążków. Złoto zdobyła zawodniczka z Wrocławia Paulina Bieć w kategorii +70kg. Srebrne medale na swoim koncie zapisali Paweł Stępniewski (57kg) oraz Arkadiusz Kaszuba (81kg). Na najniższym stopniu podium stanęło troje zawodników z wrocławskich klubów: Małgorzata Dymus (56kg), Marcin Kret (71kg) i Dawid Kasperski (86kg). 

Warto przypomnieć, że rok temu mistrzostwa kraju odbyły się w Legnicy. Kret, Bieć, Dymus oraz Kasperski w swoich kategoriach wywalczyli złote medale. Triumfowała również Róża Gumienna (65kg) z Fightera Wrocław. 

Kasperski, Turyński, Bieć, Gumienna to nazwiska, które przyciągają i są postrachem dla rywali. We Wrocławiu kibice będą gorąco dopingować swoich ulubieńców. Po dwóch latach impreza ponownie wraca do ich miasta. Już w piątek o 9.00 walki eliminacyjnej. Sobota to czas ćwierćfinałów oraz półfinałów. Ostatniego dnia poznamy tych, którzy będą opływali w glorii chwały.

KM

Kimbo Slice

Amerykański bokser i zawodnik MMA urodzony 8 lutego 1974 roku w Nassau zmarł 6 czerwca 2016 roku w Fort Lauderdale. Przed rozpoczęciem kariery w sportach walki był ochroniarzem w jednym z klubów nocnych w Miami. 2007 roku nawiązał współpracę z cenionym trenerem sportów walki Basem Ruttenem i w czerwcu zadebiutował w zawodach MMA. W pokazowej walce na gali Cage Fury Fighting Championships 5 pokonał w czasie 1 minuty i 11 sekund przez duszenie gilotynowe Raya Mercera – byłego mistrza świata WBO i mistrza olimpijskiego w boksie w wadze ciężkiej. Dzięki temu sukcesowi i zdobytej popularności, w październiku 2007 roku podpisał profesjonalny kontrakt z organizacją Elite Xtreme Combat. W swojej pierwszej oficjalnej walce MMA pokonał Bo Cantrella w ciągu 19 sekund przez poddanie na skutek ciosów pięściami. W 2008 roku stoczył trzy kolejne walki. Dwie wygrał przed czasem: z byłą gwiazdą UFC Davidem "Tankiem" Abbottem oraz z Anglikiem Jamesem Thompsonem. Tę drugą, rozegraną na gali EliteXC: Primetime, obejrzało na żywo za pośrednictwem telewizji CBS około 6,5 mln widzów, co było rekordową liczbą dla zawodów MMA w Ameryce Północnej. Swojej pierwszej porażki w profesjonalnej karierze Slice doznał w październiku przeciwko Sethowi Petruzelliemu na gali EliteXC:Shock. Petruzelli zastąpił na godzinę przed rozpoczęciem walki kontuzjowanego Kena Shamrocka. Slice niespodziewanie przegrał w 14. sekundzie przez techniczny nokaut. 10 dni po tej walce Elite XC ogłosiła zakończenie swojej działalności, a Slice stał się wolnym agentem. W czerwcu 2009 roku ogłoszono, że będzie on jedną z gwiazd współprodukowanego przez UFC i Spike TV show The Ultimate Fighter, którego zwycięzca otrzyma trzyletni kontrakt z UFC – największą organizacją MMA na świecie. W swojej pierwszej walce Slice przegrał z byłym mistrzem IFL, Royem Nelsonem i odpadł z programu. Według wstępnych szacunków pojedynek ten przyciągnął przed telewizory rekordową dla zawodów UFC liczbę 6,1 mln widzów. Mimo porażki z Nelsonem Slice otrzymał szansę występów w UFC. Zadebiutował w grudniu 2009 roku, pokonując przez decyzję Houstona Alexandra. W swojej drugiej walce (maj 2010) przegrał jednak po jednostronnej walce przez TKO z byłym graczem NFL, Mattem Mitrione, mającym za sobą tylko jedną profesjonalną walkę w karierze. Wskutek tego Slice został usunięty z organizacji. Po pięcioletniej przerwie wrócił do walk MMA podpisując kontrakt z Bellator MMA na walkę z Kenem Shamrockiem. Slice wygrał pojedynek przez TKO w 1. rundzie. 

Anthony Johnson

Amerykański zapaśnik i zawodnik MMA urodzony 6 marca 1984 roku w Dublinie. W MMA zadebiutował 16 sierpnia 2006. We wrześniu tego samego roku wygrał turniej Rocky Mountain Nationals. W 2007 związał się z Ultimate Fighting Championship. W debiucie dla niej (12 czerwca 2007) znokautował Chada Reinera w 13 sekundzie pojedynku. W kolejnych latach wygrywał m.in. z Yoshiyukim Yoshidą. 21 listopada 201 na UFC 106 przegrał z ówcześnie czołowym zawodnikiem wagi półśredniej Joshem Koscheckiem przez poddanie (duszenie zza pleców). W latach 2011-2012 pokonywał Dana Hardy'ego oraz przegrywał w słabym stylu z byłym mistrzem UFC Vitorem Belfortem. W czasie swojego kontraktu z UFC trzykrotnie miał problem by zmieścić się w ustalonym limicie wagi półśredniej (-77 kg) na oficjalnych ważeniach zawodników. Po przegranej z Belfortem (w catchweight'cie 176 funtów) został zwolniony z organizacji z powodu niezrobienia kolejny raz wymaganej wagi. Po zwolnieniu stoczył dwa wygrane pojedynki w Titan Fighting Championships pokonując na punkty Davida Brancha oraz przez TKO Estevesa Jonesa. Pod koniec roku związał się z nowo powstałą World Series of Fighting. W przeciągu niecałego roku wygrał trzy starcia m.in. z byłym mistrzem UFC wagi ciężkiej Andrejem Arłouskim po czym w 2014 ponownie otrzymał angaż w UFC. W pierwszym pojedynku od powrotu do organizacji, 26 kwietnia 2014 na UFC 172 wypunktował na dystansie trzech rund zapaśnika Phila Davisa. Następnie znokautował kolejno Antônio Rogério Nogueirę oraz Alexandra Gustafssona (w oficjalnym eliminatorze do walki o pas) po czym 23 maja 2015 stoczył pojedynek o zwakowane mistrzostwo UFC wagi półciężkiej z Danielem Cormierem który przegrał przez poddanie. 5 września 2015 miał się zmierzyć z Polakiem Janem Błachowiczem lecz ostatecznie do walki nie doszło – Polak został zastąpiony przez Jimmiego Manuwę. Od przegranej z Cormierem zanotował dwie wygrane przez nokaut nad Jimmim Manuwą oraz Ryanem Baderem.

Zawodowcy na igrzyskach. Kto z Polski?

W Rio de Janeiro zobaczymy zawodowych pięściarzy, którzy będą rywalizowali o medale Igrzysk Olimpijskich. Taką decyzję podjęli członkowie Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu Amatorskiego. Ten krok może przyczynić się do zwiększenia rywalizacji, a także zainteresowania dyscypliną.

Boks zawodowy to ogromne pieniądze. Na poziomie amatorskim często wygląda to zupełnie inaczej. Zmagania nie cieszą się taką popularnością jak gale zawodowe. Światowe władze wykonały krok, który na wzbudzić zainteresowanie oraz ukazać zalety rywalizacji na poziomie amatorskim.

Pojadą do Wenezueli 

Decyzja Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu Amatorskiego ma wzbogacić igrzyska. Bokserzy zawodowi po raz pierwszym w historii będą mogli ubiegać się o kwalifikację olimpijską. Taką decyzję podjęli członkowie AIBA w Lozannie, którzy głosowali 1 czerwca. Zdecydowana większość poparła tę drogę rozwoju. Za głosowało 84 z 88 delegatów. – To wielki krok w ewolucji boksu. W ostatnich latach wprowadziliśmy wiele reform, które sprawiły, że boks jest bezpieczniejszy i stale zyskuje na popularności. Ten krok to nadzieja na wzmocnienie pozycji narodowych federacji oraz zwiększenie poziomu igrzysk olimpijskich – powiedział Ching-Kuo Wu, prezydent AIBA.

Bez wątpienia ten krok światowych władz jest przełomem. Już niebawem zobaczymy, czy to dobra decyzja. Choć wszystko wskazuje, że reforma jest nadzieją na zwiększenie poziomu rywalizacji bokserskiej na igrzyskach. Już wcześniej chęć startu na imprezie tej rangi wyrażali Manny Pacquiao oraz Władimir Kliczko. Jednak doświadczeni pięściarze mają obecnie inne plany.

Istotne jest również podejście do pomysłu władz poszczególnych federacji. Zawodnikom decydującym się na start w igrzyskach grozi utracenie rankingowych pozycji. Chęć udział w zmaganiach w Rio de Janeiro wyraził Amir Khan. – Czekałem na tę decyzję. Pomoże ona wszystkim – ocenia brytyjski bokser, który na igrzyskach chciałby wystartować w barwach Pakistanu.

W lipcu w Wenezueli ma odbyć się turniej kwalifikacyjny, w którym wystąpią pięściarze zawodowi. Czy zobaczymy w nim bokserów z Polski? Wstępnie zainteresowanie startem wyrazili Kamil Szeremeta oraz Dariusz Sęk. Jednak wiele będzie zależało od federacji boksu zawodowego. Niektóre mają zamiar surowo karać tych, którzy zdecydowaliby się na występ w igrzyskach. Zatem pięściarze staną przed trudnym wyborem.

Hołd dla wielkiego mistrza

Muhammad Ali to ikona i historia boksu zawodowego. Odszedł w wieku 74 lat. Ali walczył z chorobą Parkinsona przez ponad dwadzieścia lat. W 1960 roku w finale igrzysk olimpijskich w Rzymie pokonał Zbigniewa Pietrzykowskiego. Stoczył wiele emocjonujących i pięknych walk. W 1964 roku sięgnął po tytuł mistrza świata w rywalizacji z Sonny'm Listonem.

Dla wielu to znakomity przykład do naśladowania. Ali ma ringu i poza nim prezentował wysoką klasę. – Aby być wielkim mistrzem, musisz uwierzyć, że jesteś najlepszy. Jeżeli nie jesteś, udawaj, że jesteś – mówił pięściarz. Był także niezwykle pokorny. O swojej chorobie powiedział: – Bóg dał mi chorobę, by przypomnieć mi, że nie jestem numerem jeden. On jest.

Cały świat boksu będzie miał go w swej pamięci. 

fot. pixabay.com

KM

Rockhold stracił pas! Bisping mistrzem

Niespodzianka na gali UFC 199 w Inglewood. Luke Rockhold stracił pas mistrzowski w kategorii średniej na rzecz Michaela Bispinga. Anglik triumfował już w pierwszej rundzie.

Bisping wszedł na szczyt, choć przed walką z Rockholdem traktowany był z przymrużeniem oka. Można powiedzieć, że 37-latek utarł nosa niedowiarkom.

Zmiana właściciela

Luke Rockhold nie cieszył się zbyt długo z tytułu czempiona kategorii średniej. 31-letni Amerykanin w grudniu pokonał w czwartej rundzie Chrisa Weidmana i odebrał mu pas. „All-American” nie mógł pogodzić się z porażką. W związku z tym zaplanowano walkę rewanżową. Panowie mieli spotkać się 4 czerwca, jednak Weidman wypadł ze względu na kontuzję szyi. I w tym momencie zaczyna się cała historia…

Ruszyły poszukiwania rywala dla nowego czempiona. Rockhold miał rywalizować z Ronaldo Souzą, jednak kontuzja uniemożliwiła starcie. Wybór padł na 37-letniego Bispinga. Doświadczony Anglik nigdy nie miał okazji walczyć o pas mistrzowski UFC. Bisping stanął przed ogromną szansą, jednak nie stawiano go w roli faworyta.

Początek walki spokojny i nic nie wskazywało na to, że dojdzie do niespodziewanego zwrotu akcji. Bisping starał się zaznaczyć swoją przewagę. W połowie rundy do głosu doszedł Rockhold, ale bez efektu. Bisping wyczekał doskonały moment i lewym sierpem naruszył Amerykanina. Tym samym Anglik otworzył sobie drogę do zakończenia pojedynku. Bisping wyprowadził kolejny lewy i Rockhold znalazł się na deskach. 37-latek zdobył pas mistrzowski wagi średniej.

W mistrzowskiej walce w kategorii koguciej Dominick Cruz decyzją sędziów pokonał Urijaha Fabera. W drugiej rundzie Hector Lombard znalazł się na deskach. Wysokie kopnięcie i łokieć z obrotu były przepustką do zwycięstwa Dana Hendersona. Z kolei Dustin Poirier w pierwszej rundzie wypunktował Bobby'ego Greena. Max Holloway jednogłośną decyzją sędziów lepszy od Rocardo Lamasa.

Udany rewanż

Michael Bisping doczekał się chwil chwały w UFC. Szybko rozstrzygnął starcie z Luki'em Rockholdem na swoją korzyść. Doświadczony Anglik pokazał, że sześć lat różnicy w tym wypadku nie miało wpływu na jego kondycję.

Należy dodać, że Bisping udanie zrewanżował się 31-letniemu Amerykaninowi za porażkę z listopada 2014 roku. Wtedy to Rockhold po upływie niecałej minuty drugiej rundy triumfował dzięki skutecznej gilotynie. Teraz Bisping potrzebował niecałych czterech minut, aby zwyciężyć w starciu o pas. 37-letni Anglik odniósł dwudzieste dziewiąte zwycięstwo w karierze. Warto podkreślić, że zanotował czwartą wygraną z rzędu. Ostatnim zawodnikiem, który pokonał Bispinga był… Rockhold.

KM

XIII Grand International Wushu Festival

Już w najbliższych dniach 3-5 czerwca 2016 r. Puławy staną się miejscem rywalizacji zawodników Wushu z całego świata. XIII Grand International Wushu Festival a także XXII Międzynarodowe Mistrzostwa Polski to imprezy Wushu, które zostaną zrealizowane w połączeniu z obchodami dni Puław.

Mistrzostwa odbywają się w formułach: Walki Sanda i Qingda, formy sportowe, formy tradycyjne, formy wewnętrzne (konkurencje: Systemy północne, Taijiquan style Chen, Taijiquan, Formy z szablą, Formy z mieczem, Formy z kijem, Formy z włócznią, Broń krótka różna i giętka, Broń długa różna (inna), Taiji z szablą, Taiji z mieczem, Taichi broń różna (inna), Duilian (set-sparring)).

Jeśli pogoda nie pokrzyżuje planów Polski Związek Wushu wspólnie z Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji w Puławach przygotowały nie lada niespodziankę. Pierwszy raz w historii sztuk walk w Polsce zawody odbędą się na świeżym powietrzu na otwartym stadionie piłkarskim.

Ta dość odważna inicjatywa wydaje się zarazem bardzo atrakcyjna szczególnie dla widzów zgromadzonych na trybunach a także przed szklanym ekranem. Jak informują organizatorzy, najciekawsze pokazy chińskiej sztuki walki Wushu zaplanowane zostały na późny wieczór. Zatem, szykują nam się walki i pokazy przy sztucznym oświetleniu na bardzo nowoczesnym stadionie jakim dysponuje miasto Puławy.

Na wypadek załamania pogody organizatorzy mają plan awaryjny a zawody przeniesione wówczas zostaną na halę sportową MOSiR Puławy.

Organizatorzy zadbali także o te osoby, które z różnych względów nie będą mogły dotrzeć na stadion miejski w Puławach i na żywo obejrzeć zawody. Cała impreza będzie transmitowana na żywo w telewizji FighTime (www.FighTime.pl).

Plan zawodów:

piątek (3 czerwca) – 19.00 – 24.00

sobota (4 czerwca) – 8.00 – 24.00 (od godz. 16.30 do godz. 18.00 przerwa techniczna w zawodach + od 18.05 oficjalne otwarcie Festiwalu WUSHU)

niedziela (5 czerwca) – 8.00 – 10.00

Rockhold obawia się Bispinga

Niecałe sześć miesięcy temu Luke Rockhold odniósł największy sukces w karierze. 31-letni Amerykanin wywalczył pas mistrzowski UFC w kategorii średniej. 4 czerwca podczas gali w Inglewood Rockhold będzie bronił tytułu po raz pierwszy. Naprzeciw niego stanie doświadczony Michael Bisping.

Bisping występuje w UFC już od dziesięciu lat. 37-latek urodzony w Nikozji czeka na wielkie walki. W lutym pokonał w Londynie Andersona Silvę, który przez lata dzierżył pas mistrza wagi średniej. Bisping jest na fali wznoszącej. Czy jego ofiarą padnie Rockhold?

Bisping bardziej wymagający niż Weidman?

Pierwotnie Luke Rockhold podczas gali UFC 199 miał rywalizować z Chrisem Weidmanem, któremu w grudniu odebrał tytuł mistrzowski. Popularny „All-American” musiał zrezygnować z występu ze względu na kontuzję szyi. W najbliższym czasie 31-letni Amerykanin przejdzie operację i będzie musiał poczekać na kolejną szansę walki o odzyskanie pasa.

Rockhold czekał na rywala. Początkowo miał nim być Ronaldo Souza, jednak ten również walczy z kontuzją. Ostatecznie propozycję otrzymał doświadczony Michael Bisping. Dla 37-latka to nowe wyzwanie w jego karierze. Mimo, że w UFC występuje od dziesięciu lat to nie miał okazji walczyć o pas. Wielokrotnie znajdował się na zakrętach i przegrywał pojedynki o stawkę, co nie pozwalało mu przybliżyć się do mistrzowskiego starcia. Jednak teraz Bisping ma dobry czas. Wygrał trzy ostatnie walki, wszystkie przez decyzje sędziów. W lutym pokonał mocnego Andersona Silvę.

Mistrz wagi średniej podkreśla, że starcie z Brytyjczykiem może być trudniejsze niż pojedynek z Weidmanem. – Według mnie walka z Weidmanem była łatwiejsza. Z Bispingiem rywalizacja będzie bardziej taktyczna i zamierzam się nią cieszyć. Dla fanów to starcie okaże się ciekawe. Weidman walczył brzydko, wykonywał złe ruchu i dość szybko go pokonałem – powiedział Rockhold. I dodał: – Bisping będzie walczył bardziej taktycznie, ale poradzę sobie i trafię go.

Czas na powtórkę

Panowie mieli już przyjemność spotkać się. Do starcia doszło w listopadzie 2014 roku podczas UFC Fight Night 55 w Sydney. Rockhold i Bisping byli gwiazdami wieczoru, jednak widzowie szybko poznali zwycięzcę. Po upływie minuty drugiej rundy triumfował Rockhold, który wygrał przez gilotynę.

Okazuje się, że ta walka była wstępem do poprawy notowań Bispinga. 37-latek wygrał trzy kolejne pojedynki i wobec problemów Weidmana UFC dało mu szansę walki o pas. Z kolei Rockhold wszedł na szczyt. 31-letni Amerykanin jako pierwszy pokonał Chrisa Weidmana i odebrał mu pas w wadze średniej. 4 czerwca będzie bronił tytułu po raz pierwszy. Z jakim efektem? Na pewno do starcia z Bispingiem przystępuje w roli faworyta.

Fot. ufc.com

KM

Jadą na prestiżowy turniej

Polscy kickboxerzy jadą do Włoch, gdzie w najbliższych dniach odbędą się zmagania w Pucharze Świata WAKO Bestfighter w Rimini. To niezwykle prestiżowy i wymagający turniej.

Jesteśmy jednak pełni nadziei i trzymamy mocno kciuki za biało-czerwonych, którzy na każdym kroku udowadniają, że na polu kickboxingu są niezwykle mocni. Wśród zgłoszonych jest Iwona Nieroda, która rok temu sięgnęła po złoto. Nie zabraknie innych gwiazd polskiego kickboxingu.

Kto, co i jak?

Puchar Świata w Rimini odbędzie się w dniach 2-5 czerwca. W czwartek nasi reprezentanci zameldują się na miejscu, gdzie prowadzona będzie rejestracja. Od piątku przystąpią do zmagań, które maja wyjątkowy wymiary. Wywalczyć medal w Rimini to coś niezwykłego.

Rywalizacja odbędzie się w kilku formułach. W pointfightingu walczyć będą zawodnicy w kategoriach kadet młodszych, kadet starszy, junior, senior i weteran. Nieco inaczej będzie w light contact, gdzie zaplanowano zmagania wśród kadetów starszych, juniorów, seniorów i weteranów. Jak to wygląda w formule kick light? Tu zmierzą się kadeci starsi, juniorzy i seniorzy. Z kolei w full contact wystąpią juniorzy i seniorzy. W formułach low kick i K-1 rywalizować będą seniorzy.

W Rimini nie zabraknie czołowych polskich zawodników. Na ringu pojawi się Dorota Godzina, która niedawno wywalczyła swój 35 medal mistrzostw Polski w kickboxingu. W full contact zobaczymy Mateusza Kubiszyna, czyli mistrza świata z Dublina. Wystąpi również wicemistrz globu w 75kg Robert Krasoń. W Rimini zaprezentuje się czołowy polski zawodnik w full contact –  Łukasz Wichowski. Zobaczymy również utytułowanych: Radosława Paczuskiego, Iwonę Nierodę, Roberta Niedźwieckiego, Jana Lodzika, Karolinę Mośko, Patryka Kuryłka, Tomasza Klimiuka, Michała Bławdziewicza czy Emilię Czerwińską.

Liczymy na powtórkę

Głęboko wierzymy, że biało-czerwoni po raz kolejny wywalczą worek medali. Rok temu w Rimini zdobyli aż 18 krążków, w tym siedem złotych. W low-kick w 56kg triumfowała Iwona Nieroda, która również i tym razem liczy na powtórkę. Zaimponował 19-letni Kacper Frątczak, który triumfował w full contact 81kg. Tym razem go jednak zabraknie.

Medal z najcenniejszego kruszcu wywalczył w kick light Piotr Wypchał. Doświadczony zawodnik ponownie zaprezentuje się w Rimini. W ubiegłym roku medale we Włoszech zdobyły także Karolina Mośko, Emilia Czerwińska i Karolina Dziedzic. Nasze panie wywalczyły brązowe krążki. A więc w kadrze są zawodnicy, którzy znają smak medali zdobywanych w Rimini. Zapewne to doda im pewności i swobody, a także będzie wsparciem dla młodszych kolegów. 

Puchar Świata w Rimini to ogromne wyzwanie. Pojawią się tam czołowi zawodnicy z Norwegii, Rosji, Ukrainy oraz Kazachstanu, czyli mocnych kickboxerskich nacji. Ale Polska również należy do tego grona. Dwudziesta pierwsza edycja Pucharu Świata w Rimini zapowiada się niezwykle emocjonująco.

KM

Mija dwadzieścia lat, czas na medal

4 sierpnia minie dokładnie dwadzieścia lat od zakończenia Igrzysk Olimpijskich w Atlancie. Dzień później rozpoczną się zmagania w Rio de Janeiro. 5 sierpnia w Brazylii wystartują XXXI Letnie Igrzyska Olimpijskie. Liczymy na medalowe zdobycze Polaków, a przede wszystkim przełamanie złej passy naszych judoków. Medal igrzysk po dwudziestu latach… ta chwila musi w końcu nadejść.

Można żyć wspomnieniami i kultywować historię, ale trzeba pisać jej kolejne rozdziały. Gdy przyszłe pokolenia zajrzą na karty ksiąg to zobaczą w nich wyrwę. Dwadzieścia lat temu w Atlancie złoto w judo wywalczył Paweł Nastula w kategorii do 95kg. Srebro z Kanady przywiozła Aneta Szczepańska. Popis formy dali nasi zapaśnicy.

Medal potrzebny jak powietrze

Wzdychamy. Mijają kolejne lata. Było Sydney, były Ateny, nawet Pekin i nieco bliżej, czyli Londyn. I nic. Polscy judocy wracali na tarczy. Jednak w ostatnich kilkunastu miesiącach zapaliło się kilka światełek. Gdzieś pojawiła się ta nadzieja mówiąca, że polskie judo jeszcze żyje. Podsycamy atmosferę sukcesu i liczymy, iż przybierze on gigantyczne rozmiary. Brąz mistrzostw świata w Czelabińsku Katarzyny Kłys. Sukcesy naszej kobiecej drużyny. Młody Piotr Kuczera na podium mistrzostw Europy. Były momenty, które dawały nadzieję. Czy ona nadal trwa?

Do 10 czerwca czekamy na oficjalne potwierdzenie, ale wszystko wskazuje na to, że do Rio wyślemy czworo naszych judoków. Dzięki wysokim pozycjom w rankingu olimpijskim awans zyskali: Katarzyna Kłys (70kg), Daria Pogorzelec (78kg) i Maciej Sarnacki (+100kg). Z puli kontynentalnej kwalifikację uzyskała Arleta Podolak (57kg). Cztery lata temu w Londynie wystartowało sześciu polskich judoków. A podczas igrzysk w Atlancie aż dwunastu. Czterech judoków na imprezie czterolecia ostatni raz reprezentowało nas w 1972 roku w Monachium.

Dla Kłys i Pogorzelec start w Rio będzie drugim występem na igrzyskach. Obie są mocnymi punktami naszej kadry, którą poprowadziły do złota mistrzostw Europy. W tym roku Kłys dwa razy stała na podium międzynarodowych zawodów. Najlepszy wynik Pogorzelec w tym sezonie to siódme miejsca w Baku i Ałmatach. Dwa zwycięstwa i trzecie miejsce to medalowy dorobek Arlety Podolak. Z kolei Maciej Sarnacki wywalczył trzecie miejsce w Grand Prix w Tbilisi.

Zapaśnicy po medale

W Rio de Janeiro zabraknie naszych zapaśników w stylu klasycznym. O medale powalczą panowie w stylu wolnym: Zbigniew Baranowski (86kg), Radosław Baran (97kg), Robert Baran (125kg), a także panie: Iwona Matkowska (48kg), Katarzyna Krawczyk (53kg), Monika Michalik i Agnieszka Wieszczek-Kordus (63kg). Z kolei Magomedmurad Gadżijew (65kg) stosował niedozwolone środki i Polska straciła jedną kwalifikację.

Rok 2008 i start w Pekinie z radością wspomina Agnieszka Wieszczek-Kordus, która sięgnęła po brąz. Cztery lata temu w Londynie na trzecim stopniu podium uplasował się Damian Janikowski (85kg) w stylu klasycznym.

Jednak po raz kolejny wracamy wspomnieniami do Atlanty. Tam nasi zapaśnicy błyszczeli. Polska pokazała, że ma ogromny potencjał. Włodzimierz Zawadzki (62kg), Ryszard Wolny (68kg) i Andrzej Wroński (100kg) w stylu klasycznym wywalczyli złote medale. Srebro dla Jacka Fafińskiego. Na najniższym stopniu podium stanął Józef Tracz. Czy te czasy jeszcze wrócą?

KM

LIVE: Gala Angels of Glory

Zapraszamy na transmisję telewizyjną z gali zawodowej K-1 "Angels of Glory", której organizatorem jest federacja Ultimate Combat Associations. Gala odbędzię się w piątek 23 czerwca 2016 r. w Kielcach w hotelu Bińkowski.

[kod]

Angels of Glory

Angels of Glory

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FT_Gala_UCA1_2016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FT_Gala_UCA1_2016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FT_Gala_UCA1_2016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FT_Gala_UCA1_2016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: Gala Champions Fight Night round 4

Zapraszamy na transmisję telewizyjną z gali zawodowej K-1 "Champios Fight Night round 4". Gala odbędzię się w piątek 24 czerwca 2016 r. w Kościerzynie.

[kod]

Champions Fight Night Round 4

Champions Fight Night Round 4

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FT_Gala_CFN42016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FT_Gala_CFN42016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FT_Gala_CFN42016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FT_Gala_CFN42016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: Mistrzostwa Polski K-1

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Polski k-1, której organizatorem jest klub Fighter Wrocław. Zawody odbędą się w dniach 9-12 czerwca 2016 r..

[kod]

Mistrzostwa Polski K-1

Mistrzostwa Polski K-1

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MPK1_2016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MPK1_2016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MPK1_2016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MPK1_2016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Dużo szumu wokół Meksyku

Wiele uwagi poświęcono decyzji Katarzyny Kłys, która zrezygnowała ze startu w turnieju Masters w Meksyku. Polski Związek Judo naciskał na zawodniczkę Polonii Rybnik, aby jednak zdecydowała się wziąć udział w zmaganiach. W ten sposób miałaby ułatwić Arlecie Podolak uzyskanie kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Kłys decyzji nie zmieniła, a jej reprezentacyjna koleżanka w Meksyku stoczyła zaledwie jedną walkę.

W grę weszła skomplikowana matematyka. Kłys już dawno zapewniła sobie przepustkę do występu w Rio. Podolak do ostatniej chwili była w grze o kwalifikację olimpijską. Rozważano różne scenariusze, które mogłyby przybliżyć 22-latkę do wyjazdu do Rio.

Meksyk przykrym wspomnieniem

W czym problem? Związkowi działacze do końca wierzyli, że Podolak wywalczy przepustkę do Rio. Naciskali na start Kłys z obaw. Według nich zawodniczka Polonii Rybnik rezygnując z występu w Meksyku ryzykowała wypadnięcie z rankingu szesnastu najlepszych zawodniczek na świecie. Gdyby taki scenariusz miał miejsce to Kłys i tak do Rio by pojechała ze względu na miejsce w kwalifikacji kontynentalnej. W takim przypadku mogłaby zepchnąć na dalszą pozycję Arletę Podolak. Kłys ostatecznie do Meksyku nie pojechała. Zawodniczka nie chciała ryzykować kontuzji ani zaburzać przyjętego rytmu przygotowań do igrzysk. Murem za nią stanęli klubowi działacze.

Warto nadmienić, że po turnieju Masters zawodniczka Polonii Rybnik w kategorii 70kg zajmuje szesnaste miejsce w rankingu. Arleta Podolak w 57kg plasuje się o pięć pozycji niżej. Ma na koncie 838 punktów. Występ w Meksyku 22-letniej judoczce Czarnych Bytom nie wyszedł. Podolak stoczyła tylko jedną walkę. Polka przegrała z Violą Waechter, choć początkowo prowadziła. Rywalka otrzymała shido, jednak Podolak również została upomniana, a zyskała przewagę dzięki yuko. Ostatni głos należał do Waechter, która wywalczyła waza-ari.

Mimo ogromnych obaw czarny scenariusz się nie sprawdził. Wszystko wskazuje na to, że Podolak wystąpi w Rio de Janeiro. Polka w tym sezonie dwa razy stała na najwyższym stopniu podium. Wygrała zawody Pucharu Europy w Warszawie i Grand Prix w Ałmatach.

Juniorzy bez medalu

Młodzi Polacy w ostatnich dniach rywalizowali w Leibnitz. W Austrii odbyły się zmagania w Pucharze Europy Juniorów. Polacy nie wywalczyli ani jednego medalu.

Do Leibnitz pojechała piętnastoosobowa kadra Polski. Najlepiej zaprezentowali się Karolina Miller (70kg), Anita Formela (+78kg) i Jan Stolarek (66kg), którzy wywalczyli siódme miejsca. Biało-czerwoni mieli szansę walczyć o medale, jednak w decydującym momencie lepsi okazali się rywale. Miller i Stolarek przegrywali z judokami z Holandii, a Formela karami shido uległa Węgierce Emese Karpati. Z kolei dziewiątą pozycję w Austrii wywalczył Dominik Majowski (100kg).

Dziewiąty w Pucharze Europy kadetów w Coimbrze był Tomasz Zielski w kategorii 55kg.

KM

LIVE: XIII Grand International Wushu Festival

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z XIII Grand International Wushu Festival oraz XXII Międzynarodowych Mistrzostw Polski Wushu w dniach 3-5 czerwca 2016 r. na stadionie miejskim MOSiR Puławy.

[kod]

XIII Grand International Wushu Festival

XIII Grand International Wushu Festival

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/WushuFestival_Pulawy2016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/WushuFestival_Pulawy2016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/WushuFestival_Pulawy2016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/WushuFestival_Pulawy2016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Dobra robota Włodarczyka

Druga walka Krzysztofa Włodarczyka w tym roku. Tym razem były mistrz świata WBC w kategorii cruiser mierzył się z Niemcem Kaiem Kurzawą. Polak szybko uporał się z niemieckim bokserem. W Szczecinie zaprezentowali się także Michał Cieślak i Krzysztof Zimnoch.

„Diablo” podkreśla, że mierzy w pas mistrza świata. Po długiej przerwie wrócił na ring w marcu, kiedy to w Sosnowcu pokonał Walerego Brudowa. Mimo to jego forma nadal pozostawała niewiadomą, dlatego wszyscy czekali na kolejny występ Włodarczyka. 

Szybkie zakończenie

Krzysztof Włodarczyk udowodnił, że jest niezwykle głodny ringowej rywalizacji. Druga walka w tym roku i po raz kolejny „Diablo” pokazał wysokie umiejętności. Pierwsza runda starcia z Kurzawą czysto rozpoznawcza. Warto dodać, że Niemiec był aktywny. W drugiej odsłonie Włodarczyk dobrze radził sobie w obronie i starał się używać lewej ręki. 

Trzecia odsłona to już popis Włodarczyka. Polak lewymi prostymi rozbijał rywala i w końcu przyłożył prawym krzyżowym. Kurzawa wypluł ochraniacz. Sędzia rozpoczął liczenie, jednak Niemiec dał wyraźny sygnał, że chce walczyć. Pojedynek zakończył się w czwartej rundzie. Włodarczyk po raz kolejny trafił Kurzawę, który przyklęknął. Sędzia rozpoczął liczenie i przerwał walkę, choć publiczność uważała, że powinien pozwolić na kontynuowanie starcia. Mimo wszystko przewaga Włodarczyka była wyraźna.

Polak odniósł pięćdziesiąte pierwsze zwycięstwo na zawodowym ringu. Bardzo dobrze funkcjonował lewy prosty Włodarczyka. Patrząc na walkę widać było, że były mistrz świata w kategorii cruiser zdominował Kurzawę. Włodarczyk pokazał, iż stać go na dobre walki i rozpoczął drogę do spełnienia marzeń, czyli starcia o mistrzostwo świata.

Wygrali przed czasem

Michał Cieślak nie miał łatwego zadania w starciu z Aleksandrem Kubiczem. Polak zaczął bez zbędnego pośpiechu, jednak już w pierwszej rundzie pokazał, że to on będzie nadawał ton walce. Kubicz postawił na defensywę. W trzeciej rundzie Cieślak przeprowadził ładną akcję. Najpierw prawy, później podbródkowy, jednak na rosyjskim bokserze większego wrażenia to nie zrobiło. Cieślak konsekwentnie robił swoje, ale rywal zadania mu nie ułatwiał. Styl Rosjanina nie leżał niezwyciężonemu Polakowi. Jednak Cieślak robił, co mógł, aby odnieść zwycięstwo. Kolejne minuty mijały, a Rosjanin pewnie poczynał sobie w defensywie. Wydawało się, że Kubicz dotrwa do końca starcia. Jednak w dziewiątej rundzie Rosjanin doznał rozcięcia głowy. Sędzia po konsultacji z lekarzem przerwał pojedynek i zwycięstwo powędrowało w ręce Cieślaka.

Krzysztof Zimnoch w Szczecinie chciał pokazać, że porażka w starciu z Mike'm Mollo było wypadkiem przy pracy. Rywalem Polaka podczas gali w Azoty Arenie był Konstantin Airich. 37-latek dał się poznać polskiego publiczności w czerwcu 2015 roku, kiedy w Ostrowcu Świetokrzyskim zmierzył się z Mariuszem Wachem. Jednak podróży do Polski Airich nie wspominał miło. Tym razem bokser urodzony w Astanie zawitał do Szczecina. Od początku zmagań Zimnoch był aktywny i szukał prawego sierpowego. Jednak Airich nie zamierzał pozostawać bierny. 37-latek w końcówce pierwszej rundy ruszył do przodu. Nieszczelna garda Zimnocha sprawiła, że przyjął on kilka ciosów. Polak w czwartej rundzie pozbawił rywala złudzeń. Po wyjściu z klinczu trafił Airicha krótkimi ciosami. Niemiec znalazł się na deskach, po chwili Zimnoch dokończył dzieła. 32-latek odniósł dziewiętnaste zwycięstwo w karierze.

KM

Pas u Mameda, Różalski i Materla wykończyli rywali

Hala widowisko-sportowa Ergo Arena na granicy Gdańska i Sopotu była areną zmagań gali KSW 35. To był niezwykle gorący wieczór z MMA. Mateusz Gamrot z tytułem mistrza KSW w wadze lekkiej. Marcin Różalski lepszy od Marcina Pudzianowskiego, fantastyczny Michał Materla. Mamed Khalidov obronił tytuł mistrza KSW w kategorii średniej, choć Aziz Karaoglu postawił trudne warunki. 

Karta walka przedstawiała się niezwykle ciekawie. Wszyscy z niecierpliwością czekali na niezawodnego Mameda Khalidova i jego pierwszy występ po zdobyciu pasa KSW w kategorii średniej. Ogromną temperaturę miało starcie w wadze ciężkiej, gdzie spotkali się Mariusz Pudzianowski i Marcin Różalski. Michał Materla i Antoni Chmielewski to weterani KSW. Po tym pojedynku również obiecywano sobie wiele. Gala KSW 35 to wykwintna kolacja w ekskluzywnej restauracji, gdzie smak rośnie z każdym kolejnym daniem.

Efektowne rozstrzygnięcia Materli i Różalskiego

Aziz Karaoglu pokazał, że ma ogromny potencjał. Trzy zwycięstwa z rzędu, wszystkie w pierwszych runda to musiało robić wrażenie. Karaoglu dostał szansę walki o pas z Mamedem Khalidovem, który tytułu bronił po raz pierwszy. Patrząc na zawodników mogłoby się wydawać, że walka nie potrwa długo. Początkowo rywalizacja toczyła się w stójce, jednak w końcu Khalidov postanowił przenieść walkę do parteru. Mistrz wagi średniej próbował założyć dźwignię na staw skokowy, jednak bezskutecznie. Khalidov stopniowo budował swoją przewagę, ale Karaoglu pokazał, że jest mocny. Pretendent do mistrzowskiego pasa czekał na swoją szansę. Siła ciosu Karaoglu jest powszechnie znana, więc Khalidov nie ryzykował bliższego spotkania z rywalem. Spróbował za to efektownej obrotówki, ale nie trafił przeciwnika. Khalidov szukał możliwości zakończenia pojedynku w parterze. Karaoglu nie dał się zaskoczyć i wymknął się z duszenia trójkątnego nogami. Khalidov prowokował rywala, jednak ten był nieugięty. Druga runda to przede wszystkim taktyka. Emocje rosły z każdą minutą, a na twarzy Mameda pojawiało się zmęczenie. Khalidov kładł się na plecy i czekał na rywala. 39-latek takiego zaproszenia przyjąć jednak nie chciał. W końcu Karaoglu zaczął przejmować inicjatywę. Trzecia runda należała do niego. Podjął próbę duszenia, słał w stronę Khalidova kolejne ciosy. Takiego obrotu sprawy chyba nikt się nie spodziewał. Jednak decyzja leżała w rękach sędziów. Mamed Khalidov nadal mistrzem KSW w wadze średniej.

Ogromna temperatura wytworzyła się wokół starcia Mariusz Pudzianowskiego i Marcina Różalskiego. Wszyscy liczyli na bitwę oraz wymianę ciosów. „Pudzian” po porażce z Peterem Grahamem chciał pokazać, że jest czołową postacią wagi ciężkiej. Z kolei Różalski miał za sobą dwie przegrane. Ciężar gatunkowy rywalizacji był ogromny.  Różalski zaczął kopnięciami, które doszły do celu. Pudzianowski otrzymał również cios poniżej pasa, po którym zwijał się z bólu. Później poszedł do nóg i obalił „Różala”. W parterze były strongman rozbijał swojego rywala. Druga runda również układała się po myśli Pudzianowskiego. Po obaleniu miał Różalskiego na widelcu. Wystarczyło konsekwentnie robić swoje i zamęczyć przeciwnika. Zawodnik z Płocka starał się wstać, jednak bez powodzenia. Stało się coś, czego nikt się nie spodziewał! W końcu Różalski znalazł miejsce, aby założyć gilotynę i zmusił Pudzianowskiego od odklepania.

Pater to płaszczyzna, w której zarówno Michał Materla jak i Antoni Chmielewski czują się jak ryba w wodzie. Po ich walce wiele sobie obiecywano. Chmielewski na KSW 34 efektownie uporał się ze Svetlozarem Savovem. Z kolei Materla stracił pas wagi średniej na rzecz Mameda Khalidova. Starcie dwóch doświadczonych fighterów budziło wielkie emocje. Pojedynek do parteru sprowadził Chmielewski, ale Materli udało się odwrócić pozycję. Były mistrz wagi średniej słał w stronę rywala kolejne ciosy. Chmielewski nie był w stanie odpowiedzieć i sędzia przerwał walkę.

Gamrot mistrzem, Moks uciekł spod topora

Mansour Barnaoui udowodnił, że jest klasowym zawodnikiem. Mateusz Gamrot miał trudny orzech do zgryzienia w rywalizacji o pas mistrzowski kategorii lekkiej. W pierwszej rundzie Francuz opierał się obaleniom Polaka, jednak ten zanotował kilka udanych prób. Barnaoui nie pozwolił jednak rozwinąć skrzydeł Gamrotowi. W drugiej odsłonie Polak również był z góry, ale rywal skutecznie neutralizował jego atuty. Pojedynek przeniósł się do stójki. A tam Barnaoui trafił Polaka, ten upadł i Francuz chciał zakończyć walkę, ale bez powodzenia. Ostatnia odsłona to dominacja „Gamera”. Najpierw Barnaoui spróbował obalenia, jednak zapewne liczył, że efekty będą inne. Gamrot znalazł się z góry i słał w stronę rywala kolejne ciosy. Decyzja w sprawie zwycięzcy leżała w rękach sędziów. Trzy rundy zdecydowanie dla Gamrota, który został mistrzem kategorii lekkiej. Marcin Wrzosek był pod wrażeniem jednego z ataków Filipa Wolańskiego w pierwszej rundzie. Na dystansie całej walki przeważał jednak 28-latek. Wolański wraz z upływem czasu tracił siły, a Wrzosek wykorzystywał słabość rywala. Dodatkowo szukał możliwości obalenia. Na kartach sędziowskich okazał się lepszy i odniósł zwycięstwo w debiucie w KSW.

Niezwykle istotne było starcie w kategorii półśredniej. Po dwóch porażkach z rzędu Rafał Moks walczył o „być albo nie być” w KSW. Z kolei Robert Radomski wracał do rywalizacji po półtorarocznej przerwie. Początkowo obaj byli ostrożni. Moks zaczął od kopnięć, jednak to rywal miał przewagę w zasięgu ramion. Ciosy Radomskiego nie wyrządziły „Kulturyście” większej krzywdy. W drugiej rundzie Moks starał się wykorzystać swoje umiejętności i próbował założyć gilotynę, jednak rywala do odklepania nie zmusił. Przewaga „Kulturysty” była coraz wyraźniejsza, ale na jego twarzy pojawiła się krew. Mimo to dalej robił swoje. Radomski również miał okazję do odniesienia zwycięstwa, jednak szansy na wykonanie skrętówki nie wykorzystał. Decyzją sędziów wygrał Moks, choć jeden arbiter widział wygraną jego rywala. 

Azi Thomas w ekspresowym tempie musiał przygotować się do starcia z Łukaszem Chlewickim. Zawodnik z Wielkiej Brytanii kilka dni przed galą zastąpił Marifa Piraeva. Thomas starał się i bardzo chciał, jednak sprowadzając walkę do parteru wydał na siebie wyrok. Chlewicki wykorzystał sytuację i był aktywniejszy. 37-latek pokazał wysokie umiejętności zapaśnicze i na przestrzeni trzech rund pokazał, kto jest lepszy. Sędziowie bez żadnych wątpliwości i wskazali na Chlewickiego, który odniósł trzecie zwycięstwo w KSW.

Marcin Wójcik konsekwentnie budował swoją przewagę w starciu z Michałem Fijałkiem. Zawodnik z Piły już na początku starcia trafił rywala i próbował zakończyć pojedynek przez duszenie, ale fighter ze Szczecina przetrwał napór oponenta. Z każdą upływającą minutą coraz bardziej zaznaczała się przewaga Wójcika. 26-latek szukał możliwości, aby poddać rywala, jednak wygrał decyzją sędziów.

Mindaugas Verzbickas zdążył już poznać Polskę. Wcześniej rywalizował na galach FEN, gdzie odniósł dwa zwycięstwa. Teraz dostał szansę od KSW i stanął naprzeciw czołowego zawodnika wagi półśredniej – Kamila Szymuszowskiego. Litwin szybko chciał zdominować rywala. Od pierwszych sekund ruszył na Szymuszowskiego i rywalizacja toczyła się pod siatką. Z czasem doszło do wymiany ciosów. Verzbickas zyskał obalenie i praktycznie do końca pierwszej rundy dominował. W drugiej odsłonie Litwin również chciał zaznaczyć swoją przewagę, ale nie wychodziło mu to najlepiej. Nieskuteczna gilotyna sprawiła, że Szymuszowski zdobył pozycję z góry. W ostatniej odsłonie Litwin atakował, jednak w parterze nie potrafił zaskoczyć Polaka. O wszystkim decydowali sędziowie, którzy jednogłośnie wskazali na Szymuszowskiego.

KM

Masaż relaksacyjny i leczniczy – klucz do sukcesu

Uprawianie sportu to nie tylko ogromna przyjemność i satysfakcja płynąca z pokonywania własnych barier i przełamywania słabości. To także solidny fundament pewności siebie i budowania mocnej psychiki, a także wyznaczanie sobie nieustannie nowych celów i obranie konkretnej ścieżki życiowej, opartej na wybranej ideologii. Poza tym jednak, im bardziej wymagający i inwazyjny sport, tym większe ryzyko doznania urazu, który może wyłączyć z aktywności fizycznej na długi czas.

Kompleksowa troska o swoje ciało – absolutna podstawa w każdym sporcie

Sporty walki i wszelkie inne, które są kontaktowe i wymagają dużej siły oraz kondycji, stają się niebezpieczne, jeśli nie dbamy odpowiednio o swoje ciało: przede wszystkim zaś o mięśnie i stawy. Nadwyrężanie ich, bez czasu na regenerację, może być fatalne w skutkach i wyeliminować z gry na dłużej. Jeśli więc regularnie wchodzisz na matę, koniecznie zadbaj o profilaktykę, a z każdą, nawet najmniejszą dolegliwością ze strony układu mięśniowego, stawowego czy kostnego natychmiast udaj się do specjalisty. Przetrenowanie często prowadzi do mikrourazów, które, jeśli pozostają zaniedbane, z czasem przeistaczają się w większe kontuzje. Wówczas już nie są one tak łatwe do wyeliminowania jak na początku. Jeśli dokuczają Ci mięśnie – masz zakwasy, czujesz ból i napięcie, a przy dotyku są one twarde jak kamień, udaj się do masażysty. Jeśli ćwiczysz amatorsko i nie jesteś zrzeszony w żadnym klubie, lub też Twojej sekcji nie przysługuje masażysta, musisz skorzystać z usług masażysty na własną rękę – najlepiej, by był to specjalista od masażu sportowego. Efekt będzie jeszcze przyjemniejszy, jeśli użyte zostaną olejki do masażu – Juventas to jeden z producentów, który ma solidny wybór tych specyfików.

Odpowiednia oprawa masażu = większa przyjemność

Aby masaż był skuteczny i przyniósł korzyści zamiast szkód, niezbędna jest dbałość o jego prawidłowe przeprowadzenie. Po pierwsze – wystrój gabinetu i jego atmosfera mają znaczący wpływ na samopoczucie klienta. Po drugie – niezbędnym elementem jest substancja nawilżająca, którą masażysta nakłada na dłonie. Masowanie „na sucho” powoduje nie tylko dyskomfort u masowanego, ale także zwiększa ryzyko urazu mechanicznego. Najlepsze do tego typu zabiegów są olejki do masażu. Juventas w swojej ofercie posiada różne ich rodzaje, adekwatne do zamierzonego efektu. Olejek, ze względu na rodzaj składników, może działać także leczniczo: przeciwzapalnie, rozkurczająco, regenerująco oraz relaksująco przez swój zapach.

Krzysztof Wiłkomirski

Polski judoka urodzony 18 września 1980 roku w Warszawie. Wielokrotny reprezentant Polski. Student zaoczny warszawskiej AWF na kierunku wychowanie fizyczne, specjalności trenerskiej. Brązowy medalista mistrzostw świata (2001) i Europy (2003), wielokrotny mistrz Polski. Dwukrotny uczestnik igrzysk olimpijskich. Stoczył po dwie walki na olimpiadzie w Atenach 2004 i olimpiadzie w Pekinie 2008. W pierwszej rundzie eliminacyjnej na igrzyskach olimpijskich w Pekinie wygrał z reprezentantem Łotwy, następnie przegrał z zawodnikiem z Mongolii i odpadł z turnieju olimpijskiego. Ma 172 cm wzrostu, walczy w kategorii do 73 kg. Ma stopień mistrzowski 4 dan.

Największe osiągnięcia Krzysztofa:

  • 2000 – Akademickie Mistrzostwa Świata – III miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2000 – Mistrzostwa Polski Seniorów – I miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2001 – Mistrzostwa Świata Seniorów – Monachium – III miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2001 – Mistrzostwa Polski Seniorów – I miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2001 – Mistrzostwa Polski Seniorów – Małe Open – I miejsce w wadze do 75 kg.
  • 2002 – Mistrzostwa Polski Seniorów – I miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2003 – Mistrzostwa Europy Seniorów – Düsseldorf – III miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2003 – Puchar Świata – Warszawa – I miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2003 – Mistrzostwa Polski Seniorów – I miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2004 – Mistrzostwa Polski Seniorów – I miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2004 – Puchar Świata – Tbilisi – III miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2004 – Olimpijczyk – Ateny 2004 – w wadze do 73 kg.
  • 2005 – Mistrzostwa Polski Seniorów – I miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2006 – Drużynowe Akademickie Mistrzostwa Świata – III miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2006 – Akademickie mistrzostwa Polski seniorów – II miejsce w wadze do 81 kg.
  • 2006 – Mistrzostwa Polski Seniorów – I miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2007 – Superpuchar Świata – Rotterdam – I miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2007 – Puchar Świata – Birmingham – III miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2007 – Mistrzostwa Polski Seniorów – I miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2008 – Mistrzostwa Polski Seniorów – I miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2008 – Olimpijczyk – Pekin 2008 – w wadze do 73 kg.
  • 2009 – New York Open – New York – I miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2009 – Puchar Świata – Warszawa – III miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2009 – Puchar Świata (Grand Prix) – Abu Zabi – II miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2010 – Puchar Świata (Grand Slam) – Rio de Janeiro – III miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2011 – Puchar Świata – Warszawa – II miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2011 – Puchar Świata – Puerto la Cruz – II miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2011 – Puchar Świata – San Salvador – I miejsce w wadze do 73 kg.
  • 2012 – Drużynowe Mistrzostwa Europy – Czelabińsk – III miejsce – w wadze do 73 kg.
  • 2014 – Mistrzostwa Polski Seniorów – I miejsce w wadze do 73 kg.

Agnieszka Osial

Polska Kickbokserka urodzona 20 marca 1994 roku w Łukowie. Startuje w formułach full-contact, Kick-light i semi-contact.  Swoją karierę sportową rozpoczęła w marcu 2009 roku, uczęszczając na dodatkowe zajęcia Kickboxingu. Od początku kariery sportowej trenuje pod opieką Zenona Pawlikowskiego. We wrześniu 2009 roku wstąpiła do PTS Łukoplast Łuków. W latach 2011-2012, po pierwszych sukcesach juniorskich w kraju, została powołana do Kadry Polski Juniorów. We wrześniu 2011 roku wywalczyła brązowy medal na Mistrzostwach Europy Juniorów w formule Light-Contact, które odbyły się we Włoszech. Rok później wywalczyła brązowy medal  na Mistrzostwach Świata Juniorów w Bratysławie. Od lutego 2014 roku gościnnie trenuje w KT Legia Warszawa pod opieką Przemysława Ziemnickiego.  Od 6 sierpnia 2014 roku oficjalnie reprezentuje klub KSW Łuków, którego trenerem jest Zenon Pawlikowski. W maju 2015 roku zdobyła Mistrzostwo Polski Seniorów w formule Light-Contact. Jako aktualna mistrzyni Polski została powołana do Kadry Polski.

Poniżej lista seniorskich sukcesów Agnieszki:

  • II miejsce w Mistrzostwach Polski Młodzieżowców w kickboxingu w formule full-contact (Wysocko Małe 2013)[10]
  • II miejsce w Mistrzostwach Polski Seniorów w kickboxingu w formule light-contact (Pułtusk 2013)[11]
  • II miejsce w Mistrzostwach Okręgu Lubelskiego w boksie w kat. 75kg (Lublin 2014)
  • III miejsce w Mistrzostwach Polski Seniorek w boksie] kat. 75kg (Grudziądz 2014)[12]
  • I miejsce w Akademickich Mistrzostwach Polski w kickboxingu w formule kick-light (Warszawa 2015)[13]
  • I miejsce w Mistrzostwach Polski Seniorów w kickboxingu w formule light-contact (Leszno 2015)[6]
  • III miejsce w Mistrzostwach Polski Seniorów w kickboxingu w formule full-contact (Luboń 2015)[14]
  • V miejsce w Mistrzostwach Świata Seniorów w kickboxingu w formule light contact (Dublin 2015)

Rafał Simonides

Polski zawodnik boksu tajskiego urodzony 19 marca 1982 roku w Krakowie. Wielokrotny mistrz Świata World Muaythai Council oraz zwycięzca Pucharu Europy IFMA z 2006 roku. Simonides jest jednym z najbardziej utytułowanych zawodników boksu tajskiego pochodzącym z Polski. W jego dorobku znajdują się m.in. medale Mistrzostw Świata w muay thai, zawodowe pasy mistrzowskie WMC, zdobywane w 2006 roku oraz 2013 czy Puchar Europy IFMA z 2006 roku. Jest pierwszym Polakiem który miał zaszczyt stoczyć pojedynki przed Pałacem Królewskim w Bangkoku, z okazji urodzin Króla oraz Królowej Tajlandii. Obie uroczystości są w Tajlandii świętami Państwowymi. Również jako pierwszy Polak stoczył w Tajlandii pojedynek na starożytnych zasadach Muay Boran, który zremisował. We wrześniu 2014 roku, stoczył w Krakowie pojedynek na zasadach Muay Boran. Była to pierwsza walka w tej formule zorganizowana w Polsce, którą ostatecznie Polak wygrał. Po walce ogłosił zakończenie kariery zawodniczej.

Osiągnięcia Rafała Simonidesa to:

  • 2002: Mistrzostwa Polski w muay thai – 1. miejsce
  • 2003: Mistrzostwa Świata IFMA – 3. miejsce w kat. 57 kg
  • 2004: Mistrzostwa Świata IFMA – 3. miejsce w kat. 57 kg
  • 2006: Puchar Europy IFMA w muay thai – 1. miejsce w kat. 57 kg
  • 2006: Interkontynentalny Mistrz WMC w wadze lekkiej
  • 2011: Puchar Europy IFMA w muay thai – 3. miejsce w kat. 60 kg
  • 2013: Interkontynentalny Mistrz Świata WMC w wadze lekkiej
  • 2013: Mistrz Świata WMC Diamond w wadze lekkiej
  • 2014: Mistrz WMC Muay Thai Against Drugs

Grand International Wushu Festival

W dniach 3-5 czerwca 2016 r. w Puławach na obiekcie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Polski Związek Wushu wraz z Urzędem Miasta Puławy organizują XIII GRAND INTERNATIONAL WUSHU FESTIVAL połączony z XXII MIĘDZYNARODOWYMI MISTRZOSTWAMI POLSKI WUSHU.

"To będą pierwsze tego typu mistrzostwa w sztukach walki w Polsce" – mówi Dariusz Piwowarski Prezes Polskiego Związku Wushu.

Na czym polega niespodzianka organizacyjna, o której mówi Dariusz Piwowarski?

"O ile pogoda nie pokrzyżuje planów, zawody odbędą się na nowoczesnym stadionie piłkarskim w Puławach przy sztucznym oświetleniu co ma sprawić niepowtarzalny charakter tego rodzaju imprezy. Platformy rozłożone zostaną na środku murawy stadionu na trawie. Zawody odbywać się będą w połączeniu z obchodami dni Puław, więc nasza impreza idealnie komponuje się z innymi eventami w mieście." – mówi dalej Dariusz Piwowarski.

Pytamy Prezesa Polskiego Związku Wushuczy ciężko zorganizować imprezę sportową w sztukach walki na takim obiekcie jak stadion piłkarski – "Oczywiście to olbrzymie przedsięwzięcie, rozmowy z MOSiR Puławy rozpoczęliśmy już w styczniu 2016 r. i nie ukrywam, że był to długi i skomplikowany proces aby udało się wszystko zamknąć. Nie bez znaczenia jest tutaj osoba Pana Antoniego Rękasa Dyr. MOSiR Puławy, który swoją wiedzą, doświadczeniem i życzliwością na każdym etapie projektu bardzo pomagał nam i jest współautorem i współtwórcą tego projektu, szalonego acz uważamy bardzo innowacyjnego jeśli chodzi o organizację tego rodzaju imprezy na takim obiekcie. To także duże przedsięwzięcie logityczne, ale na szczęście już zbliżamy się ku końcowi. W tym miejscu chciałbym także podziękować Urzędowi Miasta Puławy oraz Panu Prezydentowi Puław, którzy wsparli naszą imprezę finansowo." – kończy Dariusz Piwowarski.

Nam pozostaje życzyć powodzenia podczas realizacji tego projektu i już dziś zapraszamy Państwa na transmisję telewizyjną na żywo na antenie naszej telewizji.

Szczegóły już niebawem…

Dwa medale i jedenaste miejsce

91 polskich judoków wystartowało w zawodach Puchar Europy kadetów w judo w Bielsku-Białej. Kilku naszych zawodników było o krok od podium, ale na ostatniej prostej brakowało szczęścia. Polacy nie zapisali na swoim koncie złotego medalu, musieli zadowolić się srebrnymi. W klasyfikacji końcowej znaleźli się na jedenastym miejscu.

Pod koniec lutego Warszawa stała się europejską stolicą judo. O medale Pucharu Europy walczyły panie, którym udało się wywalczyć dla Polski trzy złota. Blisko trzy miesiące później w Bielsku-Białej mogli wykazać się kadeci.

Prezent urodzinowy

Przeważnie liczymy, że nasi najbliżsi będą pamiętać o naszych urodzinach i zasypią nas górą prezentów. Jednak nic nie sprawia tak wielkiej radości jak własny sukces. Jeśli zbiega się on w czasie z naszym świętem to możemy się cieszyć ze zdwojoną siłą. Eliza Wróblewska jest już siedemnastolatką. Nasza judoczka rywalizująca w kategorii 63kg w Bielsku-Białej nie zatrzymywała się, eliminowała kolejne rywalki. Z Niną Gersiovą poradziła sobie w zaledwie czterdzieści siedem sekund. Zacięty ćwierćfinał z Assią Said Errhamani wygrała dzięki waza-ari. Francuzka zapisała na swoim koncie yuko. Finałowa rywalizacja z Larą Klibą dostarczyła wielu emocji. Wróblewska robiła wszystko, aby sięgnąć po złoto. Zdobyła punkty dzięki yuko, jednak Chorwatka była skuteczniejsza. Kliba wywalczyła yuko i waza-ari. Mimo to srebrny medal jest wspaniałym prezentem urodzinowym dla Elizy Wróblewskiej.

Start w Bielsku-Białej był wyjątkowy dla Julii Świątkiewicz. Judoczka UKJ Lemur Warszawa po raz pierwszy w karierze stanęła na podium zawodów Pucharu Europy. Świątkiewicz rywalizująca w +70kg w drodze do finału wygrała cztery walki. W dwóch przypadkach do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. Polka w drugim starciu pokonała przez yuko Marit Kamps, z kolei zacięty półfinał z Samirą Bouizgarne wygrała dzięki shido. Finał nie był szczęśliwy dla Świątkiewicz. Walkę szybko na swoją korzyść rozstrzygnęła Romane Dicko.

Niewiele do zajęcia miejsca na podium zabrakło Natalii Kropskiej (52kg) i Adamowi Stodolskiemu (73kg). Nasi reprezentanci świetnie radzili sobie do etapu półfinału. W decydującym momencie nie potrafili znaleźć sposobu na rywali i ostatecznie uplasowali się na piątych miejscach.

Ponad pół tysiąca judoków

Młodzi adepci judo zrobili najazd na Polskę. W Bielsku pojawiło się 510 judoków z 26 krajów. Rzecz jasna, że dominowali panowie, których na listach startowych było 304. Pań zaś widniało 206.

Polska wywalczyła dwa srebrne medale, jednak wynik mógł być lepszy. Niewiele do podium zabrakło Kropskiej i Stodolskiemu. Kilku naszych judoków zajmowało siódme pozycje. W klasyfikacji medalowej biało-czerwonym przypadło jedenaste miejsce. Rywalizację w Bielsku dobrze wspominać będą reprezentacje Węgier, Azerbejdżanu oraz Japonii. Zadowoleni mogą być także Niemcy, Chorwaci i Francuzi.

Fot. EJU

KM

Tytuły Lebiediewa, Haye gotowy na Briggsa

Denis Lebiediew cieszy się z pasów mistrza świata WBA i IBF w kategorii junior ciężkiej. Rosyjski bokser okazał się lepszy od Victora Emilio Ramireza podczas gali w Moskwie. W Londynie kolejne wygrane odnieśli David Haye i Shannon Briggs.

Z uwagą patrzymy na Lebiediewa, którego coraz częściej wymienia wśród potencjalnych rywali naszego mistrza świata WBO Krzysztofa Głowackiego. Rosjanin już poznał smak rywalizacji z pięściarzem z Polski. We wrześniu 2014 roku w Moskwie uporał się z Pawłem Kołodziejem. 

Szybka robota

Denis Lebiediew to obecnie jedna z najjaśniejszych postaci boksu. W kategorii junior ciężkiej przegrał po raz ostatni w grudniu 2010 roku po emocjonującym pojedynku z Marco Huckiem. Co prawda Rosjanin w maju 2013 roku uległ Guillermo Jonesowi, jednak po starciu okazało się, że Panamczyk stosował zakazane substancje i stracił tytuł WBA. Lebiediew zaprzyjaźnił się z pasem i odprawiał z kwitkiem kolejnym rywali.

Starcie z Victorem Emilio Ramirezem niosło ze sobą ogromne emocje. Wagę rywalizacji podkreślał fakt, że na szali pojawiły się tytuły IBF i WBA. Jednak Argentyńczyk na ringu w Moskwie był bezradny. 

Ramirez zaczął odważnie i starał się zdobywać przewagę. Dobra praca na nogach Lebiediewa uniemożliwiła rywalowi rozwinięcie skrzydeł. Ramirez w drugiej rundzie poszedł do przodu zbyt odważnie. Mistrz świata WBA posłał w stronę rywala serię ciosów, po której ten znalazł się na deskach. Ramirez podniósł się i chciał walczyć, ale na chęciach się skończyło. Lebiediew szybko dokończył dzieła.

Pasy WBA i IBF w rękach rosyjskiego czempiona. Lebiediew wykorzystał swoją siłę i wyczuł doskonały moment, aby trafić rywala. Ramirez był bezradny wobec precyzji Rosjanina i mógł mu tylko pogratulować kolejnego zwycięstwa.

Londyn dla Haye'a i Briggsa

Londyn szczęśliwy dla Shannona Briggsa. Amerykanin odniósł sześćdziesiąte zwycięstwo na zawodowym ringu. Briggs nie namęczył się zbyt bardzo, gdyż już w pierwszej rundzie pokonał Emilio Ezquiela Zarate. Amerykanin zastopował rywala ciosem na korpus. 

Na tej samej gali wystąpił David Haye. Popularny „Hayemaker” spotkał się z Arnoldem Gjergjajem. Dla byłego mistrza świata WBA w kategorii ciężkiej była to druga walka po powrocie na ring. Ponownie Haye zakończył walkę w ekspresowym tempie. Brytyjczyk wzniósł ręce w geście triumfu w drugiej rundzie, jednak już w pierwszej odsłonie Gjergjaj leżał na deskach. W kolejnej odsłonie Szwajcar dwukrotnie zbliżył się do maty.

Coraz częściej pojawiały się głosy o możliwym starciu Haye'a z Briggsem. „Hayemaker” po walce z Gjergjajem potwierdził, że we wrześniu spotka się z 44-letnim Amerykaninem.

KM

Walczyli o medale w Kurzętniku

W Kurzętniku spotkali się kickboxerzy, aby rywalizować o medale w mistrzostwach Polski w formułach pointfighting i light contact. Nie obyło się bez efektownych walk, wielkich powrotów i emocji.

Wrócić do rywalizacji po prawie dziesięcioletniej przerwie? Czy to możliwe? Tak, jak najbardziej! Najlepszym przykładem jest tu Michał Michałowski z KS X Fight Piaseczno. 

Złoty powrót

Michałowski nie startował blisko dziesięć lat. Po intensywnych przygotowaniach postanowił zaprezentować się podczas mistrzostw Polski w Kurzętniku w formule pointfighting. Okazało się, że jego dyspozycja jest aż nadto zadowalająca. Michałowski dotarł do finału, w którym pokonał Piotra Maślankę z LKS Puncher Płock.

Z powodzeniem w Kurzętniku rywalizował Piotr Wypchał. Zawodnik Krakowskiej Akademii Taekwon-do sięgnął po złoto w 94kg w formule pointfighting. Wypchał był jednym z siedmiu zawodników, którym udało się obronić mistrzowskie tytuły. W tym gronie znalazł się również Bartosz Baczyński. Zawodnik X Fight Piaseczno zdominował rywalizację w 69kg. Warto wspomnieć, że Baczyński to nowy trener reprezentacji Polski w pointfightingu. W Kurzętniku wywalczył dziewiąty tytuł w tej formule. 

Na najwyższy stopień podium wskoczył Rafał Adamczyk w 84kg. Zawodnik KSW Police poprawił swój wynik z poprzednich mistrzostw, kiedy to wywalczył brązowy medal. Jednak wtedy rywalizował w 89kg. Tym razem wystąpił w 84kg i sięgnął po złoto, a w finale uporał się z Piotrem Kołakowskim. Ogromny sukces odnotował Filip Mijalski, dla którego maj jest niezwykle ciężki. Najpierw musiał wytężyć umysł na sali maturalnej, a w Kurzętniku rywalizować w kategorii 63kg. Okazało się, że zmagania wśród seniorów nie są mu straszne. Zawodnik KSW Start Częstochowa sięgnął po złoto pokonując w finale Dominika Nowaka.

Godzina kolejny raz

Dorota Godzina nadal kontroluje i skrupulatnie liczy wszystkie zdobyte medale. W Kurzętniku sięgnęła po trzydziesty piąty tytuł mistrzyni Polski w kickboxingu. Tym razem wywalczyła złoto w rywalizacji w formule full contact. Zawodniczka X Fight Piaseczno jeździ po świecie, zdobywa medale, a także znakomicie radzi sobie na galach zawodowych.

W Kurzętniku rywalki nie zamierzały utrudniać Godzinie drogi do złotego medalu. Jak to wyglądało? – Na tych mistrzostwach Polski wyszłam w wyższej kategorii wagowej niż zwykle, czyli w -60kg. Zgłosiły się cztery zawodniczki w -60kg ,więc miałam dwie walki. Niestety, obie wygrane przez WO… Zawodniczki nie chciały ze mną walczyć – wyjaśnia fighterka z Piaseczna.

Godzina podkreśla, że poziom organizacyjny imprezy stał na wysokim poziomie. Zawodnicy mogli tylko i wyłącznie oddać się zmaganiom. – Pod względem organizacyjnym zawody stały na wysokim poziomie. Trzeba tu pochwalić Leszka Jobsa, który wkłada dużo serca w organizację tej imprezy – wyraziła swoją opinię Godzina.

Fot. Instagram Dorota Godzina

KM

Gala DSF Kickboxing Challenge 8 – mecz Polska vs Niemcy

To już pewne, ósma gala DSF Kickboxing Challenge odbędzie się 9 lipca w Pruszkowie. Kibice, którzy przybędą do Hali ZNICZ – będą świadkami arcyciekawego pojedynku naszych reprezentantów. Emocje sięgną zenitu! Rywalem Biało-Czerwonych będą Niemcy!

– 9 lipca po raz drugi wracamy do podwarszawskiego Pruszkowa. Będzie to trudny mecz, tym razem z Niemcami. Nie spoczywamy na laurach po sukcesie ostatniej gali, stawiamy sobie co raz większe wyzwania. Wiem, że będzie to ciężki czas dla całego zespołu tworzącego DSF Kickboxing Challenge, ale liczy się końcowy efekt – a ten będzie zaskoczeniem! Głęboko wierzę, że kolejna impreza będzie cieszyła się jeszcze większym zainteresowaniem, w porównaniu do naszej ostatniej, kwietniowej produkcji. Zapraszam wszystkich serdecznie. – zapewnia szef DSF  Kickboxing Challenge Sławomir Duba.

Już teraz możemy też ogłosić, że podobnie jak ostatnio, zmagania najlepszych polskich kickboxerów kibice będą mogli śledzić na żywo, na antenie platformy NC+.

– Podpisaliśmy dwuletnią umowę z platformą NC+, dzięki temu dotrzemy do większej liczby widzów zainteresowanych sportami walki. My, jako federacja, dzięki temu pozyskamy też nowych sponsorów. Już kilka firm się do nas zgłosiło, a to dla naszej federacji oznacza nowe możliwości i dużą szansę na rozwój. – cieszy się Sławomir Duba.

9 lipca, podczas sobotniego wieczoru w Pruszkowie, zobaczymy ponad dziesięć kickboxerskich pojedynków amatorskich i zawodowych, w takich formułach jak K-1 Rules i Full Contact. Głównymi aktorami widowiska będą zawodnicy zawodowej grupy DSF Kickboxing TEAM. Wkrótce podamy kolejne szczegóły dotyczące gali.

informacja prasowa (RW)

Czy Briggs pożre Haye’a?

Charyzmatyczne postaci przyciągają. W kategorii ciężkiej nie brakuje pięściarzy, którzy potrafią wzbudzić ogromne zainteresowanie. Do takich na pewno należą Shannon Briggs oraz David Haye. Obaj wracali na ring po odpoczynku od boksu. Briggs ma zakusy, żeby spotkać się z Haye'm i szybko go znokautować. 

Jednak najpierw Amerykanin musi uporać się z Jakovem Gospicem, z którym spotka się już 21 maja w hali O2 Arena w Londynie. Na tej samej gali zaprezentuje się David Haye. Były mistrz organizacji WBA w kategorii ciężkiej spotka się Arnoldem Gjergjajem.

Wygrać i iść po Haye'a

Mniej więcej tak wygląda scenariusz Briggsa, który wydaje się, że nie bardzo przejmuje się najbliższym pojedynkiem. Amerykanin miał rywalizować z Aleksandrem Dimitrenko, jednak do walki nie dojdzie. 44-letni pięściarz nie przykłada dużej wagi do nazwiska rywala. Ma świadomość, że jego celem jest tylko i wyłącznie zwycięstwo. 

W Londynie Briggs spotka się z o ponad dekadę młodszym Jakovem Gospicem. 33-latek nie jest bokserem najwyższych lotów. Chorwat w tym roku pokonał Dragana Eminovskiego, dla którego była to druga zawodowa walka. W ubiegłym roku Gospic wygrał tylko jedno starcie i zanotował cztery porażki. Zatem Briggs nie stanie przed trudnym zadaniem. Doświadczony pięściarz wygrał osiem pojedynków z rzędu. Chce odnieść kolejne zwycięstwo i spotkać się z Haye'm. – David Haye jest nikim. W walce ze mną zostanie znokautowany. Dotrwa maksymalnie do drugiej rundy. Obecnie jestem w najlepszej formie w życiu – podkreśla Briggs.

Czy „Hayemaker” podejmie wyzwanie? Wygląda na to, że plany 35-latka nieco rozbiegają się z zamiarami amerykańskiego pięściarza. Haye liczy na kolejną walkę o mistrzowski pas. – Jestem byłym mistrzem WBC i mam z tą federacją dobre relacje. Wszystkie pasy są na moim celowniku. Myślę, że największa byłaby walka z Anthonym Joshuą. Przyciągnęłaby masę widzów. Pojedynek z Wilderem nie byłby tak spektakularny, ale wydaje się, że jest obecnie bliżej – wyjaśnia Haye. Jednak najbliższa walka Brytyjczyka wcale nie będzie spacerkiem. Arnold Gjergjaj jeszcze nigdy nie przegrał, a aż dwadzieścia jeden pojedynków zakończył przed czasem.

Obaj wracali na ring

Skąd takie zestawienie? Briggsa i Haye'a łączy powrót do przygody z boksem. „Hayemaker” po przegraniu mistrzowskiej rywalizacji z Władimirem Kliczko w 2011 roku stoczył jeszcze jedną walkę. Rok później pokonał Derecka Chisorę i udał się na odpoczynek. Wydawało się, że zbyt wcześnie zdecydował się na taki krok. Miał zaledwie 32 lata, jednak na emeryturze nie wytrzymał. Wrócił i w styczniu 2016 roku w imponującym stylu wygrał już w pierwszej rundzie z Markiem de Morim. Haye snuje poważne plany powrotu na szczyt.

Z kolei Briggs to bokser, który ma niezwykłą charyzmę i urok. Potrafi przyciągnąć. Mimo 44 lat ciągle jest wymieniany w zestawieniu czołowych pięściarzy wagi ciężkiej. Zniknął po porażce z Witalijem Kliczko w 2010 roku. Wrócił po trzyipółletniej przerwie. Wygrywa pojedynek za pojedynkiem. Ma już na koncie pięćdziesiąt dziewięć zwycięstw. Tworzy historię, której początek przypada na lipiec 1992 roku. 

Czy dane będzie im się spotkać w ringu? Zestawienie niezwykle ciekawe, ale trudno powiedzieć, na ile realne. Haye nieco spokorniał, jednak ma bogaty repertuar. Briggs raczej na szczyt już nie wejdzie, ale może próbować.
KM

Odliczanie do kolejnej gali KSW

Już 27 maja Ergo Arena zamieni się w centrum MMA w Polsce. Właśnie tam odbędzie się gala KSW 35, podczas której zaprezentują się Mamed Khalidov, Michał Materla i Mariusz Pudzianowski.

Fightcard wygląda niezwykle ciekawie. Nie brakuje mocnych i utytułowanych nazwisk oraz młodych wilków, którzy poczynają sobie coraz śmielej. W walce wieczoru niezawodny Khalidov postara się powstrzymać zapędy mocnego Aziza Karaoglu.

Pierwsza obrona

Trzydzieści jeden sekund – tyle potrzebował Mamed Khalidov, aby wyrwać pas mistrza wagi średniej KSW z rąk Michała Materli. „Magic” padł jak rażony prądem po uderzeniu fightera z Olsztyna. Ulubieniec publiczności zyskał tytuł w efektowny sposób i pokazał, że jego kłopoty zdrowotne to już historia. 27 maja w Ergo Arenie Khalidov będzie bronił mistrzowskiego pasa po raz pierwszy. 

Wydaje się, że stanie przed niezwykle trudnym wyzwaniem. Aziz Karaoglu na KSW pojawił się wieki temu. Po raz pierwszy Niemiec tureckiego pochodzenia zaprezentował się polskiej publiczności w maju 2008 roku. W debiucie pokonał Vitora Nobrega, jednak na tej samej gali doznał porażki z rąk Daniela Dowdy i Jana Błachowicza. Po raz kolejny na KSW Karaoglu zaprezentował się blisko pięć lat później.

Można powiedzieć, że wrócił w wielkim stylu. Karaoglu stał się postrachem KSW. Trzy walki, trzy zwycięstwa i wszystkie odniesione w pierwszych rundach. Niemiec zasypuje swoich rywali ciosami, jest bezwzględny i niezwykle dynamiczny. Maiquel Falcao wytrzymał z Karaoglu zaledwie trzydzieści sekund. Czy rozpędzony 39-latek pokona Khalidova? 

Ciekawie zapowiada się rywalizacja Michała Materli z Antonim Chmielewskim. Początkowo były mistrz wagi średniej miał rywalizować z Kendallem Grove, jednak ten nie zdecydował się na starcie. Chmielewski staje się specjalistą od zastępstw. Doświadczony zawodnik wystąpił na KSW 34 za Łukasza Bieńkowskiego i efektownie pokonał mocnego Svetlozara Savova. Czy równie skuteczny będzie w starciu z Materlą?

Starcie budzące zainteresowanie

Wiele emocji budzi pojedynek w wadze ciężkiej pomiędzy Marcinem Różalskim i Mariuszem Pudzianowskim. Dzieli ich wiele. Popularny „Różal” ma bogate doświadczenie w sportach walki, wcześniej z powodzeniem rywalizował w kickboxingu. „Pudzian” w MMA pojawił się w 2009 roku, kiedy na KSW 11 szybko odprawił Marcina Najmana. Z każdym kolejnym występem Pudzianowski zyskuje doświadczenie. Jego bezsprzecznym atutem jest siła. Czy „Różal” będzie w stanie się jej przeciwstawić? Zapowiada się ciekawy pojedynek. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że obaj fighterzy chcą wygrać po nieudanych występach na gali KSW w Londynie.

W wadze lekkiej kolejną walkę stoczy Mateusz Gamrot. 25-latek jest niezwykle ciekawym zawodnikiem. Ma na koncie dziesięć zwycięstw, do tej pory nie przegrał. Teraz zmierzy się z Manspurem Barnaouim, który doświadczenie zbierał m.in. w M-1. 

Kogo jeszcze zobaczymy na KSW 35? Łukasz Chlewicki zmierzy się z Marifem Piraevem, a Rafał Moks z Robertem Radomskim. Marcin Wrzosek spotka się z Filipem Wolińskim. Karol Celiński po porażce na KSW 31 liczy na zwycięstwo w starciu z Marcinem Wójcikiem. Trzecia walka przed Kamilem Szymuszowskim na KSW. 26-latek zmierzy się z Mindaugasem Verzbickasem.

KM

Wygrał, ale nie zachwycił

Mariusz Wach po listopadowej porażce w starciu z Aleksandrem Powietkinem i zamieszaniu dopingowym wrócił na ring. Podczas gali w Kędzierzynie-Koźlu popularny „Wiking” zmierzył się z Marcelo Luizem Nascimento. Polak odniósł trzydzieste drugie zwycięstwo na zawodowym ringu.

Swego czasu Wach był mocnym nazwiskiem na polskim rynku bokserskim i wiązano z nim duże nadzieje. Dostał możliwość rywalizacji o najwyższe cele, jednak poległ z starciu z Władimirem Kliczko. Później okazało się, że w jego organizmie wykryto niedozwolone środki. Musiał odpocząć od boksu. Wrócił na ring w październiku 2014 roku, po prawie dwuletniej przerwie. Pokonywał kolejnych rywali, ale określano ich jako kelnerów. W końcu dostał szansę walki o pas WBC Silver z Aleksandrem Powietkinem. Polak ponowie miał stosować niedozwolone środki, jednak strona rosyjska uznała, że nie ma prawa go karać. Atmosfera była gorąca, jednak Wach wrócił i wystąpił w Kędzierzynie-Koźlu. Czy zrobił pierwszy krok do trzeciego podejścia do walki o pas mistrzowski w wadze ciężkiej? 

Wach był lepszy

Można powiedzieć, że Mariusz Wach zrobił swoje, gdyż odniósł zwycięstwo. Ale czy przekonał? Sędziowie wskazali na niego, choć w dwóch przypadkach różnice były niewielkie – 96:94, 96:95. Tylko jeden z arbitrów wskazał na wyraźne zwycięstwo Wacha – 98:92.

35-letni Brazylijczyk na przestrzeni ostatnich lat zwycięstwa przeplata porażkami. Nie jest bokserem z pierwszego szeregu, jednak w Kędzierzynie-Koźlu napsuł sporo krwi byłemu pretendentowi do pasów WBA, IBF, IBO i WBO w wadze ciężkiej. Warto wspomnieć, że Wach był ponad trzynaście kilogramów cięższy od rywala. Przełożyło się to na jego szybkość oraz kondycję. Brazylijczyk starał się, ale Wach częściej wyprowadzał celne ciosy.

Efektowny Parzęczewski

Michał Gerlecki odniósł drugie zwycięstwo w tym roku. W kategorii półciężkiej Polak na dystansie sześciu rund spotkał się z Atillą Palko. Rywal niezbyt wymagający i przewaga 28-latka widoczna była w każdej rundy. Gerlecki wygrał decyzją sędziów, wszyscy punktowali po 59:52. 

W kategorii półciężkiej Robert Parzęczewski spotkał się z Erykiem Cieślowskim. 22-latek z Częstochowy nie dał rywalowi żadnych szans i już w drugiej rundzie posłał go na deski. Cieślowski wstał, jednak sekundant rzucił ręcznik. Oleksandra Siodrenko na przestrzeni sześciu rund okazała się lepsza od Klaudii Szymczak. W kategorii junior ciężkiej triumf Adama Balskiego. 25-latek odniósł piąte zwycięstwo w karierze i pokonał doświadczonego Łukasza Rusiewicza.

Marcin Siwy stoczył wyrównaną walkę z Andre Bungą. Polak był cięższy od rywala. Siwy wniósł na wagę 111kg, a Bunga 109,6kg. Na dystansie ośmiu rund lepszy okazał się Polak, który nadal jest niepokonany. Bunga nie zamierzał być tłem dla rywala, jednak sędziowie wskazali na Siwego –  77:75, 77:75 i 78:75.

KM

Obficie w Kazachstanie

W Ałmatach, gdzie w dniach 13-15 maja odbyły się zawody Grand Prix w judo nie zabrakło polskich akcentów. Po raz kolejny w tym roku w przestrzeni rozbrzmiał Mazurek Dąbrowskiego, a to zasługa Arlety Podolak, która triumfowała w kategorii 57kg. 

Panie ponownie przyćmiły męską część kadry. Podopieczne Anety Szczepańskiej w Ałmatach pokazały wysoką dyspozycję i trzy z nich okrasiły swoje występy medalami.

Skończyło się na trzech

Arleta Podolak udanie rozpoczęła tegoroczne zmagania. 22-letnia judoczka w styczniu wywalczyła trzecie miejsce w Tunisie. Później zajęła siódmą pozycję w Hawanie i piątą w Paryżu. Najlepszy wynik zanotowała w Warszawie, gdzie odniosła triumf w zawodach Pucharu Europy. Jednak od marca nie potrafiła w międzynarodowych startach przebić bariery drugiej rundy! Podczas mistrzostw Europy w Kazaniu odpadła z Nekodą Smythe-Davis. Zawodniczka z Wysp Brytyjskich ponownie rywalizowała z Podolak na początku maja w Baku. Tam również w drugiej rundzie Smythe-Davis odprawiła Podolak.

W Ałmatach 22-letnia mistrzyni Europy w drużynie pokazała się z dobrej strony. Zaczęło się od ciężkiego starcia z Anną Kazyuliną. Reprezentantka Kazachstanu otrzymała karę shido, co w ostatecznym rozrachunku dało zwycięstwo Polce. Podolak w ćwierćfinale trafiła na Sanne Verhagen. Holenderka to brązowa medalistka mistrzostw świata w 2014 roku, jednak tym razem nie wykorzystała swojego doświadczenia. Podolak okazała się lepsza i wygrała dzięki… shido. W półfinale Podolak szybko załatwiła sprawę. Waza-ari, ippon i Timna Nelson Levy mogła zapomnieć o finale. Jaione Equisoain bardzo chciała, ale 22-letnia Polka zanotowała kolejny występ na wysokim poziomie i stanęła na najwyższym stopniu podium.

Dobre występy Polek w 52kg. Sposób na Agatę Perenc znalazła tylko Evelyne Tschopp, która pokonała naszą zawodniczkę w ćwierćfinale. Polka wygrała cztery walki, co dało jej brąz. W decydującym pojedynku pokonała Daryę Skrypnik, która wcześniej okazała się lepsza od Karoliny Pieńkowskiej. 22-letnia Polka ostatecznie zajęła siódmą lokatę. Po raz trzeci na podium w tym roku stanęła Katarzyna Kłys w 70kg. Zawodniczka Polonii Rybnik w Ałamatach wywalczyła brązowy medal. W decydującej walce pokonała Kubankę Onix Cortes-Aldamę. Siódme miejsce w 78kg zajęła Daria Pogorzelec, jednak judoczka Wybrzeża Gdańsk miała problemy z kolanem.

Sarnacki na noszach

Maciej Sarnacki w kategorii +100kg uplasował się na siódmym miejscu. Polak pokonał karami shido Aituara Abdulova. Jednak kolejny pojedynek to dramat Sarnackiego, dla którego rywalizacja z Islamem El Ehehaby'm zakończyła się fatalnie. Judoka Gwardii Olsztyn na noszach opuszczał matę.

Patryk Ciechomski w kategorii 90kg odpadł w drugiej rundzie. Brązowy medalista mistrzostw Europy z Kazania Piotr Kuczera wygrał tylko jedną walkę. Paweł Zagrodnik (66kg) poległ już na pierwszej przeszkodzie, a Aleksander Beta (66kg) dotarł do 1/8 finału. Szczęścia nie mieli Damian Szwarnowiecki (73kg) i Łukasz Błach (81kg), którzy szybko pożegnali się z rywalizacją. Agata Ozdoba (63kg) zatrzymana w 1/8 finału przez Bustę Katioglu. Katarzyna Furmanek w +78kg odpadła już w pierwszej rundzie.

KM

LIVE: Judo Legia Cup

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Judo Legia Cup. Zawody odbywają się na warszawskim Ursynowie.

[kod]

Judo Legia Cup

Judo Legia Cup

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/Judo_Legia_Cup_2015.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/Judo_Legia_Cup_2015.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/Judo_Legia_Cup_2015.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/Judo_Legia_Cup_2015.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Nadzieja na medal prysła

Igrzyska Olimpijskie to spełnienie marzeń dla każdego sportowca. Mocnym faworytem do wywalczenia medalu w Rio de Janerio był Magomiedmurad Gadżyjew. Mistrz Europy w zapasach w stylu wolnym w 70kg nie pojedzie na igrzyska. Gadżyjew został przyłapany na stosowaniu meldonium. 

Prawo do startu w Rio zapaśnik wywalczył w kwietniu w Zrenjaninie w kategorii 65kg. W turnieju kwalifikacyjnym pokonał w finale Andrija Kwiatkowskiego. Jego radość trwała zaledwie miesiąc. Piękny sen o starcie w igrzyskach został brutalnie przerwany. 

Kontrola wykryła meldonium

W marcu uwagę całego świata przyciągnęła Maria Szarapowa, u której wykryto meldonium. Piękna Rosjanka znalazła się pod ostrzałem i musiała tłumaczyć się. Jej kariera oraz liczne kontrakty sponsorskie zawisły na włosku. Jednak to był dopiero początek. Po wpadce pięknej „Maszy” pojawiły się kolejne nazwiska m.in. Paweł Kuliżnikow i Julia Jefimowa. Wszystko przez wspomniane meldonium, które na liście środków zakazanych znalazła się wraz z początkiem roku.

Teraz dramat dotknął reprezentanta Polski Magomiedmurada Gadżyjewa. 27-latek przeszedł badanie na obecność w organizmie zakazanych substancji podczas turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich w Zrenjaninie. Międzynarodowa Federacja Zapasów poinformowała, że próbka Gadżyjewa dała wynik pozytywny. W organizmie zawodnika AKS Białogard wykryto 0,19 mikrograma meldonium na mililitr. 

Co to oznacza? Zapaśnika nie zobaczymy na igrzyskach, a Polska straciła kwalifikację olimpijską. Polski Związek Zapaśniczy będzie odwoływał się od tej decyzji.

Gadżyjew był nadzieją na medal

Magomiedmurad Gadżyjew reprezentuje Polskę od 2014 roku. Wcześniej pochodzący z Dagestanu zapaśnik walczył dla Rosji. W biało-czerwonych barwach prezentował się bardzo dobrze i dostarczył fanom stylu wolnego wiele radości. W 2015 roku w Baku wywalczył srebrny medal w kategorii 70kg podczas Igrzysk Europejskich. Ten rok rozpoczął od sukcesu w mistrzostwach Europy w Rydze. Gadżyjew stanął na najwyższym stopniu podium, czy zasygnalizował, że na igrzyskach może walczyć o medal. W kwietniu wywalczył kwalifikację olimpijską. 

Sen o medalu olimpijskim prysł jak bańka mydlana. Polskie zapasy z problemami z niedozwolonymi środkami zmagały się w 2008 roku. Wtedy to zakazane substancje wykryto w organizmach sześciu zawodników. 

Zatem tracimy jedno miejsce na igrzyskach. Kto będzie reprezentował Polskę w Rio? Warto wspomnieć, że żadnemu z naszych zapaśników w stylu klasycznym nie udało się sięgnąć po przepustkę. W Rio wystąpią panie i panowie w stylu klasycznym. O medale powalczą: Iwona Matkowska (48 kg), Katarzyna Krawczyk (53 kg), Monika Michalik (63 kg), Agnieszka Wieszczek-Kordus (69 kg) oraz Zbigniew Baranowski (86 kg), Radosław Baran (97 kg) i Robert Baran (126 kg).

fot. zapasy.org.pl

KM

LIVE: Granda PRO

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z gali GRANDA PRO. Zawody odbywają się na warszawskim Torwarze w Legia Fight Club.

[kod]

Gala GRANDA PRO

Gala GRANDA PRO – Legia Fight Club

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Triumf Alvareza, Khan na deskach

Amir Khan przez długi czas głośno walczył o pojedynek z klasowym rywalem. Chciał rywalizować z Floydem Mayweather Jr., jednak tych planów nie udało się wcielić w życie. Dostał szansę stoczenia pojedynku z mistrzem świata WBC wagi średniej Saulem Alvarezem. Brytyjczyk o pakistańskich korzeniach stawiany był na straconej pozycji. Choć bardzo chciał to nie spełnił swoich marzeń.

Dla obu pięściarzy był to pierwszy pojedynek w 2016 roku. Alvarez i Khan spotkali się w Las Vegas, czyli miejscu, które kojarzy się z wspaniałymi widowiskami. Pojedynek zapowiadano jako jeden z ciekawszych bokserskich starć tego roku. Czy walka spełniła oczekiwania obserwatorów?

Wytrzymał sześć rund

Wiadomo, że popularny „Canelo” charakteryzuje się ogromną siłą i precyzją ciosów. Khan musiał być uważny, bo każde trafienie groziło mu odcięciem prądu. Brytyjczyk mądrze zaczął walkę i sprawił rywalowi trochę problemów. Khan wykorzystał atut w postaci szybkości. W ringu był ruchliwy, a dodatkowo na początku starcia wyprowadził kilka kombinacji. Widzowie z uznaniem patrzyli na poczynania 29-latka, jednak zastanawiali się, kiedy ta sytuacji zirytuje Alvareza.

Meksykanin chciał kontrolować pojedynek i w trzeciej rundzie ruszył na Khana. Alvarez szukał możliwości trafienia rywala, jednak ten wykazał się dobrą obroną. Khan poczynał sobie w ringu coraz pewniej. Taki stan rzeczy niepokoił obóz 25-latka, który czekał na zmianę obrazu ringowej rywalizacji. To „Canelo” miał rozdawać karty i dominować. Jednak Alvarez mógł liczyć, że Brytyjczyk w końcu opadnie sił bądź popełni błąd. „Canelo” w piątej rundzie trafił mocnym sierpem w głowę, jednak Khan zachował równowagę. Najgorsze dla boksera z Boltonu miało dopiero nadejść. 

Szósta runda była niezwykle widowiskowa. Najpierw Alvarez wstrząsnął Khanem lewym sierpowym. Brytyjczyk walczył dalej, ale ze świadomością, że rywal z każdą minutą rozkręca się coraz bardziej. Meksykanin zyskiwał przewagę i poszedł za ciosem. Prawy sierp na szczękę powalił Khana na deski. Sędzia od razu zakończył walkę. Khan przyjął potężny cios, który zakończył sprawę. „Canelo” triumfował po raz kolejny w Las Vegas.

Niespodzianki nie było

Niektórzy podkreślali, że Khan może napsuć sporo krwi Alvarezowi. Pojawiały się głosy mówiące o niespodziance, jednak Meksykanin jest mocnym bokserem. Przez nokaut wygrał po raz trzydziesty trzeci w karierze. Do tej pory przegrał tylko raz – z Floydem Mayweatherem Jr. Ma dopiero 25 lat, a już prawie pięćdziesiąt walk na koncie.

Amir Khan zanotował już czwartą porażkę w karierze. Wcześniej przegrał z Breidisem Prescottem, Lamontem Petersonem oraz Danny'm Garcią.

KM

Bez medalu w Baku

Biało-czerwoni nie zdobyli żadnego medalu w zawodach Grand Slam w Baku w judo. Najlepiej zaprezentowała się Daria Pogorzelec, która w kategorii 78kg została sklasyfikowana na siódmym miejscu.

Mistrzostwa Europy w Kazaniu trochę nas rozochociły. Zobaczyliśmy Polskę walczącą i zdobywającą medale, jednak warto uwzględnić fakt, że indywidualnie sięgnęliśmy tylko po jeden krążek. Na trzecim stopniu w 90kg stanął Piotr Kuczera.

Zaczęło się kiepsko

Turniej w Baku rozpoczął się w piątek 6 maja. Po pierwszych występach biało-czerwonych w sercach fanów judo tliła się nadzieja, że to złe dobrego początki. Bilans dnia to dwie wygrane i aż pięć porażek. Sygnał do ataku dała młodzieżowa mistrzyni Europy Karolina Pieńkowska, która w pierwszym starciu wyeliminowała Devi Tohdam z Indii. Jednak w kolejnym pojedynku wróciły koszmary z Kazania. Pieńkowska ponownie przegrała z Annabelle Euranie. Wygraną na swoim koncie zapisała także zwyciężczyni Pucharu Europy w Warszawie Arleta Podolak. Polka walcząca w kategorii 57kg przez waza-ari pokonała Camilę Minakawę. W 1/8 finału uległa Brytyjce Nekodzie Smythe Davis. Szybko z rywalizacją w Baku pożegnali się Agata Perenc (52kg), Aleksander Beta i Paweł Zagrodnik (obaj 66kg).

Drugi dzień rywalizacji wcale nie wyglądał lepiej. Łukasz Błach i Jakub Kubieniec startujący w 81kg zaczęli start od wygranej, jednak zatrzymali się na drugiej rundzie. Bez zwycięstwa Katarzyna Kłys w 70kg, która dwa lata temu w Czelabińsku wywalczyła brąz mistrzostw świata. Start w Baku nieudany dla Agaty Ozdoby w 63kg, która odpadła już po pierwszej walce. Taki sam los spotkał Damiana Szwarnowieckiego w 73kg.

Ostatniego dnia zmagań na tatami zaprezentował się brązowy medalista z Kazania Piotr Kuczera. 21-latek startujący w 90kg w pierwszej walce zanotował yuko i ippon. Thomas Briceno z Chile nie miał szans w starciu z Polakiem. W drugiej rundzie Kuczerę zatrzymał Sherali Juraev. Reprezentant Uzbekistanu wygrał przez yuko. Do trzeciej rundy w 90kg awansował Patryk Ciechomski. Przez ippon Polak wyeliminował 34. w światowym rankingu Włocha Waltera Facente. Clton Brown zaserwował Cichomskiemu dwa razy yuko, jednak nasz zawodnik odpowiedział yuko i waza-ari. W trzeciej rundzie zatrzymał go 28. zawodnik światowej listy – Mammadali Mehdiyev.

Już w pierwszej rundzie z rywalizacją pożegnała się Katarzyna Furmanek w +78kg. O wyniku rywalizacji z Tessie Savelkouls zadecydowały dwie kary shido na koncie Polki.

Najlepsza Pogorzelec

Daria Pogorzelec dzięki zajęciu siódmego miejsca może dopisać sobie kolejne punkty do rankingu. W drugiej rundzie wyeliminowała 22. na świecie Zhehui Zhang. W ćwierćfinale Polka nie znalazła sposobu na mocną Luise Malzahn. Niemka wygrała przez ippon. Pogorzelec trafiła do repasaży, gdzie uległa Gemmie Gibbons.

Kolejne zawody to Grand Prix w Ałmatach. Turniej w Kazachstanie odbędzie się w dniach 13-15 maja.

KM

Kowalkiewicz wykonała zadanie

Polka była faworytką starcia z Heather Jo Clark podczas gali UFC Fight Night w Rotterdamie. 30-letnia Kowalkiewicz zrobiła, co do niej należało i cieszy się z drugiego triumfu w amerykańskiej organizacji.

Nie mogło być inaczej. Kowalkiewicz uchodziła za faworytkę, gdyż nadal pozostaje niepokonana. Z kolei Clark przystępowała do rywalizacji z Polką z bagażem doświadczeń, w którym nie brakowało porażek. Mimo to 35-latka nie zamierzała ułatwiać zadania byłej mistrzyni KSW. 

Zrobiła swoje

Cel był oczywisty: wygrać. W tym przypadku styl jest sprawą drugorzędną. Przede wszystkim w tej chwili dla Kowalkiewicz najistotniejsze jest pokonywanie kolejnych szczebli w UFC. Polka stoczyła drugą walkę dla amerykańskiej organizacji i ponownie wygrała decyzją sędziów. Była faworytką starcia z Clark, ale ta napsuła jej trochę krwi.

Clark nie przestraszyła się 30-letniej zawodniczki z Łodzi i dążyła do kontaktu. Kowalkiewicz otrzymała kilka ciosów prostych. Amerykanka szukała kolejnych okazji, aby zagrozić Polce. Clark starała się sprowadzić walkę na ziemię, jednak bezskutecznie. 35-latka, która po raz ostatni walczyła w grudniu 2014 roku postawiła wyraźnie na ofensywę, ale nie udało jej się zdominować Kowalkiewicz. Fighterka z Łodzi pod koniec pierwszej rundy wyprowadziła kilka celnych ciosów.

Drugie starcie zdecydowanie na korzyść Kowalkiewicz. Polka trafiała rywalkę, używała łokci i skutecznie broniła się przed próbami obaleń. W trzeciej rundzie Kowalkiewicz potwierdziła swoją wyższość. Na początku przyjęła kopnięcie na głowę, ale następnie trafiała seriami ciosów. Amerykanka klinczowała i przyjmowała kolejne kolana. Zmęczenie dało o sobie znać, a 30-latka konsekwentnie robiła swoje. Werdykt mógł być tylko jeden. Drugie zwycięstwo Kowalkiewicz w UFC stało się faktem. Sędziowie punktowali 29:28, 29:28 i 30:27 na korzyść Polki. 

Niepokonana

Karolina Kowalkiewicz pnie się w górę i chce spełnić marzenia polskich fanów MMA o starciu dwóch Polek na szczycie UFC. 30-latka z Łodzi czwarty pojedynek z rzędu wygrała decyzją sędziów. W tym roku stoczyła pierwszą walkę i zapewne nie ostatnią.

Była mistrzyni KSW dobrze weszła do UFC. Zapewne towarzyszyły jej ogromne emocje i trema, ale w oktagonie pokazała, że jest mocna. Powoli oswaja się z nową rzeczywistością i prezentuje dobry poziom. 

Kowalkiewicz wykonała kolejny krok w UFC. Zapewne w tym roku stoczy jeszcze jeden pojedynek, ale z rywalką bardziej wymagającą niż Clark. Kolejne zwycięstwo może bardzo przybliżyć ją do starcia o pas. Pojedynek polsko-polski w UFC, brzmi jak sen? Poczekajmy cierpliwie.

KM

Radosław Paczuski

Entuzjasta sportu i zdrowego trybu życia. Charyzmatyczny trener i zawodnik, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Przez ekspertów uznawany za jeden z największych talentów sportów uderzanych w Polsce. Członek kadry narodowej w Kickboxingu i Muaythai. Wielokrotny medalista imprez krajowych i zagranicznych, stale stawiający przed sobą nowe cele i wyzwania. Od 2015r. związany z grupą DSF Kickboxing Team. Zwycięzca walk na galach King of Kings, MFC, DSF Kickboxing Challenge, Fight Exclusive Night. Współzałożyciel Uniq Fight Club.

Specjalizacja: boks, kickboxing, muaythai, K-1.

Osiągnięcia:

  • Złoty medal Mistrzostwa Mazowsza w Boksie, 2010r. i 2011r.
  • Srebny medal Puchar Polski Juniorów w Boksie, 2011r.
  • Brązowy medal Mistrzostwa Polski Seniorów w Kickoboxingu (Low Kick), 2013r.
  • Złoty medal Puchar Polski Seniorów w Kickoboxingu (Low Kick), 2013r.
  • Srebrny medal Mistrzostwa Polski Seniorów w Muay Thai, 2013r.
  • Złoty medal Puchar Świata K1, 2013r.
  • Grand Prix Russia Open, 2013r.
  • Zdobywca Pasa Polish ThaiBoxing League “ Thai Battle”, 2013r.
  • Srebny medal Mistrzostwa Polski Muay Thai, 2014r.
  • Złoty medal Mistrzostwa Polski Służb mundurowych w Kickboxingu, 2014r.
  • Srebny medal Mistrzostwa Europy Muay Thai IFMA, 2014r.
  • Złoty medal Mistrzostwa Polski Seniorów w Kickoboxingu (Low Kick), 2015r.
  • Złoty medal Mistrzostwa Polski Seniorów w Muay Thai, 2015r.
  • Brązowy medal Puchar Świata Muay Thai IFMA, 2015r.
  • Złoty medal Bośnia i Hercegowina Cup, 2015r.
  • Złoty medal Mistrzostw Polski Low Kick Otwock 2016.
  • Zdobycie Pasa Mistrzowskiego Federacji DSF Kickboxing Challenge w formule K-1, kategoria wagowa do 81 kg.

Rafał Karcz

Polski zawodnik i instruktor Kickboxingu urodzony 25 września 1986 roku w Wejherowie. Założyciel klubu sportowego „Fight Zone”, założyciel i prezes Wejherowskiego Stowarzyszenia Sportowego.  Posiada bisko 20 letnie doświadczenie w sztukach i sportach walki. Za swoje osiągnięcia oraz prace na rzecz promocji miasta i jego mieszkańców otrzymał dwukrotnie Nagrodę Prezydenta Miasta Wejherowa (w 2006 i 2008 roku). Posiada stopień mistrzowski czarny pas I Dan Kickboxing Wako, IV Dan Federacji WFMC. Reprezentant Polski w Kickboxingu w latach 2005-2010. Startował w formułach semi contact, light contact i full contact.

Sportowe osiągnięcia Rafała to:

·         Wielokrotny medalista Pucharu Świata w kickboxingu WAKO;

·         Wielokrotny Mistrz Polski w kickboxingu;

·         Mistrz Polski Służb Mundurowych w kickboxingu;

·         Wielokrotny medalista zawodów krajowych i międzynarodowych w kickboxingu;

·         4-krotny zwycięzca międzynarodowego Pucharu Polski POLISH OPEN w kickboxingu;

·         Mistrz Świata i Europy w sztukach walki Federacji WFMC (World Fightsport Martial Arts Council)

·         Posiadacz czarnego pasa w kickboxingu – I DAN

·         Posiadacz czarnego pasa WFMC – IV DAN

Polski klasyk w Rio nie zagości

Wielka szkoda, jednak nic z tym już nie zrobimy. Podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro będziemy z całych sił trzymać kciuki za naszych zapaśników, ale nie zobaczymy żadnego Polaka w stylu klasycznym.

Przykra to wiadomość mając na uwadze fakt, że cztery lata temu w Londynie radowaliśmy się z brązu, który zawisł na szyi Damiana Janikowskiego. Tym razem kadra klasyków nie dała jednak rady. Przepustki do Rio nie udało się wywalczyć.

Przegrana szansa

Burzliwy dla naszej kadry był październik ubiegłego roku. Z pracą pożegnali się trenerzy Ryszard Wolny i Włodzimierz Zawadzki. Na taką decyzję Polskiego Związku Zapaśniczego złożyły się słabe występy na Igrzyskach Europejskich w Baku oraz mistrzostwach świata w Las Vegas. Klasycy wypadli blado, a co gorsza nie wywalczyli żadnej kwalifikacji olimpijskiej. Sytuację miał uratować Andrzej Maksymiuk. Przed trenerem postawiono oczywiste zadanie i z nadziejami czekano na efekty.

Te nie przyszły. W turnieju ostatniej szansy w Stambule nasi klasycy szybko polegli. Dawid Ersetic dobrze rozpoczął zmagania i wyeliminował Ritisaka Pravana, jednak w 1/8 okazał się bezsilny wobec Donior Islamova. Dawid Kareciński w 66kg doszedł do ćwierćfinału. Po dwóch wygranych walkach został zatrzymany przez reprezentanta Azerbejdżanu Rasula Chunayeva. Na 1/4 zatrzymali się również Edgar Babayan (75kg), Tadeusz Michalik (85kg), Radosław Grzybicki (98kg) oraz Łukasz Banak (130kg).

Dla klasyków turniej w Stambule był ostatnią szansą na wywalczenie kwalifikacji do Rio. We wcześniejszych zawodach nasi reprezentanci zawodzili. W kwietniu rywalizacji o przepustkę na igrzyska rywalizowano w Zrenjaninie. Z klasyków najlepiej zaprezentował się Dawid Kareciński w 59kg, który wygrał dwie walki, jednak został wyeliminowany w półfinale. W dniach 22-24 kwietnia odbył się turniej w Ułan Bator. Po jednej walce wygrali Michał Tracz (59kg) i Radosław Grzybicki (98kg). Szybko z turniejem pożegnali się Mateusz Bernatek (66kg), Mateusz Wolny (75kg) i Damian Janikowski (85kg). 

Panie walczą

Jednak turniej w Stambule trwa do 8 maja. Już w sobotę, 7 maja, o przepustkę do Rio powalczą nasze zawodniczki. W kategorii 48kg wystartuje Iwona Matkowska. O bilet na igrzyska powalczą również: Roksana Zasina (58kg), Monika Michalik (63kg) i Daria Osocka (75kg).

Warto wspomnieć o tych, którzy wywalczyli już paszporty olimpijskie. W Zrenjaninie krok w kierunku Rio zrobili: Katarzyna Krawczyk (53kg), Agnieszka Wieszczek-Kordus (69kg) oraz w stylu wolnym: Magomedmurad Gadżijew (65kg) i Radosław Baran (97kg). W Ułan Bator do tego grona dołączyli wolniacy Zbigniew Baranowski (86kg) i Robert Baran (125kg).

KM

Marcin Zontek

Polski zawodnik urodzony 23 sierpnia 1979 roku w Kowarach. Walczył m.in. na pierwszych galach organizacji KSW. Mistrz Polski w shidokan karate z 2006 roku oraz w formule lowkick w 2007, Mistrz Europy w shidokan karate z 2008 roku. Posiadacz pasa mistrzowskiego brytyjskiej organizacji UCC w wadze półciężkiej. 23 kwietnia 2005 roku został półfinalistą pucharu świata w shidokan karate który odbył się w Lyonie. Jeszcze tego samego roku 17 grudnia został wicemistrzem Europy w shidokan karate na zawodach które odbywały się na Litwie. 9 grudnia 2006 roku został mistrzem Polski w shidokan karate. W 2007 roku został mistrzem Polski w formule low-kick w kat. -91 kg. 29 listopada 2008 roku zdobył mistrzostwo Europy na II Mistrzostwach Europy w Shindokai Karate w wadze open.

15 stycznia 2005 roku zadebiutował w formule MMA na trzeciej z kolei organizowanej gali KSW która odbyła się w hotelu Marriott w Warszawie. Wystąpił wtedy w ośmioosobowym turnieju. Jego pierwszym przeciwnikiem był Sławomir Zięba którego zmusił uderzeniami do poddania się w trzeciej rundzie. Drugi pojedynek stoczył z tryumfatorem pierwszej gali KSW Łukaszem Jurkowskim. Po dwurundowym pojedynku sędziowie orzekli zwycięstwo Jurkowskiego. Następną walkę na KSW stoczył 10 września 2005 roku na gali KSW 4, a jego przeciwnikiem był weteran amerykańskich ringów oraz były mistrz WEC Shonie Carter. Walka trwała pełen dystans, a w czasie pojedynku Zontek walczył ze złamanymi żebrami. Po dwóch rundach sędziowie uznali wyższość Cartera. W latach 2006-2009 walczył na mniejszych Polskich galach i turniejach MMA. Stoczył m.in przegrany pojedynek z Krzysztofem Kułakiem na gali Full Contact Prestige. Przez ten czas zanotował trzy zwycięstwa oraz trzy porażki. W 2010 roku związał się z Brytyjską organizacją Fight Ikon i jeszcze tego samego roku 21 listopada stoczył swój pierwszy pojedynek na Wyspach Brytyjskich. Na gali Fight Ikon 5 pokonał przez TKO (wysokie kopnięcie i ciosy w parterze) Nealla Thompsona. Następną walkę stoczył 20 lutego 2011 roku na Fight Ikon 6 gdzie ciosami w parterze zmusił do poddania Dave'a Wilsona. 24 marca 2011 roku stoczył pojedynek o pas mistrzowski organizacji Ultimate Cage Championships w wadze półciężkiej z doświadczonym Shaunem Lomasem. Na sześć sekund przed zakończeniem pierwszej rundy Zontek poddał Lomasa dźwignią na staw łokciowy i tym samym zdobył pas mistrzowski. Jeszcze w tym samym roku Zontek stoczył swój trzeci pojedynek w organizacji Fight Ikon. Walka została ogłoszona no-contest z powodu nieprzepisowego uderzenia kolanem w parterze przez Zontka. 20 października 2011 roku stoczył pojedynek na czeskiej gali Heroes Gate 5 przeciwko Matusowi Mecarowi. Zontek przegrał przez poddanie (dźwignia skrętowa na staw skokowy). 13 listopada stoczył wygrany pojedynek w Rzeszowie w ramach turnieju Carpathian Primus Belt wagi ciężkiej z Białorusinem Władimirem Bierdikiem na gali Olimp Extreme Fight. Dwadzieścia dni później stoczył kolejną walkę w Polsce na gali XCage w Toruniu. Zontek przegrał z Michałem Andryszakiem przez poddanie (anakonda). W ćwierćfinale turnieju Carpathian Primus Belt który odbył się 24 lutego 2012 roku stoczył pojedynek ponownie z Andryszakiem. W 1. rundzie Andryszak założył duszenie (anakondę) Zontkowi który nie poddawał walki i był w pełni świadomy. Sędzia sugerując się bardzo ciasno założoną techniką przerwał pojedynek i ogłosił zwycięstwo Andryszaka. Zontek po walce złożył protest do organizatorów odwołując się od decyzji sędziego głównego. 2 marca 2012 roku organizatorzy gali oficjalnie ogłosili że pojedynek Zontek vs Andryszak zostaje uznany za No-contest. 8 kwietnia 2012 na gali M-1 Fighter 2 w walce wieczoru pokonał zawodnika gospodarzy Igora Sawieljewa przez poddanie (duszenie zza pleców) w 2. Rundzie. 10 kwietnia 2012 roku Zontek związał się umową długoterminową z rosyjską organizacją M-1 Global (trzy pojedynki na galach typu Selection oraz sześć na galach z serii Challenge). Swój drugi pojedynek w organizacji M-1 Global stoczył 16 maja 2012 roku na gali M-1 Challenge 32. Zontek wygrał przez techniczny nokaut w 2. rundzie z Rosjaninem dagestańskiego pochodzenia Salimem Daudowem. 30 września 2012 roku stoczył pojedynek o wakujący pas mistrzowski M-1 Global w wadze -93 kg., a jego przeciwnikiem był Siergiej Korniew. Zontek już w pierwszych sekundach pojedynku znokdaunował Korniewa, ale po chwili sam znalazł się na ziemi po udanym sprowadzeniu Rosjanina i przez większość czasu przyjmował krótkie ciosy w parterze. Kolejne rundy to kontynuacja zapaśniczych sprowadzeń Korniewa i w tej płaszczyźnie walki obijanie Polaka ciosami. Zontek rewanżował się za to szybkimi i celnymi akcjami kickbokserskimi co doprowadziło m.in. do złamania nosa w 2. rundzie i wybicia kilku zębów rywalowi. Na kilka sekund przed końcem pojedynku Zontek trafił Rosjanina efektownym kopnięciem w głowę po uprzednim odbiciu się od ringowych lin. Ostatecznie Zontek przegrał na punkty (niejednogłośna decyzja sędziów) po wycieńczającym 5. rundowym pojedynku. Przez prawie dwa lata borykał się z kontuzją kolana która wykluczała go ze startów w MMA. Po wyleczeniu kontuzji, w 2014 roku związał się z FEN notując tamże cztery zwycięstwa. 20 maja 2016 roku na gali FEN 12: Feel The Force zawalczy o pas mistrzowski FEN w wadze półciężkiej z Przemysławem Mysialą.

Judocy na ostatniej prostej

Emocje związane ze startem biało-czerwonych w mistrzostwach Europy w Kazaniu w judo już opadły. Czas zatem wrócić na tatami i rywalizować o kolejne punkty. Gra idzie o wysoką stawkę. Nadal trwa wyścig o kwalifikację olimpijską. 6-8 maja judocy będą rywalizować w zawodach Grand Slam w Baku.

Niektórzy już wybiegają w przyszłość i myślą o starcie w Rio de Janeiro. Do igrzysk zostały jeszcze trzy miesiące, więc lepiej skupić się na szlifowaniu formy. Do Baku pojedzie czternastoosobowa kadra Polski.

Dać z siebie wszystko

Wielką radość dały nam drużyny kobiet i mężczyzn podczas mistrzostw Europy w Kazaniu. Panie zdobyły złoto, a panowie wywalczyli brąz. Tylko, że niewiele nam to daje w kontekście Rio. Rywalizacja drużynowa zawita na igrzyska w 2020 roku w Tokio. Nasz zespół ma potencjał, który zapewne zaprocentuje jeszcze nie raz, ale teraz kluczowe są starty indywidualne. Już w Baku trzeba gromadzić punkty do rankingu olimpijskiego, bo czasu coraz mniej. 

Spójrzmy jak dorobek naszych judoków. Przypomnijmy, że bezpośrednią kwalifikację uzyska 22 najlepszych judoków i 14 najlepszych judoczek z rankingu olimpijskiego. Zawodnicy mogą liczyć na kwalifikację kontynentalną (100 miejsc) bądź dziką kartę (20). Agata Perenc (52kg) z 478 punktami zajmuje 34. pozycję, trzy miejsca niżej jest Karolina Pieńkowska. Z kolei Arleta Podolak (57kg) wywalczyła 586 punktów, co daje jej 27. lokatę. Agata Ozdoba (63kg) jest 41, a Katarzyna Furmanek (+78kg) 36. W kategorii 66kg Aleksander Beta plasuje się na 58. miejscu, a Paweł Zagrodnik na 61. Damin Szwarnowiecki (73kg) zajmuje 33. lokatę, Jakub Kubieniec (90kg) jest 58., a Łukasz Błach (90kg) 48. W 90kg Patryk Ciechomski klasyfikowany jest na 47. pozycji, z kolei brązowy medalista mistrzostw Europy Piotr Kuczera znajduje się na 69. miejscu.

Na obecną chwilę bilet do Rio mają zagwarantowany Katarzyna Kłys (70kg), Daria Pogorzelec (78kg) oraz Maciej Sarnacki (+100kg). O starcie w igrzyskach może myśleć Szwarnowiecki, który awans wywalczyłby z puli kontynentalnej.

Ważne jest, aby w Baku wspiąć się na wyżyny. Punkty są potrzebne judokom jak rybie woda. Dlaczego? Ranking nie jest jedyną drogą na igrzyska. W ostatecznym rozrachunku każdy punkt może okazać się na wagę złota.

Jeszcze trzy

Judokom pozostała rywalizacja w trzech turniejach. Pierwszym z nich jest Grand Slam w Baku, który odbędzie się w dniach 6-8 maja. W Azerbejdżanie wystartuje czternastoosobowa kadra Polski. 

Kto powalczy w Baku? Agata Perenc (52kg), Karolina Pieńkowska (52kg), Arleta Podolak (57kg), Agata Ozdoba (63kg), Katarzyna Kłys (70kg), Daria Pogorzelec (78kg), Katarzyna Furmanek (+78kg), Aleksander Beta (66kg), Paweł Zagrodnik (66kg), Damian Szwarnowiecki (73kg), Łukasz Błach (81kg), Jakub Kubieniec (81kg), Patryk Ciechomski (90kg), Piotr Kuczera (90kg).

Kolejne zawody to Grand Prix w Ałmatach w dniach 13-15 maja. Na koniec zmagania w World Masters w Meksyku.

KM

Kolejne walki przed Polakami w UFC

Już 8 maja na gali UFC Fight Night 87 w Rotterdamie zaprezentuje się Karolina Kowalkiewicz. Z kolei rosyjskie media donoszą, że kolejną walkę w amerykańskiej organizacji stoczy Daniel Omielańczuk. Polski zawodnik wagi ciężkiej miałby się zmierzyć z Alexeyem Oleinikiem. Z kolei w lipcu w Las Vegas wystąpi Łukasz Sajewski.

Z coraz większą niecierpliwością czekamy na kolejne występy naszych fighterów w UFC. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Do czerwoności rozgrzewa nas Joanna Jędrzejczyk. Wygrana Jana Błachowicza z Igorem Pokrajacem pokazała, że „John” z Ameryki uciekać jeszcze nie musi. A to nie koniec. Polska kolonia w UFC poczyna sobie coraz śmielej.

Kowalkiewicz po raz drugi

Na pierwszy pojedynek w tym roku czeka Karolina Kowalkiewicz. 30-letnia zawodniczka z Łodzi już 8 maja w Rotterdamie zmierzy się z Heather Clark. Dla Polki będzie to drugi występ w UFC. W pierwszej walce wygrała decyzją sędziów z Randą Markos. Kowalkiewicz w swojej karierze jeszcze nie przegrała, a ostatnie trzy walki toczyła na pełnym dystansie. Zatem jest przygotowana na długie i męczące starcia. Tak samo jest w przypadku 35-letniej Clark. Amerykanka tylko raz walczyła w UFC i pokonała Bec Rawlings. Wcześniej rywalizowała w XFC i Bellatorze. Clark na swoim koncie zapisała siedem zwycięstw i cztery porażki.

Łukasz Sajewski uda się do Las Vegas. 7 lipca 25-letni „Wookie” zmierzy się z Gilbertem Burnsem. Polak w debiucie w UFC przegrał z Nickiem Heinem. Teraz liczy, że uda mu się wygrać i ostać się w amerykańskiej organizacji na dłużej. Jednak Burns tanio skóry nie sprzeda. 29-letni Brazylijczyk na co dzień trenuje z Vitorem Belfortem i udanie rozpoczął swoją przygodę z UFC. W ostatniej walce poniósł jednak porażkę. Po trzech rundach lepszy okazał się Rashid Magomedov.

Z kolei Daniel Omielańczuk miałby stoczyć kolejną walkę podczas UFC Fight Night 91 w Sioux Falls. Według doniesień rosyjskich mediów Polaka czeka rywalizacja z Alexetem Oleinikiem. Ukrainiec czeka na powrót do rywalizacji po prawie dwuletniej przerwie. Z kolei Omielańczuk jest w dobrej dyspozycji. Polak wygrał ostatnie dwie ostatnie walki przed czasem. 

Rzecz jasna, że z niecierpliwością czekamy również na pojedynek naszej mistrzyni w wadze słomkowej. Joanna Jędrzejczyk w lipcu w Las Vegas zmierzy się z Claudią Gadelhą. Brazylijka w grudniu 2014 roku przegrała z Polką przez decyzję sędziów.

A teraz KSW

Rzut oka na polskie podwórko, bo tu nudno na pewno nie jest. Już 27 maja odbędzie się gala KSW 35, podczas której zaprezentuje się Michał Materla. Początkowo „Magic” miał rywalizować z Kendallem Grove'm, jednak 33-latka zastąpi Antoni Chmielewski.

Zatem czeka nas interesujący pojedynek dwóch doświadczonych Polaków. Chmielewski w marcu wystąpił na KSW 34 i już w pierwszej rundzie Svetlozara Savova. Był to efektowny powrót 34-latka po czteroletniej przerwie. Wcześniej zaprezentował się na KSW 12 maja 2012 roku. Przegrał z Mattem Horwichem.

Jednak walka z Savovem wprawiła wszystkich w zachwyt. Chmielewski dostał nagrodę za nokaut wieczoru, a teraz spotka się z Materlą. Szczecinianin w ostatniej walce stracił pas mistrza KSW w wadze średniej na rzecz Mameda Khalidova.

KM

Mateusz Kubiszyn

Polski zawodnik kickboxingu, kat. -86 kg full contact, urodzony 18 lipca 1991 roku. Pochodzi z Lubaczowa. Jego poprzednie doświadczenie zawodowe związane jest z ratownictwem medycznym w pogotowiu ratunkowym w Lubaczowie, aktualnie zaś jest strażakiem w KP PSP Tomaszów Lubelski.

Od dzieciństwa związany był z różnymi sportami (nie tylko sportami walki). Sporty uprawiane wcześniej to:
1998-2008r.-  Karate Tradycyjne Shotokan
1999 – 2005r. – Gimnastyka Sportowa 
1999 – 2014r. – Piłka nożna 

Kickboxing trenuje od 2011r. Rozpoczynał w klubie Fight Club Rzeszów, od 2013r startuje jako zawodnik Klubu Sportów Walki "Sokół" Jarosław. 
Mateusz jest zawodnikiem, u którego dominującą cechą jest siła i ogromna wydolność fizyczna. Wszystko to zawdzięcza wieloletniemu wytrenowaniu od najmłodszych lat. Sam także szkoli młodzież w zakresie kickboxingu w klubie "GAME OVER" Lubaczów.

Dotychczasowe osiągnięcia:
1 m-ce Mistrzostwa Polski full contact, Piotrków Trybunalski 15-17.04.2016
2 m-ce Puchar Świata Irish Open, Dublin , 03-05.03.2016r,
1 m-ce Międzynarodowy turniej kickboxingu WAKO „SLOVAK OPEN 2016”, Słowacja
1 m-ce Mistrzostwa Świata WAKO full contact 21-29.11.2015r, Dublin (Irlandia) 
1 m-ce Puchar Europy „Scandinavian Open” , full contact, Oslo (Norwegia) 2-3.10.2015r,
1 m-ce Mistrzostwa Polski Służb Mundurowych full contact, Rzeszów 19-21.06.2015r.
2 m-ce Puchar Świata „ Bestfighter” full contact, Rimini (Włochy) 5-7. 06. 2015r.
1 m-ce Mistrzostwa Polski full contact, Luboń – 10-12.04.2015r.
3 m-cePuchar Świata „Irish Open” full contact, Dublin (Irlandia) 6-8.03.2015r. 
1 m-ce Puchar Świata „ Bestfighter” full contact, Lignano Sabbiadoro (Włochy) 6-8. 06. 2014r.
1 m-ce Puchar Świata full contact, Szeged (Węgry) 15 – 18. 05. 2014r.
1 m-ce 8 Star Tournament full contact, Oslo (Norwegia) 2 – 3. 05. 2014r.
1 m-ce Mistrzostwa Polski full contact, Kurzętnik 26 – 27. 10. 2013r.

„Jeżeli chodzi o sporty uprawiane w formie rekreacyjnej to łatwiej byłoby wymienić te, z którymi nie miałem styczności..  ale na pewno ich spróbuję 😀 „.

Robert Niedźwiedzki

Polski zawodnik kickboxingu, kat. -57 kg full contact / light contact, urodzony 7 kwietnia 1995 roku. Pochodzi z małej miejscowości Stok Polski położonej w Gminie Błaszki w powiecie Sieradzkim. Od początku swojej kariery jest zawodnikiem klubu KS Ziętek Team Kalisz. Na co dzień trenuje pod okiem byłego Mistrza Świata Mariusza Ziętka, który reprezentował Polskę w formułach takich jak full contact i light contact. Swojemu trenerowi pomaga w prowadzeniu zajęć, gdyż sam w przyszłości planuje rozwijać młodzież w kickboxingu. Prócz tego na co dzień jest rozrywkową osobą z bardzo barwnym poczuciem humoru. Swoimi żartami rozbawi każdego 😉 
Spośród rywali prócz nadzwyczajnego poczucia humoru wyróżnia go również ogromna dynamika ruchów, celność ciosów oraz dobry timing, co świetnie wykorzystuje w swoich walkach. Robert pomimo bardzo młodego wieku ma na swoim koncie ogromną ilość sukcesów i  znajduje się w czołówce polskich kickboxerów formuły full contact. 

Oto jego dotychczasowe osiągnięcia w kickboxingu:
I m-ce Mistrzostwa Polski, full contact, Piotrków Trybunalski 2016
I m-ce Puchar Świata „Irish Open”, full contact, Dublin 2016
I m-ce Międzynarodowy turniej kickboxingu WAKO „SLOVAK OPEN 2016”
III m-ce Mistrzostwa Świata WAKO, full contact, Dublin 2015
I m-ce Mistrzostwa Polski seniorów, light contat, Leszno 2015
I m-ce Mistrzostwa Polski Seniorów, full contact, Luboń 2015 
Zwycięzca w Pierwszej Walce Zawodowe na Gali KBC Night Kępno 2015. 
I m-ce Puchar Świata seniorów „Irish Open”, full contact, Dublin – Irlandia 2015
Zwycięzca Pierwszej Gali Boksu w Sieradzu-Sieradz 2014. Zwycięzca w Otwartych Młodzieżowych Mistrzostwach Polski w full contact i zdobywca tytułu najlepszego zawodnika zawodów, Brzeziny 2014. 
III m-ce Puchar Europy „ Danish Open”,Aalborg 2015. 
I m-ce Puchar Polski Juniorów, full contact, Ostrów Wielkopolski 2013. 
I m-ce Mistrzostwa Polski Młodzieżowców, full contact, Wysocko Małe 2013. 
III m-ce Mistrzostwa Europy Juniorów, full contact, Krynica Zdrój 2013
II m-ce Mistrzostwa Ziem Zachodnich light contact, Rydzyna 2012. 
III m-ce Mistrzostwa Polski, light contact, Leszno 2012. 
I m-ce Mistrzostwach Polski, full contact Błaszki 2012. 
II m-ce Mistrzostwa Polski, light contact, Leszno 2013. 
I m-ce Mistrzostwa Polski, full contact, Brzeziny 2013. 
I m-ce Mistrzostwach Ziem Zachodnich, Juniorów light contact , Rydzyna 2013. 

Na swoim koncie ma także wiele osiągnieć podczas turniejów bokserskich: 
I m-ce XIII Turniej Bokserski im Włodzimierza Pawlaka Leszno 2011. 
II m-ce Mistrzostwa Ziem Zachodnich, Rydzyna 2011
III m-ce Mistrzostwach Polski Juniorów, Leszno 2011. 
I m-ce I Turniej Bokserski im. Tadeusza Kołodzieja, Kalisz 2011. 
Zwycięzca Meczu Bokserskiego. Prosna Kalisz vs Ziętek Team Brzeziny Kalisz 2011. 
I m-ce Turniej o Puchar Burmistrza Miasta Gostyń 2011. 
I m-ce Memoriał Bokserski im. Mariana Akonoma i Zbigniewa Szułczyńskiego, Zbąszyń 2011. 
I m-ce Mistrzostwa Wielkopolski w Boksie, Złotów 2012. 
I m-ce Memoriał Bokserski im z. Szułczyńskiego i M. Akonoma, Zbąszyń 2012.
III m-ce Pucharu Polski Juniorów w Boksie, Ostrołęka 2012. 
I m-ce Turniej Bokserski w Niemczech „Nikolaus Turnier”, Alzey 2012 
I m-ce Turniej im. Jana Pawlaka, Leszno 2013. 
I m-ce Mistrzostwach Wielkopolski w boksie, Złotów 2013. 

„Lubię boksować, ale podczas walki kopaniem zyskuję więcej punktów – lepiej mi to wychodzi. Nie powiem, jak większość marzę o karierze zawodowego boksera. W końcu wielu kickboxerów wygrywało na zawodowym ringu bokserskim”.

 

Dobra passa młodego judoki

Sebastian Ołdak może być przyszłością polskiego judo, jednak jest zbyt wcześnie, aby jednoznacznie o tym przesądzać. To, że zawodnik z Warszawy ma potencjał potwierdzają jego ostatnie występy. W tym roku Ołdak na arenie europejskiej zdobywa medal za medalem.

Patrząc na mistrzostwa Europy w Kazaniu nabieramy nadziei. Mamy mocną żeńską kadrą oraz męską, która jest w stanie walczyć o medale. Indywidualnie zaskoczył Piotr Kuczera. 21-latek w 90kg zdobył brąz i pokazał, że młode wilki są bezkompromisowe, a przede wszystkim głodne. Bo nadzieja na przyszłość tkwi w tych, którzy wkraczają na wielkie areny. Muszą się otrzaskać i zyskać doświadczenie. Dlatego warto śledzić starty juniorów i kadetów, a przy okazji blisko przyglądać się tym, którzy zajmują wysokie lokaty. Do tego grona należy Sebastian Ołdak.

Mocni w 90kg

Zacznijmy od ogółu, aby z czasem przejść do szczegółu. Patrząc na tegoroczne starty naszych judoków w kategorii 90kg rzuca się w oczy dobra dyspozycja zawodników. Przede wszystkim wspomniany Kuczera, który w Kazaniu sięgnął po brąz. Jednak zawodnik Polonii Rybnik „nie wyskoczył jak Filip z konopi”. W ubiegłym roku stał na podium mistrzostw Europy i mistrzostw świata juniorów. Z kolei w lutym w Pucharze Europy w Oberwart był drugi. Wiele dobrego w tym sezonie można powiedzieć o Patryku Ciechomskim, który prezentuje równą formę. Rok zaczął od brązowych medali zdobytych w Oberwart i Pradze. Punktował także w Casablance i Samsun. 23-latek był członkiem kadry, która w Kazaniu wywalczyła brąz. W światowym rankingu w 90kg Ciechomski zajmuje 48. pozycję.

Coraz śmielej w rywalizacji kadetów poczyna sobie Sebastian Ołdak. W Pucharze Europy w Berlinie Polak był o krok od triumfu. Ołdak pokonał Emilsa Gerkensa z Łotwy, Tima Winsloe z Niemiec i był już w ćwierćfinale. Tam odprawił Duńczyka Mathiasa Madsena, jednak niezwykle trudny okazał się półfinał. Luc Heitz był o krok od triumfu. Szwajcar prowadził w karach shido, ale Ołdak wykazał się ogromną wolą walki i na jedenaście sekund przed końcem zanotował waza-ari. Ogromna radość, ale i zmęczenie, które dało o sobie znać w finale. Tam lepszy okazał się Rosjanin Dzhafar Kostoev.

To kolejny dobry występ polskiego judoki. W tym sezonie Ołdak stawał na podium w Pucharach Europy w Zagrzebiu i Teplicach. Jego występy kończyły się wywalczeniem brązowych medali. W kraju też nie zawodzi. Podczas kwietniowego Pucharu Polski juniorów młodszych Ołdak sięgnął po złoto.

O co chodzi?

Cieszy, że młodzi Polacy podczas międzynarodowych startów osiągają sukcesy. Polskie judo idzie w dobrą stronę. Widać potencjał i rozwój, co może w końcu wydać pożądane owoce.

Dlaczego tak ważne są medale Ołdaka i jego dobra forma? Chodzi o wypracowanie pewnego systemu przyzwyczajenia i oswojenia z sukcesem. Medali nie można się bać. Judocy to zawodnicy wielkiej kultury i charakteru, ale trzeba od samego początku kreować mistrzów. Bo jak wiadomo „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”.

Fot. European Judo Union (Ołdak drugi z prawej)

KM

LIVE: Polish Open WAKO European CUP – RING

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Polish Open WAKO European CUP. Zawody odbywają się w Ostrowcu Świętokrzyskim na hali sportowej KSZO Ostrowiec.

[kod]

Polish Open WAKO European CUP – RING

Polish Open WAKO European CUP – RING

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/PolishOpenWAKO_Ring.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/PolishOpenWAKO_Ring.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/PolishOpenWAKO_Ring.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/PolishOpenWAKO_Ring.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: Polish Open WAKO European CUP – MATA

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Polish Open WAKO European CUP. Zawody odbywają się w Ostrowcu Świętokrzyskim na hali sportowej KSZO Ostrowiec.

[kod]

Polish Open WAKO European CUP – MATA

Polish Open WAKO European CUP – MATA

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/PolishOpenWAKO_Mata.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/PolishOpenWAKO_Mata.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/PolishOpenWAKO_Mata.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/PolishOpenWAKO_Mata.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Europa walczy w Ostrowcu

Do 2 maja czołowi kickboxerzy ze Starego Kontynentu będą rywalizowali w Ostrowcu Świętokrzyskim w Pucharze Europy WAKO. Zmagania będzie można śledzić na antenie telewizji FighTime! Startujemy 1 maja o godzinie 9.00. Zapraszamy gorąco!

Hala Sportowo-Widowiskowa MOSiR stanie się areną walk w formułach kick light, pointfighting, low kick oraz full contact. Tym razem w Ostrowcu zaprezentują się zawodnicy ze Starego Kontynentu. Ostrowiecki Klub Sportów Walki, który przygotował imprezę niejednokrotnie udowadniał, że odnajduje się w organizacji ważnych kickboxerskich wydarzeń. Teraz miasto otrzymało imprezę o nieco innym ciężarze gatunkowym. Puchar Europy to ogromna atrakcja dla mieszkańców Ostrowca, który na kilka dni stanie się centrum kickboxingu. Rywalizacja odbędzie się w kategoriach wiekowych: kadet młodszy, kadet starszy, junior oraz senior.

Duże możliwości

Organizatorzy zapewniają, że szykuje się pełna sportowych emocji oraz wrażeń impreza. Istotne jest, że w Polsce odbywają się zawody tej rangi. To szansa dla trenerów, aby mogli sprawdzić swoich najmłodszych podopiecznych z rywalami z innych krajów. Z kolei seniorzy po zmaganiach w krajowych czempionatach dostają znakomitą okazję do przetarcia się przed występami w międzynarodowych startach. 

Puchar Europy w Ostrowcu Świętokrzyskim to szansa dla samego miasta, które ma doskonałą okazję do promocji. Prezes Polskiego Związku Kickboxingu Andrzej Palacz podkreśla, że chciałby co roku gościć Puchar Europy WAKO w jednym mieście. Na pewno byłaby to szansa na zbudowanie pewnej tradycji, utrwalenie jej i wpisanie na stałe do kalendarza imprez WAKO. Trzeba wierzyć, że się uda.

W Ostrowcu zaprezentuje się ponad pięciuset zawodników i zawodniczek. Najwięcej do rywalizacji zgłosiło się w formule kick-light. Z posiadanych przez nas danych wynika, że jest to 199 fighterów. W sobotę, 30 kwietnia, o 9.00 wystartują walki eliminacyjne. Oficjalna ceremonia otwarcia została zaplanowana na 14:00. Następnie dokończenie eliminacji i faza półfinałowa. Największe emocje czekają nas 1 maja, kiedy to zaplanowano finały. Najważniejsze walki od 14.00, a od 9.00 będziecie mogli śledzić turniej na antenie telewizji FighTime!

Polish Open staje się tradycją, ale cały czas trzeba podnosić poprzeczkę. Liczymy, że zawody w Ostrowcu wypadną znakomicie i z każdym kolejnym rokiem Puchar Europy w Polsce będzie zbliżał się poziomem i renomą do turnieju Best Fighter w Rimini. 

Rok temu była Krynica

Rok temu zmagania w Pucharze Europy odbyły się Krynicy. Wtedy rywalizacja odbywała się w sześciu formułach i podobnie jak w przypadku turnieju w Ostrowcu najwięcej zawodników zgłosiło się do kick light, a także light contact i pointfighting. Łącznie zaprezentowało się 612 fighterów.

Z triumfu w Krynicy cieszyli się m.in. Klaudia Cichoń, Patryk Proszek czy Krzysztof Kucharczyk. Liczymy, że w Ostrowcu również nie zabraknie polskich akcentów na pierwszym planie. 

KM

Lekki jak mucha, najlepszy na świecie

Kto powiedział, że facet musi być wielki jak dąb? Roman Gonzalez udowadnia, że nie ma takiej konieczności. Bokser z Nikaragui zachwyca cały bokserski świat i przez wielu uznawany jest za najlepszego pięściarza globu.

Na ulicy mijamy wiele osób. Czasami zerkamy i widząc kogoś niższego, chudszego sądzimy, że jesteśmy silniejsi, sprawniejsi i mocniejsi. Można źle trafić. Wyobraźmy sobie, że idziemy kalifornijskimi ulicami i mijamy halę Forum w Inglewood. Mijamy mierzącego 160 centymetrów faceta. Idziemy dalej. Stop! Prawdopodobnie minęliśmy najlepszego boksera świata. Zwłaszcza jeżeli spacerowaliśmy wokół hali Forum w maju ubiegłego roku bądź kilka dni temu.

Taki niepozorny

Właśnie do tego to wszystko się sprowadza. Popularność Romana Gonzaleza rośnie z dnia na dzień i nie jest to już bokser anonimowy, choć nadal kategoria muszą traktowana jest z przymrużeniem oka. Trudno go minąć obojętnie na ulicy, o ile to możliwe. Teraz to czołowa gwiazda pięściarstwa. Jednak istotne jest, że mistrz może być tak niepozorny. Siłę uosabiamy z mięśniami, potężnymi ciosami, a zapominamy o głowie.

Gonzalez musi mieć ją na karku skoro idzie jak burza przez kolejne kategorie wagowe. Jednak po kolei. Popularny „El Chocolatito” w czerwcu skończy 29 lat. Na zawodowym ringu jest obecny od lipca 2005 roku. W ciągu półtora roku stoczył szesnaście walk i wszystkie wygrał przed czasem. We wrześniu 2008 roku zmierzył się w Jokohamie z Yutaką Niidą o tytuł mistrza świata WBC w kategorii słomkowej. Bokser z Nikaragui pokazał się z jak najlepszej strony i sięgnął po pas. Gonzalez wygrał w czwartej rundzie.

Tytułu bronił trzy razy, wykazał się stuprocentową skutecznością i zdecydował się przejść do kategorii junior muszej. Na sukces nie musiał czekać zbyt długo. Najpierw, w październiku 2010, wywalczył tytuł tymczasowego mistrza federacji WBA. Rezygnacja Juana Carlosa Reveco sprawiła, że bokser z Nikaragui stał się pełnoprawnym czempionem. W pierwszej obronie pasa pokonał na punkty Manuela Vargasa. Tytułu bronił pięć raz i postanowił wykonać kolejny krok, czyli przejść do kategorii muszej. We wrześniu 2014 roku sięgnął po pas WBC. Akira Yaegashi w dziewiątej rundzie leżał na deskach. Gonzalez panował w wadze junior muszej i muszej. Teraz przyszedł czas na kategorię junior kogucią i kolejne wyzwania.

Najlepszy na świecie

W tym roku w ringu zaprezentował się raz. Podczas gali w hali Forum w Inglewood pokonał jednogłośnie na punkty McWilliamsa Arroyo. Gonzalez ma na swoim koncie 45 zwycięstw i żadnej porażki.

To właśnie bokser z Nikaragui już niebawem może pobić rekord Floyda Mayweathera Jr pod względem ilości wygranych walk bez porażki. Problem w tym, że Gonzalez nie jest znany szerszej publiczności. Robi wspaniałe rzeczy, jednak nadal pozostaje gdzieś z tyłu. Mimo to eksperci doceniają klasę Gonzaleza i zgodnie podkreślają, że jest to najlepszy pięściarz bez podziału na kategorie wagowe. Mistrz świata WBC w kategorii muszej zajmuje 1. miejsce w rankingu magazynu The Ring.

fot. japantimes.co.jp

KM

Mistrzostwa Europy odbędą się w Polsce

Pierwszym organizatorem europejskiego czempionatu w judo był Paryż. Impreza odbyła się 65 lat temu, czyli w 1951 roku. Początkowo w zmaganiach uczestniczyli tylko panowie, jednak w 1975 roku do programu włączono również rywalizację pań. W przyszłym roku mistrzostwa Europy w judo odbędą się w Polsce.

O organizację europejskiego czempionatu walczyli również Niemcy, jednak to nasza kandydatura bardziej przypadła do gustu Europejskiej Federacji Judo. Turniej zostanie rozegrany w Polsce po raz trzeci.

Jak to było?

W 1993 roku czempionat odbył się w Atenach, a rok później najlepsi judocy ze Starego Kontynentu zawitali do Gdańska. Wtedy polskie judo było mocne i pokazało pazury. W 1994 roku Paweł Nastula w kategorii 95kg zaznaczył swoją obecność na tatami. Już wcześniej pokazał się światu, gdy w 1991 roku w Barcelonie sięgnął po srebrny medal mistrzostw świata. Trzy lata później w Gdańsku był najlepszy w Europie. Sukces powtórzył rok później w Birmingham, za ciosem poszedł też w 1996 roku w Hadze. Do tego doszedł złoty medal Igrzysk Olimpijskich w Atlancie w 1996 roku. A więc można powiedzieć, że wszystko zaczęło się w Gdańsku.

Jednak podczas czempionatu rozegranego w Polsce sukcesy święcili inni. Jarosław Lewak był o krok od triumfu w kategorii 65kg. Lepszy okazał się tylko Ukrainiec Władimir Draczko. Z kolei David Douillet stanął na drodze Rafała Kubackiego w kategorii +95kg. Polak musiał zadowolić się srebrnym medalem mistrzostw Europy. 

Po złoto sięgnęła Ewa Larysa Krause w 52kg. Polka w finałowej walce pokonała Włoszkę Alessandrę Giungi. Gdańsk był również szczęśliwy dla Beaty Maksymow, która wywalczyła dwa medale. W kategorii +72kg zdobyła brąz, a w open srebro. Polska w klasyfikacji medalowej uplasowała się na piątej pozycji. Sześć medali to bardzo dobry wynik. Lepsze okazały się reprezentacje Rosji, Holandii, Francji i Wielkiej Brytanii.

Europejska elita ponownie do Polski zawitała w 2000 roku, kiedy to 20 i 21 maja zmagania odbyły się we Wrocławiu. Tym razem było już skromnie, bo udało się wywalczyć tylko jeden medal, a jego autorem był Robert Krawczyk w 81kg. Dziewiętnasta pozycja w klasyfikacji medalowej. Na czele Francuzi.

Znowu u siebie

Mistrzostwa Europy w Polsce po raz trzeci. Zakończony czempionat w Kazaniu nakazuje optymizm. Drużynowo jesteśmy bardzo mocni. Polki wywalczyły złoty medal pokonując w finale Rosję 3:2. Z kolei panowie sięgnęli po brąz. Warto wspomnieć, że podopieczne Anety Szczepańskiej podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata w finale uległy Japonii. Po raz kolejny potwierdziły ogromne możliwości.

Indywidualnie do rewelacji daleko. Tylko jeden medal, najmłodszego z kadry, 21-letniego, Piotra Kuczery w 90kg. Materiał do pracy jest, ale mamy fundament. Drużynę kobiet, która po raz kolejny potwierdziła siłę. Z kolei ekipa panów pokazała, że razem jest w stanie zdobywać medale. Zatem za rok będzie okazja, aby polskie judo święciło triumfy. Po drodze są Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. W Brazylii też warto dać z siebie wszystko, a nawet więcej.

Fot. eju.net (na zdjęciu złoci medaliści Gruzini oraz Polki)

KM

Kto panuje w Europie?

Rywalizacja indywidualna podczas mistrzostw Europy w judo w Kazaniu dobiegła końca. Jako jedyny z Polaków medal wywalczył Piotr Kuczera, który w kategorii 90kg stanął na trzecim stopniu podium.

Do zdobycia łącznie było czternaście złotych medali, po siedem u pań i panów. Bezapelacyjnie na pierwszy plan wysunęli się Francuzi, którzy triumfowali pięciokrotnie. Polska po roku przerwy przywozi medal z mistrzostw Europy. W ubiegłym roku w Baku najwyżej uplasowała się Katarzyna Kłys w kategorii 70kg, która zajęła piąte miejsce. Ostatnią medalową zdobycz zanotowaliśmy dwa lata temu w Montpellier. Brąz wywalczyła Agata Ozdoba w 63kg, a także żeńska reprezentacja.

Kuczera na podium

Judoka Polonii Rybnik był najmłodszym z naszych reprezentantów, który pojechał do Kazania. Okazało się, że wiek nie jest żadną przeszkodą w odnoszeniu sukcesów. W październiku ubiegłego roku 21-latek sięgnął po brązowy medal na mistrzostwach świata juniorów. Podczas tegorocznych startów tylko raz stanął na podium. W Pucharze Europy w Oberwart zajął drugą pozycję.

Zmagania w mistrzostwach Europy w Kazaniu rozpoczął od wygranej przez waza-ari z Axelem Clergetem. W kolejnym pojedynku los skojarzył Kuczerę z Iliasem Iliadisem. Grek to niezwykle utytułowany judoka, który trzykrotnie sięgał po tytuł mistrza Europy, a w Atenach wywalczył złoto olimpijskie. Młody Polak podszedł do rywalizacji z Iliadisem bez kompleksów. Kuczera wygrał przez ippon. Polak w ćwierćfinale pokonał Marcusa Nymana. Reprezentant Szwecji nie potrafił znaleźć sposobu na zawodnika Polonii Rybnik, który awansował do półfinału. Tam trafił na Varlama Lipartelianiego, który nieprzerwanie od 2009 roku zdobywa medale mistrzostw Europy. Kuczera nie dał rady Gruzinowi, jednak w walce o brąz znalazł sposób na Aleksandra Kukolja.

Pozostali Polacy zaprezentowali się poniżej oczekiwań. Daria Pogorzelec w 78kg wygrała z Anastasiyą Turchyn, jednak w kolejnej walce uległa przyszłej wicemistrzyni kontynentu Guusje Steenhuis. Katarzyna Kłys w 70kg rywalizowała o ćwierćfinał z Szabiną Gercsak. Do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. Tam lepsza okazała się Węgierka. Maciej Sarnacki w kategorii +100kg wygrał ze Stanislavem Bondarenko. W kolejnej walce zmagał się z kontuzją dłoni i przegrał z Barną Borem. Łukasz Błach (81kg) zaczął pod zwycięstwa, jednak jego marsz powstrzymał Jaromir Musil. Jakub Kubieniec w 81kg przegrał z przyszłym mistrzem Europy Khasanem Khalmurzaevem. Wcześniej Polak pokonał Sveinbjorna Iurę z Isalandii. Po jednej wygranej walce na swoich kontach zapisały Karolina Pieńkowska (52kg) oraz Arleta Podolak (57kg).

Tylko po jednej walce w Kazaniu stoczyli: Agata Perenc (52kg), Anna Borowska (57kg), Karolina Tałach oraz Agata Ozdoba (63kg), Paweł Zagrodnik i Aleksander Beta (66kg), Damian Szwarnowiecki (73kg), Jakub Wójcik (100kg).

Palma pierwszeństwa dla Francuzów

Po siedem medali wywalczyli reprezentanci Francji i Gruzji, jednak Trójkolorowi w pięciu przypadkach opływają w złocie. Teddy Riner po raz kolejny podkreślił swój prymat w kategorii +100kg. W finale pokonał Sassona Ora z Izraela. 26-letnia Audrey Tcheumeo powtórzyła sukces z 2011 roku z Paryża. Francuzka w kategorii 78kg w finale w Kazaniu pokonała Guusje Steenhuis. Złoto dla Francji zdobyli także: Automne Pavia (57kg), Walide Khyar (60kg) i Gevrise Emane (70kg). 

Rosjanie mają tylko jednego mistrza Europy. 22-letni Khasan Khalmurzaev wywalczył pierwszy medal na europejskim czempionacie i od razu jest to złoto w kategorii 81kg.

Łącznie Sborna wywalczyła cztery krążki, tak jak i Holandia. Pomarańczowi mają także złoto mistrzostw Europy. Na pierwszym stopniu podium w kategorii 100kg zameldował się Henk Grol. Po trzy medale wywalczyli reprezentanci Turcji i Rumunii.

Fot. eju.net

KM

Pierwsze śliwki i tak dalej

Mistrzostwa Europy w judo w Kazaniu to wstęp do najważniejszego startu sezonu jakim są Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Z wiarą patrzymy na zmagania w Rosji i liczymy na medale naszych zawodników. Pierwsze występy nakazują jednak ostrożność.

Często ulegamy różnego typu złudzeniom. Wmawiamy sobie, że jest dobrze i sukces w końcu nadejdzie. Jak właściwie wygląda to w przypadku polskiego judo? Widać światełko w tunelu. Po latach posuchy pojawiły się sukcesy, a medal w Rio de Janeiro może otworzyć nowe drzwi dla judo. Dwa lata temu na mistrzostwach Europy w Montpellier brąz wywalczyła drużyna pań. Na trzecim stopniu podium stanęła także Agata Ozdoba w 63kg. Rok temu w Baku obeszliśmy się smakiem. Do Kazania nasi reprezentanci pojechali w bojowych nastrojach.

Tylko dwie wygrane

Od czegoś trzeba zacząć. Reprezentantom Polski startującym pierwszego dnia w Kazaniu udało się łącznie wygrać dwa pojedynki. To dopiero początek. Zły w naszym wykonaniu, jednak podążając ludową mądrością liczymy na szczęśliwe zakończenie. Przecież mówimy dobrego złe początki, nieprawdaż?

Kto stawał na drodze naszych zawodników? Karolina Pieńkowska w kategorii 52kg dobrze weszła w mistrzowski turniej i w pierwszej walce przez ippon wyeliminowała Lizawetę Rasanawą. Jednak w kolejnym pojedynku trafiła na mocną Annabelle Euranie. Doświadczona Francuzka rozstrzygnęła starcie na swoją korzyść. Nie powiodło się Agacie Perenc, również startującej w 52kg. Zacięta walka, dogrywka, jednak ze zwycięstwa cieszyła się Proscilla Gneto. Jak się później okazało Perenc przegrała z przyszłą wicemistrzynią Europy.

W kategorii 57kg również startowały dwie Polki. Arleta Podolak pokazała w tym sezonie, że jest w dobrej formie. Triumf w Pucharze Europy w Warszawie był tego najlepszym świadectwem. Loredana Ohai nie walczyła czysto i przegrała z Polką karami shido. Podolak w kolejnej walce przez waza-ari uległa Nekodzie Smythe-Davis. Yuko na koniec Anny Borowskiej, ale także trzy kary shido, które przesądziły o porażce z Timmą Nelson Levy.

Prawie dziewięć minut na tatami spędził Paweł Zagrodnik w kategorii 66kg. Jednak po dogrywce lepszy okazał się Sugoi Uriarte. Bez powodzenia walczył również Aleksander Beta (66kg).

Dla kogo tytuły?

Dobry start Francuzów, którzy pierwszego dnia wywalczyli dwa złota i srebro. W kategorii 57kg Automme Pavia w finale pokonała Iwelinę Iliewą z Bułgarii. Dla Francuzki to drugi tytuł w karierze. Wśród panów w 60kg wygrał Walide Khyar. 21-letni mający marokańskie korzenie judoka jest ogromną nadzieją Trójkolorowych i w Kazaniu potwierdził talent. Srebro dla Priscilli Gneto, która w 52kg uległa Majlindzie Kelmendi.

W 48kg po złoty medal sięgnęła Charline van Snick. Belgijka wraca w wielkim stylu po przerwie. Dwa lata temu została zdyskwalifikowana, gdyż w jego organizmie wykryto kokainę. W finale w Kazaniu pokonała Evę Csernoviczki. Waża Margwelaszwili najlepszy w 66kg.

KM

Kapryśna gwiazda trzęsie światem MMA

Oj, przepraszam chyba pomyłka. Wszak mówimy o mężczyźnie i to niezwykle silnym. Takim, który w starożytnym Rzymie dzierżyłby prym w gladiatorskich pojedynkach. To on wyznacza trendy i jest wielbiony przez tłumy. Jednak momentami jego zachowanie pozbawione jest racjonalności. O kim mowa? W świecie MMA jest tylko jeden człowiek, który przykuwa uwagę całego globu. To Conor McGregor.

Irlandczyk odpalił prawdziwą bombę. Świat MMA przeżył prawdziwe trzęsienie ziemi. Wszyscy zastanawiają się, co będzie dalej. Zakończy karierę czy tylko żartował?

Las Vegas nie dla McGregora

Mistrz wagi piórkowej UFC raczej nie pasuje nam do opisu bohaterskiego rycerza z epoki średniowiecza. McGregor to człowiek niezwykle skomplikowany. W oktagonie wyczynia cuda, a poza areną walki jego zachowanie budzi wiele wątpliwości. Facet opływa w luksusy, trenuje w wymarzonych warunkach, wygrywa kolejne walki i cały czas szokuje. To skoczy na klatkę, to zaatakuje na konferencji rywala, następnie palnie coś głupiego.

Ma parcie na sukcesy i wygrywanie walk w efektownym stylu. Chce być na ustach wszystkich. Niespełna 28-letni fighter w grudniu ubiegłego roku dopiął swego. Pokonał Jose Aldo w zaledwie trzynaście sekund i zdobył pas mistrza wagi piórkowej UFC. Marzył o kolejnych laurach. Miał walczyć z Rafaelem dos Anjosem o pas w wadze lekkiej, jednak Brazylijczyk doznał kontuzji. McGregor długo nie czekał i skoczył jeszcze kategorię wyżej. Jednak odbił się od Nate'a Diaza jak od ściany. W kategorii półśredniej Amerykanin pokazał swoją wyższość i Irlandczyk musiał odklepać.

McGregor przegrał po raz pierwszy od pięciu lat, jednak nie chciał dać za wygraną. Jedynym rozwiązaniem był więc rewanż. Walkę zaplanowano na 9 lipca podczas gali UFC 200 w Las Vegas. Jednak do pojedynku nie dojdzie. Na swoim koncie na Twitterze Irlandczyk napisał, że chciałby młodo przejść na emeryturę. Różnie można traktować te słowa. Czas wszystko zweryfikuje. Z kolei Dan White ujawnił, że McGregor został wycofany z walki w Las Vegas, ponieważ nie dostosował się do reguł promocyjnych organizacji. Mistrz wagi piórkowej przebywa w Islandii i nie spełnił oczekiwań UFC. Miał przyjechać do USA i przygotowywać materiały zapowiadające galę.

Lubi być w centrum

Być może McGregor czuł pismo nosem i ubiegł Dana White'a. Cała uwaga skupiła się na tajemniczym wpisie Irlandczyka. Warto zwrócić uwagę na fakt, że McGregor lubi, gdy jest go pełno wszędzie. Zawsze zwraca na siebie uwagę i nie stroni od kontrowersji. To gwiazda UFC i wielki mistrz, który przyciąga zainteresowanie.

Z drugiej strony cała ta sytuacja może odbić się na wizerunku McGregora, jednak niekoniecznie. Jeszcze bardziej nakręci zainteresowanie galą w Las Vegas i samą UFC. Nieważne jak – byle mówiono. Może właśnie o to chodzi. McGregor to człowiek, po którym wszystkiego można się spodziewać. Także jego tajemniczy wpis może okazać się zwykłym chwytem. Po porażce z Diazem w końcu trzeba wrócić w wielkim stylu.

KM

Championi zdobywają dwa srebra i brąz na Pucharze Świata w austriackim Innsbrucku!

W dniach od 15 do 17 kwietnia br. w Innsbrucku w Austrii odbywały się zmagania Pucharu Świata w najbardziej prestiżowej federacji kickboxingu WAKO. Rekordowa ilość zgłoszonych zawodników spowodowała, że obsady w danych kategoriach wagowych liczyły nawet po niespełna 50 zawodników! Dotarcie do strefy medalowej w takiej sytuacji równało się z niebywałym kunsztem mistrzowskim, a taka sztuka powiodła się trójce z lubawskiego teamu!

Kadra CSW Champion Lubawa składała się z ośmiu zawodników wraz z trenerem Rafałem Mazurowskim i prezesem Mariuszem Ziębą na czele. Jako pierwszy do boju ruszył kadet młodszy Krystian Dolny w kat wag do 42 kg w formule pointfighting. Krystian szedł jak burza, który kolejno eliminował Austriaka, Włocha i w walce o wejście do strefy medalowej spotyka się z następnym Włochem i po wyrównanym starciu w dogrywce ulega tylko jednym punktem i w efekcie Krystian zostaje bez medalu, pomimo to zaprezentował bardzo efektowny styl walki, który robił wrażenie na oglądających! Małgorzata Zięba jako kadetka młodsza debiutowała w tak ogromnej imprezie międzynarodowej w kat wag do 37 kg w formule pointfighting bez respektu postawiła czoło rywalkom co pozwoliło jej w pierwszej walce wyeliminować Bułgarkę, którą zdominowała technikami nożnymi, niestety w następnej rywalizacji nie sprostała już Włoszce, która okazała się zbyt wymagająca pod względem technicznym, pomimo porażki Gosia zaimponowała odwagą i charakterem co z pewnością dobrze wróży na jej przyszłość. Łukasz Wojtowicz kadet starszy w kat wag do 52 kg w formule pointfighting niemiał zbyt dużo szczęścia w losowaniu bo już w pierwszej rundzie spotyka się z przyszłym finalistą tejże kategorii, a mianowicie z Włochem, który okazał się poza zasięgiem, pomimo iż Łukasz dwoił się i troił w atakach, Włoch okazał się niemalże w każdych akcjach o pół sekundy szybszy i to wystarczyło, aby nasz reprezentant został wyeliminowany. Podobnie jak Łukasz w losowaniu szczęście też nie sprzyjało naszemu dobrze zapowiadającemu się zawodnikowi Wiktorowi Grochalskiemu, który startował w dwóch formułach w kat wag do 52 kg pierw w formule pointfighting już w pierwszej walce spotkał się z przyszłym mistrzem tej kategorii z Włochem, zawodnik bardzo szybki, pewny, na którego Wiktor wraz z trenerem nie zdołali znaleźć recepty na zwycięstwo natomiast w formule light-contact dla Wiktora poziom również okazał się zbyt wysoki i po pierwszej rundzie odpada z dalszej rywalizacji po przegranym pojedynku także z zawodnikiem z Włoch, który następnie zwycięża całą swoja kategorie. Wiktor jeden z najszybszych zawodników naszego teamu i pewnie zaliczany do jednych z lepszych w naszym kraju dawał z siebie wszystko to co było możliwe do zrealizowania i pomimo to nie udało się przejść rywali co tylko świadczyło o bardzo wysokim poziomie zawodów! Przyszła kolej na już doświadczonego naszego zawodnika kadeta starszego Jakuba Leliwę w kat wag do 42 kg w formule pointfighting. Kuba w pierwszej walce w sposób bardzo ostrożny i po bardzo wyrównanym boju eliminuje wymagającego Rosjanina, następnie wygrywa już bardziej widocznie z zawodnikiem ze Słowenii, kolejnym rywalem Kuby w walce o wejście do strefy medalowej jest znakomity Węgier, którego udaje się pokonać, aż po dogrywce i radujemy się wszyscy w teamie z pierwszego medalu i jedynie pozostaje pytanie jakiego koloru?

Niestety w walce o finał Kuba ulega także znakomitemu Węgrowi i cieszymy się ze zdobycia po bardzo ciężkiej i trudnej drodze z brązowego medalu! Kuba również startował w formule light-contact, ale niestety w tej wersji już nie sprostał wymaganiom i po pierwszej rundzie odpadł z dalszej rywalizacji. Następnie nasza jedyna juniorka Oliwia Lóźniewska, która startowała, także w dwóch formułach w kat wag do 55 kg pierw w wersji pointfighting zalicza początek walki w miarę dobry lecz z każdą chwilą ulegała bardzo znakomitej Włoszce i w efekcie odpada z dalszej rywalizacji natomiast w formule light-contact spotyka na swojej drodze dynamiczną i silną Austriaczkę i także, pomimo ogromnych ambicji i wielu starań Oliwia nie daje rady rywalce. Ta sama imienniczka lecz kadetka starsza Oliwia Rucińska w kat wag do 42 kg w formule pointfighting minimalnie ulega Włoszce lecz z niedosytu Oliwia szybko się rehabilituje i w formule light-contact bez kroku w tył nie daje rywalkom zbyt wiele do powiedzenia i po zaciętych walkach zwłaszcza w półfinale, gdzie pokonuje bardzo doświadczoną Włoszkę wchodząc do finału ulega tylko jednym punktem Austriaczce i cieszymy się ze zdobycia srebrnego medalu choć wiemy jak blisko było do złota!

Kolejny powód do radości daje nam także bardzo doświadczona zawodniczka Paulina Turulska w kat wag do 46 kg i pomimo iż formuła pointfighting nie najlepiej jej poszła bo już w pierwszej walce przegrywa z Austriaczką to drugiego dnia w wersji light-contact Paulina pokonuje bardzo wymagające zawodniczki między innymi Belgijkę, Chorwatkę, jedynie musiała uznać wyższość reprezentantce z Niemiec, która okazała się poza zasięgiem w walce finałowej tak więc zapanowała ponowna ogromna radość z kolejnego srebrnego medalu na tak prestiżowej imprezie o randze światowej! Jestem ogromnie dumny z postawy swoich podopiecznych bez względu na ich osiągnięty wynik bo swoją ambicją, determinacją dorównujemy poziomem do najlepszych w świecie!

Dzięki ich wytrwałości i systematyczności treningowej, gdzie potrafią pasje pogodzić z nauką, potrafią także dochodzić niemalże po same szczyty swoich możliwości. Jest to piękne kiedy widzi się na podium swoich podopiecznych wśród najlepszych ze świata i z pewnością fakt ten nie da się opisać słowami, aby w pełni móc odczuć ile kosztuje wyrzeczeń i poświęceń powyższy sukces! Oczywiście nie czas jeszcze na świętowanie ponieważ już 29 kwietnia ruszamy do Ostrowca Św. na podbój Pucharu Europy, a w następne weekendy czekają nas zawody o rangach mistrzowskich w różnych formułach walki, począwszy od kadetów, juniorów i po seniorów, a czcić ewentualne sukcesy będziemy 11 czerwca z okazji jubileuszu 10-lecia naszego teamu, na który już dziś Wszystkich serdecznie zapraszam. Więcej informacji niebawem…

Rafał Mazurowski

Zrobili krok i jadą do Rio

„Marzenia się spełniają. Tylko mocno, mocno w nie wierz!”. Tak brzmią słowa pewnej piosenki. Być może wydają się nad wyrost proste, ale są miłe dla ucha i ujmują sedno sprawy. Bo każdy sportowiec chce jechać na imprezę czterolecia. Występ na Igrzyskach Olimpijskich jest spełnieniem marzeń i określeniem poziomu sportowego. Czwórka naszych zapaśników wywalczyła bilety do Rio de Janeiro.

Przez trzy dni, 15-17 kwietnia, w serbskim Zrenjaninie trwały zmagania o olimpijską kwalifikację. O przepustki do Rio de Janeiro walczyło siedemnastu reprezentantów Polski. Awans na igrzyska uzyskało czworo biało-czerwonych. Pozostali mają nadal szanse, aby pojechać do Brazylii.

Cierpliwość popłaca

Trzeba było poczekać na nazwiska pierwszych polskich zapaśników, którzy pojadą na tegoroczne Igrzyska Olimpijskie. Mogli uzyskać kwalifikacje już wcześniej, ale nie udało się. W ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Las Vegas biało-czerwoni wypadli blado. Wystarczyło zająć miejsce w pierwszej szóstce, aby wywalczyć awans na igrzyska. Nie udało się nikomu. Najbliżej był Damian Janikowski, który w kategorii 85kg zajął siódmą lokatę.

Trzeba jednak walczyć do końca. Skoro są turnieje kwalifikacyjne to należy z tej szansy korzystać. Fenomenalną formę w Serbii potwierdził Magomedmurad Gadżijew, który w tym roku wywalczył już mistrzostwo Europy 65kg w stylu wolnym. Reprezentant Polski w turnieju kwalifikacyjnym wygrał trzy walki i jedzie na igrzyska. W finale uporał się z Dewitem Sefarjanem z Armenii. Do Rio de Janeiro jedzie również Katarzyna Krawczyk. Walcząca w kategorii 53kg zapaśniczka bez problemów poradziła sobie z Biljaną Dudową z Bułgarii. W ćwierćfinale stoczyła ciężki bój z Iriną Ołogonową, jednak okazała się lepsza od Rosji. Wygrywając w półfinale z Francescą Mori przypieczętowała swój awans. 

Zmagania w Zrenjaninie wygrali również Agnieszka Wieszczek-Kordus w 69kg oraz Radosław Baran w 97kg w stylu wolnym. Zawodniczka Grunwaldu Poznań wygrała trzy walki i była w finale. Mogła się cieszyć, bo to już gwarantowało jej start na igrzyskach, jednak doświadczona zapaśniczka walczyła do końca. W finale 9:5 pokonała Turczynkę Buse Tosun. Cztery zwycięskie pojedynki na swoim koncie zapisał Radosław Baran, który też może pakować walizkę do Rio.

W stylu klasycznym ambitnie walczył Dawid Kareciński w 59kg. Polak wygrał dwie walki i znalazł się w półfinale. Tam lepszy okazał się Gruzin Szmagi Bolkwadze, który pozbawił Polaka możliwości wywalczenia kwalifikacji olimpijskiej. 

Gdzie jeszcze?

Walka o igrzyska trwa dalej. Kolejny turniej zostanie rozegrany w dniach 22-24 kwietnia w Ułan Bator. Zapaśników czekają jeszcze zmagania w Stambule. Tam rywalizacja odbędzie się 6-8 maja. 

W przypadku pań awans do Rio uzyskają tylko finalistki. Trzech najlepszych spośród panów, z każdej kategorii, zyska bilet do Rio w Ułan Bator. Z kolei w Stambule już tylko finaliści.

KM

Głowacki zrobił swoje

Krzysztof Głowacki wystąpił po raz pierwszy w obronie pasa mistrzowskiego WBO w kategorii cruiser. Bokser z Wałcza zrealizował postawione przed nim zadanie i nadal cieszy się z miana czempiona. Steve Cunningham dotrwał do końcowego gongu, jednak werdykt był oczywisty.

Polak udowodnił, że tytuł mistrza świata trafił do niego nieprzypadkowo. Podczas gali w Nowym Jorku Głowacki imponował siłą, dojrzałością oraz skutecznością. Połączenie tych elementów pozwoliło mu na odniesienie triumfu.

Nie zabrakło upadków

Steve Cunningham to ciekawy rywal. Doświadczony Amerykanin niejednemu bokserowi napsuł już krwi. W ostatnim czasie rywalizował w wadze ciężkiej, ale bez większych sukcesów. Triumfy za to święcił w kategorii cruiser, gdzie dwukrotnie zdobywał mistrzostwo świata. W Nowym Jorku dostał kolejną możliwość walki o pas.

39-latek czekał na zwycięstwo na zawodowym ringu od półtora roku. Ostatni raz wygrał w październiku 2014 roku, kiedy to pokonał Natu Visinę. Na dwudzieste dziewiąte zwycięstwo w karierze przyjdzie mu jednak jeszcze poczekać. Po rozpoznaniu w pierwszej rundzie do ataku przystąpił Głowacki. Mistrz świata w drugiej odsłonie posłał Cunninghama na deski. Amerykanin wstał, jednak Polak szybko do niego doskoczył i trafił mocnym lewym sierpem. 39-latek znów padł na deski. Druga runda to poważne doświadczenie dla Amerykanina, jednak ten walczył dalej. W czwartej odsłonie Amerykanin szukał swojej szansy, ale krzywdy Głowackiemu nie zrobił. Mistrz świata dobrze się bronił, a pojedynek wyrównał się. Cunningham był aktywniejszy, jednak Głowacki zachował spokój. W dziesiątej rundzie pięściarz z Wałcza po raz kolejny posłał Amerykanina na deski. Końcówka była ciężka dla Głowackiego, któremu zaczęło brakować sił, jednak Cunningham mu nie zagroził. Dodatkowo w dwunastej rundzie Amerykanin ponownie znalazł się na deskach.

Chyba nikt nie mógł mieć wątpliwości, że zwycięstwo należy się Polakowi. Głowacki prowadził walkę, cztery razy posłał rywala na deski. Sędziowie punktowali 116:108, 115:109, 115:109 dla mistrza świata WBO.

Nie ma szczęścia do Polaków

Bilans walk z naszymi zawodnikami jest niekorzystny dla Steve'a Cunninghama. Amerykanin pięciokrotnie spotykał się z polskimi pięściarzami i wygrał tylko raz.

W listopadzie 2006 roku w Warszawie 39-letni dziś bokser rywalizował z Krzysztofem Włodarczykiem. Stawką pojedynku był wakujący pas mistrza świata IBF. Wygrał Polak, ale po pół roku panowie spotkali się ponownie i wtedy doszło do zmiany na tronie. Następnie w 2008 roku Cunningham rywalizował z Tomaszem Adamkiem i na jego rzecz stracił pas IBF. Ponownie Amerykanin walczył z „Góralem” cztery lata później, ale już w wadze ciężkiej. Przegrał po raz drugi. Z kolei w Nowym Jorku miał okazję rywalizować z trzecim Polakiem, jednak Głowacki nie pozostawił mu żadnych złudzeń.

KM

Krasoń i Kubiszyn obronili tytuły

Mistrzostwa Polski seniorów, juniorów młodszych i starszych w full contact w Piotrkowie Trybunalskim za nami. Przez dwa dni trwała zacięta rywalizacja o tytuł najlepszych w kraju. Zawodnicy nie rozczarowali i dostarczyli wielu wrażeń. Siódmy tytuł mistrzyni Polski w full contact wywalczyła Ewa Bulanda w kategorii 48kg.

Można powiedzieć, że niektórzy zawodnicy kolekcjonują medale. Tak na pewno jest w przypadku wspomnianej Ewy Bulandy, która niepodzielnie panuje w kategorii 48kg. Zakusy na szósty tytuł z rzędu miał Jakub Kozera w +91kg, jednak fighter z Zielonej Góry musiał zadowolić się jedynie brązowym medalem.

Mistrz mistrza goni

Tytuł za tytułem zdobywa Mateusz Kubiszyn w kategorii 86kg. Rok temu cieszył się z triumfu w mistrzostwach Polski w Luboniu. W listopadzie pojechał do Dublina na światowy czempionat, gdzie wywalczył złoto po morderczym pojedynku z Igorem Kopylovem. W Piotrkowie Trybunalskim Kubiszyn był murowanym kandydatem do złota i nie zawiódł oczekiwań. Półfinałową walkę z doświadczonym Przemysławem Ziemnickim zawodnik KSW Sokół Jarosław pewnie wygrał 3:0. Jednak swój kunszt pokazał w finale. Szymon Wąs nie dokończył trzeciej rundy. Przewaga Kubiszyna nie podlegała dyskusji.

Wicemistrz świata w kategorii 75kg Robert Krasoń w Piotrkowie rywalizował o medal i czuwał, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Zawodnik Tom Center pełnił rolę współorganizatora zawodów. W ringu nie zawiódł. Sebastian Gruszczyński nie powstrzymał Krasonia w półfinale, a Łukasz Trela musiał uznać wyższość Dominika Pazdana i w finale 75kg doszło do powtórki z ubiegłego roku. Zawodnik Tom Center spotkał się z reprezentantem UKS Diament Pstrągowa. Krasoń ponownie lepszy.

Kacper Frątczak najlepszy w kategorii 81kg. W finale zawodnik Akademii Sportów Walki Knockout okazał się lepszy od Tomasza Borowca. Adam Grześkowiak triumfował w 67kg, a Jakub Jasion w 63,5kg.

Nie zawiodła Dorota Godzina z X Fight Piaseczno, która zdobyła tytuł w 56kg. Emilia Czerwińska lepsza w finale 60kg od Klaudii Cichoń. Karolina Mośko próbowała, jednak nie powstrzymała Ewy Bulandy w 48kg.

Nie było szóstki

Szedł jak po swoje, ale jednak się potknął. Jakub Kozera w tym roku stoczył dwie walki i jego dyspozycja była sporą niewiadomą, ale zawodnik z Zielonej Góry przystępował do mistrzostw Polski jako faworyt. W końcu miał zakusy na szósty tytuł z rzędu.

Wszystko układało się po myśli Kozery. Do czasu. W półfinale musiał jednak uznać wyższość Aleksandra Stawireja. Fighter KS Ziętek Team Kalisz sięgnął po mistrzostwo Polski. W finale uporał się z Tomaszem Piechockim.

Piotrków Trybunalski cieszy się z trzech tytułów mistrzowskich wśród seniorów. Oprócz Krasonia po złote medale sięgnęli Jakub Jasion w 63,5 kg i Kamil Dajwłowski w 71kg.

KM

Ruszają do walki o medale

Machina rozpędza się i nic jej nie zatrzyma! Organizatorzy zapewniają, że stworzyli zawodnikom warunki najlepsze z możliwych. Nie pozostaje zatem nic innego jak stanąć do rywalizacji i stworzyć wspaniałe widowisko. Piotrków Trybunalski na kilka dni zamienia się w kickboxerską stolicę Polski. Czas na mistrzostwa kraju seniorów, juniorów młodszych i starszych w full contact.

Nie zabraknie niespodzianek dla kibiców. W niedzielę, 17 kwietnia, zmaganiom młodszych kolegów będzie przyglądał się legendarny Marek Piotrowski. Takiego gościa nie można zawieść, a więc zawodnicy muszą wziąć się ostro do roboty i sprawić, że popularny „Punisher” będzie z radością wracał wspomnieniami do imprezy w Piotrkowie.

Po szósty tytuł z rzędu

Do znudzenia można powtarzać, że jesteśmy potęgą w kickboxingu. Dowodów popierających tą tezę jest od groma i jeszcze więcej. Czy w full contact również święcimy sukcesy? Wystarczy cofnąć się kilka miesięcy. W listopadzie w Dublinie rywalizowano o medale mistrzostw świata. Na najwyższym stopniu podium w kategorii 86kg stanął Mateusz Kubiszyn, który w finale stoczył zacięty pojedynek z Rosjaninem Igorem Kopylovem, jednak to Polak mógł wznieść rękę w geście triumfu. Tytuł wicemistrzyni świata wywalczyła Ewa Bulanda w 48kg. Drugim miejscem w 75kg musiał zadowolić się Robert Krasoń, który w pojedynku finałowym uległ Rosjaninowi Bashirowi Tazhdinovi. W Dublinie biało-czerwoni w full contact sięgnęli jeszcze po trzy brązowe krążki.

Medaliści mistrzostw świata zaprezentują się w Piotrkowie Trybunalskim. Mateusz Kubiszyn będzie bronił tytuły zdobytego przed rokiem w Luboniu. Wtedy zawodnik Klubu Sportów Walki Sokół Jarosław pokonał 2:1 Bogumiła Połońskiego. Jak ryba w wodzie w Piotrkowie będzie czuł się Robert Krasoń. Wicemistrz świata na co dzień trenuje w Piotrkowskiej Szkole Sztuk Walki Tom Center. W tym roku Krasoń występuje w podwójnej roli, jako zawodnik i współorganizator. Ciekawe, która z tych funkcji budzi w nim większe emocje? Na pewno pojawiła się trema organizacyjna, bo o tej związanej z rywalizacją w ringu nie może być mowy. Zawodnik będzie miał szansę na czwarty mistrzowski tytuł w full contact. Rok temu w finale pokonał Dominika Pazdana.

Niebywałą serię ma Jakub Kozera z Gwardii Zielona Góra. Fighter startujący w kategorii +91kg w Piotrkowie powalczy o szósty tytuł z rzędu. W tym roku Kozera stoczył dwie walki, jednak ze swojej postawy może być połowicznie zadowolony. O siódmy już tytuł mistrzyni Polski powalczy Ewa Bulanda w kategorii 48kg. 

Nie zabraknie nagród

W sobotę, 16 kwietnia, zaplanowano walki eliminacyjne. Ich początek wyznaczono na godzinę 9.00. Dzień później zapadną najważniejsze rozstrzygnięcia. Od 10.00 do 13.00 rozgrywane będą półfinały. O 14.30 ruszy decydująca rozgrywka, która wyłoni mistrzów Polski.

Organizatorzy przygotowali nagrody specjalne. Najlepsi w kategorii zawodnik, zawodniczka oraz klub mogą liczyć na smartfon i puchar. Dla pierwszych trzech miejsc przygotowano medale i dyplomy.

KM

Mistrzostwa Polski Kickboxing Full Contact 2016 – Ring 1

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Finałów Mistrzostw Polski Kickboxingu w formule Full Contact. Walki z Ringu nr 1.

Kolejność walk na ringu A: http://pzkickboxing.pl/soi/walki/63

[kod]

Mistrzostwa Polski Kickboxing Full Contact Ring 1

Mistrzostwa Polski Kickboxingu Full Contact Ring 1

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MP_FullContact2016_ring1.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MP_FullContact2016_ring1.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MP_FullContact2016_ring1.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MP_FullContact2016_ring1.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Mistrzostwa Polski Kickboxing Full Contact 2016 – Ring 2

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Finałów Mistrzostw Polski Kickboxingu w formule Full Contact. Walki z Ringu nr 2.

Kolejność walk na ringu B: http://pzkickboxing.pl/soi/walki/63/96

[kod]

Mistrzostwa Polski Kickboxing Full Contact Ring 2

Mistrzostwa Polski Kickboxingu Full Contact Ring 2

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MP_FullContact2016_ring2.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MP_FullContact2016_ring2.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MP_FullContact2016_ring2.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MP_FullContact2016_ring2.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Przez Kazań do Rio

Mistrzostwa Europy w judo, które odbędą się w Kazaniu mają podwójną wartość. Po pierwsze, jest to rywalizacja o prymat na Starym Kontynencie, a po drugie – szansa na wykonanie kolejnego kroku do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Na co stać Polaków?

Biało-czerwoni szlifują formę na zgrupowaniu w Zakopanem. Kadrowicze chcą jak najlepiej wykorzystać czas, który pozostał do startu europejskiego czempionatu. Mistrzostwa odbędą się w dniach 21-24 kwietnia.

Powroty, sukcesy i nadzieje

Chciałoby się powiedzieć, że Polska ma mocną paczkę. Na mistrzostwa Europy pojadą zawodniczki, które na swoim koncie mają tytuł wicemistrzyń świata z Astany. Karolina Pieńkowska (52kg), Arleta Podolak (57kg), Anna Borowska, Agata Ozdoba oraz Karolina Tałach (wszystkie 63kg), Katarzyna Kłys (70kg) i Daria Pogorzelec oraz Katarzyna Furmanek (+70kg) w stolicy Kazachstanu okazały się gorsze tylko od Japonek. W tym sezonie nasze zawodniczki miały już przebłyski dobrej formy. Podczas Pucharu Europy w Warszawie triumfowały Arleta Podolak i Katarzyna Kłys. Karolina Tałach była druga w Rzymie, z kolei Agata Perenc trzecia podczas zmagań w Tunisie.

Należy również odnotować dwa powroty po kontuzjach. Długo do zdrowia dochodziła Agata Ozdoba, która zmagała się z urazem kolana. 28-letnia judoczka po raz ostatni startowała w sierpniu na mistrzostwach świata. Z tą samą przypadłością, co Ozdoba zmagała się również Daria Pogorzelec. Zawodniczka z Gdańska wraca do rywalizacji po półrocznej przerwie.

Zakusy na sprawienie niespodzianki w Kazaniu ma Damian Szwarnowiecki, który w tym sezonie zaimponował przede wszystkim w Samsun, gdzie wygrał zawody Grand Prix. Polak był także drugi w Pucharze Europy w Pradze. Walkę o spełnienie marzeń o wyjeździe do Rio zapowiada Aleksander Beta. Liczymy na dobry start Maciej Sarnackiego, który obecnie jest najwyżej sklasyfikowanym polskim judoką w światowym rankingu. Zawodnik Gwardii Olsztyn zajmuje 19. miejsce. W tym roku na podium stał raz, w Tbilisi był trzeci. Równą formę prezentuje Patryk Ciechomski. W Kazaniu zaprezentują się także doświadczeni Paweł Zagrodnik oraz Łukasz Błach.

Na dokładkę

Trenerzy mogli zgłosić do rywalizacji po dziewięć zawodników i zawodniczek. Polska nie będzie reprezentowana w najniższych kategoriach, czyli 48kg i 66kg.

Do Kazania pojedzie łącznie dwudziestu judoków. Dlaczego? Do rywalizacji drużynowej zgłoszono Annę Załęczną (+70kg) oraz Kamila Grabowskiego (+100kg). Dla wielu zawodników start w mistrzostwach Europy to szansa na podreperowanie konta i włączenie się do wyścigu o kwalifikację olimpijską bądź umocnienie się na czołowej liście. Za pierwsze miejsce w Kazaniu można zgarnąć 400 punktów do rankingu, drugie daje 240, a trzecie 160.

Kadra Polski na ME w Kazaniu:

Agata Perenc (52 kg), Karolina Pieńkowska (52 kg), Anna Borowska (57 kg), Arleta Podolak (57 kg), Agata Ozdoba (63 kg), Karolina Tałach (63 kg), Katarzyna Kłys (70 kg), Daria Pogorzelec (78 kg) i Katarzyna Furmanek (+78 kg), Paweł Zagrodnik (66 kg), Aleksander Beta (66 kg), Damian Szwarnowiecki (73 kg), Łukasz Błach (81 kg), Jakub Kubieniec (81 kg), Patryk Ciechomski (90 kg), Piotr Kuczera (90 kg), Jakub Wójcik (100 kg) i Maciej Sarnacki (+100 kg) oraz do rywalizacji drużynowej: Anna Załęczna (+70kg) i Kamil Grabowski (+100kg).

KM

Błachowicz uratował skórę

Dla Jana Błachowicz pojedynek z Igorem Pokrajacem na UFC Fight Night w Zagrzebiu był tym z kategorii „być albo nie być”. Polak zdał egzamin i wydaje się, że zobaczymy kolejne walki z udziałem „Johna” w amerykańskiej organizacji. Nieudany debiut w UFC zaliczył Marcin Tybura.

Błachowicz na szerokie wody wypłynął dzięki KSW, gdzie zdobył pas w kategorii półciężkiej. W Polsce wyróżniał się i pojechał podbić Amerykę. Debiut udany, ale później nie było już tak kolorowo.

Obronił się

Zaczęło się fantastycznie. W październiku 2014 na gali UFC Fight Night 53 Błachowicz już w pierwszej rundzie odprawił Ilira Latifiego. Wejście smoka i wielkie nadzieje, które z czasem pękły jak bańka mydlana. Polak dostał szansę występu w Krakowie, jednak Jimi Manuwa okazał się zbyt mocny. We wrześniu 2015 roku Błachowicz na punkty przegrał z Corey'em Andersonem. Przyszłość polskiego fightera w UFC stanęła pod znakiem zapytania.

10 kwietnia, Zagrzeb – ten dzień i to miejsce miały dać odpowiedź na pytanie, czy Błachowicz może jeszcze zdziałać coś w UFC. Dla Igora Pokrajaca był to powrót do amerykańskiej organizacji po półtora roku. 37-latek to doświadczony zawodnik, jednak ostatniej częściej przegrywał niż wygrywał. Początek walki to wymiana w stójce. Błachowicz prezentował się dobrze, zadawał ciosy, jednak nie obyło się bez błędów. Pokrajac nie był bierny. Po jednej z jego akcji Błachowicz usiadł pod siatką, ale Chorwatowi nie udało się wykorzystać szansy.

Druga odsłona nieco chaotyczna. Błachowicz wyprowadził potężne ciosy, co pozwoliło przenieść walkę do parteru. Tam Polak nic nie zdziałał, a po powrocie do stójki Chorwat rozbił łuk brwiowy zawodnikowi z Cieszyna. Pokrajac pokazał, że jest niezwykle odporny na ciosy. W trzeciej rundzie Polak słał kolejne uderzenia w kierunku Chorwata, jednak ten był niewzruszony. Decyzja należała do sędziów. Wszyscy trzej zgodni uznali wyższość Błachowicza.

Walczył jak lew, ale przegrał

Marcin Tybura zdecydował się na transfer z rosyjskiej organizacji M-1, gdzie był mistrzem wagi ciężkiej do UFC. Polak to wartościowy fighter, co udowodnił w debiucie, jednak zwycięstwo przypadło Timothy'emu Johnsonem.

Pierwsza runda asekuracyjna, jednak Tybura zadał kilka celnych ciosów. Z kolei Amerykanin atakował kolanami. Początek drugiej odsłony dla Johnsona, który w stronę rywala posłał dwa mocne sierpy. Polak odpowiedział i obaj zawodnicy zdecydowali się na klincz. Wraz z upływem minut zaznaczała się coraz większa przewaga Amerykanina. W ostatniej odsłonie Tybura obalił rywala, poszedł za jego plecy. Było gorąco, jednak Johnson zrzucił Polaka. Były mistrz M-1 pokazał klasę i zaimponował widzom kopnięciem na głowę. 

30-latek pokazał klasę i pozostawił po sobie dobre wrażenie. Sędziowie uznali jednak, że zwycięstwo należy się jego rywalowi. Johnson mógł cieszyć się z dziesiątej wygranej w karierze.

KM

LIVE: Finały Mistrzostw Polski Kicboxingu Low Kick

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Finałów Mistrzostw Polski Kickboxingu w formule Low Kick.

[kod]

Mistrzostwa Polski Kickboxing Low-Kick

Mistrzostwa Polski Kickboxingu Low-Kick Otwock 2016

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MP_LowKick_Otwock2016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MP_LowKick_Otwock2016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MP_LowKick_Otwock2016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MP_LowKick_Otwock2016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Czas na pierwszą obronę

Miesha Tate w lipcu po raz pierwszy będzie broniła pasa mistrzowskiego w wadze koguciej. 29-letnia Amerykanka na gali UFC 200 w Las Vegas spotka się z Amandą Nunes.

Tate jest w gazie. Nie przegrała od dwóch lat, a dodatkowo w marcu weszła na szczyt w wadze koguciej. Amerykanka została nową królową i nie zamierza szybko rozstawać się z pasem. Czy Nunes jest w stanie jej zagrozić?

Starcie z kategorii ciekawych

Trudno, żeby było inaczej, jeśli mówimy o walce mistrzowskiej. Jednak znając rzeczywistość to należy przyznać, że bywa z tym różnie. Czasami walka o pas jest tylko formalnością i mistrz bez problemu pokonuje swojego oponenta. Jednak w tym wypadku naprawdę można spodziewać się ciekawej walki. Po pierwsze, dla Tate będzie to premierowa obrona tytułu. Dodatkowo mistrzyni wagi koguciej potrafi przygotować fenomenalny spektakl. Jej walki trwają zazwyczaj cały dystans i pełne są efektownych akcji. Amerykanka jest niezwykle uważna. Z kolei Amanda Nunes to prawdziwy żywioł, który nie pozwoli rywalce na chwilę wytchnienia. 

W Las Vegas dojdzie do pojedynku dwóch twardych fighterek. 27-letnia Brazylijka tylko jedną walkę wygrała decyzją sędziów. W swojej karierze doznała również czterech porażek. Tutaj też rozstrzygnięcie sędziowskie potrzebne było tylko raz. Nunes od ponad roku nie przegrała. Kolejno wygrywała z Shayną Baszler, którą powaliła kopnięciem w pierwszej rundzie, Sarę McMann zdołała poddać i tylko Valentina Shevchenko stawiła opór Brazylijce. 27-latka wygrała decyzją sędziów po morderczym trzyrundowym starciu. Ostatnią zawodniczką, która znalazła sposób na Nunes była Cat Zingano we wrześniu 2014 roku. Brazylijka ma bogate doświadczenie, które zbierała na galach Strikeforce oraz Invicta. Do UFC trafiła w 2013 roku i na wejście już w pierwszej rundzie rozbiła Sheilę Gaff.

Zatem pierwsza obrona tytułu dla Tate nie będzie łatwa. Amerykanka dzierży pas wagi koguciej w swoich dłoniach od marca, kiedy to na UFC 196 w piątej rundzie duszeniem zza pleców pokonała Holly Holm. Niespodzianka? Chyba tak. Po tym jak Holm już w pierwszej rundzie odprawiła gwiazdę UFC Rondę Rousey trudno było się spodziewać, że tak szybko pożegna się z pasem. A jednak. Tate wierzyła w swoje możliwości i bardzo chciała sięgnąć po pas. Wcześniej próbowała, jednak w grudniu 2013 roku Ronda Rousey okazała się za mocna. Tate ma na swoim koncie pięć kolejnych zwycięstw i nie zamierza na tym poprzestać.

Mistrzyni z nową umową

Teraz to Tate rozdaje karty w wadze koguciej. Jej potencjał i wartość docenili włodarze UFC, którzy kilka dni temu podpisali z Amerykanką długoterminową umową. Szczegółów kontraktu jednak nie ujawniono.

Pojedynek Tate z Nunes odbędzie się 9 lipca w Las Vegas. Na tej samej gali w walce wieczoru spotkają się Nate Diaz i Conor McGregor.

fot. mieshatate.com

KM

Izuagbe Ugonoh

Polski pięściarz pochodzenia nigeryjskiego urodzony 2 listopada w Szczecinie. Ugonoh urodził się i wychował w Polsce. Dorastał na Żabiance w Gdańsku. Jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu im. Jędrzeja Śniadeckiego w Gdańsku. Kick-boxing trenował w gdańskim GKSK Corpus. Ze względu na podobieństwo i styl walki nazywany jest „ Polskim Remym Bonjaskym” ale wzoruje się również na Gokhanie Sakim. W 2009 roku zdobył w Villach podczas mistrzostw Świata w Kick-boxingu złoty medal w formule K-1 do 91kg. Rok później został mistrzem Europy w tej samej formule, pokonując w finale rozgrywanych w Baku mistrzostw zawodnika gospodarzy Zamika Atakisziwa. 16 października 2010 roku zadebiutował jako pięściarz podczas Gali boksu Zawodowego w Legionowie, pokonując przez nokaut w pierwszej rundzie Igorisa Papunię. Drugą zawodową walkę stoczył 20 listopada 2010 roku podczas gali w Nysie – pokonał wówczas Pavla Habra, również w pierwszej rundzie, tym razem jednak przez techniczny nokaut.  2 kwietnia 2011 w Bydgoszczy miało miejsce trzecie starcie Izu w zawodowym ringu. Polski zawodnik pokonał Rashida Raada. 17 marca 2012 roku w Krynicy-Zdroju pokonał przez techniczny nokaut w szóstej rundzie faworyzowanego Bjorna Blaschke. Od 2010 roku był zawodnikiem grupy promotorskiej 12 round Knockout Promotions. 25 września 2012 ogłosił swoje odejście z tej grupy, jednak po negocjacjach powrócił do zespołu Andrzeja Wasilweskiego. 23 lutego 2013 Izu wystąpił na gali Polsat Boxing Night II gdzie w walce wieczoru zmierzyli się Andrzej Gołota i Przemysław Saleta. Po sześciu rundach pokonał Łukasza Rusiewicza jednogłośnie na punkty. Ugonoch po wygasnięciu kontraktu z polskimi promotorami związł się z promotorem Kevinem Barrym. 16 października 2014 w Nowej Zelandii podczas gali w Auckland pokonał przez techniczny nokaut w drugiej rundzie reprezentanta gospodarzy Juniora Maletino Iakopo. Walka była debiutem polskiego pięściarza w kategorii ciężkiej. 5 marca 2015 podczas gali w Manukau w drugim pojedynku wagi ciężkiej wygrał przez techniczny nokaut w drugiej rundzie z Thomasem Peato. 13 czerwca 2015 w nowozelandzkim Palmerston North wygrał jednogłośnie na punkty z faworyzowanym Juliusem Longiem w ośmiorundowym pojedynku.  1 sierpnai 2015 roku w Invercargill pokonał przez nokaut Williama Quarrie’ego. 15  października 2015 roku podczas gali w Auckland pokonał reprezentanta Ghany Ibrahima Labarana przez techniczny nokaut w pierwszej rundzie. Stawką pojedynku były pasy WBO Africa i WBA Oceania.  5 grudnia 2015 roku na gali w Hamilton w pierwszej rundzie znokautował Meksykanina Vicente Sandeza, dzięki czemu obronił pas WBO Africa w wadze ciężkiej. 

Władimir Klitschko vs. Tyson Fury – kto wygra rewanżowe starcie?

Gdy 28.11.2015 Władimir "Doktor Stalowy Młot" Klitschko przegrywał walkę z Tysonem "Olbrzymem z Wilmslow" Furym cały bokserski świat przecierał oczy ze zdumienia.

Była to pierwsza porażka ukraińskiego mistrza od 10 kwietnia 2004, kiedy to musiał uznać wyższość Lamona Brewstera. Od tego czasu do walki z Furym Klitschko stoczył 22 pojedynki, wygrywając wszystkie. Ponieważ Władimir Klitschko ma już 40 lat, wielu spodziewało się, że po porażce z Furym może zawiesić rękawice na kołku. Już przed Świętami Klitschko ogłosił jednak, że chce skorzystać z zagwarantowanej w kontrakcie klauzuli rewanżu i jeszcze raz skrzyżować rękawice z Furym. Jak wyglądają szanse obu bokserów w planowanym na lato 2016 rewanżu?

Czas działa na korzyść Tysona Fury

Władimir Klitschko ma już ponad 40 lat. To dużo, nawet jak na boksera. Nieuchronnie kariera Klitschki zbliża się więc do końca. Z każdym rokiem, a może nawet miesiącem, będzie mu trudniej osiągnąć i utrzymać optymalną formę. Tyson Fury jest dużo młodszy, urodził się bowiem w roku 1988, a więc 12 lat później niż ukraiński mistrz. Jest w idealnym dla sportowca wieku – zbliża się bowiem dopiero do 30-tki. Zdobył już niezbędne doświadczenie, ale zachowuje optymalną formę fizyczną.

Fury ma lepsze warunki fizyczne

Za Furym przemawiają także warunki fizyczne. Anglik ma bowiem 206 cm wzrostu i zasięg ramion 216 cm. Ukrainiec natomiast mierzy 198 cm i ma zasięg ramion 206 cm. Gdyby jednak warunki fizyczne decydowały o wszystkim, to nikt nigdy nie pokonałby Nikołaja Wałujewa, który mierzył 213 cm i miał zasięg ramion 217 cm. Tymczasem sposób na niego, chociaż dopiero pod koniec kariery, znaleźli i David Haye i Rusłan Chagaev, obydwaj niżsi od Wałujewa o ponad 20 cm.

Doświadczenie to atutu Klitschki

Jest jednak jedno pole, na którym Władimir Klitschko ma zdecydowaną przewagę nad Tysonem Furym – to doświadczenie. "Doktor Stalowy Młot" pokonał już w swojej karierze wielu znakomitych bokserów. W październiku 2013 wygrał na punkty z Aleksandrem Powietkinem (wszyscy sędziowie punktowali 119-104 dla Ukraińca). W 2011 wypunktował Davida Haye (118-108, 117-109, 116-110). W 2009 po 9 rundach walki dosyć miał Rusłan Chagaev. Klitschko ma już też na koncie udany rewanż. Po porażce z Lamonem Brewsterem w kwietniu 2004 przez TKO, zrewanżował się Amerykaninowi 3 lata później, kiedy to walka została przerwana po 6 z 12 zakontraktowanych rund.

W karierze Tysona Fury do najbardziej znany przeciwników należeli Steve Cunningham, którego Anglik pokonał w 2013 przez nokaut oraz Dereck Chisora, z którym wygrał na punkty w 2011 (118-111, 117-112, 117-112). Nie wiemy jak Fury radzi sobie w pojedynkach rewanżowych, bo… do tej pory na zawodowym ringu jeszcze nie przegrał. Stoczył 25 walk, wszystkie wygrał i nokautem skończył 18 czyli 72% z nich. Ukrainiec natomiast na zawodowych ringach boksował już 68 razy w 53 przypadkach (78%) kończąc walki przed czasem.

Teoretycznie na karierze Klitschki cieniem kładą się 4 porażki (z Furym w 2015, Brewsterem w 2004, Sandersem w 2003 i Purittym w 1998). Skoro jednak ukraińskiemu mistrzowi zdarzały się wpadki w przeszłości, to może ostatnia porażka z Furym także była wypadkiem przy pracy, a nie oznaką tego, że stary mistrz powinien powoli myśleć o emeryturze?

Jak wyglądała listopadowa walka?

Snując rozważania na temat szans obu bokserów w rewanżowym starciu warto przyjrzeć się szczegółowym statystykom z listopadowej walki. Władimir Klitschko był w niej bardzo bierny. Wyprowadził zaledwie 231 ciosów, z czego do celu dotarło 52 tj. 23%. Taką samą skuteczność procentową miał wprawdzie Fury, z tym że wyprowadził on 371 ciosów z czego 86 było celnych. O ile w ciosach prostych statystyki są porównywalne – Klitschko uderzał 162 razy, 34 razy celnie, a Fury 169 razy w tym 38 razy celnie – to w przypadku ciosów silnych dysproporcja jest rażąca. Klitschko zadał 69 ciosów, w tym 18 celnych, a Fury wyprowadził 202 uderzenia w tym 48 celnie.

Statystyki te każą znów zadać sobie pytanie – czy jest to wynik słabej formy lub starości ukraińskiego mistrza, czy może raczej rezultat defensywnej taktyki lub lekceważenia przeciwnika. Teoretycznie na tym poziomie nie można zakładać, że jeden z bokserów zlekceważył rywala. Z drugiej jednak strony Klitschko od tak dawna nie znalazł pogromcy, że mógł popaść w rutynę.

Być może powodem porażki Ukraińca nie były jednak ani starość, ani lekceważenie przeciwnika. Głowę Władimira Klitschki zaprzątać mogła bardziej od sportu rodzina. Ukraińcowi pod koniec 2014 urodziła się córeczka, z której jest bardzo dumny. Niestety jego żona popadła w depresję poporodową. Media donosiły nawet jesienią, a więc gdy zbliżała się walka Władimira z Tysonem Furym, że trafiła na jakiś czas do szpitala psychiatrycznego. Klitschkę martwiła też pewnie sytuacja polityczna na Ukrainie, w którą bardzo mocno zaangażowany jest jego brat Witalij.

Reasumując, ciężko wskazać faworyta rewanżowej walki. Nawet typy bukmacherów dają na chwilę obecną obu bokserom takie same szanse na wygraną. Jednego możemy więc być pewni – czeka nas naprawdę niesamowita walka!